Sztuczna kość
– A to wredota z tego Borzoja! – poskarżył się Bobik Foksterierowi, trąc niecierpliwie czoło kudłatą łapą – Twierdzi, że to ja umożliwiłem jamnikom porwanie tej kości, która leżała koło szopy na narzędzia. Powiedziałbym mu, co o tym myślę, ale trochę się obcinam, bo to jednak Duży Pies.
Foksterier podniósł się powoli z legowiska, prezentując swe okazałe 35 centymetrów wysokości. Widać było, że nie żartuje i jest gotów bronić jedynej słusznej wersji zdarzeń do ostatniej kropli krwi Borzoja.
– Co to ma za znaczenie, kto umożliwił? – warknął krótko, po żołniersku. – Przecież ta kość i tak była sztuczna.
– No tak, ale niektóre psy twierdzą, że prawdziwa, naturalna – zgłosił ostrożne zastrzeżenie Bobik.
– Co za bzdury! W materiałach dowodowych nie ma kategorycznych dowodów, że kość nie była gumowa i nie została podłożona przez samego Borzoja. Zebrany materiał dowodowy wręcz sugeruje sztuczność kości.
– O, to znasz jakieś dowody! – szczeknął Bobik radośnie.
– Jasne, że znam. – oświadczył Foksterier, pokazując znacząco wszystkie 42 zęby – Nie są to jednak dowody bezpośrednie. No, może one są nawet całkiem niebezpośrednie. Ale za to ostre i pewne.
– To nawet i pewność masz – ucieszył się Bobik.
– Ktoś musi mieć! – uciął Foksterier. – Gdyby każdy pies miał taką pewność, jak ja mam, w ogóle nie byłoby żadnych problemów. Od początku byłoby wyszczekane jasno, że to Borzoj się zamachnął sztuczną kością i podstępnym, wschodnim ogonem. A wtedy w naszej umęczonej Ojczyźnie powiałby wiatr sprawiedliwości dziejowej, rzeki popłynęłyby miodem i mlekiem, na wierzbach zaczęłyby rosnąć kotlety, a ja bym został prezydentem i premierem rówocześnie. I komu by to przeszkadzało?
– Kundlom? – podsunął usłużnie Bobik, zapominając w patriotycznym uniesieniu, że sam się do nich zalicza.
– Głupiś! – zezłościł się Foksterier. – To było tylko pytanie retoryczne, bo wiadomo, że nie mogłoby przeszkadzać nikomu poza skrajnie zdemoralizowanymi elementami. Zresztą, nic jeszcze nie jest stracone. Może tym razem uda się zmobilizować całą psiość do szczekania, że Borzoj i jego poplecznicy są winni Dokładnie Wszystkiemu. A wtedy…
– Wiem! Wiem! – podskoczył radośnie Bobik. – Kotlety na wierzbach i eee… tego… sprawiedliwość dziejowa w każdej budzie!
– No, coś w tym rodzaju – zgodził się łaskawie Foksterier. – Ale najważniejsze, żebym ja był prezydentem i premierem równocześnie. Tylko to gwarantuje prawidłowe odróżnianie sztucznych kości od prawdziwych i obnażanie prawidłowej prawdy o tym, kto je podkłada. A przecież nie ma chyba psa, który nie wolałby prawidłowej prawdy od kotleta, a nawet od prawdziwej kości.
Mar-Jo, wielkie dzieki ! Powinnam sie kiedys wybrac nad Jordan tego dnia, tu wiekszosc Chrzescijan nalezy wlasnie do kosciolow ortodoksyjnych – Grecy-ortodoksyjni, Ormianie, Koptowie i wyznawcy Kosciola Syriackiego. Za to wielkokrotnie bylam na modlitwach w ich kosciolach w Jerozolimie.
Kocie, oczywiscie ze kult cargo opiera sie na faktach – wlasnie o to mi chodzilo piszac ze ten kult ma mocna podstawe ! 😀
Andsolu, masz zupelna racje co do mojej szkodliwosci 🙂 Jesli chodzi o duchy oraz dziury po nich, oto przyklad. Cos w co zawsze wierze to to ze zjawiska trzeba opisywac dokladnie, bez wzgledu na to czy w danym momencie potrafimy je wytlumaczyc. Pewnego razu, jeszcze w rodzicielskim domu, zostalam ostatnia w pokoju goscinnym by obejrzec jakis pozny program TV. Po skonczeniu zgasilam swiatlo, gdy nagle uslyszalam ze jedno krzeslo skrzypi. Zapalilam swiatlo by zobaczyc o co chodzi ale skrzypienie ucichlo. Zgasilam i zaskrzypialo znowu… Bawilam sie tak pare razy, ustalilam ze zjawisko jest niezaprzeczalne i reproducible i poszlam spac. Nastepnego dnia powiadomilam ojczyma, ktory spojrzal z politowaniem, narysowal kolko na czole i poszedl. Nastepnego wieczoru zdarzylo sie to samo – gdy gasilam ostatnie swiatlo krzeslo zaczynalo skrzypiec, gdy zapalam milklo. Zastepnego ranka z usmiechem znow zawiadomilam ojczyma, z podobnym skutkiem. Wobec czego poznym wieczorem usadowilam go w pokoju goscinnym w fotelu, zgasilam swiatlo i zademonstrowalam zjawisko :D. Ojczym spojrzal dziwnie, a nastepnego poranka zlapal duzy srubokret i krzeslo rozkrecil. W srodku byl olbrzymi robal, super-kornik grubosci mojego palca, ktory widzial swiatlo przez szparke i podzeral gdy bylo ciemno 😆 Zostala po nim w do dzis wlasnie dziura, ktorej nie widac z zewnatrz 🙂
(Chcialam powiedziec ze wiekszosc Arabow Chrzescijan nalezy do odlamu grecko-ortodoksyjnego).
Bobiku, heelp!!!!
Szymborska!!!!!! Też mam wysoką gorączkę!!!! 38,2 st. C.!!!
Miała byc,oczywiscie , Szymborska!!!
Wyrzuc to, albo co!!!
Teresko, po co jacys posrednicy? Kolodko-szmolodko. Nie lepiej siegnac po Kapital Marksa? Albo nawet bez tracenia czasu na lektury – od razu rewolucje bolszewicka, z nadzieja, ze od iskry ozgozeje plomien na caly swiat? 😈
Sliczna historoa z robalem w krzesle.
Mar-Jo, wiec to jednak nie alergia a zaziebienie?
Może to z okazji Święta Jordanu tak mi dziś optymistycznie? 😆
A czy z okazji tego święta można się napić wina, czy ono jest ortodoksyjnie wodne? 😉
Mar-Jo, na szybkiego rzuciłem koło ratunkowe. 🙂
O robalu istotnie piękne. 😀
Lisku,
u mnie zaczęło się od alergii(jestem uczulona na kurz,dym papierosowy, i jeszcze pare…). Strasznie w podróży mnie dopadła. Drogi oddechowe mam wtedy jak po spożyciu kwasu solnego. W takim stanie często łapię jakieś przeziębienia. Dwa razy w ostatnich latach nawet zapalenie płuc.
Jutro przychodnia, jak nic. Jeśli nawet rosół nie pomógł…
Bobiku, dziękuję. 😀
Idę spac. Gdybyście usłyszeli mój głos! Barry White!
Mar-Jo,
To rzeczywiscie przykre 🙁 Mam dobrego lekarza? Dobranoc!
(mialo byc „czy masz dobrego lekarza?”)
Mar-Jo – moja mama niemal cale swe zycie cierpiala na te same alergie: dym papierosow, kurz, psy-koty etc. Dopoki w Ameryce nie zbadali jej tarczycy i szybko nie wycieli. I wszystko przeszlo. Jak reka odjal.
Raczej jak tarczycę odjął. 🙄
Widzę, że sezon grypowy w natarciu. Wszystkie kciuki na pokład! 🙂
Panowie zrobili grzejniki, odpowietrzyli, uruchomili, naprawili poręcz źle zamontowaną od urodzenia, drzwi od brodzika w łazience, karnisz w tejże, obecnie regulują geberit w ścianie.
W Anglii by się tacy długo nie utrzymali. 🙄
Napaleni klienci rozdarliby ich na strzępy. 😈
Kocie, co to jest syndrom Declana? 😳
Nisiu, trzymaj ich i nie puszczaj 🙂
A w ogóle, jeżeli to nie jest prawdziwy cud, to już nie wiem, co jest 😉
Kciuki trzymam z oddaniem i trwogą, bo alergie wredne jak mało co 👿
Piesku, gdzie jest ten poemat o Declanie? Nie moge znalezc!
Declan jest jednym z kilku hydraulików, którzy przewinęli się przez domostwo Heleny, podczas jej słynnych zmagań z bojlerem. Był on z jakąś szczególną nadzieją wyczekiwany, chyba nawet Helena bardzo serio liczyła podówczas na Cud. Wyszło jak zwykle w życiu – tak sobie. 🙄
Jeden z etapów oczekiwania na Declana został opisany w „Balladzie hydraulicznej”:
https://www.blog-bobika.eu/?page_id=159
Oczywiscie czytalam ballade, zimno i smutno sie robi od samej lektury, imienia tylko nie skojarzylam… Juz rozumiem syndrom 🙂
Znajomego znajomych, który szlachetnie przygarnął mnie i Filozofa na Sylwestra, zapewniając nam zabawę wszechczasów, obrobiono wczorajszej nocy ze sprzętu fotograficznego (facet jest zawodowym fotografem). Przesyłam linka do facebooka ze spisem i kodami, ponieważ jest prawdopodobne, że złodzieje będą próbować sprzedać sprzęt za granicą.
Ta kradzież wpisuje się w serię kradzieży sprzętu fotograficznego w Warszawie. Nowy gang albo nowa domena starego.
http://www.facebook.com/event.php?eid=190073797686303&index=1
Panowie zmartwili mnie komunikatem, że do geberitu muszą dokupić zaworek, a do drzwi brodzikowych rolki, posprzątali po sobie, powycierali kurze specjalną ściereczką, pozamiatali, poustawiali meble, uprali swoją dużą gąbkę, umyli moją miskę, zabrali wielkie walizy ze sprzętem i odeszli, życząc mi dobrej nocy. Obiecali, że jutro przyjdą z zaworkiem oraz rolkami.
