Bajka o kandydacie na króla
Po krótkim parciu na szkło i wyborczych bólach,
gdy jęczał elektorat kurczem nagłym zdjęty,
urodził się Polakom kandydat na króla –
swój chłop, bo miał od razu wysokie procenty.
Gadał, jak po procentach pół narodu gada –
że klęska, kondominium, że złodzieje wokół,
że brak tych… panie… JOW-ów to straszna jest wada,
a jak zmieni się władza, będzie święty spokój.
Że jak nie ma programu, to właśnie jest cacy,
że imigrant się na nic krajowcom nie przyda –
z otwartymi gębami słuchali rodacy,
bo dokładnie po myśli ich prawił kandydat.
Znów procenty mu rosły i słupki w sondażach,
znowu jakimś potrzebom wychodził naprzeciw,
a im więcej bzdur skrajnych w natchnieniu wytwarzał,
tym mu bardziej ufali dorośli i dzieci.
Cóż, że król ma być mądry, nie stoi w ustawach,
ani że ma myśleniem na miłość zasłużyć,
dureń może wielbiony być z lewa i z prawa,
albo miś, co rozumek ma całkiem nieduży.
Lecz że happy end zawsze jakiś znaleźć da się,
można bajkę szczęśliwie zakończyć tak oto:
ten kandydat na króla dojść musi po czasie
tam, gdzie każdy król w końcu dochodzi. Piechotą.
Odczuwam wielki WSTYD i gleboka solidaenosc z ludzmi, ktorym zbezczeszczono swiatynie. Jestem podlamana komentarzami pod doniesieniem, a przeciez wiem, ze czesc z nich zostala usunieta.To co zostalo, napawa wielkim smutkiem i poczuciem bezsilnosci wobec braku elementarnego poczucia… bo ja wiem czego? … czlowieczenstwa zapewne.
Pozdrawiam cały koszyczek, a szczególnie Bobiczka. Szampańskiej zabawy życzę i wznoszę toast za zdrowie – Nojlepsygo syćkim. 🙂
Heleno, podałam Ci na FB link do strony Rady, przeczytaj co tam napisały dwie osoby. Takich osób jest zapewne wiele.
Nie wiem dlaczego proszą o przyłączenie do tej grupy.
…i jeszcze słówko do Irka, Twoja kawa smakuje wybornie w lipcowym
ogrodzie, przy floksach i nad oczkiem.:)
Profanacja świątyni w ogóle pozostaje poza moimi możliwościami zrozumienia i przełknięcia, ale chyba jeszcze bardziej te gówniarsko-knajackie usprawiedliwienia czy obrony tego aktu na forach. Kretynka lecąca do meczetu ze świńskimi łbami może się czuć „bohaterką”, może doznawać adrenalinowego uskrzydlenia, ale jakim cudem pochwalać to draństwo można z dystansu, już na chłodno i serio?
Nie pierwszy raz jest mi za rodaków wstyd i głupio, ale najgorsze, że na pewno nie ostatni. 🙁
Jedna osoba uważa, że „Osoby które zainicjowały budowę tego meczetu powiązane są z organizacjami muzułmańskimi które mordują chrześcijan na bliskim wschodzie. Nie jest dziwne, że ludzie w Polsce nie tolerują takich wspólnot.”
Druga, że „…od razu po przyjeździe tworzą Państwo islamskie w Polsce i napedzają strach http://natemat.pl/147259,muzulmanie-nekaja-uchodzcow-z…
…ludzie sie boją, aby nie powtórzyły sie schematy z Francji itp. Nikt nie zaczepia Wietnamczyków i ich miejsc kultu, tylko ich ludzi od szariatu( Bo i o to sie upominali).”
Wytłumaczyli.
A ja uważam, że osoba, która napisała ten post, jest powiązana z organizacją kosmitów, która chce zniszczyć Ziemię i też tego nie toleruję. 👿
Tyle samo w moim twierdzeniu konkretów, tyle samo dowodów, tyle samo sensu.
Jasne, Bobiku.
Do notki z natematu: jasne, że w domach azylanckich, w warunkach (ekstremalnej nieraz) wielokulturowości na bardzo małym obszarze, konfliktów zupełnie uniknąć się nie da. Czasem zresztą są to zderzenia kultur, a czasem indywidualnych temperamentów, kłótliwych osobowości, które chętnie z kulturowych pretekstów korzystają. Z tym mają sobie radzić służby socjalne, kierownictwo ośrodka, etc., ale w żadnym wypadku nie ma tu podstaw do jakichkolwiek uogólnień, poza najwyżej takimi oczywistościami, że ludziom straumatyzowanym, niepewnym jutra, stłoczonym na niewielkiej przestrzeni, wśród obcych, bardzo łatwo nerwy puszczają. Bez względu na kolor skóry i kultury.
Oczywiście, Bobiku. I każdy w miarę rozgarnięty człowiek to rozumie, a zobacz te komtentarze w „Na temat” i reperkusje na FB, a być może przyczyna działań tej kobiety ze świńskimi głowami.
Zresztą autor tej strony specjalizuje się w artykułach podgrzewająch nastroje. Dziwię sie, że Lis to toleruje.
Bobiku, zacytuję Twoj wpis na FB, bo mnie się już nie chce z nimi gadać.
Spedzilam pare miesiecy w dziecinstwie w obozie dla repatriantow, gdy przyjechalismy z Ukrainy. Bylo to gdzies w Zielonogorskiem. Czerwinsk? Do gorszacych awantur dochodzilo niemal codziennie: o to kto zostawil podloge zalana woda w zbiorowej zolnierskiej lazienkce (osrodek byl dawnymi koszarami), kto komu ukradl kalafiora z parapetu, kto za dlugo trzymal pranie na sznurze, i takie podobne ostre konflikty. W niedziele z rana osrodek byl pusty i cichy, bo wiekdzosc zgodnie szla do kosciola.
Ja tez, 12-letnia , nie uniknelm ostrej reprymendy. Byla tam jedna rodzina z Niemiec, z trojka dzieci, nie mowiacych zreszta po polsku jak wiekszosc z nas, dzieci, w weku od 7 do 12-13 lat. Dwie corki i najstaerszy syn. Ich niemiecka matka nigdy nie zalewala lazienki, zawsze starannie wycierala podloge po prysznicu rodziny. Co tez bylo nieprzchylnie komentowane: Patrzcie na nia! czysciocha! Niemiecki dryl! A jak sprzata pokoj to wklada bialy fartuszek, Niemra cholerna!
Kiedys do pustego basenu, w ktorym bawilismy sie, przyskakala mala zabka. I wtedy ten chlopak z Niemiec podbiegl do niej i… ja rozdepral butem. Na oczach nas wszystkichn i bez uprzedzenia!
Bylam, poza jego siostrami, jedna ktora „znalam” niemiecki, bowiem mialam juz za soba rok jezyka obcego. Rzucilam sie na tego chlopaka z piesciami i zebami, pogryzlam go bolesnie, do krwi, a szukajac odpowiedniego odezwania sie w zrozumialym dla niego jezyku, zakrzyknelam: Du bist Hitlerjugend! Du bist Gestapo!
Byla straszna awantura i musialam bez przekonania przepraszac. A wcale nie zalowalam, ze go pogryzlam do krwi.
Jasne, Siódemeczko, cytuj co chcesz. Możesz dodać, że to komentarz kogoś, kto na wieloletniej pracy z azylantami zęby zjadł i dobrze wie, o czym pisze.
Tak napisałam.
Obawiam się, że odbija nam się czkawką wieloletnie mitologizowanie antypeerelowskiego sprzeciwu. Młodzi ludzie nie rozumieją różnicy między ich obecną sytuacją, a sytuacją ich ojców-dziadków, o których bezkompromisowych postawach wielokrotnie z wypiekami słuchali. A chwalone są wszak postawy skrajne z tamtych czasów, kompromisy są zaś zohydzane – nawet Okrągły Stół…
Czkawką odbija nam się teraz wiele iluzji i skatalogizowanie ich zaczyna być chyba zadaniem dla ambitnego historyka. Ale tak, na pewno mści się wywindowanie bezkompromisowości jako wartości bezwzględnej, ten cały napuszony herbertyzm, który w jakimś tam momencie dziejowym był może nawet na miejscu, tylko niestety nie ustąpił grzecznie pola wtedy, kiedy być przestał. A teraz szkodzi, ale niech kto spróbuje przekonać o tym Wielkiego Białego Polaka. 🙄
Pozjazdowe dobry wieczór 🙂
To za dużo na takiego człowieczka jak ja.
Jagodowi wyszli z siebie, ale nie stanęli obok. Uwijali się jak najpracowitsze mrówki, żeby dogodzić i umilić. Upaśli nas i opili w słonecznych okolicznościach domu i ogrodu.
Dzisiaj Babilasowie nakarmili nas sobą, różami i kulinariami, o istnieniu których nie miałam pojęcia. Osobne podziękowania dla Pani Mamy za chleb. Kto nie jadł, niech płacze.
Potem arboretum w Kórniku. Sprawdziłam i podkreślam, że cierpliwość Babilasa dla ignorantów, a zwłaszcza ignorantek 😳 nie ma granic.
Najwspanialsi, jak zwykle, byli Ludzie. Dziękuję Wam Wszystkim. A Tobie, Bobiku, szczególnie, za waleczną obecność i ducha, dzięki któremu mogliśmy być razem 🙂
Fajnie, ze zlot sie udal, a i pogoda chyba dopisala!
