Ciepłych Świąt!
Nie ma nawet co marzyć o trenie puchowym,
o płatkach wirujących, mrozie, który trzyma.
Święta w bieli w tym roku raczej mamy z głowy,
ciepła chlapa się kroi. Sorry, taki klimat.
Ale może zalety mieć i ocieplenie,
gdy je w geście wyczujesz, zobaczysz na twarzy,
gdy nie tylko w Wigilię niechętni, skłóceni,
podadzą sobie ręce. O tym wolno marzyć.
I w tym duchu, Kochani, Najcieplejszych Świąt Wam życzę. 🙂
Bobiku, dla Ciebie i rodzinki, jak również dla wszystkich w koszyczku ciepłych, spokojnych dni świątecznych.
Bobik jak zwykle w punkt. 😀 I w czas – jeszcze się nie zdążyłam tak CAŁKIEM skrzywić na deszcz, który właśnie CAŁKIEM od nowa się rozpadał. Życzę Wam uśmiechu – choćby w deszczu i wśród życiowych stłuczek. Dobrych świąt. 😀
Wspaniałego samopoczucia, zaakceptowania oferowanej pogody, a w Nowym Roku przewagi chwil dobrych.
A Ty Bobiku nadal rozjasniaj codzienność swoim talentem i życiowym optymizmem.
Mam z dawnych lat zachomikowaną piosneczkę o padającym śniegu i niezłe zdjęcia do tego, więc ją tu przyciągam, niech pobieli i poiskrzy się chociaż na ekranie.
https://www.youtube.com/watch?v=T2tfZgsq6hk
I z takim podkładem składam wszystkim dobrych, udanych, serdecznych i spokojnych Świąt.
I wielu sympatycznych niespodzianek pod choinką. 🙂
Hallelujah! U mnie tez taki klimat, wyjatkowo, w tym roku. Jutro ma byc 10 stopni, mgla, zero widocznosci, ale dla mnie to hawajska pogoda i sie nie posiadam!
Zimowa piosenka od Siodemeczki bardzo kojaca, a ja dodam odsercowa Mariah Carey, O Holy Night!
https://www.youtube.com/watch?v=BEJmP8T07JU
Mariah spiewa wprost z serca… Pewnie przebije White Christmas Binga Crosby w przyszlosci!
To, w odroznieniu od wielu innych, ma byc radosne swieto, i dzieci wydaja sie naprawde cieszyc sie razem z Mariah…
Jutro pracuje, wiec zawczasu zycze Blogowisku pogodnych, radosnych, swiatecznych dni, spedzonych z Rodzina i Przyjaciolmi, Dalszymi Krewnymi i Znajomymi, albo nawet w kameralnej samotnosci. Ja lubie sobie obejrzec Love Actually albo A Christmas Story (o malym Ralphie), moje dwa ulubione siateczne filmy…
Hallelujah!
I dodatkowo, nasza quebecka Celine… Skad w takiej malej osobie taka sila w plucach!
https://www.youtube.com/watch?v=51bO1CVPWRA
Przesyłam wszystkim serdeczne życzenia pogodnych, spokojnych, rodzinnych i smacznych swiąt.
Dzień dobry,
Królik napisał, że w odróżnieniu od innych, ma to być radosne swięto, i dzieci wydają się naprawdę cieszyć ….
Wszystkim życzę by tak było, żeby to był naprawdę radosny okres!
A moim największym życzeniem jest, byśmy nigdy nie zapominali, że nie jesteśmy sami na świecie….
https://www.youtube.com/watch?v=9rixstVgaek
Dobranoc 🙂
Dzień dobry,
dołączam się gorąco do życzeń. Radosnych i spokojnych Świąt. niech czuwają nad Wami 🙂
kawa
Wesołych Świąt.
Stroimy instrumenty i głosy.W tym roku impreza na strychu. 🙂
PS. Śniło mi się, że prowadziłam czołg!
Kochany Bobiku, Drogi Koszyczku, Wielce Szanowna Frekwencjo, ciepła w sercach, ciepła między ludźmi:
https://www.youtube.com/watch?v=XE5zc07s5Os
dla Was i dla Waszych Bliskich 🙂
Mar – Jo,
wyrazy z powodu kłopotów 🙁 radość, że tylko tak się skończyło 🙂
Paradoksie,
koty spotkały się już raz, w ubiegły piątek. Domownicy, Sokrates i Szaman, lat sześć, byli mocno zestresowani. Gość, Mikosz, młodzian, wręcz przeciwnie. Zwiedził cały dom, od piwnic po przysłowiowy strych. Wykazywał ogromną chęć do nawiązania kontaktów, co domownicy przyjmowali nieufnie.
Wczoraj Szaman zamelinował się w sypialni pod łóżkiem a Sokrates krążył po domu niespokojnie. Mikosz czuł się znakomicie. Dopieszczaliśmy nasze koty na wszystkie możliwe sposoby. Na noc zamknęliśmy gościa w pokoju gościnnym;) Z jego osobistym kojcem, kuwetą i miseczkami z jedzeniem i piciem. Nasze koty, jak zawsze, poruszały się swobodnie po domu.
Za chwilę rytuał śniadania, znowu będziemy oswajać koty ze sobą.
Celowo zdecydowaliśmy, żeby Mikosz przyszedł już wczoraj. Chcemy mieć czas na oswajanie ich i, jeżeli się uda, spędzenie świąt w zgodnej atmosferze 😉
W tej chwili jestem w domu jedyną panią z czterema panami 😉
Jeżeli masz dla nas jakieś sugestie ułatwiające zachowanie miru domowego, będę Ci za nie bardzo wdzięczna 🙂
Jagodo, moje pytanie wynikało jedynie z własnych doświadczeń wprowadzania nowego kota do domu, w którym już zamieszkiwała domowniczka. Nie moja. Starsza kotka nie była w stanie zaakceptować przybysza. Prawdziwa furiatka. Czasem tak się zdarza i tu niewiele można było poradzić. Chyba że człowiek dysponuje wolnym czasem w ilościach pozwalających na długotrwałe, powolne oswajanie futrzaków ze sobą.
Skończyło się na tym, że młoda wylądowała u mnie. I każdego przybysza przyjmuje ze sporą rezerwą, aczkolwiek bez śladów agresji czy niechęci. Od nowych ludzi natomiast mocno stroni. W każdym razie w każdym przypadku, kiedy do domu wprowadzałem nowego kota (ja wolę kotki) wołałem na początku je trochę przez pierwsze kilka dni delikatnie izolować. Ot tak, żeby miały czas na oswojenie się z obecnością innego futrzaka, poznanie śladów zapachowych.
A do rzeczy. Osobom, które mieszkają z kotami i dobrze im się z nimi funkcjonuje nie ośmieliłbym się udzielać rad. Najlepiej znają swoich domowników i wiedzą, jak układać relacje z nowym przybyszem. Poznały je na tyle dobrze, że są w stanie przewidzieć większość reakcji i długość wymaganej adaptacji do nowych warunków (w tym wypadku wprowadzenie się kolejnego zwierzęcia). Jakieś tam ogólne wzorce kocich zachowań istnieją, ale na to nakładają się indywidualne cechy, które czynią z kotów niepowtarzalne istoty.
Więc przy tym pozostanę, życząc wszystkim dużo pogody w sercach, dobrych wspomnień po nadchodzących i przemijających świętach oraz ciepła od i dla wszystkich bliskich i dalszych.
Przepraszam. Może poza jedną radą. Młodego kota „pomęczyłbym” nieco zabawą. Żeby trochę ograniczył aktywność eksploratorską i trochę mniej „narzucał” się starszym.
Dzień dobry 🙂
Wszystkim dziękuję za życzenia w imieniu własnym oraz Szanownej Frekwencji i oczywiście nawzajemuję z całej duszy i całego ogona. 😀
Jak myślicie, czy choinkę można przekonać, żeby ubrała się sama? Wprawdzie jest jeszcze mała, ale czegoś chyba w tej szkółce leśnej się nauczyła? 😎
Dzień dobry 🙂
Bobiku, wczoraj stał się u mnie znacznie większy cud – choinka przekonała mnie, żebym ją ubrał 😉 Spaliłem przy tym prawie wszystkie naleśniki, bo smoki nie są stworzone do zajmowania się wieloma zadaniami naraz 🙁
Chcecie Ciepłych Świąt? Nie ma sprawy, przesyłam ciepło 🙂 U mnie jest chyba ze dwadzieścia stopni! Mogę też przesłać nieco Świętego Spokoju, bo tu nikt świętami za bardzo się nie przejmuje ani nie przemęcza 🙂 Ale miłe niespodzianki się zdarzają, właśnie znalazłem na biurku w pracy słodycze z napisem “Merry X’mas”, częstuję 🙂 Pierwsza gwiazdka już pewnie świeci, mogę więc szybko wysłać niecierpliwym.
Wesołych Świąt, Koszyczku 🙂
Smoku, bo pewnie wszystkie zadania powierzyłeś jednej głowie, zamiast je na głowy sprawiedliwie rozdzielić. 🙂
Święty Spokój i 20 stopni biorę (wolę to, niż te moje mokro-rozglamdziane 7), ale z pierwszą gwiazdką bym poczekał, bo moje śledzie jeszcze nie zanurzyły się w śmietanie, a karp w panierce. Nie chcę ich skrzywdzić rozpoczynaniem kolacji bez nich. 😉
Ale jak niecierpliwi o gwiazdkę z nieba jednak poproszą, ja nie będę stawiał przeszkód. 😎
Dziękuję, Paradoksie 🙂
Przepraszam, że zakłócę na chwilę świąteczny nastrój, ale Terlik naraził mi się tym razem tak osobiście, że już osobiściej nie można i muszę sobie warknąć. 👿 Te całe aborcje, rozpady rodzin i w ogóle wszystkie nieszczęścia świata są, jak się okazuje, przez upominanie się o prawa zwierząt. 👿 👿 👿
Nie mam dostępu do tekstu źródłowego, więc wrzucam obszerne streszczenie:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,17178738,Terlikowski__Zwierzeta_nie_maja_praw__A_ochrona_ich.html#BoxSlotI3img
Przez tego typa słowo „człowiek” zaczyna brzmieć jak obelga. 👿
Gwiazdkowo, zimowo, świątecznie pozdrawiam Bobika i wszystkich bywalców.
Trzymajcie się ciepło, nie dawajcie stresowi, a 2015 niech przyniesie same dobre niespodzianki 🙂
Szwajcarzy, skubani, zawsze mają jakieś żelazne rezerwy śniegu. 😎
Do serca przytul Terlika,
weź na kolana Rydzyka,
w ten pełen cudów dzień,
ich serca nieco zmień 😉 🙂
Świątecznego świętowania 😀
Niech Nowy Rok wymości Koszyczek ciepłem i dobrymi chwilami 🙂
Bry!
Wszystkiego najlepszego!
😆
Terlik jest matolem, a jego znajomosc Starego Testamentu jest, oglednie mowia bardzo problematyczna.Ale nie chce mi sie nawet wchodzic w temat.
Sluchajcie – wszystkim Wam zycze Swiat pogodnych i radosnych,beztroskich i wesolych w otoczeniu Bliskich i Kochanych.I wspanialych prezentow swiatecznych. Jeli musza to byc skarpety, to niechaj beda z czystego kaszmiru. Jesli ma to byc krawat, to najlepiej Hermesa. I podobnie.You know what I mean. Liczy sie nie tylko mysl ale i jakosc, i design. 😈
A co do wpisowych zyczen Bobika, to Pies potrafi jakos tak chycic za serce i nie puszczac.
I love you, Druhu, I love you so much.
I love you, Koszyczku.
Dzien dobry! Wpadam na chwile, by zyczyc Wam wszystkim udanych, dobrych i wesolych Swiat!
Najlepszego, Koszyczku z Przyległościami! Bobiku, moje psy szczekają do Ciebie świątecznie!
Wszystkiego najlepszego. Najmodniejsze na imprezy są obrusy w kocie łapki. Pręgowane koty na żółtym obrusie wyglądają wspaniale.
A jeszcze lepiej wyglada na zoltym obeusie pregowany z pyskiem w karpiu. Nigdy nie ma tak ladnie aby nie mozna byo zrobic jeszcze ladniej.
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie życzenia, merdam odwzajemniająco i lecę przyprawić karpiowe filety, bo ta gwiazdka z Tajwanu chyba tu już wkrótce dojdzie. 🙂
Chyba mi nie powiecie, że czarne łapy na kremowym obrusie wyglądają źle. Ja uważam, że to bardzo elegancki zestaw. 😎
Piękny tekst Bogdana Frymorgena na wigilijny stół
http://www.jemlublin.pl/bogdan-frymorgen-spacer-kierunku-betlejem/
Tobie Bobiku i wszystkim przyjaciolom Koszyka i w Koszyku, rozesmianych, cieplych w srodku a bialych, deszczowych lub tropikalnych (w zaleznosci od miejsca na globie) na dworze, magicznych Swiat!
Wesolej Wigilii!
Wszystkim gościom Koszyczka, a szczególnie najcudowniejszemu szczeniaczkowi świata – Bobikowi, cieplutkie i przyjazne życzenia świąteczne zasyła Jaruta vel Pyra
Kochany Koszyczku,Kochany Bobiku i Kochani Goście: przesyłam życzenia szczęśliwych Świąt i dziękuję Bobikowi za stworzenie tego miejsca, zbierającego tylu wspaniałych ludzi. Zaglądam, czytam. Inspirujecie mnie do przemyśleń, korzystam z informacji i ciekawych dalszych odniesień, uśmiecham się a czasem i zaśmiewam z wierszyków i żartów.
Dziękuje Wam wszystkim!
Wanda
Koszyczkowi, miłego świętowania!
Dopiero od Mikołaja dowiedziałam się, jak bardzo grzeczna byłam w tym roku. 😯 Chyba trochę przesadziłam. 😎
Brawo, Miko!
Mnie też wyszło, że byłem strasznie grzeczny, co szczeniakom raczej się nie zdarza, więc zacząłem podejrzewać, że coś ten Miko ściemnia. 😎
A raczej wręcz przeciwnie – maluje w podejrzanie aureolicznych barwach. 😆
Nasz Mikolaj tez chyba przesadzil, tym bardziej, ze mial zapowiedziane wielokrotnie, ze mamy odnawiac zagubionego ducha Swiat i odchodzic od Mikolajowego obsypywania darami. Jednak nikt nie chcial byc w tym roku pierwszym co nie obsypuje… Zobaczymy, inshallah, czy zasiane ziarno obrodzi lepiej w przyszlym roku.
Wieczor w mlodym gronie byl bardzo fajny, a najmlodsza uczestniczka Wigilii, zaledwie jednoroczna slodkosc, spisala sie na medal bawiac sie z zapalem papierami opakowan, kokardami i wstazkami…
Jutro w domowych pieleszach. Tylko nas troje. Na obiad tradycyjny indyk z dodatkami.
Plus 10 C i dalej leje… Ale co tam, lepiej wyciagac parasol i kalosze niz odsniezarke, szufle, kufajke i walonki.
Hallelujah dla Psa i Koszyczka!
Dzień dobry 🙂
kawa
Wszyscy grzeczni 😯
To i ja też, a co 😉
Też indyczka z dodatkami
Dzień dobry 🙂
Jeszcze raz podziękowania za kolejną porcję życzeń, bo byłoby mi przykro, gdyby ktokolwiek został niepodziękowany i nieodwzajemniony. 🙂
Grzeczność, jak się okazuje, jest nauką łatwą i małym pikusiem, skoro wszystkim udaje się być grzecznymi jakoś tak mimochodem, a potem sami się temu dziwią. 😈
No to następnego grzecznego roku. 😎
W ramach równouprawnienia nie mam w świątecznym jadłospisie ani indyka, ani indyczki. 😎 Dziś będzie jeleń, a jutro kaczka.
