Piosneczka pieseczka
Pieseczek się obawia, że długo będzie czekał,
nim się na pieską modłę wychować uda człeka,
podstawy manier wpoić, wprowadzić w lepszą sferę,
tak, by nie robił wstydu przed gończym lub terierem.
Na przykład kwestia kości, nie przeczę, wielkiej wagi.
U psów arystokraci to wiedzą i bradiagi,
że kość gdzieś ukryć trzeba, za szafą czy pod krzakiem
i wtedy podgryzanki już kończą się wszelakie.
A człowiek? Choć ukryje, choć nawet gdzie nie powie,
i tak mu kość spróbuje odebrać inny człowiek,
w dodatku nie zębami, co dobre jest na zdrówko –
nie, człowiek puści drona lub walnie atomówką.
To zresztą wcześniejszego rozwoju jest wynikiem,
bo zamiast po bożemu pobiegać za patykiem,
człek przy patyku dłubał, zaostrzył go, obstrugał
i zawsze z tego w końcu się brała chryja długa.
Przykłady bym przytaczać mógł takie w nieskończoność,
lecz chyba załapało mych psich kolegów grono:
niech już ci ludzie żyją w obrębie naszych granic,
tylko… czy by nie mogli być dobrze wychowani?
Co ja tam będę pokazywał, Haneczko. U mnie w tym roku niemal same ugory. Oracze mogą sobie poszaleć. 😆
Oddajmy Prusakowi co prusackie. Prusak się stara. Najważniejsze, żeby Akcja się powiodła. Z uprowadzeniem lub bez 😎
U Ciebie nie ma ugorów, co najwyżej rozpasana zieloność i kwiecistość 🙂
No to przynajmniej wypowiem się niekwieciście: dobranoc. 🙂
Zawtóruję 🙂
Bobiku, SKORO NALEGASZ, ze to ja zaczalem, a nie zostalem zaczety, to niech ci przypomny, ze w odpowiedzi na moja prostoduszna zapowiedz wyjscia do sklepu po nowego Kundelka uslyszalem: „Z Amazonem żaden przyzwoity zwierz, nawet tak wybrakowany jak człowiek, nie powinien mieć nic wspólnego 👿 👿 👿 ”
Czy zgadniesz o jakiego zwierza moglo chodzic, czy mam Ci uswiadomic kawe na lawe?.
Oj, Morda, przecież Jagoda świetnie wie, że ja też Kundelka (a skąd niby go można wziąć, jak nie z Amazona?) używam, a jeszcze dziś sam o tym przypomniałem (choć zaznaczyłem, że po zakupie się od Amazona odciąłem). Równie dobrze mogło to być do mnie, ale nie odczułem natychmiastowej potrzeby chwycenia za siekierę. A tak naprawdę było zapewne po prostu reakcją na słowo „Amazon”, a nie na jakąkolwiek osobę ludzką bądź zwierzęcą, co zresztą z późniejszej reakcji Jagody dobrze było widać.
Przestań już wałkować, bo w końcu wszyscy pomyślą, że koniecznie chcesz jakiejś kłótni. Znasz to chińskie przysłowie? Jak ci jedna osoba mówi, że jesteś nadwrażliwy, nie przejmuj się. Jak to mówi druga, zastanów się. A jak trzecia, kup sobie maść na swędzenie i posmaruj się. 😆
No i nie zmuszaj mnie do czuwania przez całą noc, czy jednak jakiejś szarpacki nie będzie. Ja już sam z siebie źle śpię, więc nie ma mi co dokładać dodatkowych powodów. 😉
„Równie dobrze mogło to być do mnie…” ????
To dlaczego 9 minut po wpisie o przyzwoitych zwierzach odczules nagla potrzebe „ostrzezenia” przed Kotem?
Ja sobie, Piesku, caly czas zadaje pytanie co ja tu jeszcze robie, skoro po kazdym niewybrednym ataku na mnie, to ja jestem przywolywany do porzadku. A wiesz dlaczego mozna mi zarzucic i oskarzyc o wszystko? Nawet i o to, ze pochwalam gwalcenie 3-letnich dziewczynek (autentyk)?
Bo Ty, Przyjacielu, na to pozwalasz.A gdy dochodzi do szarpacki, to w najlepszym wypadku „rozdzielasz wine po rownu”. A gdy Zeen wezmie mnie w obrone, to zostaje ostro przywolany do porzadku.
Dzisiejszy temat mojego wpisu, jak sie wydawalo, byl raczej malo kontrowersyjny: wybieram sie do sklepu. Nie wymagal armaty Przyzwoitosci.I jedyna Twa reakcja bylo facecyjne ostrzezenie o „wypazurzeniu”.
To nie jest przyjemne, Piesku. I nikt Ci juz tutaj nie powie ze nie tylko jako Przyjaciel, ale jako Gospodarz nie jestes w porzadku. Tylko ja Ci jeszcze moge to powiedziec.
Mar-Jo, drobna nieścisłość 🙂 , przekazałem Jagodzie nie „namiary na kubańskich księży” a pastorów.I cała grupa wędrująca z Jagodą tak ludzi tam obdarowała, że ów człowiek jeszcze przez spory czas słał podziękowania dla mnie (a przecież byłem zaledwie jednym ze słupów telegraficznych po drodze) i do pastora z Floripy.
Na pewno nie wdam się w rozważania co jest ważne dla obdarowywanych, wolę gdy oni sami wyrażają na ten temat opinie, ale z przekazów owego człowieka (a dołączał zdjęcie uśmiechniętej żony, więc nie ksiądz) było jasne, że wzruszyło ich, że nieznani ludzie z dalekiego kraju, a chciało im się wieźć ciężki bagaż i cały ten bagaż dla nich i dla ich kongregacji (tak to się mówi po naszemu czy raczej mówi się o zborach?) Tak czy inaczej bardzo mi wtedy W. i Jagoda (i cała ich grupa) zaimponowała, bo na ogół turyści myślą „co stamtąd przywieźć” a nie „co tam zawieźć”.
Dzien dobry 🙂
Gdybym napisala ze uzywam firmy x, i bezposrednio po tym ktos inny by napisal ze zaden porzadny czlowiek nie powinien tego robic, tez poczulabym ze kwestionuje sie moja porzadnosc (sekwencja jest wskazujaca tak jak wymienienie imienia, choc ma te zalete ze potem mozna argumentowac ze sie go nie wymienilo). Nietrudno uzyc sformulowania krytykujacego Amazon, nawet nawolujacego do jego nieuzywania, bez ustawiania aktualnych uzytkownikow pod pregierzem.
Juz Vesper wskazala, ze pogonienie Kota stalo sie rytualem koszyka…
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Witaj majowa jutrzenko itd. Jeżeli ktoś udaje się na pochód, niech to załatwi w miarę wcześnie, żeby potem nie osłabiać liczebności ewentualnej Grupy Szturmowej. 😀
Hasła do Akcji jeszcze nie daję, ale wiem, że na Gotowość Bojową mogę liczyć. 😎
Lisku, bezpośrednio przed postem Jagody to akurat ja napisałem, że używam amazonowego Kundla. 🙂 Wiele innych osób na blogu też się do tego wcześniej przyznało, więc ta „nieprzyzwoitość” na nie wszystkie się rozkłada. Ale dla mnie najważniejsze jest to, że Jagoda wyraźnie przeprosiła i napisała, że nie było jej zamiarem danie po nosie właśnie Kotu. Zgodnie z regulaminem to powinno sprawę załatwiać (mój wczorajszy post jeszcze łajzą wyszedł poza to zakończenie, ale zaraz dopisałem „sorry, to ja już nie będę”) i dlatego przyznaję, trochę byłem zły na Kota, że dalej wałkuje. Niemniej jednak dzisiaj naprawdę już chciałbym skończyć, choć Mordce jeszcze zaraz odpowiem, żeby się nie poczuł zlekceważony. 😉
Dzień dobry.
Wir warten, warten, warten!!! 🙂
Tak, Lisku, jak dobrze, że jesteś tu obecny 🙂 .
Reakcja Kota po takim dictum była do przewidzenia i jak najbardziej psychologicznie usprawiedliwiona.
Zwłaszcza w jego obecnej sytuacji życiowej i stanie fizycznego wyczerpania.
Kto jak kto, ale akurat Ty Jagodo, powinnaś być tego świadoma. I nie tracić również z oczu niełatwej sytuacji Bobika 🙁 .
No to pozmorzyłam 😉 . W końcu nick zobowiązuje 😉
Mordko, ja się od wczoraj staram uniknąć rozkręcenia metarozmowy i naprawdę mam swoje powody. Ale dobrze, skoro mnie stawiasz pod ścianą, to odpowiem szczerze: nie jest tak, że tylko Ty jesteś atakowany. Sam również atakujesz, czasem dość bezpardonowo, a jeszcze częściej robisz coś, co się nazywa przekroczeniem granic obrony koniecznej. Tzn. w reakcji na jakieś drobiazgi, żartobliwe szturchnięcia czy ewidentne nieporozumienia wyjeżdżasz z tak ciężkimi działami, że mnie faktycznie ogarnia przerażenie i próbuję Cię powstrzymać. Jeżeli przy tym przegnę z kolei ja i powstrzymuję nawet wtedy, kiedy powinienem bronić, jest mi bardzo przykro i przepraszam. Niestety, wszyscy mamy czasem tendencje do potwierdzania teorii akademika Pawłowa i ja wcale nie jestem wyjątkiem. 🙁 Więc może umówmy się, że ja się przyjrzę, czy przypadkiem nie wlazłem w korytarz zbyt częstego pohukiwania na Ciebie, a Ty sprawdzisz, czy aby nie reagujesz nadwrażliwie, nadmiernie przy tym dokładając innym. Ludzie wynaleźli takie obustronne triko i mówią na to kompromis. Podobno to całkiem niezły wynalazek, choć Kotom w pierwszym momencie nie bardzo się podoba. 🙂
Dzień dobry 🙂
Ale narozrabiałam 😳 🙁 😳
Jeszcze raz przepraszam Kota, Gospodarza i Szanowną Frekwencję za, jak się okazało, niezbyt przemyślany wpis, który stał się powodem szarpacki 🙁
Gdzieś tam z tyłu głowy noszę założenie, że my tu nawzajem zakładamy swoją dobrą wolę. Ale rzeczywiście jest tak, że w różnych momentach możemy niechcący kogoś dotknąć. I tak się tym razem stało. Przykro mi 🙁
Absolutnie nie kierowałam swojego postu imiennie do kogokolwiek. Dałam wyraz swojemu stosunkowi do Amazona. Okazało się, że nie byłam dostatecznie uważna i zrobiłam Kotu przykrość. Nie mogę zagwarantować, że nigdy nie zdarzy mi się niczego chlapnąć w biegu 😳 Z pewnością postaram się być bardziej uważna w swoich wypowiedziach 😎
Rzecz w tym, że ja reaguję bardzo negatywnie na samą nazwę Amazon. Pisząc o przyzwoitości miałam na myśli przede wszystkim właścicieli, władze polskie, które zgodziły się na zainstalowanie Amazona w Polsce w momencie, kiedy w Niemczech pracownicy bardzo dramatycznie strajkowali przeciw nieludzkiemu traktowaniu.
Nie mam linka do nowszych artykułów, ale ten jest nadal aktualny w swojej wymowie:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,17053225,Pierwsi_pracownicy_odchodza_z_Amazona___Nie_da_sie.html
Wiem o tym, bo w naszej gminie też jest, niestety, Amazon. Nadal nie może skompletować pracowników. Rozmawiamy często z ludźmi tam zatrudnionymi.
To jest, zachowując wszelkie proporcje i uwzględniając różnice dekoracji, coś na kształt osławionych XIX – to wiecznych kopalń i tkalni 🙁
Z pewnością, my wszyscy, jako konsumenci stoimy przed różnymi dylematami. Dla mnie dylematem jest kupowanie wyrobów chińskich, z wiadomych powodów 😎
Widzę problem, ale absolutnie nie daję sobie prawa do moralnej oceny postępowania konkretnych osób.
Biję się w piersi i na przyszłość postaram się nie reagować na zasadzie psa Pawłowa 🙁
Bobiku, husaria w pełnej gotowości 😆
Miłej majówki w ogrodzie, Jagodo 🙂 . Mam nadzieję, że pogoda dopisze.
Zakupy niosą w sobie różne pułapki 🙁
W Sharm el Sheik zachwyciliśmy się obrazem wystawionym na sprzedaż. Sprzedawca podał cenę, a ja, zgodnie ze wschodnim zwyczajem, podałam swoją. Pan zgodził się na moją cenę bez dalszego targowania. Nie mieliśmy przy sobie gotówki – to było na terenie kompleksu hotelowego – i poprosiliśmy o zatrzymanie dla nas obrazu do następnego dnia. Sprzedawca uznał, że możemy obraz zabrać zaraz a pieniądze przynieść później. Tak zrobiliśmy, a potem szukaliśmy go trzy dni, żeby zapłacić 😉
Byłam bardzo zadowolona z ceny. Do czasu. W Polsce okazało się, że za blejtram i ramy, razem z pracą, trzeba zapłacić cztery razy tyle, co za sam obraz. W sumie obraz okazał się wcale nie taki tani.
Ale nie to jest najważniejsze. Poczułam się parszywie z powodu tego, że się targowałam i że nie zapłaciłam za obraz pierwszej ceny. Wiem, że sprzedawca dobrowolnie sprzedał taniej. Ale mnie jest głupio, że za pracę artysty zapłaciłam tak mało w porównaniu do ceny oprawy jego pracy 🙁
I nie da się tego zmienić bo przecież nie mam jak 🙁
Zmoro,
pogoda jest barowo – garmażeryjna 😉
Na szczęcie ogród z grubsza ogarnięty i można się nim cieszyć 🙂
Tobie również udanego weekendu. Jak postępują Twoje prace ogrodowe?
