List z dalekiego kraju
Bobik w zadumie obracał w łapach list od kuzyna z dalekiego, egzotycznego kraju. Cała sprawa wyglądała nader niepokojąco, a spomiędzy linijek listu wyzierało coś jakby… Prośba o pomoc? Nie wprost była ta prośba, zaułkami zdań się przemykała, krętymi uliczkami napomknień, ale przy dokładnym wejrzeniu nie sposób ją było przeoczyć.
Westchnąwszy ciężko Bobik sięgnął po torbę podróżną. Włożył do niej szczoteczkę do zębów, książeczkę czekową i cztery puszki „Pasztetu opolskiego”. Po zastanowieniu dorzucił jeszcze „Konserwę pułtuską”, zasunął zamek torby i zgasił światło. Nie musiał nawet zbierać ze sobą listu, żeby wydać polecenia swojemu wewnętrznemu sytemowi nawigacyjnemu. Wszystko, co napisał kuzyn, wryło mu się w pamięć wołowymi, intensywnie pachnącymi literami.
Mój Drogi Bobiku!
Przepraszam za tak długą przerwę w korespondencji, ale – jak może wiesz skądinąd – niejakie zacofanie cywilizacyjne mojego dalekiego, egzotycznego kraju odbija się niekorzystnie również na komunikacji międzyzwierzęcej. Na krótki moment pojawiło się w tym temacie pewne światłko w tunelu, ale niestety, chwilowo zniknęło jak sen jaki złoty.
Po wizycie Waszego prezydenta w moim odległym zakątku świata najwyższe szczeble postanowiły zintensyfikować współpracę między naszymi krajami w dziedzinie absurdu stosowanego. Jako że zaliczacie się w tej materii do czołówki światowej, Wasz rząd zgodził się na wypożyczenie nam wybitnego absurdalisty, którego termin przyjazdu i wyjazdu, dane osobowe, jak również upodobania kulinarno-alkoholowe owiano mgłą najwyższej państwowej tajemnicy. Coś niecoś, jak zwykle w takich wypadkach, przedostawało się jednak na zewnątrz i rozbudzało apetyty na więcej. Stugębna plotka głosiła, że ów tajemniczy Specjalista, dla dobra stosunków interabsurdalnych odwołany w nagłym trybie z dobrze funkcjonującej placówki krajowej, nie był zachwycony perspektywą ścigania nadużyć na jakimś, powiedzmy to sobie szczerze, intelektualnym zadupiu i tylko wizja zmierzenia się z niespotykanym w wyżej rozwiniętych państwach bezmiarem absurdu skłoniła go do przyjęcia wyzwania i pojawienia się w naszej stolicy. Incognito, rzecz jasna i z zachowaniem absurdalnych środków ostrożności.
Nie da się ukryć, że przyjazd tego Jamesa Wielbonda absurdu wywołał spore poruszenie w naszych jurtach, szczególnie w ich żeńskich częściach. Co tu dużo gadać, chociaż żadna z pań nie wiedziała, kim jest polski absurdalista i jak wygląda, każda mogła się poszczycić złamanym przez niego sercem. Za to panowie zgrzytali zębami, bo stale jakiś fantom ogrywał ich w klipy, wygrywał pojedynki konne i zawody w piciu kumysu. To się nie mogło dobrze skończyć. I rzeczywiście, pewnego dnia rzeczony Specjalista, rozochocony nieprzerwanym pasmem sukcesów, uznał za absurdalny lęk przed czarnym kotem, przechodzeniem pod drabiną, a nawet przed braniem na serio poleceń służbowych!
Jak łatwo było przewidzieć, skończyło się to katastrofą. Nie będę się wdawał w szczegóły, zdradzę Ci tylko, że absurdalista przez dłuższy czas leżał w miejscowym szpitalu w stanie śpiączki, a czynniki miotały się bezradnie, usiłując zażegnać międzynarodowy skandal. Na tym jednak nie koniec! Przed kilkoma dniami, podczas porannego obchodu, lekarze zamiast pacjenta zastali puste łóżko, a na nim w pośpiechu nakreśloną absurdalną wiadomość tairasimok awyzw. Wydział Deszyfracji okazał się wobec tego skomplikowanego przekazu całkowicie bezradny. Z przykrością muszę przyznać, że również ja, poproszony o wyniuchanie, gdzie też mógł podziać się zaginiony, nie stanąłem na wysokości zadania.
Co będzie dalej, nikt nie wie, bo absurd pozbawiony dozoru i precyzyjnej organizacji rozpanoszył się, rozlazł po kątach, a ostatnio zaczął wypełniać nawet najdrobniejsze szczeliny rzeczywistości.
To wszystko, drogi Kuzynie, jest oczywiście wyłącznie do Twojej wiadomości. Bardzo Cię proszę o absolutną dyskrecję, bo ujawnienie sprawy mogłoby grozić dramatycznymi konsekwencjami w sferze absurdaliów i nie tylko.
Twój szczerze oddany
Wilk Stepowy
Niniejszym władzę nad blogiem oddaję na całą niedzielę w szanowne ręce Samorządu, kimkolwiek by on był lub nie był. Raczej zresztą nie był, bo o ile dobrze zrozumiałem, wszyscy jadą ze mną. 😀
Ale jeżeli przy okazji tego jechania będziecie również stukać w klawiatury, to bardzo mi będzie miło. Ja niestety nie mogę, bo moja klawiatura w aucie odmawia współpracy. 😉
Następne szczeknięcie z Krakowa 🙂
No to ja zaczne pierwsza. Film Le Nouvelle Protocole obejrzany. Obleci, ale bez wielkich ochow i achow. Syn na koncercie w Toronto. Butelka Masi po butelce Pino Grigio… Mam nadzieje, ze pobudka bez bolu glowy. Dobre Piesy dostaly po swinskim wedzonym uchu. Siodme niebo…
Milej niedzieli….
Jancio Wodnik tez obejrzany z mieszanymi uczuciami za to w przyjaznej atmosferze. Dania postne ale jak to wsrod Polakow wykwintne i zakrapiane a jakze juz to winkiem juz to zoladkowa, co tam komu bardziej pasowalo.
Zadne bole glowy nie przewidziane! 🙂
witam!
licze Bobiku,ze samochodowa jazda do Krakowa przerywyna bedzie co jakis czas na „siusiu” i „wypas”
czy wolno Tobie na siedzeniu czy masz klateczke w bagazniku
😳
pij duzo,jedz mniej i nie szczekaj za glosno,to rozprasza
kierowce ➡
wypasione okulary pozdrawiaja 😀
zapowiadaja kolejny letni dzien,moje tereny zielone
wypelnily sie wczoraj spragnionymi slonca
bylo wspaniale
wstawiam wiec wode i poczekam na niuniowe sniadanko
brykac bede potem,jeszcze spicie 🙄
Rys
już dawno nie spimy , jedziemy z Bobikiem
wyruszylismy skoro swit , kufry zapakowane
za godzinkę sniadanie czeka nas
zanim wyruszylam zostawiłam w koszyczku
sniadanie dla wszystkich : kawa i erbatka
dla Babki mleczko do bawarki
na talerzu rogale z róża , jabłkiem i z makiem
specjalnie dla Haneczki
na potem zrobiłam sałatke warzywną z majonezem
bułeczki i chlebek stoją obok
teraz spogladam przez okno razem z Bobikiem
a Mama Bobika cichutko nuci
http://www.youtube.com/watch?v=8YGXsw3XK9I&feature=related
Tata skupiony na drodze , a my z Bobikiem marzymy o postoju i otwarciu pierwszego koszyczka z szamankiem 😆
Oj tak! Szamanko i bieganko, a do tego wspólna podróż. Pogoda idealna! No i jak pięknie nuci Mama Bobika 🙂
Wando, zainspirowałaś:
http://www.youtube.com/watch?v=ZeZmx3KBwfY
Niuniu, to prawda, Ormianin śpiewa pięknie. 🙂
Jesli wspominać czas, gdy się miało dwadzieścia lat, to tylko przy tak pięknym słonku 😉
Komunikat z wyprawy :
Tata Bobika kieruje
Mama podspiewuje
Bobik i ja rozgladamy się i czekamy na nastepny postój , udka kurczaczka w brzuszku
ja pisze na laptopie ( w końcu go sobie wywalczylam)do Was relacje specjalną
Minęłismy godzine temu Hannover , zdązamy do Berlina następnie Szczecin , Gdynia ,Bydgoszcz , okolice Warszawki,i dopiero Kraków .Haneczko Ty na powrocie
Rysiu
Ty sie zbieraj , kufry pakuj , co prawda do Szczecina nie daleko , ale zabierz co trzeba i juz mysl gdzie takie „wytworne” psie towarzystwo mogłoby zjeśc cos porzadnego i cieplego
Dzień dobry!
Wczoraj nie zdążyłem wrzucić linkę do P. Kaas!
Specjalnie dla Bobika i Koszykowców:
http://www.youtube.com/watch?v=4zgB1Jfpjdw&feature=PlayList&p=71565A3AD4E7E646&playnext=1&playnext_from=PL&index=9
Przyjemnej i słonecznej niedzieli!
Moguncjuszu
Ty sobie nie mysl , ze jak my w podrozy to nikt nie kontroluje co sie dzieje 😉 Dzień rzeczywiscie piękny wiec wybaczamy Ci ,że Marylki nie dopuszczasz do kompa , tylko żeby to bylo ostatni raz 😀
Niuniu, dziękuję 😀
Zakwitły mi białe fiołki i forsycje powolutku się rozpakowują. Za parę dni wyjdą z siebie narcyze. Już prawie wszystko się obudziło. Bardzo jestem ciekawa trzech badyli pod płotem. Pamiętam, że jesienią kupiłam i wsadziłam, ale reszta jest amnezją 🙁
Marylka nie ma czasu, ale prosi oprzekazanie pozdrowień i życzy Wam przyjemnej, „bezkorkowej” podróży!
🙂
Haneczko
to nie amnezja to piersze początki sklerozy , która nas dopada , ja nie wiem w który koszyk zapakowałam kości 🙁
Niunia, jak zwał tak zwał, ale dlaczego tak szybko 🙁
Komunikat nr 2
jestesmy na rogatkach Berlina , Rys pewnie juz z walizami stoi na dworzu 😉 następna relacja z przystanku na bieganko 😀
Komunikat nr 3
mkniemy A10 , to znaczy Tata Bobika mknie
Mama zmieniła klimaty i podspiewuje
Rys wiadomo zajmuje sie nami i to sie nazywa głaskanko
następny postuj dopiero w Szczecinie , ale mówią ,że to blisko
http://www.youtube.com/watch?v=73OdI5E8Zlo
Moja Młoda lubi ten urywek gdy kamera najeżdza na Jacka Nicholsona i mówi ….pies na kobiety czy ktos mi to wytlumaczy 😯
Niunia ,czy Ty nie siejesz paniki?
Ja tu czekam,jeśli jadą przez Gdynię, to mogliby wpaść na kość i kawę do mnie!!
Wprawdzie jestem za krótko ostrzyżona przez początkujacą fryzjerkę i chyba muszę nosić jakiś czas papachę, mimo,że jest cieplo, ale dooszłam do wniosku,że biednemu zawsze wiatr w koafiurę i muszę to przeboleć.
Może się nie nastraszą?
KO, jak Moguncjusz-Pozdrawiam z Gdyni, a Marylkę szczególnie.Rada dot.ćwiczenia nogi na wadze, bardzo skuteczna.Sprzedałam ja mojemu ortopedzie!
Już chyba zapomniałam,że złamałam tę nogę.
Życzę Wam Wesołych Świąt, gdziekolwiek jesteście ;smile:
Komunikat nr 4
Dorosli ( ha, ha ) rozmawiają o jakiejś Bohemie , podobno tam ladnie pachnie , kurcze ale menu , tylko my z Bobikiem bez odpowiednich strojów , więc chyba innym razem
http://www.youtube.com/watch?v=73OdI5E8Zlo
stajemy , o to chyba Mama Rysia , ten sam usmiech , moment …no tak dobiega do nas pierogi z miesem i kapustą podpieczone do tego skwareczki , widze uśmiechy na twarzach to znaczy ,ze tutaj jest obiadek
Babko
uruchom prosze wyobraznie , posiadasz ją jak mało kto , więc chociaż tak podroz może sie odbyć 😀
Szkoda, że Marylka i ja nie jesteśmy w Sopocie!
Zaprosilibyśmy Podróżujących do „Błękitnego Pudla” na ul. BMC na regeneracyjny odpoczynek czyli „relaks z kością” (i nie tylko)! 😉
Komunikaty jak z jakiego meczu koszykarskiego…
foma, liczysz kwarty? Bo ja się trochę pogubiłam 😉
Foma
nie lubisz koszykówki…….. 😉 mozemy w piłkę nożna pograć :- D
Haneczko
kwarty piwa 😀
Wilk Stepowy to chyba gdzieś z Akermanu 🙂
Niunia, nie wnikam czego 😉
Foma
mozna jak wspaniały Jan Ciszewski :prosze państwa , jest , jest gol
lub Bogdan Tomaszewski chyba o Szozdzie : prosze państw juz mu nikt nie odbierze zwycięstwa to cudowne dziecko dwóch pedałów 😉 ale gdzie mi tam do nich czy do wspanialego Tamasz Hopfera
Komunikat nr 5 ( tylko dla chetnych)
pospalismy z Bobikiem , ale po takim obiedzie jakby miało byc inaczej , zaraz wjeżdżamy do Gdyni na tablicy pisze Witomino , to chyba tu , ten las , ta sciezka , to musi być miejsce spacerow Emi , może nas tam wypuszczą
Mama Bobika zaczyna wyspiewywać
http://www.youtube.com/watch?v=Bh86sPThy2w&feature=related
to znaczy ,że długo tu nie zabawimy , ale lepszy rydz niz nic .Bobik patrz na balkonie Emi , biegniemy
Niuniu, widze, ze wszystko zorganizowane i jedziemy. James Wielbond jedzie do jurt, oczekiwany zwlaszcza przez ich zenska czesc, a my z Bobikiem do Krakowa, scisnieci nieco pomiedzy tymi koszami z walowka. 🙂 A ze droga po jakims czasie jednak sie dluzy, to przechodzi sie z omawiania krajobrazu za oknem na inne tematy, wiec i ja sobie pozwole, bo wlasnie znalazlam artykul bliski mojemu zajeciu:
http://www.polityka.pl/efekt-cieplarniany/Lead33,933,286524,18/
Ciesze sie, ze i w Polsce cos takiego sie dzieje (zreszta moja kuzynka w Warszawie pracuje jako pedagog w jednej z takich szkol, do ktorej tez chodzi jej piecioro dzieci, wiec to chyba u nas rodzinne?) Moze dlatego, jak sie czyta o kolejnej awanturze miedzy premierem i prezydentem, mozna zachowac jednak doze optymizmu, ze i tacy ludzie rosna, i beda stanowic dla obu panow, i wielu, wielu innych jednak zdrowa przeciwwage.
