Terrorysta
– Chyba zostanę terrorystą! – oświadczył Bobik, prężąc muskuły i przybierając groźną minę, którą podpatrzył niedawno u znajomego mastyfa neapolitańskiego.
Labradorka próbowała nadstawić uszu, co ze względu na ich kłapciatą konstrukcję wyszło jej tak sobie. Przyjęła więc nie całkiem dla niej typową pozycję półsiedzącą i zapytała z czymś w rodzaju zainteresowania:
– Serio? A kogo będziesz terroryzował?
– Och, bo to mało jest nadających się obiektów? – zbył ją Bobik. – Państwa, miasta, rze… Nie, rzeki może nie bardzo. Ale osoby ludzkie. Koty. Myszy. W ostateczności nawet inne psy.
– I w czym się wyspecjalizujesz? Podkładanie bomb, porwania, zamachy?
– Jakie bomby? jakie porwania? – wnerwił się Bobik. – Ja chcę zostać terrorystą umysłowym, nie fizycznym. Chcę przy pomocy różnych akcji, zasadzek i punktowego nękania wprawić wszystkich w stan takiego pomieszania myślowego, żeby nie byli pewni dnia ani godziny. Żeby żyli w ciągłym strachu, że mogę przypuścić atak słowny. I żeby w końcu zgadzali się na wszystko, cokolwiek szczeknę, choćby dla świętego spokoju. Bo jak nie, to znowu z czymś wyskoczę…
– Ty wiesz, że to nie jest zły pomysł? – zapaliła się Labradorka. Sterowałbyś wszystkim jak niewidzialna ręka. Znaczy, wszyscy by dobrze wiedzieli, kto steruje, ale ze strachu nikt by o tym nie mówił. I nawet nie musiałbyś się ukrywać, bo przecież szczekania nawet najgorszych bzdur nie zalicza się do czynów kryminalnych. Bierz się do roboty, mały! Ułóż konkretny plan, zwerbuj siatkę wspólników i popleczników, a potem to już tylko szczekać na potęgę.
Bobik aż spuchł z dumy. Chyba pierwszy raz w życiu Labradorka tak wyraźnie pochwaliła jego zamiary. Pobiegł szybko po kartkę i długopis, żeby zanotować pchające mu się do głowy terrorystyczne myśli. Labradorka, nie chcąc mu przeszkadzać, wsadziła nos w gazetę i zaczęła czytać. W miarę lektury jej mowa ciała wyrażała coraz większe zaniepokojenie. Odłożyła gazetę i sięgnęła po tygodnik, potem po jeszcze jeden, w końcu z rozczarowaniem podniosła łeb znad prasy i westchnęła:
– Bobik, chyba nie masz się co wysilać. Na ten numer ktoś już wcześniej wpadł. Nawet niejeden ktoś. Powiedziałabym wręcz, że konkurencja jest olbrzymia.
– Naprawdę? – zmartwił się Bobik – I nie widzisz dla mnie żadnych szans?
– Niestety, nie – przyznała Labradorka szczerze, choć z widoczną przykrością. – Nie oszukujmy się – przy całej motywacji i pewnych wrodzonych zdolnościach, ty jesteś tylko amatorem. A to, co widziałam w prasie, to jest poziom profesjonalny. Nie dorównasz, nie mówiąc już o przeskoczeniu.
Bobik bez słowa włączył bardzo smutną muzykę, podkulił ogon i położył się na kanapie. Trochę go złościło, że znowu nie wyszło na jego, ale w duchu przyznawał Labradorce rację. Jak już być terrorystą umysłowym, to tylko na całego.
ja bym jednak pomyślał o bombach… nie ma się co certolić… 🙄
Psychobójca? 😯
Dzień dobry 🙂 Uważajta, uważajta. Niby zrezygnowałem z uprawiania terroryzmu na szerszą skalę, ale nie powiedziałem, że na blogu nie mogę… A akurat się dziś od rana wnerwiłem na jednego takiego i nastrój mam bojowo-nadgryźliwy 👿
Pomysłowy Hokobomber… 😆
I teraz wszyscy za jednego takiego będą terroryzowani? To nie fair.
jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!
Szczeniaczku! No, lapy mi opadaja… Oczywoscie, ze jestes amatorem i nawet nie moge powiedzioec, ze zdolnym – w tej wlasnie dziedzinie. Masz rozliczne zdolnosci, ale tu akurat Bozia nie dala.
Uczitsja, uczitsja i jeszczo raz uczitsja – jak mawial jeden Sepleniacy Kot.
Otworz sobie gazete, poczytaj Mistrzow Gatunku i zobaczysz jaki trzeba miec umysl, zeby zrobic z niego narzedzie terroru. I nie mozesz to lepiej trafic niz ten Kolega:
http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/01/21/o-nienawisci/
Może Labradorka chciała oszczędzić mi skrajnego upokorzenia i – nie mogąc przyznać mi żadnych profesjonalnych umiejętności terrorystycznych – przynajmniej o zdolnościach coś bąknęła, bo tego i tak nikt nie sprawdzi? 🙁
Ale jedno można o mnie powiedzieć bez zastrzeżeń – ja się chętnie uczę. Więc jak mi zbiorowo napiszecie krótki podręcznik terroryzmu umysłowego, z wymienieniem Mistrzów Gatunku, to postaram się go szybko przyswoić. 🙄
Vesper, jak coś zrobisz z jednym takim (byle szybko i skutecznie), to mogę sobie odpuścić terroryzowanie blogu. 🙂
Musiałabym jakieś namiary dostać 😉
To się da zrobić. Jeden taki mieszka u mnie w domu i nie jest to mój tata. 😉 I ma takie wrodzone zdolności do wnerwiania mnie, że mimo całej wściekłości czasem mnie podziw dla jego warsztatu zbiera… 🙄
a na ile liter? 🙄
Jakieś resztki domysłom trzeba zostawić. Niech i one się pożywią. 😉
Też znam takiego jednego, który zawsze potrafił mnie wkurzyć i dysponował w tej dziedzienie niespotykaną techniką. Może to ten sam? 😯
Ale ja się też chętnie i szybko uczę. Wyćwiczyłam specjalne metody przepuszczania tego co mówi takim specjalnym kanałem, z ominięciem mózgowych ośrodków analizy mowy.
Ten sam to chyba nie, ale może na jednej uczelni nauki pobierali?
Tę metodę z przepuszczaniem też znam, ale ona nie skutkuje, kiedy nie chodzi o ośrodki mowy, tylko na przykład o to, że jeden taki nie robi tego, co miał zrobić. I co już tysiąc razy obiecał. 🙄
Pewnie tak, ale jeśli obietnice przepuścić przez ten kanał, to się potem unika frustracji.
Zanim, Bobiku, przystapisz do nauki, musisz sie najesc mandragor*
Nie sposob zostac Mistrzem Gatunku nie najadlszy sie mandragor.
Wyhodowanie madragory latwe nie jest, bo powstaje ona jedynie z zasiania w ziemie siemienia powieszonego. Wyciagniecie z ziemi korzenia tez nie przelewki – wymaga jednego zdechlego psa i z tym tez mozna miec pewne problemy.
Ale bez madragopry ani rusz.
__________________________________________.
* Mandragora ogłupiająca, zwana przez Greków morion przyprawiająca o dur i pomieszanie duchowe, „(…)pierw się najadłszy Mandragor, błądziły w Limbach szalone kobiety” CK.Norwid – Tyrtej)
Jagoda mandragory , żółta, woniejąca według jednych przykro, według innych seksownie, uważana za środek przeciw bezpłodności, pobudzające żądze miłosne, próżność (w małych dozach) głupotę (w dużych).
Źródło: „Słownik mitów i tradycji kultury”- Władysław Opaliński
Z cyklu: Mistrzowie Gatunku w Akcji:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7479649,Szczatki_Mikolaja_Kopernika_beda_eksponowane_w_katedrze.html
Bobiku, to się nazywa nabieraniem mocy urzędowej.
Mam to przećwiczone, bo pan mąż jest w tej dziedzinie specjalistą wysokiej klasy. Co ciekawe, nabieranie dotyczy wyłącznie sfery prywatnej 🙄 Tylko spokojnie i bez nerw. Minie parę miesięcy (albo lat) i się zrobi. Dla mnie to żaden problem, no ale ja mam na drugie Cierpliwość 😉
Mordko, uważaj, to bardzo niebezpieczna roślina, szkodzi nawet niewinnie piszącym 😯
Chętnie obejrzałabym szczątki kurii, kapituły i urzędu. Wystawione z dala od siedzib ludzkich i zwierzęcych 👿
A nie mógłbym tej mandragory najeść się tylko tyle, żeby żądze miłosne wzbudziła?
Chociaż… Gdybym przez nieuwagę przesadził i pożarł dawkę ogłupieniową , mogłaby wzbudzić żądze miłosne do…
Nie, nawet cicho tego nie powiem. 🙄
Nie wiem, co macie przeciwko szczątkom. Mnie jak się uda (z rzadka, niestety, bo w domu rzekomo dbają o moje zdrowie) dorwać do szczątków obiadu, to uważam, że miałem dobry dzień. 😀
Bobiku,
z przecieków na tym blogu wyciągam wnioski, że w Twoim ogrodzie i za kanapą roi się od różnych szczątków i relikwi. Mimo młodego wieku wietrzę w Tobie eksperta od ekshumacji i ponownych pogrzebów 😎
Nareszcie jakaś szansa na zrobienie kariery! Chyba się zacznę specjalizować w szczątkizmie. 😆
Ale z substancjami psychowzmacniającymi na pewno szybciej mi pójdzie. Dawać tę mandragorę! Łykam potrójną dawkę i lecę się starać o posadę. 😀
Jagulary się rozmnożyły 😯
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/51,95190,7476602.html?i=0
A my mamy problem ornitoligiczny.
Od paru miesiecy na tym samym drzewie przed domem siadaja te zielone papugi. Czasami jest jedna, czasem kilka, najwieksza odnotowana liczba to 9. Ale zawsze i caly dzien co najmniej jedna – Dyzurna Drzewowa. Od kilku tygodni Stara kladzie na trawie pod drzewem orzeszki ziemne w lupinkach – sa bardzo dobrze widoczne na ciemno-zielonej trawie.
Ale jak dotad nie udalo sie zwabic ani jednej papugi na ziemie, choc orzeszki znikaly. Wczoraj Stara przylapala sroke, jak je znosila do siebie. Pewnie jest to ta sama sroka, ktora ubieglej wiosny zwachala drogie suszone robaki i lojowy torcik zakupiony dla tej rodziny Rudzikow, co to pamietacie uwily sobie gniazdo w donicy z kwiatami przed drzwiami E.
Co powinnismy zrobic z tym dokarmianiem papug? Jak je zwabic na ziemie?
