Nowa natura
– Muszę chyba zmienić swoją naturę – powiedział Bobik i na jego czole, jak również w ślepiach, odmalował się poryw zadumy.
– A to się da zrobić tak od łapy? – zdziwiła się Labradorka.
– No nieee… Popracować trochę trzeba. Ale odkąd w domu zmieniły się układy, po prostu nie mogę żyć ze starą naturą. Zbyt uciążliwe to jest. Co schowam kość za kanapą, to mi ją ktoś wygrzebie. Co sobie zostawię w misce porcję na potem, to mi ją ktoś wyżre. Jak się nie upomnę o głaskanie, to kto inny się podstawi. Dość mam tych numerów! Ale nie będę tylko siedział i narzekał, bo tyle z tego pożytku, co z robienia dzieci niezgodnie z przykazaniami Betonowego Terlika. Jeżeli chcę, żeby w domu znowu zapanowały moje porządki, muszę wypracować nową strategię, nowe sposoby działania. A potem je konsekwentnie stosować, żeby mnie i innym funkcjonowanie w ramach nowego porządku weszło w nawyk. Na przykład kości nie chować, tylko używać jako marchewki. A miski jako bata – nie dopuszczać do wyżerania z mojej, tylko profilaktyczne wyżerać z cudzej. Z głaskaniem też się coś wykombinuje. Nie zechcą po dobroci, to ich się zmusi. Chińską torturą na przykład. Godzina żałosnego skomlenia nawet najtwardszego złamie.
– Widzę z tego, że ty drugą naturę chcesz zmieniać – skonstatowała Labradorka. – A co z tą pierwszą?
– Pierwsza musi się dostosować albo zginąć – oświadczył buńczucznie Bobik.- Przetrwają najsilniejsi. A ja już się o to postaram, żeby ta moja nowa natura była silna, zwarta i gotowa.
– Hmm… może, może… – bąknęła bez przekonania Labradorka – Ale co będzie, kiedy pierwsza natura pociągnie cię do lasu?
– Phi! – odszczeknął lekceważąco Bobik. – Też mi problem! Dotąd zawsze wyprowadzała mnie w pole i jakoś było. Las wcale nie jest taki straszny, kiedy tylko nie próbuje się go widzieć w całości. Trzeba patrzyć wyłącznie na pojedyncze drzewa, a wtedy zawsze można na nie posyłać tych, którym ze słusznym porządkiem nie po drodze.
„poryw zadumy” 😆
Prosciej bedzie, Druhu, i mniej bolesnie jak przystaniesz na Regulamin Pregowanej Julki. Zrzeknij sie czesci odpowiedzialnosci i samemu Tobie ulzy. Po co Ci caly Lwow na swoj glow? Z kotem nie wygrasz. Ktos mi wlasnie przyslal w mailu znane mi wczesniej dzielo Jak zaaplikowac kotu tabletke i okazuje sie, ze zycie dopisalo don kilka kolejnych rozdzialow. Na lepsze nie idzie, uwierz mi. Swiat robi sie coraz bardzoej skomplikowany i okrutny.
Bobik, Stara kazala sie klaniac i dziekowac za poprawienie bledu ortograficznego ( 😳 ), w nocy jej sie przysnilo, ze napisala „porzyczony”, hehe i cos jej stale przeszkadzalo w tej formie.
Czy to może być przypadek, że niemal równocześnie komentarze wrzucili Kot Mordechaj i znany (że nie powiem osławiony) poplecznik Kociej Frakcji, niejaki Hoko? 👿
Moja stara natura podpowiada mi, że musi się za tym kryć jakiś spisek. A nowa, o dziwo, podpowiada dokładnie to samo. 😯
Zawsze do usług Starej, Mordechaju, chyba że i ona należy do spisku, to wtedy się zastanowię nad zmianą nawyku. 🙄
Spisek w celu przejęcia misek 8)
To zdumiewające, jak moje najgorsze obawy zawsze się potwierdzają. 😯
Na dodatek teraz muszę wybyć w teren, więc sytuacja zapewne jeszcze się pogorszy. 🙄
PiSleaks, kolejna porcja tajnych rewelacji. Jak ujawnia prezes niezaleznego od rozumu portalu PiSleaks, pan Komorowski zaprosil pana Jaruzelskiego dlatego, ze pan Jaruzelski jak wszystko na to wskazuje ma haki na pana pelniacego przez nieporpzumienie najwyzszy urzad w Polsce. Nie wiemy jakie sa to haki i pewnie sie nie dowiemy, ale z pewnoscia ciezkie – mowia w porywie zadumy komentatrorzy.
Kocie, największe haki na pana Komorowskiego, a raczej na panią Komorowską, ma pewna hiena z „Gazety Polskiej”:
http://gazetapolska.pl/artykuly/kategoria/57/4094
Na blogu Bobika cały czas muszę ćwiczyć i rozwiązywać słupki z matematyki. 7+8 = . Jak dobrze rozwiążę to nagroda jak w szkole milicyjnej dla psów w Słupsku. Ciasteczko i wpis się ukazuje 🙂
Jak to dobrze, że tu nikt nie każe nosić Żołnierza Wolności w zębach.
Swoją drogą to w metodach operacyjnych oraz w sposobie informowania Nasz Dziennik upodabnia się do w/w gazety z poprzedniego ustroju. Niestety ma zagorzałe grono wyznawców . Jak napisali , prawda na 100 %
Tam gdzie rozum śpi, rodzą się pisiory.
Dobrze jest miec pod reka UB, tfu!… IPN zeby wszystkie papierki pokazali w celach czysto naukowych.
Heleno
Kto ma papier ma władzę…
Chyba rację mieli Anglicy zamykając archiwa na 50 lat . Nikogo wtedy nie korci by lustrować kogokolwiek. Mam kilku kolegów którzy jako pokrzywdzeni wystąpili do IPN po swoje teczki. Efekt jest taki , że wszędzie widzą donosicieli … I głosują na PiS.
Nienawiść do oprawców zniszczyła ich jako ludzi.
Bardzo to smutne.
Dora
Ja wolę nie zaglądać do szamba . Niech się bawią jak muszą. Zakazać się nie da , bo demokracja . Ale rozpowszechnianie jest ( jak mawiano dawniej) w złym guście. Wąchanie wyziewów też zdrowiu nie służy.
Bobiku, z nowego wpisu widze, ze masz pozytywny plan radzenia sobie z sibling rivalry. 🙂 Tymczasem wlasnie przed zobaczylam przez okno bardzo zgrabny, optymistycznie kolorowy samochod przed domem Galileusza (czyli przez plot, ktorego zreszta z przodu nie ma), z pozytywnym napisem „Canine Grooming”. Ciekawa jestem, jak Galileo sie na to zapatruje – pewnie jak na chinskie tortury… 😉
Mam nadzieje, ze Mar-Jo szczesliwie i bezpiecznie przemierza dobrze odsniezone drogi Srodkowej Europy, a Krolik dotarl rownie szczesliwie do domu, i powoli wraca do wlasnej strefy czasowej, przy pomocy melatoniny lub nie (tak mi sie skojarzylo po entuzjastycznym wpisie Heleny, bo znam pare osob, ktore wlasnie dzieki melatoninie jakos sobie lepiej radza z czestymi i radykalnymi przestawkami pomiedzy strefami czasowymi).
Czy ludzie nie potrafią nigdy wyciągnąć wniosków z cudzych błędów? Kościół też dręczył Galileusza, a potem musiał się wycofywać i chyba nawet przepraszać. 🙄
Jak Królik i Mar-Jo zameldują się, że są dotarte (na miejsce), to możemy urządzić Imprezę Dla Powracających. Mogę się już zastanowić nad programem. 🙂
Komputer jaki jest, każdy widzi
🙂
Kochani!!! Już jestem w domu!!!!!!!!!
To był survival!!!
Odezwę się wkrótce.
Dziękuję za kciuki.
No, wreszie mozna rozkurczyc kciuki!
Welcome home, Mar-Jo.
Jednak czlowiek w miare wyspany, to nie to samo co niewyspany (razem czy osobno, polonisci?). Wyprobowlam wlasnie na sobie przepis wegetarianski, przed przyjazdem wegetarianskiej goscki – cos co zawsze zamawiam w restauracji Pana Carluccio, wymyslony przez Pana Carluccio. Zamawiam z poczuciem jeszcze takiej wielkiej cnoty, bo nie tylko straszne lubie, ale z tego danka odplywa zawsze 50 pensow na karmienie glodnych dzieci w Liberii.
Znalazlam wreszcie ten jego przepis w internecie i udalo sie prawie tak cudnie jak w restauracji. Wiem juz co pownnam poprawic aby bylo zupelnie jak u pana Carluccio – po pierwsze zapomnialam o malutiej sczypcie galki muszkatolowej, a po drugie musze w pewnym momence uzyc nieco grubszej tarki. Nie moge powiedziec co to za przepis, bo goscka wegetarianska tu regularie zaglada, a ma byc niespodzianka.
A w moim supermarkecie przez droge znalazlam jeszcze do tego genialnie pasujace wino na wspanialej ofercie: Montepulciano d’Abruzzo – 1 butelka za £8,99 lub £10 za dwie. Zlapalam cztery, jedna zostala w celach badawczych napoczeta. Pasuje cudownie. Mam wrazenie, ze takie pijalysmy w Toskanii.
No nie moge sie doczekac.
Skuteczność blogowych kciuków została po raz kolejny potwierdzona. 🙂
Bardzo się cieszę, że Mar-Jo już w objęciach kochającej i stęsknionej rodziny. Teraz jeszcze tylko meldunku od Królika brakuje. 🙂
Beato, mój laptok jest uczciwy. Na klawiszu ma alt i jest alt. 😀
W kwestii polonistycznego niewyspania już się wypowiedziałem w praktyce. 😉
Tego Monueciupciano Zawrócą chyba muszę dopilnować, żeby przed Świętami nie zostało wypróbowane doszczętnie. 🙄
Dziekuje, polonisto!
Pozostale trzy butelki ida pod klucz. Spoko.
A klucz rzucony w morze?
Bo jak nie, to ja tam jednak spokojny nie będę. 🙄
Klucz polkniety.
Wlasnie dostalam tekst nekrologu Bolka Taborskiego – w naszynm imieniu. Ma sie ukazac jutro czy cos takiego.
Wiec niniejszym oswiadczam: jak umre, to moj nekrolog ma byc UCZCIWY. Moze byc ekstrawagancki, prosze bardzo, ale nie ma mi dopisywac cech nierozpoznawalnych, 😯
Kolacja z rodziną to jest to!
Szanowny Koszyku, Szanowny Gospodarzu Koszyka,
Panie, Panowie!
Bardzo dziękuję za to, że jesteście!
Bez Was nie dałabym rady w NRW.
Bilans pobytu – jak najbardziej pozytywny.
Pod każdym względem.
Powiem Wam w tajemnicy, że bez stosowania diet i innych wynalazków – schudłam 5 kg!!
Już dzisiaj prania, jutro fryzjer…..
Ale po pierwsze muszę odespac wszystkie zaległości.
Kurcze, jakie życie jest piękne!
oczywiscie ze zeycie jest piekne!!!!!!!!!!!!!!!!
czytanko gadanko pisanko i jest SUPER 🙂
myszy U.Steina zazwyczaj wiedza co mowia 🙂
„Nienawiść do oprawców zniszczyła ich jako ludzi.” – napisal Marek
czasami lepiej zyc w nieswiadomosci, w DDR „oprawcami” byli czesto czlonkowie rodziny i mysle ze podobnie bylo w PRL
w berlinie prawdziwa zima, mrozno i sniegowo (?) idac, a wlasciwie brnac przez tereny zielone spotkalem taka istotke
file:///Users/rys/Library/Mail%20Downloads/image033.jpg
okrylem pierzyna, a co mi tam 8) 😉
http://farm6.static.flickr.com/5005/5246911025_7816139e95.jpg
istotka tutaj 🙂
Rysiu, czy ta istotka była tak mała, że jej nie widac, czy też coś źle wkleiłeś?
Odmeldowywuje sie poslusznie, Bobiku. Juz mam nawet pierwszy dzien pracy prawie zaliczony. Na szczescie pracuje dzisiaj z domu, wiec moj pracodawca i klienci nie wiedza, ze jestem w pizamie i boso kiedy z nimi rozmawiam. Pizama i nie obute stopy sa niezgodne z naszym „office code”, dodam.
Dziennik Polski znam i nawet juz nie mam sily porzygac sie na buty jak czytam takie perly jak te z linku Dory. Czytelnictwo tej gazety spadnie z pewnoscia do marginalnego w niedlugiej przyszlosci.(Lepper tez mial swoich 20% w pewnym momencie). W razie czego trzeba by uciekac do Berlina dopoki sie nie przewali jak to pisal Passent. Kto dzisiaj gloryfikuje wojny, smierc, bitwy i spiewa z uniesieniem jak to na wojence jest „ladnie”? Sama to slyszalam na wlasne uszy na Krakowskim jak przyjechal Miedwiediew. Kto podziela rasistowski antysemityzm i odmawia bycia rownoprawnym obywatelem swojego kraju. Kto nie ma wspolczucia ani milosierdzia dla swoich wspolobywateli wiedzac o skali i rozmiarze nieludzkiego traktowania jakiemu byli poddani? Rece opadaja.
Mar-Jo, druga linka jest aktywna 🙂
Witaj kroliku. Dobrze juz po przelocie! Witaj w domu. Wyspij sie dobrze.
kroliku, Ciebie i Cale Bobikowo oraz kilku innych chetnie do
berlina zapraszam, ale – wybacz – tylko WAS!!!!!!! 🙂
Przeczytałam linkę podaną przez PK.
Ręce i nogi opadają.
