Ballada o Chrystusie Królu
Posłuchajcie cni ludkowie, co wam dziadek powie,
własne zaś to będą słowa, nie żaden gotowiec:
w Świebodzinie, mieście cudnym, powiatowym oraz,
kiedy dobra się w historii nadarzyła pora,
stanął pomnik, mocny straśnie, bo z siatkobetonu,
ode ziemi się rozciągał aż do nieboskłonu,
z dołu kopiec mu wielgaśny spody stóp spowijał,
za to głowy by nie sięgnął żaden cienias z Ryja.
Chrystus Król to był rodzimy, polski niby orzeł,
któren większy był nad wszystko, co być tylko może
więc królował nad Ojczyzną i nad światem nawet,
przez co wkrótce sobie wszędzie słuszną zyskał sławę.
Dowiedziały się o Królu cudzoziemskie pany,
chytre Miemce i Chrancuzy, sprytne Brazyliany,
a już Putin prawosławny jak zobaczył fotkę,
to chciał ruszać na Świebodzin z nuklearnym młotkiem.
Zazdrość wzięła ich okrutna, że nie ich to dzieło
i większego mieć nie będą, choćby ich pogięło,
jęli zaraz więc spiskować z okropnym wysiłkiem,
jak Chrystusa z ziemi naszej zaharapczyć chyłkiem.
Mami Chrancuz go, że u nich cudem by zasłynął,
dali by mu tę Sekwannę ichnią zmienić w wino,
z przepisami wcale by tam się nie musiał szarpać,
bo w Paryżu nawet nie wie nikt, co znaczy PARPA.
Tutaj Miemiec się podsuwa z wyrodnym zamiarem:
my ci wskrzesić pozwolimy ile chcesz dojczmarek,
przy okazji zaś szatana pokonać podłego,
bo te eura, jasna sprawa, to jest wymysł jego.
Putin się za głowę łapie i mówi: towariszcz,
wy olejcie, z przeproszeniem, ten Berlin i Paryż,
bowiem właśnie nam kablówką nadał anioł pański,
że na rozmnożenie czeka kawior astrachański,
to sieriozna propozycja, korzyści niemałe,
więc porzućcie ten Świebodzin, stańcie nad Bajkałem.
Brazyliańczyk szeleszczącą na to puszcza gadkę
i Chrystusa w swoją stronę popycha ukradkiem,
że to niby jeden Chrystus to tak jakby mało,
a jak dwóch jest, to już sobie mogą rżnąć w makao
i robienia cudów wcale nie będzie przymusu,
bo czyż może być cud większy niźli dwóch Jezusów?
Słuchał Chrystus tych poganów, tarł ze złości skronie,
aże mu się krew burzyła w tym siatkobetonie,
wreszcie wrzasnął, poprawiając na nogach onuce:
choćby i królowa przyszła, ziemi tej nie rzucę!
Nie namówi cudzoziemiec żaden mnie obłudny,
żebym zdradził polską sprawę i Świebodzin cudny,
tkwić tu będę póki szabla i co koń wyskoczy,
a żem wielgi, to tym lepiej, niech was kole w oczy,
niech z zawiści skręci Ruskich, Miemców oraz Chrancję,
że we świecie miejsca taką Polska ma gwarancję!
Idźcie z Bogiem lub do diabła, mnie to ganc pomada,
bo mi z waszych propozycji żadna się nie nada,
jakbym ja mógł spojrzeć w oczy Wandzie, co nie chciała,
gdybym z wami się tu zadał? Guzik, nie i wała!
Poszli Miemcy z Chrancuzami ciężko zawstydzeni,
Putin młotek nuklearny schował do kieszeni,
Brazyliańczyk tylko wyjście znalazł honorowe –
spłynął nucąc obojętnie swoją bosą nowę.
I tak skończył się ten skandal oraz cały zamęt,
Chrystus Król zaś w Świebodzinie został się na ament,
z czego morał dla narodu radosny wynika,
że moc żadna mu niegroźna, gdy mocny w pomnikach.
Bobik, posikalem sie ze szczescia na te piekne nowom ballade. 😈
Ale sluzba nie druzba. Ide poprosic Stacha aby poroznosil pod strzechy, bo wiem, ze caly nasz Lud Bozy zechce spiewac cos budujacego przy niedzieli.
Mordko, może lepiej sikaj obok ballady, nie na, bo a nuż jeszcze ktoś zechce z niej skorzystać. 😆
Teraz nawet mógłby Orła w herbie zastąpić 🙂
Chrystus Król, gdyby zechciał, mógłby zastąpić wszystko i każdego. 😎
ale taki Jan Niezbędny jest niezastąpiony… 🙄
I słusznie, bo przecież nie Jan Niezbędny jest Panem Zastępów. 🙄
A z Księżyca go widać? I wołają tam „bój się Jezusa Świebodzińskiego”?
Redaktor Terlik z B. opierniczyl Papieza, ze mucha nie siada. Niech nie klapie twarzom po proznicy, bo tylko zamet wprowadza (jak przewodzial to juz wczoraj Bobik). Przy okazji T.z B. wprowadzil drobna korekte do Dekalogu, dopisujac Paragraf VIII o tym ze homoseksualizm jest grzechem ciezkim:
http://lubczasopismo.salon24.pl/czerwono-zieloni/post/252019,gumowa-mistyfikacja-mediow
Jedno, z czego nie jestem zadowolony, to zmiana nazwy jego blogu. Contra Gentiles – Przecow Gojom bardzo mi odpowiadalo.
Bobiku, przygotuj się na następną pieśń bo coś mi się widzi, że pierwsze F-16 przelatujące nad Świebodzinem, skróci nieco to „wielkopomne dzieło” (to nie błąd). 😆 😆
To mi się też nie podoba, ale może ta wersja będzie miała zainstalowane światła ostrzegawcze dla samolotów. 😉
http://deser.pl/deser/1,83452,8685360,Miejsce_1__Pomnik_Batmana_,,ga,,5.html
Przydrożne figurki Panów Bogów to nie moja specjalność, wolę wrócić do Zbigniewa Mikołejki. Nie dla przyjemności lektury, bo meandry są tak okropne, że aż podejrzenie rośnie, że celem wywodów jest imponowanie czytelnikowi skokami skojarzeń. Ale może ma rację drakaina w komentarzu, że to wina prowadzącego i prowadzonego w wywiadzie, idących po wertepach nie wiadomo dokąd.
Końcowe przejście od rozwiązania z zamknięciem się w wieży do objęcia przepisów religii chrześcijańskiej wydaje mi się naturalne: jeśli ktoś spędził życie na kurzej fermie, to i na meczu piłki nożnej dojrzy latające jajka.
Poobijam go trochę od nieobitej tu strony. Po pierwsze, wiem, że problem szczęścia to klasyczne zagadnienie filozofii z kursów uniwersyteckich, ale Jaś i Kasia na ulicy mają problem braku czasu na własne potrzeby i rozrywki,
brak pieniędzy na takie konsumizmy jak koszt ogrzewania mieszkania i przedszkola dla córki, brak szacunku i dobrego wychowania ze strony szefów i wykładowców w pracy i na studiach, zrozpaczenie trzymiesięcznym czekaniem na wizytę u lekarza, który nie zauważy nawet pacjenta, bo będzie rozmawiał przez komórkę z teściem. To są problemy przyniesione przez wady konstrukcji społecznych i indywidualne kontemplacje metafizyczne nie przyniosą im rozwiązań.
Ponadto, wejście do wieży pełnej książek jest tak społecznym działaniem jak wyjazd na Bermudy, ogrodzenie posesji wysokim murem czy szukanie w Sieci przepisów na najlepsze croissant dla głodnego ludu. To od strony dawania dla społeczeństwa. Bo jeśli chodzi o branie (chodzenie po zamiecionym chodniku, jedzenie w restauracji, nalewanie wody z kranu) filozofia traktuje jako zjawiska naturalne. Przedustawna harmonia.
Rysiu,
udzielam Ci pochwały z wpisaniem do aktów za rewolucyjną czujność 😎
Wróżb dobrych nawróżyłam i do Koszyka je, jak najbardziej przynoszę.
Andrzejki niezwykle udane. Ale chyba za bardzo twistowałam i kolana mi dzisiaj nap….. 👿
Senna też jestem co nieco. Obowiązek obywatelski wypełniony 😎
Andsol, przeczytales Mikolajke do konca?????!!!!!! Ja spasowalem do dwoch stroniczkach uznawszy, ze Homes and Gardens lezy nieprzeczytany od przedwczoraj.
Dziwny ten papież, odda chrześcijańskiego rycerza Terlikowskiego za gumki bezbożnych męskich tutek. Oj, pożałuje on jeszcze swoich wyborów.
Moze juz zaluje, porazony sila oracji Terlikowskiego.
Kocie Mordechaju, nie takie cegły leżały już na moim biurku.
Andsol, mnie się wydaje, że typowi naukowcy (mam na myśli naukowców, którzy całe życie nauce poświęcają) mają problem w momencie, gdy wychodzą ze swej „wieży” na zewnątrz. W książkach mają wszystko chronologicznie i spokojnie poukładane a świat zewnętrzny, to dla nich jeden wielki chaos, w którym się gubią. Chyba stąd wynikają uproszczenia.
Bobiku, znalazłam jeszcze jeden doskonały projekt na stronie:
http://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=25&t=26465&page=1
Ten, który mnie zauroczył jest Krzychu24 z 16.11.2010 godz. 17:04 – to jest mini filmik. 😀
Krzychu bardzo smieszny 😈
Ja świeżo po lekturze Pana Antoniego, powiem krótko.
Bardzo bym chciała, żeby jakiś krawiec, niekoniecznie Dubieński, przypalił żelazkiem ubranie jakiegoś doktora, niekoniecznie Walickiego.
I żeby Wiadoma Osoba naprawdę się objawiła i zrobiła taką (………..) w Świebodzinie, że świat nie widział.
Mnie się już wczoraj w pewnym momencie znudziło robienie za adwokata diabła i zaproponowałem, żeby z Mikołejki zejść. 😉 Ale skoro dziś go dalej widzę na tapecie, to powiem coś całkiem na serio i już bez żadnych umysłowych prowokacji: 😎 – dla gospodarza blogu tekst, który wywołuje tak długą i ożywioną dyskusję jest naprawdę jak wygrana na loterii. Warto się wtedy podłożyć i przez jakiś czas bronić stanowiska innego od wszystkich/większości. Drobny ferment intelektualny jest znacznie bardziej interesujący od zgadzania się wszystkich ze wszystkimi. 🙂
Ale jednak polec za Mikołeję czy kogokolwiek innego wcale mi się nie chce, więc już nie będę podkładania się kontynuował. Zauważę tylko na marginesie, że zarówno problem szczęścia, jak i np. powinności intelektualisty (a nawet prostego inteligenta 😉 ), czy jego stosunku do massmediowej wizji świata są ciekawe również w całkowitej niezależności od inkryminowanego wywiadu. 🙂
Na tym joe monster cała ducka śmiesznych Jezusów. 😆 Bardzo mi się spodobał słomiany Miś i Dżizas Bundy z kretyńsko-osłupiałym wyrazem twarzy.
Mnie się od razu skojarzyła taaaaka ryba i szukałem, czy ktoś już takiego zrobił, ale na razie nie zauważyłem. 🙂
Jotko, zapodaj chociaż jedną dobrą wróżbę, żebyśmy wiedzieli, na co już się możemy cieszyć. 😀
Ty, Bobik, lepiej nastepna raza pogimnastykuj sie broniac kogos mniej kontrowersyjnego. Np Ziemkiewicza. 😈
A co do Przyjscia Wiadomej Osoby to osobiscie nie wstrzymywalbym oddechu. Sa tacy co od ponad czterech tysiecy lat czekaja. 😈
Na propozycję bronienia Ziemkiewicza, Rydzyka i Ojca Tadeusza odpowiem nader użytecznym cytatem z jednego z moich krakowskich przyjaciół: są, k…a, granice brawury! 😎
Dzień niekoniecznie dobry, ale Bauman owszem http://wyborcza.pl/1,75480,8683542,Ignoranci_i_impotenci.html
No, wreszcie wrzucili. Tam właśnie jest i o ćwierkaniu 😉 Ale na szczęście nie tylko.
vitajcie! Bobiczku wnerwilo Cie cos o powyzszych 17,11 ? To tylko jedna ze stron dyskusji. Wnioski dla kazdego sa subiektywne. 🙂 Wierszyk owszem ladny, swoja droga niech wiedza we wszechswiecie ze polacy nie krasnale i swa wielkosc maja 🙂
bylam, glosowalam . Czy nie mogly te kartki byc mniejsze ?:)
Wywiad z Mikołajką przeczytałam uważnie, dwukrotnie. Przeczytałam raz. Potem przeczytałam dyskusję nt. wywiadu i ponownie wywiad.
Bobik napisał, że ma wrażenie, że on i dyskutujący czytali dwa różne wywiady.
Moje odczucie jest takie, że dyskusja toczy się nie o temacie głównym problemie, poruszonym w wywiadzie, ale o profesorze. Poruszane są wątki, wprawdzie obecne w wywiadzie, ale poboczne.
1 wątek, który Bobik nazwał „amerykańskim”.
Zwrócono tu uwagę na posługiwanie się stereotypami oraz na coś co, w dużym uproszczeniu, można nazwać „projektem na cudze szczęście”.
Ulegamy bezpodstawnym złudzeniom sądząc, że nie posługujemy się stereotypami i że świadcza one jedynie o negatywnym nastawieniu, ba pogardzie dla innych. Posługiwanie się stereoptypami jest naturalnym mechanizmem poznania społecznego, wynikajacej z zasady „skąpca poznawczego”. Oczywiście niesie za sobą ryzyko zbytniego uproszczenia. Jego zaletą jest „ekonomia” poznania. Zabezpieczenie umysłu przed nadmiarnym gromadzeniem i analizowaniem danych. Tak działają wszystkie ludzkie umysły. Mówi się, że „chodzą na skróty”.
Jeżeli chodzi o tworzenie projektów zachowania/szczęścia dla innych – tu próba emocjonalnego „odblokowania Jankesów” przy użyciu, nie tylko gorzały – to wszyscy „tak mamy”. „Wiemy” co uszczęśliwi nasze dzieci, żony, mężów, współobywateli. Tak jesteśmy skonstruowani.
Z wywiadu dowiedziałam się, że i profesor podlega psychologicznym prawom. Tyle i nic więcej. Nie ma w tym wywiadzie materiału, w oparciu o który miałabym wgląd w jego stosunek do „Jankesów”. Zatem nie wiem nic o tym czy jest arogancki, etc.. Przypisując mu arogancję, pogardę dokonujemy interpretacji. A zgodnie z wiedzą na temat czytania tekstów, interpretacja bardziej dostarcza wiedzy na temat interpretującego niż na temat samego tekstu.
2 wątek to stosunek Mikołejki do studentów. padały tu takie okreslenia, jak: tłamsi studentów, okrutne zabawy, jego … okrutne zabawy ze swoimi studentami, doprowadzanie do płaczu, po to żeby uswiadomić miałkość ich aspiracji.
To prawda, w tekście znajdujemy słowa profesora: tym bardziej jestem złośliwy, im bardziej ktoś sobie odpuszcza. Żeby tak zabolało, żeby zobaczył, że łatwe się nie opłaca. Jeżeli sobie odpuszczasz, będziesz cierpiał.
Jeżeli głównym motywem działania profesora jest złośliwość, to rzeczywiście stawia to pod znakiem zawodowym jego etykę zawodową. Ale mamy w tej wypowiedzi sprzeczność. Bo jeżeli motywem jest pokazanie, że łatwe się nie opłaca, to robi on to, co jest jego obowiązkiem. Ustawa nakłada na nauczycieli akademickiech nie tylko obowiązek nauczania, ale i wychowania. Jakkolwiek dziwaczne czy smieszne by się to wydawało.
Zupełnie nie znajduję w tekście potwierdzenia zarzutów o celowym doprowadzaniu do płaczu, tłamszeniu studentów czy „okrutnej zabawy” prowadzonej w celu pokazania „miałkości ich aspiracji”. Przeciwnie można w tekście znaleźć słowa świadczące o trosce i współczuciu dla studentów.
Można też znaleźć słowa świadczące o szerzej rozunianej odpowiedzialności.
Mam wrażenie, że spoczywa na mnie, na nas jako na społeczeństwie, rozliczenie się z różnymi rzeczami…
A dalej jest mowa o utożsamianiu szczęścia z przyjemnością.
Jako wieloletni nauczyciel akademicki, doskonale rozumiem o czym Mikołejko mówi i podzielam zarówno jego diagnozę, jak i troskę.
Niemniej, to są jedynie wątki poboczne i wyrwanie ich z kontekstu analizy problemu, któremu poświęcony jest wywiad, sprowadza dyskusje na manowce a wypowiedzi profesora, oderwane od tego kontekstu, mogą nabierać znaczenia, którego on sam, być może, wcale im nie nadaje.
Bobik, kilkakrotnie zwracał uwagę na to, co jest przedmiotem wywiadu: „dyktatura egzystencjonalnego lumpeksu Kultura nie dopuszcza szczęścia pojmowanego np. jako pokonywanie trudności, jako praca nad sobą. … Wymagania nie mieszczą się w naszej definicji szczęścia.
Również dla mnie te kwestie wydają sie być najciekawsze i warte dyskusji.
Mniej mnie obchodzi brak doskonałości autora tych słów.
Przeczytalam prof. Baumana, dzieki. Bardzo ladnie mi sie ulozyl w glowie z Prof. B-W wczoraj. Dyktatura egzystencjalnego lumpeksu brzmi dla mnie dalej jak brzmiala: arogancko i obrazliwie. Wymagania nie mieszcza sie w granicy szczescia? Czy rzeczywiscie rozejrzawszy sie po dzisiejszym swiecie nie widac jego osiagniec? Tylko lumpeksy?
Dobry wieczór 🙂
Bobiku, jestem pod wielkim wrażeniem Twojej ballady! Moje gratulacje – nie posiadam się z radości, że mogę sobie ją zaśpiewać przy świętej niedzieli wyborczej.
Napisałam na ten temat bajeczkę – 8 listopada, kiedy właśnie ukończono montaż głowy i zakładano koronę.
TAKA SOBIE BAJECZKA…
W pewnym grodzie, Świebodzinie,
jest pagórek gdzieś przy drodze,
dołem rzeczka mała płynie,
czasem też przeleci orzeł.
Orzeł wielce się zadziwił,
bo figurę wielką zoczył –
czy ja dobrze tu trafiłem?
