Taniec wokół kija
– Chyba nareszcie mogę być zadowolony z tego, że jestem szczeniakiem – rzucił z pewnym naciskiem Bobik i niby to bez ostentacji, ale jednak zauważalnie wypiął stosownie do wieku niedojrzałą pierś.
– A coś szczególnego się stało, że tak się wbiłeś w dumę? – zapytała Labradorka, z pedagogicznego rozpęu starając się nie zignorować tematu najwyraźniej dla rozmówcy istotnego.
– No wiesz? Jak mogłaś tego nie zauważyć? – warknął z urazą Bobik. – Szczeniaki się zrobiły ostatnio niesamowicie ważne. Ich głosów słucha cała Polska, wszyscy komentują na wyprzódki, lajkują, kreują na bohaterów… No dobra, niektórzy też krytykują, ale to są wyłącznie ci niesłuszni, którymi pewny swego młody nie ma powodu się przejmować.
– A czy te szczeniaki naprawdę mówią coś ważnego i ciekawego? – zainteresowała się sąsiadka.
– Wcale nie muszą! – z zapałem wykrzyknął Bobik. – Wystarczy, że włożą kij w mrowisko i potem już samo leci. Zaczyna się taniec wokół kija, a kto by się w tańcu przejmował sensownością. Jest akcja i to się liczy. A przecież każdy szczeniak lubi, jak się dzieje.
– Dla niektórych dorosłych dzianie się też jest priorytetem – zauważyła nieco kwaśno Labradorka. – I wiesz co, Bobik? Mnie się zdaje, że ci dorośli robią szczeniakom dużą krzywdę. Dla nich to jest zabawka na krótko, a taki szczeniak może na długo czy nawet na zawsze zostać z przekonaniem, że zjadł wszystkie rozumy, wie lepiej i uczyć to my, a nie nas. To jest niezwykle szkodliwe przekonanie, bez względu na wiek, choć w szczenięctwie szkodzi najbardziej. Uczucie bycia kimś znaczącym jest bardzo przyjemne, więc może uzależnić jak narkotyk. I potem, kiedy znudzona publika zaczyna dostarczać słodką truciznę w coraz mniejszej dawce, szczeniakowi grożą różne nieprzyjemne objawy, z syndromem odstawienia włącznie.
– Czy to znaczy, że chcesz mi odebrać radość z bycia szczeniakiem? – najeżył się Bobik.
– A skądże! – uspokoiła go Labradorka. – Ciesz się tym, póki możesz. Tylko nie daj się wpuszczać w maliny dorosłym, którzy chcą cię do czegoś użyć. Życzę ci, żebyś się natykał na takich starszych, którzy zajmą się poukładaniem ci w głowie, zamiast podbijaniem bębenka. Że zacytuję poetę, więcej Osmańczyka, mniej Grottgera, a wszystko będzie cacy.
– Czy… czy ja muszę wiedzieć, co to jest ten grot od gier? – jęknął żałośnie Bobik, przewidując konieczność zajrzenia do słownika terminów żeglarskich, choć akurat zaczął mieć straszną ochotę na swobodne pobieganie z Kumplem.
– Hmm… Właściwie by wypadało – zastanowiła się Labradorka. – Ale nie wiem, czy nie lepiej będzie, jak akurat tego dowiesz się dopiero wtedy, kiedy będziesz miał już choć trochę poukładane w głowie.
Bobiku, grzechy ktoś Ci zawsze wypomni, szkoda energii i pojemności dysku na ich osobiste zapamiętywanie. 😈
Dzień dobry 🙂
Nie wiem, jak Terlikowski, ale ja mam serce umiejscowione w innych rejonach.
Opublikowała lokalna gazeta. Było tylko kwestią czasu dorwanie się do tak smakowitej sprawy ogólnopolskich 👿
Jest mis. Bardzo podniecony bo wlasnie byla nowa dostawa
Ja widzialam co najmniej dwa misie. To chyba tegoroczna mlodziez?
Tegoroczna młodzież miałaby teraz najwyżej pół roku (3-6 mies.) i ważyła nie więcej niż 25 kg, poza tym byłaby z matką, której trzyma się przez 3 lata.
Tegoroczna młodzież w wieku 4 miesięcy
Proszą o rozsyłanie wiadomości, to rozsyłam:
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,16113559,Znany_lubelski_historyk_zaginal_we_Lwowie.html#LokLubTxt
Poddałam się dzisiaj.
Opuściłam Walne po wyborze prezydium, kiedy okazało się, że siły kształtują się 112 do 156.
Niech sobie robią co chcą.
Też się przeraziłam zniknięciem Roberta.
To bardzo odważny człowiek, zawsze mówił prawdę prosto z mostu, nie miał złudzeń. Co tu dużo gadać, osobowość.
Ale powiem brutalnie, że prędzej bym podejrzewała, że coś mu się stanie w Lublinie niż we Lwowie. Tam to musiał być jakiś przypadkowy rozbój, tfu, tfu. Może jeszcze się odnajdzie, może to wypadek… 🙁
Po powrocie znalazłam w skrzynce list, że jestem we wrogiej grupie, która chce odłączyć część osiedla, bo chcemy sobie domki pobudować na tym gruncie.
4 kartki A4 bredzenia, w każdej skrzynce. Kolejne.
Z mojego budynku 5-6 osób.
Wysiadam.
Trzymam lciuki za odnalezienie lubelskiego historyka. Bardzo dziwne i bardzo niepokojace.
Siuodemeczko, czy wiadomo kto te listy rozsyla czy sa one anonimowe?
Bez wzgledu jednak na to czy listy sa anonimowe czy podpisane, nie byloby zle gdybys zaniosla list na komisariat – ze ktos rozprzestrzenbia szkodliwe dla Ciebie pogloski. Jesli masz podejrzenie kto je rozsyla, to tez powinnas to zglosic – czasem jedna wyjasniajaca wizyta policjanta wystarczy aby ukrocic proceder.
Tak ja bym postapila tutaj.
Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują.
Albert Einstein
Jak odtaję duchowo, to pomyślę, czy chce mi się szarpać.
Ten człowiek, który to pisze, to jakiś chory gość. Wiem, kto to jest, bo czasami podpisuje te epistoły.
Siódemeczko, rżnij to w cholerę 👿
Co z Kotem?
Jesli masz podejrzenie kto je rozsyla, to tez powinnas to zglosic. Heleno, nie wiem jak działa polskie prawo w podobnych przypadkach, wiem, że gdy miałem w Brazylii groźby śmierci (powiadomiłem związek zawodowy taksówkarzy o wyczynie ich człowieka, które o mało co nie zabił trzech osób na pasach) i policji w deklaracji dotyczącej gróźb (dałem im nawet IP komputera, bo głupek chyba nie wiedział, że „headers” go mają) powiedziałem kogo mam za podejrzanego, delegado mi oświadczył,że jeśli to zapisze, to adwokat podejrzanego będzie mógł zrobić ze mnie kaszkę mannę.
Kocina po operacji, rozdrapuje sobie czasami pozszywaną łysinę.
Czekamy na wynik histo. Będzie w tym tygodniu.
Tomek wymyślał mu jakieś kapuzy, bo w kołnierzu nie ma szans, nie będzie się znęcał nad kociną.
Pozwalają mu teraz spać w łóżku.
Trzymam, aż mi kciuki trzeszczą.
Siódemeczko, trzymam kciuki za wyniki histo. Oby to było nic takiego.
Jeśli chodzi o kołnierz, to Furkot też się w nim bardzo męczył i wymyślałam jakieś kubraczki i inne cuda na jego dziurawy brzuszek, ale w efekcie i tak wróciliśmy do kołnierza. Najgorzej było przez pierwsze kilka dni. Potem nauczył się już w nim i jeść, i pić.
Wszystkim Zwierzętom i Ludziom wszystkiego dobrego 🙂
Wylicytowałam i ugrałam szlemika w bez atu i bardzo się z tego cieszę 😆
Gazecie Wyborczej na pohybel. Im szybciej splajtuje, tym lepiej 😎 Jest tak samo niemoralna i podła, jak wszystkie terliki, faryzeusze i inni obłudnicy 👿
Nie splajtuje. Przebije superekspresy i gazety polskie i reklam dostanie moc.
W niedzwiedzim borze wielki odyniec!
Mam nadzieje, ze Gazeta Wyborcza nie splajtuje, bo nie bede juz miala zadnej polskiej gazety do czytania.
Nie jest ani w jednej setnej „podla i amoralna” tak jak potrafia byc inne.
To prawda Heleno. Są gorsze gazety. Ja życzę GW splajtowania dokładnie tak samo, jak Ty Terlikowskiemu żeby go „szlag trafił” 👿
To, co robi GW gniewa mnie i boli. Zbyt wiele dla mnie znaczyła. A teraz patrzę na to, co robi tak, jak na upadek kogoś bliskiego 🙁
duzo herbata na dzisiaj 🙂
zapowiedzieli 35, a moze i 36°C!!!! lod do wypelnienia wanny kupiony 😀
brykam powoli
i to na tyle 🙄
brykam fikam bryk fik powoli cicho b f
Ja na Terlikowskiego nie patrze jako na upadek kogos nawet w przyblizeniu bliskiego. ja patrze na niego jak na kogos kto rozbudza w Polsce fanatyzm religijny nie do konca wiadomo jakiej dokladnie religii bo z pewnoscia katoilicka juz od takiego fanatyzmu bardzo dawno odeszla. Ja go widze jako szkodnika i kretyna. Szkodliwego kretyna.
Do Gazety Wtyborczej mam rozliczne pretensje – najwieksza, ze widzac zagrozenia ze strony formacji Kaczynskich dla calego kraju i spoleczenstwa, obudzila sie gdy bylo juz za pozno naprawiac, nie bila w tarabany wczesniej, np wtedy gdy prezydent Warzsawy Lech Kaczynski zakazaywal Parady Rownosci i mowil pelnym tekstem, nie ukrywajac, ze nie zamierza przestrzegac zasad demokracji, co pozniej konsekwentnie stosowal.
Natomiast nie widze jej zadnego „upadku”, jesli nie liczyc glupawych tytulow i czasami slabszych, a nawet bardzi slabych tekstow niektorych swoich wyslannikow w swiecie, np Radziwinowicza, ze wspolpracy z ktorym bardzo szybko zrezygnowalo w swoim czasie moja londynska redakcja , bo uznala, ze sie nie nadaje na komentatora tak waznej placowki jak (wowczas) Kijow.
Upadek? Nie bylo zadnego upadku. W porownaniu z prasa z jaka ja mam do czynienia w Wlk. Brytanii, GW byla zawsze, od poczatku o niebo slabsza, miala gorszych publucystow i nie zawsze sprawdzala zrodla swych wiadomosci w sposob nalezyty. No trudno. Widocznie trzeba z tym poczejac. Ale w dalszym ciagu jest to najlepszy dziennik jaki w Polsce wychodzi. I nie jest gorsza niz byla u samego poczatku, jest lepsza. Przydalaby sie jej jakas dobra konkurencja, ale widocznie jeszcze nie czas. Przydaloby sie jej nie ogladanie sie na sukcesy tabloidow, ale widocznie musi walczyc w tych trudnych dla gazet zcasach o sprzedawalnosc. Walka o sprzedawalnosc sama w sobie zla nie jest. Zle jest zbytnie ulkeganie kiczowi, a to jej sie zdarza, zwlaszcza gdy chodzi o stosunkowo nowy narybek.
W dalszym ciagu jednak nie ma innego dziennika w Polsce ktory prowadzilby pozyteczne akcje spoleczne, powaznie podchodzil do tematow, ktore w Polsce nie ziostaly jeszcze przerobione nalezycie. Drugioego takiego dziennika nie ma.
Wlasnie rzucilam okiem na tytuly w GW. Jeden obwieszcza „Wielki powrot wliochatej pachy”, pytajac: „Zapuscisz?”.
Inny glosi, ze benzyna staniala „dzieki Ruskim”. Jeszcze inny nie widzi powodu aby w tytule nie uzyc slowa”ch.j”, coz tego wykropkowania.
Takie tytuly nie powinny zachecac do przeczytania materialu. Pisza je gnojki. No niestety. Usilnie omijam te artykuly, tak dokladnie jak nie kupuje produktow :”dziadunia” i „babuni”. W srodku moga byc nawet ciekawe i dobre, ale nie na tylke, by tutul zachecil mnie do przeczyutania.
„Wielki powrot wliochatej pachy” (za Helena), czy nalezy sie bac, co moze zrobic wliochata pacha? pozrec? 😉 🙄
doczytalem zaleglosci u andsol a tam Sandauer: rozmówca stoi ponad tym, co mówi, i że posiada jakieś – nie ujawnione w danej chwili – rezerwy.
spojrzalem w lustro i ……. ide na balkon nim upal zawlaszczy
That’s the spirit!!!
http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/461313,weteran-zbiegl-na-obchody-w-normandii-niesamowita-historia-bernarda-jordana.html
Moj czlowiek!
Dzień dobry, Poszukiwany we Lwowie się znalazł. I zgubił ponownie….
„Того ж вечора, повідомив правоохоронець, міліціонери знайшли Робера Кувалека в одному із львівських ресторанів.
Сьогодні ж, розповів Сергій Зюбаненко, управління отримало заяву з польського консулату Львова про те, що польський науковець знову пропав.
На даний час, співробітник міліції міста займаються пошуками Роберта Кувалека, повідомив начальник Львівського міського управління міліції”.
Heleno, bij, zabij, ale nie potrafię uwierzyć, żebyś komukolwiek życzyła na serio, żeby go „szlag trafił” 👿
Nie wierze w to i jjuszzzzzz 😉
Oczywiscie, ze jest mase ludzi, ktorym zycze badz zyczylam aby ich szlag trafil. Osamie bin Ladenowi zyczylam i bardzo sie ucieszylam, ze nie ma go wsrod zywych. Miliony ludzi odtchnely z ulga.
Terlikowi zycze z calego serca aby zostal wdeptany w ziemie. Aby przestali go zapraszac do programow jako „przedstawiciela strony katolickiej”, aby ukazywalo sie na jego temat coraz wiecej tekstow satyrycznych, aby ludzie przyzwoiciu przestali mu podawac reke, aby zona sie z nim rozwiodla uznawszy, ze ma on zly wplyw na dzieci, aby sie stal posmiewiskiem. Innymi slowy zycze mu aby nareszcie uznano, ze jest absolutnym zerem, bo jest. Nie przepraszam za swe uczucua wzgledem Terlika. Jest szkodnikiem i kretynem jako rzeklam.
Jesli prawda jest ze historyk sie odnalazl, to bardzo sie ciesze.
Pamietam podobna historie kiedy „zaginal bez wiesci” na Bialorusi syn Ksawerego Pruszynskiego, znany mi z lat dawnych jako „Glupi Olo” jak go nazywali koledzy z nowojorskiej redakcji, zanim z niej wylecial z hukiem, a ktory sam woli aby go nazywano 'Heabim”.
Glupi Olo zaginal w Minsku podczas jakichs demonstracji, zona zadzwonila do GW i ukazala sie tam notatka pt „Hrabia Pruszynski zaginal bez wiesci w czasie demonstracji w Minsku”.
Nazajutrz jednak okazalo sie, ze zabradziazyl sie i postanowil, ze te jedna nic nie spedzi z Hrabinia. Kolejna notatka na ten temat w GW byla skonstruowana tak jakos pokretnie, ze nie mozna bylo zrozumiec co sie z nim na te jedna minska noc dzialo, ale mozna bylo snuc rozne krotochwilne przypuszczenia.
Ciekawa jestem jak wiadomosc o historyku zostanie sformulowana.
… nadludzkim wysiłkiem woli powrócił z zaginięcia…
Dzień dobry:
Mam wielką satysfakcję, jak każdy, kto mówi o czymś od dawna, a potem to samo powie jakiś Bardzo Ważny Człowiek:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,16101800,_Ilosc_paplaniny__ktora_przelewa_sie_przez_media_.html#BoxSlotI3img
😎 W takim nastroju idę na śniadanie. Pogodnej niedzieli wszystkim 🙂
Niestety wiadomość o śmierci Roberta potwierdzona 🙁 Chciał jeszcze tyle zrobić
http://tnn.pl/Robert_Kuwa%C5%82ek,2637.html
Och, Boże… 😥
Dzień dobry 🙂
Tak naprawdę nie jestem pewien ani tego, że dobry, ani nawet że dzień. Nagła burza się rozpętała z chmury tak czarnej, że równie dobrze mogłaby być nocna. Ryczy, grzmoci, wodą wali… Ładny mi poranek. 👿
Ale na szczęście mam jeszcze jeden uśmiech w zapasie, więc mogę powitać Galla A. jak na dobrego gospodarza przystało. 🙂
A teraz jeszcze taka wiadomość… 🙁
Zapewne niejeden sk…syn w Lublinie się ucieszy
Gdzie? Gdzie byla podana wiadomosc o smierci?
