Mechanizmy
Pręgowana przeszła obok Jelonka obojętnie, choć na nieco sztywnych kończynach, wskoczyła na stół i zajęła się ostentacyjnym lizaniem łapy, wyrażając w ten sposób désintéressement dla miniaturowego prawie-współlokatora.
– Zobacz, wypiera – szepnął Bobik do Labradorki z miną znawcy.
– E, może wcale nie wypiera, tylko rzeczywiście niewiele ją ten mały obchodzi? – zaoponowała Labradorka.
– No wiesz?! – oburzył się szczeniak. – Przecież to pies, choć na to nie wygląda. Jaki porządny kot może w ogóle nie interesować się psem?
– Obiektywnie rzecz biorąc – spróbowała zracjonalizować Labradorka – ten Jelonek zajmuje bardzo mało miejsca we wszechświecie. Może Pręgowana to zauważyła i postanowiła się stosownie do tego zachować?
– Nie ma czegoś takiego jak obiektywnie – szczeknął z dużą pewnością siebie Bobik. – Punkt wiedzenia jest zawsze wyznaczany przez koniec własnego ogona. Mówił mi to jeden kumpel, który się Dobrze Zna. Przecież to jasne, w co tu jest grane. Pręgowana udaje brak zainteresowania, żeby nie musieć przyznać, że się Jelonka po prostu boi.
– A nie ma takiej możliwości, że ty na nią projektujesz jakieś swoje lęki? – zastanowiła się Labradorka.
– Chyba przestanę z tobą gadać! – warknął wściekle Bobik. – Kombinujesz i uruchamiasz mechanizmy, zamiast mi po prostu przyznać rację. Przecież ja widzę, jak jest i nie widzę powodu, żeby i inni tego nie widzieli.
– Uważasz, że ty sam nie kombinujesz i nie uruchamiasz? – spytała z ciekawością sąsiadka.
Bobik poczuł nieopanowaną chęć odwrócenia się i dokładnego wylizania łapy. Czasem z Labradorką naprawdę nie można się było dogadać. A przecież wszystko byłoby wiele prostsze i przyjemniejsze, gdyby zechciała się wysilić i zobaczyć świat dokładnie tak, jak on.
…albo przynajmniej pobiegać dookoła lodówki 💡
Jakiej lodówki? Gdzie tu kto widzi jaką lodówkę? 😯
Była prawdzie wczoraj obiecywana, ale z tych obiecanek wyszło mniej więcej to, co każdej władzy po wyborach. 🙄
Aż się boję pomyśleć, że Labradorka jest jak przypadkowe społeczeństwo: nie chce zobaczyć oczywistych oczywistości.
( Jakie to szczęście , ze mieszkam daleko bo po tych słowach gotowa mnie ugryźć… ) 🙂
i tu się Bobiku mylisz. lodówka jest, a nawet jest jest coraz więcej, momentami nie ma nic prócz lodówki.
ale ponieważ jestem twórcą konceptualnym, projektuję na poziomie idei, także moje produkty są idea, która przekracza granicę materialności i kształtują istniejące w zupełnie nowe. idea lodówki dla vesper rozwija się, można ją przeciąć tu, lub chwilę później – nieco dalej. ale ponieważ jest dla vesper to vesper musi zdecydować jak bardzo jest limited i czy sama chce się na nią otworzyć (tak tak, tutaj nie tylko lodówka się otwiera, otwiera się na lodówkę korzystający z tejże).
tu, by nie kraść Bobikowi show pod nowym wpisem (namęczył się szczeniak, naszukał pomysłu, a tu jakaś lodówka wpycha się i nawet kiełbasy nie wypluje z siebie na pocieszenie…) urwę.
Laudate, przypadkowym społeczeństwem można się przynajmniej nie przejmować. Ale jak się tu nie przejmować sąsiadką, która wprawdzie uparcie nie chce być mojego zdania, ale czasem dopuszcza mnie do swojej miski? 😎
Foma, co się tak przejmujesz. Możemy występować symultanicznie. 😈
A żarcie w tej lodówce dla Vesper to będzie konceptualne czy prawdziwe? Bo nie wiem, na ile nadal mam tę koncepcję uznawać za obiekt swojego zainteresowania. 😉
uwaga pierwsza: to nie jest lodówka do żarcia
Aż taki głupi szczeniak to ja nie jestem. 👿 Wiem, że lodówki nie są do żarcia. Do żarcia jest to, co w lodówkach. 🙄
uściślenie uwagi pierwszej: to co w lodówce nie jest do żarcia. przynajmniej powszechnym rozumieniu
No, ja uznaje lodowki do zarcia tylko w powszechnym rozumieniu.
Lodowki nadaja sie takze do grzania na dachu, gdzie zawsze cieplo/awo, ale ktos musialby najpierw rozgruzowac.
Co zas do mechanizmow – rozumiem Bobik, ze mozesz sie czuc gleboko sfrustrowany, ze swiat nie widzi wszystkiego tak jak Ty albo ja, ale musze Labradorce przyznac w jednym racje: mysle, ze projektujesz na kol. Pregowana wlasne leki dotyczace malego ratlerka. Ratlerki to my, Koty jemy na sniadanie, popijajac ptasim mleczkiem. Wiec nie sadze, ze jesli kol. Pregowana ustepuje mu miejsca przenoszac sie na stol, to robi to z jakiegos innego powodu, niz zeby jej nie podkusilo przylozyc mu jak PB przykazal. Wiec przstan medzic i spojrz nieco dalej niz koniuszek swego ogona. 😈
Nie ma czegoś takiego jak powszechne rozumienie. 🙄 To też wiem od tego kumpla, który się Dobrze Zna.
Ciekawe, czy Haneczka już karczmę rozwaliła. 😉
Dzień dobry 🙂
Co to, pomór czy odsypianie? Bo jak to drugie, to opowiedzcie przynajmniej, co za szaleństwa odsypiacie. Sam nie szalałem, więc chętnie chociaż posłucham. 😈
Cichutko, Bobik… Zrob kawe i skocz po croissanty…
😆 Dzień dobry 😆
Bobiku, tuż po północy haneczka skonstatowała (jak wy we mnie konceptualnym, to ja w was też), że karczma za chwilę ją rozwali i rozdepcze. Grzecznie i trzeźwo ryknęliśmy towarzystwu dobranoc i udaliśmy się do wsi spokojnej 😎
Teraz siedzę na posterunku i czekam na społeczeństwo, przypadkowe lub nie 😉
Trzeźwe ryczenie dobranoc rozhulanemu towarzystwu to są wyżyny szaleństwa, może nawet jest to wręcz szaleństwo konceptualne. 😆
Dobra, Haneczka już zasłużyła na croissanta. Mordko, jak też chcesz, to musisz jakieś swoje szaleństwo opowiedzieć. Dziś nie ma śniadania za friko. 😈
Dziękuję za rogalika 🙂 Kawę już mam. Pobiesiaduję, póki społeczeństwo śpi 🙂
Hejka,
z 10 gwiazd lat 80 tych znam 3, o reszcie jakos nie slyszalam. Poinformowana jestem na 60%, bo na 1/3 pytan nie potrafilam odpowiedziec. Beznadzieja! 🙂
Okej, branie udziału w takich przepytywaniach jak najbardziej można zakwalifikować jako szaleństwo, Zwierzak też dostaje croissanta. 🙂
A co to za gwiazdy były – filmu, sceny, muzyki, czy jeszcze jakieś inne?
Z pewnoscia jeszcze jakies inne, Bobik – C. Popper, I. Berlin, H-G. Gadamer – tacy tam… 😈
Słyszałem w radiu, że emir Kataru zaproponował wojskową interwencję Ligi Arabskiej w Syrii. 😯 Nawet jeśli LA się na to nie zdecyduje, to samo rzucenie takiej propozycji sięga wiele dalej niż moje przypuszczenia na temat rozwoju sytuacji. To jest wyraźne zwiększenie presji na Asada.
A w Arabii Saudyjskiej też jakby coś drgało. Minimalnie na razie, ale czasem potrafi się zrobić z małej dziury duża chmura. 😉
http://www.polityka.pl/swiat/analizy/1522905,1,kobiety-w-arabii-saudyjskiej-mowia-dosc.read
To Popper z Berlinem i Gadamerem za gwiazdy teraz robią? 😯
Wobec tego powiedzmy sobie szczerze – w tej konkurencji kudy im do Beatlesów. 😈
Co prawda to prawda z tymi Beatlesami.
Bradzo polecam o nowych, mniej i bardziej udanych pojeciaich i terminach we wspolczesnej polszczyznie:
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1522983,1,nowe-modne-pojecia.read
Abysmy byli na fali.
Czytałem to już i najbardziej mi się spodobała grantoza, pomarańczowa galareta i toleraści. Wioszczanie też nieźli. 🙂
Zapowiadam, że jak mnie ktoś nazwie tolerastą, demonstracyjnie się nie obrażę. 😀
Diagnozę grantozy postawiłbym nie tylko stosunkom polsko-unijnym, ale jeszcze jednemu zjawisku, widocznemu np. w nauce i kulturze. Chodzi o planowanie pracy „pod granty”. Proponowanie niekoniecznie tych projektów, które samemu uważa się za najfajniejsze i najsensowniejsze, tylko tych, które mają szansę spodobać się komisji przyznającej grant. A takie komisje najczęściej wolą rozwiązania standardowe, rutynowe, pewniaki, a przede wszystkim bla-bla-bla. Komisja zwykle nie wgłębia się w istotę projektu, tylko patrzy, który opis ładniej nalablany i przystający do tryndów.
Mówię bom smutny i sam pełen winy. 🙁 W zeszłym roku z pełną świadomością złożyłem pewien dobry, ale odbiegający od standardu projekt kulturalny, grantu nie dostałem, czego się właściwie spodziewałem, ale na tyle odbiło się to na moich finansach, że postanowiłem w tym roku już nie donkiszocić. W końcu wiem, czego komisje oczekują, jak projekt trzeba opisać, żeby forsę dostać i mam zamiar tę wiedzę wykorzystać. Nie stać mnie na to, żeby się szczepić przeciw grantozie. 🙄
Sadzac po tych trzech ktore odroznilam, to filmu.
Dziekuje za croissanta 🙂 Wplynal pozytywnie na dusze, bo juz sie zaczelam podlamywac faktem, ze jak nie wiem, z kim beda grali siatkarze w mistrzostwach, to jestem niedoinformowana.
Nie bój nic, Zwierzaku, ze mnie też astronom jak z koziej sempiterny trąbka. Gwiazda może się o mnie otrzeć lecąc na jakąś galę, a ja się nawet nie zorientuję. 😳
Niedoinformowanie też można mi zarzucić. Ale co ja, komentator onetu jestem, żebym musiał wiedzieć wszystko o wszystkim? 😈
Bry!
O, nowy wpis! O, stara lodówka! O, jakieś gwiazdy, i tak nie zna, to co się będę…
O, Polityka wymyśliła jakieś słowa i wmawia, że „może się przyjmą”. Dziwne te ludzie…
O, stary ja na nowo się usocjalniam!
Nie do końca tak, Tadeuszu, bo np. toleraści i prawole już są w obiegu (widywałem), a grantoza u mnie się przyjęła od łapy, jak kapusta w czarnoziemie. 🙂
Ale najważniejsze, że się na nowo usocjalniasz. W hełmie, czy z pełnią zaufania? 😈
Ja się już przyzwyczaiłam, że jestem nie w kursie. Nie jestem lodówką fomy – mam ograniczone możliwości intelektualne i skromną faktopojemność.
Znowu spałam do południa. A wczoraj tak się zaczytałam, że przegapiłam pojawienie się nowego wpisu. 😳 Odświeżałam stronę pokazującą komentarze pod poprzednim… Czy przeczytanie, na ekranie laptopa, Kobiety w bieli w trzy dni (w tym dwa robocze) kwalifikuje się jako szaleństwo? Obiektywnie pewnie nie, ale przecież nie ma czegoś takiego, jak obiektywnie. No dobrze, szaleństwo to brzmi dumnie, ale rozsądne to nie było… Zdrętwiałam, przestawiłam się w 100% na odbiór, a w lodówce mam tylko kawę, jajka i składniki na sałatkę, której nie chce mi się robić. Czas wziąć się w garść. 😉
No faktycznie, są…
PRAWOL – Pralnia przemysłowa z barierą higieniczną
Francja ostro w prawo? Le Pen przed Sarkozym 🙂
Moim zdaniem są źle skonstruowane, te nowe słowa, np. słabo wchodzą w szeregi słowotwórcze, grantoza chyba bardziej się kojarzy z cukrami (fruktoza, sacharoza, etc.), nie z chorobami (lamblioza), bo po polsku potocznie nie nazywamy chorób używając -oza.
Hełm zdjęty, ale biurokracja mackami życie przeżarła… siadam do następnej recenzji 🙁
Awitaminoza, borelioza, kandydoza – mnie się -oza natychmiast kojarzy chorobowo.
Nowe slowka. Nie wiem czu sie przyjely czy nie, mnie sie bardzo spodobalo churching zbudowane jak clubbing i opisujace poszukiwanie coraz to nowych kosciolow, gdzie dany wierny poczuje sie dobrze. Znam takie zjawisko od lat i pamietam jak nasza Jasiunia skreslala po kolei wszystie blizsze lub dalsze od swego domu koscioly, az doszla do katedry westmosterskiej, gdzie juz zostala a i tez tylko od swieta.
Aga, to zabieraj sie z miejsca za Moonstone, ukochany od dziecka.
Od jednego z narratorow (bo tam jest ich kilku) przejelam zwyczaj otwierania Robinsona Crusoe w dowolnym miejscu aby znalezc zyciowa porade – takie to na mnie 11-letniej wywarlo wrazenie. To cudowna powiesc, chyba lepsza od Kobiety w bieli, dojrzalsza.
To ja bylam. Kot M. nie czytal Kobiety w bieli ani Moonstone’a.
Owszem, nazywamy na _-oza jak najbardziej . Salmoneloza. Awitaminoza.
OK, mam indywidualne skojarzenia, ja za słodyczą, Wy za chorobami 👿
Paradontoza, neuroza. Będę twarda, Moonstone chwilę poczeka. W dzieciństwie przeziębiłam się specjalnie po to, żeby nie musieć się odrywać od czytania Winnetou. Do dziś pamiętam siebie w poczekalni przychodni dla dzieci, z książką na kolanach – byłam w tym tłumie jedyną szczęśliwą osobą. To se ne vrati.
Powinno byc 3 l w salmonelloza. Takze Taksoplazmoza i rozliczne inne -plazmozy.
TOksoplazmoza. Takso-, to jak deszczc pada i nie mozna zlapac.
Au! No już, przyznałem się!
Są jeszcze takie choroby jak:
apoteoza, Berlioza, brzoza….
Skolioza, lordoza, endometrioza, paradontoza, psychoza… To tak z pierwszej piłki. 😉 Mnie się jak najbardziej końcówka -oza kojarzy również z chorobami, nie tylko z cukrami. Zresztą kojarzyć z cukrami zdecydowanie nie lubię. 👿
No a -ści i -ole też mocno osadzeni. 😉 Fantaści, bukiniści i sofiści (copyright na zestaw chyba by Szpot?), kibole, głupole (ktoś może jeszcze pamięta UWoli?). Na moje ucho to są konstrukcje bardzo „czepliwe” i naturalne.
Więcej bym, ale nie mogę, bo wyruszam na spacer w dwa psy (no, powiedzmy, jeden i 1/10 psa). Jeszcze tylko croissant dla Agi, bo sobie zapracowała i lecę. 😀
Odszedłem na chwilę od komentarza i dopiero za parę minut wrzuciłem, a tu już wszystko napisane i robię za Filipa z konopii. 😳
Trudno, po spacerze będę jeszcze bardziej nie w kursie. 😉
Ja tak po lekarzach nie łażę… :foch:
Ten -ol chyba się od głupola zaczął, ale czemu tam jest -ol??? Nie kojarzy mi się…. ale dzisiaj chyba nic mi się nie kojarzy…
jabol był pierwszy…. ale to nie nazwa człowieka….
