Kobieta i babok
Kobieta, panie, to wiadomo –
falbanki i macica.
Się patrzyć na nią da z oskomą
i płodność jej zachwyca.
A taki babok, z przeproszeniem,
do Sejmu wlizie z boku…
No, to nie miejsce na rodzenie,
precz od tych ław, baboku!
Kobieta pięknie ubogaca,
podnóżkiem się być stara
nie krzyczy, że za pracę płaca,
że dosyć ma już gara.
Babok, w parytet uzbrojony,
na męski ród naciera,
znieprawia matki oraz żony,
w świętościach nawet gmera!
Tu widać, jak haniebnie bluźni,
kto powie, że – niestety,
nie zawsze łatwo jest odróżnić
baboka od kobiety.
Dzień dobry.
Kinga…
Była w moich myślach w Wenecji. W pewnym miejscu miałam ochotę wyjąć lakier i pomalować sobie paznokcie u nóg. (To było chyba To miejsce).
Dzień dobry.
To nie było lakierowanie paznokci, tylko nagniotek 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Nagniotek… Ja tylko z daleka bardzo dobrze widzę. Ale wyobraźnię mam na wszystkie dystanse –
cbdo. 🙂
Najlepszą kawę piłam na Murano.
Się zdenerwowałam. Bardzo wielką pazernością KK.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/polska-i-swiat-ofiara-za-slub-co-laska-czy-kwota-wg-cennika,680418.html
Ale przypomniałam sobie, że Starsza będzie ślubować nie w kościele. 🙂
Ksiądz „dostał po pysku”, bo musiał wymusić na nowożeńcach „ofiarę” 😯
I jeszcze ten szantaż, że ogłosi wszem i wobec, iż to ślub bez „ofiary” 🙄
Nie do pojęcia…
Kilka lat temu przyjaciel moich młodych brał w Polsce ślub (protestancki) na zamku w Książu. Wszystko było zorganizowane i opłacone, ale w dniu ślubu katolicki proboszcz zawiadujący zamkową kaplicą zażądał dodatkowej „ofiary”, inaczej nie wpuści młodej pary i ich pastora do wnętrza.
Młodzi się uparli, podziękowali proboszczowi, a ślub wzięli w sali zamkowej.
Był ktoś na demonstracji? 🙂
PK, jeśli chodzi o „Żarty się skończyły” pod sejmem, to byłam. Był duży tłum, większy, niż na poprzednich demonstracjach, i duża determinacja. To dobrze rokuje na poniedziałek. Z przykrością odnotowuję, że „Razem” zakłóciło wystąpienie przedstawicielki „PO”. Nie oczekuję, że będą sobie pili z dziubków, ale skoro przyjęli zaproszenie na wspólną demonstrację, to oczekiwałabym pewnej powściągliwości w demonstrowaniu animozji.
Dzień dobry 🙂
kawa
coś się nie wkleiło. Może teraz kawa
Dzień dobry 🙂
Ciekawe. Pierwszy raz policja podaje większą lczbę demonstrantów niż miasto. Policja 5 tys., miasto 3 tys. A chyba było więcej…
Ja postaram się wziąć jutro udział w demonstracji kobitek w Krakowie (przewidziany m.in. marsz z Dębnik do Rynku Głównego, ale niestety pogoda ma się popsuć 🙁
Doro, może się otrzemy o siebie 😉
Dzień dobry.
Szczecinianki gotowe do jutrzejszego czarnego protestu. W dużym składzie!
Doro
Może dlatego, że w służbie pracują też policjantki. A i panowie pewnie w dużej części żonaci.
Pozdrawiam Was z ogrodka w Corleone, gdzie chadzalysmy z Kinga. Ostatnia okazja w tym roku, zeby zjesc na powietrzu. Popijam biale winko – za Kinge i za wszystkich Koszyczkowcow.
A moze sie jakos zmowimy, Tetryku?
Dzień dobry 🙂
Ja też byłem na demonstracji, choć trochę się spóźniłem (przyjechałem akurat w odwiedziny do Warszawy). Kiedy wysiadłem z autobusu na placu Trzech Krzyży, zobaczyłem czarne tłumy idące od Sejmu. Potem okazało się, że demonstracje ciągle trwała, choć niczego nie widziałem ani nie słyszałem. Zdążylem po raz kolejny przemoczyć łapy (buty szmaciane, dziurawe). Też mi się wydawało, że ludzi było dość dużo i zdziwiłem się oszacowaniem 3-5 tysięcy…
Dajcie znać, jeśli się zmówicie, choć nie wiem, czy uda mi się do Was dołączyć jutro…
Smoku, rozumiem, że jak buty, to szewc, a temat szewców może być dla smoków nieco drażliwy, ale bardzo Cię proszę, pilnie obuj swoje biedne łapy w coś mniej przemakalnego. Od samego czytania o mokrych łapach dreszcze mnie przechodzą. Czas coraz bardziej jesienny, chodzić z mokrymi łapami będzie coraz bardziej nieprzyjemnie i groźnie.
Pani Kierowniczko, gołąbek poleciał…
PK, niestety, ma rację, zarówno w Warszawie jak w Krakowie ma jutro cały dzień padać. Wszystkim nam łapy zmokną, z frekwencją i atmosferą też będzie pewnie gorzej, bo ciężko godzinami stać na deszczu. 🙁
Odpowiedziałam gołąbkowi 🙂
W Warszawie jest zaplanowana na 10. „ściana furii” przed Nowogrodzką. Ciekawam, czy coś z tego wyjdzie… 😉
Na sobotniej manifie kilka osób mówiło, że wybiorą się na Nowogrodzką. Ja też pójdę, jeśli moich dziewczyn nie zniechęci deszcz. A stamtąd blisko do redakcji „Polityki”. Drugi żywy łańcuch ma być wokół „fallicznego symbolu Warszawy”, czyli PKiN. Dla mnie osobiście „ściana furii” wokół siedziby PiSu jest atrakcyjniejsza. 😎 Pani Kierowniczko, gdzie w okolicach Słupeckiej można wpaść (w 20 osób) na herbatę?
Jest np. Green Caffe Nero na Placu Narutowicza.
Wróciłem do Krakowa i oczywiście znowu przem… eee… przemknąłem jakoś do jaskini 🙂
Spróbuję jutro przylecieć choć na chwilę…
To w Warszawie padało? 😯
Ha, ha, mam czarną pelerynę. 🙂
Przeniosłam się ze zdjęciami do Flickr’a. Mam dosyć tego gugla.
Nawet nie chce mi się o nim pisać.
Jakby ktoś chciał odświeżyć sobie Uffizi, to tu jest:
https://www.flickr.com/photos/145591924@N08/albums/72157674596182146
Wytchnienie i ulga, po koszmarze guglowych nowych zdjęć.
Zidentyfikowanych autorów umieściłam w opisach, są pod zdjęciami.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Kawa dzisiaj czarna. Tak trzymać!
Z różnych powodów – ciężki dzień dzisiaj.
Siódemeczko, chyba się „zapiszę” do Flickr’a.
Och, Siodemeczko, dobrze jest wypuscic Cie do Florencji! „Odswiezylam oczy i czlowieczenstwo” – jak mowil Norwid.
Niedawno dowiedzialam sie z telewizyjnej serii o „trzech kolorach” w sztuce (bialy, zloty i niebeiski), ze niebieskie i blekitne szaty Marii nie mialy zadnej wymowy symbolicznej, tylko akurat ten kolor uzyskiwanej ze sproszkowanego lapis lazuli farby byl najdrozszy i najtrdniejszy do wyprodukowania. Bardzo sie zdziwilam.
Mar-Jo, trochę jeszcze czuję się tam (na Flickru) zagubiona, ale łatwość ładowania, wiele opcji segregowania i udostępniania, wyszukiwania …
1 terabajt nieodpłatnego wolnego miejsca też nie jest bez znaczenia.
Powiem tylko, że w Google nie mam szans na segregację zdjęć w tak banalny sposób, jak wg. nazwy. Każde dodanie zdjęć do uporządkowanej porcji wywraca całą pracę do góry nogami.
Mogłabym długo o nich pisać, ale szkoda klawiatury.
Jak próbowałam swoim telefonem zrobić panoramy 360 stopni, to dostawałam informacje na telefon:
Maria dodaj jeszcze dwa zdjęcia, to będzie panorama do umieszczenia w google map.