A tak przy okazji święta ludzi pracujących opowiem Wam historyjkę, z którą zetknęłam się w ostatnim czasie.
Młody człowiek (nieco młodszy od mojego syna) przysłał maila do pewnej firmy tej mniej więcej treści: ” Wasza strona fejsbukowa jest c.d.d, nie ma Was na instagramie, marka co prawda zacna, ale marketing do d..y. Proponuję zatem, że tę skandaliczną wprost sytuację naprawię. Co prawda mam tylko maturę, ale fachowcem jestem właściwym. Do osiągnięcia celu niezbędne jest zatrudnienie zespołu ( 12 osób) ludzi, którymi będę zawiadywał. Oczekuję w pierwszym roku wynagrodzenia 10 tys zł netto miesięcznie – swoją wartość wyceniam na 50 tys, ale do rozmowy wrócimy po roku- komórki, laptopa, sportowego samochodu służbowego ( określonej marki i koniecznie ze sportowym tłumikiem 🙂 )”
Po uprzejmej odpowiedzi pani personalnej, że firma niestety nie może skorzystać z jego niewątpliwie cennych usług, albowiem oczekiwania kandydata znacznie przewyższają cały jej budżet marketingowy, nadeszła odpowiedź : ” Pani Krysiu (sic!) – skoro tak, to jestem w stanie się zaprzeć i sam wszystko pociągnąć. Niech mi Pani przyśle budżet, to się zastanowię, co z nim można zrobić” .
🙂 🙂
Jagodo-moje ogrodowe prace się jeszcze nie zaczęły z powodu przeciwności losu i pewno w tym roku również się nie zaczną 🙁
Dzień dobry 🙂
Trzymam, trzymam cały czas! Tylko pisanie ostatnio nie idzie mi za bardzo 🙁 Najchętniej bym się zagrzebał w głębokiej jaskini, może być z Kundelkiem, tylko żeby umiał ładnie czytać.
Ale trzeba być dzisiaj w gotowości! To czekam 🙂
Zmoro, to dopiero impet. 😆 Przydałby mi się kawałek.
Bobiku, mam nadzieję, że dobrze mi idzie. Od rana zachowuję się, jakby nigdy nic. Kto na mnie spojrzy, musi dojść do wniosku: oto osoba bez żadnych planów na dziś, a już jakieś akcje specjalne na pewno jej nie w głowie. 😎 Nawet nie zrobiłam oka ani paznokcia, co w świetle spodziewanego spotkania z Bondem zostanie mi, mam nadzieję, poczytane za bohaterstwo. 😉
Pssst.. nie ma tu aby żadnego Prusaka?
No to… kanarki zeżarły bociana. Powtarzam: kanarki zeżarły bociana. 😎
Wiuuuuu! 😀
Husaria! Doooo boooojuuuu!!! 😆 😆 😆
Jagodo, wróć! Nie nacieramy, tylko uciekamy! 😆
Wy uciekajcie, a ja osłaniam tyły! 😀
Delikatnie puszczam sprzęgło i sunę bezszelestnie, z wyłączonymi światłami, co nie robi żadnej różnicy, bo przecież jest jasno. Ale nastrój konspiry musi być. Zbliżam się do bocznego wyjścia. Bobik, jeszcze sekunda i możesz wskakiwać do furkonetki.
Jestem na miejscu z Żanetą.
I tak na wszelki wypadek, wypuszczam guźca. Niech ryje wilcze doły na drodze pogoni.
Stoje z jezami do rozrzucenia na szosie w wypadku poscigu.
Paradoksie, to sie nazywa telepatyczna koordynacja 😆
(jeze sa metalowe, nie zywe 🙂 )
Czyli Łajza też działa w siatce. To wspaniale. Jednomyślność jest nam bardzo potrzebna podczas akcji.
Obserwatorzy zagraniczni nie odrywają oczu od lornetek…
Czyli ja znowu, … o beton, Ago? 🙄 😉
Odwracam uwagę pogoni szumem husarskich skrzydeł 😉
Ja cały czas udaję Bierleiche z pieśnią niemiecką na ustach!! 🙂
A ja dla odwrócenia uwagi kręcę się przed wyjściem głównym z transparentem ” Precz z życiem niepoczętym !”
Betonu nie ma w scenariuszu. Niech odwracająca uwagę straż tylna uważa i nie da się złapać – tego też scenariusz nie przewiduje. Oczywiście, jeśli będzie trzeba, to wrócimy i będziemy odbijać tylną straż, ale to by nam trochę pokomplikowało plany. 😉 Dnia powinno jeszcze wystarczyć na opijanie udanej akcji, lepiej więc jej zbytnio nie przeciągać. 🙂
Zmoro, swietny pomysl, poscig po rzuceniu okiem stanie jak wryty i zastanawiajac sie co to takiego zycie niepoczete zapomni po co i dokad biegl 😆
🙂 🙂
Co tam! My tu zewrzemy szeregi, żaden pruszaczy pościg się nie prześliźnie.
Sczezną wrogie siły! 😀
Po pierwsze, Jagoda przeprpsila mnie juz wczoraj i ja to przyjalem i sprawa jest zakonczona.Dzieki, Jagodo.
Po drugie, naprawde sie ucieszylem, ze Lisek i Zmore dostrzegli moja strone plotu, bo czulem sie juz naprawde bardzo osamotniony i nieszczesliwy na tym Blogu.
Po trzecie nie bede komentowac stwierdzenia Bobika o tym ,ze ja „tez atakuje” i o przkroczeniu granicy obrony koniecznej, bo wiem, ze w swoim serduszku Pies wie jak jest naprawde i powtarza juz jedynie zaklecicia, na ktore naprawde nie ma co odpowiedziec.
Po czwarte, gdyby sie okazalo, ze udalo sie wreszcie odbic Psa i przetransportowac go do domu, byloby to powodem do mej umiarkowanej, ostroznej i pelnej wahan, ale jednak radosci. Ktorej tak niewiele ostatnimi czasy.
Mam nadzieję, że Jamesowi udało się już dotrzeć do Bobikowa przed ruszeniem pochodu pierwszomajowego, który właśnie wrzeszczy na londyńskim Strandzie, wymachując flagami z sierpem i młotem 😯
Pozdrawiam z Bardzo Tajnej Misji! 😉
Tak, tak, Pani Kierowniczko, pilnuj tych Czerwonych na Strandzie, bo gotowi sa nam za pare dni wybrac Millibanda na premiera. Moze sie im nie uda, na co liczymy.
Zmyliłem ślady, zjadłem kody,
wyciąłem numer (miałem kozik!)
i wpływam już na takie wody,
gdzie mi Prusactwo nie zagrozi. 😎
Super!!!! 🙂
To furgonetka Vesper w motorowke sie przeksztalca? To juz chyba nie Bond a Fantomas 😀
Przy porywaniu koordynacja, czyli ciągnięcie w jedną stronę, jest bardzo ważna. Jak myślę o Bobiku porwanym w obu sensach…
So far, so good! 😈
So far, so good! 😈
So far, so good! 😈
A nawet dwukrotnie!
Even further and even better.
Dobrze, Piesu Kochany! 🙂
James kiedyś kręcił długą sekwencję motorówkową gdzieś na Florydzie, więc okazał się cennym nabytkiem, bo już miał wszystko obcykane. Już na szpitalnym parkingu, widząc rejestrację DU PA (rzekomo duisburską, he, he) zorientowaliśmy się, że tu gdzieś muszą być Nasi. I rzeczywiście – byli, wsiedliśmy, pojechaliśmy. Z tyłu słyszeliśmy łopot husarskich skrzydeł, refreny bawarskich pieśni, gniewne okrzyki kontrdemonstrantów na rzecz życia źle zaczętego oraz pękanie przebitych przez jeże i Żanetę opon. Na umówionym parkingu wyskoczyliśmy z furkonetki i przeskoczyliśmy na przysłaną przez Mordkę z Florydy motorówkę. Po asfalcie trochę się nią trudno zapychało, ale przecież Polak potrafi i my ze śwagrem po pijanemu nie takie rzeczy robili. 😎 Prusactwo oczywiście próbowało nas ścigać, ale kiedy już było zbyt blisko, nagle skądsiś wyrastał Kotbehemoth i proponował po stakancziku, a wiadomo, że na lep rosyjskiej wódki Prusak zawsze pójdzie, więc mogliśmy się z Jamesem oddalić na bezpieczną odległość. I w tej miłej, spokojnej atmosferze dotarliśmy do domu, skąd nadaję niniejszy raport. 😆
James zwierzył mi się w zaufaniu, że prywatnie lubi kobiety au naturel, bez makijaży i manicurów, więc zarządzam, że jego komitet pożegnalny będzie składał się a) z Agi b) z Agi i szampana c) z Agi i łoża king size. 😀
Łoł! 😆
No, przecież momenty muszą być, bo to zwiększa oglądalność. 😈
Połknąłeś w c) szampana, Bobiku 😉
😆
Aga na pewno godnie w naszym imieniu pożegna.
Oj tam, Zmoro, trochę tego szampana połknąłem, korzystając z okazji, ale w momencie przejścia do punktu c) już go i tak wiele nie było. 😎
Bobiku 😆
Nie tylko Bond preferuje au naturel 😉
Zagram wszystko, oprócz tego, co by komukolwiek torowało drogę do władzy. Z jakiejkolwiek strony.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138585,17833305,Marian_Opania__Niczego_i_nikogo_sie_nie_boje__Procz.html#TRwknd
Proszę pani, mężczyzna aktor to jest dyskusyjna sprawa. Bo czy on jest do końca męski? Taki mężczyzna, który wychodzi na scenę i stara się podobać. Robi sobie oko, przyciemnia twarz. Jakiś narcyzm w nas jest. Ja jestem znany z tego, że jak przychodzi Opania, to nie dotykać. Panie Marianie, ja tylko tutaj przypudruję, bo jest pan spocony. Ja na to: I dobrze, to będę naturalny. Chcę się świecić. Aktorstwo zaczyna się od bycia sauté. Jeżeli 80-letnia kobieta stara się być dzidzimłódką, to nie będzie dobrą aktorką. Kobieta aktorka powinna wyglądać tak jak rankiem. Te najlepsze o tym wiedzą. Jak umalowana i ufryzowana zagra zmęczoną? Nie! Aktorstwo zaczyna się od niedbania o własną fizis. Mam podpuchnięte oczy? To proszę mi jeszcze dodać, bo gram alkoholika.
Bobiczku, jak dobrze, że dotarłeś już do domu 🙂
Żaneta po akcji była mocno zadowolona. Nie bardzo chciała mi powiedzieć z jakiego powodu. Dopiero kiedy dobrze nacisnąłem, zeznała, że weszła w bliższą zażyłość. Ale z kim, to już, niestety, nie byłem w stanie wydusić.
Guziec także. Wrócił uryćkany i uszlajany jak nieboskie stworzenie. Ślepia aż mu się jarzyły z radości. Jedyne na co się uskarżał, to jakość prusackiego asfaltu. Strasznie parszywy w smaku i ciężki do zgryzienia. Stwierdził, żeż, że jakieś jego okruchy mogły przypadkiem dostać się do żołądka. Trochę się więc obawia następstw w postaci obstrukcji, w związku z czym muszę na chwilę wyskoczyć do wąwozu sprawdzić, czy może przez przypadek nie pojawił się już jakiś Senecio. Myślę, że na obstrukcję spowodowaną prusackim asfaltem najlepszym antidotum będzie starzec niemiecki (Senecio germanicus)
Ulga! 😈 A teraz oddawaj motorowke bo spiesze sie na spotkanie z Rudym.
A ja idę odkręcić tę podrobioną rejestrację 🙂
Jeszcze parę udanych akcji i Koszyczek znajdzie się na celowniku CIA… 🙂
Mogę oddać motorówkę razem z Prusakami, którzy na parkingu strasznie się do niej pchali? Oczywiście z wyjątkiem tych Prusaków, co to ich Wódz trzyma w piwnicy, na wymianę za Rysia. 😎
Guźcu, tu masz klasycznego starca niemieckiego, gdybyś w wąwozie nie znalazł. Wygląda na przyjaznego zwierzętom. 😈
http://zwergen-power.de/_pics/130/_1246x1470_1_0_0_0x0_ffffff/Gartenzwerg_sammelt_Blumen.jpg
Na celowniku CIA, jak sądzę, jesteśmy już od dawna. To już nie pierwsza nasza bombowa Akcja. 😆
Poszperałam trochę w poradnikach i wyczytałam, że kobieta nie powinna zbyt łatwo się godzić na wszystko, co proponuje mężczyzna, bo to mogłoby się okazać zabójcze dla ich relacji. W związku z tym idę na Boznańską, a James może: a)wsiąść w swoją podwodną żaglówkę, odpłynąć w siną dal vel londyńską mgłę i do końca życia żałować b)czekać i pilnować, żeby szampan się równo chłodził c)iść ze mną, a potem… zobaczymy 😎
Teraz nie wiem, czy Boznańska pojechała do Warszawy, czy Aga do Krakowa? 😯
W każdym razie zaraz powiem Jamesowi, że ja mogę popilnować szampana 😎 a on niech już idzie na tę Boznańską. 😈
Odwracając uwagę pogoni wyczerpałam repertuar biesiadny do imentu. (Drei Gäns’ im Haberstroh saßen da und waren froh… – to był ostatni znany mi kawałek). 🙂
W trakcie niemieckiej prasówki trafiłam na artykuł mówiący o Unijnych planach stworzenia „klucza” sprawiedliwego podziału na poszczególne kraje napływających do Europy uchodźców. Decydować mają: PKB oraz liczba ludności.
