Chirurgia plastyczna
– Świetnie wyglądasz! – szczeknął Bobik, wskazując spodziewanemu gościowi najwygodniejszy fotel. – Nie wiem, jak ty to robisz, ale praktycznie w ogóle się nie zmieniasz!
– Niezmienianie się należy do moich obowiązków zawodowych – mruknęła Tradycja i zapadła się w wysiedzianego chesterfielda. – Choć prawdę mówiąc, nie zawsze jest mi z tym dobrze. Czasem sama na siebie w lustrze patrzeć nie mogę, czuję się za stara, nienadążająca i zaczynam o chirurgii plastycznej myśleć, albo przynajmniej o gabinecie kosmetycznym czy styliście. Ale gdzie tam, nie pozwolą.
– Niektórzy chyba by pozwolili – zasugerował nieśmiało Bobik. – Ja na przykład nie miałbym ci za złe, gdybyś zaczęła nosić dżinsy czy modną fryzurę. Przecież i tak dalej byłabyś wtedy sobą, a nie kim innym.
– Ty byś nie miał za złe, ale inni by mieli i mnie, i tobie – westchnęła Tradycja i znacząco wywróciła oczami. – Nie chcę lecieć po nazwiskach, ale chyba wiesz, jaki krzyk się zawsze podnosi, kiedy ktoś odkrywa, że nie zachwycasz się mną w stu procentach i pod każdym względem. Zaraz się to nazywa, że nie przejawiasz wobec mnie należytego szacunku. Naprawdę, wcale nie jest tak łatwo z tą chirurgią plastyczną, kiedy wokół tylu pilnowaczy.
– A gdybyś – zastanowił się szczeniak – po prostu przestała się przejmować tym, co ci niewymienieni z nazwisk pilnowacze mówią i zmieniała się tak, jak tobie jest wygodnie? Tak, żebyś się czuła w miarę dopasowana do świata, który w końcu też się zmienia?
Tradycja nagle roześmiała się łobuzersko, przymrużyła oko i szepnęła konfidencjonalnie:
– Przecież ja to robię, ale tak to rozkładam w czasie, że trudno złapać mnie za rękę. Tylko nie mów o tym nikomu, bo po co mi znowu jakieś awantury i to w Wielką Sobotę.
– Nikomu ani mru mru – solennie zapewnił Bobik. – Nawet wręcz ostentacyjnie potraktuję cię tak, jakby mi do głowy nie przyszło, że możesz choć na krok odstąpić od swej odwiecznej postaci. Smacznego jajka, Tradycjo. Wesołych Świąt!
Tradycyjnie smacznego jajka.
Ale na wszelki wypadek poświęcić mięso z kością. A potem tę kość zakopać przeciw kretom. Źródło – magazyn ” Źródła” Radio Dwójka dziś 🙄
Bobik to umie postępować z Tradycją: serdecznie zaprosi, przyjaźnie przygarnie, ale nie próbuje jej zapakować w gorset i uwięzić na ołtarzu. 🙂
U mnie zmiany tradycji postępują nieubłaganie i polegają na zmniejszającej się liczbie potraw i częstszym wykorzystywaniu półprodktów. Kto mi zabroni?
U mnie tez, Puchalo. Dzisiaj na podwieczorek jest tradycyjne ciasto daktylowo-orzechowe. A na obiad tradycyjne: smazony dorsz, gnocchi z szalwia smazona na masle i salatka z pomidorow z feta.
Mam nadzieje, ze zur z kielbasa sie nie obrazi!
Dla Tradycji ewentualnie sam się mogę poświęcić, ale mięso z kością? Never! 😎
Potraw u mnie też z roku na rok coraz mniej. Ciekawe, kiedy dojdę do liczb ujemnych. 😈
Liczby ujemne już przerabiałem. Mazurki zeżarte w czwartek 😯
Zurek z kielbasa zezarty wczoraj, w Wielki Piatek!!!
Bardzo mi się podoba tradycyjne świętowanie bez przymusu 😀 Bardzo lubimy wszelkie jajka, białą kiełbasę i żurek 😀 No i łakocie 😳
Kochani, najlepsze życzenia – kości z mięsem, jajeczek pisankowych, macy, ciasta daktylowego….. a ode mnie – mazurek pomarańczowy (piękny wyszedł).
Myślałam, że już nic nie jest mnie w stanie zdziwić 👿
http://www.parafialusowko.pl/images/0_info/klepsydra.jpg
Z Bobikową Panią Tradycją jestem od dawna zaprzyjaźniona 😉
Jeszcze raz: wszystkiego najlepszego 🙂
Pozdrawiam świątecznie wszystkich wielkanocnych stachanowców podtrzymujących Tradycję, by się nie słaniała i nie upadła 😉
Weselcie się, radujcie, Bobiku i wszyscy! Wiosna w końcu tradycyjnie przybędzie i jeszcze zaświeci słońce na naszej ulicy 😎
Ja tradycyjnie mam za sobą wielkopiątkowy bieg narciarski, śnieg też tradycyjnie dopisał/dosypał i nadal sypie 😎
Dobry wieczór! Do koniaku, boć przecie nie do kawy o tej porze.
Dzień dobry 🙂
kawa
Wszystkim koszyczkowym i nie tylko serdeczności świątecznych moc 🙂 . W ramach zrywania z tradycją pojechałam do Lwowa. Żadnych świąt w tym roku. Miasto cudowne, ludzie przesympatyczni, ceny śmiesznie niskie. I niestety zero turystów 🙁 . A przecież przyjeżdżając tu i wydając w sumie niewielkie pieniądze możemy Ukraińców obłożonych 3% podatkiem wojennym co nieco wesprzeć. Smutno się robi na duszy, kiedy słyszymy ” Polacy nie zapominajcie Lwowa” .
Wszystkiego najlepszego
https://www.youtube.com/watch?v=0kmWsd_wMeY#t=129
Brawo 🙂
Dzień dobry 🙂
Czytając post Zmory nie mogłem nie pomyśleć o przepięknym wierszu Zagajewskiego „Jechać do Lwowa”. Warto sobie ten wiersz co parę lat przypomnieć:
http://www.lwow.com.pl/zagajewski.html
Niedawno słuchałem w Radio Kultur dłuższego wywiadu z Zagajewskim, który – zwłaszcza jak na kogoś niemieszkającego tutaj – bardzo ładnie mówi po niemiecku. A nauczył się, jak sam opowiadał, czytając przez 5 lat „Blaszany bębenek” ze słownikiem. 🙂
Pogoda dziś u nas piękna, słoneczna, zachęcająca do świętowania, albo zwykłego leniwienia się i podżerania. Mam nadzieję, że wszystkim Wam dzień zaczął się tak przyjemnie. Wesołych! 😀
Dzień dobry 🙂
Właśnie wróciliśmy z tradycyjnego spaceru. Jak zwykle, tradycyjnie, z torbami…
Wesołego!
A co w tych torbach Haneczko 🙂
Śmieci, Małgosiu 🙁
Zbierając, rozmawialiśmy o tym http://wyborcza.pl/magazyn/1,144507,17704457,Jestem_katolem__moja_wina.html#TRwknd Ciekawe, kto tak dyskryminuje, te 5% innowierców i ateistów?
U nas bialo, minus 3, wilgotnosc 90% co znaczy ze zimno odczuwa sie silniej… ale tez pojdziemy na wielkanocny spacer. Poki co jednak, kawaherbata, ciasto.
Dzień dobry 🙂
Rano było słońce, teraz zachmurzyło się, troszkę prószył śnieżek, więc ze śniadania festiwalowego wróciłam na kwaterę.
Prawie codziennie widuję tu p. Adama Zagajewskiego z małżonką. We wtorek miałam zaszczyt wracać z koncertu w dużym stężeniu poetów na metr kwadratowy, ponieważ mój kumpel (adwokat) odwoził pp. Zagajewskich i p. Ryszarda Krynickiego. I mnie. 🙂
A do Lwowa też chcę pojechać, dawno nie byłam. Odwiedzić przemiłych ludzi, których tam poznałam.
Wypoczywajcie!!! 🙂
Jak niektórzy handlowcy:
http://40.media.tumblr.com/963b60c0f737f24f8dbbae5bf9c182d6/tumblr_nm9x080jnS1tmuc39o1_500.jpg
Para dzikich kaczek stoi przed moim oknem, przy samej ulicy krecac lebkami. Chyba nie podoba im sie ten snieg! Jak tu sie zabierac za produkcje kaczatek w takich warunkach.O, losie!
Poniewaz u nas najwieksze swieto jest w Wielki Piatek, czujemy sie juz dosc poswiatecznie.
Bobik, „Jechać do Lwowa” przełożyłam lata temu na angielski, bo tak nim byłam oczarowana, i wydrukowałam w „The New Republic”. Potem przyszły inne przekłady.
Ściskam z lodówki nad Bałtykiem
Sam bym na jakiś tam język przetłumaczył, gdyby nie było już na wszystkie przetłumaczone. 😉
Współczucie dla wszystkich zziębniętych. 🙁 Może koniaczku na rozgrzewkę? Oczywiście od Agi, bo to ona tu jest Naczelną Dystrybutorką Koniaku. 😀
Czy nie macie wrażenia, że przynajmniej niektóre z tych narzekań „prześladowanych katolików” zostały doszczętnie zmyślone?
Moje podejrzenie wzbudziła szczególnie skarga na schabowego w piątki, podczas nauczycielskich imprez. Gdzie w Polsce są instytucje, może poza kilkoma w rodzaju Towarzystwa Krzewienia Ateizmu, które nie przejmowałyby się piątkowym postem i nie oferowały w ten dzień chociaż bezmięsnej alternatywy? A już szkoły, twierdze i opoki kościółkowości…
Niezły też jest doktorant, żalący się sam staram się zawsze, by katolicyzm nie kojarzył się z moralizowaniem. Ale jak rozmawiać o życiu z dobrą koleżanką, która ma biurowy romans z żonatym facetem, tak by nie czuła się pouczana? To doktorant nie wpadnie na to, że można po prostu rozmawiać o innych sprawach? Takie wyżyny dyplomacji życiowej już większość dziesięciolatków osiąga.
Znaczy, jakoś mi ta cała relacja sporym bullshitem zalatuje. 🙄
Nas zastanowiło co innego. Brak poczucia odpowiedzialności za wspólnotę, do której należą. Żalą się, że muszą wysłuchiwać ataków na Kościół, a przecież oni sami są jak najbardziej w porządku.
Mnie nie zalatuje. Nie takie dziwy słyszałam.
A mnie sie najbardziej spodobal ten katolik, ktory uskarzal sie, ze w swoim zakladzie pracy nie moze otwarcie demonstrowac swej wiary. Zapewne gdyby w tym samym zakladzie pojawil sie wyznawca jakiejs innej religii i chcial np. modlic sie co trzy godziny odwrocony do Mekki, albo splywac do domu w piatki przed zachodem slonca, to nie wzbudzaloby to sympatii tego katolika.
Nie doczytalam tego do konca, bo nie mialam cierpliwosci. I do not suffer fools gladly, jak leci popularne powiedzonko. A swoja droga wolalabym czytac w GW cos na temat pokojowego wspolistnienia ludzi roznych swiatopogladow, a nie stekania zyciowych frustratow.
Dobry wieczór 🙂
Pozdrawiam świątecznie 🙂
U nas trwa Qingming, chińskie święto zmarłych.
Niestety musiałem ostatnio duuuużo pracować, nawet wczoraj, Wrrr!
Z Tradycją udało mi się jakoś dogadać, np. ustaliliśmy, że ugotujemy jajka, a jeśli zostanie trochę czasu to je ładnie ozdobimy.
Nie zostało, ale to nic, na talerzu po pokrojeniu wyglądały bardzo ładnie 🙂 I nie było mi szkoda pisanki 🙂
Mam wrażenie (Bobik 20:21), że wraz ze zmniejszaniem się liczby „aktywnych” katolików, ci pozostali stają się jakby bardziej żarliwi.
Piekna pogoda, długie spacery. Panowie narcyzowie w pełnym rozkwicie. Poza tym znalazłem cieszyniankę wiosenną w pewnym ogrodzie tysiąc pięćset kilometrów od jej stanowisk naturalnych.
Cieszynianka wspaniała. Zawsze cieszą takie udane próby adaptacji 🙂
Przepraszam za spóźnienie, już donoszę koniak. 🙂 Dziś mam też białe wino i likier baileys. W ramach igrania z tradycją, zamiast śniadania u mamy, był dziś – nieświątecznie skromny – obiad u mnie, a po obiedzie rżnęłyśmy z mamą w scrabble. 😀
Cieszynianka rzeczywiście piękna.
Nie dojaśniłam: wino było do obiadu, likier był do scrabble, a koniak – jest zawsze. I żadnej butelki nie skończyłyśmy. 😳
Baileys w poobiedniej kawie super duper, szkoda, ze musze wychodzic z domu.
Suchego Lanego Poniedzialku zycze na jutro!
Cudna cieszynianka 😆
Wróciliśmy ze spotkania, na którym poczęstowano nas Jack Danielsem na … miodzie 😯 Gospodarze częstowali nas tym, jak największym rarytasem, więc nie wypadało odmówić. Dla mnie absolutnie za słodkie.
Zmywam właśnie ten smak wytrawnym czerwonym winem 😉
Za chwilę jutro. Mamy siedem osób na obiedzie.
Dobrej nocy 🙂
Niechże i ja pochwalę cieszyniankę, bo zasłużyła. 🙂
Ja nie mam jutro na obiedzie żadnych gości i muszę przyznać, że myślę o tym z pewną ulgą. Nawet bardzo towarzyskie psy mają momenty, w których zaczynają sobie cenić introwertyczną izolację. 😉
Dotyczy oczywiście tylko introwertyzmu w realu, nie w necie. 😎
Cieszynianka rzondzi!
Dzień dobry 🙂
kawa
A tak było w Lublinie 2 lata temu 😈
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xaf1/v/t1.0-9/482856_377293362385676_1970185102_n.jpg?oh=cbdf51207b7b65659587100d3f200329&oe=5597D0D2&__gda__=1436283907_0215f28c6cd66045cb6b074572f062f0
Dziś tylko + 2 i krąży drobny śnieg
A bociany w Anglii służyły do udzielania pouczeń moralnych, może dlatego, że ostatnie zniknęły tam w początkach XV wieku.