I male uzupelnienie, z dziejow absurdu w swiecie.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,6467599,USA__Korea_Pln__klamie___satelita_nie_trafil_na_orbite.html
U nas w niedzielnym radiowym dzienniku donoszono, ze Koreanczycy (panstwowe radio koreanskie) nie tylko upieraja sie, ze umiescili satelite na orbicie, ale tez ze ow satelita nadaje piesni rewolucyjne na czesc Kim Jong-Ila. Absurd nie spi. 😉
Tak, Moniko. Na pokaz upierać się mogą, ale jeżeli nie umieścili, to po cichu poleciały tam całkiem realne głowy 🙁 Wolałabym, żeby ten rodzaj absurdu zasnął.
Niuniu, jak juz bedziecie w okolicach Warszawy to tam jeszcze czeka na Was Dzako on co prawda ledwie lazi ale szczeka wesolo
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Dzakus1?authkey=Gv1sRgCKTNrt7Sq8H94AE#slideshow
Haneczko, tez bym wolala,zeby ten rodzaj absurdu zniknal. Ale tez takie rezimy istnieja, zawsze najbardziej boja sie wlasnie smiechu, wiec troche sie z nich posmiac nie zaszkodzi. 😉 Przypomina mi sie tu Umberto Eco i „Imie Rozy”, gdzie tekstem, ktory Inkwizycja szczegolnie chciala zniszczyc jest jedyna kopia traktatu o komedii.
Dzako bardzo ladny. Moi Rodzice kiedys mieli psa o takim samym imieniu, ale w kolorycie Niuni, choc tylko o czesci jej uroku. 🙂
Komunikat nr 6
mówie Wam , Emi to prawdziwa rozrabiaka a Vitek to do dobiero „łobuziak” spacer był przyjemny .Tata Bobika chcial rozprostować kosci wiec do z nami poszedł , a Mama z Babką pija kawke i pogaduchy idą .Babka cały koszyk wiktuałów przygotowała , jakies słoiczki tajemnicze , wsiadamy do samochodu i gnamy dalej , Mama podspiewuje
http://www.youtube.com/watch?v=n2kHKDSuOSA
Wando
na pewno nie ominiemy Dzako 🙂
Moniko
oj tak Moja Młoda smiała się z tego po przeczytaniu ?Imie Rozy ” a miała wtedy z 13 lat 🙂
Zaraz kończę. Wrócę do domu, coś zjem, wdzieję robocze i do ogrodu. Wieczorem postudiuję kwartologię stosowaną 😉
Miłej podróży 😀
No wlasnie, Niuniu, smiech to samo zdrowie. 🙂
No a z ta dziewczyna ratownika, to troche sie zgadza, ale nie do konca, bo ratownik niepotrzebny – od osmego roku zycia mam karte plywacka, i najbardziej lubie przeplywac cale jeziorka, jak chocby teraz Walden, a kiedys – na Mazurach (nie te najwieksze). Mam to po Mamie, ktora testowala potencjalnych narzeczonych wyplywajac z nimi w otwarte morze (Ojciec bardzo dobrze plywa, i to do dzis).
Haneczko, grozisz tu nihilizmem stosowanym wieczornym? 🙂
Wiadomo komunikat nr 7 musi byc z Mojej miescinki
czy ktoś wie ,ze Jeremi Przybora pracowal w naszym radiu , jak ktos ma ochote prosze bardzo poogladać co ciekawego u mnie słychać wystarczy wygoglowac : bydgoszcz
teraz juz wjeżdzamy na nasz teren , Moja zobaczę , kości z Bobikiem dostaniemy , porzadny spacer , dzis na podwieczorek pizza domowej roboty , mniam , kończę wchodzimy do domu
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/MojeObrazy?authkey=Gv1sRgCN_YwZjduevFDw#5321231707856620594
do usłyszenia z trasy 😀
Niuniu, ja wiedzialam! Bardzo ladnie o tym Przybora napisal w swoich pamietnikach, juz nie pamietam dokladnie tytulu.
A u mnie na deser niedzielny, dla gosci, profiterolki z tego przepisu. Musze ich teraz pilnowac, bo wszyscy sie zglosili do kontroli jakosci:
http://www.deliaonline.com/recipes/profiteroles,1447,RC.html
Moniko, podobno zostałam uprowadzona do Krakowa, ale udało mi się wysiąść na moim osiedlu,mam tyle zaleglości,że już dalej jechać nie mogłam, a Emi się porzygała w samochodzie!
Z przejedzenia oczywiście, za dużo gmerała w tych koszyczkach.
Ponadto muszę ją ostrzyc.Do glacy.
**
Co do testowania ” galopantów”( tak się na nich mawiało w rodzinie) to miałam tę samą metodę:
Grecy mawiali:” analfabeta!Czytać i pływać nie umie.”
Kto miał wodowstręt ten na aout!
Przyponialo mi sie,że mój Tata w Wielkanoc bardzo mróźną , kiedy po zatoce pływal pak, wybrał się na spacer z moją małą siostrą i naszym pointerenm Rexem, który nawet w takich warunkach nie odmówil sobie kąpieli w morzu.
Nagle sie zrobiło zbiegowisko, bo pies zaczął w tym paku gwałtownie bić łapami.Ludzie stwierdzili,że się topi i nie można takiego psa zmarnować.
Panowi zrobili kółeczko, Tata zdjął mundur komandorski i w gaciach popłynął po psa.Pies się bardzo ucieszył, siostra się darła wnieboglosy, istny cyrk.
Pamiętam,że Tacie Mama stawiała bańki.
Tak więc widzisz,że moj Tata tez pływał i to w lodowatych warunkach.:smile:
To Tata zdal nie tylko test dla galopantow (juz poniewczasie, sadzac po obecnosci siostry), ale jeszcze test na lojalnosc z konca Mahabharaty (do nieba tak, ale nie bez wiernego towarzysza, nawet jesli to nie czlowiek, a pies). 🙂
Moja Mama w ramach testow paru panow niemalze utopila, o czym Ojciec do dzis opowiada z pewna satysfakcja, jako ten, ktory zdal egzamin i przezyl. Zwlaszcza jednego mlodego asystenta z Mamy kierunku trzeba bylo na plazy ratowac. 😉
To ciekawe z tym Dzakiem bo Moniko imie pochodzi od znanego ciemnoskurego piosenkarza, ktory nieco wybielal ale mlodziutka wlascicielka w tamtym odleglym czasie uwielbiala no i slady uwielbien, podobnie jak Dundee, pozostaja w imionach zwierzaczkow a wniskodawczynie juz dawno o uniesieniach zapomnialy 🙂
Nasz Dzako jedynie kolo mordki posiwial.
A tu jeszcze jedna piosenka o ruszaniu w droge –
http://www.youtube.com/watch?v=4OLh-r2lHmM
Ależ to piekny tekst Moniko:”do nieba tak, ale nie bez itd”
muszę zapamiętać! 🙂
Ide się pastwić nad wierną towarzyszką.
Dzisiaj pewnie ze mną do nieba nie zechce. :amad:
😡
Babko, to naprawde jest w Mahabharacie – dlatego czasem fascynujace jest zobaczyc, jak inni zastanawiali sie nad podobnymi tematami, i jak im wyszlo. 🙂 Jest zreszta filmowa wersja Mahabharaty zrobiona z europejskimi aktorami, z ta scena wlasnie (i Andzrejem Sewerynem grajacym Dharme). A co do towarzyszki, to nie przesadz ze skracaniem. 😉
Wando, bardzo zabawne z tymi imionami, choc moi Rodzice pewnie nie o tym Jacko mysleli, tylko o przedwojennym psie Dziadkow, ktory wabil sie tak samo. No i mam nadzieje, ze oprocz siwienia mordki, psi Dzako nie ma klopotow z nosem, bo jesli chodzi o pierwowzor, to czasem sie zastanawiam, czy byle wiatr nie zdmuchnie mu wlasnie nosa z twarzy. 😉
Teraz czas na Amigo i Dzoka za chwilkę dojedziemy
Mama Bobika wyspiewuje
http://www.youtube.com/watch?v=ePNUSmH3dMI
Tata juz trochę padniety
a my nie możemy się doczekać Amigo
cisz Tata Bobika skręca pod jakiś blok
kto wybiega
Amigo z Weroniką
my biegniemy na spacerek , a Mama z Tatą ida na kawę
wiosna zawitala , zielone widać
Wando Dzok szczeka jak Pavarotti , niestety musimy wsiadać do samochodu
Tata Bobika dzwiga coś prostokatnego pod pachą , wąchamy , nie da się zjeść ,To obraz mówi Amigo
Tera już droga prosta do Krakowa , nastepna relację zda Bobik
Moniko
sposob Twojej Mamy wysmienity 😆 😆 na znalezienie odpowiedniego partnera zyciowego , musi byc zachartowany i odporny na stres , wiadomo kobiety mają chyba jednak wiekszą wyobraznie i fantazję 😀
Wando
kto z nas nie słuchal „Czerwonych Gitar ” szkoda Klenczona mlodo zginął , co w ogrodzie słychać
Dzako Wam macha wesolo ogonkiem i chetnie tez by wsiadl do auta, szczegolnie jak dobre jedzonko pod reka i wesola kompania jedzie 🙂
Niuniu, pięknie opisałaś nasze spotkanie! 😆
WandoTx , ten link,to jak wożenie drewna do lasu,to w Wildshire w Anglii.Kto to zrobił?Chyba UFO
http://picasaweb.google.pl/terkon11/200709Wrz02?authkey=Gv1sRgCIHC2bDT64-hrQE#5321263057833087058
Wando,
Dżako to bardzo urodziwy kawaler! I jaki uśmiechniety! Sama radość z takim podróżować 😀
Amigo pieseczu tak ale nie za dlugo 🙂 on ujada na kazda ciezarowke, rower, pieszego nieznanego, woz konny, kazdego kto wyprzedza i kazdego kto nadjezdza. To jest piesek obronny! – kto smie z drogi korzystac jak jego pani jedzie!
niuniu – o ogrodku pamietam, zeby zdac sprawozdanie trzeba tam wyjsc! 🙂 Dzis wieje zimny wiatr, choc slonecznie. Zakwitl bez, ale jak to u nas – bez nie stad, za cieplo i kisc a wlasciwie „kistka” choc pachnie pieknie ma jedynie pol cm dlugosci i jest jedna, jedyna na krzaczku. Poczekamy – juz i tak dobry znak, ze przetrwal lato!
Dzako moich Rodzicow mial podobny charakter – moze jednak imiona cos ze soba przynosza? 😉
A Vale of the White Horse jest w Oxfordshire (akurat znam te strony), za to szkola jezdziecka w Wiltshire. Ale zrobilo to chyba rzecywiscie UFO, do tego ta nazwa miejscowowsci obok – Uffington wyraznie na to wskazuje. 😀
http://www.nationaltrust.org.uk/main/w-chl/w-countryside_environment/w-archaeology/w-archaeology-places_to_visit/w-archaeology-uffington_white_horse.htm
Wando, bez… – moze chociaz podeslesz jakis kwiatuszek (nie musi byc ten, skoro zimno i wietrznie), bo u nas jeszcze mocno lyso? My chyba i z kwiatami tak podrozujemy, troche jak na wiosenna majowke? 😀
niuniu,moja mama dziekuje Wam za wizyte,swietna paczka-
powiedzala- a ten kudlaty ten to potrafi zjesc
mowie wiec w mamy imieniu DZIEKUJE
😀
Obama,rzadzi w starej czesci swiata
ciekawe,mowi o „pocie,lzach”,a mimo to mlodzi wiwatuja
ciekawe
wzywa tez do przyjecia Turcji do EU,co mnie osobiscie cieszy
mily dzien byl dzisiaj,slonce od wczesnego poludnia tak
swiecilo,ze wypasione okulary siedzialy na moim nosie ciagle
jak bedzie jutro? moze wrescie „moja”magnolia rozkwitnie
😀 😀 😀 😀 😀
Skończyłam strzyc Emi, kręgosłup mi pęka, zdjęcie przy okazji, bo się baterie wyczerpały w aparacie.
Moniko dzięki za te wiadomości z Krainy marzeń, mam nadzieję,że kiedyś mi opowiesz.
Niunia pilujesz, czy Twoja idzie spać w porę?Dobranoc .
Babko
Niunia z Bobikiem w samochodzie , moje Maleństwo mnie pilnuje , dobranoc wszystkim
ps. Niunia jutro po Ciebie do Krakowa przyjadę 😀
Wando, ja też obronny choć nie aż tak. Najbardziej przechlapane ma wilczur z naprzeciwka Moje burzą się, gdy go obszczekuję idacego na ostatnie siusiu po 22-ej. 🙁
Bez
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Bez?authkey=Gv1sRgCJrMuJjx2aTHeQ#slideshow
no czy nie mowilam 🙂
Dobranoc wszystkim podroznikom. Rysiu, tez kibicuje Turcji w sprawie EU.
