Taniec wokół kija
– Chyba nareszcie mogę być zadowolony z tego, że jestem szczeniakiem – rzucił z pewnym naciskiem Bobik i niby to bez ostentacji, ale jednak zauważalnie wypiął stosownie do wieku niedojrzałą pierś.
– A coś szczególnego się stało, że tak się wbiłeś w dumę? – zapytała Labradorka, z pedagogicznego rozpęu starając się nie zignorować tematu najwyraźniej dla rozmówcy istotnego.
– No wiesz? Jak mogłaś tego nie zauważyć? – warknął z urazą Bobik. – Szczeniaki się zrobiły ostatnio niesamowicie ważne. Ich głosów słucha cała Polska, wszyscy komentują na wyprzódki, lajkują, kreują na bohaterów… No dobra, niektórzy też krytykują, ale to są wyłącznie ci niesłuszni, którymi pewny swego młody nie ma powodu się przejmować.
– A czy te szczeniaki naprawdę mówią coś ważnego i ciekawego? – zainteresowała się sąsiadka.
– Wcale nie muszą! – z zapałem wykrzyknął Bobik. – Wystarczy, że włożą kij w mrowisko i potem już samo leci. Zaczyna się taniec wokół kija, a kto by się w tańcu przejmował sensownością. Jest akcja i to się liczy. A przecież każdy szczeniak lubi, jak się dzieje.
– Dla niektórych dorosłych dzianie się też jest priorytetem – zauważyła nieco kwaśno Labradorka. – I wiesz co, Bobik? Mnie się zdaje, że ci dorośli robią szczeniakom dużą krzywdę. Dla nich to jest zabawka na krótko, a taki szczeniak może na długo czy nawet na zawsze zostać z przekonaniem, że zjadł wszystkie rozumy, wie lepiej i uczyć to my, a nie nas. To jest niezwykle szkodliwe przekonanie, bez względu na wiek, choć w szczenięctwie szkodzi najbardziej. Uczucie bycia kimś znaczącym jest bardzo przyjemne, więc może uzależnić jak narkotyk. I potem, kiedy znudzona publika zaczyna dostarczać słodką truciznę w coraz mniejszej dawce, szczeniakowi grożą różne nieprzyjemne objawy, z syndromem odstawienia włącznie.
– Czy to znaczy, że chcesz mi odebrać radość z bycia szczeniakiem? – najeżył się Bobik.
– A skądże! – uspokoiła go Labradorka. – Ciesz się tym, póki możesz. Tylko nie daj się wpuszczać w maliny dorosłym, którzy chcą cię do czegoś użyć. Życzę ci, żebyś się natykał na takich starszych, którzy zajmą się poukładaniem ci w głowie, zamiast podbijaniem bębenka. Że zacytuję poetę, więcej Osmańczyka, mniej Grottgera, a wszystko będzie cacy.
– Czy… czy ja muszę wiedzieć, co to jest ten grot od gier? – jęknął żałośnie Bobik, przewidując konieczność zajrzenia do słownika terminów żeglarskich, choć akurat zaczął mieć straszną ochotę na swobodne pobieganie z Kumplem.
– Hmm… Właściwie by wypadało – zastanowiła się Labradorka. – Ale nie wiem, czy nie lepiej będzie, jak akurat tego dowiesz się dopiero wtedy, kiedy będziesz miał już choć trochę poukładane w głowie.
Nie wystarczy znalezc sobie mrowisko i odpowiedni kij aby w nim zameiszac, Bobiku. Dobrze jest kiedy cala operacja odbywa sie, ze tam powiem, w swietle reflektorow, kiedy kamery trzaskaja, nagrywaja na czym sie tam dzis nagrywa, a partyjni spece od wizerunku obmyslaja juz jak dobrze zaprezemtuje sie Szczeniak na plakatach wyborczych.
Dobrze jest tez nie byc przedtem na zadnym Mord- Buku, bo cholera wie co tam mogl mlody Pies nawysmazac w chwili rozmarzenia. Lepiej jest miec czysta karte, bo sie przyczeoia i cale mieszanie kijem w mrowisku zda sie Psu na bude.
mis na polance
Tak Lisku, Mis przyszedl niemalze powachac kamere.Ale mialam farta.
Przemowienie Obamy bardzo mi sie podobalo. Lisku, dziekuje. Mowca jest znakomitym, tekst tez swietnie skomponowany. Kazdy uslyszal to, co chcialby uslyszec…..
Pytania zadawane przez Smarkatych Panu Premierowi budza przerazenie :wow: . Wnioskujac z tego, taka Marysia to zaden wykwit! Co to bedzie I jak to odwrocic. Bardzo to grozny objaw. Czym I jak takie mrowiska traktowac?
Czy to wczoraj robiłem reklamę blogowi Maczety Ockhama? Dziś jest jego nowy wpis, bardzo mnie zdumiewający szczegółowymi informacjami, ciekaw jestem czy jeśli go zapytam skąd je ma to odpowie. Tak dla pierwszego wglądu:
Na Ukrainie siły separatystów składały się z lokalnych bezrobotnych płatnych po ok 50 grywien dziennie (12 zł). Ci po pierwszej wiadomości o pożarze w Odessie znikli. Następną grupa byli też lokalni i Rosjanie przeszkoleni w podstawowym sabotażu, zasadniczo rekrutujący się z żulerni i drobnych przestępców. Ci byli na swego rodzaju kontrakcie i płatni 100-200 grywien dziennie. To była podstawa republiki donieckiej i ługańskiej. Jak Ukraińska Armia zaczęła na poważnie strzelać ci też znikli. Pozostali zawodowcy. Byli żołnierze ukraińskiej armii, Berkutu i jednostek specjalnych którzy zaciągnęli się do służby przeciwko nowym władzom Ukrainy. Ci są przeszkoleni, uzbrojeni i nie mają nic do stracenia. Ale jest to dość ograniczona grupa, bez dalszych możliwości uzupełnień.
Pytania smarkatych
Loto, to nie są pytania smarkatych, tylko ich rodziców/opiekunów, którzy sami boją się ich zadać – z podłego tchórzostwa. I to oni są smarkaczami.
Zbiorowe ustalenie charakteru Pani Doktór
Pani Doktór podjęła nas
Pani Doktór okazało się to ta Pani Doktór od dwadzieścia
lat temu
Pani Doktór wydawało by się jest za bardzo a dowcipkuje
Pani Doktór trzyma się zasad ale idzie na umowy
Panią Doktór poniosło na nas tylko podobno ona przypuszczała że ją poniesie
Pani Doktór zatuszowała naszą niesubordynację ale nam
ją wyzarzuciła chociaż mówią że to dobra Polka
To bardzo dawny, więc nieaktualny, Białoszewski. Zresztą Miron
j.t.
jest dokladnie tak jak mowisz, czyli trzeba sie do szerszeni dobrac….
Ona (Marysia z G) o nic nie pytala. Ona stwierdzala: dlaczego jest pan zdrajca? Cos jak: dlaczego pan premier bije zone po pijaku?
Już jest 11 miejsc do podglądania zwierzątek. Innych wystawiać na pokaz łatwo, a we własnej budzie zainstalować kamerkę to nie łaska?
Jutro mija 70 rocznica desantu wojsk brytyjskich, amerykanskich i kanadyjskich w Normandii, wydarzeniu znanym jako D-Day. POsrod 24 tysiecy wosk alianckich uczestniczacych tego dnia w ladowaniu , byl pewien Brytyjski zolnierz, ktory ma dzis 89 lat. I on bedzie jutro znowu skakal ze spadochronem na normandzka plaze, gdzie beda sie odbywaly przez dwa dni uroczystosci. W sumie w wyzwoleniu Francji uczestniczylo 30 tysiecy wojsk.
Nie moge przestac myslec o tym starym czlowieku, ktory dzis opowiadal troche o tym w tv. Ja bym na miejscu rodziny nie pozwolil mu skakac. Mam nadzieje, ze troche cwiczyl przed jutrzejszym wyczynem.
Wpis szczeniaka na rady pedagogiczne!!!
Kamerka we własnej budzie, też coś! Żeby Morda mógł widzieć, jak zjadam niedorosłe kurczęta i zaliczył mnie do psychopatycznych morderców? 😈
Hej Koszyczku 🙂
Życzę dziś wszystkim dużo radości 🙂
Choć Marysia i jej tysiące fanów 🙁
Kocie, postaram się napisać (wkrótce) coś o tym, jak mnie uczono o Zagładzie (nawiązując do Twojego pytania @08:27), choć jestem tylko niewielkim smokiem, a nie ministrem edukacji…
Słowacja przyłączyła się do stanowiska Czech, praktycznie wykluczając goszczenie na swym terytorium oddziałów NATO. Premier Robert Fico oświadczył, że nie wyobraża sobie obecności zagranicznych żołnierzy na Słowacji „w formie jakichś baz”.
Szef słowackiego rządu mówił o tym na transmitowanej przez telewizję konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie dotyczące ogłoszonych dzień wcześniej w Warszawie przez prezydenta USA Baracka Obamę planów zwiększenia wsparcia militarnego wschodnioeuropejskich członków NATO.
Sojusznicy 🙄
Przysięgam, że wywołałem Smoka drogą komunikacji telepatycznej, bo już od 2 dni (odkąd pisałem o dziewicach i Paradzie Smoków) zastanawiałem się, co się z nim stało i teraz właśnie się zbierałem do zadania tego pytania głośno. 😀
Zadawać już nie muszę, ale ponieważ mam w sobie geny psa pasterskiego, którego ogarnia niepokój, jak w stadzie kogoś za długo brakuje, to po tym niemal cudownym objawieniu się Smoka przynajmniej sobie głośno, z ulgą odetchnę. 🙂
Brawo! I najwyraźniej świeżego i rześkiego, nie to, co tutaj 🙄
… i bez adwokata 😉
Wlasnie dowiedzialem sie jak pozdrawiaja sie pastafarianie: Ramen! Niech bedzie posolony! Z forum GW.
😀 No tak, dużo przegapiłem, nie tylko Paradę Smoków.
Parę razy trzeba było mocno ogniem zionąć, a czasem toast wznieść. Do roboty, smoku!
Kocie, z parmezanem.
😆
Jak toasty były, to niewykluczone, że Smok jednak miał jakiegoś adwokata: 😀
http://wineport.pl/_var/gfx/1c1151afb3019fa450888495c6c0540a.jpg
Hej, Smoku, też o Tobie myślałam.
Fajnie, że przyleciałeś. 🙂
Przyszłam się ugrzać na koszyczkowym memłonie, bo mi smutno i źle. Posprzątałam już w mieszkaniu, ale nie pomogło. Posiedzę sobie z Wami, posłucham, to może mi się humor poprawi.
Dobry wieczor 🙂
Jestem liskiem ugotowanym (choc nie posolonym 🙂 ). Po poludniu bylo tu 41 stopni, teraz, blisko polnocy, jest 33 😯
Biedny lisek, jeszcze futerko go grzeje… 😉
Taka rozmowa:
– Przetrzymałem Bieruta!
– No!
-Przetrzymałem Gomułkę!
– No!
Przetrzymałem Gierka!
– No!
– I Jaruzelskiego!
– No!
– Potem się wszystko posrało…
– ???
– Nie ma czego trzymać…
Lisku! Biegnę z wachlarzem i schłodzoną mineralką (żeby gardła nie przeziębić) 🙂
O Ludu koszyczkowy! Mało brakowało, a zeszłabym dzisiaj z tego łez padołu w sposób gwałtowny. A było to tak. Wyskoczyłam z pracy jak zwykle godzinę po zakończeniu zajęć. Galopem na bazarek, bo chrupki wszelakie się kończą, a i serca w lodówce też i biegiem do domu zobaczyć co z Kawusią. Wszystko szybko, żeby zdążyć wrócić (skrzyp, skrzyp, wychodzę z szafy) na radę pedagogiczną.
Skręcam w lewo na światłach i po prawej stronie, na parkingu przy sklepie widzę plączącą się swoją Kawusię w niebieskim kubraczku. Dobrze, że za mną nikt nie jechał, bo pedał hamulca wbiłam w podłogę. Dobrze, że na parkingu miałam gdzie stanąć i dobrze, że ta bździągwa na trystorach, zobaczywszy mnie nie wpadła mi pod koła. Ufff. Prawie dwa kilometry od domu! Po drodze ruchliwa szosa do przejścia i wzdłuż następnej kilometr przy jezdni. Nie mam pojęcia, jak ona tam dotarła. Dwa dni po operacji! Chwyciłam za frak, do samochodu i do domu. Ubłocona była jak nieszczęście. W domu zablokowałam kocią klapkę, kotom otworzyłam okno w kuchni, przez które mogą wychodzić na taras i swój ogród dachowy i do roboty. Wróciłam po osiemnastej. Kawusia w tym czasie rozebrała się z fraczka. Fraczek uprałam, wysuszyłam żelazkiem i pojechałam z nią na kontrolę i zastrzyk przeciw bólowy do weta.
Miły Koszyczku, gdybyście chcieli wiedzieć coś o reakcjach młodzieży na ostatnie wydarzenia to dajcie znać.
Vesper, dziewczynko, ślę Ci całuski i tulę na memłonie.
