Zatrzymanie
– No, pokaż, co tam masz – zażądał ode mnie ten gliniarz.
A miałem akurat wszystko to, co chciałbym ukryć przed wymiarem sprawiedliwości. To, co sobie myślałem, kiedy na wycieczce w zoo kazano mi przeprosić pana wychowawcę za samowolne oddalenie się od grupy w celu dokładniejszego obejrzenia żyrafy. To, co czułem, kiedy rodzice zostawiali mnie na noc u ciotki, której koszula nocna pachniała grobową ziemią i butwiejącymi liśćmi, uniemożliwiając przyjęcie zwiędłego pocałunku na dobranoc bez histerii. To, co mi się powinęło, kiedy stanąłem na własnych nogach, usiłując udawać że nie potrzebuję nikogo i niczego, żeby wyjść na swoje porażki i własne złudzenia sukcesów. To, co starałem się zataić przed samym sobą, kiedy z rachunku wyszło mi, że byłbym skończoną świnią, gdybym zrobił to, co zrobiłem. To, czego żaden świadek na świecie nie powinien być świadom, żeby nie był zmuszony zeznawać przeciwko mnie.
Gliniarz patrzył chytrym, nieżyczliwym oczkiem. Ja kombinowałem.
– No, pokaż, co tam masz – rozległo się po raz drugi, tym razem już na ostro.
– Chciałbym skontaktować się z adwokatem i okolicznościami łagodzącymi – wykrztusiłem z wysiłkiem.
No, żebyście słyszeli, jak ten gliniarz się zaczął śmiać…
Jednakowoż, choc niechętnie, wyciągnąłem zawiniątko…
Gliniarz wziął je ostrożnie w ręce i powolutku rozwijał. Z każdym ruchem pychol mu się rozjaśniał bardziej i bardziej, gdy już stała się taka jasność, że musiałem zasłonić oczy, usłyszałem jego głos: No! Rzeczywiście nie widziałem jeszcze takiego poczucia humoru!
Zeen, jak to było Twoje zawiniątko, to gliniarz powinien się mieć na baczności. Wiadomo, że zeenowe poczucie humoru nie tylko błyskotliwe, ale i czasem kąśliwe. 😀
Muszę się, niestety, na jakiś czas oddalić z godnością, ale nie przejmujcie się tym zanadto. Wiadomo, że Bobik wraca na miejsce bobikoblogu. 😀
Nie, Piesku, nie. Zeby mnie na ruszcie przypiekali, albo zeby na noja glowe sypaly sie tysiace obelg, to nie uwierze, zebys mial cos do ukrycia lub zebys potrzebowal Okolicznosci Lagodzacych.
Czasami taki gliniarz sie przyminkwoli bez powodu, bo w taki akurat wpadl nastroj. Albo musi sie na koniec roku finanswego wykazac odpowiednia iloscia zatrzyman, bo inaczej moze sie pozegnac z nagroda za namolnosc .
Jedyne co go moze zadowolic to jak zatrzymany zlozy ruki pa szwam i zamknie dziob. Nie na zawsze, mind you, tylko az sie gliniarzowi znudzi i odpinkwoli. 😈
Najgorszy rodzaj gliniarza to gliniarz, który sie nudzi. A jak gliniarzy jest dwóch i obydwaj się nudzą, to już tragedia.
Bobik z godnością poszli sobie, no i zostaliśmy bez Bobika i bez godności. Po jej świeży zapas trzeba skoczyć do Torunia chyba… no, może w Warszawie też się wzdęcie znajdzie. Bobik wszak wróci ale co z godnością, hę?
Może zszarganą chociaż przyniesie
Bobik oddalił się z godnościom osobistom, reszta gdzieś tu powinna być 😎
Bobik nie musi godnosci nosic w pysku, on ja ma wszczepiona – odkad ze mna sie zadaje. Czasem trza ja troche podladowac, kiedy ogon zaczyna zanadto nawijac na widok lub zapach pasztetowki, ale w sumie bateria extra-strength starcza na dlugo.
Mam nadzieje, ze nie napotka zadnego gliniarza po drodze.
Mordko, a propos szargania i noszenia w pysku, jak się miewa Fotel?
A czy przed żądaniem okazania ów gliniarz się wylegitymował? 🙄
Mysle, ze jest to cenny wklad w dzielo nalezytego dbania o Kota w Rodzinie. Jest nieustannie pilnowany abym w nim lezal, a nie naprzyklad stal czy – zwlaszcza – ukrywal sie za fotelem.
Mnie sie nie spieszy. Przejdzie tak samo jak kwestia debilnego zakazu lezenia na stole obiadowym czy wiszenia na firance. Albo- wczesniejszy – nie zagladania do srodka akwarium.
Foma, podejrzewam, ze mogl to byc ten glupek, ktory wszedzie musi wtykac swoj dlugi nos i nazywa sie Super-intendent Ego. 😈
Choćby był i super-hiper-intendent, nie zwalnia go to z obowiązku wylegitymowania się; no sorry…
ja też poproszę o kontakt z okolicznosciami łagodzącymi, pilne! zmierzam prostą drogą do popełnienia mordu i taki kontakt sie przyda 🙁
To może od razu lepiej nawiązac kontakt z jakimś porządnym, wiarygodnym, nieużywanym alibi?
vesper
🙂
np w postaci wypasionej karty kredytowej, używanej w nowojorskich butikach… 🙄
Z takiego alibi chętnie sama bym skorzystała. Nie do odparcia jakichś oskarżeń, ale dla samego używania.
Nie wykluczam, vesper, ze bede mogl zafundowac Ci taka karte, jako, ze wlasnie otrzymalem zawiadomienie o kolejnej wielomilionowej wygranej na loterii, tym razem nie zadnej tam nigeryjskiej, tylko mojej ojczystej Brotish National Sweepstakes Awards. Nawet nie wydalem ani pensa na bilet. Samo z siebie sie wygralo 😈
A swoja droga mysle, ze dostalem sie na jakas Liste Frajerow, czego juz zupelnie nie rozumiem. Jestem znany i szanowany w calym Zachodnim Londynie jako ostry Kot, ktory nie da sobie w puszke dmuchac, wiec dlaczego zapisali mnie na te liste? 👿
Mordechaj czasem udaje, że nie wie najprostszych rzeczy. Na przykład że porządna głodność z godnością zawsze sobie poradzi.
Podejrzewam, że to ten superintendent go do różnych takich chojrackich demonstracji zachęca. 🙄
Nawiasem mówiąc, ten gliniarz się wcale nie wylegitymował. To może on w ogóle był podstawiony i tylko mundurek w składzie Armii Zbawienia sobie kupił? 😯
Mordko, jak będziesz te karty kredytowe rozdawał, to będzie obowiązywać kolejka, czy zapisy?
Swoją drogą, to mogłoby być niezłe alibi dla Jotki – w czasie popełnienia mordu byłam na kartach u Mordechaja. 😉
pewnie nawet nie kupił a zwędził…
Z samego niewykluczania jeszcze się nie będę cieszyć. Byłoby to cokolwiek naiwne.
Cieszyć to się można, bo cóż zaszkodzi jeszcze jedna chwila radości na tym łez padołku. Ale wpłacenie zaliczki na Rollsa byłoby może faktycznie przedwczesne.
Może i racja, Bobiku. Cieszę się w takim razie, że Kot Mordechaj nie wyklucza, ale przedpłacać ani rezerwować nie będę.
Foma, on ten mundurek mógł nawet gwizdnąć podczas likwidacji Komisariatu. 😯 Po inwentaryzacji już na pewno nikt tak dokładnie nie sprawdzał, co jeszcze jest na stanie, a co zniknęło.
Z debilnych zakazów znam jeszcze zakaz wycierania zabłoconych łap w świeżo przewleczoną pościel. Jest to o tyle niezrozumiałe, że przecież na takiej pościeli najłatwiej sprawdzić, czy łapy są już całkowicie czyste.
Ciekawe, czy Kotów ten zakaz też dotyczy? 🙄
a może to nawet sam były komisarz był? 😯
O kurczę! Faktycznie, kilka dni temu były komisarz bardzo wyraźnie gwizdał. Przy świadkach!
Kotow zakaz wchodzenia na czysta posciel nie dotyczy, gdyz oduczylem ja tego bardzo wczesnie w kociectwie, gdy kazde wchodzenie do lozka witane bylo lkaniem ze szczescia.
To jej zostalo. Kazdy odcisk lapy na bialej poscieli wywoluje fale wzruszenia i pchania sie z pocalunkami na sile 🙄
Pocałunki na siłę to też średnia przyjemność. Życie to jednak pasmo udręki, jakkolwiek by było, to zawsze nie dobrze.
Jak już mowa o głupich zakazach, to mogę dorzucić jeszcze jeden, wymyślony ostatnio z okazji warunków atmosferycznych. Zakaz mocnego ciągnięcia smyczy tam, gdzie oblodzone. Bo wtedy się może zdarzyć, że człowiek trzymający smycz wyląduje obok psa na czworakach. Tak jakby to nie była jedyna przyzwoita, a na dodatek najrozsądniejsza przy oblodzeniu pozycja! 👿
Na czworaka to pozycja najbliższa tej najrozsądniejszej przy oblodzeniu, ale najnajrozsądniejsza to pozycja na pigwina, czyli ślizg na brzuszku. Pies jako element napędowy jest tu brdzo pożądany.
No właśnie! Pies tak czy owak lepiej umie się obchodzić z warunkami atmosferycznymi.
Szkoda, że wszyscy ludzie nie są tak rozsądni jak vesper. 🙄
Bobik zabrał i nie zwrócił,
jak żyć teraz bez godności?
Człek jest jakby go kto skrócił,
jak ten klown bez wesołości!
Wziął ją w zęby i powłóczył,
poszedł z nią gdzieś w siną dal
może by skubany zwrócił
wszak godności trochę żal…
Hadko jakoś tak na blogu
z gołym torsem pisać coś,
przyobleczon w godność srogą
człek wygląda: oto ktoś!
Teraz sobie wyobraźmy:
Pan Prezydent bez niej jak
by przemawiał nawet z taśmy-
reprezentacyjny brak…
Albo nowy doktor nauk
nie wiadomo jakich, lecz
bez godności futerału
wiedzy jego lichy miecz…
W demokracji każdy prawo
do godności wszakże ma,
Bobik, zwracaj godność żwawo!