A tu dobrze sie konczaca przygoda: dwuletni mis zawedrowal na kampus uniwersytycki w Colorado i wlazl tam na drzewo. Uspiony zastrzykiem spada z drzewa na przgotowany materac:
http://www.cbc.ca/news/trending/tranquillized-bear-s-fall-from-tree-captured-on-camera-1.3148664
Bedzie myslal, ze to mu sie snilo!
Cieszę się, że zlot udany, do dzisiaj wspominam ten brukselski. Może następnym razem też uda mi się „zlecieć”. Bobiku, śpij dobrze i dobrzej. Heleno, siły i spokoju.
Koszyczkowi dobrej nocy 🙂
Dzień dobry 🙂
Ogoniasty Zlot Poddanych Psatrapy zbliża się nieubłagalnie ku końcowi 🙁
Pierwsza wyjechała Pani Kierowniczka. Wczoraj, w godzinach popołudniowych, obściskiwaliśmy się publicznie w Kórniku, skąd Haneczka z Panem Mężem pojechali do siebie. Babilasowie odwieźli Agę do apartamentów w Poznaniu. Zwyczajna i Irkowie przyjechali jeszcze do Jagodowa. Ostatnie posiady, ostatnie pogaduchy 🙂
Jagodowy za chwilę, zgodnie z tradycją, przygotuje śniadanie.
A potem, wspólnymi siłami, pomożemy Zwyczajnej skompletować dobra dla Bibika, według listy starannie sporządzonej i wykaligrafowanej przez Agę 😉
W skład listy wchodzi również niebiańskiej dobroci chleb, upieczony przez Mamę Babilasa. Pięknie dziękujemy i kłaniamy się w pas. A który to chleb Babilas dowiezie za dwie godziny. Słynne, na całą Polskę i zagranicę, śledzie Irka. Równie słynna rolada kurczacza Haneczki. Ogórki małosolne, nastawione na kiszenie w sobotę. Galaretka porzeczkowa z tegorocznych zbiorów, osobiście przez Babilasów ukręcona. Tudzież pierogi ruskie, takie, jakie jedliśmy w sobotę 😎
Będzie mógł Psatrapa osobiście posmakować zjazdowych specjałów 😆 Nie wszystkich, bo nie wszystko da się przewieźć, ale ogólne wrażenia będą odtworzone 😉
Dla, godnego wszelkich hołdów i podziękowań, Pana Administratora przygotowane są czekoladki od Sowy (bez ukrytego mikrofonu). Czekoladki tak smaczne, że klękajcie narody, dostarczyła Aga 😎
Pan Administrator udzielił Zlotowiczom audiencji, via skype, w sobotę. Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Po nakarmieniu i wyekspediowaniu Zwyczajnej, Jagodowy pojedzie do hotelu po Irka i @Sukę. Poobwozi ich trochę po Poznaniu i dostarczy na dworzec.
Wtedy, definitywnie, uznamy Zlot Ogoniasty za zamknięty 😎
I przejdziemy do pozlotowych podsumowań, wspomnień i reportaży 😉
Trzymajcie kciuki za @Zwyczajną, która ma dzisiaj do przejechania ponad 800 kilometrów!
A do wykonania bardzo ważną Misję Specjalną, przekazania Bobikowi smaków i zapachów zjazdowych 😉
Dzień dobry 🙂
Wczoraj, po opuszczeniu przegościnnych progów Jagodowych, internet hotelowy chodził, jak muł i nie za bardzo można było cokolwiek sprawozdawać. Dzień był piękny i pełen wrażeń, jak cały zjazd zresztą, nakarmieni po uszy nie tylko przepyszną strawą cielesną, lecz również najwspanialszą duchową szykujemy się do wyjazdu w muzyce deszczu za oknem.
Dziękujemy najserdeczniej (my, czyli Irki)za cudowną organizację Zlotu Jagodowym i Babilasom, wspaniałemu towarzystwu – Dorze, Haneczce z Panem Mężem, Zwyczajnej, Adze i Najjaśniejszemu Psatrapie, który z duchem Charta czuwał nad całym przedsięwzięciem.
I koniecznie Pani Mamie za chleb, który jeszcze dzisiaj na śniadanie rozpływał się w ustach 🙂
Zwyczajna, pilnuj torebki 😀
Zwyczajna w drodze do Bobikowa.
Jagodowy wyruszył w Poznań z Irkami.
Paradoxie,
Duch Zjazdowy pozdrawia Twojego Ducha pigwówką 2009, Cargo Irek 😉
Ago,
sławię Twoją mądrość 😎 Jak to dobrze, że sporządziłaś listę przewozową. Gdyby nie ona, na śmierć zapomniałabym o suszonych smardzach od Irka 😳
Dzień dobry 🙂
Dziękuję za wszystkie sprawozdania i już się oblizuję na myśl o odhaczaniu pozycji z listy. 😀
Mną dziś Prusak trochę poniewiera, po piętrach kazał mi latać i pod jakieś przyrządy się podstawiać, ale równocześnie coś półgębkiem mruczał, że może koło środy- czwartku byłby skłonny zmniejszyć czujność… no, zobaczymy. 😉
Może jeszcze Zwyczajna, bojowo natchnięta po Zlocie duchem Charta, da po przyjeździe temu Prusaku tak do wiwatu, że sam będzie się mnie chciał pozbyć? 😈
Dzień dobry. Bardzo się cieszę, że zlot się udał, choć ubolewam, że nie uczestniczyłam.
Dzień dobry. Bardzo się cieszę, że zlot się udał, choć ubolewam, że nie uczestniczyłam.
Znów echo 😯
Nie mógł się nie udać. Najbardziej mnie cieszy, że Bobik wziął w nim częściowy udział.
Poczekam, może jakie foto dadzą, czy co.
Babik łączył się z nami dwa razy w sobotę i dwa razy w niedzielę 😆
Były pogaduchy a nawet śpiewy i tańce. To ostatnie w wykonaniu Agi 😯 🙄
Aga, na tle zamku w Kórniku, w przytomności licznych turystów, zaśpiewała i zatańczyła przebój z filmu tamilskiego. Przesłanie pieśni sprowadzało się do „maleńkiego życzenia, żeby cały ten wielki świat kręcił się wokół mnie” 😉 Rzeczywiście, na chwilę, cały wielki mond zebrany w Kórniku, zakręcił się wokół tańczącej Agi i słuchającego z podziwem Bobika 😆
Siódemeczko, reportażyści uwijali się jak w ukropie. Zdjęcia z pewnością będą. Część pewnie pokażą na blogu a część prześlą na prywatne maile.
Podejrzewam, że Szanowni Zlatujący się muszą najpierw zrobić przegląd swojej twórczej aktywności 😉
Dzięki, Jagodo. 🙂
Ach, jakbym chciała zobaczyć tańczącą Agę!!! 🙂
Aga tanczyla i spiewala? Cool! 😎
To było więcej niż cool i żadne pióro tego nie opisze ani żadna forsa nie opłaci. 😀
Tym, którzy nie zwrócili uwagi, przypominam: Aga śpiewała i tańczyła PO TAMILSKU!!!!!
A z jakim wdziękiem 😀 !!!
Zwróciłam uwagę, zwróciłam i nawet próbowałam znależć, jak to jest 'po tamilsku’, ale nie udało mi się. 🙁
Tylko o jakiejś tamilskiej odmianie filmów w Bollywood.
Tak?
https://www.youtube.com/watch?v=f-41WhO3w1U
Jagodowy ma to nagrane 😎 Możemy się zastanowić nad powieleniem, dystrybucją. Czyli nad biznesem 😉
Te panie uprawiają aerobik 👿 Aga śpiewała i tańczyła romantycznie 😎
A ponieważ w pieśni i tańcu chodziło o to, żeby cały świat kręcił się wokół Agi, to przecież nie można dawać na to innych przykładów, kręcących się wokół kogo innego. Logiczne, nie? 😈
Zwyczajna jest już w okolicach Hanoveru 🙂
Od Hanoweru to jeszcze kawałek. Znaczy, dojedzie dopiero wieczornym wieczorem.
Na te panie spuszczam zasłonę milczenia 🙄
Babilasie, ta najbogatsza gmina to Kleszczów http://samorzad.pap.pl/depesze/wiadomosci_centralne/135028/Ranking-najbogatszych-i-najbiedniejszych-gmin
Ogryzek artykułu o gminach http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1599401,1,z-czego-zyja-najbogatsze-gminy-w-kraju.read
Gmina, która żyje z kleszczów? To nie dla psów! 👿
To bardzo dziane kleszcze 😉
Dostaliśmy słoik śledzi Irka i będę zmuszona na nim usiąść. Pan mąż podjada ścichapękiem 👿
Oj, jak razem ze Ścichapękiem podjadają, to mogą dość szybko uwinąć się z całością śpiewajęcy. 😉
Kleszcz to kleszcz, jakkolwiek by się nie nadział. 👿
Bry!
Cały czas byłem do Was podłączony duchowo!
