Cisza poobiednia
Z psiego przedszkola pamiętam ten koszmar – ciszę poobiednią. Dziwnym zrządzeniem losu wypadała ona zawsze wtedy, kiedy najbardziej chciało się poszaleć, pobiegać, porozrabiać, poszczekać i w ogóle robić wszystko poza cichym leżeniem. Oczywiście wszyscy bardzo się starali, żeby się nie narazić pani wychowawczyni, ale cóż, nie ukrywajmy – czasem natura brała górę…
Pani zarządziła ciszę poobiednią.
Zaraz pies Azorek podniósł łapę przednią
i pytanie zadał szarpiąc się na smyczy –
czy naprawdę cisza ta wszystkich dotyczy?
Nie! Tylko myśliwskich! – wrzasnął na to Burek.
Tylko one wezmą za szczekanie w skórę.
Jak to? A pasterskie? – inne warknie zwierzę,
starczy wszak, że hałas robią ich pasterze.
Niechaj milczą kundle – buldog zabulgotał –
i tak nic do rzeczy nie powie hołota.
Kundle na to dictum zaczęły ujadać:
niech ten medalista lepiej nic nie gada,
chyba stracił rozum lub upadł na głowę,
jak nie wie, że milczeć powinny rasowe!
Tutaj zamieszanie się zrobiło dzikie,
pies się policyjny pogryzł z przewodnikiem,
wyżeł z pekińczykiem, sznaucer z bernardynem,
tylko jeden jamnik miał spokojną minę,
bowiem obojętny na te rozhowory,
bez wytchnienia kopał pod wszystkimi nory.
Wtem krzyknęła pani ze wściekłym obliczem:
kto da głos, ja temu zaraz go policzę!
A kto u mnie straci w liczenia wyniku,
tego przez godzinę nie puszczę na siku!
Tu jak łapą odjął się skończyła wrzawa,
bo pojęła szybko wiara, w czym jest sprawa:
lepiej przed liczeniem warować bez szczeku,
nie gryźć, nie zaczepiać, nie robić na przekór,
udać, że nieważne, czyje jest na wierzchu,
by potem olewać już wszystko bez przeszkód.
Ciekawe, ze np u takich kotow w przedszkolu jedyny zakaz jaki obowiazywal, to wdrapywanie sie po firance na sufit. Alez tez koty nigdy kaganca nie nosily, bo im szkodzil na zgryz.
Koootek to ma klawe zycie……….
A nasze po firankach mogły jak najbardziej. Teraz już im się nie chce.
Idę posłuchać ciszy 🙂
Oj, oj moja cisza poobiednia do dzis mi sie sni 🙂
Ostatnio nie mogę wieszać się na firance, bo ona się kołysze jak morze i czuję się zagubiony w jej przewiewności.
„a man of almost monkish self-discipline and dedication. He does not drink, smoke or eat meat. He cycles vast distances to keep fit and spends at least an hour at his writing-desk each morning, seven days a week. A colleague who has worked with him for more than a decade claims to have seen him laugh just once. An acquaintance has attended several dinner parties where Coetzee has uttered not a single word.”
Rozumiem, że powinienem go czytać, ale jeśli są inni E.T. na liście niezbędnika, to tego zostawię sobie na potem.
Jurek mi kazał czytać o kanałach. Narrację jakoś zniosłem, z komentarzami było trudniej.
Nie martwcie się, na dzisiaj się skończyłem. Jeśli oczka pozwolą, to jeszcze coś poczytam z dala od komputerni. Na obiad pójdę do Arte e pasta, bo tam mają makarony al funghi więc dzień zapowiada się dobrze. Wesołego ogona tygodnia.
And the day is gone…
http://www.youtube.com/watch?v=Y2jxjv0HkwM&feature=related
Dzień dobry 🙂 Ta piosenka od Królika jest tak absolutnie wieczorna, że po kilku sekundach słuchania postanowiłem sobie ją na razie wyłączyć i zostawić na pożegnanie kolejnego dnia. Bo teraz mam szczery zamiar do rozpoczęcia dnia się zabrać i to zgodnie z zaleceniem andsola na wesoło, mimo że buroszary ziąb wokół nie bardzo do tego motywuje. Ale nic to, jak mawiał poeta:
pies z natury hołduje pogodnemu dniu,
chociaż warunki nie sprzyjają mu. 😀
Bo kot ma prawo na tej biednej ziemi,
Gdzie krotko zyje troche szczescia miec.
To swiete kocie prawo na tej ziemi,
aby bazanta, a nie puszke zrec.
To swiete kocie prawo na tej ziemi.
Niestety jednak, racja oczywista
Nie spelnia sie, bo w zyciu jest juz tak,
Ze niby mozna ze swych praw korzystac,
ale najgorsze, ze bazaaantow brak!
a tam brak, ja sobie jednego właśnie obgryzam 🙂
Czyżby się kroiła wojna kocio-kocia? Mimo ciszy poobiedniej? 😯
To zalezy komu podwedzil i czy jest tam wiecej. 😈
zaraz podwędził… upiekł, nie wędził.
woli pieczone, mniammmmm… mniammmm…
Jako, ze Nasza Specjalna Wyslannoiczka spoznia sie z relacjami, zamieszczam krotki komentarz z GW na temat Kongresu Kobiet:
http://wyborcza.pl/1,75968,8035423,Rewolucja_juz_trwa.html
Czy ktoś może mi powiedzieć, jak to jest w szczegółach z tą ciszą? Czy na przykład, jak umieszczę tutaj, na prywatnym blogu taki link:
http://wyborcza.pl/Polityka/1,103836,8034134,Jezyk_insynuacji__Kaczynski_zdejmuje_maske.html
to naruszę, czy nie naruszę?
A jak mi się jakiś złośliwy wierszyk pod adresem któregoś z kandydatów wypsnie, ale bez nazwisk, to będę karany, czy nie będę?
Dobrze się mówi, cisza, ale jak co do czego, to same wątpliwości. 😯
Tutaj wyjasnione:
http://wyborcza.pl/1,91446,8020704,W_piatek_o_polnocy_rozpocznie_sie_cisza_wyborcza.html
Moim zdaniem komentarz Gadomskiego ciszy nie narusza, gdyz „ostatnia aktualizacja” – cokolwiek to znaczy pojawila sie przed polnoca.
Eee, to mi niczego nie wyjaśnia. Bo na przykład ten link, który podałem, wczoraj tu nie wisiał, dopiero dziś go powiesiłem, ale jest z wczorajszej Gazety, więc niby niedzisiejszy. To będę bulić tę grzywnę, czy nie będę?
Albo coś takiego: wolno agitować za pójściem do wyborów, ale bez wskazywania kandydatów. No to jak ja taką jakąś agitkę zamieszczę:
Jeśli nie chcesz, by prezydent
był złośliwy, wredny, durny
i by był dla kraju wstydem –
nie daj plamy, leć do urny!
to niby agituję ogólnie prowyborczo, ale przecież w kraju wszyscy i tak wiedzą, kotoryj car durak. Więc wykroczyłem, czy nie wykroczyłem?
Dzień dobry 🙂
Bobiku, proponuję w formie zawoalowanej. Prześliczne słowo 😆
A teraz mi się jeszcze jeden problem prawny uświadomił. Cisza obowiązuje w polskich mediach, również w internecie, ale jest przecież masa blogów polskojęzycznych poza krajem. Mój też właściwie nie jest w Polsce, ale ja jestem polskim obywatelem. Według jakich kryteriów leci tu karalność?
Pytanie, w jaki sposób polskie organa wykonawcze chciałyby wyegzekwować ode mnie te milionowe kary, na razie dyskretnie pominę. 😆
Haneczko, jak przyjmę formułę zawoalowaną, to mogę mieć problemy w psiej szkole. W moim landzie do szkoły należy przychodzić w stanie niezawoalowanym. 😉
No to nie ma wyjścia, wal prosto z mostu! Tylko nie mów, że nie masz żadnego pod łapą 😆
Dzień dobry
Nie martw się Bobiku. Wysoka Komisja Wyborcza (sami sędiowie) wczoraj bezradnie rozłażyła łapki : nie ma sposobu na portale społecznościowe. Żadnej kontroli i żadnych konsekwencji wyciągać nie można. Tak więc jeden zagraniczny szczeniak nie może być traktowany przez PKW jak multum tutejszych krzykaczy.
No to ulga, ze w razie czego nie bedziemy sie musieli skladac na paczki do wiezienia dla Drogiego Gospodarza.
Zreszta PKW okropnie narazila by sie na smiesznosc, gdyby PSA zaczela ciagac po sadach. Cala Polska by rechotala – no, moze poza Wildsteinem i Ziemkiewiczem, ktorzy staneliby po stronie prawa kaduka i rewolucyjnej sprawiedliwosci.
No, Jaruta mi wreszcie problem jednoznacznie rozwiązała – dziękuję. 🙂
Znaczy, w portalach wolno szczekać, ale jak ktoś szczeknie bez portali, to PKW może go za gołą sempiternę chwycić. 😆
Wildstein i Ziemkiewicz i tak uważają wszystkich przeciwników za nędzne psy, więc im byłoby wszystko jedno, kogo by ciągano po sądach. 😉
Ha! Teraz rzecznik Watykanu twierdzi, ze ani Szef nie zdkal restrykcji z biskupa Poca, ani abp. Gadecki nie skladal rezygnacji:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8035625,Rzecznik_Watykanu__abp_Paetz_nie_zostal_zrehabilitowany.html
Tymczasem wczoraj Betonowy Terlik ujawnil na swym blogu, ze wie to z pierwszej reki, iz Gadecki od bodaj Wielkiej Nocy walczyl o pozostawienie zakazow wobec P. w mocy i ze definitywnie zlozyl rezygnacje. Wezwal tez do modlitwy i rozancow w intencji abp Gadeckiego, ktorego nazwal „bohaterem” (zaprawde pohaterstwo nie jest dzis tym czym bylo, ale mniejsza!….)
Akurat w tym wypadku bardziej wierze Terlikowskiemu niz rzecznikowi Watykanu. Terlik nie mogl sklamac, ze Gadecki blagal Benedykta o audiencje, jej nie dostal, wiec musial papieza lapac za pole przy innej okazji.
Dzizaz. 🙄
No to teraz już można! Z błogosławieństwem Jaruty 😀 i PKW!
Łajzam się dzisiaj 🙄
Coś z tym cichym zdejmowaniem restrykcji musi być na rzeczy – vide – czcigodny arcypasterz na uroczystośiach pogrzebowych w czołówe, a i w Poznaniu na Uniwersytecie fetowany przez „prawych” psorów.
OK. Tu jest egzegeza oswiadczenia kurii poznanskiej:
http://wyborcza.pl/1,75968,8035410,Gadecki_walczy_jak_lew.html
Wszyscy mamy pewną skłonność do samooszukiwania się i wygładzania kantów rzeczywistości w imię lepszego samopoczucia, ale jednak trudno mi zrozumieć aż taki stopień zakłamania, jaki reprezentuje czcigodny antypasterz. Mogę nawet pojąć, że ktoś nie chce się do czynów zdrożnych czy kryminalnych publicznie przyznać, że zapiera się wszystkimi kopytami – nie, nic nie było. Że przyjmuje pozę urażonej godności i wycofuje się ostentacyjnie na ubocze. Że przedstawia się jako ofiara podstępnych mediów. To wszystko jeszcze mieści się w moim rozumieniu ludzkiej natury. Ale że się daje fetować, a nawet się honorów i fetowania domaga, to już trochę za wiele na mój nieszczęsny, szczeniaczy łeb.
A że jeszcze może zyskać poparcie, choćby ciche, w łonie instytucji, która akurat zaczęła się ostro przejeżdżać na seksualnych skandalach, jest poza granicami jakiegokolwiek pojmowania. Mogę tylko, nie pierwszy raz zresztą, o ile się nie mylę, zacytować jednego z moich krakowskich przyjaciół – są, k…a, granice brawury. 👿
Przed chwilą przeczytałam w „dzienniku” wyjaśnienie Watykanu (tam prasa, we Włoszech, urządziła prawdziwe piekło na polskie wieści) Rzecznik komunikuje, że jest to sprawa jednorazowego pozwolenia, o które Paetz wystąpił – że to niby proboszcz którejś parafii zaprosił go na bierzmowanie. Zgoda Watykau była konieczna i udzielono jej. Dotyczy ta zgoda tylko tego przypadku
Bierzmowanie? Czy to nie jest uroczystosc dla 13-latkow? Czy naprawde biskup Poc jest najlepszym przedstawicielem kosciola do calowania w pierscien przez dziatki? Czy nie dostraczy mu to poza duchownej przyjemnosci?
Co za arogancja tego Poca ktory manipuluje Hierarchia wedle uznania, tak jak manipulowal mlodymi klerykami zeby dostac to co chcial. Bardzo mnie oburzylo jego miejsce kolo Pieronka na pogrzebie Kaczynskich.
Nie wierze. To pokretne. Gadecki by sie tak nie zaangazowal dla jednorazowego wystepu.
Ciesze sie, ze sprzedajna wloska prasa wykonuje za nas brudna robote.
Albo Watykan bada temperature wody palcem u nogi.
Tak, mnie bulwersuje to samo co Bobika. Astroinomiczna hucpa „zawieszinego” i to akurat w momencie „nowego rozdania” w Kosciele i wszystkich tych przeprosin.
Dowiedzialam sie u bodaj Terleckiego, ze kiedy Kosciol zaczal wewnetrzene badanie sprawy, uzyskal ( i jest to ponoc zwyczajowe) zapewnienie molestowanych klerykow, ze nie pojda z tym do prokuratury i nie pisna slowka do prasy o tym co ich spotkalo. I on to teraz wykorzystuje, bo „ne bylo zadnych oficjalnych zgloszen” do prokuratury.
Zreszta, nie wiem jak sama bym postapila na ich miejscu. Pewnie nie chcialabym aby objawiac sie swiatu jako ofiara seksualnych naduzyc, a jestem dojrzala kobieta, a nie zastraszony smarkaczem z seminarium.
W moich oczach to wygląda jak rodzaj niepisanej umowy. Pewne rzeczy sa na porządku dziennym w instytucji, ale poza nią uchodzą za patologię, więc umawiamy się, że nic się nie dzieje, a gdyby się wysypało, to ktoś dostanie po łapkach, ale krzywda mu się nie stanie.
Z tym zastraszeniem smarkaczy to aż tak bardzo nie przasadzajmy. To nie są dzieci, tylko młodzi, ale już dorośli mężczyźni. Mogą do seminarium wstąpić, mogą z niego wystąpić. Nie wyobrażam sobie kontynuowania kariery w instytucji, w której już na etapie nauki jestem molestowana i zmuszana do milczenia. Jak potem patrzeć ludziom w oczy i mówic o świętości kościła, okazywac posłuszeństwo biskupowi? Ale do seminariów niewielu teraz idzie z poczucia prawdziwego powołania. Kapłaństwo stało się zawodem, oferującym bezpieczne zatrudnienie i klarowną ścieżkę kariery, jak każda instytucja hierarchiczna. Jak każda wielka korporacja, ta też ma swoją subkulturę i swoje patologie, a że historycznie starszej na świecie chyba nie ma, do tego tak hermetycznej, to i subkultura, i patologie miały pożywkę aż miło. Dlatego bardziej niż w zastraszanie młodzianków, wierzę w w tym przypadku w metodę kija i marchewki oraz stare powiedzenia o tym, że jak wpadniesz między wrony, musisz krakać jak one.
No i kto by pomyślał, że fraszka sprzed paru lat mi się zaktualizuje:
Zbieżność
Gdy dwóch robi to samo
To nie jest to samo, jak wiesz.
Chłopak poszedł na księdza
I jego duszpasterz też.
Jeszcze wracajac na chwilke do ciszy przedwyborczej, to tak sie zastanawiam, czy w tej kampanii rzeczywicie jest tak duza roznica miedzy kampania a cisza przedwyborcza. Mnie sie wydaje, ze tak naprawde ta roznica jest nieduza. Niestety.
A co do Paetza, to wydaje mi sie, ze dosc podobne podejscie, jak do naszego bostonskiego kardynala Law, ktory spokojnie wszystko celebruje w Watykanie (tu nie moze sie pojawiac, bo musialby odpowiadac za udzial w ukrywaniu przestepstw). No ale nie jest to jedyna instytucja, ktora stosuje zasade f… up, move up. Moze tylko, jak wspomniala Vesper, ma rzeczywiscie dluzsza nierzerwana tradycje podobnych zachowan.
A poza tym, to jednak, podobnie jak okulista Heleny, nadazaja za rozwijem technicznym 😉
http://www.huffingtonpost.com/2010/06/18/ipad-coming-to-church-alt_n_617508.html
I jeszcze podrzucam artykul z Polityki, moim zdaniem trafny, o tym jak mozna ciekawie i nieciekawie pisac o ateizmie i religii.
http://www.polityka.pl/nauka/czlowiek/1506198,2,ateizm-w-ksiazkach.read
Moniko, ale by była łajza. Właśnie miałam dać linkę do tego samego atykułu, choć w nieco innym kontekście. Przywiódł mi na myśl ostatnią awanturę o etykę w szkołach. Zawsze uważałam, że etyka jako zamiennik dla religii do wykładania dla niewierzących to straszna logiczna pomyłka. Sugeruje bowiem, że człowiek wierzący myślenia etycznego nie potrzebuje, bo już jej ma podane z religią. Niewierzący zaś, jako uboższy o tę sferę, musi podlegac jakiejś formacji moralnej, oczyszczonej z metafizyki. Wydawało mi się to grubym nieporozumieniem. Religia nie jest etyką z metafizyczną nadbudową. Nie powinny być w szkołach traktowane zamiennie.
Jednak winny jest zawsze tzw perpetrator vesper, nawet jesli mlody choc dorosly kleryk mogl pojsc na policje a nie poszedl, to nie umniejsza to winy Poca. Process urabiabnia ofiar przez przestepcow seksualnych tzw grooming ma za zadanie wmanipulowac ofiary w taki kanal, ze tego nie chca lub czuja ze nie moga zrobic. Ten proces czasami trwa bardzo dlugo i jest swiadomym polowaniem na ofiare. l
Vesper, masz wielką rację 🙁
Oczywiście, Króliku. W żadnym razie nie umniejsza. Jeśli już, to potęguje, skoro winny posuwa się nie tylko do molestowania, ale i wykorzystue prerogatywy swojego urzędu do wywierania presji na ofiary. Jeśli badający sprawę z ramienia kościoła robia to samo, to czyni to winną całą instytucję, nie tylko jednego człowieka. Chciałam jednak zaznaczyć, że molestowanie kleryków to jednak nie całkiem to samo, co molestowanie dzieci, bo w tym przypadku mamy do czynienia z osobami dorosłymi, które mogą pójść „na współpracę” i milczeć lub nie. Jest to ich wybór.
Vesper nie tylko ma rację, ale jeszcze na dodatek bardzo ładnie ją uzasadniła. Niewierzący zaś, jako uboższy o tę sferę, musi podlegac jakiejś formacji moralnej, oczyszczonej z metafizyki – śliczne. 🙂
Dla mnie jest dość oczywiste, że w szkole powinno się nauczać co najwyżej religioznawstwa, nie religii, bo szkoła jest od wiedzy, nie od metafizyki, ale jestem realistą – zapewne w najbliższej przyszłości to nie przejdzie. Ae jeżeli już musi być religia, to jej „równoważnikiem” mogłoby być właśnie religioznawstwo, albo filozofia jako taka. A jeżeli etyka, to dla wszystkich po równo, żeby i wierzący mogli się skonfrontować z różnymi systemami wartości i ich historią. Może wtedy byliby nawet skłonni zweryfikować różne swoje przekonania? 😉
Tak wlasnie.
A seminarzysci, choc formalnie mlodzi mezczyzni, to jednak nie maja jeszcze dosc zyciowego doswiadczenia, aby przeciwstawic sie molestowaniu ze strony kogos o wiele starszego i otoczonego TAKIM autorytetem. Zwlaszcza, ze sa to mlodzi ludzie prawdopodobnie z domow, gdzie osoba duchowna cieszyla sie specjalnym mirem i szacunkiem.
Mialam kolege w pracy, ktory opowiadal, ze kiedy w domu poskarzyl sie na ksiedza, nawet nie w sprawie molestowania, ale jakiejs mniejszej, zostal natychmiast spoliczkowany przez babcie. Byl to inteligencki, krakowski dom!