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,16113559,Znany_lubelski_historyk_zaginal_we_Lwowie.html#LokLubTxt
To bardzo dziwna informacja bez informacji i nie potwoierdzona z zadnego innego zrodla. I nigdzie nie powtorzona.
Miejmy nadzieje, ze nieprawdziwa.
Linka od Irka nie działa.
Kochani,
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140608/LUBLIN/140609638
Bardzo, bardzo mi przykro. Tu piszą, żeinformację podał polski konsulat. http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1147031,Nie-zyje-znany-lubelski-historyk-zajmujacy-sie-tematyka-Holokaustu-
Jak smutno 🙁 🙁
Na FB piszą, ze miał wylew.
Wyobrażam sobie rodzinę.
Ciekawy artykuł. Klaus Bachmann o niemieckim oszołomieniu wydarzeniami na Ukrainie i Rosją. Pouczający.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,138949,16111374,Ekspansja_Putina_i_szpagat_Merkel__Klaus_Bachmann.html
Smutne bardzo jak przyzwoici ludzie umieraja, i w takim mlodym wieku, zanim skonczyli robote.
Mam nadzieje, ze Lublin Go jakos uczci.
Dzisiejsza GazWyb tak zachęca do lektury. Dość alternatywna ta historia…
W moim odczuciu Bachmann ma rację, że dla przeciętnego Niemca Ukraina jest „za daleko” – wbrew geografii wiele dalej niż Rosja. Może się ten Niemiec ukraińskimi wydarzeniami przejąć w jakiejś medialnej chwili, ale nie starczy mu tej pary na co dzień, bo nie bardzo widzi związek Kijowa czy Ługańska ze swoim życiem. Rosja to co innego. Rosja to magiczne słowo „gaz”. Tu następuje bolesne przypomnienie ostatniego rachunku za tenże i trwożna myśl „no nie, kurczę, miałoby być jeszcze drożej?”.
I politycy to wiedzą, niezależnie od ich tak czy śmak ideologicznie motywowanego stosunku do Rosji. Dlatego często starają się nie drażnić nie tyle niedźwiedzia, co swoich własnych wyborców. 🙄
Proszę pani, proszę pani, bo Babilas się znowu czepia, a ja sam słyszałem, że kiedyś w Pearl Harbor dwaj Amerykanie od jednego Indianina Nawaho wygrali 50 dolców w pokera. 👿
A serio, to mnie w GW chyba najbardziej do szału doprowadzają właśnie takie niechlujstwa (również językowe), które czasem sprawiają wrażenie, że gazetę redagują nie profesjonaliści, tylko Kółko Dziennikarskie Trzecioklasistów z Głąbini Dolnej.
Tabloidyzację może jeszcze redakcja tłumaczyć tryndami i tym, że „czytelnik tego chce”. 🙄 Ale czy którykolwiek czytelnik wyrażał kiedy życzenie, żeby produkt, który kupuje, robili niedouczeni amatorzy?
To nie jest altermatywny, lecz szeroko znany amerykanskim uczniom watek, z tym szyfrem w Navajo.
Heleno, przeczytaj tytuł z GW jeszcze raz. 😉
Eeee, to pewnie taki skrot myslowy… 😆
http://www.outwestnewspaper.com/codetalkers.html
GW juz podala o smierci RK. Wstepne zalozenie, ze mial wylew, ale jeszcze badaja..
47 lat to niebezpieczny wiek dla mezczyzn.
Przy kłopotach z tuszą i nieunikaniu alkoholu niebezpieczeństwo jest jeszcze większe 🙁
Moja siostra wczoraj była na telefonie z chłopakami z Teatru NN. Właśnie zresztą robiła korektę nowego numeru „Midrasza”, w którym jest tekst Roberta.
Do Gazety Wtyborczej mam rozliczne pretensje – najwieksza, ze widzac zagrozenia ze strony formacji Kaczynskich dla calego kraju i spoleczenstwa, obudzila sie gdy bylo juz za pozno naprawiac, nie bila w tarabany wczesniej, np wtedy gdy prezydent Warzsawy Lech Kaczynski zakazaywal Parady Rownosci i mowil pelnym tekstem, nie ukrywajac, ze nie zamierza przestrzegac zasad demokracji, co pozniej konsekwentnie stosowal.
Początek lat ’90.
Michnik pisze w Gazecie Wyborczej, że krytyka kościoła, w obecnym czasie, jest niekorzystna dla społeczeństwa, państwa i że należy jej zaniechać.
Dlaczego? O to należy pytać autora. A tekst z pewnością można znaleźć w archiwum
W tym czasie Kaczyńscy ani z kościołem nie walczyli ani nie pomagali mu w budowaniu pozycji, jaką ma obecnie:
http://niniwa22.cba.pl/4rp_sierakowski_zemsta_radykala.html
W drugim numerze „Gazety Wyborczej” z 1989 roku tak zachwalano kandydatury startujących w czerwcowych wyborach Jarosława i Lecha Kaczyńskiego: „Obaj już w latach 70. byli wybitnymi działaczami opozycji. Od 1980 są czołowymi ekspertami >>Solidarności<<. (…) Cechy osobiste: poczucie humoru, inteligencja, upór, skromność i flegmatyczny spokój". …….Istotniejsze są dołączone do tego opisu deklaracje braci: "Celem mym jest państwo, w którym prawo będzie równie wiążące dla władzy, jak dla obywateli" – mówił Lech. "Państwo powinno być na tyle silne, by obywateli chronić przed wszelkiego rodzaju przestępstwami, i na tyle praworządne, by respektować prawa obywateli" – dodawał Jarosław. Od początku więc Kaczyńscy prezentowali dość klasyczne centroprawicowe albo po prostu chadeckie poglądy polityczne. Popierające wolny rynek, ale bez neofickiej nachalności, sprzeciwiające się laicyzacji państwa, ale akceptujące neutralność światopoglądową. Życzliwe Kościołowi, ale zdecydowanie nie klerykalne. Wystarczy przypomnieć słynne hasło Jarosława, że najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski prowadzi przez ZChN. Dodajmy, że poglądy takie Kaczyński wyznawał dość konsekwentnie od początku działalności w opozycji, mając świadomość, że są prawicowe. W 1979 roku jego teksty pojawiają się w "Głosie", który wówczas już posiada prawicową samoświadomość. Gdy pismo nawraca się na poglądy "chrześcijańsko-narodowe", Kaczyński rozstaje się z nim i z grupą Macierewicza na początku 1981 roku. "Nigdy nie należałem do tych rozszalałych z furii, zacietrzewionych grup, piszących o jakichś spiskach itp." – powie Teresie Bochwic w jednym z wielu wywiadów-rzek, których w życiu udzielił.
W lutym 2002 „Rzeczpospolita” ujawnia oskarżenia kierowane pod adresem arcybiskupa Paetza o seksualne molestowanie poznańskich kleryków, w artykule „Grzech w Pałacu Arcybiskupim”
Jerzego Morawskiego.
Przy okazji wychodzi na jaw, że GW znała fakty, ale ukrywała je przed opinią publiczną. Sam Michnik układał się z episkopatem w sprawie niedopuszczenia do publikacji jakichkolwiek informacji na ten temat w swojej gazecie.
W tym czasie kościół umacnia się na scenie politycznej. Poprzez Rydzyka rozdaje karty i jego poparcie oznacza polityczny sukces.
Lech Kaczyński zakazuje parady równości w 2004, 2005 roku. Kiedy już wiadomo, że zagwarantuje mu to poparcie kościoła.
Można to nazwać zachowaniem cynicznym albo pragmatycznym.
Jedno jest pewne. To nie Kaczyńscy pomagali budować kościołowi jego pozycję polityczną Oni ja wykorzystali.
Dla potrzeb rozmowy najchętniej bym rozdzielił pretensje historyczno-polityczne do GW od zastrzeżeń, nazwijmy to, warsztatowych. To wszystko, o czym pisze Jagoda, ważne jest i warte zauważania, ale nie musiałoby się bezpośrednio przekładać na jakość pisma w tych zakresach, na które notorycznie powarkuję. 👿
Tak, u samych poczatkow Naczelny uwazal, ze nie nalezy zbytnio czepiac sie Kosciola i ze sa sprawy w tej chwili wazniejsze. Pewnie byly. Ale do swych pomylek w sprawie Kosciola juz sie przyznawal. Rydzyk wtedy tez wiekszosc z nas traktowala bardziej jako folklor niz prawdziwe zagrozenie. I on falktycznie zaczal soe stawac grozny dopiero jak JPII zszedl ze sceny.
GdY blizniacy zakladali swoj PiS nie bylo jeszcze zbyt wiele powodow aby podejrzewac, ze beda psuc, niszczyc, a nie budowac. Dawalismy im kredyt zaufania. Ja sama zobaczyl;am czym, jest Lech Kaczynski dopiero jak zostal prezydemtem Warszawy i zaczal otaczac sie ludzmi skorumpowanymi, o ktorych wiadomo bylo, ze sa skorumpowani (pomimo dawnych zaslug).
Naczelny GW mial za soba spore, najwieksze w Polsce w jego pokoleniu doswiadczenie jak byc w opozycji do rezimu, ale jak byc czescia establishementu pilnujacego demokracji nie wiedzial. I popelnial bledy, ktorych by juz dzis nie popelnil. On sie wielu rzeczy nauczyl. I nie mysle, ze jest fair skladac wszystkie zale na to co sie dzialo w ostatnich latach na barki jednegio Naczelnego. Byly i inne gazety w Polsce. Rezpa za Gaudena tez nie byla przecudna. Potem, owszem, bywala gorsza, ale i za Gaudena miala powazne potkniecia, a niektore jej teksty byly wrecz obrzydliwe w swej wymowie: Maslonia, W.Odojewskiego, Ziemkiewicza.
Eh, kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem.
Ja zupełnie OT, żeby nie zgubić w tłumie, wrzucę wzruszajacy filmi o trudnych relacjach polsko-żydowdkich i odwrotnie.
https://www.youtube.com/watch?v=bSpFWNnH_w8
Tam są m.in. rozmowy z izraelską młodzieżą i oni mówią, bo Polacy to to, bo Polska to, a na pytanie kto ma jakieś związki z Polską podnosi się większość rąk.
Tego w zasadzie należało się spodziewać, a mimo to mnie trzęsie z wściekłości. Wrrr.
http://natemat.pl/105467,transplantologia-zabija-wierzacy-lekarze-juz-nie-tylko-przeciw-aborcji-i-antykoncepcji
Czy są jakieś grzywny za nawracanie do rzeczy przebrzmiałych? Bo korci mnie dorzucenie paru słów do tematu korelacji i przyczynowości, jakże jasno przedstawionych owymi wykresikami. No więc powiedzmy, że wprowadzamy zagadnienie do programu szkolnego, ilustrujemy ilustracjami, wyjaśniamy wyjaśnieniami, a potem jakaś grzeczna dziewczynka z pierwszej ławki pyta: a skąd my mamy pewność, że te dane o globalnym ociepleniu to przyczynowość a nie korelacja? Oczywiście będzie można ją rugnąć, że nie czyta powszechnie uznanych teorii naukowych i że jest zacofaną denialistką, i myślę, że tak właśnie będzie. No bo kto z nauczycieli odważy się powiedzieć, że w fizyce można testować na modelach niektóre pomysły, że w medycynie zbudowano mechanizm „podwójnie ślepej próby” ale w globalnych teoriach przyrodniczych
takie pomysły są kompletnie niewykonalne…
To już nawet JP2 nie jest autorytetem? Przecież on transplantologię niedwuznacznie i gorąco popierał. 🙄
Coraz bardziej mi się wydaje, że Fronda zmierza w kierunku założenia własnego kościoła, bo żaden inny nie będzie wystarczająco oszalały.
To ja dorzucę trochę rozrywki. Le cochon de Gaza Gra mój ulubiony Sasson Gabai (Wizyta orkiestry)
To jest komedia o biednym palestyńskim rybaku, który po sztormie wypływa na połów i w sieci znajduje… świnię. Nie może jej zjeść ani zabić, usiłowania sprzedaży przysparzają mu tylko kłopotów, ale pojawia się szansa zarobku – w sąsiednim kibucu Żydzi z Rosji hodują świnie i chcą poprawić rasę…
Dyskusje o śmierci mózgowej toczą się od dawna, nie wybuchły po deklaracji.
Szczerze powiedziawszy, to zastanawiałam się, dlaczego zwolennicy metod naturalnych nie podnieśli jeszcze larum, w sprawie przeczepów i operacji wgłęboko zmieniających stworzony układ człowieka.
Do absurdu można chyba wszystko doprowadzić.
Również znęcanie się nad umierającymi ludźmi uporczywymi terapiami.
Wszystko to jest takie dziwaczne.
„Kiedy świnie mają skrzydła” wydają się rzeczywiście zabawne, obejrzę przy okazji, dzięki, Markocie.
mt7,
pisałaś niedawno, że używasz do słodzenia stevii. Gdzie w Polsce kupuje się słodzik ze stevii? U nas 200 szt. kosztuje równowartość ponad 30 złotych.
markot, rezygnuję. Albo z lektorem, albo rejestruj się (czytaj: nalot świń) albo po prostu malware. Poczekam.
Redukowanie stosunku Niemcy-Rosja do tchórzliwego lęku o cenę gazu uważam za niezbyt sprawiedliwe i krzywdzące dla wielu Niemców. Historyczne uwarunkowania – współpraca, wrogość, wojna, (w ostatniej – ponad 3 miliony żołnierzy w sowieckiej niewoli, ostatnie dziesiątki tysięcy wróciły dopiero po 1955 roku) – sprawiły, że Niemcy są zafascynowani ogromem Rosji, surowością życia, odmiennością i zagadkowością rosyjskiej duszy, bogactwem przyrody i działaniem człowieka w ekstremalnych warunkach.
W licznych reportażach z podróży po Rosji odbywanych przez wybitnych dziennikarzy, wyczuwa się sympatię, podziw, czasem krytykę, ale bez polskiej napastliwości, wyśmiewania i wyszukiwania dziury w całym, aby tylko wykazać cywilizacyjną wyższość Zachodu nad „kacapskim” prymitywem.
Po rozpadzie CCCP Rosję postrzega się jako kontynuatorkę wielkiego państwa, a usamodzielnione republiki zauważa tylko w momentach jakichś awantur. One nie istnieją w świadomości większości społeczeństwa i mało kogo interesuje los Ukrainy poza (sporadycznie) losem zwykłych ludzi i kłopotami z powodu sankcji. Przez tych Ukraińców 👿 zagrożonych jest 300 tysięcy miejsc pracy w Niemczech.
Andsolu, ja nie nakłaniałem do korzystania z jakiegoś portalu, tylko chciałem zwrócić uwagę na ten film (trailer). Ja oglądałem na DVD z biblioteki.
Tak, to spora różnica. W komunizmie eksportowaliśmy siłę roboczą w kosmos, a teraz w każdą stronę, która jej potrzebuje. Ostrzeżenie: nudne statystyki.
Markocie, w każdym społeczeństwie intelektualiści stanowią tylko niewielki procent. Większość jest średnio poinformowana i średnio zainteresowana tajemniczą duszą, za to ceną gazu nawet bardzo. To jest główny trzon wyborców. Niewątpliwie zdarzają się i tacy Niemcy, o jakich piszesz, zafascynowani w Rosji tym czy tamtym, ale na mojej ulicy długo bym ich musiał szukać. 😉
Druga rzecz: dla ludzi młodszych historyczne zaszłości między Niemcami a Rosją to są już baśnie o żelaznym wilku. Nawet opowieści dziadków nie odgrywają tu szczególnej roli, bo dziadkowie akurat tą częścią życiorysu zwykle niechętnie się chwalili. Oczywiście, wiadomo, że kiedyś tam z tą Rosją były wojny itd, ale nie jest to już żywa tradycja, jak np. u nas Powstanie Warszawskie.
Po trzecie: coraz więcej obywateli niemieckich ma nieniemieckie korzenie i te historyczne zaszłości interesują ich jeszcze mniej. A oni też są wyborcami.
Moje odczucia mogą być, rzecz jasna, subiektywne, ale różne ankiety i badania opinii publicznej potwierdzają, że stosunek Niemców do Rosji wśród tzw. zwykłych ludzi jest w tej chwili raczej pragmatyczny (a to nie to samo, co tchórzliwy), tzn. sprowadza się z grubsza do pytania „co oni nam mogą?”. A to, co mogą, sprowadza się z kolei głównie do gazu (i bezpieczeństwa), bo tego, że Rosja przestanie eksportować komputery chyba nikt się nie obawia. 😉
„tego, że Rosja przestanie eksportować komputery chyba nikt się nie obawia” Prawdopodobnie – nie. Ale może przestanie kupować to i owo wytwarzane w Niemczech…
Ludzie myślą pragmatycznie w większości społeczeństw. W polskim także się tacy zdarzają 😉
Właśnie w tym wic, że Rosja, poza surowcami, nie jest dla Niemiec aż tak ważnym partnerem handlowym, żeby to dla polityki miało być decydujące. Są ważniejsi. Dlatego w gruncie rzeczy sprawa obraca się wokół surowców.
