Plan Pięcioletni
Z odświętną miną chciałbym przypomnieć wam, Kochani,
że równo pięć lat temu urodził nam się Planik.
Malutkim był osesekiem, co w wieku tym przystoi,
więc na początku ciągle chciał bawić się i broić,
nie myślał o przyszłości, nie dumał o zasadach,
miał w głowie tylko jedno – przyjemnie się nagadać.
Lecz potem czas i jego wziął ostro do galopu,
pokonać wkrótce kazał mu przed powagą opór,
zasępił momentami, namieszał, jak się dało,
szczegóły zaczął zmieniać (więc się zmieniła całość)
i w końcu tak przerobił wyjściowe wszystkie dane,
że Planik z niemowlęcia stał się powoli Planem.
Dziś już jest pięcioletni, już myśli, robi kroki,
już z koni różnych spada (najchętniej z tych wysokich),
a czasem bez powodu rozbryka się jak szczeniak,
bo mu nie przeszła całkiem ochota do brojenia.
Choć wichry nim miotały, jak każdym żywym stworem,
potrafił im się dotąd skutecznie oprzeć w porę,
pogonie jakoś zmylić, przed zniechęceniem nawiać,
by swędem psim prowadzić spółdzielnię Wspólna Sprawa.
Nie lubi się przechwalać, lecz cichcem, w cztery oczy,
przyznaje, że sam siebie stukrotnie już przekroczył,
a jeśli nie przeszkodzą mu nawałnice losu,
to mógłby jeszcze rosnąć – na swój niewielki sposób.
Kto w ciągu pięciolatki się zdołał zżyć z tym Planem,
niech dla lepszego wzrostu podleje go szampanem. 😀
Serbana to ja mam tu u mnie, w Cambridge, Heleno (Pericles, Lysistrata – oba naprawde swietne, a byly i inne, ale akurat wtedy mialam niemowleta, ktore teraz na szczescie dorosly na tyle, ze kochaja teatr, i juz je mozna do niego zabierac, nawet na Becketta, za nieco ponad tydzien).
A w ogole to ja teatr lubie, nawet jak nie jest to jakies olsniewajace przedstawienie, bo jest w aktorstwie na zywo, bardzo fizycznym, jakas magia, ktorej akurat film nie ma (choc ma z kolei swoja). I w pamieci mam wiele, wiele spektakli, od warszawskich (w Warszawie naprawde byly zawsze przyzwoite teatry), po londynsko-stratfordzkie, az po bostonskie.
Ostatnio bylam z dziecmi w Polskim, na ich (i moim) ulubionym Molierze, i sie na spektaklu nie zawiodlam (Seweryn w roli Arnolfa naprawde bardzo dobry, subtelnie odczytujacy slodko-gorzki, bardzo aktualny genderowo tekst). A moje dzieci mialy dodatkowa atrakcje, bo za nami siedziala jakas pani, ktora calosc komentowala na zywo, co bylo samo w sobie niezwykle zabawne (na wzor molierowski: „Naiwny, oj naiwny!”, powtarzala co czas jakis). I jeszcze komus zadzwonila komorka w trakcie (ma co aktorzy naprawde sobie nie zasluzyli).
W ogole, to moze napisalabym cos wiecej, takze o Cirque de Soleil, i cyrkach z dziecinstwa, ale poki co cierpie jeszcze na nagle napady narkolepsji. Lecz i tak nie narzekam, zeby nie wypasc na mieczaka, bo moj maz zdazyl juz – w jetlagu poeuropejskim – poleciec do Kaliforni (nastepne trzy godziny na zachod), i wyglosic wyklad na plenarnym posiedzeniu jednej naukowej konferencji (LA), zas jutro czeka go wyklad na troche inny temat na drugiej, w San Francisco (organizatorom sie zbiegly przypadkowo konferencje). (Przy okazji, Copenhagen to jego ukochana sztuka, pewnie czesciowo i dlatego, ze to o fizykach.)
Coby nie wyglądało, że z wyższością milczę , poględzę sobie z niższością o teatrze.
Po pierwsze, tego się nie da opowiedzieć. Gdybyście ze mną widzieli tę pierwszą scenę, po uniesieniu się kurtyny, na „Szewcach” wystawionych przez Kalambur, od latania w obłokach się zaczęło i nigdy nie zeszło niżej. Albo Pantomimę Tomaszewskiego w różnych spektaklach.
Albo mało znane Ateneum i Stary Teatr zjeżdżające, żeby się wybić, na wrocławskie festiwale teatrów. I tam też, a nie w Filadelfii, Apocalypsis cum Figuris, ale za to parę razy. Itepe itede. A potem się pojechało tu i tam i tam (oraz tu) nie było niczego podobnego, chociaż może i było, ale za równoważniki mojego przeżycia przez rok, więc sami rozumiecie.
A potem Cacá Rosset w S?o Paulo w Królu Ubu i we Śnie nocy letniej. Po latach pamiętam całe sekwencje. Okazuje się, że żona też, więc jeśli złapało to za pamięć tak odmienne osoby jak ona i ja, to coś w tym było. I znowu itepe.
I kiedyś, odwiedzając swoją zapyziałą Zieloną Górę, poszedłem na Hamleta, żeby poprzeć moralnie ten mały teatrzyk – i okazało się, że to była jedna z najsłynniejszych inscenizacji z owego okresu (a świecił Grzegorz Emanuel).
No i co? No i nico. Wstyd się chwalić, że człowiek miał okazje i był we właściwym miejscu i czasie, bo to takie elitarne i z widownią tak malutką, że w zasadzie nie istnieje. To jak opowiadanie, że ma się w jacht pełnomorski. No więc parę razy tu czy tam miałem jacht pełnomorski i przez parę godzin pływałem w obłokach, ale kto ma tylko youtubę musi się na mnie wypiąć i ma rację. Sam bym to na siebie zrobił.
Więc porozmawiajmy o Ben Hurze w technikolorze.
Zapomniałem powiedzieć: dzwoniłem przedwczoraj do Klubu „Przymierze” i umówiliśmy się tak, że zgłoszenie kandydatury poślę od razu (już posłałem), a listę podpisów mogę zamknąć o północy 30 października i wtedy dosłać. Czyli jutro do 24.00 wszystkie podpisy się liczą.
Jab tez widzialam wroclwaskich Szewcow z Kalambura. W Lublinie. Chyba 1966 r.
Ach, jakze ja tego Serbana Wam zazdroszcze. Moniko! Pamietam, ze gdy na stale wyjezdzalam do Londynu, rozpaczalam, ze nie zobacze juz zapowiadanego Wisniowego sadu, kkedy go Joe Papp zaprosil do siebie do wystawienia w Lincoln Center. I Proscilla Smith miala zagrac pania Rajewska. Fizycznie jakby kompletnie sie nie nadawala do tej roli – grubo ciosana mloda wowczas kobieta, z nieco mongolska twarza. No, nie tak sobie wyobrazam pania Rajewska. Ale wiedzialam tez, ze ona znow stowrzy niezapomniana role.
Bo ona wlasnie tworzyla magie zdumiewajaca, ktoprej do dzis zrozumiec nie potrafie. W tych Trojankach Eurypidesa jest scena, keidy Hekuba skacze ze skaly. Rezyser rozwiazal to w ten sposob, ze byla ustawiona z boku sceny ( a wlasciwie przestrzeni scenicznej, bo sceny jako takiej nie bylo) rownia pochyla pod dosc duzym katem. I ona sie staczala po tej rowni. Ale jak na zwolnionym filmie, trwalo to jak mi sie wydawalo parenascie sekund – ogromnie duzo w teatrze.
Za kazdym razem jak ogladalam ten spektakl, usilowalam podpatrzec jak ona to TECHNICZNIE robi, Jak dosc ciezka kobieta spada tak powoli.
Pare miesiecy pozniej bylam na jakims raucie teatralym, bylo bardzo duzo ludzi, halas i gwar. Ktos mi pokazal Serbana i powiedzial ze to on. Wiec natychmiast podbieglam i zaczelam goraczkowo mowic jak bardzo, bardzo przezytwalam jego trylogie grecka (niczego innego wtedy Serbana nie widzialam) i mowilam tez oczywoscie o Priscilli Smith i o tej scenie rzucania sie w przepasc. Jak ona to zrobila, ze to bylo na takich zwolnionych obrotach? – zapytalam.
A wtedy Serban zawolal do kogos w klebiuacym sie tlumie: Proscilla! No i ona przyszla. Wtedy Serban kazal mi zadac jej to pytanie.
A kiedy to zrobilam, oboje zaczeli sie bardzo smiac. I zapewniac mnie, ze to spadanie ze skaly nie trwa na scenie dluzej niz poltorej sekundy! – Alez to niemozliwe – krzyknelam. – Ja to ogladalam cztery razy!
-Poltorej sekundy – zapewnili mnie chorem. To mnie sie wydawalo, ze parenascie sekund. To magia teatru – pwoiedzial Serban.
Potem gdy juz mieszkalam w Londynie , zobaczylam, ze w Royal Opera Serban wystawia Kniazia Igora. Podniecona polecialam do kasy. I tam sie dowiedzialam, ze bilet kosztuje ponad 100 funtow – ktoprych z reka na sercu nie mialam, bo wlasnie kupilam mieszkanie, bylam potwornie zadluzona i ledwo wiazalam koniec z koncem.
I nie poszlam. I do dzis tego okropnie zaluje. Trzeba bylo pozyczyc i pojsc. Tylko raz mi sie taka okazja przytrafila i juz wiecej nie.
Ale Andrei Serbam zawsze do smierci pozostanie dla mnei tworca niezwyklym i jedynym. I zlota miarka wszystkiego co ogladalam pozniej.
Nie wiesz, Moniko, czy Priscilla Smith dalej z nim pracuje. I jeszcze taka dziewczyna grajaca na jakichs afrykanskich instrumentach, ktora robila cala oprawe dzwiekowa do trylogii? Siadalam zawsze kolo niej na podlodze i przygladalam sie jak to robi. Tez byla niezwykla.
A to swietnie, Piesku. To oni juz wiedza!
Wróciłam niedawno, widzę o teatrze.
Tu jest taki taki państwowy zbiór sztuk różnych, wartych umieszczenia w zbiorach, w tym teatru.
Można sobie w chwili wolnej spojrzeć:
http://ninateka.pl/filmy/teatr?page=1
Nie, Heleno, niestety na Priscille S. sie nie natknelam w A.R.T., a z tego, co piszesz, to szkoda.
Do linki Siodemeczki zajrze chyba jutro, bo jak slonce zachodzi, to znowu wpadam w narkolepsje (choc potem czasem juz przechodzi).