Łoch.
Zapomniałam napisać, że przez cały dzień nie użyli ani jednego brzydkiego wyrazu i ani razu nie podnieśli głosu. Okazywali natomiast wdzięk i poczucie humoru.
No, to już wszystko jest jasne. To nie są żadni hydraulicy, tylko dobrze wyszkoleni agenci obcego państwa, którzy po linii usługowej chcą się dobrać do tajemnic Polaków, a zwłaszcza Polek.
W pierwszej linii typowałbym oczywiście, że to Mossad, ale nie wykluczam i CIA, a nawet Jamesa B. osobiście. 🙄
Nisiu, aureolki też zabrali?
W charakterze kodu występują cztery krzyżyko-mieczyki 😯 Sprawdzę, czy mam dostatecznie dojrzałe rejony 🙄
Ideal polityki zagranicznej:
http://wyborcza.pl/1,75248,8975158,Kaczynski__mialbym_taka_mine__ze_Putin_nie_osmielilby.html
Alienor, czy ten znajomy fotograf był przynajmniej ubezpieczony?
Haneczko, to anioły udzielają się w specsłużbach? 😯
Oto prawdziwy twardziel. Że też miał wtedy głowę do kalkulowania kto komu i do myślenia o minach.
Bobiku, oczywiście, zwłaszcza stróże 😉
Dobrze, że Kaczyński ma oręż w postaci min. Wszyscy wiedzą, jak Putin marzy o pieszczotach z Jarkiem. Gdyby nie te miny mógłby go już dawno tu i ówdzie powgniatać gwałtownymi objęciami, albo nie daj B. przydusić nieco.
Wyobraźcie sobie, co by to były za gorszące sceny, gdyby Prezes pojawił się u Ruskich z tabliczką „min niet”. 🙄
Bobik 😆
Ale on powiedzial o sobe cos autentycznego i prawdziwego. Jegp kontakty z ludzmi polegaja nie na wymianie pogladow czy nawiazywaniu wiezi, ale na robieniu do nich mordek. Jest chodzacym emotikonem.
Uczciwie zasnęłam. Ale jeden z moich dwóch kotów głośno domagał się wypuszczenia na dwór. Musiałam wstac. A skoro już wstałam, to spróbowałam analizowac tą moją freudowską pomyłkę. I sięgnęłam do źródeł. Przeczytałam trzy wykłady Freuda o czynnościach pomyłkowych.W nich wyjaśnienia nie znalazłam. Poczytałam fragmenty jego wykładów o trochę innej tematyce. 😳 😳
Lekarza dobrego mam.
Heleno,
od ca 20 lat funkcjonuję w miarę normalnie. Wiem kiedy muszę wziąc leki.Przed podróżą zawsze łykam tabletki. Tym razem powinnam była zastosowac podwójną dawkę. W domu nie pomogła herbata z rumem ani rosół.
Może faktycznie powinnam odwiedzic endokrynologa?
Koniecznie zbadanie tarczycy. To pierwsze co mojej matce zrobili, kiedy powiedziala lekarzowi, ze od dzieka cierpi na rozne uczulenia typu dym, kurz, siersc, welna etc..
Tutaj jest o zwiazku nieprawidlowego funkcjpnowania tarczycy i alergiach:
http://www.healthboards.com/boards/archive/index.php/t-368478.html
Odwiedzić endokrynologa na wszelki wypadek nie zaszkodzi i nie zaboli. Wątpię, żeby od progu rzucał się na pacjentki z nożem i wyrzynał im tarczycę.
A nawet gdyby, to bez tarczycy można świetnie żyć i nie odczuwać żadnych dolegliwości z powodu jej braku. 😉
No wlasnie.
Wlasnie przeczytalam radosna wiadomosc, z katowicki IPN wyda kalenarze z fotkami z Katynia i miejsca smolenskiej katastrofy.
Mam na przyszly rok z glowy prezenty na gwiazdke.
Jak mowil nasz kierowca dwupietrowego autobusu, ktorym objezdzalismy Polske: Weird country.
Cos sprawdzam.
Lomatko! To teraz nie trzeba juz wpisywac kodu jak sie jest zalogowanym?!!! 😯
Jak nie trzeba? 😯 Wpisywać trzeba, tylko humanistycznie, nie ściśle. 🙂
Przepraszam za nieco nieprzyzwoite pytanie, ale te katastrofalne fotki z Katynia w kalendarzu to będą ubrane czy hmm… hmm… roznegliżowane?
A za dwa lata kalendarz z minami prezesa?
Bardzo to smutna historia jak przez durnego robala Nadprzyrodzone utraciło na zawsze kontakt z liskiem.
Bobik: ściśle, ale nie arytmetycznie. Ściąga: kpxf.
TO wpisywanie i tak wkrótce będzie należało do przeszłości. Nowa bramka okazała się leniwa, więc trzeba ją będzie zwolnić i zatrudnić nową.
Bobiku, czy Ty znasz jakiegoś dobrego kociego behawiorystę w Krakowie? Znajomy szuka.
Bobiku, znaczy mają pasować do Trznadla? http://wyborcza.pl/1,76842,8967544,Siala_baba_MAK.html
Jak to leniwa? Dłużej myślę, czy to g czy q, niż ona się otwiera.
Haneczko, a ten wiersz zacytowany na końcu to dopiero dzieło sztuki!!!!! Kurcze, chyba nie zasnę.
Niestety, kociego behawiorysty nie znam ani w Krakowie, ani poza nim. Usiłowałem wprawdzie wytłumaczyć Starym, że powinni jakiegoś sprowadzić, żeby oduczył Pręgowaną wczepiania się w mój ogon pazurami i wożenia się na nim, ale mnie zlekceważyli. Im się to wydaje zabawne. 👿
Do Trznadla najbardziej pasowałby gustowny kaftanik z ponadnormatywnymi rękawkami. 🙄
Ja lenistwo bramki bardzo odczuwam, bo muszę się przez pół dnia zajmować usuwaniem z poczekalni spamu. 👿
A co pasowałoby do gremium, które zatwierdziło oba teksty do druku? To zastanawia mnie bardziej ponuro, niż Trznadel i jego dowciapny kolega.
Dobranoc. 6:30 coraz bliżej 🙄
Bobiku, no trudno, znajomy musi poradzić sobie sam.
A jeżeli chodzi o kaftaniki z baaaaardzo długimi rękawkami, to powinniśmy stworzyć klub poparcia posła Niesiołowskiego, który dziś tę kwestię poruszył oficjalnie w tvp, jak również sprawę transportu na sygnale do kliniki psychiatrycznej.
he, he…znowu dodajemy?
A teraz już dobranoc, bo jutro muszę skoro świt do miasta.
Dodajemy też przejściowo. Po prostu w bramkarstwie zapanował pantareizm, póki coś nie okaże się skuteczne. 🙂
Gdyby Jarosław Kaczyński chciał mnie uścisnąć to miałbym taką minę, że jednak wybrałby Alika.
Andsolu, myslalem, ze jestes rzyjacielem Kotow. Co Ci Alik zawinil? Nie dosc, ze musi na cala Polske swiecic slipiami?
Kotów, ale nie wszystkich ich formalnych opiekunów.
Oooo, nie ma bramki? Ćmy, szarańcze i robactwo, kupę kupą!!
Nie widze kodu, Bobiku. Nic nie dodawac? Odejmowac? Przepisywac? Numery litery?
Bobiku, nie wiem. Podejrzewam, że miał coś ubezpieczone, to jego narzędzia pracy.
Event na facebooku ma takie powodzenie, że w ciągu jednego dnia zebrał kilkadziesiąt tysięcy uczestników. Już dzwonili z telewizji.
Dzien dobry 🙂
W ramach porannej higieny:
http://www.youtube.com/watch?v=77KAenvbnGA
Dzień dobry. 🙂 Spróbuję przedłużyć jeszcze o dzień ćwiczenie się w burym optymizmie, bo na razie nie luja jak z cebra. Ale uprzedzam, że jak lunie, to mogę wyjść z się i popaść w skrajne przygnębienie.
Ten lew morski to chyba jakiś inteligent – uprzejmy jest, zęby czyści, po francusku gada…
Oj, może mu nie być w życiu letko. 🙄
Przy okazji odkryłem zabawną rzecz. Szczenięta białych lwów wyglądają toczka w toczkę jak małe owczarki podhalańskie. 😀
http://www.youtube.com/watch?v=p6cg2jWI34M&feature=related
Zaangażowałem kolejną bramkę, która działa jak niewidzialna ręka. Dałem jej 1 dzień na sprawdzenie się i jak znowu okaże się nierobotna, to fora ze dwora. Nie będzie ta, to będzie inna. 😎
Ooo… kolejna teoria spiskowa, ale tym razem z niespodziewanej strony. 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8975778,Nalecz___Rosja_chciala_poszczuc_PiS_na_polski_rzad_.html
Coś jest przycięte z lewej strony 😯
O, a jak wrzuciłam komenta, to się przestawiło. Dziwne…
To jest właśnie problem z grzebaniem w systemie, że jak się zmieni jedno chcący, to zaraz wyskakuje coś zmienione niechcący. 👿
Swojł drogą, jakieś jednorazowe pdstępstwa od normy mogą wynikać z przyczyn pozablogowych. Ale jak są jakieś odstępstwa stałe, to bardzo proszę o raportowanie, bo z tego, co widzę na monitorze u mnie, nie zawsze mogę wywnioskować, co inna wyszukiwarka z tym wykona.
Nie mogę wprawdzie obiecać, że Pan Administrator natychmiast będzie mógł wprowadzać ulepszenia, ale kiedyś, kiedyś… 😉
Mityczne Kiedyś, do którego żeglują wszystkie rozmarzone dusze… 🙄
Zasuwa dusza przez marzeń kipiel,
z młodzieńczą werwą, choć skalp wyłysiał.
Ty dokąd, duszo? Wszak ledwo zipiesz!
Noo… jak to dokąd? Ja do Kiedysia.