Dorzucam link z interaktywną grafiką, z której wynika, że niektóre z państw zostałyby (przepraszam za określenie) mocno odciążone a inne mocno dociążone:
http://www.welt.de/140195217
Może powyższe kogoś zainteresuje?
Zainteresowało, nawet bardzo. Pewne mity ta grafika obala. Np. Włosi wcale nie są tak uchodźcami obciążeni, jak to starają się prezentować (choć wewnętrznie może im się to nierówno rozkładać na regiony, ale to już muszą sami uregulować), za to Niemcy przyjmują najwięcej, a sporo ich gardłuje, żeby przyjmować jeszcze więcej. A przecież tak samo jak inne narody zdają sobie sprawę, że to wszystko pójdzie z ich kieszeni… Dziwni jacyś. 😯
Ja bym nawet zawezwała tego Jamesa z powrotem do Londka, skoro Aga go nie chce, ale nie mam czasu, bo dziś flirtuję z Panem Karolem. Gej czy nie gej, nie szkodzi. 😀
Boznańska już dawno przeniosła się do Warszawy – odwiedzałem ją 1. lutego, tuż przed odjazdem.
Przed godzina FedEx donosl nowego Kundelka. Boze, jakiez to cudo! Najpierw sie lekko wnerwilem, ze jest mniejszy od poprzedniego, ale zaraz zorientowalem sie, zw ekran jest nawet ciut wiekszy, a mniejszosc osiagnieta zostala kosztem klawiaturki. W nowym jest dotykowa.
Audrey uczy Stara dotykania, bo Stara niewinna jak szczenie.
Wspaniale jest to podswietlenie ekranu i wspaniala nowa funkcja slownikowa, bo slepnaca Stara juz ledwo widziala na poprzednim i bardzo sie tym denerwowala.
Jak dalej tak pojdzie, to sobie jeszcze smartfona strzeli!
Wow wow!
Kocie
Chciałoby się rzec: Mała rzecz a cieszy.
Boznańska jutro ostatni dzień, a ja spokojnie siedzę.
Pewnie będzie szturm. Trudno.
Dzięki, Ago. 🙂
Jagoda! (16:46)
Opania to miłość mojego życia, zwłaszcza po filmie (sto lat temu), kiedy on się w Tyszkiewicz kochał, a ona go potraktowała z góry, nie, nie chodzi tu o „Lalkę” Prusa, to był jakiś film z początku lat 60-tych, współczesny naonczas.
Kocham Opanię Mariana do dzisiejszego dnia! Doskonały aktor. I na drutach umie robić 🙂
Z jakiegos powodu moja mala rzecz posyla mi ksiazki do wyboru wszystkie po niemiecku. Dobrze, ze nie po japonsku.
Musze sie polapac co sie rozchodzi.
Tez nie jestem zachwycony tapeta. Zamiast Harriet Beecher Stow i Virginii Woolf i Steinbecka i takiej pieknej ryciny sredniowieznej, to jakies cholera wie co.
Mt7,
widziałam w polskiej tv zakręconą na dziedzińcu muzeum kolejkę do wejścia. Jutro wystawa ma być otwarta do północy.
Wybaczcie proszę, że przerwę sielski nastrój po udanej Akcji/cynie.
Wpadło na kociebehemocie
Zmarł Ben E. King
https://www.youtube.com/watch?v=w_DKWlrA24k
Tak, Puchalo, wiem. 😀
Ja się wybieram z przejęciem od początku i o mały figiel bym przegapiła, ze się kończy, gdyby Aga nie zapodała, że idzie.
Ostnio byłam parę razy z grupą Drugiego Pokolenia, wynajmują niebanalnych przewodnikow i jest to dodatkowa atrakcja.
Później można już samodzielnie kontemplować samemu.
Na stronie muzeum jest nagrany przewodnik, pobrałam sobie i będę słuchać, bo przy spodziewanych tłumach lepiej zabezpieczyć sobie własne pomoce.
Nie lubię odkladać na ostatnią chwilę, ale tak czasami bywa.
https://www.youtube.com/watch?v=Vbg7YoXiKn0
Alicjo 😆
https://www.youtube.com/watch?v=VRjrGT0k5kA
W ostatni dzień warto wybrać się z samego rana – potem się robi Sajgon…
Żebyście wiedzieli, jak dobrze w domu, choć to i owo trzeba zrobić samemu, zamiast zadzwonić na pielęgniarkę. 🙂
Tylko z legowiskiem, jak się okazało, mam pewien problem. To szpitalne, z ruchomymi buzerami na pilota, jednak ma spore zalety. 😉
A nie da się takiego skądś podprowadzić? Tutaj to możliwe.
Ben E. King 🙁
„Stand by me” to jego największy hit, ale bardziej lubię inną jego piosenkę, a najbardziej w tym wykonaniu:
https://www.youtube.com/watch?v=JcHOc_-U7Vo
Haneczko, w podprowadzeniu to nawet Krankenkassa by mi pomogła, ale ja tego legowiska nie miałbym gdzie postawić. Chyba że bym wyrzucił swoją ukochaną kanapę, o czym nawet pomyśleć nie mogę bez zgrozy. 😯
To Kierownictwo do Londka pofiltrować poleciało? A ja myślałem, że może na jaki shop… szop… o, już wiem – szoppening. 😈
Ukochana kanapa ma priorytet 😎
Dreptam do spanka 🙂 Nasza kanapa kłania się Waszym kanapom 🙂
O, Bobik już w domu, jak dobrze 🙂
Życzę dobrych snów
Kanapa kanapą, ale ukochane łóżeczko z ukochaną poduszeczką to podstawa. Ech, chyba pójdę spać. 😀
Dzień dobry 😉
Takie łóżko?
https://www.youtube.com/watch?v=xnotv0AiZZY
Dobrze że się robi takie badania:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17848177,Niemiecka_gazeta_o_Polakach_w_Niemczech__Supermigranci_.html
Dzień dobry 🙂
kawa
do kawy
Święto flagi 😆
http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wiadomosci/news-akcja-rmf-fm-bialo-czerwone-flagi-na-szczytach-najwyzszych-p,nId,1724740
Dzień dobry. 🙂
Smardze na surowo jeść niemiło i niezdrowo!
Przed wojną chyba nie były pod ochroną.
Moi rodzice z zachwytem opisywali smak tego grzyba.
Dzień dobry 🙂
Bobiczku, już swoje odfiltrowałam, już i na szopeningu byłam (wczoraj u Fortnuma i Masona kupowałam eleganckie herbaty dla rodziny). A teraz zaraz idę oddać się sztukom plastycznym w Tate Modern.
Ahoj wszystkim!
Dzień dobry 🙂
Nigdy jeszcze nie jadłem smardzów, co uważam za ubolewania godną lukę w mojej edukacji kulinarnej. 😳 🙁 Po prostu nigdy jeszcze i nigdzie na smardze nie trafiłem. A gdybym trafił, jadłbym i na surowo, bo przepisy na carpaccio ze smardzów gdzieś widziałem.
Po udanym uprowadzeniu z łap Prusaka trafiłem do całkiem innego świata, niż przed dziesięcioma dniami. 😯 Było pozimowo, z żonkilami w dolnych partiach i zaczątkami zielonkawej mgiełki w górnych. Teraz jest dołem kolorowo, bo rozkwitło tysiąc kwiatów różnej maści, a górą całkiem zielono, z bzowymi plamami tu i ówdzie. I słońce, niczym dziś niezakłócone. Na piknik może jeszcze trochę za chłodno, ale kawę na pewno się uda wypić na tarasie. 😀
kawa wypłukuje magnez. brak magnezu objawia się niespodziewanie i zwykle nieprzyjemnie. zaskakująca nieprzyjemność jest gorsza od spodziewanej. howhg
Magnez wypłukany przez kawę można uzupełnić jedząc czekoladę. KAWA Z CZEKOLADĄ! Mniam…☺
A jak się zanadto uzupełni czekoladą, można znowu trochę wypłukać kawą, następnie, po stwierdzeniu, że wypłukanie kawą było nadmierne, znowu uzupełnić czekoladą, i znowu wypłukać, i znowu uzupełnić…
Patrzcie, jak przyjemnie można spędzić dzień, nawet nie idąc na Boznańską ani do Tate Modern. 😆
a co z produktami ubocznymi tego uzupełniania? 🙄
A co proponujesz? 🙄
Uboczne to można na boku spylić i jeszcze się zarobi. 😈
Dzien dobry 🙂
Znow jest misiowisko , w tej chwili akurat bez misia, ale mis zapewne nadejdzie 🙂
Bobiku, zaniepokoiło mnie te tysiąc kwiatów w kontekście odmienionego świata. Czy ty przypadkiem uciekając od Prusaka nie oparłeś się aż w Chinach? Oni lubują się w kopiach miasteczek europejskich…
A wiesz, Tetryku, że tego całkiem wykluczyć nie mogę? 😯 Ale gdyby BGS (Blogerska Grupa Szturmowa) miała odbijać mnie tym razem z łap Chińczyka, to już od razu mamy na Dalekim Wschodzie wtyczkę w postaci Smoka. Czyli bez paniki. 😉
A ja poprosze Grupe Szturmowa aby trzymala trezymala za mnie kciuki i udalo mi sie z pomoca lapowki skorumpowac Jacka Zakowskiego:
http://zakowski.blog.polityka.pl/2015/04/27/panstwo-uporczywie-bezczynne/#comment-2604
A tez bardzo sie ciesze, ze Cambridge’om urodzila sie coreczka. 😈
Kocie
Ale że tak otwarcie, publicznie? Poza tym pierwszy raz widzę Kota korumpującego herbatą.
Trzymam kciuki razem z moją kotą. Ja wszystkie cztery, kota z powodu niedostatków anatomicznych tylko dwa.
Juz nie raz korumpowalem herbata od F@M. Jest to moja stala waluta korupcyjna od wielu lat.I jeszcze sie nie zdarzylo by ktos krecil nosem.
A mnie ta sprawa z Mateuszem naprawde uwiera od kilku dni, nawet mialem sen w ciagu tych krociutkich napasow sennosci, co mi sie zdarzaja za dnia.
Jak Panstwo, pytam sie ja kogo, ktore nie potrafi poradzic sobie z dostosowaniem egazminu maturalnego dla osob z pewnymi niepelnospranosciami, da rade poradzic sobie z Putinem? Panstwo jest tylko mocne w gebie, a jak przychodzi co do czego, to sie okazuje, ze „sprawa jest niezwykle skomplikowana” 😯 i „szybko nie zostanie rozwiazana” 😯
Dzisiaj rano zmarł nagle, w czasie pobytu w sanatorium, mój ulubiony szwagier WA 🙁
Jest mi smutno. Ale też cieszę się, że, dzięki „medycynie”, żył do dzisiaj. Pierwszy, bardzo poważny zawał przeszedł 19 lat temu. Darowane, dodatkowe 19 lat.
Rodzina WA wróciła do Polski, z nad Niemna, w ostatnim rzucie repatriantów, w czasie odwilży po śmierci Stalina. Osiedlili się w Wielkopolsce. I tak się złożyło, że WA przywiózł z nad Niemna to co najlepsze: szerokie, hojne serce i połączył to z tym, co najlepsze w Wielkopolsce: rozsądkiem i wytrwałą pracą.
Jeżeli będziecie wznosili w czasie tej majówki toasty, to wznieście też, proszę, za pamięć WA. Dobrze, że był. I oby tacy ludzie rodzili się na kamieniu 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=3aRz0IVMuW8
Aby, Jagodo. Czesc Jego Pamieci.
A swoja droga dziwne stroje nosilismy w 1967 r. 🙄
Wystep Niemena z 67 roku pamietam bardzo dobrze, bo tuz przed zaspiewaniem, ale na innym koncercie, majstrujac przy jakies owczesnej konsolecie, powiedzial do mikrofonu „Sam bede miksowal”. Nie wiem dlaczego, ale ta uwaga wywolala wowczas wsrod wielu ludzi pewne zgorszenie, ze nie profesjonalnie tak rzucac cos do mikrofonu, zas wsrod innych – radosc, ze wdarl sie w przestrzen publiczna ze spontaniczna uwaga, bo takie festiwale jak sopocki czy opolski byly zawsze bardzo kontrolowane i wszysko bylo starannie zaplanowane, zadnego nieugodnionego spontanu nie oczekiwano.
Niedawno przeczytalem w jakichs wspomnieniach, ze festiwal w Sopocie zostal Warszawie poniekad narzucony odgornie przez Moskwe i ze mial byc odpowiedzia na podobny festowal Eurowizji, w tamtych czasach sporo lepszy od Sopotu.
