Do kraju tego…
Do kraju tego… Tam, gdzie teraz,
spienioną falą obłęd wzbiera,
fanatyzm dziarsko pręży szpony,
gdzie tłum skanduje rozjuszony
„łapy od krzyża precz, ubecy!”,
gdzie trudno wyprostować plecy,
bo narodowy garb przygniata
jak w znanych tylko z książek latach,
pogardy bat niewiernych chlasta,
a Żyd obelgą jest i basta…
Do kraju, gdzie podłością wrażą
pomyśleć nie tak, jak ci każą
strażnicy myśli od Maryi,
gdzie prawo wciąż powodem chryi,
kiedy chce prawem być i koniec,
miast iść po jednej słusznej stronie,
gdzie danse macabre, trumienny portret,
Piłsudski, Dmowski et consortes
z zaświatów, gestem dyrygentów,
bełtają ciągle wśród zamętu,
upiorne wywołując echa,
nad jeszcze jedną trumną – Lecha…
Do kraju, gdzie tak mała wola,
żeby Polaka pojął Polak
i gdzie po rozum pójść do głowy,
najlepiej z kołkiem osikowym.
Do kraju, w którym aż się boję
rzec: ten jest też z ojczyzny mojej,
bo wiem, że jam dla niego świnia,
a między nami cień Katynia,
komuchy, krew na rękach, zdrada,
zatęchłych akt zaciekły badacz,
ksiądz proboszcz, kruchta, konfesjonał,
niezrozumienia głucha zona,
z przeciwnych krańców to, co święte,
gdzie żółcią, zamiast atramentem,
spisywać przyjdzie nowe dzieje
widząc z goryczą, że nie dnieje…
Do kraju, gdzie endecki zaduch,
gdzie ponoć moralnego ładu
wyrazem burdy są uliczne,
gdzie szczytem myśli politycznej
zdrowaśka i chocholi taniec…
…komu tak bardzo tęskno, Panie?
Dziewczęta, litości 🙁 Bo zawyję!
Haneczko – jeszcze wymusimy na lapserdakach standardy. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=CzpgK-XMCS4
Dlaczego ja nigdy nie oglądałem „Dnia świra?”. 😯 Jeżeli cały film jest tak cudny, jak ta modlitwa Polaka, to bardzo dużo straciłem. 🙁
Wyobrażacie sobie odpowiedź z polskiej kancelarii prezydenckiej podpisaną Lech albo Bronek? 😯
Ludzie, wy litosci nie macie! Ja tu z rozmow o Xenakisie wracam, a tu kaza mi sie modlic za pohybel sasiada!
To ja niniejszym bogi greckie wole
I morfeusza chwale w lez padole!
Bobilu, a nie mowilam, ze dobrze sie stalo??? Rejestruje sie jako wrozka Stella Artois (bo zimny Lech mnie mierzi jakos)
A ja widzialam w teatrze ( w Gdyni? w Gdansku?) ze trzy lata temu. Slabo, choc ambitnie grane.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,8219852,Na_placu_Papieskim_powstanie_market___Postawimy_krzyz__.html
Lojezu!!!!!!!
Ależ nikt nie każe. To przychodzi z potrzeby serca.
Hahahaha!
A Bobik myslal pewnie , ze jak pisal „i w ogóle już niczego nie będzie – prócz krzyża” ze sobie tak satyrycznie przerysowuje, tak?
Ja przerysowuję? 👿
Jestem w całej psiej okolicy znany z tego, że mówię prawdę, całą prawdę i tylko nieprzerysowaną prawdę. Co mi zresztą rzadko na dobre wychodzi. 🙄
Bobik jest posepnym realista, niestety 👿
Cała ta zadyma z krzyżem, poza tym, że jest absolutnie osłabiająca, ma jeden bardzo ciekawy aspekt. Taki mianowicie, że na tych kilku metrach kwadratowych ogniskuje się cała patologia polskiego życia społecznego i politycznego: nadreprezentacja Kościoła i symboli religijnych w sferze publicznej ze wszystkimi tego konsekwencjami, powierzchowność wiary, słabość instytucji państwowych (władzy wykonawczej, aparatu przymusu i wymiaru sprawiedliwości) i kościelnych, brak propaństwowych postaw większości społeczeństwa i jego reprezentantów oraz przesuniecie ośrodków władzy poza instytucje do sprawowania władzy powołane. Co do tego ostatniego – jedyne dwie osoby w państwie, które mogłyby ten cyrk zakończyć, to Rydzyk i Kaczyński. Nie prezydent elekt, nie premier, nie prezydent Warszawy, nie metropolita warszawski. Nie. Zakonnik z Torunia oraz opozycyjny poseł, który przegrał wybory prezydenckie.
Jeśli z tej awantury nikt nie wyciągnie wniosków i nie wzmocni instytucji, na których opiera się ustrój, to erozja zaufania obywateli do państwa będzie postępować, aż do stadium, w którym społeczeństwo i władza będą funkcjonować w odrębnych rzeczywistościach. Jakie moga być skutki takiego stanu rzeczy, tego lepiej sobie nie wyobrażać.
O, to mi bardzo odpowiada. Tak ma być w moim nekrologu – posępny realista. 🙄
Juz tego, Bobik, dopilnuje. 😈
Vesper ma absolutnie racje. Wiarygodnosc Panstwa jest juz w tej chwili w gruzach.
Tego sie nie da odrobic ot tak sobie, po zalatwieniu sprawy z Krzyzem. Odbudowywac zaufanie trzeba bedzie przez co najmniej jedno pokolenie. Albo dluzej. To JEST dramat.
Ale też powiedzmy sobie, że słabość państwa nie zaczęła się dopiero pod krzyżem. Państwo było słabe już od dawna, a większość polityków robiła wszystko, żeby je jeszcze bardziej osłabić, bo wtedy mogli bez ograniczeń i żenady kierować się interesem swoim albo swojej partii, nie państwa.
Dramat według mnie polega na tym, że wskutek tej długo już trwającej erozji orientacja propaństwowa wśród polityków jest rzadkością, mechanizmy kontroli nie działają, a ludzie, którym się to nie podoba, nie mają pojęcia, jak mogliby to zmienić. Awantura pod krzyżem to pokazała, ale nie spowodowała. To było już wcześniej.
vesper: choć ta analiza bardzo rzeczowo wygląda, zanim zbuduję oparty na niej blok pesymistycznych poglądów, chciałbym wiedzieć, jak ta piąta, z piekła rodem przybyła władza, wpływa na aspekty gospodarcze życia kraju. Bo choć ani przez chwilę nie lekceważę wagi symboli i ich wpływu na nastawienia obywateli do władz i instytucji (nawiasem: czy obywatel ma jakiś rzetelny związek z pojęciem citoyen? Czy my kiedyś mieliśmy państwo obywateli?), mam wrażenie, że te wszystkie happeningi para-religijne odbywają się na obrzeżach życia gospodarczego.
Tak, KK nie płaci podatków i zgarnia coraz więcej terenów i posiadłości, ale chwilowo nie sprzedaje tego nikomu i nie wysyła większej części czynszów do Watykanu. Tak, w wielu epokach i obszarach świata pasja w budowaniu świątyń wydrenowała skarb królów i książąt, ale u nas stawia się krzyże a nie Lichenie. Jakby wątpliwa nie była jakość szkół Rydzykowych, nie odbiegają one ani jakością ani kosztem od wielu innych krajowych przedsięwzięć niby-edukacyjnych. Zakusy na pieniądze publiczne w Warszawie czy w Toruniu na religijne obiekty są rzędu 30 milionów, a nie miliardów. A gospodarka działa, eksport i import są zrównoważone, od Unii chwilowo jeszcze przypływa więcej niż będzie do niej wypływało za dekadę czy dwie.
Potworna zapaść ekonomiczna, która wepchnęła w mohery miliony starszych i wypchnęła poza granice miliony młodszych jest nie była dziełem politycznych i religijnych oszołomów, ale szanowanych technokratów z okresu kolejnych rządów z czasów prezydentur Kwaśniewskiego, który dziś Bóg jeden wie czemu ma dobre imię. Choć PiS wniósł w życie społeczne i kulturalne elementy faszyzmu, i dominowaniem ciepłych posadek nie ustępował afrykańskim wodzom plemiennym, nie zniszczył kluczowych instytucji gospodarczych. Zmarnował czas i energię, ale Polski w kryzys greckiego typu nie wepchnął. I ci ich braciszkowie z platformy myśliwskiej też ani dużo pomagają, ani przeszkadzają, czyli są jakieś siły w narodzie, zupełnie przez Ciebie w analizie nie wspomniane, które sprawiają, że to wszystko trzyma się kupy mimo wrzasku, obezwładniającej biurokracji i eksportowi specjalistów i talentów. Więc może jednak na pełny pesymizm trochę za wcześnie?
O, łajza, Bobik.
Tak, to bylo wczesniej. Ale awantura pod krzyzem byla punktem absolutnie przelomowym – ona pokazala zalosna nieudolnosc rzadu, ktory kompletnie nie przygotowal tej operacji, nie bylo zadnego sztabu kryzysowego, nie bylo zadnej narady ze sluzbami porzadkowymi i wydelegowanymi ksiezmi, nie bylo nic. Nawet przyzwoitych barierek nie zdolano sprowadzic. A w momencie kiedy policjanci zaczeli wybierac najbardziej agresywne jednostki z tlumu, dowiedzieli sie, ze operacja jest odwolana, bo ktos zadzwonil z innego miasta do jednego z „obroncow” krzyza i dowodca sil porzadkowych uslyszal rozmowe, ze w radiu podano, ze operacja jest odwolana i krzyz zostaje. A potem dopiero wyszedl rzecznik kancelarii i pooinformowal o odwolaniu operacji.
Przeciez to sie nie miesci w glowie.
Przeciez tym nieudolnym ciamajdom do glowy nie przyszlo, ze tlum bedzie stawial opor, choc wiedzial o tym caly kraj i Gazeta Wyborcza! Choc porzedbniego dnia byly rozsylane smsy zwolujace „obroncow”.
Bo oni , kurdemol, „umowili sie z harcerzami”, osly sakramenckie.
W „Polityce” jest wywiad z Mazowieckim, który wprawdzie mówi o rokoszu Kaczyńskiego i stanie pewnej zapaści państwa, ale w sposób jakiś taki… niespanikowany. Dobrze robi posłuchanie takiego tonu.
http://www.polityka.pl/kraj/rozmowy/1507554,1,janina-paradowska-rozmawia-z-tadeuszem-mazowieckim.read
Chyba nie wyraziłam się zbyt precyzyjnie. Ależ oczywiście. Patologie miały miejsce wcześniej. Czy ich wpływ na życie gospodarcze jest duży, czy mały, to już powinno być przedmiotem osobnej debaty. W omawianej sytuacji uderzyło mnie jednak to, że choć każda z tych patologii obecna była od dawna, od początku III RP, a niektóre jeszcze dawniej, to w awanturze z krzyżem wszystkie ujawniły się z klasyczną elegancją w postaci jedności miejsca i czasu.
Jakie jest znaczenie religijnych igrzysk, odbywających się na obrzeżach gospodarczej rzeczywistości? Niewielkie. Do pominięcia. Ale chodzi o coś innego. Pozycja Kościoła w Polsce, również w przestrzeni gospodarczej, już nie jest do zlekceważenia. Kościół po 1989 roku przejął i nadal przejmuje olbrzymi majątek, przy całkowitym lekceważeniu roszczeń innych grup wywłaszczonych właścicieli. Podatków nie płaci. Na ubezpieczenia społeczne nie łoży. Katechizację ze swoich podatków fundują obywatele, niezależnie od wyznania. To już są sumy niebagatelne. Wszystko zagwarantowane konkordatem i ustawami okołokonkordatowymi. I oczywiście nikt słowa nie piśnie, nie zakwestionuje tego stanu rzeczy, bo żeby iść „na wojnę z krzyżem”, trzeba być politycznym samobójcą.
