Ojciec Polak
Rozjaśnia świt ulice, płoty,
bo taka jego rola,
a po ulicy do roboty
zasuwa Ojciec Polak.
Dzieciątka odział oraz umył
i zawiódł do przedszkola,
lecz nie jest powód to do dumy,
tak musi Ojciec Polak.
W robocie jakoś czas przeleci,
a potem – zebrać graty
i lecieć, bo angielski dzieci,
szczepienia, urząd, siaty.
Wraca, powłócząc już nogami,
do domu, a tam jatka,
bo się urżnęła z kumpelkami
w mak drobny Polka Matka.
Talerze tłucze, grozi nożem,
po pysku wali męża…
Cóż, przyjmie Ojciec krzyż w pokorze,
poniesie ten swój ciężar.
Pościeli stertę uprasuje,
pierogów zrobi kopę,
wysłucha, że jest głupim wujem,
flejtuchem i jełopem.
A gdy księżyca już zawiązki,
lub gdy on w cudnej pełni,
Ojciec małżeńskie obowiązki
o Polsce myśląc spełni.
I tylko z ulgą się czasami
zdobędzie na westchnienie:
jak dobrze, że już wreszcie mamy
to równouprawnienie.
No ja właśnie po lwowsku ni w ząb. 🙁
Ufnych weteranów serdecznie zapraszamy. 😎 To przecież, w gruncie rzeczy, całkiem niewinny podest. Odrobinkę tylko zmodyfikowany.
http://www.wodneparki.pl/faktyfoto/insano2_s.jpg
A ja sobie skromnie siędnę w kąciku, popatrzę, posłucham – jak się starszyzna bawi. 😆
z kłeszczontagiem w wersji „taaak” miałem szczęście się nie spotkać. ale „…, co nie?” jak najbardziej.
Tu jest Tońcio
Wiekszy, Bobik.
Moze „nie?” i „tak?” jest wymienne, tak, nie? Mnie to nawet nie denerwowalo specjalnie, tylko fascynowalo.
jak się starszyzna bawi. A tak 😀 http://www.youtube.com/watch?v=Slv38Wt7bPE
lub tak 😉 http://www.youtube.com/watch?v=Ihf2yS3UvKo
Aaaa, to znaczy, ze to ten mniejszy. Ale ja go zapamietalam jako calkiem postawnego mezczyzne. I troche grubszego. W oszlamiajacym krawacie.
Nasza przyjaciolka , u ktorej go spotkalam, poznala go w… publicznej pralni. Jak sie zmagal z pralka, nie wiedzac gdzie wrzucic monete. 🙂 I byli odtad bardzo bardzo zaprzyjaznieni. Miala do niego nadzwyczaj opiekunczy stosunek i zawsze z czuloscia o nim mowila.
Za chwilę dołączę do baloo. Muszę jeszcze wymatkopolaczyć dziecko do snu.
Ślicznie, starszyzno. 🙂 Ale do podesto-zjeżdżalni to jakoś żaden batiar podejść nie śmi, bo cóś krzyków ni słychać. 😉
Jeszcze tylko to wrzucę, ale wrażliwym na ortografię proponuje nie zaglądać
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10633449,Niemieccy_anarchisci_na_wolnosci__Wiekszosc___bez.html
Kolysanka po lwowsku, Szczepcio i Toncio;
http://www.youtube.com/watch?v=vQvOolQ_GXs
Zamieszki w demokracji zwykle nie sa krwawe, obywa sie bez barykad i ofiar w ludzich. Trudno wytaczac najciezsze armaty. Prawdopodobnie nalezy brac przyklad z doswiadczonej berlinskiej policji zanim zaczniemy szukac paragrafow, bo one juz sa, te najbardziej potrzebne.
Zamieszki to nie pogromy, gdzie ludnosc szla palic i mordowac.
Widok chaosu w miastach, agresji i rabunku jest przykry i niepokojacy. No i w sumie patrzac na zamieszki nie wiemy jak sobie poradzic z ta manifestacja agresji i zniszczenia. Najwazniejsze to keep cool. Z socjologicznego punktu widzenie, to zamieszek ostatnio jest jakby wiecej wlasnie w demokracjach. Czyzby to byla zapowiedz zblizajacego sie chaosu…
Uświadomiłem sobie, że Irkowi terytorialnie chyba najbliżej do Lwowa, więc najporęczniej mu po piosenki sięgać. 🙂
Kulturowo najbliżej oczywiście Tadeuszowi. 😆
Króilku, bo w demokracji są właśnie zamieszki, a w niedemokracji rewolucje. 😉 A ich też ostatnio kilka było.
