Nowy świątek
Do nieba stuknął kiedyś bram
ludowy, nowy świątek.
Szarmancki bardzo był dla dam,
i dobry dla zwierzątek,
miłością cieszył się on bab,
chłop także przed nim klękał
sam Epidiaskop, straszny drab,
był woskiem w jego rękach.
Nigdy jak sztywny nie stał koł,
z ust płynął mu miód pszczeli
potrafił wszystko, czego tknął,
połączyć nie podzielić.
Opatrznościowy mąż to był,
lepszy od w poście śledzia,
a tak swe cnoty skromnie krył,
że o nich nikt nie wiedział.
Więc kiedy do niebiańskich stref
specjalnym trafił szlakiem,
to zaczął sam Najwyższy Szef
okropną robić drakę,
Jakże to! – krzyczał – Ja mam dość!
Co to są za porządki!
Ukrywał tu wyraźnie ktoś
przede mną jakieś świątki!
Nikt wcześniej o tym zbiorze cnót
nie pisnął, nawet mgliście,
A teraz co? Potrzebny cud,
bo nie mam go na liście.
Tutaj się anioł włączył w grę,
skrzydlaty, cały w bieli,
i szepnął: szefie, cudem się
Polacy już zajęli.
Wybielacz, lukier, mediów zgiełk,
pamięci drobny zanik
i już ma świątka Kutno, Ełk,
czy Zgierz z przyległościami.
Szef aż ze swego tronu wstał
i mruknął: twardy orzech!
Na mitotwórczych potrzeb szał
i Bóg sam nie pomoże.
Lecz wiem… ten gość, co za tym tkwi,
do czyśćca będzie pchnięty,
zaś wizerunek weźcie i
wpiszcie do pocztu świętych.
Jakaż piękna ta czapla złapana przez Irka. Zjawiskowa! Nie mogłem skończyć napatrzania się. 🙂
U Kierowniczki to rzeczywiście imprezki bywały, że hej. Upał nie upał, ziąb nie ziąb – jak był mus, to się piło śpiewało i pisało opery. 😆
A ja wiem, Paradoxie, wet tu rządzi.
Powiedział, że i Felek i Ilka. Kota jest też po sterylizacji, więc podobno też może mieć tendencje.
One już kończą ten ostatni wór i mają przejść na zwykłą karmę.
Oj to, to imprezki! 😀
Czasy!
Mówię, że stary baca.
Moja kicia w akcji. Ale to dla mało wrażliwych.
Pozostałych upraszamy o rezygnację z oglądania
https://picasaweb.google.com/116310015148736175503/August8201504?authkey=Gv1sRgCKz6sPWpm53aCQ#6180759364674320962
A nam pogoda dzisiaj dopisała. Przyjemne 23-24 stopnie. Bardzo nas to cieszyło, bo nasz dom – 7-mio piętrowy blok z 40 mieszkaniami- grilował, obżerał się i opijał na trawniku przed domem. I cos takiego jest możliwe. Wyżerka była nieziemska, bo każdy coś specjalnego przygotował, do tego było piwo, ale potem każdy jeszcze pognał do domu po parę butelek czegoś mocniejszego. Sąsiad Włoch zaserwował nalewki wiśniowe na spirytusie, tylko narzekał, że spirytus musi przywozić z Włoch, no to od razu dostał adres do polskiego sklepu w mieście. Sąsiadka z Brazylii uraczyła nas likierem z limonki i bananowym ciastem, pycha!, oprócz tego jeszcze wiele innych mocnych trunków, tak że nasz dom chodził późnym wieczorem mocnym zygzakiem. Dla najstarszej sąsiadki Niemki, bardzo wytwornej damy, impreza zakończyła się w szpitalu, bo wyłożyła się w drodze do mieszkania i na wszelki wypadek wezwaliśmy pogotowie. Ale na szczęście nic wielkiego się nie stało, musieli jej tylko zszyć przecięcie na głowie. W każdym razie nasz blok może świecić przykładem, jak można się efektywnie – i efektownie zintegrować.
Dzień dobry
kawa
Piknik sąsiedzki u Panny Koty przesympatyczny 🙂
herbata 🙂
kolejna herbata 😀
bryk
czy „Rzepa” ciagle jeszcze jest uchem przy wladzy?
http://www4.rp.pl/Komentarze/308079929-Krzyzak-Tezy-przybite-do-drzwi-Wizytek.html
p.s. Siodemeczko nie czytaj, to wstretne pomyje donosiciela
moewe bedzie lepiej, dzisiaj nie przekroczymy 30°, a jutro jak zwykle (!!!!!!) ponad i to do konca miesiaca ponoc
bryk bryk brykam
Dzień dobry. Ja też brykam. Do firmy 😈
Ach, ten pracoholizm… Wykalkulowany, bo klima. Ale też faktycznie mam to i owo do napisania.
Dzięki, Rysiu, zamiesciłam tam komentarz, który jest weryfikowany.
Rzepa już od wieków nie ma nic wspólnego z rządem, ze śmiercią Dariusza Fikusa przeszła w ręce prywatnych właścicieli i przechylila się na prawo niemiłosiernie w porywach nie-do-czytania.
Szkoda.
A i lecę po wentylator, niedrogi i w Castoramie niedaleko.
Rzadko się używa, opinie ma niezłe, to nawet, jako zakup jednorazowy też się opłaci.
http://www.castorama.pl/produkty/instalacja/wentylacja-i-klimatyzacja/wentylatory/stojace/wentylator-stojacy-opp-bialy.html#product
Sprawa przepraszania Prezydenta Komorowskiego cd.
http://www.tvn24.pl/ksiadz-na-dywaniku-za-przeproszenie-bylego-prezydenta,567131,s.html
Szkoda, że mnie wczoraj nie było u Panny Koty. Wygląda na to, że impreza była świetna. 🙂 Mam nadzieję, że niemiecka dama dzisiaj spędza dzień leniwie i w poziomie. Nie będę się błaźnić, próbując powtórzyć, co mi wkładano w głowę na temat wyższości leżenia nad nieleżeniem po upadkach, ale słyszałam ten wykład kilka razy i przynajmniej wniosek potrafię przytoczyć, z pełnym przekonaniem o jego słuszności: trzeba leżeć.
Dzień dobry 🙂
Od rana horrory. 😯 Znaczy, zdjęcia Paradoksalnej Kici sobie obejrzałem, wspominając przy tym Pręgowanej potyczki z ćmami. Ech, ma to robactwo powody, żeby Kotów nie lubić. 🙄
A co, Wy może myśleliście, że z tymi horrorami to było w sprawie duchowieństwa, Rzepy i etcetery?
Też słusznie. 😈
Blokowa imprezka w Krefeld musiała być naprawdę odjazdowa. 😀 Gdyby nie okoliczności osobiste, zaraz bym wskoczył w pojazd i się dołączył. Oczywiście gdyby mi Panna Kota w porę dała cynk. Ale właściwie czemu by miała nie dać? 😆
Ago, ja zawsze byłem zdania, że trzeba leżeć 😀 i znowu mogę to udowodnić przy pomocy mojego archiwum. Choć bardzo mi przykro, że tym razem wywoływaczem tak przyjemnej czynności jak leżenie jest tak nieprzyjemny event jak upadek. 🙁
Gdy leżę sobie w piękną pogodę
na brzuchu, jak psu przystało,
dość dobrze widzę to, co pod spodem,
ale niestety – nie całość.
Gdy zaś na plecach bym się położył,
rankiem, czy może o zmierzchu,
znów bym nie cały widział świat boży,
a tylko to, co na wierzchu.
I gdybym nawet, losu zrządzeniem,
dokoła głowy miał ślepia,
jeszcze nie wszystkie światła i cienie
ich by musiały się czepiać.
Więc często ślepcem zdaję się sobie,
co definiować chce słonia,
niepewnym krokiem po Ziemi drobię,
bez przekonania, żem poniał.
Ale się przyznać wcale nie wstydzę –
na pieńku mam z kompleksami
i wcale nie chcę być wszystkowidzem,
który je rozum łyżkami.
Bo wtedy myśleć by wypadało
mi zamiast leżeć w naturze,
a ja tak lubię, gdy myśli mało,
leżenie zaś baaardzo duuuże.
Leżenie to jest Wielki Temat. Jest, na przykład, leżenie buntownicze: niech się wali, niech się pali, ja będę niezłomnie trzymać poziom. Jest kontemplacyjne: niech się wali, niech się pali, kto chce, niech wznieca, kto chce, niech gasi – a ja to sobie, leżący, przemyślę. Jest też, że się zapożyczę u Haneczki i Żaby, a teraz se Kasia legnie: niech się wali, niech się pali, ja już swoje zrobiłam, teraz niech się kto inny ruszy. Jest wreszcie leżenie stylem „trzy małpki”, czyli eskapistyczne: niech się wali, niech się pali, a ja tak jestem zaabsorbowana leżeniem, że nie widzę, nie słyszę i nie będę komentować (o wstaniu i zrobieniu czegoś nawet nie wspomnę). Wielki Temat. Idę zgłębiać. 😎
Znalazłam kopalnię zabawnych wpisów – chociaz może słowo „zabawne” nie jest odpowiednie… ale z powodu upału praoszę mi wybaczyć…
https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/a.1452029521697738.1073741828.1452015088365848/1663847440515944/?type=1&theater
https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/a.1452029521697738.1073741828.1452015088365848/1662522067315148/?type=1&theater
Bardzo krzepiące, jak dla mnie, listy czytelników „GW” do nowego prezydenta:
http://wyborcza.pl/0,95891.html?str=2_12482976
Coś dobrego dla Koszyczka
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=995166960528477&set=a.444537168924795.102860.100001055461921&type=1&theater
trochę poezji
https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/a.1452029521697738.1073741828.1452015088365848/1662853183948703/?type=1&theater
To znamienne, że dopiero po chwili przypomniałam sobie o leżeniu z gatunku „bezgrzeszny relaks”: nic się nie wali, nic się nie pali, można sobie spokojnie poleżeć.
