Własne kopyto
Krzew czarnego bzu siał liśćmi bez opamiętania. Bobik przebiegał pod nim kilkadziesiąt razy dziennie i prawie zawsze unosił w futrze pożółkłą, melancholijną pamiątkę.
Właściwie nie przeszkadzałoby mu to szczególnie, gdyby nie ludzie, którzy za każdym razem usiłowali uładzić wybryki natury przy pomocy grzebienia, szczotki, a nawet – o zgrozo – nożyczek, kiedy przesyłki od jesieni zachłannie i nieodwołalnie wplątywały się w kudłatą sierść
– Czy oni nie mogliby po prostu zostawić mojego futra w spokoju? – poskarżył się Labradorce.
Mimo niewielkiej precyzji bobiczej wypowiedzi, sąsiadka od razu zrozumiała, o co szczeniakowi chodzi.
– Nie byliby ludźmi, gdyby zostawili – pospieszyła z wyjaśnieniem. – Ludzie mają to do siebie, że najpierw sobie wyobrażają, jak powinno być, a potem robią wszystko, żeby tak właśnie było. Czasem zresztą nie muszą sobie nawet wyobrażać, bo od małego otoczenie im to do głów tłucze, a oni te nauki przyjmują z dobrodziejstwem inwentarza.
– Chyba załapałem – ucieszył się Bobik. – Ludzie budują dla siebie duże domy, a dla psów nędzne klitki, bo wyobrazili sobie, że tak właśnie powinno być? Albo karmią siebie samych kiełbasą, a nas konserwami, czy jakąś ohydną jarzynowo-kaszową papką? I jeszcze podnoszą głos, jak nie chcemy tego jeść? Albo sami chodzą na spacery bez smyczy, ale nam to świństwo zakładają? Albo…
– Dobrze już, dobrze – przerwała jego słowotok Labradorka. – Faktycznie, z grubsza złapałeś, w czym rzecz. Najpierw wymyślają, jak ma być, a później są zestresowani i wymyślają wszystkim wokół, jeśli jest inaczej. Co gorsza, człowiek tylko z najwyższą trudnością przyjmuje do wiadomości, że świat doskonały w jego pojęciu może być okropny w pojęciu kogoś innego. Ileż razy próbowałam przekonać znajomych ludzi, żeby odpuścili i nie próbowali wszystkiego przerabiać na swoje kopyto… Nie udaje się. Mówią tak, tak, a potem robią po staremu.
– Ale… to chyba nie jest takie proste, doprowadzić wszystko do takiego stanu, jak wyobrażony – zmartwił się Bobik.
– A pewnie, że nie jest. I dlatego ludzie tak rzadko są zadowoleni ze świata. Bo on, w przeciwieństwie do psa, nie zawsze potrafi udawać, że się podporządkował.
Bobik wskoczył na fotel i zapuścił pysk między kudły w poszukiwaniu wyjątkowo agresywnej pchły. Miał niejasne wrażenie, że on sam też nie zawsze potrafi być zadowolony z postaci świata i stresuje się, kiedy nie udaje mu się jej zmienić. Czuł jednak przez skórę, że Labradorka nie ocenia takiej postawy zbyt pozytywnie, a przecież zależało mu na jej opinii.
– Postaram się popracować nad sobą, żeby zanadto nie zludzieć – zapewnił solennie. – Będę leżał i ze stoickim spokojem pozwalał przepływać przez siebie rzeczywistości. Za chwilę, jak tylko uporam się z tą cholerną pchłą.
” Wszyscy myślą o zmianie ludzkości.
Prawie nikt nie myśli o zmianie samego siebie”
/Anthony de Mello/
🙄 🙄 🙄
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polski-film-usuniety-z-wystawy-w-niemczech-protest,1,4892689,wiadomosc.html
brawo brawo Bobik! :)Przemiły tekst. 🙂 i ja szłam z Tobą po drodze uslanej szeleszczacymi liscmi i ja poczułam tę zjadliwa pchłę ! Masz Bobiczek talent jak nie wiem co ….
Jarzębino…. http://www.youtube.com/watch?v=Ur3mBn0rIt4
wiesz co Irek …? piszesz cyt; wszyscy myślą o zmienie ludzkości , prawie nikt nie mysli o zmienie samego siebie;; Pytanie moje jest następujące ; co to jest ludzkość ? dlaczego mam zmienic siebie ?? 🙂
Z nasłuchu radiowego. U Tyma jest Prezydent Komorowski, Premier Mazowiecki, spóźnia się Benedykt XVI….
jutupka fajna Irek 🙂
Irku, mojej koleżance zdarza się mówić:
„Wszyscy myślą tylko o sobie i tylko ja o mnie”
Radziszewska musi odejść – http://www.stachurska.eu/?p=5323
„Pewnego razu uczeń skarżył się mistrzowi:
– Opowiadasz nam różne historie, a nigdy nie odkryjesz ich znaczenia.
Mistrz odpowiedział:
– Czy byłbyś zadowolony, gdyby ci ktoś ofiarował owoc i pogryzł go przedtem?
Nikt nie może odkryć za ciebie twojego znaczenia. Nawet mistrz.”
Zapraszam http://lublin.gazeta.pl/lublin/56,35640,10541186,Nowe_polskie_lotnisko.html 😀
Tereso jak widać klapa na całej linii. Tak mało kobiet dostalo sie do Sejmu 🙁 Czyli wszystko po staremu. .. Myslę że kobiety najzwyczajniej w świecie boja sie facetów. Innego powodu nie widzę 🙂
otóż Irek mam inne zdania gdyż za grosz jestem niedomyślna. Odstatecznie ugdyż sobie ten owoc i wyjasnij mi swój punkt widzenia 🙂
Jarzębino, czy kiedykolwiek upiłaś się słowem WINO? 😉
ale tak na serio to chce odpowiedziec na pytanie jakie zadaje redaktor Ż. ” Po co sie męczyć ?” Otoż po to by osoby odczytujace recepty napisane pismem klinowym mogły chociaz trochę ochronic się przed biczem jaki przygotowano im. Kary i to surowe za wszystko i za wszystkich bez odwołania . Ostatnio odczytałam wiadomość że jednak lekarze nie muszą sie martwić .
Irek rozbawiłeś mnie w ten smutny dzień . 🙂 A jakie wino ?
i tak mnie nikt nie słucha 🙁 idę zobaczyć czy mam jakieś wino …..
Sluszne pytanie , jarzebinko. Marka wina? Rocznik? Kolor? Czy w bukiecie znalazly sie czarne porzeczki, ktore zdaniem koneserow przypominaja bardzo kocie siki?
miłego łikendu , a jak bedzie po polsku ?? miłego trzydniowego wolnego ? pa
Kocie Mordechaju jak wino to tylko w krajach południowych eh 🙂
Monsieur le Chat de Mordechaille. Na tę porę roku cóś bez czarnych porzeczek http://store.liquorama.net/Nachtgold-Eiswein-2009-500ML-Germany.aspx 😉
ale porządkowanie świata jest piękne! oczywiście bez wnikania w szczegóły i z uwzględnieniem VoiceOfClient, VoiceOfBusiness, VoiceOfExperts…
Fomo, z naciskiem na „bez wnikania w szczegóły” – ja porządkować świat gotowam o każdej porze dnia i nocy, tylko niech nikt sie nie waży sugerować, żebym zaczęła od zrobienia porządku na swoim biurku!
Dla mnie za późno na wino – o tej porze, to już tylko koniak. Pomysł Tadeusza, żeby tablet z głośniczków szeleścił gazetą jest przesmaczny. 🙂
Na dobranoc ku ślebodzie swojej http://www.youtube.com/watch?v=47Eyp6LNah0
Brrr, tylko nie Eiswein. Raz się dałem namówić i jestem pewien, że już nigdy się nie dam.
Ciekawe, że słodką nalewkę zniosę, a czasem nawet polubię, ale słodkie wino mnie odrzuca. 🙄
Jarzębino, ja też nie widzę powodu, dla którego miałabyś siebie zmieniać. Jestem zupełnie zadowolony z Ciebie takiej, jak jesteś. 🙂
Porządkowanie może być bardzo przyjemne, pod warunkiem, że odbywa się rękami Pani Dochodzącej. 😛
Wylacznie lapami Pani Dochodzacej – pilnowanej.
To wino tez mi sie wydaje mocno podejrzane, bo nic nie wspominaja o kocich sikach w bukiecie.
Ago, w tym tygodniu zrobiłem porządzek (mniej więcej) w swoim biurku. Robota wcale się przez to nie posunęła, ale jakie uczucie panowania nad wszystkim na mnie spłynęło ;]
Panowanie. Znowu typowo ludzka potrzeba. 🙄
No co Wy ludzie! jak psoprzątam na biurku to ani ani nic znaleźć się nie da… warstwy chronologiczne się zacierają i wszystko na nic.
Wino w krajach południowych było, w zeszły łykend dwudniowy 🙂 Nawet się zrobiły zdjęcia. I może kiedyś się pokażą …….
nie ludzka, monarsza 😆
A w przyszły łykend dwudniowy jedzie się do Krakówka, na Turnera. Tylko wtedy dziecię może (jedno mi zostało chętliwe). Jedzie ktoś do Krakówka???
Ha! fomo, biję Cię na głowę: ja w tym tygodniu zrobiłam wykład, w którym udowodniłam czarno na białym, że robienie porządku na moim biurku byłoby wbrew interesom firmy. Obecni byli wszyscy managerowie, nikt nie zaprotestował, twórczy bałagan wokół mojego miejsca pracy jest więc niezagrożony. 😆
Ago, a osiągnięcie tego bez wykładu nie jest ciut więcej warte? ;]
ps. wszyscy managerowie? to na stadionie występowałaś? 😆
Tadeuszu, na wystawie Turnera doradzam pojawić się zaraz po otwarciu muzeum.
Fomo, wszyscy polscy managerowie mojej firmy – zmieścili się w jednym pokoju. A z osiągnięcia śmiej się, śmiej, ja i tak jestem dumna: wykład był na inny temat, bałagan na moim biurku posłużył mi za ilustrację i w ten pokrętny sposób uzyskał status 'nietykalny’.
Ago, nie śmieję się. każde zwycięstwo nad managerami przyjmuję z uznaniem
No, nie wiem, czy tylko zaraz po otwarciu. W pierwszym tygodniu, a zwłaszcza dniu, należy się pokazać, a potem już sobie można darować. O krakusach oczywiście mówię. Czyli kto przyjechał po pierwszym tygodniu, może już mieć luz. 😉
Ja się, niestety, nie wybieram. 🙁
Ja przyjmuję z uznaniem każdą skuteczną obronę bałaganu na biurku. 😆
No, wywalczyłam sobie posmyranie. 😉
Nie wiem, czy do Turnera nadal będą kolejki, ale tak czy siak uważam, że warto się nim sycić zaraz po śniadaniu, zanim człowiek się zacznie w ciągu dnia zużywać, zanim w siebie załaduje inne widoki i wrażenia. A i obrazy są wtedy świeże, przez całą noc niczyim okiem nie macane.
Drugie posmyranie, nawet większe. Nie słyszałem i nie czytałem jeszcze lepszego uzasadnienia, dlaczego warto się zwlec z wyrka przed południem. 🙂
😛
zwlec się po śniadaniu – czy to nie odwrócenie kolejności? 🙄
A czy ja nie mogę dostawać śniadania do wyrka? 😆
ale ktoś z tego wyrka musi wyjść, zrobić i donieść…
Ktoś wychodzi, robi, donosi, ja zjadam, a potem się zwlekam. To są zwyczajne dzieje. Inaczej mówiąc, ktoś się nie zwleka, żeby musiał zwlec się ktoś. 😈
Ja się zwlokę na pewno, bo w hotelu śniadanie dają tylko do 11.00… albo i do 10.00.
Mogłabym zajrzeć do internetu, ale wolę Was spytać, Znawcy: gdzie oni trzymają tego Turnera?
Może mi się uda, choć generalnie będę miała zajątka na targach książki.
Nie wiecie, czy jest tam mój ukochany Timeraire, czy jak on się tam nazywał???
No, jak to, gdzie trzymają Turnera? W narodowej piwnicy (hej!), na 3 Maja. I biczami łaskoczą.
A krakusy skaczą. I dobrze. Turnerowi i tak nie podskoczą. 😉
🙂
piatek 😀
szeleszczacy tablet pyszne, dodam do tego zapach
farby i mzna czytac 🙂 😀
do Turnera kolejki w Krakowie a do krakowskiej Damy z …
w berlinskim Bode-Museum kolejki do kasy po bilety od srodka
nocy!!!! w poniedzialek Dama leci do Kota Mordechaja, pilnuj
Kocie 🙂
brykam
drzyj szczecinie, drzyjcie ksiegarnie i antykwariaty
przybywam 8)
brykam fikam
Biedny Rysiu… tyle się natarga…bry.
Cudownie. U mnie też piątek :D. Czy coś na ten temat jest w mediach niemieckich ? http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10551737,Niemcy_jada_rozbic_Marsz_Niepodleglosci.html
Dzień dobry.
Rysiu, ja tam nie drżę!!! Ostatnio księgarnie omijam bardzo szerokim łukiem z powodu pijawek.
A ja brykam-fikam do Berlina na jeden dzień – 2 listopada, bo w Filharmonii gra nasz projekt prezydencyjno-eksportowy – polsko-wschodnioeuropejska orkiestra o dziwnej nazwie I, Culture. Dyryguje Marriner, gra znakomita skrzypaczka Arabella Steinbacher.
A czy do Martin-Gropius-Bau są kolejki?
Kierowniczce milego brykania przez cieply (13-14°, moze wieczorem padac) berlin, kolejek do „Polen – Deutschland” na
szczescie nie ma 🙂 😀
Tadeuszu, jeszcze to http://www.mck.krakow.pl/exhibition
Będę się pasła tydzień po Tobie 🙂
Dzień dobry 🙂 Wsyscy tak aktywnie fikają, że ja się już całkiem w wystawiennictwie pogubiłem. 😳 Czy Dama z K., która w poniedziałek leci do L., była w B. w ramach wystawy ogólnorenesansowej, czy jakoś osobno? A jeżeli osobno, to do kiedy jest ta ogólnorenesansowa?
A poza tym słońce, słońce i liście szeleszczą na żywo, nie z tabletu (tableta?). 🙂
wystawa zostaje, Bobiku, Dama z…. jedzie do Kota 🙂
http://www.smb.museum/smb/news/details.php?lang=de&objID=35844
slonce? jakie slonce? sztuczne swiatlo tylko 🙂
Dzięki, Rysiu. Przynajmniej jedna rzecz mi się w życiu wyjaśniła. 🙂
Szukałem w niemieckich mediach czegoś o Żmijewskim i nie znalazłem. Może lokalne, berlińskie coś piszą, ale dla ogólnogermańskich to najwyraźniej nie jest temat. Tak samo zresztą jak niemieckie wsparcie dla polskego antymarszu. Tutaj w mediach jakiś okropny materializm panuje – tylko euro i euro. 🙄
Rysiu, czy Twój domowy telefon zaczyna się na 7, a kończy na 6? Bo jakiegoś Rysia – trochę przez przypadek – wyguglałem, a potem się zacząłem zastanawiać, czy to TEN Ryś. 🙂
Witam… Apsik!
