Kaganiec
– Mam świetny, nowy pomysł – wyszczekał radośnie Bobik, wpadając do Bernardyna i powiewając entuzjastycznie ogonem. Już miał zamiar wdać się w wyjaśnianie szczegółów, kiedy nagle zauważył z niepozbawionym zainteresowania zdumieniem, że sąsiad trzyma w łapach coś, co wygląda trochę jak średniowieczne narzędzie tortur.
– Bawisz się w gotyk? – zapytał domyślnie.
– Nie przeszkadzaj mi! – warknął Bernardyn – Muszę odkurzyć ten kaganiec oświaty, żeby go nieść przed naszym psim narodem.
– A po co? – zdziwił się Bobik – Myślisz, że nasz psi naród naprawdę tego potrzebuje?
– Głupiś jak niedogryziony pantofel! – skwitował Bernardyn, co Bobika nie zdziwiło, bo większość jego wątpliwości tak właśnie, albo przynajmniej podobnie była kwitowana – Nasz naród jest źle oświecony i kaganiec jest w takich wypadkach konieczny.
– Co to znaczy źle oświecony? – nie zrozumiał Bobik. – Czy chodzi o to, że obsikujemy niewłaściwe latarnie?
– Głup… – zaczął Bernardyn, ale zorientował się, że epitety już były i z namaszczeniem przeszedł do pouczeń. – Sikanie pod latarnią jest w porządku, bo tam jest najciemniej, a ciemność jest bezpieczna. Naprawdę groźna jest pełna jasność. Jakiś biały dzień, albo, nie daj Boże, jasność umysłu. To może doprowadzić do takich okropności, że na przykład każdy będzie sobie wyszczekiwał, co mu się żywnie spodoba. Dlatego jak ktoś wpadnie w sidła pełnej oświaty, to jest bardzo źle i należy temu złu zaradzić przy pomocy kagańca.
– A czy ja mógłbym ci jakoś pomóc? – spytał ochoczo Bobik. – Niewykluczone, że mam wrodzony talent do noszenia. W końcu moim przodkiem był wilk, a on potrafił nosić nawet kilka razy.
Bernardyn przyjrzał się szczeniakowi z powątpiewaniem i pokręcił przecząco łbem.
– Nie nadajesz się. – zawyrokował – Masz podejrzaną skłonność do niezdecydowanego merdania tam, gdzie należałoby wykazać pryncypialność i zatopić zęby. Nie sądzę, żeby nasz psi naród miał z ciebie wielki pożytek.
– Nie musi być zaraz wielki – spróbował się targować Bobik. – Mógłbym ponieść jakiś malutki kaganek.
– Wykluczone! – zadecydował Bernardyn – Jesteś wprawdzie moim sąsiadem, ale to mnie nie skorumpuje. Pryncypialność po pierwsze, po drugie i po trzecie. No, przykro mi, ale po prostu nie wyglądasz na kogoś, kto nadawałby się do niesienia kagańca.
Z coraz bardziej bojowej miny Bernardyna szczeniak wywnioskował, że pora się wycofać. Odwrócił się na piętach, pobiegł do domu, stanął przed lustrem i bacznie przyjrzał się swojemu odbiciu. Niestety wszystko wskazywało na to, że starszy pies miał rację. Bobik istotnie odpadał. Jakąkolwiek zrobił minę lub przybrał pozę, żadna nie pasowała do takiego kogoś, kto by się nadawał.
– Narodzie, zapomnij o mnie! – szepnął ze smutkiem. – Nigdy nie dorównam twoim prawdziwym psim synom. Chyba nawet jak dorosnę, uda mi się ponieść co najwyżej ogonek oświaty.
A kuku! Tu jestem! 😆
Ja myślę, pieseczku, że ponieść ogonek i owszem, ale prędzej podnieść łapkę… 😉
Ale jak łapkę podnoszę, to zaraz jakaś latarnia mi staje w drodze. One się po prostu same pchają na tę okoliczność. 🙄
No to wszystko się zgadza, bo latarnia służy do oświecania 😉
Ciemno, ciemno pod latarnią,
jak w rodzinnym grobie,
ach, wygodnie tam niejednej
narodu ozdobie.
Również świecznik, weź zauważ
Szanowna Ludzkości,
bardzo często się obsuwa
w egipskie ciemności.
I stąd wniosek (nie dla pieska,
ale dla człowieka),
że od źródeł światła lepiej
trzymać się z daleka. 🙄
A mówiłem – przemalować grzywkę trzeba 🙂
Hoko, czy Ty przypadkiem nie jesteś akwizytorem L’Oreala, albo innej firmy kosmetycznej? Coś podejrzanie Ci zależy, żeby mi tę farbę do włosów wcisnąć. 😆
Bobicku, doj se spokój z kagankami. Maluśkie toto… Mniejse od mojej miski, do ftórej gaździna jeść mi doje. Ba wpodnij do mojej wsi pod Turbaczem, to tamok rozpalimy wielkom piknom WATRE OŚWIATY! 😀
Matę może niezbyt żoli, jak już stwierdzono na Dywanie, ale za to pełen dobrych wiadomości. Na przykład takich:
http://czat.onet.pl/1603102,wiesci.html
POlecam szczególnej uwadze przedostatni akapit, bo jest w nim ukryta szansa (dla Bobika i innych poetów) oraz groźba 😯
To jest myśl, Owczarku! 🙂 Rozpalimy watrę i upieczemy tego indyka, któremu udało się wprawdzie uciec ze szkolnych lektur, ale długo się tym nie nacieszył, bo Ty go z prawej strony, ja go z lewej…
Ale sam sobie winien. Mógł mniej myśleć o niedzieli, a zamiast tego skoncentrować się na strategiach przeżycia i np. nauczyć się fruwać. 😉
No nie, ja nie będę kolejny raz pisać wiersza za Isabel! Dość tego wysługiwania się psem! 👿
Trudno, niech już spełni swoją groźbę i wyciągnie tę śmiercionośną broń z szuflady. Poddaję się! 🙁
z kagankiem to nawet wyszczekiwać co się żywnie nie podoba…
A jo wesłek do Vesperckowego linka, potem wesłek do linka do Isabelowego bloga i tamok uwdziołek najnowsy wpis:
http://isabel28.blog.onet.pl/dzis-Barbados,2,ID402291013,n
I zacąłek cytać. Ba dosłek ino do jednego z pocątkowyk zdań: „Jadąc z lotniska do hotelu, na pierwszy rzut oka wyspa nie robi na mnie wrażenia (…)”.
No, no… A na mnie wyspa jadąco z lotniska do hotelu to zrobiłaby OGROMNE wrazenie! 😀
Fomie coś się nie podoba?
My to sobie zakonotujemy… 🙄
Owczarku, ruchowa aktywność tej wyspy wskazuje, że to mogła być ta sama, co u Pana Maluśkiewicza 🙂
Trzeba namiot ustawić,
Zabiera się do dzieła,
Wbija gwoździe do ziemi –
Nagle… wyspa… kichnęła!!!
Kichnęła i tak ryknęła:
– A to znów sprawka czyja?
Jaki to śmiałek gwoździe
W nos wieloryba wbija?!
Takie zjawisko grmatyczne jak dangling modifiers (wyspa jadaca z lotniska) moga swiadczyc jedynie o tym, ze Izobel udalo sie w swoim czasie zedrzec kaganiec oswiaty i rozwijac swoj talent samoistnie, niezaleznie od podrecznikow i nie uciekajac sie do znajomosci jezyka polskiego.
Stad na jej blogu takie perly stylistyczne, jak stwoerdzenie, ze jadaca na lotnisko „wyspa nie robi wrazenia typu: wow”.
TYmczasem kaganiec oswiaty ma sie dobrze:
http://wyborcza.pl/1,75248,7652860,Wystawa_dyskredytujaca_Okragly_Stol_krazy_po_liceach.html
I jeszcze cos z innej beczki. Stara prosila przekazac, ze pani Dorota Nieznalska podziekowala za wiersz Bobika i przekazala pozdrowienia.
Usunąłem zdublowany komentarz Mordechaja, zachowując ten, w którym podpisał się swoim nowym, znaczącym nickiem.
Coś mi się zdaje, Mordko, że wreszcie zdecydowałeś się zareagować na któryś z maili z Nigerii i wzbogaciłeś się od łapy. 😀
Za pozdrowienia oczywiście serdecznie dziękuję. 🙂
Wrażenia są odbierane z otoczenia za pomocą zmysłów, a po przetworzeniu w mózgu mogą prowokować do werbalnych komunikatów.
Przykład komunikatu dla pozytywnego bodźca wzrokowego: O, jaki piękny widok!
Przykład komunikatu dla pozytywnego bodźca smakowego: Pycha!
Przykład komunikatu dla negatywnego bodźca słuchowego: Co za jazgot!
Pytanie: za pomocą jakich receptorów odbierane są bodźce typu wow?
szósty zmysł? 🙄
Autorytatywnie ja się mogę wypowiadać tylko na temat komunikatów typu hau. Ale teza fomy wydaje mi się dość prawdopodobna. 🙂
Żeby nie było, że się zawsze czepiamy tylko PiSu – są niezbite dowody na to, że efekty działalności Bernardyna da się znaleźć również w innych środowiskach politycznych 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,7654120,Gowin__Homoseksualizm_jest_grzechem_i_jest_naganny.html
to jest to samo środowisko, tylko pod inną nazwą…
Gowin ma racje. Homoseksualizm jest moralnie bardzo naganny, ale nalezy dodac, ze tylko wtedy, gdy sie slubowalo pelny celibat do konca zycia. Slubowanie to tyle co przysiega. Koty z honorem dotrzymuja przysiegi, albo prosza o zwolnienie z niej. Z ludzmi to roznie bywa.
W ten sposób Mordechaj wykazał również moralną naganność heteroseksualizmu i tak czy owak przyjdzie sobie zawiązać na supełek. 🙁
Chyba że ja akurat nie ślubowałem żadnego celibatu. Zaraz pójdę zapytać kogoś, kto lepiej pamięta. 🙄
„Wiceszef klubu powiedział też, że sam Giertych bardzo się zmienił: – Jego poglądy wyraźnie ewoluują od skrajnie narodowych ku narodowo-liberalnym.”
A poglądy pona Gowina… chyba na odwyrtke 🙁
To kręcenie się w kółko za ogonem własnym i koniunktury teraz się nazywa ewolucja? 😯
Chyba sobie zaraz pójdę trochę poewoluować.
Jak zgodnie z ruchem wskazówek zegara – to chyba tak. A jak przeciwnie – to jesce nie wiem 😀
Przeciwnie, z tego co wiem z psiej szkoły, to się chyba musi nazywać rewolucja.
To co – rusza ktoś ze mną na Pałac Zimowy? Może wykręcimy wiosnę? 😆
A, wykręćmy! A Pałac przeinacymy na Wiosenny 😀
To przy okazji możemy ustanowić powszechną, nie tylko blogową dyktaturę psoletariatu. I każdy w kraju będzie rad. 😆
chyba, że jakieś koterie będą spiskować…
Spoko, na koterie mamy piątą kolumnę, czyli Mordechaja. I jego Konto z nigeryjskimi milionami. 🙂
Co m tm nigeryjskie miliony – Potockiemu kurcze zdechlo! Milosc to to, co sie liczy.
I wreszcie ja spotkalem. Nayzwa sie Linda Yak. Przyslala mi dzis taka oto walentynke:
Witaj drodzy,
Moje imię Miss Linda Yak, As I whisper my dziś modlitwy i poszedł do wyszukiwania nice przyjaciel (internet) natknąłem się skontaktować, mój umysł i serce mi się
skontaktowania się z przyjaźni, przyjaciela, który naprawdę zrozumieć jego przyjaciela i dzielić się swoimi
uczucia razem. Uprzejmie proszę przyjąć moje życzenie, uważam, że odległość lub wiek i wyznanie nie może nigdy
być barierą, ale niech miłość móc nas, bo miłość jest mostem łączącym oddali być blisko siebie, wyślę więcej zdjęć, aby natychmiast i otrzymać odpowiedź na mój adres e-mail (linda_camara@yahoo.com) dzięki.
yours In Love
Linda.
Musze jeszcze ustalic plec Lindy Yak, bo powstala tam jakas ambiwalencja, zupelnie jak u za przeproszeniem Szekspira w sztukach. . Mam nadzieje, ze Linda jest pci pienknej, ale jesli brzydkiej, to tez nie szkodzi, bo nigdy takiego listu przedtem nikt do mnie nie napisal.
Zakochany po uszy Mordka.
Guzik 🙁 Ledwie liznęłam 🙁 Buuu…
Heleno, Twój ulubieniec 😉 mocno się tu pałęta. Olał PP. Padam na mordkę, jeszcze trochę i do domu. Do jutra 🙂
Panie Gowin, coś się panu Księgi nie doczytało. Była sobie miła dziewczyna w raju ale smutno jej samej było, więc PB o żeberko ją umniejszył i sklonował. I te dwie dziewczyny bardzo się kochały i życie w raju rajskie miały, żadnych tam obowiązku z małymi, tylko miłość, w dobrym sensie rzecz jasna, czyli lesbijska. Ale jedna z nich postanowiła przejść na dietę owocą i PB ukarał je wyganiając je z raju i jednej z nich odbierając całą urodę. Więc one ciągle jeszcze się kochały z przyzwyczajenia, ale to już nie to samo było i kłopotów narobiło się co nie miara, i ta miłość jakaś grzeszna i konfliktowa się zrobiła, ale było już za późno. Więc jeśli chce pan nadal w grzechu żyć i negować swą piękną jednoseksualną przeszłość to proszę bardzo, psycholodzy to nazywają racjonalizowaniem. Ale póki pan do miłości jednopłciowej nie wróci, nie będzie miał pan pojęcia jak to było w raju.
Biedna Haneczka 🙁 Ledwo liznąć to czasem gorsze niż wcale się nie dopchać.
Andsolu, może pan Gowin pochodzi od tej dziewczyny, której PB odebrał całą urodę i przez pamięć przodkini postanowił żadnych książek tego złośliwego autora nie czytać?
