Prorocy we własnym kraju
W znanej kawiarni „Prawi kontra Lewi“,
w zbożnej intencji pomocy ludowi,
nad czarną kawą siedział prorok Newim,
nad białą zasię prorok drugi, Ktowim.
Zagaił Ktowim: łatwo być prorokiem,
bo mój kandydat na pewno nie skrewi.
– Ja na to patrzę całkiem innym okiem,
mój będzie górą! – krzyknął na to Newim.
Eee – burknął Ktowim – z badań wszak wynika,
że ku mojemu lud się cały skłania.
Guzik wiesz o tym, czym jest polityka
– rzekł Newim – i masz fałszywe badania.
Sam jesteś głupi, rudy i fałszywy!
– zakrzyknął Ktowim tonem Piotra Skargi.
U ciebie żaden idiotyzm nie zdziwi!
– odwarknął Newim, wydymając wargi.
Księżyc już wzeszedł, psy, a także myszy,
usnęły sobie pod osłoną nocy,
nie bacząc na to, że w wyborczej ciszy
po głowach siwych piorą się prorocy.
Przyszłość z oddali spojrzała wymownie
na to zacięte, wściekłe naparzanie,
po czym olała wszelkie sondażownie
i nastąpiła – tak, jak miała w planie.
A lud, gdy mroki już rozjaśnił ranek,
mruknął pod nosem: o, niech to cholera,
bez tych proroków, krzyków, naparzanek,
ileż by można rozsądniej wybierać!
Bobiczku, to pyszna wiadomość! 😀 Przynajmniej jedna tego dnia.
Nie wiem, czy to nie jest w jakiś sposób korzystne, że tak szybko wyszło Szydło z worka, Prezes z przechowalni bagażu, a wkrótce zapewne i Macierewicz z kasy pancernej. Jeżeli IV RP rozkwitłaby w pełni jeszcze przed jesiennymi wyborami, może ten i ów wyborca by się zastanowił, czy takiej właśnie zmiany pożądał. 🙄
Leoncavallo musowo prorok. Wystarczy sam – bardzo wszechstronny – tytuł opery. 😎
Uroczyście oświadczam, że za pyszną wiadomość cały splendor należy się Jagodzie, która wymyśliła, zaprosiła, organizuje, udostępnia, koresponduje oraz ogólnie trzyma rękę na pulsie i głowę na karku. 😀
Pani Bąkowa poszła na zakupy i udało mi się zobaczyć bączęta – częściowo jeszcze w niemowlęcym puchu, a częściowo już w dorosłych, bączych piórkach. Straszne z nich jeszcze niezgraby, co oczywiście wzbudza falę opiekuńczych wzruszeń. 😆
Trzymam za Prusaków w defensywie, Jagodową głowę na karku i pasztetówkę w garści 🙂
Ech, chciałaby dusza do raju, ale skrzydełka opadają.
To o zlocie u Jagodowych.
Muszę się rozejrzeć.
Siódemeczko, napisz do mnie na priv. 🙂
Super, ta bącza rodzina 😎
Swego czasu cieć klasztorny nad Wigrami zapytany, co to za ptak tak buczy w szuwarach, odpowiedział zniżając głos:
– Panie, to jękacz, taka ryba.
😉
http://deser.pl/deser/56,111858,17977130,Andrzej_Duda_bedzie_prezydentem__Co_na_to_siec__Najlepsze,,7.html
Coś nie wyszło 🙁
Chodziło mi o mem 7/64
Jagodo, tu jest dzialajaca linka, potem trzeba przewertowac
http://deser.pl/deser/56,111858,17977130,Andrzej_Duda_bedzie_prezydentem__Co_na_to_siec__Najlepsze,,60.html
Ta tez nie dziala…
Moze tak
Szkoda, ze nie moge byc w lipcu na Jagodowie…
Trzeba dac nowemu Prezydentowi szanse. W koncu BK zostal Prezydentem przez bardzo nieszczesliwy przypadek (smierc LK).
Teraz aby do jesieni, choc wiatry w zaglach ma PiS. Ale moze to doprowadzi do wyklarowania sie nowego ukladu politycznego bo PO-PiS jest juz chyba malo ekscytujacy.
W Kanadzie (dla naprzykladu) mamy rzad konserwatywny juz trzecia kadencje. Niczym specjalnie nie podpadli, ale i tak juz ich wszyscy maja serdecznie dosyc. Nielatwy kawalek chleba, polityka.
Prezes podobno, w czapce-niewidce, bo go nikt nie widzial, spedzil noc powyborcza w Czestochowie na Jasnej Gorze. Dobrze, ze nie w Toruniu!
Kroliku, to by bylo pukanie od dolu 😆
No cóż, nie wszystkie pigułki są słodkie, ale te gorzkie też czasem trzeba przełknąć. C’est la vie. 😉
Ja mogę pogratulować prezydentowi-elektowi, trochę w ramach dobrego obyczaju, a trochę szczerze, bo kampanię miał lepszą i okazał się bardziej przekonujący. Pewien kredyt zaufania mu daję, bo każdy zasługuje na szansę. Nadmiernie kasandrzyć na zapas nie chcę, bo jestem urodzonym optymistą. 😉
Ale tak całkiem obaw pozbyć się nie mogę, np. na widok prezydenckiej ławki kadrowej. Szydło, Wojciechowski, Szczerski, Łopiński, Legutko… To nie są ludzie znikąd, świeżynki, z którymi jeszcze nie wiadomo co i jak. Oni już się dali poznać – od strony, której nawet przy najlepszych chęciach dobrą nazwać nie mogę. 🙄
Trochę mało czasu na wyklarowanie się nowej siły politycznej, która byłaby konstruktywną alternatywą dla PO-PiSu. Kukistów do tej kategorii wszak nie można zaliczyć, a lewica w kompletnej rozsypce.
Wysłałam mail, Jagodo.
Kancelaria zostanie obstawiona takimi ludźmi, o których wiadomo, że na zbytnie swawolenie i harce nowemu prezydentowi nie pozwolą. Nijak do optymizmu powodów nie widzę. Jak śpiewał Jan Kaczmarek: „wolna rączka, ale w trybach”.
Króliku, w 2010 roku kończyła się kadencja Lecha Kaczyńskiego i ta jego pielgrzymka do Katynia była elementem strategii przedwyborczej.
Wybory odbyłyby się nieco później.
Bobiku, moze jestes opsymista 🙂 (Copr. Emil Habibi)
Króliku, uszczegółowienie tego, co napisała wyżej Siódemeczka. Komorowski nie został prezydentem w wyniku tragicznego, ale przypadkowego splotu okoliczności. Po śmierci L. Kaczyńskiego na krótko, jako marszałek Sejmu, przejął obowiązki głowy państwa, ale potem wystartował w wyborach, które i tak miały się odbyć, a on i tak miał w nich kandydować. Był więc prezydentem nie z przypadku, a z solidnego mandatu.
Oczywiście. Przytakuję Vesper i dodam, że Lech Kaczyński nie miał praktycznie szans na reelekcję.
Dzień dobry.
Nie daję mu żadnego kredytu. Na kredyt trzeba zapracować.
Czuję, że wytarzamy się teraz w prochach za wszystkie czasy.
Złamanie ciszy wyborczej: w serialu „Ranczo”, którego odcinek Jedynka puściła w trakcie oczekiwania na koniec ciszy zawierał znamienne kadry: ciągnięty za motolotnią baner: Głosujcie na Dudę…
Swoją drogą ciekawa jestem, czy realizatorzy filmu tak policzyli czas, żeby wybory na wójta gminy, będącej porte parole całego kraju, wypadły akurat w czasie rzeczywistych wyborów prezydenckich. Oczywiście, nazwisko serialowego kandydata było przypadkowe, ale wstrzelili się idealnie.
Mnie wygląda na to, że klient przyszedł po chwilówkę, w dodatku posługując się fałszywymi dokumentami. Albo jeszcze gorzej. Kredyt wziął kto wziął, a podstawił słupa.
nazwisko kandydata wcale nie było przypadkowe 😎 tyle że wektor poszukiwań był odwrotny – znaleźć kandydata o serialowym nazwisku. i się udało 🙄
Nie jestem pewna, czy szanowanie wyniku demokratycznych wyborów ma jakikolwiek sens. Mogę uznać ten wynik, ale szanować go nie muszę.
W końcu wczorajszy wynik jest wypadkową nie tylko nieuznania, ale również nieposzanowania wybranego demokratycznie przecież prezydenta Komorowskiego.
Jest wynikiem nieustannego podważania przez PiS i jego sympatyków dokonanego wyboru, zarzucania zbrodni najgorszych, obrażania BK i jego wyborców ( odmawiania im prawa bycia Polakami)- i to jest recepta na sukces w Polsce.
Skoro ta recepta funkcjonuje, to ze sprawdzonych wzorców należy brać przykład, a nie oglądać się na jakieś tam głupie zasady.
Siódemeczko, nic od Ciebie nie dostałam. Na pewno masz dobry adres?
To ładne Paradoxie – prezydent słup 🙂 .
A Maciarewicz przecież się już wczoraj objawił w komitecie Dudy i ukontentowany był wyjątkowo.
Bardzo nader niesłuszny termin Bobikowania u Jagodowych! 11 lipca mustruję na statek mego życia, daleko od Poznania, bo w Gdyni! Moze byście się zjechali w Gdyni?…
Bry!
Na chwilę człowiek wyjeżdża i co tu od razu się robi…
Paradox ładnie ujął sytuację…
Zgadzam się ze Zmorą w sprawie nieszanowania wyniku wyborów uzyskanych kłamstwami i brudną kampanią.
Fuj.
APEL DO RYSIA!
Drogi Rysiu! Ty w tej sytuacji brykaj i fikaj ze zwiększoną energią! Będzie nam potrzebna do przetrwania, hehe.
Babilasie, mój austinek wiosna posadzony, Golden Celebration też się rozwinął! Na razie jednokwiatowo. Cudeńko. Pod oknem sobie posadziłam i mam wglad.
„W zamkniętych obwodach wyborczych utworzonych w aresztach śledczych i zakładach karnych Bronisław Komorowski uzyskał 82,7 proc. głosów, a Andrzej Duda 14,8 proc. – informuje PAP, powołując się na Centralny Zarząd Służby Więziennej.
Z danych CZSW wynika, że do głosowania w drugiej turze wyborów prezydenckich uprawnionych było 76815 osadzonych w aresztach i zakładach karnych. Do urn poszło 43506 z nich, czyli frekwencja wyniosła 56,6 proc.”
Wychodzi mi na to, że parę miesięcy przed następnymi wyborami ( w zasadzie to już natychmiast) wszystkich uprawnionych do głosowania należy osadzić w aresztach, to wtedy są szanse, że rozsądek zwycięży 😉 .
A swoją drogą to dziwne zjawisko – przecież wydawałoby się, że więźniowie to ta grupa, która największe pretensje do panującej władzy mieć powinna.
O kurczę, jaka przyjemna pomyłka! Mustruję osiemastego! Jagoda, uważaj, nadciągam!
Zmoro, wystarczy posadzić zwolenników PISu…
Jagodo, odpowiadam na adres, który widnieje na Twoich mailach do mnie.
Adres jest uczelniany. Kiedyś mówiłaś, że szwankuje.
Może podaj mi inny.
Wysłałam adres na @gazeta.pl
Dobrze?
Cieszę się Nisiu, bardzo 😆
Tak i odpisałam Ci.
To jest ten sam adres, którego użyłam, wiec nie wiem, co się dzieje.
Jagodo, Mt7, wysłałam mail do Was obu – może tak się dogadacie. 🙂
Znowu wyszłam na nadgorliwca. 🙄
nie, nie obrazony, ale ciagle w szoku, jak tu teraz lewicowac?
brykam brykam brykam 🙂 🙂
bowiem
Zycie bez brykania jest pomylka. Nawet jesli nie brykamy osobiscie.
😆
Wysłałam do Agi z Jagodą i na drugi adres Jagody.
Chyba nie podobam się antyspamowi jagodowemu.
dziekuje (pozwalam sobie 🙂 ) za zaproszenie do Jagodowych, niestety nie moge.
niestety 🙁 😥
Rysiu, nam też smutno 🙁
Siódemeczko, gmailowy dochodzi. Możliwe, że zaraziłam swój komputer niechęcią o gazety 😉
Ago, wręcz przeciwnie 🙂
Ja daję kredyt zaufania, bo wyobrażam sobie, że gdyby wygrał mój kandydat, tego samego oczekiwałbym od drugiej strony – no, kurczę, dajcież mu przynajmniej pokazać, co potrafi, kiedy mu się nie pcha prętów w szprychy (pamiętacie, jakie lęki budził wybór Kwaśniewskiego, który okazał się potem całkiem niezłym prezydentem?). Zatem przez jakiś czas i ja mogę nie pchać prętów, przyglądać się tylko, oceniać i wyciągać wnioski. Trudno, niech już będzie, żem nadmierny opsymista. 😉
Ale jak te wnioski już wyciągnę, to je będę miał i nie dam sobie tak łatwo odebrać. 😎
Pies Bobik: mam wnioski i nie zawaham się ich użyć 😈
O, właśnie. Nie zawaham się! 😆
A tu, siostry-lewaczki i bracia-lewacy, dobra powyborcza analiza lewoskrętna. Piątek nie ogranicza się do wytknięcia błędów kampanii, ale wyjaśnia, skąd się biorą dwie Polski i dlaczego rozjeżdżają się drogi władzy i społeczeństwa. Ba, nawet podsuwa jakieś lewackie pomysły, co by można w związku z tym zrobić. 😉
http://wyborcza.pl/1,75968,17978485.html#MTstream
Hejt wobec urzędujących prezydentów to nie jest tylko polska specjalność. 🙁 Poczytajcie sobie, jak potraktowano Obamę, kiedy uruchomił profil na twitterze:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1620397,1,fala-hejtu-zalala-nowy-profil-baracka-obamy-na-twitterze.read
Co do analizy Piątka (cytuje Bobik o 15:37), pisze on, między innymi, że: „A w 2014 r. dwie trzecie polskich pracowników NIE DOSTAŁO NAWET ŚREDNIEJ KRAJOWEJ” (kapitaliki samego Piątka), co trochę zgrzyta, bo dowodzi niepełnego zrozumienia słowa „średnia”. Jak średnia, to ktoś musi być powyżej i ktoś poniżej.
Srednia nie daje obrazu, bo ja mam zero, a Bobik milion, to srednio mamy po pol miliona, czyli obojgu nam jest dobrze. Median prawdobodobnie bylby lepszy zeby opisac dochod.
Myślę, że Piątek znakomicie rozumie pojęcie „średniej”.
Średnia krajowa w Szwajcarii wynosi prawie 10 tys. franków miesięcznie, ale ponad połowa pracujących jej nie osiąga. Ba, 30 proc. otrzymuje miesięcznie 0-6000 Fr, 47 proc. ma dochód poniżej 8000 brutto.
A jednocześnie stosunek dochodów 20 proc. najlepiej zarabiających do 20 proc. zarabiających najmniej wynosi 4,2, a w Polsce 4,1, Rumunii 6,6, Słowacji 3,6, EU (28) – 5,0
Errata
w Polsce 4,9
Ludzie Koszykowy! Przecież nikt tu nie jest urodzony po 2005. I wszyscy przeżyli lata 2005 — 2007. Jedni radośniej, inni mniej, ale przeżyli. Wiem, że trudno było znieść ten ruch i rozgwar przy budowie trzech milionów mieszkań, ale w końcu zrobili swoje, zbudowali i poszli.