Umieram na jakieś paskudne przeziębienie… 🙄 Bardzo by mi się przydał kelner-pielęgniarz ale Filozof w pracy 🙁
Na Turnery jadę w przyszłym miesiącu. Jeśli dożyję.
* 10 minut temu
Na ostatnim szczycie Unii Donald Tusk okazał swój szacunek Angeli Merkel, na powitanie całując ją w rękę. W Polsce rzadko zwraca się na takie gesty uwagę, ale w Niemczech… ”Sueddeutsche Zeitung” dokonał analizy ”incydentu”. ”Fakt, że polski premier w Brukseli cmoknął w dłoń niemiecką kanclerz rodzi pytania, skąd wziął się ten gest. Donald Tusk pocałował dłoń Angeli Merkel w bardzo polski sposób: z tak dużą emfazą, że Merkel prawie z przestrachem patrzyła na jego przedziałek na głowie” – czytamy na stronie tytułu (PAP).
Alienor, życzę szybkiego pozbycia się paskudy 🙂
to jest ten rys, Bobiku, jedyny 8) jak wiadomo 🙂
Tuska cmokajacego Pania Kanclerz pokazali wczoraj w dzienniku ZDF
uratowala 300 000 000 € ktore Tusk obiecal w wyborach 🙂
Alienor, pierzyna i ksiazka, to lekarstwa niezawodne 🙂
zdrowiej
dla frakcji:
http://www.sueddeutsche.de/politik/autor-und-anwalt-ferdinand-von-schirach-die-sarrazin-debatte-holte-etwas-gefaehrliches-hervor-1.1174533
A Komorowski porownal wyborcow do „pieknych kobiet, ktore lubia byc uwodzone i latwo wybaczaja, kiedy sprawy ida w dobrym kierunku”.
Czy ktos moglby mu zorganizowac jakies kursy z XXI wieku?
Podobnie zreszta jak Tuskowi?
Czy mam juz zawsze sie wstydzic?
Mordko, i tak masz dobrze. Możesz rozdzierająco miauknąć, kotu wszystko wolno. A co ma zrobić nieszczęsny ludź? Jak zawyję, to mnie zamkną (Dziekanka za płotem) 🙁
Alienor, współczuję. Jest na co kichać, ale to słaba pociecha. Ryś dobrze radzi, siedź w głębokich betach z czymś do zdychania ze śmiechu 😉
Mysle, ze napisze list do Pani Hanny K. Zeby mu, za przeproszeniem, „po kobiecemu” i lagodnie wytlumaczyla, Zeby mu wybila z glowy. Zeby mu odmowila lozka, jak trzeba. Zeby zrobila z niego meza stanu, kurka wodna. 👿
Kolorowe zdjęcia Warszawy z 1947 roku. Robione przez amerykańskich obserwatorów. Co prawda opisów nie ma, ale varsavianiści-hobbyści w komentarzach doszli co które przedstawia:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150325664207093&set=a.10150325663587093.334866.315289652092&type=3&theater
Widoczne też dla nieużytkujących facebooka. Enjoy!
Leżę, co prawda, nafaszerowana aspiryną, ale oglądam seriale. Nie mam siły trzymać książki w ręce… Dziękuję za życzenia powrotu 🙂
Jak sie lezy nafaszerowanym aspiryna, to ksiazki (zwlaszcza przemadrzale) szkodza. Ale seriale i solidna porcja Leonidasow badz kawioru jest OK.
Enjoy it to the fullest! 😈
Mordko, historia zna przypadkin skutecznego perswadowania mężczyznom przez kobiety pewnych zachowań przez szlaban na łoże małżeńskie, więc próbuj 🙂
List do HK juz wyslany, Alienor. Przez Kancelarie prezydenta, bo ona nie ma wlasnego adresu. Wiadomo, baba nie potrzebuje
A zdjecia sa bardzo, bardzo poruszajace. I fenomenalne kompozucyjnie i technicznie. Od niektorych nie moglem sie oderwac.
Bardzo skutecxzny strajk lozkowy trwajacy wiele miesiecy i obliczony na zmuszenie chlopow do zaprzestania wojny domowej zorganizowala jedna z trzech tegorocznych laureatek Pokojowej Nagrody Nobla, LIberyjka Leymah Gbowee:
http://en.wikipedia.org/wiki/Leymah_Gbowee
Co za Baba!!!
Ogolnokrajowy strajk, nawiasem mowiac, i poprzez podzialy religijne…
Alienor, dożyj Turnera. Opłaca się. 🙂
A te zdjęcia to może sobie zostaw na po chorobie. Widok Warszawy w 1947 i to w takiej dawce jest po prostu porażający. Nawet zdrowemu nie przechodzi bezboleśnie.
Strajki łóżkowe już w starożytności były znane. Pani Prezydentowa ma wzorce do oparcia się na. 🙂
Tak. Podobno Pani Leylah przerabiala w szkole Lizystrate Arystofanesa (chyba, nie?) i stad ten pomysl.
Tu jeszcze jeden wzorzec dla Pani Prezydentowej:
http://film.dziennik.pl/artykuly/323946,antoni-krauze-w-miesnym-byla-lizystrata.html
No wlasnie. Ale nie jest zbyt scisle, ze pierwsze relacje o tym co sie stalo na Wybrzezu w 1970 roku pojawily sie dopiero 10 lat pozniej,
Pamietam, ze gdzies w drugiej polowie lat siedemdiesiatych Bolek Sulik pokazal mi w Londynie swoj film robiony, jesli dobrze pamietam dla BBC ( a moze ITV), o strajkach 1970. I byl to swietny film, bodaj godzinny, a moze dluzszy. I powstal chyba pare lat wczesniej niz go ogladalem.
Alienor, jeśli mogę coś (jeszcze) doradzić, to pij dużo ciepłych płynów. Na brak siły do trzymania książki/ tabletu w ręku też jest sposób: włączyć przez internet BBC, tam można słuchać wielu audcji przez 7 dni od ich nadania. Ja namiętnie słucham starych kryminałów w odcinkach (w tej chwili akurat nie ma na liście niczego, co lubię), ale miłośnicy innej literatury też znajdą coś dla siebie. http://www.bbc.co.uk/programmes/genres/drama/crime
Z ksiazek czytanych w BBC bardzo polecam (znacznie lepsze niz telewizyjna wersja) Alexandra McCall Smitha z serii o mma Ramotswe ( Ladies’ Nr 1 Detective Agency) oraz niedawnego Wasylija Grossmana – Zycie i los (sama nie slyszalam bo bylam w Ameryce, ale przez prase przetoczylasie fala zachwytow).
Leonidasy lepsze od nieokreslonych cieplych plynow. Sama witamina B!!!!
Czy widzieliscie omowienie wystawy Turnera w Polityce? Na wszelki wypadek:
http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1520284,1,turner-w-krakowie-czyli-najwazniejsze-muzealne-wydarzenie-2011.read
No, pewnie, ze najwazniejsze wydarzenie! A co moglo byc innego?
Z Leonidasów, to znam tylko czekoladki.
Swoja droga troche mi zal, ze oni to ulozyli „tematycznie”, zamiast pokazac jak bardzo sie to malarstwo zmienialo na przestrzeni czasu i jak bardzo podazalo w kierunku abstrakcji i redukcji., kiedy krazobraz zamieniasie juz tylko w powietrze, mgle, przedzierajace sie swiatlo i domyslamy sie raczej, niz widzimy obiekty na dalszym planie.
Constable byl bezczelny, jesli mu dokuczal!
Nie jakies czekoladki, tylko belgijskie! Swiezutkie!
Ale na przeziębienie? 😯 Taż to drapie w gardle. To ja, choć czekoladolubna jestem nadzwyczaj, przy chorobie pozostanę jednak przy hektolitrach ciepłych płynów.
A kto mowi, ze na przeziebienie? NA DUSZE.
Aaaa, na duszę to inna sprawa. Potrzeby duszy ponad potrzeby ciała, oczywiście. Ale ciepłym płynom (na wypłukanie choroby) to nie przeszkadza. 😉
Ja też od razu warczałem na tematyczny, nie chronologiczny układ wystawy. Musiałem sobie w głowie przestawiać obrazy, żeby były „do sensu”. 😉
Dla duszy wyłcząnie pasztetówka, żadne tam Leonidasy. 😎
a czy dusza nie preferuje trunków procentowych? 🙄
preferencje wyraźne 😎
Zawsze można znaleźć jakieś wyjście kompromisowe. Na przykład boeuf bourgignon. 😀
100!!
cała przyjemnosć po mojej stronie 🙂 dobrej nocki fajny pies ten brązowy . a tak na marginesie to lubię okragłe liczby . np 100 ……
O, jakiz piekny jest ten Pies Jedwabne Ucho!
Gładka sierść? Bez jednego loczka? I kolor brązowy, nie czarny?
No, ja nie wiem, czy to takie ładne… 🙄
To wrzucam ja, niewyegzorcyzmowana próżnia etyczna http://wyborcza.pl/1,75968,10535807,Szatanskie_nasienie.html
http://wyborcza.pl/1,99494,10547886,Rozpacz_wszystkozercy__czyli_sromy_Aldony.html
Alienor, tu dr. krolik:
jesli masz goraczke to polecam tylko plyny i sen. Jak juz goraczka przejdzie to chudy rosol z lanymi kluskami lub kaszka manna.
Zdjecia Warszawy super! Dzieki.
Egzorcyzmy maga byc skuteczne… A nie prosciej to pogratulowac wygranym, obiecac pracowac ciezko, zeby wygrac w nastepnych wyborach i przestac rzucac w potencjalnych wyborcow krowimi plackami…
Oni oszaleli z rozpaczy i bezsilnosci. Pochylmy sie nad nimi. Nie dosc, ze wybory to jeszcze upokorszenie z Rzepa, publiczne podsrywackie fochy Ziobry. , a lata leca i towarzyszom zeby wypadajom. Za cztery lata bedzie jeszcze gorzej.
Tadeusz,
czy wczoraj były Twoje imieniny? Jeżeli tak, to winszuję, winszuję … 😆
jeżeli nie, to i tak życzę Ci wszystkiego najlepszego 🙂
W przyszły weekend będę we Wrocławiu na Słonym. Czyli miniemy się 🙁
Ludzie, czy naprawdę nic a nic Was ta sprawa nie obchodzi? 😯
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polski-film-usuniety-z-wystawy-w-niemczech-protest,1,4892689,wiadomosc.html
Przecież to jest coś niebywałego 🙄
Ot, tak po prostu można ingerować w wystawę, którą przez długi czas przygotowały osoby kompetentne? Cichcem usuwać jeden z elementów tak znaczącej wystawy?
Nikt nic nie wie 👿 Co jest grane? 🙄
A na blogu, gdzie wrażliwość, postęp, nowoczesność i inne etcetery, odchodzi tabloidowa papka na temat cmoków w rękę 👿
Co się dzieje z Szanowną Frekwencją? 🙄
Jotko,
obchodzi ale odzywac sie nie chcialam, coby znowu Helenie tematu do opowiesci dla gosposi nie dostarczac. 🙂
Haneczko,
czy aby ci nie za duzo tego?
I niewyegzorcyzmowana, i proznia i jeszcze na dodatek etyczna! Wszystko zagarnelas 🙂
Alienor,
dzueki za te zdjecia. Ukradlam i wydrukuje, zeby miec co pokazywac tym, ktorzy wierza w doroczynnosc wojen.
A w ogole to wstawac, plizzz! 😉
Dzień dobry. 🙂
Oglądałam na kanale rbb w niemieckiej tv.
http://www.rbb-online.de/abendschau/archiv/archiv.media.%21etc%21medialib%21rbb%21rbb%21abendschau%21abendschau_20111029_wir.html
Jotko,
oburza mnie to. Ale to problem wystawiających, którzy ugięli się pod protestem jednego (!) człowieka, nie sprawdzając czy gmina żydowska jego protest popiera. Bardzo smutne jest, gdy sztuka przegrywa z polityczną poprawnością.
Dzięki wszystkim doktorom. Ja właśnie mam ten problem, że gorączki nie mam prawie w ogole, więc większość leków odpada. No ale jest babciny sok malinowy 😀
Mar – Jo,
nie znam niemieckiego 🙁
Alienor,
to nie jest tylko sprawa wystawcy. Tak, jak ataki na Znak i Grossów, nie były tylko sprawą wydawcy i autorów …
Jotko, wypowiedzi Andy Rottenberg są po polsku, słyszalne w dużej części.
Jotko, dla mnie to zwykły, nadgorliwy idiotyzm. Patrzę na to bardziej z politowaniem, niż z oburzeniem.
Natomiast film wywołuje we mnie traumę przeciwną do zamierzonej.
Dzień dobry 🙂 Dobry, bo targowy. Z perspektywą na różnorakie drobne radości życia. 😀
Alienor, czosnek jest lepszy od malin. Zwłaszcza taki położony na befsztyku, ale i bez befsztyka swoje robi. 😉
Jotko, a pozwolisz, ze prasa ustali jedna wersje wydarzenia i wtedy bede mogla sie opowiedziec, choc filmu Zmijewskiego nie widzialam, a nawet nie specjalnie wiem kto to jest?
A wersje dotad przeczytane sa nastepujace:
1, Zydzi protestowali.
2. Zydzi nie protestowali, tylko jeden Zyd i to tez nie jest pewne, tylko w domysle wladz gminy zydowskiej.
3. Wystawcy nie zostali powiadomieni.
4 Wystawcy wyrazili zgode na usuniecie.
Zwirzaku – moja gosposia nie wie o Twoim istnieniu. Ale ladme wystapilas. Prosze o wiecej. Jest szansa, ze sie ustosunkuje.
Anda Rottenberg o berlińskiej wystawie.
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=anda%20rottenberg%20de&source=web&cd=5&ved=0CEAQFjAE&url=http%3A%2F%2Fzwierciadlo.pl%2F2011%2Fkultura%2Fsztuka%2Fanda-rottenberg-pojednanie-bez-znaku-zapytania&ei=m7irTvrJII3s-gbqkcDlDw&usg=AFQjCNEFsYuloUXTQj6WTz_TYXu5ElzNsQ&cad=rja
Mar – Jo,
Anda R. mówi jednoznacznie: nie dostała żadnego wyjaśnienia. To nie może nie budzić, co najmniej, zdziwienia.
Żmijewski ma rację pytając dlaczego film nie budził sprzeciwu na etapie przyjmowania go na wystawę a teraz budzi.
haneczko,
przypomnij sobie dyskysję na tym blogu na temat zdjęć, zdjętych z wystawy w Wałbrzychu. Zdjęć pokazujących agonie tego, kiedyś bardzo prężnego, wielokulturowego miasta.