Nie chodzi o to, że żałuję panoramy dla pożytecznego narzędzia, tylko że oni wiedzą, jakie i gdzie zdjęcia robię.
Ja idę na Plac Zamkowy na 15.
W TVN24 pokazują ścianę furii – piękna! 😀
Od kobiet (ale nie tylko) „Polityki”:
https://www.youtube.com/watch?v=OuamyE4Auus
Nie ma tam mnie tylko dlatego, że w piątek nie dotarłam do firmy 😉
Było ludzi.Dużo młodych.
Deszcz. Peleryna (czarna) przemokła? Impregnowany plecak (czarny) też.
Cieszę się.
Mam nadzieję, że pogonimy talibom kota.
U nas też tłum!!! Mimo deszczu.
Policja usunęła grupkę „talibów”.
Zdjęcie pokazuje tylko część PL. Solidarności:
http://bi.gazeta.pl/im/32/d2/13/z20784434Q,Pikieta-kobiet-w-ramach–czarnego-protestu–na-pl-.jpg
Takiego morza ludzi w tym miejscu jeszcze nie widziałam.
Mam nadzieję, że to początek końca panów i pań okupujących nasz kraj.
Ściana – była. Furia – była. Na Zamkowym też byłyśmy. Osiem godzin strajkowania, w deszczu, to ciężka praca. Ale było warto. 🙂 Patrzę na zdjęcia z innych miast i myślę, że Wiesław Władyka ma rację, coś pękło. Chyba nikt nie spodziewał się takich tłumów – i to przy paskudnej pogodzie! Daliśmy, a zwłaszcza dałyśmy, czadu! Widzę, że w Lublinie protest był na placu Lecha Kaczyńskiego – ładnie. 🙂 Nie widzę natomiast żadnych informacji o pośle Jarosławie Kaczyńskim. Naprawdę nie wymyślił żadnej nowej inwektywy? Ani jednym miłym słówkiem nas nie określił? Czy aby dobrze się czuje?
Ago, za to biskupi zabrali głos.
Ci najbardziej predestynowani.
Jarosław mógł się zmęczyć patrzeniem na pracę ochroniarzy, sprzątających groby jego bliskich. Widziałam wczoraj takie zdjęcie z cmentarza.Stał i się przyglądał. To musi być bardzo wyczerpujące zajęcie.
W Krakowie tez lalo i tez byly tlumy. Marsz milczenia, tylko z bebnami – to robilo wrazenie. Za to na Rynku byl taki halas, ze zagluszyl hejnal z Wiezy Mariackiej, a pan trebacz zamiast dokonczyc hejnal zaczal nam machac 😀 Piekne to bylo!
Aha, szlam z zona sasiada, a na Rynku spotkalam sie jeszcze na chwilke z Tetrykostwem 🙂 Jutro minizlocik koszyczkowy, ma tez byc smok i Zwyczajna.
Nie wszystkie dziewczyny mi uwierzyły, że jedną z najważniejszych rzeczy na manifie, są zatyczki do uszu. No i trzeba było zajść do apteki, jak się – na własne uszy – przekonały. 😉
Pani Kierowniczko, w ramach małego rewanżu ( 🙂 ), proszę się kłaniać Zwyczajnej. Często jestem przy szczecińskim LO 2 – i za każdym razem o Niej myślę (Ona wie, dlaczego).
Ode mnie też wszystkim, a zwłaszcza Smokowi i Zwyczajnej.
Szczęśliwcy! Mogą się spotkać. 🙂
Okrzyki młodych ludzi -„idziemy na sejm, idziemy na sejm” – zabrzmiały zupełnie, jak wezwanie do pójścia na Belweder.
Minizlocik jutro o 17-tej – może jeszcze ktoś dojedzie?
To ja już na spokojnie, w hotelu (poprzednie pisałam naprędce w przerwie w koncercie), dodam jeszcze to i owo.
Wszystko było fajnie zorganizowane, jeśli chodzi o sam przemarsz. Ale na Rynku dał już się we znaki brak praktyki, co trzeba w takich wypadkach robić. Np. żeby było jakieś przemówienie, no i przede wszystkim żeby był czas na pobycie ze sobą, wspólne pokrzyczenie itp. Okazało się, że zezwolenie na demonstrację jest do 18., więc jedna z organizatorek zaczęła apelować o powolne rozchodzenie się. Ale u licha jak tu się rozchodzić, jak dopiero się zeszliśmy? No i tak się stało, że dziewczyny zostały i krzyczały dalej – ostatecznie nie wiem, do której, bo poszłam.
No i zbulwersowało mnie to, co powiedział mi Tetryk56: że organizatorki bardzo naciskały, żeby unikać flag i znaczków KOD. To coś podobnego jak było z lekarzami, którzy organizowali swoją demonstrację na parę godzin przez KOD i byli tak wystraszeni, że aż zaapelowali na fejsie KOD-owym, że owszem, jak ktoś z KOD-erów chce przyjść, proszę bardzo, ale bez flag ani znaczków. Nie rozumiem tej postawy, choć rozumiem powody: po pierwsze zohydzająca propaganda, której ludzie się nieświadomie poddają i już myślą, że KOD to coś podejrzanego, po drugie boją się, że „ich ideę ktoś zawłaszczy”. A to u licha nasza wspólna sprawa. Na nowo trzeba się uczyć solidarności – pokolenie KOD to rozumie, młodzi dopiero muszą zrozumieć.
A dziś już posmakowali, jakie demonstracje mogą być fajne, jak super jest spotkać się w dużej grupie podobnie myślących. Teraz może zrozumieją nas. Już słyszałam hasło „Wolność, równość, solidarność”, które przecież jest stałym hasłem na naszych demonstracjach. Widziałam zachwyty rozwinięciem skrótu PiS „przeproście i sp…”, które my powtarzamy już od prawie roku. Itd. itp. No, ale to dopiero początek tego marszu.
Dzień dobry 🙂
kawa
Pomachanko dla zlotowiczów 😀
Dzień dobry.
U nas były przemówienia, wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. I policja błyskawicznie zareagowała na prośbę o wyprowadzenie „talibanu”.
Żegnaliśmy tych „nawiedzonych” okrzykami : „do kościoła”; „zorganizujcie sobie własną demonstrację”!!!
Mini-zlotowi krakowskiemu życzę owocnych obrad. 🙂
Bardzo ważny tekst:
http://lekarski.blog.polityka.pl/2016/10/02/prolajferzy-tez-chca-zabijac-trzeba-to-wreszcie-powiedziec-otwarcie-i-przywrocic-proporcje-dyskusji/
Bardzo dobry był też poprzedni, o proteście służby zdrowia. W ogóle warto zaglądać na ten blog.
Nie będzie chyba innego wyjścia:
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/14495431_10209000898798481_2093764783682072858_n.jpg?oh=5d58195b125a66f6a29f441b517832fc&oe=5864E714
Mar-Jo. to się chyba jeszcze szybko nie ziści.
Na razie każdy dba o własne interesy, z wyjątkiem KOD.
Bo ja, członek KODu, interes mam taki, żeby każdy miał wolność wyboru w granicach zakreślonych krzywdą innych ludzi.
I taki jest, póki co, KOD.
Na razie każdy sobie rzepkę skrobie.
Przy okazji napiszę, dlaczego nie poszłam w sobotę pod sejm.
Nie poszłam, bo organizatorem była partia „Razem”.
Szczerze i z całego serca nie znoszę osób, które są twarzami partii „Razem”. Infantylni do bólu, aroganccy i – jak dla mnie – po prostu głupi.
Mogę tę myśl rozwinąć, gdyby ktoś domagał się koniecznie.
Mt7, w sobotę organizatorem nie było Razem, tylko Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej. https://www.facebook.com/events/262784087455246/ Z KODu było nas sporo, ale oflagowani byliśmy symbolicznie. Koderzy przynieśli nasze własne megafony i powtarzali przez nie hasła rzucane z mównicy. Jednym słowem, w odróżnieniu od Razem, zachowywaliśmy się elegancko.
KOD zazwyczaj zachowuje się elegancko, i to jest dobrze. Bardzo często, niestety, w odróżnieniu – i to jest gorzej.
Minizlot na zakończenie serdecznie pozdrowił cały Koszyczek! 🙂
Bardzo, bardzo dziękujemy. 😀
————————————————————————
Ago, nasłuchałam się przedstawicieli partii Razem, którzy w każdym zdaniu powtarzali, to był pomysł partii Razem, to była inicjatywa partii Razem, to partia, partia, partia…
Byłam przekonana, że to oni będą pierś dumnie wypinać.