Nie tylko wokół surowców. Przemysł motoryzacyjny niemiecki jest mocno sfokusowany na rynek Rosyjski. A sankcje oznaczają utratę miejsc pracy w Niemczech. Ciężki przemysł maszynowy również ma w Rosji dużego odbiorcę.
Zarówno Bobik jak i Markot mają rację.
Zmoro, ja przecież nie twierdzę, że Rosja jako partner handlowy w ogóle się nie liczy, tylko że nie jest partnerem z gatunku „być albo nie być”.
A racja w w kwestii „co myślą ci a ci o tym i o tym” z natury rzeczy jest rozproszona, bo przecież żadna społeczność nie jest jednomyślnym monolitem. Są tacy Niemcy, są i inni. Rozważać można co najwyżej, których jest więcej. 😉
Tak jak Markot wspomniał około 300 tys miejsc pracy w Niemczech jest zależna od eksportu do Rosji.
Czy zachowawcza strategia jest słuszna – nikt tego nie wie. Ja uważam, że nie.
Że Putin gra tak, jak mu Zachód pozwala. Przypomnijcie sobie, jak błyskawicznie spuścił z tonu gdy Visa i MasterCard wstrzymały obsługę Rosjan.
To go mocno wystraszyło, bo mogło spowodować niezadowolenie społeczeństwa.
Patriotyzm jest super, poczucie bycia mocarstwem jeszcze lepsze,ale tylko dopóki nie utrudnia codziennego życia:-)
Nie pamiętam 😳 czy Helena leci rano, czy wieczorem, ale mam nadzieję, że już zaczęła pilnować torebki. Pilnowania nigdy nie za wiele. 😎
No proszę, wywołamy III wojnę światową.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Doradca-Wladimira-Putina-o-rusofobii-Polska-i-Szwecja-wsrod-najbardziej-antyrosyjskich-panstw,wid,16666016,wiadomosc.html?ticaid=112df7&_ticrsn=3
Skoro tak, Bobiku, to ja schowam swoją torebkę pod poduszkę 🙂 .
Lece w poludnie, wychodze z domu przed dziesiata.
Torebka juz spakowana i gotowa do pilnowania. Walizka spakowana, wszystkie kable do technologii odnalzeione. Technologia spakowana. W tej chwili Midsommer Murders i do lozka z wylaczonym swiatlem, bo z rana mam rozne rzeczy w zagrodzie.
Teraz mi tylko potrzeba tego co w lekarskim zargonie nazywa sie „modlitwa”.
Też uważam, że długofalowo gospodarczo Rosja ma więcej do stracenia niż Zachodnia Europa, dlatego ta ostatnia nie ma powodów do nadmiernego trzęsienia portkami (chociaż nieodpowiedzialne tromtadractwo to całkiem nie mój numer). Tyle że przeciętny wyborca myśli raczej krótko- lub średniofalowo i nie chce, żeby w najbliższym czasie mu się pogorszyło, nawet jeżeli miałoby to być tylko przejściowe. A politycy nie lubią tracić posad. 🙄
Czy Doktor Bobik zamiast modlitwy może zaordynować piwo przed snem? 😎
Bo przecież z walerianką nie będę się wygłupiał. 😈
Puchalo, ja kupuję tabletki Stevii w Tesco, starczają mi na dosyć długo:
http://ezakupy.tesco.pl/pl-PL/Search/List?searchQuery=Stevia&Szukaj=Szukaj
Spokojnego lotu, Heleno, a także mnóstwa cudownych momentów w Stanach.
I pilnuj torebki 😉 .
Waleriana dobra i skuteczna, wypij śmiało. 🙂
I dobrej podróży. Przytul tam Mamę do serca i od nas.
Bede pilnowac jak oka w glowie.
Dzieki Wszyscy. Dobranoc.
Oglądałem dziś fajny film o małpach, m. in. o szympansach bonobo. To są małpie dzieci-kwiaty, które mają gdzieś wszelkie przepychanki hierarchiczne i w ogóle walki o cokolwiek, wolą się wylegiwać, miziać i przytulać. I wyglądają na szalenie zadowolone z życia. No więc przytulanie – tak. 😀
Nie powiem zresztą, żebym nie miał w tym poparciu dla przytulanek własnego interesu. 😈
Rozmawiałam ostatnio z Ukraińcami. Podobno nastroje na Krymie są fatalne.
Ludzie zmamieni obietnicami Rosji i pełni nadziei na lepsze życie, głosujący w referendum przeciwko Ukrainie, teraz gdy okazało się, że na obietnicach się skończyło, plują sobie w brodę.
Moi rozmówcy byli przekonani, że udział Prawego Sektora na Majdanie był finansowany przez Rosję. Zwolenników Sektora na Ukrainie oceniają na maksimum 1%.
Heleno, kudy torebce do oka 😉 Polataj bezpiecznie i powrotnie 🙂
Dla wierzących w obietnice mam tylko wkurzone politowanie 👿
Szczęśliwej podróży, Heleno, i dobrego pobytu z Mamą.
A propos obiecanek: Polacy też dużo naobiecywali, a kilku Tatarom krymskim, którzy przyjechali do Polski i poprosili o status uchodżcy, już zdążyli odmówić.
mt7,
dzięki.
Tak szybko odmówili? 😯 To jakaż to jest w Polsce procedura?
Tu zanim odmówią to zawsze trochę trwa, a jeszcze z odwołaniami…
„Ojciec z najstarszym, 23-letnim synem brali udział w antyrosyjskich demonstracjach i dostarczali żywność broniącym Krymu żołnierzom ukraińskim. Bali się odwetu. Wyjechali najpierw do Lwowa, tam usłyszeli, że Polska chce im pomagać. 4 kwietnia przekroczyli granicę i złożyli wnioski o nadanie im statusu uchodźców. Najpierw mieszkali w ośrodku dla uchodźców w Białej Podlaskiej. Szybko dotarli do nich przedstawiciele polskich Tatarów, wyciągnęli rękę. Dzięki wsparciu społeczności udało się wynająć mieszkanie w Białymstoku, dokąd przeprowadzili się przed tygodniem, kupić najpotrzebniejsze rzeczy, urządzić się. W poniedziałek, 2 czerwca, dostali decyzję z Urzędu do Spraw Cudzoziemców, który rozpatruje wnioski. Nie przyznano im nie tylko statusu uchodźców, ale jakiejkolwiek formy ochrony międzynarodowej – ani ochrony uzupełniającej, ani zgody na pobyt tolerowany.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,16118982,Zapewnienia_a_prawo__Polska_nie_chce_Tatarow_krymskich.html#ixzz345ix8wIi
A czy to nie jest tak, że Polska, przyznając status uchodźcy Tatarom Krymskim, przyznawałaby jednocześnie, że Ukraina jako państwo jest niewydolne? Bo przecież nie ma przeszkód, by Krymscy Tatarzy osiedlili się w innych rejonach Ukrainy, jeśli po aneksji Krymu przez Rosję przestali się czuć bezpiecznie u siebie. Ani Polska, ani Szwecja, ani Niemcy, nie mogą jednocześnie uważać Ukrainy za państwo w pełnym tego słowa znaczeniu i uznawać, że jej obywatelom przysługuje status uchodźcy. Co innego, gdy kraj w całości jest owładnięty wojną, wojną domową, doszło do rozpadu podstawowych struktur państwa. Ale Ukrainy to nie dotyczy. Nieco inaczej pewnie traktowani są ci, którzy nie mają możliwości przemieścić się w inne rejony swojego kraju, ponieważ zamieszki czy obce lub własne wojska zepchnęły ich do granicy państwa i odcięły drogę. Ale Tatarzy z Krymu, aby dotrzeć do Polski drogą lądową muszą trafić na obszary zachodnie swojego kraju, nad którymi władze w Kijowie nadal mają kontrolę. Nie twierdzę, że sytuacja obywateli Ukrainy jest dobra, zwłaszcza mieszkańców Krymu, ale ich państwo jeszcze zachowało kontrolę nad większością terytorium i do rozpadu struktur nie doszło. Subiektywne poczucie zagrożenia to chyba jeszcze za mało, by uzyskać status uchodźcy. Tak mi się wydaje, choć mogę się mylić.
A więc with a little help from my friends zdołałem obejrzeć „Kiedy świnie mają skrzydła”. Ale patrząc sobie do środka nie wiem czy to był film rozrywkowy…
A u mnie zaczyna być coraz ciekawiej. Bo pracownicy metro w São Paulo, zamiast martwić się jak bardzo szkodzą swojej ojczyźnie FIFA oraz jakże ważnemu Mundialowi, zamierzają utrzymać strajk, a i bez Mundialu oraz bez metra SP jest totalnym chaosem. Po prostu olewają nakaz sądowy oraz spore grzywny nakładane na związek zawodowy. A że pierwsza tura wyborów prezydenckich, gubernatorskich i parlamentarnych będzie nie tak daleko stąd, 5 października, może raptem się okazać, że wszyscy, ale to wszyscy prorocy polityczni zaczną wkrótce wołać wróżki.
No właśnie, andsolu i markocie, też się zastanawiam, że markot jest nie tyle markotny, co przewrotny chyba.
Film niby jest zabawny, kpiący i jednocześnie ciepły, ludzie ludzcy, ale … w duszy jakiś smutek.
Ciekawe, co Lisek by powiedział.
Poza-krymska Ukraina moze nie byc przygotowana na przyjmowanie uchodzcow/ aktywistow. Moze Polska moglaby im przyznac jakis tymczasowy status? Polska powinna wspierac Ukraine (i robi to jak do tej pory wspaniale i bezblednie!) jak moze.
Heleno, spokojnego lotu i milego pobytu z Mama na Florydzie. Daj znac czy Audrey jest wciaz w gronie osob bliskich Mamie.
Andsolu, trzymam kciuki. Brazylii przyda sie mundialowy sukces.
Tymczasem… jutro poniedzialek! Wrrrrr!
krolik — ale ja wcale nie mam jasności widzenia w tej materii co by było sukcesem brazylijskim. Z pewnością miliony kibiców bardzo by się cieszyły z sukcesu, ale mam wrażenie, że niemniejsze miliony by były zadowolone gdyby Mundial został przerwany. O ile by to zdołano osiągnąć sabotażem i demonstracjami, a nie zamachami.
Kosztowało mnie sporo zastanawiania się na co było Luli tak intensywne popieranie kandydatury Brazylii do przeprowadzenia Mundialu (a potem Olimpiady) i wnioski prowadzą mnie do sporej modyfikacji widzenia całej polityki brazylijskiej. Najkrócej mówiąc, tych kilkanaście wielkich firm od budowania płaciło prawicy i centrum, ale nie miało też nic przeciw płaceniu lewicy, pod warunkiem dotrzymania takich zobowiązań jak te z prawicy i centrum. A lewica potrzebowała olbrzymiej kasy w 2002, by móc wygrać. I tak miała zasoby dużo mniejsze od tradycyjnych (czytaj: sprzedajnych) partii, ale coś musiała mieć. Sama słuszna idea, czystość ideologiczna i historia niepokalanych przywódców to za mało, by szybko przekonać miliony wyborców. Więc zagrali zgodnie ze scenariuszem systemu reprezentacji demokratycznej, wznieśli po całym olbrzymim kraju sceny wyborcze i zamówili aktorów (nie mówię o tych, którzy śpiewali, ale o tych, co cudownie poparli ich, będąc z innych partii) no i Mundial musiał być. Może były nagrania, może podpisane papiery, cholera wie. Całe szczęście, że nie użyli władzy do własnego bogacenia się, ale bogacenie bogatych chyba było nieuchronne.
Z tym bogaceniem sie bogatych bedziemy musieli kiedys wszyscy cos zrobic…
Dla ukojenia Caetano:
https://www.youtube.com/watch?v=1emgUdD3_pE
Dzień dobry 🙂
Wysokich lotów Heleno, głębokie ukłony dla Mamy 😆
Miłego dnia Koszyczku,, udanego tygodnia 🙂
Dzień dobry,
nie umiem podać tak ładnie kawy jak Lisek i Irek. Moja jest bardziej wirtualna 😉 .
To jest głos lekarza w dyskusji, jaka ma miejsce w Polityce:
dr.Who
Re:Minister zdrowia unika decyzji w sprawie lekarskiej „Deklaracji Wiary”
Wypisać „pigułkę po” może i lekarz rodzinny i nawet dentysta. Wystarczy dobrze zebrać i udokumentować wywiad , nie jest konieczne badanie pacjentki.
Zgadzam się z remm co do podejścia polskich kobiet do protestów , zorganizowanych akcji etc. Wykształcone, zamożne- mają to gdzieś. One mają dostęp. Nie chce się im walczyć o zmianę idiotycznego prawa , które grozi mi sprawą i karną i cywilną jeśli bez zgody rodzica przepiszę siedemnastolatce Escapelle lu co nie daj Boże stałą pigułkę antykoncepcyjną. NIe chce się walczyć o zmianę zapisu w kodeksie karnym grożącym karą pozbawienia wolności za sterylizację. Gdy pytałem prawników na szkoleniu co mam zrobić gdy zgłasza się pacjentka z zaświadczeniem z poradni hepatologicznej , że kolejna ciąża grozi jej śmiercią i wskazana jest sterylizacja usłyszałem, że kodeks nie przewiduje wyjątków. Dlaczego organizacje feministyczne nie walczą o zmianę tych zapisów? Łatwiej się przyczepić do lekarzy , trudniej do polityków.
Czyż nie jest to zadanie dla Kongresu Kobiet?
Jedynie masowe demonstracje mogą spowodować, że Ministerstwo Zdrowia będzie musiało zająć wyraźne stanowisko.
Dzień dobry,
kawa
Heleno, spokojnego lotu, udanego pobytu
Andsolu, mt7…
Zdawało mi się, że nie zawsze bierzecie dosłownie takie terminy jak „rozrywka” itp. Nie polecałem taniej i płytkiej komedii. Mam nadzieję, że nie żałujecie zainwestowanego czasu.
Film mi się przypomniał a propos trudnych stosunków polsko-izraelskich, tak na marginesie.
Jak w zimie pisałem o tym, że uchodźcom z Krymu nie należy się azyl w krajach poza Ukrainą, to też mi się dostało, bo był okres wzmożenia humanitarnego i polskie władze znowu wybiegały przed orkiestrę z obietnicami i informacjami o przygotowanych tysiącach miejsc dla uciekinierów…
Dzien dobry 🙂
Zmoro, bardziej wirtualna niz nasza? 🙂 🙂
Herbata
O filmie wieczorem…
Lekkiej podrozy Heleno i dobrego pobytu!
Dzień dobry 🙂
Poniedziałek… Tutaj wolny, więc mogłem się jeszcze wylegiwać, ale wstałem, żeby Helenie pomachać ogonem na odlotne i zobaczyć, czy torebkę dostatecznie mocno dzierży. 🙂
Upał już sakramencki. Nawet się boję myśleć, co będzie za 2 godziny. 🙄
Polska ma nieludzkie prawo i praktyke dotyczaca traktowania uciekinierow – tak bylo za Buzka, za Kaczynskiego, za Tuska i nic sie nie zmienia. Prawo zezwala na widzimisie urzednikow, na zakaz dostepu do porad prawnych, nie przewiduije procedur odwolawczych. Odmowa jest szybka i ostateczna, klamka zapada, koniec. Nawet w znanych mi wypadkach, gdy powrot uciekiniera do swego kraju grozil egzekucja (tak bylo z wdowa czeczenskiego przywodcy i jej 16-letniego syna – komendant obozu na podstawie donosu innego Czeczena uznal, ze jest ona szpiegiem i to wlasciwie wystarczylo do podjecia deczyji o deportacji, nie bylo zadnej proby zweryfikowania donosu) . Nawet organizacje NGO, takie jak ta od Pani Ochojskiej sa tak uzaleznione od widzimiesie urzednika, ze niechetnie o tym mowia, bojac sie, ze jeszcze bardziej zaszkodza swym klientom.
Na marginesie – udalo mi sie dopomoc w uczcieczce tej Czeczenki i jej syna `z pomoca kilkuset funtow wyjetych z konta, malej sumy pozwalajacej na pierwsze kroki poza obozem-wiezieniem. . Ona do mnie dzwonila gdzies z Polski aby mi powiedziec, ze jest juz „na wolnosci”, ale potem sluch o niej zaginal i nigdy nier dowiedzialam sie co sie z nia stalo..
OK, czas zniesc walizke na dol i zapakowac kosmetyki.
Do uslyszenia.
