Bajka o kandydacie na króla
Po krótkim parciu na szkło i wyborczych bólach,
gdy jęczał elektorat kurczem nagłym zdjęty,
urodził się Polakom kandydat na króla –
swój chłop, bo miał od razu wysokie procenty.
Gadał, jak po procentach pół narodu gada –
że klęska, kondominium, że złodzieje wokół,
że brak tych… panie… JOW-ów to straszna jest wada,
a jak zmieni się władza, będzie święty spokój.
Że jak nie ma programu, to właśnie jest cacy,
że imigrant się na nic krajowcom nie przyda –
z otwartymi gębami słuchali rodacy,
bo dokładnie po myśli ich prawił kandydat.
Znów procenty mu rosły i słupki w sondażach,
znowu jakimś potrzebom wychodził naprzeciw,
a im więcej bzdur skrajnych w natchnieniu wytwarzał,
tym mu bardziej ufali dorośli i dzieci.
Cóż, że król ma być mądry, nie stoi w ustawach,
ani że ma myśleniem na miłość zasłużyć,
dureń może wielbiony być z lewa i z prawa,
albo miś, co rozumek ma całkiem nieduży.
Lecz że happy end zawsze jakiś znaleźć da się,
można bajkę szczęśliwie zakończyć tak oto:
ten kandydat na króla dojść musi po czasie
tam, gdzie każdy król w końcu dochodzi. Piechotą.
W Polsce, Andsolu, do greckiego „honoru i ojczyzny” na transparentach dojdzie jeszcze „Bóg” 🙁 .
Grecki specjalista od gier ogłosił swoją dymisję po tym, jak jego apele do narodu zostały uwieńczone sukcesem.
Moralność jest mu najwidoczniej całkiem obca 🙁 .
Dzień dobry 🙂
Grecki specjalista od pogrywania w gumki spakował się ponoć już w piątek i do wyników referendum zaczekał tak dla picu, żeby mieć jakiś pretekst. A tak naprawdę pewnie szukał tylko okazji do wymiksowania się z mocno niekomfortowej sytuacji, w którą sam wpakował siebie, Grecję i Europę. 👿
Rozdęte ego przy równoczesnej sporej politycznej naiwności to fatalne kwalifikacje na ministra, nawet jeśli w swojej dziedzinie naprawdę jest wybitnym specjalistą. 🙄
Ja myślę, Bobiku, że to było od od dawna w strategii Grecji zakotwiczone ;-( .
O tylko zyskał, będzie teraz rozrywany, żadnej odpowiedzialności przy tym nie ponosząc. Niech się następca martwi. Również za wewnętrzne długi Grecji, które w czasie jego rządów rosły w zstraszającym tempie.
Ponowne uruchomienie tv państwowej, bo przecież trzeba mieć własną tubę propagandową, też zapewne kosztowało niemało.
Do końca maja rząd grecki nie zapłacił 2,6 miliardów zobowiązań wobec dostawców różnych usług dla rządu, powodując bankrutctwo wielu dostawców i poddostawców. A ściągalność podatków była o 0,6 miliarda niższa.
W międzyczasie suma ta jest zapewne dużo wyższa.
Tak oto lewicowy rząd doprowadza do nędzy własny naród, którego dobro na sztandarach swoich wypisał 🙁
Do tego należy doliczyć niespłaconą ratę do IWF 1,6 miliarda i niespłaconą ratę do Centralnego Banku Grecji 460 milionów.
To nie jest lewicowy rząd, tylko populistyczny. I ja protestuję przeciwko zanieczyszczaniu moich lewackich szeregów populistami! 👿
No co ja na to mogę, że oni sami określają siebie jako marksistów, Bobiku.
W Syrizie trzeba składać reklamację 😉
Rzad Grecki niewiele po takim wyniku referendum moze juz negocjowac… Ale tez nie jest to rzad, ktory moglby serio i konsekwentnie wprowadzac konieczne reformy… Bedzie to musial zrobic nowy rzad. Oby nie jakas junta, bo to Grecy tez juz przerabiali!
Tymczasem hej ho hej ho!
No dobrze, nie zanieczyszczajmy byle czym lewackich szeregów. Nie znam się, bo mam co innego do roboty niż studia grekoznawcze, tylko tak słyszałem od specjalisty, że grecki premier zapisał się do greckiej partii komunistycznej jeszcze w szkole i był bardzo aktywnym młodym towarzyszem. Materiał do przemyślenia, jak mawiał Stirlitz. Stirlitz weźmie pod uwagę też to, że młody towarzysz już się nie załapał wtedy na pieniądze z Moskwy. Stirlitz zastanowi się, czy ów dzielny człowiek całkiem zrezygnował z marzeń o pieniądzach z Moskwy. 😎
W samej rzeczy, precz z lewackich szeregów z takimi. A jak już wszystkich wyrzucić, to w szeregu zostanie co dziesiąty. I dobrze. 👿
To ja się pytam, gdzie jest Krugman i spółka?
http://natemat.pl/147683,nie-tylko-grecja-bankrutuje-portoryko-ma-niesplacalny-dlug-waszyngton-odmawia-pomocy
Czuję w tym rękę Paradoksa: Zmora, Wódz i inni tutejsi prawacy muszą być żywotnie zainteresowani jakością naszych szeregów, ponieważ z zewnątrz są widziani i opisywani jako członkowie jaczejki ewidentnie lewackiej. 😈
A jednym z warunków utrzymywania tej jakości jest właśnie dbanie o to, żeby się byle kto nie wdarł i nie zaczął jej obniżać. Zwłaszcza takie różne niby-lewice okropnie się palą do tego, żeby nam się chytrze wśliznąć, zanieczyścić, a potem na dodatek nie uciec! 👿 Więc pilnujemy jak bramkarze i Tsiprasa do klubu nie wpuszczamy, nawet gdyby zaczął chlipać krokodylewymi łzami, puszczanymi tylko z jednego, lewego oka. 😛
Już my tam sami najlepiej wiemy, kto Prusak, a kto lewak. 😎
A tak bez żartów, to byłbym ostrożny z trzymaniem wrażliwości na sprawy socjalno-bytowe w jednym z worku z czymkolwiek, co ma jakieś związki z partiami komunistycznymi. Nawet z tymi poczciwymi, zachodnimi, pełnymi użytecznych idiotów (chociaż grecka partia akurat do nich nigdy się nie zaliczała). Tylko tyle, żeby z prawaka nie awansować na faszystę. 😎 😉
Ach, bo ja jestem centrolewicowa, z przewagą lewicowości, ale nie kosztem ludzi i obietnic bez pokrycia, na które ludzie lecą, jak muchy na lep.
I Krugman, którego z dużym zainteresowaniem czytam wkurzył mnie obecnie okropnie skacząc z radości po ogłoszeniu wyników greckiego referendum.
Nie cierpię populistów, a ci wszyscy ekonomiści mają przerośnięte ego i lubują się głównie w autopromocji, nie bacząc na skutki i o odpowiedzialności za własne słowa zapominając 🙁
A przecież Portoryko byłoby świetnym poletkiem doświadczalnym dla teorii amerykańskich noblistów( łatwiejsze do ogarnięcia ze względu na niewielką ilość mieszkańców) i gdyby odniesiono tam sukces, to można by zaaplikować lekarstwo innym krajom.
Ja celowo zacząłem dziś podkręcać to lewactwo i prawactwo ad absurdum, bo to świetny przykład sytuacji, w której ten tradycyjny podział ni dudu się nie sprawdza, a wręcz przeciwnie, prowadzi do pomieszania z poplątaniem. Można go jeszcze używać do opisu historycznego, a na bieżąco w charakterze skrótu myślowego, kiedy wszyscy – naprawdę, nie na wydajemisia! – wiedzą, o co faktycznie w rozmowie biega, ale poza tym jego użyteczność jest coraz bardziej taka sobie. No, chyba że na jaja, to wtedy bardzo duża. 😈
No, no. Paradoks nawet jak się nie odzywa, tylko ukradkiem śledzi i uczestniczy w sposób bierny, wpływa. I to jak. Natomiast co do moskiewskiej kasy, coś jest na rzeczy. Przed referendum słyszane były tu i ówdzie na ateńskiej ulicy głosy, że na pokrycie zobowiązań mogą być nawet pieniądze z Moskwy. W tym wszystkim tylko jedno jest wątpliwe. Czy dla celów czysto propagandowych Kreml będzie chciał i mógł zasilić budżet grecki na tyle, żeby pomóc im się wygrzebać z takiego doła.
Żeby pomóc się wygrzebać skutecznie, to Putin musiałby oddać wszystką gotówkę i jeszcze zastawić Syberię u Chińczyka (co i tak niedługo pewnie zrobi, tylko że nie dla Greków). Co innego dać parę miliardów i głośno o tym krzyczeć, to zawsze może, a zwyczajowe 30% od tej kwoty na pewno pomoże urządzić się towarzyszom greckim, ich rodzinom i kolegom z wojska. 😈
Co do przerabiania Lisa na Białorusina, to stara i wypróbowana technika (Bierut na Żyda) ubecji — jakieś zgredy z SB dorabiają do swoich emerytur robótkami dla Prawdziwych Polaków.
Przy czym dodać należy, że zapewne Putin zna finansową sytuację Grecji dużo lepiej niż sami Grecy, o UE i USA nie wspominając 🙂
Tylko okropne jest to, że teraz przerabianie nie ogranicza się do prawicowych szmatławców, ale wlazło do wiki, która jest przez znaczną cześć ludzi traktowana jako wyrocznia, prawdę absolutną głosząca 🙁
Lekkie zamieszanie terminologiczne w sprawie lewicy i prawicy znika jeśli zapamiętamy parę prostych zasad. Ale najpierw wyjaśnienie skąd kłopoty. Otóż na prawicy była zawsze tendencja lewicowa i nawet opisywała się jako leprawica, ale trapra (tradycjonalna prawica) strasznie to obśmiała, mówiąc, że lepra nie tylko nie zna języków ale i jest nieprzyjemna w oglądzie. Więc nastąpiło przesunięcie w stronę centrum, dlatego oburzone centrum się oburzyło, wybrzuszyło i nastąpiła inwersja nazw przy zachowaniu wartości. W konsekwencji ekstrema dokonały inwersji wartości bez zmiany nazw i dlatego obecnie prawica używa języka więziennego a leliblewica knajpowego.
W następny odcinku tak resztę wyłożę, że już się więcej nie podniesie.
Nie pierwsza to moja próba ugładzenie i wyprasowania terminologii, się nie chwalący ale już przed ośmiu laty przedłożyłem rodzimy słownik polityczny i — oyez, oyez, oyez — ciągle jest świeży i młody.
Andsol
Nie mam wątpliwości co do świeżości i aktualności, ale „miesoogórek” był proroczy.
Jako miłośniczka gier półsłówek preferuję wolę ludu…
Przepraszam, ja tu gościnne, bo widać napisałam coś takiego, że u Adamczewskiego nie przechodzi, a chciałam Helenie dać znać, ona w końcu z Krzyśkiem Pszenickim pracowała, świat jest jednak okropnie mały, ależ to był przystojny facet 🙂
Chaliera, wpis mi zjadło, coś się nie podobało? a już się rozbestwiłam i przestałam kopiować, co napisałam, widać przedwcześnie.
Heleno, w skrócie, bo drugi raz już tego samego nie napiszę: chciałam sobie przypomnieć ślubowanie „walterowskie”, zupełnie inne niż ślubowanie ZHP i nie jestem go pewna, oprócz zakończenia „ślubuję sprawy/dobro zastępu stawiać ponad dobro własne, sprawy drużyny ponad sprawy zastępu, ….. a ideę komunizmu ponad wszystko”. Zaczęłam w pamięci szukać ludzi, którzy by je mogli pamiętać i nagle się okazało, że koło mnie jest pusto, jedni odeszli, inni już dawno wyjechali. Pierwsza nasza zastępowa Kajka Danczewska dość szybko nie miała czasu, co zrozumiałe, nasza drużynowa „Bajbus” też gdzieś się rozpłynęła, przyboczni Krzysiek Pszenicki, Jurek Sarnecki wyjechali, jeden w BBC, drugi w Sztokholmie.
„ale przyjaźń pozostanie, w naszych sercach będzie tkwić,
hej, obozie walterowski, nie zapomni ciebie nikt”
https://www.youtube.com/watch?v=3vh2mY4uAJo
P.S. Jak przystało na ideowców, ślubowaliśmy na stokach Cytadeli.
Warto obejrzec te zdjecia 🙂
http://news.yahoo.com/pair-lions-kept-pets-gaza-family-en-route-151436542.html
Już wiem kto wcisnął Ogórek w politykę 😈
Andsol, udostępniam
Dobry wieczór 🙂
Wróciliśmy, spróbuję doczytać ze zrozumieniem 😉
Nie widziałam, co zrobiono z tą Lisową notą Wiki, ale teraz jest OK.
Rzecz w tym niestety, że na Wiki poprawki może robić każdy. A więc także ten, co ma złą wolę 🙁
Każdy może edytować Wiki – ale też nie da się tego zrobić bezśladowo, więc T. Lis może – przy współpracy administratorów, której nie sądzę by mu odmówiono, do wrednego „redaktora”
…dotrzeć. (gdzieś mi zginęło słowo w poprzednim komentarzu).
Kochani,
Kanikuła, taka psia gwiazda, czas najwyższy przejrzeć frondelka:
„Terlikowska: Matka uczy żyć, a ojciec umierać”
„Czarnuszka. Leczy wszystko oprócz śmierci”
„Jak przypodobać się mężowi. Porady”
„Polsce jest potrzebny egzorcyzm. Rząd z radością depcze prawa Chrystusa”
„Grexit? Putin zaciera ręcę”
„Terlikowski: Brawo Grecy!”