Spij dobrze, Moniko.
Spijcie dobrze Wszyscy.
Dziękuję, Siodemeczko.
Dobranoc
Dobranoc, Heleno i Wszyscy.
Branoc.
Spijcie kolorowo. Ja kocham teatr, choc moze niekoniecznie widzialam duzo spektakli najwyzszej klasy. To co bardzo zostalo w pamieci: Norwid, Balladyna (Hanuszkiewicz), Grotowski, cala masa spektakli w Ateneum i Powszechnym (ulubionych). A tutaj, Christopher Plummer w Barrymore i Pete Pestlethwaite w monodramie o polskim watku (zapomnialam tytul). Bardzo mi sie podobalo The Producers Mela Brooks′a w Nowym Yorku, ale NY to moje miasto, w nastepnym zyciu.
Acha, i Zemsta w rezyserii Jerzyny byla czyms specjalnym, ubawilam sie z Siostra i jej uczniami. I Trawiata ogladana we wiedenskiej Stadt Opera. I poniedzialkowy t i czwartkowy Teatr Kobry. I muzyczne popularne produkcje w Teatrze Buffo (Jacques Brel).
Helena jest chyba teatrolozka, i aktorka, wiec rzecz jasna zna najlepsze swiatowe przedstawienia.
Dzień dobry
Do krakowskich doświadczeń teatralnych dorzucam spektakle z Gardzienic no i ostatnie spektakle Teatru telewizji na żywo np. ” Boska”
Kawa/herbata, croissanty, dżem i grubo masłem – na mróz idzie
Dzien dobry
Kawa
Za teatrem nie przepadam. W teatralnym sposobie grania jest pewien manieryzm, moze spowodowany m.i. potrzeba bycia wyraznie slyszanym, ktory mi przeszkadza. Aby miec przyjemnosc z przedstawienia musze patrzec na to jak na specyficzna forme, z zewnatrz, nie moge „zapomniec” ze to teatr. Choc sa przedstawienia ktore zrobily na mnie duze wrazenie. Sa tez cudowni aktorzy, np niedawno w sztuce Co dalej szary czlowieku (wg. Fallady) mocno starszy juz Yossi Graber gral cztery rozne postaci, meskie i zenskie, tak ze oczu nie mozna bylo oderwac i reszta aktorow przy nim wygladala jak dwuwymiarowe wycinanki. Niektore sztuki wole czytac, jak Rose / Martina Shermana (mimo ze widzialam ja w wykonaniu Olimpii Dukakis). Za to bardzo lubie teatr lalek.
Balet to cos dla mnie, i jak Helenie, tym ktory najmocniej wryl mi sie w pamiec byl zespol Bejarta w Swiecie wiosny Strawinskiego . Inne to Anafaza i Wirus zespolu Bat Sheva, Anna Karenina Eiffmana, choc za nim nie przepadam, Sutra / Sidi Larbi Cherkaoui′ego (niezupelnie balet).
Najczesciej chodze na koncerty i bez tego w ogole nie moge. Z najbardziej pamietnych dwa: bardzo dawno temu, w Filharmonii, w pierwszej czesci Shlomo Mintz i Isaak Stern grali koncert Bacha na dwie pary skrzypiec, potem Perlman Beethovena, z Mehta. Drugi to niesamowity wystep zespolu A Sei Voci w Jerozolimie (w ramach serii muzyki dawnej, juz niestety zaprzestanej) z Miserere / Allegri′ego…
Dzien powszedni woła
Skad wziela mi sie smiejaca emotka przy kawie nie mam pojecia, niczego tam nie wklejalam, to chyba jakis skrzat wkradl sie i chichocze…
Tak, granie w teatrze wymaga innych technik niz granie w telewizji czy filmie, aby to co sie dzieje na scenie bylo „nosne”, aby gest byl widziany z najdalszuych rzedow widowni i glos byl slyszany. Teatr wymaga czegos co Anglicy naywaja „suspension of disbelief” , poczucia, ze sie jest w specjalnym zbudowanym do tego celu budynku, ze sie oglada aktrorow, a nie prawdziwe postacie etc.
Wielki reformator teatru Bertolt Brecht sforulowal nawet na ten temat swoja wlasna teorie, ktora nazwal Verfremdungs-effekt, efekt „obcosci” i pisal (oraz rezyserowal) swoje sztuki tak by widz ani przez moment nie zapomnial, ze jest w teatrze, a nie ze oglada kawalek „prawdziwego zycia”. Temu miedzy innymi sluza jego songi przerywajace akcje czy tez zwracanie sie aktora z proscenium bezposrednio do widzow i przypominanie im, ze sa w teatrze.
Ja to wlasnie bardzo w teatrze lubie, ten effekt obcosci i suspension of disbelief. Ale ten effekt obcosci istnial juz przeciez w teatrze starozytnym, gdy np chor grecki komentowal akcje. W spektaklu o ktorym wspominalam, „Kopenhadze” Michaela Freyna, cala akcja tez jest zbudowana jak w greckim teatrze: jest protagonista i antagonosta (Bohr i Heisenberg), oraz komentujacy bezustannie „chor”, czyli zona Nielsa Bohra, Margrethe. . Tak jak w balecie nie zapominam ani przez moment, ze grono pan w bialych spodniczkach to nie sa prawdzowe labedzie, tak w „Kopenhadze” nie zapomina sie ani przez moment, ze jestesmy w teatrze.
Nasza Pani Dochodzaca pojechala do Polski na urlop i za dwie godziny ma sie tu zjawic jakas inna pani, zakontraktowana przez nasza E, ktora jest ogromnie tajemnicza w kwestii honorarium. Wiec musze pojsc i dokonac wstepnego sprzatania, zanim wpuszcze ja do domu.
Spojrzalam dzis jak zawsze na liste podpisow, a tam podpis z… Tajwanu! To chyba pierwszy taki.
Takie ciekawe newsy z rana: po pierwsze polski Kosciol katolicki dorocznym zwyczajem zmaga sie z nadchodzacym swietem Halloween, a po drugie prokuratura nie wie jak ukarac Ewe Wojciak za malo uprzejme slowa o papiezu.
A przeciez mozna polaczyc przyjemne z pozytecznym i Wiedzme Wojciak polamac kolem, wypozyczonym z Museo Della Tortura w naszym ukochanym Sanginignano. I Halloween bedzie i sprawiedliwosci stanie sie zadosc.
Jak bym chciała mieć taką pamięć jak Helena.
Ja pamiętam nie role i spektakle, tylko wrażenia ;-( .
Apokalypsis to pierwszy spektakl, który mną wstrząsnął. Drugim był Szurmiejowy Dybuk.
Dużą sympatię czuję do Pantomimy Tomaszewskiego.
Największe wrażenie wywarły na mnie kreacje Antoniego Pszoniaka ( nie Wojciecha) i Janusza Gajosa, ale zupełnie nie pamiętam o jakie role i spektakle chodziło.
Pamiętam tylko, że siedziałam z otwartą paszczęką i z podziwu wyjść nie mogłam.
Zakontraktowana w firmie zastepcza Pani Dochodzaca jest jzu s[ozniona do E. 25 minut. Hmmmm.
Dzień dobry
Też mam coś takiego jak Zmora, pamiętam nieraz dobrze jakieś wrażenie, potrafię przywołać jakiś swój stan emocjonalny, związany ze spektaklem, z książką, z koncertem, z wydarzeniem, ale jak przychodzi do podania konkretów, zaczynam się plątać i wszystko mi się miesza.
W czasach przed Sierżantem Guglem stałem na straconych pozycjach, ale odkąd zacząłem korzystać z jego usług, mogę sobie wiele takich rzeczy poukładać w głowie, zanim szczeknę coś, co mnie kompletnie skompromituje.
Lisku, nie masz się co usprawiedliwiać z roześmianej kawy. Mnie taka pasuje.
A propos szatańskich obyczajów: wczoraj u lekarza, patrząc na na stół zastawiony probówkami z próbkami krwi, szczeknąłem sobie wesoło: o, widzę, że się przygotowujecie do Halloween-party. A lekarz równie wesoło odpowiedział – e, my tu świętujemy Halloween przez cały rok.
Nawet nie wiesz Bobiku, jak mi poprawiłeś nastrój . Dziękuję
Dostałem z Klubu „Przymierze” potwierdzenie odbioru naszego zgłoszenia.
Niezwykle miły jeden pan w tym Klubie jest – i w mowie, i w piśmie. Nawet bym chętnie napisał po nazwisku, który to, ale nie wiem, czy sobie życzy.
Rzeczywiście nie wiem, Zmoro, jak poprawiłem, ale i tak się cieszę, że mi się udało.
Gajos zagrał wtedy w kontrapunkcie do swoich ról, w których był zwyczajowo obsadzany. I był absolutnie genialny. Nie mogłam wyjść z podziwu, jaką drogę odbył od Janka Kosa i kabareciku i żalu, że lata całe jego możliwości pozostawały mocno niewykorzystane.
Na fali wówczas był Wojciech Pszoniak, tymczasem Antoni, którego wtedy pierwszy i jedyny raz widziałam zwalił mnie z nóg swoja grą, której nawet źle dobrane przez protetyka ( słyszalne było dosyć mocno) fragmenty uzębienia nie zaszkodziły .
Museo della Tortura jest nie tylko w San Gimignano. Lukka takie ma, Volterra takie ma, pewnie jeszcze i jakieś inne miasta. Można odnieść wrażenie, że tortury były ulubioną toskańską rozrywką.
A tak, Bobiku, że nie tylko ja nie pamiętam istotnych danych, tylko wrażenia. Zawsze czułam się osamotniona, a teraz mi raźniej
Iii, zobaczysz, Zmoro, że za chwilę będzie tu pod naszymi oświadczeniami „nie pamiętam konkretów, tylko wrażenia” długaśna lista podpisów.
Przyszla. Podobno sie zgubila
A u nas tez ciekawe rzeczy w prasie. Po pierwsze przeczytalam wlasnie w TRimesie(!) , ze Jamie Oliver skonfiskowal swoim dziewczynkom (11 i 10 lat) telefony komorkowe, gdyz pod jego nieobecnosc w domu potajemnie pootwieraly sobie konta na jakims twitterze (to sie jakos inaczej nazywa tam gdzie one pootwieraly), bo Papa Jamie uwaza, ze sa za mlode i nie obronia sie przed bullying. Wiec Poppy i Daisy sa jedynymi dzieqczynkami w szkole bez komorek. I bez kont na twitterze.
