Niedokończony wierszyk o dziewczynkach i chłopczykach
Sam się za bardzo na tym nie znam,
ale słyszałem w okolicy,
że wszelki seksualny bezład
gorszy od raka jest macicy.
Wyniki statystyki nawet
bezład poprawić może krzynę,
i zwiększyć mołojecką sławę,
dla chłopców jednak, nie dziewczynek.
Bo gdy dziewczynkom, nie chłopczykom,
jakiś tam głupi rak zagraża,
to się wystarczy przestać bzykać
i nie ma co iść do lekarza,
a problem robi się po byku
z tego, gdzie dziurka jest, gdzie siusiak.
Po co masz szczepić się, chłopczyku,
jak w gruncie rzeczy byś nie musiał?
Dziewczynko ładna, miła, gracka
czy ci do szczepień serce płacze?
Chcesz znaleźć się w swawoli mackach?
to już na pewno lepszy raczek.
Jest w świecie kraj, gdzie nawet z raka
zrobi się sprawę ideolo.
Śmiać trzeba się, czy raczej płakać,
gdy publicyści tak …?
Chłe chłe, a właśnie że to „niedoubranie” naszej premiery jest skuteczne. Skarży się jedna z publicystek z drugiej strony barykady:
http://niezalezna.pl/69923-ma-sens-niestety
To jest strategia wyborcza i może być skuteczna, zwłaszcza po doświadczeniu zbyt eleganckiej i wymuskanej Ogórek, ale te panie z sąsiedztwa i współpasażerki z pociągu zgorszą się pierwsze, gdy pani Kopacz w tych kraciasto-kwiaciastych bluzkach pojedzie do Brukseli 😉
Cały witz polega na tym, aby nie być „overdressed”.
Elegancko ubrana kobieta nie musi być rozmiaru 38-40.
Mnie się podoba elegancja Anny Komorowskiej, która ułomkiem nie jest, a oficjalnie wyglądała zawsze skromnie, elegancko.
Licho mnie brało na te wszystkie przezwiska pod jej adresem, te wszystkie „kaszaloty” i tak dalej.
Widywałam też elegancko ubraną Nisię, a morska elegancja Nisi to z dzisiejszej galerii spotkanie na granicy dwóch mórz!
Mnie dane było – na granicy dwóch oceanów 🙂
http://aalicja.dyns.cx/news/img_8092.jpg
Nie mam pojecia w jakim momecie wieksza gabarytami kobieta uznaje ze nie ma szans na „prawdziwa elegancje”. Elegancja polega przede wszystkim na tym by ubierac sie w rzeczy odpowiednie do swej sylwetki. I aby czuc sie w tym swobodnie i ladnie.
Przyjaciolki sa nieocenione pod tym wzgledem. Kiedy ide na zakupy z Audrey, to wychodzac z przebieralni aby sie jej pokazac, moge zawsze liczyc na to, ze powie mi serdecznie i bez obaw, zw zrobi mi przykrosc, czy powinnm cos kupic czy tez odlozyc na polke i poszukac czegos innego. No i pilnuje tez abym byla „current” i nie ubierala sie tak jak jak sie ubierralam 20-30 lat temu. Bezcenne!
Podobnie z Kuma z Gdyni, krora lubi mnie ubierac. A ja ja.
Za co uwielbiam amerykanskie kobiety: wrocilam wlasnie po trzy i polgodzinnej sesji z 25-letnia tatuazystka. Ona mi wspomniala przedtem, ale nie potraktowalam tego serio. Otoz po tej dlugiej sesji oznajmila ,mi ze nic nie jestem jej winna, gdyz robi pro publico bono tatuaze medyczne wszystkim kobietom,ktore przszly przez mastektomie i rekonstrukcje piersi.. Bo jej babcia umarla na raka piersi.
I takie kobiety spotkalam tu nie raz i nie dwa. Spolecznoce, ktore po cichu i bez zadnego rozglosu czynia dobro wokol siebie.
Oczyswiscie, ze jej zaplacilam choc sie bardzo wzbranila. Wroce do niej w piatek na permanenetny makijaz oczu (eyeliner).
Ale to zupełnie coś innego: radzić przyjaciółce ZANIM kupi, a krytykować, kiedy już będzie po herbacie.
Na zupełne szkaradzieństwa jest formuła: interesujący wybór. Byle w głosie nie dźwięczał tryumfalny przekąs.
Ponieważ psy są eleganckie z natury rzeczy i mimochodem 😎 nie będę się tematem ciuchowym zajmować, tylko wrócę do Borowskiego, którego mogłem przeczytać dzięki społecznictwu kobiet blogowych. 😀
Od początku w ewentualnym dojściu PiS-u do władzy najbardziej przerażała mnie ta perspektywa, że oni na długie lata zepsują system prawny, zarówno w sensie zepsucia przepisów, jak i szybkiego sięgnięcia po fatalne praktyki, które się przyjmą, bo z niewiadomych przyczyn nic się tak dobrze nie przyjmuje, jak złe praktyki. I wygląda na to, że to ten przeraźliwy scenariusz się jesienią ziści. To nas mentalnościowo cofnie o wiek, albo coś koło tego. Ale skoro Polacy tego właśnie sobie życzą… W końcu nie jestem jakiś tam Rejtan, żeby dla konstytucji ciuchy narażać. 🙄
Nisia, druga połowa życia na diecie w zamian za parę lat premierowania? Na pewno nie warto.
Andsolu, ja Cię Ajlowju.
Psy sa elegamckie z natury, a koty jeszcze bardziej. Nie znam zadnego kota,ktory obudzilby sie z rana ze spuchnieta geba, rozmazanm makijazem albo zbyt poprzedniego wieczora pijany aby sie umyc przed snem. No i nie smierdza zazwyczaj papierosami.
Wiem co mowia sondaze, ale nie jestem w stanie uwierzyc, ze jak przyjdzie do wyborow, POlacy wybiora PiS. Mysle, ze oni tylko tak ankieterow strasza.
Dzień dobry 🙂
Oczywiście, że można być osobą, hm, puszystą i elegancką zarazem. Alicja wspomniała panią byłą prezydentową – zgadzam się, Pani Anna potrafi właśnie być elegancka mimo rozmiarów. Z tego, co wiem, ktoś jej doradzał, ale chyba dobrze, bo sprawiało to zawsze wrażenie bardzo naturalne.
Zabawne było zresztą, jak się spotkały dwie prezydentowe w garsonkach tego samego koloru 🙂
Obyś miała rację, Heleno. Zwłaszcza że w sondażach swoje preferencje zwykle wypowiadają ci zdecydowani na pójście na wybory. Wielu jeszcze nie wie, na kogo zagłosuje.
herbata 🙂
Sloneczne Dzien Dobry Bardzo
😀
bryk
Dzieńdoberek! Już wczoraj wspominałam, że strój obecny premier Kopacz pasuje do tego w co ubierają się w Polsce przeciętne kobiety w jej wieku. Podobnie jak link Dory z 22.20, czuję na sobie, że to przynosi efekty – ja dodam „na szczęście”. Do Brukseli w tym nie pojedzie (mam nadzieję).
Też mam problem z garderobą bom nie ułomek. Odchudzałam się całe życie nieskutecznie, więc przestałam. Skutek jest taki, że przestałam przybierać na wadze i to już mnie satysfakcjonuje na dzisiaj. Słuszna tusza – u nas to rodzinne, bracia też walczą z problemem.
Nie mam kłopotów z ubraniem sportowym, codziennym, na moją działkę, wycieczki w góry, spacery z psem. Problem zaczyna się gdy ubieram się do pracy, gdzie powinnam wyglądać schludnie i trochę bardziej formalnie na moim stanowisku. W Polsce niezwykle rzadko produkuje się eleganckie kostiumy w moim rozmiarze – przemierzyłam nieraz w rozpaczy wiele sklepów w poszukiwaniu. W sklepach „dla puszystych” są przeważnie workowate lejby w złym gatunku materiału. A mnie nareszcie stać na to, by wydać jakąś konkretną sumę na siebie. Producenci! Proszę zauważyć puszyste na stanowiskach!
szeleszcze
🙂
bryk
brykam fikam
😀
to ma byc smieszne, a u mnie trwoga:
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/11873702_460830104121999_7791184572213511681_n.jpg?oh=1a608978b4beb47a08c4dda4d9b37f1a&oe=5641B5AB
Rysiu, to nie jest śmieszne – na szczęście to w takiej formie marginalne zjawisko, nawet na wsi, nie mówiąc o mieście.
nie znam sie na modzie, ale czasami widze ze u kogos cos nie tak, i takie mialem mysli jak widzialem jak ubrana byla pani Ogorek w czasie wyborczej kampanii, cos nie tak bylo 🙂
tez tak mysle, Zwyczajna, ze to margines, folklor, przynajmniej licze ze tak jest 🙂
mamy wrescie ladne lato, slonecznie, cieplo, bez upalow 🙂
nic tylko balkonowac 😀
bryk
bryk
brykam
Dzień dobry 🙂
Nie mam wątpliwości, że wygra PiS 👿
Nienawistna kampania „prawej strony” i pięknoduchowska, nieodpowiedzialna krytyka „centrum i lewej strony” musiały wreszcie kiedyś wydać owoc. Zwłaszcza wśród młodych, dla których PRL to bajka o żelaznym wilku a rządy PiS prahistoria, która się nie liczy. A na Zachodzie jest Eldorado i w „normalnych krajach takie rzeczy są niemożliwe”.
Powiem więcej: na tym etapie i w tej sytuacji, jaka się w Polce wytworzyła, rządy PiS są potrzebne. Tak, jak potrzebne jest paskudne lekarstwo razem z jego skutkami ubocznymi.
Platforma, nawet gdyby miała na to szanse, nie powinna tworzyć rządu. Podobnie, jak w roku 2005.
Będzie nas to dużo kosztować, ale skoro znaleźliśmy się w takiej sytuacji i w takim miejscu, to trzeba przez to przejść. Będzie kosztowało, będzie bolało. Ale to nie będzie największe nieszczęście. Da się przez to przejść.
Prawdziwym nieszczęściem byłaby większość konstytucyjna w rękach PiS. Po tym moglibyśmy się nie podnieść. A w świecie, w którym jest dość dramatów, nie byłoby raczej chętnych do wyciągania nas z bagna 🙁
Bry! Nie mogłam spać całą noc, bo chyba gdzieś palą śmieci na wielką skalę, ten smród unosi się od wielu dni nad kilkoma dzielnicami sąsiadującymi z wysypiskiem śmieci Radiowa, głównie w nocy.
Tej nocy przeszedł wszystkie poprzednie. Jestem nieprzytomna.
Podejrzewam, że MPO, które uaktywniło nieczynne wysypisko, spala po nocach część śmieci.
Do Jagody.
Będą mieli większość konstytucyjną, Jagodo, jak nie własną to z Kukizem.
Platformie Petru odbierze część głosów, PSL jeżeli przejdzie przyłączy się do PiS.
O lewicy nie ma co gadać.
Kropka.
Dzień dobry. 🙂
Ktokolwiek wybory wygra – żyć trzeba dalej , po swojemu.Mam nadzieję (jeszcze), że !&^%$#*##….
Mam w oczach wystawę sklepową w bawarskim miasteczku Füssen z napisem: Mollig – Chic. Mode für Damen Größe 44 – 64.
Już mnie wkurzają te samospełniające się przepowiednie. Wszyscy tylko w kółko, że wygra PiS, że musimy przez to przejść – Jagoda już przemawia tak jak Kutz w swoim ostatnim wywiadzie w „Newsweeku”. Moje zdanie jest takie: nie można do tego dopuścić. Bo skutki będą takie, jakie opisywał Borowski i jak szczekał w nocy Bobik.
Dzień dobry 🙂
trochę optymizmu
PiS jeżeli wygra, to może mieć kłopoty z utworzeniem rządu.
Zdaje się, że dziennikarz GW przyszedł w sukurs Vesper
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,147366,18593710,partyzanci-miejscy-litania-o-kosciele-i-wladzy-nad-polska-danielewski.html
fragment
po co to wszystko? Na co te nerwy? Powiem wam: po nic. Kościół wykonuje po prostu w Polsce swoją robotę: przestrzega przed nihilizmem, permisywizmem, upadkiem rodziny, wyklina seksualne rozpasanie i to wszystko, co Jan Paweł II z wrodzonym sobie wdziękiem nazwał „cywilizacją śmierci”. Podobnie jest we Włoszech, Meksyku, Irlandii. Jeśli przyjrzeć się listom duszpasterskim odczytywanym w irlandzkich kościołach przed referendum w sprawie legalizacji małżeństw homoseksualnych, znajdziemy tam mnóstwo ostrych sformułowań i jednoznaczne wezwanie do wiernych, by głosowali na „nie”. Różnica między Polską a Irlandią? Mieszkańcy Zielonej Wyspy nie biczowali się głupimi wypowiedziami biskupów, nie wrzucali ich na Facebooka, nie płakali rzewnymi łzami z tęsknoty za „Kościołem otwartym”. Zamiast tego zwyczajnie zignorowali wezwania katolickich hierarchów i zagłosowali po swojemu. I już. To takie proste. Podobnie w Polsce mityczna wielka władza Kościoła to tylko złudzenie, które pryska, ilekroć ktoś powie „sprawdzam”. Kiedy prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak wyciągnął na światło dzienne kościelne roszczenia do miejskich terenów, nie trafił go grom z jasnego nieba, poparcie nie spadło. Kiedy Bronisław Komorowski podpisał ustawę o in vitro, też nic gorszego prócz bełkotliwych obelżywości wygadywanych przez paru chamowatych księży go nie spotkało.
Więc niech duchowni się modlą, niech pomstują, niech wzywają – w końcu za to im płacą. A my bądźmy świeccy jak deszcz: ponad to. Bo w końcu co nas to wszystko obchodzi?.
Mój komentarz.
Obawiam się, że wtedy PiS obejmie władzę na stałe w Polsce.
Jasne, Doro, dlatego o tym piszę, że jeżeli wygra PiS, to nie tylko weźmie władzę, ale zdemoluje konstytucję i wypracowany przez 25 system.
Ważne jest również to, a może ważniejsze, kto jeszcze wejdzie do Sejmu, czyim kosztem i co z tego wyniknie dla ogółu obywateli.
Doro,
to jest wyciąganie logicznych wniosków z tego co widać gołym okiem 😎
Jak na razie, nigdy nie pomyliłam się w prognozach. Niestety 👿
Można zajrzeć do archiwum bloga z jesieni 2011 i przypomnieć sobie naszą ówczesną dyskusję 🙁
Wprawdzie staram się trzymać głowę pod poduszką, ale jak już ją wyciągnę, to szeroko otwieram oczy i uszy. Staram się myśleć logicznie a nie życzeniowo. I nie aplikować obie środków znieczulających 😉
Siódemeczko,
i cały bój Ewy Kopacz idzie o to, żeby jednak tej większości jednak nie mieli 😎
mnie się nawet trochę przykro zrobiło, że się ktoś z wiejskich babć naśmiewa – to nie one są groźne
Dla mnie najgroźniejsi są całkiem jeszcze nie starzy cynicy, który wiarę w wydaniu ludowym wykorzystują do robienia polityki, zdobywania władzy i pieniędzy. Nawet jeżeli będą się w piekle smarzyć, to dla mnie marna pociecha (może dlatego, że już nie bardzo w piekło wierzę). Ale w raj na ziemi też nie wierzę.
Nasza dzisiejsza dyskusja prowokuje mnie do przypomnienia Bobikowego wiersza: „Prorocy we własnym kraju”.
Róbmy swoje, można się również przygotować do katastrofy (patrz: arka). Przyznam, że myślę podobnie do Jagody – że PIS wygra. Za to mam mocną nadzieję, że większości konstytucyjnej mieć nie będzie, bo jeszcze się nikomu to nie udało od 25 lat. PSL raczej w koalicję z PIS nie wejdzie, przeczekają tak jak poprzednio. Co do Kukiza, to niech się najpierw do sejmu dostanie, jak będzie mu tak spadać popularność to może być bez szans. Pokłócił się już ze wszystkimi potencjalnymi sojusznikami, a towarzyszą mu typy spod ciemnej gwiazdy. Zobaczymy co jesień przyniesie.
Dzień dobry 🙂
O, jak dużo Polaków. Świetne miejsce do straszenia. Byłbym ostatnią łajzą, nie prawdziwym szczeniakiem, gdybym takiej okazji do zabawy nie wykorzystał. 😈
Wszyscy zresztą wykorzystajmy okazję i nie wzbraniajmy się przed pogłówkowaniem co by było gdyby…” Niechże Polak będzie głupi przed szkodą. 😎
A tu trochę o tym, co by było, gdyby generalnie ludzie spróbowali być mądrzejsi przed szkodami i zmienić system edukacji. Jak znam ludzi: pogadają, popiszą, nawet spróbują – i wrócą do starego. No, ale jak zwykle wzniosę modły o to, żebym był fałszywym prorokiem: 🙄
http://wyborcza.pl/1,75400,18596176,robert-firmhofer-uczymy-sie-wszedzie.html
Dzień dobry 🙂
Maziarski zgadza się z Jagodą http://wyborcza.pl/1,75968,18595907,polska-w-ruinie-przez-balcerowicza.html
Nie czytałam ani Kutza ani Maziarskiego 😉
Ale oni Cię usłyszeli 😉
Poproszę o maziarskiego na maila…
Już nie trzeba maziarskiego: udało mi się zakupić prenumeratę i wszystko widzę. To pierwsza moja gazeta na prenumeratę elektroniczną. Co jeszcze polecacie?