Pomysły, trzeba to uczciwie przyznać, mają. To oni zaczęli „czarne protesty”, to oni postawili pierwszy namiot pod KPRM. Wyświetlanie wyroku TK na KPRMie („fasadowa demokracja”) też było niezłe. Moim zdaniem słusznie robią też raban np. wokół „śmieciówek”. Ale to nie usprawiedliwia braku elegancji.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Znikam – mam nadzieję, że tylko na czas jakiś.
Życie potrafi pisać bardzo złe scenariusze.
Mar-Jo, czymam…
Ja też, Mar-Jo.
Zycze sily i otoczenia zyczliwymi ludzmi, Mar-Jo.
Mar-Jo, oby na czas niedługi…
Mar-Jo, startujemy stoper z naszych serc do odliczania…
Mar-Jo i tradycyjnie … pilnuj torebki 🙂
… i taką wiosnę w ogrodzie spotkałem
Przyroda zwariowała 😯
Chyba to człowieki ją zwariowali, Doro.
Dobry wieczór 🙂
My byliśmy w Gnieźnie, prawie całą rodziną, bo córasek akurat zleciała. Nie tłumy, ale znacznie więcej, niż się spodziewałam. Pełny przekrój wiekowy, sporo mężczyzn. No.
Teraz wypróbują na nas taktykę salami. Trudniej będzie się zebrać, bo coś odpuszczą. A nie odpuszczą, tylko walną bardziej subtelnie. Tak, żeby nie było widać śladów. Obawiam się tego bardziej, niż najbardziej restrykcyjnej ustawy.
Irek:
https://www.youtube.com/watch?v=q80BAs4QjQQ
A u nas
klonami jesień zaczyna…
https://www.youtube.com/watch?v=gYJix_D1qjM
Dzień dobry 🙂
kawa
Dobry wieczór.
Gwałtownie hamujący autobus uszkodził mi bark. Jakiś czas temu, bolało bardzo, ale myślałam, że przejdzie. Nie przeszło, ból nasilił się, nie daje w nocy spać.
Wreszcie wczoraj dostałam skierowanie do ortopedy. Resztę dnia spędziłam na dzwonieniu do placówek NFZ, większość możliwych terminów to 2017 rok.
Ponieważ obawiałam się zerwanych ścięgien i chciałam przyspieszyć sprawę, zrobiłam dzisiaj rano prywatnie USG. Mam tylko zapalenie kaletki podbarkowej. Pozostałą znaczącą część zajęła mi próba uzyskania pomocy ortopedy państwowego. Najlepszy termin 9 listopad.
Rozejrzałam się w temacie po powrocie do domu.
Zapalenie kaletki, jakkolwiek bardzo bolesne i ograniczające, nie jest stanem wymagającym specjalnych działań, przynajmniej w początkowym okresie. Stosowane są środki dostępne w aptekach bez recepty, oziębianie miejsca zapalenia i ograniczenie przeciążeń.
Chodzi mi o to, że kiedyś tzw. lekarz rejonowy zajmował się ludźmi w całym zakresie podstawowej medycyny i nie wystawiał skierowań do specjalisty bez badań i wstępnego leczenia pacjenta. Dopiero brak poprawy, lub naprawdę zły stan zdrowia skutkował odesłaniem do szpitala lub specjalistów.
To jest jakaś dramatyczna sytuacja, spowodowała, że ludzie miesiącami i latami czekają na pomoc, która powinna i może być im udzielona natychmiast.
Nie mam sił.
Niektórzy kierowcy autobusów mylą chyba ludzi z workami kartofli, czyli zupełnie nie nadają się do zawodu. Wariackie hamowania (sam ich nierzadko doświadczam) to przecież także efekt braku umiejętności przewidywania sytuacji na drodze, a może nawet sposób rozładowania jakichś tam frustracji… Parę dni temu znajomy, zresztą już po dziewięćdziesiątce (choć w znakomitej formie – również fizycznej – jak na ten wiek) mocno się poturbował po takim wariackim hamowaniu.
Może elektryczne autobusy (chyba nieco wolniejsze i mniej zrywne, jak przypuszczam) coś tu w przyszłości zmienią, nolens volens. Ale stanowczo należałoby jednak zacząć od zmiany mentalności kierujących. Przydałyby się testy psychologiczne z prawdziwego zdarzenia, weryfikujące profesjonalną przydatność delikwenta. Frustraci i niewyżyci rajdowcy niech wożą co najwyżej kartofle itp.
Siódemko, współczuję!
Mała poprawka interpunkcyjna: …wiek), 😉
U nas w telewizorni od 2 dni magluje się temat kierowcy autobusu w Toronto, który podczas jazdy wtrząchał kromuchę, a lewą nóżkę trzymał sobie wysoko, obok kierownicy, opierając ją na (no właśnie, tu mi brak słowa, po angielsku „dashboard”).
Jeden z pasażerów nagrał to za pomocą komóry, kierowca natychmiast zwolniony dyscyplinarnie.
Nie wyobrażam sobie, że tak można jeździć po centrum Toronto, przecież to samobójstwo!
Kto by wyobraził sobie parę miesięcy temu, że z własnej i nieprzymuszonej dobrej woli PiS nastawi swoje dupsko do potężnego obicia, i że potem jeszcze będzie wmawiał, że to nie jemu obtłuczono?
A konsekwencje – moim zdaniem – mogą być niemniej istotne niż działania KOD-u, bowiem nad swoim związkiem z KOD-em ludzie mogą się długo zastanawiać i władza może im to skutecznie obrzydzać, natomiast połowa ludu może potwierdzić swoją kobiecość szybkim zerknięciem do lusterka. I wyszydzanie kobiecości nie będzie tak proste, tu trolle nie wyśpiewają pieśni, że ktoś nie płaci alimentów.
A uświadomienie sobie „nie jestem sama” może mieć magiczny wpływ na bycie i na działanie.
Jakie to piękne, że paskudne zgromadzenia miewają samobójcze odruchy.
Dzień dobry 🙂
kawa
„Dzień dobry, jestem z Kobry, czyli jak stracić przyjaciół w pół minuty i inne antyporady” – właśnie czytam wydaną w ubiegłym roku książkę Marii Czubaszek, trochę dobrego humoru nie zaszkodzi.
Na okładce z tyłu (to się jakoś nazywa fachowo, ale zapomniałam) wydawnictwo napisało:
” W dobie dyktatu poradników na każdy temat, ktore każą się nam katować dietą, gimnastyką, rzucaniem wszelkich przyjemności, z wielką ulgą można zatopić się w opowieściach Marii Czubaszek o zdarzeniach z jej życia, które to historie są zaprzeczeniem pochwały zdrowego życia…”.
Howgh!
Dziękuję, Ścichapęku, za wyrazy. 🙂
************************************************
Mam nadzieję, Andsolu, że ludzie przejrzą na oczy, ale pewności za grosz.
Jakiś nowo mianowany generał warszawski wydał rozkaz (na piśmie), że wojsko ma oglądać programy informacyjne tvp.
Normalnie przy następnych wyborach ci ludzie powinni generała razem z Macierewiczem spuścić do kanału, ale czy my są normalni? Może jest im to absolutnie obojętne. Nie wiem.
**********************************************
Nie bardzo mogę pisać, więc tymczasem.
Siódemeczko, nam też w wojsku kazano – zresztą innych tv wtedy nie było… Jedynym skutkiem nakazu jest chęć odrzucenia go – efekt przekory. W dobie internetu w każdym telefonie nie da się utrzymać monopolu informacyjnego.
W moim telefonie nie ma żadnych informacji. Mam przedpotopowy telefon stacjonarny, bez żadnych możliwości zapisów i przekazywania, kto dzwonił i jaką informację dla mnie zostawił. Powiadam – starożytność i bardzo dobrze mi jest z nią.
Komórę mam, chodziło o to, żeby się z Rodziną i przyjaciółmi komunikować, ale tępa jestem jak młotek i nie nauczyłam się. Gdyby szło o śmierć i życie, pewnie bym nauczyła się. Na razie jestem dowodem, że bez komóry można żyć.
Ale bo też nie jesteś już chyba Alicjo w wieku poborowym? 😉
Alicja jest w wieku stosownym 🙄
Jacy oni są śmieszni.