„Czarnecki: Grecja utonęła, Polskę właśnie topią”
„Smutek powstaje przez niezaspokojenie cielesnego pożądania”
„Jak ludzie stają się homoseksualistami. Świadectwo lesbijki”
„Terlikowski: Jak liberalne elity zniszczyły księdza Lemańskiego”
„W TVN rewolucja. Przyjeżdża prawniczka nowego właściciela i pyta: „Czy wy tu należycie realizujecie dziedzictwo św. Jana Pawła II?” – podaje dobrze poinformowane źródło. W redakcji konsternacja.”
„Terlikowski: Duch soboru negatywnie zweryfikowany”
„Czy duży koń zostanie senatorem?”
„Oto, co może diabeł. Stopnie dręczeń diabelskich”
„Rowiński: Nie taki Franciszek ekologiczny, jak go malują”
„Arogancja aż po grób. Ginąca PO wciąż gardzi Polską”
„Liberałów, jak dżihadystów – wydalić z Polski”
„Nawracajmy Żydów miłością!”
„Buzek nawrócił się: przechodzi z PO do Gowina”
„Ks. Kowalczyk: Dość totalitaryzmu, czas na wojnę z gender!”
A na koniec jeden tytuł, który spodobał mi się słowotwórczo:
„Kolejna rzeź nagraniątek nadchodzi”
Tetryku, wandalizowanie wikiartykułu o Lisie rozpoczęło się 2 lipca przez anonimowego (IP) internautę ze wskazaniem źródła na ten paszkwil. W angielskojęzycznej wiki było (nie wiem, jak jest teraz, bo dawno nie edytowałem) tak, że wpisy anonimowych użytkowników nie są publikowane, o ile nie są przejrzane przez zarejestrowanych redaktorów, w polskiej każdy może – niestety – wszystko (miedzy innymi dzisiaj przez 10 minut wisiała na wiki informacja, że Lis jest homoseksualistą). Po skasowaniu, kolejny redaktor (tym razem już nieanonimowy) ponownie powiesił informacje o rodzicach Lisa, tym razem z powołaniem się na „Resortowe dzieci”. W końcu (dziś, 15:10) ktoś z administratorów poszedł po rozum do głowy, posprzątał wandalizmy i zablokował (a w zasadzie ograniczył) czasowo możliwości edycji hasła.
Po wyegzorcyzmowaniu radosnego rządu, ruszy krucjata przeciw smutnym? Udiablenie Franciszka – urocze. I nie mogę się doczekać na porady dla mężów.
Już północ, a ciągle gorąco. Przelotne chmurki tylko powdzięczyły się na zachodzie, i poszły sobie niewiem gdzie – mam nadzieję, że nie na zawsze. Zaczyna mi wysychać sad, jabłonie zrzucają liście. Na dobranoc przeczytałam dzisiejsze wpisy i zrobiło mi się trochę smutno, i trochę straszno.
W nadziei, że to rano przeczytacie, załączam coś na dobry początek dnia (trochę śmiesznie, a trochę straszno – bezkonkurencyjna w tym utworze Stanisława Celińska 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=xKAJcRzHyps
Doczytałsm 🙂
O Wy, labidzący! W tych koszmarnych upałach ganialiśmy z panem mężem wybitnie aktywnie, z radością i do upadu 🙄
Dobranoc 🙂
Rzadko namawiam do czytania dluzszyg esejow, ale ten wyjatowo, Andrzeja Koraszewskiego:
http://www.listyznaszegosadu.pl/listy-do-pani-z/gabinet-krzywych-tozsamosci
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Porozmawiamy? 😉
http://boberzkonfitura.blog.onet.pl/2015/07/06/debata/
Dzien dobry 🙂
Herbata
Dzień dobry, kawa, herbata, a najchętniej deszcz. Zeschło mi pół „New Dawn” rosnącego w miejscu bardzo reprezentacyjnym, a teraz jeszcze, z wczoraj na dziś, uwiądł mi Jackmaniak w pełni kwitnienia. To się chyba nazywa „efekt generalski”?
Z porannej prasówki, ubawił mnie komentarz:
Znam ten ból Babilasie 🙁
Dzień dobry.
Najbardziej mi pasuje herbata podana przez Liska.
Co do JK. W czasach dawno dawno temu na okładce jednego z tygodników zamieszczono rysunek generała. Określonego jako Trójjedniak. Kto zabroni prezesowi? A ponieważ wydaje się generałowi zazdrościć, dołoży sobie jeszcze jedną funkcję: prymasa. W ramach wprawiania się do wniebowstąpienia, co tak szybko jednak nie nastąpi. Ma przecież jeszcze sporo do zrobienia na ziemskim padole, więc nie może stracić bezpośredniego wpływu. Już i tak interpretatorów słów prezesa mamy co niemiara. I jeszcze archanioł Antoni ze wzrokiem rozpłomienionym i mieczem ognistym.
Od kilku dni, właściwie nocy, w wąwozie obok mojego domu słyszę lisa. Zadomowiły się już na dobre. Wcześniej zdarzało mi się od czasu do czasu spotykać rudzielca, przemykającego chyłkiem. Teraz koncertuje na całego.
Dzień dobry 🙂
Merd, merd i już mnie nie ma, bom spóźniony okrutnie.
Do potem. 🙂
Trzymam kciuki za senatorów 😈 http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18313335,Tysiace_wiernych_poszcza_i_modla__by_Senat_odrzucil.html?lokale=lublin#BoxNewsLink
Dzień dobry,
Fidel wysłał gratulacje Tsiprasowi 🙂
Irku
Ja bym zarządził modły czterdziestodniowe i dołożył im jeszcze ścisły post w tym czasie, żeby miały większą moc.
Mały wtręt a propos konia
act.greenpeace.org/ea-action/action?ea.client.id=1866&ea.campaign.id=40143&ea.url.id=425489
Powinni go zamknąć albo w areszcie albo w szpitalu psychiatrycznym. Wrrr
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18318423,korwin-mikke-postanowil-o-sobie-przypomniec-zahajlowal-w.html#Czolka3Img
Dzień dobry 🙂
A co z tymi, którzy na niego głosowali?
Obserwować i dawać zastrzyki, czasem bić. 😎
Ten potworny Prusak chyba się ode mnie uzależnił, bo znowu mnie porwał! 👿
Tak jestem tym zdegustowany, że nawet szczekać nie mam siły. 🙁
O nie! Wysłać tych Prusaków na Księżyc! Trzymam Bobiku.
Biedny Bobiku,
posyłam Ci najcieplejsze myśli.
Wstrętny Prusak 👿
Nie daj się, Bobiku. Jesteśmy z Tobą 🙂
Bobiku, czymam!!!!!
Najpóźniej jutro ma wypuścić, zrozumiano? 👿
Bobiku, trzymaj sie!
Prusaki 👿
Bobiku, zagroź im bezpośrednim atakiem prusakolepem! Niech robi co trzeba i natychmiast cię uwalnia!
Na podniesienie ciśnienia. Wypowiedź (twitter) ks. dr Janusza Chyły, prezbitera diecezji pelplińskiej, od 2006 roku wicerektora WSD w Pelplinie, adiunkta na Wydziale Teologicznym UMK w Toruniu: Niektórzy bardziej przejmują się losem zwierząt w gorącym samochodzie (to też problem), niż losem ludzkich embrionów w zamrażarkach.
A dla zbicia ciśnienia i odreagowania priorytetów księdza doktora – stary wierszyk z zaprzyjaźnionego bloga.
Brak mi słów na Prusaka. No jak można tak się naprzykrzać! 👿
Prusak powinien byl Bobika wziac trzy dni temu, gdy byl upal, bo u Prusakow jest klimatyzacja, i wypuscic go dzis, gdy jest lepiej 👿
Otóż to 👿
Aż ze złości zepsułam ser. To znaczy, uznałam, że smakuje, jak zepsuty i posłałam go do kosza – choć był Szwajcar, a nie Prusak.
Ja tam myślę, że Prusak ma suczkę na wydaniu i coś tam knuje.
A może temu Prusaku się wydaje, że to taka zabawa? On: caps! Bobika, a my odbijamy, on: caps!, a my w kostiumach, w podskokach, w uśmiechach… Może zróbmy tym razem poważną akcję, destruktywno-dekonstruktywną lewacko-prawacką rewoltę, połączoną z metodyczno-natchnioną demolką szpitalnej kuchni? 😈
Bobik, nie daj się!
Co oni sobie myślą, te Prusaki, chcą mieć swojego Bobika, to niech go stworzą, a od naszego precz.
Założę się, że Prusactwo nie żywi się szpitalnie 👿
Vesper.
interesująca teoria o korzystnym wpływie świnek morskich na autystyczne dzieci:
http://wyborcza.pl/1,75400,18318761,nie-ma-jak-swinka-dla-dziecka.html
Do poczytania: ISIS jest sadystyczne, ale odwoluje sie do odwiecznego marzenia: powrotu wladcy, ktory przeksztalcie nudna codzienna polityke i stworzy swiat bez kompromisu. Ktoby tam jednak chcial zyc w takim swiecie stworzonym przez Pol Pota, Mao, Hitlera czy Stalina. Ale chyba ze wzgledu na to idealistyczne marzenie populisci wciaz moga liczyc na pewne poparcie w kazdym spoleczenstwie…
http://aeon.co/magazine/culture/the-appeal-of-isis-isnt-so-far-from-that-of-tolkien/
Bobiku, sciskam.
Dzień dobry 🙂
kawa
O Prusactwie z rana się nie wypowiem, bo nie chcę dnia zaczynać od brzydkich wyrazów.
Bobiku, myślami z Tobą 🙂
Jak nie masz siły szczekać, to chociaż warcz na Prusaków, Bobiku.
I trzymaj się, jako i my trzymamy.
A tu coś dla Rysia 😉
http://www.spiegel.de/politik/ausland/griechenland-tsipras-ist-nicht-links-kommentar-a-1042561.html
Mamusia 39-letniej marszałkini greckiego sejmu zaprzyjaźnionej z Tsiprasem tylko do 2013r pobierała na nią zasiłek na dziecko.
To chyba optymistyczne jest, bo mamusia wie najlepiej, kiedy dziecię dojrzało do pełnienia odpowiedzialnych funkcji 😉
Lis story c.d. Broń się sam przed kalumniami 😯
Stąd w razie zobaczenia błędu rzecznik doradza samodzielnie nanieść poprawkę w internetowej encyklopedii.
Dzień dobry 🙂
Noc burzowa, mocno padało. I bardzo dobrze. Ale co i rusz wyłączano prąd. A wtedy włączał się alarm. I coś się temu alarmu porobiło, że nie chciał się dąć wyłączyć. Normalnie wystarczyło nacisnąć odpowiedni guziczek i po sprawie. Tym razem można było cisnąć a on swoje. Równo przez 3 minuty 👿 Paskudnie długie są takie 3 minuty, kiedy człowiek jest rozespany, dookoła ciemności egipskie. Wreszcie, za którymś podejściem, Jagodowemu udało się dobrać temu alarmu do trzewi, w taki sposób, że się przymknął 😎
Ale i tak wstałam zmęczona i niewyspana 🙁 Jedyna pociecha, że nie ma i nie będzie dzisiaj upałów 😉
Choć z drugiej strony, wybieramy się w godzinach przedwieczornych do Babilasów, na ostatnią naradę sztabową przed sobotnio – niedzielnym zlotem Koszyczka w Jagodowie. Babilas wabił dotychczas miętą dla ochłody przed upałami. Upałów nie ma, to co z miętą? 🙄 Życie jest pełne niespodzianek 😉
Podejrzewam, że Andsol może mieć rację. Prusak ma pannę na wydaniu i upatrzył sobie Bobika na zięcia. Ot, prusacze zaloty 👿
Wiecej tu
Z powodu zmiany klimatu zamiast mięty imbir i cynamon, Jagodo.
Jagodo, będę Ci dziś towarzyszyć w zmęczeniu i niewyspaniu. U mnie burzyło się przed czwartą rano. Wstałam nieprzytomna i poszłam zamykać okna na balkonie. Wracając straszliwie się przeraziłam własnego cienia cienia odbicia w przeszklonych na matowo drzwiach kuchni. Poza tym rozsadza mi zatoki. Niech ten Prusak wypuści Bobika po dobroci, byle szybko, bo w tym stanie długo dobra nie będę. 👿 Auć. 🙁
Gry 🙂
Irek, tak funkcjonuje Wikipedia i ja poprawiam te wiadomości, które zawierają nieprawdziwe informacje. Te poprawki są od razu widoczne, ale warunkowo, do czasu akceptacji przez uprawnionego wikipedystę. To są pasjonaci dobrej sprawy, nie pracownicy. Ludzie robiący wpisy są różni, ale widzę, że poziom się podnosi i jest coraz więcej artykułów na medal. Poprawiać trzeba koniecznie.
Piszę z telefonu, a on zawsze wie lepiej ode mnie, co chcę napisać.
Nie gry, tylko Bry
Dzien dobry 🙂
… herbata
https://en.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Biographies_of_living_persons
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Biografie_os%C3%B3b_%C5%BCyj%C4%85cych
Ja kocham Wiki, ktora jest non for profit, prowadzona przez pasjonatow, ktorzy wciaz twardo opieraja sie reklamom. A mogliby dac sie zalac reklamami, a w konsekwencji pieniedzmi. Jest ich podobno tylko 14. Stephen Frey w swoich reportazach z podrozy po Ameryce (takich sobie zreszta, Frey wyraznie nie rozumie Ameryki i ja patronizuje)rozmawial z zalozycielem Wiki. Swietny czlowiek ! (ten facet od Wiki).