„Politykę”, Zwyczajna.
Dziękuję w imieniu redakcji 😉
Haneczko 😆 😆 😆
Dzień dobry lekko popołudniowo.
Stosuję prawo zachowania konserwatyzmu. „Politykę” kupuję w papierze.
Też szeleścimy 🙂
Czy ktoś może używa Windows 10?
Mam pytanie, czy istnieje w nim możliwość nagrywania dźwięku ze strumienia internetowego?
Ze mnie „Polityka” ma korzyść często podwójną, bo mimo posiadania prenumeraty elektronicznej, nie odmawiam sobie kupowania wydania papierowego. Lubię „Politykowy” szelest i… zapach.
No masz ci los! Jeszcze takiego jak zyje nie slyszalam : ze to „pieknoduchowska i nieodpowiedzialna krytyka” ze strony centrum doprowadzila do takoch nastrojow spolecznych, ktore moga dac przewage populistom. Jest to co najmniej osobliwe rozumienie demokratucznej debaty. Moze nalezalo wprowadzoc zakaz krytykowania „naszego” rzadu i zamiast rozliczac politykow, pozwolic im przez nasteona kadencje straszyc PiSem?
Mysle, ze od pierwszej kadencji Tuska tej krytyki bylo zdecydowanie za malo i to pozwolilo rzadzacym na postepujaca arogancje,na oderwanie sie od nastrojow „centrum”, na zaszczepienie przekonania, ze panstwo jest slabe i gnusne, ze nie radzi sobie w wielu sytuacjach (jak chocby z teoriami smolenskimi, kiedy zachowywalo wyniosle milczenie). Kiedy premier Kopacz zaczela byc „waleczna” na wszystko juz bylo za pozno. Nie chodzi o „walecznosc” przed wyborami w obliczu kleski, ale o wslucjowanie sie w glosy krytyki plynacej w;asnie z centrum.. Czego temu rzadowi brakowalo od poczatku.
Czy gdy Dorota Szwarcman wraz z calutkim (calutkim!!!!) srodowiskiem muzyznym ostro krytykowala samodurne rozwalanie przez ministra jednej z najwazniejszych instytucji kultury muzycznej w kraju (Krytyki Muzycznej) czy byla „pieknoduchowska i nieodpowiedzialna”? Czy ktos tego srodowiska posluchal? Czy gdy srodowiska lekarskie bily na alarm w sprawie „reformy sluzby zdrowia” wprowadzanej przez rzad to bylo „pieknoduchowskie i nieodpowiedzialne”? Czy gdy 36 NGOsow podpisalo apel do Tuska o zwolnienie z funkcji ministra ds rownego traktowania oslicy Radziszewskiej, a premier nie raczyl na to nawet odpowiedziec, poza aroganckim stwierdzeniem, ze tego nie uczyni, bo nie, to srodowiska byly pieknoduchowskie i nieopowiedzialne? Czy wtedy zawsze gdy my tu na blogu pod przewodem herszta Bobika wysmiewalismy sie z licznych grzechow polskiej demokracji, bylismy nieodpowiedzialnymi pieknoduchami?
Rzad sie obudzil z reka w nocniku, nie dlatego, ze go krytykowano, lecz dlatego, ze za malo patrzono mu na rece. Trzeba bylo zaczac wczesniej i duzo, duzo glosniej. Moze wtedy udalo by sie nauczyc go nieco pokory i sluchania „centrum”.
E, no, Helenko, mieszasz tyle różnych rzeczy, że nic się tu nie może zgodzić.
Co zaś do moich akcji, to rzeczywiście ta z „Ruchem Muzycznym” nie wypaliła (najpierw Zdrojewski olał, a potem odszedł, zbieraliśmy się do Omilanowskiej, ale jakoś nie starczyło nam pary i chyba uznaliśmy, że już się nie opłaca. Zresztą okazuje się, że tak naprawdę temat nie obchodzi zbyt wielu – obecny neo-„Ruch” sprzedaje się chyba jeszcze słabiej niż poprzedni, więc dla kogo kruszyć kopie.
Ale mam za sobą też akcje udane. W kwestii niekompetentnego i mobbującego dyrektora NIFC udało się go usunąć, przeprowadzić porządny konkurs i wybrać właściwą osobę. Udało się też swego czasu zażegnać wydanie Studia Koncertowego Polskiego Radia ówczesnemu szefowi Operetki, który zresztą już dziś niczego szefem na szczęście nie jest. Tak więc skuteczność też się zdarzała.
A pprownanie POlski z Irlandia w sprawawch koscielnych kompletnie nie trafia mi do przekonania, z jednego waznego powodu: takiego mianowicie, ze w Irlandii wyzwalanie sie z dyktatu KK zaczelo sie znacznie wczesniej i to w taki sposob, jaki w Polsce jest wciaz nie do pomyslenia: zmuszenia Ksciola (przez wladze swieckie) do rzetelnego rozliczenia sie ze zbrodni peofilii, ustanowienia preptokolu postepowania, wyplacanie odszkodowan, . Rzliczenia sie takze z licznych pralni ss. magdalenek. Tam ludzie zobaczyli nagle, ze Kosciol nie jest poza prawem.
Dla porownania w Polsce: siostra Bernadetta i jej kolezanki bestialsko znecaly sie i lamaly zycie i kregolupy oddanym pod ich opieke sierotom spolecznym. Dorowadzenie dyretorki tego koncentraka do stawienia sie w sadzie, trwalo latami. Gdy sie to juz stalo, jej wyrok wyniosl dwa lata! Dwa lata za sadyzm i krzywdy nie do odrbienia! I dopiero kilka dni temu przeczttalam w gazecie, ze siostry „nie beda juz prowadzic zakladu” i ze same postanowily zmienic profil osrodka opiekunczego! Beda sie teraz zajmowac doroslymi potrzebujaymi opieki spilecznej. No, prosze ja kogo!
Gdyby wiejska baba popalila sasiadowi stodole, dostalaby wyrok znacznie surowszy niz Bernadetta!
A ja nie mowie, Pani Kierowniczko, ze skutecznosc we wszystkich sprawach podejmowanych byla zerowa. Daje jedynie przyklad ze nawet akcja calego srodowiska muzycznego, pozostala bez odpowiedzi. Nie bylo konsultacji, nie bylo rzetelnej odpowiedzi ze strony ministerstwa.
W ciagu roku podpisuje co najmniej kilkanascie petycji kierowanych do brytyjskiego rzadu i instytucji, podrzucanych mi przez organizacje Change.org. Ostatnia byla do Krolewskiej POczty w sprawie upamietnieniu na znaczku „brytyjskiego Shindlera”, lorda Whatshisname. W ciagu ostatnoch paru miesiecy podpisywalam w sprawie „prawa Daniela Pelki”, planowanej deportacji rozlicznych osob, kore wladze chcialy odeslac do kraju pochodzenia, interwencje dotyczace osob niepelnosprawnych lub procedury udzielania slubow homoseksualnych etc. etc. I jeszcze sie nie zdarzylo by rzad czy instytucja rzadpwa nie odpowiedziala zanim nawet jeszcze lista podpisow zostala zamknieta. W zeszlym tygodniu Change.Org przyslalo odpowiedz poczty, ze znaczek bedzie. „Prawo Daniela Pelki” wchodzi w zycie, calej serii deportacji udalo sie zapobiec, urzad stanu cywilnego odpowiedzial tez pozytywnie w kwestii procedury slubnej. I tak byc powinno. Za to sukinkotom placimy pensje.
Co Helena miesza, to miesza, ale czego nie miesza, to nie miesza. 😆 W każdym razie dobrze opisuje, co się stało w późniejszej fazie współżycia Władzi ze swym ukochanym Wyborcą. Też uważam, że krytyki było w tym raczej za mało niż za dużo, tzn. ze strony krytyków ona była, ale była niesłuchana, zbywana, a czasem ostentacyjnie wręcz lekceważona. Mimo że obok kija wtedy jeszcze po naszej stronie rozdawało się marchewkę nader hojnie. Porządkując wczoraj archiwum trafiłem na wierszyki niemal propagandowe, a pisane razem z fomą na naprędce utworzoną w ramach wsparcia PO „stronę wyborczą” (2010) dla tych, którym nie pasowała zbyt sieriozna i patetyczna poetyka, w jakiej nieraz grzęzły inne inicjatwy, czasem nawet myślowo całkiem sensowne, ale od strony formy (tym razem szczególnie nie mylić z fomą!) z góry u szyderców przegrane. Starsi bywalcy na pewno jeszcze PIMP pamiętają, nowsi mogą zerknąć, bo stronka jeszcze wisi:
https://patryjotycznamuza.wordpress.com
Od razu widać, że całkiem sporo roboty w to weszło i nikt jej nie żałował, bo to było dla nas, myśmy się cały czas ze stroną platformerską, z bieżącą Władzią, jak najbardziej identyfikowali – naszym, demokratycznym była wytworem. Tylko że Władzia nas miała w nosie i pokazywała to coraz wyraźniej, aż się wreszcie nie dało dłużej sprawy ignorować i udawać, że jej nie ma. Sprawa była. Władzia się, wstyd powiedzieć, wyalienowała. 😳 Ja się tam szczególnie temu nie dziwiłem, bo jako elektorat lewacki już czytałem u jednego brodatego faceta o takim zjawisku 😈 ale u innych elektoratów ta alienacja wywoływała często sporą frustrację. Efektem była coraz donośniejsza krytyka, która jednakowoż trafiała na coraz sztywniej zgiętą w łokciu rękę Władzi. A potem… aaa, co będę szczekać, jak wszyscy sami wiedzą. 🙄
Jagodo, jestem w stanie Twoje rozżalenie zrozumieć głową, a nawet odczuć brzuchem, bo też mi się chwilami takie odzywa. Ale nie potrafię przyznać mu racji, zwłaszcza w sensie „ratio”. Racjonalną rację mają krytycy Władzi, nie zamiatacze pod dywan. Mogą dla dobra sprawy główne ostrze krytyki przesuwać nieco w tę czy wewtę, na wcześniej lub później, ale wszystko nie w nieskończoność, bo zrobiony w konia balonik i tak pęknie, z całkiem już niekontrolowanym hukiem. QED. 🙁
Bobiku,
rozżalona to ja byłam. Teraz jestem z sytuacją pogodzona. Tej lawiny nie da się zatrzymać. Będzie, co ma być 👿
Nie podważam prawa do krytyki czy też pożytków płynących z krytyki. Aż tak głupia nie jestem 😎
Piszę wyraźnie o krytyce nieodpowiedzialnej i pięknoduchowskiej. A takiej było i jest bardzo dużo. Dużo za dużo. Kto to widzi i rozumie, ten wie o czym piszę. A jak ktoś nie widzi i nie rozumie to trudno 😉 Ja też nie wszystko widzę i rozumiem i muszą z tym żyć 🙁 😯
Nie widzę i nie rozumiem tego, że Ziemia jest okrągła 😳
Nie podejmuję się też dalszego tłumaczenia. Nie jestem panią od wychowania obywatelskiego. Mogę co najwyżej podpisać protokół rozbieżności 😎 😉
Nie bardzo rozumiem, Heleno, co chcesz powiedzieć i na co się tak denerwujesz. Nie znam dokładnie Twojej sytuacji, ale mam wrażenie, że nie masz kontaktu z codziennymi realiami Polski.
Co do krytyki rządów PO, to była ona przez cały czas bardzo ostra: ze strony PIS i ich mediów napastliwa i nie zawsze merytoryczna, często światopoglądowa, ze strony innych grup opozycyjnych zdarzała się krytyka merytoryczna, ale czasem przesadzona. Nie pamiętam, żeby jakikolwiek ich błąd, lub błąd ludzi identyfikowanymi z PO pozostał bez echa. Błędów nie robi tylko ten, co nic nie robi. W sumie ogrom zebranej przez okres rządów krytyki wynika przede wszystkim z faktu sprawowania przez PO władzy – władzę wszyscy krytykują, z prawa i z lewa. PO nie opanowało odpowiedniego dla zrównoważenia tej krytyki PR. Strona „Polska w ruinie” jest takim własnie pozytywnym PR, mogłoby tego być więcej i również innymi, profesjonalnymi metodami.
PO odwaliło ogrom dobrej roboty, której mam nadzieję nie da się tak łatwo zepsuć i z której owoców będziemy jeszcze długo korzystać. Jak się poprawia coś stopniowo, to człowiek wchodzi w to jak nóż w masło – trzeba dystansu, żeby zauwazyć. Nie była to rewolucja, ale ewolucja i ja bardzo się cieszę. Przez ostatnie 8 lat żyłam w kraju wolnym i rozwijającym się – dożyłam takich czasów, o taką Polskę walczyłam. Że jest nadal wiele do zrobienia? No pewnie. Zawsze będzie. Czym więcej zrobimy, tym więcej dostrzeżemy rzeczy do poprawienia – życie toczy się dalej.
Kontaktu z wyborcą z pewnością było za mało – tu się zgadzam ze wszystkimi, którzy o tym wspomnieli. PO też już wie.
Alienacja, też była niewątpliwie widoczna – mnie się ona kojarzy z tym co przeżywa biegacz długodystansowiec. Nie rozgląda się na boki, dąży do celu.
Nie twierdzę, że to była władza idealna, ale z pewnością najlepsza jaką w tych czasach Polska mogła mieć. Też mam sporo do zarzucenia rządom PO, ale to co było pozytywne zdecydowanie przeważa.
Poczekamy, Heleno, na wrażliwość na petycje obywateli nowych rządów PIS. To dopiero będzie jazda.
Zgadzam się ze Zwyczajną. Dodam jeszcze, że odnosiłam od dawna wrażenie, że wrzaski PiS wywołały w PO poczucie oblężonej twierdzy, więc zapewne również dlatego coraz trudniej przyjmowała krytykę nawet z własnej strony.
W gruncie rzeczy to, co mówił u Sowy Bartłomiej Sienkiewicz, też taką krytyką było. PiS przerobił to na pogardę dla samej Polski, żeby i jego zniszczyć (podobnie jak przerobił wypowiedź Elżbiety Bieńkowskiej). Ale on nie był tak do końca „swój”, więc tym łatwiej poleciał.
Moze nie zauwazylas, Zwuczajna, ze ja sie krytycznie odnioslam do obarczania wina „centrum” za paskudne notowania rzadu, a nie szeroko pojetej opozycji. Ktora ma prawo byc nawet niesprawesliwa.
Reakcja na petycje kierowane do wladz pisowsich, bedzie dokladnie taka jaka jest i byla reakcja wladz performerskich na petycje i apele kierowane do nich. Cztyli zadna. Jako nauczycielka wychowania obywatelskiego pragne zwrocic uwage, ze odpowiadanie na listy ze strony jakichkolwiek wladz polskich nie weszlo jeszcze do obyczaju politycznego, bo i po co. Zdarzaja sie rodzynki w ciescie (posel Goodson, poslanka Grodzka, Biuro RPD), ale jest to raczej malo obyczajne. Wladza nie musi sie przed nikim tlumaczyc. Po to jest wladza, aby jej nikt nie podskawiwal.
O! Np w zeszlym roku byl taki pieknoduchowski list polskih uczonych do rzadu. Wsrod podpisantow najwoeksze nazwiska polskiej nauki, slawy miedzynarodowe:
http://wyborcza.pl/1,75968,16817936,Apel_do_wladz_Rzeczypospolitej_Polskiej_w_sprawie.html
Czy krokolwiek im odpowiedzial? Konia z rzedem temu kto mi znajdzie odpowiedz. A piszta se, jajoglowi, na Berdyczow, psia wasza jucha….
http://uk.reuters.com/article/2015/08/19/uk-poland-germany-treasure-idUKKCN0QO1HX20150819
❓
Zgadzam się, ze zwyczajną, kawał dobrej roboty Platforma zrobiła, tylko my już tego sobie nie uświadamiamy. Jak posłuchałam w Tok FM bardzo skróconej wyliczanki z ust krytycznego często człowieka, to zaskoczona byłam i doszłam do wniosku, że nie potrafią tego sprzedać.
Trochę jak dawna Unia Demokratyczna, a teraz prezydent Komorowski, którzy uważali, że każdy widzi, a chwalić się nie wypada.
Pewne postulaty zgłaszane tutaj i przez lewicę ideologiczną, zwłaszcza dotyczące sfery obyczajowej jeszcze nie są możliwe do wprowadzenia, bo społeczeństwo nie jest gotowe, o czym parę razy pisałam.
A trudno porównywać 25-letnią demokrację po bardzo trudnych przejściach z wolnym i zamożnym krajem, jakim jest GB.
Jakoś mi bliżej do Jagody i Zwyczajnej, choć zgrzytałam i zgrzytam.
W Platformę waliło wszystko co żyło jak w bęben, bezrefleksyjnie przejmując pisowski język. Wszystko źle albo za mało. Jeżeli sukces, to pozorny. Wina Tuska nie wzięła się z niczego.