Vesper, siądź na memłonie i odpoczyń sobie,
nie będzie memłon bruździł tak zacnej osobie,
jeno się do roboty szybko potelepie,
by przytulić, pogłaskać, zrobić jak najlepiej,
a że w dobrych uczynkach jest sprawny nad podziw,
jeszcze w tym samym czasie i Liska ochłodzi. 😀
Doczytał posty memłon i bez chwili przerwy
leci koić Elizet nadszarpnięte nerwy –
a że w nerwach przez Kawę dzisiaj były straty,
dla bezpieczeństwa przyniósł kubeczek herbaty. 🙂
Dziękuję Bobiku, dziękuję Eluzet. Już prawie lepiej
Ale Kawusia się popisała, nie ma co.
Pewnie, że chcemy wiedzieć, Eluzet. 🙂
Liczę też na relację Agatki z dyskusji. Mam nadzieję, że nie wypłoszyliśmy jej na ament (Agatki, nie dyskusji) i widziała propozycję resetu, a następnie wzajemnie życzliwego zaczęcia od nowa. 🙂
Eluzet, pewnie że chcemy! 🙂
Widzę, że Łajza też chce 😆
Łajza na smaczne kąski zawsze łasa. 😉 Może tutaj spsiała? 😆
Ja ogólnie po kolejnych toastach za wolność jestem dziś w dobrym humorze, więc macham do wszystkich przyjaźnie. 😀
Chcemy, Elazet. 😈
Kawusie Powsinoge sprac batem i zostawic bez kolacji. 👿
Zartuje. 😈
Wysłuchałem Obamy i uważam, że to było bardzo dobre przemówienie. Oczywiście, można powiedzieć, że szablonowe, ale w tej konwencji innych się nie wygłasza. Było za to dobrze napisane i świetnie podane (bez zerkania w kartkę – wielkie szapo), co rzucało się w uszy i oczy zwłaszcza po Komorowskim, który, niestety, porywającym mówcą nie jest.
Zwracało uwagę bardzo mocne zapewnienie gwarancji bezpieczeństwa dla wschodniej Europy i bezpardonowe potępienie rosyjskiej agresji, co oczywiście było skierowane nawet bardziej do Putina, niż do zgromadzonych.
Mnie osobiście spasowało (jeśli pominąć jakość tłumaczenia) kilka zdań też dość ogólnych, ale jako program całkowicie z mojego podwórka:
Nasze demokracje muszą być definiowane nie przez to z kim walczyliśmy ale przez politykę włączenia i tolerancji, która jest gotowa przyjąć wszystkich obywateli. Nasza gospodarka musi dać większy dobrobyt, tworzący większe szanse dla całej Europy i świata, w szczególności dla ludzi młodych. Przywódcy muszą trzymać się zaufania i walczyć z korupcją, a nie okradać swych własnych ludzi. Nasze społeczeństwa muszą przyjąć większą sprawiedliwość, która uznaje wrodzoną godność każdej istoty ludzkiej.
W sumie – kawał nader solidnej, a zarazem efektownej roboty. W ramach gatunku czego więcej można chcieć? 🙂
Miałam dziś możliwość zobaczyć w działaniu samosprawdzającą się przepowiednię. Czytać, słyszeć, wnioskować o na podstawie tego, co ktoś opowiada, to jest jedno, a zobaczyć na własne oczy to jest drugie. Insza inszość indeed. Otóż mam znajomą, która jest nieco do mojego dziecka uprzedzona. Zapewne dlatego, że moje dziecko i córka znajomej mają coś w rodzaju love and hate relationship. W każdym razie znajoma interpretuje wszystkie zachowania Zosi w najmniej korzystny dla Zosi sposób, nawet w sytuacjach, które zdawałby się nie stwarzać ku temu podstaw. No i tak się porobiło, że od jakiegoś czasu, jeśli Zosia zrobi lub powie coś naprawdę głupiego i niefajnego, to czyni to właśnie przy tej kobiecie. Przypomina w tym Anię z Zielonego Wzgórza i jej dar do pakowania się dwuznaczne sytuacje akurat wtedy, gdy patrzy Rachel Linde. Uprzedzałam więc Zosię, by przy pani C. uważała na to, co mówi, a najlepiej powstrzymała się od mówienia czegokolwiek poza dzień dobry i do widzenia. Dzisiaj odwiedziła mnie pani C. i moje dziecko dało taki popis, że zbaraniałam. Słowo honoru, przy nikim innym nie zdarzyło jej się dotąd aż tak „zaistnieć”. I nie ma w tym krztyny premedytacji, ani też zbyt usilnego starania się, by być grzeczną. Wystarczy obecność pani C. i pokaz The best of Asperger gotowy. Jestem zmęczona.
Bo Zosia mądrą dziewczynką jest- reaguje na złe fluidy tak jak umie. Postaraj się tym nie przejmować Vesper.
Zeen chyba nie czytał Lisa, który udowodnił, że mamy trzymanki a trzymanki… 😆
Przepraszam Cię, Vesper, ale gdyby do mojej mamy przychodziła kobieta, która by mnie nie lubiła, to zapewne też bym wreszcie dała popis.
Co zresztą zdarzyło mi się i byłam dużo starsza.
Dzieci doskonale wiedzą, kto ich nie lubi i lekceważy, a już babuna, który by doszukiwał się złych intencji w moim dziecku nie wpuszczałabym do domu. I juszszsz!
Zosia przypomnina mi historię mojej znajomej, której mąż nieustannie robił awantury o domniemaną zdradę. W końcu go faktycznie zdradziła jedynie po to, aby mieć cichą satysfakcję, że skoro i tak ją czeka awantura, to przynajmniej wie za co 🙂 .
Łatwiej się mówi „nie przejmuj się” niż wprowadza to w czyn. 😉 I nie chodzi tylko o rodzicielską dumę, że się chce, żeby dziecko dobrze wypadło, ale i – a może przede wszystkim – o pomoc temu dziecku w ułożeniu sobie w miarę dobrych i bezpiecznych relacji z otaczającym światem. Kiedy dzieciątko akurat robi wszystko, żeby te wysiłki skończyły się pokazowym fiaskiem, bardzo trudno się nie przejmować, nawet kiedy się rozumie wszystkie „okoliczności towarzyszące”.
Ale właśnie na takie momenty dobrze mieć odskocznię, np. w postaci memłona, co szczekam z głębi własnego doświadczenia. 😀
Wiesz Vesper, przyzwoity kot, będąc na miejscu Zosi, olałby tej pani torebkę. Wyobrażasz sobie jej minę?
Zmora, raczej nie dla satysfakcji tylko z wściekłości, bo z kim się ozenił i mieszka pod jednym dachem.
To ja poplotkuję. Przypadkiem (czyli w bardzo, bardzo naukowym blogu, i.e. za wysokie progi na moje krótkie nóżki) napotkałem markota. We wpisie chodziło o trudności związane z wieloznacznością słów, a w/w czyli markot (raczej nie istnieją w świecie dwie osoby z tą ksywką) tak się wpisał:
– Powiedz coś głębokiego
– Studnia
– Hmm… Nie w tym kierunku…
– Tunel?
No i został w zasadzie ochrzaniony. Bo to nie dość naukowe? Może tam klasycznych dowcipów o kogucie i o definicji człowieka nie słyszeli, a może gość miał prawy skręt lewej kiszki, ale pomyślałem sobie, Bobiku, że choć tutaj ostro bywa, to jednak przyczepianki są nieco odmiennego typu.
No bo niektórzy naukowcy (i nie tylko) biorą siebie strasznie serio, co zresztą sprawia, że ja nie jestem w stanie brać ich serio. 🙄
Mnie w każdym razie to o studni i tunelu bardzo rozśmieszyło. 😆
Vesper, czy kontakty obu dziewczynek są nieuniknione lub Zosia cierpiałaby, gdyby ich nie było? Co z innymi koleżankami i ich mamusiami? Może da się ułożyć lepsze stosunki z innymi?
Współczuję kłopotów, takie sytuacje bywają bardzo stresujące, ale nie daj się wpędzić w rolę matki wstydzącej się zachowania dziecka, na które nie ma istotnego wpływu. Tej matce możesz powiedzieć, że jej źle z oczu patrzy i dzieci oraz zwierzęta to czują 😎
Bobiku,
nie było kartki, ale były dwa promptery 😉
o pomoc temu dziecku w ułożeniu sobie w miarę dobrych i bezpiecznych relacji z otaczającym światem. Kiedy dzieciątko akurat robi wszystko, żeby te wysiłki skończyły się pokazowym fiaskiem, bardzo trudno się nie przejmować
Dokładnie o ten aspekt chodzi, Bobiku. To był piękny, popisowy sabotaż. A że wyczuwa złe fluidy, to wiem. Unikać babuna nie mam za bardzo możliwości, bo nasze dzieci chodzą do tej samej klasy, razem mają lekcje języka i na dodatek mieszkamy po sąsiedzku. Trzeba się nauczyć funkcjonować w takim układzie.
Andsolu, nie ma to jak utytułowane nabzdyczni. Mnie tunel też rozbawił. Markocie, chodź do nas 🙂
Andsolu, to byłem ja 😉
Tam też zaglądasz? Będę miał się na baczności 😳
Moja Stara tez sie kiedys popisala. Pani w przedszkolu, bardzo ukochana, Jelena Wasiliewna, mamy ja na zdjeciu, zapytala dzieci jakimi ladnymi slowami rodzice sie do siebie zwracaja. Stara nie mogla sobie przypomniec zadnych slow, wiec powiedziala slowo, ktore jej sie bardzo podobalo, bo gdzies je zaslyszala: Ty, lachudro. 🙄 Troche byla w tej sprawie awantura w domu, bo Jelena Wasiliewna powtorzyla.
Nie zauważyłem ich, Markocie, ale wobec tego zerkanie na prompter było bez „szwów”, co też jest dobrą przemówieniową robotą. 😉
Ja kiedyś w ramach sabotażu zacząłem dłubać w nosie. Świetnie wiedziałem, że dobrze wychowanemu psu to nie przystoi, ale coś tak korciło… 😳
Te dwa tablety na stojakach Dlatego tak rytmicznie kręcił głową, raz w lewo raz w prawo.
Po tylu latach ma wprawę, zawsze uwodził swoimi mowami, a tym razem miał też dobrego skrybę 😉
Aaa… No to mnie uwiódł bardzo skutecznie, bo widziałem te tablety, ale ich nie zobaczyłem. 😈
markot: Będę miał się na baczności I słusznie. Jak za kolumną dojrzysz czerwone wysokie obcasy blondyki z pieprzykiem, to będę ja.
Anuszka zamieściła to już przed tygodniem, dopiero dziś postanowiłem oddać filmikowi 12 minut. Warto było. Ludzie, jakie tam winnice we Włoszech, jakie tam jewropy. Gońmy do Północnej Korei. Czystko, porządnie i przyjemnie. Tak, nieco surowo, ale za to ile bezpieczeństwa! I człowiek jest w centrum uwagi (oj, chyba bardzo). A najważniejsze jest bezpieczeństwo. I pamięć zwycięstwa nad Stanami. A to dzięki Wielkim Ojcom Narodu. I dlatego też szanują Putina. I rozumieją, czemu połączył naród z Krymem. Nie, to nie spoiler, to spis treści.
Promptery powiadacie! No tak wlasnie, raz w lewo, raz w prawo. Raz do jednych, raz do drugich. Majstersztyk! Ja na to nie wpadlabym za boga.Nie mniej jest swietny w tym co robi.
Andsol,
to jest chore, prosto z psychiatryka. Nie do publikacji!!!
Lota, gdyby te rojenia pochodziły z kraju położonego po drugiej stronie Korei Północnej, nie warto by było przejmować się tym. Ale to jest wciskane do mózgów mieszkańców kraju, z którym niestety mamy nawet wspólną granicę.
Niedzwiedz w borze, rozrabia szukajac chyba mrowiska? Nigdy nie pokazywal sie nad ranem.
Andsol,
nie strasz prosze, ja wlasnie chce spokojnie zasnac, ale rozumiem, co w trawie piszczy.
Dzień dobry 🙂
obiecana kawa
Koszyczek nocny odczytany, można rozpocząć teren
Niektóre dane zaskakują. Zwłaszcza miesięczna kwota do dyspozycji u rolników http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136156,16079679,GUS__Bogaty_Polak_je_wolowine__biedny___ziemniaki_.html#MT
Kuriozalny wyrok sądu 😯
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140604/LUBLIN/140609852
Może łatwiej by poszło z Katolickim Klubem Ateistów?
Ten film o starozytnej mistyce Wschodu, kulcie Przywodcy_Slonca i rozspiewanego Kolektywu przenosi mnie prosto we wczesna mlodosc i dziecinstwo.
Akurat mistyczne wydarzenie przylotu zurawi o dwa miesiace przed czasem pamietam z lat wczesniejszych – raz sie juz to wydarzylo 5 marca 1953 r. Inne znaki na ziemi i niebie tez pamietam z tego Dnia Kiedy Mojej Mamie Skradziono w Pracy Nozyczki i wiele bylo lez nad tym przelanych.
herbata herbata herbata
🙂 🙂 🙂
kropi, kropelkuje w przerwch slonce (obiecali) 🙂
brykam
Tereny S-Bahn pozycje (wypasione czekaja na niedziele)
brykam
fikam
dziekuje Siodemeczko, zglosze sie do Ciebie po informacje kiedy dokladnie i jaki jest plan, moze otwarte spotkanie? i moze uda mi sie wyprosic 2-3 dni urlopu spontanicznego
🙂
Libia już zdemokratyzowana, kolej na Ukrainę?