Ha! Weteraństwo potrafi spowodować odwrócenie ról. Ja mogę w sensie stażu robić za starszyznę, a Staruszek za szczeniaka. 😈
Że nie słychać krzyków, to jeszcze wcale nie znaczy, że nikt nie podszedł do zjeżdżalni. Ja podszedłem i mowę mi odjęło. 😯
Przepraszam, czy my ruszamy na Lwów? 🙄
Jeżeli o mnie chodzi, to muszę się najpierw wyspać 😉
Dobranoc 🙂
Lwów sam przyszedł 😉 http://stadionkultury.eu/art,pl,home,102261.html
Lwów mamy w szalonym poważaniu i wcale nie zamierzamy na nich ruszać. 😎
No, chyba że oni by ruszyli na nas, to co innego… 😈
Hmm… Coś w rodzaju Łajzy z Irkiem. 😉
I do tego dojdzie Drohobycz http://www.brunoschulz.net.pl/
Tłok szalony przy zjeżdżalni robi się pomału,
każdy chce weteran zjechać z piedestału.
I najstarszy ma dziś smaka robić za szczeniaka,
no, normalnie draka, ta joj, ta już. 😯
Rozochoceni balangą
Łajza z Irkiem poszli w tango.
Tango, lwowskie tango,
które nie przeczuwa nic i przygląda się, jak widz,
tańcom młodszym rangą.
na dobranoc klimacie (pomieszane tematy dzisiejsze tylko i tylko 🙂 )
Z. J. Rumel
I
Ojczyzno słów błękitnych – pamięci dolino –
Rumiana korą brzezin runego podgórza –
Łabędzie srebrne myśli co czasem płyną,
Łupkami zwitków wspomnień – opowieść wynurzą…
Spływa zapach czeremchy rosnącej za murem,
Lat młodych niespokojnych beztroskich, wesołych
I ganeczkiem drewnianym przypiętym pod górą-
Postacie oczom znane ku źrenicy woła…
Spływa luna świetlista świdrująca strychy-
Róż sennego zapachu szukając rozarium-
Kolumny białej sali rozjaśnia przepychem
I kościołem poklęka przed wyrzeźbioną Marią,
Którą pleśni zabrano by bzami okwitła
I rzeźbiła się życiem trwającym na nowo!
Spływa hejnał z nad wieży i dzień gra modlitwą-
Rozkruszając o góry słońca purpurowość!
A miasto rozłamane jak owoc jesienią,
Każe karty wypełniać pobłąkanym cieniom…
II
Witaj więc cieniu wspomnień – jaśniejącą dłonią,
Snujący flet miesiąca po świetlistej grani!
Witaj dolino kraśna brzóz co smutek gonią,
Zanim słońce utoczy brzask różanopiany!
Witaj – po chybotliwych wrażeń płynąc chwili
Na płótno co odbicia pastelem powleka,
By malarz który barwą natchnienia swe pyli-
Smugę kształtu odnalazł za cieniem co czeka!
Witaj dolino runa – co swe drumle
Czereśniowe wpijają w miód bartnym pasiekom-
Gałęzi czeremchowych wonią płynąc ku mnie…
Witaj – o gór ramiona opleciona rzeko,
Błękitno-płynna giętka miedzianko piaskowa-
Po tyle kroć wołana poetów imiony –
Smużąca oddal mleczną koliskiem kołowań,
Co mgłami posrebrzają tatarak strzyżony…
Witaj – oddechu drżenia przybliżona jawo,
Pierwszej wiosny uczucia o krasnych jagodach-
Oplatając serce przędzą złotordzawą
Smutku który cierpienie – ból i gorycz podał…
A dzisiaj niesie wspomnień wieczór przeźroczysty,
Przyprószony popiołem gwiazd w wędrownym koczu-
By sen co był bolesny – zmienić w uroczysty
I ustronia kryjome wydobyć z dna oczu…
III
Witaj i Ty – najskrytsza zapoznana jaśni,
Glinę ducha lepiąca nowym kształtu ciosem –
Sowiooka mistrzyni cnót, która mrok gasi,
Spinając lot młodości z wielkim globu losem!
O, ilekroć pochylasz swoja twarz nade mną
I obnażasz dno duszy źrenicą mądrości –
Widzę strumień płynący nad potopów ciemną –
Od źródeł białowodej krynicy wielkości!
I wiem, że nie przemija czasu wieczne piękno,
Zaklęte w formy duszy jakie stwarza człowiek-
Przecz sny które się burzy pierwszej nie ulękną,
Ale, skrzepną jak ptaki w piór skrzydlatej mowie!
O! Pani sowiooka – kreśląca śród godzin-
Niadociecznych pozorów mej jawy granice!
W łupince orzechowej myśl wioząca łodzi,
Ku drodze którą idą wieszczący pątnicy-
Spraw! By prawdy leżące w odłogu pamięci,
Nie były jako wiatrem szeleszczące kłosy,
Lecz jak łan który ziaren w złoto ziaren chrzęści-
W spichlerz bytu zasypując korzec mego losu!
………………………………………………….
………………………………………………….
(sierpień 1941)
Dwie Matki
Dwie mi Matki-Ojczyzny hołubiły głowę –
Jedna grzebień bursztynu czesała we włos,
Druga rafy porohów piorąc koralowe,
Zawodziła na lirach dolę ślepą – los…
Jedna oczom tańczyła pasem złotolitym,
Czerep drugą obijał – pijany jak trzos –
Jedna boso garnęła smutek za błękitem –
Druga kurem jej piała buntowniczych kos.