W mieszkańcach Wałbrzycha, w tym i we mnie, budziło to „traumę przeciwną do zamierzonej”. Ty należałaś do tych, którzy potępili decyzję zdjęcia tych, bolesnych dla Wałbrzyszan, bolesnych zdjęć. Nie skwitowałaś tego tak, jak teraz kwitujesz skandal na międzynarodowej wystawie.
A główną oskarżycielką wałbrzyskiej bibliotekarki była na blogu Helena.
Większość z nas oburza cenzurowanie sztuki Nieznalskiej i ciąganie jej po sądach. Dlaczego nie przykładamy takiej samej miary do twórczości Żmijewskiego?
Obawiam się, wystarczy spojrzeć na dzisiejszy wpis Zwierzaka, że my tu zaczęliśmy stosować na blogu, w pewnych sprawach, autocenzurę. Nie sądzę żeby to komukolwiek i czemukolwiek mogło wyjść na dobre.
W najlepsze trwa na blogu, pełna oburzenia dyskusja, w sprawie przeniesienia książki o aborcji w Empiku, z jednej półki na drugą. To jest skandal i o tym się dyskutuje. Woda w usta na temat usunięcia filmu, cichcem, z międzynarodowej wystawy.
Nie pochwalam tych przenosin w Empiku. Ale równocześnie widzę, że książka nie została cichcem usunięta. Przełożył ją, właściciel sklepu, na inną półkę.
Tymczasem film został usunięty bez poinformowania o tych kuratorki wystawy.
Nie widziałam na blogu nawoływań do pisania protestów, z podaniem danych kontaktowych włącznie.
Jotko, spokojnie. Bo pojadę do Berlina i się pochlastam na tej Wystawie.
Anda Rottenberg spokojnie mówi, że chętnie porozmawiałaby z tym prominentnym przedstawicielem Gminy.
Żmijewski spokojnie artykułuje swoje zdziwienie.
Ja spokojnie…. (patrz wyżej). 😕
Dlaczego nie biję w tarabany z powodu ocenzurowania dzieła Żmijewskiego? Najpierw nie biłem dlatego, że chciałem się czegoś więcej dowiedzieć. A potem się dowiedziałem, że to wskutek protestu jednego człowieka i… I się zacząłem zastanawiać, jak to przebiegło i co w tym było. Czy przyszedł do urzędnika jakiś palant, który tylko usłyszał, że gdzieś dzwonią, zagroził, że gmina żydowska zrobi raban i urzędnik się wystraszył (a Niemcy na punkcie stosunków z Żydami są z oczywistych powodów szalenie wrażliwi)? Czy może było tak, że przyszedł jakiś człowiek i ze łzami w oczach powiedział „panie, mnie w komorze gazowej całą rodzinę wymordowano, a tu artysta jakąś zabawę z tego robi”, urzędnik obejrzał dzieło i stwierdził „faktycznie, to narusza i mamy na to przepis”? Czy jeszcze jakoś inaczej? Bo w zależności od tego, jak było, jednak różne bym miał odczucia i refleksje.
Rozumiem, dlaczego akurat Niemcy we wszystkim, co dotyczy Holocaustu, są szalenie ustępliwi i nie chcą z Żydami żadnych zadrażnień. Być może zrozumiała to też Anda Rottenberg, a może i sam Żmijewski, bo nie słyszałem o ich głośnych protestach (jeśli przeoczyłem, to proszę mnie poprawić). A gdyby było tak, że kuratorka i twórca filmu uznali po namyśle prawo tego protestującego członka gminy żydowskiej do jego (nad)wrażliwości i zaakceptowali ecyzję urzędnika, to wtedy moje protesty uznałbym za niekoniecznie na miejscu.
Uważam, że za mało wiem o sprawie, żeby podnosić raban, choć oczywiście nie popieram urzędniczych ingerencji w wystawy, nawet jeżeli wystawione dzieła mnie bulwersują czy odrzucają. Ale dopóki nie mam pojęcia, jak wyglądały rozmowy między władzami muzeuma, kuratorką i artystą, nie czuję wystarczająco mocnych podstaw do zabierania głosu.
Jotko, prosze Cie ladnie wez sie w garsc i nie przypieraj mnie, nas do muru. Czego ani ja, ani zapewne nikt inny tu nie lubi. Jak bede wiedziec wiecej, to sie wypowiem. Albo nie wypowiem sie wcale.
Nikt nie lubi byc przedmiotem szantazu psychologicznego. 🙁
Nie Twoja gosposia, Twojej Mamy, Heleno. 🙂
Nie pamietasz jak nam pisalas, ze omawialas z nia rasizm i antysemityzm Polakow? Ja pamietam 🙂
Teraz doczytałem, że Anda Rottenberg nie dostała wyjaśnienia, a Żmijewski wyraził zdziwienie. No, oczywiście, w ten sposób się nie robi, żeby zainteresowanych nie powiadomić. To jest skandaliczne. Tylko jeszcze raz powtórzę swoje pytanie – czy Żmijewski i Rottenberg życzą sobie bicia w tarabany? Bo jeżeli oni stanęli na stanowisku „nie podoba nam się to, ale rozumiemy przyczyny i nie mamy ochoty na rozpętywanie burzy”, to ja wcale nie chciałbym być pierwszym nadgorliwym, który rozpęta, również z pominięciem opinii zainteresowanych.
Zwierzaku, to nie była gosposia, tylko pielęgniarka. 🙂
Ale wczoraj albo w GW albo w Rzepie czytalam, ze AR zostala powiadomiona i wyrazila zgode …
Jak zwal tak zwal Bobiku, grunt, ze byla! 🙂
Oczywiscie, ze pamietam Zwierzaku. Musialam jej bardzo wiele opowiadac, bo taka mialam potrzebe serca a ona z wielkim zainteresowaniem mnie o to wypytywala. Jest to bardzo ciekawa swiata kobieta.
A w ogóle bardzo Was – wszystkich – proszę, nie przesuńmy dyskusji w poważnej w końcu sprawie na grunt osobistych zaczepek i uszczypnięć. To nie nie o to przecież chodzi kto komu i dlaczego, tylko czy jest tu sytuacja rzeczywiście identyczna jak w przypadku Nieznalskiej czy Castellana. I ja mam poczucie, że z jednej strony po prostu brakuje mi pewnych danych, żeby to ocenić, a z drugiej może aż za dobrze rozumem niemieckie reakcje na wszystko, co się wiąże z Holocaustem i wpływa mi to na ogląd. Dlatego jestem skłonny na razie raczej rozważać, niż podnosić raban.
Heleno,
nikogo nie przypieram do muru. Przedstawiam swoje zdanie. Możesz się wypowiadać albo nie wypowiadać. Twoje świete prawo. I ja je szanuję.
I bądź uprzejma nie oskarżać mnie o szantaż. Choć, właściwie, jeżeli tak chcesz to interpretować … wolna wola …
Nie znaczy to, że nie przedstawię swojego zdania na temat blogowych „trendów”.
A niektóre blogowe „trendy” stanowczo mi się nie podobają. I o tym są moje dzisiejsze wpisy.
Oczywiście zarówno Gospodarz blogu, jak i pozostali Blogowicze mogą mieć moje „niepodobanie” w nosie. To również szanuję.
No, ja tez jestem ciekawa i bardzo lubie sluchac ( czytac) Twoje opowiesci, ale nie zawsze zgadzam sie z wnioskami 🙂
Wielka szkoda, że nie możemy poprosić Rottenberg i Żmijewskiego o ich zdanie. Bo bez tego mnie bardzo trudno wyrobić sobie własne.
Nie wiem o jakich mowisz niepokojacych Cie trendach na blogu, jotko, ale co do autocenzury to jest to instutucja absolutnie niezbedna jesli sie chce publicznie zabierac glos. Stosuje ja nieustannie, choc czasami temperament nie wytrzymuje.
Ladnie bysmy wygladali gdybysmy nie stosowali autocenzury! Pewnie juz by tego blogu nie bylo.
A co to za trendy? 🙂
„Wlasne zdanie” , zwierzaku, zawsze mozna miec. Ale warto najpierw zapoznac sie z faktami. 🙂
Ech, Bobiku, a moze im nie wypada powiedziec co tak naprawde mysla? I moze chcieliby, zeby ktos inny powiedzial cos glosno?
Oceniajac fakt bez dzielenia wlosa na czworo – nieladne.
Jotko, rozumiem, że mówiąc o blogowych trendach, miałaś na myśli stosowanie różnych miar do podobnych zjawisk, a bez owijania w bawełnę – stosowanie ostrych kryteriów kiedy idzie np. o katolicyzm, a wiele łagodniejszych, kiedy chodzi o sprawy żydowskie. Jak chodzi o mnie, mogę się nawet do tych „grzechów” przyznać i wyjaśnić, skąd się biorą. Otóż ja mam poczucie, że jako osobnik ochrzczony i wychowany w katolickiej kulturze, mam prawo się z nią spierać i na nią powarkiwać, bo moja ci ona, nawet kiedy się od niej odżegnuję. A poza tym jest ona w tej chwili w Polsce kulturą domnującą, wręcz „władzą”, a ja jakoś zwykle mam z brzucha taki odruch, że jeżeli już komuś przyłożyć, to silniejszemu, nie słabszemu. W stosunku do słabszych mam zwykle odruch obronny. I nie ukrywam, że Żydów w naszym (i nie tylko) kraju widzę na pozycji słabszego, który wiele wycierpiał, więc pewien ochronny parasol mu się należy. Wiem, że antysemityzm jest rzeczywistością, nie legendą i nie chcę dawać mu w żaden sposób pożywki, dlatego staram się do kwestii żydowskich podchodzić z rozwagą i delikatnością.
Istotnie, brak mi czasem tej samej rozwagi i delikatności w stosunku do własnego podwórka. Ale właśnie dlatego, że własne i w moim odczuciu więcej mi na nim wolno, niż na cudzym.
Wkleję jeszcze coś. Wydaje się ,że będzie ciąg dalszy sprawy.
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=anda%20rottenberg&source=web&cd=17&ved=0CIwBEKkCMBA&url=http%3A%2F%2Fwyborcza.pl%2F1%2C112588%2C10557073%2CZdjeli_niewygodnego__Berka_.html&ei=EsqrTsaDMs_Gswb7-4EB&usg=AFQjCNFarlUCslWO7Q5z1cylYUVJko3NDg&cad=rja
Zwierzaku, że zdjęcie filmu Żmijewskiego, zwłaszcza bez porozumienia, było nieładne, ja nie mam wątpliwości. Ja się tylko zastanawiam nad uzasadnieniem dla głośnego protestowania bądź nieprotestowania. Bo podobieństwo sytuacji nie oznacza jeszcze ich identyczności. Nieznalską np. ciągano po sądach, ze Żmijewskim nikt nie ma zamiaru tego robić. Zarzut urażenia uczuć religijnych przez rzeźbę papieża przygniecionego meteorytem był idiotyzmem, bo nawet średnio wrażliwy na sztukę człek mógł tu zrozumieć symbolikę. Nie widziałem filmu Żmijewskiego i nie wiem, czy faktycznie mógł kogoś urazić lub zaboleć, ale skoro nie wiem, to się pytam. Bo jeśli mógł, to dla mnie to by trochę modyfikowało postać rzeczy.
Podkreślam – nie mam zamiaru bronić decyzju usunięcia filmu, ona była skandaliczna. Ale owszem, wchodzę w różne subtelności, bo wydaje mi się, że one tu istnieją.
Dzięki, Mar-Jo. Teraz nareszcie wiem coś więcej. 🙂
I odnoszę wrażenie, że zarówo AR, jak i AŻ również wyczuwają w tej sprawie różne subtelności, dlatego decydują się na formę publicznej dyskusji, nie oficjalnego protestu. Co być może faktycznie ma więcej sensu. W dyskusji łatwiej dać wybrzmieć racjom stron. A w tym przypadku np. protest internautów niekoniecznie by dyskusję uruchomił, choćby ze względu na barierę językową. Zorganizowanie takiej dyskusji właśnie w Berlinie ma dla mnie ręce i nogi.
Co oczywiście nie oznacza, że i na blogach nie można dyskutować. 😉
Tak Bobiku, masz rację. Dokładnie o te „trendy” mi chodzi.
Czy nie przyszło Ci nigdy do głowy, że na Twoim blogu ja „robię” za mniejszość?
Tak, jestem katoliczką rzymską. Często boli mnie i oburza to co robi kościół instytucjonalny.
Ale to nie znaczy, że nie boli mnie to, co, raz poraz, pojawia się na Twoim blogu i na co Ty, swoim milczeniem, dajesz przyzwolenie.
To jest wpis, który nie spotkał się na tym blogu z żadnym głosem sprzeciwu:
A ja absolutnie jestem po kociej stronie.
I zupełnie się nie dziwię ludziom Palikota. Są świeżym powietrzem w tym skleszałym sejmie. Wchodzą, widzą toto na ścianie, czują się z tym źle. Ja też bym się czuła źle. Po prostu uważałabym, że pewna dominująca grupa, od której akurat moja mniejszość doznała w historii różnych niemiłych rzeczy w imię tego totemu (bo tym, do cholery, jest dla Polaków krzyż, co widać po tym, jak o nim mówią i do czego im służy), chce mi ten totem narzucić jako ostateczne narzędzie ostatecznego zdominowania. A guzik. Sto procent racji: krzyża nie powinno być w sejmie w nowoczesnym państwie. Koniec, kropka. Świetnie mówił Biedroń dziś rano w TVN24. Ma charakter.
Dla mnie krzyż to nie jest „toto”. Jestem Polką i nie traktuję krzyża „jako narzędzia ostatecznego zdominowania” kogogolwiek. Moje słowa i czyny świadczą dikładnie o czyms innym.
Jak można tak rzucać oskarżeniami na wszystkich Polaków. Czy to aby nie jest antypolonizm?
Nie zareagowałeś na ten wpis i nie reagujesz na jemu podobne. Ja też wtedy zmilczałam, kładąc te, raniące mnie słowa, na karb nadmiernych emocji. Jeżeli jednak nawołujesz dzisiaj do powściągliwości i rozważności, to proszę rób to również w przypadku takich wpisów.
Kiedy na tym blogu pojawił się „yyc” (albo podobny nick), prewencyjnie uprzedziłeś go o konieczności przestrzegania regulaminu blogowego. Na takie wpisy nie reagujesz.
Bobiku, zrozumiała i uzasadniona dbałość o wrażliwość jednych nie powinna iść w parze z jeżdzeniem po innych, jak za przeproszeniem, po „burej suce”. Nawet wtedy, kiedy ci inni są większością. Będąc większością nadal pozostają ludźmi. A to na tym blogu, moim zdaniem, często ma miejsce.
Wiele razy, jako blogowa mniejszość, zaciskam zęby. I nie wtedy, kiedy to, co jest mi drogie jest krytykowane. Sama ostro krytykuję. Wtedy, kiedy sypią się stereotypy, uogólnienia a nawet inwektywy.
Owszem, jest na tym blogu autocenzura. Autocenzura jest zawsze czymś złym. I nie należy braku autocenzury mylić z brakiem powściągu, wyważenia, szacunku dla innych, etc..