Co te papugi mają robić na ziemi? Dać się złapać? Na orzeszki? 😯 To są inteligentne ptaki. Może one wolą pokonwersować? Skoro żyją tak od kilku miesięcy, to pewnie nie są aż tak głodne, by schodzić na ziemię 🙄 Pofatyguj się do nich na drzewo.
Pofatygowac soe to bym nawet moze i pofatygowal, nie zwazajac na artretyzm, ale one to moga opacznie zrozumiec.
Nikt ich tu nie lapie, co mnie samego dziwi, bo ich baranie glosy zaklocaja porzadek i moim zdaniem kwalifikuja sie jako antysocial bahaviour , za co sie w naszej dzielnicy wlepia mandat.
Chcemy tylko nawiazac blizsza znajomosc.
Ta Dyzurna wlasnie w tej chwili rozdarla dziob, ze az strach.
Właśnie też zacząłem pisać, że papugi raczej nie mają odruchu szukania żywności na ziemi. A poza tym mogły nigdy nie być żywione orzeszkami ziemnymi, a i w angielskiej naturze raczej ich nie znajdą, więc nie uważają ich za coś na ząb, przepraszam, na dziób.
Ja bym kupił w sklepie z.o.o. jakąś przeznaczoną dla papug mieszankę i zawiesił na drzewie w dostępnym od góry pojemniku. Może się załapią.
No to wysylam Stara do sklepu!
A tu jeszcze jeden opis działania mandragory, z trochę innej beczki. 😉
http://wyborcza.pl/1,75476,7465836,Celebryci_plota_o_nauce.html
Tak, tak, jak chcesz miec porade medyczna, to najlepiej pojsc do wokalistki z Atomic Kittens.
Tylko wstyd prawdziwym kocietom przynosi. 👿
„sa bardzo dobrze widoczne na ciemno-zielonej trawie” – szczęściarze, strasznie tęskno mi do trawy 🙁
Celebryci rzeczywiscie plota okropnie, ale naukowcy tez maja problem, bo wiele juz razy alarmowali na rozne tematy, po czym okazalo sie, ze nie zawsze mieli racje… Wystarczy przypomniec sobie kampanie o szkodliwosci jajek, z ktorej sie pare lat temu wycofali. Tymczasem z kolei substancje nieszkodliwe pare lat temu (na przyklad zmiekczacze plastiku) okazuja sie jednak szkodliwe. Mysle, ze nasz umysl pragnie uproszczen, a tymczasem rzeczywistosc, i odkrywanie rzadzacych nia praw, to jednak skomplikowana sprawa, i niekonczacy sie proces… No i dzieki Bogu za celebrytow, bo dzieki nim wlasciwie prawie kazdy moze sie czuc od nich madrzejszy (albo przynajmniej w rownym stopniu madry), co oznacza, ze wbrew pozorom spelniaja jednak pozyteczna role spoleczna. 😆
Trawa jest zielona przez caly rok, nawet pod sniegiem. Raz tylko pamietam jak byla zolta w czasie straszliwej suszy i obowiazywal zakaz podlewania w Londynie. Daily Telegraph zamiescil wtedy na ten temat nawet artykul redakcyjny, przypominajac, ze gdybysmy chcieli zyc posrod wyschnietej zoltej trawy, to wyszlibysmy za maz za Greka na jakiejs wyspie….
Mordko, białość widzę, białość 🙁
Z jajkami to wielka ulga… Ale odkrycie, ze cholesterol moze byc „dobry” (HDL) lub „zly” (LDL) jest stosunkowo nowe – pozne lata osiemdziesiate XX wieku, choc odkrycie samego cholesterolu pochodzi jeszcze z drugiej polowy XVIII stulecia.
Stara opowiada, ze w pamieta ze swego podrecznika biologii w liceum, ze przestrzegano tam przed jedzeniem… sardunek z puszki. Zatruwala wiec wiele lat zycie swemu ojcu, ktory sardynki kochal, ale mial troche chore serce.
Zas nasza Jasiunia swemu bardzo choremu na serce mezowi wtykala krwiste befsztyki (ktorycgh nie lubil), bo to rzekomo bylo na serce dobre. Dzis tego okropnie zaluje, zastanawiajac sie czy nie doprowadzila go wczesniej do grobu nieodpowiednia dieta.
Kurcze blade! Dyzurnej nie ma, orzeszki dzisiejsze tez zniknely, a na drzewie siedzi ta freaking sroka i patrzy na mnie wymownie i bezczelnie. 👿
A rozrzucić jej po trawniku brylanty wielkości kurzych jaj, niech się udławi! 😛
Bobik, Ty chyba juz czerwonyś cały 😉 Twoje zdrówko idzie…
A wogle to jakby co, to Shiraz Malbec, Cabernet-Malbec, a jak się skończy to będzie, łoj będzie 🙂
Czy coś przegapiam? Mam czerwone. Jakby co, to natychmiast się włączam 🙂
Ojej, jeśli tajemnica, to włączając się, nic a nic nie muszę wiedzieć 😉
Czerwony, czerwony, ale jaki zdrowy się czuję! 😆
Haneczko, to chodzi o rzadką okazję pomieszania realu z wirtualem. Włączamy się, a co! 😆
Zdrowie zdrówkujących! 😀
Wystarczy dodać dwa do dwóch, że zeen jest na Śląsku…
Inne zdrówka też były pite? Hę?
Pani Kierowniczko, w dodawaniu (poza Kasą 🙄 ) jestem kiepska. A w śledzeniu gdzie, kto, z kim i dlaczego – beznadziejna 🙁 Ale czerwone gorliwie osuszam 😉
Ja natomiast popijam produkt pt. Grzaniec zbójnicki – Herbatka z prądem. Też czerwonawe, ale urżnąć się nie mogę, bo ciężko pracuję 🙁
A w Katowicach mieszka foma. Właściwie nic nawet dodawać nie potrzeba…
Gdybym to posiadał
skrzydełka jak gąska,
poleciałbym dzisiaj
napić się do Śląska.
Lecz nie dysponuję
niestety skrzydłami,
więc dziś ci na Śląsku
muszą grzmocić sami. 🙁
Spoko,spoko, Pani Kierowniczko. Pani też pypeć na języku wyrośnie… 😆
Pani Kierowniczko,
a od jakich toastów czwarty raz zgaduję ile to jest 4+5? 🙄
niech żyje kierownictwo i jego dodawanie!!!
Każdy by poleciał. Niestety, pracować trzeba jak cholera, czyśmy to jacy tacy… I co mam z tego? Nawet toastu 😈
No, Łajza się popisała tym razem 😉
Gdybym to posiadał
skrzydełka jak gąska
patrzyłbym jak foma
swymi jaje pląska
alem nie gąskowy
ani minorowy
jaje fomy wonią
sprawiają,
że skronią
walę o mpodłogę
dłużej już nie mogę…
No proszę! Za kierownicze dodawanie toasty się wznosi. A na moje dodawanie na bramce stale wszyscy napieprzają. 😈
m się zeenu wzięło i wpier… oliło…
zdrowie Kierowniczki po raz …. nasty!
i Bobika tesz!
Wygląda na to, że malbeca skończyli, caberneta skończyli, a teraz leci to łoj bedzie. 😯
Tym bardziej ich zdrowie! 😆
teszszsz…
awruk….
Ło matko 😯 Mam nadzieję, że ktoś nad nimi czuwa i rankiem alkaprimem poratuje 🙂
haneczko, dajboże…
Dlatego zachęcam, żeby pić ich zdrowie, bo jutro rano będzie im potrzebna co najmniej potrójna porcja. 😀
A ktoś jeszcze za kółko pewnie musi siąść… 😆
Niechby i poczwórna 😀 Raz się tego tam, a zostaje na zawsze 😀 Nie żałujcie sobie chłopaki 😀
Jej, co tu się dzieje 😯
Za kółko musi siąść taksówkarz ❗
My sobie też nie żałujmy. Co z tego, że wirtualnie. 🙂
Vesper, ja tylko kibicuję wampirom 😆
To one dzisiaj mają jakiś zlot?
Jasne, vesper. Bal wampirów. 😆
To się musi dziać 🙄
Im wyżej dzisiaj wzlecą, tym niżej jutro…
Raz wampiry jak fakiry
Urządziły sobie bal,
Caberneta sobie piły,
A na blogu było żal 😆
uuuaaa, alesz piękna czerwonabielizna….
Nie wiadomo czemu, zrobiłam się na szaro 😯 A jam nie stronkowata 😯
Strąkowata też nie 😉
Piły także i malbeca,
już w bieliźnie samej,
Bobik tylko smętnie szczekał
i przyzywał mamę… 😉
malbec to juszszsz odległa pszeszłość…
Znaczy, malbekiem zajmą się historycy?
Byle nie z ipeenu. 🙄
NYT od przyszłego roku wprowadza opłaty za wydanie sieciowe.
http://www.polityka.pl/rynek/ekonomia/1502489,1,platne-media-w-sieci–coraz-blizej.read
Może ja też się powinienem nad tym zastanowić? 😆
Fortunę byś zbił 🙂
Przeciez Cie od dawna do tego, Bobiku, namawiam. Kochajmy sie jak bracia etc.
PS Wywiesilem na tym drzewie brzoskwinie w siatce po mandarynkach. Zobaczymy rano czy sie szkusza. …
Vesper, czy ja wyglądam na takiego, co bije słowa żeńskiego rodzaju gramatycznego? 😆
Mordko, a pytałeś, czy nie wolałyby kawioru, fłagrasa i kieliszka chablis? 😉
To wszystko mozesz miec, Przyjacielu, niezaleznie od zaslug blogowyvh – w TYM domu przynajmniej. 😈
Dziękuję za ofertę, Mordko, ale tym razem wyjątkowo nie myślałem o sobie, tylko o papugach. 😀
Rzeczywiscie, Bobik, teraz widze o co pytales… To moj czwartkowy pijacki stupor sprawil , ze fatalnie kontaktuje.
No, zobaczymy. Jesli beda krecic dziobem na brzoskwinie, to sprobuje ukrasc Starej troche kawioru, zwlaszcza, ze sam go nie tykam…
To masz jakiś czwartkowy stupor? A nic nie mówiłeś, że się udzielasz na pijackiej niwie.
Bo nie jestem Ostentacyjnym Kotem. Discretion is the better part of valor.
No to ja też nie będę ostentacyjnie oświadczać, że biorę kryminał do poduszki i udaję się nawiązać z tąż poduszką bliski kontakt. Nawet dobranoc powiem całkiem nieostentacyjnie, kursywą. 🙂
Mordechaju, niech Ci Helena zorganizuje jakies ptaszyny w domu. Jedna z moich ciotek tak wlasnie zorganizowala swojej Persicy ciekawy teatrzyk domowy, bez potrzeby wspinania sie gdzies po drzewach. Tylko kanarki w klatce dosc szybko sie zuzywaly, bo jakies, nie wiedziec czemu, nerwowe byly, gdy kocica godzinami je z bliska obserwowala… 😉
A z tym NYT, to nie ma co sie martwic, bo zostaje zawsze tabloid The National Enquirer, ktory w tym roku ma zamiar sie ubiegac o Nagrode Pulitzera w dziedzinie dziennikarstwa, i choc sie przed tym wzdrygam, to jednak wlasciwie, czemu nie – skoro wykryli to, czego inne gazety nie odkryly. I choc dotyczylo to osobistego zycia polityka, to kiedy ten polityk sprzedawal sie wyborcom jako nienaganny maz i ojciec rodziny, to trudno. Nie trzeba bylo ich kusic.
http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/article/2010/01/21/AR2010012102670.html
Moja Stara uwaza, ze jak NE dostanie Pilitzera to bedzie to koniec cywilizacji jaka ja znamy.
