Morfinowe sny
Bobik nie lubił morfinowych snów, do których został zmuszony w szpitalu. Były inne od snów zwyczajnych, nienapędzanych niczym poza czystą psią fizjologią. Nie to, żeby te morfinowe nie miały prezencji. Owszem, potrafiły się wystroić, ufryzować i w ogóle odpicować, że mucha nie siada. Umiały też świetnie dostosowywać się do potrzeb chwili. Bywały kolorowe i rozedrgane jak karnawał w Rio, rzeczowe niby program popularnonaukowy BBC, lub smętno-refleksyjne, ciągnące się na podobieństwo Festiwalu Poezji Ziewanej. Grzebały w zakamarkach szczenięctwa, wybiegały w przyszłość, albo formowały teraźniejszość w sposób nader pokrętny, ale w obrębie snu nieunikniony, a nawet jedyny możliwy. Co tu dużo gadać, w swoim fachu były wręcz lepsze od niefarmakologicznych szaraków.
I właśnie ta ich profesjonalna doskonałość była dla Bobika problemem. Morfinowy sen tylko z trudem dawał się odróżnić od rzeczywistości. Coś, co w nim wybuchało, wybuchało naprawdę. Coś, co raniło, pozostawiało blizny. Jawa nie płoszyła potworów, które w najlepsze dalej urzędowały pod łóżkiem, ale i sen niekoniecznie powodował definitywne rozstanie się z jawą oraz przynależącymi do niej okropieństwami. Rozdzielne porządki nie chciały się rozdzielać, nie bacząc na wysiłki śniącego i budzącego się.
Im bardziej Bobik sam tym wszystkim był zmęczony, tym bardziej współczuł ludziom, z których – jak mu się ostatnio zaczęło wydawać – co najmniej jedna trzecia, a może i połowa cały czas śniła morfinowo, nie odróżniając realiów od wytworów umysłu. Fakt, na własne życzenie i z niewątpliwym upodobaniem, ale dobre serce Bobika nawet w takich przypadkach potrafiło się zdobyć na miłosierne odruchy.
„Nie swędźcie, abyście nie byli swędzeni“ powtarzał sobie szczeniak przed zażyciem kolejnej tabletki, której zawsze, na upartego, mógł nie zażyć. W przeciwieństwie do jednej trzeciej, a może i połowy ludzkości, która w swych morfinowych snach zdawała się być uwięziona nieodwołalnie, chociaż całkiem beztabletkowo.
Powrot Sowy
Niestety, Lisku, zabijają okrutnie ludzi, palą starozytne księgozbiory, niszczą unikalne zabytki.
Wojny religijne rodem ze średniowiecza.
Czarno to wszystko widzę.
Wrrr. 👿 http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17526279,VAT_dusi_rynek_e_bookow__I_bedzie_dusil_dalej.html
Dobry wieczór 🙂
Nie jestem miętowa, ale proszę o nieco dokładniejsze instrukcje nalewkowe. Kiedy i jak duża gałązka? U mnie baza to 3 litry.
Wróciłem z wernisażu foto „Ostatni seans” To tradycyjne kino zostało zlikwidowane w Radzyniu Podl. Już nie ma takich kin. https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/OstatniSeans#slideshow/6123222518745473042
Irku, u nas padły trzy. Teraz jest tylko pinkwolony Helios 👿
Haneczko
Ja nastawiam tradycyjnie 3 kg wiśni. Dzielę je na 2 słoje o pojemności prawie 5 litrów. Tak mi jest wygodniej. Do każdego słoja wkładam 2 gałązki dobrze ulistnionej i świeżutkiej mięty mniej więcej 25-centymetrowej długości. Można użyć jedynie listków. Jeśli ktoś preferuje mocniejszy akcent miętowy, może wrzucić nieco więcej. I jeszcze. Nie robię zbyt słodkich, czyli niewiele cukru (0,5 kg). I jako uzupełnienie wielokwiatowy miód (szklanka do całości). Nie daję tych bardzo aromatycznych i o zdecydowanym smaku, jak np. gryczany, nawłociowy, spadziowy.
A kiedy? Od razu jak zalejesz owoce spirytusem.
Haneczko, u mnie mięta tylko do ryb
Miętówka nie da się pić na dłuższą metę. Chyba że w celu charytatywnym 😈
Co może potwierdzić Nisia 😉
Dziękuję i wypróbuję 🙂 Też minimalizuję cukier.
Dodatki bywają zaskakujące. Morelówka Irka z listkiem laurowym dziwnie szybko nam wyszła 😉
Jeszcze jedno. Drylowane czy na żywca?
A moja morelówka jeszcze w garażu 😯
Pozostawienie pestek daje napojowi ostrzejszy smak (ponoć jest to nuta cjanków!) – ja osobiście wolę nie drelować. Po zakończeniu owoce obkurczają się na pestkach i można je – po kilka – wyjadać 🙂
Dobry wieczór.
Mamy w Szczecinie kino „Pionier” – najstarsze kino świata, funkcjonujące nieprzerwanie od 1907 roku.
(„Najlepsze te małe kina w rozterce i udręce…”)
Zapraszamy! 🙂
Ja większą część pozbawiam pestek, a jakieś 10-15% pozostawiam z pestkami.
Mar-Jo, zazdroszczę 🙂
Tetryku, dryluję, ale wrzucam 1/3 pestek w woreczku.
Irku
Miętówka nie daje się pić na żadną metę. Tu stanowi tylko dodatek dla smaku.
No sekta alchemików! 😯 😆
„Szarlatanów nikt nie kocha. Zawsze sami.
Dla nich gwiazdy świecą w górze i na dole.
W tajnych szynkach piją dziwne alkohole.
I wieczory przerażają bluźnierstwami…”
😀
Ago, kudy mi do wiedzących. Wiedźmię początkująco 😉
Wiatr marcowy z takim wtoczył się zaśpiewem,
odsłaniając fragment kosmicznego planu:
owszem, trochę trudno kochać szarlatanów,
ale jak jest łatwa miłość do nalewek… 😈
Po nalewkach wszakże miłość bardziej krewka?
Dymi kocioł, krew buzuje w szarlatanach.
Będą kochać, licząc gwiazdy, aż do rana,
rano… krawat, korek, kawa, kij, marchewka.
rano… krawat, korek, kawa, kij, marchewka
Jednak przyjemne jest życie emeryta. 😀
Nie Neapol i tamtejsze rzewne śpiewki,
nie Orlean Nowy ze swym starym dżezem,
ja jedyną pieśń uznaję i w nią wierzę,
to warszawska najpiękniejsza pieśń: Nalewki 😉
Śnieg marcowy śniegiem pruszy,
stary śnieg ani się ruszy 😯
Mocno stoi u mnie zima,
wyjątkowo mocno trzyma 🙁
Trzeba teraz w śnieg uwierzyć
I tym śniegiem się ośnieżyć –
I ocienić się tym cieniem
I pomilczeć tym milczeniem. /Leśmian/
Ja tam wierzę w śnieg
bez namawiania Leśmiana,
bo niestety, chciał czy nie,
śniegiem Kanada słynie 🙂
Co do ośnieżania, to niektórzy się dorocznie w śniegu taplają (ja spróbowałam tylko raz, -20C, kostium kąpielowy, nigdy więcej, senkju wery muczos!A ten lata tam nago 🙄
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6009.JPG
Brrrrrrrrrrrrrrr….
Paradoksie, a jednak potwierdzam Irkowe stwierdzenie: w celach charytatywnych można pić miętówke, ba, nawet razem z karafką.
Byłam świadkiem.
Howgh.
Inna rzecz, co się mówiło day after.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry! Dzisiaj chciałem zachęcić do obejrzenia filmu Małgorzaty Szumowskiej (drugiej ostatnio, obok Pawlikowskiego, nadziei polskiego kina) pod tytułem “Ciało (Body)”. Na razie (od wczoraj) w kinach, za jakiś czas być może w sieci – choć oczywiście, jak uczy przykład “Idy” nieobejrzenie filmu nie przeszkadza w wyrażaniu kategorycznych opinii na jego temat. A tutaj do porannej kawy wywiad z reżyserką (w najnowszej “Polityce” jest też ciekawy materiał na jej temat).
Och, do licha, dekokt dymi, dekokt! Tego słowa w nocy szukałam i nie mogłam znaleźć, co mnie doprowadziło do furii – i do kotła. Rano samo przyszło – buzia w ciup, ręce w małdrzyk – niewiniątko. A po nocy to gdzie się niewiniątko włóczyło, hę? 👿
Aresztowano dwoch podejrzanych w sprawie morderstwa Nemcova. Zdaje sie ze usiluja wrobic w to Czeczenow, ewentualnie czeczenskiego zaufanego Putina
http://www.reuters.com/article/2015/03/07/us-russia-crisis-nemtsov-idUSKBN0M30AQ20150307
Gubashev, Anzor i Dadayev?
To wielka ulga jednak, ze maja czeczenskie nazwiska. Moglo byc gorzej….
Pierwsza godzina, Pies spi 😯
bezczynne wzdycha wi-fi
blogowi bez Psa sie cni…
Obiecujaco sie zapowiada:
„… w warszawskiej Hali Expo rozpoczęła się konwencja Bronisława Komorowskiego. – Przedstawimy inny wizerunek prezydenta – zapowiadali sztabowcy”.
Ze tez Kaczynski na to nie wpadl. Na ten nowy wizerunek, znaczy sie.
Heleno, Kaczyński na to wpadał już wiele razy…
Ogloszenie platne:
Spoldzielnia Kocia Jego Twarz z bardzo ograniczona odpowiedzialnoscia oglasza wyprzedaz innych wizerunkow przedwyborczych. Bogaty asortyment wizerunkow prosto spod igly od naszych najlepszych szabowcow przeszkolonych w Wolce Jagiellonskiej k. Pcimia.
Na skladzie takze wizerunki z drugiej lapy, lekko zuzyte, 30%-procentowy rabat za zwrot poprzedniego.
Nowosc: wizerunki „Gender”, „Putiniana”, „Barbie” z dyplomem ukonczenia dowolnej uczelni, „Picus Glancus”, „Prawdziwy Mezczyzna Wasaty”, „Mlot na czarownice”.
Satysfakcja gwarantowana.
Wiem, Tetryku.
Bobik nawet wtedy pisal do rymu:
Poszedł Marek na jarmarek,
kupił nową twarz
(stara była w takim stanie,
że chodź siądź i strasz).
Postawił ją przed stodołą –
proszę, twarz na schwał!
Każdy wygrałby wybory,
gdyby taką miał.
Oczka u niej się puszczają
w stronę wszystkich stron,
wargi dźwięki zaś wydają
mocne niby dzwon.
Ludność zbiegła się dziwować,
baby zaraz w pisk:
no fakt – jak spod igły nowa,
lub jak strzelił w pysk.
Chłopom w ślepiach błyska zawiść –
nówka, szkoda słów,
sam bym sobie taką sprawił,
bodajbym był zdrów!
Marek w środku się przechadza
dumny jest, że hej:
Czyż nie cudna nasza władza
i oblicze jej?
A jak morda się zużyje
piarowiec nasz
zaraz kupi lub uszyje,
jeszcze jedną twarz.
Dzień dobry 🙂
Jestem, jestem i nawet nie śpię, tylko miałem jakąś drobną awarię internetu w okolicy. Tzn. na razie wygląda na to, że drobną, bo i mnie połączenie już wróciło, i sąsiadom.
Wygląda też na to, że – sorry, Kanado, ale z kronikarskiego obowiązku muszę to odnotować – wiosna zamierza zaskoczyć niemieckich drogowców. Temperatura się wspięła, soki w gałęziach zabulgotały i niektóre żonkile pokazały prawdziwe twarze. Lecę się temu przyjrzeć z bliska, żebym przynajmniej ja nie był atakiem wiosny tak kompletnie zaskoczony. 😀
Heleno, Ty nie lubisz pana Komorowskiego, a ja tak i nie uważam, że udaje kogoś innego, albo że zmienia twarz.
Dzien dobry,
Wrocilem dopiero z Polski. Zajety bylem od switu do switu swoimi sprawami, biegajac od urzedu do urzedu nie zdazylem sie nawet dobrze przyjrzec temu, co sie dokola dzieje.
Przy zalatwianiu jakichkolwiek spraw w urzedzie lub banku wciaz najwazniejsza sprawa jest meldunek. Takiego nie mialem. Polak bez meldunku niewiele tam znaczy. Okazuje sie np., ze bezdomny Polak, ktory znalazl na ulicy dwa zlote, zagral za to w lotka i wygral miliony i tak nie kupi sobie za nie mieszkania – nie ma meldunku!
Ja, uzywajac papierkowej akrobatyki najwyzszego szczebla, jakos sobie z tym poradzilem, ale nie zycze nikomu podobnych stresow.