Być może tym sposobem godzę w tradycję i obyczaje przodków, ale w końcu to nie przodkowie mają konsumować, tylko ja, więc pytam własnego ozora. Który zresztą też z przodka, bo tyłek już jest zajęty przez ogon. 😈
U nas kontrolę grzeczności przeprowadzała moja czteroletnia bratanica. „Byłeś grzeczny?” – pytała z taką nadzieją w głosie (i prezentem w ręku), że człowiek po prostu nie miał serca się przyznać, że czasami słowo „grzeczny” może nie najlepiej na nim leżało. 😳 Potem trzeba było odpowiadać na kolejne trudne pytanie: „Podoba Ci się prezent?” 😉
Dla mnie to drugie pytanie na ogół nie jest trudne, bo przed świętami z wyprzedzeniem informuję rodzinę, jakie prezenty na pewno by mi się spodobały. 😉
Ale łaskawym psatrapą jestem, bo daję im wybór i nie wszystkie pozycje z listy muszą mi przynieść. 😈
Też to tak robimy. Ale zdarzają się niespodzianki… I dobrze tak. 🙂 Czmycham. U mamy dziś po prostu cielęcina, ale mój ozór bynajmniej nie narzeka. A pasztet wyszedł prima sort.
Bobiku-nasza sarnina pozdrawia Twoją jeleninę 🙂
Ściskam świątecznie Was wszystkich i życzę miłego lenistwa,czy co tam kto lubi robić w ten bożonarodzeniowy czas.
Cielęcina jest dziwnym mięsiwem, które zarazem lubię i nie lubię. Tzn. byłem przekonany, że ją uwielbiam, póki znałem tylko jeden jej rodzaj, tzw. cielęcinę od baby. A potem kilka razy dokonałem zakupu w Niemczech i stwierdziłem, że cielęcina jest mięsem mdłym, nieciekawym, a po prawdzie to w ogóle pozbawionym smaku. Znaczy, nie lubię. Ale potem byłem w Polsce, gdzieś mi podano pieczeń cielęcą… no, kurczę, jednak lubię. I w takim rozkroku pozostałem do dziś. Jem tutaj – nie lubię; jem w kraju – lubię. 😯
Ha, Danuśko, to w ogólnym, blogowo-sarnio-jelenim rozrachunku jadłospis będzie jakoś tam parytetowy. 😆
Też ściskamy. 🙂
Dzień dobry 🙂
Wigilia bardzo udana, Koty przełamały się opłatkiem 😉
Po wczorajszym gwarze dzisiaj mamy z Jagodowym dzień błogiego lenistwa i dojadanie pozostałości po wczorajszej kolacji, plus staropolski bigos 😎
Jutro znowu rodzinny obiad. I jakoś tak mi wyszło na cebulowo 😯 🙄
Zrobię ukochaną zupę Jagodowego – cebulową. Do karkówki, robionej według słynnego przepisu Eski, też jest potrzebna cebula. W charakterze niespodzianki dla rodziny będzie dynia wypełniona nadzieniem z borowików (mam zamrożone) z cebulą, serami mascarpone, mozzarelą i parmezanem. Do karkówki kasza, buraczki i fasolka szparagowa 😉
Miłego świętowania 😆
Dzień dobry! Wesołych Świąt, Koszyczku!
U nas dziś słodkie lenistwo i również dojadanie resztek po kolacji wigilijnej a jutro kolejna tura gości – tym razem nie rodzina, a przyjaciele. I nowe menu – wołowina na pieczeń marynuje się od przedwczoraj, żurawina czeka już w lodówce, będę tylko musiała upiec bakłażany i gotowe.
Świętujcie smacznie 😉
Szczesliwego Bozego Narodzenia.
Bobiku, czy moge?
Cncialam serdecznie podziekowac WSzystkim, ktorzy przyslali mi na skrzynke pocztowa zyczenia i listy.
I najserdeczniej przeprosic, ze nie odpowiadam. I ze sama nie wyslalam w tym roku zadnychh indywidualnych zyczen.
Nie to, ze nie mam czasu, bo jednak by sie znaazl. Nie mam czasu PSYCHICZNEGO, aby sie zabrac za odpowiadania.
Wiec tylko lcze na zrozumienie i przebaczenie. A kocham Wszystkich i dziekuje. It ain’t easy.
Jestem sama z Mama, bo dalam Audrey pare dni wolnych, aby sie nacieszyla synem, ktory wlasnie wrocil z uniwerku w Miami. I corka, 16-letnia, ktora malo oglada na oczy. Ale Audrey mnie zapewnila, ze moge w kazdej chwili zadzwonic i przyleci jak strzala. Zreszta sama dzwoni i upewnia sie czy nie potrzebuje pomocy.
Zostalam na swieta z duzym odwlokiem homar, ktry wystarczy tylko wrzucic na pare minut do wrzatku. Not bad, w sumie.
🙂
Na balustradzie balkonu usiadl przed chwila orzel (Jastrzab?). Patrzyl na mnie prez pare sekund, potem zobaczyl innego w niebie i polecial za nim. Ogromne skrzydla.
Miłego leniuchowania lub goszczenia, jak komu wypada niech mu będzie.
Jak jedzenia jest za dużo, to apetyt jakoś opada na pięty.
Muszę pochwalić gravlaxa, bardzo, bardzo udany ryb, a z pikantnym sosem koperkowym pyychota.
Najlepszy bez pieczywa, lub tak jak wczoraj do bardzo smacznych kartofli w mundurkach, które były do śledzi, ale z łososiem też znakomicie się zaprzyjaźniły.
Miłego dnia.
Ja muszę pochować serwisy i różne dostępne przednioty z półek, oraz uwiązać choinkę do sufitu i spowić doniczki siatką ochronną, bo przyjadą koty synostwa, a dla tzw. Małej nie ma takiego miejsca, gdzie by nie weszła i wyrzuciła wszystkiego na ziemię.
Więc muszę do roboty.
Oooo, jak sie ciesze, Siodemeczko, ze sie gravlax udal i nie uleglas wrogiej propagandzie z okreslonych kregow. Ja za chwile tez zabiore se do przyrzadzania gravlaxa – Audrey przywiosla wczoraj piekny bok lososia i bukiet koperkowy.
Przyz moment myslalalam, ze Franciszek mowi o dziecach zamordowanych w Peszwarze.
Ale nie. Bez niespodzianek.
Czekam co jutro powie w dorocznym przeslaniu do Wspolnoty Our Dear Queen. Ona jest zawsze bez pudla.
Może bez pudla, ale za to ma dużo corgies. 😆
Ja brak „czasu psychicznego” rozumiem i każdemu jego niemanie wybaczam z góry. Też mi go zresztą w tym roku nie starczyło na zmajstrowanie świątecznej kartki bobikowej, czego żałowałem, bo zawsze ją posyłałem z dużą przyjemnością, no ale teraz żywcem nie dałem rady. Życzeń sam też nie dałem rady wysyłać, wyłącznie odpowiadać mi się udało. Ale przynajmniej na blogu chyba wszyscy wiedzą, jak dobrze im życzę. 😀
Ale przynajmniej napisales, Bobiku, piekny wiersz wpisowy.
Pięknie tam na górze, ale trochę nostalgicznie. Więc może dla malutkiej rekompensaty braku „czasu psychicznego” i leciutkiego ożywienia i pobudzenia krwi krążenia coś z moich stron
https://www.youtube.com/watch?v=9_uu7NdMiVE
Właśnie wróciłem ze spaceru po lubelskich uliczkach . Jest pięknie 🙂
Po raz pierwszy zobaczyłem otwarte w 1-wszy dzień Świąt puby na Starym Mieście. Znak czasu 🙄
Zaczyna się luj, który nad ranem ma oblodzić wszystko 🙁
😳 coś się nie wkleiło. Może teraz https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/LubelskieUliczki#slideshow/6096857690470552770
Jetem bezzgranicznie szczesliwa, bo dzis po raz pierwszy udalo mi sie wcisnac w Mame co najmniej 500 kalorii, a jest dopiero po trzeciej i moze uda mi sie tez wieczorem.
Dwa jajka w szklance gesto okraszone maslem, pol kubk plodzonego decafa ze smietanka.- na sniadanie.
I teraz:
Cala lyzke puree z zeimniakow z duza iloscia masla,kilka plasterkow homara polanego stopionym maslem oraz ze dwie lyzki mizerii w gestej smietanie. I piec duzych swiezych malin.
No napawde! 🙂
Taka jestem zadowolona, ze zabralam ja ze szpitala i jest pod domowa opieka.
Piękne menu, Heleno. 🙂 Cieszę się razem z Tobą.
Dobry wieczór :). A u mnie dzisiaj od rana padał śnieg. I chociaż padał na niezamarznięta ( zmoczoną wczorajszym deszczem ) ziemię, to był taki gęsty, że zrobiło się biało . No i mamy prawdziwie świąteczną pogodę
… „white, white Christmaaas…”
Jaki piękny ten Lublin na Irkowych fotkach! Jeżeli w naturze też tak wygląda, to może by następnym razem do Lublina, zamiast do jakichś Wenecji czy Sien? 😆
W śnieg właściwie przestałem wierzyć. 🙄 To już Święty Mikołaj wydaje mi się bardziej realny. W końcu ktoś mi te prezenty przyniósł.
Lilith, czy śnieg Ci coś przyniósł, czy on tylko sobie tak pada, bez żadnych zobowiązań? 😎
Zwłaszcza w święta wszyscy święci
wysłuchawszy tylu życzeń
mają prawo być ciut zmięci,
że już zgagi nie policzę…
Zatem święta, przyjaciele,
jak co roku: mają trwać
tak, jak jeszcze przez lat wiele
blog bobika urwał nać!
Fajnie, ze Mama ma dzisiaj lepszy dzien, Heleno.
Nasze Swieta trwaja. Indyk wlasnie dochodzi pod folia, sos zrobiony, ziemniaki na puree dochodza, marchewka z maslem i miodem gotowa, mizeria gotowa, borowki-czasem zwane jagodami- gotowe (w tym roku dodalam gruszke i jablko do borowek), barszczyk czerwony zrobiony. Zaraz zasiadamy.
Allelujah! Peace!
Śnieg jest jeszcze bardzo mokry. Przyniósł konieczność suszenia kurtek po spacerze. Ale to nic, przyniósł tez piękniejsze widoki ( krajobrazowe) :)))
Prawda, ze na Irkowych fotografiach pięknie prezentują się wiązy rosnące na placu przed Teatrem Lalek? Jeszcze piękniej byłoby, gdyby spadł świezy śnieg.
Nać urwana już bulgocze pod pokrywką,
indyk w garze wchłania wino czy tam piwko,
w Słupsku śnieg zasypał nawet ślad bradiagi,
a my trwamy, patrząc jak uniknąć zgagi. 😎
Króliku, muszę sprostować regionalizmy: te borówki, o których Ty piszesz, są w Krakowie zwane brusznicami, a borówkami są dla odmiany zwane jagody.
Krakowska język trudna język. 😆
Paradoksie, szukałem na jutubie ewolucji w toku, ale oni tam najwyraźniej nie ewoluują. 🙁 Masz jakiś inny namiar, gdzie można by to dorwać?
Należało wygooglować. Są na kanale Plenete+
Trzy pierwsze to linki do zawartości w sieci
Ostatni link do programu telewizyjnego na kanale Planete+
http://www.filmydokumentalne.eu/ewolucja-w-toku-pawiany/
http://www.planeteplus.pl/dokument-ewolucja-w-toku_42573
http://www.filmydokumentalne.eu/ewolucja-w-toku-szympansy/
http://www.teleman.pl/program-tv/stacje/Planete?date=2015-01-01#prog9450475
No tak i filmy są zrealizowane przez Francuzów. Ale tu są w polskiej wersji językowej. Znaczy z lektorem gadającym po polsku.
Krakowska jezyk jest szczegolnie trudna jak sie chce kogos oduczyc od nosowego n w slowach takich jak piosenka, sukienka czy panienka.
Pracuje nad tym od ponad trzydziestu lat, ale z miernym skutkiem. Uczennica jest niepodatna i jeszcze sie wscieka.
A przy okazji. U nas też borówki to brusznice, czarna jagoda to oficjalnie borówka czarna, a żurawina to… niestety żurawina.
Tato co to za jagody?
Czarne jagody
A dlaczego są czerwone?
Bo są jeszcze zielone.
I połap się tu człowieku.
Aaaaa.. pamietalam, Piesku, ze dzwoni, ale nie pamietalam w ktorym kosciele. Indyk z brusznicami brzmi jeszcze lepiej niz z borowkami. Znaczy sie w Krakowie same brusznice i borowki, jagod niet…
Lublin jest bardzo atrakcyjny na Irkowych zdjeciach.
Ide ogladac A Christmas Story, o malym Ralphie, ktory chcial dostac wiatrowke pod choinke. To sa lata chyba 50-te… Dzisiaj Ralphie by sobie zazyczyl semi-automatic.
No nie, aż tak źle z Krakowem nie jest, żeby całkiem w nim jagód nie było. Tylko to jest określenie zbiorcze, na wszelkie owoce jagodowe, czyli jak się idzie na jagody, to równie dobrze mogą to być borówki, jak maliny czy czernice, znaczy te, no, jeżyny. 😈
Scislej to moj indyk byl z zurawina, bo to jest cranberry, a brusznica/borowka to lingonberry.
I całe szczęście, że to nie był indyk z żurawia
Nie wiedziałam, że Twoja Mama jest w szpitalu, Heleno.
Skoro tyle zjadła, to jest nadzieja, że zacznie jeść, pewnie że niezbyt wielkie ilośći ale zawsze.
Jestem z Wami calym sercem, bo wiem, jak to wygląda.
Kłaniaj się nisko od nas Mamie.
Wlasnie przeczytalam Konopnickiej Na Jagody, zeby uscislic co autor(ka) chciala przez nie powiedziec. Bobiku, ty masz te Konopnicka zdecydowanie pod soba! Twoje Na Jagody byloby majstersztykiem!!! Konopnicka nie idzie strawic. Tez wogole nie daje sie zgadnac co to za jagody o ktorych pisze. Polejwoda z tej Konopnickiej.
Tak, Paradoxie, najprawdziwszy indyk… Ale zurawia albo labedzia wcisnieto na targu mojej Mamie w najgorszych czasach chaosu i bezholowia(wczesne 90-te), jako ges. Nie dalo sie to nieszczesne ptasze upiec.
Paradoksie, dzięki za namiary. 🙂 Łotr je wepchnął do poczekalni, bo on tak zawsze robi, kiedy jest więcej niż jeden link, ale byłem na posterunku i szybko je uwolniłem.
Idę wyśnić jakiś wierszyk o jagodach. Najlepiej taki, żeby było wiadomo, o jakich. 😀
Dobranoc. 🙂
Tak naprawdę, to właściwie nie wiadomo, czy Konopnicka aby na pewno wysłała Jasia po jagody. Bo coś tam majaczy o czernicach.
http://niechzyja.pl/pechowa-13-tka/czernica-aythya-fuligula/
Heleno,
Bardzo życzę zdrowia Twojej Mamie.
Wczorajsza wigilia bardzo sympatyczna, z zachowaniem naszych polskich tradycji opłatka i potraw. Było nas piecioro Polaków i jeden Egipcjanin, wyznawca islamu, wychowanek jednej z angielskich, dobrych szkół w Kairze.
Gospodarzem dawny tancerz i śpiewak Mazowsza. Dużo wspomnień o pani Mirze, takich zakulisowych, o których nie można przeczytać w biografiach, ale bardzo ciepłych. Bardzo miły wieczór, chociaż Mikołaj jakby o nas zapomniał. Wrzucił jakieś drobiazgi w ostatniej chwili i umknął kominem…
Irku, okropnie kusisz tymi zdjęciami, dzięki 🙂
Dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Heleno, czymanie za zdrowie Twojej Mamy nieustające
Lublin jest atrakcyjny nie tylko na zdjęciach 😉
Za oknem zadymka śnieżna
Dzień dobry 🙂
Tym razem do Księgi Proroków raczej nie zostanę zapisany. Krakałem o chlapie, a tu już z kilku stron doniesienia o białym Christmasie.
Jak to przyjemnie, że czasem jednak się mylę. 😆
Dzień dobry z leniwej pracki 🙂
Za oknem słońce, słońce, słońce 😀
Okej, mogę Wam obiecać, że jak dorosnę, nie zostanę meteorologiem. 😈
Dzień dobry 🙂
Daj se luz z dorastaniem, Piesku 😉
Już wiem skąd te dziwne sny, tyle ludzi poszło na jagody 😯 🙄
Wesołych nieustająco!!! 🙂
http://media0.faz.net/ppmedia/aktuell/249615829/1.3340194/width610x580/karikatur-greser-und-lenz-frohe-weihnachten.jpg
Skrzypi.
Myślę: niemożliwe.
