Zakopany skarb
– Nie przypuszczałem, Bobik, że jesteś taki! – warknął Dobry Kumpel, wyszczerzając uzębienie bynajmniej nie w przyjaznym uśmiechu.
– Że jestem jaki? – przeraził się Bobik, który jako żywo nie przypominał sobie żadnych świeżych towarzyskich przewin.
– No… taki. Egoista. Sobek. Chytrus. Nieużytek. Może coś jeszcze, tylko chwilowo mi się słownik synonimów wyczerpał.
– Ale co ja ci zrobiłem? – jęknął zmartwiony szczeniak. – Masz może jakieś uzasadnienia dla tej niepochlebnej opinii, czy szczekasz tylko tak, o?
– To trzeba jakichś uzasadnień? – zdziwił się tym razem Kumpel. – Myślałem, że opinię wystaczy na fejsbuku albo innym portalu wyrazić i już jest wiążąca. Ale jak się domagasz, proszę bardzo, mogę ci powiedzieć. Pytałem cię wczoraj wieczorem, czy nie masz jakiejś kości, bo okropnie potrzebowałem zagryźć robaka, to rozłożyłeś łapy, że niby nic, pustki w spiżarni i nawet żadnych widoków na kość w najbliższej przyszłości. A dziś rano Jamnik przyuważył, jak coś wlokłeś w zębach i zakopałeś tam gdzie zwykle, pod krzakiem bzu. Nie trzeba być nadmiernie bystrym psem, żeby wykombinować, co i przed kim chciałeś ukryć.
– Fakt, nie będę ukrywał, że ukryłem – przyznał się zmieszany nieco Bobik. – Ale naprawdę nie przed tobą. Przed Guglem, Amazonem i innymi takimi. To miejsce pod bzem jest tak daleko od Sieci, że wydało mi się bezpieczne.
– Nie wmówisz mi, że Gugiel jest zainteresowany twoją kością – wycedził nadal nieprzekonany Kumpel.
– Ależ jasne, że by był, gdybym ją miał! Tylko że ja wcale nie kość schowałem. Jak pragnę pasztetówki, kością na pewno bym się z tobą podzielił.
– To co właściwie schowałeś? – zaciekawił się Kumpel.
– Dobra, zdradzę ci – westchnął Bobik – ale w Sieci nie piśnij o tym ani słówka. Prywatność swoją zakopałem, bo nią rzeczywiście nie miałem ochoty z całym światem się dzielić. Znaczy, gdybyś ty mnie poprosił, to mogę kawałek odkopać i ci dać. Ale ten Gugiel już się jej dosyć nachapał i wciąż chce więcej, a ja dłużej nie mam zamiaru mu życia ułatwiać.
ZIEZIÓRKA!!!
No, czy nie mówię, że dialekty są boskie?
A brejdak to co? Bo ktoś się tak nazywa.
Już wiem: brat.
Nic nie pobije zieziórki.
Czy chcielibyście mieć Kukiza za tatusia?
Bo on się właśnie deklarował, że chce być ojcem narodu.
Tak. Była jeszcze dodatkowa trudność, poza wynikami z egzaminów wstępnych, z dostaniem się na prawo w tamtych latach. Można by nawet rzec – zasadnicza.
Liczę i wychodzi mi, że to ja prędzej mógłbym go adoptować.
Ja bym nie chciała, bo nie mam kłopotu ze zrozumieniem kwestii, których on za cholerę nie może pojąć, a to jest jednak przykre, kiedy dziecko rozumie więcej od tatusia 😈
Nic nie rozumiem. 😯 Internet zaczął mi utrudniać wchodzenie gdziekolwiek, stawiając dziwne zarzuty, że podobno wykorzystałem jakiegoś Highspeeda, choć jako żywo nie znam ciecia i nawet nie wiem, czy on letni, czy nieletni. 👿
Na dodatek pewnie jutro „Wprost” o tym napisze i nie będę się mógł na ulicy pokazać. 🙁
Chyba z tego wszystkiego pójdę się wyspać przed akcją. Bądźcie jutro w pogotowiu i czekajcie na mój sygnał, a jak go dam, to migiem do roboty! 😎
A propos studiów prawnych. Mamy teraz owoce tamtych lat w postaci znakomitych sędziów ferujących znakomite wyroki, prokuratorów oskarżających w przeróżnych sprawach. Zaprawdę prawdę powiadają ci, którzy twierdzą, że po owocach ich rozpoznacie.
Sympatyczko,
wręcz przeciwnie, wtedy bardzo łatwo było się dostać na prawo. I studia prawnicze trwały cztery lata, w przeciwieństwie do innych, w większości, pięcioletnich. A mówiło się o studentach prawa, że poszli na lewo. Dokładnie tak było. Niestety.
Koniecznie zaprośmy na jutrzejszą akcję zieziórkę! A może całe stadko? 😎 Jak się Mańka z Łajzą i stadkiem zieziórek wezmą do roboty, to nam pozostanie chyba tylko stać i patrzeć z podziwem. 😛
Bobiku, ten Highspeed to na pewno Amerykanin. Amerykanie zabierają Ci internet, bo mówią, że jest ich 👿
http://wyborcza.biz/biznes/1,143821,17422266,Obama___Internet_nalezy_do_nas___Czy_Unia_podda_sie.html?biznes=local#BoxBizImg
Poczekalnia. Ktoś ze mną? Pytam, bo strasznie ciemno.
To, Vesper, chyba wszyscy z Tobą!
Spróbuję, Vesper. Może mnie też wciągnie.
Nie chciało 🙁
Od teraz wiewiórki dla mnie nie istnieją 😆
Dzięki Waszemu duchowemu wsparciu i Niewidzialnej Ręce, udało mi się wydostać.
Studenci prawa odznaczali się wówczas głównie tym, że na rajdach studenckich byli już pijani w pociągu dowożącym do miejscowości startowej. Bo ich było stać na alkohol w wielkich ilościach. Studenci nauk przyrodniczych zadowalali się wieczornym grzańcem w schronisku, czasem z trzech jaboli na 10 osób 🙁
Lisku, Irku, myślę że jutro przydałaby się kawa i herbata z prądem. Ja podrzucę kawior do przegryzania w czasie akcji. 😎 Kto tam marudzi, że woli orzeszki?! 👿 A, zieziórki… Przepraszam, 😳 będą i orzeszki. Ale żadnych chipsów!
Kiszony śledź już w furkonetce.
A Międzynarodowy Dzień Kota powoli mija…wszystkiego dobrego kotom, a przede wszystkim Mordce 🙂
Matkobosko, Jagodo, ludziska… litości! Oświadczam uroczyście, że ja, niesypmatyczka Dudy i KRK, a w tamtych czasach też na prawie, ale najpoważniej w świecie zakuwałam, aż mi się uszy trzęsły 🙁 Już by mi tata dał, prawnik tużpowojenny i bynajmniej nie po szkole Duracza…
Przepraszam za wtręt.
Dobrej nocy Bobikowo.
Wielkie serce dla wszystkich Kotów z dodatkiem Ulubionego Przysmaku.
Trudno sobie wyobrazić życie bez Was. 🙂
Balangowali ludzie niezależnie od kierunku.
Też uwazam, jak Suka,że studia prawnicze wymagały sporej pracy i dawały dużą wiedzę ogólną, chociaż prawo wtedy nie zmieniało się często i wykładnie były raczej utarte.
A i tak radca prawny w państwowej przecież firmie pytał, jaka ma być opinia prawna?
Jasne, że wszyscy balangowali, ale nie wszyscy w takiej samej skali 😉
Pewnie, że balangowali, ja też się nie uchylam. Tylko wkurzające jest, jak się z kasty prawniczej robi świętych, czy raczej święte krowy, będące ponad ludzkie słabości i o nieskalanej moralności. Co to się jedynie studiowaniu i zaliczaniu poświęcali. I te mity o trudnościach z dostaniem się na studia. Może i tak. Tyle że tam trzeba było często wykazywać się odpowiednim kręgosłupem i plecami.
Sam często się zapędzam, zatem Jagodo: czasem warto zapomnieć o złej przeszłości i dać szansę światu równoległemu, z którym się nie zetknęliśmy. Wśród prawników studiujących za komuny znajdziemy takich jak Ewa Łętowska.
I chociaż z tego jednego powodu – o innych doskonale wiesz – nie warto generalizować.
Studiowałam już parę lat po Okrągłym Stole, za to na dwóch fakultetach. Jeden był medyczny, a drugi społeczny. I wtedy my się śmialiśmy z prawników, a oni z nas. Dowcip o prawnikach był taki, że jak się im podczas sesji wsunie między kodeksy książkę telefoniczną, to też ją wkują na pamięć. A dowcip o nas był taki, że jak się nam wsunie między książki książkę telefoniczną, to też ją wkujemy na pamięć 😉
Zeen wyjął mi z ust i prof. Łętowską, i generalizację 😉
Ja się nie znam na generalizacji, to za wysoko dla mnie. Nie generalizując, to sobie nie przypominam, żeby egzaminy wstępne na prawo były jakieś trudne. Owszem, zgłosił się tłum, ale wszyscy nie-debile zdali z palcem i jeszcze zostało trochę miejsc dla debili. Kręgosłupa nie miałem, pleców też nie, inny matrix widocznie, albo jakiś zepsuty. 🙄
Wodzu, ale Dzida już była?
To musiało być już parę lat temu, Haneczko. Wtedy to pewnie była Dzidka 🙄
Wodzu
Widać debile potrzebowali pleców. A może to z powodu tego pozostawionego miejsca. W końcu czymś trzeba było ten luz wypełnić, a niewiele rzeczy bardziej się do tego nadaje niż plecy
U mnie wtedy rektorem był W. Skrzydło.
Jak wspomniałem: nie wszystkośmy widzieli, nie ze wszystkim zetknęli, a bywało różnie w różnych latach. Licytacja na kierunki studiów się zaraz z tego zrobi: prawo – be, filozofia – be (no wtedy, marksowska?) ale już polonistyka – cacy, biologia też, a najlepsza była historia sztuki.
I właśnie na ten ostatni kierunek można było zdawać na samych piątkach cztery razy i się nie dostać, z uzasadnieniem: brak punktów za pochodzenie.
Taka rodzima odmiana akcji afirmatywnej.
Dobrze, dla mnie starczy o prawnikach. Pozdrowienia dla kotów i Kotów. Przynajmniej na koniec Dnia.
Filozofia, zwłaszcza warszawska, była be po 1968, kiedy to wszystkich interesujących wykłądowców i profesorów szurnięto, nie tylko zresztą z powodu niesłusznego pochodzenia, bo nie wszyscy takowego byli (vide np. Leszek Kołakowski), ale z powodu niebłagonadiożnosti.
Ale w latach odwilży było tam naprawdę super i też nie było łatwo. A z kolei na UJ była wspaniała szkoła logiki, prof. Ingarden itp.
No i oczywiście zapewne nie na wszystkich uczelniach było tak samo – stąd pewnie takie różnice zdań.