Tylko całkiem nieśmiesznie jest żyć w kraju, w którym wszystko musi walnąć, żeby znowu powstało. Ile razy trzeba będzie znowu odbudowywać?
Dzień dobry 🙂
kawa
Tetryku,
Różewicz napisał taką sztukę „Stara kobieta wysiaduje” – za moich czasów była lekturą chyba nadobowiązkową, ale była. Co z tego? Nic z tego, ja po prostu w domu wysiaduję i mam telefon stacjonarny.
Jak nie wysiaduję, to latam po świecie i niekoniecznie jest mi na rękę, żeby każdy mnie mógł złapać kiedy chce. Wiem, że komórę można wyłączyć i tak dalej, ale w podróży myślę sobie – a po co mi kontakt ze światem? Podróżuję i dajcie mi spokój!
Z drugiej strony obawiam się, że gdybym się załapała na komórkowanie, może zamęczałabym innych, dzwoniąc na przykład z wysp Hula Gula, a tymczasem znajoma/znajomy w pracy? No.
Alicjo, mnie do używania komórki żona zmusiła dopiero jakieś pół roku temu 😉
Chodziło mi jednak o sytuację skoszarowanego wojska, którego jedynie dotyczy zalecenie gen. Głąba. To są ludzie znacznie od nas młodsi, i jestem pewien, że prawie każdy z nich ma w kieszeni munduru smartfona.
No co tu gadać, Tetryk…jesteśmy do tyłu w osiągach technicznych i już.
Ja mimo presji małżonka oparłam się jak ten osioł, komóra jest, i to nawet wypasiona, a ja gwiżdżę na to z powodów, które wypisałam wyżej.
Natomiast on jako cyklista, powinien mieć komórę, bo na trasie już niejedno się wydarzyło i komóra by się przydała. Teraz jest i chwała Bogu nic się nie dzieje (puk puk puk), to prawie tak samo, jak kiedyś w podróży zakupiłam parasolkę, bo zapowiadali deszcz i jak tylko zakupiłam parasolkę, to przestało padać.
Mili,
jutro dekorujemy stol jadalny Rogiem Obfitosci (cornucopia) wypelnionym wszelkimi warzywami, owocoami jesiennymi i miniaturowymi dyniami. I tradycyjnie zajadamy pieczona szynke lub indyka (with all the works!) z wdziecznosci za obfitosc dobr, ktore bedziemy spozywac w obecnosci bliskich. Moje ukochane swieto! Zwykle pod szklane talerze obiadowe (specjalne na te opkazje) podkladam czerwone jesienne liscie japonskiego klonu dla dekoracji. Czasem posypuje caly stol jadalny kolorowymi listkami i owocami berberysu i czarnego bzu.
Swieto Dziekczynienia to piekne i wdzieczne swieto, ktore Amerykanie, obdarzeni cieplym slonecznym klimatem duzo dluzej, swietuja znacznie pozniej. Zwykle wybieramy sie tez na spacer, ogladac jesienne kolory.
W tym roku mielismy lato wrecz do wczoraj, ale juz widac zmiane kolorow naszej glownie lisciastej tutaj roslinnosci.
Zycze milego week-endu wszystkim.
Z minionego tygodnia: wiwat polskie kobiety!
Wasz krolik.
Czy nie zauważyliście, że w sprawach dotyczących kobiet najwięcej mają do powiedzenia mężczyźni- politycy w czasie kampanii wyborczej? A już zwłaszcza w sprawie ciąży, tak, jakby oni w ogóle nie uczestniczyli w procesie prokreacji.
Dzień dobry 🙂
kawa
Wczoraj oglądałem ” Tristana i Izoldę”. Nina Stemme jako Izolda i Stuart Skelton jako Tristan dla mnie rewelacyjni. Jednakowoż źle znoszę beczki z olejem przepracowanym na scenie operowej, nawet jeżeli jest to MET
Króliku kochany, pięknych świąt Wam życzę. 🙂
Masz dar plastycznego, ciepłego opisu świata, jesteś moim ulubionym Królikiem.
Zawsze mnie podnosisz na duchu.
Beczki z olejem?
Przeciez to Trelinski 😆
Kroliku, najlepszego! Jesienia marza mi sie takie kanadyjskie kolory, w Polsce rzadko sa tak intensywne i zroznicowane. Raz widzialam cos takiego w Finlandii.
A my latem byliśmy tam:
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_0808.JPG
Kanadyjskie klony cukrowe, rzadkie jeszcze w Europie, ale już są, „malują” te kolory. Mam kilka takich pod nosem 😉
Przedwczoraj minęła nam 34 rocznica przylotu do Kanady. Z lotniska Mirabel było coś około godziny jazdy do centrum Montrealu. Nie mogłam uwierzyć w te kolory. kto może i chce, przybywa oglądać te kolory, któþre na tym kontynencie tylko tutaj…
I ja zwróciłem uwagę na te beczki z olejem, aż mnie wtedy zemdliło. W dodatku niestety nie była to MET, więc zemdlił mnie jeszcze i Tristan…
Byliśmy też tutaj, Jerzor chciał podpisać jakiś apel, protest itd. ale akurat nic nie było do podpisania 🙁
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_0818.JPG
Królik ma promienną jesień, a my mamy zimnego luja 🙁
Andrzej Wajda nie żyje.
Ojej, no właśnie, nie żyje. Przecież dopiero co nowy film zrobił.
Miał swoje lata, ale zaskoczenie wielkie i smutek.
Dzieki za mile slowa i zyczenia. Szkoda ze Polacy nie zaadoptowali Swieta Dziekczynienia tylko np te glupkowate Walentynki!
Nasi Nowo-zelandcy weekendowi goscie/przyjaciele wyznali, ze tez nie maja tego swieta. Zal. Choc u nich teraz wiosna i zasadniczo tylko dwie pory roku: wiosna i lato.
Bardzo zal Wajdy. Mam nadzieje, ze mial lekka smierc. Jak moj tesc, ktory zmarl tydzien temu, we snie, majac 91 lat. Gasnie pokolenie moich rodzicow. Ja bylam wstrzasnieta ogladajac Kanal. Chcialabym kiedys obejrzec Samsona (moze Siodemeczka zna nitke do klebka?).
Pozdrawiam blogowisko serdecznie.
kr.
Widzę, Króliku, że jest na Tubie.
https://www.youtube.com/watch?v=f8A-QZ4Zhtw
Autor wpisu ma stronę z filmami polskimi od 1960 roku.
Link podam Ci w następnym komentarzu.
Dopóki mu nie zamkną strony można oglądać.
Ale wiele starych polskich (i nie tylko) wytwórni umieszcza swoje stare filmy w dobrej rozdzielczości.
Tu jest strona tych filmów
http://polskifilmserial.blogspot.com/2015/08/film-nieokrojony-przez-cenzure.html
Króliku,
no właśnie, te święta…po polsku to jakby dożynki, wszystko sprzątnięte z pól, nie ma to nic wspólnego z religią, bo jak może w kraju, gdzie jest tyle narodowości. I dlatego Kanada mi się podoba!
Wajda dożył pięknych lat…ja jestem wychowana na filmach Wajdy, moje pokolenie też.
Dzień dobry 🙂
kawa
Siódemeczko
Nie mam pojęcia, czy nie za późno się odzywam, bo może już być pozamiatane. Przyszło mi do głowy, że czasem na szwoleżerskie zapędy kierowców komunikacji miejskiej nieźle wpływa konieczność wypłacenia odszkodowania. Czy nie przyszło Ci do głowy spróbowanie tej drogi i wyrwanie od zarządu komunikacji paru złotych? Wprawdzie na stan barku nie będzie to miało najmniejszego wpływu, ale może na poprawę samopoczucia. Z drugiej strony zastanowiłbym się też nad próbą uzyskania odszkodowania od ZUS. O ile zadbałaś o zabezpieczenie wymaganych informacji. Numer linii, godzina i data przejazdu. Świadkowie też bywają mile widziani.
Wiem, że ból i szok nie sprzyjają myśleniu o tak przyziemnych rzeczach, ale… Taka sugestia.