Do bani z taką opozycją i mediami 👿
Tak, Lisku, były doniesienia na temat. Ostatnie jest tu
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,18595984,zloty-pociag-utknal-na-dolnym-slasku-wladze-gotowe-do-dzialan.html
Spolezenstwo w swych szerokich masach nogdy nie jest „gotowe”, Siodemeczko. Nie bylo gotwe na zniesienie kary smierci, nie bylo gotowe do likwidacji przemyslu weglowego w Wlk, Brytanii, nie jest gotowe do zmniejszania emisji CO2 ( ja tez nie bylam gotowa, gdy sie okazalo, ze nowy ekologiczny bojler w moim mieszkaniu bedzie „gorszy” niz ten zepsuty, czemu nieraz dawalam wsciekly wyraz. Zmusil mnie jednak do tego rzad i mialam guzik do powiedzenia).
Ale od tego wlasnie mamy parlamenty aby decydowaly nieraz wbrew wiekszosci opinii publicznej, aby widzialy dalej czubka swojego nosa i aby zmienialy prawa (tu powinien nastapic przytaczany przez mnie wielokrotnie cytat z Martina Luther Kinga, ale juz oszczedze). POlska jest na tyle gotowa na zmiane ustawodawstwa na ile to jest mozliwe i bedzie w nastepnych deladach. Lepszego czasu nie bedzie.Trzeba tylko miec troche wizji – wiem, ze to znienawidzone slowo.
A teraz krociutko pro domo sua, w odpowiedz na drobniutka uszczpliwosc w kwestii nauczycieli wychowania obywatelskiego. Tak sie sklada, ze cale moje zycie zawodowe i prywatne poswiecilam nauczaniu praw obywatelskich i praw czlowieka – praw mniejszosci wszelkich, praw osob niepelnosprawnych, praw pacjentow, praw kobiet, you name it, a ja sie tym zajmowalam. Poszlo na to wiele lat zytania, obserwowania, premysliwania wlasnych zyciowych doswiadczen.
Co do Polski w ruinie. Bardzo sie zgadzam z tym co napisal w swoim czasie na Fejsie Janek Spiewak. Ze mianowicie ani Polska nie jest w ruinie, ani w rozkwicie. Jedno i drugie haslo jest demagogiczne i takie jakies naiwne. Rozkwit nie polega na zbudowaniu slicznej opery w Szczecinie, piekne obiekty powstaja takze w Rosji i w Chinach. O rozkwicie kraju decyduje samopoczucie ludzi: tych,ktorych nie stac na lapowki w szpitalu, tych, ktorzy wierza, ze moga pojsc do sadu i nie beda musieli czekac latami na rozprawe, tych, ktorzy nie uciekaja ze swojego kraju, bo nie widza dla siebie szans. Rozkwit nie moze byc liczony tylko zasobnoscia miast i wsi i czesto nie jest. Rozkwit to poczucie bezpieczenstwa obywateli we wlasnym domu.
Heleno,
może trudno Ci w to uwierzyć, ale naprawdę nie jesteś pępkiem świata. A już z pewnością nie mojego świata. Więc jeżeli piszę, że nie jestem nauczycielką wychowania obywatelskiego, to znaczy to dokładnie tyle co napisałam. Piszę o sobie nie o Tobie. Nie wszystko odnosi się do Ciebie.
Apel naukowców nie był żadnym apelem pięknoduchów. Nie o takiej krytyce pisałam.
Oczywiscie Jagodo. Ty jestes pekpkiem swojeg swiata, ja swojego. Te swiaty czasami sie spotykaja, a czasami nie. Czasami wrecz oddalaja sie od siebie. I tak byc powinno.
Heleno,
chyba dawno nie byłaś w Polsce. Nie u Kumy, ale w Polsce, jak ona długa i szeroka. Nie widziałaś zmian. Także, a może przede wszystkim, właśnie na tzw. prowincji.
Nie, Heleno, ja nie jestem pępkiem mojego świata. Mój świat jest inaczej zbudowany.
Pani Kierowniczko, ja wiem, ze ludzie zyja zasobniej – pewnie zasobniej niz kiedykolwiek w dziejach. Ale ja nie tym mowie.
Nie wykluczam, Jagodo, ze nasze swiaty sa „inaczej zbudowane”. Pewnie masz racje. Ale domyslam sie tez ze Twoj swiat chyba jest troche gorszy od mojego, skoro jestes nieustannie nabuzowana i gotowa skakac do oczu. I uwywac takich okreslen jak „nie jestes pepkiem swiata”. Tak sie mowi zazwyczaj do dziecka, ktore domaga sie aby mama zamiast isc do pracy poszla z nim do ogrodu zoologicznego. Ale rozumiem emocje, ktore sie biora ze zle poukladanego swiata.
Heleno i Jagodo, błagam o dość! Ani tej dyskusji niczego dobrego nie zrobi sprowadzenie jej do Waszych dwóch światów, ani mnie osobiście. Jeżeli pierwszy argument, nie jest dosyć przekonujący, proszę, weźcie pod uwagę drugi i od tej minuty już proszę, ani jednej uwagi personalnej Ale bardzo też proszę, żebyście nie rezygnowały z rozmowy w ogóle, bo wtedy będę miał poczucie, że się na mnie gniewacie i się zaskomlę na ament. 😥
Dora
czw, 20 Sierpień 2015, 17:59
Heleno,
chyba dawno nie byłaś w Polsce. Nie u Kumy, ale w Polsce, jak ona długa i szeroka. Nie widziałaś zmian. Także, a może przede wszystkim, właśnie na tzw. prowincji.
——
Powtarzam się na pewno, wybaczta – jeżdżę do Polski co roku (rok temu była przerwa niezaplanowana 🙁 ) i zawsze Polskę przemierzamy na piechotę samochodem, zwykle z Pomorza Zachodniego na Dolny Śląsk oraz skoki na boki, jak niegdyś Kurpie, a teraz scenario rysuje się podobnie. Kiedy słyszę narzekania (a słyszę zawsze typu „Polska w ruinie”) proponuję trochę ruszyć cztery litery poza swoją „zagrodę” i zobaczyć, co i gdzie się zmieniło. Nawet te przysłowiowe autostrady – dwa lata tego czy innego odcinka nie było, a teraz jest – i tak dalej.
Ja podziwiam postęp – na wsi spokojnej, wsi wesołej, na najgłębszej prowincji też to widać. Nie każdy ma pieniądze i opływa w dostatki, ale jak sąsiad pomaluje, odnowi chałupę i postawi nowy płot, to natychmiast za nim idą inni, bo głupio jakoś odstawać. Widokowo bardzo mi się Polska podoba.
Zwyczajna, mogę o prenumeratach? Więc jeśli jest jakaś promocja na 40% to GW. Ciągle przepłacisz, bo irytowanie się upadkiem standardów dziennikarskich powinno być tańsze, ale niech se mają na tę żydowską, zomowską, masońską antypolską tacę.
Do czytania – tylko Polityka i to jest dziwne, kraj taki dużo, a co dobrego to się pochowało w jednej redakcji. Kiedyś tak było z TP, ale nie jest.
Do śmiechu i cytowania – Flądra.
Do zaoszczędzenia sobie czasu i pieniędzy – blog Bobika.
Popieram Helenie wlasciwie w kazdym aspekcie.
Heleno, wiele w Polsce jest do zrobienia – w tym zgadzam się z Tobą i wiele sposobów obywatelskiego działania możnaby i u nas upowszechnić. Brak doświadczenia, ale Polacy nadrabiają. Nie będzie w Polsce nigdy tak jak w Anglii – inna tradycja, inna kultura życia codziennego. Widać, że wrosłaś w tamto społeczeństwo więc chyba dobrze, że tam Ci biegnie życie.
Ciekawi mnie bardzo zagadnienie emigracji z Polski, może masz jakieś refleksje na ten temat, z którymi chciałabyś się podzielić. Pisze się, że Polacy emigrują bo nie widzą dla siebie miejsca w kraju. Ktoś powyżej też niedawno tak napisał. Brak pracy rzeczywiście jest dotkliwy szczególnie dla młodych. Czytałam, że podobnie największą grupą bezrobotnych są młodzi ludzie na Półwyspie Iberyjskim, we Włoszech, Grecji. Dlaczego tak jest? Co można zrobić?
Sprawy materialne to jedno, drugie to kultura narodowa i związki np. z rodziną. Wyjeżdżając zrywa się wiele więzi. Kiedyś banicja – wyrzucenie z kraju, była jednym z surowszych wyroków. Czy teraz kultura powszechna tak się zmieniła, że młodsi ludzie nie przeżywają bariery kulturowej wyjeżdżając? Czy wtapiają się w kulturę miejscową? Dziś był strajk Polaków w Wielkiej Brytanii, który miał na celu podkreślenie pozytywnej roli jaką emigracja z Polski odgrywa w życiu gospodarczym i społecznym WB. Czy coś wiesz jak to wypadło?
Heleno, nigdy w życiu nie dałam nikomu łapówki, tym bardziej w służbie zdrowia, nawet wtedy, kiedy moja mama domagała się tego ode mnie.
Część moich licznych krewnych żyje za granicą, bo po prostu tak chce, bo kraj, w którym przebywają jest zasobniejszy pod każdym względem.
Moje cioteczne siostry, wychowane w wielkiej biedzie, jeżdżą swobodnie na długie okresy do tych swoich dzieci zagranicznych, cieszą się wnukami, podróżują po świecie, pobudowały sobie tu w Polsce domy, mają niezłe samochody.
Nie wszyscy emigrują za chlebem. Owszem są obszary, gdzie ludzie jeżdżą do pracy w gospodarstwach wiejskich, ale oni też nie wszyscy chyba rozpaczają.
Wracałam w tym roku z Włoch z taką osobą, która tam pracuje i ona uważała, że u siebie w białostockim nigdy by nie miała takich możliwości. Z tego, co mówiła była bardzo przyzwoicie traktowana.
Andsol! Ależ atak na GW, na serio czy to taki czarny żart? GW zaprenumerowałam pod wpływem Blogu Bobika – często linki właśnie z tej gazety się pojawiały – nie będę za każdym razem prosić o indywidualną przesyłkę. TP też kiedyś został okrzyknięty żydo-komuną i masonerią, tak bywa jak już ktoś nie ma innych argumentów.
Politykę wolę w wersji papierowej, ale numer najczęściej przeglądam przed kupieniem – nie zawsze znajduję wystarczająco do poczytania i na codzień nie jestem zbytnio „rozpolitykowana”. Właściwie to BB mnie tak ostatnio rozpolitycznił. Czy zauważyliście jak sympatyczny skrót ma blog?
Andsol żartował, odwołał się do epitetów z komentarzy.
Bobiczku, poczta poszła do Ciebie.
mt7, tak myślałam, ale wolałam się upewnić 😉
O znalezieniu wojennego pociągu z różnymi dobrami wywiezionymi z Wrocławia w kierunku na południe znajdziecie pod poniższym linkiem – podobno znalazcy nie zabrali się sami za jego przeszukiwanie, bo boją się, że jest zaminowany i potrzebują pomocy wojska. Na razie to tylko domysły, ale gdyby faktycznie się znalazł to byłoby bardzo ciekawe.
http://www.tvn24.pl/zagraniczne-media-o-zlotym-pociagu-z-dolnego-slaska,570216,s.html
Dzieki, Loto, zaraz sie czuje mnie samotna.
O tym strajku polskim wiem jedynie tyle, ze uczestniczylo w nim kilkanascie osob, w tym brytyjscy dzialacze Partii Pracy – podjrzewam, ze ci co zawsze, to jest tacy, ktorzy sa od lat niezbyt zadowoleni, ze Partia Pracy zblizyla sie do centrum, ale moge sie mylic.
O co chodzio w tym strajku tez nie bardzo wiem poza ogolnymi deklaracjami, ze „Polacy czuja sie dyskryminowani”. Poniewaz sama przez ponad 30 lat nigdy, ani razu nie czulam sie dyskryminowana, to nie bardzo wiem o co chodzi.
Wiekszosc POlakow z nowej emigracji, jakich spotykam na kazdym kroku, bardzo sobie zycie na Wyspach chw2ali. Malo jest spoleczenstw na swiecie tak w swej masie tolerancyjnych i przyjaznych nowo przybyym jak Brytyjczycy. Ale wiem tez, ze sa rejony, gdzie gestosc osiadania sie cudzoziemcow przekroczyla mase krytyczna i ludnosc rdzenna lub zasiedziala (czyli tez nieraz dzieci imigrantow, ale wczesniejszych) narzeka, ze szkoly sa na tyle przeplnione dziecmi zle mowiacymi po angielsku, ze opoznia to nauczanie innych dzieci. Pewnie gdybym miala wlasne dzieci, to tez bym tak czula.
Wiem tez (od mojej Pani Dochodzacej, ktora wynajmuje pokoje i generalnie duzo czasu spedza w rozlicznych polskich klubach spolecznosciowych i w kosciele) ze do niedawna nie bylo rzadkoscia, iz jakis procent przybyszow z Polski wcale niemaly przyjedzal glownie na zasilki, bardzo ponoc szczodre w porownaniu z innymi krajami Europy. Oplacalo sie urodzoc czym predzej dziecko, aby dostac mieszkanie kwaterunkowe poza kolejka. To mam nadzieje sie skonczylo dzieki zaostrzeniu rezimu zasilkowego.
POlacy z ktorymi ja sie sama stykam zazwyczaj maja dobre prace, nie tylko „przy zmywaku” (takich naprawde nigdy nie bylo), ale w profesjach (pielegniarki, robotnicy budowlani, dentysci etc) albo w sektorze uslugowym i administracji. Jezdza czesto do POlski, ale gniazda zakladaja w UK i raczej nie mysla o powrocie. Kiedys spotalam polska manikiurzystke z Gdyni, ktora powiedziala mi, ze absolutnie wszyscy jej rowiesnicy z podworka sa juz w UK. Ci, ktorzy juz osiedli na stale, jak np polska ekipa budowlana, ktora zatrudnialam gdy remontwalam mieszkanie mojej amerykanskiej klientki, ma juz tu urodzone dzoeci i absolutnie nie wybiera sie powrocic do Polski. I przy okazji – kiedys zatrudnienie polskiego budwlanca wiazalo sie z obnizeniem kosztow jego pracy, z calym dobrodziejstwem inwentarza czyli z ryzykiem, ze ani nie zna brytyjskiego prawa budowlanego, ani koniecznie zna sie donrze na tym co robi. Dzis ta naprawde profesjonalna ekipa ma wyzsze stawki niz urodzeni tu Brytyjczycy. Po moim powrocie te sama ekipe zatrudni moja E. bo sa naprawde swetni i bardzej odpowiedzialni niz cale zastepy Declanow (Koszyczek zna moja gehenne z hydraulikiem). Mysle, ze ci,ktorzy przyjechali tu naprawde pracowac, radza sobie doskonale. I oni oczywoscie nie mieli czasu aby dzis strajkowac.
„O rozkwicie kraju decyduje samopoczucie ludzi: tych,ktorych nie stac na lapowki w szpitalu, tych, ktorzy wierza, ze moga pojsc do sadu i nie beda musieli czekac latami na rozprawe, tych, ktorzy nie uciekaja ze swojego kraju, bo nie widza dla siebie szans.”
Podobnie jak Siódemeczka jakoś przeżyłam bez łapówek, także lekarskich.
Niektórzy wcale nie uciekają ze swojego kraju. Jadą tam, gdzie chcą być. Na przykład dla naszych dzieci to żadne swoje-nie swoje. Oni traktują to tak, jak my zmianę miejsca zamieszkania. Te inne kraje, to ich kraje, wcale nie obce.
Pan prezydent postanowił, tak jak życzył sobie prezes.
Będzie potrójne referendum razem z wyborami.
Wydaje im się, że to bardzo sprytny sposób na odniesienie sukcesu wyborczego.
Nie wiem, czemu wszyscy się tyle nagadali i naapelowali do Dudy.
Doprawdy!
Dziewczynki, ja tez przez cale PRL przeszlam bez lapowek, jesli oczywoscie nie liczyc duzych bukiete kwiatow i duzych pudel z czekolada aby udobruchac pania doktor albo pielegniarke, albo salowa. No wiec kiedy musialam pare lat temu pojsc w Gdansku do kliniki Akademii Medycznej i nie chciano mnie przyjac nazajutrz po zgloszeniu, jeden bardzo duzy bukiet kwiatow z miejsca zalatwil wizyte. Zaczelam wtedy bardzo zazdroscic Polakom ich sluzby zdrowia, bo jest naprawde skorumpowana, wiec przynajmnuej wiadmo jak nalezy postepowac. W Londynie moglabym wykupic cala kwiaciarnie i ze trzy sklepy firmy Leonidas, a i tak nie zalatwilabym sobie wizyty wtedy kiedy chce. To nie ja wpadlam na pomysl tego bukietu. Zotalam o tym zwyczajnie poiformowana przez znajomych, ktorzy nawet poszli ze mna do kwiaciarni, aby mnie dopilnowac, ze bukiet bedzie odpowiednich gabarytow.
Heleno
Z dużą uwagą wczytuję się w Twoje opinie. Ale czasem walniesz tak, że doprawdy wprawiasz mnie w stan osłupienia, żeby nie powiedzieć stuporu. Zaręczam Ci, że w większości wypadków bukietem kwiatów mogłabyś sobie w naszych szpitalach załatwić dokładnie tyle samo co w Anglii. Nie wszyscy pracownicy służby zdrowia są skorumpowani i nie wszyscy dają się korumpować. Często naprawdę nie ma takiej potrzeby.