Erozja zaufania obywateli do państwa to jest proces, który się od „smoleńskiego krzyża” nie zaczął i lawinowo od niego się nie posunie, ale nieco przyspieszy. Andsolu, z daleka nie widac niuansów. Spojrzenie jest bardziej ogólne i przez to cenne, ale poważne ogniska zapalne czasem powstają w miejscach, których z daleka właśnie nie widać. Mam na myśli w tej chwili wymiar sprawiedliwości, jako że z mojego poletka zawodowego ten obszar widac najlepiej. I to jest katastrofa po prostu. Obywatel, który próbuje mieć zaufanie do państwa i idzie rozstrzygać swoje sprawy przed niezawisłym sądem, ma wszelkie podstawy, by całe swoje zaufanie do instytucji i systemu prawnego stracić w jednej chwili. I to już jest destruktywne. Potem tenże obywatel jeszcze widzi, że o stawianiu obiektów w zabytkowej części stolicy śmie decydować pani Gosiewska (z całym szacunkiem dla jej osoby i empatią dla jej osobistej tragedii) a nie konserwator zabytków i władze Warszawy, że państwo boi się grupy fanatycznych krzykaczy, ale w jego przypadku wyciągneło cały oręż dostępnych środków prawnych, zlicytowało mu firmę za źle odprowadzony VAT ileś tam lat temu, posłało setkę ludzi na bruk, choć błąd popełnił nie tenże obywatel, a urzędnik skarbowy. W przełożeniu na globalną skalę, jak to może działać?
A teraz juz dobranoc, bo zrobiło się troche późno.
@vesper: z daleka nie widac niuansów. Tak, masz rację. W moim teoretycznym wymądrzaniu się nie ma słowa o kosztach psychologicznych wielu zjawisk z szerokiej gamy od zadry dziennej do tragedii życiowej – a te rzeczy, choć kosztów gospodarczych nie ujawniają, mogą często doprowadzić do eksplozji. To praczki, wściekłe na sprzedawców mydła za podniesienie ceny, były harcowniczkami wielkiej rewolucji francuskiej. Niestety jest prawie nieuchronne, że rzadkie wizyty w Kraju sterują mnie ku myśleniu i oglądaniu zjawisk z dłuższego zakresu, a to może przynieść spore wypaczenia w rozumieniu. Pocieszam się tylko tym, że ludzie siedzący w środku kotła też miewają swoje trudności w wyważonym widzeniu tego co się dzieje.
Ale o prawnym bardaku wiem, bo znajomi mi opowiadają o swoich zgryzotach. Niestety, nie wszystko mogę powtarzać, a często nawet nie da się przetwarzać, bo sytuacje bywają unikalne. I mój blog traci ozdóbki z wielu trujących kwiatów.
Oj, Bobik, ratuj, popraw tag-a.
zaczynac dzien „dniem swira” ?
NIE
radosne piatkowe brykanko
optymistyczne w czekajacy przeglad pozycji
brykam, fikaam 😀
Wando, tutaj tez sla zyczenia albo w gazetach dzielnicowych drukuja, ze osoba taka a taka wlasnie urodziny ma, lecz dopiero od 80 🙂
mily zwyczaj
krzyz zamiast sklepu 😯 swietny pomysl ❗
nie lubie placic podatkow – krzyz
nie lubie sasiada – krzyz
nie lubie – krzyz
inflacja……. 😕
vesper: 02:37
jestem bardzo czesto w kraju i przyznaje Tobie racje tez widze te erozje zaufania do „Panstwa” „prawa” „instytucji
publicznych” – bardzo smutne
myslalem ze moja generacja 50+ nauczona doswiadczeniami okresu bezprawia PRL bedzie szanowac i propagowac panstwo prawa, powszechne sa niestety oportunizm,
prywata, niechlujnosc prawna………..
brykam….. 🙂
Dzień dobry 😀
http://wyborcza.pl/1,75248,8219467,_Bij__kto_w_Boga_wierzy_____bronili_krzyza_poduszkami.html
Dzeń dobry 🙂 do kawy – http://wyborcza.pl/1,75515,8216668,Jestesmy_w_pulapce.html?utm_source=Nlt&utm_medium=Nlt&utm_campaign=961608
Dzień dobry. 🙂 Pani Kierowniczka ubiegła mnie z linkiem poduszkowym, który wielką ochotę miałem wrzucić. No cóż, kto rano wstaje… 😉
Szalenie mi się podobała husaria rowerowa oraz uzasadnienie „postanowiliśmy rozwiązać konflikt w jedyny cywilizowany sposób, czyli bijąc się poduszkami” . 😆
Europoseł Zbigniew Kuźmiuk i komentatorzy – http://www.radiownet.pl/radio/wpis/7970/
Dzień dobry. Zaprzysiężenie na szczęście bez zadymy. Ale co chciał powiedzieć Dziwisz a propos, to nie wiem.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8220299,Kard__Dziwisz_o_nowym_prezydencie_i_krzyzu.html
Muszę wrócić do wczorajszego dnia, bo Vesper, zwłaszcza w doprecyzowaniu swojego wcześniejszego komentarza, zwróciła uwagę na rzecz niezwykle istotną, a chyba rzadko opisywaną. Na to, że subiektywne widzenie państwa przez obywateli nie jest nieważne, bo to się przekłada na stopień identyfikacji z państwem, a to z kolei ma mnóstwo innych, dalekosiężnych konsekwencji.
I dalej – zarówno z opisu Vesper, jak i z wielu innych znaków na niebie i Ziemi można wywnioskować, że w tej chwili ludzie widzą państwo jako niskiej rangi urzędniczynę, który w domu nie ma nic do gadania, przed szefem drży, proboszczowi buty liże, widząc na ulicy dresiarza walącego przechodnia w łeb bejsbolem zmiata gdzie pieprz rośnie, ale kiedy przyjdzie do niego petent – było nie było jego racja bytu – o, to wtedy nagle czuje się mocny. Wtedy to on pokaże! Załatwi takiego natręta przy pomocy wszelkich dostępnych mu środków. No i jeszcze sprzątaczce potrafi naubliżać, a po pracy psa kopnąć, żeby się odreagować.
Mniejsza o to, że taka wizja państwa nie jest do końca prawdziwa, że w rzeczywistości ten urzędnik w pewnych zakresach potrafi działać całkiem sprawnie i kompetentnie. Suma subiektywnych przekonań obywateli może nie kreować rzeczywistości gospodarczej, ale kreuje rzeczywistość społeczną.
Jeżeli obywatel widzi państwo w roli takiej obrzydliwej, zarazem tchórzliwej i agresywnej postaci, jaką wyżej opisałem, zrozumiałe jest, dlaczego nie może się z nim identyfikować. Kiedy dodamy do tego niski poziom zaufania społecznego, czyli obywateli do siebie nawzajem, to nic dziwnego, że przestrzeń publiczna zaczyna się Polakowi wydawać strefą zagrożenia, z której lepiej jak najszybciej uciec w prywatność. I zaczyna się to, co Vesper określiła jako stadium, w którym społeczeństwo i władza będą funkcjonować w odrębnych rzeczywistościach.
Zgadzam się z tym, że dojście do takiego stadium to jest prawdziwy narodowy dramat i należałoby się zastanowić, czy można i jak można tego uniknąć.
Jest w całej sprawie również pewien akcent optymistyczny. Coraz częściej Polacy wyraźnie pokazują, głośno mówią, że życzyliby sobie państwa o całkiem innych „cechach osobowościowych”. Na razie jeszcze bez pomysłu, jak w praktyce przeprowadzić rozwód z obecną klasą polityczną i zacząć od nowa, ale już samo wyartykułowanie niezadowolenia bywa jakimś tam początkiem. A groźba rozwodu czasem skłania partnerów do zastanowienia i poczynienia jakichś zmian, lub rozpoczęcia wspólnej terapii. 😉
Vesper, mam wrażenie, że najlepszą krytycznoliteracką analizę słów Dziwisza podsunął w komentarzach jeden z internautów: typowe mielenie jęzorem, bogu świeczkę i diabłu ogarek. 😛
Bobiku, monstrualna łajza. Właśnie się zabierałam do napisania o innym obliczu rzeczywistości. Bo te koszmarne wizje, choć do poparcia przykładami, to na szczęście nie wszystko. Mechanizmy konstytucyjne okazały się na tyle sprawne, że państwo spokojnie przeszło przez kryzys po wakatach na najważniejszych urzędach państwowych, niezależnie od niskiego poziomu zaufania, gospodarka sobie radzi, sądy w sporach obywateli z państwem coraz częściej stają po stronie obywateli. Gdyby tak się działo dalej, to jeszcze pokolenie lub dwa i mamy bardzo cywilizowane państwo. Problemem są destruktorzy. Mój mąż nazywa JK Jokerem z Batmana. Ja się trochę na komiksowe skojarzenia zżymam, ale ten uproszczony portret bardzo pasuje do opisu postawy JK wobec systemu. Kto nie widział lub nie pamięta, może sobie przypomniec tutaj, dokładnie w tej scenie, świetnie zagranej zresztą:
http://www.youtube.com/watch?v=pfmkRi_tr9c
JK – Joker Kaczyński? Też bym się tu trochę zżymnął 😉 ale nawet nie tyle na komiksowe uproszczenie, co na dodanie JK wymiaru, którego on, według mnie, nie ma. Joker jest demoniczny, a JK nie jest. Nie uważam go nawet za dobrego polityka, nie mówiąc już o mężu stanu. Raczej za kowboja, który długo potrafi utrzymać się na grzbiecie fikającego byka, czym zyskuje sobie podziw kowbojskiej braci, uważającej za sprawę drugorzędną, że oddanie temu facetowi w łapy interesów farmy szybko doprowadziłoby do jej kompletnego upadku.
Demoniczne bywają różne narodowe widma, które się po polskim życiu politycznym snują. Ale mam wrażenie, że Jarosław Kowboj zbyt jest zajęty utrzymywaniem się na byczym grzbiecie, żeby na ich demoniczność zwracać uwagę. 🙄
vesper napisala: „sądy w sporach obywateli z państwem coraz częściej stają po stronie obywateli.”
mialas na mysli PO STRONIE PRAWA
zle byloby wahadlo przechylic ……..
🙂
koniec przerwy 🙂 do pozycji marsz 😀
Słusznie, Rysiu. Taka drobna uwaga, że sądy powinny stawać po stronie prawa, a jak wiele wnosi w rozumienie rzeczywistości. 🙂
mialas na mysli PO STRONIE PRAWA
Co do zasady, to właśnie miałam na myśli, jedak w naszym rozbałaganionym systemie często jest tak, że to prawo powstaje dopiero w momencie interpretacji. Może je ziterpretowac na korzyść urzędów, można na korzyść obywatela. Coraz częściej sąd staje na stanowisku, że rzeczą państwa jest tworzyć precyzyjne prawo, a w przypadku bubli prawnych i kłopotów z ich stosowaniem, obywatel nie może tą stroną, która najbardziej dostaje po głowie. Mi się takie podejście podoba. Świadczy o tym, że sądy powszechne, również na szczeblu najniższej instancji, zaczynają mieć odwagę do dokonywania wykładni w oparciu o przepisy wyższego rzędu, w tym również konstytucyjne, zaczynają brać pod uwagę cel, dla którego dana norma została stworzona. Tak się właśnie kształtuje dojrzały system prawny. Na razie te przypadki sa jak pierwsze jaskółki na wiosnę, ale mam nadzieję (daj Boże, żeby nie naiwną), że wkrótce staną się codzienną praktyką.