Zeenie
W tamtych latach równie ciężko jak na historię sztuki było dostać się na archeologię, zwłaszcza jej odmianę śródziemnomorską
Różnica zdań nie jest niczym złym, byle się mieściła w przyzwoitych ramach: od -∞ do +∞ 😆
W 67 roku usiłowałam dostać się na prawo w Warszawie. Zabrakło mi punktów za pochodzenie. Wychyliłam się dumnie z inteligencja pracującą, zamiast zrobić z tatunia małorolnego. Żeby nie siedzieć bezczynnie, bo w domu nie było tego zwyczaju, poszłam do roboty. Całkiem przypadkowo – do laboratorium filmowego telewizji. W ten sposób zyskałam cudne życie zawodowe, którego sama sobie czasem zazdroszczę. Bóg ustrzegł przed togą.
gdyz obowiazujaca od lat popularna narracja jest taka, ze Polacy w Bletchley Park zlamali kod Enigmy i zaden Turing sie do tego nie przylozyl. Zobaczysz jakie protesty zaczna sie jak film wejdzie na ekrany! […] oczami duszy juz slysze Rzepe i okolice
Nie wiem kogo taka narracja obowiązuje, ale protesty już się zaczęły, bowiem pierwsi widzowie mówią, że w Dangerous Knowledge ani razu nie pada nazwisko Rejewskiego. Więc może powiem to, co (wydaje mi się, że) wiem.
Przypuszczam, że są niezłe powody, by z Turinga tworzyć dziś zbawcę ojczyzny, i o tym zaryzykuję coś napisać w końcówce moich uwag. Ale zauważmy, że gdyby Turing nigdy w jakiejkolwiek brytyjskiej kryptografii wojskowej nie pracował, nadal by był jednym z największych uczonych XX wieku. Natomiast gdyby Marianowi Rejewskiemu odjąć jego sukces ze złamaniem kodu Enigmy, byłby jedynie bardzo zdolnym matematykiem ze Środkowej Europy.
To była preambuła. A teraz będę wypunktowywał co ważniejsze elementy.
1. Nauka i technologia zawsze były grami zespołowymi. Wolno nawet zastanawiać się kim by był Newton gdyby zabrakło Wallisa i Hooke’a (zresztą znane jest powiedzonko Newtona o staniu na ramionach poprzedników). A w historii kryptografii (nawet ograniczonej do maszyny Enigmy) graczy co niemiara. Tak, Marian Rejewski, który złamał jej kod gdy Alan Turing miał dopiero 20 lat — ale i wojskowi francuscy, którzy dostarczyli kluczowych materiałów, szefowie Rejewskiego, którzy mądrze poszli na współpracę z wywiadami Francji i UK, a także zadufani we własne zdolności specjaliści niemieccy, którzy w wojskowym wariancie Enigmy zostawili pierwszy stopień kodowania, tzw. „wiring sequence” tak prymitywnie prosty, że można było z pracą iść do przodu. Gdyby nie ta nieoczekiwana niemiecka pomoc, to i dziesiątki geniuszy miary Turinga mogłoby dziesiątki lat łamać zęby, a nie kody.
2. Niemieckiej i szpiegowskiej pomocy było później wiele — zasadnicza tu była wiara Niemców, że coś, co wymyślili jest nie do przeskoczenia — ale zachęcałbym wszystkie, wszystkie wiadomości z wszystkich znanych opublikowanych źródeł traktować dość sceptycznie, o tym też potem.
3. Niesprawiedliwe by było więc tak wysuwanie jedynie tych dwóch postaci na scenę jak i próby zestawiania ich dokonań. Ale tak czy inaczej, pomysł bomby kryptologicznej to wynalazek polskiego matematyka.
Znaczące jest tu, że w UK Rejewski został odsunięty do pomniejszych działań, widać tu wyraźnie jak podejrzliwie traktowano aliantów.
4. Lud potrzebuje bohaterów. Nawet w czasach gdy lud był głównym bohaterem, to najgłówniejszym stał się znienacka Spartakus. No tak, to się da zrozumieć, choć naród radziecki był bohaterski, to miał nadbohaterskiego Wodza.
Kto by płacił za bilek kinowy gdyby na scenie przewijało się kilkudziesięciu szyfrantów. I jeszcze jacyś podejrzani szpiedzy. O źle mówiących po angielsku Polakach już nie mówiąc.
5. Nie, nie sądzę, by określone kręgi promowały określonego geja na określonego bohatera. Tu chyba chodzi o coś innego. I nie sugeruję, że następujące idee były motywacją scenarzysty i reżysera, ale choć wiedźm nie ma, to one czasami latają.
Niezadługo trzeba będzie zacząć ujawniać wiele brytyjskich materiałów z okresu wojny. I choć wszyscy wiedzą, że Churchill wielkim człowiekiem był i szanować i kochać go należy, to można jednak spodziewać się ujawnienia masy dokumentów, którymi da się zniszczyć największe nawet wielkości. I nie chodzi tu o to co pan premier wiedział dzięki Enigmie, ale o to czy w istocie to on sprawił, że wojna niemiecko-sowiecka wybuchła w 1941 a nie ze dwa czy trzy lata później. A taka wiedza jeszcze bardziej by czyniła go bohaterem na Zachodzie, ale raczej nie w dzisiejszej Rosji. No bo ich zmagania z hitlerowskimi Niemcami mogłyby bardzo odmiennie wyglądać. I wszelkie podejrzenia Stalina o zdradzieckim Albionie (co przecież stanowiło pierwszy element aliansu nazistów i komunistów) uzyskałyby pełne uzasadnienie.
Więc na czas burz i niepokojów w dziedzinie narodowych bohaterów dobrze jest mieć kogoś gotowego do wepchnięcia na scenę, prostego, uczciwego uczonego i geja, prawdziwego patrioty na miarę XXI wieku.
Czy będę musiał robić wkrótce za syna marnotrawnego narodu?
Dzień dobry,
Przed zamówioną kawą i herbatą z prądem – żeby lepiej rozgrzewały, też chwilowy oddech od polityki.
Zapewne mało kto odwiedza oceaniczne plaże zimą, a uważam, że warto. Trzeba się tylko chwilę przyjrzeć, a najlepiej ubrać się ciepło i wybrać się na długi spacer.
Plaża w Southampton NY i zachód słońca nad zamarzniętą zatoką w Hampton Bays NY dzisiaj.
https://picasaweb.google.com/takrzy/ZimaNaPlazyWSouthamptonIHamptonBays?authkey=Gv1sRgCN2Eq8z7yeW4Bw#slideshow/6116992310206778018
Dobranoc 🙂
Na filmie Turing mowi ze jego maszyna jest rozwinieciem wczesniejszej polskiej.
Nie zdazylam doczytac wszystkiego, wiec nie wiem czy taka elektryczna herbata sie nada?
Ewentualnie mozna uzyc tej herbaty , to spec od porywania 😉
Lub tej 😉
Dzień dobry 🙂
Jasne, że generalizowanie nie ma sensu. Jasne, że Profesor Łętowska, przed którą chylę czoła. Jasne, że w czasach komuny nie dało się skończyć studiów, jakichkolwiek @Suko, bez uczenia się. Dzisiaj w dobie Internetu i testów wyboru jest to możliwe.
Nie zmienia to faktu, że studia prawnicze trwały cztery lata. A kto studiował? Bywały wyjątki, ale generalnie, tfu, znowu to generalizowanie 😉 profil studenta prawa był, jaki był 🙁
Studia prawnicze i ekonomiczne zmieniły rangę po zmianie ustrojowej. Tyle, że samo studiowanie i nauczanie na uczelniach upadło na twarz 🙁 👿
Dzisiaj Środa Popielcowa 😎 Czy Ekipa Porywaczy Bobika nie powinna się przebrać w worki pokutne i otoczyć solidną chmurą Popiołów? 🙄 😯 😉
Dzień dobry 🙂
Każdy prąd jest dobry. Zwłaszcza że dziś 270 rocznica Alessandro Volty 🙄
kawa
Poranny spacer plażą oceaniczną 😀
Nic tylko brykać i fikać
Gdzie Ryś?
W przeciwieństwie do Enigmy to nam chluby nie przyniosło 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17426735,Trybunal_w_Strasburgu_odrzucil_odwolanie_polskiego.html?lokale=lublin#BoxNewsLink
Takiej kawy bylo mi trzeba 🙂
Do herbaty/ kawy o psach
Dzień dobry 🙂
Dzisiaj ogłoszenia parafialne z Tajpej:
W kościele usłyszałem, że będą nas posypywać popiołem w następną niedzielę 😯 Pobiegłem do księdza zapytać, co się stało ze środą. A ksiądz mi odpowiedział: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? 😕 Przecież idą święta! Nie ma postu, w piątki można jeść mięso, i tak będzie aż do Święta Latarni 5 marca – KK musi dostosować się do świata!
😯 😆
Życzę wszystkim chętnym radosnego świętowania chińskiego Nowego Roku 😀
Dzisiaj jest Wigilia 🙂 Zaczynamy!
Mee! Meeeee! Meeeeeeeeeeeeaaaaahhhhhh!!!
Ufff, Bobiku, w Makao zrobiłem, co mogłem, powinno być dobrze 😀
Za porwanie trzymam!!!
Możemy spróbować takiego popielcowego kamuflażu:
https://www.youtube.com/watch?v=e4q6eaLn2mY
Trzeba będzie tylko śpiewać coś innego, bo pierwsze słowo zdradziłoby nasze zamiary 😉
Dzień dobry 🙂
Agentka Renia już o 7 rano przebrała się ofiarnie za worek z Popiołami. W odpowiedniej chwili ma wyciągnąć Popioły (wydanie w twardej oprawie) z worka i dać w łeb portierowi. Portierzy zawsze mają coś na sumieniu, więc na niewinnego nie trafi.
Ordynator prawidłowo zblatowany, w ogóle się na oddziale nie pokazuje. Musiał niezłą sumkę do Smoka przerżnąć. 😈
Reszta personelu jeszcze chyba nie weszła w apogeum kaca, więc poczekam aż wejdzie i wtedy dopiero dam Znak.
Hasło na dziś: ogary poszły na śledzika. 😎
Dzień dobry 🙂
Żabie rośnie taki http://pl.wikipedia.org/wiki/Mastif_pirenejski 🙂
Melduję, że zieziórki na stanowiskach. Skąd wiem? Bo żadnej nie widać. 😎 Kawa/herbata jak złoto. 🙂 A tu obiecana przekąska: http://us.123rf.com/450wm/apolonia/apolonia1201/apolonia120100063/11990746-prunes-stuffed-with-liver-pate-with-nuts-in-a-red-caviar.jpg
Ago, a co jest na pierwszym i drugim piętrze, bo parter poznaję.
Haneczko, w sieci nie ma przepisu, ale są wskazówki w tytule obrazka: kawior, śliwki, orzechy i pasztet. 🙂
Nie przeczytałam tytułu 😳
Mańka też gotowa. 🙂
Jestem oburzona i bedę słać protesta.
Na tym obrazku NIE MA JACK RUSSELL TERIERA!!!
Skandal.
Rumik warczy ile mu sił starczy.
Bobik, moze Ci Rumika podrzucić w celu zmylania przeciwnika?
Dzień dobry.
„Bierleiche” kończy się już niemiecki repertuar biesiadny.Przechodzę na pieśni tyrolskie. Trudno się śpiewa leżąc.
Myślicie , że ja nie czekam na Odpowiedni Moment jak na szpilkach? 👿
I muszę robić dobrą minę do złej gry, więc dałem sobie nawet wmusić tzw. obiad (brrrrr), żeby nie wzbudzić podejrzeń. Z przykrością przy tym stwierdziłem, iż mimo tygodniowych perswazji nie udało mi się Prusaków przekonać, że ziemniaki na miękko, tzn. dogotowane, to wcale nie taki zły wynalazek. 🙁
Mam pomysł.
Przebieramy mopa wiernej Renaty za Bobika, układamy w łóżku.