Poza tym chciałbym Ci zwrócić uwagę na jeden aspekt. Bukiecikiem kwiatków być może wypchnęłaś z kolejki osobę równie potrzebującą usługi. I druga sprawa. Pewnego rodzaju symetria: korumpowany i korumpujący. W czym ten drugi miałby być etycznie lepszy?
Heleno, Haneczko – ja też zauwazyłam u moich dzieci i ich przyjaciół (30latki) inne podejście do wyjeżdżania do innych krajów w Europie. Oni czują się europejczykami i już. Własciwie to mnie cieszy! Oby Europa za takich też ich uważała.
Paradoksie, co w tym co powiedzialam nie zrozumiales? Czy ja gdzies namawiam do korupcji? Czy wydaje ocene moralna? I skad przekonanie, ze bukiet zalatwilby w Anglii tyle samo co w Gdansku? Po pierwsze, nie zalatwilby, bo system zapisywania sie na wizyte jest zupelnie inny niz w POlsce. Tu masz do czynienia z dzialem pn. Appointments i zebys stanal na glowie i utopul ich w czekoladzie, to i tak nic nie wskorasz.
Po drugie, nigdzie nie pochwalam korupcji, wrecz przeciwnie. Uwazam, ze jest bardzo demoralizujaca zarowno dla sluzby zdrowia jak i dla pacjentow.
Co nie zmienia faktu, gdy sama staje w obliczu waznego badania i wiem, ze miedzy mna (abo kims mi bliskim) a lekarzem jest tylko jeden bukiet za 120 zl., to oczywoscie z takiej mozliwosci korzystam. Bo dla mnei wazniejsze sa wyniki mojego badania na raka niz stan duszy lekarza czy pielegniarki. I tak bylo w moim wypadku, gdy poszlam korumpowac i skorumpowalam z duzym sucesem – badanie sie odbylo zanim wrocilam do Londynu. Gdzie misialabym czekac co najmniej dwa tygodnie.
Bez wzgledu na to czy korupcje nazwiemy lapowka czy „wyrazem wdziecznosci”, jest to korupcja. A rse by any other name…
Zwyczajna, czy mozna sie czuc Eropejczykiem we wlasnym kraju? Mam mase przyjaciol w Polsce, ktorzy sie czuja Europejczykami, ale nie stac ich na mieszkanie albo na znalezienie dobrej pracy.
Roznica miedzy korupcja a wyrazem wdziecznosci jest taka, ze to drugie wrecza sie gdy jest juz po wszystkim i nic na tym nie mozna zyskac.
W „Polityce” też tak oceniono, że „strajk pracowników” na Wyspach mało kogo obszedł wśród samych Polaków, wiele więcej luda wzięło udział w alternatywnej akcji oddawania krwi. I w ogóle wygląda na to, że sprawa została przez (media)? niebywale poddmuchana, bo większość tej nowej imigracji całkiem się dobrze ma u Angliczanów i nie ma wcale ochoty na żadne wzajemne podszczuwanki.
Wszystko zrozumiałem doskonale. Przy pomocy bukietu kwiatów za 120 zł załatwiłaś sobie ważne badania. Ignorujesz zasadniczą część mojej odpowiedzi. U nas obowiązują limity wykonań procedur narzucone przez NFZ. Tym samym mogłaś przesunąć w kolejce osobę, której na tak okazały bukiet kwiatów nie było stać. Osobę, która w normalnej, obowiązującej procedurze miała wyznaczony termin. Nie jest wykluczone, że ta osoba wyleciała kolejki nie na drugi dzień czy za tydzień, ale na kolejny rok. Więc co z tego, że nigdzie nie ma Twojej pochwały korupcji? Twoje dwutygodniowe opóźnienie badania mogło skutkować rocznym opóźnieniem badania dla kogoś innego. Ale rozumiem, że możesz czuć dumę wynikającą ze skuteczności.
Paradoksie, w systemie w ktorym korupcja jest nagminna, jest bardzo prawdopodobne ze termin Heleny zostal odsuniety przez X innych bukietow, i mozliwe ze jej bukiet zniwelowal to tylko czesciowo. Niestety, czasem system wymusza brzydkie zachowanie, i potrzebna jest szersza interwencja by to zmienic.
Tak, system korupcyjny wymusza korupcyjne zachowania.
Mam bardzo wiele pretensji do NHS, o czym niejednokrotnie tu perorowalam, ale nie jest on skorumpowany. Ekstrawagancie „wyrazy wdziecznosci” sa tu nieznane. Mozesz lekarzowi wyslac kartke z podziekowaniem, ale juz nawet niewielkie pudelko czekoladek PO ZAKONCZENIU wszystkich wizyt i wielce skomplikowanej operacji, jest, jak mi pwiedzial maz kolezanki, ktorego sie radzilam „highly unusual”. Te historie tez opowiadalam tu kiedys.
Będę spokojna.
Przekonanie, że tutaj nie da się żyć i przeżyć bez łapówek, to nie mój problem.
Lisku, X bukietów nie jest żadnym argumentem. Ważne jest to, co robimy my sami.
Heleno, podzielam Twoje obserwacje i opinie choć w przeciwieństwie do kierowanych do Ciebie zastrzeżeń, dłuższy czas przebywam w kraju, przemierzając go wzdłuż i wszerz po wielokroć. Żałuję, że gdy tylko pojawi się nuta krytyczna, odpowiedź bywa niemerytoryczna 😉 i pojawia się wciąż ten sam argument: straszenie. Możemy straszyć się dalej PiS-em, tylko to od dawna jest nieskuteczne. Informuję, bo może jeszcze nie wszyscy zauważyli.
Ja za taki program –byle nie PiS – dziękuję. To dziura i pustka intelektualna, która pochłonęła Platformę i licznych zwolenników ciepłej wody w kranie. Platforma tej pustki niczym nie wypełniła, zmarnowała mnóstwo czasu swojego i obywateli i za to pójdzie do kąta. A chwalenie – ile to się zrobiło przez te lata przypomina pieśń ancien régime, który odbudował Polskę i wciąż walczył o dalsze doskonalenie …
W kwestii bukietu: też jestem zwolennikiem czystej gry, ale ze świecą szukać tutaj grających czysto i niekoniecznie dlatego, że wszyscy są źli, państwo i jego odnogi zmuszają ludzi do nieczystej gry.
Tu pozwolę sobie wspomóc się „Kto to widzi i rozumie, ten wie o czym piszę. A jak ktoś nie widzi i nie rozumie to trudno ”
To chyba załatwia sprawę, nie? 🙄
A sadze ze jest nagminna po liczbie osob od ktorych slyszalam ze bylo to od nich wrecz oczekiwane. Moze w ostatnich latach to sie zmienilo, nie wiem.
Haneczko, niestety X bukietow przesadza sprawe, bo wtedy bez bukietu znajdujesz sie na pozycji nierealnej.
Lisku
Z relacji Heleny nie wynika, że jej bukiet cokolwiek niwelował. Załatwił jej niemal natychmiastowe przyjęcie. A można było przecież normalnie. Nie wiem, jakiego typu to były badania i czy musiały być wykonywane akurat w placówce Akademii Medycznej. Niech będzie że tak. To jeśli już chciało się normalnie, trzeba było za badanie zapłacić. Tak normalnie, według standardów brytyjskich. Pewnie kosztowałoby to więcej niż bukiet kwiatów, ale przynajmniej korzyść odniosłaby placówka, a nie jakaś recepcjonistka.
Zeen, każdemu według potrzeb 😉
Może w końcu doczekasz się upragnionej Zmiany.
Z uwagą obserwuję wypełnianie intelektualnej pustki i popatrzę, jak ci intelektualiści ruszą z kopyta nadrabiając zmarnowany czas.
Nie zgodzę się z tym, że dzisiaj w Polsce mamy system korupcyjny, który wymusza korupcyjne zachowania, ani że państwo zmusza ludzi do nieczystej gry. Tak, nadal jest dość powszechne przyzwolenie na korupcję i nadal można sobie różne rzeczy „załatwić”. http://www.transparency.org/cpi2011/results System i klimat społeczny ułatwiają nieetyczne zachowania. Ale do nich nie zmuszają.
Nigdy nie byłam w sytuacji, w której decyzja o niedaniu łapówki mogłaby zdecydować o życiu moim lub kogoś bliskiego. Kregosłup moralny mam nieprzetestowany i nie mam pewności, jak bym się zachowała. Być może kiedyś się dowiem.
Haneczko,
Rzecz w tym, że przypisujesz mi oczekiwania jakich nie mam. Ja od PiS-u niczego nie oczekuję bo moje i ich wyobrażenia o Polsce się nie pokrywają, ja oczekuję Zmiany (bardzo ładne )
od krytyków PiS-u.
Paradoksie, to badanie musialo byc w gadanskiej AM bo tylko tam mozna je bylo w calym Trojmiescie przeprowadzic. Nie mialabym absolutnie nic przecwko zaplaceniu prywatnemu gabinetowi (robilam to nie raz i nie dwa w Polsce), ale taka mozliwosc nie istniala.
Nie chcialam sie denerwowac przez miesiac (dwa tygodnie oczekiwania na wizyte w Londynie, nastepne dwa do trzech tygodni oczekiwanie na wyniki i na kolejna wzyte, omawiajaca te wyniki). Moglam to zalatwic w ciagu 48 godzin w Polsce. I zalatwilam. I tak samo postaplabym gdyby ktos mi bliski takiej wizyty potrzebowal. Bez chwili namyslu.
A korzysc odniosla nie zadna recepcjonistka, tylko pani onkolozka. Ktora nawet wymamrptala cos w rodzaju – no nie, nie musiala pani.
Zeenku, dzieki za to co napisales. bo jest mi trudno odpowiadac na zarzuty, ze „dawno w Polsce nie bylam”, wiec mam zupelnie mylny oglad sytuacji. Pamietam jak wiele lat temu, jeszcze za komuny bylam w jakims towarzystwie, gdzie obecny byl tez gosc z Polski, ktory usilowal nam (mnie i Kumie) wytumaczyc, ze my nic z tej polskiej rzeczywstosci nie rozumiemy gdyz zdajemy sie tylko na czytanie gazet. I wtedy obecny w tym gronie profesor Andrzej Kaminski, wybitny historyk z uniewersytetu Columbia, zlapal pudelko papierosow marlboro i przytykajac go do samej twarzy naszego krytyka, zawolal: Sprobuj przeczytac co tu jest napisane! A nastepnie odsuwajac pudelko troche dalej od twarzy, zapytal: czy teraz widac troche lepiej?
Utkwila mi ta scena bardzo w pamieci i przypomina mi sie zawsze gdy slysze, ze „dawno w Polsce nie bylam” i nie bardzo wiem o czym mowie..
Trochę się poprawiło. https://www.transparency.org/cpi2014/infographic
Paradoksie, placenie za badanie jest rzeczywiscie lepsze, ale tego ktorego nie stac odsuwa tak samo. Jest to jeden z problemow nakladania sie systemu publicznego i prywatnego.
Dodatkowynm problemem jest to ze w chwili gdy jest podejrzenie czegos zlosliwego, termin biopsji przekraczajacy pewne maximum jest medycznie trudny do przyjecia.
Heleno
No przecież wiem, że to nie była żadna recepcjonistka. Żadna nie ma takich mocy sprawczych, żeby kogoś wstawić na oddział. Tyle tylko, że onkolożka wykazała się mentalnością kiepsko opłacanego ciecia.
Zeen, krytykę PiS-u utożsamia się ze straszeniem PiS-em pewnie dlatego, że w przypadku tego ugrupowania inaczej się nie da. Oni są nieprzemakalni i bezwzględni. To bardzo groźna mieszanka.
Lisku
Bardzo Cie proszę. Kogo stać to sobie zorganizuje płatne, poza limitem. Ja piszę o tych, którzy wypadają z „normalnej” kolejki właśnie w wyniku takich kombinacji. Helena weszła w system.
Jej sprawa, jej sumienie. Nic mi do tego. Tylko wkurza mnie z lekka moralizowanie o przeżarciu całego systemu przez korupcję. Już napisałem. To jest układ dwustronny.
Ago, mój kręgosłup Ci odpowiada, że dałby wszystko i każdemu. Tylko nie było potrzeby. Może po prostu mieliśmy szczęście i trafialiśmy na lekarzy, a nie na wykonujących zawód lekarza.
Ago, Haneczko
Mój też nie najgorzej się ma. Może trochę z tego powodu, że na razie w dosyć ograniczonym stopniu musiałem korzystać z zaawansowanych usług. Więc i przyjemności wodzenia na pokuszenie mnie omijały.
Gdyby chodziło o kogoś, kogo kocham, dałabym każde pieniądze. Korumpowałabym kogo się tylko da, żeby ratować życie lub zdrowie bliskiej osoby. Ale jak dotąd, nic mnie do tego nie zmusiło i mam nadzieję, że mój kręgosłup moralny pozostanie nieprzetestowany. Nie chcę oceniać. Może dla Ciebie, Heleno, dwa tygodnie oczekiwania na badanie i podobny czas czekania na wynik koszmar nie do przeżycia. Mnie się już zdarzyło czekać miesiąc na miejsce w szpitalu i trzy tygodnie na wyniki i dałam radę. Są sytuacje, że kilkudniowa zwłoka może kosztować życie, ale to chyba nie ten przypadek, Heleno? Chodziło raczej, jak mniemam o komfort psychiczny? Też istotna sprawa, ale chyba nie aż tak bardzo? W każdym razie w tym przypadku stwierdzenie, że system wymusza korupcję jest jednak nadużyciem. Nie wymusza, tylko umożliwia, co już i tak jest nie ok, ale moralny ciężar za akt korupcji przesuwa się w tej sytuacji bardziej na środek – pomiędzy korumpowanego a korumpującego. A to z kolei nieco nadwątla moralny autorytet każdej ze stron. Jestem gotowa więc przyjąć Twoje krytyczne komentarze Heleno, o ile nie serwujesz ich z pozycji nauczycielki wychowania obywatelskiego, a raczej jednego z wielu obserwatorów.
Lisku, zadzwoniłam do szpitala, bo miałam wynik usg bardzo nieciekawy – guz piersi.
Powiedziałam w recepcji, jak jest, zapisano mnie do lekarza specjalisty na następny dzień, na określoną godzinę, zaraz po wizycie zrobiono mi jeszcze mammografię i biopsję. Wynik był po kilku dniach, operacja pod koniec miesiąca.
Szpital jest super nowoczesny, sale marzenie, łazienki w pokojach najwyższy standard.
Nikt mnie nie polecał, zobaczyłam na stronie NFZ dla Mazowsza, że tam jest najkrótsza kolejka.
Wiem, że jest jeszcze różnie, ale to się w oczach zmienia.
Czasami na parterze cud-miód, na górze też, a jedno piętro jeszcze dramatyczne.
W ostatnich latach przeszłam parę operacji i pobytów w szpitalach, i muszę powiedzieć, że naprawdę idzie na lepsze.
Prawdą jest, że trzeba się nauczyć poruszania w systemie.
Najmarniej wg. mnie jest podstawową opieką zdrowotną, ale raczej tylko tam, gdzie są starożytne przychodnie molochy. Tam prywatne przychodnie niechętnie powstają, ale na nowych osiedlach – nie ma sprawy.
Syn bez problemów w ramach NFZ udaje się do prywatnej przychodni w budynku obok, gdzie jest przyjmowany tego samego dnia po umówieniu telefonicznym, to samo było na Bródnie, przepisałam Mamę do prywatnej przychodni, gdzie nas przyjmowano po porannym telefonie w przyjaznych warunkach.
Czasami trzeba zrezygnować z teoretycznie renomowanej placówki, gdzie pacjenci z całej Polski koczują na korytarzach i poszukać pomocy gdzie indziej, tym bardziej, że wzięci operatorzy wykonują operacje w różnych placówkach.
haneczko, siodemeczko, paradoksie, obyscie nigdy nie mieli okazji sie przekonac jak to dziala.
Lajza z Siodemeczka….
Uff! czyli idzie ku dobremu.
Trzeba tylko wiedziec, ktora placowka ma podpisany kontrakt z NFZ. Niby proste, ale nie wszyscy wiedza.
Analogia z pudełkiem papierosów przy twarzy neguje możliwość rozumienia sytuacji przez osoby bezpośrednio jej doświadczające. To tak, jakby powiedzieć – wiem, bo patrzę z dystansu, a wy nic nie wiecie, bo wam tego dystansu brak. Tymczasem spojrzenie z dystansu daje po prostu inną perspektywę. Inną, nie lepszą, nie gorszą. Inną. Pojawia się szerszy kontekst, ale znikają detale i niuanse, umyka element doświadczeniowy. Coś się zyskuje i coś traci.