A że znowu poszło wedle arcypolskiego schematu: „Tusk zawinił, Komorowskiego powiesili” to nie dziwota. My zawsze mieliśmy uznanie dla logiki wieśniaków z Monty Pythona.
Z danymi odnośnie co dziesiątego zatrudnionego w Polsce zarabiającego najniższą pensję krajową nie do końca mogę się zgodzić.
Nie wiem na jakich danych oni bazują, zapewne na umowach o wynagrodzenie.
Tymczasem osób, które pobierają wyłącznie najniższą pensję jest znacznie mniej.
W małych firmach prywatnych ( zresztą w sieciówkach też) powszechnym jest, że w umowie o pracę figuruje najniższa pensja. Niezależnie od niej pracownicy zakładają własne firmy i część wynagrodzenia fakturują na pracodawcę. Tak jest najczęściej w przypadku osób żyjących głównie z prowizji.
Jest też część pracowników ( często Polaków) oddelegowanych do pracy w polskiej filii, którzy wynagrodzenie zasadnicze pobierają w kraju pochodzenia, a tu są zatrudnieni na najniższej stawce.
Ogromna część pracowników oprócz pensji minimalnej pobiera faktyczne wynagrodzenie pod stołem i to całkiem wysokie. Ta forma często jest narzucana przez pracodawcę, ale równie często sam pracownik nalega na taki sposób płatności, bo woli tu i teraz mieć więcej na rękę nie myśląc zupełnie o wymiarze przyszłej emerytury a tym bardziej o tym, że w wyniku złego losu może być skazany na rentę chorobową. Zjawisko powszechne w małych firmach budowlanych, warsztatach samochodowych, sklepikach itp.
Plus cała rzesza ludzi pracujących wyłącznie na czarno.
Dobrze jest również porównać statystyki posiadanych samochodów ( nie ważne, że trupów, w Niemczech też średnia wieku auta wynosi 9 lat) – w tej kwestii przodujemy w Europie.
To samo z nieruchomościami posiadanymi na własność.
Podobnie najnowsze telewizory, smartfony chyba też, abonamenty kablówek.
Nie wiem, czy można w rzetelny sposób statystycznie to ogarnąć – ale wynik byłby ciekawy.
Oczywiście, są również obszary biedy, które można by zmniejszyć zwiększając zasiłki, gdyby nie to, że te zasiłki są wypłacane właśnie na podstawie zaświadczeń o wynagrodzeniu i w większości przypadków trafiają nie do tych rzeczywiście potrzebujących. Gminne ośrodki pomocy społecznej o tym doskonale wiedzą, bo w końcu znają stan posiadania swoich sąsiadów, ale póki na papierze jest niski dochód, nie wypłacic świadcznia nie mogą.
Dobrze mówić andsolowi z tak daleka… a my będziemy to przeżywać na własnej skórze.
Ale za pięć lat, jak napisał na swoim Fejsie Robert Biedroń, wygra prezydent przyszłości. Może on właśnie 😉 Może to, co się stało, będzie dopingiem do powstania nowych, sensowniejszych formacji.
Na razie, poza dziwnymi (i chyba marginalnymi) ruchami na lewicy, kombinuje ze swoją nową formacją (nie chce jej jeszcze nazywać partią) ekonomista Ryszard Petru przy cichym wsparciu Balcerowicza. Pewnie będzie miał szanse wśród przedsiębiorców. Ostatecznie wszystko się rozdrobni. Pamiętajmy, że ok. 50 proc. ludności Polski nie znalazło dla siebie kandydata na prezydenta. Może za jakiś czas będą mieli na kogo głosować?
Skłonność do pracy na czarno i nie myślenie o konsekwencjach to faktycznie częste zjawisko, nie pojmowane w tutejszych zdrowo-rozsądkowych sferach. Zdarzyło mi się pośredniczyć w załatwianiu pracy w stajni jeździeckiej facetowi z okolic Zamościa. Kiedy okazało się, że roczne legalne zatrudnienie z mieszkaniem, wiktem, opierunkiem, kasą chorych, potrąceniami podatków i składek na fundusz emerytalny oraz urlopem przyniesie mu miesięczny dochód rzędu 1600-2000 Fr, gość doszedł do wniosku, że woli pracować nielegalnie u chłopa w jakimś zakątku Ementalu za 3,5 tys. miesięcznie, ale za to tylko w sezonie letnim. Wizja wypadku przy pracy go nie przerażała, za to znacznie bardziej rozłąka z rodziną. Nie kusiło mieszkanie w jednej z najatrakcyjniejszych okolic w Europie, możliwość przyjazdu żony i dorastającej córki i pokazania im świata, wolał szybko się nachapać pracując od świtu do nocy, siedem dni w tygodniu, wrócić do domu i oglądać tv, aż się pieniądze skończą. Wtedy znowu do Ementalu, i tak od 5 lat…
Balcerowicz z Petru mogą od razu po sformułowaniu programu udać się do Muzeum Historii Naturalnej i zasiąść pomiędzy dinozaurami. Są chyba ostatnimi ekonomistami na świecie, którzy uważają recepty Hayeka i von Missesa za nadal skuteczne.
Markocie, na codzień mam doczynienia z ludźmi, którzy przez ponad 20 lat oficjalnie zarabiali najniższą krajową, a faktycznie po 5- 6 tys miesięcznie na rękę.
I za Boga nie chcieli z tego zrezygnować. Dopóki nie dostali informacji z ZUS, że ich emerytura wyniesie 250 zł.
Mam znajomego, który też oficjalnie miał wówczas jeszcze chyba ok. 600 zł, żonę, dwoje dzieci na studiach, ogromny dom, dom letniskowy, 4 samochody i jakieś tam oszczędnosci, bo żyli na bardzo wysokim poziomie. Zły los sprawił, że został inwalidą wymagającym stałej opieki i otrzymującym wtedy rentę I gr w wys nieco ponad 500zł. 🙁 Wszystko się zawaliło.
Zmoro, ale w końcu trudno, żeby w oficjalnych statystykach uwzględniać to, co na czarno, a czasem trzeba te oficjalne zaytować. 😉
Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ludzie są tak głupi i nieprzewidujący.
Co do Balcerowicza i Petru, już były sondaże, w których łapali się na sejm. A nawiasem mówiąc był już też taki sondaż, którym zdziwiłby się Kukiz: dostałby tylko 5 proc.
Średnia byłaby mało użyteczna jako jedyna wartość opisująca dochody, ale jako jedna z wielu może się przydać. 😉
Ta nasza średnia ma znaczenie psychologiczne. Kiedy przeciętny Polak stale słyszy o tym, że średnia zarobków rośnie, a równocześnie widzi, że jego realny dochód spada, a nawet ten nierealny oddala się od średniej w dół, to w końcu zaczyna sobie zadawać pytanie, skąd się ta średnia bierze i kto chapie taki szmal, że ją podnosi. A stąd już tylko krok do „wszystko złodzieje!” i głosowania na populistów, obiecujących, że to wszystko rozp…olą. Bo niestety, wielu rodaków ma wciąż jeszcze tak wielki – zmitologizowany i całkowicie irracjonalny – lęk przed bliżej nieokreśloną „komuną”, że nawet tak niewinnie lewicowe propozycje jak Piątka odrzucą, ale polityczny absurd w rodzaju Kukiza kupią. 🙄
No to już oficjalnie:
Andrzej Duda 51,55 proc.
Bronisław Komorowski 48,45 proc.
Ostateczna frekwencja – 55,34 proc.
Czyli różnica minimalna! Ale jednak.
Doro,
ci głupi i nieprzewidujący podejmują życiowe decyzje i dokonują wyborów, również przy urnie 🙁
I trudno do nich dotrzeć z rzeczową informacją, łatwiej pobudzić emocje…
Z tej okolicy (Zamojszczyzna) bardzo wiele osób wyjeżdża do prostych robót w zagranicznym rolnictwie, wielu z nich – nielegalnie. Ten znajomy zaczął w Ementalu w czasach, kiedy z Polski nie można było zatrudniać legalnie, od kilku lat można, ale oni to już mają we krwi – kiwanie fiskusa i państwa jako takiego.
No tak to właśnie niestety jest 🙁
A rzeczowych informacji po prostu nie przyjmują.
Tak jak Królik, zamiast po średnią, sięgnęłabym raczej po medianę.
????? wieczór. Po kilkunastu godzinach powtarzania, moim ścianom, prawie całego słownika „budowlanego”, zabrałam się do czytania ludzi duuuużoo mądrzejszych ode mnie.
Przeczytałam (oczywiście) wpisy Szan. Frekwencji a potem zajrzałam do Studia Opinii i bardzo mi się spodobał artykuł :
http://studioopinii.pl/stefan-bratkowski-komu-to-panstwo-2/
Szkoda tylko, że mało realny. 🙁
Piękny mem z królem uciekającym z Kolumny Zygmunta. 🙂
Nie jest łatwo uwierzyć w taki wyborczy wynik.
W przyszłym tygodniu wyjazd do Lwowa.Staram się tam przekierowywać myśli.
A ja Wam mówię: damy radę.
Jak zwykle.
Byle Ryś nie zaniechał brykania.
W każdym razie prędzej da się uwierzyć w różnicę trzech punktów procentowych niż sześciu 😈
Gdyby 1,6% z wszystkich głosujących zagłosował na BK nie mielibyśmy Dudy.
Tak się zaczęłam zastanawiać, czy to nie sama pani Szydło zaszczycała nas swoją obecnością zgodnie z jej strategią wyborczą : ” niech każdy z nas namówi jedną osobę, ta następną itd i będą nas miliony”. 😉
No, to tu akurat marne miała osiągi. Nie przekonała nawet pół osoby – ani ludzkiej, ani pieskiej. 😈
Tego nie wiesz Bobiku, przecież ona zwracała się do biernych uczestników, tych jedynie czytających. A jest ich sporo.
No tak, rzeczywiście. Ale można do tego podejść z odwrotnej strony – nie zgłosił się nikt z dotychczas niepiszących, kto by się przyznał do bycia przekonanym. 😉
Nikt z piszących też, dla ścisłości 🙄
To dla jeszcze większej ścisłości: z niepiszących i nieczytających też się nikt nie zgłosił. 😆
Pierwsze odloty z PO:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,17981808,Senator_opuszcza_szeregi_PO___To_dla_mnie_nakaz_sumienia_.html?lokale=local#BoxNewsLink
Pan senator ma dobre wyczucie trendów. Jeśli mimo starań, nie zostanie za cztery miesiące senatorem z PiS, to może próbować kariery jako szafiarka.
Nie przyznał się, bo się nas boi 👿
Jaczejka to jaczejka. Po to jest, żeby się jej bano. 😎
Bardzo dobra wiadomość ze zlotem u Jagodowych 🙂
Już zaczynam przemyśliwać jak to zorganizować
Irku 😆
Z wieczornego przeglądu komentarzy
„Andrzej Duda jest pierwszym politykiem PiS, którego Jarosław Kaczyński nie może odwołać. I ciekawe co z tego wyniknie”
Cypripedium „Kentucky”. Jutro pewno rozkwitną podkolany (Platanthera).
Doro,
Petru zaprasza na kongres założycielski 31 maja w Warszawie.
Szkoda tylko, że aby wziąć udział trzeba się do nich z góry zapisać 🙁
Poniuchać tylko niestety nie można
Więcej tu
Czyli znów trzeba wybrać się w poszukiwaniu podkolanów 🙄
Ale chyba pierwsza będzie wyprawa na rosiczki
Andrzej Duda najwyraźniej uwierzył, że jest prawdziwym mężem stanu.
Ciekawe dokąd się wybierze z pierwszą wizytą jako prezydent.
Ja się znów aż tak nie interesuję tym Petru, zmoro. Nie myślę, żeby to była propozycja dla mnie. Ale dziś celnie wypunktował, co ile będzie kosztować z obietnic Dudy.
Wspomniałam o tym, żeby zwrócić uwagę na to, że już pojawiają się nowe inicjatywy. WiR-u nie biorę poważnie (niestety Hartman nie jest dla mnie poważnym człowiekiem), ale coś tam się jeszcze tworzy, zobaczymy. Jednak lewica jest rozproszona.
Ciekawe, jak to będzie z kukizowcami.
Tak czy siak, strasznie się wszystko rozproszy, PO też pewnie będzie topnieć, ciężko będzie się pozbierać po tej porażce (a powinna się już mobilizować!). Tak więc i w parlamentarnych PiS bez wątpienia ma największe szanse, bo jest w tej chwili najlepiej zorganizowana i ma najbardziej zdeterminowany elektorat. Obym się myliła 🙁
Dora napisała:
Pamiętajmy, że ok. 50 proc. ludności Polski nie znalazło dla siebie kandydata na prezydenta. Może za jakiś czas będą mieli na kogo głosować?
PO miało dwie kadencję by wprowadzić głosowanie obowiązkowe. Nikt wtedy nie znalazł by wymówki, że mu się nie chce, że boli go głowa, że nie ma na kogo głosować. Ja wiem, że zaraz ktoś powie, że byłoby jak za komuny.
Są demokratyczne kraje na świecie, które uważają, że głosowanie jest obywatelskim obowiązkiem.
Osobiście uważam, że największym grzechem demokracji jest zaniechanie. Brak wizji, brak reform, przeczekanie, wmawianie sobie, że jakoś to będzie skutkuje tym co mamy i mieć będziemy. Za parę miesięcy PiS będzie miał władzę absolutną, Prezydenta, większość w sejmie i własny rząd bez kulawych koalicjantów.
Jeśli ktoś uważa , że ludzie uczą się na błędach , to grubo się myli. Nie chcę być złym prorokiem ale uważam, że wczoraj wieczorem mieliśmy pierwszy dzień wymarzonego przez prezesa Budapesztu w Warszawie.
Poseł Czartoryski napisał na facebooku, że wieczorem modlił się i dziękował Duchowi Świętemu za nowego Prezydenta…
Ładne zestawienie.
http://ban.blox.pl/2015/05/Obietnice.html
Poczekamy?
Tu jest zestawienie Petru:
http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136200,17979700,Kielbasa_wyborcza_za_290_miliardow___Radzilbym_Dudzie_.html
Myślę sobie, że „projekt Petru”, nawet jeśli powstanie, to będzie bardzo wdzięcznym celem zmasowanego ostrzału ze strony PiS („Unia Wolności bis!”, „Balcerowicz musi odejść!”, „Neoliberalni złodzieje!”). Ekonomiści, nawet najlepsi, muszą mieć zaplecze polityczne.
Trzeba przyznać, że PiS przetrwał osiem lat przegrywania wyborów i co najmniej dwie schizmy. Oczywiście, trwał oparty o osobę prezesa, jako „partia zemsty”, bez żadnego programu pozytywnego. Ale przetrwał i się doczekał. PO nie ma tego potencjału i najdalej po przegranych wyborach parlamentarnych zacznie się kruszyć i rozpadać (co jest pesymistyczną, ale racjonalną prognozą). Stąd rozumiem i popieram wszelkie pomysły zorganizowania się elektoratu niePISowskiego – zwłaszcza, że na lewicy „znikąd drogi ni kurhanu” i tylko niesmak z jednej strony po mizerii, z drugiej po autodestrukcji Palikota. Ale na litość boską, co Petru włoży do kiełbasy wyborczej? Krew, pot i łzy? Nie chwyci, dziś nie chwyci.
