Czy to odpowiedź, czy to jest pytanie
Gdy tego nie wiem, nie wzdycham, nie płaczę,
choć wątpliwości brak bym wolał raczej,
lecz by go zyskać, trza by Jamesa Bonda,
co z pistoletem w każdy kąt zagląda,
żeby dołapać i wyrazić zdanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?
Gdy ktoś post wrzuci o ciężarze głazu,
co chciał powiedzieć, nie poznam od razu,
weźcie, pomóżcie, wszyscy pańscy święci,
wszak jakiś pomysł mi się po łbie kręci,
niech się domyślę, nim mnie chwyci spanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?
Cierpiałem nieraz ku ojczyzny chwale,
i za miliony również, i tak dalej,
ale mnie wcześniej dobre strzegły bogi,
że jakoś kulą nie było u nogi
to, co bez przerwy teraz mam na stanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?
Jak pragnę zdrowia, do piekieł bym zstąpił,
w teren bym pobiegł, choćby i deszcz siąpił,
nawet w Salonie czytał ćmoje-boje,
byle móc wreszcie stwierdzić ze spokojem,
leżąc na trawie, albo na dywanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?
Z nadmiaru myśli mogą siwieć skronie,
więc już bym przestał, rzekł rozterkom – o, nie!
Lecz znów się budzą wątpliwości tycie,
i w swoich zwojach znów zaczynam rycie,
i znów mi kapie jak w zepsutym kranie:
czy to odpowiedź? czy-li też pytanie?
Kiedym te strofy późną porą składał,
duch caberneta mymi łapy władał,
pełen zdziwienia, sam się nie spostrzegłem,
jak mi zasunął: panie, kup pan cegłę.
Może to zresztą były tanie dranie…
Kupić, nie kupić – oto jest pytanie.
Duch caberneta… Mam odczucie, jakbyśmy podlegali inwazji całej armii duchów!
A jednak – nie kupuję!
Dobre!
Z tym kupowaniem cegły jest trochę zabawnie, bo wszyscy wiedzą osochodzi, ale chyba w realu nikt faktycznie nie proponował takiej transakcji.
Dobrego dnia, kochani. 🙂
FB mówi, że dzisiaj Irek obchodzi urodziny. 😀
I tak trzymać, Tetryku 🙂
O ile się nie mylę, koncept „kupowania cegły” wszedł do szerszej świadomości poprzez jeden z pierwszych powojennych filmów polskich: „Ewa chce spać”…
Ale Tyrmand chyba był pierwszy 🙂
http://www.gwara-warszawska.waw.pl/index.php/component/content/article?id=273:kup-pan-cege.html
Jako warszawiak pamiętam, iż czas jakiś przed filmem „Ewa chce spać” czy „Złym” Tyrmanda określenie „kup pan cegłę” funkcjonowało w języku i świadomości powojennej warszawiaków na określenie drobnego bandytyzmu. Kupić cegłę – paść ofiarą drobnego bandyty, kupić kosę – paść ofiarą nożownika. Wielu znajomych moich Rodziców ową cegłę kupili gdy musieli wieczorem przejść przez ciemne, zagruzowane jeszcze czy odgruzowywane ulice/części zruinowanej Warszawy i to nawet w Śródmieściu – okolice pl. Grzybowskiego czy nawet ul. Marszałkowska – tam, gdzie potem zaistniały domy towarowe Wars, Sawa etc. Podobnie – ruiny gmachu b. Towarzystwa Siła i Światło które elektryfikowało Polskę w międzywojniu, gmach ów a raczej jego ruiny były na rogu ul. Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich; potem w najbliższej okolicy zbudowano tam hotel „Forum”.
Dzien dobry 🙂
herbata
Dzień dobry 🙂
kawa
Lisku, taką cegłę chętnie kupię 🙂
Dzień dobry.
Cegłę liskową też kupiłabym. 🙂
Na stronie Willi Decjusza (villa.org.pl/villa/ ) zamieszczona jest petycja, domagająca się natychmiastowego uwolnienia aresztowanej w Turcji pisarki i działaczki praw człowieka Aslı Erdoǧan.
Podpisałam. A Erdogan nawet się nie dowie o tej petycji.
Nie wiem czemu, różne petycyjne strony proszą mnie o udostępnienie petycji na FB i mają za to otrzymać wszystkie moje dane z tegoż FB.
Wystarczy, że mają adres e-mail.
Teraz dostaję kilka petycji dziennie i zaczyna mnie to nieźle wkurzać.
Właśnie o 13:30 dostałam tę petycję do podpisania.
Widze ze bede musiala zaopatrzyc sie w stosik 🙂
Rozprzestrzenianie sie danych kontaktowych to plaga. Usiluje nigdzie ich nie podawac, rezygnuje ze znizek tego wymagajacych („If you are not paying for it, you’re not the customer, you’re the product”), robie awantury o spam (choc jeszcze nie probowalam nikogo zaskarzyc, choc moge, moze i do tego dojdzie), ale to coraz trudniejsze.
Szukam od pewnego czasu w internecie informacji o dr Michale S. i jego żonie Róży. I mam ich coraz więcej (poza tymi, które zapamiętałam z opowiadań mojej Mamy). Znam imię ojca doktora, imiona jego rodzeństwa. Wiem jaki zakład odziedziczyli po ojcu (znalazłam reklamy produktów tej firmy). Jeden z braci skończył Szkołę Główną Handlową i prawo na UW.Był porucznikiem rezerwy.Został zamordowany w Charkowie.Znalazłam zdjęcie tabliczki w kaplicy katyńskiej Katedry Polowej Wojska Polskiego.
Będę szukać… I może coś napiszę.
Witam wszystkich serdecznie. 2 tygodnie braku dostępu do internetu (niby coś tam było, ale albo nie było zasięgu, albo muliło tak, że szkoda było próbować) całkiem dobrze wpłynęło mi na psychikę. Do czytania zabiorę się pewnie jutro na spokojnie.
Dzień dobry 🙂
kawa
Niewykluczone, że od jutra też kilka dni będę na bezinterneciu. Mam nadzieję, że to przeżyjemy 🙄
Dzień dobry.
Mam!!!! Z Berlina do Wenecji , samolot w obie strony za 26,50 Euro! Końcówka września.Lotnisko Treviso, dojazd do Wenecji prosty jak drut.
Siódemeczka mnie naprowadziła – dziękuję. 🙂
Dzien dobry 🙂
Tlumacz guglowy przeszedl samego siebie. Usilowalam sie dowiedziec jak nazywa sie po polsku 'shoe fitting stool’ (pochyly taboret na ktorym stawiamy stope w sklepie z obuwiem do przymiarki) i okazalo sie ze jest to „dopasowanie buta stolca”. 😈
Może „podnóżek”?
Lisku, nigdy nie widziałam w sklepie takiego ustrojstwa – może po polsku się nie nazywa, bo nie występuje?
Natomiast przyrząd do ściągania butów, to piesek: http://www.centrumdziedzictwakujaw.pl/data/foto.php?f=/page/67171256/14.JPG&w=800
’Podnozek’ to chyba bardzo niski stoleczek do stawiania nog, np pod biurkiem, ewentualnie taboret przy fotelu do siedzenia z podniesionymi nogami, bez powierzchni pochylej.
Ago, w sklepach z obuwiem nie ma takiego mebelka ?