Veni – vidi – vici. Co na nasze się tłumaczy: dojechałem – wniosłem torby – padłem. 😉
Na szczęście podobno jutro też jest dzień. 🙂
Milo, ze sie odezwales Bobiku, bo inaczej pewnie z troski o Ciebie zrobilaby sie afera miedzynarodowa, a tu nam na razie w tym zakresie wystarcza te pociski, co to jakoby wyslaly na orbite nadajnik z piesniami rewolucyjnymi. 😀
Wando – dziekuje za bez (na nasz pewnie bede musiala czekac do maja). 🙂
Babko – opowiem na pewno. 🙂
Ryś
musisz nakryć stoliczek
w kredensie obok stoliczka
kawa , herbata , mleko dla Babki do bawarki
w lodowcw zostawilam jajka i bekon na sniadanku
aha na parapecie stoi cebulka , kto lubi zieleninkę niech sobie posypie
jutro juz będę i razem wszystko zrobimy
Teraz moje Veni – vidi – vici , ostatni spacer z Bobikiem- sniadanko – powrót do Mojej
Amigo
nikt mnie nie pytał , ja też obronny , żaden wilczur mi nie podskoczy na moim terenie , gnam wszystko co wejdzie
😀
oczywiscie niuniu po Twoja nieobecnosc zajme sie sniadaniem
zapraszam wiec na smakolyki niuni 😀
teraz tylko jeszcze okulary wypasione na nos i brykanko
przez berlin
milego dnia 😀
Dzień dobry.
A ja wojuję z moją od godziny. Połozyła mi pieknie obrośnieta mięskiem kosteczkę na balkonie i za nic nie pozwala mi wnieść jedzonka na dywan! 👿 👿 👿
Może Wy jej przemówicie do rozumu? Cóż za przyjemność ze sniadanka, gdy w tyłek zimno od płytek! 🙁
Głupia uwaza, że jeść należy w kuchni! Co to za dziwactwo? Od czego to mięciutkie porozkładane w pokojach?!
Jutro (czyli dziś) też jest dzień na wnoszenie toreb?
Dzień dobry,
Cieszę sie, ze Bobik szczęśliwie dojechał, mam nadzieje że niedługo sie odezwie. Sprawozdania Niuni z podroży były fascynujące, zaniepokoiła mnie tylko jedno rzecz, a mianowicie przekonanie ze to Tata Bobika prowadzi samochód przez tak długa trasę, a Mama tylko podśpiewuje. Dlaczego nie odwrotnie? 😀
Zono
moja wina , moja wina , moja wielka wina …. ale trochę spalismy z Bobikiem może , wtedy Tata Bobika się zmieniał z Mamą za kierownicą .Czy komentatorowi się wybaczy tą gafę , bo inaczej mogą mnie już nie zatrudnić nigdzie jak dostanę zle referencje 🙁
Dzień dobry 🙂 Jak to dobrze, że Niunia cały czas sprawozdawała na bieżąco, bo dzięki temu ja nie muszę pisać raportu i mogę się zająć od razu śniadaniem. 😀
A potem do roboty! Bo ja tu przecież nie dla przyjemności jestem, tylko żeby misję tajną wypełnić. Chodzą słuchy, że zaginionego absurdalistę widziano gdzieś w okolicach Krakowa. Muszę popytać krakowskich psów, czy przypadkiem czegoś nie widzieli, nie słyszeli, nie czuli ❗
A może lepiej absurdalistę puścić wolno, bo potem wyjdzie jak z Rambo…
Dziendobry, a u mnie dzis rano napadalo tego za przeproszeniem, ahem, sniegu. Absurdalne jak absurdalista krakowski.
Niestety ja musialam się obyć śniadaniem z Bobikiem , absurdalisty nie mogę mu pomóc szukać , podróz była wspaniała ,ale mój tapczan u Mojej to jest to , za godzinke powinnam byc w domu 😀 Co przeżyłam to moje 😀
Hop, hop! Ja już też w Krakówku. Pozdrawiam z Kazimierza 😀
Absurdalisci sa zmeczeni, bo deszcz pada. Co prawda nie jest to az tak absurdalne, jak snieg u Krolika (choc i to u nas sie w kwietniu zdarza), ale ciemnosci egipskie w wiosenny poranek tez sie chyba kwalifikuja do absurdu, Za to piekarz nie mial, mimo wszystko, zalamania nerwowego, wiec mozna sie ratowac croissantami – oznaka rownowago psychicznej u tego utalentowanego, ale nieprzewidywalnego osobnika. 😉
Wciaz pada snieg. Od 6-ej rano, wiec jestesmy zasypani na bialo. Ach, spacerowac w sloneczku dzisiaj na Kazimierzu… Kierownictwo i Bobik to maja klawe zycie…
Moze Twoj kuzyn, Kroliku, taka troche ale niezupelnie inna wersja Ciebie, wlasnie sie przechadza tam, gdzie chcesz i wygrzewa sie w sloncu, myslac o tym, jak to Krolik ma klawe zycie tam gdzie jestes (bo sniegu w kwietniu pewnie nie zauwaza…).
No tak, Moniko, ja tez sie tak troche wygrzewam, w srodku. Podziwiam moje sprytne centralne ogrzewanie na wode. Nawet podloga jest ciepla.
O, to bardzo sprytne (domyslam sie, ze w lecie jednak podloga nie jest ciepla, tylko w zimie) – zawsze mnie ciekawily takie pomysly. Wlasnie zastanawiam sie nad mozliwosciami rozjasnienia pokoju, w ktorym nie jest dosc dziennego swiatla, i tez znalazlam cos bardzo interesujacego, cieszac sie, ze ktos wpadl na ciekawy pomysl, a ktos inny go uczynil rzeczywistoscia. Obama twierdzi, ze takie sprytne rozwiazania beda motorem ozywienia gospodarki. Zobaczymy.
Moniko
dojechalam , H moze startować do mnie 😀 , rozjasnić a może Amigo powinen coś rozjaśni ( albo wyjasnić )i kości do pokoiku wnosić 😉 Czy Zosia nie moglaby wymysleć by rozjaśnić 😉
Króliku
to centralne jest genialne w swej prostocie , jak wszystko co proste 😀
Emi
gdzie jest Babka , bawarka nie wypita 🙁 a Rys się tak starał ❗
Tu okropnie tajny wysłannik z najświeższymi wiadomościami. Nie będzie doniesienia z Krainy Deszczowców, bo pogoda jak drut. Mógłbym za to zdać z Krakowa raport tak wiosenny, że już prawie letni, ale nie chcę się znęcać nad Królikiem.
Zawiadomię więc tylko, że powęszyłem tu i ówdzie, wszystko oczywiście w ramach mojej tajnej misji, ale sprawa jest trudniejsza, niż się na pierwszy rzut oka wydawało, z czego wniosek, że muszę węszyć dalej.
Spróbuję się teraz dowiedzieć, czy Paskudnik ma dobrą orientację w absurdaliach. 😉
Tu Krolik z Krainy Sniegowcow. Prostsze, zyczliwsze i madrzejsze jest najlepsze. Czasami chce sie odetchnac z ulga, ze ta pogon za coraz wiekszymi fantami sie skonczyla. Moze.
Bobiku, jak bedziesz weszyl po Kazimierzu to znowu wyweszysz Kierownictwo, jak w ubieglym roku, bedziecie mogli uskuteczniac pyfko al fresco, hej.
dobrze, ze Bobik ma dobrze drutowo i absurdalnie
podaj lape „paskudnikowi” wyslanniku
caramba 😀
berlin w sloncu leczy traume dlugiej zimy
„moja” magnolia w prachcie,pieknie
jutro,do swiat bedzie slonecznie i cieplo,te trzy dni pracy przetrwam a wtedy trzy tygodniowy urlop
tratata,tratatata,bedzie ciekawie 😀
kroliku,wiara w wiosne topi sniegi,jeszcze tylko dni kilka po
zimie bedzie w Krainie Sniegowcow
wiara 😀
dobranoc,powoli brykam w kierunku spania
dobranoc Wam 😀
Kierowniczka na Kazimierzu. I pozdrawia.
No, jak tak można, przecież Kazimierz może się czuć głupio: nie dość, że przygnieciony, to jeszcze zainteresowanie partnerki idzie w inną stronę. No niedelikatność…
Wiesz zeen, może Kazimierz sam o to prosił? Że tak mu się dodatkową przyjemność sprawia. Internet niejednemu potrafi pomieszać w głowie…
Alez Zeenie, sama bylam na Kazimierzu ze dwa razy ( w hotelu Estera o ile pamietam) i wydaje mi sie, ze i Kazimierz i ja bylismy zadowoleni. A z Kierownictwa to tylko jeszcze bardziej.
Ja, gdy jestem na Kazimierze – nigdy, ale to przenigdy nie pozdrawiam nikogo…
No, chyba, że Kazimierę…
Jak zadzwoni…
Rysiu, to chyba z powodu tego trzytygodniowego urlopu jestes takim optymista. My co roku w marcu snujemy marzenia i wizje, ze tego roku bedzie wczesna wiosna i juz w maju bedziemy chlupac sie w basenie. Realia kwietniowe sa potem zawsze te same: jeszcze ze dwa sniezne sztormy i potem wsio leto i leto. Kiedys w kwietniu nawalilo tyle sniegu, ze nie moglismy otworzyc frontowych drzwi!
Kazimiero, o Kazimiero!
Ty podemnąbędąca cholero!
Nie sięgaj komórki gdzy dzwonię,
W ramionach moich wszak toniesz,
I nie wiesz, że dzwonki mojemi,
Jak stoję, sięgam do ziemi…
Kroliku, kwiecien moze byc, oczywiscie, najokrutniejszym miesiacem, ale jest tez u nas miesiacem poezji, wiec tu dla Ciebie cos na rozjasnienie Krainy Wiecznych Sniegow. 🙂
http://www.huffingtonpost.com/john-lundberg/celebrating-national-poet_b_182821.html
Autorowi sie udalo napisac o poezji i kwietniu nawet bez jednego odnosnika do Eliota (o czym wspomnial, wiec moze jednak to sie powinno liczyc jako odnosnik).
Niuniu, po ostatnim rozjasnianiu wlasnie sprzatam, ale eksperyment byl udany (dla eksperymentu, nie dla dywanu). 😉 H juz leci ze wszystkim co potrzebne do cywilizowanego zycia na odpowiednim poziomie kulinarnym. Szczegoly dosle potem, ze wzgledu na duzy zakres eksperymentu. 😀
Moniko, dzieki za kolejny bardzo ciekawy link i pelne otuchy slowa.
Bardzo tajemnicza psia historia:
http://deser.pl/deser/1,83453,6470756,Pies_przezyl_cztery_miesiace_na_bezludnej_wyspie.html
Historia byłaby ciekawa, gdyby ją ciekawie napisano. Niechlujstwo w jakim ją napisano- zniechęca. Żadna wina psa. To ludzie…
http://www.cartoonbank.com/product_details.asp?mscssid=DUCVWFHV8CGV9JLJPXWTB7RDAQPWCNQ6&sitetype=1&did=4&sid=40168&pid=&keyword=pets§ion=prints&title=Pets&whichpage=145&sortBy=popular
A tu – ulubione:
http://www.youtube.com/watch?v=NpYEJx7PkWE&feature=related
Od razu mozna poczuc sie lepiej. 🙂
Szkielety młodych kóz i ślady psich łap… Do jakiego stopnia jęzorem chlap, kiedy tylko o to chodzi, żeby śladów nie przydzielić konkretnej ekipie…
No, świetnie, wiem, że Organizacja jest na tropie. I właśnie dlarego muszę zlustrować Paskudnika, póki co. Wszelkie domniemania na temat zaszłości z etcetrą zostaną uznane za niekreatywne! Chyba że zostaną uznane za jeszcze lepszy numer, w postaci kuzyna kuzyna, który robi swoje. l… no nie, nawet fantazja ma granice… Dajcie mi się pożywić czymś tam, czymś tam, a w przerwie pogadamy! 8I
jeszcze ciemno za oknem lecz woda w czajniku juz wrze
sniadanki,brykanko i nowy dzien przed nami
okulary wypasione na nos i do czynow tratatata 😀
kroliku,wiara,wiara 😀 😀 😀
Bobiku, na tobie można polegać. Nie ma takiej zagadki, której nie umiałbyś rozgryźć 😎 😀
Dzień dobry Rysiu! Widzę, że już jesteś gotowy do śniadanka. 🙂
Dzień dobry wszystkim! Coś tam bym dodał o pogodzie, ale ze wzgledu na Królika zamilknę 🙄
Moniko, mam nadzieję, że udało ci się rozproszyć ciemności? 🙂
Ryś
juz wszystko zrobił
Amigo
juz czeka by na spacer wyruszyć
nakrywam stoliczek i pędze
rogaliki z róża i paczki z nadzieniem truskawkowym
dla bardziej wybrednych strogonow i kluseczki
Kroliku
jutro do Ciebie tez zawita wiosna , Jak w piosence , usmiechnij się jutro bedzie lepiej …..i słoneczko pokaże się , musi się pokazać w koncu Ryś ma wypasione okulary
😀
Nie jestem przekonany, czy ustaleniom ze środka nocy można dawać wiarę…
Foma
no cóz ja tez , ja też 😉
Dzień dobry 🙂 Ustalenia w środku nocy były konieczne, bo jako dziecię tradycji oświeceniowej w biały dzień nie potrafię tak zagmatwać, żeby nikt nie wiedział, o co właściwie chodzi, a jest mi to potrzebne do dalszego ciągu. 😆
A teraz, jak już jest porządnie zagmatwane, to zdradzę tylko, że Paskudnik żyje, ale jego środowisko naturalne szalenie się skurczyło. Tak że gdyby koś chwilowo nie miał o co walczyć, to może się zająć ekologią Paskudnika. 😉
A ja lecę obejrzeć z bliska potwornie rozbuchaną krakowską wiosnę. Może to jest jakiś trop?
Ciąg dalszy oczywiście nastąpi. 😉
A ja Was tylko pozdrawiam i zabieram się do prac pisankowych co będzie trwało i trwało.Ale lubię to!
**
Pies nigdy nie jest winien.
Pewien bohater szpiegowskiego filmu powiedział:„gdybym miał psa, mógłbym powierzyć mu wszystkie moje sekrety, on by nigdy nie wypaplał”.
Ciekawe co zechce powiedzieć Bobik? 🙂
Pewnie to głupie pytanie, na które gdzieś jest odpowiedź, ale zajęty jestem swoimi dociekaniami, więc pytam: kim jest Paskudnik?
Foma, zalkoholizowanym robalem w dożywotniej gościnie u żony sąsiada.