Wstałam, patrzę: skrzypi.
Cieszę się marudnie.
Stanisław Barańczak zmarł.
Ścisnęło mi się serce.
😥 😥 😥
Bardzo bolesna wiadomość 🙁
Miałam szczęcie nazywać Go swoim Przyjacielem
😥 😥 😥
Odchodzą i coraz puściej, ale jak to dobrze, że byli.
Na FB podano, że przeor łódzkich dominikanów o.Paweł Gużyński zaprosił ks. Wojciecha do odprawienia mszy pasterskiej w noc wigilijną.
Z komentarzem, że jest to jedno jedyne miejsce w Polsce, w którym na zaproszenie Gospodarzy mógł , wspólnie z innymi kapłanami, celebrować tegoroczną, pasterską Mszę Świętą ks.Wojciech..
Dwójka natychmiast zmieniła program. Są rozmowy o St. Barańczaku, wspomnienia przyjaciół, recytacje Jego wierszy.
Wesołych Świąt, Koszyczku!
Pogodnych, lekkostrawnych i rodzinnych! I dni wolnych od pracy w dniach wolnych od pracy. I żeby wszystkie złe sprawy w końcu przybrały obrót lepszy. I żebyśmy się potrafili cieszyć z tych wszystkich niezłych spraw, które się nam przydarzają.
PS. A tymczasem udało się nie zabić nikogo w Downton Abbey (Christmas Special piątej serii). Po poprzednich odcinkach świątecznych byłem pełen złych przeczuć.
Boze, jak mi zal Staszka Baranczaka! Niewypowiedzianie.
Ja natychmiast wracam myslami do Poniedzialku Wielkanocnego, pare dni lub tygodni po Jego przyzjezdzie do Ameryki, kiedy jechalysmy z Renata i jej mezem do Bostonu, by nareszce Go spotkac, po miesiacach kampanii publicznej by wladze PRL zezwolily mu na przyjazd. POmysl aby Go z Polski wyciagnac zrodzil sie pierwszy w glowie prof. Harvardu, Wiktora Weintrauba, ktory odchodzil na emeryture i chcial by jego miejsce zajal Baranczak. Wiec pisalam listy do Amerykanskiego Pen Clubu, apelowalysmy na lamach wydawanych przez naszego wydawce gazet i robilysmy ogolnie tyle szumu ile sie dalo wtedy robic.
W Wielka Sobote zastanawialismy sie w domu Renaty co mu zawiezc. I Renata miala pomysl aby zawiezc mu … jajko wielkanocne, przez nas zrobione. A wtedy ja wpadlam na pomysl aby na jajku byl wiersz, Mandelsztama. I zeby to byl moj ulubiony wiersz – Bezsennosc, ktorego Baranczak nie tlumaczyl, o ile bylo mi wiadome, choc mial na swym koncie pare przekladow z Mandelsztama. Wiec na zanurzonym w farbce jajku, zaczelam z jednej strony wydrapywac rysunek greckich statkow na wzburzonym morzu wyruszajacych na wojne, tak jak zaczyna sie Iliada, a na drugoejs stronie strofy z wiersza: Bessonnica, Gomer, tugije parusa, ja spisok korablej prczol do sieriediny..(Bezsennosc, Homer i zagle napiete/ Ja do polowy przeczytalem spis okretow…)
I jakiez bylo moje zdumienie gdy okazalo sie, ze Staszek nie zna tego wiersza! Wierzyc mi sie nie chcalo! Ale natychmiast poprosil mnie abym go wyrecytowala, a ja na szczescie moglam. i powiedzial po wysluchaniu, ze zaluje, ze sam go nie przelozyl.
Staszek byl czlowiekiem nieslychanie uczynnym i dobrym.
Kiedys lata pozniej od naszego spotkania w Bostonie, kiedy byl juz naprawde bardzo chory i mowil z najwiekszym trudem, zadzwonilam do Niego z Londynu. W sprawie Mandelsztama zreszta. Robilam duzy program o Mandelsztamie i potrzebny byl mi ow wiersz, za ktory Stalin zeslal Poete do lagru, gdzie zmarl. Wiersz o Stalinie, zaczynajacy sie od slow My zywiom pod sobju nie czuja ziemli…¨. Pierwszy raz slyszalam go od Babci i wiedzialam, ze jest to bardzo niebezpieczny wiersz i ze jego Autor zaplacil zan najwyzsza cene.
Chcialam miec ten wiersz po polsku, aby go zacytowac w programie. To bylo za poznego PRLa i nie bylo mowy abym go odnalazla po polsku, moze zreszta wtedy przeklad taki nie istnial.
Wiec z drzacym sercem zadzwonilam do Bostonu. Staszek ledwo mowil, trudno go bylo zrozumiec, przepraszal. Odazylam sie poprosic aby mi wersz przelozyl. A On natychmast sie zgodzil. wzial moj telefon, i pol godziny pozniej zadzwonil z przekladem. Niestety nie zachowalam tego przekladu, jak nie zachowalam zadnego swego programu radiowego.
I to jest ostatni raz kiedy z Nim rozmawialam.
Peka mi serce, ze juz Go nie ma.
Ja z Barańczakiem ledwie dwa razy w życiu rozmawiałem, ale i tak odczuwam jego śmierć nie tylko jako stratę dla kultury, a stratę bardzo osobistą. On należał do tych poetów, do tych ludzi, którzy dla mojej generacji byli – jakkolwiek szumnie to nie zabrzmi – drogowskazami moralnymi. A potem jeszcze zacząłem odczuwać dużą wspólnotę z nim w podejściu do języka – z zachwytem, czułością i atencją, ale bez śmiertelnej powagi czy sztywnego napuszenia. W jakiś sposób był to dla mnie ktoś „swój”. Więc dzisiaj popłakałem się całkiem prawdziwymi, nie tylko wirtualnymi łzami. 🙁
No właśnie – strata osobista.
Są tacy ludzie, których odejście jest osobistą stratą.
I tak też czuję się w tym przypadku.
Heleno, sciskam i trzymam kciuki.
Paradoksie, dzieki za ewolucyjne linki 🙂
Obejrzałem na razie odcinek o pawianio-psio-kocich stadach w Arabii Saudyjskiej – absolutnie fascynujące. Ale po zobaczeniu tego jeszcze trudniej uwierzyć w jakiekolwiek teorie o niestadności psów. 😉
Tak, osobiste.
Kiedy pierwszy raz znalazlam sie na amerykanskiej uczelni, ledwo ledwo mowiac po angielsku, okazalo sie, ze w ciagu pierwszych dwu semestrow, musze zaliczyc kurs, ktory sie nazywal English1. No wiec zapisalam sie na nan juz w pierwszm semestrze, zebym w razie nie zaliczenia, mogla go jeszcze powtorzyc w drugim.
Na pierwszy wyklad bardzo gruby i mily wykladowxa przyniosl nam wiersze, poetki, z ktora dotad sie nie zetknelam ani nawet o niej nie slyszalam – Emily Dickinson.
I od razu w pierwszym czytaniu (pamietam ktory to byl wiersz) wpadlam w zachwyt. Nie zebym wszystko rozumiala, ale melodia, prozodia, rytm, oblakane i niespodziewane enjembementy wprawily mnie w zdumienie.
Potem z roznych oosbostych wzgledow Emily Dickonson przez wiele lat byla dla mnie bardzo waznym poeta, wracalam do niej bardzo czesto i zawsze znajdwalam tam wiele dla siebie, choc nie zawsze do konca rozumialam.
A potem na lata o niej zapomnialam i juz nie segaam tak czesto.Wyroslam z ED.
I gdy ukazal sie tom stu wierszy ED w tlumaczeniu SB, kupilam i nagle znowu przez wiele miesiecy wracalam do tych wierszy, ktpre byly znakomicie przelozone, z zachowaniem wszelkich oosbliwosci poetyki Emily D.
A English1 nie tylko zaliczylam w pierwszym semestrze, ale z najwyzszym stopniem A, bardzo na wyrost rzecz jasna, za ”effort” i ogolna slodycz charakteru 😉
Na rzekoma stadnosc psow robiono wiele strannie zaplanowaych i kontrolowanych eksperymentow.
Psy moga zyc w wiekszej czy mniejszej grupie, moga byc udomowione lub dzikie, nie stanowi ona jednak stada w rozumieniu nauki. Zyjace w stadzie wilki (czy tez malpy czlokoksztaltne) maja zawsze jedna jedyna pare ktora sie rozmnaza. Pozostale oosbniki sa od pilnowania terytorium, bezpieczenstwa stada, opieke na malymi.Psy rozmnazaja sie jak leci.
Zarowno stada wilkow jak i malp poluja w kooperacji ze soba. Nigdy psy. MOga polowac rownolegle, jednoczesnie, ale nigdy nie wspolpracuja ze soba w czasie polowania.
To tylko niektore cechy swiadczace, ze psy nie sa stadne, opowiada Horowitz.
Uscislenie: w wypadku stada malp oczywiscie rozmanzaja sie rozne samice, ale zapladnie je tylko jeden samiec.
Heleno. Sugeruję jednak obejrzenie filmu. Tam pokazano, że broniąc stada pawianów przed obcym stadem zdziczałych psów współpracują. Nie ma mowy o równoległości.
I bardzo Cię przepraszam. W wilczej watasze rzeczywiście jest dominująca para, która się rozmnaża. Podobnie u hien, gdzie występuje dominująca samica alfa. I u lwów. Tylko że to są prawidła obowiązujące u tych gatunków. Nie da się prosto przenieść ich na inne i stwierdzić: skoro u wilków jest tak, to u psów musi być dokładnie tak samo, żebyśmy mogli mówić o stadności.
Natomiast w przypadku szympansów wygląda to zdecydowanie inaczej. Dominujący samiec kopuluje ze wszystkimi samicami w stadzie. Każdy inny, który chciałby skorzystać z jego prerogatyw jest traktowany jak kłusownik i dosyć brutalnie przywoływany do porządku.
Ale to jest drugorzędne. Ja tylko mam nadzieję, że w pewnym stopniu filmy te wytłumaczą moją niechęć do traktowania wyników nawet dobrze udokumentowanych badań jako czegoś obowiązującego na wieki wieków amen i niepodważalnego. Zwłaszcza w dziedzinie ewolucji, której kierunków ani efektów nie możemy przewidzieć z całą pewnością. Nawet na podstawie dotychczasowego jej przebiegu.
No właśnie. „Starannie zaplanowanych i kontrolowanych eksperymentów”. To mnie trochę niepokoi.
System haremowy jest dość częsty, ale nie znaczy to, że dominujący w strykturach bardziej czy mniej zhierchizowanych.
Być może nieporozumienie polega tu na różnym pojmowaniu słowa „stado” w polskim i angielskim? Po polsku to pojęcie nie jest aż tak wyspecjalizowane.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stado
Co do generalnego braku kooperacji psów podczas polowania mam poważne wątpliwości. Wydaje mi się, że widziałem filmy dokumentalne temu zaprzeczające (nie tylko ten o ewolucji), ale ponieważ już nie pamiętam ich tytułów i trudno by mi było je odnaleźć, dowodem w tej chwili nie dysponuję.
Na mój chłopski rozum mogą też być różnice w zachowaniach przypadkowej, „sytuacyjnej” grupy psów wcześniej sobie obcych, a grupy żyjącej razem od kilku generacji, powiązanych rodzinnie, itd. Może Paradox będzie coś więcej na ten temat wiedział?
No wlasnie, trudno jest dyskutowac ze rozmowca, ktory uwaza dobrze zaplanowane i kontrolowane eksperymenty NAUKOWE za niepokojace.
Wiec ja sie wycofuje z dalszej dyskusji w tej sprawie.
Sorry, Heleno, ale to jest rzecz dość znana, że zwłaszcza organizmy żywe w sytuacjach eksperymentalnych mogą się zachowywać inaczej, niż w naturze. Wiadomo też, że populacje zwierząt wyżej zorganizowanych różnią się zachowaniami w obrębie gatunku, w zależności od warunków życia. Więc rację ma Paradox, że automatyczne przenoszenie zaobserwowanych – na dodatek w warunkach eksperymentalnych – zachowań na całość gatunku nie zawsze musi być uprawnione.
Nie mówię już o tym, że „starannie zaplanowane” eksperymenty dawały nieraz bardzo niemiarodajne wyniki właśnie dlatego, że były starannie zaplanowane pod jakąś tezę. I nie musiały to być nawet świadome oszustwa – po prostu różni naukowcy byli tak przekonani o swoich racjach, że podświadomie ignorowali wszystko, co mogłoby im przeczyć. Ale potem często przeczyła rzeczywistość i inni naukowcy.
Heleno.
Ja odróżniam dwa pojęcia w eksperymencie: dobrze zaplanowane i starannie zaplanowane. Natomiast Ty obu tych sformułowań używasz jako równoważnych. Mógłbym podać kilka przykładów starannie zaplanowanych doświadczeń, wyniki których publikowane były w prestiżowych czasopismach, i z których potem te czasopisma musiały się wycofywać. Ot, chociażby świeża sprawa z tanią metodą pozyskiwania komórek macierzystych. Skończyło się wstydem na skalę światową i samobójstwem patrona młodej badaczki. Albo badania Francuzów, mające udowodnić rakotwórcze działanie kukurydzy genetycznie modyfikowanej. Też bardzo starannie zaplanowane i przeprowadzone w ściśle kontrolowanych warunkach. Aż nadto, rzekłbym. Jak widać, nawet w tak szacownej dziedzinie zdarzają się błędy, a nawet oszustwa. Czy w związku z tym należy wycofać się z badań naukowych? No jasne, że nie. Bo to tylko mało znaczący odsetek. Ale pozwól mi na wyrażanie wątpliwości i odrobinę sceptycyzmu co do doboru badań. Poza tym na bazie własnych obserwacji widzę, że w badania eksperymentalne zaczyna się wkradać pośpiech, czasem brak właśnie staranności spowodowany zasadą, którą przytoczył Dawkins: Publikuj albo giń. Bo trzeba gromadzić i produkować punkty, IF i indeks Hirscha. Obłęd.
Poza tym wybacz mi, ale z kim ja mam dyskutować, jak nie z osobą, która ma odmienny od mojego pogląd, otwartą głowę i świeże, zupełnie inne spojrzenie na problemy, niż moje. Kiedy mocno zaczynam się obawiać, że wynikają one (znaczy moje poglądy) z powodu wchodzenia w wiek, kiedy zaczyna obowiązywać prawo zachowania konserwatyzmu?
Buuu, to Paradox ze mną nie będzie chciał dyskutować, bo akurat w psiej sprawie mam podobne do niego spojrzenie. 🙁 😉
Bobiku, znajdą się inne. Bo przecież też masz umysł otwarty. A w dodatku ja jestem wielbicielem kotów.
Heleno. Gdyby nie moja pewna taka wrodzona nieśmiałość, odwołałbym się do najbrudniejszej z erystycznych sztuczek i rzekłbym: Kocham Cię, Heleno. A tak pozostaje mi tylko wyrazić nadzieję, że nie zaczniesz mnie ignorować i dalej będziesz chciała wieść ze mną rozmowę.
Faktycznie, nie wide roznicy miedzy strannie i dobrze zaplanowanymi eksperymentami, prowadzonymi zresza na calym swiecie. Bobliografia dolaczona do ksiazki liczy 30 stron.
Intuicja i 'mnie sie wydaje’ dobre sa na poczatek badan, potem trzeba jednak opisac co sie widzialo w czasie eksperymentow, najlepiej double blind (a takie, o dziwo, wlasnie byly robione).
Ja niestety wierze w solidne badania, a nie w intuicje i obserwacje wlsnego psa.
I nie bede podwazac mechaniki kwantowej czy teorii Wielkiego Wybuchu, zanim ktos nie przedstawi mi dowodu, ze to pic na wode. Intuicja zawodzila nawet Kurta Wallandera i musial zbierac dowody.
Dla mnie te dowody sa absolutnie wystrazajace i nie uwazam, ze posiadam aparat naukowy aby podwazac prace przytaczane na 30 strnach bibliografii. Taki jest stan wiedzy na dzis. Jesli jutro sie okaze, ze jest inny, to bedzie ciekawe i pouczajace, ale tymczasem nie zauwazylam aby ktos powazny podwazal to co zostalo opisane w ksiazce.