Tetryk
Podoba mi się ten punkt o wzroście liczby lekarzy i pielęgniarek. Sądzę, ze łatwo będzie go zrealizować. Wprowadzić nakaz pracy w służbie zdrowia dla wszystkich absolwentów w wyznaczonych szpitalach na okres minimum 15 lat. Dodatkowo dla osiągających gorsze wyniki (czyli tych z dolnych 25% – 25 lat). A co, niech mają motywację do rzetelnej nauki. Po tym czasie mogliby sobie emigrować w poszukiwaniu lepszych warunków zatrudnienia. To byłoby tak po PiS-owsku.
Bardzo po PiSowsku. PiS ma doświadczenie z lekarzami. O ile pamiętam, to było branie w kamasze, czy jakoś tak. 🙄
Można powiedzieć, że to nie jest wygrana Dudy a przegrana Komorowskiego.
Anachroniczny szlachciura dawno oderwany od rzeczywistości, nie potrafiący dobrać sprawnych doradców. Różnica ca 3,5% nie jest aż tak duża, by nie mogła być zniwelowana sprawną kampanią wyborczą. No właśnie… nasz prezydent miał antykampanię, bo co spot to gorszy a rekordy niesmaku i obciachu bił ostatni z hasłem: Andrzej Duda was wyduda! To dobre pod budką z piwem (a już nie ma przecież) choć i tam wywołałoby uśmiech politowania.
Zatem nawet pod ciężarem oskarżeń macierzystej PO można było wygrać, niechby minimalnie ale trzeba było się obudzić przynajmniej rok temu, zrobić coś dla ludzi i być aktywnym.
Oczywiście, jest faktem niezaprzeczalnym, że PO się zgrała i zużyła. Każda partia władzy tego zaszczytu dostępuje i nieuchronnie traci poparcie. Komorowski stał się pierwszym, który bierze w skórę za to, bo nie umiał się wyemancypować , a po odejściu Tuska mocniej był z PO kojarzony.
Po pierwszych reakcjach polityków PO widzę, że ta porażka niczego ich nie nauczy, spodziewam się nieskoordynowanych, nieudolnych działań i fatalnej kampanii wyborczej do Sejmu z ich strony.
Celnie sytuację zdiagnozował Łukasz Długowski w GW: „Państwo przez chwilę ogląda uważnie nogi, kiedy w nas wdepnie raz na cztery lata, ale zaraz je wyciera i zostawia półobywateli przy drodze.”
Przepraszam, nie odzywam się, bo nie mogę, że to się dzieje naprawdę. Kogo wybrali nam na głowę państwa?
NIKOGO! Jakiegoś szeregowego działacza partyjnego.
To nie ma znaczenia, ze człowiek sympatyczny i przyzwoity.
Przyzwoity i zasłużony był pan Komorowski, a to nie przeszkadzało tłuszczy pod wodzą Kaczyńskiego wyć 'komoruski’, co jest najprzyzwoitszym wyzwiskiem.
Teraz ten filip z konopi podnosi razem ze swoją rodziną palce ze znakiem victorii. Nad kim ta victoria?
Nad połową Polski?
Nie, Siódemeczko.
To znak, że zwyciężyła w końcu jedyna prawdziwa Polska i prawdziwi Polacy. Wreszcie nieprawdziwi zostali pokonani. Teraz trzeba ich albo przegnać, albo spętać. Ale to dobry pomysł – Polska dla jedynie ok.7 milionów obywateli ( z przyległościami najwyżej 20 milionów). Raj na ziemi 🙂 .
Za komuny był obowiązkowy okres stażu po studiach i po szkole średniej też. Absolwenci szkół wyższych podpisywali umowy ze specjalnym pełnomocnikiem przy urzędzie zatrudnienia i nie mogli wyjechać za granicę wcześniej niż po kilku latach od dyplomu.
Już nie pamiętam czasu, ani kwot wynagrodzenia.
Pamiętam, ze tacy studenci na praktykach i absolwenci często obijali się bez sensu, bo nie było dla nich zajęcia, lub nie miał kto się nimi zająć. Pełnomocnik kierował i juszsz. Nie było bezrobocia.
Zreszta wtedy 1 śrubkę przykręcała cała brygada z majstrem, a nadzór liczył kilka osób.
Ja stanowczo za długo żyję, ale przecież ten Kaczyński i jemu właściwi żyją tyle samo.
Siódemeczko
Oni cały czas mentalnie w tamtych realiach funkcjonują. Im za nic dorobek 25 lat demokracji. I poprzednie kilka względnego gospodarczego poluzowania Wilczkowego. Kieruje tym wszystkim nieudacznik, który sam w życiu nie podjął samodzielnej decyzji, wiecznie obsługiwany, nieumiejący się odnaleźć w zwykłej sklepowo-zakupowej rzeczywistości bez wsparcia całej armii podręcznych. Niby czego można się spodziewać, który nie wyszedł poza realia lat 60. ubiegłego wieku?
Siódemeczko, ani przyzwoity ani sympatyczny. To produkt reklamowy, którego najwidoczniej jesteśmy warci 👿
Wiecie, co mnie najbardziej wkurzyło? Nie miliardowe obietnice, tylko trucie o dialogu, porozumieniu i scalaniu. Taka brawura, to dla mnie za wiele.
Siódemeczko, ale on żył w cieplarnianych warunkach, o jakimkolwiek wyjeździe nawet nie myślał – znając tylko „radziecki” i tak nie do innych krajów nie miał po co jechać, ciepłą posadkę i tak miał zapewnioną.
Jakoś nie mogę się pozbyć ogarniającej mnie rozpaczy, że mam aż tyle bezmyślnych współziomków.
A Zmora i Markot mają rację. Bym zacytowała Stommę, ale Młody porwał.
Szara Myszo, będą mieć pięć lat na naukę myślenia zapatrzeni w krzyż postawiony przed pałacem w pierwszym dniu urzędowania.
Ja bym się powstrzymywała przed nazywaniem wyborców Dudy bezmyślnymi. Bezmyślny byłby wybór Kukiza. W głosowaniu na Dudę sporo było strategii negatywnej, nie tyle przeciwko Komorowskiemu, co przeciwko status quo, co niestety jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę sytuację wielu Polaków.
Ale było też sporo strategii pozytywnej. Część wyborców rzeczywiście pragnie Polski z broszurek PiSu. To może być dla nas dziwne, może być nawet uważane za szkodliwe, ale wybór kandydata, który proponuje taką właśnie wizję Polski nie jest bezmyślny. Jest zgodny z wartościami, a więc nie bezmyślny.
Bobiku,
mogę z czystym sumieniem zaświadczyć, że Jagodowy jest najlepszym Pasztetnikiem w Wielkopolsce, a może i w całej Polsce. Nie jestem pewna, czy robi też pasztetową, ale pasztet na pewno 🙂
Vesper, gdyby wyborcy Dudy choć odrobinę wysilili swoje szare komórki i tylko zrobili listę obietnic, to efekt nie byłby tak straszny dla nas wszystkich. Tylko po co myśleć, kiedy uszy (bez szarych komórek) słyszą takie piękne rzeczy?
Pragnę przypomnieć, że Lenin (i kilku po nim) też obiecywał raj na ziemi, a co wyszło ?
p.s.I zazdraszczam Zlotu w Jagodowie 🙁
Jaką wizję, Vesper? Wszystko dla wszystkich? A zmianę definiuje jako „dobrą zmianę”. Odpadam.
Bobiku
Przyjemnych snów o pasztetówce u Jagodowych (wstępnie), a pozostałym wszystkiego, co tylko lubią.
Zmianę definiowaną jako wybór nie-PO, Haneczko i Myszo.
Bardzo bym chciała nie-PO, ale dlaczego rozwalili bezpiecznik? Nie mogli poczekać na nie-PO do jesieni?
Wybory prezydenckie były teraz, Haneczko. Cała władza w rękach PiSu na jedną jedyną dobrą stronę – nie będzie na kogo zrzucić odpowiedzialności. Oczywiście będzie dużo gadania, że PO zostawiło zgliszcza, ale w to wierzą tylko najbardziej zatwardziali słuchacze Radyja. Większość, jeśli wskaźniki ekonomiczne pójdą w dół w sposób odczuwalny dla obywateli, wystawi PiSowi rachunek, zwłaszcza jeśli zamiast sprawnie rządzić, będzie budował pomniki Lecha i gonił smoleńską gmłę.
Mój komentarz czeka
Vesper, ja jak bardzo wiele osób byłam i jestem rozczarowana PO, ale nie patrzę tylko na czubek swojego nosa – może dlatego, że jest wielki 😉 – ale wiem, że nie można niszczyć Kraju tylko dlatego, żeby „im” pokazać. Przecież już mieliśmy próbkę z rządzenia PiSu.
Pokolenie, które tak ochoczo głosowało na Dudę, czyli 18-29 lat, już nie ma przedokrągłostołowych resentymentów. Ich nie obchodzi, kto wtedy uważał kompromis z władzą za zdradę, a kto nie. Ich obchodzi rzeczywistość tu i teraz. Chcą bardzo szybkich rezultatów. Owszem, są roszczeniowi. I bardzo szybko idą sobie gdzie indziej, jeśli im coś nie pasuje. Nie mają sentymentów. Dziś Duda, jutro ktoś inny. PiS im coś obiecał i biada mu, jeśli obietnic nie spełni. A nie spełni.
Tak właśnie pozwalam sobie wróżyć, skoro Newim i Ktowim miłościwie patronują temu wpisowi 😉
Myszo, ja mam podobnie, ale mieszczę się w grupie „wyborcy z wyższym wykształceniem z dużych miast” 😉 I z kolei nie mieszczę się w przedziale 18-29 lat 😉 Na dodatek dobrze pamiętam krótkie ale burzliwe rządy PiSu. Moja perspektywa jest więc inna.
Zgoda, Komorowski zapłacił za tak upragnioną stabilizację i bardzo głupio wyszło, bo stabilizacja okazała się jego największą winą.
PiS będzie, nic innego nie potrafi budować. Czekam na falę oddolnych inicjatyw uczczenia pamięci nadaniem imienia 🙄 .
Dobranoc 🙂
Haneczko, z punktu widzenia jednostki, stabilizacja jest stanem upragnionym, o ile parametry ustalają się na poziomie względnego komfortu. Stabilizacja na poziomie dyskomfortu jest do kitu. W Polsce mamy bardzo wyraźny podział na beneficjentów transformacji i idącej za nią stabilizacji oraz ludzi, których profity z przemian zupełnie ominęły. Ta druga grupa ma poczucie, w niektórych przypadkach zapewne uzasadnione, że się do grupy beneficjentów nie zbliża, nawet powoli. Może nawet coraz bardziej oddala. Osiągnęli stabilizację na poziomie wykluczenia.
Tym ludziom prezydent Komorowski miał do powiedzenia, żeby zmienili pracę i wzięli kredyt. Szkoda, że to właśnie miał do powiedzenia, bo może tym właśnie przegrał te 500 tysięcy głosów.
http://wiadomosci.onet.pl/urodziny-danuty-szaflarskiej-w-odmetach-politycznego-szalenstwa/0kvwg
vesper, to podobno Heinrich Heine: głodnych nie nakarmi się statystykami.
Powtórzę kolejny raz, te wybory wygrał hierarchiczny košciół katolicki. Żadne obietnice, ani amerykańskie wieczornice nie miały znaczenia.
Jestem o tym przekonana.
Dzień dobry 🙂
kawa
W Studio Opinii Jarosław Dudycz napisał:
„Język polskiego Kościoła istotnie się w ostatnich latach zdegradował. Stał się językiem – brzmi to może jak moja mantra, bo kilkakrotnie już o tym mówiłem tu i ówdzie – językiem oazowych uniesień, akcji popularyzujących wiarę, masowych zlotów ewangelizacyjnych. To język, w którym spekulację teologiczną wyparło składanie świadectw, powoływanie się na subiektywne, emocjonalne doświadczenia religijne, na rzekome cuda. To język amerykańskiego, obwoźnego kaznodziejstwa. Język tego, co się w Ameryce nazywa „born again christians”.
I ten język z impetem wedrze się do polityki. Będziemy słuchać o cudach, Bożych znakach, przesłaniu z nieba. Już dzisiaj to widać. Mówi się, że zwycięstwo Dudy w uroczystość Zesłania Ducha Świętego „to nie przypadek”. Sugeruje się, że to Duch Święty stoi za powrotem prawicy do władzy. Jest to dokładnie ten sam poziom emfazy i naiwności, co opowieści kardynała Dziwisza, że na mistrzostwach Europy w piłce nożnej Tytoniowi rzut karny pomógł obronić Jan Paweł II, albo opowieści dwudziestoletniego młodzieńca snute w salce parafialnej, że to Jezus uwolnił go od „nałogu masturbacji”. To jest język religijnego targowiska, w którym wszystko traktuje się jako dowód za istnieniem Boga.”
Niestety mieszkam w mieście, gdzie to co zacytowałem stało się chlebem powszednim. Ostrołęka stała się miejscem gdzie co chwila oragnizuje się potężne zloty, rekolekcje, masowae seanse uzdrowień. W lipcu po raz kolejny zawita na „Rekolekcje ognia” ojciec Manjackal cudotwórca i uzdrowiciel z Indii. Tym razem impreza odbędzie się na stadionie bo hala sportowa może pomieścić do dwóch tysięcy osób – były plany, by pobudować taką na osiem tysięcy, ale zabrakło pieniędzy.
Na koniec pozwolicie, że pochwalę się esemesem , który ktoś mi przysłał:
Gdy wieje wiatr historii, ludziom jak pięknym ptakom rosną skrzydła, a trzęsą się POrtki pętakom.
Mamy prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
SMSa przysłał mi patriota który parę lat temy został skazany za próbę sprzedania 25 wielkich min przeciwczołgowych. Na całe szczęście kilientem z bazaru na Kole okazał się podstawiony policjant a cały ładunek zatrzymali w Legionowie antyterroryści …
Dzień dobry.
Nie najlepiej śpię. I jak mantrę powtarzam sobie, że damy radę.
„Polskę spowiły gęste mgły. Widzialność ograniczona do 300 m
07:15
Aktualna sytuacja pogodowa w kraju.”
Koniec cytatu.
Wczoraj czarny dzień był dla mnie bo zadzwonił urząd skarbowy, że ich zdaniem nieprawnie sobie ulgę odsetkową naliczam od 8 lat. Jakiegoś tam PITu K-coś tam nie złożyłam. Nie pamiętam co składałam 8 lat temu, a dokumentów nie znajduję i chyba nie mam obowiązku tak długo ich przechowywać. Obudzili się po tylu latach?!!! Nie wiem jak to się skończy, ale pewnie będę musiała coś fiskusowi zwracać z odsetkami zapewne… Czy ktoś z Was ma jakieś doświadczenie w takich sprawach? Ja żadnego. Ratunku!
Wczoraj wieczorem na arte był film „Szczególny dzień” – poruszający komentarz na temat okresu faszystowskiego i jego mniej widocznych „ofiar”.W dniu wizyty Führera w Rzymie aktywizują się wszystkie organizacje faszystowskie. Niewiele osób pozostaje w domach, wśród nich jest gospodyni domowa, Antonietta (jedna z życiowych ról Sofii Loren) i homoseksualista Gabriele, który właśnie „za perwersję” został zwolniony z pracy w radiu (Marcello Mastroianni)
Antonietta (matka sześciorga dzieci, marząca o siódmym, bo wtedy dostaną premię dla rodzin wielodzietnych) znajduje w łóżku dorastającego syna obrazek pornograficzny:
– Chcesz oślepnąć?! Od tego można stracić wzrok! Zapytaj kapłana!