Będziesz godny miana psa…
No, załóżmy, że odniosę,
bo zgodliwość cechą psią.
Lecz czy wszyscy, do stu niosek,
tak naprawdę tego chcą?
Wszak wiadomo – w dobre ręce
nie dostanie ona się.
Kto ją ma – mu nie trza więcej,
a kto nie ma, się aż rwie
żeby gębę nią wycierać,
swych ślinianek susząc prysk.
Co się stanie z nią, cholera,
gdy ozdobi taki pysk?
Jedna gęba, druga gęba…
Ile godność zniesie gąb?
Chyba lepiej jej w psich zębach,
tam ma chociaż coś na ząb…
Nie przepadam za nadużywanym ostatnio przymiotnikiem „upierdliwy”, ale niech mi ktoś znajdzie lepsze określenie na filetowanie grejpfruta! 👿
Pinkwolic grejpfruty! Niech zyja miesa z rusztu, zwlaszcza dzikie!
ciemno,zimno,bedzie ponownie padac,w berlinie podobno od jutra do 20-30cm(to troche jak Einstein 😉 )
duzo pracy,malo czasu,gardlo boli (swinstwo jakies)
i nie tylko gliniarze pekaja ze smiechu gdy „winni” maja zadania
😀
polecam (germanski niestety-ale mozna linkowac)
http://www.faz.net/s/RubCF3AEB154CE64960822FA5429A182360/Doc~EF39C4EB71CB548BCBA2043AC21BC8B1C~ATpl~Ecommon~Sspezial.html
oddalam sie do przyjemnosci domowych (mycie garow!-chyba
jestem pantoflarzem 8) )
z zemsty bede gral GLOSNO Joshua Redmana 😆
Bobiku, grejpfruta (albo jak pisza w dziale warzywno-owocowym – „grejfruta”) zawsze tylko ostrym nozem, to szybciej filetowanie idzie. 😉 Co do zawiniatka, to nie przejmuj sie, bo nawet jak gliniarz cos odkryje, to jeszcze sporo Ci zostanie, i wyskoczy przy odpowiedniej okazj. Swoja droga, gdzie byliby pisarze, gdyby nie owe zamieszkujace swiat pamieci i niepamieci ciotki… 😉 Na szczescie, jak sie ich nie mialo, to zawsze je mozna sobie wymyslic. 😀 Zreszta im bardziej sobie przypominamy, tym bardziej wymyslamy…
Ciotki to przecież krakowska specjalność, więc jakbym ja mógł nie mieć jakichś na składzie? 🙂
W zawiniątku ja mam taką masę rzeczy, których nikt nie powinien widzieć, że wystarczy na lata (przez lata się w końcu zbierało). Ale nawet jak ten gliniarz wyciągnie tylko maleńki ułamek, to i tak będę musiał ze wstydu długo siedzieć pod stołem. 😳 Tak że chyba jednak się skontaktuję z advocaatem. 😉
Rysiu, ciekawe to, ale razem z tymi artykułami na boku bardzo dużo czytania. Chyba sobie podzielę na kawałki. 🙂
Advocaata zawsze trzeba miec pod reka. Pod jego nieobecnosc w ogole sie nie odzywaj, Bobiku, nawet jak znajdziesz wyjatkowo wygodna, kuszaca do przyznawania sie do wszystkiego kozetke. 😀
Tymczasem, pomimo chlodow, ktos postanowil urzadzac jogging nago w okolicach Bialego Domu. Niby nic niezwyklego, ale podobaly mi sie komentarze pod tym doniesieniem. Jedna osoba napisala: „FINALLY openness and transparency”. (Cos w tym jest – Prawda zawsze byla naga, i odkrywana przez Czas.)
http://www.huffingtonpost.com/2010/01/07/naked-jogger-caught-at-wh_n_414835.html
Transparency? Znaczy, ten facet był przeźroczysty? 😯
Logika nakazywałaby tak przypuszczać, Bobiku 😯
Na razie tylko Japonczycy wyhodowali przezroczyste rybki. Do ssakow jeszcze nie doszli. 😉
A może się po prostu nie chwalą
Wszystko jasne. To na pewno Japończycy na rybkę wypuścili tego transparentnego gościa, żeby pobiegał wokół Baracka, a sami patrzą i główkują, jak tę całą historię zminiaturyzować.
Patrzą, główkują i robią zdjęcia
Jak Japończyk wyjaśnia kurze, że zrobił zdjęcie kota?
Kot-kodak! 😀
Nie uwierzycie, ale wlasnie wysluchalem w telewizji, ze koci piasek bedzie na kartki. Bo sie koncza krajowe zapasy. 😯
A import? 😯
Podobno nie ma dosc zapasow zwiru i piasku, ani soli.
To znaczy, że świat się kończy, Mordechaju, jeśli soli i piasku brakuje.
Desperacja sie zacznie dopiero, jak ludzie zaczna krasc uzywany.
Sole widziałem ostatnio na stoisku rybnym. Ale rzeczywiście wyglądały na wykończone. 🙁
Swoja droga, Mordechaj i Helena powinni sie zaopatrzyc w porzadne buty na taka dunkierkowa pogode. U nas cale Concord, i wiekszosc okolicy chodzi teraz w Uggach, ktore malo sie slizgaja, a do tego sa cieple. Chyba niedlugo zacznie sie ten but kojarzyc z Nowa Anglia rownie mocno jak chowder (moze byc z soli). 😉
Błogosławiony trud, w którego twórczych bryzgach
powstaje taki but, co prawie się nie ślizga! 😀
Ja chodze w Uggach od urodzenia – zakonczonych gustownymi pazurkami. Slizgaja sie tylko na wypastowanym parkiecie, ale nie na lodzie. 😈
To chyba jedno z Siedmiu Blogoslawienstw na Zime, Bobiku (obok soli, goracej zupy, rumu do herbaty, cieplej koldry itp.). 😀
Mordechaju, a nie zimno Ci w Twoje upazurzone Uggi naturalne pod ta Dunkierka? Swoja droga, moze rzeczywiscie powinni do Uggow dodawac z przodu takie gustowne pazurki? 🙄
Wyobraziłem sobie Mordechaja sunącego w pazurzastych Uggach londyńskim trotuarem, a przed nim procesję dziewczątek w bieli, sypiących płatki soli i śpiewających hymny pochwalne.
Myślę, że Kotu taka wizja nie jest niemiła. 😉
Chyba raczej procesja koteczek w bieli… No, owszem… 😈
Nic nie mówiłem, do jakiego gatunku mają należeć te dziewczątka. 😀
Londyńskim trotuarem
procesja kotek bieży,
a dalej metrów parę
Mordechaj sobie leży,
doom-doom dee doom,
doom-doom dee doom,
Mordechaj sobie leży.
Koteczki hymn śpiewają,
rzucając rybne płatki
i wielbią Mordechaja,
bo okaz z niego rzadki,
doom-doom dee doom,
doom-doom dee doom,
bo okaz z niego rzadki.
Mordechaj dość łaskawie
przyjmuje kotek hołdy,
tak dobrze się tym bawi,
że wyszedł dziś spod kołdry,
doom-doom dee doom,
doom-doom dee doom,
że wyszedł dziś spod kołdry.
Królowej na to wszystko
lamentów potok płynie,
że miesza to kocisko
za bardzo coś w Londynie,
doom-doom dee doom,
doom-doom dee doom,
za bardzo coś w Londynie.
Kot na to protestuje:
cóż za gwałt Jej Mość robi?
Porządku tu pilnuje
dziś mój przyjaciel Bobby,
doom-doom dee doom,
doom-doom dee doom,
dziś mój przyjaciel Bobby.
Tak ruchem on kieruje,
podnosząc czarną łapkę,
by gapie oraz snuje
rzucali funty w czapkę,
doom-doom dee doom,
doom-doom dee doom,
rzucali funty w czapkę.
Bo po to cały pochód,
by groszem nam sypnęło.
Zgarniemy z Bobbym dochód
i tyle. I w cziom dieło?
Doom-doom dee doom,
doom-doom dee doom
i tyle. I w cziom dieło?
😈 😈 😈 😈 😈 😈
O, Matko Kocia! Chyba dzis juz z wrazenia nie zasne po takim Holdzie. To ma szanse stac sie wielkim hitem w Londynie i okolicach. A nawet zdziwilbym sie wielce gdyby nie bylo to najwiekszym hotem 2010 roku!
Many grateful thanks, Bobby!
😈 😈 😈 😈 😈 😈
pierzyna,pierzyna,pierzyna
droga do S-Bahnu dluga,a – 11° to sporo
brykam wiec
bryku,fiku 🙂
Mordechaj,”…bo okaz z niego rzadki…” 😀
Bobiku 😀
Wczoraj wieczorem obejrzałam na TVP Kultura „Fanny i Aleksander”. Tak się złożyło, że nie miałam wcześniej okazji widzieć tego filmu. Byłam wstrząśnięta i zahipnotyzowana zarazem. Niby „z grubsza” wiadomo czego można się spodziewać po Bergmanie … a jednak! Nieprawdopodobny efekt zderzenia dwóch światów: frywolnej rodziny aktorskiej i sfanatyzowanego biskupa protestanckiego. Jako kontrapunkt żydowski mistycyzm na pograniczu szaleństwa. W tym wszystkim „wchodzące” w życie dzieci i zmierzająca do kresu starsza dama. Już dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia.
kawa…
Dzień dobry 🙂 Dlaczego informacje meteo dziś takie skąpe? Pada ta kawa czy sypie? Zimna czy ciepła? Silna, słaba czy umiarkowana?
No, ale dzień na blogu od kawy zacząć tak czy owak przyjemnie. 🙂
druga kawa…
Nie wiem, Bobiku. Mokra. Okropnie jestem śpiąca. Czytałam „Stulecie detektywów” Thorwalda do skowronkowej godziny i ledwo się tlę 😉
Dawno już żadnego Bergmana nie oglądałem („Fanny i Aleksander” w ogóle), ale pamiętam, że kiedy mi się to zdarzyło ostatnim razem, pomyślałem sobie: ten facet miał szczęście (i publiczność tyż), że się urodził w odpowiednim momencie, nie za wcześnie i nie za późno. Dziś już chyba nikt by mu nie dał forsy na zrobienie takich filmów. I widownia chyba coraz mniej jest skłonna przyjąć choćby minutę, w której „nic się nie dzieje”. Przy tym to dzianie jest rozumiane bardzo dosłownie – żadna tam psychologia, przeżywanie i babranie się w wątpiach. Kolejny trup ma być, albo kolejny wybuch.
