Świątynia Opaczności
Z głębokim smutkiem przeczytałem wiadomość, że budowa Świątyni Opatrzności Bożej, wskutek niedostatecznej hojności społeczeństwa i rządu, najprawdopodobniej ulegnie zamrożeniu. Źle to świadczy o Polakach. Naród, który ociąga się ze sponsorowaniem niezbędnych dla jego własnego istnienia przedsięwzięć, nie dorósł najwyraźniej do swojego Kościoła.
Jak bez wielkich kompleksów sakralnych spełniać przewidzianą dla nas przez Watykan rolę przyczółka rekatolizacji? Jak prawidłowo rozwiązywać palące problemy społeczne, w rodzaju leczenia niepłodności? Jak zagospodarować nadwyżki finansowe, które w przypadku niepoświęcenia na zbożny cel mogą zostać zużyte do celów całkiem niezbożnych, że wspomnę tylko wspomożenie przemysłu gumowego lub – co gorsza – zakupienie śpioszków dla nieszczęsnej istotki spłodzonej diabelską metodą in vitro. Jak bez pokrycia 3/4 terytorium kraju świątyniami uporać się z rozpanoszoną zmorą budownictwa niesakralnego? A w ogóle – jak żyć?
Czy można bez wstrząsu moralnego pomyśleć o Naszym Papieżu, który zapewne przewraca się w grobie na wieść, że kolejne poświęcone mu muzeum mieścić się będzie w niedokończonym przybytku? Krzewienie nauki i przybliżanie postaci nie jest rzeczą łatwą ani małą, wymaga odpowiedniej, gigantycznej oprawy i gigantycznych środków. Same pomniki sprawy nie załatwią.
Ogólnie znane ubóstwo polskiego Kościoła nie pozwoli mu samodzielnie uporać się z problemem. Nikt w końcu nie może wymagać od niedojadających i niedopijających biskupów czy proboszczów, żeby na budowę świątyń przeznaczyli zasoby własne lub swej instytucji. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że finansowanie kościelnych budowli jest obowiązkiem ludu pracującego miast i wsi, który, powiedzmy to bez osłonek, coraz bardziej samolubnie dusi te swoje grosiki, chociaż w forsie po prostu się tarza.
Skąpstwo polskich wiernych jest nie tylko skandalem. Jest również wstydem przed innymi narodami, które w przeciwieństwie do nas potrafią zorientować się, co dla nich dobre i ubogacać się, rzucając na tacę stosownie do pożytku płynącego z budowy sakrogigantów. Jakże daleko nam do Wybrzeża Kości Słoniowej, które 8000 m² bazyliki wystawiło sobie już dawno, bez żadnych przestojów i upokarzającego żebrania przez Kościół o datki.
Nie ukrywajmy: do władz kościelnych i państwowych można mieć również pretensje, że dopuściły do tak gorszącej sytuacji. A przecież środek zaradczy jest prosty i od dawna znany: rozwiązać naród i wybrać inny.
Jak pisac esej na tematy wazne
http://www.frontporchrepublic.com/2010/12/bar-jesters-writing-seminar-or-how-to-write-like-the-average-undergraduate-male/
snieg snieg snieg snieg ………………………..
prawdziwa zima 🙂
swietnie mozna sankowac do zmierzchu 😀
brykam w „zielone” do S-Bahnu
brykanko fikanko 😀
Dzień dobry,
Przeczytałam ten opis w GW. Straszne, ale jednoznacznie wskazujące , że nikt nie powinien miec wątpliwości.
Mówiłam jakiś czas temu: żadnej litości!! W domyśle: dla psychopaty i jego popleczników.
Chyba będzie dobrze. Ludwik D. wrócił na pisowskie „łono” i już się urżnął. To się samo wykończy.
„Kochaj ludzi” – to jest cytat z mojej Mamy.
Staram się, ale nie wszystkich jestem w stanie.
Dzień dobry 🙂 Horrory to na potem, na razie śniadanie. Bardzo chichotliwie zaczęte królikową linką o pisaniu eseju.
Praktyczne pożytki z tego poradnika mogą dla Alienor być takie sobie, bo na undergraduated male to ona nie wygląda, ale co się przy czytaniu ubawi, to jej. 😆
Dzień dobry. Dobrze, że jestem po śniadaniu, bo właśnie też przeczytałam ten opis o znalezieniu ciała.
W tvinfo pokazali pijanego Dorna, tu się uśmiałam, te miny kompletnie zalanego faceta, no, z satysfakcją pomyślałam o PIs, mają się czym chwalić, akurat tydzień temu ogłaszali z wielką pompą powrót syna marnotrawnego. Tylko tak dalej.
Tusk nie przyjął raportu MAK, właśnie to ogłosił w Brukseli.
Po ostatnich dyskusjach w związku z Wikileaks zastanawiam się, jak wyglądałby dzisiaj świat, gdyby internet był ogólnie dostępny jakieś 40 lat temu. A Europa? A Polska?
Larry King idzie na emeryturę: 5 operacji bypass, 8 żon, liczne afery i 78 lat. To dopiero życiorys!
A teraz, jak mówi Ryś, brykam na gimnastykę, mata i narzędzia tortur czekają!
Hiena nie podałaby łapy mec. Rogalskiemu.
Dziwię się, że JK tego nie utnie. Czy oni naprawdę byli braćmi?
Tak sobie teraz pomyślałem, że Alienor mogła nasze wczorajsze żarciki o utworzeniu PPP (Przedsiębiorstwa Pisania Prac) odebrać jako przyganę, że nie przedziera się przez tomiszcza sama, tylko wrzuca pytanie w Sieć. Oświadczam uroczyście, że ja niczego takiego nie miałem na myśli. 🙂
Po pierwsze, pytanie o źródła nie ma nic wspólnego z pytaniem o ściągę i mieści się w dobrze pojętych ramach wymiany intelektualnej. Bo skąd się zwykle w praktyce bierze bibliografię? Z bibliografii. 😉 Tzn. kiedy znajdzie się dobrą analizę na „swój” temat, patrzy się do bibliografii, żeby zobaczyć, czym też posiłkował się ten dobry analityk (-czka), a następnie sprawdza się te źródła, docierając poprzez nie do następnych. Pytanie o źródła w Sieci jest rozszerzeniem tej praktyki, o tyle sensownym, że dochodzi tu (potencjalnie przynajmniej) element rzeczywistej wymiany myśli – to źródło znam i jest świetne; to jest do duszy, nie warto czytać; tego a tego wręcz nie wolno nie znać; ten a ten wątek wydaje się ciekawy i wart uwagi, itd, itp. Wszystko to są pewne bodźce myślowe, które przecież z samodzielnego przeczytania tego co trza wcale nie zwalniają.
I tu następuje istotne po drugie – taka wymiana powinna odbywać się na uczelni, zwłaszcza między pedagogami i studentami. Bo od tego, u licha, powinna być kadra nauczająca, żeby podsunąć (zwłaszcza kanoniczną literaturę przedmiotu), wskazać, przedyskutować, zwrócić uwagę na aspekty, których student sam nie wyłapał, dać impuls, który uruchomi dalszy proces myślowy etc.. Ale jak jest w praktyce polskich uczelni, to ja trochę słyszałem, więc absolutnie się nie dziwię, że studenci szukają takiej pomocy gdzie indziej.
Więc jeżeli Alienor miała pecha i trafiła na jednego z tych profesorów, którzy od studentów oganiają się jak od uprzykrzonych much, to ja mogę dobrowolnie podjąć się roli zastępczego adwokata diabła. 🙂 Pisz, Alienor, jakie masz pomysły na tę (czy inną) pracę, a ja się będę z Tobą wykłócał i wynajdywał słabe punkty, żeby Cię umysłowo zapłodnić diabelskim nasieniem. 😈
Bardzo trudno mi nie będzie. Ogon i czarne futro już mam, więc wystarczy, że sobie różki sprokuruję. 😆
Nad Wikileaks zastanawiam się od dobrych kilku dni i chyba zaczynam dochodzić do tego, o co mam największe pretensje do JA. O bezmyślne i nieselektywne odtajnianie wszystkiego jak leci.
Ujawnianie kłamstw i oszustw serwowanych przez rządy społeczeństwu – owszem, działalność słuszna i zbożna. To się zresztą mieści w ramach tradycyjnego dziennikarstwa śledczego, tyle że rozszerzonych o możliwości, jakie daje internet. Sypanie tajemnicami dyplomacji w rodzaju „teflonowej Merkel” to szkodliwa głupota – Helena już pisała dlaczego i nie będę się powtarzał. A np. podanie na tacy tożsamości agentów, to skrajna głupota i świństwo dużego kalibru.
Gdyby JA postępował jak odpowiedzialny dziennikarz, który selekcjonuje materiał przed opublikowaniem, zastanawiając się, które fragmenty mogą przynieść więcej szkody niż pożytku, to może mógłbym go nosić na łapach. Ale on chyba nie widzi się w roli dziennikarza, tylko zbawcy świata, a ja się na ogół takich facetów boję i nienajlepiej o nich myślę. 🙄
Coś do ostryg – http://muratordom.pl/wnetrza/dekoracje-i-dodatki/kwiaty-na-boze-narodzenie-jak-kupic-gwiazde-betlejemska-aby-przetrwala-swieta,77_5747.html
Hieny mają bardzo złą prasę (czemu i ja uległem, pisząc o hienie z ipeena 😳 ), choć w rzeczywistości są to bardzo zmyślne, bardzo socjalne i zasługujące na pełny szacun zwierzęta.
Za to żadna ludzka hiena nie zasługuje na uścisk łapy zwierzęcej hieny. 👿
Tereso, polecasz do ostryg sałatkę z poinsecji? Ale ona jest mocno trująca. 😯
Bobiku, w celach ozdobnych 🙂 Jak obrus.
http://biznes.onet.pl/tajna-reprywatyzacja-hula-w-warszawie,18496,4084716,1,prasa-detal
Właśnie miałam telefon. Dzisiaj znowu idę na super koncert!
Po powrocie może uda się znaleźc linkę.
Przygotowania do Świąt idą zgodnie z harmonogramem, po 17.00
mogę spokojnie wyjechac z domu.
A w niedzielę na narty!!!
Mamy w Szczecinie sporo góreczek. Wystarczą na jazdę na nartach po dośc długiej przerwie.
Przygotowania do Świąt? Co to takiego? 😯
Mam wrażenie, że kiedyś wiedziałem, ale w tym roku jakoś zupełnie mi uciekło z pamięci. Co by oznaczało, że pod dobroczynnym wpływem Kota Mordechaja szczenięta jednak nabierają rozumu. 😈
Bobiku,
wystarczy wyjechac z domu na trzy miesiące.
Po powrocie jest pracy na trzech górników Pstrowskich.
Z tym „nabieraniem rozumu” to bym jednak uważała.
Może zostac przez przygotowującego się do Świąt odebrane
niekoniecznie dobrze.
Oj, sorry, ja nie chciałem postponować Przygotowujących Się. 😳 Mnie chodziło tylko o podkreślenie zwycięstwa nad sobą samym. 🙂 Co roku obiecywałem sobie, że tym razem podejdę do Świąt racjonalnie i nie dam się tradycji wrobić w harowanie z wywieszonym ozorem przez 3 tygodnie, żeby potem nawet nie mieć siły cieszyć się tym, co przygotowałem. Dotąd udawało mi się realizować to postanowienie… no, tak średnio, ale w tym roku wciąż jeszcze mężnie trwam na posterunku i w sprawie Świąt na razie palcem nie kiwnąłem. 😀
Ninijeszym oswiadczam uroczyscie i pod przysiega, ze z nikogo sie w tym miejscu nie nabijalem, oprocz Gospodarza, ktory ma gruba skore i wszystko zniesie jak na duze szczenie przystalo.
Kot Mordechaj.
Dobroczynny wpływ Mordki jest poza dyskusją 🙂
Mar-Jo, przygotowania do Świąt odbierają rozum. Od lat walczę bezskutecznie z ta ułomnością 🙄
OK. 😀
Sorry.
Ja się wcale nie przepracowuję. Robię wszystko, na co mam ochotę. Nie mam duszy niewolnika. Jutro zaczynam 3-dniówkę z bigosem. Całośc pójdzie w słoiki i do pasteryzacji w piekarniku.
A na te narty to wybieram się na pół niedzieli.
Uroczyście oświadczam, że jak chodzi o żarty ze strony przyjaciół, skórę mam jak dwa nosorożce razem zszyte. 😆
Na taki dwuczęściowy przegląd prasy trafiłem:
http://wyborcza.pl/1,75968,8832858,Abp_Michalik_sie_kompromituje.html
W części pierwszej znalazłem potwierdzenie swoich obaw, że list o. Wiśniewskiego właściwy oddźwięk znajdzie głównie wśród niewierzących. Kościelny beton raczej weźmie i wysmaruje się dodatkową warstwą impregnatu.
Choć przecież słychać już coraz wyraźniej, komu bije dzwon:
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1511166,1,nauczanie-religii-w-szkole.read
A co do drugiej części – mam ochotę zapisać się do POP (Podstawowej Organizacji Proroków) i przewidzieć, że Platforma, nie reagując błyskawicznie na takie przekręciarsko-chamowate numery, tylko grzęznąc coraz bardziej w smoleńskich babraninach, w szybkim tempie powróz sobie ukręci. Przeciętny wyborca może dać sobie wcisnąć nawet niebywały kit w sprawach budżetowych, prawnych, politycznozagranicznych i różnych innych, ale na takie szczegóły niezmiernie jest czuły. 🙄
Coś w świątecznym, no, powiedzmy bajkowo – sylwestrowym nastroju 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=y8kVwHmYa_c
W niedziele rano matka wchodzi do sypialni syna i wola: -Synku, czas wstawac bo sie spoznisz!
Spod koldry leca jakies zduszone przeklenstwa.
Matka wraca po pieciu minutach i zaczyna znowu: – Synku, musisz juz wstac, zjesc sniadanie i isc do szkoly niedzielnej!
Glos spod koldry: – Nie chceeee!
– Ale musisz, synku! Lekcja zacznie sie za pol godziny.
– Nieeee! Wszyscy mnie tam nienawidza, przezywaja, dokuczaja, przesladuja, nie chce tam juz nigdy isc!
– Wiem, synku, ale mimo to musisz! Nie wypada, aby cala klasa czekala na swego rabina!
Bobiku,
ja mam jeszcze nadzieję, że Kościół się zmieni.
Dopóki jest tak jak jest, jestem tak wściekła na Instytucję,
że od roku myślę o akcie apostazji.