Wczoraj w Libii zastrzelono z całkiem bliska funkcjonariusza Czerwonego Krzyża…
to co napisala vesper o reakcji rodzicow na stwierdzenie jeden narod, jeden jezyk, jedna kultura itd. bardzo niepokojace i smutne.
bardzo
fik fik fik
🙂 🙂
brykam fikam
Irek 7:47, masz racje, kuriozalny, moze odwolanie pomoze
Dzień dobry 🙂
U Rysia przynajmniej obiecali słońce w przerwach, a tu nawet nikt nie obiecywał. Luj zgodny z prognozą i ziąb tak sakramencki, że włączyłem z powrotem grzanie, bo nie szło wytrzymać. 🙄
Kawa dziś też tylko obiecana, nie gwarantowana… Może skądinąd dostaniemy przynajmniej jakieś gwarancje na herbatę?
Jaczejka liczy na Izrael. 😎
Najbardziej kuriozalne jest według mnie to, że choć wyrok jest istotnie kuriozalny, to zarazem w obecnej polskiej rzeczywistości całkowicie „normalny”, tzn. można się go było spodziewać. Może oburzać, ale nie zaskakuje. A wkrótce pewnie i oburzać przestanie, bo jak coś jest „normalne”, to ludzie, poza małą garstką aktywistów, obojętnieją i przestają jakąkolwiek kuriozalność dostrzegać. 🙁
Ty se lepiej filmik z 03:11, Bobik, obejrzyj, to sie czegos doowiesz o swiecie. Bo naprawde wiele mowi o przyszlosci.
Filmik o Korei też się wydaje na pierwszy rzut oka kuriozalny, ale kiedy się dochodzi do jego zasadniczego przesłania – pobieda i Wódz-Słoneczko jako wystarczająca kompensacja niedogodności codziennego życia – to już wsio jasno, jesteśmy w domu. Teraz trzeba jeszcze tę gadkę powtórzyć sto albo tysiąc razy, żeby zgodnie z goebbelsowską zasadą stała się prawdą i będzie można uznać społeczeństwo za świetnie przygotowane do świetlanej przyszłości. 🙄
Umiesz liczyć, licz na siebie 😉
No dobrze, nie będę taka, zanim Izrael doniesie, stawiam, ze staropolskim szeeeeeeroooookim gestem 😉
https://www.google.pl/search?q=herbata&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=bB-QU9WWJOug7Aaw8IG4AQ&ved=0CKUBEIke&biw=1280&bih=603
Jak zwykle jestem za prawem do wolności wyboru 😎
Od tematu debaty, przez herbatę, do sposobu na samo uszczęśliwianie czy też unieszczęśliwianie 🙂
Arabska wiosna… Byłem w swoim czasie bardzo ostrożny i oszczędny w zachwytach nad nią i jak się coraz bardziej okazuje, nie bez powodów. Wprawdzie dobrze rozumiałem ludzi żyjących w dyktaturach, którzy zachłysnęli się powiewem wolności, mogłem nawet chwilowo podzielać ich radość, ale równocześnie chłodne oko nie potrafiło nie dostrzegać, że w arabskich krajach ogarniętych tym powiewem brakuje podstaw do stworzenia stabilnych demokracji i po krótkim okresie uniesienia najbardziej prawdopodobnym scenariuszem będzie wpadnięcie z deszczu pod rynnę.
Ale tym razem nie będę nastawał, żeby wpisano mnie do Księgi Proroków. Wolałbym się tam znaleźć z jakiejś przyjemniejszej okazji. 🙄
Tam byl jeden zabawny dla mnie moment w tym filmie – kiedy komentuje on dwa ustawione obok gigantyczne pomniki Kimow – dziadka i ojca Mlodego Kima. Przypominaja one… – powiada prowadzacy i w tm momencie ja wstrzymuje oddech sadzac, ze bedzie mial to samo skojarzenie co ja – ustawione rzadkiem monumentalne figury wyryte w kamieniu przez rdzenny lud Wyspy Wielkanocnej, Rapa Nui tysiac lat temu. A nastepnie przez nie obalone, twarzami w piach i niektore rozbite. Ale nie. On robi jakies inne porownanie.
Jagodo, trochę mi głupio akurat teraz przekazywać pewną prośbę od PA, bo gest herbaciany doceniam 🙂 ale zobowiązałem się, więc muszę wykonać. Otóż PA bardzo prosił, żeby nie linkować graficznych stron z guglowej wyszukiwarki (tych, gdzie jest taka masa fotek), bo to duże obciążenie dla czegoś tam (niechaj mnie Zośka o techniczne szczegóły nie prosi…). Jeżeli to jest ważne, żeby Szan. Frekw. ze stroną się zapoznała, lepiej napisać „wrzućcie sobie w gugla to a to”.
Jasne, że dowcipy w takiej wersji przepadają, ale wiadomo – zawsze jest coś za coś. 😉
Bardzo ciekawy film. Fascynujace z jakim przekonaniem, nawet pasja prowadzacy twierdzi, ze polnocni Koreanczycy nie potrzebuja zupelnie wolnosci i widza siebie jako indywidualne strumczki wlewajace sie w jeden wielki potok.”Szostki surowy rezim, powiada, ale dajacy poczucie bezpieczenstwa i ogolnej harmonii”.
Zastanawiam mnie ilu ludziom AD2014 trafia do przekonania idea, ze Koreanczycy, ci z Polnicy, sa jakos inaczej skonstruowani, nie tylko niz Koreanczycy z Poludnia, ale i tez niz reszta ludzkosci i cenia sobie trzymanie za morde, bo daje im poczucie bezpieczenstwa, choc otoczeni sa morzem wrogow.
Nie ma sprawy Bobiku 😎 Zwłaszcza, że PA może mnie prosić o wszystko, no, prawie o wszystko 😉
Usłyszane, zrozumiane, zaakceptowane i przyjęte do realizacji ❗
A ja jestem wrogiem zbyt duzego linkowania. Jestem wrogiem i juz. Bo sie staje meczace i nie chce sie zagladac. Wiec czesto olewam. 👿
Ech, Morda, Tobie czasem trzeba naprawdę jak całkiem małemu Kocięciu… Ponomarow (tak mu chyba było?) przecież nie wyssał sobie tej odmiennej konstrukcji z palca. Na pewno rozmawiał z wieloma północnymi Koreańczykami i wszyscy potwierdzali mu, że nade wszystko w świecie (oprócz Wodza-Słoneczka) kochają trzymanie za mordę w imię bezpieczeństwa. Że bez tego trzymania nie potrafiliby żyć. Że z dwojga złego już raczej wyrzekliby się bezpieczeństwa niż trzymania (a właściwie już się wyrzekli, bo wszyscy wszak wiedzą, że ukochany kraj bez przerwy zmaga się z wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi). I że bratniemu narodowi rosyjskiemu gorąco życzą takiego samego stanu świadomości.
Przypomina się dowcip o tym, jak to Breżniew, wizytując kołchoz, rzucił pytanie no i jak wam się żyje, drodzy kołchoźnicy?
– Dobrze, dobrze, bardzo dobrze – żartowali kołchoźnicy…
Hej! 🙂
Do filmu zadanego przez andsola.
To wyglada jak celowa satyra, trudno uwierzyć, ze ktoś serio może się tak ośmieszać.
A jeżeli serio, to jak myślicie, czy ten człowiek tak myśli, jak bredzi?
Jedni dają się uwodzić porywającym przemówieniom Obamy, inni – propagandowym filmom koreańskim… Stare wróble też się czasem dają nabrać na plewy 😉
Ja też przyjmuję.
Ty, Bobiku, powtarzaj parę razy przez megafon różne informacje o niekorzystnych wpływach tych i owych działań, bo nie wszyscy doczytają, często zapomną, lub dopiero przybyli.
Może być taka tabliczka przykazań umieszczana jako przerywnik, czy cóś.
Bo drogi Markocie, każdy chce usłyszeć chociaż raz w życiu, ze jest piękny, atrakcyjny i kochany.
Mnie nie przeszkadza linkowanie jako takie, bo przecież to są tylko propozycje, na które nie ma obowiązku klikać, ale jeżeli za jakimś konkretnym rodzajem nielinkowania przemawiają względy techniczne, to już trudno, siła wyższa. 😉
Odpowiadała mi za to niegdysiejsza propozycja Mordki, żeby linki były chociaż króciutko, chociaż w jednym zdaniu opisane (oczywiście poza dowcipami-niespodziankami), bo wtedy każdy się może zorientować, czy temat go interesuje. Ale muszę ze wstydem wyznać, że choć zasadę uważam za bardzo słuszną, zdarza mi się, że z braku czasu sam się jej nie trzymam. 😳
Filmik o Korei wcale nie wygląda jak satyra, moim zdaniem.
Autor opowiada swoje wrażenia, mówi o twardym reżimie, braku internetu, kontrolowaniu go przez biurokratów i służby (w trakcie kręcenia filmu) i mówi, że sam nie mógłby tam żyć. Próbuje rozgryźć koreańską duszę, zrozumieć motywacje i filozofię tego narodu.
Kto wie lepiej, jak naprawdę jest w Korei Płn.
niech opowie, ale z własnego doświadczenia, a nie z innych filmów.
Poza tym nie bierzesz pod uwagę, że my tu na miejscu ciągle jesteśmy przekonywani, że nie było gorszego czasu niż ostatnie 25 mlat, wszystko zmarnowane, roztrwonione, rozgrabione. Ideały upadły, sodoma naciera….
Po tysiac razy dziennie z lubością powtarzane następnie przez wszystkie media.
Nic dziwnego, że ludzie odwracają się od życia publicznego.
Przyjemnie więc usłyszeć, ze jednak coś się nam udało od kogoś z pewnym autorytetem.
Jarosławpolskęzbaw aż uczulenia dostał i musiał się hospitalizować na samą myśl, że mogą pochwalić.
Markocie, ja np. dałem się chwilowo i z przyjemnością uwieść sprawności Obamy jako mówcy (lubię dobrą robotę), co doprowadziło mnie do konkluzji w ściśle określonych ramach: w swoim gatunku, w takich okolicznościach, to było bardzo dobre przemówienie. Na tym skończyła się miła randka i żadnych wspólnych planów na przyszłość z mówcą nie robiłem. 😉
A Ponomarow to całkiem inna bajka. U niego to żadne tam uwiedzenie, nawet typu one-night-stand, a wyrachowany pomysł na perspektywiczne małżeństwo z rozsądku, zapewniający putinowskie gratyfikacje. On się nie zachwyca estetyką, urodą formy, perfekcją wykonania, tylko jest gotów wciskać każdy kit, byle się opłaciło. Więc jednak mam poczucie, że się nieco od niego różnię. 😉
Jeszcze by tego brakowało, żeby gość okazał się chamem i skrytykował odwiedzany naród 🙄
Zwłaszcza że w zanadrzu ma do sprzedania uzbrojenie za miliard dolarów.
Też uważam, że przyjemnie jak nam kadzą, ale trzeba pamiętać, że to miłe słówka, parole, parole, parole… 😉
Markot patrz wpis Bobika 11:19 😀
Doczytałem teraz o rozgryzaniu koreańskiej duszy… No nieee, Markocie, chyba sam nie wierzysz do końca w to, co piszesz. Ten filmik ma tak ewidentny propagandowy podtekst, tak nachalne proputinowskie przesłanie, że ta krótka wstawka o surowości reżimu (ochłap dla inteligentów?) nie jest w stanie tego przesłonić.
A opowiedzenie z własnego doświadczenia… No cóż, nie jestem w stanie pożyć we wszystkich krajach świata i doświadczyć wszystkiego na własnej skórze. Poza – niewielkim w sumie – osobiście doświadczanym wycinkiem rzeczywistości jestem zdany na informację od innych. Staram się jednak podchodzić do niej krytycznie, weryfikować, korzystać z różnych źródeł, itd. A koniec końców stosuję prosty test: to, tamto i owo nie podoba mi się tu, tam i ówdzie, ale gdybym musiał wybierać, gdzie wolałbym żyć? W Ameryce czy w Rosji? W Korei Południowej czy Północnej? I jakoś jeszcze nigdy nie padło na Koreę Północną. 😉
O Korei wiemy dostatecznie wiele – zarowno z innych filmow jak i z opwoesci z pierwszej reki – nielicznych uciekinierow. Symetrycznosci pomiedzy „daniem sie uwiesc” przemowieniem Obamy a propaganda Korei Polnocnej nie tylko nie dosrrzegam, ale uywwazam za wybitnie balwanska, sorry, niech jeszcze raz powtorze – balwanska.
Zas wiedzac, ze Markot balwanem nie jest, znajduje tylko jedno wytlumaczenie – przewrotnej prowokacji dla jaj. Tylko, ze trudno mi smiac sie w kontekscie Korei Polnocnej, kraju z najbardziej nieludzkim rezimem jaki kiedykolwiek wymyslono w dziejach ludzkosci. I ten rezim trwa. I ludzie wciaz sa tam prowadzeni do komor gazowych calymi rodzinami, niemowlat nie wylaczajac. It does not bear thinking about co sie dzieje w Korei Polnocnej, dzis, od pokolen.