Mam nadzieje, ze Bobik juz moze odetchnac po prusaczych konskich zalotach.
http://www.youblisher.com/p/1174192-Malcharek-2015-lipiec-2/
Bardzo jestem zasmucony przejściami Bobika. Mam nadzieję, że Prusak szybko się od niego odklei i w końcu przestanie knuć, czy to matrymonialnie, czy też eksperymentalnie. Takie traktowanie Piesa kłóci się z najzwyklejszym poczuciem przyzwoitości, którego nawet po Prusaku można byłoby się spodziewać.
Babilasie, a czy w związku z postem Jagody nie dałoby się zrobić mięcie tak, żeby wyjątkowo posłużyła rozgrzaniu?
Paradoksie, ja nie Babilas, ale znam jeden sposób wykorzystania mięty dla rozgrzania. Należy zebrać dużą kupę mięty w stanie wysuszonym i rozpalić ognisko.
Można jeszcze poczuć do kogoś miętę – wtedy temperatura też (subiektywnie) rośnie.
Może z miętą jest tak, jak z lodówką? Z jednego końca chłodzi, z drugiego grzeje?
Kochany Bobiku, czym sie i to mocno jako i ja za Ciebie czymam. Wyglada na to, ze nie mozna prusactwa spuscic z oczu ani na chwile.
🙁 🙁
Pisze z daleka na niepolskiej klawiaturze, dlatego „bezogonkowo”.
Tylko po czym poznać, który koniec jest który?
Myslami z Toba, Bobiku. Trzymaj sie, i nie daj sie niczemu.
A poza tym mala rekomendacja czytelnicza dla anglojezycznych, jesli nie czytali (wlasnie wyszlo w paperback, ale mozna oczywiscie kupic wersje elektroniczna), a szczegolnie dla – nieistniejacego juz chyba Mordki – bo ta powiesc chyba zostala napisana kocim pazurem. A dla wykladowcow lit. angielskiej to oczywiscie takze gratka – wpolczesna powiesc epistolarna. Who would have thunk… 😉
https://www.bostonglobe.com/lifestyle/2014/08/20/book-review-dear-committee-members-julie-schumacher/cAacKsRpQIL6J51x0Dff6L/story.html
Można jeszcze poczuć miętę przez rumianek 🙂 .
Ale rumianek nie jest zalecany dla alergików 🙁
Dzisiaj sprawdzę i sprawozdam 😉
Był sobie Prusak w Nadrenii,
który nie lubił pielmieni,
lecz do Bobika czuł miętę
i zawlókł go do się za piętę
Moniko
Myślę, że się nie pomylę, jeśli wyrażę nie tylko nadzieję, ale i przekonanie, że Mordka gdzieś tu na obrzeżach Koszyczka egzystuje. Wprawdzie w traumie i pokaleczony na duszy, ale jest. Koty są twarde, czego świadkiem jestem niemal codziennie i nawet ciężkim przeżyciom tak łatwo się nie poddają.
W każdym razie u mnie zestaw rehabilitacyjny wraz z personelem jest cały czas w gotowości.
Bobiku, trzymam z całych sił i warczę na Prusaków, ile wlezie.
Mięta może się jednak przydać na zlocie do schłodzenia. W prognozach na niedzielę w okolicach Babiego Lasu widać całkiem przyjemne 25 stopni 🙂
Dzień dobry.
Warczę na Sytuację 👿
Dzień dobry 🙂
Nie dość, że Prusak porwał, to jeszcze drań do internetu wpuszcza z trudnościami. 👿 Od wczoraj próbowałem i dopiero teraz mi się udało, a kiedy znowu mnie takie szczęście spotka, nie mam pojęcia.
Moje podejrzenia jednak idą w tym kierunku, że nie chodzi tu o sprawy matrymonialne, tylko o coś większego. Władzę nad światem na przykład. 😎 Toteż wzrastający poziom wyszkolenia naszych agentów jest nie od rzeczy i bardzo się przyda, kiedy całą hecę zakończy destruktywno-dekonstruktywna rewolta połączona z demolką w szpitalnej kuchni (tak mi się ta wizja Agi spodobała, że musiałem ją powtórzyć w całości). 😈
Dziękuję Wam bardzo za czymanie i szalenie się cieszę, że mimo mojej nieobecności piszecie, bo wtedy przynajmniej – jak już przechytrzę Prusaka i do netu się dorwę – mam co poczytać. 😀
Bobiku, lektura polecana przez Monike brzmi fajnie. Pewnie jest na kundelku a kundelek pewnie z Toba, przeszmuglowany przez PA ?
Tesknie, czymam…
Bobiku 😀 , rzucam na pożarcie omówienie artykułu, którego paskudna GW w całości nie daje 👿
W rzucaniu zawsze byłam kiepska 😳 http://jajkonamiekko.pl/?p=1360
Witajcie! Bobika glaszcze dla pocieszenia. Nie mam od rana prądu. Powaliło 3 stuletnie lipy koło mojej działki, a kilka ciężkich sprzętów np. stół ogrodowy z metalu i drewna przenioslo o kilkanaście metrów. Jeszcze na własne oczy takich porywòw wiatru nie widziałam. Dom stoi nienaruszony. 🙂
Jak dobrze, że Pieskowi udało się odezwać. 🙂
Nas tylko bardzo porządnie zlało. Szkoda lip 🙁
Uroki przyrody. Nawet w środku miasta, w otoczeniu budynków można coś zauważyć. Żałuję tylko, że nie miałem obiektywu o dłuższej ogniskowej i musiałem zadowolić się 70. Trudno, Małe bo małe, ale coś widać. Trochę zbyt duży dystans. Muszę dokupić 300. Ale można trochę powiększyć bez obawy o utratę jakości.
Zaintrygował mnie hałas, jaki robiły sroki. Nie, żeby od razu hałasujące sroki mnie specjalnie ekscytowały. One to robią przez cały rok dzień w dzień. Upodobały sobie moje okolice. Tym razem było jakoś inaczej, bardziej rozpaczliwie. Więc wyjrzałem przez okno i… złapałem za aparat.
Efekt
https://picasaweb.google.com/116310015148736175503/July82015?authkey=Gv1sRgCPCW55Piy9XTgQE
Nieśmiało witam
Korzystając, że dostarczyciel jedzenia zajął się wgapianiem w wiewiórkę jak sroka w gnat, i nie wylogował się z blogu chciałabym się zaprezentować i przywitać ze wszystkimi bardziej niż guziec sympatycznymi stworami. Nazywam się Mela. Podobno zdrobnienie od Melania (chociaż nic czarnego we mnie się nie uświadczy). Mój dwunogi, co prawda, twierdzi, że to od Melepeta. Ale on jest jakiś dziwny, można powiedzieć, paradoksalny. Najczęściej woła na mnie Suka. I tak już od 10 lat. Tylko czego można się spodziewać po stworzeniu zarośniętym jakąś obrzydliwą szczeciną, zamiast miękkim futerkiem. Który w dodatku nie umie stąpać cichutko i mięciutko, tylko tłucze po podłodze jakby miał co najmniej cztery racice. Chociaż nie mogę powiedzieć, jedzenie zawsze na czas, w spaniu nie przeszkadza, czasem mogę nawet, jak nie widzi, po blogach pobuszować. Zajrzeć do Bobika, na Sadową, albo do młodszego kuzyna Behemota.
Chyba muszę kończyć, bo chyba dwunogi zaczyna się przemieszczać.
Pozdrowienia
https://picasaweb.google.com/116310015148736175503/June302015?authkey=Gv1sRgCPy4qraZzP-g_gE
On jest mało ogarnięty. I tak się nie zorientuje, że umiem włączyć laptop. Będzie myślał, że lunatykował, albo zrzuci winę na sklerozę.
Ahoj, Piesu 😀
Tu też tylko lało, za to zrobiło się dużo chłodniej.
A jaką krzywdę robiła srokom zieziórka?
Jaka piękna Mela!
Blog Psowy, ale zakocony aż miło 😀
Modelka z Meli. 🙂
Wiewiórka siedziała sobie na modrzewiu i chyba robiła przegląd spiżarni. Modrzewie w tym roku obrodziły w nowe szyszki, więc będzie miała co jeść. Plus trochę leszczyn i orzechów włoskich w najbliższej okolicy. Nieszczęście polega na tym, że jacyś barbarzyńcy wycięci w tym roku z krawędzi wąwozowych dużą część starych drzew. Nie znam powodów. Bo rosły na zboczu, trochę krzywo. Jakby miały komu zagrażać. Nawet gdyby któreś się przewróciło,. to i tak upadłoby do środka, z daleka od dna ze ścieżką. Trudno, stało się. Były świetne. Sporo dziupli. Raj dla wiewiórek, które chyba miały w którymś z nich gniazdo. Trochę bałem się, że się wyniosły. Na szczęście chyba znalazły lokum zastępcze i znowu zaczęły buszować w sąsiedztwie.
A sroki? Nie wiem. One mają w takich gęsto rosnących świerczkach i sosenkach w kącie działki, na której stoi mój blok, gniazda. Chociaż sroczęta już podrosły, fruwają, nic im specjalnie, poza kotami, nie zagraża. Więc podejrzewam, że z czystej złości, że im się rudzielec po okolicznych drzewach szwenda. Próbowały ją płoszyć, ale jak widać wiewiór olał je dokumentnie.
Jak wróciły wiewiórki to i dzięcioł z powrotem się pokaże.
A z kotą to już sobie pogadam od serca, jak wylezie z szafy. Będzie mi dywersję robiła i w dobra osobiste godziła.
Paradoksie, ja doskonale znam te rozmowy od serca, tysiace razy je slyszalam; kiciu, Pusiu, Mruczku, Melu (niepotrzebne skreslic a potrzebne dodac), nie siadaj na ; ksiazce, gazecie, klawiaturze, laptopie (j.w.)- zamiast; daj wreszcie spokoj tej malej myszce, bo cie zabiore do weta na zastrzyk, 😉 😆 😆
Paradoxie, coś w tym jest… nasze wszystkie czterołape zawsze były wołane Suka 😀 A Suka Mela przeurocza 🙂
Wiewiórki uwielbiają do orzechów wkładkę mięsną w postaci jaj i piskląt. Sroki wiedziały czym pachnie jej obecność w pobliżu gniazd
Rozkoszne zieziórki zżerają pisklaki? Niemożliwe. 🙁
Wróciłem z inauguracyjnego koncertu festiwalu ” Wschód Kultury – Inne Brzmienia”. jazzy w Bazylice OO. Dominikanów
Nawet otarłem się o minister M. Omilanowską 😎
Ja też już niejeden raz czytałem, że zieziórki potrafią się w ciągu sekund z rozkosznych przytulanek przekształcić w bezwzględnych mięsożerów, wcinających sashimi z pisklaka na oczach jego rodziców. Brrrrrr. 🙄
Mela, ten Twój pańciuś coś za bardzo podskakuje i się ważni, że niby to on Ci pokaże. He, he. 😆 Dostałaś już ten podręcznik Kotstantego Pazuryckiego „Tresura personelu w warunkach zwiększonej oporności materiału”? Wszyscy koci kumple baaardzo chwalili. 😈
A w zaułkach lubelskiego Starego Miasta ” Przysłowia” Pietera Bruegla
Dobry wieczór. 🙂
Szukam przyczyn tych wszystkich greckich nieszczęść. Może to jedna z nich:
https://www.youtube.com/watch?v=Uc0mEt1l6VY
Nieodparcie przypomina ministerstwo głupich kroków:
http://www.dailymotion.com/video/x2e7au_monty-python-skecz-o-ministerstwie_shortfilms
Zieziórka lubi pisklaki prawie tak bardzo jak Bobik pasztetówkę. I nijak to nie umniejsza ich rozkoszności. Ta dzisiejsza, jak sadzę, tylko penetrowała teren, bo wszystkie pisklęta już się powyprowadzały z gniazd.
Dziś to jeszcze było spokojnie. Tylko dwie sroczki na jedną ruda. W ubiegłym roku miałem możliwość podpatrywania, jak z siedem ptaszorów osaczało jedną rudą. Ta próbowała z niemałą determinacją dostać się w chaszcze, ale dała sobie spokój dosyć szybko. Przewaga liczebna była zbyt duża.
Bobiku
Nie powiększaj, proszę, ega mojej kocicy. Ona już i tak jest rozpanoszona i rozpuszczona. Po domu chodzi z ogonem podniesionym jak sztandar, zamiast, jak skromny, dobrze wychowany kot trzymać go równoległe podłogi, albo opuszczony. Urządza sobie polowania na dwunogów. Zajęła do wyłącznej swojej dyspozycji dwa fotele. Jeden pokojowy, drugi na balkonie. Każe sobie odkręcać krany, bo ewentualnie może się napije. Nie tak się umawialiśmy na samym początku, nie tak.
A jak? 🙂
Nie dalej jak wczoraj przylapalam wiewiorke ogryzajaca zawziecie drzwi do garazu. Na szczescie duzo nie zjadla…
Miejmy nadzieje, ze jest tak jak mowisz w sprawie istnienia/nieistnienia najstarszego blogowego Kota, Paradoksie. 🙂 A z ta twardoscia kotow to podobno niezupelnie prawda (niedawno nawet opublikowano o tym w Anglii ksiazke specjalisty od kociej psychologii, ktory ostrzegal, ze z kotami trudno sie zorientowac, kiedy naprawde cierpia, a kiedy tylko tresuja personel; w wolnej chwili sprobuje ten tytul odszukac).