Ze zdziwienia przetarł oczy.
Czy monument ten stawiając
– orłem wstrząsa jakaś trwoga –
ludzie, którzy rozum mają,
wątpią w wielkość swego Boga?
Przecież temu Jegomości
kiczów takich nie potrzeba,
dziwny wytwór to próżności,
co dosięgnąć chciałby nieba.
Orzeł wielce się zasmucił,
skrzydłem sobie wzrok zasłonił –
kto tych ludzi zbałamucił
i do czynu tego skłonił?
Wtem się chmurka otworzyła,
z niej Jegomość się uśmiecha:
pycha przez lud przemówiła,
nie z pomnika mi pociecha.
Bałwochwalstwo mnie nie cieszy,
uroczyście ci zaręczam,
te giganty tylko śmieszą –
mnie wystarczą ludzkie serca.
Miłego wieczoru życzę. 🙂
My chyba będziemy dziś urządzać stypę po dorzynaniu watahy 😉 Pierwsza sondażownia po 22.00. Trzymajcie kciuki.
króliku,
przy odrobinie „dobrej woli” wszystko można sprowadzic do absurdu, arogancji i obrazy. To, że Tobie brzmi nadal nic nie mówi o intencjach Mikołejki.
Natomiast Bauman, innymi słowy, mówi dokładnie to samo co Mikołejko: zerwanie związku pomiędzy szczęściem a odpowiedzialnością.
W mojej szkole kanoniczek w trosce o lepsze wyniki w nauce, tez okropnie dziewczyny upokarzano i niemal codziennie doprowadzano do placzu. Wyzywano je od matolow i dziwiono sie dlaczego siedza w szkole zamiast wypasac krow jak ich rodzice.
I wyobrazcie sobie poskutkowalo! Jedna jest Prezeska Polskiej Akademii Nauk. Inna zdobyla nagrode Nobla z fizyki teoretycznej, druga wynalazla metode leczenia AIDS.
Zas cala reszta naszej klasy ma co najmniej po trzy doktoraty z rozlicznych dziedzin. I wszystkie sa bardzo szczesliwe, a szkole i wymagajace nauczycielki wspominaja z wdziecznoscia. Mnie samej do dzis te ofiarne pedagozki snia sie po nocach, choc moi rodzce wyjatkowo nie wypasali krow. . Budze sie zlana potem wzruszenia.
No i muszę jeszcze przez chwilę pobronić Mikołejki, chociaż mi się już nie chciało. 😉
Egzystencjalny lumpeks odnosił się do pojmowania szczęścia jako fundowania sobie ciągu tanich, niewymagających wysiłku przyjemności. To określenie dalej mi się bardzo podoba, bo skrótowo i obrazowo ujmuje sedno sprawy. A dyktatura dlatego, że każdy, kto domaga się wyjścia poza tę lekką, łatwą i przyjemną wizję szczęścia, lansowaną przez media, poradniki i kumpli z klasy, może być wyśmiany albo uznany za wywyższającego się jajogłowca. 😉
Ja, tak samo jak Jotka, wyłowiłem z tego wywiadu to, co mi się wydało godne zainteresowania, nie skupiając się na tym, czy profesor jest w stanie uwiarygodnić swoją osobą to, co mówi. Można oczywiście rozważyć i ten drugi aspekt i głównie on stał się tematem dyskusji. Ale można też, jak to zaproponowałem dzisiaj, wyabstrahować z wywiadu pewine problemy i nad nim się zastanowić. Bo jak wiadomo, dobre pytania są często lepsze od dobrych odpowiedzi. 😉
Zacząłem się na przykład zastanawiać nad kwestią arogancji i stwierdziłem, że wcale to nie jest proste i oczywiste. Czy arogancją jest domaganie się od studentki, żeby nie ograniczała swojej wizji szczęścia do kupienia nowego ciucha, tylko spróbowała popracować nad swoim wnętrzem, bo być może to ją nawet bardziej uszczęśliwi? Czy raczej aroganckie byłoby uznanie, że nawet nie ma co próbować jej „nawracać”, bo szczęście zawierające się w nowym ciuchu jest dla tej osoby całkowicie wystarczające? W którym przypadku ma się lepsze zdanie o człowieku – kiedy się oświadcza „stać cię na więcej”, czy kiedy się mówi „dajże spokój tej biednej kobiecinie i nie wymagaj od niej, żeby robiła rzeczy, które przekraczają jej poziom”?
Albo ta dyktatura lumpeksu – to jest dla mnie pytanie o miejsce popkultury i kultury wysokiej w życiu. Czy mamy pokornie przyjmować dominację popkultury, bo skoro ludzie to lubią, to arogancją byłoby proponowanie im czego innego? Czy też mamy prawo (a może powinność?) się upominać o jakość kultury i próbować tworzyć coś w rodzaju jej lobby?
I jako rzekłem – mniejsza już o to, co sądzi o tym wszystkim Mikołejko. Bardziej mnie interesuje co my, tutaj sądzimy. 🙂
Ok jotko, skoro zgadzasz sie z M. to znaczy ze to ja go absurdalnie odczytuje. Lepiej zajme sie czytaniem czego innego.
A tu troche innej perspektywy na dzisiejszy swiat lumpeksu:
http://www.huffingtonpost.com/2010/11/20/astronauts-tweet-amazing-_n_786379.html#s137102
hmm jak by tu powiedziec w ten dzien ciszy…. 🙂 cokolwiek piszecieo manipulacji i ponizaniu czytam z zaprtym tchem . @jotko mnie np. interesuje na rowni z tekstem doskonalosc autora. Dobrymi chceciami pieklo jest wybrukowane. Przemocy stop!!!! na rowni fizycznej i emocjonalnej . Ktos kto obraza dla tzw. dobra jest u mnie przegranym idiota. Co do Nobla, to juz sie kiedys wypowidzialm:)
Ewo, dziękuję i cieszę się, że mogłem Ci sprawić przyjemność. 🙂
Mam nadzieję,że przyjemność po 22.00 będzie jeszcze większa. 🙂
ale to tylko moje subiektywne zdanie. 🙂
tez bym chciala przyjemnosc po 22 🙂 🙂 pa milego wieczorku
Jarzębino, u nas na blogu cisza jest bardzo wybiórcza. 🙂
Króliku, absolutnie fascynujące te zdjęcia. 🙂
Heleno, ja widzę ogromną różnicę między obraźliwym zwracaniem się do uczniów, a „złośliwością” (nie wiem, dlaczego w wywiadzie to słowo nie zostało wzięte w cudzysłów) polegającą na wymaganiu od studenta, żeby się nauczył i odmową dania mu dobrej oceny za friko.
Każdy, kto choćby krótko cudze dzieci uczył wie, jak wielka potrafi być inercja nauczanych i ich niechęć do zrobienia czegokolwiek ponad minimum. I o ile w szkole, która jest obowiązkowa, często trzeba jakoś dopasować poprzeczkę do tej niechęci (bo tego domaga się dyrekcja i kuratorium), o tyle na studiach można sobie pozwolić na jej podwyższenie. Czy to jest lepsze dla studentów, czy też pozwolenie im na to, żeby sami sobie ustalali poziom, na którym nie będą się musieli przepracowywać, pozostawiam każdemu do własnego osądu. 😉
Nie jestem teoretykiem kultury, ale myslalabym, ze kultura niska jest niezbednym warunkiem wstepnym do powstawania kultury wysokiej. Na dlugo zanim powstal teatr antyczny byly bachanalia, jazz byl kiedys kultura niska. Kultura wysoka bedzie powstawala niezaleznie od tego czy bedziemy sie o nia upominac czy nie. A wypowiadanie wojny popkulturze wydaje i sie zajeciem dosc jalowym. Czasami mam ochote na kulture wysoka, a czasami na niska. Zreszta znaczni czesciej siegam po Homes and Gardens niz po Szekspira. I jestem SZCZESLIA, ze mam wybor kiedy i co. A Mikolejko niech sie wypcha trocinami. Ide ogladac wyniki wczorajszych eliminacji w X Factor – cala wyloniona dotad dziewiatka spiewala wczoraj Beatlesow. 🙂
Zdaje się, że mówimy tu o paru różnych rzeczach. Oczywiście, że trzeba przeciwdziałać temu, żeby studenci sobie odpuszczali. Ale czy nie lepiej byłoby dać im motywację, np. porywającymi wykładami? Tak, żeby każdy chciał pobyć jeszcze z tematem.
Pewnie, że można maltretować studentów. Ale czy nie lepiej ich wcześniej nauczyć myślenia?
Takie znęcanie się nad nimi, żeby cierpieli, bo każdy musi cierpieć, jest sadyzmem jednak. Wiele jest w życiu powodów do cierpień, i raczej niekoniecznie muszą się one wiązać z nauką. Z czegoś, co powinno pasjonować (a wykładowca mógłby tę pasję rozbudzić i podtrzymać), czyni się narzędzie tortur. Czy to nie absurd?
No dobra, w dziedzinie nauczania jestem teoretyczką. Ale nawet obserwując z boku widzę, że są tacy, którzy potrafią coś przekazać i zainteresować przy pomocy naturalnego autorytetu – i wprost przeciwnie.
króliku,
ja napisałam, że podzielam diagnozę i troskę Mikołejki w zakresie zdolności większości polskich studentów do stawiania czoła trudnym wyzwaniom. Tyle i tylko tyle. Nie wiem czy „zgadzam się z M.”. Ja go nie znam. Nigdy go nie spotkałam osobiście. Nie mamy żadnych wspólnych znajomych. Przeczytałam kilka jego tekstów i generalnie zgadzałam się z prezentowanymi tam poglądami. Być może gdybym szerzej poznała jego zachowanie i poglądy, to nie zgadzałabym się z nimi. Nie wiem. Staram się po prostu oddzielać to co jest napisane od interpretacji tekstu.
Heleno,
to nie było eleganckie. Sprawiłaś mi przykrość. W intencje nie wnikam.
W zadnej sytuacji nie wydaje mi sie, zeby zlosliwosc i doprowadzanie do placzu byla dobrym sposobem dotarcia do pokladow ambicji – ucznia czy studenta. Raczej wydaje mi sie to najgorsza droga jaka mozna pojsc.
Jesli sprawilam Ci , jotko przykrosc, to oczywoscie przepraszam. Intencji takiej nie bylo. Bylo zastosowanie zlosliwosci – z oczywistym skutkiem. Sorry.
Z obrazków w lince szarej myszy najbardziej mi przypadły do gustu Joda i słomiany królik, którego z jakichś przyczyn Bobik nazywa misiem. Czego nadal nie rozumiem w tej aferze to umiejscowienie figury. Już pojąłem, że Pan Jezus jest Królem Wszechświata, czyli i Świebodzina przez inkluzję, więc co to za roszczenia do naszości naszego Króla?
O kulturach z poziomami małe wspomnienie dedykuję Dorze, jak to po przyjeździe do Brazylii pytano mnie czy lubię música erudita. Zawahałem się, bo miałem pewne wątpliwości czy rozumiejąc słowa naprawdę rozumiem termin, więc jak taki chłop z pola w chwili szczerej rozmowy ze swoją Krasulą zapytałem jaka to jest muzyka. Wyraz twarzy rozmówczyni wyrażał rozczarowanie poziomem tego niby Europejczyka, który nawet nie wie co to jest música erudita, ale łaskawie wyjaśniła: no, Mozart, Bach…
Kpinki, że to taka muzyka, którą kiedyś tańczono ale teraz już się jej nie tańczy odebrała jako nieudolne zacieranie śladów karygodnej ignorancji. No i panna miała dowód, że nie każdy rodak papieża był kulturalny.
Zgadzam sie z Helena, nie po zeby robic przkrosc jotce, tylko, tez mysle, ze jedni czytaja Prousta, drudzy Tredowata, jedni cwicza polo, drudzy zapasy, jedni ogladaja Tosce a drudzy Taniec z Gwiazdami, a czesto pozwalamy sobie na bardzo eklektyczne kulturalne zainteresowania przez cale spektrum kulturalne. Popkultura to kultura ludzi czesto mniej wykszalconych, ale nie jest to dyktatura i nie trzeba sobie ztykac nosa przechodzac kolo popkultury. Kto z nas nie spiewal „Siedem dziewczt z Albatrosa”, albo” Odjechali chlopcy z mojego puebla”. Studiuje sie dzis na uniwersytetach teksty rapowcow, Camille La Paglia od lat pisze o kulturze masowej, prowadzi sie badania. Nie widze czemu ktos kto ma 8 klas wyksztalcenia musial czytac Prousta, ani zeby tez co go czyta nie mogl poczytac komiksu, pograc w gry elektroniczne na komputerze czy obejrzec X-Factor.
zawsze lubilam kroliki oczywiscie nie w potrawce tylko zywe. 🙂 Przepraszam za literowki ale czasem moja ekspresyjnosc mnie ponosi. Fakt ze coraz rzadziej 🙂 🙂
Dora 21 listopad 10, 19:36
Ale czy nie lepiej byłoby dać im motywację, np. porywającymi wykładami? Tak, żeby każdy chciał pobyć jeszcze z tematem.
Pewnie, że można maltretować studentów. Ale czy nie lepiej ich wcześniej nauczyć myślenia?
TAK, TAK i jeszcze raz TAK!
Tak powinno być, takie powinny być i w większości, z tego co znam, są intencje wykładowców.
Ale od intencji trzeba przejść do ich realizacji.
Zacznę od końca cytatu. Od myślenia. A właściwie od czytania ze zrozumieniem. Stanowi to poważny problem. Na studiach pięcioletnich zaczynałam zajęcia ze studentami III roku. Zaczynałam, bo teraz obowiązuje fatalny system boloński. Na studiach stacjonarnych nie było tak tragicznie. Dramatyczna jest sytuacja na studiach niestacjonarnych. Młodzi ludzie przyjeżdzają na dwa dni w tygodniu, siedzą po osiem godzin na uczelni. Jadą do domów gdzie wielu z nich ma męża/żonę, dzieci, prace zawodową. Oczekiwanie, że znajdą czas i będą mieli otwarty umysł do studiowania jest i „pobycia z tematem” jest po prostu nierealne.
Zgoda, część z nich decyduje się na system niestacjonarny, bo nie dostali się na studia stacjonarne. Ale też spora grupa podejmuje świadomie decyzję o studiowaniu niestacjonarnym, po to żeby wcześniej rozpocząć kariere zawodową.
Studenci studiów stacjonarnych żyją w przeświadczeniu, że możliwe jest studiowanie dwóch kierunków, praca i wychowanie małego dziecka. Jak? Ano tak, że proszą o indywidualny tok studiów. Oznacza to z reguły nieczestniczenie w zajęciach – jak ich w tej sytuacji „porwać”? Ponieważ kiepsko radzą sobie z samodzielnym studiowaniem tekstów ich wyniki są marne.
Z roku na rok sytuacja dramatycznie pogarsza się. Rzeczywiście usiłują „wypłakiwać” zaliczenia. Nie rozumieją, że nie można mieć równocześnie wszystkiego, że konieczne jest dokonywanie wyborów.
Przysyłaja „po prośbie” narzeczonych. Kiedyś nawet nakrzyczała na mnie … ciocia, studentki.
Odsyłanie do ponownego douczenia się, jest de facto dokładanie sobie pracy. Pracy, za którą nikt nie zapłaci.
Bardzo lubię uczyć, ale coraz bardziej zastanawiam się nad tym, czy w naszych warunkach ma to jeszcze sens.
Czym innym jest doprowadzanie do płaczu a czym innym jest szantaż emocjonalny za pomocą płaczu. Wykładowca ma zawsze przewagę nad studentem i jeżeli złośliwie doprowadza go do płaczu, to się dyskwalifikuje. Płacz może byc też spowodowany brakiem odporności ze strony studenta.
jotko,
czy ma to jeszcze sens? No, w takich warunkach chyba rzeczywiście nie… 🙁
A wymagającym można być, a nawet trzeba. Mój przyjaciel, zresztą przy okazji wicedyrektor NIFC i szef festiwalu Chopin i Jego Europa, wciąż na naszej macierzystej uczelni prowadzi zajęcia z literatury muzycznej. Jest ogromnie wymagający i nie jest łatwo dostać u niego zaliczenie, ale jakoś wszyscy po latach wspominają go z czułością 🙂
„…kiepsko sobie radzą z samodzielnym studiowaniem tekstów” – wniosek taki, że wszystko zostaje zabagnione już na poziomie szkoły 🙁
króliku,
wczoraj wyśpiewywałam na Andrzejkach „niebo skąpi ziemi kropli wody, niebo skąpi szczęścia biednym, tak, jak my ….”
bez zaproszenia dołączyłam do zespołu muzycznego 😉
Heleno,
🙂
andsolu,
bardzo ładne określenie „música erudita”. Na pewno lepsze niż „poważna” i „klasyczna” 😆
Dora,
to się zaczyna już w podstawówce 🙁
Ja należę na naszym kierunku do przysłowiowych „pił”. A podczas okresowych ocen dostałam od studentów, w skali od 0 do 5 ocenę 4,75
Studenci do mnie piszą, po latach, przysyłają zdjęcia dzieci, przychodzą ze swoimi problemami. Ba, zapraszają mnie z mężem do pubu.
Nie zmienia to faktu, że pracuje się coraz trudniej. I tak, jak napisał Mikołejko, studenci naprawdę też są ofiarami tej koszmarnej wizji szczęścia.
I to ta wizja szczęścia, tak zrozumiałam, stanowiła główny temat jego wywiadu.
Zreszta Bauman świetnie o tym pisze, omawiając postawę konsumencką.
Bobiku, nie wiem jak to powiedzieć, ale to chyba dziadowska ballada jest, ta co wyszła spod Twej szanownej łapy. Co, nie obrazisz się?
Nie obrażaj, bo to komplement był.
Pozdrawiam.
Jotko, szkoda, ze ciebie nie slyszlam wczoraj, pewnie tez bym, sie dolaczyla do zespolu.
Rola nauczyciela jest niezwykle trudna i jotko szapo przed toba. Jesli uczen nie umie podstawowych rzeczy to albo go nikt tego nie nauczyl (wymagajac a jakze, inaczej co to za nauka), albo nie ma intelektualnego zaciecia i po co sie meczy na tych studiach, ale to juz jest zupelnie inna historia.