Na razie można powiedzieć, że głupol, kibol, jabol, wszystkie mają -ol doczepione do spółgłoski dwuwargowej wybuchowej, więc prawol nie pasuje 😆 Jest coś na obronę prawola???
Chociaż kamul/kamol mógłby być… więc nie musi być wybuchowa 🙂
Tadeuszu, jest lewak to moze i prawol powinien byc (pogardliwie o prawicowcu), a moze prawian, albo prawiciel, albo prawolud.
Proletariat – czyli ta część społeczeństwa przypadkowego, w której prawole pokładaja nadzieje na wyciągnięcie jej z ideologicznej skoliozy – choćby antagonizując przeciw lordozie immemantnie zwiazanej z klasą lordów-wyzyskiwaczy, no więc ten proletariat ma ogromny wkład w słowotwórstwo, o czym miłośnicy Berlioza i Gadammera nie powinni zapominać.
Moi budowlańcy stosują pewne nieprzyzwoite słowo na określenie rzeczy lub sytuacji wybitnie kiepskiej, nierokujacej nadziei na poprawę. Stosują je z pełną premedytacją, zawsze adekwatnie do okoliczności, bo tkwi w tym słówku konkretna diagnoza a związki z nauką są w nim wyraźnie słyszalne zwłaszcza w końcówce -za.
To nic, że słówko jest pochodną banalnego ch… . Szlachetna końcówka -za powoduje, że panowie diagności (gdzieżby tam diagnostycy!) wypowiadają je z namaszczeniem i dumą należną fachowcom. A jak już powiedzą, to od tego nie ma odwołania. Na tym, panowie toleraści i panie tolerastki, polega moc Słowa.
Kocie Mordechaju, mnie się „churching” bardzo podoba. Jako słówko i jako forma spędzania czasu. Chyba nawet mnie ta przypadłość dotyczy osobiście, bo za 3 tyg. wybieram się do westminsterskiej… 🙂
Domyślam się, (czy słusznie?) że pierwotne znaczenie churchingu dotyczy poszukiwania tej jednej jedynej religii dla siebie, ale co szkodzi podciagnąć pod churching zwykłe agnostyczne szwendanie się po szacownych budowlach złukami, wieżami, witrażami i Madonnami od dębu, od liścia, od marchwi?
Pozdrawiam
Laudate, zjawisko ktore opisujesz juz ma nazwe, zwiedzanie! Churching to dzialanie majace na celu wybor najodpowiedniejszego kosciola, z ktorym chcemy sie zwiazac. Ja to tez kiedys robilam. I wybralam na Unitarian Church, do ktorego tez zreszta potem nie chodzilam. Ten kosciol zreszta miesci sie wraz z synagoga (Temple Shalom) w jednym budynku i ma wspolna administracje.
Tu jest Unitarian Church/Temple Shalom, jakby ktos chcialby sobie wirtualnie pochurchingowac:
http://www.westminsterunited.ca/
Wstrząsającą rzecz na spacerze odkryłem – kwitnące nagietki. 😯 😯 😯
I proszę mi nie wmawiać, że to nie były nagietki, a coś całkiem innego. Ja dobrze wiem, jak wygląda calendula officinalis. Mowy nie ma o pomyłce.
Jelonek bardzo dzielnie przebiegł całą, dość długą trasę i ani raz nie kazał się brać na ręce. Nawet na szczególnie zmęczonego nie wyglądał, ale po przyjściu jednak padł i śpi teraz jak siedmiu braci. 🙂
Ta -oza, o której pisze Laudate, jak również zbliżone sk…wioza albo syfoza, są też raczej odchorobowo utworzone, nie odcukrowo. 😉
I być może dla mnie urok takiej konstrukcji jak grantoza polega właśnie na tym, że się mieni odcieniami – zza naukowości prześwituje proletariackość i na odwrót, a wszystko wzbogacone ludową ludycznością. 😈
Unitarianie z synagogą w jednym stali domu… no, muszę przyznać, że tutaj czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Raczej w jednym budynku i pod jedną administracją połączy się kilka parafii jednego wyznania, nawet z różnych miejscowości, niż blisko sąsiadujące ze sobą parafie różnych wyznań.
W tym temacie Kanada zyskała u mnie plus dodatni. 🙂
Kiedys bylam na slubie w kaplicy przy ONZ, ktora byla wielowyznaniowa. Panna mloda (sekretarka mego Ojca) byla egipska koptyjka, pan mlody prawoslawnym z Rumunii. A oltarz byl ze znakami wszystkich glownych religii.
Przyjecie zas slubne bylo w greckiej karczmie.
Heleno, opowieść z ONZ trąci jakimś złowrogim czymś.
Aż ciśnie się na usta pytanie, co na to „pambóg”? 🙂
Króliku, a nie wiesz, że niektóre nazwy się zużywają?
Nowoczesni ludzie już nie pracują tylko realizują projekty. Również nie chodza do tancbudy zaszaleć na parkiecie tylko uprawiają klubbing. Tak więc aby nadążyć za modą wybieram churching a nie archaiczne zwiedzanie. 🙂
Pambóg to postać dość już wiekowa i – sądząc po owocach jego działań – chyba nie całkiem dowidząca. Może i tej wielowyznaniowej kaplicy po prostu nie dostrzegł? 😉
Propozycja znalezienia nowych nazw dla starych i przez to już czasem nudnych czynności zaczęła mi się coraz bardziej podobać. O ileż nowocześniej brzmi, kiedy z angielska powiem, że uprawiam szczeking (a jeśli to robię w barze, może nawet barking). 😎
Mój ogon właśnie oświadczył, że wobec tego on będzie z francuska wykonywał merde. 😈
U Bobika ogon robi merde…
Co to się panie porobiło na tym świecie…
Gwoli, no właśnie, dobrze zacząłem…, gwoli gwolności to ludowo powinno być nie grantoza, bo to fonologii gwałt zadaje, ale grandoza, i od razu jeno z grandami …
Ciekawym a pociesznym źródłem nowych słów jest psychologia biznesu. Weźmy na przykład mentoring. Przecudne, prawda? Mało co mnie tak bawi, jak korporacyjny metajęzyk w psychologicznej potrawce.
OK, Bobikowi ogon robi merding 😆
A propos nowych terminow przypomnialo mi sie, ze wczoraj Madonna w wywiadzie dla BBC opowiadala okropnie smoiesznie, jak przed laty udzielala wywiadu w Budapeszcie telewizji wegierskiej i host jakiegos programu, ktory ten wywiad upieral sie zeby prowadzic, nie znal angielskiego. Uzyto zamiast tego mowiacego translatora komputerowego.
W jakims momencie komuter ja zapytal: – So what is your book „Slut” is all about?
Madonna: My book is called Sex.
-Well, in Hungarian it is Slut – rezolutnie przetlumaczyl komputer.
Dla tych co nie wiedza, slowo „slut” po angielsku znaczy tyle co”lafirynda”, „wyciruch”.
Madonna ma fenomenalne poczucie humory, bardzo autoironiczne.
Wszyscy się znęcają nad węgierskim…. Monthy Python, teraz Madonna.
Po węgiersku sex to szex…np.
Ingyenes szex videók gyűjteménye felnőtteknek.
A slut to… ehem, pewne zapożyczenie z jęz. słowiańskich zaczynające się na k….
Chyba poczucie humoru Madonny jest mi obce….
Czy też jest inna płęta?
Nie wszyscy, Tadeuszu. 😎
Rozumiem, ze moje (poczucie humoru) tez 🙂
Ja jestem csinos kutyus i znęcanie się nad węgierskim nawet nie przyszłoby mi do futrzanego łba. 😎 Natomiast nad Madonną kiedyś się już znęcałem 😳 ale chyba nie miało to szczególnego wpływu na jej karierę, więc nie czuję się okropnie winny. 🙂
A Heleńskie poczucie humoru bardzo do mnie przemawia, nawet jak nie zgadzają nam się obiekty uwielbienia. 😆
A ja nie zgadzam sie aby mi Pies dorabial gebe. Nigdy nie przynawalam sie do uwielbiania Madonny, tylko do szacunku i do uznania, ze w gronie licznych innych wykonawcow popkulturowych nie jest najgorsza i vhetnie jej wyslucham zawsze.. No i lubie sluchac jej publicznych wypowiedzi, bo zawsze mnie zadziwi, rozbawi lub kaze o czyms pomyslec, o czym dotad nie pomyslalam.
I see, laudate, niektore tryndy jezykowe jeszcze do mnie nie dotarly.
A ponadto: smialam sie z tlumaczenia i z sytuacji, a nie z wegierskiego.
Ponadto tytul ksiazki Madonny nie jest jednoznaczny. Moze „seks” a moze „plec” na co mamy w angielskim to samo slowo.
Oj dobrze już, dobrze. 🙂 Zgadzam się na wszystko i dowolnym żądanym popiołem łeb posypię, byle szybko, bo kolację u mnie podają. 😆
Wlasciwie to ktos, kto nazywa sie Madonna jakby od razu kaze sie nam opowiedziec po stronie uwielbienia, albo wprost przeciwnie…
Bardzo u mnie dzis zimno, w ciagu dnia temperatura nie podniosla sie powyzej -10 stopni, a ma spasc do -20. No ale wlasnie pozegnalismy zaprzyjaznionego fizyka, ktory spedzil ostatnie szesc miesiecy w amerykanskiej stacji badawczej na Antarktydzie, wiec jakos glupio nam na zimno narzekac. Z tym, ze oni jednak tam dostaja specjalnie ubrania szczegolnie chroniace przed mrozem, wiec moze odrobine narzekania udaloby sie wcisnac na to konto. 😉
A poza tym, wysluchalam dzisiaj bardzo ciekawej audycji o dzieciach w szkole w Brooklynie, ktore same ta szkola rzadza. Bardzo ciekawie – i niezle – radza sobie ze szkolna dyscyplina, na przyklad z przezywaniem jednych dzieci przez drugie. Podrzucam, jakby to kogo zaciekawilo (polska mysl zapewne zaraz zwroci sie w strone Korczaka, w kazdym razie moja sie zwrocila).
http://www.thisamericanlife.org/radio-archives/episode/424/kid-politics?act=3
A, jeszcze co do unitarian, to u nas w miescie udzielaja oni gosciny buddystom i hinduistom (co sie zreszta zgadza z ich wlasnym bardzo otwartym pojmowaniem religijnosci), i ucza jogi blizszej jej oryginalnej formie (m.in. dzieki tym powiazaniom). A poza tym maja swietny program muzyczny.
Tego odcinka jeszcze sie nie da otworzyc. Wiec slucham teraz tego o wyborach w chinskiej szkole podstawowej.
A imie Madonnie nadali bardzo surowo katoliccy rodzice – Wlosi. Powiedziala kiedys, ze gdyby nie to co wyniosla z domu, nie mialaby zapewne przeciwko czemu sie buntowac, choc bardzo ich kochala.
Te temperatury -20 to nawet trudno sobie wyobrazic, choc przeciez w takich wlasnie sama sie urodzilam i pamioetam te zimy. Mialam pamietam cala twarz az po oczy zakutana szalem orenburskim, ktory mnie drapal w usta, wiec zawsze tam byla wkladana chusteczka do nosa, ktora szybko od oddechu robila sie mokra i byla przez mame nieustannie zmieniana.
Co prawda w dzien bylo cieplej niz -20, ale tez dzieci nieco bardziej okutalam, zreszta poczatkowo przy sporych protestach (potem juz nie). No, ale teraz moge jeszcze podpierac sie wspomnieniem o szalu orenburskim.
Mam nadzieje, ze jutro juz udostepnia ten fragment o brooklynskiej szkole, Heleono, bo byl naprawde swietny (to ci sami autorzy, ktorzy kiedys zrobili program o wystawianiu Szekspira w wiezieniu dla szczegolnie niebezpiecznych przestepcow). Sluchalismy go cala rodzina, i ciekawe byly komentarze moich dzieci (sa swietnymi krytykami roznych teorii pedagogicznych i lubia o tym rozmawiac).
A dziecinstwo z imieniem Madonna musialo byc rzeczywiscie trudne. Bezposrednie codzienne poranie sie z mitem kobiecosci…
Udalo sie wysluchac calosci, MOniko, i faktycznie jest to bardzo ciekawy eksperyment. Program ma wszystkiego 16 minut, i wszystkiego oczywoscie nie mogl zmiescic, ale przydaloby sie choc dwa slowa na temat tego jak ta szkola radzoi sobie z przedmiotami akademickimi i czy nie jest tak, ze dzieci glosuja np przeciwko „nudnej” algebrze czy jakims innym podstawowym przedmiotom.
Cos bardzo bliskiego tej szkole w Brooklynie wprowadzila Pani Krystyna Starczewska w swojej szkole na Bednarskiej (to ta szkola co nosi bardzo trudne imie maharadzy). Tam tez o wszystkim decyduja uczniowie, jest wlasny parlament, konstytucjs, wlasne sadownictwo, kodeks karny a nawet wlasna waluta/ We wszystkich cialach demokratycznych zasiada takze ktos z nauczycieli i pamietam, ze kiedy 14-letni syn przyjaciolki byl w tej szkole, to trwal wlasnie proces (akt oskarzenia wniosla nauczycielka) przeciwko uczniowi prezylapanemu z papierosem ( a moze z piwem) w kiblu. Kodeks przewodywal wyrzucenie ze szkoly, ale chlopak mial tak dobrych obroncow w sadzie szkolnym, ze dostal jakas lzejsza kare.
Zas ten program o Grenadzie mialby chyba spore problemy z emisja w BBC, gdyz naruzsa bardzo surowe reguly bezstronnosci ideologicznej i zapewne do realizatorki przyczepiono by sie, ze jej wlasny stosunek do incydentu z 1993 r. jest az nadto widoczny. Za duzo odautorsiego dosc emocjonalnego komentarza. Mozna byloby go zapewno podczyscic i dostosowac. Wiem, z mialaby problemy.
Na poczatku, w wersji radiowej, byla mowa, ze jezeli chodzi o przedmioty akademickie (mierzone college acceptance rate) nie odbiegaja od innych szkol.
A co do obiektywnosci segmentow, to mysle, ze to wszystko zalezy od kontekstu. W programie informacyjnym na pewno trzeba przedstawic fakty, i zamiescic rozne punkty widzenia, ale This American Life jest w sumie skladanka osobistych felietonow radiowych, blizszy jest wiec pewnym formom literackim niz czystemu dziennikarskiemu informowaniu – jesli takie istnieje (poza idealem, oczywiscie, do ktorego sie dazy z lepszym lub gorszym skutkiem). Osobiste spojrzenie, opowiedzenie wlasnej, indywidualnej historii, ma zachecic do dalszego szukania, nawet wrecz do sprzeciwu, a niekoniecznie do zgody. (Ciekawe, ze glowny autor calego pomyslu na ten program jest synem znanej, niestety juz niezyjacej, psychoterapeutki, i bardzo wlasnie na psychologiczny, indywidualny aspekt kazdej opowiedzianej historii zwraca uwage. Jest tez, nota bene, kuzynem znanego amerykanskiego kompozytora, Philipa Glassa, z ktorym przeprowadzil pare interesujacych wywiadow o muzyce i kreatywnosci.)
Ameryko, Kanado! Czy ktos juz widzial War Horse’a S. Spielberga?
Musze powiedziec, ze tu krytyka oszalala z zachwytu i nawet najbardziej cyniczni i coolasci recenzenci mowia chorem, duze chlopy, ze w czasie filmu lkali i toneli w powodzi lez.
Film jest o koniu, jak nazwa wskazuje. Widzialam jedna scene kawalerii pedzacej przez pole i byl to, przyznaje wielki kawalek kinematografii.
Podobno mozna zabierac dzieci, film, choc pokazuje wojne, jest swiadomioe kid-friendly, jak przed chwila uslyszalam.
To lada momnt wejdzie u nas na ekrany.
Musiałem się wycofać z powodu kłopotów z komputerem, które zostały opanowane tylko częściowo, ale przynajmnej na tyle, że znowu mogę pisać na blogu. Ale teraz mam już wszystkiego tak dość, że tylko z radością odnotuję pojawienie się dawno nieobecnej Moniki 🙂 , a kontakty z klawiaturą odłożę do jutra.