Widzę, że dzisiejszego wieczoru zobowiązania rodzinno- towarzysko-odsapnięciowe wszystkich mocno przycisnęły. 😉
No, dobrze, nie każę przynosić usprawiedliwienia od rodziców. Mam tylko nadzieję, żeście się dobrze bawili albo odpoczywali. 🙂
Czy ja wiem czy to jest bawić się dobrze jeśli bierzesz do ręki kryminał, a ten Krajewski cię torturuje jakoś perychorezą chrystologiczną? Ja nie chcę wzbogacania słownictwa ani teologii, ja chcę żeby detektyw łapał zbrodnia. Rza.
sobota!!! odkrywczy jestem 🙂
daleko mi jednak do pani „lekarz” Hanny Wujkowskiej
http://wyborcza.pl/1,75248,7657185,Dlaczego_kobieta_nie_moze_byc_papiezem.html
ja wiem,ze nauka robi postepy (patrz blog andsol o cisnieniu 🙂 ) nie wiem wiec nic o nowych odkryciach ,ale sadze ze pani Wujkowska ma staly,permanentny,
nieustajacy stan przedmiesiaczkowy,gleboko wierze i z calego serca zycze pani „lekarz” takich postepow w nauce
i lekarstw ktore uwolnia ja od „swoistego obrzeku mozgu”
brykam do pracy
wzbogacac produktsocjalny berlina 😀
Dzień dobry. 🙂 Ciepłe, bo Koza nie wygasła przez noc i wystarczyło podrzucić parę drewienek, żeby sobie zrobić tropiki. 😀
Tego Krajewskiego jeszcze nie miałem w łapach w żadnej postaci i nawet sobie obiecywałem, że kiedyś coś przeczytam, ale po reklamie andsola już taki tego pewien nie jestem. 😉 Bo kryminał to jest wyjątkowo wrażliwe stworzonko i żeby jemu rozszerzać granice gatunku, trzeba mieć niebywale dużo wyczucia. Najczęściej wychodzenie poza nakreślenie tła i łapanie zbrodnia kończy się morderstwem dokonanym na samym kryminale. Bywają, rzecz jasna, wyjątki, ale w tym przypadku służą chyba głównie podkreślaniu reguły.
Chociaż jeżeli jakiś znany kryminał będzie się dział w Krakau, nie w Breslau, to i tak pewnie będę się czuł zobowiązany do przeczytania. Każdy, jak wiadomo, ma swoich znajomych. 😉
Amen, Rysiu. 😆
Są osoby chodzące po świecie jak gdyby tylko po to, żeby wypróbować na nich arsenały słów powszechnie uznawanych za obraźliwe. Pani Wujkowska wydawała mi się taką osobą, ale powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że u niej to może być po prostu kalectwo i z przykrością trzeba będzie przestać się nad nią znęcać. 🙄
aktywność swoją ja w cyklu miesięcznym
zmniejszam bo pampers wtedy jest mi wdzięczny
za chwilkę luzu, po której wspaniale
wchłania me płyny którę ja wydalę…
Męskie czy żeńskie – ja bym chciał niezwykle
usunąć wszelkie z polityki cykle,
bo jak nie, znowu się zapewne ziści,
że złu całemu winni są cykliści… 🙄
bum cykl, cykl
bum cykl, cykl
ale piękny walczyk
cyk, cykl – bum!
cykl, cykl – bum!
aż po uwiąd starczy…
Starczy, nie starczy, uwiąd nabroił –
Sejm już w większości uwiądem stoi… 🙄
Aż trudno uwierzyć 😯 Ale to jest tak durne, że musi być prawdziwe 🙁
Teraz zobaczyłem, że Mordka już w nocy panią Wujkowską na blog przytargał, ale go wcięło.
Mordko, dopuść sobie ciasteczka do obrotu spożywczego, to nie będziesz musiał za każdym razem od nowa wpisywać danych, przy której to okazji łatwo o pomyłkę.
Jak mam za duzo ciasteczek, to nie moge grac w pajaka… Wiem, ze to skomplikowane do wytlumczaenia, ale tak jakos jest. I tak bedzie, az do nowego komputra. Wczoraj musialem nawet defragmentowac przez godzine, bo taki byl bajzel na tym kolku co sie kreci
A kiedy grywasz, Mordko, w tego pająka? Bo w niemieckiej przesądologii pająki z rana przynoszą pecha, a wieczorem szczęście, czyli nie opłaca się rżnąć w pająka przez okrągłą dobę.
Nie wiem tylko, czy działanie tej naukowej prawdy rozciąga się też na Londyn. Trzeba by zapytać jakiegoś biegłego przesądologa.
Zawsze jest Pani Doktor Ciotkowska do skonsultowania. Zakladajac, ze tego dnia nie cierpi akurat na obrzek mozgu z pwodu plynow w organizmie.
Myslalam, ze „matin -chagrin, soir-espoir” tylko jak pajak wpoada do wanny?
Przecież dałem do zrozumienia, że ze mnie przesądolog marny i proszę nie oczekiwać, że na każde pytanie z tej dziedziny odpowiem 🙄
Świnia jestem, nie pies. 😳 Innym sugeruję, żeby się nie znęcali nad niepełnosprawnymi, a sam się nie mogę powstrzymać. 😳
Płynem obrzękłą mając mózgownicę,
głosiła Hania prawdę naukową,
że być papieżem jest bardzo niezdrowo,
gdy menstruację się ma oraz cyce.
Kobietom odpał cyklicznie się zdarza
– mówiła Hania. – Wie to medcynka
i każda może potwierdzić dziewczynka,
która czasami się bawi w lekarza.
W ogóle baba to jest Bolek cienki,
a wszystko przez te nieszczęsne obrzęki.
Niewiast złapanych w hormonów pułapkę
spotkałam tysiąc i najgłębiej wierzę,
że prędzej takim już wyrośnie pierze,
niż opanują labilną kuciapkę.
Tu się zrobiło ciemno, nie laurowo,
czepiać zaczęły się przeróżne mendy,
lecz Hania, w liczne bogata urzędy,
wcale nie chciała przestać ruszać głową,
co myśli pełna była tak nabrzmiałych,
że jak te bańki mydlane pękały.
Bo Hani mniejsza, czy bywa omylna
(co nie tak rzadkie u konserwatysty),
ona swym świętym przekonaniem silna,
któremu skoczyć może rozum czysty,
a konsekwencje haninej nauki
winny ponosić jeszcze późne wnuki.
Choć, jak poeta ujął, ufna w błędzie,
autorytetem wciąż dla swoich będzie.
No bo umówmy się – bez takich Hań
któż by obronił interesy pań? 🙄
Hmm… http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,7655245,Rozdzka_dziateczki_Duch_Swiety_bic_kaze.html
„Oczywiście sam nie jestem doskonały, mnie również się zdarza, że w chwili zdenerwowania krzyknę, uniosę się. Przepraszam wtedy syna czy córkę prosząc o wybaczenie.” – a dlaczego nie proszę, żeby dało mi klapsa?
…projekt ustawy zabraniający chrześcijańskiemu rodzicowi stosowania kar cielesnych, skazuje go na konflikt sumienia. 😯
Nareszcie jakaś jasna wypowiedź o sumieniu chrześcijanina. Teraz już wiem, że ono popada w konflikt, jak chrześcijanin nie może przypieprzyć gówniarzowi.
„Klaps wymierzany z poszanowaniem godności dziecka” 😯
Muszę z ubolewaniem przyznać, że wśród znanych mi niechrześcijan zdarzają się przypadki obojętnego potraktowania głodności psa… 😥
Bobik! Wspaniale! 😆 😆 😆 😆
Jestem tez pod wrazeniem konfliktu sumienia, przed jakim staje dobry chrzescijanin jak mu Panstwo zakaze stposowania kar cielesnych.
Bic albo nie bic, oto jest zagwozdka.
Bić i prosić o nastawienie drugiego policzka.
Przeczytałem wskazania biblijne i bardzo się nie zgadzam. Trzy cytaty o biciu chłopców i tylko jedno o biciu dzieci. A to trzeba dziewczynki, na gołą pupę. Pupa, pupka, pupusia, ach, uszczypnąć (w dobrym oczywiście sensie), ach, w pupuchnę przylożyć… Co ten Paweł tylko za chłopcami z różdżką chciał latać…
A owieczkę (nieposłuszną) wychłostać też jest miło.
Na Specjalnym Zebraniu Klubu Samiec Górą podjęto jednomyślną decyzję przyznania Hannie Wujkowskiej doktoratu penis causa oraz dożywotniego członka z prawem do wypowiadania się przez cały miesiąc. Decyzja nie podlega amputacji.
No, słuchajcie, chyba nie można się nie upić z tak radosnej okazji, jak doktorat penis causa dla Wujkowskiej! Zakrzyknę jak viagra – stawiam wszystkim! 😀
Najlepsza na tę okoliczność byłaby robalówka od Żony Sąsiada, ale z jej chwilowego braku mogę przyrządzić koktajl “Psia krew” według przepisu samego Wieniczki: 100 g piwa żygulowskiego, 30 g szamponu „Bogacz Sadko”, 70 g “Rezolu”, płynu do zwalczania łupieżu, 15 g kleju BF, 30 g płynu hamulcowego, 30 g „Dezynsektalu”, środka owadobójczego (wszystko to powinno przez tydzień naciągać na tytoniu z cygar).
mokro,wietrznie,ale po pracy 🙂
tez jestem za biciem dzieci,ruch wzmacnia uklad krazenia i
obniza cisnienie krwi oraz poziom cholesterolu,wiec dla zdrowia
zawsze 8)
Bobiku,co racja to racja „….bez takich Han….” dno i babelki 😀
Ja tez chce na czlonka! 😳
Gdzie zapisuja?
„Co ten Paweł tylko za chłopcami z różdżką chciał latać…”-
>b>andsol , czy to lekkie wskazanie do aktualnych
„odkryc” w KK europejskim (Pawla rozdzka-chlopcy) 🙄 😀
Heleno!!! 😮 😳 😳 😳
tak „robalowka” Zony Sasiada bylaby wskazana,niestety od
miesiecy Zony brak 🙁 🙁 🙁
dziecko nasze (damskie)walesalo sie caly tydzien po Londynie i zrobilo kilka zdjec, tu jedno na dzisiaj
🙂
Wszak przyroda zna przypadki
trochę z ojca, trochę z matki
górą lico białogłowy
zaciągnąłbyś do alkowy
los okrutnym bywa zdrajcą
pieścisz niżej, a tam jajco!
ucieklo!!!
http://farm5.static.flickr.com/4002/4429421051_cc50bfb663_o.jpg
🙂
zeen 🙂
Komuś dolać Psiej Krwi? Na drugą nóżkę?
Potem może być jeszcze na pozostałe dwie nóżki i ogonek, a potem się skoczy na melinę po kolejnego psa. 😆
A moze teraz Lza Komsomolki? Nie mam pod reka Wieniczki Jerofiejewa (jakis sukinsyn mi wyniosl), ale pamietam jak przez mgle, ze do glownych skladnikow koktajlu nalezala Woda Brzozowa, plyn od pocenia sie stop, denaturat i odwirowany fabryczny klej do sklejania samolotow. Ale moze byl to Duch Genewy?
Proszę bardzo, może być i Łza Komsomołki – 15 g lawendy, 15 g werbeny, 30 g wody kolońskiej „Las”, 2 g lakieru do paznokci, 150 g płynu do płukania ust, 150 g lemoniady (miksturę należy mieszać 20 minut gałązka wiciokrzewu).
Tu jest porządny lokal i Gościom życzenia wręcz spija się z ust! 😆
Bar się przeniósł do Koszyka?
Nigdy z Koszyczka nie wychodzil.
Potwierdzam 😉
To nawet jeszcze lepiej. Można prosić trochę tego, co właśnie krąży?
Krazy Psia jucha.
Dobrze brzmi. No to strzemiennego Krazy Psią Juchą i zmykam. Uściski dla Gospodarza 🙂
Przyniosłem specjalność zakładu, choć niekoniecznie mojego – „Tchnienie Powstańca”. 1 litr potu prezydenta, 50 g płynu do wolenia, 100g żołądkowanej gorzkiej. Są chętni? 😛
I krople wody swieconej. Shaken not stirred.
Jezusmaryjo,
wódka patryjos!
Zajrzałam i uciekam – od tych zestawów niedobrze mi się robi 😛
From Warsaw with love. 😉
To co trzeba podać, żeby Panią Kierowniczkę zadowolić? Pocałunek Chopka? 😉
sole trzeźwiące…
😉
E, Pani Kierowniczka chyba nie z soli, ani z roli… 😉
@rysberlin: Instytucja ma swoje tradycje…
@Mr.Barman: thanks, I’d rather have a glass of water.
@all: it’s been a hard day’s night. Dwa takie artykuły w jednym dniu…
Pan(i) Helena: w sprawie ochoty na rozpoznanie jako członka, dla osób z brakami od urodzenia Klub rozważy w szczególnych przypadkach. Lista zasług jest nieodzowna, 200 godzin stażu przy donoszeniu piwa także jest pomocne. W przypadku młodych kandydatek z dziennikarskimi ambicjami zachęcamy do wypróbowania swojego pióra w Dzienniku.
Jeżeli potrzebnych jest dwóch samców poręczających, to my z Mordką po pijanemu już nie takie rzeczy robili. 🙄
Dzień dobry. 🙂 Gdyby komuś grad się przydał, to akurat mam w nadmiarze. Ale ma krótki termin przydatności do spożycia, więc z zamówieniami trzeba się pośpieszyć.
Dzień dobry 🙂 Błoto, termin przydatności kto je tam wie.
Ale już niezamarznięte? O ile się nie mylę, jest to oznaka postępu. 😉
Tylko słyszałem, że błoto rozmrożone trzeba spożyć bardzo szybko, bo się łatwo psuje i już nawet do obrzucania nie nadaje. 🙄
No przecież nie w tutejszym klimacie 😯
Faktycznie, klimatycznego aspektu obrzucalności błotnej nie wziąłem pod uwagę… 😳
Kolejne dowody na nieistnienie w Poldce antysemityzmu. Notatka i komentarze:
http://wyborcza.pl/1,75248,7658439,Nienawistne_hasla_na_pomniku_w_Plaszowie.html
Ja wiem, że takie dowody można by niemal codziennie wrzucać, ale są takie chwile w życiu psa, że nóż się w kieszeni otwiera nawet bardziej niż zwykle… 🙄
Eric Hoffer: Porywcza nienawiść może nadać znaczenia i celu pustemu życiu.