Zas tutaj maly fragmencik listu rekomendacyjnego z polecanej przeze mnie ksiazki (moim zdaniem ma wlasciwosci terapeutyczne, tak jak ksiazki Davida Lodge’a):
Dear Reverend Dap,
Dennis White has asked me to write a letter recommending him to the Emanuel Lutheran Seminary (Master of Divinity Program) and I am happy to grant his modest request.
[…]
…I have to confess to my own status as a nonbeliever. Episcopalian* as a child, I wandered listlessly away from the fold in college. Years later, my wife (we are divorced; I cheated on her, but that’s a story for another time) entertained cozy connubial visions of the two of us joining a congregation of Unitarians. Unfortunately, to my spiritually untutored mind, the contemplation of the infinite and the cultivation of virtue required the dignity of flowing robes and incense – whereas the Universalists eschewed pageantry and tradition so completely they might as well have met for worship at a rodeo. As for me, the closest I have come to exaltation has been here at the university, with a book in hand. Literature has served me faithfully (no pun intended) as an ersatz religion, and I would wager that in the pursuit of the ineffable via aesthetics in various forms has saved as many foundering souls as a belief in god.
*Mainly because my mother believed that Episcopalian women dressed better than Catholics, and I suspect she was right.
Wiewiórka to przecież gryzoń, taki ładniejszy szczur 🙄 Sympatyczny bandyta, co wyżera ptakom jaja i pisklęta, akurat w przypadku srok – słusznie 😎
Bobiku,
posyłam magnetyczne fluidy niech Cię szybko wyrwą z pruskich łap, a Prusakowi ostrzeżenie: jak się nie będzie starał, to ta klatka dla niego 🙄
Zawsze najbardziej cierpią najbiedniejsi.
Poruszający jest widok tego płaczącego mężczyzny:
http://wyborcza.pl/51,75477,18325087.html?i=0
Ale czemuż, ach czemuż, Moniko, oni wszyscy noszą te śmieszne mitry na głowach?
Nie dałam ilustracji do pytania:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/51/JeffertsSchori.JPG
Siódemeczko
Żeby górować. Jak już nie daje się inaczej, to przynajmniej nakryciem głowy
Siodemeczko, domyslam sie, ze Twoje pytanie nie dotyczy historii mitry jako eklezjastycznego nakrycia glowy, a mocno psychedelicznej, kolorowej wersji tegoz na glowie juz ustepujacej biskupki Jefferts-Schorri. Otoz episkopalianie byli przez dlugi czas opisywani jako „God’s frozen people”, albo „the frozen chosen” (przez ich zamilowanie do tradycji i konserwatyzm w porownaniu z innymi kosciolami protestanckimi). Od lat 60-tych robia sie jednak coraz bardziej liberalni (wyswiecanie kobiet o wiele wczesniej niz Kosciol Anglikanski w Anglii, z ktorym sa zrzeszeni, popieranie ruchu civil rights, wczesniejsza niz gdzie indziej otwartosc na ruch LGBT), i chca to choc odrobine zaznaczyc w ubiorze, choc tak zupelnie sztywnosci sie nie pozbyli. Wiem cos o tym, bo przyjaznie sie z paroma osobami zwiazanymi z kosciolem episkopalnym w moim miescie (pastorem, wice-pastorka, organista), i czasem mi podsuwaja rozne takie swoje wewnatrz-koscielne zarty. Ostatnio uslyszalam od wice-pastorki ich wersje pytania o to, ilu episkopalian potrzeba, zeby zmienic zarowke: czterech, bo jeden te zarowke wymieni, a trzech bedzie stalo obok, i ubolewalo, ze poprzednia jednak byla lepsza.
A autor listow z ksiazki Schumacher mial i tak raczej na mysli kobiety w lawkach, sugerujac ze jego matka chciala nalezec do klubu lepiej ubranych kobiet, co jest oczywiscie traktowanie tego wszystkiego z pewna doza braku powagi. 😉
I jeszcze tytul ksiazki o kotach, o ktorej wspomnialam wczesniej:
http://www.theguardian.com/books/2013/aug/14/cat-sense-john-bradshaw-review
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzien dobry 🙂
Irku 😆
Herbata
Sliczna Mela! 🙂
Dzień dobry Bobiku, dzień dobry Koszyczku. Miłego dnia z ludzkimi i zwierzęcymi temperaturami 🙂
Szaman i Ja, pozdrawiamy Melę 😆
To jest jeszcze nic, Paradoksie, największa koniunkcja mocy następuje, jak się ogień, woda i pieczarka spotkają. Epis..coś tam, to przy tym mały pikuś.
A do kawy, no dobra, do drugiej kawy, wywiad z Tazbirem. Technikalia: po kliknięciu w link wyskakujące okienko będzie Was chciało zapisać do evernote, ale w prawym dolnym rogu okienka klikamy skip i czytamy bez przeszków.
To jeszcze raz wrzuce rewie mody 🙂
Za dwa lata stulecie pamietnej rewolucji, ciekawe jak bedzie obchodzone 😉
Stary ten wywiad z Tazbirem, jeszcze z czasów bazaru na Stadionie X-lecia 😉 I byków jest parę poważnych, np. Custin (parę razy!) zamiast Custine. Ale dużo rzeczy ciekawych.
Babilasie
Moc, jaką z siebie wyemitowali ci trzej musiała być tak wielka, że wymiotła czwartego, po którym jedynie puste krzesło zostało. Pewnie nakrycie głowy miał zbyt ortodoksyjne. Może czarny melonik. Swoją drogą ciekawe, kto im projektuje te sukieneczki i kapelusiki.
Jestem wkurzona 👿 Najpierw nie dało się pracować w ogrodzie z powodu upałów. A teraz wygania mnie od plewienia deszcz 🙁
Jeżeli chwasty będą raniły oczy i poczucie estetyki Szanownych Zlatujacych się, 😳 to wszelkie reklamacje należy kierować pod adresem Pani Aury 😎 ❗
I, oczywiście, dzień dobry, chociaż to już prawie południe. Ranek całkiem dziś był rześki po wczorajszym nocnym deszczu. Mimo zapowiedzi padało spokojnie, z umiarem, bez wstrząsów, grzmotów i błyskawic. Godnie, można by powiedzieć.
Bobiku
Myślimy o Tobie. Melka kazała przekazać szczególne pozdrowienia dla, jak określiła, Najsympatyczniejszego Psa.
Wyczuwam pewne oznaki paniki u Gospodarzy Zlotu. 😯 😉 Mam kłopoty ze zręcznym ubraniem swojej reakcji w słowa, ale trudno, zaryzykuję niezręczność: Kochani, do licha, nie próbujcie z naszego powodu malować trawy na zielono! 😳 🙂 Czy nie mamy żadnych „oczekiwań”? Ja mam: „oczekuję”, że będziecie na chodzie, tzn. że nie będziecie się słaniać na nogach od targania wiaderek z zieloną farbą. 😀
Jagodo, w ogrodach nie ma chwastów. Jest bioróżnorodność. 😀
Witam Koszyczek! Jest prąd! Naładowałam komórkę i laptop, i internet działa! Swoją drogą to ciekawe przeżycie: doba bez prądu.
Wokół słychać piły tnące poległe lipy. Co gorsze, moja lipa, też stuletnia, piękna, wysoka i dorodna, rozpękła się na pół do samej ziemi od rozwidlenia, które ma na wysokości ok 4 metrów. Jeszcze żadna z dwóch części się nie przewróciła, ale jak przyjdzie wiatr, to pewnie da sobie radę. Od rana wydzwaniałam po urzędach i wiem już, że muszę podanie złożyć do wojewódzkiego konserwatora zabytków, by ją wyciąć. Zagraża mojemu domowi, sąsiadom i drodze powiatowej – pomimo jej niewątpliwej urody zwlekać nie można. Ciekawe jak długo będzie trwało wydawanie decyzji: czy szybsze będzie od następnej nawałnicy. Czy ktoś się orientuje, kto odpowiada za szkody spowodowane takim drzewem? Dziś jeszcze muszę wysłać podanie, żeby nie było zwłoki z mojej strony. Chyba nic więcej nie mogę zrobić.
Jagodo, nie przejmuj się biróżnorodnością w Twoim ogrodzie!
Ago, zgadzam sie z toba, do obowiazkow gospodzarza nalezy glownie rozmowa z policja, gdy sie zjawi.
Pozdrawiam wszyskich, ze szczegolnym uwzglednieniem Psiny.
Aga! Świetnie to ujęłaś.
Jagodo, gdybyś widziała dzisiaj mój ogród: trawa zżółkła, pożółkły sad, połamane lipy, pełno porozrzucanych gałęzi, połamane meble ogrodowe… Zielone i dorodne są głównie chwasty (jak one to robią!). Jeżeli u Ciebie będzie wszystko na tip top to wpędzisz mnie w poważne kompleksy.
Śpiewam sobie pod nosem
„Wsiąść do auteczka, byle jakiego
nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet,
ściskając w ręku kamyk zielony (może lepiej kierownicę)
patrzeć jak wszystko zostaje w tyle…
Zwyczajna
Czemu podanie do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jeśli drzewo ma status pomnika przyrody, to podanie powinnaś złożyć do Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Konserwator zabytków może podejmować decyzję, jeśli drzewo jest elementem jakiegoś założenia parkowego chronionego przepisami ustawy o ochronie zabytków.
A jeśli chodzi o czas. Jak zwykle w takich przypadkach urząd jeden czy drugi jest obligowany przepisami Kodeksu postępowania administracyjnego. Jest tylko jeden problem, co do którego nie mam pojęcia, jak obecnie funkcjonuje. Jeśli lipa ma status pomnika przyrody, to najpierw musi być chyba wydana decyzja o wykreśleniu jej z rejestru pomników a potem właściwy urząd (miejski lub gminny) wydaje zgodę na jej usunięcie. Tak to przynajmniej funkcjonowało wtedy, kiedy jeszcze się tym zajmowałem.
W przypadku Konserwatora zabytków sprawa powinna być nieco prostsza.
Jeszcze jedno
Piszesz „moja lipa”, więc rozumiem, że rośnie na Twoim gruncie. Tym bardziej nie rozumiem, co w takim razie ma do tego Konserwator
Zabytków. Jeśli nie ma tabliczki „Pomnik przyrody” to jest to sprawa między Tobą a urzędem gminy/miejskim i tam składasz wniosek o pozwolenie na usunięcie ze względu na zagrożenie jakie stwarza.
Dotarła do mnie wiadomość o śmierci mamy Heleny.
Heleno, wyrazy współczucia 🙁
Paradoxie,
Lipa rośnie na mojej działce (na samym jej brzegu), ale stanowi część (końcową) alei lipowej prowadzącej do dworu, który razem z tą aleją i swoim parkiem jest wpisany do rejestru zabytków. Drzewo jako takie nie ma statusu pomnika przyrody. Wicher poczynił spustoszenie w całym parku i wzdłuż alei, ale „moja” lipa oberwała nie do końca. Właśnie ją przed chwilą mierzyłam na wysokości 130cm: 355 cm obwodu. Wysokość na moje oko to 4te piętro. Pozwolenie to jedno, ale kto mi to potem zetnie – trzeba to z pewnością robić od góry z jakiejść platformy, i to wysokiej. Ale tym będę się martwić później.
Heleno, myślami jestem z Tobą.
Heleno, ściskam bardzo mocno.
Zwyczajna
Niezależnie od wpisania do rejestru zabytków zarówno park, jak i aleja mają swojego właściciela. Aleja jest pewnie w pasie drogowym i może podlegać zarządowi tej drogi. Nie mam pojęcia, jakiej kategorii jest ta droga.
Trochę komplikuje wszystko fakt, że drzewo rośnie na Twojej działce. Może być spór „kompetencyjny” i mogą próbować zepchnąć kwestię wycięcia na Ciebie. Jak to bywa. A drzewo faktycznie trzeba będzie ciąć na raty i potrzebna będzie ekipa mająca doświadczenie w tego typu zabiegach. Trochę to kosztowne gdyby miało paść na Ciebie.
Heleno,bardzo wspolczuje i zycze sily w tym strasznie trudnym czasie.
Heleno, serdecznie wspolczuje i sciskam.
O matko, a ja zupełnie nie mam jak stąd zadzwonić – nawet numeru pod łapą nie posiadam. 🙁
Helenko, chociaż tak przez blog współczuję, ukochuję i przytulam, póki nie znajdę innej możliwości.
Heleno, sciskam bardzo, bardzo mocno. We are all sending love.
Twoja Mama dla mnie zawsze bedzie kims, kogo prawie spotkalam – od mlodziutkiej, dzielnej dziewczyny na zupelnie innym kontynencie, w bardzo innym czasie i miejscu, przez etap nowojorski po zaradna i dowcipna florydzianke. A wszystko dzieki Twoim opisom…
Trzymaj sie. Szczegolne usciski od moich dzieci.
A dla Bobika nieustajace cieple mysli i usciski.
Heleno, bardzo współczuję. Mocno przytulam.
Ach, Helenko. 😥
Pieseczku, a co z Tobą?
