Niedokończony wierszyk o dziewczynkach i chłopczykach
Sam się za bardzo na tym nie znam,
ale słyszałem w okolicy,
że wszelki seksualny bezład
gorszy od raka jest macicy.
Wyniki statystyki nawet
bezład poprawić może krzynę,
i zwiększyć mołojecką sławę,
dla chłopców jednak, nie dziewczynek.
Bo gdy dziewczynkom, nie chłopczykom,
jakiś tam głupi rak zagraża,
to się wystarczy przestać bzykać
i nie ma co iść do lekarza,
a problem robi się po byku
z tego, gdzie dziurka jest, gdzie siusiak.
Po co masz szczepić się, chłopczyku,
jak w gruncie rzeczy byś nie musiał?
Dziewczynko ładna, miła, gracka
czy ci do szczepień serce płacze?
Chcesz znaleźć się w swawoli mackach?
to już na pewno lepszy raczek.
Jest w świecie kraj, gdzie nawet z raka
zrobi się sprawę ideolo.
Śmiać trzeba się, czy raczej płakać,
gdy publicyści tak …?
OMG, Bobik! Pozyczam sobie bez pytania! Znow w swietnej formie.
Swawole, owszem, lecz z małżonkiem
Ksiądz stułą zdusi każdy wirus
Swawolić dobrze, gdyś jest członkiem
Swawolisz dziurką, toś wycirus
Może tem pytaniem szczerem
społecznego puszczę bąka,
ale spytam: czy przed klerem
jakaś chroni nas szczepionka? 😎
Nie na temat, ale dobrze wiedzieć, jakie są obowiązujące trendy.
W ludźmierskich uroczystościach wziął udział minister z kancelarii prezydenta RP Andrzeja Dudy Wojciech Kolarski. Odczytał list od głowy państwa. Andrzej Duda dziękował za serdeczne przyjęcie, jakie zgotowali mu górale jeszcze w czasie kampanii wyborczej. Prosił też o modlitwę w swojej intencji
Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,18560220,kard-dziwisz-kosciol-ciagle-bedzie-mowil-nie-dla-in-vitro.html#ixzz3iujLf1TU
Piszta, piszta, Bobik. Ja to potem rozniose.
Na Twoje ostatnie zapytanie, Bobik, odpowiedzial z miejsca redaktor BOgdan Mis:
Choć głos ludu o tym milczy
Taka prawda się wybija
Na ten wredny pomiot wilczy
Nie szczepionki trzeba. Kija!
Nim szczepionkę upitraszą
Nie traćwa, kumo, otuchy
W razie czego kler odstraszą
Klerasilu ze trzy niuchy 😎
By się chronić przed klerem
nie musisz nic niuchać.
Wystarczy w kleru mowy
czasami się wsłuchać.
Klerasilu ze trzy łyki,
kija kawał ciągle nowy
łut krytycznej polityki,
i kler byśmy mieli z głowy? 😯
Trochę a propos SO. Dotarł dziś do mnie od Zwyczajnej „Polak-katolik”. Leżał w połowie czymś przykryty, tak że widać było tylko górną część tytułu i przez chwilę myślałem sobie „dlaczego ta Zwyczajna zamiast Obirka posłała mi Węcławskiego…? 😆
Ja jestem za klerasilem, a i za wstrzemiezliwoscia dla kleru jak najbardziej.
Haneczko, mam, mam Duda Day Polityke! Dzieki za oferte pomocy w tej sprawie. Mam nadzieje, ze dzien bez coraska (alez przeciez znow przyjedzie, moze nie za dlugo, oby!) jakos mija, najlepiej wtedy byc w pracy.
Ja czytam Nowolipie Hena, a poniewaz chodzilam tamtymi uliczkami nie tak dawno, wiec widze oczyma duszy jaki to byl inny swiat!Tez znam Michalin dobrze, gdzie Hen jezdzil na letnisko jako dziecko, bo Michalin byl dwie ulice za moim falenickim domem rodzinnym. Ja tam bylam dzieckiem ponad 30 lat po Henie. W zupelnie innym swiecie.
Mnie w ogóle „Nowolipie” do Hena zachęciło, bo jego wcześniejsze powieści o miłości raczej zniechęciły. Potem o biografie jego autorstwa (Boy i Montaigne) prosiłem już z pełną świadomością i się nie zawiodłem – świetna rzemieślnicza robota, którą bardzo sobie cenię. Nie domagam się od wszystkich pisarzy, żeby sadzili wyłącznie Arcydzieła. 🙄
A taki np. Rymkiewicz się domaga, ale on ma do tego moralne prawo, bo wobec siebie też ma wysokie wymagania i niczego poniżej Arcydzieła nie akceptuje. 😈
Troche o kuchni:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1145465425469272&set=gm.883246791767967&type=1&theater
Dzień dobry.
Ta kawa obudzi:
http://kwajk.pl/static/post/43/c8/43c820ae8024a08e8731ecc9b9575fc8i.jpeg
herbata
🙂
bryk
bryk
balkon
szeleszcze niedzielne dodatki 🙂
bryk
bryk
brykam
Dzień dobry 🙂
Obudzony kawą odkurzyłem mieszkanie 😀
Pakujemy się do wyjazdu na Roztocze.
wieczorny Lublin
Właśnie trwa Jarmark Jagielloński. Wczoraj wieczorem fantastyczny koncert Grażyny Auguścik
Pani Grażyna Auguścik w połączeniu z p. Bogdanem Hołownią – w naszym domu bardzo często słuchani.
Wczoraj zaprezentowała swój nowy program ” Orchestar – Inspired by Lutosławski” czyli Grażyna Auguścik i trzy zespoły: Trio Jana Smoczyńskiego, Atom String Quartet i Janusz Prusinowski Trio
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xap1/v/t1.0-9/11219678_823418721106469_1761458252183149836_n.jpg?oh=57f003d233f92d12e5777a73fad0f66d&oe=56800632
A taki piękny pająk ozdobił Bramę Krakowską
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/11891123_822546061193735_8822743956237199447_n.jpg?oh=a4008f50506232895bf75e4a73f0ea77&oe=5684299F
Tu w całości
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xta1/v/t1.0-9/11825685_822545477860460_958605644652642244_n.jpg?oh=1a16e4041228d8a61ccb56bd239a418e&oe=56358974
Dzień dobry 🙂
Piękny pająk.
Grażyna Auguścik zrobiła ten program dwa lata temu, na Rok Lutosławskiego. Po raz pierwszy go wykonała w Warszawie w okolicznościach niewyobrażalnie dramatycznych: właśnie chwilę wcześniej przyszła wiadomość, że jej towarzysz życia zginął w wypadku samochodowym. Mimo to zebrała się w sobie i dała piękny koncert. Niesamowity profesjonalizm.
Co zaś do kleru, to straszliwie mnie ostatnio wkurzyły napisy w kolegiacie w Bieczu, skąd właśnie wróciłam. Jest bardzo piękna i ze wszech miar warta zwiedzania. Już nic, że przy wejściu wywieszony napis „Zwiedzanie płatne”, z małymi literkami pod spodem: co łaska na konserwację zabytków – tak w końcu w wielu takich miejscach się robi. Ale wisi też obok dokładna instrukcja, że tu należy przyklęknąć, tam należy się pokłonić. Przecież zwiedzanie to nie nabożeństwo. Zresztą będąc z jakiegoś powodu na katolickim nabożeństwie też nigdy nie klękam i nie zamierzam. Przerabialiśmy już tu kiedyś ten temat.
Dzień dobry 🙂
W związku z odwiedzinami z Krakowa jestem na blogu mało użyteczny, ale chyba i tak się cieszycie, że Kraków mnie odwiedził. 😆
Niemniej jednak uważam za swój gospodarski obowiązek przynajmniej pomerdanie i wrzucenie ciekawej linki lub cytaciku. 😎
I faktycznie: Polacy w takie rzeczy nie wierzą. Wierzą, że Grecy są gorsi. A geje – gorsi od nazistów. Bogaci Polacy wierzą, że biedni są gorsi, bo leniwi. Biedni Polacy też w to wierzą, ale o nieszczęścia swoje i kolegów obwiniają spisek Żydów i ubeków (tak sobie nazywają bogatych, bo bogatych jako bogatych oskarżać nie wolno: to byłoby złe lewactwo). Większość z nich wierzy, że tzw. Matka Boska jest Królową Polski. Ale nawet gdyby ona kazała zapłacić ich szefowi wyższy CIT, stanęliby murem za szefem.
Miałem niedawno spotkanie autorskie z licealistami w bibliotece. Młody człowiek powiedział, że podatek dochodowy jako taki jest zły. Jego klasa jednak chciała wyjechać tam, gdzie ten podatek zwykle jest wyższy. Czyli na Zachód.
– Nie tylko o gospodarkę chodzi – tłumaczyła jedna z dziewczyn. – W tej Szwecji, Anglii, Norwegii, Holandii ludzie są grzeczni, nie ma takiego bydła.
– Czemu? – drążyłem.
– Bo oni są innej wiary – odpowiedziała bez namysłu, jakby to było oczywiste.
– To może powinniśmy zmienić wiarę, a nie miejsce zamieszkania? – spytałem.
– Nie, nie, nie! – spojrzała na mnie zdumiona – Jesteśmy katolikami!
Irek, ta plastyka, te śpiewy, co za ruina kulturalna w Polsce, aż zazdrość zbiera.
Jak pojawi się znowu niemiłej pamięci Sympatyczka Dudy, trzeba będzie ją tam zaprowadzić. Niech wie co w Kraju trzeba pilnie naprawiać.
Pewnie, ze ciesze sie Bobiku, ze Krakow odwiedzil.Mam nadzieje, ze podjadacie sobie rosolek z krakowska kasza, kielbase krakowska dobrze obsuszona, a na deser oczywiscie borowki! Chyba jest tak cieplo, ze mozecie jesc na polu.
Coś czułam, jak wysyłałam tego Lajkonika 😉
Czy ten Lajkonik przywiozl obwarzanki!
Mnie ogarnal bardzo rzadko wystepujacy niedzielny szal kulinarny:
-moczy sie 6 filetow sledziowych (beda z czerwona cebula, olejem i tymiankiem);
-mieso na mielone kotlety, gotowe w lodowce;
-sos do salaty po cesarsku, zmiksowany (wyszedl pyszny!);
-chudziutki surowy boczek, doprawiony (przysmak Siostry) gotowy do pieczenia;
Jeszcze tylko upieke grzanki parmezanowo-czosnkowe do salaty i moge zasiasc do kawyherbaty (juz bez budzika). Kucharzylam rano, bo ma byc pozniej goraco. Dla was to nie nowina, bo u was jest od dawna goraco, ale w moim zakatku, od 10-ciu lat, czyli od kiedy zafundowalismy sobie basen w ogrodzie, nastapilo globalne ochlodzenie, lata sa chlodniejsze, a zimy dluzsze i surowsze.Ide wiec wygrzewac kosteczki, czytac Hena, plywac i wogole carpe diem lata!
Pozdrawiam Kraków, cieszę się że dojechał i dowiozl Obirka. Donoszę, że to nie ja wczoraj zaginęłam pod Rysami, chociaż i mnie burza pogoniła.
Ogłoszenie dla frakcji szczecińskiej 😉
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,18562136,bedzie-obywatelska-uchwala-przeciw-pomnikowi-lecha-kaczynskiego.html
Jutro złożę swój podpis!!! 🙂
Bo chwila w garść jak karp złapana
i słuszny kielich w garści drugiej,
nawet z bradiagi robią pana,
a z losu – choć na moment – sługę
że tak nieśmiało zacytuję z klasyka. 😆
Wpadłem właśnie na kolejny genialny pomysł biznesowy. 😎 Możemy tu założyć Centrum Łagodzenia Skutków Temperatury – zarówno upałów, jak chłodów. Swoim starym zwyczajem dutków na tym natrzaskam od cholery, a co się przy tym nachachram, to moje. 😈
NIgdy w domu nie sprobowalam zrobienia Ceasar salad, ale w restauracjach zawsze zamawiam jesli maja wybor. Nazwa pochodi nie od cesarza, ale od pana Ceseara Cortiniego z San Diego, ktory tak wlasnie zaprawial salate zielona w swjej restauracji. Przepis pochodzi z lat 20-tych, ale rozpowszechnil sie na dobre dopiero w latatch 50-tych.
Jeste za leniwa zeby robic to w domu, ale powinno to wygladac tal:
http://www.bonappetit.com/recipe/classic-caesar-salad
To absolutnie wspaniala zaprawa i wspaniala salata. Nawet sos z butelki, komercyjny, nie jest zly.
Bardzo mi imponuje, ze Krolik robi sam.
O, już jest. 🙂
Chciałam wezwać Szczecin do boju. 😀
Mnie ten nasz Kochany Królik zawsze natycha (od natchnienia) do ugotowania czegoś, aż sama się dziwię, jak to działa, bo nie lubię.
Mnie też Królik natycha, mimo że przepisy to sam oczywiście mam najlepsze ze wszystkich. 😈
To widocznie trzeba mieć taki specjalny talent do natychania. 🙂
Mnie Królik kulinarnie natycha w niebezpiecznym kierunku. Normalne naleśniki zjadam w il. 3 sztuk.
Według przepisu Królika robione – w il. 9 sztuk! 🙂
Marta Kaczyńska objęła prezesurę Instytutu LK.
Instytut ma za zadanie upamiętniać LK.
Niecierpliwie czekam na ogłoszenie subskrypcji na Dzieła Wszystkie.
Tylko jakis zakichany Instytut? To juz nie mozna bylo od razu dac jej Akademii Nauk?
Heleno, Akademia Nauk jest be, nie rozsławia LK.
Dzieki za dobre slowo. Az sie splonilam!
Moj sos do salaty robie w mikserze w 5 minut, dodajac oliwe cienkim strumyczkiem do wszystkich skladnikow. Niestety, strach instytucji zdrowia publicznego przed surowym zoltkiem nie pozwala mi sie cieszyc sklepowym sosem, ktoremu nie szkodzi stac na polce sklepowej miesiacami czy nawet latami w temperaturze pokojowej. Po prostu przekracza to moja wyobraznie o tym co jest jadalne.