Bobik na szyi Renaty w charakterze pelisy wychodzi ze szpitala.
Gdyby odkryto mistyfikację i zarządzono pościg, zieziórki wkraczają do akcji, my się dołączamy, wywołujemy nieprawdopodobny zamęt udając, ze łapiemy ziaziórki, a Bobik spokojnie ląduje w domu.
Ja mam podobny problem z pieczywem w niedalekim sklepie, Bobiku, pieką je na miejscu i upierają się, żeby w środku było surowe ciasto.
Zaczęli niedawno, ale kierowniczka interesu uważa, ze jest dobrze i nic nie mogą zmienić, bo takie są procedury i tak mają ustawione.
A pościgowi się sypnie orzeszków pod nogi 😎
No dobra, my nie Prusaki, nie musimy się tak ściśle planów trzymać. 😉 Numer z pelisą mógłby wprawdzie nie wyjść, bo nie wiem, czy byłbym w stanie powstrzymać się od merdania (merdająca pelisa zaraz zwraca uwagę), ale możemy na razie, jeszcze przed ostatecznym Znakiem, wysłać do szpitala Koty, które zamarkują bitwę z zieziórkami. Przerażone Prusaki na pewno wezwą Polizei, a wtedy do akcji wejdzie Rumik i będzie zmylał przeciwnika aż do zmylenia. W tym momencie ja dam Znak i Mańka truchtem pogna tam, gdzie leży Bierleiche, żeby dać z się pozażywać. Wsio jasno? 😎
Tylko uważajcie! Przeciwnik może się wykazać chytrością i próbować wpuścić w szeregi zieziórek fałszywki-podszywki czyli zigonie albo i zikunie. 👿
Uwaga! Ogary poszły na śledzika! 😎
Koty do muzyki, Zieziórki do orzeszków, Mańka do zwłok, Vesper do furkonetki! Zaczynamy!
Jawohl!!!!
Habit na grzebiet, kluczyki w garść i w drogę!
Daję się zażywać. Spory tłok. Gazu, Bobik!
A ja zionę chmurą popiołów:
Puff! Puuuff!! Puuuuuuuuuuuuuuuuuuffff!
Ktoś zamawiał chmurę, może się przyda 🙂
To ja wysyłam żanetę
Perpedes z przyczepą już dodaje gazu!
Ziuuuu!
Fur fur fur fur…
Nie wiem, co się tam dzieje w terenie, może smok coś widzi.
Czekam na sygnał od Bobika o pomyślnym zakończeniu akcji.
Siódemeczko
Chyba musimy uzbroić się w odrobinę cierpliwości. Sama ewakuacja ze szpitala to dopiero początek. Trzeba jeszcze zmylić pogonie po drodze, poplątać im ścieżki, zostawić fałszywe tropy (gdzie ten śledź po islandzku?). I na koniec Bobik musi się zabarykadować w Koszyczku. Dopiero wtedy się pewnie odezwie.
Smoku, posłużysz jako dron? Nie mamy widoku z góry
Śledzie zostały rzucone
Udało się! 😀 Personel wykołowany, pogonie zmylone, Polizei tylko raz próbowała zatrzymać furkonetkę, ale na widok żanety szybko pokazała „jechać dalej”, szpiegów z Krainy Lecznictwa na razie w krzakach nie widzę.
Akcję uznajemy za stuprocentowo udaną, a cel za osiągnięty. Jestem w swojej chacie i nikt mi nie może dyktować, kiedy mam kłapać klawiaturą, a kiedy nie mam. 😆
HURRRA !!!
Tromby!
Ufff!!!
No to teraz kartofel na miękko raz!
Uff! Łup!!! Ciężar spadł mi z serca. :D. Witaj, Bobiku, w domowym koszyku.
O rety!!!! Piękna akcja!!! Koszyczku, wykonanie hiper – super. 😆 😆
Bobiczku, to jest najwspanialszy i najradośniejszy dzień w tym roku. 😆 😆
Niestety, ja nie mogłam wziąć udziału w operacji, bo mając rozumek w mocno zaciśniętych kciukach, po prostu go przydusiłam. 😉
Brawo!
😀 😀 😀
Mazel tov ! Welcome w domu kochany Bobiku !
Duze brawa i slowa uznania dla wszystkich uczestnikow Akcji. Specjalny medal nalezy sie pani Reni.
Brawo!
No fajnie, wszyscy się cieszymy, ale kto pozbiera śledzie porozrzucane po drodze? Może jakiś ofiarny kot?
Chwalic Kota Najgrubszego, Bobele. Jestem z Toba calym sercem, Najdrozszy Druhu.
Zgubiłem się w chmurze i już myślałem, że nigdy się nie znajdę 🙁
Bobik! Bobik w domu! 😀
Hip! Hip! Huuuuuuuurrrrrraaaaaaa!!!
Fff…fff…fff… nieźle się zasapałem, taszcząc z piwnicy skrzynki szampana. Ale w końcu należy się wszystkim – wymyślaczom akcji, wykonawcom, obserwatorom, kibicom, kciukotrzymaczom i w ogóle. Każdy miał udział. 🙂
No to oblewamy udane porwanie, zapominając o wszelkich nieudanych powstaniach. Tromby, puchary z bombelkami, czirliderki z pąponami i orkiestra strażacka z pąpą! 😀
Andsolu, śledzie muszą chwilę poleżeć, żeby zmylić trop policyjnym psom.
Szampan, kawior, a ordery? Proponuję Psatrapie ustanowienie Orderu Żanety Honorowej i udekorowanie każdego chętnego 😎
Ja tylko tak na boczku do Andsola.
Andsolu, uczyliśmy się z panem mężem także z tego http://edu.i-lo.tarnow.pl/inf/hist/006_col/0001.php
Teraz mogę trąbić bąbelki 😀
O, moje liceum 😯
😀
bąbelki!
Twoje zdrowie, Piesu! 🙂
Chyba jeszcze ładniej brzmi Order Zardzewiałej Żanety. 🙂 Dostaje każdy, kto poczuwa się do zasług dla Psatrapii, albo kogo ja poczuwam.
Agentka Renia dostała jeszcze przed rozpoczęciem akcji, na wszelki wypadek. 😆
!!! ❗ 😀
😆
Tak się narzeka na tę kulturę obrazkową, ale jakąż głębię uczuć i przeżyć może ona wyrazić, co nasza powyższa wymiana zdań z Liskiem dowodnie pokazuje. 😈
Nie mogę wkleić uśmiechu, bo warknął na mnie, ze się powtarzam.
haneczko, łał! To się bardzo wyspecjalizowaliście.
Wyznanie: może nie dochodzi to do antypatii, ale mam solidny brak sympatii dla (świadomego) szyfrowania, szyfrów itp. Owszem, rozumiem, że szpiedzy i kryptolodzy w czasie wojen mogą więcej zdziałać niż dywizje, ale bardziej mnie zajmują trudności przekazu zupełnie otwartym tekstem, z powodu różnic mentalnych u odbiorców. Czemu ludzie się nie rozumieją i jak to zależy od kultury i od memów. Więc np. gdy 20 lat temu wgryzałem się w linuksa, jedyna część, która kompletnie mnie nudziła to było bezpieczeństwo sieci.
Owszem, troszeńkę wdawałem się w owe tereny; „error correcting codes” to piękny obszar, w którym szyfrowane i nieszyfrowane kłopoty się spotykają (bo popełnienie zmyłki w istocie czyni z tekstu kod) i cenię tę dziedzinę. A moja sympatia dla zabaw z wielomianami nad ciałami skończonymi sprawiła, że skierowałem kiedyś paru młodych ludzi do zajęcia się wielomianami permutacyjnymi. Docenisz od razu ich urok znając choć jeden przykład: weź liczby od 0 do 10 (czyli „ciało z 11 elementami”) i coś tak prostego jako wielomian x^3+1 robi pełne przemieszanie elementów i to odwracalne (dla kogoś, kto zna jego oryginalną formę). Ale kierowanie setek tysięcy młodych ludzi na kursy teorii liczb obiecując w ten sposób wtajemniczenie w świat szyfrów wydaje mi się oszustwem intelektualnym, na poziomie bliskim opiewania kredytów we frankach.
Zabawy z wielomianami nad ciałami? I jeszcze świadome, celowe wciąganie w to młodych ludzi? 😯 Fuj! Ruja, perwersja i cywilizacja śmierci! 👿
Mam tylko cichą nadzieję, że Terlik czuwa i już stuka w sprawie Andsola właściwy list do odpowiedniego ministerstwa. Nie można dopuścić, żeby polska młodzież, przyszłość Narodu, została zatruta wyziewami, wstyd powiedzieć, permutacyjnymi! 👿
Super, Bobik w dom … 😀 😀 😀
Witaj nad własną kością Bobiku 😆
Nooo, nie ma to jak dobra, zgrana kupa, znaczy się paczka 😉 Kupom Mości Panie i Panowie, kupom ❗
Proponuję doskonalić talenta Szanownej Frekwencji w zakresie kidnapingu 😎 Ciągle przecież brakuje nam mamony na zakup winnicy w kraju o łagodnym klimacie. Winnicy, zamku i wynajęcia personelu do obsługi tychże 😉
Łelkam hom, Piesu!
Rumik stoi na baczność, Szanta wyje hymn.
Poprosimy o trzy Żanety.
Free at last!!!
https://www.youtube.com/watch?v=eM8Ss28zjcE
Gratuluję udanej i skutecznej akcji! 🙂
Ach, Bobiczek w domeczku… chlipeczki wzruszone na tle fanfar strażackich.
Przepraszam, bo to nie jest dobre miejsce, ale odbieram bardzo bolesną lekcję realnej polityki, lub raczej jej braku, że nic nie znaczą porozumienia i deklaracje. Nie mogę powstrzymać się od płaczu i niech sobie każdy mówi co chce na ten temat.
Przepraszam, Bobiku, ale nie mogę.
Siódemeczko, można Cię jakoś pocieszyć, albo pomóc?
Siódemeczko,ja mam od miesięcy podkrążone od płaczu oczy.Jest tragicznie. Celowo nie poruszam tego tematu.
Nie, Myszko. Bardzo trudno jest mi przyjąć do wiadomości, że świat pomimo okrutnych doświadczen, raczej się nie zmienił, że „wśród serdecznych przyjaciół, psy zająca zjadły” jest ciągle aktualne, a nawet, że nie ma przyjaciół, jest tylko wspólnota interesów i strachu.
Gadanie o wspólnocie narodów, jest tylko czczym gadaniem.
A to znaczy wszystko może się powtórzyć, że ponad 60 lat bez wojen uśpiło naszą czujność i część z nas żądna jest krwi, mordowania innych ludzi.
Dobrze, że nie muszę żyć zbyt długo.
Jeszcze raz przepraszam Cię, Bobiku, ale czasami się przelewa.
Mnie to też strasznie boli. A najgorsze, że to wszystko dało się przewidzieć.
Ale cieszę się, że Psinka już w domu.
Miałaś złudzenia, Siódemeczko? Bo ja, od Krymu, ani przez chwilę.
Nie przepraszajcie. Mnie też strasznie, choć złudzeń, niestety, nie miałem. 🙁
Mt7, dzieją się rzeczy straszne. Nie masz za co przepraszać.
Ja też się cieszę, że Bobik w domu i w ogóle, ale…
Sami wiecie.