Wyszukałam lekturę na jutro: Izaak Babel „Utwory Wybrane”
(Czytelnik 1964r). Zacznę od „Opowiadań Odeskich”.
A GP niech spada!!!
A na dobranoc: http://wyborcza.pl/1,75475,5804810,Korzenie___drrama_wieloaktowe.html
polecam, tylko nie przed snem
wczorajszy dokument z „Arte” (niestety jeszcze tylko 4 czesci na
Youtubie)
http://www.youtube.com/watch?v=EQRVE6SMEzY
czesc 2
http://www.youtube.com/watch?v=CNwCWGbivRU
czesc 3
http://www.youtube.com/watch?v=_8lUgayCGhY
czesc 4
http://www.youtube.com/watch?v=MCY_6U-_TG8
ostatnie dwie minuty
http://www.youtube.com/watch?v=IYDXuVijbz0
teraz jeszcze Lem i spanie 🙂
jutro czwartek jak zwykle po srodzie 😛
nowy snieg 🙂 bedzie byczo 😀
O, jak milo zobaczyc i Mar-Jo i Krolika przywrocone bezpiecznie na blogowe lono. 😀
O Gazecie Polskiej nie bede pisac, bo jestem swiezo po grypie i nie moge sobie stresem obnizac odpornosci. Wole pomyslec o tych butelkach pod kluczem i przepisie Carlucci’ego. 🙂 Jak juz potrawa zostanie zjedzona, to moze dowiemy sie sekretu?
A dla chcacych sie zrelaksowac, nawet niekoniecznie po czytaniu szmatlawcow, choc na to tez moze pomoze (moze szczegolnie zainteresowac tych, co uprawiaja joge):
http://www.wbur.org/npr/131734718/just-breathe-body-has-a-built-in-stress-reliever
Świetnie, że Królik też skutecznie w pieleszach. 🙂
Mogę wobec tego skoczyć po bilet powrotny do Szampanowa. 🙂
O, widzę, dziś tu Dzień Bezpiecznych Powrotów 😀 Rzeczywiście jest co oblewać!
Sorry, że wrzuciłam rano to paskudztwo, ale chciałam podzielić się moją wścieklicą. Króliku, „Dziennik Polski” jest krakowską (kiedyś szacowną, teraz już chyba mniej) gazetą, też chyba teraz prawicową, ale nie tak. To była „Gazeta Polska”. Podobno jeszcze „lepsze” jest pismo „Nasza Polska”, a ponoć jest coś jeszcze „lepszego”od „Naszej Polski”, ale jakoś sobie nie mogę wyobrazić.
Rysiu, ciesze sie, ze chociaz dla nas byloby miejsca w Berlinie. Ten film robiony w getcie warszawskim w maju 1942 byl u nas w kinach. Widzialam go przed samym wyjazdem. Jedna z postaci komentujacych to chyba byl Marek Edelman, prawda?
Mar-Jo, wieczor z Bablem na pewno bedzie udany! Dzieki za drrame.
Musze sie jeszcze wyspac, napic winka i zrelaksowac, nie wiem jeszcze w jakiej kolejnosci. Yoga na pewno pomocna, ale postawilam dzisiaj na goraca kapiel.
Heleno, co to za przepis Carlucci’ego? Czy to ten wloski chef z Londynu?
Ja uważam, że takie rzeczy wrzucać czasem należy, jeżeli jest jasne, jaka tego wrzucania intencja. Większość z nas tutaj zapewne GP i podobnych szmatławców nie czyta, ale skądś przecież trzeba wiedzieć, o co ma się do tych szmatławców pretensje. Nie lubię przyjmować tak na wiarę, że jakieś medium jest be, ale wystarczy mi taki artykuł, żebym sam się przekonał. A gdyby nikt nie zlinkował, sam bym nie trafił.
A tekst z GP tak kleiście-obrzydliwo-insynuacyjny, że nawet komentować hadko.
Pijmy zdrowie powróconych
na rodzinne łona,
a kto z nami nie wypije,
niech z pragnienia skona. 😎
Heleno, „welcome home” to ja mogłam powiedzieć Mar-Jo, kiedy się zameldowała w naszym wspólnym mieście! Ale na to nie wpadłam, więc dobrze, że powiedziałaś TY…
Swojego czasu mogłam porobić trochę za pokrzywdzoną, pokombatancić, pozaglądać do teczek, ale mnie to zbrzydziło. Wali mnie, kto na mnie donosił i co donosił. Wcale mnie nie interesuje, kto jest w środku świnia. To jego problem – i to wielki. A ja sobie dalej mogę lubić ludzi.
Nooo, są tacy, których nie lubię, więc odwracam się od nich moim obszernym zadkiem.
Mar-Jo, jak zgubiłaś 5 kilo???
Do Berlina to nawet miałam wykonać w grudniu krótki skok, ale jakoś się nie zmobilizowałam…
Pani profesor Środa z obrzydzeniem mówi, że nasz prezydent zachował się jak dziewiętnastowieczny szlachciura. Wcale nie wiem, czy nie wolę dziewiętnastowiecznego szlachciury niż wiecznie skrzywioną feministkę, pogardzającą każdym, kto myśli inaczej niż ona sama.
Te nasze feministki mają sporo racji i ja się często z nimi zgadzam, zwłaszcza z panią Środą – ale ta ich pogarda dla ludzi z innym zdaniem…
Kiedy prezydent mówił o tym nieszczęsnym polowaniu i konieczności zostawienia kobiet w poczuciu bezpieczeństwa, przypomniało mi się, jak kiedyś taki właśnie staroświecki dżentelmen, lotnik zresztą, wiózł mnie samochodem z gór do Szczecina. Chciałam usiąść z przodu, ale faceci (dwóch ich było) wysłali mnie na tył. Najpierw się zezłościłam, ale potem się okazało, że umościli mi tak wygodne posłanko, że jak zasnęłam we Wrocławiu, to obudziłam się w komforcie pod własnym domem.
Czasem bardzo miło jest być zaopiekowaną w dziewiętnastowiecznym stylu.
A samolot i tak mi dali poprowadzić.
Oj, Środa, przepraszam najmocniej.
Tak jakby faceci nigdy nie miewali pogardy dla ludzi z innym zdaniem, a już zwłaszcza gdy takowe miewa kobieta… Ja się feministkom nie dziwię, one uprzedzają ataki 😉
Nisiu,
chyba powinnam to zgłosic w Urzędzie Patentowym. 😀
Przepis jest prosty:
– dośc stresująca praca
– śniadanie godz. 7.00
– obiad godz. 12.00
– po pracy spacer 5-6 km (codziennie!)
– kolacja godz. 18.00.
– 2,5 miesiąca niedosypiania (na dachu sąsiedniego domu była antena przekaźnikowa telefonii komórkowej; to była prawdziwa przyczyna niedosypiania. Ale odkryłam to dopiero tydzień przed powrotem i przestawiłam łóżko).
– ze słodyczy jadłam tylko Spekulatiusy (gdyby nie one , to pewnie padłoby 7 kg).
Nisiu, Spekulatiusy dla Ciebie mam.
Do Berlina wybieram się w styczniu na 2-3 dni.
Jak zwykle: zakwaterowanie w dzielnicy Koepenick.
Padam już. Życzę dobrej nocy.
Nisiu, chociaz nie mnie pytasz… ja zgubilam 5 kilo kupujac sobie nowa wage…
Dobrze wiedziec Bobiku, oczywista, co jest grane… Inaczej myslisz sobie ze mieszkasz na pachnacej kwieciem lace, wachasz kwiatki, myslisz, ze nirwana, a tu laka okazuje sie byc nad szambem, ktore lada moment moze wylac.
Doro, ide przestudiowac Dziennik Polski, Gazete Posla i Nasza Polske.
Tak, krolik. To ten sam Carluccio:
http://www.antonio-carluccio.com/
Na deser pobrana melatonina. Moze znow sie uda.
Nisiu, ja podejrzewam, że profesor Środa tak prywatnie przedwojennego dżentelmena wcale by psami nie poszczuła. 😉 Ale prezydent (premier, marszałek Sejmu, etc.) nie jest prywatną osobą. To, co on mówi i jak mówi zyskuje rangę polityczną przez samo jego stanowisko. Wyraża poglądy i nastawienia nie tylko jednego pana BK, ale i jego formacji politycznej. No i jest jeszcze kwesta przykładu, wzorców. Dlatego feministki nie mogą patriarchalnych tekstów prezydenta potraktować jako nieszkodliwego, a nawet czasem uroczego przeżytku. Jeżeli walczą z patriarchalizmem w życiu publicznym, to nie mogą być wobec niego tolerancyjne.
A prywatnie, oczywiście – można sobie pozwolić na znacznie mniejszy pryncypializm. Ja tam np. jako znany feminista nic nie mam przeciwko całowaniu mnie po łapach. 😆
No pewnie, ze trzeba takie rzeczy czytac i wiedziec, ale tez nawet krotki tekst wystarczy, zeby wiedziec w czym rzecz, jak zauwazyl Bobik.
Kroliku, ciepla kapiel nalezy takze do moich ulubionych sposobow na relaksacje, chociaz ten artykul byl bardziej o relaksacji przez oddychanke, co jest tylko czescia jogi (pranayama), a teraz takze tematem badan the National Institute of Health. Okazuje, ze czasem nawet nie trzeba wyciaga maty, zeby sobie obnizyc cisnienie np. po czytaniu GP, DP, i tym podobnych. 😉
Sorry nisiu, prezydentowi mozna wszystko wybaczyc co powie, kazde glupstwo, jako nieszkodliwe, z troski o kobiety, ale prof Sroda za przywolanie go za to porzadku traktuje go z pogarda? Mowienie i traktowanie kobiet jak niedorozwiniete dzieci tez do mnie nie przemawia. Mozna byc dzentelmenem i opiekowac sie slabszymi bez tego.
Bobiku, nie chcąc skonac z pragnienia – wypiłam.
Szlachetny trunek „Scharlachberg” z Bingen.
Dziękuję raz jeszcze w imieniu własnym i rodziny za skuteczne trzymanie kciuków. Nie było letko w drodze.
Stau, Regen, Schnee, a 90 km przed Szczecinem doszedł jeszcze
Unfall (bez naszego udziału, na szczęście). Nie wyglądało to dobrze.
Wszystko dobre, co się w domu kończy, Mar-Jo. 🙂 A jak jeszcze odeśpisz zaległości, to prawdopodobnie słów Ci zabraknie do wyrażenia zachwytu urodą świata. 😆
To, że ktoś sobie gębę Polską wyciera, nie oznacza, że ma z nią coś wspólnego.
Nie mam już na to wszystko siły.
Zarażają mnie nienawiścią, to jest STRASZNE uczucie.
Wariant Królika – ABSOLUTNIE!
Doro, jaż nie twierdzę, że faceci nie demonstrują pogardy. Ja tego nie lubię u nikogo, ponieważ pogarda jest uczuciem niesłychanie niszczącym. Gardzącego.
A uprzedzanie ataków – cóż, można każdemu na wszelki wypadek dać po pysku, ale to chyba droga do nikąd. Albo znowuż do tego niszczącego uczucia nienawiści i pogardy. Współczuję ludziom, którzy zewsząd oczekują ataku. Osobiście wolę dać się oszukać. Per saldo żyje mi się przyjemniej, wierząc, że są na świecie ludzie, którzy nie chcą mi zrobić krzywdy. Zresztą w większości nie chcą.
Króliku, 23:40
Szkoda czasu i nerwów… 😉
A na Tubie jest 6 części filmu:
http://www.youtube.com/user/Kisbln2010#p/u/0/EQRVE6SMEzY
Nisiu,
to wcale nie jest przyjemne dać się oszukać 😐
Zbyt często zresztą nas to spotyka…
Ech… dobranoc. 🙂
Jakoś w tej chwili nie wiem, o którą wypowiedź prof. Środy chodzi, ale ona dość często posługuje się np. ironią jako środkiem walki politycznej. Dla mnie to znacznie lepsze niż walenie cepem i niekoniecznie świadczy o pogardzie. Oznacza raczej: dla tych a tych poglądów/postaw nie mam szczególnego szacunku i uważam, że zasłużyły sobie na ironiczne potraktowanie.
No, co tu dużo gadać – my na blogu też często to robimy, tyle że przeważnie w stosunku do prawicy. 😉
Króliku, ja akurat znam ten typ szlagonów, który reprezentuje nasz prezydent. Oni z mlekiem matki, tatki a zwłaszcza dziadka wyssali taki typ zachowania, co wcale nie znaczy, że lekceważą kobiety, uznają je za idiotki, czy po prostu ich nie szanują. Przeciwnie, mają na ogół dla kobiet sporo szacunku. Wpojono im taki staroświecki rodzaj opiekuńczości – wydaje mi się, że nic w tym złego. Nie sądzę, aby chcieli kobietom zabrać stanowiska profesorskie, zagonić je do kuchni, czy coś w tym rodzaju. Wolę, żeby prezydent był taki jakim jest, niż żeby nieudolnie próbował grać kogoś, kim nie jest. My go już raczej nie wychowamy, jest duży. Profesor Środzie pewnie też się to nie uda. Nie jestem wielbicielką takiego dowcipu, jaki on akurat reprezentuje, ale dopuszczam również myśl, że nie wszystkim podoba się – na przykład – mój sposób bycia. Niech on pracuje jak potrafi, za kilka lat zobaczymy, co mu z tego wyszło.
Pamiętam jak kiepsko prezentował się Kwaśniewski i jakim potem był dobrym prezydentem. Jak świetnie nauczyła się swojej roli first lady pani Jolanta Kwaśniewska. Dajmy szansę potomkowi szlagonów, samiśmy go wybrali. Chyba że pieścimy w sercu żal, że ostatecznie prezydentem nie został Jarosław Kaczyński. Być może on byłby świetny.