Nie znam w szczegółach przepisów polskiego prawa azylowego, ale w ogólnych zarysach nie może się ono w tej chwili różnić od obowiązującego w innych państwach Schengen, bo tu wchodzą w grę wzajemne umowy dotyczące przepływu ludzi. A ogólne zarysy są takie, że oprócz „normalnego“ azylu politycznego, który ma ostrzejsze obwarowania, są również tzw. paragrafy humanitarne oraz pobyt tolerowany, którego wykładnia może być mniej lub bardziej kreatywna.
W praktyce, kiedy jakiejś grupie nie chce się przyznawać formalnego azylu, ale nie chce się jej też wyrzucać, można stosować różne triki, choćby ciągnięcie gumy, czyli odwlekanie odpowiedzi na wniosek azylowy i kolejne odwołania. Niemcy często stosowali to np. wobec tureckich Kurdów i innych. Prawo jest prawem, ale ma jak wiadomo różne widełki, w których to i owo da się zmieścić.
A co dane państwo chce (lub nie chce) zmieścić nie jest już kwestią prawną, tylko polityczną. I o ile rozumiem, że przyjmowanie uchodźców z rdzennej Ukrainy istotnie byłoby politycznie niezręczne, o tyle wobec Krymu, jako terytorium okupowanego (a zwłaszcza Tatarów jako zagrożonej mniejszości tamże), jakiś rodzaj „kreatywnej wykładni“ lub cichego rozwiązania dałby się znaleźć – chociażby po to, żeby nie robić z gęby cholewy.
Ale podejrzewam, że politycy, składając deklaracje, w ogóle nie zainteresowali się stanem prawnym i koniecznością ewentualnego „przygotowania gruntu“. Znowu machnęli szabelką, ukłonili się do kamery i zadowoleni z siebie poszli na piwo w kuluarach. 🙄
Absolutna racja, Bobiku.
Jeszcze słowo o Robercie. Trudno się oswoić … 🙁 http://www.jemlublin.pl/robert-kuwalek-ulica-szeroka-ktorej-nie-ma-robercie-ciebie-nie-ma-juz-tez/
Moja siostra też się pozbierać nie może – współpracowała z Robertem i chłopakami z Bramy Grodzkiej przy tworzeniu przewodnika po kilku miejscach na dzisiejszej Ukrainie, które tworzyłyby, wraz z kilkoma polskimi, szlak związany z dawną Polską wielu narodów. Traf chciał, że do tego zestawu trafiło rodzinne miasteczko naszej mamy, gdzie byłyśmy parę lat temu. Dzięki projektowi obejrzałyśmy wiele archiwalnych zdjęć (zachowanych w ukraińskich archiwach), na niektórych nawet dopatrzyłyśmy się naszych krewnych…
Bella mówi, że nie wyobraża sobie dalszego tworzenia tego projektu bez Roberta. Mało kto ma taką wiedzę, jaką on miał.
Do „Midrasza” napisał o I wojnie światowej i konsekwencjach – już jestem ciekawa tego tekstu.
A we Lwowie rzeczywiście można się zakochać. Ja byłam tam parę razy w latach 90., jeszcze przed remontami, które ponoć bardzo upiękniły starówkę. Było to miasto piękne, smutne i jakby opuszczone – jak Praga w latach 70. czy Kraków w latach 80., miałam tam bardzo szczególne odczucia, jakby ciepła, łagodności i rezygnacji zarazem. Mam nadzieję, że rezygnacji się w końcu pozbędą, choć trudny czas przed nimi.
Niestety masz rację, Bobiku.
Powszechny brak odpowiedzialności za słowa i deklaracje rzucane na wiatr pod wpływem chwili 🙁 . Młodzi nazwaliby to lansem 🙁 .
A że ileś osób w te składane deklaracje uwierzyło i przewróciło swoje życie do góry nogami, to nikogo nie obchodzi.
Rozumiem, że urzędnicy muszą się trzymać litery prawa, ale w tej sytuacji powinni wysłać zapytanie do góry, jakie procedury mają zastosować, aby deklaracje nie pozostały tylko deklaracjami, a przede wszystkim, co zrobić, aby nie kompromitować państwa polskiego.
Bo jest to kompromitacja 🙁 .
Bardziej Lisku, bo nawet nie na obrazku 🙁 . Nie umiem wklejać tak jak Wy 🙁 .
Nie znałem osobiście Roberta Kuwalka, więc mój żal jest taki bardziej „ogólny”. Ale odejście każdego porządnego i mądrego człowieka zasmuca. 🙁
Zmoro, obrazki wkleja się identycznie jak linki tekstowe, a to przecież umiesz. 😉
Bobiku, nie pamietam czy juz to pisalam, ale na wszelki wypadek – srodziemnomorski system na upaly jest taki ze jesli w nocy jest chlodno to otwierasz wszystkie okna, a rano zamykasz wszystkie (!) i spuszczasz zaluzje, szczegolnie te od strony slonecznej, by szyby i powietrze sie nie nagrzewaly. Sciany (jesli sa grube) nagrzewaja sie powoli wiec dzialaja jak morze – opozniaja wzrost temperatury w mieszkaniu o pare dni (a jesli noca jest chlodno to przy tym systemie w ogole do tego nie dopuszczaja). Dlatego na wszystkich filmach hiszpanskich podczas sjesty zawsze widac razace slonce i wszystkie zaluzje nieprzyjaznie spuszczone
O filmie: on jest po prostu bardzo smutny, mimo ze widz ciagle sie smieje. Jest zrobiony przez Francuza, wiec nie przedstawia calkowicie palestynskiej perspektywy (nie wiem czy Palestynczyka z Gazy byloby stac na taki dystans do problemow, na tyle by zrobic czarna komedie), ale bardzo dokladnie wylicza bardzo wiele prawdziwych problemow Gazy, tworzac z nich zwariowana fabule.
Dzięki za wskazówki, Lisku, tylko że ja jestem pies transparentny i żaluzji w ogóle nie posiadam. 🙂
Ale okna już po 10.00 zamknąłem i zaciągnąłem zasłony. Tak że oprócz egipskiego upału mam jeszcze egipskie ciemności. 😈
Zabawny moralitet dla młodych wilczków, żeby wieczorami nie wyły po barach. Przecież mogą pisać romantyczne wiersze.
Dziękuję, Lisku. Tak myślałam – to o filmie.
Andsolu nie podałeś adresu.
Helence macham, Bobika wachluję. 🙂
Nic mi się nie chce. 😀
Może w tej francusko-niemiecko-belgijskiej koprodukcji o wietnamskiej świni z Gazy właśnie mieszanka narodów jest najzabawniejsza: Urugwajczyk jest francuskim reżyserem, Żyd gra rolę Palestyńczyka, a Tunezyjka — Rosjanki.
Zgubiony adres oddajemy.
Eee, Siódemeczko, Twoje sięniechcenie przy moim sięniechceniu to jest po prostu pestka. Mnie się nawet siebie samego wachlować nie chce, a co dopiero, żeby innym przysługi robić. 😆
Ma ktoś może netowy namiar na tę świnię? Niewykluczone, że późnym popołudniem zachciałoby mi się obejrzeć. 🙂
Tylko w jakiejś przyjaznej wersji językowej. 😉 Przy trailerze dostałem kompletnego kociokwiku, słuchając po francusku i równocześnie czytając po rosyjsku. A nie umiem nie czytać, jak coś jest napisane. 😳
Zaraz Ci wyślę, Bobiku.
Film z lektorem.
Jeszcze o filmie – mimo ze glowna role gra Izraelczyk, konflikt jest przedstawiony z punktu widzenia palestynskiego. Glowna postacia palestynska jest biedny rybak z Gazy, miejscowy. Glowna postacia zydowska jest calkiem nowa imigrantka z Rosji, nie czujaca przynaleznosci ani do Izraela ani do zydowskiej tradycji.
Ten imbalans jest tylko czesciowo zniwelowany postacia zolnierza, ktory kiedy mowi ze wraca do siebie, ma na mysli Tel Awiw.
Pokrecenia narodowosci i rol: to mi przypomnialo inny film, przelomowy, pierwszy film izraelski przedstawiajacy Arabow i ich punkt widzenia w konflikcie z Izraelem. Byl to studencki projekt koncowy swietnego rezysera Rafiego Buka’i, jeden z najlepszych filmow izraelski w ogole, przedstawiajacy trzech egipskich zolnierzy ktorych koniec Wojny Szesciodniowej zastaje gdzies na Pustyni Synajskiej i ich probe dotarcia do Kanalu Suedzkiego tak by nie dostac sie do izraelskiej niewoli. Jeden z trzech zolniezy jest w cywilu aktorem teatralnym, i w jednym z mocniejszych momentow recytuje partie Shylocka. Gral go izraelski Palestynczyk z Haify, tez aktor teatralny. Caly film jest po arabsku. Na tubie jest niestety tylko z tlumaczeniem hebrajskim, ale jesli ktos zdola dopasc gdzies w sieci lub wypozyczalni, bardzo polecam. Nazywa sie Avanti Popolo (z 1986).
Avanti Popolo tu jest z rosyjskim lektorem i napisami hebrajskimi
http://enter.az/Avanti-popolo-Avanti-popolo-1986_10105.html
Byłam dziś w Gdańsku. Upał niemiłosierny, omdleć można. W Gdyni przyjemna, chłodna bryza, a w cieniu całkiem nie od rzeczy jest lekki długi rękaw. Nigdzie się stąd nie ruszam. Gdynia to jest miejsce, gdzie da się żyć 😎
Dzięki wielkie, Siódemeczko. Akurat ocknąłem się z ogrodowej drzemki (w cieniu!) i poczułem przypływ energii, który może wystarczy mi do obejrzenia filmu. 🙂
Na upaly najlepsza Norwegia 🙂
Slonce, wietrzyk i przyjemne 20 stopni w cieniu. Zapraszam na camping do Christiansand. Kawa i ciasto na stole, dla Bobika frankfuterek z lodowki. Macham do Heleny w gorze 🙂
To jest nieludzkie. Bardzo łatwo przychodzi lekarzam katolikom skazywanie kobiet na niewyobrażalne psychiczne tortury z sumieniem katolickim.
Gdyby to była moja córka, to bym własnoręcznie udusiła.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16120501,Musi_urodzic_nieuleczalnie_chore_dziecko__Lekarz_powolal.html?lokale=krakow#BoxWiadTxt
Zmoro, az sie zoladek wywraca czytajac ten artykul. I co z tego, ze zajmie sie nim prokurator? Nawet sto lat ciezkiej pracy w kamieniolomach nie zrownowazy jego postepowania. A dziewczyna musi urodzic i przez wszystko inne jeszcze przejsc.
Nie można go skazać na zaadoptowanie takiego dziecka, ale czy nie istnieje możliwość zmuszenia go do spędzenia z tak strasznie upośledzonymi dziećmi — w roli asystenta pielęgniarki – przez, powiedzmy, dwa lata jeden dzień w tygodniu?
Andsolu, przekartkowawszy te przewodniki po friend zone, kompletnie się pogubiłam, a ponieważ nie lubię być pogubiona, szybciutko wróciłam do swojego świata. Niemniej jestem zobowiązana za uświadomienie mi, co się dzieje na zewnątrz. Za moich młodych lat inaczej bywało.
Uff, udało się wygrać z oporną techniką – bo przesyłka od Siódemeczki, jak się okazało, nie lubiła Maca i dopiero po długich bojach PA udało mu się ją przekabacić – i świniaka zobaczyć. Jednym okiem wesołym, drugim smutnym, ale mnie to odpowiada. Bardzo dobry film.
Serdecznie dziękuję Markotowi za zachętę i Siódemeczce za megabajty. 😀
A że pdczas oglądania solidnie zgłodniałem, nie zadowolę się frankfurterkami od Panny Koty (też dziękuję!), tylko pójdę sobie przyrządzić uczciwą kolację. Bo strawa duchowa strawą duchową, ale potem trzeba sięgnąć do konkretów. 🙂
A dla mądrych ludzi to tak prosta sprawa:
Państwowy szpital nie jest miejscem kultu religijnego. Badania medyczne nie są mistycznymi obrzędami liturgicznymi, a wypisanie recepty to nie akt wiary.
Ago i Andsolu, nie wiem, możem już kompletnie zobojętniała na „te rzeczy”, ale zawsze mi się wydawało, że kobiety stanowczo przeceniają siłę rażenia spraw męsko-damskich.
Mogę się mylić, oczywiście, biorę to pod uwagę.
Nawet wtedy, kiedy sama podlegałam różnym emocjom i postrzegałam je za ważne dla mnie, uważałam, że kobiety przesadzają z poglądem, że świat kręci się wokół ich – powiedzmy – siedzenia.
Z tego powodu takie teksty nie robią na mnie żadnego wrażenia.
Ech, Bobiku, trzeba było powiedzieć, wrzuciłabym chwilowo na Tubę, albo gdzie tam i obejrzałbyś spokojnie.
Myślałam, że ściągnięcie na komputer, to najbardziej komfortowa opcja obejrzenia,
Normalnie tak, ale z Makiem nie zawsze jest normalnie. 😉
Ale nie ma tego złego… PA miał satysfakcję, że mu się w końcu maszynę udało przechytrzyć. 😈
Znowu burza, jakiej najstarsi górale nie pamiętają. Czy tam na górze mają jakiś plan do wykonania, czy co? 😯
Wielką donicę z oleandrem już dwa razy mi przewróciło. 👿
Zmoro, nie duś sama, zaczekaj na mnie. Ja w duszeniu tego sk…syna też chcę wziąć udział.
Mis zeruje /jesli to kogos jeszcze ekscytuje…/
Mozna tez posluchac pieknego wieczornego swiegotu ptakow, ktory niebawem umilknie wraz z okresem gniazdowania.Chyba tak w polowie czerwca.
Mnie zwierzęta zawsze ekscytują, ale nawet przy regularnych donosach od Szanownej Frekwencji wcale nie tak łatwo trafić na odpowiednie momenty. Miś jest, a za 5 minut już go nie ma. Liski szaleją, ale pół godziny później ani po nich śladu.
No, ale poniekąd w tym też urok całej sprawy, że się trzeba napolować, żeby zwierza trafić. 🙂
W nocy widziałam sarny pasące się spokojnie przy lisiej norze.
Te zwierzęta nie wyczuwają obcej obecności?
Niby lis dla sarny nie jest niebezpieczny, ale te gęsi na primier.
A tymczasem Polska z braku popytu na inne dobra eksportuje patriotyzm na wyspy. Choć oczywiście ktoś zaraz się ujmie za młodzieżą, że przecież mogli komucha przetrącić, a tylko pokrzyczeli. A taka Szymborska to goniła ubeków do mordowania księży. A Powązki trzeba uporządkować metodą Trznadla – za pomocą szpadla.
Zdrada! Zdrada! Marta Kaczyńska publicznie powiedziała coś niesłychanego: Nikt nie wierzy już chyba w mgłę i brzozę, bo te teorie nie przetrwały próby czasu. 😯 😯 😯
Co prawda zaraz potem dodała żadnej okoliczności nie można jednak wykluczyć, także zamachu, ale wątpię, żeby jej to w oczach Antka cokolwiek pomogło. 🙄
Gdzież ta zdrada miała miejsce, Bobiku?
Jest petycja do podpisania
http://www.petycje.pl/petycja/10571/zapewnienie_kobietom_dostepu__do_wszystkich_zgodnych_z_prawem_zwiadczen_medycznych.html
Zdrada miała miejsce w TVP Info, a wiem o tym stąd.
Tak, znalazłam.
Pani Racewicz wydaje się też rozgoryczona organizacją, straciła męża.
Uważam wprawdzie, że fragment o dziennikarzach jest w tej petycji ni przypiął ni przyłatał, bo to zupełnie inna para kaloszy i do innej dyskusji, ale sprawa jest na tyle ważna, że podpisałem mimo wszystko. Też mi wolno mieć sumienie, a ono nie może pogodzić się z tym, że chociaż jedna kobieta ma być narażona na taką potworność, jak pacjentka wymanewrowana przez tego x+!%§ Chazana.
Dobry wieczór.
O tak. Słusznie jest rozgoryczona. Odpowiednia ilość samochodów i borowców na lotnisku zapewniłaby absolutnie bezpieczne lądowanie w dowolnych warunkach.
Pan Chazan jest bezpieczny. Będzie ordynatorem tak długo, dopóki mu się nie odechce.
Martwi mnie coś innego. Być może, gdyby sprawa nie została nagłośniona, lekarze pozwoliliby umrzeć tej nieszczęsnej istocie. Teraz będą ratowali „życie” poza granice absurdu. Niezmiernie współczuję tej pani i „życiu”.