Takie rzeczy beda sie zdarzaly w Polsce i gdzie indziej od czasu do czasu. To co mnie dziwi, to ewidentny brak chocby elementarnej ochrony miejsc pamieci, dzis tak malo skomplikowanej. Wystarczyloby umiescic pare DZIALAJACYCH kamer tv zamknietego obwodu – uspionych, kiedy nie dostrzegaja ruchu, wlaczajacych sie, kiedy cos sie dzieje.
Inny ciekawy aspekt podobnych incydentow jest taki, ze ani poliocja, ani media nie zwracaja uwagi na nie w ciagu calego roku i ozywiaja sie dopiero ak maja przyjechjac goscie zagraniczni, „bo co oni o nas pomysla”. Najwazniejsza wtedy jest opinia w swiecie, a nie ze spoleczenstwo takie akty calkiem dzielnie toleruje, a to ma dla tegoz spoleczenstwa zanzcnie powazniejsze konsekwencje niz kto jeszcze zagranica bedzie myslal o antysemityzmie w Polsce.
Nie znałem tego, ale przynajmniej część przypadków nienawiści prosto, a bardzo skutecznie tłumaczy. Przynajmniej jak chodzi o uparte utrzymywanie się nienawiści, wbrew wszelkim podszeptom rozumu. Bo zostaje jeszcze pytanie, skąd ona się bierze i dlaczego wymierzona jest akurat w ten, nie inny obiekt.
Bo nie zawsze jest to tak oczywiste, jak w przypadku sporu o miedzę albo o podział majątku z byłymi. 😉
http://www.rp.pl/artykul/446908_Wstyd_i_zlosc_uczestnikow_Marszu_Pamieci.html
Jest jakas nadzieja, jednak.
Heleno, niby tak, ale… No sama popatrz:
Kard. Stanisław Dziwisz […]
– To akt ogromnego wandalizmu, nieuszanowania pomordowanych
– i gdyby tu zamknął swoją na ogół durną kłapę, zmniejszyłaby mu się od razu. Ale nie, jak przekupka od sera, która przez pomyłka weszła na scenę, w środku Etiudy Liszta musi wywalić swoje serowe przesłanie, tak i ten niewymowny Dziwisz dorzuca:
i brak szacunku dla naszej ziemi, która zawsze była tolerancyjna – mówił.
No i zasmrodził podgniłym nabiałem.
No, taaak… 🙄
z całym szacunkiem andsol…
nie podoba Ci się Dziwisz? Powiedz wprost: burak i dureń przez lata całe dbał o JPII, teraz pieprzy bez sensu…
A sens w tym jest, wystarczy się zastanowić.
Czy jak na Twojej ziemi padnie przekleństwo, to myślisz, że jej nie obraża?
Z tolerancją u nas bywało istotnie różnie, niekoniecznie jak nam przez lata wmawiano, jednakowoż to u nas Żydzi znaleźli miejsce na czasowe przechowanie i choć bywało różnie, gdzie indziej bywało znacznie gorzej. Nie znaczy to wcale, że gloryfikuję ziemię naszą bądź naród, nie. Znaczy to tylko tyle, że nie lubię, jak ktoś pieprznie bez sensu na temat gościa, którego nawet nie lubię, ale w tym przypadku był ducha winien.
oczywiście Bogu ducha winien…
zeen, ponieważ Twoją zdolność myślenia oceniam niezwykle wysoko, to ja się Ciebie pytam, co to znaczy „brak szacunku dla naszej ziemi, która zawsze była tolerancyjna”. Zawsze? Naprawdę zawsze? Nie mówi Ci już tutaj czysta logika, że w tej wypowiedzi Dziwisza coś nie gra? A szczególnie w kontekście…
No, nawet już konkretyzować nie będę. Sam chyba wiesz…
A tak historycznie – „zawsze” to jest oczywiście termin kompletnie nic nieznaczący. I „powszechnie” jak również. Znaczy, był czas, kiedy osadnictwo żydowskie było mile widziane i popierane przez elity umysłowo-polityczne, co wcale nie znaczy, że chętnie akceptowane przez ogół. I to się, psiakrew, przyjęło. 🙄 Ogół nadal widzi bardzo niechętnie.
Ja bym tu powiedział, że Dziwisz miał nawet dobrą intencję – chyba chciał powiedzieć, że on osobiście widzi Polskę jako ziemię tolerancyjną i zawstydza go, że jakieś bydło mu tę wizję zakłóca. Tyle że z prawdą historyczną to się mija. Bo historia to nie jest tylko jakiś tam złoty wiek, od-do, tylko całość, do dzisiaj. A jak jest dzisiaj, już od jakichś tam …stu lat – każdy widzi.
A co ja do licha napisałem?
Nie będę siebie cytował, bo to przegięcie.
Ale na miłość boską, skąd w ludziach taki brak wyobraźni?
Żyję na tej ziemi, Ty żyłeś i każdy z nas żył albo żyje.
Czy nie obraża Cię lub innego mieszkańca to plugastwo?
A Dziwisz, co nieźle ująłeś Bobiku, wypowiada się jako postac wielce publiczna i jego obowiązkiem jest podtrzymywanie dobrych intencji ludzi na tej ziemi żyjących!
Czy to takie skomplikowane? Czy do każdej wypowiedzi mamy wskazywać tysiące zastrzeżeń, że nie, tak kiedyś nie było, to kłamstwo! To obłuda!
Przecież dobrze wiemy, że tolerancję dla odmienności się zdobywa wciąż, bez ustanku, bo nie ma jej danej raz na zawsze, trzeba używać różnych mechanizmów – łącznie z kłamstwem! – by stwarzać szansę na tolerancji podtrzymanie. A Dziwisz niczego złego nie zrobił, użył schematu, jakim nas karmiono przez lata w dobrej intencji, w dobrym celu. I co, w dupę mu teraz trzeba dać, bo nie uwzględnił historycznej prawdy?
Doprawdy śmieszne…
A ziemia – jeśli chodzi o ścisłość, jest zawsze tolerancyjna, toleruje tak samo skurwysynów jak i altruistów, więc odpierdolcie się od mojej ziemi…
To ja może daruję sobie komentarz do powyższych trzech czy czterech wypowiedzi, bo znowu wyjdę na katolicki beton, a pasuje mi ten wizerunek jak nie powiem co.
Zapytam wobec tego, zupełnie nie a propos, czy ktoś był już na „Alicji w Krainie Czarów” Burtona? Bo ja byłam, ale nadal nie mam zdania.
zeen, ja nie wiem, czym jest prawda, albo jeszcze inaczej – wydaje mi się że poza matematyką o powszechnie uznawaną prawdę dosyć trudno, w związku z tym za stosunkowo rozsądną uznaję metodę przybliżania się do prawdy przy pomocy szukania różnych jej stron, odmian, aspektów, itd. I w tym dosyć mi przeszkadzają kwantyfikatory ogólne typu „zawsze”, „nigdy”, itp. Rozumiem, że tekst „ta ziemia zawsze była tolerancyjna” jest zwrotem retorycznym, ale jednak tkwi w tym ten kwantyfikator ogólny, który mi prawdę cholernie fałszuje. Tak samo jak stwierdzenie, że w Polsce NIE MA antysemityzmu. W ogóle nie ma, według tego i owego. Tylko jak nie ma, jeżeli jest? Choćby dla jednego x (a przecież dla niejednego)?
I przecież jasne, że nie o ziemię chodzi, tylko o ludzi, którzy na tej ziemi żyją, wyją, w gazetach piszą, po murach malują…
Ja nie byłem, ale przechodząc obok lokalnego domu schadzek widziałem zdanie. Wyglądało, że dotyczy Alicji w krainie czarów sfilmowanej przez Burtona. Leżało i czekało na podniesienie 😆
Vesper, nie byłem na Alicji, ale dlaczego miałabyś wyjść na katolicki beton? Nie pytam podchwytliwie, tylko kilka ostatnich wypowiedzi było na tyle różnych, że nie bardzo złapałem, pod czym się podpisujesz. 😉
Vesper byłam i odebrałam jako czystą zabawę formą, bardzo przyjemną dla oka. Treść, czy raczej podteksty cieniutkie i niegodne Lewisa. Nie jest to coś, co bardzo chciałabym obejrzeć jeszcze raz.
PS. Przyswoiłam „Śśśtuciec” Susła 🙂
Intuicja mi podpowiada, że zdanie znalezione w takim sąsiedztwie może być niekompatybilne z moim systemem.
Bobik, na litość boską…
Przecież nie o prawdę materialną ani historyczną tu chodzi…
Chodzi o czepialstwo!
Zawsze, gdy nigdy nie używam słowa nigdy, zawsze, ale to zawsze, nie używam słowa zawsze…
LUDZIE!!!!!!!!!!!
Ja przyswoiłam muchier i muchness 🙂 Spodobały mi się.
Pogubiłem się 🙁 O ci chodzi ze śśtuścem i z niekompatybilnym systemem? Błagam, oświećcie!
C. mi uciekło 🙁 Mimo długoletniej znajomości, jeszcze nie przeszliśmy na ty 😉
Bobiku, Suseł wpatrując sie intensywnie w widelec powiedział „Śśśtuciec”. Intensywnie i z naciskiem. Coś jest tym, czym bez wątpienia jest. Piękne. I rzadko prawdziwe 😉
zeen, w kwestii czepialstwa zacytuję przyjęte na tej ziemi porzekadło – wart pałac Paca.
Bo przecież dobrze wiem, że nie jesteś antysemitą, ani nawet zwykłym wariatem. 😉
Rzecz w tym, Bobiku, że ja się nie podpisuję pod żadnym pakietem, pro ani też anty, ale razi mnie, gdy krytyka wymyka się spod kontroli Rozumu i zaczynają nią rządzić emocje. Wypowiadane wówczas opinie bywają krzywdzące, bywają tendencyje, a już niemal bez wyjątku są mało merytoryczne.
O niekompatybilnym systemie było do zeena, który sugerował, bym z braku własnego zdania o „Alicji” przygarnęła zdanie, które widział leżące na ulicy w jakiejś mocno podejrzanej dzielnicy 🙄
No, niestety pozostajesz w mylnym błędzie: jestem…
Tak antysemitą jak i wariatem. Niestety.
Wszak jedynie wariat może być antysemitą, czyż nie?
A ja jestem i jednym i drugim w takim samym stopniu.
Oczywiscie, ze bylo ROZNIE i powiedzenbie „zawsze” jest troche nacigane. Pierwsze pogromy w Polsce zaczely sie w polowie XIV wieku (bo Zydzi przestrzegajacy rytualnej higieny znacznie rzadziej uierali na czarna ospe, ktora wowczas szalala – stad oskarzenia o zatruwanie studni). Wtedy tez pojawialy sie p raz peirwsze oskarzenia o mordy rytualne.
Dobrze bylo za Kazimierza i jego nastepcy (ktorzy poszerzali prawa i ochraniali Zydow przed przesladowaniami ze strony KK), zas dosc zle bylo za Sasow. W czasie zaborow bylo fatalnie, a po odzyskaniu przez Polske niepodleglposci to przeciez wszyscy wiemy.
Oczywiscie, ze Dziwiesz chcial powiedzec cos pozytywnego i dobrze.
Chociaz osobiscie wole takie lekcje historii, jak wlasnie skonczylam ogladac w telewizji – przedostatni odcinek prowadzonej rzez Davida Dimbleby serii „Seven Ages of Britain” – ten poswiecony byl historii brytyjskiego kolkonializmu. Innymi slowy lubie jak sie do mnie przemawia jak do doroslego czlowieka, a nie do kogos, kogo nalezy podtrzymac na duchu i wpajac mu patryjotys z pomoca sloganow.
No, to Helcia dała najlepszy dowód, że tak do ludu przemawiać trzeba, bo wtedy czuje się lud wystarczająco inteligentny, by w to nie wierzyć…
Moja Babcia miała taki patent. Kiedy mówiła „Nie wolno” to był koniec dyskusji. Nie i już. Rzadkie to było bardzo i dotyczyło rzeczy naprawdę ważnych. Tak ważnych, że gdy łamałam ten zakaz, zawsze wiedziałam, że robię źle. I wiem także dzisiaj, że czasem nie ma „tak, ale” i „nie, ale”. Jest tylko „nie wolno”.
Pewna jest każda kobita –
zeen to nie antysemita.
Dla wampira sprawa czysta –
to nie antyfeminista,
a dla feministek (może?)
to nie wampir, ach, broń Boże.
Czy odkryje któraś zmora
w zeenie (ach!) prowokatora? 😉
haneczko!
nie chcem ale muszem powiedzieć:
Twoja babcia była mądrą kobietą.
No, chyba, ze była mężczyzną, wtedy na mur była głupim chłopem.
No, niestety moją dusze
tylko wtedy nieco wzruszę
gdy semitę zbejsboluję
lub kobitę sprofanuję…
zeen, to ja na fali wprost zapytam:
a w pysk chcesz?
Ale poza tym i tak Cię lubię, mordo ty moja. 😆
Nie chcę, żeby zeen nie był wampirem 😥
A czy ktoś tu zeena do wampirzenia zniechęcał? 😯
Zeen prowokatorem bywa
Tej tendencji sam nie skrywa
Tu ukąsi, tam uszczypnie
Temu czasem łatkę przypnie
Nieszkodliwie, dla jaj raczej
Czasem jednak jest inaczej
Więc czy nie jest warto zatem
Badać zeena alkomatem
Zanim przeglądarkę włączy
I i moc jadu gdzieś wysączy 😈
@zeen: ależ czemu miałbym mówić o Dziwiszu „burak i dureń” nawiązując jeszcze do jego działań służbowych? I gdy mam coś przeciw JPII, mówię wprost o jego działaniach, a nie o charakterach jego podwładnych.