W dopowiedzi andsolowi 🙂
Idiom znany pójść na księdza
mą wątpliwość budzi,
czy podobne on znaczenie
ma, jak wyjść na ludzi?
Zażył Bobik mnie pytaniem,
bo ta kwestia inną budzi:
Co dziewczyna robić musi,
żeby mogła wyjść na ludzi?
Właśnie wróciłam z II Kongresu Kobiet.
Przywożę dla Blogu Bobika specjalne pozdrowienia od pani profesor Magdaleny Środy 😆
Pani profesor Blogu nie czyta. Powiedziałam jej, że taki Blog istnieje i że cieszy się Ona, na tymże Blogu, ogromną sympatią.
Zatem Szanowny Koszyku czuj sie pozdrowiony 😆
Nice.
A teraz sprawozdanie.
GW w duzej mierze KOngres Kobiet tym razem olala.
Byl wywiad z Tuskowa. Byl krotki komentarz. Dalej nie wiem co sie dzialo.
No to teraz sie dzieki Jotce dowiemy. 🙂
A jeszcze co do zlinkowanego artykulu w Polityce, to mnie uderzylo to, co chyba juz od dosc dawna chodzi mi po glowie, gdy czytam polskie media na ten temat. Z winy niedobrze rozwiazanej sytuacji prawnej, rozmowa na tematy dotyczace etyki, religii, ateizmu czy agnostycyzmu, zawsze wraca do tego samego, czyli sytuacji dominacji jednej religii. Oprocz wiec wielu innych rzeczy, ktora taka sytuacja ma na sumieniu, dochodzi jeszcze to, ze trzyma polski dyskurs na te tematy w ciagle powtarzanej pierwszej czy drugiej klasie, gdy tymczasem gdzie indziej udalo sie juz przejsc do nastepnych (przynajmniej tej czesci spoleczenstwa, ktora w ogole sie nad takimi sprawami zastanawia). I to ladnie uchwycil ten artykul.
Ale to wcale nie znaczy, ze inni tez czasem nie tkwia w pierwszej klasie, chociazby ostatnio anglikanie i episkopalianie – tutaj w klotni o to, jak traktowac wyswiecona przez w Stanach kobiete-arcybiskupa (well done, Episcopalians!). Frakcja amerykanska na pewno poszla dalej w rownouprawnieniu dla kobiet, niz by sie to brytyjskim anglikanom podobalo, i dali swej dezaprobacie wyraz w malostkowy sposob.
http://www.huffingtonpost.com/diana-butler-bass/mitregate-anglicans-in-cr_b_615894.html
Pozdrowienia od profesor Środy to nie tylko przyjemność wielka, ale i honor niemały, więc wyciągam koszykowe tarabany i robię raban, żeby ten event nie przeszedł niezauważony. 😆
I oczywiście dziękuję w imieniu Wszystkich. 🙂
A na relację z Kongresu czekamy bardzo łapczywie ❗
Znacie Państwo – http://psychikaareligie.pl/ ?
Heleno, ja wiem, ci seminarzyści to jeszcze młokosy, ale klimaty w seminariach troche się pozmieniały. Mój bliski przyjaciel, już po studiach prawniczych, poszedł do seminarium. Zawsze miał ciągoty w kierunku kapłaństwa i po studiach w końcu się zdecydował. Poszedł do seminarium o bardzo dobrej renomie i to co zobaczył sprawiło, że wystąpił po 4 miesiącach i już więcej o kapłaństwie nie mówił. Ożenił się, ma dzieci i jest dobrze prosperującym radcą. Przeraziło go chamstwo, prymitywizm, karierowiczostwo, wazeliniarstwo i donosicielstwo. To nie byli wrażliwi, pobożni chłopcy, czujący powołanie do służby bożej, tylko – jak określił – wiejske chłopaki, które chciały się wyżreć o szczebel wyżej na społecznej drabinie. Pewnie pobożnych wrażliwców też tam troche trafia, ale to już nie te czasy. Teraz do seminarium idzie się z takich samych powodów, jak drzewiej do wojska – bo to jest pewny chleb, darmowe wykształcenie i szansa uzyskania pierwszej pozycji w hierarchii dziobania, przynajmniej z wioskowego i małomiasteczkowego punktu widzenia. Może to jednostkowy punkt widzenia, ale ten człowiek naprawdę jest rozsądny i piekielnie inteligentny, nigdy nie był uprzedzony, wręcz przeciwnie, pałał entuzjazmem. Nie mam powodu nie wierzyć w jego spostrzeżenia.
andsolu, dziewczyna może, jak z Moniki postu wynika, pójść na księdza episkopalnego. 😀
Przy okazji pociągnę inną myśl Moniki – z racji owej dominacji jednej religii i spowodowanego tym ograniczenia pola dyskursu, ateizm często w Polsce sprowadzany jest do antyklerykalizmu i to przez obie strony – religijną i ateistyczną. A wcale tak być nie musi, co widzę choćby po sobie. Z religiami niedominującymi, a zwłaszcza nieprozelitycznymi potrafię się mimo swego ateizmu świetnie dogadywać i z reguły nie ulegam wobec nich pokusie złośliwego powarkiwania. A wobec KK ulegam. 😳
Ale sami się o to proszą! 😈
Heleno, na papierze w „GW” jest jeszcze większy tekst o Kongresie Renaty Grochal, a komentarz Miłady jest tam tylko głosem na boku. Obok jest też wywiadzik z Tuskową. Nie wiem, czemu tego sprawozdania nie dali do sieci.
Aaa, to dobrze!… Bede czekala az zamieszcza.
Pani Kierowniczko, Kiri byla przecudna, obejrzalysmy z mama, ktora ja uwielbia, ale w programie bylo takze bardzo duzo archiwalnych filmow z wielkimi sopranami – bodaj od Melby poczynajac, na Netrebko konczac: La Stupenda, Callas, Price i mase innych. Sliczny program i bardzo informacyjny, jak to moja Firma.
Gdyby nie to, ze nie za wiele we mnie religijnych kosci to przeszlabym na episkopalianizm.
Dzieki jotko, ze powiedzialas prof. Srodzie o jej fanach i fankach na tym blogu.
Moj mlody kuzyn wstapil do zakonu (w Niemczech, ale francuskojezycznego) po studiach prawniczych. Byl tam 4 lata. Jako mlody czlowiek (nastolatek byl bardzo wierzacy i niewychodzil z \kosciola. Jego zycie toczylo sie wokol kosciola i jego mlodziezowych aktywistow. Moj kuzyn to byl jedynak, gej dosc przestraszony, ze nie bedzie sobie mogl miejsca znalezc w spoleczwenstwie, wiec wyszedl poza nie, daleko od rodzicow i wszyskich z bylego zycia. Ma ten okres juz za soba i nigdy o nim nie chce mowic. Ojciec zmarl, a z matka nawiazal dobry kontakt. Mama jak to mama, chyba latwiejsza do akceptacji, choc pewnie sa tez tacy ojcowie, ale to nie byl mojego kuzyna ojciec.
Warning! Achtung! Uwaga!uzywam po raz pierwszy moj komputer ogrodowy, bez myszy, sa i beda bledy, wiecej niz zwykle.
Bo mezczyzni (ojcowie) jakos czesto trakrtuja to jako osobsta porazke 🙄 Matki chyba mniej, jak w tym dowcipie: najwazniejsze aby kochal mamusie….
Tutaj rodzice to tez byla zupelnie inna historia z tragicznym zakonczeniem zreszta. Dla ojca.
Dzisiaj jest taki piekny letni dzien. Uwielbiam tez te dlugie letnie wieczory w tym czasie. Nie wiem czy isc do kina czy siedziec w ogrodzie ile sie da, czytac, rozmyslac i popijac winko. \winko jakies marne, chyba zostawie do godtowania.
Siedzieć w ogrodzie. Nigdy nie wiadomo, ile jeszcze w roku będzie pięknych wieczorów, bo klimat zawsze może wyciąć jakiś numer. A kino i w zimie dobre. 🙂
Ay ay Bobiku.
W tzw miedzyczasie do mojej fryzjerki zawital truck z rodzinnych stron (Wyspa Ksiecia Edwarda) wypelniony homarami, przegrzebkami (chyba scallops) i krabami, bo wlasnie sa w sezonie. Zrobilam sobie zapas do nastepnej wizyty (za miesiac). W zwiazku z tym dzisiaj na obiado- kolacje tagliatelle z przegrzebkami w sosie z bialego wina i smietanki.
Oooo, pasta ze scallopsami w bialym sosie – mmm!
A Wyspa sw. Edwarda to chyba ta od Ani z Zielonego Wzgorza?
Living the good life, Kroliku. 🙂 U mnie caly dzien bylo dosc goraco, a dopiero pod wieczor pogoda zrobila sie naprawde ogrodowa, z uwzglednieniem grilla, choc nie przegrzebkow (dwie osoby maja na nie bardzo silne uczulenie). Ale nawet i bez przegrzebkow lubie te dlugie letnie wieczory.
A z tymi ojcami to chyba czesto jest tak, jak pisze Helena; przynajmniej tak to bylo w paru znanych mi z bliska przypadkach (ciekawe, ze wobec corek tez, co troche moze podwaza teorie).
Ta, sama Heleno. Ma status prowincji. O charakterze rolniczyo- rybolowczym, bardzo bukoliczna. Dzis polaczona 13 km mostem z sasiednim kontynentalnym Nowym Brunszwikiem. Pielgrzymowalam ci ja do Cavendish skad Anne Shirley…
Moniko, cos w tym jest na rzeczy z tymi mamami. Mojej mamie tez sie wszystko mowilo pierwszej. Potem byly nasze wspolne narady jak wiesc najlepiej przekazac ojcu. Potem trzeba bylo rozpisac role jak to rozegrac, zeby ojciec sie nie domyslil, ze mama juz ma to z corkamia przerabiane, bo bylby obruszony, ze jemu sie nigdy nic nie mowi. Oh, brother.
Auuuuuuuu……. 😥 Przegrzebki (czyli muszle świętego Jakuba), homary i kraby! I wszystko to nie dla mnie. Auuuuuuuu………. 😥
Nie, żebym był skrajnym zawistnikiem, ale jak tu nie zapłakać nad tak odległym przegrzebkiem?
Dobrze chociaż, że te smakowite dobra wpadły w łapki Królika, a nie kogoś obcego. 😀
Ano dzieki Bobiku, dobra wpadly i juz pozarte. A jutro robimy z Synem lobster risotto. Po prostu raj: lato, bryza jak znad oceanu (zwykle jest u nas parno z powodu Wielkich Jezior), dzien dlugi, woda ciepla. Jeszcze, zeby to wino bylo troche lepsze.
Moja mama właśnie zaprotestowała, że u niej było inaczej. Ona czasem spiskowała z ojcem, jak tu coś powiedzieć mamie. Nie, żeby mama mamy od wszystkiego była izolowana i żeby jej się w ogóle nic nie mówiło. Ale to raczej ona trzymała dom żelazną ręką i wiadomo było, że na pewne rzeczy się wzburzy, albo powie twarde nie. W związku z tym trzeba było pod to i owo przygotować grunt, ustalić, kto z niewinną miną rzuci jaką część wiadomości, kto następnie wesprze i w jaki sposób… Rozbudowana dyplomacja. 🙂
Na przykład jaki spisek był z okazji wprowadzenia do domu pierwszego psa! Nikt nie miał wątpliwości, że w tym przypadku nastąpi twarde nie, uknuta więc została z ojcem misterna intryga, w wyniku której w końcu psu pozwolono zamieszkać i zostać członkiem rodziny.
Jak myślicie, że łatwiej zainstalować w domu psa, niż zrobić coming out, to nie znacie mamy mojej mamy. 🙄
Przynajmniej przegrzebki i homar poszly w dobre rece. 😉
Tak, Kroliku, to co napisalas przypomnialo mi scene z 'My Big Fat Greek Wedding’, kiedy glowna bohaterka stara sie przekonac ojca, w konspiracji z matka i ciotka, do swoich planow pojscia na studia. Scena pewnie bardziej zabawna w filmie niz w prawdziwym zyciu… Choc oczywiscie przeciez zdarzaja sie takie przypadki, jak u Mamy Bobika. 😉 A czasem w ogole bywaja dorazne konspiracje, w zaleznosci od sprawy. Ale w przypadku orientacji seksualnej, wszyscy moi znajomi i przyjaciele mieli wiekszy klopot z ojcem.
U mojego meza reguly byly bardziej klarowne. Mlodszy, wtedy 11 letni syn, przyniosl do domu szczeniaczka. Na to ojciec; albo pies albo ja. Na to mama: jesli tak stawiasz sprawe to pies.
Wi dzialam meza ojca jak plakal jeden raz w zyciu, wlasnie jak zdechl ze starosci ten pies.
W moim domu? W zyciu Romana. Musielismu udawac, ze darowany pies to byl pies przybleda. Ze zostanie tylko na kilka dni, na czas jak bedziemy szukac dla niego dobrego domu. Potem w paniece opowiadalaysmy jak yto nie mozemy znalezc wlasciwego domu. W koncu, ze trzeba bedzie psa oddac brutalnemu kowalowi przy torach kolejowych bo nikt go nie chce. Na koniec ojciec zadecydowal, ze trzeba ratowac psa przed kowalem i w takim razie musimy psa wziac. Ale to byla jego decyzja.
Tak całkiem na serio to przyznaję, że w przypadku orientacji seksualnej z ojcami jest większy kłopot. I może byłbym to skłonny tłumaczyć – między innymi, bo przyczyny na pewno są złożone – tym, co się na podstawowym (i bardzo uproszczonym) poziomie uważa za funkcje rodziców: matka jest od miłości bezwarunkowej, a ojciec od stawiania wymagań. Nawet jeżeli nie jest tak rzeczywiście „z natury”, to jest z kultury i rodzice na ogół te role internalizują. Więc jak co do czego, to matka jest skłonna bezwarunkowo zaakceptować dziecko takie, jakie jest i może nawet właśnie wtedy poczuć się całkiem spełniona w swojej macierzyńskiej roli, a ojcu trudno jest przełknąć to, że jego oczekiwania (mój syn będzie stuprocentowym facetem, szefem, z forsą, własną firmą i piątką dorodnych budrysów) nie zostały spełnione i czuje się, jak napisała Helena, jak looser. Zwłaszcza, jak sądzę, na dwóch biegunach – na jednym wieczny zastępca magazyniera, za którego syn miał wziąć na życiu odwet, a na drugim twórca rodzinnej fortuny uważający, że zasługuje na sklonowanie, a tu taka figa z makiem! 🙄
Akurat Big fat Greek wedding ogladalysmy z matka dzis w tv ( a przedtem w kinie, pare lat temu) , ale nie od samego poczatku. Wlasciwie to smieszny film, choc za pierwszym razem bardzo mnie wzburzalo spietrzenie stereotypow. Dzis sobie odpuscilam 😆
Ja to spiętrzenie stereotypow w BFGW odebrałem jako absolutnie celowe, jako rodzaj intelektualnego slapsticku. W tym właśnie był gag. W związku z tym już za pierwszym razem chachrałem się bez skrępowania. 🙂
Ja wczoraj odgrzebałam na dysku L’ami de mon amie Rohmera i obejrzałam ze smakiem. Kto jeszcze lubi ten film, palec do budki?
Wrzucę jeszcze coś z innej bajki i bez związku z aktualnymi tematami rozmowy, ale chodzi to za mną od rana i dopiero teraz się zebrałem, żeby coś o tym napisać. Przeczytałem to, co andsol polecał w tym poście
https://www.blog-bobika.eu/?p=315#comment-46737
i dobrałem się również do komentarzy, chociaż zwykle tego nie robię, bo z góry wiem, co tam znajdę. Oczywiście znalazłem dokładnie to, czego się spodziewałem i już sobie pomyślałem, że metoda pomijania komentarzy jest jednak słuszna, bo komu chce się grzebać w g…nie, a potem pomyślałem jeszcze raz i doszedłem do trochę innego wniosku. Czasem takie rzeczy jednak czytać trzeba, żeby zdawać sobie sprawę z tego, że polskie społeczeństwo to nie tylko coraz większa grupa trzeźwych, racjonalnych, otrzaskanych w świecie ludzi, z którymi tak przyjemnie się zadawać, ale również ta – całkiem świadomie to piszę – oszalała, żądna krwi tłuszcza, produkująca się na różnych forumach. Jak tak napisałeś, to jesteś burak i ch… – A nie, bo to ty jesteś burak i ch…! A jak burak i ch… nie starczy, to zawsze jeszcze można uciec się do argumentu ostatecznego – ty żydzie!
Nie chce mi się teraz (u mnie późna, bluesowa pora) pisać o tych forumach tego, co wszyscy tutaj o nich myślimy. Ale koniecznie chcę napisać, że myśląc o tym rynsztoku byłem Wam wszystkim niezwykle wdzięczny za to, że w tym przypadku mogę bez wahania i wątpliwości napisać „co wszyscy myślimy”. Że poza inteligentną rozmową mam w Was jeszcze oparcie, jak chodzi o – no, aż głupio wyszczekać 😳 – wartości.
Krótko, a treściwie – im więcej skrzeczącej rzeczywistości, tym bardziej gotów się jestem popłakać z radości, że tu jesteście. 🙂
I żeby nie popaść w nadmierny patos, zgłoszę prostą, rzeczową, zdrowo osadzoną w polskiej tradycji propozycję – napijmy się! 😆
W razie gdybym ze względu na porę nie znalazł chętnych, sam, do lustra, wzniosę za Was wszystkich toast i juszszsz! 😀
@krolik: jak wygląda komputer ogrodowy, czy to taki na wąż do polewania? I zalewa monitor?
Co do kamingałtu, u mnie nie byłoby problemu, bo miałem to przemyślane. V. zawsze narzeka, że nieskończenie długo przed wyjazdem muszę mieć wszystko przygotowane. To prawda i nie, bo potrafię też z improwizacji wziąć szczoteczkę do zębów i paszport do kieszeni i znienacka wyjechać na dwa miesiące, ale z rodziną to inna sprawa, wolę mieć sobie poukładane w głowie. Więc gdy w telewizorku zobaczyłem, że mysz ślizgająca się po brzuchu V. pokazuje chłopca od razu zacząłem myśleć jak to będzie jeśli się okaże, że nie ma on skłonności do pań. Cóż, byłoby to nawet sprawiedliwe, bo tata miał nadmiar. I śmiesznie wyszło, za V. ręczę, że dość spokojnie by to w sobie ułożyła (w końcu, biolog, wykształcenie też do czegoś zobowiązuje) – ale onże syn gdy wszedł w nastoletniość zaczął anty-homo tyrady wygłaszać. Chyba nawet nie ta szkoła adwentystów jest winna, a klimat żarcików wśród kolegów. Cholera wie.
Na szczęście przechodzi mu to.
Ale to wcale nie znaczy, że będę miał konwencjonalne życie, bo coś tam z niego czasami przenika, że może by został pastorem. No i mam zagwozdkę. Jak by był mnichem buddyjskim, w głowie by to mogło lepiej się ułożyć, ale na wnuka mniejsze szanse. Kurcze, coś ci ja tego Jezusa nie bardzo lubię. No ale co to by dało wrzeszczeć „albo Jezus albo ja”. Biedne by było dziecko, wybór między dwiema tyraniami.
A z drugim synem już nie miałem czasu na rozważania, bo bardzo szybko zaczął lgnąć do pań.
Vesper, nie znam filmu, ale wpuściłem sobie w niemieckiego gugla (gugli jest prawie tyle, co internetów) i znalazłem niemal pracę magisterską na ten temat, więc już jutro będę o tym filmie wszystko wiedział. 🙂
Andsolu, mój ludzki brat, od początku wychowywany w atmosferze „no to co, że gej”, też miał taki okres antyhomo. I było to dość ewidentnie związane zarówno z wzorcami grupy rówieśniczej, jak i z potrzebą samookreślenia przez opozycję. Było, a potem minęło jak sen jaki złoty. 😉
Bobiku, anonimowosc internetu wyzwala co najgorsze w niektorych. Rzeczywiscie na wielu blogach jest pelno wulgaryzmow i ogolnie brak kultury debaty. Dlatego ja jestem za moderowaniem. Blog to jak dom gospodarza, a nie skrzynka po warzywach w Hyde Parku, gdzie mozna cwiczyc wolnosc wypowiedzi. Dzieki wiec, odwrotna poczta, ze moderujesz, zeby koszyczek byl tym czym jest.
andsolu, komputer ogrodowy, moj pierwszy, nie potrzebuje kabla ani myszy, w zwiazku z tym uzywam go w ogrodzie. W sprawie syna, rozumiem twoje rozterki. Moj syn chodzil do katolickiej szkoly sredniej i tez przynosil rozne ekstremalne pioglady, ktorych na pewno nie wyniosl z domu. Zycie jednak wszystko samo uregulowalo i teraz, zgodnie z porzadkiem Wszechswiata, ma bardziej liberalne poglady niz ja i jego ojciec.
