Salony władzy
Najsławniejszy szczeniak świata in spe jeszcze w ogóle nie wie, że nim zostanie. Prawdopodobnie już się urodził, ale jest jeszcze na etapie tarmoszenia się z rodzeństwem, popijania mleka i szarpania całkiem przeciętnego, niczym się nie wyróżniającego pantofla, który już wkrótce może awansować do roli eksponatu muzealnego. Przyszły szczeniak Obamów nie ma pojęcia, że jego karma znacznie różni się od tej, która przypadła w udziale jego siostrom i braciom, chociaż na razie wszyscy jeszcze jedzą z jednej miski. Ale los już pewnie zadecydował, przypieczętował, zapisał w gwiazdach i nie ma zmiłuj się – nieświadomy niczego maluch chcąc nie chcąc będzie zmuszony do przyjęcia roli Pierwszego Psa.
Jeżeli ktoś myśli, że takie stanowisko to wyłącznie zaszczyty i przyjemności, jest w grubym błędzie. Bycie Pierwszym Psem wiąże się z masą obowiązków, uciążliwości i trudnych decyzji, które trzeba podejmować co rusz łapą lub ogonem. Przede wszystkim jest się cały czas na cenzurowanym. Wszyscy, którzy przelotnie choćby zahaczyli o miniony ustrój w bloku wschodnim wiedzą, że cenzura do jasnych stron życia bynajmniej nie należy. Usiądź nie tak, tylko śmak, przeleć na skróty nie tędy, tylko owędy, ogonem pomachaj nie w prawo, tylko w lewo, albo na odwrót. Każdy krok jest obserwowany, każde wyjście wyłącznie w towarzystwie ochroniarza, co szczególnie po dojściu do wieku rozrodczego może stać się nie do wytrzymania. A i wcześniej ma prawo szybko się znudzić.
Poza tym już od pierwszych chwil w Białym Domu czekają Pierwszego Psa niełatwe rozstrzygnięcia polityczne. Wiadomo, że Prezydent musi czasem podejmować gości, których nieszczególnie lubi, ale trudno mu się od ich wizyt wykręcić. Dla szczeniaka jest to za każdym razem duży problem. Podać łapę jakiemuś obrzydliwemu dyktatorowi, czy nie podać? Podnieść nóżkę tuż przy spodniach dziennikarskiej hieny, czy nie podnieść? A co zrobić, jeżeli goszczona głowa jakiegoś zaprzyjaźnionego państwa bez najmniejszych wątpliwości pachnie kotem? Pogonić, nie pogonić? A jeżeli już pogonić, to na ile i jak to potem tak sprzedać w mediach, żeby wyglądało na przynajmniej częściowe niepogonienie?
A weźmy na przykład szczekanie. Normalny, nieprezydencki szczeniak może sobie szczekać jak chce, ile chce i kiedy chce. Prezydenckiemu oczywiście nie wypada – musi szczekać z rozeznaniem, w interesie, we właściwym momencie i zawsze liczyć się z tym, że każde jego szczeknięcie będzie na tysiąc sposobów interpretowane, wałkowane oraz przekręcane tak, jak komu będzie wygodniej. Czy w takich warunkach może się chcieć w ogóle szczekać?
Wcale nie zazdroszczę temu małemu. Nie widzę, żeby jego pozycja dawała mu jakiekolwiek korzyści w porównaniu na przykład z moją. Wręcz przeciwnie, wielu wspaniałych doświadczeń wynikających z normalności nigdy nie zazna. A zaszczepić i tak się będzie musiał.
Szarpie zabawkę w Nowym Świecie
jakiś puszysty malec
i nie wie, że na jego grzbiecie
już spoczął losu palec.
Z rozpędem drogowego walca
los zetknie go z Obamą
i odtąd w życiu tego malca
nie będzie nic tak samo.
Choć z drugiej strony… jakikolwiek
by zastosować schemat,
na życie od salonu wolne
gwarancji i tak nie ma.
Obama zatem, nie Obama,
znaczenie jakież ma to?
Jak gładka sierść ci nie jest dana,
to będziesz mieć kudłatą!
Ale futerka na psim grzbiecie
Obowiązkowe czy są?
Kudłata, gładka sierść? Nie wiecie?
Można miec skórę łysą! 😀
Szkoda, że nie jest łysy pies
ten dziennikarską kaczką,
bo z dwojga złego lepiej jest
już łysą być śpiewaczką! 😉
Fakt, że śpiewaczce łatwiej jest –
Perukę może włożyć,
Zaś ten biedaczek, łysy pies,
Bez futra musi pożyć… 🙁
Kurde, co sie ze mna dzieje! Siedze i w pocie czola (autentycznym pocie czola, a nie retorycznym) glowie sie jak tu zrymowac Ionesco z pieskiem . Chyba jakis wirus mnie dopadl… 🙁 🙁 🙁
Można nad łysym lament wznieść:
Ach, jakaż to bidula!
Ale go każdy może znieść:
Pies łysy nie uczula! 😀
A moze lepiej by bylo temu PP (Pierwszemu Psu) gdyby ich bylo dwoch (taki kod mialam) ?
A teraz do dentysty – jedni lamia nogi a inni zeby, znaczy sie koronki oraz zacinaja gleboko nozami w paluszki serdeczne i potem zgrzytaja zebami na wlasna glupote no i sa tego polamane konsekwencje.
Ja tez mysle, ze wespol w zespol dwa psy podolalyby temu, co dla jednego PP mogloby byc za ciezkim indywidualnym zadaniem. A co do paluszkow i koronek, to jak najszybszego powrotu do calosci, Wando. 🙂
Można być alergicznym piesko:
od sierści dostać sraczki,
gęstej wysypki od Ionesco
lub ropni od śpiewaczki.
Ale najgorsze do zniesienia –
gdy mają już szczenięta
najwyższy stopień uczulenia
na pana prezydenta. 😀
Bobiku
chyba jednak wole ryz 😀 niż salon władzy , tu trochę niebezpiecznie wchodzić 🙁
Moniko
jak herbatka i rogalik , smakowało 😀
Ten świat już nie jest wcale nowy
On ma już swoje lata
Na to nie trzeba tęgiej głowy
Wystarczy ci kudłata?
Kudłata, gładka, lecz na karku,
co nie o każdym da się rzec.
Czy u Obamów, czy u Sarków,
więcej ma głowy pies, niż piec. 😀
Niuniu, skad wiedzialas, ze lubie z nadzieniem jablkowym? Choc i bez nadzienia tez dobre… 😀 Zas ryz masz u mnie gwarantowany, przeciez jestesmy czesciowo rodzina hinduska, i w zwiazku z tym co jakis czas urzadzam wyprawy do sklepu z hinduskimi przysmakami, gdzie kupuje autentyczny ryz basmati dobrej jakosci (bo sa rozne na rynku). Teraz zaczne go dolaczac do hermeswych paczek. Wolisz dzisiaj bialy tylko z klarowanym maslem (ghee), czy szafranowy z migdalami i rodzynkami? Moze na wszelki wypadek pojde za rada Wandy, i posle oba. 😀
Bobik, ja wroce do prostowania ogona, z poprzedniego watku (wrocilem wlasnie z wykladu o tych nieszczesnych muszkach i kreci mi sie nieco w glowie). Mnie nie chodzi o podporzadkowanie Seneki, ale uczynienie jej nieco udomowionej w pewnych sytuacjach. Zadnej musztry lub brutalnosci z mojej strony, tylko delikatna perswazja, ktora skutkuje tylko przy pelnej misze. 🙂
Monika, ostrzegam ghee powoduje wysoki cholesterol i miazdzyce. 🙂
Wszystkie dobre (dla psa) rzeczy powodują jakieś okropieństwa, więc najlepiej się tym nie przejmować, przyjąć hiobowe wieści mężnie i z podniesionym ogonem, po czym wtrząchać dalej! 😆
Z faktu, że pies ma łeb kudłaty
Nie musi zaraz brać się zło
Większe szarych komórek straty
Ma człek co w głowie miewa pstro 😀
Psiej głowie dość serdelek jeden,
ludzkiej potrzeba słów aż dwóch,
ogólnie można zaś powiedzieć,
że w zdrowej głowie zdrowy duch! 😀
PA, tego ghee sie jada niewiele. A ajurweda bardzo sobie je w malych dawkach ceni. Pewnie z czasem cos tam odkryja, a nawet jesli nie, to i tak bede je jadla, bo podchodze do tego podobnie jak Bobik. 😀
http://en.wikipedia.org/wiki/Ghee
Monika, pamietaj, ze ostrzegalem Cie. 🙂
Helena chciała dziś Ionesca
Zaprzęgnąć do wierszyka,
Złapała zamiast niego pieska,
Co bez ustanku bryka 😉
Dziekuje, PA, jestem ostrzezona. 🙂 W razie czego nie pozwe Cie, ze milczaco przygladales sie moim autodestrukcyjnym kulinarnym eksperymentom i nie powiedziales ani slowa. 😀
Monika, exactly.
Ciekawy jestes, ile rodzajow curry jestes w stanie przygotowac?
Nie dał zaprzęgnąć się Ionesco,
pomimo wszelkie głaski,
argumentując z rzewną łezką:
dramaturg to nie husky! 🙄
Ja jestem w stanie opędzlować dowolny rodzaj kurry! 😀 Nawet taki z hinduska czy tajska przyprawiony. Tym, że w paszczy piecze, będziemy się przejmować potem. 😉
Ha, PA, nigdy nie liczylam, bo z curry to jest tak troche jak z polskim bigosem, czyli mieszanka, ale z zasadami. Najlepiej chyba to mozna okreslic, ze robie suche i mokre (mokre maja sos, np. z mleka kokosowego). Moja tesciowa lubi curry z nie wiecej niz dwoch warzyw, i mamy w domu mieszanki przypraw (czasem w glowie, nie w sloiczkach) co lepsze do kalafiora, a co do marchewek, albo zielonej fasolki. Jedna z zasad jest, zeby ostrosc przypraw odrobine rownowazyc niewielka iloscia kartofli dodawanych zwlaszcza do suchych curry, a wlasnie mlekiem kokosowym (jest wersja „light’ 🙂 ) w mokrych. Ale jest jeszcze tyle innych cudnych potraw, ktore nie sa curry, a maja kuszacy smak…
A mnie powychodzily wierszyki tak zalosne 😳 , ze postanowilam jeszcze sie nie ujawniac publicznie 😳 i pocwiczyc troche do szuflady 😳 .
Sklarowane maslo zawsze jest w lodowce mojej matki. I zawsze tak bylo. Sluzy do odsmazania np ziemniakow, czy nalesnikow. Ma znacznie wyzsza temperature spalania i nasycania sie weglem niz maslo niesklarowane.
Monika, czy uzywasz jakies sosy curry dostepne w supermarketach, czy tez wszystko jest „from scratch”?
Moim faworytem z potraw hinduskich jest „tandoori chicken”. 🙂
Pieski to nie jest wszak mój temat –
Ionesco musiał orzec –
Niech w wierszu będzie (łamiąc schemat)
Podmiotem nosorożec! 😀
Zgłodniałam przez Was – ale nie udam się teraz do knajpy hinduskiej 🙁 Sama musiałabym pogłówkować, ale czuję się w tej chwili zdolna co najwyżej do produkowania wierszyków 😆
Moniko
oczywiście ,że z masełkiem .Bobik ma słuszność ,może PA dobrze nam życzy , ale ja wole wtrząchać , aż mi uszka falują , mniam 😆 😆
Doro
to może taki wierszyk z sosem i ryżem , nieśmiało podpowiem 😀
PA, jak sie bardzo spiesze, to wtedy korzystam z gotowych sosow do miesa (moze byc do tofu, albo ciecierzycy – dla wegetarian). Z dostepnych tutaj najbardziej mi odpowiadaja firmy Seeds of Change (maja Tikke Masale, Korme, i pare mniej znanych). Mozna je dostac w Whole Foods, widzialam tez w sklepach ze zdrowa zywnoscia (sa organiczne). Do warzyw jednak robie wlasne mieszanki, jak chcesz to kiedys posle te najbardziej podstawowa. Ale w ogole tak sie nie przejmuje, bo kuchnia hinduska to dla mnie kuchnia radosci, i szukanie perfekcji w niej nie istnieje. W Indiach jest tyle regionow, i tyle wariacji na temat. Hindusi sami z przyjemnoscia i zaciekawieniem odkrywaja kuchnie innych regionow, z innym akcentem przy przyprawach, dodatkach i podstawowych skladnikach. Wielosc jest zreszta w ich filozofii duza wartoscia sama w sobie…
Niuniu, ale wierszykiem się nie najem… 😉
Niuniu, poslalam oba rodzaje, niech uszka sie trzesa przy obu. 😀
Sanjay robi tandoori chicken:
http://uk.youtube.com/watch?v=gsb311KiG1U&feature=related
Gdy nosorożca temat kusi,
to trzeba się dowiedzieć
najpierw, na ilu krzesłach musi
ten nosorożec siedzieć? 😀
Monika, mam kilka ksiazek o kuchni indyjskiej z przepisami lopatologicznymi; rowniez- o kuchni tajskiej. Czasami, gdy mam watpliwosci, pytam moich Hindusow, oboje Ph.D., to zakladam, ze powinni znac tajniki swojej kuchni. 🙂 Ile razy moczyc cos w jogurcie, a co mozna zaraz na tluszcz. 🙂
Kupuje te sosy, niektore produkowane w Kanadzie, niekiedy importowane z Pakistanu lub Indii. Zreszta, moi Hindusi tez nie wszystko produkuja w domu. Do tego trzeba miec, jak oni twierdza, armie sluzacych i kucharek.