Ale ona to juz pare razy przepowiadala 😈
I pewnie za każdym razem miała rację 😉
NE otrzymujacy Pulitzera czy WaPo rozwazajacy pomysl na spotkania z dziennikarzami i politykami po 25 tysiecy dolarow od wejsciowki, oraz drukujacy za odplatnoscia artykuly roznych milionerow, nie podajac czytelnikom, ze to reklama (a wszystko, zeby zwiekszyc dochodowosc). Rzeczywiscie, kolejne konce cywilizacji, jaka znamy. 😉 Labradorka miala racje, ze ta dzialka juz jest raczej zajeta… 🙄
A może by tak Bobik o tego Pulitzera powalczył? 🙂
oj, tu też nie tak grzecznie, jak się wydawało…
można…?
może można…
to bardzo dziękuję za wszystkie alkazelcery, okłady, życzenia, ograniczenia w złorzeczeniach. na usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że w toastach nikt nie został pominięty…
…jakaś dziwna cisza…? ❓
Dzień dobry. 🙂 Jak o mnie chodzi, to nie dziwna, bo to w miarę normalna pora mojego przystępowania do obowiązków życiowych. Ale frakcja poranna chyba faktycznie zaspała. 😉
Zaraz zjem śniadanie i walnę w jakiś taraban, to się musowo wszyscy obudzą! 😀
Jak na mnie, to jest nawet wcześnie. Dzień dobry.
aaa, jeszcze… wśród podziękowań za troskę zapomniałem przeprosić… 😳
mam nadzieję, że ktoś lubi tulipany
Vesper, to może dla Ciebie za głośny był ten taraban? 😉
No, trudno. Jak już zbudziłem, to zbudziłem. Ale mogę za to skoczyć po croissanty. 🙂
Kwiatów nie będę przynosił, bo na najbliższe miesiące obowiązki kwiaciarskie przejmuje foma. 😎
Kwiatki to ja Tobie mogę, Bobiku, za serducho ze złota. Ale bukiet serdecznych serdelków pewnie sprawi Ci większa radość, więc proszę – serdelki.
O, dziękuję, Vesper. Nawet nie przypuszczałem, że dzień się tak miło zacznie. 🙂
Serdelek dla pieska jak róża, jak bez,
lecz sorry, w wazonie nie trzyma go pies,
a zjada. Bo przecież ze smutku by padł,
gdy zwiędłby serdelek mu kiedyś jak kwiat. 😉
Co to za jakieś kwiatki, co zmniejszają ekran? 😯 U mnie też…
Dla vesper zresztą 😉
A wczoraj w Sejmie RP też był cyrk…
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,7483079,Kuriozalne_zakonczenie_przesluchania_Chlebowskiego_.html
Nie ma to jak porcja purnonsensu na śniadanie
Wiecie, że jak przyznaję się do bycia zwierzęciem politycznym, tak na śledzenie tej całej afery hazardowej brakło mi sił. W związku z tym nie mam na ten temat żadnego własnego zdania, bo musiałbym w tym celu wgłębiać się w kto komu i dlaczego. W gruncie rzeczy z tego wszystkiego, po pobieżnym zerkaniu na prasowe notki, zostaje mi wrażenie (nie tylko z wczoraj) jednego wielkiego cyrku – może nie w meritum, ale w sposobie załatwiania. I przez komisję, i przez media.
Wstydzilem sie przyznac, ze ja tez nie bardzo wiem o co chodzi w calej aferze z ustawa hazardowa, no ale skoro Bobik sie przyznal, to i ja sie pod powyzszym podpisuje.
A moze ktos nam w kapsulce opowie o co chodzi?
Ja Wam moge w nagrode opowiesziec cos o reiversach (albo reaversach) o ktorych sam sie wczoraj pierwszy raz w zyciu dowiedzialem ku swemu wielkiemu zadziwieniu. Bylo to bandyckie plemie, ktore od czasow wczesnego Sredniowiecza zamieszkiwalo granice (bardzo czesto przesuwajace sie) miedzy Szkocja i Anglia (t.zw. Northern Territories) . Potomkami reiversow byli/sa m.in. Richard Nixon i Neil Armstrong (jak sama nazwa wskazuje) .
Kwiatki na Dywaniku też widziałam. Wstawię do wazonu, nie będę się na roślinach wyżywać
Fakt, rośliny to – z małymi wyjątkami – łagodne, niewinne istoty i nie powinny cierpieć za cudze przewinienia. 😉
Ale jeżeli ktoś kiedyś koniecznie miałby się ochotę na roślinach wyżyć, to mam w ogrodzie trochę chwastów do dyspozycji. 😀
Mordko, to było za bardzo w kapsułce. Co te bandyckie plemiona wyczyniały, że takie interesujące?
To bylo jedno plemie, skladajace sie z 90 rozpoznawalnych do dzis nazwisk, rodow, klanow. Nie byli ani Anglikami, ani Szkotami i zamieszkiwali mocno gorzyste tereny graniczne, a poniewaz granica angielsko-szkocka byla przez 400 lat mocno ruchoma, to reiversi znajdowali sie nieustannie to po jednej, to po drugiej stronie i deklarowali lojalnosc do tych czyja arnia akurat zajmowala ich tereny.
Zyli zas wylacznie ze zbojnictwa – z rabowania dobytku i owiec ludnosci po obu stronach granicy.Byli tolerowani przez wladze zarowno Szkocji jak i Anglii, gdyz ich zbojnicki fach zniechecal innych do naruszania akrtualnej granicy. Jesli stawali sie zanadto uciazliwi dla wladz, wysylano na nich wojsko aby ich troche uciszyc i utemperowac.
Dzis potpomkow reiversow najwiecej jest po szkockiej stronie, w okolicach miasta Carlisle (inne reiverskie nazwisko) ale dalej nie uwazaja sie za Szkotow, tylko wlasnie za osobne plemie, maja wlasne swieta, folklor, piesni i obrzadki.
Zaraz poszukam w Wikipedii.
O, tu cos na ten temat, ale jeszcze sam nuie przeczytalem…
http://en.wikipedia.org/wiki/Border_Reivers
Jakoś mi się to tak na pierwszy rzut oka kojarzy z obecnym Afganistanem. Zbójeckie plemiona, które nie poczuwają się do lojalności wobec nikogo poza własnym klanem, łupią po równo i granice mają gdzieś.
Tylko w krajobrazie zamiast pól szkockiej whisky, łany maku przeplatanego marychą. 🙂
A takie o sobie spiewaja ballady (z tekstem):
http://www.youtube.com/watch?v=QgrUPCLm5Us
Tez mialem skojarzenia z Afganistanem 😈
Od rana ciężko pracowałam oczami. Jak miło popatrzeć na tulipany 🙂
Nie wiem czemu mi się skojarzyło 🙄 http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,7482217,Poznanska_kuria_pozywa__Gazete_Wyborcza_.html
Afganistan, ale i wszystkie miejsca niedostepne, gorzyste, gdzie nie dociera juz wladza zewnetrzna, i gdzie sie zyje wedlug wlasnego, honorowego kodu. A ten duch reivers, przeniesiony do Ulsteru, a potem do Ameryki, do dzis zyje. To wlasnie ich potomkowie (zwani tutaj Scotch-Irish) szczegolnie znani sa zadziornosci, niecheci do wladzy federalnej, a nawet stanowej, i przywiazania do prawa posiadania broni, bedac przeciwwaga dla powaznych, pracowitych, zdyscyplinowanych purytanow. I cala legenda wild West tez jest tez z tymi ideami spokrewniona. Nawet Nixon, o ktorym wlasnie ostatnio rozmawialam z paroma bliskimi osobami, porownujac roznych amerykanskich prezydentow, mial w sobie cos takiego, ze nie ufal sobie do konca, ze moze wygrac wybory zupelnie legalnymi sposobami (w sumie szkoda, bo byl niezwykle inteligentny, i na pewno zrobil wiele, do czego inni nie mieli odwagi).
A tu ulubiona, juz nie-anonimowa, ale piekna ballada, „The Highwayman” Alfreda Noyesa:
http://www.poemhunter.com/poem/the-highwayman/
I jeszcze sam poeta to czyta (lepiej nie zwracac uwagi na animacje, bo jest nieco creepy) – bo ballady koniecznie trzeba czytac na glos:
http://www.youtube.com/watch?v=dYtgmLdDkg0
Najpiękniejsze są ballady szczekane! 😀
No, może jeszcze być odrobina wycia pod koniec zwrotek, bo to od razu robi wichrowe wzgórza i samotnego wilka na skale. 😎
Wycie zupelnie niezbedne, zwlaszcza pod koniec takich ballad jak „The Demon Lover”. 😆
Dzień dobry.
Pochwalę się, a co moje prawo (Marylka twierdzi, że chyba zachłystnąłem się czymś, czego nie rozumiem 😉 ).
MAMY OD DZISIAJ:
Downstream <=16.000 kbit/s oraz Upstream <= 1024 kbit/s
Jesteśmy ( z Marylką ) tacy szybcy, że… nie nadążamy 😉
Gonimy, brykamy (© rysberlin), …. i nie wiemy jak to wykorzystać 😉 , ale wszystko o wiele szybciej „się ładuje”.
Możecie zacząć piracić 😯
Dobry pomysł, ale jak to się robi? 😉
Noooo, trzeba zasłonić czarną przepaską jedno oko, zamiast dłoni założyć hak i przyczepić sobie drewnianą nogę. Do tego dobrze jest mieć statek. I papugę, która klnie.
Papugę w ogóle dobrze jest mieć, bo w razie czego i w sądzie może reprezentować. 🙂
Też bym chętnie poudzielał rad, jak wykorzystać, ale najpierw musiałbym coś z tych bitów rozumieć. 😉 Chyba że chodziło o bigbit, to mógłbym sięgnąć do jakichś wspomnień z wczesnego szczenięctwa. 😀
Papug, to w okolicy Moguncji mamy zatrzęsienie, co prawda nie klną, ale hałasują niesamowicie 🙂
A jak ze statkami, Moguncjuszu? Bo porządny pirat w zasadzie powinien mieć statek morski. Pirat żeglugi śródlądowej to już nie to samo. 🙂
Statek morski i uczucie bycie „prawdziwym” piratem to znowu latem w Trójmieście … albo w Pucku!