Mnie już najgorsze rzeczy, tzn. nieprzyjemne badania, chyba porobili, a teraz mają ustawić całokształt – dalszego leczenia, zabiegów, codziennej medykacji, urządzeń, które muszę posiadać, itp, itd. Potrwa to kilka dni, bo niektóre rzeczy lecą trochę metodą prób i błędów, ale jakichś przeraźliwych tortur ze strony lekarzy już się raczej nie spodziewam Może mi je załatwić V kolumna czyli własny organizm, ale to już całkiem insza inszość i po sprawiedliwości Prusaka za to nie będę winił. 😉
Kiedy będzie można myśleć o akcji uwalniającej jeszcze nie bardzo wiadomo , ale tym razem nie chcę nawet szczególnie naciskać, bo wolałbym, żeby te wszystkie sprawy zostały porządnie załatwione i żebym w najbliższym czasie już nie musiał do nich wracać. Tak że pewnie dam cynk dopiero w ostatniej chwili, ale przy tak znakomicie wyszkolonej i wyćwiczonej w praktyce kadrze błyskawiczne zorganizowanie Akcji, a nawet Rewolty, nie powinno być żadnym problemem. 😎
Heleno,
ściskam Cię mocno. Współczuję.
Lektura w przerwach międzyprusaczych: wywiad z hitlerowcem i stalinistą, późnym wnukiem Pol-Pota.
Zwyczajno, w sprawie wycinek drzew, to jestem człowiekiem nieco doświadczonym. Otóż złożyłem w Wydziale Ochrony Środowiska mojego urzędu miejskiego stosowny wniosek, zaopatrzony w odręcznie wykonany plan sytuacyjny. Bezczelnie zlekceważyłem wymóg dołączenia do wniosku „tytułu prawnego władania nieruchomością”, bo założyłem że urząd wie dobrze, kto mu płaci podatek od nieruchomości. I uzbroiłem się w cierpliwość.
Według ustawy „załatwienie następuje w formie decyzji administracyjnej w ciągu jednego miesiąca od dnia złożenia wniosku, w sprawach szczególnie skomplikowanych w ciągu dwóch miesięcy”. Mijał już drugi miesiąc, więc wiedziałem, że sprawa jest szczególnie skomplikowana. Nie wiedziałem, że aż tak. W trzecim miesiącu przyszło do mnie pisemko, że z uwagi na niesamowity nawał pracy urząd w swej łaskawości przedłuża sobie termin rozpatrzenia mojego wniosku o kolejny miesiąc. Takie samo pisemko dostała moja żona, żeby wiedziała, że nie chcę jej niczego na złość wyciąć.
Przez kolejne cztery miesiące, zawsze ostatniego dnia roboczego miesiąca przychodziły z urzędu pisemka o treści identycznej (że z uwagi na niesamowity nawał urząd w swej łaskawości, itd). Przy czym pisemka te wcale nie przychodziły pocztą, doręczała je osobiście jakaś młoda urzędniczka. Nawet którymś razem poczyniłem w jej obecności sarkastyczną uwagę, że zamiast rozwozić te pisemka, mogłaby usiąść za biurkiem i te decyzje wydawać. Panienka nie zrozumiała ironii, bo odrzekła, że jest na stażu i jeszcze nie ma własnego biurka. I żebym raczej podpisał tutaj, że pisemko otrzymałem, bo ona ma jeszcze kilkadziesiąt do rozwiezienia.
W końcu dojrzałem do napisania zażalenia na przewlekłość postępowania administracyjnego, czego skutkiem było to, że zacząłem otrzymywać co miesiąc dwa komplety pisemek. Jedno te już znane (że z uwagi na niesamowity nawał pracy…), a drugie, że z uwagi na niesamowity nawał pracy urząd rozpatrzy moją skargę w terminie późniejszym.
Żeby nie przedłużać – a można by było jeszcze dużo pisać – pozwolenie na wycinkę dostałem w 11 miesięcy od złożenia wniosku. Sowa (w zalinkowanym wywiadzie), mówi że Polska jest rajem dla kapitału i przedsiębiorców. Błąd, panie Janie, Polska jest rajem dla urzędników, wymyślonym i zarządzanym przez nich samych.
Helenko!
Heleno, bardzo współczuję. Tulę.
Heleno,ściskam Cię serdecznie.Wiem,co teraz czujesz 🙁
Heleno, ściskam i jestem z Tobą całym sercem. Bardzo współczuję 🙁
Wyrazy współczucia, Heleno.
Na wniosek Szanownych Zlatujacych się, chwasty ułaskawione 🙂
Bobiku, zajrzyj do poczty, pliizzz 🙂
Heleno, bardzo, bardzo, serdecznie Cie sciskam.
Bobiku, nadal „czymam” i nadal moj ogonek ma supelek, zeby prusactwo sie uporalo z ew. V kolumna.
Heleno,
pewnie teraz nie masz czasu ani głowy zaglądać na blogi, ale kiedy znajdziesz chwilę oddechu i zerkniesz, to przekonasz się, ile życzliwych i serdecznie usposobionych osób towarzyszy Ci z daleka w tym ciężkim momencie, i może zrobi Ci się nieco lżej na sercu… Ściskam Cię mocno i współczuję serdecznie. Trzym się!
Heleno, serdeczne wyrazy współczucia, ściskam mocno.
Jagodo, zajrzyj proszę do poczty, plizzzz!
Senat o in vitro. Kondensat.
Zajrzałam, odpowiedziałam. Dziękuję 🙂
Spotkałem Paradoksa,
przekazał mi swego ducha na zjazd,
ale nie wyzionął na szczęście 😎
Och, Irek okazał się szybszy.
Jagodo, nie mogę być, ku mojemu wielkiemu ubolewaniu, obecny cieleśnie, to przynajmniej duchem, za uprzejmym pośrednictwem Irka będę Wam towarzyszył. Mam nadzieję, że spotka się z drobną akceptacją.
Co to jest „drobna akceptacja”, tak swoją drogą?
Aha, a bilet na pociąg dla ducha Paradoksa kupiliście? I czy Paradox nakarmił ducha przed wysłaniem go w delegację? Żeby nam wszystkich śledzi nie wtrząchnął po drodze. 😈
Bobiku, wywazona – moim zdaniem, oczywiscie – opinia na temat grecki i europejski, piora Gartona-Asha, z Guardiana. Ma on absolutna racje co do braku tzw. „europejskiej opinii publicznej”. Wystarczy zajrzec od czasu do czasu do gazet z kilku krajow, w kilku jezykach, zeby sie o tym przekonac (co zreszta i robie).
http://www.theguardian.com/commentisfree/2015/jul/09/28-versions-europe-eurozone-grexit
To jest pewnie druga strona drobnych wątpliwości. Jakieś drobne wezmę, ale w stronach, to już, mam nadzieję, kto inny się rozezna – mam kłopoty z orientacją.
A, i nie piszesz Bobiku nic na temat tego, jak Cie tam karmia, co mozna oczywiscie roznie interpretowac. 😉 Na wypadek jednak, gdyby byla ona taka sobie, spiesze Cie pocieszyc, ze zapewne nie jest to jednak dieta weganska. Wlasnie wyrzucilam ostatnie, niedojedzone resztki musu czekoladowego z tofu, ktore niestety zmuszona bylam zrobic dla gosci (zastygl po pierwszym dniu w interesujaca galarete cementowo-czekoladowa). Zaprawde, doszlismy z rodzina do wniosku, ze weganizm to chyba jednak wspolczesna odmiana religii… 🙂
Bobik jest na prusackiej diecie wegetatywnej, która nie ma nic wspólnego z jedzonkiem 👿
Aga, Babilas
Drobna to drobna, czyli niewielka, żeby się nie rozmieniać. Znaczy nie trzeba się rozpływać. Bilet dla ducha? Wystarczy mu niewielki kącik w bagażu. Śledzi popróbował delikatnie, więc można uznać, że nie tylko nakarmiony, ale i napojony.
Zakładam, że śledzie uzyskały duchową akceptację? 😉
Śledzi Irka nie można próbować delikatnie. Śledzie Irka się pożera 😳
Kilka dni temu robiliśmy próbny test naszej bieżni już z obciążeniem. Kilka fotek. Następnym razem postaram się skręcić jakiś filmik.
https://picasaweb.google.com/116310015148736175503/June30201502?authkey=Gv1sRgCIreoNGEsoGjXg#6166125937191064114
Aga, Haneczka
Będziecie miały okazję u Jagodowych. Duch dostał tylko kęsek, żeby się nie rozbestwiał. Poza tym w kolejce do śledzi byłem Ja, mój młody i guziec. Więc same rozumiecie, że przy takiej konkurencji….
Irek musiał zabezpieczyć całość na zjazd.
Historia o bieżni musiała mnie ominąć… Po co to jest?
Bieżnia, krótko.
Pracuję na Wydziale weterynarii, którego częścią jest klinika dla zwierząt. Bieżnia generalnie służy albo do treningu koni sportowych, badań wydolnościowych koni pracujących, albo badań (układ oddechowy, krążenia) koni chorych. Stawiamy na bieżni, podłączamy aparaturę pomiarową i wio. Pełna kontrola prędkości, kąta nachylenia.
Dzięx, Paradoxie. Ale „nasza” znaczy, że zbudowaliście sami, czy kupiliście? Bo jak wrzuciłem w googla Pferdelaufband albo horse gym to się okazało, że to bujnie prosperujący rynek.
Nasza, znaczy kupiona. Nie ma co wyważać otwartych drzwi. Znaleźliśmy w Gdańsku firmę, która takie urządzenia robi. Całkiem niedrogo. Mieliśmy ofertę ze Szwajcarii, ale cenę i warunki płatności zaśpiewali nam takie, że kolana nam się ugięły. Nie na nasze możliwości.
Poduszka woła. Ślę mnóstwo ciepłych myśli wszystkim, którym smutno. Spokojnej nocy.
Na mnie też już pora. Przyjemnych snów. Ze szczególnym uwzględnieniem Bobika.
https://www.flickr.com/photos/77841418@N02/14555396970/
Nie umiem ustawic forografii w pionie, ale jest to moje ulubione zdjecie z Mama i pamietam dzien w krorym bylo robione (byly tez inne tego dnia). Mam na nim 3 lata, a Mama 25. I ono jakos podsumowuje moje z Nia czasem skomplikowane stosunki. Kiedy Mama mowi(la): Bylas na mnie wsciekla, bo wolalas fotografowac sie z Reksiem niz ze mna, ja mowie (mowilam): Nie! Bylam wsciekla bo kazalas mi usmiechac sie na komende!
Nigdy nie doszlysmy w tej sprawie do poroumienia.
Jak tez wtedy, gdy skarzyla sie znajomym: Moimi wnukami sa dwa koty!
Dziekuje Wszystkim, ktorzy nadeslali mi slowa wspolczucia. Jakos latwiej jest smucic sie w towarzystwie niz samej w opustoszalym mieszkaniu.
Heleno, z całego serca współczuję.
Spij juz dzisiaj spokojnie Heleno. Mama tez ma juz spokoj.
Wiesz, Heleno, ogladalam niedawno bardzo dobry film dokumentalny o znanym i bardzo przez swych uczniow kochanym, nowojorskim pianiscie, Seymourze Bernsteinie, i on mial – po wielu latach – pretensje do swego ojca za to, ze powiedzial kiedys, ze „ma trzy corki i pianiste”. Bardzo ludzkie, i bardzo prawdziwe.
Rzeczywiscie, sprobuj zlapac choc troche snu, bo pewnie masz spore braki po dlugim opiekunczym maratonie.
Dzień dobry w oczekiwaniu na kawę, herbatę 🙂
Wredny Prusak pokrzyżował plany akcji Bobik w Jagodowie 👿
Ale jaczejka nie z takimi problemami potrafi sobie poradzić 😎 Rozpoczynamy dzisiaj zlot Koszyczek w Wielkopolsce 😆 Wino, in vino veritas, przesłał mądry Psatrapa, za pośrednictwem Babilasa, już w czerwcu. A i Paradox swojego duch podsyła, pięknie dziękuję Paradoxie, czyli czego, jak czego, ale ducha nam nie zabraknie 😉
Dzisiaj przyjeżdża, z Krakowa, Zwyczajna. Jutro najwcześniej, w charakterze podkuchennej, pojawi się Haneczka z Panem Mężem. Potem Babilas, który się podjął wykonania świadczenia sprzężajnego (według wikipedii rodzaj pańszczyzny obligujący kmieci do stawienia się z własnym zaprzęgiem). Przywiezie z dworca desant lublińsko – warszawski. Z wszelkimi duchami i innymi dobrami dźwiganymi w podróżnych tobołkach i węzełkach 😎
Biesiadowanie zamierzamy rozpocząć od toastów Bobiczym winem, za Bobika, za PA, za Koszyczek, za Szanownych Zlatujących się, około 14.tej. W tym czasie, jeżeli wredny Prusak nie przeszkodzi, połączymy się przez skyp z Bobikiem.
Zapraszam Szanowną Frekwencję do wzniesienia toastów razem z Szanownymi Zlatującymi się 😆
Przy stole zasiądzie 11 oób: Haneczkowie, Irkowie, Babilasowie, Dora, Aga, Zwyczajna i my czyli Jagodowi. Tu głębokie ukłony pod adresem Pani Kierowniczki, która dołączy na parę godzin, żeby pod wieczór wrócić do Warszawy i rano w niedzielę polecieć do Monachium. Szapobasy 😎
Miało być nas 18-ścioro, ale choroby i sprawy rodzinne nieco nas przerzedziły 🙁 (Jeżeli u kogoś, w tak zwanym międzyczasie sytuacja się zmieniła i może przyjechać, to z pewnością będzie mile widziany).