Zastanawiam się, czemu w dyskusji o Korei nikt nie wspomniał genialnej Defilady Andrzeja Fidyka. Jeśli ktoś z Państwa nie widział, gorąco polecam. Tę godzinę z zycia warto wyrwać, podobnie jak Andsolowe 12 minut.
http://www.youtube.com/watch?v=Wv2X6QiAd8Q
Czasami wydaje mi się, że Markot ćwiczy sztukę erystyki. 😉
Ciekawostka aproposowa: niedawno przez niemieckie media szybkim, krótkim i ledwo zauważalnym lotem komety przeleciała wiadomość, że Snowden, doświadczywszy życia w putinowskim raju, zaczął sondować możliwość powrotu do USA. Przeleciała i błyskawicznie znikła w przestworzach, co jakoś odruchowo podsuwa myśl, że sojusznicy uprzejmie poprosili o nieeksponowanie tego newsa. Ale że taki był, ręczę własnym ogonem. 😉
Nisiu, pewnie nikt nie wspomniał, bo jak tu porównywać Fidyka z Ponomarowem? Gdzie Rzym, gdzie – pardonnez le mot – Krym? 😉
Ja tylko pszszszyczynkarsko…
Wrocimy z manikiuru/pedikiuru i obejrzymy filmik Fidyka. First things first.
Z tym układaniem w głowie to też bez przesady. Człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach! Szczeniaki też:))
Dzien dobry 🙂
W kwestii formalnej i herbaciano-kawowej, czy prosba PA dotyczy tylko stron graficznej wyszukiwarki gugla, czy takze pojedynczych obrazkow?
Dziekuje wszystkim probujacym mnie schlodzic, juz chlodniej, za to parno jak w saunie 🙂 Trudno. Wg popularnegu tu dowcipu, pan B spytal Mojzesza dokad chce isc i tylko z powodu jakania wyszlo Kanaan, bo miala byc Kanada.
Doczytalam opis Vesper i bardzo identyfikuje sie z Zosia. Gdy ktos jest wobec mnie uprzedzony, automatycznie wyciaga ze mnie co najgorsze. A nawet gdy usiluje sie kontrolowac, widze kazdy swoj gest oczyma tej uprzedzonej osoby i rozumiem jak go mozna zle interpretowac, usiluje tej misinterpretacji zaradzic i zaczynam sie platac. Potemjestem wsciekla ze nie skonczylam spotkania przed jego zaczeciem 👿 Wyrazy wspol-czucia 🙁
Prośba PA dotyczy tylko tych stron, gdzie hektary obrazków i w związku z tym masa danych do przesyłu. Pojedyncze obrazki spoko. 🙂
Mogę się wymądrzyć, bo film Fidyka kiedyś widziałem? Otóż genialność polega na tym, że Fidyk wziął materiał propagandowy, skręcony z pełnym błogosławieństwem ludzi Słoneczka, a potem posklejał po swojemu i nie dał żadnego komentarza. Myślę, że przeciętny Koreańczyk Północny byłby zachwycony takim pięknym filmem o jego szczęśliwym kraju i Ukochanym Przywódcy. 😎
To prawda, Talko, ale przy uczeniu się na błędach tzw. pomocna dłoń od czasu do czasu się przydaje. Choć wiem, że szczeniakom często jakoś niehonornie ją przyjmować. 😉
Ale jak już się trochę zestarzeją (te szczeniaki) to mogą ze wzruszeniem wspomnieć o pomocnej dłoni.
Fidyk był/jest głośny i robi wrażenie.
Widzisz, Lisku, ja mam tak samo. Na przykład z tym filmikiem 🙁
Jeśli to naprawdę pomocna dłoń, a nie moralizatorska, to pewnie… Jednak nie każdy potrafi swoją pomoc ofiarować, nie okazując przy tym wyższości.
Mozesz, Markocie, robić błędne założenia.
Na przykład uważasz, że Ciebie nie lubię, lub jestem wobec Ciebie uprzedzona. Znam Cię przecież bardzo długo i jest wręcz przeciwnie.
Z faktu, że wchodzę z Tobą w spór, lub nie zgadzam się (czasami fundamentalnie) z Twoimi poglądami, nie wynika, że jest tak, jak twierdzisz.
Mamy często diametralnie różne poglady, ale to nie wyklucza możliwości porozumienia.
Przemyśl to sobie, proszę.
Wodzu, w Korei Północnej dosyć trudno cokolwiek nakręcić bez przyzwolenia Słoneczka. Ale potem na montaż Słoneczko już nie miało wpływu, a chyba sam wiesz, co można zrobić montażem.
A brak komentarza może być zarówno wadą, jak zaletą. Tu dużo zależy od oglądającego i rzeczywiście wierzę w to, że Północnokoreańczycy mogliby być zachwyceni, co nie zmienia tego, że ogląd publiki np. europejskiej raczej od zachwytu będzie daleki. Ale chyba Fidyk wiedział, dla kogo robi? 😉
Z tym ofiarowywaniem pomocnej dłoni to dosyć trudna sprawa. Bo nawet kiedy ofiarowujący intencje ma najszczersze, nie moralizuje i nijakiej wyższości nie odczuwa, nieraz sama oferta pomocy jest przez drugą stronę odbierana jako demonstracja „lepszości” i z niechęcią czy wręcz oburzeniem odrzucana.
Niektórzy mają jakoś tak wdrukowane, że przyjęcie pomocnej dłoni jest objawem słabości, na którą nigdy, nawet na ostrym życiowym zakręcie, nie należy sobie pozwalać. Nie wiedzą, co tracą. Dla mnie szczera wdzięczność za okazaną czy oferowaną pomoc jest jednym z najprzyjemniejszych znanych mi uczuć i za Chiny ani za Koreę nie zgodziłbym się tego wyrzec. 🙂
Co do mentalności północnokoreańskiej:
Z psa wychowywanego pod szafą, musi wyrosnąć jamnik.
(Stefan Kisielewski)
Wiadomość o tęsknocie Snowdena za ojczystym memłonem podawana była kilka dni temu na okrągło w tutejszych przekaziorach.
Nie wiem, czy znikła, bo wyparły ją nowe niusy czy znikła, bo ją o to poproszono 😉
Wczoraj wstrząsnął mną wywiad z Justyna Kowalczyk na temat jej depresji:
http://www.sport.pl/celebrities/1,96807,16089726,Depresja_Justyna_Kowalczyk____Trzy_ostatnie_lata_mojego.html?as=3
Między innymi te słowa:
Sport jest najczęściej sprawiedliwy. Jeśli mu wiele poświęcisz, mniej więcej tyle samo dostaniesz w zamian. W życiu możesz poświęcić wszystko i nie otrzymać nic. To jest dla sportowca rzecz po prostu niezrozumiała.
Tak, też czytałam jej niezwykle poruszające wyznania. Jako refleksja przychodzą mi do głowy dwa słowa: brak równowagi.
A może pominięcie, niedocenienie tego, co fizycy traktują jako „niemierzalne”? 🙄
Oczywiście chodzi mi o społeczny, psychologiczny odpowiednik zasady nieoznaczoności w fizyce.
Prawdę mówiąc, mnie na ogół coś powstrzymuje przed analizowaniem cudzych depresji (zwłaszcza publicznie), chyba że zainteresowany wprost i wyraźnie poprosi mnie o radę. Własna depresja to co innego, w niej się można babrać do upadu. 😉 Ale wobec cudzego – bardzo przecież bolesnego i osobistego – przeżycia zawsze się trochę boję, żeby z rozpędu nie wleźć zbyt głęboko z butami do duszy.
Powodem udzielenia wywiadu, tak to zrozumiałam, było również zachęcenie do szerszej debaty na temat tabu: depresji ludzi pozornie wygranych.
Nie musi to być koniecznie rozbieranie na części pierwsze samej Justyny K., ale zastanowienie się nad mechanizmami.
Zastanowienie się nad mechanizmami jest OK. Ale ja się okropnie nie lubię zastanawiać nad depresją, kiedy pada deszcz. Chyba się nieco obawiam, że w tych warunkach mogłaby mnie wessać. 😉
Tu są ciekawe komentarze do wczorajszych uroczystości i polskich problemów ogólniej w lekkiej formie w audycji prowadzonej przez Janinę Paradowską, a mówią Czapiński, Wroński i Szostkiewicz.
audycja pierwsza od góry godz.8
http://audycje.tokfm.pl/audycja/68
Powiem, że te poranki w TOK FM są bardzo ciekawe, prezentują chyba całe spektrum poglądów, ale kultura rozmowów jest godna podziwu.
Dodam, ze każdego dnia prowadzi inna osoba. W czwartki akurat J. Paradowska, w piątki Żakowski …
Pewnie, że nie jest to temat lekki, łatwy i przyjemny. Nawet wtedy, kiedy świeci słońce 😉
I dlatego niechętnie o nim mówimy. Justyna mówi coś bardzo ważnego, o czymś w rodzaju społecznie wymuszonego milczenia i o określeniu „przyznanie się”, jak do winy, w przypadku głośnego mówienia o własnej depresji.
Tymczasem na depresję choruje coraz więcej ludzi. W tym ludzi sukcesu.
Widzę pewną analogię w milczeniu na temat depresji, do próby wymuszania milczenia na temat homoseksualizmu. W jednym i drugim przypadku jest to traktowane jak coś wstydliwego. Towarzyszą temu różne lęki. A jeżeli już kogoś dopadło, to lepiej zrobi nie obnosząc się z tym publicznie. Niech sobie z tym radzi dyskretnie. Z daleka od nas.
Dlatego tak bardzo podziwiam odwagę Justyny.
Co oczywiście nie oznacza, że oczekuję rozmowy na temat depresji. Jeżeli ktoś nie chce, nie może, woli nie …. 🙂
Siódemeczko, wieczory również 😉
Ja myślę, Jagodo, że to nie o to chodzi.
Różnorakie lęki towarzyszą ludziom cały czas, ale są takie sytuacje życiowe, kiedy utrata pewnych dóbr, pozycji, sprawności, możliwości wyzwala głębsze i długotrwające lęki.
Mnie się wydaje, może niesłusznie, że poddawanie się tym lękom, rozgrzebywanie ich może utrwalać depresję.
Nie mam w tej chwili czasu, wiec na razie skończę.
Oj, nie zgodzę się z Siódemeczką. Kliniczna depresja jest po prostu chorobą i nie polega na rozgrzebywaniu lęków z upodobaniem, czy na bezwolnym poddawaniu się. Wręcz przeciwnie, wielu depresantów stara się usilnie ze swoim stanem walczyć, nieraz uciekając w alkohol, dragi, pracoholizm, czy właśnie sport. Tylko że to na dłuższą metę nie pomaga – choróbsko wcześniej czy później dopada i uniemożliwia normalne życie.
Słusznie mówi Justyna Kowalczyk, że najgorsze, co można powiedzieć człowiekowi ogarniętemu głęboką depresją, to „weź się w garść”. Bo on by niczego bardziej nie chciał, ale nie potrafi. Jest w takiej sytuacji, jak ta mucha, której radziecki uczony wyrwał wszystkie nóżki i zakomenderował „mucha, idi!” (a następnie zapisał w kajeciku, że po wyrwaniu nóżek mucha straciła słuch). I jeżeli po tej boleśnie szczerej opowieści JK chociaż trochę ludzi zrozumie tę niemożność, to ta „spowiedź” już na coś się przydała.
Rozmowa w TOK FM faktycznie ogółem ciekawa, ale na mój gust rozmówcy zbyt często wchodzili sobie w słowo i robili miszmasz, z którego niewiele dało się zrozumieć. W tym punkcie trzeba by ich trochę zdyscyplinować. 😉
Podobał mi się Paweł Wroński, którego dotychczas tylko czytałem, nie słyszałem. Spokojnie, do rzeczy, z dowcipem, ale niewysilonym, bez błazenady, przyjemny głos. Duże radiowe plusy.
Z rozpędu wysłuchałem jeszcze rozmowy z Barbarą Nowacką i wydaje mi się, że to jest osoba, z którą mógłbym się dogadać. 😉 Ale niestety, tak jak uczestnicy poprzedniej rozmowy, też mam wątpliwości co do przebijania się w polskiej polityce bez partyjnego zaplecza. 🙁
Sorry, bo wydaję dzisiaj obiad czwartkowy, więc nie wejdę w dyskusję.
Nie myślałam o depresji, która jest chorobą, tylko o depresji, ktora może się nią stać.
Siódemeczko, czy zgodnie z tradycją masz na obiedzie czwartkowym jakiegoś biskupa? 😈
Depresja to coś więcej niż lęk.
Skala depresji Becka:
http://www.nabezsennosc.pl/sprawdz-co-ci-dolega?view=skalabecka
Jakiś król też by się przydał 😉
Jasne, dla mnie więcej niż biskup i król.
Niech się schowają. 🙂
Lęcę do garów.