.. uczucie bycie… ????
jeżeli to: … bycze ( 🙂 ) uczucie bycia… 😀
Z tymi nowymi bitami to może bicie uczucie bycia? 🙂
Jak się tak zastanowię, to może jednak bycie piratem śródlądowym nie jest wcale takim złym pomysłem. Przy sprzyjającym grafiku jest nawet szansa na kolację do domu zdążyć. A założę się o wszystkie kudły z ogona, że Marylka lepiej gotuje niż kucharz okrętowy. 🙂
ciagle zimno,podobno bedzie zimniej niz wczoraj,co za czasy!!!
S-Bahn zapowiada poprawe,czekam wiec czasami tylko 12-15 min,chyba zrobie prawo jazdy i odbiore zonie auto
wielu nieobecnych pozdrawiam innych tez ,do kiedys tam moze
juz jutro
wracam do ksiazki-wciaga 8) 😆
Obecna, ale teraz kibicująca ręcznym 🙂
Między Rysiem a mną (i chyba również Moguncjuszem) leżą meteorologiczne światy. Z 10 stopni różnicy. U mnie plusowo, ciepły wiatr i trawa zielona – no, prawie jak u Heleny.
Ale wiecie, że w czasach blogowych zupełnie inaczej zacząłem odbierać komunikaty meteorologiczne? Dawniej interesowało mnie, prawdę mówiąc, tylko to, jaka pogoda będzie w mojej najbliższej okolicy. A teraz patrzę dalej własngo nosa, myśląc sobie: u Rysia zimno, u Moniki śniegi, u Heleny wiosna, u Wandy cie… o, przepraszam, Wanda właśnie w Warszawie, więc zasypana, tak samo jak Kierowniczka. Itd… 🙂
Mam to samo, też się pogodowo poszerzyłam 🙂
Uparcie wrzuca mi się nieistniejąca strona. Kasuję zarazę, a ona się uparcie wcina 😯 Przepraszam za mylące szarzenie.
Zaraz, o jakie szarzenie chodzi? 😯 Czegoś najwyraźniej nie kumam.
Aha, teraz skumałem. Ciekawe, czemu się wcina?
A właśnie że nie jestem zasypana 😀 Nic nie sypie, dziś było słoneczko. I ziiimno…
Przypomniał mi się stary dowcip o Korsykanach. Jeden z nich oblał egzamin z historii, chociaż był bardzo obkuty. Po wyjściu wyjaśnia: nie mogłem odpowiedzieć, bo zapytali mnie, kto zabił Henryka IV. Wiedziałem, że to ten Ravaillac, ale Korsykanin nigdy nie sypie! 😀
Korsykanin pewnie nawet sypania śniegu nie widział…
😈 Wygralem zaklad! 😈 Wygralem zaklad!!
😈 Wygralem zaklad!!!
😈 A ta co przegrala, musiala wejsc pod stol i powtorzyc 14 razy: Zawsze bez sensu kloce sie z Kotkiem, a Kotek ma ZAWSZE racje! 😈 😈 😈
Więcej szczegółów, Mordko. Kto co twierdził przy tym zakładzie?
Niestety, dalem slowo honoru, ze nie opowiem. Powstala pewna kontrowersja co do koloru czesci garderoby. JA miau’em racje, comme d’habitude. Ktos inny byl uparty jak osiol. Musialem utrzec nosa. 😈 😈 😈
Haneczko, tata twierdzi, że szarzejesz przez ciasteczka. Żeby się tego pozbyć, trzeba podobno wejść do przeglądarki na opcje, znaleźć cookies i je zlikwidować.
Mam nadzieję, że nic nie pokręciłem podczas przekazywania tego kilerskiego zlecenia. W każdym razie na pewno przesłanie brzmiało: zlikwidować cookies. 😯
Byty Doskonale z definicji zawsze maja racje, wszystko jedno na jaki temat… 😉 A tego sniegu to jest u nas jeszcze tyle, ze dzisiaj przez chwile powaznie sie zastanawialam, czy nie zatrzymac drugiej, pomylkowo do nas przyslanej odsniezarki, i dopiero sie przemoglam i odwiozlaqm ja na poczte, jak sobie przypomnialam ze i tak jedna osoba dwoch naraz nie bedzie obslugiwac. 🙄
Eee, takie zakłady, o których potem nie wolno opowiadać… 🙁
Widziałem przed chwilą, że między Rysiem a mną już 14 stopni różnicy! 😯
Widzę, że kiełbaski są wiele lepsze niż odśnieżarki. Można spokojnie jeść dwie naraz.
I nawet śnieg w ogóle przy tym nie przeszkadza. 🙂
Haneczko, CCleaner.com (bezplatny, ale wdzieczny za datki) fenomenalnie i szybko oczyszcza z cookies i innej zarazy.
Polecony nam przez Carrie, nasza platna specjalistke komputerowa.
Tak, kielbaski stanowczo lepsze, i zdrowsze od cookies (teraz to i komputery cierpia na cukrzyce). 🙂
Wiadomosc dla Heleny, choc nie tylko – it worked! Obama przywrocil do lask Volckera, i maja te monstra bankowe jednak zaczac regulowac… Szybko zareagowal – choc doradcy twierdza, ze myslal juz o tym od jakiegos czasu, to dziwnie jakos zwierzyl sie ze swoich zamiarow dopiero po wyborach w Massachusetts. Jak powtarza moja przyjaciolka – a blessing in disguise… 😉
Może byśmy napisali scenariusz horroru o jakimś monstrum bankowym? To mógłby być samograj. 😆
Ma ktoś dobry tytuł?
Ha! To bardzo dobra wiadomosc takze dla UK, poniewqz to oznacza, ze beda musieli wprowadzoc tu bardzo podobne regulacje.
Obejrzalam wlasnie strasznie poruszajacy (ale caly tydzien byl taki!) program z Haiti. Sni mi sie to wszystko po nocach.
Wiec zostawiam Was tu z Natalie Merchant, nagranie zeszloroczne w slynnej szkole dla niewidomych, gdzies niezbyt daleko Moniki:
http://www.youtube.com/watch?v=ZBiVd8SxCkc&feature=PlayList&p=2AF8F2A2503703E3&index=5
Bardzo niedaleko, Heleno – Watertown jest tuz obok Cambridge, (przejezdam obok czesto, ostatnio wczoraj), choc szkoly, gdzie ksztalcila sie Helen Keller nigdy nie widzialam od srodka. Motherland bardzo piekny. Dzis w radiu wieczorem byla transmisja na zywo z kolejnego juz koncertu Jamesa Taylora na rzecz Haiti…
Dzień dobry, zamarznięty na kość 🙂
Termometr nam zdechł, był tylko do -20. Koty bardzo zdegustowane. Siedzę w robocie okutana cebulkowo, grzejnik na full, łapy grabieją.
Dziękuję za porady, zaraz zadziałam 🙂
Dzień dobry 🙂 Czytam z przerażeniem o temperaturach u Haneczki. Grabiejące łapy to jedna z najgorszych tortur. 🙁
Ale nie wiem, czym by tu Haneczkę najlepiej odmrozić. Bo przecież wrzątkiem nie będę polewać. 😯
Najlepiej działa na mnie 🙂 😀 😆
Tego mamy pod dostatkiem. 🙂 😀 😆 Ale oprócz tego apeluję do wszystkich o wrzucanie dziś wszelkiego rodzaju rozgrzewaczy. Przecież nie możemy dopuścić do tego, żeby łapy Haneczki zmieniły się w grabie. Mogłaby wprawdzie wtedy z powodzeniem zająć się grabieżą, ale z pisaniem miałaby trudności, a to byłaby dla blogu katastrofa.
Tu pierwszy rozgrzewacz. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=WJ33LLlmCo8&feature=PlayList&p=F26BE5095BA8E37E&index=9
Mróz wielgachny, słońce równie wielkie. Prawdziwa „przedwojenna”, porządna zima 😯
Sokrates przyniósł upolowanego ptaka 😮
U mnie wielka ŻABA jeszcze przez nastepne trzy tygodnie. A potem mam zamiar być wolnym człowiekiem 💡
Czy ktoś może wie, jak to się robi? 💡 💡 💡
Jotko, właśnie miałem zamieścić ilustrowane hasło, które dla Ciebie też może być jak znalazł. Znakomicie nada się do walki z żabskiem. 😉
Hasło niby banalne, ale popatrzcie na ilustrację, to zrozumiecie, dlaczego ma właściwości podnoszące na duchu.
UWAGA!
Nawet z pozornie beznadziejnej sytuacji może się znaleźć jakieś wyjście! 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Y6NyQSHTVOU
I nie zawsze wygrywa silniejszy. 😉
Kolejny rozgrzewacz. Tym razem kawa (jak pewnie już wiecie, nie cierpię kawy pić sam), ale nie w żadnych tam filiżaneczkach, tylko w solidnych kubkach, o które łapy sobie można grzać. 🙂
W kawie jest kropla calvadosu, ale ćśśś…, żeby się szefostwo Haneczki nie zwiedziało! 😉
No, doprawdy, Bobiku! Po czyjej stronie jest Twoja lojalnosc? Czy po stronie brutalnie napadnietej lwicy czy tej chuliganki w wieziennym stroju, ktora zachowala sie podstepnie i zastosowala chwyty ponizej ogona? Przeciez ona mogla ja utopic!!! Nie mowiac o pozbawieniu sniadania! 👿
Biedna lwica, nie wyglądała zdrowo, pewnie była chora 🙁
Ciasteczka wymiecione 😀
Lwica chyba nie była chora, tylko po prostu młoda, durna i zaskoczona, że jakieś roślinożerne śmiało jej dać odpór. 😉 A chuliganka wytrwała i z pomyślunkiem. Nie siłom go, to sposobem. 🙂
To lubię, jak czasem w znanych, odwiecznych scenariuszach następuje niespodziewany zwrot akcji. 🙂
To nie zaden zwrot akcji, tylko wbrew naturze i Boskim Prawom. Cywilizacja smierci i postmodernizm w jednym. .
Kot Schroedingera nie pozostaje dluzny:
http://www.youtube.com/watch?v=5SvtsKsh9Fo
Że cywilizacja śmierdzi, to zebry dobrze wiedzą. Dlatego zwykle nie pchają się w okolice autostrad, albo zakładów przemysłowych. 🙄
Ale z tym postmodernizmem może być coś na rzeczy. Zamiast pokornie zastosować się do jakiejś tradycyjnej konwencji, chuliganka pomyślała sobie anything goes i rzuciła się na lwicę…
Dyzurna wroocila (wczoraj nie bylo caly dzien ani jednej, bo byl straszny deszcz) i oglada z odleglosci zawieszona brzoskwinie. Musze znalezc jakis zgrabny drucik i zawiesic na nim passioflore. MOze jak sie zorientuje, ze na tym drzewie jest nieustajacy bankiet, to sie odwazy przeniesc sie na nizza galez. Tynczasem siedzi dosc wysoko i ma nastriszone piora, ogladam ja przez lornetke operowa.