Bobiku, jest biznes do zrobienia. Poręczeniowy. 🙂
Zwyczajno, wszystkie linki łączą 🙂
Już gdzieś widziałem ten wiersz o powrotach ale nie pamiętam, kto publikował – pierwsza myśl biegła do Bobika 😉
Tetryku, wszystkie linki łączą, bo była Interwencja. 😉
Dzień dobry 🙂
Gratuluję Pannie Kota udanej imprezy 🙂
Przypomniało mi to nasze osiedlowe imprezy, ze szczególnym uwzględnieniem udziału Suni. Sunia była psem towarzyskim, przyjacielskim, ogólnie lubianym. Toteż zabieraliśmy ją na tego typu imprezy. Do czasu 😉
Okazało się, że po osiedlowym grillu, wnuk co i rusz wykopywał w piaskownicy kiełbasę, albo inny kawał mięsa. Ja też znajdowałam różne dobra zakopane w kwiatowych rabatach 😆
Spowodował to znaczne ograniczenie życia towarzyskiego Suni 🙁
Zwyczajna, listonosz zapukał 😉
Tym, którzy mają jeszcze sile na rozważania o polityce, biznesie i ludzkiej naturze:
https://www.youtube.com/watch?v=4NvezclPMwI
Tu w całości:
https://www.youtube.com/watch?v=WlN5PRTNo9c
Mam robić cennik poręczeniowy? 😆
Czy „miejscowka” dzis znaczy tez rezerwacja w hotelu? Bo gdybym ne znala tej anegdoty sprzed lat ( klasyczny amerykanski numer estradowy opowiadany w pierwszej osobie) o psie w hotelu, to bym byla pewnie kompletnie zgubiona – „miejscowka” do tej pory zawsze dla mnie znaczyla „bilet na pociag z zarezerwowanym miejscem”.
Wiem, ze slowa zmieniaja i poszerzaja znacznie (islamista, wnioskowac jako skladac wniosek), ale z takim znaczenuem „miejscowki” jeszcze sie nie spotkalam.
Dzien dobry!
Strasznie mam dzis duzo do zrobenia i bardzo mi sie nie chce zabierac. I smutna to robota.
Słowo miejscówka nabrało wielu nowych znaczeń, w tym slangowych. Mówi się tak np. o nowej fajnej knajpie: to jest świetna miejscówka!
Z wyrazów zmieniających znaczenie oczywiście najbardziej mnie wkurza pasjonat, ale już dawno się stało 👿
Dzień dobry
Jagodo
Jakoś się zbiegło. Dzisiaj obejrzałem na TVN 24 BIS w cyklu Ewa Ewart poleca.
Chyba gorsze jest „kultowe”. :/
Tu jest Ewa Ewart
http://www.dailymotion.com/video/x185pvm_ewa-ewart-poleca-prawda-o-wojnie-z-narkotykami_news
Wprawdzie nie rozprawia się tutaj o pazurkach, wskutek czego nie mamy szans na zostanie naprawdę popularnym blogiem, ale niechże przynajmniej raz wrzucę linkę o malowaniu ócz. Bo fajnego liska znalazłem: 😀
https://instagram.com/p/6DNqrXiX4a/?taken-by=tal_peleg
Po imprezie w domu cisza, ostatni wracali do domu nad ranem.Pogoda tez jakas taka nijaka, 24 st. bez słońca, za to duszno. Ten sok z buraka na fb wstawia dziennie do kilkunastu takich zdjeć, niektóre rzeczywiście bardzo śmieszne. Bobiku, oczywiście goście na takich imprezach też mile widziani, były też trzy psy, latały pod stołami i futrowały, co spadło 🙂
Bobiku, kradnę liska i wrzucam Marcie Fox na fb, ona zbiera liski i tego na pewno jeszcze nie ma 🙂
Marcie Fox liski się należą z mocy prawa naturalnego. 😆
Lisek już u Marty z zaleceniem użycia na spotkania autorskie 🙂
A to też dobre:
https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/np.1439107326483248.100000514494673/1663847440515944/?type=1¬if_t=notify_me_page
Bobik, Kraków zagrożony:
https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/np.1439138015246627.100000514494673/1663853720515316/?type=1¬if_t=notify_me_page
Niestety, treść niedostępna 🙁
Możliwe, że to jest dostępne tylko dla fejsbukowiczów
Panno Kota, dostępne jest tylko dla osób, które są znajomymi osoby wrzucającej obrazek, czy co tam.
Widocznie zaznaczyła opcję – dla znajomych, a nie dostępne publicznie.
To samo jest ze zdjęciami w Picasie, trzeba we właściwościach albumu zaznaczyć, że publiczn y, lub tylko dla posiadajacych link do albumu…
Tam jest zawsze kilka opcji.
Siódemeczko, masz chyba rację.
A teraz próba generalna instrukcji Agi – zdjęcia z wczorajszego grilla na trawce:
https://goo.gl/photos/VS7Hes7cuQezxJQq7
Mnie się otworzyło, komuś też?
Otwiera się. 🙂
Dobry wieczór 🙂
Otworzyło się i zazdrośnie podziwiam 😀
No to teraz będę maltretować koszyczek zdjęciami.
Od razu następne dzisiaj zrobione w ogródku 🙂
https://goo.gl/photos/zPoMkdvhwBEm5TSt7
Piękne kolory. Zgłodniałam przez te zdjęcia. 😆
Taka integracja to rozumiem. Pewnie wszyscy Wam zazdrościli dookoła. 😀
Piękny ogródek, a te czerwone z trzema płatkami to co?
Te obrazki „burakowe” są dostępne dla wszystkich na profilu sokzburaka.
Ago, sama jesteś sobie winna 🙂
Siódemeczko – no, podglądali nas z okien i balkonów.
A ten kwiatek, to sama nie wiem. Najpierw wyglądało jak zwykła trawa, część zdążyłam wyplewić 🙁 , nim zorientowałam się, że to coś innego. Ogródek odkupiliśmy i w tym roku ciągle jeszcze coś nowego niespodziewanie wyrasta. W niektórych miejscach gryzie się z posianym przeze mnie.
Doro, tak, one są publiczne, tylko chyba trzeba być zameldowanym na fb
Prof. Obirek:
Mam nieodparte wrażenie, że polski kler, bo przecież nie tylko biskupi, rozciąga dogmat o nieomylności papieskiej na wszystkie swoje mniej czy bardziej (zwykle bardziej) idiotyczne pomysły interpretacyjne.
Wyglada mi na to, ze „Polak-Katolik?” jest lektura absolutnie oboiazkowa. Wszyscy o tym pisza.
POczekam na powot do Londynu.
Dobry wieczór. 🙂
Impreza u Panny Koty niesamowita!!! Czy były śpiewy?
Drodzy Pracujący – nie przejmujcie się, że jutro poniedziałek. Andsol przez noc (europejską) tyle roboty wykona, że na miasto średniej wielkości starczy. A przecież Andsol nie jest sobek i na pewno pozwoli Szanownej Frekwencji skorzystać z owoców, po których go poznamy. 😀
Nade mną pójście jutro do pracy nie wisi, ale wsio taki miło pomyśleć, że Andsol pracuje i za mnie, przekręcony o 45 stopni. 😎
Polak-katolik obowiązkowy? A miałem nadzieję, że ten etap już się skończył. 🙁
Ale na serio, to za tym Obirkiem się rozejrzę. Na pewno warto przeczytać.
Andsol (i jego wierny komputer, co ostatni etap pracy liczył ciurkiem 12,5 dnia) pracować przestali, bo wszystko niby jest i trzeba tylko ładnie to zredagować. Co do maltretażu zdjęciami, które Panna Kota zamieszcza, to chętnie będę stale maltretowany. Żeby sobie siódemeczka nie myślała, że ma wyłączność.
A tak będzie wyglądał każdy dzień prezydenta
https://www.youtube.com/watch?v=6bWyhj7siEY
Heleno, gdzie Obirek? Nie musi być linka, aluzja wystarczy. Na przykład tytuł.
A żeby życie zbyt słodkie nie było, to odkryłem, że strajk komputera z Windowsem oznacza separację od mego Internet Banking, bo z linuksa nie chcą mnie łączyć. A jak zadzwoniłem do ich Help Desk (tak właśnie to się po portugalsku nazywa) słodki głos (prawie od razu, bo po 20 minutach czekania) obwieścił mi, że kod błędu czyli CM12 zostanie przekazany ich ekipie technicznej (nie wiem czy zdołałem ją ubłagać o przekazanie informacji, że chodzi o dyskryminację anty-linuksową) i w międzyczasie mogę użyć alternatywnych rozwiązań. Spytałem czy chodzi o odwiedzanie banku, powiedziała, że myśli o logowaniu ze smartfonu. Na pytanie skąd niby mam wziąć smartfona już tylko odpowiedziała, że jak właśnie mówi są alternatywne rozwiązania.
Używanie chelpdesków pokazuje mi jak szybko pokojowego i miłego jak stary pluszowy miś andsola można przemienić na zwierzę chcące gryźć i zagryźć.
Dobry wieczór. 😀
Bobiku, mimo zajęć z rozbrykanymi wnukami, cały czas „czymam”, zdrowiej nam i zrób wyjątek, będąc posłusznym Prusakom. 😆
Andsolu, prof. Obirek napisał doskonałą książkę :
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/261732/polak-katolik
Helpdeski i call centres to sa narzedzia do cwiczen nad charakterem, andsolu.
Z tym spiewaniem na przyjeciach to ostroznie, bo jesli nie ma doswiadczonych glosow wiodacych, no na ogol biesiadnicy najwyzej znaja jedna zwrotke kazdej piosenki, z hymnem narodowym i koledami wlacznie, a potem to jest tylko jakies lalala, nanana, shalala…
Wczoraj na garden party siedzielismy przy ognisku, otuleni kocami. Temperatura byla letnia okoloarktyczna.Dzisiaj jest cieplej, ale nie w rysiowym rozumieniu tego slowa (obecnie).
Słuchałam rozmowy Cezarego Łasiczki o tej książce z prof. Obirkiem (13.o7.br. godz.10:00 w Tokfm).
http://audycje.tokfm.pl/audycja/OFF-Czarek/67
Tu jest wywiad Wodeckiej, z ktorej powyzszy cytat:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,146875,18384386,nie-jest-przesada-mowienie-o-iranizacji-polski.html
A ksiazka sie nazywa „Polak-katolik?”i jest o niej bardzo duzo na Fejsie.