Zapomniałem: do kawy.
he hau, Bobik, a po co facet ma sie trudzic w poszukiwaniu ofiar na wywiad, kiedy samemu mozna o wiele szybciej, latwiej i taniej robote odwalic. No ale jak widac autor przedobrzyl co nieco, he hau, i ten artykulik rzeczywiscie wyglada na ciutke podrasowany. A ze nie mial bidok zbytnio rozwinietego daru fabulacji, wyszlo jak wyszlo.
A mowi to Wam i wita Was wszystkich a raczki pieknych dam caluje i do stopek pada – Wasz Ferdynand Wspanialy, Pies Duchowy Wielce i Wierzacy Niemniej Malo choc praktykujacy nie zawsze, hmhau… przepisowo. Pozwolcie, ze sie, ze tak powiem, zapytam: czy Wy tutaj wszyscy tak zuzupelnie niewierzacy czy posrod Was moze sie znajda… na przyklad wierzacy nie tak a hm inaczej, w Cos Tam wierzacy, albo wierzacy w cosik tam jakiegos malego (tak jak nie przymierzajac moja sp. tesciowa) a moze czy w ogole w cus podobnego a niemniej porywajacego. Moje pytanie dotyczy oczywiscie o wiare o jakichs tam duchowych parametrach, bo – zeby posluzyc sie przykladem – wiara – dajmy na to – w Pana Bronka, ze w bulu i nadzieji wygra w cudach, oj hau, w cuglach w I:ej turze, sie nie liczy.
Dzień dobry 🙂
Muszę zaraz pokazać to o bocianach Młodemu. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby nosił Starych na plecach, a chyba już byłaby pora, bo coraz trudniej im latać. 😈
Witaj Ferdynandzie Wpaniały 🙂 Na mojego czuja, to tu bywają bardzo różne odmiany zarówno wierzących, jak i niewierzących, więc masz pewne szanse na znalezienie tej odmiany, której szukasz. 😉
Ja się do pierwszego szeregu pchał nie będę, choć wierzę w pasztetówkę i uprawiam kult cargo, ale nie jestem całkiem pewien, czy moja wiara, a zwłaszcza mój kult mają wymiary duchowe, czy wyłącznie praktyczne. 😳 Ludziom wprawdzie taka niepewność zwykle wydaje się nie przeszkadzać, ale psy, jak wiadomo, są od ludzi wiele wrażliwsze. 🙄
Dzień dobry 🙂
Wierzę w ale 😉
Ja moge powtorzyc, FW, tylko za Karen Armstrong, wielka myslicielka i histortykiem mysli religijnej, niegdys zakonnica katolicka (gdzie sie nad nia siostry okrutnie znecaly). A powiada ona cos takiego: ze religijnasc nie oznacza wiary w to czy owo. Religijnosc jest alchemia etyczna. Polega na takim postepowaniu, ktore cie odmienia, ktore cie przybliza do swietosci, do sacrum.
One te slowa wypowiedziala pare lat temu w czasie wyklau w ramach wykladow TED (Idee warte rozpowszechniania) .
Dzień dobry.
Słonecznie. Wczoraj 12 km pieszo, dzisiaj tylko 5.
Mam dziwne przeczucie, że pojawią się wkrótce na Blogu ciekawe teksty…
Witaj Ferdynandzie 🙂 Sa tu wierzacy i nie, ale deklaracji w tej sprawie dotad nie bylo wymogu skladac 😉
I dalej nie ma. Ale nie ma też zakazu deklaracji. Widzicie, jakim niezwykle łaskawym jestem psatrapą? 😆
Zastanowiłam się chwilę i wyszło mi, że jestem bardzo wierząca. 😯 Wierzę w wyższość pozytywnej energii nad negatywną. W wartość relacji międzyludzkich i w Herkulesa Poirot. Fanatycznie wierzę w słuszność zalecenia know thyself. Na wszelki wypadek nie zastanawiam się dalej. 😉 😆
A to ciekawe! Bo ja tez wierze w Herkulesa Poirota, zwlaszcza w bardzo stylowej wersji Sucheta. Ale wierze tez w Rudego z CSI Miami.
Jak moglibyśmy nie wierzyć w Rudego, skoro napisaliśmy o nim powieść? 😎
Tutaj się CSI Mniamniami zaczynało:
https://www.blog-bobika.eu/?p=1275&cpage=1#comment-145247
W elfy 😳
Ja tylko zadeklaruję,że w teściową Ferdynanda nie wierzę z pewnością! 😉
Powrocilem do naszej powiesci o Rudym i mysle, ze z perspektywy trzech lat wyglada na bardzo piekna powiesc. I nadzialem sie na Monike i przykro mi sie zrobilo, ze juz tego miejsca nie odwiedza. Bardzo mi jej brakuje. Bardzo. I czesto mysle co by powiedziala w tej czy innej sprawie. 👿 .
Od lat uparcie twierdzę, że wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka i przy tym pozostanę.
Wierzę w Komisarza Rexa!
Ja nie mam problemu z publicznm demonstrowaniem wiary: procesjami, modlitwaim, obrzadkami religijnymi. Pod warunkiem wszakze, ze zostanie zachowana absolutnie nieprzekraczalna granica z publiczna sfera swiecka.A wiec nie uwazam za wlasciwe katechizowanie w swieckich szkolach, prowadzenie dzialanosci religijnej w szpitalach, demonstrowanie przekonan i praktyk religijnych przez politykow, wywieszanie symboli religijnych w miejscach publicznych, okraszanie uroczystosci panstwowych duchowienstwem i takie tam. No i troche mnie krew zalewa gdy Panstwo przeznacza czesc swego budzetu na kultrure na budowe obiektow sakralnych, choc absolutnie dopuszczam panstwowe dotacje na odnawianie sakralnych obiektpw zabytkowych.
Nie wierzę 😯 Jestem dzisiaj skazana na Mcdonaldsa 😯 Wszystko inne pozamykane 😯
A to moje odkrycie tegorocznych świąt: sernik posmarowany cienką warstwą lemon curd. Pyszny!
Lemon curd jest popularnym dodatkiem do sernikow w Anglii, Puchalo. Wstyd sie przyznac, ale nigdy nie prbowalem lemon curdu, choc pamietam jak Stara zawozila kilka sloikow tego specjalu do Wiednia, dla Zosi Xiegarki!
Bohaterem dzisiejszego spaceru są ubłocone buty i tulejnik amerykański (przeplatany jaskrami, w tle szachownica krostkowana, także w odmianie białej oraz pojedyncze narcyzy).
A co do Ferdynanda Wspaniałego – jak ktoś bez żadnego związku z czymkolwiek zaczyna nagle o Bronku i „bulu”, to mnie się bardzo kojarzy ta osoba wielu nicków, płci i tożsamości, co tutaj ostatnio kandydata Dudę zachwalała w trybie efemerycznym. Więc jeśli Państwo macie ochotę reagować i wdawać się w pogawędki, to odradzam (ale kimże jestem, aby temu szczęściu stać na przeszkodzie). Bo zaraz dojdziemy do teścia ubeka, który napisał pracę magisterską. Oraz innych obsesji pislamstów.
Oczekuję na akceptację. Ciekawe, co się łotrowi nie spodobało?
Też ze spaceru z ubłoconymi butami. Wybraliśmy się pełni wiary w nałęczowskie wąwozy i nie zawiedliśmy się 🙂 https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/Runo#slideshow/6134692912600791970
Bry!
Uff i po świętach 😆
Ferdynandzie, pytanie jest tak nieostre, że nie da się porządnie nic powiedzieć. A co ma powiedzieć ten, który dzisiaj wierzy jutro nie 😉 i ad nauseam Dei.
Och, wszyscy gdzieś łazili…
http://fotopolska.eu/684071,foto.html?galeria_zdjec&user=955
Tadeuszu, a cóżeś Ty na tym cmentarzu nawyprawiał? 😯
Babilasi, tulejnikami się zachwyciłem, ale w sprawie jaskrów muszę zaprotestować. Dam sobie łapę uciąć i jeszcze kawałek ogona, że te drugie żółte na fotce to są kaczeńce.
Bobiku, my bad: knieć błotna (zwana kaczeńcem). Nie wiem, skąd mi się jaskier przypałętał.
No to porządek świata został przywrócony. 😆
У Чєлябінску бюст Лєніна пофарбували у жовто-блакитні кольори:
http://s4.stc.all.kpcdn.net/f/12/image/59/04/8290459.jpg
Piękny! Ale jacyś wandale bardzo szybko zakryli popiersie czarną folią polietylenową i wywiesili tabliczkę informującą o pracach remontowych w związku z nadchodzącą rocznicą urodzin wodza.
Irek (20:30) – Jazon!
Mar-Jo, 😀
Ja też się nałaziłam po Lwowie, ale nie umiem publikować zdjęć.
Hrywna znajdująca się na równi pochyłej powoduje, że dla zagranicznych turystów ceny są nieprzyzwoicie niskie. Za 1 złotówkę otrzymaliśmy 6,40 hrywny. Dzisiaj już była po 6,50.
Na obiady dla 4 osób w przyzwoitych restauracjach wydawaliśmy ok. 50 zł.
A turystów brak, czego lwowianie nie są w stanie zrozumieć ( tzn zakładają, że boimy się wojny, ale przecież odległość dzieląca Donieck od Lwowa jest prawie taka sama jak odległosć z Lwowa do Paryża, a do granicy jest zaledwie 70 km) i mają poczucie porzucenia przez wszystkich.
Bo turyści są im potrzebni, jak nigdy dotąd.
O tym, że w kraju toczy się wojna świadczy stosunkowo duża ilość młodzieży ( również dziewcząt) w mundurach polowych i stojące w kawiarniach przy kasie puszki na datki dla batalionów stacjonujących w Mariupolu. A także oddolne akcje – jeśli kupisz dwa produkty ( np.kawę) to tym samym zapewniasz, że jeden taki sam produkt zostanie dostarczony walczącym żołnierzom.
A głównie cmentarz Łyczakowski, na którym udostępniono kwaterę dla żołnierzy poległych w obecnej wojnie. W tej chwili jest tam około 30 mogił – bardzo kolorowych pagórków z wieńców zrobionych z kwiatów sztucznych o wyjątkowo ( zwyczajem ukraińskim) żywych barwach. Na każdym z nich niebiesko-żółta flaga spoczywa. Nie byłam w stanie podejść, stałam na górze i ryczałam jak bóbr.
Ten cmentarz, który powinien zostać zamkniętą nekropolią i te świeże intensywnie kolorowe mogiły cały czas mam przed oczyma.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Żółkwi. Wyjątkowej urody renesansowe miasteczko. Częściowo ładnie odrestaurowane przez naszych i ukraińskich konserwatorów. Kościoły czterech wyznań oddalone od siebie o rzut beretem.
Synagoga wyjątkowo interesująca ( obronna !) wymaga natychmiastowej pomocy, bo za parę lat się zawali.
W zamku Żółkiewskich ( odbudowana część frontowa) wstęp kosztuje całe 30 gr od osoby, w zamian za co otrzymuje się broszurkę o mieście, zostaliśmy przez lokalnego Ukraińca przywitani słowami ” lance do boju, szable w dłoń bolszewika goń, goń, goń”
Mogę tylko namawiać każdego na wypady do zachodniej Ukrainy, jest bezpiecznie jak w Polsce, a możemy im w ten sposób choć trochę pomóc.
Swoją drogą: jesteś, Irku, pewien oznaczenia kokoryczy (cava vs solida)? Tak patrzę na przysadki i coraz bardziej się zastanawiam…
Zmoro, czy poznaliście ресторан „Пузата Хата” у Львові?
A w tej przecudnej cerkiewce
http://www.panoramio.com/photo/26402494
z takim wspaniałym ikonostasem
http://www.panoramio.com/photo/29982519
przypadkiem byłam jedynym świadkiem ceremonii chrzciń.
Nie, Mar-Jo, to był spontaniczny wyjazd, pojechaliśmy zupełnie nieprzygotowani, tyle że parę dni wcześniej zarezerwowaliśmy bardzo sympatyczny hotel.
A pobyty w restauracjach i kawiarniach wyznaczała kapryśna pogoda, która w sumie i tak była bardzo łaskawa dla nas.
Niebawem pojadę tam znowu, zatem za wszelkie wskazówki będę wdzięczna bardzo.
A ichniejsza Niedziela Palmowa naprawdę robi wrażenie. Tłumy ludzi z palemkami w dłoniach.
I ich wiara wynika z potrzeby ducha. Przystają, aby pomodlić się chwilę przed kapliczkami ulicznymi, po czym idą dalej w swoich sprawach.
I to jest ten pierwiastek duchowy, ktorego w Polsce nie zauważam.
Z cyklu: nowe, modne słowa – finansjalizacja
To ja się dołożę. Irku, to absolutnie nie może być rutewka orlikolistna, na którą po pierwsze jest za wcześnie, po drugie ona ma ganc inne kwiatki: białe, fioletowe lub różowe kosmate kulki.
Tego akurat jestem pewna, znam rutewkę z jednego własnego filmu…
Dzięki za relację, Zmoro. Aż zacząłem żałować, że ten Lwów tak daleko. 😉
Ogrodników zawiadamiam (chyba nie pierwszy raz, mam sklerozę, ale lepiej powiedzieć dwa razy niż ani razu), że w dni powszednie o 23.30 i 00.00 na kanale DOMO+ leci program Gardeners World. Dzisiaj było o geranium…
Najbardziej rozbawili mnie psychodeliczny Lenin, Kiciputek i Ferdynand. I cieszę się, że przodujemy w bocianach, choć św. Episkopat ciągle na nie wyrzeka, że nie wyrabiają.
Nisiu, o geraniach czy pelarginiach?