Uwazam, ze nazwe Instytutu nalezy troche rozwinac. Sam Instytut Lecha Kaczynskiego mowi malowiele, ze tak powiem. Moze Krajowy Katolicki Instytut Polskosci im. Kosciuszki, Traugutta i Lecha Kaczynskiego, z siedziba na Kopcu, w Cytadeli i na Wawelu…
Dodam jeszcze, ze wczoraj kupilam prosto od chlopa jablka, ktore mysle, ze w dzicinstwie jadalam. Nazywaly sie sierpniowki. Potem juz ich nie widzialam, az do wczoraj! Sa pyszne.
Ale Kaczyński dopiero za Kościuszką? 😯 To kto wtedy na kogo ma patrzeć z nieba? 😯 😯
Króliku, ślinka cieknie od Twojego natchnienia, ale starcza mi go tylko do progu kuchni 🙁
Bobiku 🙂 🙂 🙂
https://plus.google.com/101216045195518787395/posts/V72pGiWfiPG
Przepraszam, to jest stowarzyszenie pt. Ruch Społeczny im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
http://lechkaczynski.pl/marta-kaczynska-nowym-prezesem-ruchu-spolecznego-im-prezydenta-rp-lecha-kaczynskiego/
Eee, Siódemeczko… Taki zawód wszystkim sprawiłaś… 🙁 👿
Stowarzyszenie jest za niewielkie dla uczczenia LK. To tak jak Stowarzyszenie JPII, dobre na skale powiatowa, moze wojewodzka, ale nie narodoowa, swiatowa czy kosmiczna.
Bardzo mi przykro, kajam się. 🙁
Jedyna nadzieja, że teraz nabierze wiatru w żagle.
Moze Swiatowa Akademia Patryjotysu Lecha Kaczynskiego.Moze nie od rzeczy byloby zmusic Putina do otwarcia filii w Smolensku.
A nie filii Akademii Smorgońskiej? 😈
Ale ten to ma już absolutnie regularną szajbę. 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18563096,zbigniew-stonoga-ucieka-z-polski-odlatuje-poza-europe-i.html#Czolka3Img
Jedyna nadzieja, Siodemeczko, ze to Stowarzyszenie dostanie teraz nowego rozmachu, rzeklabys jak dudy w miech. Wiec odpowiednie swiatowe decorum bedzie obowiazywac raczej, niz kopanie Putina i Merkel po kostkach, bo jestesmy juz taka potega co moze kopac po kostkach i szarpac za nogawki.
Od Koronacji wcielo Jagode. Nie wiem czy nie dostala uczulenia na Nowe Czasy… Hop hop, Jagodo!
Ha, udało mi się zajrzeć, pomimo wyczerpanego limitu. 🙂 I od razu zbili mnie z nóg Terlikowscy. A myślałam naiwnie, że już mnie nie zaskoczą. Co za sieczkę trzeba mieć w głowie, żeby wymyślić coś takiego? 😯 I jakie wyobrażenie o roli zasad w życiu, żeby się z takim wymyślonym obnosić?
„Ruch” ma jakieś takie mało krystaliczne konotacje. „Społeczny” też nie brzmi dobrze. Nieprzemyślana ta nazwa.
Panstwo Terlokostwo maja w glowach guano, a nie sieczke. Nie tak dawno temu nasz doktpr filozofii Terlikowski pisal, ze Angelina Joly ambutowala sobie piersi aby cieszyc sie wieksza slawa. To jest gnoj jakich malo.
Bobik, a ci ze strony Stonogi co mają?
Polubienia: 3 774 · Komentarze: 3 535 · Udostępnienia: 342
Dobry wieczór, jak najbardziej przemyślana nazwa. Będą trzepać kasę, przekonają uczestników miesięcznic LK, że bez cegiełki dla stowarzyszenia, nie będą mogli uczestniczyć w tej hiper-super patriotycznej gali, a na dodatek nie dostaną rozgrzeszenia. 😉
Ojej, ale numer:
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,18563540,zlodziej-ukradl-mikrofony-prezydenta-dudy-tuz-pod-nosem-policji.html
Polak potrafi 😆
A co do linku podanego przez Pannę Kotę, powinna być Marycha Konopnicka 😉
grzmialo, blyskalo w dali, padalo dosc skapo, za malo niestety, ale upaly odeszly
🙂
pomniki, tylko to maja w glowie, co za glupoty………
dla frakcji mini wywiad z czterolatkiem:
https://www.youtube.com/watch?v=TjsI5EkDZCU
jasne?
Nacht Bobikowo 🙂 😀
Jasne, Rysiu. 🙂
Jak to, co mają ci ze strony Stonogi? 377400 nogów. 😎
„Przyznaje sobie we wlasnym majestacie….”
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1010531802325574&set=a.937775499601205.1073741828.100001062901225&type=1&theater
Dzień dobry. 🙂
Dzisiaj „robię” za kierowcę na 2 etaty. Kawa i pędzę! (Na złożenie wiadomego podpisu znajdę wolną chwilę!!!).
herbata balkonowa 🙂
szeleszcze
bryk
😀
bryk
bryk
brykam
😀 😀
Dzień dobry 🙂
kawa
Poranny spacer mam już za sobą. Stado białych czapli / 5 sztuk/. Pochmurno, ale bez deszczu
Dzień dobry 🙂
Króliku, jesteś znakomitym diagnostą 😆 Jak wyjęłam dzisiaj ze skrzynki ulotkę „Dudapomoc po poznańsku”, to natychmiast mi się pogorszyło 👿
Siedząc pod poduszką odkryłam, nieznanego mi wcześniej:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ken_McClure
Nie tylko bawi, ale i daje do myślenia:
Jeden z mężczyzn grających w bilard odwrócił się i na widok Stevena powiedział na cały głos:
– Ku…, następny – jego kompani wy buchnęli śmiechem …. w ciągu pierwszych kilku minut tyle razy usłyszał słowo „ku…” odmieniane na wszystkie możliwe sposoby, że przypomniał mu się program radiowy, w którym twierdzono, iż przekleństwa wkrótce zastąpią wszystkie inne wyrazy. Zostanie sama „ku…”. Wymiana informacji i idei będzie dokonywana przez dodawanie do tego słowa różnych końcówek. Bywalcy pubu w Blackbridge najwyraźniej postanowili wypróbować to w praktyce. (Ken McLure, „Spisek”, 2001)
Bluzgi, wbrew różnym sugestiom, nie są jednak tylko polską specjalnością. Ale nie to jest najciekawsze. Bardziej interesujące jest to, w jakim tempie przejdziemy, jako ludzkość, z mowy werbalnej na body language? Bo, że miłościwie nam panującego zawdzięczamy, w dużej mierze, temu właśnie zjawisku, to chyba jest dość oczywiste 😉
Miłego dnia, udanego tygodnia 😆
Wracam pod poduszkę 👿
Dzień dobry 🙂
Jagodzie też miłego i mało wrażliwego. 😎
A dla wszystkich drobny bobik: 🙂
Wstąpiłem na ojczyzny łono. Wprawdzie w sieci,
ale zaraz mi potok słów ojczystych leci,
a każde tak szabelne, takie rozognione,
że nim zaczepionemu grozi nagłym skonem.
Bo o czym by tu dumać, nad czym tu główkować,
kiedy można przywalić oj, czystością słowa?
Bo wszak, jak bozię kocham, Polak nic nie straci,
gdy obsieje internet łanem kurwamaci,
gdy polskości niezłomnej swej dowiedzie czynem
i nazwie myślącego inaczej kretynem,
gdy cyklistę i Żyda raźno sponiewiera…
Zaraz, to kto ja jestem? Polak. O, cholera…
Bobiku 🙂
Koniecznie trzeba zobaczyć film „Śladami nielegalnego złota”:
http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/sladami-nielegalnego-zlota-i-trzy-na-godzine-premiera-dokumentow-w-tvn24-biznes-i-swiat,495740.html
Włos na głowie staje, że ta mała, schludna, demokratyczna i ekologiczna Szwajcaria może się dopuszczać takich potworności. A wszystko pod osłoną rządu 👿
O, ku… 😉
Uch, ta wstrętna, choć mała i schludna Szwajcaria 👿
Tyle ma pod dywanem 🙄
Jak to dobrze patrzeć na nią z pozycji wprawdzie nieekologicznego, ale jakże podziwianego i szanowanego w świecie za nieposzlakowaną postawę moralną zarówno obywateli jak i osłaniającego ich rządu, sporego kraju nad Wisłą 😀
A na pociechę to sobie alpejscy górale powtarzają co wieczora
Ist der Ruf erst ruiniert,
Lebt es sich ganz ungeniert.
😉
fajnie jest na balkonie bez upalu 🙂 🙂
zycie, och zycie 😀
Lisku hop, hop, hop…… Lisku
jeszcze raz dziekuje 🙂 🙂 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=s6Efs3nH154
fik fik fik
bryk bryk bryk
😆
brykam fikam
markot,
tego filmu nie nakręcili Polacy!
Rozmawiałam wczoraj ze swoją przyjaciółką z Berna, etniczną Szwajcarką. Ona film obejrzała. Jej zdaniem należy poszerzyć definicję „zbrodni przeciw ludzkości” o aspekt ekologiczny. Czegoś takiego dopuszczała się Szwajcaria, w majestacie prawa, przez całe lata.
Czy długi należy spłacać? Ekonomiści są w tej kwestii podzieleni , komentarze pod tekstem jak zwykle „na temat”, ale sam tekst warto przeczytac, poswiecic czas na pomyslenie i dopiero wtedy cos wlasnego napisac 🙂
http://forsal.pl/artykuly/888620,czy-dlugi-nalezy-splacac-ekonomisci-sa-w-tej-kwestii-podzieleni.html
pamietacie? polecalem dwa lata temu
Jagoda, czy ten film mozna na jutubie obejrzec? nie moglem znalezc
Melduję: podpisałam „anty pomnikową” listę.
Co to znaczy „dopuszczała się Szwajcaria”?
Nie wiem, jaki film ma na myśli Jagoda. Ja znam dokument (84 min.) nakręcony przez Szwajcara Daniela Schweizera Dirt Gold War
I nie chodziło mi o to, czy film nakręcili Polacy.
Chodzi o sposób zaanonsowania go na blogu, z satysfakcją, że można coś tej schludnej i czystej Szwajcarii wreszcie pod nos podetknąć.
jak duzo maja podpisow, Mar-Jo? uda sie?
Ha…ha…ha…
I ciemny lud to znowu kupił wyzywając Lisa od takich różnych, bo podlizuje się teraz niezłomnemu prezydentowi, żeby ocalić skórę 🙂
http://tomaszlis.natemat.pl/151661,bronie-andrzeja-dudy
Rysiu, uda się!!! 🙂
Z grubsza moze chodzic o to, ze schludni Szwajcarzy (lub dowolna inna nacja) okrutnie bija Murzynow. Co jest bardzo pocieszajace w trudnych chwilach.
Dzien dobry!
Rysiu,
film ma tytuł francuski. Nie znam francuskiego, nie zapamiętałam i nie potrafię znaleźć.
Sądzę, że znając oryginalny tytuł da się go odnaleźć. U TVN24 pokazywano go w cyklu „Ewa Ewart poleca”. Wstrząsające. To trzeba zobaczyć, żeby uświadomić sobie, co może zrobić człowiek drugiemu człowiekowi z żądzy zysku. Wszystko „legalnie”.
W TVN24
Ku pokrzepieniu serc i podniesienia ducha 😀
https://www.youtube.com/watch?t=11&v=gzg1FL_allI
Ktoś pod tą pieśnią napisał:
Tron? Czy ja czegoś nie wiem? 😆
To jest ten film, którego tytuł podał Markot i pisała o nim Jagoda, Rysiu
http://www.les-scala.ch/fr/ecoles?dDate=2015-08-14&filmID=161711&numslide=
To nie jest ten film, Siódemeczko. Film „Śladami nielegalnego złota” ma francuski tytuł.
mt7
„Dirty Gold War” to film tegoroczny.
Jagoda zamieszcza informację z TVN24 z grudnia 2014.
Być może chodziło o Dirt Gold po polsku „Śladami nielegalnego złota”
Dirty Gold
Notorycznie gubię to y 🙁
Production info
Year: 2014 / Duration: 52 mins / Production: Magneto Presse / Director: Jerome Sesquin and Gilles Labarthe / Versions available: English, French
TVN24 zakupiła pewnie wersję francuską
Nie, nie chodziło o ten film. „Śladami nielegalnego złota” rozpoczyna się od wizyt w najgłośniejszych pracowniach jubilerskich Szwajcarii.
Or sale = Brudne złoto
Z drugiej strony, jak ktoś tak martwi się o Polskę, jak ta śpiewająca pani, to mógłby chociaż włączyć polską czcionkę, przy ozdabianiu obrazków napisami.
Przcież zaczyna się u Choparda.
Może najpierw obejrzyj link, Jagodo.
Chyba że nie odpowiadałaś na mój komentarz z 14:47
To jeżeli to jest ten film, to tu jest w całości
http://www.dailymotion.com/video/x1tcnjd_or-sale-enquete-sur-un-scandale-mondial-docu_webcam
Rzeczywiście, to ten film.
Jest też na Tubie.
Dzieki, Siodemeczko, za podniesienie na duchu. Zadna ptaszyna tak pieknie nie cwierka jak Emilia Golaszewska. Zaczelam sobie nawet zadawac pytanie czy „kocham Polske jak matke swa”.
The jury is out on this one – jak mowia Amerykanie. Watch this space.
Dzień dobry popołudniowe.
Jedna rzecz mnie uderzyła w wymianie zdań powyżej. W Koszyczku od czasu, jak tu goszczę (a zapewne i znacznie wcześniej) artykułowane są opinie na temat narodu, że zacytuję „jakże podziwianego i szanowanego w świecie za nieposzlakowaną postawę moralną zarówno obywateli jak i osłaniającego ich rządu, sporego kraju nad Wisłą”. Dyskusja toczy się gładko i wartko. Przy czym nie wszystkie są pochlebne. Tak bywa. Mamy jako naród swoje przywary, mamy i zalety. Wystarczyło jednak, że Jagoda zwróciła uwagę na paskudne praktyki Szwajcarów (nie pierwsze zresztą w nieodległej historii) i oberwała po uszach.
Należy więc rozumieć, że z powodu naszych polskich rozlicznych wad i grzechów winniśmy powstrzymać się od oceniania narodów bez porównania od nas szlachetniejszych. Coś podobnego w tonie, tyle że przy innej okazji, już padło z ust któregoś z francuskich prezydentów.