Przez lornetka operową? To już wiem, jak te papugi wyglądają. 😀
http://www.youtube.com/watch?v=w1h0kfyT_dY&NR=1
Chyba te papugi troche zmarznieta Haneczke rozgrzeja w jej meteorologicznej lodowce. 🙂 A u mnie z rana na krzaku ostrokrzewu na patio, pod oknem w kuchni, pojawil prawdziwy najczerwienszy kardynal. Ladnie wygladal na tle sniegu. Niczego tam akurat nie wywieszalam, choc na drzewie w glebi ogrodu mamy porzadny bird-feeder, zalecany przez Audobon Society. Do ogladania tego kardynala nawet lornetki nie bylo potrzeba. Wystarczylo siedziec przy stole kuchennym i spokojnie popijac hebate… Zas jako astrologiczna lwica mam uczucia mieszane i divided loyalties ogladajac pojedynek lwio-chuliganski. 😉
Co Wy tak z tą lwicą… Przecież nic się jej w końcu nie stało, poza utratą śniadania 😉 . Ale, znając życie i naturę, prorokuję, że wcześniej czy później jakieś żebra w zęby jej wpadną. 🙄
U mnie karmnik nie w głębi ogrodu, tylko tuż za szybą ogrodowych drzwi. Może trochę wbrew regułom, ale ja okropnie krótkowzroczny jestem i zwykle zanim zdążę skoczyć po lornetkę, nie ma już czego oglądać. 🙁
Ale kardynałowie i tak do mnie nie przychodzą. Może uznali, że ja już dla pewnych idei jestem stracony? 😯
Myslisz Bobiku, ze u mnie jeszcze widza szanse? Juz czesciej sie w Concord poawiaja u drzwi swiadkowie Jehowy (ale i to bardz rzadko, i bez przekonania). 🙄 To byl na moje nieulornetkowione oko raczej pokaz mody, cos jak u Felliniego… 😉 A ten karmnik to jest w plytszej glebi ogrodu, bo w glebokiej glebi ogrodu fruwaja dzikie indyki, ktore potrafia mniejsze ptaki porzadnie przeploszyc samym swoim rozmiarem (takie SUVy wsrod ptakow, i wlacza sie to w ruch podobnie, zupelnie nie zwracajac uwagi na mniejsze pojazdy). 😉
Wiem, że wszyscy znają, ale nie mogę sobie odmówić przyjemności wrzucenia. 😆
http://www.youtube.com/watch?v=CYzRL9YIswQ
Mozesz przypominac do woli. 😆 Moj kardynal byl troche jak te na wrotkach, ale z wyrafinowanym czubem w ksztalcie czerwonej fontanny… A kiedys, w Wyborczej chyba, czytalam powazne doniesienia o podobnym pokazie mody w Polsce, choc projekty byly nieco bardziej utylitarne… 😀
Tu znalazłem takiego (fontannę ma akurat złożoną) i nawet też na śniegu. Ale na prawej łapie widać wyraźnie, że jest żonaty! 😯
http://www.rewaldi.com/wp-content/uploads/2009/12/11U04731.jpg
Oooo, jaki piękny! Pokaz z Felliniego też, z radością sobie przypomniałam 😆
To bardzo nieroztropne, Bobiku. A co jesli na te strone zagladaja jacys poslowie z PiSu i poczuja sie obrazeni w swych religijnych ucziciach? Kto bedzie po sadach wloczony? Kto pojdzie siedziec: Fellini czy Pies?
Zapewniam Cie, ze Psa latwiej bedzie dorwac i powiesic. .
Ja chce tylko tu podkresloc, ze uprzedzalem i ze nie mialem z ta wrzuta nic wspolnego. 😈
Tak, to moj model, Bobiku. A tu tymczasem, co zlego, to nie Kot. 😀 Jakby po Bobika mieli przyjsc, to chyba jednak po wszystkich. Co prawda nie brales udzialu, Mordechaju (w odroznieniu ode mnie), ale tez wykazales sie biernoscia i nie zwalczales, a powinienes byl. Samo umycie lap, uzbrojonych w eleganckie pazury, chyba nie wystarczy jako linia obrony. 😉
No właśnie. Czemu sam mam wisieć? Ja jestem towarzyskie zwierzę.
A Vesper to przypadkiem nie mówiła o radości z oglądania? I o przypominaniu sobie! Czyli recydywistka z niej!
Dla mnie co najwyżej może być zarezerwowana najgrubsza gałąź, żebym się na pewno nie urwał. 😆
Czy możecie mi wytłumaczyć, dlaczego moja rodzina twierdzi, że coraz bardziej przypominam Hucuła? 😯
Prawie odtajałam. Chcę kardynała ❗
Fellini zawsze żywy 😆
ciagle zimno
tylko -12° daleki nam do haneczki,ale mielismy kilka godzin
SLONCA ❗
bylo wspaniale 🙂
Wyjaśnili mi, o co chodzi z Hucułem. To przez ten kożuch włosem na wierzch. 🙄
Haneczko, widziałaś przecież, że kardynał już z obrączką. Nic nie pomoże chcenie, co ornitolog złączył…
do ogladania,warto
http://www.cnn.com/interactive/2010/01/world/haiti.360/index.html
Wiecie, że ja o Haiti nie jestem w stanie… Czasem po prostu słów brakuje. Można tylko jakąś kroplę w morzu wpłacić na odpowiednie konto, trwać w osłupieniu i właściwie nic więcej.
a,to jak znane nam radio tylko na wizji
http://www.youtube.com/watch?v=FnQVkGcn7Vo&feature=PlayList&p=B08D2EFB12BE31A1&index=50
😀
Też nie jestem w stanie. Wpłaciłam i więcej nie patrzę, bo po prostu nie mogę.
Bo nie ma nic gorszego niż bezradność.
A życie toczy się dalej. Samolubne geny walczą o przetrwanie.
No właśnie.
Moje samolubne geny zatkały się przed chwilą zapiekanką z brokułów z orzeszkami cashew i w ogóle nie przyjmują do wiadomości, że świat nie jest doskonały. 😯
Świat jest. Dopóki choć jeden stwór, choćby bakteryjny, prze do istnienia. Potem też jest, ale to już nie na mój rozum.
A na czyjkolwiekk, Haneczko?
Ci wszyscy fizycy przecież tylko udają, że wiedzą, korzystając z tego, że to nie na nasz rozum. 🙄
No, po prostu kolejny spisek do kupy z nielegalnym zatajeniem, albo co.
Moje osobiste zdanie: sokratesowska świadomość niewiedzy jest jedyną rozsądną postawą.
Niemniej jednak – wstąpić z pozycji wiedzącego – jakże miło! 😆
Na dobranoc chyba nic lepszego nie mogę zrobić, niż wrzucić coś, co może i następny dzień rozjaśnić. Kołysankowe, ale ogólnie użyteczne. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=sWpERZAIy3E
A moze nie tylko samolubne geny? Moze u wielu osob to raczej reakcja obronna wobec zalania obrazami ludzkiego cierpienia i naszego wlasnego wspolczucia na jego widok, polaczonego z fizyczna niemoznoscia natychmiastowego zanurzenia sie w aktywnej pomocy, chocby ze wzgledu na oddalenie od miejsca, w ktorym akurat zdarzylo sie nieszczescie, jak i na ogrom potrzeb. Bo przeciez tak zostalismy zaprojektowani – nasze neurony lustrzane zmuszaja, zeby chciec biegnac z pomoca, zeby cos zrobic, a tu poza datkiem, ta kropla wody w morzu, o ktorej napisal Bobik, w wiekszosci zrobic mozemy niewiele. W eksperymencie na rezusach, kiedy zwierzeta slyszaly przerazliwy krzyk z bolu innego, ukrytego przed ich wzrokiem rezusa, gdy siegaly po ulubione jedzenie, wolaly raczej nie jesc, niz musiec jeszcze raz tego krzyku sluchac…
Dzień dobry 🙂 Dzisiaj jeszcze polarek. W mundurku może sobie tu usiąść generalicja 👿
„poznaniacy” switem choralnie 🙂
my mamy – 17°,chyba zaczniemy grzac 8)
czy w takie zimno w niedziele mozna bez wyrzutow sumienia
spedzic dzien z herbata i ksiazka bez brykania przez parki?
😀
haneczka i Bobik maja racje te stwory(chocby bakteryjne) i ci
wiedzacy „lepiej” maja nas w garsci
dlatego mam do tygodni ciagle lekkie przeziebienie i nic ale to nic
mi nie pomaga 🙁
Rysiu, nic nie pomaga, bo brykasz. Rozstań się na trzy dni z głupim S-Bahnem, otul pierzyną, książki, herbatka i ani pół nosa za drzwi 🙂
Dzień dobry. 🙂 Ja na razie mogę światu zaoferować ćwierć przytomnego nosa, a reszta pozostaje w poranno-kanapowym rozmemłaniu. I może tak zostać jeszcze długo, bo cosik nie mam motywacji, żeby ten stan zmieniać. 😉
Monika ma oczywiście rację z reakcją obronną, aczkolwiek Haneczka z samolubnymi genami też. Współistnieją w nas te rzeczy (i jeszcze kilka innych). Z tylu różnych składników jesteśmy ulepieni, że czasem okropnie ciężko się w tym wyznać. 🙄
Zdecydowanie wolę mieć kawałek racji, niż całą 😉
Nie ma sprawy, Haneczko. Jakiś kawałek tortu dla Ciebie zawsze się znajdzie. 😀
Pozdrowienia z zimnego i zaśnieżonego Kampinosu, Wanda i Tina:
http://picasaweb.google.pl/krysiaszklarska/Kampinos?authkey=Gv1sRgCKa1tM_v5IbDigE#slideshow/5430257145620951026
Ale tej Tinie dobrze! 🙂 Ja już nie wiem odkąd nie byłem w uczciwym lesie. 🙁
Tu mnie czasem prowadzają do czegoś, co z wielką pompą nazywają lasem, a tak naprawdę to jest kilka drzewek na krzyż i goła ziemia zamiast porządnego poszycia. Jak się tam jakiegoś grzyba znajdzie, choćby trujaka, to się robi zdjęcie i jeszcze wnukom pokazuje. 🙄
Nie było grzybów 🙂 ale za to byli prawdziwi narciarze-biegacze i mnóstwo śladów zwierzyny; takie „dołki” po nocnym odpoczynku saren, ziemia powywracana przez dziki na dużym terenie i ślady łosi – łosie ponoć w PK zostały odnowione do takiego stanu, że teraz jest ich za dużo i zarząd parku zastanawia się jak ich pogłowie zmniejszyć a i kiedy nie gadaliśmy słychać było dzięcioły.
brrrr, wszystko zamarzło, akumulator też 🙁
to gitarę zostawiam w cieple i lecę
Nie tupcie! Kota boli glowa i suszy go. Niepojete dlaczego.