Można było przewidzieć:
,,Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później przyjdzie czas na mój kraj – na Polskę”
Prezydent Lech Kaczyński na wielotysięcznym wiecu w Tbilisi w czasie rosyjskiej aneksji terytorialnej części Gruzji wśród grupy innych prezydentów m.in. Prezydenta Ukrainy”.
,,Z tak bliska to ślepy snajper by trafił. Jaka wizyta, taki zamach”.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski o tej samej wizycie.
Sorry, Siódemeczko, ale czy po Jałcie i Poczdamie miałaś jeszcze jakiekolwiek złudzenia? OK, może miałaś, świadczyłoby to tylko o Twoim szlachetnym idealizmie. Ale czy mogłaś mieć jakiekolwiek złudzenia po „olaniu” porozumienia budapesztańskiego?
Jeżeli nie widzisz co robią „szlachetni demokraci” brytyjscy i juesejscy, zaradni galowie & germanie, każący płacić Polakom za jankeskie tortury, sprzedający sznurek, na którym jutro zostaną powieszeni, to ja zazdroszczę Ci Twoich łez. Bo mnie pozostał już tylko gorzki śmiech i głęboka pogarda dla tych którzy mają się za bardziej cywilizowanych od mojego zaściankowego przaśnego kraju.
Po stokroć wolę mój kraj z wszystkimi jego wadami od „postępowego” q… Zachodu. Amen 🙁
Sympatyczko,
podobno nawet małpa napisałaby Hamleta, gdyby posadzić ją na dość długo przy maszynie do pisania. Rachunek prawdopodobieństwa.
Jagodo, jak mówi i pisze Halina Birenbaum – nadzieja umiera ostatnia.
Dla niej to nie były i nie są górnolotne słowa, ale twarda rzeczywistość.
Każdy nosi w sobie nadzieję, pomimo złych doświadczeń, lub teoretycznie beznadziejnej sytuacji, bo inaczej nie dałoby się żyć, więc nie wypierajcie się nadziei.
@Jagoda: Mam inną opinię. Moim zdaniem była to przenikliwość polityczna wybitnego Męża Stanu, połączona z zdecydowanym działaniem w obronie imponderabiliów. Rozumiem, że Juszczenko i Bałtowe przyjęli wówczas przywództwo małpy.
A co do Komorowskiego – to rozumiem, że było to subtelne poczucie humoru.
@Jagoda: tego typu wypowiedzi jak Twoje budzą we mnie rozpacz. Rosja nas rozgrywa jak chce. XVIII wiek się przypomina.
Są jednak promyki nadzieji. Poniżej ówczesna opinia Adama Michnika o tej podróży Prezydentów do Tbilisi:
,,Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik napisał w swoim organie, że niesłychanie wysoko ocenia podróż Lecha Kaczyńskiego do Tbilisi. – Pierwszy raz poczułem się dumny z tego, że prezydent mojego państwa w tak godny sposób, a zarazem tak zgodny z polskim i moim wyobrażeniem etosu wolności, honoru, tradycji historycznej i rozumu politycznego, dał temu wyraz w Gruzji – czytamy w tekście „Prezydent i rząd zdali gruziński egzamin”.
To lepsze myślenie niż Twoje.
Tak, Mąż Stanu Brzemiennego w Smoleńskie Skutki.
Nie mam złudzeń. Nie mam też ochoty na szarpacki. Pomimo braku złudzeń, dziwię się złu i mam nadzieję, że zawsze będę się dziwić. Żal mi i strach mi. I jestem wściekła.
@haneczka: A to ciekawa uwaga. Sądzisz, że Smoleńsk był następstwem podróży do Tbilisi?
Sympatyczko PiSu, wspomniałaś XVII w. i nawet nie zauważyłaś, czyją zasługą były rozbiory? Sami (ówcześni) Polacy zgotowali nam ten los. Każdy darł to polskie sukno w swoją stronę – a teraz jest inaczej? Jest tylko jedna różnica, wówczas byliśmy terytorialną potęgą, przy najmarniejszym społeczeństwie.
Mam też do Ciebie prośbę; skończ z tą agitką.
Z cytowanego Michnika z 2008 roku
Podczas wojny z Gruzją prezydent i rząd wspólnie zagrali „Mazurka Dąbrowskiego”, z czego jestem ogromnie dumny…
Otoczenie prezydenta i PiS Rosji nie zna, nie rozumie i nie jest jej ciekawe. Wystarczy im stereotyp historyczny „Jak świat światem Polak nie będzie Moskalowi bratem”….
Nie można stawiać krzyżyka na demokracji rosyjskiej, choć jest bardzo słaba. Wiązać z nią nadzieje mogą dziś tylko tacy antysowieccy rusofile jak ja. Ale kiedyś – za Gorbaczowa, czy tym bardziej Andropowa – rosyjska demokracja była jeszcze słabsza. Wiara w nią była konstrukcją rozumu szukającego nadziei. Dziś zadaniem polskich elit oraz społeczeństwa powinno być maksymalizowanie wiedzy o Rosji, a nie odwracanie się do niej tyłem.
Nigdy jeszcze dialog polsko-rosyjski na wszystkich szczeblach nie był tak niezbędny jak dziś. Ale zarazem nie można się odwracać od Gruzji, małego, ale wspaniałego narodu o wielkich dokonaniach i tragicznej historii, o której mało wiemy.
http://wyborcza.pl/1,101421,5676687,Adam_Michnik__Polska_zdala_gruzinski_egzamin.html?as=2
To jednak trochę inaczej niż piszesz.
Masz prawo do swoich przekonań i każdy z nas do swoich.
No dobrze, wygłosił proroctwo. I co niby z tego wynikło? Wiem, rozwalenie grupy wyszehradzkiej. I jeszcze. Putin z Tuskiem tego wybitnego męża stanu zestrzelili nad Smoleńskiem.
A de facto to nijak nie świadczy o jakimś wybitnym zmyśle politycznym. W tamtym czasie średnio rozgarnięty czternastolatek miał na to mniej więcej ten sam pogląd. I dotyczyło to także średnio rozgarniętych polityków różnej maści. Tyle że oni z powodów partykularnych wstrzymywali się z wypowiadaniem takich opinii.
Natomiast zachowanie tego twojego męża stanu w trakcie tamtej gruzińskiej wizyty było przejawem wyjątkowego braku odpowiedzialności i dezynwoltury. Co potem przyniosło wiadomy skutek.
Poza tym uświadom sobie, że nie wszyscy uczestnicy jego rządów w ratuszu warszawskim wymarli czy ogarnęła ich totalna demencja. Jedno Muzeum nie rozwiązywało żadnych warszawskich problemów. A tu miał realny wpływ i realną władzę, bo o prezydenturze krajowej można różnie myśleć. I kompetencjach.
Dałabyś już sobie spokój z pozłacaniem wizerunku. Bo to nie pozłota, tylko co najwyżej złotol. Też się świeci jak nie przymierzając psu jaja na wiosnę. A i epigon nielepszy.
Jagodo, ja nie widzę żadnych powodów, żeby np. rozjuszoną ksenofobię stawiać sto razy wyżej od merkantylnego cynizmu – lub na odwrót. Każdy kraj, każda grupa, każda społeczność ma zarówno jakieś wady, jak i zalety, to oczywiste. I chyba najlepsze, co można zrobić, to własne wady dostrzegać i starać się z nimi walczyć, a cudze zalety też dostrzegać i próbować się ich uczyć. Wartościowanie w rodzaju „ale my, przy wszystkich naszych wadach, jesteśmy sto razy lepsi” jest dość absurdalne (choćby dlatego, że gdzie jest jakaś obiektywna skala tej „lepszości”?) i myślę, że sama to świetnie wiesz, tylko po prostu przemówiło przez Ciebie rozgoryczenie i chwilowo zakłóciło racjonalny osąd.
Był następstwem megalomańskiego łańcuszka.
Dobranoc.
Sympatyczko,
Rosja nas rozgrywa jak chce, między innymi, dzięki „pożytecznym idiotom”, takim jak cyniczny do imentu prezio i jego ubezwłasnowolniony braciszek kartofel. Przekleństwo tego kraju.
Michnik, skąd inąd bardzo inteligentny, nie jedną głupotą się wsławił. Między innymi, nawoływaniem do nie krytykowania rzymskiego kościoła. Zachwyt nad kretyńskimi popisami w Gruzji, rządzonej przez poszukiwanego listem gończym prezydenta, wpisuje się wciąg mentalnej obsuwy Adasia.
Siódemeczko
Myślę, że ona Wyborczej nie czytywała, a już szczególnie Michnika omijała z daleka. Dla czystości i niezakłóconego odbioru rzeczywistości.
To jest bardzo ciekawa dyskusja, zwłaszcza dla tych, którzy nie mieli okazji uczestniczyć w żadnej z dotychczasowych blogowych edycji dysputy na ten sam temat, ale dziś akurat nie powinniśmy wymagać od Gospodarza moderatorskiej czujności, więc może lepiej nie zaczynać? Bo że skończy się szarpacką, to więcej niż pewne.
Dlatego, jeszcze raz, dobranoc 😉
Jagodo, naprawde wstrzymaj sie z ta pogarda, bo pozniej jest trudno miec jakichkolwiek przyjaciol. I nie ustawiaj Polakow w roli szlachetnych polglowkow, ktorych wszyscy wykorzystuja.
Polska jest na Zachodzie. Unia musi byc solidarna i pomagac Ukrainie, nawet okrojonej z Krymu i Donbasu.Putin prowadzi nieszczesnych Rosjan nad ekonomiczna przepasc, a EU oslabia i dzieli jak moze. Pewnie, ze nie mozemy uzywac jego metod w rewanzu, ale musimy byc dumni z naszych wartosci, ktorych pewno sami Rosjanie takze skrycie pragna dla siebie. Dlatego ksztalca swoje dzieci na Zachodzie i tam lubia robic interesy. Ukrainie trzeba pomagac, pomagac i jeszcze raz pomagac. Oraz sankcje.
Przede wszystkim nie powinno się zaczynać o takiej porze, bo wtedy ci, co idą rano do roboty, mają z góry przechlapane, a to straszna niesprawiedliwość. 🙄 😉
Bobiku,
a dlaczego nie? Po co mi szukać cudzych pcheł, kiedy do własnych, z trudem, bo z trudem, ale jakoś przywykłam?
Mam w nosie importowane pchły cyniczno – merkantylne. Skoro już muszę żyć w symbiozie z pchłami, to świadomie i dobrowolnie wybieram nasze pszenno – buraczane, „rozjuszone ksenofobią”, polskie pchły. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Cóż to za różnica dżuma czy cholera? Mam po dziurki w nosie wyższościowych pcheł z importu 👿
Ja też dobranocuję.
Bobiku, przyjemnych snów, chrap głośno w poczuciu wolności i braku ograniczeń. 🙂
Bobiku
Rozumiem, że po dzisiejszym, pełnym wrażeń dniu, należy Ci się mnóstwo spokojnych chwil, przerywanych od czasu do czasu solidnym kęsem pysznej pasztetówki. Dlatego życzę Ci spokojnej nocy w otoczeniu przyjaciół: Pręgowanej, Labradorki, Kumpla i całej Frekwencji Koszyczkowej.
A rano Irek i Lisek z pewnością nie omieszkają dostarczyć Ci w pobliże kanapy solidnej porcji aromatycznej herbaty i (tu z bólem serca, albowiem nie jest to mój ulubiony napój) równie aromatycznej kawy.
Jagodo, to przecież proste – w momencie, kiedy sama zaczynasz się zachowywać wyższościowo, tracisz wszelką moralną legitymację do zarzucania tego innym.