I nie wierzę Heleno, że nie rozumiesz o czym mówię.
Pozostaję z niezmiennym szacunkiem i życzliwością dla majacych odmienne zdanie.
„Wlasne zdanie” Heleno, trzeba miec, inaczej jest sie tylko papuga.
A dlaczego zakladasz, ze jestem z faktami niezapoznana?
Jotko, ponosi Cię, nadmiernie.
haneczko,
to Twoja opinia. A jeżeli nawet, to ma prawo. Niejednokrotnie dawałaś tu wyraz temu, jak Ciebie, to i owo „ponosi”. Nie oceniałam czy „nadmiernie” czy „nienadmiernie”.
Zwierzaku,
Prejudice is a great time saver. You can form opinions without having to get the facts.
E,B. White
Jotko, opinia, nie ocena. Mówisz tak emocjonalnie, że nie bardzo rozumiem o co tak naprawdę chodzi.
Haneczko, no to już jest nas dwie. Bo ja też nie rozumiem o co Tobie chodzi 😉
Od razu mi lepiej 😉
Jotko, może się zdziwisz 😉 , ale po części od razu przyznam Ci rację. Owszem, ja się nie czuję zobowiązany do obrony katolicyzmu, bo – jak napisałem – to on jest w tej chwili dla mnie dominujący i opresyjny, a przy tym zdaje mi się „własnym podwórkiem”, na którym mam pewne prawa. Ale to nie znaczy, że przyznaję sobie tym samym prawo do traktowania czyjejś wiary i uczuć religijnych bez szacunku. Jeżeli zdarzy mi się nieświadomie napisać coś, co kogoś zaboli, po uświadomieniu mi tego przepraszam, bo na pewno niczego nie piszę w intencji zranienia. I rzeczywiście, nazwanie krzyża „toto” mogło uczucia wierzących urazić, a ja mogłem/powinienem na to zareagować (choć porównanie do historii z yyc wydaje mi się nietrafione, bo jednak o całkiem inną sprawę tu chodziło).
Ale równocześnie bardzo wszystkich proszę, żeby nie widzieć we mnie nadpsa. 😉 Różne rzeczy zdarza mi się (zwłaszcza w ferworze dyskusji) przegapić, przeczytać nieuważnie, a nawet zwrócić na nie uwagę, a potem zapomnieć, bo się pojawiło coś innego, co mnie zajęło. I tu nawet nie mogę przyrzec, że się poprawię, bo zapewne dalej będę niedoskonały, nie zawsze uważny i popełniający błędy. 😳
Że wierzący i zaangażowani w wiarę mogą się na tym blogu czuć mniejszością? Zapewne tak. Chyba nawet wręcz nią są. Ale nie przypisywałbym tego jakimś tajemniczym trendom. Po prostu akurat taka grupa się tu zebrała, w której niedowiarki przeważają (i na pewno na tonie tutejszych dyskusji to się odbija). Niemniej jednak bardzo bym nie chciał, żeby wierzący katolicy czuli się tutaj dyskryminowani lub niechciani. Więc po prostu przypominam sobie i innym, żebyśmy krytykując Kościół czy religię zwracali więcej uwagi na wrażliwość wierzących. Bo fakt, że będąc samemu niedowiarkiem, łatwo się o tym zapomina.
Natomiast nie bardzo mogę się zgodzić z Twoją opinią w sprawie autocenzury. Jeżeli do niektórych spraw odnoszę się z większą delikatnością, to właśnie ze względu na wrażliwość czy zrozumienie. Zgodzę się tylko, że w niektórych punktach jestem pewnie wrażliwszy niż w innych. Ale pokażcie mi takiego, który ma wrażliwość idealnie równo rozłożoną. 😉
Nie twierdzę jednakowoż, że nie mam zamiaru dalej nad sobą pracować. 😎
Jotka czuje co czuje i dobrze, ze to wyrazila.
Nie, kroliku, nie dobrze. Co innego wyrazanie uczuc, a co innego wyrazanie ich rozdajac jednoczenie kuksance na prawo i na lewo, zarzucanie innym obludy czy podwojnych standardow. Ja sie czuje takim wyrazaniem uczuc zraniona. 🙁
No, tak to już jest, że ktoś będący sam pod wpływem silnych emocji nie zawsze wyczuwa, gdzie kończy się obrona, a zaczyna atak. Heleno, zauważ, że Jotka pisała pod wpływem własnego zranienia i – proszę – weź na to poprawkę. Bo inaczej zaczniemy obracać się w zaklętym kręgu wzajemnych zranień, z którego bardzo trudno będzie się wydostać.
Sorry, że się wtrącę: mnie też ta wypowiedź zniesmaczyła podobnie jak jotkę i słusznie dziewczyna podnosi temat, który ją poruszył, sam szczekałem tu kiedyś w podobnej sprawie.
Temperamentni bywamy czasami i słusznie Bobik przypomina, by mieć się na baczności przechodząc przez blog z cepem.
Podzielam zdanie królika, aczkolwiek przyznaję, że nawiązanie do postaw bywalców było niepotrzebne.
Jest rada na to wszystko i rada całkiem prosta
niech całe blogowisko spróbuje dzisiaj pospać 😉
Zeen myśli, że tak byka za rogi da się złapać?
Wszak można spać głęboko, a swoje dalej chrapać. 😆
Bobiku,
nie, nie jestem zdziwiona 😉
Gdybym Ciebie nie znała, nie ceniła i nie szanowała , nie zaczynałabym tej dyskusji.
Heleno,
rozczaruję Cię, ale nie mam zamiaru przyznawać Ci monopolu na rozdawanie kuksańców 😉
zeen,
trudno mówić o czymś, nie przywołując treści tekstu, do którego ma się zastrzeżenia. Jak pewnie zauważyłeś, nie pisałam o osobie, nie przytoczyłam nicku. Dyskutowałam o treści wpisu i moich emocjach z tym związanych.
Zamiast byka za rogi na daremnie łapać,
lepiej iść na spacer,
mocno się wysapać,
a i spocić się srodze nic by nie szkodziło,
przewietrzyć dobrze głowę,
a potem,
przy nalewce porozmawiać miło 😉
Pigwówka, tarninówka, malinówka i inne nalewki dla wszystkich 😆
Może dla genetyka byłoby to dziwne,
żeby z cepów wyrosły gałązki oliwne,
lecz ja powiem szanownym Panom oraz Paniom:
my ze śwagrem nie takim sprostalim wyzwaniom. 😆
Jotka cytuje mnie. Tak, mogę się zgodzić, że słowo „toto” było niefortunne i przepraszam za nie. Podobnie za uogólnienie, że „Polacy” traktują krzyż jak totem – przecież nie wszyscy. W końcu i ja jednakowóż jestem Polką, tu się urodziłam i wychowałam.
Ale dodam parę słów usprawiedliwienia.
Pisałam ten komentarz w stanie wzburzenia. Mnie osobiście krzyż w Sejmie przeszkadzał od początku. Zawieszono go nielegalnie, niemal pod osłoną nocy, chcąc zademonstrować – no właśnie, co?
Zastanówmy się.
I teraz te furiackie okrzyki, od PiS-owców do Niesiołowskiego, a co gorsza pobłażliwe postawy od PO-wców po Kwaśniewskiego. Prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. W konstytucji jest zapis o świeckim państwie. I musi on być przestrzegany. Czy ci ludzie nie widzą, że lekceważą ustawę zasadniczą?
Tak, jednym krzyż kojarzy się pięknie, innym źle. W tym samym kraju. Dlatego NIE POWINIEN znajdować się w instytucjach publicznych. Jeżeli ktoś prawi dyrdymały – znów ostre słowo, ale nie da się tego inaczej nazwać – że to „ograniczenie prawa do wyrażania własnego światopoglądu”, to odpowiem: ależ proszę bardzo, człowieku (pośle), noś sobie krzyż na piersi własnej. To twoja sprawa i twój znak. (Choć nawet w „Kto ty jesteś – Polak mały” odpowiedź na „Jaki znak twój?” brzmi „Orzeł Biały” – nie krzyż!) Ale nie narzucaj go innym. Bo to tak, jak zmuszanie wszystkich obecnych, żeby te krzyże na własnych piersiach nosili. A wielu ludzi zapewne sobie tego nie życzy, z różnych zresztą powodów. I należy to szanować.
To jeszcze mały polski dialog. W pewnej znanej mi rodzinie współistnieli człowiek religijny do granic dewocji oraz ateista. Spotkali się przy stole na świątecznym zebraniu rodzinnym, w Wielkanoc. Ów religijny postawił na stole krucyfiks. Ów ateista wstał od stołu z oburzeniem: Z szubienicą na stole nie będę jadł.
Lubimy skrajności.
Nie moge, Bobik. Chcialabym, ale nie moge, bo nie calkiem wierze, ze atakowanie nas za to ze natychmiast nie zareagowalismy na wczorajsza wieczorna wrzute jotki, wchpdzenie na high moral ground z tego powodu, jest dla mnie nie do konca w porzadku. I sugerowanie mi osobiscie, ze jak ja zadaje pytanie, to sie tylko zgrywam, ze nie wiem o co chodzi.
Ja wytlumaczylam przedtem dlaczego uznalam, ze musze wiecej przeczytac niz to co czytalam, zanim sie na ten temat wypowiem. Musze znac fakty.
Ale jest jeszcze owszem, inny powod, i tu wlasnie wchodzi owa autocenzura, jakze przydatna aby nie palnac czegos: mnie tak naprawde guzik obchodzi co prywatne muzeum w miesxie Berlinie robi z wystawa. To jest ich sprawa i organizatorow. Zas argument AR, AR oraz WL zeby nie robic z tego afery polityczej wydaje mi sie calkiem rozumny.
Znacznie bardziej obchodza mnie sprawy dziejace sie w Polsce – Empik czy to co wygaduje BK i sto milionow innych zdarzen..
Protestuje wtedy, kiedy mnie cos poruszy lub dotknie, a nie pod dyktando czy po to by sie wykazac wlasnym zaangazowaniem. Nie we wszystko sie angazuje, nie jestem zabka, koniec, kropka.
Oczywscie, ze zgadzam sie z Bobikiem w sprawie „toto” w odniesieniu do krzyza.
Nie mam nic przeciwko dawaniu mi po łapach, jeśli się zapędzę. Nie obiecuję, że oddam 😉
A teraz narzucam sobie autocenzurę 😉
Kierowniczko, Jotka – o ile zrozumiałem – nie do merituma miała zastrzeżenia, tylko właśnie do sposobu jego wyrażenia, który przy okazji wylał dziecko z kąpielą, bo przecież w całej sprawie nie chodziło o niechęć do krzyża „jako taką”, tylko o zasadność jego umieszczenia w Sejmie.
Ale faktycznie, w „ogniu walki” czasem się warknie coś, za co potem głupio i czego na spokojnie by się nie powiedziało. Myślę, że najlepiej na takie rzeczy reagować od razu, ale uświadamiająco, bez zakładania złych intencji. Po prostu napisać – przykro mi się zrobiło, z takiego i takiego powodu. Najczęściej ten, który zrobił niechcący przykrość uświadamia sobie, co warknął i przeprasza lub się wycofuje. A na przyszłość może się ugryzie w język. 😉
Jotko, ja rozdaje kuksance tylko sprowokowana, Ty prowokacji nie potrzebujesz, bo trudno nazwac prowokacja brak reakcji na Twoja wrzute.
A wracając do pracy Artura Żmijewskiego: zapewne w odróżnieniu od większości z Was znam ją. Śledzę twórczość Artura od lat, znamy się z całą tą grupą od sztuki krytycznej i pracowni Kowalskiego. Z pracami Artura czasem sprzeczam się wewnętrznie, ale rozumiem, o co mu chodzi. Między innymi o badanie sytuacji granicznych i o próbę zrozumienia naszych reakcji. „Berek” szokuje i ma szokować. Ale rozumiem też, że zupełnie inaczej może szokować tych, których rodziny naprawdę zginęły w komorach gazowych.
Po prostu: oni to wiedzą. Nam to trzeba unaocznić, bo nie znamy wojny. To tak jak z tymi zdjęciami zburzonej Warszawy, które wrzuciła Alienor: wiemy, że była zburzona, ale zupełnie czym innym jest zobaczenie tego w kolorze… I znów: tamte pokolenia to widziały i wiedzą. My – już nie.
Przypomina mi to historię utworu radiowego „Brygada śmierci” Pendereckiego, o której pisałam tutaj:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/09/19/to-trzeba-bylo-zrobic/
Wtedy to było nie do zniesienia. Teraz „tylko” wstrząsa.
I tak właśnie zapewnie jest z „Berkiem” – dla kogoś był nie do zniesienia.
Doro,
dziękuję.
Moje stanowisko na temat krzyża w przestrzeni publicznej jest dokładnie takie samo, jak stanowisko Haliny Bortnowskiej:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,7341306,Halina_Bortnowska_proponuje__Ksiegi_zamiast_krzyza.html
Jestem dumna, że mogę się zaliczać do grona Jej przyjaciół.
Nie mogę o to zapytać, bo niestety odeszła zbyt wcześnie, ale jestem praktycznie pewna, że podobne stanowisko zajęłaby inna moja wielka Przyjaciółka, Halina Mikołajska.
Polki, katoliczki, kobiety wielkie i szlachetne.
Haneczko, dlatego ja osobiscie daje po lamach natychmiast, a nie hoduje w sercu tygodniami i miesiacami urazy, ktora potem sie wylewa na caly blog przy pierwszej nadajacej sie lub nie nadajacej okazji.
No to ja ide spac 🙂
Niestety Heleno, nie moge Ci przyznac punktu. 🙂
Mysle, ze czasem takie drobne zawirowanie blogowe dobrze robi.
A Bobik oczywiscie jest Nadpies!
Moze zauwazylas, Ziwerzaku, ze ja tu na punkty nie wyrabiam. Jestem kompletnie niezalezna od nagrod i orderow.
Dobranoc! Spij dobrze. 🙂
Jakie tam tygodnie, miesiące, Heleno? Raptem dziesięć dni 😉
Nie „dawałam” od razu „po łapach”, żeby to nie był „kuksaniec” w zbytnich emocjach „rozdawany” 😉
Jednym słowem „autocenzurowałam” się.
Teraz to ja nie rozumiem: jak „daje się po łapach od razu”, to jest OK, a jak przemyśli się sprawę, i poruszy ją w innym terminie, to jest źle? 🙄
Moje „nie wierzę” odnosiło się do kwestii znaczenia i roli autocenzury. Do niczego więcej 😎
Heleno, przyznaję, mnie najpierw też nieprzyjemnie zaskoczyło to, że Jotka niezareagowaniu na sprawę usunięcia filmu przypisała jakieś „drugie dno”. Wiem, że ja go na pewno go nie miałem – najpierw uznałem, że za mało wiem o sprawie, żeby się wypowiadać, a potem, prawdę mówiąc, zająłem się innymi rzeczami i w ogóle wypadło mi z głowy. Tutaj, w Niemczech się po prostu nic o tym nie mówiło, bo wszystkich emocjonuje euro, a nie wystawy. Ale potem zrozumiałem, że Jotce poczucie podwójnego standardu wzięło się z wcześniejszego, niejednokrotnego urażenia jej wrażliwości i braku reakcji na to ze strony blogowiska. Zszedłem zatem z wystawy i wszedłem na to, co mnie osobiście nawet wiele bardziej obchodzi, czyli na uczucia Jotki. I tu sprawa jest dla mnie jasna – jeżeli uraziłem, nawet niechcący, mówię przepraszam i próbuję na drugi raz bardziej się pilnować.