Wiem z doświadczenia, że jak (kleszczowe lub insze) kleszcze nie znajdą sobie odpowiedniego pieska, to w braku laku dobierają się do kociaków – czego doświadczyła niedawno moja kotessa (na zasłużonej wilegiaturze 🙂 ). Łokropność! A ścichapęk na razie na śledzie niezbyt łasy, bo się do upęku objadł cherries – i śni…
Co oczywiście w najmniejszym stopniu nie przeszkadza duchowym połączeniom. 🙂
Hej, ramię do ramienia,
wspólnymi łańcuchy
opaszmy nasze duchy
i niech nikt nie krzyczy „o, rany!”,
bo kto w kolebce nabył ducha charta,
ma być i potem
na wszystko zachartowany! 😎 😈
My tu o duchach, śledziach i kleszczach, a Hoser tymczasem na nowo genetykę pisze. Normalnie łysenko jakieś mu się zrobiło. 😯
Skutki biologiczne i genetyczne” zabiegu in vitro są w dużej mierze nieprzewidywalne zarówno w pierwszym pokoleniu dzieci poczętych w wyniku z zapłodnienia pozaustrojowego, jak i w pokoleniach następnych”. – Ekspresja genów dokonuje się bowiem w ciągu całego życia człowieka i przenosi się również na następne pokolenia. Jest to więc ustawa nieobliczalna – stwierdza hierarcha w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Ekspresja genów bardzo mi się podoba. Gdyby jeszcze owi szczególnie ekspresyjni zachowali je tylko dla siebie 🙄
Nie kupujcie zaworów do systemów nawadniających ❗
Taki zawór sam ze sklepu nie wyjdzie. Nasz zażądał asysty trzech jeżówek, jednej żurawki i takiego dziurawca http://www.oczarjk.pl/?act=210
Dobry wieczor cudowny Koszyczku z najcudowniejszym Psatrapa na czele. 😆
Wprawdzie siedze w sielskim zakatku Europy, ale ciagle mnie wsysaja sprawy krajowe, jednym slowem Vivat internet !!! Wlasnie wysluchalam bardzo ciekawej (dla mnie i mam nadziejz, ze dla czesci Koszyczka), rozmowy OffCzarka z prof. Obirkiem :
http://audycje.tokfm.pl/audycja/OFF-Czarek/67
Bobiku, ogonek moj nadal i ciagle jest zapetlony a wszystkie kciuki „czymane”. Badz grzeczny i wracaj jak najszybciej do zdrowia. 🙂
W ogóle z ogrodniczych nie sposób wyjść z jednym nabytkiem, Haneczko. Szczególnie niebezpieczne są ogrodnicze sklepy internetowe, pewnie dlatego, że nabytki ogrodnicze nie lubią podróżować w kartonie pojedynczo. Wolą w dużych grupach. Jest im w ten sposób raźniej i weselej.
Dobry wieczór 🙂
Frakcja lubelska dotarła szczęśliwie do swojej budy nie pogubiwszy torebek. Duch zjazdowy w 4 / słownie czterech/ postaciach dotarł szczęśliwie i niebawem wzmocni Paradoksa 😀
Skype- zlot dzięki organizatorom i czujnemu oku Psatrapy wypadł znakomicie. Dziękuję Wszystkim i każdemu z osobna.
Vesper, książki też nie lubią samotnie podróżować, oj nie lubią…
O tak, vesper, doświadczam tego od kilku miesięcy, od kiedy też jestem posiadaczką ogródka. Jadę po deski do Hornbacha, a tam mi się niechcący zawsze jakaś doniczka do nich przyklei 🙂
Spocznij lubelska frakcjo 😀 Mam nadzieję, że w marynarce i ze śledziowym pudełkiem 😉
Uff, Zwyczajna dotarła wreszcie do Bobikowa. 🙂 Do mnie już dziś pchać się nie będzie, bo pora się zrobiła nieodwiedzinowa, ale już zapowiedziała, że na zlecenie Jagody jutro od rana będzie pchać we mnie zlotowe specjały i to nie do żadnego ścichaupęku, tylko do głośnego pęku. Ale spoko, my z Krakowa z pękaniem umiemy sobie radzić, o czym świadczy przykład Smoka Wawelskiego, który pękł już dawno, a do dziś ma się świetnie. 😎
O, a teraz i Lublin dotarł na miejsce. Jeszcze chwila, a uwierzę, że świat wcale nie jest tak źle zorganizowany. 😆
Szara Myszko, z grzecznością zawsze miałem pewne problemy, ale dla dobra Twojego ogonka postaram się do niej trochę przekonać. 😉
Książki nie lubią, kwiatki nie lubią… Po prawdzie, to ja nie znam niczego, co by lubiło samotnie podróżować 🙄
No tak, ale dlaczego to my musimy finansować te fanaberie 😯
Teraz rozumiem, dlaczego „Legenda o Samotnym Jeźdźcu” była aż taką porażką. Kto by tam chciał oglądać samotne podróżowanie… 😛
Bo jesteśmy dobre i szlachetne, Haneczko 😎
Ciiii…. jak się Grecy dowiedzą, możecie się mieć z pyszna! Oni też by nic nie mieli przeciwko dofinansowaniu. 😈
No właśnie, Bobiku.Samotne podróżowanie jest sprzeczne z naturą. Odwieczna mądrość przyrody tak to urządziła, że kto podróżuje, ten robi to stadnie. Od żurawi, po antylopy gnu. Dlatego nie ma co się dziwić książkom, kwiatkom, butom i fatałaszkom, czemukolwiek, co zmuszamy do podróżowania.
O, Zwyczajna jest bardzo niezwyczajna 😉
Niech Ci opowie o petuniach, zgorzejesz 😳
No tak, powstał jeszcze „Łowca jeleni” i ten był już zdecydowanie większym sukcesem 🙄
Vesper, dorzucę jeszcze piękne i poczuję się jak w bajce 😆
Piękne też, ale to akurat bez związku ze sponsorowaniem podróży książkom i kwiatom 😎
Ale to grecka bajka 😉
Czy Rysiowi skończyły się wakacje?
Kaberu etiopski
Samce pozostają w watasze przez całe życie, [b]dojrzałe samice opuszczają rodzinę, by znaleźć partnerów.[/b] Watahy wspólnie pilnują swego terytorium i znaczą jego granice moczem. Kaberu, w przeciwieństwie do wilków, a podobniej jak lis, poluje samotnie.
Leczysz go, Paradoksie, czy niezobowiązująco (ten ogon!) podziwiasz?
Dobry wieczór Koszyczkowi.
Melduję się z Bobikowa. Słowo harcerskie, nic nie podjadałam po drodze i frykasy nienaruszone dowiozłam. Bardzo się cieszę na spotkanie z Bobikiem w dniu jutrzejszym.
W drodze trochę mnie polało, dwa razy zjechałam z trasy w złym kierunku ale udało mi się szybko wrócić na właściwą drogę. Na samym końcu poplątałam się w wąskich uliczkach miasteczka, ale to zapewne ze znużenia drogą.
Wszystko gra! Bardzo dumna z siebie czekam na oklaski 🙂
Klaszczę, oklaskuję i ślę szapobasy 😀
Brawo, brawoooo!!!! 🙂 🙂 😀
Dzielna i Nadzwyczajna!
Ruszam do spanka, dobranoc 🙂
Owacja na stojaco dla Zwyczajnej, po wlosku:
https://www.youtube.com/watch?v=z212DKIdQOU
Usciski dla Bobika w twoje rece na wasze jutrzejsze spotkanie.
Pozdrawiam Koszyczek z Niemiec, ale niestety, ach, niestety – nie z NRW 🙁
Chciałam tylko zapewnić, jakby co, że Duch Zjazdowy czeka także na Siódemeczkę, ale musi poczekać, aż ja wrócę na Warszawy łono.
Hart ducha i duch charta – niech żyje! 😀
Bry!
Pisali o wilku, samcu, który obdarzony obrożą z GPSem, samotnie przeszedł od Niemiec do Białorusi.
Ale w kupie siła!
Dzień dobry 🙂
kawa
Oklaski dla nadzwyczajnej Zwyczajnej 😀
Dzień dobry 🙂
dołączam się do oklasków 😆
Bry 😀
Nie wiedziałam, ze Duch Zjazdowy mnie zaszczyci.
Bardzo, bardzo mu dziękuję i czekam cierpliwie. 🙂
Naprawdę jestem pod wrażeniem misji Zwyczajnej.
Wielkie brawa i wielkie serce dla Niej. <3
Dzień dobry 🙂
No i tak się ze Zwyczajną zagadaliśmy, że nawet szczeknąć rano nie zdołałem. 😳
Dobra z listy kazałem rozdzielać powoli, żebym dłużej miał przyjemność odhaczania. Na pierwszej pozycji znalazł się wierszowany dar od Suki, za który wdzięcznie merdam ogonem, a z dalszą kolejnością to już zrobimy tak, jak Forrest Gump z czekoladkami, czyli zobaczymy, czym nas przypadek życiowy obdarzy. 🙂
Wkrótce ma do nas dołączyć Panna Kota, więc też będziemy mieć coś w rodzaju zlota. Ha! 😀
Dziękuję! Dziękuje! Moje ego mile połechtane oklaskami. Bobik coś tam stuka w klawiaturę,więc i ja mam przerwę w konwersacji. Powiem jedno, Bobika tak łatwo nie dobiją. On jeszcze Prusakowi pokaże gdzie raki zimują. Piszę z komórki, która mi przedziwną korektę wprowadza, więc jak coś dziwnego z tego wyjdzie to-nie-my
😀
Panna Kota jest z nami 🙂 przesyłam jeszcze raz pozdrowienia.