Kiedy obejrzę pod rząd jakiekolwiek dwa filmy kręcone, powiedzmy, w latach 60-tych i pod koniec 90-tych, to zwykle uderza mnie, jak przyspieszyło tempo akcji. Nawet w jakimś przeciętnym, niezbyt ambitnym kryminale starszej generacji są takie momenty, że bohater wyraźnie główkuje, ma stany uczuciowe, albo po prostu siedzi i pali papierosa, a w tle leci dramatyczna muzyka zapowiadająca, że wkrótce coś się stanie. Jeżeli wśród moich współwidzów jest jakaś „dzisiejsza młodzież”, gdzieś po 30 sekundach takiego zatrzymania akcji zaczyna się kręcenie, posykiwanie i narzekanie na nudę. No bo jak nie ma wybuchu, to chociaż coś śmiesznego by dali.
Nie to, że siedzę na kanapie i mam za złe dzisiejszym czasom. One i tak zawsze są, jakie są, 😉 Tylko to po prostu nie są czasy dla Bergmanów.
pierwsza kawa jest już wspomnieniem, takim wystudzonym, bez emocji, bez historii…
chociaż… gdyby nie ona, nie byłbym w stanie zrobić sobie drugiej 🙄
Bo teraz od takich momentów zadumy czy przygotowania się są przerwy na reklamę
Rozumiem, Haneczko. Od tych „Stuleci…” Thorwalda nijak się nie da oderwać, póki nie nastąpi ostatnia strona. Przysługuje Ci dziś dodatkowa porcja wzmocnionej kawy. 🙂
Foma, ale w reklamach też musi być action, i to w dużym kondensacie. 😉
nie wiem, nie oglądam
Kawa mi już niepotrzebna, obudziłam się ❗
Bobiku, koniecznie zobacz ❗ To niesamowity film ❗ Jeden z tych, od których jesteśmy z panem mężem uzależnieni. Pierwszy raz, lata temu, na Konfrontacjach. Potem już tylko w TV, ale magia działa za każdym razem. Wczoraj też oglądaliśmy, maniactwo i tyle 😀
Sama jestem ciekawa jaki byłby/jest odbiór tego filmu przez młodzież. Zapytam studentów, tych którzy ogladali i namówię do ogladania tych, którzy tego jeszcze nie zrobili. W zasadzie powinni to widzieć, bo mają przedmiot pod tytułem „Film”. Zapytam też kolegę, który ten przedmiot prowadzi. Ja sama przeżywałam momenty prawdziwej grozy. Mimo, że wiadomo film i do tego oglądany nie w ciemnej sali kinowej, ale u siebie na kanapie obok radosnej choinki.
haneczko,
teraz sobie uświadomiłam, że to nie jest film, który się „ogląda”, w ten film się „wchodzi”. Czy Ty też to tak odbierasz?
Gorzej, jotko, on wsysa i wciąga. Oczu nie można oderwać, ani w ogóle niczego. Nasze młode odbierają podobnie jak my, od action mają rower, siłownię i inne takie 😉
Noo… Muszę się, jak widzę, do czegoś przyznać. Ja filmoman jestem dość taki sobie, w związku z czym nie posiadam w domu żadnego urządzenia odtwarzającego. 😳 Jak się zdarzy, że coś ciekawego idzie w kinie, w telewizji, u znajomych, to z przypadku oglądam, a jak się nie zdarzy, to mi do głowy nie przyjdzie, żeby samemu się o coś postarać. 😳
Starowieyski dzielił ludzi na czytaczy i patrzaczy. To ja się chyba urodziłem jako czytacz i do dziś mi nie przeszło. 🙄
Młode młodemu nierówne. Studenci kierunków humanistycznych w ogóle się nie liczą jako współczesna młodzież. Za dużo ze starociami różnymi mają do czynienia.
Studenci ściśli teoretyczni są formą przejściową, a dopiero na takich kierunkach jak ekonomia albo przyspieszone kursy wod-can-gaz-CO zaczyna się być prawdziwą współczesną młodzieżą. 😉
Bobiku,
ten film nie jest ani dla czytaczy ani dla patrzaczy. Nie potrafię powiedzieć dla kogo. W to trzeba po prostu wejść. Jakby powiedział Choromański: „w rzecz wstąpić” …
prawdziwą współczesną młodzieżą zaczyna się być różnych takich marketingach i innych byznesach 🙁
Jotko, ja nawet nie o tym czy innym konkretnym filmie. Tak się tylko usprawiedliwiam (bo jak najbardziej film jako taki należy dla mnie do kultury), że nie oglądałem różnych rzeczy, które by znać wypadało, bo nigdy mi nie starczyło determinacji na zainstalowanie sobie sprzętu.
Wiem, niektóre rzeczy można i z komputera, ale to średnia przyjemność.
jotko,haneczko,szla pelna wersja w jednym kawalku ?
masz Bobiku racje z ta szybkoscia filmow,kiedys mozna bylo spokojnie w kinie posiedziec i poogladac w spokoju,teraz nim
znajdziesz swoj fotel film juz sie konczy 8) 😉
W jednym kawałku, ponad trzy godziny. TVP Kultura nie robi przerw na reklamy. Jeżeli macie w tej Germanii szanse zaabonowania tej stacji, to zdecydowanie warto. W chłamie zwanym telewizją jest to perełka.
Oj tak, „Fanny i Aleksander” to jest absolutny must see. Podzielam uzależnienie Jotki od tego filmu. Nie twierdzę, że oglądam raz w tygodniu, ale przynajmniej raz na rok do niego wracam. Pamiętam, że po raz pierwszy musiałam zobaczyć jakieś urywki jako dziewczę dwunasto, może trznastoletnie. W mojej pamięci utkwiły wtedy pojedyncze obrazy – teatrzyk lalkowy dzieci, wyraz twarzy ich matki, spoglądającej przez okno i czeszącej włosy (była już wtedy żoną biskupa), jakiś pejzaż z piękną skandynawską przyrodą. Coś mnie w tym filmie zafascynowało, choć jeszcze za wiele z niego zrozumieć nie mogłam. Teraz jestem szczęśliwą posiadaczką „FiA” na dvd, nie jestem skazana na miłosierdzie publicznej TV i mogę się zanurzyć w tę historię, kiedy chcę. Lubię oglądać bez lektora (a czasem i bez napisów), żeby słyszeć język oryginału i jakoś wsiąknąć w tę narrację, bo chociaz szwedzki rozumiem tylko trochę, raczej niewystarczająco, żeby podążać za rozmową, to wszelkie subtelności są tam i tak zawarte w obrazie. Rzeczywiście, jest w tym filmie coś uzależniającego.
No i mam sobie wreszcie kupić jakieś dividi po to, żeby popaść w uzależnienie?
Do czego Wy mnie namawiacie?! 😯
Do najgorszego, jak zwykle. W końcu już ustaliliśmy oficjalnie, że jesteśmy bandą chuliganów 🙂
A, jak tak, to namówcie mnie jeszcze, żebym sobie kupił jakąś butelkę na wieczór. 😆
TYlko nie medoca, bo znowu kogoś rozpuścisz w niebycie 🙂
Bobiku, czuj się namówiony 😀
Ja się namówiłam na Dębowe Mocne, jakoś pasuje mi do detektywów 😉
Nie musisz kupować. Dzisiaj wieczorem stawiam szampana. Mój syn kończy czterdzieści lat. Wprawdzie nie wiem, jak i kiedy on to zrobił, ale są na to „papiery” 🙂
Akurat nie mam pod łapą ani detektywów, ani chirurgów (do nich to by chyba pasował czysty, dezynfekcyjny spiryt), więc pewnie się znowu skończy na Argentynie. 🙂
Na zielonej Argentynie, gdzie strumieniem malbec płynie… 😀
O, Łajza, nie zauważyłem szampańskiej propozycji Jotki. No to będzie i szampan, i Argentyńczyk. Od przybytku głowa nie boli, przynajmniej nie przed następnym dniem. 😆
Ja tez ogladalam F i A co najmniej dwa razy – raz w kinie (wersja krotsza) i co jajmniej raz w tv (wrsja dluzsza). Bylo to wiele raz temu i tak! – mozna to ogladac cp pare lat – jak Rome czy Amarcorda. Teatr lakowy i sceny zimy – jak najbardziej zapadaja w pamiec.
Sama wczoraj obejrzalam cos strasznie depresyjnego, z rosnaca wsciekloscia na Watykan. Byl to dwugodzinny program napisany i prowadzony przez D. Attenborougha o preludnieniu i trendach demograficznych , uswiadamiajac sobie nagle z przerazenuem, ze kiedy bylam bodaj w drugiej klasie podstawowki, to uczono nas, ze na ziemi zyje niecale 3 miliardy ludzi, za 3-4 lata bedzie nas pelne siedem miliardow, a za 40 lat – ponad 9 miliardow.
A juz w tej chwili 1.8 miliatdow nie ma latwego lub nie ma wcale dostepu do czystej wody.
Byl tam jeden optymistyczny akcent – w jednym stanie Indii i w Rwandzie (60 procent parlamentyu stanowia kobiety) gdzie osiagnieto zerowy przyrost naturalny – dzieki nieogranioczonemu dostepowi wszystkich kobiet do srodkow antykoncepcyjnych, w tym wszczepianych co piec lat kapsulek.
Potem 🙄 nie moglam zasnac 🙄 martwiac sie o co z nami bedzie 🙄 🙄 🙄
A nawet przeciez dzieci nie mam! 🙄 🙄 🙄
Jotko, oni to robią po cichu i znienacka 😉
Sorry za liczne literowki – z rana gorzej widze.
Czasem bardziej się martwię o resztę żywego, niż o ludzi.