Co do pani profesor – ja widziałam w jej wypowiedzi pogardę. Może nie mam racji, ale samo nazwanie go szlachciurą było raczej pogardliwe. Ten wyraz nacechowany jest pejoratywnie.
XiX-wieczny szlachciura chyba sie nie nadaje na prezydenta w XXI wieku? Ale moze byc dobrym mezem, zakladajac, ze zona jego chce odgrywac role XIX wiecznej „niewiasty”. Nie uczestnczyc ani w polowaniu, ani w zyciu politycznym.
Doro, oczywiście, że bardzo nieprzyjemnie jest dać się oszukać. Wolę jednak ponosić to ryzyko, niż w każdym spotkanym człowieku na wszelki wypadek upatrywać drania.
Naturalnie to mój sposób na życie i nikogo nie namawiam do naśladownictwa.
Och nisiu, gdybyz to tak moglo byc, ze majac wyzszosc moralna nad niszczacym czy oszukujacym, ich zlo ku nam skierowane juz nas nie dotyczy, splywa po nas niejako. Obawiam sie, ze nie, zlo, i krzywda skierowane ku temu, kto absolutnie na to nie zasluzyl, czy bezbronnemu jest pogwalceniem podstawowych norm i zasad, czesto nawet kodeksu karnego! Brak reakcji na zlo moze byc niejako przyzwoleniem. Trudno mi sie dzisiaj mysli wiec przestane, ale
mysle ze zlu nalezy sie przeciwstawiac silom i godnosciom osobistom!
Heleno – wybraliśmy go. Ja zresztą myślę, że szlachciura to tylko sposób bycia. Wydaje mi się, że w środku jest całkiem normalnym, nowoczesnym facetem.
Króliku, a czy ja mówię, że nie? Sama przeciwstawiam się złu z całej mojej siły. Dopiero wtedy jednak, kiedy ono się ujawni. Nie na wszelki wypadek i nie wtedy, kiedy nie mam dowodów.
Gdybym miała wybierać, to wolałabym autentyczny szacunek okazywany w staroświecki sposób, niż politycznie poprawne frazesy podszyte obojętnością lub fałszem.
Prawdę mówiąc, mnie przeszkadza nie tyle szlagoński sposób bycia, bo on jest zwykle wobec kobiet powierzchownie dość uprzejmy, co raczej to, co się w szlagońskiej mentalności poza tą powierzchowną uprzejmością kryje i jak to się przekłada na polityczne decyzje. A niestety przekłada się dość dla kobiet niekorzystnie. Bo klasyczny szlagon jednak podświadomie widzi kobietę jako istotkę (nie mylić z istotką, którą widział dziś Ryś) słabszą , niezaradną, niedorosłą, którą owszem, trzeba chronić, ale nie można jej traktować jak równorzędnego partnera.
Często spotykam w rozmowach z muzułmanami ten argument – my szanujemy nasze kobiety bardziej niż wy, bo chronimy je przed tym czy owym, bo nie narażamy ich na zarabianie pieniędzy, na trudne decyzje, na pokaleczenie się o różne ostre kanty, których tyle jest w świecie. I nie można ich przekonać, że to jest właśnie utrzymywanie kobiet w wymuszonej niedorosłości, niedojrzałości, niższości. Że może przynajmniej niektóre kobiety może wolałyby się pokaleczyć, byle to był ich własny wybór. W tej naszej szlacheckiej mentalności widzę coś podobnego i nie budzi to mojego zachwytu, zwłaszcza na płaszczyźnie politycznej. Bo jak chodzi o stosunki osobiste, to czasem może być i sympatyczne. Ale tylko czasem.
W czym się z Nisią głęboko zgadzam, to w niezakładaniu czyichś złych intencji „na wszelki wypadek”. Też wolę mieć do ludzi „bazowe” zaufanie, a mieć im za złe dopiero kiedy dali mi podstawy.
W obronie szlagonów mogę tylko powiedzieć, że wszyscy, których znałam, choć uroczo nadskakiwali kobietom, to wcale nie traktowali ich jak idiotki, z wieloma pracowali (sporo z nich to leśnicy, a kobiety w leśnictwie sprawdzają się jak najbardziej) i mieli dla nich sporo normalnego, zdrowego szacunku. Mogę tylko mieć nadzieję, że nasz prezydent należy właśnie do tego gatunku znanych mi przyjemnych, staroświeckich dżentelmenów.
Vesper, o autentyczny szacunek chyba nikt nie ma pretensji. 😉 Tylko po pierwsze, kiedy ktoś z największą rewerencją chce mnie cały czas prowadzić za rączkę i odmawia mi prawa do auotonomii, własnych decyzji, itp., to trudno mi to odebrać jako objaw szacunku. XIX-wieczna dama pewne tak by to odebrała, ale współczesne szczeniaki trochę już inne mają o szacunku pojęcie. 😉 A po drugie, zdarzało mi się obserwować, że tacy staroświeccy dżentelmeni gwałtownie wychodzili ze swojej roli, kiedy dama nie spełniała ich oczekwań. Okazywało się, że – szacunek tak, ale na moich warunkach. 🙄
Co oczywiście nie znaczy, że udawany szacunek polukrowany frazesem jest fajny i w porząsiu. Też jest niefajny, jasne. Jak wszelkie udawanie, poza tym nieskrywanym, dla śmichu. 😉
Nisiu, ja nie twierdzę, że ktoś o szlagońskim (czy staroświeckim) sposobie bycia z założenia nie ma szacunku dla kobiet. Może mieć, jak najbardziej. Mówię o szlagońskiej mentalności, którą może mieć również ktoś o sposobie bycia pozornie całkiem nowoczesnym. Te dwie rzeczy nie muszą się pokrywać.
Ale jak chodzi o naszego prezydenta, to on już kilka wpadek „w temacie kobiecym” zaliczył. Teraz sobie akurat przypomniałem jego wypowiedź o kaszalotach. No, umówmy się – o szczególnym szacunku dla pań jako takich chyba to nie świadczyło? I jednak wyrażało nieświadome lekceważenie (że już nie powiem pogardę) dla tych kobiet, które nie stawiają podobania się mężczyźnie wśród najważniejszych życiowych celów. To mi zawadza, a nie sposób bycia.
Bobiku, jestem tego samego zdania, co Ty. Myślę po prostu, że pod każdą fasadą, gdy ją lekko poskrobać, może się kryć coś niefajnego. Tak samo pod szlagońską rewerencją dla białogłowy, jak i pod profeministycznymi deklaracjami. Przyznam, że jakoś częsciej mi się dotąd zdarzało spotkać z postawą teoretycznie profeministyczną, która zakładała, że to całkiem ok, by mężczyzna i kobieta pracowali na utrzymanie domu, z tym że żeby kobieta dodatkowo jeszcze ten dom prowadziła. Przyznam, że ta wersja mi się średnio podoba.
Ooo, na takich „feministów”, co by najchętniej babę zagonili do podwójnej roboty, a sami rączki umyli i gazetkę poczytali, to zwykłe warczenie nie wystarczy. 👿 Najlepiej od razu wpić się w łydkę. 😎
Żona prezydenta też nie wygląda na taką, która nie da sobie w kaszę dmuchać.
A wszelkie kwestie (szacunku i innych takich) powinny dotyczyć cech osoby, a nie płci – zwłaszcza damskiej.
Uważam, że wujek Bronek, który pokazał już parę razy, że wie co robi wbrew, a nawet całkiem przeciwnie, wyrobi się z czasem i będzie zgrabniej poruszał się w zaminowanym terenie.
Ja po prostu nie cierpię wszelkiego zacietrzewienia ideologicznego, niezależnie z której strony się wyłania.
Trzymam z Nisią!
Tak, to trafne spostrzezenie: szacunek, ale na moich warunkach. Komorowskiemu pare razy sie przytarfilo chlapnac, zawsze w tym samm stylu.. I on niestety nie uczy sie na wlasnych bledach. Odnosze wrazenie, ze on naprawde nie we co chodzi. Zlej woli u niego nie zakladam. Tylko bardzo slabiutie rozumienie, ze kobieta dzis inaczej widzi swa role i miejsce w spoleczenstwie niz w XIX w.
Mt7, to nie jest zacietrzewienie ideologiczne, kiedy np. domaga się od wysokiego dostojnika państwowego, żeby nie wypowiadał się o jakiejś grupie lekceważąco, albo żeby nie zbywał kwestii praw tej grupy grubo ciosanymi dowcipasami. A Komorowskiemu zdarza się w stosunku do kobiet i jedno, i drugie. Czy to jest nie w porządku, kiedy ktoś mu wreszcie zwróci na to uwagę?
Ja też myślę, że on tak nie ze złej woli, tylko dlatego, że to uznaje za normalkę. No to mu trzeba powiedzieć, że normalne to może było kiedyś, ale już nie jest i niech wyciągnie wnioski. 😉
Co mi przypomina sytację sprzed kilku dni, kiedy sąsiadka zakopała się w śniegu swoim samochodem wyjeżdżając z parkingu. Zablokowała przy okazji ruch na jezdni. Właśnie wracałam z zakupów, więc zaparkowałam, dobyłam łopaty z bagażnika i ruszyłam ją odkopywać. Odkopujemy ją tak, a z jednego ze stojących aut wychodzi jegomość, staje nami i zaczyna tokować, jak to nie wolno skręcać kół w głębokim śniegu, że nie z tej strony kopiemy co trzeba … Pamiętacie tę scenę z „Aliena”, kiedy dwa alieny w klatce spojrzały na siebie porozumiewawczo i zdecydowały, że zabiją trzeciego, żeby jego żrąca krew przeżarła klatkę? No więc tak mniej więcej spojrzałyśmy z sąsiadką na jegomościa. Dodałam potem tylko, że oto zaszła prawdziwa zamiana stereotypowych ról. Kobiety zakasały rękawy i się wykopują, a facet stoi i zrzędzi 👿
Ale byłabym 'dżwięczna’, gdyby jakiś konkrecik jeden lub dwa, bo nie wiem 'osochodzi’.
O które lekceważące wypowiedzi?
Bobiku, Polak potrafi, nawet jak z Brazylii. Znalazłem jakieś proxy, które pokazuje komentarze u Ciebie a nawet pozwala się dopisywać. Proksy proksemu nierówny. Więc skorzystam, by zauważyć (nie, spoko, Doroto, listonosz nie jest winien zawartości paczki), że zawsze podejrzewałem, że oni, ci niby hrabie, są dutknięci. Wszyscy są. 38 milionów. Tylko na cholerę tak długo o tym pisać, przecież to się zmieści w dwóch liniach: a prezydentówa je żydówa i komuchuwa. I prawda niech będzie wreszcie powiedziana: jest koło 100 szlachetnych w Polsce postaci, które nie są dutknięte i jak długo trzeba czekać aż wreszcie utworzą swą Judeofreipolonię? Przecież to nie będzie takie drogie, wystarczy dobudować jeden pawilon do szpitala…
Poza tym pod tym pałacem codziennie kocią muzykę urządzają. Przez głośniki na przemian czytają jakieś teksty partiotyczno-oskarżające lub się modlą i tak do późnych godzin nocnych, a w mediach mnożą się pytania, dlaczego prezydent nie chce mieszkać w pałacu.
Jak to wszystko widzę, słyszę i czytam, to wydaje mi się, że dom wariatów, to mało powiedziane.
Naprawdę trzeba mieć nerwy, jak postronki, żeby w tym wszystkim jakoś funkcjonować.
Poza tym kocham Was i idę spać!
Jutro też można się kłócić. 😀
Czy kwestie szacunku powinny dotyczyć tylko konkretnej osoby? Niekoniecznie, zwłaszcza w życiu publicznym. Polityk stale ma do czynienia z pewnymi grupami osób, nieraz zresztą nakładającymi się (kobiety, mężczyźni, pracownicy i -ce służby zdrowia, geje i lesbijki, rodzice dzieciom, inwalidzi, emeryci, studenci, bezdomni, etc.). Wymaganie, żeby dostojnik państwowy wobec każdej z tych grup zachowywał szacunek, żadnej nie okazywał lekceważenia i czuł się zobowiązany do zapewnienia im jak najlepszej realizacji ich praw, nie jest chyba żądaniem przesadnym? Więc kiedy prezydentowi tu i ówdzie wyłazi protekcjonalny i lekceważący stosunek do jednej z tych grup lub ich praw, to przedstawiciele czy członkowie tej grupy jak najbardziej mają prawo i podstawy do warknięcia.
A, jak chodzi o kochanie, mtsiódemeczko, to ja za. 😆
Andsolu, jestem pełen podziwu dla Twojej determinacji. 🙂
Mam tylko pewne obawy, że jeden pawilon jednak by nie wystarczył. Chyba trzeba by zbudować jakieś wesołe miasteczko szpitalne. 🙄
The more the merrier 😉
Dla mt7 na jutro ten konkret, o którym była mowa. Może to nie jest najlepsza z możliwych relacji, ale powiem prawdę – nie chce mi się w tej chwili szukać lepszej. 😉
http://www.pardon.pl/artykul/11587/komorowski_publicznie_o_kobietach_to_byly_kaszaloty
Vesper, ale chyba nie chcesz zapakować całego kraju do judenfrei szpitalnego Disneylandu? 😯 😉
Ja tam nie chcę, za żadne skarby! 👿
A czy może mi ktoś powiedzieć, co to za cholerna moda, żeby niedogryzione myszy ukrywać w butach? 😯 👿 Przecież te buty ja mogę zechcieć poobgryzać!
O nie! Całego nie. To by oznaczało towarzystwo Bronka W. i jego prozy
Pozostawianie ogryzków w butach oznacza bardzo złe maniery. Nawet bardzo kompetentne koty nie powinny tak postępować.