Co, zatkało wszystkich? 😉
Nasz minizlot właśnie się był rozszedł, więc skoczyłem sprawdzić, co w świecie piszczy i stwierdziłem, że dobry czas na kupienie wyspy się zrobił:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18356755,greckie-wyspy-i-zabytki-moga-trafic-na-sprzedaz-powstal-specjalny.html?lokale=local#BoxNewsLink
Nie wiem, jak Wy, ale ja bym kupił na wszelki wypadek, gdyby nam się winnica znudziła. Zawsze dobrze mieć coś w odwodzie albo w dopływie. 😎
A mogę też zerknąć, czy lokomotywy nie staniały. 😈
Jak wszyscy blogowicze, germańscy podatnicy, się zbiorą, to i na wkład własny przy kredycie wystarczy, jeżeli uwględnimy dotychczas pożyczone Grecji przez Niemcy 1000 euro przypadające na głowę mieszkańca Germanii 😉
Możemy podliczyć – ja 3 tys, Bobik też 🙂
Kto da więcej?
Dzień dobry 🙂
Dam, jeśli na wyspie będą drzewa. Bez drzew zdycham.
Dobry wieczór 🙂
Dziś jeszcze dzień urlopowy na konto zjazdu. Trochę opanowałem ogród. Politykę odstawiłem do jutra na bok. Ale w wyspy wchodzę. Nawet bez drzew. Podobno mężczyźni są od sadzenia drzew 😎
Bobik o wyspach, a straszne idzie:
https://youtu.be/gBOHytGi6-M
Na Titanicu też do końca orkiestra grała.
Telemachu, zaiste straszne idzie. Dotrwałem do 1:17 gdzie szła ” pszyszłość” 🙄
Straszne od Telemacha mi się nie otwiera, co może i na noc lepiej. Zwłaszcza że przed chwilą odhaczałem kolejne pozycje z listy darów, które to zajęcie liryczno-kulinarną mgiełką otuliło mi brzucho i duszę. 🙂
Z gorszych wiadomości: pchają mi się jakieś doniesienia o wyczerpaniu limitu, co może np. oznaczać, że znienacka już dziś ani jutro do netu nie wejdę. 🙁 Ale ponieważ pojutrze chyba będziemy mogli pomyśleć o kolejnej akcji oswobadzającej, to nie opłaca mi się już nic z tym robić. Więc jak mnie nie zobaczycie do pojutrza, nie wpadajcie w panikę. To tylko kwestia limitów. 😉
Dobry wieczór.
Znaczy – nie owijają w bawełnę. Przyszłości żadnej nie będzie! 🙂
Pan mąż myślał, że to kabaretowy numer, ta „pieśń”.
Mój komentarz nie dot. wpisu Bobika!
Pojutrze odbijamy. Jajako Bierleiche. Znam nowy kawałek biesiadny , będę śpiewać dla zmylenia i odwrócenia!
Bobiku, dziękuję!!! 🙂
Nasz minizlot zakończony. Prusaki tak zakamuflowały Bobika, że go w dwóch miastach musiałam tropić 🙂
W tym pierwszym przeleciałam trzy razy budynek od parteru do trzeciego piętra, objechałam Prusaków za ukrywanie Bobika, a jeżeli już nie to, to za bajzel, że nie wiedzą, gdzie kogo mają. Po kilku telefonicznych konsultacjach z samym Bobikiem okazało się, że Minizlotowiczki siedzą w pokoju o znanym mi numerze, tylko że w sąsiednim mieście 🙂 🙂 🙂
Bobik dzielnie zniósł nasze pogaduchy, nawet merdał ogonem, a zwyczajna jest nadzwyczajna: ona jeździ tutaj bez nawigacji i wszędzie trafia 🙂
https://gtbckog.files.wordpress.com/2011/09/vanakkam.jpg 😎 Odzywam się dopiero teraz, bo po zlocie zatrzymałam się na dwa dni w Poznaniu. Panoszyły się tam opady przekornie przerywane – przekornie, bo przerwy wypadały zwykle w porze snu albo przysiadania przy talerzu czy filiżance. Ale choć padało uparcie, to niezbyt intensywnie, poza tym parasol zgubiłam tylko raz i po kwadransie go odzyskałam, moje plany włóczęgi po mieście nie zostały więc tak całkiem rozmyte, a ja ani nie rozmokłam, ani nie napisałam swojej wersji szlagieru:
„O szyby deszcz dzwoni
i nawet ryk słoni
mnie stąd nie wygoni
w ten luj.”
Oczywiście, nie napisałam jej po tamilsku. 😉 Jaki byłby ten wiersz, niezrodzony z powodu niedoboru deszczówki?
– Płynęłyby przez niego nalewki od Haneczki.
– Fruwałyby w nim ciężkie od deszczu gołębie – dawno nie widziałam tylu brązowych.
– Zamiast pana w koszulce z napisem: „40 & still rocking”, przespacerowałaby się przez niego pani w koszulce z napisem: „70 & still classy” i z lnianą torebką z nadrukiem: „torba na fochy”.
– Gdzieś między Ms klasycznego podkoszulka, a gołębiami, wybuchłby lament św. Jana Nepomucena, który z jednej strony ma pogańskiego boga z trójzębem, z drugiej innego nagusa z lirą, a naprzeciwko nocny klub „Temptation” (dawne „Cocomo”), na którego oknach wiją się sugestywnie kształtne sylwetki.
– W ostatnich wersach rozlałaby się migotliwa kałuża filozoficznych rozważań o asertywności róż, które, głuche na jęki stylistów, rozkwitają różem i pomarańczem na jednej gałązce.
Tak, wiem, nóż Wam się w kieszeni otwiera na myśl o deszczu-obiboku, którego brak zaangażowania sprawił, że dostaliście suchą listę, zamiast soczystego steku rymów. 😎
Oklaski dla Zwyczajnej, chyba będzie musiała zmienić ksywkę. 😛 Pojutrze to jest świetny termin, lepszy byłby tylko jutrzejszy. 🙂
Wielki podziw i szacun dla Zwyczajnej 🙂
Bobiku, Twoje merdnięcie bezcenne 😀 Zajrzyj na pocztę, wysłałam ciutkę fotosprawozadań ze zlotu, cdn. jutro.
Telemach, to jakieś niezłe jaja, za przeproszeniem.
Ta osoba, którą jest niby mieszkająca w Chicago Emilia Gołaszewska, wg informacji w necie zmarła w październiku 2014:
http://www.jasnagora.com/news.php?ID=8905
Nie mogła więc śpiewać o Dudzie, ktoś się wygłupia.
Chyba że to jednak inna Gołaszewska Emilia 😀
http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090312/INOWROCLAW01/883534136
Zabawne, ale nie będę dalej sprawdzać.
Witaj, Ago Powrócona. 🙂
Ago, napisałaś prześliczny wiersz 🙂
Chcę torbę na fochy!
Stawiam na jaja i pewnie się mylę 🙄
Haneczko, przyślij mailem swój adres, to Ci wyślę rzeczoną torbę. 🙂
No gdzież bym śmiała tak na sępa 😯 Z radością narażę Cię na zyski, ale nie na straty 😎
Ponegocjujemy, 😎 ale już nie dziś, bo mi się bateryjka wyczerpuje. 😉
Ja na chwile, bo zapomnę.
Mamy w Polsce bardzo niski poziom zaufania społecznego, tu jest poważne opracowanie na ten temat. Wydaje się interesujące. Zaczęłam czytać …
http://ks.mkidn.gov.pl/pages/mk_posts/iii.-wyzwania-rozwojowe-dla-kapitalu-spolecznego-11.php
@ Jaja?
Otóż nie. To się dzieje naprawdę:
tu prześmiewczo:
https://www.facebook.com/sokzburaka/videos/1654967418070613/
a tu najzupełniej poważnie, w charakterze niufsa zez gazety:
http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/nowa-piesn-na-czesc-andrzeja-dudy-dla-zwyciezcy-konia-z-rzedem-wideo_643622.html
Przypuszcza, że jak się pojawiły pierwsze peany na temat Bieruta, to większość też się śmiała z niedowierzaniem. Zupełnie niesłusznie.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Irek dał początek, to dorzucam to:
http://snobka.trailer.sds.o2.pl/54ab5f1d2bf84e331eda9e6aac3bafc0b83107be
mt7
Gołaszewska Emilia jest jedyna w swym rodzaju 😉 To siostra jasnogórskiej organistki Alicji G. o której pogrzebie zamieściłaś link wczoraj wieczorem.
Gorąco i susza. Niebo skąpi suchej ziemi kropli deszczu od ponad 3 tygodni. Zazdroszczę wszystkim, którym pada, kropi, rosi albo chociaż mży 🙁
Dzień dobry 🙂 Mało brakowało, a miałabym dziś własnego męża na sumieniu. Puściłam mu do śniadania przebój nr 1 i biedny się zadławił.
Dzien dobry 🙂
Spragnionym tworczosci Emilii Gołaszewskiej 😀
Dzień dobry Koszyczku! Znów u Bobika, który przekroczył wszelkie limity i już nie zaszczeka aż do jutra. Obiecane uwolnienie ma szanse powodzenia. Agenci niech będą w pogotowiu… byle nie ratunkowym. Bloguje z komórki więc bez szans na odsłuchanie propozycji nowego hymnu?! Bobik duma nad nowymi wersami.
Lisku, jestem powalona!! 🙂
Panią Kierowniczkę trzeba ostrzec przed wchodzeniem w owe „muzyczne” linki.
Kochani! Bobik z powodu braku możliwości dorwania się do słynnego linku utworzył własną wersję i powierzył mi zamieszczenie jej na blogu:
Niech żyje A… D….a
Co ma mocarne uda,
Prężące się w bermudach
A nawet bez nich też.
I niech nie przeczy brudas
Chowany w demoludach,
Że czyni Duda cuda.
A ty w to bierz i wierz…
😆 😆 Czasem brak możliwości pięknie owocuje. 😀
Myślę, że wygrał ładniejszy.