Wszystko, co dzisiaj marne i mroczne,
w Kiedysiu zmieni się w śpiew i wino.
Jak tylko dotrę tam, to odpocznę,
ale na razie – ach, płynąć, płynąć.
Cóż mi realia i faktów burza,
cóż mi codzienne smutki i biedy,
ja się w marzeniach bez lęku nurzam
i: cała naprzód! Bo Kiedyś, Kiedyś… 🙄
Czy moge Panstwu podsunac kolejna petycje do podpisania?
Tym razem do ministra sprawoedliwosci oraz do prezydenta RPA w sprawie „terapeutycznych” czy tez „naprawczych” gwaltow popelnianych na kobieach w celu „oduczenia” ich od lesbijstwa. Wladze RPA przymykaja na to oczy. O podpisanie petycji prosi mala organizaja kobieca w Kapsztadzie, majac nadzieje, ze miedznarodowa presja zmusi wladze RPA na powazne potraktowanie tych praktyk, ktore do tej pory uchodza calkowicie bezkarnie. Tu jest petycja:
https://secure.avaaz.org/en/stop_corrective_rape/?cl=918712511&v=8228
Dzieki.
Good boy, Bobik.
Podpisałem i byłem zdumiony, z jaką szybkością napływają nowe podpisy. Co kilka sekund! 😯
Usiadła dusza przed lustrem,
zajrzała w swe oczka puste.
O, licho by to wzięło –
marzenia gdzieś mi wcięło.
Już nie chcę nigdzie żeglować,
na piasku zamków rysować,
uciekły myśli zielone –
a, chlapnę sobie kielonek.
Kielonek, drugi i czwarty,
smętek rozdaje tu karty.
Pasjans się nie chce ułożyć,
senność zaczyna ją morzyć.
Ziewnęła dusza szeroko,
przymknęła jedno oko,
a potem drugie przymknęła
i cichuteńko szepnęła
– nim utonęła w niebycie –
Ech, KIEDYŚ – to było życie…
Ponury ten poemat napisał się sam, bo mi czegoś brakowało do życia. Nie kasuję go, bo mi szkoda, ale panowie hydraulicy właśnie zadzwonili: mają zaworek i jadą do mnie!
Z tego – nie po raz pierwszy – wniosek ten wynika:
nie marzeń trzeba duszy, lecz hydraulika. 😎
Nie dziw się, piesku, że dusza o hydraulika prosi,
gdy jej pani w kibelku michą wodę nosi…
Wodę michą? Zasmuca mnie to odrobinkę. 🙁
Nie lepiej w misce nosić kiełbasę lub szynkę? 💡
Jest jeszcze trzecia mozliwość –
gdy duszę gna niecierpliwość.
Nie kiedyś, tylko już!
Przystań musi byc tuż,
dosyc tego pływania,
brzegów wypatrywania,
natychmiast ma być pięknie!
Zanim pokład przecieknie…
Lecz jak na razie – wizyta
szkutnika i hydraulika…
Też dobrze 🙂
Ach, przyszli! Ach, zrobili! Ach, mam już zaworek!
Ach, spłuczko moja droga – co z ciebie za stworek,
że gdy mi cię zabrakło, słońce zaszło z nieba!
Ach, człekowi do szczęścia spłuczki, SPŁUCZKI trzeba!!!
Podklad muzyczny pod te poematy, co prawda lądem:
http://www.youtube.com/watch?v=J7bUp4-m2K0
Lisku, bardzo analogicznie wykompinowane.
Tak sie zastanawiam czy po minieciu grypy rymowanie zostanie, bo wyraznie zaczely mi sie razem 🙂 Jesli nie, to przynajmniej opublikuje w literaturze medycznej jako uprzednio nieopisany objaw 😀
Na razie Tamiflu oraz trzymanie kciukow i lap wyraznie pomaga, bardzo prosze nie puszczac ❗
Bo bez spłuczki ni ma życia,
jak dowodził Archimedes.
Lepiej wsadzić się do kicia,
wokół Ziemi przejść per pedes,
do Putina robić miny,
z grzechotnikiem iść do wyra,
zły uzyskać znowu wynik,
w ustach międlić brzydki wyraz,
w środku pleców mieć siekierę
i czymś z moherowej włóczki
swój rubaszny nakryć czerep,
niż przez chwilę nie mieć spłuczki. 🙄
Trzymamy twardo, Lisku. 🙂 Za wszystkich niedomagających.
A jak już kompinujemy podkłady muzyczne w romansowych klimatach, to dla opromienienia sobie życia proponuję współodśpiewanie wraz z Aleksandrem Malininem (tylko koniecznie z takim samym patosem!) następującej pieśni, ale z podstawianiem „spłuczka” (z akcentem na ostatnią sylabę) wszędzie tam, gdzie jest „звезда”. 😆
http://www.youtube.com/watch?v=RuClsmMrfy0
O spóźnionej ofercie Ben Aliego stworzenia nieskończoności miejsc pracy, w http://www.city-journal.org/2011/eon0119td.html . Zacytuję co najlepsze.
It is perfectly true, of course, that any number of jobs can be created at the stroke of a government’s pen. As the history of communism shows, everyone can be given a job. Unfortunately, prosperity is something else entirely.
Britons, meanwhile, might note ruefully that Ben Ali only offered to do in a short time, and in response to a crisis, what Gordon Brown did over a long time, and as a matter of policy. In the decade after 1997, during which Brown served as the United Kingdom’s chancellor of the exchequer, three-quarters of new employment in Britain was in the public sector—precisely at the time that the government increased the proportion of British youth attending universities. Now that there have been cuts in public expenditure in Britain, there have also been student riots, as in Tunisia.
Britain is thus the Tunisia of the North Sea; or perhaps Tunisia is the Britain of the Maghreb. The main difference is that Ben Ali was a police general before leading the government; Gordon Brown was a university lecturer.
Bobiku, pokaslujac i wysuwajac nos z pod pledu, spiewam ❗ (ten opis to probka patosu, powinno starczyc 😆 )
Jeszcze jedno bym zacytował, andsolu, bo uroczo złośliwe. 🙂
From the left wing of the French press to the right (not very far, actually)…
Tak jak cała reszta artykułu – krótko, zwięźle i skutecznie. 🙂
Hehehe, Bobiku, a wiesz, ze jak w pysk do tej gwiazdy napisałam tłumaczenie dla jednego mojego śpiewającego Koryckiego… A żebyście słyszeli, jak on się przejmuje!
Nawiasem: czy wiecie, że piochnę napisał admirał Kołczak w noc przed swoją śmiercią? Dla ukochanej, oszywiśśście. Na Syberii. Następnego poranka go rozstrzelano, a że w oddziale nie było nikogo równego Kołczakowi rangą, on sam wydał komendę „pli” czyli „pal”.
Wot historia!
Nie wiedziałem, ale jak już wiem, to tym patetyczniej mi się podśpiewuje. 😉
Ten Malinin, nie tylko w gwieździe, jest po prostu niezastąpiony pod wódkę i ogórcy. 😆
A to co wrzucilam poprzednio jest uznane za hymn cyganski. Spiewa cyganska piesniarka, Sonya Tymofeeva. Mam cala jej plyte, cudowna, przegrana b. dawno temu od kolegi, wiec niestety na kasecie… Dysk chyba nigdy sie nie ukazal.
A to ciekawe, ze autorem „Gwiazdy” jest adm. Kolczak i ze bylo to dedykoane jego ukochanej Annie T.
A a badzo lubie rzejmujace wykonanie tego romansu przez Anne German:
http://www.youtube.com/watch?v=aCuX8IJT-_w&feature=related
Ciekawe tez sa komentarze pod wideo.
Andsolu, mamy w tym kraju trzy i pol tryliona dlugu publicznego wlasnie dlatego, ze sektor publiczny w UK zatrudnia w tej chwili 60% wszystkich zatrudnonych, zas prywatny zaledwie 40%. To sa oblakane proporcje.
Heleno, dowiedzieliśmy się tego o Kołczaku od pary starszych Rosjan – on jest profesorem fizyki, ona pracowała swego czasu w rosyjskiej dyplomacji. Spotkaliśmy się u jednego księdza na spotkaniu kolędowym połączonym ze śpiewaniem rosyjskich ballad, które ów ksiądz szalenie lubi.
Próbowałam zweryfikować tę wiadomość – zdania uczonych są podzielone. Słyszałam jednak potwierdzenie tej wersji.
Se non e vero, e ben trovato.
(Plus apostrofy gdzie trzeba…)
Lisku, Dzelem. dzelem rromani drromenca jest tez moja najukochansza ze wszystkich piesni romskich, uznanej za hymn w latach siedemdzesoatych (na pierwszym miedzynarodowym zjezdzie Romow) z testem napisanycm w Auschwitz.
W moich, pozal sie Boze, archiwach jest gdzes zachowane nieslychanie przejmujace nagranie przyjacela z Tarnowa Adama Andrasza, po romani i po polsku w tlumaczeniu Adama Bartosza (tez z Tarnowa). Nagraam to dp rogramu o romskim Parajmos – zagladzie.
Nie pamietam dokladnie polskiego telstu, ale jest jakos tak:
Wedrowalem (jakimis tam) drogami
Napotkalem szczesliwych Cyganow.
Hej, Cyganie, gdzie wy wedrujecie,
Gdzie wy, glodni, przenocowac chcecie
Aaaa, Rromale..
Aaaa, ciawale
W drugiej zas zwrotce jest o Czarnym Batalionie zabijajacm dzieci, matki, siostry….
Kiedy Adam to spiewal, akompaniujac, a ja nagrywalam, poplkalismy sie okropnie, jego 84-leynis mama tez i to slychac na nagraniu.
Moze uda mi sie znalezc ten polski tekst w ksiazexczce Adama Bartosza. Jest ona tak cienka, ze nie moge jej od jakieos czasu znalezc.
Ale wiem tez ze sa rozne wersje Dzelem, dzelem.
Poprawka – to sie zaczyna:
Dzelem, dzelem lungone drromenca
Maladzilem bachtale rromenca..