Och, gugli jest zedecydowanie więcej, bo na każdy internet przypadają gugle w różnych językach, Bobiku. Film obejrzyj koniecznie. Jego urok polega na tym, że właściwie nic się tam nie dzieje, ale na tle tej inercji bardzo wyraźnie widać dynamikę międzyludzkich relacji. Ładnie opowiedziana historia bez wyraźnej fabuły. Jak w życiu – często niby o nic nie chodzi, ale w stosunkach między ludźmi ciągle coś się dzieje, zawsze jest jakieś napięcie, nieoczekiwane zwroty, powodowane przez błahostki i przypadki. Rohmer miał dar do zauważania takich rzeczy.
Vesper, kino francuskie tp moje ukochane. Dzisiaj dostalam dyspense od Bobika , zeby nie isc na francuski film do kina; od tego sa dlugie ciemne zimowe wieczory. Podejrzewam ze Rohmera obejrzalas w domeczku, niektore filmy sie nie sttarzeja. Niektore filmy natomiast sie b. starzeja i takie Miasto Rzym ogladane dwa lata temu doprowadzilo mnie do wyjscia z kina.
A teraz idę w pielesze, bo choć zmęczona się nie czuję (ten koncert, na którym byłyśmy z Kierowniczką, pozostawił mnie na jakimś dziwnym haju), spróbuję zasnąć, zanim pieprzone ptaszki zaczną świergolić. Kocham te stworzenia, ale godziny wstawania mają nieludzkie 👿
Kurczę, jak chodzi o filmy, to ja w ogóle dosyć jestem zacofany. 😳 Przez długi czas byłem ograniczonym, staroświeckim molem książkowym, który nie zauważył, że kultura to nie tylko pisane. 😳 Gdzieś tam się w końcu puknąłem w łeb i zacząłem nadrabiać, ale umówmy się – niektórych zaległości do końca życia nie da się nadrobić. Książkowe to jeszcze, bo można szybciej czytać, ale filmów nie da się oglądać szybciej. 😆
Niemniej jednak postarać się mogę i chcę. 🙂
Przeciez oni to na zlosc rodzicom (liberalnym) mowia! Zeby sobie nie wyobrazali!
Juz ty chyba kiedys wspomnialam co sie dzialo w MOIM domu, kiedy pod koniec siodmej klasy wspomnialam (jakze casually) ze wybieram sie do zawodowej szkoly cholewkarskiej, a nie jak rodzocom moglo sie wydawac – do liceum. Szkola cholewkarska jest mi wypominana do dzis! Awantura trwala do rana. Wtedy zrozumialam, jak silna bron mam w reku….
Tak, ja tez jestem wdzieczna za ten blog. Bardzo. 🙂
Ide z powrotem spac – obudzilam sie, bo mi bylo goraco…
Heleno, może Ty nie zrozumiałaś wtedy swoich rodziców i ich obaw. Czy dokładnie wyjaśniłaś, do kogo chciałaś smalić te cholewki? 😆
Najtrudniej jest wydaje mi sie nie miec wyboru. Troche tak jak jest to z orientacja seksualna. Sie jest jakim sie jest.
Heleno, jesli bys wybrala cholewkarstwo to pewnie robilabys dzisiaj cos w rodzju Manolo Blahniks albo Laboutines.
Helena, nasz potencjalny Jimmy Czu-czu-czu 😆
Chyba też już powinienem iść spać, zanim się zanadto rozbrykam. Bo potem nie pomoże już nawet zamilknięcie ptasząt. 😉
W sprawie cholewek. Po skończonej podstawówce zapracowany rodziciel któregoś dnia mnie spytał: „już załatwiasz sobie szkołę?” „Tak, już zaniosłem tam papiery.”. „Aha” – rzekł rodziciel i to był koniec pierwszego aktu.
Drugi akt był dziwnie krótki, bo rodzicielka (niekiedy robiąca za nauczycielkę) zainteresowała się: „a kiedy będziesz miał egzamin wstępny?” a ja rzekłem „tam nie ma egzaminu” i było ogólnie mdlenie gdy się okazało, że szkoła, która mnie życzliwie bez egzaminu przyjmowała nazywała się Zasadniczą Szkołą Budowlaną. Szedłem tam, bo Witek, partner od gier karcianych tam szedł.
W trzecim akcie byłem na spółdzielczych wczasach i odpowiadałem na list rodziciela, że będę musiał szybciej przyjechać i dużo uczyć się, żeby zdać egzamin do ogólniaka. I odpisałem, że nie jestem onagerem, żeby i w lecie pracować. Oczywiście tak sympatyczną odpowiedź wymusiło świeżopoznane słowo „onager”, które musiałem wykorzystać.
W czwartym akcie bez mego udziału rodziciel używając argumentów ogólnych oraz alkoholu zdał mnie z dyrektorem szkoły do ogólniaka.
A w piątym, rozciągniętym na cały rok, ja im się odpłaciłem robiąc co mi się chciało, a uczyć mi się nie chciało i miałem na końcowym świadectwie osiem niedostatecznych i nieskończenie wiele nieobecności.
Więc z takimi genami (bo V. to też niezły ptaszek) syn mi może zostać nawet pastorem, żeby ukarać tatusia.
Pastorem zostac to jeszcze nie taka wielka kara dla tatusiow, bo wiele jeszcze zalezy gdzie. Mozna w kosciele wielebnego Dobsona (tego od kar boskich pod postacia trzesien ziemi w najbiedniejszych czesciach globu), a mozna tez u liberalnego Jima Wallisa (zupelna odwrotnosc Dobsona, za co nie znosza go ultra-konserwatywni dziennikarze z FoxNews, szukajacy na niego hakow). 😉
A skoro pozna godzina, to jeszcze tylko dopisze sie nie o pastorach, a o rabinie, a raczej – o rabinowej. A to wszystko przy okazji wczesniejszych uwag Bobika o komentarzach pod artykulem z TP, ktorych przedtem rzeczywiscie nie przeczytalam (i ktorych, mimo wszystko, choc to juz inny Tygodnik, po czytelnikach tego periodyku chyba jednak sie nie spodziewalam, w kazdym razie nie w takim natezeniu). Mysle, ze trafiles w dziesiatke, Bobiku, z tymi wartosciami na blogu, i tak mi sie przypomnial czas, gdy Blog Bobika mial dopiero powstac, i gdy pojechalam do Nowego Jorku, gdzie wtedy, akurat w momencie najgorszego kryzysu na rynku nieruchomosci usilowalismy – dotad bezskutecznie – sprzedac tam dom. Nasza poprzednia agentka nieruchomosci nie robila zbyt wiele w tym kierunku, a w koncu poddala sie zupelnie, i w ogole zmienila zawod, mowiac tylko na odchodnym, ze polecila nas kolezance, ktora jest co prawda najlepsza w ich agencji, ale nie wiadomo czy zechce sie podjac kolejnego zadania w tak trudnych, kryzysowych warunkach. Gdy przyjechalismy z Concord do Nowego Jorku, nasza nowa agentka juz na nas czekala, po czym powiedziala tak: „Pod wasza nieobecnosc obejrzalam juz wasz dom, i zobaczylam tez wszystkie ksiazki na polkach, i juz wiem, ze na pewno pomoge go sprzedac jak najszybciej – wlasnie za te ksiazki, a wlasciwie za ich zawartosc”. A ksiazki, jak sie mozna domyslic, w duzej mierze byly na tematy, na ktore tu czesto rozmawiamy, zas najlepsza agentka w agencji nieruchomosci okazala sie w prywatnym zyciu byc zona rabina reformowanego, ktora uznala, ze nalezy nas szczegolnie wziac pod swoje skrzydla wlasnie za zawartosc naszych polek z ksiazkami (bedac nowojorka, podsumowala to wszystko multikulturowo, jako „poczucie, ze mamy dobra karme”, przy tym korzystajac z okazji, zeby sie spytac meza o rzeczywiste, a nie popularne, znaczenie tego pojecia). I rzeczywiscie, okazala sie wprost rewelacyjnie skuteczna, i dom sie bardzo szybko sprzedal, i to za korzystna cene. co ulatwilo nam wiele nastepnych spraw.
Tak mi sie to wszystko dzisiaj przypomnialo a propos wlasnie tego, co napisales, Bobiku o wartosciach. Okazuje sie, ze choc z zalozenia niby niepraktyczne, daja one czasem zaskakujaco praktyczne rezultaty – korzystnie sprzedany dom, dobrze funkcjonujacy blog – you name it… I gdy tak sie akurat zdarzy, choc przeciez nie musi sie zdarzyc, to jak zlapac szczescie za nogi. 🙂
A z Grace do dzisiaj jestem w kontakcie (czasem podsylam mogace ja zainteresowac ksiazki do wykorzystania w religious education, ktora lezy w zakresie jej obowiazkow), i widujemy sie tez od czasu do czasu, mimo sporej odleglosci – wiec oprocz sprzedanego domu obie zyskalysmy cos znacznie wiecej. 🙂
Skoro nie zmyto mi głowy za samozwańcze reprezentowanie Koszyka przed obliczem Pani Profesor, tym chętniej biorę się za sprawozdawanie.
Kongres był na żywo transmitowany w internecie na stronie http://www.kongreskobiet.pl
niestety dowiedziałam się o tym już na sali i nie miałam sposobu żeby dać cynk do Koszyka.
Jeżeli ktoś oczekiwał, że wszystko odbędzie się tak samo, jak w roku ubiegłym, to mógł się czuć lekko ozczarowany. Mam wrażenie, że w tym duchu pisała w GW Miłada, ale moze ją źle zrozumiałam.
Nic dwa razy się nie zdarza Uczestniczkom I Kongresu nikt nie odbierze tego co przeżyły. Wtedy to było nieoczekiwane teraz szłyśmy jak po swoje z pamięcią tego co już się zdarzyło i świadomością, że nie po powtórkę, ale żeby zrobić kolejny krok, przyjechałyśmy.
Czekała na nas niespodzianka. Płyta,reportaż z I Kongresu, współfinansowana z Europejskiego Funduszu Społecznego. I książka – wywiady z kobietami, które Kongres wymyśliły, zorganizowały i uczestniczyły w nim. Książka wydana, starannie, w szalonym tempie. Jej pomysł narodził się w marcu.
Na II Kongres przyjechało trochę mniej kobiet, nieco ponad 3 tysiace. Wisiał gdzieś cień przebytych i przeżywanych tragedii. Obecne było napięcie przedwyborcze. To wszystko musiało wpłynąć na atmosferę.
Zaczęło się od pozdrowień, z puszki, przewodniczącego Buzka, który wyznał, że nawrócił się na parytety. Reszta to słowa dyżurne.
Potem został zaproszony na scenę Komorowski, który przyszedł usprawiedliwić swoją nieobecność na wieczornej debacie kandydatów do prezydentury. Za pokretne wypowiedzi w sprawie parytetów został wybuczany. Za informację, że właśnie podpisał ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, nagrodzony brawami. Generalnie nie miał łatwo, plątał się w zeznaniach. Spłentował tym, że pozostająca na Kongresie żona Anna, wszystko mu powtórzy. Żona Anna została zobligowana do podjęcia stosownych działań.
Powitany został też pan Olechowski i pan Kalisz.
Bardzo ładnie mówiła i równie pięknie Wygladała pani Małgorzta Tusk.
Wyświetlony został krótki film o I Kongresie. Uczciłyśmy minutą ciszy te Panie, które były z nami rok temu a które odeszły: B.Skarga, I. Jaruga – Nowacka, M. Kaczyńska.
W materiałach miałyśmy przygotowane karty wyborcze. Prawybory trwały do 16.30 a wyniki zostały przedstawione zostały po bedacie prezydenckiej.
cdn.
Sprawozdania ciag dalszy. Sorry za błędy w części pierwszej 😳
Nagrodę specjalną Kongresu Kobiet otrzymała pani profesor Maria Janion.
Nie będę pisała jaki był program, bo to mozna znaleźć na stronie internetowej. Będę pisała o swoich wrażeniach.
Cztery panele dla całego Kongresu były pomyślane bardzo ciekawie: gdzie jesteśmy? dokąd zmierzamy? (co udało sie zrealizować po pierwszym Kongresie, dalsza strategia); emancypacja kobiet i ewolucja mężczyzn (tu wystapili równiez panowie, a E.Bendyk powiedział: o władzę się nie prosi, władzę się bierze); w trosce o dobro wspólne – kobiety w samorządach (będzie mozliwość szkolenia dla kandydatek i wspierania w wykonywaniu funkcji radnej); kobiety na rynkach pracy: prawa, szanse, bariery.
Paneli fakultatywnych było osiem. Uczestniczyłam w panelu Kto jest za życiem ? , moderowanym przez W. Nowicką i K. Dunin. Omawiane były sprawy edukacji seksualnej, aborcji, in vitro. Oczywiście emocji było mnóstwo. gurowało poczucie beznadzieii. Dla mnie najciekawsze, nie tyle w sensie poznawczym, co rokującym na przyszłość, było starcie dwóch katoliczek. Kobiety ze wsi, matki pieciorga dzieci oburzającej się na atak na kosciół i brak poszanowania wartości. I kobiety z dużego miasta, mówiącej, że wolną wole dał jej Bóg i żaden urzednik instytucji koscioła nie jest władny jej tej wolnej woli pozbawić. Wyrażając głęboką niezgodę na takie stawianie kwestii „ataku”, „poszanowania wartości”, zaapelowała do panelistów wyrażających dezaprobatę wobec obrończyni koscioła o uszanowanie prawa tej pani do posiadania i przedstawiania własnych pogladów.
Debatę prezydencką z udziałem napieralskiego, Olechowskiego i Pawlaka poprowadziła Janina Paradowska. przedstawione zostały wyniki prawoborów.
Potem „energetyczny” koncert Urszuli Dudziak i film o kobietach, które 100 lat temu walczyły w Stanach o prawa wyborcze dla kobiet. Prawa, które dzisiaj stanowia „oczywistą oczywistość” a wtedy były traktowane jeszcze gorzej niż dzisiaj traktowane są parytety.
W sobotę było sporo ciekawych spotkań w pomieszczeniach Giełdy Papierów Wartościowych. Między innymi z Ewą Kopacz.
O 12-tej w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego odbyła sie sesja poświęcona Izabeli Jarudze – Nowackiej. Niezapomniane przeżycie.
cdbmn.
ja cię kocham a ty śpisz 😥
Nie śpię i czytam 🙂
Go, jotka, go!
Czytam Cie z wypiekami! Wielkie dzieki, Wyslanniczko!
I jaka piekna anegdota Moniki o Pani Rebecn, ktora zamiast w mieszkaniu ogladac stan okablowania i ilosc wtyczek, bada co na polkach z kasiazkami! Slusznie przeciez!
Kiedys byl w moim nowojorskim domu ojciec przyjaciolki Belli Ch. ( o ktorej ty kiedys wspoinlam). Pan Chackielewicz byl skromym lodzkim szewcem, swiezo po calonicnej podozy ze Sztokholmu.. Zamiast do nakrytego stolu, polecial do polek z ksiakami i natychmiast zaczal wyciagac. POczym zaszyl sie w kacie i zaglebil sie w autobiografie Ilji Erenburga.
Widzialam go tylko raz w zyciu, wtedy wlasnie i takim go zapamietalam – zasytego w kacie z ksiazka w reku. Nie wiem czy zamienilam z nim chociaz slowo, tak byl wciagniety w lekture.
Bo mole tak już mają i są bardzo zdegustowane, gdy w odwiedzanym miejscu nie widzą żeru.
Myślałam o rodzinnym obiegu informacji. U nas gada się do tego, kto akurat pod ręką, a potem relacjonuje nieobecnym.
Ewentualność odmiennej orientacji dyskutowaliśmy z panem mężem, a potem z młodymi. Faktycznie, byłoby mu trudniej niż mnie, ale jemu w ogóle jest trudniej. Bardziej się martwi, gdy coś odbiega od bezpiecznych schematów.
A tymczasem Instytut Prognoz Pajaka swietnie wrozy wyborom 😉
Mogę tylko o frekwencji, bo widzę. Tu wysoka. Duży ruch. Wiekowo mocno mieszana, może najmniej najmłodszych.
Heleno,
chyba nie chcesz żebym zeszła na zawał, apopleksje czy inny szlag 😯
who is Pajak? 🙄
Pajak to Spider Solitaire – podstawowoe narzedzie diagnozowania rozlicznych zjawisk wystepujacych w naturze i kulturze.
Poki czekamy na dokonczenie relacji kotki, ciekawy wywoad z prof. J. Wallach Scott z Prineceton:
http://wyborcza.pl/1,98077,7949935,O_parytecie__czyli_rowne_nie_znaczy_takie_same.html
Kotki? 😈
relacji kotki? tej od cukru? ja zwariuję 😯
Dawac tu kotke! Moze byc nieoslodzona!
Jak ja lubię głosować u siebie w dzielnicy. Tłumy przed punktami wyborczymi (są trzy koło siebie, w zespole szkolno-przedszkolnym), tłumy w środku (choć akurat w mojej komisji był akurat luzik, ale do sąsiedztwa się pchali). Ludzie przejęci, widać, że to dla nich ważne. W zwrocie „obywatelski obowiązek” zapewne bardziej się dla nich liczy słowo „obywatelski” 🙂
No i większość zwykle głosuje tak, jak ja 😉
Dzień dobry 🙂 Nie zdążyłem się dziś przywitać przed wycieczką do Kolonii, bo odrobinę zaspałem 😳 i wszystko musiało być szybko-szybko. 😉
Widzę, że mamy już kongresową relację z pierwszej ręki – zaraz przeczytam, tylko najpierw siądę sobie spokojnie na ogonie i wychłepczę herbatę z miski. Nieosłodzoną, jak kotka. 🙂
Jak ktos buszuje do wczesnych godzin rannych po chalupie, to musi sie rano odespac, Bobik. Widzialem o ktorej poszles spac 🙄
Ale b. sie ciesze z tego co PK napisala o tych tlumach. I trzymam kokardke na ogonie za powodzenie!
Sprawozdania ciąg dalszy.
Przed godzina 12-tą w Arkadach Kubickiego tłumy. Ciągłe donoszenie krzeseł. Ludzie stoją w kazdym wolnym miejscu.
Na ekranie sylwetka Izy, zmieniaja sie zdjęcia. Różne miejsca i sytuacje a Ona zawsze pełna energii, elegancka, czasem zagniewana, czasem rozbawiona.
Muzyka Środa zaprasza uczestników pierwszego panelu. W tym Barbarę Nowacką, córkę Izy, która patrząc na zgromadzone tłumy mówi ciepło i z prostotą o jak was dużo, jak to dobrze , uśmiecha się a ja i nie tylko ja, ryczę.
Praktycznie trzy godziny snuje się opowieść o Izie. Różni ludzie opowiadaja o jej aktywności na wielu polach. Zawsze tam gdzie komukolwiek dzieje się krzywda. Kolejne panele poprzedzane są filmowymi wspomnieniami, migawkami z sejmu, telewizji, manify, itd.. Właściwie to nie ma końca tym opowiesciom. Ja też noszę w sobie swoją własną opowieść o Izie. Gwoli ścisłosci, nigdy nie miałam okazji przejść z nią na „ty”, ale w moim sercu od dawna była Izą, którą kochałam i pamieci której chcę być wierna.
Czas jets jednak nieubłagalny.