Tak już jest.
A propos Bieruta, ja należę do tego szczęśliwego pokolenia, które w elementarzu miało piękny obrazek tegoż w otoczeniu dzieci, chyba na łące. Zapewniano nas, że to nasz przyjaciel, więc nic dziwnego, że gdy radiowęzeł szkolny zapewnił nas, relacjonując pogrzeb Bieruta, że odszedł przyjaciel dzieci, załkałam z głębi jestestwa.
Nie mogę nigdzie znaleźć tego Bieruta z elementarza, ale jeszcze znajdę.
Marian Falski, który uzyskał w 1920 roku rządowe zamówienie na elementarz, był socjalistą i zwolennikiem szkoły świeckiej.
Ponadto zamieścił w swoim podręczniku sporo wierszy Tuwima.
Po reformie oświaty w 1934 roku bydgoska Liga Katolicka wystosowała protest do Ministerstwa Oświaty:
„W książeczce tej nie znajdujemy ani słowa, ani wzmianki o Bogu, kościele, modlitwie (…) Są za to w książeczkach p. Falskiego wierszyki… żyda Tuwima (…) Przecież to żydowski poeta piszący przypadkowo po polsku. O Bogu, Kościele, modlitwie nic, za to Tuwima trzeba zapamiętać! Gdzie są zapewnienia władz oświatowych o religijnym charakterze wychowania szkolnego? Gdzie jest troska o polską szkołę?”
Co innego Elementarz Polski. Nauka czytania pisma polskiego dla małych dzieci z różnym nabożeństwem i katechizmem katolickim… 😎
Na 32 strony książeczki pięć poświęcono składaniu literek i sylab.
W elementarzu z 1949 roku pojawiła się czytanka o Bierucie Zniknęła już w 1957. Na Stalina nie wystarczyło miejsca w żadnym wydaniu.
Jak tak czytam o tej Grecji i obserwuję reakcje społeczności greckiej na rozwiązania, które są oczywistością w Europie, to myślę, że bardzo dużym błędem, było przyjęcie Grecji do wspólnoty, a teraz pozostanie w niej.
Możliwe, że to niesprawiedliwy osąd, ale reakcja na konieczność płacenia podatków jest dla mnie szokująca.
Wg wiki pierwszy Elementarz Mariana Falskiego byl z 1910 roku.
Autora troche pamietam z dziecinstwa, mieszkal niedaleko. Elementarz mam oczywiscie do dzis…
Co mi przypomnialo, ze musze nadrobic lekture Ali ze Elementarza
Lisku,
to prawda, że w 1910, ale to była to wówczas jedna z wielu propozycji, jeśli chodzi o kształcenie najmłodszych Polaków. W tym czasie na ziemiach polskich, znajdujących się pod zaborami, krążyły różne książeczki do nauki czytania i pisania, wydawane w różnych miastach i pisane przez różnych autorów. Największą popularność i uznanie uczących zyskały elementarze Wolskiego, Estkowskiego i Prószyńskiego.
Dopiero to zamówienie rządowe spowodowało, że elementarz Falskiego stał się podstawowym podręcznikiem do nauki czytania.
Markocie, mam reprint wydania z 1971 roku i znalazłam wydanie 1949 rpoku, na którym odbywałam edukację w 1 klasie, ale trzeba złożyć zamówienie w Bibliotece Narodowej.
Aż taka zawzięta nie jestem. 😉
Lisku, może zainteresuje Cię, jak wygladał pogrzeb Marka Edelmana
https://www.youtube.com/watch?v=n4F15VzXK9k
Lisku,
pierwsza Ala (i jej As) znalazła się już w elementarzu z 1910 roku. Pierwowzorem miała być starsza siostra Falskiego – Janina. Alina Margolis-Edelman urodziła się w 1922 roku…
Ilustrator Jan Rembowski pierwszy uwiecznił wizerunek blondynki Ali malując swoją córkę Janinę (Nunkę) już w 1910. Zmarła ona niebawem na gruźlicę 🙁
W takim razie Ali II. Ale ta druga Ala rownie dobrze mogla byc blondynka 🙂
Dzieki Siodemeczko.
Anna Margolis-Edelman wydała książkę na temat Ali z elementarza:
Pan Marian Falski był wielkim przyjacielem mojej mamy […]. Kiedy skończyłam 7 lat, przyniósł mi pięknie zapakowany prezent. Był to »Elementarz«. Na pierwszej stronie na górze w lewym rogu było napisane: »Ali z 'Elementarza’ — Autor«.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/136287/ala-z-elementarza
Dziękuję Zlotowi za transmisję mojego machania do Bobika i Bobikowi za odmachanie.
Jesteś Wielki Bobiku!!Myślę o Tobie często i podziwiam,tylko jak wiesz,łabądzie to czegóś nieme stworzenia…
Kopciuszek w stylu XXI w.:
Rodzina imigrantow z Rosji w Izraelu, matka i troje dzieci. Ojciec opuscil ich 6 lat temu, matka chodzi sprzatac, mieszkaja w dwupokojowym mieszkanku, wszystkiego brakuje. Najstarsze dziecko to 14-letnia dziewczynka, bardzo ladna. niewazne jak dotarla do fotografa mody i do agentki ktora kiedys pracowala z europejskimi firmami, ta wziela ja do Paryza, i stal sie cud – dziewczynke zaangazowala firma Diora, dajac jej kontrakt na rownowartosc miliona zlotych. Dziewczyna wlasnie wystapila na pokazie mody i wygladalo to tak:
Zastanawiam sie czy tylko mnie to irytuje, czy w Europie kodeks tego co uznaje sie za rozneglizowanie jest tak rozny od mojego (bo ze od izraelskiego do pewne, tu prawie sie nie widzi na plazy kobiet topless). Jesli o mnie chodzi modelka moze wystepowac prawie lub calkowicie nago, ale nie gdy jest to niepelnoletnie dziecko. Dla mnie to sprawa do Komisji Praw Dziecka…
Przeszkadza mi nie
Aga (wt, 14 Lipiec 2015, 21:34), jakaś chuda ta tajska pornografia.
Linka telemacha zaprowadziła mnie w dziwne strony… A ks. dr Bowdlerski poprawia: „O Matko, najdroższa Matko, jak dobrze Twym dzieckiem być…” […] Usilnie więc proszę, nie przezywajmy naszej Matki i Królowej. Sprawa jest dość jasna: tego tylko brakowało, żeby nam królowała jakaś Murzynka.
Andsolu, bo ja z Liskiem – też mi przeszkadza, kiedy pokazane zostaje za dużo (prawdę powiedziawszy, także na dorosłych modelkach), wolę przegiąć w druga stronę. 😉 No i nie tajska, a tamilska. Na lince jest tamilskie powitanie – na piśmie i w mowie ciała.
W moim odbiorze ta strona nie jest, niestety, dziwna, dawno już przestały mnie takie rzeczy dziwić, ale ciemna jest na pewno. A ku powszechnemu pożytkowi należałoby ją jeszcze bardziej ściemnić, tak, żeby niepoczytalność przeszła w nieczytelność. Na marginesie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_Madonna
Hiszpanka Cecila Gimenez zrobi „porządek” z wizerunkami wszystkich świętych.Będą jak nowi.Wystarczy zaprosić ową Cecilię na Jasna Górę. Madonna wprawdzie nie do rozpoznania ale za to biała jak polskie mleko.
AndSol (19:05), Aga (19:25): Żadna tam Madonna, tylko Erzulie Dantor.
Ago, wybacz pomieszanie dwóch kultur. Bo to wszystko jedna chińszczyzna.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Melduję gotowość do akcji odbijania.
Jako ściśle tajny agent przemieszczający się dziś z Bawarii do Polski – też coś mogę zrobić przy okazji 😉
Mieszanie, jako element akcji, jest jak najbardziej w porządku, tylko trzeba pilnować, żeby mieszać te niewłaściwe szyki. Ździebko zaspałam, ale już za chwilę wmieszam się w tłum akcjonariuszy i udziałowców. Dobrze, że kawa od Irka już zmieszana, dzięki czemu wszystkie kończyny mam wolne, a uwagę zogniskowaną.
Kurczę, zapomniałam: 😀
Dzien dobry 🙂
Gotowa 😉
Melduję się na posterunku, czyli za kierownicą furkonetki.
Dzień dobry 😀
Sprawność naszej agentury doszła już niemal do stanów nieopisywalnych. 😎 Prusak, zwiedziony mym niewinnym wyrazem pyska, jeszcze coś tam truł o kwiatuszkach, motylkach, że jak dorosnę, to zrozumiem, bla, bla, i nawet nie zauważył, że ja już brykałem w stronę Bobikowa, zgrabnie przeskakując przez nucące bawarską pieśń piwne zwłoki Mar-Jo.