Pora na mój okołopołudniowy rytuał. 🙂
Ogary poszły w las, a Bobik, zmyślny kundel,
odłączył się od grupy, zmyłkową zrobił rundę,
w zakątkach kilku sieci pokazał czarny ogon,
by wyprowadzić w pole ewentualną pogoń,
wbiegł truchtem do ogrodu i szczeknął: teraz da się
w spokoju ducha kawę wychłeptać na tarasie,
na chwilę z polityką i mediów szumem skończyć…
A może z Blogowiczów ktoś zechce się dołączyć? 😉
Hau hau, Bobiku drogi, to pieski piją kawę?
Nie wolą w tym ogrodzie weselszą mieć zabawę?
Naszczekać psu sąsiadów, pogonić z drzewa ptaka –
Na pewno te zajęcia godniejsze są szczeniaka 😉
Nie czas na picie kawy, gdy plona serca!
Przeczytalem wlasnie cale oredzie i poza drobnymi uwagami, uwazaqm, ze bylo bardzo dobre. Nie porywajace, mind you, ale bardzo w porzo.
Haneczka pisała o punkcie dojścia i właśnie chyba mamy pierwsze jego oznaki:
http://www.rp.pl/artykul/10,518267.html
Z samego projektu wniosku nic oczywiście nie wynika, ale jest to symptom rozpoczynającej się dyskusji; dyskusji, która została przedwcześnie i gwałtownie ucięta w momencie zawarcia konkordatu, zanim doprowadziła społeczeństwo do jakichkolwiek konkluzji.
Dziś natomiast w tvn, tuz przed rozpoczęciem transmisji z mszy w archikatedrze, zaproszeni historycy rozprawiali o dziejach prezydentury w Polsce, o ceremoniale w II RP i sporo czasu poświęcili dowodzeniu, że II RP, mimo ścisłego związku z Kościołem w sferze ceremonialnej, była jednak państwem świeckim, ze kościelna oprawa państwowych uroczystości nie oznaczała klerykalizacji życia politycznego. Pomijam słuszność głoszonych tez, co innego mnie uderzyło. Te komentarze snuto pod obraz pokazujący oficjeli zgromadzonych w oczekiwaniu na dzisiejszą mszę, jakby w poczuciu, że jest tu jednak jakaś niestosowność, jakiś zgrzyt, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń. Jestem bardzo ciekawa, czy ta dyskusja znowu umilknie, czy jednak pójdzie dalej.
A ja nie wykluczam, ze przed wojna Panstwo bylo bardziej swieckie niz obecnie. Bylo przede wszystkim panstwem wielowyznaniowym i z ttym sie musialo liczyc, choc stopien z religii byl oboaizujacy na swiadectwie maturalnym.
Sorry, musze robic obiad.
Vsper, opowiedz wecej!
Szczeniaki, Pani Kierowniczko, robią różne rzeczy, o które dorośli nawet ich nie podejrzewają. 😉
A wypicie kawy obszczekaniu i pogonieniu wcale nie przeszkadza. Można to łączyć, niemal jak przyjemne z pożytecznym. 🙂
A propos ptaków, choć niekoniecznie w kontekście gonienia: mieliśmy zamiar ze Starymi przyciąć glicynię, bo się już potwornie rozpanoszyła. Stanęliśmy pod nią, żeby ustalić, które gałęzie mają pójść pod nożyce, zadarliśmy głowy i okazało się, że nad nami, w gęstwinie liści, rozpościera się wachlarzowato dość spory, aczkolwiek płaski i niekudłaty ogon. Dalszych przynależności do ogona nie było widać, bo zasłaniała je niechlujne sklecona z patyczków i trawek półkula, ale i tak nie legało wątpliwości – młoda gołębica wysiaduje. No i oczywiście z przycinania glicynii teraz nici. Starzy się uparli, że trzeba dać tej gołębicy wyprowadzić przychówek, a Mordechaja, który sprawę załatwiłby bez zbędnych dyskusji i ceregieli, akurat w okolicy nie było. 🙄
Golebice potrafia byc bardzo bloody-minded – z braku lepszego okreslenia. Podobnie sroki – zwyczajny drugi PiS. 👿
Heleno, dokładniej nie zrelacjonuję, bo musiałam wyjść i nie załapałam się na dalszy ciąg komentarzy. Świeckość państwa w II RP też wiążę z wielowyznaniowością. Z drugiej strony, były problemy związane z pogodzeniem rzech różnych systemów prawno-administracyjnych, różnic cywilizacyjnych. Kościół, jako jedyna nisza, w której polska kultura i język mogły funkcjonować w wszystkich trzech zaborach, choć w każdym z różnym stopniem swobody, był ogniwem spajającym instytucjonalnie trzy tak różne od siebie obszary. Jeśli Polska dwudziestolecia międzywojennego zachowała świecki charakter, to raczej dzięki chłodnym stosunkom kolejnych głów państwa z Kościołem, niekatolickiej formacji liderów, świeckiemu wykształceniu kadr zarządzających, rekrutujących się przecież głównie z polskojęzycznego zaplecza administracyjnego zaborców.
Nie wiem, czy w wspomnianym programie tv padły jakies porównania do III RP, ale możemy je sobie sami dośpiewać. Obecna Polska jest, przynajmniej w statystykach, w 90% katolicka, w miarę jednolita narodowościowo, a obecne elity szły do władzy pod ramię z kościelna hierarchią. Nic instytucji państwowych nie chroni przed klerykalizacją, ani tradycja, ani pragmatyka.
Coś doszczeknę, ale trochę na chybcika, bo mnie zajęcia pozablogowe wzywają, więc nie będę żadnymi konkretnymi przykładami podpierać.
Nie dałbym sobie łapy uciąć, czy przy dokładniejszym wejrzeniu II RP rzeczywiście by się obroniła jako państwo bardziej świeckie od dzisiejszego. Jak się poczyta trochę międzywojennej literatury, zwłaszcza drugorzędnej, lub wspomnień z tego okresu, to obrazek wcale nie jest taki sielski. Owszem, na szczytach władzy były na linii państwo-Kościół napięcia, ale im niżej, tym większy był sojusz tronu z ołtarzem. I to zresztą było jednym z powodów, dla których różne mniejszości miały poczucie wykluczenia, czy wręcz czuły się jak narody podbite. Status Polaka-katolika dawał automatycznie pewne przywileje, więc podkreślano go manifestowaniem katolickości, co z kolei pozwalało Kościołowi powoływać się na religijność społeczeństwa i kółko się zamykało, pozostawiając niekatolików poza swoim obrębem. Mniejszościom przyznawano prawo do odrębności (teoretycznie przynajmniej, bo w praktyce różnie bywało), ale dostęp do konfitur był dla swoich, reglamentowany w dużej mierze przez proboszcza czy biskupa.
Zamiast wynajdywania różnic między II i III RP zapytałbym raczej: znacie? Znamy! 🙄
Jak przypadkowo wybrany na prezydenta Komorowski wprowadza w Polsce zapateryzm, a pisizm sie temu przecowstawia, bo inaczej zapadnie dyktatura i komunozm
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8223933,Prezes_PiS__Komorowski_wybrany_na_prezydenta_przez.html:
😯 😯 😯
vesper 12:38
„Co do zasady, to właśnie miałam na myśli, jedak w naszym rozbałaganionym systemie często jest tak, że to prawo powstaje dopiero w momencie interpretacji. Może je ziterpretowac na korzyść urzędów, można na korzyść obywatela. Coraz częściej sąd staje na stanowisku, że rzeczą państwa jest tworzyć precyzyjne prawo, a w przypadku bubli prawnych i kłopotów z ich stosowaniem, obywatel nie może tą stroną, która najbardziej dostaje po głowie. Mi się takie podejście podoba.”
mi tez, prawo tworzacy powinni myslec nad konsekwencja tworu
🙂
Kocie, nie 😯 trzy razy tylko kaftan z rekawami na plecach
podpisane: bardzo zly rysiek
A ja poswiecilem sie i przeczytallem caly wywiad JK i tam jestr jeszcze jeden moment wstrzasajacy – on nie panuje nad wsciekloscia do Lisickiego, ktory dwoi sie i troi ostrzegajac Pisa, ze zmierza ku przepasci.
Nienawisc do Lisickiego jest w tej chwili chyba wieksza niz do prztypadkowego Komorowskiego – tak bywa wsciekly psychiatryczny pacjent na swego sanitariusza.
Jarek utracil kontakt z rzeczywostoscia, to widac golym okiem. On juz jest bona fide psychiczny.
Tu cytat:
„Dla mnie najbardziej interesujące w tej sprawie jest pytanie, dlaczego pan Lisicki tego rodzaju bzdury, i to bzdury wierutne, odrażające, pisze. Sądzę, że wynika to z niesłychanie groźnego zjawiska, jakim jest hiperoportunizm, który opanował dzisiaj pewną część ludzi pióra. Pan Lisicki, chciał coś napisać o Komorowskim, ale musiał się jakoś zabezpieczyć, a ponieważ wiadomo, że mnie, nas, PiS wolno atakować bez żadnych ograniczeń, że za to się nie ponosi żadnych konsekwencji, wobec tego wymyślił sobie tę konstrukcję, że głównie winien jest Kaczyński, a Komorowski też, ale tylko troszkę. Ja na coś takiego zgodzić się nie mogę. Nie mogę przystać na to, że mnie się dokopuje tylko dlatego, żeby się ochronić przed zarzutem, że się ośmiela podnosić rękę na Komorowskiego”
Podnosić rękę!
To pamięć historyczna Prezesa podpowiada mu, że jest czego się bać. Wszyscy przecież pamiętamy, jak Komorowski mówił o obcinaniu rąk podniesionych na władzę. A Lisicki mu basował: pomożemy! 🙄
Tak dokladnie bylo, Bobiku. 😈
I to zabojcze”pan Lisicki”. Zupelnioe jak „panowie Michnik z Dajczgewandem” albo „pan Hupka”, „pan Czaja”.
Cos okropnie smiesznego, wpadka (?) GW. Otwierajac strone portalu objawia sie duzy portret Lecha Kaczynskiego i szokujacy tytyl: POMAGAJMY ZWIERZTOM TAKIM JAK LECH KACZYSNSKI.
Po otworzeniu8 calego artykulu, tytul brzmi inaczej: POmagajmy zwierzetom. Jak Lech Kaczynski.
Oj, bedzie chryja, nawet jak poprawia.