Bardzo smieszna gadajaca winda:
http://diply.com/videosworthsharing/what-would-you-do-if-you-were-trapped-in-an/36107
Paradoxie wchodzisz na niebezpieczny grunt, ostrzegam Cię, żeby nie było.
Ja postrzegam sprawę tak.
Nieukrywana „schadenfreude”* z niepowodzeń, czy niekorzystnych wydarzeń we wzorcowych (w koszyczku) krajach wynika istotnie z nierównowagi, o której piszesz.
Koszyczkowi przyjaciele wywodzący się z Polski i mieszkający poza jej granicami uważają, że mają prawo, jak to w rodzinie, wyrażać ostre sądy, w domyśle w trosce o podniesienie jakości wszelakiej, a obywateli zwłaszcza na ziemi ojczystej. Wyjątkiem jest tu Królik, który bywając często w Polsce, docenia zmiany i życzliwie wyraża swoje uznanie.
Obruszanie się na krytykę, czy podnoszenie jakiś niezbyt chwalebnych faktów przez miejscowych wobec krajów aktualnego zamieszkania naszych blogowych przyjaciół, argumentuje** się tym, że krytykujący nie ma pojęcia o krytykowanym kraju i czepia się jakiś nieistotnych spraw, tylko po to, żeby dołożyć.
Niestety, ten argument aktualny jest i w drugą stronę, stąd frustracja i takie może niezbyt miłe adresy – a u was to …
Wydaje mi się, że potrzebna tu jest pewna uważność, fakt, że się żyje w uporządkowanej demokracji i w lepszej sytuacji materialnej nie jest osobistą zasługą żyjącego i wyższościowe tony są trochę nie na miejscu.
To tak, jak z ciągle karconym dzieckiem, rośnie na ponurego depresanta.
Z tego, wg. mnie, biorą się te wszystkie utarczki i awantury.
Paradoksie
ależ krytykuj, ile chcesz, ale konkretnie, a nie frontalnym atakiem na całe państwo czy naród.
To jest taki schemat: wyliczyć pozytywne cechy, aby za chwilę je podważyć z wyniosłej pozycji moralnej w stylu „patrzcie państwo, taka niby porządna, a dziwka”
Jeżeli się czujesz na siłach do oceniania narodów, to proszę bardzo.
A ta Szwajcaria normalnie, panie, najeżdża te biedne złotonośne kraje i się dopuszcza 🙄
Dobrze, że nie sama, a na spółkę z Dubajem 😉
A złota lepiej nie kupować, bo nie wiadomo na co się trafi – jak nie wydobyte przez niewolników, to ukradzione Inkom albo opłacone krwią i życiem katorżników, a co najmniej zatruciem środowiska, może być wyrwane zagazowanym Żydom, zrabowane z irackiego muzeum etc.
Na dodatek cztery z pięciu światowych rafinerii złota znajdują się w tej paskudnej Szwajcarii, więc się rozumie samo przez się, że unikać jak zarazy. Także złotych plomb i sztyftów do koronek.
Co prawda w rzeczonym filmie pada stwierdzenie, że żaden klient nie pyta o pochodzenie złota, które zamawia, ale ja uważam, że każdy powinien zrobić rachunek sumienia i krytycznie spojrzeć na własną biżuterię i sztabki pod materacem 😎
Nie dałam przypisów.
* Nie jest to prawdziwa schadenfreude, tylko raczej próba zwrócenia uwagi na niesprawiedliwy podział krytyki. Bezskuteczna, jak widać, bo często kwitowana drwiną, lub gorzej pogardą.
** Napisałam 'argumentuje’, ale w zasadzie nikt raczej nie argumentuje, uważa się, że takie prawo ma się samo przez się.
Chyba trzeba, Paradoxie, pogodzić się z tym, bo przeżyliśmy już wiele burz z tego powodu i nie tylko na tym blogu.
Bobik nie zasługuje na to, żeby zaczynać rzecz od początku, a i ja nie chciałabym, żeby ktokolwiek uważał, że odbieram mu prawo do swobodnej wypowiedzi.
Więc kończę ten temat.
Każdy ma, oczywiście, prawo do odmiennych opinii.
Siódemeczko, żadnego schadenfreude z mojej strony nie było i nie ma. Nie wyobrażam sobie, żeby można się było z czegoś takiego cieszyć.
Być może kogoś zmylił emotikon przy o, ku …. Ale chyba nie tak trudno zauważyć, że nawiązuje on do wcześniejszego mojego postu i wierszyka Bobika.
Moi szwajcarscy przyjaciele martwią się bardzo tą sytuacja. A ja razem z nimi.
Kwestia roli porównań społecznych, to zupełnie inna bajka. Ale o tym innym razem.
Jagodo, napisałam słowo w cudzysłowie.
Siódemeczka, Markot
Zwrócono ledwie uwagę na jeden paskudny aspekt dot. złota. Inna sprawa, że jakoś to złoto po raz kolejny brzydko wyłazi. Uogólnienie wyszło mimochodem. Zgadzam się, że najlepiej byłoby po nazwiskach.
Dobra, nie wchodzę. Ledwie część stopy zanurzyłem i starczy.
Francuski prezydent powiedział, że nie skorzystaliśmy z okazji, żeby siedzieć cicho. 😆
Ja tylko dodam, że nikt bardziej krytycznie nie podchodzi do Szwajcarii jak sami Szwajcarzy. I nie ma tematu dotyczącego różnych aspektów życia, historii, polityki, który by nie był szeroko dyskutowany i omawiany w mediach. Nie ma tematów tabu.
Tyle że wyobrażenie o Szwajcarii w innych krajach bazuje często na mitach, złudzeniach i marzeniach o bajecznych krainach, a nie na faktach i konkretach. No i wystarczy dowiedzieć się, że są tu (jak wszędzie) nie tylko blaski, ale i cienie, a domek z kart się rozpada, a rozczarowanie jest tym większe, im barwniejsze były złudzenia…
… a od rozczarowania i rozwiania złudzeń do demonizowania i schadenfreude droga jest niedaleka.
Siódemeczko
No właśnie.
Ja jakos sie szwajcarskim zlotem nie martwie. Moje mysli zajmuja Bobik, potem dlugo dlugo nic, a potem los uchodzcow w Europie, wybory w Polsce, likwidacja gospodarstwa Mamy.To mam jeszcze sobie zwracac glowe czyims zlotem? „Caly Lwow na moj glow”?
To są prawdziwe problemy
http://www.dziennikwschodni.pl/lublin/n,1000166164,lublin-papier-toaletowy-znikal-za-szybko-urzednikom-wprowadzono-przydzialy.html
dotyczy Urzędu Skarbowego
Heleno,
i słusznie. Wystarczy, że gdzie indziej ktoś się martwi i jest szczerze (?) wstrząśnięty 😉
Notabene, trefne złoto jest wszędzie – na pozłacanych świątkach, w układach scalonych, smartfonach, komputerach, złączach kabli, w pokryciu satelitów, a nawet w gdańskim Goldwasserze…
Przed złotem nie ma ucieczki 🙄
Pada, mży, siąpi… Mogłoby już przestać.
Znikanie papieru toaletowego jest pierwszym objawem tryumfalnego pochodu socjalizmu. Podobno w Chile po dojsciu do wladzy Allende, w ciagu paru zaledwie miesiecy zniknal ze spprzedazy paieer toaletowy. PO obaleniu Allende papier wrocil. Podobne dzialo sie na Jamajce, jak mi opowiadala niegdys Audrey. Ktos powinien napisac o tym doktorat.
tajemnica szczupłych rolek
Kiedyś, w zamierzchłych latach PRL, przez jedno okno w wynajmowanym przez nas mieszkaniu widać było sklep papierniczy. Gdy przed sklepem ustawiała się kolejka, to był znak. Przed wyjazdem na stypendium do Niemiec (wówczas RFN) starszy syn, wtedy pięcioletni, wypytywał jak tam będzie. Jedna z pierwszych rzeczy o które zapytał, to czy nie trzeba będzie chodzić po papier toaletowy całą rodziną.
Markot
Wolelibyśmy, żeby siąpienie, mżenie i opadywanie przeszło do nas. Ku obopólnemu zadowoleniu.
Paradox
oddam chętnie, ale się zaparło i chce zostać do środy 🙁
Z czasów PRL mam jakąś obsesję i odczuwam niepokój, gdy w domu jest mniej niż 20 rolek wiadomego 🙄
U rodziny w Polsce podejrzewam to samo 😉
Gdyby kogoś ciągle jeszcze interesowały „złote” szczegóły…
Coś mi kołacze po głowie, że była taka chwila, że za oddaną makulaturę można było kupić więcej.
Czy tak było rzeczywiście, czy to z jakiegoś filmu?
Alkohol też był na kartki. To był produkt pierwszej potrzeby. Ludzie pędzili bimber i potrzebowali cukru, więc można było swoje kartki na cukier korzystnie wymienić na papier lub mydło.
papier toaletowy, chropowaty, cienki (prawie przezroczysty) w kolorze brudnym, mozna bylo kupic najwiecej dziesiec rolek (w Szczecini przynajmniej), a papierowy sznurek do wiazania rolek w waz za darmo 🙂 🙂
Siodemeczko w Szczecinie tez mozna bylo za „surowce wtorne” dostac papier toaletowy, jakosc jak zwykle 😀
Woł.ciel z kością na dwóch odcinkach 300 i 400 g.
A panie wycinały te kwadraciki i przyklejały na duże arkusze papieru.
jestem za stalymi cenami na ksiazki w Polsce, znam to z mojego zycia zawodowego i doceniam ten monopol. zrobic rozsadnie przygotowana ustawe i cieszyc sie rozwojem rynku wydawniczego.
https://www.facebook.com/EwaCzeszejkoSochacka/photos/a.1530153107269065.1073741828.1527681137516262/1642313116053063/?type=1&theater
Największy problem, że nawet tych minimalnych ilości z kartek nie można było zrealizować.
Mieć znajomą sklepową to było marzenie klientów.
Piękne, jak boginie jakie, stały niedostępne za ladami. 😀
Wtedy było mi nie do śmiechu.
Rysiu, chyba żartujesz?
Tylko dzięki temu, że są tanie księgarnie mogę sobie kupić wiele książek. Ceny są bardzo wysokie, również na książki elektroniczne.
A różnice w cenach sięgają kilkudziesięciu złotych nawet.
nie Siodemeczko, pisze to calkowicie powaznie. jak wiesz od prawie trzydziestu lat jestem sprzedawca ksiazek w kraju w ktorym cena ksiazki jest stala i nie wolno udzielac rabatow (sa oczywiscie wyjatki – ksiazki uszkodzone, zamowienia szkol lub bibliotek – jednorazowa marza 10% ceny brutto). cena ksiazki ma niewiele wspolnego z ustawowo stala cena, a wiecej z polityka wydawnictw, hurtownikow i sieciowych ksiegarn. czytelnictwo (powszechnosc tego) jest nieznacznie zalezne od ceny ksiazki. stala cena pozwolila nam (moja ksiegarnia) przetrwac konkurecje duzych sieciowek i Amazon.
A ja pamietam jakis „interwencyjny” artykul w gazecie, ze czarne rajstopy mozna bylo kupic tylko za okazaniem w sklepie swiadectwa zgonu kogos z najblizszych.
No tak, piszą o prawie Langa i podają m.in. przykład Niemiec.
Według mnie ta ustawa chroni księgarnie, ale nie czytelnika.
I zlikwiduje wiele księgarni internetowych, które w różnych mniejszych miejscowościach mają niższe ceny, bo koszty dostawy są coraz wyższe, więc koszt dla czytelnika jest i tak wyższy niż zakup w swoim mieście droższej książki.
Stała cena wyeliminuje ich z rynku.
Poczytam jeszcze opinie.
Mnie się wydaje, że nietrafna jest opinia, że ambitne książki nie mogą się ukazać z powodu wojny cenowej.
W znanych mi cenionych wydawnictwach problemem jest czytelnictwo, tylko wymierająca grupa starych/stałych czytelników trzyma je przy życiu i uzyskiwane czasami dotacje oraz czytelnicze wsparcia finansowe.
Ciekawe, co Nisia na to.
Mysle, ze zadaniem ksiegarni nie jest ochrona czytelnika, ale ochrona rynku wydawniczego i pisarzy. Pisarstwo jest bardzo malo intratnym zajeciem, chyba ze sie pisze bestselery dla pospolstwa. Ambitna ksiazka powstaje dlugo i honorarium nigdy nie wystarcza na zycie.
Widzę, że autorzy i księgarnie stacjonarne się cieszą, ale czytelnicy i księgarnie internetowe rozpaczają.
Na ten temat przytomnie może wypowiedzieć się tylko ktoś, kto zna mechanizm ustalania cen książek, czyli wydawnictwo.
Czy jeśli najpierw jest prośba o rozgrzeszenie (i domniemane udzielenie go) to przy działaniu nie ma już grzechu czy jest w zawieszeniu?
No więc pamiętam młodego człowieka (sympatią był zbliżony do Symp.Dudy), który każde swoje mruknięcie na własnym blogu zapowiadał tutaj. I to bardzo odstrasza od oznajmiania o własnych blogowych działaniach.
A z drugiej strony (a może to trzecia, albo i czwarta? bo ja wiem?) gdybym pokazywał śliczne zdjęcia kaktusa, który mi wyrósł na dłoni, to przecież nikt by tego za grzech mi nie miał, nieazaliż?
No więc z piątej strony to jednak zachęcę Was do czytania moich wyjaśnień pt. Kukizm po brazylijsku, bo może parę osób zastanawia się co też to za protesty masowe w Brazylii i czy być wprost, w poprzek albo bardzo obok.
herbata 🙂
szeleszcze
🙂
bryk
przyjemny balkon 🙂
brykam fikam
Balkon na pewno przyjemny… Analiza Marka Borowskiego nieprzyjemna, ale bardzo celna.
http://wyborcza.pl/1,75968,18584582,pis-chce-demokratury.html
Bobiku drogi,
posyłam Ci dobre myśli. Moja ulubiona Chavela Vargas śpiewa dla Ciebie
Dzień dobry 🙂
Na kawę nigdy nie jest za późno
http://obrazki.joe.pl/sub_images/filizanka-kawy-dla-lubiacych-czytanie-ksiazek.gif
To gleboka prawda z socjalizmem i papierem toaletowym. Odnotowalem to przelatujac nad Wenezuela.
Za socjalizmu kwitło czytelnictwo i było brak papieru do d… Szedł na książki i czasopisma?