Odpowiedź na to pytanie ciągnęła się kiedyś przez kilka blogowych odcinków, ale nie chce mi się ich teraz odszukiwać 😉 więc udzielę krótkiej informacji. Paskudnik jest robalem zamkniętym w butelce tequili, od kilku lat czekającej na odważnego, który zdecyduje się to paskudztwo otworzyć. Po ujawnieniu przez Żonę Sąsiada faktu egzystencji Paskudnika, podjąłem heroiczną decyzję, że przy najbliższej bytności w Krakowie doprowadzę do jego kontaktu ze światem zewnętrznym. Przełomowy ten moment nastąpił wczoraj/dzisiaj. Komisyjne ustalenia doprowadziły do wniosku, że środowisko naturalne wzbogacone przez Paskudnika ma smak smalcu, co w połączeniu z sokiem pomarańczowym daje efekt piorunujący.
Reszta wydarzeń dotyczących P. jest milczeniem, bo jak na tajną misję i tak już dużo sypnąłem. 😀
Skoro gościna była dożywotnia i wczoraj się skończyła gościnnym biesiadowaniem, to kto dokonał żywota? 🙄
No, przecież już pisałem, że żywota dokonała większa część środowiska naturalnego P. 😀
Ale jak P. może funkcjonować poza środowiskiem, a przynajmniej w jego mniejszej części?
Odpowiem nie wprost, lwowską pogaduchą:
– zeszłego lata pszczoły u nas wielkie jak wróbli byli
– ta panie, ta jak oni do uli wchodzili?
– ta piszczeli, ale wchodzili 😀
Bobiku
sznureczki , tylko nie lap na nie paskudnika 😉
To jak piszczeli, to o telefonowych dzwonkach zapomnieli. A tych pszczół to byli 58 czy 75, bo że uli 12 to wiadomo, no chyba że 32…
Bobik, może skończ z tym poświęcaniem. Smalcu 😯 Coś takiego nie ma prawa istnieć 😯
Ja tam bardzo lubię dżdżownice wyłażące z ziemi zaraz po deszczu.
Ale do tequilli nie wpuszczam- prosto do pyska!
Paskudnik nie jest dżdżownicą! miłosiernie zostawiliśmy my trochę ojczystego środowiska naturalnego. Doszliśmy jednak do wniosku, ze nieco smaczniejsze środowisko tworzy sok mandarynkowy
Przeczytalam Haneczki wzmianke o poswiecaniu, i dostapilam multikulturalnej wizji, w ktorej Paskudnik zostal czescia polskiej swieconki! (Zreszta o pare dni za wczesnie, ale kto by sie martwil o szczegoly.) Dopiero po kolejnej filizance herbaty jakos doszlam do tego, ze Bobik poswiecil sie na tyle, ze uszczknal Paskudnikowi troche jego obecnej niszy ekologicznej. Sok mandarynkowy wydaje sie jednak o wiele atrakcyjniejszy…:-D
Tu pytanie, czy Paskudnik nie został sam uszczknięty, bo by było mi szkoda zwierzątka zwłaszcza w kąpieli.
Pozdrowienia dla wszystkich Krakusów od babki. 🙂
Dzisiaj urodziny jednego z moich ulubionych poetow angielskich, Williama Wordswortha, wiec na rozjasnienie u tych, ktorzy jeszcze maja snieg, i dla tych, co juz widza prawdziwe zonkile w naturze – jego wiersz o tanczacych zonkilach:
http://www.poetry-online.org/wordsworth_daffodils.htm
A tu go recytuje Jeremy Irons:
http://www.youtube.com/watch?v=rL7ysgRNAT0
Tanczace zonkile – dziekuje! Akurat na dzisiejszy sloneczny zimny dzien 🙂
Rad Paskudnik, że nie śmieli
przez lat kilka mu naruszyć
środowiska, w swej kąpieli
siedział, mając wszystko w duszy.
Lecz gdy Bobik do Krakowa
zjechał (chociaż nie miał blisko),
wraz z Sąsiadką zdecydował,
że to płynne środowisko
interwencji się domaga,
a że Bobik nie łamaga,
dalej korkiem kręcić żwawo –
w lewo, w prawo, w lewo, w prawo,
kąpiel leje się do szklanki,
w locie ją Sąsiadka łowi,
mrucząc „to już są pisanki,
by odpijać robalowi!”.
Po tej akcji trochę mało
środowiska się ostało,
zniknął sok gdzieś z mandarynek,
Bobik łyka aspirynę,
a Sąsiadka ledwo żywa…
Tak to z Paskudnikiem bywa! 😯
Spozywanie srodowiska Paskudnika dobrze wplywa na wene, a pewnie tez Zona swietnie spelnia role Muzy. 😀 Odtad 7 kwietnia bedzie nie tylko dniem urodzin Wordswortha (swoja droga, z takim nazwiskiem, czy mogl cos innego robic w zyciu niz pisac?), ale tez Dniem Po Zmniejszeniu Srodowiska Nienaturalnego Paskudnika (co wiaze sie z aspiryna wspomniana w wierszu „Paskudnik w kapieli”). 😀
Moniko
wiadomo od kogo
Jak ciebie nazwać, gościu? Jakim
Imieniem wołać? Gdy pod drzewem
Słucham cię, czymże jesteś? Ptakiem?
Czy tylko wędrującym śpiewem?
Leżąc śród bujnej trawy, słyszą
Wołanie twe, co w dal ucieka;
To głośniej zabrzmi, to znów ciszej,
Zarazem z bliska i z daleka.
Chociaż prócz kwiatów, prócz promienia
Nie ma w nim żadnej innej treści,
Ty o godzinach zachwycenia
Przynosisz błogie dla mnie wieści.
Kukułko, wiosny ukochanie,
Ty ciągle jesteś dla mej duszy
Nie ptakiem ? tyś jest to wołanie
Niedocieczone w leśnej głuszy,
Za którym biegłem, chłopiec mały,
Ciebie na ziemi i na niebie
Szukając. Ręce rozgarniały
Gęstwiną, byle znaleźć ciebie
zdaje się ,że ktos jeszcze urodzil się w ten dzien , nie tylko W.W 😀 ,
czy ustnieje mozliwosc uzupelnienia srodowiska paskudnika
czyms tam
czy srodowisko nabiera smaku paskudnika,czy paskudnik
smaku srodowiska
czy i kto oblizal „mordke”paskunikowi
czy paskudnik w srodowiku jakie ono by nie bylo moze
kozystac z demokratycznego prawa do zmiany srodowiska
kto komunikuje sie z paskudnikiem
czy paskudnikowi wiedzie sie dobrze (subiektywnie)
czy Zona Sasiada lub Bobik przed ograniczeniem (znacznym
jak zrozumialem)srodowiskka naturalnego paskudnika
pinformowali zaintersowanego w niecnym zamiarze
czy paskudnik wyrazil w formie jakiej by to nie bylo zgode
na znaczace ograniczenie srodowiska naturalnego
na koniec poprosze o telefon do Komisarza,pytan i watpliwosci mam sporo
pozstajac w szacunku czekam ❗
Rysiu
😆 😆 😆
odbierz pocztę poszę , ważny komunikat 😉
Dziekuje, Niuniu – zrobilo sie jeszce bardziej wiosennie. 🙂
Wydaje mi sie Rysiu, ze w sumie, ze wzgledu na swoja paskudnosc, Paskudnik pozostal nieuszczkniety, czyli jak to pisza od paru lat na koniec hollywoodzkich filmow: „No animals were harmed during the making of this motion picture”. Oczywiscie, moge sie mylic, i smak Paskudnika okazal sie za wielka pokusa dla umniejszajacych jego srodowisko. 🙂
niuniu,wlasnie uczynilem 😀
Drogi Rysiu
Uzupełnianie wydaje mi sie działaniem zbyt ryzykownym.
Niestety (dla smaku) raczej wydawało nam się że wektor jest od paskudnika
Do oblizywania mordki Paskudnika nie doszło
Paskudnik na razie nie zgłaszał chęci przeprowadzki
Komunikacja z Paskudnikiem, z uwagi na jego status ontologiczny jest dosyć utrudniona
Subiektywne odczucia Paskudnika , nie zostały na razie ujawnione
Paskudnik został poinformowany – sprzeciwu nie zgaszał
Czy moje wyjasnienia sa zadowalające, czy tez dalej uważasz ze komisarz, powinien wszcząć sledztwo???
Z ukłonami… żona
Moniko,siedze sobie i okiem wyobrazni widze:zona i Bobik
w oparach srodowiska paskudnika przygladaja sie przez szklo i metna ciecz srodowiska, paskudnikowi i staraja sie
roztrzygnac:
gryzc czy niegryzc
pokusa to wielka
😀
zono,precz z komisarzem
odpowiedzi wyczerpujace,dalsze pytania zbyteczne
w szacunku chyle glowe
wzorcowe dbanie o prawa i srodowisko
😀
Pani Żono sąsiada, chętnie bym się pobawiŁa z tym Paskudnikiem, wyobrażam sobie,że jest tłusty, obły i trochę gumowaty .
Skoro go Bobik jeszcze nie nadgryzł, nie wspominając już o zębie czasu, który najbardziej szkodzi, nie tylko paskudnikom.
Paskudnika nadwyrężyć trudno,
Ma strukturę obłą i w dodatku złudną.
Chcesz go ugryźć, dajmy na to w kłęby,
A zostawiasz w Paskudniku…zęby!.
Moniczko, Niuniu przepiękny wiersz i tłumaczenie, babka mówi, że z tym wierszem, jak „za dziecka” się poczuła. 🙂 🙂 🙂
Bo o to Wordswoth’owi chodzilo, Babko – i nam tez. 🙂 🙂 🙂
A tu jeszcze, krociutko o tym:
http://www.youtube.com/watch?v=oxMnFmDAw3M&feature=related
„The Child is the Father of the Man”…
Moniko 🙂 🙂 🙂 a pejzaż, jak z Irlandii …:smile:
Emi
to dla Babki , powiedz jej ,że Moja uwielbia polne kwiaty
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Ts?authkey=Gv1sRgCIrI8vS37_LzDQ#5321985056720050514
Babko, to krajobraz dokladnie z miejsca, gdzie prawie cale zycie przezyl:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Lakeland_View.jpg
A tu jego dom:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Dove_Cottage.jpg
Emi
jeszcze to dla Babki 😀
Żonkile
Sam wędrowałem, jak obłoczek
Często sam płynie przez przestworza,
Gdy nagle widok mnie zaskoczył
Złotych żonkili tłumu, morza;
Od wód jeziora aż po drzewa
Tańczyły – wiatr im w takt powiewał.
Doprawdy, był to widok miły:
Jak Drogi Mlecznej pasek biały,
Linę bez końca utworzyły
Na brzeg zatoki długą cały:
Dziesięć tysięcy w rytm miarowy
Wznosiło z wdziękiem złote głowy.
Tańczył też zastęp fal, niestety,
Nie tak wesoło, jak żonkile:
Lecz nie zmartwiło to poety,
I tak radości doznał tyle:
Nie odrywałem od nich oka;
Dziś wiem, jak cenny był to pokaz:
Bo często, leżąc w gabinecie,
Gdy melancholia przy mnie gości,
Wspominam sobie owo kwiecie,
I jest to szczęście samotności,
Wtedy, radością wypełnione,
Tańczy me serce, a z nim – one!(W.Wordsworth)
Opowiem Wam o szafirkach – mielismy nadmiar cebulek a one tu najpierw daja dlugie smieciowate liscie zanim wychyna pierwsze szafirowe kwiatki i pewnego roku zabralam ten nadmiar i powsadzalam tu i tam w malo uczeszczanym „parku” . Gdzie byly na sloncu to je wypalilo ale garsci udalo sie uchowac pod krzakami i nastepnej wiosny „zatkalo” mnie z radosci, kiedy pod tymi krzakami zobaczylam niespodziewanie niebieskie pole szafirkow 🙂
Wando, to byl wyraznie moment a la William Wordsworth, tyle, ze nie na zolto a na niebiesko. 🙂 Nie wiem, czy bylas kiedys w Tyler w Twoich stronach? Tam maja z kolei cale pola roz, moze nie tak ukryte, ale tez piekne. 🙂
http://www.texasrosefestival.com/museum/garden.htm
Kochani idę spać, miałam dzisiaj trudny dzień.
Wiesze Niuniu Moniko przecudne, jak i ilustracje.
Wando TX, ja też ” wnoszę drewno do lasu”, cebulki,a co roku choinkę wysadzamy do gruntu wpradzie bliżej domu, kupujemy z korzeniami, ale zalesiamy.
Mam też zasadzonych z moja Rodzina iok.200 drzew w okolicach Lęborka,pewnie tam już urosła puszcza.
Ale największe moje wyczyny leśne tyo przenoszenie odhibernatyzowanych(?) żabek, ktore nieporadnie wędruja do stawku na działkach i giną często pod kołami rowerów, czy wózków dziecięcych.Musza ponadro sforsować bramę
i wtedy wkraczam, przenoszę żabki pod płotem.
Może kiedyś mi się trafi krolewicz.
Narazie nie całowałam, bo te zabki dość są paskudne, ale jak spotkam taką w moim guście, to kto wie? 🙂
Babko, caluj tylko zabki ze zlota korona na glowie. Reszcie zupelnie wystarczy to przenoszenie w bezpieczne miejsce. 🙂
Pragnę zwrócić uwagę na zasadność pytań Rysiowych. Osobiście wolałbym środowisko mandarynkowe, ale czy Paskudnik także? Poza tym należy ustalić, jak długo przebywał w środowisku gwałtownie uszczuplonym. Może nabył już wszelkie prawa do środowiska przez zasiedzenie? 🙄 Wtedy zachodzi zasadność przyznania odszkodowania…..Jakiego typu odszkodowanie może zadowolić takie stworzenie jak Paskudnik?
Rysiu, święta racja, pytania się mnożą….
No i to zdanie Żony sąsiada, że Paskudnik nie zgłaszał chęci przeprowadzki. Czy to rzutuje?……
To „precz z komisarzem” bardzo mi się nie podobało… 😐
Moniko( a już miłam pasztet kręcić hah):smile:
Chodzilo Ci o już nieistniejącą złotą koronę czeską?
Żabki przezornnie pochowały te numizmaty w swoich jamkach!Żadna się w lesie z koroną nie pokaże.