Jeszcze jedno – od znajomej zwolenniczki PiS-u, magister ekonomii, dowiedzialem sie, ze wprowadzana od 1 marca wymiana dowodow osobistych jest robiona tylko po to by latwiej bylo sfalszowac nadchodzace wybory!!! Rece opadaja!
Acha, czyli PiS juz wie ze przegra, bo przeciez gdyby wygral to wybory nie mogly byc sfalszowane! Po wynikach poznamy czy wybory byly sfalszowane. Poznacie ich po owocach… (falszywych prorokow), jak mowi Biblia.
Ja jestem w Kanadzie zupelnie niezameldowana, bo jescze tutaj na to nie wpadli zeby meldowac.
Bobiku, zonkile w marcu! Napawaj swe blekitne oczeta ile wlezie. U mnie mroz, ale jak dla bobasow, -6 C dzisiaj rano, ptaszeta spiewaja, slonce w poludnie wschodzi wysoko, i grzeje jak ta lala. Dzisiaj zmieniamy czas na wiosenny. Kazdy ma taka wiosne na jaka sobie zasluzyl!
Nieee, Siodemeczko. Prezydent Komorowski nie wzbudza we mnie zadnych silnych uczuc – ani go lubie, ani go nie lubie. Owszem, uwazam za safaze sie sie otacza miernotami, ze jego przemowienia sa wysoce forgetable i pelnie niewiele znaczacych frazesow. Ale tez wiem, ze byc moze po paru barwniejszych prezydentach RP, Polska potrzebuje wlasnie 50 odcieni nudnaej szarosci. I Komorowski dostarcza az pieciu.
Na miejsu Komorowskiego wywalilabym na mordy caly ten sztab, ktory obecuje pokazac „inny wizerunek” prezydenta, nie rozumiejac jak szkodliwe dla wizerunku i komiczne sa takie zapewnienia. I skupulabym sie na jakiejs wizji Polski w Europie i swiecie.
Sorry, cos mi sie wymazalo niechcacy: a wiec uwazam za safadulowatego, uwazam, ze sie otacza etc.
Królik,
w Kanadzie gdzie mniej więcej? Podobno w jakichś Edmontonach i Calgarach były plusy dodatnie 😯 , a to u nich zazwyczaj zima kończy się około maja.
U nas w Ontario (generalnie, a w szczególe Kingston) było 40 dni poniżej zera bez przerwy i w ogóle zima stulecia 🙄
U mnie -2C, poszłabym na ogródek się poopalać, ale słońca ni ma 🙁
Jak żyć, Bobiku?
Wlasnie posluchalam troszke tego przemowienia. Frazesy, frazesy, frazesy. „Lacza nas wspolne wartosci: rodzina i tradycja”.
Nie, juz nie lacza. Rodzine rozumiemy roznie i jest calkiem spory odlam Polakow, ktory sie doprosic nie moze, aby ich zwiazki zostaly uznane za rodzine.
Tradycje tez jest dzis przedmiotem licznych sporow.
Co i bardzo dobrze i tak byc powinno.
Co to znaczy „nie stac nas na polityczne eksperymenty”? O jakich eksperymentach prezydent mowi? Nie zostalo wyjasnione.I daczego Polska ma wyprobowywac jakies eksperymenty i wymyslac kolo na nowo?
I zgpdy narodowej nie osiaga sie rozdzielajac Panu Bogu sweczke i diablu ogarek.
Alicjo, ja jestem o jakies 350km na pol. zachod od ciebie.Tak, zime w Ontario (i wschodnich prowincjach) mielismy raczej zaciezna, ale juz widac promyki wiosennej nadziei, Alicjo!
Melduje, ze Klara ma juz 2 jajka!
Najpierw mnie załatwił Nowy. Myśl, że cała ta historia z wymianą dowodów była wykombinowana tylko w celu łatwiejszego sfałszowania wyborów, sprawiła, że wymiękłem i zacząłem intelektualnie zwisać nieforemnym flakiem. 🙁 A potem jeszcze Alicja z pytaniem „jak żyć?”, na które jeszcze nigdy nie udało mi się sensownie odpowiedzieć… No, po takich przeżyciach chyba długo będę dochodził do siebie. 😈
Oj, ta Klara. Wcześnie zaczyna. 😆
Niektórzy też mają, a się nie chwalą. 😎
Nowy, ten bezdomny to musiałby znaleźć aż 3 złote, bo podrożało, a poza tym mógłby sobie bez meldunku kopić co chce, mieszkanie też. Aż tak źle nie jest, chociaż bywa, że w jakimś urzędzie siedzi tępa dzida. To znaczy w większości urzędów tak bywa, jeśli mam być dokładny. Ale od czego asertywność i arystokratyczne maniery? 🙂
Jak żyć? Myślę, że najlepiej hulaszczo.
To tez nie takie latwe. Wybralam sie po poludniu na wystawe i koncert. Wystawa fotografii Roberta Kafy (Robert Cafa) swietna, choc musialam nieco kluczyc by trzymac dystans od baby ktora donosnym barytonem objasniala kolezance co widac na kazdej fotografii. Potem koncert z kwartetem muzykow z Izraelskiej Filharmonii, calkiem niezlej orkiestry, oraz ze swietna klarnecistka Sharon Kam. W pierwszej czesci byl sam kwartet i juz dawno nie slyszalam tak nudnego, nieczystego, wibrujacego grania, z pierwszym skrzypkiem starajacym sie zagluszyc towarzyszy. Ale to jeszcze pestka. Kolo mnie usadowil sie chlystek ktory przez caly czas energicznie czesal sobie palcami brode (przewaznie w moim kierunku), drapal ja i miedlil. A potem zaczal obgryzac paznokcie. Z dzwiekiem. Pierwsza czesc trwala bita godzine! Ledwo dobrnelam do przerwy, po ktorej przenioslam sie do innego rzedu, i w drugiej czesci przynajmniej Sharon Kam grala fajnie, choc towazyszacy kwartet pretensjonalnie sie krygowal. Teraz musze od tej rozrywki psychicznie odpoczac 👿
Myślę, że najlepsze jest życie na miarę. 😉
Och, Lisku, koszszmarr. 🙁
Ano. Jak ja przez te godzine marzylam o dysku sluchanym we wlasnym fotelu, z psem obok…
Wielki Wodzu (20:35),
zgadzam się, zgadzam! Staram się żyć bez miary, i jak wtrąciła Aga – unikam miary, brrrrrr! Miara to dla krawców szyjących na miarę!
A propos wpisu Nowego (witam na kontynencie!), mnie się wydaje, że wszystko zależy od urzędników i od tego, co się chce załatwić. Parę lat temu musieliśmy dla Młodego postarać się o odpis aktu urodzenia w urzędzie stanu cywilnego miasta Wrocław (śródmieście).
Przekonywano nas, że trzeba się uzbroić w cierpliwość, czasu zabierze, dni… itd.
Przychodzimy do Urzędu (na tyłach Opery Wrocławskiej), kolejka jest spora ale sprawnie rozdzielana przez jakąś panią do kolejek okienkowych, kto z czym przyszedł. W kolejce staliśmy ok. pół godziny, pani z okienka zebrała dane, wpisała w komputer i zapytała, ile chcemy kopii. Zażyczyliśmy sobie kilka, opłaciliśmy jakieś znaczki i…wyszło nam jakieś 3 minuty przy okienku 😯
Jak znam Nowego, miał bardzo dużo spraw biurowych do załatwienia.
Bobiku,
to pytanie było retoryczne, przypomniało mi się pytanie wyborcy do byłego premiera 😉
Ja, Lisku, wspolczuje. Sama juz dawno stracilam przyjemnosc z takich kameralnych koncertow czy teatru. Kropla co przelala czare byl wystep teatralny (monodram wlasciwie)ze swietej pamieci Petem Postletwaitem, gdzie publika siakala nosami, charczala, kichala, chrumkala, szleszczala, dusila sie flegma, zagluszajac aktora, ktory musial to przekrzykiwac. Polecam rockowe koncerty, bo oni wszystko przekrzycza, zaden halas im nie silny…
szelescila jak juz przstala szleszczec…
Melduję, że wróciłam z Estepony, gdzie wiosna i plus 25. Właśnie zakwitły mimozy, drzewa pomarańczowe obsypane owocem, który turla się po chodnikach.Dotarłam do Kadyksu, gdzie strasznie brzydkie baby (była jakaś aria czy piosenka o ślicznych dziewczętach z Kadyksu, ale przebrzmiała). Nie udało mi się wejść do muzeum, bo przerwa od 13.00 do 16.00, więc nie obejrzałam tamtejszych Zurbaranów. W ogóle kontakt ze sztuką zero, bo moja kuzynka mebluje swoje mieszkanie i spędziłam po wiele godzin w IKEI (nie cierpię) i w Roy Merlin, co wliczając dojazdy po kilkadziesiąt kilometrów zupełnie było mi nie w smak. Pojechałam też do Rondy, gdzie ichni Grand Canyon nadal robi wrażenie. A także zupełnie niepotrzebnie zajrzałam na Gibraltar, zmuszona do włóczenia się po sklepach Main Street.
Odbiłam sobie za to na owocach morza prosto z połowów. Byłam też w miejscowym barze winnym z tapas tak wykwintnymi, jak i cały lokal, że można je było wystawiać w galerii. Wino też pyszne – aksamit.
W Esteponie słychać głównie angielski, bo rezydenci głównie z Brytanii, w asyście wielkiej ilości piesków. Port jachtowy świadczy o ich niewątpliwej zamożności. Marbeilla (odległość ok. 25 km) opanowana przez nowe rosyjskie pieniądze. Miałam coś napisać o tym wypadzie, ale o czym? IKEA w Maladze jest taka sama, jak gdzie indziej. Morze niebieskie, niebo błękitne, słońce jarzące. Mogłabym trochę tam pomieszkać. Hiszpanie wrzaskliwi, ale bardzo sympatyczni.
Wróciłam do licznych większych i mniejszych kłopotów.
Biedny Lisek.
Może ten targający brodę miał pewne problemy zdrowotne.
Raz koło mnie siedział młody mężczyzna, który cały czas wyłamywał sobie palce. Wydawały taki huk, że obwiałam się o ich całość.
Ta globalizacja! Swiat sie zrobil wszedzie taki sam!
Jeszcze do Wodza, ktory sie wlasnie objawil… Wodzu, dawno temu napomknales na tych lamach, ze bialy ser juz nie jest robiony z sera! Bardzo mnie to zaskoczylo, ale od tamtej pory sprawdzam ingrediencjie na opakowaniach wszelkich bialych serow i rzeczywiscie! Masz swieta racje!!! Nie ma juz bialego sera w bialym serze… zwykle sklada sie on z bialego goo wyprodukowanego z innego goo z odchudzonego mleka, a nastepnie uzupelnionego roznymi zageszczaczami i (prawdopodobnie) biala pasta do butow. Nic dziwnego ze nie smakuje jak drzewiej!!! Sad.
Nareszcie zaczyna mi się układać coś w rodzaju życiowego drogowskazu. Żyć hulaszczo, unikając IKEI, koncertów kameralnych i białego sera. W przeciwieństwie do większości wskazań filozoficznych, religijnych, etc., te zasady wydają mi się nie tylko nietrudne do zrealizowania, ale nawet zapowiadające pewne przyjemności. Znaczy, tak trzymać. 😎
Koniecznie muszę sobie dziś wyśnić coś skrajnie hulaszczego. 😈
Witaj Kumo. Dobrze sie jest przewetrzyc od czasu do czasu i nie ma zadnego obowiazku zwiedzania muzeow.
Ja tez wlasnieb rozmrazam trche seafoodow – glownie gigantyxzne krewetki i krolewski krab z Alaski.
Ja wlasnie odebralam list, ze Bank of Ghana od dluzeszego czasu przechowuje moje pieniadze. Z odsetkami $10 i pol miliona. Wiec moze bede mogla pozyczyc Margo te nedzne $6 000. Co to dla mnie? Potockiemu kurcze zdechlo, jak mawiano przed wojna.
http://wyborcza.pl/1,75478,17525324,Robert_Biedron__Belweder__Dach_w_podstawowce_naprawiam.html#BoxGWImg
Bobiku, hulajnoga? To znaczy: hulajłapa.
Króliku, ja się nie objawiłem, ja jestem. Nie w sensie biblijnym jestem, tylko normalnie, cały czas. 🙂 Tylko piszę dorywczo, bo rzadko się naraz chce i ma czas.
Z białych serów niezły jest wędzony z Lidla, ale nie ma chyba Lidla za oceanem. 😎
Twaróg tłusty Piatnicy w klinku, bardzo dobry, na pewno z twarogu.