Dwie mnie Matki-Ojczyzny wyuczyły mowy –
W warkocz krwisty plecionej jagodami ros –
Bym się sercem przełamał bólem w dwie połowy –
By serce rozdwojone płakało – jak głos…
Lipiec 1941
NA ŚMIERĆ POETY
A kiedy go z wami nie będzie –
Usypcie mu kurhan stepowy –
Aby słyszał, jak burzan pieśń gędzie
I wiatr stepem przewala się płowy…
By mu miesiąc wstający z limanów
Oczy prószył kitajką czerwoną…
I kląskanie by słyszał bocianów,
Gdy piórami lotnymi wiatr chłoną…
Niech tam orły dziobami pieśń skraszą,
A teorban piosenką zakwili…
Bo o wolę on waszą i naszą
Śpiewał – zanim odpoczął w mogile…
Niech tam zmierzchy siniejąc rozgarną
Błękit nieba najczystszy i skromny –
Aby nocą wieczyście już czarną
Patrzył w wszechświat ponad nim ogromny!
kroliku, 🙂
A ja wlazłem na tę zjeżdżalnię, ale w połowie drogi mi się znudziło i zawróciłem
zostawiam Was nocna zmiano, ja dobranoc 🙂
A przy wejściu jakiś tumult oraz rzewne jaja,
bo ktoś nie chciał wpuścić Kota Mordechaja.
Kto z tym zacznie weteranem, nie wie w co jest grane…
…już ma przechlapane, ta joj, ta joj. 😈
Nie ruszę na Lwów, choć chęć mam na drakie:
zatańczę, zahulam z hultajem lwowiakiem.
To tango, lwowskie tango,
bogate w urodę, bezczelne i młode,
do świtu nie zmieni się w krzyk.
Rysiu 🙂
Wislawa Szymborska
Gaweda o milosci ziemi ojczystej
Bez tej milosci mozna zyc,
miec serce suche jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pic
z dala od zgryzot i pocieszen,
na wlasna miare znac nadzieje,
w mroku kryjowke sobie uwic,
o blasku prochna mowic ,,dnieje”,
o blasku slonca nic nie mowic.
Jakiej milosci braklo im,
ze sa jak okno wypalone,
rozbite szklo, rozwiany dym,
jak drzewo z nagla powalone,
ktore na plytko wroslo w ziemie,
ktoremu wyrwal wiatr korzenie
i jeszcze zyje czastke czasu,
ale juz traci swe zielenie
i juz nie szumi w chorze lasu?
Ziemio ojczysta, ziemio jasna,
nie bede powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radoscia, smutkiem, duma, gniewem.
Nie bede jak zerwana nic,
Odrzucam pusto brzmiace slowa.
Mozna nie kochac cie – i zyc,
ale nie mozna owocowac.
Ta dawnosc jej w glebokich warstwach… Czasem posrodku drogi stane:
moze nieznanych piesni garstka
w skrzyni zelazem nabijanej,
a moze dzban, a moze luk
jeszcze sie w lonie ziemi grzeje,
moze pradawny domu prog
ten, ktorym wkroczylismy w dzieje?
Stad ide mysla w przyszle wieki, wyobrazenia nowe skladam.
Kamien lezacy na dnie rzeki
ogladam i ksztalt jego badam.
Z kamienia tego rzezbiarz przyszly wyrzezbi glowe rowiesnika.
Ten kamien lezy w nurcie Wisly,
a w nim potomna twarz ukryta.
By na tej twarzy spokoj byl
i dobroc, i rozumny usmiech,
narod moj nie zaluje sil,
walczy i tworzy, i nie usnie. Pierscienie swietlnych lat nad nami, ziemia ojczysta pod stopami.
Nie bede ptakiem wyploszonym
ani jak puste gniezdo po nim.
Pytania zadawane sobie 1954
Irku, tym razem ja zaniemówiłam! 😯 Czyżbyś nauczył się latać od raniuszków? 😆
Heleno,
nie sadze, ze dzwonieni9e do tv w Polsce cos da – po pierwsze pewnie nie bedzie sie mozna dodzwonic, po drugie i tak oleja sprawe, bo kogo obchodzi oburzenie jakiejs tam paniusi czy paniusia. Co innego, gdyby to byl biskup…
Inna rzeczywistosc.
tu biskup Helena. dzwonię bom oburzona nie uważacie, że ma to w sobie moc, tak? ;]
W innym kącie krzyczy Aga, że ona nie stara,
do tanga młodego zaprosi batiara.
Choćby tylko był tranzytem, z mało lwowskim sznytem,
nie skończy przed świtem, ta joj, ta joj. 😎
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego przy kłeszczontagach pominęliście stare, poczciwe „co nie?”. 😎
Tu biskup Helena, dzwonię, bom oburzona, co nie?
