Zasadzki szczekania

pt., 9 marca 2012, 23:07

– Cześć Bobik! Jak ci się szczeka? – wykrzyknął dziarsko Dobry Kumpel, wpadając jak zwykle bez pukania do ogrodu.
– Trudno – odparł Bobik i dla podkreślenia swojego słowa zwiesił ponuro łeb.
– Trudno? – zdziwił się Dobry Kumpel. – Cóż może być trudnego w szczekaniu? Przecież to samo wychodzi. Chyba nie znam łatwiejszej rzeczy, poza machaniem ogonem, rzecz jasna.
– To ci się tylko tak zdaje – warknął niechętnie szczeniak. – Szczekanie jest pełne min, o których nawet nie wiemy, póki się na nie nie nadziejemy.
– A, już wiem – mrugnął porozumiewawczo Dobry Kumpel. – Czasem trzeba zrobić dobrą minę do złej gry albo odwrotnie.
– To też – przyznał Bobik. – Ale właściwie chodziło mi o miny wybuchowe. No, wiesz, takie, co robią huk, a potem trzeba zbierać kawałki.
– Coś ty? – zdziwił się Kumpel. – Mnie się jeszcze nic takiego nie zdarzyło. Różne głodne kawałki zasuwałem, ale nigdy mi nie wybuchło.
– Może znasz jakiś trik – wysunął przypuszczenie Bobik. – Ale widać nie wszyscy znają i stale przez to coś wybucha.
– A nie można tych min jakoś omijać? – podsunął Dobry Kumpel.
– Nie wiem, czy można. Ale gdyby to było takie proste, to by tak stale nie wybuchało.
– I to tak wszystko od twojego szczekania? – spytał Dobry Kumpel z niedowierzaniem.
– Ach nie, skądże. Nie tylko od mojego. To się ostatnio jakoś tak w ogóle dzieje, że niby wszyscy chcą do siebie nawzajem szczekać, ale co zaczną, to zaraz jakaś mina wybucha.
– No tak. – powiedział Dobry Kumpel dość bezradnie. – Od czegoś takiego może być rzeczywiście trudno się pozbierać
– A widzisz? – mruknął Bobik bez satysfakcji. – Przecież szczekałem, że trudno.