Andsolu 🙂 🙂 🙂
Mar-Jo, śpiewów nie było, za to nocne rodaków z nie-rodakami rozmowy. Zintegrowaliśmy się totalnie, co najlepiej jednak wychodzi przy użyciu procentów 🙂
O tak, bardzo tak.
Pomoc poradnicza lub porada pomocnicza bardzo ćwiczy charakter.
Wczoraj zadzwoniłam do mojego banku, bo karta debetowa, która miała mieć wyłączoną opcję opłat zbliżeniowych (bez akceptacji) nagle dokonała zapłaty w rękach kelnerki.
Też czekałam dłuższą chwilę, aż konsultantka sprawdzi co trzeba, po czym usłyszałam, że karta ma włączone opcje OFF i ON, więc wszystko w porządku. Nie mogłam tej pani przekonać, że karta miała anulowaną opcję zbliżeniową. Pani dawała mi do zrozumienia, że jestem osobą słabą na rozumie, bo przecież ona widzi, że karta nie ma nic wyłączonego.
Po dłuższym i bezowocnym dialogu (gadał dziad do obrazu), zażądałam ponownej blokady na karcie. Procedura sprzed roku została powtórzona.
I teraz mam sprawdzać czy blokada działa i kiedy ew. przestanie, a jak przestanie to muszę zgłosić się z kartą do banku.
Chyba że wtedy też trafię na taką konsultantkę, która nie da wiary, że karta miała blokadę i zacznę da capo.
Nawet, kurcze, nie powiedziała przepraszam. :/
Pytałam z ciekawości. Uczestniczyłam w imprezach integracyjnych, często ze śpiewami. Na trzech albo czterech z nich Niemcy śpiewali „Ein Heller und ein Batzen” (stara ludowa pieśń), która Polakom nie najlepiej brzmi- z uwagi na zakochany w niej Wehrmacht.
Babilasa chwilowo nie ma, to mogę poudawać biegłego ogrodniczo. 😈 To czerwone, trójpłatkowe, po niemiecku zwie się lilią tygrysią albo pawią, stosownie do łacińskiej nazwy tigrida pavonia i wyglądu własnego, który zresztą występuje w bardzo różnych kolorach. Nazwy polskiej nie znałem 😳 ale sprawdziłem i to jest tygrysówka. Rodzina kosaćcowate, rząd szparagowce. 😯 (Nigdy mnie nie przestanie zdumiewać, jak zaskakujące potrafią być te roślinne pokrewieństwa).
Kłącza tej tygrysówki można podobno traktować jak bataty i konsumować. Smacznego! 😀
Dzięki, Bobiku, wydaje mi się, że nigdy nie widziałam takich kwiatów, a muszą być popularne, skoro rosną tak sobie.
Bobiku, dzięki za uświadomienie, szkoda tylko, że część usunęłam, nim urosło.
Mar-Jo, ale rozmowy były bardzo owocne, bo okazało się, że w domu mieszka tyle personelu pielęgnacyjnego, że jesteśmy w stanie przekształcić się prywatnie na tzw. Betreutes Wohnen, czyli taki dom seniora jeszcze na nogach 🙂
Siódemeczko, te kwiaty posadziła moja poprzedniczka, ale siedziało toto w ziemi i dopiero jakieś 2 miesiące temu zaczęło wychodzić, na początku wygląda jak zwykła trawa.
Toto należy do tzw. rozłaźników, czyli takich roślin, które raz posadzone mają tendencje do nieproszonego rozłażenia się po całym areale. Trzeba więc pilnować, żeby się trzymało swojego miejsca, ale poza tym to toto jest właściwie zupełnie w porzo. 😎
A teraz bajka na dobranoc:
https://goo.gl/photos/UAE38eBC9gKWUk3G6
Już powiedziałam, to wina Agi, bo mi zdradziła, jak się zamieszcza zdjęcia na blogu 🙂
Dobranoc 🙂
Przydałoby się objaśnienie, Panno Koto – np. kto gra i dlaczego. 😉
Czy ktos pamieta Edyte Pieche, Polke, ktora zrobila ogromna kariere estradowa w ZSRR, jeszcze przed Anna German?
To znalazlam na Fejsie,pisze znany kryryk Solomon Wolkow – Jak Edyta Piecha utarla mi nosa:
КАК МЕНЯ ПОСРАМИЛА ЭДИТА ПЬЕХА
В бытность моей службы в журнале „Советская музыка” меня – в наказание за снобизм – послали рецензировать концерт Пьехи. Там меня усадили в первый ряд. Весь концерт я просидел со скучающим видом. И, разумеется, демонстративно не аплодировал. Сноб ведь. После триумфального завершения выступления Пьеху завалили цветами. Внезапно она,присев на корточки на краю эстрады, доверительно спросила меня: „Что, скучно было?” Я кивнул головой. „Ну,вот вам за это…” И Пьеха скинула мне на колени огромный букет роз.
Умная талантливая женщина всегда посрамит глупого мужика-сноба.
Objaśnienie do bajki: Aktorzy to pracownicy „mojego” domu seniora, w którym pracowałam, grupę teatralną stworzyliśmy jakieś 8 lat temu, egzystuje do dzisiaj, gramy dla mieszkańców oraz widzów z zewnątrz. Główny szef gra, jak się należy, główne role. Ale robi to bardzo dobrze, bo ma doświadczenie z prawdziwego teatru, w którym kiedyś też grywał główne role. A ja, oprócz reżyserii, robię jeszcze dużo innych rzeczy, wymyślam kostiumy, organizuję rekwizyty itd, no i przede wszystkim charakteryzację. Mam nadzieję, że „maska” królowej się podoba?
Heleno, pamiętam, jej piosenki znali chyba wszyscy w 60-latach.
Na przykład ta:
https://www.youtube.com/watch?v=fwZmVcd3_Bg
Panno Kota, „Jadą wozy kolorowe” to przebój maryli Rodowicz – wykonania Piechy wogóle nie znam.
Imponujące to przedstawienie i bardzo ciekawe wydarzenie, które nam przybliżyłaś. Zaimponowałaś mi!
Co do lilii tygrysiej – u mnie nic się nie utrzymało, bo tym co ma pod ziemią za bardzo interesują się nornice, widać to smaczne.
Wywiad z prof. Obirkiem bardzo ciekawy, trzeba przeczytać książkę, czuję że będzie się o niej mówić.
Dobranoc wszystkim!
To chyba bardziej typowe dla Pani Edyty
https://www.youtube.com/watch?v=CTxkxzBdlpU
Ja ja pamietam bardziej spiewajaca po rosyjsku, cos o bialych nocach. To musialy byc lata 1966-67.
Dzień dobry 🙂
kawa
Do wszystkiego można dorobić stosowną ideologię 😎 http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/1,141635,18485731,chrzescijanscy-single.html#Prze
Można też przejechać się na ideologii 😈
http://wyborcza.pl/1,75478,18526299,polska-w-ruinie.html#BoxGWImg
Dzieńdoberek!
mam swoje własne doświadczenie z przejechaniem się na „Polssce w ruinie”. Rok temu przyjechała do mnie na półroczny staż studentka z Kolumbii. Już po pierwszej wycieczce pod Kraków zauważyła, że jesteśmy bardzo bogatym krajem, że stoją piękne, solidne, zadbane domy, czysto, tyle kwiatów, tyle sklepów, ludzie ubrani syarannie. Przypomniałam sobie widoki z Kolumbii, gdzie takie ładne domy były tylko w kondominiach strzeżonych przez security, a poza nimi – brud i bieda. Ale trochę mnie ukłuło „bogaty kraj” bo miałam go za biedny. Obiecałam studentce pokazać trochę biedniejszą Polskę – zabrałam w Bieszczdy jadąc bocznymi drogami południa, jakieś 10 lat tam nie byłam. Szukam oczami tej „Polski w ruinie” do pokazania i ni w cholerę. Stoją nowe domy, inne się budują, a jeżeli już stoi stara chałupa to wyremontowana, ocieplona i z nowym dachem, obsadzona kwiatami i z przyciętym trawnikiem. W końcu znalazłam walącą się chałupę drewnianą a przed nią babcię obierającą kartofle nad ocynkowanym wiadrem. Zatrzymałam się tryumfalnie by pokazać tradycyjne polskie budownictwo. Babcia jak zobaczyła obockrajwcę poczęstowała nas domowym chlebem i świeżym buncem, i kazała sobie szeroko opowiadać o Kolumbijce, będzie miała o czym plotkować przez jakiś czas.
link do Kolumbijki
https://goo.gl/photos/NtWn7cJSmj8otzZu6
herbata 🙂
balkon na szczescie w cieniu (jeszcze 🙂 ), mozna szelescic bez ocierania czola
bryk
brykam fikam
🙂 😀
andsol wyciaga pijawki z potmonetki, moge wiec kilka ksiazek z ostatnich miesiecy zaproponowac (moze juz to robilem? moze):
bardzo ciekawe
rewelacja
niesamowita
niesamowice rewelacyjna
🙂 🙂 🙂
kupic w malej ksiegarni i czytac, czytac, czytac Bobikowo
herbata 🙂 😀
Dzięki Rysiu za wskazówki – stojąc w księgarni najczęściej czuję się zagubiona 🙂
Nie jestem odporna na zagłady, ale rok 1945 bardzo mnie interesuje. Na mysli mam, pisząc o braku odporności na zagłady, że czytanie tego rodzaju literatury dobija mnie i moja depresja wychodzi z kąta i rządzi. Dobrze, że takie książki wychodzą, dokumenty czasu.
Panno Koto, świetne, zabawne, pomysłowe.
Jestem pod wrażeniem i pełna podziwu dla inwencji i poczucia humoru, zapału i luzu.
Masz wokół siebie bardzo ciekawych, sympatycznych ludzi, pewnie nie bez osobistego wpływu.
Dzięki! 🙂
Wrzucaj, wrzucaj zdjęcia, bardzo to wszystko ciekawe.
Dzięki Rysiu za propozycje. Grzebałkowską też polecam
… a dla ochłody Karina Piwowarska dla Przekroju 🙂
Dzień dobry. Słońce, ale da się wytrzymać. W domu w każdym razie chłodno.
A tutaj coś zupełnie od rzeczy, ale ciekawe. Rozmowa z prezesem Unilevera na Europę Środkowo-Wschodnią. Polecam również zerknąć na pierwszy z komentarzy, bo stanowi całkiem trafną puentę do spostrzeżeń pana prezesa.