I jeszcze. Paradygmat o stadnosci psow obowiazywal od wielu pokolen. Dzis skonstruowany zostal inny paradygmat i warto sie z nim zapoznac zanim sie zacznie odwolywac do dawnego. I zapoznac sie jak i dlaczego on sie zmienil i zmienia, jak zreszta wiele innych motow dotycz zacych naszych najlepszych przyjaciol z innego gatunku.
Mnie zupelnie wystarzy, ze pies jest psem i bardzo sie zmienil od czasow gdy udomowione zostaly pierwsze wilki. On juz nie jest ucywilizowanym wilkiem.
Nie wiem, Heleno, czy zwróciłaś uwagę na moją uwagę językową, że być może stadność na terenie anglosaskim jest nieco inaczej rozumiana, tzn. ma węższe kryteria – wtedy rozbieżność spojrzeń w tej sprawie byłaby łatwo wytłumaczalna i zrozumiała.
Choć i wtedy coś dla mnie byłoy niejasne. Jeżeli wyznacznikiem stadności byłoby, jak napisałaś, rozmnażanie się tylko jednej jedynej pary, to np. małpy też nie byłyby stadne, bo przy ich haremowych zasadach rozmnaża się wiele samic, a u niektórych gatunków zdarzają się też skoki w bok i młodym samcom udaje się dopiąć swego (oczywiście musi to być starannie ukrywane przed alfą).
Ja nie jestem zasadniczo niezdolny do zmiany paradygmatów 😉 i nie odmawiam zapoznania się z nimi, ale nie widzę powodów, żeby do propozycji takich zmian trzeba było podchodzić na klęczkach i nie wolno było wyrazić wątpliwości, do których skłaniają nie intuicje, a obserwacje i nie tylko jednego psa, bo z wiadomych względów jestem wszystkim, co dotyczy psów, żywotnie zainteresowany. 🙂
A co do „wydaje mi się” – jest to nie tylko uprzejma forma wyrażenia wątpliwości, ale też często znacznie rozsądniejsza i uczciwsza niż „wiem na pewno”. Więc nie czuję się winny z powodu jej stosowania i wydaje mi się, że dalej nie będę jej unikał. 😉
Chciałbym aby ludzie zaczęli doceniać piękno i głęboki sens zasady falsyfikowalności w naukach. Przyszłość jawi mi się w jasnych barwach. A na razie idę pościbolić.
https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10385570_899461706739735_4496599066149669201_n.jpg?oh=e8a22fb4e678eb763714078400748000&oe=55432B65&__gda__=1426231005_bb983d29cca7aa648f8c728a24b655a7
Paradox nie bez przyczyny ma nick taki jaki ma! Za wiki:
Most logical paradoxes are known to be invalid arguments but are still valuable in promoting critical thinking.
Ja o psach tylko powiem, ze ja je kocham, te psy.
Dziejszy swiateczny acz wiosenny pogodowo dzien spedzam na przerabianiu wczorajszego indyka na zupelnie inne danie, bo w domu nikt nie lubi odgrzewanego jedzenia. W moim rodzinnym domu resztka obiadu dostawala sie psu, a nastepnego dnia gotowano swiezy obiad.
Nie chcialam jednak oddac ponad pol pieczonego indyka Dobrym Piesom, wiec dzisiaj podgrzeje indyka w lekkim sosie ze swizym tymiankiem, do tego kluski slaskie (w wklesnieciem na srodku) i zielona salata. Mam nadzieje, ze sie uda. Doprawdy dziwie sie ze to wszystko robie, chociaz rodzina pewnie by przyjela zamowiona pizze! Ale ja mam potrzebe wciaz sie przed nimi przechwalac kulinarnie!
Ach, że ta Kanada tak daleko i Królik nie może się popisywać kulinarnie przede mną. Ja bym tam nie przyjął zamówionej pizzy, mając Królika w domu. 🙂
Dzieki, Irku. Smierc jest czestym motywem u Emily Dickonson. Ten pierwszy wiersz ktory nam zadal gruby i mily wykladowca zaczynal sie od slow:
Because I could not stop for Death
He kindly stopped for me…
Pamietam, ze bardzo mnie zdziwilo i zaskoczylo, ze smierc jest rodzaju meskiego. Przeciez wiadomo, ze smierc to ona, nie on. Kostucha – ona.Myslalam, ze moze cos zle rozumiem. Dopiero jakis czas potem zobaczylam na obrazie, ze Smierc to on, z kosa, zakapturzony.
🙂
Ale podobalo mi sie, ze ona przesuwa akcenty w takich slowach jak Immortality. Zamiast ImmorTAlity, jest u niej ImmortaltTY. I pozniej w kazdym nastepnym ostatnim slowie strofy jest taki przesniety akcent. Zaraz jest spiewniej. Jak w '…Cos tam klaszcze ZA borem’ 🙂
Sorry: 'za boREM’
Jestem niewyspana i koncentraxja nawala.
Chyba sie wreszcie poddam z tymi kluskami slaskimi. Jadalam je w mlodosci u Tesciowej, ktora zaadoptowala te kluski na niedzielny obiad podczas 20-letniego pomieszkiwania na Dolnym Slasku (rodzinny dom w Jablonnej zostal rozwalony pociskami czolgowymi w 1945 chyba). Jak probuje je zrobic z jajkiem to sa za twarde, a jak bez to nie daja sie formowac… Boggles the mind, ze nie pojde do sklepu po gotowe mrozone!
Bobiku, przed toba byloby nie sposob sie popisac, bo moje dania nie sa ani tak wyszukane, ani tak pieknie zaprezentowane na stole jak twoje.
Jak bede w Warszawie w styczniu to sobie zakupie Baranczaka. Nadzwyczajny naprawde. Nigdy go nie spotkalam.
Natomiast spotkalam w swoich mlodych warszawskich latach tez zmarlego niedawno Krzysztofa Krauze, tylko przelotnie. Byl przyjacielem narzeczonego mojej bliskiej kolezanki na studiach. Wynajmowali razem (z narzeczonym kolezanki) male fajne mieszkanko blisko uniwersytetu. Krauze wygladal wtedy jak mlody Bog po prostu. Byli to mlodziency z filmowki, swietnie ubrani, pewni siebie, utalentowani, z powiazaniami. Pociagaczka do splukiwania wody w klopciu w ich mieszkaniu to byl wielki wystrugany w drewnie penis!
Byl to inny swiat niz ten ktory znalam! Duzo dobrego potem mozna bylo powiedziec o obu tych mlodziencach i ich osiagnieciach. Obaj juz zreszta nie zyja.
Dzien dobry 🙂
Kawa
Lisku, w oryginale u Coolidge’a była raczej whisky.
i herbata
W sprawie eksperymentow, odlozylaym na bok sprawe oszustw, bo to troche inny problem, i jednak latwiej wykrywalny, bo to pojedyncze casusy, nie dajace sie powtorzyc przez innych badaczy (zresta bywaja uczciwe eksperymenty ktorych wynikow nie udaje sie ponownie uzyskac, i te zostaja odlozone na bok).
Co do eksperymentow kontrolowanych, sa one mozliwe wlasciwie tylko w laboratorium, a i to nie we wszystkich zagadnieniach. W teorii eksperyment ma badac jedna jedyna zmienna, co pozwoli wywnioskowac ze jej zamienienie jest odpowiedzialne za roznice miedzy wynikiem E eksperymentu a K kontroli. Poza laboratorium naukowiec nie ma wladzy nad otoczeniem i nie moze byc pewien ze zupelnie wyszstkie zmienne, oprocz tej ktora badal, byly identyczne podczas E i K. Po drugie, nawet w laboratorium badany system jest przewaznie zlozony (np komorka), i przewaznie istnieje mozliwosc ze manipulacja wprowadzona przez badacza de facto wplynela nie na ten element na ktory on mysli ze wplynela (tz problem izolacji). A nawet jesli uda sie dobrze odizolowac, to jeszcze jest mozliwe ze roznia miedzy E i K wynika z innego mechanizmu niz badacz mysli, np dlatego ze tego drugiego mechanizmu jeszcze nie zna. Tz, najwazniejsze w dobrze przeprowadzonym eksperymencie jest bardzo scisly opis ktory pozwoli oddzielic to co wiemy (co dokladnie zostalo zrobione i jaki byl wynik) od interpretacji, i postarac sie ze liczba mozliwych interpretacji byla bardzo mala. Ale ona jest tylko bardzo mala, rzadko jednoznaczna.
Uscislanie eksperymentu jest tym bardziej mozliwe im bardziej zna sie wszystkie elementy badanego systemu (by sprawdzac zmiane tylko jednego). W badaniach zachowania (ludzi i zwierzat) jest sie od takiej sytuacji bardzo bardzo daleko.
Babilasie, na to sie chyba mowi Toze Charaszo 🙂
Ale juz dostawiam alternatywe 🙂
Lisku,
Kawa się nadawa
Lecz gorzała
Szybciej działa.
że tak Barańczakiem (Ogdenem Nashem) pozwolę sobie skomentować
W sprawie stad, jeszcze mozliwe ze jedno stado wprowadzilo zachowania nieistniejace u (przebadanych) innych.
Innym problemem sa definicje, np to na co zwrocila uwage Helena – czy kooperacja w polowaniu jest czescia definicji stada czy nie, i to sprawa umowna. Mozna sie umowic ze zwierzeta zyjace razem ale nie polujace wspolnie nazwiemy „grupa” a nie stadem, zaczac sie zastanawiac czy to wspolne zycie daje im moze jakies inne korzysci, jak odstraszanie przeciwnika (i wtedy zastanowic sie czy rozroznienie miedzy „stadem” a „grupa” ma sens, a jesli jednak ma to jaki), jeszcze ktos stwierdzi ze jesli zdolamy (a nie zdolamy :)| ) udowodnic ze nie maja z tego zadnej korzysci to wlasnie wskazuje na potrzeby czysto emocjonalne lub ze to jakis przejsciowy etap ewolucyjny itd ad infinitum 🙂 🙂
Dzień dobry 🙂
do kawy i herbaty
Dzień dobry 🙂
Nawróciłem się! 😀 Uwierzyłem w śnieg, bo trudno nie wierzyć w coś, co widać (pada), słychać (skrzypi) i można tego dotknąć.
Cały ogród biały.
To ja może jednak zostanę tym meteorologiem, nawet od zaraz, tylko będziecie wiedzieli, że moje prognozy należy odczytywać na odwrót i wtedy na pewno się sprawdzą. 😆
Michnik ładne wspomnienie o Barańczaku napisał:
http://wyborcza.pl/1,75968,17184228,Trudno_mi_pisac_o_Staszku__Chlonalem_jego_teksty_i.html#CukGW
Nie moglam wejsc do Michnika, ale poczytalam sobie z morbid fascination wpisy pod tekstem. Przewazaja takie, jakich sie mozna bylo spodziewac… 🙁 Ponaciskalam z automatu guzik do usuniecia.
Udalo mi sie przespac, po raz pierwszy od wyladowania, cale piec godzin, od polnocy do piatej rano – bez nasluchoania, bez zrywania sie co chwila na kazdy szmer dochodzay z sasiedniej sypialni. Az dziw, ze swiat sie nie zawalil, ze nic zlego sie nie stalo gdy spalam sobie jak bobr.
Za pare godzin wpadnie Audrey i zabierze mnie do supermarketu. Wtedy, inszalla, reszte weekendu moze spedzic z dziecmi w domu.
Poczytalam sobie tez wstepny akapit z korespondencji dawnego wspolpracownika z Brukseli. Kolega ow, zawsze mi sie tak wydawalo, powinien byl zostac ksiegowym, ale zabraklo mu charyzmy, wiec zostal dziennikarzem. A raczej zostal zatrudniony jako dziennikarz.I ma sie znakomicie.
Z tytulu jego doniesienia mozna bylo wywnioskowac, ze wspolny front unijny wobec Putina mozna byloby osiagnac 'kosztem Polakow’. Myslalam, ze Polska bedzie musiala wystapic z Unii albo usunac sie w cien i siedziec cicho. Ale nie. Chodzilo jedynie o 'odebranie praw Polakom na Wyspach’ Co brzmi, dla mnie przynajmniej, jeszcze gorzej. Wiec moze zostane jednak w Ameryce zamiast wracac do kraju, gdzie mi grozi odebranie praw.
A ja muszę jechać nie tylko do supermarketu (po świeże mleko do kawy), ale i do centrum handlowego, niczym jakiś zakupoholik, na głodzie po dwóch dniach świąt. 😳 Suszarka mi się zepsuła. Każda kolejna działa coraz krócej. 👿
Heleno, na komentarze w GW od dawna nie wchodzę, ale zrobiłam wyjątek i też poszłam ponaciskać. Oprócz kosza, także kciuk w dół – to się przynajmniej od razu pokazuje. Poślę Ci zaraz tekst artykułu mailem. Bez komentarzy.
Dzieki, KOchana Dobra Kobieto. Dzieki.
Wesolyxh zakupow! Czy u Was tez zaczubaja sie powiateczne soldy?
Kiedys bardzo tego pilnowalam i ostatni raz z 10 lat temu udalo mi sie za bezcen kupic u Harrodsa miotle shakerska. Starszy pan , ktory to sprzedawal tak sie rozbawil, gdy kazalam zapakowac i nie robic zadnych komentarzy na temat moich mozliwosci transportu poiwtrznego, ze spuscil dalsze dwa funty. Jestem z tej miotly tak dumna, ze prawie jej nie uzywam, choc Pani Dochodzaca czasami za nia zlapie.
Słoneczne dzień dobry 🙂
O trudnym świątecznym czasie. Rozmowa z Wojtkiem Eichelbergerem
http://audycje.tokfm.pl/audycja/37
Powiem tak. Osobiscie wole radio, ktore nie siega po wyswiechtane, przegadane ad nauseum tematy. A ramowka zezwala na ciagniecie tych tematow przez godzine, choc wystarczyloby uczciwe 10 minut max.
Osobiscie wole radio, ktore nie tylko uczy, bawi, informuje, ale ktore podsuwa tematy, o ktorych sluchacz nie wie nawet ze go moga zainteresowac, tematy nieoczekiwane, zaskakujace, tematy, ktore pozwalaja pozostac przy odbiornniku po skonczonym zmywaniu lub po zaparkowaniu samochodu.
One leza na ulicy i wystarczy sie schylic i podniesc.
Na kazdy temat mozna mowic interesujaco, Heleno. 5 godzin snu to juz lepiej, ale wciaz malo.
Ja po lekturze swiatecznej prasy krajowej zadumalam sie nad iloscia pozarow i wypadkow spowodowanych brawurowa jazda i alkoholem. Tematy wyborcze: czujniki do wykrywania dwutlenku i dymu w kazdym mieszkaniu oraz niepicie alkoholu w nadmiarze oraz nieserwowanie alkoholu w nadmiarze. Rodzinne swiateczne przyjecia to nie libacja na melinie na litosc Boska. tyle smierci, w tym dzieci, ze mam wrazenie ze powinno sie oglosic zalobe narodowa.
Komentarze pod Michnikiem tez czytalam. Wydaje mi sie ze w dzisiejszej anonimowej internetowej rzeczywistosci i w warunkach niemoderowania to bylaby norma pod kazdym artykulem. The Moscow Times zawiesil sekcje komentarzy czytelnikow, bo stracili ochote na codzienny prysznic z szamba. W tych komentarzach rzadko jest cos ciekawego, bo komentarze zostaly zostawione dla trolli i nie sa forum opinii czy dyskusji ludzi zainteresowanych tematem.
Ja też nie czytam komentarzy, zresztą na początku komentarze pod pożegnaniem Michnika były wyłaczone i nie wiem, czemu tak nie zostało.