Aga, nie trzeba latać, wystarczy replay i ….jest się na górze 😆
Utalentowany pan Ripley? 😆
A ja z głupia frant zapraszam do tanga.
http://www.youtube.com/watch?v=hJMEvDu0K2E
I nie czekając, aż przestaną grać piszę dobranoc.
no tak Bobik, zupełnie niezrozumiałe przeoczenie, na szczęście biskupi po to mają sekretarzy, żeby sekretarzyli kiedy trzeba ;]
To tango, lwowskie tango,
bogate w urodę, bezczelne i młode,
do świtu nie zmieni się w krzyk.
Łomatko, muszę znowu zrobić ojca Hamleta. 🙄
Wczoraj wyszedłem z tej jatki z krwawymi pręgami na nosie i połową medykamentu na własnych łapach. Nie sądzę, żeby dziś miała zajść jakaś zasadnicza zmiana. 🙁
Nie staaaaram się,
wszystko samo mi wychodzi.
Nie staaaaram się,
zawsze ktoś podpowie, o co chodzi.
Nie staaaaram się,
będzie trzeba, to mnie ktoś obudzi.
Nie staraaaam się,
wokół tylu dobrych ludzi, co nie?
Foma,
kto wie, moze by zadzialalo?
W czasach glupio nazywanych komuna, zadzwonienie do jakiegokolwiek urzedu i rozpoczecie rozmowy odpowiednim tonem i w „pluralis majesticus” dawalo olsniewajace rezultaty.
Moze i teraz jeszcze dziala, tylko poczatek musial by byc nieco inny: „Pochwalony” a potem juz mozna tak samo.
Oj, widzę, że Pręgowaną mocniej wzięło, niż Silę. 🙁 Na marginesie, nasz nieludzki lekarz uważa, że Sila się rozchorowała na skutek włączenia kaloryferów.
Czymam za służbę medyczną i …dobranoc 🙂
Bobiku, nie mialam na mysli rewolucji tylko takie kwiatki jak np pogrom kielecki.
Rysiu, jak pieknie skomplikowane sprawy wyraza poezja, za pomoca tak niewielu slow.
Ide w tango!
U Pręgowanej jest podejrzenie, że cały komplet jej dolegliwości (m.in. do krwi rozdrapane miejsca na skórze i zapalenie uszu) jest na tle alergicznym. Toteż oprócz wizyty u nieludzkiego, zastrzyków i lekarstw, trzeba było zabulić za test alergologiczny. A jak wyjdzie pozytywnie np. na wołowinę, kurzynę i ryby, to trzeba jej będzie sprowadzać specjalne żarcie na bazie końskiej lub strusiej. 😯
Najgorzej będzie, jak się okaże, że moja kieszeń ma alergię na nieludzkiego. 🙄
Auć.
Widzę, że wodzirejem na dzisiejszym balu jest Morfeusz. 😆
Weterani nie maturzyści – nie balują do świtu. 😉 A poza tym kołysanka już była.
Udało się! Nos wprawdzie w strzępach, ale lekarstwo tym razem wylądowało w kocich uszach. 🙂
Tu biskup Helena bardzo mi sie podoba. Gdybym tak zadzwonila do BBC, to nikt by sie nawet ni zdziwil. Zostalabym potraktowana uprzejmie, moje uwagi zostalyby zapisane i rozmowe zakonczyloby zapewnienie, ze beda przekazane producentowi programu.
Raz mi sie nie udalo, musze szczerze wyznac. Siedzac na nocnym dyzurze i tlukac newsy, zadzwonilam do Newsroomu, aby zwrocic uwage, ze wyrazenie „Kiyev, western Russia” nie jest calkiem udane , gdyz Ukraincy mogliby sie obrazic. Uslyszalam zdumione pytanie „Czym?”. Wyjasnilam, ze ten duzy kraj kraj nazywa sie Zwiazek Radziecki, sklada sie z narodowych republik, jedna z mich nazywa sie Ukraina, ludnosc nazywa sie Ukraincy i ich stolica jest Kijow. „No to znaczy, ze western Russia!” -odpowiedziala tryumfalnie nocna redaktorka. Western Russia, powiedzialam z anielska cierpliwoscia, tylko wowczas jesli Edynburg bedziemu nazywac polnocna Anglia. OK -uslyszalam w odpwoedzi. Ale porcja nastepych newsow do tluczenia przyszla niezmieniona. KIyev, western Russia.
Wiec napisalam formalny donos do szefa Newsroomu. Odpwoedzi nie dostalam. Do dzis.
Byc moze gdybym sie przedtawila jako Biskup Helena bylaby jakas reakcja.
Wiemy już, ile snów się nie ziści,
ile z dawnych zostaje zachwytów,
weterani z nas, nie maturzyści,
nie będziemy balować do świtu.
Trochę fotek pożółkłych jak liści,
trochę więcej pretensji do bytu,
weterani z nas, nie maturzyści,
już nam trudno balować do świtu.