Mój też ma się dobrze. Bardzo dawno temu przyrzekłam sobie, że nigdy nikomu… A jeżeli musiałam o coś walczyć, walczyłam innymi sposobami. Pamiętam, jako młoda nauczycielka, czekałam na zamianę mieszkania w spółdzielni mieszkaniowej – z tzw. kawalerki na 2-pokojowe. Spółdzielnia miała pulę mieszkań przeznaczoną dla nauczycieli i gdy któreś się zwalniało, dostawał je znowu nauczyciel. Wiedziałam, że takie mieszkanie jest wolne, bo to było mieszkanie znajomego. Ale pan dyrektor spółdzielni klucze dał komuś z partii, kto nie był nauczycielem. Poszłam więc do Komitetu Miejskiego, od razu do I-go sekretarza i powiedziałam mu, co myślę o partyjnej socjalistycznej sprawiedliwości. W tym samym dniu dostałam klucze do tego mieszkania 🙂
Loto, przekonałam się, jak to działa. Napisałam wyraźnie „może po prostu mieliśmy szczęście”. To tak a propos powszechności.
Panno Koto 😆
Dystans też można uzyskać na rozmaite sposoby. Odległość fizyczna to tylko jeden z nich.
Ale też myślę, tak jak Vesper i wielu innych, że gdyby chodziło o zdrowie bliskich i mnie samej, też na pewno bym korumpowała, kogo by się dało, jeżeli miałoby to pomóc.
Loto, na stronach internetowych poszczególnych oddziałów są specyfikacje.
Czasami trzeba zapytać swojego lekarza.
Ja zapytałam, czy nie zna przyjaznego(!) dobrego lekarza, który mógłby się mną zająć przez krytyczny czas 3-5 lat.
Aaa, przyjaznego i dobrego – powiedziała pani doktor – oczywiście znam, jest najlepsza. I miała rację. Też prywatna klinika na kontrakcie z NFZ.
Trafiają się chamscy lekarze i niegrzeczny, lub przepracowany personel, ale mimo że też sobie czasami ponarzekam, to obiektywnie stwierdzam, że idzie ku lepszemu.
Starsi pacjenci, którzy trochę otrzaskają się z dobrymi placówkami instruują innych, jak i gdzie trzeba się udać.
Słyszę, jak siedzę w poczekalni.
Matko, ludzie teraz nie trzeba nikogo korumpować, bo jest dużo świetnych placówek prywatnych i ceny nie są powalające i jak kogoś stać na łapówkę, to i na prywatną wizytę, a w dramatycznej sytuacji można posiłkować się ew. kredytem, czy innymi pomocami finansowymi krewnych.
Panno Koto, problem jest w głowach ludzi.
Moją Mamą zajmowano się właściwie, ale ona uważała, że jak zapłacę, to będzie jeszcze właściwiej.
Ja nie umiem (po prostu) robić pewnych rzeczy i nie mogę tego przełamać nawet w dramatycznych okolicznościach.
Jasne, że nie można mówić hop, ale tak do tej pory było.
Loto
Napisałem, że mało doświadczyłem, na szczęście, potrzeby korzystania z zaawansowanych usług, a nie, że nie musiałem korzystać w ogóle. Obyło się bez kopert i prezentów. Poza tym wszyscy jesteśmy w takim wieku, że nawet jeśli problemy zdrowotne nie dotykają bezpośrednio nas, to doskwierają komuś z naszych bliskich: dzieciom, małżonkom, rodzicom (im zwłaszcza).
Tak, Siódemeczko. Ta wlokąca się mentalność. Przeświadczona, że inaczej się nie da 🙁
Życzę spokojnej nocy i pogodnego poranka. Chociaż u nas przydałyby się chmury i deszcz. Dużo deszczu.
Dobranoc 🙂
Nam też deszcz, bo Wisły prawie już nie ma.
Dobranoc. 🙂
U mnie leje!
Dobranoc Wam
Vesper, w czasie gdy musialam natychmias wykonac badanie onkologiczne, nie wiedzalam jeszcze jak jest pilne. Poszlam na rutynowa, prywatna mamografie w Gdyni i dowiedzialam sie jeszcze tego samego dnia, ze „cos widac”. I moi gdynscy przyjaciele zaczeli natychmiast zalatwiac dla mnie prywatna wizyte w AM, bo tylko tam znajdowal sie odpowiedni sprzet diagnostyczny. I ja z tego skorzystalam, poprowadzona za raczke.
Bylam w straszliwym szoku i rozpaczy, nie tyle nawet o siebie, co o swoich bliskich, gdby mnie zabraklo. W takich chwilach czlowiek widzi najczarniejsze scenariusze.
Wbrew temu co mozesz myslec,Vesper, nie jestem etyczna absolutystka. Wiem, ze w zyciu moga sie zdarzyc sytuacje, gdy zasady etyczne zostawiamy na boku – kiedy dozwolone jest klamstwo, kradziez, przekupstwo, nawet zabijanie. Jak sie wyroslo w rodzinie z takim doswiadczeniem XX wieku jak moja, to sie takie rzeczy wie. Ja wiedzualam to od dzecka, choc nikt mnie tego swiadomie nie uczyl, a wrecz przeciwnie. I dlatego ja tak bardzo wierze w demokracje i swobody obywatelskie. Aby zmniejszyc mozliwosc stawania przed bardzo trudnymi wyborami, wbrew wlasnemu sumieniu.
” haneczka
czw, 20 Sierpień 2015, 23:46
Tak, Siódemeczko. Ta wlokąca się mentalność. Przeświadczona, że inaczej się nie da 🙁 ”
A propos, ja nie wiem, jak jest gdzie indziej, ale właśnie minął rok od tego Jerzorowego serca. Jerzor jest teraz bardzo zajęty, ale planuje przed naszym wyjazdem pójście do szpitala i pogadanie z pacjentami, którzy takie operacje dopiero co przeszli albo ich czeka, pokazać im pokrajaną klatę (i pięknie zszytą na okrętkę 🙂 ) i podtrzymać na duchu, że to nic takiego wielkiego, jak trzeba, to trza. To nie jest żadna ściema, zwyczajnie, w szpitalu jest wielu ochotników, którzy przychodzą poopowiadać o swoich nagłych przypadkach i że generalnie – nie ma się czego bać, a i tak nie masz wyboru, ciesz się, że złapali w czas.
W bukiety kwiatów nie wierzę Heleno – po prostu trafiłaś na czas, kiedy można było zająć się Tobą od razu.
…natomiast można przyspieszyć badania i za to zapłacić. Nie ma co dywagować, czy kogoś na to stać czy nie – rzeczywistość jest jaka jest. W Kanadzie opieka medyczna jest darmowa, dla wszystkich. Nie da się wszystkich jednako szybko obsłużyć. Kto ma pieniądze, przyspiesza sobie badania prywatnie, często via USA.
To chyba jest lepsze, niż amerykański system.
Ja jeszcze o usługach medycznych: być może też miałam szczęście, ale łapownictwo mnie ominęło. Ostatnio przepisałam siebie i mamę z wielkich krakowskich przychodni do małego ośrodka w Gdowie. Jest super, uprzejmie, kompetentnie i sprawnie! Znakomicie też sprawdził się w przypadku nagłej interwencji do mojej mamy szpital w myslenicach. Nie było mnie w domu. Opiekunka wezwała lekarza domowego bo mama zaczęła majaczyć i nie mogła nawet siedzieć, a lekarz wezwał pogotowie. Były obawy, że dostała wylewu i trzeba było szybko diagnozować. Badania krwi, tomografię komputerową i kilka innych koniecznych badań zrobiono zanim zdążyłam dojechać do szpitala. Okazało się, że objawy spowodowała grypa i wzrastająca gorączka; z kompletem badań i leków odwieziono mi mamę do domu.
Piszę o tym dla równowagi informacyjnej, bo nagłaśnia się przypadki gdy gdzieś wysłano karetkę za późno, w złe miejsce lub lekarze okazali się niekompetentni. Ja doświadczam ostatnio kompetencji i sprawności polskiej służby zdrowia.
Informacje o tym, która placówka ma kontrakt z NFZ oraz długość kolejki do poszczególnych specjalistów i do bardziej zaawansowanych badań jest teraz dostępna w internecie i każdy może sprawdzić, albo iść do swojego ośrodka, żeby mu sprawdzono i doradzono. To się zmienia na lepsze.
Pewnie nie wszędzie tak jest. W Gorlicach i okolicach, gdzie jest biednie aż strach, jest także ze służbą zdrowia gorzej, co wnoszę z relacji moich domowych pomocy. Swoją drogą te Podkarpackie okolice bardzo mnie zastanawiają: dlaczego mając tyle „siły roboczej” do wzięcia nikt tam przez 25 lat nie inwestuje by to zagospodarować. Ale na zjawiskach ekonomicznych niestety się nie znam.
No to jak, z mojego super-oddalenia mam szansę widzieć lepiej, głębiej i mądrzej czy też jako ten, który do szpitali w Kraju nie wchodzi powinienem z pokorą wysłuchiwać opowieści o korupcji wbudowanej w system?
Nikomu paczką Marlboro nie machnę przed nosem, bo dekady minęły od czasu gdy ostatni raz ich paczkę miałem w ręce. Ale za często mi rzucono frazą „bo tam to ty nie wiesz”, bym nie miał odruchów obronnych. Więc może tak: coś tam wiem. Nawet o wchodzeniu do krajowych klinik i przychodni, bo grono osób, wśród których ja jestem jedyny nastolatek, miewa kłopoty i potrzeby i opowiada. No i słucham. I czytam. I mam pewną ilość wbudowanych testów na odróżnianie mniej i więcej godnych zaufania źródeł. I rzekę:
Sensowności porównań systemu zdrowia Nowej Zelandii i Polski nie widzę i dlatego nie w głowie mi wdać się w rozmowę o tym. Mogę, owszem, powiedzieć co zasadniczo różni świat lekarzy i klinik z czasu peerelu i dzisiaj.
Wszystko.
No, prawie. Mentalność to nie jest coś do zmienienia za naciśnięciem kontaktu i zawsze zachowają się jakieś mastodonty. Jak i w szkołach, w polityce, w Kościele Katolickim.
Trzeba czekać? Tak, jeśli nie jest się zasobny, trzeba. Proszę jeszcze raz terminu oczekiwań nie porównywać z Nową Zelandią a naszym momentem startu do normalnego świata.
Irytujemy się bredniami o Polsce z dykty i w ruinach a we własnym gronie znienacka wpuszczamy podobne teksty?
I jeszcze jedno. Tylko jedno, całą resztę, która mi zaczyna buzować (o tym jakie są rzeczywiste problemy zagrażającym rozwojowi Kraju, wrzucę gdzie indziej i kiedy indziej. Ale teraz o tym co Panna Kota napisała, czyli o naszej korupcji.
Szwagier, jako szyszka od budownictwa, został w owym czasie czyli za komuny (no bo dla kogo budował? Dla komuny, czyli komuch) powołany do NIK-u. I wiele mi opowiadał o partyjnej korupcji i o słynnych przypadkach.
A raczej o braku ich. Tu nie było córek Breżniewa mogących zachachmęcić grube miliony dolarów. Owszem, używali i nadużywali mniejszych i większych przywilejów (zamiast małego pokoju w FWP w Międzyrzeczu dostawali duży pokój w Warnie), ale jako warstwa byli pod dużo ściślejszym nadzorem niż dzisiejsze pasożyty z różnych klubów towarzyskich zwanych „partiami politycznymi”. I nie było masowej korupcji o zupełnie greckich wymiarach, że wszyscy wiedzą gdzie i ile hektarów jest zaorane czy obsiane dla pucu, żeby zassać pieniądze z Unii. Tak korupcja Dobrych Zwykłych Sprytnych Polaków, a nie ordynatorów czy urzędniczek, rzuca bardzo brzydki cień na polską przyszłość.
Aha, Zwyczajna, cieszy mnie, że siódemeczka Ci odróżniła sarkazm od smarkazmu, ale gdybyś chciała wiedzieć jak wyglądam w tej kwestii, znajdź parę minut i rzuć okiem ten tekst.
Alicjo, nie mozna genaralizowac. To, ze Jerzor przeszedl swoj prosec bez problemowo to zasluga jego chirurga.
Ja przebylam nie tak dawno , bo w styczniu wymiane zlamanego biodra. Jestem „na chodzie” juz od pol roku. W maju bylam w Polsce I to jest zasluga mojego chirurga, A gdyby ktos chcial na Niego namiary – bo jest absolutnie fantastyczny-
to zapraszam na moj prive.
Nie jednokrotnie mialam pytania od polskich przyjaciol ” no dobra, ale ile musialas dac”!!!!
Tutaj o zgrozo!,nie wyszlabym z czyms takim. Ale to chyba prosta konsekwencja tego, ze za moja operacje chururg otrzymal odpowidnie wynagrodzenie, I o jego wysokosci zostalam poinformowana.Bylo duze!!!
Zwyczajna,
ciesze sie nad zwyczajnie, ze w Polsce sie poprawia I to w duzym galopie.
Szkoda tylko, ze moi Rodzice odeszli potykajac sie przez te wszystkie przeszkody, ktorym my dzieci, nie zawsze umielismy dac odpor. Smutne to.
andsol, rzuciłam okiem – nieźle wyglądasz w tej kwestii 🙂
Osmioletnie norweskie cudo:
https://www.youtube.com/watch?v=ZSfgCIGd7k4
Dzień dobry 🙂
kawa
Z poradnika CBA
http://www.sfora.pl/polska/Oto-poradnik-CBA-Kwiaty-i-kawa-dla-urzednika-to-nie-lapowka-a25103
Kiedyś podarowałem lekarzowi nalewkę z prośbą o opinię.
Przy następnej wizycie on mi się zrewanżował winem 🙄
Dzien dobry 🙂
Irku, czy moge poprosic o bardziej optymistyczna kawe? To jeden z najbardziej wstrzasajacych obrazow…
Herbata
Jeszcze o pociagu
http://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/kim-sa-lowcy-skarbow-ktorzy-wpadli-na-trop-zaginionego-pociagu-na-dolnym-slasku-czy/f19pbx
Ciekawe, ze wreczanie urzednikowi kawy czy czekolady nie jest lapowka! A jak urzednik jest np cukrzykiem albo kobieta w ciazy, to czy mozna kawe/czekolade wymienic np na kilo kielbasy, albo kope jaj, albo kuraka? Urzednikowi wrecza sie „drobone upominki” (znane tez jako „wyrazy wdziecznosci”) za pomyslne, jak sadze, zalatwienie sprawy urzedowej, co do obowiazkow urzednika nalezy i za co dostaje pensje 🙂 🙂 🙂 Well, OK.
Ja tez kiedys zostalam skorumpowana – ogromnym tortem makowym od jakiejs sluchaczki z Lublina – jej corka wiozla te tort na kolanach samolotem i prosto z lotniska przyjechala do redakcji aby mi ten tort wreczyc. A ze bylo lato i tort sie topil, to musialam.niestety, korumpowac nim cala redakcje, bo by nie dotrwal do wieczora.Zal mi bylo rozdawac, ale nie mialam wyboru. A w torcie znalazlam tez sitko od maszynki do mielenia miesa.
Lisku, w tej kawie od Irka to ten Munch jest taki bardziej postmodernistyczny, wiec zupelnie niegrozny.
Nie chce mi sie spac a juz jest wpol prawie wpol do czwartej.
Bardziej optymistyczna kawa: http://www.theweeklyobserver.com/wp-content/uploads/2015/07/80092a5d-92d7-4a7e-b45d-4153619ff95e-620×3721.jpe
Lisku, poranna kawa to kawa z cyklu ” kawa i sztuka”. Bardzo optymistyczne połączenie 😎
…z porannych lektur
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18603116,byly-prezes-tk-w-jednym-zdaniu-o-referendum-dudy-prezydent.html#Czolka3Img
… a teraz w lasy miły bracie 😀
Dzień dobry 🙂 Wreszcie mam normalny internet, pan zdalnie mi wszystko ustawił.
Jeżeli chodzi o drobne upominki dla urzędników, my w pracy mieliśmy to jasno określone przepisem (niemiecki porządek 🙂 ) mogliśmy wziąć czekoladę, której wartość nie przekraczała 1 euro.
Dołączam do Irkowego i wybywam do ogródka.
http://hartman.blog.polityka.pl/2015/08/20/hucpa/?nocheck=1
Dzień dobry 🙂
Przyznając w dużej mierze rację Hartmanowi, nie mogę jednakowoż nie zauważyć, że w ten idiotyzm referendalny wmanewrował nas Komorowski i to był, niestety, jego diabelski podarunek pożegnalny. 🙁
W sztabie wyborczym K. strzelił ktoś głupkowatym pomysłem „super, okazja sama się nadarza, możemy tamtych załatwić ich własną bronią i wepchnąć się przed nich w sprawie JOW-ów, które i tak popieraliśmy. Ale będą jaja!”. No, sorry, ale na tym poziomie odpowiedzialności to sobie może brykać szczeniak Bobik, a nie prezydent sporego, europejskiego, podobno nieoperetkowego państwa. Co dotyczy oczywiście również nowego prezydenta, który w prezencie powitalnym obdarzył Polaków z grubsza tym samym wistem. 👿 👿
Rzemyczek, koniczek, a w końcu za skutki tych hulanek oraz swawoli pocierpią miliony – wyborców, ale i forsy, zupełnie niepotrzebnie wywalonej na referendum. Więc powiedzcie mi jak, krytykując Dudę, nie skrytykować równocześnie Komorowskiego, który pierwszy walnął łopatką? 🙁
Dzień dobry 🙂
Bobiku, też warczę. Podejrzewam, że oni wtedy wpadli w panikę, a tonący brzydko się chwyta 👿
Paniczne brzydkie chwytanie się można wybaczyć prywaciarzowi, ale nie politykowi. Wszyscy popełniamy błędy, tyle że idąc w ministry czy kandydaty dobrowolnie przyznajemy publice prawo do oceniania nas. I ona to czyni, bez litości.