Od jakiegoś czasu cała moja Religia to:” Die Zehn Gebote”.
I chwatit’. Bez działań ze strony wiernych nie zmieni się nic.
Popłakałem się z radości przy Snehurce. 😆
Przy rabinie mniej, bo już znałem i to w różnych wersjach. 😉
Oczywiście, że Kościół się zmieni (z płaskości Ziemi też się w końcu wycofał), tylko jak zwykle będzie to znacznie za późno. Pewnie gdzieś tak w XXIII wieku zdecyduje się zmierzyć z XX-wiecznymi wyzwaniami.
Ta instytucja już dawno w wiadomy sposób rozstrzygnęła problem czy nos dla tabakiery, czy wręcz przeciwnie. I skutecznie wmówiła nosowi, że sam pan B. tak zarządził, więc nos nader rzadko kichnąć się odważa. 🙄
Snehurka piekna.
Przeglądam zaległą pocztę i w niej znalazłam to cacuszko Snehurkę, więc się z Wami dzielę 🙄
Ciągle nie mogę się przestawić na czas europejski, zmagam się z różnymi żabami 👿
O świętach nie chce mi się myśleć. Mam przygotowane prezenty i nalewkę bożonarodzeniową. Czy to wystarczy? 😯
Och, przygotowania swiateczne… 😉 Ja tez, jak Mar-Jo, robie tylko to, co lubie, i wtedy nie narzekam, a jak czegos nie lubie z tradycyjnych przygotowan swiatecznych (tego jest calkiem sporo) to nie robie, i tez nie mam powodu do narzekan. 🙂
A z Kosciolem to mimo wszystko dobrze, ze choc slaby, i przygluszany przez reszte, jest troche inny z niego glos niz zwykle, chyba autentycznie zaniepokojony tym co sie dzieje. Nawet gdy sie nie jest czlonkiem Kosciola, nie jest tak calkiem obojetne, co on soba reprezentuje, bo z jego odbitymi opiniami i odruchami pozostaje sie nam spotykac w codziennym zyciu. Dlatego zycze Kosciolowi (nie wiem na ile to realistyczne, a nawet pdejrzewam, ze poki co malo to realistyczne) jak najwiecej ojcow Wisniewskich.
Zas co do JA (aka Assange’a, chyba jeszcze mozna go wymieniac z nazwiska?), i Wikileaks, to sprawa jest istotnie mocno skomplikowana, Bobiku, chocby dlatego, ze pare lat temu amerykanska administracja (poprzednia, nie ta) uawnila tozsamosc wlasnej tajnej agentki, Valery Plame, w odwecie za to, ze jej maz odkryl kulisy przygotowywania urabiania opinii spolecznej w kierunku poparcia wojny w Iraku. Sprawa wtedy wywolala zupelny szok, wlasnie dlatego, ze tego akurat rzeczywiscie nie nalezy robic, bo sie naraza czasem wiecej niz jedno zycie. I nikt za ten przeciek wlasciwie nikt nie poniosl powaznych konsekwencji. (W ramach podrzucania bibliografii, 😉 polecam zainteresowanym wpis Plamegate w Wikipedii.) We wczorajszym phone-in w moim bostonskim radiu kilka osob podnosilo wlasnie te kwestie (inne kwestie zreszta tez, bo sprawa ma tyle aspektow, ze moze sie w glowie zakrecic nawet bez rumu Pussera).
A tu ciekawy glos, zapewne nie jedyny, Jay Rosena, wieloletniego wykladowcy dziennikarstwa w NYU, na temat przeciekow, roli prasy, New York Times’a i demokracji (znowu zainteresowanym bardzo polecam jego staly blog, Pressthink, bo pisze i ogolnie, i o szczegolach, gdzie diabel czesto tkwi).
http://pressthink.org/
Michał Babilas podaje linkę do sprawozdania o stanie kultury. Zachęcam, tekst nie jest długi, a treściwy.
Nie wiem czemu linka nie pojawiła się … Próbuję jeszcze raz.
Znowu?? Bardzo, bardzo dziwne. No to wpiszę bez poprawnej składni, ot, tak na chama.
http://asset.soup.io/asset/1313/8677_c64b_500.jpeg
Nazwisko wolno wymieniać 😀 , to tylko ja sobie przy niektórych nazwiskach ułatwiam życie, ograniczając się do inicjałów, bo zrobienie apostrofu wymaga ode mnie przestawienia klawiatury na niemiecką, a potem z powrotem i mi się zwyczajnie nie chce. 😉
Też mi się wydaje, że sprawa Wikileaks ma wiele aspektów i jeżeli dyskusja na ten temat rozwija się w kierunku wspólnego zastanowienia się, gdzie powinny być granice zarówno jawności,jak i tajności, jaką rolę media mają pełnić w społeczeństwie, czy jeszcze ogólniej, jak ma funkcjonować demokracja, to świetnie, że się o tym mówi (i ciekawie). Ale w tych przypadkach, kiedy wszystko się sprowadza do kwestii personalnej – czy Assange (tu na szczęście w mianowniku 😉 ) jest bohaterem czy antybohaterem, to ja w to nie wchodzę. Do roztrząsania tego nie jestem w stanie się zapalić. 😉
Istotnie treściwe, andsolu. I smutne. 🙁 Bo w kulturze, jak chyba w rzadko której dziedzinie, mało kto widzi las spoza drzew. Decydentom wydaje się, że skreślają pojedyncze teatrzyki amatorskie, niskonakładowe publikacje, domy kultury czy lekcje wychowania muzycznego. A tak naprawdę oni kreślą i szmatławią cały kształt kultury za 10, 20, 30 lat. Całą jej bazę, której nie zastąpi wyłącznie Chopin i martyrologia.
Ale jakież to ma wszystko znaczenie wobec konieczności sfinansowania rozdętej administracji czy wyposażenia ministerialnych gabinetów. 🙄
jotko, chyba ujawnia się we mnie proste, chłopskie pochodzenie, bo bardzo mnie czeski humor bawi. W czeskiej dozie. W niemieckiej bywa to nadmierne.
Mar-Jo, od apostazji lepsze jest wymówienie konkordatu. I niech sobie siedzą na swojej 40milionowej data base ale bez dostępu do publicznej kasy. A owe die Zehn Gebote, chyba jeszcze przez Świętami zrobię ich publiczne odczytanie, żeby przedyskutować czy to naprawdę dobra religia…
Aha, jescze jedna tematyczna linka (via Michał):
http://asset.soup.io/asset/1188/2625_079b.jpeg
Bobik (11:27) o bibliografii. To nie tylko tutaj w szkołach nauczyciel zbywa ucznia bzdurnym „poszukaj w Internecie (a dziobak nie ma pojęcia o regular expressions i różnych sztuczkach z wyszukiwaniem) ale i na poziomie uniwersyteckim widzę hucpę i bzdurę. Nasze programy nauczania miewają po 10 podręczników, czasami po hiszpańsku, czasami po angielsku (obu studenci ni w ząb), nic nie wyjaśniając czym między sobą podręczniki się różnią (niczym) i czemu tak wiele ich się podaje (wata). I brak sensownych odniesień sieciowych.
Najkrócej mówiąc, niekompetencja związana z masówką i tzw. demokracją uczelnianą, przynoszącą brak godnych zaufania mechanizmów kontrolnych.
Demokracja na uczelni polega na tym, że wszystkie głowy na wejściu są uznane za równoważne, czyli z wypełnionej do pustej można przenosić (w trudzie i powoli) za obustronną zgodą (czyli przy możliwości i potrzebie kwestionowania) wiedzę. Reszta to seksualne torturowanie kotka. Ile by tam filadelfijskich list nie służyło do pomocy.
Z Dziesięcioma Przykazaniami wbrew pozorom wcale nie tak trudno się rozprawić. 😉 W gruncie rzeczy jako uniwersalna baza etyczna w dzisiejszych czasach mogą się ostać tylko 3 z nich – nie zabijaj, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa. I jest to, oczywiście, baza dalece niewystarczająca, więc i tak resztę każdy sam musi sobie dokombinować.
KK zresztą sam się nieźle napracował nad zrelatywizowaniem nawet tych 3 przykazań, zezwalając np. na zabijanie heretyków i pogan, wpuszczając się w różne brudne interesy i kłamiąc choćby w sprawie pedofiii czy potomstwa księży. Ale dobra, nie chodzi w tej chwili o KK, tylko o uniwersalne zasady, które można stosować niezależnie od wiary w instytucję, czy nawet w Boga. No więc te 3 wspomniane zasady jestem skłonny zaakceptować, a do pozostałych mam poważne zastrzeżenia.
Zauważmy też, że nigdzie w tych 10 zasadach nie ma expressis verbis zawartego tego, co jest ponoć samą istotą chrześcijaństwa, czyli miłowania bliźniego. I nic dziwnego, bo Jahwe wcale nie był łagodnym i wyrozumiałym gołąbkiem pokoju, a Jezusa w momencie wręczania Mojżeszowi kamiennych tablic jeszcze nie wymyślił. 😉
Erste kommt das Fressen, denn kommt die Moral. Pewnie z bledami, ale co mi szkodzi, nie jestem za przeproszenem germanistka. Wrocilam z miasta i jeszcze jednego spacerku z Paniczem Tobiaszem, tak wyziebiona i glodna, ze musze najpierw zajac sie podtsawowymi sprawami bytu, a J.A. musi poczekac.
popieram, popieram, a nawet jestem przeciw, jak kto woli i potrzeby ma 🙂
p.s. taka „dochodzaca” Sniezynka do wietrzenia mieszkania to
moze byc dobra sprawa czy tylko dwoch zamiast siedmiu wystarczy?
tereny „zielone” w takim sniegu kopnym ze brne po lydki i jutro
pojade chyba U-Bahnem 😯
andsola linki w moim pc otwieraja sie tylko czesciowo,
sa dziwne rysunki (piktogramy?)ale nawet wielokrotne klikniecie na nie zadnego tekstu nie otwiera, chyba zmienie komputer 😉
Rysiu, jak ten snieg sie rozpusci to bedziesz musial do pracy plynac U-Bootem.
Moniko, bardzo ciekawy link, jak zwykle, dzieki.
W sprawie JA i WikiLeaks zajmuje stanowisko „we’ll see”. Troche jestem ciekawa roznych przeciekow z Iranu, Korei Pln, Rosji, Arabii S., Kuby. Nawet przeciekow z kwatery PiSu i Ojdyra. Chyba juz nie da sie zamknac tej puszki Pandory. Mam nadzieje, ze Amerykanie nie zlapia JA, zeby go wsadzic do wiezienia na 30 lat, za ktora tam sie idzie siedziec prawie za wszystko. Scisle tajne/lamane przez poufne trzeba bedzie pilnowac inaczej, skuteczniej.
andsolu,
uwielbiam czeskie poczucie humoru, ich dystans do samych siebie i pragmatyzm 😆
Rysiu,
spróbuj ponegocjować. Snehurka może się okazać całkiem podatna na argumenty 😉
i na koniec co mi na sercu lezy 🙂 jestem za! calkowicie i bez
wahania udzielam poparcia Julian A.
bliskie jest mi wiele pogladow na jawnosc w zyciu:
http://en.wikipedia.org/wiki/Pirate_Parties_International#Pirate_Party_movement_worldwide
kroliku, doskonale!!! moze nawet Yellow Submarine 🙂
jotko, argumenry? zrobie sobie sciagawke 🙂
– mam niewietrzone
– lubie Sniezynki
– parze swietne herbaty
– inne tez istotne
pora na bardzo opozniona kolacje, chlebek (kupiony) z orzechami
wloskimi i dorodna przerosnieta tluszczem szynka (tez kupiona)
🙂
Witaj Jotko. Wypoczeta? Zadowolona? Szkoda, ze taki duzy kraj jak Kuba nie potrafi sobie sam naprodukowac nawet rowerow.
króliku,
jestem bardzo zadowolona i wypoczęta też, ale różnica czasu daje mi się jeszcze trochę we znaki 😉
Bobik, czy Ty masz tez takie OSTRE lapy? Jestem cala podrapana od kolan w dol.
rysberlin: to są rysunki. Nieanimowane. Bezduszne, znaczy się.
Też mam ostre łapy. Ale nie przypominam sobie, żebym ich używał do uszkadzania osób. U mnie w domu nie uważa się tego za objaw dobrego wychowania. 😉
Witom Cie Bobicku wiecorowom porom:)
Przyniós zem Ci dwa kawołecki pastetówki. Jadyn jes
autonomicny, a drugi to moja bioło-buro i troche Ci zagro
jako DJ.
Wczoraj pewien poseł od Saby
Siedział śpiąc, trochę już słaby.
Wstał z ławy naraz
I wyszedł zaraz.
Pewnie dostanie wygawor od baby.
http://www.youtube.com/watch?v=eOV5dLZ8lyE
Wróciłam z koncertu Orkiestry Perkusyjnej.
Byłam tam z koleżanką, która jest psychiatrą. Połowa orkiestry, to są Jej pacjenci. Osoby grające są niepełnosprawne umysłowo.
Nie umieją czytac, pisac, niektóre z nich nie mówią.
Ale gdybyście usłyszeli, jak grają!!!
Był Ravel, Orff, jazz, kolędy!
Orkiestrę prowadzi troje pasjonatów (wśród Nich nasz Przyjaciel).
Nie znalazłam na tubie niczego, szkoda.
Gdybyście widzieli radośc członków orkiestry po koncercie. I jak pięknie się kłaniali.
Nie mogę dojśc do siebie.
Mar-Jo,
poproś przyjaciela żeby naprawił zaniedbania. Też chętnie obejrzę i posłucham, i innym pokażę.
Mar-Jo: a wyobrażam sobie, że tak niewiele trzeba, żeby tylko paru osobom się chciało…
Jaśku, ta Pręgowana Didżejka (no, niemal identyczna jak nasza Pręgowana) po prostu się urodziła do scratchowania. 😆
Takie na mnie zrobiła wrażenie, że też jej kawałek pasztetówki odpalę. 🙂
W gmachu Sejmu Ludwika Dorna
żurnalistów banda potworna
wygłodniałych dopadła,
a tu poseł bez jadła,
choć wypity, to sprawa bezsporna. 😯
Taki koncert to rzeczywiście wielka radość. Wraca się z takiego eventu jakby… trochę lepszym? I nawet świat się też lepszy wydaje. 🙂
Po Świętach jest u mnie spotkanie w większym gronie.