Ale są też niejakie korzyści
i nie wszystko jest całkiem do kitu,
gdyby byli z nas wciąż maturzyści –
noo… nie ukrywajmy, że byłoby to coś w rodzaju
chronologicznego zgrzytu. 🙄
I po baloo? Krótko dzisiaj 🙁
Ja tam żadnego końca nie ogłaszałem. 😆
Między 23.27 a świtem rozciąga się jeszcze nieprzebrane morze możliwości. 😉
Bardzo pieknie, Bobiku, bardzo.
U mnie dopiero pozne popoludnie wiec jeszcze moge pobalowac, ale nigdy dluzej niz do polnocy. Nawet w Sylwestra. Wyglada na to ze najlepsze balowanie jest w Gdyni. Moja przyjaciolka z Ottawy przeprowadza sie do Gdyni latem! Tez jej to balowanie widac przypasowalo, bo sama jest Szczecinianka.
Bobiku, czymam za Pregowana Julke! Dieta bazancia tez godna rozwazenia, bo sluzy Kotu M. nadzwyczajnie i jeszcze rozumy mu sie uszami przelewaja
Gdynia robi się bardzo trendy 🙄
No i dopiero zauwazylam ze i Aga kupletuje w dowolnym stylu i temacie!
Króliku, kuplety drzemią w każdym z nas, trzeba je tylko uwolnić 🙂
Ale gdzie ta, ale gdzie ta
Pies poeta, Pies – poeta
ze mnie tylko bardzo marny
partaczący wierszokleta. 😳
Bobiku,
Pregowana moze miec swierzb. 🙁
We mnie tam nic nie drzemie 🙂
Dzieki za slowo otuchy vesper, ale jako ze sama jestes znana blogowa kuplecistka, to nie wiem czy twoja wiara, ze jest to powszechny talent nie jest zbyt optymistyczna.
Króliku, skoro we mnie drzemały, to w każdym muszą. Właśnie na tym opieram swoją wiarę w powszechność tego talentu. Oczywiście w niektórych kuplety nie drzemią, tylko skaczą i figlują radośnie, w innych po prostu siedzą, a w niektórych śpią głęboko. Ale są, na pewno są.
Ja zawsze wszystkich namawiałem do uwolnienia drzemiących w nich kupletów. Mam świadków. 😀
Zwłaszcza że u każdego jednego z kupletem to jak z tym chińsko-japońskim makaronem: raz udon, raz nieudon. I nie ma się co przejmować, tylko kuplecić dalej. 🙂
Dzieckiem będąc pisałam wierszyki, ale od blisko 20 lat nie rymowałam nic a nic i byłam święcie przekonana, że tak już zostanie. A tu proszę – skorupka trąca. 😉 Na dobranoc podrzucę Wam – jakże naiwne! – dzieło stworzone przeze mnie w wieku lat 12.
Brunet – kochliwy,
szatyn – kłamliwy,
blondyn – zdradliwy.
Zostaje tylko łysy i siwy.
Przed chwilą wyskoczyłem na chwilę z balu, żeby uściskać telefonicznie Kierowniczkę i Tereskę Czekaj, które też balują, tylko nie w Gdyni, a w Paryżu. No, kurczę, jaki ten świat się zrobił mały i… dostępny. 🙂
Pieknie, Bobik!
A Gdyni jest faktycznie ubertrendy. Jak dotad nie slyszalEm aby sie stamtad ktokolwiek wyprowadzal. wszyscy natomiast sie wprowadzaja. Musi ten prezydent Szczurek byc bardzo… tego… 😈
CO JEST PREGOWANEJ?
… i zsynchronizowany 😆
Ago, gdzie tam naiwne! Twoje młodzieńcze dzieło w swym wniosku pełne jest życiowej mądrości, zwłaszcza dla weteranów płci żeńskiej w tzw. pewnym wieku. 😆
Mordko, co jest Pręgowanej, to jeszcze nie do końca wiadomo. Nieludzki wampir wyssał jej krew i posłał do badania. Okaże się.
Czy widac, ze reaguje na antybiotyki?
Chyba wreszcie zaczęła. Ale na razie nic nie mówię, żeby nie zapeszyć. 😉
Wiecie, że chyba i mnie ten Morfeusz… 😳
A kysz! A kysz!
To do Morfeusza, bo i do mnie siega…
miasto spi
ja brykam 🙂
niedzielne leniwe to i to 😀
brykam fikam
A Ryś czuwa 🙂 Witam 😀 http://www.youtube.com/watch?v=xWVgitN5AiI
Irku,
bardzo się cieszę z powodu zażegnania Twoich problemów zdrowotnych 🙂
Pręgowanej wyrazy współczucia. Podobne dla bobikowej sakiewki 🙁
Dzień dobry 🙂
Doceńcie, że Wam się w niedzielę dałem uczciwie wyspać. 😎 Nawet tak daleko sięga moja satrapia łaskawość, że jak chcecie, to dam jeszcze. 😈
Tak długo, jak długo ja sam będę miał ochotę poleniuchować. A jak tę ochotę mieć przestanę i zacznę realizować swoje genialne pomysły…
Wielki Bloże, miej w opiece tych wszystkich, którzy nieszczęśliwie trafili na okres realizacji genialnych pomysłów jakiegoś satrapy. 🙄
Jak myslicie, czy Kaczynski, ktoremu nie udalo sie przejac wladzy droga parlamentarna, siegnie po rozwiazanie silowe?