O, to miałam wkleić:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,18519675,prezes-unilevera-zdziwiony-polakami-bo-gotujemy-zupy.html?biznes=local#BoxBizImg
Dzień dobry 🙂
Objadam się 😀 Wczoraj byłem na przyjęciu rodzinnym i spróbowałem chyba wszystkich polskich potraw. O mało nie pękłem. A wieczorem w domu były zapiekanki 🙂
Przecież jakiś tam upał nie może mi przeszkodzić w jedzeniu ulubionych smakołyków 🙂
Obirka dostałem właśnie w prezencie, czytam. Jeszcze nie wiem, co myślę, bo na myślenie jest jednak trochę za gorąco…
Rysiu, niejednoznaczne podziękowania za wskazówki. Niestety to nie tylko sprawa odchudzania pijawek ale i rozdęcia doby do 48 godzin.
A skrzyżowanie Stalina i Trzech Krzyży przypomniało mi krótkie opowiadanie (bez tytułu), które napisałem jeszcze na studiach, czyli w peerelu. Oto on (przepraszam, że krótkie).
Na skrzyżowaniu Bieruta i Mickiewicza dwie pary milicjantów sprawdzały sobie dla wprawy dokumenty.
Dzień dobry 🙂
I chwilowo tyle, mimo nieupału. 😳 Łeb powiedział, że na razie więcej nie wymyśli nic, nothing, rien, nada, nihil, kitu, nix i w ogóle.
Świnia, nie łeb. 👿
Intryguje mnie Pani Edyta Piecha. Próbowałam znaleźć cokolwiek innego, oprócz czerwonego autobusu, co pamietam z dzieciństwa w jej wykonaniu, i znajduję tylko w jej wykonaniu piosenki innych polskich artystów: pamiętam je w oryginalnym polskim wykonaniu, ale nie Piechy. ?Kto od kogo? A może wtedy autorzy hurtowo sprzedawali od razu komu się dało?
Santor z 1968 roku
https://www.youtube.com/watch?v=jwRWDDGlOs0
Piecha z 1968 roku
https://www.youtube.com/watch?v=fkxThgy57YA
Jak to, kto od kogo?
Piosenka o sąsiedzie
W poszukiwaniu „Biełych noczi” znalazłam tylko „Biełyje rosy”. Za to znalazłam piosenkę chyba ludową, rosyjską, pod tytułem „Podmoskovnyje wieczera”, którą śpiewali chyba wszyscy: Santor, Połomski, mireille matieu, Alosza Awdiejew, i może też kiedyś Piecha, ale jej wykonania nie znalazłam. Załączam wykonanie Chóru Aleksandrowa żeby było śmieszniej. Ach ta słowiańska dusza we mnie zagrała…
https://www.youtube.com/watch?v=n0ePZvnGuFc
Andsolu, studiowałeś za czasów stalinowskich w Warszawie? Znam takich co także tam byli w tym czasie na uniwersytecie wśród studentów.
markocie – wspaniały z Ciebie tropiciel
Dzień dobry, Bobiku 😀
Zwyczajna, 😉
W tamtych czasach co bardziej udane piosenki otrzymywały teksty w różnych językach, a Czesi zasadniczo śpiewali chyba wszystkie światowe przeboje po swojemu
Teraz cały świat usiłuje śpiewać po angielsku
Podmoskownyje wieczera nie jest piosenka ludowa,lecz jak najbardziej radziecka, z polowy lat 50-tych. autorstwa bardz znanego w owym czasie kompozytora Solowiowa-Sedoja.
Okazuje się, że psy też czasem lubią te piosenki, które znają. 😆
Czy coś się zmieniło, że Zwyczajnej wchodzą po dwie linki w jednym wpisie?
Chyba mi z gorąca na rozum padło, bo ciągle nie mogę się opędzić od pytań egzystencjalnych. Znalazłam ciekawą debatę, merytoryczną, pomiędzy ateistą Richardem Dawkinsem i Kardynałem Georgem Pell (australijski hierarcha katolicki). Dostępne tylko po angielsku, ale może kogoś z Was zaciekawi. Dla mnie bardzo zajmujące są argumenty i kontrargumenty obu stron.
https://www.youtube.com/watch?v=y8hy8NxZvFY
A z ta Piosenka o sasiedzie zdumoiewajaco jak dobry jest tekst rosyjki i jak banalny tekst polski.
Zwyczajnej zwyczajnie odbija i od piosenek radzieckich skacze do intelektualnych dysput. Wybaczcie proszę.
A nie powinno się dwóch linek w jednym poście? To pewnie mi wskakują bo ja nie wiem, że nie wolno 🙂
Ale tu masz jeszcze,Zwyczajna, bardzo ciekawa note o EP:
https://en.wikipedia.org/wiki/Edita_Piekha
Heleno! Rosyjski tekst jest „socrealistyczny”, musiało w nim być o „rabotie” i też mi się wydaje dość banalny, w dodatku nieprawdziwy. Kiedyś mieszkałam koło kogoś, kto ćwiczył partie klarnetu do orkiestry, i zapewniam Was, że żadnej sympatii nie czułam, tylko szlag mnie trafiał. Polski tekst jest faktycznie banalny, tak jak większość tekstów o miłości. Za to wolę wykonanie Piechy niż Santor, zdecydowanie.
Dzięki Heleno, czytałam o niej w polskiej wiki, jest mniej informacji. Chyba spróbuję jeszcze po rosyjsku, po 11 latach przymusowej nauki tego języka powinnam coś zrozumieć, chociaz stawiałam czynny opór 😉
Nie , zupelnie nie jest, Mowa jest tam o tym, ze narratorka nie potrzebje budzika aby obudzic sie i wyjsc do pracy, bo za sciana gra sasiad na klarnecie lub na trabce „pam pam, paparapa, pam pam…”
Prawdę mówiąc, w temacie tekstów nie widzę wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia lub na odwrót. 😉 Dla mnie oba są banalne, ale i zgrabne, a w końcu od piosenki popowej, od szlagieru, właściwie się więcej nie wymaga. Tak że który tekst się komuś bardziej podoba, polski czy rosyjski, jest raczej kwestą niedysputowalnego gustu. 🙂
Wiem, rozumiem tekst piosenki. Chodziło mi o to „wyjście do pracy”. Bardzo obszernie i ciekawie jest o niej napisane na wikipedii po rosyjsku, polecam. Widać, że tam ją dobrze pamiętają i kochają.
Pa, pa! pam pa rapa pa pa, … chyba nie odczepi się ode mnie do wieczora pararara pa pa
A w tamtych latach, 50-tych, faktycznie bardzo wiele radzieckich piosenek otrzymywalo ludowa stylizacje i potem nik juz nie pamietal (procz mnie oczywoscie 🙂 ), ze piosenka pochodzila z radzieckiego filmu i do niego zostala napisana. Najczesciej np uwaza sie, ze znany ukrainski standard „Ruczniczok” (Ridna maty moja, ty noczej nie dospala…) jest tradycyjna piosenka ludowa.
Najszmieszniej bylo, jak w znakomitej skadonad brytyjskiej wersji Eugeniusza Oniegina, pojawia sie melodia „Na sopkach Mandzurii” – klasyczny radziecki standard. No i na balu tancza walca, ktorego wowczas nie tanczono na salonach, a jednie w podejrzanych knajpach.
Naprawdę walca nie tańczono na salonach? 😯 Mnie się zdawało, że to tango było wyklęte, nie walc.
A moze bylo to tango, Bobiku. Mowila mi o tym ciekawie najlepsza redaktorka, z jaka mi sie kiedykolwiek zdarzylo pracowac, Natasza Rubinsztejn. Wlasnie mnie odnalazla na Fejsie, wyimienilysmy listy i mamy sie spotkac jak wroce do Londynu.
Haha:
https://www.facebook.com/karacooneyegyptologist/photos/a.10151802202217042.1073741825.117598487041/10153554092492042/?type=1&theater
Te sopki Mandżurii na pewno są walcem, ale z jego niesalonowością coś mi się nie zgadzało. W końcu nawet całkiem „przyzwoici” poważkowcy komponowali i grali walce, a i niejedną salonową scenę literacką z nimi da się znaleźć. Pierwszy z brzegu fragment – ale takiego autora, który na mur-beton salony znał z autopsji 😉 – tutaj.
Chyba już wiem. W przypadku sopków mogło chodzić po prostu o to, że do salonu został przemycony kawałek komunistyczny! 😯 Święta zgroza, bez względu na to, w jakim rytmie. 😈
Też mi się tak wydaje, Bobiku.
Poza tym czasy się troszku rozjechali. 😀
Smoku, widzę, że dobrze Ci się wiedzie na łonie rodzinnym. 😀
A jak by się miało wieść źle, kiedy można jeść siedmioma głowami naraz? 😀
Andsolu, studiowałeś za czasów stalinowskich w Warszawie? W zasadzie tak, ale nie w stalinowskich a w sześćdziesiątych i nie w Warszawie a we Wrocławiu. I wcale nie byłem oryginalny w moich planach życiowych, bo tym się cechowała Wrocławska Szkoła Matematyczna, że się robiło doktorat, żeby móc lecieć na Zachód. Tylko ja wziąłem za duży rozpęd i dlatego wylądowałem w Brazylii. Po drobnych przesiadkach w Paryżu i w Akwizgranie.
Tak sobie myślałem niedawno, gdy Babilas cytował delicje biologiczne, że jedna z czternastu sublokatorek, przez które przeturlałem się we Wrocławiu przez lata studiów i pracy, była na ulicy Rostafińskiego i mieszkając tam nawet przez chwilę nie zastanowiło mnie kim był ten pan. Ani Ojciec Beyzym, na przykład. No tak, ale google’a wtedy nie było, a Eliot 803 zajmował parter dużego budynku i chyba na bębnach miał oszałamiające zasoby przynajmniej stu Mb.
Jesli sie nie myle Sopki Mandzurii pochodzily z filmu o Donskich KOzakach.