Sorry. Tak:
Pomagajmy zwierzętom jak Lech Kaczyński
Vitajcie! Jedne tematy przychodzą inne odchodzą….. Myślę że przeceniacie sprawy co nieco. 🙂 Można spokojnie stwierdzić, że nadchodzą nowe czasy a w obecnym wymiarze stare są nieaktualne. Bowiem jak piszą mędrcy, przyszłość jest nieznana a przeszłości nie ma, gdyż się skończyła.:) A tak na serio to czy Bobik postanowił pisać tylko anty polityczne odezwy?? A może coś o miłości lub o ptaszkach i kwiatkach ale najlepiej to bym chciała o jedzeniu 🙂
wszyscy rozumni ludzie wiedzą że jest inaczej niż jest 🙂 Bardzo mi brakuje pieska który /biedaczysko/ pożegnał się z tym światem. Jednakże nowego małego lub dużego kupować nie będziemy. Miałam już ; papugi, kanarka, chomiki, szynszyla, rybki, psy, .. Kota nie miałam:)
Kot Mordechaj może dałby się czasem pogłaskać. Byłoby taniej i nie musiałbym pamiętać żeby Go nakarmić . Wprawdzie mówili mi znawcy kotów że to trudne stworzenia. 🙂 ale ja mam dużą cierpliwość do ludzi i zwierząt 🙂
pewnie dlatego tak tutaj długo zaglądam. Pozdrawiam Bobiczkarnie .:) dobrej nocki
Kot Mordechaj zawsze sie pozwala poglaskac, byle nikt nie zacalowywal; go na smierc. Tego akurat nie lubi, ale nie jest w stanie wytlumaczyc tego Starej, ktora ma Napady. Ufff! 👿
hihi fajne 🙂 kupię sobie jednak sztucznego 🙂
Jarzębino 😯
na koniec tygodnia cos milego
http://www.youtube.com/watch?v=RftwDBVVpDQ&feature=player_embedded
dobranoc 🙂
Haneczko! 😯
O, bitwa na Mmordki 😆
Kocie Mordechaju! Nie uważasz, że to profanacja? Sztuczny kot ma zastąpić prawdziwego!!!!!!!!!!!!!
Poza tym kot nie potrzebuje cierpliwości – kot potrzebuje miłości!!!
Bitwa na Mmordki? Znaczy dziś lecimy Gombrowiczem? 😈
Rysiu, dziękuję. 🙂 Strasznie lubię tę wersję ze Stanem Getzem, a bardzo już dawno nie słuchałem.
To może jeszcze jeden klasyk z tej serii?
http://www.youtube.com/watch?v=DMX6E68qJAg&NR=1
Jarzębino, o ptaszkach i kwiatkach dziś akurat było (jeżeli glicynię zaliczymy do kwiatków), o miłości kiedyś tam pewnie będzie, a o jedzeniu jest chyba codziennie. Ja w każdym razie nie przypominam sobie takiego dnia, żebym nie napisał choćby jednego zdania o pasztetówce. 🙂
Na Gombrowicza jestem za malutka 😉 Lecę do spanka 🙂
True.
Mordko, do czego true się odnosiło?
Pasztetowki.
Pasztetówka is always true! 😀
Nie wiem czy aby na pewno taktowne jest wspominanie na tym akurat blogu o jakims podnoszeniu reki na niektorych politykow.
Tu sie raczej na niektorych politykow podnosi noge…
Witaj Estimado. 🙂 No, cóż poradzić. Natury nie przeskoczysz, nóżkę czasem podnieść to po prostu mus. 😳 Ale podnoszenie rąk to akurat politycy między sobą załatwiali. A my tu tylko patrzymy i komentujemy… 😉
Nikt tu pasztetówki z polityków nie robi. Tu ludzie mają dobry smak.
A psy to niby nie mają? 👿
Bobiku! Zajrzyj, proszę, do poczty. Po przeczytaniu, czy nie masz wrażenia, że ten kongres może być początkiem nowej partii?
Zajrzę, Panno Koto, przeczytam i zadzwonię. Ale chyba już nie dziś 🙂
W trakcie popijania chilijskiego białego, które – chwała Bogu! – znowu pojawiło się w supermarketach, w rodzinnym gronie pojawiła się businessidea sprzedawania confetti na radiomaryjne imprezy podkrzyżowe. Jako confetti służyłyby krzyżyki do flizów, przepakowane w gustowne, patriotyczne opakowania i opatrzone stosowną nazwą świtoniaki.
No, jak myślicie? Wzbogacę się wreszcie? 😈
Na dobry dzień – http://www.przekroj.pl/cywilizacja_nauka_artykul,7269,0.html
Chyba nie wzbogacisz, Bobiku.
Jazda po bandzie zawsze jest niebezpieczna. W jedną i drugą stronę.
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=yxlSIhXAeQ4&NR=1
😆
Dzień dobry 🙂 dopiero po odśmianiu się.
Zawsze lubiłem dowcipy rysunkowe z komentarzem bez komentarza. 🙂
Alicja, stanie w miejscu na srodku jezdni i czekanie az cie samochod rozjedzie, nie jest oczywistym wyborem dla inteligentnego Psa. 😈
Wypowiedzi Prezesa zaczynają iść w takim kierunku, że już nawet nie za bardzo mogę się bronić śmiechem. Coraz bardziej prawdopodobna zaczyna mi się wydawać hipoteza psychiatryczna. 🙁 Daję słowo, że piszę to ze smutkiem i z przerażeniem, bez cienia Schadenfreude.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8225429,Jaroslaw_Kaczynski__To_zaprzysiezenie_jest_wynikiem.html
Mam nadzieję, że Komorowski i PO powstrzymają się od komentarzy. Ciekawe, jak długo wytrwają przy prezesie pretorianie?
Niektórzy już się zaczęli wycofywać. 🙄
Ale mnie, tak od strony czysto ludzkiej, najbardziej przeraża to, że w tej chwili jakakolwiek wzmianka o konieczności pomocy lekarskiej dla JK będzie uznana za polityczną złośliwość i z oburzeniem wdeptana w błoto. A przecież widać już gołym i nieuprzedzonym okiem, że ten człowiek pomocy potrzebuje.
Tak gleboko posunieta utrata gruntu pod nogami, rozdzwiek z rzeczywiostoscia moze wskazywac na PTSD (post-traumatic stress disorder) . Jest to uleczalne, ale dosc dlugotrale (rok-dwa i wiecej) ale trzeba brac codzienie antypsychotic drugs, najlepiej wespol z jakas terapia behawioralna. Ale ktos przyjazny, do kogo pacjent ma zaufanie, musi go do tego namowic. Moze Pani Profesor JS zdolalaby go przekonac? Bo na partyjnych kolegow nie ma co liczyc. Oni portafia tylko lizac niewymowne miejsca Prezesa. Niestety to nie pomaga, a moze jedynie poglebic objawy psychozy.
Albo sproboac czegos przyjemniejszego w nadziei, ze pomoze. Jak sugerowala moja Stara u Sasiada, wywiezc do Toskanii, poganiac po tych zielonych pagorkach, dac powachac kwiatki, zaprowadzioc do grobowca pieknej Ilarii, tej z pieskiem w nogach, zapoznac ze wspaniala kuchnia,
zaprowadzic na Piazza della Signoria, gdzie najpierw jego duchowy Ojciec – fra Savonarola palil lusterka, kolczyki i ksiazki, zanim jego samego na tym samym placu spalono, opowiedziec poczuczajaca opowiesc z wloskiej historii, no i trzymac kciuki, ze wszystko to mu pomoze. Wtedy moze wrocic do kraju z rozpogodzonym czolkiem i nie wygladac jak rozwydrzopny pieciolatek, ktoremu odebrano trabke i kazano isc do lozka.
A Tobie Bobiku to obrońcy krzyża chyba już szykują „komitety powitalne” za te wiersze 😉
Smutna prawda, swoją drogą, niestety.
My wakacyjnie odlegli od wszystkiego napawamy się słońcem i „winju tintu da kaza” 🙂
Za Twoje i wasze zdrowie !!
A w sprawie prezesa – to już trudno o hipotezie jedynie mówić – paranoją zalatuje dość konkretnie.
post-traumatic stress disorder byłby całkiem prawdopodobny gdyby nie to, że przedtem często ujawniał się pre-nontraumatic mind disorder – obawiam się, że na to nie ma ani proszków ani terapii (odkąd elektrowstrząsy wyszły z użycia)
Trudno, ale jego stan to długoletnia produkcja własna. A jeżeli jego choroba znowu wejdzie w fazę utajoną, to my będziemy potrzebowali pomocy.
Ej, ej, Mordko, powiedz Twojej Starej do słuchu, żeby nie namawiała JK na Toskanię. Jeszcze nie daj Bóg tak mu się spodoba, że też zechce sobie przywłaszczyć
No i już nie będziemy wtedy mogli tam przyjeżdżać…
AdHd – bez przesady z tym nontraumatic. JK ma i zawsze miał stałą wielką traumę – że nie jest absolutnym dyktatorem wszechświata. Z bratem jako pomocnikiem oczywiście.
Sorry, AHdH 😳
AHdH – nie bój nic, my tu już od dawna mamy rozpisane, kto będzie mnie odwiedzał, a kto posyłał paczki. 😈
Chociaż… kwestia przemytu szlugów jeszcze nie została rozpracowana. Jakieś pomysły? 😉
Da kazy i okoliczności przyrody serdecznie zazdroszczę, ale na szczęście mój ogród i piwniczka to nienajgorsze artykuły zastępcze. 🙂
Można przemycać szlugi w świętych obrazkach zwiniętych w trąbkę.
A jakby strażnik chciał rozwijać, sprawdzać itp. to my my znane teksty w obronie. – obrazków przydrożnych.
My MU.
Muuuu. Dobra Łaciata.
Świetnie, jest pomysł. 😀 Kto się podejmuje zwijania obrazków w trąbkę, jakby co do czego?
Bo w sprawie mojej odsiadki nie chcę niczego pozostawiać przypadkowi. 😎
Jak już o pomysłach… Czy zna ktoś skuteczną metodę załatwienia tych (?§%x:+!?y§/ych muszek owocówek? 👿
Strzelanie śrutem, nawet bardzo drobnym, nieszczególnie się sprawdziło… 🙁
Na muszkę owocówkę wiązka handgranatów skutkuje radykalnie.
Obrazki mogę zwijać, tylko ktoś musi podjąć się dostarczenia mi owych.
Handgranaty kiedyś można było kupić w Świnoujściu (wiaderko za litra), ale podaż się skończyła.
http://wyborcza.pl/1,75968,8225463,Kaczynski_sie_odslonil__Jest_straszny.html
Pamiętacie te zdjęcia?
http://wyborcza.pl/duzy_kadr/1,97904,7781749,Zaloba_Marty_i_Jaroslawa_Kaczynskich.html
To jego spojrzenie na zdjęciu trzecim i czwartym. Jakby chciał krzyknąć: zapłacicie mi za to wszyscy…
No to teraz mówi, co wtedy myślał. Tylko zdumiewa mnie, jak mógł przed tych parę miesięcy udawać, że tych myśli nie ma.
Proponuję, nieco nekrofilną, odtrutkę 😉 http://archiwum.polityka.pl/art/noga-santa-anny,428335.html
Ciekawa jestem więc poniedziałku w Rzepie.
Znalazłam – http://www.literatura.gildia.pl/wywiady/wywiad_z_michalina_olszanska
Dostarczyć święte obrazki? Nie ma sprawy. Jeden, drugi, trzeci… 😆
Nawet chodzenie po wodzie może być. 😎
O nodze Santa Anny pisał też Owczarek. Bardzo zabawnie. 🙂
Znalazłem ten wpis Owczarka:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=154
Przy okazji odkryłem, że w nim właśnie zostałem w owczarkowej budzie powitany (a były to w ogóle moje pierwsze dni w blogosferze), więc noga Santa Anny ma dla mnie i osobisty aspekt. 🙂
A w komentarzach odkryłem również budowe dzieło zbiorowe, czyli ludową balladę o rzeczonej nodze, którą pozwolę sobie zacytować. 😆
Posłuchajcie ludzie,
co śpiewają w budzie:
W ciemnej mogile noga spoczywa,
płacząc tam łzami krwawemi
I Santa Annę swego przyzywa,
co z nią nie poszedł do ziemi.