Dobranoc Zwierzaku 😆
Idę na spacer z psem 😉
Wiesz Heleno, ja z czystej grzecznosci nie powiem co zauwazylam. 🙂 Dobranoc.
Dobranoc wszystkim. 🙂
Wszystkie urazy wyrzuciłam z rozumu i serca. Pozamiatane 😆
Nie oczekuję od nikogo doskonałości. Od siebie też nie 😉
Miłego weekendu 🙂
Pewnie wszystko mozna wyrazic lepiej, dokladniej i w bardziej odpowiednim momencie, ale chyba jest jakas bottom line: z jednej strony , ze rozmawiamy w gronie ludzi o roznych swiatopogladach, a z drugiej, ze dialog z „cepem” jest pewnie malo efektywny, bo konczy sie na dyskusji jak rozmawiamy, a nie oczym.
zeenie, z milej okazji, ze ty i ja sie dzisiaj zgadzamy i ja ide sobie pospac.
W ciagu dziesieciu dni od razu „trendy”? Sadzilam, ze cos sie uzbieralo w dluzszym czasokresie.
I powiedzialas, ze nie wierzysz , ze ja nie rozumiem o czym Ty mowisz – cytuje doslownie. To byla odpowiedz na moje pytanie”a o jakie trendy chodzi, jotko?”.
Doro, w miedzyczasie ktos gdzies wrzucil omowienie filmu w Kurwinach (Kurier-Nowiny). Izraelski recenzent nazwal film „pornografia”. Wiec masz racje, ze odbior moze byc nieco inny wsrod „zainteresowanych” niz kogos obdarzoneg laska poznego urodzenia i ogladajacego w miekkim fotelu taniec nagiej pary w komorze.
Heleno – Jotka pozamiatała, ja pozamiatałem, inni pozamiatali. Chyba naprawdę nie ma sensu dalsze roztrząsanie „kto komu”, bo nie prowadzi ono już do wyjaśnienia jakichś merytorycznych rozbieżności.
Nie warto wałkować. Może spróbuj wyprowadzić na spacer Kota, żeby uspokoić nerwy i spojrzeć na sprawę już bez nich? 🙂
Ja Bobik w odroznieniu od Ciebie pisze dwoma paluszkami i dlugo, dlatego odpowiadam ze sporym opoznieniem, kiedy ktos juz zdazyl sie wycofac z wypowiedzi. Sort of wycofac. Co mnie cieszy, choc nadal czuje sie obolala (bo nie jestem mechaniczny zajac, lecz dab co rosnie wolno etc.)
Co do filmu Żmijewskiego – no właśnie, ja z opisu, na niewidzianego, odniosłem wrażenie, że mógł tu zajść efekt „too much”. Że trauma Holocaustu, którą – jak wiadomo – obciążone są jeszcze i następne pokolenia nie pozwala na beznamiętne zastanawianie się nad granicami sztuki. Że można pod wpływem tej traumy reagować trzewiami. I mnie w takiej sytuacji bardzo jest trudno powiedzieć „guzik mnie to obchodzi, dla mnie sztuka nade wszystko”.
Heleno,
przepraszam, najwyraźniej „gadałam sama ze sobą”, ale odnosiłam się do kwestii autocenzury. Słowo skauta!
Mogę się pod wpływem Heleny przyznać do czegoś niemal wstydliwego – ja się w bardzo wczesnym szczenięctwie nauczyłem (samodzielnie i tajnie, bo Dziadek się okropnie trząsł o swoją maszynę do pisania i szczeniakom nie pozwalał jej używać) pisać dwoma palcami i już nigdy nie udało mi się przejść na technikę dziesięciopalcową. 😳 Swoją drogą, nieszczególnie czułem taką potrzebę, bo ja tymi dwoma (no, z bardzo niewielką pomocą pozostałych) zasuwam błyskawicznie. 🙂
Szczera skrucha jest u mnie w wysokiej cenie.
Forgiven. Kissu-kissu. 🙂
Mam nadzieję, że nie naśmiecę na pozamiatanym.
U p. Bortnowskiej zgrzytnęło mi:
„- Założę się, że uczniowie wrocławskiego liceum uzasadnienia tego wyroku [Trybunału w Strasburgu] nie znają. Słyszą tylko, że Trybunał w Strasburgu orzekł, że krzyże w klasach naruszają „prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” oraz „wolność religijną uczniów”.”
Skąd takie założenie? To bardzo protekcjonalne i pobrzmiewa Legutką. Nie sądzę, żeby p. Bortnowska miała takie intencje, a wyszło jak wyszło.
Księgi, a przynajmniej świadomość ich istnienia i znaczenia, dobrze mieć w głowie (kłania się religioznawstwo), na półkach są martwe.
Ooooo, no, kroliku. Nie ma glupich. Ide robic ratatouille do E…. 🙄
Odkąd zobaczyłam uśmiechniętych ludzi pozujących do zdjęć w komorze i przy krematoriach, żaden sztuczny berek mnie nie ruszy. Nie widziałam nic bardziej nagiego.
No tak, Haneczko, ale to co innego. W sprawie „Berka” chodzi o prawa artysty i prawa instytucji. Czy instytucja (państwo, muzeum, galeria, etc) może ocenzurować dzieło sztuki (pomijając naruszenie przez dzieło przepisów kodeksu). I ja wyraziłem zdanie, że nie jest mi wszystko jedno, z jakich powodów instytucja to zrobiła. Jeżeli powodem było „bo mam władzę i nikt mi nie podskoczy”, to mnie to oburza. A jeśli wzięło się to ze zrozumienia i uszanowania czyjejś wrażliwości, to oburza mnie znacznie mniej. Choć dalej uważam, że tak czy owak należało całkiem inaczej to załatwić.
Foof. Nazwalam Haneczke krolikiem 😳 😳 😳
Oczywiście, że coś innego, Bobiku. Ale to, co opisałam, dzieje się naprawdę. Nikt tego nie usunie ani nie ocenzuruje. To nie wizja artysty z prawami, tylko real, który znacznie silniej konfrontuje mnie z problemem, niż wymyślona inscenizacja. Władzy nie podejrzewam. Ktoś tam szybciej działał, niż myślał. Efekt, jak zwykle, przeciwny do zamierzonego.
Heleno, nie martw się. Królik Ci na pewno wybaczy 😉
Królik ci wszystko wybaaaczy, smutek zamieni ci w śmiech… 🙂
Prawda, Haneczko, realu usunąć nie można. Ale też za spontaniczny real żadna instytucja nie bierze własnej odpowiedzialności. A za wystawę bierze i musi ponosić konsekwencje.
Teraz sobie uświadomiłem, dlaczego bardziej niż usunięcie „Berka” poruszyły mnie sprawy Nieznalskiej, Castellana, książki Szczuki czy krzyża pod Pałacem. Dlatego, że one są jednymi z wielu elementów pewnego procesu – zawłaszczania przez KRK i grupę, nazwijmy to, radykalnych katolików, przestrzeni publicznej, a często nawet i prywatnej. Procesu też całkowicie realnego i na tyle niebezpiecznego, że bicie w tarabany jest według mnie konieczne. Natomiast niebezpieczeństwo zawłaszczenia niemieckiej przestrzeni publicznej przez gminę żydowską byłbym raczej skłonny zaliczyć do dziedziny absurdu. To był rzeczywiście pojedynczy wyskok jakiegoś nadgorliwca, na który można się skrzywić, ale nie widać – na razie przynajmniej – żeby miał on jakiś szerszy kontekst, który nadawałby mu duże społeczne znaczenie.
Zawłaszczenie, kraju tak wielokulturowym i żadnego innego, z całą pewnością nie grozi. Grozi inne niebezpieczeństwo. Całej Europie.
Przy całym szacunku dla wrażliwości i cierpienia protestującego człowieka, stało się coś bardzo niedobrego. Stworzono precedens.
Otworzono furtkę dla tych, którzy żądają cenzury sztuki w imię ochrony ich uczuć: religijnych, narodowych, etc..
Każdy protestujący będzie mógł zapytać: w oparciu o jakie kryteria, w oparciu o jakie prawo ich wrażliwość „mniej waży”?
Skoro wycofano coś z wystawy raz, dlaczego nie można tego zrobić ponownie?
Wcale nie trzeba być fundamentalistą i pieniaczem, żeby się poczuć do dna oburzonym i zranionym, widząc na krzyżu genitalia. Wszystko zależy od typu wrażliwości na sztukę, typu religijności i wielu innych czynników.
Przecież jest to bardzo mocny, wręcz brutalny przekaz. Wielki krzyk. Zero niedomówień czy subtelności.
Prawda, do przyjęcia której nie każdy musi być gotowy. Która dla wielu może być rodzajem gwałtu estetycznego, emocjonalnego, poznawczego.
A mimo to, i słusznie, sądy, po latach procesów, oddaliły powództwo. Polskie sądy, i chwała im za to, nie ugięły się. Mimo, że swoją decyzją oburzyły wielu przeciwników tego typu sztuki.
Niemiecki urzędnik, być może z najszlachetniejszych pobudek, uległ i stworzył precedens.
Gdyby, przed wycofaniem filmu, porozmawiano z twórcą, z kuratorem wystawy, być może przyjęliby oni argumentację protestującego. Być może, powodowani współczuciem, wycofaliby film.
Byłaby to zupełnie inna sytuacja prawna.
Wycofanie filmu pod presją i bez zgody autora i kuratorki wybrukowało drogę do Strasburga nie tylko zranionym, ale też zwyczajnym pieniaczom.
Nie tylko wybaczy. I will wear it proudly as a badge of honour.
Dzien za piekny, zeby spac.
Czasem wydaje mi sie, ze jest za wczesnie uzywac pewne straszliwe wydarzenia jako kanwe do nowych odkryc artystycznych. Tak jest chyba wciaz z Hiroszima i obozami koncentracyjnymi. Od czase do czasu ktos probuje i wtedy sie okazuje czy jest wciaz za wczesnie czy nie. Tak bylo z filmem/komedia Benigniego La Vita e Bella; nie byl to zly film, ale wciaz jakos czuje zazenowanie jak o nim mysle.
Mysle, ze nie chodzi nawet o zawlaszczenie przez „radykalnych katolikow”, bo radykalni katolicy chyba siedza w kosciele i sie modla z braku klinik aborcyjnych do podpalania. Ponadto trudno jest mi sobie wyobrazic np. dawna towarzyszke Katarzyne Laniewska, jedna z paskudniejszych sekretarzy podstawowej organizacji partyjnej (legendy o niej chodzily w srodowisku) jako radykalnego katolika. Nielicze grono radykalnych katolikow stanowi Terlik z Betonu. Nawet Marka Jurka bym do radykalow nie zaliczyla. Za spokojny, za kulturalny.
To sa zwierzeta polityczne, tylko i wylacznie, a KRK jest dla nich zaslona dymna i tarcza. Macierewicz radykalnym katolikiem? Trzymajcie mnie! On to wszystko robi z nienawisci do Michnika i za to, ze go w KORze traktowano jako nieszkodliwego przyglupa.
Toteż mnie się to wycofanie bardzo nie podoba, ale optymistycznie nie sądzę, żeby furtka do Strasburga została tak szeroko otwarta. Po pierwsze, w tym przypadku twórca i kurator, już nawet mniejsza o to, z jakich względów, zgodzili się z decyzją. Myślę, że gdyby postanowili protestować, wygraliby sprawę, tylko być może za zbyt dużą cenę. Po drugie, jeżeli odbędzie się jeszcze jakaś dyskusja na ten temat, mogą paść w niej wyraźne sygnały, że takie urzędnicze decyzje nie są społecznie akceptowane. A po trzecie, tu jednak nie było mowy o prawnym uzasadnieniu i „przyklepaniu” usunięcia. Był to akt urzędniczej samowoli, na który zainteresowani postanowili nie reagować – być może właśnie w przekonaniu, że nie warta skórka wyprawki.
vitajcie! Ze zgrozą czytam Wasze komentarze dotyczace wystawy bliżej mi nieznanej. @jotko zauwazyłam, że tubylcy z Bobikblog odnosza sie do Ciebie z szacunkiem mniemam wiec że bliżej Cie znają i z jakiegos powody na takowy zasługujesz . Ja natomiast nie znam nikogo i jestem raczej bezstronna. Uważam więc, że jakas rozsądna cenzura musi istnieć bo widzisz jotko ludzie są rózni. Niektórzy istnieją tylko dla swojej przyjemności a czesto jest nią robienie komus przykrości. Skoro było cos w tym filmie dla jednego czlowieka przykre i bolesne dlaczego więc nie możemy zrezygnowac dla jego dobra z naszej przyjemności . To chyba nie jest wiele.;:)
Jotko, mysle, ze Bobik polozyl lape dokladnie tam, gdzie nalezy, powiadajac, ze decyzja dyrekcji muzeum podjeta byla ze wzgledu na szczegolna wrazliwosc (moze nawet przewrazliwienie) Niemcow na punkcie stosunkow niemiecko-zydowskich i wystarczyl jeden protest (jesli faktycznie byl) aby wycofac film z wystawy. I bardzo dobrze, ze Niemcy sa przewrazlwieni. Tak trzymac, chlopaki. Dzieki temu nie musimy sie bac (goje tez) , ze Niemcom znow cos odbije i zamiast tradycyjnie tworzyc filozofie, muzyke czy poezje, pojda do Europy rownie tradycyjnie mordowac.
Brawo, jarzebinko.
szczegolnie jeżeli dotyczy śmierci czy choroby . To nie znaczy że wolno godzic sie na wszystko . Demokracja którą tak zachwala się ma to do siebie że wiekszosć ponoc ma rację a co bedzie gdy racje ma wlasnie jeden czlowiek a nie wiekszość ? 🙂
pa 🙂
Króliku,
opisywałam tu kiedyś historię zakonnicy, siostry Pauli ze Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek (nazwa skrócona), która nie żyje od wielu lat.
To była Żydówka. Pochodziła z zamożnej, kochającej się rodziny lwowskiej. Podczas jej nieobecności w domu, gestapo zabrało całą jej rodzinę. AK przerzuciło ją do Krakowa. Tam wpadła w łapance i resztę wojny spędziła w Auschwitz.
Przetrwała, jak sama mówiła, dzięki zastosowaniu mechanizmów wyparcia i projekcji. Wmawiała sobie, że to co na jawie, to koszmarny sen. Nocą potrafiła, siłą sugestii, przywołać sny o swojej kochającej rodzinie.