Dzień dobry 🙂
Jak zostać Chińczykiem:
„Spotkaliśmy się w Bad Honnef przy kolacji z Chińczykiem i Zairczykiem. Franz opowiadał, jak niedawno, jadąc taksówką z lotniska w Abidżanie , pytał kierowcę o szczegóły architektury, chwalił nowoczesne rozwiązania, zachwycał się urodą tego, co za oknem. Kierowca w pewnym momencie powiedział: „Niech pan pojedzie do mojego kraju, tam pan zobaczy, jak piękna może być stolica!”. „A skąd pan jest?”, pyta Franz. „Z Burkina Faso”. „Ach, ma pan rację, byłem niedawno w Ouagadugou”, zachwyca się Franz, na co taksówkarz: „A pan skąd przyjechał?”. „Proszę zgadnąć, do trzech razy sztuka”. Popatrzył na mojego błękitnookiego, jasnowłosego męża w lusterku samochodu i po zastanowieniu powiedział: „Myślę, że jest pan Chińczykiem”. Franz zaprzeczył z uprzejmym spokojem i dał mu następną szansę. „Dobrze, jeśli nie Chińczykiem, to jest pan zapewne Japończykiem”. „Nie, jestem Niemcem”. Na co usłyszał: „Ach, wszyscy jesteście biali!”. Nasz Chińczyk przy stole ocierał sobie łzy ze śmiechu, patrząc na mojego dwumetrowego męża z kręconymi włosami i wydatnym nosem. Bałam się, że mu się coś stanie ze śmiechu, ale Zairczyk wcale się nie zdziwił. „Ja też bym cię wziął za Azjatę” – mówi w końcu. Zamurowało nas. „Wszyscy jesteście biali i my nie widzimy tych różnic między wami, które dla was są oczywiste. Ale obserwujemy zachowanie. Kiedy Europejczyk albo Amerykanin przyjeżdża do nas, to okropnie narzeka, że taksówka brudna, okno się nie otwiera albo nie domyka, że kurz na drodze i w ogóle powinniśmy ja wyremontować, poucza taksówkarza, jak ma prowadzić, i nic go nie interesuje, bo i tak wszystko wie lepiej. A ty zachowujesz się skromnie i spokojnie, jak Azjata.”
Róża Thun „Róża”
Trzymaj się, Jagodo.
Brawo Petersburg 🙂 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=BA8HDy5PIw4
Uściski dla Jagody.
https://video.search.yahoo.com/video/play;_ylt=A0LEVjaOCUVVj2MAj8YnnIlQ;_ylu=X3oDMTBsa3ZzMnBvBHNlYwNzYwRjb2xvA2JmMQR2dGlkAw–?p=wanda+warska+zycie+to+nie&tnr=21&vid=F3C6E5237DA47E6910DDF3C6E5237DA47E6910DD&l=628&turl=http%3A%2F%2Fts4.mm.bing.net%2Fth%3Fid%3DWN.nhm61SgDShbs7Z5zTFGT9A%26pid%3D15.1&sigi=11vtokp1c&rurl=https%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DGmKASZceHF0&sigr=11bglm79g&tt=b&tit=Wanda+Warska-+%C5%9Apiewa+Mi%C5%82osza+i+Mandelsztama%281989%29&sigt=11j57ct5e&back=https%3A%2F%2Fsearch.yahoo.com%2Fyhs%2Fsearch%3Fp%3Dwanda%2Bwarska%2Bzycie%2Bto%2Bnie%26ei%3DUTF-8%26hsimp%3Dyhs-004%26hspart%3Dmozilla%26fr%3Dyhs-mozilla-004&sigb=13o01tg7l&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Pieseczku,
przepraszam za linę żeglarską, ale ja jestem nienauczalna, wydaje mi się, że nie będzie mi potrzebny tiny.url, a tymczasem coraz bardziej jest 🙄
Trzymaj się Jagodo, toast za pamięć już wzniosłam.
Jagodo
Piwem może być? Bo to mam pod ręką.
Dziękuję, Kochani 🙂 Jasne, że może być piwem i wszystkim innym, co kto ma pod ręką.
To jednak jest trudne do pojęcia. Siada człowiek do śniadania, nagle słabnie i za chwilę już jest na drugim brzegu.
Dla niego tak jest dobrze. Ci którzy zostali, potrzebują trochę czasu …
Stać w kolejce trzeba było ok. 1,5 godziny.
Wszystko sfotografowałam, ale nie mogę zdjęć ściągnąć z aparatki, bo jedyny działający komputer ma system Windows XP i on nie rozumie, co to są zdjęcia HDR.
Wyrazy, Jagodo.
Jasne, że szok, ale …
Irek, Mar-Jo, Bobik (08:15-09:48-10:45). Na wywołanie smardzów w ogrodzie sposób niezawodny. Znajdź stanowisko wilgotne, żyzne, niezbyt zacienione. Kup kilka worków kory sosnowej. Wysyp 10-15 cm warstwą. Czekaj do następnego maja. Uwaga: smardze pokazują się tylko raz, następnego roku; dla wywołania smardzów w kolejnym roku trzeba powtórzyć wszystkie czynności, nigdy jeszcze nie udało mi się wprowadzić smardzów w permanencję. Uwaga druga: smak smardzów jest mocno przereklamowany.
Siódemeczko
Próbujesz to robić podłączając aparat do komputera? A nie możesz spróbować zrzucić bezpośrednio z karty pamięci? Za pośrednictwem czytnika do kart.
Ja nawet w swoim starym netbooku, chodzącym pod XP mam kieszeń do kart.
Irku, te przedwojenne smardze na pewno były smaczniejsze. 🙂
Ja pamiętam smakowy zachwyt moich rodziców.
Już w L. czyli po urlopie 🙁
Jagodo, wyrazy
R.I.P.
Paradoxie, miałam już wcześniej myśli takie, ale twórcze wysiłki wytwórców kart pamięci, komputerów, aparatów i akcesoriów już dawno mnie przerosły. Mam szafy, półki i pudła pełne aparatów, obiektywów, kart masci wszelakiej i wszelkiego dobra czytników oraz ostatnio komputerów i ich składowych.
Wbudowaną kieszen z czytnikami miałam w komputerze z Vistą, który padł i uszkodził następny dysk wewnętrzny przy próbie ponownej instalacji.
Otóż to urządzenie, podobnie jak zewnętrzny zestaw czytników kart, chlubi się wieloma otworami na czytniki, ale tylko jedne, dosyć duże i raczej archaiczne (kilkuletnie) karty jest w stanie odczytać.
To mnie przerasta, podobnie jak kilkuletni szmelc komputerowy, w który ładuję bez sensu pieniądze.
Aparat jest nowy, więc używa kart micro o dużej pojemności.
Nie wiem, może jakieś muzeum otworzę.
Wcale mi nie do śmiechu.
Co do smardzów. Też owocują w ogrodzie na wrzosowisku, które systematycznie ściółkujemy korą. Ale to nie ten smak i zapach niż tych leśnych. To tak jak pstrąg z hodowli i pstrąg złowiony np. w Sanie. Ale dzisiejszy zbiór, pomimo że z terenów zielonych uprawowych, całkiem całkiem 🙂
https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xft1/v/t1.0-9/11118830_774371532677855_4497323835163840407_n.jpg?oh=992563070cfac3e0d2ecf485b8360ede&oe=55C24239&__gda__=1440089011_668ada7ad06bea6ba181ed3664ddae9e
Ten nasz Irek to jakiś tytan pracy i wędrówek, że o fotografii nie wspomnę.
Chociaż żałuję, że nie kupi sobie lepszych szkieł fotograficznych przy tych możliwościach dostępu do żywiny wszelakiej, a ptaszęctwa w szczególności.
Mt7, jestem amatorem i to jest mój pierwszy aparat fotograficzny. W miarę zdobywania doświadczeń na pewno coś się kupi. Ale muszę wiedzieć czego chcę. Oczywiście wszelkie sugestie mile widziane
Ale mój skromny sprzęt wzbudza zawsze zainteresowanie u zawodowców 😎
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=870136553027687&set=a.870135319694477.1073741859.100000940507667&type=1&theater
Strasznie współczuję, Jagodo, że straciłaś tak wspaiałego członka rodziny. 🙁 Ale dobrze, że przez tyle lat mogłaś się cieszyć Jego obecnością. A on Twoją.
Gwałtownie zazdroszczę tego kosza smardzów. Już raz kupiłam gospodarstwo leśne w Borach Tucholskich, żeby zbierać prawdziwki. Były to najkosztowniejsze grzyby w moim życiu. Może i dobrze, że już się pozbyłam tej chaty, bo pewnie by mnie wciągnęła hodowla. Smardze kupowałam w ich krótkim sezonie na paryskim targu przy rue de Seine. Zapach specyficzny, ale cudownie chrupkie, na b. krótko rzucone na patelnię z oliwą, doskonałe z tagliatelle.
Słowo o aparacie: kupiłam w zeszłym roku Sony’ego z Zeissowską optyką, model ma 50-krotny zoom. Dla mnie super. Wielkość klasyczna, ale wcale nie jest ciężki. Nie umiem wrzucać zdjęć do Koszyczka, bo bym jakie pokazała z tym zbliżeniem na maksa – elementy fasady katedry w Sienie.
Nie chcialem juz nic mowic, ale tez tych smra..smardzow pozazdroscilem… Podobno sa troche podobne do trufli.
W Studiu Opinii przecztalem wlasnie artykul Pani Aliny o metodzie przyrzadzania mies metoda cordon bleu. I przypomniala mi sie zabawna historyjka opowiadana przez Stara. BYlo to na samym poczatku jej londynskiej kariery i wywieziono ja gdzes poza Londyn na jakies „rezydencyjne ” szkolenia dla wszystkich „nowych”. Kierowniczka szkolen byla dosc nieprzyjemna osoba,imieniem Florence, bardzo komunizujaca i przez to nienawidzaca Solidarnosci („zdrada partii robotniczej”), a juz Starej szczegolnie nie cierpiala, bo Stara jej pyskowala i mowila jaka okropna jest ta komuna.
Pierwszego dnia po przyjezdzie do owej rezydencji pozalondynskiej odbywal sie dla wszystkih uczestnikow bardzo wytworny bankiet (to byly czasy kiedy jeszcze takie bankiety urzadzano na koszt podatnika). Przed wejsciem do pieknie nakrytej jadalni -podaja koktajle. Stara usiluje w cywilizowany sposob rozmawiac z Florence, a ze nie ma o czym, to powiada: Pieknie przygotowana jadalnia! Czy wiemy co beda serwowac?
– A owszem – powiada Florence. – Cielecina cordon bleu! Tym razem pamietalismy, ze muzulmanie nie jedza wieprzowiny, wiec dajemy cielecine…
– Hm,hm … – mowi Stara. … Nie chce cie martwic, Florence, ale cordon bleu oznacza ze mieso nadziewane jest serem i szynka…
Florence zmienia sie na twarzy. – Czy masz zamiar to rozglaszac ? – pyta wrednym tonem.
– Ale skadze! – odpowiada Stara. – Nie pisne ani slowka. Szynka jest na twoim sumieniu, nie na moim…
No wiec wszyscy po skonczonych drinkach proszeni sa do jadalni i Stara siada miedzy Sudanczykiem i Nigeryjczykiem, z ktorymi sie juz zakumplowala.
Podaja cielecine cordon bleu. Nigeryjczyk rozkrawa mieso i zaczyna bardzo podejrzliwym wzrokiem ogladac rozowy plasterek schowany w miesie.
– And what’s that? – pyta zatroskany.
Stara wstrzymuje oddech.
– Don’t you recognise? – mowi Sudanczyk – It’s monkey!
Stara nie mrugnela. Teraz gdy oglada czesto tego Sudanczyka w Al Dzazirrze, to zawsze pamieta ten bankiet z malpa ukryta w cielecinie.
Dzień dobry 🙂
kawa
Z tymi niejedzącymi różnych potraw …
Po wernisażu T. Mysłowskiego odbył się bankiet. Stół szwedzki, wśród różnych frykasów m.in. sało. Pewna wegetarianka, głosząca o tym wszem i wobec zaczęła wyjadać to sało. Wreszcie nie wytrzymałem i mówię jej, czy wie co je. Ależ to pyszne jakieś warzywko – odrzekła z entuzjazmem. Uświadomiłem jej to brutalnie. Spojrzała na mnie z oburzeniem i rzekła – ” Irku, ten prosiaczek staje mi w ustach!!!” Ale uratowałem trochę sała przed wegetarianką 😈
Dzień dobry 🙂
Irku 😆
Ścięłam dzisiaj, o rannej rosie, tulipany, po jednym z każdej z odmian. Aktualnie kwitnie 20, kilka przekwitło, niektóre dopiero zakwitną. Ale niewiele, główny show dają tulipany właśnie teraz. Jestem z nich dumna jak paw 😎 😆
I bardzo żałuję, że nie potrafię wrzucać zdjęć na blog, bo chętnie ucieszyłabym oczy Szanowne Frekwencji 😉
http://pontu.eenet.ee/player/juras-erglis.html
🙂 🙂
Bry!
Kupując kindla u Amazona to się ich oszwabia, bo jest sprzedawany podobno po cenie produkcji, a oni liczą na to, że się będzie książki kupowało. Wystarczy nie kupować 😆
@Lisek
Piękny kuper ma ten dinozaur 😉
Irek przypomniał mi podobną historię, w której brałam udział.
Krótko po zmianie ustrojowej, Światowa Rada Kościołów zorganizowała w Poczdamie tygodniową konferencję dla ponad 1500 osób, wszystkich konfesji, z dosłownie całego świata.