Twaróg tłusty z Baltic Deli…mmmmmm! Owszem, twaróg pierwszorzędny 🙂
Nie chce zagladac nikomu w ingrediencje twarogowe, badzcie szczesliwi, ze macie takie swietne biale sery. Ale przeczytajcie nalepke na wszelki wypadek.
Nie, Wodzu, Lidla nie mamy, bo rzadzi nami spozywcza sitwa ok. czterych spozywczych sieci spozywczych. Niemalze jak rzadza Grecja ich cztery skorumpowane rodziny. Ale moj Ojciec ma Lidla zaraz za rogiem w Warszawie. Bede w pazdzierniku, inshallah, to sprawdze ten wedzony ser z sera i twarog z Patnicy.
Jestem starym wyjadaczem twarogów. Tu, w Gdyni, jest taki sklepik bio, gdzie raz w tygodniu dostarczają z gospodarstwa ekologicznego ser chudy, półtłusty i tłusty za zawrotną cenę ok. 50 zł za kg. Niezły, ale za tę cenę nothing to write home about. Aż tu odkryłam twaróg śmietankowy ze Strzałkowa (spółdzielnia w Poznańskiem). Cudo smakowe, i to za 1/3 ceny tamtego. Wyguglałam to Strzałkowo i okazuje się, że robią też masło, jogurty, kefir itp. Tylko raz udało mi się napotkać ichnie masło. Dobre, porównywalne z irlandzkim. Twaróg natomiast bywa w wielu miejscach. Piątnica nawet się do niego nie umywa.
Hel., jest po co zwiedzać muzea, kiedy mogę dostać jakieś honorarium za napisanie szkicyku, a wchodzę do nich za darmo jako posiadaczka legitymacji dziennikarskiej. Może się do mnie odezwiesz, bo wcięło mi notes z telefonami.
Wszystkim Paniom składam najmilsze życzenia na 8 Marca, goździki możemy sobie darować. Należy sobie przynajmniej raz do roku przypominać: jak dobrze być kobietą.
Z serów korycińskie. Tylko ceny lekko onieśmielające. Z różnymi dodatkami ziołowymi.
Dodatki ziołowe to człowiek według uważania sam dodaje. Mój faworyt: zmieszać w proporcjach 2/3 sera i 1/3 uczciwego guacamole.
Jutro (niedziela) sie odezwe, Kumo.
A jak kto ma daleko do serów korycińskich, a jest z frakcji szczecińsko-berlińskiej, to w Marwicach pod Dolną Odrą pani Szczupakowa robi pyszne kozie sery. Osobiście lubię te najświeższe, chrzęszczace w zębach. Są i dojrzałe, nie najgorsze.
Dzien dobry 🙂
Wyjatkowo, kawa (na obrazku ja z kolega kawa odganiamy stwory nocy) 😀
Na herbate cos z wystawy Kapy – Londyn 1941, herbatka w schronie.
Dzień dobry 🙂
… i ciekawostka serowa
ser owczy z kawą
Z koncertow jednak zrezygnowac sie nie da, bo bywaja fantastyczne… Raczej trzeba wypracowac strategie ewakuacji w razie krancowych nieprzyjemnosci.
Czy ktos z Koszyczkowiczow ma doswiadczenie w domowym produkowaniu serka z koziego mleka?
Twaróg wędzony produkuje spółdzielnia mleczarska „Jana” że Środy Wielkopolskiej. Bardzo dobry i to (chyba) jest ten ser z Lidla.
Swego czasu bodajże Irek wskazał tekst pana Polkowskiego, który odnalazł w “Lalce” Prusa antypolski paszkwil, czego dowodził publicznie, kwieciście i bez żadnego zażenowania. O ile dobrze pamiętam, zły Prus był przeciwstawiony dobremu, patriotycznemu Żeromskiemu, co trudno skwitować inaczej niż tylko kliszowym powiedzeniem o deszczu i rynnie.
Oczywiście, złe sobie daje świadectwo, gdy kto wyszydza kalectwo i polemika z Polkowskim jest zupełnie bezcelowa. Mnie jednak zainteresowało coś zupełnie innego: jak koryfeusze myśli prawicowej wyobrażają sobie proces formacyjny Prawdziwego Polaka, czyli co dziatwa powinna czytać w szkołach, aby ukształtować swoje umysły w atmosferze wolnej od lewackich miazmatów. Podejrzewałem, że najchętniej katechizm i nic więcej, ale się w tym podejrzeniu myliłem.
Otóż profesor Jacek Bartyzel, z którym różnię się co do poglądów społeczno – politycznych różnicą większą niż ta pomiędzy płciami, ale który jednocześnie potrafi wyłożyć te swoje abominacyjne poglądy w sposób wewnętrznie spójny, stylistycznie atrakcyjny, oraz – najczęściej – nieagresywny, podjął kilka lat temu próbę przedstawienia tego, co jego zdaniem, powinno znaleźć się w kanonie klasyki młodego konserwatysty.
Zadałem sobie trud dotarcia do większości proponowanych tekstów źródłowych (tych, których nie znałem) i akurat nie żałuję lektury. Nie bardzo wiem, co teraz się czyta w szkołach, więc porównywałem z tym, co wydaję mi się, że pamiętam ze swoich czasów. Kanon się nie zmienia (więc Polkowski wychylił się przed szereg), najwyżej trochę przesunięte akcenty: więcej Krasińskiego, “Kordian” do kosza, “Konrad Wallenrod” do kosza, a w ogóle z Mickiewiczem to skupić się na okresie, gdy poeta “znalazł się (nie na długo, niestety) na zrównoważonych pozycjach katolickiej ortodoksji” (“zrównoważona ortodoksja” to skądinąd cudowna konstrukcja stylistyczna).
Dużo więcej baroku: Pasek, Kitowicz, Sęp Szarzyński, słowem – Sarmatia felix. Obligatoryjnie kazania Skargi i stylizacje Rzewuskiego (“Pamiątki Soplicy”). Za to Oświecenie należy zamodlić, a przynajmniej zastąpić “fircyków i wolterian” drugoligowym Karpińskim i trzecioligowym Koźmianem. Postulat ponownego odkrycia Kossak – Szczuckiej (tu między nami pełna zgoda) i Roztworowskiego (polemizowałbym). Nie mam nic przeciwko Micińskiemu: “W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu” jest bardzo zajmująco napisanym dramatem, ale zupełnie niedostosowanym do aparatu pojęciowego nastolatka. A już supozycji Bartyzela, że dzieło to jest “respiratorem, przez które dusza polska może oddychać drugim, obok łacińskiego, bizantyjskim płucem chrześcijaństwa” bez popitki się nie łyknie.
Bliżej współczesności pojawiają się na miejscach dalszych “pisarze wyklęci”. O ile jeszcze nurt konfesyjny można niechętnie przyjąć do wiadomości, o tyle jednak Konecznego i jego dzieła trzymałbym w charakterze kuriozum dla studentów filozofii wyższych lat studiów. W ogóle w szczegółach propozycji “kanonu Bartyzela” dają się zauważyć skłonności mistyczno – metaficzyczne, co wydaje mi się trochę przedwczesne: celem sterowania lekturami dziatwy i młodzieży przecież jest opanowanie jakiegoś wspólnego kodu kulturowego, a nie osiąganie stanów transcendentnych.
Ale ogólnie nie jest źle, myślałem, że zostanę zanudzony na śmierć (raz było blisko, przy “Akropolis” Wyspiańskiego, dopiero w trzecim akcie się rozkręca), a tu tylko skazano mnie na dociekanie “istoty kultury duchowej narodów”, czytanie o “retorcie czynu jako jedyności źródła psychicznego” i rozważania o tym, jaki naród jest największy i dlaczego Polacy. Tyz piknie, jak mawiają na Podhalu.
Ale Norwida ten nieszczęsny człowieczek najwyraźniej nie doczytał, bo gdyby się wczytał, znalazłby tam wiele elementów, jak to oni mawiają, antypolskich…
Zamiast o chorym prawackim światopoglądzie, wolę o serach. Oto bardzo interesujący produkt, który przywiozłam ostatnio z Norwegii, tamtejsza specjalność. Zetknął się ktoś? 🙂
http://www.seromaniacy.pl/seropedia/ser,Gudbrandsdalsost
Moja norweska kuzynka zwozi mi to od lat na kilogramy, z czego większość rozdaję wokół.
Drodzy panowie, to z okazji 8 marca łupniemy tu manifeścik czego my sobie życzymy? Widzę, że do preambuły wciskają się białe sery, szczególnie kozie.
babilas, a w ogóle pomysł, że „literatura ma służyć” tak mnie śmieszy, że nie potrafię dalej czytać… Tylko te jego pomysły monarchistyczne to przebijają. No, każda epoka ma swoich humorystów.
Lisku, obawiam sie, ze z tym domowym serem to trzeba by zaczac od nie-homogenizowanego koziego mleka. U nas takiego sprzedawac nie wolno. Moja kolezanka ma jakies sekretne konspiratorskie powiazania farmerskie i jezdzi co kilka tygodni po nie-homogenizowane kozie mleko. mleko takie, jak rozumien na postawie analogii z krowim serem mojego dziecinstwa, nalezy zakwasic, a juz zsiadle, lekko ogrzac na kuchni, zeby oddzielil sie ser od serwaki za pomoca przelewania przez plocienny rozek.
Swizo zrobiony ser z mleka krowiego z blobem z kwasniej smietany i lyzka miodu to przysmak nad przysmaki dla mojego meza.
Sluzebnej literatury mlodziez pewnie nie bedzie czytac. Ja sama nie przebrnelam przez Nie-boska, a tym biedakom dolozyc jeszcze wiecej Krasinskiego, ktory nie napisal jednego zdania wartego zapamietania, to jest brutalne.Dorastanie i bez tego jest nielatwe!
Tak.mleko musi byc nie pasteryzowane. Wtedy zrobiebie twarogu jest bardzo latwe.
Najlepiej miec wlasna koze.
Bardzom niewyspana.
Kiedys robilam z pasteryzowanego koziego jogurt, dodajac lyzke jogurtu kupnego bio do zagotowanego i ustudzonego do letniej temperatury mleka, po trzech dniach wstawialam do lodowki, byl zupelnie niezly, nawet slodkawy, choc ciut za plynny (trzymany do pieciu mial lepsza konsystencje ale byl za kwasny). Tam wiedzialam jakie bakterie dodaje.
Tym razem dodalam nie jogurt lecz lyzke kupnego zsiadlego mleka, zostawilam i po 4 dniach owszem bardzo zsiadlo. Sprobuje podgrzac i odcedzic, zobaczymy czy produkt bedzie jadalny czy trujacy 😉
Dzień dobry 🙂
Posiadanie własnej kozy wcale mleka nie gwarantuje. 🙁 Moja koza daje tylko ciepło, a i to trzeba na niej trochę wymusić.
Z tą służebną literaturą, to ja podejrzewam, że ona musi być odpowiedniej rasy. Bo pamiętam, że mnie w psiej szkole chciano nauczyć służenia i za Chiny się nie dało, a Pudle czy Spaniele opanowywały tę sztukę migiem i bez problemów. Czyli prawica musi dalej robić to, co robi – pilnie sprawdzać literaturze rodowód i wszystko będzie w porzo. 🙄
Jesli wylozysz durszlak lub duze sitko papierowym papierem, to odcedzanie tez powinno sie udac, ale wiem ze mleko powinno byc nie-pasteryzowane. Powodzenia. Serek nie musi byc medalowy, a moze byc zdumiewajaco dobry w porownaniu z tzw sklepowym.
Lisku, a czy ten wspanialy targ, Yehuda Mahane, w Jerozolimie, gdzie widzialysmy takie pysznosci za pysznosciami nie ma kozich z koz pasacych sie na okolicznych wzgorzach…Ach pomarzyc tylko…
Doszedłem do wniosku, że gdyby nawet moja Koza dawała mleko, to pewnie Leniwiec i tak nie pozwoliłby mi z niego robić twarożku. Albowiem jest taki jeden kozi twarożek, który na co dzień Leniwca całkowicie satysfakcjonuje (a od święta zawsze się na targu coś znajdzie). Jest bardzo łagodny, dzięki czemu nadaje się do wszelkich możliwych kombinacji – na ostro, na słodko i na lekkopółśrednio. Nazywa się Chavroux. U nas dostępny we wszystkich przyzwoitych supermarketach:
http://fddb.info/static/db/206/6672W7PHLNFT7I95G55AFP2G_999x999.jpg
A tu quebecki kozi ser Kopciuszek (Le Cendrillon), bardzo medalowy.
http://www.alexisdeportneuf.com/Cheeses/Domestic/Goat/Le_Cendrillon/?rdr=true&LangType=4105
Mleka zsiadlego nie musi sie trzymac kilka dni.