Pieśń uszła cało i powoli przemieściła się w kierunku Polski (zapewne poniesiona jak przechodni sztandar przez Kierowniczkę). Przebiegłem przez parking, w locie szepcząc Adze supertajne hasło „czekoladki od Sowy, kiełbasa od Kredensa!” i profilaktycznie osłaniając się fałszywym, rudym ogonem, dostarczonym przez Naszego Człowieka Z Mosadu, tak świetnie zakamuflowanego, że nie sposób było go odróżnić – nawet po płci – ani od zieziórki, ani od liska. Z dobrze wytrenowaną dezynwolturą wskoczyłem do furkonetki, która ruszyła z radosnym piskiem, a Prusak, jak mi doniesiono, wciąż jeszcze memłał o pewnych… ehem… faktach życia (co go tak wzięło? 😯 ) i że natura jest niezmierna… Może chciał mi coś uświadomić, ale doprawdy nie wiem, co by to miało być. 😯
Pewnie tam jeszcze dalej nawija, a ja już w necie. 😈
Niestety, jakaś łyżka dziegciu zawsze się znajdzie. Realową kawę muszę teraz wypić sam, bo Zwyczajna (z odhaczoną bardzo starannie listą!) też już się przemieszcza w kierunku Polski. Ale mam nadzieję, że również z pieśnią na uściech. 😉
Dzień dobry, odbity Bobiku 😀
Dzień dobry, niezawodna Agenturo 😀
🙂 🙂 🙂
Po tych kolejnych oswobodzeniach stałem się rzadkim przypadkiem psa w kilku odbitkach. 😆
To bardzo upraszcza porywanie, Bobiku. W zamian za oryginał można umieścić odbitkę i żaden Prusak się nie zorientuje.
Okej, to tę wersję zostawimy sobie w rezerwie, na wypadek gdyby Prusak się wychytrzył i zaczął utrącać nasze rutynowe działania. 😎
Jak się bardzo będzie naprzykrzał, to będzie się musiał obejść wyłącznie odbitką 😎
Cudnie. 🙂 Ciesz się ogrodem, Piesku. Ja dziś rano przy Irkowej kawie, wciąż mając przed oczami ogrody Jagodowych i Babilasów, kombinowałam, że, pal licho dobre wychowanie, spróbuję się do nich jeszcze kiedyś wprosić, żeby się nacieszyć tym, czegom nie sadziła, nie siała, ani nie pielęgnowała. 😳 Żeby wyszło trochę mniej bezczelnie, zabrałabym własne kanapki.
To Ekspozytura Agentury, dzisiaj bez dezynwoltury, ktora cala wzial Bobik (i na zdrowie). Ciesze sie ze Pies na wlasciwym miejscu, czyli na tarasie, z kawa w pysku. Ja musze sie udac na pare godzin poprzelewac z pustego w prozne,bo za to mi placa, ale poki co zapodam, ze u mnie jest +10C, jakby ktos potrzebowal sie ochlodzic.
Witaj, Bobiku Na Tarasie w wielu odbitkach! 😀
Można odetchnąć.
Radosny nam dzień dziś nastał… 🙂
Króliku, u nas też 10 stopni, ale nocami. Rano 12. Albo upał sakramencki, albo grenlandzka wiosna.
A u nas okazało się, że Falenta jest agenten CBA, CBŚ i ABW.
😆 😆 😆 😆 😆
Na dodatek zatrudnia u siebie tych, którzy go wcześniej 'prowadzili’ 😆
Przeszli na emerytury po osiagnięciu sędziwych 40 lat i spokojnie mogą zatrudnić się u Falenty.
Chyba w pierwszej kolejności należy w państwach zlikwidować wszystkie służby specjalne.
Nowa zasada brzmi, chroń mnie Boże od własnych służb, z obcymi dam sobie radę.
Nie podałam adresu:
http://wyborcza.pl/1,75478,18365907,potrojny-agent-trzesie-polska.html
Bobiku, moj cieniutki ogon tak macha z radosci, ze latam za nim jak przyslowiowy pies za swoim. 😆 😆
Cholerny świat! Falenta ukradł nam agenturalny szoł! 👿
Co tam, Bobiku, jakiś Falenta, dla nas Ty jesteś najważniejszy.
A tamtemu wróżę, mimo wszystko, marny koniec.
To numer lepszy od wiekszosci czytanych przeze mnie ostatnio kryminalow 😯 🙂
Bobiku, listonosz puka 🙂
Bobiku, to wielka ulga, ze sie udalo Cie odbic. Moje mysli sa nieustannie z Toba i Twoja Rodzina.
Mysmy z Audrey wrocily poznym wieczorem z Nowego Jorku z uroczystosxi kosielnych i pogrzebu. Wszystko odbylo sie dokalnie zgodnie z recznie spisanymi instrukcjami Mamy. Odspiewywana byla w cerkwi Trojcy Swietej, ktora bardzo kochala i czesto wspominala porownujac ze znacznie „gorsza” jej zdanem tutejsza, florydzka. Jest to wlasciwie niewielka XVIII- wieczna kaplica, zakupiona przez cerkiew prawoslawna we wczesnych latach 50-tych, wszystkie elementy architektiery pieknie zachowane, zadbane – ceglane sciany, drewniany sufit, nawy i balustrada wokol bakonu z przodu. Przed kosciolem po wejsciu przez metlowy bramke, przwpiekny ogrodek, a w nim na samym srodku spory juz krzak rozy Queen Elizabeth, przywieziony przez Mame lata temu i zasadzony – przywiozla wlasciwie cztery zasczczepki z mojego domu, dwie zginely natychmiast, jeden krzak po pary latach zamarzl, ale czwarty jest nieziemski i ma sie bardzo dobrze.
W tym kosciele ponad 20 lat temu Mama zostala ochrzczona, niewykluczone, ze po raz drugi, bo nie wiedziala czy byla cgrzczona po urodzeniu. Podobnie 10 lat tem jej siostra, gdy odwiedzla Mame. Na chrzcie przyjela imie po swej matce, Wiera.
I z ta Wiera mialam problemy. Jedyna osoba na swiecie,ktora sie tym imieniem do nie zwracala byla jej matka chrzestna, kilkanascie lat mlodsza od Mamy, Tania W.
A poniewaz wszystkie uroczystosci pogrzebowe organizowala wlasnie Tania, bardzo sie denerowalam pod jakim iminiem bedzie chowana Mama. Chcialam aby pod tym,pod jakim znana byla od urodzenia.
No i oczywosie nie obylo sie bez pewnej groteski. Rozmawiajac jeszcze z Palm Beach z kosciolem, bardzo starannie nazywalam Mame imieniem Maja, powiedzialm bardzo wyraznie, ze nie jestem chrzescijanka, ale chce aby miala chrzescijanski pochowek, tak jak mi od lat powtarzala.
Liturgia pogrzebowa (nie zwyczaj, ale wlasnie liturgia, jak mi in no uncertain terms wyjasniono) wymaga by trumna byl otwarta, ustawiona posrodku kosciola. No trudno.
Gdy pierwszego dnia (w poniedzialek) rozpoczela sie msza i batiuszka zaintonowal Wieczne odpoczywanie, przerwal w pewnym momecie i zwracajac sie do stojacej po mojej prawej stronie Tani, zapytal: – To jakie jest jej wlasciwe imie?
– Wiera – odpowiesziala Tania.
-Maja! – krzyknelam.
– Czy Maja to jest od Marii? – zapytal duchowny.
– Nie, od Ibsena – zaczelam pospiesznie tlumaczyc. – Babcia kochala Ibsena i nadawala corkom imiona bohaterek.
– Ale nie ma takiego imienia! – zapewnil mnie pop.
– Jak to nie ma, skoro jest! I tak sie nazywala moja mama! Maja!
– Ale nie jest to imie chrzescijanskie, z kalendarza. A musi isc do nieba pod imieniem chrzescijanskim…
– PAN BOG SIE POLAPIE! – syknelam bardzo glosno.
W tym samym czasie miedzy stojaca po mojej drigiej stronie Audrey i Johnem z domu pogrzebowego odbywala sie inna rozmowa:
– What is going on? – pyta John.
– I donno. I think it is about the name Vera.
– Who is Vera?
– Maya! – krzyczymy chorem z Audrey.
Po krotkim zamieszaniu, msza odbywala sie dalej. Pod sam koniec, Tania rozdawala kutie – to tez zwyczaj z jakas symboliczna wymowa.
I nagle ksiadz zawezwal wszystkich do calowania krzyza. To nie bylo opcjonalne, podovnie jak otwarta trumna. Ja niestety poszlam na pierwszy ogien. Przytknal mi duzy zlocony krzyz do samej twarzy i zaordynowal: Caluj!
Ze strachu pocalowalam, bo co mialam robic?
Nazajutrz odbywalo sie „odspiewywanie”, dlugie, ze spiewaniem litanii i psalmow, kadzidlami i ponownym obchodzeniem naokolo trumny. Ani razu nie padlo imie Wiera. Kilkarotnie padlo imie Maja. Mysle, ze batiuszka przemyslal to w domu i uznal, ze „Pan Bog sie polapie” i postanowil nie robic mi na zlosc.
POtem wszyscy udalismy sie na cmentarz, gdzie trumna zostala zlozona w tym samym grobie co mego Ojca. Pop jeszcze spiewal, Audrey, ledwo hamujac lkanie wyglosila slowo pozegnalne, ja przeczytalam po rosyjsku Itake Kawafisa. Rzucalismy na trumne roze z kosciola.
A potem wraz z Audrey, Tania i Urszula, szwagierka Kumy z Gdyni poszlismy do restauracji, gdzie rozmawialysmy z kelnerem o sytuacji w Grecji – Amerykanie sa najbarziej rozpolitykowanym narodem swiata i bardzo chetnie dyskutuja o current affairs.
I tak bylo.
Teraz dekonstrukcja mieszkania i uzgodnienie napisu na nagrobku. Postanowilam, ze imie zostanie wyryte jako Maya V.
Heleno, podaję kawę od Jamesa. 😎 https://guerrillaworldpress.files.wordpress.com/2014/09/liveandletdiecoffee.jpg
Dzieki Ago. Widac, ze prawdziwy barrista.