Potem wstąpiła do klasztoru, ale to już inna historia. Była wspaniałym człowiekiem.
Kiedy, długo po poznaniu historii siostry Pauli zabaczyłam film/komedię Benigniego La Vita e Bella, myślałam cały czas o siostrze Pauli. Nie czułam zażenowania. Wiedziałam, że film opowiada, w sposób szokujący, pradę o potędze miłości. W przypadku siostry Pauli również zwyciężyła potęga miłości.
Oho, widzę, że tu rzeczy ostateczne idą… ja też idę, ostatecznie. Poczytam sobie. Co mi zostało. Jutro szybciej ciemniej. Apokalipsa. Gdzie tu najbliższa gawra?
Jarzębino, na to, że Jotka zasługuje na szacunek, mogę Ci dać moje słowo honoru. 🙂
Tadeuszu, nie posiadam adresu najbliższej gawry, ale ostatecznie mogę zagadać gwarą, gdyby od tego miało być choć trochę jaśniej. 🙂
Znam kilka inscenizacji pana A.Ż. Dopoki zyją ofiary komór gazowych taki film jest bolesną zadra, poczekajmy kilka lat,kiedy i oni przeniosą sie do wieczności nie bedzie problemu-cyniczne ale prawdziwe. Co do krzyża. Pamietam kiedy nie pozwolono księdzu przenieść z szacunkiem krzyża z okolic pałacu do Kościoła, jeden z hierarchów wypowiedzial sie, że niepoświęcony to tylko drzewo. Więc czy krzyz jest symbolem męki panskiej czy drzewem,czy zalezy od koniunktury. O wiele lepiej byłoby gdyby powieszono krzyż w sejmie godnie,a nie po kryjomu ,a teraz to ”po ptakach”.
Heleno,
szczególna wrażliwość Niemców, na szczególną wrażliwość Żydów jest zrozumiała. I chwalić Boga, że jest. Ale jest jeszcze, otaczający ich świat, w tym różni „wrażliwcy”, wyrywający się do cenzurowania.
To bardzo dobrze, że nie będzie protestów ze strony autora i kuratorki. Szacunek dla nich.
Może faktycznie sprawę wyciszono na tyle szybko, że nie będzie naśladowców. Niemniej powinno to być przestrogą.
jarzębino,
czasem faktycznie rację ma jeden człowiek, wbrew większości. Tyle tylko, że nie wiemy tego nigdy do końca. Dlatego lepiej decyzje negocjowac, uzgadniać.
Maryno, w Twoim komentarzu wypadł kawałek zdania – uzupełniłem zgodnie z sensem i mam nadzieję, że zgodnie z Twoimi intencjami.
Bobiku,
😳 😳 😳
Sa oczywiscie granice sztuki. Genitalia na krzyzu mnie osobiscie nie oburzaja, jak nie oburzaja bardzo starannie odtworzone genitalia na licznych krucyfiksach ogladane przed dwoma laty na hiszpanskiej wystawie obrazow i rzezb sakralnych w National Gallery ( z XVI i XVII wieku). Nawet sie im przygladalam z duza fascynacja i rozbawieniem. W genitailach na krzyzu u Nieznalskiej odczytuje isrotny wspolczesny przekaz: taki mianowicie, ze chrzescijanstwo przez wiele wiekow bylo nader samcza wladza mezczyzn. Istnieja zapewne inne interpretacje tej instalacji, ale dla mnie osobiscie jest przypomnieniem ze w dalszym ciagu w Kosciele Katolickim kobieta nie ma prawa byc kaplanem, „bo Jezus byl mezczyzna”.
Ale absolutnie rozumialam kiedy z Letniej Wystawy w Londynie po licznych protestach publicznosci zdjety zostal kolaz przedstawiajacy Myre Hindley, ktora ze szczegolnym okrucienstwem mordowala male dziewczynki. Kompletnie rozumialam i zgadzalam sie z protestami.
Wiec sie gleboko zgadzam z jarzebinka, ze jakas cenzura musi byc, wtedy gdy dzielo sztuki zamiast zmuszac do myslenia, wywoluje straszliwy bol.
Nie wierze w bol tych, ktorzy protestowali przeciwko instalacji Nieznalskiej. Oni jej nawet nie widzieli, chodzilo o wywolanie rozroby i utarcie nosa. Pamietam tez co wypisywano o Kozyrze dawnymi laty.
Tadeusz,
żadna gawra 😯
Powiedz lepiej czy miałeś wczoraj imieniny i co stawiasz na tę okoliczność? 🙄
Jak nie miałeś imienin, to też możesz postawić. Nie pogniewamy się 😉
My jotka, inni pewnie też nie 😉
Maryno, znam historie z grona moich znajomych. Moja przyjaciolka z Paryza, znana rosyjska poetka byla oburzona kiedy jej przyjaciel poproszony o zostanie ojcem chrzestnym jej wnuka podarowal tradycyjnie dziecku na chrzest krzyzyk nie prawoslawny (taki z dodatkowa ukosna poprzeczka), ale normalny , katolicki(bo chyba nie mogl znalezc w zadnym paryskim sklepie jubilerskim prawoslawnego). Obecny przy narzekaniach babci pop powiedzial: Natasza, gdyby on nawet przyniosl dwie zapalki zwiazane na krzyz, to to jest jeszcze wciaz autentyczny krzyz.
Moja przyjaciolka zamknrla twarz, jak rozumiem, bo mnie przy tym nie bylo. 🙂
A pewnie, wypicie zdrowia Tadeusza, nawet z opóźnieniem, z całą pewnością zaliczę do radości życia, o których szczekałem z rana. 🙂
Poczytałem troszeczkę o owym filmie Żmijewskiego. Jakoś trudno mi wykrzesać entuzjazm do tego (nieoglądanego jednak) dzieła. Jakoś nie sądzę, bym szczególną traumę miał przeżywać. Moim filisterskim zdaniem to proste zestawienie sacrum (bo sala monstrualnej śmierci jest usakralizowana) i profanum, od którego roi się w sztuce współczesnej, a które tak naprawdę sa później obudowywane różnymi ideologiami. A która naprawdę służy promocji artysty (Artysty?).
Sądzę też, że tzw wolność sztuki jest niebezpiecznym przyzwoleniem na zabawy, tym bardziej, że dokonywanym bez żadnej odpowiedzialności i na koszt podatnika. I że sztuka współczesna weszła w ślepy zaułek i dlatego jest w dużej mierze ignorowana nie tylko przez takich filistrów jak ja. To jest w większości działalność dla tej samej grupy ludzi. A niestety niewielu krytyków ma odwagę nazywać hochsztaplerstwo po imieniu.
Dlatego tylko stłumiłem ziewnięcie. Nie ma gawry, pójdę do gwary. Cóż, kiedy nawet gwary swojej nie mam… Bobiku, zagraj mi gwarą!
No miałem, ależ Wy jesteście spostrzegawczy! Postawiłem za to znak niezgody na sztukę współczesną (nie całą).
Cóż jeszcze stawiam? Serce mi stanęło dęba ze wzruszenia!
Popatrz, Heleno, a ja ten przekaz odczytuję zupełnie inaczej.
Jako ukrzyżowanie, przez instytucjonalny kościół, potężnej życiodajnej i radosnej energii, jaką jest ludzka seksualność. Wielowiekowe jej represjonowanie. Pozbawienie Jezusa płciowości.
Być może mój odbiór zdeterminowała książka amerykańskiego neopsychoanalityka Wilchelma Reicha, zatytułowana „Mordercy Chrystusa”. Tymi mordercami są według niego ci, którzy represjonują seksualność.
Reich jest autorem pojęcia „kosmiczny orgazm”, który można przyrównać do czegoś w rodzaju buddyjskiego „rozpłynięcia” się we wszechświecie. Za swoje poglądy został posłany do więzienia (w USA) i wolał tam umrzeć (chorował), niż odwołać swoje poglądy.
To, że Ciebie i mnie ten przekaz nie przeszkadza, nie oznacza wcale, że innych ludzi nie rani. Ich uczucia też należy szanować. Rozmawiać, nie wysmiewać, ale też nie karać twórców.
Tadeuszu, artysta musi sie promowac, bo inaczej umrze z glodu, a my nie dowiemy sie nawet, ze zyl.
I dalczego uwazasz, ze sztuka jest na koszt podatnika? Sztuka jest na koszt tworcy i jego/jej mecenasow. 😆
Mówiąc o zawłaszczaniu sfery publicznej przez radykalnych katolików wcale nie miałem na myśli Macierewicza, ani nawet Betonowego Terlika. Chodziło mi o „szeregowych radykałów”, o których stale słyszę podczas pobytów w Polsce. Tych, którzy np. potrafią całą instytucję zmusić do odbycia pielgrzymki (i jeśli to ktoś z dyrekcji, nikt nie zaprotestuje, ze strachu). Tych, którzy całą szkołę, włącznie z niewierzącymi, zaganiają na msze, grożąc sankcjami dyscyplinarnymi w razie niestawienia się. Tych, którzy są ostoją imperium Rydzyka. I tak dalej.
Dla mnie najbardziej wstrząsające jest to, że często wystarczy w jakiejś instytucji jeden taki radykalny katolik, żeby reszta się bała i milczała „dla świętego spokoju”. Dopiero potem, w prywatnym gronie, ludzie się ośmielają odreagować.
Miłosz pisał o tym, że jest spadkobiercą ONR-u partia. Ja bym, niestety, dopisał, że jest spadkobiercą PZPR-u Kościół. 🙄
W Europie mecenasem jest często państwo. Stąd na koszt podatnika.
Ubóstwienie artysty, rodem z XIX wieku, do niczego dobrego nie doprowadziło.
Bobiku, problemem w Polsce nie są silne osobowości, ale konformizm i niechęc do „wychylania się” z ogółu.
Mam gadać gwarą? Proszę bardzo. 😈
Choćby mi kto wzbranioł, przekupywoł stówkom,
wypije, wypije, Tadeusa zdrówko,
hu-ha! 😆
Tadeusz,
ja tam mogę wypić nawet z filistrem 😉
Słów parę o Wilhelmie Reichu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wilhelm_Reich
Moze jako niedowiarek nie bardzo potrafie uwierzyc w zbitke slowna „obraza uczuc religijnych” , chyba, ze sie kogos zmusza do praktykowania wierzen innych niz jego wlasne lub uzywa innej przemocy, np narzuca sie symbole innej religii w miejscach jego wlasnej.
W przeciwnym zas razie uczucia „religijne” nie moga byc, moim zdaniem maruszone poprzez dzialalnosc czy wypowiedzi innych.
Dziękuję, dziękuję!!!
I hołubca zmajstruję!
(eee, częstochowski…)
Ale coś mi się wierzyć nie chce, że Reich za kosmiczny orgazm do więzienia poszedł…
Ubostwianie artysty przejawia sie w kupowaniu jego dziel i chwalic Boga.
Muszę doprecyzować. Tadeuszu, nie chodziło mi też o silne osobowości, tylko o to, że w wielu środowiskach perspektywa narażenia się Kościołowi budzi lęk i dlatego nawet bezbarwna osobowość, która zażąda czegoś zgodnego z kościelnym stanowiskiem, otrzymuje automatycznie posłuch. Zupełnie tak samo, jak wcześniej lęk wzbudzała możliwość narażenia się partii. Ludzie mieli swoje zdanie o doktrynie socjalistycznej czy o bratnim kraju, ale nie mówili go głośno. Teraz też mają swoje zdanie o krzyżu z Krakowskiego czy o przymusowych pielgrzymkach i też siedzą cicho.
Chociaż prawda, że ostatnio jakby coś się zaczęło zmieniać. 😉
No właśnie. en.wikipedia.org
he was serving a two-year term for distributing his invention, the „orgone energy accumulator” (in violation of the Food and Drug Act), a telephone-booth-size device that supposedly gathered energy from the atmosphere, and could cure, while the patient sat inside, common colds, cancer, and impotence.[80]
Marksizm z frojdyzmem… dwie religie. I wyszedł z tego kosmiczny orgazm.
Jotko, widzialam film o Reichu, nie pamietam juz tytulu (ze 40 lat temu), ale pamietam sporo „momentow”. Nic z tego nie zrozumialam, ale momenty byly wybitne.
po pierwsze: szklanka w gore 🙂 to za Tadeusza 😀
po drugie: wlasnie za dachami ukrylo sie slonce 🙁
jutro to samo – slonce, cieplo (15°), jesiennie 🙂 😀
po trzecie: mamy tyle do zabrania, ze czesc rodziny pojedzie
pociagiem (co niby ekologiczniej jest) 😆
To nie jest takie jednoznaczne Bobiku: „spadkobiercą PZPR-u Kościół.”
Polska międzywojenna i powojenna, to przede wszystkim wieś. A tam jedynym wzorcem organizacji, ogólnodostępnym, był kościół. Te miliony partyjnych rekrutowały siię, w głównej mierze, ze wsi i organizowali władzę ludową na wzór kościelnej.
Ciekawie jest przesledzić życiorysy polkich biskupów. W znakomitej większośći pochodzą z wielodzitnych rodzin wiejskich z tak zwanej Polski B.
Otóż, Helenko, nie zgadzam się. Ubóstwienie artysty polega na zwolnieniu go z wszelkiej odpowiedzialności z tego, co robi, i poczuciu całkowitej bezkarności. Oraz nakładaniu przez krytyków, którzy też z tego żyją, ideologii tłumaczących nawet obrzydlistwa czy nonsensy.
Bo przez artystę przepływa sacrum… jest to absurd.
Osęce zdarzało się pokazywać palcem na hochsztaplerów.
Bobiku, ale to dalej jest konformizm. Ktoś broni komuś powiedzieć: „nie zgadzam się?”
Sen proponowałem, bowiem z tego słynę,
że go w październiku dodaję godzinę…
Ściśle rzecz biorąc, Reich siedzieć poszedł za zlekceważenie wyroku sądowego, który zakazał mu używania „akumulatorów orgonowych” jako niesprawdzonych naukowo i wywożenia ich za granicę Stanów. On dalej używał, a jeo współpracownik wywiózł. Inaczej mówiąc, uznał, że prawo go nie obowiązuje, co oczywiście, zwłaszcza w kraju anglosaskim, musiało mieć wiadome konsekwencje.
No korci mnie to. Czemu budzi lęk narażenie się? Nie sądzę, by było realne. To jest lęk przed sacrum/tabu. Na wykładach obserwuję tę samą reakcję, gdy mówię o religii i o seksie.
Oczywiście, Tadeuszu, że to jest konformizm. Co wcale nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla opresyjnych instytucji. 😉
Reich poszedł siedzieć za urządzenie do tego „kosmicznego orgazmu”, które podobno zmajstrował. Posadzili go ci z ministerstwa żywności i leków.