Heleno, ogromne dzieki! Niestety nie znam ani rosyjskiego ani romani, wiec strasznie sie ciesze z kazdego skrawka tlumaczenia. Na mojej plycie Timofeevej jest jeszcze jedna cudowna piesn, nazywa sie Drago (Droga ?), niestety nie ma jej w internecie.
Droga po romsku to „drrom”. Drromenca – drozka. Jeszcze bede szukala tego tlumaczenia i pelnego romskigo tekstu.
Wiki:
http://en.wikipedia.org/wiki/Romani_anthem
Mam wielka pokuse aby sie z Wami podzielic dorocznymi zyczeami (wlasnie przyszly) jakie dostaje od paru lat z Izraela od Zespolu Szwagrow (autentycznych) czyli Ryska i Alika, dawnych przyjaciol z Lublina, mieszkajacych w Haifie od 68r. O Rysku (to ten nizszy i siwszy) juz tu kiedys wspominalam – to ten co z nim bylam na pierwszej prawdziwej randce w weku 16 lat, i poniewaz nie bardzo wiedzielismy co sie na takiej randce robi, to zaprowadzilam go do MPiKu, gdzie randkowo czytalismy Dialog i Tworczosc. 🙄
Wiem, Zespolowi Szwagrow przydalby sie Bobik (do pisania tekstow piosenek) i moze Pani Kierowniczka do dyrekcji artystycznej, a i sama moglabym podrezyserowac, zeby nie stali jak dwa poce na weselu..
Ale to przeciez nie o to chodzi, prawda?
Rysiek i Alik sa dzis statecznymi starszymi panami, ale duch jeszcze calkiem-calkiem. Mniejsza zatem o czestochowskie rymy i zawodzenie.
And so I proudly present
Zespol Szwagrow:
http://www.youtube.com/watch?v=8KPrbG8rhm8
Heleno, bardzo sympatyczni Szwagrowie 🙂
Dzieki, Wando. Wracaj tu natychmiast!
Jestem calkiem „na”- wrocona tylko rzadko wydaje glos 🙂
Tak, Wando. Najwazniejsze, ze od serca 😆
Heleno, to Romowie pożyczyli sobie drogę od Rumunów, z drum, a ci też nie wysilili się a wzięli to sobie z greki, δρó&mi;oσ.
Sorry, δρóμoσ.
A, bo ci Indoeuropejczycy to w ogóle na łatwiznę i wzajemne podkradania poszli. 🙂
Wandy się proszę nie czepiać, ona czyta undercover. 😆
Romani ma liczne zapozyczenia, ale najblizej mu do sanskrytu i innych jezykow polwyspu Indyjskiego. Na podstawie badan jezyka uwaza sie, ze byla to „zagubiona” armia z polwyspu. Zreszta ich cechy antropologczne sa bardzo hinduskie. Takze wiele zwyczajow sa echem zwyczajow hinduskich (np. obrzadki funeralne i weselne).
Pierwsza wzmianka o Romach w Polsce jest dopiero z 1601 r.
Szwagry rzeczywiście w świetnej formie. I jak widać nie przeszła im chęć do dialogów oraz twórczy zapał. 😆
Kontrol czy wejde…
Szwagrów dwóch to jest minimum
Jakie może widzieć świat
Jeden z nich jest cudzym synem
No a drugi to jest brat
Jeśli jednak to rodzina
Dopust boży sprawił to,
To pierwszego, tego syna
Ciut inaczej w mieście zwą…
Kontrol tu zbędna jest w tej chwili,
my wcześniej sami ją zrobili –
na cóż by nam się bramka zdała,
która by zeena nie wpuszczała? 😆
Bramka, która by śmiała zeena nie, nazywa się represja i ja się na takie coś osobiście nie zgadzam 👿
Gościłam dzisiaj u Jaruty. No, ludzie (i psy) (i koty) , kto nie był, niech żałuje 🙄
Ba! Żałować możemy, ale lepiej nam od tego nie będzie. 🙁
Będzie, bo jeden (jedna) z nas, miał osobistą przyjemność, a od tego reszcie osmozowo robi się lepiej 😉
Bobiku, Jaruta nieskłonna do padania na kolana, ale Ciebie poważa bardzo i regularnie tu zagląda 🙂
Jestem wstrzasnieta. 😯
http://wyborcza.pl/0,107323.html
Skad sie taki jeden wzial w polskim parlamencie? Gdzie on sie wychowal? W Wersalu? Dlaczego nikt mu na czas nie wytlumaczyl do jakiego grona wpadl? Skad ten dobrotliwy usmiech na twarzy? Na proszkach jest czy co? To z pewnoscia jakis Nienasz i bardzo podejrzany typek. I jeszcze to egzotyczne przekonanie, ze w Parlamencie cos trzeba robic! Bar i pensja mu nie wystarcza? 😯 😯 😯
Ojej, Haneczko, przed kolanami broń mnie Panie B.! 😀 Ale poważaniem i zaglądaniem niezwykle się oczywiście czuję pogłaskany. 😳 🙂 Mam nadzieję, że podziękowania i pozdrowienia ode mnie osmozowo do Jaruty trafią. 🙂
Heleno, nie ulega wątpliwości, że poseł Godson jest obcy kulturowo. To się da rozpoznać na pierwszy rzut ucha, po łagodnym tonie głosu, który w żaden sposób nie daje do zrozumienia „pan nie wiesz, kto ja jestem!”. Ale miejmy nadzieję, że po iluś tam kolejnych latach przeżytych w naszym kraju zrozumie, że u nas nie można tak ecie-pecie i kochajmy się. 👿 Naszym kodem kulturowym jest wypitka, wybitka i martyrologia, a nie jakieś tam pracowanie i miłość bliźniego, a fuj!
A jeżeli poseł Godson nie będzie się w stanie dostosować do naszych reguł gry, to trudno – oddamy go Obamie, pomrukując ironicznie, że swój swego zawsze znajdzie. 🙄
Tak, Piesku. Mam wrazenie, ze dlugo sie nie utrzyma i Nasi pokaza mu gdzie raki zimuja. Ten usmiech dobrotkiwy zmaza mu z twarzy. Osobiscie zrobilabym mu test na Patryjotys, Wartosci Narodowe i Godnosc.
A na religię to nie? 😯 To zielony świątkowiec podobno. A w każdym razie, moja pani, niewinny, biały świątkowiec bez zmazy nocnej (tfu!) na pewno on nie jest. 🙄
OK. Na religie tez. Bo cala ta zielona swiatkowosc to mi jakas ekologia zajezdza.
Jejusiu, jaki piękny poseł! I pięknie mówi: „pozwól, pani, że nie skomentuję”. I „nie odpuszcza”…
No to może jednak się utrzyma? Nasi też jak co złapią zębami, to nie popuszczą.
Gdy w ręce już brak mocy,
licz na zmazę nocy…
To ja, posiadający jeszcze moc ręczną…
zeen
Dostałam maila od zaprzyjaźnionego dziennikarza lotniczego. Bardzo jest z siebie dumny, bo Jarek ich (niektórych dziennikarzy lotniczych) nazwał agentami Anodiny. On się poczuwa, bo dwa lata studiował w Moskwie.Wot kakoje Bondy u nas tiepier!
Nisiu, jesteś pewna, że to Bondy a nie Stirlitze? 😆
Ino taki kotlet na wierzbie, coby mioł dlo psa wartość uzytkowom – musi z niej spaść. A kotlety z drzew spadajom ino jesieniom. Przynajmniej według pona Gałczyńskiego 😀
To nie jest blog muzyczny, to jest blog ludzi zakręconych na róznych punktach.
To ja chcę i puszczę i zachęcę do wysłuchania kawałka, któren wart tego, by potraktować go poważnie, jak muzykę poważną. Dla kilku sekund warto czasem słuchać, a tu całość jest miła, ale od 4:16 to jest odlot…
http://www.youtube.com/watch?v=FlDuew7RTpM
Prawdę mówiąc, chwilami granice między niektórymi blogami nie są dla mnie tak całkiem przejrzyste. Jakieś takie Schengen blogowe czy co… 🙂
Kawałek został wysłuchany i poważnie potraktowany. Ale dla szczeniaków starej daty jednak jakimś punktem odniesienia są raczej wygruzki z Ottawy. Sorry, zapaski z Warszawy. Nie, jednak okruszki z Wełtawy. Tfu, co ja mówię – od laski do sprawy. Nie, jeszcze nie tak…
No, ELP i te rzeczy. 🙄
Rzeczywiscie, bardzo ladne, zwlaszcza koncowka.
Owczarku, ale sie przynajmniej zapowiada urodzaj kotletow na woerzbie jak rzadko kiedy. Dogonilismy i przegonilismy wszystie swiatowe potegi kotleciane.
Nisiu, przyznasz sama, ze „pozwól, pani, że skomentuję” to nie jest poprawna polszczyzna. Nikogo o pozwolenie pytac nie musimy przed komentowaniem. 🙄
Heleno, ależ to czysty XIX wiek! Pozwól, pani, ręce ucałować. Albo początek XX.
Poza tym sympatyczny pan Godson nie prosi o pozwolenie na skomentowanie, tylko przeciwnie, uchyla się od niego. Dziennikarka prosi go o komentarz, a on jej uprzejmie odmawia. Wydaje mi się, że polszczyzna jest jak najbardziej poprawna, tyle że dziś powiedziałoby się raczej „pani pozwoli, że nie skomentuję”. Archaiczne „pozwól, pani” wybaczam panu posłowi.
Nawiasem mówiąc „pozwól, że skomentuję”, ew. „pani pozwoli, ze skomentuję” jako wstęp do dłuższej wypowiedzi jest też jak najbardziej na miejscu. Nie jako autentyczna prośba o pozwolenie, tylko jako zwrot grzecznościowy.
Pozwól, pani, że teraz się oddalę.
Lulu.
Owczarku, ja pona Gałczyńskiego bardzo cenię, ale wolno mi mieć swoje zdanie. 😆
Z drzew spadające kotlety
jak cudną są wizją psią!
Metanol jest w nich czy metyl –
nieważne. Ważne, że są.
Jesienią, wiosną, czy latem –
nieważne. Spadną i już.
Rozkwitną stokrotnym kwiatem,
ostoją będą wśród burz.