Teraz 62 proc. Polaków nie czyta rocznie ani jednej książki
Księgarni też ubyło…
Dzieńdoberek! Wróciłam z gór w Pogórze Wielickie i rozkoszuję się umiarkowaną temperaturą i łagodnym wiatrem, oraz zielenią na trawniku odświeżonym niedawną burzą.
Andsolu! O spowiedzi z grzechów jeszcze nie popełnionych napisał Andrzej Bursa w opowiadaniu „Zabicie ciotki”. Polecam.
Pisałam już kiedyś (chyba) o deklaracji mojego wujka, który twierdził, że uzna za moment upadku PRL chwilę, gdy będzie mógł wejść do papierniczego i kupić tyle rolek ile zechce. Doczekał!
Dzień dobry 🙂
W szponach roboty i gości(przemiłych 🙂 ) po i przed 🙄
Problem z papierem, to podbieranie na użytek domowy 👿
Borowski, niestety, pisze do nas i tylko my to przeczytamy 🙁
Dzień dobry 🙂
Doro,
jasne, że celna 👿
Obezwładnia mnie myślenie a raczej rodzaj bezmyślności, skądinąd mądrych, dziennikarzy.
Joanna Podgórska, Adam Szostkiewicz
11 sierpnia 2015
Raport Polityki: Czy nadchodzą rządy ePiSkopatu
Wygaszanie świeckości
Przez Polskę od 1989 r. przetoczyły się już kilkakrotnie fale sporów i dyskusji o świeckości państwa. Teraz uderza kolejna, być może najważniejsza. Wybory mogą zdecydować, czy będziemy żyli w państwie przyjaznym tylko katolikom, a innych obywateli traktującym jako gorszych moralnie, czy obronimy konstytucyjną zasadę rozdziału „tronu i ołtarza”.
„Przyjaznym katolikom”? A ja się pytam: jakim katolikom? W czasach komuny nie obrzydzono mi tak „katolicyzmu”, jak to robi KrK teraz. Propagowany i narzucany rodzaj „katolicyzmu” powoduje, że część ludzi oczadziała w oparach „narodowo – katolickich”. A część czuje się brutalnie wykopana poza nawias.
Episkopat, Radio Maryja i ich klientela nie są tożsame z „katolikami” z kościoła Franciszka.
Szkoda, że dziennikarze, których lubię i szanuję, nie zastanowili się nad tym, co piszą. Cały artykuł bardzo dobry.
A tutaj, dość emocjonalna, rozmowa z Tomaszem Piątkiem:
http://audycje.tokfm.pl/audycja/Wieczor-Karolina-Lewicka/101
między wójtem a plebanem
Dziennikarka, mimo próśb swojego gościa, upiera się żeby pod pojęciem kościół rozumieć KrK w Polsce. Wreszcie ustępuje i mówi „kościół katolicki”. Co i tak jest przekłamaniem i nadużyciem. Katolicki znaczy powszechny. A takim nie jest Kościół Rzymsko – Katolicki.
Ze smutkiem obserwuję, jak nawet ci, którzy krytykują KrK zainfekowani są przemocą symboliczną. Co wyraża się w bezkrytycznym posługiwaniu się językiem KrK.
Czarno widzę 😉 🙁
Dzień dobry 🙂
Spróbowałem, zgodnie z radą, krytycznie spojrzeć na własną biżuterię i sztabki. No, niestety, głupia sprawa, ale zerknięcie na swoją sztabkę nie natchnęło mnie ani narodową dumą, ani osobistą. 😳
To ja sobie może dam siana z tym złotem i wrócę do myślenia o pasztetówce, bo na tym tak jakbym się znał nieco lepiej. 😉
Ups…
Z przeglądem klejnotów rodzinnych faktycznie może lepiej się wstrzymać 🙄 😀
Przyszłam donieść, że dzisiaj jest Dzień Dory. Tak w każdym razie napisałam w mailu. 😉 A po „Pozdrawiam” postawiłam znak zapytania. 😳 No nie ma rady, nie potrafię szybko pracować.
Bobiku
Bo pasztetówka ma tę niezaprzeczalną zaletę, że daje się utytłać. Potem można ją otrzepać z tego utytłania, oskrobać z grubsza i skonsumować. Nawet jeśli w zębach coś zachrzęści niemile. Jeszcze nie spotkałem piesa, który by pasztetówki nie podniósł z podłogi, choćby i niedokładnie odkurzonej. A i kotom niektórym się zdarza. Ot choćby moja. Suchą karmę zjada grzecznie i schludnie z miski. Ale jeśli tylko włożę tam kawałek kurczaka, ryby czy schabu, zaraz musi wywlec go na posadzkę i stamtąd z zapamiętaniem oddaje się konsumpcji. Aż mlaska.
Magnificencja przedłużył nam czas wcześniejszego udawania się do domów, więc dzisiaj korzystam. To co było do zrobienia zrobione. Resztą mogę zająć się w przyjemniejszych okolicznościach pieleszy.
Dzień dobry.
A ja mam komfort moralny, bo nie posiadam sztabki 😎
Choć tak całkiem na serio, to bardziej przejmują mnie jednak problemy związane z zanieczyszczeniem środowiska, niż dominacją KrK, ponieważ oddychanie zatrutym powietrzem i picie zatrutej wody to nie są kwestie, w których mamy zbyt wielki wybór. Z oddychania i picia nie sposób zrezygnować. A jakkolwiek by na sprawy spoglądać, to głupotami wygadywanymi przez kler przejmują się ci, którzy jednak z jakiegoś powodu chcą się tym przejmować. Wiem, wiem, duże uproszczenie, ale jednak do tego uproszczenia problem się sprowadza.
Bobik z klejnotami. 😀
Hej, Piesku i Braci Koszyczkowa!
Upały chyba przeszły, można się zbierać do życia.
Politycy PiS mówią publicznie, że księża powinni być Sejmie.
Zważywszy na to, co napisał wczoraj Andsol, że u nich w parlamencie jest są duchowni różnych konfesji chrześcijańskich, to nie jest to sprawa tylko tych, którzy chcą się przejmować, Vesper.
A jak dołożyć zmiany w konstytucji, które chce zaprowadzić PiS, o czym szczegółowo poinformował Marek Borowski, to pora bić w tarabany, bo żarty się skończyły.
Masz rację, Vesper, 🙁
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rt%C4%99%C4%87
Rtęć i większość jej związków jest silnie toksyczna i stanowi częste zanieczyszczenie środowiska. Jeżeli dostanie się do środowiska wodnego, mikroorganizmy metylują ją i w ten sposób powstaje związek metaloorganiczny – dimetylortęć. Jest on rozpuszczalny w tłuszczach, a zarazem bardzo toksyczny i trwały – jest to główna postać rtęci, która przedostaje się do organizmów żywych i kumuluje się w nich. Spożywanie tych organizmów może prowadzić do ciężkich zatruć na masową skalę (por. choroba z Minamaty)[13].
Rtęć wchłania się również przez drogi oddechowe w postaci par. Z płuc dostaje się do krwi, gdzie wnika do erytrocytów, w których jest utleniana. Pewne ilości rtęci wnikają też do mózgu i przenikają przez barierę łożyskową do krwi płodu. Wchłonięta w ten sposób rtęć wydala się z moczem i w niewielkim stopniu z kałem. Kumuluje się w nerkach, uszkadzając je.
Toksyczność rtęci polega na niszczeniu błon biologicznych i łączeniu się z białkami organizmu. W ten sposób rtęć zakłóca wiele niezbędnych do życia procesów biochemicznych.
Ostre zatrucie oparami rtęci wywołuje zapalenie płuc i oskrzeli prowadzące niekiedy do śmiertelnej niewydolności oddechowej. Inne objawy to: krwotoczne zapalenie jelit, niewydolność krążenia, zapalenie błony śluzowej jamy ustnej. Uszkodzeniu ulegają również nerki i układ nerwowy.
Spożycie związków rtęci powoduje ślinotok, wymioty, krwawą biegunkę, martwicę błony śluzowej jelit. Pojawia się również pieczenie w przełyku. Podobnie jak w zatruciu drogą oddechową uszkodzone zostają nerki.
Zatrucie przewlekłe małymi ilościami rtęci powoduje początkowo niespecyficzne objawy takie jak ból głowy i kończyn, osłabienie. W późniejszym czasie dochodzi do zapaleń błon śluzowych przewodu pokarmowego, wypadania zębów i wystąpienia charakterystycznego niebiesko-fioletowego rąbka na dziąsłach. Obserwuje się też postępujące uszkodzenia OUN: zaburzenia snu, upośledzenie koncentracji, zaburzenia pamięci, zmiany w osobowości. Później pojawiają się drżenia rąk i nóg, niezborność chodu. Charakterystycznym objawem jest zmiana charakteru pisma na tzw. „drżące pismo”. W zatruciu przewlekłym również obserwuje się uszkodzenie nerek.
Siódemeczko, pozwól że wyjaśnię, skoro uprościłam do niezrozumiałości. Nie twierdzę, że obecnie obserwowane wzmożenie nie stanowi problemu. Stanowi. Dotyczy ten problem jednak jakości życia społecznego, a nie biologicznych podstaw przetrwania wszelkich organizmów na Ziemi, z człowiekiem włącznie. Jakość środowiska naturalnego ma bardziej bezpośredni wpływ na to jak długo i w jakim zdrowiu żyjemy. Większy niż księża w Sejmie, obawiam się, choć wpływ ten jest bardziej rozłożony w czasie i mniej atrakcyjny do blogowego rozdzierania szat. Księża w Sejmie i prawo kanoniczne zamiast konstytucji to oczywiście bardzo czarna wizja, ale żeby się ziściła, ktoś będzie musiał ją poprzeć. I to masowo. Czyli całe rzesze społeczeństwa musiałyby bardzo się przejąć tym, co mówi KrK. Wracamy znów do kwestii wyboru. To jest cały czas kwestia wyboru, czy ktoś uzna za ważną tematykę proponowaną przez te czy inne gremia. Podkreślam słowo proponowane, którego użyłam celowo, zamiast zwyczajowego „narzucane”. Wszak KrK może uważać, że najważniejszym obecnie problemem ludzkości jest in vitro i gender, ale nikt mediom i politykom nie każe podejmować aż tak wyczerpującej dyskusji na te tematy. Wybierają jednak drakę i konformizm nad obiektywną ocenę priorytetów. Wybór, zawsze wybór. Wyborcy też mają wybór. Ale oddychać muszą tym powietrzem, które ich otacza. Nie tylko wyborcy, ale i wybierani, a nawet księża. Powietrza potrzebujemy wszyscy. To nie jest kwestia wyboru. Dlatego uważam problemy środowiska naturalnego za ważniejsze niż debaty o roli KrK, choć nie neguję, że te drugie też są ważne.
Apropos środowiska.
Czytam właśnie w tutejszej gazecie, że wszystkie 5 szwajcarskich elektrowni atomowych, produkujących prawie 40 proc. energii elektrycznej, jest aktualnie wyłączonych i nie produkuje prądu, a mimo to nie grozi nam 20. stopień zasilania.
Cud jakiś?
Nie. Okazuje się, że importujemy, ale i eksportujemy, w zależności od potrzeb, a prąd jest jak złoto, trudno ustalić skąd jest. Po części z atomu i węgla, po części z wiatru i słońca – w gniazdku nie widać.
W dotychczasowych dyskusjach grożono nam cały czas, że wyłączenie elektrowni atomowych to klęska i katastrofa i w ogóle to powinniśmy wybudować jeszcze jedną, nową, atomową…
Jeden z wyłączonych reaktorów jest (od 1969 roku) najstarszą na świecie czynną elektrownią jądrową.
W porze obiadowej (12-13:30), kiedy wszyscy gotują, albo udają się na obiad, zużycie prądu spada tak, że możemy go eksportować 😉
Szwajcaria z włączonymi elektrowniami atomowymi jest eksporterem prądu netto. Prawie 60 proc. energii wytwarzane jest przez elektrownie wodne.
40 proc. produkcji idzie na sprzedaż.
Polityka ma jednak podstawowy wplyw na to jakie srodowisko nas otacza. Jesl tchorzliwi polscy politycy, niezaleznie od barw politycznych, nieustannie deklaruja, ze „beda bronic polskiego wegla”, pochodzacego z wyekspolowatowanych do szczetu kopalni, niebezpieznych nie tylko dla gornikow, ale powodujacego, ze Slask jest najbardziej w Europie skazonym terenem, zamiast zlikwidowac ten przemysl, jesli nieustannie kloca sie w instytucjach europejskich o dopuszczalna wysokosc emisji CO2, jesli nie chca wprowadzac drastycznych ograniczen skazenia srodowiska, to oczywiscie maja wplyw jak najbardziej. Pierwsze co ogloila pani KOpacz po objeciu urzedu premier, to ze „bedzie bronic polskiego wegla” i ograniczac dostawy tanszego, lepszego jakosciowo wegla (antracytu) z Donbasu, no to jak?
Jasne, Vesper.
Tylko na te działania, które zmieniają klimat i stanowią globalne zagrożenie nie mam żadnego wpływu.
Nie posłuchają mnie różni biedacy, że jak wykarczują swoje lasy to wszyscy zginiemy*, lub chciwe korporacje demolujące Ziemię, więc mój głos niczego tu nie zmieni.
*to tylko jaskrawy przykład
Bezpośrednio nie masz, Siódemeczko. Ale pośrednio owszem. Wymaga to sporego niestety przygotowania, bo żeby być świadomym ekologicznie konsumentem i wyborcą, trzeba sporo się nauczyć. I to jest pole do bezpośredniego, osobistego zaangażowania.
Księża w parlamencie to może większa skuteczność modłów o deszcz, urodzaj, zdrowie i pieniądze? 😉
Żartuję sobie, a tu na dworze ciemno i za chwilę znowu będzie lało 🙁
Czytam dyskusję na blogu i ogarnęła mnie krytyczna refleksja, a raczej urósł w mojej głowie wielki znak zapytania. Sądząc po proporcjach w jakich pojawiają się na blogu teksty i linki zajmujące się potencjalną możliwością jeszcze większego udziału kleru w Polsce w życiu publicznym, możnaby sądzić, że jest to największy problem związany z dojściem PIS do władzy. To chyba nie tak.
Kościół rozpanoszył się w polityce ostatnio, a nie mamy do czynienia z rządami PIS. Kiedy PIS był u władzy, niewiele się zmieniało w tej sprawie, chociaż być może byli na tronie za krótko.