Przyszła pora na wręczenie Nagrody Okulary Równości im. Izabeli Jarugi – Nowackiej. Te okulary to pomysł przejety od Szwedów. Okulary razem z przepisem ich stosowania pomagają widziec ludzi równymi. Iza, będąc pełnomocnikiem rzadu do spraw równego statutsu kobiet i mężczyzn wręczyła je po raz pierwszy ministrom w rządzie Leszka Milera z okazji Dnia Kobiet. Możliwe jest też otrzymanie skierowania do okulisty, w przypadku chronicznej niemożności spostrzegania ludzi jako równych.
Izy otzrmała pani profesor Katarzyna Chałasińska – Macukow
rektor UW, za powołanie do życia komisji do spraw przeciwdziałania dyskryminacji.
Potem jeszcze występ wokalistki Katarzyny Laskowskiej i sesja została zakończona.
W pewnym momencie magda Środa wyraziła żal, że ta sesja nie odbywa się w Sali Kongresowej. A mnie wcześniej pomieszczenia Arkad skojarzyły się z katakumbami i nabrały symbolicznego znaczenia. Tak silnie była widoczna potrzeba kontunuowania dzieła Izy. Wyjscia na szerokie wody z programem „betonu feministycznego”, jak był Ją łaskaw nazwać „światły” biskup Pieronek.
Ja zdążyłam juz tylko zleść lunch, wypić lampkę wina i biec na dworzec.
W programie był jeszcze wernisaż wystawy prac M. Abakanowicz, wystep Chóru Kobiet, pokaz mody Joanny Klimas i Chilout – przy muzyce jazzowej w piątce u Agnieszki Kręglickiej.
I to by było na tyle 😆
Liczę na to, że sprawozdanie z III Kongresu złoży inna Blogowiczka 😎
Mordko, może nie ciesz się przedwcześnie – akurat w mojej dzielnicy tak jest zawsze. Wiedziałam, gdzie zamieszkać 😉
Frekwencja zwykle jest tu najwyższa w Warszawie 🙂
Dzieki bardzo Jotko, swietna reporterska robota. I chyba jednak znakomite uczestnictwo, prawda?
A teraz kciukotrzymanie wyborcze.
Pierwsze refleksje na temat Kongresu. Mam podejrzenie, że taki całkiem „normalny” będzie dopiero trzeci. 🙂 Bo pierwszy był euforyczny z racji tego, że w ogóle się odbył, no i z racji nowości, więc było do przewidzenia, że na drugim musi nastąpić pewne „otrzeźwienie”, obniżenie poziomu emocji. To podobnie, jak z fazami nowej znajomości. 😉 Teraz nastąpi faza realistyczna i dopiero ona będzie rzeczywistym sprawdzianem, czym te kongresy są i co z nich wynika.
Ciekawe, że pokrętne zachowanie Komorowskiego wcale mnie nie zaskoczyło. 😈 Ale trochę się nad nim zastanowiłem i doszedłem do takiej interpretacji: wielu mężczyzn z jego pokolenia i formacji ma coś w rodzaju „podwójnego imprintingu”. 😉 Z jednej strony peerelowski kwiatek dla Ewy i całowanie po rączkach traktorzystek, z drugiej nawyki z opozycyjnego podziemia, gdzie dość powszechnie kopiowano tradycyjną formułę powstańczą – panowie dowodzą, strzelają (drukują) i odsiadują, a panie noszą bibułę oraz paczki, opatrują rany i opłakują (z podziwem) nieobecnych. W tym sposobie myślenia udaje się bezkonfliktowo połączyć autentyczny, niekłamany szacunek dla kobiet z uznawaniem ich podrzędnej roli za oczywistą oczywistość, której się nie podaje w wątpliwość. Wewnętrzny konflikt i niepewność powodują dopiero sytuacje, w których ta oczywista oczywistość jest kwestionowana. I wtedy się zaczyna kręcić.
Pilnowanie zasady audiatur et altera pars (głosy katoliczek podczas panelu) wydaje mi się bardzo istotne. Bo niebezpieczeństwo, że „postępowe” liderki feministyczne ugrzęzną we własnym sosie i stracą z oczu te kobiety, który wprawdzie chciałyby pewnych zmian i ułatwień, ale nie za szybkich, nie dramatycznych, nie wywracających wszystkiego do góry nogami, wcale nie jest wydumane. A podejrzewam, że zwolenniczki łagodnych, nierewolucyjnych zmian to może być większość. Jeżeli ta większość poczuje, że w gruncie rzeczy wcale przez liderki nie jest reprezentowana, to może po prostu zabrać zabawki i pójść na inne podwórko.
No i oczywiście podziękowania dla Jotki za relację. 🙂
Tak – serdeczne dzieki jotce za relacje. Ja tez czytajac jej notatki mialam poczucie podobne do Bobikowego – ze ten Drugi Kongres jest juz „normalniejszy”, w tym znaczeniu, ze w ubiegly roku nacieszono sie , ze do niego doszlo, a teraz sie mozna zabrac za prace „wlasciwa”. Poszukam jeszcze co posrtanowiono na zakonczenie.
Iczywoscie, ze Komorowski jest rozdarty, tak jak pisze Bobik. POdejrzewam tez, ze jednak kreci aby sie nie narazac.
Cieszy mnie obecnosc Janiny P. ktorej 3 lata temu na jej blogu zadalam dosc obcesowo pytanie aby zechciala powiedziec co dokladnie ma na mysli piszac o sobie „nie jestem feministka”. You’ve come a long way, baby – jak spiewano przed laty (i reklamowano „kobiece” papierosy Benson&Hedges – a dlaczego je pale?). JP musiala to jeszcze raz przemyslec i dojrzec.
Z Jaruga-Nowacka ze dwa razy rozmawialam przez telefon – wywiady, bardzo dawno temu.
Jotko, bardzo ciekawa i wnikliwa relacja. Ciekawe, w jaką stronę ewoluuje Kongres w przyszłości
Wyglada na niezla frekwencje.
Kciuki.
Z Instytutu Pajaka, wspartego przez eksperta, dra Tasiemca naplywaja wiesci, ze w tym roku frekwencja nie bedzie gorsza niz w 2007.
Po zakończeniu ciszy wyborczej dorzucę łyżkę dziegciu do tej miodnej opowieści kongresowej. Teraz wolę nie ryzykować, że mnie podciągną pod paragrafy naruszania …
Po pierwsze primo nie mam odpowiedniej kasy na zapłacenie kary. A po drugie primo, nawet gdybym takową miała, to wolałabym ją przepuścić na Koszykową balange a nie na płacenie kar 🙄
A teraz trzymanie kciuków, jeszcze 3,5 h 😯
Podpisuję się pod Bobikiem 15:45 🙂
Jotko, czy ładowanie Twoich akumulatorów było w tym roku równie silne jak w ubiegłym?
Heleno, frekwencję oglądam na żywo i jestem bardzo zaskoczona. Na dodatni plus, oczywiście 🙂
haneczko,
zdecydowanie tak. Właściwie to miałam tysiac i jeden powodów żeby nie jechać. Pojechałam, bo uważałam, że coś się jednak ode mnie tym wspaniałym kobietom należy. Nie wystarczy się rozczulać i nasładzać. Trzeba być, zrobić coś. I okazało się po raz kolejny, że więcej dostałam niż dałam.
Po poprzednim Kongresie, rzutem na taśmę założyłam UTW. Wcześniej wcale o tym nie myślałam. Nie wiem co zrobię teraz, czas pokaże. Wiem jedno, że tej energii nie wolno zmarnować.
Fajne co mowisz, jotko. 🙂
jotko, cenna relacja. Niepokojące, że ten pan zostawił żonę do słuchania a sam w sprawie parytetów miał pokrętne wypowiedzi. Idąc tam miał pewność, że padną na ten temat pytania. Ma kupę pomagierów do formułowania nieprzyjemnych odpowiedzi. Jeśli wymyślili mu tylko wykręty, to nie ma ani on, ani oni dobrze poukładane w głowie.
Andsol, to kretacz, nie da sie ukryc. A sadze, ze doradcow sie nie radzi, bo -jak oni to lubia ujmowac – „jest to zastepcz temat”.
A moja mama odkrywa po raz pierwszy chyba w zyciu dobra chlopska angielska kuchnie: bubble & squeak, kedgeree z kolonialnyi wplywami, zupe marchewkowo-kolendrowa i takie tam, pytajac dlaczego do tej pory chowalam przed nia te wspanialosci. A chowalam dlatego, ze sama pogardzalam, zas obecnie nieustannie glowkuje, co jej zrobic aby bylo bezglutenowe (okazalo sie, ze jest gluten-sensitive, stad galopujaca anemia).
Bubble and squeak nie moze sie nachwalic, to dzisiejsze odkrycie. Bardzo sie cieszy, ze Lindt 70% is good for her (witamina B12) Lekarka, dr Kesselman zalecila! Bless her.
Tak wyglada b&s
http://www.bbcgoodfood.com/recipes/3033/bubble-and-squeak-cakes
Rekordowa frekwencja 🙂
Helenko, na anemię wątróbka i dania ją uwzględniające. Na początku lat osiemdziesiątych mojej siostrze w fatalnej kondycji poradziła ten medykament doświadczona pani profesor medycyny i od tamtej pory została ta rada sprawdzona przez wiele różnych osób. No i żółtka, oczywiście.
A, także czerwone mięso 🙂
Tak, Teresko, watrobka owszem, ale mama nie przepada. Ale jeszcze lepszy jest bogaty w zelazo szpinak. I wszysto iinne ciemno-zielone! Szpinak dzis tez byl i codziennie bardzo duzo kopru do wszystkiego!
Zaraz lecę wmówić Starym, że mam anemię! 😀 Czerwone mięso, wątróbka, mniam, mniam. 😎
Ze szpinakiem to jest trochę inaczej, niż się przywykło uważać. Wprawdzie jak na warzywo i tak ma on stosunkowo dużo żelaza, ale nie 35mg/100g, jak dawniej podawano, tylko 3,5 mg. Pomyłka wzięła się stąd, że Gustav von Bunge, który w 1890 tę zawartość żelaza wyliczył, używał szpinaku suszonego, nie świeżego, składającego się w 90% z wody. Więc albo trzeba rąbać suszony szpinak bez popijania, żeby nachapać się mnóstwo tego żelastwa, albo jeść świeży, ale ze świadomością, że aż taki bogaty w żelazo to on nie jest. 🙂
Najlepiej wchłania się żelazo w postaci hemowej. Żelazo w warzywach jest postaci niehemowej. Czyli wątróbka i wołowina, Heleno 🙂
Juz to tez zostalo zweryfikowane i z powrtem uwaza sie, ze duzo zelaza:
Spinach, along with other green leafy vegetables[9], is considered to be a rich source of iron. For example, the United States Department of Agriculture states that a 180 g serving of boiled spinach contains 6.43 mg of iron, whereas one 170 g ground hamburger patty contains at most 4.42 mg.[10]
The bioavailability of iron is dependent on its absorption, which is influenced by a number of factors. Iron enters the body in two forms: heme iron and non-heme iron. All of the iron in grains and vegetables, and about three fifths of the iron in animal food sources (meats), is non-heme iron. The remaining portion from meats is heme iron.[11] The iron in spinach is poorly absorbed by the body unless eaten with vitamin C and calcium. The type of iron found in spinach is non-blood (non-heme), a plant iron, which the body does not absorb as efficiently as blood (heme) iron, found in meat.[12]
The larger portion of dietary iron (nonheme) is absorbed slowly in its many food sources, including spinach. This absorption may vary widely depending on the presence of binders such as fiber or enhancers, such as vitamin C. Therefore, the body’s absorption of non-heme iron can be improved by consuming foods that are rich in vitamin C. However, spinach contains iron absorption inhibiting substances, including high levels of oxalate which can bind to the iron to form ferrous oxalate, which renders much of the iron in spinach unusable by the body [13]. In addition to preventing absorption and use, high levels of oxalates remove iron from the body.[14] But some studies have found that the addition of oxalic acid to the diet may improve iron absorption in rats over a diet with spinach without additional oxalic acid.[15] However, foods such as spinach that are high in oxalic acid can increase the risk of kidney stones in some people
Ja wiem! Ale nie zmusze jej do jedzenia watrobki zbyt czesto. A czerwone mieso podaje w postaci wolowiny i cieleciny!
Tak sie zastanawiam nie lamiac poobiedniej ciszy.
Gdyby wsrod tych kandydatow okazal sie jeden, ktory sie lubi nadymac i dasac, i gdyby mial u boku rozumna babe, jako kierownika kampanii, to czy udaloby sie jej namowic swego pupila, ze jak przegra, to mozna sie ladnie zachowac: usmiechac sie, robic dobra mine , gratulowac zwyciezcy, zyczyc mu powodzenia? Czy jest cos takiego mozliwe?
Zaraz, co zostało zweryfikowane? Bo wprawdzie nie chce mi się teraz dokładnie wyliczać, ale 6,43mg/180g to wyjdzie po przeliczeniu właśnie gdzieś około podawanych przeze mnie 3,5mg/100g. A lepsza przyswajalność żelaza w postaci hemowej też nie została zakwestionowana. Czyli dalej mogę spokojnie wmawiać Starym, że mam anemię i żądać surowej wątróbki. 😆
Cielęcina to jest czerwone mięso? 😯
Miejmy nadzieję, Heleno, że osobiście się o tym przekonamy 🙂
Heleno, na mój rozum kandydaci niekoniecznie musieliby mieć u boku babę, żeby się ładnie i rozumnie zachować. W końcu i koty mają dużą siłę perswazji. 😀 Ale uni musieliby zechcieć chcieć… 🙄
Bazanty tez sa pozytezne dla organizmu. I tanie jak barszcz w porownaniu np. z taka organiczna kura hodowana felinarnie.
Wątróbkę można podawać w pasztetach, pastach, farszach do naleśników. Ja naleśnik (jeden) robię z jednego jajka + jednego żółtka + 2 dag startego żółtego sera (wszystko roztrzepać widelcem w miseczce). Jeśli dodam do tej masy 2 plasterki pokrojonego w kostkę salami to mam pełne danie 🙂 , ale można i z farszem wołowino-wątróbkowym zawinąć. Mój z salami zawijaniu nie podlega. Lubię go z pomidorem, papryką, itp.
Robiłam dziś lody: 600 ml śmietanki + 12 żółtek + 30 g cukru + szczypta gałki muszkatołowej + dwie łyżki spirytusu. Bardzo mi smakowały, może Twojej Mamie też by się podobały?
Spojrzałam dyskretnie na listy, ile wydano kart do głosowania i w miejscu gdzie akurat głosuję (centrum Łodzi), podpisy znajdowały się w bardzo nielicznych rubrykach.
Szpinak między bajkami trzymam 🙂 , też dzięki tamtej pani profesor. Moja siostra miała straszne wrzody na żołądku i trzeba ją było operować, ale nie można było gdyż miała fatalne badania, m.in. hemoglobiny połowę minimum dla normy. Hemoglobina jest ważniejsza niż żelazo.
Siostra miała jeszcze jeść krupnioki z kaszą gryczaną i czarny salceson.
KONIEC CISZY POOBIEDNIEJ! 😈 😈 😈 😈 😈
Nalesniki maja zakazany gluten. 🙁
Widzę, Mordko, że się nie mogłeś doczekać. 😆
Coś czuję, że zaraz przywleczesz jakąś głośną linkę. 😉
Niczego nie podalabym jej z 12 zoltkami, bo musi uwazac na cholesterol, a to nawet teraz po rehabilitacji jajek jest niedozwolone. Podobnie spirytus – u nas go sprzedawac nie mozna, zas proba przewiezienia z Polski skonczyla sie konfiskata – nie wolno wnosic spirytusu na poklad, nawet w walizce, jak ja probowalam. .
OK:
Siedzi wrona na drzewie z serem w dziobie. Idzie lis:
– Wrona, idziesz na wybory?
Wrona odpowiada: – NIE.
Lis zabiera ser i ucieka. Wrona myśli:
– A jak bym powiedziała „tak”, coś by się zmieniło?
Więcej… http://wyborcza.pl/1,107448,8032165,Wieczor_wyborczy_na_zywo_w_Wyborcza_pl.html#ixzz0rPzY5yNy
A nie mówiłem, że koty są dobrymi doradcami? Kaczyński pogratulował Komorowskiemu. 🙂 I całkiem słusznie powiedział, że w drugiej turze będzie się wybierać wizję Polski.
http://wyborcza.pl/1,75478,8039637,Kaczynski_po_ogloszeniu_wynikow__Druga_tura__to_dwie.html
Uwazam, ze K-R trzeba dac DUUUUUZA lapowke i sprobowac sciagnac ja do sztabu Komorowskiego 🙁
Co to, q.., jest „jestem spelniony”? Nikt mu nie mogl czegos przyzwoitego napisac?
Tylko popatrzcie na tego Sławomira Nowaka, no tylko popatrzcie. Tam nie ma substancji, żeby cos lepszego napisać 🙁
No, nasz racje, vesper – zalosne miernoty. Usiluje wyobrazic sobie Obane wychodzacegi do tlumu wyborcow i oznajmiajacego z glupia mina: I am fulfilled!
Taaaa, jeśli już teraz czujesz się spełniony, to wracaj do domu i zacznij pisać memuary 😈
Nowak studiował na moim wydziale i trochę go kojarzę. Orłem nie był 😈 Bardziej się skupił na kręceniu się wokół Tuska, niż zgłębianiu teorii
Helenko, w moim naleśniku nie ma glutenu. A co do cholesterolu to mam właśnie na stole książkę prof. dr hab. med. Waltera Hartenbacha „Mity o cholesterolu” który dowodzi, że lepiej dla własnej kondycji jest mieć tego chlesterolu 350 niż 180, że o mniejszych liczbach nie wspomnę. Książka została napisana po to „by uwolnić potencjalnych pacjentów od psychozy strachu wywołanej przez zdeklarowanych „przeciwników cholesterolu”. Pragnie on oszczędzić im niepotrzebnych obaw i niepokoju, oraz uchronić ich przed poważnymi problemami zdrowotnymi, m.in. większą zapadalnością na raka, a nawet śmiercią.”Koniec cytatu. Jest jeszcze „Cholesterol naukowe kłamstwo” Uffe Ravnskov, ale tej jeszcze nie czytałam.
Nieważne, co powiedzieli kandydaci – ważne, co powiedziała nasza ulubiona pani prefesur. Bo ona jak coś powie, to już powie 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8039930,Staniszkis__Mamy_jednego_wielkiego_przegranego__czyli.html
Lody były dla trzech osób, ale innym razem robiłam głównie z żółtek i też były znakomite. Żółtka to w ogóle produkt znakomity.
Jeśli już czegoś w badaniach okołocholesterolowych pilnować to HDL-u i trójglicerydów. Tak umiem 🙂
Wiesz, Bobiku, bardzo niechętnie, ale trochę racji muszę jej przyznać. Komorowski z wynikiem 45% miał szansę na więcej, ale oddał ją przez … Oj, wszyscy tutaj wiemy przez co. Przez to, jak jest 🙁 Jest po prostu jedynym nie Kaczyńskim, którego można serio wziąć po uwagę. Myślę, że wiele głosów oddanych na Kaczyńskiego jest oddanych na niego, ale głosy na Komorowskiego to w dużej mierze głosy oddane przeciwko kontrkandydatowi. Myślę, że on na tym wygra i te drugą turę, ale będzie musiał sie jakoś sensownie pokazać, jakoś pozytywnie odróżnić od Kaczyńskiego, a wiemy, że nie potrafi. Mam nadzieję, że będzie to lepszy prezydent niż kandydat na prezydenta.
😆 😆 😆 😆 😆 😆
Pani Profesor kladzie glowe na torach kazdym swym wystapieniem publicznym. 😆 😆 😆 😆
Przypominam, że 5 lat temu L.K. też przegrał w pierwszej turze, co znaczy tylko tyle, że słyszałem, iż historia lubi się powtarzać.
Co poza wynikami pierwszej dwójki jest ciekawe, to bardzo wysokie miejsce Korwina-Mikkego (przed Pawlakiem!). Okazuje się, że jednak wcale nie tak mało ludzi bierze go na serio. 😯 No i kompletna już marginalizacja Olechowskiego – za Jędrusiem L. nawet.
Aha, mapa wyborcza też jest ciekawa, chociaż nie zaskakująca. Te dwie Polski, czy też dwie wizje Polski bardzo wyraźnie na niej widać.
Słuszna uwaga, zeenie. Na dodatek w wynikach sondażowych L. Kaczyński miał dużo niższe poparcie, niż wyszło w rzeczywistości. Ludzie wstydzili się przyznać ankieterom, że głosowali na niego.