Po drugie, jakis absolutnie nadzwyczajny Prezes Sadu Rodzinnego, ktory przemawiajac do sedziow przypomnial im, by w orzekaniu nie kierowac sie „wartosciami chrzescijanskimi”, gdyz „na szczescie – jak powiedzial – jestesmy dzis spoleczenstwem swieckim i pluralistycznym i nie mozemy jednych wartiosci religijnych napuszczac na drugie, odmiene”.
No niech mnie kule bija.
„Tortury byly ulubiona toskanska rozrywlka”? A skadze znowu! Absolutna wiekszosc eksponatow w museo w Sangomignano pochodzi z Niemiec, na co zwrocilam swego czasu szczegolna uwage. Bardzo zmyslne instrumenta, nie powiem.
W twierdzy w Salzburgu tez jest pokazny zbior takich narzedzi, brr.
Dla mnie już za późno, żebym wszedł do takiego muzeum. Dawno temu, kiedy tortury wydawały mi się jakąś abstrakcją, na dodatek odległą w czasie, może bym się skusił, ale odkąd coś wiem o rzeczywistych torturach w naszym współczesnym, wspaniałym świecie, wyobraźnia zaraz mi zaczyna szaleć.
Te włoskie muzea też omijałem dużym łukiem.
Ojojoj, źle się dzieje w państwie… Policjanci bez żadnego powodu napadli na biednego Wiplera, który trzeźwy jak dziecina pętał się o 4 rano pod nocnym klubem, zapewne w oczekiwaniu na poranną porcję mleczka:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14866777,Wipler_zaatakowal_policjantow___Byl_w_takim_stanie_.html
No, naprawdę, jak już nawet immunitety nie mogą bezkarnie dać glinom po ryju, to jest szczyt szczytów!
Mnie interesuje wszystko sredniowieczne, wszystko. Dlatego rzucam sie jak opetana na wszystkie prpogeramy kiedy daja w telewizji. Ostatnio ta swietna sercia o rytualach przejscia.
Museo della Tortura zwiedzalysmy z Kuma przed laty z wypiekami na twarzy. Oczywoscie, ze nie jest to przyjemne i ludzie kiedy nie radza sobie z wyobraznia tortur najczesciej wybuchaja smiechem. My tez. To daje dystans. To jakis dziwny mechanizm psychiczny – z jednej stronby ciagnie cie do obejrzenia rzeczy najbardziej makabrycznych, z drugiej cie odrzuca i starasz sie zbudowac jakis mur miedzy tytm co widzisz a tym czego nie przyjmujesz do wiadomosci. Stad smiech, nad ktorym nie panujesz.Te wszystkie maszyny do rozrywania na dwie czesci, lamania kolem, zgniatania i przypalania. Ufffffff.
Brrrr, makabra
Z drugiej strony, wczoraj bardzo mnie ucieszył (choć może wzruszył lub ujął byłoby bardziej adekwatnym określeniem) widok martwego gołębia u mych stóp. Jak się można domyślić, to prezent od Furkota dla mame, za ofiarne i skuteczne leczenie chorego uszka
Z pewnpscoa byl to golab chory i na wykonczeniu. Czasamo nalezy ukrocic meki zywego stworzenia.
Obśmianie makabry to psychologicznie uzasadniony, skuteczny i prawomocny sposób radzenia sobie z.
Stąd różne moje wierszyki na temat rzeczywistości polityczno-społecznej.
łoboże, co za straszna płęta.
A mnie się zdawało, że to rzeczywistość chwilami straszna, nie płęta.
Nie, rzeczywistość jest tylko niewdzięczna, taki miły poseł chce nad ranem pomóc policji, a ona nie chce. Ale masz rację chyba, że gdyby ludzie więcej rymali to by sobie radzili. A im się nie chce i nie rymią. Chociaż mnie coś mówi, że powinienem się rymnąć z łóżkiem. Bo wstałem o torturystycznej torturalnej godzinie i źle mi z tym.
Dobre i to:
http://wyborcza.pl/1,75248,14868447,Najslynniejszy_polski_demonolog_z_zakazem_wypowiadania.html#TRNajCzytSST
Byłam dzisiaj na cmentarzu. W części, gdzie są małe groby dzieci z lat 60-70, porozkładane były kartki, ze należy uregulować status prawny mogił do końca listopada.
Będę i ja musiała wreszcie udać się do.
Przez cały czas zwlekałam.
Wokół mnie sporo osób powykupywało sąsiednie nie odwiedzane groby i z czterech małych jest jeden zwykły.
Jakoś nie mogłam się zdobyć, żeby zagarnąć sąsiadów mojego dziecka. Teraz zmuszona okolicznościami pójdę się dowiedzieć. Ech, nie podoba mi się to.
Zajrzalam do mojego egzemplarza Egzorcysty, i tam ks. Posacki jest jak najbardziej wymieniany jako przewodniczacy rady programowej tego pisma (zaskoczylo mnie, choc obiecywalam sie nie dac sie latwo zaskoczyc, jak latwo jest ono dostepne, a nawet eksponowane, w empikach). A w srodku „dziecko w machinie gender”, i osobiste swiadectwa o tym, jak Szatan napadl na rodzine, tylko za to, ze chcieli zorganizowac kolko rozancowe (co zapewne kaze kazdemu z nas zrewidowac nasze poglady na infekcje gornych drog oddechowych, bo autorka nie ma zadnych watpliwosci, ze takie infekcje to z pewnoscia znak, ze Zly zaatakowal jej rodzine osobiscie). Ale jest i iskierka nadziei. Na samym koncu pisma jest uspokojajaca odpowiedz dla zaniepokojonych rodzicow: nie, Helllo Kitty jednak nie ma z Szatanem nic wspolnego. Fascynujaca lektura.
Jakto? Hell-Oh, Kitty! jest odwolane? A juz na dachu garazu opowiadalem Srokom jakie mam koneksje!….
To jest skandaliczne. Nie wiem jak to było w latach 60. ale jeszcze w 1952r. były zawierane umowy o dzierżawę na 99 lat.
Tylko parafie nic sobie z tego nie robią i likwidują groby.
Spotkało mnie to w Kaliszu na początku wieku. Przyjechałam i grobu nie było, to znaczy był, ale całkiem swieży. A jeszcze 4 lata wcześniej w parafii zapewniano mnie, że dzierżawa 99- letnia cały czas obowiązuje.
To samo w kujawskim, mam groby z lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Dalej istnieją, tylko 5 lat temu zostały sprzedane.
I co zrobić? Wytoczyć proces? Ponoć w takich sytuacjach należy wysłać pismo do zarządcy cmentarza, że nie zezwala się na żaden nowy pochówek w tym miejscu. Ciekawe czy to coś zmieni. Parafia się tłumaczy, że dostała prikaz ze starostwa.
Jak można likwidować albo pobierać opłaty za miejsce, które przed laty było opłacone na 99 lat?
Tak, to jest skandaliczne, Zmoro, i chyba glownie nakierowane na zwiekszenie wplywow do kasy.
Mordko, Hello Kitty juz nie demoniczne, ale na pocieche podrzuce Ci chocby to:
Agnieszka Dembek przez wiele lat zyla w obecnosci demona. Widziala go, slyszala i czula. Kazdego dnia rozmawiala z nim o Bogu, o ludziach i o zyciu. Wiele z tych rozmow przytacza. Demon katowal ja fizycznie, psychicznie i duchowo. Byla naklaniana do uwodzenia ksiezy, zabojstwa swego egorcysty, wreszcie do samobojstwa. Podejmowala z diablem zaklady o dusze innych. Siegnela dna. Dzis jest wolna. Egorcyzmy trwaly wiele lat.
Kiedy postanowila napisac te ksiazke, Szatan zaatakowal:
„Patrzyl mi prosto w oczy. Zawarczal wsciekle. Gdyby tylko mogl, juz wtedy zabilby mnie na miejscu. Chwycil mnie za gardlo i uniosl w gore, przyciskajac do sciany.
-Nie mozesz – powiedzial. – Nie wolno ci o mnie mowic. Nikt ci noe uwierzy. Nikt tego nie przeczyta.”
Wszystkim sceptykom i watpiacy, daje swiadectwo. Tak, historia Agnieszki jest wiarygodna, jest prawdziwa.
(ks. Maciej Gutmajer, egzorcysta diecezji bydgoskiej, marzec 2013)
Polskie Fifty Shades of Grey…
Ja tez jestem czasem katowany fizycznie , psychicznie i duchowo. Wiadomo przez Kogo. Czasem leze se na kanapie, a ona rzuca sie na moja Osobe i dawajze miedlic i calowac.
Skaranie boskie. Caly jestem potem zasliniony.
Jeszcze, Moniko, jeszcze!
Chociaż po przeczytaniu, że Szatan zawarczał, zacząłem głęboko zastanawiać się nad własną genetyką. Czyżby…?
Warczenie jest odwrotnie proporcjonalne do wielkości psa.
To nie wiedziales, Bobik, ze Szatan warczy?
Czy sa opisy opetanych przez demona ksiezy…?
A jak jest u szatanów? Czy ci więksi mniej warczą, czy na odwrót?
Po szatanie można się w końcu każdej piekielnej chytrości spodziewać. Nawet tego, że znienacka zamiauczy.
A sląd miałem wiedzieć, Mordo? Wydał kto słownik piesko-szatański i szatańsko-pieski, żebym się mógł zorientować, jakich głosek ten Zły używa?
Lisku, ja bym poszedł jeszcze o krok dalej. Czy są opisy opętanych przez Szatana egzorcystów?
Jak są dowody tożsamości, to bywają też niepewności tożsamości.
I czy sa opisy Szatana opetanego przez egzorcyste ?
A taki demon jak mogl namowic do uwodzenia ksiezy Agnieszke Dembek, (ktpra z nim rozmawiala o Bogu) to strach pomyslec do czego zdolny jest namowic takiego ministranta-malolata.
A wracajac dop ksiedza Posackioego top jego zakneblowanie jakos tak ciekawie zostalo sformulowane, ze dalbym glowe, ze nie chodzi o jakies jego artykuly. I mysle, ze bylo to uderzenie wyprzedzajace i jeszcze o ks, Posackim uslyszymy.
W gruncie rzeczy, refleksja liska dotyczy sprawiedliwości w relacjach między światami. Egzorcyzm, jak rozumiem, jest usiłowaniem zdominowania demona przez księdza. Więc i w drugą stronę powinny być usiłowania.
To znow nie ta mordka ktora chcialam… moze omawiany chce sie wlaczyc do rozmowy
Najlepiej by bylo gdyby egzorcysci i demony zalatwiali te rzeczy miedzy soba, nie wlaczajac w to osob trzecich, wtedy spokojnie mozna by ich bylo przy tym zajeciu zostawic…
mt7,
myślę o Twoim problemie z dźwiękiem. Jestem po wstępnych rozmowach z bratem i mężem.