O reszcie zywego tez bylo sporo, haneczko – przecie to Attnborough, ktory sie przyznal w tym programie, ze jako mlody dziennikarz wolal petac sie po dzungli o podpatrywac zwierzyne niz miec do czynienia z ludzmi. 😆
Argentyńczyk ok, Kalifornijczyk też ok. Tylko żeby nie był Portugalczyk, bo wykorzysta i porzuci…
My, zwierzyna, mamy trochę inną perspektywę. Dla nas w gruncie rzeczy ludzie są zwierzyną do podpatrywania. 😉
Z Portugalczyków należy korzystać na miejscu, w Portugalii. Źle znoszą transport. 🙄
Foma, Majakowski w „Lazni” bodaj mowi: pomatrosit i brosit (od „matros” – marynarz)
Z perspektywy zwierzyny mogę powiedzieć, że u nas kwestię rozrodczości w prosty sposób reguluje dostęp do surowców. Znaczy: nie ma wody, nie ma trawy albo innej strawy – rozmnażamy się mniej intensywnie, albo przestajemy całkiem. Z czego wynika, że ludzie wciąż jeszcze mają nadmiar, bo gdyby mieli poważny niedobór, to natura już by sprawę dawno załatwiła. 🙄
No, nie powiem, tu i ówdzie jacyś ludzie pukają się w głowę i próbują się samoograniczyć w porę, żeby natury nie fatygować. Ale większość ludzkości, jak wynika z moich doświadczeń, ma zwyczaj pukania się dopiero wtedy, kiedy zęby już bardzo głęboko wbite w ścianę.
Moja rybki w akwarium, zanim zostaly samowolnie skonfiskowane, to tez mialy zwyczaj przestawac sie rozmnazac po osiagnieciu jakiego pulapu na litr wody. Albo dostawaly jakiejs zarazy i trza bylo wode barwic na niebiesko.
Czasami sam regulowalem populacje w sposob nader ekologiczny stracajac z pomoca brata cieeeezkie wieko (wraz z elektrycznym oswietleniem) z poltonowego zbiornika.
Eeeech, rybki! Dobre byly, swieze! I po podlodze tak fikusnie skakaly!
Nie uwierzycie, ale zadzwonila do mnie jakas firma prawnicza specjalizujaca sie w wydowbywaniu odszkodowan po wypadkach. I zapytala czy nie nalezy mi sie czasem jakie odszkodowanie.
Nie uwierzylibyscie jakie ja znam slowa wulgarne i plugawe, chowane specjalnie dla prawnikow na takie wlasnie okolicznosci. 😯
Heleno, chyba się sfrajerzyłaś. Należało natychmiast zakwalifikować przejścia z Twoim B. jako ciężki wypadek i napuścić tych rekinów, żeby wyszarpali odszkodowanie od kogo trza. 🙄
No, moze, zwazywszy, ze ide wlasnie do banku aby zasilic z pomoca modlitwy moje biezace konto przed poniedzialkowa dostawa i instalacja nowego bojlera.
Heleno, na znanie nic nie można poradzić, ale chyba nie używasz 😯 publicznie 😯 😯
Świadom konsekwencji prawnych i towarzyskich, oświadczam z całą mocą, że za konsekwentne nieużywanie przez Helenę nie dam sobie łapy uciąć!
Ani nawet pazura opiłować. 😆
Tak podejrzewałam, Bobiku, tak podejrzewałam 😆 😆 😆
Jak mieszkalam w Nowym Jorku, to na okladkach ksiazek telefonicznych reklamowali sie bialo-uzebieni prawnicy od odszkodowan. Ale zeby dzwonili po okolicy, to jeszcze mi sie nie zdarzylo. Co prawda, to byc moze dlatego, ze jestesmy na „do not call list”, ktora minimalizuje liczbe takich telefonow.
„Fanny i Alexander” to rzeczywiscie swietny film. Mnie, gdy go pierwszy raz ogladalam, zaraz przywiodl na mysl „Davida Copperfielda”, tyle ze juz po Freudzie i po Jungu, z calym bogactwem symboli (zwlaszcza ten zydowski mistycyzm). Moze wlasnie dlatego w ten film tak sie wchodzi, jak napisala Jotka. Podobne w tonie sa inspirowane Jungiem i Campbellem powiesci kanadyjskiego pisarza, Robertsona Daviesa, zwlaszcza, ze w tych powiesciach przewija sie takze zafascynowanie teatrem, i opisy prezbiterianskiej wersji protestantyzmu przywiezionej do Kanady ze Szkocji. A co do tradycyjnego szkockiego prezbiterianizmu, to najlepiej go podsumowala pewna znajoma Szkotka, gdy powiedziala, ze w domu jej babki, gdzie sie wychowala, nie bylo ani jednego lustra (zeby nie oddawac sie grzechowi proznosci).
Dzień dobry! Albo raczej dobry wieczór bo już prawie ciemno!
Fany i Aleksander jest wspaniały, w ogóle Bergman jest wspaniały, a mój ulubiony to chyba Tam gdzie rosną poziomki, który widziałam wiele razy.
Bobiku, może zamiast DVD wystarczy ci kabel którym można połaczyć komputer z telewizorem? też działa. Wybór klasyki kina na DVD jest teraz naprawdę imponujący. Podczas świąt obejrzeliśmy np cztery starocie z Audrey Hepburn. Bardzo miła zabawa.
Co do filmów „do myślenia” to jednak na szczęście jeszcze się zdarzają, jak ostatnio wspaniała Wątpliwość ( Doubt) z Meryl Streep. Jak ktoś nie widzial to polecam!
Żono sąsiada, jak miło Cię widzieć 😀
Kabel do telewizora to bardzo dobre rozwiązanie, też tak oglądamy 🙂
Niektorzy Szwedzi to byli po Freudzie zanim sam Freud wiedzial, ze jest Freudem. Taka „Panna Julia” na ten przyklad. Tam od Freuda az burczy, od pierwszej sceny (z kotka w cieczce), a jeszcze go nie bylo. Bergman zreszta wystawial bardzo slynna inscenizacje PJ w teatrze.
Ach, Ludy Polnocne!
Temu facetowi od odszkodowan po wypadkach powiedzialam, ze jego firma jest nieetyczna i nie poszlabym do niego jakby mi po wypadku rozbil biwak pod drzwiami. Ciekawe ile razy dziennie musi tego wysluchac.
Good luck, Heleno, przy tlumaczeniu temu prawnikowi od odszkodowan, co oznacza slowo „nieetyczne”… Pewnie dlatego splywa po nim, jak po kaczce, gdy tego na okraglo w roznych wersjach slucha.
„Panna Julia”, jak najbardziej freudowska. Ale to na pewno i dlatego, ze tak naprawde pamietamy pare postaci z przeszlosci, a oni przeciez sie razem kapali w tym samym czasowo-umyslowo-doswiadczeniowym sosie. Ciekawe, ze Jung byl z kolei bergmanowski przed Bergmannem (syn pastora kalwinskiego, matka schizofreniczka, slyszaca glosy, ciagly konflikt miedzy rodzicami).
Z tymi północnymi pre- freudystami to bardzo trafne. Byz może na tym polegał własnie geniusz Freuda, że potrafił wypreparować z ducha swoich czasów swe teorie, które tak sie spopularyzowały że teraz już prawie każdy uzywa terminów podświadomość czy libido, niekoniecznie nawet wiedząc dokładnie o co chodzi.
Dzieki Bogu, nie miałam nigdy do czynienia z prawnikami od odszkodowań. Natomiast inni akwizytorzy telefonują do nas z uporem godnej lepszej sprawy. Mój znajomy jak jak tylko się zorientuje , że to akwizytor, uprzejmie mówi, „prosektorium , słucham” podobno działą
Ciekawe, jak rozpoznać akwizytora po dzwonku telefonu 🙂
U nas mozna rozpoznac wiekszosc z nich, jak sie ma „caller ID”, czyli ujawnianie numeru dzwoniacego. Zwykle akwizytorzy maja numery zaczynajace sie od 800 i 900, przynajmniej u nas. A prawnikow od odszkodowan nazywa sie potocznie „ambulance chasers”, co dobrze obrazuje, w jakich sytuacjach widze okazje dla siebie.
Masz racje, Zono, ze terminy freudowskie (a i jungowskie w bardziej ograniczonym zakresie) funkcjonuja juz w popularnej kulturze bez odniesienia do swoich zrodel. Ciekawe, czy terminy wspolczesnej psychologii tez z czasem wejda pod strzechy. Wlasnie nasza telewizja publiczna w Bostonie zrobila bardzo dobry szesciogodzinny film pt. „This Emotional Life”, starajacy sie w przystepnej formie wytlumaczyc sporo w tej dziedzinie (raczej z nastawieniem na neurofizjologie mozgu niz psychoanalize, ale przeplatany przykladami z zycia zwyklych ludzi).
Tu znalazlam link do tej serii, i rzeczywiscie – duzo z tych pojec jest juz chyba w zakresie wspolczesnych slow uzywanych na codzien:
http://www.pbs.org/thisemotionallife/topics
Ambulance chasers – to bardzo dobre i chyba slyszalam tez i tutaj ten zwrot.
Pare tygodni temu moja Mama opowiadala mi z oburzeniem, ze dostala list zaczynajacy sie od slow: Dear Maya, ukonczylas 85 lat i pewnie martwisz sie, ze jak wybije twoja godzina, czy twoje dzieci bedzie stac na pogrzeb….
Byl to miejscowy zaklad pogrzebowy, ktory proponowal jakies ratalne splacanie przyszlych kosztow pochowku.
Mama odeslala ten list z adnotacja, zeby sie martwil wlasnym pogrzebem, a w jej nosa nie wtykal.
Bardzo byla tym przejeta, i zaczela sie smiac dopiero jak ja namowilam i nauczylam ja ladnego i troche niecenzuraklnego odeslania z kwitkiem jak jeszcze raz jej ktos zlozy taka propozytcje… Nawet sobie zanotowala, zeby nie zapomniec. 😯
To swietna seria – widac.
Szkoda, ze nie bylo takich „za moich czasow”. Trzeba bylo szukac odpowiedzi w literaturze, a to nie zawsze na zdrowie wychodzi…. niestety.
pamietacie ?
http://www.pantuniestal.com/2007/12/08/etykiety-z-serkow-topionych/?lan=english
niezle wspomnienia!!!
http://www.pantuniestal.com/category/kolekcja/?lan=english
😀
Rysiu 😆 😆 😆
Jest tam lista roznych kolekcji, w tym makatek z roznymi sentencjami . Najbardziej podobala mi sie ostatnia: wyhaftowana maszyna do naczyn z napisem: Gdy zmywarla sama zmywa, Gospodyni odpoczywa.
