Pełzajaca apostazja
Już się abepe w łożnicy układa do spania,
a tu szura coś po kątach nie do wytrzymania,
sunie ruchem robaczkowym od lewa do prawa
i włos jeży na łysinie, co na cud zakrawa.
Skoczył abepe, aż mu się rozlała małmazja:
coś mi pełza po pałacu, czy to apostazja?
Teren mój od tej gadziny ponoć miał być czysty,
po tom przecież za usługi płacił egzorcysty,
a tu kicha, ta cholera jakaś niepokorna,
zamiast zwiać przed egzorcyzmem, chce mi wleźć pod ornat
i na mszę ogonem dzwonić. Niech no znajdę lagę,
zaraz ja tej apostazji pokażę apage!
Więcej światła tylko trzeba mi do takiej akcji,
bo po ciemku niewygodnie… gdzie dojście do trakcji?
Którym pstryczkiem polskie słońce włączyć jak na rozkaz,
co nacisnąć, by świeciła jasno Matka Boska?
O, znalazłem! Pstryk i światło, proste to jak drucik.
Teraz, w świetle, już spokojnie mogę klątwę rzucić,
czy suspensą w bydlę ciepnąć, może się wystraszy
i zrozumie, że biskupom trudno pluć do kaszy.
Jak nie poskutkuje, skoczy się na łeb, na szyję,
po tożsamość narodową z bejsolowym kijem,
a ta to już zrobi swoje i każdego drania
po wiek wieków i na ament oduczy pełzania!
Na Podlasiu określenie „ksiądz – egzorcysta” wymawiane jest prawie na klęczkach. Podobnie jak „cud w Sokółce”. Wczoraj w trakcie rozmowy telefonicznej z kimś stamtąd usłyszałam, że pójdę do piekła.Stwierdzeniem, że się w takim razie nie spotkamy , zakończyłam tę porywającą wymianę myśli.
Przeczytałam właśnie, że pewien zmarły abepe – molestant ma być pochowany w archikatedrze!!!
Nie chodzę do kościoła od dziewięciu lat. Akt apostazji byłby (w mojej ocenie) przyznaniem, że KK ma jakieś prawa do mojej osoby. NIE MA!!!!
Mar-Jo, a gdzie miałby leżeć dawny papieski kochanek? No, chyba że w Rzymie 😉 Dzięki takim stosunkom przez dziesięciolecia był nie do ruszenia, mimo że wszyscy wiedzieli. Ciekawe, ileż to par slipów z napisem ROMA (po ściągnięciu: AMOR) udało mu się rozdać co atrakcyjniejszym efebom w bożej służbie?
Cuchnące bagno, wiadomo, choć ten konkretny abepe – w przeciwieństwie np. do Wesołowskiego – nie był przynajmniej rasistowskim pedofilem…
Wprowadzili celibat, żeby zapobiec nepotyzmowi w kościele i jawnej rozpuście.
Zmieniły się formy.
Siódemeczko, tak (moim i nie tylko moim zdaniem) napisali, bo to brzmi bogobojnie. Prawdziwy powód, to zapisy testamentowe; żeby majątek nie dostały ich dzieci a kościół.
Mar-Jo, ja nie chodzę do kościoła od 30 lat, a o apostazję nie występowałam, bo okazało się, że to nic nie daje – apostaci nadal są zaliczeni do wiernych (we wszelkich statystykach), bo liczy się chrzest.
Nawiasem mówiąc, mimo, że już od tylu lat nie przyjmuję kolędy to i tak dzwonią, i stukają do drzwi. A przecież „wiedzą sąsiedzi, kto na czym siedzi”. 😉
Mar-Jo, sliczna riposta (o niespotkaniu) 😆
Celibat – tez mysle ze dziedziczenie mienia jest waznym powodem, ale moze takze posluszenstwo, brak zobowiazan wobec innych (zony i dzieci).
Nasłuchałam się ostatnio. Otóż chodzi się nie do kościoła, tylko do kościółka.
Przykładne i regularne chodzenie do kościółka to dawanie odporu wrażemu Sorosowi i jego sługusom.
Cd. w sprawie pani „profesor”.
Pełnymi nienawiści i pomówień facebookowymi wpisami prof. Agnieszki Popieli z Uniwersytetu Szczecińskiego zajmie się rzecznik dyscyplinarny tej uczelni.
Mar-Jo, prawde powiedziawszy nie wiem czy powinien, jesli pisze to na prywatnym koncie i nie wyraza sie tak podczas wykladow.