Paradoxie,
takie myśli przychodzą do głowy po fakcie…pewnego razu, zima to była paskudna i rozchlapana, weszłam do swojego banku. Pan akurat czyścił chodniczki i nie widząc mnie nadchodzącej wyrwał mi taki chodniczek spod nóg, a ja walnęłam tyłkiem, z przeproszeniem, na posadzce. W BANKU!!! Zamiast na tej posadzce leżeć i jęczeć, zerwałam się chyżo i jeszcze przepraszałam pracownika, że mu weszłam w drogę, idiotka ciężka! To było prawie 30 lat temu – przecież, leżąc i jęcząc, ustawiłabym się do końca życia, odszkodowanie z banku!!!
Paradoxie drogi, nie znasz kierowców autobusów w Warszawie.
Chyba wszyscy fachowcy wyjechali do Londynu, ciągle szukają kierowców i po krótkim szkoleniu puszczają na ulice.
Nagłe hamowanie, jazda gaz-hamulec, to codzienność.
Ten bark był wyszarpywany na raty.
Biorę teraz silny środek p/bólowy dla takich urazów, więc ból budzi mnie rzadziej w nocy, najgorzej nad ranem.
To mnie zastanawia, dlaczego właśnie wtedy.
Smaruję też jakimś stosownym żelem. Zapisana jestem do specjalisty na 9 listopada, więc może, jak dobrze pójdzie tylko jakaś fizjoterapia, zobaczę, mam nadzieję.
Człek nie zdaje sobie sprawy, że każdy fragment jestestwa, którego się na co dzień nie zauważa, bierze udział we wszystkich czynnościach i procesach, dopiero awaria przywraca właściwe docenienie każdego detalu.
Pisanie na klawiaturze i używanie myszy(!?) jest wysiłkiem, nie umiem posługiwać się lewą ręką,
Siódemeczko
Że nad ranem, daje się wytłumaczyć dosyć racjonalnie na gruncie fizjologii. To jest pora, kiedy ilość bodźców z zewnątrz docierających do mózgu jest mocno ograniczona. Światło, dźwięki (i inne) już tak go nie absorbują i może skupić się na tym, co oddziałuje najsilniej. Na bólu. Poza tym i rytm dobowy tak jest ustawiony. Mózg chciałby się zrelaksować po całodziennej intensywnej pracy, a tu kicha.
No tak. Przy obecnie obowiązujących standardach ciężko o miejsce siedzące.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1678760,1,wspomina-lukasz-maciejewski-krytyk-filmowy-wajda-nigdy-nie-byl-w-smudze-cienia.read
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Jest trochę Wajdy na VOD. „Samsona” akurat nie ma, ale jest np. „Ziemia obiecana” (pierwsza wersja), „Człowiek z marmuru” i „Człowiek z żelaza”, „Danton” (ten ostatni w dziale „Zagraniczne”).
Dobrego Zapisu w Ksiedze, Gmar Chatima Towa !
Lisku wzajemnie 🙂
Wzajemnie życzę wszystkim, abyśmy zostali zapisani w Księdze Życia na przyszły rok. 🙂
A tu duet roku
W mojej Księdze Życia są zapisani wszyscy Nieobecni.
Na przyszły i każdy następny rok.
Dzień dobry 🙂
kawa
Haneczko, obecnym tez sie cos nalezy 🙂
Bry wieczór. 🙂
Znowu trochę ponarzekam pod tytułem „precz z dobrymi zmianami” również w oprogramowaniach.
Mam zainstalowany Windows 10.
Microsoft dwoi się i troi w przerabianiu systemu, co chwila instaluje mi aktualizacje wywracając do góry nogami cała instalację. Konfiguracja programu ciągle się zmienia, zmieniając nie tylko program, ale i moje ustawienia oraz odłączając urządzenia np.drukarkę i skaner, majstruje przy karcie dźwiękowej, nie mogę podłączyć mikrofonu, lub nie słychać dźwięku.
Nie mogę co chwila instalować wszystkiego od początku, nie wiem, o co cholerze chodzi.
Rozmawiałam przez Skype’a, ale już nie mogę, bo nijak nie mogę podłączyć głosu.
Twierdzi, że nie mam zainstalowanych żadnych urządzeń.
Coś mnie trafi!
Dzisiaj zainstalował mi cała stronę aktualizacji, niedługo zabraknie miejsca na inne programy, bo mam dysk typu flash o pojemności 110 GB.
Siodemeczko, ja musialam z podobnych powodow wywalic Windows 10.
Też nad tym myślę. Mam tu sporo programów i obawiam się, że archiwa znikną.
Porozmawiam z synem, jak oprzytomnieje po chwilowym nawale pracy.
Lisku, Obecni także są. Moja Księga jest pojemna 🙂
Siódemeczko, mam Siódemkę i nie zamierzam się jej pozbyć.
To się fachowo nazywa chyba bazy danych, nie archiwa.
Nie wiedziałam, że wciskają tak niedopracowany produkt, albo że mają ciągle zmieniać jego wersje.
Dzisiaj chciałam zeskanować pocztę dla członków Rady, którą odebrałam z miejsca, gdzie przychodzi, a tu skanera nie ma. To znaczy fizycznie jest, tylko komputer uważa, że nie ma.
Dzień dobry 🙂
kawa
Z tymi starszymi wersjami systemu jest jeden kłopot, i to większy niż ewentualne problemy związane z koniecznością przeinstalowywania sterowników do niektórych urządzeń. W pewnym momencie kończy się wsparcie dla systemu. Niby działa, ale coraz bardziej dziurawo.
Z moich doświadczeń z 10 wynika, że tylko raz, po dużym upgradzie, musiałem ponawiać instalację sterowników do skanera. I tylko tyle. Z niczym innym nigdy nie było problemów. Aczkolwiek podobno mocno szpiegują. Tylko kto dzisiaj nie szpieguje? Że nie wspomnę o Guglu.
To masz, Paradoxie, dużo szczęścia.
Ja instalowałam skaner i drukarkę kilkukrotnie.
Drukarka nie działa, bo jej nie widzi.
Teraz skanera też.
Przechwytywania dźwięku ze strumienia w Windows 10 nigdy nie było – bezużyteczne programy.
Już mi się nie chce pisać.
Sterowniki raz pomogły przy skanerze.
Kiedyś było tak, że Menedżer urządzeń sam wyszukiwał sterowniki w sieci, teraz nie udaje mu się niczego odszukać i proponuje żebym poszukała sama.
Nie wspomnę, że nawet czcionkę mi rozwala.
Wrrr.
Skaner uruchomiłam. Drukarki nie mogę. HP na stronie serwisu odsyła do Windows Update, a update mówi, że moja drukarka laserowa 1010 ma nie podpisany cyfrowo sterownik i żegna mnie ozięble.
Ja nie mam do tego wszystkiego cierpliwości i kompetencji.
Jakoś w poprzednich wersjach dawałam sobie radę.
– czytam ze smutkiem o problemach z Windows; kiedyś polecał bym z całego serca Mac OS, ale pamiętam iż Maki były uważane za zbyt drogie komputery niszowe a obecnie są symbolem „fanbojstwa”; może więc jakaś przyjazna użytkownikom dystrybucja Linuksa np. Ubuntu – dawno temu pogardzane przez „prawdziwych” komputerowców taką żartobliwą sentencją: Ubuntu – staroafrykańskie słowo znaczące: nie umiem skonfigurować Debiana. (Debian to taki Linuks dla Wiele Wiedzących).
Widzę iż umknął naszemu zaintersowaniu zabawny w sumie passus o tym, jak to żeśmy dwieście lat temu nauczali Francuzów na temat widelca. W roku 2006 w Muzeum Sztuki Zotniczej odbyła się kolejna sesja p.t. „Splendor stołu” i wygłoszono tam m.inn. referat na temat sztućców i ich skrótowo podanej historii, w tym oczywiście widelców. One są znane we Francji naprawdę dłużej niż dwieście lat…
Errata
Jest: Zotniczej
Winno być: Złotniczej.
Bardzo przepraszam.
Siódemeczko
Problem pewnie jest w tym, że używasz dosyć zaawansowanych wiekowo (oczywiście jest to pojęcie bardzo względne) peryferiów. I dlatego nie możesz skonfigurować starej drukarki z nowym systemem operacyjnym. W związku z tym po przeinstalowaniu systemu na 10 dałem sobie spokój z próbą podłączania starego skanera i starej drukarki. Szkoda mi było czasu i nerw (nie wytykać błędów). Kupiłem sobie (za tanie pieniądze, bo mi przyfarciło) nowy i mam święty spokój. Bynajmniej nie HP.