Gdybys mogla podrzucic przepisy na te podstawowe sosy, zawsze to mile 🙂 🙂
Bo nosorożec, proszę was
To dosyć duże zwierzę
Ma prawie zeena pas
I ja go kiedyś zmierzę !
Oj, z nosorożca miarę brać –
to może być wyrokiem… 😯
Lecz można w odległości stać,
mierząc go tylko wzrokiem. 😉
Pytanie jeszcze tu dołożę,
co źródło w pasie ma:
taki zmierzony nosorożec
na ile tańczy pas?
Zrobi sie, PA, obiecuje. Moja tesciowa tez ubolewa nad nieobecnoscia sluzacych. Choc tradycja, nawet w najzamozniejszych domach jest wtracanie sie pani domu do gotowania, szczegolnie co do przypraw. Zas Twoi Hindusi na pewno znaja tajniki – mimo Ph.D. 😀
Heleno, Sanjay swietny – i taki wlasnie hinduski – filozoficzny i bezposredni. Zwlaszca ten wstep o pani, ktora obdarzyla go swoimi przepisami, zeby w koncu dostac od niego przepis.
Co mi przypomnialo cos tylko czesciowo zwiazanego z kuchnia. Chyba sporo osob czytalo w dziecinstwie „Mala ksiezniczke”, to klasyka angielskiej literatury dzieciecej. Jakis czas temu zrobiono filmowa wersje tej ksiazki, na ktora na poczatku zzymalam sie, bo przeniesiono Sare z Londynu do Nowego Jorku, i to do tego o kilkanascie lat w czasie (I wojna swiatowa, zamiast wojny burskiej), i na inne sposoby nie trzymano sie oryginalu Ale za to film wlaczyl poboczny watek wplywu na Sare pobytu w Indiach, i hinduskich opowiesci z Ramayany. Zrobiono to w sposob bardzo przenikliwy, i zgrabny (sceny z Ramayany przeplatane scenami z rzeczywistosci), a pewnie jednak umykajacy uwadze przecietnego widza. Taka sama przyjemnosc z ogladania, jak w „A Room with A View”, kiedy Denholm Elliott odzywa sie fragmentem z pism Emersona…
Czy nosorożec tańczy, śpiewa,
Czy też na krzesłach siedzi?
Wyraz zwątpienia dziś rozbrzmiewa
W blogowej wypowiedzi…
Monika, nie znasz tej pierwszej wersji z Shirley Temple, ee, nie wierze. .. 🙂
„A Room with a View” To moj faworyt, ksiazka i film. To chyba najlepsza rola zarowno J. Sandsa, jak i H. Bonham Carter.
PA, znam, ale Shirley troche dla mnie za slodka. „A Room with a View” tez moj ulubiony, podobnie jak ksiazka. No i dodatkowo, E.M. Forster nadal George’owi i jego ojcu nazwisko Emerson, bo oni wyrazaja idealy amerykanskich transcendentalistow – a wtedy ladujemy w Concord…A transcendentalisci interesowali sie filozofia hinduska, i wtedy ladujemy w Indiach (wnuk Gandhi’ego jest zreszta jednym z patronow tutejszego Instytutu Thoreau). Jednym slowem, chodzenie w kolko wzajemnych wplywow. 😀
PA
Moja pamieta , ale to mnie nie dziwi , jakby nie pamiętała to bym się zdziwiła , a Shirley Temple to osobny temat do dyskusji , piękne dziecko ktore czarowało na ekranach i wspaniala kobieta ktora niezle radzila sobie w świecie polityki .
Moniko
Czekam na Hermesa przy tym samym oknie . Czy jutro rogaliki z konfitura z dzikiej roży 😉
Doro
nie raz dobra i strawa duchowa , byleny sos i ryż , ryż i sos 😀
Bo z nosorożcem ni ma letko,
wszelkim regułom się wymyka.
Na próżno chcesz go upić setką –
on już jest w obu Amerykach.
Na próżno chcesz go karmić curry –
on już się zjawił w filharmonii
i w pasie okręcając sari,
na łyżwach malamuta goni.
A gdy po niego mkniesz na dworzec,
lub doń próbujesz się dodzwonić,
to nagle znika nosorożec,
bo cichcem zaszył się wśród słoni. 😀
niunia, Shirley T. wyladowala na antypodach polityki amerykanskiej jako ambasador USA w husakowskiej Czechoslowacji z nadania jej przyjaciela R. Reagana. 🙂 Nie wiem, czy do Polski dotarly „Heidi” i ” Parent trap”? Filmowe, oczywiscie.
Monika, jak juz wspominasz EM Forstera to upominam sie o „A Passage to India” i „Maurice’a”.
A słoń jak słoń – ma trąbę długą
i nogi długie oraz ogon,
gdy nosorożec ciut go drapnie
puści się słoń za draniem w pogoń.
Biegnąc bezdrożem słon drapnięty
na nosorożca rzuci gromy,
aż pójdą szkodnikowi w pięty,
wtedy słoń wróci znów do domu.
A nosorożec rozgromiony
Na siedem krzeseł wnet opadnie
I westchnie tak, oszołomiony:
Nieładnie, słoniu, oj, nieładnie…
Przyszedłeś do mnie gdzieś od Mrożka,
Potraktowałeś mnie jak pieska –
Powinieneś czcić mnie jak bożka,
Bom ja jest przecież – ach – z Ionesca!
Pelna zgoda, PA, nie musisz sie upominac. W mojej rodzinie szczegolnie zabawnie oglada sie scene z braminskim gosciem, ktory nic nie je i siedzi oddzielnie w „A Passage to India” (wspomnienie bliskie rzeczywistosci pare pokolen wstecz, z tym, ze oni naprawde umieja sie z siebie samych smiac). 😀
Niuniu, juz poslalam (lacznie z deserem), ale wiesz, jaki ten Hermes jest – lubi nas troche trzymac w niepewnosci, pewnie zeby za nudno nie bylo. A z konfitura z rozy – o tak, jak najbardziej. Nie moge sie juz doczekac jutrzejszego sniadania… 😀
Bobiku, Twoj wszechobecny nosorozec jest fascynujacy. Mam nadzieje, ze bedzie mial wiecej przygod. 😀
Nosorożec nie jest tylko mój. Nosorożec to wielki, zbiorowy obowiązek. 😀
Ja pamietam Mala ksiezniczke z bodaj 1936 r. z Shirley Temple i bylam kompletnie urzeczona jej aktorstwem – bardzo wspolczesnym, ktore, mom zdaniem, zupelnie sie nie zestarzalo, jak zestarzalo sie aktprstwo znacznie pozniejszych od niej gwiazd ekranu.
Widzialam ten film ze 30 lat temu i nigdy wiecej nie natrafilam na niego w tv. Byla fenomenalnie naturalna i tak utalentowana.
Pamietam, ze w jakims wywiadzie opowiadala, ze na planie filmowym kazano jej „blyszczec” i ze ona tego nie znosila. Wolala grac tak jak jej instynkt i talent dyktowal.
I kiedy pozniej ogladalam ja jako dojrzala kobiete, ambasadora USA najpierw w Paryzu, potem bodaj w Czechoslowacji, pani Temple Black, wydalo mi sie, ze zachowala caly nieslychany wdziek i naturalnosc i jakoas taka normalnosc i godnosc, ktopra powodowala, ze byla najwieksza dziecieca gwiazda wszechczasow. Naprawde miala w sobie duzo godnosci, to dziecko. Zawsze zalowalam, ze E. nie widziala tej ekranizacji Ksiezniczki. Ani niczego innego z Shirley Temple. Ja widzialam jeszcze bodaj Heidi, ale Ksiezniczke pamietam najlepiej.
Bobik 😆
Passage to India ogladalam chyba z piec razy. Nie moge sie oprzec jak powtarzaja w tv – zawsze mysle: zobacze tylko poczatek, ale siedze do konca.
Pierwsza powiesc jaka przeczytalam pierwszy raz po angielsku – na studiach zadano 🙂 .
Ionesco? Też mi eminencja!
na nosorożca słoń nafukał,
po czym zanurzył się w kadencjach,
a w międzyczasie wiersze dukał.
Widząc, że z tego mniej pożytku,
niźli z szympansa z lasów Gombe,
nasz nosorożec się oddalił,
zręcznie puszczając słonia w trąbę.
I mruknął przy tym, zamaszyście
sterczący pocierając rożek:
też eminencja, rzeczywiście,
to niby lepszy jest ten Mrożek? 😯
Masz racje, Heleno, ze Temple byla swietna aktorka. Moze to wspolczesne jej oczekiwania doroslych dawaly troche wiecej slodyczy, nizby to sama chciala? A propos Shirley Temple, moja ciocia pamietala zawsze swoja wielka radosc, gdy przed wojna dostala prawdziwa lalke szirlejke. Zas co do Ksiezniczki, to ja sie najpierw zetknelam z ksiazka, ktora byla ciemniejsza w kolorycie, niz wersje filmowe. A ta najnowsza wersja zdziwila mnie sama, bo zwykle nie lubie za duzych odejsc od oryginalu, a tym razem mi sie spodobala inteligentnie wprowadzona dwuwatkowosc.
Czas wprowadzic Geneta 🙂 🙂 🙂
Jak juz moi drodzy naparliscie sie na te slonie, to jeszcze raz wspomne „Slonia Birare” F. hr. Ossendowskiego. Bo to rowniez Indian Connection. 🙂
„Mala Ksiezniczke” ogladalem chyba z 3 razy, bo moja mlodociana corka zmuszala mnie do tego. Ostatnia wersja jest chyba pokolorowana tak jak stara wersja „Christmas Carol” (ta z A. Simem).
Byky lalki-shirlejki? 🙂 🙂
W moich czasach byly fryzury na saganke i konskie ogony na bardotke. Czy bylo cos jeszcze?
Szedł, potykając się o kłody
Oraz kolebiąc się jak kaczka,
I, wzorem piosenkarki Dody,
Jak łysa dawał głos śpiewaczka.
Kiedy tak szedł i hałasował,
Z jeziora dobiegł plusk: – A co tam?
Bo tam się przed upałem schował
Zniecierpliwiony hipopotam.
Ty nosorożcu szarobury,
Nie śpiewaj, bo nie umiesz wcale!
Ładniej od ciebie gdaczą kury,
A kogut pieje doskonale!
Żeby śpiewaczką łysą zostać,
Musiałbyś wpierw się pozbyć roga,
Ale nie tylko zmienić postać,
Lecz talent dany mieć od Boga!
Pa, ta z 1936 r, byla kolorowa „naturalnie”! Tak mysle.
Ta najnowsza wersja jest zrobiona na nowo w 1995 roku. Tu jest trailer, w ktorym widac kawalki Ramayany (Rama to ten z niebieska skora, taka jest konwencja w przedstawianiu wcielen bogow):
http://www.imdb.com/video/screenplay/vi2528379161/
Nie mogę niby łyso nucić?
Słowa te dla mnie to dyshonor!
Śpiewać potrafię i obrócić
na rogu miss Sinead O’Connor.
A Shirley Temple wystepowala w tej samej scenie, trzymajac sie za rece, z czarnymi aktorami w czasach, gdy nie bylo to codziennoscia. Zreszta te sceny zwykle wycinano gdy jej filmy wedrowaly na Poludnie. Tu slynna scena na schodach z Billem „Bojangles” Robinsonem:
http://uk.youtube.com/watch?v=AjCFYpWDmfM&feature=related
Podczas śpiewaniu fikam nóżką,
jak Sinead nawet się nie śniło
i chętnie wskoczę w czyjeś łóżko,
albo przyłożę komuś w ryło.
We mnie baletu i wokalu
niezaprzeczalna jest nadzieja,
a ukraść mogę też bez żalu,
i dziennik napisać złodzieja.
A też mi znawca! Wręcz koneser!
Tak nosorożec ziewnął sennie
Muzyki słucha esemesem
Głęboko znając ją, wręcz dennie
Hipcio zapluskał wielkim cielskiem:
Nuceniem raczysz to nazywać?
A może pienia to anielskie?
W Carnegie Hall chcesz występywać?