Granie „Kościołem” w tych wyborach to tylko propaganda przedwyborcza – obawiam się, że na tym może się przejechać i PIS i Kościół. PIS dlatego, że umacnia w decyzjach tylko tą część elektoratu, którą już ma. Pozostałch odpycha.
Kościół straci dlatego, że nagłaśnianie najbardziej niefortunnych wypowiedzi duchownych i publiczna nad nimi debata w kontekście polityki może zniechęcić do KK więcej osób, niż gdyby było na ten temat cicho. Poza tym ludzie odkrywają, że można dyskutować publicznie o duchownych, że można dyskutować o słowach biskupów, co jeszcze niedawno do głowy by większości polskich katolików nie przyszło. Sama nieskrępowana debata publiczna na ten temat jest nową jakością w Polsce.
Znak zapytania jaki urósł w mojej głowie stawiam na końcu następujacego pytania: co faktycznie ważne jest w tych wyborach???
Bo jeżeli chodzi tylko o wyimaginowane dopuszczenie/niedopuszczenie kleru do władzy, to ja chrzanię i nie pójdę głosować!
Nie, ważne jest to, co napisał Borowski w artykule zlinkowanym przez Dorę. Zmiana konstytucji w taki sposób, spowoduje, ze będziemy innym państwem.
Otóż właśnie.
Wystarczy, że będzie więcej takich osób, które stwierdzą – chrzanię, nie pójdę głosować. Wtedy PiS wygra i zrobi, co zechce, a co tak świetnie wyłożył Marek Borowski. Że potrafi, że jest zdyscyplinowany, to już pięknie wykazał w latach 2005-2007, kiedy to zmienił media publiczne na całkowicie sobie podporządkowane praktycznie w czasie jednej nocy. I tak będzie ze wszystkim innym. Ideologiczne rządy Krk to tylko część większej całości. Ludzie, do jasnej anielki, obudźcie się wreszcie!
Dziękuję za wczorajszo-dzisiejsze prezenty linkowe. 😀 Dopiero teraz, bo nareszcie udało mi się do nich dobrać. Od świtu do tej chwili życie takim galopem gnało, że zupełnie nie było kiedy pożyć. 😉
Zgoda z Kierowniczką. Zarówno KrK, jak i PiS są wręcz wygłodzone i nogami w miejscu przebierają, czekając na znak startu do Władzi. A sposób rozumienia prawa, czy już raczej „prawa” przez to towarzystwo to jest coś absolutnie przeraźliwego. Kiedy oni się do radosnej twórczości jurystycznej zabiorą, skutki będą odczuwalne jeszcze długo, przez całe społeczeństwo, razem z dziatwą, wnuctwem, prawnuctwem, etc. 🙄
Ja bym jeszcze dodała specjalnie dla Zwyczajnej, że ten Krk, który jest dziś, nie ma wiele wspólnego z tym, z którym był związany jej Ojciec… ale to można gołym okiem zobaczyć. Środowisko „TP” i okolic jest niemal na indeksie.
jestesmy obudzeni Pani Kierowniczko, ja mam stracha, przyznaje sie!
Nic mnie nie przekona do odmiany upodobań genderowych, wolałbym blisko mnie sztabki a nie sztaby.
Einen Ausländer gab es noch nie im Ort, (…). Auch keine Dönerbude.
http://www.faz.net/aktuell/politik/inland/das-dorf-haeslich-in-sachsen-nimmt-32-fluechtlinge-auf-13750649.html
niestety tylko dla frakcji
Sam „TP” to też już całkiem inne pismo.
Ach, świat już nie ten. I kolety jakieś mniejsze, i kości w nich szczuplejsze… A i w jabłkach zapach uparcie swojej formy sprzed lat szuka. 🙄
Ja, podobnie jak Ryś, również nie przysypiam i również mam stracha. Katoliccy dżihadyści u władzy nie są moim marzeniem, podobnie jak i inni fanatycy. Ale jestem wściekła, że dyskurs został sprowadzony do tego, ile powinno być Kościoła w państwie. Polska ma naprawdę o wiele poważniejsze dylematy do rozstrzygnięcia, niż in vitro i to, czy na Krakowskim Przedmieściu powinien stać krzyż smoleński.
… żeby to kości szczuplejsze. W dżemie z antonówek 0 / słownie zero/ cynamonu i goździków. A za Komorowskiego były 😯
Z dialogów na ławce w parku… ” o ż.ś j.zu kur.a ”
Na wszelki wypadek wykropkowałem wszystko 😎
Pijalnia piwa. Rowerzyści po jednym, dwa piwa i dalej w publiczne drogi 😯
Wyznaję zasadę, że jeśli nie biorę udziału w wyborach lub referendum, to wydaję cichą zgodę na to, że wybiorą za mnie inni.
Kiedy nie ma obowiązującego quorum, brak udziału w wyborach oznacza akceptację tego, co postanowi większość głosujących, nawet gdy będzie to nikły procent uprawnionych.
Co z tego, że moje pozostanie w domu miało być znakiem protestu.
Tych, którzy zdobędą władzę, to za bardzo nie przejmie.
Uzyskali większość i będą rządzić i urządzać życie wszystkim – głosującym i nie.
To są reguły demokracji.
I niekoniecznie trzeba głosować na mniejsze zło.
Na pewno będzie tyle list, że coś się znajdzie dla każdego.
Może w tamtej okolicy rowerem po publicznych drogach strach jeździć na trzeźwo?
Kości szczuplejsze i nie tylko kości bardzo by się przydały. 🙂
Katoliccy dżihadyści u władzy to nie tylko problem in vitro czy dżenderu. To władza ideologii obejmującej każdy aspekt życia człowieka, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem tej strasznej cielesności, ale też z ostrym podziałem na swoich i obcych.
Kiedy będzie katolicki dżihad u władzy, ja będę obca w kraju, w którym się urodziłam i dla którego psiatreść coś tam zrobiłam. To mnie obchodzi, a nie in vitro, które już mnie zresztą nie dotyczy, choć pewna aktorka z mojego pokolenia ostatnio… hm.
Rowerem to wszędzie strach jeździć, Markocie, nawet na ścieżkach rowerowych, bo piesi uważają, że to są wygodniejsze chodniki.
Po chodnikach też strach chodzić, bo rowerzystów przybyło i lubią chyba uprawiać slalom między pieszymi, wyskakiwać znienacka zza pleców i mknąć zygzakiem przez tłum.
Potrzeba czasu.
Na wszystko potrzeba czasu, a życie takie krótkie i nie ma pewności, że kultura współżycia wzrośnie.
To mnie dopiero, Doro, dziwi.
Kobieta urodziła dwoje cudzych dzieci, jest bez pieniędzy, w malutkim mieszkaniu z matką wymagającą opieki.
I prosi premier o zasiłek.
Coś tu jest bardzo dziwne.
Różne są fijoły, Siódemeczko. Znam również inne, trochę podobne przypadki. Ja tego nie rozumiem, ale to widocznie jakaś chora potrzeba silniejsza od wszelkiego rozsądku.
mt7
u mnie to ostatnio po górskich ścieżkach zaczyna być strach chodzić, bo się pojawiły rowery górskie z elektrycznym napędem i teraz nawet różne łamagi, które o własnych siłach by się na te wysokości nie wdrapały, zaczynają zagrażać nie tylko sobie, ale i wędrowcom. A zagrażają, bo przy zjeździe wąską i stromą ścieżką nie bardzo panują nad pojazdem i zaczyna dochodzić do kolizji nad przepaściami albo i sami spadają 🙁
Ogólnie wzrosła liczba wypadków z rowerzystami, a ofiary to coraz częściej osoby powyżej 50. roku życia, na rowerach elektrycznych 🙁
Doro, w kraju rządzonym przez katolickich dżihadystów i Ty będziesz obca, i ja, choć z innych powodów. Z prywatnych obserwacji, a obiekty do takowych mam w rodzinie, wnioskuję, że rodzimy katolicki fundamentalista gorzej znosi apostatów niż tych, którzy z definicji nigdy nie byli „swoi”.
Co nie zmienia mojego odczucia, że tracimy jako społeczeństwo czas. I tego nikt nam już nie zwróci.
Za tę sytuację obarczam winą głównie media, które nie zadają sobie trudu stawiania fundamentalnych pytań, przepytywania polityków z ich wiedzy i poglądów na kluczowe kwestie, wolą debatować o tym, co wysączył z ust ksiądz Oko czy ten drugi z francuska brzmiący. Epopeja o księdzu Lemańskim też trwała miesiącami, co przy całym szacunku do człowieka, bardzo zakłóciło proporcje spraw naprawdę ważnych do średnio ważnych. Hierarchowie, jeśli który wyprodukuje jakiś słowny bzdet, są cytowani w headlinach czerwoną czcionką. Można naprawdę nabrać wrażenia, że wszystko co ważne w Polsce, dotyczy KrK. Albo że chociaż bierze w tym udział jakich ksiądz. A jeśli nie bierze, to news jest nic nie wart. Nic dziwnego, że KrK nabrał przekonania, że jest głównym rozgrywającym w polityce.
Dodajmy do tych groźnych bzdur jeszcze ich zachłanność na nieruchomości i tereny, i będziemy mieli nieideologiczną, wymierną stronę tego wszystkiego. Casus Poznania czy Krakowa jest aż nadto wymowny.
No i oczywiście potęga obrzędów, każdy płatny, cmentarze pod kościelnym zarządem itp. Naprawdę, gdzie się nie obrócić, tam rączki wyciąga Krk. A kultura? Tu by dopiero długo opowiadać.
Markot, sama jestem, obecnie na tyle, na ile mi szwankujące zdrowie pozwala, zapaloną miłośniczką kolarstwa górskiego. Choć mieszkam nad morzem, okoliczne wzgórza morenowe pozwalają całkiem miło uprawiać ten sport. Ostatnio rzeczywiście więcej na zjazdach ludzi, którym elektryczny napęd pozwolił wjechać asfaltową drogą na górę, ale umiejętności techniczne uniemożliwiają zjazdu po glinie, liściach i wystających korzeniach. W ubiegłym roku znosiłam z mężem jednego pana, jego skręconą nogę, pogięty rower i nadwątlone ego. Nie było to łatwe, ale do miejsca, w którym raczył się pogruchotać, karetka by nie dojechała.
Doro, ręce po kasę i nieruchomości każdy może wyciągać. Problem nie w tym, że KrK wyciąga, tylko że dostaje. Znów wracamy do kwestii wyboru – można im dać lub nie dać. To, czy się da lub nie da zależy od subiektywnego przekonania o ważności samej instytucji lub tego, co instytucja ta głosi.
No dobra, ale pośmiać też się czasem trzeba móc, więc ja bym nie był za tym, żeby Epidiaskop całkiem zniknął z medialnego pejzażu. 😈
A serio: rację ma Vesper oczywiście, że jest jakaś hierarchia ważności spraw i dziennikarze powinni się jej trzymać, zamiast lecieć w tanie sensacje, tematy-pewniaki albo medialne łomoty. I że tę rzekomą najważniejszość KrK częściowo media właśnie wyrabiają. Ale jednak tylko częściowo, jak sądzę; z prostego powodu. W polskiej – i nie tylko polskiej – rzeczywistości Kościół jest po państwie chyba najsilniejszym podmiotem gospodarczym. I za tymi wszystkimi rozmodlonymi sporami ideologicznymi stoi twardy przeciwnik, który ma czym walczyć i nie zabraknie mu forsy na uzbrojenie.
Vesper
no to sobie wyobraź taką sytuację na wysokości 2000-2500 m. Warunki są czasem jak na Orlej Perci, a to chyba nęci najbardziej.
Tu na szczęście jest sporo helikopterów i na ogół nie trzeba znosić ludzi na rękach, ale wypadki nie kończą się tylko skręceniem nogi i nadwątleniem ego 🙁
Przede wszystkim pieszy wędrowiec nie zawsze ma gdzie uskoczyć, a nadjeżdżającego zza załomu roweru praktycznie nie słychać.
W zeszłym roku staliśmy samochodem na górskiej drodze ponad godzinę, bo tuż przed nami, w krętym tunelu doszło do czołowego zderzenia rowerzysty pędzącego z przełęczy, z samochodem prawidłowo jadącym pod górę. Śmigłowiec ratunkowy nadleciał dość szybko, ale zbadanie, opatrzenie, unieruchomienie, przeniesienie ofiary w ciężkim stanie (przekoziołkował przez ten samochód) na pojazd firmy budowlanej pracującej w pobliżu, przewiezienie do helikoptera…
Przypomniał mi się dowcip o tym jak lew prowadził wśród zwierząt zapisy, kogo zje na który posiłek.
– Panią, pani żyrafo, zjem na śniadanie
– Czy to konieczne, królu, mam małe dziecko do wykarmienia, proszę nie zjadaj mnie – błagała żyrafa
– Przykro mi, ale musisz się stawić na moje śniadanie punktualnie o 9.00 – odparł lew.
Żyrafa oddaliła się z płaczem, by pożegnać się z rodziną.
– Pana, panie antylopo, zjem na obiad – rzekł lew – proszę przyjść nad rzekę o 15.00
Pan antylopa prosił, błagał, ale lew był nieugięty.
– A panią, pani małpo, zjem na kolację. Ma pani stawić się pod drzewem o 20.00 i ani minuty później – rzekł lew do małpy.
Małpa ugryzła banana, uśmiechnęła się z ustami pełnymi jedzenia i powiedziała:
– A ja mam cię w d…pie
– Aaaa, to ja panią w takim razie skreślam.
Brakuje mi „a ja mam cię w d…” w stosunku do żądań KrK.