Gdy ktoś kotlety obieca,
na wierzbie (może być klon),
ach, jak to pieska podnieca,
jak w kółko kręci się on.
I liczy psina na cuda,
i szczeka wszerz oraz w głąb,
bo może, może się uda
i spadnie – prosto na ząb. 😉
Ja jestem z ducha nawet nie XIX, tylko XVIII-wieczny, więc formuła „pozwól pan/pani” bardzo mi pasuje. 🙂 Uprzejmie proszę, żeby od dziś się nie dziwować, kiedy będę jej używać. Jak się coś spodobało, to się spodobało i nie ma disputandum. 😀
Nisiu, musze stanac w kategorycznej obronie mojej Starej. Uwazam podobnie, ze „pozwol, pani, ze nie skomentuje” nie nalezy ani do poprawnej polszczyzny, ani do poprawnego obyczaju.
Poprawnie nalezaloby powiedziec: Juz ja wam zaraz powiem co o tym mysle. – I potem stek przeklenstw.
Chodzi zatem o to samo, o czym wspominal wyzej Bobik: Ten Pan Godson jest nam obcy kulturowo, nie rozumie ani naszej mentalnosci, ani naszego obyczaju wypracowanego poprzez stulecia krwiom i bliznom.
Kociscie podejrzewam, ze Pan Godson zostal nam podeslany w celach dywersyjnych, wrogich, obcych naszym narodowym interesom i jeszcze, zeby nasze oplute twarze… tfu… mordy byly lepiej widoczne.
A zatem – precz z Godsonem (prawdziwe nazwisko: Devilson)
Kocie , Ty nam tu wkrótce falangę popieractwa sprowadzisz! 😯 Wiesz przecież, że jak w wyszukiwarkę ktoś wklepie precz z Godsonem, to trafi tam, gdzie to hasło zostało rzucone. Ja nie wiem, czy nasz nędzny blog taki ciężar Narodowego Honoru będzie w stanie unieść. 🙁
zeen, fina kipa.
Wciaz bezbramkowo?
Jak ja mam moje wieczorne okienko na relaks to blog juz smacznie chrapie.
Blogu, bloze, spij i snij kolorowo!
Zeen, nareszcie, i w znakomitej formie, i pelen mocy recznych; tak, so to speak, trzymac, zeenie!
Andsol, proszę natychmiast wyjaśnić, co kipa może oznaczać po brazylijsku! My już skądinąd znamy te dwu(a żeby tylko)znaczności. 👿
Oops… Pan pozwolisz wyjaśnić itd. 😳
Oops… rąbłem się. Właśnie pan pozwolisz jest ponoć antynarodowe. 😳
Oops… No jak ja mam, do cholery, być po słusznej stronie, kiedy z prostą poprawnością nie mogę sobie poradzić. 😳
Kto chrapie, Króliku, kto chrapie?
Czy ktoś tu może zgłasza zastrzeżenia wobec mojej przegrody nosowej? 😎
Co to jest kipa to my wiemy. Ale dlaczego na zeenie?
Kroliku, my dopiero zaczynamy urzedowanie.
A zeen to niby taki Nasz? 👿 Ja jego antynarodowych wypowiedzi nie będę cytował, bo by mi klawiatura zwiędła, ale kto je miał zauważyć, to zauważył. Kpiciel i wyzłośliciel to jest! Chwilami bezlitosny na dodatek.
Prawdę mówiąc, zasłużył sobie na kipę. 👿
Kipa Hanby.
A czy kipa może się pojawiać w jakimkolwiek innym kontekście?
No, ludziska, bądźmy roz sądne. W końcu Naród my som ❗
Ja z tych Narodowych Nerw to chyba nawet spać pójdę. 🙄
My jesteśmy prozachodni i nie sprzedani do kondonmini. Więc wymawiamy „i” jak należy, it is impossible (czytamy ajt ajs ajmposajbeł), żebyście nie wiedzieli.
Spijcie spijcie,
Malo sie wyrozumiewam na dzisiejszych kpinkach, ale polecam Narodowi sadzenie drzew, wzorem Krzysztofa Pendereckiego. Kojace dla Pendereckiego, okolicy, kraju i swiata…
Dobranoc pchly na noc karaluchy do poduchy.
Nie wiem jak inni, ale ja jeszcze sie ie kladlem.
Dzien dobry 🙂
Jak milo ze Bobik tez od ELP ❗ „Confusion will be my epitaph!” … 🙂
W czwartej dobie grypy glos mam niestety bardziej zblizony do Niny Simone niz do tej pani Zeena…
„Pozwol mi, Pani,” jest chyba archaiczne ale zupelnie poprawne, tak jak np. „Pozwol mi Panie” w modlitwach ?
„Confusion will be my epitaph”
to raczej Kinek z Crimsonem a nie ELP, choć łączy ich osoba wokalisty.
I nie poprawiać, ja na Trójce chowany do dziś pamiętam zapowiedź pani spikerki: a teraz zagra Pinek Floyd ze swoim zespołem….
Rzeczywiscie, to Lake… Czas przeszly i grypa terazniejsza, wszystkie te plyty jeszcze gdzie u mnie leza… a Kinga z Crimsonem nawet kiedys chyba widzialam live.
Dzień dobry 🙂 Wrócił mróz. I dobrze, bo nie leje. A jak nie leje, wiele łatwiej być optymistą. 🙂
Kinek to jest po prostu rodzaj męski od Kingi. 😎 A Pinek, przez analogię, od pingi. A pinga czyli cachaça, jak mi wyjaśnił kiedyś andsol, to jest taka brazyliańska gorzała z trzciny cukrowej. Ponieważ nazywana jest też aguardente de cana albo caninha, musi zapewne być produkowana specjalnie dla psów. 😀
Czy z powyższego można wyciągnąć jakiekolwiek wnioski na temat Kingi, niech się każdy domyśla sam. Co ja będę Wam wszystko tłumaczył. 😈
Straszno, straszno wejść do polskich mediów. Gmła rozlana szeroko jak ocean, a co poniektórzy łykają tę gmłę jak kluski. 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8980991,Pelna_aula_wyznawcow_teorii_o_zamachu_w_Smolensku.html
Dzień dobry.
Bardzo straszno, Bobiku. Media żółkną.
Bobiku, kaciasa jest produkowana z psów, dla kotów (cat). Oraz króli (King).
Królików???
Po wytlumaczeniu czym jest Pinek rozumiem dlaczego na obwolucie Kinek Crimsonowy ma tak szeroko otwarte usta 🙂
Nie wierzę! 👿 Brazyliańczycy na pewno nie są tacy, żeby psów przerabiać na wypitkę dla kotów i królików. To muszą być jakieś gmliste informacje. 👿
http://www.distill.com/specs/Brazil7.html
Co oni tam piszą o „Cane Single Alcoholic”? 👿 Po pierwsze canisy nie są żadnym singlami, a zwierzętami stadnymi, a po drugie nie są alkoholikami, tylko po prostu lubią wypić. 🙄
Canis alcoholitis.
Dokladnie o te stadnosc chodzi, Bobiku: canis poza grupa (single) sie rozpije ze smutku (alcoholic) 🙁
Mnie samotny alkoholizm nie grozi. Dzięki blogowi praktycznie zawsze mam się z kim napić. 🙂
Lustro wprawdzie trochę narzeka i sprawia wrażenie zazdrosnego, ale to nie mój problem. 😎
Wyszedł Canis na spacerek,
obsiusiał kwiateczki.
Oj – powiada – czas najwyższy
napić się wódeczki.
Bryknę sobie na chwilunię,
toż nie będzie larum!
Jak powiedział, tak uczynił
i pomknął do baru.
Na początek łyknął setkę
zamrożonej czystej,
popił rumem z Barbadosu
i zakąsił whisky.
Mały łyczek anyżówki,
nieco większy starki,
chlust winiaku, kapka brandy
całkiem niezłej marki.
Kirsz, kaciasa, przepalanka,
koniak, cytrynówka –
już pieskowi od tych trunków
telepie się główka.
Jeszcze łyczek calvadosu
i pójdę w likiery…
Grand Marnier i Amaretto –
świństwo – będę szczery!
Strasznie słodkie to badziewie,
wolę męskie trunki…
Barman, setę Absolutu
i szykuj rachunki!
Jeszcze wina popróbował,
po czym wpadł pod stolik.
Tak narodził się gatunek
Canis Alkoholik.
😆 😆 😆
Tego mi było trzeba 😆 Dziękuję Nisiu 😀
Do usług, Haneczko. Bobiku!
Spod stolika canis stęknie:
ech, dopłacę dychę,
gdy opisze ktoś tak pięknie
jeszcze i zagrychę. 😀
Dzień dobry. ❓
Spałam do 12.00. Coś zjadłam, wypiłam herbatkę, teraz do łóżeczka. Przeczytałam tylko tytuły prasowe i wystarczy. Ale wygląda na to, że z choróbska wyjdę.
Zaraz włączę sobie p. Bronisława Maja przepraszającego naród szwedzki za wizerunek tegoż narodu w polskiej literaturze. Cuuudo!
Choróbska- precz! W końcu my tu ciężko pracujemy, żeby stworzyć mikroklimat niesprzyjający dla wirusów. 😎
Ciekawe, że ja dziś z rana też pomyślałem o Maju i nawet go u andsola aproposowo zlinkowałem. 🙂
A o tych Szwedach jest gdzieś na tubie?
Leży canis pod stolikiem
i cichutko jęcy:
jaż po pierwszym nie zakanszam,
a było ich więcy…
Leży canis pod stolikiem,
bo wypił niemało,
a zakanszał winem likier
i piwo gorzałą. 🙄
Bobiku,
nie ma na tubie tego, jest tylko p. Lola.
To DVD z Kabaretem Znak bardzo dobrze działa na tzw. rekonwalescencję. Ja nawet próbowałam to o Szwedach specjalnie dla Was wrzucic, ale nie bardzo się daje.
Nisiu,
wierszyk 😀
Leży canis pod stolikiem,
łeb go cosik łupie,
nawet kota nie pogoni,
choć ten strasznie tupie.