Ormie
Widelec, widelec, gdzieś to widziałem. Gdybyś był łaskaw zajrzeć
https://andsol.wordpress.com/2016/10/13/dzis-opowiem-dowcip/
Siódemeczko, być może już tu zaglądałaś:
http://hplaserjet1010onwindows10.blogspot.com/2015/08/instructions-to-install-drivers-for-hp.html
Trzeba zainstalować sterownik uniwersalny. Akurat nie z tą drukarką, ale kilka starszych sprzętów w ten sposób instalowałem pod nowymi windowsami.
Tetryku, odpadam. Postępowałam zgodnie z instrukcją. Windows przywrócił drukarkę, ale nie działa. Przy próbie druku, mówi, że wystąpił błąd. I tak jest cały czas.
Mam ją podłączoną też do innego, stareńkiego Windowsa i tam z tamtego w dużej potrzebie drukuję.
Peryferia mam takie sobie stare, trzeci skaner, ciągle epsona. Sprawdza się dobrze, niezgorsze skany slajdów i starych klisz. Dlaczego mam go zmieniać? Zresztą działa pod Windowsem, tylko jest przez niego wykluczany przy jakiś kolejnych aktualizacjach. Czasami sam sterownik pomaga, a czasami instaluję od początku.
Drukarka też jest trzecia, po dwóch kolorowych epsona, na których eksploatację wydawałam majątek, używam teraz laserowej, czarno-białej HP. Nic nie zasycha, nie zatyka się, nie trzeba kupować kompletu za 500. Raz do roku kupuję wkład za ok. 120 PLN.
Druk jest bardzo dobrej jakości. Dlaczego mam ją zmieniać?
Ja wiem, że o to chodzi, udręczą człowieka, żeby kupił nowe, ale ja im środkowy palec, tak jak guuglowi.
I rozumiem, Ormie, że Maki rulez.
Ale!
Jak się synowi zepsuł taki drogi MAC i ipod też, to tego sprzętu nie reperuje się, trzeba kupić nowy.
To zresztą akurat może nie jest najważniejszy argument, chociaż dla mnie tak. Wszystkie oprogramowania rządowe są skonfigurowane na Windowsy, mało na Internet Explorer, którego właściwie już nie ma.
Druków podatkowych z Ministerstwa Finansów nie zobaczysz na innej przeglądarce, nie mówiąc o używaniu. Itp, itd.
Używane przeze mnie programy Adobe, Corela i inne też dla Windowsów.
Ja już nie będę uczyć się nowych, bo z trudem przyswajam modyfikacje, coraz głupsze zresztą. One są jak przemeblowanie sklepu, niczego nie można znaleźć.
Jestem konserwa i tak już zostanie.
Niespodzianka, ale miła. Bob Dylan noblistą
Ale sporo starszy od Dylana Milan Kundera ZNOWU nie dostał, szkoda.
Myślę, że są brane pod uwagę różne dodatkowe okoliczności przy przyznawaniu nagród.
Przyznam, że jestem zdziwiony – lubię Dylana, ale nigdy nie kojarzył mi się z literaturą…
Zobaczcie, świetne zdjęcie
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1315750341770130&set=a.105895992755577.10961.100000055314619&type=3&theater
FB twierdzi , że ta treść jest niedostępna.
Może się nie pokazać, bo jest określony krąg osób z dostępem, to tu dodałam to zdjęcie:
https://goo.gl/photos/aembDtjv99FL6A6KA
Można powiększyć zdjęcie. Skopiowałam je.
Czy ja dobrze pamiętam taki tekst: Nie będziesz czcił innych bogów przede mną,/i> ? 😉
jest też taki:
5 Kiedy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Bo [oni] lubią się modlić, stając w synagogach i na rogach ulic, aby się ludziom pokazać. Tak, mówię wam: oni [już] odbierają swoją zapłatę.
@paradox-57 czw, 13 Październik 2016, 16:48
Zajrzałem z zaintersowaniem i przyjąłem do wiadomości zdanie Autora przytoczonego tekstu. Chętnie zapoznał bym się ze źródłami. Już pierwsze zdanie: „Widelec „przywędrował” do Europy w XI w. z terenów wschodnich” budzi moje szczere zainteresowanie. A jak w takim razie wygląda zdaniem Autora sprawa widelców w starożytnym Rzymie ? tożto też Europa…
Dosyć rzetelnie z podaniem źródel opracowane jest hasło w popularnej Wikipedii
https://en.wikipedia.org/wiki/Fork
Siódemeczko:
Maki rulez – ALE do modeli z roku 2000. Potem wyniki marketingu i kierunek sukcesu biznesowego – geniusz biznesowy Ś.P. Steve Jobsa wywalił do góry nogami znakomitą moim i nie tylko moim zdaniem filozofię wedle której kiedyś wymyślono i rozwijano Maki. Ale to se ne vrati…oczywiście, Maki się od zawsze reperuje, obecnie w Warszawie jest kilka poważnych godnych polecenia firemek. Pod Mac OS na Maku można zainstalować także Windowsy; ja od początku lat ’80 używam tylko Maków i nie mam cienia problemów z komunikacją i ze współpracą ze światem PC/Windows w tym z wydawnictwami, redakcjami, szkołami, muzeami etc. Nie używam aplikacji stricte biznesowych bowiem nie działam w tych zakresach, ale tu wystarczy zainstalować na tej samej maszynie Windowsy; mnie wystarczy MS Office ( w wersji na Maka oczywiście) plus aplikacje dołączone do komputera wraz z jego systemem operacyjnym plus do poważniejszych prac graficznych wgrałem darmowy GIMP.
Miałem kilkanaście Maków, wszystkie poza jednym zakupionym w kraju i jednym przywiezionym zza granicy kupione były używane i nigdy nie miałem problemów sprzętowych.
Nie miałem i nie planuję mieć innych nowomodnych produktów Apple jak to iPody, zwłaszcza nie po drodze mi z iPhone. W moim i nie tylko w moim doświadczeniu ostatnie trwałe Maki to modele z roku 2000, i z tego powodu ich dziś już tych obecnych nie polecam, a kiedyś byłem tzw. Mac-ewangelistą 🙂 jestem nadal na tej platformie gdyż roboty mam wiele a czasu za mało aby się nauczyć Linuksa.
Nie bardzo rozumiem wspomnienia przeglądarki Internet Explorer w kontekście Maków – toć to przecież była typowa przeglądarka pod MS Windows; naigrawaliśmy się nazywając ją Internet Exploder 🙂 bo potrafiła „wysadzić połączenie w powietrze”; do Maków dołączana jest systemowa przeglądarka Safari i bez problemów wchodzę z niej na wszystkie strony począwszy od Projektu Gutenberg przez strony szkół czy bibliotek kończąc na stronach dowolnych polskich i zagranicznych w tym rządowych instytucji, ściągam potrzebne materiały etc. Na wszelki wypadek mam też zainstalowanego darmowego Firefoxa a zawsze mogę też dograć sobie gugglowską Operę – ale nie mam takiej potrzeby, tym bardziej, że od Google trzymam się jak się da najdalej.
Oczywiste iż programy Adobe są od zawsze w wersjach makowych, byłem kiedyś blisko ze środowiskami DTP i grafiki komputerowej.Fakt, o ile pamiętam, nie było Corela ale używano Adobe Ilustratora do grafiki wektorowej, a Photoshope był od zawsze na Maki; dziś dla takich jak ja obecnie zastępuje go darmowy GIMP. Do DTP – kiedyś QuarkXPress, potem Adobe InDesign, dziś – nie wiem…
Przepraszam, Ormie, miałam na myśli iPhone. Nie podlegają reperacji.
O Maku mogę tylko wypowiedzieć się na podstawie synowskich doświadczeń.
Być może awaria, czy uszkodzenie było tak duże, a naprawa kosztowna, lub niemożliwa, że kupował drugi.
On używa profesjonalnego sprzętu, bo to jego warsztat pracy.
Poza tym z Adobe może masz rację, bo istotnie płaci comiesięczny haracz Adobiemu. I w innych sprawach dotyczących tegoż pewnie też.
Nie znam go, napisałam, co mi się wydawało.
Internet Explorer, jest przeglądarką na którą Ministerstwo Finansów opracowało swoje interaktywne druki podatkowe.
Nie otwierają się w innych przeglądarkach (chyba, że bardzo ostatnio zmieniło się). Pouczyło mnie o tym samo ministerstwo w odpowiedzi na mój alarm, że nie ma dostępu do druków na ich stronie.