O jakże nędzna ma dola smutna!
szepce kończyna po cichu.
Żebyś beze mnie nie dożył jutra!
wracaj ty niecny oprychu!
Eee tam, co będę wracał do truchła,
szydzi szubrawiec z niebogi.
Choćby mi po pas proteza spuchła,
do starej nie wrócę nogi!
I tak ten podlec nogę swą zbywa,
i wcale nie chce do ziemi.
Z młodą protezą sobie używa,
walcząc z siłami wrogiemi.
Jęcząc spływają bite Francuzy
(wiemy, za czyją to sprawką),
a Santa Anna pręży rajtuzy
z jedną – niestety! – nogawką.
Wówczas kończyna krzyknie w zapale
(choć oczy łzami zasnute):
odejdź, bo już cię nie kocham wcale
I żyj z tym wstrętnym kikutem!
Taki jest morał tej opowieści
o panu złym, co siał zamęt,
że gdy kończynę swoją bezcześcisz,
możesz ją stracić na ament.
Kto lekceważy, jak ten satrapa,
taki niezwykły wypadek,
niech się nie zdziwi, gdy jego łapa
siarczyście kopnie go w zadek.
http://www.youtube.com/watch?v=4yUQ-6mAXz4
W pieśniach on ci sławny… u nas też.
Tomasz Bagiński – http://www.joemonster.org/filmy/25962/Animowana_historia_Polski_pelna_wersja_
Bobiku, o muszkach owocowkach swego czasu chyba Alicja: wiec troche wina na plaska miseczke, przykryc podziurkowana folia (?) i zbierac
Kocie,
wolę stać na środku. Środkiem rzadko kto jedzie. Natomiast po prawej i lewej – tłumy.
Złom żelazny po nas zostanie tu i ówdzie, ale drwiący śmiech pokoleń na pewno. Niezależnie od tego, czy idziemy prawą, lewą stroną szosy, czy środkiem.
Po Bobiku, Alicjo, swiat zostanie troche lepszy, madrzejszy. I zostana wiersze – jego wlasne i jego Mamy – ktore sa wazne, piekne, madre i wielu ludziom potrzebne. Pewnie, ze nie wszystkim i nie kazdemu. 😈
Ja nie o Bobiku, Kocie (nie trzeba na kolanka padać, jak znam Bobika).
Ja ogólnie.
Tylko spokój może nas uratować! 😎
Ja wiem, czasy takie, że o spokój niełatwo, ale można sobie wziąć kilka lekcji stoicyzmu u mistrza zeen (nie mylić z mistrzem zeenem), którego niedawno poznałem 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=MLYtohsmL4I&feature=related
Podsuwam bardzo ciekawa (i krotka!) rozmowe z facetem z Katedry Prawa Wyznaniowego UW- nawet nie woedzialam, ze takie istnieje, na zadany temat -panstwo wyznaniowe. Nowych rzeczy sie dowiedzialam:
http://wyborcza.pl/1,75515,8220057,Zyjemy_w_panstwie_wyznaniowym.html
Lomatko! Podali w radiu, ze swiat zostal odcety od Bogatyni!
Faktycznie ciekawe to prawo wyznaniowe. 🙂 Jako drobny dodatek dorzucę analizę orędzia prezydenckiego, z uwagą, że o stosunkach państwo-Kościół nie było w nim mowy.
http://wyborcza.pl/1,76842,8225078,Po_oredziu.html
A drugi drobny dodatek to nowy wpis, gdyby ktoś miał ochotę. 😉
Bobik – stachanowiec!
Ja stachanowiec? To niby ja sam piszę tyle komentarzy, że wpis nawet tydzień powisieć nie może? 😈
Drogi Bobiku,
Gratuluję liczby komentarzy.
Nie gratuluję wiersza.
Po pierwsze „sprofanowałeś’ mój ulubiony wiersz.
Po drugie nie zgadzam się z jego przesłaniem ideowym. Nie mam anty endeckich kompleksów, które są w zastanawiającej zgodności z pamiętną peerelowską propagandą i z dzisiejszym mainstreamem.
.
Chciałbym Ci odebrać trochę złudzeń co do Twojej rzekomej „bezkompromisowości”.
Nie każdy, kto cytuje klasyków nonkomformizmu, sam staje się, jak w starym wojskowym dowcipie, „automatycznie”, nonkomformistą.
.
Wiersz Norwida był szczytem apologii polskości. Ty użyłeś jego niepowtarzalnej poetyki do napisania paszkwilu na polskość.
.
Odkryłem pewne prawo percepcji artystycznej.
Jak się nie zgadzamy z przesłąniem utworu, może podświadomie pomniejszamy jego wartość artystyczną.
Nie będę udawał, że jestem obiektywny.
Napisałeś kiczowaty paszkwil z okazji wydarzenia o niewielkim znaczeniu – awantura o krzyż -, gdzie, moim zdaniem, błędnie rozpoznałeś przyczyny i uderzyłeś w nawyższe tony, aż Ci pisk wyszedł.
.
Ale znalazłeś się w końcu w najlepszym towarzystwie (patrz Noblistka i jej zakłamany wiersz Nienawiść).
No zyskałeś pewien poklask.
.
Załączam stosowne wyrazy.
Moherowy staruszek o dobrej pamięci (podobno rozsiewający endeckie zapachy, tylko skąd? Bo nie zna żadnego endeka? No ale endeka, tak jak i Żyda, można przecież poznać po zapachu, pardon, zaduchu)
Witaj, Krzystofie R. 🙂 Gdybyś przeczytał wiersz nieco uważniej, być może odkryłbyś, że nie odnosi się on wyłącznie do awantury o krzyż, ale do różnych zjawisk, których w moim kraju nie lubię i nie jestem w stanie zaakceptować. I uważam, że mam prawo o tym mówić, albowiem wychodzę z założenia, że nie ten ptak kala gniazdo, co je kala, lecz ten, co mówić o tym nie pozwala.
Towarzystwo Noblistki jak najbardziej mi odpowiada, bez żadnej ironii. W razie czego mogę podrzucić jeszcze kilka nazwisk, których używa się niemal w charakterze obelg, a ja bym w ich towarzystwie chętnie się znalazł. 😉
Szanowny Autorze-Poeto,
Przede wszystkim dziękuję za odpowiedź. To dla mnie zaszczyt. Nie zgadzam się z Tobą, ale doceniam czas, jaki poświęciłeś na odpowiedź.
.
Widzisz, bez urazy, zakładam, że reprezentujemy różne połówki Polski.
A poważny dialog, nie taki, jak w Twoim wierszu, który ma tyle wspólnego z rzeczywistością tu i teraz, co wiersz Noblistki, otóż poważny a przede wszystkim rzeczowy dialog między ludźmi „dobrej woli” z tych dwóch połówek jest tyle rzadkością, co koniecznością.
Chyba, że Polska już dalej nie zasługuje na istnienie, z powodu, że naród nie dorósł i trzeba go zmienić.
Ale jak dyskutować z Poetą? Który sobie obrał za drogiego memu sercu patrona. I wywija nim, jak cepem przy poklasku ludzi, którzy (obym się mylił) niedługo obudzą się z ręką w nocniku i zagłosują (znów) na Oleksego?
Nie znam tych, z którymi Ty itd., nazwisk, chętnie poznam, jeśli to nie obietnica bez pokrycia, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
.
Czy tu chodzi o nazwiska?
Ile rządziła znienawidzona powszechnie partia?
Minęły następne trzy lata i ciągle na nic nie pozwala?
Rezonują pudła rezonansowe każdą odzywkę Wroga Publicznego Nr 1 i to jest to największe zagrożenie?
Jeden szkodnik już leży w grobie, trudno, na Wawelu.
I nic dalej nie można zrobić?
.
Dopiero, jak się usunie krzyż sprzed pałacu?
No pewnie, że mogłoby być eleganciej, ale nie wszyscy są tacy spokojni, jak ja. Dla mnie jeszcze nie wybiła godzina.
.
To naprawdę był najważniejszy krok po wyborze? Posprzątać po „Zimnym Lechu”? Brrr.
A przepraszam, nie! Jest pomysł – Podnieść podatki!
Oczywiście natychmiast po zdobyciu pełni władzy pokazać wyborcom gest Kozakiewicza. Mohery won a Wy? No wicie rozumicie. Kryzys,, jednak, towarzysze, jest. My tylko tak, żeby nam Pisiory nie bruździły, ale teraz do roboty!
To ci dopiero geniusz!
Masz jakiś pomysł na wiersz o tym?
Bo inaczej nie uwierzę Ci 🙂
Chyba ostatnia rzecz, jaką można mi zarzucić, to brak skłonności do dialogu. 🙂 Oczywiście pod warunkiem, że druga strona chce rozmawiać rzeczywiście rzeczowo, a nie przy pomocy inwektyw. 😉
Zacznę od nazwisk. Otóż, ich dobór jest o tyle ważny, że coś o mnie mówi. Nie czułbym się bynajmniej zdegradowany (wręcz przeciwnie!), gdyby zaliczono mnie do grona takich, rzekomo „antypolskich”, osobistości jak Michnik, Bartoszewski, Wajda, czy – z literackiej półki – Miłosz albo Gombrowicz. Od tego ostatniego zresztą uczyłem się krytycznego stosunku do narodowych świętości i unikania wobec nich pozycji klęczącej.
Druga rzecz – nie jestem na tyle naiwny lub narcystyczny, żeby uważać, że moje wiersze wszystkim muszą się podobać, więc ze stoickim spokojem przyjmuję to, że części Czytelników się nie podobają. Zauważę tylko, nie dla obrony czy ataku, a w celu wyłącznie analitycznym, że chyba umknęło Ci pytanie, które choć nie wprost, to jednak dość wyraźnie w moim wierszu jest zawarte: czy Norwid tęskniłby również do takiej Polski, jaka pokazuje twarz w awanturach o krzyże, w żydożerczych transparentach, w szukaniu suchej gałęzi dla przeciwników politycznych, w dążeniu do przekształcenia kraju w skansen Europy, itp, itd? Czy chcieliby do niej wracać Mickiewicz, Słowacki albo Chopin? Albo ci, którzy w ostatnich latach wyjechali tylko na jakiś czas, z myślą o powrocie, ale teraz, widząc co się dzieje, z tą myślą zaczynają się rozstawać?
Fakt, że zadaję to pytanie, z widoczną aluzją do norwidowskiej poetyki, świadczy raczej o tym, że pezja Norwida jest dla mnie wciąż żywym – i nieraz bolesnym – punktem odniesienia, niż o próbie pomniejszenia wartości pierwowzoru, do którego się odwołuję.
Co do reszty Twojego wywodu – nie jestem pewien, czy go zrozumiałem. Jeżeli chodzi Ci o to, że rządy Platformy nie są doskonałe, to oczywiście się zgadzam. 🙂 Ale nie sądzę, żeby ich poprawie szczególnie służyło nieustannie prowokowane przez PiS zajmowanie się „tematami zastępczymi” – rozliczeniami, krzyżami, katastrofą smoleńską i sakralizacją Lecha Kaczyńskiego. Jestem szczerze przekonany, że Jarosław Kaczyński bardzo polskiej polityce szkodzi Nie podoba mi się rola, jaką w moim państwie odgrywa Kościół. Przeraża mnie fanatyzm i skłonność do teorii spiskowych. I piszę o tym wszystkim: nie po to przecież, żeby komuś dokopać, tylko dlatego, że nie jest mi obojętne, co w moim kraju – w naszym kraju się dzieje. No, niech już użyję dużego słowa – z chęci bycia obywatelem. A że obywatelską postawę rozumiem nieco inaczej, niż gloryfikację swojego narodu i jego symboli? No cóż, można różnie. 😉
@Autor
Łoł, tylem nie oczekiwał. Toż to prawie impreza! Mogę szklankę wody ? 🙂
Bo chyba muszę przysiąść…
.