Znalazłam tam teraz taki komentarz i dwie odpowiedzi (jedna od naszego przyjaciela)
gauvainlantenac ——–Oceniono 21 razy15
Od zawsze związany jestem z ruchem narodowym i z zażenowaniem czytam komentarze, które pochodzą od ludzi zapewne o poglądach mniej lub bardziej prawicowych/narodowych. Czuję wstyd,złość i zażenowanie, że ludziom, z którymi być może zgadzam się w jakiejś mierze w kwestiach politycznych, brak kultury, dobrego wychowania, postawy wyprostowanego człowieka. Zmarł wybitny człowiek. Adam Michnik na swój sposób go żegna. Bardzo ładnie i z klasą moim zdaniem. Jesteśmy w trakcie świąt, gdzie cywilizowany człowiek i katolik powinien być innym bardziej życzliwy niż kiedykolwiek. Niedobrze mi się robi gdy czytam takie komentarze. Zastanówcie się kim wy jesteście i co sobą reprezentujecie. Nie macie nic wspólnego z ludźmi pokroju Dmowskiego czy Piłsudskiego. Nawet nie można was nazwać kiepskimi ich naśladowcami. Po prostu marna swołocz bez kultury i dobrego wychowania. Ale jest jeszcze szansa. Ludzie potrafią się zmieniać czego Wam życzę. Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego 2015 Roku wszystkim dobrym ludziom. Czołem Wielkiej Polsce!
odpowiedzi (
monci1974 ——–Oceniono 3 razy3
@gauvainlantenac
Szacun, jak mawia młodzież:-)
moskwasadowa——-Oceniono 6 razy6
@gauvainlantenac
No, no, czołem nie czołem, ja tam jestem za Polską powiedzmy średnią, ale dobrze, że ktoś z tego środowiska, obcego mi organicznie, potrafi się zdobyć na taki wpis. Życzę politycznej przegranej, ale wszystkiego dobrego w życiu osobistym:)
Jasne, Króliku, prosiłam redakcje GW wielokrotnie, albo niech moderują wpisy, albo niech zamkną forum, bo kompromituje to tak samo ich.
W sprawie wyprzedaży.
Wydaje mi się, że w Polsce nie ma prawdziwych wyprzedaży.
Dam przykład w empiku ogłoszono wyprzedaż do 75% ( tam teraz sprzedają wszystko łącznie z wczasami.
Spojrzałam na perfumy cena po przecenie 97 zł na flakon 100 ml.
W wyszukiwarce cenowej te same perfumy w zwykłej cenie od 80 zł ad absurdum.
I tak jest praktycznie chyba ze wszystkim.
Pewnie, ze na kazdy temat mozna powiedziec os interesujacego. Ale jesli temat na starcie zostal zarysowany w sposob nudny, a do mikrofonu zaprasza sie kolejnego eksperta, ktory ma 'gadane’ i nieustannie jest ganiany od mikrofonu, do mikrofonu, to jest to skrajne lenistwp ze strony redakcji.
Wiem, ze radia sa dzis biedne, a obsluga ograniczona, ale nawet ubogie radio powinno miec porzadnego redaktora, ktory mowi nie na praoponowane tematy.
Osobiscie, pamietajac o ubostwie finansowym radia, pogonilabym te pania rozmawiajaca, aby zrobila wywiad np z kucharka w domu starcow albo z marynarzem na statku, niz z samograjem w postaci eksperta. Eksperci sa zmora sluchaczy, zwlaszzca tacy eksperci, ktorzy sa samograjem.
Na polanie snieg i jelonek
Na laptoku slabo widac, ale troszke tak. Ladne to iskrzenie sie sniegu.
Znam Wojtka od ponad 30 lat i nigdy nie przyszłoby mi do głowy nazwać go „ekspertem”
1. «specjalista powoływany do wydania orzeczenia lub opinii w sprawach spornych»
2. «osoba uznawana za autorytet w jakiejś dziedzinie»
A zwłaszcza „ekspertem ganianym od mikrofonu do mikrofonu”.
Eichelberger jest, w najlepszym tego słowa znaczeniu, mentorem – mistrzem, nauczycielem.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojciech_Eichelberger
Czym jest „ciekawe” prowadzenie audycji? Jeżeli polega na poruszaniu ważnych, uniwersalnych kwestii? To ten warunek został w audycji spełniony. Trudne doświadczenia okołoświąteczne nie będą tak długo ani „wyświechtane”, ani „przegadane”, jak długo ludzie będą tych trudności doświadczać. Ciekawe jest właśnie to, że pokazuje się ciemną stronę niemal przymusowego „bycia szczęśliwym”
Czy „ciekawe” prowadzenie audycji polega na nieustannym bodźcowaniu słuchacza, żeby się przypadkiem nie znudził i nie uciekł? Jeżeli tak, to bardzo dobrze, że oparto się tej manierze. Media strzelają słowami, bodźcami niczym karabin maszynowy. Byle przekłuć uwagę słuchacza i zaserwować mu reklamy. Dobrze, że w tej audycji był moment na wahanie, zadumę, niepewność. Mentor nie musi zadziwiać swadą, tempem, błyskotliwością wypowiedzi. Musi mieć do powiedzenia coś, co trafi do ludzkiego serca i umysłu. I każe na chwilę chociaż, zatrzymać się i zastanowić. Spojrzeć na stare i znane w nowy sposób.
Gdyby radiowcy chcieli zrobić reportaż na temat trudności doświadczanych w związku ze świętami, to pewnie rozmawiali by z „kucharka w domu starcow albo z marynarzem na statku”. Ale zamysł audycji był inny. To była rozmowa z mentorem o sprawach często przeżywanych, ale ukrywanych, przemilczanych, zagłuszanych obowiązkową radością.
Oczywiście, nie każdemu musi odpowiadać taki rodzaj audycji. Ale zarzuty pod adresem radia i zaproszonego gościa uważam za bezzasadne.
Moi Drodzy
Miło było Was wszystkich poznać i miło mi było spędzić nieco czasu w Bobikowych włościach. Niemniej właściwym dla mnie biotopem jest kocie legowisko behemotha. Więc dziękując za gościnę, kłaniam się nisko i oddalam, gdzie natura woła. A przy okazji życzę wszystkim na Nowy Rok spełnienia najskrytszych marzeń, realizacji postanowień. Co tu dużo gadać. Życzę Wam wszystkim tego, czego życzę sobie.
Dzieki za zyczenia, Paradoxie. I wzajemnie, wszelkiej pomyslnosci w Nowym Roku i milego polegiwania na legowisku. Milo jest gdy przybywaja nowi goscie do Koszyczka, nawet jesli sie nie do konca zgadzamy. Zawsze to nas troche odswieza! Na pewno trudniej sie wchodzi do grupy, ktora juz ze soba jakis czas rozmawia, ale pierwsze koty za ploty juz masz za soba.
A bientot!
Moze jet mentorem dla swych studentow czy klientow (jak sa dzis nazywni pacjenci), ale z pewnoscia nie moim. Ja, owszem, mentora potrzebuje, ale nie szukam go w radiu. Czasem jak zaczna mentorzyc, to uciekam gdzie pieprz rosnie.
Oczywiscie, ze radio musi pobudzac sluchacza, inaczej nie beda go sluchali. Po co komu nudne brzeczenie? Pobudzanie polega takze na tym, by – jak wczesniej napisalam – podsuwac sluchaczowi takie tematy, o ktorych nie myslal, ze go interesuja. Przychodzi mi do glowy program, ktorego z zadziwieniem i urzeczeniem wysluchalam kiedys na Czworce BBC. Byla to rozmowa z mlodym wariatem, ktory swa pasja zyciowa uczynil kolekcjonowanie ksiag, a nawet ogromnych kisegozbiorow w martwym jezyku – w jidisz, ktorego dzis malo kto w domu uzywa a juz z pewnoscia jeszcz mniej czyta.Znosil je na strych i do piwnicy w domu rodzicow Mlody wariat stanal kiedus w obliczu problemu – co robic z ksiazkami zmarlego dziadka. Czy je wyrzucic na smietnik, czy postarac sie jednak ocalic.
To byla fascynujaca rozmowa z chlopakiem, ktory nie mial ǵadanego, ale rozmawiala z nim dobra, wrazliwa dziennikarka, ktora do tej pory znalam glownie z programow o mlodziezowej muzyce popularnej. Sluchala co mowi, nie miala spisanych na kartce pytan. A moze miala, ale nie bylo tego slychac gdy zadawala pytania.
Pamietam, ze sie poplakalam przy tym programie, nie dlatego, ze zalezy mi na ocalaniu ksiazek w jezyku jidisz, tylko dlatego, ze bylam gleboko ppruszona sposobem w jaki ten chlopak dwudziestoparoletni opowiadal o swej zyciowej pasji i dlaczego to robi i ile to znaczy dla ludzi starych, ktrzy chca mu swe zbiory przekazac, spokojni, ze ksiazki nie pojda do spalarni.
Rozmowy z kucharka z domu starcow chetie bym wysluchala – chcialabym wiedziec jakie produkty trafiaja do tych zakladow, ile kosztuja, jakiej sa jakosci, co sie najczescej gotuje, czy pacjenci moga sobie zamawiac wedle upodobania, jak sa respektowane rozliczne diety, jak sie radzi z pacjentami zbyt sabymi aby mogli jesc bez pomocy – rozne rzeczy chcialabym uslyszec. Kazdy z nas moze kiedys trafic do domu starcow. Rozmowa z kucharka moglaby rzucic swiatlo na to jak sa traktowani starzy i niedolezni. Somthn’right up my street…
Heleno,
W.E. nie musi być Twoim mentorem. Masz prawo do własnych opinii i wyborów.
Z pewnością setki ludzi zawdzięczają mu bardzo, bardzo dużo.
Wiem o tym. Stąd Twoja wypowiedź: „ekspert ganiany od mikrofonu do mikrofonu” jest dla mnie osobiście bardzo przykra. To nie ten typ, nie ten format człowieka. Trust me 🙂
A jeszcze mi sie przypomina program, ktorego z otwartymi ustami wysluchalam, tez na Czworce – o nosorozce Klarze, pierwszym okazie tego gatunku, ktory zawital do Europy bodaj w XVII wieku i byl obwozony i pokazywany. Opowiedziana zostala nie tylko historia Klary, ale takze jak to dziwne zwierze bylo opisywane i jak wsplynelo na wspolczesne malarstwo, grafike (Durer), porcelane (Misnia). Artysci, ktorzy chcieli Klare odtworzyc, kazdy w swoim medium, czesto sami jej na oczy nie ogladali – i dobrym przyklade tego jest wlasnie Albrecht Durer, ktory znal Klare wlaznie z licznych opisow, ktore sie zaczely pojawiac. Boze, jaki to byl ciekawy program! A znajac kuchnie wiem, ze zrobienie takiego programu nie zabierze wiecej niz poltora dnia.
I trust you, Jagodko. Ja mowilam ogolnie, a nie czepialam sie jego akurat. Czasami jak slysze kolejna rozmowe z np, prof. Naleczem, to chce walic glowa o sciane.
http://www.rhinoresourcecenter.com/images/Kaendler-Turk-on-a-rhino-meissen-1752_i1245771342.php?type=all_images&sort_order=desc&sort_key=added
Tu jest Klara w interpretacji misnienskiej.
Nasi przyjaciele/sąsiedzi wracają dzisiaj z Bukowiny Tatrzańskiej.
Są w drodze od 10.tej rano i być może uda im się dotrzeć do domu około 20.tej 😯
Na zakopiance jechali w tempie 30km/h 👿
Czekamy na nich z gorącą kolacją 😆
Jak będą mieli siły, to pobawimy się jeszcze kartami 😉
To i tak krocej niz samolotem z Londynu do Gdanska liniami RyanAir.Ostatnio zajelo mi ponad 12 godzin. Nie polecam.
Paradoxie, nie rezygnuj z nas tak definitywnie, byłaby duża szkoda.
Mnie akurat psie rozważania zupełnie nie interesują, ale może przy innych zabiorę głos. 🙂
Czas przedswiąteczny też nie sprzyjał dyskusjom.
tak, podtrzymuje Siodemeczke.
Moja synowa też się wczoraj zagotowała na Ryanair.
Wystartowali z 3-godzinnym opóźnieniem, bo samolot był oblodzony i trzeba go było odlodzić, a potem przez ponad 7 godzin lotu nie mogli kupić niczego do jedzenia i picia, bo zanim obsługa do nich dotarła, to już nic nie zostało.
Teraz generalnie chyba samoloty obniżyły bardzo standardy, bo obniżyły też ceny biletów, stawiając na masowe, tanie przeloty, co nie jest złe, bo daje szansę podróźowania wielu ludziom.
Siedem godzin lotu i Ryanair, Siódemko? Nie wiedziałem, że oni latają przez Atlantyk…
Dzisiaj w Wielkopolsce wywieszamy flagi. Z powodu kolejnej rocznicy wybuchu, udanego Powstania Wielkopolskiego
http://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie_wielkopolskie
Paradoxie, przyłączam się do tych, którzy zachęcają Cię do pozostania w Koszyczku 🙂
A gdzie się nam zapodział Andsol 🙄 😯 🙁
Nie szczekam dziś wiele, bo znienacka jakiś wirus mi wyrósł na drogach i bezdrożach oddechowych, po czym bezczelnie miotnął mną w legowisko i trzyma mnie tam w stanie półprzytomnym. 👿 Ale nie mogę nie doszczeknąć, że mnie też byłoby ogromnie smutno, gdyby Paradox całkiem zniknął, bo już się zdążyłem do niego przywiązać. Więc może, Paradoksie, nie rezygnując wcale ze swojego naturalnego środowiska, jednak będziesz tu jeszcze zaglądał? A niech tam, nawet pasztetówką mogę się z Tobą podzielić, a to ze strony psa ogromne poświęcenie. 😆
No nie, sam lot trwał ponad 5 godzi, ale w tym samolocie też ich ileś trzymali.
Synowa napisała, że zjedli śniadanie o 6. i do czasu lądowania ok. godz. 18:30 nic nie mieli w ustach.
To ich pierwszy lot tanimi liniami i obawiam się, że ostatni.
Ryan Air nie obnizyl standardow, skad! On je zawsze takie mial, z tego co ludziska opowiadaly.
O, jakiz wspanialy gravlax zamarynowany przedwczoraj! Najlepszy jest taki dwudniowy!
Można podpisać
http://liberte.pl/petycja-w-sprawie-swiatyni-opatrznosci-bozej/
Ja sobie tez tak zaprzysieglam. Ryan Air – never again! Miales szanse lapiduchu i ja zrujnowales na reszte mojego zycia.
Ale spokojnie polecam Wizz Air, ktorym wiele razy podrozowalam do Gdanska, kompletnie bezproblemowo.
Najgorszwe, ze wszystkie powazne linie lotnicze zlikwidowaly loty z Londynu do Gdanska i nie wiem co mi strzelilo do lba aby wyprobowac Ryana. Przeciez slyszalam co ludzie o nich mowia.
Biedny Piesku, pozwol dbac o siebie.
Tez mam nadzieje ze Paradox tu tez sie rozgosci 🙂 Paradoksy bardzo cenie. Nawet jesli w rozmowie na tematy metodologiczne nie dalam mu okazji do dyskusji, poniewaz zgadzam sie calkowicie z wszystkim co na ten temat napisal… 🙂 🙂
Ja akurat nie bardzo sie zgadzalam z Paradoxem w psiej sprawie, ale mam wrazenie, ze jest wiele innych z ktorymi moglabym z nim isc w alianse… Jezeli si przylozylam do wyentuzjazmowania Paradoxa z bloga, to nie bylo, oj nie bylo, to moim zamiarem.
Bobiczku, traktuj swoje drogi oddechowe czym sie da, za wyjatkiem jednej rzeczy, ahem!
Paradoksie, Twoja deklaracja o opuszczeniu legowiska toż to czysty paradoks. Nawet nie zdążyliśmy zjeść lina w śmietanie 🙄
Mam nadzieję, że Bobikiem zajął się już dobry lekarz i jeszcze lepszy PA. Dobrzej spokojnie, Bobiku, do końca roku już niedużo czasu. Stary rok plan wykona i będzie znowu trochę spokoju.
Bry!
Biedny Bobik…
Zima, zima! Minus osiem teraz.
W gabinecie rzadu Lukaszenki nie widze ani jednej kobiety. Jedyna cos pisze, pewnie protokolantka!
Moze mu podsunac Sobecka i Pawlowicz?
Nie wiem czy nie jest dla nich za liberalny. Jak Obama dla Kima, ktory go (Obame) nazwal malpa w tropikalnym ogrodzie. Classy.
Pewnie to ta sama szkola dyplomacji do ktorej uczeszczal Radek Sikorski. 😆
Dzień dobry 🙂
kawa
Mam nadzieję, że wirusy w odwrocie
Dzień dobry na wieczór,
spóźnione, ale serdeczne życzenia świąteczne dla wszystkich z Koszyczka Bobika, za chwilę Nowy Rok i tak czas goni, niestety.