O tfurczości Bronka W. i jemu podobnych nie mówi się proza, tylko groza. 😎
To jest przy okazji przykład, jak istotna jest la petite difference. 😆
A lingwisci moga ilustrowac, co to znaczy fonem. 😆
Nie dość, że się wpycha niedogryzki, to jeszcze używa się buta jako bobsleja. 👿
Z czystym sumieniem mogę się oburzać na takie zabawy, bo sam się do buta nie mieszczę, nawet męskiego.
Lingwiści? Znamy my tych, za przeproszeniem, lingwistów! Co jeden, to bardziej Chamsky, a na tacę złamanego fonema żaden nie rzuci. Za to ziemię, skąd ich ród – o, to rzucą i jeszcze przy tym łaciną potrafią rzucić. A żeby ich pokręciło, idiomów jednych! 👿
Bo to wszystko przeciez spisek lingwistow i cyklistow, moja pani. No i wszystkich, ktorzy nosza okulary… 😆
A znasz pani cyklistę bez okularów?
Co więcej, oni nie noszą zwykłych okularów, jak każdy normalny człowiek, tylko te, jak im tam…google. 😯
Ale przynajmniej wiadomo, po czym tę zarazę rozpoznać. Stawia się na stole ozorek w galarecie. Jak się który rzuci z piskiem i oskomą, to wiadomo – lingwista. A jak się nie rzuci, tylko zgrabnie wyminie, to musi cyklista ❗
O strasznych skutkach blogowania. 😯
Postanowiłem wywietrzyć w pokoju i otwarłem okno na oścież. Tylko na 10 minut, bo mróz tęgi. Poszedłem do kuchni napisać komentarz na blogu. Tylko jeden. To było jakieś 2 godziny temu. Teraz sobie przypomniałem o oknie… 🙄
Kot Mordechaj udał się do lekarza i zadał mu proste acz zasadnicze pytanie: panie doktorze, cierpię na bezsenność. Czy to przejdzie? – Przejdzie! – zapewnił lekarz – Na psa. 🙁
A mnie smutno…
A mnie sie udalo zasnac az do teraz – akurat kiedy byl taki ciekawy wieczor!
Rysiuuuuu! Pobutka!
Londynnnnnnnnn tu berlin 🙂 🙂 🙂 🙂
juz na nogach 😀
do sniadania
owocna noc, poczytam w przerwie
brykam fikam 🙂
Rysiu, wychodze po rogaliki. Tobie tez?
Dzień dobry 🙂
Byłam wczoraj bez sieci, ale o Powracających myślałam intensywnie i z przekonaniem, że będzie dobrze, no i jest 🙂
Pani Anna Komorowska nie wygląda na osobę dającą sobie narzucać rolę czy cokolwiek. Mam nadzieję, że za kaszaloty porządnie zmyła mężowi głowę 👿
W moim odczuciu, ostatnia wypowiedź wcale nie była szlachciurowata. Odwoływała się do wizji „naszych amerykańskich chłopców” walczących na rubieżach, żeby w Kraju kobiety i dzieci itd. Tak to odebrałam i w kontekście miejsca pomachanie tym stereotypem wydało mi się sensowne. Żeby być zrozumianym, trzeba mówić w „ich” języku i BK to zrobił.
Pani Środa coraz częściej się zacietrzewia i gubi dystans. Zamiast prowadzić, ciągnie i szarpie na siłę, narzekając że bachor nie nadąża.
Tyle, ze na rubiezach walcza zarown chlopcy jak i dziewczeta…
A bachor juz mial tyle wpadek, ze moglby wziac jakies kusy savoir vivre’u.
Tak sie zastanowilam i chyba nie znam zadnego mezczyzny, ktory by mial tyle incydentow na tej samej skorce od banana co Komorowski.
Doczytałam 🙂
Jarzębinko, odpowiadam na pytanie o Alicję Tysiąc: jest radną Warszawy. Kandydowała i miała dobry wynik w wyborach. Łamie sobie głowę, czy poradzi. Uważam, że będzie dobrym przedstawicielem wykluczonych, gdyż zna to z bolesnego doświadczenia.
W przyszłą środę idę na – http://www.centrumzamenhofa.pl/strona,doktryna_szoku,318,2,16.html . Cieszę się, bo wydawało się, że szansy na obejrzenie tego filmu nie mam.
Dzień dobry 🙂 Ślepia mam jeszcze za mało odpluszczone, żeby równym krokiem w dalszy ciąg dyskusji wejść, więc na razie się tylko pożalę, że rodzina mi zapomniała mleczko do kawy kupić, a mnie się nie chce specjalnie po taki drobiazg lecieć. I stoję teraz przed bardzo poważnym problemem – nie pć kawy w ogóle, czy pić czarną. 🙄
W ostatniej „Polityce” J.Podgórska użyła sformułowania, że nadmiar zapału szkodzi słusznej sprawie.
To tytułem poparcia uwag Haneczki o P.Środzie.
Bobiczku, słoneczko moje, myślałam jeszcze przed zaśnięciem o tym szacunku i doszłam do odkrywczego wniosku, że sprawa nie jest prosta. 🙂
Pierwszy szacunek odnosi się do godności każdego człowieka, jest tej godności afirmacją i respektuje jej odrębność, indywidualność i wolność.
To jest oczywiste.
Jest jednak inny rodzaj szacunku, który jako poważanie odczuwam do konkretnych osób i jest to związane z cechami tych osób, ich sposobem życia, osiągnięciami, lub innymi okolicznosciami, które takie uczucia we mnie budzą.
Są osoby, w stosunku do których nie tylko nie odczuwam szacunku, ale usilnie muszę walczę z niechęcią, żeby nie zamieniła się w coś gorszego.
Zgadzam się, że polityk powinien wypowiadać się z szacunkiem o wszystkich grupach, ale nie uważam mediów w obecnym kształcie, za wiarygodne źródło wyważonej opinii.
Kaszaloty zostały odgrzane po półtora roku, co oczywiście nie przydaje chwały wujkowi, ale kto jest bez winy, niech pierwszy…
To tyle. Życzę wszystkim przyjemnego dnia! 😀
Tę rozmowę B.K. z Obamą widziałam na żywo, a więc zanim jeszcze pojawiły się jakiekolwiek komentarze, którymi mogłabym się zasugerować. Gdy to usłyszałam, powiedziałam do męża:”co ten chłop znowu pieprzy, wyobrażasz sobie te komentarze po takiej wypowiedzi?”
Normalnie czułam się zażenowana, bo to tak się słyszało, jakby wujek Bronek opowiadał kawały przy ognisku po polowaniu, a nie siedział na poważnej rozmowie z prezydentem Ameryki.
A ja sobie poczytalam co ten Komorowski wygadywal w Ameryce i znow porazajacy brak profesjonalizmu. Po pierwsze kompletna nieznajomosc podstawowych zasad amerykanskich procedur wizowych. Czy on oczekuje, ze formularz wizowy bedzie inaczej sfornulowanby i zaweral inne pytania dla Polakow, a inne np dla Moldowian czy Saudyjczyjkow? I jak to wytlumaczyc Moldowianom czy Saudyjczykom? Dlaczego polska ambasada nie przygotowala go do tych wystapien, nie poprawila mu przemowienia, obfitujacego w watpliwej jakosci dowcipy i zabiegi retoryczne?
Po drugie przekonanie, ze prezydent moze zniesc wizy dla Polakow na wlasna reke, a Kongers nie ma na ten temat nic do powiedzenia. No ludzie.
Zajrzalam do sondy Nowego Dziennika. Zdecydowana wiekszosc czytelnkow mojego dawnego organu zle ocenia przebieg wizty. Tylko 34% wystawia jej ocene „bardzo dobra” lub „dobra”.
A problem to polega i na tym, że kiedyś wszyscy, do ostatniej kropki i przecinka czytali z kartek, a teraz plotą sobie, co im ślina na język przyniesie, no bo mamy demokrację. I to jest właśnie też ta strona niezbyt przyjemna, że musimy słuchać rzeczy, których nie mamy ochoty słyszeć. Ale z drugiej znowu strony, szybciej wiemy, z kim mamy do czynienia. A wujkowi Bronkowi dajmy trochę czasu, mam przeczucie, że on się jeszcze „wyrobi”, na pewno żona też mu przekazuje potem, jak został odebrany przez kobiety, poza tym tym zajmuje się też jego kancelaria.
Nareszcie sobie wyguglałem o co chodzi z BK w tym przypadku, bo dotąd tylko tak ogólnie i o poprzednich jego skórkach od banana mówiłem. I dziś jestem skłonny poprzeć Środę nawet wiele bardziej niż wczoraj.
„Jeśli mamy iść na dalekie polowanie – to nasz dom, nasze kobiety i nasze dzieci, muszą być bezpieczne – wtedy lepiej się poluje”. 👿 Aż musiałem zacytować, żeby moja irytacja była lepiej widoczna. To nie jest szlachciurowate? 😯 A któż we współczesnym świecie odwołuje się w ogóle do polowania jako metafory politycznej? Samo to jest szlagońskie i do XXI-wiecznej świadomości niezbyt przystające. A już polowanie jako metafora wojny, to wręcz nieprzyzwoitość. Znaczy – w dłoń pochwycę swą dwururkę, wytropię i ustrzelę kilka pliznołek, po czym przy ognisku, w naszej męskiej kompanii, będziemy odprężać się zacnym trunkiem, ochoczym śpiewem i braterskim waleniem się po ramionach, aż będzie dudnić las? Spokojni o nasze kobiety, które będą w tym czasie cierpliwie na nas czekać, warząc zupę i pilnując naszej gwarancji genetycznej? Jak to na wojence ładnie?
Uch, jaka to zbitka koszmarnych i anachronicznych stereotypów. Wygłoszonych na dodatek, o ile dobrze Sierżanta Gugla zrozumiałem, podczas wizyty u jajogłowego absolwenta Columbii i Harvardu, a nie u rednecka z puszcz Montany.
Tu już nie chodzi o samą „kwestię kobiecą”. Takimi wypowiedziami polscy politycy (nie tylko BK) dają sygnał, że ich sposób myślenia tkwi korzeniami w epoce lodowcowej i jeszcze nie zdołał się odmrozić. To wywołuje odruch „ci Polacy są z tak innej planety, że możemy się do nich tylko dyplomatycznie pouśmiechać, ale o prawdziwym porozumieniu nie ma mowy”. Ja sobie, kurczę, nie życzę, żeby mój prezydent przyprawiał mi taką gębę! 👿
Podkreślam: mój prezydent. Bo gdyby to był poczciwy pan Bronek, który czasem zachodzi do mnie na herbatkę, to mógłbym po jego wyjściu komentować „no, niedzisiejszy gość i jego paplania na serio brać nie można, ale jakiż uroczy”. Tylko że on herbatki na znacznie wyższym szczeblu pija, a wtedy ten szlagoński stan świadomości zaczyna być dużym problemem.
Heleno, i tak dobrze, że mu się nie pokićkał Obama z Miedwiediewem, bo te dwa spotkania odbyły się na przestrzeni bardzo krótkiego czasu
Kotu Mordechaju bezsenność przeszła – na mnie. Zasnęłam o ósmej rano i już po ptokach. After birds. A wczoraj padł mi internet.
No więc dziś mi się nie chce kłócić o wujka Bronka-szlagonka. Zjedzcie go sobie na śniadanie.
Panno Koto – chyba to jednak przesada. Nie róbcie z prezydenta kretyna, nawet jeśli nie podoba Wam się jego sposób bycia. Może warto było wybrać Kaczyńskiego – godniej by reprezentował.
Konsekwencja – to moje drugie imię. Ale trochę mnie tąpnęła pełna pogardy – i nie mówcie, że nie – wypowiedź PK.
Bobiku, zgadzam się z Tobą, mniej więcej tak to też ujęłam w moim wpisie, właśnie ten poziom wypowiedzi jest tak wkurzający, i ci, którzy biorą pensje z kancelarii prezydenckiej powinni nad tym popracować.
A tera znikam już do jutra, po załatwieniu kilku spraw idę wieczorem na tradycyjne świąteczne spotkanie (Weihnachtsessen) do mojej byłej (ale jeszcze wciąż aktualnej) pracy.
Nisiu, bardzo stad polecamy konska dawke melatoniny. Bez pudla. Po godzinie niespokojnego nasluchiania – w lulu 🙂
Budzilam sie noca dwa razy, aby srawdzic zegarek, ale natychmiast przewracaam sie na drugi bok i kontyuowalam.
Nisiu, mylisz się, ja bardzo jestem zadowolona, że to pan Komorowski jest prezydentem, wcale nie ma pogardy w moich wypowiedziach, też siedziałam całą noc i trzymałam za niego kciuki, tak jak wszyscy na tym blogu. Wkurzam się tylko, gdy słyszę takie wypowiedzi w publicznej debacie, bo to po prostu nie przystoi głowie państwa, w dzisiejszych czasach. O tym dokładnie też mówi Bobik 11.10
Mt7 – oczywiście, dla mnie też czym innym jest zasadniczy, „bazowy” szacunek dla ludzi jako takich i dla pewnych grup ludzkich od szacunku dla konkretnych przedstawicieli gatunku. 😉 Na ten drugi przdstawiciele gatunku muszą sobie zasłużyć. Ten pierwszy powinien być dany niejako „z natury” i kobiety/geje/Żydzi/Polki/Indianie/lingwiści a nawet mężczyźni 😉 mają prawo się go domagać. Na okazywanie tego rodzaju szacunku poltycy powinni być szczególnie uczuleni i wystrzegać się wszystkiego, co może być poczytane za lekceważenie. To poprostu kwestia ich profesjonalizmu i probierz „nadawania się”.