Na Fejsie Teresy Boguckiej (tej od makowca perzyslanego do Nowego Jorku….) znalazlem pyszna zabawe: wynajdywanie najszkaradniejszyh dzieciatek Renesansu. I dopisywanie odpowiednich captions. Moj ulubiony to ten:
https://www.rijksmuseum.nl/en/collection/SK-A-3739
Wykadrowany z podpisem: Well, heeeellloooo, ladies…
Ale nawet Duerer, ktoremu niezle wychodzily zajaczki i nosorozce, siadal przy dzieciatkach i malowal taka szkarade, ze mozna sie przewrocic.
W uzupełnieniu komunikatu Nisi (0:41), dla tych, którzy nie mają telewizora, Gardeners’ World jest tutaj.
Kocie, o geraniach było, czyli bodziszkach. Pelargonie są bodziszkowate, ale to juz inny świat, bliższy hodowców niż natury. Miałam kiedyś takie proste, niebieskie, pachnace przy każdym dotknięciu gerania. Nie przetrzymały któregos remontu. Muszę je znowu zapuścić.
A zaś nasza własna Maja w ogrodzie pokazuje ostatnio ciemierniki, w tym obłednego koloru Anna’s Red: http://www.ppandl.net/index.cfm/id/index.cfm/id/47/plant_id/2017
Takie Anny i inne jeszcze bardzo piękne są aktualnie w centrach ogrodniczych, do kupienia jak najbardziej. Jakby kto chciał.
Hellebory sa piekne, ale krotko kwitna. Jak sie ma caly ogrod to nie szkodzi, ale jak sie ma pasemko…
Nawet nie wiem czy i pasemko czy skrzynke w tym roku zagospodaruje.Pewnie nie…
Długo kwitną!
Idę lulu.
herbata 🙂
duzo wolnego bylo. leniwie i rodzinnie.
😀
brykam
szeleszcze
jeszcze cieply pachnacy druk, fajnie jest 🙂
fikam
brykam fikam
Tereny Zielone (moze w tym tygodniu, zapowiadaja do 20° ciepla)
fikam brykam 🙂 😀
babilas dziekuje za „Jak pieniądze pustoszą nasz świat” (Boze, ile nieszczesc zeslala na Swiat ta Thatcher)
🙂
pstryk
Dzień dobry 🙂
kawa
Nisiu, absolutnie masz rację. To nie jest rutewka tylko zdrojówka rutewkowata. Czasami na człowieka przychodzi takie zaćmienie umysłu aż się sobie dziwi 😳
Babilas, zawsze mam wątpliwości czy pusta czy pełna 😎
Ale dzięki Wam cytując klasyka „… porządek świata został przywrócony” 🙂
Bry!
Jak to co robiłem na cmentarzu, Bobiczku?? Zdjęcia 😯
To przedziwne miejsce, tuż przy ulicy, a mało kto zauważa, że jest.
Zimno, ale słonecznie. Jest jakaś nadzieja.
Chce ktoś zupy soczewicowej? Jakoś dużo jest…
Święta, święta i … po świętach 😎
https://scontent-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/v/t1.0-9/11082479_957218817630690_8288182675073098379_n.jpg?oh=def120d4242b2cf9c709a641e16c8a59&oe=55B73CA6
Rysiu, rad starat’sja. Piękne słoneczko od samego rana, zanim zgłodnieję idę trochę poszeleścić w tereny zielone..
Witam wszystkim poświątecznie, nieco pochmurno i mimo chłodu, całkiem ciepło.
Babilasie trochę mnie zadziwiła Twoja wczorajsza szachownica ze zdjęcia. „Krostkowana” powiadasz? Może to wina kiepskiej jakości mojego monitora, ale jako żywo, krostek żadnych tam nie uświadczyłem. Mimo że się starałem usilnie.
Kostkowana oczywiście powinno być 🙂 Dzień dobry!
Dzień dobry 🙂
Miłego odpoczynku poświątecznego 😆
Też się chętnie podzielę poświątecznymi remanentami 😉
Pogoda sprzyja ogrodnictwu. Na dzisiaj przewidziana wertykulacja trawników. I przygotowywanie nowego kwietnika. Czekam na ekipę.
Sama muszę, na najbliższe dwa – trzy tygodnie, przekłuć się łańcuchem do klawiatury 👿
Zmoro,
wielkie dzięki za zwrócenie uwagi na Lwów. Czy możesz podać nazwę hotelu, który polecasz? 🙂 Czy hotel ma strzeżony parking samochodowy?
Spróbujemy wygospodarować czas. Może w drodze powrotnej uda nam się „zahaczyć” o Irka? 🙄
przykuć a nie przekłuć 😉
Dzień dobry 🙂
Pomysł z szukaniem najszkaradniejszego dzieciątka renesansu jest z rodzaju „kurczę, że też sam na to nie wpadłem”. 😈 Też mnie zawsze zdumiewało, że za dziecięce modele zawsze wtedy robiły największe brzydactwa w okolicy.
Sałatka jarzynowa jak również prześliczna. 😆
A tu jeszcze podrzucam dalszy ciąg zlinkowanego przez Babilasa Obirka i znikam do późnego popołudnia:
http://studioopinii.pl/stanislaw-obirek-jeszcze-raz-o-neoliberalnym-kapitalizmie/
Bohaterem porannego spaceru jest mazus. Nie mazuś ani nawet nie mążuś, tylko mazus. Mazus rozłogowy (Mazus reptans). Bez zdjęcia, bo nie miałem osprzętu – ale oczyma duszy widzę spory potencjał mazusa pro domo sua.
W sprawie szachownicy, Paradoxie, to jest taki paradoks: w nazwie łacińskiej trzy R, w nazwie polskiej żadnego.
Ja we Lwowie, Jagodo, zatrzymywałem się zawsze w hotelu (bodaj) „Panorama” (bo, oprócz innych zalet, jest tuż obok opery). Co do parkingu, nie wiem, nigdy nie wjeżdżałem na Ukrainę samochodem, staram się tam zawsze maksymalnie wtapiać w tłum. W aucie na polskiej rejestracji czułbym się jak ranna gazela na Serengeti.
To w tej sytuacji podrzuce jeszcze Bobikowi kolejne szkaradne dzieciatko Renesansu z twarza chlopa w srednim wieku ciagnacego z cycka naramiennego:
https://www.facebook.com/385064201546406/photos/pb.385064201546406.-2207520000.1428397997./879956718723816/?type=3&theater
Autor mi blizej nieznany, ale nie jest to chyba della Robia.Chociaz glowy bym nie dal.
A co na taki konterfekt, Bobiku, powiesz?
Samego mistrza Durera.
http://sztukatulka.pl/files/2011/04/0020079_H.jpg
Wykapana mamusia
Dzidziuś jak dzidziuś, ale ten biust…
To jeszcze jeden Duerer:
http://www.wikiart.org/en/albrecht-durer/weeping-angel-boy-1521#supersized-artistPaintings-201341
No i to dzieciatko nie sposob pominac:
https://www.facebook.com/385064201546406/photos/pb.385064201546406.-2207520000.1428408285./893193394066815/?type=1&theater
KOCI DURER RZONDZI!!!
Irku, to zupełny przypadek, że znam rutewkę. Zatrzymałam kiedyś samochód, a właściwie goprowca prowadzącego samochód, dzikim wrzaskiem, bo dana rutewka pojawiła się znienacka tak oświetlona promieniem słońca przeciskającym się przez las, że po prostu musiałam ja mieć w filmie (o Karkonoszach). Operator też oszalał jak ją zobaczył. Ujęcie mam w oku do dzisiaj. A zidentyfikowała nam kwiatek zaprzyjaźniona przewodniczka, bo żadne z nas nie miało pojęcia, co to za cudo.
Babilasie – przypadek to potężne bóstwo. Zamiast iść spać o piątej rano kupowałam byliny. W tym mazusa. Hehe. Też zresztą pierwsze słyszę.
http://www.finegardening.com/mazus
Reptans-dreptans. Będzie dreptał po moim ogródku.
Krostkowany jest mój krasnal ogrodowy. Szkaradniejszy od najszkaradniejszego dzieciątka. Dostałam go kiedyś od przyjaciół, szalenie zadowolonych, że mi takie paskudztwo przywlekli do ogródka. Postawiłam go pod pigwą i polubiłam. Od kilku lat stoi a od zeszłego roku ma pryszcze wszędzie. Nawet na truskawce, którą obejmuje.
Paradoxie, czy weterynaria obejmuje krasnale? Co mu może być? Podejrzewam paskudną chorobę.
Pozdrowienia poświąteczne dla Szanownej Frekwencji.
„W temacie” dzieciątka. Bocian nam się sprawił znakomicie i bratankowi 2 kwietnia przyniósł dziewczynkę 4,6 kg. Oglądaliśmy małą na skypie. Jest śliczna jak leży, ale wczoraj była prezentowana w pionie z buzią opartą brodą na przedramieniu ojca. Wyglądała jak pan R. Kalisz.
Niby tyle sie zmienilo w stosunku do niepelnosprawnosci w POlsce od czasu gdy prawie 20 lat temu robilam 10-odcinkowa serie o prawach osob niepelnosprawnych, a jednak niektore rzeczy wciaz jakby nie docieraja.
Bardzo uprzejmie zwrocilam uwage dzienniakrce GW by nie nazywac dzieci z zespolem Aspergera „chorymi”, bo Asperger nie jest choroba tylko zaburzeniem. Podobnie jak choroba nie jest zespol Downa, zespol Tourette’a etc. Nie nalezy nazywac ludzi z ZA chorymi, bo to ich tylko jeszcze bardziej stygmatyzuje w spoleczenstwie, czego juz nie dodalam, bo jest to chyba jasne, nie? A skadze znowu! Moje konto obok jest na -10 dislike’ow, choc poparly mnie osoby z ZA, ktorych tak niechlujne slownictwo tez urazilo.
Ale w Polsce dalej wiekszos ludzi nie widzi roznicy miedzy choroba psychiatryczna a zaburzeniem w spolecznym czy emocjonalnym funkcjonowaniu.Choc chyba osoby z amputowana noga nikt nie nazwalby chorym na amputacje. A moze by nazwal? Nie wiem juz. Ale bardzo mnie to smuci.
A reportaz byl dobry. Gdyby jeszcze pani zurnalistka wiedziala o czym pisze.
Jagodo,
to był ten hotel : http://www.booking.com/hotel/ua/the-lion-s-castle.pl.html?aid=304142;sid=b43282d54f812f588cfbc86267ca9d56;dcid=4;bhh=1&dist=0&group_adults=2&type=total&
Mieszkaliśmy w tym kamiennym domu z początku ubiegłego wieku, parking oczywiście jest, działające wi-fi także.
Bardzo klimatycznie 🙂 piękne stare skrzypiące parkiety, wysokie pomieszczenia, nowe łazienki, czyściutko i serdeczna obsługa.
Jako że nie lubię dużych hoteli, to byłam bardzo zadowolona, a i młodzież także.
Ja też poświątecznie pozdrawiam. 🙂
Niestety świątecznie przypomniała sobie o mnie kamica nerkowa.
Na szczęście dosyć krótko i dało się wytrzymać. Bywało dużo gorzej w przeszłości.
Teraz trochę leniuchuję.
Nisiu
Krasnale to nie moja bajka. Do krasnali czułem wstręt i abominację od dzieciństwa, a to z tego powodu, że nawet najpodlejszego wzrostu krasnal przerastał mnie o pół głowy. I nie mogłem nawet, wzorem Pana Michała powiedzieć „jak się ludzie nie będą ciebie bali…” itd. Stąd niechęć do krasnali pozostała mi do dzisiaj i krasnalami zajmować się nie mam najmniejszego zamiaru, nawet gdyby miała dopaść go najobrzydliwsza franca pod słońcem.
A tak na marginesie sugerowałbym, żebyś się zainteresowała, czy przypadkiem Twój krasnal nie zadał się z jakimś pomrowcem wielkim. Bo szkodniki dla ogrodników z tych pomrowców okrutne, więc i krasnalowi jakiś despekt mógł uczynić. Ta truskawka mogła go zwabić, a że pewnie okazała się niejadalna bo gipsowa, to się zrealizował na krasnalu.
Nisiu / 14:25/, rutewkę i zdrojówkę znam osobiście doskonale / mam je nawet w ogrodzie/, stąd zaskoczony byłem rano pomyłką … i to popełnioną na trzeźwo 😯
Jagoda / 09:37/ , ” zahaczenie” o Irka mile widziane 🙂
Pomrowce, fuj, fuj, fuj.
Mojemu krasnalkowi pewnie emalia poodpękiwała tu i tam… ohydny był zawsze, to wiele na urodzie nie stracił. Lubię go, bo przypomina mi rozradowane gęby moich przyjaciół, kiedy otwierałam imieninową paczuszkę. Niech sobie bedzie parchaty, taka jego dola.
Nawiasem: od pomrowców ja osobiście dostaję wyprysków: ze złości. Na szczęście istnieją niebieskie kuleczki.
No widzisz, Irku, i po co być na trzeźwo???
To okropne bydlę, co mi kiedyś niemal całą pietruszkę wyżarło, nazywa się pomrowiec?
Precz z pomrowcami! 👿
Renesansowe mamusie renesansowych szkaradzieństw uparcie przypominają mi słusznie minione czasy, w których nagminna była anomalia anatomiczna pt. członek z ramienia. Jak się okazuje, w renesansie cycek z ramienia był równie powszechny. 🙄
Członek z ramienia był jeszcze czasem wysuwany na czoło. Albo nim manipulowano pod płaszczykiem. 😈
To ostatnie jakoś trudno pojąć. Manipulowali przecież zawsze imperialiści i ich sługusy, a do członka z ramienia, reprezentującego zbiorową mądrość kadrową Partii, miazmaty tych podłych kreatur z założenia nie mogły mieć dostępu. 😯
Nad czlonkiem z ramienia wysuwanym na czolo musialam sie chwile zastanowic 😆 😆 Chyba jeszcze bywaja 😉
Członka z ramienia na czoło zawsze wysuwa organ. I tu się nic nie zmieniło 😈
Siódemko (17:08), empatyzuję. Raz mi się znienacka przydarzyło. W ogóle nie wiedziałem, o co chodzi, wyrostek podejrzewałem. I był to ten jeden jedyny raz, kiedy byłem na pograniczu zemdlenia z bólu. Skończyło się dobrze, za czas jakiś brzękło o porcelanę, ale uczeni w piśmie mówią, że skoro zdarzyło się raz, zdarzyć się może i kolejny. Od tego czasu nie ruszam się nigdzie bez silnych rozkurczowych i silnych antybólowych w apteczce podróżnej.