Wyobrazam sobie co nasze chlopaki (szeroko pojete) z blogu by powymuslali!
Np:
Jesli zona nie jest bita
nie podejdzie do koryta!
Rysiu, jadłam to, świadomie i dobrowolnie 🙂 Jej, jaka ja już jestem zamierzchła 😯
Heleno, rozwijasz się 😆
Heleno,makatki sa swietne!!!
„gdy zona jest wesola jak gotuje
to mezowi dobrze obiad smakuje” 😆
haneczko,ja tez,jedno i drugie 😆
Żona nie jest bita ! 😈
Rysiu,
cudne! Wysłał link mojej Zosi, która jako sie projektowaniem opakowań zajmuje zawodowo. Jeszcze nie obejrzała, bo aktualnie znowu coś projektuje, ale na pewno sie zachwyci!
Swoją drogą zawsze mnie zdumiewaja ksiązki, które kupuje moja córka, poswięcone np. projektowaniu etykiet na puszki z miesem lub butelek z czymś tam. Opasłe tomiska!
Moniko, ciekawy link, przejrzę później, bo teraz musze iść grac w scrabble, a potem uporac sie z góra prasowania!
Proszę nie wspominać przy mnie o prasowaniu 🙄 Półka mi się skończyła 🙁
Wrzuciłam do ulubionych 🙂 Małe bardzo lubiły „Ali Babę i pasterza” 😀
Samo zycie, Zono. 🙂 To u nas mozna ogladac z internetu, ale nie wiem, czy poza USA sie otworzy (choc zasadniczo powinno, bo z bezplatnej telewizji publicznej, a raczej – platnej ale z datkow dobrowolnych)
Etykiety i makatki cudne, Rysiu! 😀 Cala historia zapisana w opakowaniach. Nic dziwnego, ze Zosia Zony to studiuje. Orhan Pamuk uwaza, ze w powiesciach najciekawszy jest opis codziennych przedmiotow z innej epoki…
O, widzę, że pod moją nieobecność różne ciekawe rzeczy leciały. Zjem tylko kolację i zaraz się tym makatkom zacznę dokładniej przyglądać. 🙂
Chętniej zwracamy
po obiedzie mamy…
Bliżej w zaświaty
po obiedzie taty…
Spożyj naszą zupę
a wnet padniesz trupem…
Porcja flaczków już podana.
Zaraz, a gdzie nasza mama…?
Tutaj dobrze odżywiamy,
obok tanio zaś chowamy…
da capo…
vesper, akwizytor zawsze dzwoni trzy razy…
Co ja ugotuję
każdego otruje.
Co mama usmaży…
… lepiej trutkę zażyć.
Co babcia upiecze…
… powieś się człowiecze.
Co tata wypije
pójdzie tylko w szyję.
Są chłopaki 😆
Gdzie dobra żona stale na składzie
mąż się po obcych wyrach nie kładzie.
Pamiętaj rozchodzie o tem,
żyć z przychodem jak pies z kotem!
Gdy mąż żonie daje w ryja,
szczęście wszystkim w domu sprzyja.
Kiedy żona męża pierze,
wszystko w domu czyste, świeże.
co szczeniak może wiedzieć o instytucji małżeństwa? 🙄
Tyle, ile się dowiedział z makatek. 😀
makatki traktują o starym małżeństwie
No właśnie. 😀
By stare małżeństwo problemów nie miało,
najlepiej by wcale się nie spotykało.
Co chcesz dziewczę na kolację?
– ciebie oraz deflorację…
Może zimna woda wszystkim zdrowia doda,
jednakowoż kurczy i w tym jest przeszkodą…
W czystej pościeli
we trzech dziewczę wzięli
a jak skończyli
długo się leczyli…
Żono: gdy mąż do dom przyprowadzi młódkę,
pomnij, że najlepiej trzymać pysk na kłódkę.
Mężu: gdy chcesz żonie sprawić radość czystą,
zamknij ją w pokoju z młodym kulturystą.
ani przed ślubem, ani po, tylko na samą ceremonię, a potem na jubileusze. to jest myśl! zdaje się, że w Japonii już to od lat praktykują…
Radość gości w domu wciąż,
gdy przepija wszystko mąż.
Kto grosza nie szanuje…
… pewnie w euro zarobkuje.
O rany, poplakalam sie ze smiechu czytajac i chyba musze wypic.
Powaznie mysle o haftowanium aby ktras z tych snetencji zawisla w kuchni.
UFF, scrabbla przegrałam, ale prasowanie odrobiłam!
U mojej teściowej wisiała taka makatka:
„Dobra żona tak gotuje, że meżowi to smakuje”
Nie wiem dlaczego, ale okropnie mnie to denerwowało…
U jednej z moich ciotek wisiała makatka z napisem „zgoda gości w domu wciąż, gdy pomaga żonie mąż”, a obrazek przedstawiał żonę przy garach tudzież męża siedzącego obok na krześle i z szerokim, pomocnym uśmiechem grającego na gitarze. 😯
Radośnie świekrze upływa życie,
gdy syn dokopie co dzień kobicie.
Zacnej teściowej nie pęknie zajad,
jeśli zięć co dzień obrywa w jaja.
Dobrze pamieta skarcona zona
Jak raz jej zupa byla za slona
Kiedy chlop w domu smazy kotleta
Babie zachciewa sie paryteta.
Heleno, gratuluję 😯
Jeszcze trochę, a i ja się złamię, a wtedy 😕 😳
To już lepiej dobranoc 🙂
😳
Też jestem wstrząśnięty, a nawet nieco zmieszany. 😯 😛 😆 🙄
Chuligaństwo okazuje się bardziej zaraźliwe od świńskiej grypy. 😀
Chyba najpierw sobie chlapnę dla uspokojenia, zanim sam dalej zacznę rymować. 🙄
Bo nikt Wam tak, Madrale, nie zazdrosci jak ja. Az mnie w sercu kluje czasami. 😳
Ostatnia chwila aby wyjsc po alkohol naprzeciwko.
Uff,przełknąłem, przemyślałem, przepracowałem i teraz mogę Helenie coś zadedykować 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=nRX6rbHDftw
Co masz wypić dzisiaj, wypij jak potrafisz,
może jutro z rana nagły szlag cię trafi?
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje,
a kupa szmalcu niezwykle raduje. 😀
Męża w domu nie staje,
żona wszystkim daje…
Strzeż się chorób „W”!
Patrz, z kim kładziesz się do snu!
Od wódki rozum krótki,
za to nikną smutki!
Od piwa głowa się kiwa,
humoru za to przybywa…
Ze zdrową prostatą
możesz zostać tatą…
Lepiej zrób to własnoręcznie,
niż masz słuchać wciąż: nie męcz mnie…
zeen ❗ 😀
haftujcie dalej wy z talentami
ja w kierunku spania
brykam powoli
🙂
Wielką i piękną cnotą oszczędność,
lecz stracić cnotę jakaż przyjemność…
Moniko,Pamuk w „nazywam sie czerwien” opisuje swietnie
przedmioty i klimaty-wspaniala ksiazka 🙂
Piekna dedykacja, Piesku. Zwlaszcza, ze nawiazuje do najmadrzejszej ze wszystkich ksiag biblijnych – Koheleta, do ktorej wracam i wracam, jak kiedys do Piesni nad Piesniami. 😆
Heleno, a do swojej poczty czasem wracasz, czy też zostawiasz ją leżącą odłogiem? 😉
Od wina się przypomina:
ja bym go, takiego syna…
Od jednej porcji martini
się myśli: ja bym tej świni…
Od łyków dwóch taty z mamą
jest jasne: ja bym tym chamom…
Od rumu (tu dodać colę)
jest spoko: ja to…
Koniecznie obejrzyjcie te filmiki:
http://www.youtube.com/watch?v=_RGBOf3Xt-A
http://www.youtube.com/watch?v=JzVs2ROVMhA&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=XwXQwOAd-PQ&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=XwXQwOAd-PQ&feature=related
Dobry wieczór 🙂
Bobiku, trafiłam do poczekalni, otworzysz drzwi?
Kto jest pilny, pracowity tego kocha Bóg,
no i co mu z tej miłości, jak wciąż pada z nóg…
Nie wiem, czy zauważyliście, że my tu cały czas tego szampana od Jotki pijemy. To ja bym w związku z tym wzniósł toast, który chyba nie tylko Jotce i jej progeniturze spasuje – na pohybel upływowi czasu! Na pohybel niezauważalnemu starzeniu się dzieci! Na pohybel wszystkiemu, co robi nas starszymi, niż jesteśmy w naszym własnym wyobrażeniu! 😉
Trochę jestem zawiana 🙄
kto rano wstaje zawiany,
ten pił chyba wczoraj
skubany…
Dzień dobry 🙂 Ja jestem zawiany nie jakieś tam trochę, tylko po same uszy, albo i powyżej. W Niemczech, podobnie jak w Anglii, panuje katastrofa żywiołowa, czyli śnieg pada. 😀
Dla mnie osobiście oznacza to, że ogród coraz ładniejszy, a wokół karmnika ruch jak w lipcowej Florencji.
Przed chwilą zbójecka szajka takich ciemnoszarych gila pogoniła. 👿 Chyba muszę im wygłosić jakieś kazanie na temat zasad etycznych i powołać się na obowiązujący regulamin. 🙄
Wniosek z wczorajszego wieczoru:
Kto czyta makatki,
jest piękny i gładki. 😆
„makatka jako papier ścierny” – wskaż na przykładach trafność tej tezy
Teresko, bardzo Ci serdecznie dziekuje za podrzucenie tych materialow. Obejrzalam i… nie wiem co o tym myslec. Nauczylam sie byc bardzo sceptyczna wobec tych cudownych ozdrowien, zwlaszcza kiedy ida wbrew wszystkiemu czego lekarze nauczyli sie o chorobie w ciagu ostatnich stu lat, bo sledze postepy w badaniu i rozumieniu SM od kilkudziesieciu lat i wiele juz bylo falszywych nadziei – wystarczy przypomniec sobie kwestie beta-interferonu (roczna kuracja w granicach 20 tysiecy dolarow), ktory u NIEKTORYCH pacjentow wywolywal chwilowa poprawe, ale po roku- dwoch choroba wracala with vengence – w formie ostrzejszej, szybciej postepujacej niz przedtem.