A szacunek do konkretnych osób jest związany z ich indywidualnym dokonaniami, postawami czy poglądami i tu przynależność do jakiejkolwiek grupy nie ma znaczenia. Czy nie znam porządnych pisowców, światłych księży, świniowatych lingwistów i głupich feministek? A znam, znam, jak najbardziej… 😉
@ Bobik 11:10
To nie szlagońskie, tylko jaskiniowe.
@ Nisia 11:23
Mam nadzieję, że nie chodzi o mnie? Bo PK to moje drugie imię 😉
A wracając do wujka, to mnie się wydaje, że archaiczne wychowanie to tylko jeden z jego problemów; drugim jest swoista dysleksja, czy nie wiem, jak to w takim wypadku nazwać. Jednemu myli się ortografia, drugiemu lewo i prawo, a on mniej więcej na takiej właśnie zasadzie popełnia te gafy. Przykładem dla mnie były owe słynne już armaty w krzakach – on się natychmiast poprawił, bo przecież wie, jak ten cytat brzmi, ale już poszło w świat. Chyba trudno coś takiego leczyć, więc obawiam się, że on tak już zawsze będzie, jak mówią niektórzy, „strzelał bronki” 😈
Nisiu, ja się wyrażam o BK per „mój prezydent”, głosowałem na niego, wybrałem go i właśnie dlatego uważam, że mam prawo ostro go oceniać. Bo on MNIE reprezentuje. Gdyby prezydentem został JK, też bym nieraz zgrzytnął zębami na taką czy inną jego wpadkę, ale szybko bym sobie mógł powiedzieć „no tak, właśnie dlatego nie dałem na niego głosu”. A na Komorowskiego dałem, więc mam prawo wymagać. 😀
Wkurzenie na to, że ktoś mnie źle reprezentuje, albo że w ogóle źle wykonuje swoją robotę, jest dalekie od pogardy. Przypomnijmy sobie, jak potrafimy się wkurzyć nawet (a może szczególnie) na swoich najblższych, kiedy wykonają jakiś numer, za który nam wstyd. To raczej po tej linii idzie. 🙂
Przypomniala mi sie taka historia sprzed lat, kiedy bylysmy z Irenka zaroszone do domu pewnego profesora z uniw. Columbia, pana Habiba. Na kolacje zaproszoeni byli dzialacze innych t.zw. „narodow ujarzmonych” aby zastanowic sie nad sosobami zademonstrowania poparcia dla napadnietego wlasnie przez Zwiazek Radziecki Afgaistanu. My – jedyne kobiety przy stole, domowniczki tylko do bezglosnego podawania.
W pewnym momencie zjawia sie jakis pan. Gospodarz przedsawia go jako przedstawiciela wciaz ujarzmianego narodu czeczenskiego, a nas jako polskiego. Twarz nowego goscia rozciaga sie w szerokim usmiechu, wyciaga do nas reke i oswiadcza: Ach, tyle jest miedzy nami wspolnego, nieprawdaz?
Czujna jak zawsze Irenka, natychiast prosi aby Czeczen rozwinal te mysl. „No, przeciez my tez witalismy w Groznym z otwartymi ramionami armie Hitlera, tak jak wy w Warszawi” – powiada nasz nowy sojusznik.
W tym moencie zostalam badzo silnie kopnieta w kostke pod stolem, abym trzymala twarz na klodke, zas Gospodarz (profesor historii) natychmiast zmienil temat.
Do Heleny w sprawie wizyty w USA.
Tu jest artykuł m.in. o wizach i prezydentach Romana Kuźniara doradcy prezydenta:
http://www.polityka.pl/swiat/analizy/1511160,1,debata-do-kogo-nam-blizej—usa-czy-rosji.read
Kliknąwszy zbyt szybko.
Chodzi mi o ostatni akapit na pierwszej stronie:
„Współpraca w cywilnych dziedzinach została daleko z tyłu za współpracą militarną. To trzeba zmienić. Zniesieniem wiz nie należy sobie głowy zaprzątać. To nam się należy i szkoda, że Amerykanie tego nie rozumieją. Ameryka powinna się wstydzić z powodu utrzymywania rygorów wizowych wobec takiego sojusznika jak Polska i zabiegać o ich zniesienie. Wprawdzie w sprawie zniesienia wiz dużo do powiedzenia ma Kongres USA, ale upokarzająca procedura zależy od rządu i z inicjatywy Obamy lub pani Clinton może być zmieniona.”
Pani Kierowniczko, jeżeli to prawda, że granice języka są granicami osobistego świata, to może wujek Bronek po prostu powinien wyruszyć na podbój nowych terytoriów? 😉 Tylko bez dwururki – tę niech zostawi w domu (niech ją da żonie, ona może zrobi z niej lepszy użytek 😈 ). Jak sobie poprzesuwa te granice, to może się okazać, że znacznie mniej bronków będzie strzelał, bo już inny język będzie nim mówił i myślał. 😉
Oczywiście nie chodzi mi tak naprawdę tylko o wujka Bronka, a o bardzo wielu przedstawicieli klasy politycznej. 🙂
Wszystko rozumiem, tylko sugestia, że prezydent mógł pomylić Obamę z Miedwiediewem mnie tąpnęła. To już było trochę poniżej pasa.
Heleno, dzięki za życzliwość. Melatonina nie pomaga, próbowałam. Byłam wczoraj u lekarza i dostałam jakieś recepty – zobaczymy. Mała różowa pigułeczka, lalala.
No owszem, Nisiu, Kaczynski tez bylby kompromitujacy. Ale juz pani Letowska z pewnoscia nie bylaby.
I na tym polega dramat, ze Polacy maja do wyboru albo Kaczynskiego – psychowatego chama pelna geba, a Komorowskiego o silnych ciagotach troglodyckich, nad ktorymi nie panuje i nie wie o co chodzi, ze sie go czepiaja rozne Srody.
On wtedy jeszcze nie wiedzial, dlaczego nie mowi sie „Dunki sa brzydkimi kobietami, a te na statku to byly jakies kaszaloty”. I dalej nie wie, niewinne pachole. I nawet pani Anna (ktora sama nie jest powalajaca pieknoscia) dotad mu niczego nie wytlumaczyla.
No, faktycznie, pomylenia O. z M. też bym BK nie przypisywał. Złóżmy to na karb wkurzenia PKoty. 🙂 Jak człek lub zwierz wkurzony, to czasem za duży rozmach weźmie. 😉
Mała różowa pigułeczka? To jakaś dobryna? 😆
Z mojego wieloletniego doswoadczenia male rozowe to na zapalenie drog moczowych.
Heleno, a co to ma do rzeczy, czy ktoś jest pięknością, czy nie? Ja sam wprawdzie zdecydowanie powalam swoją kudłatą urodą, ale tłumaczyć na prawo i lewo i tak tłumaczę. 😆
Z takiego punktu widzenia, ja jestem kaszalotem z pewnością.
Pigułeczka jest antydepresyjna, więc powinna być różowa, nie??? Jeszcze jej nie nabyłam. Jeśli okaże się w innym kolorze, będę protestować!
Pani Łętowska – sto razy TAK.
Bardzo uwielbiam panią Łętowską i uważam ją za wyjątkowo mądrego człowieka. Poza tym jest urocza i lubi tę samą muzykę, co ja. Bardzo mi było smutno, kiedy schowała się po śmierci swojego wspaniałego męża… razem z mopsem Klucherem, o którym tak zabawnie opowiadała.
Tak, ona byłaby prezydentem znakomitym.
No to mamy jakiś konsensus!
Żyjemy! 😆 Znalazłem w piwnicznej, mniej uczęszczanej lodówce karton mleka. Zwykłe, nie kawowe i mocno przeterminowane, ale wygląda i smakuje dość normalnie.
Zapraszam na kawę wszystkich, którzy mają lekkomyślny i pełen dezynwoltury stosunek do zatruć pokarmowych. 😈
To ma znaczenie tylko z punktu widzenia podkladactwa pod kpiny.
Co do pani Łętowskiej mamy tu chyba 1000% konsensusu. 🙂
Ale Pani Profesor ma to w nosie…
To jest właśnie smutny efekt mechanizmu negatywnej selekcji – ci, którzy najbardziej by się na wysoke stanowiska nadawali, są najmniej nimi zainteresowani, bo w polityce dobre imię można tylko stracić. Do zyskania takie osoby jak profesor Łętowska nie mają raczej nic. 🙁
A Prezes dzis znow miesiaczke obchodzil przed Palacem. A nastepnie sie udal na sympozjum naukowe o Bracie z udzialem najwiekszych tuzow filozofii kaczyzmu – Legutka, Zarynem i Karsnodebskim. Jak juz oni sie wygadaja, to naukowe podsumowanie wyglosi Sam Prezes. Nie moge sie doczekac. Albo doczesac. 😈
Pani Profesor jest poza dyskusją 🙂
BK został zaszufladkowany jako nieokrzesany gajowy i już się od tego nie uwolni. Podobnie jak Hanna G-W od bufetowej.
Nie jest moim wujkiem, ale jest kimś, od kogo spokojnie kupiłabym używany samochód. Dla mnie to dużo znaczy.
Haneczko, ale BK ciężko pracuje na to, żeby opinię o gajowym podtrzymać. 😉 Swoją drogą, jakich on ma doradców? Przecież jego spece od PR-u powinni po pierwsze zagrozić mu ucięciem języka za jakiekolwiek nawiązanie do lasu i polowań. 😈
Używany samochód chętnie kupię od przyzwoitego i uczciwego męża swojej żony. Od męża stanu wymagam nieco więcej. 😉
Obchodzenie miesiączki pod Pałacem… 😆 😈 😆 😈
Rysiu (07:21), w kwestii owocna noc to mam smutne doświadczenie, choć jestem genetycznie sową, widzę, że do pracy noc jest nienajlepszym obszarem. Bo wykluwam sobie owoc nocy, bez słonecznego oświetlenia, a jak już wstanę, zresztą z głową jakbym ze Stallone we śnie się kopał, to okazuje się, że to nie pomidorek a purchawka. Młodzieży, pracuj wieczorkiem, a przed północą do łóżeczka i rączki na kołdrze mogą trzymać tylko buteleczkę z melatoniną.
Różowa pigułka, różowa pigułka,
człek od niej uprzejmy i wesół jak pszczółka,
sąsiada nie zbluzga i kota nie kopnie,
choć obaj się o to wręcz proszą okropnie.
Nie rusza już po niej wypowiedź premiera,
i na opozycję też wściekłość nie zbiera,
z ust nawet pod wieczór nie toczy się piana,
wprost śmieszną przeszkodą jest skórka z banana,
klimatu wyskoki ni ziębią, ni grzeją,
przyjemniej przejechać się losu koleją,
nie szkoda kark skręcić, pod topór dać głowę
pod wpływem zbawiennym pigułki różowej.
O, świecie, bezsenny na obu półkulach,
miast tłuc się po piekle, i w dusznych tkwić bólach,
i smęcić, że trzeba iść rano po bułki,
ty sobie aplikuj różowe pigułki. 😎
A wiesz Bronek, że każdy człowiek ma jakieś nawyki?
– Taaa, naprawdę? A ja też mam?
– Tak. Ty Bronek na przykład zawsze mieszasz herbatę prawą ręką.
– No i co z tego?
– A większość ludzi używa łyżeczki.
A najgorsze jest jak tuż-tuż przed północą pomysły, jak kłamliwe gremlinki, wciskają się do głowy. I buszują (w dobrym sensie tego słowa zresztą). I mówią, że albo teraz, albo nigdy, bo nie wrócą. I czekam takiej przyszłości gdy będzie można nagrać sobie na taśmę genialne myśli i spokojnie zasnąć i rano odegrać, obcinając im ogonki i podejrzanie błyszczącą nać.
Bobiku, wyobraziłem sobie Pieśń o Różowej Pigułce odśpiewaną w Kabarecie Starszych Panów i smutno mi się zrobiło, że oni nie mieli tego pieska… a może, że teraz nie ma Takich Panów.
Andsolu, skowronki z tych Twoich gremlinków. Moje to dopiero nad ranem mają szczyt aktywności. 😉
Och, być pieskiem Starszych Panów! Już bym nawet bez szemrania zniósł powolne tempo spacerów. 😉
Ech, marzenia, marzenia nostalgiczne… 🙄
No a cóż będzie, jeśli jednak pigułka nie okaże się różową???
Pędzę do apteki – nie wytrzymam dłużej niepewności. Po piosence Bobika zwłaszcza.
Dam znać!
A na zapalenie dróg moczowych to ja brałam pigułki białe, nie różowe 😉
Czepiam się trochę, ale zaraz przestanę i zejdę z tematu. Bobiku, pokaż mi jakiegoś męża stanu, bo patrzę i patrzę, i wypatrzyć nie mogę. Wytnijmy lasy, wąsy, polowania, Jaruzelskiego, kobiety. Będzie gładko i dietetycznie, teflonowo.
Czepiam się trochę, ale zaraz przestanę i zejdę z tematu. Pozwólcie człowiekowi mieć osobowość, z prawem do błędów, nawet uporczywych w jakiejś dziedzinie (trudno- ten typ tak ma). Jestem ciekawa, czego się nauczy przez te pięć lat, bo myślę, że on jednak potrafi się jeszcze uczyć.
Schodzę 🙂
Nie chcę pigułki.