Mieszkaliśmy głównie w internatach i nie było to zakwaterowanie przesadnie luksusowe. Za to wyżywienie mogło śmiało konkurować z hotelem pięciogwiazdkowym all inclisive, minus alkohol 😉
Ze mną pojechała koleżanka, wegetarianka, która całe życie mocno borykała się z biedą. Podczas posiłków zaskoczyło mnie to, że z wielkim apetytem jadła smalec ze skwarkami. Zapytałam czy wie, co je? I usłyszałam: kawior! 😯 🙄
Z bólem serca, pozbawiłam ją złudzeń, że nie są to żadne luksusy burżujskiego świata, ale nasz poczciwy smalec 😉
Przy najbliższej okazji podarowałam jej słoiczek kawioru 😆
Inne moje koleżanki, w czasach nieboszczki komuny, przetrwały kilkumiesięczne stypendium w Moskwie tylko dzięki kawiorowi i szampanowi, bo reszta jedzenia była niejadalna 😉
Smardze bywają u mnie w ogródku. Nie jestem pewna, czy jakiś okaz okaże się w tym roku, ale zobaczymy. Jak się pokażą, zjemy!(Chociaż lepiej o tym nie mówić, bo się nie pokażą!). Częściej pokazują się kanie, które traktujemy jak schabowe, mniam, mniam.
http://bartniki.noip.me/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Morel.jpg
Jagoda,
Jerzor twierdzi, że jedzenie smalcu ze skwarkami szkodzi – już dawno powinnam zejść z tego najlepszego ze światów, bo chleb ze smalcem był moją ulubioną przegryzką za dzieciństwa i młodu, a teraz za staru też bynajmniej sobie nie żałuję, kupuję w „Bałtyku”, tylko się nie afiszuję z jedzeniem, żeby kogoś wątroba czy co tam za mnie nie bolało.
Kawior, moim zdaniem, jest przereklamowany, natomiast smalec ze skwarkami – cymesik na żytniej kromie chleba! Szampan też z tym współgra 😉
Boj sie Boga, Alicjo! Szmalec to cymes?!!!! 😆
Kocie, cymesiki są różnych obrządków! 😉
Dzień dobry 🙂
Piszta, piszta, a ja to wszystko z przyjemnością czytam, sam się niedwuznacznie leniąc. 😆
Ale chyba mam prawo jeszcze kilka dni za rekonwalescenta porobić? 😉
Kocie,
ja się Boga (jakiegokolwiek) dawno przestałam bać 🙄
„Cymes” dla mnie to coś wspaniałego albo smacznego. Być może jestem w mylnym błędzie, ale się nie poczuwam na razie. „Szmalec” za moich czasów to była tak zwana forsa, czyli mamona, czyli pieniądz, natomiast to, o czym piszę, to był smalec – tłuszcz ze skwarkami, wytopiony ze słoniny wieprzowej 😉
Cymesiki różnych obrządków mnie rozłożyły, tak samo jak małpa z cielęciny. 😆
I Kot, i Alicja maja racje 😀
Bobiku,
rekonwalescentuj ile się da! Leniwie i spokojnie.
Cymesiki różnego obrządku to jest to 😈
Josif Karpin – przewodniczący Gminy Żydowskiej w Drohobyczu mawia, że nie ma lepszego cymesu jak sało z macą 😀
Zdjęcia tulipanów od Jagody
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/3Maj2015#slideshow/6144586941207370130
Pięknie dziękuję, Irku 🙂
Alicjo, Kocie, lubię jedno i drugie 😉
To nazywa się kooperacja:
Jagoda hoduje,
Jagodowy fotografuje
Irek pakuje 😀
Jagodo, tulipany przepiekne!
Irku, a to sało przypadkiem nie gesie? 🙂
Dziękuję, Lisku, nie będę udawała, że sama się nimi nie zachwycam 😉 Zawłaszcza, że niektóre z nich zostały posadzone dopiero jesienią i właśnie debiutują 😆
Jestem pod wrażeniem tego, co może przyroda ze wspomaganiem 😉
Lisku
Sało to słonina marynowana w przyprawach. Wieprzowina w czystej postaci. Robiona na Ukrainie, w Rosji i na wschodzie Polski. Czyli mniej więcej w mojej okolicy. Tyle że słonina musi być od świnki hodowanej w sposób tradycyjny. Inaczej jest do niczego.
Gdyby ktoś miał wątpliwości, że dobre
https://www.youtube.com/watch?v=96FV2yz3PK4
Tulipany sa piekne. Mialem swego czasu tez przepiekny zestaw fikusnych tulipanow, sprzedawanych jako zestaw u Marksa i Spencera i byly ladniejsze nawet niz sie spodziewalem, byly wrecz zapierajace dech w piersiach.
Niestety trzeba cebulki wykopywac po przekwitnieciu i zniknieciu lisci. Inaczej wyrodnieja jeszcze bardziej niz „zwykle” tulipany. Nie wykopalem, nie podzielilem na czas i oczywiscie po roku byly juz nie te same, a po dwoch latach – szkoda gadac. 🙁
Tadeuszu, to chyba nie dinozaur a żywa szyszka.
Dzień dobry. 🙂
Sało jadałam na Ukrainie. Nawet takie:
http://odessalux.com/img/item/salo20100423094035.jpg
Wracam do świętowania.
Paradoksie, Zydzi czesto uzywali gesiny zamiast wieprzowiny, np wedlina z gesiny, kacze/gesie skwarki itp.
Lisku
Lubię smalec z gęsi
A jak fajnie ta szyszka siedzi 😀
Kotek broniący sała – bezcenny 🙂
Słowa „cymes” używał mój Tata, który się wychował przed wojną w dużej podkrakowskiej wsi. Poza Nim i Jego bratem nikt tego słowa „u nas na zachodzie”, czyli na ziemiach odzyskanych, nie używał. Przynajmniej ja sobie nie przypominam. Cała wioska „na zachodzie” była zaludniona tymi „zza Buga”, jedynie nasza rodzina to „centralskie gołębiarze”. Utkwił mi ten epitet w głowie, ale tak naprawdę to nie wiem, co znaczy 🙄
Ktos mie moze oswiecic do jakiego wieku w Polsce jest sie w formalnym tekscie gazetowym „dziewczyna” i kiedy dziewczyna staje sie kobieta?
Ostatnio natykam sie na to coraz czesciej, nawet 35-latka z dzieckim, ale pracujaca w branzy dla doroslych, byla przez dziennikarza nazywana dziewczyna. Teraz znow nadzialem sie na jakis tekst o kobiecie (wieku nie podano), o ktorej wiemy, ze ukonczyla juz studia wyzsze w Szwecji, i tez jest dziewczyna.
To ciekawe zjawisko przedluzenia wieku dziewczecego, nie ma odpowiednika w kategorii meskiej. Nikt o 35-letnim ojcu, nawet gdby byl alfonsem, nie powie „chlopiec”.
Czy sie myle?
Pamietam jak moja Stara (naonczas 33-letnia) zapytana przez szefa Serwisu Czechoslowackiego: „Czy jestes dziewczyna Chrisa Pszenickiego?” zrobila dosc ostra scene: Nie jestem dziewczyna ani nawet kobieta Chrisa Pszenickieo. Chris is my boss and that is it!
Bardzo sie speszyl, ale chyba pozniej uwazal na slowa.
No wcec jak to jest z tymi dziewczynami w Polsce? Kiedy staja sie juz doroslymi kobietami?
Kocie,
jest takie powiedzenie:
– kiedy kobieta zaczyna się starzeć?
– wtedy, kiedy przestaje gorszyć a zaczyna śmieszyć!
Wiem, wiem, to nie jest odpowiedź 😉
Nie „chłopiec”, ale „facet” …
Kiedyś wiek 35 lat był wiekiem krytycznym, w którym można było jeszcze należeć do organizacji młodzieżowej. Więc chyba o kimś, kto był, z przeproszeniem, członkiem takiej organizacji, można było powiedzieć „chłopiec”. Co do kobiet/dziewczyn wolę się nie wypowiadać. Żona patrzy. Czasem mówię „starsza dziewczyna”, ale kiedyś już na ten temat toczyła się dyskusja.
Ukochana nasza Judge Judy mowi czesto, ze jest ogrmna roznica miedzy 18-latkami plci zenskiej i meskiej. Jej zdaniem, meczczyzna osiaga dojrzalosc psychiczna dopiero w okolicach trzydziestu lat. „Mowie to jako matka i babcia obojga plci przychowku!” -lubi powtarzac. Od 20-letnich kobiet oczekuje zazwyczaj znacznie wiecej niz 20-letnich mezczyzn, uwazajac, ze oni jeszcze nie sa w pelni dorosli.
Tulipany Jagodowe przepiękne – jak w Keukenhof 🙂
Kocie
Dosyć nieuważnie wczytałem się w Twój tekst. Ale jeśli dobrze pojąłem, o jakiej branży piszesz, to używa się też często „dziewczynka”.
Natomiast od kilku lat panuje dziwaczna tendencja do zdrabniania imion dziennikarzy występujących w telewizorze. Rozpowszechniły się różne Agi, Bartki, Ole itp. U ludzi, których ze względu na ich wiek,trudno byłoby nam nawet adoptować.
Chociaż z drugiej strony trudno mi sobie wyobrazić Miecugowa kończącego program słowami: „Program prowadził Grześ Miecugow”.
Och Kocie
Znak opinie zdecydowanie bardziej radykalne, według których facet dojrzewa do 4 roku życia, a potem już tylko rośnie.
Nie, no we wlasnym gronie i w sytuacjach „prywatnych” dziewczyna czy clopiec w wieku np 67 lat to mnie nie gorszy. To jest zrozumiale i normalne. Stara jest dla Kumy Dziewczyna i wice wersa.
Ale nie bardzo rozumiem jak mozna o matce 10-letniego syna mowic w reportazu nieustannie „dziewczyna”. Znaczy sie, mowia tak nie jej kolezanki po fachu, nie jaj przyjaciolki, tylko narrator liryczny czyli Autor reportazu.
ZNAM, rzecz jasna
W gniezdzie karmienie. Jak dobrze byc jedynakiem…
Podejrzewam, ze tendencja do skracania pelnyh imion do zdrobnien moze sie brac z powodu znaczne czestszegi dzis kontaktu z zagranica. Radek Sikorski pewnie wolal, alby wolano na niego w angiekskim radiu Radek,niz Radoslou.
MNie tez to kiedys razilo, ale przestalo. Ola Pawlicka jest mniejszym mouthfull dla cudzoziemca w Brukseli niz Alexadra Poulika.
W BBC pracowala (wciaz pracuje?) bardzo znakomita reportazystka, urodzona w Anglii, oficjalnie nazywajaca sie Olenka Frenkel. To corka rownie znakomitego ojca, krakowskiego malarza Stanislawa Frenkla. Kiedys spotkalem pania Frenklowa i zapytalem jak to jest. I dowiedzualem sie, ze Olenka ma tak zapisane w swiadectwie urodzenia!
W ONZ na czele jakiegos departamentu UNICEFu byla kiedys pani o wloskim nazwisku nazywajaca sie… Helenka. Kiedy Stara poszla robic z nia wywiad, Helenka okazala sie byc siwiutka starsza pania.Stara, ktora byla jeszcze bardzo mloda, nie miala odwago zapytac ja skad sie wziela ta forma jej imienia. Glupia byla! Stara znaczy sie. Uwazala, ze skoro przyszla rozmawiac o waznych sprawach, to nie moze zapytac… Potem byla na siebie zla.
Choroba! Ze w tamtych latach nie bylo wikipedii!
To jest ta Helenka z UNICEFu:
http://en.wikipedia.org/wiki/Helenka_Pantaleoni
Do dzisiejszych bukietów Kwiaty polskie Bogdana Frymorgena
http://www.jemlublin.pl/bogdan-frymorgen-kwiaty-polskie/
No, nie! Nie do czytania blado-szary druk na bialym tle. Ludziska sumienia nie maja!
Kocie, zaznacz to mysza i wtedy bedzie bialy druk na niebieskim tle, bardzo wyrazny
Swietna metoda, Lisku, choc nieco irytuje, ze musze odswiezac zaciemnienie na nowo, ilekroc skroluje strone. Ale wyszedl ciemnogranatowy druk na bladoniebieskim tle i nawet nie musialem zbytno powiekszac. Z tym moge tymczasem zyc, do nastepnego pogorszenia. Wiec bede stpspwal Metode. Ze tez ja sam na to nie wpadlem!
A Bogdan poszedl w kompletnie innym kieeunku niz gdy mieszkal w Londynie. Pasjonowala go wtedy glownie muzyka i zawsze nadziewalem sie na niego w windzie gdy byl obladowany plytami i kompaktami.
To uroczy…eeee… chlopak i taki z drugim dnem. Spotkalem go zeszlego lata przypadkowo, na wieczorze Ewy Lipskiej. Niwiele sie zmienil, ale teraz zaczal ukrywac swoja lysine pod czapka. A przeciez odkad go pamietam byl lysy!
Wpisalem sie mu na Fejsie.
Teraz wszyscy robią zdjęcia kwiatków…
https://plus.google.com/photos/108707595081697190513/albums/6144718043624985633?authkey=CLnMs_TE5uv4wwE
A ja tylko żabę zrobiłem 😳
https://scontent-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/v/t1.0-9/11188355_774834435964898_5718361263185484366_n.jpg?oh=81db0031980e0deaf5d93a307502eca5&oe=55DB4F0D
Niestety jutro teren, 5:30 godzina której nie ma 👿
Dobranoc 🙂
Dorodna kolezanka Zaba! Moj bl.p. Brat polowal na takie przy oczku wdnym sasiada z naprzeciwka! Tylko one niestety lubia tchorzliwie chowac sie w wodzie.
Nie wszyscy, nie wszyscy 🙄
Niektórzy traktorują w japońskim „hapi” 😉
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6416.JPG
Teraz ważna rzecz na Bobikowym blogu – może wiecie o takim rozwiązaniu, może nie, ale na wszelki wypadek podaję.