Narcyz, nie Narcyz, ale tym razem przeczytanie Hartmana – o przeraźliwej agresywności naszego społeczeństwa i niemniej przeraźliwym braku edukacji w tolerancyjnym duchu – bardzo polecam, albo wręcz zalecam:
http://hartman.blog.polityka.pl/2015/08/09/maczety-wisza-nad-nami/?nocheck=1
To właśne będzie tragedią, jeżeli PiS dojdzie do władzy. Że na czas ich rządów o jakimkolwiek wychowaniu do tolerancji będzie moża zapomnieć. A czego się Lena i Jakub (najczęściej teraz nadawane imiona) nie nauczą… 🙄
Sorry bardzo, ale walc o sopkach pochodzi z czasów wojny z Japończykami, około 1905. Komuniści wzięli jak swój i pewnie, w miarę potrzeb, dorabiali bardziej słuszne słowa. Czyli, wracając do Oniegina, to jest anachronizm ściśle biorąc, ale nie aż taki, żeby się epoki pomieszały. Oniegin był za cara i walc był za cara. 🙂
Dońscy Kozacy, za cara, na mandżurskich salonach, z walcem zawłaszczonym przez komunistów. I tak jest nieźle. 😆 😆
Moja mama, wychowanka przyklasztornej szkoły w Wilnie, uwielbiała Sopki. Więc nie mogły być komunistyczne, bo wtedy lubienie czegoś komunistycznego było jak nie przymierzając podpisanie dziś ustawy o in vitro.
Nalezy po prostu zagonic Markota, aby nam natychmiast sprawdzila. Ona ma jakies specjalne narzedzia.
Moze sa to narzedzia umyslowe.
A jak się podoba to wykonanie?
https://www.youtube.com/watch?v=t5SlUmCdXf0
Przyjedzie kozak walcem i wyrówna 🙄
To był przebój światowy w tamtych czasach (prawykonanie 1907 r.) bo melodia bardzo chwytliwa i melancholijna.
Autor dedykował ją towarzyszom broni poległym na wojnie w Mandżurii.
A z tańczeniem po knajpach to raczej jednak było tango.
O walcu pisał już Schiller pod koniec XVIII w. a po Kongresie Wiedeńskim tańczyła go już cała Europa.
Był oczywiście mniej arystokratyczny od menueta, bardziej mieszczański, ale godny salonów burżuazyjnych jak najbardziej.
„Na wzgórzach Mandżurii” to był walc skomponowany na orkiestrę dętą 😎 Stał się jednym z najbardziej znanych walców rosyjskich. Wolnym, moim zdaniem, od wszelkiej ideologii.
A nie mowilam! Markot rulez.
Dobrze też pamiętać, że niejaki Czajkowski kazał walcować łabędziom i innym dziadkom do orzechów na dobrych 30 lat przed Sopkami.
Tu jest o sopkach. Historia i różne wersje tekstowe. Ciekawe.
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9D%D0%B0_%D1%81%D0%BE%D0%BF%D0%BA%D0%B0%D1%85_%D0%9C%D0%B0%D0%BD%D1%8C%D1%87%D0%B6%D1%83%D1%80%D0%B8%D0%B8
Pewnie, że dobrze pamiętać. A jeszcze lepiej pamiętać, że walca nie wynaleziono w Rosji i przybył tam z niewielkim opóźnieniem z zapadniej Jewropy, gdzie tańcowano już przed tymi wszystkimi godnymi pożałowania historiami z Napoleonem. Podobno pierwszy walc w operze zastosował Martin y Soler, ale ja nie bardzo w to muzykologiczne odkrycie wierzę, bo pamiętam taki walc prawie 100 lat wcześniejszy, u Haendla. Może chodzi o walc z tańcowaniem, to wtedy jo. Nie wiem, nie znam się. 😎
Ten film, o którym pisała Helena, to był „Oniegin” – brytyjsko-amerykański film z 1999 roku , reżyser Martha Fiennes , filmowa adaptacja powieści wierszem Aleksandra Puszkina (z Wiki, a jakże).
I tam tańczyli te Sopki.
Nie opera.
Już sama nazwa wskazuje, że to produkt niemieckojęzyczny, a dokładniej – szwabski 😉
Wiki pisze nawet, kto skomponował „Sopki”:
https://en.wikipedia.org/wiki/On_the_Hills_of_Manchuria
O, łajza z Siódemeczką, która już wrzuciła pa russki.
E tam walc u Haendla. Kankan u Pergolesiego to dopiero coś, i to z takim tekstem:
https://www.youtube.com/watch?v=CJ_jXSFI61g
Odrobinę szybciej zagrać i rzeczywiście. 🙂
A tych wersji tekstowych „Sopek” chyba jest więcej, bo chodzi mi po głowie jakaś taka nieuwzględniona.
Hihi, a w tym samym kawałku Pergolesiego jest jeszcze krakowiaczek:
https://www.youtube.com/watch?v=jiJKGBAT6c8
No niee, z krakowiaczkiem to już Kierownictwo przesadziło. Krakowiaczek musi cijać, a nie słyszałem, żeby w tym kawałku coś cijało. 😎
Ja wam powiem, że to jest już zupełna szopka,
żeby Kozak bez copki włóczył się po sopkach!
Przez brak copki ktoś może wziąć go za parobka,
po czym kazać wydoić mu mleka pół skopka,
albo kwintal kartofli wykopać dla Chopka,
choć w Mandżurii, wiadomo – dawno po wykopkach
(i po żniwach, bo nigdzie nie wypatrzysz snopka,
nawet jeśli patrzyłeś szybciej od Zatopka).
Więc albo Kozakowi każcie złazić z sopka,
albo mu dajcie jakąś copkę – koniec, kropka. 👿
Dobry wieczór 🙂
Widzę, że ruszyliście w tany 😆
To ja też. Nie cijam, nie sopkuję, ale córaskuję 😀
Bo jak już Kierownictwo przyniosło kankana,
szkoda było zmarnować tak dobrego tana. 😈
Zaiste – nic nie cija. 😆 Tańce? 😯 Przy takiej temperaturze, to tylko baardzo stateczne. https://www.youtube.com/watch?v=Ba_kOUmlDME&spfreload=10
Tańce? Proszę uprzejmie. Ilustracja do linka Agi 😀
https://www.youtube.com/watch?v=OvPjtolajZk
No, to trochę inne zwierzątka. Ale żółwiowy kankan jest pyszny 😉
Ilustracja do linka jest zapewne bycza,
lecz Tuba mi serwuje gest Kozakiewicza. 👿
Znalazłam i kankana na żółwie, ale tamten był bardziej zabawny.
https://www.youtube.com/watch?v=AHvqaRaDzQE
Ilustracja jest ptasia, nie bycza,
Wasza Wysokość Bobicza.
I – to ostatnie podpowiedzi słowo –
ona jest ptasia na bardzo różowo. 😛
Zwróciłem się o pomoc do świętej Kingi
i już wiem, że chodzi o piklingi. 😈
Flemingi, Piesku, w owczym pędzie,
tańczą, coś jakby… jezioro łabędzie.
http://www.toysofbond.co.uk/images/paperbacks6.jpg
Czy to nie nazbyt późna pora,
by łabędź latał po jeziorach? 😯
Sąsiedzie, ja cię zaraz walnę!
Tańce być miały wirtualne.
Miarkuj się, acan, nie bądź dziczkiem:
NATYCHMIAST WYŁĄCZ TĘ MUZYCZKĘ! 👿
Jutro to nie będzie z niego taki motyl,
kiedy powalcuje rankiem do roboty. 👿
Bobiku, chyba go przekonałeś. 😆 Tańcząca z żółwiami pójdzie teraz poszukać swojej głowy na poduszce. 🙂
Gdziekolwiek, Ago, znajdź swoją głowę,
byle nie była w zupie żółwiowej! 😉
Ja też, bo mi koty bladym świtem pobudki robią.
W środę wraca personel, to zabierze swoje ukochane futrzaki, a ja się wyśpię.
Wieje jakiś wschodni zimny wiatr, sama sobie niedowierzam, ale musiałam przymknąć okno, bo mi zimno.
Od strony południowej jest ciepło, a jutro ma być 35 celsjuszow.
Śpijcie mocno i przyjemnie. 🙂
OK, ja się postaram spać mocno i przyjemnie, ale za innych nie ręczę. 😆
Nie wiem gdzie mam jemno, ale jak jestem zmęczony to mogę spać przy świetle, przy filozofowaniu i nawet przy słonku, więc przy jemnie też chyba bym usnął. Tylko przy zastawionym stole się nie da gdy zapach szynki wysyła kontrastowe sygnały.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry. 🙂
http://i2.pinger.pl/pgr292/bb5b591e000e34034fec9ed9/103408_papuga_kubek_herbaty.jpg
Ja chce miec taki kubek z Royem Lichtensteinem!
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1047788505246157&set=gm.1680293268868118&type=1&theater
I juz mam!
http://shop.tate.org.uk/mugs/lichtenstein-whaam-mug/invt/5915
Dzieńdoberek 🙂
Jadę zaraz do strasznego, śmierdzącego i gorącego miasta Krakowa. Na śniadanie przeczytałam popołudniowe wpisy, dla eksperymentu czytałam od tyłu. Popłakałam się ze śmiechu przy żółwim kankanie, flamingi też były niezłe.
https://www.youtube.com/watch?v=ZAJWLgYwh5s
Powyżej wersja sopków chyba z pierwotnym tekstem.
Hartman ma rację, niestety…
Dzień dobry 🙂
Ja też! (jadę zaraz do Krakowa)
Mam nadzieję, że nie będzie bardzo straszny 😯
Dzień dobry
Ponieważ od czasu do czasu rekomendowane są lektury, to ja też bym chciał
https://picasaweb.google.com/116310015148736175503/August112015?authkey=Gv1sRgCIKPo_vA79utwwE
Tym bardziej, że w 80. miałem okazję być, w ramach praktyki studenckiej, uczestnikiem zajęć, które prowadziła.
O Boze, Pelna groza:
Sellin mówi o konieczności prowadzenia „systemowej polityki historycznej”: – Powinna ona podtrzymywać dumę z naszej przeszłości i lansować nasz punkt widzenia w dialogu z innymi narodami.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,18532289,narodowa-telewizja-polska.html#ixzz3iUFeSw3R
.herbata 🙂
szeleszcze na balkonie, jeszcze mozna, upal dopiero przyjdzie 🙂 🙂
bryk
bryk
bryk
brykam
😀
Dzień dobry 🙂
– PiS gotuje się do skoku na media.