Kiedy sie zsiadzie, nalezy je podgrzewac wolno do tempreratury w ktorej mozna trzymac czysty palec w mleku liczac do dziesieciu.
Po ostudzeniu zlac do plocienneg woreczka i zawiesic na kranie, niech scieka. Nie wyzymac! Nie pomagac!.
Kiedy juz wiekszosc serwatki scieknie, przeniesc do lodowki i zaweisic na polce, podstawiajac jakas miseczke pod worek z serkiem.
Nazajutrz jest juz gotowy.
Daktyle nadziewane serem kozim na sniadanie…Mmmmmm…
http://www.alexisdeportneuf.com/Recipes/Warm_Dates_Stuffed_with_Ch%C3%A8vre_des_neiges/
Kroliku, do odcedzania mam specjalny lniany woreczek w ksztalcie stozka 🙂 Domowy kozi twarog mozna kupic na Starowce, ale trzeba go potem pasteryzowac, poniewaz jest to rejon endemiczny na bruceloze. Taki kupiony domowy kozi twarozek przewaznie pasteryzuje sie i konserwuje gotujac w mocno solonej wodzie, przed uzyciem mozna odsolic. Oprocz tego mozna kupic nieprzemyslowe sery twarde w prywatnych serowarniach lub na tz targach rolniczych, ale to raczej produkty luksusowe, Mahane Yehuda jest bardziej dla ludu, zreszta w przyszlym roku sama zobaczysz 🙂
Czy moge zdradzic ze Krolik tak sie do tego targu zapalil ze automatycznie zaczal sprawdzac ceny jajek, co przy kilkudniowym pobycie bez kuchni bylo wrecz wzruszajace? 🙂 🙂
Heleno, wiem ze 4 dniu to dlugo, ale byl uparty i szybciej nie chcial sie sciac.
Ach, przypomnialo mi sie, ee dzisiejsze lodowki maja najczesciej polki szklane, a nie metalow kratki.
No, slowem chodzi o to by to jeszcze troche przez noc sciekalo w lodowce…. 🙄
Mozna zawiesic na drewnianej lyzce nad glebszym naczyniem. O!
Macie widocznie, Lisku, jakies wybrakowane bakterie.
Strasznie sie cieszylysmy, Lisku, z Siostra, ze udalo nam sie wpasc na ten targ! Dzieki!!! Pani z biura podrozy na Jaffa Street tez go nam polecala.
Taką kozę to podobno można trzymać w domu.
Bobik przyświadczy. 😀
Rozumiem, że Królik, żegnając się z Liskiem, wygłosił zwyczajową formułę „w przyszłym roku w Jerozolimie!”. 😀
Nie przewinęłam i już było o kozie Bobika.
O serach juz bylo, to teraz bedzie o jajkach. Otoz orlica wysiaduje trzy.Wrzeszczy biedna chyba z glodu, bo dookola wszystko zamarzniete.
Ja tam nie byłbym za trzymaniem kozy w domu. Zbyt łatwo mogłoby dojść do zamiany miejsc. Bobik był już przetrzymywany przez Prusaków, więc Bobik w kozie byłby dopełnieniem nieszczęścia.
Ale podobno jak sie wyrowadzi koze z domu, to dopiero szczescie!
Klara ma dwa piekne jaja. Orlica w Decorah ma trzy.
Sezon otwarty.
Konkurs na najglupsze wideo „motywacyjne” dla kobiet z okazji Dnia Kobiet zostal wygrany:
https://www.youtube.com/watch?v=4wSDPvXxVZI
Byleby bez Bobika
Phi, niektórzy mają już nawet 4 jajka. 😈
http://2.bp.blogspot.com/-oDcVpbjKurQ/UcMRBSof8aI/AAAAAAAADd4/a_zKfsiUZQA/s1600/500_wstazka_d.jpg
Ciekawe, co Wódz na takie wyzwanie? 😀
Dobry wieczór 🙂
Aura prawie już nie kuleje, ja coraz bardziej, pan mąż wypuścił korzonki 🙄
U nas bez Strzałkowa nie ma śniadania 🙂
Co ja na to? Kolegę trzeba zawołać i damy radę. 😈
kawki też otworzyły sezon 🙂
Irku, kawkowa szykuje gniazdo, a kawek czeka?
Nie, to kawka czeka, żeby już było rano i Irek mógł ją podać. 🙂
Bobiku, zajrzyj do poczty.
A do niedawna można było dziecku dać klapsa, choćby i kijem.
Dzień dobry 🙂
kawa
Nie znalam tego Van Gogha. Bardzo mily.
Takie serwisy jak ta filizanka i miseczka z grubej porcelany czy moze fajansu, ciemnoniebieskie lub zielone ze zlota obwodka sa wciaz produkowane we Francji, i najczesc8ej widzi sie je w kawiarniach.
Bry 🙂
Ten dzbanek mnie zaintrygował. Co i po co stoi na dzbanku.
Gdyby to była herbata, to rozumiem – dzbanuszek z esencją, ale kawa?
Andsolu,ciężkie tematy poruszasz.
Wkurza mnie, że oświeceni obywatele oświeconych państw z oswieconym prawem obrony dzieci uprawiają masowo seks turystykę do krajów, gdzie dziecięca prostytucja jest na porządku dziennym.
Już wiem, chyba, to jest rodzaj ekspresu.
To jest protoplasta tego, co dziś nazywa się zaparzaczem przelewowym. Słowo ekspres zarezerwowane jest (chyba) dla urządzeń, w których woda jest tłoczona przez zmieloną kawę pod ciśnieniem.
ang: percolator
Do drugiej (trzeciej?) kawy chciałbym polecić młodego zdolnego – Łukasz Najder, który pięknie pisze o brzydocie Łodzi. On jest mniej więcej z tego samego miotu, co Szczerek, co zresztą widać, słychać i czuć. Kiedyś się brzydko pogryźliśmy, bo nie podzielałem jego zachwytów nad Masłowską. Nadal nie podzielam, skądinąd wolę czytać Najdera niż Masłowską.
Zla nie da sie wyeliminiwac z pomoca cywilizowanych praw, Siodemeczko. Ono jest czescia ludzkiej natury. One jest i bedzie. Prawo, podobnie jak inne przejawy kultury moze je jednie do pewnego stopnia utrudnic czy tez otoczyc sanitarnym kordonem. Ale nie „zwalczyc”, nie „pokonac”. Ciemne moce sa w nas. Wiec zawsze znajda sie ludzie, ktorzy beda np uprawiac turystyke seksulana.
Dzień dobry 🙂
Kawa dopiero druga, ale herbata już czwarta. Za oknem szarość i mżawka. W chacie nieustający remont. Szanse na wyrwanie się wkrótce do Hiszpanii – żadne. Czy to jest odpowiedni dzień do czytania o brzydocie, choćby i pięknie opisanej? 🙄
Z ludzkiej natury zapewne zła nie da się wyeliminować, ale chyba po to ludzie mają prawo i obyczaje, żeby im podpowiadały, co jest złe, kiedy sami nie mają jasnego rozeznania. Tymczasem jak chodzi o dzieci, najbardziej przerażające jest to, że przemoc i okrucieństwo (najczęściej ze strony bliskich) wobec nich są jeszcze do dziś legitymizowane, usprawiedliwiane, pomniejszane i kryte przez otoczenie. Nie tylko w imię zasad religijnych. Niereligijni rodzice też niechętnie wyrzekają się tego – zwykle jedynego – skrawka władzy, jaki posiadają. To co się dziwić, że nie chcą się go wyrzec i seksturyści, jeśli nie zabrania im tego wystarczająco ani prawo, ani obyczaj?
Rozeznanie to jedno – rozeznanie daje prawo, obyczaj, szeroko pojeta kultura. Ale z ciemnymi mocami nie zawsze potrafimy sobie poradzic. Wiemy, ze palenie czy pijanstwo jest zlem, ale palimy i upijamy sie. Wiemy, ze przemoc wobec malegp dziecka jest zlem, ale temu zlu ulegamy.
Moje uwagi byly w odpowiedzi na zarzut mt7, ze ludzie z cywilizowanyc krajow z cywilizowanym prawem uprawaja seksturystyke.
Prawo nie mowi: praktyki seksualne z nieletnimi sa zakazane w granicach naszego cywlizowanego panstwa, ale w Tajlandii czy na Dominikanie wolno ci robic co chcesz, Prawo mowi: praktyki seksualne z nieletnimi sa przestepstwem. I tylko tyle moze powiedziec, wyznaczajac przy okazji system kar.
Jak sobie poradzisz z mrocznymi zadzami zalezy jednak od ciebe, z calym dobrodzejstwem inwentarza.
Przyjecie np konwencji antyprzemocowej w Polsce, nie zapbiegnie w kazdym wpadku przemocy, ale ja ograniczy i hopefully stworzy system pomocy tym, ktorzy nie daja rady. Jednym takim sposobem jest dostepnosc i obowiazek uczeszcania na kursy „anger managment” popularne w cywilizowanych krajach i pomocne dla wielu, nie radzaxy sobie z agresja. Takze zakladanie schronisk dla ofiar przemocy.
To mam na mysli mowia o kordonie santitaenm w obliczu Zla.
Andsolu, szokujace jak niedawno zaszla ta zmiana.
Mnie najogólniej idzie o to, że to, co dzisiaj wydaje się oczywiste w zakresie praw czlowieka, rownież małego, jeszcze niedawno nie było przedmiotem troski i obyczaju, a i dzisiaj na ogromnym obszarze globu są jakimś dziwactwem nie do przyjęcia.
Cywilizacja zachodnia z dumą głosi, że niesie oświaty kaganek, a zostawia za sobą zgliszcza.
Przykład seksturystyki był tylko przykładem hipokryzji.
Wiem, że piszę banały, ale ogarnia mnie rozpacz, jak myślę o tym dramatycznym podziale świata i naszej obłudzie.
Pewnie, ze zmienia sie nasz stosunek do roznych spraw w zakresie praw czlowieka. Sluchalam wczoraj jak Helen Reddy spiewa: I am woman, hear me roar…” i uswiadamiajac sobie, ze dopiero w okolicach 1972 roku, kiedy ta piosenka stala sie bardzo popularna, zaczelam sie zastanawiac, ze moze caly ten przesmieszny ruch wyzwolenia kobiet ma cos waznego do powiedzenia takze i mnie, ktora zawsze przeciez placilam w restauracji za siebie… Zaledwie 43 lata temu, wcale nie myslalam o sobie, ze jestem , tfu!…”feministka”, nia sie stalam.
Nie, nie mysle, ze jestesmy „obludni”. Ci, ktorzy jada do Tajlandii czy na Dominikane aby korzsac z dzieciecej prostytucji, wiedza, ze robia zle. Rbia to nie z obludy, tylko dlatego, ze ich motor moralny jest rozluzowany. I ze moga to najczesciej robic bezkarnie. Wiekszosc ludzi to nie pedofile. I dlatego zapewne pedofile w wiezieniach maja maja zawyzona smiertelnosc z powodu pobic,
I tacy zawsze beda, niezaleznie od systemu prawnego. Mozna ich do pwneo stopnia powstrzmac przed czynieniem zla, ale tego zla nie wyeliminowac.
Cd telenoweli:
Z dlugiego listu, ktory Audrey znalazla w mailowej poczcie w sobote rano, mogla sie dowiedziec, ze jest czarna niewdziecznica i diablim pomiotem.
A wystarzylo przeciez aby udala sie wraz z Margo do prawnika i wyciagnela te $6 tysiecy – albo ze swojej kieszeni albo z kiszeni pracodawczyni ( c’e moi!).
A niewdziecznosc Audrey polega glownie na tym, ze najwidoczniej zapomniala jak 7 lat temu Margo zawiozla ja do pracy wlasnym wytwornym samochodem, gdy samochod Audrey byl na przegladzie technicznym.
lisku, no właśnie tu powód podsunięcia artykułu. To jeszcze niedawno, o którym pisze mt7, to na ogół 150 — 50 lat temu, co biegnie równolegle z usiłowaniami kobiet, by prawnie oraz w praktyce uznano je za ludzi („emancypantki i sufrażystki”). A dla ich sprawy najwięcej może zrobiła WWI, gdy kilka milionów kobiet w USA z przyczyn ważnych dla Państwa musiało wyjść z „ogniska domowego” i pójść do fabryk. I do ognisk potem nie bardzo chciało wracać (pięknie i jasno jest to opisane w „Only Yesterday”, Frederick Lewis Allen).
A o dzieciach — chyba to Neil Postman pisał gdzieś, że jeszcze w końcu XIXw. w USA tylko kilkanaście procent ich kończyło podstawową szkołę. Teraz, wręcz odwrotnie, trzymamy je aż do dorosłości w szkołach, ale (jak wydaje się) nie dlatego, że tak bardzo dbamy o wyściółkę ich mózgów, ale dlatego, że nie bardzo wiadomo co z nimi robić. I to przy jednoczesnym powywaniu, że dzieci mało się rodzi i biała cywilizacja zaniknie.