Duchownych nie oceniam za ich działania związane z religią, bo tak jak Ty czy ja mają oni pełną wolność do poglądów i przekonań metafizycznych. Nawet byłoby niedopuszczalną agresją ocenianie jego działań i przekonań związanych z tym, co wierzący nazywają „powołaniem”. Gdy jednak wychodzi poza metafizykę i orzeka cokolwiek o świecie materialnym, o zjawiskach społecznych, jego godności i tytuły mają w zasadzie tyle znaczenia co u gracza w golfa.
Nie mam prywatnego antyklerykalnego IPN-u i nie wpinam kolejnych materiałów to teczki „Dziwisz”. Ten pan wygłosił sporo zdań, które mam za kompletne czy prawie kompletne głupoty, ale nie chciałbym być przymuszony do robienia ich rejestru, bo to by mnie przemieniało z aleatorycznego na systematycznego antyklerykała.
Tyle gadania po to, żeby jak najwyraźniej zaznaczyć: nic mi do czyjejś wiary, do systemu wartości, do wyboru autorytetów. Ale w kwestii historii Polski żaden tytuł kościelny i żadne studia teologiczne autorytetem człowieka nie czynią.
Po tej przedmowie (przedględzeniu – ojej, czy WordPress mi przepuści rozgadanie?) przejdźmy do rzeczy.
Jednym z najostrzejszych sporów ostatnich dekad jest istnienie czy też nieistnienie powiązania między kłopotami w naszym narodowym charakterze a typem religijności panującym u nas. Na samym szczycie, nie przez swą wagę (gdzie zapewne etyka pracy czy szacunek dla bliźnich bardziej zasługuje na zajęcie swego miejsca) sytuuje się w różnych formach ksenofobia, z rozgałęzieniami na nienawiść do Rosjan, Niemców, Żydów, Romów, Czechów, Ukraińców, Czarnych, Azjatów – i w ogóle do wszystkiego co jest ssakiem naczelnym ale nie „etnicznym” Polakiem. Ponieważ KK jest w pozycji obronnej, dość częstą postawą jest twierdzenie, że niby u nas czegoś takiego nie ma w nadmiarze, że teraz i zawsze Polska była prawie że oazą tolerancji i przyzwoitości.
Dygresja, niby niepotrzebna, ale może pomóc w ustawianiu ról. O ile wiem, nie mam przodków żydowskich. O ile wiem, mam rosyjskich i niemieckich. Mam z dzieciństwa zachowany Dyplomik Milicji Niepokalanej. Chrzczony, bierzmowany. Mam polski paszport. Potrafię w miarę sprawnie pisać i czytać po polsku i mam się za Polaka. Ponadto przeczytałem kiedyś w papierowej Encyclopedia Judaica parę haseł (Poland, England, Germany, France) i wiem, że z punktu widzenia jej autorów Żydzi mają Polsce wiele do zawdzięczenia.
Schemat Dziwisza jest nie tyle zawołaniem narodowym „jesteśmy niewinni” co okrzykiem członka korporacji „Rzym z tym nie ma nic wspólnego”. Cóż, powiedzenie, że „ziemia zawsze była tolerancyjna” to zagmatwany sposób powiedzenia „tu nie ma antysemityzmu”. A to jest właśnie sub iudice. Jeśli okaże się dowiedzione, że jest tu antysemityzm, powiedzmy od 1918 roku zaświadczony w nadmiarze, to kolejnym pytaniem będzie czy do owego momentu była to ziemia tolerancyjna czy też mieli jakieś racje Żydzi bardzo obawiając się stworzenia niepodległej Polski. I może okazać się, że ta nietolerancyjność ziemi cofa się coraz bardziej w przeszłość, a akty palenie za konwersję, nawet jeśli nieliczne, unieważniają to twierdzenie, aż do chwili wprowadzenia chrześcijaństwa jako religii państwowej.
Zwrot Dziwisza jest dla mnie obrzydliwy nie przez same swoje implikacje historyczne ale przez przyklejenie się do sprawdzalnej i tragicznej prawdy. Mówienie o nieuszanowaniu pomordowanych to konkret. Fraza o jakości naszej ziemi to pustosłowie najwyraźniej chroniące religię katolicką w swoim polskim wydaniu przed postawieniem jej zarzutów.
Boszszsz…. 😆
Nareszcie udało mi się wkurwić Bobika – i to tak skutecznie, że aż haneczka – Panie, dbaj o Nią, bo to Anioł – wzięła i stanęła w obronie zanikającego wampiryzmu.
A Bobik to nic innego, tylko kawał łobuza którego w kaganiec jeno, bo jak nie, to się weźmie i odszczeknie 😆
A czy ja kiedy ukrywałem, że jakby co, to odszczeknę? 😯
Zaraz to zresztą zrobię, tylko muszę zastosować całą gamę środków trzeźwiących, w związku z pobytem weekendu w mojej strefie klimatycznej. 🙄
andsol,
„Zwrot Dziwisza jest dla mnie obrzydliwy…..przez przyklejenie się do sprawdzalnej i tragicznej prawdy”
Czy Ty nie pierdolisz?
Człecze, Ty jesteś chory na nienawiść do katolickiego spojrzenia na Polskę, a ono jest tak samo uprawnione, jak Twoje!
Nic więcej nie dodam, bo to obraża inteligencję czytaczy…
No, może jedno: mniej nienawiści…
zeen, czy nie głupio Ci się przyklejać do stylistyki znanej skądinąd?
No, naprawdę, czysto stylistyczne pytanie… 🙄
Sorry…
Bardzo przepraszam Gospodarza i wszystkich obecnych na blogu, że użyłem wyrazów powszechnie klasyfikowanych jako język żuli, łobuzów i chamów.
Jedynym usprawiedliwieniem, jakim mogę się wspomóc jest niezbity fakt, że do powyższych się zaliczam.
O „katolickim spojrzeniu” na historie Polski mozna dyskutowac. O faktach raczej nie nalezy.
Eee, zeen, żeby to…
Dla mnie w ogóle nie w tym rzecz. Rzecz w tzw. ślepej plamce, nawet u najinteligentniejszych. 😉
Kilka głębokich,świadomych siebie oddechów, wszystkim dobrze zrobi. Próbuję sobie przypomnieć, co to jest to trzecie oprócz polityki i religii, o czym nie należy. Dobranoc 🙂
I tu będę polemizował (Helena)
O faktach dyskutujemy po to, by zrozumieć, co z nich wynika.
O spojrzeniu możemy pitolić ile wlezie…
Po b. zajetym week-endzie wpadam do Koszyczka, zeby sie samolubnie rozerwac i zobaczyc co slychac, a tu… Niemcy w domu, jak to sie onegdaj mawialo…
Vesper… ja jakos nigdy nie czulam Alicji w Krainie, ani Piotrusia Pana… Przeczytalam te ksiazki raz pewnie ponad 40 lat temu juz jakoz do nich nie wrocilam. Ale na film Burtona pojde dla samego Burtona. Nie oczekuje wiec nic strasznie przjmujacego to pewnie i sie nie zawiode. Zreszta czesto zdarza i sie w kinie, ze bardziej podoba mi sie sposob w jaki film jest zrobiony niz sama tresc…
Króliku, mamy więc podobnie 🙂 Gdy byłam dzieckiem, Alicję najbardziej lubiłam w wersji słuchowiskowej, książka do mnie nie przemawiała. Wróciłam do niej w dorosłym wieku i już było lepiej, przy czym przyznaję, czasem bardziej niż nad treścią, zastanawiałam się nad tym, co autor brał i gdzie można to nabyć 😉
Uważałam zawsze, że Alicja jest niefilmowalna, bo film trudno znosi historie złożone z epizodów nie mających żadnego spoiwa. Jeśli ktokolwiek byłby w stanie to zrobić, to tylko Burton i dlatego troche się zawiodłam, gdy zobaczyłam, że to nie jest Alicja Carrolla. Gdyby nie nastawienie, że zobaczę coś bliższego ekranizacji, pewnie nie odczułabym zawodu, bo wizualnie jest to imponujący film.
Nie znałem ślepej plamki, dzieki, że tu na to pojęcie teraz trafiłem.
Zaliczam się do ślepych komend, ale teraz (po przeczytaniu odnośnych linków) wiem, co to ślepa plamka.
Istotnie, są rzeczy, które nawet Gospodarzom umykają, a co dopiero dobytkowi. Zwykle dobytek jest z lekka zezowaty, zatem ma zakłócone widzenie podawanego pokarmu. Ale dobytek miewa całkiem szerokie spojrzenie na michę, w której dostrzega żarło smaczne, albo niesmaczne. I wtedy staje bokiem.
Ja tym razem staję bokiem, bo Gospodarz w miejsce wyrafinowanego schabowego serwuje mi prostackie fastfoody i ja na to nie idę, ja wiem, że Gospodarza stać nawet na kawior.
OK. Fakty sa nastepujace: przez ponad trzysta lat Polska byla krajem przykladnej tolerancji wzgledem Zydow, ktorzy cieszyli sie na jej terenie prawie takimi samymi prawami jak inni obywatele. Potem bylo coraz gorzej, choc zdarzalo sie, ze lepiej niz gdzies indziej w Europie.
Czy na podstawie tych faktow uprawnione jest twierdzenie w roku 2010-tym, ze Polska zawsze byla krajem tolerancyjnym? Czy wysoki funkcjonariusz organizacji, ktora wiele zrobila na rzecz nietolerancji, a czesto takze przesladowan Zydow powienien takie tezy wyglaszac?
Moim zdaniem powinien szczegolnie starannie uwazac na jezyk swoich publicznych wypowiedzi. MNie ten jezyk okropnie nie przeszkadza, bo jestem do niego przyzwyczajona, zas dany przedstawiciel organizacji zwisa mi kalafiorem, kompromitowaly go inne wypowiedzi przy innych okazjach, wiec sie nim nie przejmuje. Ale innych moze.
Wchodzę bez widzenia filmu i nie bijcie!
A ja…
a ja…
a ja i tak zawsze będę wolał przeczytać, niż obejrzeć film.
Bo to, co ja sobie wyobrażałem podczas czytania, itd…
… a jeszcze moje podejrzenie, że ten i ów autor pisze po to, żeby ktoś sobie wyobrażał… 😉
No wlasnie, czasem cos sie wydaje niefilmowalne, a jednak zaskoczy. Np pamietam jak ukazala sie ksiazka Bridget Jones- the Diary. Wzielam ja do samolotu lecac do Warszawy z wizyta i chichotalam sie w glos. A potem na filmie tak samo! Ale to rzadko sie zdarza. Tez wydaje mi sie, ze Dr. Zivago jest tak dobry jak ksiazka (ale moze to przez muzyke i te surowe zimowe krajobrazy).
Zgadzam sie z toba, ze to Alcja i jej przygody po drugiej stronie lustra to troche jakby sie nafaszerowac LSD i pisac…
Czy nie wydaje się państwu, że jest pewien pozytywny aspekt stereotypu o Polsce, jako kraju o głębokich tradycjach tolerancji, nawet jeśli najnowsze historia dostarcza przykładów odmiennych? Taki mianowicie, że do grup posługujących się stereotypami należy mówić również językiem stereotypów, bo język historycznych niuansów jest dla nich nie zrozumiały. Jeśli szanowany hierarcha fuknie, że nie godzi się szargać tradycji tolerancji religijnej w Polsce, to może (naiwnie zakładam) to do kogoś trafi?
Mnie w ekranizacji Doktora Zywago przeszkadzaly rozne smieszne anachronizmy, jak termomentr wsadzany do ust, czy elegancki wloski kozuszek doktora na zeslaniu.
Bo ty Heleno lepiej znalas te rewolucyjne bolszewickie realia, ale dla mnie Omar Sharif i Julie Christie, mowiac po angielsku, oddali ducha ksiazki (w duzej mierze ja przekreciwszy)…
Bobiku, też wolę przeczytać. Wyobraźnia, na pożywce dostarczonej przez autora, dostarcza mi doznań, których żaden film nie zapewni. Ale są wyjątki. Dotyczą jednak kiepskich książek, jak na przykład „Trzy dni kondora”. Wymieniłabym też chętnie w tym miejscu „Łowcę androidów”, ale wiem, że wiele osób ceni Dicka, więc może po prostu do mnie on nie trafia.
zeen, mnie, całkiem uczciwie mówiąc, dziś stać na niewiele, ale głównie z przyczyn obiektywnych, czyli „im dalej w las , tym więcej wlazł”. Dotyczy wina czerwonego. Jeszcze jaśniej mówiąc – przyznaję, że w moim obecnym stanie mogę sobie nieźle robić jaja, ale już od teraz nie nadaję się do poważnej dyskusji. Mogę do niej wrócić jutro. Ale jak chodzi o to, żeby było wesoło – proszę bardzo, jestem do dyspozycji. 🙂
Prawda. Brakowalo mi w ekranizacji wierszy 🙂 „Mielo, mielo po wsiej ziemle wo wsie priediely, swiecza goriela na stole, swiecza goriela…” – choc akurat scena erotyczna na poddaszu bardzo dokladnie ducha tego wiersza oddaje (skrieszczenje ruk, skrieszczenje nog…, padajacy na podloge pantofel. )
Vesper, zgadzm sie, ze lepiej sie odwolywac do dobrych tradycji i je wzmacniac, ale co zle tez nalezy rozliczyc. Ja, a wlasciwie moi Rodzice, ale ja duchowo tez czuje sie stamtad, pochodze z jedrzejowszyzny, a tam i Bracia Arianie i Pogrom Kielecki… Zreszta Polska 16. czy 17. wieku przypomina mi dziesiejsza Kanade: tyle roznych nacji roznej wiary tam mieszkalo…
A, przeczytałem kolejne posty, w związku z czym rozszerzam. I upraszczam. Nietrzeźwy jestem, więc proszę ode mnie nie wymagać zbyt wiele. 😆
Mogę w zamian obiecać, że ja też nie będę wymagał zbyt wiele. 😉
Króliku, bez wątpienia. Tylko że to akurat nie była okazja do rozliczeń.