Od czasu do czasu Personel wyjeżdża w świat i oddaje Kota czy Piesa do znajomych na przechowanie albo do hotelu. My oddawaliśmy Mrusię na przechowanie do Bywszego Personelu, gdzie jest 5 innych kotów. Nic im nie ujmuję, ale Mrusia nie chciała się z nimi zadawać i trzymała pazurami na dystans, zawsze była szczęśliwa, wracając do domu. Przecież króluje tutaj 🙄
„Petmate homesitting” to się zwie i zapewnia całą gamę usług. Zwierzątko jest we własnym domu, a firma karmi, wyprowadza na spacery, sprząta co należy i tak dalej, kto sobie co zamówi.
Myślę, że dla Mrusi byłoby to w sam raz, niech posprzątają, dadzą puchę i suche, zmienią wodę w spodeczku i niech spadają 🙂
To jest dobry pomysł na biznes!
Robiłam za taki personel u mojego syna, który ma dwa koty. Zainteresowane były moją osobą na etapie mokrej karmy, potem mogłam nie istnieć 🙁
Pewna moja znajoma zatrudniła kiedyś petsitterkę do swoich dwóch piesków chihuahua. Znajoma była Bardzo Ważną Personą w korporacji i nie było jej w domu całymi dniami, często też wyjeżdżała, dała więc ogłoszenie na uniwerku, że poszukuje petsitterki. Petsitterka miała własny pokój, wikt i opierunek oraz pensję 2 tysiące na rękę, w zamian wychodziła z psami trzy razy dziennie, karmiła je i przebywała z nimi w domu około 4 godzin dziennie. Założę się, że zawiść o tę robotę żywiło do niej przynajmniej pół jej roku na filologii angielskiej 🙄
Vesper,
to też pomysł, ale pomysł na firmę, i to jeszcze promowaną przez Humane Society to brzmi poważnie i jest dobrym pomysłem, bo ktoś jest konkretnie odpowiedzialny za usługi.
Vesper, za moich czasów było mycie garów, okien i sprzątanie. Chłopaki uprawiali rozładunek wagonów ze szczególnym uwzględnieniem węgla. Ale wtedy nie było chihuahua i korporacji 😉
Człowiek się uczy. Nie wiedziałam, że jestem darmową petsitterką 🙄
My od zawsze mielismy petsitterke. Warunkiem bylo jej zamieszkanie w domu Starej lub naszej E. Wysoka dzienna stawka. Do kosztow nalezy doliczyc cene wytwornych francuskich szklanek w kilku kolorach. Byly wytlukiwane regularnie. Stara te szklanki wiozla z Francji na kolanach dla E.
Byl jeden eksperyment z kocim hotelem. Zaniechany gdy Stara dowiedziala sie, ze kocie hotele notorycznie roznosza kocia grype – to bardzo powazna choroba i mozna ja podlapac nawet jak sie jest zaszczepionym Kotem. No i ze dwa razy byl tez zaprzyjazniony „Wujek” , ktory gotow byl doplacac sam za zaszczyt naszej przeprowadzki do jego domu na czas urlopu Starej i E. Swietna kuchnia i duzo zabawy i pieszczot. Niestety Wujek przeniosl sie do tej wielkiej Kociarni w Niebie i pozostala juz na zawsze Petsitterka, dawna kolezanka E z wydawnictwa.
Wspominam Wujka z czuloscia i mam nadzieje, ze ma w Niebie duzo Kotow do glaskania. I ze jest wsrod nich moj Brat Pickwick i lataja sobie razem po niebianskich dachach garazu.
Dzień dobry 🙂
Macham do Irka w terenie o nieistniejącej godzinie 😉
Kotami zajmuje się rodzina, która sprowadza się do nas na czas naszych wyjazdów. Oprócz kotów są jeszcze całe hektary kwiatów do podlewania, szczególnie latem.
Miłego dnia Bobiku, miłego dnia Koszyczku 😆
Istniejaca, istniejaca godzina!
Za Wielką Kałużą północ, na antypodach wczesne późno jesienne popołudnie 🙄
w starej, poczciwej Europie wiosenny poranek 😉 😆
Dzien dobry 🙂
W takim razie wyrecze Irka z kawa 🙂
Jak ja Was nie cierpie z tymi czystymu klawiaturami. Anal retenrtive.
Dzień dobry 🙂
i herbata
Taka mieszkajaca opiekunka zwierzat to nie petsitter, to juz pet au pair 🙂
Flowers au pair ? 🙄 😯
Au pair des fleurs 😎
Dzień dobry 🙂
Ja Wam uprzejmie dziękuję za taką parkę sitterów, która mi będzie robić au! 👿
A w ogóle rodzina wyjeżdżając ma zabierać psa ze sobą i juszsz. Koty może wolą zostawać, to ich problem, ale żaden normalny pies nie lubi rozłąki ze stadem. 🙄
Bry!
Pet au pair to dość niemoralnie brzmi 😯
Dzień dobry, lektura do kawy:
„../ pod koniec VII wieku już nie ma Greków w Grecji, są tylko Słowianie. Całe tereny Bałkanów, które były bardzo bogatą, wielką prowincją rzymską, są zajęte przez Słowian i tylko Słowian… Historycy bizantyńscy stwierdzili, że Słowianie odgrywaliby wielką role w Europie, gdyby nie fakt, że nie mogli się miedzy sobą dogadać. ” 🙂 🙂
http://historia.wp.pl/title,Prof-Wladyslaw-Duczko-o-chrzcie-Mieszka-I-wiekszosc-historykow-uwaza-ze-966-rok-to-wymyslona-data,wid,17476031,wiadomosc.html
Trafiłem w Kulturze Liberalnej na taki wywiad z Andrzejem Zollem, którego przedstawiać Szanownej Frekwencji chyba nie trzeba:
http://kulturaliberalna.pl/2015/04/28/nigdzie-nie-jest-napisane-ze-polska-ma-byc-krajem-swieckim/
Różne tam rzeczy pan profesor mówi na temat stosunku państwa i religii, czasem nawet całkiem dorzeczne, ale w pewnym momencie pada coś takiego:
Nigdzie nie jest napisane, a w każdym razie nie wynika to z Konstytucji, że Polska ma być krajem świeckim. Takie stwierdzenie to nadużycie. Polska ma być krajem, w którym wszystkie wyznania cieszą się w równym stopniu pewnymi wolnościami, a władza państwowa jest wobec nich bezstronna. To nie znaczy, że mamy być państwem świeckim, szczególnie w znaczeniu państwa wrogiego religii. Nasz ustawodawca wybrał zupełnie inny model.
No i zaraz się zacząłem obawiać, że te słowa zrobią niebywałą karierę. Zobaczyłem ślepiami duszy setki ambon, od Bałtyku po Tatry, a nad każdą amboną dym kadzidlany układał się w skrzydlate słowa Nigdzie nie jest napisane… A potem uszyma duszy usłyszałem, jak w szkołach szczeniactwo uczy się nowej zwrotki hymnu:
Nigdzie nie jest napisane, wiedzą nawet dziecki,
że ta nasza piękna Polska ma być państwem świeckim!
Marsz, marsz, Dąbrowski…
Jak znacie jakiś środek na okiełznanie rozszalałej wyobraźni, to podrzućcie mi szybko, bo się z minuty na minutę czuję coraz gorzej. 🙄
Nadużyciem jest stwierdzenie prof.Zolla, co wykazała prof. Łętowska odnosząc się do jego wypowiedzi parę miesięcy temu, gdy Zoll tę światłą myśl zaczął głosić.
Uff… na profesor Łętowską zawsze można liczyć. 🙂
Albo przegapiłem tę polemikę, albo mi ją jakaś czarna dziura w głowie wessała. 😳
O tych Słowianach, którzy częściowo wcale nimi nie byli, bardzo ciekawe. Największym zaskoczeniem była dla mnie tak wyraźna w pewnym okresie dominacja ugrofińska. Ja sobie zawsze tę ugrofińskość w Europie Wschodniej wyobrażałem w postaci małych, izolowanych wysepek.
A gdzie Łętowska pisze o tym? CHętnie poczytam, a Google nic nie daje konkretnego
Mysle ze powinienes rozwinac ten hymn jakos, Bobik. I zeby bylo tez i o Basi, i o tarabanach. Bez Basi i tarabanow nie ede tefo spiewal. I racz bam wrocic, Panie, tez..
bry. tzn brrrrrry, bo z grubej berty łoją. konstutycyjne tematy widzę przez mgłę miotającą się w rozszerzonych źrenicach. a ja tu z takim lekkim drobiazgiem przybywam, który może już był, ale może go jednak nie było
Nowe wiersze sławnych poetów
co prawda na fejsbuku, ale publiczne, więc i bez konta da się spijać inwencję ludzką, rym, rytm, pomysł i nawiązania
Kocie, ale „racz nam wrócić” jest z całkiem innej pieśni, na inną melodię, a każdy harcerz wie, że jedenaste przykazanie brzmi „nie mieszaj!”. 😎
Z tarabanami za to nie ma problemu, już podrzucam strofę i możesz robić kocią muzykę. 😈
Mówił ojciec do swej Basi kojącymi słowy:
nie ma co bić w tarabany, kraj jest wyznaniowy.
Marsz, marsz, Dąbrowski…
że warto wskażę na przykładzie
Marcin Świetlicki – Opluty
Któregoś dnia to miasto będzie należeć do mnie
na razie chodzę, na razie patrzę
na razie swój nóż ostrzę
wkładam, zdejmuję kastet
Opluty, opluty
napluli mi na plecy, nic o tym nie wiem
chodzę po mieście, chodzę po mieście
Planty, Szewska, Rynek
chodzę po mieście
Rynek, Szewska, Planty
opluty, opluty, opluty
Opluty (x9)
któregoś dnia to miasto będzie należeć do mnie
na razie chodzę, patrzę
na razie nic
któregoś dnia rzeką Wisłą
przypłynie statek piratów
o pięciu masztach dwudziestu armatach
i zapytają, który to Świetlicki
a ja wtedy stanę na samym środku rynku
i będę wskazywać
tego, tego, tego, tamtą, tego sprzątnąć, tamtą
wszystkich
Kraków i Nowa Huta, Sodoma z Gomorą
z Sodomy do Gomory jedzie się tramwajem
chodzę po mieście, chodzę po mieście
opluty, opluty, opluty
[pu pu tratatata pu pu]
Jak Konstanty Ildefons Gałczyński napisałby wiersz Marcina Świetlickiego ,,Opluty (44)”
Zdarzyło się to wieczorem –
spacerowałem po Plantach,
był Kraków, wiosna i wtorek,
księżyc świecił jak jantar.
Nagle krzyk: że piraci!
Na Rynku! Wdarli się hordą!
Źli! Jednoocy! Brodaci!
Posępni! Chorzy na szkorbut!
Strzelają! Przyszli z armatą!
Zgroza! Horror vacui!
Podobno karzą nas za to,
żeśmy na kogoś napluli.
,,Jak” – pomyślałem, – ,,strzelają,
to można raz bez biletu”.
Wepchnąłem się do tramwaju
i odjechałem daleko.
Piraci zaś ach! jak wściekli
katowali Galicjan
i wraz z Oplutym uciekli,
zanim przyszła policja.
Każdy się potem dziwował:
skąd ten cały Opluty?
Jedni mówili – z Krakowa,
a drudzy, że z Nowej Huty.
Aaa. rzeczywiscie…. Jestem bardzo niewyspanym Kotem i dlatego mi sie juz wszystko Zajaczkuje.
Znalazłem, jak to Jael na Sadowej była łaskawa określić, klejnocik o obyczajowości. Sądzę, że pewne zjawiska zawsze warto upowszechniać, co niniejszym, za pozwoleniem chciałbym uczynić. Wpadło mi w ręce:
*Rozkaz wydany 20 sierpnia 1807 roku dla oficerów Suzdalskiego Pułku Muszkieterskiego.*
Tekst rozkazu
„W związku z zaproszeniem na bal, który wydaje polski książę Sanguszko, rozkazuję oficerom być ubranym w nowy mundur galowy.
Na bal do polskiego księcia zjawić się dokładnie o 8 godzinie wieczorem.
Po przybyciu sprawdzić swój mundur, aby nie było widoczne gołe ciało w miejscach kuszących.
Po wejściu do sali na podłogę me smarkać, a do tego mieć przy sobie czyste chustki.
Na ścianach salonów sprośnych napisów nie pisać i kuszących części ludzkiego ciała nie rysować.
Po zjawieniu się polskich kobiet, prowadzić siebie najbardziej skromnie. Tyłkiem do twarzy kobiet nie odwracać się, podczas rozmowy z pięknymi szlachciankami rąk w kieszeniach nie trzymać i swego członka nie ruszać.
Podczas tańców nie podstawiać swoim damom nóg, aby te padały, na kolana sobie nie sadzić i za tyłki nie macać.
W bufetach nie spijać się. nie spluwać po kątach i nie smarkać się przy pomocy palców.
Podczas kolacji za stołem nieprzystojnych słów nie wymawiać i pod stołem obok siedzącym damom członków w ręce nie dawać. Po kolacji nie wychodzić srać na balkon, a korzystać z przeznaczonych do tego miejsc.
Przy pożegnaniu ukłonić się trzykrotnie na francuski styl i w ogóle na balu prowadzić siebie dostojnie, jak to przystało dla rosyjskiego oficera.
Podpisał
Dowódca pułku, pułkownik Zorublow”
i jeszcze wywiadzik z tfurcą
http://wyborcza.pl/1,75478,16932641,_Nowe_wiersze_slawnych_poetow___genialne_przerobki.html
Paradoksie, bardzo… detaliczna instrukcja. 😆
Świetne te pastisze Uzdańskiego. Ja się już na nie pojedynczo natykałem, ale w kupie nic nie tracą. 🙂
Zajady mi popękały od rozkazu pułkownika Zorublowa. 😆 A teraz tonę w rozważaniach, co to za miejsca kuszące, w których gołe ciało mogło wyglądać spod munduru. 😈
Muszę jednak zwrócić uwagę na fragment w oczywisty sposób dyskryminujący pewną mniejszość:
podczas rozmowy z pięknymi szlachciankami rąk w kieszeniach nie trzymać i swego członka nie ruszać.