– Nasz ulubieniec Hoser znowu odkrywa, że Kościół w Polsce jest straszliwie prześladowany i w związku z tym to on powinien stanowić prawa.
– Całkowitego zakazu aborcji nie poparł ongiś również Kaczyński, ale on spoko może przyjmować komunię, a Komorowski nie, bo w podpisując ustawę dotyczącą in vitro, „z góry było wiadomo”, że powinien się liczyć z konsekwencjami i to jest inna sprawa.
– Układ zaczyna się rozpadać, o czym triumfalnie doniesiono na miesięcznicy, zachęając równocześnie do dalszych wzmożonych wysiłków.
Taki zestaw poranny zaserwowały mi dziś media i po tej dawce horroru nawet blogowe kawyherbaty nie były w stanie mnie przekonać, że świat nie jest taki zły. Teraz boję się wyleźć ze skorupy i iść na placówkę. 🙁
Wasz Ślimak
Paradoksie, fotka tej lektury pokazuje się tak maleńka, że z dużym trudem odczytałem Simonę, ale dalej już z ani jednym słowem nie poszło. 🙁 Trzeba by zmienić format.
No, chyba że to tylko u mnie przeglądarka świruje, a innym pokazuje w jakichś przyzwoitych wymiarach.
Wedlug Hosera ludzie sie rodza po to „aby poznac Boga”. Mysle, ze to jest zupelnie nowa wykladnia teologiczna i zastanawiam sie nad tym wszystkimi ludzmi,ktorzy nie zdazyli poznac Boga, albo nie chcieli, albo nie bylo im dane. Narodzili sie zatem zupelnie niepotrzebnie. Tyle zmarnowanych jajeczek nie wiadomo po co.
A ze Kosciol w POlsce jest przesladowany jak Chrystus, to chyba jest oczywistosc?
Trzeba, Bobik, nakliknac na ksiazeczke i stanie sie ksiazka.
Bobiku
Nie mam pojęcia dlaczego. Ale na wszelki wypadek
Anna Kamińska
Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak
Cześć!
Będzie też postulowane przez Helenę wychowanie obywatelskie w pełnym wymiarze.
Będzie to patriotyczne wychowanie, tzn. – jak ktoś to określił – popnacjonalizm.
Ono już oczywiście kwitnie, ale teraz nastąpi wzmożenie i pełny rozkwit.
Doprawdy, wystarczającą udręką jest upał od świtu.
Ale jeszcze westchnę – nie mogę uwierzyć, że 40% ludzi w Polsce chce takiego państwa.
Siódemeczko, ja też. Lektura na popołudnie
http://wyborcza.pl/1,75968,18533656,kosciol-wystawia-rachunek-za-uwiedzenie-i-nie-zamierza-negocjowac.html#BoxGWImg
Tez o tym pomyslalam, Siodemzcko. O wymarzonym wychowaniu obywatelskim, tyle ze w wydaniu nacjonalistow.
Mogę po cichu? Mam cień cienia nadziei, że to przedwyborcze wzmożenie raczej zaszkodzi niż pomoże prawej stronie. Ci, którym pasuje kraj tak malowany, już byli przekonani, a ci bardziej umiarkowani i leniwi może się przestraszą na tyle, żeby iść i zagłosować przeciw.
Podobnie jak Aga mam nadzieję, że wzmożenie zaszkodzi prawicy. Dzisiaj wysłuchałam w radiu, że przeprowadzany jest audyt w kancelarii prezydenta co do zasadności wydatków kancelarii i co do adekwatności (chyba takiego użyto słowa) kompetencji pracowników kancelarii do programu działania nowego prezydenta.
Ze słowem „wzmożenie” skojarzyło mi się zupełnie nieadekwatnie, pewnie nie mam odpowiednich kompetencji:
https://www.youtube.com/watch?v=yQNVB1ghR9c
Proponuję jako przedwyborcze motto dla PIS:
I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc wzmóc.
Kochani! Wpadłam na trop niedawnego odkrycia neurofizjologów, które może zrewolucjonizować pojmowanie interakcji pomiędzy ludźmi. Okazuje się, że mamy w mózgach rejony nazywane „neuronami lustrzanymi”, które zawiadują procesami współodczuwania, współprzeżywania i uczenia się skomplikowanych czynności przez patrzenie, tłumaczą zjawisko empatii. Link ma tłumaczenie na polski – dla mnie to rewelacyjnie ważne odkrycie.
https://www.youtube.com/watch?v=t0pwKzTRG5E
Nie mam internetu
Nawet ten list w butelce posylam z pozyczonego. 😥
Neurony lustrzane to odkrycie z początku lat 90-tych, więc okazuje się (jak mi Bobik uświadomił), że nie takie nowe. Ale nowe dla mnie, więc się cieszę, bo bardzo ciekawe. Czy ktoś pamięta, w którym roku na blogu rozmawialiście o neuronach lustrzanych?
Nie pamiętam, kiedy rozmawialiśmy, ale pamiętam, że kilka lat temu byłam na dwóch wykładach prof. Vetulaniego, na których była o tym mowa. Coś tu na pewno będzie: https://vetulani.wordpress.com/
Biedny Bobik. 🙁 Dosłałabym mailem, ale nie chce przyjąć takiego załącznika. 👿 A u nas wprowadzane są właśnie oszczędności prądu. 😯 http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,18534475,stan-wyjatkowy-w-energetyce-kolejne-raporty-o-ograniczeniu.html W moim biurze zaapelowano o oszczędność i przykręcono klimatyzację, jakieś centrum handlowe wyłączyło ruchome schody i windy, cd zapewne nastąpi.
Oj, biedny. 🙁
Powietrze cały dzień stoi, ani listek nie drgnie, głowa mnie boli.
Woda leci jakimiś zrywami, jakby miała przestać za chwilę.
Zmiłowania nie widać.
Biedny Bobik, biedna Siódemeczka 🙁
U mnie było nawet nieźle – Kraków stoi tam gdzie stał, Wisła płynie 🙂 Ruiny nie widać, tylko trochę wykopków. Wzmożenia też nie widać.
Jutro znowu tam lecę 🙂 Muszę tylko sobie wytłumaczyć, że smoki bardzo lubią wstawać o 5:30 rano…
Wrrrrr! Aaaaaaarch!! Hrrrrrrrrraaaaaachhhhh!!!
Kraków stoi tam, gdzie stał, ale co na litość faraona dzieje się z Uniwersytetem Jagiellońskim? 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,18532534,64-miesiecznica-smolenska-prezydent-duda-jak-lech-kaczynski.html?lokale=local#BoxNewsImg
Ludzie, może to koniec świata nadciąga? U mnie kaloryfery grzeją. 😯
Poznańskie uczelnie też nie lepsze, w Warszawie też nieźle.
Zapytałabym, co się dzieje z kadrą akademicką?
A czemu Smoku musisz wstać o godzinie, której nie ma?
Jak nie ma takiej godziny. Toż to moja godzina 😈
Jest jedna dobra wiadomość:
„Pasztetowe lody dla psów w szczecińskiej lodziarni”!!!! 🙂
Dobry wieczór 🙂
Pani Dzielska jest zastanawiająco zafascynowana cielesnością pana Dudy 🙄 , ale to tak na marginesie.
Fachowiec w swojej dziedzinie i do tego Hypatia. Nigdy nie zrozumiem tego rozdwojenia jaźni.
Zapraszam do nas. Prąd jest, woda jest, dom dzielnie trzyma ludzką temperaturę. W odwodzie butla i jezioro.
5:30 to godzina kocia 😕
Mam się zgłosić na szkolenie BHP 👿 a jeszcze nie mam jaskini w Krakowie i muszę długo lecieć 🙁
Nie wiem, co się dzieje z UJ 🙁 , ja się dopiero teraz dowiedziałem, że w Krakowie są miesięcznice smoleńskie 😯
Ostrzezenie!!!!!!
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1006077969423346&set=a.104828556214963.8697.100000634566548&type=1&theater
Smoku, chyba nie cały UJ bierze udział w miesięcznicach. 😀
W smoczych okolicach zapewne trzeźwiejsi ludzie będą przebywać.
Panie mogą czuć macierzyńską dumę, syn koleżanki i przedstawiciel uczelni.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1006077969423346&set=a.104828556214963.8697.100000634566548&type=1&theater
Dzięki wielkie, Haneczko, przyjemnie jest mieć świadomość, że jakieś przyjazne miejsce jest gościnnie otwarte w razie czego. 😀
Zaklinacze deszczu:
https://www.youtube.com/watch?v=fCBt21orGnE&spfreload=10
Dzień dobry 🙂
kawa
Bry. 🙂
A Ryś nie balkonuje?
Ludzie listy piszą …
http://wyborcza.pl/1,95892,18536438,jacek-otffinowski-do-andrzeja-dudy-na-moje-zaufanie-i-szacunek.html#BoxGWImg
Ryś balkonuje ale pewnie w godzinach które są 😎
Smoku! Ja co prawda teraz z innej uczelni, ale zapewniam, że na UJ znajdziesz wszystko, od prawa do lewa. Na wszelki wypadek nie afiszuj się ze swoimi poglądami od pierwszego dnia, zanim nie poznasz otoczenia. Pracowałam kiedyś na tej uczelni i uciekłam przy pierwszej okazji, bo trafiłam na wyjątkowo męczące otoczenie, ale nie chodziło o światopogląd, raczej o chore ambicje. To się zdarza w środowiskach akademickich na całym świecie.
Smoku, Ty naprawdę przybywasz do Krakowa na dłużej! Jak już znajdziesz sobie jamę to może mały krakowski smoczy zlocik?