Bobiczku, a czym się tak unieszkodliwiłeś, jeśli wolno spytać? 🙂
Médoc, drań 👿
No i co, Heleno?
O faktach pogadaliśmy i co z nich wynika?
Że jeden powołuje się na te fakty, a inny na inne…
Czy jak będę Cię walił po ryju, to powołasz się na fakt tolerancji wieloletniej dla takich okropnych, czy też na fakt, że tradycja większości lat świadczy o tym, że po ryju walono wyłącznie w określonych przypadkach?
Jak mnie walą po ryju, nigdy nie powołuję się na historię.
No, może teraz andsol zrozumie, gdzie kość pogrzebana…
Vesper, no tak, owszem, bo oczywiscie ta tradycja tolerancji tez istnieje – obok „tradycji” nietolerancji. Mysle, ze warto mowic jednak o obu tradycjach do ludzi doroslych, a nawet i dzieci. Ale ja jestem zapatrzona w protestantyzm w jego anglikanskiej, presbiterianskiej odmianie. Bo on wlasnie jest dla doroslych. On doroslych szanuje – wszystkich.
🙂 U nas był weekend pod znakiem kolejnego chilijskiego caberneta. Kurcze, jakie oni dobre wina robią w tym Chile. I to za niewielkie pieniądze. Grą wę za presk rię 🙂
Aaaaaaa….
pszepraszawowóję….
z ryjem wyskoczyłem, a przecież wiem, że lico Heleny to wojna trojańska…
aj waj…!
Heleno, zgadzam się i sama lubię, kiedy się ze mną rozmawia (bo wolę jak się rozmawia niż do mnie mówi) jak z dorosłym. W tej konkretnej, omawianej sytuacji nie mogę się jednak dopatrzeć niestosowności. Bo oczywiście należałoby opatrzeć zwrot „zawsze” jakimś przypisem, ale to nie był moment na dywagacje, czy osłabianie treści komunikatu. A treść była jednoznacznie potępiająca ten skandaliczny wybryk.
Zeen, skorzystam z rady Haneczki – bardzo madrego faceta 🙂
Wicie co? 🙄
W jakiś sposób mi głupio, bo sam zacząłem tę rozmowę, ale naprawdę nie jestem teraz w stanie w niej całkiem na serio uczestniczyć. No, nie da się ukryć – czerwone wytrawne w organizmie trochę przeszkadza.
To może do głównego nurtu dołączę jutro, a teraz mogę porobić za pierwszego naiwnego? 😉
Och, Bobiku, nie ma nic bardziej rozkosznego nad harcującego wesoło szczeniaka 🙂
Tymczasem odmeldowuję się, życząc wszystkim dobrej nocy.
No nie chce byc jedna trzezwa w tym towarzystwie (za wyjatkiem haneczki, ale ona poszla spac), wiec naleje sobie Mezzomondo (Pino Gigio z Sycylii), co wy z tymi chilijczykami?
Niestety wiekszosc wyznac, religii, ras i nacji zmuszona jest od czasu do czsu zejsc ze swojego wysokiego konia i przyznac sie do roznych niefajnych zaprzeszlych zachowan, nawet jesli inni robili w tym czasie rzeczy znacznie gorsze! Tu mam na mysli lincze, a nawet w pewnym stopniu nasze (kanadyjskie) wspolczesne rezerwaty indianskie, szczegolnie te b. na Polnocy (Wyspa Baffina). Ale zgadzam sie z toba vesper, ze nie kazda okazja musi byc wylacznie okazja do bicia w piersi lub ogolnie bicia.
No…
Helena wreszcie sięgnęła po długo leżacą i czekającą inteligencję – ot leniuch z niej i tyle…
Ja za to w nagrode wleję w siebie czwartą butelczynę południowoafrykańskiego pinotage’a i może dorównam Bobikowi.
Ale swoją drogą: wszystko dziś padło na potwierdzenie mojej tezy, nawet na tym blogu Żydów nie rżną, wyszedłszy na ganek, też nie widziałem (tradycyjnego, porannego pogromu Żydów) ani (wieczornego rżnięcia parchów), co zwyczajowo do wczoraj się odbywało.
No, odbyt skończony.
To chyba mamy wreszcie tę tolerancję, nie?
No to ja jeszcze podrzuce a propos krotki ladnie zanotowany wywiad:
http://wyborcza.pl/1,76842,7642669,Gej_dziedziczy_po_geju.html
Chwileczkie, zeen.. Z tego, że ja nie dorżnąłem Mordechaja, w ogóle nie możesz wyciągnąć wniosku, że bym go nie dorżnął, gdybym przypadkiem miał okazję.
Ale poza tym zdrówko… 😉
Apsolólnie,
z całem szacónkiem
ale co ma Mordechaj do twojego – Bobik – rżnięcia?
Przecież Ty jesteś piesek koedukacyjny, heteroseksualny i w dodatku jednogatunkowy…
No, chyba, że w fałdach tłuszczowych trzymasz nóż na takie okazje…
No to ja spier…. (uciekam)….
Widzę, że nie tylko moje metafory przepadają w otchłani cudzych umysłów, ale czasem i metafory cudzych umysłów przepadają w otchłaniach.
C´est la vie, psiakrew. 🙄
Z meta furom to jusz tak bywajet: albo wie, kto ją wymyślił, albo nie wie, że powinien wiedzieć…
to nie na prostego umysła psa….
No to Bobik: spania czterołapnego życzę i równego zgryzu życzę, bo ćwiczę.
Z otchłani zgryzu wołam do ciebie, o panie,
racz mi załatwić w miarę proste spanie… 🙄
zeen, na Twoje (chyba retoryczne, bo zakładające, że wiadomo kto vinovat, kto prav) pytanie nie odpowiem. Co do diagnozy „Ty jesteś chory na nienawiść do katolickiego spojrzenia na Polskę” tylko o drugiej części zdania warto mówić i w zasadzie Helena powiedziała co najważniejsze; pozwól, że wyrażę to na mój sposób: czy chodzi o ustalenie faktów, czy powiązanie ich w ciągi, gdzie niektóre elementy są wyraźniej widoczne, czyli mamy tzw. interpretacje? Fakty (im bliżej dnia dzisiejszego tym boleśniejsze) są dość dobrze ustalone. Do mnie docierają czasami w nieprzyjemny sposób – gdy opowiadają mi dzieci Żydów czy Ukraińców, którzy wyjechali z Polski, że rodzice nie pozwalali w domu ani jednego polskiego słowa użyć i cytują urywki zachowanych w rodzinie wspomnień. To są takie rzeczy, że samo ich przypomnienie na forach internetowych przynosi wściekłe reakcje z niechlujnym słownictwem i spisem przewin Izraela wobec Palestyńczyków. Ale te relacje są zbyt częste i spójne, bym mógł je traktować jako wymysły.
A co do interpretacji… Nie jestem przekonany, że istnieje rzetelne „katolickie spojrzenie na Polskę” czymś istotnym odmienne od spojrzenia protestanckiego czy religijnie obojętnego. Bywają mity – ludzie zawsze i wszędzie tworzyli je i specjaliści są zgodni, że bez Iliady i Odysei, powtarzanej z pamięci po oddalonych osadach, nie byłoby żadnej „kultury helleńskiej”. Przypuszczalnie Polska obecnie nie mniej niż w czasie rozbiorów potrzebuje mitów; zmieniły się nam gwałtownie ziemie i ludność, zanikła ożywcza różnorodność, zanikł obecny conajmniej od 150 lat w fermencie myśli narodowej wpływ literacki, artystyczny i naukowy inteligencji żydowskiej, nie jest ani trochę jasna sprawa przyszłych sojuszy i dziedzin, w których możemy zasłynąć – więc mity są w cenie. Niestety, wszystkie mity, czy to o Janosiku, Wyszyńskim, Dmowskim, Piłsudskim czy Dzierżyńskim, mają jedną wadę: łatwo je obalić.
I tu wchodzi ważna uwaga vesper, że jest pewien pozytywny aspekt stereotypu o Polsce, jako kraju o głębokich tradycjach tolerancji. WIerzę, że tak, ale pytanie w tym komu chcemy pokazać ten stereotyp? Jako tarcza przeciw atakom z zewnątrz chyba nie utrzyma się to długo, znawca źródeł szybko zdemontuje zbyt tendencyjny mit. Jednak to jest coś, co warto intensywnie przedstawiać młodym i mówić: mieliśmy piękne momenty, mieliśmy ohydne. Wśród naszych przodków byli tacy i byli inni. Nie ma jakiegoś fatum, że musimy być źli. To od nas zależy jakie modele sobie wybierzemy.
Ale trzeba bardzo uważnie proponować te modele. Bo jeśli młody człowiek zobaczy pewnego dnia, że dla przekonania do jakiejś ideologii (np. religijnej) wciskają mu nie tak piękne postacie, wzmacnia się skłonność do tumiwisizmu i cynizmu.
Jeśli bym cytował piękne przykłady zachowań etycznych z mojego wrocławskiego otoczenia ze świata nauk ścisłych, na pewno by tam byli Tadeusz Huskowski, Berthold Lysik, Stanisław Hartman, Hugo Steinhaus, Bolesław Gleichgewicht, Halina Łopuszańska, Andrzej Krzywicki – i nawet w tak małym gronie była reprezentacja przeróżnych nastawień i odłamów religijnych, więc z największą pewnością nie kwestie wiary decydowały o przyzwoitym, godnym pokłonu życiu.
Dzień dobry 🙂
Króliku, poszłam spać z dwoma żubrami 😳
pójść spać z żubrami, wstać z kurami, ot czary
@Andsol Nie ma jakiegoś fatum, że musimy być źli
Czy jest takie fatum? 😯 Naprawdę jesteśmy aż tak źli? Zdarzają się w Polsce incydenty obrzydliwe, ale nie jesteśmy chyba jedynym miejscem na kuli ziemskiej, gdzie mają one miejsce. Lepiej by było oczywiście być oazą szczęśliwości, dostatku i powszechnej miłości do bliźnich, ale przecież są państwa, w których mniejszościom żyje się gorzej. Jasne, to nie powód, żeby się pławić w samozadowoleniu. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy, więcej niż gdzie indziej, ale proponuję większy dystans. Nie sądzę, by antysemityzm w Polsce był historycznie i socjologicznie różnym zjawiskiem od innych konfliktów na tle etnicznym i religijnym. W krajach byłej Jugosławii sąsiedzi po latach pokojowej koegzystencji, nagle skoczyli sobie do gardeł, na skalę w Polsce na szczęśnie nigdy nie spotykaną.
Ośmielę się stwierdzić, że Polak antysemita to stereotyp w takim samym stopniu, co ten, że Polska zawsze była krajem tolerancji. Bo jak sam, andsol, piszesz bywało różnie. Dobrze i nie dobrze. Cudownie i koszmarnie. Na jedno i drugie da się znaleźć przykłady.
Antysemityzm w Polsce, jak każda ksenofobia, jest kwestią ekspozycji. Nie koegzystowaliśmy z Eskimosami, więc nie mamy do Eskimosów negatywnego stosunku. Z mniejszością żydowską mieliśmy długą, bogatą i bardzo złożoną historię. Ze wszystkich narodów europejskich byliśmy na tę koegzystencję najdłużej i najintensywniej eksponowani. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że stopień wzajemnych animozji będzie między Żydami i Polakami największy (podkreślam słowo wzajemnych, bo istnieją przecież po obydwu stronach). Nie sądzę, byśmy antysemityzm mieli w genach. Albo inne ksenofobie. Stosunki między sąsiadami w skali państw, narodów, grup etnicznych i religijnych, zawsze charakteryzuje jakieś napięcie. Czasem bywa mniejsze, czasem większe. Narasta w okresach przełomu, epidemii, biedy czy głodu. Nie bez przyczyny ksenofobie w Polsce wybuchły z taką siłą w czasach Wielkiego Kryzysu i tuż po świeżutko odzyskanej niepodległości. Stosunkami narodowościowymi rządzi pewna dynamika, której mechanizm jest podobny dla Polski i dla innych miejsc na świecie. Historia naszych stosunków z mniejszościami na przestrzeni wieków i tak była nieco ładniejsza niż w tym samym czasie w reszcie Europy. Protestuję więc przeciwko postrzeganiu Polaków jako narodu jakoś wyjątkowo, genetycznie na antysemityzm podatnego, jakiegoś antysemickiego kuriozum na tle innych narodów świata. Ksenofobiczne grzechy ma na sumieniu większość europejskich i nie tylko europejskich narodów. Palcem wytykać nie ma sensu.
bo palców by zabrakło…
i w tym kontekście sąsiedzkich stereotypów, zadr i żalów zawsze mnie zdumiewa, że w polskiej świadomości Słowacy są równie odlegli jak Portugalia.
Dzień dobry 🙂 Zaraz się zabiorę do szczekania, ale najpierw herbaty sobie zrobię, bo tak całkiem na sucho źle się szczeka. 😉
foma, to dlatego, że Słowaków nie widać. Tatry zasłaniają 🙂
To tylko w połowie żart. Jeśli grupy etniczne są oddzielone naturalnymi granicami, to prawdopodobieństwo konfliktu między nimi jest niewielkie. Najgorzej na równinach 🙂
vesper, zdaję sobie sprawę, że góry oddzielają lepiej niż rzeka, ale że aż tak zupełnie się w świadomości to sąsiedztwo nie odcisnęło to aż dziwne, wszak z Czechami to przerw w górach aż tak wiele znów nie ma, a są pepiki, czeskie błędy, filmy i inne divadla…
Może dlatego, że Czechów od Słowaków w zasadzie nie odróżniamy?
Nie będę na razie próbował robić jakiejś syntezy, tylko parę punktów wyciągnę, które mi się rzuciły w oczy.
– Po pierwsze – chyba się wszyscy zgodzimy, że nie ma co mówić o „genetycznym” antysemityzmie, bo takiego źwirza nie ma. Natomiast zastanawiać się, w jaki sposób antysemityzm jest uwarunkowany historycznie, kulturowo i na ile jeszcze wciąż obecny w myśleniu/odczuwaniu jakichś grup, chyba warto.