Zaraz by jej piwosze zabrali.Ale piwosze gubią drobne, zatem póki złoty jest w obiegu,Emi zasze jakiś grosik znajdzie.Dzisiajsze znalezisko wysłałyśmy pocztą autorce Padoka , jak niegdyś Małgosi z życzeniami aby się w nowym mieszkaniu mnożyło.
Same przechodzimy na minimalizm.
Bardzo wygodna pozycja!Nic nie mieć i nic nie tracić tracić.:smile:
Ale oczywiście, jak dorwę żabkę z koroną,conajmniej koroną skradnę.
**
Komisarzu!Komisarzowi wyraźnie zabraklo PSA OBRONNEGO!!Było brać, jak się sam napraszał do służby. 😆
Tylko nie wrzuc, Babko, tych koron do wielkanocnego pasztetu. W Anglii jest zwyczaj wkladania monet do Christmas Puddingu, co sie czesto konczy koronami, ale nie tymi, ktore by sie chcialo (a dentysci w okresie swiatecznym sa zwykle malo dostepni). Juz wole migdaly w ciescie, choc sa, oczywiscie, mniej cenne. 🙂
Babko – ciekawe rozwiazanie ulatwiajace zabkom zycie zastosowali w Zwierzyncu – przelazy pod jezdnia a bariery wzdluz jezdni – moze i w Gdyni na cos takiego wpadna.
Tam wlasnie w Zwierzyncu Basia miala dylemat z calowaniem:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Zabka?authkey=Gv1sRgCN6Cxc327oXEQQ#5322080896794011906
Moniko – w Tyler nie bylam, choc to naprawde niedaleko ale wlasnie wczoraj przegladalam ich strone; teraz czas na azalie. Jesli tylko pogoda dopisze to planuje blizsza wycieczke swiateczno do Dallas arboretum. A Tyler mam ciagle w planach 🙂
Króliku , Babko
nie ma tak dobrze ,że tylko w duecie a tercet nie moze być 😉 Moja wlaśnie ma pieknie unieruchomiony staw skokowy , nic nie złamane , ale chodzic przez dwa -trzy tygodnie nie będzie , ale co tam przynajmniej mam pewność ,ze nigdzie nie wyjedzie 😀
niuniu – to teraz nie wiadomo, czy przeslac Ci usmieszek, ze Twoja nie wyjedzie, czy smutna minke, ze unieruchomiona i spacery beda z koniecznosci nie tak ciekawe ?
Niech sie Twoja leczy szybko i skutecznie! No bo Babka juz chodzi a i Krolik ma sie ku lepszemu jak sie wydaje.
Kontynuujac calowane zabki:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/JeszczeZabka?authkey=Gv1sRgCMuK8IvUtraMrQE#slideshow/5322086458388685730
Wando
skoro nie może być 🙂 ani 🙁 to może 😉 obie wiemy co to znaczy , a zabka prześliczna 😀 gdzie ona stoi
to bylo 2006 Vail, CO
Zjawiam się obęckany po uszy polędwicą wołową na rukoli z parmezanem (bardzo słuszny zestaw!), życząc wszystkim wczorajszym WW i NBB Solenizantom wszystkiego, z królewiczem włącznie, a niechodzącym jak najszybszego i najskuteczniejszego chodzenia. 🙂
Moja tajna misja rozwija się w sposób daleki od planowanego, co zdecydowanie podnosi jej atrakcyjność. Wobec czego tak będę trzymać. 😀
A w ramach totalnej nieprzewidywalności rozwoju sytuacji zacząłem nawet rozważać ewentulność inwazji na sąsiedni, zaprzyjaźniony region. Jest to w zasadzie wykonalne, tylko musiałbym znaleźć czterech osiłków, którzy poniosą tam mojego srebrnego rollsa. Bo ja nie lubię dużych prędkości. 😆
Niuniu, serdeczne zyczenia dla Twojej, zeby staw skokowy wrocil do normalnego stanu (skakania jak rozumiem).
Bobiku, znakomicie karmia na twojej supertajnej misji, ktora jak mowisz rozszerza sie na sasiednie rewiry, gratulacje!
Ja wlasnie zajadam swieza bagietke z maslem, pysznym pomidorem i gruba sola, niczego sobie, a jakze.
sroda,jeszcze jutro i swieta i urlop
wstawiam wode brykajac szczesliwie z rana
wypasione na nosie w droge !!!!!! 😀 😀 😀
komisarzu,chwila odwagi to anarchistyczne precz 😀
bedzie lepiej 😀
Ja na szczęscie wszystkie łapy mam zdrowę , więc zabieram się do sniadanka
Dziś drożdżówki z jabłkiem , serem , makiem, brzoskwinią cieplutkie i pachnace
dla pozostalych zapiekne kanapki z serem , szynką , pieczarkami , papryką
Rys
zaraz włoży na nos wypasione okulary
wodę przygotuje
Amigo
chyba Weronika musi iśc z nami na spacer , bo Moja niesety 🙁 .Powiedz jak Ci tam idzie wnoszenie kosteczek do pokoju 😉 .Gratuluję zalatwienia wszystkiego z mieszkankiem , jest już WASZE , teraz musisz pilnować ze wzmożoną czujnością .W drogę 😀
Niuniu,
Twoja niech odpoczywa. Koniecznie! Moja z radością poprowadzi ekipę ! 🙂
Moja sie telepała do ostatniego momentu, a ja wiedziałem, że wszystko bedzie O.K. i juz od paru dni żywemu nie przepuszczę. Nawet jeśli wielki jak góra, to i tak obszczekam i nie dam wejść nawet do klatki! 👿 Tylko nie wiem, czemu się sasiedzi śmieją, ze ich wielkie psy przeganiam na ile mogę…. 🙄 Niestety, nie za bardzo wszystkie chcą sie słuchać 🙁 a jak tu się wgryźć malutkimi ząbkami w np. kupę futra?
Co do kostek, to niestety wciąż pracuję nad tym… 😎
Moniko, może i migdały mniej cenne, ale o ileż smaczniejsze! 😀
Bobiku, jaka misja takie jedzenie! Gratuluję tylu wspaniałosci. 🙂
rysiu,
a to ja sobie też krzyknę:
Precz z komisarzem!
i jeszcze raz, razem:
PRECZ Z KOMISARZEM!
i po raz trzeci, wszyscy:
PRECZ Z KOMISARZEM! PRECZ!!!
Foma
niech żyje wolność słowa
NIECH ŻYJE WOLNOŚĆ SŁOWA 😉
Foma, co Ci jest? Czemu tak strasznie preczasz 😯
Dzień dobry 🙂 Ja tam wcale nie mam wygórowanych wyobrażeń na temat wolności słowa. 🙄 Jak się za bardzo rozpropaguje wśród ludzi takie podejrzane idee, to zaczną nie tylko budzić preczaniem, co już karygodne (z naciskiem na budzić), ale i używać zwrotów w rodzaju „piesek nie idzie z nami, piesek zostaje” albo „nie, przy stole się nie żebrze” 😯
Nie popieram ❗
Dzięki dyktaturze uchroniłem się jak dotąd przed zgubnymi skutkami wolności słowa i mogę żebrać gdzie chcę i kiedy chcę. 😀
foma też może preczować komisarza gdzie chce i kiedy chce…
haneczko,
na tak złożone pytanie egzystencjalne nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć. ale jak będę znał odpowiedź, to się podzielę
Wiatajcie Wszyscy!
Wando TX żabki cudne, prawie , jak moje tutejsze,ale przełazu sie lesie nie da zrobić tu jest leśna droga i dukty,ponoc na Kaszubach gdzies takie przełazy robili, ale i tak wiele żabek ginie.Jak tu szukać królewicza?
Dziekuję za komentarz na piccasie.
Na dobry dnia początek podsyłam taki dowcip:
Żabka u fotografa:
-Wie Pan mam takie brzydkie rozciągnięte usta, może Pan coś poradzi,żebym lepiej wyszła na fotografii?
Fotograf:-Jak powiem gotowe proszę wolno recytować słowo:kon-fi-tury!
-Gotowe!
Żabka: mar-me-la-da! 🙂
**
Niunia co znowy Twoja zmajstrowała?W końcu nam przyjdzie zalożyć w rama bloga podstoliczek kuśtykających!
Zdrowia życzę!!
***
Bobiku!Wypasioną furę można skasować, nie ma fury- nie
ma problemu!
*** Moniczko Francuzi robią jeszcze gorzej, wiadomo do hojnych nie należą.Do świątecznego ciasta wkładają plastkiowego migdałowego króla, w sam raz na jeden ząb.
****
Haneczko, a co to jest „preczać”, to coś co robi strasznie koomisarz?Czy to od przeczenia?O ile wiem, to sytuacja powinna być odwrotna:
Na podchwytkiwe pytania komisarza, nawet jak to AŻ Foma
-należy „iść w zaparte!”. 😆
No jasne, dopiero teraz mnie olśniło- „preczają” komisarza,żeby znów wybył na czas nieokreślony:
„idź precz odemnie” ?
Potem w komisariacie będzie redukcja etetów, komisarz z doskoku i tym sposobem zapanuje powszechna szczęśliwość objawiająca się zastojem, marazmem, a moze i nawet analfabetyzmem wtórnym.Czy o to chodzi?
Trzymajcie się- idę dalej męczyć pisanki !:lol:
Preczanie jest od „precz z…”
Foma, nie będziesz znał i się nie podzielisz 😉 Do diabła ze złożonymi pytaniami egzystencjalnymi 👿
A tu jeszcze dla WandyTX z podziękowaniem za żabki!
Może się jeszcze uda wrócić w to miejsce?W ten czas?:mad:
http://picasaweb.google.pl/terkon11/200709Wrz?authkey=Gv1sRgCOCyiYHcqeGI1AE#5317212029529521282
haneczko, lepsze to od wersji, że będę znał, a się nie podzielę… Do diabła z egzystencją, z pytaniami też!
Precz z komisarzem, precz z pytaniami, precz z egzystencją! O!
Przyjechala, ale u niej jest wpol dp szostej rano, wiec po przywitaniu ze mna, poszla spac. Jestem przez nia caly obsliniony, tfuj. Prezywiozla mi obrozke, z „brylancikami”. Wygladam w niej jak stary pedal. Lepszy bylby homar. No trudno.
Powiedziala, ze sie odezwie, jak dojdzie do siebie..
Mordechaj 😀 Nareszcie 😀 Bardzo mi Ciebie brakowało. Twojej też 😀
Mordechaju – tylko nie stary! Tylko nie stary! 😆
Też się okropnie cieszę, że Cię wreszcie do kompa dopuścili. 🙂
Mordechaju, tej obrozki nie musisz nosic dlugo – wypadki zdarzaja sie nawet obrozkom, obrozki gina i sie zarzucaja, obrozki bardzo szybko sie niszcza. Grunt, ze Twoja wrocila. Bardzo, bardzo sie ciesze. 🙂
Niuniu, pilnuj Twojej przed wypadkami, zwlaszcza jak jest w domu (podobno tam sie najwiecej ich zdarza). 🙂
Babko, my na razie robimy pisanki na wszystkim, chyba wiec skonczy sie na bardzo prostych, gotowanych w lupinkach cebuli. Za to wczorajsze urodziny WW pozostawily duzo zoltej i zielonej tempery w miejscach najmniej spodziewanych. Czego sie nie robi dla Sztuki (tym razem nie Antoniego). 🙂
Moniko , Babko
a co ja robię ,stale jej pilnuje i mówie nie ruszaj się a ona nic nie słucha 👿 ale teraz Moja ci ona , Moja nie może się ruszać ❗ trochę tylko cięzko idzie jej to chodzenie o tych wstrętnych kulach 🙁 i tyle chałsu
Mordechaju
nawet bazancik by się przydał na przegryzkę , prawda 🙂
cieszymy się , że Twoja już wrociła 🙂
No widzisz, Niuniu, pilnowanie innych, szczegolnie bliskich osob, to zawsze niewdzieczna praca. Ale sie nie zniechecaj – moze w koncu Twoja spojrzy na zycie z rozsadnego, czyli psiego punktu widzenia. 🙂
A tu drobny przyklad wymiany sposobu patrzenia na zycie miedzy psem i jego czlowiekiem. W zwiazku z przestawianiem sie na zainspirowane buddyzmem zycie tylko chwila terazniejsza, autorka artykulu postanowila nasladowac swego psa, z jednym wyjatkiem. Pies je absolutnie za szybko i niedostatecznie praktykuje „swiadome jedzenie”, zupelnie nie stosujac sie do zalecen powolnego i swiadomego zucia, oraz napawania sie smakiem i zapachem potraw. No coz, widac pies nie doczytal do konca zalecen buddyzmu. 🙂
http://www.huffingtonpost.com/irene-rubaumkeller-/my-dog-does-not-practice_b_183821.html
Mordechaju,
dobrze, że znów jesteście! 🙂
Babko, poproszę o pokazanie efektów jajecznych! 🙂
Amigo łakomczuszku, narazie jest taki kociokwik,że mogę pokazać tylko jajecznicę w stanie surowym.
Widać po wczorajszym dniu,że Sztuka mnie opuścił(a).
Dobrze,że Monika z Matyldą i Zosią przejęły pałeczkę. 👿
Heleno, cieszę się ze wróciłaś!
Witam Wszystkich ogromnie steskniona Waszegpo Towarzystwa i wiesci.
Udalo mi sie troche przekimac, a jak obudzil mnie telefon, to nie wiedzialam gdzie jestem i pierwsza mysl byla, ze musze leciec na balkon z papierosem!
W czasie podrozy nie zmrozylam oka, gdyz ogladalam dwa filmy (jeden absolutnie genialny braci Coenow – „Spalic po przeczytaniu”, poplakalam soe ze smiechu! ) , kilka odcinkow ukochanego „Frazera” (jak ja zaluje, ze juz tego nie nagrywaja!) jeden powazny i niezwykle ciekawy prpogram telewizyjny (naukowy) o tym co to jest czas, a takze od deski do deski przeczytalam sekcje ksiazkowa z ostaniego niedzielnego NYTimesa (jak to jest redagowane, moj Boze, wszystko chce zamawiac!) , no i obejrzxalam wszystkie obrazki w kolorowym pisemku.