Czarną niewdzięcznicą i diablim pomiotem? Dokładnie w tych słowach? Jaki ładna, podręcznikowa borderline 🙄
Devil’s seed!
Kobitka się nie szczypie. Mam nadzieję, że Audrey nabrała dystansu do sprawy i nie bolą jej te słowa.
Klara zniosla nastepne jajeczko I pewnie to nie koniec.W ubieglym roku wykarmili chyba piecioro pisklat /jesli dobrze pamietam/.
Loto, a nie było tak, że któreś zostało pożarte?
Matko, dogadałam sie, jak gęś z prosięciem.
Zamokła mi klawiatura, więc tymczasowo wlączyłam klawiaturę systemową na monitorze.
Chciałam zalogować się do banku, ale coś poszlo nie tak i zablokowano mi dostęp po raz pierwszy, odkad mam konto.
Zadzwoniłam do pomocy, a tam mówią, już ma pani odblokowane, proszę ustanowić nowe cyfrowe haslo, potwierdzić itd.
Pomoc mowiła do usłyszenia, ja się rozłaczałam i nie mogłam się nijak dalej zalogować, bo nic się nie zmienialo na stronie banku.
Dopiero za czwartym razem, popmoc powiedziała, że mam się zalogować przez telefon.
– Jak to przez telefon, ja korzystam z komputera?
– Rozmawia pani ze mną przez telefon, wiec proszę w telefonie wpisać nowe, cyfrowe hasło.
– Kiedy mam wpisać, nikt mnie o nic nie prosił?
– Zostanie pani poproszona o podanie hasła po rozlaczeniu się doradcy.
Mam pytanie do frekwencji, czy ja jestem skończony tuman?
Żegnają się ze mną trzy razy, nic nie mówią, że zaraz się ktoś wlaczy i poprosi o nowe haslo.
Ja wpisuję uporczywie nowe hasło w serwisie logowania przez internet bez rezultatu.
Na koniec czuję nutkę politowania w głosie czwartego doradcy, ze nie wiem tego, co się rozumie samo przez się – logowanie ma być przez telefon.
STOP SIODEMECZKO!!!!!
Never ever przez telefon haslo.
NEVER!!!!!!
Zarowno Audrey jak i ja mialysmy w ostatnich tygodniach niepokojace „oficjalne listy” – Audrey z banku Wells Fargo, ja z Play Pala.
Oba nasze listy mowily, ze konto zostalo chwiliowo zamkniete, to wykryto jakas niepozadana aktywnosc i ze nalezy zadzwonic pod wskazany telefon. Audrey zadzwonila do swego banku z innego telefonu i dowiedziala sie, ze to scam, oszustwo.
Pare dni pozniej ja tez dosalam list o niepozadanej aktywnosi na Pay Palu. A poniewaz nie mam konta na Pay Palu, wiadomo byl z miejsa, ze to oszustwo.
Ja rozmawiałam z bankiem, przeszlam wszystkie procedury bezpieczeństwa, Helenko.
Tylko nikt mi nie powiedzial, ze mam logować się wstępnie przez telefon. 🙁
Tu jest Wells Fargo scam:
http://wtvr.com/2014/06/09/wells-fargo-customers-geo-targeted-in-phishing-scam/
A tu jest PayPal scam:
http://www.theguardian.com/money/2014/nov/05/paypal-scam-email-link-alert
Chyba chodzi o zalogowanie sie tekstem przez komorke (smartfon), nie glosem.
Jesli to Siodemeczka dzwoni do swojego banku (a nie ktos do niej), to znaczy ze rzeczywiscie rozmawia ze swoim autentycznym bankiem
Tak mi sie przynajmniej wydaje…
A który bank, Siódemko? Just asking…
Rozmawiałam ze swoim bankiem, ja do nich zadzwoniłam, bo zablokowałam sobie konto wpisując błędne dane. Chodzi mi o to, ze dzwoniłam cztery razy, bo nie wiedziałam, ze mam poczekać, aż się włączy automat w telefonie i wpiszę dea razy tymczasowe hasło, a młody człowiek, który ze mną ostatni rozmawiał, mówił do mnie, jak do nierozgarniętego dziecka, wyraźnie tłumiąc irytację. Więc ja się pytam, czy Frekwencja wiedziałaby, ze trzeba przez telefon, czy tylko ja jestem gamoń?
mBank
Dla nich to było tak oczywiste, ze nie widzieli potrzeby informowania.
A ja nie dość, ze zdenerwowana, to jeszcze czuję się ponizona, głupia jakaś baba.
Sidemeczko, jak trzeba to ci dam na pismie, ze nie jestes gamon!
Już mi lepiej, Króliku, wierzę Ci. 😀
Siódemeczko, powiem więcej – dla mnie jesteś Mistrzem posługiwania się sprzętami elektronicznymi, niejeden młody człowiek mógłby się od Ciebie wiele nauczyć
Siódemeczko, mój mąż i ja mieliśmy konta w mBanku od początku jego istnienia. Odkąd zmienili system transakcyjny na taki strasznie fancy, z fontannami i kręciołkami, zaczęliśmy powoli tracić cierpliwość. Kiedy się okazało, że ten ich nowy, cudowny, warty miliony system , co to potrafi nawet najnowsze nasze zakupy pokazać na facebooku, niestety nie umie zaksięgować środków przelanych z konta na kartę kredytową pomiędzy 12 w nocy a 6 rano, wkurzylismy się, zamknęliśmy rachunki poszliśmy sobie gdzie indziej.
To nie Ty niedomagasz, tylko im się we łbach poprzewracało.
The grass is always greener… Ja rozważam przeniesienie się ze swojego dotychczasowego banku, a przynajmniej postawienie mu ultimatum (bo robi się pazerny i z miesiąca na miesiąc wprowadza jakieś dodatkowe opłaty – ale to podobno normalne, że gdy spada oprocentowanie, banki nie gardzą nawet drobnymi monetami wyciąganymi z kieszeni klientów), zastanawiałem się też nad mBankiem – ale widzę z tej relacji, że oni nie są z mojej bajki. Oj, nie są.
Czy on rzeczywiście pokazuje zakupy na facebooku to nie wiem, bo nie ma mnie na facebooku. Ale trawa okazała się w istocie bardziej zielona tam, gdzie przenieśliśmy rachunki. Jest prosto i bez udziwnień.
Babilasie, mbank w porównaniu z takim PKO BP to ciagle cud-miód,
to był swietny bank z bardzo przyjaznym programem obsługującym transakcje i pomocnym w zasadzie personelem, do czasu nastania Kazimierza Odnowiciela.
Zrobili nowy program z milionem zbędnych opcji, na którym ciągle czegoś szukam i po kilka razy krążę zanim załatwię i zobaczę wszystko, co planowałam. Zapędzili mnie do tego nowego siłą wyznaczając termin. Nie mogę odżalować starego.
Wkurza mnie też ich nachalność w proponowaniu różnych produktów i nie można ich zniechęcić. Masz wiadomość na koncie bankowym w wiadomosciach, masz w SMS, w e-mailu i jeszcze w tej sprawie zadzwonią na telefon domowy i komórkowy, którego nigdy bankowi nie podawałam, ale opłacam z konta kartę telefoniczną.
Mimo to, uważam, że jest niezły, może przez sentyment do dawnych lat.
Nie płacę za przelewy, ani za inne uslugi, personel też jest dosyć przyjazny. Wolę rozmawiać z kobietami, żadna z nich nie okazała mi nigdy zniecierpliwienia.
Nie wiem, jakie są inne banki teraz, mam tylko kontakt z tym PKO, bo moja Rada ma tam konto, wiec je obsługuję i warczę.
Może kiedyś zrobię zrzuty stron 'kto dzwonił’ gdzie numer telefonu mbanku molestującego ludzi jest poszukiwany kilka tysiecy razy z odpowiednimi komentarzami i wyślę do dyrektora odnowiciela. Chyba nie spodziewa się takich skutków promocji.
PKO BP to też cud-mnód, zwłaszcza jeśli się zastosuje jeden bardzo prosty patent.
Całą obsługę zleci się w własnemu dziecku.
hehe.
Nisiu, mamy w tym PKO 2 karty, mimo, że skorzystaliśmy z jednej ze dwa razy na przestrzeni wielu lat i nijak nie mogę chociaż jednej zamknąć, pomimo zaznaczania odpowiednich opcji i wniosków.
Obciążają nas niemałymi kwotami, a my mamy tylko niewielkie składki na dzialalność. Ach, nie chce mi się o nich pisać, bo od zawsze był to jakiś państwowy potworek w którym stało się w kilometrowych kolejkach.
Nienawidzę go i już.
Siódemeczko,
oni zawsze ten sam numer wyświetlają, wystarczy nie odbierać 😉 Taki z Łodzi, czyli od 42. Zresztą ostatnio mam na wszelki wypadek zdanie-wytrych. Natręt: Dzwonię do pana z pana banku… Ja: Proszę udowodnić!
Od razu im się odechciewa.
Tadeuszu, w stacjonarnym 50 numerów blokowanych zapełniło się raz-dwa, w komórce nie mam blokady, więc teraz zapisuję wszystkich pod nazwami 'shit’, lub w podobie i nie odbieram.
Ale parę razy dziennie stawiają mnie dzwonki do pionu w najmniej odpowiednim momencie.
Z telefonem mbanku chodziło mi o to, że te namolne akcje są zdecydowanie przeciwskuteczne sądząc po komentarzach.
Siodemeczko,
ten horror wydarzyl sie w rodzinie Sow kapuscianych.Braciszek pozarl siostrzyczke, albo odwrotnie. Na moich oczach. Najwiekrza trudnosc mial z polknieciem rozczapierzonych lapek. Brrrr!
Ozłociliście mi dzień, pokazując, jakie mam wspaniałe banki. 😀
Jeden, podstawowy, w ogóle mi daje święty spokój, więc nie mam żadnych pretensji, że jakieś tam niewielkie opłaty za prowadzenie konta pobiera. A z drugiego, w którym mam tylko kartę kredytową na wszelki wypadek, dostaję 2 razy w miesiącu po 2 listy – jeden to aktualny wyciąg z konta, a drugi to oferta kredytu, którą wrzucam do kosza bez otwierania. I już. Jeżeli chcę się czegoś dowiedzieć o promocjach, akcjach i fajerwerkach (nigdy nie chcę), mogę wejść na stronę internetową banku lub zadzwonić, ale nachalnie nikt mi się z tym nie wpycha.
Ach, jak się robi dobrze, kiedy wiadomo, do jakiego stopnia mogłoby być gorzej. 😉
Siódemeczce świadectwo technicznej moralności ja też mogę wystawić. Najlepszy dowód, że jak ona się czasem w technikalia wda, to ja przestaję kumać, o co biega i muszę PA zapytać. 🙂
Siódemeczko, nie wiem dlaczego do Ciebie dzwonią. Mam konto w mbanku też od początku i jak dotąd zadzwonili do mnie 1 raz.
Jakie kolejki w PKO BP? Nie pamiętam od wielu lat.
I opłat też mam coraz mniej. Ale też mam na tym koncie trochę i dzięki temu tańczą wokół mnie. Mam miłą panią doradczynię, która mi lokuje korzystnie kaskę i na razie jeszcze się nie zawiodłam.
System zabezpieczeń też mają OK.
MałgosiuW, widocznie mają we mnie upodobanie.
Nie wiem, co ich tak ujmuje, bo kaski, w przeciwieństwie do Kierowniczki mam mało 😀
Może lubią emerytów.
Doro, na Jelonkach jeszcze kilka lat temu starsi ludzie koczowali godzinami w kolejkach w oddziale PKO, wiem, bo pomagałam niepelnosprawnej znajomej udawać się do ich przybytku.
Przypominało mi to najgorsze czasy PRL-u.
Tadeusz: Proszę udowodnić! Teraz nic tylko czekam na pierwszy telefon z Mastercard, telecomów, telemarketingów i podobnych, by radośnie użyć Twego wynalazku.