A argument z własnymi pchłami jest dla mnie kompletnie bez sensu. Ja tam najchętniej w ogóle nie miałbym żadnych pcheł i raczej to wydaje mi się celem wartym zachodu (przez małe z), niż pilnowanie, żeby przypadkiem nie zaplątała mi się jakaś pchła obca, albo udowadnianie wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia.
Koszyczku, dobrej i spokojnej nocy.
Bobiku, wyśpij się porządnie i miej kolorowe a piękne sny (n.p. o ogromnej, pysznej pasztetówce). 😆
Nie, nie i jeszcze raz nie, Króliku. Nie zamierzam się powstrzymywać. O jakich przyjaciołach mówisz? O takich, sytych i bezpiecznych w USA i GB, jakich mieli pędzeni do komór gazowych?
O jakich „szlachetnych półgłówkach” mówisz? Cynizm i podłość Jałty i Poczdamu jest faktem historycznym. Polacy mówią o tym stanowczo za mało. Licząc naiwnie na to, że „tamci” się sami zreflektują. Nic z tego, nie zreflektują się. Zachód jest tak samo odpowiedzialny, jak Putin. A Polacy okażą się „szlachetnymi półgłówkami” wtedy, kiedy przestana o tym głośno krzyczeć.
A teraz, sorry, pora spać. Dobranoc 🙂
Rzeczywiscie, lepiej spac. Moge jeszcze poknowac wyzszosciowo jak tu dalej nalozyc nieszczesc na wszystkich slabszych tego swiata.
A ty wal w klawiature u siebie w domu do bialego rana, jesli ci sie tak zachce, Bobiku!
Chyba zaangażuję Paradoksa jako stałego układacza mnie do snu. Wszystko, co potrzebne, tak ładnie koło legowiska ustawił i jeszcze kołysankę zaintonował. 😀
Wszyscy zresztą mi nucą bardzo kuszące kołysanki, tak że pewnie za chwilę ulegnę i w to legowisko padnę. 😉
Rzeczywiscie wyspij sie, Jagodo.
Nie, Bobiku, nie Ty decydujesz o tym, co, kiedy i z jakiego powodu tracę lub nie tracę.
Mam po dziurki w nosie i antenkę od beretu, mówienie mi jak mam się zachowywać. Jestem wściekła i nie zamierzam tego ukrywać. Żywię pogardę do „merkantylno – cynicznej” postawy Zachodu. Ta postawa jest korzystna dla Ciebie, ale nie dla mnie. I jeżeli mój, moich dzieci i wnuków „merkantylno – cyniczny” interes będzie tego wymagał, to opowiem się po stronie „rozjuszonej ksenofobii”. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Mam dość polskiego pięknoduchostwa i liczenia na to, że „nasza szlachetność” zostanie doceniona.
Dobranoc 🙂
Ty również, Króliku. Zwłaszcza, że nie musisz spać w zasięgu rosyjskich bomb. Łatwiej estetyzować, kiedy nie na Twoje dzieci mogą spaść te bomby.
Jagodo, to jest oczywiście Twoja rzecz, jak się zachowujesz, bo każdy swoim zachowaniem sobie wystawia świadectwo, nie komu innemu. Ja co najwyżej, widząc, że jakieś Twoje zachowanie lub argumentacja, zapewne pod wpływem emocji, zmierza w stronę irracjonalnego absurdu, mogę z czystej sympatii próbować Cię powstrzymać. Bo czasem naprawdę z emocjami lepiej się przespać i dopiero po jako takim ochłonięciu wrócić do sprawy.
Np. te bomby pod adresem Królika to było tak okropnie nie fair, że chyba Ci jutro będzie bardzo głupio z tego powodu. A nawet, prawdę mówiąc, mam nadzieję, że Ci będzie głupio, bo to będzie oznaczało, że to była tylko chwilowa obsuwa, z nerw niepowstrzymanych. 😉
Czy Gombrowicz nie jest jeszcze obowiazkowa lektura, chocby i uniwresytecka?
Dobranoc Bobiku. Dobranoc Blogu.
Tomorrow is another day.
Ciekawe, Bobiku… popukaj w swoją prawą ścianę, tam za nią zdaje się jest jakaś kryjówka Twoich wielbicieli, którzy jednocześnie wielbią wszystko, co za prawą ścianą wielbić należy. Dowiedz się jak to oni robią, że ujawniają swoją wielbicielność tylko indywidualnie, nigdy parami, a już przenigdy w jakichś straszniejszych seksualnie konfiguracjach. I zawsze gdy się rozgoszczą to takie prezenciki po kątach rozkładają, że człowiek z delikatniejszym węchem nie wie gdzie się chować. A sztukę insynuacji mają opanowaną wręcz cyrkowo. No wiesz, podziwiałem jak zaserwowano haneczce takie zatrute jajo: A to ciekawa uwaga. Sądzisz, że Smoleńsk był następstwem podróży do Tbilisi?
Ale może nie warto się przejmować, doświadczenia wskazują, że to jętki-dwutygodniówki.
Andsolu, w momencie, kiedy niby-nowe osoby, po pierwszych wejściach kulturalnych i jeszcze w miarę sensownych, zaczynają pogrywać starymi numerami z taaaaką brodą (agitka, jak to Szara Mysz dobrze określiła), tracę dla ich postów wszelkie zainteresowanie i w żadne dyskusje, których wynik łatwo przewidzieć, mi się wdawać nie chcę. Co z wielu powodów wydaje mi się postawą godną naśladowania. 😉
A mnie postawa godna nasladowanie wydaje sie polezenie. Z dobra ksiazka albo Rudym z CSI Miami na ekranie.
Audrey tez Rudego uwielbia i zaraz pokazala jak zdejmuje okulary. O Rudym i jego okulararh wspomina takze autor kryminalu, ktory wlasnie czytam, Scott Pratt.
To ja skupię obie postawy (pozycje) i poleżę na Ciebie, Bobiku. I wracam do Tokarczuk.
Leżcie sobie cudnie i śnijcie apolityczne sny o wiośnie. A ja będę myśleć o Was ciepło, śpiewając gromko moje ulubione przeboje typu John Kanaka i Hej, wielorybnicy (nam wiatrów i burz niestraszne są ryki, czas w drogę nam już, kapitan powiedział, a ja wierzę mu: jest dość wielorybów u brzegów Peru)…
Jesli wrócę żywa, na co liczę, bo zamierzam być dzielna jak kiplingowscy Kapitanowie-Zuchy, zgłoszę się i zobaczę, czy Dudziarka Was przekabaciła na jedynie słuszną wiarę.
Ahoj!
Bobiku, trzymaj się grota i nie wypadaj za burtę w żadnym razie!!!
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzien dobry 🙂
…i herbata
😳 coś kawa się nie otwiera
może ta zdąży na czas
http://4.bp.blogspot.com/-emJ8bse8rKo/UnazWHAqKxI/AAAAAAAALDE/0IA5S7fIyIc/s1600/221a.jpg
Dzień dobry powszechne
Wybaczcie, że bez ciasteczek
Andsolu
Czemu się dziwisz, że oni w żadne pary ani inne konfiguracje się nie układają? Nie są w stanie znieść nawzajem swojego towarzystwa. Więc z konieczności muszą indywidualnie.
Ja w ogóle się dziwię, że im się chce. Przecież to żaden problem stwierdzić, że tu wszyscy są całkiem dobrze zaszczepieni i uodpornieni na takie prymitywne agitacyjne zagrania. Chyba że jest.
Kawa mi się otworzyła po drobnym zabiegu. Tyle że zabieg chwilę potrwał i pewnie przestygła. Ale i tak nie zamierzałem jej pić.
Z uśmiechem jej do twarzy.
Dzień dobry 🙂
Bobiku, pozwolę sobie przypomnieć, że rok temu uznałeś, że przekroczyłam granice dobrego smaku, zarzucając Zachodowi kunktatorstwo 🙁
Na tym temat skończę uśmiechając się do kawy/herbaty 😆
Miłego dnia. Jak to leciało w dziewczęcych sztambuchach? Idź przez życie śmiało, miej wesołą minę, łap szczęcie za ogon i duś jak cytrynę! 😉
Dzień dobry 🙂
Ja już wcześniej miałam ochotę napisać, że czytając sympatyczkę mam poczucia jakiegoś okropnego deja vu, tylko ugryzłam się w klawiaturę, nie chcąc pogłębiać sarpacki ani podejrzewać się o paranoję. Ale Bobik o 1:28 postawił kropkę nad i („niby-nowe osoby”) i okazało się, że nie mam paranoi. 😉
Dzień dobry 🙂
Ja mam poczucie permanencji. Ciągle to samo i tak samo.
Mam nadzieję, że Pies wreszcie porządnie się wypsi, wyherbaci i wykawi 😉
Ciągle to samo?
U mnie coś nowego 😉
Faktycznie, to nie zieziórka 😉
Dzień dobry 🙂
Pies się wypsał, a teraz z trudem usiłuje przyzwyczaić się do tego, że w domu różne rzeczy trzeba sobie zrobić i przynieść samemu, nie wystarczy zadzwonić na pielęgniarkę. 😉
Obawiam się, że nawet do nowego wpisu będę musiał się zabrać osobiście. 😯 Ale to jeszcze nie teraz, bo najpierw muszę się na nowo zorganizować w dobrze znanym. 😉
Nisiu, łapy wody pod kilem, jak mawiają starzy labradorzy i inni wodniacy. 😀
Jagodo, ja też nie marzę o tym, żeby kontynuować jakiekolwiek nieprzyjemności, więc chętnie skończę temat, zauważając tylko, że w tym, co wczoraj do Ciebie pisałem, w ogóle nie chodziło o Twoje zarzuty pod adresem Zachodu (do tego nijak się merytorycznie nie odniosłem), tylko o coś całkiem inszego. A dalej mogą być już buźki i merdanie. 😆
Bry!
Śliczne wyrazki przynosicie, „szarpacki”, a Dora miała „sarpacki”. 😆
Sarmackie szarpacki po sarpacku.
Tadeuszu, to jest słówko od naszego przyjaciela Owczarka Podhalańskiego 🙂
Witaj Piesu!
Trzymaj pion w dzień i poziom w nocy.
Sorry,poziom trzymasz nieustannie!!
Dzień dobry. Zupełnie nie wiem, za co się zabrać. I to trzeba, i tamto, a siamto z kolei by się chciało. Konfuzja. Bezradność. Zrobię herbatę.
Rudzik u Markota! 😈 Rudziki to najlepsze ptaszyny pod sloncem! Bo sie nie boja patrzec w oczy.
Ja tez dzis trzymalem poziom i psalem szesc godzin, ciurkiem.
I swat sie tymczasem nie zawalil.
Wygląda raczej na odmianę raniuszka, którą widywałam w Alpach francuskich.
Kot wspomnienia spisuje nareszcie?
Hej, Bobiku i koszyczku, trzymaj się dzielnie, nie wpadaj w konfuzje, zacznik od końca, lub od środka, pomału wszystko się ogarnie, a jak nie to tyż dobrze. 😀
Znalazłam nazwę: Aegithalos caudatus europaeus
Ach, jaka dobra wiadomosc z rana!!!!
Prawica w Sejmie domaga sie swiatopogladowej neutralnosci Panstwa!
Nasze prace u podstaw zaczynaja przynosic owoce! Juz nigdy Sejm nie bedzie moglil sie o deszcz!