Czekoladę bym zjadła… Z orzechami… Albo nie… Bakaliową 😀
😈
http://w929.wrzuta.pl/audio/6fLeGkfjjuu/seksmisja_pigulke
zaklinanie zamiast przeklinania, interesujące 🙄
A czepiaj się, czepiaj, Haneczko. Takim czepianiem dyskusje wszelkie żyją. 🙂
Do mężów stanu istotnie od dawna nie mamy szczęścia, ale to jeszcze nie znaczy, że ja powinienem obniżyć swoje wymagania. 😎
Całkiem serio – wydaje mi się, że niedźwiedzią przysługę byśmy wyświadczyli naszemu życiu zbiorowemu, gdybyśmy już na stałe uznali, że do zostania politykiem wystarczy jakieś absolutne minimum. Niech tylko nie kradnie zbyt jawnie i żony nie bije przy sąsiadach, to całą resztę mu wybaczymy. No, ja się jednak upieram przy nieco wyższej poprzeczce, nawet jeżeli na razie mało kto potrafi ją przeskoczyć. 😉
O uczenie się na błędach nie mam pretensji, ale o nieuczenie się na nich czasem miewam. A w przypadku BK właśnie w tym jest wic, że on stale te same błędy popełnia. Ale może jest w tym nieco winy jego otoczenia, które różne głosy oburzenia stara się bagatelizować i zbywać? No bo jak się ktoś może nauczyć, jeżeli wszyscy wkoło będą mu powtarzać „e tam, to nie był żaden błąd, tylko jakiś głupi babsztyl się przyczepił. Olej to, Bronek i się nie przejmuj”. A mam niejakie podejrzenie, że może tak właśnie być.
Wyrazista osobowość mi nie przeszkadza. Z karkołomnych metafor potrafię się uśmiechnąć. Ale poglądy i postawy, które ujawniają się w metaforach polityków, chcąc nie chcąc muszę brać na serio, bo to ma realny wpływ na życie ludzi, kształt praw, jakość polityki, itd. Więc jeżeli polityk przy pomocy nietrafionej metafory wyrazi coś, z czym się zgadzam, to niech mu tam. Zażartuję sobie z formy i pójdę dalej. Ale jeżeli wyrazi coś, co mnie wpienia, to tak samo będę się kłócić z metaforą, jak wykłócałbym się z podobnym tekstem wprost.
Czekoladą służyć nie mogę, bo takich rzeczy nie jadam. 😎 Ale może pralinki ze szwarcwaldzkiej szynki…? 😉
Poproszę jedną na spróbę 🙂 dziękuję 🙂
Pralinki z szynki, cukierki z nerki,
batonik takoż z mięsnej wyżerki,
rurki ze szpikiem, torcik z salami,
to pieska sklepik ze słodyczami. 😆
Cos takiego wlasnie chcialem napisac, ale nie zdazylem, bo bylem zajety w kuchni. O niskim ustawianiu poprzeczki.O tym ze jak na garbatego to i tak prosty., wiec o co kruszyc kopie.
O tym, ze kompletnie nie uczy sie na bledach pisalem wczesniej. Mam warzenie, ze on uznal, ze jakies tam wrazliwosci prawno-kobiece to pic na wode i przejmowac sie tym nie warto bo to jakis margines, nieistotny dla pradziwej meskiej roboty jaka wykonuje, bedac prezydentem centralnoeuropejskiego kraju, ktory pragnie liczyc sie w swiecie. A zamiast tego wystawia sobie opinie zapyzialego zascianka, nie nadazajacego za zmiana wrazliwosci jaka sie dokonala w ciagu ostatnich 50 lat.
To niech, kurka wodna, cos poczyta procz biuletynow rzadowych. „Armaty ukryte w krzakach”, a nawet niepewnosc slow hymnu panstwowego mozna politykowi wybaczyc , ale nie popelnianie nieustanne tych samych bledow w kolko macieju.
Nie nalezy go usprawiedliwiac, ze taka jego uroda. Nalezy go lapac za reke i za slowa, przypominac, ze swat dzis troche inaczej wyglada niz na szlacheckim czy nawet hrabiowskim dworku. I wymoc na nim zmiane retoryki. A jak sie zmieni retoryka, to wslad za tym pojdzie i postepowanie. W co wierze, bo sporo sie w Polsce zmienilo wraz z podniesieniem zelaznej kurtyny i szybszym dovieraniem infomacji i mozliwoscia podrozowania po swiecie. .
No właśnie, retoryki nie należy lekceważyć. Język NAPRAWDĘ nami myśli.
No to przestańmy mówić o nim gajowy i wujek 😉 Niech poczuje ciężar „prezydenta”.
Ale my nie mowimy tu o nim gajowy. A wujkiem byl nazywany piesczotliwie w mojej redakcji, kiedy byl jeszcze ministrem obrony i nasza warszawska korespondntka Marysia Przelomiec, ktora jest jego siostrzenica, mawiala: to ja zadzwonie do wujka i zadam mu takie czy owakie pytanie.
I tak nas to bawilo, zesmy go zaczeli wszyscy nazywac wujkiem.
O, jaka ladna piosenka o rozowej pigulce, Bobiku. 😆 Az sie czlowiek zastanawia, czy na cos samemu nie zapasc, zeby moc z wiekszym usprawiedliwieniem ja nucic. 😀 Ale bezsennosc u mnie na razie odpada, bo przy malych dzieciach raczej sie walczy z sennoscia przez wiekszosc dni, i z sowiosci przechodzi sie na skowronkizm. 😉
A z tym calym brouhaha z Komorowskim, to ja mysle, ze on ma rzeczywiscie jakas szczegolna sklonnosc do roznych faux pas, cos jak u nas wiceprezydent Biden, a swego czasu W – z czego widac, ze ta przypadlosc nie jest przyczepiona do jednej partii i ideologii. Zwlaszcza, ze srodowisko, z ktorego sie wywodzi, to przeciez takze srodowisko Jeremiego Przybory, Gombrowicza czy Giedryocia, by wspomniec tylko pare nazwisk. Mimo to, oczywiscie, jako osoba publiczna, powinien sie szczegolnie pilnowac, i szkoda ze mu ktos w tej dziedzinie choc troche nie pomaga. A prof. Sroda, i inni publicysci maja jak najbardziej prawo mu to wylapywac. Z tym, ze publicysci tez sa omylni, i tez maja wpadki (ostatnio i ja przeczytalam jeden felieton p.Srody, z ktora w wiekszosci tematow sie zgadzam, z wrazeniem, ze sama nie zawsze trzyma ten sam, zwykle dobry poziom, ale to jest chyba ludzkie). Zas szerzej, jest wiele sposobow, na ktore polityk moze zawiesc osoby na niego glosujace. Np. Obama nie ma takich oczywistych wpadek, typu potykania sie o wlasne stopy, ale i on, i jego doradcy, maja zwyczaj obrazania bazy politycznej, ktora na niego glosowala (pisze sie o tym szeroko w prasie amerykanskiej, z duzym zdziwieniem, bo jest to spory blad, przez ktory m.in moze zostac jednokadencyjnym prezydentem, choc oczywiscie nie bylaby to jedyna przyczyna). I jeszcze co do wzmianki o polowaniu, moim zdaniem tez niefortunnej, to tak naprawde w Stanach niewiele osob zwraca az tak bardzo na to uwage, bo wszyscy sa juz niestety przyzwyczajeni do wymachujacych bronia palna co bardziej rzutkich Republikanow, jak chocby Sarah Palin, ktora wlasnie niedawno znowu polowala na losie. Takze nawet jajoglowi i wyksztalceni w elitarnych uniwersytetach wiedza, ze mozna czegos takie sie spodziewac, zwlaszcza po konserwatywnych politykach.
Z powodu wymuszonego zapadnięcia na skowronkizm moje serdeczne współczucie, Moniko. 🙁 Na szczęście to się da leczyć upływem czasu. 🙂
A mogłabyś coś więcej o obrażaniu przez Obamę swojej bazy politycznej? Uświadomiłem sobie właśnie, że wiem na ten temat mniej, niż bym chciał. 😉
Heleno, pamiętam 🙂 To bardzo sympatyczne 🙂
Użyłam formy „my” w znaczeniu my naród 😉
Z dziejów laurkizmu w Polsce http://wiadomosci.onet.pl/kraj/posel-pis-ta-smierc-to-nie-koniec,1,4047267,wiadomosc.html
c.d. http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/zgrzyt-podczas-odsloniecia-tablicy-upamietniajacej,1,4045547,wiadomosc.html
Dziekuje, Bobiku, za wsparcie w trudnym etapie wymuszonego skowronkizmu. Na szczescie, w nagrode sa inne przyjemnosci, wiec mimo wszystko nie narzekam (za bardzo). 😉
A co do Obamy, i obrazania bazy, to jest tu dosc znana od dawna historia, jak widac, nie przenoszaca sie do mediow europejskich. Otoz Obama przyjal sobie za zadanie byc pierwszym prezydentem, ktory zakopie topor wojenny wobec partii opozycyjnej. Niby brzmi to bardzo dobrze, bo kto lubi wlaczac telewizor i zawsze widziec twarze spierajacych sie politykow. Ale w wyniku tak dalece idacej uprzejmosci dla opozycji, on i jego najblizsi doradcy zajeli sie pacyfikowaniem juz nie tylko najbardziej lewicowych glosow w Partii Demokratycznej, ale nawet tych traycyjnie umiarkowanych, wlasciwie stawiajac na prawe skrzydlo partii. Bylo to tym bardziej szokujace, ze kampanie wygral na haslach idacych z srodka w lewo, a do tego od samego poczatku opozycja, czyli Republikanie zachowywali sie nie lepiej niz grupki osob pod Palacem Prezydenckim w Warszawie. Stad dziennikarze przylepili im nalepke „the party of no”. W sumie ta polityka nie dala oczekiwanych rezultatow, i dopoki Demokraci mieli wiekszosc w Kongresie i tak glosowanie odbywalo sie scisle wedlug przynaleznosci partyjnej. Tymczasem zas Obama wyrazal sie pogardliwie o „the professional left”, a jego najblizszy doradca, Rahm Emmanuel (i Chief of Staff w Bialym Domu), po prostu pare razy publicznie nazwal lewe i srodkowe skrzydlo partii „f-ing retards” (zreszta byl mocno krytykowany za to takze przez rodzicow dzieci uposledzonych umyslowo, i slusznie). Nie dalej jak wczoraj, po kolejnym kompromisie poswiecajacym wiekszosc z tego, co tradycyjnie bliskie Partii Demokratycznej, spora czesc kongresmenow demokratycznych mu sie otwarcie zbuntowala.
Tu ladnie jest o tym w sporym skrocie, ale jednak niestety na trzy strony:
http://www.nybooks.com/articles/archives/2010/dec/23/bitter-new-washington/
Dzięki, Moniko. Już odrobinę zmądrzałem, a jak przeczytam ten artykuł na 3 strony, to może zmądrzeję jeszcze bardziej. 🙂
W laurkizmie wzruszyło mnie do łez wspomnienie o Lechu Kaczyńskim: „był skłonny rozmawiać z każdym na każdy temat”. 😥
Jeszcze bardziej wzruszony był ten dziad, z którym pan prezydent porozmawiał o spieprzaniu.
Bobiku, mam nadzieję, że Pręgowana Julka nie zapoluje pewnego dnia w ten sposób
Dzień dobry (bardzo),
dochodzę do siebie pomalutku. Chilijczyki (w liczbie dwóch) zakupione.Dzisiaj ma byc ta prawdziwa powitalna kolacja.
Co do Prezydenta- dałabym jeszcze trochę czasu.
BK się postara i będzie mniej gaf popełniac. Otoczenie z Kancelarii
powinno mocniej wkroczyc. Głosowałam na BK mając świadomośc, że nie jest to kandydat doskonały.
A tak na marginesie – ktoś, kto przyrządza tak dobrą nalewkę z niedojrzałego jeszcze agrestu musi byc dobrym człowiekiem. 😀
Małpa w czerwonym też się zapewne wzruszyła.
Zimno. Nalewką bym nie pogardziła.
Małpa w czerwonym to teraz figura:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,8795631,Inga_Rosinska_szefem_gabinetu_Jerzego_Buzka.html
Może byśmy stworzyli grupę przestępczą? Włamiemy się do Jotki, korzystając z jej nieobecności i zrabujemy jej butelkę pigwówki? 😈
Nie proponuję zostawienia równowartości w pieniądzach, bo ta pigwówka jest bezcenna. 😆
U mnie tarninówka już doszła i włamywać się nie trzeba, tylko daleko 🙁 Jotka nastawiona, ale jeszcze za świeża 🙁
Nie przypominam sobie, żeby w geście solidarności z p. Rosińską panie dziennikarki czy posłanki ubrały się na czerwono. Jeżeli on jej nie lubił, to widocznie jest dobra w swoim fachu.
Pręgowana Julka oświadczyła, że komputerowa mysz jej nie interesuje, bo jest za mało uciekliwa, a to wtedy żadna zabawa. 😯
Zmień na taką co mruga 😉
litosci nie macie, czy jak i co? 👿
zaczynam czytac 😀
A ja mysle, ze najpiekniejsze zdanie pochodzi z przemowienia Beaty Kempy nad tablica Wassermana, bo nareszcie wiem jakie zalety ducha stawia PiS jeszcze wyzej niz prawde, honor i ojczyzne:
„Dla niego honor, Ojczyzna, prawda, a nade wszystko wyzbycie się własnych ambicji i lojalność, to były cele, których nas, młodszych parlamentarzystów, uczył – podkreśliła posłanka PiS”
😆 😆 😆
Haneczko, tarninówkę też wypijemy, zwłaszcza że chętnym sercem nalana. 🙂 Ale ja mam dziś taką straszną ochotę tę pigwówkę ukraść. Mogę tak chociaż trochę? 😉
http://vod.onet.pl/przedziwne-rodzaje-smierci,przedziwne-rodzaje-smierci,6663,1,6669,odcinek.html
Rysiu na mękach, Bobik na mękach i w rozterce 🙄
Heleno, teraz trzeba będzie zmienić teksty na sztandarach 😆
kroliku, (23:06), tak, „material” filmowy o ktorym mowa w dokumencie zostal nakrecony w 1942roku dla celow nazistowskiej
propagandy. nigdy nie powstal z tych ujec film i nie wiadomo bylo kto i dla kogo to nakrecil. przez wiele lat sadzono, ze sa to tylko i
wylacznie autentyczne zdjecia z zycia w najwiekszym – przez
niemcow zalozonym – getcie. dopiero pozniej odnalezione rolki filmow i notatki mieszkancow getta i rozmowy z przypadkiem odkrytym operatorem kamery ukazaly ze film od poczatku byl swiadomie kreowany i wiekszosc scen byla inscenizowana.