Czy się traktuje serio jego poglądy, czy nie, dzisiaj napawa zgrozą, że walczyła z nim władza. W tamtych czasach USA było bardzo purytańskie. Vide: mierzenie długości dopuszczalnego pocałunku na ekranie i tym podobne.
jotko, wczorajszy dziennik berlinski (linka Mar-Jo) z troska skomentowal nie tylko „brak” dziela, ale tez to jak i ze do „braku” doszlo i niechec kierownictwa Martin-Gropius do komentarza
sprawa jest zagmatwana, poczekajmy wiec na reszte 🙂
postaram sie sledzic (jak wroce do B.)
Rysiu,
wracaj bezpiecznie 🙂
Nie śpijta, nie śpijta, dziewcyny i chłopy,
bo jesce prześpita toastów dwie kopy,
hu-ha! 😀
Ale to ludzie stwarzają opresyjne instytucje, sądząc, że mają realną władzę. Kościół przecież nie ma dokładnie żadnej realnej władzy. Ponieważ żyję sobie z boku, to słabo docierają do mnie różne głosy. Siłą kościoła jest właśnie konformizm ludzi.
Inna instytucja: „czystość języka”, czyli zmuszanie się (i innych) by mówili wg strychulca. Oddanie swojej indywidualności na żer urojonego wzorca poprawnościowego (wyssanego z palca najczęściej).
Tak opresja jest we mnie! W mojej zgodzie na nią.
A większość ludzi chce mieć święty spokój….
Uch, jakiś pobudzony jestem po dzisiejszych okopach! Nawet hełmu nie zdjąłem!
Jestem wielka zwolennicka, Tadeuszu, bezkarnosci artystow. Jedyna kara jaka dla nich uznaje, to ignorowanie ich tworczosci, w tym takze nie dopuszczenie na wystawe. Niech zdychaja z glodu albo graja w kapeli wosjkowej, maluja pokoje lub pisza do szuflady.
Nie czolgania po sadach i stosowania aparatu represyjnego.
juz kiedys Vesper, a terz Jotka „bolesnie” odczuly na Bobikowie
jak mniejszosc ma z wiekszoscia, nawet jezeli ta wiekszosc w
innej konstelacji mniejszoscia jest, kurde nalezy wazyc slowa –
taki wniosek moj 🙂
Nie scekaj, nie scekaj, miły nas Bobiku,
jeno nas tu traktuj silnom okowitom!
Hu ha!
Jotko, ja nie jestem szczególnym wielbicielem amerykańskiej pruderii ;), ale z Reichem w sensie prawnym, o ile wiem, sprawa nieco inaczej wyglądała. Urządzeń medycznych nie wolno było (i chyba dalej nie wolno) używać bez odpowiednich zezwoleń. Reich to robił, więc mu sądownie zakazano. Nie posłuchał, to go posadzono. Za nieprzestrzeganie prawa, nie za poglądy.
Co nie zmienia faktu, że w 50 latach XX wieku i za poglądy można było iść siedzieć.
Helenko, jestem ja. Odejmijmy więc mecenas państwowy. Zrobi się normalniej. A jak prywatna fundacja wywala pieniądze, jej sprawa.
Tadeusz (18.10)
Nie sądzę, by było realne.
To wcale nie musi być „realne”. Powołam się na „autorytet irracjonalny” Fromma: „prawdziwa lub wyimaginowana władza psychiczna lub fizyczna”.
Media i w dużej mierze mają nad ludźmi „wyimaginowaną władzę psychiczną” i ludzie robią przeróżne głupoty, byle tylko dostosować się do proponowanych wzorców. Być cool, nie być obciachowym.
W grupach, o których pisze Bobik, kijem i marchewką jest ostracyzm i akceptacja 🙁
jestem za…. oczywizda.
Ale jednocześnie traktujmy ich jak innych obywateli, bez taryfy ulgowej.
Syćkom okowite na blog przytaskałem,
to za Tadeusa wypijmy po całem,
hu-ha! 😆
Zrozumialam z tego co Bobik napisal, ze Reicha przesladowano za lamanie prawa i rozpowszechianie jakichs urzadzen „terapeutycznych” nie majacych atestu Urzedu do spraw Zywnosci i Lekow (FDA). To bardzo powazne przestepswo w USA i pamietam jak poszedl siedziec jakis oszust za spreowadzanie z Meksyku „lekarstwa na raka” z pestek brzoskwini.
Jotko, też się zgadzam (co to się porobiło). Ja to właśnie nazywam konformizmem.
Z ostracyzmem byłbym ostrożny. Nie wiemy najczęściej co się zdarzy jak ktoś powie „nie”, no bo jednak nie mówi. Może właśnie wtedy grupa powie: a my też nie. Ale nie wiemy. Może powiedzą: ale wariat.
Helena o 18:19 – ja tez jak Tadeusz o 18:22 🙂
ja kupuje ksiazki, czesto bzdury niszowych wydawnictw
DOBROWOLNIE
czy to jest mecenat? 🙄
Bobiku,
ja tam adwokatem Reicha nie jestem. Nie interesowałam się nim też na tyle, żeby wystarczająco starannie przestudiować jego życiorys. Nie przestrzegał prawa, to mu się należało.
Dla mnie interesująca była teza: niszczenia człowieczeństwa poprzez represjonowanie seksualności.
Cała becka cała, całus takoz cały,
Pikne jest to zycie, gdy jest moc gorzały!
No to… za syćkich blogowicow! I forum lidera, tyz!
Nie, Tadeuszu, z taryfa, koniecznie z taryfa. Artysxi nie sa jak zwykli obwatele. Obywatel ktory nalegalby, ze chce w paryskim Salonie wstawic kibel posrodku sali, powinien byc natychmiast aresztowany i odwieziony do psychuszki, chyba, ze jest hydraulikiem iprzyszedl wymienic.
Ale jak Pan Duchamps to uczyni, to chce nam cos waznego powiedziec o wieku XX i o sztuce wieku XIX. . Nie jestem do konca pewna co, ale napewno mozna to znalezc w wikipedii. 🙂
Rysiu, to jest jak najbardziej mecenat. Bo z czegoby autor zyl?
No cóż, Jotko, do czego doprowadziło NIErepresjonowanie seksualności w stylu amerykańskim… wystarczy się rozejrzeć. Kino, reklama, zwyczaje ogółu…
A że Reich to jakieś popłuczyny po religii Freuda, widać.
ale zasuwacie 🙂
jotko dziekuje, na szczescie jedziemy tylko do Szczecina
Koniec świata. Za chwilę dojdzie do ogólnoblogowej zgody 😯
Zamiast krzyżować szpady argumentów, popijemy się zgodnie,wespół zespół, jak „panowie bracia” 😉
A swoją drogą, to ten Reich był i Żyd i Polak i Niemiec, którego zapuszkowali Amerykańce 👿
Może by tak jakąś wyprawę odwetową … w końcu my nie spod białej flagi 🙄
Ja bym sprawę ostracyzmu trochę „odprościł”. Na ogół nie wszyscy muszą sprawdzać jego groźbę na własnej skórze. Wystarczy, że w jakiejś grupie chocaż jedna osoba została za coś dotknięta ostracyzmem (lub innymi nieprzyjemnymi konsekwencjami), żeby inni byli przekonani, że ta groźba jest realna. Bo ludzie, wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu, potrafią się uczyć rówież z cudzych doświadczeń.
No będę uparcie obstawał, że to prowadzi do nikąd.
Primo, gdy artyści byli traktowani jako tacy lepsi słudzy, całkiem niezłe dzieła tworzyli. Tak więc stawianie artysty ponad gawiedź niekoniecznie prowadzi do ważkich dzieł.
Secundo, Duchamp wystawił ten kibel w odpowiednich ramach, owego salonu, wobec tego inaczej na niego patrzono. To ramy nadają sens dziełu. Kibel na kiblu w mojej toalecie to tylko bałagan albo właściciel waryjat. Ale i tak nikt nie zauważy, tylko ja.
Tertio, za Duchampem zaczęło się stawianie pisuarów, budek pisuarowych, aż doszło do wystawiania ekskrementów jako dzieł sztuki. Bo to są ekskrementy artysty! I nikt nie miał odwagi powiedzieć, że to jest hochsztaplerka.
I takie niestety są drogi sztuki współczesnej. Od fajnego pomysłu do ekskrementów.
No, to ja już nie wiem 😯
represjonować czy nie represjonować? 🙄
póki co Twoje zdrowie Tadeuszu 😆 w prezencie podsyłam Ci zapasowy hełm, co by w razie czego … 😉
Płynie gorzołecka, kozdy sie niom racy,
a kto nie wypije, spotko go łostracyzm,
heeej… 😎
Stoi stolik stoi, pod stolikem jo!
Łostracyzm koło mnie, i dobze sie mo!
Dziękuję Jotko, serdecznie, trochę nie wchodził, ale włożyłem na ten pierwszy! Jak mam z ostracyzmem spod stolika się wyczołgać… ale mam post-imieniny w tym roku! Uch!
Nie mogę się oprzeć, żeby nie wrzucić głosu Kazika w sprawie artystów. 😈
http://www.youtube.com/watch?v=PwU-4QiBeOs
Cołga sie Tadeus, łostracyzm go trzyma,
dyć moze i puści, jak sie zrobi zima
a zeby na razie łoj stratny nikt nie beł,
napijmy sie syćcy płynu z zytnich ździebeł,
hej!
Bobiku, Bobiku, pyscek mas jak zuoto,
Zyto twe popijam ze silnom ochotom!
Azem połetycko popatzyl na łany,
A, w cholere z temi łostracyzmami!
A tera wsyćkie ludzie do korowoda,
łokowitom, pastetówkom ociekać ma broda!
Hu ha!
Łostracyzm wysłany w jasne łany? No, to dopiero teraz pohulamy… 😎
Niech kozdy do serca weźnie se te śpiewke:
pozbylim sie kija, pijmy pod marchewke,
łoj dana! 😆
Jotko, napiszę coś od siebie. Czytałam całą dyskusję i może powtórzę pewne rzeczy które tu się przewinęły, ale czuję potrzebę przedstawienia swojego stanowiska.
Znałam katolików i duchownych, którzy byli w swojej wierze nienachalni i „rozsądni” – jeśli ktoś się z ich światopoglądem nie zgadzał, słuchali go, rozmawiali, ale nie rozpoczynali dyskusji na siłę. Taki duchowny, ks. Stanisław Kudelski, przygotowywał mnie do chrztu i komunii i dzięki niemu mam wiele szacunku do wiary.
Jednak, dyskusję publiczną zdominował fundamentalistyczny, skrajny odłam katolicyzmu rzymskiego. Jego przedstawiciele uczą dzieci w szkołach, ośmieszając tą instytucję – przeciętny 12-latek czuje, że z takimi poglądami jest coś nie tak. Bombardują dyskusję o aborcji, równouprawnieniu kobiet, związkach partnerskich. Powodują tym pojawianie się takich osób jak Palikot – bo z radykałami można dyskutować tylko radykalnie.
Jak mawia Filozof, skrajności zwalniają od myślenia. Oni nie myślą, nie zagłębiają się w Pismo, nie analizują go. Klepią tylko frazesy wyuczone przez księdza z ambony. Dlatego przeraża mnie Licheń, Świebodzin, Natanek, sprawa Nieznalskiej, krzyż w Sejmie. Gdy dajemy dojść do głosu skrajnościom, tworzy się bardzo szkodliwa atmosfera. Dla obu stron. Jako katoliczka rzymska powinnaś to rozumieć, bo takie radiomaryjne postawy szargają publicznie także Twoje imię.
W przeciwieństwie do opinii pewnych ludzi, Żydzi nie rządzą tym światem. Co więcej, dostali ostro po tyłkach od nazistów. Co nie usprawiedliwia ich poczynań w Palestynie ani tego, że zdjęto pracę Żmijewskiego, ale usprawiedliwia reakcję Niemców, co już Bobik zresztą napisał. Anda Rottenberg z pewnością to rozumie i dlatego nie zamierza protestować. Zresztą, to dzieło JEST kontrowersyjne, nawet dla tych, dla których doświadczenie Zagłady jest odległe. Filozof, będąc etnicznie Żydem, powiedział mi dokładnie to, co napisała o nim haneczka – że wywołuje wrażenie przeciwne od zamierzonego.
Wystarczy pewne utożsamienie kulturowo-etniczne, by odbierać pewne rzeczy inaczej: Filozof płacze przy „Monachium”, do Auschwitz pojechać nie potrafił, a przy Holocaust Mahnmal oburzała go młodzież bawiąca się przy tych blokach betonu bądź używająca ich jako ławki. Dla mnie te reakcje były zbyt silne, ale on to tak odczuwa i nie mogę mu odmówić prawa do takich uczuć, to w końcu jego dziedzictwo.
Katolicy nie przeżyli traumy aż tak silnej, by sięgała dwa pokolenia niżej. Może to brzmi niesprawiedliwie, ale coś w tym jest moim zdaniem…
Oj dana!
Jotko, a propos twojego wczesniejszego wpisu, ze na wsi przedwojennej (i powojennej) jedynym wzorcem organizacyjnym byl Kosciol to moi Rodzice, z kieleckiej wsi Rakow, by sie z toba nie zgodzili. Czasem wspominaja ile to organizacji mlodziezowych dzialalo w ich wsi przed wojna. Ciagle byly jakies zebrania, zabawy, tance, a to Wici a to inne. Nie mowiazc o ruchu oswiatowym wasrod gospodyn wiejskich: wspolne gotowanie nowych dan, propagowanie nowych potraw na wsi jak np salatki, surowki i warzyw jak np pomidory, ktorych przed wojna w Rakowie nikt nie sadzil. Mlodziez byla bardzo zorganizowana pozakoscielnie i pod wplywem swoich politycznych organizacji- patronow. Ta roznorodnosc pozniej przeniosla sie na czasy wojenne: moj Ojciec nalezal do ruchu oporu Batalionow Chlopskich, jego brat do AK, a jeszcze jeden brat (nich mu ziemia lekka bedzie) do komunistow. Wies byla przeludniona, wiec czlonkow nie brakowalo kazdej organizacji. Ciekawe, ze moi Rodzice wogole nie wspominaja jakiej dzialalnosci przykoscielnej czy prowadzonej przez parafialnych ksiezy przed wojna. A potrafia wspominac do tylu do Powstania Styczniowego wlacznie (nadanie przez Cara chlopom prawa do kupowania ziemiw/ wlosci, przez co spora grupa zostala wloscianami): stad wiem kto gdzie we wsi ziemie kupil i kiedy dokupil do I-szej wojny swiatowej.
Nie byly to dobre czasy.
Ostomiły Tadeuszu!
Zeby Wom się rodziło i kopiło,
dyszlem do stodoły łobruciło. 🙂
To rzeczywiście bardo ciekawy fenomen, że polska wieś (co wiem i z rodzinnych opowieści, i z literatury naukowej) przed wojną bywała nawet bardzo antyklerykalna, a po wojnie stała się powszechnie ostoją może nawet nie tyle katolicyzmu, co kościelności. No, ale to władza ludowa, własnymi ręcami, wepchnęła w ramiona Kościoła nawet tych, którzy wcześniej trzymali się od nich z daleka.
Jotko!
Wielu ludzi niewierzących w boga to zwykłe chamy.