No dobrze, skoro tak mnie gościnnie przyjmujesz a faktycznie jesteśmy z innej bajki, to jeszcze spróbujmy.
.
1) Po pierwsze: Warunki „dialogu”. Otwarty? To się jeszcze zobaczy. 🙂
Oprócz oczywistego warunku pewnego minimalnego poziomu kultury ogólnej (a wszyscy już jesteśmy zmęczeni trollowaniem i ja nie gadam z „chamstwem i drobnomieszczaństwem” – dlatego już dawno nie komentuję na onecie lub wp) i „rzeczowości” ja bym dodał jeszcze jeden, nie mniej istotny: pewne minimalne podobieństwo wrażliwości.
.
Poezja jest dobrym punktem wyjścia. Bo wskazuje na tę pierwszą wspólnotę.
Dzisiaj już nie wiadomo do czego się odwołac: Bóg, honor, Ojczyzna nie- to nacjonalizm i religianctwo, do moralności – nie, bo to fundamentalizm, do miłości – nie, bo to seksizm, itd.
Modne jest odwołać się do nazwisk, które wymieniłeś.
To rzeczywiście nazwiska mainstreamowe.
Lepsze takie niż żadne.
.
Dlatego Norwid i inni romantycy są dobrym punktem wyjścia.
2) Są dostatecznie starzy i umarli tak dawno, że na razie nie ma chętnych, żeby wywlekać ich zwłoki i bezcześcić, jak zrobili ze swoimi królami aż do pierwszej dynastii, Francuzi.
Czy byli by zadowoleni z dzisiejszej Polski?
Pytanie retoryczne.
Pytanie tylko, czy Norwid byłby niezadowolony z tego samego, co Ty?
Pewien poeta uświadomił mi (polecam przy okazji MOJĄ interpretację – link w hiperłączu do mojego podpisu), że jeśli już ktoś napisał wiersz, to naprawdę go bolało.
Dlatego z całym szacunkiem traktuję Twoje lęki przed zaduchem.
Dlatego niepotrzebnie przetłumaczyłeś swój wiersz na prozę. To dość czytelne było. Dlatego właśnie wiersz jest słąby: to po prostu czysta publicystyka w poetyce nawiązującej do genialnego wiersza.
.
Nie ruszają Cię wyczyny PO, mimo, że są realne a „przeżywasz artystycznie”, i to zżynając nie tylko od Norwida, rezonowane przez TVN24 i innych oficerów politycznych, uważających się za dziennikarzy, wypowiedzi jednego, będącego w żałobie polityka?
.
Tu się rozchodzą nasze wrażliwości.
Chętnie się z Tobą zgodzę, dla symetrii, że JK popełnia masę błędów.
Ale największy to ten, że nie przyszedł z piłą pod palac?
A mohery, to teraz największe zagrożenie dla Ciebie?
No weź, pokaż jaki jesteś otwarty i przyznaj, że to absurd!
Nie będę się odcinał od Radia Maryja.
Nie chce mi się.
Powiem Ci więcej: gdybym był ich fundamentalnym przeciwnikiem, to przyzwoitość w tej sytuacji nakazywałaby mi stanąć murem za nimi9.
Bo nie ma komu się ująć.
Ciebie rażą ludzie broniący krzyża? Nazywasz to burdą?
.
Moją wrażliwość rażą podpici młodzieńcy i ich piękne, rozanielone dziewczyny, noszone na barana, które szydzą z tych ludzi.
Po prostu, prawda wprawdzie jest jedna, ale każdy ma inne czułe miejsca.
Jesteś pewien, że Norwid bardziej by się przejął jakimś rozemocjonowanym moherem niż niewykrytym do dzisiaj morderstwem Papały, Olewnika, czy śmiercią Pańki?
Albo zaszczuciem dziennikarza, który zajmował się zabójstwem ks.Popiełuszki?
.
A nasz miłujący prezydent, który, jako marszałek sejmu mówił „jaki prezydent, taki zamach”. To Wersal?
Może jakiś wierszyk?
Ciebie to nie rusza?
No widzisz. Tutaj masz już bliznę.
I to nie jest takie proste:
Mamy rozną biografię, różne rzeczy słuchamy, rózne rzeczy czytamy.
Dla równowagi podam też parę nazwisk:
CS Lewis: Listy starego diabła do młodego
K.Kąkolewski: Diament znaleziony w popiele.
G.Chesterton: Wiekuisty człowiek
Z.Herbert: Raport z oblężonego miasta
@Krzysztof.R:
„Odkryłem pewne prawo percepcji artystycznej.
Jak się nie zgadzamy z przesłąniem utworu, może podświadomie pomniejszamy jego wartość artystyczną.”
Obawiam się, że nie sądzę.
„Nie będę udawał, że jestem obiektywny.”
Trudno by było.
uff…..
Krzysztofie, pisales do Autora, ale przeczytalem…..
napisales Mamy rozną biografię, różne rzeczy słuchamy, rózne rzeczy czytamy.
tak i to widac
nazwisk dla rownowagi nie podam, zbyt wiele ich
bywa…..
Dwie uwagi:
1. Zrzynać pisze się przez rz.
2. Obecny prezydent Bronisław Komorowski nigdy nie wypowiedział słów „jaki prezydent, taki zamach”. Powiedział „jaka wizyta, taki zamach”.
Można by dużo, dużo więcej. Ale – jak mówi Krzysztof – „nie chce mi się”.
Rysberlin, Telemach
Czemu mają służyć te Wasze komentarze?
Bo po mnie coś widać, jak rozumiem, ale po Was?
.
Jesli macie coś ciekawego do dodania, to dawajcie.
Ale może macie ochotę przylutować i netykieta Was trzyma?
.
Aaaa to co innego! Szacun za dyscyplinę. Też coś, z braku laku 🙂
Doro,
Dzięki za czujność. Sypnąłem się. Punkt dla Ciebie.
Co do drugiego: no coś podobnego! Co za precyzja!
To ładniej tak? I wszystko gra?
Rozumiem, Ciebie to nie rusza. Kaczorowi za mało przywalił.
.
No właśnie. To przykład wrażliwości.
Jeszcze raz dziękuję za ortograficzną precyzję. Tu się solidaryzuję.
Krzysztofie, to się całkowicie zgadza, że mamy różną wrażliwość, różne punkty wyjścia i różne punkty dojścia. Ty uważasz za absurd to, że można w tej chwili za największe niebezpieczeństwo dla państwa uważać mohery, oszołomów i JK, a dla mnie nie tylko nie jest to absurdalne, ale wręcz oczywiste. Dlaczego tak sądzę, pisałem na blogu wielokrotnie i można to odnaleźć. Ty nie rozumiesz, jak można „obrońców krzyża” uważać za chuliganów, a dla mnie nie ulega wątpliwości, że oni są chuliganami, którzy nie potrafią pojąć na czym polega państwo prawa i tego, że zasada dura lex sed lex dotyczy również wyznawców katolicyzmu. Tak moglibyśmy ciągnąć jeszcze długo, ale nie bardzo rozumiem, co z tego miałoby wyniknąć.
Pytasz mnie, czy nie rażą mnie takie lub inne wypowiedzi Komorowskiego? Owszem, rażą mnie i o tym też już pisałem. Ale nie zauważyłem, żeby Komorowski wyprowadzał na ulicę lub popierał wyprowadzanie tłumu, gotowego zanarchizować państwo. Nie widzę, żeby gotów był podpalić kraj w imię osobistych uraz i paranoicznych podejrzeń. Dlatego jednak pozostanę przy swoim zdaniu, że PiS w jego obecnej formule jest nieszczęściem dla Polski, a Platforma co najwyżej mniejszym złem.
Krzysztofie R., gdybyś bywał tu wcześniej, wiedziałbyś, że Komorowski był przez wiele osób tutaj ostro krytykowany i to jeszcze przed 10 kwietnia. Dla wielu z nas decyzja PO, by to Komorowski był kontrkandydatem dla ubiegającego się o reelekcję Lecha kaczyńskiego, była sporym rozczarowniem. Nie trafiłeś więc do fanklubu Bronka. Ani do kółka miłośników Platformy.
Wiersz Bobika może się podobać lub nie. Myślę, że autor nie ugnie się pod ciężarem krytyki i przyjmie ją godnie. Prawda, autorze? Pogubiłam sie jednak, czego dotyczy Twoja polemika, Krzysztofie R. Posłużenia się parafrazą wiersza Norwida, za – w Twoim odbiorze – nadużycie? Czy też dotyczy może poglądów?
W eskapadzie gruzińskiej totalnym brakiem wrażliwości wykazał się LK. Pojechał tam jako Prezydent Polski, nie osoba prywatna. Dając się wywieźć diabli wiedzą gdzie i po co, zachował się bezmyślnie,. To Polska, nie on, stała tam, wybałuszając w ciemnościach zdezorientowane oczy. Tak, Komorowski wypowiedział się zbyt lekceważąco, to zasługiwało na huknięcie.
Słów obecnego prezydenta nie wartościowałam. Podałam ich prawdziwe brzmienie, które jednak oznacza coś innego. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że lekceważący ton dotyczył w co najmniej równym stopniu, jeśli nie większym, strony zapraszającej. Tego też nie wartościuję, stwierdzam fakt.
Jestem przeciwna przeinaczaniu czyichś słów dlatego, że przeinaczone lepiej pasują do naszej tezy.
@Bobik, Dora, Vesper, haneczka, inni komentatorzy
„Tak moglibyśmy ciągnąć jeszcze długo, ale nie bardzo rozumiem, co z tego miałoby wyniknąć.”
Dziękuję za kulturalną wymianę zdań.
Również pozostałym dyskutantom, którzy wyrazili, jak jeden mąż, swoją solidarność z Autorem.
Rzeczywiście, nie jestem tu bywalcem.
Trafiłem tu przypadkiem wskutek wiersza, który dla mnie jest czymś więcej, niż tylko materiałem literackim.
.
Co miałoby z tego wyniknąć?
Ja przyszedłem zobaczyć, co mam wspólnego z kimś, kto może poczyna sobie z moim ukochanym wierszem cokolwiek swobodnie, ale ma trochę talentu literackiego i jest wrażliwy na poezję.
Szkoda tylko, że tej wrażliwości używa do partyjnych bijatyk.
I skorzystałem:
Zostałem potraktowany rzeczowo i z kurtuazją. Poświęcono mi czas i okazano szacunek.
Mnie nie nazwano moherem, największym szkodnikiem i chuliganem mimo, że uważam Radio Maryja, przy wszystkich wadach, jak wszystkie ludzkie dzieła, za błogosławieństwo dla Polski, zaś ludzi pod Krzyżem Smoleńskim za obywateli Rzeczypospolitej upominających się o sprawy ważne.
Awantura, awanturą, a dla mnie paradoksalnie są znakiem nadziei. I nie oni są chuliganami.
Daj nam Boże takich chuliganów jak najwięcej.
A że mogą być wykorzystywani w sporze politycznym?
Tak, to prawda. PO zyskuje na tym sporze w krótkiej perspektywie. SLD też. Zapateryzm może w Polsce zyskać na znaczeniu przez tę awanturę.
.