Ponieważ zlatujemy się w Wielkopolsce, to z pewnością w sobotę zostaną podane tradycyjne pyry z gzikiem 😎 i różne wariacje na temat pyr i sera 😉 Irek, jak już wiemy, zapowiada się ze słynnymi śledziami a Haneczka, z równie sławną roladą kurczaczą. O wszystkich napitkach i potrawach sprawozdamy w stosownym czasie 😎
W niedzielę Babilasowie zapraszają na Brunch w Rosarium, gdzie z pewnością królować będą egzotyczne grzyby. Potem, najprawdopodobniej, pojedziemy do arboretum w Kórniku, gdzie Babilas będzie za przewodnika. A próbki jego wiedzy mieliśmy okazję tu posmakować. Czyli zapowiada się smaczny dzień 🙂
Plany na wieczór niedzielny przyrządzimy wspólnie. Irków pożegnamy w poniedziałek. A potem Zwyczajna pojedzie do Bobika z należnymi mu pokłonami, pasztetówką i innymi darami 😆
Pogodynka wypowiada się pozytywnie na temat pogody.
Fotoreportaże, jak rozumiem, będzie miał kto robić i zamieszczać w Koszyczku 🙂
PS. Prusak, aresztując Bobika, nie wyrządził większego despektu Wielkopolsce, od czasów słynnej awantury z Dziećmi Wrzesińskimi 👿
Poważnie rozważam myśl o złożenie wniosku o wykluczenie Prusaka z Unii 😎 ❗
PS. Prusak wyrządził największy despekt od czasów … 😳
Sorry, za składnię i inne potknięcia stylistyczne, ale „jak mnie coś wzruszy, rzuca mnie się na” klawisze 😉 👿
Bobiku,
poczta doszła, dziękuje, będę w pogotowiu 🙂
Na wypadek gdybyś się za bardzo nudził w prusaczym areszcie, proponuję żebyś ułożył Hymn (Z)Latawców. na przykład na melodię:
https://www.youtube.com/watch?v=aacJJeULLTA
Szanowne (Z)Latawice i Szanowni (Z)Latawce będą niezwykle zaszczyceni i uszczęśliwieni 😆
Dzień dobry 🙂
kawa
Do kawy – lektura.
Heleno, szczere wyrazy współczucia.
Dzień dobry,
Heleno, ściskam Cię bardzo serdecznie.
Bobiku, trzymam i czekam na wezwanie, choć ostatnio trochę gubiłem się albo w czasie akcji, albo zaraz potem 🙁
Szkoda, że nie mogę dolecieć na zlot 🙁 Ducha zaraz wysyłam (liczy na maleńki kawałeczek śledzia), a tutaj zaopatrzę się w co trzeba do wzniesienia toastu 🙂
Dzien dobry 🙂
Herbata 🙂
Heleno, piekne zdjecie. Dobrze ze sie odzywasz.
Zlatawcom zycze swietnej zabawy! 🙂 (Widze podkuchenna i kmiecia, kto bedzie za szlachte? 😀 )
Zastanawiam sie tez jak wyglada skapo karmiony duch Paradoksa…? 🙂
Lektura do kawy ukazala mi sie wylacznie jako ogryzek jablka 🙁
Skoro tak, Lisku… Voila!
25 lat transformacji rządzący Polską świętowali jako „25 lat wolności”. I rzeczywiście z wolnością w Polce jest nie najgorzej. Szczególnie jeśli zdefiniujemy ją w typowo liberalny sposób. Znacznie gorzej wygląda sytuacja z równością. W codziennym życiu Polacy co rusz potykają się o brak równości. Tracą na tym niemal wszyscy. Nie tylko najsłabsi. Przede wszystkim traci klasa średnia.
Główną troską milionów rodziców z klasy średniej (i nie tylko) jest wykształcić swoje dzieci, zapewnić im dobre życie i bezpieczną przyszłość. Dlatego co roku, gdy tylko stopnieją śniegi, rodzice przeglądają rankingi szkół. Rozpoczynając od rankingów szkół podstawowych. Jeśli wczytają się w nie uważnie, zobaczą, że w takiej Warszawie najlepsza publiczna podstawówka zajęłaby dopiero 20. miejsce w zestawieniu obejmującym placówki niepubliczne. W skali kraju w 2015 r. uczniowie ze szkół niepublicznych uzyskali lepsze rezultaty od tych ze szkół publicznych, z języka polskiego jest to odpowiednio: 79% poprawnych rozwiązań w sprawdzianie szóstoklasisty i 72%, z matematyki: 72% i 60%, z angielskiego – 88% i 77%. Dlatego w Warszawie wielu rodziców, których stać na opłacenie czesnego, posyła dzieci do szkół niepublicznych. Z pozoru same plusy: szkoła ma „wyższy poziom” i opiekuje się dzieckiem od godz. 7 do 17. Uczeń się rozwija, nie nudzi, nie ma czasu na głupoty. Oczywiście portfel jest chudszy o kilkanaście tysięcy złotych rocznie. Są jednak ludzie, których na to stać. Problem polega na tym, że nie stać na to społeczeństwa jako całości. Z publicznego systemu oświaty znikają bowiem najaktywniejsi rodzice, którzy dzięki swojej energii mogliby wnieść wiele dobrego do lokalnych szkół. Ponadto ich dzieci chowane są pod kloszem, nie poznają świata w całej jego złożoności. Nie dostrzegają, że społeczeństwo nie składa się z samych prawników, lekarzy i menedżerów, bo są jeszcze np. kierowcy autobusów, pielęgniarki i sprzedawcy. Wielkim problemem jest też to, że rodzice, płacąc czesne, przestają widzieć sens płacenia podatków. Państwo polskie jest słabe, niedofinansowane, nie spełnia oczekiwań społecznych. I dlatego… z każdym rokiem staje się jeszcze słabsze. Jeśli chcemy odbudować państwo, musimy najpierw zainwestować. Stworzyć publiczne podstawówki oferujące wysokiej jakości opiekę nad dzieckiem do godz. 17. W dodatku w postaci nie tylko świetlicy, ale też zajęć sportowych, wyrównawczych czy kółek zainteresowań. Dla wszystkich. Taka szkoła będzie kosztować, ale będzie też przyciągać rodziców klasy średniej. I będzie dawała im namacalny dowód, że warto płacić podatki. Pokaże, że idą one nie tylko na urzędników, ale również na szkołę dla ukochanego dziecka.
Wielkomiejska klasa średnia może ponownie zacząć posyłać dzieci do publicznych szkół. I tak robi! Ale nie od poziomu podstawówek, tylko od poziomu gimnazjów. Strategia jest prosta. Najpierw wysyła się pociechę do prywatnej podstawówki. I płaci się, czyli „inwestuje”. Następnie dziecko zdaje do jak najlepszego gimnazjum – już publicznego. Tu się nie płaci, czyli inwestycja się zwraca. Przynajmniej w Warszawie najlepsze są publiczne gimnazja z klasami językowymi. Dlatego plan wygląda tak: najpierw dziecko w niepublicznej podstawówce ma osiem godzin angielskiego tygodniowo, a potem śpiewająco zdaje test kompetencji językowych. I dostaje się do gimnazjum najlepszego z możliwych. Teoretycznie bowiem gimnazja są rejo- nowe. System jednak można obejść. Takim obejściem są klasy językowe, do których przyjmuje się najzdolniejsze dzieci spoza rejonu. Ten mechanizm będzie utrwalało wprowadzenie na egzamin szóstoklasisty testu z języka. I tak po raz kolejny równościowa w zamyśle reforma – jaką miały być gimnazja – prowadzi do pogłębienia nierówności.
Znacznie gorzej sytuacja wygląda poza stolicą. Przed laty, jeśli ktoś chodził do szkoły na tzw. prowincji, ale był dobry z co najmniej kilku przedmiotów, bez problemu mógł się dostać na studia. Na egzaminach wstępnych mógł błysnąć. Nowa matura ze swoją standaryzacją to utrudnia. Trzeba być dobrym z większej liczby przedmiotów. I tutaj zyskują uczniowie z wielkich miast. Przykład? W zeszłym roku z miasta S. żaden uczeń nie dostał się na medycynę. Nie znaczy to, że nie próbowali. Próbowali, ale polegli. Szkoły średnie z miasta S. nawet najlepszym uczniom nie gwarantują dostania się na wymarzone studia. Co to oznacza? Że w tym mieście będzie wielki problem z dostaniem się do lekarza. Kto chce pracować w powiatowym mieście? Najczęściej ten, kto się w nim urodził, wyjechał na studia i wrócił. Z różnych przyczyn: z lokalnego patriotyzmu, z przywiązania do rodziny, nieważne. Ważne, że jeśli nikt nie wyjedzie, to nikt nie wróci! Efekt jest taki, że będziemy mieli lekarzy rekrutujących się tylko z wielkomiejskiej klasy średniej, którzy w młodym pokoleniu mają pewne – delikatnie mówiąc – problemy z empatią wobec osób spoza swojej klasy społecznej.
Jak temu zapobiec? Jak zapewnić zdolnej młodzieży z mniejszych ośrodków możliwość studiowania? Najlepiej wprowadzić zasadę, że jeden, dwóch, trzech najlepszych uczniów z każdego powiatu ma indeks na wymarzone studia bez egzaminów. Może w skali Polski nie będą w pięćsetce najlepszych. Będą najlepsi w warunkach, w jakich rywalizowali. I za to należy im się od państwa nagroda.
Innym polem, na którym widać doskonale uciążliwość nierówności, jest zdrowie. Prosta sprawa: jeśli jesteś średniakiem, na operację zaćmy czekasz półtora roku, jeśli jesteś bogaty, płacisz i operują cię od ręki. Państwo jest w swojej polityce – nomen omen – krótkowzroczne. Nie kalkuluje, że czekający na operację zaćmy pracownik w pewnym momencie pójdzie na zwolnienie, bo już nie da rady pracować. A przecież taniej byłoby go szybciej zoperować!
Nierówność ma też wymiar geograficzny. Dostęp do lekarzy specjalistów poza wielkimi miastami jest utrudniony. W Polsce mamy 209 lekarzy angiologów (specjalistów układu naczyniowego i limfatycznego). Mamy też 314 powiatów. Wniosek jest prosty: w jednej trzeciej powiatów brakuje lekarza angiologa. W rzeczywistości olbrzymia większość powiatów to białe plamy, bo specjaliści skupiają się w największych ośrodkach. Jeśli więc ktoś cierpi na chorobę żył, musi jechać do dużego miasta. Jak jechać? Połączenie kolejowe zlikwidowane, PKS raz dziennie. Jeśli ma się samochód i uczynnego kierowcę, to pół biedy. Jeśli jest się biednym i nie ma, to…? No właśnie. To nie jest kraj dla biednych ludzi. Szczególnie na prowincji. Liberalne państwo zamiast zapewnić takiemu obywatelowi lekarza, zostawia go samemu sobie. Na końcu wypłaci mu rentę. A ta będzie państwo kosztować znacznie więcej niż ów lekarz.
Nierówności zdrowotne widać na przykładzie Warszawy. W dzielnicach takich jak Ursynów czy Wilanów zachorowalność na gruźlicę jest śladowa. Tymczasem na Pradze-Północ na gruźlicę cały czas zapada 40 na 100 tys mieszkańców. Mieszkaniec Pragi-Północ żyje prawie 13 lat krócej niż mieszkaniec Wilanowa. A mówimy o różnicach w granicach jednego miasta!
Nierówność zbiera też żniwo w wymiarze sprawiedliwości. I będzie zbierała jeszcze większe teraz, po wejściu w życie nowej procedury karnej. Będzie jak w amerykańskich filmach. Pojedynek na rację między dwoma błyskotliwymi prawnikami. A nie każdego przecież stać na błyskotliwego prawnika. Jeden zatrudni trzech wybitnych adwokatów, drugi będzie się posiłkował darmową pomocą prawną (według projektu może być świadczona przez magistrów prawa). Albo nawet na to nie będzie go stać, bo w razie przegranej będzie musiał płacić. Kiedyś dysproporcję sił mógł niwelować sędzia, przeprowadzając dowód. Dzisiaj ma być tylko bezstronnym arbitrem. Patrzeć, jak orły temidy rozszarpują prawnicze wróble. Bogaty może wnieść jeszcze dowód z prywatnej ekspertyzy prawnej. Masz pieniądze? Opłacasz ekspertyzę. Nie ma pieniędzy? Cóż… sprawiedliwość dla bogatych.
Do tego dochodzą stare grzechy. Na przykład w Polsce rozwieść się można tylko w sądzie okręgowym. Po rozwód wielu Polaków musi jechać kilka razy ponad 100 km. To kosztuje i dla wielu osób jest argumentem za trwaniem w małżeństwie. Czy nie można procedury rozwodowej przenieść do sądów rejonowych? Poza tym sądy pracy – od kilku lat trwa ich powolna likwidacja. Minister Gowin zlikwidował sądy, prezydent Komorowski je przywrócił. Z pozoru powrót do stanu pierwotnego. Ale tylko z pozoru, bo do wielu miast powiatowych wydziały pracy już nie wróciły. W ten sposób pracownicy z małych miejscowości, którzy zostali bezprawnie wyrzuceni z pracy i którym pracodawca nie wypłacił zaległych poborów, nie mają dostępu do sądu. Przykład? Powiat wałecki jest obsługiwany przez Sąd Pracy w Szczecinku, a z Wałcza bezpośredniego połączenia do Szczecinka nie ma.
Dostęp do sądu pracy to jedno z podstawowych praw obywatelskich i pracowniczych. W „kraju Solidarności” sąd pracy w każdym powiecie powinien być standardem. Ale nie jest.