Coś dla Bobika, w związku z upragnioną pigwówką http://wyborcza.pl/1,75476,8797610,Dieta_marzenie.html
napisala mt7. „…Są osoby, w stosunku do których nie tylko nie odczuwam szacunku, ale usilnie muszę walczę z niechęcią, żeby nie zamieniła się w coś gorszego.”
znanm to, znam i czasami trzymam sie za reke i szepce sobie do ucha – odpusc rysiu, odpusc sobie.
Cekawe, jak takie haslo na sztandar mozna byloby sformulowac, zeby zgrabnie wyszlo? Bez ambicji na kolananch? Zawsze wierni, zawsze mierni? Wysiada mi wyobraznia.
andsolu, a ja mam taka wade, ze zazwyczaj w nocy spie i dlatego
moze zaczynam dzien od durnowatego brykania i fikania 🙂
„Zawsze wierni, zawsze mierni.” 🙂 😀
zadbaj o prawa autorskie Heleno 🙂
Mierność, wierność, lojalność.Nawet po obcemu pięknie brzmi – médiocrité, fidélité, loyauté. Można już zacząć haftować po sztandarach.
I słusznie wysiada. A zgrabnie być nie może, bo wtedy nie będzie wiadomo czyje.
Proponuję pójść na całość: „Honor, Ojczyzna, prawda, a nade wszystko wyzbycie się własnych ambicji i lojalność.” 😎
nim oddale sie podam Wam „duzo” cosniecos dlaczego ksiazka jest zawsze GORA 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=eB7tvD8JcJc
(napisy po niemiecku 😳 , gadane chyba portugalski(?))
Podoba mi sie en francais. Z miejsca ma takie jakies je ne c’est quoi.
Umyta, ogolona i nakarmiona Kuba przewróciła się leniwie z boku na bok, sypiąc przy tym nieznacznie piaskiem w oczy. Postanowiła spędzić dzisiejszy dzień bez nerwów, za to z pinacoladą , szumem morza i Bueną Vistą. Prawda, że miała masę problemów, które uprzykrzały jej życie, ale w końcu przez kilka dni mogła o nich nie myśleć. Kiedy Jotka wyjedzie… No tak, wtedy wszystko wróci do nieprzyjemnej normy. Ale na razie trzeba było korzystać z tych krótkich chwil kradzionego szczęścia i nie dać ich sobie zepsuć przez nadmiar świadomości.
Wymacała ręką plażową torbę Jotki, wyjęła z bocznej kieszeni jeszcze jedno mydełko do golenia i powąchała je z rozkoszą. Tak, życie było zdecydowanie lepsze, kiedy Jotka drzemała tuż obok, na hotelowym leżaku, a tłumy wielbicieli wachlowały ją palmowymi liśćmi.
Za to w Bobikowie wcale nie było tak spokojnie. Wręcz przeciwnie, kondensacja przestępczej energii powodowała gwałtowne, silne trzęsienia ziemi, po których napięcie mogło już tylko wzrastać. Bobik wiedział o tym i już od kilku godzin próbował obmyślić jakiś środek zaradczy. Pomysł zlikwidowania skali Richtera poprzez oddanie samego Richtera Pani Kierowniczce okazał się niewypałem. Kierownictwo Richtera wprawdzie chętnie przyjęło i natychmiast zlinkowało, ale skali nie chciało ruszyć z miejsca, tłumacząc się mętnie, że z przenoszeniem La Scali ma już złe doświadczenia. Na niczym spełzły też próby namówienia Kota Mordechaja, żeby wiedziony instynktem strzegał w porę o następnych wstrząsach. Mordechaj oświadczył, że nie ma zamiaru być gęsią kapitolińską nawet za dziesięć wagonów ekologicznego łososia, po czym położył się na kaliryferze i ostentacyjnie zasnął.
Bobik gryzł niespokojnie ogon, szukając w myślach skutecznej metody rozładowania kryminalnego napięcia. Nagle palnął się łapą w kudłate czoło i zakrzyknął radośnie:
– Mam! Ukradniemy Jotce pigwówkę!
Sluchaj, Bobik, spokojnie. Skoro ta pigwowka jest tak znakomita jak opowiadasz, to przeciez szkoda zmarnowac tak dobra okazje do rozwiniecia dzialalnosci gospdarczej. Proponuje, zeby w nowym sezonie spadania pigw z drzew zasadzic jotke za produkcje napoju, a my z Toba zajmiemy sie promocja, handlem, eksportem. Musi byc ladna butelka i jakas patriotyczna nazwa, bez polskich znakow, rzecz jasna, aby wygodnie bylo na internetowa sprzedaz. Ty bedziesz pisal piosenki promocyjne, ja moge sie zajac kontrola jakosci i sprzedaza (wszystie wplaty do raju podatkowego) . Jotce damy jakis procent i wakacje w cieplych krajach poza sezonem pigwowym.
How’s that? 😈
Z pewnoscia trunek nie moze sie nazywac zwyczajnie Pigwowka, bo wystraszy to przed kupowaniem zarowno Zydow jak i muzulmanow.
rysberlin (19:54): przed paru laty kolekcjonatorzy przerzucali się linkami do genialnie zrobionego norweskiego filmiku o nowej technologii w laptopach zwanej „książka”, może ktoś pamięta gdzie to znaleźć.
O sprawie niepomiernie poważniejszej, tak poważnej, że może nie powinienem pisać razem w jednym komentarzu: niesłychane jest zestawienie nakręconych scen z czytanymi po polsku zapiskami senatora Adama Czerniakowa. I zobaczenie co to znaczy „w łachmanach” albo „rozpacz” bez inscenizacji, w naturze.
Bardzo gorzkie „dziękuję” za linkę.
Wróciłam z miasta.
Nastąpił skandal.
PIGUŁECZKI SĄ BIAŁE.
Jak ja mam, do diabła, walczyć z depresją, skoro nie dostałam różowych pigułeczek???
Chyba wrócę do pana doktora i zrobię karczemną awanturę.
Karczemną, mówię.
Jestem oburzona na wskroś.
A gdyby je tak przed konsumpcją w barszczyku zanurzać? 😈
Mordko, na ten biznes jak najbardziej się piszę, ale to nie załatwia sprawy na dzień dzisiejszy. Doraźnie potrzebna mi jest jedna butelka pigwówki w il. szt. 1 i mam zamiar ją sobie skombinować. Oczywiście bardzo liczę na to, że przestępczej działalności nie będę musiał prowadzić sam i ktoś dopisze kolejny fragment opowieści o kradzieży stulecia. I jeszcze następny.
Ale jestem tak zdeterminowany, że w najgorszym wypadku ukradnę sam. 😎
W tak zwanym międzyczasie zdążyłam:
– kupic czerwone buty Maciejki (Rysiu, kolej na Ciebie; Haneczce serdeczne dzięki; Nisiu: po butach mnie poznasz)
– Heleno: Twoja myśl, żę nogi mają byc wesołe jest genialna!
(mina mojego męża : nie do opisania!!!).Skąd Ty to wszystko wiesz?
– objechac moje ulubione szczecińskie miejsca i zrobic kilka fotek
– zjeśc kolację i nieźle ją popic Chilijczykiem.
Bardzo dobrą pigwówkę piłam w Białymstoku. Wkrótce się wybieram.
Powtórkę filmu linkowanego przez Rysia będę oglądac we wtorek w MDR.
Bobiku, z barszczykiem może nie wyjść, bo te małe cholery są lakierowane.
Mar-Jo, nawzajem. Chyba mamy teraz takie same buty. Kupiłaś te z wywiniętą cholewką, czy te drugie czerwoniutkie?
http://www.youtube.com/watch?v=_pv9tmptvXk
Nisiu, te z wywiniętą cholewką. I bardzo mi się podobają!
Hehe, mnie też.
Niech żyją nasze nogi w czerwonych maciejkach!
vitajcie! Teraz juz wiem w jaki sposob przybylo mi 5 kg. To Mar-jo je zgubila a one najzwyczajniej w swiecie skoczyly na mnie. Sama nie wiem co teraz zrobic.?
Tereso bardzo sie ciesze ze Alicjia Tysiac postanowila zajac sie dzialanoscia spoleczna. To swietny pomysl. Gratuluje Jej.
tak duzo naklepaliscie ze trudno to wszystko przeczytac. :)Reasumujac powyzsze wypowiedzi nowa wladza tez nie tego to kto? Moze Marsjanie ?:)
Jarzębino, jechac do NRW! I stosowac moją metodę!
Naprawdę: czuję się jak młody B.
Jak lakierowane, to już tylko pozostaje różowym pisakiem je trzasnąć. 🙄
A, przepraszam. Można jeszcze skombinować sobie flaminga i zażywając pigułkę nie patrzyć na nią, tylko na flaminga. Półśrodek, ale zawsze lepszy niż nic.
Co do Pani Srody to popieram Jej dzialania na rzecz kobiet ale w bardziej i Katolickim duchu.
To te kilogramy takie wredy? Tak po prostu hyc – z Mar-Jo na Jarzębinę i po ptokach? 😯
To gorsze niż 8 pasażer Nostromo. 🙄
co to jest NRW?
Nie mam żadnego poczucia winy!
Metoda jest prosta. Każdy może spróbowac.
No, może poza Bobikiem – który jest szczupłym pieskiem przecież.
oj swiete slowa Bobiczku. Jednakowoz widze innego jeszce winowajce a mianowicie czekoladki michalki w ilosciach znacznych. .
Jarzebino, sorry.
NRW= Północna Nadrenia Westfalia
uwielbiam Irene Kwiatkowska 🙂 🙂
Mar jo a po coz ja bym tam miala jechac. ? Wole chudnac w domu przed telewizorem 🙂
zastanawiam sie dlaczego tak malo piszecie o ekologii. Ciagle ostatnio scinaja choinki na jakies okazje .Sama nie wiem czy to dobrze.
Oglądanie nawet gimnastyki przed telewizorem niewiele pomoże, obawiam się.
Litery na klawiaturze zaczynają mi się zlewac.
Czy to może byc coś poważnego?
nie mam czerwonych butow ale kiedys mialam . To przeszlosc:)Zapomnialam o przeszlosci 🙂 pa!dobrej nocki 🙂 klepcie dalej na zdrowie 🙂
Andsol, kiedy zdarza mi sie( bardzo rzadko) byc na cmentarzu na Okopowej, to zabieram zawsze kilka swieczek. I jedna jest zawsze dla Adama Czerniakowa. To po lekturze jego Dziennikow, prowadzonych az do dnia samobojstwa – kiedy nie udalo mu sie uratowac sierot J. Korczaka,choc samemu Korczakowi zalatwil zwolnienie, z wiadmym skutkiem. Na pomniku Korczaka tez zopalam jedna.
Zlewanie się liter to jest zapewne skutek dywersji chilijskiej. 🙄
Heleno,
byłam kilka razy na cmentarzy na Okopowej. Też ze świeczkami.
Zawsze odwiedzam grób Hipolita Wawelberga.
Szkołę w Warszawie przez Niego ufundowaną skończył mój Teśc.
Pobeczałam się w głębi cmentarza przy odkrytym włazie do kanałów.
Bobik 🙂
zawsze zastanawialo mnie po co czlowiek umiera ?
Bobiku, ta dywersja chilijska ciągle trwa!
I nie bardzo mam ochotę na jej zakończenie. 😉
Jestem pod poteznym wrazeniem obejrzanegi teraz w telewizji angielskieg troglodyty, prosto z jaskini. W programie, w ktorym czterech lub pieciu nieznajomych zaprasza sie codziennie przez cztery lub piec dni do siebie na obiad. W tym gronie jest mlody (23 lata) dramaturg, juz nagrodzony paroma nagrodami, wstawian w teatrach (debiutowal jak mial 14 lat).
Troglodyta nieustannie zaczepia go, mowiac, z jest darmozjadem, gdyz pracuje piszac przy biurku, a to zadna praca. Mlody czlowiek , bardzo delikatny,znosi to bardzo spokojnie, az wreszcie na jakas kolejna prowokacje uprzejmie odpowiada mu: Zaloze sie, ze ja napialem w zyciu wiecej niz ty przczytales.
Na co slyszy: Zopewniam cie young man, ze ja w swoim zyciu nie orzeczytalem ani jednej ksiazki, poniewaz ksiazki sa dla glupkow , leni i darmozjadow.
A nastepnie mowi do innej goscki, ze kobiety powinny miec wzbrobiony wstep na stadiony, bo tylko miela ozorem, zamiast skupic sie na pilce noznej. „Dziecku przynajmniej mozna wyrznac klapsa, ale z baba trudnie” – konczy swe filozoficzne credo.
Fajny gosc. Na daie glowne podawal wiewiorki w ciescie.
Tereso, no i znowu nie dla psa kiełbasa.
Nisiu, upiecz pigułki w buraczkach.
U mnie chilijska dywersja nabiera właśnie na parapecie optymalnej temperatury i czeka na powrót męża ze stolicy. Trzymajcie kciuki, żeby jakoś przebrnął przez śniegi północnej Polski.
Tymczasem wszystkie kupione dziś bakłażany okazały się robaczywe 🙁 Fuuu, jakie paskudne gąsienice były w środku. Bleeee.
Vesper,
najlepiej przyrządzone bakłażany jadłam na Ukrainie.
Żenia (moja przyjaciółka Rosjanka) jest kulinarnym geniuszem!!!