Piesek do oficerek: http://muzea.malopolska.pl/documents/26933/2114018/obraz_05.png/7da1e5e5-0de6-40bb-b363-89c0f0bf6dba
Jak sie uzywa tych widel 😯 ? 🙂
No nie ma, Lisku. Najpierw sobie znalazłam w sieci obrazki 'shoe fitting stool’, potem wysilałam pamięć do oporu i nie udało mi się przypomnieć, żebym kiedykolwiek takie coś widziała.
W takim razie slusznie ze nie ma terminu. U nas jest gorzej, bo mebelek w sklepie jest, ale nazwy nie ma 🙂
Instrukcję używania znalazłam tylko dla pieska nieoficerskiego: http://walz-images.walz.de/fsicache/images?type=image&profile=551&source=images/MH/929/929140_01.tif Ale na tej podstawie można wykoncypować, jak się obchodzić z oficerskim. Choć ja bym się pewnie prędzej przewróciła, niż zdjęła buty. 🙄
Takie obrazki znalazłem w lesie. Jeszcze nie w pełni dojrzałe
https://photos.google.com/share/AF1QipNcXkv2XMyoF-PWF0iAHSWxDLQHOvbmg1iQOKk3n5rlIi0aKHL6Pkc74NggPBj3ag?key=a1NHc2tGaXdPbzVUVWpTY3FaSmNDQ1RZT3B4YXpR
A może to ten link? Nie wiem, bo mi google pod nieobecność trochę nawywijał z Picassą.
https://goo.gl/photos/Nqe23C4TFnWp8PHn7
Pies moze byc niezly takze do kaloszy 😎 A odwrotnoscia pieska jest, jak sie okazuje, hak.
Paradoksie, na obu linkach kwitnie. 🙂 Muszę zmykać z sieci, jeśli chcę zdążyć na koncert. Przed wyjściem trzeba by znaleźć jakieś ubranie i coś ugotować.
Po trzech latach hodowli doszedłem też do osobistych obrazków. Z tym że to są już ich owoce. Kwitną wczesną wiosną
https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13901491_1023879777727028_4859978274008781349_n.jpg?oh=7fc645c68d5df006dd974c44d65b5d97&oe=5847127C
To są „żelazne liście”.
Rosną z tyłu za różą Kingi.
https://goo.gl/photos/ju3PNUzEKob5mVx49
https://goo.gl/photos/PkDRS6o2bR3V3QAGA
a tu owocują
W takim razie niech to z mojej strony będzie skromna forma uczczenia pamięci o Kindze. To, że zupełnym przypadkiem natknąłem się na roślinę, która rośnie i w Jej ogrodzie.
Przykład drzew, o których kiedyś, w dawniejszych latach ktoś mi mówił, że są chore i należy je wyciąć z parku, bo mogą tę zarazę rozprzestrzeniać. Ta obłażąca kora. Te akurat rosły nad Prądnikiem.
Inna sprawa, że mogą się dermatologiczne kojarzyć.
https://goo.gl/photos/AjPuTQWvphyg1RBR9
„Rosną”. Mam nadzieję, że jeszcze długo.
Na to zaguglałem i czytam, że jawor (bo to on) ma z natury obłażącą korę (szczególnie w starszym wieku), trochę podobnie jak platan. W mniejszym lub większym stopniu potwierdzają to inne foty. O wycinaniu mówił pewnie ktoś o kompetencji niejakiego Szyszki.
PA
Platan obłazi w sposób zdecydowanie bardziej spektakularny.
A tym znawcą był, a jakże, leśnik. Bo cały szkopuł w tamtych latach polegał na tym, że parki podworskie podlegające ochronie konserwatora zabytków były prowadzone zgodnie z zasadami zagospodarowania obowiązującymi w lasach państwowych. Nie mam pojęcia, jak jest obecnie. Ale jeśli służby konserwatorskie zatrudniają takich fachowców, to tylko współczuć.
Dendrologia czy dermatologia. Łatwo się pomylić.
W wypadku starego jawora nawet denrologiczny dermatolog nie pomoze!Taka juz jego uroda (jawora).
Uprawiam letnie czytelnictwo. Bardzo przyjemnie. Olimpiada trwa i trwa…
Ach, Wenecja…
@Aga, przypuszczam, że to drewniane urządzenie bardzo sprawnie odrywa obcas od buta. A zdjęcie z nogi resztki buta jest już łatwe.
Jeżeli pod obłażącą korą tego jawora widać czarniawe (jak sadza) zacieki, a kora łuszczy się prostokątnymi płatami, to ten jawor faktycznie może być chory na grzybicę spowodowaną grzybem Cryptostroma corticale. Ta choroba szerzy się w Niemczech atakując głównie jawory, ale też niektóre zwykłe klony.
Czarny osad pod korą to spory tego grzyba, wdychane mogą spowodować alergiczne zapalenie pęcherzyków płucnych.
W mojej okolicy jest dużo starych jaworów, ale chyba jeszcze są zdrowe
Może oficerski „piesek” łapie za ostrogę, a oficer – za tę poręcz do trzymania. Jak nie ma ordynansa.
Podnóżki do przymierzania butów nie są u nas znane. W najstarszej demokracji świata nikt nikomu buta nie zakłada, jak (nie) przymierzając Al Bundy Każdy musi się obsłużyć sam.
Może te rosnące w swoich naturalnych siedliskach są mniej narażone.
Może. Ta choroba atakuje częściej drzewa „zestresowane” czyli narażone na długotrwałą suszę i silne upały, a te się zdarzają także w Anglii, Szwajcarii, Austrii, gdzie w takich latach notuje się silniejsze występowanie tego grzyba.
W liceum w Milanówku powstaje klasa o profilu narodowo-matematycznym! 😯
(…bo młodzież jest zaniepokojona sytuacją na Ukrainie i faktem, że w odległości kilkunastu kilometrów od szkoły znajduje się ośrodek dla uchodźców.)
Będzie, oczywiście, nauka strzelania. Na początek na szkolnej strzelnicy i bez ostrej amunicji…
Matematyka zapewne jedynie jako dodatek.
Nie wiedziałam, że jawor to duży klon.
W mojej okolicy klony to nieduże drzewa.
Mar-Jo, bardzo się cieszę, że jedziesz. Odezwę się do Ciebie z garścią informacji, które wydają mi się przydatne.
Nie wyobrażam sobie, że mogłabym tam już nie pojechać.
Takie stołki, jak u Liska, pomocne do założenia i zasznurowania butów są w niektórych sklepach obuwniczych, ale rzadko i nie mają specjalnej nazwy.
Mnie zszokowało w NRD, w drogim sklepie podobnym do naszego Pewexu, że sprzedawczynie zakładają siedzącym klientom buty, praktycznie klęcząc przed nimi i cierpliwe przymierzają w ten sposób wiele par.
Trzeba powiedzieć, że nie dotyczyło to mnie, osoby spoza NRD.
Kupiłam wtedy bardzo drogie buty i odpowiednią torebkę do nich, tylko dlatego, że nie miały ochoty mi ich pokazać i okazywały wyraźną niechęć.
😀
PS. Byłam wtedy w delegacji na targach i miałam spory dochód z tzw. ryczałtu noclegowego i diet.
mt7
Zwykłe klony to też teoretycznie spore drzewa, w podeszłym wieku dorastają do 30 m wysokości, jawory do 40.