Nierówności w skali globalnej rosną. Po lekturze „Kapitału w XXI wieku” Thomasa Piketty’ego nikt nie może mieć co do tego wątpliwości. Jednocześnie od kilku lat – co najmniej od „Ducha równości” Richarda Wilkinsona i Kate Pickett – wiemy, że im większa równość, tym bardziej udane i szczęśliwe życie praktycznie wszystkich członków danej wspólnoty. Jeśli połamana polska lewica zastanawia się, co wziąć na sztandary, powinna to być przede wszystkim równość. Socjaldemokracja zawsze odnosiła triumfy, gdy głosowała na nią klasa średnia. A ta głosowała, gdy widziała swój interes w istnieniu państwa opiekuńczego. Widziała go zaś wtedy, gdy czuła, że pieniądze z jej podatków wracają do niej w postaci wysokiej jakości usług publicznych. To jest wizja państwa, którą lewica powinna zaproponować Polakom. Jako alternatywę dla taktyk indywidualnego przetrwania i wizji społeczeństwa jako wojny wszystkich ze wszystkimi, którym hołdują – w różnym stopniu – Korwin-Mikke, Kukiz i Platforma Obywatelska. Czas podnieść sztandar równości.
Ogryzki do kawy? To jakaś nowa dieta?
Lisku, jak przystało na postmodernę, wszystko jest płynne, zmienne 😉
Nie tylko znaczenia zwodzą i migoczą … 🙄
W charakterze pokojówki przygotowałam pokoje dla gości.
Lecę do kuchni warzyć spyżę 😉
Dziękuję za zdjęcie, Heleno. Nie sposób patrzeć na nie bez emocji i w ogóle trudno się od niego oderwać. Monika ładnie to napisała, spotykaliśmy tu Twoją Mamę. To zdjęcie było potrzebne. Ściskam.
Dzień dobry 🙂
Nie mogie, no nie mogie napsać, co ja literalnie myślę o tym Prusaku i jego timingu, bo bym blog w ściek zamienił, kuchenną łaciną płynący. 😳 Ale jest to jednak niesamowite draństwo, żeby nie poczekać jeszcze z miesiąc dwa, tylko uziemić mnie akurat w takim momencie, żebym na Zlot Ogoniasty nie dotarł. 👿
Bo że zlot będzie ogoniasty i każdy w jakieś dyskretne, wskazujące na to akcesoria się zaopatrzy, to chyba oczywista oczywistość? 😎
Na jutrzejsze Oficjalne Otwarcie zapowiedział się stary PA i nowy Stick – może wspólnymi siłami potrafią na tyle utrzymać Skypa w ryzach, żeby sią zgodził popracować o porze dogodnej dla nas, nie wyłącznie dla niego.
A dla tych, którzy nieoficjalnie zaczną już dzisiaj, też podsyłam kawałek ducha (całego nie oddam, bo mnie też może się odrobina przydać). Tylko niech mi nikt próbuje go zgasić, bo powstanę jak wyklęty lud Ziemi i… i… i NASZCZEKAM! 😈
Bobiczku, przecież wiesz, że nawet ja przyznaję się czasem do ogona. 😉
Lisku
Ezoterycznie, przejrzyście i klarownie. Zostawić szczelinę to zaraz się ulotni.
Bry.
Pożera mnie zazdrość, że śledzie będą się dawały pożerać. Tudzież, że Was nie zobaczę realnie. Dobrej zabawy!
Łączę się z Bobikiem. Z tym kawałkiem ducha, co mu zostaje. Może mi i ogon wyrośnie. Drugi 😉
Ciekawe, to co pisze Babilas zgadza się w dużej mierze co mówi Petru w wywiadzie dla Tygodnika Powszechnego.
Petru mówił hasłami, Babilas ma przekonujące argumenty.
(Kurczę, nie umiem napisać przekonywujące, a czuję, że powinienem!)
No dobra, pogadałem ze sobą, wracam do zajęć.
Przekonujące są dokonane, w przekonywujących czai się cień ryzyka nieprzekonania – głosowałabym na te pierwsze. 😉
Przekonywywac to trudne slowo, Tadeuszu.
Bobiku, w tobie zawsze hart ducha i duch charta!
Zlotowiczom milego zlatania…
Heleno, współczuwam i myślami jestem z Tobą.
Trzymaj się, na ile to jest możliwe.
Przytulam najcieplej, jak umiem.
Hart ducha i duch charta! 😆 To jest to! Proponuję przyjęcie takiego hasła na najbliższe 3 dni. 😀
Tak, hasło palce i łapy lizać. 🙂
Z zastrzezeniem ze sa to charty nie goniace liskow 😀
Patrzę na zdjęcie Heleny z Mamą… Nie, nie chcę dorabiać do tego żadnych frojdyzmów czy perlsizmów. Oczyma duszy patrzę, prędzej już literackimi niż psychologicznymi. Widzę dorosłą kobietę piękną, elegancką, inteligentną (nigdy nie miałem okazji poznać jej osobiście) i doskonale tego wszystkiego świadomą. To nie jest żaden Kopciuszek czy Śpiąca Królewna, to jest Królowa, która tylko palcem skinie, a rzeczywistość już w dyrdy leci tak się organizować, jak sobie Królowa zażyczy. Igła nie odważy się spaść z jaśniepalców i ukryć w szparze podłogi, krzesła wokół stołu nie przepychają się jedno przed drugie i rosołowi nie wpadłoby do głowy, żeby wykipieć. Chaos nawet nie próbuje podskakiwać, bo z doświadczenia wie, że zaraz zostałby osadzony i zanihilowany jednym celnym spojrzeniem lub gestem.
A obok Królowej Buntowniczy Tłumoczek. Nie jestem taka piękna jak Ona. Nie umiem być taka dostojna. Zamiast opanowywać chaos, ja mu ulegam. Co jest ze mną nie tak? I bokami już widać, że w tle czai się Decyzja: wcale nie chcę być taka jak Ona. Chcę być całkiem inna, całkiem Swoja, nawet jeśli się okaże, że uniemożliwia mi to spełnianie jej (ich? Jest gdzieś przecież i Król) oczekiwań. Bo oczekiwania oczywiście są, nawet jeśli nikt nie wyraża ich głośno. Oczekiwania są zawsze.
To naburmuszenie i zaparcie się przy Swoim to znakomite podstawy, na których kiedyś można stać się Świetną Babą. Ale żeby w przyszłości to osiągnąć trzeba najpierw przejść przez tę cholerną fazę Naburmuszonego Tłumoczka. Trzeba ciągnąć zarazem do i od. Naprawdę trudne dla tak niewielkiej istotki. I naprawdę wiele mówiące zdjęcie.
Bawcie się dobrze, ale przyślijcie proszę trochę jednego i drugiego!
Zwłaszcza duch charta będzie mi z każdym dniem bardziej potrzebny – przez trzy najbliższe tygodnie będę musiał biegać coraz szybciej, najlepiej nie tracąc przy tym żadnej głowy!
Jestem za tym, żeby świetnego bawienia się na Zlocie Ogoniastym nie rozsyłać kawałkami po privach, tylko od razu pakować na blog i niech wszyscy korzystają. 😀
Mnie w tej chwili jakoś ciężko idzie rymowanie (może przez te wszystkie piguły, które mi Prusak w gardziel wpycha?), a jeszcze mnie dodatkowo rozkojarza mało owocny stosunek przerywany ze Skypem i w ogóle z netem, ale nie wykluczam, że uda mi się wśliznąć z połączeniem w jakąś zlotową głupawkę, a wtedy moje małe szare na pewno nie wytrzymają i choć na chwilę się włączą. 🙂
Przepraszam, nie doczytałem bloga. Helenie współczuję. Bobik powiedział to mam chart duha dodać: Mama była bardzo piękną kobietą.
A duha oczywiście istnieje 😉
drewniany, łukowaty przedmiot służący do przymocowania rzemieni przy chomącie do dyszli zaprzęgu; duga
Jeszcze wyjaśnienie dla Moniki, dlaczego nie piszę nic o tutejszym żarciu. A, bo pisać hadko… 🙄
Brak informacji, zwłaszcza celowy, czasem jest, niestety, nader znaczącą informacją. 🙁
Ha! Krolowa wybrala sobie na krola niedorobionego studenta medycyny, bez zadnych zyciowych perspektyw. Wbrew otoczeniu i rodzinie. Nie dosc, ze Zyda, to jeszcze Zyda obcego, nie dosc, ze obcego, to jeszcze kryminalnego, z wyrokiem dziesiecioletnim za to ze byl „agentem Gestapo”, bo kiedys w publicznym gronie zachwycil sie Berlinem, w ktorym spedzil dwa dni przejazdem. Zawsze byla mu bardzo wierna, przesiadywala z nim po nocach i robila tuszem wykresy do jego prac naukowych, poprawiala mu gramatyke i ortografe, nauczala go swojego jezyka. Gotowa byla podazac za nim, wbrew wlasnej checi, na koniec swiata, pozostawajac wszystko za soba – najblizszych, przyjaciol, z ktorymi juz nie mogla utrzymywac konraktu nie narazajac ih na utrate pracy, wzywanie do Urzedu, robienia karier.
Kiedy juz od wielu miesiecy nie podnosila z lozka, czasami wolala mnie w srodku nocy i mowila: Zabierz mnie do domu. – To jest dom – mowilam. – Do prawdziwego domu! – nalegala. Wtedy pokazywalam duzy ich wspolny portret na przciwlegej od lozka scianie i mowilam – Popatrz, tu jestescie razem, ty i twoj maz, Wolf – Welwele, jak na niego mowilas. A obok jest moj portret. To jest twoj dom. Jesem z toba w twoim domu.
– Welwele i ty – mowila i zasypiala znow na piec minut. Za chwile to wszystko sie powtarzalo. – Zabierz mnie do domu – blagala.- Do prawdziwego domu.
Królowej wolno było wybrać kogokolwiek. Ona swojej pozycji i Mocy tak czy owak nie mogła stracić ani narazić, bo nie był to rodzaj Mocy przydzielany przez politruków.
Tak, Helenko kochana, znam to dobrze w wykonaniu mojej b.p. Cioci.
Tak to bywa.
Naburmuszony tłumoczek. Osobiście mam dwa takie zdjęcia rodzinne. Jedno – mojej młodej, pięknej i zdolnej, ale jakoś niepewnej siebie mamy, uśmiechającej się nieśmiało, z moją siostrzyczką o naburmuszonej, ale i trochę zatroskanej minie. Drugie – swoje własne, solo stojącej w wózku, naburmuszonej i wyrażającej żywo chęć: do przodu!
Tak, naburmuszeniem zaczynamy, do pogodzenia dochodzimy, albo i nie.
Dzień dobry 🙂
Na pierwszym jestem świeżo urodzonym tłumoczkiem i śpię. Mama patrzy prosto w obiektyw, ale wygląda na nieco zagubioną i zdziwioną, skąd to coś się wzięło. Jej bladoróżowy, pikowany szlafrok, pamiętam bardzo dobrze.
Naburmuszonych nie mam wcale, uśmiecham się 🙂
Rozne sa te zdjecia z dziecinstwa. Ja na przyklad nie jestem nigdy naburmuszona, tylko zwykle bardzo bacznie sie zwykle fotografowi przygladam. I chyba nie tylko to do dzis mi zostalo, ale tez i przeszlo na dzieci. Ciekawa, do dzisiaj ciagle na nowo wyjasniana, zagadka wrodzonych cech osobowosci i cech nabytych w wyniku doswiadczen dziecinstwa (w tym – osobowosci opiekunow).
Bobiku kochany, tak po prawdzie, to ja sie nie spodziewalam Twojej dokladnej relacji o szpitalnym wikcie (chyba wszedzie jest on taki sobie, jesli nie gorzej), a napisalam o moich weekendowych doswiadczeniach weganskich, zeby Cie choc troche pocieszyc, ze zawsze – i to czasem na wlasne zyczenie – moze byc jeszcze gorzej. 😉
A z ta Krolowa to bardzo ciekawa interpretacja, choc pewnie jedna z wielu mozliwych (to tez myslenie literackie – wystarczy poczytac powiesci z wiecej niz jednym narratorem). 😉 Matki i tak bywaja dla swoich dzieci trudna zagadka z bardzo roznych i skomplikowanych powodow.
Przeszło http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18333308,senat-glosuje-nad-ustawa-o-in-vitro-zobacz-jak-glosuja-senatorowie.html#MT
Dzień dobry.
Mam z wczesnego dzieciństwa zdjęcie z kozą. Żywą.W dodatku bardzo fotogeniczną. W odróżnieniu.
Dzieki, Babilasie.
Mieszkaniec Pragi-Północ żyje prawie 13 lat krócej niż mieszkaniec Wilanowa to szokujaca informacja (nie jestem pewna jak to zostalo obliczone, bo np ludzie dzis mieszkajacy w danej dzielnicy kilka lat temu mogli mieszkac gdzies indziej), ale nie moze byc wynikiem wylacznie ostatnich 25 lat.
Co do ogryzka (OK, jablka) do kawy, to dieta wcale nie nowa, Steve Jobs mial na ten temat bardzo mocne przekonania 🙂
Bardzo cieple zdrobnienie Welwale dzis kojarzy sie u nas z poematem Czernichowskiego o mlodym zydowskim chlopcu na Ukrainie, naiwnym, zawsze usmiechnietym, szukajacym kwiatow polnych kwitnacych jeden dzien w roku i karmiacym zwierzeta, ktory uslyszawszy opowiesci wyslannika z Palestyny postanowil tam wyruszyc, a gdy wyslannik zadrwil z niego – podwiozl troche i zostawil przy drodze – szedl dalej pieszo przez snieg, az znalazl go chlop i przywiozl z powrotem do domu z goraczka, ktora zle sie skonczyla.