Bardzi smieszne zestawienie tytulow w Rzepie:
1. Bedzie druga tura wyborow
2. Ameryka wybrala Kaczynskiego.
Biedne chlopaki rzepakowe.
Głosowanie na Korwin-Mikkego nie musi oznaczać brania go na serio. Część z tego to mogły być głosy przeciwko głównym kandydatom, coś jak odpowienik głosu nieważnego.
Vesper, według pani prefesur przegrana Komorowskiego polega na zwrocie na lewo i rozmyciu liberalnego wizerunku. Już litościwie nie będę przypominał, jak usiłował rozmywać swój dawny wizerunek ukochany kandydat Jadzi. 😉 Ale gdzie u Komorowskiego ten wielki zwrot na lewo? 😯 Cały czas tu pojękiwaliśmy, że w sumie to ciężka prawica i PiS-bis. A poza tym dlaczego zwrot na lewo ma sam w sobie być czyjąkolwiek przegraną? Może się nią okazać, jeżeli wyborcom się to nie spodoba, ale skoro Komorowski jednak zebrał więcej głosów niż bardziej prawicowy Kaczyński, to można przypuścić, że jego problemem nie był żaden zwrot na lewo. 😉
Tytul komentarza Lisickiego: W stronę państwa Platformy
(Byly nadzieje , ze Polacy zmienia sie po 10 kwietnia, ale sie kurde nie zmienili etc…..)
Zwrot na lewo? Wielkiego zwrotu na lewo nie widzę, ale jakiś tam jest: wizyta na Kongresie Kobiet (z jakim skutkiem, przemilczmy litościwie, żeby nie dożynać naszego kandydata), odżegnanie się od prywatyzacji w służbie zdrowia, nominacja Belki. To są ukłony w lewo.
Czas na zapowiadaną łyżkę dziegciu w kongresowym miodzie.
Wszystkie uczestniczki otrzymały karty do głosowania w prawyborach. Wystarczyło zaznaczyć nazwisko i wrzucić do jednej z urn. Nigdzie nie trzeba było sie fatygować. Jak myślicie ile pań pofatygowało się oddać głos? Niecałe 51 %
Dla mnie jest to coś kompletnie niezrozumiałego. Te panie zadały sobie trud wzięcia udziału w Kongresie. Poswięciły czas, pieniadze, etc. a za trudno im było głosować w prawyborach. Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć.
Pierwsze miejsce otrzymał Komorowski – 49,9 %, drugie Napieralski – 17 %, potem Olechowski, Pawlak i Kaczyński – 8 %
zeen,
owszem pamiętam wyniki I i II tury w 2005 👿
No właśnie, to są ukłony, a nie zwrot. Ale mnie przede wszystkim ubawiło, że dla Jadzi zwrot na lewo jest czymś w rodzaju grzechu śmiertelnego, który jest dla kandydata karą samą w sobie. Nie mówiąc już o pewnej karze ze strony wyborców, którzy, jak wiadomo, nawet najmniejszych lewicowych ciągot nie przejawiają. 😈
Jak meandrują myśli pani profesor, boję się zgadywać, ale pozycja Komorowskiego nie jest tak silna, jak by się mogło wydawać i mam nadzieję, że się teraz dopiero weźmie facet do roboty, przestanie dawać plame za plamą i sprawi, że więcej osób będzie chciało zagłosować na niego, a nie tylko przeciwko Kaczyńskiemu.
Mogly byc nie zarejestrowane, albo glosowac z rodzinami.
W poprzednich wyborach kobiety stanowily 56% wszystkich glosow oddanych na PO (pamietam tak dobrze, bo wypomnialam to Tuskowi na powyborczym spotkaniu w Londynie, w moim ratuszu)
Konsylium Koszykowe już wydało werdykt w sprawie zdolności intelektualnych pani profesor. Ukłon w lewo, sądząc po wyniku Napieralskiego, to jest akurat ukłon w bardzo dobrą stronę 🙂
Jotko, może nie dziegieć. Uznały to za zabawę w wybory. O frekwencji mówię.
zeen, bo szlag mnie trafi 👿
No i znowu bedziemy obgryzac paznokcie az do 4 lipca.
Sondaze tradycyjnie zawyzaja glosy kandydata liberalnego. Pamietam jak magazyn slate.com juz wlasciwie oglosil Johna Kerry prezydenckim zwyciezca w 2004; w tym samym czasie CNN podawala, ze Kerry przegral. No ale z 40 dziennikarzy Slate 38 glosowalo na Kerry’ego, wiec ten inteligencko-wielkomiejski bias jest pewnie wyczuwalny dla ludzi na ulicy. Zreszta Kerry/Edwards byliby fatalna prezydentura i dzisiaj pewnie Amerykanie mieliby Johna McCain zamiast Obamy.
Ameryka wybrala Kaczynskiego? Interesujace.
Aaa, bardzo interesujące te wyniki wyborcze na Kongresie, niezależnie od dziegciowej frekwencji. Czyli gdyby faceci w dzień wyborów zostali w domu, Kaczyński nie miaby szans? 😯
Fascynujące! 😀
Glosowanie „przeciw” jest na porzadku dziennym w demokracji i zdarza sie chyba znacznie czesciej niz „za”. W ostatnivh wyborach brytyjskich ( w ktorych uczestniczyc nie moge) E. zgrzytajac zebami glosowala na Camerona, wobec ktorego byla bardzo krytyczna. W tej chwili chyba mniej, bo on zrobil pare dobrych posuniec z miejsca, niemal nazajutrz.
Dla mnie Belka nie jest żadnym ukłonem w lewo. Nie kojarzę go z lewo tylko z trzeźwością. Lewą kość rzuciły media.
Całkowicie zgadzam się z tym, że Komorowski nie powinien nawet myśleć o spoczęciu na laurach, bo rybka jeszcze nie w sieci. Zresztą z tego to on chyba sobie zdaje sprawę. Pytanie tylko, czy ma pomysł, jak w drugiej turze swoje szanse zwiększyć i czy potrafi go wprowadzić w życie.
Właśnie, Bobiku, też się zastanawiam, czy wie jak i czy potrafi to zrobić. W jego zaplecze od początku nie wierzę, bo troche je znam. Dla mnie decyzja o wyborze na szefa kampanii osoby, która położyła kampanię poprzedniego kandydata jest po prostu kuriozalna.
W telewizorni już na ostro toczy się kampania przed II turą.
Idę spać. Dobranoc 🙂
Watpie Bobiku, Komorowski jaki jest kazdy widzi. I w Paryzu nie zrobia z owsa ryzu, itp itd. Najlepsze co moze Komorowski zrobic to nie podpasc. Wszyscy mu pomagaja jak moga. W Polityce byl dlugi artykul, ze juz od sredniowiecza jego przodkowie byli sprytni i patriotyczni. W domysle- potomek takich przodkow musi tez by okie dokie. My tutaj tez sie staramy jak mozemy.
Bobiku, dziękuję za korektę 🙂
W krótkich postach zawsze do usług, Haneczko. 🙂 W dłuższych w miarę czasu do dyspozycji.
Komorowski nie przeszkadza mi jaki jest. Niech będzie. Przeszkadza mi za to, gdy na przykład dla poklasku rzuca polowanie. To coś jak ślub kościelny Tuska.
Chodzi mi o to, że Komorowski jest reformowalny, a prezydentura potrafi reformować. On może zmieniać się w trakcie. Na zamówienie nie lubię. Trawię, bo muszę, ale nie lubię.
No tak, niby wiadomo bylo, ze mniej wiecej tak bedzie, ale po jednej dzisiejszej porannej wycieczce na glosowanie, ledwie wrocilam (po drodze odwiedzilam przyjaciolke, ktora wczoraj zlamala nadgarstek), juz od razu musze sie nastawiac sie na powtorke wycieczki do punktu wyborczego.
A Komorowski musi uzyskac cos, co zawsze fascynuje tutejszych komentatorow, czyli momentum (doslownie przyspieszenie, ale chodzi o energie w kampanii wyborczej). Rzeczywiscie, bardzo to wszystko blado wypadlo, i jak bym nim byla to bym sie szybko rozejrzala za kims bardziej rzutkim niz Nowak. Oczywiscie, istnieje jeszcze problem ograniczen naturalnych kandydata.
Heleno, wlasnie wczoraj odkrylam mieszanke bezglutenowa na nalesniki, z biala maka gryczana, bez jajek. Swietna – sprobowalysmy wczoraj w Whole Foods, i od razu musialam to kupic, bo dzieciom bardzo smakowala – nie ze wzgledu na bezglutenowosc (choc dobrze jest nie przesadzac z pszenica, bo w koncu od nadmiaru mozna sie uczulic, nawet jak sie nie bylo uczulonym od poczatku), tylko ze wzgledu na smak (wcale nie dziecinny zreszta). Do tego bardzo wydajna, prosta w przygotowaniu (dolac tylko wode), i pelna naturalnych witamin i mineralow. Zrobiona z bialej gryki, rosnacej w Maine. Moze cos podobnego uda Ci sie dostac w Londynie (zwlaszcza, ze masz tez sklep Whole Foods, a Neal’s Yard moze tez miec cos podobnego).
http://www.ployes.com/
Z tego szukania linku do mieszanki bezglutenowej, zapomnialam dopisac sie do podziekowan dla Jotki za swietne korespondencje z Kongresu Kobiet. Dziekuje Jotko, prawie mi sie teraz wydaje, ze tam bylam. 🙂
Moniko, dzieki, sprawdze Neal’s Yard (ze Ty jeszcze takie rzeczy pamietasz! Przeciez chyba w Twoich czasach londynskich to byl ledwo jeden na Covent Garden, nie? Kupowalam tam zawsze suszona lawende przciw molom i dla E. jakies rescue remedy, choc w nie nie wierzymy).
Sluchajcie, jesli mozna bylo tak ucywilizowac Kaczynskiego, jak uczynila to K-R, to moze i Komorowskiego daloby sie naklonic, aby nie chlapal ozorem po proznicy? Ale musialby wziac kogos dobrego, tak dobrego jak K-R.
Nie, nie moze spoczac na laurach. Zeeen ma tez racjhe przypominajac 2005 r.
Co powinien zrobic Komorowski, zeby dostac glosy Napieralskiego?
Powiem Wam, czego się spodziewam: że kampania Komorowskiego przed 2 turą skupi się na straszeniu Kaczyńskim, przypominaniu rządów PiS.
Będzie to błąd, za który zapłatą będzie przegrana Bronka.
Właściwie wystarczy, żeby nie chlapnął nic głupiego, szczególnie w kwestiach ważnych dla lewicowego elektoratu. 66% wyborców Napieralskiego deklaruje chęć głosowania na Komorowskiego.
K-R ma u mnie przechlapane 👿
Wiesz, Heleno, ja jednak moje stare katy dosc regularnie odwiedzam, i trudno zapomniec tak zupelnie sporo lat z zycia (i najczesciej korzystalam z Neal’s Yard in the City of Dreaming Spires, gdzie byl calkiem popularny, tyle, ze na studencka kieszen – drogi). 🙂
A z tym cywilizowaniem to jednak troche trudna sprawa, choc nie beznadziejna. Z tego co dotad czytalam, Komorowski niechetnie sluchal porad specjalistow od kampanii wyborczych (to waska, ale z cala pewnoscia istniejaca np. tutaj specjalizacja). A do tego nie moze sie chowac za zalobny welon…
Komorowski sprawia wrażenie kogoś, kto zawsze wie lepiej i chętniej otacza się ludźmi, którzy nie tego nie kwestionują 😈
W sprawie odglutenowania się. Brazylijskie mini-chlebki pão de queijo, chlebki serowe. Ser mniej istotny, ważne, że to mąka maniokowa. I wiele potraw na niej opartych.
Vesper, mam cholernie długie zęby na pijar 👿 Wolę, gdy jaki jest koń każdy widzi. I mogę pomyśleć, co można z tym koniem zrobić. Albo i nie.
Haneczko, pewnie że tak! Mi się też nie podobają wszelkie fotoszopy wizerunkowe. Myślę jednak, że dobrze by było, gdyby ktoś mu wytłumaczył (a on łaskawie przyjął do wiadomości), że problematyka podnoszona przez środowiska kobiece jest niezwykle istotna, bo dotyczy połowy mieszkańców państwa, którego zamierza być głową. I że robienie sobie śmichów chichów z parytetów jest nie tylko strzałem w kolano, ale jest po prostu obraźliwe dla 56% jego wyborców. Może parytety popierać lub nie. Wolę, żeby powiedział co naprawdę o tym myśli, ale niech sobie q… nie robi z tego jaj 👿
Jest sprawa dla PO w kampanii: karta praw podstawowych, którą może wygrać ludzi Napieralskiego.
No dobrze. Presja była silna. Bezglutenowy sposób przyjaciół po przejściach. Od razu zaznaczam, że nie sprawdzałam.
Olej lniany ze źródła, którego publicznie nie podam.
Plus codziennie sok z:
1 mała pietruszka
1 mały kawałek selera
1 malutka cebula
3 normalne pomidory
To pisałam ja, haneczka. Róbcie z tym co chcecie. Na mój rozum- zaszkodzić nie może.
Tak naprawde to PR to troche niebezpieczna bron. Kerry, o ktorym tu juz wspomnial Krolik, zostal beznadziejnym kandydatem prezydenckim, gdy przestal byc soba. Poniewaz to moj senator (z Massachusetts), i znam go troche dluzej, to moge z czystym sumieniem napisac, ze tak zupelnie beznadziejny, jak to napisal Krolik to on jednak nie jest, ale mial specjalistow, ktorzy wtloczyli go w ramy, w ktorych przestal byc soba, a nie zostal kim innym (nam z Massachusetts trudno go bylo poznac, gdy ubiegal sie o prezydenture). To takze jest niebezpieczenstwo przy zabawach z PR, zwlaszcza gdy polityk juz jest znany (Kaczynskiemu sie udaje tez w duzej mierze dzieki zalobie jako alibi).
Na pewno gesty w strone elektoratu Napieralskiego by pomogly, ale trzeba uwazac, zeby nie wyalienowac wlasnego „naturalnego” elektoratu, ktory moze nie tyle nie zaglosowac przeciwko, co po prostu zostac w domu – co byloby bardzo niebezpieczne.
Karta Praw Podstawowych nie będzie alienować elektoratu PO, chyba że ten nieco bardziej konserwatywny. W sumie PO już się wypowiadała pozytywnie o Karcie.
Otóż postawa PO wobec KPP była taka: my byśmy byli za, ale nie damy rady, bo opozycja zbyt duża….
Zatrąciło ojcem Gowinem.
Jak zwykle frekwencja w 2 turze będzie sporo niższa, oprócz tych, którzy zwykle w takich razach zostają w domu, zostaną także w większości Napieralscy, ergo: zyskuje Kaczyński, jego elektorat jest bardziej zdyscyplinowany.
W układance trzeba wziąć pod uwagę wysoce prawdopodobny wariant:
Napieralski jest sprzedajny, kto mu da więcej, tego gotów poprzeć, chyba, że mu to wyperswaduje przytomny głos doradcy, przypominający, że wyraźna deklaracja za którymkolwiek kandydatem, będzie niebezpieczna wobec zbliżających się wyborów parlamentarnych.
Z ostatniej chwili: Komorowski 39% do 37% Kaczyńskiego – z konferencji prasowej Komisji Wyborczej z 15% komisji wyborczych.
👿
Dobranoc. Może ranek będzie lepszy od wieczoru 😕
Ach ten Kerry, Moniko. Jakos od poczatku mi nie lezal. Facet zeni sie z milionerka a po jej smierci z nastepna milionerka? What are the odds? No zreszta niech mu tam, moze nie znal w swoim kregu nikogo kto nie byl milionerem, ale zawsze mi jakos nie lezy kiedy to milionerzy sa championami biednych, ktorych zwykle unikaja jak ognia w swoim zyciu. Zreszta Edwards podobnie, byl championem biednych tylko nie cierpial u nich bywac, na ich piknikach, grillach itp. Jakos to jest takie patronising. Ale zgadzam sie co mowisz o PRach. Kerry staral sie byc wszystkim dla wszystkich i wreszcie to brzmialo desperacko, choc prasa go na koniec chwalila, ze nareszcie zaczal byc prezydencki. Nie na wiele sie to zdalo.
W kazdym razie mysle ze Komorowski musi cos pokazac, np wiecej kobiet, jak slusznie zauwazyla vesper. Ale jak tu Komorowskiemu byc championem kobiet jak u Kaczynskiego kobiet masa i rzadza a u Komorowskiego sladowe liczby.
No jest jeszcze dwa tygodnie.
Gdyby brać pod uwagę, kto w absolutnie równym stopniu potrafi zadowolić obie płcie, to prezydentem powinien zostać Kornel Morawiecki. 😀
http://wybory.gazeta.pl/wybory/1,106728,8040631,Na_Komorowskiego_glosuja_mlodsi__Kaczynski_wygrywa.html
Nie od dziś mnie zastanawia, skąd się we wszelkich wyborach bierze tak szalona przewaga PiS-u lub kandydatów pisopodobnych w Ameryce. Macie jakąś teorię na ten temat?
Tak Bobiku, mam teorii kilka:
Po pierwsze primo emigracja Polska w USA to sa juz dzisiaj ludzie starsi (mlodsi jezdza za praca po Europie, taniej i latwiej dostac zgode na prace), czesto z malych miasteczek i wsi polskich i glosuja tak jak starsi ludzie z miasteczek i wsi polskich.
Po drugie emigracja polska zwykle jest zorganizowana wokol polskich kosciolow, tam sie bawi, spiewa, oglada polskie filmy i wysyla dzieci na lekcje polskiego. A kosciol jest za Kaczynskim.
Po trzecie emigracja polska jest czesto sprzed 1989 roku i nie akceptuje niczego na lewo. Jest zamrozona ideologicznie przed 1989 rokiem, kiedy to Kosciol, Bog, Ojczyzna bylo opozycja w stosunku do komuny. Kaczynski reprezentuje antykomune i Kosciol i Polska najwazniejsza.
Ameryka jest bardziej na prawo w ogole, choc juz niekoniecznie w szczegole. I immigranci z Polski, przynajmniej w duzych skupiskach, czesto po prostu bardziej odpowiadaja profilowi PiS-owskiemu, wzmocnionemu zapewnebardziej przez ogladanie telewizji Fox niz wizje Ameryki Emersona czy Thoreau. Tlumaczenie swiata Rusha Limbaugh, Sary Palin i Tea Party (baardzo proste, i dowlujace sie ciagle do walki z komunizmem) sa dla tej grupy latwiejsze przyjecia ich za swoje.
A co do tezy, Kroliku, ze nie nalezy w ogole ufac milionerom, to zasadniczo sie zgadzam, ale sa tak znane wyjatki jak obaj Rooseveltowie i Ted, i Bobby Kennedy, ze jednak to tez trzeba brac pod uwage. Zas sam Edwards jest bardzo biednej robotniczej rodziny, tylko bogato sie ozenil, wiec tym bardziej to psychologicznie interesujace, ze w rzeczywistosci nie czul zbyt wielkiej sympatii do ludzi z podobnym pochodzeniem (ale dobrze przemawial na te tematy – oczywiscie do czasu, gdy sie nie okazalo, ze cale jego zycie bylo fasadowe).
Tymczasem Obamie coraz wiecej osob powtarza, by znalazl w sobie wewnetrznego Roosevelta (lub Teda) – i to sa apele sposrod grona jego sympatykow. Tu Frank Rich z NYT:
http://www.nytimes.com/2010/06/20/opinion/20rich.html?ref=opinion
Wszystko prawda Kroliku ale PPG = Plano Polish Gang, gdyby go dopuscic do glosu wybralby Komorowskiego w proporcji odwrotnej niz Chicago. Wlasnie „dostalam po paluszkach” za domaganie sie ulatwien w glosowaniu dla emigrantow ze srodowisk odleglych od konsulatow i za ogolne niezrozumienie mysle.
Poza tym dlaczego inne sztaby wyborcze tak latwo te emigracje oddaja? to jest troche inne pytanie niz Bobika, ale najpierw sie marginalizuje emigracje a potem ja oskarza, ze glosuje na zlego kandydata 🙂
Dziękuję za rozjaśnienie mi umysłu. 🙂 Mnie się właśnie wydawało, że ta emigracja od kiełbasy, bigosu i ludowych strojów już się wykruszyła i obecna jest już inna. Ale może to faktycznie bardziej w Europie.