Nie znalazłem u Mikołejki jakichkolwiek innych objawów maltretowania studentów poza zmuszaniem ich do przychodzenia na egzamin aż do skutku. Nazwanie tego maltretowaniem wydaje mi się letką przesadą. 😉
Że najlepiej studentów zachęcić i porwać, to oczywiste. Ale praktycznie w każdej studenckiej/uczniowskiej grupie część jest takich, którzy w uczeniu się znajdują szpas i porwać się dają, część takich, którzy uczyć się nie bardzo lubią, ale robią to, żeby zdać egzaminy i część takich, którzy uczyć się nie cierpią i nie robią tego, tylko szukają, jak tu zdać psim swędem. Ściągi, kombinowanie, wypłakiwanie, przepisywanie prac z internetu, itp., itd. Próby porwania tych ostatnich zwykle można rozbić o cztery litery. Zmusić ich do nauczenia się czegoś może wyłącznie „złośliwość” profesora, który na żadne psie swędy nie pójdzie.
Jeżeli taki ośli upór wykładowcy doprowadza nieszczęsnych studentów do płaczu, zamiast po prostu do nauczenia się, to mam poważne wątpliwości, czy uczelnia jest dla nich właściwym miejscem. 🙄
Laudate, oczywiście, że dziadostwo w tej balladzie zrobiłem. 😆
Zapewne temat mnie przerósł. 😈
Jarzebinko, dziekuje w imieniu wlasnym i innych zywych krolikow.
Bobiku @20:30
to, że dla wielu osób uczelnia nie jest właściwym miejscem, to jeszcze inna para kaloszy 😉
Nie chciałbym być w sprawie pop- i wysokiej kultury źle zrozumiany. Sam oglądam kryminałki w telewizji, słucham rocka i czytuję czytadła, robiąc to wszystko z dużą przyjemnością i innym nie broniąc. Moje pytanie brzmi tylko: czy na tym kwestia kultury ma się kończyć, czy też ważne jest, żeby było jakieś kulturalne „więcej”. Może nie takie łatwe i przyjemne w odbiorze, ale z jakichś tam innych względów konieczne.
Bo z kulturą jest tak jak z pieniądzem – gorsza wypiera lepszą, jeżeli się temu nie przeciwdziała. Jeżeli nie będzie nikogo, kto o tę „lepszość” będzie się upominał, to nie będzie ambitnych książek, bo „kto to chce czytać”, ambitnych filmów, bo „kto to chce oglądać” i tak dalej. Ten proces zresztą trwa już nie od dziś i nie ukrywam, że mnie napawa on niepokojem.
Nie żebym chciał rozdzierać szaty, biadając nad strasznymi dzisiejszymi czasami. Jestem tylko przekonany, że bez „lobby konsumentów kultury”, którzy będą wyraźnie oświadczać „nam się chce czytać, oglądać i słuchać, mimo że nie jest łatwe” ten proces wypierania będzie się bardzo szybko posuwał.
Na razie tyle, bo głód mnie okropny dopadł. 😉
króliku,
😆
Żeby już zakończyć wątek relacji student – wykładowca, muszę przyznać, że owszem zdarzają się niegodziwe zachowania za strony wykładowców.
Mamy w zespole kolegę, który traktował studentów haniebnie. Ubliżał im, zdarzało się mu pochnąć studenta.
Trwało to lata, bo … żaden student nie odważył się na oficjalne złożenie skargi. Dwa lata temu, wreszcie zdecydowali się na to studenci z „mojego roku” – byłam ich „opiekunem”. Napisali pismo do mnie – bez tego nic nie mogłam zrobić. Ja już dalej sprawę pilotowałam. Poniósł dość dotkliwą karę. Zachowanie zmienił, choć uważa się za skrzywdzonego, ale to już jego problem.
I to by już było na tyle w tym temacie.
Jeszcze jeden powod do dumy, jotko, za taki „empowerment” studentow. Czasem taka lekcja wyniesiona ze szkoly jest wazniejsza niz nieumiejetne czytanie tekstu.
Nie wiem czy uda nam sie zmienic temat, bo czasem trzymamy sie tematu jak z przeproszeniem pijany plotu.
No to co z tym Kaczynskim?
Kaczyński, według wcześniejszych zapowiedzi, jest w Radomiu. Tam czeka na pierwsze wyniki, które zostana podane o 22-giej.
Nie podoba mi się ten rozkład frekwencji 🙁
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/pkw-frekwencja-ponad-43-proc-nowy-lider-wsrod-woje,1,3791804,wiadomosc.html
Rozkład frekwencji to mnie się już od rana nie podoba… 🙄
Spokojnie. PiS wezmie malo.
W moim województwie w wyborach do sejmiku SLD jest na drugim miejscu – pokonując PiS. Oczywiście według sondaży.
Bądźmy dobrej myśli.
„Chińczyki” trzymają się mocno jednakowóż…
http://www.tvn24.pl/
Tak jak myslalam. Perfina gra Bandy Pietnastu wyciagnela porazke z paszczy zwyciestwa.
Prof. Bauman – http://lewica.pl/?id=22857
w dobrym społeczeństwie trzeba by było coś takiego zrobić, by struktura organizacyjna nie determinowała tego, ile jest miejsca na górze.
To Bauman, ten „poprzedni”, o ignorancji. To, co tu powiedział, można w żargonie matematycznym powtórzyć, że dobre gry społeczne mogą nie mieć sumy zerowej. Myślenie o tym dużo bardziej mi odpowiada niż wyrzekanie na wyścig szczurów. Ta niemiła nazwa „załatwia” negatywnie jeden ze stałych i ważnych motorów z podkładem nie tylko społecznym, ale i biologicznym. Szukanie rozwiązań nowych, odmiennych od tradycjonalnych jest szansą gromady na odmienne warunki, sprawia, że zmiany klimatyczne, atmosferyczne czy bakteriologiczne będą tylko zmianami, a nie katastrofami społecznymi. Więc odmiana egalitaryzmu podcinająca szanse, urawniłowka u źródła, w ambicjach, to zapowiedź zgonu systemu.
A z drugiej strony jeden wygrywający za cenę przegranej innych, to nieszczęście prawie wszystkich znanych systemów politycznych. I prosta rzecz, o której on mówi: wielu może wygrać zaprzecza wyuczonemu pojmowaniu historii, stosunków między grupami etnicznymi, wiekowymi, płciowymi. Ten system nie wyjdzie w środowisku tolerującym krętaczy czy patologicznych indywidualistów. A tacy są bohaterami naszych szkolnych bajek.
Gdzie są autorzy nowych bajek?
Jak to gdzie? Robią za miotły u Harry’ego Pottera. 🙄
Co by nie powiedzieć, PO tych wyborów nie może uznać za oszałamiający sukces. Różnica do PiS-u wynosi raptem 7%, a udział pozostałych partii jest stosunkowo duży. I elektorat pisowski był wiele bardziej zmobilizowany, a platformerski wybory w dużej mierze olał.
Myślę, że Platforma zamiast ze szczęścia bić w tarabany powinna raczej zastanowić się, dlaczego nie było lepiej. I wyciągnąć wnioski. 😉
Jak koza z koza:
http://wyborcza.pl/1,75248,8695657,Kwiatki_kampanii.html
Jestem zdumiona niechlujnoscia obslugi powyborczego wieczoru w GW – brakiem grafik, brakiem zaznaczania przy nazwisku kandydatow z jakiej jest partii, niechlujnymi doniesieniami, straszna zalosna amatorszczyzna.
Oni zadnych wnisokow nie beda wyciagac, Bobik. Bo jest to partia palantow, ktorzy nigdzie w zadnym kraju nie powinni sprawowac wladzy. A w Polsce sprawuja by default. Cieszy mnie natomiast, ze SLD powiekszylo swoj elektorat.
poniedzialek po……………. (wpisac co kto chce 💡 )
pogda jaka jest kazdy widzi za oknem 🙄
brykam 🙂
w tereny zielone do szczesliwego swiata samoralizacji i poglebionego
intelektualnie szczescia-do pracy!!!!!!!!!
brykam fikam 😀
jedno nie zmienia sie NIGDY (?)
http://wybory.onet.pl/samorzadowe-2010/aktualnosci/kaczynski-gdyby-nie-akcja-przeprowadzona-z-premedy,1,3791922,aktualnosc.html
andsol o godzinie nocnej:
„Gdzie są autorzy nowych bajek?”
pomiedzy nami
tutaj tez
🙂
brykanko fikanko 🙂 😀
Rysiu, nie dokazuj, bo probuje zasnac – od wczoraj.
Oooooo 😳 od teraz na paluszkach 🙂
z tego wywiadu
http://www.rp.pl/artykul/9133,567466-Sutowski–Polskim-faszystom-zabraklo-czasu.html
„Policja chciała zrobić miejsce dla legalnego marszu. Trasa i tak została zmieniona, a policjanci nawoływali blokujących do rozejścia się.
Kiedy w Niemczech, kraju przecież demokratycznym, demonstruje neofaszystowska NPD, to policja ochrania jej marsz. Kiedy jednak na drodze staje blokada, rozwiązuje się obydwie manifestacje. To są podwójne standardy, bo demonstracja jest legalna, a blokada nie. Uważam jednak, że w takim wypadku należy tak postąpić. Pochód NPD jest traktowany gorzej po prostu dlatego, że jest to partia neofaszystowska.”
Michal Sutowski myli sie, w demokratycznym panstwie policja traktuje kazdy legalnie zgloszony pochod tak samo i nie gorzej czy lepiej.
Rozwiazanie manifestacji sluzy tylko i wylacznie deeskalacji, ochronie zdrowia i mienia demonstrantow i samej polcji.
Decyzje nie ma zadnego wymiari ideologicznego czy politycznego.
Nawet jezeli sobie tego bysmy zyczyli. 🙂 Prawo ponad wszystko.
brykaneczkoooo fikaneczkoooooo cichutenko…..
To moze pobrykalbys po croissanty? Skoro jestes ubrany?
OK, cos Wam opowiem a propos Chrystusa Krola. Wiecie jak to w dziennikach radio i tv BBC nie wolno edytorializowac? Ale sa metody.
No to bylo tak:
W Swiebodzinie poswiecono w niedziele najwiekszy na swiecie pomnik Chrystusa…. (>>>) NIEKTORZY POLACY uwazaja go za vulgar monstrosity….
To o Tobie, Bobik.
Dzień dobry czyli ćwir, ćwir. 🙂 No proszę, jak się BBC przydałem. Dzięki mnie mogą sobie uprawiać tę aluzyjną wymijankę. 😀
Swoją drogą przy znanych, licznych zastrzeżeniach co do mojej polskości, a przynajmniej jej jakości, była to chyba jedyna okazja, żeby robić za reprezentanta kraju. 😆
O, jakie śliczne to o haśle „Wybierajcie kumatych” i kandydacie nazwiskiem Żaba. 😆
„wyławiajcie” byłoby jeszcze śliczniejsze…
Ja w kwestii nazwisk.
Mam obok rzeźnika o nazwisku Baumeister.
Nie wiem , jaki jest w pracach budowlanych, ale wędliny robi pyszne!
Trochę martwi mnie wynik PO w skali kraju, ale może taki zimny
prysznic trochę otrzeźwi towarzystwo. A częśc społeczeństwa przestanie olewac wybory.
Mnie właściwie nie tyle martwi słaby wynik PO, bo im prysznic rzeczywiście bardzo się przyda, co stosunkowo mocny wynik PiS-u. Chociaż przy wyborach samorządowych nie musi to oznaczać poparcia dla psychiatryka, tylko dla lokalnych kandydatów, którzy dla danych społeczności byli lepsi, a mogli wylądować na listach pisowskich z różnych powodów, niekoniecznie ideologicznych.
Ciekawiło mnie, kogo wybierze Kraków, ale wygląda na to, że trzeba będzie poczekać na drugą turę.
U mnie wybory wygrał dotychczasowy prezydent z PO . Ja też na tę osobę głosowałam. Jest najlepszy od 1989 roku, jako pierwszy robi coś dla miasta, podczas gdy poprzednicy zajmowali się głównie urządzaniem w dobra KK.
Polecam uwadze – http://petycje.lokatorzy.info.pl/
he he, Bobik zapomniał w tej Balladzie o Najeźdźcach z Gwiazdozbioru Kasjopei – w końcu tu o „Króla Wszechświata” idzie 🙂
Nie zapomniałem, Hoko, tylko ten fragment utajniła NASA do spółki z rządem amerykańskim i masonami. Ale przejrzałem ich spisek, wydarłem odnośny kawałek z pancernego sejfu i przyniosłem na blog. 😎
Myślał Chrystus, że już życie będzie miał bezpieczne,
a tu coś się alienuje z przestrzeni powietrznej
i tak głośno leci w swoim latającym spodku,
że się z tego Chrystusowi miętko robi w środku.
Już ląduje i ze spodka dziwny typ wyłazi,
głowę całą ma z zielonej rozglamdzianej mazi
i nic więcej oprócz głowy, ni brzucha, ni zadka,
aż dziw jak potworę taką urodziła matka.
Do Chrystusa sunie w dyrdy i nawija z krzykiem,
że jest z Gwiazdy Kasjopei ważnym wysłannikiem,
że tam straszne bezkrólewie wespół z bezhołowiem,
aż od tego hadko każdej kasjopejskiej głowie,
więc zachodzi taka wyższa konieczność niestety,
by Wszechświata Król wsiadł szybko do tej tu rakiety.
Jak się Chrystus nie odwinie, jak nie walnie dziada,
cedząc przez mocarne zęby jedno słowo: „spadaj!”
i dodając po namyśle: „nie lecę, a gdzieżby!
Milsze mi od waszej glamdzi są płaczące wierzby,
a już bycie waszym królem wcale mnie nie wzrusza,
bo nie macie w tym kosmosie Ojca Tadeusza”.
Na te słowa jęknął alien „o, okrutny świecie,
teraz widzę, czego brak nam na naszej planecie,
teraz widzę, kto wszechświatu bardziej się zasłużył
i na króla sposobniejszy, choć nie taki duży.
To nie będę już, Chrystusie, głowy ci zawracał,
a odszukam Dyrektora w tych jego pałacach
i poproszę – z rewerencją, bo to ważny gościo –
by był królem naszej glamdzi razem z przyległością.
Wsiadł do spodka, w żadną więcej nie wdając się scysję
i odleciał do Torunia swą wypełnić misję,
Chrystus zaś rozłożył ręce i krzyknął radośnie:
Hura! Wreszcie konkurencję spławię gdzie pieprz rośnie! 😀
😆
Oooo, wlasnie sie obudzilam, a tu takie przepiekne dokonczenie Ballady o Chrysusie Krolu.
TRoche weselsza pojde obejrzec dalsze wyniki.
Wyniki wyraznie sa do zastanowienia, zas ballada przesliczna, Bobiku. 🙂
W dyskusje co do Mikolejki, ktora mi umknela na rzecz intensywnych spotkan przyjacielskich przed Swietem Dziekczynienia, nie bede sie juz szczegolnie wlaczac, oprocz zasygnalizowania, ze mysle podobnie jak Krolik i Helena. Moze tylko dorzuce do komentarza Jotki, tez jako moze nie tak wieloletni jak ona, i obecnie byly, ale jednak wykladowca akademicki, ze relacja student-wykladowca jest z zalozenia nierowna, a to oznacza, ze od strony silniejszej w tej relacji slusznie juz od jakiegos czasu wymaga sie wiekszej uwagi etycznej, ktorej u Mikolejki jakos nie zauwazylam (moze przejawia ja w innych wywiadach?). Podobnie zreszta ma sie rzecz ze stereotypami – tak, myslimy nimi wszyscy, ale czesto po zastanowieniu sie, zauwazamy, ze niektore byly niesprawiedliwe i krzywdzace, acz dla nas istotnie byly ulatwieniem. Totez lezy tez na nas obowiazek stalej auto-refleksji w tej dziedzinie, a jeszcze wiekszy jest ten obowiazek, gdy uczymy innych, wypowiadamy sie publicznie etc. I znowu nie uderzyl mnie Mikolejko jako osoba szczegolnie oddajca sie refleksji nad hodowanymi przez siebie stereotypami. Raczej widzialam u niego nieco misjonarski entuzjazm uzmyslawiania mlodym ludziom, o ktorych sytuacji z pewnoscia niewiele wie, ze zycie jest pelne cierpien, (jakby wczesniej czy pozniej, bez jego interwencji, i tak sie tego nie mieli dowiedziec), a przygodnie spotkanym Amerykanom, ze ich usmiechy sa falszywe. A o reszcie mozna dyskutowac – z tym, ze ci gladcy i plytcy jankesi jednak i tu go uprzedzili w publikacjach (kolejny obowiazek akademika – czytanie na biezaco aktualnej literatury przedmiotu!).
I na koniec, z dedykacja dla tych, ktorzy maja podejrzenia wobec kultury usmiechajacych sie, wiersz, ktory uczeni przeze mnie studenci zawsze bardzo lubili, bo dobrze uzmyslawial im wymog czytania nie tylko tego, co jest glownym watkiem i mysla przewodnia autora, ale calego tekstu:
That’s my last Duchess painted on the wall,
Looking as if she were alive. I call
That piece a wonder, now: Fra Pandolf’s hands
Worked busily a day, and there she stands.
Will’t please you sit and look at her? I said
„Fra Pandolf” by design, for never read
Strangers like you that pictured countenance,
The depth and passion of its earnest glance,
But to myself they turned (since none puts by
the curtain I have drawn for you, but I)
And seemed they would ask me, if they durst,
How such a glance came there; so not the first
Are you to turn and ask thus. Sir, ’twas not
Her husband’s presence only, called that spot
Of joy into the Duchess’s cheek: perhaps
Fra Pandolf chanced to say „Her mantle laps
Over my lady’s wrist too much,” or Paint
Must never hope to reproduce the faint
Half flush that dies along her throat”: such stuff
Was courtesy, she thought, and cause enough
For calling up that spot of you. She had
A heart–how shall I say?–too soon made glad,
Too easily impressed; she liked whate’er
She looked on, and her looks went everywhere.