Wielu ludzi wierzących w boga to zwykłe chamy.
Mignął mi gdzieś wpis z „toto” i z „skleszały”. Uznałem to za wyraz przesadnej reakcji i zapomniałem(!).
Natomiast podswiadomie wracam do Nieznalskiej oraz innych prowokacji artystycznych. Prowokacja pochodziła od kobiety.
Podobnie jak Nieznalską, przywołuje się inne kobiety jako reprezentantki niewiary w boga i bojowe antyklerykałki.
Po małych poszukiwaniach znalazłem u św. Augustyna stwierdzenie, że kobieta nie jest obrazem Boga. I tak zostało na następne kilkanaście wieków.
Twa reakcja (dziś po co najmniej kiliku dniach wszedłem na Bobikowe podwrko) na brak urażającej Cię notki odbiła się we mnie echem: wzmożenie moralne i religijne jakie obserwujemy w Polsce w statnich latach jest nierówno rozłożone między płci.
Nie chciałbym rozdrapywać zabliźnionej rany, ale wydaje mi się, że wspólczesne linie podziału kulturowego przebiegają wzdłuż wyobrażeń boga. W oczach mam mirtowy dziedziniec oraz … pokazywany na jednym z filmików YT fallus jako obraz boga w centralnej części świątyni.
Na zdrowy rozum nie wiem dlaczego radykalni katolicy nie protestują przeciwko przechowywaniu schłodzonej spermy.
Jestem obojętnikiem żyjącym w otoczeniu katolickim.
Nie protestuję przeciwko kościołowi w Polsce. Nie moje podwórko, nie moje porządki. Dcierają natomiast do mnie wieści o tym co dzieje się w szkołach w Polsce.
Wypowiedzi takie jak „toto” to maly pikuś wobec tego do czego przyzwyczajają się dzieci i mlodzież na lekcjach religii: do nieposzanowania kapłanów wiary rodziców.
Religijność Polaków jest powierzchowna. Nie wiem kiedy, ale zapewne niedługo, jednostki bardziej cyniczne i hormonalnie pobudzone zaczną atakować księży. Na ktorymś z blogów pisałem, że polski odłam rzymskiego apostolskiego kościoła powszechnego zaczął być odrębny od zbiorowości katolickich innych krajów i pękł w kraju. Silny toruński ośrodek religijny jest kojarzony z kobiecością. Krzyż spod Pałacu Namiestnikowskiego stoi niedaleko prawie samotny. Wierni wychodzą z mszy i postępują według zasady „ty mów, a ja zdrów”. Obcokrajowcy są przerażeni nieżyczliwością Polaków wobec siebie. Jedna z głównych sił politycznych o obliczu chadeckim uczyniła z rozwodników czołowych przedstawicieli.
Bóg chrześcijan stał się w Polsce pachołkiem osób przekonanych, ze należa do narodu wybranego.
Wielu prowokatorów ruszy między ludzi aby nagrać komórką reakcję na pokazanie się obcego w drzwiach po pojawieniu się gwaiazdik. I młodzież będzie sobie obok filmików erotycznych przesyłalą spoty z wypowiadanym „Spieprzaj dziadu!” zza progu do nieznanego w drzwiach. A na stole będzie stał dodatkowy talerz.
Mam wrażenie, że przez Bobikowo przelała się fala powierzchownych emocji.
W Przemyślu nie będzie regionalnej imprezy Owsiakowej.
My, „starzy” staramy się zachować tu przyzwoicie. A dzieci nie są uczone skąd i jak biorą się dzieci. I nie mogą zrozumieć dlaczego Bóg nie daje na dzieci.
Za miesiąc, za dwa, będziemy rozważali emocjonalne reakcje na napisy „bóg” i „Bóg”. A Prawdziwy Polak Katolik nie wie czy w sejmie wisi krzyż czy krucyfiks.
I po tym długim łykendzie na skrajach poskich dróg przybędzie krzyży. Za przyczyną głupoty i warcholstwa. Takich krzyży przybylo w Polsce w ostatnim ćwierćwieczu tysiące. I nikt nie emocjonuje się specjalnie ich staianiem. Nie leżą pod nimi ludzie. Nie wisi na nich wiara w odkupienie.
Nie podnosi się krzyk świeckich i wyświęconych gdy slychać wezwania „Zbaw nas Jarosławie!” A na niszowym blogu wybuchła emocjonalna awanturka. Ożywiło się i oczyściło z urazów i niechęci Bobikowe podwórko.
Katecheza w szkole wyrządziła bardzo dużo szkód polskiemu kościołowi. Zaangażowanie kościoła w Politykę pogorszylo stan. My (przyłączam się!) wypracujemy nasze kochajmy się.
Ale według mojej oceny na dole, w masach, i milość bliżniego i miłość do boga osłabła.
Kilka mięsiecy temu spotkałem piękny klip, który dedykuję @jotce.
http://www.youtube.com/watch?v=MGW92e3FE9k&feature=fvw
Wszystkiego najlepszego Tadeuszu!
Mam wrazenie, ze Polska miala i przed wojna i duzo wczesniej jedna z najsilniej wyrazajacych sie tradycji antyklerykalnych w Europie.
Jakby Palikot zakrzyknal dzis” Polsko, twa zguba w Rzymie! juz by sie z nim rozprawili. Nie tylko Fronda czy dyzurny obronca chrzescijanskicej Europy Pawel Lisickie, ale nawet GW by go ofuknla, a Michnik by zaczal przypominac zaslugi JPII!
A Dziadow by pewnie do druku nie przyjeto.
Zaiste, powiadam wam….
Sliczne fado, Staruszku! Uwielbiam.
Wieś jest nadal antyklerykalna. W wielu gminach wiejskich na 2 miejscu był RP!
A kościół był swoistym schronieniem dla opozycji. Głodówki w kościołach, msze za ojczyznę, ostentacyjny udział w procesjach, pomoc dla internowanych, wakacje organizowane przez parafie dla dzieci więzionych, udział episkopatu w negocjacjach w czasie strajku itd. Po 1989 nową rzeczywistość tworzyli ludzie związani z hierarchią kościelną ( KIK, środowisko ” Tygodnika Powszechnego”). A później doszło do głosu fundamentalne środowisko.
Podobny proces obserwuję w Wiośnie Arabskiej, kiedy to po obaleniu dyktatora coraz częściej do głosu dochodzą fundamentaliści islamscy.
Alienor, Staruszku, oczywiście, że na wiele spraw mamy podobny pogląd.
Staruszku, dziękuję za fado, wzruszyłeś mnie.
króliku,
masz rację, te wszystkie organizacje działały … ale czy to one miały „władzę dusz”? Nie wiem? Sama sobie zadaję to pytanie. Czy nie było tak, jak pisał Boy, że rządzili „nasi okupanci”?
Włodka rodzina spędziła okupację na Kielecczyźnie. Zostali wysiedleni z Wielkopolski. Część z nich walczyła w AK. Mieszkali w powiecie ostrowieckim. Włodek się tam urodził.
Jak strasznie poplątane są ludzkie losy.
Dobranoc 🙂
No tak, ale tradycję antyklerykalną zagarnęła całkowicie władza ludowa, więc kto tej władzy nie lubił, niemal automatycznie kierował się w stronę jedynej przeciwwagi, czyli Kościoła. I się nie tylko gibnęło w drugą stronę, ale zapanowało przeświadczenie, że zawsze tak było i tylko tak.
A było różnie. Nasi okupanci byli, ale wadzenie się z Bogiem i z księżmi też było.
http://www.youtube.com/watch?v=wZVb8nPviHY
Staruszku, mnie też podczas okrzyków „Jarosław, Polskę zbaw” przemknęło przez głowę, że to właściwie blasfemia. I że stawia religijność tak wołających w bardzo… hmm… ciekawym świetle. 🙄
ciekawostki na dobranoc:
w niemieckim banku przypadkiem odnaleziono troche pieniedzy, troche duzo nawet, cale 55. 000. 000. 000€
smiac sie czy plakac
jednym z nowych poslow polskiego parlamentu zostal Agent
Tomek tak nzywany jest w polskich mediach, biedny pan
posel, bez imienia, nazwiska, tylko trywialnie Agent Tomek
– kazdy ma to na co zasluzyl 🙄
tez dobranoc 🙂 😀
Bonne nuit, Irku. 🙂 Bon voyage, Rysiu. 🙂 A na bon towarowy niech nikt nie liczy, bo dziś nie przydzielam. 😎
http://www.youtube.com/watch?v=_xDuAL-zixQ
Rysiu, gdybyś to Ty tę forsę odnalazł, sprawa by się natychmiast zrobiła bardziej interesująca. I ja bym na pewno nie płakał. 😎
Jotko, noc się stała, bo Tadeusz dzień skrócił. 🙂
Tadeuszowi z życzeniami:
http://www.youtube.com/watch?v=l69vuuIt4cI
Musiałam wrzucić blasfemię w sierżanta 😳
Mnie przemknęła jedynie megalomania 🙄
Trochę, a nawet bardzo, późno, ale zdrowie Tadeusza. 🙂 Tylko dobę mnie nie było, a tu się w tym czasie tyle materiału pojawiło, że aż mi się w głowie kręci po lekturze. To ja to sobie przemyślę. Wypowiadać się nie będę, bo mam kłopoty nawet z rozstrzygnięciem wątpliwości dotyczących krzyża na mojej własnej ścianie – gdzie mi tam dyskutować o krzyżu w sejmie czy o kontrowersyjnych dziełach sztuki…
No to i ja się podłączam. Za Tadeusza! 😀
No to i ja sobie przed snem jeszcze raz zdrowie Tadeusza wypiję, ale tym razem, dla odmiany, językiem literackim, nie gwarą. 😆
Ja wypijam wypijaniem 🙂 Dobranoc 🙂
Tadeusz,
wszystkiego najlepszego 🙂
Ciekawa dyskusja na mnostwo tematow, z wieloma pobocznymi watkami, z ktorych kazdy mogbly byc poczatkiem nastepnej ciekawej rozmowy. Nie bede juz niczego dorzucac, oprocz jednej uwagi, moze jeszcze troche rocznicowej. Otoz zawsze mi sie wydawalo, ze takie miejsca, jak Blog Bobika moga byc szczegolnie interesujace, choc zapewne trudniejsze w utrzymaniu, gdy nie sa wylacznie miejscem dla osob zupelnie jednakowo myslacych i odczuwajacych, o bardzo podobnych doswiadczeniach, ale gdy sa miejscem spotkan roznych ludzi, z roznym religijno-kulturowo-historycznym zapleczem i o roznych swiatopogladach, ktore spotykaja sie nie tylko po to, by rozpoznac na odleglosc – a czasem i w osobistych spotkaniach – jak wiele maja ze soba wspolnego, ale tez co je – interesujaco – dzieli. I dla mnie przynajmniej najwieksza wartoscia takich miejsc wymiany mysli nie jest to, ze mozna sobie nawzajem zawsze na tych samych wspolnie ponarzekac (choc i to ma swoja wartosc), a to, ze mozna czasem uslyszec od zaprzyjaznionej blogowo osoby (tak jak dzisiaj np. od Jotki) jak ona te same rzeczy zupelnie inaczej odczuwa. Bo to, ze nasza wlasna wrazliwosc zostala w ktoryms momencie potracona wiemy zwykle sami od razu. A to, ze moglismy uderzyc we wrazliwe miejsce innej osoby, mozemy sie tak naprawde dowiedziec tylko dzieki jej wlasnej relacji. No i moze takze jeszcze dzieki naszej wlasnej ciekawosci i otwartosci na to, co inni maja nam do powiedzenia. Wiec jeszcze troche post-rocznicowo zycze nam tu wszystkim kultywowania wlasnie tej ciekawosci (ciekawosc zreszta nie musi oznaczac automatycznej zgody). 😉
A poza tym, najlepszse zyczenia post-imieninowe dla Tadeusza. 🙂
I wracam do zajec, bo po bardzo milym Diwali w srodku tygodnia, czeka nas teraz nie tylko Halloween, ale tez nieco przedwczesna i niestety wcale nieudawana pierwsza powazna sniezyca, i znowu groza wylaczenia pradu. Co najmniej o miesiac za wczesnie w tym roku, ale trudno… 😉
Ahoj, Moniko, nieomal prosto z bikini musicie tam na atlantyckim wschodzie wskakiwac w palta. Trzymajcie sie cieplo!
Dla nas tu w okolicach Wielkich Jezior pogoda w tym roku jest bardzo laskawa. Jestesmy jednak przygotowani na wszystko, bo z zima nie ma zartow. Dzisiaj odebralismy odsniezarke z naprawy; czeka juz w garazu, zwarta i gotowa. Dokupilismy tez dzisiaj maszyne do wydmuchiwania lisci, bo nagle spadly na nas wszystkie liscie z ogromnych klonow dookola. No kidding, w pol wsch Ontario rosnie klon na klonie.
Z powodu dompwych zajec, i tylko co kilkugodzinnego doskakiwania do komutera, spoznilam sie z zyczeniami dla Tadeusza. Najlepszego Tadeuszu! Przyspiewki ludowe udaly ci sie na imieniny swietnie.
Aloha, Kroliku! Z zima rzeczywiscie nie ma zartow. Odsniezarka u nas tez juz sprawdzona i w stanie gotowosci do pracy, tyle ze z liscmi jest klopot, bo jeszcze w duzej mierze nie spadly. No i dlatego jest tym wieksza grozba drzew walacych sie pod ciezarem mokrego i ciezkiego sniegu, ktory bedzie sie zbieral nie tylko na galeziach, ale i na wciaz przyczepionych do galezi lisciach. I Halloween w sniegu tez zapowiada sie interesujaco (kostiumy trzeba bylo w trybie pilnym odrobine dostosowac do zmienionych warunkow klimatycznych, ale wydaje mi sie, ze Juliusz Cezar, gdyby mial takie mozliwosci, chetniej brnalby przez snieg w cieplych botkach, i nie wzdrygalby sie przed toga z polaru). 😉
Uff, alescie skakali po tematach jak pchly, przyspiewywujac do taktu 🙂
A ja caly czas mam wrazenie, ze Jotce nie o to chodzilo, choc moze to ja zle zrozumialam…
A tu przyczynek do dyskusji o sztuce:
http://digitaljournal.com/article/313474
Dzień dobry.
Na stronie radiowej Trójki jest już nagranie wideo z benefisu Stanisława Tyma. Polecam, pyszne!
http://www.polskieradio.pl/9/201/Artykul/469408,Zobacz-trojkowy-benefis-Stanislawa-Tyma-(wideo)
Ach, ach, dziękuję wszystkim za wspaniałe życzenia! Łzy me wzruszeniowe wypełniłyby wannę, jakbym miał.
Dobry.
Dzień dobry 🙂
Tyma słuchałem na żywo. http://www.papilot.pl/lifestyle-ciekawostki/1950/Dzis-Swiatowy-Dzien-SPODNICY.html 🙄
Ciekawe, za co woli łapać Bobik: za nogawkę czy za spódnicę 😯