Będzie trochę muzyków, m. in. jeden z prowadzących Orkiestrę.
Zobaczę, co się da zrobic. Orkiestra właśnie nagrała swoją pierwszą płytę.
A jak na takiej grajacej plycie dac jeszcze zdechla mysz to jeszcze fajniej wychodzi. 😈
A co do Dorna: tak to zawsze jest z przechrztami. 👿
Bobiku, wróciłam faktycznie trochę lepsza. I świat wydaje się lepszy. 😆
Życie jest cudownie piękne!
Kilka osób próbuje się dowiedziec, gdzie ja na tych nartach w niedzielę będę jeździc. Tego nie wie nawet mój husband.
W ciszy, spokoju, bez publiczności….
Dobranoc.
„Habt Dank für die Zeit, die ich mit Euch verplaudert hab’
Und für Eure Geduld, wenn’s mehr als eine Meinung gab… ”
🙂 🙂 🙂
Dobry wieczór. Z opóźnieniem (i radosnym kwikiem) obejrzałam Snehurkę. Ivan Mladek słodziak był, to jeszcze lepsze od Jożina z bażin.
I, a propos tzw. fenomenów internetowych, przypomniał mi się inny. Opowiem historyjkę w odcinkach – trzy linki naraz nie przejdą 😉
Czy ktoś z Was zetknął się z tzw. Trololololo?
http://www.youtube.com/watch?v=xUlw4NT08Ds&feature=related
Odcinek drugi. Eduard Chil (Hill?) miał kawałek głosu, to pewne, ale ten uśmieszek trochę krokodylowy, trochę typu wesoły kagiebista – tak mi się przynajmniej kojarzy. Ale wśród internautów wzbudził zachwyt – zobaczcie tylko, ile filmików na tubie.
A tymczasem historia tego rewelacyjnego tekstu była taka:
http://www.youtube.com/watch?v=ovGvvs5U6-s&feature=related
A tutaj miły pan Chil, zachwycony swoim powodzeniem, zwraca się do internautów z ciekawą prośbą:
http://www.youtube.com/watch?v=oRefK6OyvHU&feature=related
Oj, literówek się narobiło… ale liczę na to, że Bobik-korektor poprawi 😳
Doro, Mr. Trololo krecilo sie po necie od dluzszego czasu, Ciekawa historia z tym tekstem.
Tu chyba najlepsze wykonanie – ludowego artysty ZSSR odznaczonegp orderem Lenina – Wanki Ryżego:
http://www.youtube.com/watch?v=L9CXRpglfdo&feature=related
Piękny 😀
Ktoś tu jeszcze nie śpi może?
Odżywam po dwudniowej zapaści wątróbkowo-żądołkowej… nawet nie skutek gości, bom się oszczędzała, tylko uboczny od jakiejś nowej piguły. A, racja, przecież jesteście zorientowani. Od małej białej. Mówiłam, że powinna być różowa.
Jeszcze nie trololo, ale już żyję na własną rękę.
Mar-Jo, taki masz rozpęd koncertowy – wybieram się jutro na fajny koncert, ale nie na tę wigilię żeglarską, bo mnie nikt nie zaprosił. Weszłabym i tak, ale mam swój honor… a poza tym wybór. Zaprosili bowiem do naszej nowiutkiej Akademii Sztuki na kantaty Bacha w wykonaniu Wrocławskiej Orkiestry Barokowej. Zaproszenie opiewa na dwie sztuki – może masz ochotę?
Snehurka chyba jakiś czas temu szalała u Łasuchów, bo ją pamiętam. Boski jest ten pan!
Śpią, słodziaczki…
Aaa, kotki dwa,
pieski trzy, rybek sześć –
poszły spać, cicho sza,
wstaną, kiedy zechcą zjeść.
Każdy kotek wszamie rybkę,
rybka zje robala,
tylko piesek pacyfista
ma Pedigree Pala.
za oknem to co od kilku dni ZIMA 🙂
ja przy snaiadanku, dzisiaj sam 🙁 i zadaje sobie pytanie:
S-Bahn czy U-Bahn? 🙂
brykam 😀
andsol (20:40), a szkoda brazylijski przyjacielu, ze bez ruchu, po
pierwszym obrazku spodziewalem sie wiecej!, juz poczatek jest dobry-myslalem 😉 🙄 🙂
trololo, chodzilo po sieci, ubaw przedni, a tutaj „oskarowiec”
Christoph Walz 🙂 😀
http://www.youtube.com/watch?v=kUbGcRJUDu0
miejcie dobry dzien
w sniegu czy sloncu
brykam fikam 🙂 😀
Jestem, Rysiu, jestem. Ubierz sie cieplo przed wyjsciem z domu.
Okropnie sie usmialem. Moze Wy tez:
http://wojciechsadurski.salon24.pl/
Witam witam z pracy, a jakże!
Pół szkoły zmordowana i skacowana po wczorajszej wigilii uczelnianej ze śpiewającą Hanną Banaszak.
Dziękuję za wskazówki bardzo mocno. Pani magister u której mam seminarium jest pomocna, ale ze znalezieniem bibliografii wciąż bywa w tym kraju ciężko. Książki anglojęzyczne są drogie, a tłumaczeń opracowań rzeczy w miarę współczesnych jest niewiele, bo kto by się u nas zajmował kulturą lat 80. i 90.? „Madwoman in the Attic” znam, ale znalazłam tylko fragmenty w jakiejś antologii.
O pomysł Mordechaja się nie obrażam, całkiem fajny to pomysł, żeby się dzielić wiedzą, nawet za opłatą. Research do prac to największa zmora studenta 🙄
no dajcie spokój, a już chciałem gratulować…
…zdobycia…
…szóstego dziesięciotysięcznika 😆
Dzień dobry,
Nisiu,
odbierz, proszę, pocztę!!!
Dzień dobry 🙂 Stała mi się wczoraj rzecz okropna – ekran laptoka zrobił się czarny i głuchy, a próby mechanicznego włączenia lub choćby wyłączenia spełzały na niczym. 😯
On mi już niedawno wyciął taki sam numer (oczywiście akurat w szkole, jak pokazywałem coś młodzieży), ale po jakichś 10 minutach przyszedł do siebie. Tym razem ta zapaść trwała znacznie dłużej. Postawiłem go na noc przy łóżku i budziłem się bądź ile razy, żeby spróbować – może już… Było dalej czarno i głucho. Dopiero teraz wreda raczyła ruszyć mikroprocesorami i łaskawie dała się włączyć. Uff!!!
Zaraz doczytam, co było. 🙂
Trolololo świetny na początek dnia. 🙂
A z tym tekstem to była ze strony Pani Kierowniczki taka dyskretna zachęta, żeby blog się podłączył? 😉
Biedna Nisia! 🙁 Ale dobryny, niestety, mają to do siebie, że potrafią zrobić całkiem źle, zwłaszcza na początku. 🙄 A jak źle robią na żołądek, to nie ma się co z nimi certolić – trzeba odstawić i poprosić lekarza o inną dobrynę. Nie wszystkie dla żołądków są takie paskudne. Bo z kolei liczyć, że deprecha sama przejdzie… Noo, to się można bardzo przeliczyć.
Wierszyk dobranockowy śliczny. 🙂
Blog jak blog.
Poeci. 👿
No, całe szczęście, że foma pamięta! 😆 Ja bym tym razem kolejny -sięciotysięcznik zupełnie przegapił. 😳
Gratulacje dla całkowicie niespodziewanego zdobywcy sześćdziesięciotysięcznika 😀 , oklaski, TROMBY i skrzynka szampana od rana! 😆 😆 😆
Tak mi się humor poprawił, że już nawet na tego cholernego laptoka przestałem się gniewać. 🙂
Bobik. Deprecha oczywiscie sama przechodzi, z czasem. Ma swoj poczatek i ma koniec. Ale lepiej ja przyspieszyc wszelkimi znanymi medycynie sposobami.
Dzień dobry koszyczkowi,
co do deprechy, wszystko zależy od jej rodzaju i od tego, czy osoba jest bardziej czy mniej podatna. Ja jestem sobie z natury pogodny misiu, prawie jak Pan Trololo, czyli Ediczka, ale też mi się parę razy zdarzały ostre sieknięcia. Muzyka, kolory, światło, te rzeczy… dobre jedzonko też… Żadnych, tfu, tfu, prochów! Ale rozumiem, że w niektórych przypadkach bywają niezbędne.
Bobiczku @10:35, dyskretna zachęta to nie z mojej strony, ale głównego bohatera. Choć owszem, mogłoby być zabawnie 😉
akurat na tego sięcznika wcale nie chciało mi się polować (serio, naprawdę serio uznałem, że pierwsze pięć z rzędu wystarczy, bo potem to już jakby zobowiązanie) ale cóż jak zastawił drogę i szturchał, ja w lewo, żeby obejść, on w moje lewo i zastawia, ja w prawo, żeby zmylić, on w prawo i ręce rozkłada, co było robić, wstąpiłem na…
szampana niech Bobik rozlewa po równo, a ze skrzynki można małe ognisko zrobić.
O, szampan.
Za kawior podziękuję. Nigdy nie lubiłam. Ale bliny z łososiem bardzo chętnie 😀
Fomie gratuluję.
Jesli dobrze rozumiem, to dla tych co sa niekawiorozerni, jest juz w zamrazalniku delikatnie wedzony w Szkocji losos w przemyslowych ilosciaich.
Znalezione w sieci -nowa pisownia nazwiska posla – Dórń. 😈
Dzisiejsze śniadanie (dla wszystkich, rzecz jasna):
rogaliki szampańskie
beurre au champagne
konfitura z szampanilli
szampan and eggs
kawa z szampanem
Skrzynek użyjemy jako podium do wygłaszania mów. 😆
Dórń!!! 😆 😈 😆 😈 😆
No i sami widzicie, że bez polskich diakrytyków nie ma życia!!!
Swoją drogą jakoś kaszubsko to zaleciało, oni tak ścieśniają końcówki. Koniec to u nich KUŃC. Dórń. Musi co Kaszebe.
Doro, ja też pogodna jestem i głównie sobie radzę, ale ostatnio ścierwo jakby sobie lepiej radziło, do czego dopuścić nie mogę żadną miarą. Tylko musi być różowa, oczywiście. Biała jest do d.
Antydepresyjnie idziemy dzisiaj z Mar-Jo na koncercik. PK niech nam zajzdrości, bo wiem, że barokowa jest z duszyserca.
Chociaż we Warszawie to baroków zatrzęsienie – w porównaniu z naszą skromną rubieżą.
Cała rodzina tarza się po podłodze w konwulsjach i łzy serdeczne roni. 😯
Snehurkę im pokazałem. 😈
Snehurka poszła nawet do Katowic! Łez było dużo! 😆
A ten koncert dzisiejszy – i to z Kim! 😆
Jeszcze do deprechy wracając – oczywiście, ona ma różne formy i stopnie, ale wcale nie jest tak, że jak ją zostawić w spokoju, to w końcu przejdzie. Albo inaczej – niektórym przechodzi ostatecznie. Spory procent samobójców to ci, którzy walczyć z deprechą już nie mieli siły, a żyć z nią dalej też nie.
Dlatego jak jest już ostro – pigułka w dłoń! Różowa, zielona, pasiasta i w kratkę. Od biedy nawet i biała, ale wtedy obowiązkowo łykana w różowych okularach. 😉
No jescze takiego walenia sniegu to w tym miescie nie przezylam. Platki sa wielkosci zlotowki i sypia bez przerwy. Po ogrodzie lataja wiewiorki i cos wykopuja spod sniegu zapadajac sie w zaspy, tak ze widac tylko koniuszek ogona. Pokroilam im jakas zczerstwaila chalke, ale nie moge chyba rzucuc, bo sie zapadnie w snieg.
Biedne nasze londynskie papugi! Jak one to zniosa!
z deprechą zawsze kojarzy mi się ten kawałek
http://www.youtube.com/watch?v=YTxqaHrXgHQ
Mordechaju, czy wziąłeś pod uwagę, że kawiorożerność wcale nie wyklucza łososiożerności ❓
Wzielem. Co mialem nie wzionsc?
Ta diagnoza od fomy wydaje mi się wysoce prawdopodobna. Nisia za krótko była w wojsku. I nie tylko ona. To jest w ogóle Bardzo Słuszne Wyjaśnienie. 😎
A wiecie, że dobra diagnoza to połowa sukcesu w leczeniu. 😈
Śnieg u nas też po byku. Tym białym, co porwał Europę. 😉
No, ale sluzba nie druzba i trzeba bedze sie wybrac na miasto Kingston po papierosy. Nie mowiac o tym, ze Fressen tez zabraklo. Na ostatnim croissancie daleko nie zajedziemy.
Fressen zabrakło przy pełnym zamrażalniku łososia? 😯
Ale nie tutaj! Tylko w prawdziwym domu!
Sorry, zupełnie mi wypadło z futrzanego łba, że londyńskie Towarzystwo przebywa na gościnnych występach. 😳
Jak zwykle – nie mogłem się oprzeć. 😳 Po prostu MUSIAŁEM dopisać tekst do pana Trolololo. Jakaś siła fatalna mnie pchała. 🙄
Uprzejmie proszę o otwarcie sobie drugiego okienka, przeczytanie pod muzyczkę i sprawdzenie, czy się gdzieś nie walnąłem w sylabach. 🙂
Ktooo słyszy pieeeśń,
co jest taka w dechę,
maaa wszystko gdzieeeś,
zwłaszcza zaś deprechę.
Mister Trolololo wraz z pieśnią mknie w dal,
nikt nie wstrzyma go,
ptaszki mu pitollą, hartuje się stal,
ohohohoho.
Taka pieśń powala górala z Nosala
i rzuca o ziem,
pieści po przegubach Kaszuba jak dżem
cudny jej ad rem,
cudny jej ad reeeeem.
Ktooo pieśni-cuuud
szybko nie zanuci,
zieeemię skąd róóód
będzie musiał rzucić ❗
Mister Trolololo na koniu przez step,
z wichrem pieśni gna,
koń za niego myśli, bo ma duży łeb,
lalalalala.
A -hii-iii-hahahahaha….
Myślałem, że Tuwim wymyślił sobie tego poetę, ale nie, on istnieje w Wikipedii, czyli był w realu:
—–[start]—–
Pan Rabski w swych poezjach jest piewcą smutku i melancholii:
O, gdzie są te sady, co pachną uroczo,
i gdzie te obłoki, co płyną?
Ja nie wiem, bo łzy, ach! Z ech! oczu się toczą
i hen tam śród mórz gdzieś, ach, giną.