Oczywiscie, ze zalezy od kontekstu. Ale jesli ma to byc osobisty felieton radiowy, co oczywiscie jest robione caly czas w BBC tez, to musi to byc jakos starannie zaznaczone, nie pozostawiace w sluchaczu wiadomosci, ze nie jest to ogolna ocena programow historycznych prowadzonych w szkolach, bo potem radio jest zasypywane prortestami i telefonami, od rodzicow i nauczycieli.. A generalnie ten kawalek mozna dostosowa do standardow, jesli sie wytnie troche wywracania oczami—> 🙄
A, bo Bobiku, nie nalezy chorowac, ani miec chorujacych pod opieka, bo wtedy na nic sie nie ma czasu, a jak sie juz troche ma czasu i energii, to trzeba zycie nadganiac… 😉
Heleno, This American Life to audycja-instytucja o bardzo dlugim stazu, i sluchacze dobrze znaja jej konwencje. Nie musi ona kazdemu odpowiadac, ale polega ona na opowiadaniu indywidualnych historii z indywidualnego punktu widzenia, wyrazanych wlasnym glosem (cos jak blogowanie, tyle ze sama audycja jest starsza od tej formy). Przy zalozeniu, ze wlacza sie wiele roznych glosow i opinii – niekoniecznie w tym samym wydaniu audycji, ale w kolejnych odcinkach, dochodzi sie do wywazenia roznych punktow widzenia na przestrzeni czasu. Ja osobiscie bardzo ten program lubie, bo udaje mu sie czesto zmusic mnie do spojrzenia na swiat z zupelnie innej, nie mojej perspektywy. A czasem zdarzaja sie w tych audycjach momenty prawdziwej „epifanii”, w rozumieniu joyce’owskim (Joyce zapozyczyl to pojecie z teologii katolickiej na potrzeby sztuki, zreszta laczy sie ono z niedawno obchodzonym swietem Trzech Kroli).
Tu o epifanii w wikipedii, jakby kogos to zainteresowalo:
http://en.wikipedia.org/wiki/Epiphany_(feeling)
Aaa, no to w porzadku. Oczywoscie jesli dochodzi do wywazenia, chocby i w innym odcinku serii, to wszystko jest w porzadku. O to wasnie chodzi. 🙂
Znowu nie moglam zasnac….
Przeczytalam cos co mi mowe odjelo:
http://www.rp.pl/artykul/22,792342-Szpitale-nie-moga-przyjac-pomp-insulinowych-od-WOSP.html
Nie ma konca niechlujnosci sporzadzonej przez resort Ewy Kopacz (jesli kiedys byla niewlasciwa osoba na niewlascowym stanowisku!) ustawy refundacyjnej. Odnaleziono w niej paragraf z ktrego moze wynikac (tak zostal sformulowany), ze te pompy insulinowe od WOSP dla ciazowej cukrzycy, nie beda mogly byc przyjete przez szpitale, gdyz… takie darowizny naruszaja prawo. Szpital nie moze bowiem przyjmowac zadnego sprzetu uzywanego do podawania lekow refundowanych, gdyz moze to byc uznane za… zachete dla firm farmaceutycznych. Kurka wodna!!!!
I za ten burdel pani minister zostala wynagrodzona stanowiskiem drugiego czlowieka w Panstwie!
POrannej prasowki ciag dalszy. Mowilismy tu wczoraj o owych slowach i pojeciach, a jedno nam umknelo. To z Janinby Paradowskiej:
„Określenie „Wolni Polacy” robi ostatnio sporą karierę. Tym, którzy jeszcze nie wiedzą o co chodzi – wyjaśniam: chodzi podobno o 30 proc. ludności Polski, która prawdziwie wolna czuje się jedynie oglądając w tak zwanym drugim obiegu na przykład film „Mgła” niesłychanie dyskryminowany przez wszystkie media obiegu pierwszego, które – jak wiadomo – są w służbie Polaków zniewolonych. ”
Mysle, ze ona sie przejezyczyla, alo korekta nie dopisala, bo wyrazenie oczywoscie powinno byc nie „Wolni Polacy” tylko Polni Wolacy. I oni skacza sobie po polu, gdzie nikt im nie przeszkadza procz slynnych wilczych oczu zza krzaka.
Dzień dobry 🙂
Natura nie popiera mojej kandydatury na proroka! 😥 Oświadczyłem już, że żadnej zimy w tym roku nie będzie i podkreśliłem to wywleczeniem donic z roślinami na taras. No to oczywiście tej nocy przymrozek przyszedł i wszystkie donice w dyrdy musiałem z powrotem wciągać do środka. 👿
Teraz jeszcze dalej takie białe na trawie siedzi. Ciekawe, jak te kwitnące nagietki sobie z tym poradzą. 🙄 Może gorącej kawy trzeba by im donieść?
Nie wiem, jak tych Polnych Wolaków się liczy. Czy jak PiSowi spada do 18%, to ich też ubywa? Czy też jest to wartość stała, zawsze 30%, nawet jak wszyscy już będą głosować na Platformę i Palikota?
Trzeba też zauważyć, że polność skakania po wolu w obliczu wilczych oczu jest nieco problematyczna. Przecież takie oko zawsze zza krzaka może wypaść i spojrzeć prosto w nos, a potem zacząć prześladować w przymierzu z obcym dominem. Czy w takiej sytuacji jakikolwiek Wolak może być naprawdę polny ❓
a jak nie ma krzaka? 🙄
inne mam zadanie dla szybkich, ale też patriotyczne.
Jak można ładniej napisać:
„Celem regulacji jest spełnienie krajowych wymogów prawnych i wymogów [tu nazwa korporacji, której nie można wymawiać] w zakresie (…).”
Chodzi o fragment krajowych wymogów prawnych. Mam małe, acz długotrwałe zaćmienie :/
U nas też zima. Niby nic dziwnego w styczniu, ale jak ktoś liczył, że w tym roku się upiecze, to się zawiódł. Dzieciaki oczywiście zwariowały z radości, że wreszcie jest śnieg. Zośka hasała wczoraj po parku jak małe źrebię. Śnieg, mimo kombinezonu, miała nawet w majtkach. Przed wyjściem z domu należałoby ja chyba zalaminować.
Białego napadało w kżdym razie tyle, że nie trzeba się ograniczać do bałwanów krasnali. Można zainspirować się pierwszym lepszym znajomym bałwanem i ulepić sobie jego podobiznę naturalnej wielkości. Ja dziś ulepię sąsiada. Nie dość, że wyprowadza psa do ogrodu, żeby piesek ulżył swoim potrzebom, po czym po piesku nie sprząta, to jeszcze bardzo rzetelnie, młotka nie żałując, zbijał łóżko grubo po północy. Zasłuzył sobie na pomnik w śniegu 😈
vesper, udało się Wam ulepić bałwana? bo u mnie hasanie było, tropienie bizonów było, atakowanie niedźwiedzi pożal-się-boże-śnieżkami było tak samo jak marchewka w kieszeni, ale bałwana nie udało się ulepić. śnieg się buntował.
ps. to może dla jeszcze większej realności tego sąsiada do środka? niech robi za szkielet konstrukcji 😈
Co jest właściwie złego w krajowych wymogach prawnych? Że nieładne? Taki urzędowy język i tak ładny nigdy nie będzie. 😈 Grunt, żeby było jasne i zrozumiałe. 😉
Och, foma, jeśli u Was śnieg się nie lepi, musicie zmienić prezydenta miasta. Nasz jest najlepszy. U nas nawet kury się najlepiej niosą. W kazdym razie gdyński śnieg lepi sie doskonale 😈
urzędowy język też powinien być maksymalnie naturalny. po wewnętrznych konsultacjach wykluło się „zapewnienie zgodności z przepisani prawa krajowego i spełnienie wymagań X”
vesper, od kilku kadencji próbujemy zmienić prezydenta i się nie daje. ale ta kadencja podobno jest już ostatnia…
Nasz też obiecuje i mówi coś o sztafecie pokoleń. A że tajemnicą poliszynela jest nepotyzm w urzędzie i dziedziczenie stanowisk, to ja mu nawet wierzę. Zapewne nowe pokolenie prezydentów, wiceprezydentów oraz urzędników już podrosło na tyle, że rodzice mogą się udać na emeryturę 🙄
Jak się chce mieć porządny śnieg, to na prezydenta trzeba wybrać Lisa Witalisa. 😎 To on wypowiedział (po wpadce z pieczeniem placków ze śniegu i sadła) wiekopomne zdania na wymogów prawa krajowego w zakresie jakości śniegu: 😈
Po upływie pół godziny
Niewyraźne strojąc miny,
Z pieca wyjął lis patelnię
I do zwierząt rzekł bezczelnie:
– A to dziwna jest przygoda!
Proszę, spójrzcie, sama woda!
Z takim śniegiem trudu szkoda:
Rozpuszczony, mokry, sypki –
Mogłyby w nim pływać rybki!
A mówiłem, że to nie to!
Śnieg powinien być jak beton –
Zamarznięty i w kawałkach.
Taki właśnie jest w Suwałkach,
W Augustowie, w Ostrołęce…
A to co! Umywam ręce!
Poszło całe wasze sadło,
Tyle pracy mej przepadło!
Nie nabiorę się powtórnie,
Mam was dosyć, boście durnie!
Przeczytałem teraz Paradowską i widzę, że zgłosiła takie same jak ja wątpliwości co do metod liczenia procentowej zawartości Polnych Wolaków w społeczeństwie. Trzeba by chyba szybko coś z tym problemem zrobić. Nie można przecież dopuścić, żeby tak ważna sprawa jak Polna Wolska rozbiła się o jakąś głupią arytmetykę. 👿
właśnie dlatego matematyka jest już obowiązkowym przemiotem na maturze
Matura? Czy nie jest to przypadkiem pierwszy stopień do zostania łże-elitą? 🙄
Umiejętność liczenia Polnych Wolaków nie powinna się opierać na maturze, lecz na chęci szczerej. 👿
Vesper, a już jest ktoś wstępnie namaszczony? Bo ja pamiętam, jak obecny jeszcze nie był obecnym i grzecznie przychodził do mnie na konsultacje jako młody radny. Nikt nie podejrzewał, że na niego padnie. Bardziej wtedy jeden nieślubny syn biskupa był lansowany. 🙂
Niemniej jednak w jakiś sposób to pocieszające, że bardziej się opłaca być młodym radnym niż nieślubnym synem biskupa. 😆
Nic o tym nie wiem, żeby ktoś był namaszczony. Gdyby opierać się wylącznie na białym wywiadzie, mozna być nabrać podejrzenia, że obecny będzie nam miłościwie panować jeszcze dlugie lata, bo tylko on jest lansowany. Nie ma takiego sukcesu, którego On nie byłby ojcem, nie ma też porażki, za którą by odpowiadał (ekspertyzy zewnętrzne potwierdzają, o czym urząd od początku był przekonany, że to, co zostalo spieprzone, tak naprawdę jest naprawione, ale urząd bardzo się cieszy, że mieszkancy tak licznie wyrazili swoja opinię i za wszelkie uwagi bardzo dziękuje, thank you very much)
Kawałek Środy w poniedziałek, bo pisze o czymś, co i mnie – mimo że już parę razy o ten temat zahaczaliśmy – wciąż leży na wątpiach. Albowiem ciągle nie mam pewności, czy medialna papka jest nam serwowana dlatego, że publiczność tak chce (jak twierdzą właściciele mediów), czy dlatego, że medialni władcy mają publiczność za bandę kretynów pożądającą papki i nie dają nam wyboru. 🙄
Tak jak lekarz troszczy się o nasze zdrowie, a polityk o władzę, tak dziennikarz troszczy się dziś…. nie, nie o prawdę, dziennikarz troszczy się o newsy. I bardzo trudno mu – w obliczu zawodowych obowiązków – być istotą refleksyjną, krytyczną czy – po prostu – człowiekiem zainteresowanym światem.
Z jakichś powodów ludzie, którzy zarządzają mediami uważają, że nie ma już inteligentnych widzów, że przed ekranami siedzi tępa i znudzona gawiedź, której – jak lwom na pożarcie – trzeba dostarczać sensacji. Owszem, sensacja dobra rzecz, ale gdzie jest debata, rozmowy ekspertów (nie – polityków), o tym co naprawdę ważne, gdzie jest różnorodność świata i opinii? W sumie chodzi o proporcje! Nie ma ich.
W czasach komunizmu na siłę nas indoktrynowano, wychowywano, moralizowano i mówiono, co mamy myśleć. Dziś robi się wszystko, by widz w ogóle nie myślał. Media zabiły debatę, wolną myśl, rozsądek, krytycyzm bo to się nie sprzedaje! Tylko czy dziennikarz jest handlowcem chodliwych towarów?
Dzień dobry. 😀
Król Władysław Jagiełło do przełożonej Zakonu Ubogich Sióstr Świętej Klary w Starym Sączu: „Mimo zakazu mego i nieboszczyka króla Kazimierza, ty, opacicho (…) z własnej zuchwałości pobierasz cło od węgrzynów, a przeto wolę naszą królewską obrażasz, która jest: aby kupcy jeździli swobodnie! Więc, opacicho, jeśli teraz ośmielisz się woli naszej sprzeciwić, wówczas tak cię na dobrach twoich i sprawach pokarzemy, aby wszyscy inni widzieli, iż rozkazy nasze chować i szanować trzeba!”
To uż se ne vrati? Mam na myśli odwagę rządzących w stosunkach z Kościołem.
Bobiku, toż my tu o tym ciągle gadamy i diagnozę już dawno postawiliśmy. Widzę, że kiedy któryś z piszących tuzów chce postawić błyskotliwą i trafną tezę, po prostu siega do Koszyczka 😉
Vesper, ja nie jestem lekarzem, więc nie mam tego błogosławionego przekonania, że moja diagnoza jest zawsze słuszna. 😉 Raczej sprawdzam i testuję po ileś tam razy, o ile sam swoich wątpliwości do końca nie usunąłem. A nie usunąłem, bo rzeczywistość jest wredna 👿 i raz mi podsuwa argumenty za tym, a raz za czymś wręcz przeciwnym.
Powiem Wam, skąd moje sośniane rozdarcie. Kiedy obserwuję wyniki jakichś głosowań publiczności, zaczynam nabierać przekonania, że jednak rzeczywiście ona lubi papkę. A jednocześne wciąż słychać głosy – niekoniecznie pojedyncze i wyizolowane – domagające się niepapki, czyli na to też jest publika. I moje rozdarcie dotyczy proporcji tych i tych. Raz mi się zdaje, że propapkowcy przeważają i przygniatają, innym razem, że antypapkowców jednak jest całkiem sporo i gdyby się im dało dojść do głosu… No i tak się kiwam to w tę, to wewtę, w charakterze wańki-wstańki. 😉
Mar-Jo, cudny ten cytat. 😆
Jagiełło na premiera! 😈
Cechy szczegolne Polnego Wolaka:
Joanna Lichocka: „Polni Wolacy nie powtarzają jak mantry tego, co przeczytali w jakiejś gazecie, ale próbują po swojemu zrozumieć świat. To jest polność i niezależność. Im żaden autorytet, zwłaszcza „autorytet” w cudzysłowie, nie jest w stanie narzucić swojego sposobu widzenia świata” (fragment wywiadu z „Rz” przeprowadzonego przez R. Mazurka)
Idę za ciosem! 😀
Według „Żywotu Świętej Kingi”, księżna, gdy tylko „namiętność w sobie poczuje, zaraz świecą zapaloną piecze ciało swe i przywodzi do opamiętania”.
ZAPALONA swieca? 😳 😳 😳
To święta K. w ogóle poczuwała w sobie namiętność? 😯 Ja myślałem, że poczuwała raczej odrazę do spraw cielesnych, jak na porządną świętą przystało.
Bobiku, ja tylko cytowałam. 😀
Pamiętam wypowiedź pana Jana Turnaua , że Kinga została Świętą, bo Bolesław był Wstydliwy. 😀
Szukam tego gorliwca, który obudził zimę i przypomniał jej o obowiązkach 👿
Wykonuje je wprawdzie na pół gwizdka, ale wystarczy do skrobania szyb na parkingu przy fabryce! 😯
Nie cierpię skrobania 👿
To opowiem dowcip. Bobiku, nie banuj mnie, proszę!