Sir, ’twas all one! My favor at her breast,
The dropping of the daylight in the West,
The bough of cherries some officious fool
Broke in the orchard for her, the white mule
She rode with round the terrace–all and each
Would draw from her alike the approving speech,
Or blush, at least. She thanked men–good! but thanked
Somehow–I know not how–as if she ranked
My gift of a nine-hundred-years-old name
With anybody’s gift. Who’d stoop to blame
This sort of trifling? Even had you skill
In speech–(which I have not)–to make your will
Quite clear to such a one, and say, „Just this
Or that in you disgusts me; here you miss
Or there exceed the mark”–and if she let
Herself be lessoned so, nor plainly set
her wits to yours, forsooth, and made excuse
–E’en then would be some stooping; and I choose
Never to stoop. Oh sir, she smiled, no doubt
Whene’er I passed her; but who passed without
Much the same smile? This grew; I gave commands;
Then all smiles stopped together. There she stands
As if alive. Will’t please you rise? We’ll meet
the company below, then. I repeat
The Count your master’s known munificence
Is ample warrant that no just pretense
Of mine dowry will be disallowed
Though his fair daughter’s self, as I avowed
At starting, is my object. Nay, we’ll go
Together down, sir. Notice Neptune, though,
Taming a sea horse, thought a rarity,
Which claus of Innsbruck cast in bronze for me!
pada, pada, pada
szaro, szaro,
ponuro
a moze taniec?
http://www.youtube.com/watch?v=JQRRnAhmB58&feature=player_embedded
mimo deszczu 🙂
Ale jak, Rysiu, skoro deszczu nie ma? 🙁 😉
Dopiero dziś miałem czas przeczytać cały, ciepło na blogu przyjęty wywiad z profesorem Baumanem i zupełnie już przestałem rozumieć, dlaczego nieszczęsny Mikołejko aż takie emocje wzbudził. Nawet sobie wynotowałem kilka cytatów, przy których wręcz można by zapytać, kto to mówi: Bauman czy Mikołejko? 😆
Bez hierarchii się zresztą nie obędzie. Musi być zawsze jakieś wyższe – niższe i ci niżsi muszą patrzeć ku tym wyższym, uczyć się, naśladować. Jak już jest zbiorowość, która trwa, to jakaś hierarchia musi się wytworzyć.
(Na co Pan zwrócił uwagę w Anglii?)
– Przede wszystkim chciwość jako główny motyw, silnik napędzający działanie. I to nie dlatego, że Anglicy są chciwi, nie sądzę, by byli bardziej chciwi od innych nacji, ale tak jest ustawione ich życie, że chciwość się promuje.
Druga rzecz: powierzchowność we współżyciu ludzkim. To było uderzające, jak w kapitalizmie zaspokajanie potrzeb życiowych uniezależniło się od krzepy więzi międzyludzkich.
No i wynikająca z tego wszystkiego znieczulica moralna. No bo jest znieczulica moralna. Moralne porywy są zjawiskami karnawałowymi. To znaczy jak zdarzy się gdzieś katastrofa, to wtedy jest poryw, ludzie się przejmują, rzeczywiście, przez dwa-trzy dni sięgają po portfele, ale w organizowaniu życia zbiorowego, indywidualnego względy moralne grają znikomą rolę.
Ta powierzchowność mnie drażni.
Ten brak zastanowienia, zgłębiania.
Można być szczęśliwym na różne sposoby. Także i bez kompulsywnego, namiętnego konsumeryzmu. … Większość swych długich lat przeżyłem nieświadom, że szczęścia trzeba szukać w sklepach. A i nadal mam co do tego niejakie wątpliwości.
(A to szczęście to co to jest?)
– Sensowne życie. Tylko że to nader ogólnikowe stwierdzenie, bo różni ludzie w różnych sprawach sensu szukają.
Polecam panu „Eseje” Michela de Montaigne.
Dzisiaj jest mnóstwo poradników i namnożyło się doradców. … Czyli jak opłacisz tysiąc ekspertów, twoje życie będzie wreszcie bezproblemowe? Oczywiście to jest bzdura kompletna – nowe problemy rodzą się z rozwiązywania starych – niemniej my żyjemy, jakby to powiedział Hans Vaihinger, „Als Ob”. Czyli „tak jakby” to bzdurą nie było. Dlatego ja panu mówię o Montaigne’u, a nie o tym, żeby pan czytał poradniki i podręczniki życia, bo to jest nonsens.
Ciekawe, jak inaczej odbieramy różne treści, kiedy mówi je ktoś, kogo lubimy i cenimy, a inaczej, kiedy to samo mówi ktoś, kto z jakichś powodów wydał się nam antypatyczny.
Nie jest to zarzut, broń Boże, bo taka reakcja jest ludzka i skądinąd zrozumiała. Ale chyba czasem warto samych siebie na tym złapać, bo jak wiadomo poznanie samego siebie jest jedną z dróg do lepszego poznania świata. 🙂
jak to, Bobiku, to tylko moje niebo leje wode wiadrami?
Tutaj taka susza, Rysiu, że Sasza może chodzić suchą szosą. 🙂
Dziękuję, Moniko, za dobre słowo pod adresem balladki. 🙂
Równocześnie ostrzegam, że Wasze dobre słowa będą zachęcać mnie do dalszego wzmożonego wysiłku na odcinku wysuniętym! 😆
widze ze pan Mikolejko wzburzyl Bobikowa spolecznosc, i slusznie!
jak napisala Jotka czytamy Mikolejko z bagazem naszych doswiadczen, albo sercem, albo rozumem.
tak zrobilem ja. pierwszy raz sercem i pomyslalem sobie przy
niektorych slowach-dupek, a drugi raz juz po wpisie Jotki tylko
rozumem „sluchajac” tego co chce mi przekazac.
pan Baumann jak pisze Bobik nazwal podobne rzeczy, uzywajac innych „cieplych” slow i w jego wypowiedzi widac troske o innych,
a nie nagane tego co i jak jest
tak to widze 🙂
uspokajacz 🙂 😀
http://vimeo.com/11147001
tylko dla beznerwowych ❗
Mnie martwi stosunkowo dobry wynik PiS i za dobry wynik PO.
Oczywiście, Rysiu, że „der Ton macht die Musik”, co mówię nie po raz pierwszy. 🙂 Ale tak mi się zdaje, że dość istotne jest rozróżnienie zdań typu „ten facet jest antypatyczny”, „nie podoba mi się jego ton” od zdań „nie ma racji”, „głupstwa gada”. A w razie czego zawsze przecież można uciec się do rozwiązania „może i gada ciekawe rzeczy, ale jego ton jest tak antypatyczny, że mnie odrzuca”. 😉
Wiesz, Bobik, chyba masz racje, ze BBC ostatnio sie konsultuje na Twoim Blogu co ma nadawac.
Ledwo zakonczylismy wyjasniajaca rozmowe na temat „oka za oka” , a BBC juz pospieszylo w sukurs i dzis ma nadac wieczorem specjalne wydaie swego sztandarowego programu publicystycznego Panorama, o ktrorym pelno juz dzis na pierwszych stronach gazet. I wszystke dzienniki radia i tv tez sie od tego zaczybnaja. Ze mianowcie Panorama przeprowadzila dziennikarskie sledztwo starajac sie dowiedzoc czego naucza sie szescio-siedmioletnich maluchow w niedzielnyck szkolkach saudyjskich w Wielkiej Brytanii. Takich szkolek niedzelnych jest ze czterdziesci w calym kraju. Panorama zdolala umiecic w jednej z nich swego reportera, no troche jest to zagwozdka dla rzadu.
Bo mianowicie okazalo sie, z dzieciaki glownie sa tam nauczane prawa szariatu, w tym technik zgodnego z wymiarem sprawiedliwosci odrabywania dloni, stopy i innych czesci cala za calkiem drobne przewininia.
Sporo tez miejsca poswieaja te podreczniki palacej kwestii po czym rozpoznac zyda : takze i po tym, ze wyglada jak malpa lub swinia.
Oj. To mnie zabolalo.
I martwi mnie, że http://www.rp.pl/artykul/566369.html nie przeczytam, bo trzeba się krajowo esemesić.
Ja jestem nerwowy w każdej sprawie, w której trzeba się oddalić od podłoża na wysokość większą niż 2 metry. 😳 Jak ktoś chce mi załatwić szybki, urywany oddech i drżące łapy, to koniecznie powinien mi pokazać jakąś wspinaczkę albo gonienie się po dachach. 😎
Nie rozumiem, Heleno, dlaczego podobieństwo do małpy lub świni ma być hańbiące? To są bardzo inteligentne, głęboko uspołecznione i obdarzone poczuciem humoru istoty.
Gdyby Żyda miało się rozpoznawać po tym, że jest podobny do ameby, pantofelka albo autora wspomnianych przez BBC podręczników – o, tak, to by była prawdziwa przykrość. 🙄
Andsolu, coś masz dzisiaj dzień na zmartwienia. 🙁
Ja na Twoim miejscu kazałbym się podrapać za uszkiem. 😆
Tu jest zajawka autora Panoramy z BBC News (kopiuje na wypadek jakby sie nie chcialo otworzyc:
What is extremism – how do you define it?
The Education Secretary Michael Gove says: „You know it when you see it.”
That does not seem to be the case for some part-time Saudi schools in Britain.
As Panorama has discovered, a network of more than 40 weekend Saudi schools have been offering to teach the Saudi national curriculum to Muslim children in the UK and some of it is very extreme indeed.
Text books teach school children about the correct way to chop off the hands and feet of thieves – a hand for the first offence, a foot for the second.
It tasks pupils to spell out the „reprehensible qualities” of Jews. It explains that the penalty for sodomy is execution – possibly by being thrown off a cliff – and that Zionists are plotting to take over the world for Jews.
'Anti-Semitism’
This is a reference to a late 19th century „plot” by Russian anti-Semites who claimed the elders of Zion had written a series of secret „Protocols” to achieve global domination of the economy and media.
These „Protocols” were exposed as a hoax 89-years-ago.
But for 15-year-old Muslims studying the Saudi national curriculum here in Britain in the hope of getting into a Saudi university, the plot continues to the present day. There are „many proofs” of the Protocols’ „veracity”, the grade 10 text book says.
BBC Newsnight exposed similar anti-Semitic sentiments in Saudi text books at a Saudi school in London in 2007. The Saudi government’s promise of a „comprehensive” review of all offensive material in their curriculum does not seem to have been comprehensive enough.
These Saudi schools have been going for about 30 years.
The Saudis have got away with this for so long because part-time schools do not have to register with the Department for Education (DfE), so they do not get inspected. That may now change.
Mr Gove told me the school inspectorate Ofsted will shortly report to him about how „part-time provision is better registered and better inspected”.
Easier said than done
Rysberlin (o północy czyli 07:10), tak tylko w utopiach przypomina się ludziom, że nikt się nie śmieje sam samiutki, albo jest z obiektem nieożywionym (np. z serem) albo cieszy się wspólnie z kimś innym. „Mieć się dobrze” (zostawię na boku filozoficzne rozmowy o szczęściu) to stan relacji grupowej, nawet gdy myślimy, że nie widząc nie wpływa na nas ktoś obok cierpiący, to odczuwamy to i stąd nasz niepokój, utrata równowagi, agresja.
Ale już słyszę te religijnie uzasadniane sprzeciwy, bo to w pocie na chleb swój pracować będziesz i takie inne bełkociki, w gruncie rzeczy zawiść przekazujące: „oby skurczybyk nie miał lepiej niż ja”.
Szanowna Frekwencjo,
melduję wykonanie zadania! Gminne wybory wygrane 😎
Bardzo mnie cieszy dyskusja na temat obu panów profesorów.
Zwracałam już wczoraj uwagę, że nie ma istotniejszych, merytorycznych różnic pomiędzy nimi.
Różnica sposobu wypowiadania się wynika z całą pewnością zarówno z cech osobowości, ale też, bagatela, z 26 letniej różnicy wieku między obu panami. Ponadto Bauman od lat ma ten luksus, ze może robić już tylko to, na co ma ochotę.
Mnie zaskoczyło, w naszej blogowej dyskusji, to, że nikt nie zwrócił uwagi na daleko posuniętą, moim zdaniem, idealizację mieszkańców basenu Morza Śródziemnego.
Bauman był dzisiaj u nas na uczelni z wykładem Współczesne oblicza zsekularyzowanego fundamentalizmu
Niestety nie mogłam sobie pozwolić na pójście. O 19-tej będzie z nim spotkanie w Teatrze 8 dnia. Są pewne szanse, że pojadę. Niestety bardzo małe.
Sokrates wdał się w bójkę. Ma wydarty spory kawałek futerka na karku. Najpierw długo spał, a teraz marudzi.
To jest bardzo istotne spostrzeżenie, że dobrobyt (w sensie „dobrego się mania”) nie jest kwestią czysto indywidualną i nie daje się wypracować wyłącznie przez najintensywniejszy choćby rozwój własnej osobowości. Dużą rolę odgrywa też środowisko społeczne i emocjonalne. Nawet bardzo dużą, co pokazują badania poczucia szczęścia wśród różnych narodów. Większa tu jest korelacja z ciepłymi, serdecznymi stosunkami międzyludzkimi i z istnieniem grup wsparcia niż z dobrobytem materialnym czy poziomem wykształcenia.
Skleroza szczeniacza nie pozwoliła mi już rano wrzucić tego, co miałem zamiar. 😳 Bardzo polecam u andsola link do audycji radiowej o Hugonie Steinhausie. To są opowieści jego współpracowników, wygłoszone tak ładną polszczyzną, że moje uszy zaczęły się zastanawiać, czy nie trafiły przypadkiem do jakiegoś wellness centre albo innego spa. 🙂
Nie czytalam jeszcze tego Baumana, ale tym predzej jestem gotowa zgodzic sie z tym co Bobik powiedzial.
I natychmiast przypomina sie mi nasza zeszloroczna wyprawa do Toskanii. Nasz mily hotelik w Marina di Pisa wychodzil na morze, wzdluz brzegu ciagnela sie ulica z kamieniczkami, kafejkami i sklepikami. Kiedy rano bylam wysylana po nowy zapas papierosow, zawsze mijalam dom ze schodkami, na ktorych siedzialy trzy kobiety w roznym wieku. Zawsze tam rano siedzialy i sobie rozmawialy. A jak nie rozmawialy to byly zapatrzone na morze, ktore sie przed nimi rozciagalo. A rozmawialy jakos tak… bo ja wiem… cicho i przyjemnie rozmawialy, jedna mowila, dwie pozostale sluchaly. Potem druga mowila. Spokojnie, pogodnie.
Zawsze omiatalam je wzrokiem, one mnie tez, az chyba za trzecim razem, usmiechnelam sie i powiedzialam Dzien dobry!. Odpowiedzialy mi pogodnie na pozdrowienie. I potem zawszesmy sie do siebie usmiechaly i wymienialy dzien dobry.
Blizej poludnia one juz znikaly i pojawialy sie znow nazajutrz, z rana..
Od poczatku jakos im okropnie zazdroscilam – nie bardzo wiedzac czego.
Moze tej pogodnej serenite, codzienego cichego ukontentowania.
Z przemyśleniami wieszcza to już obowiązkowo trzeba się zapoznać 🙄
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/czy-to-juz-koniec-jaroslawa-kaczynskiego-rymkiewicz-woli-wierzyc-w-odzyskanie-niepodleglosci,68403,6
Rysiu,
co do ciepła Baumana – wielu oburzy się na sam tytuł, ajuz szczególnie na impotenta 😉
„Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził” 👿
Nie chce dokladac dziegciu do miodu, bo i wiersz od Moniki piekny i krupnik mi sie udal nadzwyczjnie, i PiS przegral, zupelnie dobry dzien.
Musze sie zastanowic, bo moze JK i Michnik tez mowia to samo tylko innym tonem?
Jotko, zazdroszcze ci, tej mozliwosci Baumana dzisiaj wieczorem.
Bardzo to fajnie jak sie moze robic to na co sie ma ochote w starszym wieku. Szczegolnie kobiety, ktore czesto pelnia opiekuncz/uslugowa role dla swoich bliskich az po grob. Mam nadziej, ze pani Baumanowa tez odczuwa taka wolnosc i swobode.
Myślę, że może odczuwać, bo jak Bauman w wywiadzie powiedział, razem ustalili, jak sobie wyobrażają rozdział życia pt. „Na emeryturze”. 🙂
Wieszcza przeczytałem, jak zwykle z nabożnym wstrząsem, ale najbardziej tym razem zachwycił mnie pewien komentarz pod Wieszczem:
Dlaczego mnie nie dziwi, ze roi sie tutaj od jadowitych atakow na JK? Od postbolszewickich komentarzy tubylcow? Tak prawda dziala na leminga, reakcja jest furia tudziez szyderstwo. Brawo Panie Rymkowski! Chwala Wielkiej Polsce!
Szlachcic
Dołączam się do patryjotycznego okrzyku. Brawo panie Rymkowski! 😆 😈
http://www.artykul2.pl/application/upload/documents/rss_broszura.pdf
kroliku, podjadę autostopem na Twojej uwadze (pegarei carona na frase de Coelho) przypominając stary dowcip czemu wdowy są szczęśliwsze i żyją dłużej niż wdowcy: jego roboty domowe rosną od zera do 100%, jej zmiejszają się ze stu na 50%.
Skoro już jest reklama Steinhausrundfunkfest, to dodam słowo do ciepłej zachęty Bobika: tradycją tam było mówić i wykładać bez karteluszków (niech prawda będzie ujawniona: Knaster na wykładzie dla nas miał papierki na stole, ale był już posunięty w wieku a rachuneczki były takie, że nawet Terlikowski by ich papieżowi nie życzył), ale jednak w mowie trzech panów rektorów czuje się, że zerkają na jakieś notatki organizujące ich tok myśli. I w najoczywistszy sposób czuje się, że Gleichgewicht mówi bez śladu skryptu, z czystej, osadzonej na mózgowej harmonii improwizacji – i że mógłby tak przez dwie godziny. A czasami może (tak, zazdrośćcie mi 🙂 ), bo dzwoniąc do niego jestem przygotowany na słuchanie ciurkiem nieskończenie długo.
Wiem, że zabrzmię jak czepialski i nudziarz, ale po co i do kiedy ukrywać się: dodam (choć rozsądek odradza) i moją uwagę o podobieństwach i odmiennościach postaw ujawnionych w wypowiedziach panów Mikołejki i Baumana.
Ach, skojarzyło mi się coś: nasz minister kultury mówił francuskiemu (a był nim André Malraux), że u nas też są domy kultury, a tamten mu odrzekł: „tak, ale u was są dla wszystkich, a u nas dla każdego”. Więc różnice są malutkie ale vive la differénce.
Otóż obaj panowie wspominają Eseje i ich autora, Michela de Montaigne’a. Jeden przywołuje go jako wzór, by ukryć się w wieży, drugi, by sugerować roznoszenie jego posłania.
króliku,
pani Baumanowa jest już w tym lepszym ze światów
andsolu,
czepianie, przynudzanie i marudzenie należą do podstawowych obowiązków „jajogłowych”, bez dzielenia włosa na czworo, kto wie gdzie byśmy byli 😉
Hej, tybylcy!