Vesper, wczoraj, kiedy nie wiedziałam, co zobić poszłam na koncert. I to była bardzo dobra decyzja. 😛
Ja trzymam poziom, co dobrze idzie, bo się podziębiłem 👿
A jeszcze muszę jechać pracować.
To pójdę składać pranie.
Ago, nie mam aż takich ambicji co do trafności decyzji. Mnie dziś wystarczy trafność umiarkowana. Na przykład – co zrobić na obiad, żeby było szybko i bez nadmiernej fatygi, ale 3b, czyli bezmlecznie, bezjajecznie i bezglutenowo.
Vesper,
Kot widzi dalej 😉
Kocie,
ten rudzik siadł mi potem na dłoni i się posilił. Ale dopiero jak się fotograf oddalił 😎
Vesper, u nas dzisiaj karkówka (sama się robi) i surówka z dużym czosnkiem, bo pan mąż charczy 🙄
Też kombinuję w tę stronę, Haneczko. Mięsno-warzywnie. Czyli jak na ogół 😉
Rudzik uwil ze dwa lata temu gniazdo w duzej doniczce w kwiatami przed wejsciem do mieszkania naszej E. Sasiad, mlody POlak odwazac dziecko do perzedszkola, najpierw myslal, ze to jakas nowa dekoracja przed domem, zanim sie domyslil, ze na brzegu donicy siedzi rudik i patrzy na swiat. Narobil mu zdjec komorka i powiadomil Stara.
Stara poszla do sklepu ogrodniczego i nakupila duzo suszonych bialych robakow, ktore wkladala do miseczki i ustawiala wsrod kwaitkow po przeiownej stronie drzwi. Robaki szybko znikaly.
Niestety to chyba sprawilo, ze mieszkajaca nad dachem garazu sroka ( z bardzo wrednej rodziny)zorientowala sie, gdzie mieszkaja rudzikostwo.
No i skonczylo sie dramatem. Pieklo i dobre checi jak zawsze….
Spragnionym wiosny
Niby jeszcze śnieg leży, ale powoli, powoli się zakrada 😉
Łabądki przyleciały, to też pewnie znak wiosny. 🙂
Ja dziś głównie idę za myślą Łabądka i staram się trzymać poziom, no, powiedzmy, półpoziom. Mój nowy fotel świetnie się do tego nadaje. Jak już w nim zapadnę w półpoziom, to trzeba nie byle jakiej siły, żeby mnie z niego wyrwała. 😎
Wprawdzie nie umiem jeszcze spędzić tak całego dnia bez najmniejszych wyrzutów sumienia, w czym świetne są Koty, ale postanowiłem poćwiczyć i chociaż trochę do kocich umiejętności się zbliżyć. 😈
Nie wiem o jakich Ty Kotach mowisz, Bobiku, ale ten partykulatny Kot nieustannie walczy z wyrzutami sumienia. Wyrzuty to jego drugie Imie.
To jakas taka zydowska genetyczna cecha, wyssana z mlekiem Dziadka. Chyba….
Humor dnia:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17456523,Empik_zmienia_strategie__Bedzie_wiecej_ksiazek.html#MT
Empik postanowił powrócić do swej „misji kulturotwórczej” (cytat). W ofercie będzie mniej kubków, foremek do ciast i nożyków do warzyw, za to będzie więcej książek. Więcej o całe… 3% 😈
Łabądki nie przylatują,tylko odchodzą ( o której odchodzi następny łabędź?).
Czy półpoziom to tzw.diagonal?
To się najlepiej uprawia na stylowych rekamierach,tylko trzeba się uczesać w kok albo anglezy.Odziać w tunikę i przyrzucić tureckim szalem.Do tego pasztetówka i poziomki.
I tego Ci Bobiku życzę.
Markocie
Pięknie się skrada na 7. i 8.
Nurogęś z 71. to z Twojej okolicy?
Bobiku
mnie półpoziom najlepiej się udaje horyzontalnie, z niewielkim jaśkiem pod głową. Wiem, że może to dziwaczny półpoziom, ale każdy ma taki jaki sobie sprokurował.
Na 7. i 8. nieśmiało skradała się inna moja ulubiona pora roku 😉 Wolno jej było, bo przecież był dopiero początek lutego. Przypuszczalnie będzie jeszcze próbowała wrócić.
Nurogęsior jak najbardziej lokalny i świeżo dzisiejszy. Na rzece było ich kilka, a latem na jeziorze można zaobserwować wielodzietne matki z bachorkami na grzbiecie (szczupaki z dołu podszczypują 🙁 )
Porządna wiosna przyjdzie trochę później 😉
Od premiery 9 lat, a wciąż żywe…. 👿
http://ninateka.pl/film/transfer-jan-klata
Porządna wiosna to będzie w Białowieży. Już kwatera zaklepana 🙂
Znerwicowanym i obrażonym na kunktatorski Zachód łaskawej uwadze polecam
I komentarz (nieco dosadne słownictwo, sorry) spod tego wideo:
„Po obu stronach walcza prywatne armie; a prezentowane przez Agore jako wojsko ukrainskie „Azovy”, „Ajdary” itp.to prywatne armie oligarchow, stad te ich piekne nazwy. Po tzw. stronie rosyjskiej podobnie (…) ze i rosyjscy oligarchowie juz 10-15 lat temu mieli swe armie nie gorzej uzbrojone niz rosyjska tzw. armia A, a ich czesc istotnie mogla do partyzantki w Doniecku wraz z ciezkim sprzetem dolaczyc (nie mowiac juz o calych jednostkach BYLEJ armii ukrainskiej, ktore do separatystow dolaczyly, a co sama latem ub. roku na wlasme oczy widzialam).
Innymi slowy: mamy tam wojne domowa pomiedzy zwolennikami roznych idei rozwoju panstwa i … interesow „wielmozow”.
Amerykanska soldateska i polskie rysofoby chcialy sprawe zwekslowac przeciwko Rosji, zrobic z niej konflikt ukrainsko-rosyjski, a nawet „rosyjska inwazje na Ukraine”, ale najwyrazniej im nie wyszlo, a Ukraina i Ukraincy na tym cierpia (grubej Zydowce Nuland ktos powinien wszystkie ciezko ondulowane kudly ze lba za to powyrywac!).
Cala ta awantura to wina wylacznie ostatniego Majdanu – zaraz po nim bral bron w lape (prosto z koszar i arsenalow wojskowych) kazdy, kto mial na to ochote, bo tak sie konczy rozwalenie struktur panstwowych, a wlasnie to Majdan zrobil. I wszystko poszlo na zywiol – lacznie z idiotycznymi decyzjami „patriotycznego” parlamentu, ktore najpierw spowodowaly utrate Krymu, teraz zas Ukrainy Wschodniej.
Coz, nie odbiera sie wlasnym jednostkom administracyjnym przyznanej i dzialajacej sprawnie przez 20 lat autonomii, a wlasnym obywatelom ich macierzystego jezyka.
Kto zna narod ukrainski – to nie ich wojna, nie o ich panstwo i dlatego maja ja w nosie i, co najwyzej, ratuja wlasne tylki uciekajac przed powszechna mobilizacja i cynicznie korzystajac z mozliwosci zalapania sie do Europy na „uchodzce”.
Ukraincy to generalnie dzielny, a nawet msciwy i zaciety narod, i gdyby Rosja rzeczywiscie dokonala najmniejszej agresji, to i najstarsza ukrainska baba zlapalaby za ożóg i poszla „na Moskalikiv”. Problem jednak w tym, ze zadnej rosyjskiej inwazji tam nie bylo. I ze to jakby historyczna powtorka z tzw. Ugody Perejaslawskiej, o ktorej polski niedouczony i indokrynowany przez 25 lat tuman gowno wie.”
Chcecie tam posyłać polskie wojsko i wkładać palce między drzwi?
Vesper, spróbuję rozbawić Cię jeszcze bardziej. Materiały na stronie Empiku sugerują (one w ogóle są raczej sugestywne, niż informacyjne), że dynamiczny 😈 wzrost udziału przychodów ze sprzedaży książek dokonuje się kosztem takich niskomarżowych produktów, jak płyty i filmy – produkty „niewydawnicze” trzymają się mocno, następują jedynie przetasowania w obrębie tej grupy. Czyli: może będzie mniej kubków, ale za to więcej koralików. 😈 Lovely.
Do Empiku wchodzę w ostatecznej desperacji. Wpadam po konkretne i wypadam najszybciej jak można, najczęściej bez owego konkretu. Ludzie, którzy tam pracują od dawna, bardzo nieszczęśliwi, narybkowi zwisa.
Proponuję odsłuchać całą rozmowę Jacka Żakowskiego z Mironem Syczem, ze Związku Ukraińców w Polsce, o wojnie na Ukrainie i stanie ukraińskiej armiii – bez komentarzy polskich znawców.
http://audycje.tokfm.pl/odcinek/23239
Bobik wykradzion od Prusaka? Nareszcie dobra wiadomość, proszę więcej. Trzymaj się, Piesu. 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Każda religia ma swoje Oko 😈
http://wyborcza.pl/1,75477,17453196,Saudyjski_duchowny__Slonce_krazy_wokol_Ziemi_.html#BoxGWImg
Dzien dobry 🙂
Herbata .
Takie tam drobne grzeszki 😎
http://www.kurierlubelski.pl/artykul/3757481,dyrektor-bylej-szkoly-katolickiej-z-lublina-stanal-przed-sadem-chodzi-o-sprzedawanie-swiadectw,id,t.html
Dzień dobry 🙂
Jeszcze tak całkiem mi to Prusactwo spokoju nie dało, bo dziś kazali się stawić na jakieś kolejne obmacywania, opukiwania prześwietlania i diabli wiedzą co tam, ale święcie obiecywali, że więzić już nie będą. Tak że weekend będę mógł spędzić w dowolnie wybranym miejscu, na dowolnie wybranym boku. 🙂
Ale spróbuję już trochę przechodzić do pionu, tzn. bardziej się pokazywać na blogu, bo mam w tym temacie poczucie pewnego zaniedbania. 😳 😉
Dzień dobry.
Przykro mi, ale muszę.
Komentarz zacytowany przez markota jest wierutnym kłamstwem. Też znam Ukraińców. Nikt nie chce wojny, ale też nigdy nie było tam takiego patriotyzmu jak teraz. I poczucia, że walczą o przyszłość SWOJEGO państwa. Oczywiście jest odsetek, który myśli inaczej, w każdym społeczeństwie tak jest.
Wschód to inna, trudniejsza sprawa. Teraz jest już zresztą kompletnie zniszczony przez tamtejszych bandytów z pomocą rosyjskich „urlopowiczów”, i tej prawdy nie zmienią największe wysiłki rosyjskiej propagandy. W tej chwili zresztą proporcje są już odwrotne: miejscowych tam coraz mniej, a coraz więcej „urlopowiczów”.
Dość tej propagandy, przynajmniej tu. I apeluję do markota, żeby się powstrzymał.
I przepraszam Pieska za wtręt, zwłaszcza teraz, kiedy Prusactwo jeszcze nie daje spokoju 🙁
Jeśli patriotyzm polega na tym, że młodzi ludzie w wieku poborowym tysiącami uciekają za granicę, to się zgadzam.
Rozumiem też, że Donieck i okolice same się ostrzelały ciężką artylerią.
Przypominam, że wyrażane tu były pretensje wobec kunktatorskiego zachowania Zachodu. Czy naprawdę ktoś oczekiwał innego zachowania z tej strony? Na jakiej podstawie? I jak miało wyglądać?