Do takich mądrości to nawet nie trzeba dorastać. Już szczeniaki to wiedzą. 😈
Przecież nie usprawiedliwiam, warczę 👿
Czy nie zdarzylo mi sie gdzies czytac, u jakiegos konstytucjonalisty, ze referenda mozna organizowac tylko w sprawach ustrojowych? Wiec nie bardzo wiem jak wlasnosc Lasow Pnstwowych sie kwalifikuje jako kwestia ustrojowa?
Zgadzam sie z Bobikiem, ze zgoda na referendum natychmiast po zawaleniu przez BK wyborow prezydenckich (choc osobiscie bardzo sobie system JOWow cenie ), byla… jakb to delikatnie nazwac… not prudent.Ciekawe jak oni (PO) teraz te zabe polkna. Ale dobrze, ze juz teraz pomysl trzech pytan wzbudza zdecudowany rotest – np, marsza;ka Senatu, ktory sie zarzeka, ze „nie dopusci do rozealania porzadlu prawnego”. Good for you, Boursewicz! Od tego jest wlasnie wyzsza izba Parlamentu.
Dobreee 🙂
W „Naszym Dzienniku”
Maryja x 14.000
Jezus x 9.050
Pis x 5.720
Bóg x 5.380
Gender x 5.040
JP II x 3.520
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1195116470515251&set=p.1195116470515251&type=1&theater
Oczywiście, Heleno:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18603116,byly-prezes-tk-w-jednym-zdaniu-o-referendum-dudy-prezydent.html#Czolka3Img
To są ponure żarty przecież, żadnego referendum nie będzie w tych sprawach.
No i co takiego dziwnego, mt7? Ja na ten przykład wczoraj poszedłem do gugla zapytać co robił https://pt.wikipedia.org/wiki/Alexander_Calder . Bo nigdy nie słyszałem. A oni o Maryji. I zaciekawili się. Też barwna postać.
Ciekawe.
Alexander Calder 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=fI5PRaTSMUI
Calder byl neslychanie popularny w latach szescdziesiatych i siedemdziesiatych. I niewiele pamietam wspolczesnych domow w Nowym Jorku,ktore nie mialyby jakiegos Caldera. Kopie mobili mozna bylo kupic w sklepie przy Museum of Modern Art.
Zabawne, ze ledwo wczoraj widzialam oryginalny mobil Caldera w domu aukcyjnym specjalizujacym sie w meblach Mid Century Scaninavian (bo sama sprzedaje bardzo wiele mebli dunskich, znanych projektantow) . Nie zwrocilam uwagi na wycene (nigdy za Calderem nie przepadalam), ale zauwazylam, ze napis glosil „oryginalny”.
mt7, mobile wisiały nad łóżeczkami naszych maleństw (dopóki byli maleństwami) i nie wiedzieliśmy nawet, że wprowadziliśmy ich od dzidziusia w świat rzeźby 🙂
😆 Siodemeczko.
Dobry wieczór
Może tak mała wieczorna kawa dla odmiany?
https://picasaweb.google.com/116310015148736175503/August212015?authkey=Gv1sRgCLSZxfvd-cayTA#6185518702428615586
Przedstawiam Wam Coffee
No więc służę relacją rodzinną — ma jedynie walor osobistej anegdoty, ale z takich lepi się pojęcie o świecie skoro się jest z antypodów. Małżeństwo, wróciło z 3-tygodniowego pobytu w Kołobrzegu w Arca Medical Spa. Najlepsze wczasy w życiu, jak powiedzieli. Zapisali się na to u lekarza przed dwoma laty. Kosztowało ich to wspólnie 1500 zł. Gdyby to było nie przez służbę zdrowia, doba w takim pokoju kosztuje 900 zł. Przekupywanie lekarza? Ani by umieli, ani wierzyli, że to coś daje. To nie tak działa.
Zgodna opinia: owszem, nawet na podstawowe badania można czekać w Kraju dwa lata i może być to strasznie ale nie dlatego, że jest strasznie, a dlatego, że ludzie często nie potrafią poruszać się w tym nowym świecie, który nie działa tak, że się przychodzi do bliskiego lekarza, bierze numerek i czeka. Trzeba umieć rozgarnąć się w Internecie, odnaleźć samemu gdzie, kto i kiedy kieruje na specjalistyczne badania, gdzie są potworne kolejki a gdzie (przy wcale nie gorszej jakości specjalistów) ich nie ma. Więc „radzić sobie” dziś w Kraju to nie jest wepchać się z przodu w kolejce czy kogoś przekupić, a umieć szukać informacji.
Wiem, że są kręgi wykluczonych od świata Internetu, ale wiem też, że wśród moich przyjaciół i znajomych bardzo niewysoko społecznie osadzonych wszyscy oni albo sami się nauczyli poruszać się w Internecie albo ich dzieci im pomagają.
Nie, nie znam samotnych staruszek i chyba bym im współczuł. Staruszkom też. I nawet grzecznie bym nie pytał jak się prowadzili w życiu, że ich dzieci jak największym kręgiem omijają okolice rodzinnego domu. Ale niekiedy wieloletnie zapijanie się i tyranizowanie rodziny ujawnia swoje wbudowane koszty. Więc znam okrutne dzieci, które ani słyszeć nie mogą o rodzicach i wstrząsa nimi gdy słyszą „ależ to jest twój ojciec!”
Dużo latte w Coffee. Piękna. 🙂
Andsolu, czego naprawdę dramatycznie brakuje w służbie zdrowia to oddziałow, szpitali i lekarzy geriatrycznych.
Jest jeszcze taki aspekt związany z późną starością, że wiele poważnych dysfunkcji wiąże się z zaawansowanym wiekiem i nie nadaje się do leczenia, tylko do odpowiedniego zaopiekowania.
Szpitale mają za zadanie leczyć, nie mają personelu, do opieki nad staruszkami, więc ich los bywa dramatyczny, jeżeli nie ma rodziny gotowej do pomocy. I to nie jest dobre miejsce dla starych ludzi.
Rodziny też sobie nie radzą z taką opieką, potrzebne jest jakieś instytucjonalne wsparcie.
To jest trudny temat i nie chcę go ciągnąć.
Andsolu, są specjalne telefony podane na stronach NFZ, gdzie można zadzwonić w sprawie placówek i specjalistycznych usług medycznych.
Być może są wywieszone w ośrodkach podstawowej opieki dla osób nie mających dostępu do komputerów. Tego nie wiem.
Mój śp.Brat poprosił mnie pod koniec pobytu w szpitalu (onkologia), żebym zakupiła torbę kawy dla pielęgniarek. Zakupiłam, on przekazał.
Nie umiał wprost wyrazić, jak ciężko te kobiety pracują (szpital Hirszfelda, Wrocław) i że ciągle są dla pacjentów uśmiechnięte i opiekuńcze. Panie kawę przyjęły z radością, tego nigdy dla nich nie za wiele. Bez kawy by się obeszło, jasne, ale dla nich był to jasny sygnał, że „sala” docenia, bo to poszło z sali, na której leżało kilka osób. Nikt nie był przez to lepiej traktowany, bo lepiej już nie można było.
Siódemeczko, w moim ośrodku zdrowia recepcjonistka z pełnym dostepem do internetu pomaga szukać gdzie, co, kiedy wszystkim, którzy o to proszą. Jak trzeba coś się dopytać to wydzwania gdzie trzeba i załatwia u lekarza pierwszego kontaktu co potrzeba, bez konieczności umawiania się na wizytę by wbił pieczątkę. Ośrodek ma też zdigitalizowaną kartotekę z wszelkimi danymi pacjentów. Gdy nas przepisywałam do tego ośrodka, lekarz poprosił o nasze karty szpitalne i wyniki ostatnich badań jakie miałam – wszystko zeskanował. Dla niemieszkających w Polsce zaznaczam, że digitalizacja wyników badań dopiero wchodzi do użytku w Polsce, nie spodziewałam się tego na prowincji.
Opieka nad starszymi to duży problem – wielu moich rówieśników tym własnie się zajmuje w swoich domach. Ja też, ale mam dobre do tego warunki i wystarczające fundusze by zatrudnić opiekę całodobową – w tym względzie nie jestem typowa. Wyjątkowo ktoś z seniorów przebywa w jakimś zakładzie opieki, zazwyczaj wtedy dopiero gdy pobyt w domu nie jest możliwy bo potrzeba opieki paliatywnej, albo nie ma kto się zająć.
Bardzo rozwinięty jest prywatny system opiekunek, Polek z biedniejszych rejonów kraju, Ukrainek. Jest możliwe zatrudnianie albo legalnie prywatnie, albo legalnie przez firmę, która świadczy jeszcze zazwyczaj dodatkowe usługi (zabiegi, wizyty lekarzy itp.). Jak ktoś chce to może zatrudniać na czarno, ludzie w tym względzie są bardzo wyrozumiali i nie donoszą. Tylko mi nie piszcie, że to nieetyczne, wiem – ale rozumiem gdy ktoś jest zmuszony przez sytuację tak robić.
Kiedy miałam małe dzieci to porwały się kontakty towarzyskie, bo trzeba było być przy nich w domu, a teraz już dwa miesiące umawiam się na brydża ze znajomymi bo tak trudno nam zgrać się, żeby każdy z podopiecznych rodziców miał opiekę w tym samym czasie. Dzięki moim kochanym Paniom Opiekunkom ja zyję swobodnie, muszę tylko zapewnić leki i inne zaopatrzenie.
Jakoś smutno mi dzisiaj. Ktoś ma coś śmiesznego w zapasie do podzielenia się?
W pewnym sensie prawdziwa sława i chałwa to jest wystąpienie własnego imienia w charakterze nazwy pospolitej, jak zawekowane przetwory czy pikasy na ścianie. U nas w rodzinie „kaldery” mówiło się o ruchomych rzeźbach jako takich, choć o wiszących ruchomych jeszcze bardziej. Tak że Calder to jednak był dla nas Ktoś. 😎
Ja bym tam był bardzo rad, gdyby zabawne i rozbrykane wierszyki z dyskretną smugą zadumy w tle wzięły i nazwały się bobikami. Ale przecież im tego nie mam jak nakazać. 😈
A jak piesa? 🙂
To do zwyczajnej.
To jest znakomity pomysł. Bobiki! 🙂
Tak a propos 😈
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpt1/v/t1.0-9/11921781_10153187271888722_4370421063669131181_n.jpg?oh=23c0d24defaced3eb6eacadd96591a0e&oe=567D009F
Zła wiadomość jest taka, że byłem dzisiaj w aptece, a tam cała gablota bobików.
http://www.witaminybobik.pl/produkty/bobik-k/
Pierwszeństwo użycia znaku towarowego, procesy, zabezpieczenie przedmiotu sporu, ogólnie marnie to wygląda. 😈
Ech, Zwyczajna, gdybym miała, to bym się w te pędy podzieliła, ale, stara a głupia, przesadziłam w tym tygodniu z robotą i teraz jestem wypompowana i zwiędła. No jałowa pustynia. Choć kogoś udało mi się dziś odrobinę rozbawić. Najmłodszy element w naszym zespole, dziecko po licencjacie, nabawił się jakiejś kontuzji nogi. Miało się, lekarskim zdaniem, poprawiać, ale się nie poprawia, kolejny weekend koledzy idą gdzieś brykać, a biedny dzieciak nie może i jest coraz bardziej zaniepokojony i skwaszony. A dziś starsi zaczęli mu jeszcze „dobrodusznie” dogadywać, że przyjdzie chyba zakupić dla niego służbowy balkonik. Na co rozjaśniłam się znad swojej sterty dokumentów i powiedziałam, że balkonik, to nie jest głupi pomysł, balkonik jest perspektywiczny: nigdy nie wiadomo, kiedy się na nim pojawi jakaś Julia… O dziwo, wystarczyło tej kulawej prowokacji na skromną piątkową głupawkę. 😉
To może czem prędzej oznakujmy towarowo „bobiczenie”, zanim i tę opcję ktoś nam sprzątnie sprzed nosa. 👿
Piesa jest kochana, liże mi ręce i gębę jak tylko jej się uda dopaść na jej wysokość. Jak podchodzę ze smyczą spacerową to wyprawia taniec radości. Przeszłyśmy razem już wiele kilometrów. Ja nabieram formy, a piesa zrobiła się układniejsza i już mi tak rąk nie wyrywa z zawiasów jak na początku. Kałuże wyschły, więc noszę chlebak z plastikową miską i wodą dla nas obu (to info dla Paradoxa). Ona pije z miski a ja z butelki. Gdzie można kupić składaną miskę dla psa? Nie natrafiłam na takie cudo.
Irku, super mleczko.
Ten Bobik K to mi się nie podoba. No ukradli znak towarowy!
Wodzu
Tylko czy to nie zaszedł tu przypadek podszycia się pod markę autora blogu. To należałoby wyjaśnić. Kiedy znak towarowy i nazwę tych witamin wprowadzono. Od kiedy funkcjonują na rynku. Bobik w każdym razie może udokumentować swoją markę od lat. A wiadomo przecież, jaką popularnością w społeczeństwie cieszy się Bobik.
Ago, tak nie wolno przesadzać z robotą! Pewnie o tym wiesz.
Bobiczenie brzmi świetnie, chyba lepiej niż Bobikowanie?
Zwyczajna
Może zerknij tu:
http://www.zooplus.pl/shop/psy/miski_karmniki_dla_psa/miska_podrozna/370757
Ewentualnie pogugluj pod hasłem miski silikonowe
Wiem, oczywiście, ale czasem mi się zdarza. Tyle dobrego, że daję sobie po uszach i po hamulcach najdalej po kilku dniach, a nie, jak drzewiej bywało, po kilku miesiącach. 🙂
Możesz jeszcze popytać w sklepach z zaopatrzeniem zoologicznym czy weterynaryjnym. Sądzę, że nie powinno być specjalnego problemu ze znalezieniem. Są jeszcze takie naczynia z zamontowaną na osi butelką. Ale nie wiem, czy to aż takie wygodne. Poza tym trzeba by było nosić oddzielną butelkę dla siebie.
Bobiczenie czy bobikowanie? Oba dobre. 🙂
Bobiki jako znak towarowy ewidentnie drutnięto, ale ja się nie będę bawił w żadne dochodzenia i procesy, tylko używał nazwy bez żadnych ograniczeń, a Wy róbcie to samo, zwalając wszystko na psa. Mnie mogą skoczyć i niech spróbują mnie ścigać. Jak to się dawniej mawiało w dobrych rodzinach: ja się nie boję, ja mam raka. 😈 😆
Się zamyśliłam nad tymi miskami. To znaczy, najpierw się zeźliłam: co to znaczy, że nie można sobie wybrać koloru, tylko wysyłają jak popadnie?! Bobik, wolałbyś pić z różowej, czy z niebieskiej? Ponoć ludziom najbardziej smakuje jedzenie z białych talerzy, a psom?
Bobikami mogę się dzielić bez ograniczeń 😉 a ponieważ ostatnio archiwum porządkuję, to co rusz jakieś znalezisko mi się pod łapę nawija. Tylko nie wiem, na ile taki wykopaliskowy bobik jest dla kogoś naprawdę śmieszny. 😳
Akurat mi w tej chwili pod łapę wlazło coś wskazującego na pocieszającą ewentualność, że Aga nie jest jedyną w świecie osobą, która się wysila : 🙂
Kto lubi badać tryb życia prędki,
może uwagę zwrócić na jętki,
czyli odmianę żeńską jentyków,
znaną z krótkości swoich wybryków.
Bo takiej jętce, przedstawcie sobie,
wybryk się nudzi po jednej dobie
i znika wtedy nie mówiąc słówka.
W grę tu nie wchodzi żadna trzydniówka,
wszak wszystkie jętki to abstynentki,
na picie w trupa nie mają chętki,
więc to znikanie bez dania racji
wynikiem trzeźwej jest kalkulacji.
I fakt – nietrudno w słoneczną porę
zobaczyć jętkę z kalkulatorem,
jak jęczy cicho w ucho motyla:
znów mi się godzin nie zgadza bilans…
Można tu:
http://www.zooplus.pl/shop/psy/transporter_klatka_dla_psa/miska_plecak_dla_psa
Młodsi nabywają tu wszystko dla kotów.
Przyjazny sklep i umiarkowane ceny.
Łajza! 🙂
Bobiko-jętka. 😆 Żwawa sztuka. 🙂
Właśnie się okazało, że w Amazonie pojawiły się „rabinackie” kryminały w formie e-booka. Do niedawna były tylko audiobooki, które trochę mi dały po kieszeni, resztę serii chętnie więc doczytam. http://www.amazon.com/s/ref=sr_pg_1?rh=n%3A133140011%2Cp_27%3AHarry+Kemelman&sort=relevancerank&ie=UTF8&qid=1440189687 Uprzedzam: ja pod wpływem wykładów Małego Rabbiego zaczęłam rozważać przejście na judaizm. 😎
Kudy mojej pracce do pracki Agi, ale i tak mnie w tym tygodniu rozjechała 🙁 Starzeje się człowiek, czy co 😯
Biedronkuję rzadko, ale wspierająco kupię wrażą pozycję i będę bywać częściej 😈 http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1630111,1,fronda-bojkotuje-biedronke-za-promocje-homoseksualizmu-nic-nowego.read
Tak, tak, a w chwilach przerwy jeszcze gości podjąć… Znamy my tę Haneczkę nie od dziś! 😈
Próżno się było bronić: zajazd się rozpoczął.