Jak mi tu będziesz dłużej skuczał,
To się na ciebie wścieknę chyba
I, żebyś więcej tu nie mruczał,
Na pomoc wezwę wieloryba!
Wieloryb to jest głośny śpiewak,
Który niechybnie cię zagłuszy,
Będą się zwalać w puszczy drzewa,
Wszelkie stworzenie zatka uszy…
Z tym kolorem „Malej Ksiezniczki” nie jestem pewien. Byc moze. Tylko te kolory sa dziwnie przyciemnione.
Heleno, masz racje, bylo to w Technicolorze.
Ech ileż my mamy wspólnych wspomnień!
Miałam Shirleykę.Z prawdziwej porcelany.Odziedziczyłam po kuzynkach, byla jeszcze przedwojenna.
Ale po dwóch latach przyjechała inna kuzynka w goscie nad morze i Mama kazała mi dać Jej tę lalkę.Oddałam bez szemrania, choć gdzieś mnie tam zakłuło w sercu.Mam gdzieś z nią zdjęcie czarno- białe,jak się uda zeskanować, kiedyś podeślę.
Po roku pojechalismy na wakacje pod Kraków i moja zadbana Shirleyka, starsza niż ja leżała wśród popsutych zabawek w jakims pudle.Wtedy dopiero wygarnęłam Mamie i nauczyłam się nie oddawać rzeczy o których śniłam
Nosorożec, kiedyś taki słodki biały rozczulił mnie w Zoo w Antwerpii, a znajduje sie ono na zapleczu dworca kolejowego.Czekając na pociag poszłam sobie, a ten slodki nosio ( ok. 2 tony ) chciał sie brdzo przytulić do drzewa, ale mu podwójny róg przeszkadzał.Namiętnie maluję nosorożce!
Uważane sa za niebespieczne zwierzaki.U dr.Grzimka czytałam,że nosorożec jest krótkowidzami jak zrobi kupę, a coś podejrzanego jest w pobliżu- natychmiast szarżuje.
Ta cecha przydałaby się politykom.Bać się własnego g…a!!
Na tym blogu nie wiadomo juz w co rece wkladac!
A kto da Kotu rybe i tabletke?
Dzieki Moniko!!!
Dzieki Poeci!!!
Ide do obiowiazkow, zara wracam.
Głos wieloryba zwala drzewa,
Rosnące na dnie oceanów
I nawet czapkę Czapajewa
Ja wyskakuję też z barchanów…
Nosorożec rozpędzona machina,
okulary by mu się przydały,
ma bowiem taki feler mały,
że gdy zrobi duży placek,
uważa,że za nim jest wróg!!
Wtedy się wpada w opały!
Goni jak sto koni nie żałując nóg.
I zwykle szażuje, bo tego co za nim
już nie czuje!
Staszny przy tem huk!!: smile:
Wieloryb to mój kumpel stary,
rzecze buńczucznie nosorożec,
razem kręciliśmy w Calgary
przepiękny film w technicolorze.
Ze się nie boję tego zwierza,
w tamtej współpracy jest przyczyna,
pomnę, jak kiedyś mi z talerza
niespodziewanie porwał Blina.
Mych wrogów ciała przytopione
w ramach zabawy zgniatał setnej,
więc niech się każdy mój oponent
modli do Matki Boskiej Kwietnej,
gdy z wielorybem zaśpiewamy
pośród bukietów oraz wieńców.
Opornych zaś zawiadamiamy,
że nigdy nie bierzemy jeńców!
Kot potrzebuje tabletki, a dzieci (+Niunia) – nalesnikow. Ide smazyc, kto glodny, podesle Hermesem. 😀
Ja już o Blinie dyskretnie napomknąłem, w nadziei na dostawę. 😀
Trzeba jeńców brać na kopy,
zwłaszcza, gdy są rosłe chłopy!
Da się potem ich wymienić,
jak nie potem, nawet tera,
zwłaszcza gdy się nie chcą żenić
pozamieniać na Zeptera!!
Gdy wspomniano Czapajewa
nosorożec się nasrożył
i tak w uniesieniu śpiewa:
szkoda, żem już brzytwę złożył,
bo przydałaby się wielce
pośród oceanu toni,
a tak? Tylko list w butelce
i dokoła żadnych słoni… 🙁
Znów zdążyłam zaledwie na dobranoc. 🙂
Pięknie wierszujecie! Dziś w wiadomościach pokazywali zwierzaki z jednego z ZOO czekajace na adopcję lub choćby wzięcie pod opiekę. Np. taki hipopotam, czy słoń. Za jedyne 1500 zł/mies.
„Mała ksieżniczka” to jedna z moich ulubionych ksiażek z dzieciństwa. Należała do tych nielicznych, czytanych parokrotnie i za każdym razem obwicie oblanych łzami. Zawsze było mi szkoda czasu na czytanie po raz kolejny tych samych pozycji.Biblioteki przecież zawierały tyle tytułów!
Jakoś filmu nie pamiętam….Ale ja z zasady nietelewizorowa…Od urodzenia.
Bobiku,
jakie szczęście , że jestem tylko zwykłym szczeniaczkiem. Otworzyłeś mi oczy na niedolę Pierwszego Psa. Biedak…. 🙁
Dobrze, że my możemy sobie hasać do woli, podgryzać co chcemy i obszczekiwać wszystko co się rusza. No , to co nie daje znaków zycia – też! A co!!!!! 😈
Ciekawe, czy taki Pierwszy Pies mógłby sobie do woli biegać rankiem bez ochrony? My tam Niuniu poswawolimy sobie o poranku , no nie? 🙂
Za to koło Orlej Perci
słoni dużo jak cholera.
Bardzo łatwo je uśmiercić,
niczym komiwojażera,
toteż wszędzie stoją znaki,
ostzegając przed tą zbrodnią:
„zabij słonia jaki taki –
stracisz garderobę spodnią!”
Amigo, ja podejrzewam, że takiego PP bez ochrony nawet na blog nie puszczają! 🙄 A o tym, żeby się dorwał do rolki po srajtaśmie, nawet pomarzyć nie może. Wymieniają jeszcze zanim rolkę widać! 👿
Jednym słowem- przechlapane!!!! 🙁
Ach! Barchany moje miłe… –
Westchnął nosorożec smutno. –
A więc słonia nie zabiję
W Tatrach. Lepsze będzie Kutno…
Przechlapane to w łazience. A w innych pomieszczeniach przerąbane do spodu. W niektórych nawet owalnie! 😯
Amigo!Uważam,że mamy szczęście, możemy sobie podgryzać to i owo, nanieść błota na parkiety,pogonić kota kotu, albo poogryzać skończonego trzechkróla.
A ten prezydencki biedak, stale mu będą fleszami w oczy świecić,żadna pchła się przy nim nie pożywi o kleszczach nie wspominając.
A my się lubimy dzielić z innymi, wierszem , krwią własną, pomocą komputerową i solidną kością,że nie wspomnę o pasztetówce.
Wczoraj , kiedy Bobik udał się na ksiuty bardzo byłam niespokojna o jego nos, a nawet o całość.
Ale widać,że to pies dzielny i zasługuje na eksponowane stanowisko w policji, nawet z podrapanym nosem.
Policjnt bez blizn, jest, jak niebo bez gwiazd, albo, jak komisarz bez zeena. : smile:
I do Kutna już zasuwa,
gdzie ze słoniem czeka bójka,
nóż w zanadrzu, w łapie spluwa,
a na rogu empetrójka,
bo wie, że melodii pewnych
nie wytrzyma słonia ucho,
stado więc tych istot zwiewnych
chce załatwić empetróchą. 😯
Nawet w Kutnie
Pani Doro ,
słoń być może
metaforą.
Barchanowe
zasię gacie
można stracić
w Cooloongacie!
Ale słoń go z mańki zażył:
Trąbą złapał, na kły wrzucił
Poharatał go po twarzy,
A po bójce tak zanucił:
Ja słuchawek nie uznaję!
Muzę chcę w naturze słyszeć!
Dolców sto za koncert daję,
A ty, głupku, masz być ciszej!
http://picasaweb.google.pl/terkon11/Cooloongatta?authkey=i4761K85fYo#5290533245969790786
To jest Cooloongatta, australijskie:” miejsce na ziemi”
Tylko stówę za koncerta?
– spytał grzecznie nosorożec –
Proszę, oto jest koperta,
a w niej z dziesięć setek może.
Wiele ta koperta warta,
w niej całego masz tausena,
starczy ci to na Mozarta,
albo i na Stockhausena.
Tylko proszę, gdy już w Kutnie
taką daję ci zaliczkę,
nie zachowuj się okrutnie
i oszczędzaj mą twarzyczkę!
Teraz taki jesteś miły,
Kiedy dałeś się osłabić?
Ja do ciebie nie mam siły!
Przecież ty mnie chciałeś zabić!
Ale dzięki mej czujności
Wciąż obydwaj dziś żyjemy!
Miast rachować sobie kości,
Może na koncert pójdziemy?
Gdy usłyszysz dobrą muzę
I złagodzisz obyczaje,
To zobaczysz, że nikt dłużej
Tu na ciebie nie nastaje….
Lodoiska w nowym wcieleniu 😯
Coś w podobie 😆
Ach, odetchnął nosorożec,
koniec mój był prawie bliski,
lecz wymknąłem się niezgorzej:
wprost w objęcia Lodoiski.
Dogadam się z tą kobiettą
i zatrudnię ją w ochronie.
Ona takie ma libretto,
co odstrasza wszystkie słonie.
Z tego Kutna pojedziemy
Z Lodoiską aż do Łodzi…
Ale słonia zabierzemy,
Bo on z nami się pogodzi! 😀
Dobranoc 😀
Bobiku, juz wysylam. Jak co jeszcze dorzucic z mojego jadalnego asortymentu, to prosze o nastepne aluzje. Niech sobie to wszystko lata miedzykontynentalnie i przez czasoprzestrzen. 😀
Zgoda! Zgoda! – zakrzyknęli
z nosorożcem słoń z oddali,
po czym d… w troki wzięli
i do Łodzi pojechali.
Jeśli nie pękli od piwa,
do dziś przykład ich tam świeci,
tak to zwykle w bajkach bywa.
Dobrej nocy, drogie dzieci! 😆
Moniko, ja chyba nic jeść nie powinienem, bo pękłem dziś nie od piwa, tylko ze śmiechu i cokolwiek w siebie wrzucę, to i tak bokami wylezie. Muszę się najpierw posklejać. 😀
To, co posylam absolutnie nie tuczy i nie ma ujemnych skutkow ubocznych. Ale posklejac sie warto, bo jak bedziesz pekal ze smiechu jutro? Zreszta ja posylam na Niunie, a ona od rana juz dziala przy redystrybucji… 😀
Jutro zeen mi pewnie powie „Bobik, nie pękaj!”. I będzie miał rację, bo popracować też kiedyś trzeba. 🙂
A co Mordechaj powie Helenie? Mam nadzieje, ze z obowiazkow sie wywiazala, bo inaczej pewnie jutro dotrze raport… 🙂
Z moja Stara jakies dziwne rzeczy sie dzieja. Siedzi w kacie, mowi, ze sie czuje kompletnie upokorzona i przybita, bo nie jest w stanie napisac najprostszego wiersza! I ze okropnie by chciala.
Prawde mowiac nie widze problemu. Nie moze wierszem, niech pisze proza! Ale proza nie jest dosc cool, wedle tego co zdolalem zrozumiec z tego skomlenia. To niech se zrobi scotcha z duza iloscia lodu, bedzie b. cool.
🙄 🙄 🙄
Mordechaju, a moze free verse? Tu na pocieche dla Twojej:
http://www.huffingtonpost.com/john-lundberg/why-dont-poems-rhyme-anym_b_97489.html
A propos, ten wiersz o sliwkach to jeden z moich i Matyldy ulubionych. Ta pociecha absolutnie nie wyklucza scotcha on the rocks. 🙂
Mordechaju, coś ona się ostatnio zrobiła strasznie płaczliwa. Niedostatki zaopatrzenia w scotcha? Stację benzynową zamknęli?
Powiedz jej, że gdyby zaczęła wiersze pisać, to nie miałaby czasu ich czytać. Albo rybki, albo pipki. A ona podobno czytać lubi. To niech się cieszy, że ma na to czas.
Zresztą, bez histerii. Proza też może być cool. Kiedyś tu odstawimy takie poemko prozą, że wszystkim oko zbieleje!
Hear, hear!
Precz z rymami! Precz z rytmem! Precz z metrum! Precz z prozodia!
Zjadlem
croissanta
ktory lezal na stole
i ktory
prawdopodobnie
kupilas sobie
na sniadanie
Wypchaj sie trocinami
mozesz wysjc do sklepu
i kupic sobie
nowego croissanta.