Emigracja odwracająca się od kiełbasy i bigosu nie jest Polonią, jest zaprzaństwem! Niech żyje bigos z mielonym!
Troche tak jest Wando, ze jesli ktos przyjezdza z kraju tutaj z wizyta to PIS albo cos podobnego, ale zaproszaja ich organizacje emigracyjne afiliowane zwykle przy kosciolach. Ja osobiscie nie znam swieckiej i socjaldemokratycznej organizacji Polakow w Kanadzie, ale tez nie znam tych organizacji jakos nadzwyczajnie dobrze. Wiem ze jest przy kosciele jakies stowarzyszenie matek Polek i sa organizacje ideologicznie bazowana na imigracji z poprzednich wojen czy zawieruch, ktore pachna taka dmowszczyzna/maciarewiczyzna.
No ale po to mamy demokracje, zeby kazdy glosowal jak chce.
Wando, pewnie tak samo trudno jest dojechac na wybory komus kto glosuje na PIS czy na PO, wiec w duzej liczbie to sie jakos wytrzynaszcza jak w brydzu. Polacy za granica moga glosowac na prezydenta w Polsce, ale nie sadze, zeby obowiazkiem polskim bylo wkladanie w ten dla nich przywilej jakichs nadzwyczjnych srodkow. Moze te srodowiska daleko od konsulatow moga sie jakos same zorganizowac na nastepne wybory.
Nie wiem jak inne kraje, ale wiem ze Portugalczycy to moga maja „swojego” reprezentanta diaspory portugalskiej w ichnim parlamencie ktorego wybieraja tak jak ci co glosuja w kraju. Portugalczykow we swiecie cale masy i jakos to sobie zorganizowali, zeby diaspora byla zwiazana z Portugalia. Polakow za granica jest mniej, no i czesto Polacy w kraju maja im za ale ze sobie z Polski wyjechali to niech teraz za soba zamkna drzwi i oddadza klucze.
Uroczyście oświadczam, że mówiąc o bigosowej emigracji nie miałem na myśli odszczepieńców w rodzaju PPG 😆
PPG nie ma nic przeciwko bigosowi, wrecz przeciwnie.
kroliku – juz istnieje internet i bezpieczne lacza 🙂 ja wcale nie zadam, zeby Polska mi zalatwila jet do LA chociaz wcale nie mialabym przeciwko 🙂
Nie rozumiem dlaczego Polskie Panstwo nie jest w stanie zorganizowac glosowania pisemnego – nie tylko dla emoigrantow oddalonych od konsulatu, ale takze osob niepelnosprawnych i niedoleznych (aby nie musialy schodzic do piwnicy, jak w tym doniesieniu sprzed dwoch dni). Moja E. od lat glosuje droga pocztowa – we wszystkich wyborach – jest zarejestrowana, dostaje karte, wypelnia i odsyla na tydzien przed data wyborow.
I tego nalezy sie domagac.
Dobry doradca wizerunkowy jest wazny – ktos kto z zewnatrz moze zwrocic uwage kandydatowi czy politykowi co moze by dla wyborcy irytujace. Maggie Thatcher miala dosc piskliwe tony, kiedy przemawiala (a przemawiala przepieknie – z pasja, poczuciem humoru, niepospoloitym timingiem, jakiego moglby pozazdroscic niejeden zawodowy aktor, doskonala bogata angielszczyzna.) Ale piskliwie. Kiedy wreszcie znalazl sie ktos, kto jej zwrocil na to uwage (jej osobisty sekretarz kancelarii), wziela lekcje odpowiedniego ustawienia glosu. I przestala tym glosem irytiwac. Zmienila tez sposob ubierania sie – won poszly duze kokardy pod broda, na ich miejsce przyszly kostoimiki Aguascutum, kobiece, ale z gravitas. Byly dla niej specjalnie projektowne, aby wygladala jak maz stanu. I wygladala. Ktos jej doradzil i umowil sie z Aquascutum i Jaegerem.
Mysle, ze Komorowskiego moglby ktos oduczyc wyglaszania protekcjionalnych sentencji, wytlumaczyc jak frustruje zyczliwych mu obywateli, a zwlaszcza obywatelki. Podpowiedziec, ze nie moze isc na zywiol, bo nie jest w barze, ani na przyjeciu imieninowym u cioci, ze w jego slowa ludzie starannie sie wsluchuja – tak jak najwyrazniej uczynila z Kaczorem K-R.
andsol: jak najbardziej sie zgadzam: mielone, ale nie z bigosem tylko z ziemniakami i marchewka z groszkiem. Bigos kiedy indziej. Zima. W Polsce niedlugo juz zapomna o tych daniach objadajac sie wloskimi pastami czy chinszczyzna. Niedlugo tylko u nas za oceanem bedzie sie jeszcze przyrzadzac mielony z tluczonymi ziemniakami i marchewka z groszkiem czy niedzielny rosol (w poniedzialek pomidorowa). Beda nas badac socjologowie jak Florian Znaniecki kiedys emigracje polska w Ameryce. Moze nawet i jezyk nasz bedzie brzmial jak taki „mocium panie”… jak francuski w Quebec w porownaniu fo francuskiego z wspolczesnej Francji.
Moniko, tez zwrocilam uwage na Franka Richa dzisiaj. Dobrych rad udziela Obamie tez Maureen Dowd, ale Obama jest jaki jest.
Heleno, bylam wielkim fanem Maggie z jej zelaznym chelmiem z wlosow na glowie, bo miala cojones, i to sie widzialo zaraz jak tylko zaczela mowic. Mozna cos poprawic, zle nie da sie nadrobic osobowosci jednego kandydata, zeby przeskoczyla juz utrwalony wizerunek drugiego kandydata. Na ten pociag juz jestesmy spoznieni.
😯 😯 😯 😯 😯 😯
Straszne wiesi naplywaja. Roznica jest minimalna…
😯 😯 😯 😯 😯 😯
Maggie miala wizje i odwage, nieraz samobojcza wrecz.
No i masz babo placek: jakby PO miala malo problemow. Napieralski probuje kapitalizowac swoj sukces natychmiast.
http://www.wprost.pl/ar/199410/Napieralski-chce-byc-wicepremierem/
To wkasciwie nie byloby zle….
O, nie, rzeczywiscie – roznica 3%!
A Maggie byla politykiem wyrazistym, czy sie kto z nia zgadzal, czy nie. Wyrazisci politycy jednak czesciej wygrywaja niz malo wyrazisci, choc trudno to odniesc do dzisiejszego dnia, bo zgadza sie tylko w czesci: na pewno Napieralski byl wyrazisty, Komorowski na pewno nie byl, a Kaczynski ogolnie jest wyrazisty (jak wyrazisty byl np. Bush), ale w tej kampanii te wyrazistosc wyciszyl.
Bronisław Komorowski Teresie Torańskiej – http://wyborcza.pl/1,75480,8015416,Lepiej_nie_grzeszyc.html
powiem tylko, że w domowych wyborach wygrał szlaczek niebieski 😀
Dzień dobry 🙂 A co to znaczy, że wygrał niebieski szlaczek?
Obrus? Firanki, Sciany? POrcelana?
Pewnie porcelana. Zawsze lubilam porcelane z niebieskim szlaczkiem.
To wczorajsze z wieczora to mi sie nie przysnilo, co?
już rozwijam
wczoraj zabraliśmy młodego na wybory, żeby widział, że takie coś jest i że ważne toto. wcześniej zrobiłem wstęp teoretyczny, że co jakiś czas pyta się dorosłych o różne ważne sprawy i że wygląda to tak, że idzie się głosować, że poszukają nas na liście, że dostaniemy specjalne kartki z kwadratami do stawiania krzyżyków przy tym co nam najbardziej odpowiada, że są pieczątki na kartce, że urna czeka. zagłosowalim (a nawet tns obop mnie ucapił jako co piętnastego w wybranym lokalu).
w domy zrobiliśmy swoje karty do głosowania, na szlaczki (miało być na auta, ale za dużo roboty z rysowaniem). razem opieczętowaliśmy wszystkie, a potem w przygotowanym miejscu do głosowania (stolik osłonięty książkami) – głosowanie i wrzucanie kart do przygotowanej urny. na koniec – komisyjne liczenie głosów.
się młodemu podobało bardzo.
Śliczne! 😀 Gdybym wiedział, to bym od razu głosował na niebieski szlaczek, ale co się odwlecze… w drugiej turze ma mój głos jak w banku! 😆
To się nazywa wychowanie obywatelskie 😉
😀
tyle, że młody głosował na wszystkie trzy szlaczki, ewentualnie na dwa z trzech…
Witajcie,
poniżej informacje i pytania, które, moim zdaniem, powinny być mocno nagłosnione przedn II turą wyborów.
1.)
W książce wydanej z okazji II Kongresu Kobiet : Aleksandra Pawlicka Czas na kobiety. Rozmowy z twórczyniami I Kongresu Kobiet. Wydawnictwo Fundacja Aletheia, 2010, na stronie 23 czytamy wypowiedź Magdaleny Środy: Pamiętam, jak poznałam Joasię Kluzik – Rostkowską. Ona z Pis, ja lewicowa, i nagle odkrywamy, że w wielu sprawach, takich jak żłobki czy przedszkola, zapłodnienie In vitro, myślimy tak samo. Zaczęłyśmy się spotykać prywatnie, bez rozgłosu, bo Joasia była wtedy ministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Zaprzyjaźniłyśmy się.
2)
W czasie, zakończonego w sobotę, II Kongresu Kobiet pani J.K-R była obecna, a nawet brała udział w panelu: Emancypacja kobiet i ewolucja mężczyzn. Kongres odwiedzili: Komorowski, Olechowski, Napieralski, Pawlak. Kaczyński nie zjawił się, nie przesłał żadnego listu, pani J.K-R nie przekazała od niego ani słowa.
3)
W czasie panelu: Kto jest za życiem? Zostało publicznie wypowiedziane zdanie, że pani J.K-R błaga JK, żeby absolutnie nie wypowiadał się publicznie na temat in vitro.
4)
W wyniku przeprowadzonych podczas Kongresu prawyborów, w których wzięło udział około 1500 pań, kandydaci otrzymali następujące poparcie:
Komorowski – 49,9 %
Napieralski – ca 17%
Olechowski –
Pawlak –
Kaczyński – 8%
Informacje te powinny być wykorzystane w czasie debaty o zdrowiu, ale nie tylko.
Zarówno pani J. K-R, jak i panu Kaczyńskiemu powinny zostać publicznie zadane pytania związane z poruszanymi tu kwestiami.
Na przykład czy pani J.K-R odżegnuje się, na potrzeby kampani, od wspólnoty poglądów z profesor Środą?
Do drugiej tury jest jeszcze dosyć czasu, żeby młodemu uświadomić, na który JEDEN szlaczek ma głosować. 😎
Jotko, ja jakoś nie sądzę, żeby profesor Środa miała ochotę wykorzystywać rzeczy powiedziane jej prywatnie, po przyjacielsku, w zaufaniu, do celów politycznych. Ja bym nie miał. Poza tym przyciśnięta do muru JK-R zawsze może powiedzieć, że pod umoralniającym wpływem Prezesa poglądy wyprostowała, a poczucie nadużycia zaufania czy nielojalności wobec przyjaciół zostanie i obciąży panią profesor.
Mówię jedynie o tym co zostało napisane i wydrukowane oraz powiedziane publicznie. M.Środy dotyczy to co w punkcie 1), jest to opublikowane.
Mam tez wrazenie, ze ona NIE MUSI podzielac pogladow JK jako SZEF KAMPANII. Do jej zdan nalezy obecnie wylacznie zajecie sie kandydatem i pilnowanie aby nie dlubal w noisie, trzymal jezyk na wodzy i mial zatroskana mine.
Gdybym był szefem sztabu Kaczyńskiego…
Pewnie bym wszystko zrobił tak, jak JK-R, bo to się okazało nader skuteczne. 😉
Gdybym był szefem sztabu Komorowskiego…
Pewnie bym sobie odpuścił wyborców, nazwijmy to, moherowych i spiskoszukaczy, bo szansa ich przekonania, zwłaszcza przy pomocy racjonalnych argumentów, jest żadna. Skoncentrowałbym się na zastanowieniu – i to nie tylko doraźnym, dla potrzeb kampanii – dlaczego na Kaczyńskiego głosuje również część elektoratu całkowcie niemoherowego. Ludzie inteligentni, nienajgorzej ustawieni, nieźle zarabiający, z dużych miast. Pozornie „naturalny elektorat PO”. A jednak coś ich od tego PO odrzuca i głosują może nie tyle na PiS, co przeciw Platformie.
Przyjrzenie się ich argumentom byłoby dobrą okazją do autorefleksji i ewentualnych autokorektur. Bo ci ludzie nie mają do PO pretensji o to, że nie daje więcej pieniędzy, albo nie czci Rydzyka. Raczej o to, że PO, wbrew swoim zapewnieniom, w praktyce reprezentuje tylko bardzo niewielką część społeczeństwa, a aspiracje całej reszty lekceważy, zasłaniając się sloganami o trudach transformacji i ofiarach, które trzeba w jej imię ponieść.
Znalazłem np. taki wywiad z młodą reżyserką teatralną, która wyjaśnia, dlaczego w II turze zagłosuje na Kaczyńskiego:
http://www.krytykapolityczna.pl/Wywiady/StrzepkaGlosujemynalepszygarnituranienaprogramy/menuid-1.html
Można się z takim argumentami nie zgadzać, ale warto je potraktować poważnie i przynajmniej spróbować dyskusji. Bo postawa „każdy kto głosuje na Kaczora jest głupi” po pierwsze z racjonalnością nie ma nic wspólnego, a po drugie jakiekolwiek autokorektury Platformy uniemożliwa. No bo po co, skoro fajno jest i wystarczy tylko część elektoratu Kaczyńskiego przekonać, że jest durny, a wtedy już wszystko się samo ułoży. 🙄
Zgadzam się Z Heleną, że JK-R prywatnie nie musi podzielać poglądów JK. Ona została wynajęta do zrobienia konkretnej roboty i robi ją dobrze. A poza tym w każdej partii jej członkowie różnią się w poglądach na konkretne sprawy i nie ma w tym niczego złego. Ale równocześnie wiem jak jest – jeżeli media się na coś takiego rzucą, to zwykle pewien smrodek się koło sprawy robi. Jak po komunikatach Radia Erewań: może nie w Kijowie, tylko w Moskwie, może nie rozdają, tylko kradną, ale coś tam z tymi autami było… 🙄
Tyle że ja akurat za takimi metodami nie przepadam.
Bardzo ciekawy wywiad. Nie ze wszystkimi poglądami się zgadzam, ale z częścią tak. Wystąpienie Balcerowicza na Kongresie Kultury było rzeczywiście niepokojące, ale ja przynajmniej potraktowałam to jako wyraz jego osobistej opinii, a nie stanowisko PO. Nie będę, jak pani Strzępka, głosować na Kaczyńskiego tylko dlatego, że Komorowski i PO mnie wkurzają, ponieważ boję się obsesyjnych skłonności Kaczyńskiego. Boje się też jego zaplecza. Mam wrażenie, że na czas kampanii wspiera się sympatycznym wizerunkiem pani K-R, ale gdyby wygrał, zza jego pleców wypełzłyby Bielany, Kurskie i inne Macierewicze. Co nie znaczy, że w diagnozie stosunku ludzi PO do problemów, z którymi przeciętny Polak na codzień się boryka, nie ma głębokiej racji. Dotyczy to też traktowania szeroko rozumianej kultury. Gdyby pogląd Balcerowicza w PO był dominujący, to miejsca na pochówek dla kultury juz możemy poszukać 🙁
Ja również się boję cech charakteru Kaczyńskiego, przekładających się na jego decyzje polityczne. I nie mam wcale przekonania, że on (w jakiejkolwiek roli) położenie ludu rzeczywiście by poprawił. Bo w moim przekonaniu ten facet nie zna się ni cholery na gospodarce, a na dodatek jego cechy charakteru uniemożliwiają mu dobranie sobie dobrych doradców gospodarczych. Efekt jego majstrowania byłby prawdopodobnie taki, że zacząłby naprawiać zegarek spóźniający o 10 minut i doprowadziłby go do tego, że w ogóle przestałby chodzić. Również jak chodzi o kulturę nie mam poczucia, że jego rządy byłyby dla niej błogosławieństwem. Nawet gdyby nakłady wzrosły, zostałyby zapewne użyte do wsparcia jedynej słusznej linii w wiele większym stopniu, niż to się dzieje obecnie. Z tych wszystkich zresztą (i jeszcze kilku) powodów od początku nie miałem zamiaru głosować na Kaczyńskiego.
Ale to nie zmienia faktu, że Platforma w wielu miejscach w pierś powinna się walnąć (i dobrze by na tym wyszła). I może zrewidować różne „niewzruszone” dogmaty – że nie ma alternatywy dla Balcerowicza, dla tego, dla śmego. Nie podważając znanych zasług Balcerowicza, nie można go jednak uznać za panaceum na każdą chorobę i w każdej sytuacji.
Dla mnie istotne jest też pytanie, czy rzeczywiście głosujemy tylko na estetykę – na garnitury, nie programy. Czy „potęga smaku” rzeczywiście przekłada się, jak twierdził Herbert, a za nim wielu innych, na wybory polityczne i moralne, czy jest to jakieś nasze pięknoduchowskie złudzenie. I wcale nie jest to dla mnie problem czysto teoretyczny.
Ech, bez przesady. Gdybyśmy głosowali WYŁĄCZNIE na garnitury i odpowiedni look, to Olechowski wygrałby w pierwszej turze. Na szczęście słuchamy jednak, co kandydaci mówią, a co niektórzy nawet pamiętają, co kandydaci mówili i robili kiedyś.
A tak Bogiem a prawdą, to trzeba mieć mało wyśrubowane wymagania intelektualno-estetyczne, by PO wraz z ich kandydatem mogło im sprostać 😈
Ja tego wiersza w gruncie rzeczy nie cierpie. Nie daltego, ze jest zbyt „publicystyczny” i nie dlatego, ze dzis nim oslania sie masa zwtczajnych szybrawow, ale dlatego, ze jest okropnie wywyzszalski. Przypomina mi zreszta jeden wiersz J. Borodskiego, ktrory mnie tez okropnie irytyje i miejscami zenuje. 🙂
Świetny wywiad, Bobiku.
No pewnie, że ten wiersz jest wywyższalski (a chyba i Herbert jako taki). Ale ponieważ ta potęga smaku się przyjęła dla określenia pewnej postawy i wszyscy skrót myślowy rozumieją, to nie będę niczego innego szukał.
A tak uczciwie, między nami 😉 – czy w dyskusjach wyborczych da się w ogóle obejść bez odrobiny wywyższalstwa? Nie takiego, to innego? W końcu wszędzie tam, gdzie każda liszka swój ogonek chwali, jest jawnie lub w podtekście zawarte: a inne ogonki brzydkie. 😛
Oczywiscie, ze tak. Ale od Poety oczekuje uslyszec, ze ci, ktorych nie bylo stac na zdecydowany znak opory, protestu, mogli miec inne motywacje niz jedynie brak smaku.
Szefowa sztabu nie jest wynajętym z firmy eksperckiej niezależnym fachowcem do wykonania okreslonego zadania. Jest też członkiem partii promującej kandydata na urząd prezydenta. Jeżeli żąda się od jednego kandydata dookreślenia własnych poglądów w relacji do programu partii, należy to również zrobić w stosunku do drugiego.
Przy czym najistotniejsze jest odsłonięcie mechanizmów manipulacji .
Pani J.K-R doskonale wie, że to co wobec wyborców promuje ona, to tylko składowa „produktu” JK na użytek centrum, składową dla skrajnej prawicy promuje radio Maryja, Gazeta Polska, TVP, etc.. Teraz JK chce oczarować wyborcę lewicowego. Pytania o spójność – na tej przecież podstawie sąd przychylił sie do odwołania sztabu JK – muszą być postawione. Z jakim programem, pogladami identyfikuje się JK?