Po namyśle doszedłem do wniosku, że Audrey musi być przykro występować w charakterze diabelskiego nasienia, więc mam dla niej propozycję, jak może to odkręcić. Powinna wysłać mail zawiadamiający, że absolutnie nie chce być niewdzięcznicą i wręcz marzy o odpłaceniu za przysługę, w związku z czym prosi Margo o podanie najbliższego terminu, kiedy mogłaby ją zawieźć do pracy. A nawet zawozić przez dwa dni pod rząd, żeby odpłata była z procentem. 😈
Tadeuszu, jesteś W i e l k i !!!!!!! Dziękuję za upublicznienie patentu na namolne telefony. Mnie po kilka razy dziennie zapraszają na; bezpłatne badania, prezentacje, degustacje i inne „acje”. 👿 Do tej pory mówiłam dziękuję i rozłączałam się. Dzięki Tobie, mam szansę zniechęcić ich na stałe. 😀
Bobiku, też mam taki fajny bank, raz na kilka lat przysyła mi propozycje kredytowe. 😉
Mnie wprawdzie trochę częściej, Myszo, ale za to ta propozycja kredytowa jest w o wiele grubszej kopercie niż ta z wyciągiem, więc od razu wiem, którą wywalić. 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Ukłony dla Tadeusza za wynalazek 😀
Lektura do kawy: jak to miło wiedzieć, że pierwszy świat ma takie same problemy…
Dzień dobry.
Kawa bez kubków?
Już podrzucam!
http://www.elina.com.ua/files/product/4/194/more/197.jpg
Dzień dobry 🙂
Jak wiosna ma polegać na tym, że wciąż mży w trzcinie, to ja uprzejmie dziękuję. 👿
Pręgowana jest tak zdegustowana tym mżeniem, że od wczoraj odmawia wyjścia z domu. A pies musi, bo terminy przyciskają. Biednemu zawsze mokre w oczy. 😥
Bobiku, to ja Ci dmuchnę trochę swojego słońca. 😆
A tu słoneczko. Dmucham, może trochę pośle się w stronę Bobiczą…
Starsi ludzie, którzy wystają w ogonkach do PKO BP, o których wczoraj wspomniała Siódemeczka, zapewne mają nawyk z PRL, a ponadto nie umieją albo nie są w stanie dokonywać operacji przez komputer. Ja w ogóle do banku nie chadzam, chyba że pani doradczyni mnie wzywa na spotkanie. Bankowość internetowa to bardzo wygodna rzecz. Nigdy jednak nie robię tego na komórce.
O, łajza z myszką 🙂
No to dmuchajmy razem!
Oj,kochani bałagan się wdał-kawa osobno,kubki osobno,a herbaty ani widu ani słychu.Tutaj wszystko po porządku,podane jak należy:
http://www.eamimi.fr/wp-content/uploads/2013/02/miel-toits-de-paris-tasse-drama-queen.jpg
Bobiku, trzymaj się w tych terminach, jeszcze słońce Ci zaświeci niebawem.
Uff, jedną zmorę wypchałem. Teraz druga.
Bielik w gniezdzie
http://www.looduskalender.ee/en/node/22386
System Tadeusza wyborny 🙂 Moj nie tak eleganzcki, za to krotki. Gdy jest telefon z nieznanego mi numeru i pada pytanie „Czy to …? ” Odpowiadam „A kto prosi?” i jesli to telemarketing itp odpowiadam zimno „To nie ona, zmienila numer”. Ma to dodatkowy plus ze jest szansa ze skresla numer z bazy danych 😉
Twój patent mógłby mi nasprawiać kłopotów, lisku, bo często dzwonią do mnie z takich instytucji jak Credicard,gdzie unieważnienie części moich danych mogło by przesunąć mnie do kategorii non-persons…
Andsolu, dlatego, jak napisalam, wpierw pytam kto dzwoni 🙂 Zaczelam stosowac ten system gdy moja komorka dostala sie, nie wiem jak, na liste firm farmaceutycznych, i mam mocne postanowienie wydostania jej stamtad 👿
Bardzo dziękuję za dmuchanie. Późnym popołudniem istotnie coś w rodzaju słońca zaświeciło. 🙂 Wprawdzie nie wygląda, żeby to miał być efekt trwały, ale może przynajmniej Młodemu przeschnie pranie, które wczoraj powiesił w ogrodzie, wiedziony szatańskimi podszeptami nadziei, matki głupich. 😈
Odespałem trochę po koktajlach, przejrzałem prasę, zakonotowałem, że mam się modlić za abepa Michalika, włóczonego po sądach przez wyrodną feministkę, a potem trafiłem na takiego aproposa do problemu karania dzieci:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,17546332,Krzyki__placz__kneblowanie__NOWE_NAGRANIE_Z_LEKCJI.html#TRrelSST
Miła, uprzejma pani, której zapewne do głowy nie wpadło, że robi coś złego. Bo przecież, jak sama w jednym miejscu zauważa, „kara to kara”. 🙄
Zawsze uważałam szkołę za jedno z najlepszych miejsc dla kryptosadystów.
Czemu krypto? Moja z podstawowej to była sadystka…
Swoją drogą jak w zamierzchłych czasach byłem na praktyce pedagogicznej na półkolonii z także pracującymi tam dziewczynami z liceum pedagogicznego, to trzeba przyznać, że najlepiej im szło tłuczenie dzieci.
Si non è vero, è ben trovato. Za Kingą Dunin:
PKO BP do fajny bank. Mamy w nim konta wszyscy w rodzinie i nikt nie narzekał jeszcze ani razu.
Witam i przepraszam Kati 87, która przesiedziała się w poczekalni od samego rana. Mam nadzieję, że przynajmniej Irek z Danuśką tam również zaopatrzenie podrzucili. 🙂
Byliśmy tam na bank 🙂
Magdalena Środa ubolewa nad Durczokiem, bo „dobry był z niego dziennikarz”, ale „zgubiła go pycha”. Ciekawe, że tuż obok wspomina, że w całej karierze telewizyjnej zaprosił na rozmowy zaledwie osiem kobiet i był wobec nich jeszcze bardziej agresywny niż zwykle.
Otóż w moich oczach był dziennikarzem do wiadomo czego. Napastliwy, arogancki, odstręczający w obejściu. I te małe, blisko siebie osadzone oczki wkręcały się w rozmówcę z ironicznym przekąsem. Tak mnie drażnił swoimi manierami przed kamera, że unikałam oglądania wiadomości na jego dyżurach.
W polskich mediach nadal chyba pokutuje przekonanie, że nietłumiona agresja to jest to, czym należy się popisywać przed PT publicznością. I tak agresja indywidualna pobudza agresję zbiorową. Dziennikarstwo to według sensownej definicji umiejętność zadawania pytań. Można być bardzo skutecznym w rozmowach z nawet abominacyjnymi politykami, zadając pytania w bolesny punkt i czyniąc to wręcz z elegancją.
Odszedł Durczok ze skutkiem natychmiastowym, no i dobrze. Może to będzie nauczką dla legionu innych.
A swoją drogą wieki temu na pychę wymyślono na dworach sposób: królowi przydzielano błazna, który mógł z niego drwić do woli, spuszczając powietrze z balonu. Może należałoby odnowić tę metodę. Bo dzisiejsze kabarety takiej roli nie pełnią. Są beznadziejne, jak i wiele innych zjawisk społecznych. Podobno jest bodaj tylko jeden godny tego miana i działa w Warszawie na Konopnickiej. Znam tylko relacje z trzeciej ręki, bo nie udało mi się tam dostać podczas krótkich wypadów do Warszawy. W TV go jednak nie pokazują, bo specjaliści od procesów o obrazę czegokolwiek czyhają.
Dobry wieczór.
Ciekawe, kto przygarnie pana Durczoka 🙄
Platforma, PiS, PSL… Embarras de richesse, Vesper.
Potrzebuję Waszej pomocy. Otóż podobno dobrze jest na własne osądy patrzeć z dystansem i dopuszczać do siebie myśl, że jest się człowiekiem, a errare humanum est. Zamieszczam więc poniżej cytaty z lektury dla klas trzecich szkoły podstawowej i bardzo proszę o szczere opinie, czy to ze mną coś jest nie tak, czy z autorem listy lektur.
Wszyscy na pewno znają tę książkę, bo była lekturą chyba już wtedy, kiedy pokolenie moich rodziców chodziło do szkoły, ale pominęłam szczegóły, które od razu przypominają tytuł, żeby można było na cytaty spojrzeć świeższym okiem:
Ufność i gościnność są niestety wielokrotnie nadużywane przez kupców i handlarzy, którzy przypływają tu na statkach, niegodziwie wykorzystując naiwnych i łatwowiernych Eskimosów
Zaprzyjaźniłem się z nim bardzo prędko. Pozwoliłem mu obejrzeć broń i podarowałem nóż stalowy, który wzbudził w nim zachwyt. Następnego dnia (…) przyprowadził ze sobą swojego pięcioletniego brata, żeby i on obejrzał te cuda. Musiałem wszystko pokazywac jeszcze raz i objaśniać, co do czego słyży. Ze zdumieniem dotykali mięciutkiego, wełnianego swetra. (…) Z trudem wytłumaczyłem mu, jak się robi materiał. Nie przypuszczał, że można nosić ubranie z czegoś innego niż skóra.
(…) dziwił się bardzo, że my w Europie nawet w lecie mieszkamy w kamiennych domach. Gdy pokazałem mu fotografię Warszawy, śmiał się początkowo (…)
Eskimosi polują na reny za pomocą łuków i dzid
Mieszkańcy Grenlandii z wielkim apetytem zjadają surowe mięso, bo i na czym mają gotować?
Bardzo proszę o Wasze odczucia.
Tego rodzaju narracja „o innyg ludach” jest przeciez czyms bardzo powszechnym w literaturze, ktora powstawala w innych czasach niz obecne. Pewnie gdybym zadala sobie trudu przeczytania na nowo Robinsona Crusoe, wiele rzeczy by mnie razily, choc nie razily gdy czytalam to majac lat 10-11.
Po przyjezdzie do Ameryki bardzo sie zdziwilam jak krytyznie czytaja Murzyni „Chate wuja Toma”, choc autorka jest najwybtniejsza w amerykanskiej literaturze abolicjonistka i choc ta wlasnie powiesc w duzej mierze uksztltowala moje myslenie o rasizmie i niewolnictwie.
Kiedys, gdy mialam 16-17 lat do naszej szkoly przyszla prelegentka zaproszona przez pania od geografii. Opowiadala o swym trzymiesiecznym pobycie w Mongolii i tak mnie ta opowiesc zezloscila, ze wstalam i powiedzialam, ze jest rasistka, ze jestem oburzona i gleboko dotknieta jej charakterystyka Mongolow, bo moja prababcia byla Mongolka ( w rzeczywistosci byla Tatarka, ale to prawie to samo 😆 ) i ze bardzo zaluje, ze przyszlam na ten niegodny wyklad. Skandal byl potezny, grozilo mi dalsze obnizenie stopnia ze sprawowania – do trojki , bo czworke juz mialam. I tylko moje zwrocenie uwagi dyrektorce, ze trojke ze sprawowania to sie dostaje w tej szkole jak sie zajdzie w ciaze z nauczycielem spiewu i sie ja na czas wyskrobie, spowodowalo, ze pozostalam przy uczciwej czworce.
A opowiadam te historie dlatego, zw juz w moim pokoleniu mozna bylo dostrzec narracje, ktora wystawia zbyt pochopne i najczesciej kompletnie niesprawiedliwe oceny ludziom z innych kultur, opowida o tych ludziach jak o zwierzetach w zoo.
Po to wtmyslilismy polityczna poprawnosc, aby juz wiexej tak nie pisac, tak nie opowiadac. 😆
A co do zerwania kontraktu z Durczokiem, to bardz sie ciesze, bo to bedzie silny sygnal dla innych i moze zacheci ofiary mobbingu i milestowania do skladania skarg i dochodzenia sprawiedliwosci.
Nie zapraszal kobiet? A ilu dziennikarzy w Polsce o tym mysli? Pan Roman Bratkowski zaprasza z grubsza jedna na rok, a i to tylko wtedy, gdy nie ma wyboru.
Automatycznie mysli sie o mezczyznach, a juz bron Boze nie robi sie swiadomego wyboru – skoro mam czterech chlopow przed mikrofonem, to wypadaloby zaprosic chocaz jedna babe, bo nawer i radio z rego wchodzi lepsze.
Centkiewicz rozpoczął pisanie książek w latach 30 ubiegłego wieku. Zresztą gdyby nie arktyczny sztafaż, to – moim zdaniem – nie zrobiłby większej kariery. Ten sam ton protekcjonalnej wyższości wobec tubylców można znaleźć u Fiedlera, nie mówiąc już o apologii kolonializmu u Sienkiewicza („W pustyni i w puszczy”). Wtedy tak się pisało, bo tak się myślało, że tak podsumuję. Czy powinno to utrzymać się w kanonie lektur? Doczytałem, że w tzw. nowej podstawie programowej wybór lektur (spośród sugerowanej listy) zależy od nauczyciela. Dla trzeciej klasy są i „Dzieci z Bullerbyn” i „O psie, który jeździł koleją” i „Awantura o Basię” i „Muminki” i baśnie Andersena. Znów, embarras de richesse, vesper.