Zmieniła się tytulatura członka z ramienia. Już nie towarzysz … , ale na to samo wychodzi 😉
Zmoro, dzięki za namiary. Niestety obawy Babilasa nie są mi obce 🙁 czy Ty byłaś we Lwowie samochodem?
Trzy czwarte ziemi pod nowy kwietnik skopane. Oprócz zapuszczania nowego kwietnika, posadzimy trzy miliny, dwie mahonie, budleję, hortensję, jeżyny. I wysiejemy łąkę kwietną pod drzewkami w mini sadziku. Być może posadzimy też clematisy pomiędzy różami 🙂
W kilkunastu skrzynkach, w wykuszu, wykiełkowały mi nasturcje. Postanowiłam w tym roku ukwiecić nimi wszystkie balkony. Wystawię na zewnątrz po zimnej Zośce.
Siódemeczko, również wyrazy 🙁
Jagodowy to przerabia raz na parę lat.
Słusznie, Babilasie, nie zna sie dnia, ani godziny w tej sprawie.
Potwierdzam nawroty w odstępach kilkuletnich.
Potrafi boleć! Dobrze robią duże ilości piwa, gorące kąpiele rozszerzające przewody i dzikie potrząsanie odwłokiem (można w rytm jakieś wściekłej muzyczki).
Dzięki, Jagodo. 🙂
Wydaje mi się, że nasturcje bardzo wabią mszyce, wiec chociaż bardzo je lubię, bo dwóch próbach (na działce i na balkonie) omijam wielkim łukiem.
Może specjaliści się wypowiedzą.
Jagodo (22:06), a gdzie miejsce na dalie? Pytanie ma ukryty podtekst, rzecz jasna.
Też wyrazy, choć kwestie geologiczne znam tylko od strony żółciowej, nie nerkowej. 🙁
Jeżyny w ogrodzie serdecznie odradzam, chyba że się ma jakieś specjalne, niegroźne odmiany. Bo normalne jeżyny rozpleniają się tajnymi rozłogami po całym terenie, wyłażąc na wierzch w najbardziej nieproszonych miejscach, a to oznacza lata walki z tym tałatajstwem – niekoniecznie do końca wygranej. 👿
Stwierdziłem, że mniej czasu, wysiłku i nerwów zajmuje wyskoczenie i nazbieranie słoja jeżyn gdzieś w lesie, niż wieloletnie, nieudane próby pozbycia się ich z ogrodu. 🙄
Za to klematisy w towarzystwie pnących róż sprawdzają się świetnie. 🙂
Babilasie, na tym kopanym kwietniku 😉 Praktycznie cały dla nich. Muszę jedynie pokombinować co posadzić na czas wczesnowiosenny, przeddaliowy. Wszelkie propozycje mile widziane 🙂
Bobiku, jeżyny dostaniemy od sąsiada. On je jakoś potrafi zdyscyplinować. Ponoć to jakaś wyjątkowo subordynowana odmiana 😉 Widzimy, że nic mu się nie rozłazi po ogrodzie. Ale jeszcze dopytam.
Aaa, Haneczka ma jeżyny. Haneczko, co radzisz? 🙄
Siódemeczko, i owszem, wabią. Ale kocham je pasjami. W przeciwieństwie do mszyc, które pryskam. A nasturcje mam w ogrodzie rok rocznie 🙂
Nigdy w takich ilościach na balkonach. W tamtym roku miałam na balkonie w ogromnej donicy i cieszyły mnie do późnej jesieni, bo były osłonięte przed przymrozkami.
No więc otwarłem GazWyb, żeby wiedzieć, co w kraju i na czerwono całe ekrany nowych odczytów starych taśm. A przecież zbliża się wielkimi krokami rocznica i w zasadzie do połowy kwietnia nie ma co się interesować krajowymi mediami. Więc już tylko słowami komentatora:
Dużo co wabi mszyce, niestety.
Potwierdzam, że jeżyna rozłazi się jak wściekła. Co bardziej złośliwe egzemplarze przedtem wyrodnieją i nie dadzą się jeść. Takie wyrodne łażą po ogrodzie i smieją się w kułak.
Smoleńsk zrobił się jak Nessie.
Dzień dobry 🙂
kawa
herbata 🙂
i kolejna herbata 🙂
poszeleszcze i zaraz po poczytam wczorajsze linki 😀
brykam
brykam fikam
🙂 😀
Oj, coś mi brykło koło nosa! Jak miło!
Bry!
Jagodo, my jesteśmy głównie samochodowi, zatem i we Lwowie samochodem byliśmy.
Z hotelu do centrum albo chodziliśmy ( i wtedy powrót taksówką za ok. 8 zł – za darmo zważyszwszy gratisowe wspólne z taksówkarzem wyklinanie na Putina 😉 ), albo jechaliśmy i wtedy auto stało cały dzień na parkingu przy placu Mickiewicza.
Ulice na peryferiach Lwowa do zbyt równych nie należą. I do tego wypuczone torowiska tramwajowe, które nas w zdumienie wprawiły, gdyż także szyny były powyginane w lewo i w prawo, w górę i w doł. W zasadzie nie miało prawa się nic po nich poruszać, bo wykolejenie zdawało się być gwarantowane.
A jednak motorniczy z precyzją godną neurochirurgów jakoś tentramwaje prowadzili 😉 .
Ojej, nie ważyliśmy wszy 🙂 . Miało być „zważywszy”, a i tentramwaji też nie było 😉
Dzień dobry 🙂
Ja teoretycznie mógłbym zważyć pchły, ale w praktyce nie udaje mi się ich namówić, żeby zeszły ze mnie i stanęły na wadze. 👿
O (kim? czym?) Smoleńsku znalazłem pewien wart przeczytania tekst, w którym katastrofa smoleńska stała się dla Krasowskiego punktem wyjścia do rozważań o stanie państwa tak w ogóle:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1614873,1,smolensk-czym-zawinila-polska.read
Ponieważ nie wszyscy pewnie będą mieć dostęp do tego artykułu, zacytuję przynajmniej dwa końcowe akapity.
Z wielu poszlak większość wspiera jednak hipotezę słabości. Także w czasach współczesnych. Społeczeństwo pracuje, tworzy bogactwo, miasta kwitną, Unia dotuje. A państwo tych realiów jest najsłabszym ogniwem. Wszystko, w czym Polska goni Europę, jest obszarem społecznego wysiłku, wszystko, w czym odstaje, jest kompetencją państwa. Osiedla mieszkaniowe powstają w kilka lat, obwodnice i autostrady całymi dekadami. Jeśli zadanie całkowicie zależy od państwa – jak negocjowanie ceny rosyjskiego gazu – Polacy zapłacą więcej niż wszystkie kraje wokoło. Sądy, drogi, koleje, nauka, wyższe uczelnie, to wszystko świadczy o słabości państwa.
Nie jest to wina konkretnej ekipy. Nie jest to wina III RP. W ogóle nie o winę tu chodzi, lecz o diagnozę. Polskie państwo nie robi dobrego wrażenia. Nie reaguje na wyzwania, nie uczy się, nie naprawia swoich defektów, nie bierze na siebie skomplikowanych zadań. Ma peryferyjne standardy i peryferyjne umiejętności. Nawet śmierć prezydenta nie potrafiła go wybić z mało ambitnej rutyny. Polskie państwo leży między Niemcami i Ukrainą. Również pod względem jakości.
„Polskie państwo leży między Niemcami i Ukrainą” z silnym przechyłem w jedną stronę. I nie jest to strona niemiecka 🙁
z wczorajszej linki Muszę przyznać, że ta rozprawa z neoliberalizmem bardzo mi poprawiła humor mnie oczywiscie tez 🙂 🙂 🙂
(Boze, ile nieszczesc zeslala na Swiat ta Thatcher)
No, może ten przechył lżejszy jest nieco, bo na razie nie słychać, żeby u nas było aż tak:
„Chiny chciały kupić od Ukrainy pszenicę i dały przedpłatę w wysokości 1,5 mld dolarów. Chiny otrzymały tylko 10% zamówionej ilości. Pekin był naturalnie wściekły z tego powodu i teraz zamierza pozwać Kijów do sądu. Prócz tego Pekin uiścił dodatkową przedpłatę w kwocie 1,5 mld dolarów na infrastrukturalne projekty. Ani jeden projekt nie został zrealizowany przez rząd kijowski. Nikt nie wie, gdzie wsiąknęły te miliardy. Dodam, że ta pszenica, wysłana do Chin, pochodziła z racji żywnościowych armii ukraińskiej. Teraz brakuje żywności w wielu regionach Ukrainy.”
„Inny przykład: Jaceniuk chciał budować mur między Ukrainą i Rosją. Unia Europejska przekazała rządowi miliony euro na ten cel. Według oficjalnych dokumentów zniknęło 10 mln dolarów z tej pożyczki dosłownie w jedną noc. Tu też nikt nie wie, gdzie ulotniły się pieniądze”.
Smolenski humor internautow:
Odkryto nieznane wcześniej nagranie rozmowy wieży w Smoleńsku z załogą TU-154:
– Wieża: У нас туман. Посадка невозможна.
– TU: U nas też tuman. Musimy lądować.
Nie wiem, Bobiku, czy tekst Krasowskiego wart jest przeczytania.
Nie zgadzam się z nim i z jego diagnozami, myśle, ze Polityka publikuje czasami jego teksty na zasadzie dopuszczenia do głosu różnych poglądów.
A mnie się widzi, że jak najbardziej warte przeczytania są teksty, z którymi się nie zgadzamy, ale można z nimi podyskutować, a nie tylko popukać się w czółko. 🙂
Z tym że ja się w wielu punktach z Krasowskim zgadzam, zwłaszcza tam, gdzie wskazuje, że polskie sukcesy są raczej osiągnięciami społeczeństwa niż państwa, a to ostatnie słabuje nie od dzisiaj i często sukces cywilizacyjny raczej społeczeństwu utrudnia niż ułatwia.
Dawno, dawno temu (tak dawno, że już nawet nie pamiętam, kto był wtedy prezydentem czy premierem), byłem w Instytucie Polskim w D-dorfie na spotkaniu z Kapuścińskim, który – jakiekolwiek by o niego nie szły spory- był naprawdę niegłupim człowiekiem. Na tym spotkaniu rodacy, jak to zwykle, wdali się w narzekactwo na różne krajowe bolączki, na zasadzie „a czy to nie okropne, że…”, „a czy nie jest skandalem, że…”, itede, itepe. Kapuściński słuchał, słuchał, aż w końcu powiedział coś w tym duchu (bo litery już dokładnie zacytować nie potrafię): moi drodzy, rzecz nie w tym, że dzieje się jeden czy drugi skandalik, tylko w tym, że nasze państwo jest generalnie strasznie słabe, a nie widać na horyzoncie ugrupowania, które miałoby ochotę i pomysły na jego wzmocnienie, tudzież umiejętności konieczne do wykonania tego. Tu porównał pewne cechy mocnych państw zachodnich lub azjatyckich ze słabym afrykańskimi i latynoskimi, żeby było od razu widać, na czym polega różnica. Często odtąd myślałem o tej diagnozie, o braku w polskiej polityce rzeczywistego myślenia propaństwowego (bo deklarowanego to jest oczywiście od cholery) i ze sporą przykrością obserwowałem, że nie jest „w tym temacie” lepiej, a w miarę przekształcania się Platformy w partię władzy nawet wyraźnie gorzej. I ucieszyłem się, że ktoś o tym pisze – na serio, a nie tylko ze zniechęconym lekceważeniem, że kamieni kupa. Bo jestem przekonany, że bardzo potrzebna jest poważna i niezacietrzewiona społeczna dyskusja o stanie państwa, a nie tylko narzekanie, że koń, że Stasiek, że dom, że drzewo…
Ale, Bobiku, była świetna grupa propaństwowych idealistów, mam na myśli dawną UW. Wszyscy rzucali im się do gardeł, jak szakale.
A już 'publika’ patrzyć na nich nie mogła.
I raczej tak zostało.
Ja wiem o co Siodemeczce chodzi i dlaczego zacytowane fragmenty wzbudzaja natychmiastowa niechec do przeczytania calosci. Pewnie chozi o jedna metafore za daleko – o umiejscowienie Polski miedzy Ukraina a Niemcami.
Natomiast w calej rozcoaglosci zgadzam sie z pogladem ze polskie Panstwo (pion wykonawczy, ustawodawczy i sadowniczy) jest slabe, przerazliwie slabe. Widac to bylo najwyrazniej byc moze wlasnie zaraz po smolenskiej katastrofie gdy PANSTWO zachowywalo sie jak ostatni patalach, nie radzac sobie kompletnie z tym co sie poczelo w kraju dziac i zamiast tego latajac po mszach swietych.
Pewnie, ze to wielki skrot myslowy, ale na wiecej mnie w tej chwili nie stac z powodow rodzinno-organizacyjnych, a nie dlatego, ze nie chce dyskutowac.
A cytat z Cimoszewicza, który wszystkie prawicowe portale powtarzają setki razy (he, he, autorytet dla prawicy, że Tusk potraktował katastrofę, jak włamanie do garażu, brzmiał w 28.04.2010 następująco:
„Prokuratorzy powinni być czuli na wymogi opinii publicznej, eliminować kolejne hipotezy i informować. A tymczasem prokuratura zachowuje się jakby chodziło o włamanie do garażu – powiedział Włodzimierz Cimoszewicz w RMF FM.
Cimoszewicz dodaje także, że Rosja ma prawo prowadzić to śledztwo, sprawdzać wszystkie teorie, aby wyeliminować wszystkie podejrzenia wobec nich. – Być może zachowanie kontrolera lotu nie było takie, jak powinno być, być może wpływ miało także wcześniejsze próby lądowania na tym lotnisku rosyjskiego samolotu. Jednak, to nie są okoliczności, które Rosja chciałaby ukryć – powiedział senator.”