Całkiem ma nietęgą minę,
ogon smętnie zwisa…
Chyba trzeba będzie klinem
wyleczyć canisa. 💡
Jak przyjemnie jest poczytać
O trunków bezliku
W wyobraźni degustować
Kielich po kielichu.
Wpierw do wina; potem porto
I Jerez hiszpański,
Calvadosy i szampany,
pisco peruwiańskie!
Lecz niestety dwa kieliszki
Sprawe przesądzają:
choc wesoło i przyjemnie,
mysli uciekają.
Liczko trochę czerwienieje,
jakoś ciągną bety…
I tak oto się narodził
Canis teoretyk 🙂
Zaległ Canis na posłaniu
i nie może zasnąć,
w tym teoretyzowaniu
duszno mu i ciasno.
Myśli: chyba jednak wstanę,
za kielonek chwycę,
bo ma u mnie przechlapane
teoria w praktyce. 😉
Leży Canis na podusi,
łeb go strasznie rąbie,
mała muszka na kołderce
głośno gra na trąbie.
A do tego strasznie tupie
ta mała cholera…
Myśli Canis: chyba jednak
wszyję se esperal…
Niewyspany, ale szczerze ubogacony nowo zdobta wiedza o formach archaicznych wystepujacych we wspolczesnej polszczyznie, zaczalem sie zastaniac nad innym trudnym tematem z dziedziny stylow wypowiedzi. A mianowicie – co to jest hiperbola i po czym ja mozna rozpoznac?
Ktos wie? 😈 😈 😈
Tu następuje krótki przerywnik muzyczny w stosownej stylistyce:
Canisie, czy ci nie żaal
odchodzić trzeźwo od baru?
Jak znaleźć chcesz święty Graal,
gdy wpadłeś w niepicia narów?
Canisie, czy ci nie żaaaaaal?????
Ty wydłub ten esperál! 😈
Hiperbola po polsku nazywa się przesadnia, można więc przypuścić, że stosują ją głównie ogrodnicy i ich psy. Pozostałe psy raczej nie lubią, jak coś hiper boli. 🙄
Kocie, hiperbola to forma geometryczna o ksztalcie bardzo podobnym do kieliszka 😀
(a wlasciwie funkcja geometryczna, dalej jak powyzej 🙂 )
No, chyba, ze kieliszek zawinil, a kota powiesili. 🙄
Powiesili czy sam się powiesił?
(napisane podczas obserwacji kota, właśnie wieszającego się u pańskiej klamki w drzwiach na taras)
Leży Canis na posłaniu
sennie sobie beka:
“Pyszne dwa kielichy były!
Ale to uciecha 🙂
Cóż poradzę że nie umiem
Naraz wypić więcej,
Lecz truneczki nie kicają,
Dopadnę je jeszcze.
Pomalutku, trun po trunku,
Przyszlość widzę jasną… 🙂 ”
W lewe ucho się podrapał,
Zwinął się i zasnął.
Moze i sie sam powiesil, ale ma przynajmniej nauczke aby nie stosowac zbyt wymagajacych zabiegow stylistycznych.
Po odwieszeniu sie zacznie mowic skromnym kocim jezykiem. dostepnym dla czytelnika i przestanie sie wymandrzac. (Bobik, zagryze jak mi poprawisz). 👿
Chyba sie poplacze ze szczescia. PiS nareszcie zlozyl w sejmie jedna rozumna propozycje zmiany legislacyjnej:
Zakaz noszenia noży z ostrzem o długości powyżej 8 cm oraz m.in. maczet i mieczy samurajskich w miejscach publicznych przewiduje złożony w piątek w Sejmie przez klub PiS projekt zmian w ustawie o broni i w Kodeksie karnym. Noszenie takiej broni byłoby zagrożone karą do 2 lat więzienia.
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75248,8984317,PiS_chce_zakazu_noszenia_dlugich_nozy_i_maczet.html#ixzz1BgUSxdj8
Wisi kot u pańskiej klamki
(o żesz, ja chromolę!),
a po głowie mu latają
różne hiperbole.
W kociej głowie wyprawiają
straszne breweryje –
w końcu kocio nie wytrzymał:
Chyba się napiję!
Więc dołączył do Canisa,
w piciu się nie lenił –
teraz leżą pod stolikiem,
obaj nawaleni.
😈 😈 😈
Z calej skarbnicy poezji swiatowej Kot najbardziej ceni wiersze o Sobie!
Rany boskie, Kierowniczki blog zeżarło! 😯
Kartkę tylko zostawiło: szukasz czegoś, czego tu nie ma. 😯
Padlo tylko jedno dojscie do niego.
Zaczynajac od strony Polityka – Blogi, klikniecie w tytul ogolny (Co w duszy…) prowadzi na manowce, ale klikniecie w tytul ostatniego wpisu (Srebrna Pietnastka) doprowadza do strony aktualnej.
Ale z niego do poprzedniego tez juz nie mozna dojsc
Faktycznie. 😯
No nie, ode mnie nie ma dobrej drogi do Kierowniczki-niebogi. Żadne klikanie nie skutkuje. Zeżarło ze szczętem. 😥
A inne blogi Polityki dzialaja. Czy jest tam o tej porze technik ktory moze sie tym zajac czy to juz poczatek weekendu?
Trzeba do niej zadzwonic.
To i mail można pchnąć. Kierownictwo już z Krakówka wróciło i chyba dziś jest w domu. Ale może jeszcze chwilę poczekać? Czasem to są jakieś chwilowe zakłócenia, które same przechodzą. Z bobikoblogiem też się to czasem dzieje.
Z tego wszystkiego zapomniałem zawołać alleluja! na wieść o sensownej inicjatywie ustawodawczej PiS-u. Tak rzadkie to jest zjawisko, że nie należy go pominąć. 🙂
Jestem bardzo przeciwny noszeniu przy sobie narzędzi do kaleczenia i zabijania. Niedawno, kiedy byłem na spacerze, jakiemuś gościowi urwał się ze smyczy Duży I Agresywny Pies, z paszczą pełną bardzo ostrej broni. Rzucił się w moim kierunku i gdyby nie refleks mojego taty, który złapał mnie na ręce i wysoko podniósł, być może musielibyście organizować mi ten nowoorleański pogrzeb. 😥 Na szczęście ten Duży trochę od tego podniesienia zgłupiał i tylko poszarpał mojemu tacie rękawiczkę, a potem został złapany przez swojego człowieka. 🙄
Do Maryli glnął Walenty, ale i do Jolanty. I od dawna tak miał, że podpatrzeć stałość jakąś w tym zdołał, że do jednej zawsze pięć mu bliżej były niż do drugiej. Znaczy się jak od Maryli był już tuż-tuż, tylko dwanaście, to do Jolanty miał siedemnaście. A jak raz prawie Jolanty się imał i mu tylko trzy brakowało, to do Maryli osiem trzeba mu było. I tak się całe lata po polu pałętał, że ścieżki chodzenia swego w owsie i pszenicy wyrył i lud zdumiony widział, że było to niezłe (na szkicu tylko połowa hiperboli, gdy Walentemu bliżej do Maryli było. W odmiennym jego stanie każdy sam sobie trajektorię jego ganiania przez symetrię wyrychtuje).
Jak to w takich wypadkach bywa, sam musiałem szkic odpalić, bo setki szkiców z Sieci w zbędne systemy współrzędnych i inne głupotki się wdają. Ech, życie prostego człowieka…
Była to parabola o hiperboli.
Płaski jakiś ten hiperboliczny kieliszek. Walenty musi uważać, żeby mu się coś nie chlapło. 🙂
Andsolu, bardzo to piekne! Nigdy by mi na mysl nie przyszlo tlumaczyc geometrie romansem 🙂
Bobiku, to takie plaskie do szampana… 🙂
Parabole sa chyba wygodniejsze do picia 🙂
Ojej, ani kodu, ani powtórki z rachunków?
Bobiczku, nie wiesz może co się dzieje u Kierowniczki? Ktoś zabrał Dywan na trzepak? Wchodzę, a tam „Chyba szukasz czegoś, czego tu nie ma”? No może nie ma, ale jeszcze wczoraj było … 😯
Mozliwe ze przy Dywanie majstruje hacker.
Pchnąłem pytającego maila do Kierowniczki , ale na razie odpowiedzi nie ma. 🙁
Czy powinniśmy już myśleć o jakiejś akcji ratunkowej w rodzaju odbijania Kierownictwa z rąk porywaczy albo wyciągania z brzucha wieloryba ❓
Nie ma wyjścia, trzeba ratować
O tej porze juz nikogo w redakcji nie ma. Obawiam sie ze dywan bedzie zwiniety do poniedzialku 👿
Jest coraz gorzej. Na stronie internetowej Polityki z listy blogow zniknelo w ogole zdjecie pani Doroty. Jest pustka. Przedtem byla obok E. Bendyka.
http://www.polityka.pl/blogi
Bobiku, zmierzmy przyjaźn pań i niepewność pana. Przyjaźń mierzy oczywiście odległość Maryli od Jolanty. A niepewność to ta różnica odległości utrzymywana przez Walentego. Więc jeśli niepewność będzie prawie wymiaru przyjaźni, to wyjdzie hiperbola do szampana, a przy zaniku niepewności będzie hiperbola na koktajle, a nawet na pływalnię dla mini-kociąt.
a skąd pewność, że zżerając blog nie zżarło go razem z Kierowniczką? 😯
Niestety, zważywszy na dalszy brak odpowiedzi wersja fomy nie jest całkiem nieprawdopodobna. 😥
Ratować! Ma ktoś jakieś pomysły?
Andsolu, a jakich zapewnień trzeba, żeby z tej hiperboli zrobił się garnek na boeuf bourgignon? Bo wtedy mam wino i zakąskę w jednym. 🙂
WIEDZIALEM, ZE SIE TAK TO SKONCZY.