Przypadkiem (bo nie mam od lat telewizora) obejrzałem ostatnio fragment programu niejakiego Cejrowskiego. I tam też traktowanie miejscowych (bo aż żenująco napisać w 2015: tubylców) jak poczciwych idiotów, do których przyjechał wielki i wszechwiedzący biały człowiek. Moim zdaniem Cejrowski bardziej szkodliwy od Centkiewicza, bo – że się tak wyrażę – bez cudzysłowu.
Bardzo dziękuję, Heleno. Czyli nie jestem nienormalna, skoro taki sposób opisywania Innuitów mnie razi. Wiem, że tak dawniej pisano. Jakiś czas temu próbowałam czytać Zosi „W pogoni za mwe” Kamila Gizyckiego. Wiedziałam, że będę musiała robić od czasu do czasu komentarze, ale nie przypuszczałam, że więcej będzie okazji do komentowania niż do czytania, więc w końcu odpuściłam. TYlko że to były książki pisane dobrych kilkadziesiąt lat temu. Nie ma powodu, by nadal stanowiły wprowadzenie do świata innych kultur. Jasne, można czytać krytycznie, ale nie na etapie nauczania początkowego.
Babilasowi oczywiście również dziękuję za opinię. Poczucie nienormalności przyjemnie blednie 😎
Żywcem tych fragmentów nie mam w pamięci, ale to pewnie „Obdarty syn Enigmy” czy jakoś tak?
Nie będę się znęcał konkretnie nad tym utworem, tylko szczeknę tak ogólnie, rzecz zresztą dość oczywistą. Na świecie są straszliwe, nieprzebrane złoża książek. Nikt tego wszystkiego nie jest w stanie przeczytać, dlatego potrzebny jest jakiś kanon, który wskazuje „ale to trzeba koniecznie”. A ponieważ powstają wciąż nowe i nowe książki, to kanon musi być stale rewidowany, żeby się nie rozdął do rozmiarów uniemożliwiających przeczytanie go. I nie ma sensu zostawianie w kanonie czegoś tylko dlatego, że to już tam było. Jedynym sensownym kryterium może być pytanie „czy to naprawdę nadal warto czytać i dlaczego”.
Kiedy polskich książek podróżniczych było jak na lekarstwo, a koniecznie chciało się mieć coś z tej półki w spisie lektur (i słusznie, dobrze coś wiedzieć o świecie poza naszymi opłotkami), wpychanie do zestawu Fiedlera czy Centkiewiczów może miało sens. Dziś, kiedy trzecioklasista w TV już nie takie białe misie widywał, a jego rodzice czy nauczyciele czują anachroniczność podejścia do „badanych obiektów”, trzeba i tę część kanonu zweryfikować, nie tylko tę nawiązującą do polityki historycznej (co jakoś zawsze najpilniejsze). Czyli zostawić te pozycje, które w obecnym czasie, w obecnych warunkach, naprawdę są warte czytania, a nie zasłużone striptiserki, które jeszcze przed samym Leninem występowały. 😎
Gdyby gdzieś była wolna posada błazna z prerogatywami, dajcie cynk, zaraz złożę podanie. 😈
A na miejsce Durczoka miałbym świetną kandydatkę, tylko musiałaby się jeszcze, drobiazg, polskiego nauczyć. 😀
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,17540774,Islamski_fundamentalista_kazal_jej_sie_zamknac__Dziennikarka.html#TRNajCzytSST
Dobry wieczór 🙂
To Odarpi jest jeszcze w lekturach 😯
Babilasie, mocnyś, jeśli dajesz radę zdzierżyć Cejrowskiego 🙄
Całkiem na boku.
Córasek była w Newcastle i zachwycił ją most Millenium. Takiego czegoś ona i my jeszcze nie widzieliśmy http://newcastlephotos.blogspot.co.uk/2005/12/millenium-bridge.html?m=1 . Miasto też ją urzekło 🙂
No znakomita jest ta pani prowadzaca program.
Nie moglaby jakiegos seminarium poprowazic w Polsce: „Jak zapanowac nad dyscyplina w studiu, jak okielzac niesfornego rozmowce, ktory pieprzy od rzeczy i nie na temat?”
Bez trudu przychodzi mi zgodzić się z Kumą, no, z wyjątkiem uwagi o oczkach.
Agresja telewizyjnych wywiadowców walczy o lepsze z manierą korespondentów, którzy swoje relacje koniecznie muszą kończyć sentencją, przysłowiem, efektownym zdaniem, które w niczym nie pogłębiają relacji, a których jedynym zadaniem jest zaakcentowanie zdolności i genialności naszego korespondenta.
To szkoła Lisa, który pierwszy w Polsce zastosował zachodnie wzorce tyle, że początkowo robił to z wdziękiem a dziś ani on nie przypomina dawnego siebie, ani jego epigoni.
I nie wiem, co gorsze: bulteriery wgryzające się w aortę, czy panowie i panie korespondenci- przemądrzalcy duby smalone serwując.
Filtrowanie ścieków informacyjnych stało się zajęciem czasochłonnym i męczącym, dlatego nie dziwi odwrót od nich, bo takowy obserwuję od pewnego czasu w gronach, które mam okazję obserwować.
To ja sobie pozwolę dołożyć niezgorszy mostek, na Tagu, u wejścia do Lizbony.
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/MostekWLizbonie
Dzien dobry 🙂
Most w Newcastle fantastyczny.
Miastem znanym z mostow (ale nie ruchomych) jest Konstantym w Algerii:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f0/Constantine_bridge.jpg
(KonstantyN)
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/4b/Sidi_M%27Cid.JPG
Świt. Lizbona, 2012
http://bartniki.noip.me/news/IMG_3539.JPG
U mnie po północy…Dobranoc 🙂
P.S.W oddali drugi mostek przez Tag – im. Vasco Da Gama
Nadzwyczajne jakies ozywinie w srodku nocy.
Dzień dobry 🙂
kawa
Przy kawie o kulisach waaadzy
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,143647,17457075,Giertych_mecenas_o_Giertychu_polityku__Zrobilem_ordynacje.html#MT
Do kawy kubeczek.
I mostek do kolekcji („zielony mosteczek ugina się…” – podobno w Gliwicach).
Bry!
Świetny mostek w studni międzyblokowej!
Dzień dobry. Ciekawe:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1611795,1,religijnosc-po-polsku.read
I to też bardzo ciekawe:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1611597,1,prof-pawel-spiewak-o-co-tyle-halasu-wokol-idy.read
Udaję się na krótki urlop. Bądźcie grzeczni i dbajcie o Bobika.
Pa! 🙂
Dzień dobry.
Siódemeczkę będą witać podobne napisy?
http://autopodroze.pl/wp-content/uploads/2012/01/Z-wizyta-Wenecja.jpg
Trzymam za udany urlop!
Dzień dobry 🙂
Wy sobie chwalcie mostki umajone, a ja mam lęk wysokości (ten Kontantyn… brrr!) i pochwalę raczej ten kubeczek, który daje się przerobić na roślinność. 😀
Sposób tworzenia ordynacji wyborczych (w linku od Irka) trochę mną wstrząsnął, a pewnie nie powinien. Właściwie mogłem na to wpaść, że właśnie tak sprawa wygląda – w komisjach sejmowych siedzą ludzie, którzy się w ogóle na rzeczy nie znają, nie mają pojęcia, od którego końca zacząć i jak przychodzi taki, który sprawia wrażenie, że się zna, reszta oddycha z ulgą i pozwala mu odwalić całą robotę. Z dobrodziejstwem inwentarza, czyli wszystkimi własnymi interesikami, które są po kątach poupychane. 🙄
Siódemeczce i w ogóle wszystkim, którzy się urlopują, samych wspaniałości. I odpowiednich temperatur. 🙂
Chętnie bym dołączył do życzeń dla Siódemeczki. Tylko dlaczego ona może sobie pozwalać na labę, a ja muszę zasuwać po hektarach korytarzy, pomieszczeń i wyszukiwać co kto schrzanił? Gdzie tu sprawiedliwość? Wiosna za oknem, kosy budzą z samego rana, śmieszki urządzają wrzaski nad wąwozem. I jeszcze mam chyba omamy słuchowe. Wydawało mi się wczoraj pod wieczór, że słyszę żurawie. Stałem na balkonie jak ta durna tutka i wgapiałem się w niebo w nadziei, że je zobaczę. Oczywiście nic z tego. Chyba też potrzebuję urlopu.
Żadne omamy słuchowe. Już są od 2 tygodni w Poleskim Parku Narodowym
https://scontent-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/t31.0-8/11001701_523738957766928_1146699819422517397_o.jpg
A tu zostały przyłapane na miłosnym uniesieniu przez pracowników Parku 🙂
https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t31.0-8/11001653_523738994433591_5185128401826082772_o.jpg
Dobry wieczór 🙂
Mam wolne. Mieliśmy trochę wyjechać, wrócić, odkurzyć rowery, odwiedzić leśną wiosnę i żurawie. Uziemiły nas korzonki pana męża. No i kręcę się po obejściu ładząc ogródek 🙄
To wiszące, na które bym nie wlazła, wysłałam córaskowi. Niech ją też pięty poswędzą 😉
Dobry wieczór, może by tak jeszcze
małą naradkę przed snem 😈
Najlepiej jednoosobowo, no – góra dwuosobowo…
To jest genialny pomysł, żeby naradzać się tylko ze sobą samym. 😆 Przynajmniej wiadomo, że mi nikt wtedy nie podskoczy, ani nie będzie kalarepy zawracał.
Od dziś chyba poważnie zmienię modus naradzania się. 😈
Patent na naradzanie się bez się narażania.
O nie, naradzanie się ze sobą samym to to coś okropnego. Pełno za i przeciwów, pytań od groma, odpowiedzi też albo żadnej. A najczęściej – orka na ugorze. Zdecydowanie wolę, gdy zbierze się Zarząd i naradza 😎
Jeszcze się nie jąkam. To totanie to z emocji 🙄
Znacznie ładniej znęca się nad Empikiem Dehnel, ale nie dali, panie, nie dali 🙁
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1611929,1,ludzie-kultury-apeluja-empik-musi-sie-zmienic-i-maja-racje.read
Nie rozumiem. Czy „ludzie kultury” nie maja wiekszych zmartwien „na dzien dzisiejszy” niz to co chce sprzedawac w swoich sklepach prywatna siec uslugowa, ktora od lat juz nie korzysta z dotacji PZPR, nie nalezy do Skarbu Panstwa i funkcjonuje na rynku tak ja jej zezwalaja zasady wolnosci gospodarczej? I wszystko to podlewaja „troska o czytelnika i o kulture”, okazujac jednoczesnie temu czytelnkowi niebotyczna pogarde gdyz nie czyta i nie kupuje tego co powinien zamiast tych poradnikow, antologii z serduszkiem czy wynurzen celebrytow.
Jesli „ludziom kultury” empik w obecntm kszalcie nie odpowiada i przeszkadza im sasiedztwo mydla i powidla obok antologii z serduszkiem, to nikt im przeciez nie broni ani kupowania w innych ksiegarniach ani zalozenia wlasnej za wlasne pieniadze. Nie kazda ksiegarnia musi sprzedawac Mickiewicza i Tuli, jak nie kazdy czytelnik musi ich czytac.
No, sorry. W czytelniach Klubu Miedzynarodowej Prasy i Ksiazki spedzilam mlodosc. Nawet moja pierwsza w zyciu randka tam wlasnie sie odbyla. Ale to byl KMPiK, nie Empik, ktory jest zupelnie czyms innym i dyktowac mu co ma sprzedawac jest jakas glupota, by nie nazwac tego bezczelnoscia.
W moim ulubionym supermarkecie Waitrose obok mydla, powidla, miesa i owocow, mozna kupic takze sprzet gospdarstwa domowego, ziemie do kwiatow oraz multum ksiazek: kucharskich, poradnikow, kryminalow, ksiazek dla dzieci. Nie zauwazylam aby sprzedawali tam Szekspira czy nawet chocby Archera. No i bardzo dobrze! Zdarza mi sie kupowac jakis poradnik lub Jamie Olivera. Jak chce miec szerszy wybor ide do ksiegarni lub szukam w Amazonie. Nie chcialabym aby jakis Archer mowil mi co mam kupowac.
Ludziom kultury proponowalabym zajac sie polskim systemem oswiatowym i zostawienia prywatnego handlu rynkowi.
Dzień dobry 🙂
kawa
Kurka Wodna, przeczytalem wlasnie w GW, ze na wojewodzkim konkursie PRZYRODNICZYM dla uczniow podstawowki pytaja ktoren swiety jest „patronem ekologii”.
Bardzo sie zmartwilem, bo nie mam pojecia. Choc niektrych patronow znam: np od prowadzenia samochodu jest sw, Krzysztof, bo nasza Jasiunia miala taki dyndajacy breloczek na masce w swojej hondzie.