Z drugiej strony, czy ktoś chciałby zatrzymać czas na „jakiś czas”? NUDA!
Nie było mnie w chałupie 2 tygodnie, Mrusińsko u Bywszego Personelu, jutro w południe mamy ją odebrać. Na lotniskach są czasami ludzie z pieskami, kotami, ale to chyba tylko w ramach tzw.domestic flights, w obrębie kraju. Zabierając za granicę – jest to ogromny stres dla zwierzątka, bo przecież nie siedzi w kabinie pasażerów, a w zimnej ładowni, z zastrzykiem na sen.
Jak to dobrze, że Mrusia jest zawsze na wypadek naszych wyjazdów u Bywszego Personelu 🙂
Co to ja chciałam powiedzieć…acha, dobranoc, idę odespać!
Bry!
Dalej zimno. I ponuro…
Tu jest prośba o zaprotestowanie przeciw niszczeniu parku pałacu w Kórniku.http://www.citizengo.org/pl/signit/15113/view
Otwieram stronę Wyborczej, czytam czerwone nagłówki. Nieważne, że samolot latał dla linii indonezyjskiej (Indonesia Air Asia), nieważne że był zarejestrowany w Indonezji (PK-AXC) i w sumie nieważne, że na pokładzie był jeden (1) obywatel Malezji i że samolot leciał z Indonezji do Singapuru. Dla Wyborczej jest to „samolot malezyjski”. Dlaczego? Może dlatego, że malezyjskie samoloty są o wiele bardziej medialne tego roku.
Dzień dobry 🙂
Dawno niewidzianą Alicję Łotrzysko wepchnęło do poczekalni, sorry. Ale już wypuściłem, dziękuję za życzenia i wzajemnie życzę. 🙂
Mój wirus jeszcze mnie nie opuścił. Może jestem dla niego za liberalny? 🙄 Raczej wygląda na to, że dziś jeszcze spędzę dzień na legowisku. Ale może uda mi się od czasu do czasu coś ochryple szczeknąć? 😉
Nawet nie wiedziałem, że ustawa autostradowa pozwala na bezkarne zniszczenie dowolnego zabytku, jeśli lokalny włodarz ma takie widzimisię. 😯 To właściwie należałoby protestować nie tylko w sprawie Kórnika, ale w ogóle przeciwko takiej skandalicznej ustawie! 👿
Babilasie, jak się dorozumiewam z Wiki, AirAsia jest linią malezyjską, z siedzibą w Kuala Lumpur, a Indonesia czy Thai AirAsia to są spółki-córki, noszące takie nazwy od obsługiwanych tras, ale nadal przynależące do malezyjskiej firmy. Więc chyba tym razem GW (tak samo jak światowe agencje prasowe) nie bez podstaw pisała o malezyjskim samolocie, mimo że na pokładzie byli niemal sami Indonezyjczycy.
http://de.wikipedia.org/wiki/AirAsia
Nie wiem, Bobiku, jak inne agencje, ale BBC pisało i mówiło o indonezyjskim samolocie.
Reuters pisze o malezyjskiej firmie. U nas praktycznie wszystkie gazety, w tym tak poważne jak Spiegel czy FAZ, o malezyjskiej. Ale to nawet jest dla mnie mniej miarodajne, bo może być tak, że na początku jedna agencja robi błąd, a reszta to w pośpiechu przedrukowuje bez sprawdzania. Bardziej mnie przekonuje ta notka w Wiki, z której na mój rozum wynika, że firma istotnie malezyjska.
Tadeusz – dziękuję bardzo za link. Protestuję pierwszy!
Widzę, że droga, autostrada, jest ważniejsza niż wszystko inne!
Arboretum w Kórniku jest najlepszym w Polsce, a także jednym z największych i najlepszych w Europie!
Proszę, bardzo proszę o poparcie Tadeusza. Zróbmy wszystko co możemy, by zatrzymać bezmyślność!
Dziękuję.
Podobno, gdy zaczyna świtać, to czas wyłączyć komputer i pójść spać. Chociaż jeszcze ciemno, ale niedługo słońce wstanie.
Dobranoc 🙂
Nowy, ja już wcześniej podpisałem, tak samo jak petycję, którą podrzucił Irek. 🙂 Posłałem też linki kilku nieblogowym znajomym, a nuż ktoś dołączy.
Bobiku,
Dziekuje!
🙂
To już jest talmudyczna trochę dyskusja, Bobiku. Jak dla mnie o narodowości decyduje rejestracja (samolotu) – indonezyjska. Wiem, wiem: Polsce Polskie Linie Oceaniczne pływają pod banderą Malty, a Polska Żegluga Bałtycka pod banderą Bahamów, a największą flotę na świecie posiada Liberia.
A co do petycji zalinkowanej przez Tadeusza. Jej inicjatorem jest Jacek Kowalski, zawodowo adiunkt na poznańskiej (UAM) Historii Sztuki, półzawodowo brzdąkacz gitarowy (zwany niekiedy bardem), prywatnie uroczy gawędziarz, światopoglądowo czarna sotnia zdecydowanie na prawo od Kaczyńskich (z okolic Marka Jurka). Czasem się dziwię, jak w jednym człowieku tyle się mieści życiorysów.
Jak zainicjuje petycję w sprawie zamachu smoleńskiego, to mu nie podpiszę. 😎 Ale Kórnik nie jest ani lewy, ani prawy, tylko wspólny, więc należy mu się wsparcie niezależnie od inicjatora petycji. 😉
Babilasie, Marek Jurek to jest prawdziwa prawica, można powiedzieć prawi ludzie, bardzo religijni i poważnie traktujacy, to w co wierzą.
Mogę się z nimi nie zgadzać, ale ich szanuję.
Reszta tzw. prawicy, a zwłaszcza PiS to pajace, przebierańcy, koniunkturaliści, zeby nie powiedzieć dosadniej.
Bobik w Koszyczku, znaczy się lepiej jest. 🙂
Dzień dobry 🙂
Jacek Kowalski to nie moja bajka (oj, ciężko było i towarzysko, i bardowo), ale rozpirzają Kórnik 👿 Rozesłałam.
Ja też podpisalem przecież. Po prostu zauważyłem znajome nazwisko, więc napisałem o swoim z nim skojarzeniach. Cały projekt nazywa się „rewitalizacja płyty rynku w Kórniku” i jest oczkiem w głowie burmistrza (oraz rady miejskiej). Miejscowi chcą sobie zrobić dobrze (kostka polbruk, więcej miejsc parkingowych, łatwiej samochodom, trudniej ludziom) i zdecydowanie potrzebna jest interwencja niemal nadprzyrodzona, żeby to zatrzymać.
Siódemko, I stand corrected.
Podejrzewam, że gdyby prawica składała się wyłącznie z wrednych, niesympatycznych, bezideowych kretynów, byłoby to wszystko znacznie łatwiejsze. Problemy, zwłaszcza chyba w stosunkach osobistych, miewamy właśnie z tym, że są po prawej stronie również ludzie inteligentni, uczciwi, sympatyczni, tacy, o których się mówi „to wartościowy człowiek”. I kiedy ktoś taki zaczyna opowiadać jakieś straszliwe brednie, mijając się z elementarną logiką oraz rzeczywistością, nie możemy sobie poradzić z dysonansem poznawczym.
Sam mam kilku znajomych, których zacząłem unikać, bo dysonans mnie powalał. 🙁
Córasek mówi, że oni mają inny zestaw faktów i tego się nie przeskoczy. Próbowała i poległa.
To jest bardzo dobre określenie, „inny zestaw faktów”. Bo oczywiście zdaję sobie sprawę, że prawica (umowna) jest z kolei przekonana o mijaniu się lewicy (umownej) z rzeczywistością. I tego innego zestawu faktów chyba rzeczywiście nie da się przeskoczyć.
Dzisiaj wróciłam z podróży i zdążyłam przeczytać tylko aktualne wpisy – na zaległości przyjdzie czas – co oczywiście nie znaczy, że nie wysyłałam Koszyczkowi najserdeczniejszych życzeń świątecznych, oczywiście za pomocą „fluidów”.
Petycję podpisałam.
Bobiku kuruj się i bardzo proszę dbaj o siebie.
Ja mam największy kłopot nie tyle na poziomie faktów, co wartości. Ciągle jeszcze nie doszłam do siebie po tym, jak się okazało, że mili, serdeczni ludzie, z autentyczną troską i szacunkiem traktujący bliźnich – także tych, z którymi się nie zgadzają w kluczowych sprawach – głosowali na Korwina. Jak można akceptować tę pogardę, samemu (zdawało by się) nie mając jej ani miligrama?
Zdrowiej, Piesku i oszczędzaj się. 🙂
Też się niedawno zaniepokoiłam o Andsola, ale sprawdziłam, że u siebie jest i mam nadzieję, że wszystko w porządku.
A mnie uczono ze fakty sa poza dyskusja… Wyraznie nie o historie chodzilo.
Bobik w Koszyku, bardzo sie ciesze! 🙂 🙂
Przehecny ten podskakiewicz. 😆
Wszystkich uczono, że fakty są poza dyskusją, ale jak się w ostatnich latach okazało, dyskusyjne jest, co jest faktem, a co nie jest. 🙄
Dzień dobry 🙂
Obchodzę dzisiaj pierwsze urodziny 😀
(rok temu spadło na owieczkę dżęderowe słowo biskupów…)
Bardzo się cieszę, że Was wtedy znalazłem!
Proszę poczęstujcie się tortem z poziomkami i bobem z mojego ogrodu wyobraźni 🙂
Przeczytałem jakiś czas temu w internetach uwagę, że funkcjonalna różnica pomiędzy lewicą a prawicą sprowadza się do pytania zadawanego w obliczu jakiegokolwiek problemu. Prawica pyta: „Kogo ukarać?”, podczas gdy lewica pyta: „Komu pomóc?”. Niewiele problemów można rozwiązać poprzez karanie, stąd i społeczna skuteczność prawicowego oglądu świata jest, mimo wszystko, niewielka.
Podpisalam oczywiscie, ale nic nie rozumiem. To Urzad Konserwatorski ma prawo do ẅyrzania opinii, a nie egzekwowania prawa? To po cholere utrzymywac taki urzad i takich urzednikow? Ja tez moge wyrazic opinie, ale mi za to nie placa.
Brytyjski urzad konserwatorski jest ponad Parlamentem. Parlament moze ewentalnie zmienic prawo, ale nie moze podwazac decyzji kustosza. Przed laty bardzo znana pani posel Theresa Gorman mieszakajaca w domu chronionym ustawowo, zrobla generalny remont – cos tam usunela, cos tam dodala, gdzie indziej uzyla wspolczesnych materialow budowlanych, tynku, zamiast jak bog przkazal wymieszac posiekana slonme z konskim nawozem i tym okladac sciany. Przyszli i kazali wszystko, wszysciutienko rozebrac pod grozba pojscia do wiezienia. To bylo jeszcze za Pani Thatcher, a poslanka byla z jej partrii, z okregu, w ktorym mieszkala wtedy E. – bardzo dobra skuteczna czlonkini Parlamentu (raz zwracalysmy sie do niej z interwencja i ona szybko zadzialala). Ale prawo budpwlano-konserwatorskie naruszyla. Musiala rozebrac i nie bylo zmiluj.
Oszczedzaj sie Pieseczku. Twoje zdrowie wazniejsze niz wszystkie Kurniki, nawet nieortograficznie pisane.
Ohoho, pani Gorman! Za BBC:
Gdyby w naszej kamienicy (16 mieszkan) ktos chcial sprawic sobie na elewacji wychodzacej na glowna ulice np. plastikowe okna (pet hate of mine) i nawet zakladajac ze jakas firma wstawiajaca okna na to sie zgodzila, natychmiast zglosilabym do Urzedu Konserwatorskiego i kazaliby nowe okna wyjac i wstawic ze szkla i drzewa. Bo elewacja jest chroniona.
Bardzo zaluje, ze nie moge nakapowac na sasiadow, ktorzy od podworka wstawili sobie plastykowe drzwi w stylu Ludwika XV. Nasz budynek zbudowany byl w latach 60-tych XX w. Ilekroc mijam te drzwi to odwracam glowe, bo chodza mi mordercze mysli po glowie.
Pierwsze urodziny Smoka, na dodatek z bobem i poziomkami? To ja się natychmiast załapuję. Zdrowie Smoka! 😀
Pooszczędzam się za chwilę, dobrze? 😉
To prawda, Babilasie. Ona byla pierwszym politykiem w Parlamencie, ktora prowadzila kampanie o prawa kobiet do HRT.
Wtedy malo mnie to obchodzilo, gdyz wydawalo se, ze kto jak kto, ale ja z cala pewnoscia nie bede miala zadnego klimakterium. I nie mialam, Bog mi swiadkiem. Ktorego dnia sie obudzilam i bylo juz po wszytkim. Bardzo mnie to zdziwilo. 😯
Smoku, Twoje zdrowie! Do Stu (jak) Dwudziestu 🙂 🙂
Wow, wow, wow,
Mama zjadla iscie krolewskie sniadanie: dwa jajka w szklance (duuuuzo masla!), miseczke grawlaksa (cala!), decaf ze smietanka i co najmniej piec duzych malin! Jak to nie jest ponad 500 kalorii to juz nie wiem co.
W ciagu dnia jest znacznie trudniej ja nakarmic i wczoraj udalo mi sie wcisnac tylko mala miseczke tajskiej zupki na mleku kokosowym, przetartej do polowy i pol banana.No i troche malin w ciagu dnia. Ona zawsze maliny uwielbiala.
Widac jednak, ze zawiesina na pobudzenie apetytu Megastrom Acetate dziala. Dostaje dwa razy dziennie. Bardzo polecam.
Wow, wow,
Nie demonizujmy prawicy! Lewica potrafi byc brutalna.
Generalnie jedni wierza, ze rzad pwinien maczac palce we wszystkim i zapewnic dobrobyt ich obywatelom, jak nasz rys. Peknie rura w kanalizacji, spoznia sie pociagi, sasiad zemrze niezauwazony, zaraz wszyscy sie pytaja a gdzie to byl rzad. Tylko rzad moze rozwiazac problemy.
Konserwatysci/prawica wierzy w odpowiedzialnosc i wladze jednostki, ograniczony rzad, ktory ma zapewnic wolnosc do realizowania indywidualnych celow. To prowadzi to roznych wariackich ruchow, czesto uzbrojonych, ktore `bronia`przed rzadem.
To drugie wydaje sie byc bardziej idealistyczne, zeby nie powiedziec naiwne, mysleniem o jednostce.
Ja jestem gdzies posrodku z odchylem na lewo.
Ja nie wiem co bym zrobila gdyby przyjaciel zaglosowal na Korwina-Mikkego. Musialabym to z trudem przelknac, ale ciezko by mibylo prowadzic jakiekolwiek rozmowy, poza bez znaczeniowym small talk o pogodzie. Ludzi najlepiej poznac po czynach, wiec porzadny czlowiek to wciaz porzadny czlowiek. Ale sa gdzies granice wariacji! Porzadni ludzie ida walczyc do ISIS, poslubiaja masowych 80 letnich mordercow (Manson, ostatnio).
Gratulacje dla smoka z powodu wyjscia z niemowlectwa blogowego.
Dzięki 🙂
Lisku, nie pomyślałem o smoczych drinkach i nawet nie wiedziałem, że takie istnieją 🙂
Posadziłem właśnie całą grządkę odpowiednich kaktusów, owoce będą dobre na Sylwestra, mam nadzieję 🙂
Bobiku, wracaj do pełni sił!
Heleno, cieszę się z Tobą 🙂
To zaiste krolewskie sniadanie, Heleno!
Tez zaraz sobie zrobie jajka w szklance. Ciekawe jak przyrzadzila te jajka Helena…
Właśnie, powiedzcie jak się to przyrządza 🙂 Dla mnie jajko w szklance brzmi bardzo tajemniczo 😕
Mam jedno jajko w lodówce, trochę masła i szklankę, to może mógłbym spróbować 🙂
Jajko gotowac przez minute, wyskrobac lyzka do szklanki, dodac masla, soli i rozdziabac widelcem. Voila!