Dusza poety tęskni za pięknem i prawdą:
Ja tęsknię! Kto mnie zrozumie?
Ja pragnę wiosny i słońca,
Chcę skakać w owieczek tłumie
i tak bez końca, bez końca.
Lecz nie tylko smutek i tęsknota są treścią przeżywań autora. Bo oto w wierszu pt. „Rumak w dolinie” mamy wyznania wiary, credo poety, brzmiące bardzo mocno; poeta zwraca się do prastarej olchy i woła:
Olcho! wić tobie snów mych przędzę
Będę tak długo, aż zawita
Wieść nowa w szarą dni mych nędzę
I przyzwie mnie Rzeczpospolita.
To ukochanie ojczyzny i gotowość złożenia ofiary na ołtarzu Rzeczypospolitej jest zasadniczą nutą w poezji p. Rabskiego. Wszystkim miłośnikom wiązanego słowa polecamy poezje p. R.: wieje z nich szczerość młodzieńcza, zapał i szlachetny idealizm.
—–[end]—–
Nie wiedziałem, że tak długie są u nas tradycje poezji grafopatriotycznej.
No to ide po Fressen podspiewujac sobe wesolo hii-iii-hahahahaha…. 😈
Andsolu, czemu nie zwróciłeś uwagi, że pan Rabski był również prekursorem lingwistycznego nurtu poezji? Należy oddać mu tę sprawiedliwość. Jakże niezwykłym wynalazkiem słownym są łzy toczące się z echoczu. Czyż nie poraża ten udany słowotwór ładunkiem treściowym i emocjonalnym?
Aż dyskretnie otarłem własny, do głębi wzruszony echocz. 😥
Dobrze sie obudzic do swiatecznych zakupow do pogodnej piesni i szmpanskiego menu.
Zrobie szmpanska jajecznice na francuska modle (dodac slodkiej smietanki do jajek, roztrzepac, usmazyc na masle lekko, szczypiorek i voila!) na sniadanie, herbate (Asam) i znikam na pol dnia.
Mamy w poludniowym Ontario piekna zime, sniegu ile trzeba (jakies 30 cm), co kilka dni dopaduje cienka a swieza warstwe, zero wiatru,to jest zima!
Zima grudniowa potrafi dokladac sie do obnizonego nastroju. Jest mrok przez wiekszosc dnia, duzo nalozonych na siebie gornolotnych projektow, ktorych sie nie daje rady przerobic, zamkniecie kolejnego roku, swiadomosc uplywu czasu, czasem finansowy swiateczny dolek… Ja staram sie w tym czasie unikac alkoholu, wykonywac jeden projekt dziennie i nie dac sie zwariowac Swietom, ktore w moim domu rodzinnym i wlasnym byly zawsze raczej skromna impreza. Proszki brac regularnie jak lekarz zapisze i nie pekac. Proszki dzisiaj mamy swietne, trzebe tylko znalezc te wlasciwe, skuteczne.
Czuj duch Nisiu, i wszyscy.
Bobik, Ty się nie tak chechocz.
Niejeden chechotal i też się zamotał.
Czuję duch ogórkowej na żeberkach, ale ze świni, a nie z kostki. Dochodzi. Zaraz wrzucę starte ogóreczki.
Mam nadzieję, że Szanta nie będzie świnia i zostawi choć jedno żeberko dla kumpla. 🙄
Chechotania nie rzucę, bo bez niego okropnie by mi się nudziło. 😉
Króliku, u nas zima też się postarała. 🙂 Wprawdzie nie na 30 cm, ale tak na 10, co w tutejszych warunkach jest już sporym osiągnięciem.
Wszystko białe, tylko kępa bambusa wyłamuje się nieco z monochromatyzmu. Julka siedzi przy oknie i usiłuje przez szybę zaczepiać łapą frunące płatki śniegu. 🙂
Bobiku,
czasu na śpiewanie nie miałam. Nadrobię wieczorem.
Za 20 minut wyruszam na koncert.
Bigos jest już po wstępnym etapie.Zanosi się na udany.
A -hii-iii-hahahahaha….
Dobry wieczor,
Czy to przygotowan przedswiatecznych w Psoacji moglabym dorzucic nastepujace zyczenia:
http://www.youtube.com/watch?v=soNiOaQwldg
Ja też za 15 minut wyruszam na koncert.
Trolololo!
I będzie to ten sam koncert…
Witaj, Lisku. 🙂 O ile się nie mylę, liski są z psowatych, więc możesz się tu czuć całkowicie u siebie. Pewnie nawet pasztetówką nie pogardzisz. 😀
Za życzenia dziękujemy w szampańskim, sześćdziesięciotysięcznym rytmie. Trolololo! 😆
Wielkie dzieki za goscine 🙂
Pasztetowce sie oprzec nie sposob 😀
No, kurczę, dokładnie tak samo uważam. 😎
Na ile stoi na polskiej ulicy choinka? Bo pokazują w tv scenki z NYC ze sprzedażą choinek kanadyjskich, mała $80, średnia $120, duża $200. Więc się zastanawiam ile zaoszczędzam jako Polak przez niemanie choinki.
Wiec jest i kurcze…?
Zapewniam ze jestem udomowiona i kurniki oraz miske gospodarzy szanuje! Lecz poczestunek z przyjemnoscia przyjme 🙂
No to częstujemy, na znaną – chyba wszystkim – melodię. 😀
W kopnych śniegach czy w upale,
trudno twych nie cenić zalet,
nie biec do cię, nawet w błocie czy wśród gradu,
nie opiewać twego czaru,
gdy raz wpadło się w ten narów,
nie uwielbiać cię od przodu i od zadu.
Brak ciebie duszę mą gnębi steraną,
na forte nie mam sił, smęcę się piano
i z pyska jedno wydziera się słówko:
pasztetówko!
Pasztetówko!
Pies nie liczy się z wysiłkiem,
jakoś zniesie nawet zsyłkę,
na robotach i u kota nie narzeka,
jeśli tylko w perspektywie
widzi… nie, nie piwo „Zywiec”,
tylko tę, o której śni, na którą czeka.
Strat wszelkich ślad dawno zbladł, a są zyski
gdy po wypłacie w objęciach mej miski
jest ta, na którąm pracował jak mrówka:
pasztetówka.
Pasztetówka!
Łajdacka rodzina! Dopiero teraz mi powiedzieli, chociaż przesyłka przyszła już koło południa! 👿
Najserdeczniejsze podziękowania dla Teresy Stachurskiej za dogrzybienie mnie na Swięta. 🙂
A mnie sie bardzo spodobal poetycki wynalazek Poety Rabskiego, a jednoczesnie ulatwienie: ze jak brakuje jednej sylaby w wersie, to wsadzic w miejsce strategiczne „ech!” ( a w damskiej wersji: „ach!”.
Gdybym wczesniej znal te sztuczke, to juz bym takie wiersze grzmocil, ze wierzby by sie poplakaly.
W miescie Kingston nad Tamiza -dantejskie sceny, wszakze zasadniczo rozniace sie od plebejskiego zachodniego Londynu. Jak cie ktos potraci, albo ci ogon przydepnie w tlumie, to sie usmiecha od ucha do ucha i przeprasza wylewnie, a potem jeszcze ma poczucie, ze musi sie z toba podzielic biuletynem o pogodzie i o tym jaki to stres ten Christmas. I na koncu jeszcze zapytac czy skonczyles przygotowania do Bozego Narodzenia. Ja juz jestem na ten numer przygotowany i odpowiadam z zimnym wyrachowaniem: No. I am Jewish. 👿
That’ll teach them!
Ponadto uswiadomilem sobie dzis jadac autobusem (wszyscy sie witaja i zegnaja przy wychodzeniu), ze ostatni raz widzialem taki odsetek dzieci z zadrutowanymi zebami chyba jak bawilem w Kalifornii. Dentysci najwyrazniej nie przyjmuja tu na spoleczne ubezpieczenie, sukinkoty!
Rosnie we mnie klasowa zlosc. bo czuje sie tu jakims wylinialym sansculottem! 👿
Faktycznie, nie zwróciłem uwagi na ten aspekt wynalazczy poezji rabskiej. Zaraz go muszę wypróbować. 😈
Kotem sankiulotem być? Serdeczne dzięki!
Nie ma taki nawet zdrutowanej szczęki,
ach, nie kupi sobie choinki na święta,
ech, bycia kimś takim strzeżcie się, zwierzęta!
No sam powiedz, czyz nie jest to wspanialy zabieg?Jak poszerza warsztat? Z miejsca poezja Bibikowa dostala jakichs, och! skrzydel.
„Och”” to wersja starcza obojgplciowa. 😈
do krolika zimy (wysokosci sniegu) to nam w berlinie troche brakuje, ale tak 25cm to mamy lettttko 🙂
tylko troche za zimno -8, bedzie w nocy -14, a jutro praca
choinek w miescie nad Sprewa duzo, twardych i kujacych oraz
miekkojedwabistych w dotyku (modne), dzisiaj w reklamach radiowych ktos reklamowal akcje „kup scieta choinke dostaniesz storczyk w doniczce do niej za friko”, ja wybieram sie jutro po choinke i nie mam ochoty wydac wiecej niz 50€, czyli cos pomiedzy
100-150cm i to na tyle co do oszczednosci i tu tez brazylijski
przyjaciel ma lepiej (tylko ksiazek nie trzeba wysylac mozna w siateczce do domu doniesc ze szczecinskich ksiegarn 😛 🙂 )
obsmiany wierszami i tymi merajacymi uszami ruszam do lodowki
🙂
merdajacymi-oczywiscie 😳
Julian Tuwim
Raport
O film, panie ministrze,
Obrazili się wachmistrze;
O wiersz, panie generale,
Obrazili się kaprale;
O artykuł w tygodniku –
Ordynansi, panie pułkowniku;
O piosenkę, panie majorze,
Żony sierżantów w Samborze;
W radio była audycja:
Obraziła się policja.
Dalej – studenci
Są do żywego dotknięci;
Dalej, księża z Płockiego
Dotknięci są do żywego.
Następnie – związek akuszerek
Ma ciężkich zarzutów szereg:
Że to swawolność, frywolność,
Bezczelność, moralna trucizna,
Że w ten sposób ginie ojczyzna!…
…A po za tym – jest w Polsce wolność
sam umie tylko wstawic 🙄
U nas też dzisiaj przedchristmasowo. Piekliśmy ciasteczka ze skwarek. Gdy mąż dorwał się do foremek, zostałam bezrobotna. Muszę jeszcze te ciasteczka udekorować, ale już teraz są pyszne.
Bobiku, niesamowicie szybko Poczta do Ciebie chodzi, niesamowicie. Tylko słać. Do Szczecina raz szła 1,5 miesiąca.
Panna Kota,
mam zamiar zrobić keks makowy (mak zamiast mąki pszennej). Może już robiłaś?
Obśmiałam się na zapas. Kurcze, że ja tak nie umiem „wierszować”, skąd się Wam to bierze?
Z depresjami nie ma żartów, królik ma rację, jest tyle już dobrych lekarstw, że problem leży tylko w znalezieniu właściwych. Nisiu, nie zrażaj się, czasami dopiero trzecie czy czwarte jest tym właściwym. Wiem na ten temat sporo, bo miałam z tym do czynienia zawodowo.
Rysiu, Tuwim jak zawsze, ponadczasowy.
Choinka już na balkonie, jakieś 130 cm, w doniczce, czy ma korzenie, okaże się za jakis czas. Sprzed 3 lat rośnie pięknie w ogrodzie, z ubiegłego roku „uświerkła” już w święta w mieszkaniu. Te choinki kosztują 12 €.
Tereso, nie znam tego. Jeżeli chodzi o mak, to moją specjalnością jest tort makowy, bardzo prosty przepis i mało roboty. Ten będzie też u nas w święta, no i tradycyjne śląskie makówki.
Znikam w kuchni………..
Wróciłam do domu.
Nisia – niesamowita!
Koncert – niesamowity!
Wrocławską Barokową -kocham.
Bacha – kocham.
Nisiu, niech Ci Pan B. wynagrodzi we wszystkim!
Odezwij się, że dotarłaś do domu.
Hehe, Mar-Jo jest pod wrażeniem, jak mnie taszczyła pod górkę na pleckach (licentia poetica tylko minimalna).
Byłyśmy na cudownym koncercie, gdzie młodzi muzycy, widać, że z radością, wykonywali trzy kantaty Bacha – jedną adwentową, jedną na trzeci dzień świąt i jedną na Ofiarowanie czyli czterdziesty dzień po narodzinach Jezusa. Czwórka doskonałych śpiewaków – sopran, kontratenor, tenor i bas. Skrzypce (sztuk wszystko po jednej), drugie skrzypce i altówka (może to zresztą były jakieś viole), dwa dęciaki (flet i niewiemco podobne stroikiem do oboju), wiolonczela, kontrabas i pozytyw. Muzycy, którym się chciało. Dyrygent (i wiolonczelista) z należytym szwungiem i energią. Dla mnie cud-mniód.
Mar-Jo, kochana, wszystko jest ok. Nie napisałam od razu, bo przyszli przyjaciele z żeglarskiej Wigilii… i tu dopiero jest hehehe… Wigilia z koncertem była w hangarze na łodzie. Ratowałam ich gorącą ogórkową, dopiero co odtajali i pojechali do domku.
Nawiasem mówiąc: Kajtek, któren ma mocny samochód – też nie podjechał. Zaparkowali tam, gdzie TY.
Dzięki!
No, odetchnęłam!
Nisiu, było super!
Bobiku, odśpiewałam „Pasztetówkę” do muzyki p. Wasowskiego.
Brzmi naprawdę dobrze!!!
Głos mi się po Bachu poprawił? 😉
A tekst naprawdę przedni!
Z tego, co piszecie, Frakcjo Szczecińska, to pozytyw nie był jeden. Ja się w Waszych obu relacjach doliczyłem bądź ilu pozytywów. 😆
Do których, rzecz jasna, zaliczam również ogórkową. 😀
Mar-Jo, tekst o przednim mięsiwie, to się próbował dopasować. 😆
Tak sam próbował?
Mnie jakoś nie wychodzi. No chyba ,że z automatycznym tłumaczem. 🙂
Bobiku, Frakcja Szczecińska podzieliła się na dwie podfrakcje: kocią i psią. Pakt o nieagresji działa. Muzyka łagodzi obyczaje. Zwłaszcza Bach.