Dzieki, Nisiu, za podrzucenie tego filmu o KOrei, ktoryb oczywiscue jest swietnuie zrbiony, choc jednak za dlugi. I musialem sobie kilka razy przypominac (bo co mi zostalo), ze nawet rezim KImow kiedys upadnie, jak upadl jeszcze tak niedawny rezim Enwera Hodzy czy Pol Pota. Wszyscyb oni na szcescie z czasem zdychaja i ida do piekla, niechaj ich szlag trafi.
89-letni weteran Jock Hutton skoczyl ze spadochronem nad Normandia i wyladowal szczesliwie.
Boze, jak ja kocham tych staruchow, nievhaj zyja do 120 lat.
Takich juz nie robia. 😈
Reporter pyta innego 90-letniego weterana przybylego do Normandii na obchody: Wczoraj podobno otrzymal Pan od Francuzow duze honorowe odznaczenie?
Weteran: – Otrzymalem? No owszem, Legie Honorowa. Ale ile ja im musialem papierkow powypisywac i powypelniac… (smieje sie) Oni niczego bez papierka nie wydadza! Niechby sobie schowali te swoja Legie Honorowa, przeciez to granda aby trzeba bylo tyle lasow na makulature marnowac!…
😈 😈 😈
Reporter BBC sie zakrztusil ze smiechu.
Przecież to jasne, że nie po to jest taka Legia, iżby jakiś Angol się nią cieszył, tylko żeby odpowiednią liczbę francuskich urzędników wykarmić. 😈
Tak to Angole widza. Kilkudziesieciiu nearly-stulatkow uczestniczy w uroczystosciach. Jutro przyleci do Normandii rowniez Krolowa, tez nie szczypiorek.
Znaczy tych kilkudziesieciu to z UK. Nie wiem ilu z Ameryki i Kanady przylecialo.
Te przedwojenne pokolenia były zrobione z jakiegoś innego materiału 😯 Dzisiaj to, panie, sama chińszczyzna 🙄
Plastik-elastik i gutaperka 🙂
O, tak, pamiętam krakowskie ciocie. To było jeszcze wcześniejsze pokolenie i też nie do zdarcia. 🙂
Mój kochany stary pan doktor Berłowicz (sam zmarł koło dziewięćdziesiątki) mawiał: dobry przedwojenny budulec 😉
Inna rzecz, że wobec tych poprzednich pokoleń w wiele większym stopniu zadziałał mechanizm… hmm… naturalnej i historycznej selekcji. Przetrwali najsilniejsi. 🙄
Re: Korea. Pierwsza refleksja. Przed wielu laty wizyta towarzyszy matematyków z Kazachstanu, białe obrusy, przezroczysta wódka, nasz człowiek podnosi się i kpi sobie z Kazachów: „a tiepier piom za komunizm w Kazachstanie!”
Główny Kazach podnosi się, unosi podejrzliwie swoje oczka i mściwie dobawliajet: „i w Polsze!”
Druga. O yayach nie ma mowy. Vciska-Kitov przecież wyraźnie mówi, że jaja kopisarz i także Kultur-Org czy coś i może chce zostać ministrem kultury. A wygląda na zasłużonego, jakby przez lata jeszcze z Breżniewem zapijał.
Trzecia. Przed 9 laty na fotoforum GW był długi reportaż z olbrzymią dyskusją i tych, którzy tam byli i się nie zakitowali pisali wiele ciekawego. Jestem niewierzący we wszystko, także w chmury internetowe i dlatego całość zachowałem sobie na dysku (zresztą zewnętrznym) ale okazuje się, że nie schowało się to za pianinem ani nie wyrzucono, więc za chwilę, osobno (czegoś się człowiek przy tym Psie nauczy) podam linkę, a teraz tylko przekopiuję jedno jedyne zdjęcie, jak na mój gust dobre streszczenie całego fotoreportażu.
To je ono: http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,24924207,0.html
Dziś wolne popołudnie. Połaziłem po krzakach. Zatrzymałem się na chwilę. A tam nie ma czasu na depresję cóś na luzik
To przeciez jest ta pani, Zona Idealna, z tego drugiego filmu, ktora po przyjedzie w Gory Diamentowe, o ktorych marzyla cale zycue aby je zobaczyc, przypomniala sobie nagle, ze nie ugodowala obiadu Drogiemu Przywodcy. Tylko chwile sie zastanawiala czy usluchac serca czy obowiazku i obowiazek zwyciezyl. Pani Kimowa wrocila aby ugotowac obiad.
To tak natchnelo jej syna, ze jak slyszymy w filmie, gdy zdarzylo mu sie skladac ofiocjalna wizyte w jednej z restauracji z Phenianie, poinstruowal kucharzy jak nalezy wlasciwie gotowac. I oni tam do dzis stosuja sie do jego zalecen.
Naprawde fajne rzeczy opowiadaja w tym filmie wdzieczni Koreanczycy Polnocni.
Pokazujecie jakieś starocia sprzed 10-15 lat. Ten ruski reportaż przynajmniej jest świeży.
A tu dla odmiany demokratycznie zafajdane Indie
Paulina Wilk (Lalki w ogniu, bardzo, bardzo mądra książka) dużo pisze o tym zafajdaniu.
A cos sie zmienilo za te 10-15 lat? Bo nie slyszalem. 😯
No tak, w Indiach bija Murzynow.
Dlaczego Murzynów 🙄
Andsolu, fantastyczne zdjęcia i opisy autora, ale Ty zadajesz takie tematy, że życia nie starczy. 🙂
Dzięki, chyba sobie też skopiuję.
Ooo, za długi komentarz? Odesłało mnie do poczekalni 🙁
Minister ds. prawa i porządku w indyjskim stanie Uttar Pradesz powiedział, że gwałty są „czasami złe, a czasami dobre”. Kilka dni temu zostały tam brutalnie zgwałcone dwie dziewczynki w wieku 14 i 15 lat. Gwałt w Indiach jest zgłaszany średnio co 21 minut.
Byłam zszokowana lekturą „Lalek w ogniu”. Trudna, ale bardzo ciekawa książka.
Obyś była matką tysiąca synów. 🙁
Tak, lektura niezwykła, ale emocjonalnie bardzo trudna. Dobrze, że już przeczytałam 🙄
U nas też jeden nowy europoseł powiedział, że kobietę zawsze się trochę gwałci 😈
A inny, z tej samej formacji zresztą, że niejednej żonie przydałoby się lanie, to zeszłaby na ziemię.
I czym my się różnimy. Gdy wejdzie się tu i ówdzie do lasu, też jest jak w tych Indiach.
Desperacja niedoszłych europarlamentarzystów nie ma granic 😛
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16103882,Marek_Migalski_zdesperowany__Wyprzedaje_na_Twitterze.html#BoxSlotI3img
Doro, czytałam to dosłownie przed chwilą i właśnie próbowałam nazwać swoje odczucie po tej lekturze. Mam jednak, jak się okazuje, zbyt ubogi zasób słów.
dobry wieczór
Bardzo mi zal Migalskiego. Jakby mnie ktos w tej chwili do uczciwej roboty zaganial, to tez nie bylbym zadowolony. I pewnie bedzie musial sobie znaczaco obnizyc poziom zycia. Przejsc z bagazantow na jakas zolnierska mielonke babuni.
No, nie jest to w porzadku wobec takiego cennego parlamentarzysty. Wyborcy to dno. Jeszcze pozaluja, ale bedzie za pozno.
Czy Moigalski nie ma jakiejs bogatej babci, ktora moglby poprosic o alimenty?
dobry wieczór
pachnie ciasto marchewkowe, w trójce soul pomieszany z bluesem, lato za oknem się skrada. taki trochę muminkowy czas
Aaa, więc to zimne, mokre, bębniące o parapety i targające drzewami, to jest lato 😯
może na północy tak właśnie wygląda lato? 🙄
To możliwe. Znajomym przyjeżdżającym ze Śląska, kiedy pytają, jakie ubrania zabrać, mówię że my tu mamy jak w Norwegii minus dobrobyt 🙄
no tak, ropa od jakiegoś czasu zalega na tankowcach
a bębnienie o parapety to jedna z lepszych przedsennych muzyk
Szum za oknem też. Niniejszym dobranoc.
dobranoc, pogodnych snów
Siódemko (czw, 5 Czerwiec 2014, 21:41), to takie moje sprytne zagranie handlowe. Bo ja prowadzę taką pokątną wypożyczalnię zapasowego życia.
W Indiach nie biją Murzynów, ale gwałcą zbiorowo i brutalnie kobiety i dziewczynki miejscowe i przyjezdne. Nie wszyscy, rzecz jasna.
Bogactwo refleksji z tego kraju dociera do mnie z pierwszej ręki, a także z rąk drugich, które mi nie szczędzą barwnych zdjęć i jeszcze barwniejszych opowieści:
„Taksówki, riksze, samochody, autobusy, ciężarówki, ludzie, krowy, psy – to wszyscy użytkownicy indyjskich dróg. Na jakich zasadach ten ruch się odbywa – do końca nie wyczaiłam, jedno wiem, pojazd powinien mieć sprawny przede wszystkim klakson, reszta się nie liczy, może być w stanie skrajnym (tak najczęściej jest). Jedzie się (raczej wpycha) i cały czas trąbi, a nuż ktoś ustąpi bo się wystraszy. Pierwsze jazdy po mieście przypominały horror albo w humorystycznych epizodach, jazdę siostrzyczki z filmów Luisa de Funesa (nie wiem, czy tak sie pisze). Potem człowiek przyzwyczaja się, powszednieje wszystko, kontakty z krowami robią tylko wrażenie. Ulice mają momentami nowoczesne – arterie, nawet 6-cio pasmowe. POtrafisz sobie wyobrazić zapchanych 6 pasm ulicy ryczącymi, kłócącymi się, trąbiącymi, wyprzedającymi się na zasadzie wolnej amerykani pojazdami??? to jest Delhi. Delhi jest stare i nowe. Nowe – miasto podobne do wielu światowych bezpłciowych miast: banków, hoteli, ambasad, wieżowców, skwerów, chodników (właściwe nie wiadomo po co te chodniki, bo Hindusi tam nie chodzą a biali tylko się wożą). I oczywiście stare Delhi – to dusza tego miasta. Egzotyka, horror – tam dzieje sie wszystko prawie na ulicy.
Mieszkaliśmy w hotelu (nawet luksusowym jak na delhijskie warunki – z łazienką ale bez klimatyzacji, tzn, że po braniu prysznica za minutę pot spływał ponownie i można było operację kąpieli zacząć od nowa) przy ul. Panhar Ganj, Main Bazar. To jest serce handlowe starego Delhi. Ulica wygląda przeszkaradnie ale też przeuroczo. Budynki 2-3 piętrowe, obskurne, wąskie na szerokość garażu, mają zresztą na parterze wszystkie metalowe, garażowe drzwi – w pomieszczeniach znajdują się kramiki, sklepy większe, mniejsze ze wszystkim: od małych restauracji z jednym „wokiem” do wyszukanej biżuterii i sukien. Ulica jest wąska, bita z ogromnymi dziurami (kałuzami i błotem), pokryta niezliczoną ilością śmieci, psujących się odchodów – o zapachu myslę, nie muszę pisać. Po jakimś czasie można się i do tego przyzwyczaić, fenomenem Indii są miotełki, nie rozumiem, gdziebyś nie spojrzał, wszyscy zamiatają tymi miotełkami ale dlaczego wszędzie jest tak brudno?? Na Panhar Ganj-u spotyka się ludzi wszelkich maści: od zawoalowanych Japończyków do prawie gołych, żebrzących, okaleczonych Hindusów. Tłok jest tak wielki, że trudno przejść nie ocierając się o współkorzystających – czasami kontakt jest traumatyczny.
(…)
Higiena – to koń trojański Indii. Owszem maja łazienki ale nie doszło do nich, że łazienki się sprząta, odkaża. Często w różnych miejscach korzystałam z łazienki najpierw po umyciu zlewu (czym się dało: chusteczką, szmatką, czasami szczotką klozetową!!) nie po to, by do umywalek lać wodę ale żeby można było na nie patrzeć.
Łazienki niektóre były nawet wykafelkowane (można by je było łatwo sprzątać) ale np ściana nad kafelkami była zagrzybiona i niepomalowana itp, zawsze coś było niedorobione. Elementem każdej łazienki był prysznic – tzn rura z sitkiem wystająca ze ściany, w podłodze był odpływ i cała woda, z umywalki też, leciała w tą dziurę.
Na temat czystości klozetów nic nie piszę, bo były poza jakimkolwiek kategoriami. Czasami lepiej było korzystać z publicznych toalet na np dworcach, gdzie w podłodze były po prostu dziury albo tzw łapy niedźwiedzia.
To spostrzeżenia z hoteli, jak maja w domach??
Nie wiem, pewnie podobnie.
Natomiast we wsiach (nocowaliśmy 2 razy u ludzi) łazienki były „na dworze” w kanale nawadniającym (kanały to fenomen tybetańskich wsi, prowadzą wodę czasami kilometrami z górskich potoków, są kamienne ale szczelne, fantastyczne budowle), dzięki nim wsie maja wodę, pola są nawadniane. we wsiach uprawiali podobne rośliny jak u nas: głównie zboża, rzepak, nawet kwiatki w ogródkach mają takie same.
Ale wracam do łazienek na wsiach. więc korzystają z kanałów, tam też piorą.