Nelzalo jednak
pomyslec
o kocie
Mordechaju,
Biały wiersz to też wiersz, no nie? 😉 🙂
Moja też tak zawalona robota, że wena trzyma się od niej z daleka. Może to pocieszy Twoją….
Tymczasem co powiecie na bieganko? 😀
Dzień dobry
Amigo
bieganko pierwsza klasa , bez ochrony ,bez fleszy aparatów , tylko snieg i my 😉
Moniko
sprawiedliwie wszystko podzielę .Hermesa zaprosilam na herbatkę , ciekawy gość ile opowieści zna chyba zacznę spisywać i na blog przenosić 😀
Bobiku
Ty nie pękaj , gospodarzowi nie wypada nie ważne czy z powodu szamanka czy nadmiaru wrażeń
Heleno
może jak ugotujesz do sosu ryż wena zapuka do twych drzwi 😉
Kto wstał czuje mam nadzieję wspaniałą won rogalików z konfiturą z róży , smacznego
DZIEŃ BOBRY !!!!!!!!!!!
Rysiu
dla Ciebie czekają ogoreczki Mojej , tylko gdzie Ty jesteś ????
Bobik, nie pękaj! Pamiętaj, że wór skórno-mięśniowy oddany do naprawy!
Niuniu, rogaliki to jest to! 😀
Amigo
wiadomo dobry rogalik to jest to ❗ potem pozostale wiktualy od Moniki , muszę sie dobrze zastanowić nad dystrybucją 😉
He, he, Komisarzu, ale na ten wór już czeka zeen ze swoim językiem… 😉
Bo język zeena
giętki, jako Jego mowa.
Raz go pokaże,
innym razem schowa.
Dzień dobry 🙂 Rogaliki z różą rozłożyły mnie kompletnie. Pachną aż skręca, a jak tu jeść bez wora skórno-mięśniowego?
Nie mogliby się z tą naprawą pospieszyć? 😉
I nawet już wiemy, gdzie… 😆
Tu pękł Bobik. Ten potworek
Się nażłopał wczoraj piwa
To, co czuć tu, to fetorek,
Wreszcie szczeniak dogorywa…
Zanim rozkład całkowity
Tu nastąpi zwłok potworka
W zębach trzyma cellulitis
I upycha go do worka
A to diabeł! To cwaniaczek!
Zamiast zdychać trzęsie grzywą!
Przedwczesne po nim są płacze,
On domaga się wciąż piwa!
Piw, piw, piw donieście
jak upadnie, to ponieście.
Lecz nie trudźcie nim doktora
Padnie – wsadzić go do wora!
Bobik nigdzie się nie spieszy,
łeb podnosi powolutku…
Ach, za wcześnie zeen się cieszył –
teraz padnie on ze smutku.
A powolny zeena rozkład
gorszy jest niż ten w PeKaPie
(na co Bobik cynk dziś dostał,
zmartwychwstając na kanapie).
Oko mu się w słup postawi,
język mu się skręci w supeł…
Bardzo trudno to naprawić,
a najtrudniej zbitą d… 😉
zeen fetorki wszędzie łowi,
potem się nad rymem głowi,
czy to lato, czy to zima,
ostry język w pochwie trzyma 😳
http://komisarzfoma.wordpress.com/2009/01/11/jaselka/#comments @22:49
Musi łowić zeen fetorek –
na nim ostrzy swój ozorek,
bo na samych tam Chanelach
by se nie naostrzył wiela. 🙄
Proszę Państwa, oto zeen
On rozkłada się co dzień
Oko w słup a język w supeł
Już ze strachu robi kupę
Pekap przy nim to jest Eden
Taki z niego zgniłek jeden?
Kąsa wszystkich taki synek
Chociaż nie ma już jedynek
Siekaczami szarpie człeka
Po czym w kąt szybko ucieka
Śle z kąta jeszcze wyrazy
W ślad za nimi także gazy?
Taki właśnie jest on. zeen.
Spędza wszystkim z oczu sen?
Czy jestem przewrazliwiony czy robi sie tu niebezpiecznie?
Mnie tam zeen na sen nie wpływa,
ani żadna rzecz w naturze,
ja się lubię wylegiwać
do południa albo dłużej. 😉
Gdy bezzębny kąsacz prawie,
rana szybko się zabliźni,
więc się czasem sam nadstawię,
mówiąc: zeenie, naści, liźnij! 😀
Przyjdzie wreszcie na psa mróz
Na zeena przecena,
Fetorek ominie Dorę,
Hoko poleci wysoko,
Generał będzie wspierał,
A Komisarz się zapierał!
Mordko, chyba jesteś przewrażliwiony. Wampir musi czasem kąsać, bo inaczej nie byłby wampirem. 😀 A szczeniaki mają to do siebie, że też uzębienie czasem muszą zatrudnić. 😉
To dla zdrowotności, by krwi, kwasów i gazów upuścić…
No, chyba, ze dla zdrowotnosci…. Osobiscie to juz wole tabletke wciskana brutalna sila miedzy zeby.
Gdy ponosi wena zeena,
obojętna mu jest cena:
czy ktoś wpadnie w wieczny sen,
czy mu muszą dawać tlen,
chrzani to nasz drogi zeen!
Esta, esta, esta…
Chrzan też dla zdrowotności dobry…
Pies – przyjaciel to człowieka,
A najbardziej gdy w kotlecie,
Wtedy już nam nie ucieka
I jest najsmaczniejszy w świecie!
Kot ma morde, cha! jak szafę!
Gdy przyprawić go to jeszcze…
Lecz przy psie to on ochłapem,
Ale jak podadzą ? zmieszczę?
Wampirzenie po blogowni,
przywalenie jak w mordowni,
przestraszenie Mordechaja,
opluskwienie (choć na jaja),
uziemienie ostrym słówkiem,
zasmrodzenie (już za stówkę),
cały wachlarz usług ten
wykonuje drogi zeen!
I refren:
Gdy ponosi zeena wena,
obojętna mu jest cena… 😀
A nie mając zębów z przodu
kąsa nas nie bez powodu!
Tu coś wyrwie , tam przyłata,
Satyryczną duszą kata !
Podrze futro, zniszczy swetry
Połaskocze tam i owam !
Ma dwa metry na dwa metry
Nie wiem tylko :ile głowa?
Nasz mizerny wzrost sobaczy
on dla zeena nic nie znaczy!
Czy to styczeń, czy już luty,
Zeen psom lubi uszyć buty!
Lecz my mamy czyste dusze,
I tłumaczyć Wam nie muszę:
Czuje w zeenie się artystę!
Dostać się pod wenę zeena,
Jak pod koła Citroena,albo
W czas najgorszych mrozów
Wpaść pod koła parowozu.
Łeb jak sklep. Monopolowy.
A w dodatku z tyłu głowy
myśl, że bez przerw trzeba ssać
krew ostatnią. K… mać!
Co tam głowa, pas się liczy,
a tu nikt mu nie podskoczy!
Gdy tym pasem nas oćwiczy,
lejąc równo, między oczy,
nic się tutaj nie ostanie,
tylko płacz oraz zgrzytanie 🙄
Ale czym zgrzytać? Niczym 😯
Pas skórzany,pas wojskowy,
Jak passe-partout wokół głowy.
Jęzor za to bon motowy,
Chociaż nieco przepalony,
Bo ten sklep Monopolowy
Nie ma zony!!
Foma, to nie zeen miał zgrzytać, tylko cała reszta. A jak każdy na blogu chociaż po jednym zębie rzuci, to się całkiem przyzwoita trzydziestkadwójka może złożyć. 😀
Zgrzyt niech się
Zgrzytem odciska,
Jak w pościeli odaliska.
To żadne zmartwienie!
Przyjdzie technik,
Siądzie przy zeenie
Wycisk weźmie,
I ma nowe uzębienie!!
Będzie jeszcze mocniej
Kąsał i nad nami
Się natrząsął,
Aż nam całkiem
Ścierpną skóry
Od tej nowej klawiatury!
Niuniu, dziekuje, sa pyszne. Przesylka zwrotna z niespodziankami w Twoja strone, a na razie, jak Kot z Cheshire i Mordechaj – znikam…. 🙂
Moniko, jak miło,że się pojawiłaś może i dla mnie jakaś mała przesyłeczka?Urozmaicenie.Idę dzisiaj na spacer z sąsiadką
i nie wiem, czy Jej nie ucieknę. 😡
Cud nad garazem; na drzewie siedzialy przed chwila TRZY duze zolte papugi, z dlugimi ogonami jak miecze. Glosy paskudne.
Stara widziala juz taka jedna w lecie, nawet dzwonila do rejestru zagubionych zwierzat przy RSPCA, pytajac czy ktos nie zgubil papugi. Ale bez rezultatu.
Pare miesiecy temu uslyszala jednak w telewizji, ze w Anglii zamieszkalo cale stado papug. Pokazano je tez w telewizji. Te same, zolto-kremowe ogoniaste.
Lataja ponoc przewaznie w pojedynke, ale na noc gromadza sie w stado i mieszkaja na jednym drzewie – adresu nie podano, zeby nie bylo wycieczek.
Ornitolodzy nie bardzo potrafia wytlumaczyc skad to stado tu zabladzilo i jak wytrzymuje zime.
Znalazlem doniesienie w BBC. Prosze zwrocic uwage, ze z miejskich terenow najwiecej ich jest w ZACHODNIM Londynie! No nich mnie kule bija! Ciekawe czy dalbym rade takiej papudze?
http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/education/3869815.stm
Pewnikiem ptaki mają takie możliwości przystosowawcze, o których się nie śniło waszym ornitologom. 🙄
W ostatnich latach w ogóle zasięgi występowania ptasich gatunków bardzo się zmieniają, w związku ze zmianami klimatycznymi i zanikaniem/pojawianiem się nisz ekologicznych. W Niemczech np. wróbli już się prawie nie uświadczy, przewędrowały bardziej na wschód. A w miastach pojawiły się ptaki drapieżne, bo okazało się, że coś im tam w nowoczesnym budownictwie odpowiada. To czemu papugi nie miałyby się podłączyć pod ogólny trynd? 😉
Ja kiedyś widziałem jedną wielką, turkusową, latającą luzem w Düsseldorfie. Wyglądała na to, że nawet dużego kota potrafiłaby nieźle poharatać. 😯
U nas tez wroble zniknely w miastach ok. 20 lat temu. Byla tu nawet sasiadka, ktora oskarzala o to mnie z bratem, ze to nasza wina. Kretynka! Nasza Stara az zatrzeslo ze zlosci.
Ktos kiedys tlumaczyl, ze zanik wrobli nastapil w czasie, kiedy zaczeto w miastach ustawiac wieze dla telefonii komorkowej, nie znam sie na tytm, ale ponoc jakies fale zagluszaja wroblom homing instinct, dzieki ktoremu rozpoznaja teren. Dlatego wroble sie wyprowadzily.
Ale te papugi! Cudo!
Kiedyś czytałem o powodach zniknięcia wróbli i nie było tam o telefonii komórkowej, tylko o koniach. Bo wróble są ptakami typowo miejskimi i w miastach żyły w pewnej symbiozie z końmi, stołując się w ich, za przeproszeniem, odchodach, albo podkradając obrok z worków. Odkąd konie zostały zastąpione mechanicznymi, wróble straciły kantynę i zaczęły uciekać przed postępem cywilizacyjnym na wschód.
Mordechaju, czy ta durna sąsiadka przypuszcza, że Ty z bratem załatwiłeś konie? 😯
Koni to u nas od groma, tylko wrobli nie ma.
Ta durna sasiadka uwazala, ze odkad przyszlismy na swiat, to wrtoble zaczely znikac., bo zobaczyla kiedys ktoregos z nas z wroblem w pysku. Tlumaczylem jej, ze sie zajmuje ekologia i eliminuje wylacznie osobniki chore lub durnowate, ale ona wiedziala swoje i podzielila sie tymi spostrzezeniami z Nasza. No! Stara jej dala odpor!
Stara mowi, ze bylo tu duzo wrobli jak sie wprowadzala. I wlasnie z ta sasiadka karmila ptaki regularnie, Wywiesila trzy karmiki i jeszcze pozniej zaplacila robotnikowi, zeby przyniosl drabine i na trzech drzewach wokol domu zawiesil trzy domki. Domki wisza puste od 20 lat – bo naprzeciwko, przy tej stacji benzynowej pojawila sie wieza komorkowa.
Kiedys wrobli tu bylo tyle, ze budzily swoim cwierkaniem o czwartej rano. Chor byl ogluszajcy, a karmiki byly obwieszone ptakami – i w zimie i w lecie.
No, ale jeszcze tak nie było, żeby czegoś nie było. Jak znikają wróble, to zaraz na to miejsce wskakują jacyś inni i też się drą o czwartej nad ranem. Nie twierdzę, że mnie budzą, ale zasnąć, cholera, nie pozwalają.