W Sudetach, niedaleko Stronia Śląskiego jest nawet tzw. Puszcza Jaworowa, a raczej jej szczątki z dużymi, 150-letnimi okazami tych drzew.
Jawor zwany tu jest klonem górskim (Bergahorn), bo występuje głównie w lasach górskich i było dla mnie niespodzianką onegdaj, że ten mityczny „jawor” z piosenek i bajek, wygląda jak klon 😯
Może Siódemeczka ma do czynienia z klonami ze stosunkowo świeżych nasadzeń, albo odmianami wyhodowanymi specjalnie do obsadzania ulic i stosowanie przycinanymi. Te faktycznie imponujące nie są.
Poza tym namnożyło się u nas sporo klonów jesionolistnych. Taki chwast z Ameryki.
Irku, PA, dziękuję. Teraz mam już jasność, co liść, co kwiat, co owoc.
Myślę, że klasa nie bez powodu jest narodowo-matematyczna. Młodzież powinna umieć liczyć naboje, odliczać trafione cele i wiedzieć, że ma 100% racji.
Mar-Jo, znaczy sie klasa narodowo-matematyczna do liczenia odstrzeliwanych uchodzcow ?
Znow rzeczywistosc przerasta najdzikszy skecz…
Markocie, gdzie znajduje sie ten zakatek ?
Siodemeczko, https://www.youtube.com/watch?v=u0Suo8Gshk4&t=0m50s 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
… a teraz kierunek Bałtyk 🙂
Dzień dobry.
Irku, tradycyjnie: pilnuj saszetki! 🙂
Mnie ta szkoła w Milanówku powaliła na łopatki.
Siódemeczko, wszystkie rady przyjmę z wdzięcznością. Mam rozkład jazdy autobusów linii 6 z lotniska do dworca kolejowego Treviso, rozkład jazdy pociągów z Treviso do Wenecji S. Lucia (z cenami! 🙂 ). Hotel w dzielnicy Cannaregio, 10 minut pieszo od dworca kolejowego.(Plan miasta i przewodniki mam od dawna).
Ech… chyba też się muszę w tę drogę wybrać…
Dzień dobry 🙂
Mnie kiedyś uczono, że klon i jawor to jednak trochę coś innego, bo wtedy jeszcze rozróżniano osobną rodzinę klonowatych (teraz już ponoć nie). I że klon ma liście bardziej podobne do platana, z zaostrzonymi końcówkami, podczas gdy jawor – z zaokrąglonymi.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Klon_zwyczajny
I właśnie, odwrotnie niż Siódemeczka, klony widywałam zawsze duże (np. w Parku Praskim, miejscu moich spacerów z dzieciństwa), a jawory mniejsze, bo nasadzone stosunkowo niedawno.
NRD juz nie ma, ale sprzedawczynie w sklepach z butami w Niemczech dalej prawie klecza przed klientami i ubieraja im buty (jak klient pozwala). Taki krzywy mebelek do przymierzania jest w kazdym lepszym sklepie i nazywa sie „Schuh anprobe-Hocker”. Polski piesek do zdejmowania oficerek nazywa sie tutaj „Stiefelknecht”.
Moj googlowy tlumacz napisal „but proba stolca”.
Dzień dobry 🙂
Klony klonami, ale kiedy czytam w Wyborczej, że „rząd Niemiec będzie zachęcał obywateli do robienia zapasów żywności i wody pitnej, które pozwolą im przetrwać co najmniej 10 dni”, to przecieram oczy, a potem jeszcze kilka razy.
Porównuję w FAZ – rzeczywiście. To już aż tak daleko zaszło…
Ciekawe, czy przewiduje się wojnę z Turcją, czy z Rosją, a może jedno i drugie. Taraz oczywiście będą uspokajać, że to tylko tak, że to nic itd. 🙂
I im bardziej będą dementować i uspokajać, tym bardziej rozejdzie się przekonanie, że jest gorzej, niż się wydaje.
Stają mi przed oczami zapasy ś.p. cioci Janeczki, półki zapełnione torebkami mąki, niemiłosiernie zamolone i nie można było nic wyrzucić. Armageddon. 👿
To ciekawe. Dość często kupuję buty w Niemczech, bo tam dużo łatwiej o efki niż w Polsce, ale nikt nigdy nie próbował przede mną przy tej okazji klękać. Może jest różnie w różnych regionach Niemiec? Niech pomyślę, na pewno robiłam zakupy w Berlinie, Hamburgu, Kolonii i Bambergu.
PA, też właśnie patrzyłam z niedowierzaniem na ten tekst w GW.
PA, tutejszy rząd zachęca do takich zapasów już od wiosny 1940 😉 ze szczególnym nasileniem w latach 70.
Współczesna szwajcarska spiżarnia
W mojej piwnicy z pancernymi drzwiami grubości 30 cm mam przede wszystkim (obok konfitur, oliwy, makaronów) zapas win i mocnych alkoholi dla ewentualnie histeryzujących sąsiadek.
Sąsiedzi, w stosownym rynsztunku, również przechowywanym w domu, udadzą się na ratunek kraju od zewnątrz 😎
Dzien dobry 🙂
Wlasnie na takim Schuh anprobe-Hocker sprzedawca siada okrakiem a klient kladzie stope na pocyhlni, i nikt nie musi klekac ani kucac (tez nie pozwalam).
Namawianie do 10-dniowych zapasow w Niemczech dlaczego? 😯 Jest moze zastoj w handlu zywnosciowym? 😈
U nas sa w domach pokoje pancerne i maski gazowe, ale przynajmniej wiadomo dlaczego. Wielkich zapasow zywnosciowych jakos nikt nie robi, chyba ze dla wygody.
Jak wyglada szwajcarski rynsztunek? 🙂
Tez sie zdziwilam ze mam robic zapasy. Na razie niczego tutaj nie brakuje. Mysle ze niemieccy politycy wzoruja sie na amerykanskich i zaczynaja nas straszyc czym sie da.
Lisku, to chyba jasne 😎
Albo tak
lisku, może wielkie zapasy żywności na czas powodzi, zamieci śnieżnych i oberwania chmur to odmiana środków antykoncepcyjnych? I nikt nie traci przyjemności.
Jeszcze lawiny bywają…
A poważnie, to na to wszystko musi się znaleźć miejsce w domu.
Francuski żołnierz ma lżej 😉
Markocie (13:27), to u was tak niebezpiecznie robic zakupy? 😀
Andsolu, mozna zdazyc jedno i drugie 🙂 Co mi przypomina rozmowe (moze juz ja tu cytowalam) profesora z ktorym pracowalam z innym profesorem Finem ktory go u siebie goscil, i m.i. opowiadal ze stosunkowo duza czesc finskiego spoleczenstwa mieszka w lasach. Wywiazala sie rozmowa:
P: And what do they do all this time living in the woods?
O: They fish and they make love.
P: And what do they do in the winter?
O: They don’t fish.
Markot
Na tym rowerku z dwukółką to chyba trochę ciężko pod górę? Nawet w rynsztunku francuskiego żołnierza.
Pod górkę to mamy (mieliśmy do całkiem niedawna) rowery z przerzutką, a jak jeszcze stromiej, to prawdziwe PS
Jeszcze do niedawna…
10 lat temu wymustrowano do cywila ten niezawodny system łączności bezprzewodowej 🙁
Markocie, mimo tak lagodnego wizerunku w Szwajcarii sa cale pagorki nafaszerowane od wewnatrz powaznym sprzetem wojskowym.