Zadzwonila E i poiedziala cos naprawde smiesznego. Ci wszyscy co sledza Downton Abbey, wiedza ze pies Lorda G, stara labradorka Izys (po angielsku Issis) zostala uspiona z powodu ciezkiej choroby. Otoz w brytyjskiej prasie zaczely sie pojawiac sugestie, ze Issis nalezalo szybko uspic z powodu nie tyle choroby, co jej dzis nader niefortunnego imienia. Ktos podobno zasugerowal, ze procz Issis w Downton Abbey zostal uspiony kanarek Bocca Haran oraz chomiczka, Alkaida.
Tort poziomkowy! Tego mi było trzeba! 😀 Zdrowie Smoka! 😀
Chętnie poczęstuję się poziomkami i za pomyślność Smoka wzniosę słuszny puchar.
Rośnij Smoku w siłę i moc, żyj długo i szczęśliwie, ogród niech Ci się pleni bez umiaru.
Czy można Smoka cmoknąć bezkarnie?
And now for something completely different: Ruch Narodowy proponował Ziemkiewiczowi kandydowanie w wyborach prezydenckich. Brzmi jak żart na prima aprilis – a nie jest. Być jak Tomasz Lis…
A w dzisiejszej GazWyb Agnieszce Kublik przeszkadzają… no właśnie, sami przeczytajcie, co przeszkadza (wydobyłem zza zapory, bo nie wszystkim i nie zawsze się otwierają bezpośrednie linki do GazWyb).
Ja juz nawet nie pamietam jak smakuja poziomki! Niebiansko, ale nie dokladnie jak.
Jajko w szklance tez jest niebianskie. Ja wlozylam maslo i dwa rozbite jajka do szklanki (za wiki, zanim Helena podala przpis), szklanke postawilam na sitku nad rondelkiem z gotujaca sie woda, sol i voila! Pewniejsze niz jajko na miekko, bo mozna upolowac dokladnie ten moment kiedy bialko jest sciete w sam raz, a zoltko plynne, czego nie widac, gdy gotuje sie jajko w skorupce. Hallelujah!
Hmmm. Przeczytalam w GW, ze poszukiwany jest kandydat na dyrektora mojej starej sceny. Po smierci Szymona p.o. dyrektorki sprawuje ta jego krowa. Nie byloby chyba dobrze gdyby wygrala konkurs.
Ale sama mam oczywista kandydatke, gdyby sie zgodzila, co nie jest pewne. Helena Kaut-Howson, bardzo wybitna i ambitna rezyserka, mieszkajaca w Anglii, ktora kiedys byla aktorka Teatru Zydowskiego w Warszawie. Gdy sama przyszlam do teatru, ona wlasnie krotko przed moim przyjsciem wyjechala do Anglii. Wszyscy okropnie zalowalijej odejscia i wypowiadali sie o niej z entuzjazmem. Wystepowala jako Helena Kautowna.
Lata pozniej uz w Londynie jzaprosilam ja do nagrania poematu Achmatowej Requiem. Czytala nie tylko przepieknie, ale pozwolila bez wahan pokierowac soba, wyrezyserowac mi jej interpretacje i nagranie.Z wielkim entuzjazmem Byla juz wtedy dobrze znana jako rezyser. Okazala sie byc tez nadzwyczajnie mila osoba. Nawet przeszlysmy na per Helenko. Opwoedzialam jej wtedy jak bardzo za nia teskniono w teatrze.I widzialam jaka jej to sprawilo przyjemnosc.
Mysle, ze postawilaby ten teatr z powrotem na nogi.
Ciekwa jestem czy ktos wpadnie na pomysl zaproponowanie jej paroletniego kontraktu. Zna tez jidisz, co jest wazne.
Już kroję tort dla nowych gości 🙂
Siódemeczko 🙂 smoka można nawet smoknąć, właśnie się dowiedziałem, że istnieje takie słowo 😆
Spróbuję ugotować to jajko, dzięki za przepisy 🙂
Smutne, że Helena Kaut-Howson (dziękuję, Heleno, za zwrócenie uwagi na tę osobę) nie ma nawet swojej strony w polskiej Wikipedii (w angielskiej, a jakże, jest). Skądinąd, internetowa witryna Teatru Żydowskiego wciąż utrzymuje, że Szymon Szurmiej „kieruje tą placówką do dziś”.
Zeby tylko ktos wpadl na pomysl aby jej zaproponowac. Ona juz niejedn prowincjonalny teatr postwila na nogi.
Heleno, tam są tak ostre podziały, ze nikt nie będzie myślał o osobach z zewnątrz. Cały rodzinny klan Szurmiejów i osób z nimi związanych trzyma się mocno i nic sobie nie robi z opinii innych osóz z teatrem związanym, że to skansen, utrzymujący się dzięki dotacji Min. Kultury.
Dawno nie byłam i podejrzewam, że tak jest. Aktualna głowa rodziny twierdzi, że to zawiść i zasłania się Festiwalem Singera, którego była animatorką.
Długo by pisać, też bym gorąco pragnęła, żeby to stała się współczesna scena, a Singer doczekał się festiwalu na poziomie.
Dam trzy linki, do kopii różnych artykułów na temat Teatru Żydowskiego:
http://www.reunion68.se/?p=5547
http://www.reunion68.se/?p=5028
I odpowiedź pani Gołdy w formie wywiadu
http://www.reunion68.se/?p=6935
Lomatko. Krowe odeslac na zasluzona emeryture. To, ze porownuje swoja 'dynastie’ z Matka i Corka Kaminskimi byloby bardzo moze smieszne, gdyby tak dokumentnie nie wkurzalo.
Za dyrekcji Pani Idy tetar mial w repertuarze zarowno klasyke zydowska (Goldfaden, Perec, Sz. Ansky, Sz. Alejchem) jak i dziela swiatowej dramaturgii (Ben Johnson, Brecht, Duerenmatt) Zdarzalo sie wystawic jakas rewie (kiedy np.trzeba bylo szyko dac cos nowego, bo akurat cenzura zdjela nam z afisza Jakubowskyégo i pulkownika, w przeddzien premiery).
Ale nigdy nie byl to teatr wystawiajacy jakies g..wna. Mozna go bylo pokazax zagranica.
Dopiero dyrektorowanie tego bl,p. kretyna i jego krowy, polozylo ten teatr dokumentnie. A zostal dyrektorem i rezyserem tylko dlatego, ze nagle zapisal sie do partii. On mial partie gleboko w d. Jego najbardziej dziwki interesowaly, a nie partia.
I tu musze powiedziec: ja mam dla Szymona w sercu specjalna skrytke, bo pamietam jak mnie uratowal od smierci glodowej gdy PRL nie pozwolil mi pobierac amerykanskiego stypendium i przez trzy miesiace bylam bez formalnego etatu, wiec nie poboeralam zadnych dochodow, a ukrwalam to przed rodzicami. I pamietam tez co mi powiedzial w dniu wyjazdu: ze jakby cos to niech wracam i on mnie natychmiast zatrudni. I jestem mu za to wdzieczna. Bardzo wdzieczna.
Ale byl to kretyn. No.
I jeszcze. Ja Szymona, gdy byl moim kolega, bardzp lubilam: za poczucie humoru, za dosc niefrasobliwy stosunek do zycia, za ogolny postmodernizm, jakbysmy dzis powedzieli..
Gdy bedac w Ameryce uslyszalam, ze jest nie tylko w partii, ale nawet w Sejmie, to malo sie nie przewrocilam ze smiechu.
Zobaczylam go po raz pierwszy od wyjazdu w latach osiemdziesiatych, gdy przyjechal z jakas skladanka do Londynu. Kolegom z redakcji rosyjskiej zawsze zalezalo na wszelkich jidiszkajtach, wiec zostalam poproszona aby pojsc, troche nagrac, troche opowiedzoec. Co uczynilam z rozkosza.Po spektaklu poszlismy z Szymonem na wodke. I po paru kieliszkach zapytalam go: a powiedz mi dlaczego ty sie wlasciwie zapisales do tej pi..onej partii? Ty i partia, to przeciez przekomiczne?
I Szymon mi odpowiedzial: Bo wiesz jak jest w teatrze – czasami trzeba sie z kims przespac aby dostac wymarzona role.
No to ja sie przespalem z partia.
Piękna anegdota. 😆 😆 😆
Chciałabym, żeby ten teatr był żywym ośrodkiem kulturalnym skupiającym wokół siebie naprawdę wspaniałych ludzi z młodego pokolenia. Wielu odkrywa swoje korzenie i swój talent oddaje temu odkrytemu dziedzictwu.
Szymon Szurmiej cieszył się ogromną sympartią warszawiaków, co miałam okazję zaobserwować podczas Ogrodów Muzycznych na dziedzińcu Zamku Królewskiego, gdzie był gościem specjalnym podczas jednego z wieczorów. Ludzie żywo reagowali na każde jego słowo, a na koniec zgotowano mu długą owację. Był częścią historii tego miasta ze wszystkimi jej cieniami i wstydliwymi wątkami. Teraz jest naprawdę pora na coś zupełnie innego i nie brakuje utalentowanych, chętnych ludzi.
Bardzo trzymam kciuki.
Tam jest jeszcze kwestia własności gruntów i tych nowych budynków, z których jeden już powstał, a inny ma powstać na terenie dotychczasowego Teatru Żydowskiego. Nie wiem dokładnie, bo mnie to nie interesuje, ale chyba coś w rozmowie z panią Gołdą było poruszane.
Okropnie się czuję, jak patrzę na zdjęcia tych ludzi czekających na informacje o swoich bliskich po katastrofie.
Nie jestem w stanie postawić się w ich miejsce, bo wydaje mi się, że bym tego nie przeżyła.
Tak, Siodemeczko, mam nadzieje, ze odnajda ten samolot wkrotce, bo to czekanie rodzin, wciaz majacych pewnie juz plonna nadzieje, jest przeokropne.
Trzy duze katastrofy samolotowe w tym roku. Niestety wszystkie pechowo maja do czynienia z malezyjskimi liniami, to potwornosc.Ta Malaysia to taki spokojny kraj! Moj szwagier spedza tam (lub na Filipinach), ok. 6 miesiecy w roku i bardzo sobie chwali ludzi i kuchnie.
Bede, jak juz pewnie wspominalam, zegnac ten 2014 rok bez zalu. Za wyjatkiem nadziei na Kubie, to nie byl to summa summarum dobry rok. Tfu, tfu, na psa urok, bo jeszcze pare dni zostalo do jego konca.
Jak na tej wielkości samolot spora liczba „no-shows” (23 osoby), ale wytłumaczalne to jest wczesną porą wylotu (05:20); ci ludzie spóźnili się po prostu na własną śmierć.
„Air manifest” tego lotu też wygląda trochę dziwnie (w Europie samolot z tak zrobionymi papierami nie zostałby odholowany od gejtu), bo wielu pasażerów ma niekompletne personalia – ale w Indonezji to całkiem popularne (Sukarno, Suharto), choć zwykle w sytuacjach oficjalnych uzupełnia się je o patrymonik.
Ech, kilka razy latałem Air Asia i zawsze miło wspominałem – taka tania linia ale bez wad tanich linii: czyste samoloty, wygodne (szerokie) fotele, miła obsługa na lotnisku i pokładzie. Smutne to wszystko…
Dzień dobry 🙂
na poprawę nastroju po prostu kawa
Dzień dobry 🙂
To ja jeszcze coś do kawy dorzucę 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/raczkowski/171333343/Marek+Raczkowski+dla+Gazeta.pl+-+29.12.2014/p#BoxSlotMT
Czy Święta możemy już uznać za oficjalnie zakończone? 😉 Bo przyznam Wam się na ucho, że zbyt długie świętowanie (bez wyjechania w jakieś atrakcyjne miejsce) mnie męczy, a w tym roku ono się wyjątkowo przeciągnęło.
Wprawdzie jeszcze Sylwester przed nami, ale mnie się już od dobrych paru lat na żadne sylwestrowe spędy nie chce łazić, żegnam/witam rok rodzinnie i blogowo, czyli mam mniej więcej to, co zwykle. I tak mi dobrze, tak mi rób. 🙂
Raczkowski świetny. U mnie Sylwester też rodzinnie i blogowo, z tym że zaczynamy koncertem w filharmonii.
Tyz piknie. 🙂
Dla tych, którzy się na żadne koncerty nie załapią, ja mogę w noc sylwestrową coś zaśpiewać, ponieważ, jak wiadomo, jestem wybitną artystą wokalną. 😈
Bobiku, chętnie dołączę, ponieważ w sylwesta będę siedzieć w domu i tulić Rumisława, któren bedzie umierał ze strachu. Może jak zaspiewam z Tobą wraz, o biedactwu przejdzie…
O jakiz cudny rysunek!!!!!!!!!!!!!!!
Nisiu, poza tym, że jestem wokalartystą wybitną, jestem również wszechstronną, czyli mogę śpiewać w duecie, tercecie, w chórze, podczas bankietu i po bankiecie jak również. 😎
Niestraszne mi żadne wokale,
czy będą samotne jak palec,
czy stadne jak plaża w Chałupach,
czy lekkie jak puch, czy po trupach,
leżerskie, czy z parciem na władzę –
ja wszystkim wokalom poradzę! 😈
Jestem w kłopocie, bo nie chcę nikogo urazić, a jednocześnie dać wyraz swojej opinii o rysunku Raczkowskiego. Nie raz i nie dwa na blogu wytykaliśmy sobie niskie instynkty, mówiliśmy, że nieelegancko śmiać się z nazwiska, postury, orientacji itd., i wydaje mi się, że nie należy także poniżać. Rysunek absolutnie poniża Terlikowskiego, który – może nie wszyscy wiedzą, ale ja powiadam: idiotą nie jest i bez wątpienia przewyższa swą wiedzą i inteligencją niejednego z nas.
Można się nie zgadzać z jego poglądami, jego publicystyką i zajmowanym stanowiskiem w licznych sprawach, ale przypisywać mu prymitywizm umysłu to tanizna i marność, która mnie odstręcza.
Czy w związku z tym, że uważać będę za głupotę Wasze zdanie na kilka tematów, będę mógł Was rozweselić mówiąc jacy jesteście debilni, skoro to takie śmieszne?
Sorry, zeen, ale Twojej dobrej opinii o umysłowości Terlikowskiego nie jestem w stanie podzielić. Uważam go – bez względu na to, ile książek przeczytał – za człowieka strasznie ograniczonego i niezdolnego do szerszego spojrzenia na cokolwiek, przy tym pewnego siebie i swoich racji w sposób graniczący ze śmiesznością, a nierzadko w nią wpadający. Również do jego „naumianej” wiedzy można mieć sporo zastrzeżeń, nawet kiedy gra na własnym, biblijnym czy teologicznym boisku.
A co do rysunku – on przecież nie odnosi się do osoby Terlikowskiego, tylko do wyrażonego przez niego expressis verbis poglądu: „zwierzęta nie mają żadnych praw, nawet w Wigilię”. Dla mnie udowadnianie „wyższości” człowieka nad zwierzętami przez odmawianie im jakichkolwiek praw jest dowodem sporego prymitywizmu umysłowego i wyśmianie takiego poglądu uważam za całkowicie uprawnione. Sam miałem ochotę zjadliwie wyśmiać, jak to przeczytałem, ale Wigilia była i nie wypadało, a może czasu nie miałem. 😉
Zeenek, a jesli ja uwazam, gleboko i serdecznie, ze Terlik jest prymitywnym debilem, zlym i podlym czlowiekiem, to moge go troche poponizac? Bo jest to jedyna reakcja jaka moge wobec niego zastosowac, nie wsiadajac do samolotu i nie wydrapujac mu oczu, za wszystkie podle i niegodziwe rzeczy ktore glosi? Jak np,, ze Alicja Tysiac jest niedoszla morderczynia swego dziecka? Albo, ze Barak Obama chce aby skrobanki byly dostepne do osmego miesiaca ciazy? To nie jest mowa prymitywnego debila i lgarza?
Zeenie, rysunek Raczkowskiego nie jest Ding an sich, jest komentarzem do wypowiedzi Terlikowskiego na temat zwierząt, która najwyraźniej umknęła Twojej uwadze i który to rysunek w tym kontekście absolutnie nikogo nie poniża, co najwyżej podkreśla podłość i etyczną miałkość jego wypowiedzi.
A co do Twoich uwag o intelektualnych wyższościach Terlikowskiego nad „niejednym z nas” – gdybym był bardzo złośliwy, to poradziłbym Ci żebyś niepotrzebnie nie generalizował. Ale nie jestem, więc tylko ograniczę się do refleksji, że jakoś źle lokujesz swoje uczucia.