Moniko
wszystko dotarło 😀
Powolutku dla każdego cos się znajdzie , Hermes przyniósł wiktuały od Moniki
Amigo ?lody kokosowe
Emi ? chrupiący bekon
Lulek, Decia i Vitek naleśniki z farszem mięsnym
Moja cos brzdąknęła o ekonomi , wiec w drogę powrotną Hermes wziął dla :
Fomy troszkę białej bo chrzan już ma
Zeena salceson czarny , może jakaś chrząstka w nim się trafi
Bobika jeśli wór skórno-mięśniowy naprawiony befsztyk krwisty w przesyłce jest
Moniki bigos w słoiczku paluszki lizać
PA dostanie ?turystyczna ? i herbatkę Herbata Ajurwedyjska Yarishi Ashwini
Rysia ogóreczków moc na całą zimę
Niech se Bufet będzie jeden na świecie , ale takiego jak u nas nie ma drugiego
ps. piszaca te slowa nalesniki z sosem klonowym wsuwa
Bobik, a ja myslalem, ze brak wrobli to efekt kampanii Mao, aby zachowac jak najwiecej ze zbiorow w Chinach. 🙂 Wszystko ucieka na Wschod. Moze warto odswiezyc sobie znajomosc szkolnego rosyjskiego. 🙂
Akurat znajomość rosyjskiego odświeżam sobie od lat, więc na taki Wschód w razie czego mogę, ale może na ten chiński warto by się jednak załapać? Jedzcie ryż, państwo, jedzcie ryż… 😉
Niunia to już chyba wcześniej przewidziała. 😀
Porywam befsztyk, z worem czy bez i pędzę do biblioteki.
Podobno „kultury ryzowe” sa przyszloscia swiata z powodu swojego dynamizmu. 🙂
Chinczycy pokazuja swoj pierwszy elektryczny samochod na tegororocznym Autoshow w Detroit. 🙂
Co do chinskiego, powinnismy sie uczyc Mandarin czy tez Cantonese? 🙂
Niuniu, dziękuje niczym dzisiaj nie pogardzę.Byłam na spacerze z sąsiadka i nawet jej nie uciekłam.
Babka mówi:
Chętnie się pouczę z Wami chińskiego, a jeszcze mnie niezwykle pociaga ukraiński i czseki.Rosyjski kiedyś dobrze umaiłam, ale go wyparły inne fanaberie.
Pytanie tylko na co mi języki obce?
Wróble u nas poznikały, a teraz pojawiaja sie powoli.Papugi nam nie dziwota, bywały i pod nszymi oknami.Ale dzika gęś w centrum miasta?Też taką mieliśmy.Biedaczka nie zdołała dołaczyć do klucza.Zaganianie jej nad morze zajęło nam 8 godzin.Potem się nią zaopiekowali miejscowi ornitolodzy.Pozdrawiam wszystkich!!
czy przygotowujecie sobie wierszyki na akademię Polityki? Sama nie wiem czy mi się one podobają. Jakieś o kotletach, łeb jak sklep monopolowy?, kąsał i natrząsał.?? i na dodatek Helena ma schizę bo nie może napisać żadnego. U mnie też nie ma wróbli. Nie wiedziałam że to przez komórki. Czy da się żyć bez wróbli a może bez telefonów?
Kupiłam sobie wafle ryżowe i od jutra się odchudzam . Mam plan, 5 kg na miesiąc. Oby nie było tak jak w ubiegłym roku 5 dkg na rok. Dalej mam katar.
muszę też popracować nad smażeniem naleśników. Jak widzicie mam już 2 postanowienia na 2009 rok . muszę jeszcze wymyślić 8.
następne musi być o wesołości bo mam dzisiaj ooookkrrropną chandrę . pa
Jarzębino, trzecim może być nauczenie się mandaryńskiego wraz z całym blogiem, w ciągu, powiedzmy, pół roku. Jak tylko o tym pomyślę, zaraz mnie wesołość ogarnia. 😆
Moniko, Niuniu,
Ale pychotka te lody kokosowe! Mniam mniam 🙄 🙂
Dziękuję.
Amigo, póki Ty jesteś jeszcze całkiem mały, uchodzi Ci jedzenie takich rzeczy. Ale jako poważny psofacet będziesz musiał się przestawić na befsztyki i parówki. Chyba się lepiej zacznij już przyzwyczajać. 😀
Bobiku, lata szczeniacze tak szybko mijają. Muszę opędzlować wystarczajaco dużo lodów kokosowych by potem mniej ich żałować. Łatwiej będzie mi udawać, że mnie słodkosci nie interesuja. 😀
Bobiku moje zdolności lingwistyczne są szeroko znane na świecie i w kraju. Mandaryński to dla mnie pestka.@@@ Właśnie obejrzałam akademie i muszę przyznać, że była z klasą. Faktem jest że mnie dokumentnie zdołowała bo ja nic nie umiem. Tak myślałam, za co by tu sobie przyznać nagrodę . I nic..
@ Bobiku ty niecnoto, obyś się nie śmiał ostatni !!! A lodów kokosowych nie lubię.
Zjeść 5 kg wafli ryżowych to jest coś!
Jarzębinko, nie wiesz, co tracisz. Wszystko co kokosowe jest super pycha. 🙄
Bobiku, doładnie podaj dzień rozpoczęcia kursu języków obcych niecierpliwię się bardzo!!:smile:
dzien dobry !!!!!!!!!!!!!!!
od dni kilku meczony chandra leze pod pierzyna
dobrze miec pierzyne przyjaciela
Babka wspomniala cos o samogonie
ruszylem na poszukiwanie wracam bobikowy blog czytam i
ogarnia mnie chandra powszechne wierszopisanie a ja NIC
nawet rymy czestochowskie nic nic nic
pozostaje wiec pierzyna znaleziony samogon i domowo
kwaszone ogorki nietoperzycy
ta bedzie
Chciałm kilka słów o ptakach.Znajomi mieszkąjący w Gdańsku ( branża Taty Bobika)w pobliżu słynnej Poczty przygarnęli kiedyś kawkę.Mieli też kota i dwa psy.
Kawka sobie latała w okolicy i wracała przez uchylony lufcik.
Wracała natychmiast, kiedy dostrzegła,że w mieszkaniu są goście, albo pani domu na ryneczku robi zakupy, wtedy siadała Jej na glowie.
Najbardziej popisowym numerem” Kubusia” było przedrzeźnianie w kawczym języku przewodników oprowadzających wycieczki i opowiadąjących o tragedii gdańskich pocztowców.
Zwykle siadywała na płocie i:” tak, tak, kwak” ,”kwak””tak!przeszkadzała przewodnikom.
Nauczyła się też mówić od pani domu::”Alek! Cicho!!” .
Pół miasta w okolicach gdańskiej starówki znało tę kawkę.
do kursu mandarynskiego przylaczam sie oczywiscie
😀
pospolite kiedys wrobelki zostaly wyparte z miast
wymieraja
darwin sie klania
Tereso jak tam u Ciebie z germanskim?
http://www.berlinonline.de/berliner-zeitung/archiv/.bin/dump.fcgi/2009/0110/berlin/0062/index.html
polecam dobre
trzymaj sie cieplo
rys 😀
@fomie zadanie num.3/ nauczyć się pisać gramatycznie aby osobniki o nazwie foma się nie wyśmiewały. Swoja drogą to na 5 kg odchudzenia pewnie będzie potrzeba tyleż chrupek. Chyba mnie już brzuch rozbolał. @ rysiu już piszą o papugach to może i wiosnę widać. Pierzyna nie będzie potrzebna.
dziwne sa prawa natury
berlin to ogromne zielone miasto
fauna i flora jak w encyklopedi
przyklad:srodek miasta
http://www.bi-suedgelaende.de/
niemiecki jest taki kanciasty
ma byc jarzębina; mylę sie ze zdenerwowania lingwistycznego
jarzebinko,pierzyna grzeje dusze czasami tez cialo
dlaczego az 5 kg
to duzo
wymaga wyrzeczen
😀 😀
jarzebinko,przyznaje niemiecki jest twardy,
kanciasty,glosny,”wulgarny”
mimo to bardzo precyzyjny i przejrzysty czasami do bolu
😀
oj rysiuberlinie jam grubasek ziemny. To dopiero początek. Masz jednak rację, czy stać mnie na te wyrzeczenia.? Oto jest pytanie. Planuję też jakiś stopień naukowy i coś tam jeszcze. Musi być ostro. pa ide spać . Już chrupki czekają… Widziałam reklamę filmu o chomiku , muszę iść do kina.
no coż, nie lubie i już
rysberlin! 🙂
Jeśli mowa o pierzynie, którą dostałeś ode mnie, to powinno być napisane „od przyjaciółki”!!Nie ma się co kamuflować, czy wykręcać Mordechaja ogonem !: mad:
Chyba,że jest jakaś inna pierzyna , o której mi nic nie wiadomo.
Pozdrawiam, nadal zagipsowana,ale już 1 tydzień mam z głowy, a raczej z nogi! 😆
pozdrawiam pieski koty roslinki owoce ssaka nocnego
i innych cieplo
brykam wiec w strone legowiska przykrytego wytrzepana
pierzyna
zima trzyma mocno
snieg lezy twardo
bede snic o wiosnie
dobranoc
dobranoc
dobranoc
😀
Babko,oczywiscie tylko TWOJA
jedyna nieustajaca
rys brykajacy przez mrozny berlin owiniety
babkowogdynska pierzyna to widok
pyszny
drapanko pod gipsem masz u mnie 😀
niuniu,dziekuje Twojej za ciagle dostawy
smakowite te Wasze domowe
😆 😆 😆
Dołaczam się chandrowo do Rysia. Zamiast samogonu wiśniówka. Nawet stosunkowo wyskoka wygrana w scrrabla, nie pomogła!
Ja też Rysiu, nic nigdy nie zrymowałam, Wasze talenty wzmagają moja chandrę. A jutro znów TIRY, śnieg, lód i mróz…..
AAa, żono sąsiada!!Nie masz pojęcia jaka mnie chandra gniecie!!Rymuję sobie amatorsko, wg. zasady: „śpiewać każdy może ” i staram się od Bobika czegoś nauczyć, a jest to pies niezwykle światły.Czasem, jak się rozbryka nadążyć nie można. 👿
Czemuż ja , czemuż nie w ukochanym Krakowie?
Zaraz byśmy poszły na drinka .
Albo pojechały na nalewki do Tyńca!
Nie ważne,że babka… z żoną. 🙂
Spotykałam gorsze układy!!
Babko, jak Cię tylko uwolnią z gipsu, to zapraszam!
W Tyńcu zawsze cudnie z nalewkami czy bez!
Oj, bo i ja się dołączę do lamentu. Czemuż ja, czemuż nie w ukochanym Krakowie? 😥 A poza tym roztopy od dziś, a poza poza tym sam ogon na chandrę nie wystarczy, jak reszta psa w złym humorze, a pierzyny nie mam wcale, no i tak to jest.
Pierwsza lekcja mandaryńskiego: ni hao. To znaczy dzień dobry.
Do drugiej proszę poszukać lektora, bo moja znajomość mandaryńskiego na powyższym została wyczerpana. 😀
Z mandaryńskim, a tym bardziej z kantońskim wam nie pomogę. Ale może pomogę sobie idąc spać. Dobranoc
Myśl Bobika: lepiej wpuścić do łóżka psa niż chandrę ❗
Ciekawe jak się mam biedna inwalidka dostać do łózka z psem, który nie chce za nic w łóżku spać, a za to wylegują się tam trzy koty. Lulek w nocy koniecznie chcial spać na gipsie, trochę to niewygodne. 😡
Bobiku!Podrzucam jeszcze jedno: mi fan , co znaczy- ryż!.
I na tym się moja znajomośc tego języka kończy, ale tuszę,że wspólnymi siłami zrobimy postępy, na tyle przydatne,ze gdyby się przepowiednie sprawdziły i..ktoś konia by w Wiśle chciał napoić -porozumiemy się bez barier.
Na Bobikowym blogu- wszystko możliwe!!
Żono sąsiada, przed laty się jeździlo do Tyńca po różne wiktuały, gdyż żona kuzyna (tym razem) podkochiwala się w jakimś Opacie!
Pamiętam,że wtedy okropnie Skawina tam smrodzila! 👿
A czy ping-pong to przypadkiem nie po chińsku? Do pojenia koni nieszczególnie się nadaje, ale do gier i zabaw towarzyskich z chińskimi kotami albo psami jak najbardziej. 😀
Widzisz Bobiku, jak to szybko idzie? 🙂
Jak się okaże jutro, lub lada dzień, że mamy to opanowane- jedziemy z przyśpoiwkami do komisariatu!
Ciekawe co Oni na to i jak to zrecenzuje Panie Kierowniczka!
Ni hao! Ping-pong? 😆 mi fan ?
Jutro spytam sie w pracy w Waszym imieniu moich znajomych Chinczykow to podrzuce Wam wiecej slow. 🙂
Przyśpiewka ludowa z Pekińskiego:
Ni hao! Ni hao!