Blog w okolice Gniezna zjechał się ochoczo
i „hajże do Haneczki!” tysiąc głosów wrzasło,
aż się mostek zielony ugiął na to hasło.
Nic to, zawołał Bobik, więcej nas tu będzie,
więcej zjem i wypijem niż ksiądz po kolędzie,
pigwówce nie darujem, zapasy wypatrzym,
bo trza się czymś pocieszać w tym życiu sobaczym,
gąsiorom w szklane szyje zapuścim żurawia
(w końcu chyba w tym celu Pan Mąż je nastawiał?),
spiżarnię skontrolujem pod wędliny kątem,
nie przejmując się wcale, że jest właśnie piątek,
pasztetówkę, co sercom naszym jest tak drogą,
odkryjem sprawnym węchem choćby pod podłogą,
jarzyny też spustoszym, jeśli są na stanie,
bowiem należą do nas i wegetarianie,
a na koniec pieczywa opchniem resztki wszelkie,
bo apetyty nasze, co tu gadać – wielkie.
Gdy zaś już puste będą stoły, butle, półki
i z lodówki dobiegać będzie krzyk pustułki,
okruszka nie wytropi mrówka ni karaluch,
gdy pozostanie z głodu obgryźć własny paluch,
kiedy łakomym kąskiem będzie nawet gekkon,
przeniesiem się do Jotki – bo to niedaleko. 😀
Dzięki za namiary na miseczki. Bobiczku bobikojętka jest super 🙂 Dobrze, że porządkujesz, ale mam nadzieję, robisz to by się podzielić 🙂 🙂 🙂
Przyganiał kocioł garnkowi: zgadnij, Aga, co robiłam pomiędzy poprzednim wpisem a obecnym?
O! Widzę wspomnienia z jakiegoś Zajazdu pod Gnieznem 🙂
Bobiku 😆 Odetchnęłam z ulgą, Koty ocalały 😆
No już dobrze, Ago, nie zgaduj. Wracałam z pracy. A teraz idę psać. Dobranoc i uściski dla całego Bobikowa.
Zwyczajna, to tylko fantazja 😉 Nic Cię nie ominęło 🙂
O, to wracałaś mniej więcej tak, jak ja wczoraj. Ja jeszcze, żeby było przygodowo, łapałam ostatni tramwaj. Wolałabym trolejbus, ale co zrobić, jak nie ma…
Dziewczyny, ile Wasza doba ma godzin? Że za mało, to wiem 😉
Nie więcej, niż Twoja, Haneczko, nie więcej. 😉 I mam wrażenie, że się w ostatnich latach skurczyła.
Poczytałam po powrocie z koncertu i mnie zatkało – ową wrzutkę na fejs podaną przez mt7 o 17:28 zrobił znajomy muzykolog, znakomity fachowiec, z ogromną wiedzą w swojej specjalności, odwiedzający również Dywanik. Nie wiedziałam, że ma też takie pasje polityczne 🙂
Caldera bardzo lubię od zawsze. Tzn. odkąd zawarłam z nim znajomość w latach 70. (pierwsze zetknięcie na żywo bodaj w Moderna Museet w Sztokholmie, podobnie jak np. z Niki de Saint-Phalle).
No dobrze, więc Caldera wszyscy znaliście, a ja nie. Ale ja wcale nie jestem jaki taki. Bo znaliście Edka Malinowskiego? Nie? Ha-ha! A ja znałem!
Bobiczenie jest piękne, w dodatku kojarzy się z kurdlami. A potem to już łańcuszkowo: sepulki, pćmy łagodne, murkwie…
Ja niestety bobiczyc nie umiem. Szkoda, bo czasem tak by sie chcialo przybobiczyc temu i owemu, czy zabobiczyc sobie a muzom…
Happy Working Song dla Agi:
https://www.youtube.com/watch?v=ZrwxIypQisY
Bohaterka oddelegowala kawal dobrej roboty spiewjaco!
Kroliku, ależ ja to wymyśliłem jako dziecko! To znaczy myszki, a nie karaluszki i gołąbki. Że w podłodze są małe dziurki i jak jest brudno to z małych dziurek wychodzą bardzo małe myszki, wylizują wszystko do pucu i się chowają do dziurek.
Może zmarnowałem życie nie goniąc za moim ideałem dziurek w podłodze. Ale po prawdzie więcej czasu mi zajmowało zmywanie naczyń, a maszyny do zmywania nigdy nie wymyśliłem.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
„Kultowe figurki” z Ćmielowa – dziś przeraźliwie drogie… kwintesencja lat 60. 🙂
Jutro wybieram się do Kijowa. Nie wiem, czy zdążę dużo zobaczyć, bo wracam we wtorek, ale na pewno będę na Majdanie.
Dzień dobry 🙂
No, nareszcie kawa… PA już przyniósł bułki, ja śmieszną linkę do podzielenia się i czekaliśmy tylko na Irka… 😀
http://wyborcza.pl/5,140981,18600599.html#TRwknd
Bobikiem też się mogę podzielić, czemu nie, znowu mi jakiś leży pod łapą. 😉
Trzmiel wśród ćmielowskiej porcelany
buszuje, cały nadąsany
i buczy: kto tu się ośmiela
bezczelnie z trzmiela robić ćmiela! 👿
Bobiku! Wiewióra w karmniku i zebra co się sekretnie śmieje 🙂 😉 🙂
Jak ładnie bobiczysz od rana.
Jadę po zaopatrzenie dla mojego inwentarza (mama, opiekunka, trzy koty i pies) bo wyjeżdżam na tydzień podobno odpocząć, w borach nad Notecią. To niestety będzie tylko ten pierwszy tydzień, kiedy się powoli zapomina o pracy. Grzybów pewnie nie będzie. Nie opuszcza mnie nadzieja, że nie będzie zakazu wstępu do lasu.
Dzień dobry 🙂
Bobiku 😆
Dora, pokłoń się na Majdanie również ode mnie
Szykuje nam się znowu minizlocik ze Zwyczajną 😆
Macie gdzieś ukrytą banię z tymi minizlocikami i się Wam rozbiła, czy co? 😯 😆
Dzień dobry.
Pani Kierowniczko, w Dniu Niepodległości – 24. sierpnia- na ul. Chreszczatik odbędzie się wielki Marsz. Widziałam próby w ukraińskiej telewizji.
Proszę na siebie uważać. I pilnować torebki! 🙂
Na Majdanie byłyśmy z Żenią trzy razy. Beczałyśmy za każdym razem.
Kwas chlebowy z beczki – pić można bez obaw.W zeszłym roku było w Kijowie dużo ulicznych punktów sprzedających kwas. Tort Kijowski – warto spróbować. Żenia do Lwowa przywiozła kupioną w Kijowie herbatę azerską. Rewelacyjnie dobrą!
Na Majdanie bede na koncercie. Mlodziezowa miedzynarodowa orkiestra zalozona przez Instytut Mickiewicza zagra tam final Dziewiatej Becia. Bedzie bardzo podniosle. Najpierw jeszcze zagraja w Operze, rozpoczynajac czywiscie od „Szcze ne wmerla Ukraina”.
Składam zażalenie na Jagodowego 👿 i proszę o nagrodę pocieszenia 🙁
Jagodowy nie dał mi spokojnie dopić kawy na tarasie. Życzył sobie żebym koniecznie pokazała mu, do którego miejsca można przyciąć milin. „Bo za chwilę zrobi się za gorąco na pracę w ogrodzie” 👿
Zostawiłam kawę i pokazałam mu odpowiednie miejsce, żeby mi dał już święty spokój 😉 Chwyciłam za gałąź, na której rezydowała osa. A dla mnie takie bliskie spotkania z osą mają bardzo nieciekawe konsekwencje 🙁
Poproszę o lizaka z pasztetówki na otarcie łez i ukojenie skołatanych nerwów 😉
Biedna Jagoda, auć! Od os strasznie puchnę.
Króliku, you made my day. Tylko… skąd wiedziałaś, że tak to u mnie mniej więcej w tej chwili wygląda, jak na początku tego filmu? Czy cały internet już huczy od plotek o tym, jaki u mnie bardak? OMG…
W Warszawie mamy minizlocik z Łabądkiem, który jest tu już prawie od tygodnia i jeszcze parę dni zostanie. Właśnie biegnę się zlecieć.
Andsolu, nie znałam Caldera.
Dzień dobry 🙂
Też nie znałam 😕
Guźce bezkonkurencyjne 😀
Lampart doprowadzony do ostateczności (Nie ogarniam już tych bachorów!).
Czapla w korkociąg.
Bardzo wredne pelikany.
Zwyczajna, a może w tą lub z powrotem zahaczyłabyś o nasze włości?
🙁 Ja też nie znałam Coldera. To znaczy dzieła nie są mi obce, ale nie kojarzyłam z osobą.
W dzisiejszej „GW” Ewa Siedlecka pisze dalszy ciag analizy Borowskiego. On ograniczyl sie do spraw politycznych w pisowskim projekcie konstytucji, ona skupila sie na prawach czlowieka i to jest chyba jeszcze bardziej przerazajace.
Ago, Twoja pracowitość została już wczoraj uhonorowana wrzuceniem z archiwum na prawą listwę blogu minipowieści blogowej, której jesteś niewątpliwą bohaterką. 🙂 Zasadę ogólną zapisywania tych powieści za chwilę wyjaśnię osobno.
https://www.blog-bobika.eu/?page_id=2134
Dla Jagody lizaka w archiwum nie znalazłem, więc muszę lecieć jakiegoś poszukać w świeżyźnie. 😉 A na razie psonetowa relacja z pewnego spaceru, którego efekty zostaną w całości przekazane do FAUpO (Fundacji Alergików Ukąszonych przez Osy) jako materiał do wyrobu lizaków. Wspierająco merdam też natychmiast. 🙂
Hycnąłem na siedzenie auta bez wahania,
wóz włącza się do ruchu i jak łódka brodzi,
trochę powoli jedzie, ale nic nie szkodzi,
bo już na horyzoncie lasek się wyłania.
Hyc z auta! Nie potrzeba drogi ni kurhanu,
bez smyczy w ten las ruszę, jak się człowiek zgodzi,
na czuja trasę znajdę, bo nos mam nad podziw,
i w teren mogę lecieć bez mapy czy planu.
Stójmy! – kurczę, zająca już bym złapał prawie,
gdyby biedny przechodzień nie wrzasnął „oj, pszczoła!”
Gryzoń zerwał się na to, śmignął, schował w trawie,
tam przycupnął i ze mnie się nabija zgoła.
Jedno takie krzyknięcie i już po zabawie,
ale jeszcze jest szansa – teraz nikt nie woła. 😎
😀
Co się stało?
Była mini powieść i nie ma.
Z mikropsowieściami to wyszło tak, że czasem zaczynaliśmy pisać powieść blogową, która potem jakoś się rozłaziła w szwach i pozostawała niedokończona, sfastrygowana i niezszyta, albo nawetniesfastrygowana, tylko składająca się w gruncie rzeczy z bezładnych kawałków. Ponieważ ja na własny użytek takich tekstów okropnie nie lubię, jakoś to tam na szybkiego dokańczałem i archiwizowałem – ale raz tylko to, co pisałem sam, no bo od strony blogowej sprawa była jeszcze otwarta, a raz zbiorową całość. Zostało mi w końcu kilka takich gotowych-niegotowych tekstów, które dopiero trzeba było sprawdzić na okoliczność autorstwa, więc nie mogły zostać opublikowane. Chcę to teraz zrobić i wtedy wrzucić na blog, z ogólną zasadą, że to z nazwy będą „mikropsowieści” jeśli cały tekst jest mój, a „blogopowieści” jeśli zapisana została głupawka zbiorowa. 🙂
Gdyby były jakieś – zawsze cenne – uwagi krytyczne pod adresem tego podziału, uprzejmie proszę o ich wyrażanie. Zostaną uwzględnione od razu lub kiedyś tam, gdyby PA miał kłopoty w kategoryzowaniu. 😉
No właśnie, Siódemeczko, Notonara wylądowało na boku jako mikropsowieść, a to była blogopowieść. 😆
Ale już PA poprawił. 🙂
Już widzę i przeczytałam. Cała Aga. 😀
Blogopowieści się bardzo przyjemnie pisze, ale źle dokańcza i nieraz pozostają rozgrzebane. Głupawki wierszykowe mają tę wyższość, że w żadnym momencie nie muszą zostać dokończone i nawet po jakimś czasie mogą się kontynuować (pamiętam, że tak było np. z krowami). Ale z kolei proza daje szanse również tym, którzy nie wierszykują… No więc najlepiej korzystać i z tego, i z tego. 🙂
Psiakrew, sam wszystko poknociłem. 😳 👿 So sorry! 😳
Notonara, moja miłość jest jednak mikropsowieścią – foma się włączył i popisał razem ze mną 🙂 – a blogopowieścią będzie CSI Mniamniami, które jeszcze dziś będzie do wrzucenia.
Miejmy nadzieję, że PA ma głowę w lepszej formie niż ja. 🙄
Nie przejmuj się, Bobiku.
Wyciągaj skarby na światło dzienne, a porządek się zrobi.
Dzien dobry 🙂
Ago, „bardak” funkcjonuje takze u nas a nie wiem skad sie wzial. Z jakiego to jezyka? 🙂
Haneczko (10:53), nie zrozumialam skad te zwierzeta 😳
Mobile Caldera widzialam w duzej ilosci w Guggenheim Muzeum, niektore bardzo ladne, taki Miro w ruchu. Jego olbrzymi mobil zwisal m.i. z sufitu az na parter miedzy spirala schodow. Jedna jego metalowa rzezba, Echo gor , stoi w Jerozolime niedaleko Yad Vashem (kolorek dosc irytujacy niestety).
Bobiku, a gdzie menu’s wg stylu/epoki? 😀
Menus własne chyba gdzieś mam zarchiwizowane, więc to można by wrzucić już dziś. Mętnie kojarzę, że na blogu coś było dokładane, ale tego szukać nie dam dziś rady, a nie wiem, czy w ogóle zdołam. Więc może zróbmy tak, że w takich przypadkach ja będę wrzuać, co tam mam, tylko według jasno określonych (gdyby coś zostawało niejasne, to trzeba drążyć sprawę, aż się wyjaśni) zasad. Jeśli potem komuś będzie zależało również na pełnej wersji, niech się już sam bawi uzupełnienimi i podsyła PA. W razie czego nie ma przeszkód, żeby były po prostu dwie wersje. 😆
Lisku, zwierzątka zapodał Bobik o 8:55 w lince do Gazety.
To są zabawne zdjęcia.
Lisku, możesz włączyć Skypa albo do mnie skypnąć?
Bardak to tyle co burdel, po turecku. Z tureckiego zawedrowal do rosyjskiego (ktory ma sporo tureckich zapozyczen), z rosyjskiego do polskiego i idisz.
Udało Ci się w końcu zasnąć, Heleno?
Dzieki Heleno.
Bobiku, menu zaczyna sie tu 🙂
Przedwczoraj – zasnelam rano i spalam ze trzy godziny.
Ale wczoraj juz zasnelam bez trudu. Bylysmy wieczorem na kolacji i zadbalam o to by napoje byly preciwbezsennosciowe.
Przy okazji Audrey uswiadomila mi, ze od przyjazdu w grudniu ub.r., ani razu do wczoraj nie wyszlam z domu po piatej ppol.
Chcialabym pojsc do kina, na Mr Turnera. Czy ktos juz byl?
Kochany Koszyczku! Widzę, że wiele straciłam przez te lata, kiedy mnie tu nie było, albo gdy zaglądałam sporadycznie. Za to ile teraz będę miała do czytania do poduszki!
Haneczko, dziękuję za zaproszenie, choć nie wiem czy tym razem skorzystam. Wszystko do ustalenia w miarę jak sytuacja moja urlopowa będzie się rozwijać. Jadę z przyjaciółką, która bardzo musi odpocząć więc jej potrzeby są dla mnie priorytetem ponad moje przyjemności. Rozważałam wypad do Jagodowych, dokąd mam bliżej z puszczy – stąd Jagoda napomknęła o minizlocie. Resztę może omówmy na mailu, ok? albo telefonicznie…
Bobik! Nieźle Ci wychodzą wersy „romantyczne”. 🙂
Lisku,
swego czasu kolega zapytał mnie (żartobliwie) – a gdzie tu macie bardaczkę?
Bardaczka = wychodek, wg. kolegi to pierwsze jest z języka ukraińskiego, „bardak”, czyli burdel też.
Swoją drogą bardaczka mi się podoba 😉
Tu można obejrzeć z polskim lektorem, ale obraz jest taki sobie.
Chodzi o Mr. Turnera
http://vshare.io/d/ee22278/1
Bardaczka to nie wychodek, tylko szklaneczka lub wieksze naczynie do zaparzania herbaty. Tez z tureckiego. Nie ma raczej nic wspolnego z bardakiem.
Idę na spacer z psem, bo przez tydzień się nie wybiega. Zajrzę podczas pakowania wieczorem. U nas dopiero zaczynają Turnera pokazywać, może mi się uda po powrocie z puszczy pójść do kina.