Vesper 😆
Przyznam, że ja też nie pojmuję potulności władz i ludzi, którzy wobec żądań klechów reagują paraliżem jak mysz w obliczu kobry 🙄
Mnie też się wydawało, że nie rozumiem, a potem zacząłem sobie przypominać różne porzekadła o ręcach myjących ręce itepe. Czy aby nie może być tak, że niektórzy w gruncie rzeczy nie mają żadnego interesu w nieustępowaniu żądaniom KrK? 🙄
Vesper, nareszcie ktoś myśli podobnie do mnie! Pewnie bardzo nieprecyzyjnie się wypowiedziałam kilka godzin temu, skoro na serio pomyśleliście, że nie pójdę do wyborów. W wypowiedzi Vesper jaśniej to ujęte: nie wszystko co ważne w Polsce związane jest z KrK, zdecydowanie za dużo o tym mówimy. Większość ważnych rzeczy nie jest. Po odnotowaniu tej czy innej afery i grozę budzących wypowiedzi, które być może zwiastują zagrożenie „katolickim dżihadem” (co to? będą bomby podkładać?), zajmijmy się sprawami np. gospodarki. Ja na przykład nie wiem, jakie zmiany w gospodarce zwiastuje zmiana w rządach na PIS? Czy faktycznie wprowadzą ustawy rujnujące budżet? Co innego mają w swojej propozycji? Co dalej zamierza PO, gdyby cudem udało jej się utrzymać u władzy? Czy dalej będzie trwała lustracja w stylu poprzednich rządów PIS? Jaka jest szansa, że porozumienie partii lewicowych nie rozpadnie się zaraz po wyborach? Na jaki wspólny program się zgodzili? Co prezentuje sobą partia Petru?
Kilka osób powoływało się na artykuł Borowskiego – a ja mogę z niego przeczytać tylko pierwszy akapit. Czy ktoś mi może na maila przesłać całość, bo czuję się niedoinformowana.
Doro, dawniej TP też często bywał prawie na indeksie, to zawsze był inteligencki ferment w Kościele. Czasy były trochę inne i dlatego Redakcja się samo-ograniczała w krytykowaniu KK, a KK samo-ograniczał w krytykowaniu TP, bo razem mieli ważniejsze sprawy do załatwienia. To co się teraz zmieniło, to nagłaśnianie błędów duchownych: od słabości proboszczów, poprzez fatalne wypowiedzi hierarchów do przestępstw finansowych i obyczajowych kleru. To nie KK się zmienił na gorsze, zmieniło się społeczeństwo i mówi głośno co mu się nie podoba – co akurat jest zmianą na lepsze. Ta zmiana zmusza do pozytywnych zmian w KK, a jeżeli nie będzie ich, albo nie będzie ich wystarczająco szybko, straci on swoich wyznawców. To się stało już w wielu krajach i niechybnie nastąpi w Polsce, niezależnie od tego czy KK zdobędzie przejściwo większy wpływ na politykę i ustawodawstwo, czy nie. Bo że przejściwo, jeżeli w ogóle, to nie mam wątpliwości.
Dawniej nie było najmniejszej szansy, żebyśmy mogli usłyszeć co powiedział jakiś biskup nawet jeżeli było to na jakiejś ważnej uroczystości kościelnej i było wyjątkowo głupie. Nie było też szansy by poznać treść listu Episkopatu, jeżeli nie poszło się na mszę. Teraz wszystko rozgłoszone, a raczej WSZYSTKO CO ZŁE rozgłoszone. Bo to co dobre, również w KK, dzieje się w ciszy. Tak jak słyszymy w mediach w szczegółach jak nastolatki zadźgały rodziców, a nie słyszymy jak setki innych nastolatków dzielnie pomagają rodzicom. media zniekształcają rzeczywistość, nie dajmy się ogłupić. Nie dajmy sobie narzucać tematu, nie dajmy sobie także narzucić agresji.
Zwykle nie ujawniam publicznie swojej prywatnej korespondencji, ale tym razem wymusiłem zezwolenie, bo szkoda mi się było z Wami nie podzielić tak ładnym opisem Vegas. 😀
Napisać, że Las Vegas jest miastem plastikowego kiczu, to banalne: Las Vegas jest atrapą miasta. Znaczy może gdzieś tam jest jakaś normalna dzielnica, w której mieszka ten cały personel, który pracuje w atrapie, ale tzw. The Strip jest amerykańskim wyobrażeniem o Paryżu, Wenecji, starożytnym Rzymie i Egipcie, tropikalnych wyspach, i wszystkim tym, czego w Stanach nie ma i nie było. Głównie chodzi o dobry smak.
Poza tym te wszystkie grzechy (SinCity!) mają zdecydowanie zbyt dobry PR. Myślimy hazard i wyobrażamy sobie elegancką artystkę, która gra w ruletkę o brylanty; w rzeczywistości chodzi o małozębną staruszkę, która wrzuca ćwierćdolarówki z foliowego woreczka do jednorękiego bandyty. Myślimy obżarstwo i wyobrażamy sobie ucztę Lukullusa; w rzeczywistości chodzi o spaślaka, którzy wchłania trzeciego podwójnego burgera w makdonaldzie. A opilstwo to nie jest wielki Gatsby i markowa whisky tylko jakiś obszczymurek pod amerykańską wersją kiosku z piwem. I tak dalej, z wszystkim.
W Las Vegas można przekonać się też, że wszyscy ci artyści, którzy dawno powinni już być martwi, żyją i mają się dobrze, a nawet koncertują: Rod Stewart, Olivia Newton – John, Art Garfunkel, ostatni żyjący Bee Gees i wielu innych. W ogóle można tutaj zaczerpnąć szeroką chochlą z garnca kultury niekoniecznie wysokiej, jakby kto miał takie potrzeby. A propos kultury – był taki film “Leaving Las Vegas” (nie cierpiany przeze mnie Nicolas Cage w roli głównej pozbierał wszystkie nagrody, łącznie z Oskarem), który ledwo co dooglądałem: zapić na śmierć się można wszędzie (Lowry! Pilch!), nieprawdą jest, że prawdziwi ludzie żyją wyłącznie w rynsztoku, no i tego Cage’a zupełnie nie znoszę.
Ze Stanów wracam zawsze z kilogramami monet – tu nikt nigdy nie ma kłopotu z wydaniem reszty, sprzedawcy nie dopytują się o dwa czy siedem centów, nikt nie proponuje, że będzie mi jednego centa winny; zawsze jednak irytuje mnie podawanie cen bez podatku (sales tax). Co mnie obchodzi ile sprzedawca zobaczy z tego, co zapłacę?
a nawet nie potrafię obsługiwać jednorękiego bandyty, bo ma za dużo przycisków. Jedyne, co zyskałem (bo nie wygrałem), to prepaidowa karta American Express ze 150 dolarami, którą dał nam nasz hotel na zachętę do wydawania pieniędzy.
Z pewnością, Bobiku. I właśnie dlatego powraca kwestia indywidualnych wyborów każdego mieszkańca naszego kraju. Jeśli politycy zobaczą, że obywatele w swoich indywidualnych wyborach życiowych, politycznych i uczuciowych nie kierują się dyrektywami episkopatu, może nieustępowanie zacznie się bardziej opłacać lub chociaż nie będzie się nieopłacać.
Vesper, znam Twoją przypowiastkę z innym zakończeniem. Ostatni był Zajączek i Lew go chciał na deser. Na co Zajączek spytał: a Zajączki lubisz z chrzanem czy z musztardą? Czym mam się wysmarować?
Większość polityków w Polsce pyta obecnie „Czym mam się posmarować?” bo wie, że w Polsce z KK otwarcie zadrzeć się nie opłaca . PO i PIS pod tym względem niewiele się różnią, ale robią to nieco inaczej, bo adresują wypowiedzi do innego elektoratu.
Zawsze ta sama historia. Instytucje religijne tak samo są odbiciem społeczeństwa jak media, klasa polityczna, itp, itd. Z nas ta pajęczyna, którą wysnuwamy… 🙄
Nawet PZPR mając swojego czasu pełnię władzy o jakiej obecnie żadna z partii marzyć nie może nie pozamykało kościołów i klasztorów w Polsce, jak to zrobiono w krajach ościennych. Była w tym polityczna mądrość.
Startować do wyborów z hasłem „bić sukienkowych” może być i teraz przeciwskuteczne.
Zwyczajna też bardzo ważny punkt poruszyła, że w ostatnich latach znaleźliśmy się w kompletnie nowej sytuacji informacyjnej. Mało co już można zmieść po dywan i tam utrzymać. Regułą jest raczej, że wszystko wyjdzie na jaw i po tym jawie będzie sobie błądzić – bo na błędne ścieżki też pewnie czasem trafi. To jest naprawdę novum szalone, z którym jeszcze nie bardzo sobie radzimy – my i instytucje.
Mnie się sukienkowych już coraz mniej chce bić. Mnie się coraz bardziej chce z nich śmiać. 😳
Bobiku, Vesper, zmiany nastąpią w ludzkich umysłach – tylko jakie? Nie traćmy nadziei, że przez nas oczekiwane. Przyszłość, w każdym razie nastąpi – jak już kiedyś proroczo Bobik zapowiedział.
Dobranoc wszystkim.
Ja zawsze, nawet na życzenie, jeszcze mogę doszczekać dobranoc albo jakieś mocne howgh! 😆
Między biciem sukienkowych, a występowaniem na mszach, jest całe spektrum możliwych zachowań.
Ja bym chciała, żeby to była życzliwa autonomia każdej ze stron.
Można postawić tamę żądaniom i zmusić do respektowania granicy bez agresji i grania na emocjach.
Wydaje mi się, że jasne, publiczne określenie swojego stanowiska przez władze byłoby tym, o co chodzi.
Po co fatygowac sie do Vegas! Mozna od razu pojechc do Nowego Jorku, chodzic do Metropolitan Opera, Mo-Ma i na Broadway. Kto nie widzial Roda Stewarta na koncercie nich zaluje! Tak, Beyonce, Taylor Swift i Kanye West nie beda wystepowac w Vegas, ale cala masa swietnych artystow, nawet jesli nie tych z czolowek list przebojow, tam bywa, oraz rozni iluzjonisci, pogromcy tygrysow itd itp… Vegas to Vegas. Zbudowane przez mob, zeby zarabiac na ludzkich slabosciach. Jest tez pustynia, Wielki Kanion i kamienne formacje w pobliskim Utah, tez niezle do poogladania. Znakomici szefowie kuchni maja w Vegas swoje restauracje, a bufety all you can eat nie sa obowiazkowe. Sorry, Piesku, ale ta ktytyka Vegas jest nieoryginalna. Vegas to Vegas. Ja lubie Nicolasa C. Kto go widzial w Raising Arizona bedzie juz pod wrazeniem. Na dodatek placacy podatek powinien wiedziec na ile rabuje go Mr. Taxman, tu nie koniecznie chodzi o to ile dostaje sprzedawca.
Kolorowych snow! Niech wam sie przysni, ze wygraliscie w Vegas.
Chętnie bym nie oglądał tego filmu, ale jeśli już będą wyświetlali RpIVbis to warto będzie doczekać do sceny, w której biskup chce więcej i więcej a do rozmodlonego polityka dociera, że jeśli znowu da to dla jego własnej hordy nie wystarczy. Bo choć ta Krajowa Ruina jest zasobna, to nie jest Samą Mennicą, a tylko z nakazywania kobietom rodzić i się modlić kasa nie rośnie.
Kroliku, a jak dużą wygraną mam sobie wyśnić? Bo np. ze 2 tys. dolarów to za miesiąc już nie będę pamiętał. A gdyby to było ze 100 tys. to zacznę je wpychać sobie pod poduszkę i rano obudzę się ze skrętem szyi.
Dziękuję, mam już analizę Borowskiego najnowszego projektu konstytucji IV RP napisanego w 2010 r. przez PIS. Już i tak spać nie mogę, a tutaj czarne chmury. Oj niedobrze, niedobrze. Jeszcze raz dobranoc.
Króliku, ta krytyka Vegas jest przede wszystkim bardzo ładnie napisana i już choćby z tego powodu należało ją ujawnić. 🙂 A zgadzać się z nią nikt oczywiście nie musi,bo dopiero wtedy, kiedy zdania się różnią, zaczyna robić się ciekawie. 😉
Andsolu, ja o pieniadzach boje sie udzielac rad, ale moze jakas przyjemna nieobsceniczna sumka, po ktorej obudzilbys sie z usmiechem, nucac Viva Las Vegas, wciaz tanczac z Ann Maragaret…
https://www.youtube.com/watch?v=iNbp-mkKPCI
Styl na piatke rzeczywiscie. Mam nadzieje, ze twoj Bobiczku korespondent ma udana podroz w sumie.
Dzień dobry.
Wszyscy zaspali po nocnych rozmowach?
Wstajemy!!!
https://www.youtube.com/watch?v=XEjHouDQ6wk
herbata 🙂
bryk
szeleszcze 😀
bryk
brykam fikam
😆
vesper Co nie zmienia mojego odczucia, że tracimy jako społeczeństwo czas. I tego nikt nam już nie zwróci.
a swiat pedzi, gna, na trwoniacych czas nie czeka……
Dzień dobry!
Korespondent z Vegas miał po prostu chyba wyobrażenia a la Monte Carlo 😉
Vegas było dla mnie fascynujące wieczorem, smutne rano, a w dzień wre tam zawsze jakaś budowa. Mnie się udało przegrać jedną półdolarówkę, bo z dzieckiem (6 lat) odpędzali od wszystkich automatów i stołów z hazardem.
Na stacjach benzynowych trzeba było płacić z góry i gotówką, a benzyniarz siedział z flintą zabarykadowany w środku i po uiszczeniu uruchamiał przyciskiem dystrybutor.
Rano fajnie było zwiedzić (w samotności, bo hazardziści odsypiali przehulaną noc) muzeum Wladziu Liberace.
Podobno ostatnio zamknięte, z powodu zbyt małej liczby zainteresowanych 🙁
Dzień dobry 🙂
Załapałam się wieczorem na końcówkę rozmowy z autorem:
http://ksiazki.onet.pl/epoka-hipokryzji-czyli-zycie-erotyczne-ii-rp-kamil-janicki-wywiad/b3g6sc
Fascynujące! Opowiada nie tylko o Polsce. W archiwum TOK FM jeszcze nie ma, ale jak wrzucą warto posłuchać.