Mi fanu mam mao 🙁
Jak me-tsha wy-gra-my
ping-pong mi fan da mi! 🙂
Brawo Bobiku!Jutro babka u ortopedy, potem jeszcze jakieś perypetie, więc proszę nie pędź z ta nauka,żeby zdążyła.
A tu w nagrodę, na dobranoc Wszystkim!!
http://picasaweb.google.pl/terkon11/PryjaciLki?authkey=2AASIFuqh_4#5289298778053260802
Emi, w ogóle nie da się poznać, gdzie się kończy pies a zaczyna kot, albo na odwrót. Czy wy jesteście syjamscy? 😆
Zamiast mandarynskiego, dobre na zimowe przygnebienie i uwiezienie (nie tylko w gipsie):
http://www.youtube.com/watch?v=vlLOWGeLh78&feature=related
moze z ciastem bardzo czekoladowym… 🙂
Albo taki sposob na powrot wiosny, zanim naprawde przyjdzie:
http://www.youtube.com/watch?v=od1GDiVLv08
Popijane dobra herbata, winem, wisniowka albo co kto tam ma… 🙂
Nooo, ja nie wiem. Wygląda na to, że bohaterowie tych wszystkich scen też mają chandrę. 😉 Chyba że chodzi tu o leczenie typu klina klinem? 🙂
My jesteśmy nierozdzielne i sobie razem wariujemy.Przepraszamy za robabrane pościele, ale tam, gdzie się konczy fotel zaczyna się tapczan z nogą z gipsu.
Wiadomośc dla Niuni: dziesiaj babka na picassie robiła ćwiczenia i posłała Wam jedno zdjęcie!Twoja pewnie zapracowana, ale jak czas znajdzie- zobaczy.Pozdrawiamy.Coraz lepiej idzie babce ze zdjęciami.Opanowuje retusz!Buziaki wszystkim.
A tu jestem ja maleńka z mojego rodzinnego domu z koleżanką.Ja poszłam do babki, a ona została.Takie zdjęcie powinna dostać nietoperzyca via picassa.
Retusz? To jest chyba coś w rodzaju picasowej operacji plastycznej. 😯 Emi, uważasz, że Ci to potrzebne? W końcu trochę młodsza jesteś od Babki! 😉
Cos się nie udalo, Prosimy wywalic na aut.
Ponieważ nie umiem po chińsku mówić dobranoc, powiem ping-pong.
Bobiku zapytaj jutro swoich Chinczyków jak brzmi po chińsku ich codzienne powitanie:”czy już jadłeś dzisiaj?”
Powinno Ci się spodobać.Jako psy i koty musimy to podstawowe zdanie znać! 🙂
Nie jestem pewien, jak brzmi zdanie na dobranoc, ale powinno jakoś tak: dzisiaj już jadłem, ale to nie jest żaden powód, żebym nie miał jeść jutro! 😀
Mądry naród, ci Chińczycy. 😉
Żeby jeszcze psów nie jedli… 🙄
A jeszcze zanim pójdę spać, myśląc o jutrzejszym jedzeniu – gdzie są, ja się pytam, Dobre Piesy Królika? ❗
Też czekamy na psy królika, a tu link z mojego dzieciństwa,
powtórka tego co się nie udało.
Babka powiedziała,że spać nie pójdzie póki nie poprawi, 😯
http://picasaweb.google.pl/terkon11/Psinki02?authkey=cG251BR8z6c#5290942566311746242
MI Fan suczka rasy chow -chow została przyprowadzona do restauracji jako danie!!Znajomi Babki zabrali całe danie statkiem do Kraju
Bobik, psy to jedza glownie Wietnamczycy i Kambodzanczycy. 🙂
Drodzy,
musze te zdjecia moich Dobrych Piesow, ze tak powiem, odszczekac. Zdjecia sa, ale musze najpierw skonczyc Przyspieszony Kurs Picasy, ktory Babka ma juz w jednym palcu (znakomite zdjecia Babko). Myslalam, ze to jak w pracy, klik klik i zrobione, tymczasem nie. A ja skoro swit do pracy, a potem obiad, spacer z Dobrymi P. i wielkie spanie, zasypianie z ksiazka naglowie przy zapalonej lampie.
Spanie tez stresowe, bo Dobre Piesy dostaly wymowienie z sypialni do gabinetu Szachisty. Wymowienie przyszlo ode mnie, bo sie ksztusilam w nocy psia sierscia oraz wstawalam co dwie godziny (Szachista sen ma mocny jak dzwon) wypuszczac Piesy na dwor za kazdym razem, kiedy wywachaly szopa lub oposa w poblizu.
Szachista (z ktorym dziele loze) czekal az zasne i za moim plecami wpuszczal Dobre Piesy do loza. Kocham moje Piesy, ale waza ponad 20 kilo kazdy i jeden ma 8 lat a drugi 18 miesiecy i naprawde moga spac na swoich psich ozdobnych materacykach w gabinecie Szachisty.
Tymczasem w ramach biernego protestu przenioslam sie na kanape w salonie a Piesy spia w dalej w wygodnym lozu.
Jak widzicie jest to wszystko dosc skomplikowane i zabiera czas, ktory moglabym przeznaczyc na trening w picasie.
Dlugie i skomplokowane sa moje wywody, ale z serca plynace.
Zdjecia wkrotce.
Nie, Bobiku, bohaterowie tych filmow nie maja chandry. Raczej robia to, co Wordsworth nazywal „recollection of emotion in tranquility” („Cinema Paradiso”), albo sie po prostu zakochuja, przy okazji sluchania Dame Kiri („Moonstruck”). Kultura zachodnia czasem zanadto boi sie lez i emocji, panuje moda na bycie cool. Lzy sa czasem OK, takie malutkie katharsis, potem mozna porzadnie wydmuchac nos, i jechac dalej, bez zbytniego sie nad soba rozczulania. Tutaj w Stanach przyjaciolki, jak maja chandre, umawiaja sie na wino i chick flicks (czyli filmy lubiane przez kobiety), wlasnie w takich celach… Jest taka scena w jednym takim chick flick wedlug scenariusza Nory Ephron, gdzie dwie przyjaciolki siedza pod ekranem, i szlochaja, przy okazji spierajac sie o to, co bohaterowie na ekranie czuja. Swietna scena, i bardzo prawdziwa – ja tez to czasem praktykuje z przyjaciolka…. 🙂
Niuniu posylam w nalesnikach samosy, sa chrupkie i dobre do herbaty (wersja wegetarianska i dla psow) 😀 A dla Emi specjalnie, bo dzis nie zdazylam – pelny zestaw z deserem, i patyczkiem do delikatnego drapania Babki pod gipsem. 😀 Jakby nie doszedl, to jest zapas do przepakowania przez Niunie. Powiedz Babce, ze moja Ciocia uwazala, ze nie ma piekniejszej lalki niz szirlejka. Tak zawsze mowila, widzac moje lalki „ladna, ale szirlejek to juz nie robia…” 🙂
Moniko,
w sobote rano kupuje somosy swieze na targu. Sa pyszne jeszcze cieple. Tez curry, ktore robie w domu. Uwielbiam combo cebula, marchew i ziemniak. Czasem tez robie jajecznice z curry (z cebula). Po raz pierwszy jadlam hinduskie jedzenie w Baltimore 20 lat temu. Bylo takie egzotyczne.
Kroliku, u nas tez somosy w soboty, od czasu do czasu nawet wlasnej roboty (potem sporo zamrazam). Takie swieze sa najlepsze. A probowalas popodums? Moje dzieci bardzo lubia, dobre sa z chutney. A z tym egzotycznym jedzeniem to jest w obie strony. Rodzina mojego meza jest wegetarianska, wiec uwielbia polski barszczyk i kasze gryczana, jako dwa zupelnie niesamowite i egzotyczne przysmaki… W koncu, zeby sie pobawic w fusion cuisine, zaczelam wymyslac wlasne mieszanki, np. pilaf po hindusku, ale na bazie kaszy gryczanej.
A teraz jeszcze obiecane PA podstawowe szybkie przyprawy do moich curry:
1 lyzeczka mielonej kurkumy (turmeric)
1/2 lyzeczki kminu rzymskiego (cumin) w ziarnach
1/4 lyzeczki mielonego kminu rzymskiego (cumin)
1/2 lyzeczki mielonej kozieradki (fenugreek)
1/8 lyzeczki mielonej kolendry
1/8 lyzeczki chili (moze byc mniej, albo nawet zastapic slodka papryka, jesli inaczej jest za ostre)
2 cm kawalek swiezego imbiru, pokrojony na drobniutkie kawalki
Zawsze wrzucam kmin rzymski i swiezy imbir na rozgrzany olej, i przysmazam az ziarenka kminu zaczna podskakiwac i brazowiec, potem dodaje reszte przypraw, chwile podgrzewam na oleju i dopiero dodaje warzywa do curry. Jesli jest to mokre curry i chce miec sos, dodaje plyn, w ktorym warzywa dusze (w zaleznosci od przepisu moze to byc woda, albo przetarte pomidory, albo mleko kokosowe), a jesli suche curry (zwykle z podgotowanych warzyw, albo takich, ktore gotuja sie bardzo krotko). I to jest wlasnie taki podstawowy szybki przepis, bez trudniej dostepnych przypraw. Zwykle lubie na koniec dodac troche lisci posiekanej swiezej kolendry, ale mozna ja zastapic nawet nasza zwykla pietruszka, jesli nic inego nie ma pod reka. Ta mieszanka jest o tyle dobra, ze mozna samemu regulowac jej ostrosc (przez ostrozne dozowanie ostrej papryki). Na koniec gotowania mozna dodac szczypte mieszanki garam masala, ale to juz sa wariacje na temat przepisu podstawowego… No a konczy sie na tym, ze kazdy ma wlasna mieszanke.
Kiedys zreszta sluchalam wywiadu z pisarka hinduska, ktora opowiadala, ze z dziecinstwa pamieta podroze pociagiem, w czasie ktorych wspolpodrozni czestowali sie nawzajem ugotowanymi na droge jedzeniem, i wszyscy z ciekawoscia probowali roznych wersji znanych sobie potraw, porownujac proporcje przypraw, i debatujac zawziecie na ten temat…
No tak znowu mnie coś ominęło Monika coś pysznego pichciła , ale co tam stoję przy oknie i czekam na Hermes
😉
Pytam Moją co to chandra , coś kręci ,mówi :nie ma to to czasu , ale za chwilę ożywie się i tlumaczy Chandra to bardzo znany astrofizyk i matematyk badał jakieś biale karly , ale wpadlam teraz się zacznie nie bedę mogla jej przerwać , wspomina też o teleskopie Chandra ,Ja szybko wykorzystuję sytuację i przynoszę pilkę co prawda inną niż do ping-ponga , ale odwracam jej uwagę
Rysiu
na chandre najlepsze ogoreczki
Krolik
Ty nie wyganiaj Piesow z wyrka , jak tak można 😉
Emi
możesz być dumna z Babki idzie jej nauka , ale ona z Ciebie też nie ucieklaś ze spaceru
Amigo
szamaj wszystko co kokosowe i się niczym nie przejmuj , a teraz na spacerk 😀
Dzień dobry!
Emi ,
po co takiej psiej piękności jak Ty, retusz? 😯
Moniko,
az zapachniało od tych przypraw! W prawdzie już jestem po śniadanku, a nawet drzemce potrzebnej na zawiazanie sadełka, ale i tak chyba zajrzę znów do miseczki. Moze tam wypatrzę jakieś curry?…. 😎
Niuniu,
spotykamy się na ganianku! 🙂
No tak zapomnialam mandarynski , czy on ma coś wspólnego z mandarynkami , jeśli tak to mniam, mogę zacząć się uczyć , za każde slowo jedna mandaryna zaczynamy :
Cześć -n? hăo
Ranek -zăo chén
Środa -x?ng q? s?n
Śniadanko -zăo c?n
Herbata – chá
Kawa – k? f?i
Mleczko – niú năi
Herbatniki – b?ng g?n
Ja mam(w? y?u ) osiem( b? )owoców(shu? gu? ) i idę je szamać spokojnie , a Wy się uczcie , jak wrócę przepytam , kto się nie nauczy daje mi po jednej pomaranczy a co tam muszę Was zmotywować do nauki 😆 😆
ni hao
zao chen pelen wypas
cha paruje
bing gan leibnitz do tego
swiecie jestes wspanialy
tak trzymaj
brykam bryk bryk
Rysiu
dodatkowy słoik ogoreczków za naukę i cierpliwość
Ty jesteś -n? sh?
kot – m?o
pogoda ducha – ku?i huó
Trudno jest zmienić nawyki – găi bi?n xí gu?n hěn k?n nán
czytaj : Rysiu jesteś wspanialym kotem z nadzwyczajna pogodą ducha i brykaj ile wlezie od razu na widok tego brykania na duszy cieplo robi nie tylko w czasie mrozu 😀
Moja mnie pochwaliła i ogóreczka dostałam na dobre trawienie , mniam 😉
Dzień dobry, o 😳 sorry, ni hao 🙂 No wiecie, nigdy bym nie przypuścił, że ten mandaryński taki prosty. Kawa – ka fej, mleczko – niu nia. To ja poproszę kafej z Niunią. 😀
Polecam uwadze – http://wyborcza.pl/1,81388,6135896,Polka_2008.html .