Samobojca, ktory wczoraj w Turcji wysadzil w powietrze siebie wraz z 51 innymi osobami i ranil nastepne sto, mial 13 lat…
Mam blokadę. Nie potrafię myśleć o dziecku, jako o samobójcy. Pozostanie dla mnie jedną z ofiar tego morderstwa, nawet jeśli samo zdetonowało bombę.
Są dwie możliwości: Pranie mózgu albo okłamanie, oszustwo.
Chociaż właściwie pranie mózgu też nie jest niczym innym, jak okłamywaniem i oszukiwaniem… więc na jedno wychodzi.
Lisku, łagodny wizerunek to tak dla zmylenia przeciwnika 😎
Armia szwajcarska jest liczniejsza i lepiej wyposażona oraz wyszkolona niż polska. Gdzieś tak w 1976 była już znakomicie przygotowana do II wojny światowej. Tak, do drugiej, bo wszystkie armie świata przygotowują się do wojny, którą już znają.
Od tego czasu (800 tys. ludzi pod bronią) liczebność sił zbrojnych jest stale redukowana, bunkry w Alpach rozbrajane i przekształcane w przechowalnie serów, niektóre stały się atrakcją turystyczną, inne są na sprzedaż. Wszystko z powodu niedostatecznych funduszy, a także braku przekonywującej doktryny wojennej.
Dawniej wszystko było proste, wróg siedział w Moskwie 😎
Ago, dlatego wlasnie nie nazwalam go te##o#ysta ani morderca, bo jest ofiara. Samobojca technicznie jest, nawet jesli zostal do tego nakloniony. Jest jednym z licznych walczacych dzieci . Tyle ze dotychczas slyszalam o takich dzieciach glownie w Afryce. Wiadomosci o takich dzieciach w IS dopiero zaczynaja sie pojawiac (link w nastepnym komentarzu, by nie wpasc do Ludoviki), mam nadzieje ze nie bedzie to nowa metoda.
I mimo to wpadlam do poczekalni, a tak sie staralam 👿 🙂
Tu glowna linka
Mało się odzywam, bo skumulowały mi się w drugiej połówce sierpnia różne sprawy i obowiązki.
——————————————-
Świat zwariował, globalizacja spowodowała, że nie tylko rządy straciły kontrolę nad produkcją i kapitałem, ale i lokalne konflikty zaczynają dotyczyć wszystkich.
To się dopiero włącza, ale będzie się pogłębiać.
——————————————–
Mar-Jo zajrzyj do poczty. 🙂
Dzień dobry.
Zajrzałam, Siódemeczko.I nawet odpisałam. 🙂 Dziękuję bardzo.
W zastępstwie, podaję coś do picia:
http://m.wm.pl/2014/10/orig/coffee-versus-tea-214392.jpg
Jesli ktos nie czyta New York Times regularnie, to tutaj ciekawa historia opisana przez Rogera Cohena, czolowego publicyste NYT (z pochodzenia Zyd poludniowo-afrykanski, obywatel brytyjski):
http://www.nytimes.com/2016/08/23/opinion/my-daughter-the-pole.html
Dzięki za linkę, jrk, staram się zauważać co jest ciekawego w mniej-więcej 6 pismach z różnych krajów, ale to nie jest banalne zadanie… Ten artykuł mi umknął.
Artykuł bardzo ciekawy… a cytat z Kiplinga niestety uniwersalny!
Klasa narodowo-matematyczna w LO w Milanówku, wersja od dzisiaj:”klasa z elementami wiedzy o bezpieczeństwie narodowym”. Dyrektor wypiera się,
zaprasza na strony internetowe szkoły. Faktycznie szybciutko zmienione zapisy. Ale w Internecie nic nie ginie i są screeny! Na to p. dyrektor też ma odpowiedź.Klasa „narodowo-matematyczna” to była tylko robocza wersja nazwy.
Alez Andsolu, nikt nie jest w stanie sledzic wiecej niz kilka periodykow na raz. A i tak sie zawsze cos istotnego przeoczy. Ale przeciez po to m. in. jestesmy na tym blogu, zeby sobie nawzajem takie artykuly przytaczac, nieprawdaz?
A propos zas owego felietonu Cohena, szkoda, ze to sie akurat dzieje teraz, przy „dobrej zmianie”, kiedy towarzystwo spod znaku spalonej stodoly doszlo znowu do glosu jesli nie do wladzy.
Na dobranoc. Przepraszam tych, którzy nie mają dostępu do TED – pamiętam, że był taki problem. http://www.ted.com/talks/michael_sandel_the_lost_art_of_democratic_debate
18-latki miewają interesujące pomysły 😉
Jeżeli panna chce zdobyć to polskie obywatelstwo (równolegle zapewne do paszportu GB i USA) ze względów sentymentalnych lub żeby zademonstrować swoją niebanalność i zbulwersować tatusia, to tylko wypada życzyć powodzenia.
Jeśli ze względów utylitarnych (praca lub studia w UE) to polski paszport może się okazać przydatny tylko tymczasowo, przy tych trendach w Polsce…
Wczoraj siostra mojego zięcia (paszporty CH/GB/NZ) mieszkająca stale w Anglii (Somerset), aktualnie na wakacjach w Szwajcarii, powiedziała, że jest zaszokowana tak nagłym wzrostem rasizmu i ksenofobii, który nastąpił przy okazji brexitu.
Polska sprzedawczyni w tamtejszym Lidlu nie nosi już na firmowej bluzce naszywki „Justyna” lecz „Judy”, a Słowak „Juraj” nazywa się teraz „George”…
O ile zrozumialam, motywacja dziewczyny jest chec pozostania Europejka. To niekoniecznie utylitaryzm, raczej identyfikowanie sie z europejska wspolnota jako samookreslenie. Bardzo ladny artykul.
Mnie się wydało, że Europejką już jest, ale z powodu brexitu demonstruje chęć zostania Polką.
„The British vote to leave the European Union has had many consequences (…) One of its less well-known results is that my daughter Adele is now contemplating becoming a Pole.
(…)
if Britain starts up this Article 50 thing, I’m going to get Polish citizenship.”
Jeśli GB pozostanie w Unii, to dziewczynie się „polskości” odechce?
Pozostanie Europejką poprzez przyjęcie polskiego obywatelstwa będzie szczególnie ekscentryczne, jeśli dziewczyna w ogóle jest świadoma, jak postrzegana jest ostatnio Polska i jej polityka.
Taki krok z brytyjskiego deszczu pod polską rynnę…
Europejka w sensie przynalezenia do zjednoczonej Europy, tak to rozumiem. Caly artykul jest na temat jak najszerszego okreslania sie vs zawezania tego co jest pojmowane jako My, i zwiazku miedzy tym zawezaniem a ksenofobia i rasizmem. Nie chodzi o zostanie Polka, lecz o pozostanie Europejka poprzez polski paszport, gdzy jej rodzinna Brytania odlaczy sie od tej wspolnoty.
O zmianach wlasnie zachodzacych w Polsce zapewne nie ma pojecia.
„Europejskosc” jako przynaleznosc do szeroko pojmowanej grupy kulturowej (vs do narodowosci lezacej w Europie) wyksztalcila sie duzo przed utworzeniem EU, i mysle ze byla jedna z podstaw do jej utworzenia.