Nie, Haneczko. Nie można zwalać na nagłośnienie. Chazan zachował się jak ideologiczny obłąkaniec jeszcze przed jakimkolwiek nagłośnieniem i nie ma żadnych powodów sądzić, że Duch Święty nagle nakazałby mu odwrót. On by już zadbał o to, żeby „ratować życie” poza granice najgorszego draństwa. I dopilnowałby, żeby koledzy zadbali.
Obecna atmosfera „wzmożenia religijnego” opętańcom, niestety, bardzo sprzyja.
Kiedyś, dawno temu, kiedy Tomek był malutki zastanawiałam się nad ty, czy udźwignęłabym ciężar niepełnosprawnego dziecka, gdybym wiedziała wcześniej o jego kalectwie.
Nie potrafiłam rozstrzygnąć tego dylematu, bo zawsze biorę pod uwagę, że nie nie wiem, jak konkretne okoliczności wpłynęłyby na mnie.
Część moich koleżanek prezentowała zdecydowanie, jedne by oczywiście, drugie też oczywiście.
Piszę o tym dlatego, że jest to NIEZWYKLE trudne, dramatyczne i traumatyczne doświadczeniwe i wrzawa medialna nie pomaga osobom, których dramat dotknął.
Państwo ma obowiązek zabezpieczyć procedury zgodne z prawem i NFZ ma wskazać, skutecznie, odpowiednią placówkę.
Klauzule sumienia nie zostały zapoczątkowane Polsce i należy dostosować to do obowiązujących w świecie standardów.
I już.
Bobiku, żeby była jasność. Nie zwalam. Nagłośnienie jest potrzebne i konieczne, ale konsekwencje dla tej pani i jej „dziecka” straszne.
Obłąkanie byłoby usprawiedliwieniem. To podłość i okrucieństwo.
Właśnie o to chodzi, żeby tak dramatyczne decyzje – bez względu na to, jakie będą – nie były nie tylko wymuszane, ale też oceniane przez postronnych. Nikt, kto sam nie musiał się z taką tragedią zmierzyć, nie może wiedzieć, co dla dotkniętych nią osób jest dobre i słuszne. A ta cała religijna histeria wytwarza straszliwy nacisk, wręcz szantaż moralny, na rodziny w takiej sytuacji. Jak się może czuć kobieta już wyczerpana nerwowo, roztrzęsiona, zmagająca się z życiową potwornością, kiedy jeszcze jakiś Terlik czy inny talib nazwie ją morderczynią?
Oczywiście, to podłość i okrucieństwo. Ale jakiś rodzaj obłąkania też w tym jest.
Siódemeczko, przed, nie mamy najbledszego pojęcia, co jesteśmy w stanie udźwignąć. Po, dźwigamy.
No cóż, Bobiku. Najprościej byłoby zanieść takie „dziecko” Terlikowi lub Chazanowi z karteczką „Adoptuj”.
Ale wtedy, kiedy to możliwe, powinniśmy mieć możliwość wyboru, czy i co chcemy dźwigać. I nie możemy oddać prawa do tego wyboru w łapska religijnych fanatyków.
Żeby to byli tylko fanatycy, ale większość, to groby pobielane.
Perspektywa zaniesienia takiego dziecka Terlikowi czy Chazanowi też nie załatwiałaby sprawy. Bo bardzo prawdopodobne jest, że to dziecko urodzi się martwe lub umrze zaraz po urodzeniu, albo jeszcze w fazie płodowej. I żaden Terlik nie będzie mógł za kobietę przeżyć noszenia tej ciąży, przeżyć różnicy między zabiegiem w 2 miesiącu, a urodzeniem dziecka i natychmiastowym pogrzebaniem go, przeżyć wielu miesięcy udręczenia pewnością, że nic się tu nie może dobrze skończyć.
Gdyby to jakimś cudem można było „oddać” Chazanowi, wtedy może byłaby jakaś płaszczyzna rozmowy. Ale póki to nie Chazan tego wszystkiego będzie musiał doświadczyć, rozmowy być nie może.
Ja jestem babcia dziewczynki z zespolem downa. Wie o tym Siodemeczka, bo poslalam Jej nasze zdjecia. Spadlo to na nas jak grom z jansego nieba. Corka w wieku 31 lat, maz takze.
Jest coraz trudniej. Wnuczka ma 14 lat I pelna swiadomosc swojej innosci. Tym bardziej to bolesne. Wolelibysmy, aby niekoniecznie zdawala sobie z tego sprawe.
Nikt sie tego nie spodziewal. Tzn. my. Moze lekarz juz przypuszczal ze zdjec USG. Mnie sie mala na tych zdjeciach bardzo podobala. Byla podobna do dziadka. Corka miala robione markery, ale nic nie wskazywalo. Tak wiec plynu owodniowego nikt nie badal. Tak sie o tym rozpisuje, bo chociaz jest naszym oczkiem w glowi I moja najukochansza wnuczusia , mysle ze moja corka I jej maz nie zdecydowaliby sie na uposledzone dziecko.
Chodzi mi o to, ze mamy wojen i wojenek pod dostatkiem i nic one nie przynoszą oprócz coraz głębszych podziałów.
Zamiast się pienić bezproduktywnie trzeba żądać przestrzegania prawa, które ma zabezpieczyć interesy wszystkich obywateli.
Ja nie muszę sobie łamać głowy, jak to ma być zrobione. Płacę, wszyscy płacimy, żeby były odpowiednio uregulowane i egzekwowane.
Dlatego uważam w tym przypadku petycje za nieodpowiednie narzędzie, łaski się nie dopraszam.
Żadam respektowania prawa i są do tego odpowiednie instytucje.
Sposób traktowania pacjentów przez lekarzy często pozostawia wiele do życzenia, niezależnie od światopoglądu i vice versa, niestety, też.
Uważam, że to, co stało się z tą Panią i jej kalekim dzieckiem jest straszne i lekarz powinien ponieść konsekwencje, jeżeli tak było, jak to opisują gazety.
Bobiku, tak jak napisałam. Będą ratowali ponad granice absurdu, bo „dziecko” stało się głośne. Żadne tam primum non. Niech dycha czymkolwiek, byle nikt się nie przyczepił do nieratowania.
Loto, to jest to, o czym pisałam wyżej.
Życie też bywa okrutne, Loto, nie tylko ludzie. 🙁 Ale o ile na okrucieństwo życia nic nie możemy poradzić, o tyle z ludzkim okrucieństwem można chociaż próbować walczyć.
Nie wiem, co Twoje dzieci by zdecydowały, gdyby miały wybór, ale wiem, że nikomu nie wolno tego wyboru odmówić.
No i oczywiście zespół Downa to jest jednak inny wybór, niż dziecko całkiem pozbawione mózgu i z góry skazane na bardzo wczesną śmierć.
Przez cały dzień trzymałam się z daleka od trudnych tematów na blogu. Nie wyrabiam, przerasta mnie to i przybija. Ale wpis Loty …
Loto, dziękuję, że o tym napisałaś. Nie wiem co mogłabym Ci napisać, poza wyrażeniem szacunku i wyrazów wsparcia …
tak bardzo mnie to wszystko boli i porusza … tyle lat pracowałam z dziećmi „specjalnej troski” i ich rodzinami … i tak bardzo mnie boli i oburza fakt, że ktokolwiek daje sobie prawo do decydowania o czyimkolwiek życiu …
przepraszam, ale nie mam już siły wypowiadać się na ten temat …
Dobranoc 🙂
Siódemeczko, ale jak się domagać praw, nie dając głosu?
Kiedy lekarze będą naruszać prawo, ministerstwo będzie oświadczać, że nic się nie dzieje, Terliki będą szaleć publicystycznie, a wszyscy siądą, założą nogę na nogę i powiedzą „no tak, ale nie ma co robić żadnych akcji, bo to, czego od lekarzy nie dostajemy, nam się należy”, czy coś się od tego zmieni?
W takich sytuacjach trzeba wykorzystywać wszelkie środki obywatelskiego nacisku, a petycje do nich należą.
Oj, ja też muszę się już zmyć na posłanko, bo rano mam wczesne wstawanie.
Do jutra 🙂
Mnie najbardziej przeraża to, że gdy już człowiek myśli: „ta nietolerancja, to fanatyczne dysponowanie życiem ludzi już dosięgło dna, gorzej w cywilizowanym społeczeństwie być nie może” natychmiast odzywa się owe przysłowiowe stukanie od spodu. Ile złego może uczynić jedna pani przekonana o swej bliskości Pana Boga, gdy klimaty są chore…
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzien dobry 🙂
Herbata
Loto, to bardzo trudne. Pocieszeniem jest ze dzieci i ludzie z zespolem Downa, jesli maja dobra rodzine i poparcie, jak w tym wypadku, moga byc szczesliwi.
Co do koniecznosci urodzenia anencefalicznego dziecka, wlos sie jezy. O ile pamietam, takie dzieci o dziwo moga zyc do wieku okolo dwoch lat, wiec koszmar tej kobiety jeszcze moze sie ciagnac.
Mnie się kojarzy, że gwiazda prof. Chazana została wyniesiona na ginekologiczno-położniczy firmament na fali akcji „Rodzić po ludzku”. Cała ta akcja, przy jej szczytnych założeniach, przyniosła takie wychylenie wahadła w stronę porodów siłami natury, że czasem się zastanawiam, czy nie przyniosła więcej szkody niż pożytku. Bo trzeba pamiętać, na jakim gruncie próbuje się coś uprawiać, a naszym rodzimym poletku i kobieta, i dziecko, i pacjent, są pozbawieni podmiotowości. Kobieta w ciąży jako pacjentka są tej jest tej podmiotowości pozbawione niejako potrójnie. Na to nakłada się problem podejścia do seksualności i macierzyństwa. Z jednej strony macierzyństwo jest w przesadny, świętoszkowaty sposób wynoszone na piedestał, z drugiej – jest „karą” za seks. I jedynym uprawnionym jego uzasadnieniem.
Przed „Rodzić po ludzku” kobieta była przedmiotem medycznych procedur, ale przynajmniej równie, jeśli nie ważniejszym od płodu. Teraz jest grzesznym i pozbawionym podmiotowości opakowaniem na „życie” rodzić ma po ludzku, czyli w bólu, jak Bóg zaplanował. A „życie” jest ważniejsze od niej, dopóki się nie urodzi, bo potem już nikogo nie obchodzi.
Loto, wyrazy wielkiego szacunku dla Ciebie i rodziców Twojej wnuczki. Rozumiem, że miłość do dziecka miłością do dziecka, ale towarzyszy jej nieustanny lęk o to, co będzie później, na ile będzie w stanie samodzielnie sobie poradzić.
Jestem całym sercem za prawem wyboru. Mam jednak pewną ponurą wizję, całkiem w naszym skłonnym do przesady społeczeństwie prawdopodobną. Kiedy prawo kobiety do decydowania będzie już rzeczywistością, a nie martwą literą, może być tak, że gdy podejmie decyzję o urodzeniu niepełnosprawnego dziecka, zostanie pozbawiona nawet tej szczątkowej formy pomocy, którą w tej chwili ma. Bo skoro sama chciała…
W naszym społeczeństwie można mieć prawo i realne możliwości podjęcia decyzji, ale wszyscy z góry wiedzą, jaka ta decyzja powinna być. Nie ma szacunku dla wielości wyborów i to może być smutny skutek wychylenia wahadła w drugą stronę.
Dzień dobry 🙂
Wczorajsza burza u mnie to nie były przelewki, choć hektolitry wody się przelały. Ja się przejmowałem, że mi donicami po ogrodzie miota, ale to były zaledwie pieszczoty. W niedalekiej okolicy przeleciało najprawdziwsze tornado, takie z trąbą, 6 osób zginęło wskutek przywaleń drzewami lub porażenia prądem z zerwanych kabli, fruwały dachy, rynny i kawałki zabudowań, jak również stęsknione za wolnością znaki drogowe (Młody cudem uchronił Srebrnego Szerszenia przed bliskim spotkaniem z takim rozszalałym znakiem).
Dziś już spokojnie, tylko chwilami popaduje. Oszacowanie strat w ogrodzie zostawię na popołudnie, co sobie będę psuł dzień od pierwszych godzin. 😉
Cieszę się wobec tego, że jesteście cali i zdrowi, Bobiku.
Nie bardzo mam teraz czas porządnie uczestniczyć w dalszej dyskusji, bo zaraz muszę wyjść w beznecie, ale obecny temat jest dla mnie (i nie tylko dla mnie) tak poruszający, że jeszcze chociaż w skrócie coś napiszę.
Na co dzień żyję w rzeczywistości, w której oczywiste jest nie tylko prawo wyboru, ale też późniejsza pomoc państwa i społeczeństwa, bez względu na to, jaki ten wybór będzie. Jeżeli kobieta zdecyduje się nie rodzić, pomogą jej w tym lekarze, psycholodzy, grupy wsparcia, życzliwe otoczenie, itd. Jeżeli zdecyduje się urodzić, tak samo, plus pomoc finansowa, pomoc w opiece, integracyjne przedszkola, szkoły, itd. I to jest prawdziwa, realna możliwość wyboru, bo taka kończąca się na słowach jest często iluzoryczna, wobec ogromu problemów, jakie każda z tych decyzji za sobą pociąga.
I choć w polskiej rzeczywistości, jak pisze Vesper, nawet dobre intencje mogą się wykrzywić, to jednak wydaje mi się ważne, żeby mówić, jak być powinno i że to jest do zrobienia, bo są miejsca, gdzie się zrobić dało.
Moi niemieccy znajomi przeżyli kiedyś taki dramat. Wada płodu ujawniła się dopiero w 6 miesiącu, kiedy kupiony był już wózek, śpioszki i zabawki. Gabi mogła donosić dziecko i skazać je na jeszcze kilka miesięcy wegetacji, albo zdecydować się na zabieg, który w tym stadium ciąży już rzeczywiście mógł się kojarzyć z zabiciem człowieka. Wybrała przerwanie ciąży – nie z wygody czy strachu przed odpowiedzialnością, tylko dlatego, że nie chciała skazywać swojego dziecka nakrótką wegetację i bezsensowne cierpienie. Tak mówiło jej sumienie i nikt nie próbował go „prostować”, ani stawiać sumienia lekarza przed sumieniem pacjentki. Otoczenie współczuło jej z całego serca i jeszcze długo potem starało się być pomocne. Ale tak samo by było, gdyby wybrała inaczej. Pierwszy bym wtedy zapytał, kiedy mam zostać z jej dzieckiem, żeby mogła wyskoczyć do fryzjera czy na kawę, albo trzymał za rękę, kiedy chciałaby się wypłakać, jak jej trudno.
I o to tylko chodzi. Żeby było normalnie.
U nas też była okropna burza, po okropnym upale. A w tej chwili wygląda na to że będzie kolejna.
Andsolu, boję się myśleć ile jeszcze den przed nami. A jak przyglądam się temu co mnie otacza, to sądzę, że do ostatecznego dna jeszcze daleko.
Bry! 😀
Może nie będą bardzo duże.
Dałam się zasugerować Bobikowi, że Marta Kaczyńska dokonała aktu zdrady, bo powiedziała, ze nikt już nie wierzy w mgłę i brzozę, ale przecież przyczyną katastrofy była mgła i brzoza.
Mają dzisiaj sprzedawać bilety na chopieje, ale na stronie zakupowej nic jeszcze nie ma. Ustawiłam sie w blokach startowych, ale żadnego toru i mety nie widzę.
Ach, Bobiku, opowiadasz o jakiejś bajkowej sytuacji.
Mówić trzeba, Bobiku. A przede wszystkim działać tak, by nie dopuścić do całkowitego wypaczenia idei wolnego wyboru.
Nareszcie na własnych śmieciach! Kilka zdjęć ogrodowych w środku burzy, z błyskawicami w charakterze lampy błyskowej. Po kolei: James Galway, Molineux, Augusta Louise. Oraz moje słoneczko na tarasie.
Róże prześliczne, Babilasie. Dobrze, że są kwiaty, drzewa, trawa, morze i zwierzęta, bo z samymi ludźmi nie dałoby się żyć:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,16126021,Uposledzona_11_latka_moze_trafic_do_DPS_u____Bo_byly.html#MT
Pamiętam, jak Zosia miała nieco ponad rok i czekałyśmy w poczekalni na wizytę u specjalisty chorób metabolicznych. Nie pamiętam, po co nas tam skierowano – coś z było chyba z błędnym zaleceniem pediatry odnośnie dawki witaminy D3. Ale mniejsza o to. Poradnia jest jedna na województwo, lekarz przyjmuje raz na dwa tygodnie, a w rejestracji nie słyszano o takim wynalazku jak rejestrowanie na konkretną godzinę. Tak więc tłumy rodziców z małymi dziećmi w ciasnym korytarzu, ścisk, gorąc i wrzask. Do gabinetu weszłyśmy po czterech godzinach czekania, akurat w porze Zosi popołudniowej drzemki. Dziecko w miarę współpracowało, ale było marudne. Usłyszałam od pani doktor, że muszę się przyjrzeć swoim działaniom wychowawczym, bo widocznie nie stawiam dziecku granic. Taki spec! Nie dość, że się zna na chorobach metabolicznych, to jeszcze porad z psychologii rozwoju udziela. Pewnie taki dodatkowy bonus za długie czekanie. Zirytowałam się wtedy i poprosiłam uprzejmie, by wykonała zabieg myślowy i wyobraziła sobie, że jest kilkunastomiesięcznym dzieckiem i siedzi w tej konkretnej poczekalni przez cztery godziny, a zamiast na drzemkę, idzie do gabinetu, gdzie każą jej chodzić w samym pampersie w tę i z powrotem, macają i gniotą po brzuchu. Nie wiedziałam, durna, że ja się właściwie powinnam cieszyć, bo nie dość, że mi niczym Kim „udzieliła wskazówek na miejscu”, to jeszcze do sądu rodzinnego nie zgłosiła. Łaskawa pani.