Helena, Bobik: jak wy szybko piszecie…
To jeszcze nic, Babilasie. Żebyś zobaczył, jak szybko ja potrafię zniknąć befsztyk… 😎
Ooo, nawet mi do glowy nie przyszlo, ze zeenek moze nie znac tej wypowiedzi Terlika, ze 'zwierzeta nie maja zadnych praw’, bo, jak sadze nie maja niesmiertelnej duszy, jego teologicznym zdaniem. No, nie! Ta wypowidz byla taka jakas wredna, ze rysunek jest absolutnie uspraqiedliwiony.
Czasami mysle o dzieciach Terlika i tych jest mi prawdziwie zal.Bo co takie dziecko winne, ze ma debila za ojca?
Na jeleniej polance tlok i wyzerka 🙂
Wyżerkę jeszcze widzę, ale na tłok się spóźniłem. 🙁
Istotnie nie znałem tej wypowiedzi, jakoś nie trafiłem na nią, co nie zmienia mojego poglądu, że rysunek jest nieśmieszny – niezależnie czy był komentarzem do owej wypowiedzi, czy nie.
W żaden sposób nie odnosił się (rysunek) do aspektów religijnych, doktrynalnych, poruszonych przez Terlikowskiego, natomiast poszedł po najmniejszej linii oporu i wmawia, że Terlikowski uzasadniał swój wywód intelektualną niższością zwierząt, co nie miało miejsca. Bo wywrócić w niwecz w sposób zabawny doktrynę okazuje się, nie jest tak łatwo.
A jednak, a jednak… o ile logice wywodu Terlikowskiego(bazuję na lince babilasa, nie czytałem całości eseju) trudno coś zarzucić – zwracam uwagę ponownie: zaprezentował punkt widzenia z pozycji doktryny – to z logiką Babilasa zgodzić się nijak nie mogę i nawet wiem dlaczego: bo jej zwyczajnie brak.
Gdzie ja generalizuję? Jeśli wziąć pod uwagę mnie i Ciebie Babilasie, to już mamy „niejednego”, prawda? To daleko nie wszyscy ani nawet większość…
Bardzo lubię takie błyskotliwe „ gdybym był bardzo złośliwy to… ale nie jestem” kierowane w moją stronę, bo to poprawia również moje samopoczucie 😆
Na koniec pragnę zauważyć, iż ludzie, w których lokuję swoje uczucia i czy one są ulokowane dobrze czy źle, pozostaje moją sprawą i recenzowanie ich jest co najmniej nietaktem.
I nic tu nie ma do rzeczy czy ja się z Terlikowskim zgadzam, czy nie.
Taki cudowny Majakowski, pozwolę sobie w oryginale:
Вы любите розы?
а я на них срал!
стране нужны паровозы,
нам нужен металл!
товарищ!
не охай,
не ахай!
не дёргай узду!
коль выполнил план,
посылай всех
в пизду
не выполнил –
сам
иди
на
хуй.
Z punktu widzenia doktryny można nie przyznać zwierzętom praw do zbawienia, do dostąpienia królestwa niebieskiego, do brania udziału w mszy, przyjmowania sakramentów, etc., etc. Nie ma natomiast żadnych powodów doktrynalnych, żeby odmawiać zwierzętom ochronnych paragrafów w ramach świeckiego prawa, czyli tego, co cesarskie. Dlatego wywód Terlikowskiego jest od początku do końca intelektualnie walnięty i z logiką w moim rozumieniu nie ma nic wspólnego.
Resztę „umysłowej wyższości” tego typa pozwolę sobie pominąć litościwym milczeniem, bo w gruncie rzeczy niemal każdy jego tekst opiera się na takich właśnie, ułomnych intelektualnie i obrzydliwych etycznie podstawach. Tudzież zwyczajnych kłamstwach i absurdach, jak te, że przyznanie pewnych praw zwierzętom (nikt przecież nie mówi, że równych z ludzkimi) prowadzi do szprycowania kobiet hormonami, zapaści demograficznej czy zakazu jedzenia mięsa.
Naprawdę nie ma kogo hołubić. 🙄
W oryginale to brzmi bardzo przyzwoicie 😈
Dotyczy Majakowskiego
Sugerujesz, Irku, że ja w oryginale nie brzmię zbyt przyzwoicie? 😆
Bobiku,
😆
Zeenie drogi! Przemówienia i artykuły Stalina, na ten przykład, też były zgodne z doktryną (stalinizmu), więc – według Ciebie – niekwestionowalna prawda objawiona. Skoro proponujesz nam tego rodzaju logikę, trzeba się uśmiechnąć i od dyskursu odstąpić.
A co do afektacji różnych Twoich: pozostają Twoją prywatną sprawą, dopóki się nimi publicznie nie chwalisz. Skoro je tutaj eksponujesz jako przykłady cnót, logiki i umysłowości (a zaczęło nam się lata temu bodaj od Dmowskiego, pamiętasz?), to nie dziw się, że się recenzenci chętnie znajdują.
I jeszcze: ja Cię bardzo lubię, mimo że się z Tobą prawie w niczym nie zgadzam.
Jak rozumiem, zeenowi chodziło o to, że przedstawienie przez Terlika doktrynalnego stanowiska było wewnętrznie koherentne. Tyle że on się do tego nie ograniczył, a pomieszał – nie wiem który już raz – płaszczyznę doktrynalną z płaszczyzną całkowicie pozareligijną, co z natury rzeczy wszelką koherentność i logikę unicestwia.
A nawet doktryny koscielne nie sa, jak sie okazuje, z betonu, w odroznieniu od Terlika. Kiedys, naprawdo nie tak dawno, uwazano, ze samobojstwo jest grzechem tak straszliwym, ze samobojcy nie wolno nawet pochowac w ziemi poswieconej. Kiedys przed laty zrbila na mnie ogromne wrazenie opowiesc Renatry z lat jej wczesnej mlodosci, kiedy albo uczestniczyla sama albo byla swiadkiem pogrzebu nastolatki, ktpra odebrala sobie zycie. Chowano ja pod plotem cmentarnym, zas ludzie stojacy na stopniach kosciola obok ktorego przechodzil kondukt pogrzebowy, pluli na niego. Pluli!
Nie wyobrazam sobi zeby dzis takie sceny byly mozliwe, chyba, ze na schodach kosciola stalby Terlik.
Bo on wlasnie jest z tych co na kondukt pluja ze schodow kosciola. Dokladnie to robi. I nie masz na niego sily.
Wiec ja sobie zastrzegam absolutne prawo ponizania tego typa. To moja jedyna bron aby nie dostac apopleksji. A tego akurat nie chcualbys, zeenku? 🙂
Dobry wieczór.
Mnie rysunek rozbawił. To jest ten rodzaj humoru, dość desperackiego w gruncie rzeczy, który pozwala mi zachować fason w zetknięciu z szeroko pojętą terlikowszczyzną. Gdybym nie pozwalała sobie pożartować w podobnym stylu, pozostałaby mi już tylko najgorszego rodzaju łacina koszarowa.
ja: „I nic tu nie ma do rzeczy czy ja się z Terlikowskim zgadzam, czy nie.”
babilas: „Przemówienia i artykuły Stalina… według Ciebie – niekwestionowalna prawda objawiona”
_________
Ja: cokolwiek…
babilas: Pomidor!
😆
Jeżeli już przypominamy sobie, to przypomnijmy może za co Polacy Dmowskiemu pomnik postawili… bo jak pamiętam, to tu na blogu można wspominać tylko o jednej stronie medalu i widzę, że dalej każda uwaga, że nie istnieje wyłącznie jedna słuszna prawda, wzbudza zachwyty i radość, że można zeenowi przypisać wszystko, czego nie lubimy…
A tak naprawdę to swoje na zeena temat imaginacje.
Pomidor! – niech i ja zobaczę co to daje 😯
I mnie o to samo chodzi
Mysle, ze ja nie musze pamietac za co POlacy postawili pomniki Dmowskiemu, bo nie podpadam pod jego definicje Polakow zebym nawet na glowie stanela. Ja sie skupie na pamietaniu o Niewiadomskim i na calej spisciznie jego mysli tak pieknie reprezentowanej przez poznych wnukow – Ziemkiewicza, Zdorta i roznych tam takich.
Mnie szczerze ten rysunek rozbawil, chociaz nigdy nic Ziemkiewicza jeszcze w zyciu nie przeczytalam. Znam jednak jego reputacje. Dzieki blogowi glownie. Ziemkiewicz szczerze uradowany ze zwyciestwa nad wciaz zafrasowanymi malpa, psem i kura. Przy czym kurze poszlo najgorzej, bo nie dopasowala jeszcze anu jednego klocka! Smialam sie do rozpuku! Call me shallow, ale tez rysunek jest smieszny. Szczegolnie w kontekscie wczesniejszej wypowiedzi Z. I wcale nie jest ponizajacy! Ponizajacy bylby gdyby Ziemkiewicz podzynal kurze gardlo, gwalcil malpe, i smazyl steki z psa, wtedy przypisane mialby cechy nieprawdziwe…
Rozumiem, ze chodzi o Terlikowskiego – lapsus linguae.
Ja nie domyslilam sie, ze to kura i myslalam, ze ameba. 😆
Mnie inteligencja Terlika nie wystarcza, bym darzyła go szacunkiem. Nie żebym dysponowała większą, bo pewnie nie. Ale inteligencja to jedynie narzędzie. Rzecz w tym, jaki ktoś robi z tego narzędzia użytek.
A dyskusja sprowadza się w sumie do pytanie, czy można być jednocześnie człowiekiem inteligentnym, posiadającym rozległą wiedzę i fanatycznym. Pewnie można. Ale czy może w jednym człowieku współistnieć fanatyzm i mądrość? Tutaj się żachniemy. Czyli inteligencja i wiedza to jednak jeszcze nie mądrość, bo ta wymaga szczególnego wyczucia w posługiwaniu się wiedzą i inteligencją. Wracamy więc do punktu wyjścia.
A czy wypada się z Terlika śmiać? Jeśli uznać go za niepełnosprawnego na duszy i umyśle, to raczej nie, ale jeśli uznać za inteligentnego, z imponującą wiedzą, to dlaczego miałby podlegać ochronie? 😉
Sorry, nie wiem czemu misie Terlikowski z Ziemkiewiczem pokielbasil.
Masz rację Vesper, Terlik żadnej ochronie nie podlega. Więcej: podlega krytyce tym bardziej, im bardziej się publicznie produkuje.
Ale krytyka, która opiera się o fałszerstwo, to już nie ze mną.
A fałszerstwem jest każda dyskusja, w której jeden mówi o niebie a drugi o chlebie. Dlatego z uporem maniaka będę postulował: czytaj uważnie i krytykuj za to, co człek powiedział/napisał, a nie za swoje wyobrażenie tegoż, a przy tym nie eksportuj swoich fobii…
Ziemkiewicz, króliku, to niedoszły kandydat polskich narodowców w wyborach prezydenckich. Ale się namyślił i nie przyjął propozycji, więc wysunęli takiego, co szlachetną pracą wykidajły w nocnych lokalach się para.
Zeen, zainstaluj sobie klawiaturę uruchamianą alkomatem, albo co, bo tego się nie daje czytać (o komentowaniu już nie wspomnę). Wszyscy Ci piszą, że z tą obroną częstochowską Terlikowskiego to Ci zupełnie nie wyszło (i piszą dużymi literami, dlaczego), a Ty się akurat mnie uczepiłeś. I jeszcze o jakichś fobiach piszesz…
Zeenie, ja nie mogę uważnie czytać i krytykować Terlikowskiego, bo chcę doczekać emerytury jeszcze za życia. Jak widzę debila, to mówię – debil i nie wymyślam bardziej wyszukanych określeń, żeby nikogo nie urazić. Urażam, obrażam, wyśmiewam, a najgorsze co mógłbym zrobić, to z debilem dyskutować. Prymitywni żyją dłużej, co, mam nadzieję, będzie do okazania. 🙂
I see, babilasie, dzieki!
Eee, tam, inteligentny! To klamczuch i kretacz. Sama go kilka lat temu przylapalam na tak wierutnym klamstwie, ze nie wytrzymalam i zadzwonilam do Rzepy (byl wtedy etatowym pracownikiem), poprosilam o rozmowe z redaktorem naczelnym i wyrazilam podziw, ze Panu Redaktorowi Terlikowskiemu udalo sie porozmawiac ze znana, a nawet wybitna propagatorka srodkow zapoboegania ciazy, Marie Stopes,choc pani ta nie zyje od ponad pol stulecia, zas swa kampanie na temat akntykoncepcji prowadzila w latach dwudziestych-trzydziestych ubieglego stulecia. Bardzo to dyzurnego redaktora rozbawilo.
Byl przeciwny kandydaturze Baraka O. na prezydenta USA wiec beztrosko oglosil, ze jest od za dopuszczalnoscia aborcji w osmym miesiacu ciazy.
Kiedy indziej zas , i Bobik to pewnie pamieta, stawial POlsce za pozytywny przyklad Arabie Saudyjska, ktora, jak pisal z przejeciem, nie dopusclaby z pewnoscia do tego na co zezwolila sobie IKEA, zamieszczajac w katalogu zdjecie dwu mlodych przystojniakow najwyrazniej zyjacych pod jednym dachem (bo jeden mial bodaj pizame na sobie, a drugi podawal mu kawe na sniadanie – no zgroza!)
Ten inteligent i doktor filozofii nam by w Polsce taka Arabie Saudyjska zaprowadzil, ze w oczach by pociemnialo.
Trzeba go ponizac i wysmiewac, I say! Choc to gruboskorne bydle i sie nie przejmuje. Ale dla psychicznej higieny nalezy sie nim zajmowac.
A Chomeini studiowal na Sorbonie!
Ja bym tak nie generalizował babilasie, że wszyscy…
A fobie swoje ujawniasz sam, np. tę z nieodpartą potrzebą obrażania, żeby nie powiedzieć zwykłego chamstwa – bo czymże jest sugestia, że piszę będąc pod wpływem?
Póki możesz, uchodź za kulturalnego, mnie już dałeś wystarczające dowody swej kultury w korespondencji, zatem jam już stracony…
Nieśmiało zauważę, że nie ma obowiązku mnie czytać ani komentować.
Na koniec przypomnę, że Terlik tu wystąpił w roli człowieka, który ma także prawo do godności i nie był tematem moich rozważań, wystąpił wyłącznie w kontekście nieudanego żartu Raczkowskiego, który moim zdaniem poszedł na łatwiznę.
Ale za to kończy się ciekawie: zeen – apologeta Stalina, żydożerców, tępy obrońca Terlika (no wszyscy mu tłumaczą, a on jak tej Częstochowy broni)… tylko gdzie ja poglądów Terlika broniłem? pewnie z wrodzonej tępoty nawet nie zauważam gdzie.
No i co ja się uparłem tak na tego biednego babilasa, no naprawdę…
No, fakt. Wypowiedz Babilasa do zeena nie byla zbyt elegancka, oglednie mowiac. I mnie tez bylo przykro ja czytac.
Mysle, ze nalezy sie 'przepraszam, zgalopowalem sie….’
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry bardzo mroźny 🙂
Nie wyobrażam już sobie poranka bez kawy/herbaty Irka i Liska (alfabetycznie 😉 ). Dziękuję 😆
Miłego, przedostatniego dnia A.D. 2014 Koszyczku 🙂
Dzień dobry 🙂
Jagoda już rozpoczęła odliczanie? 😆
Też lubię ten kawowo-herbaciany, poranny rytuał. Pozwala wejść w dzień łagodnie i z poczuciem blogowego zakorzenienia. 🙂
Szanowni Panowie Dwaj znowu, jak widzę, dali sobie po razie a nawet po kilka. 🙁 Ponieważ za chwilę lecę na koktajl party i wrócę dopiero późnym popołudniem, nie jestem w tej chwili w stanie rozstrzygać, kto komu bardziej i dlaczego, ale przypomnę, że sprowadzanie rozmowy do adpersonalnego meczu bokserskiego jest sprzeczne z regulaminem. A o przeproszeniu, po ochłonięciu z polemicznej gorączki, za zbyt ostre słowa, nie ja powinienem przypominać, tylko dobre wychowanie, którego – nie wątpię – nikomu tutaj nie brakuje. 🙂