Panno Koto, tort makowy po mnie chodzi, a zwłaszcza prosty jak słup telegraficzny. Może byś rzuciła przepisem, bardzo proszę…
Makowca jakoś nie kocham, a coś z makiem być musi.
To coś podobne do oboju, to był obój.
No proszę.
Zasług automatycznego tłumacza nie da się przecenić. 😎
Cieszę się, że tym Bachem jesteście tak radośnie wypełnione. 🙂 I zazdraszczam Wam tego, nie ukrywam. 🙂
Żeby podobne do oboju było obojem? 😯
Życie jednak zawsze potrafi zaskoczyć… 🙄
Odebrałam maila: PASZTETÓWKĘ dla mnie już zapakowano. Pieśń Bobicza pyszna jak sama pasztetówka.
Ciekawam, do której podfrakcji zaliczy się Rysiu?
On, zdaje się, optował ostatnio do Snehurkowej frakcji?
Rysiu, Twój ruch!
Bobiku, bo to był koncert pełen radosnej energii. Takie coś to włazi Ci uszami do środka człowieka (lub psa) i się rozpycha. Człowiek (pies, a może i kot!) robi się pozytywny jak jaki pozytyw.
I ten obój!
Bobiku, nie ma co zazdraszczac.
Po Londkach i innych wielkich światach, trzeba wsiąśc w coś, co się przemieszcza w kierunku Szczecina. I tyle.
A my tu taaaki program zapewnimy, że ohohohoho.
Bobiku, pasztetowka wyborna! Nie moge sie niestety odwdzieczyc wlasnymi wyrobami, wiec sprobuje cudzymi. Przegladajac dawne wpisy do dywanika na ktorym w duszy gra natknelam sie na Twoja wzmianke o profesorze Mmaa, ktory jest i moim ukochanym termitem. Wiele krotszych tekstow Themersonow po angielsku zostalo ponownie wydanych przez Obscure Publications i te sa dostepne do sciagniecia jako pdf-y, za zgoda Themerson Estate, na stronie Indiana State University. Miedzy innymi, Critics and My Talking Dog… :). (Sa tam takze ksiazki innych autorow i artystow-grafikow o podobnym kierunku, niektore do sciagniecia badz obejrzenia). Oto link:
http://library.indstate.edu/about/units/rbsc/obscure/obscure.html
Obscure Publications wydalo 5 serii, w kazdej jest pare tekstow Themersonow (na dole tej strony: nalezy kliknac w serie a potem w wybrany tytul).
O, znam tę pozytywną energię pokoncertową i dlatego właśnie zazdraszczam. 🙂
Chociaż do obojów jako takich nie mam jednoznacznie pozytywnego stosunku. Ale jak przypomnę dlaczego, to chyba wszyscy będą w stanie mnie zrozumieć. 😉
Siedzi Bobik w kącie, wygląda jak struty,
głosem pod niebiosy smętne wyje nuty.
Nikt datków nie wrzuca mu do kapelusza,
w dodatku coś mu się po podbrzuszu rusza,
coś trenuje slalom i uprawia skoki,
jak również wysysa z psa ostatnie soki.
Ni ma w życiu letko, mój Bobiku luby,
na nic się nie zdadzą twe wokalne próby.
Nie ocalisz skóry, nie zaznasz spokoju,
póki nie nauczysz się grać na pchłoboju. 🙁
Dzięki, Lisku (Lisko?), kliknę tam na pewno. Ale chyba już nie dziś, bo zacząłem całkiem na serio oblewać tego dziesięciotysięcznika. 😀
Zachęcony pozytywnym promieniowaniem klasyki sięgnąłem po czerwonego Francuza. 😆
Bobiku, ja też nie na sucho…
Kończę coś z Bingen.
„póki nie nauczysz się grać na ech! pchłoboju.”
Profesor Mmaa jest MOIM ulubionym termitem, nie mylic z Pchla Szachrajka.
Z Bingen to też klasyka. 😉 XII wiek, jak by nie było. Nieźle odleżane. Można powiedzieć: hohohohoho! 😆
Mordechaju, czy nie mógłbyś pójść na kompromis i zaakceptować NASZEGO ulubionego termita? Wielce byłbym zobowiązany. 🙂
Och, och , zaraz sie okaze, ze wszyscy kochaja Profesora Mmaa i wtedy on przestanie byc ekskluzywna lektura i trzeba bedze jeszcze cos przczytac, co nie jest Homes & Gardens 👿
Za innych mówił nie będę, ale jak chodzi o mnie, to Lisek przytoczył (-a) dywanodowody, że moja miłość do profesora Mmaa nie jest najświeższej daty. Choć przyznajmy, nie aż z XII wieku. 😉
A czy przeczytanie czegoś oprócz Homes & Gardens jest naprawdę aż takim wysiłkiem? Można w końcu sięgnąć i po „Fakt”. 🙄
Bobik, nie wywyzszaj sie! 👿
Nie bój nic, Mordko, sprawiedliwość i tak zwycięży. Ci, co się wywyższają, będą poniżeni i vice versa.
Czytałbyś Nowy Testament, nie tylko Stary & Gardens, to byś sam wiedział. 😈
Na dobranoc http://www.youtube.com/watch?v=Q0efpp50X20
W moim domu funkcjonuje nieformalny fan club p. Bogdana Hołowni.
Obój pokochałam jakieś czterdzieści la temu z powodu solówek obojowych licznych w kantacie Bacha „Ich habe genug” na orkiestrę, obój i baryton. Słuchałam tego z tysiąc razy (WOSPR z Wodiczką, Hiolski i na oboju Jerzy Kotyczka) i obój wdrukował mi się w główkę jako instrument niebiański.
Oczywiście, jeśli ktoś potrafi na nim grać.
Bacha.
Choć Beethoven też go lubił poużywać przepięknie wprost.
I paru innych.
Ale ten Bach. Pierwszy był.
No dobra, obój jest w porzo. 🙂
Ale opój też swoje prawa ma. Zdrówko! 😈
Chyba nikt tu nie chce dyskryminować opojów? 👿
F szyciu.
Oposów też.
Opasów.
Opisów.
O-pisów… A nie, przepraszam, to już inna bajka.
Mordko, czy Ty mnię mógłbyś podać numer telefonu tego psiego milionera? Zrobiłbym szybki przekręt. Pilne pytanie mam albowiem.
Jestem przeciwko wszelkiej dyskryminacji!
Spac chyba już pójdę. Jutro na „te” narty.
Nie chce mi się, ale słowo się rzekło…
Żeby tylko nie wyszło, że narty ze mną na płocie… 😉
Nisiu, najważniejsze, żeby nie dyskryminować o-psów. Albo och! psów. Poza tym miłość Ci wszystko wybaczy 😉
Płot to pestka, Mar-Jo, jeżeli na miejscu zjawi się w miarę szybko bernardyn z baryłeczką… 🙂
Bobiku, ja w niedzielę nie piję. 😉
O-piesów też nie.
Żadną miarą.
Ladna Holownia.
Wracalismy z wieczorego spaceru do domu, minding our own business, kiedy Toby postanowil zrobic dosrywke. Uwachal sobie miejsce pod zasniezonym krzakiem i juz sie tak krecil wokol wlasnej osi zastanawiajac sie jak kucnac aby nie bylo zimno w ogon, a tu spod krzaka JAK NIE WYSKOCZY LIS!!!! Ujadajac na dodatek! Toby sie troche stropil, ja tez, nie powiem, bylem przestraszony, ale postanowilismy we dwojke ze w duchu przebaczenia i Panskich Narodzin nie bedziemy jeszcze dzis wieczorem polowac po nocy. Moze jutro, kiedy sie zaopatrzymy w strzelbe.
OK, Bobik: zero dwa zero osiem dziewiec cztery dziewiec piec dwa trzy cztery.
To pierwsze zero po czterdziestce czwórce i dwudziestce?
Nisiu,
niech Ci się przyśnią Bachy (J.S. miał coś koło 20 dzieci) , oboje,
pozytywy, flety barokowe….
Dobranoc. 😀
nie . Chyba 44, potem 20 osiem dziewc cztery 9 5234.
Nisiu, w poczcie masz przepis na tort makowy.
Smacznego!
Oboje Bachy z dwudziestką dzieci? Jako środek nasenny? Ojjj…. 😉
Mordko, zaraz zadzwonię. Tylko obejrzę sobie finalny występ zwycięzcy tutejszego Factora czyli Supertalentu, bo mi doniesiono, że się właśnie odbywa. Wygrał zauważony kiedyś przeze mnie Freddie, który śpiewa dwoma głosami. 🙂
Oj, Mordko, z lisami trzeba bardzo uważać. Kilka lat temu przywieźliśmy z Zakopanego cudownego szczeniaczka, owczarka, gdy miał rok, trzeba go było uśpić właśnie z powodu lisa. Na podwórko wszedł wściekły lis i pogryzł naszą Heksę, nie było dla niej ratunku, a jeden z domowników musiał poddać się długotrwałej kuracji.
Snieg sypie i chyba zasypie nas na amen. Dobranoc.
Ja bym wolał usłyszeć, że Was zasypie na dobranoc, amen. Ale jak tam sobie wolisz.
Od lat nie wiem co to śnieg i dobrze mi z tym. A lód tylko w zamrażalniku.
A dziś miałem 30 stopni, ale to w nagrodę za to, że dzielnie przetrwałem srogie mrozy sprzed tygodnia, kiedy było 15 stopni i padało.
Bardzo to dobrze sie dowiedziec, ze oposow Nisia nie dyskryminuje. Az mi ulzylo.
A inni? 🙁
Bo one sa przepiekne…
http://www.wej.and.pl/koszo.jpg
Dzień dobry 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/autor-kontrowersyjnej-ksiazki-multimilionerem,1,4086132,wiadomosc.html
http://www.rp.pl/artykul/9138,581086-Lek-na-raka-piersi-nieskuteczny.html
Dzień dobry.
Są pierwsze efekty pobytu Jotki na Kubie.
http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/314164,rewolucja-na-kubie-tym-razem-kapitalistyczna.html
Na dworze minus 10 stopni. Nie wiem , gdzie 10 lat temu odłożyłam buty narciarskie. Czuję się zwolniona z obowiązku
jazdy na nartach w „takich” warunkach i w dodatku bez butów.
😀
idzie fala ciepla 😉 jest tylko -15 🙂
a w domu zkrecono wode, na ulicy panowie w odblaskowych kamizelkach wykopali dziury szukajac peknietej rury i to przy tegim
mrozie
zima 🙂 😀
do frakcji szczecinskiej zawsze, zawsze, zawsze
tutaj Bach i Albrecht Mayer oboista Filharmonikow Berlinskich
Mar-Jo, na Szczecinskiej Gubalowce bedzie dzisia tlok, mysle, to
moze i lepiej ze buty przepadly 🙂
U nas o jeden stopień cieplej. Trzymam kciuki, Rysiu, żeby nie tylko szukali, ale i znaleźli 🙂
Tereso, pan Sarrazin autor tej „dziwnej” ksiazki, czesto jest pytany czy moze ma chec wydac, zarobione na ksiazce pieniadze, na chocby
projekty edukacyjne lub podobne.
Na razie pieniazki leza na koncie 🙂
ciekawostka, w nowym dodruku (15!!!) autor zapowiedzial zmiany niektorych kontrowersyjnych zdan, a kupujacy czesto upewniaja sie czy ta ksiazka ktora wlasnie nabyli jest ta PRAWDZIWA czy juz
ocenzurowana.
tak powstaja legendy 🙂
Co ja widzę – Mar-Jo i Nisia słuchały wczoraj m.in. Marzenki – mojego znajomego sopranu, jednego z ulubionych 🙂 Zazdraszczam i cieszę się, że koncert był smaczny!
dziekuje Beato, zaraz pojde z wiaderkiem po snieg, dzien bez herbaty to jak dzien bez brykania 🙂
brykam fikam niedzielnie 🙂 😀
Beato,
Twój znajomy sopran brzmi bosko!!!!!!
Koncert był przepiękny.
O tak! (to o brzmieniu) W dodatku ten sopran bardzo kocha Bacha, Haendla zresztą też. Słychać, że z wzajemnością 🙂
Panno Koto, tu na Wyspach od ponad stu lat nie zanotowano przypadku wscieklizny wsrod dzikich zwierzat – to dzeki drakonskim do niedawna prawom regulujacym wwzoz zwierzat do Wlk. Brytanii. Od kilku lat obowiazuja unijne paszporty z pieczatkami odpowiednich szczepien zrobionych co najmniej 6 miesiecy przed przyjazdem, ale przedtem obowiazywala droga szeesciomiesieczna kwarantanna w jednym ze specjanych osrodkow weterynaryjnych. Nie bylo ZADNEGO sposobu, aby sie z tej kwarantanny wymigac. Kazde zwierze przylaoane na nielegalnym przekroczeniu brytyjskiej granicy bylo natychmiast usypiane – jak w wypadku jakiego chomika, ktory przyechal do Szkocji ze szkolna wycieczka z Francji i zostal tu skazany. A nauczyciel -opiekun wycieczki mial spore nieprzyjemnosci. Pisala o tym szeroko prasa.
Wyborcza coraz pelniejszym tekstem mowi juz o przewodniczacym Episkopatu arcb. Michaliku:
http://wyborcza.pl/1,75968,8838393,Zaskrzypialy_koscielne_nozyce.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f1435724f22459c&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120
Michalik ma od lat szczegolne miejsce w moim sercu -odkad jako metropolita przemyski bronil ksiedza -pedofila z Tylawy,( ktory od 30 lat molestowal pare pokolen dziewczat ze swej wsi) a polewal blotem kobiete, ktora do niego w tej sprawie napisala i gdy nie zyskala zadnej odpowiedzi, rozglosila swoj list.
Rozumiem dlaczego Episkopat mogl wynagrodzic Michalikowi jego dzialalnosc i wybrac go na przewodniczacego. Ale kompletnie nie jestem w stanie zrozumiec dlaczego nie wzbudza to masowego protestu wiernych tego Kosciola.
Helenko, więcej na ten temat: @ aqa – http://passent.blog.polityka.pl/?p=785#comment-187924 . Wierni może nie dowierzają? Albo kierują nimi (nawykowe) reakcje ucieczkowe?