I o tym, że rządowe oprogramowanie dostosowane jest do Windowsów.
A ja mam co miesiąc do czynienia z tymi rozliczeniami, dlatego użyłam tego argumentu – dlaczego nie Mak.
Wierzę Ci, że jest świetny, bo mój syn też tak mówi, ale używa w większości zupełnie inne programy, niż te kupowane za duże pieniądze wcześniej na Windowsy.
Zacytuje co o tegorocznym Noblu z literatury napisal Piotr Pazinski – pisarz, eseista, tlumacz , krytyk litrraci, bo zgadzam sie z jego slowami entuzjastycznie:
„Ja akurat z Nobla dla Boba Dylana cholernie się cieszę, odczytuję go zresztą jako symboliczną nagrodę dla całej dziedziny sztuki, jaką jest amerykańska muzyka popularna i towarzyszący jej tekst – niekiedy banalny i kiczowaty, niekiedy, jak u Dylana, należący do literatury i od z górą półwiecza towarzyszący współczesności i kształtujący ją bardziej niż książki niejednego dotychczasowego noblisty. Jest to nagroda nie tylko dla Dylana, ale dla pewnego pieśniarskiego etosu, zaangażowania, buntu. Dlatego cieszę się, ale mogę zrozumieć rozczarowanych, że nie Roth, nie Pynchon, nie Leonard Cohen (chociaż ten ostatni to nie moja bożnica). Może im się uda, może nie, nie oni pierwsi nie dostali.
Nie pojmuję natomiast groteskowych ustyskiwań, że Taka Ważna Nagroda idzie w ręce szarpidruta i tekściarza śpiewającego piosenki, że komitet noblowski schodzi na psy, co już wiadomo od dzwudziestu lat, a tymczasem istnieje przecież Literatura, a Literatura wymaga zachowania pewnego poziomu, należnej jej powagi i należnego namaszczenia (nie mylić z nabzdyczeniem), i że w związku z tym skandal i kompromitacja i zaraz pewnie dostanie Doda albo inna gwiazdka pop (jakby miały cokolwiek z Dylanem wspólnego). Ludzie, wyluzujcie, to naprawdę nie jest gra o złote kalesony, to tylko literacka nagroda Nobla, naprawdę!”
Ależ Siódemeczko, iPhone można jak najbardziej naprawić; jestem wręcz otoczony iPhone’ami w najbliższej rodzinie i co któryś już był naprawiany – np. wymiana potłuczonych wyświetlaczy tyle że nie w ramach gwarancji czy jakiejś rękojmi a płatnie, w jednej z lcznych specjalizujących się w tym firm.
Aby nie zawracać głowy: skoro młody pan pracuje na Maku czy Makach to może by się zarejestrował na najstarszej w Polsce a ciągle żywej liście dyskusyjnej nazywającej się „Szarlotka”.
http://www.szarlotka.pl
Amoże wystarczy że przejrzy przepastne archiwa „Szarlotki” np. kto co i gdzie naprawia ?
Jestem tam od początku istnienia internetu w Polsce ale nic nie piszę bo samemu problemów nie mam no i nie jestem na bieżąco – moje maszynki chodzą idealnie.
Nie znam dziś lepszego miejsca polskojęzyczego jeśli chodzi o sprawy makowe.
Ormie, muszę go zapytać, jak to było z tymi naprawami. On dosyć niedbale traktuje te iPhony. Chyba mu się zalał jeden, nie pamiętam. Wiem, że powiedział, że się nie reperuje. Może chciał mnie zbyć.
Zapytam.
To już nie jest raczej młody pan, ten mój synek.
Myślę, że on wszystko dobrze wie, tylko ja z pojedynczych wypowiedzi wyciągam uogólniające wnioski. 🙂
Orm (czw, 13 Październik 2016, 23:20), piszesz: przyjąłem do wiadomości zdanie Autora przytoczonego tekstu i sformułowanie to może nasunąć odczucie, że autorem tekstu o widelcu jestem ja. A o widelcu napisałem tylko i wyłącznie jedno słowo: „widelec”.
Przytoczyłem dwa urywki (zaznaczone kursywą, ze źródeł z linkami, które stanowią słowa „Polska” oraz „Francja”) tylko dla zasugerowania, że legenda o tym jak jedna nacja uczyła drugą czegoś w obyczajach stołowych jest słabo osadzona w źródłach. A jeśli chodzi o sedno czyli o podskok pana Jasiu Nikto z MON-u, tylko tyle powiem, że człowiek z choćby jedną naoliwioną we łbie śrubką zastanowiłby się nad tym, że jedno z dwóch państw jest potęgą atomową, i to nie dzięki szpiegom a dzięki badaniom rozwijanym od początku XX wieku, że to samo państwo dostało w różnych naukach 42 razy nagrody Nobla, a drugie w kwestii naukowej może się chwalić Tarskim, Fajansem, Ulamem, Infeldem i kilkudziesięciu innymi wielkiej klasy uczonymi, których u siebie nie chciało. Więc podskakiwanie z widelcem wbitym sobie w nóżkę jest bardzo żałosne, ale tak to jest w tym przedstawieniu: z przodu, w rządku i w rządzie siedzą przygłupy i opinia o nich okryje całą nację.
Dzień dobry 🙂
kawa
Przyjmij, proszę, Andsolu moje przeprosiny za nietrafne sformułowanie. Sądziłem jak widzę mylnie iż jasno wyraziłem zainteresowanie autorstwem przytoczonych przez Ciebie urywków. Zbytnio się zafiksowałem na samej historii widelca a cel Twego wpisu niejako usunął mi się na plan dalszy za co powtórnie przepraszam.
Kolejna wielka strata 🙁
http://www.repubblica.it/cultura/2016/10/13/news/addio_a_dario_fo_premio_nobel_per_la_letteratura_uomo_delle_arti_a_tutto_tondo-149664086/
Nie odzywałem się, bo jakoś ostatnio wywoływałem dyskusje raczej jałowe 🙁 , co samokrytycznie przyznaję. Jednak zwalanie winy na przygłupy siedzące w rządku budzi mój wielki sprzeciw. Rządzący, księża domagający się dużych pieniędzy za wszystko i wszelkie oszołomy nie spadły nam z nieba, tylko zostały wydane przez nasze społeczeństwo. Do tego rządzący zostali przez to społeczeństwo wybrani. Dlatego nie mówmy, że jesteśmy świetni, ale plączą się wokół nas jakieś zakały. Jacy jesteśmy, widać gołym okiem i teraz widać lepiej niż kiedykolwiek. Czytając Gombrowicza nie da się powiedzieć, że cokolwiek przesadzał. A że są wyjątki, głownie na tym blogu i na paru zaprzyjaźnionych, to zupełnie inna kwestia. Nie czujmy się jednak lepsi od pozostałych, bo to szczególnie niebezpieczna droga do spsienia.
Spsienie jako degrengolada nie pasuje do tego miejsca. Powinno być pewnie „spisienie”
Postawy z czasow fingowanych wyborow zapewne trudno wykorzenic. Ale moze to niezupelnie „tacy jestesmy”, lecz „takze tacy”. To zupelnie inny problem niz proba zmiany i ksztaltowania wladzy – ksztaltowanie spoleczenstwa. Piszac bardziej na podstawie znajomosci wlasnych, niz polskich, realiow, mysle ze trzeba przyjac do wiadomosci istnienie ogromnych roznic mentalnosci wewnatrz spoleczenstwa (i to grup tak duzych ze kazda z nich w pewnej sytuacji moze wygrac wybory), i kierowac dzialalnosc takze w tym kierunku.
Zgadzam się z Liskiem. Określenie także tacy jest bardzo trafne.
A to, jak postrzegamy zbiorowość zależy od kręgu osób, wśród których obracamy się. I także od mediów i lektur nam właściwych.
Dlatego zawsze miałam wrażenie, że wizerunki społeczeństw prezentowane na zewnątrz są raczej pobożnym życzeniem elit danego kraju, niż głęboką zmianą, że wystarczą niekorzystne okoliczności, żeby wychynęły niepiękne oblicza. Poniekąd dotyczy to każdego człowieka, ten ma szczęście żyć z dobrym mniemaniem o sobie, komu los oszczędził ciężkich prób i doświadczeń.