Swiety Antni jest od rzeczy zagubionych i jest dosc przekupny. I ze Ordnka spiewala: swiety Antoni, swiety Antoni, serce zgubilam przy drodze. No i ze swiety Sebastian jest patronem homoseksualistow i brygady bondage-sado-maso, czego sie mozna domyslic ogldajac europejskie malarstwo.
I chyba na tym sie konczy moja znajomosc patronatu swietych.
Chyba bym dzis nie mogl ukonczyc podstawowki skoro takie podchwytliwe pytania zadaja nawet z przedmiotow scislych.
Kocie, św. Franciszek – ten od ptaszków 😉
No i domyslam sie ktory santo subito jest patronem pedofilow. Ale nie powiem. Zebyscie mnie na kawalki krajali, nie powiem .
Ani mru-mru.
Patronem od ptaszkow to ja jestem, Irku. Zywe i ustrzelone – kazdym sie zopiekuje i dopilnuje aby nie poszedl na zmarnowanie.
Dzień dobry 🙂
A właściwie to 👿 Prusactwo doszło do wniosku, że nie domęczyło mnie dostatecznie i kazało się stawić na poprawiny. Mam jednakowoż cichą nadzieję, że tym razem nie na długo.
Odezwę się, jak mi się gdzieś uda podłączyć.
Piesku, czymamy! Miejmy nadzieję, że Prusactwo wie, co robi, i dobrze robi…
Helenko, w sprawie Empiku nie tyle to jest ważne, co sprzedają, a co nie, co to, że stosują paskudne praktyki monopolistyczne i kompletnie rozwalają rynek.
Dzień dobry.
Czymam za Piesa!!!!
Od ptaszków, oprócz Kota, są ornitolodzy. No i jeszcze, tak trochę nieskromnie i półamatorsko – JA. Półamatorsko to od jakiegoś czasu. Jajecznica z pięciu kurzych jaj to wszystko, na co obecnie mnie stać apetytowo. Nie to co kiedyś. Człek był prawdziwym zawodowcem. Wszystko mógł skonsumować, z wyjątkiem dzięcioła.
Znam też paru weterynarzy, którzy mienią się patronami od ptaszków, ale od tych radziłbym trzymać się z daleka.
Nepomucen jest patronem od powodzi.
Bobiku, zabierz ze sobą Prusakolep albo Raid w sprayu. I może jednak podeślę Ci żanetę na wszelki wypadek.
Sciskam cie, Bobiku. Niechze Prusactwo wywiaze sie z zadania i przyniesie ci ulge.
Bon voyage, Siodemeczko!
Trzymaj się, Bobiku!
Okazuje się,że lista patronów jest baaardzo długa i muszę stwierdzić, że ta lista to nadzwyczaj interesująca lektura.
Wybrałam kilku patronów wartych,jak sądzę,uwagi:
1)Tryfon-patron ogrodników
Wiosna za pasem,więc na pewno się przyda 😀
2)Mikołaj z Tolentino-patron dusz pozostających w czyśćcu
Całkiem logiczne.Dusze pozostające w niebie patrona nie potrzebują,bo mają zapewnione szczęście wieczne,a duszom smażącym się w piekle i tak nic nie pomoże.
3)Cyriak-patron ciężkiej pracy
Oj,z całą pewnością zasługuje na naszą uwagę i szacunek.
Dyzma-patron złodziei
No patrzcie Państwo,w tym fachu też się ma patrona!
Mimo starań patrona ekologii nie znalazłam 🙁
Od ekologii (jak już wspomniano)jest św. Franciszek z Asyżu.
A oko na Prusaków powinien mieć Wincenty a Paulo – patron podrzutków, szpitali i więźniów.
I niech się stara 👿
Do pomocy może wziąć Kamila de Lellis, Jana Ciudad (Bożego) i wszystkich bonifratrów.
Bry!
Św Hieronim, patron tłumaczy! Te. przynajmniej wiedział co to takiego tłumaczenie.
Czym się Bobiczku!
Och, Pieseczku. Badz dobrej mysli, Kochany.
WSzyscy jestesmy z Toba.
mój ulubiony święty – św. Juda Tadeusz – patron spraw beznadziejnych
Czymanie za Bobika !!!!
Dziś Światowy Dzień Drzemki w Pracy 🙂
Patrona nie znalazłem 🙄
Może
Siedmiu braci śpiących?
Pierwszy brat:
(chrapie)
Drugi brat:
(chrapie)
Trzeci brat:
(chrapie)
Czwarty brat:
(chrapie)
Piąty brat:
(chrapie)
Szósty brat:
(chrapie)
Siódmy brat:
(chrapie okropnie)
K U R T Y N A
Konstanty Ildefons Gałczyński
1946
Dzień dobry 🙂
Dołączam do patrzenia Prusactwu na ręce i nieustająco trzymam.
Markocie 😆
Cyriak powinien być ze mnie zadowolony. Podarłam portki i ręce, ale hektary uporządkowane przedwiosennie 🙂
Solennie świętując np. Międzynarodowy Dzień Drzemki w Pracy nawet nie oglądając się na świętych patronów pracujemy na własną świętość…
Bobiku, czymam ile sił. Może jeszcze zawiążę sobie ogonek w kokardkę – myślę, że będzie bardziej skutecznie.
Rety, Haneczko, toż kwalifikujesz się na współpatronkę Cyriaka. 😯
Czu ktos pamieta jak sie nazywa ten taki agregat kuchenny, bardzo drogi, srzedawany przez agentow, organizyjacych przyjecia w swoim domu i potrafiacy robic zupy, maslo, ciasta w rekordowym czasie? To ma „mix” w nazwie, chyba?
Tego nie ma w wolnej sprzedazy. Please, help Kotu ze skleroza.
Termomix, drogi Kocie?
Czy ktoś wie, ile toto kosztuje? Bo oficjalna strona trzyma cenę w tajemnicy.
Of course! Dzieki wielkie.
OK, udało mi się podłączyć, dzięki czemu nareszcie mogę się prawidłowo czymać, mając dostęp do całości czymaniowego wsparcia. 🙂
Jak się zorientowałem, Prusactwo ma zamiar jutro zrobić mi jakąś krzywdę, więc spokojnych snów raczej nie ma mi co życzyć, ale z kolei im szybciej mi tę krzywdę zrobią, tym szybciej będę mógł stąd zbiec. Zatem, paradoksalnie, należy czymać za to, żebym jak najszybciej został skrzywdzony. 😈
Żarcie, niestety, od ostatniego razu w ogóle się nie poprawiło. 👿
Dużą krzywdę, Bobiku?
Bobiku, trzymaj sie i kaz im obchodzic sie z Toba delikatnie.
Kocie, czy to w Twojej okolicy? 😀
Najdrozszy Pieseniu. Popros o tabletke nasenna.
To jest troche bardziej na polnoc od Palm Beach, mowi Audrey.
Ale nam sie tez zdarzaja „gators” w dziwnych miejsach. Np w basenie.
Nie takie byki jednak jak ten. Raczej glupia gatorska mlodziez.
Dużość lub małość krzywdy jest, jak wiadomo, relatywna. 😉 Dla mnie ta jutrzejsza będzie duża, bo już znam związane z nią nieprzyjemności, ale w końcu zdaję sobie sprawę, że Prusactwo jeszcze gorsze numery ma na składzie. 😎
Golf zawsze mi się wydawał podejrzany, właśnie ze względu na postacie, które się po polach golfowych kręcą. 🙄
Jakbym mogl, Piesku , troszke podzielic Twa krzywde na polowki i wziac jedna na siebie, to bym wzial, jak slowo honoru!
Twoja dzielnosc jest nadzwyczajn i chcialbym wierzyc, ze stac mnie na taka sama w godzinie proby. Ale wiem, ze nie stac.
We love you, Bobik.
Bobiku, oczywiście trzymam. Mam nadzieję, że tym razem wypuszczą Cię po dobroci, ale na wszelki wypadek przygotowuję się do kolejnej akcji.
I znowu robiłam w pracy nie to, co trzeba – a zdawało mi się, że tym razem dobrze sobie poradziłam z ustalaniem priorytetów. Na drzemanie nie wpadłam. 😳
Bobiku, jestem dobrej myśli. Nawet Prusakom trzeba czasami zaufać 😉
Trzymanie masz jak w banku, Piesku.
Wróciłem z knajpy, gdzie czytaliśmy przedwojenne szeleszczące pod wściekłą śliwkę Ireneusza i sało z Drohobycza.
To się chyba nazywa multikulti 🙄
Albo fusion. A może nawet cold fusion 😉
lub confusion 😉
Czymam bardzo mocno!!!
Rosyjskie portale szaleją.
https://pbs.twimg.com/media/B_42J6yU0AAWimz.jpg:large
Bobiku trzymam!
Bobiku, żarcie w szpitalu jakie jest, takie jest – niech ci się przynajmniej przyśni ulubiona pasztetówka i doda ci sił na jutro!
Szara Myszo, jestem leniwcem z narowami pracowitości 😉
Nisiu, tak mi majaczy, że znajoma ma Termomixa. Jutro dopytam i doniosę.
Przyjrzyj się temu ustrojstwu http://www.mediaexpert.pl/multicookery/multicooker-philips-hd-3037-70,id-189532 . Nie mam, ale wiem, że sprawuje się świetnie.
Bobiku, Prusactwo też nie jest szczęśliwe, że musi robić to, co musi. Wolałoby bardziej pokojowo, a trzeba toczyć wojnę. Współczuję ciężkiej walki Tobie i Prusactwu.
Moja przyjaciółka też w szpitalu. Ciężko z nią. Przemieniłam się w garkuchnię i donoszę, bo chuda jak szczapa. Wymyślam frykasy. Co do Termomixa, ma go inna kuma. Robi świetne ciasto na tarty w kilkadziesiąt sekund i rozdrabnia jarzyny w taki pył, że zupa-krem, co by do niego wrzucić, ma taki sam smak. Rezultaty w stosunku do horrendalnej ceny oceniam na mierne. Mogę kupić nawet ze zniżką, ale mi się nie chce. Zresztą zawszę mogę poprosić, żeby mi na tym sprzęcie coś zawirowała.
Bobik, poproś, żeby Twoi przynieśli Ci w obiadowym termosie coś z Twojej ulubionej restauracji. Chyba takie jeszcze istnieją w okolicy, nie tylko wursty.
Ostatnio zrobiłam dla chorej jej ulubione spaghetti vongole, ze świeżych skorupiaków. Ciekawe ceny: koło mnie w rybnych delikatesach – kilogramowa siatka tychże 89 zł, nieopodal, na świetnej hali rybnej – 69, a w Macro – 36. Już nie pamiętam, czy trzeba jeszcze doliczyć VAT, ale niezłe przebicia, prawda?
Bobiku, wiem, że nie wzgardzisz vongole. Robota przy nich żadna, gotowe ze wszystkim w niecałe pół godziny. Podrzuć chłopakom zadanie.
http://wyborcza.pl/1,135334,17562174,Andrzejrysuje_pl_dla_Wyborcza_pl___12_03_2015.html
Bardzo smieszne to wzburzenie, ze jakas mlodziutka dziennikarka nie wiedziala kto to byl Grotowski. Pewnie gdyby nie fakt, ze zachnela sie znana amerykanska aktorka, nie byloby zadbego skandalu.
Swoja droga Stara kiedys tez zadzwonila z awantura do dziennika rv BBC, kiedy mlodziutka wowczas ( a dzis bardzo ceniona) prowadzaca zaczela nastepny kawalek od slow: Prawdopodobnie nigdy dotad nie slyszales nazwiska Roya Lichtenstein, ale APARENTLY jest to wybitny amererykanski artysta pop-artu, ktorego wystawe wlasnie otwarto w Londynie.
Stara tak ponioslo, ze wykrecila numer i nawrzucala od najgorszych kretynek. Dzis juzby pewnie byla bardziej wyrozumiala. Roy Lichtenstein podobnie jak Grotowski jest „pokoleniowy” i nie wszyscy musza wiedziec.
O sh… Jestem w poczekalni.
Ale tarty z tego termomiksu od innej kumy wychodza genialne. Spody – cieniutkie i kruche, najlepsze jakie mozna sobie wyobrazic. Ostatnio pamietna byla tarta z czarna czekolada, platkami migdalowymi i swiezymi malinami. Wspomnienie na cale zycie.
Bobik, mam nadzieję, spi, a my czymamy co sie da.
Słuchajcie, a gdzie jest Rysio berliński?
Założę się, że przeszedł do prawicy i bardzo się tego wstydzi.
Dzien dobry 🙂
W takim razie herbata.
Dzień dobry … i kawa
Też mam nadzieję każdego rana, że Ryś się pojawi i pomacha z S-bahnu 🙂