Skorzystałem ze słusznych rad i potarasowałem, a potem uległem duszy, która w ramach odzyskiwania utraconej domowości bezwzględnie zażądała rosołu i jej ten rosół własnołapnie przyrządziłem. Skutek był taki, że spuchłem z dumy (ach, ten Bobik… jeszcze dobrze ze szpitala nie wyszedł, a już rosoli…) i teraz pewnie mi się obróżka nie dopnie. 😎
Pan Bóg się połapie. 😆
Helena w pełni narratorskiej formy. 🙂
Bobiku
Jestem rad, że wydostałeś się z Prusaczych łap i bardzom nierad, że nie mogłem tym razem uczestniczyć czynnie uczestniczyć. Ale najważniejsze, że już jesteś w pieleszach.
Labadek
Że niby łabądki są nieme? Tylko te nieme.
https://www.youtube.com/watch?v=jvxj-BUAT0A
Dobrze, dzięki temu byliśmy tam z Nią.
Heleno, piekna relacja.
Szkoda ze zaszczepek z krzaku rozy nie mozna zawiesc do Londynu…
Bobiku, bardzo się cieszę, że możesz znów podlewać własne kąty. Czy może psi savoir vivre każe iść na róg do sąsiada?
Nie musze zawozic, Lisku. Ja mam oryginalne krzewy, z ktorych Mama brala zaszczepki. Nie wierzylwm, ze cokolwiek z tego wyjdzie. Ale wyszlo.
Lisku, mam prosbe. Czy moglabs przyslac mi swoj adres mailowy, nie wiem dlaczego nie jestem w stanie odszukac go w listach.
Heleno, juz wyslalam.
Te labedzie brzmia jak fujarki 🙂
A dlaczego miałby się nie połapać 😯
Paradoksalnie 😉 niewierzący bardziej wierzą we wszechmoc Pana B. niż wierzący 🙄
Melduje się spod Wrocka. Jeszcze nie zdecydowałam czy jechać dalej, czy szukać lęgowiska na noc. Nie smiem nic śpiewać od wczoraj – jeszcze ktoś nagra! Dziękuje Bobikowi i PA jeszcze raz za goscine, a dla wszystkich buźka 🙂
Miało być „legowiska” a nie „lęgowiska”. Kto pisał ten program na komórkę!!! Wrrrr chyba już nic się dzisiaj nie wylegnie. Pa
Zwyczajna, kilometry już Ci się wylęgły w ilościach. Teraz spocznij i wylegnij 🙂
Proszę mi nic nie mówić o psim savoir vivrze! Usiłowałem, zgodnie z psetykietą, trącić się nosem z niespodziewanym gościem, który wparował do mojego ogrodu i nadziałem się na przybory do szycia czy inną ostrawę. Nos pokłuty, gość najeżony, same nieprzyjemności. Precz z nadmiarem sawuaru! 👿
Nasza Nadzwyczajna Wysłanniczka Zwyczajna wciąż jeszcze w drodze? 😯
Niee, Zwyczajna, nie masz co po stachanowsku planu przekraczać. Do motelu proszę i lulu! 🙂
Taki duży szczeniak, a jeszcze się nie nauczył, że niespodziewani goście czasem kolą 😉
Nie zaskocze nikogo, jesli stwierdze, ze Zwyczajana jest nadzyczajna bardzo. Kiedys musialam przyprowadzic auto z Bremehafen do Gdyni czy Gdanska. Juz nie pamietam, ale dla mnie byl to wyczyn. Jechac w deszczu za tirami…..!!!! Uf! A Zwyczajana tak sobie smiga… raz tu zabladzi,raz tam, aby z latwoscia odnalezc wlasciwa droge.
Bobiku, procz tego ze ciesze sie niezmiernie z Twojego powrotu, gratuluje tez wspanialego I pelnego poswiecenia koszyczkowego wspolistnienia.
Ale, ale przy okazji prosilabym o fotoreportarz ze zlotu w Jagodowie z Aga w roli glownej. Pewnie juz wszyscy widzieli, wiec I ja upraszam sie laskawie.
Fotoreportaże to każdy chciałby zobaczyć, nawet ci co nie byli…
Tetryku56,
ja napewno bylabym, gdybym byla.
Nadzwyczajna jest bardziej nadzwyczajna niż myślisz, Loto 😎
Cierpliwości, Tetryku. Mam nadzieję, że zostanie uruchomiony podziemny kolportaż ekscesów 😉
Dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Pisanie historii 🙄
http://wyborcza.pl/1,75477,18378077,towarzystwo-historyczne-putina-bitwe-pod-grunwaldem-wygrali.html#BoxGWImg
Dzień dobry.
Kolejna będzie Bitwa Warszawska? 🙂
Morele zaczynają dojrzewać, będzie dużo przetwórstwa.
Dzień dobry 🙂
Nadworna fotografka Psatrapy melduje posłusznie, że cały fotoreportaż zjazdowy wysłany został (na raty) do: Psatrapy, Jagody, Jagodowego i Zwyczajnej (dziś dodałam ostatnie z Kórnika). Uprasza się dysponujących o rozesłanie fotek dalej do: Babilasa, Agi i Haneczki oraz do wszystkich chętnych wedle uznania i posiadanych adresów.
Ukłony uniżone i merdnięcia dla wszystkich 😀
Dzień dobry 🙂
Wczoraj był Dzień Powrotów. Bobik do Bobikowa, Zwyczajna z Bobikowa, Helena z Nowego Jorku, ja z Bawarii.
Wszystkie drogi prowadzą do Koszyczka 😉
Zdjęcia dostałam, dzięki! I Suce, i Jagodzie.
Dzien dobry 🙂
Herbata
Prosze o wpisanie na liste fotoodbiorcow 🙂
Bardzo nieśmiało proszę o wpisanie na listę. 🙂
Dzień dobry 🙂
Nie wiem, czy przy tylu chętnych nie byłoby prostsze, żeby ktoś wstawił fotki na swoją pikasę i udostępnił linkę? Chętnie bym się do ochotnika/-czki w tej sprawie przymilił. 😉
Wrzucę zdjęcia do katalogu, ale zanim go udostepnię, muszę rzecz uzgodnić ze wszystkimi zlatującymi się. 🙂 Zdecydowaliśmy na zlocie, że zdjęcia „osobnicze” nie zostaną upublicznione. Mam nadzieję, że zrozumiecie i wybaczycie. Gdyby wisiała nad nami groźba publikacji, ciągle by ktoś biegał poprawiać makijaż, wzdragał się wziąć kieliszek do ręki, sprawdzał, czy bojówki się nie pogniotły i z rozwianym włosem leciał je prasować, itp, itd. Hart ducha i duch charta mógłby nam się w tym gdzieś zagubić. 😉 Także, jeśli Zlatujący się zgodzą, udostępnię tylko „krajobrazy”. Chętnie dodałabym też koty, o ile Fotograf Zlotowy je przyśle, a właściciele wyrażą zgodę. Generalnie propozycję mam taką: dziś wieczorem stworzę katalog, wybiorę zdjęcia, roześlę efekt do Zlatawców i będę czekać na uwagi.
Dzień dobry 🙂
Powracającym z … pamiętacie te ogłoszenia z czasów komuny? 😉
Co do zdjęć. Uśmiecham się do Irka o zrobienie fotoreportażu, który można by było wstawić na blog. Swój zestaw zdjęć Irkowi przekażemy. Z góry przy tym zaznaczam, że nie wszyscy zgadzają się na publiczne pokazywanie ich twarzy. Sorry 🙁
Na prywatne maile mogę przesłać bardziej prywatne zdjęcia 🙂
Filmik z brawurowym występem Agi w Kórniku uroczy. Ale zastrzeżenia te same. Plus nasz brak umiejętności przesyłania 🙁
Za zgodą Agi możemy go nagrać na płytę i rozsyłać 😉
Ooo, łajza z Agą 😆
Jagodowy prześle zdjęcia. Koty wyrażają zgodę 😉
To i ja poproszę o zdjęcia Jagodowego 🙂 Koty wrzuciłam do Koszyczka drugiego dnia zlotu rano, mogę wrzucić i Tobie, Ago. Twój mail wytrzasnę od Irka (o ile się zgodzisz) jak wróci z pracy.
Suko, mój mail jest Twoim mailem. 😉
No nieee, jeszcze tego brakowało, żeby mój, pożal się Wielki Kompozytorze, występ, został zaszczycony dystrybucją i trafił pod niewinne strzechy! On należał do chwili, istniał przez moment (za to intensywnie), a potem puff! 😎
Dzień dobry! Witam z mojej budy.
Po pierwsze w sprawie nicku: nie zmieniam. Wolę być Zwyczajną, której czasem przydarzy się zrobić coś nadzwyczjnego i dostanie wtedy oklaski, niż Nad-zwyczajną, która cały czas musi się wysilać, żeby nie być zanadto zwyczajna. Zresztą nick ma jeszcze swoje drugie dno.
Po drugie to najbardziej nadzwyczajne było dla mnie spotkanie z Bobikiem, ciepło mi koło serca kiedy o tym myślę. Co prawda jest pewnie nadal wiele niedokończonych wątków rozmów, niektóre ledwie nadgryzione, ale tak już jest w życiu i tak jest dobrze. Bobik jest nadzwyczajnym psem, a do wielu jego nadzwyczajności możecie jeszcze dołączyć „nadzwyczajnie dzielny”.