Dzień dobry 🙂
Nie będę zaczynał dnia od steku wyzwisk pod adresem techniki, bo cóż to zmieni? Postanowiłem z buddyjską obojętnością przeczekiwać wyskoki mojego laptoka i pod żadnym pozorem nie dać się wyprowadzić z równowagi. 🙄
Jestem spokojnym psem. Jestem spokojnym psem. Jestem bardzo spokojnym psem…
Pozdrowienia dla Bobika od Draki: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/5,80296,8832584,Zdjecia_dnia___czwartek.html
vitajcie! I stalo sie 🙂 Oj Bobiczku, miałam nie blogować do Świąt ale temat, który katujecie wywabił mnie z norki 🙂 czyli uśpienia pod pierzyną ./ZIMA/ Temat KK i księzy jest mi bliski bo jak wiecie jestem Katoliczką. Jak w każdej spoleczności i w tej są dobrzy i żli i nie ma co drzeć szat jak to mówią najstarsi górale 🙂 Nie będę sie nad tym tematem rozwodzic i podsyłac linków bo nie umiem, ale jak babcie kocham przed Świętami Bożego Ńarodzenia może by tak o Świętym Mikołaju .. Ponoć pomagał biednym i potrzebującym i rozdawał paczki 🙂 🙂 czyli był dobry.
Draka piękna. 🙂 miłego dnia 🙂
MARZENKA BARDZO W PORZO.
Panowie zresztą też. U pani Marzenki rzeczywiście słychać tę radość muzykowania, którą daje między innymi pewność, że się UMIE. Piękny głos i to UMIE – to najlepsze, co można mieć. Suchacz wtedy sobie spokojnie leci do nieba i wraca, żeby poklaskać. A i wykonawca ma swoją porcję radości z obcowania z taką muzyką.
Jednym słowem: śmietanka śmietanki.
Tereso, masz rację. Wyznawcy KK nie chcą wcale wiedzieć, co się dzieje. Chcą mieć swój bezpieczny świat, swój własny matrix. Moja współpracownica, kiedy rozmowa schodzi np. na pedofilię księży, zatyka uszy i powtarza: nie słyszę, nie wierzę, nie chcę tego słuchać, nic podobnego. Reakcja ucieczkowa w pełnej krasie.
I cóż poradzi człowiek racjonalny? Nic.
Ta Draka dość arystokratycznie wygląda. 😉 Myślicie, że będzie się chciała zadawać ze zwykłym kundlem?
Draka śliczna, choć wygląda, jakby przydały jej się małe różowe.
Polski stosunek do KK z racjonalnością bardzo mało ma wspólnego. Ale według mnie bierze się to w dużej mierze stąd, że polscy wierni nie są zmuszeni do wyciągania ze swojego stosunku do tej instytucji ostatecznych konsekwencji w postaci finansowej. Tam, gdzie dobrowolnie płaci się podatek kościelny (albo świadomie nie płaci), ludzie jakoś bardziej są skłonni do racjnalnych decyzji. 😉 Jeżeli z Kościołem im nie po drodze – po prostu z niego występują i nie płacą. A jak płacą, to mają poczucie, że jednak tabakiera dla nosa.
Tam, gdzie podatku kościelnego nie ma, nie musi się żadnej wyrazistej decyzji podejmować. Można przestać chodzić do kościoła, można sobie życie układać niezgodnie z jego wymaganiami, ale „na liście” nawet po latach się pozostaje. 🙄
Jarzębiko, gdybyż to mogło być takie proste: milczeć, bo święta i ma być radośnie. Mlczenia mamy w nadmiarze i stąd rozzuchwalenie amatorów używania draństwa, jeśli spojrzysz na to z pozycji ofiar jak i potencjalnych ofiar.
O KK może trochę później.
Słuchajcie, skypowałam właśnie z Ukrainą. W Kamieńcu Podolskim
mąż mojej rosyjskiej przyjaciółki kończy dzisiaj 60 lat.
Z Huculszczyzny (onże Hucułem jest) przyjechał właśnie cały autobus krewnych (63 osoby)! Nocą będą wracac.
Ze mnie się czasem śmieją, że jestem Hucuł. Niby że baranicę noszę włosem na wierzch.
No dobra, noszę – i co z tego. 👿
Bobiku,
trochę Hucułów znam. Traktuj to, że Ciebie tak zwą, jak wielki honor. Super ludzie, pracowici, pogodni, z różnymi czarami/marami na każdą okazję (Stanisław Vincenz w „Na Wysokiej Połoninie”!). I bardzo honorowi. I rodzinni!!!!!
A dowcipni!!! A inteligentni!!!!
Bobik, Ty musi jesteś Hucuł!
Bobiku, poslalam. Jestem w domu, ale juz wracam do Tobiaszka.
Bobiku, mnie sie tez cwiczenia w buddyjskiej cierpliwosci calkiem ostatnio przydaly, bo nie tylko u Ciebie awaria laptoka, a u Rysia brak wody (teraz juz wiadomo, dlaczego przed kazda sniezyca w Nowej Anglii wszyscy kupuja wode w butelkach, bo wtedy i u nas sie brak wody zdarza), ale u mnie byl prawie dwudniowy brak internetu. No, ale wreszcie jest, wiec jest sie czym cieszyc. 😀 Mam nadzieje, ze i u Ciebie i u Rysia sytuacja sie wkrotce poprawi. 🙂
Tymczasem dokonalam analizy lokalnego sklepu z zabawkami pod katem zainteresowan moich dzieci, wiec czas bezinternetowy tez sie wcale nie zmarnowal. 🙂
A co do KK, to bardzo madrze i gleboko o problemach KK, wcale nie z pozycji osoby niewierzacej (co nie znaczy, ze uwazam, ze ateisci nie maja prawa do wyrazania swoich krytycznych pogladow na ten temat) bardzo ciekawie wypowiadal sie ostatnio na pismie (w pazdziernikowym Znaku) i w radiu prof. Bartos. Ogolnie uwaza on, ze polska mysl teologiczna jest lata swietlne za zachodnia (nawet katolicka, choc jak wiadomo, porusza sie ona juz po bardzo z gory ograniczonym terenie), a polska religijnosc, poprzez polaczenie przez dekady z idea uzyskania niezaleznosci narodowej, zostala „wysuszona” z powaznego zastanawiania sie nad sfera sacrum, i przez to zredukowana do sprawowania wladzy nad wiernymi poprzez udzielanie potrzebnych im jeszcze kulturowo sakramentow zwiazanych z waznymi momentami w zyciu. O Watykanie tez nie mysli w wesolych kategoriach. Oczywiscie, pewnie sie go zaraz skrytykuje, jako „bylego zakonnika”, niemniej jednak to ciekawy i autentyczny glos, do tego rzeczywiscie zywy intelektualnie, czego o wielu jego krytykach niestety powiedziec nie mozna.
I jeszcze, w ramach przedswiatecznej relaksacji i walki z deprecha, kolejny Andy Borowitz, ktory nawet w aferze Wikileaks potrafi zauwazyc takze spore elementy humoru. 😉
http://www.huffingtonpost.com/andy-borowitz/julian-assange-to-launch_b_798151.html
Bobiku, gdybyś i Ty co rano chodził do kościoła, też byś miał taki uduchowiony wygląd.
Bobiku, a jak tam u Ciebie z piłowaniem drewna?
Nisiu,
a jak tam u Ciebie z kantatami Bacha?
Ja podłączyłam do laptoka super głośniczki i słucham w technologicznych kuchennych przerwach.
Mój bigos to będzie chyba bach-niał cudnie.
Bachnące Święta to jest w ogóle bardzo dobry pomysł. 🙂
Może nawet od takich świąt nabrałbym uduchowionego wyglądu mimo niechodzenia do kościoła co rano? 😉
Borowitza sobie zaabonowałem, więc też mogę coś przytoczyć. 😀 Krótko, a skutecznie:
The Borowitz Report has named Sarah Palin its Person of the Year.
And the year is 1641.
😆
W piłowaniu drewna nie mogę się wykazać, bo już jest popiłowane, ale przynajmniej pracowicie przynoszę je do domu i zamykam do kozy. 🙂
A trochę a propos monikowego sklepu z zabawkami: mój tata cały dzień się dziś zastanawia, skąd mógłby wypożyczyć dziecko. Bo jakoś tak mu głupio bez dziecka pójść na sanki. 😆
Trochę prywaty: Heleno, dostałem, dziękuję, ale teraz mam problem. Na jednym zdjęciu M. jest popielaty, a na drugim brązowy (i ja go raczej właśnie takiego brązowawego mam w pamięci). Nie wiem, który z tych kolorów mam uznać za prawdziwy. Tzn. – który wolisz, żebym uznał za prawdziwy. 😉
U Was Borowitz, u mnie Horowitz 😆
Nie sposób przedrzeć się przez tyle postów. Z tego, co zapamiętałam:
1. Wiedziałam, że Bobik się nie oprze pokusie napisania tekstu do Pana Trololo – bardzo ładny. Jakbym miała więcej czasu, wymyśliłabym jeszcze inny 😉
2. Profesor Mmaa to też mój ulubiony termit, ale lisek, skoro zagląda na dywan (po cichutku, jak to liski, choć też zachęcam do szczeknięcia czasem – bo liski szczekają, no nie?), też to wie. A propos, właśnie zostałam obdarowana nową książką o Themersonach niejakiej Adriany Prodeus (prywatnie żony reżysera Piotra Dumały), jeszcze nie zajrzałam, ale zapowiada się ciekawie.
3. Bach dobry na wszystko. Ja z kolei właśnie słucham płyty z bożonarodzeniowymi kantatami kompozytorów gdańskich, ale to też blisko Bacha (jeden nawet śpiewał w chórze chłopięcym pod jego kierownictwem w św. Tomaszu w Lipsku). Wesołe tromby – to jest to 🙂
Mar-Jo, jak dotąd byłam niemuzykalna, bo dzieci były w domu i rozmówki rodzinne. Teraz pojechały nad morze, a ja pewnie coś włączę i będę pichcić. Dziecko przyniosło wielki kawał woła na zrazy, będę zawijać. Aktualnie gotuję prawdziwki, które zapachem absolutnie gwiazdkowym pracowicie napełniają chatę. Ale do zrazów to ja chyba nie Bacha, a raczej Beethovena jakiegoś albo Mozarta.
Do zrazów to jakiś zawijany oberek. 😆
Przyznam się: codziennie rano chodziłabym do kościoła, gdyby oprawa muzyczna była na poziomie Wrocławskiej Orkiestry Barokowej.
A teraz uszu nie mogę oderwac od 147. Kantaty J.S.B.
Jestem, bylem, bede BLEKITNY. Niektorzy to okreslaja jako popielaty.
Lece.
Bobiku, Twoj Tata jest pod wieloma wzgledami podobny do Taty moich dzieci. 😆 Z tym, ze moj maz np. wchodzi do sklepu z zabawkami, i od razu sie ujawnia, ze szuka zabawek i dla dzieci, i siebie takze. Ciekawe, ze kulturowo jest to, przynajmniej w takich miejscach, jak moje miasto, calkiem do przyjecia, i nie jest on jedynym rodzicem z takim podejsciem. 😉 W bardziej konserwatywnych miejscach moze nalezy twierdzic, ze sie sprawdza jakosc sanek, zanim sie je podaruje dziecku (brzmi i dorosle, i chwalebnie, ze tak sie troszczy). 🙂
A oprocz Borowitza, tym, co chca sie posmiac, nawet podczas kryzysu, i ciemnej zimy, polecam jeszcze Lee Campa:
http://www.huffingtonpost.com/lee-camp/america-speaks-is-the-cou_b_798078.html
Zas poza tym w naszym uwaza sie, ze Bach, a do tego tromby sa dobre na wszystko. 🙂
Oops, „w naszym domu”, oczywiscie. Moze sama wpadlam zanadto w przedswiateczna zabawkowa tajnosc przez poufnosc, i zaczynam szyfrowac przez opuszczanie niektorych slow? 🙄
Mar-Jo , Moniko!
Dla Was – moment muzyczny a propos trumpetyczny Bach, ku radości…
http://www.youtube.com/watch?v=06E8ehd1qWA
Ten profil z ewidentnym nosem i wąsami oraz maniunią trąbką to genialny trębacz Ludwig Guettler. Jejusiu, jak on umie grać!
Nisiu, pięknie gra. I to na takim maleństwie.
Lecę do bigosu i piernika.
E, jak dla mnie to takie enerdowskie wykonanie… choć zasługi Maxa Pommera są niewątpliwe, a i Guttlera takoż.
Ja wolę Magnificata raczej tak granego:
http://www.youtube.com/watch?v=OYt6kaN4fwY&feature=related
Pamiętacie Terlikowskiego nie widzącego chwili gdy będzie mógł odłożyć na ołtarz ojczyzny ojcowskie owoce? Znalazłem fajną ripostę, wprawdzie nie jest to największej świeżości, ale czyta się.
Bigosy, barszcze, pierogi… A u mnie nie-świątecznie, nawet mini choinka zakupiona przez rodzicieli stoi zapakowana w pudełku i czeka na lepsze czasy. W domu rodzinnym pierogi będą z Almy, a barszcz od Hortexu, bo wujek zakosił gotującą babcię na święta 👿
Choinki w tym roku ubrałam aż trzy, razem z Filozofem. Nie ma to jak agnostyczka i Żyd ubierający choinki 😆 Szef trzy razy kazał poprawiać 🙄
A dzisiaj nie byłam w pracy, o! Ale zaraz jadę na nasiadówę pracową na Uczelni.
Bach dobry, ale ja ostatnio błądzę w klimatach Fever Ray i The Knife. Pasują idealnie do pogody.
DORO brawo, brawo, brawo, piękna muzyka i piękne zdjęcia 🙂
@Droga Tereso wiem jak bardzo troszczysz się o bliżnich i jak umiesz pomagać 🙂 Mam wrażenie jednak że w Kościele zjawisko o którym opisujesz jest marginalne w przeciwieństwie do tzw. cywilów.. I jak wiesz wolę udawać że nie jest tak żle a nawet jest całkiem dobrze. 🙂 To wynika z mojej wiary że czlowiek jest istotą dobrą a to choroba wywołuje u niego złe reakacje 🙂
dobrej nocki 🙂
A ja myślę, Doro, że nawet jeśli róża w moim ogrodzie jest najpiękniejszym kwiatem, to nie wytnę w pień piwonii albo i nagietka śmierdziucha. Bo nie takie błyskotliwe.
Enerdowskie wykonania zresztą lubię.
Alienor, barszcz Horteksu dobry jest, ale nie wiem, czy znasz Krakusa. Jeśli lubisz mniej słodki, a konkretniejszy, spróbuj z Krakusem. Ja go używam od lat, tylko dodaję wywar z grzybów i czosnek.