Podroz byla latwa i przyjemna, jesli nie liczyc dojazdu do lotniska w Miami z Lake Worth (sasiednia miejscowosc od Palm Beach) pociagiem. ktory byl spozniony o pol gpodziny, bo ktos sie rzucil pod kola wczesniej, wiec sie denerwowalam o spoznienie na samolot. POszlo gladko.
Dom znalazlam bardzo wysprztany i z kwiatkami od Pani Dochodzacej. E. z pierwszym w zyciu atakiem blednika, jertem od blednika specjalistka, wiec moglam pocieezyc, ze to szybko przejdzie.
MOrdka, ktory spal u E. na lozku, kiedy wrocilam, natychmiast sie zerwal na rowne lapy i wyjatkowo nie udawal, ze mnie nie zna – jak ma to w zwyczaju robic przez pierwsze pol godziny po moich parodniowych powrotach do domu.
E. fantastycznie radzila sobie beze mnie i Pani Dochodzacej, zatrudniajac mordkowa pielegniarke do wynoszenia smieci z domu. Pani Dochodzace wyjechala do POlski pare dni temu, bo miala juz bilet zgodnie z moja pierwsza data powrotu.
Mame zostawilam w duzo lepszym stanie niz znalazlam po przyjezdzie, Wczoraj zdjeli jej druciki po operascji.
Jest bardzo slaba, wychudzona, puszek na glowie po chemii pomalowalam jej na sliczny, jej wlasny kolor, bo odrastal kompletnie siwy. Uszyla sobie czepeczek ze starej angielskiej koronki na tiulu i wyglada jak z epoki charlestona, bardzo ladnie w tym czepku.
Bede Wam powolutku opowiadala jak mi bylo Amerryce.
A tymczasem tyle. Ciesze sie, ze jestem z powrotem i wiem, ze byliscie caly czas ze mna.
I wszystko, wszystko przeczytam. LOve you all.
Lojejku, Stara przymkneli w poczekalni, bo sie wpisala jako Herlena. Dobrze, ze moje Imie pamieta!
Babko, chwilowo poswiecamy sie sztuce miesa, bo pora lunchu. 🙂
Mordko, musisz Twojej przez pare dni wybaczac, ze zupa z bazanta nie tak perfekcyjna jak zwykle – to przez te roznice czasu. I tak dobrze, ze jakos znalazla droge do domu po lataniu przez te wszystkie Atlantyki. 😉
Mordechaju, diamenty i bazanty sa z tej samej ciaglosci emocjonalnej. Nos obroze z godnoscia. Moj syn tak nosil kiedys buty, ktore mu przywiozlam z podrozy, a w ktorych, zdaniem kolegow noszacych Nike, wygladal jak Marsjanin.
vitajcie! Bobik dziwnie sie zachowuje . Czy to goraczka Wielkanocna? Istnieje takowa na wyspach z Duzymi glowami… Rozśmieszyła mnie wizja pieska z plecakiem z którego wystaje szczoteczka do zębów.
Wydaje mi sie, ze wszyscy zainspirowalismy sie przygodami Bobika i jestesmy zajeci – kazdy swoja wlasna tajna misja. Widac wszystko jakos sie udziela, choc akurat uszkodzone konczyny w tercecie to chyba nie byl akurat najlepszy wyraz blogowej solidarnosci. 😉
Heleno (aka Herleno) – milo bylo przeczytac Twoje sprawozdanie, a zwlaszcza te czesc o lepszym zdrowiu Mamy, i o tym, ze po powrocie zastalas w Londynie wszystko w porzadku. Mrozace krew w zylach doniesienia o krokodylach moga jeszcze poczekac, az sie odespisz. (Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawe, ze zaocznie, przez aklamacje i edykt Bobika, zostalas Prezesem Towarzystwa Przyjazni Ludzko-Krokodylej. Zas sekcja ksiazkowa NYT niejednego juz sprowadzila na zla droge skrajnej nieodpowiedzialnosci czasowej i finansowej… 🙂
Babko, misja usuwania zoltej farby po ekspansywnym i entuzjastycznym liustrowaniu wiersza o zonkilach Wordswortha szczesliwie zakonczona z tylko niewielkimi stratami materialnymi. 🙂
Przyjmuje z pokora zaszczytny tytul Prezeski Towrzystwa Przyjazni Krokodyli z Polakami i znam nawet jednego, ktorego bez trudu daloby sie namowic na to, co im, krokodylom przychodzi naturalnie. Ostatni raz kiedy go widzialam – pare lat temu, byl zaledwie krokodylim sczeniaczkiem dlogosci nieco ponad metr od paszczy do koniuszka ogona i przez pomylke w nocy zawedrowal do basenu ( z kanalu) w sasiednim domu w Palm Beach.
Od tego czasu zapewne przybylo mu kubatury i moglabym wynegocjowac z nim przeprowadzenie akcji oczyszczania Polski z tych elementow, ktore same chetnie pozeraja ptifurki na oczach malych dziewczynek, nie dzielac sie z nikim.
Mysle, ze zyskaliby na tym i krokodyl i Polacy.
Do usuwania sladow zoltej farby podwinelam matce jeden nierozpakowany jeszcze olowek Cloroxa – znalazlam w szafie w kuchni spory zapas z Costko. Wyprobowalam go przed ukradzeniem na reczniku pochlapanym farba do wlosow. Pieknie zeszla na oczach. Czego i Pozeraczowi Ptifurek zycze.
Witam Heleno,
a szkoda, ze nie bylysmy w jednym czasie – to „tylko” w poprzek Florydy.
Tak sobie myslalam, czasem chodzimy, czy bywamy niemal w tych samych miejscach ale troche jakbysmy byli w innych wymiarach badz to przestrzennych badz czasowych i to moga byc calkiem male odleglosci a jakos nieprzekraczalne.
No ale pokonujemy je spotykajac sie w przestrzeni wirtualnej 🙂
Zgadzam sie, Wando. A to co pisaliscie tu pare dni temu o spotkaniach na blogu tez mi sie bardzio spodobalo.
Czy ta zolta roza to Peace? Jest bardzo piekna. Jest bardzo piekna.
MOje maja tez juz zawiazane paki, calkiem sporo po tegorocznym TLC , kiedy zostaly strannie podciete, podkopane i podkompostowane. Bedzie tez sporo bzow na dwioxh krzakakch – biala Madame Lemoine i jedna ciemno-amarantowa Jolie.
POd rozami sporo chwastow do wtrwania jutro – pi.. mieta, ktora rosnie jak na drozdzach, co mnie podkusilo, zeby rto wsadzic do ziemi! Uzywam czterech listkow raz na dwa lata, a mam tego caly las. Prtzeczyttalam w Ameryce, ze chwasty mozna potraktowac wrzatkiem (korzenie), ale ja zanim dobiegne na druga strone domu, to mi czajnik wystygnie!
Z lokalnych wiadomosci opowiedziala mi E., ze bylo tu niemale poruszenie graniczace ze skandalem dyplomatycznym, kiedy pani Obamowa rzucila sie w objecia krolowej. Krolowej sie nie rzuca w objecia! Powiada, ze na zdjeciach wygladalo to tak jakby pracoiwnica socjalna odwiedzala staruszke w jej domu 🙂 🙂 🙂
Krolowa: You know, I am a Queen of England!
Michelle: Of course, you are, my Dear. Let’s have a cup of tea!
W NYTimesie przeczytalam, ze nowy prezydent jeszcze nie zatrudnil szefa protokolu dyplomatycznego. Musi to uczynic jak najpredzej, jkesli nie chce sie „nam” tu narazac!
Tak, Wando, czasem tak bywa. Jednak odleglosci wirtualne sa o tyle latwiejsze do przekroczenia. Na przyklad ten krokodyl z Florydy musialby kupic bilet, i to pewnie z przesiadka, nim moglby wypelnic misje wyznaczona mu przez Prezeske TPKzP. Musialby nauczyc sie nowego jezyka, zeby upewnic sie, ze z wlasciwym osobnikiem zawiera krokodyla przyjazn. I pewnie powinien zainwestowac w ptifurki jako przynete. W sumie wirtualne spotkania sa jednak latwiejsze od strony logistycznej. 🙂
HERleno 😀 (no, przecież wiadomo, że nie HISleno 😉 )
Też witam i bardzo pozdrawiam.
A ten film Coenów zaiste prześmieszny. W Polsce chodził nie wiedzieć czemu jako „Tajne przez poufne” 😯
Z najwyższą radością czytam optymistyczne doniesienia Heleny, jak również w ogóle wszystko na blogu, co tchnie optymizmem i radością życia. Co nie znaczy, że innych rzeczy nie czytam. 😉
Moja tajna misja zajmuje mi bardzo dużo czasu i atłasu, w związku z czym na blogu pojawiam się zdecydowanie mniej, niż bym sobie życzył. Ale ja to nadrobię! 😀
Dziś udało mi się wyśledzić samo Kierownictwo, przechadzające się po Rynku w blogowo wyglądającym towarzystwie. W związku z dość szybkim zniknięciem w/w mam zamiar kontynuować to zadanie jutro. Nie może przecież tak być, żeby Kierownictwo włóczyło się po Krakowie całkiem nieśledzone! 🙄
A z tym let’s have a cup of tea, to bardzo dobry pomysł. Idę zaraz zrealizować. 🙂
Heleno, u nas tez o tym bylo sporo, i o kreacjach Michelle rowniez. Mnie zaciekawila wymiana prezentow miedzy dwiema glowami panstwa. Obama dal Krolowej iPoda (nie jestem pewna, ktora wersje – mam nadzieje, ze Touch), a Krolowa podarowala mu fotografie siebie samej w srebrnych ramkach. W sumie jest to zwykle rytualna wymiana przedmiotow calkowicie niepotrzebnych, choc dodatkowy iPod, chociaz mniej elegancki w wygladzie, moze nigdy tak zupelnie niepotrzebny nie bedzie, nawet jesli ma sie juz ich pare.
Nie wiem czy uczynila to Helen Mirren, czy moj wiek, ale jakos coraz bardziej lubie te krolowa, chociaz wyglada ona tak bardzo na XX wiek, ktorego nie lubie i ktory na szczescie mamy coraz bardziej za soba. Ta jej odpornosc na wszystko i swoj wlasny styl, nawet w ubiorze, bless her heart. Michelle Obama tez ma swoj styl w ubiorze, tez troche dziwaczny, ale to co z tego, jak sie jest unikalnym to sie ma unikalny styl.
Witaj Heleno z powrotem w koszyczku, na szczescie wrocilas z Florydy do wiosennej Anglii, wiec szok nie taki wielki. Gdybys mieszkala w mojej okolicy to bys dzisiaj patrzyla z zachwytem jak topia sie wielkie sople zwisajace z dachu…
Bobik trzyma reke na pulsie Kierownictwa w wirtualnym i realnym swiecie. Tak trzymac.
Kroliku, jak juz sople topia sie, to jednak chyba wiosna… 🙂
Tak, Moniko, nareszcie. Ja lubie wszystkie pory roku. Nie lubie tylko jak jedna pora roku zajmuje szesc miesiecy i zmusza trzy pozostale do tloczenia sie w pozostalych szesciu miesiacach. To nie fair!
Na pocieche, Kroliku, u nas tez wiosna cos zwleka, mimo ze niektorzy probuja wywolac jej szybsze przyjscie przez paradowanie wszedzie w szortach. Na razie malo to skutkuje, ale pozostalym, ktorzy sie tak nie poswiecaja, daje interesujacy widok wyszczypanych zimnem lydek o interesujacym odcieniu czerwieni. Babka pewnie znalaby natychmiast nazwe tego odcienia, ale poki co, nazywam to „nowoangielska czerwien wychlodzona”.
Moniko, u nas tez pierwsze wiosenne +10 C i slonce wywoluje fale rozentuzjazmowanych obywateli w szortach, podkoszulkach i z mokrymi wlosami, swiezo z pod prysznica. Przypomina mi to zawsze te okutane dzieci i pozamykane okna (dziwny strach przed „przeciagiem” i „zawianiem”) w Polsce mojej mlodosci.
Zimno moze byc pojeciem wzglednym jak masa.
Babka rzeczywiscie potrafi oddac nature rzeczy znakomicie uzywajac swojego precyzyjnego zazewnictwa, a jakze.
errata: zazewnictwa= nazewnictwa
No tak, Kroliku, to glownie potomkowie Anglikow, Szkotow, czy Irlandczykow, ktorzy nie tak dawno jeszcze sypiali w nieogrzewanych sypialniach, i byli zadziwieni zjawiskiem „double glazing”. A o ich bojlerach lepiej tu zamilczec.
Shhhhhhhh….
Dzisiaj juz celebracje Passover, rozstapienia Morza Czerwonego i przetrwania dziesieciu plag egipskich.
„The Ten Commandments”- ten film zrobil na mnie ogromne wrazenie, szczegolnie rozstapienie sie morza..
A tak, Kroliku, dobrze ze przypomnialas. W takim razie: Happy Passover – szczesliweogo swieta Pesach wszystkim, ktorzy je obchodza, oraz tym, ktorych przyjaciele i znajomi je obchodza – a wiec wlasciwie calemu blogowi. 🙂
Zdaje się ,że Ryś dziś ostatni dzień mi pomaga , bo pewnie jutro nałoży wypasione okulary i bryknie do Szczecina , do Mamy na cieple , rodzinne i pyszne 😀 świeta
Skoro Królik i Monika przypomnieli Happy Passover to może dziś pascha z mleka i smietany o smaku pomarańczy , mam nadzieję ,że wszystkim będzie smakowała a kto nigdy nie robił przepis proszę :
6 l mleka
6 żółtek
2 1/2 szklanki kwaśnej śmietany
1/2 szklanki stopionego masła śmietankowego
2 szklanki cukru pudru
50 g migdałów
10 g rodzynek
50 g skórki pomarańczowej
cukier waniliowy
Myślę ,ze tym , którzy nie lubią słodkości przypadnie do gustu galacik z kurzęcych żoladków z pietruszka i papryczką .
Wracając do Happy Passover chyba dobrze by bylo ,zeby kazdy z nas opowiedział coś ciekawego .Ja wim ,ze powinno czytać się jedną z Hagad , ale ponieważ Hagad to opowiadanie to sądzę ,ze kazde opowiadanie w dzisiejszy dzien będzie mile widziane .