Tak mi sie to z satrapa skojarzylo…
Poruszona ta powazna opowiescia o zyciu. Wiele takich juz slyszalam, ale zawsze reaguje klebkiem w gardle. Bo to troche opowiesc i o moich rodzicach.
http://www.liiil.pl/1321171553,Jan-Rozdzynski-Zwyczajna-milosc.htm
Sorry, za seryjne zarzucanie linkami, sama za tym nie przepadam, ale bardzo mi sie podoba co robi posel Palikot:
http://www.rp.pl/artykul/738667,751087-Palikot–Kaczynski-przed-komisje-etyki.html
Tak wlasnie nalezy postepowac. Zglaszac do komisji etyki w Sejmie najbardziej oburzajace wypowiedzi politykow, oduczajac nieodpowiedzialnego chlapania jezorem.
Coraz bardziej mysle, ze Janusz Palikot jest jednym z najpowazniejszych polskich parlamentarzystow i ze reprezentuje w parlamencie takich jak ja.
Weterani na bankiet pobalowy, nowicjusze (no przecież nie napiszę: 'koty’) do szkółki blogowej. Poczytałam sobie przy kawie 'Poezje wybrane’ Bobika – bardzo przyjemnie mi się dzięki temu dzień zaczął. 🙂 A potem ściągnęłam z półki wikipedię i zaczęłam szukać definicji trolla (na wszelki wypadek dodam, że impuls przyszedł z innego rejonu blogosfery). Na trollu się nie skończyło – lurker, lamer, etc. Rany bossskie, wiedziałam, że nic nie wiem, ale nie miałam świadomości, że jest aż tyle do wiedzenia! 😯
Zwierzaku, Kaczynski nie siegnie po rozwiazania silowe, bo nie ma na podoredziu aparatu przemocy. Ale jest wiele sposobow na destabilizacje nastrojow spolecznych, na rozwalanie ladu spolecznego, a on sie nie cofnie przed niczym. Jak to socjopata.
Heleno, zapelnij lodowke, uzupelnij regal z winem, przewietrz
posciel – przybywamy 8) geniusz wzywa 🙂
http://www.nationalgallery.org.uk/
ja naiwny a i tak panu K. w zadne slowo o „ironii” nie wierze
jego marzenia o i z ZOMO sa okropne
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/polska-moze-ponownie-zniknac-z-mapy-swiata,1,4905097,wiadomosc.html
swietnie Palikot 🙂
Opowieść kołymską zostawię sobie na odpowiedni moment, bo jakoś by mi było nieswojo odfajkować czyjeś trudne życie tak w biegu, między przepierką a spacerem.
A Palikot dla mnie w tej chwili też ma „wszystkiego w sam raz”. Zrezygnował ze skrajnej clownady, ale nie dał się wepchnąć w zglajchszaltowaną niewyrazistość, w jakiej tkwi większość polityków spoza prawicy. No i jako jeden z niewielu wydaje się naprawdę rozumieć, na czym polega nowoczesne państwo. Nie kręci się jak – za przeproszeniem mojego gatunku – pies za własnym ogonem wokół sędziwego modelu myśli politycznej rodem z międzywojnia, tylko bez kompleksów bierze sobie ze współczesnej Europy to, co mu się wydaje najużyteczniejsze.
Gombrowicz, proszę państwa, Gombrowicz. Chyba nie da się być nowoczesnym Polakiem bez należytego przetrawienia Gombrowicza. 😉
przepraszam, ale muszem…. 😳
http://studioopinii.pl/artykul/3721-jacek-zakowski-wroblewski-wymyslil-militarystyczna-lewice
Gombrowicz jest wiecej niz musowy, Dzienniki. Jakby mieli tylko jedna ksiazke w szkole przeczytac, to niechaj to bedzie Gombro.
Rysiu, ja oczywscie, ze na tego Leonarda pojde, niechaj sie tylko tlumy troche przewala.