Kapral zaprowadził rekrutów na potańcówkę do pensji dla dobrze urodzonych panienek. Przed wyjściem z koszar zrobił pogadankę na temat manier i sankcji grożących za ich nieprzestrzeganie. Nagle, podczas zabawy słyszy, jak jeden z rekrutów zadaje pytanie:
– jakie jest najgorętsze miejsce pod jajami?
Kapral dopada do niego z zamiarem dania mu w pysk, ale rekrut ubiega go swoją odpowiedzią
– patelnia!
Kapral robi głęboki wysiłek umysłowy i pyta
– co za głupek siada gołymi jajami na rozgrzanej patelni!!!???
Jotko, jeżeli ten dowcip w ramach dochodzenia do świętości, to nie zbanuję. 😆
w ramach, w ramach … Bobiku, pozłacanych, bogato zdobionych, w sam raz do Lichenia …
o ksiazkach 🙂 oczywiscie 😀
polowa stycznia, czas na subiektywna ocene przeczytanych w ubieglym roku ksiazek (ile ich bylo?, sporo 🙂 )
z niemieckich dwie:
Das Amt und die Vergangenheit: Deutsche Diplomaten im Dritten Reich und in der Bundesrepublik
tak upadaja legedy, wiele lat pracy historykow i wiemy ze Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych za Hitlera nie bylo
bastionem ruchu oporu! Niemieccy dyplomaci byli tak samo oblepieni tym nazistowskim g….., i po wojnie zostali w wiekszosci na stanowiskach. czy mozna rozliczyc, ocenic polski stan wojenny w sadzie? moze poczekamy lepiej na ocene historykow, nawet za cene „nie ukarania” winnych za ich zycia.
do lewaka przemawia to:
Wolfgang Schmidbauer „Das kalte Herz”
pieniadze, pieniadze szczescia nie daja (?) lecz kiedy ich nie ma, samotnys jak pies 🙄
materializujemy sie, patrzymy na stan konta w obawie ze bez pieniedza bedziemy nikim i niczym, czy jednak cena za jaka „uzyskujemy” pieniadze jest tego warta?
po polsku:
czytadlo Edgar Hilsenradth „Nazista i fryzjer”
jak uniknac kary za zbrodnie w obozie koncentracyjnym? podac sie za Zyda!!! zostac Zydem, zyc jak Zyd, i to w Izraelu!!!
przewrotny temat, wartka akcja-po prostu wysmienite czytadlo
nostalgicznie Brigida Helbig „anioly i swinie w Berlinie” i „enerdowce i inne ludzie”
wiadomo 🙂 Berlin tu i tam, Niemcy tu i tam, my „obcokrajowcy” tu i tam 😀
i ksiazka ROKU: Andrzej Franaszek „Milosz” Biografia
tytaniczna, wieloletnia praca autora zamieniona w prawie 800 stron (do tego jeszcze ponad 200 przypisy) do czytania z wypiekami, respekt – czytaliscie? to swietnie, nie czytaliscie?
koniecznie przeczytajcie 🙂
Założę się, że wszystkim już trochę brakowało kabareciku smoleńskiego, a przede wszystkim tych buziek: 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,10975009,Kaczynski__Badanie_katastrofy_powinno_zaczac_sie_od.html
Eeee?
Ja bardzo proszę głośno na piśmie. No faktycznie, kto by siadał na patelni??? Nawet kapral nie chce. Szczego się śmiejecie…
Bobiku, popatrz do poczekalni, prosze 🙂
a to tutaj gumku, gumku 😀
dziekuje
A co byloby zlego w tym aby zaczac cale dochodzenie od poczatku? A po zakonczeniu nowego, zaczac jeszcze raz? Masakra Smolenska dokonana przez Tuska tak sie wpisala w kalendarz obchodow Polnych Wolakow, ze im dluzej bedzie utrzymywana jako zywe zrodlo Patryjotysu, tym lepsze bedzie wolskiej mlodizezy chowanie. A Macierewicz bedzie zywym pomnikiem narodowym. Potem pochowamy go na Wawelu obok Faktow Biologicznych.
Wlasnie obejrzalem sobie poczatek dziela Polnej Wolki-Zalozycielki Narodu Polnych Wolakow Joanny Lichockiej pt Przebudzenie.
Film wsrod „karlejacych petakow”, ktorego Poeta zacheca by padli na kolana (nie wiem, chyba przed nim samym) wylicza Bartoszewskiego, Walese, Senyszyn, Sikorskiego, jakas pani czytajaca dziennik w tv, Kutza, i wielu innych.
http://www.youtube.com/watch?v=FfM0QzPYFz8&feature=related
A Poeta jest oczywoscie narodowy Wieszcz M. Wolski, uzupelniony (bo nie straczylo talentu) Kaczmarskim.
Kocie, jestem pełna podziwu dla Twojej odporności na Wolaków. Ja wymiękam. Niech oni skończą od początku albo zaczną od końca, wszystko mi jedno, byle robili to tam, gdzie mój wzrok i słuch nie sięgają – niech wreszcie zejdą do tego podziemia 👿
Idę obejrzeć „Upiora w kuchni” z Kwiatkowską 🙂
Jeżeli gary do zmywania można uznać za upiora, to też mogę iść obejrzeć go w kuchni. 🙄 Niestety, bez Kwiatkowskiej, ale nie można mieć wszystkiego.
Rysiu, nie mam jeszcze tego strasznie grubego Miłosza. Twierdzisz, że faktycznie powinienem się zapłakać z tego powodu? 🙁
Kocie, Wolski zachęca do życia na kolanach? 😯
Przecież prawica zawsze była za tym, żeby z dwojga złego raczej umierać stojąc i wywijając krzyżem tudzież flagą. 🙄
Nie, Bobik. Tylko do padania na. Przed nimi z jakiegos powodu.
Próbowałem, no próbwałem, ale pies jak padnie na kolana, to nie może równocześnie klepać w klawiaturę. Więc albo rybki, albo pipki – albo padanie, albo blog.
Chyba jasne, że wybrałem blog. 😎
tak, tak, Bobbiku
koniecznie , nie tylko miec, ale tez przeczytac 🙂
dla frakcji, dowcipne „jaja” z naszego prezydenta 🙂 😀
http://www.tagesspiegel.de/images/blush/6074224/2.jpg?format=formatOriginal
Rysiu, 😀
Mój ulubiony cytat z dzisiaj:
„…. als Bundespräsident adressiert er eine private Entschuldigung an die Öffentlichkeit und reklamiert auch noch, dass er sich in einem Lernprozess befinde. Die Rolle des Bundespräsidenten aber „lernt“ man nicht; sie ist von der Verfassung festgelegt, und deren Anforderungen hat man zu erfüllen”.
Troche się zestarzało, niestety 😉
Od umierania stojąc był chyba Camus, ale mogę się mylić. Drzewa były na pewno 🙄
Od umierania na stojąco był Zapata. Natomiast od drzew mamy teraz całą masę specjalistów, zwłaszcza w Salonie 24. 🙄
No masz, będę musiała znowu guglać 👿
Bobiku, czy my jesteśmy mocni w brzozach, a w reszcie dendrologii słabi, czy na odwrót?
Bobiku,
popraw adres w nicku u PK, bo gada, że nie ma Twojego bloga. 🙁
Czy on troche nie zadziera nosa?
http://wyborcza.pl/duzy_kadr/56,97904,10975920,Larry___kot_brytyjskiego_premiera.html
No pół głowy bym dała. Gdzieś mi się zadział Człowiek zbuntowany 👿
Zadziera, a nie musi. Koty nic nie muszą 😉
Zadziera. 😆
A temu się chyba coś nie podoba:
http://wyborcza.pl/duzy_kadr/56,97904,10944451,Spis_powszechny_w_brytyjskim_zoo.html
A to jest służbowy kot premiera, to znaczy, że on jest a premierzy się zmieniają. 😀
To dopiero FIGURA.
Kot jak sprzątaczka – przetrwa każdą władzę. 😈
Już wiem, co narozrabiałem u Kierowniczki – w adresie jedno w opuściłem. Nadrobię przy następnym komentarzu. 😉
Haneczko, my jesteśmy mocni w dendrologii wybiórczej. Brzoza, dąb tysiącletni, wierzby płaczące, sosna rozdarta…
To dendrologię mamy ubogą, wolską 🙄
No nie wiem, czy za Biologicznego nawet sprzątaczek nie wymienili…
Chyba że były takie sprzątaczki, które umiały spadać na cztery łapy. 😉
Ale nie da się ukryć, że posada Kota Premiera, a nawet Prezesa, jest najpewniejsza. 😎
Na poważnie. Jestem pełna nieustającego podziwu dla obsługi. Powtarzam się, ale to też się powtarza. Nic nie wycieka i tak powinno być.
Aurycja też ma pewną posadę i nikomu nie przeszkadza, że kłaczy i drapie tapicerkę. My wiemy, że jesteśmy podparesy 😉
mt7, oczywiscie, ze premierzy przychodza i odchodza, a Chief Mouser zostaje. Wynika to z dlugiej brytyjskiej tradycjo sluzby cywilnej, niezaleznej od administracji i partii rzadzacej. Larry jest OFICJALNIE przypisany do Civil Service. Jego tytul tez jest oficjalny. Myszolostwem zajmuje sie malo, bo tez nie ma powodu, kiedy mozna to dzis robic mechanicznie. Ale Myszy musza miec posluch i sama jego obecnosc wystarcza, aby wiedzialy kto tu rzadzi.
Zona Tony’egp Blaira usilowala wymigac sie od kota, kiedy odszedl do Wielkiej Kociarni w Niebie weteran zatrudniony przez administracje konserwatywna. Ze rzekomo male dzieciatko w domu i bylaby…. niespokojna. Prasa wytlumaczyla jej szybko, ze Koty nie odzywiaja sie niemowletami, nawet jak maja sposobnosc. Liud zadal Kota.
Durne babsko szybko poszlo po rozum do glowy i uznalo najwyrazniej, ze slupki popularnosci sa wazniejsze niz jej niedojedzone pinkwolone dziecie.
Pewnych tradycji sie nie narusza. A jak sie narusza, to sie placi cene. 😈
Hmm… Niektóre dzieciątka całkowicie zasługują na to, żeby koty się nimi odżywiały. Jesteś pewien, Mordko, że to się nigdy nie zdarza? 🙄
Ludzkie zanadto smierdza. Nie tykam.
Ale musze cos sprostowac w sprawie tego weterana odziedziczonego przez Blairow po konserwatywnych rzadach.
Otoz to wredne babsko, Cherri, odeslalo go na emeryture!
Tu jest barwna historia Kota Humphrey’a od Downing Street.
Prosze zwrocic uwage na haniebna role tej krowy Cherri:
http://en.wikipedia.org/wiki/Humphrey_(cat)
Dlaczego ja nie mam takiej ładnej notki w Wikipedii? 👿
Jak długo jeszcze polskie psy będą gorsze od angielskich kotów? Dokąd będziemy musieli znosić to haniebne lekceważenie naszej fauny przez tzw. Europę? I czyja to – że tak retorycznie spytam – wina?
Narodzie! Obudź się, weź smycz i wprowadź wreszcie Polskiego Psa tam, gdzie trzeba!
Ale zdjęcia masz zdecydowanie lepsze i to jest jakaś pociecha, jak już w tej Wiki będziesz.
Kocisko sobie pożyło i owszem – 18 zim, ale gdzie mu tam do mojego Cyrusa Wspaniałego.
Kto na ochotnika pojdzie po croissanty?
Prosil pan, poszedl sam…. 👿
Jestem zaskoczona, ze po tym wszystkim co sie dzialo w ostatnich latach z pozyczkami hipotecznymi, rzad Polski zamierza wprowdzic regulacje zezwlajace na latwe uzyskanie t.zw. odwroconej hipoteki nie tylko dla ludzi na emeryturze (ktorym moze sie to oplacic przy spelnieniu pewnych warunkow: sedziwy wiek i ciezkie nieuleczalne choroby pozwalajace bankowi wierzyc, ze zakupiona za grosze nieruchomosc odzska w ciagu paru lat), ale takze dla ludzi mlodych.
Jest to straszne posuniecie, a dla pozyczkobiorcow niesluchanie niebezpieczne, gdyz moga bardzo szybko wyladowac na bruku. A nawet na mur-beton wyladuja. Nie rozumiem jak mozna cos takiego wprowadzac. Jest to potwornie nieodpowiedzialne.
Dzis w TOK FM uslyszalam prezentera programu gospodarczego mowiacego niefrasobliwym tonem: wprawdzie nigdzie na Zachodzie mlodzi ludzie nie moga wziac odwroconej hipoteki, dopiero moga to robic po osiagnieciu 60 lat, no ale nie ma powodu, zeby Polska nie wprowadzala wlasnych rozwiazan, skoro mamy lepsze…
Wstrzasajace. Mam nadzieje, ze rzad sie opamieta.
a dlaczego nie możemy mieć lepszych niż na zachodzie? nie, że konkretnie w tej sprawie, ale chodzi mi o założenie, że nie da się wymyślić nic lepszego niż już ktoś gdzieś? 🙄
Dzień dobry 🙂
Heleno, rządy i banki mają różne dziwne pomysły, ale to ludzie podejmują decyzje. Wiem, że lepiej nie dawać do ręki ostrego narzędzia komuś nieodpowiedzialnemu, ale tych narzędzi już teraz jest dużo i są, często beztrosko, chwytane. Bym wolała, żeby opamiętywali się ludzie.
Dzień dobry 🙂 Widzę, że Mordechaj przyniósł już croissanty dla wszystkich, czyli ja dziś nie muszę. 😉
Ja Heleny postu nie zrozumiałem tak, że z założenia nie możemy mieć lepszego, tylko że w sytuacji, kiedy proponuje się rozwiązanie ewidentne gorsze, a nawet wręcz horrendalne, odwoływanie się do dumy narodowej jest niebezpiecznym absurdem.
A że tak w ogóle można zawsze wygłówkować coś lepszego… No jasne. I Polak też potrafi. Ja na przykład uważam, że Bobik jest znacznie lepsze niż Bo. 😎
Polni Wolacy to bardzo dobre okreslenie. 🙂
Ludzie sie Haneczko nie opamietaja 🙁 Rzad powinien.
Uwazam, ze jednak musi byc pewna kontrola panstwa nad bankami, bo ludzi latwo zagadac i wprowadzic w maliny. Tym bardziej, ze jednak nadal wielu ludzi w Polsce ma te glupia ufnosc…
Odwrocona hipoteka moze miec swoje benefity, ale jak juz Helena napisala – dla ludzi starszych i samotnych.
Oczywiscie, ze lepsze! 🙂
Gdy sięgam do kieszeni staram się dumać, ale przecież nie o Narodzie 😯
Bobik odpowiedzial. Oczywiscie, ze chodzi o to ze jest to rozwiazanie horendalne i DLATEGO bankom nie wolno tego robic.
Problem jest nie tylko w tym, że niektórzy ludzie mają głupią ufność, ale i w tym, że niektórzy ludzie są – no, co tu dużo gadać – zwyczajnie głupi i/albo nieodpowiedzialni. Nie rozumieją, co podpisują, nie przewidują konsekwencji, wychodzą z założenia, że jakoś to będzie… I nie dziwię się nawet, że jakaś firma krzak próbuje z tego skorzystać i wciska ofertę, która dużym drukiem obiecuje niebo a Ziemi, a małym druczkiem zapowiada zrujnowanie delikwenta. Ale w żadnym wypadku tego typu działalnością nie powinno zajmować się państwo. 👿
No dobrze, już dobrze. Nie powinno. Przecież wiecie, że mam kręćka na punkcie indywidualnej odpowiedzialności 🙁
W Australii prawo wymaga od bankow rzetelnego informowania klientow o zagrozeniach i mozliwosciach i niestosowania drobnego druku. Ale od czego sa brokerzy i doradcy finansowi? 🙂
Ale jak bralismy pozyczke, to pan bankowy byl bardzo zdziwiony naszymi pytaniami – twierdzil, ze nigdy nikt go nie pytal o szczegoly – brali pieniadze i juz. 🙂
Haneczko, można mieć kręćka, ale realistycznego. 😉 Zwłaszcza w przypadku młodzieży nadmierne popuszczenie smyczy może skończyć się dramatycznie. Osiemnastolatek w sensie prawnym jest zdolny do zawierania ważnych umów, ale przecież w głowie ma jeszcze nieraz absolutne fiu-bździu, a i niektórym trzydziestolatkom to nie przechodzi. Sam jestem szczeniak, to wiem. 😎 Odwoływanie się tu do indywidualnej odpowiedzialności jest po troszę obracaniem się w świecie iluzji – mówieniem o tym, co powinno być, a nie o tym, co jest.
zaraz, zaraz. dlaczego od razu złe, gorsze i w ogniu piekielnym wykuwane? konstrukcje są takie, jakimi się je stworzy i jak się otoczeniu odnajdą. granica wieku w odwróconej hipotece jest kwestią umowną i stanowi tylko jeden z elementów, sama za powodzenie całości nie wystarczając. Dlaczego 60 a nie 65? Albo 55?