Tak właśnie są traktowane matki w naszym kraju. Najpierw jako pojemnik na „życie”, a potem z góry, bo z pewnością głupie i należy je pouczać, a kiedy nieedukowalne, jak matki dzieci autystycznych (gdyby cokolwiek do nich docierało, to przecież dziecko nie gryzłoby książki, to przecież oczywiste). I z buta, jak Mikołejko ze swoimi wózkowymi. Ech, idę poprzytulać kota. Będzie zachwycony, ale co tam, musi to znieść.
Po nawiasie miało być „odebrać przywilej bycia matką”.
Horrorów o kontaktach z lekarzami mogłabym napisać książkę.
A o braku kultury i dobrej woli, to pewnie z parę książek.
Ale i o świetnych fachowcach, dobrych i życzliwych przy okazji.
Dobrą ilustracją będzie taka anegdota.
Po operacji guza piersi potrzebowałam opieki życzliwego lekarza. Powiedziałam o tym pani ginekolog z przychodni, prosząc o wskazanie kogoś i szczególnie podkreślając ową życzliwość.
Aaaa, jak życzliwy – powiedziała pani doktor – to tylko ….
I tu podała mi namiary do znakomitej lekarki,bardzo oddanej, życzliwej pacjentkom w świetnie zorganizowanej i wyposażonej placówce. Prywatnej, ale na kontrakcie z NFZ.
Nowsze wiadomości jak wygląda reakcja w Brazylii przeciw Mundialowi.
Straj metro w (mieście) São Paulo policja rozwaliła bardzo energicznie, na szczęście bez ofiar w ludziach. Jednak kategoria nie była jednomyślna i gdy chcącym pracować zagrodzono dojście, policja używała nawet kul gumowych i śmierdziołkowatych granatów, a rząd (stanu) São Paulo podtrzymuje karne zwolnienia kilkudziesięciu strajkujących, którzy wdali się w niszczenie urządzeń.
Wczoraj szwagier był w Kurytybie – zresztą też ciekawa historia, pracuje na uniwerku jako technik, działa ostro w związku zawodowym i byli tam, by uniemożliwić prywatyzację tamtejszego szpitala uniwersyteckiego. Chwilowo sukces. Oczywiście stamtąd też przyjadą tu, gdy tutejszy będą próbowali prywatyzować. No ale ważne, że mówi, że Kurytyba — gdzie też będą mecze Mundialu — obsiana jest policją jak pizza parmezanem. Czyli rząd nie ma zamiaru dopuścić do jakichkolwiek zakłóceń — jeśli jak raz brazylijska drużyna wygra, to na fali entuzjazmu można popłynąć daleko na tym. Ale gdyby wygrała Argentyna … 🙂
Przy okazji, to znaczy za jednym zamachem: Maczeta Ockhama wziął pod lupę przytoczony tu przeze mnie pomysł ulic generujących prąd i go ostro, acz rzeczowo, skrytykował.
Klauzula sumienia w wydaniu wyspiarskim:
http://wyborcza.pl/1,75477,15179789,Marks___Spencer_przeprasza__ze_muzulmanka_nie_sprzedala.html#TRrelSST 😈
Czy jest może jakiś pacjent, który życzy sobie nieżyczliwego lekarza? Ręka lub łapa w górę. 😈
Klauzula sumienia w wersji wyspiarskiej już właściwie humorystyczna, ale w tym wszystkim słychać wyraźny głos rozsądku – jeżeli komuś sumienie przeszkadza w wykonywaniu jakiejś pracy, to niech się po prostu do niej nie pcha. Niech pracuje w innym dziale, w innej firmie, w innym zawodzie.
Że nie zawsze łatwo inną pracę znaleźć? Nooo, albo rybki, albo pipki. Dla wrażliwego sumienia trzeba się czasem poświęcić. 😎
Andsolu, chyba głupi pies jestem 😥 bo z Twoich postów nie do końca mogę wywnioskować, jakie właściwie jest w Brazylii to nastawienie do Mundialu (nawet jeśli kapuję, że nie wszyscy mają takie samo). Czy tzw. ulica rzeczywiście jest wnerwiona i uważa, że jest to tylko niepotrzebne wyrzucanie forsy, którą można było lepiej spożytkować, czy też tylko nieliczne a głośne grupy usiłują upiec przy okazji swoją pieczeń, a brazylijska większość, zgodnie z europejskimi wyobrażeniami 😉 kocha futbol nade wszystko i dla niego na każde wyrzeczenie się zgodzi?
Może powinienem z Twoich dotychczasowych doniesień sam wyciągnąć jakiś wniosek, ale coś mi nie wychodzi. 😳 Albo to wrodzona głupota, albo ten cholerny upał. 😉
Taka piękna wizja szklanych dróg i darmowej elektrycznosci legła w gruzach. 😀
Dzięki, Andsolu, za brazylijskie donosy.
Ciekawe, jak ten Mundial wypadnie. Będziemy trzymać kciuki.
Nie, Bobiku, Piesek mądry, Atta Doggy, to Psi donosiciel nie ma dobrze poukładanego tego w głowie. Wiem, że żyję tu, ale to wcale nie czyni takim prostym rozumienie tego, co dookoła widzę.
Jest mnóstwo ludzi wkurzonych na marnowanie pieniędzy na stadiony, ale kto i za co płaci? Mnóstwo artykułów o tym, że Mundial „jest opłacany za pieniądze ludu” to czyste bicie pianki, ale ona właśnie dobrze się mieści w wielu głowach. A ja patrzę i patrzę na rzekome dane i nawet gdy wierzę, to nie bardzo rozumiem. No uwierzmy, że (w przeliczeniu na dzisiejszy kurs) zabawa ta kosztuje blisko 11 miliardów dolarów, ale połowa tego to koszty „mobilidade urbana”, czyli mówiąc po ludzku transport miejski — oraz lotniska i porty. I to jest płacone pieniędzmi Unii czyli Federacji. Lula miał przyrzekać, że na stadiony rząd federalny nie da ani grosza, ale w ciągu tych 7 lat było tyle presji ze stanów i różnej maści polityków, że dołożyli. Podobno i połowę kosztu stadionów. Reszta to stany i przedsiębiorstwa, i tu powszechne narodowe protesty nie mają sensu. A jeśli poprawi się transport miejski, to przecież po Polsce widać jak dobrze, że coś nagle mobilizuje rząd do wysiłku (w zeszłym roku jeździłem w Kraju autostradami o światowym standardzie, i nie widziałem niezadowolonych tym rozwojem sytuacji. A elektronika na wszystkich przystankach we Wrocławiu to też uboczny efekt Euro 2012).
Oczywistych i widocznych przekrętów z cenami jak dotychczas nie widać. Milion biletów dla Brazylijczyków? To znaczy, że dwa miliony zamienią się na przysłane tu dolary, czyli hotele i restauracje będą miały uciechę. Te instytucje dostały pożyczki od banków nadzorowanych przez państwo, ale pożyczki się zwraca, o globalnym bankructwie mowy nie ma. Więc jest tu wiele politycznych gierek, podsycających niepokoje młodych ludzi — a także tych, co świeżo wyszli z biedy i nabrali energii na domaganie się czegoś więcej.
To chyba znane społeczne zjawisko, póki jest coś w rodzaju niewolnictwa, sytuacja może być stabilna przez setki lat. A gdy się z tego wychodzi, świadomość i pożądanie dóbr rozwija się błyskawicznie.
Dzięki, Andsolu. Jak tylko zostałem pogłaskany, zaraz moja zdolność rozumienia zdumiewająco wzrosła. 😆
Miałem rację, że nie chciałem sobie zatruwać poranka oglądaniem ogrodniczych szkód, ale wieczór już mam zatruty. 🙁
Burza rozłupała w zasadzie na pół śliwę, która ma przepyszne owoce i w tym roku obwieszona była nimi jak nigdy. Jedna część stoi, a druga się całkiem oddarła, pozostawiając półmetrową ranę. Zasmarowaliśmy to, ale nie ma gwarancji, że drzewo wyzdrowieje. No a ta odpadnięta część, z kilogramami jeszcze niedojrzałych śliwek, całkiem na straty. 😥
Jeden pan cytuje jak drugi pan ksiądz pisze, że trzeci pan ksiądz robił mu egzamin w sztuce spowiadania, a ważne tu, że chodziło o wydobycie z hipotetycznej kobiety czy używa środków antykoncepcyjnych — no i egzaminator
żądał jasnych procedur pozwalających tę informację od niej wydobyć. Zniesmaczony moim intelektualizowaniem zapodał mi prosty schemat z pytaniem zasadniczym – czy pani ma męża? I czekał z nadzieją, że podjąwszy trop, wysypię z rękawa następne, podobnie inteligentne kwestie. Poirytowany moim stuporem mentis naciskał, aż wreszcie zdradził następne pytanie z upokarzającym „przecież to proste”: czy pani ma dzieci? I znów naciskał – i o co brat następnie zapyta? Tym razem nie zmarnowałem okazji i wypaliłem z pojednawczym «przecież to proste»: czy dzieci są zdrowe?
Wyobrażam sobie, że Wojciech Lemański takie pytania zadaje.
– Czy pani ma męża?
– Nie mam, proszę księdza.
– Czy pani mieszka sama?
– Nie, razem z nim
– Czy w domu czeka mama z humorem złym?
– ??? 😯
– Koszulka czy piżama jest w łóżku strojem twym?
żądał jasnych procedur pozwalających tę informację od niej wydobyć.
Cała anegdota w zasadzie zabawna, ale spomiędzy wierszy zionie grozą. Czy spowiednik nie powinien raczej ograniczyć się do wysłuchania tego, co penitent sam wyznaje? Spowiedź to nie przesłuchanie.
Bobiku, wyrazy współczucia 🙁 Wszyscy wiemy, jak wiele serca wkładasz w swój piękny ogród. Taki widok musi boleć. Nie wiem, czy to jest jakaś pociecha, że zniszczenia dokonały się mocami żywiołu, a nie ludzką głupotą czy złośliwością, ale tylko taka mi przychodzi do głowy.
Niedźwiedź snuł się po lesie i nagle dał nogę, a za nim pognał okazały odyniec 😯
Dzięki, Vesper. 🙂
Udało mi się już nie tyle pocieszyć, co zrelatywizować. Tyle się dziś nasłuchałem groźnych opowieści o wyczynach burzy i tyle zdjęć zniszczeń naoglądałem, że nieprzyzwoite by mi się wydawało nadmierne eksponowanie swojej własnej szkody. Tylko że takie drzewo to trochę jak znajoma, zżyta osoba i boli, kiedy mu się coś dzieje.
O, już wiem, czym się pocieszę. Dobrze, że Babilasowi burza posłużyła tylko jako źródło dodatkowego oświetlenia, a nie roślinołamacz. 🙂
Niedźwiedź wrócił na polanę, odyńca ani śladu. Są jakieś wnioski? 🙂
Ja, ja mam wniosek! Pożarł odyńca. 😯
Nieee, odyniec biegł za nim, żeby dać mu buzi.
Misiek wrócił i mu głupio, ze taki cykor. 😀
Są: to jest czas powrotów. 🙂 Ja też wróciłam z wieczornego wypadu do kota. Siostra wyjechała tylko na jeden dzień, ale że Sila ostatnio chorowała, w trosce o nas wszystkie, 😉 postanowiłam ją kontrolnie odwiedzić. Wszystko w porządku, Sila pozdrawia wszystkich pobratymców, dochodzących do siebie po przejściach. A ja padam na nos. Dlaczego wszystko tak się układa, żeby wycisnąć człowieka świeżo wróconego z urlopu, wytarmosić go i wytrząsnąć z niego całą nagromadzoną energię? Szkoda śliwy, Bobiku.
Bobiku, wyrazy dla Ciebie, Rodziny, ogrodu ze szczególnym uwzglednieniem śliwy.
Zastanawiam się, czy nie zabrać niektórych doniczek z balkonu, a nuż w nocy napadnie jaka burza.
Marnuję dzisiaj dzień rozwiązywaniem sudoku i utwierdzam się w przekonaniu, że jakieś wybrakowane mam ono.
Po sto razy wychodzi mi to samo, wszystko się zgadza we wszystkich kierunkach z wyjątkiem dwóch krzyżujących się rzędów. I nic nie mog z tym zrobić – niedasie.
Brakoróbstwo, ot co! 😀
Siodemeczko, nie ma nic lepszego aby odwrocic uwage od codziennosci niz sudoku.Czasami bywaja dwa rozwiazania, co ja mowie, nawet czesto. Kocham sudoku.
Ide do boru, moze sie tam jeszcze jaki duzy zwierz peleta.
Dzięki za wszystkie wyrazy: wiem, że wszyscy życzycie dobrze mnie i ogrodowi. 🙂
Ago, bo z takiego powróconego z urlopu człeka jest co wytrząsać. Z przedurlopowego wiele się nie wyciśnie. 🙄
Jest juz gleboka szarowka I malo widac, ale na pierwszm planie, dosc blisko wielki odyniec. Za nim tez cos duzego, jednak nie niedzwiedz chyba. Moze locha?
Ale i wrażliwość pourlopowicza jest nieco inna. Może to, co po urlopie bierze on za wstrząsanie, przed urlopem uznałby za zupełnie normalne kołysanie, takie ot sobie, codzienne 🙄
W borze dwa odynce. Chrupia i chlaszcza smacznie. Te 2 „a” powinny miec ogonki….
Dobranoc Koszyczku, dobranoc Bobiku. Bardzo mnie boli ta rana na sliwie. Bardzo. I to juz nie o zubozenie zbiorow nawet chodzi, ale jakos tak brutalnie I niszczycielsko zachowuje sie natura.
Trudno, my tez jestesmy jej czescia.
Ogród Babilasa może bałaganiarza wpędzić w kompleksy. Ład, porządek, przy każdej róży wbita tabliczka z nazwą… A ja zawsze zapominam o tabliczce, co bardzo szybko skutkuje tym, że zapominam też, jak się która róża nazywa. 😳
Ale ma to też taką dobrą stronę, że mogę sobie powymyślać swoje nazwy. 😀 Na przykład Dyskretny Urok Pasteli:
https://picasaweb.google.com/114730012948439010171/PortretyRoslin#6023410979062552690
Kupą Mości Panowie:
https://picasaweb.google.com/114730012948439010171/PortretyRoslin#6023410973290375458
Modlitwa Dziewicy (o Boże, daj męża…):
https://picasaweb.google.com/114730012948439010171/PortretyRoslin#6023410935762585954
Bo We Mnie Jest Seks:
https://picasaweb.google.com/114730012948439010171/PortretyRoslin#6023410936749800274
a dla tej róży nazwy jeszcze nie wymyśliłem, więc jeżeli Szanowna Frekwencja chciałaby mieć w moim bałaganiarskim ogrodzie własną, nazwaną przez siebie różę, to do dzieła: 😆
https://picasaweb.google.com/114730012948439010171/PortretyRoslin#6023410938016792738
Loto, po Twoim doniesieniu zacząłem nabierać przekonania, że na tej polanie tak naprawdę rządzą dziki, a miś tylko udaje mocnego.
Tylko niech mi nikt nie zarzuci, że ja znowu o polityce. 😈
Albo mam jeszcze lepszy pomysł. Nazwę tę różę na cześć, czyli Szanowna Frekwencja. 😀
To jest Mandaryn, nie ulega wątpliwości.
Jego Wysokość Mandaryn w Złotej Szacie. 🙂
Kurczę, Mandaryn też dobry. 🙂
To będę patrzył, czy kwitnie akurat dziewczynka, czy chłopiec. Jak chłopiec, to będzie Mandaryn, a jak dziewczynka, to Szanowna Frekwencja. 😆
Rozważania nad pourlopowością. 🙂 Bardzo słuszne.