Ci Królikowi to są chyba nie tylko Dobre, ale i Duże Piesy. Tylko nie rozumiem, czemu Królik się skarży, że musiał się przenieść na kanapę w salonie? Ja uważam, że nie ma wygodniejszego miejsca. 😀
O! Bobik juz na lapach?
dredowcy spia do 13,Bobiku do 13
😀
Tereso,patrz prosze
rysberlin 13.01.2009 21:42
warto
rys 😀
Może kanapa w salonie jest za daleko od lodówki…?
Też mi problem! Wystarczy przenieść lodówkę. 😀
Rysiu, ja bym pospał i do 14.00, ale czasem napada na mnie obowiązek, najpierw jeden, i lekko mną potrząsa. Potem drugi mocniej. Trzeci już za kudły szarpie. A potem już cała sfora obsiada i niby można się dalej upierać przy spaniu, ale to już żadna przyjemność. 🙁
Moniko (jak juz wstaniesz!) – czy wiesz, ze W.P. Thackerey ma wspaniala Ode do curry, ktora jest jednoczesnie przepisem? Wraz z proporcjami? Niestety nie udalo mi sie znalezc w internecie. Nie wiem tez czy istnieje to po polsku. Ale pamietam, ze zaczyna sie to jakos tak: niech dziewka wezmie dwie spore cebule i funt najprzedniejszego masla…
Moze komus innemu uda sie znalezc? Bo chetnie bym do tego wiersza wrocila. Jest bardzo zabawny! Raz uzylam go w programie…
Widac z niego, ze autor Targowiska proznosci doskonale znal sie nas kuchni!
Ni hao! Wszystkim.
Niuniu! Znaki specjalne musisz sobie wstawić sama, l ro ma być:”ni shi, jak kuai huo: Dzięki za poczęstunek.
Babka cała 😳 z powodu pochwał od niuni i królika.
Jak skończy z picasą, bierze się za chiński.
Buziaki dla wszystkich!!
Curry
Three pounds of veal my darling girl prepares,
And chops it nicely into little squares;
Five onions next prures the little minx
(The biggest are the best, her Samiwel thinks),
And Epping butter nearly half a pound,
And stews them in a pan until theyre brownd.
Whats next my dexterous little girl will do?
She pops the meat into the savoury stew,
With curry-powder table-spoonfuls three,
And milk a pint (the richest that may be),
Ja też kiedyś napisałem odę do kury, ale jak się dowiedziałem, że mama zmieniła plany i kolacja będzie wegetariańska, to wszystko podarłem z wściekłości. 🙁
Uwaga! Uwaga!
Podaję informację mogącą zachęcić P.T. Zainteresowanych do pilnego wrzucania komentarzy. Już wkrótce ujawni się Migdałowy Król, czyli Dziesięciotysięcznik. Nagrody jeszcze nie wymyśliłem i w ogóle nie wiadomo, czy jakaś będzie, ale bycie Dziesięciotysięcznikiem samo w sobie jest nagrodą, nieprawdaż? 😆
OOOO, Zeen! Dzieki! Czy nie jest on, ten wiersz ciut dluzszy? Ale dzieki, dzieki!
Sa tacy, ktorzy uwazaja, ze curry jest slowem rdzennie angielskim i wskazuja na pierwsza angielska ksiazke kucharska, spisana przed wiekami przez kucharza z jakiegos dworu krolewskiego, ktora jest znana pod tytulem bodajze The Art of Cury czyli „sztuka gotowania”. „Cury” ma w tym wypadku ten sam zrodloslow co „cuire”.
Wszystkie surveye za ostatnie 10 lat, prowadzone przez BBC, wskazuja, ze ulubionym daniem angielskiej kuchni, absolutnie Numero Uno, jest cos co sie nazywa „chicken tikka masala” i zostalo wymyslone i rozpowszechnione przez restauratorow z Bangladeszu osiadlych na Wyspach.
Jeslli Bobik nie znajdzie chocby grama paszetetowej na nagrode dla Dziesieciotysiecznika, to jestm gotowa odpalic cos z tego kolejnego pol miliona funtow szterlingow, ktorego wygralam w slepo dzieki Australijskiej Loterii, ktora mnie dzis o tym poinformowala mailem, proszac o podanie numeru konta bankowego. Uzbieralo mi sie juz dobrze ponad 40 milionow z roznych loterii, w ktorych nie uczestniczylam, wiec moge byc szczodra. Mam nadzieje, ze Urzad Podatkowy Jej Krolewskiej Mosci nie bedzie wtykal swego dlugiego nosa w moje finanse.
A, rzeczywiście, pasztetówka może być. Tylko wtedy Pani Kierowniczce w ogóle nie będzie zależało na zostaniu Dziesięciotysięcznikiem. 😀
Pani Kierowniczka moze dostac latkes z gesta smietana.
Jako osoba sercem związana z morzem, proponuję Bobiku
zwodować dziesięciotysięcznika !!
Wkrótce będzie wiosna,
Dogadamy się w stoczni, wynajmiemy pochylnię, zaprosimy matkę chrzestną (to ona zwykle stawia !!) i rąbniemy butelką dobrego szampana w kadłub!!
Brzmi nieco sadystycznie, ale w sieci ne zaboli!!: roll :
Kupuję pomysł Babki! Dziesięciotysięcznik zostanie zwodowany. 😆
A jesli Dziesieciotysiecznik nie plywa i nie lubi sie moczyc?
Proponuje raczej zladowac i nie rzucac w Kota butelka.
: smile:
Dla słabiej znających angielski, tłumaczę przepis na kurę:
Ty podła wiedźmo masz dać do gęb coś zjeść
Tam lata kura, a tam cebula, wszystko to wnieś
Kurę odpirzyć i do Tamizy zanurz na dzień
W piecu wygasło, wyciągaj masło, z ciebie to leń,
Trzy pełne łychy cukru do michy, a potem sól
Tłumaczyć tobie, jak to się robi to ból
Z kim ja pracuję, jeszcze się truję, psia mać
Weź nalej mleka, czas nam ucieka, żryć dać
Nie takie proste, jak się jest osłem bez szkół
Na twoje żarcie tylko uparcie wykopać dół?
Kocie!Na każdym porządnym statku jest kot!I plywa po morzach i oceanach!To tylko Wasz wymysł,że nie umiecie pływąć.Nie chcecie się kąpać!!
Tureckie koty z nad jeziora Wan pływają znakomicie i z pasją!
Nie pomyślałeś,że Ciotka Renata może być Matką Chrzestną?Jeśli wróciła do Gdyni, a nie np. uciekła z Declanem?
Muszę się udać w teren, dając Gościom uczciwą szansę bycia zwodowanymi. Jak wrócę, to odbędzie się Gala! 😆
Zeen, mysle, ze nader zgrabnie to przetlumaczyles, i gdybym haftowal, to zrobilbym sobie taka makatke i wywiesil w Kuchni – ku nauce i przestrodze. Sa tam uzyte slowa mocne, ale sprawiedliwe i zasluzone.
Twoj pali-Kot, Wielbiciel z Oddali (choc nie przesadny)
Jeśli to Pani Kierowniczka będzie dziesięciotysieczna to:
Zwodujemy Kierowniczkę naszą małą,
Po kawałku, albo w jedną, wziętą całość!
A żeby akt był bardziej współczesny-
Potrzebny będzie nam Ojciec Chrzestny!! 🙄
A dlaczegoz to Pani Kierowniczka ma byc zaraz Dziesiciotysiecznikiem? Czy nie jest to jakas manipulacja i proba wplyniecia na Gospodarza?
Niech Gospodarz rozjerzy sie uwaznie po Obecnych, odnotuje zalugi, zada sobie pytanie, kto mu wiernie Wiara i Prawda towarzyszyl w pisaniu Blogu, odliczyl niegodnych i takich co nie potrafioa wskoczyc na dach garazu i wtedy zobaczymy kto zostaje Dzoesieciotysiecznikiem.
Może zamiast wodować lepiej wyciąć migdałki? Dziesięć tysięcy migdałków do wycięcia!
los nr 2…
los nr 3…
los nr 4…
I dla pewności…
los nr 5!
Emi
Babka niech się nie 😳 tylko 😆
Bobiku
ignoti nulla cupido , nie chce byc żadnym dziesięciotysięcznikiem skreśl mnie z tej listy , jesli już to mogę być primus inter pares , nieskromnie powiem wśród budzików jestem i to mi wystarczy , a do tego gdy Rys jeszcze ze mna bryka to najlepsza nagroda 😀
Fomo, a jeśli komuś dawno wycięto migdały?
Będzie poszkodowany! 😡
Bobik uczy się chińskiego, niunia podrzuciła pierwwsze texty, a ja się pytam, jak się na blogu wstawia znaki specjalne? 😯
Pohttp://picasaweb.google.pl/terkon11/DBkiUjscie?authkey=33u2RTB-M4A#5291133713389813602dsyłam miejsce odpowiednie do wodowania.
;oops: 😳 😳
I jak ja mogę żyć spokojenie!Jak się tylko chcę wykazać, zaraz daję plamę!!
W dodatku pod nieobecność gospodarza.Pech!!
http://picasaweb.google.pl/terkon11/DBkiUjscie?authkey=33u2RTB-M4A#5291133713389813602
jeśli się nie udało, to ja się zabiję!!
Babko, co rozumiesz przez „znaki specjalne”? ą ę?
Babko
do trzech razy sztuka sprawdziło się 😀 . Obraz śliczny w naturze ta tkanina pewnie jeszcze piękniejsza 🙂
niebieski- lán s?
biały – bái s?
a teraz czas posiłku – j?n c?n shí ji?n
więc pedze na szamanko 😆 😆 amatorow kurczaka zapraszam dziś do siebie , kotleciki z piersi mniam 😆
Wszystkie !fomo zacny. :amile:
Głównie accent t’aigu , no sam widzi komisarz, jak mi to licho idzie.Nawet na nogę w gipsie zwalić nie mogę. 😡
Ale chociaż za drugim razem- miejsce wodowania wreszcie się zalinkowało.
niunia podawała tye akcenty w chińskim i chciałam Jej coś po chińsku napisać. : lol :
To gobelin, ale już dawno jest w Bremie.
A tak po prawdzie uważam,ze Emi jest ladniejsza, ale nie moja …robota!!Buziaki za pomoc przy piccasie.Wstyd Ci przynoszę, ale powoli się poprawię.
Foma też miał do mnie nieziemską cierpliwość, ale to człowiek przeszkolony przez Mika, to mu łatwiej!
Jak się policjantów wychowuje od szczeniaka …
Z babkami gorsza sprawa!
Babko
Moja kazała 😀
http://blog.bexlab.pl/kody-znakow-specjalnych-w-html/15/
Monika, dzieki za recepture. Big smile 🙂
Pamietasz z „Vanity fair” Thackeraya, jej bohaterowie tez jedli curry.
dziekuję Twojej Niuniu! Idę ćwiczyć.
PA, pamietam oba curry – to, o ktorym wspomniala Helena, a znalazl Zeen, i to wspomniane w „Vanity Fair”. Milo mi bedzie, jesli sie przyda. 🙂 Zreszta, jak bylam jeszcze dzieckiem i mieszkalam w Warszawie, mialam przyjaciolke, ktorej dziadek byl filozofem i czlonkiem Towarzystwa Przyjazni Polsko-Indyjskiej. Miescilo sie ono na Wierzbowej, i co tydzien, chyba w srody, czlonkowie spotykali sie na curry…Mysle, ze to byl dobry sposob na zwiekszenie frekwencji. 🙂
Babko, gobelin piekny. Jak juz robisz picase, to chinski bedzie pestka. 🙂
Niuniu, kurczaka poprosze hermesem zwrotnym. Amigo podsylam curry, i to wczorajsze ciasto czekoladowe. A jak tam, Niuniu, somosy? To takie chrupkie pierozki, a w srodku nadzienie miesne albo warzywne. Moze beda Ci pasowaly, zwlaszcza takie miniaturowe, do herbatek nie tylko na slodko. Ale czekoladowe posylam tez. 🙂
Dzięki Moniko, łatwiej było zrobić ten gobelin, niż picassy się nauczyć.