Ja tymczasem czekam na Amigo i Emi , mam nadzieje ,ze Weronika tak jak wczoraj i dziś nas wyprowadzi na spacer .Jak wrocę będę dalej pilnować Mojej by się nie podnosila i nie chodziła z tą okropna kulą 👿
Weronika gotowa! Przepis na paschę zostanie wypróbowany bo Weronika lubi wszystko co z serem. Prosi swoja mamę od jakiegoś czasu o sernik a pascha to taki jakby sernik 😉
dzien dobry
niuniu co za pomocnik z rysia,zjawia sie a tu wszystko gotowe
cos chrupne, herbaty kubek wypije i dogonie Was w „kupie” sila
😀 😀
londynski kocie,dobrze,ze Twoja w domu 😀
Ryś
do jedzenia pomocników tez potrzeba 😀 , goń nas im wiecej nas tym razniej 😀
Dzień dobry! Dzięki za życzenia pesachowe, ale jest to dla mnie wyrzut sumienia, ponieważ z powodu szeregu blogowych spotkanek nawet nie zdążyłam zaopatrzyć się w macę i teraz już na pewno tego nie zrobię, bo sklepik będzie już zamknięty przez całe święto (8 dni) 🙁
Przepis niuni wygląda obiecująco, hm…
A co do Hagad, to jest ona jedna. Oczywiście zdarzają się różne wariacje literackie, ale ta obowiązująca jest czytana przy stole pesachowym co rok.
Tu trochę o święcie:
http://www.jewish.org.pl/index.php?Itemid=68&id=98&option=com_content&task=view
Tu można przeczytać jeszcze więcej, jak kto ma ochotę:
http://fzp.net.pl/Hagada.pdf
Dzień dobry. Nawet nie zdążę zjeść śniadania, ani przeczytać o święcie, bo muszę natychmiast przystąpić do śledzenia Kierownictwa. Tak wynikło z rozwoju akcji 😉
Ale ponieważ Samorząd blogowy czuwa i Morze Czerwone, jak się wydaje nikomu dziś nie zagraża, przystąpię do wykonywania zadań z pełnym spokojem ducha. 🙂
Happy Passover! 😀
Happy Passover! 😀 dla wszystkich zainteresowanych i zmykam do kuchni
Zono
co w zmykniętej kucni dziś podajesz 😀 czy znajdzie się coś la zglodnialego psa 🙁
Jak tu cieplo i przyjemnie.
Ja tez dzis podobnie jak Dora nie uczestnicze w sederze – specjalnej swiatecznej kolacji upamietniajacej Wyjscie z egipskiej niewoli. Sedery fatalnie mi sie kojarza z obowiazkowym wyjsciem na wielogodzinna nudna kolacje w Nowym Jorku, gdzie rodzina byla zapraszana rok w rok do kuzynostwa przyjaciela mojego ojca, gdzie mnie nieustannie pytano to kiedy ja wyjde zamaz 🙁
Poza jednym przepieknym sederem w Wraszawie przed paru laty, w domu mojej przyjaciolki Helenki, gdzie bylo tego roku bardzo duzo ludzi, a mistrzem ceremonii byl uroczy mlody Amerykanin, chyba imieniem Amos.
I na tym sederze wlasnie siostrzenica naszej Dory, osmio-dziewiecioletnia wowczas Rozyczka czystym i dzwiecznym glosikiem smiewala Cztery Pytania pejsachowe dlaczego obchodzimy ten dzien – Ma nisztana.
Bardzo zaluje, ze nie zachowalo sie nagranie jej spiewu, uzylam go przed laty w programie radiowym i wciaz go m,am w uszach, bo byl bardzo piekjny,
Tu jest mniej piekny, ale za to z tekstem z YouTube’a.
http://www.youtube.com/watch?v=xsWh4YaD3HE&feature=related
Bobik został wytropiony przez Kierownictwo. Albo odwrotnie, to wszystko jedno. Oba pozdrawiamy 😀
To niechze Kierownictwo pusci farbe. Bo co nam z wytropienia bez podstawowej informacji – jak, co, ile wypili i czego?
…bo opis wzajemnego tropienia się i obwąchiwania (przynajmniej ze strony Bobika) taki nader enigmatyczny, nie to co inne publiczne trzepania dywanu…
Doro, mace moge Ci przeslac wirtualnie, bo zawsze w okolicach Passover mnostwo jej kupujemy, i to te specjalna, przeznaczona wlasnie na ten dzien. 🙂 Jak rozumiem, napoje sa juz zapewnione. 😀
Niuniu, zastanawiam sie, czy Twoj przepis wyjdzie z mleka koziego? Na razie nasza tajna misja skupia sie glownie w kuchni, ale nie tylko. Rezultaty beda latac przez H. 😀
Nie tylko Blog Bobika obchodzi to swieto. Tu pierwszy Passover seder w Bialym Domu, z udzialem prezydenta, przyjaciol i rodziny.
http://www.huffingtonpost.com/2009/04/09/obama-passover-seder-gues_n_185034.html
Nice. Mam nadzieje, ze sie powstrzyma przed zadawaniem Piatego Pytania mlodym kobietiom: to kiedy ty wreszcie wyjdziesz zamaz?
Szczesliwego Passover! Linki wyjasniajace i spiewajace rozjasniaja nieco nasz dzisiejszy dzien ponury – przechodzi jakis front a ze tu nic nie jest latwe on sobie ten front idzie gora, nizej siedzi goraca czapka z Meksyku, wiec deszcz sie wyleje dopiero gdzies w Louisianie. Deszcz juz na 100% pojawi sie w niedziele, zeby tak chociaz w poniedzialek na smigusa 🙂
Milego dnia wszystkim!
Inna seria ciekawych rodzinno-przyjacielskich pytan i uwag: do kogo Ty dziecko jestes bardziej podobna … wrrr…. albo oh! jakzes wyrosla … wrrr…. 🙂
na etapie slubu byli bardziej powsciagliwi 🙂
Ach, ta tradycja, Heleno. Mysle, ze Piatego Pytania nie bedzie, chocby ze wzgledu na Malie i Sasze. Moze Piate Pytanie powinno brzmiec: „A gdzie jest ten krotkowlosy, niealergizujacy Pierwszy Pies?”
Babko – czy Ty probowalas cos wpisywac w picasa w trakcie moich uwag pod Twoim zdjeciem z krowka? Bo w ciekawy sposob moj komputer reagowal, jakby „ktos” bral moje zdanie i je w zabawny sposob zmienial hm… komputerowe zagadki
Podejrzewam, ze moi Rodzice uwazali Piate Pytanie za calkiem cute, a wlasciwie… jakby to ujac… za calkiem zasadne…
Dopiero Szoste Pytanie nieco ich wku..ilo i przestali sie upierac aby tam co roku chodzic. Bylo ono skierowane do mojego Ojca: To kiedy ty wreszcie kupisz swojej zonie futro z norek, zeby sie POCZULA JAK CZLOWIEK ?
Wtedy dopiero uwierzyli w zasadnosc mojego wielolertniego przebakiwania, ze dom Pantwa E. jest prymitywny i nie warty mycwy uczestniczenia w ichnim sederze.
O tym futrze, ktore mialo z niej uczynic czlowieka moja Matka wspomina od lat.
Pan B. nie rychliwy, ale sprawiedliwy.
Heleno, oni byli po prostu bardzo nowojorscy (jedna z odmian nowojorskosci, bo sa inne, bardziej sympatyczne). Jak przez jakis czas (na szczescie krotki) tam mieszkalam, mialam z zwyczaju liczyc mercedesy i jaguary na parkingu Wholefoods. Sporo ludzi sie tak tam okresla, przez te nudne przedmioty. A ci pozostali sa o tyle ciekawsi, ze sa w opozycji do tych norkowo-mercedesowatych, i calkiem sympatyczni.
O, ja wiem, ja wiem – Wy tam, WASPY nowoangielskie strasznie nami, nowojorczykami pogardzacie!…
Zupelnie jak my, w Nowym Jorku pogardzamy kalifornijczykami.
Ilu trzeba kalifornijczykow do wkrecenia zarowki? Etc. 🙂 🙂 🙂
Hehe – to Teksas jest nawet poza ta liga 🙂 a podobno ma powstac amerykanska wersja Bienvenue Chez Les Ch’tis i my ci prowincjonalni poludniowcy mamy byc przeciwstawieni wyrafinowanej polnocy ciekawam bardzo 🙂
A ilu w Teksasie potrzeba osob do wkrecenia zrowki?
No tak, a kalifornijczycy smieja sie z nowojorczykow, ktorzy twierdza, ze co prawda caly czas cieplo i slonce, ale zawsze mozna ponarzekac bo – „I miss the seasons”… 😆
Kalifornijczycy niech siedza cicho. Bo my w Nowym Jorku jestesmy zabawniejsi.
To prawda, Heleno, choc Twoj ulubiony Frasier pochodzi z Bostonu, i od lat Ciebie (i mnie tez) rozsmiesza. Bardzo lubie tez Lilith – jego byla zone.
A u nas dzisiaj juz upaly – cale 14 stopni i slonce. Czas wyciagnac szorty i klapki plazowe, i wlaczyc sie do nowoangielskich sun-worshippers.
Polecam uwadze krokodyli, gdyby jeszcze byly glodne (i na pocieche, ze nie tylko u nas istnieja zjawiska typu PP):
http://www.tnr.com/politics/story.html?id=bbf1ea0c-0149-404b-af42-064230f40978
W Teksasie ogolnie do wkrecenia zarowki potrzebna jest drobniutka H. bo jej maz fizyk ( 🙂 ) w takiej sytuacji podnosi glowe i mowi – ooo! zarowka sie przepalila… trzeba by wymienic?
Witajcie.
Wando TX nic nie gmerałam w Twoim komentarzu na piccasie, pewnie ktoś się zabawia na nasz koszt i przyznam szczerze jest to irytujące.
Ale dzisiaj w lekkiej przerwie,pomiędzy wyrabianiem pasztetu, malowaniem pisanek dla moich koniarzy, dla nas i sąsiadów, padłam na chwile dla relaksu i w „Polityce”przeczytałam fascynujący artykuł M.Ostrowskiego o rodeo w Texasie.
Oprócz stanu, gdzie mieszka Monika z Rodziną i Alaski, to jedyny Stan USA, gdzie pewnie bym się dobrze czuła.
Uciekam do zajęć gospodarskich.Dobranoc wszystkim.
wiosenna slonecznociepla pogoda rozleniwia
zamiast brykac biegam szybko tu i tam
mace lubie ralnie wpalaszowac bez zastanawiania sie co i
dlaczego 😳 i to tak od dziecka
Moniko bo cos wspomninalas o doswietlaniu pokoju:
http://www.efficientwindows.org/TaxCreditforEfficientWindows2009.pdf
Po pierwsze, gdybyscie oprocz nowojorczykow i kalifornijczykow zechcieli pozartowac rowniez z Prawdziwych Polakow, moge Wam zdradzic ile osob potrzeba do wykrecenia Zaryna. Jedna Kurtyka. 🙂
Po drugie, moje sprawozdania sa oszczedne, bo moja misja, w przeciwienstwie do kierowniczkowej, jest przeciez tajna. 😉
Po trzecie, jezeli wiadomosc spalicie przed przeczytaniem, moge zapodac, ze pite dzis bylo bardzo niewiele, bo bylo przed koncertem. Sytuacja po koncercie bedzie niestety ponownie objeta klauzula najwyzszej tajnosci. 😀
Po czwarte, wysledzona dzisiaj ilosc absurdu w innych okolicznosciach przyrody starczylaby mi na caly rok.
Z czego wynika, ze nie pojechalem do Krakowa na darmo. 😆
czy pamietacie moze tego Heider z Austrii
dzisiaj przeczytalem i znalazlem w internecie
http://sz-magazin.sueddeutsche.de/texte/anzeigen/28876
po niemiecku niestety ale znamienne dla-tak mysle-czesci
austriakow i innych podobnych „zamknietych nacionalistycznie”
grup spolecznych(retoryka kaczynskich i pis)
http://picasaweb.google.pl/terkon11/ZdjCia?authkey=Gv1sRgCMDZjaKtgt_12wE#5322785365771813506
Wszystkim życzę Wesołych Zdrowych Świąt i podsyłam moją dzisiejszą produkcje.Jajo jest gęsie, przeto takie ogromne.Już go nie mam, zabrał koniarz.
dziekuje Babko i tez ide spac
dobranoc Wam 😀
Och, zupelnie zapomnialem zaznaczyc, ze to, co jadlem, rowniez bylo scisle tajne. Moge najwyzej w zaszyfrowanej formie napomknac, ze bylo to c…..o. 😉
No i jeszcze jedna wazna wiadomosc: nad prawidlowym przebiegiem Wszystkiego czuwala Zona Sasiada. Dzieki czemu przebieg byl absolutnie i bez zadnych wyjatkow prawidlowy. 😀
Babko z Gdyni Twoje jajko jest piękne. Ja też Życzę Wszystkim Zdrowych i Wesołych Świąt. Bobikowi udanej misji a Rysiowi czapeczki płuciennej bo lato./ Czy Rysiu jeżdzi na rowerze?/ Helenie Krokodyla z czekolady a kogo nie wymieniłam też miłości i dobroci i słońca.
Wando, cos z tymi zarowkami i fizykami jest, choc akurat nie z moim. 🙂
Tak, wspominalam o tym, jak rozswietlic pokoj nie przy pomocy nowojorczykow, teksanczykow czy kalifornijczykow z zadaniem wkrecania zarowek. 😉 I nawet cos ciekawego tez znalazlam, bo chodzilo o to, zeby to zrobic bez dodatkowych okien (bylyby i tak po polnocnej stronie domu).
http://www.solatube.com/homeowner/beforeafter.php
To jest cos calkiem nowego (z Kaliforni), i bardzo mi przypadlo do gustu.
Babko – piekne gesie jajo, i portrecik konski na nim tez. 🙂
Rysiu, teraz akurat mam malo czasu, ale artykul przeczytam (dzieki za odswiezanie mojego niemieckiego!), bo Heidera nieslawnej pamieci sledze od wielu lat, z duzym niepokojem.