Mar-Jo 🙂 🙂
Z dziecinstwa mam bardzo fajne zdjecia, m.i. serie zrobiona przez znajomego rodzicow, rezysera krotkometrazowek dokumentalnych.
Heleno, to nie jest na słowa. Przyjmij, proszę, moje najlepsze myśli.
Myślałem, że po paru dniach odrywając się od pracy znajdę stosowną porcję rzeczy ciekawych i uśmiechniętych u Bobika, ale niestety szybka lektura nie była wesoła. Heleno, piękną miałaś Matkę i nie tylko fizyczna uroda została Ci przekazana. Miałaś dużo szczęścia ze swymi Rodzicami — i z pewnością tym trudniej jest Ci teraz. Wyrazy współczucia.
Coś uśmiechniętego. Lipcowy ogród 🙂
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/OgrodLipiec2015#slideshow/6169935321988658674
Irku, długo się przyglądałem, aż wypatrzyłem poważny brak: tam nie ma hipopotamka.
Andsol, ale nie wypatrzyłeś macierzyństwa 😎
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xtp1/v/t1.0-9/11703111_806376876143987_3739766484007377309_n.jpg?oh=2f2efdc619f790d31184e26e6f42e865&oe=561C5C8D
A teraz szykowanie na zjazd i skoro świt do Poznania
Uśmiecham się do lipcowego ogrodu Irka 🙂
Zwyczajna bezpiecznie dotarła do Jagodowa. Za nami pierwsze posiady i pogaduchy 🙂
Czekamy na pozostałych uczestników zlotu!
Dobrej nocy 🙂
Ja się do Irkowego ogrodu uśmiecham wybiórczo, więc chyba jakoś tak :-?. Do floksów szczerzył uzębienia nie będę, bo by mnie zielonooki potwór pożarł. Moje floksy mączniasty szlag trafił z kretesem, a wielkie były, piękne i pachnące. 😥 Trudno, zły charakter mam i zazdraszczam wszystkim, którym się uchowały, z hipopotamkiem czy bez.
Jeszcze szybkie pomerdanko do już zjechanych Ogonowców i też zmykam na żelazne legowisko, bo w szpitalnych warunkach to już chyba środek nocy minął. Dobranoc. 🙂
Dzień dobry 🙂
szybka kawa … i kierunek Poznań
Dzien dobry 🙂
Herbata
Irku, masz czarodziejski ogrod.
Dzień dobry,
Szybki Poznań i kierunek kawa.
A jakby kto miał ochotę na lektury – wywiad z Awdiejewem.
A jakby ktoś był niedoczytany, to jeszcze to.
Heleno
teraz już wiem, jaką minę miewał niekiedy Kot Mordechaj 😎 😀
Ściskam Cię mocno, głaskam Kota i jestem myślami z wszystkimi osieroconymi Tłumoczkami w naszym wnętrzu…
Dziń dobry 🙂
Ja też trzymam z Tłumoczkami ogólnie i Heleną szczególnie.
Ale trzymam też za tych, którzy dzielnie gnają na zlot, nie bacząc na to, że pełno zbójców na drogach. 😎
C’est la vie. Co jedno oko łypnie w stronę mokrą, to drugie zaraz się wychyli w suchą.
Gnamy, gnamy! Choc pociag troche spozniony. Przyznam sie szczerze, ze do teraz dosypialam 😳 ale rozejrze sie pewnie zaniedlugo po pociagu xa Irkami 🙂
Pozdrowienia dla gnających. 🙂
Czekam na relacje.
Dzień dobry.
Ja o tej porze też miałam gnać w wiadomym kierunku.
Pozdrawiam Wszystkich!!!! 🙂
Zlotowiczom udanych obrad i radosnego splątania ogonów! A Bobikowi odrobinę ducha dla przetrzymania Prusaka!
Mam nadzieje ze nowy Stick sie sprawdzi…
Markot, doklanie taka mine! Dzieki za wyprostowanie zdjecia. Dzisiaj przyszla wiadomosc od dawnej sluchaczki, dr Heleny Pyz, swiekiej misjonarki i dyrekorki osrodka dla tredowatych w Indiach, ze w poniedzialek w jej leprozorium odbedzie sie msza w intecji mojej Mamy. A w Nowym Jorku w jej dawnym kosciele prawoslawnym Swetej Trojcy odbeda sie az dwa nabozenstwa (panichidy) – w poniedzialek wieczorem i we wtorek rano. POtem pogrzeb, razem z Ojcem. W poniedzialek rano odlatujemy z Audrey do NYC. Audrey wyglosi slowo pozegnalne.
Zycze udanych obrad na Zlocie i bardzo zaluje, ze Bobika na nim nie bedzie.
Przyjemnych obrad w Jagodowie życzę i zazdraszczam, że mnie tam nie ma 🙁
Moja mama mawiała, że nie da się być z d… na wszystkich kiermaszach 🙁 A szkoda!
Zjazdującemu Koszyczkowi miłych obrad. Serdecznie pozdrawiam.
Uff, stick się spisał i mogłem pobyć na Zlocie nie tylko duchem, ale i audiowizją. 😀
Wszyscy uczestnicy wystąpili jak trzeba, ogoniasto, dla uczczenia Psiości (Kierowniczka miała nawet kilka ogonów). Wśród zebranych tajemniczo połyskiwał Duch Paradoksa w pięknym, ciemnoczerwonym kolorze. Obżarstwo i opilstwo zbierało plony, a może nawet i poplony. Babilasa dopadł fiskus z Psatrapii i nakazał mu regularne odprowadzanie podatku w dokawowych poczytadłach od Agencji Towarzyskiej Dla Pszczół. No i niewykluczone, że w dalszym ciągu posiedzenia nastąpiły ekscesy, ale ja już się musiałem wyłączyć. 🙁
Nic to, jutro jeszcze trwa Zlot i może Szanowni Zebrani o jakichś skandalikach nam doniosą. 😀
Helenko, sercem będę z Tobą, gdziekolwiek polecisz.
Jak to dobrze, Bobiku, że udało się połączenie, chociaż tyle łaskawości los okazał.
Chciałabym te ogony obejrzeć i Waszą rozmowę.
Ogony, oprócz Kierowniczych, były do oglądania raczej wyobraźnią. 😉
Ach ta technologia! Mozna byc na Ksiezycu Prusackim, a jednoczesnie siedziec w ogoniastym gronie… Dobrze, ze sie to udalo!
Spij dobrze dzisiaj, Bobiku, po dobrze wypelnionym zadaniu!
Straszne i arcyciekawe te rosyjskie rodzinne historie i zyciorysy, jak ten Awdiejewa! Bo to byla wielopokoleniowa gehenna, ktorej koniec nie wydawal sie mozliwy. Nie bylo slychac zadnych dzial, ktore mogly niedlugo przyniesc wyzwolenie…
Poczekam cierpliwie na sprawozdawczosc zlotowa, kulinaria, te rzeczy…
Postaram się spać dobrze, zwłaszcza po tak pocieszającym zapewnieniu red. Władyki: 🙂
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1625683,1,byl-sexy-gral-i-spiewal-ale-gwiazda-kukiza-powoli-przygasa.read
W sprawie Kukiza.
Miałam wątpliwą przyjemność wysłuchać w autobusie rozmowę telefoniczną przedstawiciela elektoratu Kukiza.
Wykrzykniki typu (sorry) – ty, ku..a, frajerze zaje..ny; ch.j ci na czoło, i inne niezwykle kwieciste, to były czułe zwroty skierowane do rozmówcy. Autobus oniemiał, bo gość był bardzo głośny i zadowolony z rozmowy, a na końcu usłyszeliśmy, że tylko #%$%&Y%$ w Kukizie nadzieja, mówię ci ty, …….
Nie wglądał na zbuntowany prekariat.
PS. Bardzo mnie zaintrygował ten ch.. na czole, czy w czoło.
Zupełnie nie umiałam sobie tego wyobrazić.
W dzieciństwie, pamiętam, mawiało się „… ci w oko” i fraza ta była nazywana „sugestią seksualno-optyczną nr 1”. Fakt, że dawno już z tego „dowcipu” wyrosłem..
Siódemeczko, tyś jest z pokolenia,
które wie, co to członek z ramienia,
więc dlaczego w czołowych rejonach,
wyobraźnia Twa nagle zmęczona? 😎
Może dlatego, że nigdy nie słyszałam takiej inwokacji do kumpla.
Google pokazuje wiele odnosnikow do Ch… ci na czolo… Widac sie spopularyzowalo, przesunelo deczko w gore, przez lata, od staroswieckiego oka.
Dobra wiadomosc, ze autobus oniemial, a nie wlaczyl sie do rozmowy aktywnie popierajac Kukiza!
Autobus oniemiał, bo nie chciał ani słowa uronić 😉 Może nawet co niektóry nagrywał 🙄
Za moich czasów popularna była wersja bardziej hm… twarda?
Kij ci w oko.
Pozdrawiam trochę rozdwojony. Ciało w Lublinie, duchem w Poznaniu. A dla Bobika szczególne serdeczności.
Siódemeczko
Kilka lat temu krążył dowcip związany z tym, co cię tak zafrapowało. I w tym dowcipie udzielano szczęśliwemu posiadaczowi tegoż porady lekarskiej: dużo czytać.
Jak tu czytac z ch… na czole albo w oku!
Króliku
Z ch… na czole podobno się dawało. Problem zaczynał się w momencie, kiedy urosły jaja. Co widać po wyborcach rzeczonego artysty. Im oczy już dawno zarosły.
Nawet ladnie ubrane i umalowane panienki tak sie wyrazaja w srodkach masowego transportu londynskiego. Bo w Londynie nikt po polsku nie rozumie, wiec mozna byc… tego… wyluzowanym. Raz zwrocilam uwage i one… zaczerwienily sie i umilkly.
No ale co to ma wspólnego z homiliami księdza Czoło?
Macham wszystkimi ogonami już z domu 🙂 Nie obeszło się bez przygód – babilas chyba w złą godzinę mówił o punktualności tego mojego pociągu, bo on co prawda przyjechał nawet nadpunktualnie, ale stał w tym Poznaniu 35 minut czekając na pociąg z Berlina spóźniony aż o 200 minut 😯 Czemu – nie wiem. Ale potem szczęśliwie pędził prawie jak pendolino i skrócił opóźnienie do 20 minut 😉
Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na ten dość ryzykowny, jak widać, skok i udało mi się spotkać z Wami, kochani Zlotowicze, no i Bobiczkiem niestety tylko przez skype’a, ale zawsze to coś.
Wszystkich ściskam. Dobrej nocy.
A Duch Paradoksa (malonowo-dereniowy) – pyszny! 😀
„Malinowo” oczywiście, sorry.
Dobranoc. 🙂
Dzien dobry 🙂
Herbata
.. i (w zastepstwie zlatujacego Irka) kawa
Dzień dobry 🙂
ja jako Pies Suki podaję kawę
Dzień dobry, obie kawy ogoniaste z przyjemnością przyjmiemy 🙂 Jeszcze a propos ogoniastych, to Jagodostwo mają przepiękne koty. Rudy Sokrates łaskawca, czarny z białym Szaman pieszczoch 🙂
Heleno i Audrey, dobrej drogi do NY
Dzień dobry 🙂
Proszę bardzo, Sokrates i Szaman pozdrawiam Psatrapę 😉
https://plus.google.com/117003423927489986216/posts/dpMdLNZtdoz?pid=6170511705798663218&oid=117003423927489986216
Tam Sokrates, a Szaman tutaj:)
https://plus.google.com/117003423927489986216/posts/dpMdLNZtdoz?pid=6170511942082944290&oid=117003423927489986216
Dzień dobry 🙂
Udało mi się opornego sticka (o jednak jeszcze ten stary) złapać za kark i doprowadzić do terenów kawowych. Duma mnie rozpiera, bo letko nie było. 😎 Tak że kawa dzisiaj wspólnie. 🙂
Sokrates wygląda jak normalny, prawidłowy Byt Doskonały merdanko, Stary!), a Szaman ma okropnie śmieszne, wręcz przehecne ubranko. Dla mnie śmieszność jest zdecydowaną zaletą, więc nie piszę tego w sensie negatywnym, ale gdyby Szamanowi miało się zrobić łyso, to lepiej mu przekażcie ode mnie jakiś inny przymiotnik, np. „odjazdowe”, albo „fantazyjne”. 😀
Komu dobrych lotów, komu dobrych Zlotów, komu smacznej kawy, komu więcej ogona,a komu duch charta… dla każdego jakieś dobre życzenie się znajdzie. 🙂
Hej, Bobik i Koszyczku, macie takiego ducha charta, że lepszego nie znajdzie.
Kocham Was! 🙂
Niestety:
http://wyborcza.pl/1,75478,18345077,warszawski-meczet-obrzucony-swinskimi-lbami-kamery-uchwycily.html
Trzeba jeszcze trochę poczekać, dopiero pokażemy światu prawdziwe oblicze polskiej tolerancji i katolicką miłość bliźniego.
Katolicką, bo jakoś dziwnie jestem spokojna, że chrześcijanie innych wyznań w Polsce nie będą ekshibicjonistami w tym temacie.
Trudno dawac czgo sie samemu nigdy nie dostalo: szacunek, tolerancje i wspolczucie…
Pogode dzisiaj mamy zaiste cesarska. To juz drugi dzien! Co za lato.
Poniewaz slonce wstalo jak zwykle i ziemia sie kreci, to i kawa smakuje wspaniale. A teraz do prasy!