– Tego na wpół ślepego?
– On ma zaćmę
Zwyczajno, znów będzie zapewne trzeba poczekać na „Romę locutę” (w rodzaju Wielkiego Wodza), ale ordynacja podatkowa przewiduje, że okres przedawnienia wynosi pięć lat (dla zobowiązań powstających z mocy prawa) lub trzy lata (dla zobowiązań wynikających z decyzji administracyjnej, w sytuacji, gdy ta decyzja nie została terminowo wydana lub doręczona).
herbata 🙂
🙂
🙂
zapowiedzieli slonce 🙂
brykam 😀
brykam fik fik fik
brykam fikam
😆
Postaraj się odszukać dokumenty w domu, zwłaszcza kopię PIT 2K lub jakąś adnotację o jego złożeniu.
Dokumenty należy przechowywać 10 lat licząc od końca roku kalendarzowego w którym złożyłaś PIT.
Warunkiem odliczenia ulgi odsetkowej jest złożenie wspomnianego PIT 2K.
Jeżeli go nie złożyłaś, to rzeczywiście nie mogłaś odsetek odpisywać.
http://www.pit.pl/ulga-odsetki/index.php
wzawaja mnie, brykajcie, fikajcie radosnie, prosze 🙂 😀
Przepraszam za prywatę, tu sprawy rangi państwowej a ja chcę uratować swój budżet. Jeszcze kilka drobiazgów mi się aktualnie wali, ale dyskretnie zmilczę. Powtarzam sobie jak inni „damy radę” lub w wersji prywatnej „dam radę”.
Nie jestem zachwycona wyborem i nie cieszy mnie perspektywa powrotu IV RP, ale nie podzielam najbardziej tutaj wyrażonych katastrofalnych wizji.
Po pierwsze jeszcze są wybory do sejmu do zawalczenia. Jeżeli PO nie zmobilizuje się i nie pozbiera, to może nie powinna w tej chwili rządzić? Wszystkie ręce na pokład i do roboty!
Druga sprawa: niechciane wzniosłe przemowy i wydarzenia na boiskach i w świątyniach. Proponuję: nie słuchać, nie oglądać, odciąć się od niechcianych, zamiast się w nich masochistycznie pławić – to moja taktyka. Działa. I robić swoje…
Przypominają mi się słyszane w dzieciństwie w radiu przemówienia towarzysza Gomółki, pochody pierwszomajowe, gdzie musiałam nieść sztandar „PZPR przewodnią siłą narodu” i nie mogłam nie pójść bo groziły sankcje w szkole. To dopiero była niedola i wydawało się, że będzie bez końca. Wiele innych niedoli, które wydawały się być wszechmocne. Daliśmy radę! Teraz mamy do czynienia z demokratycznym wyborem, z perspektywą nowych wyborów za 5 lat. Nowe wybory zweryfikują wartość wybranych, a bycie w opozycji może podziałać otrzeźwiająco na szeregi obecnie rządzących. Nie znam kraju demokratycznego, gdzie nie następowałaby cykliczna zmiana warty. Właśnie następuje, w tym siła demokracji. Głowy do góry – przecież o demokrację walczyliśmy! Lud przemówił. Jasne, że damy radę.
Zmoro i babilasie, dziękuję za wskazówki dotyczące PITolenia. Postaram się jeszcze raz przeszukać swoje papierowe zasoby, ale przedawnienie zobowiązań jest niejaką pociechą. Będzie tego trochę mniej do zwracania w razie gdyby ten 2K się nie znalazł. 🙂
To ja dorzucę wyświechtane mocno ” Hitler też wygrał w wyborach demokratycznych” .
Gdyby nie młodzież, wynik byłby inny. Oprócz sympatyków z przekonania, sterowanych przez KK, odmrażajacych sobie uszy, wykluczonych, młodych roszczeniowców jest chyba wsród wyborców Dudy duży odsetek ludzi ze wsi, którzy zwyczajowo głosowali na PSL, ale ulegli przekazowi podprogowemu, wywołanemu przez atakujące ich zewsząd plakaty uśmiechniętego Dudy, którego nazwisko w dodatku na karcie do głosowania było ulokowane na górze.
Jakoś całkiem odeszła mi ochota od radosnego brykania i fikania 🙁 Tutaj mieszkam, tutaj mam dom i wcale mi nie do śmiechu 🙁
Mnie najbardziej, jako obywatela martwi to, że stracimy wypracowaną przez laty pozycję Polski w Europie, jako zrównoważonego, solidnego partnera. Pozyskać szacunek jest bardzo trudno, stracić go można w oka mgnieniu.
Odrabianie tych strat po kadencji PIS może trwać nawet dwie następne kadencje.
Czyli aż do 2030 roku.
Ja już tego nie doczekam.
Ja bym nie był tak optymistycznie nastawiony do wyników jesiennych wyborów. Słucham ludzi ze swojego otoczenia. Główny motyw takiego a nie innego głosowania można określić tylko w ten sposób: bo jest wk… Skoro tak to wygląda u ludzi wykształconych wysoce, po doktoratach i habilitacjach, to dlaczego wymagać racjonalności u innych? A są, bo Świdnik i przetarg na helikoptery, bo frankowicze, bo lasy państwowe. Nie słuchają, nie analizują, nie pamiętają (a powinni) i liczą na cud.
Prezydent przegrał głównie nie za swoje winy. A najbardziej mnie irytuje przekonanie, że pozbycie się Komorowskiego rozwiązuje wszystkie sprawy. Bo przecież na jesieni na wygra PO i wytworzy się stan równowagi.
Na to trzeba by było jeszcze nałożyć tradycyjne od lat poparcie dla PiS w moim województwie, na które nałożyły się dodatkowo przepływy wyborców z powodów wyżej wzmiankowanych. I słuchania kłamstw, półprawd oraz rzeczywistych zaniedbań ekipy rządzącej.
Ze Świdnikiem też sprawa jest ciekawa. Wypadł z powodów, zgodnie z oświadczeniami MON, formalnych. Nikt z tak elokwentnie wypowiadających się w mediach o przekręcie, ustawieniu, kryminalnych działaniach wokół przetargu tak na dobrą sprawę nie mówi, na czym miałoby to polegać. Są jedynie żądania o unieważnienie. Nie wiem, jak wyglądają procedury w takim przypadku jak ten. Wiem natomiast, że w przetargach, które regularnie na mojej uczelni mają miejsce, istnieje droga odwoławcza. Oficjalna. I ciekaw jestem, czy Świdnik z takiej możliwości skorzystał. Podobnie Mielec.
Świat jeszcze się nie za bardzo przyzwyczaił, że Polacy mogą być zrównoważeni, nienarwani i pragmatyczni, więc i odzwyczajać się nie będzie zbyt długo.
Tymczasem proponuję popływać dla relaksu
Widzę, że poziom niepokoju i przygnębienia jest tak duży w Bobikowie, że nie uda mi się go dzisiaj poprawić moimi naiwnymi dywagacjami. Wybaczcie. To może tak:
„… Z tysiąca szarych biur,
zmęczony wyszedł chór,
odstawił w kąt liczydła,
wykąpał się w powidłach
i zapadł w sen i śnił:
Mija młodość jak woda,
czoło chmurzy się częściej,
a tu nagle pogoda,
taka dobra pogoda na szczęście.
Nikt otuchy nie doda,
cienie kłębią się gęściej,
aż tu nagle pogoda,
taka dobra pogoda,
odpowiednia pogoda na szczęście.
Coraz trudniej po schodach,
coraz puściej w kredensie,
aż tu nagle pogoda,
taka dobra pogoda,
odpowiednia pogoda na szczęście.”
A. Osiecka
albo tak
Dzien dobry 🙂
Herbata
Dzień dobry 🙂
Czasem frustracja jest tak duża, że trzeba ją najpierw z siebie wywarczeć, a dopiero potem jest się zdolnym do spojrzenia innym okiem. Toteż, choć sam jestem skłonny do szukania możliwości ułożenia się z sytuacją, rozumiem tych, którzy są jeszcze na etapie warczenia i na razie tego im właśnie potrzeba. 😉
Znalazłem dziś w sieci informację, która wydaje mi się dość istotna zarówno do aktualnych analiz, jak i do prorokowania: według sondaży 80 proc. wyborców nie wierzyło w obietnice wyborcze Andrzeja Dudy, ale i tak na niego głosowało. Czyli zdecydowana większość wyborców ma świadomość, że z próżnego i Salomon nie naleje, że kiełbasa wyborcza jest z medialnego plastiku nadziewanego chrzanieniem i że kampania to nie to samo, co późniejsze urzędowanie. Nie oczekują cudu, tylko zmiany paradygmatu (np. z neoliberalnego na socjalny) i stylu rządzenia (np. z wyniośle-aroganckiego na służebno-doludny). Nie nazwałbym tych wyborców bezmyślnymi, choć można się z nimi spierać, czy akurat PiS i Duda im pożądane zmiany zagwarantują.
Tych naprawdę bezmyślnych, oczekujących na cud i wierzących w nierealne obietnice jest i tak sporo, ale nie powiedziałbym, że w ogólnym rozrachunku ten procent tak strasznie odstaje od średniej europejskiej. Niestety, niemal w całej Europie nastąpił ostatnio przechył w stronę konserwatywną, populistyczną, nacjonalistyczną, itp., więc nie dziwmy się, że i nas to nie oszczędziło. Choć oczywiście nie dziwić się, to nie znaczy wyrażać zadowolenie, albo choćby akceptować bez słowa. 😉
Pan mąż na urodziny dostał w prezencie bilet na koncert. Jutrzejszy.Na takiego muzyka:
https://www.youtube.com/watch?v=2zhJLI9oNnI
Nie poddawać się!!! 🙂
(Bobas zalinkowany przez Markota ma rysy Elekta. Czy tylko ja to widzę?)
Dzień dobry.
Jednym z najtrudniejszych doświadczeń człowieka w relacji z drugim człowiekiem jest bycie niezauważanym. Już lepiej znoszą swój los ludzie bici i poniżani. Najtrudniej jest tym przezroczystym.
PO zafundowała całym grupom społecznym los przezroczystych. Otrzymywali bez przerwy komunikat „was nie ma”. Nie sądzę, by ludzie ci oczekiwali od władzy, że ta rozwiąże ich problemy, ale niech przynajmniej uzna istnienie. Sięgnęli więc po tych, którzy im to dają, przynajmniej na razie.
Dzień dobry 🙂
Vox populi, vox Dei
Mamy nowego Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.
I to jest fakt a z faktami się nie dyskutuje.
Co złożyło się na falę wznoszącą Prezydenta Elekta?
* kłamstwa dotyczące wprowadzenia Euro i tym podobne
* kłamstwa dotyczące SKOK, zatrudnienia, etc..
* obietnice bez pokrycia
* zmasowany hejt na Komorowskiego
* zmasowana propadanda prowadzona w kościele
* sprawna kampania
* młodość i dynamizm kandydata
* rozczarowanie i niezadowolenie części elektoratu
* ewidentne błędy i zaniechania PO
* fatalna kampania BK
* brak odpowiedzialności ze strony mediów
Tak pisze na swoim blogu Kowalczyk:
Swoje zrobiła wieloletnia zmasowana czarna propaganda opozycji formalnej i nieformalnej, do której przecież dokładała się jak najbardziej umotywowana i racjonalna krytyka medialna ze strony tzw. mainstreamu. (Pro domo sua: „Polityka”, postrzegana ryczałtowo jako platformerska i prorządowa, wydrukowała w ciągu ostatnich lat mnóstwo bardzo krytycznych ocen kolejnych wcieleń rządów PO-PSL i trzeba dużo złej woli, żeby tego nie widzieć).
Co może i co powinna zrobić w tej sytuacji Platforma i ta część społeczeństwa, która nie podziela rydzykowo – pisowskiej wizji państwa?
Fali roszczeń nie da się zatrzymać. Skrajną nieodpowiedzialnością byłoby przystąpienie do licytacji na obietnice. To by było dalsze psucie państwa.
Liczenie na racjonalność większości wyborców byłoby głupotą. Wybory wygrywa się nie racjonalnością tylko umiejętnością sterowania emocjami. Zwłaszcza negatywnymi. A te zostały już doszczętnie nie tylko zagospodarowane, ale i skolonizowane.
Człowiek naprawdę nie jest istotą racjonalną. Pora przestać żyć w oparach błędu kartezjańskiego.
Nam się jedynie zdarza myśleć, od czasu, do czasu:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/67472/zdarza-sie-ze-myslimy
Mądry człowiek potrafi rozpoznać, kiedy przyszła pora ustąpić pola.
Panie daj mi odwagę zmieniania, tego, co można zmienić. Pokorę pogodzenia się z tym, czego zmienić nie można. I mądrość, żebym umiał odróżnić jedno od drugiego. (modlitwa przypisywana Markowi Aureliuszowi)
PO powinna się zmobilizować, żeby wziąć jak najwięcej mandatów w przyszłym sejmie. Ale w żadnym wypadku nie powinna brać władzy. Powinna być mądrą, konstruktywną opozycją. Przygotowującą i przedstawiającą projekty alternatywne. Powinna ściśle współpracować ze wszystkimi ruchami i organizacjami pozarządowymi. Współpracować z sensownymi organizacjami i ruchami lewicowymi. Być gotowa do mądrego przejęcia władzy, kiedy przyjdzie na to czas. Życie nie toczy się po linii prostej i zawsze do przodu.
Czasem trzeba amputować rękę albo nogę, żeby uchronić cały organizm przed gangreną.
Będę głosować jesienią na PO, ale zdecydowanie nie chcę żeby przejęła władzę. Bo to by oznaczało wejście w zapasy, już nie w błocie, ale w g…, ze szkodą dla nas wszystkich.
A ktoś przecież będzie potrzeby do pozamiatania 😉
Do jakiego „Pana” modlił się w II w. NE Marek Aureliusz? 😯
Franciszkowi z Asyżu to przypisują.
A tak naprawdę autorstwo przypisywał sobie amerykański teolog Niebuhr w 1937 roku.
Jego wersja:
„Father, give us courage to change what must be altered, serenity to accept what cannot be helped, and the insight to know the one from the other.”
Najbardziej popularna jest ta (autor nieustalony)
God grant me the serenity to accept the things I cannot change,
Courage to change the things I can,
And wisdom to know the difference.
Jak dotąd, nikt nie udowodnił, że Niebuhr kłamał.
według sondaży 80 proc. wyborców nie wierzyło w obietnice wyborcze Andrzeja Dudy, ale i tak na niego głosowało – tz klasyczne glosowanie nie za, a przeciw.
I ta mapa!! Czy moze byc jasniejsza wskazowka co nalezy robic? Niestety 4 miesiace to za malo 🙁
Mar-Jo, piekny prezent! 🙂
Dziś rano w drodze do pracy usłyszałem wilgę. Spóźniłem się przez nią, bo z piętnaście minut próbowałem ją wypatrzyć w drzewach. Namierzyłem drzewo, z którego gwizdała, ale samej już mi się nie udało. Wzrok słabowity, a lornetki ze sobą nie noszę. Będę chyba musiał ten obyczaj odmienić. Chociaż trochę się obawiam, że ludność okoliczna może mnie wziąć za zboczonego podglądacza.