😯
Kto szybko dostarczy do Zachodniego Londynu kiszonego ogorka i Alke-Selzer, moze dostac w nagrode jedna draca morde papuge na drzewie. 👿
PS
Razem z drzewem.
foma, to jest pyszne 😀
ocieplilo sie (do – 10°) poszlismy wiec brykac,bylo bardzo fajnie
mimo lodu tu i tam 🙂
z jednego cieszylem sie ogromnie:papugi dra japy u Heleny i Moguncjusza u nas tylko lisy czasami przebiegna cichaczem 🙂
teraz pierogi z truskawkami i cukrowa smietanka,pycha 🙂
Papuge poszczulem tym:
http://spieprzajdziadu.com/muzeum/index.php?title=Grafika:ImperatorK.jpg
Opychanie się pierogami z truskawkami pośród kopnych śniegów? Czy przypadkiem nie od takiej właśnie rozpusty upadło Cesarstwo Rzymskie? 😯
Mordko, mogą być same kiszone ogóry za samo drzewo? Drewna mi się przyda każda ilość, bo przecież mam Kozę na utrzymaniu.
Przyslij chlopa, Bobiku, i zabieraj drzewo.
Tfu, 😳 nie tak sie chcialem wyrazic 😳
Znaczy – chlopa do drzewa.
Chłop i tak się ucieszył, że nie został odesłany na drzewo. 😀
Mordko, przy okazji poszczułeś mnie 🙁
A tu jak poszczuc telemarketera:
http://www.youtube.com/watch?v=sz0dWjY_VuA&feature=related
Moj tesc zawsze twierdzil, ze telemarketerom sie nudzi, i najlepiej rozmowe z nimi przeciagac w nieskonczosc w kierunku absurdystycznym, gdzie i tak te rozmowy zwykle oscyluja, az im sie znudzi. Oczywiscie, samemu trzeba nieco czasu zainwestowac w taka metode szczucia… 😉
A tu diagram z poradami, co zrobic, jak jedzenie spadnie na podloge. Zauwazylam, ze w przypadku, gdy jedzenie zostanie polizane przez kota dochodzi sie tylko do odpowiedzi „zjedz” albo „to od ciebie zalezy, co zrobisz”. 😀
http://www.huffingtonpost.com/2010/01/24/you-dropped-food-on-the-f_n_434570.html
Najbardziej mi się podobało pytanie „Are you a puma?” 😆
W każdym razie, jeżeli jedzenie zostało polizane przez psa, odpowiedź ma brzmieć: nie jedz tego, zostaw psu. 🙂
Ja w ogole nie jestem pewna, czy ten caly diagram nie zostal napisany przez pumy (nie-pumom wyszlo, zeby nie jesc)… 😉
Polityka historyczna atakauje, ale Polnische Wirtschaft i tak jest gora::
http://wyborcza.pl/1,75248,7489152,Czy_w_tym_roku_pod_Grunwaldem_beda_tylko_Polacy_.html
Czy zostalo nam jeszcze troche wierzb placzacych?
Co do pum, mam w rodzinie psicę, która wabi się Puma 😉
A, rzeczywiście, o tej psiej Pumie już słyszałem. 🙂
Znalazłem zdumiewający artykuł o czarnej Polonii na Haiti. Niesamowita historia.
http://wyborcza.pl/1,75480,7486464,Czarna_Polonia.html?as=1&ias=5&startsz=x
To jest bardzo ciekawe. Ja tez kiedys pisalam o tej czarnej Polonii na Haiti – w Nowym Dzienniku, ale bylo to w latach kiedy na wyspie rzadzil Bebe Doc Duvalier i hordy tonton macoute. Wiedzialam skad sie tam wzieli Polacy, ale nie wiele wiecej.
A ja obejrzalam w tej chwili dlugi i piekny program o Etiopii, kraju zalozonym ok. 3 tysiecy lat temu przez syna krola Salomona i Krolowej Szeby, z tak zdumieaqjaca i swietnie zachowana starozytna architektura i sztuka, ze postanowilam, ze przed smiercia musze jednak Etiopie, a przynajmniej jej polnocna czesc zobaczyc. Dawno nic we mnie nie rozbudzilo takiej potrzeby podrozy jak ten program i Etiopii. No i jest to przeciez ojczyzna dziadka ukochanego Puszkina. A dziejsi Etipczycy bardzi sa swiadomi swego starotestamentowego dziedzictwa – wiele ich kosciolow ma krzyz wpisany w gwiazde Dawida. Dowiedzuialam sie m.in., ze tak ich rozwscieczyla w XVI albo XVII w. portugalska proba katolicyzowania kraju, ze wyrzneli wszystkich jezuitow, ktorzy przyjechali nawracac. Pozniej nikt juz nie mial odwagi.
Jestem wstrzasnieta:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7490161,Biskup_Pieronek__Szoah_to__zydowski_wymysl_.html
Napisalam list do Premiera apelujac aby to jednoznacznie potepil, zanim odbije sie szerokim echem na calym swiecie.
ciagle zimno 🙂
tylko brykanie ratuje brzed zamarznieciem
hurrraaaa poniedzialek! nowy ciekawy tydzien 😀
o ile pamietam to Biskup Pieronek byl i jest wazna osobistoscia KK w Polsce,niestety po otwarciu Pontifex.Roma nie znalazlem
innego znanego mi jezyka,dlatego opieram sie tlumaczeniu,
wypowiedzi Biskupa o Szoah sa IDIOTYCZNE,GLUPIE,KRETYNSKIE
Mam nadzieję, że zwariował, na zdrowy rozum to nie do pojęcia.
Dzień dobry 🙂 I na razie tyle uśmiechania, bo powarczeć muszę.
Ja nie mam takiej nadziei, że biskup zwariował. Wprawdzie jego opinia „kościelnego intelektualisty” już od dawna mi się wydawała bardzo naciągana, ale tzw. swój rozum to on ma. Więc zastanawiałbym się raczej, dlaczego on to powiedział akurat teraz i co chciał przez to osiągnąć. Bo że powiedział tak o, nie przewidując konsekwencji, nie uwierzę.
Na pewno wiedział, że w świecie może się to odbić szerokim i nieprzychylnym echem, bo przecież nie tak dawno były przykłady. Musiał też wiedzieć, że w kraju będzie to woda na młyn rewizjo… tfu, niektórych grup wewnątrz Kościoła, jak i szerzej, pewnej formacji umysłowej (tego ostatniego słowa użyłem tu z przykrością), tylko czekającej na to, żeby się podeprzeć „autorytetem”. Więc zapewne uznał, że trzeba wesprzeć tę formację, albo też do czegoś potrzebował jej wsparcia. I ważniejsze mu to było, niż ewentualne międzynarodowe zawirowania.
Przy tym zauważcie, że on to sformułował bardzo sprytnie, niby nie negując ani istnienia obozów zagłady, ani tego, że Żydzi w nich ginęli (w razie czego ma gotową linię obrony), ale równocześnie prezentując w pigułce podstawowy arsenał współczesnego antysemity. Żydowski spisek, Żydzi pociągający za wszystkie sznurki, władza nad światem poprzez lobbies w USA, żydowska propaganda i oczywiście koronny numer – w Polsce nie ma żadnego antysemityzmu, tylko Żydzi są obiektywnie źli, więc w gruncie rzeczy sami sobie winni, jak ktoś ich nie cierpi. I tak jest, bo biskup daje na to swoje biskupie słowo, a on przecież z założenia wie lepiej. A już zwłaszcza wtedy, jak można coś na tym ugrać.
Czyli nie żaden wariat, a zwyczajne bydlę.
O, jest od razu ciekawostka. To buńczuczny dziennikarz znadinterpretował słowa biskupa, bo wśród dziennikarzy „jest taki uzus”! 😯 Ale biskup prostował ani korygował nie będzie, bo po co? 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7490317,Pieronek_tlumaczy__Dziennikarz_dopowiedzial_kilka.html
nie wiem jak inni, ja już trochę jestem bielą zmęczony…
Ja się nie mogłem zmęczyć, bo przez jakiś czas bieli nie miałem, ale w nocy znowu spadła i muszę przyznać, że wygląda bardzo urodziwie. Znacznie atrakcyjniej, niż roztop. 🙂
swieci slonce 🙂
pasuje do tulipanow 🙂
Bobiku,to jest tak zawsze,”nie to powiedzialem i w ogole przeciez ja mam racje”
Dryfy wizerunkowe biskupa Pieronka zawsze mnie zdumiewały. Pamiętam, że na początku lat 90, kiedy przez Polskę przetaczała się regularna światopoglądowa wojna, pojawienie się biskupa Pieronka na ekranie telewizora, wywoływało we mnie taki pik andrenaliny, jakiego nie dawał żaden ekstremalny sport. Rzucało mnie z wściekłości za każdym razem, gdy biskup miał coś do powiedzenia o roli kobiet. Potem na jakiś czas zniknął z mediów, a kiedy pojawił się ponownie, to już w wersji stonowanej, jako „kościelny intelektualista” 🙄
Adrenaliny oczywiście. Andrenalina byłaby bez sensu. Już raczej andronalina, bo to, co wtedy mówił, większego sensu nie miało.
Andronalina jest bardzo ładnym wynalazkiem. 😆 Można by nawet przyjąć taki sposób mierzenia idiotyzmu w wypowiedziach. Załóżmy, że norma wynosi 10 jednostek andronaliny na 100 słów. I teraz już można mierzyć, na ile ktoś przekroczył normę. 😉
przy ulubionym Heleny (Terli cos tam) przekroczenie normy
byloby stale i nieustajace 🙂
Tak. Tylko poziom andronaliny należałoby mierzyć u słuchacza.
Mierzenie u słuchacza prowadziłoby do bardzo dużych rozbieżności w wynikach. Chyba że ustalimy, że aparatura pomiarowa stoi u nas i nie zgadzamy się na wypożyczanie. 😎
Jasne, że stoi u nas! A u kogo miałaby stać? 😯 W ogóle proponuje przenieść zbiory z Sevres do nas 😆
Okej, ale włącznie z porcelaną. Żeby słonie też coś z tego miały. 😆
A dopóki nie przyjdą słonie, będzie na czym jeść i z czego pić 🙂
dlaczego slonie?ja tez chetnie chodze „szeroko”
Ileż to roboty? Szybko pomajstruję przy idiomie i od dziś będzie się mówić „Ryś w składzie porcelany”. 😀
Z Wikipedii: „Ryś ma dobrze rozwinięte zmysły wzroku i słuchu. Sprawnie wspina się po drzewach, dobrze skacze. Nie jest za to dobrym biegaczem, szybko się męczy” 😉
Opis niepełny, bo o porcelanie ani słowa.