Posyłam Wam proste placki kartoflane z grzybkami o nazwie lejkowiec dęty.Zostawcie troche dla rysia! 🙄
Już jestem. Zaraz ogłoszę wyniki, tylko muszę szybko przeliczyć komentarze, żeby znaleźć ten dziesięciotysięczny. 😉
Monika, niezle curry jadlem kiedys w Londynie w Natural History Museum. jak na takie jedzenie stolowkowe bylo calkiem przyzwoite. 🙂
Już wiem! Już wiem kto! 😀
Aaand the wiiinner…
O cholera, odebrało mi mowę ze wzruszenia. Ale może zaraz odda? 😉
No tak, puknąłem się w czoło. Jak mamy się zabierać do wodowania bez Matki Chrzestnej?
Proponuję, żeby została nią Babka, bo zna procedurę. 🙂
Oddawać Bobikowi mowę, bo pałą przyłożę!
Bobik, bo pekne ze wstrzymywania oddechu!
Bobik nerwowo szuka szampana. 😀
Babko, dziekuje, uwielbiam kartoflane. To zreszta jeden z polskich przysmakow uwielbianych przez hinduska czesc rodziny. Wybierz, co lubisz z hermesowej przesylki. 😀
Groźba pały poskutkowała! 😀
Aaaand the wiiinner iiiiiiiiiis…..
KOMISARZ FOMA z losem nr. 3 o 12.53!!! 😀 😀 😀
Skubany, rzeczywiście trafił z tymi losami 😯
Teraz trzeba ten komentarz oprawic w zlote ramki, i nastepnym pokoleniom zostawic szerokie pole do interpretacji… 😀 Gratulacje! 😀
No to tera będą przemowy! 😀
Dziesięciotysięczniku!
Przy tak pięknym wyniku
czymże słowa? Dodatkiem,
czyli do futra kwiatkiem.
Lecz jak nie palnąć mowy
w momencie tak bojowym?
A zatem:
Płyń po blogowych morzach
jak również oceanach,
nie bacząc, że gdzieś pożar,
że znowu noc zarwana,
że boso lecz w ostrogach,
że głodna płacze dziatwa –
kto rzekł, że Twoja droga
ma gładka być i łatwa?
Nie posiej echosondy,
nie zadaj się z piratem,
uważaj na złe prądy
i bez prądu herbatę,
nie przejmuj się wiatrami,
nie łykaj z wiśni pestki,
a przede wszystkim – z nami
doczekaj do Dwudziestki! 😆
Oto pierwsza interpretacja:
nie czas łuskać migdały, kiedy płoną losy.
Szkoda, że nie zeen z tłumaczeniem wiersza. Jak to przeczytałam przed chwilą, to spadłam pod stół 😆
Ale Komisarzowi też gratulujemy!
Łatkies… może za jakiś czas bym zjadła (przesyt chwilowy po Chanuce). Chicken tikka masala – zawsze! 😀
Wracam do ciężkiego Arbeitu 🙁
komisarz-brawo
BOBIK-brawo(dziekuje za to miejsce)
MY-brawo
jestesmy-KING
😉
Babko,zimniaczane placki palce lizac
pycha!
Zeen może zostać zwodowany jako dziewięćiotysiącodziewięćsetdziewięćdziesięciodrugięcznik 😀
Ale gdzie Matka Chrzestna? Przecież teraz butelką trzeba przywalić.
Może trzeba za nią rozpisać jakiś list gończy?
niuniu,brykanie lekarstwem na troski
z Wami po wiecznosc
bryku bryku
choroba(przeklenstwo mocne) gdzie moja pierzyna
zostala w pracy?
czy co
A my z Bardzo Rozczarowanym i Bliskim Placzu Kotem gratulkujemy serdecznie Dziesieciotysiecznikowi, Gospodarzowi i nam Wszystkim, zesmy sie tak postarali z tymi wpisami.
A jakaz jeszcze droga przed nami! Krokodyl Giena pieknie to ujal:
http://uk.youtube.com/watch?v=KouvdnY01bQ&feature=related
Kocie, przecież Ty nie lubisz być wodowany. Zaczekaj, aż będzie zmiskowanie albo zbażantowanie i wtedy wykup wszystkie losy. 😀
Krokodyl Giena prześliczny. Dziś w ogóle dzień na odkrycia muzyczne. 😀 Komisarz u Kierowniczki też coś ślicznego wrzucił. Porwałem i przyniosłem w zębach, starając się nie uszkodzić 🙂
http://www.wrzuta.pl/audio/mrN4BosnzP/psotna_kozka
Kogo dziwi ,ze komisarz zostal zwodowany??
aha rozumiem to tak dla zmylki
wszyscy udają ,ze nie wiedzieli
no dobrze
to ja tez udam
zem zdziwiona
popędzę z gratulacjami
dla komisarza 😉
Skoro o wszystkojedzacej kozce, to czemu nie o glodnym krokodylku?
How doth the little crocodile
Improve his shining tail;
And pour the waters of the Nile
On every golden scale!
How cheerfully he seems to grin,
How neatly spreads his claws,
And welcomes little fishes in,
With gently smiling jaws!
(Lewis Carroll)
L.Carroll jest jednak okropnie przewrotny i nie nalezy go zostawiac samego w towarzystwie malych dziewczynek!
Niunia!!! 😯 Czyżbyś sugerowała, że tu jakaś afera korupcyjna się rozgrywa? 😯 Że ja tu coś niby tego? 😯
Przecież Komisarz nawet posady mi nie obiecał. 🙁 A tak się starałem! 👿
Moja mówi ,każda okazja jest dobra
Kiedy jesteś sam jak palec, sam jak palec
świat wygląda dość ponuro i paskudnie,
bo o smutki, bo o smutki dużo łatwiej,
a o radość, a o radość znacznie trudniej.
Najlepiej razem, najlepiej razem
cieszyć się książką, piosenką, obrazem
i z przyjacielem dzielić każdą swoją myśl
najlepiej razem, zawsze razem, tak jak dziś!
Kiedy jesteś wśród przyjaciół, to wiadomo-
w trudnych chwilach na drugiego możesz liczyć,
bo jak nawet skrzydła trochę ci oklapną,
to przyjaciel własnych skrzydeł w mig pożyczy.
Najlepiej razem, najlepiej razem
cieszyć się książką, piosenką, obrazem
i z przyjacielem dzielić każdą swoją myśl
najlepiej razem, zawsze razem, tak jak dziś!(w.Chotomska)
Bobiku
moje intencje czyste 😐
komisarz nie bylby komisarzem gdyby nie odkrył kto jest dziesieciotysiecznikiem na spienionych wodach blogu 😀
Mordechaj był , był o mały wlos jego wpis to 9997 tez male gratulacje mu się należą mimo ,ze plywac nie lubi tylko po dachach skakać 😆
Na ucho ci powiem ,nie zdradzę skąd wiem , Moja mi pokazała , wiesz jaka ona jest ❗
Bobik, to teraz milion, czyz nie? Wykonamy i przekroczymy… 🙂
No, chyba że to o profesjonalizm Komisarza biega, to co innego. 😉 A Mordechajowi możemy pogratulować i 9997 komentarza, i radosnej okoliczności, że to nie w niego walnie ta butelka, jak się wreszcie Matka Chrzestna znajdzie. 😀
Z wierszyków Carrolla trudno mi powiedzieć co najbardziej lubię, ale na pewno dużym sentymentem darzę Jabberwocky, w klasycznym tłumaczeniu Słomczyńskiego – „było smaszno i jaszmije smukwijne…”. Chociaż jest od groma innych tłumaczeń
http://galaxy.uci.agh.edu.pl/~szymon/jabberwocky.shtml
Kto szukał Matki Chrzestnej?
Ja jestem takową, ale innego blogu 😉
Ale buteleczką chętnie zrobię wielkie ŁUPS! 😀 😀 😀
A ja zostalam wierna Zabrolakom R. Stillera. Ktos pamieta slynny irlandzki numer Literatury na Swiecie? Wiele, wiele lat temu? Byl tam i moj udzial… 😆 A Zabrolaki tam, w tym w2lasnie numerze pierwszy raz sie ukazaly.
Dora
czy to nie podejrzne aby, ze komisarz zaszył się głęboko . ja tu już kieliszeczki ustawiłam tylko czekam na tą buteleczkę ,żeby rozlać 😀 😀 😀
Heleno, moje male dziewczynki lubia. Matylda zna na pamiec „The Owl and the Pussy Cat” od trzeciego roku zycia. A tu prosila poslac drugi ulubiony o krokodylach:
Good morning, Mr Croco-doco-dile,
And how are you today?
I like to see you croco-smoco-smile
In your croco-woco-way.
From the tip of your beautiful croco-toco-tail
To your croco-hoco-head
You seem to me so croco-stoco-still
As if you’re croco-doco-dead.
Perhaps if I touch your croco-cloco-claw
Or your croco-snoco-snout,
Or get up close to your croco-joco-jaw
I shall very soon find out.
But suddenly I croco-soco-see
In your croco-oco-eye
A curious kind of croco-gloco-gleam,
So I just don’t think I’ll try.
Forgive me, Mr Croco-doco-dile
But it’s time I was away.
Let’s talk a little croco-woco-while
Another croco-doco-day.
(Charles Causley, „Good Morning, Mr. Croco-doco-dile”)
P.S. Co nie znaczy, ze jestem pewna, czy chcialabym, zeby moje dzieci znaly go osobiscie (Carrolla oczywiscie). Trudne pytanie w dzisiejszych czasach…
Rysiu, postarałam się. I się obawiam, że nie tylko w Polsce dominują niewybredne uproszczenia na temat bezdomności…
Rozmawiałam tu dziś z koleżanką, że analogicznie jak komu rak, gruźlica, choroba zakaźna, czy inne draństwo się przyplącze to tzw służby mogą mówić że pomogą jak wróci bez choroby, co np. się dzieje w przypadku alkoholizmu u bezdomnych.
Mamy zresztą już pewne symptomy zjawiska, bo mojej znajomej pięciu kolejnych lekarzy nie robiło badań a pisało recepty doprowadzając ją kuracjami nie na temat do stanu agonalnego, z którym wylądowała w szpitalu psychiatrycznym (uważano że coś symuluje) i dopiero tam się okazało jak niekompetentnie ją „leczono”. Przywracanie znajomej życiu trwało tylko w szpitalu osiem tygodni… Nie badano, ale jasnowidzący lekarze są nadal dobrej myśli na temat swoich diagnoz i ordynowanych terapii i tak zostanie jeszcze długo. Czemu z bezdomnymi ma być lepiej skoro może być gorzej?
Pewnie warto – http://www.przekroj.pl/cywilizacja_nauka_artykul,3891.html .
Ja to tez kocham, Matyldo! A takze The Owl and the Pussy Cat i czesto roznym znajomym dzieciom to recytuje – po polsku! A to idzie tak ( z pamieci, wiec moze byc troche bledow):
Kiedy Puchacz i Kicia
Wyruszyli w rejs zycia
W pieknej lodce groszkowo-zielonej,
Wzieli w droge parowki,
Spory zapas gotowki,
Sloik miodu z napisem The Honey
Puchacz najrozmaitsze
Piosnki brzdakal na cytrze
I tak spiewal w kierunku Nord-West:
Kiciu, piekna osobo!
Kiciu, zycia ozdobo!
Najpiekniejsza ma Kicia tys jest!
Tys jest!
Tys jest!
Najpiekniejsza ma Kicia tys jest!
Rzeknie Kicia: Puchaczu!
Czulych strun potracaczu!
Jakichz w piosnece twej
Zadz czuc goraczke!
Jeszcze dzis sie pobierzmy
I do siebie nalezmy!
– No to dobrze!
Lecz skad wziac obraczke?
Caly rok wedrowali
Az zamglily sie w dali
Drzewa bongo, gdzie ziemia niczyja.
Patrza: a posrod szosy
Wieprzyk stal czyli Prosie
Z zlotym kolkiem wiszacym
U ryja!
U ryja!
Z zlotym kolkiem wiszacym u ryja!
Drogi Wieprzku! Czys gotow
Za ten zwitek banknotow
Sprzedac kolko?
Odchrzaknal im: bierzcie!
Wiec obroczke juz mieli
I nastepnej niedzieli
Indyk slubem polaczyl ich wreszcie.
A po uczcie z langusty
I plasterkow kapusty
Odlozywszy widelczyk na pikle
Puchacz z Kicia objeci
Cala noc bez pamioec
Szli spiewajac w oddali
Az znikli!
Az znikli!
Szli spiewajac w oddali
Az znikli!
Moniko, oni w tamtych czasach jakos… tego… sublimowali… A dzis nie widza powodu. Moze nie wszyscy zreszta… 🙄
Moniko,
dzięki twojej curry i ciastu czekoladowemu dostałem takiego wiatru w żagle, że postanowiłem pozwiedzać świat. Cóż, łapki za małe jeszcze….Dopadła mnie ta mniejsza 👿 a starsza zapowiedziała smycz 😕
Za to wyprułem flaki z poduszki