Od samego początku konfliktu jestem zdania, że tylko federalizacja i szeroka autonomia regionów dałaby szanse na istnienie Ukrainy jako państwa. Na tym jednak władzom kijowskim raczej nie zależy, preferują rozwiązania siłowe z wiadomym rezultatem.
Dzień dobry.
Pani Kierowniczko – ja odpuściłam.
Nie zabieram głosu. Z szacunku dla Gospodarza. Wybieram się na Ukrainę już niedługo.
A dzisiaj do filharmonii (Henryk Mikołaj Górecki).
Do naszego miasta SLD ma zamiar dwa razy sprowadzić panią Ogórek. Znalazłam wytłumaczenie tej dubeltowej wizyty:
„…Analizując wcześniejsze wystąpienia Magdaleny Ogórek, można wpaść tylko na jedno rozwiązanie tej zagadki: prawdopodobnie na pierwszym spotkaniu będzie można zadać kandydatce pytania. Po jakimś czasie wróci ona do Szczecina, aby na nie odpowiedzieć…”
Tak, Donieck został ostrzelany, i to wiele razy, ale czy jesteś, markocie, tak absolutnie przekonany, przez kogo? A może tam byłeś i widziałeś?
A że wielu młodych nie chce iść na wojnę i ucieka – czy to dziwne w kraju, w którym przez tyle dekad nie było wojny? A inni sami się zaciągają do wojska, bo chcą bronić ojczyzny.
Poza tym to nonsens gadać, że władze kijowskie prą do wojny, kiedy to właśnie Poroszenko wciąż idzie na rękę i forsuje rozwiązania prowadzące do pokoju. A kto strzelał po Mińsku II? Kto zrównał Debalcewe z ziemią, a teraz atakuje okolice Mariupola? I – cui bono?
I to Poroszenko teraz optuje za wprowadzeniem błękitnych hełmów, co byłoby jedyną szansą na zaprowadzenie pokoju. I kto tego nie chce? Oczywiście Rosja. A co by jej błękitne hełmy przeszkadzały, gdyby jej tam nie było?
Mar-Jo
Obawiam się, że Twój optymizm w sprawie pani doktor Ogórek jest nadmierny i niczym nieuzasadniony. Powszechnie wiadomo, że każdy ogórek, podobnie jak kij, ma dwa końce. Tym tylko ogórek różni się od kija, że jeden koniec ma słodki, a drugi gorzki. Więc w czasie pierwszej wizyty zaprezentuje się z końca gorzkiego, a w czasie drugiej – ze słodkiego. A może na odwrót.
Mar-Jo,
ja też się pewnie za jakiś czas wybiorę do Lwowa – był ostatnio w Warszawie mój dawny kolega, kompozytor i wiolonczelista, i odnowiliśmy miłą znajomość. Obiecałam zajrzeć na jakąś muzyczną okazję.
Z Ogórkiem świetne 😆 Na blogu Daniela Passenta zebrały się jakieś stare komuchy, które się nią zauroczyły, i w kółko coś trują, jak to mainstream robi na nią nagonkę, bo się jej tak strasznie boi. Humorystyczne to.
A właściwie to nie Twój, tylko cytowanego.
Bo to jest jak najbardziej logiczne, że separatysta doniecki broniący miasta przed nacierającym z zewnątrz drugim separatystą donieckim na spółkę ostrzelali własny szpital w tymże centrum.
Nie będę kontynuować dyskusji, proszę tylko o mniej emocji i więcej pragmatycznego spojrzenia na geopolitykę i nasze w niej miejsce.
Gora Oliwna dzis:
http://www.haaretz.co.il/polopoly_fs/1.2570556.1424424056!/image/199717116.jpg_gen/derivatives/landscape_1105/199717116.jpg
Dora, Mar-Jo – ja też niby sobie odpuściłem, bo przecież Bobik nie wynajął mnie na szczekającego u bramy, ale poważnie mówiąc to rzygać się chce. Albo płakać. Tyle się gadało o Niemcach sprzed WWII, że profesorowie i studenci, urzędnicy i artyści przypinali się jakiejś propagandy zlepionej z banialuk i fałszów — i potem, znienacka, we własnym kulturalnym i miłym towarzystwie widzi się taki sam koszmarny ładunek nienawiści do wielkich ludzkich grup, po nalepieniu na nie jakichś etykietek narodowościowych czy etnicznych. I jeszcze ten upór… Obrzydliwość.
A moze by tak zmniejszyc temperature wrzenia i pozwolic Gospodarzowi troche ochlonac po naprawde ciezkim doswiadczeniu?
Cudowna Góra Oliwna. Aż chce się popielgrzymować 🙂
Głęboki wdech
https://picasaweb.google.com/116310015148736175503/February20201503?authkey=Gv1sRgCKPF5bii1OrJswE#6117879256370245986
Projekt nowego Mostu Łazienkowskiego 😀
https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/v/t1.0-9/11018633_385049168341833_390226404860251820_n.jpg?oh=bf03349ca5a168b3efa4b3970a1b9c78&oe=5594B3F0&__gda__=1434914667_db7887e14f0041e258d1adb9e79b8d32
Piękna. Dzięki Lisku. 🙂
Irku, jaki ładny most 😆
Paradoksie,
mój kot skonfrontowany niedawno z kocią trawą pierwszy raz w życiu (ma 14 lat) długo nie pojmował, że to specjalnie dla niego. Jest przyzwyczajony do trawy na dworze, ale zalegający śnieg, nie dosyć że zakrył trawniki, to jeszcze jest taki… zimny 🙄 i zniechęcający do spacerów…
Kot jest puchaty, czesany codziennie (lubi!) ale i sam dba o siebie, więc co rusz traci apetyt, aż pozbędzie się kłębka sierści z żołądka. Najchętniej na środku dywanu lub łóżka 🙄
Nabyta specjalnie trawa (owies) wcale go przez pierwszy tydzień nie interesowała i już miała trafić do zaprzyjaźnionego kurnika, kiedy zaczął ją wreszcie pogryzać, ale bez entuzjazmu.
Czy znasz jakieś sposoby na zachętę?
Skropić walerianą?
Irku (11:49), czekamy 🙂 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=ySxtFeLwIYE
Most sliczny! 😆
Ja znam! Skropić zalewą z oliwek. Wszystko co ma smak zalewy z oliwek jest do pożarcia. Choć same oliwki są do przeżucia i wyplucia, ewentualnie do kulania po podłodze.
Vesper, 😆
Kocimiętka. Ususzona, rozdrobniona. Do kupienia albo w sieci, albo w dobrych sklepach zoo. W niewielkich ilościach. Jest tylko ryzyko, że zacznie się w niej tarzać i turlać, a to niespecjalnie korzystne dla doniczek. Podejrzewam, że brak entuzjazmu był spowodowany tym, że mogła już być dosyć wyrośnięta i twardawa.
Waleriana jest przereklamowana
Oliwki do turlania są doskonałe. Najlepsze są wyłożone na talerzyku. Nie wiem tylko co na to dywan i Pani Domu.
Moja za szczotkowanie dałaby się posiekać. Nawet od ryby odpada jak zobaczy szczotkę w garści.
W czasach, gdy w domu były trzy kocury, codziennym widokiem był marsz pana domu do łazienki i trzech kotów gęsiego za nim. Jeden był czesany, a dwa czekały cierpliwie w kolejce.
Z walerianą, z trawą i z wieloma innymi rzeczami to jest osobnicze. Nasza Pręgowana kocią trawą nie jest zainteresowana w ogóle, kocimiętką bardzo średnio, a za walerianę da się posiekać. Ale znaliśmy i różne inne kombinacje, bo tu po prostu nie ma reguł typu „wszystkie Koty…”. Co najwyżej „większość Kotów…” 😉
Prusak do dom puścił, tak jak obiecał, ale co się wcześniej szkiełka i oka nawkładał… 👿
Na szczęście samokrytycznie przyznał, że mnie tym szpitalnym żarciem dość odchudził i kazał się dotuczyć, więc idę wykonać zalecenie, bo psu dwa razy takiego nakazu powtarzać nie trzeba. 😀
Z owsem może tak być. Moja od kociaka wykazywała duże zainteresowanie i z zapamiętaniem ją ogryza. Z równym zapamiętaniem pozbywała się z domu fiołków afrykańskich. Innego zielska nie rusza. Kocimiętki nie muszę stosować, a nawet średnio mogę ją w domu trzymać, bo zaczyna wpadać w ekstazę. A waleriana jest przereklamowana, że się tak powtórzę (dla niej).
Bobiku
Mam nadzieję, że kolejne oglądanie, osłuchiwanie, obmacywanie, opukiwanie, prześwietlanie i co tam jeszcze diagnostycznie sześcioodnóżni wymyślą nie czeka Cię w najbliższych dniach. Bo to będzie znaczyło, że jest coraz lepiej. A kontrolnie to już załatwią sprawę szybko i bez zbędnego fatygowania.
Kot F. uważa, że tolerowanie czesania jest sprzeczne z jego wizerunkiem. Jak widzi szczotkę to w ruch idą łapki – pac pac pac. A po głaskaniu musi się koniecznie otrząsnąć. Fryzura ma być zawsze delikatnie zmierzwiona.
Lisku kochany, jak Ty zwabiłaś do herbaty (pod moją nieobecność, bo byłam w sanatorium) 19 lutego o 7:16 mojego Lucka. Toć on jest miłośnikiem pasztetówki, a nie herbaty ;)))
Lilith
Bo to była herbata wyjątkowa z wyjątkowej okazji. Lucek więc chciał w ten sposób okazać swoją solidarność. Chociaż nie można wykluczyć, że miał nadzieję załapać się na spory kęs pasztetówki, która przez całe tamto brzemienne w skutki popołudnie i znaczną część nocy wokół Bobika krążyła.
No tak, to może wyjaśniać sprawę.
Bobiku, to paś boczki, paś, może uda Ci się wagę podnieść do piórkowej, albo chociaż do muszej.
Odpoczywaj. 🙂
Niektóre koty wyglądają nawet bez czesania schludnie i godnie, ale tylko późną jesienią 🙄 Wiosną to się zmienia.
A jak jeszcze czynnie uczestniczą w marcowych igraszkach… 🙄
Na niebie dziś interesujące zbliżenie. Mars i Wenus mają się ku sobie, ale Księżyc podgląda i się tylko uśmiecha 😉
A niebo tak piękne, że gdyby nie lekki mrozik, to byśmy też dalej podglądali 😉
Podglądajmy więc 🙄
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xap1/v/t1.0-9/10991283_849933285045938_8021659909781822410_n.jpg?oh=4b5a10b4afc5a6a88360c3c026726fbe&oe=55882CCD&__gda__=1431383569_5b1775cd5844b0b0fc65f1d20219f88f
Trochę rozmazane ale własne 😉
30 sekund bez mrugania 😉
Wyszło super 🙂
Gdzie to jest? Myślę o górach i wodzie, a nie o ciałach niebieskich. Piękny krajobraz
Kumo,
z grubsza biorąc tutaj
Dobry wieczór 🙂
U nas pełne zachmurzenie. Nici ze zbliżenia 🙁 Wczoraj, oczywiście, było czyściutko 👿
Haneczko, najlepiej będą widoczne w weekend tuż po zachodzie słońca nad zachodnim horyzontem. Jeszcze nic straconego.