Różnym osobom przypisywane jest autorstwo, ale nie św. Franciszkowi:
http://grupawdrodze.blogspot.com/2011/11/historia-modlitwy-o-pogode-ducha.html
w samej treści też są różnice, ale sens pozostaje ten sam.
Starożytnym Grekom, Cyceronowi, św. Augustynowi, różnym Niemcom i Amerykaninowi…
Cyceron wspominał o niemartwieniu się sprawami, na które nie mamy wpływu, a „modlitwa” jest na tyle banalna, że mogła powstać w różnym czasie i różnych miejscach
Lisku
Polak z zasady nie ufa nikomu, ale jak ma głosować, to chyba rzuca monetę 🙄 Stąd ten wynik, prawie fifty-fifty
Zdążyłem jeszcze uwolnić prześladowanego przez Łotra Markota, ale teraz uprzedzam, że przez całe popołudnie mnie nie będzie i jeżeli ktoś ugrzęźnie w poczekalni, to dopiero wieczorem może się spodziewać odsieczy.
Do potem. 🙂
Bobiku, podziwiam Twój spokojny rozsądek. Już mi lepiej.
Jagodo: dla mnie wersja „daj mi pogodę ducha, bym zaakceptowała to, czego zmienić nie mogę” brzmi trochę lepiej niż „pokorę”. To bardzo dobra modlitwa na trudne czasy, bez względu na to czy zwracamy się do istoty boskiej, czy do własnego ja. Pgoda ducha, odwaga i mądrość jest nam zawsze potrzebna, a w opałach w szczególności. Bardzo mi się podoba to co napisałaś, tak właśnie myślę i cieszę się, że tak trafnie to ujęłaś.
Vesper, głos tej zapomnianej i niezauważanej Polski z podkarpackiego mam na codzień w wykonaniu PD. A od wczoraj mam jeszcze jej radość i nadzieję, że coś się zmieni. W pewnym sensie uzasadnioną, bo nawet jeżeli PO wejdzie bardzo licznie do sejmu, to nie zrobi drugi raz błędu niezauważenia wyborców z biedniejszych rejonów Polski.
Jak patrzę na mapę wyborczą to widzę mapę XIXwiecznych rozbiorów: biedna Galicja, zaniedbany skraj imperium rosyjskiego i dobrze zagospodarowane Prusy. Czyżby tamte różnice cywilizacyjne tak mocno się odcisnęły, że wiek nie wystarczy by odrobić?
Zwyczajna, nie wiek, a 45 lat. 20 lat międzywojnia i 25 lat pookrągłostołowych. To nie jest dużo czasu. Na co dzień o tym zapominamy, bo niby przez pozostałe lata czas nie stał w miejscu. Tyle, że w rozwoju się wtedy cofaliśmy.
I jeszcze żeby te 45 było w ciągłości, ale nie. Owszem PRL odbudował z kompletnej ruiny, posprzątał gruzy, ale o rozwoju trudno powiedzieć. Znowu zaczynamy prawie od zera. Przez 25 lat i tak sporo udało się zrobić.
Dzisiaj w Polsce świętujemy Dzień Matki.
W nawiązaniu do tego ciekawie pisze, na swoim blogu, Małgorzata Sikorska:
http://punkts.blog.polityka.pl/2015/05/25/kobieta-matka-matka-kobieta/?nocheck=1#comments
Dla mnie ogromnym wstrząsem, ale i dużym wsparcie, jako dla bardzo młodej matki, było przeczytanie „Przymierza z dzieckiem”:
https://betweenblankpages.wordpress.com/2011/11/08/m-kuncewiczowa-przymierze-z-dzieckiem/
Te „dobrze zagospodarowane Prusy” to nie tylko Wielkopolska. To także „ziemie odzyskane”, a na nich ludność napływowa z Kresów wschodnich i reszty kraju. Ich nie wychowywał Prusak.
Wynik wyborów, to nie tylko odbicie rejonów biedy i dobrobytu, ale i różnic w mentalności.
Na Podkarpaciu zbyt wielu ruin chyba nie było. Jest za to mentalność z dziada-pradziada.
3% to nie jest zdecydowane zwyciestwo, wiec Prez. Duda bedzie odtrozny i malo sie bedzie afiszowal z Prezesem i Antonim M. Przynajmniej do jesieni. Duda mial sprawna kampanie i obiecal kielbase (wczesniejsze emerytury, a ta grupa wiekowa zwykle glosuje) wiec chyba to mu pomoglo. W kampanii trzeba bardziej walczyc o niepewnych, a nie o tych nieprzekonywalnych. PO niech wyciaga lekcje, ale obawiam sie, ze do jesieni jest za blisko, zeby wyciagnelo sie z paniki i przedstawilo atrakcyjny program, chociaz kto wie. PO przeciez nie bedzie wspierac kiboli, organizowac antyrzadowych demonstracji, wyc pod prezydenckim pacaem w miesiecznice i rocznice, ktora to strategia okazala sie efektywna…
Duda pewnie odciagnie troche Polske od EU, ale nie przyblizy do Rosji.
Dobrego dnia!
Jaki wybór mają wyborcy w Polsce?
Zwyczajna 🙂
Obstaję jednak przy słowie „pokora”, ale w tej wersji, która jest zgodna z jego źródłem.
Słowo „pokora” pochodzi od łacińskiego słowa – humilitas, którego korzenie tkwią w słowie humus, oznaczającym ziemię.
Anselm Grün:
…humilitas oznacza pogodzenie się z naszą ziemską istotą, z naszą przyziemnością, z naszym światem popędów, z naszym cieniem. Humilitas oznacza odwagę przyznania się do prawdy o sobie.
Inny autor, którego nazwiska nie pamiętam:
Być pokornym, to być jak ziemia. Być pokorny, to być z ziemi. Ani z marsa, ani z wenus. Z otwartej, dostępnej dla wszystkich, chłonnej ziemi. Nie jesteś pokorny wtedy, gdy nad sobą rozciągasz parasol, który nie pozwala padać kroplom. Pokorny człowiek, to człowiek odsłonięty, nagi. Taki jak ziemia.
Słowo „pokora” zostało, niestety mocno zakłamane. Głównie przez specyficzne, chrześcijańskie jej pojmowanie. Być pokornym równało się zgodzie na bycie upokarzanym. A to nie ma nic wspólnego z humilitas.
Psycholodzy podejmują coraz więcej badań nad współzależnością pomiędzy zdolnością do humilitas a zdrowiem psychicznym, odnoszeniem sukcesów życiowych. Korelacja jest naprawdę wysoka.
Szczególnie teraz, kiedy jesteśmy trenowani w kulturze przyklejonego na siłę do twarzy, nawet zrozpaczonej, keep smiling, przymusie wygrywania, odnoszenia sukcesów, słowo „pokora” wydaje mi się lepsze od słów „pogoda ducha” 😉
Spójrzcie, jak głosowali w sejmie przedstawiciele teoretycznie różnych partii.
Nie ma co się łudzić, że ta ustawa kiedykolwiek przejdzie. Szkoda słów 🙁
http://wyborcza.pl/1,75478,17985327,Zwiazki_partnerskie__Poslowie_nie_zgodzili_sie_na.html
Do jakiego „Pana” modlił się w II w. NE Marek Aureliusz?
Z pewnością nie był to „bożek efektywności”, (Neil Postaman), któremu nieustannie bijemy pokłony 😉
Po angielsku jest „serenity”, po niemiecku „Gelassenheit” itd.
Chodzi o luz, stoicyzm, pogodę ducha, cierpliwość, a nie pokorę i poddanie się.
Zwłaszcza że nie jest znany łaciński oryginał tekstu.
Są za to nowoczesne próby tłumaczenia
Deus, dona mihi serenitatem accipere res quae non possum mutare, fortitudinem mutare quae possum, atque sapientiam differentiam cognoscere.
Markocie,
przecież nikt nikogo nie zmusza do odmawiania tej modlitwy. A jak kto chce, to może ją odmawiać w takiej wersji, w jakiej mu pasuje 😉
„Pan” go zrozumie 😎
„Pokora”, rozumiana jako humilitas, jest odwagą. Odwagą „bycia sobą”. Bez masek, bez dorabiania ideologii, bez uciekania w świat iluzji, mocy, lub niemocy etc.. Odwagą patrzenia rzeczywistości prosto w oczy.
To naprawdę nie ma większego znaczenia, kto jest autorem, czy w oryginale jest „pogoda ducha” czy „pokora”.
Jest to rodzaj bardzo przydatnej mantry. I tyle 😉
Jagoda: to może „pogodna pokora ducha”
humilitas za bardzo kojarzy mi się z angielskim „humiliation”, a to chyba jednak oznacza „upokorzenie” czyli jendak coś negatywnego
Pisząc o dobrze zagospodarowanych Prusach, miałam na myśli również infrastrukturę materialną, nie tylko kulturę gospodarczą. Kiedyś patrzyałam w podróży pociągiem na mapę połączeń kolejowych na ścianie: można ją nałożyć na mapę głosowania nie tylko w tych wyborach. Podobnie można zrobić z siecią dróg, zakładów przemysłowych itp. To prawda, że na zachodzie przeważnie repatrinci, ale też co odważniejsi mieszkańcy centralnych i wschodnich rejonów Polski. Zmuszeni byli „zaczynać od nowa” co zmuszało do kreatywności. I nie musieli zaczynać od zera, bo te rejony były jednak po wojnie mniej zniszczone, a przed wojną dobrze prosperujące w rękach Niemców, lepiej niż porozbiorowa reszta Polski.
Nie zrozumcie mnie źle, ja staram się zrozumieć tą powtarzającą się geografię głosowania i zastanawiam się co zrobić by odwrócić tą tendencję pogłębiających się różnic poziomu życia. Przez ostatnie 3 lata często bywałam w Wielkopolsce na prowincji ze względu na charakter mojej pracy i na Podkarpaciu ze względu na odpoczynek. Wierzcie mi, że różnica życia na wsi w tych dwóch rejonach mogłaby modelowo wyjaśnić różnice w głosowaniach. Otwierające się perspektywy np. w Kościanie i brak nadziei na lepszą przyszłość np. w Gorlicach.
Do zobaczenia wieczorem, muszę do pracy 🙁
humilitas
1.insignificance, unimportance
2.degradation, debasement, humiliation
3.submissiveness
Dzień dobry, Koszyczku, mimo wszystko 🙂
Otrzymałem sprawozdanie z odpustu fatimskiego w parafii dawnej owieczki (odpust był tydzień przed wyborami). Po barwnym opisie piekła i cierpień dusz tam przebywających, parafianie usłyszeli, jak wielkim złem jest homoseksualizm i dżender, a potem, że chyba jest jasne, na kogo trzeba głosować. Po kazaniu rozległy się oklaski.
Wizja piekła jako temat kazania na święto parafii nie jest tam niczym szczególnym 😕 , jednak na ogół nie towarzyszą jej komentarze polityczne (oklasków też nie pamiętam). Nie wiem, czy to przypadek, czy przykład szczególnej mobilizacji całego KK i zapowiedź na przyszłość 😯 🙁
Nie wiem, kim są ludzie oklaskujący księdza, może sami czują się wykluczeni (czytałem Wasze komentarze). Martwię się, że bardzo trudno będzie wprowadzać teraz sensowną edukację równościową czy (chyba masz rację, Zmoro) uchwalić ustawę o związkach partnerskich 🙁
Zwyczajna,
rób, jak Ci wygodniej 🙂
Byle spełniło swoje zadanie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mantra
powtarzanie ma pomóc w opanowaniu umysłu, zaktywizowaniu określonej energii, uspokojeniu, oczyszczeniu go ze splamień,
w tym „splamień” negatywnymi myślami i emocjami 😉
z rzeczy zupełnie od czapy. wymyśliłem, że siedzę w biurze na krześle-wampirze ;/ wysysa toto ze mnie przez tyłek całą energię i w efekcie nic mi się nie chce. gdy siedzę na zupełnie innych krzesłach jest zdecydowanie lepiej. cóż, przynajmniej mam jakieś wytłumaczenie 🙄
Najmniej energii (wbrew prawom fizyki) wysysa siodełko roweru 😉
Pokorna pogoda ducha, nieugięta odwaga, życiowa mądrość, Pokorna pogoda ducha, nieugięta odwaga, życiowa mądrość, Pokorna pogoda ducha, nieugięta odwaga, życiowa mądrość, Pokorna pogoda ducha, nieugięta odwaga, życiowa mądrość, Pokorna pogoda ducha, nieugięta odwaga, życiowa mądrość, Pokorna pogoda ducha, nieugięta odwaga, życiowa mądrość, odróżnić, odróżnić, odróżnić…odróżnić to czego się nie da zmienić od tego co zmienić mogę… co zmienić trzeba… co zmienić powinnam…co zmienić chcę…
Ewolucja jednej pieśni i jednego człowieka. Ciekawe komu teraz śpiewał by Kaczmarski, gdyby żył…
https://www.youtube.com/watch?v=ooOFIMVFET0
https://www.youtube.com/watch?v=YoqNCWySUQM
Kaczor nie ma nawet na tyle pokornej pogody ducha, żeby przyjąć zwycięstwo swego kandydata 😆
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17987211.html#MTstream
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,17986358,UJ_apeluje_do_Andrzeja_Dudy_o_wyjasnienie_sprawy_zatrudnienia.html
Fomo, w biurze jest jeszcze drugi wampir, który wysysa energię przez oczy. Domowy komputer nic a nic mi nie szkodzi, ale ten biurowy… Należałoby też sprawdzić służbowe aparaty telefoniczne – w domu po godzinnej rozmowie telefonicznej jestem przyjemnie podekscytowana, łapię za kalendarz i robię jakieś plany, a w biurze po 3 minutach rozmowy życie traci sens, a ludzie zamieniają się w śmiertelnych wrogów. 🙄
Na dzień matki Wam i sobie
Dora, zły humor doktora nauk Jarosława Kaczyńskiego nie jest wynikiem permanentnego zatwardzenia lecz ma oczywiste wyjaśnienie w niedawnych wydarzeniach krajowych. Pamiętasz ile razy od 2007 ten Zbawca Narodu przedstawiał się obiektowi zbawienia, a obiekt mówił: „dziękuję, postoję”? A tu bierze niewiele znaczącą figurynkę, stawia ją na szachownicy i sam chowa się kuchni — no i co, figurynka mówi, że to ona zbawi a lud oklaskuje i wybiera… Wyjątkowe upokorzenie i w dodatku za ten niezasłużony sukces nie ma jak figurynki ukarać wymianą na Fotygę, bo prawo nie zostało dostosowane do potrzeb Prawdziwego Zbawcy…
A może foma ma FOMO? 😉
http://technologie.gazeta.pl/internet/1,145345,17981215,FOMO__czyli_jestem_niewolnikiem_powiadomien.html#BoxBizCz
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1450452,Sprawa-etatu-Andrzeja-Dudy-Rektor-UJ-zabral-glos
Chyba rektor niewłaściwie interpretuje prawo 😉 .
Duda zawiadomił UJ w 2010, że zamierza podjąć pracę na innej uczelni. I to było zgodne z obowiązującym wówczas prawem. Szkopuł w tym, że Duda korzystał z urlopu bezpłatnego w UJ dwukrotnie: od 1 sierpnia 2006 r. do 30 września 2010 r., a następnie od 1 listopada 2011 r. do tej pory.
A zatem miał roczną przerwę w uropie bezpłatnym.
W 2011 zmieniły się przepisy i odtąd panuje obowiązek występowania do rektora o zgodę na zatrudnienie w innej uczelni. Zatem biorąc ponownie urlop bezpłatny 1 XI 2011 Duda powinien o taką zgodę wystąpić.