Znaczy że co, w rozmowie z brzydkimi szlachciankami można trzymać łapy w karmanach i bawić się swoim interesem? 😯 👿
Trzeba by zdjecie oryginalu zobaczyc, bo jednak trudno uwierzyc .. 🙂
Dzięki Fomo, dzięki Paradoksie – muszę teraz czyścić klawiaturę. 🙂 .
Tadeuszu i Bobiku, z Zollem pani profesor rozprawiła się parę miesięcy temu podczas jakiejś dyskusji panelowej ( brr, jak ja nie lubię tego określenia), którą oglądałam parę miesięcy temu w necie. Nie odnajdę tego w żaden sposób.
Bobik i Wszyscy: czy ktos umialby napisac wypracowanie maturalne na temat „Obraz matki na podstawie Dziadow i Ziela na kraterze” ?
Bo ja z cala pewnpscoa nie.
Ale moglbym opowiedziec dowcip slyszany od 9-letniego wowczas Janka Spiewaka o wypracowaniu na temat: „Matka jest jedna”:
„Wracam po szkole do domu. Matka lezy w rozgrajdanym lozku, pijana. Zlew pelen brudnych naczyn, bielizna nie powieszona, obiad nie ugotowany. Matka wola: Jasieeeek! Tam w lodowce powinny byc jeszcze trzy butelki piwa! Przynies no mi je szybko!
Ide do lodowki, zagladam. Odkrzykuje jej: Matka, jest jedna!”
Lisku, to jest tez pastisz. Przykry zreszta dla mnie.
To prawdopodobnie było to:
http://www.brpo.gov.pl/pl/content/debata-%E2%80%9Eswieckosc-panstwa-i-jej-rozne-modele%E2%80%9D
Niestety, pełnego tekstu nie mogłem odszukać. Jest tylko informacja na stronie KAI, że ukaże się po opracowaniu i autoryzacji. Zapewne wynikły jakieś problemy z autoryzacją, skoro trwa to już tyle czasu.
Ale nie należy tracić nadziei.
Miałem wcześniej, ale nie mogłem wysłać, to co się będzie marnowało, puszczę teraz…
Nigdzie nie jest napisane, wiedzą nawet dziecki,
że ta nasza piękna Polska ma być państwem świeckim!
Marsz, marsz, Dąbrowski…
od wioski do wioski
nasze jest bezguście
na każdym odpuście.
Nigdzie nie jest napisane, wiedzą nawet w Stanach,
że nie mamy całe życie klęczeć na kolanach
Masz, masz Dąbrowski
sznyt pegeerowski
wierny Polski sługa
oderwan od pługa
Nigdzie nie jest napisane Basieńko kochana,
że Jarosław nam nie będzie walić w tarabana
Marsz, marsz Dąbrowski
tam, gdzie kury-nioski
Rzymu panowanie
racz nam zwrócić Panie
Nigdzie nie jest napisane, jak być tu powinno
że Polacy w czasie deszczu nie stają pod rynną
Marsz, marsz Dąbrowski
za nim naród polski
zrobim rewolucję
jak skończym konsumpcję.
Tadeuszu, pet au pair to niemoralne? 😯 To moze menage a trois ? 😈
Lisku, to pewnie pet się musi zgodzić na trois 😆
A jeśli samych petów jest trois, to co to wtedy będzie? Wiem. Popielniczka.
Wtedy to bedzie menage(rie) a trois 🙂
W wersji au pair:
https://www.youtube.com/watch?v=u8USUINYQrs
No jeszcze popielnice do tego mieszać…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Popielica
Nie lubię zdrobnień.
😆
Coś mała ta menażeria, no ale Bog trojcu ljubit’
Żeby tylko przy okazji popielicy Glis z glistami nie pomieszać. Albo, jak nieraz się mawia z glizdami.
😆 😆 😆 😆
Dzieki zeenku ! I za szczegolne uwzglednienie, mimo pomylki „racz nam wrocic…”
Jesli ma byc menagerie a trois w popielniczce, to chyba tylko glisty sie zmieszcza 😀
Tfu, błąd popełniłem. Bog trojcu ljubit.
Takie śliczne to hasło, żem się wstrzymać nie mógł!
glista, ‘robak dżdżowy’, ‘robak we wnętrznościach’; prasłowiańskie; od tegoż pnia co i glina, rozszerzonego, jak lit. glitus, o t (grec. glitton, łac. glis, glitis, ‘ił’, gluten, ‘klej’), z przyrostkiem -ta; po narzeczach bywają i postaci jak glizda; rośliny przeciw robakom używane nazywają się glistnikami, gliśnikami; por. lit. gleiwētas, o ‘grzybie’, gleiwus, o ‘ślinie’. Tu należy gliwy, o ‘kolorze brudno – kasztanowatym’, dalej glom, ‘szlam na kiszkach wieprzowych’, glomza, glomzda, z ł: głomza, ‘twaróg’, przeniesione na ‘niedołęgów i ślamazamików’, glamza (glamzać i glamać, ‘jeść powoli’, glamkać, ‘ciamkać’), glemda, glemiędzić, glemięza. Z tego pożyczyli i drugą swą nazwę ‘twarogu’ Niemcy: obok Quark i Gloms, Glems, w Prusiech Wschodnich.
http://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/glista
Hymny to najlepsze zeen pisze. 😆
Piękne, godne, wzruszające pożegnanie profesora Bartoszewskiego i w archikatedrze i na Powązkach.
Oczywiście nie ma róży bez kolców.
Zabrakło niektórych przedstawicieli. Szkoda. Inni niepotrzebnie zajmowali miejsce w pierwszym szeregu.
Czy ktoś potrafi mi wyjaśnić sens takiego „konkursu”? 👿
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/usa-strzelanina-na-wystawie-karykatur-mahometa-w-garland/xgtxl9
Widziałam to pożegnanie profesora Bartoszewskiego. Piękne.
W archikatedrze i na Wojskowych Powązkach wśród księży był obecny ks. Wojciech Lemański.
Twarog juz nigdy nie bedzie smakowal tak samo.
Wzruszył mnie wymowny i mądry gest Komorowskiego. Flagę przekazał wnuczkom Bartoszewskiego.
Czy ja byłbym w stanie teraz, od łapy, napisać maturalne zadanie z polskiego (ale tak, żeby tę maturę zdać)? Uczciwie mówię, że nie wiem. W czasach szkolnych byłem okropnym konformistą i trzaskałem na dowolny temat wypracowania piątkowe, tzn. z treścią taką, jaką chcieli widzieć nauczyciele. 😳 I moja dzisiejsza trudność polegałaby nie na tym, że np. nie pamiętam treści lektur, bo coś tam chyba jeszcze mi we łbie zostało, tylko na tym, że ten uczniowski konformizm bardzo mi się zredukował. Dziś pewnie bym kombinował po swojemu, pyskował, pisał – o zgrozo! – to, co naprawdę myślę, a po drodze jeszcze, niekoniecznie świadomie i celowo, jakąś wartość skopał i świętość zszargał, no i pała gotowa. 🙁
Nie mówiąc już o tym, że mógłbym podnieść nie tę łapę, co trzeba. Albowiem dowiedziałem się wczoraj, rozmawiając z krajowym nauczycielem, że zgodnie z nowymi (co roku są nowe) przepisami, chęć udania się na siku podczas pisania matury uczeń ma zasygnalizować podniesieniem prawej ręki. I teraz w szkole tego nauczyciela wszyscy łamią sobie głowę, co będzie, kiedy uczeń zasygalizuje podniesieniem lewej. Nie wolno go wtedy wypuścić? A czy wolno go przynajmniej poinformować, że musi podnieść rękę prawą? A jak on należy do tej – nielicznej, ale istniejącej – grupy prawa i lewa nieodróżniających, to co? Ma przynieść zaświadczenie lekarskie?
Nie są to wcale błahe pytania, bo zdarzają się rodzice, którzy takich formalnych dupereli się chwytają, żeby wynik matury zaskarżyć. 🙄
Moja Stara tez nalezy do tych, co odruchowo nie wie, ktora strona prawa, a ktora lewa. Na szczescie nie prowadzi i na szczescie ma stala sciagaczke: na prawej dloni od wewnatrz ma szramke z dzieconstwa, kiedy biegnac przez ppdworko upadla i nadziala sie na jakis stluczony sedes. Ledwo widzialna mala szramka zostala i po tej rece jest strona prawa.
MOja Stara slynela w szkole z legendarnego wrecz nonkonformizmu.
Byly dwa wypracowania ktorych odmowila napisania:
„Zlota polska jesien” – dwoja za nienapisanie.
„Pierwsiastki ludowe w balladach Mickiewicza” – ten z kolei temat wydal sie jej tak przerazliwie nudny, ze przepisala calutki ustep z podrecznika pana prof, Zdzislawa Libery, nie zmieniajac ani przecinka, ani pol slowka. Dostala 3+ bo uczaca ja wtedy pani dyrektorka nie polapala sie, ze to prof. Libera, a nie Stara z wlasnej glowy.
Po latach opowiedziala to opowiedziala to jgo synowi w liscie, on przezytal ojcu, ktory podobno byl dosc rozbawiony.
Na szczescie w ostatniej klasie uczyla ja zupelnie inna polonistka, po maturze – przyjaciolka domu i jedyny problem jaki sie z nia Starej wydarzyl, to, ze dostala dwoje do dziennika za odmowe czytania drugiego tomu Przedwiosnia. Miala dosc pierwszego.
Ale na swiadectwie maturalnym miala piatke z polskiego.
Aha! Piekne przemowienia na pogrzebie. Nawet Pana Prezydenta, ktory sie tym razem postaral. Zazwyczaj wyglasza „Zlota polska jesien” albo cos w tym duchu.
Mnie też, Haneczko, choć w pierwszej chwili byłam zaskoczona że nie żonie.
I ta dwója była zupełnie niezasłużona, bo „Przedwiośnie” jest powieścią jednotomową.
Dwutomowa, Kumo! Wiesz co jej polonistka, Elzunia Zwirkowska zrobila na koniec roku? Wreczyla prezent w postaci dwu tomow Przedwiosnia.
Ona byla tym rzadkim typem pedagoga (20-paroletnia!) , ktora nie nalegala na czytaniu wszystkiego jak leci w spisie lektir. Ale przy Przedwiosniu sie upierala, bo byla jaka s okragla rocznica Zeromskiego i wiadomo bylo, ze bedie na maturze. I byl! Na szczescie Stara mogla pisac „wolny temat” . I pamieta, ze pisala o Rewizorze Szajny.
A o „POpiele i diamencie” Elzunia powiedziala, ze najwazniejsze w tej ksiazce jest motto: Coraz to z ciebie jako z drzazgi smolnej wokolo leca szmaty zapalone…
I tego sie kazala nauczy na pamiec. Wiec Stara nie pamieta absolutnie nic z powiesci (poza tym, ze gral Cybulski w filmie) , ale motto pamieta obudzona w srodku nocy.
A mpze byly to Popioly?
„Popioły” są trzytomowe
Tak, To mogly byc Popioly.
Stara nie pamieta, bo zostawila to w Polsce przed wyjazdem, robiac nacisk na Norwida i literature swiatowa.
Pan Marian Turski powiedział do swojego przyjaciela na Powązkach: „Odpocznij, Władku. Należy ci się wytchnienie”
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/pogrzeb-wladyslawa-bartoszewskiego,539149.html
Był bardzo wzruszony i poruszony nagłym odejściem tegoż.
A Kuma taka bystra z Zeromskiego, bo,pamietam!, pisala prace magisterska z Dziejow grzechu! Ja tylko widzialem film Borowczyka. Bardzo pornografoczny!
Turskiego przemowienie chyba najladniejsze.
Obrzydliwe:
http://wyborcza.pl/1,75478,17860162.html#MTstream
cytat z Michała Cichego:
Dzieje Grzechu, to gorsze grafomaństwo niż Mniszkówna.
Zresztą dopiero dorósłszy zdałam sobie sprawę z tego, jakie to kiczowate pisarstwo.
Na maturze też łkałam nad Żeromskim. 🙁
Nie wiem, gdzie się kończy cytat, a zaczyna komentarz własny Babilasa.
Od siebie powiem, niech każdy głosuje, jak mu rozum i sumienie dyktuje.
Cały tekst jest cytatem, Siódemko. Nie mam własnego poglądu w kwestii wyborów. Znaczy, wiem, na kogo NIE CHCĘ głosować. Nie mam „programu pozytywnego„, że się tak wyrażę. Z racji chronicznego a nomadycznego pobytu za granicą chyba na nikogo nie zagłosuję.
Już dyskutowaliśmy na temat koorydnacji polskiej geopolityki z krajowymn systemem polityczno-wyborczym i wyszło nam, że jedno do drugiego nijak nie pasuje.
Ksiądz Lemański mógł wykazać nieco więcej taktu. Nie jest gospodarzem archikatedry i powinien zapytać czy może brać udział w odprawianiu mszy. Nie był na swoim terenie. To jest abc dobrego wychowania.
Na Powązkach nie powinien wyprzedzać prowadzącego ceremonię, czyli arcybiskupa Nycza. A robił to nagminnie.
Zachował się, mówiąc najdelikatniej, dziwnie i nietaktownie.