Dzień dobry 🙂
Jak nie wiadomo, o co chodziło, to wiadomo, że chodziło o forsę. 👿 Producent mojego netu, jak się okazało (stało niby w umowie, ale tak małymi literkami, że nie wypatrzyłem) chciał więcej, co jeszcze mogę zrozumieć, choć nie popieram, ale równocześnie utrudniał mi zabulenie, czego już zrozumieć ni dudu nie potrafię. 👿
W każdym razie kiedy w końcu na własne życzenie udało mi się ponieść koszta, internet dla mnie się znalazł, co polecam pod uwagę uczestnikom ogólnokrajowych rozważań z półki „dudu lub nie dudu”. 😈
Do krakowskiego zlociku możecie dokooptować jeszcze Tetryka. 🙂
Jeżeli jeszcze o jakimś krakusie zapomniałem, to z góry sorry. Nie celowo, tylko przez łba słabowitość. 😉
Godziny nieistniejące na pewno istnieją, sam znam kilka z nich, choć nie posunąłbym się do twierdzenia, że należą one do moich najlepszych przyjaciół. 😎 Ale nie mówcie mi, że nie ma jakiejś gadziny. Co mi się tylko zdaje, że AŻ TAKA gadzina zdarzyć się nie może, ona właśnie jak na złość się pojawi. Przykłady sobie daruję, bo wszyscy je znają. 🙄
Upalne dzień dobry 🙂
Bardzo dobry list, Irku. Groch o ścianę, ale bardzo dobry.
Nie znałam tej wypowiedzi Kaczyńskiego o mediach. Obawiam się, że Naród da mu brzytwę.
Jak to dobrze Bobiczku, że odzyskałeś kontakt 🙂
A jak mnie było źle bez blogu…
Naród zwykły momentu przejęcia brzytwy nawet nie zauważy, a Prawdziwy Naród uzna go za słuszny i zbawienny. Groch nie pomoże, ale niech rośnie, bo takie czasy się, panie, porobili, że samo patrzenie na jakieś strączkowe zaczyna być czymś w rodzaju zakazanej przyjemności. 🙄
Cieszę się Bobiku, że znów jesteś z nami.
tak Siodemeczko, balkonowalem chlod (tylko 21°!!!) i brykalem troche przez Tereny Zielone nim upal przyjdzie 🙂 🙂
herbata 😀
Siodemeczka wczoraj Ale jeszcze westchnę – nie mogę uwierzyć, że 40% ludzi w Polsce chce takiego państwa.
mysle ze to jest wiecej niz 40%, jestem sklonny do tych 40% dopisac tych nie glosujacych, tym jest calkowicie obojetnie co i jak bedzie, wiec WIEKSZOSC jest niestety za
herbata herbata herbata 🙂 🙂
czy mozecie poswiecic kilka minut czasu na ankiete:
http://www.ankietka.pl/ankieta/196859/senior-concierge-services-uslugi-dla-seniorow.html
mamy duzy problem (w Berlinie) z przybyszami z Syrii, Iraku i Afryki, nie mamy miejsc do spania, nie nadazamy z rejestracja tych ludzi, ale jedno jest pozytywne, nikt do nich nie strzela!
trzym sie Bobik 🙂 😀
Dzień dobry! Czasowo bez internetu, bez telefonu, ze starym handy bez nowych numerów znajomych i rodziny, do tego letnia grypa – no, można się „pochlastać”.
Aga wspomniała wczoraj prof. Vetulaniego. Tutaj jego portret autorstwa Iwony Siwek-Front z Krakowa, pracownia na Wiślnej. Byłam, widziałam, fajny 🙂
http://www.wykop.pl/ramka/1716778/mozg-krakowa-prof-vetulani-na-portrecie-iwony-siwek-front/
My dwaj to się akurat możemy trzymać siebie nawzajem, Rysiu. 😆
Ale i podtrzymywanie przez innych bardzo się przydaje. 🙂
Trzymcie się Bobiku i Rysiu !!!!!!!!!!!!!!
Rysiu, tej książki Szejnert nie znam, ale czytałam jej „Czarne ogrody” o Sląsku, byłam zachwycona, tym bardziej, że pisała o znanych mi ludziach i o Nikiszowcu, który też znam, a który staje się teraz kultową dzielnicą Katowic.
Tę książkę przerobił na sztuke Talarczyk i wystawia w Teatrze Sląskim w Katowicach.
Rysiu, w Krefeld to samo, adaptują dla nich hale sportowe, mieszkańcy zgłaszają się do pomocy a Caritas zawalony odzieżą i jedzeniem. Już apelowali, żeby nie przynosić, tylko wpłacać pieniądze na Konto czy też wynająć mieszkanie.
trzymam sie 🙂 powoli, niestety za powoli, ale ciagle lepiej 🙂 😀
Panno Kota, ja natomiast nie znam tej o Slasku, ale zdobede i przeczytam, cienie bowiem sobie Szejnert bardzo 🙂
w Berlinie nie nadazaja z przerabianiem, ci biedni wygnani z domow ludzie bardzo cierpia, a szczegolnie dzieci, prawdziwy koszmar ( WG moich dzieci mial w planach wziecie kogos do wolnego pokoju, ale to jest tak skomlikowane – biurokracja – ze zrezygnowali, byli bardzo zawiedzeni)
Dzisiaj w nocy można obserwować „spadające gwiazdy” – tak zwane Perseidy. U mnie napewno będzie je widać, bo w nocy ciemno wokół. 44 lata temu, na wakacjach, namówił mnie na oglądanie spadających gwiazd pewien chłopak i pocałował, gdy leżąc na kocu gapiliśmy się w niebo. To był pierwszy w życiu pocałunek, tego się nie zapomina. Ach, Perseidy zostały, ale jego już nie ma…
Już widzę te Perseidy 👿 Gdy coś ma być, u nas zachmurzenie pełne 👿
U nas idzie burza, ale nie wiem czy dojdzie. Drzewa ostatnio przybierają jesienne barwy, trawę ostatio kosiłam pod koniec maja. Jakby to mogło zadziałać, to mogę nawet modlić się o deszcz.
A Guzik! 👿 Znowu nie wpuszcza, ale dokupic nie pozwala.
Najpierw sie pochlastam, a potem nie wiem, co zrobie. Moze nic, bo jutro po poludniu juz bedzie mozna mnie wykradac. 🙂 A moze cos, bo mi jednak strasznie zle bez netu. W kazdym razie nie dziwcie sie, jesli mnie nie bedzie na blogu. Znowu tylko na pozyczkach lece. 🙁
Dzień dobry.
Jutro skoro świt będę gotowa do odbijania Bobika. 🙂
Bez netu naprawdę ciężko. Szwankuje nam od kilku tygodni dostawca internetu. Jest w trakcie szukania usterki przy naszej ulicy. Internet mamy z gatunku przerywanych. Dodatkowo – dzisiaj po raz pierwszy od zakupu przed 5 laty – mój laptok trafił do serwisu.Wrócił wyczyszczony, z nowymi pastami, działa jak rakieta. I klawiatura przypomina rysiową.
Dzięki za cynk o jutrzejszej akcji, Bobiku. 🙂 Ubiorę się tak, żeby mieć swobodę ruchu, wyglądać niewinnie i, niczym stado jaszczurek, mieć kilka ogonów na zbyciu. 😎
Dzień dobry. Jeszcze dzień.
Bobiku.
To ja rano wytaczam guźcowy pojazd i naszykowuję cały personel i inwentarz, jaki tylko uda mi się zagonić. Tudzież studentów polskich i tureckich (jakoś nam w te wakacje obrodzili). Jest jeden z taką samurajską kitą na głowie. Ale to zdaje się było popularne również wśród nacji tureckiej w XVII wieku.
Panna Kota
Mam książkę M. Szejnert o Podlasiu w postaci e-booka (pdf). Polecam się.
Ja preferuję brak przyodziewku, mogę więc przeprowadzić akcję odstraszającą pościg. Efekt murowany. 😉
Hihi 😆
Ja znów tradycyjnie ruszam w dzień porwania Bobika – dla zmyły w stronę Krakowa (i dalej). Mogę dla niepoznaki podesłać jakiego lajkonika 😉
Czemu dla niepoznaki? Ja bym się bardzo chętnie poznał z lajkonikiem. 😀
Jednak nie wytrzymałem i dokupiłem trochę internetów, choć z poczuciem, że zostałem straszliwie nabity w butelkę. 🙄 Ale jak mi znowu odpłyną, to już dam sobie siana i dopiero jutro z domu będę się komunikować. Tylko że w takim przypadku mogę zniknąć bez ostrzeżenia.
Ja bardzo grzecznie upraszam o nierozpowszechnianie mody na pucowanie klawiatur. Być wyrzutkiem i brudaskiem koszykowym nie chcę, ale mam naprawdę lepsze rzeczy do robienia niż sprawdzać czy Pani Klawiatura może pokazać się w towarzystwie.
Tak jest!!! 🙂
(Panowie z serwisu sami z siebie wyczyścili klawiaturę – zlecenia nie było).
Czekam na Perseidy. Dużo mocnej herbaty w termosie.
A ja czytam biografię Montaigne’a autorstwa Hena. Teraz jest o podróży do Włoch i nie mogłem się przy tym nie uśmiać. 😀 Że Florencja droga, pazerna, zatłoczona i mało smaczna (bo dla przy- i przejezdnych nie opłaca się wysilać). Że Siena zachwycająca. Że Włochy weselsze, a Niemcy lepiej zorganizowane. Że tolerancja ma się nieźle wśród „normalnych“ ludzi, ale źle wśród kościelnych. To w końcu Montaigne był w tych Włoszech, czy ja, bo pamiętam, żem to samo szczekał. 😆
I niebywale zaskakujące odkrycie, które też za Henem (a on chyba za Boyem-tłumaczem) podaję. Opowieść o pewnej sekcie męskiej sprzed kilku lat. Byli to wyłącznie wychodźcy z Portugalii, którzy pobierali się między sobą, odprawiając wszystkie przepisowe ceremonie ślubne, łącznie z czytaniem odpowiednich momentów z Ewangelii. Po czym legali ze sobą uznając, że są do tego uprawnieni przez więzy małżeńskie. Byli w Rzymie tacy, którzy uważali, że ich rozumowaniu nie można nic zarzucić. Niemniej jednak spalono ośmiu czy dziewięciu Portugalczyków z tej pięknej sekty.
Mniejsza już o to (choć nie dla tych spalonych), czy to prawda, czy plotka. Takie opowieści należą do dyskursu publicznego i dają pewne pojęcie, jak on wtedy, w XVI w. przebiegał. Jedni mówili tak, inni tak. Wcale nie było takiego konsensu, że wszyscy potępiali lub wszyscy akceptowali. Czyli przekonania o zepsuciu/postępowości dzisiejszych czasów możemy sobie spokojnie między bajki włożyć. 😉
A, jest i drobna różnica. Baranina w tych dawnych Włoszech nic nie warta i w powszechnej pogardzie. 😈
Bobik, musisz! Nie ma letko:
https://www.facebook.com/sokzburaka/videos/1654967418070613/
No nieeee, Heleno, jesteś okrutna. Ja i tak nie mogę spać. Już nie ma letko, a co dopiero będzie?