Pokazałam nagranie mężowi. Powiedział, że najcichszy moment dałoby się podbić o 10%, czyli i tak bryndza. Mikrofon zewnętrzny kierunkowy (shotgun) na aparacie poprawi jakość nagrania, ale cudów też nie zrobi.
Materiał do przemyśleń
1. Brat do poprzedniej kamery używał mikrofonu Sony ECM-HS1, która miała sprzężenie z zoomem.
2. Ciekawe stronki od najdroższej do …
http://www.amazon.com/Nikon-27045-Stereo-Microphone-Supplied/dp/B004V6BQ3O
http://www.amazon.com/Stereo-Microphone-Windscreen-Shotgun-Nikon/dp/B00B67J6LK
http://www.ebay.co.uk/sch/Microphones-/83857/i.html?_dcat=83857&Brand=Sony
3. Wejście mikrofonu (stereo, mini jack 3.5 mm) – są przejściówki .
4. Plątali mi się dzisiaj po domu studenci z AFIT′u i powiedzieli, że oni mają możliwość pożyczania
sprzętu, w tym mikrofonów z uczelni. A może by tak nawiązać kontakt ze studentami i wciągnąć ich w robienie takich dokumentów?
To jest garść przemyśleń na początek.
Pozdrawiam wszystkich.
Wedle ks. prof.dra hab Posackiego w samej tylko Wraszawie bylo w zeszlym roku ponad 90 opetan przez Szatana.
Oczyma duszy zobaczyłem Szatana opętanego przez egzorcystę i udającego się do kumpla-fachowca, żey odprawił nad nim księżorcyzmy… Ach, cóż to za temat na wielkie Dzieło.
Och, Bobiku, sama nie wiem, w co rece najpierw wlozyc. „Kobiety rodzace dzieci sa najwiekszym wrogiem genderystow.”? A moze artykul pt. „Pycha z nieba spycha” (wywiad z ks. arturem Adamczakiem, egzorcysta diecezji zielonogorsko-gorzowskiej – w koncu chodzi o pismo fachowe)? Albo „Rozaniec lekiem na ?dola′”? Albo w cyklu Moc swiadectwa, takie wyznanie:
Kolejne przejawy dzialania Zlego pojawily sie podczas spotkania z o. Johnem Bashobora. Z tego spotkania pamietam dwa momenty: jak skoczylem na niego ze zloscia, szybko powstrzymany przez barczystego Wojtka z Torunia, oraz moment po modlitwie, gdy wpatrywalem sie w pelne milosci oczy ojca Bashobory. Przez prawie rok mialem spokoj.
(Z artykulu „Ciezki kaliber w walce ze Zlem”)
Zas a propos „barczystego Wojtka” – wszyscy egzorcysci na fotografiach, przynajmniej w tym numerze pisma, wydaja sie byc barczysci…
O warczeniu musze jeszcze poszukac, ale poki co ide gotowac obiad w oparach genderyzmu.
Ten pomysł z „wypożyczeniem” studentów do niektórych nagrań jest znakomity. Takie praktyczne „przymierze między dawnymi a nowymi laty”.
Bardzo trafna uwaga, Lisku.
Obawiam się, to egzorcyści produkują najwięcej opętanych.
Tu ciężkie westchnienie.
Obawiam się, że gotowanie obiadu i genderyzm wykluczają się nawzajem. Prawie wszystkie znane mi kobiety rodzące dzieci gotują obiady.
Że na Basięburą Zły był szczególnie cięty, wcale się nie dziwię. Precież to pupil Hosera, a on należy do absolutnej czołówki prześladowanych przez szatańskie siły. Sam nawet widziałem, jak Szatan tak się w niego wczepił, że tylko ogon spod sutanny wystawał i na mszę dzwonił.
Moniko, gdybyś poczuła chęć do dalszych studiów, to wyślę przed przeczytaniem, chociaż mnie to podpada pod działanie na szkodę i rozpowszechnianie pornografii
15789
Coraz częściej bywam na cmentarzu, coraz częściej z własnej inicjatywy.
Cicho tam na ogół, jest co poczytać na licznych tablicach i nagrobkach, spotyka się ciekawe typy, a z kaplicy dobiega od czasu do czasu muzyka znanych i cenionych kompozytorów i nawet świadomość, że wykonawcy mimo setek, tysięcy może nawet wykonań dziełek do dziś nie opanowali ich w stopniu doskonałym – nie przeszkadza aż tak bardzo. Czyżby okoliczności przyrody – mnóstwo drzew, prawie las – wzmagały tolerancję?
Spokój i cisza, muzyka, scenki rodzajowe, prawie theatrum a i pokazy mody z paradowaniem wyjątkowym – cały świat rzekłbyś, bo i komórki zadzwonią, i dysputy wszelakie usłyszysz…
Jest wszystko, wszystko, co potrzebne do życia, no, może półek pełnych towaru wszelakiego i wózków głębokich i kas samoobsługowych…
To całkiem dobre miejsce do życia, nie sądzicie?
Skoro zbliża się moment zameldowania tam na stałe, to zrozumiałe są częstsze wizyty; dobra, niech będzie: trzeba się zapoznać, zaprzyjaźnić może, w końcu trzeba znaleźć się w tym towarzystwie…
Niedawno była brazylijska edycja Dnia Dziecka i został po niej jakiś wpis na fb. Rozmowa dziewczynki i chłopca w przedszkolu. On zagaja:
– O co będziesz prosiła na Dzień Dziecka?
– O lalkę Barbie. A ty?
– A ja o OB i tampax.
– Co to jest?
– Nie wiem. Ale widziałem na tv, że jak to masz, to możesz pływać i jeździć konno i na rowerze. I najlepsze, że nikt tego nie będzie widział.
Zeen, a ja wybrałam sobie dąbrowę
A ja mam cały czas nadzieję, że może uda się jakoś przeprowadzić ten wist z postawieniem popielniczki we własnym ogrodzie.
Dlaczego jest coraz więcej takich rzeczy, że nie mogę uwierzyć, że są? http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,14870231,Seksuolog_i_biegly___To_kobiety_prowokuja_do_gwaltu__.html#BoxWiadTxt
Bobiku, na kalumni czy w mauzoleju?
E tam. Pod brzozą, rzecz jasna.
Dzięki, Eluzet
W sprawie wciągania.
To są kameralne spotkania modlitewne, które dla mnie wymagają ciszy i refleksji.
Niechętnie bardzo robię zdjęcia w takich miejscach, to nagranie było specjalnie dla Haliny Birenbaum, bo Ona niesłychanie przeżywa te spotkania modlitewne organizowane przez ks. Wojtka i przez cały tydzień przygotowywała informacje o swoich bliskich, nie mogła spać po nocach z emocji.
Ja, jakkolwiek bardzo doceniam i cieszę się nieustannie, że parafianie z Jasienicy przyjeżdżają, osobiście lubię w tym miejscu ciszę i bardzo mi jej brakuje przy takiej liczniejszej grupie.
Normalnie nie ma takich śpiewów, jak na filmie.
Czytamy modlitwy wspólne – psalmy, żydowską modlitwę na grobie przyjaciela i przywołujemy ciągle nowe osoby, których listę przygotowuje Ewa Teleżyńska z Pawłem Sawickim z warszawskiego KIK-u. Tu są publikowane: http://projekt-imiona.pl/projekt-imiona/
Ale nigdy nic nie wiadomo, Elu.
Kocie Przenikliwy, tam jest dość jasno napisane, że ojciec prof. dr hab. egz. jakieś lody kręcił przy tych egzorcyzmach i się nie działkował. Za kretynizm jeszcze nikogo w tej firmie nie zawiesili, interesy to co innego.
Ten seksuolog cierpi na świecką odmianę michalikizmu. To ciężka choroba, ale bardzo rozpowszechniona, więc nie wiem, czemu Haneczka się tak dziwi.
Ojtam, sensacja. A doktora Gapika z Poznania to za co niby posadzili? Za niekonwencjonalne leczenie, i to nie było nakładanie dłoni, zgoła, wysoki sądzie, zgoła.
A ja chcę powiesić moją duszę na choince. Podobno ma 14 gramów, to chyba jej nie wykrzywi, nawet jeśli jest lewoskrętna.
Coraz straszniejsze rzeczy wychodzą w sprawie Wiplera. Policjanci tak go opętali, że wyrazami zaczął mówić, a nawet krzyczeć. I siły nieludzkie w niego wstąpiły.
Nie wiadomo wprawdzie, czy zawarczał, ale w ferworze walki i to mogło się zdarzyć.
A u mnie dzisiaj posadzili komendanta jednostki wojskowej za korupcję. Mówiłem jakiś czas temu, że wszystkich komendantów można od razu posadzić, a potem poszukać dowodów i na jedno wyjdzie.
Wyrazami, ale czy w językach? Porządne opętanie jest w językach.
Ruski się nie liczy.
Popieram pomysł Liska, żeby egzorcyści i demony spotykali się oko w oko i załatwieli swoje sprawy w bezpośredniej rozmowie, jak ludzie dorośli, a nie mieszali do tego osób trzecich.
„-Nie możesz – powiedzial. – Nie wolno ci o mnie mowić. Nikt ci nie uwierzy. Nikt tego nie przeczyta.” Mam wrażenie, że nikt tu w to nie wierzy, ergo – demon istnieje i potrzebujemy egzorcyzmów. I mówię to jako wróg genderystów
Podziwu godne, andsolu, żeby dusza tak trzymała stałą wagę.
Moja to raz grubsza, raz chudsza, czasem się nawet wydaje, że całkiem znika. Księżycowa jakaś.
Na ruski to nie brzmiało, Wodzu. Prędzej łacina to była. Taka z ordynariatu. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14869164,_Posel_Wipler_byl_tak_pijany__ze_atakujac_policjantow.html
Poseł Wipler studiował u poseł Pawowicz. To by mogło tłumaczyć jego talent do niekonwencjonalnego języka. Chociaż działania demona też bym nie wykluczała, zwłaszcza jeśli został zaatakowany na terenie diecezji apepe Hosera.
Bo haneczka ma wielką nadzieję, że aż do końca nie przestanie się dziwić
Demetria ma rację. My tu nic innego nie robimy, tylko naszym niedowiarstwem cały czas potwierdzamy istnienie demonów.
Demetrio, nie może być. A co oni by z tego mieli? Oków wykrukanie na wzajemną szkodę?