O, tu znalazlam bardaczke (drugie zdjecie):
http://niecodziennikliteracki.blox.pl/2011/07/Niedzielna-kawa.html
Dzień dobry
Alicjo
To chyba raczej była „bardaszka”. Tudzież kibelek.
A w kwestii porannych fotek od Bobika. Nie będę protestował przeciw opinii, że guźce wymiatają. Mam jednak wątpliwości związane z zebrą. Ona uśmiecha się dosyć wrednie. Tak, jakby miała zamiar kąsnąć.
Heleno
Z wielkim ukontentowaniem uświadomię kolegę, który dzień w pracy zaczyna od nastawienia gara do parzenia herbaty na sposób turecki (herbata zresztą też oryginalnie turecka), że serwuje ten napój (świetny) w bardaczkach.
Bardaszka = wychodek, pieszczotliwie od „bardacha”, w gwarze uliczno-więziennej – sedes, ale też rozróba, demolka
Jakby komu było mało zwierzątek 😉
Romantyczny kawałek menu akurat układała Nisia. 😆
Jakoś tak wyszło, że ona spontanicznie przejęła za mnie robotę, kiedy wychodziłem i potem już dokończyliśmy w kooperacji. 🙂
Zwierzątek nigdy nie za wiele. 😀 Z antybezsennościowymi napojami przesadzić wprawdzie można, ale to tylko inni. Sami nigdy nie przesadzamy. 😈
Czy są jakieś napoje na pobudzenie pragnienia? I nie pytam o Viagrę w kroplach.
Przy okazji: właśnie widziałem w aptece wydrukowany wielkimi literami opis sekcji: „DERMOCOSMÉTICOS” i zastanowiło mnie jak by działały endokosmetyki. Coś na wygładzenie nieco zmęczonej alkoholem wątroby albo robiące makijaż prostaty.
Na pobudzenie pragnienia?
Wszystko, po czym suszy 😉
Nistety, Siodemeczko, nie moge obejrzec tego trailera o Panu Turnerze, gdyz dostaje ostrzezenie, ze jest zawirusowany. Ale pewnie na YouTubie maja.
Bardzo cgce zobaczyc film, na duzym ekranie. Piotrek Pazinski bardzo poleca.
Makijaż prostaty 😆
Dobry wieczór,
wróciłam ze ślubu syna przyjaciół. Tylko ze względu na nich nie wyszłam z koscioła.
Ksiądz zaczał oczywiście od odpuszczania grzechów, potem o szczęściu, które jest wyłącznie szczęściem w domy bożym, a nie ( tu wygiął pogardliwie usteczka) jakaś buddyjską nirwaną.
Po czym zaczął o wyższości związku mężczyzny i kobiety nad bardzo popularną obecnie ideologią gender. Dowodzenie wyższości trwało 10 minut.
Wreszcie zakomunikował im, że teraz uświęceni sakramentem małżeństwa mogą się złączyć w jedno ciało ( cholera, a oni łączyli się w to jedno ciało wielokrotnie od ca. 7 lat), a na koniec 5 minut opowiadał o tym, że do kościoła w którym ceremonię celebrował należy gimnazjum i liceum które…. Czekałam, kiedy zakończy zdaniem: zapisy odbywają się codziennie od godz. 8-ej do 14-ej.
Nie wiem, czemu ludzie to sobie robią. Zwłaszcza tacy niepraktykujący, jak oni. Na pełen kościól ludzi tylko 8 osób przystąpiło do komunii.
Tak się wkurzyłam, że nie pojechałam na wesele.
Jasne, że w kinie to co innego.
Podałam dla tych, którzy może nie mają możliwości.
Jadę na koncert, więc do wieczora 🙂
A po przyjściu do domu przeczytałam to:
http://wyborcza.pl/1,75968,18608851,i-niczego-juz-nie-bedzie-czyli-prawa-czlowieka-w-konstytucji.html#BoxGWImg
Chyba się upiję w samotności 🙁
Zmoro, moze na weselu wlasnie ukoilabys swoje nerwy, a przynajmniej nie mialabys czasu, zeby przeczytac artykul w Wyborczej, ktory tylko pogorszyl sprawe. Mam nadzieje, ze Panstwo Mlodzi, powiedza ksiedzu, ze slub koscielny to nie agitka. Moze Mlodzi beda jeszcze dlugo zajeci laczeniem sie cialem, skoro juz im wolno. Ale jak juz troche ochlona z chuci to powiedza ksiedzu pare uwag, bo nie sadze, zeby tylko tobie, Zmoro, sie nie podobalo.
No, przecież ja już od jakiegoś czasu szczekam, że dojście PiS do władzy od strony systemu prawnego będzie prawdziwą katastrofą, nie żadnym tam medialnym straszakiem. I wirtualnie mogę się w związku z tym ze Zmorą uchlać powyżej usz, a nawet czubka łba. 😥
U nas sluby odbywaja sie najczesciej w sali slubnej, do ktorej mloda para zaprasza rabina, dzieki czemu moze go sobie wybrac i ustalic z nim uprzednio ogolny plan wystepu 😉
O tym, co wrzuciła zmora, wspominałam już dziś rano, przeczytawszy to na papierze w pociągu do Łodzi 🙁
Zamiast się urżnąć, obejrzałam dziś dwie rozkoszne wystawy (Dada w ms1 i projekty tkanin Soni Delaunay i Raoula Dufy w Galerii Willa). I już mi lepiej. A zaraz na koncert.
Żeby nie to wszystko, to już bym zwariowała.
Heleno, jesli wystarczy Ci trailer, jest tu
https://www.youtube.com/watch?v=7GKlo2xWvuI
Oj, jak fajnie, że nie muszę pić sama 😉 .
Ale dalej mnie nosi. Jak można tak młodym spieprzyć ślub 🙁 .
Nic nie powiedzą, bo za dobrze wychowani są. W przeciwieństwie do mnie. Ale chyba większości obecnych się nie podobało, bo koszyczek kościelnego świecił pustką. A siedziałam na końcu kościoła 🙂
A jak ksiądz walnął z gruber rury, że teraz Bóg Wszechmogący pomoże im w spłodzeniu potomstwa, to nie wytrzymałam i warknęłam : „to mogą długo czekać”.
Moj syn schował się pod ławkę 🙂
Zmoro
Ja też bym wolał, żeby żaden obcy w płodzenie mi się nie wtrącał.
To może dziś tak zrobimy: ja zachęcę do książki a Rysiu opowie o swoich ostatnich walkach ze strukturami algebraicznymi.
A tak na poważnie: dla mnie te wszystkie epidiaskopy i jego wyświetlenia to jak słyszeć, że ktoś smarka w restauracji: nieprzyjemne, ale przeżyję. Ale (nie robię zapisków na boku kto tu wierzący a kto nie lecz coś się ostaje w pamięci) nawet tu jest parę osób na różne sposoby ale bardzo poważnie traktujących kwestie wiary i jej symboliki — a na moim blogu czasami widzę jak znosi to zadeklarowana i mądra katoliczka marzatela — i myślę, że dla tych wszystkich osób to musi być coś naprawdę potwornego. I wtedy dziękuję losowi, że nie muszę odczuwać odpowiedzialności za naprawianie tego.
Paradoksie, chyba nie masz zamiaru przejść na płodzenie publiczne, jak pani Terlikowska i jej ślubny? 😯 Musiałbyś wtedy w trakcie aktu podśpiewywać tę straszliwą balladkę: 😥
Ballada płodna, płodna ballada,
bo w dni niepłodne to nie wypada.
Idę do łóżka, myślę, że luz…
a tu małżonka posiada śluz.
Ach, śluz, śluz, rany boskie…
Rany boskie!
Może nie śluz to, może mgły opar,
dam sobie rady, bom kawał chłopa,
zaraz małżonkę rozdzieję z bluz…
Jasna cholera, a jednak śluz!
Ach, śluz, śluz, rany boskie…
Rany boskie!
Szybko wybieram najlepszą z taktyk,
by w trakcie aktu ustalić fakty,
w łoże małżeńskie daję więc szus…
i w poślizg wpadam, bo wszędzie śluz.
Ach, śluz, śluz, rany boskie…
Rany boskie!
Chcę więc zaliczyć drugą kolejkę,
znowu szus robię, poprzez naklejkę,
nagle krew w żyłach ścina mi mróz…
Biała naklejka, obfity śluz.
Ach, śluz, śluz, rany boskie…
Rany boskie!
Jak się wygrzebać spod seksu gruzów,
gdy świat się wokół lepi od śluzu,
gdy mnie dopada małżeński blues…
Jak tu się przedrzeć przez ślubny śluz?
Ach, śluz, śluz, rany boskie…
Rany boskie! 👿
Bobiczku 🙂 🙂 🙂
Dziękuję, uratowałeś mi wieczór.
Bobiku
Po co jeszcze w to wszystko mieszać państwo T.? Pomijając już fakt, że moja żona jest zdecydowanie atrakcyjniejsza (wiem wiem, szowinista się odezwał)
Tyle że ze śpiewaniem to u mnie trochę cienko. Ja jestem muzycznie trochę w typie Horatio Hornblowera. Więc śpiewanie raczej nie, bo cały urok prysnąłby szybciej niż bańka mydlana.
Zmoro
W wyniku Twojego opisu ceremonii, i żebyś nie musiała sama się alkoholizować, omal nie złamałem zasady, że porterówki nie otwieram przed upływem sześciu miesięcy. Irek byłby niepocieszony, a obiecałem mu do degustacji.
Urok Guźca miałby prysnąć od śpiewania? 😯 Neeeeever! Guźce pod względem uroku są niezniszczalne. 😆
Dla Zwyczajnej (która musi blogowo nadrabiać) i Zmory (w wiadomych celach) wyciągnąłem z archiwum kilka bardzo smętnych toastów. Teraz Zmora oprócz mnie i innych ochotników może mieć jeszcze do towarzystwa równoważący optymizm Zwyczajnej, a on tam już nikomu na blogu zginąć nie da. 🙂
Niech żyje robak, który nas gryzie,
za niego pijmy dziś ile wlizie!
Czyś w Podlondyniu, w Stanach, czy w Hesji,
wypij za zdrowie ostrej depresji!
Kto za nieszczęście dziś nie wychyli,
tego niech losu szpila przyszpili!
Wypijmy zdrowie ciężkiej żałoby
i jak najdłużej trwała nam oby!
Za czarną rozpacz wznieśmy kielichy
i za brak jakiejkolwiek zagrychy!
Pijmy za zdrowie puściutkiej miski,
co gorsza od na Matyska kryski!
Zdrowie tendencji suicydalnych
i wszelkich o nich myśli nachalnych!
Za paranoję, za beznadzieję
i niech nam mocno w oczy wiatr wieje!
Za przerażenie pustką kosmiczną
i za psychozę naszą kliniczną,
hej! 😥
😆 😆 😆
W Stanach jest terlikopodobna rodzina Duggar
🙂 🙂
Za zdrowie czarnych piła nie będę,
prędzej się sama ugryzę w piętę.
O matko (i ojcze), 17 sztuk! 😯 Niezły urobek z ha. 🙄
Aktualnie 19 sztuk.
A purpuratom życzę moc złego
i toast za nich wznoszę, kolego.
Trudno, Zmoro, tatuś musi. 😎 Jak pijemy za wielkie nieszczęścia, to chyba mi nie powiesz, że nie walniesz lufy za Hosera?
Pijmy za tacę arcybiskupa
on jak niszczący zasiewy upał!
To baptysci (Independent Baptists)
Guziec ma guzy
Guzy ma na głowie guziec
Koń ma końskie zęby, a guziec guzy i nic poza
Guzem, biedny ten guziec
Myślał, że tuzem
jest i radę da ze śluzem
Nagłym pod guźcową nogą – tam, gdzie pod arbuzem
Ślimak ślinę puścił luzem…
Kurczę, Markocie, nie załapuję podkładu muzycznego, choć czuję, że koło mnie krąży. 😳 Musi już mocno jestem przymglony. 🙁
A nie, wycofuję się. Już załapałem. 😆 😆 😆
🙂 🙂
Bobiku, niech Ci wielki Manitou wynagrodzi megatonami pasztetówki to, że stworzyłeś Koszyczek 🙂 . Właśnie sobie uświadomiłam, że ilekroć dopadała mnie chandra, było mi źle i łyso, to wystarczyło wpaść do Ciebie i najpóźniej po kwadransie świat był znowu w porządku.
A ja nie moge przespiewac markotowej spiewki o guzcu. Zadna melodia mi nie wychodzi. Moze musze sobie golnac to wtedy na kazda melodie sie uda, szalalalala szalalala.
Z tmi Duggardami to jest ponura historia, bo najstarszy syn, zonaty i z wlasnym urobkiem w dzieciach, ciagle sie do czegos przyznaje i przeprasza. A to za molestowanie nieletnich siostr, a ostatnio za to ze uzywal upublicznionej strony dla cheaters ashley madison.
Dostałam od Młodszej smartfona w prezencie.Młodsza osobiście uczyła mnie obsługi urządzenia. Nie było letko! Przyznam się, że w lot chwyciłam sposób kasowania zrobionej selfie! 😆
Cieszę się, Zmoro, że choć przez jakiś czas mogłem być pomocny. 🙂
Króliku, pani nie patrzy, bierz szybko ściągę. 😉
A golnąć możesz sobie tak czy owak. 😆
Brawo Mar-Jo! Ja wciaz robie selfie, myslac ze robie zdjecia okolicznosciom. A potem na wszystkich zdjeciach jestem ja i moj kciuk.
Mar-Jo, Króliku, ja byłam bardziej chytra, jeżeli o smartphon chodzi, po prostu wszystko nabywam z Samsunga, zaczęłam od laptopa. Tym sposobem nie muszę się dużo uczyć, bo to wszystko ma te same funkcje, ikony itd.
Młynarski – koza świnia – 🙂 🙂 🙂
To dzisiejsze zdjęcie robione smartphonem w ogrodzie.
https://photos.google.com/photo/AF1QipN7oEZlFh8VhyMOjtI5F_dIZw471Z97PNT1LqRH
Nie mam smartfona. Pewnie dlatego nie wpuszcza mnie do ogrodu Panny Koty 🙁
Bobiku, dzięki za toasty – po prostu przednie! Zestaw bardzo odpowiedni dla moich stanów ducha. Nie będziecie się śmiać, ułożył mi się toast:
Kto nie wypije ze mną w Hucisku
Temu przyłożę zaraz po pysku!
U gaździny, u której koczowałam z koleżankami w zeszłym tygodniu były super kieliszki do wódeczki – ozdobione popularnymi toastami: „chluśniem bo uśniem”, „na drugą nóżkę” itp. Najbardziej podobał mi się kielonek z napisem „człowiek nie wielbłąd – napiś się musi”. Tego wcześniej nie znałam.
Wydrukuję sobie „Notonarę” i powieszę na ścianie. 😀 Dlaczego mam się przeglądać w lustrze, skoro w blogopowieści wyglądam lepiej? 😎 Co ciekawe, niedawno wrócił pomysł koncertu Maestra w Jerozolimie – najpierw podsunął mi go Babilas, potem Lisek. Sam Maestro jeszcze nie został poinformowany i nie bardzo wiem, jak go wsadzić do samolotu lecącego w tym kierunku, ale … mam!. Podstępnie zastąpię dziewczynę z kwiatami, oprócz kwiatów wręczę „Notonarę” i szepnę kwintesencjonalnie: „Maestro, rok już dawno minął”. Będzie wielkie „puff” i Maestro i ja znikniemy ze sceny – tym razem publiczność nie doczeka się bisu. To dopiero będzie kusa sztuczka. 😎
Już piję! Mój pysk idzie jutro do roboty i musi być w oględnym stanie 😆
Nie wiedziałam, że „bardak” to „burdel”. Słownik o tym milczy. Będę musiała poszukać innego słowa – mój bałagan ma charakter pospolity, a nie moralny. 😉 Szkoda, bo podoba mi się brzmienie tego wyrazu.
Mój ulubiony kieliszek do wódki miał w środku figurkę myszki. Jej obecność działała prewencyjnie, także dlatego, że zmniejszała ilość wódki w kieliszku.
A propos strasznych kazań nie na miejscu.
Dwa lata temu środowisko Tygodnika Powszechnego zamówiło mszę żałobną za trzech zmarłych w marcu 2013 jeden po drugim redaktorów: Marka Skwarnickiego, Marka Tarnowskiego i Krzysztofa Kozłowskiego. Kościół św. Anny zacny, akademicki – znany z cyklów kazań biskupa K. Wojtyły, ks. J. Tischnera, ks. M. Malińskiego był wypełniony po brzegi.
Ksiądz odprawiający mszę żałobną wygłosił pełne uniesienia kazanie o… potędze egzorcyzmów. Wcale nie żartuję. Stojąc nieco z boku patrzyłam po twarzach osłupiałych redaktorów TP, którzy wyglądali jakby się chcieli pod ziemię zapaść. Znamienite postaci kulturalnego i akademickiego środowiska krakowskiego chrząkały z zażenowaniem albo dyskretnie chichrały się za filarkami. Miałam ochotę wyjść, ale przez solidarność z rodzinami zmarłych wytrwałam do końca.
Zwyczajna, tyle kazań przelatuje koło uszu, a to jest niezapomniane 😉