Czy wspominalam o tym, ze z Kuma wybralysmy sie w Gdansku na Malczewskich, ale zostawiwszy samochod przy innym wejsciu , wparowalysmy na zbiory Mauzeum Narodowego uzupelnione przez secjalna ekspozycje stolow XVII-XVIII wiecznych (mebelki to ja zawsze, kurka wodna!…) oraz troche zbiorow z Rumunii. Oni tam w tym Gdansku maja sliczne rzeczy, zupelnie mi nieznane z dawnych mniejszych mistrzow, ale kompletnie skandalicznie nic nie jest opisane, poza autorem i tytulem. Nawet rozmawialam o tym z pania pilnujaca jednej z sal, pytajac czy ma okazje powtarzac na zebraniach personelu muzealnego uwag zwiedzajacych. Odpowiedziala mi z wielkim smutkiem, ze powtarzac to ona moze, tylko nikogo to z dyrelkcji muzeum szczegolnie nie interesuje…
Chcialam ja pocalowac i przytulic do serca, ale ostatnim wysilkiem woli sie powstrzymalam. Wiem, ze powinnam byla, ale napadla mnie niesmialosc 🙁
Niestety, Żakowski robi dokładnie to samo, co dziennikarze prawicowi, tylko na abarot. „Ponieważ tam, gdzie ja stałem, nie było zadymiarzy, to jest oczywiste, że zadymę robili tamci. No, przecież widziałem na własne oczy, że nie nasi”.
Naoczni świadkowie wydarzeń mają perspektywę z natury rzeczy zawężoną do swojego punktu widzenia. Dopiero suma relacji takich świadków pozwala sobie wyrobić w miarę realistyczny obraz. I to pod warunkiem, że nie przystępuje się do jego wyrabiania z podjętym z góry postanowieniem, jak on powinien wyglądać.
Dlatego i u Wróblewskiego, i u Żakowskiego coś mi brzmi fałszywie. Bo oni z góry „wiedzieli” jak ma być i z wszystkich wydarzeń wybierają tylko te, które im pasuję do ich własnej układanki. Robiąc tym zresztą sobie i swojej sprawie niedźwiedzią przysługę.
O wiele bardziej wierzę tej relacji Azraela:
http://www.azraelk.eu/2011/11/12/po-marszu-niepodleglosci/#more-5186
On też „był i widział”, ale stara się pozbierać również inne spojrzenia i zobaczyć to, co było, a nie to, co jego zdaniem powinno być. I od tego, że zauważa przegięcia czy głupie posunięcia również po kolorowej stronie, naszyści z ONR wcale nie robią się bielsi i czystsi. Wręcz przeciwnie.
Próbowałem wzorem Agi dokształcić się z trollizmu, ale 103 miliony haseł wydały mi się jednak zbyt potężną dawką na niedzielne popołudnie. Więc tylko przyswoiłem sobie rybkę, którą można odpowiadać na posty trolla: 😀
><((((º>
… rozwiązania siłowe …
Jarosław Kaczyński jest gotów zawrzeć pakt z diabłem.
On wierzy tylko w siebie. Gdy Tadeusz Rydzyk wezwie babcie do II Powstania Warszawskiego, to JK ustawi się przed czołem frontu. Zostanie zawiązana Konfederacja Nowogrodzka i w ramach międzynarodowej pomocy z Niemiec przyjadą bojówki kurdyjskie aby sobie potrenować. Cel jest najważniejszy.
Nowy monarcha ogłosi się Głową Prawdziwego Polskiego Kościoła Katolickiego. …
A Wy tu z takimi miernotami wyobraźni jak Gombrowicz …
Bardziej poważnie sprawę ujmując. Cesarstwo chińskie opierało się na niezwykle wypracowanym mechanizmie selekcji urzędników. W podobnym duchu relacjonował swe doświadczenia swego czasu X. Rut (podpowiedź: wspak!) z pracy na amerykańskich uczelniach na łamach „Wiedzy i życia”. Twórczym i mądrym się bywa! Co najmniej trzy pokolenia Polaków nie znają mechanizmu pozytywnej selekcji. Niczego nie ujmując historycznemu polskiemu bohaterowi, wspomnę, że kilkanaście lat temu polska męska prowincja zamawiała piwo tak: „Głupola poproszę!” I podawano Lecha. Gdy Kisiel wyśmiewał dyktaturę ciemniaków, nie spodziewał się, że po niej przyjdzie do głosu dyktatura nieudaczników.
Za Jarosławem Kaczyńskim stoi armia ludzi mających wyższe wykształcenie. To oni stanowią intelektualne zaplecze PiS. Sądząc tylko z tytułów naukowych można sadzić, że JK jest otoczony uczonymi. Tyle, że nazwisk tych uczonych nie poznamy z dzieła: „Główne Dywizje Indeksu Cytowań” (zmyśliłem tytuł). To te rzesze klakierów są siłą JK. I ten cynik nie zje z żadnym wykluczonym kaszanki. Nie zazdroszczę nikomu dorobku i dobrobytu. Ale jeśli przeciętny Polak ma 30% gotowości poparcia przywódcy skrzywdzonych popularyzującego w Polsce mule i nieubezpieczony kredyt, to nie jest winny ten przywódca. Winna jest szkoła z masowym ściąganiem i seminaria duchowe z mechanizmem negatywnej selekcji. Ja jestem obojętnikiem religijnym. I ze smutkiem obserwuję swe otoczenie idące do kościoła z obowiązku, a nie po pociechę. I wracają z mszy zdenerwowani.
Znane postaci polskiej sceny politycznej są dla JK użytkami i są wykwitem całego zespołu mechanizmów negatywnej selekcji.