Fakt, Haneczko, to jest taka gra, że bez udziału innych nie mają z tego żadnego ubawu
Ubaw jak najbardziej, ale grunt to kasa i celebryckość Tak się po mnie błąka Apollo z Bellack
k
Coś w tym jest, Haneczko
No dobrze, pora trochę pospać.
Do jutra! Miłych snów, ha, ha!
Ja będę miał miłe. Wysłałem listę, więc będę śnił o poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Dobranoc
Dobranoc
Super, Bobiku. Dzięki!
Ponieważ był tu przywołany tekst z artykułu „Kadisz za milion dolarów” to ja zamieszczam odpowiedź Piotra Kadlčika na te pomówienia: http://www.jewish.org.pl/rest/?lang=pl
Jakoś demonicznie się czuję. Spać mi to nie daje. Sierżant aż się dzisiaj prosi o egzorcyzmy.
http://smakpodniebienia.pl/u-jak-umywalki-waszego-mieszkania/
Na rozbudzenie emocji mieszkaniowych
Bobiku (22:54) „księżorcyzmy” genialne W jednym slowie potrafisz okreslic cale ogromne zjawisko…
Dzien dobry
Kawa
Dzień dobry
Znów administrator nie podaje kawy liskowej. Dorzucam swoją http://files.gadu-gadu.pl/kawa-1cad2fe1e6ffdfd719c44caa6e0b2286e68fc9a8.jpg
Dzień dobry, mnie podał
Mnie czy mi? Mi jakoś nie lubię, pewnie niesłusznie
Dzień dobry
Już zacząłem pisać objaśnienie, kiedy mnie, a kiedy mi, ale w połowie zdania Lenistwo popukało mnie w czółko i kazało Sierżantowi przynieść na srebrnej tacy stosowną linkę:
http://www.jezykowedylematy.pl/2011/07/mnie-czy-mi-kiedy-ktora-forma/
W każdym razie słusznie było, Haneczko.
Kawy z liskiem od Liska urocza. Żałuj, Irku, że Cię nie wpuściło, albo spróbuj w innej przeglądarce.
Na marginesie księżorcyzmów , które tak się Liskowi spodobały: Lem wymyślił kiedyś, w Dziennikach Gwiazdowych, takie wspaniałe słowo zwłokobawy , które przypomina mi się po każdej kolejnej rewelacji wiadomego zespołu…
O, znalazłem odnośny fragment:
Zgodnie z przyjętą systematyką występujące w naszej Galaktyce formy anormalne obejmuje typ Aberrantia (Zboczeńce), dzielący się na podtypy Debilitales (Kretyńce) oraz Antisapientinales (Przeciwrozumce). Do tego ostatniego podtypu należą gromady Canaliacaea (Paskudławce) i Necroludentia (Zwłokobawy). Wśród Zwłokobawów rozróżniamy z kolei rząd Patricidiaceae (Ojcogubce), Matriphagideae (Matkojady) i Lasciviaceae (Obrzydłce, czyli Wszeteki). Obrzydłce, formy już skrajnie zwyrodniałe, klasyfikujemy, dzieląc na Cretininae (Tępony, np. Cadaverium Mordans, Trupogryz Bęcwalec) i Horrorissimae (Potworyjce, z klasycznym przedstawicielem w postaci Mętniaka Bacznościowca, Idiontus Erectus Gzeemsi). Niektóre z Potworyjców tworzą własne pseudokultury; należą tu gatunki takie, jak Anophilus Belligerens, Zadomiłek Zbójny, który nazywa siebie Genius Pulcherrimus Mundanus, albo jak ów osobliwy, łysy na całym ciele egzemplarz, zaobserwowany przez Grammplussa w najciemniejszym zakątku naszej Galaktyki – Monstroteratum Furiosum (Ohydek Szalej), który zwie siebie Homo sapiens.
Kofiejniczek z liskiem od Liska jest starym wzorem angielskiej porcelany Royal Doulton pod nazwa Reynard the Fox. I lisek wystepuje na poszczegolnych kawalkach serwisu w roznych pozach – patrzacy w dol na dzbanuszku do mleka , biegnacy na cukiernicy etc.
Niezwykle piekny ten serwis,
Reynard the Fox, znany w strefie niemieckojęzycznej jako Reineke Fuchs, był bohaterem bestsellerów już od XV wieku, a potem nawet sam Goethe epos o nim popełnił. Bardzo szacowny i niebywale sprytny zwierz, który z każdej opresji potrafił się wywinąć.
Szelmostwa Lisa Witalisa też są „na bazie”, choć nie wiem, czy świadomie.
A oprócz porcelanników wykorzystywali Reynarda i jego otoczenie także szachoróbcy, czasem całkiem nieźle na tym zarabiając.
Ha, po Kota podpowiedzi znalazłem ten serwis! Rzeczywiście piękny.
http://image.artfact.com/housePhotos/semley/25/296125/H3345-L21114544.jpg
herbata
Siodemeczko, usciski OLBRZYMIE, dziekuje za relacje
Moniko, uwazaj na siebie przy czytaniu (nie wymieniam tytulu z obawy), lewactwo nie chroni przed urokiem
Dziękuję Ci Bobiku
Serwis przepiękny, musiałabym przemeblować dom
Dziwna rzecz się stała. Nie byłem dotąd wielkim fanem Halloweenu, wolałem Zaduszki zadumcziwe i swojskie, ale pod wpływem zatroskanej o duszyczki antyhalloweenowej propagandy obudziła się we mnie znana szczenięca przekora i szczeka, że nie możemy nie zrobić jakiegoś Upiornego Party.
Trudno, Drogie Towarzystwo, nie ma zmiłuj się. Proszę przygotowywać przebrania, drążyć dynie i spiłowywać zęby na ostro. Puhulamy dziś wieczorem prawdziwie po pogańsku.
Mam cichą nadzieję, że Wampiry dopiszą.
uwaga: demon
Mam dynię, cukierki, krwawą wiśniówkę i kapelusz, w którym wyglądam upiornie
Moge sie przebrac za wiedzme Pawlowicz albo wilkolaka Michalika.
A Haeczke lepiej prezewbrac za Upiornego Macierewicza.
To już jakiś początek.
Do cukierków przydałby się jakiś bat, tak dla równowagi i żeby się w głowach nie poprzewracało.
Mogę rozkręcić Rumika za ogon i przydzwonić, jeśli trzeba…
wampiry będą, o ile panie wampirowe i wampirzątka nie wymyslą, że mają lepsze pomysły niż balowanie…
Znaczy, na liście gości mamy na razie Wiedźmę P., Wilkołaka M. i Upiora A. Możemy roszerzać o kolejne demony, licha, strzygi, dziwożony, lemury, oraz inne Straszliwe Stwory.
Ja się mogę poświęcić i przebrać za Wąpierza H., bo pewnie nikt inny nie będzie chciał.
No i coś do obgryzania dla tych ze słabymi nerwami
Ooo, bardzo mi przyjemnie, że Wampirów można się spodziewać.
Nisiu, Rumik też ma się przebrać. Może za Cerbera, jak chce i będzie robił za bramkarza. Jak któryś upiór zechce wleźć na krzywy ryj, bez o!boli, to za nogawkę go – i won.
Haute horror
Lisku, to jest Dziwożona W.(assermanowa), czy Dziwożona G.(osiewska)?
A jeszcze powinien byc Terlik Jurodiwyj. Moze Demetria by sie zgodzila?
Wam to łatwo, a skąd ja wezmę to szaleństwo w oczach i uśmiechu To rola nie dla mnie. Heleno, Ty go weź. Byłaś sceniczna, a Mordka okłaczy Cię zarostowo
O przebranie celebryty Terlika to się tu bój powinien stoczyć. Makowski go mianował katolicką Dodą.
http://wyborcza.pl/1,75968,14872141,Co_laczy_katocelebryte_Tomasza_Terlikowskiego_i_popcelebrytke.html
OK, Haneczko. Jest jeszcze do rozdania Hell-oh! Kitty i wampirzyca Lady Gaga. Uprzedzam, ze ta ostatnia musi latac rozebrana do rosolu i psuc obyczaje.
Siodemeczka moglaby byc Genderem.
Może całe Upiorne Party zainscenizować jako homerycki bój między Zespołem Połączonych Sił Halloweenowych i Armią Występnej Cywilizacji, z takimi rycerzami jak Osiłek Dżender czy Syndrom z Lewakowic w szeregach?
Swietny pomysl, Bobiku. Cywilizacja Smierci na Wesolo.
Noo, Cywilizacja Śmierci na Halloween aż się prosi.
Wiem, że to już nudny banał, ale dla prawdziwości obrazu powinniśmy chyba zaprosić Demonicznego Prezesa. Zdziadział ostatnio i przycichł, ale do pociągania za sznurki chyba jeszcze się nada?
Jakiemuś Kościotrupowi też trzeba by rolę przydzielić. To takie wdzięczne przebranie, że szkoda, żeby się zmarnowało.
Haneczko, rozumiem, że z szaleństwem nie wyrobisz, ale kośćmi poklekotać trochę po hofmanowsku chyba byś mogła?
Tylko musiałabyś bardzo uważać, żeby nic nie mieć do powiedzenia.
O, ja się na Gendera bardzo nadaję
Dużo ludzi mówi do mnie ?proszę pana′, a jedna pani (słabo widząca widocznie) nawet młodzieńcze do mnie mówiła.
Zajęcia też mam niesterotypowe dla pci (nie poprawiać).
Na demona Prezesa top by sie chyba najbardzioej nadawal Rys berlinski, klekoczacy klawiatura.
Prezes przy kompie? Może jeszcze robiący online banking?
No nie, Mordo, tu już przesadziłeś.
Jednakowoż sterotyp na stereotyp poprosiłabym.
To może Wodza na Prezesa. Godność jest, a postura – powie się, ze nadęta przez ego.
W gimnazjum, do którego chodzi córka naszych przyjaciół, na lekcji religii odbyła się dyskusja nad listem biskupów w sprawie Halloween. Katechetka zasugerowała, że zamiast epatować makabrą, można by było przebierać się za świętych. Uważam, że to bardzo słuszna koncepcja. Można się przebrać na przykład za świętego Dionizego lub świętą Cecylię i nieść pod pachą rekwizyt przypominający własną głowę. Albo świętego Jana de Brébeuf, co powinno być dość proste, bo zważywszy jak musiało wyglądać jego ciało, można by wypożyczyć kostium zombi i sutannę jezuity. Albo za świętego Sebastiana, najeżonego strzałami. Pomysłowy kostium w duecie z koleżanką, może zapewnić postać świętej Doroty z Cezareii. Tak, przebieranie się za świętych to naprawdę wspaniały pomysł, pozwalający na głęboką, chrześcijańską refleksję, w atmosferze dobrej zabawy
A Święta Wilgefortis? Jakie proste przebranie.