Nikt nie powiedział, że polityka jest zabawą dla pensjonariuszek. Elektorat PO cierpi na pewien rodzaj rozdwojenia jaźni. Żąda skuteczności na zasadzie: urodzić dziecko, ale cnoty nie stracić. Tego się nie da zrobić.
Dlaczego potencjalny, wydawałoby się, elektorat PO głosuje na PiS? Bardzo proste. Opisał to dokładnie E.Fromm. Mam wśród znajomych mnóstwo takich przykładów. Dlaczego tak kulturalny naród jak Niemcy oddał władzę Hitlerowi i poszedł za nim jak oczadziały? Te mechanizmy naprawdę są już dokładnie rozpoznane i opisane.
Z jednej strony zachwycacie się tutaj skutecznością J.K-R, która to skuteczność wynika ze zręcznego stosowania mechanizmów manipulacji. Z drugiej strony wzdrygacie się przed dekonstrukcją i opisem tejże manipulacji. Oczekując jednocześnie, że w jakiś cudowny sposób, bo tych wynikających z prawidłowości socjologicznych i psychologicznych najwyraźniej nie akceptujecie, PO zaoszczędzi Wam estetycznego dyskomfortu posiadania prezydenta wypromowanego przez J.K-R.
Sorry, nie pojmuję, to zbyt złożona akrobacja, jak na moje możliwości intelektualne.
Nie wiem, jotko. Nie nazwalabym tego manipilacja, jak nie nazwalabym manipulacja faktu, ze idac do kogos z pierwsza wizyta, staram sie wygladac ladmie i zrobic dobre wrazenie. Nie koniecznie tez dzielic sie z nimi wszystkimi swoimi pogladami i pasjami.
Ona mu zostala wtryniona (nie mam watpliwosci, ze zostala wtryniona) po to aby on robil dobre wrazenie. To w jego (jak i w moim wypadku) oznacza trzymanie mordy na klodke, nie narazanie sie, staranne unikanie pewnych tematow, odpowiadanie na pytania w sposob nie wywolujacy agresji u sluchacza.
Zas odslanianie „prawdzowej twarzy” kandydata nalezy do wolmych mediow. Zadawanie niewygodnych pytan i nie wypuszczanie z pazurow, dopoki nie odpowie, przypominanie wczesniejszych wypowiedzi i uczynkow..
A, to ja może bym tu nie był tak ostry w interpretacji Herberta. Znaczy, że w wierszu o to chodzi, że ci, którzy nie protestowali, wykazali się złym gustem i tyle. Ja bym ten wiersz rozumiał raczej tak – inżynierowie dusz usiłowali nam wmówić, że cały dotychczasowy bagaż kulturalny to jest wyłącznie pięknoduchowska estetyka, która w konfrontacji z lokomotywą dziejów i tak nie ma żadnych szans, czyli w ogóle nie jest potrzebna. Coś w rodzaju „ile dywizji ma papież”. 😉 Tymczasem początkowo czysto estetyczny odruch kogoś, kto z tym kulturalnym bagażem nie potrafił się rozstać, okazywał się często znaczący również na innych płaszczyznach. Ukochanie różnych Petrarek, Vermeerów i Bachów skutkowało ogólną niechęcią do brzydoty w każdym sensie i było koniec końców lepszą nawet busolą moralną, niż racjonalne tłumaczenia. Bo racjonalnie można było próbować bronić również lokomotywy dziejów i za nią się opowiedzieć, a odruch estetyczny był niefalsyfikowalny. Czyli w sumie sięgnięcie do idei kalokagathia, a nie do sposobów znęcania się nad gośćmi niskiego wzrostu. 😉
Przerwa na rowery 🙂
Czytam niektore wpisy dzieciarni a nie tylko Basine, ktorych jest zreszt niewiele. Zaczynaja sie pojawiac te, ktore rusza dopiero w przyszlym roku. Nie potrafie powiedziec skad naprawde bierze sie ich ogromny entuzjazm. Czy to tylko Alaska, czy ten niewyobrazalny wysilek jaki ich czeka, zeby tam dotrzec, jaka role odgrywa rozumienie czym jest rak. Popatrzcie:
„I know that I have a lot of miles and fundraising in front of me to get me ready for my journey, but I’m like a kid counting down the days until christmas when thinking about the 70 day ride from Austin to Alaska” – Alanna Iverson
Namawialam Was tu na glosowanie (Texas 4000) i dalej namawiam bo jakakolwiek jest ich motywacja wydaje sie, ze nie tylko dzieciarnia sama ale i wiele osob wokol nich zaraza sie ich radosna energia i chocby jak w naszym przypadku wsiada na rowery. Chocby dlatego warto im pomoc.
No to juz koniec przerwy 🙂
Jotko, nie bardzo rozumiem, czego nie rozumiesz. Nie odniosłam wrażenia, byśmy się wdzragali przed dekonstrukcją manipulacji. Jej mechanizmy sa jasne i oczywiste. To dziennikarze powinni zajmowac się zadawaniem pytań tak wycelowanych, by spod warstwy pudru można było dojrzeć prawdziwą twarz kandydata. Wczoraj już tu z Heleną ubolewałyśmy, że Komorowskiego nie ma kto podrasowac wizerunkowo, ani też kto popracowac nad jego wnikliwszym pojmowaniem złożoności problemów. Nie wiem jak inni, ale ja się całkowicie godzę z tym, że konstrukcja byłaby nieco sztuczna, ale bardziej dopasowana do mechanizmów psychologicznych, o których piszesz.
Oczywiscuie, ze ja to wszystko splaszczam, ale mnie chodzi o to, ze nawet najwieksze umilowanie Petrarki musi czasami spasowac w obliczy np. strachu o wlasne dziecko. Nie pmietam czy czytalam to u M. Szejnert cy ktos mi opowiadal, ze Stanislawa Perzanowska kolaborowala w czasie wojny z Niemcami, poniewaz smiertelnie bala sie o chorego syna i miala nadzieje, ze bedzie go mogla dzieki temu leczyc. Ja rozumiem ten wiersz, ale irytyje mnie wchodzenie na wysokie moralne koturny i patrzenie z gory na tch ktorzy mieli trudniejsze wybory niz osobisty strach.
cd.
ZASP nie nalozyl na Perzanowska zakazu wystepowania w stolicy (jak zrobil to z inna kolaborantka, znacznie bardzie utalentowana Maria Malicka), bo wlasnie ktos tam rozumial, dlaczego wystepowala w niemieckich teatrzykach.
Dzieki za wywiad Bobiku. Doskonale oddaje moj wlasny beef z samozadowolona klasa srednia, ktora w gruncie rzeczy pogardza tzw zwyklymi ludzi i unika ich jak ognia w swoim zyciu, choc na sztandarach ma rownosc wolnosc i braterstwo. Czesto tez slysze partronizujace uwagi, ze zwykli ludzie sa za malo wyksztalceni i nie wiedza na kogo glosowac dla swojego dobra.
Tymczasem podrozujac kiedys przez Kolorado spotkalam ludzi zyjacych ze swojej pracy rak bardzo skromnie, ale dumnie. Te osoby wcale nie chcialy zadnej rzadowej opieki ani programow. Wiedza one, ze po pierwsze: beda sobie same za te programy musialy zaplacic ze zwiekszonych podatkow, a po drugie: z dumnych ludzi stana sie petentami proszacymi o uslugi.
Klasa srednia zawsze sobie poradzi, zwykle pracuje w sferze rzadowych uslug, przeprowadza ich dystrybucje i rozszerzenie ich gwarantuje jej wiecej pracy i wplywow. Wystarczy popatrzyc dzisiaj na Grecje, zeby zobaczyc, ze ta droga wcale do szczescia nie prowadzi.
No ale wazne jest zeby toczyla sie taka rzeczowa dyskusja o ideach i o tym jak ludzi traktowac.
Jotko, ja się wcale nie uchylam od analizowania jakichkolwiek mechanizmów, czy manipulacji, czy czegokolwiek innego, bo to mi się wydaje ciekawszym zajęciem niż samo nawarczenie na to, co mi się nie podoba. 🙂 Ale przy tej analizie nie chcę się dać ponieść takiemu łatwemu odruchowi „cokolwiek tamci robią, jest złe”, bo to i w samej analizie przeszkadza i może się okazać obosieczne.
W demokracji chyba żadna partia polityczna nie jest monolitem. W partiach są różne frakcje, różne skrzydła, różne poglądy i to jest całkowicie normalne. Wręcz nie wolno oczekiwać od członków jakiejkolwiek partii, że będą się we wszystkim zgadzać co do grosza, bo to by hamowało wewnątrzpartyjną dyskusję i wypracowywanie stanowisk na zasadzie konsensu. Czego się natomiast oczekuje od partii jako organizacji, to – już po wypracowaniu tego konsensu – wspólnej deklaracji programowej, a następnie trzymania się jej w decyzjach politycznych. A już nawet wymóg wspólnego głosowania np. w parlamencie nie jest absolutny, każdy ma prawo (teoretycznie przynajmnie) zagłosować w zgodzie z własnym sumieniem, a nie programem partii.
Dla mnie wynika z tego, że prywatne poglądy pani JK-R są jednak jej prywatną sprawą, a że występując jako funkcjonariuszka partyjna reprezentuje – być może w wielu punktach od prywatnego punktu widzenia odbiegającą – linię swojej partii, tego jej nie można mieć za złe. To raczej jej psi obowiązek.
Z czym jak najbardziej mogę się spierać, to właśnie z tą linią programową, sposobem jej prezentowania, sprawdzać zgodność deklaracji z działaniami, itd. I to robię, ale staram się robić nie na zasadzie „kto się boi czarnego luda”.
Bez zastanowienia się, dlaczego Kaczyński jest na tyle skuteczny, na ile jest, które z jego propozycji ludzi przyciągają i dlaczego, bardzo trudno byłoby zrozumieć fenomen jego popularności. A bez zauważenia błędów czy potknięć drugiego (i trzeciego, i czwartego) obozu moja analiza byłaby funta kłaków warta. No i nie chcę robić Kaczyńskiemu zarzutów akurat z tego, co uważam za normalne i nie wybiegające poza reguły walki politycznej, bo wtedy musiałbym się konsekwentnie o to samo czepić innych kandydatów (a byłoby o co!). Uważam, że on ma tyle takich punktów, w których można go skrytykować mocno i pewnie, że nie warto się wdawać w krytykę dość chybotliwą i stosunkowo łatwą do odparcia.
Wlasciwie wszystkie partie maja frakcje, wiec moge zrozumiec, ze p. K-R ma w tej, czy innej sprawie poglady inne niz szef, i tego jeszcze nie nazwalabym manipulacja, choc istotnie zaciera to jasnosc tego, co w koncu partia po uzyskaniu parlamentarnej wiekszosci zrobi. Ale wybory prezydenckie to wybor jednej, konkretnej osoby na to stanowisko, wiec mozna sie domagac od kandydata, zeby okreslil swoje wlasne stanowisko. Tylko spryt sztabu Kaczynskiego, szczegolne okolicznosci (katastrofa), pasywnosc kampanii Komorowskiego i ogolna powierzchownosc prasy pozwolily mu na wygodne niedookreslanie swojego stanowiska w konkretnych sprawach.
A przy tym pozostaje jeszcze zupelnie inny problem – Kaczynski ukradl kandydatowi PO podstawowy jego walor, tzn. nieklotliwosc (na ile to jest autentyczne to nna sprawa) i zwiazane z tym skojarzenia ze spokojem i skutecznocia. Jego sztab zrobil to sprytnie i umiejetnie, stawiajac Komorowskiego w trudnej sytuacji, bo PO chyba sie przez ostatnie lata nie zastanawiala co jeszcze moze zaoferowac wyborcom. Lakoff i Westen (psychologowie i neurokognitywisci zajmujacy sie wyborami politycznymi) twierdza, ze jednym z najgorszych bledow politykow, zwykle z centrum lub z lewej strony jest ich nieumiejetnosc pokazania sie wlasnie w dosc prostych wlasnych pozytywnych narracjach, i oddawanie w tej dziedzinie inicjatywy prawicowym przeciwnikom. Co innego samemu opisywac rzeczywistosc i sposoby jej zmieniania, a co innego wynajdywac wady w opisie rzeczywistosci politycznych oponentow. Zwykle wygrywa ten, kto da wlasny nieskomplikowany i przekonujacy opis. Zdobcie sie na taki wysilek nie jest zreszta manipulacja, tylko braniem pod uwage jak funkcjonujemy w naszych politycznych wyborach.
A co do wiersza Herberta, to zgadzam sie z Bobikiem. W ogole to juz dluga, i nie tylko zachodnia tradycja, ze sa momenty, w ktorych estetyka spotyka sie z etyka (trzeba tylko pamietac, ze sa to momenty, a nie stale nakladanie sie). (Dobry przyklad to wspomniana tu czasem przeze mnie „Ramayana”, ktora jest wielkim traktatem o dharmie, czyli obowiazku etycznym. W jej sercu jest piata ksiega, dotyczaca decyzji i wyborow jednego z bohaterow. A jej tytul to „Sundara Kanda”, czyli „Piekna Ksiega” – ale tez „Ksiega o pieknie”.)
I jeszcze – tak Kroliku, ja mam bardzo podobny beef do podejscia klas srednich i wyzszych do prostych ludzi, i Monika Strzepek to dobrze uchwycila. Tyle, ze wydaje mi sie, ze jej wybor polityczny tez akurat tym ludziom nie pomoze, sadzac z tego, czym sie zajmowal Kaczynski uprzednio.
najnowszy spot PO:
http://www.youtube.com/watch?v=o-nzEBqxkWA&feature=player_embedded#
Heleno, od strony trudnych wyborów absolutnie się nie będę spierał, bo znam całą paletę motywacji, dla których ludzie popierali to czy owo i jestem je w stanie zrozumieć. Bronię tylko (do pewnego stopnia) wiersza, bo mi się zdaje, że w sumie bardziej w nim chodzi o przekaz pozytywny (estetyka nie jest tylko nieżyciowym balastem, ale wiąże się wieloma nitkami również ze sferą wartości), niż o negatywny, czyli wyższościowe dokopanie tym, którzy w swoich wyborach kierowali się innymi, „nieestetycznymi” przesłankami.
Ale nie wykluczam tak całkiem możliwości, że to właśnie literacki pięknoduch przeze mnie przemawia, a w rzeczywistości Herbert naprawdę chciał dokopać. 😉
Hehe. Niesiol bedzie musial wszystko odszczekiwac. To podobno film sprzed roku.
Sorry, oddalam sie do rummy.
Idąc tropem myśli Moniki – prosty pozytywny przekaz Kaczyńskiego „Polska jest najważniejsza” unałem za bzdurny, bo choćby wszystkie badania opinii pokazują, że dla Polaków najważniejsza jest rodzina i to nie jako abstrakt, tylko ich własna. Niemniej jednak ten przekaz stosunkowo trudno publicznie zakwestionować (zwłaszcza w kontekście wyborów głowy państwa), a łatwo rozbudowywać stosownie do potrzeb. Natomiast na przekaz „zgoda buduje” już tylko łapy mogę załamać. Takie hasło niejako zmusza do zacierania co ostrzejszych różnic między kandydatami (a w razie ich podkreślania naraża automatycznie na zarzut niezgodności z deklaracjami) i w żaden sposób nie odpowiada na pytanie co właściwie ma zbudować ta zgoda. Niby też można by to rozbudowywać, ale właśnie tego Komorowski nie potrafi, a jego sztab nie jest w stanie mu podsunąć odpowiednich pomysłów.
Przy tym kampania opierała się na tym, że każdy sobie w myśli dopowie drugi człon hasła – „niezgoda rujnuje”, a to przecież jest powrót do przekazu negatywnego i straszenia IV RP.
A jeszcze bym dorzucił ten aspekt, że to hasło w pełnym brzmieniu ma dla mnie brzmienie jakieś takie… fredrowskie. Jak i sam kandydat, z jego hrabiostwem, wąsem i dwururką jest dość fredrowski. Co ustawia go na pozycji „sympatyczny, ale trochę niepoważny”. Nie jestem pewien,czy Polacy od kandydata na prezydenta nie oczekują trochę więcej dostojeństwa. Ale to już tylko taka moja spekulacja. 😉
Chyba nikt nie zdał relacji z frontu małego przedwyborczego sabotażu. Voila!
Plakat LK ze znanym przesłaniem. Kandydat PiS został zaopatrzony w niewielki czarny wąsik, a pod hasłem „Polska jest najważniejsza” dopisano: „Potem zajmiemy Francję”.
Aż żal, że to tylko z opowieści, a nie na własne oczy…
Chyba trzeba troche poczekac, zeby moc w koncu ten wiersz Herberta czytac jak na przyklad „Boska komedie”. Juz tak nikogo strasznie nie wzrusza kogo z osobistych wrogow, i dlaczego, Dante powsadzal do piekla. 😉 Na pewno teraz wiele osob (czesto dla doraznych politycznych przyczyn) odczytuje wiersz Herberta w sposob manichejski, co nigdy nie tylko nie odzwierciedla prawdziwych zyciowych wyborow moralnych, ale przy okazji odbiera wlasciwa poezji niedookreslonosc (po glowie mi naprawde chodzi angielskie „ambiguity”). Czy autor sam tego chcial, i w jakim stopniu, najkompetentniej moga sie spierac jego biografowie, ale nie musi koniecznie to dyktowac interpretacji samego wiersza.
A co do hasla „Zgoda buduje” to ja zalamalam rece takze, Bobiku. Zamazywanie roznic, zwlaszcza miedzy soba a oponentem (bo juz nie np. wewnatrz spoleczenstwa) jest praktycznym scedowaniem mu pola i prowadzenie wlasnej kampanii wyborczej na cudzym terytorium, przy pomocy cudzych definicji i pojec np. patriotyzmu, dobra publicznego, najwazniejszych wartosci itp. A tu trzeba samemu pozytywnie i nie po profesorsku zdefiniowac te pojecia i narzucic je przeciwnikowi, zeby on musial sie tlumaczyc. Na pocieche – ten sam blad teraz popelnia Obama, od wielu miesiecy cedujac opis rzeczywistosci przeciwnikom, i tlumaczac sie przy pomocy ich siatki pojeciowej. Po prostu, gdy wygral, przestal sluchac doradcow od kampanii, i poszedl za wlasna intuicja, oraz – o czym pisze coraz wiecej powaznych komentatorow – za radami ekspertow (odgrzebanych z ostatniej administracji Clintona), ktorych ma w wielkiej estymie, a ktorzy najchetniej nic by nie zmieniali, albo bardzo malo. A sytuacja potrzebuje czegos wiecej niz tylko lekkiego przesuniecia pokretel.
http://wybory.onet.pl/prezydenckie-2010/aktualnosci/,1,3301891,aktualnosc.html
Przepraszam, ale czytam dość pobieżnie. Własnie wróciłam z Walnego Zebrania. Jutro kolejne zebranie podsumowujące na „prawdziwej” uczelni.
Kilka kwestii, z zastrzeżeniem, że są to moje opinie, które przedstawiam szanując równoczesnie zdania odmienne.
1. To co robi pani J.K – R jest manipulacją. Oczywiście można uzywać takich okresleń, jak „wywieranie wpływu” – robi to najwiekszy współczesny znawca problematyki Cialdini. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to swiadomie stosowana manipulacja.
2. Nie chodzi o to czy my sobie będziemy dokonywali na blogu teoretycznych analiz mechanizmów manipulacji. Nie ma to zadnego przełożenia na praktyke i rzeczywistość, w której żyjemy.
3. Kaczyński wygrywa, bo za nim stoją wyborcy, którzy wspierają go praktycznie, nie tylko w momencie wrzucania kartki do urny.
4. Wolne media wszystkiego za nas nie załatwią.
Sorry, obowiązki wołają.
Pozostaję z szacunkiem, jotka
Doczytalam do tylu troszke i jotko-z calym szacunkiem, ale nie zgadzam sie z twoja opinia, ze kulturalni Niemcy glosowali sobie na Hitlera swiadomie. W 1932 w wyborach do Reichstagu nazisci zdobyli mniej glosow niz w poprzednich i wcale nie zdobyli wiekszosci. Hitler rozwazal samobojstwo. Hindenburg i Papen, sprawujacy wladze tymczasowo, zaproponowali Hitlerowi Kanclerstwo i Hitler to przyjal w styczniu 1933 roku. W lutym bylo podpalenie Reichstagu prowadzace do nagonek i dalszego konsolidowania wladzy przez nazistow. Hitler i jego brunatne koszule wtedy zastraszyli opozycje i praktycznie juz sprawowali wladze jednopartyjnie. Hitler wiec wladzy nie wygral w wyborach, tylko ja dostal wreczona na talerzu.