To właśnie Prezydent, którego, jak mówicie, krytykujecie, ją wywołał. To on sprowokował „chuliganów”.
Gdyby reagowali „politycznie”, powinni posłuchać księży.
Nie posłuchali. Czy nie możecie chociaż, zamiast nazywać ich chuliganami, przyznać im jakieś wyższe motywacje ?
.
Na przykład wolę wyegzekwowania pamięci, którą to pamięć, swoim PIERWSZYM krokiem po wyporze, Prezydent Elekt wydawał się wymazywać?
.
Nawet, jeśłi się z nimi nie zgadzacie?
Czy możecie TOLEROWAć (tolerancja to przeciez dzisiaj święte słowo) ludzi, których racji nie akceptujecie?
.
Solidaryzowano się tylko ze zwolennikami „prawa”.
Toć pewnie.
Nie będę się rozwodził nad taka faryzeuszowską postawa.
Prawo budowlane uber alles. Krzyż Smoleński i modlący się ludzie = Chuligani + samowolka budowlana.
Modlitwa: sposób na podpalenie Polski.
Przypomina się walka w PRL z ulotkującymi paragrafem o zaśmiecaniu miasta a z Teatrem 8-go dnia zarzutem o nieskasowanie biletu.
III Rzeczpospolita: areszt tymczasowy dla ucznia, który przerobił datę ważności legitymacji szkolnej.
Uniewinnienie w majestacie prawa mordercy Przemyka.
Immunitet dla skorumpowanego sędziego.
Chwała zdemaskowanym agentom.
Hańba ludziom nienawistnym, ujawniającym ich sprawki.
Dla odważnych dziennikarzy i historyków: berufsverbot. Dla ich bohaterów: prezydentura i inne zaszczyty.
Wniosek: Najgorszy jest L i J K.
No tak. Wrażliwość mamy jednak inną i Norwid nam tu niewiele pomoże.
Tym niemniej będę pamiętał o Was.
O precyzyjnej Dorze. Zajrzę, czy czegoś nie znalazła 🙂
Szacunek do ortografii na pewno nas łączy 🙂
I o pozostałych, których uwagi przyjmuje ze zrozumieniem i szacunkiem.
Starano się dyskutować i argumentować.
Jednak nie jestem pewien, czy dalsze przebywanie na tym blogu i przedstawianie swojego, cokolwiek innego punktu widzenia nie będzie nadużywaniem Waszej gościnności.
.
Pozostaję w nadziei, że Wasza kultura i precyzja myślenia nie pozwoli Wam być manipulowanym przez orkiestrę.
Łączę wyrazy prawdziwego szacunku.
Krzysztof
Doro,
.
Jeszcze co do Twojego wyjaśnienia o nieszczęsnej wypowiedzi BK.
Cytowałem ją nie po to, aby mieć rację, ale ponieważ leżała mi od samego początku, od momentu, kiedy zaistniała w przestrzeni publicznej, cierniem na sercu. Jeszcze wtedy, kiedy Lech Kaczyński nie był Czcigodnym Zmarłym, tylko „żałosnym, małym człowieczkiem, mającym kłopoty z alkoholem i obciachową żonę, latającą za nim z kanapkami do samolotu”. I ten „cytat” mógłbym ciągnąć.
Bo tak ludzie, „o innej niż ja wrażliwości”, walczyli z „największym szkodnikiem III RP” (według Bobika).
.
I TAK JĄ ZAPAMIĘTAŁEM.
Ktoś to zmanipulował?
Bo cytowana przez Ciebie treść została wypowiedziana przez INNYCH przedstawicieli PO. Nie jego.
.
Wiem, że po śmierci jedynego PRAWDZIWEGO prezydenta III RP, BK tak się tłumaczył.
Ale czy jesteś pewna, że PRECYZYJNIE podajesz jej treść?
Jeśli by to była prawda, odczuł bym ulgę.
Nawet gdybym był fundamentalnym wrogiem LK, nigdy w stosunku do Prezydenta RP nie przeszło by mi przez gardło coś takiego. A marszałek sejmu? Dla mnie to koniec.
Więc wolałbym, że Prezydent RP nie miał takiej plamy na honorze.
I to by była DLA MNIE NAPRAWDĘ dobra wiadomość.
Dajesz głowę?
Jesteś medialnym ekspertem, czy kibicem PO, domagającym się karnego bo symulowanym faulu? Bo niedobrze widziałaś?
Krzysztofie,
Twoja wzruszająca jeremiada doczekała się na tym blogu kpiarzy, prześmiewców i wrogów betonu i tak zbyt wielkiej uwagi i szacunku. Ja bym nie miał tyle cierpliwości i dobrej woli, co wymienione (o 9:52) przez Ciebie osoby 🙄 Jakieś efektowne działanie w stylu „Małej Apokalipsy” pod rzeczonym krzyżem, o, to bym poparł. I świat by zauważył 😎
Krzysztofie, moja odpowiedź dziś będzie z konieczności (robota, tak wiele roboty…) krótka i „po łebkach”. Nie nadużywasz tu niczyjej gościnności, bo prawo do bycia na tym blogu mają wszyscy, którzy nie reprezentują, nazwijmy to, chamstwa typu onetowego. Ponieważ absolutnie nie jest to Twój przypadek, nie widzę powodu, dla którego nie miałbyś się wypowiadać, choć masz inne poglądy niż tutejsza większość. 🙂
Tylko ja faktycznie nie bardzo rozumiem, co miałoby wyniknąć z dalszego wyliczania spraw, które nas różnią. Owszem, jest takich wiele. I wyliczając je możemy dojść do wniosku, że może zbyt wiele, żeby się dogadać. A mnie znacznie ciekawsze wydawałoby się poszukanie takich płaszczyzn, na których mimo wszystko te dwie poróżnione połówki Polski mogłyby się spotkać. Na zasadzie „ja ustąpię odrobinę, Ty ustąpisz odrobinę i może uda się bez kłótni zjeść kolację”.
Nie chodzi mi o to, żeby zmiatać różnice pod dywan i udawać, że ich nie ma, tylko o to, żeby nawet w przypadku niemożności ustalenia wspólnej optyki w pewnych sprawach (bo dyskusja nie musi przecież służyć ujednoliceniu stanowisk; idzie głównie o wzajemne wysłuchanie argumentów i próbę zrozumienia stanowiska przeciwnika) móc dalej bez zacietrzewienia, a nawet z sympatią rozmawiać o sprawach innych. Bo ja wiem – o literaturze, muzyce, kulinariach, zwierzynie domowej… Z poszanowaniem zasad kulturalnej rozmowy, jak również praw innych (co często jest tożsame z poszanowaniem prawa jako takiego).
I tu dochodzimy do tego, dlaczego ludzi takich, jak obrońcy krzyża czy JK i jego najblisze otoczenie uważam za chuliganów. Ponieważ nie szanują oni ani przeciwnika, ani zasad dyskusji (o jakiej dyskusji w ogóle może być mowa, kiedy ktoś z góry mówi „wyegzekwuję swoje choćbym miał paść i nikt mnie nie przekona”), ani praw innego człowieka, ani prawa państwowego. Nie szanują demokratycznych reguł gry, które mówią „w razie wątpliwości odwołujemy się do zdania większości i mniejszość mu się podporządkuje, a do momentu rozstrzygnięcia po prostu wszyscy przestrzegamy prawa. A „swoje” egzekwują metodami takimi, jak zakłócanie porządku publicznego i lekceważenie tegoż porządku strażników. Czy to aby nie chuligaństwo?
Porównanie do podobnych sytuacji z czasów PRL-u nie znajduje tu zastosowania, bowiem tamta władza nie była władzą demokratycznie wybraną. Sama zawiesiła demokratyczne reguły gry, więc nie mogła domagać się ich przestrzegania. Ale ta władza, cokolwiek by nie rzec, jest nasza, przez nas – przez większość – wybrana. Możemy mówić, nawet bardzo głośno, co nam się w niej nie podoba, ale nie możemy jej sabotować. Tym właśnie różnisię bycie w demokratycznej opozycji od chuligaństwa.
Więc żeby było całkiem jasne – gdyby ulicami przechodziły nawet tysiące legalnych demonstracji w obronie krzyża, mógłbym się z ich hasłami głęboko nie zgadzać, ale nie mówiłbym o chuligaństwie. A w przypadku Krakowskiego Przedmieścia mówię, bo tam ostentacyjnie lekceważy się prawo mojego, demokratycznego państwa.
Cubalibre, ja naprawdę nie uważam, że dyskutować można tylko z tymi, którzy mają takie samo zdanie. 😉 A prześmiewczością posługuję się najchętniej w kontaktach z tymi, których to, co powiem, będzie rzeczywiście śmieszyć. Bo jeżeli ma tylko urazić, to po co? Dokopanie komuś nie sprawia mi najmniejszej przyjemności. Zabawa – owszem. 🙂
Cubalibre,
Łoł,
Wzruszyłeś się?
Ale zaraz sobie przypomniałeś swoją powinność?
Ale zamiast przechwałek, co to byś nie zrobił, może być jakąś prześmiewczą jeremiadę napisał?
.
Jest czas wzruszeń, jest czas i kpin.
Nie masz monopolu na poczucie humoru.
.
Tylko trzeba mieć poczucie chwili, poczucie proporcji i wrażliwość.
Jak ktoś pisze list kurtuazyjny, to się czyta i albo odpowiada w tym tonie, albo się milczy.
Na kpiny jest inny czas.
Ale Ty pewnie nie wiesz o co mi chodzi. Trudno, może kiedyś zrozumiesz.
.
Dlatego Mała Apokalipsa, którą ja czytałem pewnie dużo wcześniej, niż Ty, nijak się ma do awantury o krzyż.
To prawdziwe starcie racji.
Po OBU stronach są ludzie godni szacunku.
I po OBU stronach są menele a nawet przestępcy.
Jak w życiu.
Bacz, byś znalazł się nie tyle po właściwej stronie, ile we właściwym towarzystwie.
Bobiku,
wiem, że szanujesz swoich rozmówców i nudna jest dyskusja bez różnicy poglądów. W tym wypadku jednak coś mi się zdaje, że ten interlokutor da Ci spokój tylko wtedy, gdy się pokajasz i docenisz wagę Radia Maryja, a do aktualnego prezydenta wystosujesz odezwę o zmycie plamy na honorze 🙄
I przeprosisz Norwida. Na kolanach.
Krzysztof pisze: „Dla mnie to koniec.” 😯
To jest bardzo dramatyczna sytuacja. Chyba już bez wyjścia… 🙁
Huch, niesamowite 😯 Krzysztof wie, kiedy ja coś czytałem 😯 Miałem wprawdzie na myśli wersję filmową, ale nie szkodzi 😉
Bobiku,
OK. Dzięki. Nawet ta Twoja „obrona” przed prześmiewcą była sympatyczna.
Tu mnie jednak nie doceniasz. Potrafię przylutowac. Ale nie cepem, tylko „biała bronią”.
Na razie jestem na prawach gościa.
Nie będę nadużywał gościnności, ale „czuję się zaproszony” 🙂
.
Dobra, może to nadinterpretacja, ale faktycznie może kiedyś, jak kurz opadnie, pogadamy o „starych Polakach”?
.
Prawdopodobnie zaskakująca byłaby taka zabawa:
Ty byś „wypełnił ankietę”, co to ja uważam w różnych sprawach, a ja vice wersa.
.
Na razie jednak znikam na jakiś czas, bo widzę, że Twoi stali goście są już za bardzo zniecierpliwieni i tylko patrzeć a wybuchnie awantura.