Mnie ten kościółek nieodparcie kojarzy się z mężem mojej cioci, siostry Mamy. Gość był przystojniakiem rwał okoliczne niewiasty, ciocię i dziatwę czasami obijał, pochodził ze wsi, a w mieście zajmował się cyklinowaniem podłóg na swoje konto.
Na starość (nie taką dużą starość) stał się dewotem i używał właśnie często określenia kościółek.
Nasz kościółek, w naszym kościółku, idę do kościółka, byłem w …, ksiądz w naszym … wygłosił taaaakie piękne kazanie…
Kościółek nie schodził mu z ust i wprawiał mnie za kazdym razem w osłupienie, bo zupełnie nie pasował do tego człowieka, on się nim zachłystywał w zachwycie.
Może oni go tam docenili, może w jakiś posługach brał udział, nie wiem.
Jeszcze jedna makabryczno-zabawna opowieść o wujku.
Ciocia bardzo poważnie zachorowała na nerki i w szpitalu okazało się, ze ma tylko jedną od urodzenia i właśnie odmówiła działania.
Stan był krytyczny i wujek zakupił stosowne eleganckie ubranie dla siebie, żeby godnie reprezentować swoje wdowieństwo.
Aliści ciocia po dłuższej chorobie niespodziewanie wyzdrowiała i dożyła zaawansowanej starości, a wujek zawinął się dużo wcześniej i ubranko przydało się.
Nie lubiłam go, ale trochę go tłumaczę, bo pochodził z naprawdę biednej wsi.
Urodę miał trochę cygańską i paniom podobał się, mimo to wytrwał przy cioci. Nie wiem, czy ona się z tego cieszyła.
Konto na Fb tej pani podaje miejsce pracy: Uniwersytet Szczeciński.
Ja, Lisku, nie mam wątpliwości.
Bez wzgledu na miejsce pracy mam wrazenie ze kazdy ma prawo do roznych zachowan w strefie prywatnej, poki nie wchodzi w kolizje z prawem. Moze jeszcze gdyby byla na humanistyce, tz nauczala idei, ale na biologii? Poki nie wyparla sie Darwina nie powinno byc problemu 🙂
Pare lat temu prof. (hmm) Jasiewicz z PAN wydal bardzo antysemicka i zdaje sie dosc nieprofesjonalna ksiazke, to byl wiekszy problem, ale i tak chyba nic mu nie zrobili.
Aby zdecydowac co dla mnie jest sluszna/niesluszna interwencja staram sie wyobrazic sobie sytuacje odwrotna, tz zastanowic sie jaka powinna byc reakcja na bardzo ostra wypowiedz w kierunku zblizonym do moich opinii.
Lisku, ta pani oskarżyła trzecią osobę w państwie o (de facto) żądanie w przeszłości 500 dolarów łapówki. Od tej wpłaty miało być uzależnione przeprowadzenie operacji. Strefa prywatna byłaby, gdyby ta pani takie „rewelacje” opowiadała na imieninach teściowej a nie na Fb. Trolle rozniosły to oskarżenie na cztery świata strony…
Ustawa o Szkolnictwie Wyższym jednoznacznie wymaga od nauczyciela akademickiego zachowania etycznego nie tylko na uczelni.
Rzecznik dyscyplinarny nie tylko ma prawo, ale wręcz obowiązek zajmowania się zachowaniami niegodnymi pracowników uczelni.
Rozniosły i trolle, i media publiczne na całą Polskę.
Później ta pani tłumaczyła, że te 500 dolarów to była wpłata dla jakiejś fundacji, ale ona żadnego rachunku nie dostała i nie bardzo już pamięta, a prof. Grodzki pomógł jej mamie i jest mu ona za to niezmiernie wdzięczna, ale rachunku nie dostała.
Występy na FB odbierają jej w moim odczuciu wiarygodność, uwierzyć nie mogę, że można mieć do siebie tak mało szacunku.
Masz rację, Lisku, że każdej stronie zdarzają się niegodne występy, ale są granice.
Jesli to co napisala bylo nieprawda, stanowi oczernienie, co jest przestepstwem i miejsce pracy ma prawo i obowiazek sie tym zajac.
Co do zachowania etycznego, czy ustawa o szkolnictwie wyzszym definiuje czym ono jest?
Lisku, pięknie (choć niechcący) skomentowalaś stan szkolnictwa! ;-)))
Rzekoma historia o której ta pani pisała była dawno temu, gdzieś w początkach transformacji.
W Polsce panuje zwyczaj, że należy się wkupić w łaski lekarza.