Swietego Sebastiana to nie. Zla orientacja. Wszyscy ksiexza by sie na niego rzucalii i moglby sie domagac zwiazkow partnerskich.
Ten pieczony na ruszcie też jest spoko. Jak mu było? Niedawno obraz oglądałem, nie pamiętam.
Prezesem mogę być, zwłaszcza, że nie muszę sobie dyni nasadzać, żeby straszyć.
Lorenzo! Znaczy Wawrzyniec.
Święta Agata już zmierza na party, przebrana zgodnie ze wskazówkami Vesper.
http://www.wga.hu/art/z/zurbaran/1/agatha.jpg
Wilgefortis mogłaby się z Upiorem Antonim mylić. Może lepiej jej nie zapraszać.
A może jakiś transparencik http://wpolityce.pl/site_media/media/cache/26/ab/26ab97108edd4c3e572cb5ee1b4c186a.jpg
Nawet nie wiedzialem, ze istnieje Narod Lublin.
Za Lorenza mógłby się przebrać mój syn Wawrzyniec, owinąwszy kadłub grilowanymi kiełbaskami.
Rumik się ucieszył, powiedział że chętnie.
Szanta chciałaby być pieskiem Białej Damy.
Czy jest już Biała Dama? Ja bym chciała, ale nie mogę, bo jestem za gruba.
To PZPR teraz się nazywa Maryja?
Nigdzie nie jest napisane, ile ma być Białej Damy. Jak się ubierze w prześcieradło taka Dama, to jest Biała i już.
PZPR już od dawna się nazywa Maryja, a na imię ma Radio.
Nisiu możesz robić za Dużo Białej Damy, wskutek czego będziesz w bitwie Siłą Przeważającą. A Szanta zostanie wtedy Pieskiem Białej Damy z natury i jako jedyna nie będzie musiała się przebierać.
Transparenty pożądane. To może być broń Lakoników.
Moge byc Lea opetana dybukiem – slubna kiecka, kredowy makijaz i cienie pod oczyma, walkman z nagraniem Chusen Kala Mazel Tow.
Dla Bobika http://www.google.pl/search?q=dogs+halloween+parade+2013&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=am5yUvbLEeeu4ASg1oC4Aw&ved=0CAcQ_AUoAA&biw=641&bih=421#biv=i%7C48%3Bd%7CczmfWbWf9c2tMM%3A
Lisku, a może byłabyś po prostu Dybukiem? Na przykład jako Dybuk Palikot mogłabyś znienacka opętywać a to Wilkołaka Michalika, a to Strzygę Kempę, a to Demona Prezesa…
Eluzet, po zapoznaniu się z możliwościami chętnie przebrałbym się tak:
http://tahoesouth.com/images/uploads/events/dog-cat-halloween405.jpg
ale już obiecałem, że będę Wąpierzem, więc muszę dotrzymać.
Ja to mam dobrze, nie muszę się przebierać
To stworzymy Duo Nieprzebrane, A Straszne.
o to to to
Tańczy wiedźma z wilkołakiem,
upiór maca dziwożony,
tylko Terlik Jurodiwyj
jakiś jest niepocieszony.
Zatańczyłbym ciąg dalszy, ale muszę czekać do zachodu słońca, żeby nie naruszyć przepisów BHP.
Bobiku, teoretycznie moge, z tym ze nie wiem jak on wyglada, a raczej wiem ze on w ogole nie wyglada I nie moze to byc dybuk Palikot, bo wlasciciel jeszcze zyje Ale moge byc np dybukiem Darwina i napadac cala te zgraje, ubrana w lustrzany material (powiedzmy skora kalamarnicy), i wtedy bedzie jakby mnie nie bylo, bo kazdy zobaczy tylko odbicie siebie i otoczenia
Bobiku, skocz do mnie, tu juz po zachodzie, ciemno i duszno
Zamiast Darwina moze byc ktos inny, byle niezyjacy. Tylko prosze szybko o instrukcje, bo tu juz tancza
Kolega
http://www.gannett-cdn.com/-mm-/26ef73920f22286a3befe81fc384a764d4124ec8/c=0-0-903-680&r=x513&c=680×510/local/-/media/USATODAY/USATODAY/2013/10/21/1382365476012-Halloween-Dog-Parade—Kreizel-123-.JPG
Ja
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-06-05.html
To wobec tego, Lisku, żeby nie zawężać sobie zanadto pola działania, bądź Dybukiem Zmiennym, tylko na wszelki wypadek zawiadamiaj, w kogo akurat się wcielasz.
Skakać tam, gdzie słońce już zaszło, na razie nie mogę, bo rodzina by kolacji nie dostała. Ale jak ich nakarmię, mogę zacząć hulać, gdzie popadnie.
Marku, przebieranie się za siebie samego dzisiaj odpada.
No, chyba że przypadkiem naprawdę byłbyś zmorą, wilkołakiem, wampirem, dybukiem czy innym wąpierzem.
Przebrała się marchew za gruszkę
Więc cebulka nakłada muszkę
i Korwina udaje. A ziemniak
we wrzask, że prezesa on krewniak,
Chce bieli i czerwieni do tła.
Już ku niemu para kapust się pcha
Ale burak za Hofmana ubrany
Nie dopuszcza, wszak był on wyciągany.
A gdy przebrała się popisów miarka
Podeszła do nich z nożem kucharka
I stworzyła Klub Kuchenny bez krzyku,
Blok Duszonych Warzyw w Piecyku.
Troche cieplo w tej folii aluminiowej…
Andsolu, jakbym słyszał na cóż wasze swary głupie, i tak się znajdziecie w …
…Piecyku.
A nam wysiadl odkurzacz, wiec moglbym go ucharakteryzowac na tupolewa.
Już się zaczęły dziać rzeczy Straszne i Niesamowite. Rozpakowałem po powrocie torby, mniejszą i większą, po czym większą od razu wsadziłem na pawlacz, bo przeszkadzała, a mniejszą z wrodzonego lenistwa kopnąłem w kąt i zostawiłem. Dziś doszedłem do wniosku, że tę drugą też warto by schować i już ją chwyciłem, żeby zanieść gdzie trzeba, ale torba nagle zaczęła miauczeć.
Czy komuś może zgubił się ostatnio kot?
Nasza Pręgowana się nie gubi (jak sama twierdzi). Ona co najwyżej chwilowo nie zaszczyca obecnością.
Musiałem/am zejść do podziemia, bo obiad czwartkowy i 2 zaległe szykuję.
To wszystko dla niepoznaki, niby nic, ale jak wyskoczę, to nie ma zmiłuj, dziewica, nie dziewica, pacholę nieletnie, młodzieniec cnotliwy, męże i białogłowy dostojne, nic mi się nie oprze.
Okej, zrobiło się porządnie ciemno, więc można startować z imprezą.
Psy się uśpiły, księżyc już w pracy,
przygotowane wszystko na cacy,
pod drzwiami czeka gości gromadka,
jak zobaczycie kto, aż was zatka:
strzygi, wampiry, demony, czarty –
można zaczynać Upiorne Party.
Bój homerycki wstrząśnie dziś nacją
Sił Halloweenu z Cywilizacją.
Co jedna strona, w odnośnym stroju,
zbierając siły ruszy do boju,
na drugą rzuci się zwartym szykiem,
to niech przywali tamta wierszykiem,
rymem dołoży lub rytmem ostrym,
by krew zaczęła tryskać na posty.
A jeśli rycerz który zobaczy,
że mu wierszyki nie leżą raczej,
że o rymnięciu myśli ze zgrozą,
niech siecze, kłuje, tnie i rżnie – prozą.
Ja chwilowo wybywam (zreszta i tak mnie nie widac ), ale przed polnoca bede z powrotem
Straszą minami
Czy ten Terlique już obsadzony?! W razie czego mogę lejdigagicznie na golasa biegać. Będzie straszno!
Kiedy proza nigdy nie jest tak smiesznbie jak wierszem.
Demetrio, jak ma być Naprawdę Straszno, to Ty biegaj w charakterze Terlika na golasa.
E, Mordo, Twoją prozą potrafi być bardzo śmiesznie.
To Lady Gaga miala latac na golasa, a nie Terlik, ktpry racxzej powinien latac w pasie cnoty, zwazywszy na biedna pania Terlikowa, ktora, jak slysze, jest znow przy nadziei.
O, już pierwszy wojownik pali się do bitki.
Wąpierz H.:
Niech ktoś zmierzy się z wąpierzem,
Zaraz będzie lecieć pierze!
Zaraz ja takiego śmiałka
zaknebluję, że aż załka!
Jak nikt umiem kręcić lody,
w Watykanie mam swe chody,
jeśli potknę się, to szybko
wybrukuję drogę Lipką –
czy to lato, czy to zima,
na wąpierza mocnych ni ma!
Bobiku, spróbuję klekotać hofmanowo, chociaż brakuje mi niezbędnych członków
Cukierki poszły z zębatą gromadką
Czy pendant do Wąpierza może być Sątyż???
Jako asonans niejedno przejdzie.
A nieasonansowo może być np. tak:
Apeluję, jakem Wąpierz:
kijem feministkę złą pierz!
Wąpierzowi w krótkich słowach:
postać z ciebie jest jałowa,
choć wyskoczyłbyś ze spodni,
żadnej głowy nie zapłodnisz,
twe przechwałki więc, człowieku,
onanizmem są poniekąd.
Niech cię diabli, niech cię katy,
zmykaj sobie w swe zaświaty!
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/442060,halloween-to-swieto-szatana-katechetka-na-religii-w-szkole.html
Piesu, wypusc Ducha z POczejakni.
Czy w pasie cnoty nie powinna biegać nieszczęsna pani Terlikowa? A Terlique na golasa wymachujący różańcem z pewnością zmrozi krew w żyłach (a nawet kawę). Widok ten zrani do głębi religijne uczucia pisposłów, którzy przez cały weekend pod prokuraturą koczować będą w zbożnym celu złożenia donosu.
Uśś, ale tego Wąpierza dziadnęli
Co Wy opowiadacie? W pasie cnoty to właśnie Lady Gaga biegała, nawet na jakimś rozdaniu Grammy tak się pojawiła.
A od Terlik latającego na golasa żadna lady straszniejsza być nie może. Goły Terlik ma zostać.