Problem wykracza poza rozważania o indywidualnej odpowiedzialności. Społeczeństwa i ich rządy dostały gorzką lekcję w postaci obecnego kryzysu. Powinny już wiedzieć, że nagromadzenie złych długów może prowadzić do katastrofy ekonomicznej na skalę globalną. O ile odwrócona hipoteka dla osób po 60 roku zycia nie stwarza wielkich zagrożeń, o tyle udostępnienie jej ludziom młodym jest proszeniem się kłopoty za 20-30 lat. Przecież wiadomo, że korzysać z niej będą ci, którzy mają nóż na gardle. Do ilu z nich fortuna się śmiechnie? Pewnie do nielicznych. Na dodatek, kiedy przyjdzie tym ludziom opuszczać mieszkania, zbliżą się już do wieku emerytalnego, a jak będą wyglądały wówczas emerytury, tego chyba lepiej nie wiedzieć, w trosce o swój dobrostan psychiczny. Tylko jaki rząd myśli w perspektywie 20-30 lat? 🙁
No właśnie, Zwierzaku, nasz bankowiec od kredytu wydawał się być chwilami wręcz zniecierpliwiony lawiną moich szczeniackich pytań. 😉 Bo ja się uparłem, że chcę zrozumieć również te wszystkie małe literki i konsekwentnie szarpałem za nogawkę. 😳 A bankowiec najwyraźniej nie był do tego ani przyzwyczajony, ani przygotowany (chociaż na tzw. ogólnym tle był to bardzo porządny i uczciwy bank, nie nastawiony na czyste naciągactwo). Po prostu większość ludzi, uszczęśliwiona tym, że dostaje forsę, wcale nie chciała wnikać w szczegóły, to co im bankowcy mieli tłumaczyć na siłę. 🙄
Foma, oczywiście , że granica wiekowa jest umowna, ale dość łatwo sobie wyobrazić, skąd się wzięła. Statystyczna długość życia, stan zdrowia, te numery. 😉
Wlasciewie to banki odradzaja nawet 60-latkom brania odwroconej hipoteki. Lepiej jak sie to robi po siedemdziesiatce. Znam tylko jeden wypdek sprzed lat, szeroko opisywany w prasie,kiedy jakas 80-letnia pani udajac niedolezna staruszke jedna noa w grobie zwrocila sie do banku o odwrocona hipoteke, i bank uszczesliwony jej to zalatwil, a ona wziela i zyla wrednie do 106 lat! Menadzer niemal, ze z poduszka stal jej nad glowa czekajac kiedy ja moze udusic i odzyskac dom. Albo cos w tym rodzaju.
I to nie jest zupelnie tak, ze mozesz bankowi podyktowac swoje warunki. Mozesz szukac innego banku, mozesz znalezc taki, ktory daje lepsze warunki i zabezpieczenia, ale tez wowczas placi ci znacznie mniej.
Uwaga Vesper, że żaden rząd nie myśli naprawdę perspektywicznie, przypomniała mi, że niedawno coś w podobnym duchu czytałem Pogrzebałem i znalazłem:
http://wyborcza.pl/1,76842,10967155,Gdy_brakuje_przyszlosci__rozkwitaja_populizmy.html
Dzień dobry 🙂
A właściwie to nie do końca dobry. Trzeba w błocie pośniegowym jechać do fabryki. A wieczorem skrobać auto i wracać po tym zamrożonym błocku 👿
Temat odwróconych hipotek bardzo ciekawy. Niestety fabryka czeka 🙁
U nas kiedys doszlo do wielkiej awantury z powodu postepowania bankow: w momencie niemozliwosci splacania rat, bank dawal dom na licytacje i sprzedawal go za sume dlugu a nie za wartosc rynkowa i ludzie rzeczywiscie zostawali z niczym. Pod naciskiem publicznym rzad zmienil przepisy.
No, Cameron przynajmniej mysli i nieustannie przypomina, ze obecna polityka ostego zaciskania pasa, zmierza do tego, aby trzecie pokolenie po nas nie splacalo naszych, zaciagnietych od nas przez poprzednie rzady dlugow. I dlatego ludzie sie na to godza, bo co na to odpowiesz? Godza sie na rastyczne ciecia w administracji panstwowej, w sluzbie zdrowia, godzi sie, ze nie beda budowane lub remontowane szkoly, ze mniej bedzie policji, mniej niepelnosprawnych bedzie otrzymywalo zasilki zyciowe, ze mniej bedzie bibliotek, a smiecie beda wywozone co dwa tygodnie, zaiast co tydzien. .
I potrafi to byc bardzo uciazliwe, o czym sie przekonalam na lotnisku po powrocie z Ameryki, kiedy stalam w 150-osobowej kolejce do sprawdzania paszportow. Kiedy wsciekle zapytalam urzedniczke, dlaczego nie otworza dodatkowych okienek, uslyszalam rownie wsciekla odpowiedz, ze nie ma komu ich obslugiwac, bo mamy kryzys i zaciskanie pasa.
Kombinat pracuje… nie wyrwę się!
Ze smętną dedykacją dla Jotki: 😥
http://www.youtube.com/watch?v=7VjWJ9ThmEU&feature=related
Heleno,
A ile sobie od geby odjeli politycy?
Heleno, godzenie się na zaciskanie pasa jest ściśle związane z kwestią zaufania społecznego. Jeżeli ludzie wierzą w to, że ich wyrzeczenia faktycznie na coś się przydadzą, że nie zostaną zmarnowane przez zły rząd, albo chciwych i sprytniejszych bliźnich, to są do nich skłonni i nawet za bardzo nie szemrają. Ale w Polsce, jak wykazują kolejne badania, to zaufanie jest bardzo niskie. Dlatego Polaków na bezszmerową politykę zaciskania pasa zapewne trudniej będzie namówić.
Bobiku, litr olieju napędowego kosztuje u nas juz ponad 6 złotych, a na paliwie do diesla opiera się niemal cały transport. Koszy utrzymania wzrosły w ciągu pięciu lat o mniej więcej 30 procent (energia elektryczna i gaz, a co za tym idzie, ogrzewanie, woda itp.), przy stałym poziomie płac. Nie tylko Brytyjczycy zaciskają pasa, tylko tam jest chyba większy luz do zaciskania. My zaciśniemy o jeszcze jedno oczko i już nie będziemy mogli oddychać
Zwierzak, politycy nie zarabiaja w tym kraju duzo. Premier zarabia znacznie mniej niz dyrektor banku, pamietam ze 2,5 razy wiecej niz wynosila moja bardzo skromna pensja. Oczywoscie mieli jeszcze sporo perkow, z ktorych korzystali do pewnego momentu pelnymi garsciami, ale juz nie moga, odkad Daily Telegraph zainteresowal sie tymi wydatkami i odkryl, ze ktos sobie „wynajal” mieszkanie u swojej siostry, placac jej jak za dobry hotel, albo zbudowal domek dla kaczek na terenie swej posiadlosci. Nie bylo to zabronione, ale bylo to nie etyczne. Telegraph przez miesiac lub dluzej oglaszal materialy na ten temat, bardzo gorszace. Nie dopuszczali sie tego oczywiscie wszyscy poslowie, ale calkiem spore grono. Paru poslow stracilo mandaty, bo wyborcy ich odwolali lub zmusili do rezygnacji. Teraz musza sie bardzo starannie rozliczac i uzsadaniac swe wydatki. Ale naprawde ni zrabiaja wiele w porownaniu z „normalnymi” ludzmi.
Wlasnie zaufanie spoleczne spadlo wtedy (dwa lata temu) drastycznie i Parlament postanowil wyczyscic wlasna izbe. Przywodcy wszystkich partii tez byli bezwzgledni w wyrzucaniu ze swych szeregow tych wszystkich, ktorzy dopuscili sie naduzyc. Wlasnie po to by ratowac zaufanie spoleczne do klasy politycznej. I mysmy wszyscy byli tego swiadkami, bo odbywalo sie to publicznie i bez owijania w bawelne.
W tej chwili takie zachowanie jest nie do pomyslenia. Dostali nauczke.
Jasne, Vesper, aspekt nierówności gospodarczej też trzeba brać pod uwagę. Ale nawet kiedy ograniczymy się tylko do tych, których stać na przesunięcie dziurki, okazuje się, że w krajach o niższym zaufaniu społecznym są oni do tego mniej skłonni.
Z tym nie dyskutuję, tylko z tezą, że Brytyjczycy zaciskają bezszmerowo, ponieważ mają zaufanie, a Polacy, gdyby przyszło do zaciskania, pewnie by sie postawili. Sugeruje to, że u nas jeszcze się nie zaciska, co nie jest prawdą. czy bezszmerowo? Do Grecji nam jeszcze daleko, ale cierpliwość się kończy, zwłaszcza że ciężar przerzucony na tych, co mają niewiele oraz średnio, staje sie nie do uniesienia.
Heleno,
nasi politycy moze i maja niezbyt wielkie pensje w stosunku do dyrektorow bankow, ale jak sie doda wszystkie 'obrywki’ w postaci kart kredytowych, samochodow sluzbowych, darmowych przelotow, telefonow i czort wie czego jeszcze, w tym dla czlonkow rodzin tez, to juz sie z tego robi sporo. I jakos nie slyszalam, zeby cos sobie odebrali – w tej sprawie sa nadzwyczajnie zgodni. 🙂
Slyszalam wczoraj w tv rozmowe z kierowniczka schroniska Battersea Home For Dogs and Cats. Opowiadala, ze w ciagu ostatnoego roku liczba przyprowadzanych do schroniska zwierzat zwiekszyla sie o 30% gdyz ludzie starsi lub bezrobotni nie moga juz ich utrzymywac. Bo kryzys. Nasze rachunki za gaz i elektrycznosc wzrosly srednio o 40% i rzad zastaniawia sie czy nie zlikwidowac £200 zasilku rocznie na ogrzewanie, ktore dp tej pory otrzymuja wszyscy emeryci zima. Chca zostawic go tylko dla najbedniejszych. A wczoraj przed parlamentem demonstrowala grupka niepelnosprawnych.
Mam wrazenie, ze sie sie nieco z tym zaciskaniem pasa mijacie – obciecie wydatkow na szkolnictwo, administracje panstwowa, sluzbe zdrowia czy biblioteki jest latwiejsze do zniesienia, gdyz jakby nie dotyczy nas bezposrednio, natomiast podniesienie cen paliwa, energii i zywnosci – wali nas po kieszeni juz teraz.
U naszych polityków chęci do wyrzeczeń też nie widać 🙄
Karty kredytowe nasi maja i wlasnie o te karty kredytowe byla cala awantura. I o wydatki na czlonkow rodzin, jak owa siostra. Telegrah przebadal wszystkie wydatki na karty i je udostepnil opinii publicznej. . Sluzbowych samochodow raczej nie maja, chyba premier ma szofera, Przeloty oplacane karta tylko i wylacznie w celach sluzbowych. Do i ze swych okregow musza dojezdzac wlasnym samochodem lub pociagiem. Za benzyne moga placic karta, ale musza sie z tego rozliczac – ile czasu spedzili w Londynie a ile w swej constituancy, gdyz musza w swych okregach miec godziny przyjec i spedzic iles tam godzin przyjmujac petentow.
Ze wszystkich wymienionych przez Zwierzaka dziedzin, w Polsce nie obserwuje się jedynie cięć na adimnistracje państwową. Samorządowa tez się dobrze trzyma. A przedszkola coraz droższe, do tego oferują opiekę w ramach bezpłatnej podstawy programowej jedynie do 12.30. A po 12.30 płać matko i ojcze jak za zboże.
A jeszcze sa politycy – emeryci, czesto zatrudnieni w biznesie jako dorady, ale zachowujacy swoje przywileje.
Moze dlatego nie kaza nam zaciskac pasa, tylko 'szukaja oszczednosci’.
Faktycznie, tak to sformułowałem, jakby zaciskanie pasa w Polsce miało się zacząć w nieokreślonej przyszłości.
Wiem, że już jest. I budzi niezadowolenie, którego wyrazicielem jest PiS, a z drugiej strony – częściowo – formacje, nazwijmy to, lewicowe.
Ale przede wszystkim chodzi mi o to, że nie słyszałem w Polsce, nawet od tych lepiej sytuowanych, wypowiedzi w rodzaju „no tak, musiałem teraz poważnie się ograniczyć, ale wierzę/mam nadzieję, że na dłuższą metę coś to da mnie i wszystkim”. Nie słyszałem, żeby bogaci zaczęli się domagać wyższego opodatkowania ich w imię społecznej solidarności. A w Niemczech słyszałem. Bo tu jest jednak pewne przekonanie, że to wszystko nie pójdzie na marne.
Aha! Maja w Parlamencie susbydiowana stolowke, gdzie jest dosc tanio, na cosmy sie niedawno w telewizji gorszyli. Chodzilo chyba o cene kufla piwa kosztujacego rownowartosc ceny kufla sprzed 30 lat.
Ale mysmy w korporacji tez mieli subsydiowana stolowke , okropna w porownaniu z tym co mieli koledzy z telewizji. Ale w naszej stolowce w kaciku George Orwell pisal Folwark Zwierzecy, a w telewizji nie!
Tanie piwo i inne trunki tez mielismy.
Dobranoc wam 🙂
Taka mi myśl przyszła do łba w związku z postem Heleny o oddawaniu zwierząt do schronisk – czy nie można by wykombinować takiego systemu, że naprawdę biedni przyprowadzaliby zwierzaki do azylu tylko na wyżerkę, a potem zabierali z powrotem do domu? Przecież to by w sumie dla azylu wyszło taniej, niż przyjęcie zwierza, a korzyści dla drugiej strony byłyby chyba oczywiste.
Zwierzaku, może chcesz sobie jeszcze dobranockę obejrzeć? 🙂
http://wyborcza.pl/czystewajractwo/1,116101,10977690,Zwierzeta_tez_chadzaja_na_skroty__WIDEO_.html
Micha i weterynarz, Bobiku. Można by wykombinować coś w rodzaju grupowego ubezpieczenia zdrowotnego dla zwierząt. Powiedzmy w obrębie jednej gminy czy miasta. Właściciele mogliby dobrowolnie się obciążyć niewielką sumą i zawrzeć umowę z przychodnią weterynaryjną.
Schronisko moze byc dosc daleko od domu, zreszta dowozenie bedzie wiecej kosztowalo niz karma. . Zapewne sa jakies charities ktore pomagaja w utrzymaniu. Wiem, ze lecznice Krolewskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzetami lecza i kastruja za darmo, ale szczepienia musza byc oplacane. .
A tu jest o tych plananch rzadu zwiazanych z odwrocona hipoteka:
http://wyborcza.pl/1,76842,10978179,Rzad_zajmie_sie_odwrocona_hipoteka__Jakie_to_przyniesie.html
Ciekawe, ze nie ma tu ani slowa o tym o czym sporo mowiono w programie gospodarczym EKG dzis rano – ze granica wiekowa nie bedzie obowiazywala i mlodzi ludzie beda mogli zawierac umowy hipoteczne z bankami.