Ja tez, z podobnym do Bbikowego naboznym wstrzasem przeczytalem Rymkiewicza i natlok obrazow galopujacych w tej chwili w mojej gowie rozsadza mi czaszke od wenatrz. Jaroslaw Lokietek galopujacy na ugryzionym w d.. zubrze moze sie przysnic. Rozwazam zlozenie podania o pozwolenie wyemigrowania na stale do MIlanowka, a nawet wprowadzenia sie do mieszkania Rynkiewixza, skoro jest ono jedynym miejscem prawdzowej wolnosci, a nie jakiegos „postkolonialnego mąta” – cokolwiek to znaczy.
Swoja zas droga chetnie bym zobaczyl inny obraz przywolany w wywiadzie: jak Poeta Milanowski, wzorem swej milujacej wolnosc kotki Psotki, siadzie golym tylkiem posodku jezdni i poczeka co z tego wyniknie dla sprawy wolnej i niepodleglej Ojczyzny..
Ja też o Rymkiewiczu, bo obraził mnie głęboko, bo całe moje życiowe działanie stało się jakąś mizerną płytką pod pomnik Lecha i drugiego Łokietki. Więc bardzo go grzecznie poproszę, żeby mi skoczył na następujący czterowiersz:
Chłodne lochy w psychiatryku,
Pusty brzuch, zakuty mózg,
Do zaborcy, z postkolonii,
Śle bogactwo agent Tusk.
Ja jeszcze wroce na chwile,na jedna malutka chwilke do tego momentu wpisu Moniki, gdze mowi ona, ze nie zauwazyla u Mokolejki zadnej autorefleksji nad wlasnymi stereotypami czy uprzedzeniami.
Wlasnie ja tez tego nie znioslam – do tego stopnia, ze darowalam sobie przeczutania calej reszty niechlujnego wywadu i niechlujnych przemyslen.
Takie wlasnie sady o Amerykananch, jakie on wypowiada rozciagajac je na cale spoleczenstwo, to mozna jednak wyglazac do sasiadki przy luskaniu grochu w kuchni, a nie ilustrowac z nimi swoja zyciowa filozofie. Nie wypada tego robic wykladowcy akademickiemu. Nawet jak sie nigdy tego spoleczensta nie poznalo i wiedze sie czerpie z popylarnych dowcipow i programow telewziyjnych o Miss Tots USA, to jednak istieja te inne lektury, ktore o tym spolecznstwie mowia wiecej i madrzej . Dla nas tu – chocby dzienniki prowadzone przez Basie, mlodziutka studentke jednego prowincjonalnego uniwersytetu, ktora wedruje rowerem z grupa kolegow przez Ameryke w celach charytatywnych i zatrzymuje sie w roznych dosc przypadkowo napotkanych domach. A poswieca na to swe wakacje, aby zebrac fundusze dla nieznajomych, chorych na raka. I to jak jest w tych domach przyjmoana, jest dosc wymowne jesli chodzi o to jakie to spoleczemntwo jest. Ono mowi wiecej o spoleczenstwie, niz programy telwizyjne. Choc zapewne mniej niz wiele ksiazek na ten temat.
Gdzie sie podziala Wanda TX?
Proszę, dajcie/dajmy już spokój Mikołejce, bo znowu ktoś coś odpowie (nawet siebie o to mógłbym podejrzewać 😎 ) i nigdy z tego nie zejdziemy. A są na świecie jeszcze inne tematy. 🙂
Chociaż z uwagą andsola o odmiennym wykorzystaniu Montaigne’a akurat się zgadzam. 😉
Jeny, co za dzień 🙁 Czy ktoś życzliwy mógłby mnie poczęstować kieliszkiem czegoś mocniejszego? Dobrze chociaż, że największe twierdze zdobyte.
Mikołejki nie ruszyłam.
Natomiast z dużym zainteresowaniem przeczytałam na stronie POLITYKI recenzję Justyny Sobolewskiej nowej powieści Janusza Głowackiego „Good night, Dżerzi” (o Jerzym Kosińskim).
Już jest na mojej liście prezentów pod choinkę.
Bobiku, czy zwróciłeś uwagę, że nie napisałam ani słowa o Mikołejce? 😉
Najmocniejsze, co jest pod ręką, to rojenia Rymkiewicza. Ale smak ohydny.
O, jaka piękna łajza z Mar-Jo. No to jesteśmy już dwie, które Mikołejki nie ruszają.
Vesper,
czy ” Killepitsch” może byc?
Jeśli tak, to już częstuję.
Obawiam się, andsolu, że zupełnie nie tę moc mi chodzi.
Ja nie tylko nie ruszam, ale wręcz nie pamiętam żadnych nazwisk na em albo na be ale Bobik to nie jest Twoje nazwisko rodowe? A jeśli, czy Ty jesteś Bobik herbu Ostoja czyli mi panbrat czy może… ależ, nie, wcale nie chciałem obrazić. Bobik! Bobiczku, gdzie poleciałeś?!
Nie byłam pewna, czy może być, ale poguglałam i już odpowiadam. Tak. Bardzo dziękuję. 42% jest jak znalazł.
Zastanowiłem się jeszcze przez chwilę nad tym Rymkiewiczem i stwierdziłem, że ten wywiad to jest pewne kuriozum, bo chcąc go na serio skrytykować popada się w kompletną bezradność. Nie wiadomo zupełnie od czego zacząć, bo cały tekst jest zbiorem tak straszliwych bredni, że trzeba by właściwie wnieść zastrzeżenia do każdego niemal zdania, a przynajmniej do każdego akapitu. Tyle samozaparcia to chyba nawet święci pańscy nie mają. 🙄
W ten właśnie sposób prawica sama się marginalizuje i przestaje być partnerem do jakiegokolwiek poważnego dyskursu, wchodzi w rolę Witzfigur.
No więc nie jestem w stanie Rymkiewicza krytykować, mogę się tylko zachwycać. 😎 A jest czym. Czy nie jest np. zachwycająca jego koncepcja wolności słowa, polegająca na tym, że każdy ma obowiązek wysłuchania JMR? 😈
Ja mogę się wprawdzie odezwać i mogę nawet liczyć, że zostanie to opublikowane. Ale czy zostanę wysłuchany, to już inna sprawa. W tym sensie nie ma w Polsce żadnej wolności słowa.
Andsol,
ale wieczór! Ja też jestem herbu Ostoja!!! Poważnie!
Andsolu, jak ja Ci jestem panbrat, to Ty chyba musisz mi być psubrat. 😆
Dla wszystkich, którzy nie tykają Mikołejki, przywlokłem olbrzymią butlę rumu i pozwalam lać z niej do herbaty bez ograniczeń. 😀
Bobiku, rum bez ograniczeń?! Po tych ostrzeżeniach o schodach?
Radzę Wszystkim uważac. Wiem, co piszę.
Bobiku, lej, panbracie (choć i tak wszyscy wiedzą, co Ty jesteś, a może i cyklista).
Mar-Jo: właściwie, to mi nie przysługuje, bo któryś z moich przodków nie opłacił Najukochańszemu Carowi abonamentu na używanie i skończyło się. I teraz nie mam nic do przekazania synom, oprócz obrzydliwie ciężkiego księgozbioru.
Andsolu,
ja uważam, że zostawienie książek w spadku jest bezcenne.
(Często tzw. ostatnie pieniądze wydaję na książki. Moje dzieci też.)
Ja sobie z tego herbu żarty stroję, ale znam parę osób, które podchodzą do tematu bardzo poważnie.
Bobiku,
czyli według JMR, zmuszona byłabym p. Mikołejkę przeczytac? Czy przymus dotyczy tylko tekstów mistrza z Milanówka?
No wiec ja, Bobik, z tego Rymkiewicza nawet skopiowalam ten sam cytat (co to za wolnosc, jak mnie nie sluchaja?), ale im bardziej wglebialam se w lekture rozmowy z pania Lichocka, tym wiecej chcalam cytatow kopiowac, az mi rece opadly i dalam za wygrana. W moim domu istnialo pojecie , nie wiem skad zaczerpniete, „belkotu siwej kobyly” i to jest klasyczny przyklad gatunku. Jakby ktos chcal w odobnym duchu napisac jakas parodie, to by mu pewnie talentu zabraklo i pomyslowosci. Bo on jest parodia siebie samego. I oczywosce analizowanie tego tekstu jest zajeciem na dlugie miesiace, a moze nawet lata.
Czy jest on chory na to samo co jego Lokietek, ktory tryumfalnie oglosil wczoraj, ze PO juz schodzi ze sceny politycznej? I ze jedynie „perfidne” knowania Kluzik Rostkowskiej pozbawily partie zwyciestwa w calym kraju?
Oczywoscie, ze nie sposob z taka prawica dyskutowac czy wsluchiwac sie w jej porady. Mozna sie tylko puknac w czolo.
Można się pukać w czoło. ALe można też się zastanowić, dlaczego nagle, tuż przed wyborami właściwie, największa partia opozycyjna pozbywa się doświadczonej kadry. Już tu kiedyś pisałam, że nie kupuję wersji o oczyszczaniu szeregów z niezależniego elementu. Mi to bardziej wygląda na od początku do końca zaplanowany manewr, mający na celu zagospodarowanie tej części elektoratu, która jest rozczarowana rządami PO (nie bez racji), ale PiS JK też w życiu nie zagłosuje. Co innego, jeśli im sie podsunie przymusowych emigrantów z PiS, niesprawiedliwie potraktowanych (Polacy się silnie identyfikują z pokrzywdzonymi), ale myślących, skorych do kompromisów itp. Beton może nadal głosować na PiS JK pijarowsko niemodyfikowanego, a ci, którym JK z kampanii prezydenckiej przemówił do serc, mogą zagłosować na Kluzik i tę całą ferajnę, która rzekomo wylatuje z hukiem z partii. A po wyborach zawsze można zrobić koalicję.
Mnie, dzikiego Brazylijczyka z dżungli, bardzo bawią zdjęcia polskich urn, do których obywatele wpychają jakieś płachty (a jeden nawet aresztowany został. bo sobie suwenira z płachty zrobić postanowił i nawet następne wybory może spędzić w więzieniu) i przypomniałem sobie historię wyborów w którejś z afrykańskich demokracji, borykających się z wysokim poziomem analfabetyzmu. Więc rozwiązanie nadawałoby się do Polski, bo czytać niby umieją, ale Rymkiewicza nie czytają.
Otóż tam przed zbliżeniem się do urny głosujący obywatel dostawał dwie płachty, na opozycję i na grupę (tak to nazwijmy) rządową.
I płachty na rząd były szare i w ogóle nijakie, a na opozycję śliczne, błyszczące i w pełnej gamie kolorów. Więc wyborca obrzydliwe płachty ciepał do urny a ukochanych opozycyjnych kolorowych wodzów niósł do swych domków. I ja był dla PiS-u robił plakaty tak kolorowe, że lud od nich ręki oderwać by nie potrafił i na ołtarz wprost niósł, czym naszym duszpasterzom wiele satysfakcji by dawał.
Sorry, nie ma mnie, ogladam te Panorame.
andsol,
YES, YES, YES!!!
na ten tychmiast zabieram się do malowania wielkich kolorowych płacht na przyszłoroczne wybory parlamentarne 😆
Tytułem wynagrodzenia wystarczą mi kolorowe, szklane paciorki.
Jeżeli mnie tu nie będzie, to znaczy, że jestem zajęta malowaniem płacht 😉
„Muzyka Chopina jest kuffarska” – wroga warotosciom islamu.
Podobnie uczestniczenie w obchodach dnia urodzin.
Helena (w rozkwicie dnia 16:18), podobne historie i duzo pytan bez odpowiedzi, mamy z nauka religii i szkolami „koranicznymi” przy berlinskich meczetach, niby mozna rzucic okiem, ale tak naprawde ucza co i jak chca
Andsol (tuz po Helenie 16:19), mysle 🙂
mily dzien (czy wolno byc zadowolonym tak bez przyczyny, tak
z serca, tak z checi?)
nim pojde spac otworze kajecik i zaczne spisywac tytuly ksiazek co to pod choinke otrzymac CHCE
jutro ponownie pozycje 🙂 😀
dobranoc
na nocne pogaduszki zostawiam Wam, szklo i butelke bialego 😀
http://farm5.static.flickr.com/4057/4647364372_9a807d5457_z.jpg
No byl to wstrzasajacy program. Musze podkreslic, ze nauczanie skrajnego ekstremizmu dotyczy bardzo malej liczby muzulmansich dzieci w skali calego kraju – 5%. Tych szkolek niedzielnych, nie podlegajacych ZADNEJ kontroli ispektoratow oswiatoych jest zaledwie czterdziesci pare, ale jak mowil kurator szkolny, ktry sam jest muzulmaninem, zapotrzebowanie na nie wsrod rodzicow rosnie.
POkazano saudyjskie podreczniki. ktore Panorama zdobyla (hurtownia miesci sie w mojej dzielnicy) – z ilustracjam w jakim miejscach nalezy te rece i nogi odrabywac. Dwunastolatek dowiaduje sie takze, ze sa trzy sposoby ukarania kazdego przylapanego na akcie homosksualnym: ukamionowanie, spalenie na stosie lub stracenia w przepasc.
Dzewczynki dowiaduja sie ponadto, ze bez absolutnej potrzeby nie powinny nigdy opuszczac domu. Jest tez np. zalecenie, aby na chodniku, zadnemu kuffarowi (niewiernemu) nie ustapic drogi, niezaleznie od plci.
No i bylo to wszystko przeplatane rozmowa z obecnym ministem oswiaty (badzo go z E . cenimy od wielu lat) , ktory tlumaczyl sie, ze taki stan rzeczy zostal odziedziczony po poprzednim rzadzie i ze obecny zrobi z tym zdecydowany porzadek, bo narusza on prawa obowiazujace w tym kraju. Ale chyba nie bedzie to latwe.
Jak się zaczęło od 42% , to chyba butelka białego do jutra musi poczekac?
Pewnie, że musi poczekać. Po ewentualnym wykończeniu 42% przechodzimy na łącką śliwowicę, 70%, a potem napięcie może wzrastać, ale tylko dla tych herbu Ustoja. 😆
Ja od tych procentów wpadłem już w taki figlarny humorek, że pozwoliłem Pręgowanej posiedzieć na MOJEJ kanapie i to nie dalej jak jakieś pół metra ode mnie. 🙂
Kochani,
ja na dobranoc weszłam na stronę PiS-u, przeczytałam ichni statut i mam dobre wieści.
Art. 6 Sposób utraty członkostwa.
Pkt. 1 Członkostwo w PiS ustaje wskutek:
jest wymienionych 10 przyczyn ,i jako
11. wskutek rozwiązania PiS .
Co daj Boże, Amen.
Miłych snów.
Z tymi szkółkami koranicznymi to jest czasem, prawdę mówiąc, takie cackanie się jak z obrońcami krzyża. Jeżeli naruszają prawo państwowe (a niektóre z głoszonych tam treści ewidentnie pod to podpadają), to powinno to być jednak proste do załatwienia. Ten imam, który nawołuje do nienawiści rasowej itp. podpada pod odpowiedni paragraf i z niego zostaje oskarżony. Oczywiście trzeba mu to udowodnić, dlatego o kontrolę szkół nadobowiązkowych przez państwo trzeba było zadbać już dawno. A w każdym razie teraz koniecznie odpowiednie przepisy wprowadzić i je egzekwować. Tak samo zresztą w stosunku do szkółek innych wyznań, bo praktykowana pedofilia wcale nie jest lepsza od uczenia o obcinaniu kończyn.
Czrmu taki pan Szczurek z Gdyni nie moglby stanac na czele rzadu? Przeczytalam bardzo budujacy artykul o najpopularniejszym prezydencie miasta w Polsce i jest to jakies bardzo budujace. I prawda jest, ze Gdynia jest bardzo fajnym miastem, a buduje sie tam i naprawia w tempie prawie amerykanskim. Muzem Miasta Gdyni jest bardzo mile i sliczne, w ladnym nowym budynku. Spedzilam w nim ze dwie godziny – choc nie jest duze. Ale sie wiele dowiedzialam. bo jest nowoczesnie urzadzone i opisane.
A tubycy gdynscy sa usmiechnieci i powszechnie, mam warzenie, zyczliwi.
Przyjemne miejsce do zycia, Vesper. Bedzie Ci tam dobrze.
Zastanawiałem się nad teorią Vesper, że odejścia i wyrzucenia z PiS-u zostały sprytnie zaaranżowane w celu faktycznego utrzymania władzy we „właściwych” rękach i coś mi się tu jednak nie zgadza. Prezes wydawał się tymi objawami nielojalności naprawdę rozczarowany i wzburzony, a i wyrzucone panie między wyrazami dozgonnej miłości przemycały dyskretne szpileczki maczane w kurarze.
A poza tym mam swoje zdanie na temat JK jako Wielkiego Stratega i taka chytra koncepcja jakoś mi do tej opinii zupełnie nie przystaje. 😉
Mam wrazenie, Bobiku, ze z tymi polskimi szkolkami niedzielnymi tez cudnie nie jest, ale moze cos sie zmienilo. Mam nadzieje, ze sie zmienilo. Z 10 lat temu poszlam na szkolne przedstawienie z udzialem Marcinka, 12-letniego syna mojej kolezanki Ani. Byla to jakas urczystosc z okazji Dnia Konstytucji 3 Maja i rozne szkolki pokazywaly swoje programy okolicznosciowe – chyba ze cztery czy piec szkol. No i jedna pokazala jakies sztuczydlo, chyba przedwojenne o sw. Wojciechu, tak antysemickie, ze zbaranialam, jednoczesnie bardzo sie denerwujac, czy maz Ani, tez obecny, cos z tego przedstawienia nie zrozumie. Nie chcialam zeby zrozumial.
Nazajutrz zadzwonilam do prezesa Polskiej Macierzy Szkolnej, ktorej te szkolki podlegaja. Nie widzial zadnego problemu. Bylo to frustrujace. Dzis chyba bym postraszyla zgloszeniem na policje. A nawet moze bym zglosila.