Drugiej części wypowiedzi nikt nie cytuje.
A do tez Krasowskiego raczej mnie nie przekonasz, chociaż nie mówię, ze zupełnie nie ma racji, raczej opisywane przez niego mechanizmy i pobudki są dla mnie często nie do przyjęcia.
Dzień dobry 🙂
Wypływam. Utonęłam w „Szkicach portugalskich”. Kumo, z szacunkiem i podziwem, dziękuję 🙂
Jagodo, mamy jeżyny bezkolcowe. Nigdzie nie łażą. W przeciwieństwie do malin pt. Polana 👿 Czarna malina od Inki grzeczna, skupiona na sobie 🙂
Krasowskiego nie lubię, bo on bardzo sobą zachwycony, ale czytam, bo trzeba czasem przeczytać coś wbrew sobie.
Nie, Helenko, te cytowane przez Bobika i podjęte przez Markota do wyśmiania fragmenty o państwie zupełnie mnie nie ruszają.
Każdy ma prawo do swoich opinii, a ja nie każde muszę szanować, czy się z nimi liczyć.
Haneczko, ja też czytam, ale często nie doczytuję do końca, bo jest parę lepszych rzeczy do przeczytania, przynajmniej dla mnie.
Chodzi zapewne o Krasowskiego, a nie Szkice Portugaskie mojej Kumy, Nie mialam jeszcze ich w reku, ale czesc portugalskiej przygody przezylusmy razem.
No i w tym właśnie problem, że propaństwowość w rodzaju UW się nie przebija i w realiach politycznych jest na ogół z góry skazana na przegraną. W praktyce do władzy łatwiej dorwać się demagogom i manipulatorom. Dlaczego ludzie głosują na nich, a nie głosują na propaństwowców? To jest naprawdę warte zastanowienia.
Jedną z przyczyn jest, na mojego nosa, myślenie plemienne. „Ten XY to na pewno Żyd (alternatywnie kacap, szkop, etc.), więc nawet nie pytamy, co ma do zaproponowania, tylko od razu go skreślamy”. Chyba nie muszę udowadniać, że w tym momencie następuje wycofanie się z obszaru jakiejkolwiek racjonalności i kategorie swój/obcy zastępują kategorie pożytków. Da się oczywiście wywieść przyczyny takiego myślenia z zakrętów naszej historii, ale mnie jednak fascynuje, dlaczego w XXI wieku to jest wciąż nie do przeskoczenia.
Są zapewne i inne przyczyny, dla których propaństwowość na dłuższą metę przegrywa, ale nie będę sam wszystkiego wyszczekiwał – Wy też pogłówkujcie. 😈
No bo skoro tak długo Polak musiał być antypaństwowy – zabory, okupacja, Sowiecja – to nie mógł wykształcić w sobie propaństwowych odruchów. Co tu kombinować, moim zdaniem stąd to się bierze.
Kuma o tym i o Tobie wspomina, Heleno 🙂
Państwo było ich, a nas wcale przy tym nie było. Potem zamiast krwią i blizną, zgniły kompromis. Potem lunął kapitalizm, ale wcale nie złotym deszczem. A potem zaczęliśmy się zapamiętale grodzić i odgradzać. Płoty i strzeżone osiedla to dla mnie symbole antyobywatelskości.
Kierowniczko, ja bym jednak pokombinował. 😉 Bo skąd się wzięły zabory? Chyba nie z propaństwowych odruchów. 🙄 Rzeczpospolita rozkładała się na długo przed zaborami i sąsiedzi wprawdzie chętnie w tym dopomagali, ale główną robotę my, tymi ręcami zrobili. A jak się dobrze przyjrzeć, to niektórzy ją robią dalej – może i dlatego, że się nigdy nie zastanowili, co państwu tak naprawdę służy, a co je osłabia.
Nie wiem, czy tylko zaborami można wytłumaczyć dość rozpowszechnione przekonanie, że silne państwo to takie, które wszystkim pokazuje środkowy palec, a nie takie, które potrafi współpracować. Albo że lepiej, kiedy obywatel się państwa boi, niż kiedy mu ufa. Ja bym źródeł takich różnych przekonań chyba upatrywał raczej/również w słabości mieszczaństwa, braku protestanckiej etyki pracy (lub choćby samego dyskursu z nią), dominacji niczym nierównoważonego modelu szlacheckiego, który był z natury rzeczy odśrodkowy, itd. Wydaje mi się, że to wszystko do dziś się czkawką odbija.
Do „Szkiców Portugalskich” nie odnoszę się nie z braku zainteresowania, a z powodu jeszczenieprzeczytania. 😉
W swoim własnym łóżku nie śni się mi nic, indiański łapacz (złych?) snów, który przywiozłem sobie kiedyś z Vancouver i zawiesiłem nad wezgłowiem działa nad wyraz skutecznie. Za to w podróżach, szczególnie, gdy więcej nocy w jednym hotelu i się oswoję z pokojem, śnią mi się różności, z czym nie walczę, bo to nawet zabawne w swojej absurdalnej abstrakcyjności. Ostatnie trzy sny takie były.
#1 Jechałem torami kolejowymi czymś w rodzaju drezyny, którą sam skonstruowałem i wyposażyłem w silnik samochodowy. W zasadzie, to już wracałem skądś do domu. I zatrzymali mnie kolejarze, pod skądinąd słusznym pretekstem, że to nie można tak sobie ad libitum jeździć po torach, bo łatwo o wypadek czy inną katastrofę. Ci kolejarze byli nawet mili, bo nie było mowy o żadnej karze, czy mandacie, tylko odstawili mnie na bocznicę w oczekiwaniu na jakieś zezwolenie, czy rozkład jazdy dla tej mojej drezyny. Po pewnym czasie przyszedł faks w tej sprawie, który mi doręczono, tyle że był całkowicie rozmazany i nieczytelny i nic z niego nie mogłem odcyfrować. I tak się tym zdenerwowałem, że się z tego zdenerwowania obudziłem.
#2 Brałem ślub, ze swoją własną żoną. Z niezrozumiałych dla mnie powodów miałem na głowie wojskowy hełm, na który nałożony był welon. Żadna tam koronka brugijska, welon ze zwyczajnej maszynowej firanki.
#3 Powziąłem skądś informację, że Stanisław Lem był wnukiem Marii Konopnickiej. Wydawało mi się to raczej niewiarygodne, mimo to postanowiłem sprawdzić na wszelki wypadek w internecie, ale nigdzie nie mogłem znaleźć wifi czy sieci komórkowej. Tak mnie to zestresowało, że się obudziłem.
A bohaterem dzisiejszego spaceru jest tarczownica tarczowata, która teraz wygląda jak roślina, która zapomniała wypuścić liście, za to później – wyguglajcie sobie – ho, ho!
Bardzo cenię i lubię Anne Applebaum.
http://kulturaliberalna.pl/2015/04/07/anne-applebaum-wywiad-rosja-wladimir-putin/
Ja też chcę takiego łapacza złych snów! 😆 Tylko żeby miał wysoką selektywność. 😎
Poproszę o ściągacza/zapamiętywacza dobrych snów 🙂
Dream catcher
tz lapacz snow 🙂
O-to-to, lisku (21:05), tylko my mamy wersję niskobudżetową, bez tych mniejszych kółek. Ale też działa.
Łapię sen 🙂
cip,cip, cip ….
Oj, niedobrze. Miałabym koszmary 🙁
Niestety przed snem. Nasilenie tych akcji jest porażająca http://www.tvp.info/2097385/grob-ireny-sendlerowej-zbezczeszczony
Podłe. Pójdę tam jutro z kwiatami.
Dzień dobry 🙂
kawa
Blog Dory nominowany do ” Gwarancji Kultury” Gratulacje i głosujemy 🙂
Szwarcman.blog.polityka.pl – za stworzenie miejsca w sieci, w którym o muzyce klasycznej dyskutuje się ze znawstwem i pasją. Miejsca na tyle uniwersalnego, że swobodnie czuje się tu wyrafinowany specjalista i odbiorca dopiero zaczynający przygodę z muzyką klasyczną. Za popularyzowanie muzyki bez uciekania się do uproszczeń i schematów.
herbata 🙂 🙂
brykam
glos oddam 🙂
fikam
Aga, jak pojdziesz, wez tulipana w moim imieniu, prosze bardzo, dziekuje
🙂
brykam fikam 🙂
Dzień dobry. 🙂
Na Panią Kierowniczkę głos mój – absolutnie!
Wszystkim przed śniadaniem:
http://www.puzatahata.com.ua/files/banners/phjpg_1.jpg
Dzień dobry 🙂
Też chciałem poprosić Agę, żeby jeden płatek był ode mnie. Już nie cały tulipan, bo jak każdy poprosi o całego, to Aga zbankrutuje. 😉
Na Kierowniczkę pewnie że zagłosuję, wszystkimi czterema łapami – i to z przekonania, nie po kumotersku. 😀 Tylko gdzie, bo jakoś mi się w sieci nie udało znaleźć odpowiedniego miejsca do kliknięcia? 😳 Na TVP Kultura o tegorocznych nominacjach nic nie widzę.
Antycypowałam te prośby. Będzie bukiet tulipanów od Blogu. Będzie dobrze? Wybiegam. Jeśli ktoś ma wolne kciuki, to może przez chwilkę potrzymać – sprawdziłam mapę Powązek, ale ja i mapy…
Nie zaglosuje na Pania Kierowniczke bo w uzasadnieniu nie wspomniano ani slowem o tym, ze Kot M. tez sledzi i czyta blog i to pomimo faktu ze nie mial zielonego pojecia co to sa fidele i bardo lubi Sibeliusa.
No dobra, zartowalem. Zaglosuje jak mi powiecie gdzie.
Ago, jesteś skarbem i na dobrą sprawę powinno się Ciebie trzymać w sejfie, ale nie mogłabyś wtedy iść na Powązki, więc tylko otoczymy Cię ochronnymi fluidami. 😀
Nie zmruzylem jeszcze slipia, bo nie moglem uspokoic sie po przeczyataniu dalszych rewelacji z zakladu „opekunczego” gdzie dzialala siostra Bernadetta. Ona nie byla rzeczywiscie jedyna sadystka. Tam panowala kultura znecania sie na dziecmi. I zarz oczywiscie przypomniala mi sie matka mojego kolegi , Agnieszka,ktora wydarla zakonnicom 6-letnia Agatke, zawszona, zaswierzbiona, z zepsutymi zebami, niedowidzaca, ktora nie umiala wtedyn nawet mowic. A choc minelo juz 15 lat odkad ja odchuchala i wyleczyla, to rany pozostaly i Agatka wciaz dostaje drgawek na widok zakonnicy i trzeba ja cucic.
Przewtacajac sie z boku na bok, zaczalem nawet marzyc, ze jestem w tym samym zakladzie karnym, w ktorym przebywa siostra B i namawiam wszystkie pozostale wiezniarki aby pogruchotac jej kosci i powybijac wszystkie zeby.Dla takich jak ona to ja wierze w sprawiedlowosc bezposrednia.
Ago, dzięki 🙂
Kocie, ja bym pogruchotała kości raczej członkom różnych gremiów, które tam przeprowadzały kontrole, nażarły się napiły, pociuciały z zakonnicami i co ? I nico. Nie wspomnę już o tych ludziach, którym się niektóre dzieci skarżyły i co ? I nico. Im wszystkim, którzy woleli ciepłą wodę w kranie, niż walkę z kk. Dlatego wścieka mnie, jak ludzie w domach wyrzekają na paskudnych proboszczów/księży, ale nic nie robią tylko się do proboszcza/księdza uśmiechają na kolędzie. Vivat dwulicowość i to nie tylko u nas. 🙁
Dzień dobry 🙂
Idę z Agą.
Nie zabłądzi, jeśli wybierze przeciwny kierunek niż ja 😳
Szara Myszo, masz smutną rację. Siostra B. to wierzchołek. To my, doły, jesteśmy za to odpowiedzialni.
Udało się. 🙂 Choć nie obyło się bez komplikacji, bo brama, od której sobie wyznaczyłam trasę była zamknięta i jeszcze zanim zaczęłam błądzić, musiałam pobiegać dookoła cmentarza. Kciuki zadziałały – nie da się w logiczny sposób wyjaśnić, jak udało mi się (w końcu) znaleźć właściwą kwaterę.
Dzień dobry! Bohaterem porannego spaceru jest gunnera olbrzymia w stanie ukończonej hibernacji.
Hiiii, hiiii, hiiii… przewidziałem to i nawet długo nie musiałem czekać. Przygłup Depardieu ma już dosyć opiekuńczych skrzydełek Putina: 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17722541.html#MTstream
Ago, dzięki wielkie, za siebie i cały blog. 🙂
Ta gunnera, jak się już całkiem odhibernuje i puści liście, jest naprawdę niebywałej olbrzymiości:
http://www.arvid.at/JM/03264%202005-11-30.JPG
Dzięki, Ago. To bardzo ważne.
Nie wiem gdzie głosować. Piszą, że o stronach w sieci zdecydują internauci, ale kiedy i gdzie?
25 kwietnia (gala) niedaleko.
Może Kierownictwo coś powie.
Drogi Bobiku, drodzy Bywalcy Koszyczka, głosować na Kierowniczkę można od dziś pod tym adresem:
http://www.tvp.pl/kultura/aktualnosci/gwarancje-kultury-2015-glosowanie/19576223
Pozdrowienia serdeczne!
Wielkie dzieki, Beato! 🙂
Obawiam się, ze blogowi Kierownictwa będzie trudno, bo konkurencja jest nierówna, chociaż bardzo załużona.
Culture i Polona, to bardzo ciekawe strony dysponujące dużymi środkami na prowadzenie działalności, a Kierownictwo ma tylko swoje własne siły i wsparcie „Polityki”.
Na Age chuchac i dmuchac i pilnowac aby nam nikt nie podwedzil.
Zgadzam sie z Szara M. Wina jest wszystkich, ktorzy wiedzieli i nic nie robili. Ale wszystkim pogruchotac kosci i powybijac zebow sie nie da, wiec proponuje aby oddelegowac siostre Bernadette na ofiare systemu i poki co, pogruchotac i powybijac jej.