No jasne, ze Niemcy mialy dobry klimat z wielu przyczyn na dyktatora, i Hitler to sprytnie rozegral, ale wydaje mi sie, ze w Polsce takiego klimatu nie ma i nie co Kaczynskiego sie bac. Az taki silny nie jest. Najprawdopodobniej nawet nie wygra tych wyborow.
Towarzysze partyjni JK dali dzisiaj popis wokalny w Szczecinie w oczekiwaniu na spóźniajacego się Prezesa. Szkło pokazało i dobrze, bo opowiedzieć się tego nie da 😆
Wyto znane i lubiane patryotysy, niekoniecznie unisono, ale z zapałem. Za głównego zapiewajłę robił Brudziński. Publiczność zdetonowana inaczej i mało chętna do współudziału. „Dziś do ciebie przyjść nie mogę” wydało mi się, w kontekście, wyjątkowo niestosowne …
A Prezes w starej, insynuacyjnej formie.
Byloby stosowne haneczko, gdyby to spozniony Prezes zaspiewal.
Coś mi nagle weszło w paradę i musiałem się na dłużej wycofać z rozmowy, ale teraz jeszcze – lepiej późno niż wcale – dopowiem słów kilka.
Piszesz, Jotko, nie chodzi o to czy my sobie będziemy dokonywali na blogu teoretycznych analiz mechanizmów manipulacji. Nie ma to zadnego przełożenia na praktyke i rzeczywistość, w której żyjemy. Ale na blogu doprawdy nie można dokonać niczego poza opisem, teoretyczną analizą, przyklaśnięciem lub wykpieniem i na rzeczywistość tak czy owak nie ma to bezpośredniego wpływu. Wszystko to są tylko słowa, słowa, słowa. Jeżeli się w jakiś niebezpośredni sposób na praktykę przełożą, to gdzieś poza blogiem. Wiem o tym, ale akurat dla mnie słowa są dość ważne. I w gruncie rzeczy o to tylko chodzi, czy ktoś ma poczucie, że jemu samemu takie poteoretyzowanie na blogu jest do czegoś potrzebne i ewentualnie na coś tam się potem przekłada. Innej funkcji taki niemasowy, klubowy, towarzyski blog pełnić nie ma szansy.
Nie będę się teraz spierać o to, czy działania sztabów wyborczych nazwać manipulacją, czy wywieraniem wpływu (ja bym istotnie w wielu miejscach był skłonny nazwać to manipulacją) , bo istotniejsze wydaje mi się co innego – to robią wszystkie strony wyborczej gry. Jak sama Jotka napisała -polityka nie jest zabawą dla pensjonariuszek i ja takowych istotnie w polskiej polityce nie widzę, w żadnym obozie. Różnica może być w stopniu i formie manipulacji, ale nie w samym jej użyciu w celu bycia wybranym.
Ja się skutecznością JK-R nie zachwycam, bo Kaczyńskiego nie popieram, ale jej tej skuteczności odmówić nie mogę – koń jaki jest, każdy widzi. I równie dobrze każdy widzi błędy popełniane przez sztab Komorowskiego. Co ma większy sens – znalizować te dane wyjściowe i wyciągnąć wnioski, czy zamknąć jedno oko i wołać – „im przybywa, bo manipulują!”? Czy od tego przybędzie Komorowskiemu? Wątpię.
Kaczyński wygrywa, bo za nim stoją wyborcy, którzy wspierają go praktycznie, nie tylko w momencie wrzucania kartki do urny. Okej, tyle że ja (i wiele osób na tym blogu) od początku mówię, że Komorowski nie jest kandydatem moich marzeń, nie uważam go za mojego reprezentanta politycznego i jestem skłonny na niego głosować tylko z przyczyn taktycznych, bo Kaczyński nie podoba mi się jeszcze bardziej. Dlaczego wobec tego miałbym Komorowskiego wspierać czymś więcej niż wrzuceniem kartki do urny? Jeżeli Komorowski, lub ktokolwiek inny, mojego większego wsparcia sobie życzy, to najpierw musiałby mnie, wyborcę, przekonać, że warto w niego inwestować. Że faktycznie będzie walczył – nie tylko w kilku, przypadkowo zbieżnych punktach – o interesy moje i ludzi do mnie podobnych. Ja na razie na polskiej scenie politycznej nikogo takiego nie widzę, więc mogę oddawać tylko głos przeciw, a nie za.
A i nad oddaniem tego głosu za nieco się wahałem, ale rozmowy na blogu mnie przekonały. I to jest właśnie jeden z możliwych pozablogowych skutków blogowego teoretyzowania. Mnie potrzebnego. 🙂
Wando, o Texasie 4000 nie zapominam, tylko ta polityka taka nachalna i stale mi się ostatnio na klawiaturę pcha… 😉
Ja wiem, Bobiku – bede Wam jeszcze nie raz wrzucac przypomnienia. Jesli chodzi o ten szczegolny grant z pepsi chyba juz nie maja szans i glosowanie dosc uciazliwe. Dzis rozczulila mnie ta dziewczynka porowujac oczekiwanie na swoja kolej z radosnym oczekiwaniem na Mikolaja.
Ciekawe jest wszystko co piszecie, zaluje jedynie, ze nie dotrzymuje kroku ale co sobie poczytam, to moje!
W dużym pośpiechu możliwe są uproszczenia. Mam na myśli siebie.
Wczoraj zaczęłam tak:
jotka 21 czerwiec 10, 11:13
Witajcie,
poniżej informacje i pytania, które, moim zdaniem, powinny być mocno nagłosnione przedn II turą wyborów.
……..
Skoro analizowalismy na blogu sytuację po pierwszej turze i mozliwości przed drugą, przedstawiłam swoje zdanie, jak należałoby się zachować – mówię zarówno o sztabie, jak i tych, którzy nie chcą preztdentury JK – w sytuacji jaką kreuje PiS.
J.K-R z premedytacją, cynicznie i bardzo zręcznie posługuje się manipulacją. Wystarczy ja ogladqać kazdego dnia. Nie chodzi o jej poglądy, ale o cyniczne manipulowanie informacjami, nastrojami społecznymi.
Samo PiS tych wyborów by nie wygrało. Słuchałam przez kilka dni Radia Maryja. Ogladam gigantyczną mobilizację elektoratu JK. Zachowanie KK. Tu jest ENERGIA
Na tym tle PO i BK są samotni. Tu nie ma ENERGII
Ponadto, zupełnie jakby zapomniano kim jest JK, nawet wśród jego przeciwników, głównie rozważa się słabe strony BK.
Blog jest od pisania i nie musi byc od działania. Niemniej przyczynia się do tworzenia atmosfery, tworzy pewien rodzaj energii. Ta energia może sprzyjać albo nie sprzyjać BK. PO i BK nie mogą sie przecież odrywać od swojego zaplecza, czy zachowywać wbrew niemu.
Stąd, na pewnym poziomie, wszyscy jestesmy jakoś odpowiedzialni za wynik tych wyborów czyli model cywilizacyjny Polski.
Oczywiście szanuję indywidualne wybory każdego człowieka. Na blogu i poza blogiem.
Pani J.K-R jest „sprzedawcą”, który posługując się manipulacją usiłuje sprzedać społeczeństwu fałszywke, oszukany „produkt”. I dlatego jej metody powinny byc jasno przedstawione. Kwestia pogladów w sprawie in vitro stanowi jedynie egzemplifikację całej strategii.
Rysiu,
gdzie należy się zaapatrywać w „pozwolenia” na wjazd samochodu do centrum Berlina?
W sprawie parytetu:
„…Też nie mam dobrego zdania o tzw. masie wyborców, działającej dokładnie jak podekscytowany tłum, który dzisiaj nosi cię na rękach, a jutro powiesi na suchej gałęzi i to w tej samej sprawie. W dowolnej grupie ludzi znajduje się zawsze ok. 20% osobników dzięki którym reszta ok. 80% idiotów może nieźle żyć pod warunkiem, że te 20% decyduje o losie całej grupy – to się nazywa parytet…” (Monteskiusz u Passenta)
Sorry, u Szostkiewicza
Cubalibre, koza to ssak oraz rodzaj piecyka. Nie definiujemy tu słowa parytet za każdym razem, kiedy go używamy, bo wszyscy wiemy, w jakim znaczeniu go używamy.
Wszyscy?
Parytet to równoważność, zasada proporcji dwóch lub więcej wartości, ustalana a priori. Ekonomicznie, prawnie, socjologicznie, politycznie…
Jotka,
tu masz wszystkie informacje o plakietce ekologicznej
Cubalibre – nie rozmawiamy tu o parytetach ekonimicznych, prawnych etc. 🙄
Nie medz! – 🙂
jotka dobre pytanie !!!
tu adres warsztatu samochodowego czynnego tez w niedziele
od 9°° do 22°°
Autodienst Biesdorf GmbH
Alt-Biesdorf 64
12683 Berlin
+49(0)20-5143565
http://maps.google.de/maps?f=q&source=s_q&hl=de&geocode=&q=alt-biesdorf+64+12+683+berlin&sll=51.151786,10.415039&sspn=12.77282,28.256836&ie=UTF8&hq=&hnear=Alt-Biesdorf+64,+Berlin+12683+Berlin&z=15
podobno tez w warsztatach w Polsce 🙂
http://62.129.197.243/Wezel_komunikacyjny/376
o! dziekuje za pomoc 🙂 Cubalibre 😀
Cubalibre,
można i tak, człowiek to:
O 62,8
C 19,37
H 9,31
N 5,14
Ca 1,38
S 0,64
P 0,63
Na 0,26
K 0,22
Cl 0,18
Mg 0,04
Fe 0,0050
Si 0,0040
Zn 0,0025
Rb 0,0009
F 0,0005
Cu 0,0004
Sr 0,0004
Br 0,0002
Sn 0,0002
Mn 0,0001
I 0,0001
Al 0,00005
Pb 0,00005
Ba 0,00003
Mo 0,00002
B 0,00002
Se 0,00002
Cr 0,00002
As 0,00001
V 0,00001
Ni 0,00001
Li 0,000003
Co 0,000002
Mn 0,000002
reszta 0,00001
Skład podano w % masowych.
Tylko po co? 🙄
Każdą dyskusję można doprowadzić do absurdu, jeżeli komuś na tym zależy.
Bywają ludzie pozbawieni wrażliwości muzycznej, plastycznej. Bywają też ludzie pozbawieni wrażliwości społecznej.
Przed wiekami ojcowie KK dyskutowali całkiem serio zagadnienie: czy kobieta ma duszę? Bo, że ma ją mężczyzna było oczywiste.
Przed stu laty bito w Stanach kobiety, które domagały się praw wyborczych. Dzisiaj już chyba tylko Korwino-Mikke podobni mogliby kwestionować prawa wyborcze kobiet.
Przyszła pora na krok następny. Jeżeli mamy na serio traktować demokrację, to wszyscy obywatele powinni mieć równy dostęp do władzy a tym samym do decydowania o prawie, które obowiązuje całe społeczeństwo.
Z racji zaszłości historycznych, obyczajowych, powszechnych stereotypów i uprzedzeń, ponad połowa obywateli, konkretnie obywatelek, naszego kraju ma znacząco utrudniony dostęp do władzy.
Parytet to rodzaj prawnego mechanizmu pozwalającego na przezwyciężenie tych trudności.
Zgoda, mozna je porównac do protezy. Ale chyba nikt nie kwestionuje przydatności protez. Teraz z racji tego o czym wyżej są one potrzebne.
Kiedy już dbanie o równy dostęp do władzy stanie się „oczywistą oczywistością”, jaką jest teraz szanowanie praw wyborczych kobiet, będzie ona niepotrzebna.
dzięki za pomoc w sprawie plakietek 🙂
Podsuwam podsumowanie (ale aliteracja!) Pawla Spiewaka, jesli ktos ma jeszcze zoladek na czytanie.
http://kulturaliberalna.salon24.pl/197765,spiewak-kto-wygra-wybory-prezydenckie
Niby wszystko to co i sami wiemy, ale napisane spokojnym profesorskim piorem i ogolniesluszne.
Chcialbym dozyc dnia, kiedy Kosciol, zwlaszcza katolicki powie wyraznie i bez ogrodek: „Tak, Kot niewatpliwie ma dusze i dlatego mu sie nalezy. Nie wiemy jak sie ma sprawa z innymi stworzeniami, ale co do Kota, to mur-beton”
Huch, co Wy tak wszystkie huzia na Józia? 😯
Czy ja w jakikolwiek sposób sprzeciwiam się postulowanemu parytetowi płci w polskim sejmie? 😯
Ten cytat był zupełnie nie a propos sejmu, lecz wyników wyborów i wydawało mi się, że pozostanie niezauważony, a tu proszę, uderz w stół, a dowiesz się o rodzajach kóz i składzie chemicznym człowieka i że mędzisz – cubalibre 😎
Dziękuję za miłe przyjęcie 😉
A ja ze swej stony podsuwam dzis znanego kretyna, ktoremu udalo sie wypowiedzie mysk calkiem sluszna, ktora i w tym miejscu byla parokrotnie przewietrzana. Musi czytac Blog Bobika:
http://kulturaliberalna.salon24.pl/197765,spiewak-kto-wygra-wybory-prezydenckie
PS. Jakie przyjecie, jakie przyjecie, cubalibre? Jestes tu stalym bywalcem, wiec obrywasz jak wszysy stali bywalcy. Na lapach nosimy tylko kompletnie nowych – aby sie dali zlapac w siec. 😈
Może się przyda – http://www.kartaprawpodstawowych.org.pl/karta_praw_srodki_broszura.pdf
Cubalibre,
broń Boże, jakkolwiek by Go nie definiować, nie ma mowy z mojej strony, o żadnym „huzia na Józia” 🙄
Po prostu głos w dyskusji 😎
Wobec Ciebie stale ta sama sympatia i szacunek 😆
Rysiu,
potwierdziłam wczoraj prawidłowość mojego adresu 😆
OK, ale ja mam w sobie znacznie więcej niż 0,0004 proc. Cu 😎
Sorry, Pawle. Zle mi sie zlinkowalo. Chodzilo o to:
http://migal.salon24.pl/
Szansa PiS jest w centrum.-napisal pan Spiewak, a wczoraj przeczytalem przez Bobika zalinkowany wywiad z pania od teatru (nazwisko rysiu, nazwisko 😳 ) i mysle sobie, ze
przed takim centrum i takim poparciem Kaczynskiego gdzie
krok za „wodzem” szeregi wypelnione: Ziobro, Suski, Gorski,
Czarnecki, Kruk, Lipinski, Kaminski, Sobecka, Hofman, Macierewicz, Rokita wzdryga mnie 😐
jotko, prosze poczekaj do „po pracy” 😀
Sobecka, rysiu, niewinna. Ona z Samoobrony. Gimme Samoobrona anytime, toz to mniej szkodliwe od PiSu.
Dzień dobry 🙂 Żołądka na czytanie to ja już dawno nie mam, ale i tak czytam. 😆
A nawet piszę, ale żeby to wykonać muszę najpierw do mojego skołatanego żołądka wlać trochę kawy. Niedobry wieczór miałem, fatalną noc, taki sobie poranek i teraz zdecydowanie potrzebuję jakiegoś kopa, żeby o południu nie uznać dnia za zakończony. 😉
Cubalibre,
ja tam i tak nie wiem co to jest Cu 😯
w pewnych obszarach cierpię nie tylko na brak wrażliwości, ale wręcz na wybiórczy debilizm, pocieszam się jedynie tym, że każda potwora znajdzie swojego adoratora 🙄 czyli tym, że i ja mam szansę na odrobinę ludzkiej sympatii pomimo wad i ograniczeń 😀
a teraz wsiadam na miotłę i odlatuję 😎
Cubalibre, jeżeli tylko ten nadmiar Cu to nie jest miedziane czółko, to wszystko jest w porząsiu. 🙂
Mordechaj prawdę rzekł o dość powszechnej blogowej manipulacji – na rękach nosi się tylko nowych, a potem, jak widać, że się załapali, to już hulaj dusza. 😆
vitajcie! Kocie Mordechaju wprawdzie nie jestem Kościół Katolicki ale zapewniam Cię że kot ma duszę 🙂 miłego dnia 🙂 //widziałam jak kot patrzył oczyma duszy// a może oczami… 🙂
jarzębina a nie jarzębin 🙁 jestem w poczekalni
Już nie. 🙂
Jarzębino, odebrałem Twoją pomyłkę w nicku jako bardzo interesującą próba wprowadzenia parytetu w ramach jednej osoby. 😆
Miedziane czółko?! Ba, Bobiku 🙄 Lity bar z Bromem i Relanium… 😎
ponoć każdy najpierw jest kobietą a potem tym co Bóg da 🙂 Jak wiecie jestem za równością płci a także za duszą u kota i psa 🙂
precz z relanium 🙂 lecę ! miłego dnia:)
Jarzebono (albo jarzebinie!): to wlasnie jest tak, ze wielu ludzi WIE, ze Kot ma dusze, ale chcialbym to miec czarno na bilym od Papieza. A nawet od Ojca Rydzyka, w ostatecznosci.
Welu ludzi nie od dzis wie, ze Kot ma dusze czysta i niewinna, lojalna i sprawiedliwa. Jesli Kotu zdarza sie podsrywac, to najczesciej z powodow zdrowotnyh lub pod duza prowokacja: brudna kuweta, wredne traktowanie, odmowa wpuszczenia do zamknietego pomieszczenia i inne winy domownikow. 😈
no dobra, kot miał i ma. ale co z dżdżownicą? 😯 trutniem? muszką owocówką? kurą rosołową? 🙄
Niechaj kazde z nich, foma, domaga sie wlasnego zaswiadczenia od Papieza. Co mnie obchodzi dusza kury rosolowej czy muszki owocowej? A nawet bazanta?
Mowimy o Kotach. Wylacznie o Kotach, nazywanych w tym domu czasami slusznie Houyhnhnmami – Doskonaloscia Natury.
Jotko, ja już zrozumiałem na czym wic polega. Ty po Kongresie Kobiet jesteś doładowana energetycznie i żądna czynów, a tu cała reszta na Kongresie nie była i potrafi tylko ospale smęcić. 😀
Trochę poważniej – oczywiście, że nie chciałbym się zachowywać jak kibic piłkarski, który jednego dnia gotów swoim idolom stopy całować, a drugiego dnia, jak nieładnie zagrali, gotów ich na strzępy rozerwać. Ale Bronek ani przez moment nie był moim idolem, a na dodatek wygrał, nie przegrał, co mi w sumie daje poczucie pewnej moralnej legitymacji do krytykowania go. 😉
Wszystkim 😎 wiadomo, że wykształciuchy już tak mają z natury – lubią włosy na czworo rozdzielać, w teoriach się babrać i zmobilizować do czynu na ogół ich trudno. A nawet jak już czynią ,to jeszcze tysiącem zastrzeżeń to opatrują. Jeśli ktoś flirtuje z takim elektoratem, to powinien z góry wiedzieć, co go czeka. 😛
Zgadzam się z tym, że energia PiS-owego elektoratu jest większa i bardziej wyczuwalna. Ale na mój chłopski rozum to raczej rolą liderów jest mobilizowanie elektoratu, a nie na odwrót.
Okej, wszyscy 😎 wiemy, że Bronek zbyt charyzmatyczną osobowością nie jest (co zresztą nie wyklucza, że może być całkiem dobrym prezydentem – w polskich warunkach może nawet właśnie dzięki temu). I nie sądzę, żeby jego elektorat był szczególnie podatny na mobilizację w rodzaju wokalu Beaty Kempy albo nawoływań rydzyjka. Takie mam raczej podejrzenie, że dla tego akurat elektorata lepsza może być możliwość wyjęzyczenia się, rozładowania frustracji na blogach, stworzenia tysiąca recept na naprawę Rzeczypospolitej, co potem pozwala już bez nadmiernego wqrwienia iść i wrzucić do urny stosowną kartkę. 😉 To też jakiś rodzaj czynu, chociaż nieco okrężnego. 😀
Cubalibre, po tym litym barze z bromem to już chyba tylko sen żelazny. 😯