Dzień dobry.
Cd. w niemieckich mediach w sprawie gromadzenia zapasów żywności i wody na wypadek katastrof lub zamachów terrorystycznych:
http://www.welt.de/politik/deutschland/article157812853/Die-komplette-Hamsterkauf-Liste-fuer-den-Notfall.html
Nareszcie zrozumialam skad w Ankarze te masowe demonstracje ku czci Erdogana (widocznie poprzednio przeoczylam opisy): pobliczny transport na miejsce jest bezplatny, a ciezarowki dowoza na plac gory darmowego jedzenia. Nad tym wszystkim pobrzemiawaja z glosnikow piesni ku czci Erdogana (np piesni historyczne do ktorych wprowadzono odpowiednie zmiany).
Dzień dobry.
Jako żywo przypomina mi to perelowski 68 rok i wiece pod hasłami np. „Syjoniści do Syjamu” 😈 Motywacje były podobne.
Lisku,
rozumiem „europejskość” tak samo. Postrzegam tylko, podobnie jak jrk średnio fortunny moment. I podobnie jak Ty przypuszczam, że dziewczyna raczej słabo się orientuje w aktualnej polskiej polityce. Ale niech próbuje, poznaje realia, rozterki, prozę życia…
Bry 🙂
U nas też jest oddolny trend zawężania tożsamości.
Na ogrodzeniu wisi duża reklama przedszkola z nauką języków „Mały Europejczyk”, ktoś namazał czarną farbą – Polak też.
Czy dojdzie do tego, że zacznę alergicznie reagować na 'Polaka’?
Markocie, nie musi poznawac. Jesli ma prawo do obywatelstwa, moze je otrzymac zagranica.
Dyrektor tego gimnazjum w Milanowku jest wyjatkowo tepy. Mogl nazwac je gimnazjum matematyczno-wojskowym i moglby napawac sie bronia i haslami na okraglo nie zwaracajac niczyjej uwagi. Czasem glupota ma swoje plusy (dla otoczenia).
Też prawda. Może żyć w swoim światku bez kontaktu z polskimi realiami, poza kontaktem z polską ambasadą, ustaleniem i udowodnieniem prawa do obywatelstwa, załatwianiem formalności etc.
Mój ostatni komentarz nie odnosi się do dyrektora szkoły w Milanówku 😉
Art. 34 Konstytucji RP:
Obywatelstwo polskie nabywa się przez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi
Poza tym można jeszcze nabyć prawo do obywatelstwa przez naturalizację, repatriację, małżeństwo (co najmniej 3-letnie) z obywatelem Polski, prawo opcji etc.
Można dostać na przykład obywatelstwo od samego PAD
Naturalizacja z nadania
„Prezydent RP może nadać obywatelstwo polskie dowolnemu cudzoziemcowi, który o to wystąpi. Minister spraw wewnętrznych, przed przekazaniem wniosku Prezydentowi, zwraca się do Komendanta Głównego Policji, Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a w razie potrzeby do innych organów, o udzielenie informacji, które mogą mieć istotne znaczenie w sprawie o nadanie obywatelstwa polskiego, i sporządza opinię dotyczącą wniosku. Wniosek może być odrzucony.”
Mar-Jo
Lista obszerna, większość pozycji mam zawsze na składzie (bez kapusty, mandarynek i szparagów w puszkach), należałoby dodać otwieracz do konserw 😎
Mam zapas ogórków kiszonych i marynowanych grzybków, nie mam toalety campingowej 🙁
Najlepsze jednak są komentarze czytelników, bardzo rzeczowe, zwłaszcza pod koniec – m.in. o kupowaniu procy w darknecie i łowieniu kojów w biotopie sąsiada oraz nagłym podrożeniu ogródków działkowych 😉
Absurd 😆 😆
(ale fajny 🙂 )
Kapusta podczas przebywania w schronie to zly pomysl 😉
Ale fajny 😀
Na razie w Niemczech nie ma mowy o przebywaniu w schronie – zapasy mają być zgromadzone we własnym domu.
Na liście jest też fasola w puszkach.
W połączeniu z kapustą może stanowić pewien oręż odstraszający 😉
Bardzo sympatyczny general brygady!
Niemcy przepytywani na ulicy tylko sie smieja, przewaznie nie maja ani ochoty ani miejsca na robienie zapasow. Oficjalnie mamy byc poinformowani jutro.
Kolejna klasa o ciekawym profilu. Tu będą uczyć licealistów uczyć życia (nie, nie wstawiłam o jedno „uczyć” za dużo. http://innpoland.pl/128653,innowacyjna-szkola-w-praktyce-w-liceum-rusza-klasa-o-profilu-coachingowym
O tym pingwinie, który do żadnej specjalnej klasy nie chodził i strzelania nie ćwiczył, a jednak trafił w oficery, pisze Wikipedia. Zajrzałam, bo byłam ciekawa początków jego wojskowej kariery.
Piękna kariera wojskowa, od st. szeregowego do gen. brygady. Niewielkim cieniem kładzie się na niej jedynie przejściowy zgon pomiędzy sierżantem a pułkownikiem 😉
Pingwin cudo. 🙂
Norwegowie z królem też.
U nas pewnie zrobiono by z Pingwina patriotyczną wersję:
http://images22.fotosik.pl/170/1d41d7b96b470002.gif
Co z tego, że pingwin? U nas z Misiewicza zrobiono MINISTRA. Nie musieli się wysilać na wersję patriotyczną. On tak ma przyrodzone.
A Incitatus to pies? Kasztanka, gdyby dożyła, też pewnie zajęłaby jakieś wysokie stanowisko, np. zostałaby prezesem stadniny w Janowie Podlaskim lub ministrem rolnictwa.
😆
Dzień dobry.
Pomysł z siateczką pod gładzią na suficie w pierwszym pokoju się nie sprawdził. 🙂
Montujemy na suficie płyty gipsowo kartonowe.
Bardzo przydatny w podtrzymywaniu płyt jest drążek z podstawą od płaskiego mopa.
Mar-Jo
Nie zrozumiałem. Gładź zazwyczaj kładzie się bezpośrednio na tynk. Więc dlaczego u Ciebie jest z tym problem?
Opaski z siatki służą jedynie do maskowania dylatacji i szczelin. Podobną rolę może też spełniać specjalna taśma papierowa (nie ta malarska do zabezpieczania listw i futryn).
Siatka, taka, jaką kładzie się na zewnętrzny styropian, była na całym suficie,przykryta pierwszą warstwą gładzi. Przed położeniem drugiej warstwy okazało się, że w niektórych miejscach siatka nie trzyma.Sufit jest w starej niemieckiej technologii (podbitka z trzciny). Zerwaliśmy wszystko, połowa płyt g-k już przymocowana (do belek stropowych). Wygląda bardzo dobrze i solidnie się trzyma.Sufit kolejnego pokoju będzie wykonany w tej samej technice. Mamy ambitny plan skończyć cały remont do 20 grudnia.(A dochodzą jeszcze drzwi, podłogi,cyklinowanie i lakierowanie – bądź olejowanie – schodów i podłogi korytarza na pietrze…
A wszystko zaczęło się od niewinnej wymiany drzwi do piwnicy niemal cztery lata temu. 🙂
Olejowane podłogi moich dzieci trzymają się znakomicie.