Rektor to wiedział już przed wyborami, a teraz zgrabnie zamiótł pod dywan. Nikt już nie będzie dochodził prawdy, skoro mamy prezydenta, który będzie podpisywał nominacje na profesorów. Teraz rektor UJ podkreśla z dumą, że cała rodzina Dudów ma związki z UJ.
Mniejsza nawet o roczną przerwę w urlopie bezpłatnym. Nawet gdyby ta przerwa miała trwać 1 dzień, to nowy urlop dostawał już w nowym reżimie prawnym. Więc tak czy inaczej zgodę musiał otrzymać. Pan rektor jest kunktator, oportunista, a w dodatku kłamczuszek. Wart Pac pałaca.
Wg artykulu w Wyborczej (15:48) przepisy zmienily sie w 2012, i dlatego sprawa urlopu rozpoczetego wczesniej jest roznie interpretowana.
Oczywiscie ze rektor wiedzial przed wyborami, ale nie chcial wplywac na wynik wyborow i wolal poczekac na po. To jest zupelnie przyjete zachowanie w wielu krajach, gdy chodzi o sprawy niejednoznaczne.
Dzień dobry 🙂
Pan rektor jest rozsądnym człowiekiem. Prawo i sprawiedliwość muszą być po właściwej stronie. Miło i przyjemnie być rektorem.
Wzięłam się dzisiaj do wideł. Dałam sobie w kość, a nawet we wszystkie kości. Już mi lepiej. Dymię, ale nie zionę 🙄
Polatucho, dziękuję 🙂
Ależ teraz będzie urodzaj:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17988985.html#MTstream
Świebodzin jak Polska długa i szeroka 🙄
Podrzucam wszystkim chętnym pyszne nieświebodzińskie ciasto dyniowe z pomarańczową nutą ,upieczone przez Młodszą.
Wygląda mniej więcej tak:
http://1.bp.blogspot.com/-sYTwXZimvng/UGx2QnJwIuI/AAAAAAAABz0/V4JPYLzNivE/s1600/dy1.jpg
A smakuje tak, że aż wstyd się przyznać 😳
Vesper, dobrze, że tak szybko KK zaczyna przywracać wzrok. 🙂
Albo będzie tak 🙁
http://www.tarnow.net.pl/index.php?pokaz=wiadomosc&id=17055
Prezes może się chowac po kątach i do Sejmu chodzić kanałami, może też zamknąć Macierewicza w szafie, ale jego pomniejsza trzódka jest niewyżyta i właśnie zerwała się ze smyczy 😈
MałgosiaW,
czytałaś komentarze pod tym artykułem? Przeważnie satyroczne i pozytywne 🙂
„Każdy szczyt ma swój czubaszek” 😉
I całe szczęście…
Z tych komentarzy pod artykułem tarnowskim najbardziej mi się podoba: „Pani Barbaro, takimi zagraniami zamieni pani sukces prezydenta elekta w porażkę w wyborach na jesień w naszym okręgu. Jak chce być pani taka do przodu, to proszę powiedzieć publicznie dlaczego nie pilnowała pani naszych pieniędzy. Była pani w Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Tarnowa w czasie kiedy wyprowadzano miliony złoty z Tarnowa”. 😛
Czepiacie się, jak zwykle. 🙄 PA bardzo się ucieszył, że Snoop Dogg będzie miał swój pomnik w Poznaniu. 😈
Ja się w ramach dożej solidarności też tak ucieszyłem, że – jak już wiecie – zaraz wyraziłem chęć złożenia w tym Poznaniu wizyty. 😎
Dobry wieczór 🙂
z nasłuchu radiowego 😯
– przegrana Komorowskiego to jego problem nie PO
= Pierwsza Dama przechodzi na okres nieskładkowy. Coś z tym trzeba zrobić
A mnie skojarzył się ze Stanem Borysem.
Ten poznański pomnik 🙂
Bobiku, niech stanie. Specjalnie pojadę obejrzeć. Może jeszcze Adasia odwrócą, żeby patrzył w jedynie słusznym kierunku 🙄
A ja wolę niech takie staną
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/51,138764,17989560.html?i=0
… ale cóż musi Chrystus stać na straży krajobrazu polskiego 👿
Nieuctwo kwitnie 👿
Tutaj jakiś zapewne młody głupek pisze:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,17989560,Wroclawska_rzezba_na_liscie_najciekawszych_pomnikow.html?lokale=local#BoxNewsImg
To są oczywiście brednie, że „Przejście” było w jakikolwiek sposób związany ze stanem wojennym. Na skrzyżowaniu ulic Świętokrzyskiej i Mazowieckiej pojawiło się w 1977 r. Pamiętam to dobrze, znałam zresztą Jurka Kalinę, który faktycznie w stanie wojennej był związany z nurtem kultury niezależnej, ale to było o wiele później.
Bobiczku, Ty powinieneś być raczej za tym, żeby ten pomnik miał Snoopy Dog 😉
http://vignette4.wikia.nocookie.net/peanuts/images/2/2c/Snoopy_dog.jpg/revision/latest?cb=20140117185804
Na razie taki pomnik jest w Minnesocie…
http://www.aquaticsportsadventures.com/Manzanillo/PortMST/Manzanillo_Port_Monument-Snoopy_from_St_Paul.jpg
W Tarnowie jest 75 pomników/tablic, w tym cztery janopawałowe i ani jednego prezydenckiego 😯 Takiego zaniedbania nie nadrobią ani czubaszkiem, ani literaturą wyklętą 🙄
Jak Snoopy to ja wyglądam tuż po ostrzyżeniu. Ale potem coraz bardziej idę w stronę gangsta i moim idolem staje się Snoop. 😎
Na szczęście rano znów jestem śliczny… 😈
Bardzo ładną fotkę Snoop Dogga znalazłem: 😀
http://www.funnyjunk.com/funny_pictures/3395026/Snoop+dogg
No wiesz Bobiku, to Ty z powodu pomnika 🙄 😯
A ja się łudziłam, że z sympatii dla Ludu Bobiczego 🙁
Irku,
Wrocław! Wrocław ma pomysły – zabezpieczył sobie również słynne Krasnale, i to w ilościach, ciagle ich przybywa. Miałam okazję zaprzyjaźnić się z kilkunastoma, z Przechodniami też 🙂
http://bartniki.noip.me/news/img_2852.jpg
http://bartniki.noip.me/news/img_5774.jpg
Polatucha,
faktycznie…
W „Polityce” sylwetka Grzegorza Brauna. Oto cytat:
Na pewno Grzegorz Braun ma za oceanem dobre publicity. W USA zrobił trzy razy lepszy wynik w wyborach prezydenckich niż w Polsce, a w kanadyjskim Toronto zdobył nawet drugie, po Dudzie, miejsce (10 proc.).
– Tak jak większość Polonii w Stanach, tak i państwo Braun, solidarnościowi emigranci, w swoim postrzeganiu sytuacji w kraju zatrzymali się na czasach, kiedy stąd wyjeżdżali. Grzegorz ich często odwiedza i pewnie znają jego poglądy. Ale nie sądzę, aby zdawali sobie do końca sprawę z tego, w jaki sposób je wygłasza – mówi osoba zorientowana w relacjach rodzinnych Braunów.
Abstrahując od samego Grzegorza Brauna… Wiem, że to temat w Koszyku szczególnie trudny, ze względu na wielu mieszkających poza Polską bywalców oraz samego Gospodarza, którzy w polskich wyborach biorą udział, ale chyba najwyższy czas podjąć ten kłopotliwy temat w debacie publicznej. Pytanie brzmi, czy jest sens, by rozsiana po świecie Polonia wybierała krajową władzę ustawodawczą i wykonawczą. Po jakim czasie traci się wyczucie tego, o co chodzi w krajowej polityce, gospodarce i sprawach społecznych. Czy wystarczy czytać polonijną lub nawet krajową prasę, by być na bieżąco?
Jagodo, chcesz żebym sympatię przedkładał nad Wartości? 😯
Tak to sobie mogłem do niedzieli. Ale od przedwczoraj żyjemy w Nowych Czasach. 😛
Vesper,
była dyskusja u Łasuchów parę dni temu – Jagoda to zna 😉
Ja jestem na „nie powinni” (33 lata „stażu” zagranicznego), ale ostatecznie to sprawa własnego sumienia, bo jako obywatel (niektórzy się pozbyli) masz takie same prawa, jak obywatel mieszkający w Polsce. Nie powinno się tego prawa odbierać, bo wtedy wychodzi na to, że są Polacy i są Polacy, a paszporty mamy takie same, chociaż mieszkamy w innych krajach.
Mimo kontaktów, wiadomości, bywania co roku, a czasem częściej w Polsce, mimo tego, że interesuję się wszystkim, co się dzieje – nie głosuję i nie zamierzam.
Kiedy jadę do domu rodzinnego w Polsce też im się nie wtrącam w domowe sprawy i nie przestawiam mebli…
A opinię swoją mam i nie podoba mi się, że wygodną kanapkę zmienili na fotel 👿
Vesper,
jak jeszcze powiesz, że wyborcy na Podkarpaciu z przyległościami mają lepsze „wyczucie tego, o co chodzi w krajowej polityce, gospodarce i sprawach społecznych”, to mi się zajady odnowią 😉
Notabene, od 35 lat nie biorę udziału w żadnych polskich wyborach, nie mam nawet aktualnego polskiego dowodu tożsamości.
O ile sytuacja w Polsce bardzo mnie interesuje, choćby ze względu na rodzinę i przyjaciół, to większą odpowiedzialność czuję wobec polityki mnie (i mojej tutejszej rodziny i tutejszych przyjaciół) bezpośrednio dotyczącej, a także wobec polityków utrzymywanych z moich podatków. Jeśli stosować zasadę: płacę i wymagam, to ja płacę tutaj…
Poza tym mój dystans emocjonalny jest już na tyle duży, że od lat nie dostaję wypieków ze wstydu (lub dumy) z powodu wyczynów polskich polityków czy sportowców. Na to jednak potrzeba wielu lat i czasem mnie jeszcze ponosi…
Nie wiem, jak mam urządzać życie polityczne w odległym kraju, w którym ponad 40 procentom mieszkanców jest obojętne, kto nimi będzie rządził.
To jest moje prywatne stanowisko, dalekie jednak od odbierania prawa głosu tym przedstawicielom diaspory, którzy tę więź czują, a swoim krajowym krewnym chcą urządzać raj na ziemi 😉
Jeśli głosy z „Jackowa” mają zaważyć na losach 38-milionowego narodu, to ten naród na nic lepszego nie zasługuje.
Howgh!
Wydaje się, że argument markot zupełnie unicestwia sens dyskusji o głosowaniu czy niegłosowaniu emigracji. Te 40% wyborców zajmujących się w Kraju wielu ciekawymi czynnościami w dniu wyborów ale oddalonymi od spaceru w kierunku urny to lud, który wyemigrował z rzeczywistości, a przecież nikt nie dyskutuje o pozbawianiu ich czegokolwiek. A może i słusznie, bo sami się tego pozbawili.
Tak po prawdzie, nawet w Brazylii z obowiązkiem głosowania do 70 roku życia (za wyjątkiem analfabetów, którzy mogą, acz nie muszą), koło 25% wyborców nie pojawia się lub oddaje nieważny głos. Więc na Cud Obywatelski z zaangażowaniem politycznym na poziomie 80% dorosłych raczej nigdzie bym nie liczył, ale Polski Zwisizm to lekka przesada.
Alicjo, Markocie, są kraje, które jednak uzależniają czynne prawo wyborcze od tego, czy obywatel mieszka w kraju, czy wyjechał na wiele lat. Między innymi Wielka Brytania i Niemcy. Obywatelstwa nikt nie odbiera, prawa wyborczego też nie. Jeśli obywatel znów zamieszka w kraju, może ponownie korzystać z czynnego prawa wyborczego. Mówimy o zawieszeniu, nie o odebraniu obywatelowi jego praw.
Vesper, byla tu juz kiedys debata na ten temat. Rozne kraje roznie to ustawiaja, sa takie ktore w ogole nie dozwalaja glosowania zagranica (z wyjatkiem korpusu dyplomatycznego), inne odbieraja ten przywilej po 10 czy 15 latach (bez wizyty w kraju), jeszcze inne nie ograniczaja w ogole.
Osobiscie uwazam ze prawo glosowania powinno byc odebrane po ilus tam latach zagranica, nie tylko z powodu lepszego czy gorszego poinformowania, ale takze dlatego ze glosujacy powinien wiedziec ze osobiscie poniesie konsekwencje swoich wyborow. Juz kiedys ta moja opinia wzbudzila dyskusje, poniewaz wiekszosc Polonii ma w Polsce rodzine i czesc Koszykowiczow, z Bobikiem wlacznie (o ile pamietam), uwazala ze przez to tez ponosza konsekwencje. Uwazam ze to prawda ale takie konsekwencje sa nieporownywalnie mniejsze w stosunku do sytuacji osob mieszkajacych w kraju.
Właśnie miałam napisać o ponoszeniu konsekwencji własnych wyborów, kiedy Lisek już o tym wspomniała. Dlatego, Markot, zajady nie muszą ci się odnawiać. Nie wiem, jak bardzo zorientowani są mieszkańcy Podkarpacia, ale z pewnością doświadczają bezpośrednio polityki krajowych władz.
vesper, głowę państwa to niech sobie emigracja współwybiera. taki symbol łączności. ale egzekutywa powinna być miejscowa 😎
Ciekawa jestem, jaki byłby wynik sondażu ogólnopolskiego.
Wygląda na to, że mój organizm postanowił przespać najbliższe pięć lat. Proroczo postanowił, bo intensywnie zajmuje się spaniem już od piątku. Może kocieję? 😯
można dopisać pytanie do exit poll przy parlamentarnych 😈
O, przepraszam. Muszę zwrócić honor mieszkańcom Podkarpacia. Poszli oni bowiem do wyborów gremialnie (57 proc.), prawie jak w Małopolsce (60,9 proc.) i gremialnie zagłosowali na Dudę (71,3 proc.) Siedem województw zafundowało Wam ten pasztet.
jak by się skończyło na Dudzie i obudzonym, przewietrzonym nie-pisie, to wcale nie musi to smakować pasztetem, który akurat lubię. ale obawiam się, że to mocno optymistyczny wariant, zapewne już tu wielokrotnie przedyskutowany
Siedem województw zafundowało Wam ten pasztet.
Jestem załamana perspektywą triumfalnego powrotu PiS do władzy, ale staram się ze wszystkich sił nie myśleć o tych, którzy głosowali na Dudę „oni”. A już na pewno nie w ten sposób, że „oni nam zafundowali pasztet”. Trzeba było podjąć jakąś decyzję i część podjęła taką, część inną, mam nadzieję, że wszyscy podejmowali ją w dobrej wierze. Konsekwencje również poniosą wszyscy. Dla tych, dla których okres rządów PO był bardzo trudnym ekonomicznie doświadczeniem, głosowanie na Komorowskiego mogłoby być potraktowana jako próba zafundowania pasztetu.
Czy oni zdążą się przewietrzyć? Na razie to się chyba zapowietrzyli w szukaniu winnego przegranej i dalej tkwią w marazmie.
Vesper,
przecież to przenośnia, ten pasztet. Jeśli na Podkarpaciu głosowano w dobrej wierze, to i na Jackowie przecież też.