WC – to osobny mały budyneczek z dziurą w podłodze i wszystko. Nie używają papieru toalet. ale myją się po „użyciu” podobnie jak muzułmanie. Papier jest strasznie drogi, 2 rolki to cena dobrego obiadu w restauracji.
Bywaliśmy nawet dwa razy na tzw ciepłych źródłach (rura wystająca z betonowej ściany, zero basenów, zjeżdżalni itp), tam panie Hinduski przychodziły myć sobie swoje długie włosy – szampony posiadały, zresztą spotykałam sklepy drogeryjno-apteczne ale środki czystości były dość drogie.
Największą straszną rzecz widziałam jadąc do Agry. Jechaliśmy pociągiem, pomniejszą klasą (o widzisz, nie sprawdziłam jak klopy w pociągu!!! szkoda) Wyjechaliśmy z Delhi po 7 rano i chyba całe Indie żyjące w slumsach, za przeproszeniem „srały – tzn załatwiały swoje ranne potrzeby). Robili to (widziałam setki tylko mężczyzn z siusiorami na wierzchu) wzdłuż torów kolejowych, przejazd pociągu wcale im nie przeszkadzał – każdy mężczyzna z butelką wody do podmycia się!!!! horror.
Na mieście zdarzało się, ze były jakies publiczne toalety, dokładnie sie je wyczuwało, jak wyglądały??? nie odważyłam się nigdy sprawdzać. Opowiadali mi, że Hindusi i Hinduski nie maja zahamowań w tym względzie, nawet na ruchliwej ulicy, z boczku potrafią zrobić co potrzebują i idą dalej – dlatego Delhi kojarzy mi się z rozkładającym moczem.
My na szczęście, tak się tam pociliśmy, że wieczorem przypominało mi się, że od rana nie byłam w toalecie, piwa nie piłam – nic nie goniło i to było dobre.”
No więc żeby nikomu nie zajmować nadmiaru czasu, najkrótszty z opisów (50”) co można zrobić ze swoim księgozbiorem.
Trwają badania jak przenieść to twórczo na utwory Mahlera.
Oj, co za niechlujny andsol. Zawieszony karnie na trzy kolejki w Chińczyku.
Dobry wieczór! Siedziałem mniej więcej godzinę mozoląc się nad opisem czegoś, co w mniejszej objętości tekstu i o wiele zgrabniej (a przy tym ze stosownymi ilustracjami) opisał Tadeusz Ludwiszewski.
Wpuściłem Markota, uchlujniłem andsola, dostrzegłem z radością rzadkiego ostatnio, ale zadowolonego z pogody fomę… Mogę już iść spać, a linkę od Babilasa doczytać jutro? 😉
Dobranoc Bobiku 🙂
A Obama mówił do Putina. Takie dwa w jednym, z kadzeniem jako zasłoną dymną. Podobało mi się i panu mężowi też, bo było bardzo dobrze zrobione.
A ponieważ wszystko z wszystkim się wiąże, podwiążę się do linki Babilasa, bowiem przed 7 laty opowiadałem o różnych etapach czytelniczych mego spotkania z bohaterem opowieści Tadeusza Ludwiszewskiego, czyli z Andrzejem Czajkowskim, i z piszącą o nim Anitą Janowską. Ale powiązań jest więcej, bo w pierwszym zdaniu pisałem, że książkę jej polecało „znajome z Sieci małżeństwo literackie o wyrafinowanym guście” — otóż połowa tego małżeństwa pojawia się (szkoda, że rzadko) tutaj, w Koszyku…
Wtedy niełatwo było kupić obie książki Janowskiej. Ale teraz są zmiany. Nadal trudno kupić je, ale łatwiej wziąć za darmo z chomikuj.pl – nie mówiłbym o tym, bo szanuję copyrights, ale lubię jak i one szanują czytelnika.
Hanna Krall opisuje życie Andrzeja Czajkowskiego w jednym z opowiadań w tomie „Dowody na istnienie”, ale mnie się ten tekst zupełnie nie podobał.
Z zupelnie innej beczki….Jutro mam dzien wolny od pracy. Hurra! Ide na targ po bob! Mlody bob bardzo polecam, mozna go podac z makaronem (ze skorka!), odrobina czosnku i dobrej oliwy.
Bardzo dobry dzisiaj dzien. Swieto wolnosci! Kto nie trzasl portkami podpisujac jakis protestacyjny list za KOR-owskich czasow… Nie snilo nam sie, oj nie snilo! Well done, Poland, well done!
Dien dobry 🙂
Herbata
Kroliku, sprobuj goracy mlody bob z czosnkiem, oliwa, siekana szynka i tartym zoltym serem
Andsolu, gdy pisales o milosci kobiety do homoseksualnego intelektualisty, w pierwszej chwili myslalam ze chodzi o Dore Carrington i Lyttona Strachey.
Dzień dobry 🙂
Czy młody bób może być do kawy 🙄
na slodko 😎
Słoneczne dzień dobry 🙂
Króliku, miłego leniuchowania 😆
Dzień dobry. Ogród kwitnie na potęgę. Moje boby mniej więcej za trzy tygodnie. A co do Czajkowskiego (AndSol 01:36, puchala 02:27), to w podanym linku chciałem zwrócić uwagę na „szmalcowniczość” opisu w RM:
Taka nowa polska elegancja. Zajrzyjmy do rozporka, w metrykę (koniecznie podać prawdziwe, tj. niepolskie nazwisko) i do łóżka (najlepiej jeszcze ustalić listę kochanków). I to wszystko opublikujmy w czasopiśmie finansowanym przez Ministerstwo Kultu(ry). Bo to przecież najistotniejsze dla omówienia twórczości.
Pojechali odpocząć do Soczi, a na granicy zielony korytarz
A tymczasem w Paryżu główkują, kto z kim zje śniadanie…
A ja na Dywanie pisałam o premierze w Bregencji tak:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2013/07/21/dwie-polowki-andrzeja-czajkowskiego/
Wątek żydowski i homoseksualny jest również obecny. Jednakowóż w nieco odmiennej tonacji 😛
A tu mój artykuł z „Polityki”, również napisany po tej premierze:
http://www.e-teatr.pl/en/artykuly/166900.html
Zarówno wątek żydowski, jak i homoseksualny, jest nie do oderwania od biografii Andrzeja Czajkowskiego, tym bardziej, że sam ponoć się przedstawiał ludziom: „Andre Czajkowski, Żyd, pedał” 😈
Niekoniecznie jednak trzeba o tym pisać w sposób tak chamski jak Tomasz Cyz.
Nawiasem mówiąc, mam przyjemność znać osobiście Panią Halinę. Bardzo już schorowana, biedna. Nie mogła przyjechać do Bregencji, ale mam nadzieję, że uda się jej być na warszawskiej premierze „Kupca weneckiego”, która będzie w Operze Narodowej już jesienią.
Film „Carrington” o historii Dory Carrington i Lyttona Stracheya (z cudowną Emmą Thompson w roli głównej) jest jednym z bardziej wzruszających, jakie znam, lisku.
A a propos Delhi – symfonie klaksonów w ogóle chyba łączą się z Trzecim Światem. Mam natychmiastowe skojarzenie: Kair.
Dzień dobry 🙂
Bobu jeszcze w tym roku nie widziałem. Może go tutejsze góry szparagów przywaliły? 😈
Ale szparagi już wkrótce się skończą, to wtedy pomyślimy o haśle „bób, homar, włoszczyzna!” 😎
Zielono mi. Luj się wreszcie zwinął! 😀
Tak, Babilasie, podzielam Twoje sprzeciw.
Wydawało mi się kiedyś, z czasu Tygodnika Powszechnego, że to zupełnie inny człowiek, niż ten, który objawił się w Ruchu Muzycznym.
O Czajkowskim dowiadywałem się od Kierowniczki, więc na szczęście nie muszę zaczynać edukacji na jego temat od Cyza. 😛
Jak on sam się przedstawiał, to jedno, a jak go prezentuje – „w pierwszych słowach swego listu” – piszący o nim autor, to całkiem drugie. Co wolno wojewodzie… No i oczywiście ton, qui fait la chanson. Taka oczywistość, że aż tłumaczyć hadko. Choć jak się okazuje, niektórym by trzeba. 🙄
Markocie, jestem ciekaw, kiedy się znowu okaże, że ci bieżeńcy już w niejednym odcinku tego serialu grali. 😛
Bob, homar, wloszczyzna to piekne i madre haslo.
Mam tu bob caly rok, w postaci mrozonek, ale nie takich jak te polskie (te tez sa w polskich sklepach). Ten bob jest bardzo cukrowy, mlodziutki, nie trzeba a nawet nie nalezy go gotowac, wystarczy poczekac az woda bedzie prawie wrzaca i juz odcedzac. Jest delikatny i gotowy do jedzenia. Bardzo czesto go kupujemy, a ostatnio nasza kolacja czesto jest przyslowiowa miska fasoli, czytli bobu. Bardzo cnotliwa kolacja, zwlaszcza jak sie pomija maslo. .
Te polskie mrozonki tez lubimy od czasu do czasu, pare razu do roku,ale wolimy cukrowy.
W sezonie pojawiaja sie w polskich sklepach takze worki luskanego swiezego bobu z Polski, ale parokrotnie zdarzylo sie nam kupic juz „przelezaly”, lekko podplesnialy i twardy. Za daleki i za dlugi transport.
O, tak – „Carrington”. Dobry film. Sprzed lat bodaj dwudziestu, ale wciąż pamiętam.
A teraz coś zupełnie innego: polska szkoła rekonstrukcji historycznych. Zwracam uwagę na galerię fotografii (dostępna po kliknięciu na miniaturkę zdjęcia).
Eh, ta wieczna polska nieufność 🙄 😀
Jak liczyli głosy po wyborach 1989, to najbardziej obawiali się, że komuna wyłączy światło i korzystając z ciemności wymieni głosy w urnach, więc nieufni liczący mieli przy sobie świeczkę i zapałki.
Ale nie wyłączyli…
Ja nie miałam swieczki i zapałek 😯
Niedopatrzenie. 🙂
Biedny Hollande 🙁
Będzie miał szczęście, jeśli nie nabawi się zgagi i niestrawności na tle nerwowym.
Najpierw musiał potępić, w gronie liderów pięciu potęg ekonomicznych, Putina za aneksję Krymu. Potem zjeść kolację z Obamą w gwiazdkowej restauracji, ale nie za obficie, bo w pałacu elizejskim czekał Putin, któremu Hollande sprzedaje dwa okręty wojenne, i czekała kolacja przygotowana przez kucharza, którego kuchnię niektórzy francuscy ministrowie określają mianem „degoutant” (disgusting)
Dziś obiadują wszyscy razem, ale rozmawiać nie będą wszyscy ze sobą, tylko w podgrupach 😉
Poczekajny zatem na doniesienia tv Rossija Mir i wtedy dowiemy sie jak naprawde bylo.
Inscenizacje zamachów są bardzo pouczające i żadnemu polskiemu dziecku takiego instruktażu nie powinno się odmawiać. W dzisiejszych, zglobalizowanych czasach bycie przedmurzem chrześcijaństwa nie powinno się ograniczać do zamykania się we własnym sosie. Należy uczyć się nawet od wrogów, a przyswojone zdobycze ideologiczno-cywilizacyjne stosować szeroko i z zapałem.
Mamy prawo w następnym kroku oczekiwać od polskich dzieci zainscenizowania zamachu na któregoś z religijnych przywódców muzułmańskich! Dopiero wtedy szlachetną misję tarnobrzeskiej parafii, realizowaną przy pełnym wsparciu świeckiej szkoły, będziemy mogli uważać za – chociaż częściowo – wypełnioną.
Ksoadz prpbopszcz Zajac odegral role sw. Jana Pawla. … Ale najwieksze zainteresowanie dzieci wzbudzil zrekonstruowany papamobile.
Piskow radosci wsrod mlodziezy z podstrawowki musialo byc co niemiara.
Ali Agca jak żywy a w tle… ruski separatysta?
Ukraiński lotczik – otlicznyj striełok
Dozwolone od lat 18.
Separatyści mają ostatnio u wiodących sił narodu świetne notowania: 🙄
http://wyborcza.pl/1,75477,16104439,Narodowcy_z_Polski_pojechali_na_Ukraine_wspierac_separatystow_.html
Jest okazja, żeby sobie postrzelać?
Przypomina mi się taki obrazek: Nad jednym wejściem: Wstęp za darmo. Nad drugim: Strzelanie do żywego celu – 100 dolarów.
… w parku rozrywki
Jest projekt realnej klauzuli sumienia dla pacjentów. Ten projekt zakłada, że Ministerstwo Zdrowia sporządzałoby i upubliczniało listę szpitali, w których wykonuje się aborcje. Cel? By pacjenci mogli te placówki omijać. – Chodzi o to, aby pacjenci wiedzieli, który szpital jest „czysty”; który ma „ręce życia” 😎
Bo Dusia idzie dalej i lekarze odmawiając nie będą musieli wskazywać alternatywy.