Zakupili olejowane chyba kilkanaście lat temu i nic od tamtej pory nie robili, a wyglądają doskonale.
Zastanawiam się, czy starą mozaikę podłogową wcześniej lakierowaną, a teraz od ćwierć wieku pastowaną dałoby się olejować?
Musialaby byc wpierw wycyklinowana, Siodemeczko. Ciezka jak dabli maszyna i dwa chlopa do obslugi.
Cyklinowanie mozaiki to nie najlepszy pomysł – moja ma tylko 7 mm grubości…
To jest stara mozaika, Tetryku, ma ponad 30 lat.
Miała centymetr grubości, teraz ma ok.8, bo była 2 razy cyklinowana.
Ale nie dlatego zrezygnuję, nie mam małe mieszkanie i zabudowane wszystkie kąty, nie dam już rady demontować i zaczynać od początku, a mieszkanie po cyklinowaniu było tak pokryte pyłem, że do dzisiaj włos mi staje na głowie na wspomnienie.
Mam pastowaną tę podłogę, ale to też wymaga wcześniejszego umycia jej, przygotowania. Może taki olej zamiast pasty byłby bardziej trwały, może spróbuję gdzieś na kawałku pod łóżkiem.
mam małe
Dzień Niepodległości Ukrainy obchodzono w Brukseli w nietypowy sposób:
https://pbs.twimg.com/media/CqnkcAuWYAQS__U.jpg
Dziendobry! Zamiast kawyherbaty:
Obrazki z sierocinca dla niedzwiadkow w Brytyjskiej Kolumbii:
http://www.cbc.ca/news/canada/british-columbia/bear-cubs-munch-apples-1.3732823
W Brukseli to dość typowy sposób akurat. Ilość ciuchów, jaką już nosił ten smarkacz, zrobiłaby wrażenie na najbogatszej damie 😆
Dobrego wszystkim życzę, sobie też, ale, póki co, mam ochotę komuś krzywdę zrobić.
Od 1 sierpnia czekam na telefon, który kupiłam w sklepie internetowym, nie sprawdziwszy kto kryje się za polską witryną. Krył się chiński biznes.
Nie dość, że nie wiem, co faktycznie dostanę, będę musiała ekstra dopłacić ok. 300-400 zł opłat celnych*, czekam tygodniami na jakąkolwiek wiadomość, to teraz przesyłka zapadła w czeluściach poczty polskiej.
Do Polski dotarła 21 sierpnia i ślad po niej zaginął. Próbuję ją telefonicznie odszukać. W łańcuszku telefonów otrzymałam podobno właściwy. Dzwonię od rana co parę minut na dwa numery i nikt nie odbiera. Nie wiem, komu mam dokopać, chyba sobie za bezdenną głupotę.
Czy może ktoś z Szanownej Frekwencji wie, ile czasu potrzebuje azjatycka przesyłka w Polsce, żeby dotrzeć do adresata?
*Towar kupiłam w cenie występującej na polskim rynku, więc te opłaty są ekstra podatkiem od głupoty.
cd. lamentu
Standardowa odpowiedź na e-mail – jeżeli ktoś łaskawie odpowie – wygląda tak:
„Uprzejmie informujemy, że od dnia 28.11.2014 r. przesyłki polecone zagraniczne nie podlegają szczegółowej rejestracji w systemie śledzenia.
Ponadto każda przesyłka po wejściu na terytorium kraju przeznaczenia kierowana jest do kontroli celnej. Jeśli podczas kontroli są potrzebne dodatkowe dokumenty, wówczas urząd celny, który zatrzymał przesyłkę kontaktuje się pisemnie z adresatem przesyłki, po sprawdzeniu przesyłka zostaje skierowana do właściwego urzędu oddawczego celem jej doręczenia. Poczta Polska, ani operatorzy innych krajów nie mają wpływu na pracę służb celnych, procedury wykonywania czynności sprawdzających oraz na termin w jakim wykonywane są te czynności celne i decyzje podejmowane przez te jednostki.
W zaistniałej sytuacji, jeśli przesyłka nie została doręczona do adresata, jej losy można wyjaśnić w toku postępowania reklamacyjnego. Prawo wniesienia reklamacji przysługuje nadawcy, w kraju nadania.
Dom wariatów.
Dzień dobry.
No to miałam trochę zakupowego szczęścia.
Zamówiłam plecak produkcji GB, ale u polskiego dostawcy.
Siódemeczko, trzymam kciuki bardzo mocno.
Nie wiem czy wiesz, Siodemeczko, ze przesylki ktora jest opzniona z dostawa nie musisz przyjmowac? Nie jest wazne czy zostawia u sasiadow czy na progu pod Twoja nieobecnosc. Zwracasz na poczcie albo odmawiasz przyjecia temu, ktory dostarczyl, nie podpisujesz niczego.
Nie chce slyszec, ze „w Polsce jest inaczej”. Przesylki podlegaja prawu miedzynarodowemu. Nie placisz oczywiscie zadnego cla. Nie pokrywasz tez kosztow odeslania, jesli paczki nie przyjelas.
Naezy oczywoscie dopilnowac aby firma zwrocila pieniadze.
Z polskiej ksiegarni wysylkowej nie przyjelam kiedys ksiazki, ktora szla miesiac. Nie musialam podawac powodow, i nikt mnie o to nie pytal.
Z dobrych wiadomosci:
Otwarta Rzeczpospolita · 23 sierpień ·
Z niekrytą satysfakcją i wiarą w sprawiedliwość informujemy, że otrzymaliśmy właśnie decyzję o wszczęciu dochodzenia przeciwko ks. Jackowi Międlarowi. Chodzi o sprawę jego kazania, wygłoszonego 16 kwietnia w białostockiej katedrze, w trakcie którego mówił m.in. „zero tolerancji dla żydowskiego tchórzostwa”.
https://www.facebook.com/173011312036/photos/a.447353912036.245182.173011312036/10154427530172037/?type=3&theater
Taki był komentarz osoby udostępniającej:
Jest chyba ten Najwyższy w Niebiosach
Helenko, ja zapłaciłam 1.400 zł jakiemuś chińskiemu pośrednikowi, który zastrzegł, że pieniądze zwróci, jeżeli towar będzie zepsuty, nie da się naprawić w chińskim serwisie i producent nie będzie chciał wymienić na nowy.
Z opinii klientów dowiedziałam się, że ludzie czekają miesiącami na zwrot pieniędzy i nic.
Nie przyszło mi do głowy, ze to chiński sklep, prowadzi go ktoś w Polsce.
Kupuję w internecie od wielu lat, dlatego nie mogę zrozumieć, czemu nie przyjrzałam się dokładnie.
Ech!
Na stronach społecznościowych widzę, że na cle pocztowym w Warszawie przesyłki leżą 2-3 tygodnie, a w czerwcu wszyscy czekali ponad miesiąc. Nie możliwości reklamacji, czy zażalenia.
Człowiek uczy się przez całe życie.
Mar-Jo, w ramach UE to idzie szybko, bo nie ma cła i VAT, więc odprawy celnej też.
Zakupy online bezpieczniej jest robić w sklepach akceptujących system PayPal.
Zapłaciłam przez PayU, Markocie, bo akurat ten obsługiwał tego sprzedawcę i też niby zabezpiecza zwrot kasy.