Zgadzam sie z foma. Ponaddto rezultaty sondazy ogolnokrajowych moga okazac sie niespodzianka, jak moglismy sie o tym przekonac w ubiegla niedziele. Czy jesli Komorowski by pozostal prezydentem to bylyby glosy domagajace sie pozbawienia prawa do glosu mieszkajacych za granica… Czy to tylko teraz, niejako za kare za niesluszne rezultaty.
Sama nie glosuje na polskiego prezydenta, ale wolalabym takie prawo miec. Paderewski, Narutowicz, ze nie wspomne o Mickiewiczu, Slowackim, Norwidzie, Gombrowiczu, Chopinie to tez emigranci. Swiety Jan Pawel II tez mieszkal za granica od 1978 roku… tez pewnie nie glosowal, ale zeby go zaraz pozbawiac prawa… Co innego w wyborach do Sejmu czy municypalnych… niech glosuja mieszkancy.
Na pomniki Snoop Dogga z nieodlaczna fajka z maryski glosuje obiema rekami.
co innego głosować na Dudę, co innego na Jarka. wiele jeszcze zdarzyć się może, tym bardziej, że czas dziania się zaczął, a bulgotanie nie opadło. co nie znaczy, że wyjdzie tak, jak by się chciało
Ktoś kiedyś zapytał, co to jest szczyt bezczelności?
I odpowiedział: Zagłosować na Kaczyńskiego i wyjechać do Irlandii 😎
Ja sobie to pytanie o wybory muszę zadawać z pewną regularnością, tzn. „czy wciąż jeszcze uważam, że…”. 😉 I na razie moja odpowiedź na swój własny użytek jest taka: w lokalnych wyborach głosuję tam, gdzie mieszkam, bo lokalna polityka to jest rzeczywiście coś odczuwanego na co dzień, na własnej skórze i sam czuję, że z tak daleka ze ściśle krakowskimi problemami tracę żywy kontakt. Natomiast w tej „większej” polityce, która jest z natury rzeczy bardziej światopoglądowa (wybiera się np. polityków albo programy bardziej w stronę lewicową lub prawicową, konserwatywną bądź liberalną, etc.), orientuję się, jak w zarozumiałości swej uważam, wcale nie gorzej od tego symbolicznego mieszkańca Podkarpacia. 😉
Inna sprawa: nie czuję się Niemcem, tylko mieszkającym za granicą (czasowo? pomysły o powrocie do kraju na czas emerytalny się zdarzały 😉 ) Polakiem, w związku z tym nigdy nie występowałem o obywatelstwo niemieckie. Mam tylko jeden, polski paszport. I on jest dla mnie jakąś formą zobowiązania, dlatego siedzę w polskich sprawach, polskich książkach, polskiej prasie, prowadzę blog po polsku i biorę udział w polskich wyborach prezydenckich oraz parlamentarnych, które dla mnie zdecydowanie są obywatelskim obowiązkiem, nie próbą urządzania komuś życia. Są również prawem i gdyby mnie go pozbawiono, nie mógłbym pozalokalnie głosować w ogóle, z powodu wspomnianego braku niepolskiego obywatelstwa. Nie byłoby Wam szkoda, że taki dobry głos by się zmarnował? 😈
Ale powyższe to jest moja prywatna odpowiedź na mój prywatny dylemat i nie twierdzę, że musi się ona stać zasadą powszechną. 😉 Na pewno jest to temat dyskusyjny i nie sądzę, żeby się tu dało znaleźć jakąś jednoznaczną i nienastręczającą żadnych wątpliwości odpowiedź, bo przy każdym stanowisku są argumenty za i przeciw, toteż ostateczne rozstrzygnięcie zawsze będzie trochę arbitralne.
za wyjątkiem analfabetów, którzy mogą, acz nie muszą Andsolu, gdzie jest zapisywana informacja o nie/analfabetyzmie obywatela i jak jest okreslany (najwyzsza ukonczona klasa?) ?
Bobiku, byś prowadził blog po niemiecku, to bym się nie mógł na nim udzielać ;p
A może warto by było spojrzeć na sprawę jakoś bardziej chłodno, bez Mickiewicza, Słowackiego i świętego Jana Pawła II zaglądających przez ramię. Izbą parlamentu odpowiedzialną za kontakty z Polonią jest Senat. UWażam, że Polonia powinna mieć prawo wybierać, być może nawet swoich własnych przedstawicieli, w wyborach do Senatu. Ale Sejm według mnie powinien być wybierany wyłącznie lokalnie.
Sehr gut, liebe Bobikchen.
Jeszcze w sprawie ponoszenia konsekwencji wyborów politycznych: nie będę się już nawet powoływał na to, że mam w Polsce rodzinę, przyjaciół, mieszkanie, bo rozumiem, że to jednak co innego, niż codzienne użeranie się ze skutkami głupich decyzji czy duszną atmosferą. Co innego wydaje mi się ważne: żyję w Europie, która coraz bardziej robi się systemem naczyń połączonych. To, co się dzieje w Grecji, ma wpływ na gospodarkę niemiecką, zmiana kursu wobec Rosji w Polsce może się odbić czkawką np. we Francji, a napór uciekinierów na Włochy wywołuje kwestię kwot we wszystkich krajach Unii. Więc w tym dalekosiężnym sensie konsekwencje moich polskich wyborów będę ponosił również mieszkając tutaj, czy w jakimkolwiek innym unijnym kącie.
Bobiku,
nie musisz (ani Ty, ani inni) tłumaczyć się, dlaczego głosujesz. Masz prawo i czynisz z niego użytek. Każdy sobie sam zdaje sprawę z motywów lub ich braku, mnie by można zarzucić kosmopolityzm, co było kiedyś poważną przyganą, a nawet oskarżeniem.
Może powróci.
W kraju (a przynajmniej w Tarnowie) zapowiadają wzmożenie patriotyczne 😎
Foma (22.58), to jest argument! Obiecuję, że w najbliższej dziesięciolatce nie przerobię Bobikowa na blog niemieckojęzyczny. 😆
Markocie, ja nie widzę moich wypowiedzi jako tłumaczenia się, tylko jako głos w dyskusji. Przytaczam te argumenty, które w mojej osobistej dyskusji samego ze sobą mnie przekonały. 🙂 Ale słucham i innych argumentów, bo za nimi też poważne racje stoją.
Szkoda tez Bobiku, ze nie mogles glosowac w Grecji! Moze by ta Grecja lepiej dzisiaj wygladala z pozytkiem dla siebie i EU!
Czemu chlodnym okiem, vesper. Przeciez szczycimy sie Chopinem, Sklodowska i Kopernikiem bez zagladania im w paszporty.
Bobiku, nie było moim celem żądanie od kogokolwiek spowiedzi z jego motywacji. Masz rację, że UE to system naczyń połączonych i konsekwencje pośrednio ponoszą wszyscy. Ostatnio w wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii wygrała partia bardzo nieprzychylnie nastawiona do imigrantów, między innymi imigrantów z Polski. Zmiana polityki wobec tych ludzi może bardzo mocno wpłynąć na los wielu Polaków, a jednak nikomu w Polsce nie przyszło do głowy domagać się prawa do głosowania w brytyjskich wyborach. Wybory w USA mocno rzutują na politykę międzynarodową, a jednak na amerykańskiego prezydenta głosują Amerykanie i nikt się temu nie dziwi.
W moim odczuciu, w kwestii głosowania emigracji, jest pewna analogia do stosunku dorosłych, mieszkających na swoim dzieci do tego, jakie decyzje w sprawie rodzinnego domu podejmują pozostali w nim rodzice. Jasne, że nadal odczuwamy więź z tym miejscem, jest nam przykro, jeśli ten czy inny mebel zostaje sprzedany czy zniszczony, ale nie oczekujemy raczej, że nasz dziecięcy pokój pozostanie bez zmian, że będziemy decydować o kolorze ścian w kuchni. Nadal to bardzo szczególne miejsce, ale kontrolę nad tym, co się w nim dzieje dobrze jest oddać mieszkańcom. Tak to widzę.
Kopernikiem zwłaszcza.
Chłodnym okiem, Króliku, bo Chopin i Skłodowska nie mają wiele wspólnego z bieżącą polityką podatkową, reformą edukacji, systemem opieki zdrowotnej, a o takie rzeczy w wyborach przecież chodzi.
Nie chodzi mi o to kto jest odpowiedzialny za kontakty z Polonia organizacyjnie, bo to mozna zmieniac co 5 minut, ale raczej akceptowac, szanowac i pielegnowac zwiazek emocjonalny diaspory polskiej z Krajem. Kto wie, moze mozemy sie czasem krajowi przydac bedac poza nim. Ale moze zgodze sie, ze po uplywie znaczego czasu, bez zamiaru powrotu, moze takie prawo do glosowania na prezydenta wygasnac.
Jestem przekonana, że polska diaspora może się Polsce przydać. Kiedyś zresztą bardzo się przydawała i ze względu na dług wdzięczności, jaki Polska młoda demokracja miała wobec emigracji, wprowadzono po 1989 roku zasadę, że mieszkającym zagranicą Polakom automatycznie przywraca się polskie obywatelstwo, jeśli sobie tego zażyczą. Z pełnią praw obywatelskich, a więc czynnym i biernym prawem wyborczym włącznie. Tylko że od tamtego czasu minęło 25 lat. Kto chciał, ten wrócił. Kto zdecydował się pozostać, pozostał.
Dla mnie polski paszport to między innymi wyrachowanie 😎
Mam książeczkę mieszkaniową z lat 70-tych i mogę ją na kogoś scedować albo nadal wykorzystać w razie, gdybym chciała zakupić mieszkanie na przykład. A kto wie, czy nie będę chciała. Z polskimi papierami dużo prościej załatwiać sprawy tego typu.
W krajach Ameryki Południowej (Chile, Argentyna, Peru) okazując się polskim paszportem wjeżdżam bezwizowo, a na kanadyjskim muszę mieć wizę, bynajmniej nie bezpłatną.
No i mając paszport polski – jestem obywatelem UE.
Obywatelstw a obywatelstw 🙄
Pomijając względy praktyczne – podoba mi się polski paszport 🙂
No, tylko niech mi nikt nie powie, że Chopek czy Skłodowska nic nie mają wspólnego z bieżącą polityką monetarną. 😆
Amerykanie np. moga glosowac na Kongress i Prezydenta mieszkajac za granica.
https://americansabroad.org/issues/voting/faq-about-voting-abroad/
Ja w Kanadzie mam milosciwie nam panujaca Elzbiete II w osobie niewybieralnego gubernatora generalnego, wiec nie musze sobie glowy lamac.
Vesper, do mnie ta analogia z pokojem dziecięcym nie przemawia. Nie umiem się w związku z wyborami emocjonalnie odnaleźć w relacji rodzice/dzieci. Relacja z krajem jest dla mnie na jakiejś zupełnie innej płaszczyźnie – aktualnej, nie zanurzonej w sentymentach (czy resentymentach).
Zdaję sobie sprawę, że dla tzw. Polonii bigosowo-pierogowej Polska istotnie może być już tylko pokojem dziecinnym, ale w końcu trudno przed wyborami sprawdzać, kto jest z jakiej grupy wyjechanych i na tej podstawie prawo do głosowania dawać lub zabierać. Dlatego napisałem, że ostateczne rozstrzygnięcie zawsze tu będzie trochę arbitralne, bo ogólne (a nie może być inne) i faktycznych różnic nie będzie uwzględniać.
To prawda, Bobiku. W tę, czy w tamtą, arbitralne i nieuwzględniające różnic być musi.
Dlatego ja, jako pies praktyczny, zadałbym praktyczne pytanie: czy lepsze jest dla kraju, żeby nie dać Polonii wpływu na polską politykę, czy przeciwnie, większą (a zarazem bardziej opłacalną) wartością jest podtrzymanie w wyjechanych przekonania, że nadal są obywatelami i są krajowi potrzebni nie tylko po to, żeby wykupić bilety na występ polskiego artysty albo wziąć udział w jakiejś zbiórce. Niestety, praktyczność tego pytania chwieje się nieco wobec faktu, że odpowiedź może być trudno ująć w twardych, liczbowych danych. 😉
Szwajcarzy mieszkający na stałe za granicą mogą brać udział w wyborach szwajcarskich lokalnych i parlamentarnych oraz referendach, jeśli się zarejestrowali w odpowiednim konsulacie i wybrali gminę, w której będą głosować (listownie). W tej gminie muszą co 4 lata meldować swój zamiar głosowania. Jeśli odnowienia meldunku zaniechają, tracą prawo do udziału w wyborach.
Posiadaczom podwójnego obywatelstwa zwraca się przy okazji uwagę, że udział w głosowaniach szwajcarskich może pozbawić ich obywatelstwa kraju pobytu (w niektórych krajach są takie przepisy).
Gmina przysyła materiały do głosowania bezpośrednio, bez pośrednictwa placówki dyplomatycznej. Odesłać trzeba na własny koszt 😎
Lokalsi poczcie nie płacą.
Króliku, ja też uważam, że Grecy mądrze by zrobili, gdyby pozwolili mi głosować i na to konto podrzucili mi trochę pasztetówki wyborczej. 😎
Może być z ryb i owoców morza, bo co jak co, ale to miewają znakomite. 😈
Króliku,
niedawno słyszałam dyskusję o tym, co po miłościwie panującej Elżbieta II, bo kanadyjczycy raczej nie chcieliby, żeby Karol nam panował, nieważne, jak miłościwie 😉
Pamiętasz referendum sprzed lat? E II nie miała nic przeciwko temu, żeby, jeśli taka będzie wola obywateli, ustąpić jako nasza głowa. Naród zagłosował przeciwko ustąpieniu no i utrzymujemy tego grubego kota (czasami kotkę) za nasze pieniądze wcale niemałe.
Teraz takie referendum byłoby nie fair, myślę, wobec mocno posunietej wiekowo Elżbiety II.
Co prawda Królowa Matka dłuuuugo żyła i może nam przyjdzie jeszcze sporo poczekać 😉
lisek, w kwestii gdzie jest zapisywana informacja o nie/analfabetyzmie obywatela i jak jest okreslany (najwyzsza ukonczona klasa)? mogę zapewnić, że nie ma oficjalnego czyli prawnego kryterium analfabetyzmu, przynajmniej na poziomie Konstytucji, ale mimo tego była przyjęta w 1985 roku poprawka konstytucyjna uprawniająca ich do głosowania. Nadal nie są wybieralni na wszelkie stanowiska z wyboru i bywały chryje z podejrzeniami, że gość (nawet raz o posła federalnego poszło) był analfabetą i wymagano przed dyplomowaniem go, by dowiódł, że coś tam jest w stanie napisać i przeczytać.
A analfabetów jest sporo, w 2010 doliczono się ich 8 milionów. W praktyce przy ubieganiu się título eleitoral (dokumentu wyborcy) jeśli potrafi podpisać się i wie gdzie, to nawet nie zostanie nigdzie zarejestrowany jako analfabeta. Czyli w dużej mierze jest to wyznanie „nie umiem podpisać się”. Gdy tego nie potrafi, prawo wyborcze przewiduje, że podpis może być zastąpiony odciskiem palca — a w wielu miejscach technika biometrii na usługach trybunałów wyborczych już umożliwia rozpoznanie osoby bez brudzenia palca, ale musi umieć radzić sobie z cyframi, by w elektronicznej urnie wybić numer kandydata (a wtedy pojawia się w monitorze zdjęcie).