A Depardieu poprostu odwolal sie do starej francuskiej tradcji zainicjowanej przez tych idiotow Ivesa MOntanda i Simone Signoret. Oni najpierw bardzo Zwiazek Radziecki kochali, az tam pojechali i zaczeli kochac troche mniej, choc bardzo ich noszono na rekach.
Ago, dziękuję. Tulipany w tym celu są specjalne.
Dobra informacja: http://www.polskaprasa.pl/1744792-Sprostowanie.html Ale nadal jestem skarbem? 😉
Jesteś 😀
Co za bezmyślne ćwoki
Aga, jesteś. Nie dopuszczaj zwątpień, lustru i Koszykowi zawierz.
Ufff. 🙂
Dzieki, Ago! Jestes. 🙂 🙂
Dzieki, Beato, za linke (juz uzylam), dzieki Babilasie za informacje o tulipanie.
Ago, oczywiście, że jesteś. 😆
Mimo, że mam słoniowe ucho, to zagłosowałam na PK. 😉
Haha.
Dzień dobry w biegu 🙂
Podziękowania, gratulacje i zapewnienia pełnymi garściami 😆
Nowy kwietnik przygotowany, czeka na niskie byliny typu płomyk szydlasty, etc. i na karpy dalii. Łąka kwietna wysiana. Budleja i dwa miliny posadzone. Trzeba dokupić milin czerwony, niebieską hortensję, mahonię. I tamaryszek, bo zapragnęłam go mieć w zasięgu oczu siedzących na tarasie. Ten, który mamy rozrósł się pięknie, ale Jagodowy zmasakrował go ostrym przycinaniem i uciechę z niego mają przechodnie. My go z ogrodu nie widzimy 🙁
Jeżyny na etapie dyskusji i podejmowania decyzji: tak czy nie 😉
Pogoda piękna lecę posiedzieć chwilę na tarasie 🙂
Ago, Pani Irena zasługuje na codzienne świeże kwiaty.
Nie umiem powiedzieć, co mi się robi od takich informacji o zbezczeszczeniu grobów lub miejsc pamięci.
Skarbem jesteś bezdyskusyjnym. 🙂
Jesteś, Ago!!! Dziękuję.
PS. Odebrałam dzisiaj auto z naprawy.
Po miesiącu. Wygląda jak nowe.Mamy najcenniejszy egzemplarz tego modelu i rocznika na świecie (doliczając koszt auta zastępczego plus koszt naprawy). 🙂
Nie boli – bo nie my płacimy.
Ago, dziękuję 🙂
Zagłosowałem 🙂
Bohaterka dnia ” sójka w kąpieli w oczku wodnym” https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/Sojka#slideshow/6135795206608074658
Tulipany z całą pewnością nie trafiły pod zły adres, więc skarbowość Agi zostaje uroczyście i oficjalnie potwierdzona. 😎 😀
Beacie też wielkie dzięki za linkę do głosowania, oczywiście błyskawicznie wykorzystaną. 😀
Och, jakaż cudna ta sójka z rozpryskiem! 😆
Na Panią Kierowniczkę zawsze 🙂
Irek ma taką florę, że nie dziwię się faunie 😉
Posnęli, mam nadzieję 🙂 Dobrych snów 🙂
Gdzie tam „posnęli”. Wreszcie spokój, kucharz, kierowca i sprzątacz wreszcie mają wolne, więc przycumowuję się przy biurku… Ciekawe, że krótki wieczór ma więcej godzin niż długi dzień.To chyba przez te machlojki z czasem letnim, chłodnym i zamrożonym.
A co do mrożonek, to mię zmroziło i dorsza czy pangi więcej nie tknę, chyba że miotłą.
Nieustarszony:
http://wojciechsadurski.natemat.pl/139123,10-kwietnia
Dzień dobry,
Też zagłosowałem na Panią Kierowniczkę. Nie dlatego, że PK jest blisko bobikowego blogu, ale dlatego, że od dawna podglądam, podczytuję i podsłuchuję, co tam nadają. Uważam, że PK pisze nie tylko dla Bobików, Wielkich Wodzów, Haneczek, Siódemeczek, Jagodowych i wszystkich dla których muzyka jest bardzo bliska, ale również dla takich jak ja, którzy chcą poznać nieco więcej niż im się dotychczas udało, a których Bozia stworzyła uboższymi nie dając im żadnych, ale to żadnych muzycznych zdoności.
Tematu Bozi i Kościoła rozwijać nie będę nie chcąc się przed snem denerwować.
Dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Mnie też zmroziło 😯
herbata 🙂 😀
Aga, dziekuje (a tulipan Pani Ireny bardzo ladny 🙂 )
brykam
szeleszcze 🙂
brykam fikam
Z radością zagłosowałam na PK za upór i jakość w rozmowach o kulturze wysokiej, tak bardzo spychanej w kąt i nocne godziny transmisji. Za recenzje pisane ze znawstwem i blog prowadzony z poczuciem humoru.Czekam kiedy w tv będzie można usłyszeć o wydarzeniach kulturalnych jako kronice naszego życia muzycznego. U nas nie ma POLITYKI kulturalnej, jest za to polityka bylejakości, którą się lansuje w mediach. Dana
Dzień dobry 🙂
Dziękuję wszystkim głosującym, także za miłe słowa 🙂
No i dziękuję Adze, nie muszę chyba dodawać, że poszła również w moim imieniu.
Rysiu, Lisku, dwa największe nazwiska we współczenej hodowli tulipanów to Holendrzy, Simon Pennings i Jan Ligthart. Problemem jest to, że w przypadku tulipanów hodowla nowych odmian doszła do granic natury, a nawet je, momentami, przekroczyła. Trudno jest wypuścić na rynek coś bezwzględnie innowacyjnego, stąd nazwa jest też elementem marketingu. Stąd, na przykład, tulipany hodowli Ligtharta to „Laura Bush”, „Bernadette Chirac” i „Hillary Clinton”, ale także „Maria Kaczyńska”. „Lech Kaczyński” to z kolei odmiana tulipana hodowli Penningsa (z tej dwójki, wolę, z przyczyn estetycznych, Marię).
„Irena Sendlerowa” to kreacja Ligtharta, nazwana tak z inicjatywy p. Alicji Kobus, przewodniczącej Gminy Żydowskiej w Poznaniu. Prace hodowlane w przypadku tulipanów trwają kilkanaście lat. „Ambasadorem” holenderskich hodowców w Polsce jest p. Królik, właściciel firmy handlującej cebulkami z Chrzypska pod Pniewami w Wielkopolsce.
Nazwy odmian roślin uprawnych to w ogóle zabawny temat, na który można by godzinami – ale to już innym razem.
Dzień dobry 🙂
Nowy, bardzo się mylisz sądząc, że ja mam jakieś muzyczne poziomy, na które mogę wzlatywać, nie mówiąc już o wylatywaniu nad. 😉 Wręcz przeciwnie, zawsze na blogu Kierowniczki podkreślałem, że jestem prosty, muzycznie niedouczony pies, który na Dywaniku wyleguje się w celach edukacyjnych, a nie po to, żeby się wymądrzać (bo z próżnego i Salomon merytoryzmu nie naleje). A że mi tam pozwolą czasem niemerytorycznie szczeknąć, ba, nawet jeszcze posmyrają i kość do obgryzienia podrzucą, to tym przyjemniej. 😀
Znaczy, Dywanik nie jest blogiem wyłącznie dla znawców tudzież profesjonałów. I całe szczęście. 🙂
Kot znowu tak śliczną literówkę wykonał, że warto podkreślić – nieustarszony. 🙂 Istotnie, stwierdzenia Sadurskiego w ogóle się nie ustarszyły.
W temacie nazw roślin przypomniałem sobie, że wyjątkowo dużo polskich nazw spotykam wśród klematisów. Czy my jesteśmy jakąś potęgą klematisową? 😯
Tak, Bobik u Kierowniczki ciagle podkreśla, jaki to z niego niemuzykalny pies, a potem rąbie między uszy pięknie rymowanym tekstem. I wydaje mu się, że uwierzymy, że ktoś „niemuzykalny” może mieć taki talent do frazy i takie wyczucie melodii i rytmu. 😆 😆 😆
General Sikorski jest brytyjska odmiana. Innych nie znam. Wikszosc tych nowych odmian to efemerydy, ktorych po roku dwoch od zapezentowania na Chelsea Flower Show nikt juz nie pamieta. Ale nieliczne sposrod setek nowych odmian wchodza na rynek i zdaja egazamin, tak wlasnie jak klematis general sikorski.
Ago, ja nawet nie twierdzę, że jestem niemuzykalny (w końcu jestem wybitną artystą wokalną oraz – w porywach – instrumentalną 😎 ), tylko że niezbyt wyedukowany muzycznie, a to można próbować zmieniać, np. douczając się na blogu Kierowniczki. 😉
Właśnie chciałam powiedzieć to, co Aga, a nawet jeszcze więcej 😉 Otóż Bobik ma taką znajomość literatury muzycznej, że parodiuje liczne arie operowe, i polskie, i światowe, i to w taki sposób, że natychmiast można się zorientować, co jest parodiowane. Po tekście i rytmie 😀
Ale tak czy siak Dywaniki są też po to, żeby Pieski się na nich wylegiwały – bo jakież lepsze miejsce do wylegiwania się? 😉
Noo… z kanap i foteli też bym niechętnie zrezygnował. 😎 Ale tam rodzina nie pozwala mi włazić z kością, więc może w sumie Dywanik jest rzeczywiście optymalną opcją. 😉
Mordko, w Niemczech bardzo popularne – i wcale nie efemerycznie – są np. Warszawska Nike czy Westerplatte, a nawet reklamowana tu nieraz przez Nisię Urszula Ledóchowska. Nie wiem, kto je wyhodował, ale nazwy zbyt germańsko mi nie brzmią. 😉
Bobiku (10:07), byliśmy klematisowym mocarstwem, i to za sprawą jednego człowieka, jezuity zresztą, Stefana Franczaka, który po połowie XX wieku wznowił hodowlę nowych odmian powojników (bo do tego czasu ogrodnictwo posługiwało się kanonem odmian uzyskanych jeszcze w XIX wieku).
Ta historia jest zresztą dość smutna i poniekąd symptomatyczna. Warszawscy jezuici na Rakowieckiej dysponowali dużą, prawie dwuhektarową działką, którą im za komuny komuchy próbowały odebrać. Aby temu zapobiec, jezuici zorganizowali na tym terenie publicznie dostępny ogród, który prowadził brat Stefan. A w wolnych chwilach zajmował się krzyżowaniem powojników (a także liliowców). I to on jest odpowiedzialny za polonizację i klerykalizację nazewniczą. „Jan Paweł II”, „Kardynał Wyszyński”, Jerzy Popiełuszko”, „Matka Teresa” i cały korowód pomniejszych polskich błogosławionych i świętych – to w nurcie klerykalnym. „Generał Sikorski”, „Westerplatte”, „Błekitny Anioł”, „Monte Cassino”, „Emilia Plater” – to tylko niektóre z odmian „patriotycznych” Stefana Franczaka. Łącznie około 80 zarejestrowanych kreacji.
Miałem przyjemność poznać Franczaka w końcu lat 80, zapamiętałem go jako bardzo skromnego, ciepłego i mądrego człowieka. Najważniejszą cechą hodowcy (oprócz krytycyzmu wobec własnej pracy) jest cierpliwość. Franczak pokazywał mi krzyżówki, które obserwował przez kilkanaście – dwadzieścia kilka lat zanim zdecydował się (albo i nie) na ich rejestrację. Efekty pracy hodowlanej Franczaka ustawiły go na pozycji guru, świętego mędrca, do którego pielgrzymował cały klematisowy demimonde.
Nadeszły jednak czasy, w których to nie kościołowi zabierano, tylko kościół zaczął zabierać. W którymś momencie ojciec – za przeproszeniem – prowincjał stwierdził, że misją jezuitów jest głoszenie słowa bożego, a nie uprawa roślinek i zabrano Frączakowi ogród, na którym zaraz wybudowano kościół. Zostawiono mu jakąś smętną resztówkę, po którą i tak zaraz wyciągnięto rękę, bo potrzebny był trawnik przed kościołem. A Franczaka, wówczas już dziewięćdziesięciolatka (sprawnego fizycznie, ale zawsze) planowano przesiedlić do innego klasztoru.
Już wtedy, wiele lat przed Lemańskim, pozbyłem się złudzeń co do traktowania swoich szeregowych funkcjonariuszy przez Kościół Katolicki. No, ale zrobił się smród, do klasztoru zaczęły przychodzić listy protestujące z całego świata, władze zakonu cofnęły się trochę i Franczaka zostawili w Warszawie. Zmarł bodaj w 2009.
Po jego śmierci „lutnię po Bekwarku” próbował przejąć dr Szczepan Marczyński, z rezultatami, moim zdaniem, miernymi. Znaczy szkółka pnączy Marczyńskiego jest bardzo porządna i największa w Polsce (jeśli chodzi o wielkość produkcji i jej asortyment), ale odmiany hodowli Marczyńskiego są, prawie bez wyjątku, słabe i niewarte uwagi.
W tej chwili centrum hodowli powojników przesunęło się do Japonii, gdzie stały się bardzo modnymi roślinami. W Europie ostatnim hodowcą wartym większej uwagi jest Evison na Guersney.
Bry!
Proszę jak to nieco „ucisku” dobrze robi kościołowi 😆
Ja też zagłosowałem na PK!
No, niechby tu ktoś spróbował nie zagłosować na PK! W końcu mamy tu psatrapię, a nie jakąś tam demokrację, w której każdy głosuje, jak mu się podoba! 😆
Rzeczywiście smutne, Babilasie, ale bardzo pouczające. W innych przypadkach KK zasłania się pryncypiami, których rzekomo musi bronić. Ciekawe, jakie pryncypia usprawiedliwiają takie potraktowanie zasłużonego, starego człowieka, a przy okazji samobójczą głupotę, bo przecież sławna w świecie szkoła klematisowa jest o wiele większym atutem propagandowym od jeszcze jednego (jak znam życie, niebywale szkaradnego) kościoła, o którym poza najbliższą okolicą nawet człowiek z kulawą nogą nie słyszał. 🙄
W jednym z oficjalnych listów, japońscy ogrodnicy stwierdzili:
Znamy tylko trzech sławnych Polaków: Fryderyka Chopina, Jana Pawła II i Brata Stefana Franczaka. W Japonii jest około 10 milionów miłośników powojników, większość z nich zna imię Brata Stefana Franczaka i ceni doskonałość jego odmian. Niemal wszyscy uprawiają jakieś odmiany powojników wyhodowane przez niego
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Franczak
Dobre.