Odwrocona hipoteka to w zasadzie zapisanie wlasnego domu bankowi bez mozliwosci zmiany testamentu w przyszlosci. Lepiej jest dom sprzedac, pieniadze wplacic do banku i zuzywac je na wynajem i koszty zycia. Ludzie ktorzy musza wziac taka pozyczke zwykle sa juz w dlugach czy tarapatach finansowych i bardzo czesto i zaraz beda w nich z powrotem, niestety. Odwrocona hipoteka jest dobra tylko dla banku. Tutaj jeszcze mozna wziac niskooprocentowana pozyczke bankowa na ok trzy czwarte wartosci domu, pod zastaw domu. Dom wciaz jest twoj, a pozyczke trzeba splacac (ale tylko procent i ten jest zwykle bardzo niski). Jeszcze nie slyszalam o nikim w moim srodowisku, jak jestem tu 25 lat, kto by wzial odwrocona hipoteke! Jest to bardzo odradzane.
Fakt, że schronisko może być daleko… No to bony na karmę i pomoc weterynaryjna.
Cały czas myślę o takich zwierzach, które schronisko i tak musiałoby przyjąć. W takim przypadku taniej i słuszniej jest pomóc w utrzymaniu zwierzęcia. Schroniska powinny wręcz zachęcać do takich rozwiązań i powinny być do tego ramy prawne.
Tutaj tez odradzane, chyba, ze jestes samotna i jedna noga nad grobem.
Te panel w TOK FM mowil dzis, ze banki beda placily ok. 40% ceny rynkowej za nieruchomosc. Ale to z pewnoscia zalezy od wieku.
To sie oplaca, jak sie jest bardzo starym i samotnym, bez dzieci, wnukow etc. Bo oczywoscie malo kto bedzoe mogl splacic odwrocona hipoteke z procentami. To sie kompletnie nie kalkuluje jak sie ma rodzine.
Staremu człowiekowi bardziej by sie opłacało sprzedać mieszkanie, kupić mniejsze w tańszej dzielnicy, a różnicę przeznaczyć na opłacenie opieki, sanatoriów itp. Ale w Polsce odwrócona hipoteka może mieć większe wzięcie, bo w naszej mentalności jest jeszcze głębokie przekonanie o tym, że „starych drzew się nie przesadza”, co „stare drzewa” przyjmują za aksjomat.
Zdecydowanie tak, vesper. Jak sie nie ma dzieci to dom mozna wtedy zapisac w testamencie schronisku dla zwierzat a nie bankoi za 40% wartosci.
Ja pewnie tez nie chcialabym sie przeprowadzac do mniejszego, tanszego, w gorszej dzielnicy, bo wszystkie moje wspomnienia sa tu, znajomi, zaprzyjaznione sklepy. Nie chcialabym rozstawac sie ze sprzetami, obrazami, ksiazkami. Ja bardzo sie przywiazuje do rzeczy, one dla mnie znacza, mowia i nawet czasem spiewaja.
Wiec pewnie dla mnie odwrocona hipoteka nie bylaby zlym rozwiazaniem.
Nie pomogły najnowocześniejsza technologia i najbardziej wyszukane urządzenia pokładowe. Katastrofa była bowiem, jak podkreślił komentator, rezultatem lekkomyślności, braku ostrożności i infantylności, lekceważenia norm bezpieczeństwa i brawury.
Nie, ja wcale nie o dendrologii i debeściakach. To „La Stampa” w ten sposób pisze o narodowych „włoskich plagach”, które doprowadziły do zatonięcia statku Costa Concordia.
W lekkomyślności, brawurze i nieprzestrzeganiu norm wcale nie jesteśmy tacy znowu najlepsi. 🙄
Z tym nieprzesadzaniem starych drzew ja też dosyć czuję sprawę. Też chyba do ostatka broniłbym możliwości pozostania w swoim domu i ogrodzie. Przywiązuję się, jak Helena, do miejsc i przedmiotów.
To pewnie wszystko przez zbyt dobre porozumienie z kotami. 👿
A mnie jakos bardzo zal tego kapitana. Nawet spac nie moglam myslac o tym co on teraz przezywa w sensie wyrzutow sumienia. Bo nawet gdyby nie bylo tam zadnej jego winy, to tez by pewnie pytal siebie co mogl zrobic inaczej.
Jeden jest ciekawy watek. On twierdzil od poczatku, ze tam nie mialo prawa byc zadnej podwodnej skaly, ze mapy jej nie pokazuja. Jakis ekspert zas mowil, ze nie wyklucza, ze mapa moze nie pokazywac tej skaly, gdyz mogla ona byla wynurzyc sie z dna po trzesieniu ziemi i nikt jej jeszcze nie zauwazyl.
Ale to bylo pierwszego dnia, wiec nie wiem czy ta sprawa zostala juz wyjasniona. Bardzo bym chciala, zeby tej skaly faktycznie na mapach nie bylo.
My się przesadzimy, jakby co.
Wiesz Bobik, wolałabym żeby głupota miała bardziej ograniczony zasięg. Właściwie mogłaby, z pożytkiem dla reszty świata, mieszkać tylko u nas. Przecież kochamy być przedmurzem i cierpieć za miliony 🙄
Heleno, Bobiku, w tym przypadku byt określa świadomość 😉 Dopóki stać nas na różne lubię, przywiązałam się, przyzwyczaiłam, nie wyobrażam sobie, to za cenę drobnych wyrzeczeń w innych dziedzinach, finansujemy wyżej wymienione. A kiedy nie stać, ale tak naprawdę nie stać, to przestajemy kaprysić i zaczynamy myśleć racjonalnie, jak powiększyć dochód lub jak ograniczyć wydatki.
Heleno, czyżby debeściactwo i lekceważenie reguł w wydaniu włoskim mniej Cię bulwersowało niż to samo, ale w wersji a la polonaise? 😉
Bobik, ja juz sobie nawet zaklepalam 20 lat mlodsza Audrey, moge jej oddac nawet moja duza sypialnie, a sama przeprowadzic sie do malej goscinnej, a ona niechaj chodzi kolo mnie, robi mi manikiur, pedikiur, maluje wlosy i przyrzadza to swoje genialne mojito – dla mnie i dla siebie. No i kiucharzem jest ona wysmienitym. I sekretarzem. I rozmowa z nia jest zawsze ciekawa. Ideal.
Taka mamy Umowe.
Wlasnie ja nie wiem czy bylo to debesciactwo, choc tak mowi wloska policja.
To nie chodzi o to, ze to Wloch, a nie Polak, tylko o to, ze kapitan bedzie musial z tym zyc, dzwigac to w sercu az do smierci. Nie wiem czy sama bym umiala. Raczej nie.
Heleno, naprawdę Ci żal TEGO kapitana? 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,10978620,Rozmowy_z_Costa_Concordia__Kapitan_Schettino_oklamywal.html
Haneczko, a cóż to za przeraźliwa wizja! 😯 Cała głupota świata zgromadzona między Odrą i Bugiem? Przecież już z własną trudno nam wytrzymać, a co dopiero, jak zaczniemy bez ograniczeń dawać azyl cudzej. 🙄
Tak… 😳 Tego wasnie… 😳
Bry!
I znowu poza domem 🙁
Chociaż się do przedmiotów nie przywiązuję, to wolę u siebie w domu. No i psów tu nie ma, przynajmniej moich.
Kapitan, który ucieka najpierw? Jakoś inaczej bywało u Conrada czy innego marynisty.
Bez psów to już w ogóle okropność. 🙄 To jest to, co mnie najbardziej przeraża w perspektywie starości spędzonej w jakimś domu opieki: konieczność wyrzeczenia się zwierząt. 🙁
Z debeściaków to już jednak wolę naszych – była w tym głupota, brawura, ale nie było draństwa. A w tym, co zrobił włoski capitano, było zwykłe – i świadome – draństwo.
Już się nawet nie odwołuję do Conrada, bo to w ogóle nie te poziomy. Ale zatajać przed strażą przybrzeżną, jaka jest sytuacja, wiedząc, że w ten sposób ryzykuje życiem nie wiadomo ilu osób? Jakimż podłym i głupim trzeba być człowiekiem, żeby czegoś takiego się dopuścić?
Owszem, będzie musiał z tym żyć. Ale tego, co wziął na swoje sumienie nie może zwalać na przypadek, pecha i zły los. To, co naprawdę powino jego sumienie obciążać, sam sobie wybrał.
Dopiero teraz przeczytałam zapisy rozmów kapitana ze strażą. W głowie się nie mieści! Wjechanie na skałę (jeśli jej nawet nie było na mapie) to sie kwalifikuje jako debeściactwo, ale wprowadzanie w błąd służb ratowniczych i uniemożliwienie pasażerom szybkiej ewakuacji? I to pewnie wyłącznie w żałosnej próbie zatuszowania własnej głupoty. Cenił własny wizerunek bardziej niż życie 4000 ludzi? Heleno, może Tobie się tylko wydaje, że Ci go żal? Bo Ty dobra kobieta jesteś i w pierwszym odruchu każdego Ci żal, co?
Dzień dobry. 😀
Nie żal mi tego kapitana. Żal mi 35 (prawdopodobnie) ofiar jego brawury.Oglądałam w niemieckiej tv wywiady z ocalałymi Niemcami. Nie zostawiali suchej nitki….
Chodziły za mną soczyste żeberka , zapodane niedawno przez Nisię. Dzisiaj przygotowałam, niebo w ustach!!!
Nisiu, niech Ci Pan B. wynagrodzi!!! 😀
Odwrócona hipoteka – absolutnie odradzam!!!
Nie jestem zresztą pewna, czy banki chętnie pójdą w ten „produkt”.
Jest jeszcze cos takiego jak potworny fizyczy paralizujacy i nie wiem juz jak go okreslic STRACH.
Strach nie jet atrakcyjnym uczuciem, ani tchorzostwo atrakcyjna cecha osobowosci, ale naprawde wielki strach moze cos takiego z czlowiekiem zrobic.
I wiem co to znaczy powtorny strach, a przeciez nigdy nie stanelam wobec takiej sytuacji jak ten znienawidzony w calym kraju kapitan.
JUz nie przyjmuje zadnych argumentow przeciwko niemu. Wiem.Bohaterami mojego dziecinstwa byli ludzie ogromnej nadludzkiej odwagi i poswiecenia. Ale tez wiem albo mysle, ze wiem co to jest potworny strach. I nie jestem w stanie nie litowac sie nad nim. Taka jest moja konstrukcja w srodku 😳
Ooo, banki bardzo chetnie chodza w taki produkt. Niewiele ryzykujac.
Mar-Jo, żeby to tylko brawura… Jakoś łatwiej wybaczać czyny nawet złe, ale popełnione bez złych intencji, z samej głupoty i nawet współczuć ich sprawcom. Ale ten przypadek to akurat bardzo wyrazisty przykład złej woli.
Jak to dobrze jest mieszkać na właściwym brzegu Odry!! 😀
Cała głupota świata zgromadzona między Odrą i Bugiem mnie geograficznie nie dotyczyłaby. 😀
Heleno, rozumiem, o co Ci chodzi i mam w sobie duże zrozumienie dla ludzkiej natury, codziennie zresztą ćwiczę się w elastycznym jej pojmowaniu i dostrzeganiu dobrej woli tam, gdzie większość ludzi widzi wyłącznie złą, ale to ma swoje granice. Dowódcy dużych jednostek są szkoleni w procedurach ewakuacyjnych i pewne czynności powinni wykonywac automatycznie, mimo emocji. Nie można przykładać do nich tej samej miary, co do zwykłego cywila, który może zdobyć sie na odwagę lub nie. Jeśli zaczniemy się roztkliwiać nad skomplikowaną ludzka naturą, to w gruzach legnie zaufanie, jakim obdarzamy osoby pilotujące samoloty pasażerskie, statki, prowadzące pociągi, czy nawet autobusy.
Nie, Heleno, tak łatwo się nie wykręcisz. 😉 Il capitano wcale nie był sparaliżowany strachem – on działał i to nawet na swój sposób racjonalnie, tyle że ta racjonalność była całkowicie skierowana na ratowanie własnej skóry. Konsekwentnie odrzucał wszelkie szanse chociaż częściowego naprawienia sytuacji i zrobienia czegoś również dla innych, choć przecież po ucieczce na ląd był już fizycznie bezpieczny i miał czas, żeby ochłonąć.
Mam ciche podejrzenie, że na samym początku, kiedy jeszcze o sprawie nie było zbyt dużo wiadomo, stworzyłaś sobie obraz nieszczęsnego, drżącego pechowca, brutalnie napadniętego przez Fatum i na tyle się do tego obrazu przywiązałaś, że teraz trudno Ci się z nim rozstać. 😉 Ale wiele faktów wskazuje na to, że nie jest to obraz odpowiadający rzeczywistości.
Heleno, może potworny strach, a może potworna głupota. Ich szkolą, żeby w chwili próby nie zawiedli ludzi, którzy powierzyli im swój los.
Bardziej myślę o potwornym strachu 96 tutaj i nie wiadomo jeszcze ilu tam.
Ale Ich juz nic nie boli. Oni sa poza zasiegiem.
Naprawde, poczekajmy z ocena. Niech go przebadaja.
Odczepcie sie bo Wam nic nie powiem.
O, Vesper słusznie zwróciła uwagę na jeszcze inną stronę tego medalu. Też o tym myślałem, że do pewnych funkcji przypisane są zachowania wymagane w określonych sytuacjach i każdy, kto się na przyjęcie takiej funkcji godzi, musi się liczyć z tym, że kiedyś rzeczywiście, nie tylko teoretycznie, będzie musiał spełnić wymogi. Gdyby z góry zakładać, że nie, jednak nie będzie musiał i łatwo go z tego rozgrzeszymy, to w gruncie rzeczy cały system podziału pracy by się zawalił.
Boli Ich bliskich. Nie muszę sobie wyobrażać, jak potwornie.
Już się odczepiam i słucham.
No przecież się odczepiłam 🙁
po pracy 🙂 🙁
lubie przegladac pozycje 😐
doczytalem
odwrocona hipoteka? nigdy, nigdy, nigdy 🙂
dla frakcji
http://www.dw-world.de/dw/article/0,,15671683,00.html
Jasne, Rysiu, po co odwracać ogonem? Lepiej po prostu zastawić kota. 😈
Też jestem zawiedziony, że się odczepiłem, a Helena i tak nic nie powiedziała. 🙁
Na pytanie, czy brane jest pod uwagę rozwiązanie polegające na dodatkowym opodatkowaniu członków Kościoła katolickiego, jak jest w Niemczech, abp Budzik odpowiedział, że Episkopat jest stanowczo przeciwny takiemu rozwiązaniu. Dodał, że Kościół w Niemczech zmaga się z tym problemem, włącznie z wystąpieniami wiernych z Kościoła, <b< motywowane chęcią niepłacenia tego podatku.
???????????????????????????????????
wierze to place, nie wierze to………… dlaczego mam placic
Herr Erzbischof Budzik?
calosc tu:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/powstanie-nowy-system-finansowania-kosciola,1,5000550,wiadomosc.html
mialo byc: motywowane chęcią niepłacenia tego podatku
😳
moja stara lodowka jest tak inteligentna jak „panstwo” wkladajacy zawartosc 🙂
niespodzianki – wykluczone
liczenie kalorii – wykluczone
dogladanie dat waznosci – wykluczone
cala radosc po mojej stronie, otwieram i MAM co wlozylem
ide wiec w chlodu krolestwa objecia 🙂 😉 na kolacje 😀
Nie zauważyłem, żeby Kościół w Niemczech tak znowu strasznie z czymś się borykał, poza aferami pedofilskimi. 😯
Arcybiskup zaiste o głębokiej wierze i solidnym przywiązaniu do Kościoła mówi, skoro konieczność zapłacenia podatku potrafi jedno i drugie unieważnić. 🙄
Bobiku, wybacz mu, bo nawet nie wie, jaki jest śmieszny 🙄
O kapitanie:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/kapitan-concordii-pod-wplywem-narkotykow-beda-bada,1,5000802,wiadomosc.html
Rysiu dlaczego odwrócona hipoteka nigdy, nigdy…?