Ano nie samymi osmiornicami, oliwa, serem feta, cytrynami i tymiankiem Olimp zbudowano, ale to bylo dawno, dawno temu.
Jak Kraj zadecyduje tak bedzie, ale ja bym trzymala diaspore blisko i pod zyczliwym okiem. Szczegolnie tych, ktorzy tej wiezi wciaz pragna i potrzebuja, choc los, a czesto i przypadek sprawil, ze mieszkaja poza krajem.
Zastanowiłem się jeszcze nad argumentem z 23.23, że choć UE rzeczywiście jest systemem naczyń połączonych, to nikomu w Polsce nie przyszło do głowy domagać się prawa do głosowania w brytyjskich wyborach. No, nie wiem, być może mieszkającym w Polsce Brytyjczykom (są tacy!) by przyszło. 😉
Nie zapominajmy, że rzecz w dużej mierze obraca się wobec spraw bardzo subiektywnych: czucia się – np. Anglikiem, Francuzem, Polakiem, itd., poczucia – np. odpowiedzialności za wynik wyborów, poczuwania się – np. do obywatelskich obowiązków, etc. Jedni emigranci swoją polskość będą widzieć już tylko na płaszczyźnie kulturowej, a praktyczną obywatelskość będą odnosić do kraju zamieszkania. Inni mogą zżyć się z nowym miejscem zamieszkania kulturowo, ale zarówno swoją kulturowość, jak i obywatelskość, definiować podwójnie – i tu, i tu. Różne mogą być opcje i mnie się nie wydaje, żeby to było źle, dlatego ja osobiście to prawo wyjechanych do głosowania bym zostawił. Ale gdyby w Polsce odbyło się w tej sprawie referendum i mój pogląd by przegrał, chyba bym się nie leciał zaraz wieszać. 😉
Hmmm, a może w ogóle prawo wyborcze powinno wynikać z deklarowanej przynależności? Powiedzmy, że ktoś mieszka w Polsce i tu chce głosować, ale jest obywatelem Hondurasu. Tu jednak płaci podatki, prowadzi firmę. A z kolei jego żona jest z Norwegii i tam zamierzają za jakiś czas posłać dzieci do gimnazjum. Deklarują więc, że będą głosować w Polsce i w Norwegii. Może podejście do demokracji przedstawicielskiej w ogóle trzeba przemyśleć? To, które obecnie obowiązuje chyba zaczyna się starzeć.
Alicjo, Imperium brytyjskie jest wciaz jeszcze w procesie rozpadu, ostatnio nawet i od wewnatrz. Jesli Szkocka partia separatystyczna ma prawie wszystkie mandaty w brytyjskim parlamencie, to Irlandia Pln. nie bedzie dlugo czekac na swoja kolej…
Kanada pewnie wreszcie kiedys stanie sie republika, bo coraz wiecej jej mieszkancow, ze wzgledu na strukture emigracji, nie ma zadnego zwiazku z Krolowa. Ja mysle, ze przed nami w kanadzie bedzie Australia albo Jamajka.
Piszac o referendum chyba mialas na mysli referendum o separacji Quebecu. Jasne, ze Elzbieta II nie mialaby tam czego szukac, nawet jesli by chciala. Ja ja zreszta darze ogromna sympatia i szacunkiem, z wyjatkiem kapeluszy. Niech nam panuje i zyje 150 lat!
Ja tu już kilka razy o tym pisałem, że nasze (nie tylko „nasze polskie”) przywiązanie do narodu w sensie etni oraz do monokulturowej samoidentyfikacji robi się anachroniczne i odjeżdża od coraz bardziej wielokulturowej rzeczywistości, toteż bardzo jestem za generalnym przemyśleniem sprawy przynależności. 😉 Bardzo by mi odpowiadał np. tylko jeden paszport, ale unijny lub w podobie, nie nacjonalny. Bo wprawdzie nie umiem poczuć się na tyle Niemcem, żeby Polaka w sobie formalnie zlikwidować (tzn. zrzec się obywatelstwa), ale najchętniej to bym tego wszystkiego zbyt detalicznie nie definiował, gdyby była taka prawna możliwość. 😉
Ale nie jestem tak całkiem naiwny, żeby nie widzieć i niebezpieczeństw takiego podejścia. 🙄 Dobrze się mówi, zlikwidować podziały, ale gdzie mieliby Polacy uciekać, gdyby w całej Europie wygrał, powiedzmy, Korwin czy Braun? 😯
Ślepia się już lekko kleją… dobranoc. 🙂
Spij spokojnie, Bobiku i nie trap sie, bo juz tam twoja Angela wespol wzespol z Francja formuluja blizszy, specjalny, zwiazek. Chyba na takie wlasnie okolicznosci.
Dzień dobry 🙂
kawa
Króliku,
nie chodzi mi o referendum w Quebecu w sprawie separacji (1995 bodaj), temat był ściśle określony i nie miał nic wspólnego z monarchią. Głosowali tylko mieszkańcy prowincji Quebec i o ile dobrze pamiętam, jakimiś niewielkimi procentami wygrała opcja przeciwna separacji.
Mówię o czymś innym, pogrzebałam w googlach, bo pamięć bywa zawodna, otóż w sprawie monarchii nie było referendum, ale sondaż, pamiętam, że w 2002 roku była szeroka, ogólnokrajowa dyskusja na ten temat. Zresztą, temat odżywa co jakiś czas, podobnie jak sprawa separacji Quebecu.
http://www.cbc.ca/news/canada/canada-s-constitutional-monarchy-1.911958
Moim zdaniem więzy Kanady z tronem brytyjskim to przeżytek zupełnie do niczego nam niepotrzebny. I kosztowny.
Wracając do paszportów, kanadyjski też mi się podoba i muszę powiedzieć, że właściwie czuję się i Polką, i Kanadyjką. Żyję tu dłużej niż w Polsce, przyzwyczaić się wcale nie było ciężko (w końcu wybrało się ten kraj!), no i w tym pięknym kraju żyje się bez obawy o jutro w sensie kataklizmu ekonomicznego czy politycznego, jest stabilnie.
Chociaż wszystko może się zdarzyć.
Dzień dobry Irku – a mnie dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
Do czego to podobne, żeby psatrapa sam musiał podawać kawę? 😯 Nie wiem, czy ta cała demokracja to rzeczywiście taki dobry ustrój, jak w niektórych gazetach piszą. 🙄
Trudno, jak mus, to mus, ale przynajmniej się trochę podzielmy robotą. 😉 Kawę ja przynoszę, ale kawiarnię sami sobie wybierzcie. Kocią, psią, ptasią, gadzią, kozią, króliczą…
Dzień dobry 🙂
Kawę podał Irek (7:18), to herbaty zbrakło, więc się zbytnio nie sróż, Psatrapo 😉
Zakwitły pierwsze nasturcje, z tych, które wysiałam w kwietniu do skrzynek 😆
Dzień dobry, Bobiku 😀
Można zamówić przez telefon, ale zanim się tam obudzą… 🙄
oj, widać że Bobik dał się porwać nowemu. kawiarnia ptasia, rybia, płazia i ssasia… 😕 a stare bary, herbaciarnie i czajnie już sru z listy propozycji. no ale może to i słuszne podejście. dawni i może kiedyś zasłużeni do albumów, a nowi na deskorolki, czy raczej smartfony, bo deskorolki niby są, ale to już żaden wielki symbol młodości. smartfony zamiast dłoni też już może nie 🙄
ale ja w sumie nie o tym, tylko chciałem się podzielić „Erratą” z nowej płyty Lao Che.
W okieneczko puk, puk, puk,
Czy to żuk? Nie to Bóg.
A z nim ta wieść,
I jej treść.
Mogło nie być puk, puk, puk.
Mógł być żuk to, a nie Bóg.
Na co komu taka wieść?
Weź i wieść tę w głowie zmieść.
Pan ma Brata.
Errata.
Miał pan Brata.
Pretensje rościłem:
– Oddajcie Brata!
– Niech Pan sobie Bratem głowy nie zawraca,
Zakończył misję, a z panem tak zawsze,
Pan to by chciał wszystko na zawsze.
Pan ma Brata.
Errata.
Miał pan Brata.
Chodzą po świecie siurpryzy i psocą,
Kolbami nocą w drzwi ludziom łomocą.
Niemoc goni niemoc, ale pomiędzy:
Wszystkie kolory tęczy do urwy nędzy.
Choć i muzyczka też niczego sobie https://www.youtube.com/watch?v=uGYZkMQaZxc
Ojej, przepraszam najmocniej Irka za przegapienie kawy. 😳
W ramach ekspiacji zaraz poleciałem po herbatę. 🙂
A po przyniesieniu herbaty biegłem tropem wskazanym przez Fomę i znalazłem kawałek Lao Che, który, muszę uczciwie przyznać, zrobił na mnie wiele większe wrażenie niż Errata:
https://www.youtube.com/watch?v=IaDSid-zUgs
Dzień dobry! Kawa i herbata za mną. Poza tym przesympatyczny (nie żartuję) telefon z urzędu skarbowego, który wyjaśnił co mam zrobić by wyprostować sprawę – będzie trochę chodzenia po urzędach, ale złożę korektę i wygląda na to, że nie będę musiała oddawać pieniędzy z powodu braków formularza w PIToleniu. Znów przepraszam za prywatę, ale skoro już temat zaczęłam. Sympatyczny i pomocny Urząd Skarbowy!
Ze spraw publicznych: słyszałam dziś komentarz w Trójce (radio), że PO zachowuje się jak bokser, który dostał między oczy i nie wie co się dzieje. Rzeczywiście wydaje się, że wykonuje jakieś dziwne ruchy i bredzi, na przykład, że „nic się nie stało” oraz, że „przegrał Komorowski, a nie Platforma”. Jak nie dojdą do siebie na czas, to czarno widzę przyszłość tej partii. Jako jej wierny wyborca jestem coraz bardziej zażenowana występami publicznymi jej przedstawicieli w ostatnich dniach.
W liceum zacny historyk (Pan H., Bobiku pamiętasz go?) rozpętał dyskusję na jednej z pierwszych lekcji: kto tworzy historię: „masy” czy jednostki? Jaka jest rola jednostek w historii? Był to śliski temat w tamtych czasach: doszliśmy do wywrotowego wniosku, że przywódcy odgrywają kluczową rolę. Liderze Polski liberalnej, demokratycznej, niezależnej, nowoczesnej, racjonalnej, jaką dzisiaj masz twarz? Rozglądam się i nie widzę…
Bobik, a nie to? 😀
https://www.youtube.com/watch?v=bqCfPz0LThs
„Wojenka” na tej płycie zmienia wszystko. Zacząć od niej, to pominąć wszystko inne (choć Znajda i Tu może by się jakoś zza ramienia pokazały..).
A propos wspomnień szkolnych, tym razem o Dudzie-graczu:
http://www.fakt.pl/polityka/nauczycielka-o-dudzie-byl-jak-budyn-z-soczkiem-wspomnienia,artykuly,537630.html
„Wojenka” jest ostatnio ftanaście razy dziennie puszczana w radiowej Trójce.
Bobiku, ten utwór Lao Che potrzebował tylko 3 tygodnie by dostać się na pierwsze miejsce listy przebojów Trójki. Też byłam poruszona, gdy go pierwszy raz wysłuchałam. Polecam Ci jeszcze inny ich utwór z ostatniej płyty, troszkę pogodniejszy na odmianę
https://www.youtube.com/watch?v=L8cxHoNads4
Wydało się, słucham nałogowo Trójki 🙂 i wcale się tego nie wstydzę 😉
O! Widzę, że nie tylko ja słucham Trójki. Jak miło 🙂
Do kawy i herbaty … i nie mylić z fomą 😉 http://technologie.gazeta.pl/internet/1,145345,17981215,FOMO__czyli_jestem_niewolnikiem_powiadomien.html#BoxVidImg
Taka gmina 🙂
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,17988435,Wybory_prezydenckie_2015__Tylko_tu_wygral_Komorowski_.html#BoxLokLubImg
To już wiem, gdzie się przeprowadzę na emeryturze. Żadnych zachodów.
(11:17) Do klikniecia myslalam ze mowa o Lao-Tze 🙂
Powędrowałam za linką od Polatuchy i znalazłam to:
http://www.fakt.pl/polityka/prof-milewska-duda-zbierala-podpisy-dla-syna-na-uczelni-,artykuly,535380.html
Nieprawdą jest, że mamuśka Dudy nie wiedziała, jak twierdziła Sympatyczka, że podpisów zbierać nie wolno. Sama podkreślała, że wie iż nie wolno, ale synuś ją tak ładnie prosił. Fuj!
Wczoraj wrzucałam o FOMO 😆
Myślę, że każdy z nas już to ma 😈
😳 Coś mi się wydawało że byłem już powiadomiony o FOMO
Na mojej prywatnej liście przebojów Lao Che jednak „Wojenka” pozotanie na pierwszym miejscu, chociaż kumotryzm nakazywałby poprzeć „Jestem psem”. 😉
Bardzo się cieszę, że kontakty Zwyczajnej z fiskusem okazały się tak owocne. 🙂 Przede wszystkim ze względu na Zwyczajną, ale trochę i dlatego, że w takich punktach, jak stosunki obywatel-urząd/instytucja bardzo dobrze widać, czy w państwie coś się zmienia – na gorsze lub na lepsze. Z własnego krakowskiego doświadczenia ostatnich lat też mogę potwierdzić, że o ile zetknięcia ze służbą zdrowia były wysoce niezadowalające, o tyle w urzędach odkrywałem, ku swemu wielkiemu zadowoleniu, nową jakość. Urząd przyjazny, kompetentny, szybki, z którego wychodzi się z uśmiechem, to nie jest coś, do czego przyzwyczaił mnie PRL. 😎
Pana H. (nie wiem, czy jeszcze żyje?) oczywiście pamiętam, bo jego chyba nie da się nie pamiętać. 🙂 Nauczyciel historii, który w czasach komuny konsekwentnie upierał się przy tym, że uczeń ma myśleć sam, a nie wierzyć w to, co mu do myślenia podano po linii i na bazie, oryginał i swojościeżkowicz. Bardzo na mnie wpłynął, choć tylko rok mnie uczył (i był wychowawcą mojej klasy).
Ale za wiele o moim liceum nie chcę, bo tu ostatnio o tym było w kontekstach, które ze Zwyczajną nie miały nic wspólnego i nie chciałbym, żeby się z nią jakoś tam zmieszały. 😉
O kurczę, z tym zbieraniem podpisów dla syna, na jego prośbę, przy pełnej świadomości, że tego robić nie wolno, to jest rzeczywiście skandalissimo. 😯 Ale o takich rzeczach trzeba było łomotać podczas kampanii, bo teraz to już musztarda po obiedzie.
Doro, listonosz zapukał 😉
Też się cieszę ze Zwyczajną. Z tych samych powodów co Bobik 😎
Zmoro, no właśnie. Prawnik prosił mamusię o zbieranie podpisów na AGH, dobrze wiedząc, że dla kariery naraża ją tym na łamanie prawa. Ciekawe, co będzie dalej.
dalej będą podpisy na UJ-ocie…
tak mnie wczoraj na chwilę naszło zastanowienie, czy wygrana elekcja zmazuje winy sprzed (co w stylu „więcej grzechów nie pamiętam, ale chętnie je skasuję w pakiecie”). i wyszło mi, że nie powinno kasować, bo z jakiego względu, ale wyszło mi też, że w ocenie wygranego kasuje jak najbardziej. a potem zastanowienie się rozmyło tak szybko jak przyszło…