Pomijajac potegowanie niektorych elementow w czasach kryzysu (ktorego chyba akurat w Polsce nie ma?), wydaje mi sie, Siodemeczko, ze sa spoleczenstwa bardziej lub mniej jednolite, i tak polskie jak izraelskie tkwia po tej drugiej stronie spektrum.
W nawiasie, nie uwazam ze poprzednia wymiana zdan byla jalowa.
Ciekawe zestawienie fragmentów przemówienia Donalda Trumpa z tzw. Protokołami mędrców Syjonu: http://www.jta.org/2016/10/14/news-opinion/politics/donald-trumps-conspiracy-theories-stir-uneasy-echoes?utm_source=Newsletter+subscribers&utm_campaign=bcd2c65dcf-Daily_Briefing_10_14_2016&utm_medium=email&utm_term=0_2dce5bc6f8-bcd2c65dcf-28367317 [Może ktoś umie zalinkować krócej?]. Powinni to chyba przeczytać wszyscy amerykańscy Żydzi (w tym niestety i niektórzy pomarcowi emigranci), którzy z jakimś dziwnym uporem (godnym lepszej sprawy) popierają tego populistę i półinteligenta…
ścichapęk, Trump powiedział ostatnio coś, czym zaawansował do półinteligencji?
Myślę, że zalinkowane w zupełności powinno wystarczyć. 🙂
Za jedno i drugie zresztą (jeśli nawet bardziej za pierwsze) 😉
Dobrze, andsolu, dołóżmy to i owo, żeby nie było… „Putin jest lepszym przywódcą niż Obama, bo kontroluje swój kraj i ma 82 proc. poparcia w społeczeństwie”. Dla mnie to bardziej punkt widzenia nocnego portiera z dokumentu Kieślowskiego, niż być może przyszłego (oby nie!) przywódcy supermocarstwa.
I jeszcze coś starszego (i z innej beczki): „Wszystkie kobiety wychodzą za mąż dla pieniędzy”. Pomijam już wszelkie inne aspekty tej wypowiedzi (Trump jest klinicznym przypadkiem męskiej szowinistycznej świni i w ogóle wyjątkowym chamem – z tego przecież od dawna słynie),ale w niej zauważam właśnie cokolwiek półinteligenckie (a nawet wręcz samobójcze – nie tylko wedle Schopenhauerowskiej erystyki) użycie wielkiego kwantyfikatora. 🙂
Ba! Scichapeku, niektorzy Polacy glosuja na PiS! Nie wiem co by tu im doradzic do przeczytania.
Króliku, wybacz, ale szczerze wątpię, by przeczytanie CZEGOKOLWIEK mogło pomóc w wypadku zaprzysięgłych zwolenników małego (167 cm – choć to i tak o całe 5 cm więcej niż „poległy” brat) chama i półinteligenta z Żoliborza. Co się zaś tyczy wielbicieli wielkiego (188 cm) chama i półinteligenta z Queens, NY – cóż, pożyjemy, zobaczymy…
No to widzimy, że on z ćwierćinteligenta zjeżdża do ćwierććwiartki, a nie awansuje do półinteligenta.
Dzień dobry 🙂
kawa
Zachwycająco zaskakująca kawa, tak inna od tego, co – dosłownie i w przenośni – za oknem.
Nie szłabym w ćwierććwierci – w odniesieniu do Trumpa, „inteligent”, opatrzony choćby najbardziej ironicznym liczebnikiem, niemiłosiernie zgrzyta (bez cudzysłowu też). Czytałam gdzieś opinię, że ktoś, kto wchodzi do polityki, przestaje być inteligentem. Nie do końca się z nią zgadzam, niektórym udaje się nie przestać, ale ryzyko jest rzeczywiście duże. A inni niektórzy, pomimo formalnego wykształcenia i „wykonywania pracy umysłowej”, nigdy nie zapracowali na miano „inteligenta” – bo wśród tego, co sobie wykształcili, nie było cnót obywatelskich.
Bob Dylan nie komentuje swojego Nobla. Zadnych radosnych tweetow. Cool as a cucumber!
Natomiast Michelle Obama powiedziala bardzo dosadnie i pieknie co mysli o niektorych kandydatach na prezydenta (nie wymieniajac nazwisk). Ona ma talent do dobierania wlasciwych slow. Troche jak Krolowa Elzbieta.
Mam dzisiaj nadzwyczaj efektywny dzien. Wszystko mi sie pali w rekach a jeszcze nie ma 10-ej rano! Czego i wam zycze (po stosownej kawieherbacie).
kr.
Cóż, kończąca się prezydentura też jest poniekąd zasługą Michelle…
Można sobie żartować z tych połówek i ćwiartek (bo jak to precyzyjnie obliczyć, skoro na dodatek Amerykanie i tu mają swoje miary, trochę różne od naszych), gdybyśmy wszakże chcieli traktować rzecz poważniej – zgoda z Agą.
Zresztą pamiętajmy, że nie tak dawno przez osiem lat Ameryką „rzondził” niejaki George Walker B., którego powszechnie miano tam za tumana; w tym kontekście może więc nie odmawiałbym obecnemu kandydatowi owej skromnej połóweczki, zwłaszcza że zadziwiająco celnie trafia ze swym przekazem również do tych, których bym o to nigdy nie posądził.
Ciekawe zresztą jest i to, że występujące u części amerykańskiej Polonii uwielbienie dla Trumpa wcale nie musi się przekładać na podobny entuzjazm wobec obecnych rządów w Polsce. Najwyraźniej trudno tu o proste porównania czy wnioski.
Ścichapęku
Przez moment zastanowiłem się, czy przypadkiem nie odąć się z lekka na Twoje stwierdzenie „małego” (167 cm)… Bo sam niewiele ponad to wyrosłem. Ale doszedłem do wniosku, że jego (prezesa) kurduplowatość tkwi w czym innym, niż we wzroście marnym. Ja przynajmniej nie muszę włazić na drabinkę.
I te słowa z Sienkiewicza (taki luźny i niezbyt dokładny cytacik): „dała ci bozia posturę podłą. Jak się ludzie nie będą ciebie bali, to się będą z ciebie śmiali”. Tej k. udało się osiągnąć jedno i drugie. Niektórzy się boją, reszta się śmieje.
Warto dzisiaj popatrzec na Ksiezyc. Nie tylko jest pelnia, ale jest on najjasniejszy i najwiekszy, bo przechodzi najblizej Ziemi!
Postura jest niczyja zasluga ani wina, czy lilipucia czy gigantyczna, ot przypadkowa sila genow, na ktore to nie mielismy zadnego wplywu…
Paradoksie, sam byłem mocno zdziwiony, że człowieczek zwany powszechnie kurduplem ma aż tyle; na tej drabince wygląda tak groteskowo… Poza tym jakoś naiwnie sądziłem, że jednojajowi są też mniej więcej tego samego wzrostu – a tu takie zaskoczenie.
I ja uważam to za kwestię bardziej mentalną; zresztą w tym wypadku mówiłbym już nie tylko o kurduplowatości, ale wręcz o skarleniu 😉
Ścichapęku
Gdyby u ludzi ciąża trwała nie 9, a powiedzmy około 12 (jak nie przymierzając u humbaka, to z drugiego mogłoby zostać jeszcze mniej. Medycyna notuje takie przypadki. Tyle że Jarosław zbyt późno doszedł do wniosku, że może braciszka totalnie zdominować (żeby nie powiedzieć – wchłonąć) i wyszło co wyszło.
Chociaż, jeśli już zestawiam z wielorybami, jest jeden plus. Otóż u humbaków osobniki studwudziestoletnie nie należały do rzadkości. Wśród nas to w dalszym ciągu ewenement. I jeszcze w tym wieku zachowują zdolność do rozrodu. Aż mi się skóra na plecach marszczy ze zgrozy na myśl o jeszcze co najmniej 50 latach potencjalnej możliwości dochowania się przychówku, jak to kiedyś mawiano – z tych lędźwi.
Nagrodzenie Dylana skojarzyło mi się z panem de Toulouse-Lautrec — jak zszokowany musiał być świat klasycznej kultury gdy zaczęła przeważać opinia, że jego plakaty to wielka sztuka.
A w kwestii kształcenia tzw. prezesa, to https://plus.google.com/+annatrautmann/posts/WQq2g5B28Kr
No, tzw. prezes to niech już może poprzestanie na zasadzeniu drzewa i wybudowaniu domu. Skojarzenia z Koreą Północną mieliśmy nawet bez progenitury z tych lędźwi 😉