Pani Kierowniczka podzielila losy Trockiego, Zinowiewa, Kamieniewa, Bucharina…. 👿 👿 👿
ale co ratować? pamięć po? do tego nie trzeba wzywać! Kierowniczka już na zawsze zostanie w naszych sercach, choćby każdy bezduszny serwer starał się wymazać Jej słowa rozsiane po sieci…
No nie wiem, mnie sie to wydaje powazna sprawa…
Jak najbardziej powazna. Kierownictwo wraca z Krakowa i widzi, ze juz jej nie ma. Wszelki duch po niej zaginal. Nazwisko wykreslone z wikipedii. Ksiazeczki, co je w tym roku wydala z polityjka – na indeksie. Nikt jej mienia glosno nie wymienia z obawy przed aresztowaniem.
Ja bym jednak typował na wieloryba. A to, jak wiadomo z ksiąg, jest odwracalne. 😉
To może, uzbrojeni w portret pamięciowy, udamy się na poszukiwanie Kierownictwa w morzach i oceanach?
Chyba naszym moralnym obowiazkiem jest zalozenie jakiejs podziemnej organizcaji? Powielacze ktos umie obslugiwac?
płyńcie przez zboże, we wsi Moskal stoi 😎
vitajcie! A to co? nic nie muszę dodawać? Zawsze uważałam że matematyka jest niepotrzebna do niczego. Oczywiście jak ma sie palce. 🙂 Gdzie podział się blog Pani Doroty Sz. Z Polityki. Tak tak Panie Ludwiku nie maja pomysły na starsze pokolenie . Jednakowoż jak zycie pokazuję historia kołem sie toczy i to co na dole bedzie na górze itd. 🙂
dzisiaj chodziłam po mieście /hmm/ w czapce ubranej na lewą stronę. Ktos nawet zwrócił mi uwagę. 🙂 Rechotałam okrutnie. Dawno sie tak nie ubawiłam. Starość może byc zabawana .:)
Organizację trzeba założyć podwodną. Yellow submarine może robić za centrum dowodzenia.Do obsługi powielacza zgłosi się, jak znam życie, Haneczka, tylko odmówi powielania stereotypów.
To zaczątki już mamy. 😈
oglądałm Paszporty Polityki w TV . Jak zwykle mi sie podobało. Pani Grazyna piękna i pewnie nie ja Michałków 🙂 Artyści wybrani świetnie. Indywidualności jak lubię. Jednak piosenki mi sie nie bardzo podobały. Ale ja się na tym nie znam tak dobrze. Mnie jednakowoż nie zproszono 🙁 Trudno. Chociaż wyznaję bezwzględnie, hasło ;; róbmy swoje ;; 🙂
„zaczątki” rymuje się ze „szczątki”… 🙄 ale miejmy nadzieję, że będą na tyle duże, żeby rozpoznać czy to te, których szukamy 🙄
Wstydziliby się, Jarzębino! 👿 Żeby Ciebie nie zaprosić…
Ja bym zaprosił. 🙂
Możemy szukać i szczątków, ale po pierwsze kompletnych, a po drugie żywotnych. 😀
A ja sobie tak po końsku myślę,że może się Pani Kierowniczka gdzieś z a g a l o p o w a ł a?
foma ty zaraz…. Bobiczku pewnie pijesz do mojego stwierdzenia o zabawnej starości. W mojej rodzinie takie pojęcie nie istnieje .:) Jeden z wujków majac 80 lat i jeszcze trooochę stwierdził że czeka aż wynajdą lekarstwo na wieczne zycie. … 🙂 Co wszyscy zebrani przyjęli z należytym zrozumieniem i powagą. Wszyscy uwielbiali sie bawić i pracować .Tak tez jest i dzisiaj. 🙂
Jarzębino, na razie jeszcze nic nie piję. Ale pewnie wkrótce zacznę, jak to Canis. 😆
ja należę do tych leniwszych bo lubię się wylegiwać w ciepełku 🙂
Myślisz, Koniu, że Kierowniczka wgalopowała prosto w paszczę wieloryba? 😯
Podkowiński do pędzla! 😆
pod wodą Bobik to ja nie lubię wiec tam niczego szukać raczej nie będę. Tak czy owak rok sie jeszcze nie skończył 🙂 ale z nowym rokiem to hoho 🙂
takk .. faktem jest że ostatnimi czasy mało bywam. Powinnam to zdecydowanie zmienić. Może od przyszłego poniedziałku… A teraz idę leżakować . dobrej nocki 🙂
A kto lubi pod wodą (oprócz wieloryba, rzecz jasna)? 🙁 Ale służba nie drużba, a drużba nie zając. Nie możemy przecież zostawić Kierownictwa bez pomocy.
Myślę, że organizacja podwodna koniecznie powinna mieć jakiś swój tajny kot 💡
Czy są jakieś przeciwwskazania, żeby powierzyć tę odpowiedzialną funkcję Mordechajowi? 🙂
czy mam zrozumieć że ktoś Ją do wody?? Ludzie to serca nie mają. Ja niestety słabo pływam. Ale na brzegu mogę w czyms pomóc jakby trzeba było 🙂
Kot Mordechaj może być ,jak oczywiście za myszami nie bedzie latał 🙂 🙂
To nie ludzie są tacy bez serca, to wieloryby. A dowody skrzętnie usunęły albo pozacierały. 🙄
Foma, nie tylko szczątki, ale i pieczątki, zakątki, pamiątki, a od biedy i porządki, prządki i łabądki. Myślę więc, że po tym tropie nie odnajdziemy Kierowniczki. W każdym razie nie prędko.
Wciąż to samo „Chyba szukasz czegoś, czego tu nie ma”. Sytacja robi się coraz bardziej Puchatkowa, bo im bardziej szukamy, tym bardziej nie ma. W ogóle to „Chyba szukasz czegoś, czego tu nie ma” wygląda na jakąś Wskazówkę.
Łabądek jest przecież tajnym agentem Jej Królewskiej Mości. I pływać umie. Po prostu właściwy ptak na właściwym miejscu. Jego koniecznie trzeba wprząc do poszukiwań. 🙂
po tym tropie może nie, ale po innym trupie jest to całkiem możliwe 💡 ale nie musimy się spieszyć, muł dobrze zabezpiecza, chyba że szczątki-pieczątki nie zdążyły opaść i jakaś ławica się obłowiła, wtedy tym bardziej już nie musimy się spieszyć 🙄
Foma, gdybym była Kierowniczką, nie byłabym zachwycona Twoją postawą. Jak to nie musimy się spieszyć? Tam jest małymi literami napisane „fatal error”! Musimy się spieszyć, żeby nie było za późno. Oczywiście najpierw musimy się zastanowić, którędy się spieszyć i możemy to robić, siedząc wygodnie w fotelach, ale jednak cały czas się spiesząc. Tak radzę. Można jednak głosować.
Ale mam tu opinię!Z rozpaczy zadałam pytanie co się dzieje na blogu Pana Passenta.Może odpowie Dyplomatycznie.Czy ktoś dzwonił do PK?Bo jak nie,to przekręcę.
to pewnie foma maczał sowoje palce w tym errorze fatalnym. Widać wyraznie że ma kosmate myśli. To on jest tym wielorybem. Zawsze mi się wydawał jakiś nie ziemski a wodny. 🙂
Też uważam postawę tow. fomy za defetystyczną i siejącą zamięszanie. Powiedziano przecież w Pieśni „czym prędzej się pospieszajcie”, albo jakoś tak. I to już niewątpliwie była Wskazówka.
Gdyby zamiast fatal error było femme fatale, tow. foma na pewno gnałby na złamanie karku! 👿
i do tego nie ma cyfr do dodania. Bardzo dziwne.
Witaj łabądku. 🙂 Opinię masz tu znakomitą – posiadasz dokładnie te właściwości, jakich dziś od top agenta wymagamy. 🙂
Do PK dzwoniłem, ale ma komórkę wyłączoną. Albo w wielorybie nie ma zasięgu. 😉
Tu mam kolejną Wskazówkę:
http://www.youtube.com/watch?v=K0fa_QCu2K0&feature=channel
Niby dlaczego temu wielorybowi tak znienacka zaczęło w duszy grać? Tak całkiem bez powodu, hę? 👿
Na stacjonarnym”skrzynka jest pełna”.A u Passenta czekam na akceptację.Chyba skorzystam z licencji na zabijanie dziobem.Ale sytuacja naprawdę niepokojąca,bo na stronie głównej blogów tyż nic.
Kierowniczku utiukali. Dlatego telefon milczy. 👿
Mógłbym powiedzieć, że ja nie panikuję, bo wiem, że ostatnio w „Polityjce” (wedle ślicznego przekrętu Mordechaja) poważne remonty internetowe były i na kierowniczym blogu też, więc po prostu technicy mogli np. coś wyłączyć, żeby coś innego zainstalować. Ale tego nie powiem, bo logika akcji poszukiwawczej nakazuje odrobinę paniki wprowadzić. 😉
Na Pana Passenta bym nie liczył, bo on chyba nawet sam nie moderuje. Ktoś tam kiedyś wpuści komentarz i na tym się skończy.
już jest późno. 22.30 to późno, przynajmniej dla szkolnej dziatwy. i proszę mi nie mówić, że dziatwa ma ferie, bo nawet w czasie ferii po 22 jest późno, a przynajmniej jest cisza nocna (bo późno).
to może i ja wykasuję linkę do Dywanu z barowego marginesu? 🙄 oczywiście w wielkim pośpiechu i na wszelki wypadek klucząc tu i tam, skoro już jestem zastępczy Szwarccharakter
Hmm… Posiadłem informację z Najpewniejszego Zródła, że Kierownictwo żyje, ale blog istotnie został połknięty przez nieznanego i niepojętego wieloryba. 🙁
Czyli możemy wznieść toast za cudowne ocalenie Kierownictwa 😀 , ale blogu musimy szukać dalej ❗
Ten śpiewający humbak to jest jakiś trop. Pogrzebię w brzuchu temu humbakowi, którego uszyłam Zosi jeszcze przed świętami. On mi wygląda na takiego, co coś Kombinuje.
Pierwsza czesc wiadomosci jest bardzo pozytywna ❗
Co do wieloryba, to przypominam ze Jonasz spedzil w nim okragle trzy dni 🙂
Jak na razie chyba zajmę sie dzialalnoscia under cover…
😥 😥 😥
eee tam, za takie latanie z jęzorem, żeby roznieść informacje to powinni zamykać w piwnicy, przy odrobinie szczęścia spotka się tam na półkach jakieś zakamuflowane blogi, słoiki lub gąsiorki. chociaż nie, za zdradzanie informacji gąsiorki i słoiki się nie należą. chyba że puste
Doro, gdzie sie podzial blog…?