Po ostatnich zakupach różanych zrobiłam sobie wykaz, jaka róża gdzie rośnie. Właściwie to od drugiej strony: gdzie jaka róża. Policzyłam odmiany: około 90, z tym że czasem po dwa-trzy krzaczki, no i jest trochę anonimów, które sadziły ogrodniczki zanim się uparłam, że kupujemy tylko rodowodowe. Mam więc kilka cudów, które usiłuję rozszyfrować. Na razie rozszyfrowałam ją: http://www.roses.webhost.pl/2011/09/marchenkonigin/
Nie tylko obłednie piekna, ale kwitnie ponad tydzień i dopiero potem brzydnie, zdrowa i robale jej nie żrą. Chyba z zachwytu.
Bobiku, śliwki bardzo żal. Ale co Pan zrobisz?
Niby nic nie zrobisz. Ale Niemcy mają takie przysłowie: geteiltes Leid ist halbes Leid, co oznacza: ból podzielony z kimś jest połową bólu. No to się podzieliłem z Wami, żeby żałować tylko bez pół. 😎
A Bride’s Dream to niemal jak Modlitwa Dziewicy. Tylko już bez tej niewinnej bieli. 🙂
Niesamowita historia „naukowych” badań, po których delfin popełnił samobójstwo: 😯
http://wyborcza.pl/1,75477,16132532,O_kobiecie__ktora_sypiala_z_delfinami__czyli_ten_eksperyment.html
Jak widać, pseudonaukowe oszołomstwo wcale nie jest przypisane tylko do strony religijnej. 🙄
Nie wiem, czy już o tym pisałam.
Mój syn miał znajomego, który obsesyjnie grał w jakąś grę, pokonując kolejne stopnie trudności, aż raz pokazał mu się ekran
– Idź do lekarza, jeszcze nikt nie dotarł do tego poziomu. 😉
😆
A ja dotarłem do poziomu powiedzenia dobranoc, zwłaszcza że znowu jest burza z pierunami i chyba najlepiej będzie ją przespać. 🙂
Dobranoc. 🙂
Bobiku,
jeszcze a propos róży: I po herbacie…
Tia… a gdyby wypaliło rozmawianie z delfinami po angielsku, po jakimś czasie ONZ by podejmował rezolucje o niedopuszczalności uczenia delfinów chińskiego, hiszpańskiego i farsi.
Dziewczyna z szafy z 2012 roku, reż. Bodo Kox czyli (jak widać z nazwiska) wrocławianin. Kto wie czy markot by powiedział, że film rozrywkowy…
Dzień dobry 🙂
kawa
Bobiku, wyrazy z powodu śliwy. Na szczęście tegoroczne burze tylko intensywnie podlewają mój ogród bez szkód. co do nazw odmian mam tak jak Bobik. Nie zanotowane = zapomniane 🙁
Andsolu, wszystkie filmy są rozrywkowe. Jedne rozrywają śmiechem, inne wstrząsają dogłębnie, a jeszcze inne budzą śmiech pusty, politowanie lub wk..wienie.
Poniżej moje rozumienie rozrywki, dla pewności w kilku językach 😉
Entretenimento é qualquer ação, evento ou atividade com a finalidade de entreter e suscitar o interesse de uma audiência.
Rozrywka – działalność mająca na celu dostarczenie przyjemności poprzez relaks. Rozrywka może mieć charakter bierny, jak na przykład oglądanie filmu w kinie czy udział w spektaklu operowym lub aktywny, jak np. udział w grach towarzyskich.
The experience of being entertained has come to be strongly associated with amusement, so that one common understanding of the idea is fun and laughter, although many entertainments have a serious purpose
Hence, there is the possibility that what appears as entertainment may also be a means of achieving insight or intellectual growth.
Dodam jeszcze, że przez rozrywkę rozumiem też aktywne (rekreacyjne) uprawianie różnych sportów i pielęgnowanie hobby i zainteresowań pozazawodowych. A także udzielanie się na tym blogu 😉
Bobiku, szkoda drzewa, współczuję, znam ten ból 🙁 Dobrze, że Młody upilnował Srebrnej Strzały 😎
A w ogrodzie zaczyna kwitnąć lilia złotogłów
Dzien dobry 🙂
Herbata
Bobiku, bardzo zal sliwy (miejmy nadzieje ze jej polowy).
Troche a propos, czy masz zainstalowany na domu piorunochron? Tu mam wrazenie ze nikt o takim urzadzeniu nie slyszal, nie wiem czy to przez to ze jest uziemienie, ale pare lat temu burza spalila przyrzady elektryczne w dwoch znajomych domach.
Dla mnie ogladanie filmu tak jak czytanie ma sens jesli oprocz ewentualnej rozrywki takze pokazuje mi cos nowego – fakty, refleksje czy sposob widzenia. Jesli tego nie ma, przewaznie sie nudze. Wyjatkiem sa te z gory nastawione na rozrywke jak kryminaly itp.
Najskuteczniej rozerwać się można dynamitem lub nitrogliceryną, ale to tzw. rozrywka ultymatywna i ostateczne wyjście 🙁
Sorry za czarny humor, przypomniał mi się ten rybak z Gazy…
Łączę się z Bobikiem w śliwożałobie. A dziś przeczytałem w gazecie, co dotychczas uważałem za dowcip taki średni.
Oj tam, oj tam… zaraz dynamit. A Marysia z Gorzowa już nie wystarcza 😈 😯
Dzień dobry 🙂
Strasznie kochani wszyscy jesteście, że się tak moją śliwą przejmujecie. Tak się wzruszyłem, że aż dyskretna, ciepła łezka wpadła mi do kawy. Ale to dobrze, bo przez całą noc padał chłodny deszcz i rozgrzewka przyda mi się nawet bardziej od rozrywki. 🙂
Nie wierzę w ten link od Babilasa, choć widzę na własne ślepia. Tego nikt nie mógł napisać na serio. 😆
W ten od Irka wierzę. To na pewno jest serio do kwadratu. 🙄
Takie rzeczy z rana?! 😀
Ech, ta młodość.
Ciekawe co z niej wyrośnie.
Temat definicji rozrywki, który pojawił się ubocznie, jest po zastanowieniu bardzo interesujący. Bo wydaje mi się, że rozumienie polskiego słowa rozrywka ( tak samo jak angielskiego entertainment) przeszło przez różne fazy, co w rozmowach może powodować nieporozumienia.
Bardzo z grubsza i intuicyjnie (więc liczę na ewentualne poprawki czy uzupełnienia) bym powiedział, że w pierwszej fazie masowości rozrywki (niemasowość dla uproszczenia pominę) istniał silny podział między tym, co „wysokie” i poważne, a tym co „niskie” i rozrywkowe. Potem nastąpiła nobilitacja rozrywki, związana z tym, że zaczęły do niej wchodzić elementy ambitniejsze i wysokie z niskim się przemieszało. A jeszcze potem, chyba głównie za sprawą telewizji, rozrywka znowu przesunęła się w stronę jarmarcznego, schlebiającego najniższym gustom amusement. To nie znaczy, że nie ma obecnie również tej rozrywki „z drugim dnem”, albo wyłącznie „do śmiechu”, ale na przyzwoitym poziomie, tylko jest mniej eksponowana i widać nieraz wyraźne trudności z jej zakwalifikowaniem do jakiejś kategorii.
Więc może faktycznie przydałyby się osobne określenia dla czegoś, co ma być relaksujące i nie wyłącznie na serio, ale nie zakłada przy tym kompletnego wyłączenia myślącej części mózgu i dla odmóżdżaczy, które z założenia mają oddziaływać tylko na pozakorowe ośrodki umpa-umpa. 🙄
Najpierw sklasyfikujemy rozrywkę (według czyich kryteriów?), a potem ludzi w zależności od tego, jaką rozrywkę preferują?
Ja rozróżniam tani chłam według ogranych schematów, aby najostatniejszy jełop skojarzył, i programy (filmy) które są w stanie mnie zaskoczyć nieznanym dotąd skojarzeniem, absurdem, spostrzeżeniem, gagiem, ufające mojej wyobraźni, inteligencji, wrażliwości… Po prostu robione przez inteligentnych ludzi nie zmuszonych do ustępstw na rzecz sukcesu komercyjnego – wielka rzadkość w kinematografii. Dotyczy zarówno komedii jak i dramatów, ale komedii zwłaszcza.
Szczególnie cenię filmy, w których nie potrafię przewidzieć kolejnych scen i dialogów. Nie wkurzam wtedy rodziny mówiąc słowa, które po chwili wypowie bohater 😉 Albo mówiąc, kto w tym filmie zginie, a kto przeżyje. Amerykańskie są pod tym względem bardzo przewidywalne 🙄
Wrócę jeszcze do cochona z Gazy (ze wszystkich tytułów francuski najbardziej mi podszedł), bo mi od niedzieli pewna rzecz leży na sercu. Aktor grający rybaka jest izraelskim Żydem i nawet w typie fizycznym nie bardzo przypomina znanych mi Palestyńczyków, ale to zauważyłem dopiero grubo po obejrzeniu filmu. W trakcie miałem pełną iluzję jego palestyńskości, wręcz mi się z konkretnym człowiekiem z Gazy silnie kojarzył. I potem sobie uświadomiłem, że to przez postawę, gesty, ruchy, sposób chodzenia, wyraz twarzy, takie rzeczy. Przez coś, co nazwałbym „uogólnionym przygarbieniem”. Niepewność i uniżoność, zwłaszcza wobec wszelkich osób urzędowych, wystraszona czujność, bo w każdej chwili skądś może spaść cios, usiłowanie, żeby nie rzucać się w oczy, ale i utajona gdzieś pod powierzchnią możliwość wpadnięcia w drugą skrajność, kiedy poczucie ciągłego upokorzenia będzie zbyt dojmujące i nerwy już całkiem puszczą. To ludziom zostaje, nawet gdy zmieniają się warunki życia. I jakoś okropnie boleśnie świadczy o palestyńskiej rzeczywistości. Dla mnie wiele bardziej boleśnie niż wszelkie analizy polityczne. 🙁
Bo to jest świetny aktor. Znasz Bobiku ten film?
Markocie, powiedzmy sobie prawdę – czy i tak w pewnym stopniu nie klasyfikujemy ludzi według tego, co im się podoba? 😉
Ale mnie nie o to chodzi, żeby to jeszcze wzmacniać i decydować arbitralnie o tym, czym wypada się bawić, a czym nie wypada. Raczej o pewną jasność kryteriów np. przy krytyce lub polecaniu komuś filmów, programów tv, książek, itp. Ileż to razy czytam gdzieś entuzjastyczną zachętę „świetna rozrywka!” i ni cholery nie wiem, co autor przez to rozumie. Czy to, że będę mógł na 2 godziny korę mózgową wyłączyć, czy też że mnie proponowana rzecz wciągnie, wzruszy, zaciekawi, na jakiś czas ze mną zostanie. Jedno i drugie może mieć swoje zalety, ale wygodniej byłoby wiedzieć, czego się spodziewać. 😉
Po prostu patrz, kto Ci coś poleca.
Jeśli znasz jego gust i mu w miarę ufasz, to natniesz się rzadziej niż w innych przypadkach. Czasem się zawiedziesz, czasem będziesz zachwycony, jak to w życiu 😉
Zawsze można przestać oglądać lub czytać polecone, gorzej, gdy namawiają do kupna 🙄
Nie znam The Band’s Visit i w ogóle, wyznaję z pewnym wstydem, jestem mało filmowy, a z wiekiem chyba coraz mniej. 😳 Znaczy, w kwestii namówienia mnie do obejrzenia jakiegoś filmu nie jestem łatwy, mnie trzeba długo, długo prosić. 😉
Ale dobrą filmową robotę jak najbardziej potrafię docenić. 🙂 Rzeczywiście, Sasson Gabai to świetny aktor.
Różnie bywa. Jedni wyłączają korę mózgową i się bawią, inni dostrzegają głębię i też się bawią, na tym samym filmie… Dobra rozrywka miewa wiele warstw i każdy znajdzie coś dla siebie.
A jeszcze może dojść indywidualne nastawienie, oczekiwania, osobista sytuacja… Trudno jest coś polecać z pełnym przekonaniem. Ale zawsze można powiedzieć: „Fajny film wczoraj widziałem” 😎
Złapałem się na tym, że mimo niewielkiej filmowości, jak już oglądam, też często uprawiam taką samą rozrywkę jak Markot, czyli głośno uprzedzam kolejne sceny albo dialogi. Ale moja rodzina się nie denerwuje, tylko przyłącza do zabawy. 🙂
OK, w „Wizycie orkiestry” Sasson Gabai gra szefa orkiestry policyjnej z Aleksandrii, a więc Araba z Egiptu. Orkiestra ma wystąpić w Izraelu na otwarciu centrum kulturalnego w Petah Tiqva ale z powodów językowych ląduje w Bet Hatikva na pustyni Negev. Autobus powrotny będzie dopiero następnego dnia…
Obie miejscowości istnieją naprawdę.
Z własnego doświadczenia znam sytuację pomylenia nazw miejscowości (Lokev i Lokve w Słowenii wymawiane są bardzo podobnie) i w konsekwencji wielokilometrowego błądzenia po górskich serpentynach w ulewnym deszczu 🙄
Notabene, „Świnię z Gazy” wziąłem z biblioteki właśnie ze względu na Gabaia, którego znałem już z tej arabskiej orkiestry. Pomyślałem, że w byle czym chyba nie grywa 😉
E, dałem się nabrać. Petach Tikvah istnieje naprawdę, a to drugie miasteczko podobno zmyślono 😀 Ale i tak film mi się podobał.
No tak, coś czuję, że w weekend znowu dam się namówić, jeśli gdzieś nieskomplikowany download na maca znajdę. 😆
Nie masz tam jakiejś biblioteki pod ręką?
Ja do niczego nie nakłaniam, ale jakby w weekend miało lać…
Jasne, że mam pod łapą bibliotekę i inne wypożyczalnie, ale decyzję o oglądaniu filmu przeważnie podejmuję spontanicznie, pod wpływem chwili, a przy tym prawie wyłącznie w weekend (bo lepiej mi się ogląda razem z PA, który kiedy indziej nie ma czasu) i wtedy najwygodniej mi coś zdownloadować, bez ruszania siedzenia z kanapy. 🙂
Może tę „Dziewczynę z szafy” polecaną przez andsola też powinienem sprawdzić? Zajęty weekend mi się kroi. 😉
Bobiku, taki podzial na rozrywki gorne i dolne (jak wiatry ktore pies weszy 🙂 ) jest problematyczna chyba z roznych powodow. Dla przykladu: z filmu Cochon de Gaza osoba nieznajaca realiow tego rejonu nauczy sie wiecej ode mnie (ja wlasciwie niczego), choc zauwazy mniej niz ja (rozne drobiazgi sa czytelne dla mnie, a przypuszczalnie niezauwazalne dla osoby z zewnatrz). Film o Chinach moze byc ciekawy dla mnie nie dlatego ze ciekawy jest sam film, lecz dlatego ze przedstawia (o ile to robi rzetelnie) sprawy ktorych nie znam; Chinczyk z takiego filmu niczego sie nie nauczy. Czesto rozmowa z osoba z zupelnie innego srodowiska jest ciekawa dlatego ze srodowisko jest nieznane, nie dlatego ze osoba jako tak szczegolnie interesujaca. Itd.
Polecałem, zachęcałem, a teraz nie wiem 🙁 Jakiś krytyk zarzucił Gabaiowi, że mówiąc po arabsku wymawia niektóre słowa z akcentem egipskim, a niektóre – palestyńskim 🙄
Ta wiedza może zepsuć całą przyjemność oglądania filmów w oryginale 🙁 😉
Sobie żartuję, ale wiem, jak mnie wkurzają aktorzy mówiący w amerykańskich filmach niby po rosyjsku, ale z polskim akcentem. Amerykanom pewnie bez różnicy.
Jasne, Lisku, ale mnie nie chodziło też o ścisły podział na górne i dolne (często zresztą niemożliwy). 😉 Widocznie jakoś mi się dziś trudno wyjęzyczyć. 😳
Mnie niejednoznaczność słowa rozrywka o tyle utrudnia życie, że nieraz nie wiem, kiedy ktoś przez świetną rozrywkę rozumie np. 2 godziny pościgów i strzelaniny, albo bollywoodzkie tańce, a kiedy spędzenie czasu wprawdzie relaksowe, bez „napinania muskułów”, ale i bez zupełnego wyłączania myślenia. I nie idzie mi o to, żeby wartościować i kręcić nosem nad upadkiem obyczajów, tylko po prostu o wygodę. 🙂
Nie wiem, czemu się Łotr dzisiaj tak na Markota uwziął. 🙁
Niemal się boję odejść od kompa, bo czuję, że za chwilę znowu trzeba będzie lecieć do poczekalni i markotnie siedzącego Kota wypuszczać. 😉
Nie ma akcentu palestynskiego, wymowa jest rozna w Jerozolimie, w Betlejem, w Hebronie, w Gazie, w specyficznych wioskach… Po sposobie mowienia Palestyczyk bardzo czesto automatycznie okresla miejsce urodzenia rozmowcy. Egipski rzeczywiscie sie rozni nie tylko akcentem, to wlasciwie rozny dialekt arabskiego, zrozumialy dla Arabow z innych krajow tylko dzieki popularnosci egipskich filmow. Rozne arabskie niekoniecznie sa wzajemnie zrozumiale.