Co mówi „patriotyczna prawica” to jedno. Zachowanie Lemańskiego to drugie i nie było to ładne zachowanie.
Szkodzić można nie tylko wetowaniem ustaw i nie tylko rządowi, czego mieliśmy niedawny przykład.
Podejrzewam, że ks. Lemańskiego poprosiła rodzina Bartoszewskiego. (Ale tego nie wiem oczywiście.)
Jeżeli nawet byłby poproszony przez rodzinę profesora Bartoszewskiego, to nie zwalniało go to z elementarnej grzeczności, zapytania gospodarza archikatedry o zgodę.
Ucieszyłam się, bo nie znałam kulisów, kiedy zobaczyłam Lemańskiego i Hosera przy jednym ołtarzu.
Natomiast „wyścigi” z Nyczem na Powązkach wprawiły mnie w konsternację.
Ze smutkiem i niesmakiem myślę dzisiaj o Lemańskim. Leje wodę na młyn „prawdziwych Polaków”.
Tak jak ja to widze, na pogrzebie Kosciol nie jest Gospodarzem Imprezy, ktory zaprasza i ustala Liste Gosci, wedle swojego upatrzenia. Te sprawy sa w gestii Rodziny Zmarlego. W kosciolach, ktore ja znam i szanuje, to rodzina decyduje o calej ceremonii. Moze sobie zarzyczcyc aby wystapil i wyglosil przemowienie Wujek Alojzy, moze poprosic o zagranie takiej czy innej muzyki, moze poprosic aby ten czy ow nie bral udzualu w pozegnaniu.
Jesli Kosciol w Polse uwaza, ze to on jest na pogrzebue najwazniejszy, a nie Zmarly i Jego najblizsi, to oczywsie ks. Lemanski poistapil „nietaktpwnie”.
Kosciol jest od litirgii, nie od public relations.
Obrzydliwosc postawy i zachowania Diecezji Wraszawsko-Praskiej jest nie do opisania – w moich ksiazkach. I brak klasy.
Zeenek utrafil w setke z tym hymnem. Niestety.
Jagodo, nie było żadnych wyścigów na Powązkach. Kilku księży szło przodem w dwóch szeregach przed arcybiskupem. Ksiądz Wojciech szedł na przodzie z lewej strony. W czasie ceremonii stał z tyłu. Katedra została poinformowana o udziale ks. Wojciecha.
Mamy bardzo szczątkowe informacje. Poczekajmy z ocenami.
Obie archidiecezje wydały komunikat wspólny:
http://archidiecezja.warszawa.pl/komunikat-prasowy-kurii-metropolitalnej-warszawskiej-i-kurii-biskupiej-warszawsko-praskiej/
A Mar-Jo ma rację. Przy takich okazjach najpierw idą księża, a na końcu biskupi i główny celebrans.
Jeżeli zasady są takie, że celebrans idzie na końcu, to wszystko było w porządku. Nie wiedziałam jakie są zasady i byłam skonsternowana. Zwłaszcza, że tych księży idących przed biskupem było niewielu.
Cieszę się, że nie doszło do niczego niestosownego.
Kocie,
można się z tym zgadzać lub nie, ale msza katolicka rządzi się swoimi prawami. Na mszy pogrzebowej, jak na każdej innej, najważniejszy jest Bóg. Nikt inny. Zarówno profesor Bartoszewski, jak i jego rodzina zgodzili się na respektowanie tej zasady. Zgodzili się na rytuał rzymsko – katolicki. A ten jest taki, jaki jest.
Jak głosi komunikat: od decyzji jego sumienia zależało, czy stosowną rzeczą będzie włączenie się do liturgii pogrzebowej profesora Władysława Bartoszewskiego. Ze względu na charakter uroczystości nie podejmowano dalszych kroków wobec obecności księdza Wojciecha Lemańskiego w trakcie uroczystości pogrzebowych.
Osobiście wolałabym, żeby w takim dniu, jak dzisiejszy ksiądz Lemański nie absorbował uwagi publicznej swoją osobą. Ten dzień nie był jego dniem. Jeżeli miał potrzebę odprawienia mszy świętej w intencji profesora, mógł to zrobić w wielu innych miejscach. Nie były do tego potrzebne kamery telewizyjne. Nie powinien nikogo, w dniu dzisiejszym, absorbować swoją osobą. Nie mówiąc o wzniecaniu kontrowersji.
KOntrowersja, jak rozumiem, polegala na udziale w obrzadku pogrzebowym? I Bog jest w tym najwazniejszy, a nie, jak rozumiem, uczucia jakie zywi Hoser do Lemanskiego?
No faktycznie niewiele rozumiem.
Jagodo, jedyne miejsce, w którym mógł to zrobić, to dom jego ojca. Ksiądz Wojciech nie ma swojej parafii. O ile wiem, żaden z polskich proboszczów nie ma odwagi zaprosić Go do udziału w sprawowaniu liturgii.
Odbieram udział ks. Wojciecha w dzisiejszej ceremonii pogrzebowej bardzo pozytywnie.
A co do stwierdzenia, ze wolalabys aby ks. Lemanski nie absorbowal w dniu takim jak dziesiejszy uwagi swoja osoba, to powiem tak. Ja wolalbym aby w dniu takim jak dzisiejszy, w dniu pochowku czlowieka, ktory spoor uczynil dla ratowania Zydow w czasie wojny, na jego pogrzebie nie byl obecny czlowiek, ktory zachowal sie jak szmalcownik w cemnej bramie, kazac ksiedzu Lemanskiemu odpowiadac czy jest obrzezany.Dobrze, ze mu nie kazal sciagac gaci.
Niestety, nie mogę wypowiedzieć się w tej sprawie.
Mój komentarz jest do wypowiedzi Mar-Jo.
Jagodo, zastanowiła mnie Twoja wypowiedź. Zastanawiam się, czy w uwadze, by ksiądz Lemański w takim dniu nie absorbował sobą uwagi (a przecież absorbował samą swoją obecnością i na to nie bardzo sam może cokolwiek poradzić), nie ma oczekiwania, by zachowywał się zgodnie ze stereotypem ofiary. A ofiara, zgodnie ze stereotypem, siedzi cicho jak mysz pod miotłą, jest cała biedniutka, nienagannie się prowadzi i w żadnym wypadku nie ma prawa swoją postawą budzić wątpliwości co to nieskazitelności charakteru. Jeśli nie, to nie przysługuje jej status ofiary. Zgodnie z tym oczekiwaniem zachowują się sądy orzekające w sprawach przemocy w rodzinie, jak i opinia publiczna we wszelkich sprawach kiedy ktoś kogoś krzywdzi.
Ksiądz Lemański, kiedy tylko pojawi się publicznie, przykuwa uwagę kamer, a jego nazwisko z pewnością zostanie wymienione w notatkach prasowych. Jeśli coś powie, z pewnością zostanie to zacytowane. I czasem powie coś mądrego, a czasem nie. Czasem zachowuje się nierozważnie, czasem niezrozumiale. Czy to daje prawo przełożonemu do niegodziwych wobec księdza zachowań? Ano nie daje. Kuria ma nad księdzem przewagę i powinna godnie i odpowiedzialnie tej przewagi używać.
Jedno jest pewne. Ksiądz Lemański nie pasuje do stereotypu ofiary, więc opinia publiczna, która zaangażowała się emocjonalnie i opowiedziała po stronie krzywdzonego, zaczyna się chwiać w ocenach i próbuje przywoływać księdza do porządku – skoro uznaliśmy cię za ofiarę, to się zachowuj jak ofiara. Czy Twoja reakcja Jagodo, nie jest przypadkiem elementem takiego przywołania do porządku?
Można się z tym zgadzać, albo nie, ale msza katolicka jest wytworem człowieka a nie Boga. Można się z tym zgadzać albo nie, ale księża, biskupi, ba – nawet sam papież – są tylko ludźmi. Można się z tym zgadzać, albo nie, ale choć twierdzi tak wielu, że to Bóg stworzył człowieka, to co najmniej równie wielu twierdzi, że to człowiek stworzył Boga. Dlatego – można się z tym zgadzać, albo nie – wskazana jest skromność i powściągliwość w poczynaniach księży i biskupów.
Msza odprawiana w kościele czy na błoniach, ale mająca charakter kultowy jest zupełnie wolna od zobowiązania mszy pogrzebowej, w której – można się z tym zgadzać, albo nie – nie Bóg jest najważniejszy, on jest oczywistością, tylko człowiek, którego żegnamy.
Kot słusznie prawi i wytyka obrzydliwość postawy i zachowania Diecezji Wraszawsko-Praskiej, która obrzydliwość płynie z komunikatu.
Już w jednej sprawie się Jagodo pomyliłaś, zatem wstrzymaj się z dalszym potępianiem ks. Lemańskiego, który wcale nie jest moim bohaterem, ale który na pewno swą obecność uzgodnił z kim trzeba. I nic tu do rzeczy nie ma gospodarz katedry, która nie jest prywatnym folwarkiem kościoła.
Bo może warto przypomnieć sobie co to jest kościół, komu ma służyć i kto jest w nim najważniejszy?
Bo na pewno nie biskupi…
Nie widziałem pogrzebu i teraz jestem już zbyt zmęczony, żeby zacząć oglądać. Nie znam się też szczególnie na katolickim rytuale pogrzebowym i nie wiem, kto powinien za kim i kiedy. Ale przecież niezależnie od tego wszystkiego, kurialny rzecznik najwyraźniej łgał jak małpa z cielęciny twierdząc, że ks. Lemański odstawił nieuzgodnioną z nikim samowolkę, uczestnicząc w odprawianiu mszy. W końcu musiał się z tego wycofać, ale prawicowa szczujnia już sobie zdążyła na Lemańskim poużywać. To jest niewątpliwa obrzydliwość.
Łajza z zeenem, o ile się nie mylę.
Co więcej, na wyborcza.pl napisano:
„Zadzwoniliśmy do ks. Lemańskiego, żeby dowiedzieć się, co sądzi o słowach Mateusza Dzieduszyckiego. Ks. Lemański powiedział nam: – Nie jest prawdą, że pojawiłem się w ostatniej chwili. Już tydzień temu skontaktowałem się z kurią warszawską na ul. Miodowej. Ksiądz biskup zapewnił mnie, że nie będę miał kłopotu z uczestnictwem w eucharystii pogrzebowej prof. Bartoszewskiego, będę mógł koncelebrować tę mszę”.
I jeszcze:
„W końcu za podanie informacji, która „nie odpowiadała stanowi prawnemu”, przeprosił serwis Gosc.pl”. 😈
O co chodzi z tymi łajzami? Uświadomcie człowieka…
Dziwi mnie, że – jeżeli ks. Wojciech uzgodnił rzecz z apb Nyczem, jak twierdzi – rzecznik abpa Nycza podpisał się pod wydanym oświadczeniem wspólnym.
Mogę to zrozumieć, że albo ks. Wojciech kłamie, albo że postawił abpa Nycza w trudnej sytuacji, nie biorąc pod uwagę swojego osobistego położenia w KK.
Ja już od dawna nie rozumiem motywów ks. Wojciecha i dlatego nie chcę zabierać głosu w sprawach dotyczących jego osoby.
Wybaczcie więc milczenie.
Hihi, no faktycznie przeprosili:
http://gosc.pl/doc/2466534.Ks-Lemanski-na-pogrzebie-kurie-wyjasniaja
Nadal jednak twierdzą, że władze kościelne dostały informację zaraz przed pogrzebem. Ktoś tu buja.
Tetryku, kiedy siedzisz i piszesz jakiś komentarz, inny komentator, być może, robi właśnie to samo. I, być może, wypowiadacie się w tym samym duchu. I jeśli naciśniecie „wstaw” mniej więcej w tym samym momencie, to pojawią się dwa komentarze, mówiące coś bardzo podobnego. Żeście się minęli. Liza Minnelli. Pieszczotliwie zwana Łajzą. 😉 Mam nadzieję, że ktoś inny też właśnie pisze mniej więcej to samo, co ja i dojdzie do ilustracyjnej Łajzy. 😉
Addendum. Chciałabym w tym miejscu dać odpór fałszywym teoriom, które pojawią się za kilkadziesiąt lat, w opracowaniach pozornie naukowych, jakoby chodziło o skrócony zapis okrzyku: Łajza jestem, mój szanowny przedpiszca był szybszy! Otóż nie, nie i jeszcze raz nie! Piszemy wszak wyraźnie: Łajza z przedpiszcą.
A w ogóle, to wyskoczyłam przed szereg – nie było mnie przy narodzinach Łajzy, przyszłam już na gotowe.
Ale samą najprawdziwszą prawdę napisałaś, Ago. 🙂
Łajza jest od minęli (się). 😀
Niezależnie od czegokolwiek ks. Lemański ma prawo być na każdym pogrzebie, o ile rodzina nie wyrazi sprzeciwu. Nie wyobrażam sobie, żeby nie było go na pogrzebie Bartoszewskiego.
Ponieważ kurie kręcą podejrzewam, że to kurie kłamią albo nie wie lewica, co robi prawica.
Porządek jest logiczny. Najważniejszy w kondukcie jest ten, kto najbliżej trumny czyli zmarłego. Nie jestem tylko pewna, czy strony lewa-prawa mają znaczenie. Jeśli tak, to ks. L. byłby ostatnim z ostatnich.
Był ks. Boniecki. Wyglądał bardzo marnie.
My computer is hacked. Ktos z Niemec.
Sh.t!
To nie ja, Mordko, naprawdę! Ale i tak strasznie mi przykro. 🙁
A czym się to zhakowanie objawia?
Mnie też bardzo interesuje, jakie są objawy hakerstwa.