Ale wobec regulaminu sklepu, którego wcześniej nie przeczytałam, że zwrot pieniędzy może nastąpić po spełnieniu podanych wyżej warunków, żaden Pay nie pomoże.
Jak do tej pory towar jest w drodze i nie mam podstaw do reklamacji.
Zamierzam zażądać zwrotu opłat celnych, ale chyba całe stado koni się uśmieje z mojej naiwności.
Siódemeczko
Koniom wcale nie jest do śmiechu. Za to norki zrywają boki.
Kroliku, obok niedzwiadkow z jablkami, taka kuleczka 🙂
Dzień dobry.
Pani Kanclerz Angela Merkel przylatuje na rozmowy do Warszawy. Wczoraj w Pradze witały Ją gwizdy…
Misie – cudne. 🙂
Dzień dobry.
W kwestii niemieckiej, a raczej polsko-niemieckiej, polecam komentarz Klausa Bachmanna w dzisiejszej „GW”. Rzeczywiście taki punkt widzenia nie przyszedł mi do głowy i może nie przyjść nikomu, kto nie zna racji tamtej strony. Przygnębiające.
Dobre popołudnie. 🙂
Faktycznie, nawet bardzo przygnębiające.
Czy Morawiecki i Szałamacha, nie zdają sobie z tego sprawy, czy może myślą, że ważne, co teraz, a później się zobaczy.
Jakiś winny zawsze się znajdzie.
Dora, argumentacja Bachmanna jest spójna i logiczna, niepokoi mnie tylko jednym: zakłada, że (tamci) uczestnicy gry rozumieją zdarzenia (a w praktyce często są zaskoczeni przez niezrozumiałą sytuację i dość chaotycznie reagują), oraz że zgodnie i zespołowo reagują na nie tak, że wręcz można mówić o spisku. A ja nie jestem entuzjastą teorii konspiracyjnych. Ani brzmiących jak u Marksa, że klasowa świadomość determinuje klasową moralność i prowadzi do korzystnych dla klasy działań.
Bardzo możliwe, że skutki głupoty posła Kaczyńskiego i technokratów, którymi stara się osłonić, będą właśnie takie, jak to autor przedstawia, ale raczej nie dlatego, że tak na zimno odbierają i cieszą się cichutko przyklaskują (czy też z niemiecka stukając pięścią w stół).
Siódemko, odległość z Warszawy do Łodzi (niecałe 140 km) Poczta Polska pokonuje w 18 dni. Do Chin jest trochę ponad 6600 km, więc z prostej proporcji wynika, że potrzebuje na to niecałe 850 dni. Jeszcze trochę poczekasz.
Myślę andsolu, że wcale nie potrzeba dopatrywać się w spokoju niemieckiego rządu jakichś skoordynowanych mechanizmów, które miałyby za ich zachowaniem stać.
Oczywiście jest sztab analityków i doradców, którzy w swoich obszarach zainteresowania śledzą sytuację międzynarodową i to, o czym pisze Bachmann jest wysoce prawdopodobne, ale ogólnie biorąc zbyt często mówi się „Niemcy to” czy „Niemcy tamto”, tak jakby to był jakiś monolityczny byt, co jest bzdurą.
Brak reakcji na chamskie zaczepki, wręcz prowokacje ze strony polskich prorządowych mediów wynika moim zdaniem przede wszystkim z prostego faktu, że dyskurs publiczny w Niemczech jest dość cywilizowany i niesmaczne wypowiedzi na poziomie pisowych harcowników, pozostawia się raczej bez komentarza.
Sam się już dawniej nieraz dziwiłem, jak bardzo nawet złośliwe i wredne ataki (z własnego otoczenia) spływają po Merkel jak woda po gęsi. Odwrotnie niż u takiego np. Erdogana, który dopiero pokaże, co potrafi (ostatnio wprawdzie zamnestionował szutników i anekdotczików, ale teraz idzie nowe).
Ogólnie biorąc, odkąd nastała Dobra Zmiana, to co się dzieje w Polsce, niemieckie media okrywają litościwie płaszczem milczenia (na ile się da).
PA – i chyba tego od Niemców nauczyć się powinniśmy. Choć takiego pisa to chętniej bym pokrył yetim.
Biedny yeti… 😆
Dzień dobry.
W niemieckich internetach pojawiło się zdjęcie:
https://www.erzbistum-muenchen.de/media/pfarreien/media36573601.JPG
z komentarzem o uchodźcach oddających mocz na mury katolickiej świątyni.
Wyjaśnienie monachijskiego kościoła Św.Gertrudy:
to są ortodoksyjni chrześcijanie z Erytrei i Etiopii, którzy -zgodnie ze swoją tradycją- modlą się na zewnątrz dotykając muru świątyni.
Hańba, panie, to zupełnie jak te Żydy przy jednej ścianie w Jerozolimie, które w dodatku wtykają w szczeliny muru papier toaletowy !
Tutaj też coś jakby zupełnie jak: http://rochdaleherald.co.uk/breaking-news/outrage-as-women-flaunt-burkini-ban-on-rochdale-beach/
No to PA pojechał. 🙂
Ktoś, kto na Blogu rzadko bywa jeszcze sobie, nie daj Panie B.,”coś pomyśli”…
Plecak dotarł! Za dostawę Siódemeczkową – trzymam.
Pojutrze 1. Rocznica. Wiersze Kingi,świeczka, butelka słynnej gruszkówki – przygotowane.
Nie ma ikonki „żałosny uśmiech”
Już parę razy słyszałam argument, że jak burkini nie, to i habity zakonne też.
Albo takie zdjęcie:
https://twitter.com/cprsmum/status/768562123547049985/photo/1?ref_src=twsrc%5Etfw
Świeczkę mam, trochę wierszy też.
Wino odpowiednie nabędę.
Ważne – zdjęcia, które uzupełnił PA.
Słuchajcie wczoraj był fantastyczny koncert na festiwalu Chopin i jego Europa.
Gorąco Was namawiam, żebyście obejrzeli nagranie (od 13 minuty, bo to filmowane na żywo)
https://www.youtube.com/watch?v=h1VAQR9lpIA&app=desktop
Apollon Musagète Quartett w czasie ubiegłorocznego Kaposvár Chamber Music Festival (miasto Kaposvár na Węgrzech) zrobił wśród moich węgierskich przyjaciół furorę. Jeżdżą na ten festiwal od kilku lat.Żaden inny zespół wcześniej ich tak nie zachwycił. (Dzięki za link).
U mnie dzisiaj: kolejna sobota ze zwiedzaniem gotyku i koncertem. Do wieczora!
„(…) odchylenia, deformacje tego ich obrazu Ziemi odbitego w lustrze o poduszkowatej i beczkowatej powierzchni stały się zbyt niebezpieczne. Ogłupieni przez to pomarszczone lustro, nie widzą już, że nie wolno jest być zbyt cwanym. I dlatego, chociaż niewiele jest dróg, na których by się kiedyś nie znaleźli, mało jest takich, z których by nie zboczyli na manowce. (…) Tak więc ich świat pff!… rozpadnie się i nigdy się nie dowiemy, jak pakowali swoje sardynki.” Stefan Themerson, „Euklides był osłem”
http://wowil.coldlight.pl/kinga/dom.php?tomik=cietwa&wiersz=15
Podczas rozmowy w przerwie koncertu Ścichapęk przypomniał mi, że mam na swoim dysku Google filmy Viscontiego, które umieściłam tam dla niego.