E, Bobiku, odetchnij, idę do obowiązków 😉
Ale ci mówię, patrz, KTO Ci coś zachwala 😎 I jak znasz i ufasz, to poświęcaj cenny czas, ale też się nie tłumacz, jeśli nie skorzystasz.
Mam wrazenie ze ten film w ogole nie byl przeznaczony dla palestynskiej publicznosci, ktora zapewne bylaby oburzona wieprzem w palestynskim domu.
…oraz Izraelczykiem w roli glownej.
Lisku, o to mi chodziło – różna wymowa.
Też mam wrażenie, że film był dość wyraźnie przeznaczony na rynek europejski. Zresztą na mojego nosa rodzaj poczucia humoru w nim jest raczej europejski i żydowski, niż arabski.
Jeszcze o Chazanie:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,16133293,Piekarska__Bylam_pacjentka_prof__Chazana__Odmowil.html
Odmówić pacjentce badań prenatalnych i możliwości leczenia ewentualnych wad płodu, bo a nuż „będzie chciała przerwać ciążę”! To się nazywa sumienie!
Duszenie to dla niego za mało, ale ja niestety dość słaby jestem w wymyślaniu wyrafinowanych tortur. 🙁
Szkoda, że pani poseł nie zrobiła wtedy awantury na czternaście fajerek.
Szkoda, ale 15 lat temu świadomość problemu nie była jeszcze tak duża jak teraz. Do niektórych rzeczy się dorasta, co jako szczeniak dobrze znam z własnego doświadczenia. 😉
Wiesz, Bobiku, świadomość problemu piętnaście lat temu też była spora. Polską, co mniej więcej trzy, cztery lata, wstrząsają te antyaborcyjne paroksyzmy. Mnie się już od tego niedobrze robi. Gdybym mogła, ogłosiłabym dwa tygodnie na wyjazd z kraju dla tych katolickich talibów w rodzaju Chazana, a reszta, która zdecydowałaby się zostać, miałaby pod groźbą deportacji raz na zawsze przestać wszczynać raban o badania prenatalne, legalną aborcję, antykoncepcję i inne ulubione powody do wojen. Mam dość.
Tylko nie słuchajcie dalej, bo dojdzie do Jurka, który przywołuje Antygonę w obronie dziecka poczętego (i tego bez czaszki, i tego z gwałtu na 11-latce). Ciśnienie może mi niebezpiecznie wzrosnąć i użyję epitetów, które i tak do adresata nie dotrą. A te ciućmy-moderatorki są bezradne wobec takich sk…….
Jaki jest palestynski humor – ten ktory znam czesto uzywa absurdu, jest obrazowy i ciety.
Decyzje medyczne maja sie opierac na praktyce medycznej zatwierdzonej przez Ministerstwo Zdrowia w danym kraju oraz woli pacjenta. Opinia lekarza moze dotyczyc aspektow praktycznych dotyczacych metody doprowadzenia do wyleczenia lub zaspokojenia woli pacjenta w najszybszy i najmniej niebezpieczny dla niego sposob. Opinie moralne lekarza nie wchodza tu w gre w zaden w ogole sposob, on nie ma prawa do innego typu decyzji, medycyna jest niczym wiecej niz rzemioslem. Kazde odstepstwo od tego powinno byc skierowane do komisji etyki oraz do sadu. Lekarz odmawiajacy przeprowadzenia procedury przyslugujacej pacjentowi prawnie, z powodu innego niz potencjalne zagrozenia zdrowia samego pacjenta, popelnia przestepstwo.
Sprawa rozdzielenia praw medycznych matki i plodu musi byc okreslona przez kodeks prawny.
Powinienem był dodać „ten rodzaj arabskiego poczucia humoru, z jakim ja się zetknąłem”, ale uznałem, że skrót myślowy będzie czytelny. 😉
A ten, z jakim ja się zetknąłem, był raczej właśnie konkretny, bardzo rzadko zbaczający w stronę absurdu. Ale to w końcu zawsze zależy od tego, na kogo się akurat trafi.
Największą radość wśród moich arabskich rozmówców wzbudzały zawsze aluzje damsko-męskie. 😉
Widziałem parę filmów z różnych miejsc, w których w zasadzie nic się nie dzieje (chyba senegalski dwugodzinny o masowaniu małych dzieci był u szczytu nic-się-nie-dziania), taki np. o koszykarzu grającym w podrzędnych drużynach izraelskich — i oglądałem, bo czułem, że tak temat jak i rytm dają mi coś, czego ani matka, ani sąsiadka. „Odwiedziny orkiestry” też jest tego typu, ale on ma coś więcej, jakiś utopijny subluminar message, że wszystko by się stało tak proste gdyby tylko ludzie chcieli.
I to małe coś sprawia, że chce się powiedzieć: piękny film.
Aha, w tym prostokącie do klikania (pod prostokątem do pisania) stoi „wstaw” czy wsław”?
Bobiku, ludzie o ktorych mowie czytaja Marqueza i tlumaczenia Szymborskiej, sa po studiach i pracuja zawodowo.
Vesper, nie bardzo w tej chwili wyczuwam Twoje stanowisko. Czy uważasz, że „wojny prenatalno-aborcyjne” są przez stronę, nazwijmy to, liberalną, wszczynane „pour la hec”? Znaczy, że nie ma do nich rzeczywistych powodów, tylko chodzi o to, żeby sobie pokrzyczeć? Może nie mam racji, tak Twój ostatni post odbierając, więc chciałbym się upewnić.
Mnie te regularne paroksyzmy wydają się naturalną (przepraszam za wyrażenie) konsekwencją niezałatwienia sprawy w sposób przynajmniej do przyjęcia, jeśli już nie całkiem zadowalający. Póki kobiety będą ubezwłasnowolnione i traktowane jak opakowania na płody, nie może być mowy o trwałym świętym (znów przepraszam za wyrażenie) spokoju. A że sprawa raz przycicha, raz się staje głośna, to chyba zrozumiałe. Nikt, poza kompletnymi fanatykami, nie ma siły ani czasu, żeby stale siedzieć na barykadzie, ale kiedy dzieje się coś, czego nie sposób zaakceptować, niektórych sumienie (po raz trzeci przepraszam za…) dźga i każe na tę barykadę chociaż na chwilę polecieć.
Nie Bobiku, zupełnie nie tak! Wojen aborcyjno-prenatalnych by przecież nie było, gdyby kobietom nie odmawiano zagwarantowanych ustawą praw. Ustawa i tak jest dość restrykcyjna, ale środowiska liberalne przystały na kompromis, bo jak się wydaje, innego wyjścia nie było. WOjny aborcyjno-prenatalne są dlatego, że misjonarze w lekarskich kitlach nie przestrzegają prawa i kiedy tak się dzieje, raban jest uzasadniony. Mnie to męczy, że oni uważają, są ponad prawem. Mam ich dość.
Tak, Lisku, tak to od razu zrozumiałem, że pewnie masz do czynienia ze środowiskiem wykształconym, które zresztą zwykle jest trochę kosmopolityczne, bo korzysta ze światowego dorobku kulturalnego. Ale wśród uchodźców, z którymi ja się stykam, większość to jednak ludzie prości – i może przez to nawet bardziej typowi dla lokalnych kultur. 😉
Dzięki za wyjaśnienie, Vesper. 🙂 Nie ukrywam, że mi ulżyło, choć tylko w kwestii Twojego stanowiska, a nie problemu jako takiego.
Tzw. kompromis aborcyjny nie był, jak się okazuje, żadnym kompromisem, bo żadna ze stron go nie zaakceptowała i nie uznała za swój. Był chyba rodzajem zwodu na przeczekanie – jedna i druga strona pomyślała sobie „no dobra, to tylko na chwilę, a jak się umocnimy, to zrobimy z tym porządek”.
Prowizorka jak zwykle okazała się najtrwalsza, ale z tego wcale jeszcze nie wynika, że jest najlepsza. 🙄
Andsolu, „wstaw” czy „wsław” może nie jeden pies, ale dopóki w okienku nie stoi „zbaw”, chyba nie ma większych powodów do niepokoju. 😈
Bobiku, a gdy mowisz (hipotetycznie, bo akurat nie mowiles 🙂 ) o polskim humorze, to czy myslisz o literaturze, kabaretach i Mleczce, czy o dowcipach w na potancowce w remizie?
(hm, kabarety to wlasciwie sa rozne)
Chce powiedziec ze stereotypy czy opinie roznych grup odzwierciedlaja oczywiscie te warstwe spoleczna z ktora najczesciej sie wchodzi w kontakt, i to bywa problem. Np przecietny Izraelczyk mieszkajacy w centrum kraju najczesciej spotyka Palestynczykow myjacych schodzy, prowadzacych taksowki lub podajacych hummus.
Lisku, nie w tym kierunku dzielę i rządzę, ale pewnie znowu za bardzo się skróciłem. 🙂 I już niewiele wzdłużę, bo zaraz muszę zmykać, ale chociaż trochę spróbuję. 😉
Warstwy wykształcone, jako rzekłem, przez korzystanie ze wspólnych źródeł, tworzą coś w rodzaju „międzynarodówki kosmpolitycznej”, gdzie lokalne różnice są dość zatarte i czasem trudno je od razu dostrzec. Dopiero przy bliższym i wytężonym wejrzeniu można wyłapać, że np. humor polski czy francuski jest wiele częściej słowny, a marokański czy nigeryjski częściej sytuacyjny. Że afrykańskie poczucie humoru wcale nie domaga się puenty – śmiesznie ma być w trakcie opowiadania i nie musi się dążyć do kulminacji, co dla Europejczyków jest „wyssane z mlekiem matek”. Że radocha z aluzji damsko-męskich wiąże się (nie zawsze zresztą w prosty i oczywisty sposób) ze stopniem i rodzajem zrepresjonowania seksualizmu w danej kulturze. Takie rzeczy. I w przypadku ludzi mniej wykształconych, a przez to mniej skosmopolityzowanych, te różnice zauważa się po prostu szybciej, bo są wyrazistsze.
Najgorsze, że dalej nie wiem, czy się dostatecznie wzdłużyłem, ale i tak na razie muszę odejść od kompa. 😉
Dostatecznie. Tyle ze chyba nie znam kultury ktora na poziomie calkiem ludowym ma humor abstrakcyjny, wydalo mi sie to cecha zwiazana z wyksztalcenie wlasnie, i stad moja odpowiedz. Ale moze po prostu to ja nie znam.
Jeszcze dodam ze humor tak jak sztuka ma swoje lokalne charakterystki, jakos rozroznawalne takze na wysokim poziomi (chyba mozna mowic o malarstwie hiszpanskim czy brytyjskim, literaturze rosyjskiej i meksykanskiej, mimo ze dotyczy to warstw spolecznych wchodzacych w kontakt z innymi)
O humorze brytyjskim też można mówić, chociaż ja mam tu niejakie trudności, bo co dla innych jest absurdalną groteską, dla mnie bywa ciężkim, prostackim dowcipem.
Z tego względu nigdy nie śmieszył mnie Jaś Fasola i Benny Hill; możliwe że to rodzaj kalectwa, ale jakoś to przeżyję.
Czy konkurs na nazwę Bobikowej róży jest jeszcze otwarty?
Mnie się ona kojarzy z gorącymi rytmami mundialowymi 😆 tymi u Andsola, rzecz jasna 😉
Coś musiałam przeczuwać w sprawie rozdartej śliwy, bo od rana przyoblekłam się w kolor śliwkowy. Bobiku, przyjmij wyrazy 🙁
Mam pytanie do ogrodników. Czy znacie jakąś pnącą różę, pachnącą,, w kolorze łososiowym, którą można by było posadzić w dużej donicy na tarasie i która na tym tarasie mogłaby bezpiecznie przezimować? 🙄
Siódemeczko, możemy się zorganizować w grupę wsparcia 😉
Terlik da księdzu popalić 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16136688,Ks__z_KUL_o_Chazanie__Jesli_wskazanie_innego_specjalisty.html#MT
Paskudny typ z tego Chazana. 👿 Tak, jak Bobikowi, zabrakło mi wyobraźni.
Jagoda, wytrzymałych pnących szukaj u Kordesa, w serii Kletter Maxe. Ale tę donicę musiałabyś mieć naprawdę wielką, pnące róże mają wymagania.
Ja mam z tej serii łososiowo-pomarańczową Alohę, ale w gruncie.
Zupełnym przypadkiem przez parę godzin przebywałam w świecie równoległym.
Czułam się trochę jakbym cofnęła się w czasie o 32 lata – ta sama atmosfera, ta sama strategia działania, tylko zamiast „Solidarności Walczącej” wciśnięto mi w rękę ciepłą jeszcze Gazetę Polską.
Idąc na spotkanie w prywatnej sprawie ze starszym panem zastanawiałam się nad późniejszą formą wymiany dokumentacji, przekonana byłam, że z racji wieku mojego rozmówcy korespondencja mailowa będzie wykluczona i będę zmuszona korzystać z usług tradycyjnej poczty.
Tymczasem w pokoju były 3 stanowiska komputerowe, na wszystkich włączony skype, nieustannie dzwoniący.
Obsługiwało go na bieżąco paru staruszków( posiadaczy naukowych tytułów) w znakomitej formie fizycznej i psychicznej, niemniej średnia wieku wynosiła ok. 80.
Ruch jak w mrowisku, co chwilę ktoś wychodził z jakimś zadaniem, ktoś przychodził, niektórych wieści nie chciano najwidoczniej przekazywać za pośrednictwem środków komunikowania się, tylko osobiście. Taka częściowo jawna konspira. Bardzo sprawna organizacyjnie.
Tematy przewodnie to kolportacja deklaracji wiary, sprawdzanie na bieżąco ilości podpisów, katastrofa smoleńska i najnowsze dowody na tezę zamachu, planowane demonstracje propisowskie itp.
Nie wypadało mi otwarcie się przysłuchiwać temu, co się działo, prowadziłam dialog w zupełnie innej sprawie, aczkolwiek skupienie się na moim celu wizyty przychodziło mi z dużym trudem.
Wszyscy ci staruszkowie byli pełni energii, ich forma fizyczna przewyższała moją i oddawali się swoim czynnościom z nieprawdopodobnym misyjnym zapałem. Jakby od tego zależało ich życie.
I chyba tak to częściowo rzeczywiście jest. To poczucie misji, którą muszą wypełnić daje im energetycznego kopa i pozwala zachować najwyższą fizyczną i umysłową ( choć w naszym pojęciu abberację) formę.
Uświadomiłam sobie, jak dalece fałszywe było moje pojęcie o zwolennikach prezesa, jak zero- jedynkowe.
Sądzę, że Orm miał więcej takich doświadczeń, ja natomiast osłupiałam i w tym osłupieniu tkwię jeszcze do dzisiaj, mimo że zdarzenie miało miejsce w ubiegłym tygodniu.
CD. Masz niedaleko siebie fajne szkółki, zasięgnij porady i kup co chcesz, tylko pamiętaj, nie anonimowe. Z kleterek piękny też Moonlight, własnie mi zakwitł.
http://rosacwik-sklep.pl/pl/c/KLETTERMAXE/39
Albo to:
http://rosarium.com.pl/kategoria-produktu/roze-pnace
Czy mogę do grupy wsparcia? 😈 Mnie, poza bardzo niewielkimi wyjątkami, Jaś Fasola i Benny Hill też nie śmieszą. 😳
Lisku, ze skłonnością do absurdalnego poczucia humoru stykałem się np. wśród całkiem prostych Fancuzów, albo u polskich górali (u „dólskich” już znacznie rzadziej), podejrzewam że i u Anglików ona występuje. Więc nie jest to koniecznie związane z wykształceniem, choć zgadzam się, że ono rodzaj poczucia humoru w dużej mierze kształtuje.
Vesper do Księgi Proroków! 😈 😈 😈
http://www.fronda.pl/a/szokujaca-opinia-ks-szostka-jesli-ktos-nie-chce-uczestniczyc-w-zabijaniu-nie-moze-byc-lekarzem,38382.html
Konkurs na imię róży w zasadzie sam wczoraj niekonsekwentnie zakończyłem zanim zacząłem, ale żadna propozycja nie pójdzie na marne. 🙂 Np. kiedy róża przekwitnie, mogę wzdychać słowami Puchali „I Po Herbacie…”. A jeśli kolejny kwiat zakwitnie w trakcie Mundialu, spróbuję załatwić z wiatrem, żeby poruszał Szanowną Frekwencją w rytm samby. 😆