Widze, ze dzisiaj muzycznie. U mnie tez: w radio CBC 2 calodzienny koncert „Joy to the World” na zywo z roznych krajow. Sprzatanie zalatwione. Moglabym poukladac w szafach, ale to jest moim zdaniem takie wiosenne zadanie. Choinka swieci na ganku- moj indoors/outdoors choinkowy patent. Na dzisiejszy obiad beda placki ziemniaczane. Dobre Piesy wykapane i wyspacerowane.
Grafik na wigilijne potrawy opracowany: w srode zrobie rybe w galarecie, w czwartek sledzie, w piatek zupe grzybowa i kupie ravioli (swieze, z pobliskiego wloskiego sklepu), ktore beda robic za pierogi. Rybe upieke (pstragi- juz po rozpoczeciu kolacji); siostra upiecze swiateczna szarlotke, przyjaciolka podarowala nam piernik. Pierwszy dzien swiat spedzamy w domu odpoczywajac po wigililnej kolacji i dojadajac pyszne wigilijne resztki. Wieczorem na chwilke do przyjaciol. W drugi dzien swiat Starsza Siostra urzadza proszony obiad. Przynosimy na ten obiad pieczona kaczke z jablkami, dla „doroslych”, nasza mlodziez kaczki nie tyka.
Zycze wszystkim lekkiej reki do przygotowan!
Dlaczego katolicy nie protestują?
Jacy katolicy? W jakiej sprawie? Po co?
„Katolicyzm” – bardzo nie lubię tego określenia – to sposób wchodzenia w relacje z transcendencją.
Dlaczego mam protestować z tego powodu, że biskup Michalik robi z siebie, kolejny raz, idiotę? Ma do tego prawo. Jeżeli zgodzimy się, że każdemu z nas przysługuje prawo do wygłaszania własnych opinii, to musimy się zgodzić z tym, że również on może gadać co mu ślina na język przyniesie. Na temat tego pana mam wyrobione zdanie od połowy lat osiemdziesiątych. Miałam okazję zapoznać się z jego przemyśleniami – posłuchać i poczytać – w Gorzowie Wielkopolskim. Jeżeli od tamtej pory mnie czymś zaskoczył to jedynie rozmiarami swojej arogancji i głupoty.
Czy pozerność, arogancja, niemota umysłowa polskiego episkopatu determinują jakość mojego życia duchowego?
Nie. Ono zależy od moich osobistych relacji z Bogiem.
Wolną wolę otrzymałam od Niego. Najwyższą instancją jest, zgodnie z Jego wolą, moje własne sumienie. Żaden biskup nie jest mi w stanie nakazać ani zakazać niczego, czego moje sumienie nie zaakceptuje.
W imie czego miałabym się szarpać z każdym potłuczonym, tylko dlatego, że jest wysokim funkcjonariuszem instytucji, li tylko instytucji.
Oczywiście jest to smutne, irytujące. Chciałabym żeby było inaczej.
Czy sposób funkcjonowania polskiego episkopatu stanowi problem?
Tak. Dla mnie jest to jednak głównie problem społeczny, obywatelski.
Jego istotę widzę w nierówności obywateli i podmiotów instytucjonalnych wobec prawa. W braku rozdziału sacrum od profanum. Tego co religijne od tego co państwowe. A o to powinni dbać świadomi swoich praw i obowiązków obywatele
Stosunek do wiary, religii, instytucji kościelnych nie ma tu nic do rzeczy. Jest to sprawa funkcjonowania państwa.
W moim przekonaniu należy zacząć od renegocjacji albo wręcz wypowiedzenia konkordatu. Bardzo jasno określić obywatelstwo i wynikające z niego obowiązki funkcjonariuszy instytucji KK.
Liczyłam trochę na Palikota w tej materii, ale chyba się przeliczyłam.
Funkcjonariusze KK w Polsce robią to, na co im my wszyscy, jako obywatele pozwalamy.
Tego co religijne od tego co państwowe.
Bobiku, popraw, proszę 🙂
Keks upiekłam, makowy. Eksperyment. Jest ok.
Składniki:
– 200 g mielonego maku (zmełłam sama (można np w młynku do kawy), ale w sprzedaży jest również mielony)
– 200 g mielonych orzechów włoskich (też zmełłam sama)
– 100 g roztopionego masła
– 6 jajek (tyle miałam, można dać więcej, albo dodatkowo dołożyć wg uznania żółtek)
– 32 g cukru waniliowego (1 opakowanie)
– 1 łyżeczka proszku do pieczenia (posypać nim „po całości” składników w naczyniu przed miksowaniem)
– mała szczypta soli
– mała szczypta gałki muszkatołowej
zmiksowałam starannie. Następnie dodałam bakalie:
– 30 g rodzynek
– 30 g suszonych wiśni
– 50 g pokrojonych suszonych moreli
– 30 g pokrojonych śliwek kalifornijskich
– 100 g migdałów w płatkach
wymieszałam i upiekłam w keksowej formie. Smakuje dobrze. Jeśli komuś byłby za mało słodki to można dodać mu polewę czekoladową albo lukier, albo dołożyć ze 20 g cukru do składników.
Jotko,
jako obywatelka chcę aby abp-owie się pochylali nad wykluczonymi oraz poszkodowanymi, szczególnie przez funkcjonariuszy KK. Mogę?
Tereso,
nie ja jestem dawcą Twoich praw. Twoje obywatelskie prawa zapisane są w Konstytucji RP. Nie musisz mnie pytać o zgodę żeby z nich korzystać 😉
Nie jest też moim prawem wyznaczanie komukolwiek jego obowiązków.
Inna rzecz, że „biskup” znaczy „sługa” i że to powinno zobowiązywać. Jesteśmy jednak już dużymi dziewczynkami i wiemy co nieco na temat rozdźwięku pomiędzy „powinno” a „jest” 😉
Tereso,
jeżeli o mnie chodzi, to uważam, że moje państwo powinno natychmiast i nieodwołalnie zapuszkować każdego palanta, który nie potrafi trzymać zapiętego rozporka, nie patrząc na to w co wierzy i w jakiej kiecce biega.
Każdy kto próbuje to zamiatać pod dywan czy prześladować ofiary, jest zwyczajną kanalią.
Prawo, prawo i jeszcze raz prawo
prawo, prawo i jeszcze sto razy prawo jedynie za Jotka moge powtorzyc
woda naprawiona (ciekawostka, panowie naprawiacze mieli w samochodzie popaczkowana w folie wode dla zaskoczonych brakiem tej w kranach-to sa niemcy wlasnie ) 🙂
herbata naparzona-zycie uratowane 🙂
pora na sen (jeszcze dodam: w pracy tlumy 🙂 )
zasypiaaammmmmmm………. 😀
p.s. marzenia na miare mozliwosci i potrzeb, pokora ponownie w cenie? 😯
http://www.faz.net/s/RubB4457BA9094E4B44BD26DF6DCF5A5F00/Doc~E5254CA7630AA45FEA524B40A994C98F8~ATpl~Ecommon~Scontent.html
Tereso,
w tym keksie makowym chodzi na pewno o gramy czy o dekagramy?
hm.. czyli jednak zozdzieranie szat .. moge jednakże zgodzić sie z Teresą. 🙂 Jotko czy ty mieszkasz w Polsce?
Ja skoncentruję się na śledziach . 🙂 pa !
Ja dziś, niestety, wyłącznie z doskoku, bo od popołudnia prawie cały czas nie mam dostępu do sieci. 🙁 Skorzystałem z obecnej chwili dostępu, żeby poprawić, o co Jotka prosiła, pomerdać ogonem i pewnie tyle tego na razie będzie.
Ale może (moją) nocą będzie lepiej. Zobaczymy. 😉
Dobry wieczór. Nisiu @18:39, ja nie miałam nic obraźliwego na myśli, tylko napisałam, co wolę. Ale przecież każdy może woleć coś innego 🙂 Ja i owszem, kupowałam jak najbardziej kasety z Neue Bachisches Collegium w latach jeszcze siedemdziesiątych bodaj, pamiętam, że Concerti grossi Haendla poznawałam w tym wykonaniu. Mogę mieć pewien sentyment, jak się ma (w naszym wieku 😉 ) sentyment do spódnic bananowych. Ale po prostu teraz podoba mi się Bach grany szybciej i płynniej. I tylko tyle chciałam powiedzieć 🙂
A tymczasem chyba historia się dzieje…
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,8842566,_Koniec_z_Gulagiem____Manifestanci_dotarli_na_Plac_.html
Kierowniczko, co to są spódnice bananowe ❓ 😯
Jotko,
gramy. To mały keks. Zmierzę formę (blaszkę) : 26 x 10 cm.
Dostałam w mailu:
Dosatałam w mailu:
« Demokracja » : Wojna przeciw Biednym zamiast wojna przeciw biedzie !
Doskanale Wideo ktore pokazuje, ze mozna robic madre gry telewizyjne zamiast oglupiajace …ale w Anglii .
Ono pokazuje, ze malutki procent zyskow bankowych pozwalalyby zniesc na swiecie glod i podniesc wszedzie poziom uslug socjalnych ale ona pokazuje najpierw, ze :
– 1% doroslej ludnosci USA przebywa w wiezeniu (co pozwala obnizyc statystyki bezrobocia; …..wiezniowie no i straznicy oraz caly system zaopatrzenia w urzadzeniach pilnowania !)
jest w USA 2 razy wiecej wiezniow niz w RPA,
3 razy wiecej niz ….w IRANIE !!!!!!, i ….
6 razy wiecej niz w ….. CHINACH !!!!!!!!
ale kraje UE powoli posuwaja sie w tym samym kierunku. Juz Wielka Brytania ma wiecej wiezniow niz Turcji, Indii i (znowu) ….Iranu.
– W USA prawa przewiduja dlugie kary wiezenia (od 25 lat do dozywocia) dla kogokolwiek ktory zostal ponad dwukrotnie karany, OBOJETNIE jaka jest jego trzecie wykroczenie :
na przyklad :
1/ Leandro Andrade zostal karany dwukrotnie na kare 25 lat wiezenia (razem 50 lat !) ….za to, ze ukradl 9 kaset wideo !!!!
Kerwin Weber dostal kare 26 lat wiezenia za to, ze ukradl jedna czekolade, 1 paczke chipsow i kilka paczek « cookies » !!!!!
Jeden Murzyn na dziewiec w USA przebywa w wiezeniu
…A JEST WIECEJ MURZYNOW W WIEKU 17 LAT W WIEZENIU ANIZELI W LiCEUM !!!!!!
25% WSZYSTKICH WIEZNIOW SWIATA TO US-AMERYKANIE (5% LUDNOSCI SWIATOWEJ) !!!!!!
Kraj « praw czlowieka » i « wolnego handlu » zakazuje importu do siebie produktow zrobionych przez wiezniow w imie « praw czlowieka » …Ale w USA, jesli « pensjonariusz » « nowoczesnych », zprywatyzowanych, rentownych, wiezen odmawia prace, czeka go karcer.
…A wiec, wiezniowie produkuja w USA
100% helmow dla wojska, pasow amunicyjnych, ubran kulo-odpornych, etykietek identifikacyjnych, mundurow, itd. sa produkowane przez wiezniow
93% domowych farb
36% maszyn do domowego uzytku
21% materialow biurowych
…Co pozwoli hamowac dezindustrializacje USA, bowiem wiezen « zwyciesko konkuruje » z Meksykanskim robotnikiem (ktory zarabia az 25 centow na godzine !)
W ten sposob niewolnictwo powrocilo do USA tylnymi drzwiami.
Mlody obywatel USA z biednych dzielnic ma do wyboru :
albo krasc zeby przezyc i isc do wiezenia gdzie pracuje za darmo
albo isc do wojska gdzie zabija innych biednych walczacych o swoja suwerennosc co mu daje, o ile wroci zyw, prawo do zasilku dla bezrobotnych i do ubezpieczenia zdrowotnego…na jakies czas.
albo zglosic sie do firm bezpieki lub strazy wieziennej, raz zagranica, raz w USA, ale i tu i tam walczacych przeciwko innym biednym.
I ten « wzorowy » system prowadza sie teraz krok po kroku w krajach « zaprzyjaznionych » z USA pod pretekstem wzrostu przestepczosci, terroryzmu, itp.
… Choc to bieda ktore powoduje, ze krasc (przestepczsosc) zeby przezyc lub walczyc (« terroryzm ») przeciwko oprawcom staja sie logicznymi zjawiskami spolecznymi, szczegolnie w krajach ktore jeszcze sie nie nauczyly takiego « porzadku » …i ta sytuacja pociaga za soba militaryzacje « wielkiej demokracji » i rozwoj bezpieki.
PYTANIE : W imie czego wiec USA i ich sojusznicy maja tupet mowic o prawach czlowieka i o demokracji ?
I to wlasnie ten system niewolniczo-policyjny ktory sprowadzaja do Unii europejskiej !!!!
Drugie pytanie : dla czego panstwa systematyczne oskarzane o lamanie praw czlowieka przez USA nie rozpowszechniaja tych faktow skoro u nich (Chiny lub Iran np.) jest duzo mniej wiezniow niz w USA, a w ciagu ostatnich 20 lat, mimo ich watpliwej polityki spolecznej, liczba biednych przynajmniej stale maleje podczas gdy od czasow Reagana w USA liczba ta stale rosnie ?
Czego sie oni boja ? Ale skoro sie boja, czas moze abysmy MY zaczeli glosno mowic o tej obludzie.
BD
PS. W USA, pomijajac falszerstwa wyborcze coraz czestsze od czasow drugiego Busha, i manipulacje ktore doprowadzily do powstania « dwuglowowego systemu jednopartyjnego » politycznego i medialnego, czlowiek ukarany (nawet czasem jesli to tylko przekroczenia drogowe …wg uznaniu « sedzia ») nie moze glosowac. Jak czlowiek wychodzi z wiezenia tez juz glosowac nie moze …co spowoduje, ze duzo Murzynow, Chicanos i w ogole biednych nie ma nawet prawa glosu …nie mowiac o Indianach ktore nigdy takiego prawa nie mieli skoro mieszkaja w …rezerwatach (nie przyrody lecz ludzi !).
LEMONDE.FR | 25.04.06 | 15h18 • Mis à jour le 03.05.06 | 23h50
Jacques Henno, journaliste nouvelles technologies, auteur de „Tous fichés” , mercredi 03 mai 2006
Le courrier électronique est-il discret ou non ?