Oj, wzrośnie w Polsce pokątna produkcja aniołków 🙄
Sorry za nadaktywność, już znikam do obowiązków 😉
Gdybym był polską pacjentką, sprokurowałbym sobie znaczek „Katolicki lekarzu – ręce precz od mojej rzyci!” 👿
Są propozycje utworzenia drugiego KUL-u (Katolickiego Uniwersytetu Lekarskiego) a jego absolwenci z tytułem lekarza medycyny katolickiej będą mogli otwierać przychodnie przy sanktuariach. Pacjenci szukający „rąk życia” powinni być usatysfakcjonowani. Jak jedno nie pomoże, to drugie 😎 A na koniec – świeczka (i zapałki – dla pewności) 😉
Po co wydawać na świeczkę? Szklanka wody zamiast wychodzi taniej i ma długą, ugruntowaną, katolicką tradycję. 🙄
To nie ma już tradycji gromnicy?
Człowiek to takie zwierzę, że póki żyje, miewa zachcianki i mógłby gromnicę niewłaściwie wykorzystać. Dlatego dostęp do niej przewidziany jest dopiero po definitywnym ustaniu tzw. czynności. W ten sposób unika się mieszania przedwiecznych porządków i psucia lexa aeternala. 😎
Moja babcia zapalała w czasie nocnych burz, nie omieszkując obudzić całej rodziny (na wszelki wypadek). Na nic były zapewnienia o skuteczności instalacji odgromowej.
I teraz nie wiem, czy zadziałała gromnica, czy komunistyczny piorunochron (wiem, wynalazł Amerykan, ale zainstalowanie zarządziła władza ludowa) 🙄
Na aktualnym domu nie ma rzeczonej instalacji, nie mam też w domu gromnicy, ale mam dobre ubezpieczenie 😉
lex aeterna przed lux aeterna?
Znowu w poczekalni 🙁
Plus budująca oferta specjalna: luksfery i eternit. 😈
Gromnica mi przypomniała małżeństwo z synkami, małym i malusieńkim. I mały źle malusieńkiego traktował, więc poszli do psychologa, a tam w trakcie przeróźnych rozmów psycholog dał małemu misia i powiedział: „no, Krzysiu, pokaż z tym misiem co czujesz dla braciszka”, więc mały wziął misia i przypieprzył nim malusieńkiemu.
Ale misie u psychologów są chyba miększe od gromnic?
Metaforycznie też. 🙄
Myślałem dotąd, że gromnica to od ochrony przed gromem, a nie od gromienia przez łeb 🙄
Ale wtedy nazywałaby się chyba „odgromnica” 😉
markot (o filmiku z pt, 6 Czerwiec 2014, 09:36), nocą widziałem chyba jakiś inny, gdzie pani reporter podchodzi do punktu ukraińskiego i mówi, że tam nikogo nie ma, ale nie wchodzi, bo powiedziano jej, że tam może być zaminowane. I przedtem już nic nie rozumiałem (cała obsada w komplecie, 100% a może i 102%, zmienia kraj?), a teraz jeszcze bardziej, o ile to możliwe. Kto minowałby i czemu? Przecież to wszystko братья-новороссы …
Matt na D-Day:
http://www.telegraph.co.uk/news/matt/
O, PiSowskie Marysie z Gorzowa protestuja przciwko wystawianiu Dzia…tfu!.. sztuki Golgota Picnic. Czuja ich serca, ze sztuka jest wredna i „ochydna” jak napisala jedna z PiSowskich Marys, Artur Gorski, ksywka Koziolek Matolek. Beda wykupywac bilety i tupac i zrywac przedstawienie. Coraz ciekaweij w tej Kulturze – PiS bedzie chodzil do teatru. Trudno, poswieci sie. Jakj mus to mus.
Katoholicy. To już przestaje być śmieszne.
To jest mniej wiecej tak smieszne jak getto lawkowe. Nikt z tamtych patriotow sie tym dzisiaj nie chwali.
Kupilam dzisiaj (bobu dzisiaj nie bylo wiec go nie zadam, ale przepis Liska na bob z czosnkiem, siekana szynka i tartym serem na pewno kiedys wykorzystam, dziekuje Lisku) prazone mleko. Przysmak rosyjsko-ukrainsko-bialoruski,jak mi w domu wyjasnil google,takie ichnie dulce le leche. Wykorzystywane do pieczenia ciast. Bede musiala teraz upiec jakies ciasto. Ot, nie miala baba klopotu.
Prazone mleko Stara kiedys zakupila u afganskich Rosjan z dziennikarskiego obowiazku. Raz i na tym poprzestala. Natomiast uwielbia ajrak i kupuje regularnie. Afganczyk-wlasciciel kiedys sie nawet zdenerwowal i powiedzial, ze latwo sobie moze zrobic sama : do kefiru lub jogurtu dolewa woda, dodaje sol, wysuszona ( a nie swieza) miete, zmielony ogorek i ma ajrak. No owszem niezle, ale komercyjny ajrak lepszy, nie da sie ukryc.
Dzis bedzie jadla bardzo dobre pielmienie z tego sklepu, choc jej ponoc nie wolno, ale przyjdzie na kolacje pani Nina Karsov, ktora tu juz bardzo dawno nie byla, odebrac ksiazke przyslana przez Ewe Lipska – dla niej i dla Starej. No to Stara zrobila chlodnik litewski – jest bardzo goraco, a na deser beda lody z truskawkami i jagodami, dla Starej same truskawki i jagody bez lodow na okolicznosc borderline cukrzycy.
I bardzo pyszne wino rose, mocno schlodzone i naprawde BARDZO dobre, bo sprobowala z obowiazku dziennikarskiego i zadowolona byla. 😈
Ciekawy ten ajrak, ogorki mielone pewnie swieze, bo gdzieby w Afganistanie kwasili ogorki w tym upale…
U nas tez dzisiaj goscie, poobiedni, wybieramy sie na dlugi spacer, a po spacerze, wiadomo, apetyt wzmozony. Ale chyba przygotuje zupelnie niedietetyczna, za to bardzo szybka i przez wszystkich nas tutaj uwielbiana paste carbonare. I arbuz z ananasem. Mozna zalac winkiem.
Stara tez uwielbia carbonare. Ale teraz to nie dla psa kielbasa. Pare tygodni temu zalamala sie i wstapoila na lunch do Carluccia, gdzie miala sobie zamowic to co Bobik tam jadl ostatnio. Ale w ostatniej chwili zamowila to co tam zamawia zawsze : penne giardiniera to takie kulki ze szpinaku, cukinii i sera w bialym sosie cukiniowym. Ach!
Tu na obrazku jest penne giardiniera od Carluccia:
http://www.carluccios.com/about-us/blog/food/my-first-blog-item
Kocie,
poproś Starą, aby pozdrowiła p. Karsov od mojego męża i ode mnie.
Sie robi, Puchalo. Wlasnie zadzwonila, ze jest w starsznym korku.
Do takiego ajraku w wersji bulgarskiej – czosnek cieniutko pokrojony, troche oliwy z oliwek, luskane migdaly, ogorek swiezy nie zmielony lecz utarty na grubej tarce. Zamiast miety dodaje suszony pokruszony zaatar lub oregano.
(zaatar w listkach)
Tez bardzo ciekawy, Lisku. Chyba spropbujemy wyczarowac.
Wszystko na bazie jogurtowej czy kefirowej lub maslankowej tu bardzo sie ceni w tym domu.
Okroszka tez. Okroszke lubimy tez. Z braku prawdziwego kwasu dodajemy piwo i wychodzi swietnie. Stara nie zrobila okroszki tylko dlatego, ze nie wie czy Pani Goscka spozywa piwo.
Chyba polece po te swieze ogorki.
Tak, carbonara bardzo sie dobrze u nas przyjela jako wieczorny szybki posilek. Szczegolnie, ze mamy pyszne jajka od kolegi z pracy, ktory ma 14 kur oraz mozemy kupic guanciale (rodzaj podgardla chyba).
Bułgarski tarator ja znam z siekanymi włoskimi orzechami, ale poza tym wszystko jak u Liska. 🙂
A carbonarę może by tak jutro? Gorąco ma być, nie będzie się chciało długo pichcić. Niezła myśl.
Bardzo trezwy artykul o Ukrainie versus Rosja i Swiat:
http://www.rp.pl/artykul/9157,1115871-Schowac-szable.html?p=1
To wczoraj mi mt7 wypominała, że czas zżeram? A co ja teraz mam powiedzieć o lisku, Dorze i Babilasie, jak przez nich przez ponad dwie godziny w pracowity dzień przy filmie sterczałem, by nie wspomnieć wielu minut poszukiwania miejsca, gdzie nie ma durnego lektora udającego Pana Boga czyli wszystkich, i gdzie nie trzeba się rejestrować, co zawsze przynosi lawinę spamu?
Oczywiście nie będę wygłupiał się z próbą recenzji. Tylko refleksja: nawet gdybym w życiu nigdy do muzeum żadnego nie zajrzał, to po oglądnięciu kilkunastu filmów brytyjskich (wśród których niektóre były nawet śmieszne, jak Bal Wampirów) i tak jestem przepuszczony przez parę europejskich szkół malarstwa…
Korekta obywatelska: ayran, nie ajrak. Ajrak też można zrobić samemu, ale trudniej.
Moja ulubiona szkoła malarstwa Mam nadzieję, Andsolu, że już oglądałeś, bo kradnie godzinę i 40 minut.
„Taniec wampirów” oglądałem już chyba z 10 razy 😉
Czemu nic nie wiedziałem o tym, że z Markotem do tej samej szkoły chodziłem? 😉
Jeszcze powiedz, Bobiku, że poleciałeś za tą panienką aż do Hagi, to wszystko będzie jasne 😉
Ach, The Fearless Vampire Killers u nas poszły jako taniec? Dzięki, nie wiedziałem. Widziałem tylko trzy razy, ale czas obejrzeć to znowu. No cóż, jak mawiano kiedyś, wychowanie oblizuje, więc podziękuję i za tę wskazówkę jak spędzić 100 minut z dala od pracy… Może jutro, pod pretekstem tego, że to się nazywa sobota.
U nas poszło jako „Nieustraszeni pogromcy wampirów” albo „Bal wampirów”.
No więc tak, „Lalki w ogniu”, które właśnie skończyłam, wydają mi się sielanką wobec „Miasta radości” – http://lubimyczytac.pl/ksiazka/96746/miasto-radosci
To są jednak zupełnie inne Indie niż tamte, inna sprawa, że w Lalkach op;is jest ogólniejszy, a tamta książka była opisem określonej grupy biednych ludzi. Po tamtym wstrząsie, jakoś ta nie wydaje mi się szokująca.
Musiałabym przeczytać tamtą jeszcze raz, ale jakoś nigdy nie sięgnęłam po nią ponownie, mimo że stoi na półce.
Tyle zresztą czeka na swoją kolejkę.
Czeka w kolejce na swoją kolej.
Bal wampirow tp byla wersja francuska. Nieustarszeni pogromcy – wersja angielska. To juz taka ramota 🙄
Kolacja sie udala.
Pozdrowienia Puchali przekazane i ucieszone.
Zgadza się, Kocie Mordechaju. Pierwszy raz widziałem to we Francji. Ale ja też ramota i dlatego nam dobrze razem.
W zwierzyncu rutyna.
Orleta opychaja sie rybami, ale jeszcze ciagle czekaja az mama nakarmi.
U Kapustow dziupla zapelnia sie. Rosna jak na drozdzach. Oby pozywienia wystarczylo. Na rodzicow juz miejsca nie starcza, wiec tylko wrzucaja. Dzieci dalej radza sobie same.
W borze nad ranem jest mis /a/? Teraz! Wczoraj walczyla z duza decha. Pewnie pod nia byly jakies misie smakolyki, bo juz rano przyszla ponownie. Ktos dba o to, abysmy mogli sie jak najdluzej napatrzec I pewnie jest to wpisane w program badawczy.
A liski, jak to liski. Wywachaly kurnik I nie ma zmiluj. Pierze wszedzie.
Dobranoc Koszyczku. Spij smacznie.
Radość o poranku
Dzień dobry 🙂
Radosna radość od markotnego Markota 😀
kawa
Do kompletu 😆
http://www.youtube.com/watch?v=lbLDu-MxjdM
Może nie powinienem nacierać wam uszu tym przy sobotnim poranku ale zaryzykuję (disclaimer: dużo wulgaryzmów, ale nie bez powodu). Reakcja publiczności – bezcenna.
Dzień dobry 🙂
Żeby latało pierze, nie trzeba nawet lisków. 🙄 Wystarczy potwora domowa, która zawsze jakieś gniazdo gdzieś wypatrzy, spustoszy i jeszcze dobrą udaje, że to niby ze mną się dzieli.
Po co ona mi przynosi te prezenty, skoro ja ich i tak nigdy nie zjadam! 👿
Ale coś tam jeszcze w ogrodzie śpiewa, z czego wnoszę, że niektóre ptaki są jednak sprytniejsze od potwory. 😉
Ocena reakcji publiczności zależy od tego, co oceniający myśli, że oni myślą.
Ja nie myślę, ze bezcenni, obawiam się, ze wielu tak (częściowo?) myśli.
Lecę niedługo na Walne 🙁
A gazeta.pl prowokuje nową krucjatę w Polsce:
Kuzyni zgwałcili 11-latkę, dziewczynka jest w ciąży. Wniosek o aborcję http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16111708,Kuzyni_zgwalcili_11_latke__dziewczynka_jest_w_ciazy_.html?lokale=warszawa#BoxWiadTxt
Chyba im w głowach już walnęło.