Miałam wracać po zamrazmiętym błocku, wróciłam w paskudnej mgle 👿
Na szczęście nikt się na mnie nie zamachnął 😉
Drzewa nie są takie głupie, Jotko. Po co jakaś brzoza miałaby sobie zadawać wysiłek zamachnięcia się na Ciebie, jeśli widzi, że skrzydła masz już i tak podcięte przez cały dzień pracy ze studentami? 😎
Bobiku, podrzucam Ci troche sniegu, o ktory sie dopominales jakis czas temu, kiedy zapowiedziana przesylka sie nie pojawila. Dzisiejszy tez jest taki sobie – dosc ciezki i mokry (co sie czuje w miesniach), ale rozjasnia i wybiela, prawie jak proszek do prania. 😉
A poza tym, podsylam ladny esej z NYT piora ulubionego przez Krolika i mnie Pico Iyera, na temat przyjemnosci z ciszy – co nie powinno dziwic, bo autor jest osobistym przyjacielem Dalaj Lamy. A sama zabieram sie za jego najnowsza ksiazke, o czytaniu Grahama Greena (ta ksiazka zreszta jest wlasnie o tym, jak bardzo lacza wspolne ksiazkowe fascynacje, albo/i jak wspolne fascynacje przyciagaja nas do tych a nie innych autorow).
http://www.nytimes.com/2012/01/01/opinion/sunday/the-joy-of-quiet.html?_r=2
I ide sie opiekowac ostatnia ofiara przeziebienia w domu. 😉
Multipleks bez TV Trwam!!!
„…z dokumentów, które wpłynęły do KRRiT, wynika, że działalność operacyjna Fundacji Lux Veritatis w ciągu ostatnich trzech lat przynosiła stratę, a pozostałe przychody – najprawdopodobniej zbiórki wśród wiernych – malały” – dodał.
Szef KRRiT podkreślił, że majątek fundacji został oszacowany na 90 mln zł, jednak większość z tej kwoty to pożyczka uzyskana od polskiej prowincji zakonu redemptorystów i termin jej spłaty mija w okresie, na który miała zostać przyznana koncesja. „Na pytanie o warunki jej spłaty nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Otrzymaliśmy informację, że jest to okryte pewnym rodzajem dyskrecji między stronami, które umawiały się na tę pożyczkę” – powiedział Dworak”.
KRRiT czytała wczoraj Blog Bobika, jak nic!!! 😀
Jeszcze o odwrotnej hipotece. Kazdy chce mieszkac w swoim domu, dlugo i szczesliwie. Odwrotna hipoteka to nie do tego celu droga! Nie mowcie tylko potem, ze nie ostrzegalam! Pozatym, dlaczego przeprowadzka wszystkim kojarzy sie z bieda i gorszym? A moze wlasnie wlasny dom starszej samotnej osoby bez pieniedzy to wymagajaca wiecznych napraw rudera i przeprowadzka oznaczalaby warunki lepsze, moze tez nareszcie jakies towarzystwo, w wesolym domu rencisty, brydzyki, romanse, wycieczki itd
Na temat kapitana Schettino, biedactwa, nie chce sie dzisiaj wypowiadac. Najpierw oplaczmy tych co zatoneli, chociaz im to juz nie pomoze.
Na szczescie na swiecie sa jeszcze tacy kapinowie jak Sullenbereger:
http://www.youtube.com/watch?v=cGQg1FL7gDQ&feature=fvwrel
Króliku, nam się tak nie kojarzy 🙂 Nie chcemy, żeby popadło w zaniedbanie z powodu braku mocy. Mniejszemu łatwiej damy radę, taką mamy nadzieję. A jeszcze większą, że to co naprawdę ważne, zabierzemy ze sobą, razem 🙂
Moniko, dzięki za śnieg. Wprawdzie z powodu globalnego ocieplenia dotarł w postaci drinka, ale pora do drinkowania była akurat jak najbardziej stosowna. 🙂
Zadumałem się nieco czytając linkę z Iyerem. Hotel z tak wyrafinowaną ofertą, jak brak dostępu do TV i netu, za którą się buli jak za woły… Jest w tym jakieś szaleństwo. Czy nie lepiej byłoby nauczyć się, jak we własnym domu włączać telewizor tylko na wybrane audycje i odchodzić od kompa na czas kolacji z rodziną?
W końcu nie każdego stać, żeby na 3 dni skoczyć sobie do buddyjskiego klasztoru albo tego cholernie drogiego hotelu. Ale każdego mogłoby być stać na to, żeby dać sobie po łapie zbliżającej się do pilota. 😉
Króliku, ja wiem, że rozsądek jest po Twojej stronie. Ale Ty też na pewno wiesz, że te durne sentymenty nie zawsze chcą rozsądek uznać za swojego szefa. 😉
KRRiT chce traktować TV Trwam zgodnie z obowiązującym prawem, bez przywilejów i taryfy ulgowej? 😯
Mówcie co chcecie, a koniec świata jednak wkrótce będzie. 😈
Sentymenty sa czasem podszyte zwyklym strachem przed zmiana. Niedobrze, kiedy to strach podejmuje za nas wazne zyciowe decyzje.
Ja tez uwazam, ze ludzie nie skladaja sie glownie z rozsadku, Bobiku. A nawet, myslac rozsadnie, im kto jest starszy, tym bardziej znajome otoczenie chroni go przed dezorientacja, zas funkcjonowanie w nowym otoczeniu juz w pewnym wieku jest sporym wyzwaniem dla pamieci i emocji. Wiec jak juz sie przenosic do mniejszego, to lepiej wczesniej niz pozniej.
A Iyer jest na temat owych klasztorow nieco tongue-in-cheek (to wiem takze z wywiadow na temat tego tekstu, i innych w podobnym tonie). Oczywiscie, ze chodzi o to, zeby samemu wylaczac – kazdy tyle, ile ciszy mu potrzeba (dla najbogatszych jest pokazana wersja luksusowa glownie po to, zeby pokazac, ze cos trendy). Tym niemniej ciekawe jest, ze obecnie cisza jest towarem deficytowym i ze mozna ja nawet sprzedawac i to za niezla cene. 😉
Iii tam, zaraz koniec świata 🙄 Darcie szat i beretów przy terkocie budzików, i tyle 😎
To prawda, Króliku, czasem jest to strach i wtedy to nie jest dobrze. Ale może być i świadomy wybór opcji gorszej z racjonalnego i materialnego punktu widzenia, lepiej jednak zaspokajającej emocjonalne potrzeby.
A tu można sobie pooglądać Panią Kierowniczkę w połowie okazałości. Obcasy, niestety, w drugiej, niewidocznej połowie. 😆
http://www.polityka.pl/paszportypolityki/1522169.read
Mama przyjaciółki naszej rodziny, wówczas pani mocno po siedemdziesiące, zdecydowała się sprzedać dom pod miastem i przeprowadzić do miasta, do trzypiętrowego bloku z lat pięćdziesiątych. Rodzina rozumiała, ale i tak lamentowała nad utratą gniazda. A gniazdo, choć urokliwe i otoczone starym ogrodem, miało cieknący z lekka dach, przez szpary w oknach zimą wiało, a latem przełaziło robactwo. Ogrzewanie stanowiły kaflowe piece, opalane węglem. najbliższy sklep był oddalony o pół kilometra. Starsza pani stwierdziła, że ma dość. Żal jej było, ale sprzedała dom. Bardzo sobie swoje posunięcie chwali. Zastanawia się, dlaczego tego nie zrobiła wcześniej, kiedy dzieci wyfrunęły z domu. Teraz czuje się samodzielna i samowystarczalna. Zakupy robi w promieniu kilkunastu metrów od domu. Do przychodni ma kilkuminutowy spacerek, kilka kroków do przystanku autobusowego i niewiele więcej do tramwajowego. Jeżdzi do kina i do teatru, odwiedza przyjaciółkę i córkę. Teraz zbliża się do dziewięćdziesiątki i nie wyobraża sobie powrotu do domu z ogrodem.
Moniko, może ja zaczekam, aż wszyscy nakupią tyle tej ciszy, że im się znudzi i wtedy zacznę bardzo drogo sprzedawać szczekanie? 😆
Właśnie o to nam chodzi, wcześniej i świadomie. Żebyśmy mogli to nowe oswoić. Największy problem będziemy mieli z przeniesieniem ciszy. Tu jest i z nią najtrudniej byłoby się rozstać.
Nie sposob oplakac wszystkie ofiary wypadkow, wojen, epidemii etc. Arytmetyka wspolczucia, o ktorej mowi Herbert w „Panu Cogito czytajacym gazete”. Nie bede sie nad tym rozwodzic, bo wszyscy pewnie pamietaja.
I samo slowo „oplakac” jest kompletnie nie tym. „Tym” jest to co nagle jest w nas poruszone pod wplywem jednego zdjecia, migawki na ekranie, zdania w doniesieniu, gry skojarzen, mniej lub bardziej uswiadmionego leku.
TO ma niewiele wspolnego z faktami, argumentami, moralnymi ocenami, stanem prawnym etc. etc. TO ma wiele wspolnego ze splatanymi sciezkami wyobrazni.
Vesper, ja „w tym temacie” nie chciałbym niczego uogólniać. Są sytuacje, kiedy przeprowadzka jest strzałem w dziesiątkę, są i takie, kiedy większy sens ma obrona status quo. Dom z ogrodem nie musi być ruderą, może leżeć w świetnym punkcie, blisko sklepów i środków komunikacji, mieszkanie w bloku czy kamienicy bez windy (są jeszcze takie) może w pewnym momencie stać się pułapką… Bardzo różnie bywa i rzecz chyba w tym, żeby podjąć decyzję stosowną do własnych potrzeb, nie pod jakimiś zewnętrznymi naciskami, czy dlatego, że „tak wypada”.
Heleno, wyobraźnię mam beznadziejną. Nie daje mi zasnąć w spokoju.
Dla mnie nie ma większego znaczenia, czy użyjemy słowa „opłakać”, czy jakiegoś innego. Tak czy owak chodzi o ten moment, kiedy ze ściśniętym sercem wyobrażamy sobie człowieka zalewanego wodą, przed którą nie ma ucieczki, albo jego żonę, słyszącą w radiu o katastrofie i przypominamy sobie własny ból na wieść, że ktoś nam bliski… Albo kiedy ogarnia nas straszliwy gniew na sprawców tego – cudzego – bólu.
Opłakać, nie opłakać… współodczuć, choć przez chwilę. Poczuć smutek, że zmarnowało się – za wcześnie, bez sensu, niepotrzebnie – jakieś życie. Zwykle nie możemy zrobić więcej, ale i dzięki temu niewiele nie jesteśmy samotnymi wyspami.
Pani Kierowniczka prezentuje kandydatow wspaniale!
Zgadzam sie rzecz jasna, ze dobrze byc wczesniej przygotowanym na rozne zmiany.
Wieczor sie zrobil calkiem odpowiedni na gin i tonic.
Nie mam ginu. Ale to nic, mam różne wina i grappę. Coś się wybierze. 🙂
Another get rich quick scheme, Bobiku… 😆
A poza tym w skrocie, bo mi sie chyba juz cos przypala, wydaje mi sie, tak jak Tobie, Bobiku, ze w zaleznosci od osobowosci, potrzeb emocjonalnych i praktycznych rozni ludzie roznie sobie rozwiaza sprawe mieszkania w starosci. Na szczescie nie jestesmy wszyscy tacy sami. Co zreszta mozna tez zastosowac do roznych reakcji na dramatyczne wiadomosci na ekranach naszych telewizorow czy komputerow… Wszystkie sa – co zrozumiale – pod wplywem emocji. I musze przyznac, ze najpierw, tak jak wiekszosc, ogarnia mnie wtedy przede wszystkim wspolczucie dla ofiar, a dopiero potem moge sie zastanawiac nad innymi aspektami, w tym domniemanymi – bo przeciez nic o nich nie wiemy – wewnetrznych motywacjach i odczuciach osoby na pewno choc czesciowo odpowiedzialnej za nieszczescie.
Oczywiście, Bobiku. Po prostu mam wokół kilkoro starszych ludzi, którzy tkwią w niewygodnych dla siebie warunkach chyba właśnie ze strachu przed zmianą. Terroryzują tym swoim strachem również najbliższą rodzinę, bo każą sobie zapewniać opiekę kosztem wielkiego poświęcenia swoich dzieci. Moja babcia taka była – mieszkała na pierwszym piętrze starej kamienicy. Do mieszkania prowadziły kręte i dość strome schody. Babcia poruszała się na wózku, a poniważ uwielbiała spacery nad Wisłą, codziennie trzeba była ją i jej wózek znosić i wnosić. Mieszkanie miało ogrzewanie etażowe. Nie dość, że codziennie trzeba było taszczyć babcię, to jeszcze wiadra z węglem. Ciocie bardzo chciały zmienić mieszkanie na nowe budownictwo, dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych. Babcia byłaby w mieszkaniu bez progów i odpowiednimi uchwytami w łazience po prostu bardziej samodzielna, ale jej nie o to chodziło. Szantażowała, że z pewnością przeprowadzki nie przeżyje. Ze swojej zależności od córek uczyniła rodzaj sztuki. Widzę w swoim otoczeniu kilka takich przykładów i tylko pani, o której napisałam wyżej, wyłamuje się ze schematu. W pozostałych przypadkach, owijanie się wokół dzieci, szczególnie córek, jak bluszcz i absolutny brak kompromisu. Taki polski pomysł na szczęśliwą starość.
Bobik, psim swedem, przypisal mi te intencje, ktore chcialam wyrazic. Dzieki.
Moja E ma brydzowa kolezanke, znana aktorke tv i teatru , ktora cale zycie bardzo aktywnie dzialala w Actors Benevolent Fund, organizacji prowadzacej mi.in sliczny dom opieki dla aktorow, zbierajala fundusze, sprzedawala kartki swioateczne etc.
Irene Sutcliffe miala przesliczne niewielkie mieszkanko w dzielbnicy High Street Kensington, pelne pieknych antycznych mebli, bibelotow, pamiatek – niektore z nich zapisane jej w spadku po wielkich, znanych kolegach z branzy ( m.in. Lawrence Olivier, z ktorym sporo pracowala i wiele lat sie przyjaznila). Nigdy u niej nie bylam, ale E. bywala nieraz i zawsze wracala pelna zachwytu i wrazen, wiel o tym mieszkaniu opowiadajac.
W pewnym momencie Irene uznala, ze jest za stara, aby pastowac i odkurzac,i martwic sie o naprawy i postanowila wszystko sprzedac i przeprowadzic sie do tego pieknego domu starego aktora w Richmond, znalezc sie w gronie przyjaciol, z ktorymi laczyly ja lata wspolnej pracy, zazylosc, wspomnienia, wspolne anegdoty, etc.Co uczynila. Wszystko prawie sprzedala. Tylko pare mebelkow czy pamiatek mogla przeniesc do tego domu.
Po pol roku zaczela okropnie tesknic do swego starego mieszkania i swej okolicy.
Po poltpora roku przebywania w domu opieki zrobila cos absolutnie dla nas fenomenalnego, czego E, bardzo sie obawiala, a ja zas uznalam za akt niesamowitej zyciowej odwagi i bylam calym sercem „za”. . Ona sie wyprowadzila z domu i z tych pieniedzy co jej pozostaly kupila nowe miezkanie w starej dzielnicy. Byla juz po osiemdziesoiatce. I podobno jest bardzo szczesliwa, ze to uczynila. E. utrzymuje z nia staly kontakt, wiec od niej wiem. W tym roku ukonczy 82 lata.
Jest w tym jakas nauka.
A, tak, Vesper, teraz lepiej łapię, o co Ci chodzi. Też znam takie przypadki i przyznaję szczerze, że nawet zdarzało mi się podpuszczać te sterroryzowane córki, żeby się choć trochę postawiły. 😳
Do polskiej specyfiki należą też pretensje i wyrzuty, że się „oddało” czy „posłało” starych rodziców do DSS-u czy ZOL-u. Zawsze wtedy warczę, że stary człowiek nie jest paczką ani pożyczką, żeby go posyłać czy oddawać. On też współuczestniczy (pomijam przypadki posuniętej demencji) w rodzinnej decyzji, co będzie dla wszystkich najlepsze. Bo często rodzina po prostu nie ma możliwości, żeby się staruszkiem/-ką opiekować, albo sam zainteresowany nie chce, żeby dzieci jemu podporządkowały mu całe swoje życie. Tylko że otoczenie często takich argumentów nie przyjmuje do wiadomości i krzyk podnosi – wyrodek! Oddał!