– To, że ja akurat więcej się zastanawiam nad antysemityzmem polskim, niż antyindianizmem kanadyjskim, dość łatwo, jak sądzę, zrozumieć. 😉 I zgodzę się oczywiście z tym, że nie ma narodu, który nie miałby jakichś swoich anty- i swoich trupów po piwnicach i szafach poupychanych. Tylko że ja się wiele bardziej czuję uprawniony do myszkowania po piwnicach własnych, niż cudzych i bardziej mnie zrobienie w nich porządku interesuje. A trudno posprzątać u siebie, jeżeli się z góry podchodzi do tego z nastawieniem – e, nie warto, bo u sąsiada jest jeszcze gorszy bajzel.
– Z tym, że Dziwisz chciał zapewne dobrze, już się wczoraj zgodziłem. Ale jak się uderza w stół „ziemi zawsze tolerancyjnej”, to chyba trudno się dziwić, że mogą się odezwać niejedne nożyce. Czy np. ktoś wyszczuty z kraju w 68 nie może na taki tekst zareagować drwiącym śmiechem? A gdyby sięgnąć jeszcze głębiej w historię, do początków XXw., do XIX w., do XVII… Naprawdę nie trzeba by zbyt długo szukać, żeby znaleźć przykłady bardzo głębokiej nietolerancji. Nie mówiąc już o tym, co się obecnie na przeróżnych forach dzieje.
– Tu wchodzi pytanie, czy lepiej się odwoływać do stereotypu pozytywnego („Polska zawsze była oazą tolerancji”), czy negatywnego („tradycyjny polski antysemityzm”). Na które ja bym odpowiedział kontrpytaniem – a dlaczego odwoływać się do stereotypów? Dlaczego nie można mówić jasno i zgodnie z rzeczywistością – mamy w historii różne nurty, od bardzo tolerancyjnych do skrajnie nietolerancyjnych i w każdym momencie możemy wybierać, pod którymi z nich wolimy się podpisać. Bez „my zawsze”, „my nigdy” a z wciąż ponawianym pytaniem „a jak jest teraz?”.
Bo odwoływanie się tylko do stereotypu pozytywnego, choć kuszące, niesie ze sobą niebezpieczeństwo bagatelizowania drugiej strony medalu. „No, są czasem jakieś tam antysemickie wybryki, ale to mało istotne wobec faktu, że przecież my od zawsze jesteśmy tolerancyjni”. A przecież takie postawienie sprawy nie tylko upraszcza rzeczywistość, ale ją zwyczajnie fałszuje.
– I jeszcze punkt, który ja choćby z przyczyn blogowych (ale nie tylko) uważam za bardzo istotny. W tzw. „sprawach trudnych i nabrzmiałych” trzeba szczególnie uważać, jakim językiem się mówi. Bo można się nawet niechcący postawić po stronie, po której wcale się stać nie chciało – nie przez treść wypowiedzi, tylko przez jej retorykę. „Chorzy z nienawiści do wszystkiego co…” – nie jest ta poetyka przypadkiem dobrze znana skądinąd? I mam wrażenie, że budzi skojarzenia z takimi mówcami i myślicielami, z którymi zeen jednak nie chciałby się znaleźć w jednym szeregu. Dlatego proponowałbym, żeby w niektórych sprawach nie spuszczać polemicznej pasji tak całkiem ze smyczy, bo się zrobi pyskówka zamiast dyskusji.
A z tą nieobecnością Słowaków w świadomości to faktycznie interesujące. Prawdę mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałem, co mi tezę fomy od razu potwierdza. 😉
W ostatniej kwestii, to obydwu panów nieco poniosło 😉
To się odnosiło oczywiście do wymiany poglądów między andsolem i zeenem.
Bobik, czytales w moich myslach i oczywoscie, jak zawsze, ubrales je w ladniejsze, madrzejsze slowa niz bym sama umiala.
Heleno, już Ty się nie kryguj, że w słowa nie umiesz ubierać. Kto Ci w to uwierzy? 🙂
Umiem, ale u Bobika moglabym co najwyzej podlogi zamiatac. Oh, dear! 🙁
Bo odwoływanie się tylko do stereotypu pozytywnego, choć kuszące, niesie ze sobą niebezpieczeństwo bagatelizowania drugiej strony medalu.
Prawda. Jednak pielęgnowanie stereotypu o Polaku antysemicie może być równie, jeśli nie bardziej szkodliwe. Wierzę w szkodliwość etykietowania ludzi i ludzkich zbiorowości, szczególnie etykietowania negatywnego. Trochę jak z najgorszym i najbardziej nieznośnym uczniem w klasie. Kiedy łatka przylgnie, to delikwent zaczyna się zachowywać w sposób od niego oczekiwany, czyli nie uczy się i rozrabia, bo jest oficjalnie uznanym nieukiem i zbójem. W tym sensie mniej szkodliwe sa stereotypy pozytywne. Nie pozwalają się zachować w sposób sprzeczny z oczekiwaniem otoczenia. Domyślam się, że działa tu podobny mechanizm do tego, którym rządzi się język politycznej poprawności, tylko odwołanie do pozytywnego stereotypu może potencjalnie mieć większą moc wpływania na modyfikację myślenia, nie tylko sposobu wypowiedzi.
Nie proponuję oczywiście milczenia o tym, co było w historii złe, tylko nie widzę powodu, by potępiać w czambuł tych, którzy w geście potępienia dla rasistowskich wybryków, odwołują się do pozytywnego stereotypu.
I problem sprzątania rozwiązany…
Co gdy idzie wiosna, a fryzura u szczeniaka bujna i jej elementy zaczynają się gęsto słać po podłodzie, może jedynie cieszyć 🙂
Ja bym ten problem rozbił na dwa odrębne.
Jeden to konkretna, cytowana wczoraj wypowiedź Dziwisza. Tu biorę pod uwagę, że przemówienie jako gatunek ma swoje prawa i używa się w nim różnych chwytów retorycznych, do których nie można przykładać takiej samej miarki jak np. do tekstów naukowych. I o ile ktoś w swojej przemowie nie palnie czegoś karygodnego, oburzającego, albo skrajnie żałosnego, to jestem skłonny brać pod uwagę wymogi gatunku i nie chwytać za każde słowo.
Aczkolwiek nie uważam, żeby szczególnie zręczne było powoływanie się na „odwieczną polską tolerancję” akurat przez przedstawiciela instytucji, która w szerzeniu nietolerancji, zwłaszcza w kontekście antysemityzmu, ma niewątpliwe zasługi. Nie ukrywam, że chętnie usłyszałbym z ust jakiegoś hierarchy – niestety, nasz Kościół w dużej mierze przyczynił się do utrwalania antyżydowskich stereotypów, ale pora już z tym skończyć i powiedzieć wyraźnie, że antysemityzmu nie popieramy, co więcej, uważamy, że jest to niegodne katolika, nawet jak nim jest biskup czy kardynał.
Owszem, próbował coś podobnego (choć może nie aż tak wyraźnie) mówić JP2, ale jego jak wiadomo Polacy kochają do tego momentu, w którym trzeba by wyciągnąć wnioski z jego nauk. 😉
A druga rzecz, to dyskusja merytoryczna. Tzn. nie o tym, czy Dziwisza sformułowanie było w danej sytuacji mniej czy bardziej zręczne, tylko o tym, czy istotnie nasza tolerancja jest tak głęboka i tak zakorzeniona, jak nam się wydaje. Czy możemy się oprząść kokonem błogiego samozadowolenia, powołując się na Kazimierza W. i s-kę, czy też wskazane byłoby jednak rozejrzenie się po tych szafach i piwnicach, żeby nam się tam robactwo nie zalęgło. I tu ograniczenie się do pozytywnego stereotypu jest oczywiście równoznaczne z ucięciem dyskusji, bo każdy, kto spróbuje szafę otworzyć, będzie be.
I żeby było jasne – ja z Dziwisza już dawno zszedłem i mówię o tej drugiej części, którą uważam za znacznie ciekawszą. Ale tu się akurat z Vesper zgadzamy, że wolno w szafach grzebać. 😉
Oj, z tym wiosennym o(d)włosieniem to naprawdę skaranie boskie! Dwa razy dziennie muszę walkę z odkurzaczem staczać. Już chwilami chrypnę od ujadania na tego potwora! 👿
O Slowakach (z pracy, wiec bezogonkowo): owszem, jest o nich. „Polak Wegier dwa bratanki” to wlasnie o nich (bliskosc jezykowa i obyczajow), szlachcie z „Dolnych Wegier”, a nie o Madziarach, z krorymi moglismy sie kumac w najlepszym razie po lacinie. Przy okazji, pare razy nam splatali takiego psikusa, ze lepiej im to wybaczmy i zapomnijmy. Ale nie na 100%.
O innych krajach, gorszych niz Polska (w zasadzie Bobik wyrazil i moja opinie): jestem Polakiem, moim zadaniem jest martwic sie przede wszystkim Polska. Jesli w Meksyku maja meksyk od paruset lat, to bardzo im wspolczuje, ale to nie moj wydzial, zeby sie tym doglebnie przejmowac. Jest ich tylu, niech sie naprawiaja. I w niczym, ale to dokladnie w niczym mi nie pomoze, ze oni swoje panie zabijaja jesli im pani odpyszczy. Nasz poziom zmartwien jest inny, ale tez powazny i godny wielu wysilkow edukacyjnych, by wreszcie kazda kobieta w Polsce i w kazdej sytuacji byla traktowana jako normalny czlowiek.
Właśnie się zabrałam do pisania, między innymi o sytuacji kobiet w Polsce, kiedy pojawił się komentarz andsola. Bardzo merytoryczna łajza 🙂
Tak. Kościół Katolicki, patriarchalizm, polityka a dyskryminacja kobiet na naszym podwórku, to jest temat dla mnie jeszcze bardziej palący i nabrzmiały niż antysemityzm. Dotyczy ponad połowy obywateli, tu i teraz, nie incydentalnie, tylko systemowo.
Wy mi teraz lepiej merytorycznie powiedzcie, jak mam kogoś przekonać do wyprowadzenia mnie na spacer, kiedy leje tak, że świata zza wody nie widać. 🙄
U mnie tez leje, i nawet byc moze nas zaleje, Bobiku. W kazdym razie zalane sa juz okolice Harvardu i MIT.
Ciekawa ta wczorajszo-dzisiejsza dyskusja, w ktorej ogolnie sie zgadzam z podejsciem Bobika, ze nalezy o takich sprawach mowic – o polskim antysemityzmie, o historii stosunkow polsko-zydowskich, o roli katolicyzmu w tej calej sprawie. No i bliskie jest mi to, co napisala Helena – rozmawiajmy o takich sprawach jak dorosli ludzie. Raczej nie widze tu nawet specjalnie pola do duzych dywagacji, bo fakty historyczne mowia same za siebie – kwestia jest tylko to, jak o nich mowic i jak je przyblizac tym, ktorzy ich albo nie znaja, albo – co tez bardzo czeste – owszem, znaja, ale nie chca przyjac do wiadomosci. Na pewno wazne jest ich powtarzanie, tlumaczenie, i absolutne nieunikanie rozmow na trudne tematy. A takie tematy beda trudne – to jest nieuniknione. Najlepiej bylo to widac w dyskusji nad ksiazka Domoslawskiego – jak trudno bylo przyjac do wiadomosci male w koncu rysy na zyciorysie znanego polskiego pisarza i dziennikarza. I jak wielki byl emocjonalny opor wobec rozpatrywania jego skomplikowanych wyborow takze wsrod tych, ktrorzy z racji chociazby wyksztalcenia i wykonywanego zawodu powinni wiedziec lepiej… A jednak trudno sie wyzwolic od odruchowych emocjonalnych reakcji.
Dlatego, jak sie chce doroslej rozmowy, to trzeba i samemu dobierac dorosle slowa, i unikac skrotow myslowych, oraz nazbyt emocjonalnych, ponizajacych jakos druga strone metafor, porownan itp, bo wtedy dyskusja latwo odchodzi od glownego tematu. To jest trudna rozmowa, i moze jednak lepiej w takich momentach nie mieszac w nia nabialu, bo choc intencje sa na pewno jak najlepsze, to takie wlasnie emocjonalnie negatywnie nacechowane obrazowanie wywoluje reakcje u czytelnikow skrecajac cala rozmowe niepotrzebnie na boczne sciezki (kolejny juz raz polecam lektura Lakoffa, choc w sumie to jest takze w podrecznikach tradycyjnej retoryki). I – choc to trudna sprawa – zamiast sie rozpraszac na scoring small points, mowic uparcie o meritum… Martin Luther King i Ghandi rozumieli dobrze ten mechanizm. A mieli tez calkiem trudne sprawy do odwrocenia, delikatnie to ujmujac. A przy okazji, mysle, ze wazne jest wiedziec wiecej i o Slowakach, i o wielu, wielu innych krajach, i innych kulturach. Taka wiedza na pewno nie zaszkodzi.
Jakos tak sie zbieglo, ze czytamy teraz naszym dzieciom Mahabharate (tak chcialy uhonorowac pierwsza rocznice smierci ich indyjskiej babci), i mysle sobie, ze jest to zupelnie inne spojrzenie na swiat. Zupelnie inne. I jakie znaczenie ma to, ze poznaje sie je wczesnie, majac na przyklad piec i dziesiec lat. Wtrety i komentarze autorskie, tlumaczace, ze nawet bogowie i polbogowie moga zachowac sie czasem zle i niegodnie, i ze kazdy – nawet bog – moze miec chwile slabosci i nieuwagi. Dlugie fragmenty, w ktorych kazda decyzja jest tematem ozywionej dyskusji posrod bohaterow wydarzen, dotyczacej konsekwencji podjetych dzialan. Rozmowy o tym, czy wystarcza tylko wiedza ksiazkowa, czy potrzebne jest cos jeszcze. I sytuacje, w ktorych zadna podjeta decyzja nie bedzie pozbawiona jakichs negatywnych skutkow. Jakos latwiej po takiej lekturze mowic i o wlasnych bledach, i bledach w historii wlasnego narodu. To tak na marginesie wyrazonej przez Helene sympatii do protestantow, i ich predylekcji do doroslej rozmowy (ktora z nia dziele). Okazuje sie, ze nie tylko oni…
Czy ktos wie jak przetlumaczyc Polskiej Agencji Prasowej, ze malzonka ksieci Karola nie nazywa sie Camilla Parker Bowles? Jesli juz chca po nazwisku, to moze obecnego, a nie bylego meza, Windsor?