Chorzy żądają od członków rodziny opłacania lekarzy i personelu pomocniczego w nadziei na lepsze traktowanie.
Wmusza się więc na siłę różne wziątki, a później z czystym sercem wiesza psy na pracownikach służby zdrowia.
Zdrowsza pod tym względem jest sytuacja, kiedy człowiek opłaca wizyty i pobyt w szpitalu, ale kogo na to stać.
Ludzie chyba nie lubią stanu, w którym są za coś komuś wdzięczni i czym prędzej dążą do wyrównania rachunków w postaci dowodu wdzięczności.
To co napisałam, nie ma bezpośredniego związku z historią tej pani tylko z mentalnością Polaków.
Nie można wszystkiego tłumaczyć niedoborem jodu. Chyba…
„…Radni z Kościeliska dyskutują nad zagospodarowaniem Butorowego Wierchu – szczytu w paśmie Gubałówki. Jeden z pomysłów to postawienie posągu Jana Pawła II rozmiarów Chrystusa z Rio de Janeiro. – Święty papież symbolicznie będzie patrzył na krzyż na Giewoncie – argumentują…” A potem jeszcze tylko „przerzeźbi” się głowę rycerza na Giewoncie i można Polskę obiletować!
Poproszę wyższego.
A na poważnie. Owi radni nie są z nadania. To wybierający są odpowiedzialni za wybranych.
Ludziom chyba naprawdę dobrze się powodzi, jeżeli nie mają innych potrzeb niż konkurowanie z Brazylią w wysokości pomników.
Przedkładają igrzyska nad chleb, więc chyba mają go pod dostatkiem.
Minęła północ, chyba nie udało się utworzyć nowego rządu w Izraelu.
Będą następne wybory.
Niestety.
Prokurator Generalny Izraela oświadczył, że zarzuty wobec premiera Netanjahu dotyczą oszustwa, nadużyć oraz łapówki. Netanjahu jest pierwszym w historii Izraela urzędującym premierem z zarzutem korupcji.
Kiedy u nas?
Mam nadzieję, że za naszego życia.
Czytam „Wnuki Jozuego” Pawła Smoleńskigo. Istny węzeł gordyjski, a miecz nie jest żadnym rozwiązaniem.
Mazel Tov.
Nastepny etap – walka o imunitet.
Według BB te ostatnie wydarzenia to nic innego jak próba puczu!
Oczywiscie. On i Trump.
Po ukraińskiej prasówce:
Rosja wyszła z Genewskiej Konwencji o ochronie ludności cywilnej podczas wojny (z części Protokołu 1)… Od teraz komisja specjalna ONZ (jako sądowy organ) nie będzie mogła prowadzić spraw przeciwko Rosji za nieprzestrzeganie praw ludności cywilnej w warunkach wojny.
Strach się bać?
A czy Rosja przejmowała się tym, co ogłaszała komisja ONZ?
Na dobry weekend 🙂
(To cos w rodzaju Rysiowego brykania 🙂 )
Ciekawa, utalentowana osoba, Lisku. Dzięki.
Tu mówi o sobie i muzyce
https://www.youtube.com/watch?v=Q2wTkt9qLDk
Anat ma dwoch braci tez grajacych jazz – Yuval jak ona jest saksofonista, czasem gra takze na fortepianie, a Avishai na trabce (nie mylic z innym Avishaiem Cohenem, kontrabasista jazzowym). Wszyscy mieszkaja w Stanach, kazde z nich ma samodzielna kariere, jedna plyte nagrali wspolnie
Anat jest glownie klarnecistka, choc gra takze na saksofonie.
Och, jaki piękny dnia początek! Dziękuję! 🙂
Ach, to ona jest siostrą Avishaia Cohena! Miałam przyjemność go słyszeć parę lat temu w Bielsku:
https://szwarcman.blog.polityka.pl/2016/11/17/w-ecm-sa-rozne-muzyki/
Avishai jest chyba najbardziej sophisticated z tej trojki, jego muzyka bywa dosc trudna.
Yuval aktualnie mieszka w Izraelu i prowadzi dzial jazzu w tel-awiwskim konserwatorium, ma tez wlasny zespol (a oprocz tego jest prawnikiemi 🙂 )
Prawnicy są podobnież gorszymi jazzmenami niż lekarze, ale o niebo lepszymi niż architekci.
Tak zwykł mawiać Ptaszyn Wróblewski.
No, pewien lekarz rzeczywiście był bezkonkurencyjny 🙂 Chociaż nie wiem, czy kiedykolwiek zdarzyło mu się uprawiać zawód wyuczony…
Jeśli w niebie jest jazz, to zgodzę się na duszę i nawet na nieśmiertelność (o ile fotele będą wygodne, bo pośladki będą chyba te same?)