Toteż dlatego napisałem, że nie ograniczałbym się w kontroli do szkółek islamskich, bo niby czemu. W końcu taka będzie Anglia, jakie polskiej, włoskiej, arabskiej i pakistańskiej młodzieży uczenie. 😈
Z panem prezydentem Szczurkiem sprawa jest nieco bardziej złożona, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Owszem jest bardzo popularny, a w Gdyni sporo się buduje, ale on potrafi jak malo kto zadbać o swoją popularność (zawsze ma czas, żeby przeciąć wstęgę w jakiejś nowej sławojce). Byłoby milej, gdyby zamiast zabiegać aż tak bardzo o popularność wśród tubylców, pojeździł trochę po instytucjach UE i polobbował na rzecz funduszy na inwestycje, bo jak dotąd większość finansuje się z kredytów. Czyli nasze prawnuki chyba jeszcze będą spłacać.
Co nie zmienia faktu, że w Gdyni rzeczywiście żyje się przyjemnie, a mieszkańcy zdają się być bardziej życzliwi niż w innych miastach Polski.
Teraz jednak zgrzytamy zębami na władze miasta, bo całe centrum zostalo objęte płatną strefą parkowania. I niby wszystko ok, ale mieszkańcy, po opłaceniu miesięcznego abonamentu, mają takie same jak i kiedyś problemy ze znalezieniem miejsca w pobliżu domu, gdzie ich abonament jest ważny i bardzo często kończy się to tak, że trzeba zaparkować w miejscu, którego nasz abonament nie obejmuje, ponosząc oczywiście stosowną opłatę. Płacimy więc podwójnie 🙁
Niedawno skarbnik Gdyni z rozczulającą szczerością przyznał się, że nieco przeholowali z inwestycjami. Rozumiem, że nie miało to absolutnie żadnego związku z chęcią pokazania przed wyborami, jak prężnym miastem jest Gdynia i jakiego ma wspaniałego gospodarza. Nie psioczę na pana Szczurka, ale uważam, że część swojej popularności zawdzięcza nieżyjącecj już Franciszce Cegielskiej, część zręczności w budowaniu wizerunku i zaplecza, a jedynie cześć (do dyskusji pozostaje, czy zasłużona) wynika z jego działalności jako prezydenta.
Ja mu wybaczyć nie mogę Sea Towers w strefie ochrony konserwatorskiej 👿
Tutaj przeczytać można ciekawy tekst o święcie Chrystusa Króla i często poważnym napięciu między tzw. patriotyzmem a religią: http://dstp.cba.pl/?p=3316
Witam Sancheza merdając ogonem . 🙂 Podlinkowanego tekstu na razie nie mam czasu przeczytać, bo akurat dorwałem umyślnego do udzielenia mi korepetycji z obsługi content manegementu i muszę go wykorzystać, ale zostawię sobie na potem. 😉
Bobiku, jak już przejdziesz kurs i popraktykujesz, to napisz skrypt. każdy by chciał mieć umiejętność takiego managementu, żeby być zawsze kontent 🙄
Ja akurat, Vesper, naleze do tych, co uwazaja, ze bardzp jest dobrze jak sie przychozi przecinac wstegi – bo to daje okazje do budowania stosunkow z rozlicznymi instutucjami i biznesami dzialajacymi w miescie, okazywania im, ze sie ich docenia. A przy okazji spotyka sie z mieszkancami miasta, ktorzy nie mieliby okazji inaczej z nim sie spptkac, zagadnac, przywitac.
I tez wole, aby nie przyjezdal po prosbie do Brukseli, bo i tak daje strasznie duzo, a moze chcieliby ode mnie jeszcze wiecej. 😯
Nawet jesli zostal namaszczony przez Cegielska, od niej sie uczyl postepowania, czy jedzie czesciowo na jej opinii, to tez bardzo dobrze. Mial juz dosc czasu aby robic tak, aby go ludzie przegonili ze stanowiska. Ale nie przegonili. Ufaja mu i go szanuja. MNie sie podoba, ze zaprasza na koncerty i mecze. Bo odbieram to jako gospodarcza serdecznosc i dobra promocje miasta.
Od paru tygodni wybieram sie do Gdyni na pare dni – jak sojka za morze, ale wciaz sie boje opuscic domu, bo wiem. ze jak wyjade to znow COS se stanie. Ale chce wpasc do Kumy jeszcze przed Swietami (potem bilety sa bardzi drogie nie do zdbycia). Np, lotnosko dla Wizz Air w Gdyni bardzo by mi sie przydalo.
Wiem o problemach z parkowaniem. Ale tam WSZYSCY maja samochody. Nie znam nikogo ktoby nie mial, procz jednej bardzo starszej sasiadki Kumy. I wszyscy samochodami jezdza nawet do pracy! 😯
Ja przeczytalam, Sanchez i odpowiada mi bardzo zacytowana tam wypowiedz pastora na temat stawiania znaku rownosci miedzy przynaleznoscia do danego kraju i do danej wiekszosciowej religii. Ma racje czlowiek. 🙂
Eee, w naszej kamienicy samochody mamy tylko my i jeden sąsiad. Reszta nie ma. Ja się z opłatą za parkowanie nie kłócę. Przeciwnie. Ale miło by było, gdyby miasto przed wprowadzeniem obowiązku opłat dla mieszkańców, zadbało choć troszkę o parkingi. Gdańsk jakoś potrafił się z mieszkańcami centrum dogadać.
Co do pana Szczurka, to tak naprawdę mam mu za złe jedynie ten paskudny wieżowiec tuż przy nabrzeżu.
Czy jest naprawde paskudny? Bo nie widzialam go jeszcze po „odslonieciu”. Natomiast w jego kierunki, az pod sam plot zawsze wyprowadzam wieczorami Milasa, bo moja Ukochana Kuma jest tuz obok, na Waszyngtona, nawprost banku na rogu. . Ale go tak szybko budowano!
Nie wiem po co wogole kogokolwiek krytykowac, jezeli potem sie czyta Rymkiewicza i po prostu brakuje spektrum.
Witaj Sanchez. Rosnie nam frakcja latynoska?
Chyba dzisiaj juz dam sobie siana z krytyka. Chrystus Krol? Skoro taka byla wola i pieniadze mieszkancow… W koncu mogli Swiebodzinianie wystawic jakas statue ku czci ostatnio zamordowanych, albo jakas gigantyczna swiatynie (zaraz zaraz, ta juz jest w Licheniu). Chrystus wydaje sie przynajmniej pogodnie blogoslawic okolice, nie wygraza nikomu piescia. Moze zapewni pare miejsc pracy w obsludze turystow, ktorzy niechybnie sie tam pojawia. Sama przy jakiejs okazji zajrze do Swiebodzina.
Rysiu, dzieki za winko. Zawsze podziwiam twoja pogode ducha i przyjazne nastawienie do nas tu wszystkich. Spij smacznie.
Heleno, według mnie, mojego męża, moich sąsiadów i znajomycj, jest brzydki. Ale to rzecz gustu. Bardziej istotne jest to, że nie nawiązuje w najmniejszym stopniu do modernistycznej zabudowy tej okolicy.
Cos mi chodzi po glowie, ze Renatka tez krecila nosem na architekture.
Ponoc mial tam zamieszkan Kwasniewski – tak sie mowilo, jak wiezowiec budowano. Ale chyba nie zamieszkal?
A ta tradycyjna architektora Gdyni bardzo mi sie podoba.
Na tym blogu są sensowne zdjęcia. Sama oceń, czy pasuje, czy nie:
http://wiezowce.blox.pl/2007/06/Gdynia-nie-tylko-portem-stoi.html
Jak przecina polityk wstegi i moze jeszcze caluje bobasy, to znaczy, ze przynajmniej sie w jakims stopniu stara. Ilu jest politykow, ktorym i tego juz sie robic nie chce… Ale o problemach wspolczesnej Gdyni wiem o wiele za malo, musialabym chociaz popytac rodzine, bo jakos o panu Szczurku sie nie zgadalismy. 😉
No a dla Rymkiewicza trzeba chyba powiekszyc krytyczna skale, tylko tez juz mi sie juz dzisiaj nie chce, jak Krolikowi… 🙂
Heleno, co do Wandy, to podejrzewam, ze moze teraz bardziej niz zwykle cierpi na urwanie glowy, bo przeciez zbliza sie Swieto Indyka. (Ale tez za nia tesknie. 🙂 ) Juz dzisiaj w pobliskim sklepie byly kolejki, bo wszyscy wpadli na ten sam pomysl – zrobic zakupy zanim sie zrobi zupelne zoo. No i zrobilo sie wczesniej… 😉
A tutaj mała zajawka o stylu zabudowy centrum:
http://www.sztuka-architektury.pl/index.php?ID_PAGE=6381
I sama powiedz, jak można było postawić takie coś akurat w tym miejscu? 👿
No wlasnie. Jak powstawala Gdynia daje bardzo dobre wyobrazenie tamtejsze Muzeum.
Kuma jest dwa kroki od Placu Kosciuszkli, gdzie chodzimy do kina. W Sylwestra ogadamy zawsze ognie sztuczne z okna jej sypialni lub z balkonu.
Zwróć uwagę, że kino dobrze się wpisało w styl zabudowy. Pewnie wygodniej by im było postawić budynek według gotowego szablonu, ale postarali się przynajmniej jakoś nawiązać do otoczenia. Jest nowoczesne, nie udaje budynku z lat dwudziestych, ale nie krzyczy.
Podrzucam z powodu bardzo, BARDZO przyjemnej mapki:
http://wyborcza.pl/1,75478,8703911,PiS_traci_bastion.html
A nie mowilam. 🙄 😆
Lepszej mapki nie widziałam od lat! Teraz mogę iść spokojnie spać. Dobranoc wszystkim.
Kocie M.,
jestem i czytam tylko jakoś brakuje mi przeważnie refleksu, żeby się z sensem odezwać.
Alez Puchalo, przeciez odzywalas sie zawsze z sensem… Pozdrawiam cie cieplo. Milo bedzie cie znow poczytac.
A tu dla Frakcji Kociej (Feline Group):
http://www.wimp.com/supercute/
Chociaz mam dwa psy to musze przyznac kotom pewne przewagi. Po pierwsze: za potrzeba koty udaja sie do loo. Po drugie pies ma Pana (Pania), a kot ma Personel. Prawda Kocie M.?
Bobiku, jak tam nowa domowniczka?
Prawda, Kroliku. Personel nazywany czasem sluzba, albo – jesli jestem w dobrym humorze – My Personal Asistant.
Kocieta bardzo slodkie.
Witaj, Puchalo. Bp juz sie denerwowalem.
Maz stanu , Anna Fotyga wraca w domowe pielesze i opowiada o dyplomatycznym podboju Ameryki:
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/310449,co-fotyga-naprawde-robila-w-waszyngtonie.html
O, Puchala sie odezwala – jak milo. 🙂 I dopiero teraz zauwazylam Sancheza, 🙂 a to pewnie dlatego, ze i po glowie, i po ogrodzie chodza mi indyki. 😉 Do tego mapka zlinkowana przez Helene daje rzeczywiscie nadzieje, wiec i ja pojde spac nia pokrzepiona, jak Panna Kota. 🙂
A wracajac do moich indykow, 😉 to przegladalam wlasnie przepisy na polce, i przepisy w NYT. Lubie czytac Bittmana, autora dwoch ciezkich tomiszcz, „How to Cook Everything” i „How to Cook Everything Vegetarian”, o ktorych u nas w domu mowi sie po prostu „czerwony Bittman” i „zielony Bittman”, i u Bittmana znalazlam bardzo ladny przepis na placek ze slodkich kartofli z mlekiem kokosowym zamiast zageszczonego zwyklego, lub smietanki. Pare lat temu postanowilam kazdego roku probowac chociaz jeden nowy przepis na Swieto Dziekczynienia, i ten wydal mi sie wlasnie troche inny, i swiezy. Podrzucam na wypadek, gdyby kogos to dosyc egzotyczne polaczenie zainteresowalo.
http://www.nytimes.com/2010/11/24/dining/24mini.html?ref=dining
Rzeczywiscie, ladny ten przepis i zachecajacy, choc normalnie na slowo pie odbezpieczam rewolwer: pumpkin pie, apple pie, key lime pie etc. Na ten osatni zostalysmy z E. namowione kiedys w bardzo drogiej restauracji na Florydzie. Kopalysmy sie pod stolem, starajac sie nie wybuchnac smiechem, bo nasze wysilki uprzejmego zjadania tego byly tytaniczne.
Musze powtorzyc wrzucona poprzednio linke do Fotygi:
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/310449,co-fotyga-naprawde-robila-w-waszyngtonie.html
Key lime nie lubie, bo wlasciwie zawsze jest za slodki (chyba, ze piecze go nasz przyjaciel). Ale jakis pie zwykle wlaczam w dziekczynne menu, jako uklon w strone tradycji, z tym ze wlasnie nie moze byc bardzo slodki, i moze byc spora wariacja na temat. A i tak najwieksze zainteresowanie u domownikow i gosci budzi indyk i all the trimmings (w tym roku chyba pojde w strone nadzienia wlaczajacego dziki ryz). No i poza tym sa takze bardzo przeze mnie lubiane meat pies (zwykle resztki indyczego miesa zostaja przemycone w jednym z nich, ale to juz w dni poindycze).
Zas Fotyga moze sie przysnic, ze swoim slodkawym usmieszkiem pisowskiej Giocondy, i belkotliwym tlumaczeniem swej misji w Stanach, oraz nieskladnymi marzeniami o kluczowej roli w the Great Chess Game… 🙄
brykanko pomiedzy (prawie) nie spiacymi jeszcze lub ciagle 🙂
brykam fikam 😀
Czesc Rysiu.
Aaaa, nie slodkie to ja lubie, poza moze tym wykwitem angelskiego geniuszu kulinarnego = S&K pie.
Kulebiak jest moim ulubionym z pie’ow – z ryba badz z kapusta i grzybami. No i przyzwoiteym pork pie’em nie wzgardze.
Na jednym z sasiedzkich blogow, ktos niedawno przyznal sie, ze od wielu lat zna Fotyge i ze byla ona zawsze w zyciu prywatnym mila osoba, ktora bylo przyjemnie zaprosic na kolacje. Ale potem, kiedy zostala minsitrem nagle i porazajaco zglupiala.
Niezbadane sa sciezki O.
ze słodkości znam „sweet dreams” 🙄
O co chodzi z tym Mikołajkiem? Bo jeśli idzie o Baumana, to trudno mi brać na poważnie kogoś, kto na poważnie bierze internetowe serwisy przepowiadające datę zgonu. A już szczególnie, gdy robi to naukowiec – socjolog.
przyłączam się do pytania Hoko. o co chodziło, że aż takie poruszenie?
Z artyku o Fotydze wynika, że pojechała do Ameryki błagać, żeby skolonizowali Polskę, a najlepiej całą Europę. Czy musimy już się zacząć uczyć nowego hymnu? Bo prezes już pewnie zaczął, będzie potrzebował trochę więcej czasu niż przeciętny patryjota, bo polskiego do dzisiaj się uczy.
Oh, Heleno, kulebiak z kapustą i grzybami to jest to!
U mnie dzisiaj bulgocze na piecu golonko z nóżkami z przeznaczeniem na galaretkę.
Dzień dobry 🙂 Tu Wasz meat pies. 😀 Mogę od rana do wieczora wyrażać poparcie dla niesłodkich kulebiaków, bo po pierwsze lubię, a po drugie jest to wyraźnie frakcja większościowa, mająca szansę na wygraną. 😎
Ta nasza domowa Pręgowana to jest z takich od spodu zabielanych, jakie w lince od Królika były. Ze wstydem muszę wyznać, że ją coraz bardziej toleruję. 😳 Wcziraj przez cały dzień na nią ani raz nie naszczekałem, na kanapie pozwoliłem jej ze mną poleżeć, a raz nawet obwąchaliśmy się nos w nos i obeszło się bez interwencji ze strony dorosłych. Aż się boję pomyśleć, do czego to może dojść za tydzień. 😯
A Puchala to tylko tak kokietuje, że brak refleksu, że to, że tamto. Już my ją przecież znamy i nie mamy najmniejszego zamiaru brać tego na serio. 🙂
Hoko i foma chcą tu chyba jakąś awanturę wywołać, domagając się kontynuacji Przygód Mikołejki. 👿
Odmawiam zaangażowania się w to przedsięwzięcie, które naraziłoby moją cierpliwość i wytrzymałość na Poważne Szkody!
Swoją drogą, Hoko, o próbach poznania daty śmierci, choćby i przez internet, pogadamy, jak będziesz miał tyle lat, co Bauman. 😉
Bobiku, coś się stało? tyle literówek ile w dzisiejszym powitaniu to chyba przez całą bb-historię się nie zdarzyło 😯 (tylko bez postprodukcji!)
Za późno, foma. 😀 Postprodukcja była natychmiastowa. Po prostu łapa mnie się omskła i kliknąłem na wstaw przed przeczytaniem i korektą. 🙂
Panno Koto, Fotyga prawdopodobnie nie dokońca zrozumiała Wieszcza Rymkiewicza. Owszem, on wzburzał się na mentalność postkolonialną, ale chyba nie o to mu chodziło, żeby wrócić do kolonialnej, tylko żeby przywrócić XVI wiek. A Fotyga przeczytała po łebkach i pojęła tyle, że wszystko lepsze od postkolonializmu i szybko trzeba podjąć jakieś działania w celu zmiany status quo, na przykład dać się skolonializować na całego.
Takie są skutki, jak ludzie nie wnikają dogłębnie w teksty Wieszczów . 🙄
oki, już wszystko jasne, próżne życzenia, tu się życzeń nie spełnia 😐
Foma, a wpuściłeś mnie z powrotem do wody?
Nie? No to się nie dziw, że Twoich życzeń nie spełniam. 😆
Ale ja się nie domagam żadnej kontynuacji, tylko chcę wiedzieć, o co z tym Mikołejką chodzi. Pies z kontynuacją 🙄
A co do Baumana: to nie jest żaden argument; chyba że na zdziecinnienie socjologa 🙂
Hoko, sęk w tym, że ja też nie wiem, o co chodzi, 😉 To znaczy, nie umiem czasem powiedzieć, dlaczego jakiś temat, pozornie średno interesujący, wywołuje duże emocje czy długotrwałą dyskusję (albo jedno i drugie), a inny, z założenia wiele ciekawszy czy bardziej zapalny, prześliźnie się prawie niezauważony. Oto wielka tajemnica blogów. 🙂
Można by mieć jakieś podejrzenia i spekulacje, dlaczego tak się dzieje, ale robienie za spekulanta jest niebezpieczne, bo można się spotkać z gniewem ludu. 😉
Co do Baumana – pewnie, że to nie jest argument. Po prawdzie, to mnie ten fragment z datą śmierci też okropnie zgrzytnął. Ale uruchomiłem przydatną w takich wypadkach frazę: nie za to go kochamy. 😆
akurat do śmichu mi nie jest, bo wcale nie żartowałem…
podobnie jak Hoko, nie domagam się kontynuacji, ale proszę kilka zdań streszczenia o czym było i dlaczego wywołało aż taką dyskusję, że strach nazwisko wymienić.