Tak, Moniko, tak.
A u nas wiekszosc rozmow konczy sie na point scoring wlasnie, jak zauwazylas.
Witam,
andol pierwszy, Helena druga a potem kto ma ochotę, niech wali w wypięcie…
vesper 15 marzec 10, 00:12
dopiero teraz zauważyłem – no jakby przy tym była, naprawdziwsza prawda z jej słów przemawia 🙂
Heleno,
1 program TVP, wiadomości TVN, Polsat – wszędzie podawali Camilla Parker Bowles, wszystko wskazuje, że małżonka księcia Karola do Polski wybrała się ze starym paszportem 😉
Właśnie Anita Werner została za to opieprzona (bardzo kulturalnie oczywiście) przez pana od protokołu dyplomatycznego. Tzn. poprawił ją, że teraz się mówi: księżniczka Kornwalii. Ale wątpię, żeby ktoś z kolegów pani Werner tego słuchał 🙁
Moniko, a mnie się wydaje, że porównanie z dyskusją o Kapuścińskim nie jest tu trafne. No, chyba że chodzi o to, co powiedział Bartoszewski… Ale w gruncie rzeczy w tej sprawie chodzi o coś innego. A przynajmniej mnie. Dla mnie Kapuściński bynajmniej nie jest świętością i ze spokojem przyjmuję, że, jak każdy człowiek, miał słabości. Ale był człowiekiem wybitnym, z dorobkiem, który jakkolwiek będziemy klasyfikować, jest niewątpliwy, jeśli chodzi o jakość literacką. Książka Domosławskiego zaś – tu cytuję zdanie moich przyjaciół, którzy książkę przeczytali (ja jeszcze nie) – wydaje się mieć pod spodem złą intencję: a zdemaskujmy go, a dopieprzmy mu, a wyciągnijmy mu te baby, bo to, że konfabulował, to jeszcze za mało. A przyczepmy się nawet do tego, że się uśmiechał.
Ja w ogóle nie znoszę tego typu biografii, których pojawia się coraz więcej – niezależnie od tego, czy chodzi o Kapuścińskiego, czy o kogokolwiek innego. To taka biografia tabloidowa. I „dorosłe rozmawianie” nie ma tu nic do rzeczy. Biografia nie musi przecież być hagiografią, ale niech ma klasę.
Ale już widać są inne czasy – tabloid zwyciężył. To bardzo smutne.
Swoja droga jest to zalosne, ze nikt z gospodarzy nie sprawdzil jak sie nazywa goska,. A nie nazywa sie ona ani Parker Bowles ani „ksiezna Camilla”. O ksieciu Walii mozna mowic Ksiaze Karol, a o niej mozna mowic albo Camilla, albo Ksiezna Kornwalii, zas „ksiezna Camilla” po prostu nie istnieje.
Poprzednim razem jak byla krolowa, to caly polski korpus rzadowy zwracal sie do niej per „Wasza (lub Jej) Krolewska Wysokosc”. Podczas kiedy Krolewska Wysokoscia byla jej synowa – Diana (Royal Highness), ona zas jest Krolewska Moscia ( Her Majesty). A jak umarla Diana, to polska prasa wciaz nazywala ja z jakiegos wzgledu Diana Spencer, chgoc nia od lat nie byla. Byla Diana lub Ksiezna Walii.
Kurcze, jak ja szlam na wywiad z biskupem czy kardynalem, to jednak sprawdzalam jak sie do niego nalezy zwracac. A ci wszystko wiedza, niczego sprawdzac nie musza.
postęp, nie?
Cała nadzieja w tłumaczach 🙄
Jeszcze uzupelnienie. O Dianie mozna bylo powiedziec „Ksiezna Diana” poniewaz po wejsciu na troin Karolka, nosilaby ona tytul krolowej. Camilla nie bedzie krolowa (jako rozwodka). dlatego tytul Princess przy imieniu jej nie przysluguje. Chyba, ze Parlament zezwoli na to by nosila ona tytul krolowej – zony krola. Byc moze tak sie stanie, ale tymczasem pozostaje – albo Camilla, albo Ksiezna Kornwalii.
O, jak miło, że Monikę odblokowało. 🙂 Żeby teraz tylko nie zalało na dobre!
A wiecie Wy, że zgodnie z protokołem do mnie od dziś należy się zwracać per Jego Psiość Bobik I Zębaty, albo Bobik Wielki Zębaty, albo Bobiquemagne Endenté? Takie tytuły dostałen na Dywanie i mam zamiar posługiwać się nimi bez litości. 😆
Heleno, w Stanach tez niestety poprzednia zona Ksiecia Walii byla potocznie czesto nazywana po prostu Lady Di, choc zwykle nie przy transmisjach z wizyt.
Doro, akurat nie bardzo moge dzisiaj zaglebiac sie w bardzo dlugie dyskusje, bo jestem troche przycisnieta czasowo, wiec wybacz. Tak, wypowiedz Bartoszewskiego byla nie na poziomie. Zas tabloidyzacja to dlugi, odrebny i interesujacy temat (dla tabloidow rzeczywiscie nie ma swietosci, i nie wykazuja sie dobrym smakiem, ale i tu bywaja ciekawe przypadki, gdy one informuja o czyms, o czym dobrze wychowane gazety postanowily nie informowac, a akurat jednak powinny – wspominalam tu juz pare razy, ze tak sie stalo z bardzo dobrym cyklem artykulow w the National Enquirer, dotyczacych ostatniej kampanii prezydenckiej w Stanach, a konkretnie Johna Edwards’a, za co „grozi im” Nagroda Pulitzera). A co do ksiazki Domoslawskiego, to jej krytyka awansem i reakcje obronne, lacznie z proba zatrzymania jej publikacji przed jej pojawieniem sie, napelniaja mnie pewnymi podejrzeniami, ktore skonfrontuje z rzeczywistoscia, gdy sama ja przeczytam (co, mam nadzieje, niedlugo nastapi). Dla mnie nie podlega watpliwosci, ze – dobra lub zla – ksiazka miala prawo sie ukazac. A potem, po jej lekturze (a nie przed, jak Bartoszewski i, o ile pamietam, Bratkowski), mozna ja jak najbardziej poddac krytyce, podobnie jak Domoslawski ma prawo przyjrzec sie krytycznie (co wcale nie zawsze musi oznaczac – zlosliwie) dzielu Kapuscinskiego, a nawet jego wyborom zyciowym. Mnie jednak mimo wszystko uderzyly niezwykle obronne reakcje na sam fakt, ze „jak tak mozna o naszym wybitnym…”. Wolnosc slowa to wolnosc slowa. A teraz mozna Domoslawskiego jak najbardziej krytykowac (najbardziej dla mnie bedzie jednak przekonujaca krytyka, w ktorej zacytuje sie lub odniesie sie do odpowiednich fragmentow ksiazki Domoslawskiego, ktore konkretnie raza). Wole jednak sama sobie wyrobic zdanie, a nie ufac nawet Twoim przyjaciolom, choc ich przez sympatie dla Ciebie niezwykle szanuje. Ale moga miec inna od mojej wrazliwosc, a takze doswiadczenia zyciowe i czytelnicze. I to wlasnie rozumiem przez dorosle podejscie do spraw, i dorosla rozmowe.
nim zaczne czytac,to kilka slow do Pani Kierowniczki 🙂
komunikacja w berlinie generalnie „pelen wypas” nic tylko
uzywac 🙂
nic nie polecam do zwiedzania,bowiem w berlin mozna isc metoda Bobika:za nosem 🙄
zycze wiec Doroto slonecznej pogody motywow do „pstrykania”
😀
http://www.hellomagazine.com/royalty/2007/05/21/charles-camilla/
Tu jest o tym jak Karolek zabiega o to by pozwolono jej byc „krolowa” kiedyy sam zostanie krolem. Ale opory sa bardzo silne, wciaz, choc z uplywem lat maleja.
przyjdzie odkurzacz, zrobi porządek i po tytułach…
Bobiku, co do odblokowania, to sprawy sie maja optymistycznie, 🙂 ale co do zalania to wprost przeciwnie. Na szczescie Concord na razie za mocno nie ucierpialo, ale w Bostonie i Cambridge pozalewalo cale ulice, a tam, gdzie nie zalalo – zdazylo zalac przewody swiatel ulicznych, w zwiazku z czym wszedzie sa potworne korki. Na Nor’easter nie ma rady… 😉 Ale moze zapowiedziane na jutro slonce zacznie nas osuszac. 🙂
Fragment ksiazki zamieszczony w GW bardzo mi sie podobal i nie odnioslam wrazenia, zeby autorowi chodzilo o cos innego, niz napisanie uczciwej biografii i to z pozycji kogos, kto Kapuscinskiego szanuje i ceni.
Ja tez uwazam, ze Bartoszewskiemu kompletnie odbilo z tym „przewodnikiem po burdelach”.
Jak chodzi o Domosławskiego, to też byłbym za tym, żeby o nim rozmawiać dopiero wtedy, kiedy książkę przeczytają wszyscy ci, którzy chcą przeczytać. 😉 Bo o ile o Kapuścińskim można było rozmawiać na podstawie znanych faktów, bez względu na Domosławskiego, o tyle o tym ostatnim na razie głównie jest z drugiej ręki. Jeden fragment w GW to mi za mało, żebym na tej podstawie mógł coś powiedzieć o całej, 600-stronicowej ponoć, książce.
A właśnie, czy Princess należy tłumaczyć jako „księżna”, czy jako „księżniczka”?
rysiu, ja przecież wiem, że komunikacja w Berlinie nie jest zła 🙂 Ale w weekend podobno ma padać, choć może nie intensywnie…
andsol, 14 marzec 15:22
nie tylko porywcza,pelzajaca tez,wlasciwie kazda 🙂
Bobik do zeen
„…ani nawet zwyklym wariatem.”
zeen jest urokliwie niebezpiecznym wariatem,i to dobrze tak ❗
Ksiezna. Ksiezniczka jest tytulem z krolewskiego urodzenia, jak ksiezniczka Anna.
Ja nie sadze calej ksiazki, tylko tem maly fragment. Zachecil mnie do przeczytania calosci jak dodrukuja.
moze i bedzie padac(podaja 9°+do 60% mozliwy deszcz),ja na szczescie bede poza berlinem(troche lipsk i ponownie szczecin)
wracam dopiero we wtorek 😀
No właśnie, a ten pan od protokołu powiedział „księżniczka”. Tak mi się też coś wydawało.
vesper 15 III 01:17 😀
O, to się trochę rozminiemy, rysiu…
W każdym razie ma już być ciepło i to jest pocieszające. A piątek ma być słoneczny. W sobotę trochę mnie powiozą po mieście, więc może sobie padać 😉
vesper,krolik
Alicje czytalem w zeszlym wieku :rool: ,bylem wtedy pod
ogromnym wplywem dzieciecej literatury polskiej,rosyjskiej i skandynawskiej.Alicja nie rozgrzala mojej duszy 🙂
W każdym razie, wedle doniesień, książę Karol z Pożeraczem Ptifurków pogadali sobie o Chopku. 😀
Ciekawe, że tyle osób się na „Alicję” książkową nie załapało. Ja ją zawsze uwielbiałem.
ostatnio jestem czesto w szczecinie, mam nieograniczony dostep do polskich stacji TV i irytuje sie(to zmeczenie chyba) zmianami
intonacji w wymowie-nazwalbym to Piotr Krasko syndrom
ponadto brakuje mi programow publicystycznych czy dyskusji
z udzialem ludzi o „nowych” pogladach lewicowych,polska TV
jawi mi sie bardzo prawicowa,a lewica to najczesciej pogrobowcy
PZPR
bowiem Ty Bobiku z Krakowa :D, tam Alicja dzialala
@zeen: ależ, ależ… Jeśli wczorajsza poetyka się przeżyła, to o czym dziś tu gadać…
@Helena: Po przeczytaniu wywiadu z Michałem Komarem (i odsłuchaniu dołączonej płytki) nabrałem dla Bartoszewskiego wiele sympatii. Ale potem on wypowiedział sobie war of attrition i ślady zniszczeń są coraz widoczniejsze.
Ja też zawsze lubiłam „Alicję”, a nie jestem z Krakowa 😉
A tutaj znowu sypie 😯 🙁
sypalo cala droge do berlina,czasami bardzo gesto mokrym
sniegiem,paskudnie
Dla nas „Alicja” jest swiatem, ktory na codzien zamieszkujemy razem z dziecmi(zreszta przed nimi takze zamieszkiwalismy). Najwieksza z tej ksiazki przyjemnosc, gdy sie zna wiktorianskie oczekiwania wobec dzieci i tradycyjne angielskie nursery rhymes (polskie tlumaczenia probuja to uchwycic, ale nie wszystko sie da, bo czasem to sa cale sytuacje). Lewis Carroll is very subversive, co jest mi bardzo bliskie. Wiktorianskie wykrochmalenie do gory nogami… 😉 Dzieci ucza sie reeling and rising, laughing and grief (reading and writing, Latin and Greek) Bobik zreszta podobne praktyki stosuje na codzien, co tez jest mi bliskie… 😆
Doceniając wspaniałomyślność andsola, chowam sempiternę.
Kto nie skorzystał, jego strata 🙂
Dziś mam fart, wreszcie zdobyłem płytę najnowszą jednego z ulubionych wykonawców, a pierwsze słuchanie to zawsze święto 🙂
A w jakim ezyku pogadali sobie Poz. Pt. z Ksieciem Walii o Chopku? I czy PP zrobil recycling swego referatu na temat czystosci muzyki Chopka?
Mam nadzieje, ze nastepca tronu odwdzieczyl mu sie referatem na temat wspolczesnej architektury.