Mnie wciąż jeszcze najlepiej wychodzą zbliżenia do foteli i kanap. A jak się już zbliżę, to żadnym sposobem nie mogę się odalić, choć świat ma tyle ofert specjalnych dla ruchawych.
Strasznie nieciekawy typ się ze mnie zrobił przez tych Prusaków. 🙁
Bobiku,
to najlepiej zbliż się do jakiegoś dobrze obstawionego smacznymi przekąskami mebla, zalegnij i zadbaj o możliwie ścisłe zbliżenie do konsumpcyjnego stylu życia 😎
Markocie, to jest nie z grubsza, tylko z gruba. A ja już we wtorek o północy ląduję w Maladze, a stamtąd ok.80 km autostradą do Estepony. Zapowiadają tam +27C. I co ja biedna mam ze sobą wziąć do ubrania? Kiedyś mówiło się elegancko „demi-saison”, ale to chyba będzie za grubo.
Bobiku, mój Milas uwielbia fotele, przeskakuje z jednego na drugi. Trzeba polubić, póki co.
Kumo, proponuję zwiewne giezełko. Z pewnością masz, tylko zapomniałaś, gdzie upchane 😉
Bobiku, na nieciekawego typa to Ty nie masz szans 😎
Nie przypuszczam, Kumo, żeby to były prawdziwe prognozy.
Na przełomie października – listopada max. 16-17 stopni.
Teraz raczej mniej.
Faktycznie, raczej coś grubszego http://www.yr.no/place/Spain/Andaluc%C3%ADa/Estepona/long.html
Kumo,
na moich zdjęciach są oba jeziora i góry dookolne widziane z dołu i z innych gór, to nie wiem, o jaką dokładność Ci chodzi 😉
Ja mieszkam między tymi jeziorami
Pogoda w Esteponie do końca miesiąca nie przekroczy raczej +20 stopni w cieniu (w noc ok. +10) więc lekki sweterek, T-shirty, coś letniego i coś od wiatru, jak na maj. Nie wiem, co preferujesz – spodnie czy sukienki i ile zabierasz bagażu, ale cienkie i lekkie, aby można było kończyny wystawić na słońce, a wieczorem się nie przeziębić 😉
Znalazłam znakomitą firmę kosmetyczną! Mają np. balsam „totalna kontrola sylwetki” – może wreszcie przestałabym się garbić przy komputerze; jest też zestaw-marzenie, dwa kosmetyki, które wzajemnie się niwelują: emulsja rozświetlająca i emulsja „kontrola świecenia”. Nakłada się dwie emulsje, jedną po drugiej i – tadam! – jakby się nie nałożyło żadnej! (Za jedne 260 złotych). Na koniec perła kolekcji: krem cofający czas. Posłałam mail z pytaniem, ile kremu trzeba użyć, żeby cofnąć czas o miesiąc i czy o rok, to by było x12, czy wg innego algorytmu. Łyżka dziegciu: nie mają kremu maskującego doskonałość. Duży minus za tę dziurę w ofercie. Ale, kto wie, może już pracują nad tym, jakże potrzebnym specyfikiem. 😎
A mają Photoshop w kremie?
Emulsja rozświetlająca pomoże oszczędzić na prądzie, więc nie ma co żałować. A przed spaniem – kontrola świecenia, aby domownikom nie zakłócać snu.
Preparat cofający czas to wspaniały wynalazek. Dobrze by było, gdyby zapakowali też w taki sposób, żeby można było nosić w torebce i użyć w dowolnej chwili, na przykład żeby wizyta u dentysty nie przepadła, kiedy się utknie w korku.
W celu uzyskania kremu maskującego doskonałość należy wymieszać wszystkie powyższe specyfiki, nie zapominając o dodaniu łyżki dziegciu 😉
Dzięki, Markocie, za cenne wskazówki. A mnie parę dni temu na długoterminowej pokazało 27 C w Maladze. Oszuści…
To gdzie się jeździ na wakacje, jak się mieszka w takim cudownym miejscu? Na pustynię?
Ago
A ten czas to jak cofają? Cofają tyłem czy odwracają o 180 st. do kierunku obecnego marszu i cofają przodem. Ja osobiście preferowałbym ten drugi sposób, bo zawsze lepiej widzieć w jakim momencie się zatrzymać i czy nie walnie się tyłkiem o coś.
Bobiku
Uszy do góry, co nawet w pozycji półpoziomej nie powinno sprawić Ci żadnej trudności.
Markot ma taki widok z okna, że wyjeżdża, żeby nie zwariować od zacudownienia 🙄 I niech mi nie wmawia, że się przyzwyczaiła 😉
Paradox mi wyjaśnił, dlaczego w ofercie znalazło się kilka preparatów cofających czas – zapewne każdy robi to trochę inaczej. Być może znajdzie się nawet mazidło dla preferujących cofanie się do przodu.
Markot ma taki widok z okna, że mi gul skoczył o dobre pół metra. W dodatku w najbliższej okolicy pałętają mu się upierzone. A ja muszę dygać kawał drogi. Tak jak Irek. Ale nie narzekam. Mam nad Wieprzem upatrzone jedno miejsce, w którym często natykałem się na zimorodka.
Nie mamy Wieprza 🙁
Raz widzieliśmy dudka, raz dzikie dziki na swobodzie i raz jelenie. Ale już zaczęły się nasze zachody Słońca 🙂 I różne małe szare świrgolą 🙂 Jest pięknie 🙂
Ha ha…
Markot wyjeżdża tam, gdzie mu góry widoków nie zasłaniają przynajmniej w jakimś procencie 🙄
Wiecie, co to znaczy żyć bez horyzontu?!
Markocie, masz horyzont domyślny 😉
Haneczko,
czasem sobie nawet wmawiam, że szeroki 😉
Ale czasem lubię się przekonać, co tam jest za tymi pagórkami 😉
Turlam się do spanka z widokiem na chałupę sąsiadów 😉 Szkoda, że ona nie domyślana 🙄
Niech nam się przyśnią horyzonty horyzontalne przechodzące w pionowe 😎
Haneczka sie poturlala, a ja dopiero sie obudzilam z poobiedniej drzemki. A co to byl za obiad! W moim ulubionym Janet Lynn`s Bistro. Znalam jeszcze sama Janet Lynn, zmarla ok dekade temu na raka piersi. Jej maz kontynuuje jej prace. To bistro to jedna z najfajniejszych rzeczy w mojej okolicy!Ja zjadlam udko kaczki confit z fingerling potato i niebianskimi buraczkami. A. zamowil zupe z bialej fasoli z chorizo i do tego pizza bianca! Zawsze bez pudla! Chodzimy tam juz 25 lat! Szkoda ze was z nami nie bylo!
Temperatury dalej beznadziejne, wiec bede gotowac jutro rosol.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzien dobry 🙂
Herbata
To chyba nie photoshop, lecz para przyjaciol
http://cdn.onegreenplanet.org/wp-content/uploads/2010/10//2015/02/ingo-else-dog-owl-friendship-tanja-brandt-8.jpg
(Po obejrzeniu innych zdjec, to chyba jednak photoshop…)
I jednak sprawy powazne:
http://www.publications.parliament.uk/pa/ld201415/ldselect/ldeucom/115/115.pdf
Mozna od razu zajrzec do Summary of Conclusions and Recommendations, str. 94.
Lisku, dokładnie to wczoraj czytałam, kiedy już przestałam brykać po kremach. Do pierwszej w nocy. Myślę, że warto przeczytać cały tekst, a w każdym razie jego większość (ja zaczęłam od strony 17, jeśli dobrze pamiętam) – tak po staroświecku przeczytać, a nie przelecieć wzrokiem. Nie, żebym znalazła w nim jakieś rewelacje, ale taki dokument ma jednak inną wagę, niż artykuł w prasie.
Dobrego dna, Koszyczku.
Papież Franciszek przestrzega przed gender w nowej książce. „Jest jak broń nuklearna” http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,17464520,Franciszek__Gender_jest_jak_bron_nuklearna.html
Skoro już w latach 90. wciskano podstępną siłą gender, to dlaczego teraz nagle kosciół się obudził?
Bobiku, popraw proszę, nie życzę nikomu dna. 🙂
Dzień dobry 🙂
Chyba się z rozpędu posmarowałem niewłaściwym kremem. Takim, od którego w ogóle się nie można dobudzić. 😯
Chrrr……
Ależ dlaczego, Siódemeczko? Ja bym bardzo chętnie miał zapewnione dobre dno, bo wtedy przynajmniej nie groziłyby mi bezdenne smutki, otchłanie, rozczarowania czy chandry. 🙂
I jest się od czego odbić.
I do kogo wypić.
I jest w co pukać od spodu. 🙂
I morena nie musi być zawsze czołowa. 😈
Proszę, jak im się dowcip wyostrzył z rana! 😆
U mnie to przez sen… Chrrrr…. 😎
A u mnie przed zderzeniem z rzeczywistością. Pędzęęę…
Dzień dobry 🙂
Siedzęęę…
Dno Koszyczka miłe dla Bobiczka 🙂 ale to raczej chyba życzenia na dobranoc…
Ja też dziś zapsałam. 😀 Musi co jakieś śpioszki w atmosferze. A po prawdzie, poszłam spać przed trzecią 😉
Z Kotami się nie zapsi 🙄
Dno może być bajecznie kolorowe,czego wszystkim życzę 🙂
http://www.widoczki.com/widoczki/2/rafa-ukwial-koralowa-rybka.jpeg
Kumo z Gdyni-wedle mnie owe +27 gradusów w Maladze to żadne oszustwo,
może się zdarzyć,a nawet być i trwać.Wróciłam z Malagi 16 lutego i w południe siedziałam na tarasie nadmorskiej kafejki w krótkich rękawkach oraz w cudnym słońcu.Letnie giezełka na pewno też do zabrania.
Udanego pobytu !
Ago, w sprawie kosmetykow, emulsja „kontrola świecenia” jest zapewnie dla swietych preferujacych dyskrecje? 😀
Dokument tez przeczytam w calosci.
Dzięki za wskazania pogodowe w Maladze i okolicach. Teraz to dopiero mam problem, co wsadzić do małej walizki. A góra rzeczy na stole rośnie… Najgorzej to mieć za dużo ciuchów, choć systematycznie rozdaję, jak komu coś potrzeba.
Lepiej zajmę się szczupakiem na pożegnalną kolację. Mam go zamiar upiec w całości. Spora sztuka, 2,5 kg przed wybebeszeniem. Do tego sos z kurkami lub prawdziwkami (z mrożonek) i młode ziemniaki. Zapraszam.
Dzień dobry.
Dobrzy ludzie wyśledzili, że 180 lat temu J.M.W. Turner odwiedził Szczecin. Zachował się szkicownik z kilkunastoma rysunkami.Szkoda, że nie powstał na ich podstawie ani jeden obraz.
http://www.tate.org.uk/art/images/work/D/D31/D31089_9.jpg
Nie ma zadnego dna. Podobno, wedle Rozewicza, „w świecie współczesnym dno zostało usunięte”.
Na szczupaka u Kumy chetnie bym sie zaprosil. Ostatni szczupak ( a nawet dwa) w moim zyciu byl na wsi u Kumy w Borach Tucholskich. Dobry, bardzo dobry, ale dosc traumatyczny, bo trzeba bylo wolac prawdziwego Chlopa aby go wpierw zabil przed wypataroszeniem i nadzianiem.
Malaga z pewnoscia bedzie cudna.
U nas w nocy temperatura bardzo spadla, ale sie wlasnie podnosi z dna.
A czym się nadziewa szczupaka?