A za co? 🙄
Za co – było do Bobika.
I popieram fomę.
Ale ja się boję tego, że kiedy ja zreferuję historię dyskusji o Mikołejce, to inni uznają tę relację za stronniczą i cała historia zacznie się od nowa. 😉 A już mam naprawdę dość tego tematu (i tylko dlatego strach nazwisko wymienić, że już za długo było wałkowane). 🙄
W największym skrócie: chodziło o wypowiedzi M. na temat szczęścia, które przez część blogowiska zostały uznane za aroganckie, ulegające stereotypom, wyższościowe i nie do czytania, a przez inną część nie tak całkiem niegodne zastanowienia. Starczy?
Jak nie starczy, to sobie przeczytajcie wszystkie posty od przedprzedwczoraj. 😎
Ja Baumana kocham za ciągłe próby dostrzeżenia, jak zmienia się postać świata i kondycja ludzka w związku z tym. I nie za nieomylność, a za poszukujący umysł. 🙂
Za co kochają go inni nie będę mówił, niech powiedzą sami. Co ja mam za wszystkich robotę odwalać? 😛
Mam teraz chwilę, żeby wątek Baumana odrobinę rozwinąć (choć nie piszę się na pisanie doktoratu z niego w ciągu 10 minut 😉 ).
W mojej bibliotece stoją książki, których stan jest opłakany – pełno podkreślonych zdań, pozaznaczanych fragmentów, wykrzykników, znaków zapytania i dopisków. A są i takie, które wprawdzie przeczytane, ale czyściutkie jak spod prasy, nieskalane jakimikolwiek bazgrołami, można by oddać do księgarni i spylić jeszcze raz. 😉
Te pierwsze zachęciły lub sprowokowały mnie do dialogu, do dalszego myślenia torem zaproponowanym przez autora, do niezgody, czasem nawet do kłótni, ale w każdym razie nie spłynęły po mnie jak woda po gęsi. Te drugie przeczytałem, czasem nawet bez szczególnego sprzeciwu wobec treści, ale potem nieraz trudno byłoby mi powiedzieć, o czym były. Jakoś mi się „nie zahaczyły”.
Bauman należy u mnie do tej pierwszej kategorii, co uważam za całkiem niezły powód do tego, żeby go kochać. 🙂
Dear Meat Pies (aka Bobik), 🙂
Nie boj sie wymieniac zadnego nazwiska, ani streszcac, bo strach ma to do siebie, ze sie udziela. Mysle, ze jak sie zbierze grupa ludzi myslacych, a za takich mam tutaj nas wszystkich, to w zupelnie naturalny sposob moga miec inne zdanie na rozne tematy, a i te same teksty czytac przez pryzmat wlasnych doswiadczen i lektur, zwracajac uwage na rozne jego watki – to najzupelniej normalne, i nie ma tu powodow do strachu. A sila blogow, zwlaszcza, gdy regularnie pojawiaja sie na niej ludzie z roznych miejsc swiata, z roznymi doswiadczeniami, i bardzo czesto z poglebiona wiedza na ten lub tamten temat, jest wlasnie to, ze ktos po przeczytaniu tekstu moze spokojnie zglosic swoje zastrzezenia, a ktos inny z kolei moze sie spokojnie z nim nie zgodzic. Moze drugiej osobie te same zastrzezenia nie przyszlyby do glowy, ale nawet jesli nie do konca sie z nimi zgadza, to po ich przeczytaniu moze sie poczuc bogatsza o perspektywe, ktora jej przedtem nie przyszla do glowy, i o informacje, do ktorych przedtem nie miala dostepu. Ja bardzo czesto tak wlasnie sie czuje, czytajac komentarze pozostalych bywalcow Koszyka. Mozna sie tego bac, a mozna sie z tego cieszyc, zas przyjmowac w koncu tyle, na ile pozwala wlasne przemyslenie sprawy. I to jest wtedy rzeczywiscie blog dla doroslych (podobne mity pokutuja, gdy chodzi o udane malzenstwa, tymczasem bardzo czesto jest wprost odwrotnie niz mysla osoby unikajace kontrowersji – nigdy sie nie klocace dwa golabki cierpia na wieksze prawdopodobienstwo rozpadu malzenstwa niz ludzie, ktorzy sie od czasu do czasu nawet dosc ostro ze soba nie zgadzaja – pod warunkiem, ze dalej siebie akceptuja, i przy calej roznicy zdan nie przypisuja sobie zlej woli). I to by bylo na tyle w kwestii meta. 😉
A teraz musze powziac powazne decyzje dotyczace ostatecznej listy trimmings, czyli dodatkow do indyka. Jak mozna sie domyslic, w naszej rodzinie jest wiecej opinii nanten temat noz czlonkow, co jestbdobrym prognostykiem na przyszlosc. 😉
Moniko, ja tak na poważnie to się boję tego, że rodzina przejdzie na wegetarianizm i lodówka stanie się nudnym, niewartym uwagi miejscem, a nie różnicy zdań. 🙂 Z tym strachem to tak żartowałem, bo nastrój mam dziś dość niepoważny. 😉
Tylko że na blogach jest po prostu czasem tak, że jakiś temat się strasznie „zapętli” i trochę się zaczyna kręcenie wokół własnego ogona. Zdarza mi się wtedy poprosić, żebyśmy już z tego zeszli, co oczywiście nie oznacza kategorycznego zakazu, tylko propozycję. A robię to zwłaszcza wtedy, kiedy mam wrażenie (prawda, subiektywne, ale taki już los moderatora, że musi się na subiektywnych wrażeniach opierać) że już spora część Szanownego Towarzystwa ma dość i zmianę tematu przyjmie z ulgą. Zresztą, jeżeli się mylę, to SzT zawsze może zakrzyknąć „Bobik, nie przerywaj, bo my właśnie chcemy dalej o tym”. 🙂
Jak chodzi o dodatki do indyka, to też miałbym własną, całkiem odmienną propozycję. 😆
Hoko powiada: Bo jeśli idzie o Baumana, to trudno mi brać na poważnie kogoś, kto na poważnie bierze internetowe serwisy przepowiadające datę zgonu. A już szczególnie, gdy robi to naukowiec – socjolog.
Hola, hola, Hoko. Po pierwsze nie wiesz jak powaznie Bauman potraktowal ten serwis – on czasami zartuje z kamienna twarza, . Taka szczegolna zydowska i angielska przypadlosc. Anglicy wymyslili nawet na to termin – dead pan humor. Nie nalezy tego traktowac… eee… prostodusznie… 🙂
Po drugie taki serwis jest automatycznym, komputerowym obliczaczem statystycznm, czyms co przedtem specjalisci od zdrowia publicznego, epidemiolodzy robili odrecznie. To znaczy – wypelniasz ankiete: wiek, wzrost, waga, poziom cholesterolu, cisnienie krwi, przebyte choroby, styl zycia (palenie, ilosc ruchu, zazywanego alkoholu etc), Na postawie tych i innych danych o tobie, system komputerowy jest w stanie podac ci statystyczne prawdopodobienstwo dlugosci zycia i nawet przyszlych chorob takich jak cukrzyca II. Oczywoscie nie bierze on pod uwage twojej genetyki, bo malo kto umiealby dzis akurat te rubryki wypelnic. Ale w przyszlosci z pewnoscia. Sa nawet takie programny, ktore potrfia po przeanalizowaniu automatycznym wszystkicxh tych danych i po przeanalzowaniu twojego akualnego zdjecia, pokazac ci jak bedziesz wgladal za lat dwadziesia. One maja pewna wartosc , wlasnie statystyczna – bo pozalaja zmienic tryb zycia – rzucic palenie, zmienic diete, zazywac wiecej ruchu i uniknac kloporow w przyszlosci, poprawic swoje szanse na dlugie i zdrowe zycie.. Jak najbardziej serio.
Widzialam w tv demonstrowane to w szkole dziewczynkom, ktore zaczely w welu 12 lat palic. POkazano im jak sie beda starzaly – jak twarz pod wplywem samych papierosow bedzie wygladala w wieku 30, 40, 60 lat. To byl dla nich wszystkich wstrzas i postanowily nie eksperymentowac juz z papierosami. What’s wrong with that?
Tezy o żartowaniu z kamienną twarzą pokerzysty bym nie wykluczył, bo też mi coś takiego przeleciało przez głowę: „czy on to na poważnie, czy na jaja?”. 😉
Ale jak chodzi o serwisy internetowe z długością życia, to też jestem je skłonny traktować sceptycznie. Nie mam wrażenia, żeby służyły one zbieraniu danych naukowych albo promowały zdrowy styl życia. Raczej mi się one, już choćby przez styl reklamowania się w necie, same wkładają do przegródki „tanie sensacje”. 🙄
Oczywoscie, ze te serwisy nie zbieraja danych statystycznych i slyza bardziej do zabawy i inywidualnej refleksji nad wlasnym stylem zcia.,
Nie zmienia to faktu, ze w taki wlasnie sposob i na podstawie takich ankiet i symulacji prowadzonych przez epidmiologow, rzady na calym swiecie formurmuja swa polityke ochrony zdrowia obywateli. Z pomoca danych statystycznych i obserwacji, analizowania trendow. W ub. miesiacu rzad brytyjski podal, ze obecne pokolenie uczniow szkol podstawowych bedzie pierwszym pokoleniem doroslych wychowanym w pokoju i dobrobyce, ktorego dlugosc zycia bedzie krotsza niz ich rozicow. To zostalo obliczone na podstawie statystyk wzrostu otylosci wsrod coraz mlodszych dzieci, wrecz epidemii cukrzycy i chorob serca wsrod nich, mniejszej ilosci godzin spedzanych na szkolnym boisku, niezdrowego trybu zycia, coraz wczesniejszej inicjacji tytoniowj, coraz mniej zdrowej diety, wysokiego cholesterolu.
Obruzax sie na taki serwis internetowy, kory pozwala wielu ludziom zastanowic sie nad tym co ogliby w swoim zyciu zmienic, jest moim zdaniem bez sensu.
Tu podsuwamm taki internetowy kalkulator dlugosci zycia uwzgledniajacy nawet genetyke (historie chorob w rodzinie) – z klasycznymi epdemiologicznymi pytaniami.
Sama nie mialam odwag sprawdzac. Mysle, ze chowanie glowy w [iasek jest bardzo bardzo dobra metoda na zachowanie pogody zycia i nie rzucania papierosow.
http://gosset.wharton.upenn.edu/mortality/perl/CalcForm.html
Życie pozablogowe bywa przesadnie absorbujące 🙄 Sumienia nie macie 🙁 Żadnych względów dla doczytywaczy 🙁
Haneczko, może i sumienia nie mam, ale za to znalazłem świetny powód, żeby się napić. 😆
http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1,91626,8581966,Inteligentni_pija_wiecej.html
W świetle tego zupełnie innego wydźwięku nabiera określenie PAN spod budki z piwem. 😎
Heleno, ja się nie oburzam, tylko mi się te internetowe serwisy niezbyt poważne wydają. A poza tym sam też zdecydowanie wolę chować głowę w piasek. 😀
Heleno, do kultur praktycznie stosujacych dead pan humor dorzuc takze Hindusow, i mlodsze pokolenie Amerykanow (choc np. taki Twain pokazuje co warte sa statystyki, gdy chodzi o pojedyncze przypadki juz duzo wczesniej). 😉
Ciesze sie, Bobiku, ze o tym strachu bylo zartem, ale nie zaszkodzi czasem sobie nawzajem rzeczy wyjasnic. 🙂 I znowu tak sobie mysle, ze sa kultury, ktore tradycyjnie lepiej znosza ozywione dyskusje i kontrowersje, i takie, gdzie byc moze jest wieksza chec wytworzenia konsensu i niechec do making waves. Troche sie one zreszta pokrywaja z kulturami uzywajacymi dead pan humor (mysle o anglosaskiej tradycji debatowania, po ktorej sie sciska sobie nawzajem rece, zamiast sie brac za sztachetki, albo siedziec na lawce urazonych, albo o tradycji wadzenia sie nawet z Bogiem w tradycji zydowskiej, a dorzuce tu byc moze pozostalym nieco mniej znana tradycje hinduska – wlasciwie cala Mahabharata i Ramayana, oprocz wciagajacych przygod glownych bohaterow opieraja swoj appeal na wielostronnych debatach, gdzie kazdy przedstawia swoj punkt widzenia i swoje racje, i tego sie uczy juz male dzieci).* 😉
* Podczas ostatniej wizyty w Indiach amerykanscy komentatorzy byli zdziwieni, ze mlodzi ludzie, bez objawow oniesmielenia, zadawali Obamie trudne pytania, i wcale sie nie poddawali, tylko szybko rzucali nastepne, gdy ten dawal nazbyt „polityczne” odpowiedzi. Gdyby reporterzy wiedzieli nieco wiecej wlasnie o tej tradycji, to by sie tak nie dziwili. Podobne zdziwienie wzbudza zreszta zywa dyskusja wewnatrz spoleczenstwa izraelskiego, czesto szokujaca dla postronnych. I nie mowie, ze wszyscy powinni sie dostosywac do tych kultur, ale przynajmniej mozna je zrozumiec. Nieco blizej geograficznie, angielski Prime Minister’s Question Time takze by wielu zaszokowal…
Nie wiem, czy było, bo wpadam tylko na chwilkę:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8707008,Pigulka__ktora_chroni_przed_infekcja_wirusem_HIV__.html
Używanie gumek znowu bedzie grzechem? 🙄
To prawda, a ci co maja dead pan humor we krwi i w genetyce, zupelnie sie nie moga powstrzymac ay go nie uprawiac – niezaleznie od okokicznosci. A nawet im powazniejsze okolocznosci tym pan deadlier. Pozniej sie oczywoscie dziwia dlaczego inni nie oekaja ze smiechu, bo przeciez jest to tak oczywiste, kiedy mowia serio a kiedy jest to znany zabieg – DPH. .
Ja jak czytalam Baumana i doszlam do miejsca, kiedy opowiada, ze wedle kalkulatora w internece to zyje na pozyczonym czasie i ju od paru lat powinien przebywac na lonie Abraham, to z miejsca nie mialam watpliwosci, z kpi z wlasnej smierci.
Ale tez pamietam slynne powiedzenie sprzed lat z Rosji, ze cala Kolyma jest zasiedlona humorystami („aniegdotcziki”) .
A, to o życiu na pożyczonym czasie to już bez wątpienia były żarty. Mnie zdziwiło samo korzystanie z tego śmierciowego serwisu, bo sam nie wpadłbym na ten pomysł. A każdy,jak wiadomo, sądzi według własnego ogonka. 😉
Wróciłam po dwudniowym niebycie na Wasze łono i od razu wytarzałam się w poezji. Ci brodaci Szwedzi o Bibiku wiedzą?
Strasznie dużo napisaliście i doczytywałam wybiórczo. Rzucił mi się w oczy kawałek statutu PiS i traceniu członkostwa (to dziwnie brzmi). Osobiście najbardziej lubię ten właśnie kawałek statutu Karaibskiej Republiki Żeglarskiej, gdzie jest mowa o utracie obywatelstwa Republiki (słowo „członek” jako uwłaczające nie bywa używane w stosunku do obywateli). Otóż można z Republiki wylecieć za:
a) chroniczny brak poczucia humoru,
b) przynależność do któregokolwiek z towarzystw antyalkoholowych
c) uporczywy import nieatrakcyjnych kobiet na tereny Republiki.
Ostatni punkt uważam za seksistowski. Ale cóż – u nich kobiety nie są obywatelkami – jak powiada El Presidente: mają zaszczytny status branki.
I jeszcze coś (ja tam jestem niepoważna, żadne Baumany ani Mikołejki!) – ktoś tu odmieniał karkołomnie angielski pie czyli ciasteczko. W polskiej kuchni istnieje pojęcie PAJ. I oznacza właśnie to. Używane jeszcze przed wojną.
Słońce dzisiaj widziałam – całe pół godziny. Z samolotu, ale zawsze miło je widzieć w ścierowatym listopadzie.
Nie o Bibiku. Nie ma takiego. O Bobiku. Sorry.
Znowu nie zasnę!
Od czwartku we kościołach k. w całej Polsce odbywac się będą (przez 3 dni) nabożeństwa „za grzechy in vitro”!
Chyba otworzę te butelkę białego wina od Rysia.
Wirtualne picie nigdy nie kończy się kacem i jest zupełnie niekaloryczne.
Też jestem wielkim zwolennikiem wirtualnego picia, zwłaszcza w dni pracy. Bo w weekend to i niewirtualne zniosę. 😀
Za notoryczny brak poczucia humoru sam bym wyrzucał, ale na razie nie mam kogo. 😆
Nisiu,
czytałaś w lokalnym dodatku gw tekst kpt. Adama Kantorysińskiego?
Zmroziło mnie.
Grzesznem ja strasznie psisko, wyląduję w piekle,
bo co wieczór in vitro pysk mój nurzam wściekle,
nie pomoże modlitwa, nie pomogą dzwony,
za mój grzech wirtualny będę potępiony,
lecz co z tego in vitra wyżłopię, to moje,
więc cóż, że mnie nie wpuszczą w niebieskie pokoje. 😈
Nisiu, a jak się udała kultura (muzyczna), której pojechałaś zażywać?
Bobiku,
może wpuszczą do niebieskiej kuchni?
Mnie by wystarczyło.
Poabsmakujcie 🙄 http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8709484,_Absmak__przerazajacy_absmak____Kaczynski_o_klubie.html
Haneczko,
ja czuję niesmak po tych bredniach prezesa.
PRZERAZAJACY ABSMAK – to chyba powinno przejsc do klasyki.
Bo niesie w sobie taki ladunek wscieklosci, bezsilnosci, upokorzenia, ze mozna sie juz tylko zapluc! 😆
I właśnie takie zdarzenia przeszkadzają mi uwierzyć w teorię Vesper o chytrej strategii Prezesa. Za wielkie emocje, za ostre słowa. Przy całej bezwstydnej giętkości polityków nie widzę tu już jednak możliwości powrotu do cium-cium.
Bobiku, nim zacznę czytać donoszę, że w Tschibo widziałam dzisiaj szykowne kurteczki dla piesków, z kapucą z futerkiem! Nie mogłam wyjść z podziwu. Kapuca, że klękajcie narody!