Oooo, wiele bym dala aby byc swiadkiem tej rozmowy o Chopku!
Może PP, z wrodzonym sobie taktem, wypomniał Księciu Walii cytacik z dziennika królowej Wikorii o „jakichś pianistach” 😉
Często podczytuję „The Annotated Alice”, z komentarzami Martina Gardnera. Myślę, że bez nich nie zrozumiałbym mnóstwa rzeczy.
Ja oczywiście, szczenięciem b. młodym będąc, wiktoriańskiego podkładu nie analizowałem, ale jakoś mi ten cały zwariowany i wyzwolony z okowów „zwykłej” logiki świat po prostu bardzo pasował. 🙂 No i oczywiście zabawy językowe Carrolla – cudne, nawet i w przekładzie. Było smaszno, a jaszmije smukwijne świdrokrętnie na zegwniku wężały… 😉
B. ciekawe co piszesz Moniko. Milo cie znowu poczytac.
Ten Enquirer tez wiele lat temu opublikowal zdjecia zonatego demokratycznego kandydata na prezydenta Gary Harta z panienka siedzaca mu na kolana (na jachcie „Monkey Business”).
Powiem wam trche nie na temat, ze jakos glupio sie czulam przysiegajac 20 lat temu, ze bede wierna poddana Krolowej. Ale teraz nawet jakos te krolowa (Elizabeth) polubilam, byc moze z powodu filmowej kreacji Helen Mirren… Niech tam, moge byc jej poddana. Ale jakos nie chce mi sie byc poddana Charlesa… bless his heart, i Camilli…
Bo być czyjąś poddaną to w ogóle dość osobliwy koncept. Trudny do ogarnięcia umysłem człowieka nie uformowanego na poddanego. Ale być podmiotem już jest do przełknięcia 😉
Mnie jest dobrze z Alicją, i z Dongiem, i z Dżamblami, i z całym tym, tylko pozornie, odjechanym towarzystwem 🙂
Faktycznie , mnie też jakoś trudno sobie uświadomić, jak to jest być czyimś poddanym i to tak ze wszystkimi szykanami. 🙂
Chociaż podejrzewam, że ani Królik, ani Helena nie spędzają życia na trenowaniu dworskich dygów i innych ćwiczeniach zmierzających do udoskonalenia poddaństwa. 😉
Szykanom to jesteśmy poddawani my 👿 Wolałabym królową, wydaje się być łatwiejsza do zniesienia 😉
Ja to jeszcze ja, ale Quebecczanie, ktorzy kiedys przegrali z Anglikami wojne oraz Indianie, ktorych my tutaj nazywamy First Nations, ci dopiero musza zgrzytac zebami.
Protokol dworski jest mi obcy. Jescze nie musialam dygac. Dygalam ostatnio jako mala dziewczynka w Polsce. Nie wiem czy jeszcze sie dyga w dziecinnym cywilu?
Jasne haneczko, przynajmniej sie nie ma ochoty na jej widok dac jej w zeby…
Kroliku 🙂 Dobrze, ze nie musisz chociaz przysiegac Krolowej Kier z „Alicji”, tej co krzyczy do wszystkich „off with your head”.
A z tym „Monkey Business” to bylo troche i szalenstwo samego Harta, ktory wlasciwie rzucil wyzwanie prasie, zeby go przylapala na goracym uczynku. No i The Enquirer to zrobil…
Ja pamietam, ze jak sie przeprowadzilam do Anglii, to bylam po pierwszew bardzo republikanska, a po drugie ogromnie ironiczna wzgledem „tego cyrku nie przystajacego do XX wieku”. I zabralo mi dobrych pare lat zanim nauczylam sie szanowac ten system konstytucyjny, ktory jednak swietnie zdaje egzamin, jak i sama monarchinie, ktora jest czlowiekiem nie tylko ogromnego doswiadczenia poloitycznego, ale nade wszystko niespotykanego poczucia publicznej sluzby i obowiazku wobec nie tylko wlasnego narodu, ale calej organizacji Wspolnoty. Jak dotad Wspolnota, do ktorej nalezy kilkadziesit panstw od zupelnie malutkich, do Australii, znacznie lepiej radzoi sobie z problemami kiedy one powstaja niz ONZ, z wywieraniem wzajemnych naciskow, no i jako klub ekspertow, ktory sobie nawzajem pomaga. A jedyna i osateczna sankcja, jaka rozporzadza Wspolnota jest wykluczenie z tego klubu – jak bylo w przypadku RPA za apartheidu. Pierwsza zagraniczna wizyta Nelsona Mandeli po wyjsciu z wiezienia byla do Londynu, na spotkanie z Elzbieta, aby ja prosic o ponowne wlaczenie kraju do Commonwealthu. Nawet na Zimbabwe udalo sie wewnatrz Wspolnoty wywrzec nacisk na tyle silny, ze Mugabe zgodzil sie przeprowadzic wybory. A przedtem podobnie bylo z Nigeria. Nie chcialabym aby Australia czy Kanada wystapily ze Wspolnoty, bo ich ekspertyza, ich glosy sa absolutnie niezbedne dla slutecznego rozwiazywania wielu konfliktow regionalnych w Trzecim swiecie.
Mam tylko nadzieje, ze Karolek bedzie roznie znakomitym monracha i przywodca Wspolnoty, co jego matka. Mam watpliwosci. Ale wierze z Williama. On ma bardzo dobrze w glowie.
A termin „poddani” wyszedl z uzycia i nikt juz poddanym nie jest.
Jeszcze sie nie wypowiedzialam na temat Alicji, ale przeciez ja tez – choc przeczytalam ja stosunkowo pozno, mialam chyba ze 20 lat.
Króliku, dla zachowania form i dystansu, w rękawiczce 😉
Ale, wiesz co, chyba nie umiałabym nikomu fizycznie dać w zęby 😕
Dobranoc 🙂
Jestem tego pewna haneczko. Choc czy nie wolno czasem troche chciec to zrobic?
Heleno, pewnie Kanada i Australia zostana w przyszlosci republikami z wybieranym prezydentem. Chocby dlatego, ze to kraje imigrantow, a ci najnowsi, ktorych jest procentowo coraz wiecej, nie maja zadnego zwiazku emocjonalnego z Anglia i krolowa. Np Chinczykow w Wielkim Toronto (8 milionow ludzi) jest 1 200 000. Co prawda z Indii/ Pakistanu/ Bangladeszu jest 3 miliony, a ci sa zwiazani (do pewnego stopnia) Wspolnota.
Zadna z naszych partii nie ma jeszcze tego oddzielenia w swoim programie, ale Ausralijczycy, ktorzy sa starszym panstwem niz Kanada, juz jedno (na razie nieudane) podejscie maja juz za soba.
ha ha Ausralijczycy= Australijczycy
na „terenach zielonych” lezy tu i tam snieg 🙂
podobno ostatni zmasowany atak zimy
brykam wiec przez wtorkowy brakswitu do S-Bahnu
brykanko,fikanko(moze powoli czas na sombrero WandyTX?)
😀
Ach, gdzież są niegdysiejsze wiosny 🙁
tam gdzie przyszłe złote jesienie…
Liczę na to, że do piątku te śniegi stopnieją…
nawet jeśli, to przyjdę nowe…
Oby dopiero w grudniu! 😉
Dzień dobry. 🙂 Stopnienie śniegów i nagły, zmasowany atak wiosny w Niemczech, właśnie gdzieś koło piątku, telewizja wprawdzie już zapowiada, ale bo to wiadomo, czy telewizja nie kłamie? 😉
Ale jeżeli weekend będzie rzeczywiście wiosenny, to się zwali na Panią Kierowniczkę, że wiosnę przywiozła. 😀
a co z listopadem?
A czy ktoś prosił, żeby Pani Kierowniczka przywoziła listopad? 😯
Listopad to ja mogę przywieźć w listopadzie 😆
Eee, wtedy to każdy może. Tylko po co?
A gdyby tak Kierownictwo w najbliższą sobotę wyjęło maj, albo czerwiec z plecaka…
Ech, marzenia jak ptaki szybują po niebie… 😉
o tak,prosze,prosze, Pania Kierowniczke o przywiezienie
wiosny i to juz w ten Week-end 🙂
p.s.obiecuje nagrode 😀
w listopadzie to żadne zadanie z gwiazdką, a miejsce Kierownictwa jest wśród gwiazd…
A cenna ta nagroda? Bo jak nie, to Kierownictwo zawsze się będzie mogło wykręcić, że tak za półfriko nie opłacało się wiosny tyli kawał świata wlec. 😉
Świeci Kierownictwo
z wysokiego nieba,
że prawie latarki
w nocy nie potrzeba.
Czy jakiś astronom
wyjaśni mi może,
w jakim Kierownictwo
świeci gwiazdozbiorze? 🙂
oczywiscie ze cenna,Bobiku,przeciez to dla Kierownictwa 🙂
Ja to nie wiem gdzie, ale Bobik to na pewno w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa 😉
Hmmm… rysiu, już jestem ciekawa 😀
Ja to raczej Małego Psa. 😆 Ale mogę też być w gwiazdozbiorze Psów Gończych.
A dla Kierownictwa mam do wyboru – gwiazdozbiór Lutni, Lwa, Orła, Strzały albo Pegaza. Ze względu na tryb życia nie od rzeczy byłby też gwiazdozbiór Latającej Ryby. Gwiazdozbioru Ołtarza proponował nie będę, choć niby nazwa dosyć kierownicza. 😉
Przy okazji zawiadamiam, że istnieje również gwiazdozbiór Rysia. A gdyby ktoś jeszcze na blogu też chciał świecić, ale miał trudności ze znalezieniem pasującego miejsca, to zawsze może się zadekować w gwiazdozbiorze Sieci. 🙂
Dzień dobry. Słońce świeci 🙂
Wiosna oslepiajaca! Kosy i papugi potracily glowy i szaleja przed oknem. Roze popuszczaly czerwone pedy i listki.
I tak trwa mac caly tydzien.
Puszczalskie róże?
Czego w tym Londynie nie wymyślą, trwa mać… 🙄
czyli trzeba się grupować… ech, samotna gwiazda zawsze ma przechlapane…
Nasze róże klauzurowe 🙁
Samotna gwiazda z plikiem odpowiednich zaświadczeń od lekarzy i psychologów może się dać przeoperować na biały żagiel. 🙂
Haneczko, spróbuj te róże nawieźć odrobiną cywilizacji śmierci, albo przynajmniej zgnilizny moralnej. Zgodnie z przewidywaniami znawców powinny się zacząć puszczać jak szalone. 😉
Chętnie, ale zgnilizna nie lęgnie się w minusach 👿
Sama chętnie gdzieś bym się puściła 😉
Może trochę zgnilizny prosto z Wysp? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=_AUIVx-KQt4
Oh, Bobik, pierwszy raz widze te scene od czasu kiedy widzialam caly film, ktory byl tak znakomity! Najbardziej „feministyczny” jaki w zyciu ogladalam, z ta zamiana miejsc, tymi wszystkiemi kobiecymi vulnerabiliteis przeniesionymi na druga strone „barykady”.
Tylko bardzo mi sie nie podobal polski tytul filmu Golo i wesolo. Znacznie bardziej oj wlasny, ktory wymyslilam, a ktory znaczy dokladnie to samo, co „full monty” – „Do rosolu!” .
Ide ogarnac kuchnie, bo sie spodziewam gosci, a tam – strach spojrzec!
Zgnilizny nie mam pod ręką, mam za to napis sprzed księgarni:
http://photos-a.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc3/hs454.snc3/25979_372401948606_96343233606_3569446_1503907_n.jpg
http://mylol.blox.pl/resource/7b25266877b6.jpg
🙂
Gdy dzwoneczek się odezwie biegniemy do szkułki… 😀
Beato 😀
Rysiu, wyślij tego kolekcjonera do mnie. Ja mam urozmaicony jadłospis. 😆
Bobiku 😀
Film świetny, spłakałam się ze śmiechu, od razu lepiej 😀
Niech by u nas mundurowi tak zatańczyli 😆
Dora: 😆 😆 😆 😆 😆
Tytul z Polskiej Agencji Prasowej:
43 lata temu Pink Floyd nagrali pierwszą płytę.
To pewnie jakas nowa swiecka tradycja, o ktorej nie wiedzialem: Doroczne obchody pierwszej plyty Pink Floydow.
Na szampana jeszcze chyba za wcześnie, ale tak na sucho ucieszyć się mogę – przyklepałem właśnie lot do Krakowa, tuż po Wielka Świętanocnych. 🙂
Bardzo sie ciesze, Bobiczku. Pod warunkiem, ze z laptokiem!
Oj, obawiam się, że laptoka mi nie dadzą, bo on tacie czasem do pracy potrzebny. 🙁 Ale Kraków miasto cywilizowane, może tam jakiś dostęp do kompa znajdę. 😉
Z półki Media Markt – „nie dla idiotów?” 😉
http://photos-g.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc3/hs454.snc3/25979_372778113606_96343233606_3570915_4697011_n.jpg
Gratulacje Bobiku, na razie na sucho. Bedziesz mogl sobie poweszyc po rodzinnych okolicach. 🙂
A tu znalazlam interesujace znaki zakazu, wspolczesny odpowiednik tego, co tak bawilo Lewisa Carrolla. Czy „nie dla idiotow” – to juz zalezy od interpretacji… 😉
http://www.huffingtonpost.com/2010/03/10/the-craziest-prohibition_n_493001.html
Beaty Lexika`s 🙂
u Moniki moj faworyt to zakaz wchodzenia dinozaurow,przyznaje
sie ze ja tez ich nie lubie 🙄
temperatura rosnie,prognoza mowi od piatku wiosna 🙂
Dla mnie chyba należy, jak Beata, wrzucać po jednym zdjęciu, bo inaczej mam problemy z wybraniem faworyta i kręcę głową jak ten osiołek – i to kusi, i to nęci… 😆
Faktycznie wiosna i to od zaraz. Jakiś wariat kosi trawę w moim ogródku! 😯
Muszę mu powiedzieć, żeby chociaż wysepki przebiśniegów oszczędził. 🙄