Dlatego wydaje mi sie, ze nalezy poczekac na i wiecej badan i lepsze przyjrzenie sie metodzie Zambniego przez neurologow i innych naukowcow medycznych. Jego pierwsza praca ledwo sie ukazala i te nileczne recenzje jakie sie ukazaly po jej opublikowaniu zwracaja uwage na powazne bledy metodologiczne badacza.
Ale byc moze krytycy nie maja racji. Bardzo bym chciala aby nie mieli i nawet jesli Zamboni zle swe badania kliniczne udokumentowal, to jednak cos jest w tej metodzie.
Zauwazylam tez czytajac wypowiedzi Zamboniego i ogladajac nadeslany program, ze metoda angioplastii nie odnosi skutkow u osob z zaawansowana choroba – wszyscy jego pacjenci maja SM nie dluzej niz 10 lat – to sa zaledwie poczatki strasznej drogi. Moja E. zmaga sie ze stwardnieniem rozsianym od ponad 35 lat, jej stan jest bardzo zaawansowany i choroba poczynila w organozmie nieodwracalne spustoszenia. Ale dobrze byloby gdyby metoda Zamboniego okazala sie byc dobra terapia dla innych, mlodszych stazem pacjentow.
Pazywiom, uwidim.
Dzieki Ci, Kochana.
Bobik, ach Bobik,
Mi powiedz skąd Ty, Bobik,
masz tyle wdzięku w sobie
I urok, szarm i szyk?
Choć się nie znamy wcale,
utwórzmy cyber parę
choćby na dzionków parę,
choćby na kilka chwil!
Z poważaniem,
zawiana śniegiem Tina
hau, hau
Przed chwilą rozmawiałam z córaskiem, elegancko, bo na biało, odciętym od świata. Szkoda niewielka, bo nigdzie się nie wybiera, ale mówi, że Walia zasypana powyżej uszu.
Tu sypie i wieje, jechałam do pracy z łopatą 😉
Tak sie rodzi moi mili
od słowa do słowa
inteligent, w którym się tli
mądrość makatkowa…
O kurczę, psie kobiety do mnie piszą! 😳
Tak się zacukałem, że na chwilę mi mowę wiązaną odjęło! 😆
Helenko,
ja bym do Profesora napisała… Tobie też życzę 🙂 Ciekawa jestem co by Ci odpowiedział, bo nie wątpię że się odważy 😀
Płynie mądrość płynie
po polskiej krainie
i makatka w głowach
nigdy nie zaginie… 🙄
Do mnie najczęściej pisze Pan Rachunek
Akurat on w tym programie byl bardzo elokwentny i nie mam do niego „fachowych pytan” bo nie jestem medycznym naukowcem (ani zadnym innym, niestety 🙁 ). Ale bardzo mnie interesuje co o jego poszukiwaniach sadza koledzy po fachu, jak je oceniaja. I to zapewne juz wkrotce uslyszymy. 😆
cieplej 🙄 tylko -2°
wieje sniegiem za to bardzo
ze spaceru nic nie bedzie
Ten Pan Rachunek to w ogóle dość ożywioną korespondencję prowadzi… 🙄 🙁
co mozna robic?
posprzatac 😛
czytac 😆
gotowac 😀 😆
cieszyc sie sobota 🙂 😀 😆
widze ze haneczka i Bobik tez w kregu znajomych Panstwa
Rachunek 😉
Na Pana Rachunka jest tylko jedna metoda, ktorej on sie boi- a la poubelle!
Rysiu, jestes pewny, ze sie nie przejezyczyles i napisales „posprzatac” zamiast „pobalaganic” albo „porozrzucac” ?
Posprzątanie jest pojęciem z zakresu rzeczywistości płynnej… 🙄
niestety,Heleno,niestety
ale slowa pobalaganic ma wiecej uroku 🙂
urocze!!!
http://icanhascheezburger.files.wordpress.com/2010/01/dailysquee-caption-contest.jpg?w=500&h=391
WOSP: Jakie szatany beda tam czynne
http://www.rp.pl/artykul/417162_Radny_nie_chce_KATowac_dzieci.html
Wygląda na specjalistę od bałaganienia 😆
Zwykły brak pomyślunku. By ten zespół ogłosił, że jest KATolicki i by sprawa była z głowy. 🙄
Zgadza sie. Marketing zawinil.
Oj dana dana
nie chcą szatana
a świat realny jest nienormalny
od rana…
Szatan czycha na każdego białostoczanina
katolickim młotem przegnać trzebaby gadzinę…
Oj dana dana
msza odprawiana
a WOŚP rzucony jest z każdej strony
na kolana…
Bardzo sluszne sentymenty, Kolego zeen.
Tez bym tak to ujal gdybym umial. 😈
Bobiku, czy spotkałeś kiedyś leśnego mopsa? (przed programem o mopsie jest reklama): http://www.youtube.com/watch?v=ju5UHIvd3sE
Mam nadzieję, że szampan smakował.
Teraz wybieramy się na bal przedsiębiorców do hotelu oddalonego od naszego domu o 3 – 4 kilometry. Sypie tak, że na wszelki wypadek zarezerwowaliśmy pokój. W ciągu nocy może nasypać tyle, że wiejskie drogi mogą być kompletnie nieprzejezdne.
Spotkalem kiedys goscia, ktory sie przedstawil jako der wilde Waldkatz. Opowiadalm ze roszarpal na sztuki tego kretyna, ktory chcial my rogi do lba przykleic i skompronitowac przed innymi Katzami. Wcale mu sie nie dziwie. 😈
Leśnego mopsa nie mogłem spotkać, bo do tego Nadrenia-Westfalia musiałaby najpierw wprowadzić do inwentarza prawdziwe lasy, a nie to, co się tu lasami nazywa. Ale codziennie obserwuję skutki działalności mopsa polnego (Feldmops), który wypłoszył z okolicy niszę ekologiczną buraków cukrowych, spustoszył uprawy Volkswagena i drastycznie zredukował wydajność z bażanta. 😯
Oferta specjalna! Tylko dziś! Wiążąco odpowiadam na pytanie, gdzie się podziały niegdysiejsze śniegi ❗
Jak się raz zacznie na jutubie z Loriotem, to skończyć nie można. 🙂
Jeszcze dwa linki wrzucę, bo a nuż się ktoś z nich tak jak ja do łez uśmieje. 😆
http://www.youtube.com/watch?v=0aSRveZTtw4&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=jI6UWf46hN0&feature=related
Beato,Bobiku !!!!
http://www.youtube.com/watch?v=BHaW-KxA0sg&feature=related
to dla Pani Kierowniczki (i innych tez)
http://www.youtube.com/watch?v=1C8b3paSp3Y
😀
i jeszcze moze to
http://www.youtube.com/watch?v=lliHC7QSiG8&feature=fvsr
😆
Mnie też wciągnęło w tubę na dłużej za Loriotem, chociaż wydawało mi się, że widziałam już prawie wszystko. W najbliższą środę nasi studenci odegrają w ramach podsumowania jednych z zajęć Feierabend, Das ist Ihr Leben! i Das Frühstücksei 😉
Rysiu, Hustensymphonie wrzucałam u p. Kierowniczki, kiedy rozmawialiśmy o osobnikach kaszlących i szeleszczących na koncertach 🙂 Pychota. Próbowałam znaleźć na tubie skecz, w którym L. przybywa na koncert do filharmonii i najpierw zawiesza się pomiędzy rzędami (próbuje przeleźć górą, bo się pomylił), a potem biedzi się z szeleszczącym cukierkiem. Niestety chyba nie ma. Fajny jest też ten, w którym dyryguje do lustra 😆
A na inne pytania też wiążąco odpowiesz Bobiku?
Na jedne wiążąco, na inne niewiążąco, na jeszcze inne rozwiąźle… 😉
Zwięźle, rozwiąźle, ale niewiążąco. To dopiero dyplomata.
W końcu nie tak dawno pełnił funkcję psambasadora Pani Kierowniczki.
Mam zwięzłe pytanie. Dojadę jutro do roboty, czy nie dojadę 😯 ?
Zależy czym. W razie wątpliwości, możesz rzucić monetę.
Zdeterminowanym panem mężem 😆
A moja Stara probowala wlasnie wyniesc smiecie do smietnika, znajdujacego sie w odleglosci 10-12 metrow od naszych drzwi. Ale podworko jest tak oblodzone, ze choc skradala sie bardzo ostroznie, wykopyrtnela po przejsciu 2 metrow, a tak jakos nieszczesliwie, ze jeden worek ze smieciami wyladowal na dachu garazu, a drugi pod czyims samochodem. .
Niech to zostanie miedzy nami, ale myslalem, ze pekne ze smiechu…. Jeszcze mnie brzuch z tego boli 😈
Mordko, oszczędzaj brzuch 🙂
Na pytanie Haneczki odpowiem dyplomatycznie: robota nie zając… 😉
Nie bij babci, bo się spocisz!
Hej!
Buziaki! 🙂
Dobra rada, Haneczko. Mysle, ze w ramach oszczedzania mordkowego brzucha, odwolamy dzis kolacje.
I moze sniadanie tez.
mt7, to ja mogę bić, bo psy się nie pocą. 🙂
Naprawdę, w ogóle nie mają gruczołów potowych. Odparowują ozorem.
Buziaki odwzajemnione. 🙂
a tu już śpią, słusznie
Niektórzy śpią, żeby spać nie mógł ktoś. A inni dokładnie na odwrót. 🙂
tylko -3°
ale za to gory sniegu-zaspy
wspaniala zima!!!!!!!!
Beato,yutube, niestety nie ma wszystkiego,albo ukrywa (?) pod
dziwnymi haslami co syn moj mi juz wielokrotnie pokazal
czesto wiec googluje i yutubuje jednoczesnie 😀
Kocie Mrdechaju,dlaczego pozwalasz Twojej „Starej” lazic
po takim lodzie ???
p.s.jezeli poobijana to moze jej to podsuniesz…….
http://images.gittigidiyor.com/2117/TERMOFOR-SUPER-STAR-EUROPLAST-KAUCUK__21176083_0.jpg
😉
Dojechałam 🙁
haneczko,Ty w pracy ? biedna !!!
miej sie 😀
ide w snieg !!!!!