Można się dowiedzieć, że prekursorami „wychowania seksualnego”, na obecnych ziemiach polskich, były władze carskie. „Wychowanie” ograniczało się do edukowania młodzieży męskiej i głównie w sprawach chorób wenerycznych. W wolnej Polsce wprowadził je do szkół Wincenty Witos. Okazuje się, że Kamasutrę można było, w międzywojniu, kupić w Polsce bez problemów. W Wielkiej Brytanii z wielkimi problemami. A w USA za przesłanie jej pocztą groziło więzienie. Można się też dowiedzieć, jak rozpoznać dziewicę …. 😉
Dzień dobry,
jak należało się spodziewać głos w dyskusji na temat 60-letniej pierwiastki zabrała prof.Środa
http://wyborcza.pl/1,75968,18590240,dobro-dziecka.html#BoxGWImg
Przeczytawszy stwierdziłam, że ograniczenia z powodu wieku bywają różne 😉
Dzień dobry 🙂
Nie mogę słuchać TOK FM, bo mi każe wyłączyć adbloki, a ja nie chcę. Nie mogę przeczytać Borowskiego, bo mnie żadną ze znanych mi dróg nie wpuściło. Nie mogę rozpoznać dziewicy, bo nie mam pojęcia po czym lub kim. I jeszcze kawy na blogu nie widzę. Rozpacz w ornamenty! 👿
Ale spokojnie, Bobik, nie nerwowo. Zaczekaj cierpliwie na kawę, a potem już na pewno jakoś się wszystko samo ułoży. 😉
Kawa to u Kolegi 😉
Dziewicę można poznać po mętności moczu i błysku w oku 😎
Bobik, możesz słuchać. On tylko tak straszy, ten Tok.
Ja mam dwa adbloki i też mi wyświetla, ja to ignoruję, klikam jeszcze raz i słucham. 🙂
Ale dziewic nie ma jeszcze w archiwum, trzeba poczekać 🙁
Może dziewice tylko w komplecie z kawą? 🙄 👿
Z kawą proszę ostrożnie
Zabieram wszystkich chętnych w podróż dookoła świata 🙂
http://www.airpano.com
Dzień dobry 🙂
już widać kawę
Dzień dobry 🙂
Bobiku, wysłałam Ci skopiowanego Borowskiego.
Słuchajcie, jak ktoś nie ma dostępu do artykułu, czy innego dobra, to ja mogę to skopiować dla dobra sprawy i udostępnić, tylko muszę o tym wiedzieć.
ciekawe zdjecia podeslano mi,
http://www.chuckfishman.com/gallery.html?gallery=Polish+Jews%3A+Life+Under+Communism+1975-1983&folio=Portfolios#/0
Ja też nie mam… 🙁
Zara! 😀
Proszę
http://emtesidemeczka.blogspot.com/2015/08/pis-chce-demokratury-marek-borowski.html
Dzięki za Borowskiego, który natychmiast mi spłynął z niejednego rogu obfitości. 🙂
Przeczytam wkrótce, tylko muszę udzielić instrukcji Pani Doch., która właśnie zaczęła katorżniczą dniówkę u mnie. 😎
Wzruszające zdjęcia, Rysiu. Pamiętam niektórych z tych ludzi, np. Pana Szapiro, który mieszkał na Pradze, jak ja wówczas, i widywałam go na przystanku autobusowym. Pięknie wyglądał z tą siwą brodą. Jest wspaniały artysta Jonasz Stern. Są i młodsi moi znajomi – związana z Teatrem Żydowskim Etel Szyc, albo Jurek Kichler, późniejszy przewodniczący wrocławskiej gminy żydowskiej, którego bym nie poznała, bo jak go spotkałam pierwszy raz, to już łysiał 🙂
Na zdjęciach 50 i 92 jest pan w charakterystycznej czarnej czapeczce. To ten jegomość:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2008/11/18/warszawski-pustelnik-ze-slaska/
Wzruszające i bardzo piękne zdjęcia, dzięki wielkie Rysiu.
mt7
Dzięki! Dreszcz przechodzi po plecach 🙄
Oby nie spełniła się przepowiednia jednego znajomego (Polaka jak najbardziej), że Polacy już tak mają, że jak mają do wyboru mniejsze albo większe zło, to wybiorą oba 🙁
Piękne zdjęcia. Nie dane mi rozpoznać ludzi, ale miejsca tak. Jak bardzo inaczej wygląda dziś krakowski Kazimierz, ulica Szeroka, cmentarz żydowski na przeciwko którego stała moja szkoła podstawowa i który widać było z okna mojego dziecinnego pokoju. Te miejsca się bardzo zmieniły, widzieliście? Przez jakiś czas ostatnio pracowałam na ul. Podbrzezie, tuż koło synagogi i widywałam liczne zorganizowane wycieczki na pewno z Izraela, ale także z innych krajów, zwiedzające Kazimierz. Wyróżniały się jarmułkami, czasem jeszcze innymi elementami stroju. Tylko Oświęcim i Brzezinka na czarno-białych zdjęciach mogłyby dziś wyglądać tak samo.
Media, do spółki z częścią liberalnej inteligencji, tak długo obrzydzały „ciepłą wodę w kranie” i „brak wizji”, aż udało im się wreszcie przekonać lud pracujący wsi i miast, młodzież studiującą i stypendystów ZUS, że należy wybrać zimny prysznic i „polskie od morza do morza” 👿
Co by nie mówić o PiS, to wizję to ta partia ma
Po dlugim, dlugim (36-godzinnym) namysle zgadzam sie z prof. Sroda, a raczej z tym co powiedziala mi przedwczoraj Audrey (nieskazitelny sluch demokratyczny, wiek 40+ lat, bardzo wierzaca), kiedy opowiedzialam jej, ze w POlsce zastanawiaja sie jaka wprowadzic gorna granice dopuszczalnosci in vitro. A powiedziala tak: Czy naprawde, NAPRAWDE chcialabys aby jakikiolwiek rzad ustalal dla ciebie taka granice?
– Ale dzieko! – powieszialam.
-Ale matka! – odpowiedziala mi Audrey.
Hmmmm. Hmmmm. Hmmmm. Nie. Nie chcialabym, aby rzad za mnie decydowal.
Niektóre rządy na razie ustalają górną granicę wiekową dla endoprotez biodrowych…
Profesor Środa ma rację, że to nie rząd jest od ustalania takich granic, przy założeniu wysokiej odpowiedzialności tak mentalnej jak i materialnej zainteresowanych in vitro.
W Szwajcarii jest to na razie zabieg dla dobrze sytuowanych (wydatek rzędu 10 000 za jeden zabieg, który na ogół trzeba powtórzyć 3 razy, bez gwarancji sukcesu) nie słychać o ograniczeniach, ale i nie ma podobnych sensacyjnych donosów.
W Niemczech finansowana przez kasy chorych jest trzykrotna próba, pod warunkiem, że jajeczko i nasienie pochodzi od zainteresowanej pary, która powinna być małżeństwem.
W tej konkretnej polskiej historii jest wiele niewiadomych, zwłaszcza rola lekarza, który najwyraźniej eksperymentował wzorem różnych, słynnych kolegów włoskich, byłaby do wyjaśnienia. Moim zdaniem lekarz musiał znać sytuację materialną matki i jej rozchwianą osobowość, powinien więc partycypować również w kosztach dalszego ciągu tego eksperymentu.
Piękne, wzruszające zdjęcia, Rysiu.
Wcale nie jest powiedziane, że lekarz musiał znać jej sytuację materialną. Jeżeli miała pieniądze na kurację i zabieg…
Wygląda stosunkowo młodo; w swoim dossier aktorskim podawanym w sieci odmładzała się o 10 lat 🙂
Dora,
a ma, oj ma 👿
To zle, ze ma?
A to mi dopiero naiwny doktor 😀
Jeżeli miała pieniądze, to skądś je miała 😉 To może i teraz skądś napłyną…
Ustalanie granic wiekowych dla zachodzenia w ciążę implikuje dalsze ograniczenia. Bo dlaczego niby niewidomi, głuchoniemi, pozbawieni kończyn czy chorzy na postępujące choroby mieliby mieć prawo do potomstwa?
I tak dojdziemy do ustaw eugenicznych przy jednoczesnym całkowitym zakazie aborcji i ograniczaniu dostępu do badań prenatalnych.
Kto w tym kraju odważy się jeszcze zachodzić w ciążę?
Chyba tylko w pijanym widzie albo zmuszone przez gwałciciela 🙄
To jest kolejna sprawa świadcząca o tym, że dokonujący się postęp technologiczny zaczyna rodzić „problemy” etyczne i prawne. Jakiś czas temu głośna była sprawa obywatelki Niemiec, która zdecydowała się na ciążę w wieku zdecydowanie młodszym niż pani Barbara, ale przekraczającym dopuszczalną granicę wiekową obowiązującą w Niemczech.
Oczywiście, mało kto chciałby, że jakikolwiek rząd ustalał granice. Tyle, że jeśliby zapytać konkretnych ludzi, o które granice chodzi, obawiam się, że oczekiwania mogłyby być całkiem różne. W podobnych przypadkach też bym oczekiwał, aby rząd raczej wykazał się bezczynnością niż nadgorliwością pod wpływem w sumie pojedynczych zdarzeń. Mimo łatwo dających się przewidzieć nacisków z różnych stron. Poza tym pozostaje druga strona medalu. Jak ustalić odpowiedzialność państwa w takich przypadkach? Czy mają się na to składać podatnicy, czy pozostawić to do rozwiązania kobiecie, mężczyźnie, parze, małżeństwu? Na zasadzie: sama Józia chciała. Więc niech się martwi i nie zawraca głowy premierowi, wojewodzie, urzędnikowi od spraw socjalnych.
Dyskusji nie unikniemy, jeśli będzie rzeczywiście tak, jak się zapowiada. Ludzie żyją coraz dłużej, coraz dłużej zachowują sprawność intelektualną i fizyczną (statystycznie rzecz jasna). I jeśli takich przypadków będzie więcej, to zapewne i jakieś uregulowania prawne będą niezbędne. Więc lepiej dyskutować o tym teraz.
Będzie czas na rzeczowe argumenty, wygaszanie emocji i tym podobne. Dobre, czyż nie. Czasem wbrew sobie i rzeczywistości wyłażą ze mnie jakieś takie optymistyczne przywidzenia.
Aaaa, o dziewicach to była powtórka:
http://audycje.tokfm.pl/odcinek/Epoka-hipokryzji-O-seksie-i-erotyce-w-przedwojennej-Polsce-opowiadal-Kamil-Janicki/25903
Ma (14:06) PiS wizje 😉
Sytuacja „Sama Józia chciała” przytrafia się co chwila, ale jak jakiś lekarz po ósmym czy dziewiątym porodzie przy okazji cesarskiego cięcia podwiąże też jajowody, to wrzawa na całą Polskę się podnosi, choć z tej dziewiątki szóstkę „wychowuje” podatnik w domu dziecka, a dziesiąty poród mógłby się zakończyć tragicznie.
Paradoxie, jeżeli masz na myśli 65. nauczycielkę z Niemiec, która urodziła chyba 5 dzieci, to czytałam gdzieś niedawno, że 3 z nich są głęboko upośledzone.
A u kobiet powyżej 45 roku życia lekarze nie są w stanie pobrać komórki jajowej, która nadawałaby się do zapłodnienia in vitro, pozostaje otwartą kwestia, skąd lekarze biorą zarodki i czy mają zgodę dawców.
Pewnie, ze lepiej dyskutowac. Zanim jakikolwiek rzad przyjmie na siebie odpowiedzialnosc.
Mysle, ze moja Mama nie dozylaby 91-ego roku zycia w systemie brytyjskiej sluzby zdrowia. NHS uznalby juz 10 lat temu, ze nie oplaca sie dalsze leczenie. Na szczescie nie zakosztowala „zawisci swiata”, na czas zaopatrzya sie w dobre ubezpieczeni zdrowotne (oplacane przez jej dawny zwiazek zawodowy) i to ona decydowala, a nie rzad jak dlugo sie leczyc. A kiedy zdecydowala, ze juz nie chce, to byla to jej wlasna decyzja – nie ubezpieczalni i nie rzadu.
Markot
Obawiam się, że w przytoczonym przypadku Józia nie miała nic do gadania i chcenia. Na żadnym etapie, łącznie z zabiegiem sterylizacji. Mam wrażenie, że jedynym, który o wszystkim decydował był Józio. A że sam to mógł najwyżej nabawić się pryszczy, bladości skóry i błon pławnych między palcami, jak to onegdaj głoszono, to musiał znaleźć sobie Józię.
Siódemeczko
Wiek biologiczny jest silnym czynnikiem determinującym to, co będzie się działo w rozwoju płodu. Lekarze określają zakres wieku kobiet, w którym zajście w ciążę jest najkorzystniejsze z punktu widzenia dobra ich i dziecka. Krążą wręcz opinie (podkreślam, że to opinie, bo nie spotkałem jakichś wiarygodnych danych epidemiologicznych), że kobieta rodząca w wieku powyżej 35 roku życia ma równe szanse na urodzenie geniusza co dziecka z chorobą Downa. Ciekawe w tym wszystkim jest jedno. Jakoś nikt nie stawia ograniczeń facetom. Zdaję sobie sprawę, że biologia postawiła pewne bariery w przypadku kobiet. W pewnym momencie zapas jajeczek zostaje wyczerpany i szlaban. Facet może produkować do śmierci. Ale tu też jest bariera. Tyle że dolna, nie górna. Przed osiągnięciem dojrzałości płciowej chłopiec nie może wyprodukować nic, bo nie ma z czego.
Ale ja o czym innym. Nikt nie zwraca facetom uwagi, że może po 45 roku życia to może by tak już nie płodzić. Bo jakość materiału genetycznego… A tu jakby facet nie podlegał tym samym prawom biologii co kobieta. U niego mutacje nie zachodzą, niekorzystne zmiany się nie kumulują. I tak w ogóle całe to DNA, które od chłopa pochodzi jest tak samo dobre, jak w chwili urodzenia, co ja gadam, w chwili powstania zygoty.
Trochę przekornie, a może nie? Póki rząd nie zajął się sprawą uregulowania kwestii in vitro, było jakoś tak spokojnie. Owszem, od czasu do czasu ktoś tam z czymś wyskoczył. Jakiś prezydent miasta znalazł kasę na finansowanie iluś zabiegów. Drugi poszedł za jego przykładem. Kliniki leczenia niepłodności działały, po cichu, ale skutecznie. Zdarzył się przypadek pomyłki w doborze jajeczka. Autentyczna tragedia spowodowana flejtuchowatym personelem. Ale generalnie cała awantura wybuchła po rozpoczęciu prac nad ustawą. Można odnieść wrażenie, że wszystkim stronom, mimo składanych deklaracji, nie tyle o dobro powszechne chodziło, co właśnie powód do awantury i wykazanie, jaka ta druga strona to parszywcy bez sumienia i moralności (jedni, drudzy i trzeci, a nawet czwarci, żeby nie było wątpliwości). Abstrahując od konkretnej ustawy, wszystkie uregulowania prowadzą wprost raczej do narzucania ograniczeń i zakazów. Więc tak trochę podejrzliwie odnoszę się do takich inicjatyw.