Posłałam SOS do wydawców strony internetowej i szefa działu komputerowego, ale w piątek wieczorem to szukaj wiatru w polu… 🙁
A czy jest możliwe nie daj Boże, że to się nie da odzyskać? 😥
Niedawno siostra mi imputowała, że z mojego blogu trafił do niej koń trojański, ale może coś w tym było? Berlioz przysłał? 😉 I zeżarło na ament?
Prawde powiedziawszy zadzwonilam sama do redakcji, ale tez mi powiedziano ze do poniedzialku nie bedzie nikogo z dzialu internetowego.
No nie, niech Pani Kierowniczka nie płacze! Znajdziemy ten blog, choćbyśmy mieli wykonać 20 000 mil podwodnej żeglugi. Choćbyśmy mieli Zosi rozpruć humbaka. Choćbyśmy musieli fomę ukarać naganą partyjną. Choćby no nie wiem co!
Może merlota-caberneta, Pani Kierowniczko? Barrique, nagrodzony medalem. Świetnie łzy osusza. 🙂
W redakcji nie, ale pocztę to może odbierają… Przecież czasem coś ważnego się wydarzy w weekend i trzeba wrzucić na stronę.
lisku, jestem naprawdę wzruszona…
łabądku, mój telefon stacjonarny chwilowo nie istnieje. Chwilowo, tzn. zepsuł się parę miesięcy temu, a ja jakoś nie miałam głowy, żeby coś z tym zrobić…
Powaznie, odzyskac da sie napewno. Pomijam juz to ze narazie wszystko nadal sie znajduje w wersjach „cashed” samego Googla.
No chyba tylko mi upić się pozostało, Bobiczku…
http://www.youtube.com/watch?v=fXtulTWYvFU
No to już nalewam. Podwójną porcję. A zresztą, niech stracę – potrójną. 🙂
jak kto procentów z blogiem nie zniknął… 🙄
To już nawet upić się nie będę mogła 😯
Może nie chodziło o blog, tylko o wrogą propagandę, która tam stale widniała w postaci opery? Zniknięcie blogu zapowiedzią zamachu stanu? 😯
Wypytałem Pana Administratora na okoliczność i on surowo nakazał nie popadać w żadne gmły na zapas. Powodów, dla których coś takiego mogło się stać, są tysiące, powiedział, a definitywne zeżarcie wszystkiego przez jakiegoś wieloryba-hackera jest najmniej prawdopodobnym z nich, choć tak całkiem wykluczyć się tego nie da. Wyraził też nadzieję, że w redakcji robione są jakieś backupy i nawet w najgorszym wypadku straci się kawałek, ale nie całość.
Tak że całkiem spokojnie pijemy tego merlota-caberneta i rozglądamy się za happy endem. 🙂
endem wieloryba jest chyba ogon 🙄
Happy end 😀
http://fotogalerie.pl/fotki/27/41/90/m/1195962361s1.jpg
O! Kierowniczka zyje!
No to sprobuje spokojnie zasnac.
No żyję, ale co to za życie 😥
Ale spokojny sen Mordki popieram 😀
Słuchajcie, może trzeba podtrzymać Kierownictwo na grającym duchu i znaleźć jakieś w miarę optymistyczne wytłumaczenie zniknięcia blogu? 🙂
Na przykład: zakosiły go krasnoludki, bo chciały mieć elegancki prezent dla sierotki Marysi. Ale daleko z nim nie uszły, bo one niewielkie są, a taki blog trochę tych megabajtów waży. Poza tym zauważyły, że blog odcięty od serwera przestał dychać. Więc włożyły go do szklanej skrzynki, postawiły na szklanej górze i poleciały po królewicza.
Królewicz powiedział, że w weekend to on nie będzie żadnych blogów pocałunkami budził do życia, bo jest królewiczem pracy i wypoczynek mu się należy jak psu micha, a poza tym ma opryszczkę. Ale odpocznie, zoviraxem się wysmaruje i w poniedziałek obudzi blog z dostawą na miejsce. I wszyscy będą na nim pisać długo i szczęśliwie. 🙂
Że też już nie miało co znikać 👿 To niesprawiedliwe 👿 Tyle jest paskudztw, których zniknięcia nie mogę się doczekać 👿
Optymistyczne? Hmm… 🙄 To chyba przypuszczenie, że blog jest przesłuchiwany przez pewną komisję na okoliczność ruskich śladów przedzamachowych, nie będzie na miejscu, co? 🙄
Haneczko, może niewłaściwe bajki do tych paskudztw dobierasz? Te z happy endami? 🙄
Przesłuchiwanie blogu istotnie nie kojarzy się najprzyjemniej. 🙄 No, chyba że to by były przesłuchania do jakiegoś konkursu pianistycznego. 🙂
Zeenowiewa pewnie też przymknęli 🙄
Myślę, że Cubalibre ma na myśli takie przesłuchiwanie, jak w tym starym dowcipie o zomowcu 😉
Czy ja tego dowcipu nie znam, czy tylko nie pamiętam? 🙂
No, tego to już nie wiem. Chodziło mi w każdym razie o zomowca, którego szef zastał na rozwalaniu pałką magnetofonu. To miało być wykonanie rozkazu „przesłuchać taśmę” 😈
Zeenowiewa przymknęli już wiele wcześniej. Dostaje czasem przepustki za dobre sprawowanie, ale tak ogólnie to siedzi, o ile nie chodzi. 🙄
Rozumiem, że siedzi przed kompem 😉
Jak rozwalał, to musiał się zamachnąć. Logo. Ale czy z tego wynika, że Putin Lecha załatwił w ramach rozwalania magnetofonu pałką? 😯 I dlaczego podejrzanym jest blog? 😯
Zagadki mnożą się jak króliki, a głupiemu radość… 🙄
Przeciwnie, smutno 🙁 Jak ja się obudzę bez pobutki 🙁
Może trzeba PAK-a poprosić, żeby jutro awaryjnie wrzucił pobutkę tutaj? 🙂
No przecież głupiemu radość. A my chyba do głupich nie należymy…
Ja to nawet miałem na myśli pewien określony typ człeka, który ma radość z mnożenia zagadek i ich spiskowych rozwiązań. 😉
Bobiczku, ale tak swoją drogą to jestem w szoku, bo jeszcze nie widziałam czegoś takiego, co temu blogu (temu misiu) się przytrafiło. Przecież nawet te, które już na stronie „Polityki” nie wiszą, wciąż są w czeluściach Internetu i można je wyguglać; próbowałam właśnie to zrobić z blogiem mojego kolegi z działu naukowego, który pisał o muzyce barokowej – słomianego zapału starczyło na kilka miesięcy, na stronie nie ma po nim śladu, ale w sieci jest. Natomiast mój jakby totalnie wykasowało. Czy Pan Administrator widział kiedyś takie dziwo? 😯
Właśnie że smutno, bo komputerowo jestem głupia i nic nie mogę zrobić 🙁 Nie cierpię czuć się bezradna.
Nie przyjmuję do wiadomości, że mogło zniknąć na amen i uważam, że od tego jest serwis, żeby działał 24 na dobę.
Spoko, Pani Kierowniczko. Nie wykasowało totalnie, sprawdziłem. Trza tylko klikać tam, gdzie trza.
Jak się w gugla wrzuci np. „chór Kaszubów wniebogłosy”, to wychodzi (w moim, niemieckim guglu – w polskim szczegóły się będą różnić) coś takiego:
Co w duszy gra » Opera – [ Diese Seite übersetzen ]
Chór Wujów. Parytetowy Chór Ciotek. Kapela Ludowa. Zespół Kaszubski …
szwarcman.blog.polityka.pl/?page_id=447 – Im Cache – Ähnliche Seiten
Jeżeli się kliknie na górną część, to guzik wyjdzie, bo ta część kieruje do blogu, którego w tej chwili na serwerze nie ma. Ale jak się kliknie na „Im Cache”, to wszystko jest.
Aczkolwiek uczciwie przyznaję, że nie mam pojęcia, jak długo to w guglu wisi.
W polskim po prostu nic nie ma.
Po cytatach coś tam w guglu wyskakuje, ale jak kliknąć, to pokazuje się: niestety nie ma wpisów spełniających kryteria wyszukiwania. 😐
Aha, za nakliknięciem Kopii pokazała się opera.
No i kopia blogu też się pokazuje, ale nie da się wejść na komenty. 🙁
Po wpisaniu na googlu „Zeenowiew” pokazały się wpisy z grudnia 2007, więc pewnie wisi wiecznie (w cache)
Panu Administratorowi przydarzyła się nawet kiedyś taka historia, że aktualizując jakąś niemiecką stronę, którą administruje, pomyłkowym kliknięciem wykasował z niej wszystkie komentarze. Złapał się za posiwiałą głowę, bo akurat backupu z tej strony nie miał, ale za chwilę sobie przypomniał, że to wszystko musi być w guglu, w Cache. I rzeczywiście znalazł i odtworzył, że było jak stare. 🙂
Fakt, że tamta strona nie była nadmiernie odwiedzana i tego odtwarzania nie było zbyt wiele. Ale w każdym razie da się.
No, to przynajmniej tyle…
Dobra, nic teraz nie zwojuję, idę spać. Dobranoc wszystkim 🙂
Specjalnie wlazłem na polskiego gugla i komentarze też są.
Jak lisek mówi, w google’owym Cache to na pewno jest, ale oprócz tego chyba nie ma takiej platformy blogowej podpiętej pod sensowną instytucję, która by nie robiła codziennych backupów. W najgorszym razie, jeśli dysk się wyzdechł, znikną zapewne komentarze dodane wczoraj, i nawet to jest przykre, ale gorzej nie powinno być.
A poza tym, czyż Biblia nie mówi „kochaj siebie samego”, co jest jasnym nakazem robienia backupów?
Przyznaję, że nie kocham siebie codziennie, ale ja w końcu nie jestem instytucją. 🙂