Ten kościół aż się prosi o księżorcyzmy
https://scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-frc3/1450117_10200110721971047_593990592_n.jpg
Apage, apage satanas od dyni! Jeśli mam jakąś pretensję do święta Halloween, to taką, że tego dnia znikają ze sklepów wszystkie dynie, z których psiakrew przecież tyle pysznych potraw można zrobić. Właśnie wróciłam z zakupów w Tesco, szczęśliwie udało mi się dorwać ostatni kawałek…
„Tam nie ma szatana”:
Pyk… Pyk… Gluchy loskot. I kolejny, jak uderzenie wielkiej kropli w tafle wody. Chwila ciszy i znow krotki, gluchy dzwiek. Tam na dnie siedzi diabel, kusiciel. Trzeba go zasypac gora kamieni… (tekst Dr Wincenty Laszewski, str. 27)
U mnie pada, wiec juz od kilku godzin jest ciemno. Cos mokre w tym roku to Halloween. I tak sobie mysle, ze przyjde chyba jako egzorcystka, co oczywiscie jest genderowym wypaczeniem, gdyz, jak wiadomo z literatury fachowej, egzorcystami sa zazwyczaj barczysci osobnicy pci meskiej.
Kościół od Irka rozkładający.
Czy jest na sali niestraszacy strach? Taki, żeby postraszyl dzieci, że pora spac, ale tez żeby nie baly się potem przez całą noc?
Monika-Egzorcystka może być oblubienicą Gendera. W przerwach między prężeniem muskułów będzie śpiewał serenady pod jej oknem.
Foma, czy to jest dzień na niestraszące strachy?
A zresztą, nawet gdyby jakiś taki przypadkiem tu trafił, po zobaczeniu gołego Terlika zwiałby z wrzaskiem i już się więcej nie pokazał.
A Kierownictwo w towarzystwie Balladyni przyszło? Coś mi to na związek partnerski zakrawa. Do genderowców proszę.
Ten kościół obróciłem odwrotnie i okazał się całkiem, tego, mniej zdecydowany, powiedzmy. Więc to zależy od punktu, czy patrzymy z pozycji lewackich, czy innych.
Jestem trochę zajęty, więc nie straszę w pełnym zakresie.
dynia to symbol diabła, czaszka oznacza zło
Jakby tej katechetce pociągnąć z dyńki, to by miała dwa w jednym. Właściwie dobrze gada.
Ja do genderowców zawsze
Witamy niespodziewanego gościa. Bez zaproszenia przyszedł, ale jasne, że wpuszczamy i w pas się kłaniamy.
Ksiądz Natanek:
Oj dana dana,
pełno Szatana,
we wszystkich kątach, na wszystkich zmianach,
oj dana!
Lecz zwykły diabeł niech się odwali,
dzisiejszy szatan to jest Michalik,
czart najwcieleńszy i wampir zgoła,
a na dodatek jeszcze wilkołak!
Oj dana…
Oj dana dana,
sprawa to znana,
bez Michalika sprawa przegrana,
oj dana!
Piekielne sprawki bez niego leżą,
nawet zoofil nie dręczy zwierząt,
bowiem Złe może hulać zażarcie
najlepiej, gdy ma biskupa wsparcie,
oj dana!
Chociaż Michalik pogrywa ostro,
zawsze wychodzi z tego dziadostwo,
chór nasz ni palcem kiwnąć nie zdąży,
a on już zdoła się sam pogrążyć,
już w drgawkach zwija się jego władza…
Więc cyt! Spróbujmy mu nie przeszkadzać.
Magdzia cioci się zwierzała,
że łuskać pestki uwielbiała.
– Oczywiście – ciocia pyta –
pestki te ze słonecznika?
– Z dyni – Magdzia odpowiada.
Ciocia na podłogę pada,
Z płaczem: – Żułabyś pistatio
To nie byłoby fellatio!
Tam gdzie miałaś podniebienie
Przez szatańskie to nasienie
Masz podpiekle! Krzyż na skroń
I do egzorcysty goń!
—–
Tak się dzieje gdy gendery
W naszym życiu biorą stery,
Lucyferyzm się rozwija,
Dynia pokazuje ryja.
Hyhy, ale numer zrobili w Gdańsku pod nosem Głódziowi
http://gdansk.naszemiasto.pl/artykul/galeria/2051960,halloween-w-gdansku-pge-arena-zamienila-sie-w-ogromna-dynie,id,t.html
Andsol mężnie straszy w szeregach wilkołackich. Gdzie Gender? Bez niego Drużyna Wilkołaków może wyjść na prowadzenie!
Odwieczny Bezemocjonalizm, gdyby się niechcący pojawił, rzekłby tylko:
uuuuuaaaaa (ziewnięcie),
wszystko było, wszystko znane,
różne tylko rekwizyty
uuuuuaaaaa (ziewnięcie)
To lepiej niech się nie pojawia, bo po cholerę miałby psuć innym zabawę?
a po cholerę właśnie
Drżyjcie, genderowcy! Wiedźma Pawłowicz w natarciu:
Ja się Gendera boję dość słabo,
wiem: chłop jest chłopem, a baba babą.
Baba to wiotka jak ja leluja,
a chłop ma tego, no… cechy płciowe,
do grzesznej akcji zawsze gotowe.
Podobno nawet są pierwszorzędne,
lecz w moim życiu dziewiczym zbędne,
bo jakoś wiążą się z tym, no… seksem,
tfu, lecę usta wytrzeć pumeksem!
(wbrew swoim zwyczajom przerywa i leci po pumeks, ale nie ulega wątpliwości, że wróci)
wiedźma z pumeksem jest bardziej straszniejsza (nie poprawiać!) od wiedźmy z miotłą. bo z miotłą to moze coś posprząta przy okazji…
A widzieliście Simon′s Cat (A Halloween Special)
http://www.youtube.com/watch?v=19jaOSNibkU&feature=em-subs_digest
Jeśli wszystko było to jedno z dwojga: albo życie zamiera, albo wiele rzeczy się powtarza. Wolę drugie.
Już wiem, to całe Halloween wymyśliło lobby dyniowe.
Jasne!
Może lobby wymyśliło, ale reklamą zajął się ktoś inny. Świetnie im idzie
Genderze, Ty tu nie pokazuj nóg, tylko bierz i walcz!
No, chyba że chcesz zaśpiewać:
Sex-appeal, to właśnie broń Gendera,
sex-appeal, prawicy sen odbiera,
choć
grzmi,
że to zło,
czapką nie przykryje go.
Jeden z drugim go z trybuny pognębić chce,
ustawą tnie,
ale ten Gender, on swoje wie.
Sex-appeal, dla każdej orientacji,
sex-appeal, do drinka, do kolacji,
tu
czas
wpaść już w tryl:
moja broń to sex-appeal.
Gender
Kto mnie wołał, czego chciał,
zebrałem się w com ta miał.
Bobik będzie gości miał,
jako chciał, jako chciał,
byle jeno wicher wiał.
Uuuuuaaaaayyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!!!
Jak było do przewidzenia, niezatapialna Wiedźma Pawłowicz wróciła i rusza do ataku.
Dam ja wam związki, dam ja wam Gender,
zaraz się tego świństwa pozbędę!
Jak moc tradycji rzucę na szalę,
ten cały Gender nie piśnie wcale.
Pod obcas wezmę, po ryju skopię,
żeby dać dobry przykład Europie!
Gender (wpada niespodziewanie w liryczny ton)
Ech ty w życiu, ty w życiu jedyna
do mej wiedźmy wzdycham wśród marzeń,
lecz choć nie wiem, gdzie leży przyczyna,
ona wciąż mnie nie chce i odpycha.
Genderze, zdrajco! Miałeś wzdychać do Egzorcystki.
Gender
Straszą mną dziatwę, a ja przecie sama subtelność.
(Gra na flecie)
Puenta nagła zwieńczyła dramę:
Wiedźma zapluła nam się na amen.
Gładko ją zaraz wchłonęło piekło,
zatem Europa może odetchnąć.
Gender
Nie lubię Egzorcystek, nikt ze mną nie konsultował.
Konsultacje, konsultacje… Tak wynikło z rozpiski:
https://www.blog-bobika.eu/?p=1692&cpage=11#comment-319877
Gender
Jeżeli już, to wolałabym profesora Egzorcystę.
Przecież jestem Gender, wzór rozwiązłości.
Nieprawdaż?
Gender
Płeć mam zmienną i upodobania też.
Te strachy dosyć szkaradne, ale żałosne i niegroźne.
Niech tam sobie żyją w swoim bajorku.
Gender
TA Egzorcystka to jest świetna kobita, nie będę jej oczu mydlił.
Jakiś dobrotliwy się zrobiłem/am.
A co porabia Prezes?
Gender się rozbestwił zbyt łatwymi zwycięstwami. Ale z tym perwersyjnym zawodnikiem już nie pójdzie mu tak prosto.
Terlique:
Hop-siup, na golasa
jakże miło tak pohasać.
Gdy nie więzi mnie pas cnoty,
uruchamiam zaraz dotyk,
dalszych spraw też nie pominę,
czynem wspierać chcę rodzinę
i powstańców mieć gromadkę.
A tym, co nie ruszą zadkiem,
by Polaków było więcej,
śrubę wsadzę i dokręcę,
hahahahahaaaa!
(wstrząsa nim upiorny śmiech)
PIS skub!
Wesół z wioski:
Bo srebro i złoto to nic, chodzi o to
by z młodym być ciągle, najlepiej z zygotą…
Wchodzi In Vitro w bialym kitlu, z plikiem swierszczykow w jednej kieszeni i probowkami w drugiej, wymachujac pokazna strzykawka z dluga igla, i rusz w kierunku Abepego M.
Tymczasem Kopciuszek na balu sie niepokoi, wszystkie dynie wyciete i zajete, czym ja pojade do domu?
Zygota nas uczy, zygota nas bawi,
zygota papuzi ma wdzięk oraz pawi,
czy w mieście, czy na wsi, to przecież się wie,
że nie ma jak dobra zygota, ole!
Zapomniałam, że mam walczyć o deprawację dzieci.
Biedne dzieci.
Wesół z wioski:
Z zygotą i owszem lecz powiem ja ci,
że musi koniecznie tej samej być pci!
Tej samej pci niekoniecznie, jak zabawia się dobrze rozwinie, to kombinacje w liczniku i mianowniku mogą być różne.
Drżą przed nim nawet wszyscy biskupi
podpaść nikt nie chce, ooo… nie ma głupich
tak od kleryka do kardynała
administracja kościelna cała
Bo najstraszniejszy to księdza wróg:
Pan Bóg…
A co ja mam z nim robić, z tym golcem?