Ja już nic nie muszę, bo niewiele mogę. 😈
Ale przecież tę piosenkę o Dudzie już napisałem i to nawet pamiętam kiedy. Wtedy, kiedy była u mnie Zwyczajna. Bo też było się trudno wedrzeć do netu i ja się w końcu wnerwiłem i powiedziałem „e tam, będę czekać, aż mnie net łaskawie wpuści. Sam sobie piosenkę o Dudzie zmajstruję!” 😎
O, znalazłem, 14 lipca. Moja wersja była lepsza, bo krótsza: 😈
Niech żyje Andrzej Duda
Co ma mocarne uda,
Prężące się w bermudach
A nawet bez nich też.
I niech nie przeczy brudas
Chowany w demoludach,
Że czyni Duda cuda.
A ty w to bierz i wierz…
A przy okazji zobaczyłem nienapisany (po tamilsku!) wiersz Agi i jeszcze raz się mogłem zachwycić, czyli wiele skorzystałem. 😀
No dobra, mogę dopasować do melodii, której wtedy jeszcze nie znałem: 😎
Niech nam żyje Adrzej Duda,
który ma mocarne uda,
one prężą się w bermudach,
a i bez nich nawet też.
Niech nie przeczy żaden brudas,
wychowany w demoludach,
że uczyni Duda cuda…
Teraz bierz i w cuda wierz!
Bardzo piękny ten utwór o Dudzie, a wzorowany jest na szlagierze mojego dzieciństwa:
Wlazł kotek na płotek i głosi
że płot to ruina, więc prosi
by dać zaufanie i młotek
to on już naprawi nam płotek.
Piosenka nie mądra, lecz w sam raz, zaśpiewaj koteczku jeszcze raz.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Melduję gotowość do odbijania Bobika.
Noc minęła na czekaniu w hamaku na Perseidy. Morze herbaty wypite. Rację miała Haneczka. Chmury i nic poza nimi!
Dzieńdobry 🙂 U mnie też z Persejd nici, zasnuło się na wieczór – ale ciągle nic nie pada.
Bobiku, szybka poczta do Ciebie poszła.
Lajkonik – do biegu gotów! 😀
https://www.youtube.com/watch?v=zhwUHmPrDsU
Hej!
Niebo gwiaździste nade mną było bez jednej chmurki, ale chyba z powodu jakichś braków wewnętrznych we mnie żadna Perseida nie przeleciała mi przed nosem 🙁
Może działo się coś za moimi plecami,jak ten wredny wschód słońca Markowi Twainowi na Rigi 🙄
Dzień dobry 🙂
Tylko nie zróbcie literówki i zamiast odbijania mnie nie dobijcie. 😆
Okej, ja też jestem gotowy i kiedy tylko Prusak odwróci uwagę, możemy startować. 😎
U Wojciecha Maziarskiego potwierdzenie mojej i nie tylko mojej tezy, że KK przejął w dzisiejszych czasach rolę PZPR: 🙄
http://wyborcza.pl/1,75968,18547805,listy-od-bratniego-episkopatu.html
Poczta już odpowiedziana. 🙂
Chłopy, no co wy? 😯 Ponoć za bardzo pryskacie: 😈
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,18539671,miedwiediew-o-polskich-jablkach-polacy-nie-jedza-i-my-nie.html#TRNajCzytSST
Plaga bezinternecia. Praca w domu zeżarła mi limit transferu i przez tydzień w domu będę bez. 👿
Przepraszam, skąd bierzecie limity transferu?
Mam internet na gwizdku od T-mobile.
Głębokie współodczucie, Ago. 🙁
Ja biorę limit tylko przy szpitalnym sticku, bo tak jest w umowie. W domu the sky is the limit. 🙂
Dzień dobry 🙂
Niestety, akcji „porywamy Bobika” mogę jedynie kibicować z oddali. W samym środku piekielnych upałów dopadło mnie, pierwszy raz w życiu, koszmarne uczulenie. Wyglądam jak belfegor. Leki antyuczuleniowe dają nieźle popalić skutkami ubocznymi a uczulenie gra im na nosie 👿
Na komórce mam taryfę Orange Free i limit, którego nigdy nie wykorzystam 80 GB, chyba że długotrwale za granicą u obcego operatora.
Dlatego się zapytałam, bo już dawno nie myślałam o limitach.
Poczta już odpowiednio wykorzystana, Bobiku.
A co do ciał bratnich, co wieściły w przeszłości jedyne i niepodważalne prawdy, to dobre czasy dla nich zawsze się kończą. Ale lud polski łaskawy, nie wiesza na dzwonnicach (ani na latarniach), co najwyżej wywozi na taczkach. Właśnie sobie zwizualizowałam co bardziej puszystych hierarchów na taczkach… Dobre by się odstresować.
Ja mam w Plusie limit na szybki internet, jak się kończy ten szybki to nadal mam internet w telefonie, tylko wolniej chodzi. Kiedyś telefon udostepniłam komputerowi jako modem WiFi, trochę tempo przesyłu było wolne, ale pracowało. Pewnie są jeszcze inne opcje, ale przyznam się, że często już nie ogarniam tego co można robić z telefonami współczesnymi. Za szybki postęp w czasach, gdy mój umysł ma już zstęp.
Zwyczajna
Obawiam się, że dla naszych hierarchów taczki nie są odpowiednim środkiem lokomocji. I nie chodzi tu wcale o ich wygodę. Muszę chyba zrobić fotki naszego systemu transportu dla egzemplarzy o takich gabarytach. Wprawdzie został dokumentnie schrzaniony (jak wiele rzeczy), ale dla doraźnych celów nadaje się. I dopiero wizualizacja hierarchy podwieszonego pod taką szyną może człowieka wprawić w stan zadowolenia.
Ja jestem, owszem, antyklerykalna, ale nie lubię przemocy.
Dzień dobry 🙂
Wczoraj w Krakowie przypadkiem znalazłem Festiwal PIEROGÓW, a smoki właśnie pierogi lubią najbardziej 😀 Objadłem się tak, że potem ledwo się doczołgałem do autobusu! Ale to nic, jutro znowu lecę i tym razem żadnego przypadku nie będzie!
Zastałem bardzo miłe wiadomości 🙂 Mały krakowski zlocik 😀
Zwyczajna, będę uważał i nie ogłoszę pierwszego dnia, że jestem smokiem 🙂 W razie czego owinę się kocem przeciwpożarowym (jestem już przeszkolony i wiem, jak sobie radzić z niewielkim zionięciem).
Smoku, jak udzielisz nam instrukcji ziania, to może wszyscy będziemy lekko zionąć, byle nie nienawiścią 😉
Życzę owocnego szukania odpowiedniej smoczej jamy 🙂
herbata w poludniowy upal 🙂 🙂 🙂
pozwolono mi dotrwac do konca upalow w domu 🙂 😀 i to swietnie tak 🙂 😀
bryk
bryk
brykam
wiecie pewnie ze: Zycie bez brykania jest pomylka. Nawet jesli nie brykamy osobiscie.
frakcji podeslalem ostatnio linke do komentarza w glownym dzienniku telewizji publicznej ARD ( Anja Reschke ), dzisiaj Claus Kleber polyka lzy przy czytaniu wiadomosci (ZDF):
https://www.facebook.com/ZDFheute/videos/10153552139865680/
Lubie Tak
linka do ZDF Mediathek:
http://www.zdf.de/ZDFmediathek#/beitrag/video/2468094/Es-kann-manchmal-so-einfach-sein
brykam fikam 😆
a tłumaczenie nie dla frakcji??? Nie władam niestety językiem niemieckim 🙁
Niefrakcji pozostaje zatrudnienie tłumacza google (dla tekstów pisanych, z mówionymi sobie jeszcze nie radzi): https://translate.google.pl/?hl=pl&tab=wT Przy czym z mojego doświadczenia wynika, że teksty przetłumaczone przez google z niemieckiego na angielski łatwiej zwykle zrozumieć, niż przetłumaczone na polski.
Dziędobry, ahoj!
Czy trzeba włączyć się ze sforą psów bojowych (w liczbie dwa) do odbijania Bobika lub Rysia z rąk wrażych? Jesteśmy w cuglach, jak komsomolcy – zawsze gotowi.
Ahojem rzuciłam, bo – możecie mi zazdrościć, zrozumiem – większość upałów spędziłam na morzach północnych, gdzie zawsze wieją przyjemne wiaterki, hehe. Niestety, skończyło się babci tańcowanie. Z tego co widzę na mapach, zachodniopomorskie i tam ma się nieźle.
Miło Was wszystkich widzieć!
… i tak ma się…
Wydzielanie dostepu do internetu to jak wydzielanie wody w kranie. Ja wymowilam moj internet firmie, ktora ciagle przysylala mi maile, ze juz przekraczam limit, chociaz prawie nic nie sciagamy z internetu i nie gramy w gry calymi dniami i nocami. Nieograniczony szybki internet to powinna byc podstawa, a inne wersje sa naciagactwem i oszustwem klienta. Howgh! Jestem oburzona, ze Pies nie ma dostepu do internetu w Krankenhous, i napisalabym do Psiej firmy co o nich mysle, jesli Pies mi poda ich nazwe. Howgh! Howgh!
Nisia wróciła z mórz!!!! 🙂
Frakcja w skrócie:
prowadzący główne wydanie wiadomości z trudem powstrzymywał łzy przekazując informację o kierowcy autobusu (miasta już nie pomnę), do którego wsiadła 15-osobowa grupa azylantów z dwoma opiekunami, wszyscy udający się na kąpielisko. Kierowca powitał azylantów serdecznie w języku angielskim – to Niefrakcja zrozumiała. 🙂
Pan Claus Kleber był naprawdę bardzo, bardzo wzruszony.
Dzień dobry 🙂
Musi zaraza jakaś. Wczoraj wzięło i padło łącze Netii. Zgłosiłam, naprawiają, ale w domu jestem bezsieciowa 🙁
Hej, Nisiu 😀