Te cholerne bachory, nic, tylko się napraszają 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17723801,Zgwalcil_trzylatke__ale_sad_orzekl__ze_nie_mial_zamiaru.html?lokale=local#BoxNewsLink
Jagodo, zapewne – jak by powiedział pewien polski biskup, dziecko było z rozbitej rodziny.
Z doniesienia zrozumialem, ze mlody czlowiek skazany za JEDEN incydent z dziewczynka na 10 lat, ma ograniczone zdolnosi rozpoznawania swych czynow, niesprawny intelektualnie. Czy nalezalo skazac go na cwierc wieku? Nie sadze. Jest to nieco inny wypadek niz notoryczna pedofilia.
Brawo kalifornjski sedzia, ze nie ulegl presji opinii pubicznej i checi lynchu.
Jak bijemy brawo – to wszystkim.
Brawo sprawca, że zgwałcił tylko jeden raz.
Brawo, że tylko zamknął drzwi garażu i zasłonił dziewczynce usta, żeby nie krzyczała. Przecież mógł zabić…
Brawo!!!
Jeżeli sprawca był niesprawny intelektulnie, to mógł istotnie nie zdawać sobie sprawy, że robi dziecku krzywdę, a przynajmniej nie ogarniać rozmiarów tej krzywdy. Nie o to idzie, żeby go pochwalić czy sprawę zbagatelizować, ale żeby jednak zachować proporcje. Nie można tak samo karać notorycznego pedofila, który świetnie wie, co robi (a jeszcze niejeden raz jest „podporą społeczeństwa”), jak – w gruncie rzeczy – dużego dziecka, niebędącego w stanie skutecznie kontrolować swoich popędów. W tym drugim przypadku należy się postarać o izolację sprawcy, ale powiedziałbym nawet, że raczej w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym niż w więzieniu.
Mar-Jo, sarkazm i populizm maja pewnie swe miejsce w publicznym dyskursie, ale my tu jednak chyba na nieco wyzszym poziomie? I nie wszystkie chwyty retoryczne maja te sama wartosc?
O, jak smutno. Umarł Azrael. 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17733754,Azrael_nie_zyje__Zmarl_znany_bloger_Jacek_Gotlib.html#Czolka3Img
Bardzo smutne. Czesto sie z Nim nie zgadzalem, ale trzymal poziom.
Czesto nawet u osob niesprawnych umyslowo mozna wyksztacic mechnizmy kontrolne bez zamykania w zakladzie. POtrzebna jest im bardiej madra terapia niz wieloletnie wiezienie. I potem oczywoscie nadzor czy terapia poskutkowala.
Przepraszam, ale w artykule nie ma mowy o tym, że sprawca był „niesprawny intelektualnie”.
Jest napisane, że był nieprzystosowany społecznie, co nie znosi umiejętności rozpoznania czynu:
na „niewytłumaczalne” zachowanie dwudziestoparoletniego mężczyzny wpłynęło „zaburzone” życie rodzinne, które sprawiło, że był on człowiekiem nieprzystosowanym społecznie i niezwykle niedojrzałym, miał też bardzo zaniżoną samoocenę.
To uprzejme powiedzenie: somthn’ wrong with the guy in 'is head, folks.
Trudno tu oceniać sędziego nie wiedząc, jaką konkretnie dysponował diagnozą (bo niesprawność intelektualna to istotnie coś innego niż nieprzystosowanie społeczne), ale uzasadnienie wyroku mogłoby wskazywać na to, że faktycznie wchodziło w grę jakieś upośledzenie umysłowe i sędzia o tym wiedział.
Azrael R.I.P. 🙁
Kocie, nie wygrzewaj się dziś i jutro na dachu. G. Drymer ostrzega
http://stooq.com/n/?f=957943
W artykule z „Washington Post” (na który powołuje się Wyborcza) nie ma w żaden sposób zaimplikowanego upośledzenia umysłowego sprawcy, Jagodo. Że z rozbitej rodziny (sprawca, vesper, sprawca, nie ofiara), że nieśmiały, wycofany, z zaburzonym poczuciem własnej wartości, dyfunkcyjny społecznie – ale żadnych aluzji czy understatements co do upośledzenia umysłowego. Więc to taki chwyt retoryczny, tani bardzo, zbudować sobie chochoła, a następnie wykonać nań dziarską szarżę.
Prady powietrzne znad Sahary zdarzaja sie nam nieraz i wtedy okna i samochody pokrywaja sie zoltym nalotem.
Raz przed laty zdarzyly sie nam nawet prady znad Polski. Bylo to (jeszcze za komuny) w porze nawozenia pol naturalnymi nawozami i caLy LOndon smierdzial gnojowka. Stara zanim doszla do pracy parokrornie ogladala buty czy w cos nie wdepnela.Dopiero nazajutrz dowiedziala sie z gazety ze smierdzial caly Londyn a nie tylko jej buty jak sadzila.Jedyny taki przypadek.
No, ale ja jestem wciaz na Florydzie, nad oceanem na wyciagniecie lapy i powietrze jest krystaliczne. I pelikany nad glowa.
Marzy mi sie od przyjazdu spacer wzdluz plazy, ale nie bylo jeszcze okazji, bo jestem zajety 24/7. Wiec tesknie ogladam sobie czasem ocean z balkonu i wyobrazam lagodna ciepla wode i piasek pod stopami.
Letko nie je.
Ja jeszcze raz zaznaczam, że bez znajomości szczegółów sprawy mogę tylko poteoretyzować, nie oceniać, ale niezależnie od tego… 25 lat nieraz dostają sprawcy bardzo brutalnych morderstw (Breivik – 21 lat). Jakkolwiek ostro by oceniać wykorzystnie seksualne dziecka, jest to jednak odrobinę mniejszy kaliber przestępstwa niż mord, a 10 lat w więzieniu to też nie jest bułka z masłem. Nie będę się zresztą spierał, czy właściwsze byłoby 10 lat, czy np. 15; chodzi mi tylko o to, że powinny być zachowane jakieś sensowne proporcje w karaniu.
Swoją drogą, jeśli sprawca był całkowicie sprawny intelektualnie, to uzasadnienie, że „nie chciał zrobić krzywdy”, jest dosyć kuriozalne.
Dzięki, Babilasie.
Można dyskutować nad sensownością bardzo wysokich wyroków. Szczególnie wobec osób z zaburzonymi emocjami, społecznie nieprzystosowanych. Jeżeli jednak prawo stanowi, że najniższa kara wynosi 25 lat, to sprawca otrzymał karę najniższą z kar przewidzianych w prawie. Trzeba by było podyskutować na prawem karnym. A to już całkiem inna bajka.
Sposób argumentacji sędziego jest po prostu kuriozalny. Czym innym byłoby wniesienie o umieszczenie więźnia w leczniczym zakładzie zamkniętym. Byłoby to humanitarne i sensowne. Ale argumenty jakimi posługuje się sędzia przy uzasadnieniu zmiany wyroku przypominają trochę argumenty polskich prawdziwków a trochę argumenty „dobrych cioć” – „miał pod górkę do szkoły” 👿
Łajza z Bobikiem 🙂
Bobiku słodki, ty jesteś kochane piesiątko i ufne niesłychanie, ale niestety nie wszystko co dynda to smaczna kiełbaska. Coś cię ta tradycja w konia robi mi się wydaje.
Po pierwsze jest wielu (i ja bym powiedziała że w grupie nie-wymienianych-z-nazwiska przeważają) którzy non stop poddają tradycję różnorakim liftingom i makijażom. A to oczko podrasują, a to biuścik wydatniejszy, co komu fantazja pod umysł podsunie. Bo jednemu się podoba tradycja taka a innemu owaka a każden święcie przekonany że tylko jedna jedyna ma prawo bytu i to właśnie tak którą on sobie uroił. I tu jest klops pogrzebany.
Obawiam sie, ze nie widze zadnej lajzy Jagody z Bobikiem. Nawet jesli prawoo stanowi, ze nanizsza kara za pedofile stanowi 25 lat to nie powinno ono byc traktowane rygorystycznie i brac pod uwage tzw. mitigating circumstances. Inaczej prawo jest, jakby powieszial Dickens, oslem.
Komus slabo radzacemu sobie w zyciu w spoleczenstwie czesto bardziej jest potrzebna pomoc, niz kara. Inaczej przestaniemy byc spoleczenstwem cywilizowanym.
Jezu, co tu tlumaczyc?
Nie wiemy jak uzasadniony zostal wyrok. a one zazwyczaj wielostronicowe i nie skladaja sie z soundbite’ow,
“However, in looking at the facts of Mr. Rojano’s case, the manner in which this offense was committed is not typical of a predatory, violent brutal sodomy of a child case,” Kelly (sedzia sadu II isntancji) said. “Mr. Rojano did not seek out or stalk (the victim). He was playing video games and she wandered into the garage. He inexplicably became sexually aroused but did not appear to consciously intend to harm (the victim) when he sexually assaulted her.”
The defendant “almost immediately” stopped and “realized the wrongfulness of his act,” Kelly said.
The judge went on to blame Rojano-Nieto’s own “dysfunctional” upbringing for his “inexplicable” assault on the child.
He noted that Rojano-Nieto’s life had featured “family disruption” that made him “an insecure, socially withdrawn, timid, and extremely immature young man with limited self-estee
Rojano-Nieto, according to judge Kelly, wasn’t behaving like a typical “pedophilic child predator.” And Kelly added that the crime didn’t constitute violence against the child.
“There was no violence or callous disregard for (the victim’s) well-being,” he said.
Here, it’s important to review the facts of the case, according to prosecutors.
No właśnie, Jagodo i Bobiku, odnosić się można tylko do tego, co zostało napisane na ten temat (również tutaj). Można oczywiście wyrażać swoje poglądy na ten temat, ale gdy te poglądy odrywają się od faktów (mandatory sentencing), dyskusja nie jest celowa. Rozumiem dychotomię: więzienie – leczniczy zakład zamkniety. Ale 25 lat – 10 lat?
Czegoś tu nie rozumiem w tej pozornie prostej historii:
The psychologist, Dr. Roberto Flores de Apodaca, found that Rojano-Nieto was not a pedophile and not a sexual predator. Testing revealed a low risk for recidivism, he said.
Może tu chodzi o czas gramatyczny, „he had not been a pedophile”? Bo jeśli po zgwałceniu 3letniego dziecka nie stosuje się do niego to określenie, to kto na nie zasługuje? A mówienie o „małym ryzyku recydywy” jest kompletną brednią, bo niby na czym opiera się ta wycena, skoro ten gwałt jest pierwszym (czy może pierwszym poznanym publicznie) wydarzeniem tego typu w życiu tego młodego człowieka?
Może to ostatnie wymaga dodatkowego wyjaśnienia. Rozumiem, że na podstawie badań psychologicznych (czytaj: paru godzin rozmowy) z gwałcicielem i porównując otrzymany jego profil (co przecież nie jest żadnym stwierdzeniem naukowym a opinią, przekonaniem psychologa) oraz zestawiając go z materiałem statystycznym ów rzeczoznawca mógł dojść do wniosku, że w tego typu wypadkach (a tu konieczne by było wyjaśnienie jak te typy są tworzone) ryzyko recydywy jest niewielkie (jak niewielkie, to się da ująć procentowo?) Ale takie rozumowanie nigdy — przenigdy nie może być zastosowane do indywidualnego, konkretnego przypadku.
20-latek zostl uznany winnym za swoj czyn przez lawe prezysieglych i skazany pz sad na 25 lat, czyli minimum przewodziane w jego stanie za gwalt na nieletnim. Inaczej sad nie mogl postapic skoro tak przewiduje kodeks. Ale na szczescie istnieje jeszcze sad najywyzszy, ktory moze wyrok obalic i oglosic inny. Sedzia Sadu Najwyzszego st. Kalifornia po zapoznaniu sie z materialem dowodowym i opiniani beglych psychiatrow, byc moze nawet zamawiajac dalsze ekspertyzy, uznal ze 25 lat jest o wiele za duzo. I wydal znaczaco zmniejszony wyrok. BO ma prawo. Po to sa sa sady drugiej instancji. Aby orzekajac sprawiesliwosx mogly takze okazac milosierdzie. Ktrore slowo nie jest zrozumiale?
Kocie Mordechaju, czy pytanie ktore slowo nie jest zrozumiale? jest skierowane do mnie? Jeśli tak, to nieco nietrafnie, bowiem (czy mogę Cię prosić o przeczytanie mego komentarza stojącego dokładnie przed Twoim wpisem?) nie mam wątpliwości dotyczących jakiegoś wybranego słowa, a sensu zacytowanej wypowiedzi biegłego. I w tej wypowiedzi nie ma mowy o procedurach sądowych, które mi wyjaśniasz. A chodzi mi o dwa elementy, wyjaśnione w dwóch akapitach.
Oba elementy byłyby zrozumiałe u obrońcy podsądnego (a raczej osądzonego) — ale dziwnie wyglądające u an independently-appointed psychologist. Po pierwsze, wmawianie, że nie chodzi tu o o pedofila (to może zapytam czemu dostał wyrok — i mam nadzieję, że to pytanie nie jest przejawem sarkazmu i populizmu). A po drugie, absurdalne używanie terminu mogącego mieć sens w statystyce (bo nie chodziło mu chyba o Misie, o to, że „misie-widzi-że-chłop-jest-ok”) i nie mającego absolutnie zastosowania w jednostkowym przypadku.