Ludwig ja 14.11.2015 (folder)
Najpiękniejsza ja 14.11.2015 folder)
1957 – Le Notti Bianche – … 813 MB
Białe Noce (Visconti 195… 813 MB
Błędne Gwiazdy Wielkiej … 889 MB
L’innocente.1976.DVDRip… 1 GB
Lampart (1963, Luchino … 2 GB
Obcy – Lo Straniero (Visc… 1 GB
Opętanie (Ossessione, 1… 808 MB
Portret rodzinny we wnęt… 527 MB
Rocco i jego bracia.Rocc… 1 GB
Śmierć w Wenecji (Morte… 1 GB
Ziemia drży (La terra tre… 700 MB
Zmierzch Bogów (La Cad… 1 GB
Zmysły (Senso) (1954), … 1 GB
Jak widać nie są to filmy bardzo dobrej jakości, ale przyjemnie jest przypomnieć sobie złote czasy kina włoskiego.
Gdyby ktoś miał chęć, udostępnię dysk. 🙂
Mam sporo różnych filmów, więc jakby ktoś miał życzenie, to proszę napisać.
To jest taki Kingowy wiersz, jej szczególnego widzenia świata.
Klaro, jestem zaskoczona, bo spory pakiet wydruków, które wysłaliśmy do Watykanu szedł szybko i na każdym etapie (również we Włoszech) można go było śledzić.
Ta nieduża przesyłka zniknęła po przekroczeniu granicy, a o tym, ze przekroczyła wiem od poczty w Singapurze.
Wygląda na to, że komora celna to jest państwo nie podlegające żadnej kontroli, nikt nic nie wie i niczego nie musi.
Naczytałam się informacji ile musieli czekać ludzie na dojście przesyłki zagranicznej z Warszawy. Niektórzy nie doczekali się.
Zastanawiam się, co to znaczy? Że komuś sprawdzającemu podoba się przesyłka, więc przechodzi w niebyt?
Nie mogę tego pojąć, wieczorem wysmażę reklamację, czasy konnych posłańców dawno minęły.
mt7, jakie zdjęcia? czy mam coś uzupełnić? (14:19)
A przy okazji, czy te galerie google fotos u Was też strasznie długo potrzebują, żeby się otworzyć?
Nawiasem mówiąc stara Picasa użytkownika Pies Bobik nadal jest dostępna, zmieniła tylko layout. I otwiera się całkiem przyzwoicie.
PA, u mnie zdjęcia otwierają się szybko.
Nie. PA, chodziło mi o zdjęcia Kingi, które dołożyłeś kiedyś, np. Kinga, jako dziecko i z bratem. Nie wszyscy może o tym wiedzą, więc w ten sposób zwróciłam na nie uwagę.
Chyba ich już nie ma.
Siódemeczko, zerknij na „dawne” w linku fotografie.
Ja już nie mam dostępu do starego albumu, miałam tam zapisanych kilka albumów innych osób.
Nie umiem się tu odnaleźć, zdjęcia wielkie, żadnego podglądu na małych ikonkach, żeby swobodnie przemieszczać/porządkować zdjęcia.
Opisy wyświetlają się razem z informacjami o zdjęciu i zajmują niepotrzebnie kawał ekranu.
Rozejrzę się na tym Flickru
Dzięki, Małgosiu, wydawało mi się, że wchodziłam na te wszystkie zdjęcia razem z całością zdjęć.
Podobnie jak mt7, mnie też to nowe google fotos idzie na nerwy. Nieustanne poszukiwanie kwadratowych jaj, wszelkie rozwiązania, które się sprawdziły i dobrze funkcjonują, trzeba koniecznie unicestwić. Najważniejsze, żeby było nowe, nowe, nowe.
Młodzi mądrale zapomnieli już do czego służyły kciukopaznokcie (czyli thumbnails), bo siedzą przed korporacyjnymi kompami z internetem najszybszym jaki istnieje i wydaje im się, że u każdego tak to w ułamku sekundy się otwiera.
Poza tym usystematyzowanie zbioru plików wydaje się zadaniem prawie niewykonalnym.
Na wejściu wywalane jest na monitor wszystko hurtem, jakby wywrotka wysypała i skroluj sobie bez końca te panoramy, którymi wypełnione jest szczelnie całe okno. Można je przeciągać, ale do tego trzeba nie lada zręczności, jeżeli miejsce docelowe znajduje się daleko poza widocznym obszarem.
I komu przeszkadzało, że pod zdjęciami były widoczne podpisy? Teraz trzeba dodatkowo kliknąć na ikonkę informacji, żeby przeczytać podpis, nie wiedząc wcale z góry, czy jakiś w ogóle jest.
Grrr, powinienem to napisać nie tu, tylko jako feedback, do którego nawet zachęcają, ale mój angielski jest od lat prawie nie używany i nie chce mi się nad tym siedzieć.
Można napisać, że albo przywracają stary, dobry system, albo rezygnuję.
Ja ich nie znoszę, za przymusowe zaganianie do google+.
Za nie wyrażam zgody i mam ich w poważaniu.
Mam jeszcze album Rady i jej stronę Tubie. Zaszantażowali mnie, że nie będę mogła wstawiać nagranych filmów, jeżeli nie przystąpię (czyli Rada) do Google+.
Zgodziłam się w imieniu Rady i mam za swoje.
A mnie na prywatnym moim koncie zablokowali możliwość komentowania, nawet odpowiedzi na komentarze innych pod moimi filmami, właśnie z powodu nie wyrażenia zgody na przejście do google+.
Odechciało mi się wrzucania czegokolwiek.
To ulepszanie fajnych programów jest powszechną chorobą, ile trzeba się naszukać banalnych opcji w Wordzie, czy Excelu 2013. Adobe to też dotyczy.
Powstały wielkie firmy i zamiast zająć się czymś pożytecznym, to przerabiają dobre stare na byle jakie nowe i wiele każe sobie płacić miesięczny haracz za korzystanie.
Syn do Adobe płaci 49,99 euro miesięcznie.
To znaczy za abonament na korzystanie z jakichś aplikacji?
Przedtem kupował uaktualnienia, a od jakiegoś czasu Adobe już nie sprzedaje, tylko pobiera miesięczny haracz.
Z pakietem Microsoft Office jest teraz tak samo, nowych już nie sprzedają tylko wynajmują za abonament.
Poprzednio jak kupiłeś to miałeś.
Ja korzystam z wielu jego starych programów.
No tak, tego się można było spodziewać. Zbyt wielu użytkowników kupowało program raz i gwizdało na aktualizacje, bo im wystarczały dotychczasowe funkcje. Z tego firma ma za mało kasy – lepiej klienta doić permanentnie, a najlepiej dożywotnio.
Dlatego kto nie musi korzystać z M$softu, powinien rozejrzeć się za wolnymi odpowiednikami. LibreOffice zaspokoi wszystkie potrzeby typowego użytkownika M$Office, GIMP daje ogromne możliwości obróbki grafiki, wraz z możliwością korzystania z wtyczek z PhotoShop-a.
Utratą prywatności w google płacimy za „darmową” przestrzeń w sieci; może więc warto po prostu zapłacić za przestrzeń i mieć w nosie korporacje?