Kawa na sielsko – poproszę, dziękuję. 🙂 Wróciłam z Moskwy. Jestem zmęczona, przygnębiona i wysiadł mi kręgosłup – bardzo spójna reakcja, organizm mam konsekwentny aż do bólu. W Moskwie reklamy urlopów na Krymie i takie plakaty, https://twitter.com/proboknet/status/469410514381307904 rozwieszane ponoć przez jakieś obywatelskie stowarzyszenie, z którym rząd, oficjalnie, nie ma nic wspólnego. Wsiadając do samolotu wzięłam jakąś rosyjską gazetę: duży rosyjski bank poinformował, że nie będzie obsługiwał amerykańskich podatników, osób ani firm; zgłoszono projekt regulacji prawnej, która uniemożliwiłaby zagranicznym firmom uzyskanie licencji na wydobywanie gazu i ropy w Rosji; relacja z Doniecka i Słowiańska, z działań słusznych wojsk przeciwko kijowskiej juncie; informacja o kolejnym snajperskim ataku na jakiegoś podmoskiewskiego biznesmena; rośnie liczba przeterminowanych kredytów konsumenckich, bo spadają realne dochody; krymscy piłkarze szykują się do rozgrywek w rosyjskiej lidze. Idę sprawdzić, czy są jeszcze truskawki. Coś mi mówi, że dobrze robią na kręgosłup.
Jakoś mnie nie dziwi, że wylądowałam w poczekalni. Ponuractwo ukarane. 😉
Trwa wojna o serca i umysły, Ago
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/5,114944,16110893,Krwawe_walki_na_Donbasie__a_na_zdjeciach____Meksyk_.html#MT
Co mnie dosyć zdumiewa, nie tylko w tej sprawie, że pryncypia nie są są już pryncypialne.
Dobrze, ze już wróciłaś. 🙂
Wrzutka od babilasa daje do myślenia, reakcja publiczności jeszcze bardziej. Ewidentnie z początku nie rozumiała ironii, potem coś dotarło, ale w końcu próbowała ratować poprzednią zabawę…
A jeszcze a propos „radości o poranku” i wyrazów, pamiętacie zapewne tę piosneczkę:
http://www.youtube.com/watch?v=iS5kQHp0iDU
Pamiętam, że śpiewało się ją jak najgrubszym basem, zmieniając odrobinę tekst:
Jak dobrze wstać,
K…a mać…
Zwycięskie mocarstwo dławi się swoją wygraną? 🙄
No tak, pobyt w takim miejscu nie służy ciału ani duszy. Intensywne odtruwanie truskawkami musowe. Kawa z trylem też się przyda. Ale najważniejsze chyba, żeby pobyć gdzie indziej i dać się duszy rozprostować.
Jak Ci zabraknie truskawek, Ago, daj znać. Ja dziś zrobiłem taki zapas, że na 3 tygodnie oblężenia powinno starczyć. 😉
Naprawde polecam tego S.Sierakowskiego zlinkowanego wczoraj. Owszem, ma kilka stron ale czyta sie szybko.
Dzien dobry.
Az mi trudno uwierzyc ale jestem w zasadzie spakowana na wyjazd za ocean. Tylko jeszcze pare drobiazgow dorzycic w ostatniej chwili.
Zazwyczaj pakuje sie w ostatniej chwili, a tu, prosze jaki luksus.
Wczoraj moja 4-letnia sasiadeczka zza sciany zapytala czy moze mi podlewac kwiatki jak mnie nie bedzie. I jeszcze powiedziala, ze bardzo moje kwiatki lubi i tez chcialaby takie miec. Chyba po powrocie bede musiala zorganizowac dla niej jakas skrzynke czy donice. Moze z takimi truskawkami co owocuja az do jesieni. Albo jakies pomiodorki.
Ciesze sie, ze Aga juz wrocila.
Dla Helenki dziś Nagroda im. Heleny za „dorzycić” 😀
Nagroda należy się bezapelacyjnie. 😆
Reakcja publiczności jest jeszcze z rozpędu, więc może w tym przypadku nie całkiem miarodajna. W zabawowej atmosferze, zapewne podkręconej procentami i dymkami, może się w ogóle nie zwracało uwagi na tekst, byle coś dudniło. Ale tekst sam w sobie jest bardzo smętnym lusterkiem. Ta wrogość do wszystkich i wszystkiego, oblężona twierdza, szukanie underdoga, plus odwieczne rozwiązanie – szybko się nawalić…
Wiem, nie wszyscy tacy jesteśmy, nie zawsze, ale nie mówmy, że jako nacja w ogóle się w tym obrazku nie rozpoznajemy. 🙄
Siódemeczko, dlaczego uważasz, że GW odwaliło, bo donosi o zgwałceniu i aborcji?
Jeżeli już, ja bym to raczej widział jako powiedzenie „sprawdzam!”. Skoro czynniki rządowe twierdzą, że nie ma sprawy z lekarską deklaracją wiary, bo bo każdy pacjent/-tka dostanie to, co mu się prawnie należy, to warto by się przyjrzeć, czy tak jest rzeczywiście. Czy np. ta 11-latka faktycznie nie będzie miała problemu z przerwaniem ciąży, czy znowu się wokół tego zacznie jakiś sabat czarownic i utrudnianie za wszelką cenę.
Bo chodzi o dziecko w ciąży, a nie o sprawdzanie, czy będzie sabat i krucjata przeciwko niej i jej rodzinie.
Już to ćwiczyliśmy.
Ja na miejscu rodziców tej dziewczynki wytoczyłabym proces i gazecie i prokuraturze, która podaje takie informacje.
Ale pd tego sa gazety, Siodemeczko – od sprawdzania jak funkcjonuje panstwo i jego instytucje.
Nad dzieckiem w ciazy mozna sie pochylac i zalamywac dlonie krzyczac: O tempiora, o mores, ale tak naprawde malo kogo interesowalaby ciaza 11-latki (to sie zdarza i zdarzac bedzie) gdyby nie to, ze przy tej okazji moze sie znow okazac, ze Panstwo jest bezsilne i nie jest w stanie ochronic dziecka przed donoszeniem niechcianej ciazy.
Gdyby to o Twojej młodziutkiej córeczce pisały gazety, też byś uwazała, ze to jest sprawa publiczna, Heleno?
To zalezy. Gdyby zainteresowanie prasy mialo jej dopomoc w rozwiazaniu poteznego, zagrazajacego zyciu problemu, to sama pewnie szlabym do prasy i blagala by te sprawe naswietlili.
Pamietasz jak bylo z poprzednia nastolatka, pare lat temu?
W samo południe
Ja też uważam za skandaliczne podawanie informacji umożliwiających identyfikację dziewczynki. Jeśli aborcja została dokonana bez utrudnień, to w ogóle nie powinno to zajmować mediów, bo to jest zwyczajne żerowanie na cudzym nieszczęściu i robienie sensacji cudzym kosztem.
Temat jako taki – ciąża nastolatki, gwałt (jeśli to nie były młodociane eksperymenty i zabawy) ewentualny szantaż ze strony chłopców, skoro dziewczynka była gwałcona od lutego – to są sprawy dla edukatorów, wychowawców, rodziców, wymiaru sprawiedliwości. Wszscy znajdą coś dla siebie, media też, ale bez dodatkowego krzywdzenia i piętnowania ofiary.
Ale tozsamosc dziewczynki nie zostala ujawniona, jesli dobrze rozumiem? I nie zostala ona jeszcze chyba poddana zabiegowi? Czy sie myle? Bo slyszalam jedynie w dzienniku, bez szczegolow.
Wolny głos z samozniewalającej się Rosji:
http://media-w-rosji.blogspot.com/2014/06/ludmia-ulicka-przekonuja-nas-ze-naprzod.html
Kiedy „Rzeczpospolita” ujawniła sprawę Paetza, kościół był bardzo rozżalony tym, że prawicowa gazeta wbija mu nóż w plecy, podczas gdy GW o wszystkim wiedziała, ale nic nie pisała. Wywołany do tablicy Michnik przyznał, że obiecał hierarchom wstrzymanie publikacji w GW, dając kościołowi czas na rozwiązanie problemu „we własnym zakresie”. Dla dobra kościoła.
GW „zatroszczyła” się o dobro potężnej instytucji, o „dobro” zdemoralizowanych hierarchów.
Ta sama gazeta ma w pompie dobro 11. letniej dziewczynki. Dobro całej rodziny. Bo przecież została zgwałcona przez swoich kuzynów w wieku 14 o 15 lat. To jest dramat wielu ludzi.
Gazeta daje dostatecznie wyraźne sygnały pozwalające hienom, z obu stron aborcyjnej barykady, na rozpoczęcie nagonki i wrzawy tam, gdzie konieczna jest troska, powaga i współczucie.
Publikując informację o dziewczynce GW ustawiła się dokładnie na tym samym poziomie moralnym, na jakim funkcjonował pisowski „agent Tomek”.
Nie wiem, czy o całej sprawie należało pisać, ale jeśli już, to, moim zdaniem, bez tylu szczegółów.
Bobiku, pożarłam właśnie pół kobiałki truskawek, ale wiadomo, podarowane lepiej smakuje, nie odmówię więc dokładki. 🙂 Heleno, pilnuj torebki. Przypominam nienadążającym za kalendarzem, że jutro sklepy są zamknięte, o czym się właśnie przez przypadek dowiedziałam.
Przyznaję, że przedtem zerknąłem na notkę tylko jednym okiem, bo wychodziłem, a teraz ją przeczytałem i widzę, że podana jest nazwa miejscowości – niewielkiej, więc lokalna społeczność zapewne się domyśli, o kogo chodzi. To jest rzeczywiście stygmatyzowanie ofiary – zgadzam się, że niedopuszczalne.
Z drugiej strony, trudno mi przyjąć, że gazety nie powinny o takich sprawach pisać „z zasady”, bo potrafię sobie wyobrazić różne sytuacje, kiedy za napisaniem stałby ważny interes społeczny.
Ale z trzeciej strony zgodzę się też z tym, że jeśli nawet w tym przypadku autorowi notki chodziło o dopilnowanie, żeby wobec dziewczynki nie zaczęto wyginać prawa, to trzeba było zaczekać, jak się sytuacja rozwinie i interweniować dopiero wtedy, gdyby były problemy. Inaczej może to wychodzić jak „podpucha” kosztem już i tak dostatecznie skrzywdzonego dziecka.
Amen 😎
Proszę się przyznać! Kto napuścił na mnie Świadków Jehowy? 👿
Podrzucili mi prowokacyjną ulotkę pt. „Co Bóg sądzi o paleniu?”. Po polsku. 😯 Sami by przecież na to nie wpadli, musiał im ktoś myśl podsunąć.
Do najbardziej podejrzanych należy Kierowniczka, ale mam też inne kandydatury. 😈
A co Bóg sądzi o paleniu, tak konkretnie? Może sam pali? 😈
Pewnie pali, bo inaczej by zeslal siedem plag egipskich na producentow tytoniu i paierosow, a tymczasem zajmuje sie prawie wylacznie aborcja i homoseksualistami, a te go nie dotycza…
Ale zadajecie zadania. 🙄 Wywlokłem broszurkę z kosza, szukam i szukam, co Bóg sądzi, a znajduję tylko co Świadkowie sądzą, że Bóg sądzi. Jak zwykle zresztą w takich wypadkach.
Ale myślę, że sugestie Królika i Wodza są słuszne. Bóg lubi się ukazywać w obłokach dymu, a wątpię, żeby niepalący stworzył sobie taki imydż. 😈
Dlaczego tylko siedem plag? W Egipcie bylo dziesiec 🙂
Ostatnio tez sie natknelam na Swiadkow Jehowy, pierwsza z nich byla Polka 😯 tu zamieszkala, nastepne dwie mowily po rosyjsku. Troche mnie dziwilo, ze sie nie boja prowadzic tu misje misjonarskie, bo po pierwsze, to tu nielegalne, a po drugie, i bardziej istotne, mozna oberwac po roznych czesciach ciala od oburzonych wyznawcow Tegoz 🙂
Z Polką sprawa jest jasna. Skłonności martyrologiczne wyssała z mlekiem matki, więc oberwanie jej niestraszne. 😎
A Rosjanki może liczą na rychłe przyłączenie Jerozolimy do Krymu? 🙄
Poplatalo mi sie, Lisku, z siedmioma niebami Mahometa.
Tak, tak. O siedmiu grzechach głównych lepiej nie pamiętać. 😈
Proszę Panu Bogu nie imputinować dymu. To gmła.
Ago, nie zrozumiałem, co znaczy „без пробок”?
Jagoda o 16.05 Tak, tak, tak i jeszcze raz tak!
Już się zaczeło:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16114746,Zgwalcona_11_latka_jest_w_ciazy__Terlikowski_o_tym_.html#BoxSlotI3img
To ze organizm 11-latki nie jest gotowy ani do ciazy ani do porodu, jest rzcza absolutnie drugorzadna dla tego katotaliba, niech go szlag trafi.
Andsolu, to znaczy: bez korków (drogowych, nie takich w wannach czy butelkach).