Napisz jakiś wiersz, ale mniej „kontrowersyjny”, bardziej „ponadczasowy”. I podeślij linka.
Pozdrawiam
Już mnie dreszcze obiegły na samą myśl o Krzysztofie 🙄 Chyba też dam nogę, bo jeszcze mi przylutuje 😯
Było do mnie pytanie, czy jestem pewna, że precyzyjnie podałam treść wypowiedzi Komorowskiego. A mówiłam, Krzysztof nie lubi zaglądać do źródeł…
http://www.youtube.com/watch?v=HLO7DjlTSY4
Moim zdaniem ta wypowiedź ma wydźwięk taki, że żałosna była cała sytuacja, w którą LK został wciągnięty.
Lech Kaczyński z całą pewnością nie był „jedynym prezydentem III RP”. Był prezydentem najgorszym, który niewiele zrobił, a wzbudzał kłótnie. Nie darmo miał tak nieskie poparcie społeczne w przeddzień katastrofy i żadnych szans na reelekcję. Ale w gruncie rzeczy wiele ze swoich gaf, bo to często były po prostu gafy (dlatego, podejrzewam, tak ochoczo sztab PiS się rzucił na gafy Komorowskiego), popełniał mimochodem. Mnie było go autentycznie żal, bo ewidentnie stał się ofiarą dyktatorskich zapędów brata.
Gdyby pozostał na uczelni, mógłby do dziś być lubianym wykładowcą. Po prostu zadziałała stara zasada Petera: każdy dąży do swojego szczebla niekompetencji. I to niestety przydarzyło się panu LK.
Żona nie była obciachowa, była sympatyczną i kulturalną kobietą. Może to ona byłaby lepsza na tym stanowisku? Miała pewne zdolności dyplomatyczne. W przeciwieństwie do małżonka, który był w tej dziedzinie antytalentem. Cóż, nie każdemu Bozia dała.
A teraz o krzyżu.
To JEST anarchia. To JEST chuligaństwo. Grupka ludzi zawłaszczyła skrawek przed Pałacem Prezydenckim nie walcząc o jakieś wartości, tylko o politykę, bo nie podoba im się prezydent Komorowski, uważają go z niewiadomych przyczyn za uzurpatora i chcą zablokować jego pracę.
Jeżeli Krzysztof zacznie mi wmawiać, że oni walczą o inne wartości, religijne, powiem prosto: to nie jest miejsce sakralne. To jest miejsce pracy prezydenta RP. A prezydentem jest teraz Bronisław Komorowski.
Tu dzieją się zupełnie inne rzeczy, przyjeżdżają delegacje zagraniczne, miejsce spełnia zupełnie inne funkcje. Dla plemiennych totemów – w stu procentach zgadzam się z prof. Mikołejką z wywiadu w dzisiejszej „Polityce” – miejsca tu nie ma. Jest prawo i winno być przestrzegane.
I to nie Komorowski (wówczas prezydent-elekt) sprowokował tu cokolwiek. Po pierwsze, został zapytany przez dziennikarza i udzielił odpowiedzi. Po drugie, odpowiedź, jakiej udzielił, była jedyną możliwą. Bo właśnie tego żąda prawo.
I nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego 3 sierpnia nagle wystraszono się jego wyegzekwowania.
To musi się stać prędzej czy później.
Tyle fatygi, tyle dobrej woli, tyle grochu o ścianę…
A Krzysztof już się odgraża, że jest tu wprawdzie na razie na prawach gościa, ale poczekajcie, niech się poczuje pewniej… Wtedy Bobik już się od ankiet i przesłuchań nie wykręci 😎
W sprawie prześmiewczej jeremiady udam się chyba do Hioba 🙄
Tu mówi „ten iterlokutor”
Drogi Cubalibre,
Zdałeś egzamin 🙂
Potrafisz naprawdę być prześmiewcą, wybacz, jestem tu nowy, nie wiedziałem.
Tylko nie potrafię prześmiewczo wyrazić uznania. A w internecie trzeba być precyzyjnym. Dlatego mówię Ci poważnie: Jesteś dowcipny. Dałeś mi sygnał, że przynudzam. Zrozumiałem już wcześniej.
Ale wyluzuj. Mylisz się. Nie mam zaciętej gęby o nienawistnych oczach i nie latam z wielkim krzyżęm po mieście. Dementuję „rozsiewane przez Ciebie pogłoski” (to licencja poetica, gdybyś chciał się czepiać tego fragmentu, dlatego w cudzysłowie)”, że jestem fundamentalnym kibicem jakiejś drużyny z „bandy czworga” lub członkiem Rodziny Radia Maryja.
.
W ramach otwartości: rezygnuję z tych moich wszystkich domniemanych warunków wstępnych.
.
No, może … może przeproszenie Norwida na kolanach nie byłoby świętokradztwem? Bo przecież musiało by być prześmiewcze?
Ale pod warunkiem, że podawane przy okazji tej miłej, towarzyskiej imprezy piwo, nie byłoby marki „Lech”.
Nigdy już nie kupię piwa tej marki. I żadne dementi rzecznika tu nie pomogą.
To takie darmowe, samozwańcze korepetycje „wrażliwości” dla Ciebie, Drogi Prześmiewco.
Potraktuj to jako zemstę za „wzruszającą jeremiadę”.
To faktycznie zabolało. Może faktycznie przegiąłem i miałeś rację, żebym dał już spokój?
.
Dobra, znikam.
Teraz już NAPRAWDĘ.
Krzysztofie,
czuję się zaszczycony poświęconą mi uwagą. Niesłusznie jednak przypisujesz mi rozsiewanie o Tobie pogłosek i to jeszcze tak krzywdzących. Każdy, kto tu bywa, czyta sobie i wyciąga własne wnioski bez zasięgania mojej opinii 😉
Natomiast moje wyobrażenie o Tobie bardzo odbiega od Twojego wyobrażenia o moim wyobrażeniu o Tobie. I to tak bardzo, że nie wiem, czy Ci je ujawnić 🙄
Przykro mi, że trafiłem Cię we wrażliwe miejsce, mam nadzieję, że się szybko zabliźni 😉 A czy dasz spokój, czy nie – zobaczymy 😉
Za co przepraszać Norwida 😯
On byłby jeszcze ostrzejszy. Oczywiście tego nie wiadomo na pewno, ale wystarczy poczytać jego coś więcej niż jedno rzewne westchnienie emigranta, wtedy miałoby się jego pełniejszy obraz…
A piwo „Lech” jest OK 😀
@Krzysztof R.,
jeżeli o mnie chodzi, to chętnie z Tobą na pewne tematy podyskutuję. Trudno jednak o dyskusję kiedy na jednym oddechu poruszasz tyle ważnych spraw. Nie da się jednocześnie dyskutować „o wszystkim”, bo to jest dyskusja o „niczym”.
Nie przeszkadza mi różnica zdań, pod warunkiem, że zachowana jest elementarna kultura dyskusji. Liczy się też jej strona merytoryczna. Mam tu na myśli, dla przykładu, nie mylenie empatii z caritas (agape).
Interesują mnie Twoje argumenty na poparcie tezy: uważam Radio Maryja, przy wszystkich wadach, jak wszystkie ludzkie dzieła, za błogosławieństwo dla Polski
Wkleję tę wypowiedź również pod bierzącym wpisem Bobika, zeby łatwiej było dyskutowac wszystkim.
@Cubalibre,
nie podoba mi się Twoje zachowanie w stosunku do Krzysztofa R.
Abstrahując od krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, bo ten temat jest już zdecydowanie za długo i zbyt intensywnie wałkowany, a przechodząc do różnic światopoglądowych pomiędzy dwiema połówkami wspołczesnej Polski. Zasadnicza różnica, w uproszczeniu tak wielkim, że być może nieco trywializującym, jest taka, że nie moga się dogadać co do sposobu rozwiązania bardzo istotnych problemów. Bo co do tego, co stanowi problem, z grubsza chyba jest zgoda, a przynajmniej co do części.
Jedni jednak uważają, że należy sobie z problemami radzić w ramach systemu, drudzy woleliby system rozwalić i zbudować na nowo. Niestety, nie ma wśród nich osób o charakterze budowniczych, większość to destruktorzy. Nie wykluczam, że czasem lepiej coś zrównać z ziemią i zbudować od podstaw niż remontować, ale do tego trzeba koncepcji, jak to zrobić, co ma nastąpić po destrukcji. Jeśli takiego całościowego zamysłu brak, to majstrowanie przy systemmi jest zwykłym szkodnictwem. Właśnie dlatego działalność Jarosława Kaczyńskiego oceniam jako szkodnictwo. Jego diagnoza o patologiach życia społecznego, politycznego i gospodarczego jest prawdziwa. Ale to jest tyle warte, co twierdzenie, że białe jest białe. To żadna sztuka. Poza jednak stwierdzaniem oczywistych oczywistości, pan Jarosław proponuje podłożyć pod system tonę plastiku i zrobić wielkie bum. A co po bum? Powszechna szczęśliwość pod rządami PiS, to jasne, ale konkretnie co właściwie? Nie dostrzegam żadnej pozytywnej wartości demontażu WSI oraz powstania CBA, a to były sztandarowe sukcesy PiSowskich rządów. Nie dostrzegam żadnego pozytywnego skutku tzw. becikowego. Uważam, że ma potencjalnie większe szanse generowania patologii niż skłaniania Polaków do powiększania rodzin. Jarosław Kaczyński ma wybitny talent do skłócania wszystkich ze wszystkimi. Jego nieufność, skłonność do paranoi, ma jakąś dziwną zaraźliwą właściwość i zatruwa całą społeczną przestrzeń. Jego obecność sprawia, że wokoło robi się toksycznie.
Niedawno pisałam o tym, że nie można lekceważyć postrzegania państwa przez obywateli i podawałam przykłady, dla których obywatel ma pełne prawo czuć się przez swoje państwo traktowany jak worek treningowy, na którym państwo wyładowuje swoje kompleksy. Krzysztof R. również wspomina o podobym sytuacjach – areszt dla ucznia i pobłażanie dla zbrodniarzy. Czyli co do identyfikacji problemów w miarę się zgadzamy. Nie zgadamy sie co do sposobów radzenia sobie z nimi. To już jakaś płaszczyzna dyskusji.
Krzysztof wspominał o błogosławieństwie, jakim dla Polski jest Radio Maryja. Chętnie posłuchałabym argumentów, jakież to jego cechy są tak zbawienne dla polskiego społeczeństwao. Dostrzegam, że Radio Maryja odpowiada na potrzeby grupy ludzi, która znalazła się w kompletnej izolacji od reszty społeczeństwa – osób w średnim i starszym wieku, samotnych, religijnych w sposób, powiedzmy, tradycyjny. W większości kobiet. Osobiście wolę jednak sposób, który osobom w starszym wieku propoponuje Uniwersytet Trzeciego Wieku. Ale jest to propozycja trudniejsza, bardziej wymagająca. Pewnie przez to niszowa. Oferta Radia Maryja jest prosta, łatwo przyswajalna, podaje proste odpowiedzi na trudne pytania, a czy prawdziwe, o to już mniejsza. Nie wymaga od odbiorców żadnego wysiłku intelektualnego, z góry zakładając, że są oni do niego niezdolni. Nie spotkałam się jeszcze z tak w gruncie rzeczy pogardliwym stosunkiem medium do odbiorcy, tak cynicznie manipulującym. Demagogiczny pop dla seniorów, w religijnym sosie. Po to tylko, żeby zdobyć rząd dusz nad zagubionymi ludźmi.