A barszcz ukraiński w Jej wykonaniu to poezja !!!
Kciuki za powrót męża trzymam!!
U mnie dywersja dziś jest – z braku pigwówki – korsykańska. I jubileuszowa – Starzy ponoć coś tam obchodzą. I bardzo dobrze pojedzona. I w żadnym wypadku jeszcze nie zamierzająca się kończyć. 😆
Bobiku: Prost!!!!
nie za zimno na robaki w bakłażanach? 🙄
Znaczy, teraz pijemy prostówkę? 😆
Nie ma sprawy. Wzniosę zdrówko i prostówką. 😀
Zapytaj Starych co obchodza i poslij im ode mnie usciski i zyczenia jeszcze wielu lat w zgdnej harmonii, szczesciu i zdrowiu..
Foma, przecież to danie tak właśnie się nazywa – robaki w bakłażanach na zimno. 🙄
Starzy kazali podziękować i zapewnić Helenę, że harmonia z cicha na trzy czwarte rżnie. 😀
to nie wiem czemu się vesper krzywi, że nie musiała się napracować tylko samo się zrobiło? 🙄
No to lece z kieliszkiem melatoniny.
Przyjemna wiadomosc:
http://wyborcza.pl/1,75248,8802176,PiS_na_Mazurach_idzie_do_PJN.html
Melatonina pod robaka w bakłażanie na zimno? No, słuchajcie, chyba nam się tu zaraz jakiś krytyk od Michelina zwali na łeb. 😎
W sumie, gdyby upiec w całości, byłyby z farszem. Może wyrzuciłam arcydzieło sztuki kulinarnej ❓ Dziękuję za trzymanie kciuków. Można już puścić, mąż dojechał.
Najlepszego dla rodziców, Bobiku. Szturchnij Pręgowaną, żeby też złożyła życzenia 😉
Baklazany zawsze powinny byc na zimno, inaczej smaku nie maja.
Oraz nazajutrz.
Ratatuja nie ma smaku? Albo omdlały imam? 😯
Vesper, oni podziękowali za nakłanianie do szturchnięcia. 🙂
Andsol 22:36,
nic tylko się śmiać, skoro nic innego nie pomaga. Pisałam o sprawie do „Sprawy dla reportera”, odpowiedzi brak.
Wy tak nieco o jedzeniu to i ja sie dolacze.
http://szerlok.pl/nakarm_psa/
Jeden klik dziennie wystarczy 🙂
To niech Im długo ta harmonia gra. 🙂
Zaraz wychylę toaścik za pomyślność.
Za harmonię! 😀
Cześć Zwierzaku! 🙂 Świetny pomysł z tym dokarmianiem na klikanie. Klikałbym i całą noc, żeby wesprzeć kumpli, ale jak można tylko raz, to trudno – kliknąłem raz.
Wszystkich zachęcam do kliknięcia. Wysiłek żaden, a do czyjejś michy leci. 🙂
Za harmoszkę, Siódemko! 😀
Bobiku, dalszej nieprzerwanej muzyki sfer (niebieskich, ale jak by Ci zalezalo na innych, to takze). 😀 Rocznica Twoich Rodzicow przypada w urodziny Emily Dickinson, wiec tez niezle sie zlozylo. 😉
Wlasnie wrocilam z zakupow, i tak przemysliwam, jakie wnetrze objawia moje swiezo zakupione baklazany (w ratattouille, bo nic ambitniejszego mi sie juz dzis nie chce gotowac). 😉 Ale jak robaczywe, to znaczy, ze organiczne, jesli to jakas pociecha (czy organiczne niejadalne jest lepsze od nieorganicznego-jadalnego?).
Oni tak naprawdę tę rocznicę mieli dwa dni temu, ale ponieważ nie było siły, żeby wtedy ją uczciwie obeszli , to doszli do wniosku, że czas jest rzeczą względną i umówili się, że dla nich 8 grudnia jest dziś. A mnie to prawdę mówiąc ganc pomada – niech będzie i dziś. 😀
Co do jadalnego-niejadalnego nie mam wątpliwości: jadalne zawsze lepsze, a mięsne lepsze od niemięsnego. Sfery też najchętniej w kolorze befsztykowym.
Prawda, jaki jestem prosty w obsłudze? 🙂
Kochani,
zlało się wszystko totalnie. Pora spac!
„Dobranoc.Dobranoc niewiasto, skłoń główkę na miękką poduszkę….”
Nie wiem, czy befsztykowe sfery tradycyjnie spiewaja, ale jesli Tobie, Bobiku, spiewaja, to najwazniejsze. 😆
Och, śpiew befsztykowych sfer to jest to, dla czego warto nie żyć!
Że to najważniejsze – z grzeczności nie zaprzeczę, a z przekonania też nie. 😀
Ruszyli gęsiego. Wszyscy z wyjątkiem Mordechaja, który kategorycznie odmówił wzięcia udziału w tym sposobie poruszania się i szedł sam ze sobą w parze.
W nocnym mroku domostwo Jotki wyglądało trochę niesamowicie. Nawet bardziej niesamowicie niż ogolona Kuba. Kryminalna trupa podeszła pod drzwi i wyciągneła wytrychy, łomy, majzle, tudzież koktajle mołotowa na wszelki wypadek. Ryś świsnął przeraźliwie jak dunder. Cichociemne postacie wysypały się ze wszystkich zakątków świata i rzuciły się do obrabiania zamka.
Nagle zamek zaświstał, zazgrzytał i w rozjaśnionym prostokącie drzwi stanął kot Sokrates. W łapie trzymał butelkę czegoś, co niedwuznacznie sprawiało wrażenie pigwówki.
– Tego szukacie? – zapytał, nadspodziewanie życzliwie jak na okoliczności.
Przestępcza blogogrupa zamarła. Żaden z planowanych wariantów nie przystawał do tego, co akurat się działo. Nikt nie wiedział czto diełat’, nie wyłączając pary złożonej z Kota Mordechaja.
Pierwszy ocknął się Bobik.
– Kurczę blade! – powiedział z niekłamanym zawodem – To było zdecydowanie za proste. Nul kryminału.
Usiadł bezradnie na progu domostwa Jotki, przeżuwając w myślach okazje stracone dla wykazania się złodziejskim zmysłem. Nie zwracał uwagi na podejrzane szmery i szelesty, które rozlegały się w pobliskich krzakach. Za jego plecami kryminalne mózgi pod wodzą Rysia bez najmniejszych oporów raczyły się dostarczoną przez Sokratesa pigwówką… 🙄
No tak, Bobiku, ale zeby uslyszec spiewajace sfery, wcale nie trzeba nie zyc… Wystarczy pomedytowac o befsztykach. 😆
http://en.wikipedia.org/wiki/Musica_universalis
Eee… tego… czyżby katolickie wychowanie się u mnie odezwało? 😯 Muzykę sfer odruchowo skojarzyłem z niebiaństwem, niebiaństwo z anielstwem, a anielstwo z nieżyciem. No bo kto kiedy widział żywego anioła.
Pocieszam się tylko tym, że befsztyk też z natury nieżywy, więc jakaś realistyczna nić przewodnia w tym wszystkim jest. 😆
Blake, Bobiku, widywal zywe anioly dosc czesto, a Szekspir slyszal spiewajace sfery… 😆 Ale befsztykowe spiewajace sfery sa tylko dla jak najbardziej zywego Bobika (all rights reserved)! 😀
A tu cos troche a propos: samo myslenie o jedzeniu pozwala schudnac… 😉
http://www.npr.org/blogs/health/2010/12/10/131931919/allison-s-m-ms-piece
Ktoś to z tym chudnięciem przez wyobraźnię już dziś wrzucał i nawet po polsku. Czyli jesteśmy na bieżąco z najważniejszymi tryndami myślowymi. 😆
Choć muszę przyznać, że osobiście akurat tym tryndem jestem tak średnio zainteresowany… 😉
A nasza jubileusze przypadają w rocznicę egzekucji Tomasza Moora. Cieszyć się, czy nie? 😯 😈
Hmm… Niemcy na ten przykład z upadku Mura to się bardzo cieszyli. 😈
To be honest, Bobiku, chyba nie wszyscy 🙄 Mur murem i fajnie móc za mur zajrzeć, ale trzeba jeszcze ten zamurski ogór zaorać i obsiać, a na to już nie wszyscy chcą się składać.
WTEDY cieszyli się wszyscy. Dobrze pamiętam. A myśmy rodzinnie siedzieli przed kipiącym radością telewizorem i bezwstydnie prorokowali: oj, szybko wam ta radość bokiem wschodnim wyjdzie.
Niestety, się sprawdziło. 🙄
Ha, my się też postrzegamy jako tych dwóch zgredów z The Muppet Show 😆 TYmczasem dobranoc
Ja dobranoc na wszelki wypadek jeszcze nie mówię, bo a nuż ktoś z Klubu Nocnych Rozmyślaczy się zamelduje? A wtedy zawsze lepiej sprawiać wrażenie, że się jest na posterunku. 😀
Vesper, ja Cię ajlowju za te buraczki…
Jarzębina, moim zdaniem, absolutnie POWINNA mieć czerwone buty.
Bobiku, być może ucieszę Cię wieścią, że przed chwilą zdjęłam z mordki szanciowej duży czarny kłak. Psinka znowu dobrała się do kociego tyłka. To w rewanżu za nocne napady (kota ją drapie w nocy znianacka. Znienocka). Dziewczynki wykopały topór.
A wiecie, że ja kiedyś słyszałam muzykę sfer. Nie niebieskich, tylko tych szklanych, zwanych również harmoniką. Ja, mistrz, wyciągam dłonie i kładę je na szklanej harmoniki kręgach. Bardzo ładny dźwięk, trochę kosmiczny. Nie pamiętam gdzie to było, chyba w jakimś muzeumie.
Dziś nie będę Nocnym Rozmyślaczem. Idę spać WCZEŚNIE.
Pa.
No dobrze, jestem. Choć u mnie to łatwe, bo jestem od europów o trzy godziny wcześniejszy. I chyba postąpię dziś nieprzyzwoicie, ale raz kozie marihuana, zachęcę do bardzo wkurzonego dzisiejszego wpisu na moim blogu.
Obudzilam sie 🙁
Lap mi zabrakło na to dodawanie.
Zwierzaki są nocne, ale mało gadatliwe. Za to czytają i czytają….
spiacym i czuwajacym: SOBOTA
wyspany i w brykajacym nastroju 😉
mimo to jak na koniectygodnia przystalo leniwie siadam do sniadania, gazeta nie dotarla (slizgawica okropna) poczytam przez
ekran
brykam fikam 🙂 😀
Nr 1 na lisxie przebojow:
http://www.youtube.com/watch?v=vh17s1ioGUc&feature=channel
Kocie, piękne!
Moje koty (2) siedzą obok mnie i z dużym zainteresowaniem śledziły rozwój wypadków muzycznych na monitorze.
Zasypane dzień dobry 🙂
Zwierzaku, będę dokarmiać dwa w porywach do trzech, Młodym też podesłałam 🙂
No to się przyznam. Pan mąż o moich Maciejkach: „O, trampki sobie kupiłaś.” 😕
Mezowie sie nie znaja na damskich butach, Haneczko. Tak ich Natura zbudowala. 🙄
Mojemu husbandowi czerwone buty od Maciejki podobają się.
Nawet bardzo!
Podejrzane.
Pan mąż bardzo życzliwie to powiedział 😆
Dzień dobry 🙂 Też zasypane i okrutnie oblodzone. Chciałem sobie skrócić drogę na targ, zbaczając na nieodgarnięte i nieposypane piaskiem ksiuty. Pokarało mnie natychmiast – nawet stojąc, nie idąc, trudno się było na tej ślizgawce utrzymać bez rymsnęcia. Zrozumiałem, co życie chciało mi przez to powiedzieć i grzecznie powróciłem na jedyną słuszną ścieżkę. 🙄
Ale mój fanclub targowy wynagrodził mi te ciężkie przeżycia w wędlinie. 😆
Kocham moje butki. Sprawię sobie do nich czerwony kapturek.
Miałam dzisiaj jechać do Gdyni, ale się cyknęłam. Jeśli mają być zawieje, zamiecie, gołoledzie i noc (ta ostatnia przewidziana zwyczajowo od wpół do czwartej po południu) – to ja się boję. Walnął mi kręgosłup w dodatku i jestem kulawiutka. Zostaję w domu, Szancia nie będzie miała stresu.
Koty śpiewające fajne.
Psy też!
http://www.youtube.com/watch?v=XogUSmGSd1A&feature=&p=AD91CCE33494D24A&index=0&playnext=1
http://www.youtube.com/watch?v=N2LmlidHdoQ&feature=related
Wesołego!
Kot polski na medal ( niemiecki ) .
http://www.pbase.com/smok53/image/114484355
Coś dziś dzień na czerwień. Psy w czerwonym, koty w czerwonym, buty w czerwonym, nawet maciejka czerwona. 🙂
Ale ja to przewidziałem, że taki dzień kiedyś nadejdzie i nawet wierszyk miałem gotowy na tę okoliczność. 😉
https://www.blog-bobika.eu/?page_id=199
@Helena godz.11.02
Jeśli podejrzenia dotyczą tego, że mojemu husbandowi czerwone buty się podobają, to są one nieuzasadnione.
Mam namacalne dowody.
Znaczy, husband cały czas maca te buty? 😯 😆
Bobiku, oczywiście! 😀
Nisiu,
pamiętaj o mnie, jeśli będę potrzebna.
nawet papryka jakoś podejrzanie czerwona 🙄
Mar-Jo, ja bym na Twoim miejscu poważnie się zastanowił, czy mu na to pozwolić. Potem Ci powie, że towar macany należy do macanta i tyleś Maciejki widziała. 🙄