Chyba że Wódz w jakimś stopniu moje obawy zechce rozproszyć.
Kompletnie off-topic, ale juz nie wytrzymuje…. Czy ktos moglby wytlumaczyc Premier Kopacz, ze kobieta nigdy nie powinna zapinac zakietow, chyba, ze jest plaska jak deska? Kiedys, wiele lat temy wytlumaczyla mi to nasza s.p. Jasiunia, zawsze fenmenalnie i stosownie ubrana. Pani Kopacz w tych pozapinanyc zakietach wyglada okropnie. Bo nie sa one wyraznie szyte na miare. A takie nie sa dostpspwane do kobiecej anatomii. Zaraz mi ktos powie, ze nie jest wazne jak sie ubiera, ale co ma w glowie. Ale to tez raczej sliski teren.
Mój szwagier miał 45 lat, a moja siostra 41, kiedy urodziła się moja siostrzenica – niektórzy z Was wiedzą, że bardzo udany egzemplarz 🙂
Ja natomiast jestem dzieckiem również 41-letniej mamy i 40-letniego taty. Mama, kiedy usłyszała od lekarza, że jest w ciąży, wykrzyknęła: Ależ ja jestem stara! Lekarz uśmiechnął się i powiedział: Widocznie pani nie jest.
A tu jeszczcze gorzej: nie dosc ze zle dopasowany biusronosz, to jeszcze VSL – visible panty line:
http://natemat.pl/151955,kopacz-i-gronkiewicz-waltz-staja-po-stronie-bankow-frankowicze-nie-maja-powodow-do-radosci
Dziędobry po kilkudniowym bezinterneciu. Jakby kto chciał, zapraszam na morze i na północ – niedaleką wprawdzie, ale miły chłodek zapewniony.
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/TSR2015Kristiansand
Zrobiłam błąd i fasoniastego pilota dałam dwa razy (powinien być tylko w Danii), poprawiłam, ale jakoś się nie zapisały zmiany. Więc sorry, ale bez poprawki…
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/TSR2015AalborgIGrenen
Garderoba premier Kopacz i tak już się poprawiła i nie jest taka przyciasna i przykrótka jak dawniej. Ale zamaszysty krok w wysokich szpilkach nadal wygląda komicznie.
A tu jeszcze trochę żaglowców luzem. Nawet jeśli nie chce Wam się oglądać całości, proszę, popatrzcie na ostatnie zdjęcie. Natura podrobiła niejakiego Turnera, który, jak wiem, jest lubiany w Koszyczku.
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/Zaglowce2015Luzem
A ja mam w pięcie, jak jest ubrana pani Kopacz. Podoba mi się jej waleczność i już.
Zniosę garderobę premier Kopacz, jeśli nie będę musiała patrzeć na panią Szydło ubraną w biały kostium (żakiet zapięty) i białe pończoszki, jak do kumunii, panie…
Natura wcale nierzadko podrabia Turnera 🙂
Właśnie się zastanawiam, czy iść na film o nim. Bo z biografiami różnie bywa.
Co do waleczności: masz 100% racji, droga Doro!
HGW natomaist zawsze ubrana nieskazitelnie. Spedzalam z nia triche czasu gdy pracowala w Londynie i byla dosc czesto zapraszana do redakcji. Zawsze byla slicznie i starannie ubrana, co nie omieszkalam jej pare razy wspomniec i byla OKROPNIE zadowlona, ze zostalo to odnotowana. Gdy baczylam ja pierwszy raz, bylam zaskoczona, ze jest w zyciu o wiele atrakcyjniejsza kobieta niz na zdjeciach. No i byla wowczas pieknie odchudzona.
Moja bliska znajoma z tutejszego departamentu (ministerstwa) zdrowia spotykała panią (wówczas minister) Kopacz na międzynarodowych konferencjach i była pełna podziwu dla jej profesjonalności. Garderoba w ogóle nie była tematem 😉
Ale faktem jest, że kobieta na eksponowanym stanowisku zawsze ma trudniej niż facet, chyba że jest kanclerzem albo ministrem spraw zagranicznych potężnego państwa.
Mój znajomy dziennikarz sfotografował raz bodajże premiera Słowacji w trakcie wywiadu. Ładnie uczesany i ubrany premier miał wystający z górnej kieszeni marynarki… grzebyk w kontrastowym kolorze 😀
Najpiękniej nosząca się polityczka jaką widziałam to była pani premier Suchocka. Sam szyk. Ale i figurę miała doskonałą.
Co do HGW racja. Wciąż jest szczupła i chyba ktoś jej dobrze doradza.
No owszem, pani Szydlo tez nie jest wzorem elegancji, ale ona nie ma pewnie jeszcze doradcow, zas Pani Kopacz ma, bo czytalam dawno temu.
Nie wiem. MNie przeszkadza jak patrze na zdjecie i zamiast walecznej kobiety widze gumke od majtek i prawdopodobnie sprany biustonosz (albo zle dobrany).
Heleno, to na mnie w ogóle nie mogłabyś patrzeć. Nie za piękna gruba baba, z pewnością nie tak ubrana jak trzeba. A jest nas więcej. Musisz znosić istne tortury na co dzień.
Nisiu, piękne zdjęcia. Czy to Canon (x50 zoom), o którym kiedyś wspominałaś? Chcę kupić jakiś dobry aparat, wypróbowany w różnych warunkach.
Jeśli chodzi o wiek Ojca – mojego chyba nikt z Koszyczka nie przebije. Mój tata miał 52 lata kiedy ja się urodziłam. A najstarszy brat był już na studiach!
Nisiu
Czy pozwolisz, że Twoimi zdjęciami podzielę się z kolegą z pracy? On jest wielbicielem żeglarstwa. W tym roku nie mógł popłynąć i frustruje się dzień w dzień w pracy. Włączył sobie kamerkę portu w Świnoujściu i teraz pracuje w trybie: praca właściwa na jednym monitorze, na drugim gapi się na łódki i okręty wchodzące i wychodzące.
Grube baby ktore nie pelnia funkcji szefa rzadu, kompletnie mi nie przeszkadzaja – sama nie jestem baba przesadnie szczupla, a nawet przydaloby sie zrzucic do 20 kg, wiec nie rzuce kamieniem.
Ale gdybym byla, Nisiu, z Toba serdecznie zaprzyjazniona i miala absolutna pewnosc, ze nie odbierzesz tego bolesnie, to BYC MOZE powiedzialabym Ci o tej gumce od majtek i o tym, ze czas zmienic biustonosz. Rozne moje kumy (Kuma z Gdyni, Audrey i E.) mowia mi czasem czego juz nosic nie powinnam, choc jestem przywiazana akurat do tej czesci garderoby. Jestem im za to wdzieczna, bo a. nie traktuje siebie ze smiertelna powaga, b. wiem, ze nie robia tego aby mi sprawic przykrosc, tylko bym ladniej wygladala.
{owinnam byla naisac raczej „grube baby zze ubrane, ktore… etc”
„zle ubrane”.
Mam dzis zle wzrokiem.
Wlasnie przyszla Audrey i zabierze mnie na medyczny tatuaz, choc jest to miejsce starannie schowane. Ale dla mojego wlasnego poczucia godnosci, ze sie tak wyraze…
Mar-Jo, mój ojciec miał 54 lata, gdy urodziło mu się ostatnie dziecko. Był to gest wobec drugiej żony.
Żył pod straszną psychiczną presją, że nie będzie w stanie odpowiednio długo troszczyć się o zabezpieczenie przyszłości małej, którą bardzo kochał.
Na szczęście w Kanadzie nie ma przymusowego odchodzenia na emeryturę po osiągnięciu odpowiedniego wieku, zatem problemów finansowych nie było, bo pracował do końca.
Niewielką pociechą było dla niego to, że matka mojej siostry była o 20 lat młodsza. Udało mu się, moja siostra była już na studiach, gdy zmarł.
Adolf Rudnicki „urodzil” dziecko majac 62 lata. Pamietam, ze w srodowisku mowiono o tym z podziwem.
Pani Kierowniczka wspomina Pustelnika z takim cieplem… fajnie tak 🙂 😀
Nisiu, te zaglowce w zaglach i na morzu, to szczegolnie podoba mi sie. dziekuje za…..
Niemniej jednak uważam, że nasza 60-latka wykazała się skrajnym egoizmem i absolutnym brakiem odpowiedziałności.
Rola rodzica polega na tym, że powinien młode wychowywać do czasu, aż będzie mogło opuścić samodzielnie gniazdo.
W jej przypadku szanse na to są niewielkie.
Sytuacja późnych ojców jest nieporównywalna, bo z reguły matka jest w kwiecie wieku, lub młodsza 😉 , która o latorośl dbać może wystarczajaco długo.
A ta sytuacja jest, co do zasady, analogiczna do adopcji cudzego dziecka.
Tylko wiek adoptowanego maleństwa się nieco różni.
A wobec ograniczeń wieku rodziców starających się o adopcję jakoś nikt pretensji nie ma i protestów nie słychać.
Ograniczeniem powinien być rozsądek i patrzenie dalej, niż czubek własnego nosa.
Rozsądek? Haneczko, taż to towar deficytowy 🙂
A w tym przypadku ani pierwiastka, ani lekarz rozsądkiem się nie kierowali.
Ludzie sprawiając sobie potomstwo nie są w stanie przewidzieć, jak długo będą zdrowi, mieć pracę, pieniądze, partnera…
Całe nasze życie bazuje na nadziei, że jakoś to będzie 😉
A co do garderoby naszych reprezentantek/ów, to do jej noszenia niezbędna jest też pewna klasa i naturalny szyk.
Jedni mają ją wrodzoną, niezależnie od pochodzenia, inni nabywają wraz z wychowaniem i treningiem, a są i tacy, którym nic nie pomoże, bo świadomość takiej potrzeby do nich nie dociera, w eleganckich ciuchach są sztywni i nienaturalni, to i wyglądają jak przebrani 😉
Zgadzam się z opinią markota (17.16). A co do Kopacz, to patrzę na nią z coraz większym podziwem. Nie daje sobie w kaszę dmuchać, i skąd ona tyle siły bierze – ciągle w biegu. Pokazuje charakter i kompetencje. Fakt, że nie dba przesadnie o wygląd nie jest może taki zły – Polki w jej wieku, które często nie mają czasu i pieniędzy by się stroić, mogą ją mieć jako „swoją”. Gdy wyjeżdża na robocze wizyty powinno jej być wygodnie. Za to gdy bierze udział w jakimś bardzo oficjalnym i ważnym wydarzeniu, to chciałabym, żeby była starannie ubrana i z profesjonalnym makijażem.
Mar-Jo, tenci onci: http://www.mediamarkt.pl/aparat-canon-powershot-sx50-hs,id-676197?utm_source=porownywarki&utm_medium=ceneo&utm_term=ceneo&utm_campaign=xml
Nawiasem: było nas na statku trzy „siostry kanoniczki”, bo dwie moje przyjaciółki jak zobaczyły, to natychmiast se też kupiły. Niektóre zdjęcia są zamglone, bo naprawdę z daleka robione.
Paradoksie, dawaj zdjęcia komu chcesz, a już na pewno tym, co kochają żaglowce.
Rysiu, dzięki!
Markocie:
„Jedni mają ją wrodzoną, niezależnie od pochodzenia, inni nabywają wraz z wychowaniem i treningiem, a są i tacy, którym nic nie pomoże, bo świadomość takiej potrzeby do nich nie dociera, w eleganckich ciuchach są sztywni i nienaturalni, to i wyglądają jak przebrani ;)”
Są i tacy, którzy nie mają takiej potrzeby. I nie są przez to gorsi, jak mniemam.
Heleno, moje serdeczne przyjaciółki nie zwracają uwagi na moje gumki, fałdy ani biustonosze. Ja też nie mam zwyczaju komentowania ich wyglądu – chyba że pozytywnie.
Rozważyłam sprawę dokładnie i myślę, że gdybym była pierwszą ministrą Kraju, zadbałabym o unikanie porwanych pończoch i obcisłych majtek, bo to dziwnie wygląda gdy Szefowa Kraju ma cztery pośladki, ale na propozycje, żebym poprawiła mój makijaż odpowiadałabym grzecznie, że ani Gandhi ani Adenauer nie poprawiali swoich. A na pytanie o szpilki mówiłabym, że dostałam od ukochanego i to się dla mnie liczy.
„Są i tacy, którzy nie mają takiej potrzeby. I nie są przez to gorsi, jak mniemam.”
A czy ja mówię, że są gorsi?
Po prostu wyglądają jak przebrani, zwłaszcza wśród swobodnie eleganckich ludzi.
Osoby publiczne powinny mieć dobrych doradców i korzystać z ich profesjonalnych porad, by wizerunek zewnętrzny nie odwracał uwagi od tego, co chcą powiedzieć i pozwalał zarówno kontrahentom jak i publiczności skupić się na ważniejszym – przekazie werbalnym, a nie plamie na krawacie, gumie od majtek czy butach nie pasujących do kostiumu.
Premier nie musi się poddawać operacji plastycznej ani odsysaniu tłuszczu, wystarczy że jej garderoba pasuje do sposobu jej poruszania się, nie eksponuje poszczególnych części ciała, nawet gdyby to był bajecznej piękności biust, jest stonowana i odpowiednia do pory dnia i okazji. Kanony takiej elegancji, włącznie z biżuterią i butami, znane są od lat.
Przedostatnio Młodsi pobuszowali trochę po Belgii, zwróciłam uwagę na niesamowicie ostre, a przez to piękne zdjęcia.
Wyjaśniło się, że zdjęcia były robione nowym aparatem z jasnym obiektywem jasnym obiektyw f/1,8-2,8 i w tym tkwi źródło tej perfekcyjnej ostrości.
To jest malutki aparat Canon PowerShot G7X, ale syn mówi, że jest jakaś jeszcze lepsza seria Olimpusa.
Moja aktualna (2015) pani prezydent
🙂
„…Po kilkaset podpisów dziennie zbierają inicjatorzy obywatelskiej uchwały cofającej zgodę rady miasta na postawienie w Szczecinie pomnika Lecha Kaczyńskiego. W czwartek podpisy będą zbierane w alei kwiatowej i przy Bramie Królewskiej…”
Nie mam szans na „prawdziwą elegancję”. Jestem o wiele za gruba. Nie mogę zostać premierem. A już chciałam startować!