Jacques Henno : Non. Tout courrier électronique qui circule sur Internet peut être intercepté par des tiers qui le veulent. On estime par exemple que la majorité du courrier électronique échangé dans le monde transite par les Etats-Unis. On est à peu près sûr que la NSA (National Security Agency), l’agence de surveillance électronique américaine, intercepte les courriers électroniques qui transitent par les Etats-Unis.
—
=========================
Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
Art. 2. Konstytucji RP
=========================
Link jeszcze był:
http://www.dailymotion.pl/video/xfirq3_news
jotko, twarda (Twoja) mowa ma nieocenioną wartość: jest jasna i zrozumiała dla każdego. Pryncypia nie są rozmyte w nieistotnych detalach.
Mam wrażenie, że instytucje mają w swych fundamentach dozę niewiary (jeśli nie wręcz lekceważenia) w stosunku do osób w zrzeszanych społecznościach. To ogólna uwaga, tak tycząca wszech-radzieckiej federacji szachistów (chyba miała ponad 4 miliony zrzeszonych) jak akademii literackich czy zgrupowań religijnych. Z pozoru wszystko to jest potrzebne dla zapewnienia dozy jednorodności i ułatwiania rozwoju, ale prawa biurokracji są ponad-celowe, tak Kościoły jak FIFA czy Akademie Nauk dają się analizować tymi samymi pojęciami socjologii. I efekty analiz rzadko dają pokarm optymizmowi.
A ja uwielbiam różne poważne kawałki w wykonaniu skrzypka Davida Garetta. Można znaleźć na youtubie, mnie się niestety ostatnio zacina. Gra na stradivariusie, no, po prostu rewelacja!
Vesper, spódnice bananoweto szał początku lat siedemdziesiątych, też taką miałam. Zszywało się różnokolorowe kliny w kształcie banana, spódnica musiała być długa i taka powiewna, ten efekt powiewności osiągało się poprzez te bananowe kliny. To był prawdziwy hit tamtych lat.
Te kliny były w kształcie banana, nie spódnica – oczywiście!
Dziękuję, Panno Koto. Nie wiedziałam, ale już wiem. To cieszy 🙂
Tu jest zdjęcie ślicznościowej bananówki:
http://polska-peerelu.blog.onet.pl/Spodniczka,2,ID406462747,n
Doro, bananówka jak się patrzy. A tu dla lubiących Bacha koncert skrzypcowy w wykonaniu wyżej już wspomnianego DG: http://www.youtube.com/watch?v=mNYdspNqS2s
Cala dobra moda skonczyla sie jak tylko do niej doroslam. Zaczely sie wtedy szaty do kostek, spodnie dzwony, moda dzieci kwiatow- te dzwonki i lancuchy! Bardzo mi sie podoba moda lat 60-ych i 20-tych/30-ych. Moje mlode lata, 70te, byly chyba najgorsze. Chociaz kto pamieta te wielkie wypchane ramiona w zakietach i bluzkach lat 80-ych? Bananowa bardzo chcialam miec, ale musialam obejsc sie smakiem. Kliny bananowej byly roznokolorowe. Byla to moda hm jednosezonowa.
Teresko, moze jednak troche wiecej sceptycyzmu wobec klamilwej propagandy i ordynarnej demagogii? Nie wszystko co sie dostaje w mailu ma jakakolwiek wartosc poznawcza. 🙄
E, na moje wyczucie przymiotnik „enerdowski” brzmi dość paskudnie.
Ja tam nie jestem taka uczona w muzyce, natomiast dość długo jej słucham sama dla siebie i lubię różne wykonania. Lubię Gardinera, Norringtona i paru innych, ale też tych starych enerdowców w złotych okularkach. Oraz ich nadęte granie. Zależy od tego, jaki mam nastrój. Czasem się nadymam.
Nisiu, enerdowski może i brzmi paskudnie, ale to proste stwierdzenie faktu. Oni działali w NRD, taka jest prawda 🙂
Nisiu, właśnie przypomniał mi się pewien „stary enerdowiec w złotych okularkach” 🙂 Kiedyś wykonywałam pod jego kierownictwem trzy kantaty z Weihnachtsoratorium Bacha. Chór był duży, wykonanie niestylowe, a radość uczestników wielka. Kilkadziesiąt osób z różnych stron byłej już wtedy, ale znów nie od tak dawna NRD, spotykało się co roku własnie po to, by przygotować (a raczej odświeżyć) i wykonać Weihnachtsoratorium. Czekali na to spotkanie cały rok i bardzo je celebrowali 🙂
A propos NRD, to lubię mawiać „kraj, którego już nie ma”. Mam jeszcze z kraju, którego już nie ma, nie tylko zbiór kaset Eterny (jakoś dotąd nie wyrzuciłam 😉 ), ale i parę naprawdę ładnych garnków, i działający mikser 😆
Też mam mikser, jeszcze od cioci z NRD. Nadal działa 🙂
andsolu,
piszesz:
„Mam wrażenie, że instytucje mają w swych fundamentach dozę niewiary (jeśli nie wręcz lekceważenia) w stosunku do osób w zrzeszanych społecznościach.”
Mnie szczególnie irytuje i boli niewiara i lekceważenie PB przez funkcjonariuszy KK. Mam wrażenie, że traktują Go jak aroganckie pilęgniarki domów opieki społecznej, traktują zdziecinniałych, zdemenciałych, ich zdaniem, starców. Tak, jakby nie wierzyli, że On sam, bez ich nadzoru, regułek i formułek cokolwiek może. Czego nie zadekretują, nie skontrolują, to nie istnieje.
Na szczęście dla nich, i pewnie nie tylko dla nich, On może, jest miłosierny i ma nieprawdopodobne poczucie humoru.
Dorwałem się wreszcie, ale co mi teraz z tego, jak już wszyscy poszli? 🙁
Ja nie mogę powiedzieć, że mnie boli traktowanie Pana B. przez jego funkcjonariuszy, bo skoro nie wierzę w jego istnienie, to nie mogę również wierzyć, że takie traktowanie może go dotknąć. Mnie raczej zdumiewa, że ludzie, którzy uważają Pana B. za skończoną doskonałość, równocześnie starają się za wszelką cenę przedstawić go jako małostkowego, wrednego durnia, który nie ma nic lepszego do roboty, jak zaglądać wyznawcom pod kołdrę albo obrażać się, że Józek opuścił niedzielną mszę, a Staszek zeżarł kotleta w piątek. Gdybym był wierzący, na pewno byłoby mi wstyd, że ktoś próbuje mojemu Najwyższemu przyprawiać taką gębę, więc świetnie irytację Jotki rozumiem.
Ale mnie irytuje czy oburza przede wszystkim to, jak urzędnicy Pana B. traktują ludzi, bo w istnienie ludzi jak najbardziej wierzę. 😉 I o to najbardziej jestem skłonny warczeć. Zwłaszcza dokąd KK będzie miał w Polsce wpływ również na życie niekatolików.
Myślę, że dni panoszenia się KK w Polsce są policzone, ale wolałbym, aby póki się da, policzone zostało też co KK przywłaszczył sobie z dóbr jak najbardziej świeckich, by nie powiedzieć wręcz: nieprzyzwoicie materialnych. Wcale mnie nie bawi myśl, że gdy różne międzynarodowe sądy dobiorą się do skarbca Watykanu w zalewie pozwów (no bo majątek lokalny KK został w wielu miejscach w Stanach znacznie zredukowany w takich akcjach), to z tego skarbca wydziobywać będą dukaty, które nadwiślańskie ziemie prawie cudem opuściły. Rozumiem, że idź złoto do złota, a my wolimy prosić Unię o dotacje, ale wolałbym, żeby to nasze złoto leżało np. na rządowym koncie w Rothschild Polska Sp. z o.o., oni mają lepsze know-how w pielęgnowaniu oszczędności. Tyle jeśli chodzi o to, w co wierzę.
Przy okazji, Bobiku, dowiodłem, że czasami nocą zerkam czy się nie faszerujesz pasztetówką.
padlo, noca, biölutki snieg 🙂
zima jak z podrecznikow historii 🙂
czas an poniedzialkowe brykanie
brykam fikam 😀
jeszcze tylko czapka , szalik, rekawiczki i pierzyna 🙂 😀
Oj, pierzyna i tutaj by się przydała. Wstałam skoro świt, aby wykonać telefon do pewnej instytucji, ale pani urzędniczka będzie dopiero za godzinę. Chyba zjem już śniadanie, chociaż pora raczej dość wczesna.
Rysiu robi już pewnie niedługo pierwszą przerwę w pracy, bo inni jeszcze śpią.
Dzień dobry,
nie śpią, nie śpią. I to od 6.00!
Sypie śnieg, trzeba kolejny raz wyjśc z łopatą.
Jeszcze tylko kawa!
Dzień dobry 🙂 Widzę, że w nocy przyszedł kontrol. 😀 Ale ja już wtedy lodówkę zamknąłem, morda w ciup, łapki na kołderkę i robiłem za niewiniątko. 😉
Kawa może być. A może nawet musi?
Zjadło mi.
A co ja trefnego napisałam?
Że wstałam o świcie. Może Łotr nie uważa, żeby dziesiąta to był świt, ale to jego sprawa. Dla mnie jest.
Fachowiec miał przyjść, grzejniki wieszać, ale dotąd go nie ma i jakiś taki miły spokój panuje. Nie chce mi się do niego dzwonić. Może Łotr uważa, że powinnam?
O, chyba mam. Napisałam, że czuję się jak zakokoniony jedwabnik i użyłam słowa m-o-r-w-a . Pewnie mu się skojarzyło.
On jest jak szeregowy Kowalski, ten Łotr, też myśli tylko o jednym.
W sprawie świtu ja temu Łotru chyba coś powiem. Świt jest po prostu wtedy, kiedy się wstaje, a nie na odwrót. Na tym blogu godziny urzędowe świtu trwają praktycznie przez okrągłą dobę i guzik Łotru do tego! 👿 Każdemu wolno się podnosić z wyrka o takim świcie, jaki jemu się podoba.
A ten jedwabnik to był zakokoniony przyjemnie, z poczuciem bezpieczeństwa, czy nieprzyjemnie, z wrażeniem ograniczającego omotania?
Wariant B, niestety. Zakokoniło mnie na biało dokoła przeokropnie po prostu. Może to i nawet estetyczny widok, takie białe i czyste… ale i przerażające. Chyba wezmę się za pierniczki – o ile znajdę fleksę, żeby pociąć moje betonowe ciasto piernikowe, które dojrzewa od miesiąca…
Ach, jeszcze o tym świcie. Była tu mowa o cwanych lampach. No więc ta do budzenia, co to robi świt o dowolnej porze, jest bardzo przyjemna. Oczywiście, jeśli się zasypia o siódmej rano, albo i dalej, to budzenie świtem o dziesiątej wydaje się człowiekowi nie do przyjęcia. Człowiek gasi świt i lula dalej. Ale wczoraj udało mi się już o trzeciej i jak mi o tej wpół do dziesiątej zaczęło świtać nad głową, to było w sam raz i naprawdę fajne. Pomału otwiera się oczka, szoku nie ma (DRRRRRRRRRR!), kulturka.
Nisiu, trochę możesz pocieszać się myślą, że widok brudnego śniegu wcale by nie był lepszy, niż tego czystego. 😉
Ciasto na pierniczki można ciąć również piłą tarczową, zwaną przez lud cyrkulatką. Tylko trzeba się przed tym zastanowić, jaką liczbę paluszków u prawej ręki uważa się za absolutnie wystarczającą. 🙄
Uch!* Swieza kawa po przespanej nocy! Uch! Nieznosna lekkosc croissantow! I poranny spacer z wesolym zadowolonym west highland terrierem, ktory cie uwielbia!
Wczoraj w lozku zastosowalam technike jogowskiego relaksu i zanim skonczylam juz spalam. Nawet papierosa na dobranoc nie zdazylam zapalic!
———+
* wersja mlodzienczo-zawadiacka
Nisiu,
przecinak do betonu i młotek nie wystarczą?
Bezpieczniej chyba nieco?
Bobiku (02:02), ale nie tylko, 😆
Łotru stanowczo nic do świtu, dokładnie tak, jak biskupom nic do cudzej kasy, sypialni i inszych etceterów 👿
U nas coś na kształt odwilży a jutro znowu mróz, czyli gołoledź murowana.
Bigos dusi się już trzecią godzinę, jeszcze z godzinkę i w śnieg drania. Wczoraj ulepiłam całą furę uszek i pierogów.
Przedwczoraj zlałam, do ostatecznego „dochodzenia” cztery litry nalewki pigwowej. Pod koniec czerwca bedzie ganz „donoszona”.
Bobiku,
jak Ty będziesz się przemieszczać do tego Londka? Czy jest jakaś szansa żebyś tu zawitał po drodze celem zabrania buteleczki zeszłorocznej pigwówki? Czy może mam ją przesłać umyślnym na jakiś adres krajowy coby mogła uświetnić Waszego Londkowego Sylwestra. Szczeknij tylko słowo, a ja już kurcgalopkiem zrobię resztę 🙄
Pigwówka na Sylwestra! To by było najświetniejsze z uświetnień, bo oprócz zaiste niebiańskiego smaku tego trunku, mielibyśmy jeszcze poczucie fizycznej obecności blogu z nami w ten dzień. 😆
Ja się będę przemieszczał samym lotem z Düsseldorfu do Londka, więc zahaczanie gdzieś po drodze byłoby raczej trudno wykonalne. Z adresów krajowych przychodzi mi oczywiście na myśl Pani Kierowniczka, która mogłaby butelkę wsadzić do bagażu i prostą, lotniczą drogą dostarczyć razem z sobą na Sylwestra. Zaraz mailnę do niej i spytam, czy jej ten wariant też się podoba. 😉
Och, och, mój piernik ZMIĄKŁ przez noc poza lodówką!!! Nie muszę szukać narzędzi budowlanych!!! Huraaaaa!
Dzień dobry. Chciałabym się zwierzyć z bardzo niepopularnej postawy. Nie lubię tej całej przedświątecznej… yyyy…. krzątaniny (inne słowo miało być, ale to kulturalny blog, więc zaniecham) i świątecznej tradycji. Za dużo w tym społecznego przymusu 👿 Spróbuj się wyłamać, spróbuj powiedzieć, że w tym roku nie masz ochoty się włączać do korowodu, że chcesz tylko usiąść gdzieś z boczku i poprosić uprzejmie, aby cię świątecznie nie molestowano, spróbuj coś takiego powiedzieć, a już ci pokażą, gdzie twa wolność wyboru 👿