Nie wiem po co ja mam sie dzisiaj wysilac na pisanie jak veper pisze dzisiaj dokladnie to co sama chce powiedziec. Ide po ten gin i tonic.
veper+s = vesper (pardon, vesper)
Vesper, znam to. Póki zostanie nam choćby jedna, najlepiej wspólna, szara komórka, nie owiniemy się.
Moniko, jestem w mniejszości. Najpierw pytam jak i dlaczego.
Haneczko, pytanie jak i dlaczego wcale nie wyklucza współczucia i vice versa. Dla mnie to rzeczy z innych półek. 😉
Oczywiście, że nie wyklucza. Dla mnie z jednej. Z empatyczną furia pytam.
Czas do spania. Zaczynam zjadać ogonki 🙄 Dobranoc 🙂
Zawiadomienie o zjadaniu ogonków od razu stawia mnie na baczność. 😎
Przez dwie półki rozumiem to, że pytanie jak i dlaczego odwołuje się bardziej do racjonalności, a współczucie czy furia do emocjonalności. Ale fakt, że w praktyce nikt sobie sztywnej granicy nie wytycza. W jednej głowie może się to zlewać. 😉
Haneczko, do komórki ostatniej! Nie owiniem się!
Czuję tylko, że mama próbuje się owijać wokół mnie 🙁 Na razie stawiam opór i tym mi łatwiej, że dostrzegam nieadekwatność owych starań do stanu kandydatki na bluszcz, bo to kobitka jeszcze młoda i zupełnie sprawna.
Vesper, mogę Cię zacząć podpuszczać, żebyś się stawiała. Swoją kandydaturę do w/w funkcji uzasadniam tym, że mam nieco praktyki. 😆
Ależ proszę 😆 Kiedy poczuję, że się łamię, dam znać 🙂
Nie wytrzymam, muszę się z Wami czymś podzielić. 😀 Dowiedziałem się z maila – szczegółów nie podaję, żeby nie naruszyć tajemnicy korespondencji – że ponoć po wykładzie ilustrowanym moimi limerykami studenci ulegli kompletnemu rozprzężeniu moralnemu i spóźnili się przez to na ważne ćwiczenia.
Dawno już moje ego nie zostało tak pogłaskane. Wzbudzić rozprzężenie moralne to jest Coś! 😆
Gratuluję, Bobiku, to rzeczywiście musi być niemała satysfakcja 🙂 A teraz w pielesze. Dobranoc.
Niech sie mlodziez uczy od najlepszych! A odrobina rozprzezenia jeszcze nikomu nie zaszkodzila!
Dopiję ostatnie to nic (bez ginu) i też się udam na posłanie. Bo mi się przypomniało, że ja jutrodzisiaj właściwie muszę wstać dość wcześnie. 😉
Dobranoc 🙂
Pytanie do Rysia-eksperta:
Czy wiesz, Rysiu, jak z Maca, z dzialki Bookmarks (ulubione) wyrzuca sie przestarzale „bookmarki”? Mam tam straszliwy balagan – jakies zlewy na wyprzedazy, wygasle rezerwacje na samolot, nieistniejace juz blogi, hasla z wikipedii etc. Chgce je wymazac, ale nie widze odpowiedniej funkcji.
Wiec bede wdzieczna za wskazowki.
zimno……… szron na dachach 🙂
brykam
szeleszcze (Wikipedia protestuje)
szeleszcze ( honor na morzu? kapitan na koncu?)
herbata rozgrzewa
brykam fikam
🙂 🙂 🙂
Heleno do wieczora 🙂 badz gotowa 😀
w tereny zielone do cieplego S-Bahnu (moze przyjedzie 🙄 ) do przegladu pozycji 😆
brykam fikam
Heleno,
jam nie Ryś, ani tym bardziej ekspert, ale używam Maca i może przyda Ci się moja rada: na liście ulubionych wchodzę na link do wyrzucenia, po czym naciskam cmd i klawisz ze wsteczną strzałką (w drugim rzędzie u góry pierwszy z prawej – backspace?).
Dzieki, Puchalu, ale ja wlasnie nie wodze tej funkcji do wyrzucania w menu Bookmarks. Mam tak:
Show all Bookmarks
Add Bookmatks…
Add Bookmarks Folder
………………………
Add to reading list
Add these tabs to reading list
Select Previous Item to reading list
Select Next Item to reading list
……………………..
Bookmarks Bar (889) <—- co to za liczba?
………………………..
Links
Media
no i tak dalej, juz wlasciwa lista ulubionych.
Udalo mi sie spac od 2 do az teraz!!!!!!!!
Bry!
Zawsze jestem ta gorsza wersja Rysia…on to cały bryKA!
Wsiadajcie Rysiowie do bryki… ruszył z kopyta, ruszył z kopyta!
Cosik tam poczytałem. Emocjonalnie powiem, że kilka lat przed osiemdziesiątką wyprowadziłem się z domu i sobie bardzo chwalę! Do przychodni co prawda mam 15 km, ale do przystanku 200 m! A ile to roboty przy takim domu 😯 …
Tu bliżej Azji jakosik zimniej i szarzej 🙁
No i obudziłem się o 2, pewnie fala empatii nadeszła od Heleny! Poszedłszy spać o 22 🙂 Ach, już dawno sobie obiecywałem, że takiego imiesłowu użyję! To już szczęście jakieś od rana jest.
Witajcie 🙂
Wiszenie na dzieciach uwazam za niedopuszczalne i mam nadzieje tego uniknac. W Australii w miare latwo – istnieja specjalne osiedla dla emerytow, domki niewielkie, obsluga na miejscu, bo jest to wspolnota, lekarz, fryzjer i inne takie tez. Na ogol niedaleko do sklepow a jak dalej, to jest specjalny busik wozacy chetnych.
Dom opieki to ostatecznosc, dla tych, ktorzy maja demencje, Niemca albo sa calkowicie niesprawni fizycznie.
Tu raczej nie ma przywiazania do domow, zmienia sie je czesto, wiec emocjonalnie – problemy z przesadzaniem sa duzo mniejsze. Ale my nie mamy takiego tloku 🙂
Za to sporo ludzi starszych, bo wiele osob z UK przeprowadzilo sie tu po przejsciu na emeryture.
Heleno, bookmarks bar 889 chyba oznacza, że masz tyle zachowanych rzeczy na liście ulubionych.
Nie zwracaj uwagi na te wszystkie komendy, które przytoczyłaś, a które zapewne masz w pasku na górze. Otwórz listę zakładek, zaznacz kursorem tę, którą chcesz wyrzucić (zaczernia się, u mnie na niebiesko), a potem naciśnij lewą ręką klawisz cmd (na starej klawiaturze to było jabłko, na samym dole, obok klawisza do odstępów), a prawą backspace (u góry strzałka w lewo).
Do tego samego służy też klawisz „delete”, ale na mojej nowej klawiaturze takiego nie ma.
O, rany, wikipedia zastrajkowala!
Ale co to znaczy, ze „wiszenie na dzieciach jest niedopuszczalne”? To lepiej brzmi w ustach rodzica niz dziecka. W ustatch dziecka brzmi jakos… bez serca.
Dzieci maja tez obowiazki wobec rodzicow. BYwa to trudne, trudniejsze niz kiedys, kiedy rodziny byly duze i ciezary rozkladaly sie na wiecej osob, ale trzeba sobie z tym radzic najlepiej jak sie potrafi. Mam wrazenie, ze znacznie lepiej radza sobie z tym dzis kultury azjatyckie, afrykanskie czy poludniowoamerykanskie, gdzie oddawanie starego rodzica do przechoalni bagazu nie jest opcja. Wiem ze czasami nie ma innego wyjscia. Ale nie powionno to byc chyba traktowane jako specjalne prawo obywatelskie dziecka.
Probuje ale to nie znika z zakladek. 😳
Heleno, jakbym miała Twój nr telefonu, to postarałabym się Ci to jakoś wytłumaczyć.
Dzień dobry. Heleno, masz rację, ale sa dwie strony medalu. W kulturach azjatyckich, afrykańskich i południowoamerykańskich na jednego staruszka przypada kilkoro młodszych ludzi, dzieci, wnucząt, prawnusząt. Kobiety rodza dzieci wcześniej, a nie grubo po trzydziestce. Rodza też ich więcej. Starsi ludzie, nie mając zaawansowanej opieki medycznej, albo umierają w młodszym wieku, albo dożywają późnej starości we w miarę dobrym zdrowiu. W krajach cywilizacji zachodniej starość bywa długa i nie koniecznie samodzielna.
Powiedzmy, że jest sobie rodzina – mama i trzy córki. Mama ma 95 lat, dwie niezamężne i bezdzietne córki zbliżają się do 70 i zaczynają się trochę sypać, najmłodsza z córek ma 65 lat i to ona, jako jedyna z sióstr ma dziecko, córkę. Trzydziestoletnią, świeżo upieczoną mamę. Jak ta młoda kobieta ma udźwignąć opiekę nad trzema starszymi kobietami i własnym dzieckiem? Układ, gdzie na jednego młodego człowieka przypada kilkoro starszych krewnych staje się już niemal normą, postrzeganie opieki nad seniorami jako sztywnego obowiązku spoczywającego na młodszych krewnych musi ulec przedefiniowaniu, bo obowiązek ten jest niewykonalny.
Dzień dobry 🙂
Co prawda może to być już po obiedzie, bo Puchala wytłumaczyła telefonicznie, ale na wszelki wypadek spieszę z radą alternatywną. Kliknąć na „show all bookmarks”, następie tam nakliknąć na to, co się chce wyrzucić, a potem na klawisz ctrl. Pokazuje się wtedy kilka opcji, wśród których jest „delete”. Wtedy chyba już wiadomo, co zrobić. 🙂
Tadeuszu, a gdzie Ty teraz, ach gdzie, bom się już pogubił ze szczętem? 😯
No coz, Heleno, ja to mowie z pozycji rodzica, nie dziecka.
Przez 30 lat obserwowalam jak matka niszczyla zycie mojej przyjaciolki. Nie wezme z niej przykladu.
Do tego, co powiedziała Vesper (a z czym się głęboko zgadzam, choć mnie właśnie od strony dziecka serce przy tym boli) dorzucę jeszcze, że w społecznościach afrykańskich czy azjatyckich inna jest definicja rodziny. Nie sprowadza się ona do rodziny nuklearnej, to jest raczej cały klan krewniaczy – kuzyni, wujowie, ciotki, pociotki, szwagrowie, etc. Opiekę nad osobami mniej sprawnymi przejmują ci, którzy akurat mają możliwości – finansowe, czasowe, siłowe, etc. i rzeczywiście rozkłada się ona na wielu. A powiedzmy też sobie, że często nie jest to opieka w naszym rozumieniu, obejmująca oprócz „obsługi podstawowej” wyprowadzenie na spacer, poczytanie, dbanie o regularne przyjmowanie leków i dietę, towarzyszenie 3 razy w tygodniu do lekarza czy na zabiegi, dzwonienie co 2 godziny z pracy, czy mama dobrze się czuje, itd. Tam opieka sprowadza się często do umycia, ubrania, nakarmienia i posadzenia babci w takim miejscu, gdzie najmniej przeszkadza. Babcia też to zresztą uznaje za oczywistą oczywistość i nie przyszłoby jej do głowy domagać się czegokolwiek więcej.
I myślę, że wszyscy nie mówimy o tym, żeby dzieci kompletnie sobie odpuściły moralny obowiązek zajęcia się starymi rodzicami. Tylko o tym, że musimy się liczyć z realiami i przestać uważać rodzica w domu opieki za „widomy znak hańby i upadku moralnego” dziecka (też już często w leciech). To jest po prostu coraz częściej życiowa konieczność i mądry rodzic (teraz mówię z pozycji rodzica) powinien sam w pewnym momencie, kiedy widzi, że już absolutnie przestaje sam sobie radzić, powiedzieć – nie TY mnie tam oddajesz, tylko JA tam chcę iść.
Druga Japonia nam nie wyszła, ale druga Ameryka, przynajmniej pod pewnymi względami, tak. 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,10983341,Wybory_w_USA__Czy__najlepszy_kandydat__odpadl_w_przedbiegach_.html
Dzień dobry. 🙂 🙂
” To jest jeden z najbardziej skomplikowanych produktów, jaki można sobie wyobrazić. Połączenie swego rodzaju systemu emerytalno-rentowego z zarządzaniem nieruchomościami. Na tym rynku w całym świecie mamy do czynienia z ogromnymi zawirowaniami.
Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich”
I właśnie system zarządzania nieruchomościami miałam na myśli pisząc, że banki mogą nie być zainteresowane produktem (odwróconą hipoteką). Do tego potrzebny jest sztab ludzi. Czynności kontrolne polegające na badaniu cen na rynku nieruchomości, czy dana nieruchomość jest przez właściciela ubezpieczona, remontowana, czy opłacane są rachunki za media… Po śmierci właściciela bank musi zadbać o to, aby zostało przeprowadzone postępowanie spadkowe (nieruchomość wchodzi w skład tzw. masy spadkowej). Do tego dochodzą powtarzające się niemal cyklicznie „cenowe sztormy” na rynku nieruchomości.Im dłuższy okres na jaki „sprzedawany” jest produkt bankowy, tym ryzyko banku jest większe.
A co jest właściwie z Wikipedią, poza tym, że protestuje przeciw sopie, ale nie strajkowo, tylko na pasku?
Witam 🙂
przeleciałam kurzgalopiekiem po zaległych wpisach.
Bobiku, smyram Twoje Ego i gratuluję zdolności do wzbudzenia zainteresowania a następnie rozprzężenia … 😆 😉
Tyle tu znowu ciekawych tematów.
Niestety, zamiast grzania się w cieple Koszyczka, połączonego z ciekawą rozmową 🙂 muszę się poddać twardym wynogom Kombinatu 👿
Żegnam się na czas jakiś 😥 życząc miłego spędzania czasu na Koszyczkowym memłonie 🙂
niedoczytanych wpisach 😳
co ta fabryka ze mnie robi 👿
Bobiku,
Wiki protestuje na czarno w wersji angielskojezycznej.
Alleluja! Bobikowym sposobem opanowalam procedure usuwania z zakladek staroci! Thank you very much!
POniewaz nie mam dzieci, na ktorych bede mogla sie uwiesic za pare lat, moze uwiesze sie na Kocie Mordechaju, ktory jest wyjatkowo altruistycznym Kotem i zawsze sobie od pyska odejmie ostatnie skrzydelko bazanta, chalupe wysprazta, bielizne rozwiesi, po croisanty skoczy, , firanki upierze, podloge wypastuje, kropelki poda. Szkoda, ze nie prowadzi samochodu.
Czasami opieka nad starymi jest faktycznie niewykonalna, ale casami jest wykonalna, tylko jedynie uciazliwa i „przykra”, wiec przecwko temu protestuje. No i powinna istniec jakas mozliwosc pieriedyszki, wypoczynku dla opekunow.
Bobiku, mozesz usunac moj numer telefonu? Just in case.
A, rzeczywiście, angielska Wiki na grobowo.
Ja już nawet miałem temat tej cholernej s(z)opy tu wrzucić, ale coś mi tam bieżącego wlazło, a potem zapomniałem. Ale prywatnie, do rodziny, już kilka razy mocno warczałem w tej sprawie. 👿
No problem, Heleno, mogę usunąć numer. Ja i tak go znam na pamięć. 😆
Mar-jo, nawet o tym nie pomyslalam, ale moze masz racje. Wydadawalo mi sie, ze dla bankow to zawsze tak lakomy kasek, te odwrocone hipoteki, ze rzucaja sie na niego jak stado wilkow.
Gdybym miał teraz więcej czasu, napisałbym dla Jotki Bardzo Ponurą Balladę O Kombinacie, ale nie mam. Muszą wystarczyć moje dobre intencje. 😈
Chyba że ktoś inny chciałby napisać, to proszę bardzo – nie stawia się tam dobroczynności. 😆