Dzień dobry 🙂 Świat zaczął się do mnie dopasowywać! Im więcej śniegu, tym więcej widzę poważnych, dorosłych ludzi, zachowujących się jak szczenięta. 😀 Potrafią się z pięciolatkami kłócić, czyja teraz była kolej zjechania na sankach. I w bójki śnieżkami też się wdają.
Tylko jak orła robią, to coś mi się nie zgadza, bo niemiecki orzeł właściwie czarny powinien być i dwugłowy. 😉
Haneczko, było Pana Męża tak nie determinować. Mówiłem przecież – robota nie zając. Tym bardziej, że liczba odwiedzających muzeum będzie dziś z całą pewnością wynosiła 0. No, czy jest po co pracowników zrywać z łóżka? 🙄
Ciekawe, ile nocy Jotka będzie musiała spędzić w tym zasypanym po dach hotelu? 😉
Dodaj drugie zero, Bobiku. Wczoraj też był dzień 🙄
Takie to śmieszne zajęcie, że nie płacą mi za pracę, tylko za siedzenie 😯 No to siedzę, a resztę wymyślam sobie sama.
Jotka ma w sobie tyle energii, że ekstrazugiem odśnieży hotel i okolicę 😆
E, co będę mnożył zera, Haneczko. Ilekolwiek bym ich dodał, odjął czy pomnożył i tak zawsze wyjdzie na zero. Zamiast tego stawiam kawę, bo nie lubię pić sam i zawsze szukam jakiejś ofiary, która miałaby się ochotę ze mną skawić. 🙂
Lepiej się skawić, niż skapieć. Się dosiadam 😀
Jesli koza rozgrzana, to moge wpasc Bobiku, z croissantami.
Mam nadzieję, że może być bez cukru, bo o ten specjał w moim gospodarstwie trudno. Gdzieś była resztka dla gości, ale zapomniałem gdzie. 😀
jesli pozwolicie to też się dosiądę. W Krakowie bardzo sypie na biało, wychodzenie z domu niewskazane!
Kozie wczoraj na noc wpakowałem tyle żeru, że dziś rano nie musiałem nawet rozpalać, wystarczyło parę szczap podrzucić.
Te croissanty można by chyba nawet na niej upiec, jeżeli nieszczęsnym zbiegiem okoliczności byłyby jeszcze surowe. 🙂
Aaaaaa piasek z drugiej lapy odsprzedam za uczciwa cene (emerytki – 5% rabatu) lub wymienie na godziwe sniadanie.
A pewnie, że się dosiądź, Sąsiadko. Kawa nie cukier, dla wszystkich starczy. 🙂
U nas w tej chwili od góry sypie, a od dołu się podtapia. 😯 Ciekawe, co wygra. 🙂
Śniadanie mało używane wymienię na żwirka lub wigurka. Oferty pod: recyklista.
Dojechaliśmy szczęśliwie do domu 🙂
Niestety noc okazała się dramatyczna dla naszych rybek w oczku wodnym 😥 „wcięło” całą wodę. Nie wiemy co się stało. Ślubny odgarnął jedynie wejście do domu, bo się ksiądz proboszcz zapowiedział z wizytą 😉 i poleciał śpiewać z chórem, nie pytajcie mnie gdzie, bo nie wiem 😳
Nie wiem też, czy mam ochotę na proboszczową wizytę, jakoś tak się dzieje, że im bardziej moje dzieci się starzeją, tym bardziej ja czuję się zmęczona po przebalowanej nocy, nic z tego nie rozumiem 😯
Biedne rybki, pewnie tylko Sokrates nie zmartwi się ich zgonem 🙁
Sokrates chyba też się zmartwi, bo z martwych rybek pożytek krótki, a żywe stale prowokują Kota do działań. 🙁
Związek samopoczucia po przebalowanej nocy z wiekiem dzieci jest zaiste nieodgadniony.
A może go wcale nie ma i chodzi tu o całkiem przypadkową koincydencję? 😉
Biedny Ojciec Derektor i s-ka okropnie cierpią, że tyle forsy dostaje się w niesłuszne ręce. 🙄
http://glosrydzyka.blox.pl/2010/01/Radio-Maryja-pluje-na-Owsiaka-i-WOSP.html
Z moich wieloletnich studiow ichtiologicznych, to przypominam sobie zasade, ze w oczkach wodnych nalezy w zimie trzymac plywajaca na wodzie pilke gumowa, aby woda nie zamarzala do konca i ryby mialy czym oddychac. Choc moze jesli oczko nie jest zbyt glebokie, to nalezy jednak wode chociaz leciutko podgrzewac grzejnikiem.
Przejrzałem Cię, Mordechaju! Ta rada w sprawie podgrzewania grzejnikiem oznacza z pewnością, że wolisz rybki gotowane od surowych. 😉
Na Owsiaka z radiostacji
ojciec Rydzyk pluje,
udowodni całej nacji,
jakim Owsiak zbójem.
Była sobie Baba Jaga,
jakaś wredna taka,
dobrze znała się na dragach…
Cyt! Jak u Owsiaka…
Była sobie raz kobietka,
co dała do puszki,
Owsiak mówił o karetkach,
dał na wierzbie gruszki.
Ale tego było mało
mu, o Boże drogi!
W futro oblókł on swe ciało
i zaposiadł rogi.
Ogniem zaczął ziać piekielnym
i siarką cuchnącą
(to nam nasz reporter dzielny
doniósł na bieżąco).
Z kozą spłodził czworo dzieci,
dwoje z czarnym kotem.
Czyn ten musi budzić sprzeciw
bogobojnych ciotek!
Zrobił typ ten jeszcze gorsze
rzeczy (jak to przeżyć?!),
zgarnął bowiem całą forsę,
co się nam należy.
Widzisz, ludu oszukany,
że to wszystko chryja!
Dajcie szmalec swój, barany,
na Radio Maryja! 🙄
Przesłał mi to kolega z prośbą o rozesłanie i twórczy wkład 😀
Piosenka antydepresyjna.
Słowa piosenki do nucenia rano:
Jak dobrze być barankiem
i wstawać sobie rankiem,
i biegać na polankę,
i śpiewać sobie tak:
be be be, kopytka niosą mnie,
be be be, kopytka niosą mnie.
angielski:
How good to be baranek
and wake up sobie ranek,
and running to polanek,
and singing just like that:
be be be, kopytka taking me,
be be be, kopytka taking me.
niemiecki:
So gut zu sein baranek
aufsteigen sobie ranek,
und gehen aufs polanek,
und singen so wie als:
bich bich bich, kopytka tragen mich,
bich bich bich, kopytka tragen mich.
francuski:
C’est bien d’etre un baranek
et se berer sobie ranek,
et courir sur polanek,
et chanter comme ca:
boit boit boit, kopytka portent moi,
boit boit boit, kopytka portent moi.
włoski:
Bene essere baranek
alzarsi sobie ranek
corere na polanek
e cantare me si :
be be be, kopytka portano me,
be be be, kopytka portano me.
hiszpański:
Es bueno ser baranek
Alcanzar sobie ranek
Corir na polanek
Y cantarme asi:
be be be, kopytka traen me,
be be be, kopytka traen me.
norweski:
Saa godt aa vaere baranek
og staa tidlig ranek
og loepe ut i polanek
og synge en bare slik:
bae bae kopytka baerer meg,
bae bae kopytka baerer meg
szwedzki:
Saa skönt att vara baranek
Och stiga upp tidigt om ranek
Och springa ut i polanek
Och sjunga saa här:
Bä bä bä kopytka mig bär
Bä bä bä kopytka mig bär
holenderski:
't Is tof zijn een baranek
en opstaan elk poranek
dan lopen naar polanek
en zingen als volgt:
be be be, kopytka dragen me
be be be, kopytka dragen me
czeski (fonetycznie)
Jak dobrze byt beranek
a vstavat brzy ranek
a biezet na polanek
a zaspivat si tak
be be be kopytka nesou mne
be be be kopytka nesou mne
arabski (fonetycznie)
Mnich entakun baranek
La talaa sobie ranek
Latarkud ila polanek
La tugranne
Me me me kopytka jaahuduni
Me me me kopytka jaahuduni
hebrajski:
Jafe lihjot baranek
Lakum sobie poranek
Lalechet lepolanek
Laszir szira kazot
Bi, bi, bi, kopytka nos’im oti
Bi, bi, bi, kopytka nos’im oti
japoński:
Baranek de aru no-wa ii ne.
ranek-ni okite,
polanka-e hashitte,
kou utattari suru:
be be be, kopytka-wa boku-wo hakonde iru
be be be, kopytka-wa boku-wo hakonde iru
esperanto:
Kiel bone esti baranek
kaj levig i sobie ranek
kaj kuri al polanek
kaj kanti al si tie:
bi bi bi, kopytka portas min
bi bi bi, kopytka portas min
węgierski:
Jaj de jó baranek lenni
És sobie ranek felkelni
És polanekre futni
És énekelni így:
bem bem bem kopytka hoznak engem
bem bem bem kopytka hoznak engem.
rosyjski:
Kak choroszo byt’ baranek
I prosypat’sja każdyj ranek
I bieżat’ na polanek
I piet’ siebie wot tak:
be be be kopytka niesut mnie
be be be kopytka niesut mnie
portugalski:
Como e bom ser baranek
levantar co poranek
e correr na polanek
cantando assim:
be be be kopytka estao carregando me
be be be kopytka estao corregando me
grecki:
Τι χαρά να είμαι baranek
να ξυπνήσω κάθε ranek
να τρέξω στη polanka
και να τραγουδήσω:
μπε μπε μπε, kopytka μεταφέρουν με
μπε μπε μπε, kopytka μεταφέρουν με!
grecki fonetycznie:
Ti chara na ime baranek
na xipniso kathe ranek
na trexo sti polanka
ke na tragudiso:
be be be, kopytka metaferun me
be be be, kopytka metaferun me!
OD RAZU LEPIEJ, PRAWDA? :-))))
Jeśli rano jest Ci smutno i źle, ta piosenka
z melodią i w języku dowolnym powinna rozjaśnić Ci optykę na cały dzień ;)!