W ogóle Wikipedia pomija ten aspekt w opisach. Nie znajdziesz tam nic o krokodylach i porcelanie, myszach i porcelanie, marmozetach i porcelanie. I co robić ten, kto chce sobie sprawić zwierzątko, ale ma w domu porcelanę? Liczyć, że wszystko się jakość ułoży?
Made in China… 🙄
Co za idiotyczne „wyjaśnienie”. Mam rozumieć, że dziennikarz już raz przekręcił wypowiedź pana biskupa, a pan biskup beztrosko udziela mu kolejnego wywiadu? Straszna cholera mnie trzęsie. Wzorcowy grób pobielany.
przenosze od pana Szostkiewicza
http://www.deon.pl/religia/kosciol/komentarze/art,53,o-wypowiedzi-biskupa-komentarz-j-augustyna-sj.html
do Bobik 10:35
mysle ze tu nie ma kalkulacji,przemyslen czy tym podobnych,
Biskup Pieronek tak mysli i wierzy w to co powiedzial
No, Haneczko, w tej obronie androlina tak około 100 na 100, bo już chyba głupiej nie można. 🙄
Wikipedię stanowczo należy uzupełnić o porcelanowy aspekt. Ale przynajmniej wiemy, że sprawienie sobie na blogu Rysia w niczym zakwaterowaniu tu również porcelany nie szkodzi. Ewentualne straty będą natychmiast wirtualnie uzupełniane i nawet jeszcze dla słoni wystarczy. 🙂
I tak nie ma mowy o takich szkodach, jakich w realu biskup w składzie słów potrafi narobić. 🙄
Rysiu, mnie nie chodziło o to, w co biskup wierzy lub nie wierzy, tylko o to, że jako dostojnik Kościoła, który w jego wewnętrznej i zewnętrznej polityce bierze od lat aktywny udział, nie mógł sobie nie zdawać sprawy z możliwych konsekwencji takiej wypowiedzi. Z czego wnoszę, że korzyści z podłączenia się pod mniej lub bardziej jawnie antysemickie nurty wydały mu się większe od strat.
A jeżeli z konsekwencji sprawy sobie nie zdawał, to powinien natychmiast złożyć dymisję i zostać prostym wikarym w Bździągwie Górnej, bo mniej więcej na tyle starczałyby jego kompetencje.
Bobiku,nic dodac,nic ujac-mozna jeszcze tylko dac poniesc sie
emocjom i napisac cos „nieuprzejmego” i potem zalowac tych
slow
Masz Bobiku racje, ale z tymi wypowiedziami, to jest caly czas delikatna gra miedzy tym, co sie uwaza samemu i w swoim srodowisku (gdzie, jak slusznie zauwazyles, juz nie wali sie wprost po oczach, tylko mowi sie boczkiem, kodem, puszczajac do siebie oko, nudge nudge, wink wink) i tym, co nalezy mowic na zewnatrz, tak, zeby nie wyalienowac swoich i nie narazic sie nie-swoim. Czasem sie przekracza granice tego, co dopuszczalne na zewnatrz rzeczywiscie z kalkulacji, tak jak napisales a czasem moze jednak zawodzi ta wyrobiona „dwu-jezycznosc” uzalezniona od kontekstu, i nagle na salonach zaczyna sie mowic gwara, w chwili obnizenia dzialalnosci wewnetrznego cenzora. Z wiekiem zreszta u niektorych ten cenzor naprawde robi sie slabszy. Moze zreszta najbardziej szokuje wiec nie to, ze tak mowi dostojnik-„intelektualista”, ale ze w tym wszystkim nie ma za grosz wspolczucia dla ogromnego cierpienia Zydow, i tych, ktorzy ich oplakuja. Tyle, ze tu sie przenosimy z rozwazan politycznych (jak przedstawiciel organizacji funkcjonujacej publicznie mogl cos takiego powiedziec) na poziom podstawowy, znowu lustrzanych neuronow, ktore wyraznie dzialaja slabo i mocno wybiorczo (wylacznie wobec wlasnej grupy), albo w ogole skostnialy. No i sprzecznosc miedzy przypisywaniem sobie prawie monopolu na etyke i milosc blizniego jest uderzajaca…
Chyba nie jest przypadkiem, że etyka czy miłość bliźniego tym razem w ogóle nie przyszła mi do głowy. Bo KK w Polsce z własnej woli stał się instytucją głównie polityczną, coraz bardziej oddalającą się od ewengelicznego przesłania. Ja już od tej instytucji takich rzeczy jak miłość bliźniego nawet nie oczekuję, co najwyżej się jeszcze upieram, że nawet od Kościoła trzeba się domagać, żeby grał fair. A i to zwykle okazuje się wymaganiem za dużym.
Zastrzeżenie: mówię rzeczywiście o instytucji, nie o wszystkich wiernych czy duchownych, bo tu oczywiście jest całe spektrum postaw i poglądów. I drugie zastrzeżenie: niechęć do instytucji KK w Polsce nie bierze się z jakiegoś mojego „zoologicznego antyklerykalizmu”, bo kościoły w innych krajach potrafią mieć inne oblicze i wtedy nie mam problemów z koegzystencją. 😉
Ciekawe. Ja tez juz nie oczekuje od Kosciola w Polsce tego samego czego oczekuje od kosciolow i innych instytucji religijnych w Wlk. Brytanii. Od tych ostatnich oczekuje i domagam sie respektowania elementarnych zasad wspolzycia spolecznego. Mowa nienawisci nie wchodzi tu po prostu nigdzie w rachybe. Od tego jest policja, aby pilnowala.
Ja te etyke przypomnialam, razem z miloscia blizniego, dlatego, ze polski KK (i nie tylko) odmienia te pojecia przez wszystkie przypadki, gdy mu tak wygodnie. W koncu na tych pojeciach buduje on uzasadnienie swojej szczegolnej, uprzywilejowanej roli w polskiej przestrzeni publicznej, wiec niestosowanie sie do pojec, ktore w innych okolicznosciach przywoluje w swoich licznych wypowiedziach (np. przy uzasadnianiu de facto przymusowych lekcji religii w szkolach publicznych, albo obecnosci krzyzy w panstwowych budynkach) jest jednak szczegolnie razace, choc moze oni sami nie zdaja sobie z tego sprawy.
W tym przypadku ja jestem jeszcze wieksza pesymistka niz Ty, Bobiku, bo ja sie gry fair po nich raczej nie spodziewam… Sa za mocno zaplatani w swoja moralna dwujezycznosc, w takie double moral accounting, w ktorych prywatna mowa wyskakuje na wierzch bardzo czesto. Co nie oznacza, ze pojedyncze osoby wewnatrz nie probuja zyc w wiekszej zgodzie z gloszonymi tam pogladami. Sama mam pare takich osob w rodzinie i wsrod przyjaciol. Ale mysle tez, ze te szczegolnie oddane innym jednostki zachowalyby sie tak samo, gdyby sie urodzily gdzie indziej, w innej religijnej tradycji… Moze nawet byloby im latwiej.
„Antysemityzm, szowinizm w kontekście poczucia krzywdy to taki sekret przekazywany w zaciszu domowym, w familialnej atmosferze z pokolenia na pokolenie. Czasem mam wrażenie, że to obok języka jedyne lepiszcze, które ludzi tu wiąże ze sobą. Tak więc wypowiedź biskupa należy traktować jako szczerą i będącą wyrazem powszechnych poglądów.”
to jest cytat z wypowiedzi Kartki z podrozy z 25.01.2010
12:45 z Blogu Gra w klasy
podoba mi sie,bardzo bliskie gorzkiej prawdy
To samo mialam na mysli piszac o dwujezycznosci – co innego w domu, wsrod swoich, co innego na wynos… I nie da sie tego odkrecic tylko wymaganiem, zeby hierarchowie inaczej sie wypowiadali publicznie(choc to jakis poczatek), bo ta druga sfera pozostaje zupelnie nietknieta. To wymaga duzo glebszej pracy, zupelnie od samych podstaw…
tak,Moniko,pracy i odebrania im tej wiary ze sa jedyni nieomylni
Dlatego trzeba przypominac, Rysiu, ze nie sa jedynym zrodlem etyki, dobra, i milosci, tak jak to sie sami chetnie przedstawiaja, ustalalajac swoj monopol, a monopole nie tylko w ekonomii sa niebezpieczne. Trudne zadanie, bo kazda krytyke wobec siebie wykorzystuja, zeby u siebie przedstawiac sie, jako ofiary zewnetrznej agresji.
A na innym temat – wczoraj wychodzilam, nieco objuczona „lupami”, z mojego ulubionego Concord Bookshop, i moj znajomy ksiegarz, John, otwierajac dla mnie drzwi wyjsciowe (bo w rekach torby i raczka dziecka) mowi do mnie tak: „Moniko, czy jestes zupelnie pewna, ze masz chwilowo dosyc ksiazek do czytania?” Taki moj tutejszy Rys. 😀
OK. Zmiana tematu.
Wiem, ze trudno w to uwierzyc, ale nie tylko biskupi potrafia zrobic z siebie idiote:
http://www.youtube.com/watch?v=EikujS53hvg
😈 😈 😈
Mordko, ostatnia scena w filmiku przypomniala mi niezwykle skoczna i dynamiczna Rudzie, ktora tak wlasnie przewracala choinke. Wybor choinki na pewno byl uzasadniony przyjemnym dzwiekiem tluczacych sie ozdob choinkowych i porcelany stolowej (dzisiejszy leitmotif, ta porcelana…), oraz wyrazem szoku na twarzach osob siedzacych przy stole. 😉
No dobrze, ale dlaczego przy tym filmie ktoś się śmieje? 😯
http://www.youtube.com/watch?v=BE0puWNL4XU&feature=related
Bo ludzie sa czesto wstretni 👿
E, też mi nowość! 😉
A poza tym – nic nie jest doskonałe. Pamiętam czasy, kiedy nawet kiełbasa potrafiła być wstrętna, a innej nie było. 🙄
Haggis tez rozny bywa… 😉 Ale nie wszystko jest nieswieze, nawet po 214 latach (dzisiaj Wieczor Burnsa).
http://www.youtube.com/watch?v=vXX2AJkKJNI
Tae to the Lassies!
Tae to the Laddies!
Otwieramy whisky!
Otwieramy kaszanke!
Przyznam sie, ze u nas wszyscy kompletnioe dzis o Burnsie zapomnieli na rzecz Szekspira. Albowiem oto ogloszono, ze archeolodzy z Museum of London odnalezli na East Endzie (Shoreditch) doskonale zachowane fundamenty teatru, w ktorym Will stawial pierwsze kroki i wystawial swoje wczesne dramaty (jak Romea i Julie). Fundamenty znajdowaly sie pod jakas okropna buda – magazynem.
Miasto postanowilo odbudpowac ten teatr na tych wlasnie fundamentach.