Obawiam się, że jest tu cień nieporozumień związanych z tzw. humanistycznym wykształceniem, że jak to, czemu niby sąd by nie miał oceniać ryzyka recydywy — więc wyjaśniam, że nie orzekam o tym co sądy mogą orzekać, ale mówię, że wnioski natury statystycznej oparte są na badaniu jakichś populacji i tylko do populacji mają odniesienie, używanie ich w przypadkach jednostkowych jest poważnym metodologicznym błędem i tego ani sędzia, ani biegły, ani żaden wykształcony człowiek nie ma prawa popełnić. Owszem, gdyby chodziło o statystyki dotyczące jednego konkretnego człowieka, np. wieloletniego pacjenta kliniki psychiatrycznej, to może by stanowiły podstawę oceny lekarzy, że ten człowiek przedstawia niewielkie ryzyko społeczne. Ale takie oceny też są ryzykowne, że tak przypomnę klasyczne opowiadanie „Mała przechadzka pana Lovedaya”.
Natomiast używanie statystyk o typach gwałcicieli do oznajmienia, że jakieś badanie revealed a low risk for recidivism u tego gwałciciela jest bzdurą, hucpą i nieodpowiedzialnością.
Aha, najpierw wymyśla się upośledzenie umysłowe sprawcy, na co w dostępnych informacjach nie ma najmniejszego dowodu, a potem z Orange County Superior Court Judge M. Marc Kelly doznaje szybkiego awansu na „Sedziego Sadu Najwyzszego st. Kalifornia”. Strach pomyśleć, co jeszcze wyjdzie w tej sprawie. Zawsze powtarzam, że najprzyjemniej polemizuje się z własnymi wyobrażeniami na temat faktów.
Oczywiscie. Jezeli risk assesment nie jest mozliwy w przypasku jednego poturbowanego zyciowo i wysoce niedojrzalego przestepcy,to najlepiej bez ceregieli zapakowac go na 25 lat do wiezienia i oszzedzic praworzadnym obywatelom powiatu Orange zbednych nerw.
A skazany po wyjsiu z wiezienia bedzie z pewnoscia lepszym czlowekiem.
Na szczescie dla nas wszystkich prawo tak nie dziala.I na tym zakoncze moj wklad do rozmowy, bo mi sie nie chce.
A jaki to był wkład, że jednak pozwolę sobie zapytać?
Czasami zauwazam na tym blogu u jednego z Blogowiczów zachwyt Ameryką. Tez ją lubię, ale jako obywatel tego kraju z wieloma rzeczami zgodzić się nie mogę.
Jeśli w USA osoba z takimi dowodami wciąż może pełnić funkcję sędziego rodzinnego, to coś w tym kraju jest chore.
http://gawker.com/5855478/reddit-video-apparently-shows-texas-family-judge-beating-disabled-daughter
Nagranie sprzed lat, ale wciąż aktualne.
Dobranoc.
PS Video bardzo drastyczne, ogląda kto chce na własne ryzyko.
PS Porusza również subtelna, wręcz literacka forma zwracania się tatusia do córki. Po prostu – Ameryka !!!!
Nowy, Twoje uwagi skłaniają mnie do wyciągnięcia z mego archiwum pewnego tekstu. Nie ośmieliłbym się wkleić go tu, trochę długi (rzędu 5 stron maszynopisu czyli 10 Kb).
Puchała, Babilas — jestem pewien, że
wyśmienicie go pamiętacie…
Dzień dobry 🙂
kawa
herbata 🙂
brykam
powiedzieli wczoraj w TV ze bedzie 20 i moze wiecej 🙂 swietnia 😀
fikam
Dzien dobry 🙂
Babilasie (20.19), Vesper swiadomie (i sarkastycznie) pisala o ofierze poniewaz niektorzy koscielni twierdzili ze molestowane dzieci pochodza z rozbitych rodzin przez co same szukaja czulosci u doroslych i tym prowokuja nieszczesnego pedofila…
Andsolu, wydaje mi sie (ale tylko wydaje) ze opinia niskiej szansy recydywy opiera sie na tym ze w tym wypadku pedofil nie szukal aktywnie ofiary. Mniej wiecej to tak jak powiedziec ze pod wzgledem szansy na recydywe, po odsiedzeniu kary, mezczyzna gwalcacy znajoma dziewczyne ktora przypadkowo zastal calkowicie odurzona alkoholem nie jest podobny do mezczyzny atakujacego i gwalcacego dziewczyne w ciemnej uliczce. W systemie karnym czesto uzywa sie takich ocen, a sa warte – tyle ile sa (gdy sie myla oczywiscie ex post szansa okazuje sie 100%).
Jednak wydaje mi sie ze planowanie i intencja sa waznym elementem przestepstwa.
Za to nie rozumiem okreslenia ze atakujacy prawie od razu przestal, jesli potem, gdy matka jej szukala, jakos molestowal ja dalej.
Co do okreslenia ze nie jest pedofilem, rozumiem z tego (choc sa tu wieksi specjalisci w psychologii ode mnie, bo ja nie jestem) ze nie znaleziono u niego pedofilskich materialow (obrazkow itp) ani oznak ze dzieci go podniecaja bardziej niz kobiety dojrzale.
Dzień dobry 🙂
Janna wprawdzie ma rację, że ja jestem naiwniak 😳 , ale tym razem mi się widzi, że to niekoniecznie Tradycja robiła mnie w konia, tylko jej upiększacze. Na jedyną słuszną modłę, rzecz jasna. 🙄
Niemniej jednak zauważcie, że ze smoleńską odmianą tradycji chyba coś się w tym roku porobiło. Mam wrażenie, że nawet po pisowskiej stronie już nie ma prawdziwych namiętności, jest tylko rytuał do odbębnienia, a potem już można zająć się czym innym. Piana podniosła się na jeden dzień i dziś już opadła, a przy poprzednich rocznicach jednak to nieco dłużej trwało. Czyżby zapalne właściwości smoleńskiej katastrofy nareszcie zaczęły się wyczerpywać?
W sprawie wyroku na pedofila mnie bardzo zdziwiły pojawiające się tu i ówdzie w postach osobiste tony, zaczepki i szpile. Ludzie, litości, jak już nawet o rzeczach w rodzaju wyroku amerykańskiego sądu nie można porozmawiać na zasadzie „ja myślę tak, a ja całkiem inaczej”, to o czym można? 😯
W dyskusji naprawdę na ogół wystarczy nie zgodzić się z czyimś zdaniem i przedstawić kontrargumenty. Dodatki mające sugerować, że polemista jest kretynem i/albo łajdakiem, zwykle nie są konieczne i powiedziałbym, że na poziom argumentacji nie wpływają korzystnie. 😉
Dzień dobry 🙂
Tradycyjnie siedzę i czekam na Andsola, żeby mi wyjaśnił, co to jest „teoria koniunkcji kompleksowej” 🙄
Koniunkcja kompleksowa? Haneczko, to pewnie chodzi o to, że różni tacy z kompleksami lubili się prezentować na koniach, bo to automatycznie podwyższało o ileś tam centymetrów. Dowodem na prawdziwość tej teorii są liczne pomniki konne. 😎
Antoś mówi, że owa teoria tłumaczy wszystko smoleńskie. Tak sobie myślę, że końskość ma z tym wiele wspólnego 😉
No jasne, przecież Antoś jaki jest każdy widzi. Końskość bez najmniejszych wątpliwości. 😈
Lisku (11:58), jeśli kogoś podnieca seksualnie trzyletnie dziecko, i to do takiego stopnia, że jest instant gotowy do „sodomized her”, a określenie pedofil jest tutaj – zdaniem psychologa i sędziego – niestosowne, to ja zupełnie nie wiem, co jest stosowne. Może jurysprudencja amerykańska ma jakieś inne definicje, ja – i jak rozumiem, AndSol – odosiłem się do definicji potocznej. Sarkazm vesper zrozumiałem.
Pedofil czy nie?
Co mówią fachowcy?
„Pedofilię należy rozpatrywać w dwóch, bardzo często mylonych kategoriach. Z jednej strony mówimy o popędzie i zaburzeniu preferencji seksualnych, czyli parafilii. Taka osoba preferuje kontakty seksualne z dziećmi, bo tylko z nimi jest w stanie osiągnąć satysfakcję seksualną.
Jak się okazuje, wśród sprawców przestępstw seksualnych na dzieciach jest naprawdę niewielki odsetek osób z tak stwierdzoną lub rozpoznaną pedofilią.
Bardzo często dzieci są krzywdzone przez osoby, które robią to w sposób zastępczy.
Ich naturalna, wrodzona preferencja dotyczy osób dorosłych i dojrzałych, ale używają dzieci jako obiektów zastępczych.
Tzw. pedofil zastępczy nie dopuszcza się pedofilii w przytoczonym rozumieniu tego słowa, ale jedynie czynu pedofilskiego.
Społeczeństwo bardzo często nie rozróżnia tych dwóch pojęć i myli je ze sobą.”
Ależ oczywiście, AndSolu (06:09), że pamiętam. I dyskusję i tekst Jurka. W zasadzie mimo upływu lat niewiele się zmieniło. „Stock characters” te same, pomimo że obsada głównych ról inna. Trzeba przyznać jednak, że nasza teraźniejsza „female comic relief” znacznie bardziej malownicza niż ówczesna, choć brakuje mi kilku drugoplanowych postaci charakterystycznych („grumpy old man”, „besserwisser”).
Konskosc przedstawiona naukowo:
http://aeon.co/magazine/philosophy/intellectual-character-of-conspiracy-theorists/
Zasadniczo naiwni rzadko wierza ze sa naiwni, a twardoglowi, ze maja zamknieta glowe na wiedze. Nie mozna na ten temat dyskutowac, bo „refusing to listen to what other people say (…)is one of your intellectual character traits. Some defects are incurable.„- pisze autor, jakze slusznie.
Mar-Jo, w sprawie krytyki Kota o 17:29, to nie byl wpis w moim imieniu! Jezeli poziom naszego dyskursu czasem cierpi to na pewno nie z powodu twoich wypowiedzi!
Pamiętam, babilasie, że u mnie też kiedyś wypowiadał się niejaki jrk – czyżby ten sam?
A ściślej rzecz biorąc, wciąż się odzywa, co jakiś czas. Tylko właśnie nie wiem, czy to ten sam, bo mówi, że mieszka „na wsi”, „na prowincji”. Ale pamiętam też np. jakąś relację z Bostonu.
Babilasie, a jesli facet akurat ogladal jakies porno gdy dziecko weszlo i po prostu zostalo uzyte, tak jak w wiezieniach pewne produkty spozywcze? Nie wiem, nie znam szczegolow, wiec nie moge sie wypowiadac w jakakolwiek strone.
Nowy, podesłałem linkę do filmu osobie, która przez wiele lat żyła w Stanach, odpisała mi:
tak, to Texas. To jest chory stan. Oto do czego prowadzi oddanie „pelni” wladzy rodzicielskiej kretynom na tle religijnym.
Texas jest bardzo konserwatywny i wyznaje libertarianizm chyba najbardziej ze wszystkich stanow.
Babilas — ano, analogii nietrudno się doszukać.
Dora, jam nie Babilas, ale jestem pewien, że to ten sam. Ale lepiej, by Michał to potwierdził, bo to on słuchał Jurka grającego na Bardzo Dużym Instrumencie.
haneczka, naprawdę „teoria koniunkcji kompleksowej”? Boże, jakie mądre rzeczy migają tuż koło człowieka. Aż strach. A może o to chodziło?
No to się zgadza. Że organista. 🙂 Ale ja go znam tylko wirtualnie-anonimowo-blogowo.
Takie negatywne uogolnienia jak Texas to jest chory stan niewiele opisuja, poza samym wydajacym opinie. Kazdy kraj ma cala masa spraw do pozalatwiania i ulepszenia, ale znam pare bardzij chorych miejsc niz Texas. Trudno prowadzic rzeczowa rozmowe o ktorej pisal Bobik w takiej tonacji.
Ja w kazdym razie pojde poogladac raczkujaca wiosne na gumnie i dotlenic sie po ciezkim tygodniu…
A bientot!
Dziękuję, markocie (13:58), to porządkuje terminologię. Może warto dać linka do całego wywiadu, z którego pochodzi cytat.
Ówże, Doro (16:24). Na organach grywa pięknie, lecz hobbystycznie. Dla ostryg i kawioru robi różne skomplikowane rzeczy na korzyść i za pieniądze rządu USA.
A w ogóle to wróciłem na jajczyzny łono i od razu odkręciłem wszystkie krany, bo „susza wywarła olbrzymie spustoszenie”. Róże nie wymarzły zimą, ale zaczęły wysychać wiosną, więc musiałem drugie przejście z sekatorem wykonać. Chionodoxy zdążyły zakwitnąć i przekwitnąć, teraz pora hiacyntów i tulipanów Kaufmanna. Nieśmiało zaczynają się magnolie. Przylaszczki w pełni kwitnienia. Nieśmiało wychodzą z ziemi lilie. Sucho, naprawdę sucho. Przydałby się jakiś uczciwy deszcz.
Frakcji ogrodniczej polecam szkółkę bylin Dobre Pole, głównie z powodu wyszukiwarki oraz wyczerpujących opisów roślin. Handlują tylko hurtowo (minimum 12 roślin jednego taksonu, minimalne zamówienie 300 PLN) z wszystkimi tego faktu konsekwencjami (tanio!).
Znowu dobudowałam parę pięter do sterty z napisem „do przeczytania”. Jest już do kupienia nowa książka Jana Sowy, także w formie elektronicznej. http://www.publio.pl/inna-rzeczpospolita-jest-mozliwa-jan-sowa,p117148.html Pojawiła się nowa pozycja autorów „Freaconomics”, która na stercie długo nie poleży, bo mam do chłopaków słabość, do tego doszło kilka książek, na których trop wpadłam czytając „Politykę” – i sytuacja ponownie stała się dramatyczna.
Liczę w ten weekend na nową porcję zdjęć z wiosennych spacerów – i mam nadzieję, że się nie przeliczę. 🙂 Sama teraz nie wychodzę z domu, jeśli absolutnie nie muszę (pyłki). Mam czas na zajmowanie się wspomnianą wyżej stertą – ale nie idzie mi to zgodnie z planem. Miała się kurczyć, a nie rosnąć.