Bobiku – sledz absurd, jak najbardziej, choc nie jest to towar deficytowy. 😀
A teraz znow musze na chwile wyskoczyc zakupowo-przedswiatecznie (tajna misja zwiazana z czekoladkami i Easter Bunny!), tym razem juz nie w szortach i klapkach plazowych, bo temperatura zdazyla spasc do 8 stopni, wiec jak dla mnie – odrobine za chlodno. 😉
I Tobie tych samych milych rzeczy, Jarzebino, choc do Swiat jeszcze mnostwo czasu. 🙂
Barman! Mile rzeczy dla wszystkich. Ja stawiam! 😆
Moniko dla mnie nie, ale jutro też mogę coś napisać 🙂
Wychodzenie na tajna misje zabiera jeszcze chwile czasu, wiec poprosze o kolejke, Bobiku. 😀
Jarzebino, jak najbardziej. 🙂
A tu nie na temat, a raczej – na starszy temat, ale Amartye Sena bardzo lubie czytac, zwlaszcza, ze uzywa literatury do wyjasniania zjawisk z zakresu ekonomii (zwlaszcza mojego i Heleny ulubionego Dickensa, choc nie w tym artykule).
http://wyborcza.pl/1,97559,6463889,I_rynek_i_panstwo.html
Moniko, Hermes okazal sie nader odpowiedzialnym facetem. Mace dowiozl w sama pore.
Obchodzimy! 🙂
Moja Mama upiekla dzisiaj swiateczny pasztet. Jej pasztet, pieczony boczek, cwikla i jajka w majonezie to byly moje swiateczne przysmaki. Jutro bedziemy miec dzien sledziowy. Nie jest latwo o dobre sledzie.
Odmeldowuje tez, ze temperatura dzisiaj byla wiosenna, koncze wiec moje zimowe postekiwanie.
Bobik, kiedy Ty sie wreszcie ozenisz?
Kroliku, a czy Mama rozdaje przepisy na uczciwy domowy pasztet? Bo Stara probowala kiedys zrobic (nawet odpowiednia francuska forme sobie kupila za ciezkie pieniadze), ale wyszedl jej z jakiegos powodu klops choc z pistacjami, zamiast pasztetu. Jak z taniej jadlodajni, za przeproszeniem urazonych uczuc…
Wiec gdyby Twoja Mama mogla podrzucic przepis na prawdziwy pasztet, byloby to z wielkim pozytkiem dla wszystkich tu, w tym domu ….
Caly Hermes, caly on – jak wszyscy sie juz spodziewaja, ze zawiedzie – wlasnie nie zawodzi. O stosowanym wobec niego przekupstwie w to swieto zamilczmy. 😀
Mordechaju, jak pieknie, ze tak dbasz o wszystkich w domu. Naprawde wzruszajaca troskliwosc z Twojej strony.
Ktos musi zadbac, aby spac mogl ktos….
Wyobrazam sobie, jak spogladasz teraz w strone komputera z wyrazem glebokiej, wrodzonej skromnosci na Twej kociej twarzy – do tego w nowej, brylancikowej obrozce (o ile ja jeszcze masz).
Skromnosc jest moim drugim imieniem.
Domyslam sie, ze ten pasztet ma byc zaledwie dodatkiem do dania z bazanta i innych Twoich przysmakow. Czy juz podales Personelowi liste oczekiwanych potraw?
A jak!
Bazant jest zapowiedziany na jutro. Dzisiaj „nie miala czasu”.
Mordechaju, zapewne ten klops z pistacjami nie byl zly, a ile zdrowszy od Maminego pasztetu. Bo, Mordechaju, prawdziwy pyszny pasztet to musi sie troche smarowac jak maselko, wiec niestety zawiera duzo tlustej wieprzowiny, tzw. podgardla, o ile pamietam. Dzisiaj prawdopodobnie nikt juz nie sprzedaje, nie kupuje i nie wie co to jest podgardle. Za wyjatkiem mojej Mamy. Dzisiejsze pasztety sa z chudych mies i smakuja jak mocno popieprzone miesne trociny. Klops z pistacjami bije je na glowe. Pasztet mojej Mamy natomiast smakuje jak poezja, smaruje sie jak rzeczone maselko i znakomicie pasuje do cwikly.
Ciesze sie z toba na twoja jutrzjsza uczte bazancia.
Tak tez podejrzewalem. Za duzo pistacji, za malo czystego cholesterolu.
dzisiaj zaskoocze niunie,juz tu jestem
Wielki Piatek mamy wolne ,lecz wolne bez herbaty nijakie
woda wrze,ja uczkne chleba i powidel(post)i brykam do lektury
Moniko,ja w szortach dopiero od 30° 😀
brawo Kocie M. dzielnie dogladasz domownikow w nagrode
Twoja upiecze TLUSTY pasztet 😀
kroliku,wiosna? swietnie!
mama mojej mamy robila pasztety palce lizac,dzisiaj pewnie
poszla by do wiezienia za cholesterowanie domownikow
(czasami kupimy u rzeznika przewaznie drobiowe-ale
to nihilizm!)
😀
Jarzebinko,dziekuje,Tobie i Twoim Bliskim tez ciepla i slonca
za plucienna czapeczke jestem ci wdzieczny,mam juz okulary
wypasione,teraz czapkeczka moge wiec jak wiekszosc berlinczykow- nie martwiac sie o udar sloneczny-rowerowac
do i z pracy
uwazaj na swiateczne jedzenie smaczne ,ale zdradliwe 😀
niuniu,chyba ja gapa cos przeoczylem,czy Twoja skrzydelko
ma chore? 🙁 😮
Dzień dobry!
Moja wczoraj padła na szaleńczy pomysł . Postanowiła oprócz generalnych, super dokładnych porządków w kuchni, „przy okazji” pomalować ściany, sufit, wszelkie listewki etc. Ściany- nie za dużym pędzlem bo były panele, a że jest zupełnie praworęczna i lewa nadaje się tylko do pomocy w utrzymaniu równowagi ew. przytrzymania puszki z farbą, całą noc spać nie mogła z powodu bólu prawego barku. No, ale jak dziś pięknie w kuchni!!!Można świętowac. Jeszcze gdyby nie ptasia wielka kupa na świeżo umytym oknie… 🙁 Ale to sekundka! 🙂
Babko, jajo piękne. Produkcja tegoroczna?
Króliku, cieszę się, że w końcu zima cię opuszcza. 🙂
Mordechaju, zapraszam na pasztet do nas. Babcia robi pyszny i cholesterowy. Żadnych pistacji!
Bobiku, cieszę się ze misja przebiega owocnie! 🙂
Moniko, a u ciebie też już widać wiosnę?
Rysiu
jak dobrze ,ze wodę nastawileś , zaspalam , ale już wszystko szykuje
dziś rogaliki z różą , buleczki maslane , rogale , dzem jagodowy , powidla sliwkowe widzę ,że odkryleś
Moja skrzydełko ma do niczego 🙁 nie lubię tego
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Noga?authkey=Gv1sRgCIzsl42z2-WlQQ#5322938576147501858
ale przynajmniej nigdzie nie chodzi 🙂
Amigo
Ta Twoja to tak troszkę szalona jak Moja , ale nie dziwię się jej , chciała pewnie przez ten mały remoncik powiedzieć NARESZCIE MOJE MIESZKANKO naznaczyła farbą swoj teren tak jak my naznaczamy no wiesz ……
a teraz czas na spacerek widzę ,że Weronika gotowa biegniemy:-D
witajcie Wszyscy.
Niuniu posyłam pisanki (wszystkie wczoraj robione- Małgosiu!)
Dzielcie się między sobą, składajcie Życzenia.Jedna partia poleciała do Moniczki.:smile:
Pozdrawiam Kraków cały w pierzu!!
Pasztet u mnie jest super : z cholesterolem z pachwiną i podgardlem,o którym pisze króliczek. 😉
Idę mordować mazurka, myśląc o Was ciepło i wiosennie.
Las wokół nas od wczoraj cały w zawilcach. 🙂 🙂
No i cholesterol dziala!Zapomniałam o linku:
http://picasaweb.google.pl/terkon11/Smoki?authkey=Gv1sRgCO6k5fzSjPjLjgE#5322987599941539538v
Babko, jajka piekne.
Tez mam taki talerz kapusciany – do salatki pomidorowej albo wedzonego lososia w plasterkach 🙂 .
Piesek chyba wyszedl z domu bladym switem i dalej tropi.
Chyba, ze tropi na polsanku u Babci.
Amigo, minie wiele wiele lat i Twoja bedzie latami i ze zdumieniem wspominac jak spontanicznie pomalowala kuchnie.
Po ukonczeniu 40-go roku zycia, twierdzi moja Stara, zadne takie wyskoki juz sie w glowie nie legna.
Serdecznie wszystkich witam! Bobiku! Dziękuje za akcję trzymania. Zdradzam tez powód tej „trzymanki”. Byłam w szpitalu, mialam operację kręgosłupa i sama mam nadzieję, że operacja się udała, ale to się dopiero okaże za miesiąc. Teraz mogę tylko trochę chodzić i leżeć, nie mogę siedzieć, więc moje odwiedziny tutaj będą rzadsze. Wiem już, że Bobik grasuje po Krakowie, o! jak ja mu zazdroszczę!
Bobiku! Pomachaj ogonem ode mnie na Kazimierzu, i Piotrusiowi Skrzyneckiemu na Rynku, i tym fajnym miśkom na Siennej, a na Brackiej wypij nasze zdrowie jakimś extra likierkiem.
Wszystkim jeszcze raz dziękuję za trzymanie 😀
Dzień dobry 🙂 Dziś mam bardzo przyjemne perspektywy, bo w ramach zadań bojowych zlecono mi wytropienie polędwicy wołowej. Więc merdam wszystkim i z pieśnią na pysku wyruszam. 😀
Ale zanim wyjdę, chciałem jeszcze przeprosić wszystkich, którym chwilowo nie odpisuję na maile. Jak mi się uda gdzieś znaleźć rozciągaczkę do czasu, to zaraz na wszystko odpiszę. 🙂
Witaj Heleno, przepraszam – wczoraj padłam , jak kawka przy robocie,a powinnam Cię powitać, co niniejszym czynię.
Mam nadzieję,że wygrzałaś się na Florydzie.
Szkoda,że nie było z Tobą kontaktu, chciałam Ci coś ciekawego tam pokazać.
Chodzę już całkiem dobrze,a przedwczoraj ze złości zapomniałam kuli i okazało się,że mi niepotrzebna.
Piesek szczęśliwy wreszcie chodzi na porządne „wyprowadzki”.Spokojnych świąt Tobie i Mordechajowi.
Ooo, Panna Koto, trzymamy wszyscy za kregoslup!
Czy byla to bardzo inwazyjna operacja? Bo ogladalam wlasnie plansze na scianie w szpitalu, ze ponoc „wiekszosc” opracji kregoslupa mozna teraz robic z bardzo malym nacieciem poziomym (ok. poltora-dwu cali).
Smaruj sie rozowym olejkiem Bio-Oil, jest fenomenalny na szramy (scar tissue). Jest to glownie witamina E, ale na bazie, ktora swietnie sie wchlania przez skore.
Zyczymy z Mordka szybkiwego siadania.
Babko, wygrzalam sie za wszystkie czasy bezbojlerowe. POgoda byla cudowna, tylko dwa razy ulewa w ciagu dnia. Najlepsza pora na Floryde bo cieplo nie opresyjne i suche. Codziennie (prawie) chodzilam poznym polopludniem na dlugi spacer plaza, po wodzie, ktora jest bardzo ciepla, a piasek jest jak jedwab. Zbieralam kolorowe muszelki i oplalilam nogi i rece. Reszte oslanialam.
Dzień dobry!
U mnie blady świt wyziera zaledwie. Pozdrowienia dla wszystkich z Bobikowego blogu. Podobno cos trzeba robić, więc ja… strategicznie idę dospać 😉
…albo i sobie poczytam do tyłu… robota nie zając….
Donoszę że Bobik intensywnie tropi. Sam został też wytropiony zaledwie kwadrans temu. Udzielono mu wskazówek odnośnie przebywanie polędwicy.
Mnie natomiast dziecko wyrzuciło z kuchni, bo robi ciasto na mazurki. Za chwilę pójdę kończyć barszcz i zabiorę się za krojenie najtradycyjniejszej jarzynowej sałatki. Musze trochę odpoczać, bo odstałam w mięsnym solidną godzinę, jak za najlepszych peerelowskich czasów. Cóż kryzys!
Panna Koto, cieszę sie że już po. Zdrowiej!
nietoperzyco,trzymaj sie 😀
bedzie lepiej 😀
Panna Kota,szybkiego siedzenia i zaraz potem biegania
lub nawet brykania 😀
Zono sąsiada,jakże ja Ci zazdroszczę- mnie nikt z kuchni nie chce wywalić( robiła to tylko śp.Mama, gdyż uważała,że i tak Jej nikt nie dorówna w kuchni).
Serdeczności posyłam, dla Całej Rodziny i pozdrów Bobika.
Nie wiem po co szuka polędwicy, mógłby się wziąć za Paskudnika. 🙂
Amigo,a spacerki,czy Twoje maja czas na spacerki z Toba?
Babko,”Twoje”jaja swietne,a u nas tylko „cebulkowe” 😳
Alicjo,dosypiaj spokojnie 😀
Panno Koto – jak najszybszego powrotu do zdrowia. 🙂 Helena ma racje z tym olejkiem, rzeczywiscie pomaga na wszelkie szramy i blizny pooperacyjne.
Babko, jajka przepiekne – ciesza oczy. 🙂
Amigo, u nas wiosna, tyle ze w chlodniejszej odmianie, ale my tutaj po tych wszystkich zimowych sniezycach, nie jestesmy wybredni. 🙂
U mnie tez dzis mazurki, z intensywna pomoca dzieci, po czym pewnie nalezaloby przemalowac kuchnie. 🙂
Moniko,dobry ten A.Sen
podoba mi sie ta chec znalezienia rownowagi pomiedzy
checia bogacenia sie,a odpowiedzialnoscia za tych”nieudolnych”
niemieckie panstwo zabezpiecza konstytucyjnie podstawowe
potrzeby,kasa chorych,mieszkanie,minimum socjalne
roztropnosc panstwa pozwala „slabym”zrezygnowac z wyscigu
psychologiczny kryzys odczuwam w pracy,kupujacy zwracaja uwage na ceny