Ci, co znają jeszcze inne języki proszeni są
o ułożenie wersji autorskich. Ewentualnie poprawienie już zamieszczonych. Wysyłajcie dalej i niech wersja doskonała powróci
do nadawcy, który serdecznie pozdrawia: maciejkoscielski@wp.pl
Wrócił Ślubny i mówi, że być może rybki nie zamarzły, bo na środku oczka jest bardzo głęboko. Rzeczywiście środek pokryty jest lodem.
Mordechaju,
grzałka była i cóś się z nią tej nocy porobiło 🙁
o metodzie z piłką nie słyszałam, 😮 jesteś pewien, że lód wokół niej nie zamarznie na sicher ?
Wyczytałam dzisiaj w naszej gminnej prasie, że 17 lutego Światowy Dzień Kota a 1 lipca Dzień Psa 😆
Nie zamierzam wcale czytać tego co wygaduje na Jurka Owsiaka człowiek o nazwisku Rydzyk & Co
Ach, Bobik, jaka rozkosz obcowac z Twoja Poezja. Co zaczne czytac, to po prostu chce butelke otworzyc i swietowac!
Jotko, najwazniejsze jest nier dopuswzczac do zamarzania calej powierzchni wody. Robic otwory w lodzie, az do samej wody.
Jotko, trzeba poznać wroga, żeby móc skuteczniej z nim walczyć. 😉
Do baranka wniósłbym następujący twórczy wkład, zdając sobie sprawę z tego, że gramatyka w tym przypadku i tak może (a nawet musi) być na rybach, niemniej jednak nie ma powodów, żeby strofa nie brzmiała nieco zgrabniej. 🙂
po francusku:
C’est bien d’etre un baranek,
se réveiller le ranek
et courir sur polanek
et chanter cette chanson
po niemiecku:
Gut zu sein ein baranek,
und aufzustehen ranek
und laufen auf polanek
und singen dieses Lied
po angielsku:
How good to be baranek,
to wake up every ranek.
and run to the polanek.
and sing a song like this
POwinienem byl zaznaczyc ze otworow w lodzie nie wolno robic wybijajac dziury, tylko z pomoca strumienia goracej wody z czajnika. Przebijanie lodu jest zbyt stresowe dla ryb.
Pilke pozostawia sie na powierzchni wody aby cale oczko (czy staw) nie zamarzalo,i ryby w stanie hibernacji byly dostatecznie dotlenione.
Wiecie, że w Niemczech zima rzeczywiście zaczyna powoli przybierać kształt katastrofy żywiołowej? Meklemburgia zasypana po uszy, pozamykane autostrady, szkoły i takie różne. W Brandenburgii tu i ówdzie prąd powysiadał. W Nadrenii-Westfalli dzisiaj ponad 1100 wypadków. A w okolicach Lubeki powódź 😯 grożąca zerwaniem grobli (a wtedy to dopiero…). Jutro dalej zimno i śnieg.
A ja akurat mam jutro termin w sąsiednim mieście, o godzinie, której nie ma… 🙁
Bobik prawde mowi 😮
zime mamy bardzo zimowa
U nas aż tak źle nie jest, ale też bardzo zimowo. Dopóki nie trzeba wyjechac gdzieś samochodem, to nawet fajnie. Ale z punktu widzenia kierowcy, to jednak jest dramat. Zaczyna się przy wyjeździe z parkingu. Trzeba sobie najpierw wydrążyć tunel w zwałach śniegu usypanego na obrzeżach jezdni. Potem przez miasto, o którym drogowcy woleli zapomnieć, jedzie się jak czołgiem (nigdy wprawdzie nie jechałam czołgiem, ale wydaje mi sie, że wygląda to podobnie). A potem trzeba polować na jakiś już wydrążony tunel, w którym można zaparkować. A potem kilofem usuwać ubity śnieg z nadkoli, żeby do jutra nie zamarzł i nie uziemił nas na tym parkingu aż do roztopów. Czyli mnóstwo fajnej zabawy.
uwaga!!! niebezpieczne!!! (z napisami po angielsku)http://www.youtube.com/watch?v=n4H_E8b-qmo&feature=PlayList&p=29BF75FDC7009296&index=13
http://www.youtube.com/watch?v=WOZd3iCknZU&feature=PlayList&p=29BF75FDC7009296&index=14
http://www.youtube.com/watch?v=n4H_E8b-qmo&feature=PlayList&p=29BF75FDC7009296&index=13
to jest pierwsze
http://www.youtube.com/watch?v=qRWAyM26YV8&feature=PlayList&p=29BF75FDC7009296&index=15
http://www.youtube.com/watch?v=qQ9Amuri6G8&feature=PlayList&p=29BF75FDC7009296&index=16
http://www.youtube.com/watch?v=Z2ullkbVCL8&feature=PlayList&p=29BF75FDC7009296&index=17
Nie dajcie się zimie, pozdrawiam ciepło 🙂
Trzymajcie sie cieplo, to juz polowa stycznia. Wkrotce bedzie po zimie.
Ja niestety musze powiedziec ZABCIA, bo mam takie rozne klopociska oraz jeszcze dodatkowo fizykoterapia 4 razy w tygodniu od poniedzialku, plus praca w ktorej wszysko ma byc natychmiast, albo jeszcze predzej. Postaram sie wpadac na blog, zeby choc poczytac i poogladac linki.
Biedny Królik 🙁 Ale żaby kiedyś też się kończą, tak samo jak zima. 😉
A gdyby były oporne, to należy je wsadzić do płytkiego, zamarzającego oczka, bez piłki na wierzchu i poczekać… 😉
Chciałem uprzedzić, że jutro z rana, nawet bardzo szeroko rozumianego, pewnie się nie pokażę, raczej dopiero późnym popołudniem. Mam nadzieję, że nikomu nie przeszkodzi to dobrze się bawić i beze mnie. Możecie ewentualnie potrzymać jakiś kciuk, żeby mnie po drodze nie zasypało i żebym wrócił bez przeszkód. 😉
Dobranoc 🙂 i na zapas, już na rano
dzień dobry. 🙂
Bede trzymac kciuki za szczesliwe dotarcie tam, jak rowniez z powrotem, Bobiku. 🙂 A moze i za podobna atrakcje do ogladania po drodze, jak te, ktora dzisiaj urzadzili uczestnicy dziewiatej juz dorocznej akcji w metrze nowojorskim, w ktorej pasazerowie w trakcie podrozy metrem spokojnie zdejmuja spodnie. Akurat bardzo zimny dzien na te akcje wybrali, a mimo tego sporo osob wzielo udzial (filmik ponizej). 😉
http://improveverywhere.com/2009/12/06/save-the-date-no-pants-2010/
zimno,ciemno,sniegowo
bardzo wiele sniegowo
kolejnych kilka centymetrow przez noc 🙂
brykam w poniedzialek 😀
Trzymam kciuki za cały Koszyczek i każdego z osobna, kto tego potrzebuje. Dużo ludzkiego ciepła w ten mroźny dzień życzę 😀
nie tak mroźno jak się może wydawać
Bardzo się stara, może mnie wreszcie zawieje 🙂
Czyżbyś nie dysponowała żadnym skutecznym środkiem na zawianie Haneczko 😯
wpadnij do nas, może być sobota, jest ci tu tego pod dostatkiem 😆
Na paluszkach prosze i z lapami zlozonymi do modlitwy. Maja przywiezc nowy Bojler.
A potem go instalowac.
Mordko,
na tę intencję to ja mogę na cały dzień zamienić się w kwiat lotosu 😆
Bojler maja dowiezc w poludnie (dzwonili), zas Malcolm juz sapie nad starym, ktory rozkreca. Przywiozl duzo jakiegos sprzetu ssaco-tloczacego do „odsysania systemu”, cokolwiek to znaczy.
Mordko, napiętym duchem jestem z Wami 🙂
Dojechal. Ladny.
Czy należy wstrzymać oddech na cześć tego przystojniachy 😯
Zdecydowanie. 😈
Zdaje sie, ze zaczyna sie swietlana nowa Era Nowego Bojlera, Mordechaju. Niech trwa jak najdluzej. 🙂 Teraz bedzie mozna wszystko nareszcie rozsadnie umiejscowic w czasie: „p.n.b”. i „z.n.b.” („przed nowym bojlerem” i „za nowego bojlera”)…
Nie zatrzymał mnie żaden gliniarz, nie wpadłem w zaspę, nie rąbnąłem szkieletem o lód po uprzednim wykonaniu efektownego piruetu i nie zostałem ofiarą jednej z niezliczonych dzisiaj stłuczek (bycie ofiarą polega w tym przypadku na konieczności pozostania w pojeździe do czasu, aż przyjadą mundurowi spisać protokół).
Krótko mówiąc – dotarłem na blog bez przeszkód i teraz z przyjemnością napiję się herbaty w dobrym towarzystwie. 😆
Juz widze, ze bedzie lepiej, bo w scianie kuchni pojawila sie potezna dziura, przez ktora mozna skakac w te i z powrotem i gosci zapraszac, nie zdajac sie na laske zamknietej czy otwartej klapki w drzwiach.
Wszustkp sie odbywa w absolitnej ciszy, jesli nie liczyc okazkonalnie wlaczonej wiertarki i wymiany co dziesiec minut:
-More tea, Malcolm?
– Yes, please.
To ja jeszcze dorzuce do tej herbaty, Bobiku, zamiast cukru (my tez nie slodzimy, i cwiczeniem z zakresu pamieci i empatii jest zapewnienie gosciom dostepu do tej substancji): dzisiaj swoje 167 urodziny obchodzi William James, autor pojecia „stream of consciousness”. Garrison Keillor zgrabnie i krotko podsumowal osiagniecia Jamesa:
He wrote a lot about the psychology of pragmatism. He argued that a person’s beliefs were true if they were useful to that person. And he said, „Believe that life is worth living and your belief will help create the fact.”
He also wrote: „Common sense and a sense of humor are the same thing, moving at different speeds. A sense of humor is just common sense, dancing.”
He hung out with Freud, Jung, Helen Keller, Mark Twain, Bertrand Russell, and many other intellectuals. He once said, „Wherever you are, it is your own friends who make your world.” And he said, „Properly speaking a man has as many social selves as there are individuals who recognize him.”
Niezle, ale moze tak wlasnie sie pisze, jak do chrztu bylo sie trzymanym przez Ralpha Waldo Emersona. 😉
Bobik, zaparzam chyba juz dzis siodma, wiec moge i da Ciebie.