Też mu dokręcać? Eeee.
On może co najwyżej swoją żonę straszyć golizną.
Może niech orkiestrę założy.
Może jakieś posiłki krwiożercze nadejdą, bo ja jestem Gender pokojowo nastawiony.
No, Terliku, za twe zbytki
hop do piekła, boś ty brzydki!
Genderze, przecież właśnie przed chwilą przybyło In Vitro z wielką strzykawą i krwiożerczym świerszczykiem.
Duch Dystansu:
ech, emocje, podniety, podskoki
najpierw się gotuje, chwilę potem spokój,
gender, radio, prasa, dzis jest, jutro inne
zamiast szukac rymu, ziewnę tylko z boku
uaaaaaaa (ziew duszno-upiorny)
Zbliża się północ, Zespolone Siły Halloweenowe, coraz bardziej przyciskane do ściany przez Genderowców, sięgają po Wunderwaffe.
Upiór Antoni:
Huuuuu huuuuu…
Bawicie się tu, świńskie ryje?
A tam gdzieś w lesie brzoza wyje,
ucięta w kwiecie… całkiem sama…
To na uczucia święte zamach,
żeby urządzać śmichy-chichy,
żłopać coś, nawet bez zagrychy
(którą, to przecież nie nowina,
Tusk dawno zaniósł do Putina),
gdy Naród zdycha, Prawda kona…
Lecz co tu gadać, rzecz sprawdzona,
że dla lewackiej tej hołoty
nic nie jest święte. Nawet trotyl!
Huuuuu….
To wcale nie Terlique, lecz ja jestem naga,
a prawdziwa cnota to jest Lady Gaga,
o!
Widzę, że Duch Oko szybuje wysoko.
O matko, Upiór znowu smęci…
A niech go biorą wszyscy święci,
lub wszyscy diabli, jak kto woli,
byle się wreszcie odpinkwolił,
zapadł pod ziemię, zniknął z oczu,
każdy by wtedy ulgę poczuł.
O, chyba wreszcie przyszła pora –
diabli porwali nam Upiora.
Wampir jestem, tak mnie zwą,
żywię się wyłącznie krwią
młodą krwią, tak na początek,
na śniadanie – krew dzieciątek.
Kiedy strawię już krew dziatek,
obiad: jasne, krew ich matek!
Od kolacji sybarycę:
każdą krwią się wtedy sycę;
młodych, starych, małych, dużych
bo wieczorem każda służy.
Przez noc całą sobie sączę
bo krwiodawców są tysiące!
Lecz nie ruszę, bo to nędza,
krwi katolickiego księdza …
Wampir się chyba naigrawa –
wszyscy są równi wobec prawa,
jak równość to ma nie być szopa,
proszę duchowną krew też żłopać!
Czy Upiór Antoni Oko pogoni, bo przykrywa swoim pojawieniem jego wystąpienie?
Antek, przestań się chłopie wygłupiać, idź się wyśpij.
Zobacz, życie ci ucieka, pożyj trochę, człowieku.
Ooo, już go wzięli do podziemnej celi.
Wampir nie ziemskim podlega prawom.
Kiszką mu wiszą. W dodatku krwawą…
Minęła właśnie północ. Dowód?
Rozsypał duchów się korowód,
zniknęły diabły, strzygi, wampy,
jasno, bezdusznie świecą lampy,
lecz dodać ducha nam się stara
Wampirów naszych drogich para.
Myślę, że udało nam się co ważniejsze piekielne moce odesłać z powrotem tam, skąd przyszły. Ogłaszam zatem zwycięstwo Cywilizacji Śmierci z Genderem na czele i sięgam po białe wytrawne, bo chyba już nie jestem na służbie.
Wampir się najlepiej bawi
gdy ty krwawisz…
A ja nie wiedziałam, że czasowa prohibicja obowiązuje.
Może dlatego takim/takam łagodna.
Milczałam konsekwentnie, zgodnie ze scenariuszem, klekocząc śmiechem
Raczej się zbytnio tym nie zachwycę,
że wampir leci na mą krwawicę.
Haneczko, ale od czasu do czasu jakieś nic nie mówiące kle-kle mogłaś podrzucić, wzorem Twego prototypu.
Nikomu nawet i nie drgnie brew
bo wszyscy wiedzą: dobra psia krew!
Pies też by umiał wyssać wampira,
gdyby już wkrótce nie szedł do wyra.
No to spokojnie kładź się kolego,
ja sączyć mogę i z leżącego…
Dobrej nocy
Dobrej!
Kle
Pies padł ze śmiechu wprost na posłanie,
skończone party, skończony taniec,
głowę już złożyć czas skołataną,
więc jeszcze tylko ciche – dobranoc.
Idź spać, Bobiku, idź, moje ptaszę,
a ja cię teraz nieco postraszę…
A kiedy rano złożysz poduszkę,
zewłok mój będzie pod Twoim łóżkiem!
Chór polski (odpowiednik greckiego) śpiewa:
Dzień za dniem powoli mija.
Coraz dłuższa życia szyja.
Wszystko wokół się pierdoli,
My w niewoli, my w niewoli.
I tym cytatem odfajkowałem lewacko-patriotyczny obowiązek, by zachęcić do napchania kabzy post-komucha Janusza Głowackiego przez kupowanie jego zeznania „Przyszłem czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy”.
Lepszy Halloween na blogu niz ten za oknem dzisiaj. Bardzo nieprzyjemny deszcz i zimny wiatr. Malo dzieci, bo z przeproszeniem psa nie wyrzuci..
A jutro jedno z moich ulubionych swiat, Dzien Zmarlych. Jak to fajnie, ze maja swoj dzien i mozna odwiedzic groby, uprzatnac, zapalic swieczke. A wieczorem cmentarze w Polsce swieca sie morzem zniczy (ow). My tego swieta tutaj nie mamy. W Meksyku dodatkowo sie piknikuje ze swoimi zmarlymi na cmantarzach, no ale tam inna jest pogoda w listopadzie.
Juz za zmeczona zeby czytac do tylu, ale zobaczylam siebie w komentarzu liska o teatrze. Ja rowniez mialam problem z odbiorem scenicznego przedstawienia. Moje pierwsze teatralne przedstawienie to byla bodaj Antygona. Przybiega zdyszany posel z nowina, a ja slysze tylko dudnienie desek scenicznych i widze ze przylatuje zza kotary, bez kropli potu na czole. I to ciagle mowienie/krzyczenie frontem do publiki! Ale potem jakos sie przyzwyczailam.
Najwieksze wrazenie, jak sie zastanowie, zrobilo na mnie przypadkiem widziane Into The Woods, ponad 20 lat temu w Nowym Jorku, z Bernadette Peters (Witch`s Lament), ktora uwielbiam. Gdzie ona jest dzisiaj… Chyba kocham NY od tamtego przedstawienia.
Nie wiem czy ten artykul ma sens, bo nigdy nie bylam w Wilno, Ontario, choc rozni znajomi byli i tak nazywaja ten teren, Kaszuby.
http://arts.nationalpost.com/2013/10/31/how-to-kill-a-vampire/
Przed chrzescijanskie czasy wydaja sie sa nie lepsze… nieprawdaz…
http://smakpodniebienia.pl/kocham-nienawidze-lodz/
Może ktoś jest jednak z Łodzi tutaj?
Dzien dobry
Narazie wrzuce po-hallowinowa kawe dla ludzi i duchow, a troche pozniej doczytam party..
Dzień dobry doczytawszy dorzucam coś anielskiego
Dzień dobry.
Dla frakcji i Chrome:
http://www.faz.net/aktuell/gesellschaft/intersexualitaet-das-dritte-ist-ein-offenes-geschlecht-12642963.html
Okropne to – rach ciach i mamy dziewczynkę, bo tak najprościej i problem wydaje się być rozwiązany.
Ale z drugiej strony, jaką nieprawdopodobną siłą charakteru, wstrzemięźliwością i żelazną konsekwencją muszą się wykazać rodzice, aby dziecko było w stanie samo po latach określić swoją przynależność. Nie wspominając o otoczeniu, które automatycznie klasyfikuje do jednej lub drugiej płci.
Doczytalam, pieknie bylo.
(Swierszczyk krwiozerczy… pewnie modliszka )
No, jak Boga kocham! Przysnil mi sie goly Terlikowski latajacy po cmentarzu trick-a-treating!
No proszę, jak to niewinne haloween party powoduje koszmary senne .
Dzień dobry
Jak zwykle w Święto Zmarłych dręczy mnie lekka nostalgia, a poza tym jako zapomniałem, że dziś sklepy zamknięte i nie kupiłem pieczywa na zapas.
Obawiam się, że bez duchowego wsparcia się nie obejdzie.
Nie kupiles pieczywa? To jedz pasztetowke!
Właśnie to robię (też się zna te historyczne grepsy), ale mam jej zapas niezbyt wielki, a jeszcze się z rodziną muszę podzielić.
Swoją drogą, gdybym nawet kupił to pieczywo, miałbym z niego pożytek średni, bo skończyło się też masło.
Na stacjach benzynowych masła chyba nie mają.
Trzeba się zbierać.
Znalałem starą bułę, pokroiłem na kromki, włożyłem do piekarnika, żeby zrobić grzanki i się zaczytałem i bułę zwęgliłem.
I jeszcze Markiewicz umarł. Miałem u niego egzamin z pozytywizmu i w ogóle.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14876256,Zmarl_prof__Henryk_Markiewicz__Wielki_uczony_i_mistrz.html
Co za szlimazl! (Pies, nie Markiewicz>)
Trzeba iść na stacje benzynową, jakies pieczywo maja.
Już jestem pocieszony. PA zakupił pieczywo, a nawet masło.
A z Markiewiczem też się pocieszyłem. To w końcu piękna śmierć dla polonisty, umrzeć w Dziady.
Jeszcze na Hauptbahnhoff i na lotnisku coś może być otwarte. Miesiąc temu ratowałam się wyprawą na Hauptbahnhoff w Hamburgu. Skutecznie. Piękne party było.
Te Niemce to w ogóle pojęcia o wartościach nie mają. W mojej mieścinie dzisiaj nie tylko stacje benzynowe i Hauptbahnhoff, ale jeszcze i 3 piekarnie w centrum otwarte!
Przedwczoraj kupilam dwie paczki stalowej waty, bo przez takie zaczytania wciaz zweglam garnki, w ubieglym tygodniu dwokrotnie
Wirklich? No koniec świata. Lisku, znam to, jak dobrze ja to znam! Choć ostatnim razem miałam trochę szczęścia: po prostu zamiast wywaru na zupę była galareta na cielęcinie.