Jak się ogarnę to jeszcze coś napiszę, ale teraz głowa mi pęka. Nie podjęła dobrej decyzji wieczorem: postanowiłam jechać dalej. Ledwo wjechałam na autostradę w kierunku Katowic ruch się zatrzymał.Po godzinie dotarła do stojących wiadomość, że poważny wypadek. Zwinęłam się autku i drzemałam. Około 2 w nocy zjawiła się policja, która rozładowywała korek od tyłu. Skierowała mnie na najbliższy zjazd. Strzelin-Opole. Pobrano ode mnie opłatę 2,50 za użytkowanie autostrady. (Ha, ha, ha!) W ciemności snułam si wyboistymi i nieoznakowanymi drogami Dolnego Śląska, ale o dziwo nie zgubiłam się i w Brzegu wróciłam na A4. Dojechałam do Katowic oglądając tak zwany „blady świt” po drodze. Za bramkami ponownie się zdrzemnęłam w autku. Otrzeźwiawszy nieco, dojechałam do mojej budy: zmęczona, ale dumna 🙂
Powinnam napisać reportaż: Nadzwyczajne Przypadki Zwyczajnej Podczas Wędrówek po Świecie”. Nie mam jednak uzdolnień literackich, jak niektórzy tutaj.
Zdjęcia dostałam od Jagody i Suki, ale nie mam jeszcze siły przeglądać. Dziękuję
Jeszcze raz przypomnę linki do kotów, które wrzuciłam do Koszyczka:
12 lipca 2009, godz.9:00 – Sokrates,
12 lipca 2009, godz. 9:03 – Szaman.
O ile Sokrates miał duże parcie na szkło i dał się sfocić jak prawdziwy celebryta, to za Szamanem uganialiśmy się z Jagodowym po całym ogrodzie i dopiero cichcem pod leżakiem udało mi się go złapać w obiektyw 🙂
Ja właśnie teraz odkryłem w nicku Zwyczajna jeszcze trzecie dno, które jest czarno na białym potwierdzone różnymi oficjalnymi papierami, więc nie wiem, czy zmienianie tego nie byłoby wręcz jakimś naruszeniem prawa. 😆
Strasznie mi przykro, że w takim niedobrym kierunku się ta dalsza podróż rozwinęła. 🙁 A moja dusza cały czas coś tak się upierała, że trzeba zjechać do motelu. W intuicję duszy jednak należy wierzyć. 😎
No, ale możemy uznać, że all is well that ends well, a „zmęczona ale dumna” brzmi w sumie całkiem well. 🙂
@Suko,
zdjęcia posłałam 😎
Haneczko, zajrzyj do poczty, pliiiizzz
Jagodo, póki co, do mnie nie dotarło ani jedno… 🙁 ale jeszcze poczekam 🙂
Podlinkowałem wrzutkę Suki, więc na Koty wystarczy kliknąć.
Już wiem, z kim mi się kojarzy Szaman. Z konferansjerem cyrkowym właśnie wystrojonym do występu. Tylko powinien jeszcze mieć stosowny cylinder. 😆
Bobiku, naruszaniem prawa nie, ale cofaniem sie napewno tak 🙂
@Suko, a teraz? 🙄
Dla Nadzwyczajnej Zwyczajnej 😆
https://www.youtube.com/watch?v=04854XqcfCY
Lisku, poczta 🙂
Dzięki, dzięki stokrotne Jagodo 😀 Jeszcze Wam winnam poznański rynek, ale to nie teraz, bo muszę pilnie ulecieć w bezsieć.
Dzieki Jagodo 🙂
Ludzie, dobrzy ludzie, prywatne zdjęcia w publicznym miejscu? Naprawdę?
Choć bardzo chętnie je pooglądam, myślę sobie: dorośli a traktują Sieć jak dzieci. Chyba, że chcecie ułatwić działania jakichś Lig Prawdziwych Polaków i Komitetu Walki z Masonerią.
Andsolu, przecież napisałam, że zdjęcia „osobnicze” nie zostaną upublicznione, tylko krajobrazy. 🙂 Ale czujność 10, dziękujemy za troskę. 🙂
Andsolu, toteż właśnie dla nieułatwiania Szanowna Frekwencja nie wrzuca w net własnych gąb, czyli portretów przodków, tylko Koty (one sobie z każdą Ligą poradzą), rośliny, kulinaria i ewentualnie portrety tyłków. 😉
Łajza potwierdziła sprawę z urzędową mocą. 😎
Adsol może mieć rację.
A tu zapowiedź „pszyszłości”:
„Nowa rzecznik PiS już stała się sławna w portalach społecznościowych. Jedna z jej wypowiedzi z tekstu o niej w „Gazecie Wyborczej” stała się prawdziwym hitem sieci. Elżbieta Witek wspominała wtedy swoje studia historyczne na Uniwersytecie Wrocławskim. Prof. Henryk Zieliński umożliwił mi dostęp do prohibitów i z zapartym tchem siedziałam w bibliotece i czytałam. To były przedwojenne gazety i książki historyczne z okresu międzywojennego. Stamtąd czerpałam wiedzę o Katyniu czy układzie Ribbentrop-Mołotow – stwierdziła na łamach gazety”.
🙂
Suko, Lisku 😆
Bobiku, listonosz puka 🙂
Och, Mar-Jo, cudne! 😆
Andsol ma rację 😎
Wypowiedz genialna 😆
Dzień dobry 🙂
Mam prośbę do fotografujących Zlatawców, żeby wszystkie zdjęcia, osobowe także, trafiły podziemnie do Bobika 🙂
Pani Witek zapowiada się bardzo obiecująco 🙄
Ciekawe tylko, czy dużo osób poza jaczejką zauważy, co właściwie powiedziała p. Witek 😈
Moja gęba jest już i tak upubliczniona, więc mi wszystko jedno. Ale rozumiem resztę.
Aha, jak do kogoś trafi moje zdjęcie, to się przekona, gdzie te wszystkie ogony 😆
No proszę, opozycja w ramach kk:
http://wiadomosci.onet.pl/religia/o-pawel-guzynski-liturgiczny-skandal-kaczynski-wykorzystal-pielgrzymke/1k96tg
Tego dominikanina to akurat znam, jest w miarę sensowny.
Doro, juz o zrozumieniu ogonow pisalam do Jagody 😆
Trafiają, Haneczko 😎
Nasz Psatrapa jest łaskawy, ale i wymagający!
Złożył reklamację w sprawie pasztetówki. Twierdzi, że przesłany Mu pasztet to nie to samo co pasztetówka 👿
W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak wyruszyć jutro skoroświtem i kurgcalopkiem dowieźć rzeczoną do Bobikowa 😉
Hej Koszyczku 🙂
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło 🙂 Sam się przygotowuję do lotu (jeszcze dwa tygodnie, ale muszę spakować całą jaskinię). Dajcie choć zdjęcie ducha charta, błagam, bo coś słabo mi idzie 🙁 Koty też bym chętnie obejrzał 🙂 i ogony 🙂 i te pyszności, o których tyle czytałem 🙂
Bobiku, cieszę się, że jesteś w domu, dla Zwyczajnej oklaski!!!
Smoku, wracasz na Wawel? 🙂 🙂
Pewnie ze nie to samo, pasztet jest lepszy od pasztetowki 😈
Jak wszystko dobrze pójdzie, Lisku, będę niedaleko 🙂 Jeszcze nie zdecydowałem, czy wykurzyć turystów z mojej rodzinnej jaskini, czy na razie pozostać w ukryciu 😕
Smoku, koty masz powyżej, o 11:58. Na resztę przyjdzie trochę poczekać – korpo mię czyma i nie moge się, póki co, imnąć zdjęć. 🙁
Bobiku, portret mego tyłka, a raczej boczka (bo przodkiem – jako przemyski biskup – być nie mógł przecież) stoi w Wikipedii ale wstydu mi nie przynosi, bo zacny to był człowiek. Myślę, że gdyby był moim rówieśnikiem, to też by został matematykiem
Mar-Jo, także pani Elżbieta Witek ma już zapewnione miejsce — może nie w Wikipedii, a w Wikicytatach, bo jak ktoś tak się wzniesie w stratosferę, to musi opaść na Wiki.
O to, czy lepszy pasztet, czy pasztetówka, od wieków spierają się uczeni, ale dla mnie nieważna płeć, ważne uczucie, a chyba już wszystkim wiadomo, gdzie je ulokowałem. 😎
A w związku z tym, że kolejne po poznańskim, spontaniczne zloty najwyraźniej przeniosły się do Bobikowa, zamierzam wystąpić do rządu polskiego o dotację na budowę Domu Pielgrzyma. Na taki cel musowo mi przyznają. 😈
A wtedy ją, po polsku, czyli patriotycznie, przepijemy. 😈
A jakże! 😆
Przepijemy naszej babci dotacyjkę,
dotacyjkę, dotacyjkę,
za państwowe sobie zdrowo damy w szyjkę,
jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś!
Smoku, czy Ty może wracasz do T.?
Dzięki, Ago 🙂 Będę cierpliwie czekał, ale jak trzeba na korpo ogniem zionąć, to daj znać!
Bobiku, do T. na chwilę, a na trochę dłużej, mam nadzieję, wracam do K. 🙂
No to tak czy owak będę wiedział, gdzie Cię sytuować. 🙂
Szukając czegoś w swoim archiwum trafiłem na kilka starszawych kotlecików, które odgrzałem, zrzuciłem na jeden talerz i podaję jako nowy wpis, bo w ten sposób unikniemy zaczynania kolejnej strony. Mam cichą nadzieję, że nie bardzo już te rymy pamiętacie i przeczytacie naprawdę jak nowe. 😉