Pan mąż był blisko Vesper, ale po absmaku wymiękł 🙄
Mar-Jo, tylko odnotowuję. Na przykład wczorajszą migawkę z prezesem – otaczający go panowie byli w czarnych krawatach, wszyscy.
Też wymiękłam. Prezes nie knuje, bo nie ma substancji. Knuć może Ziobro, ale nie Jarek.
Panno Koto, może te, z dyskretną wieżą Eiffla? 🙂
http://www.tchibo.de/Hunde-Anorak-p200021171.html
Haneczko, ja wiem, że Ty tylko odnotowujesz.
Uwaga dotyczyła wyłącznie JK.
Te czarne krawaty to po tych co odeszli (z PiS)?
Nie wiem, czy sobie przypominacie jak skończył niejaki Janosik? W strasznych mękach, powieszony za poślednie ziobro. 😯
Ne, żebym jakieś aluzje chciał… To tylko taka historyczna wzmianka. 🙄
Mar-Jo, przeczytałam teraz. Zmroziłoby mnie, ale chyba u nas nie tylko na Chopinie tak to wygląda. Pogoria straciła maszty rok temu w czasie Tall Ships Races. Żeglarstwo jest drogą zabawą, a my nie chcemy przyznać, że nie na wszystko nas stać.
Bobiku, jak dla mnie to było coś wspaniałego – mam na myśli muzykę. Ale ja akurat kocham Beethovena, lubię Czajkowskiego i uwielbiam Semkowa. Trafiło mi się.
Mar-Jo, wszyscy byli dostosowani do prezesa, jak klony. Żałoba nie ma tu nic do rzeczy. Kapucki by ubrali z falbanką, gdyby prezes tak się wystroił.
Absmak mnie ujął w kontekście niedawnych przystawek. Jak to nigdy nie wiadomo, co komu swobodnie, choć podobno z absmakiem, przejdzie przez gardło 🙄
bo haki mieli na Janosika, ot co 🙄
Trzech uwielbianych facetów na raz i żaden nie jest zazdrosny o pozostałych. To się Nisi naprawdę chlapło. 🙂
Że nie wspomnę o całej orkiestrze NOSPR…
Ooo, to już chyba pod jakąś orgię podpada. 😆
Kolorowych snów!
Tak na marginesie: w Polsce nie pamiętam snów po przebudzeniu.
Tutaj odtwarzam wszystkie!
Może to kwestia ustawienia łóżka?
Jeszcze tylko słówko do Baumana i przepowiedni.
Dla mnie to ewidentny żart. Bauman spokojnie może wejść na takie strony z prostej, nieszkodliwej ciekawości. Jemu to krzywdy nie zrobi, tylko rozbawi. Został sam, te stronki mogą mu skoczyć. Ja tam nie zajrzę, podobnie jak w życiu nie pójdę do wróżki. Nie dlatego, że jestem taka racjonalna. Mnie mogłoby to zrobić krzywdę. Obawiam się, że jakiś idiotyzm przyczepiłby mi się wbrew zdrowemu rozsądkowi. No głupie to okropnie, ale sama sobie w tej materii nie ufam, więc omijam.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/o-czym-marza-znani-polacy-21-postulatow,1,3793898,wiadomosc.html
@Bobik 23:07, tak, to ta kurteczka. No, czyż nie jest odjazdowa? Miałam to w rękach, zapina się na brzuchu na taką szeroką rzepę. Bobik! „zażycz” sobie na gwiazdkę, zima może być ostra.
Haneczko, ja mam tak samo – żadnych wróżek, żadnych przepowiedni, nawet pasjansa nie układam. Zostało mi to jeszcze ze studenckich czasów, kiedy wywoływałyśmy duchy i koleżanka o mało nie wylądowała z tego powodu na drugim świecie. A kiedyś nawet potrafiłam wróżyć z kart.
Eee, ja jestem pies polarny. 🙂 Starzy się nieraz dziwią, jak długo potrafię przy siarczystym mrozie przebywać w ogrodzie. Ale ponieważ na zimę już mnie nie strzygą, to futro mam sążniste, choć coraz bardziej skudlone. 😎
A ja wróżby uwielbiam, tylko w ogóle ich na serio nie traktuję. 🙂
A może właśnie dlatego mogę sobie pozwolić na uwielbanie? Bo to zabawa i tyle.
Dopiero teraz do mnie dotarło 😯 Wrogie macki sięgnęły zdrowego jądra 😯 Toż absmak całkiem teutoński 😯 Nawet prezes już nie po polskiemu 😯
Wiem, wiem Bobik, ale tej kapucy żadne naturalne futro nie przebije.
Bobik, zgadałbyś się z moim mężem. On czyta horoskopy, sprawdza sny w senniku, w domu są też karty do tarota. Podobno dla zabawy, ale wkurza się, gdy się z tego śmieję.
Ten absmak też mi się zaraz teutońsko skojarzył, ale pomyślałam, że to może znowu jakieś nowe słowo w jęz. polskim, o którym nie wiem.
Teraz już dobranoc, udaję się w teutońskie bety.
Co Wy opowiadacie, że coś tam teutońskie? Mnie to danko zaserwowane przez PiS wygląda na rdzennie staropolski pasztet w abszmaku. 🙄
Czy pasztet w abszmaku to coś takiego jak mimry z mamrami?
Z Sennika Egipskiego:
-Jelenia rogatego snic- spotkac przyjaciela domu.
Tak cytowal sennik pewien znajomek.
Ja wlasnie wyjelam jedna z mniejszych walizek i zaczynam sie pakowac. Jutro w droge. Cale szczescie, ze jezdzilam na wyprawy z canoe (kanadyjka?) i pakowanie minimalistyczne mam opracowane do perfekcji.
Pasztet w auszpiku poprosze. Abszmak, a to dopiero jest pasztet!
A bientot!
Co za restauracja. Bez przerwy wątróbka z prezesa na zielono w absmakowym sosie. Idę gdzieś na proste naleśniki. Jak będzie płasko, to mi spod dania nie wychynie wiadomy dziób.
Ja tam kaczki moge nawet jadac (choc bez dziobow), byle nie za czesto ze wzgledu na ciezkostrawnosc. I bez absmakowego sosu. 😉
Bon voyage, Kroliku. 🙂 Mam nadzieje, ze Cie zadne abszmaki nigdzie nie dopadna, a podroze tam i z powrotem pojda gladko i po masle.
A poza tym auszpik, forszmak, baksztag i marspikiel.
Dobranoc!
Mam pytanie. Czy ktoś ma doświadczenie z lampami zwanymi „antydepresyjnymi”? Lekarz mi radzi, a ja sie waham. Nawet nie ze względu na koszty, bo kasa chorych w zasadzie zwraca, ale żeby nie fundować sobie kolejnego grata do i tak już zagraconego mieszkania. Będę wdzięczna za wszelkie uwagi.
Witaj Puchala,
jeżeli lekarz radzi Ci kupić taką lampę, to zrób to. W większości przypadków dają znakomite rezultaty. Podnoszą nastrój a nie powodują, w przeciwieństwie do środków farmakologicznych, niepożądanych efektów ubocznych.
Już wstałaś, czy jeszcze się nie położyłaś spać? 🙂
Jotko,
dzięki. Jeszcze się nie położyłam. Dlatego mam w zimie takie deficyty dziennego światła, nie mówiąc o słonecznym.
Ja zwykle sypiam jak niemowle. Wszyscy wiedzą, że chodzę spać „po dobranocce”, czyli między 22 a 23. Wstaję około 6 -tej. Dziasiaj musiałam wstać wcześniej. W związku z planowanym wyjazdem na Kubę, już za 6 dni, mam trochę pilnej pracy do odrobienia.
W nagrodę takie miłe ranne spotkanie 😆
Lubisz siedzieć po nocach czy musisz? 🙄
Króliku,
baw się dobrze 😆
Może poprowadziłabyś błyskawiczny kurs minimalistycznego pakowania on-line? Ja jak ślimak, cały dom wożę z sobą na grzbiecie 👿
Dzieki jotko i wzajemnie dla ciebie na Kubie: samba si, travajo no!
Merci beaucoup za dobre zyczenia Moniko.
Jotko, kilka moich zasad pakowania na 2 tyg:
-tylko 3 pary butow;
-10 czarnych/szarych/bialych topow/ podkoszulek (nie do prasowania)
-3 pary spodni i dwie spodnice z dzianiny
-1 dlugi sweter i kurtka (na siebie oczywiscie)-pidzama ktora moze robic za swobodny stroj domowy przedsniadaniowy
-do urozmaicenia: kolorowy szalik, legginsy lub rajstopy, czerwona torebka, zielona bransoleta itd itp.
B. wazne: zostawic kolory w domu a w podroz tylko bialy czarny, szary i kolorowy akcent. Inaczej trzeba brac cala szafe.
Nie biore tez nigdy w podroz butow na obcasach, bo nie jestem masochistka. Lepiej wziac zlote/srebrne baletki z kokardkami, ktore moga robic jako kapcie i pantofle na tzw wyjscie niz przemierzac paryski bruk w obcasach i zazdroscic partnerowi, gdy spaceruje w wygodnych loafers. Gdyby obcasy byly takie swietne mezczyzni juz by je od dawna nosili. Oczywiscie cos za cos. Jesli wazne jest zeby czuc sie 15 cm wyzsza w nogach to nie ma rady, vide Lady Gaga na jej super platformach, trzeba sie torturowac obcasami. Podejrzewam ze Lady Gaga nie mierzy nie wiecej niz 160 cm.
Jotko,
lubię. Nigdy nie lubiałam wstawać rano, a później to się tak rozwijało – najpierw zajęcia na uczelni miałam najczęściej po południu i do późnego wieczora, potem pracowałam w różnych miejscach, starając się, żeby praca zaczynała się o 12, albo później, następnie w dzień absorbowały mnie dzieci (no, od pewnej godziny) i tłumaczyłam dopiero, jak poszły spać. Zresztą dzieci szybko przejęły mój system i jak nie muszą wstawać, to też prowadzą nocny tryb życia.
No, a teraz, na starość, to już byłoby mi bardzo ciężko wszystko zmieniać.
Króliku,
szerokiej drogi i samych przyjemności!
w lewo patrz
w prawo patrz
jeszcze raz w lewo
Helena spi?
mozna wiec (mimo to cicho) brykac 🙂
brykam fikam 😀
Króliku,
dziękuję za rady. Zobaczymy co mi tym razem wyjdzie z pakowania. Inna sprawa, że za radą koleżanki, która już była na Kubie, zabierzemy tyle rzeczy ile można zabrać bez płacenia za dodatkowe kilogramy.
Koleżanka mówiła, że Kubańczycy proszą o ubrania i cieszą się z każdego drobiazgu typu mydełko, pisaki, etc.. Podobnie jak my w stanie wojennym.
Puchalo,
nie wyobrażam sobie prowadzenia nocnego życia. Nigdy nie potrafiłam spać w ciągu dnia. Zdarzało mi się zasłabnąć po nie przespanej nocy, ale nie zasnąć.
Jak różne są jednak ludzkie organizmy.
Mam koleżankę wróżke. Absolwentkę historii. Zaczynała od nałogowego chodzenia do wróżek i amatorskiego wróżenia. Od lat ma zarejestrowaną działalność gospodarczą i utrzymuje się tylko z wróżenia. Przed laty pracowałysmy razem i wtedy wróżyła mi kilka razy. Czy coś się sprawdziło? Trudno powiedzieć. Równie dobrze mogło to być, w niektórych przypadkach, zwykłe przypadkowe trafienie. Ona sama fatalnie ułożyła sobie życie. Niemniej zapotrzbowanie na wróżby jest ogromne. Zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn, w różnym wieku i o różnym wykształceniu. Z jej usług korzystała między innymi pewna pani minister. Znam niestety osoby, którym chodzenie do wróżek zdecydowanie szkodzi. Wróżby działają jak samospełniajace się przepowiednie.
Wlasnie wstalam i nawet nie musze lecec po croissanty, skrzetnie wczora woeczorem nabyte.
Krolikowi zycze cudnej porozy. Ja tez bardzo wierze w baletki, odkad uslyszalam w radiu, ze Coco Chanel uwazala, ze z czterema parai baletek ( w tym jednej zlotej) jes nawet w rocznej podrozy gotowa na kazda okolicznosc, nawet na bal. Odtad ze szczegolnym zapalem kolekcjonuje wieczrowe baletki.
Puchalo – lampe koniecznie kup. Znam kogos, kto naprawde przestal miewac SAD – seasonal affecttive disorder dzieki tej lampie. Dwe godziny dziennie intensywnego naslonecznania, np w czasie sesji przed kompem, i juz jest ogromna roznica.
A moja romska przyjaciolka Zosia potrafi wrozyc, ale uwaza to za zabawe i nie wierzy. Ona niestety jest obdarzona zdrowa doza zdrowego rozsadku i czesto przywoluje mnie do zejscia na ziemie. 😯
Mamy sie dzis spotkac.
Nie bardzo rozumiem o jakich baletkach mówicie 🙄
Dla mnie baletki, to, to coś co maja tancerze na scenie 🙄
Czy wspominalam juz, ze Nasz Slub bedzie 26 kwietnia w Opactwoe Westminsterskim – jednak? Byly watpliwosci.
Przy okazji poznalam nowa kategorie – Royal Peculiar. A oznacza to, ze Opactwo to jest prywatna kaplica monarchy- zwierzchnika Kosciola Anglii i nie nalezy do zadnej diecezji czy parafii. Jest royal peculiar.
Szkoda, ze Wawel nie jest.
Wszyscy jestesmy zaproszeni – edze swieto panstwowowe polaczone z baardzo dlugim weekendem. Moze udekoruje podworko.
Plytkie pantofelki na plaskim obcasie, Jotko. Z klamerka, kokardka lub bez. Sama Chanel wymylila czarno-biale, ale kazde inn tez sa baletkami.
Dzięki Heleno. Wiedziałam wprawdzie, że mówię prozą, ale nie wiedziałam, że cgadzam w baletkach 😯
chadzam 😳
czy powinienem sie niepokoic tym duzym „ruchem” tutaj, czy
tylko wesole brykanko?
tez wole baletki od butow na wysokich obcasach (wysokie buty + moje dane mi centymetry to troche za wiele 😳 ),
a wygodne buty (Ecco) to podstawa radosnego brykania 🙂 😀
w baletkach to chyba raczej się tańczy… 🙄
Foma, zdziwilbys sie jakie rzeczy mozna wykonywac w baletkach…..
Ecco bardzo tu popieramy. Sa niestety nie do zdarcia przez cale dekady.
Helena:
Po drugie taki serwis jest automatycznym, komputerowym obliczaczem statystycznm, czyms co przedtem specjalisci od zdrowia publicznego, epidemiolodzy robili odrecznie.
I o to między innymi chodzi. Przecież Bauman dziwuje się tam statystyce jak jaki uczniak na dorobku. Tym samym są zresztą wszelkie genialne stwierdzenia, jak to statystyka ma się do jednostkowych przypadków.
Zresztą większość tego tekstu z GW to przecież utyskiwanie na to, że świat się zmienia i że w tych zmianach trudno nam się połapać. Co niby w tym ma być odkrywczego?
Nie wiem czy sie dziwuje. Raczej jest rozbawiony.
A co do „utyskiwanie na to, że świat się zmienia i że w tych zmianach trudno nam się połapać” – tej malo odkrywczej tezie jest poswiecony takze spory szmat literatury pieknej, wciaz pisanej. No i socjologia tym sie zajmuje z natury. To tak zwany odwieczny temat do posukiwania odpwiiedzi. Mam wrazenie.
Dzień dobry 🙂 Też mnie zdziwił ruch o tak nietypowej porze, ale w końcu o co chodzi – to jest wolny blog i każdy sobie tu może nie spać kiedy mu się podoba. 😀
Ja sam, jak wiadomo, jestem psem zdecydowane sowim, ale ostatnio na skrajne sowienie mogę sobie pozwolić tylko w weekendy. 🙁 Poza nimi staram się o 1-2 w nocy kończyć działalność, bo inaczej na drugi dzień życie robocze zbyt mnie przyciska.
Dziś zresztą przyciska mnie niezależnie od wyspania czy niewyspania, więc nie mogę nawet wziąć udziału w rozmowie – tylko sygnalizuję, że żyję i zaraz wypadam w mokry i zimny teren. 🙁
Ja też popieram Ecco, wygodne i mocne obuwie. Mam stamtąd sandałki już z dziesięć lat w bardzo dobrym stanie. A koleżanka kupiła tam piękną torebkę, którą jej córcia zajęła na potrzeby własne jeszcze przed pierwszym użyciem i trzyma już ze 2-3 lata.
Chodzę w Maciejce 🙂 http://www.eobuwie.com.pl/product-pol-16964-MACIEJKA-830-09-GRANATOWY.html
Haneczko, fajnie wygląda ta Maciejka, napisz o niej coś więcej, dobrze? Bo ja pierwsze słyszę.
Baletki nazywają się u nas przeważnie baleriny.
Ta lampa też mnie interesuje, co to takiego? Bo depresja mnie żre, a też jestem nocnik, przez co tracę nawet te mizerne ogryzki słońca poranne.
Nisiu,
zajrzyj:
http://www.ilumina.pl
wujkowi guglowi wrzuć: lampy antydepresyjne 🙂
No właśnie wrzuciłam i widzę, niestety, przeciwwskazania…
🙁
a trybu życia nie dałoby się zimą zmienić?
Chrzanić przeciwwskazania, potrzebuję światła jak powietrza! W domu stale zapalam wszystko, co jest.
A tera część rozrywkowa:
WIDZIELIŚCIE TO???
http://p3.kciuk.pl/p3.kciuk.pl/4f23846c1de0da19dd07d3d37c65d5a0.jpg
Nisiu, oni nasi, zza rogu http://www.maciejka.pl/
Jotko, zimą zmieniam styl życia na ospały 😉
Geialne!!!! 😆 😆 😆
Nisiu,
dzięki. Tego mi trzeba było!
Zawyłam z radości!
Ja też zawyłam jak mi dziecko podesłało…
Chyba se kupię czerwoną maciejkę…
Dzień szopingu, znaczy się.
Do maciejki jestem jak najbardziej pozytywnie nastawiona!
Jeszcze 2 tygodnie do powrotu.W wielu sklepach szczecińskich można to obuwie nabyc.
Mnie pasuje bardziej ten granat.
Ta czerwien – weselsza.
Nogi powinny byc wesole.