Jednak dobrze jest miec kumatego, oczytanego i wyksztalconego mera z wyobraznia! Powiedzial, ze Szekspir jest najlepsza brytyska marka eksportowa, ma glebokie zwiazki z Londynem, wiec nie ma o czym mowic. Odbudujemy mu teatr! Zwlaszcza, ze jest naprawde potrzebny, bo na kazde przedstawienie Szekspira trzeba kupowac bilety wiele miesiecy naprzod.
Ale Burnsa poznalam jednak o wiele wczesniej przed Szekspirem, wiec dolewam se whisky i wznosze tradycyjny toast to the Immortal Memory of Robbie Burns!
Tu jest wiadomosc na ten temat:
http://news.bbc.co.uk/1/hi/england/london/7544616.stm
No to podwojny wieczor na czesc obu (co sie pewnie zakonczy widzeniem podwojnie). 😆
To jeszcze dla Mordki o jednej malej szarej (choc domyslam sie, ze nie zgodzi sie z niektorymi stwierdzeniami poety, np. „poor beastie, thou maun live”…). 🙄 A ja ide pogryzac oatcakes.
http://www.robertburns.org.uk/Assets/Poems_Songs/toamouse.htm
Za Burnsa i za Willa naraz? 😯 Nie przesadzacie Wy z tą towarzyską rozpustą? 😉
Poza tym jest to pewnego rodzaju zamach na wolną wolę, no bo faktycznie, jak tu za nich nie wypić? 😆
Mysle, Moniko, ze ten wiersz to w pierwzym rzedzie Bobik powinien prezeczytac, bo cos ostatnio jakis malo tolerancyjny dla malych szarych fellow-mortals.
To the Immortal Memory raz jeszcze!
Chwilowo nie poczuwam się do żadnej social union z tymi szarymi! 👿 Znowu zaczęły mi moje żarło podiwaniać, chociaż tylko Natura jedna wie, gdzie je razem ją zanoszą, po zlikwidowaniu starych magazynów.
Są w końcu jakieś granice brawury. A przynajmniej powinny być! 👿
zimno!!!!!!!!
-16° to jednak mimo wszystko nie moj swiat
targam wiec pierzyne Babki z Gdyni dzien caly i wszedzie z soba,zazdrosne spojrzenia ida krok w krok po peronach
S-Bahnu,bywaja tez tacy z odrobina odwagi i dosiadaja sie
blisko,ciasno do pierzyny-tak to jest zima
brykam wiec w dzien czynow 🙂
ziiiimno, zamiast oszronionych kwiatów – termos z herbatą
Dźdźdźń dddobrrry 😕
Dzień dobry. 🙂 O, jak mi żal szczękających. Chyba dziś znowu trzeba będzie serwować dużo rozgrzewaczy.
U nas wczoraj meteorolodzy pokazywali mapę Niemiec zasuniętą z grubsza przez środek na zamek błyskawiczny. Wschodnia część skuta mrozem, jęcząca w śnieżno-lodowych okowach, a w zachodniej względny lajcik, tzn. w okolicach -2. Wprawdzie i na zachodzie zapowiadano oziębienie, ale w największych porywach nie przekraczające -10.
Tak że jak dotąd miałem sporo szczęścia. Ale to nie znaczy, że się nim egoistycznie upajam i zapominam o empatii wobec marznących. 😉
Od znajomych z Kielecczyzny doszły mnie słuchy, że to zima na poważnie, bo zaczęły ich w nocy okradać zdeterminowane dzikie zwierzęta. Jedno nawet zrobiło dziurę w klatce i porwało najtłustszego królika. Kur też już się kilku w ten sposób pozbyli… Poza tym powracający brak prądu. Zużyli już karton świec, uczą się żyć bez radia i telewizora. Dlatego takie doniesienia jak od Ciebie, że jest -2, to dla mnie promyk nadziei, że w ogóle może być cieplej. Wczoraj rozczuliła mnie kuzynka, która mieszka w Glasgow, skarżąc się, że zimno – tylko 7 stopni (plus oczywiście) 😉
Jest -19, mimo pięknego słońca 😯 Nie przeszkadza mi to, dziś nigdzie nie muszę wychodzić. Nawet zakupy zrobiłam przez internet, ha!
Oj, jak już kury i króliki znikają, to faktycznie jest na ostro. 😯
To może i te moje myszy też tak z desperacji… Rozpaskudzone łagodnymi nadreńskimi zimami i jakiekolwiek mniej niż zero traktują jako dopust boży, usprawiedliwający obrabowanie psiej miski?
Czyżbym powinien wykazać zrozumienie, wziąć pod uwagę okoliczności łagodzące i potraktować te małe szare… no, powiedzmy, ze średnią surowością? 🙄
Jako dwu-zimowa ofiara psujacego sie bojlera, starsznie wspolczuje tym wswzystkim marznacym bez pradu – ludziom i zwierzom.
U nas nieustannie zapowiadaja powrot zimy, ale nc sie nie dzieje, wczoraj stwierdzilam nawet, ze musze szybko obciac roze, bo zaczynaja juz budzic sie listki.
O, jak dobrze jest miec nowy bojler! Odpukac…
No tak, ale jak zrobić zakupy przez internet, jak jest akurat dłuższa przerwa w dostawach prądu? Nawet i komórka się w końcu rozładuje.
A nawet gdyby się nie rozładowała, to przez kopne śniegi i tak zakupów nie dowiozą… 😯
Wtedy to rzeczywiście klops. Trzeba było zrobić zapasy na wypadek wojny.
Mogę się do czegoś przyznać. Zapasy na wypadek wojny to ja właściwie zawsze mam. 😯 Gdyby mnie jakieś kopne śniegi zaskoczyły, miesiąc-dwa mógłbym przeżyć spokojnie, razem z rodziną i myszami.
No, taką mam jakąś chomiczą naturę, że nawet jak nie chcę, to mi się gromadzi. 😳 Tysiąc razy sobie obiecuję, że wyrzucę to i owo, ale jakoś to najczęściej wyłącznie w sferze zamierzeń zostaje.
Piwnica z gumy by mi się przydała. 🙄
Ja się już kiedyś zastanawiałam, dlaczego nikt nie wymyślił jakiegoś sprytnego programu do kompresowania gratów w domu. Ubrania, książki, meble, które akurat do niczego nie pasują, ale na pewno sie kiedyś przydadzą, mogłyby być przechowywane w formie zzipowanej. Zapasy na wypadek wojny też.
Znajomi mają na szczęście co jeść, bo sobie sami przewidująco wyhodowali i zarchiwizowali (bez kompresji, choć w przypadku kiszonej kapusty to może i o niedużej kompresji może być mowa), a czego nie wyhodowali, to dokupili odpowiednio wcześnie. Odruch chomikowania mają na szczęście wyrobiony. W moim osiedlowym sklepie ludzie wykupili łuskany słonecznik (dla ptaków) 🙂
Heleno, kuzynka z Glasgow też miała przeboje z bojlerem, wielomiesięczne. Od września do grudnia w mieszkaniu zimno i brak ciepłej wody. Oczywiście kupili elektryczny grzejnik i życie jakoś toczyło się wokół niego. Ale co jesienią pochorowali, to ich… A w bojlerze specjaliści wymieniali część po części, w interwałach średnio co dwa tygodnie, do każdej przychodził inny specjalista. Umawianie trwało długo, najpierw zawsze fachowy ogląd, potem dopiero termin naprawy (oczywiście nie od razu). Popsuta okazała się część ostatnia… Krótko przed Gwiazdką bojler ożył. A teraz kuzynka się przeprowadza i go porzuca.
To ptaki nie potrafią sobie same wyłuskać słonecznika? 😯 Ciamajdy jakieś!
U mnie dostają wszystko niełuskane. Niech popracują!
Zdigitalizowanie gratów jest bardzo dobrym pomysłem. Muszę zapytać tatę, czy nie da się tego jakoś wykonać. 🙂
Ale pasztetówki skomprymować nie pozwolę! Wręcz przeciwnie, dowiem się, czy nie dałoby się jej kopiować i wklejać do miski. 😀
To ludzie bezrefleksyjnie kupują łuskany 😉 Najtrudniejszą sztuką jest wysypanie w takim miejscu, by i wróble skorzystały. Gołębie są strasznie czujne i agresywne. Jak tylko stołówka otwiera podwoje, nadlatują całą chmarą, a wróble nie mają śmiałości nawet się zbliżyć.
Tak, trzeba stosować różne systemy parytetowe. Dla małych ptaszków rzecz jasna też, ale i dla samiczek, bo samce przeważnie agresywniej walczą o pożywienie 🙂
Gołębie to rzeczywiście zaraza potrafi być. Ja też przy karmniku widzę, że jak one się pojawią, to wszyscy inni wolą się trzymać z daleka i przeczekać. Rozważam nawet zrobienie drugiego, bardzo niskiego karmnika, gdzie ci terroryści (fizyczni) po prostu by nie mogli wleźć.
po przerwie !!!!
slonecznie i zimno
na moich terenach zielonych coraz mniej wrobelkow,kiedys
bylo ich bardzo duzo
Beato, o bojlerze napisze kiedys epopeje, choc bogata tworczosc poetycka by Bobik ukazywala sie tu systematycznie.
Glebokie wspolczucie dla rodziny w Glasgow i gratulacje, ze prze3d bojlerem uciekli. . Jakbym to na wlasne oczy widziala.
Czy ich hydarulik nnie nazywal sie czasem Declan? Bo brzmi podejrzanie jak Declan…
Lece na pedikiur.
Bobiku,Ty jestes jak moja lepsza polowa,ona tez potrzebuje przechowanka z gumy,nasza „pekamera” jest lepsza niz
Bauhaus,codziennie odkrywam przedmioty BARDZO DO CZEGOS POTRZEBNE o ktorych ze istnieja nie mialem pojecia,a
jedzenia zapasow mamy wiecej niz sklep internetowy……….
😀
teraz do pozycji-wlasnie przegladam F.Goosen „Radio Heimat..”
bawie sie
Dość to pocieszające, że chomicza natura wydaje się być w świecie dość licznie reprezentowana. 🙂 Dzięki temu widzę dla mojej własnej możliwość prowadzenia bujnego życia socjalnego, jak również ewentualność powołania grupy samopomocowej w razie czego. 😉
Heleno, dziekuję za wyrazy współczucia – przekażę do Glasgow. Nie wiem, jak się nazywał hydraulik, ale podejrzany to był na pewno. Szczególnie że występował w wielu postaciach i każda upierała się, że zna się tylko na jednej części bojlera…
Prawdziwym hydraulikiem jest Declan, a to wszystko w Glasgow to były jego awatary! 😯 😯
Wczoraj, na moich oczach, gołębie obsiadły pana jedzącego bułkę. Dosłownie go oblepiły, stał cały w ptakach. Delikatnie odsuwając pióra z twarzy spojrzał na mnie i bardzo łagodnie się uśmiechnął: „Widocznie są bardziej głodne ode mnie”. Pokruszył bułkę i sypnął w rozłopotane dzioby 🙂