Ciekawe jak wygladaja posladki duszy 🙂
Jeśli zupełnie inaczej niż obecne to zastrzegam sobie prawo do zmiany opcji z posiadaniem duszy.
Andsolu, chodzi ci o pośladki własne, czy anielskie?
Jeśli chodzi o praktykę K.K. w profesji laryngologa, odświeżyłem sobie w pamięci dawniejszy wywiad z małżonką. Zaświadcza ona, iż rzeczony – owszem – praktykował, ale krótko, bo ona mu to skutecznie wyperswadowała 🙂
Jak rozumiem to Krzysztof Komeda, nie Kosciol Katolicki, mozna chyba otwarcie uzywac jego nazwiska 😉
Oficjalniej byłoby K.K.T. 🙂
A kościół katolicki, lisku, to dla mnie jedna wielka „kaka” – w znaczeniu używanym przez dzieci – bez żadnych majuskuł 😉
…ani aluzyj do nazwiska pewnego wielce konserwatywnego przedwojennego hierarchy.
Ktoś z komentatorów w radiu TOK FM powiedział, że kabarety utraciły rację bytu, bo nie są w stanie dorównać politykom.
Politykom oraz tow. Janowi Pietrzakowi.
Nazwisko Komedy nie jest wiedza tajemna 🙂
Siodemeczko, pelna racja i to od dawna…
Teraz z pewnością tak, choć – jeśli dobrze pamiętam – w połowie lat 70., gdy zafascynował mnie modern jazz (w tym oczywiście Komeda), mało kto tego nazwiska używał.
Temat jazzu w kontekście niebiańskim zaraz skojarzył mi się z pewnym wierszykiem…
Gdyby zachwyt przybliżał nas do zbawienia, Kinga byłaby w stanie zbawić wielu z nas…
Piękny wiersz, PA. Dziękuję.
Ja wprawdzie mam wylądować w piekle, ale … Np.”Kind of Blue” odegrane przez Miles’a solo po muzycznej prawicy najwyższego tronu kusi.
„Więc póki czas się zmień”! (Podpowiedziałby mój adwersarz z Podlasia.) Nie zdradzę, co ja bym na to…
Piekny wiersz. Bedzie mi chodzil po glowie przy sluchaniu jazzowej trabki.
Mam nadzieję, że gra tam Kindze.
Kinga, teraz, jest wszędzie.
@Tetryk: istotniejsze wydaje się czy jak już będę w Niebie to dostanę takie same skrzydła jak aniołowie. A jeśli tak, czy mógłbym już na Ziemi wpisać się na kurs latania.
@andsol:
Fachowiec nie wypowiada się na temat skrzydeł, ba, skrzydła zupełnie ignoruje. Ale może Cię pocieszy, że jako anioł będziesz miał pole elektromagnetyczne.
Pamiętam, że bardzo długo potrafiłam fruwać, tzn. wzbijać się w powietrze i kierować lotem.
Bardzo to było przyjemne, gorzej, że z tej umiejętności korzystałam najczęściej w chwilach zagrożeń.
Teraz już nie śni mi się latanie. 🙁
@telemach: „Anioły Wcielone”?? Czy to naprawdę fachowiec od tego typu nieba, o który mi chodzi?
Co do latania (co by mnie bardziej cieszyło niż falowanie w jakimś polu), gdy młodszy syn potrafił już jasno przedstawiać swe poglądy w pełnych zdaniach, powiedział nam pewnego ranka, że śnił jak latał, ale na plecach. Wyraziliśmy przekonanie, że to mogło być niebezpieczne, ale on nas uspokoił: „nie, bo ja latałem niziutko”.
Zaciekawiło mnie czy on to jeszcze pamięta, przecież minęło chyba 16 lat. Zadzwoniłem, rozbawiony powiedział, że tak, dokładnie tak było.
Milego dnia 🙂
Spadałam, zawsze spadałam.
Haneczko, wszyscy spadaja (ale chyba oddzielnie od latania).
Hmm… Takie cóś mi się wyświetla:
„Ten film zawiera treść od partnera Demon Music. Nie jest on dostępny w Twoim kraju”.
Scichapeku, sprobuj wrzucic do tubowej wyszukiwarki:
Charlie Parker With Miles Davis – Bird Of Paradise
Świetna rada: wersji do wyboru, do koloru 🙂
Dziś piątek, więc zaserwuję parówkę