Gdy ponad pół wieku temu miałem pierwsze lekcje języka francuskiego ze zdumieniem witałem końcową kodę.
Mam trochę racji, nieprawdaż?
Rybka bardzo ladna, Bobiku, a wlasciwie jej szkielecik – tak jakby Pregowana zapoznala sie z nia pierwsza. 😉
A Azrael rzeczywiscie ciekawy (blogowanie na takim poziomie daje zawodowym dziennikarzom a run for their money, co zreszta juz dawno zauwazyl cytowany tu przez mnie parokrotnie Jay Rosen, ktory przypomina, ze zadaniem dziennikarza nie jest tylko przedstawienie dwoch stron sporu, choc i to jest wazne, ale tez, o ile sie da, w miare najdokladniejsze ustalenie – w przypadku relacjowania wydarzen, a nie opinii – jakie byly fakty). Mam w tej sprawie wlasciwie identyczne zdanie do Twojego, wiec nie bede powtarzac, zwlaszcza, ze mnie dopadla straszna chrypka, i zmusila do bycia tymczasowa trapistka. 😉
A wczorajsze balowe wierszyki sliczne. 🙂
Ide sobie zrobic skuteczna, ale dosc obrzydliwa herbatke pod nazwa Throat Coat, zeby sie odchrypic.
Bobiku!
Gdy się zadaje pytanie „No i co?” to sie otrzymuje potok mułu.
Niczego nie ujmując Ci Gospodarzu naucz się nie zrażać nawet żartem nikogo do sieci. Wiem, że umiesz zadawać pytania i bardzo to w Tobie cenię.
Primo: nie bać się pytać – prosto, obszernie i naiwnie.
Secundo: zawęzić zakres.
Po trzecie: sieć nie rozumie pojęcia inteligencji emocjonalnej – ja też.
Oto wycinek mojej ścieżki pokornego ułamkowego inteligenta:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Troll_(ujednoznacznienie)
Mam psychiczne odchylenie: nie wierzę nikomu, że świat jest przeciw niemu.
W „Austerii” jest przepiekną scena złożona z synagogi, żyda, rabina i tuszy świńskiej: „Ja jem świninę, a ty nie grzmisz!”
Na to rabin: „Ty nie bądź taki przebiegły! Ty chciałbyś aby się Jahwe do Ciebie odezwał.”
Bobiku, ja też nie próbowałam cierpieć rzucając się na miliony haseł 😉 – weszłam sobie tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie Rybi szkielecik nie tylko urokliwy, ale, zważywszy na etymologię, urokliwie adekwatny. 😆
Dawno nie sluchalismy Pana Trolololo, to powinien byc hymn trolli:
http://www.youtube.com/watch?v=2Z4m4lnjxkY
Króliku, bingo 😆
A moze lepsza traka wersja Trololo:
http://www.youtube.com/watch?v=gxZ_cxWhA2I&feature=related
O nie! To jest za dobre dla trolli! 😆
Aga, co za dobre dla trolli: Królik czy Helena 🙄
Jotka (12:55) dziękuję 🙂 Sytuacja zdrowotna pod kontrolą.
Królik 😉
kiedyś musiało się to stać, koniec z wydumanymi problemami, Miko zaczął zadawać pytania, z którymi nie da się ot tak. dzisiejsze:
„dlaczego jedne rzeczy się spalają, a metal się od gorąca roztapia?”
intuicyjne, że takie mają różne właściwości wystarczyło na dziś, ale co jutro? 😯
Zaraz, zaraz… Że Królik dla trolli za dobry – zgoda, ale musimy koniecznie Helenę rzucać trollom na pożarcie? 😯
Biedny Foma. Jutro będzie musiał zatrudnić nianię z doktoratem z fizyki. 😉
Foma, dopoki Miko nie pyta o szczegolowa technologie produkcji dzieci a takze skad sie wzial Bog, mozesz sie zrelaksowac.
Staruszku, ja przecież głównie po to jestem szczeniakiem, żeby mieć prawo do zadawania naiwnych pytań. Gdybym się zgodził dorosnąć, a nuż zacząłbym mieć poczucie, że nie wypada… 😉
Jesien jest cudna w tym roku. Jest cieplo, ok 14 C, niebo w intensywnych odcieniach szarosci, cieply wiatr przewiewa suche liscie, what`s not to like. I tak ma byc do srody!
Goscie na co 5-tygodniowy niedzielny obiad zjawia sie za niecale dwie godziny. Zapowiada sie przyjemny wieczor.
Czego i wam wszystkim zycze!
Na Dywanie kuplety Bachowskie, w Koszyku pustki, gdzież tu ukoić skołatane serce? Trudno, zostanę, gdzie jestem, a potem pójdę spać i obudzę się poniedziałek. Może nowy tydzień okaże się bardziej przychylny (bo żeby weekend był aż tak do duszy, to już mi się dawno nie przydarzyło)
Och, gdybym znał jakiś pewny i zawsze działający sposób na kojenie skołatanych serc, chyba bym nic innego nie robił, tylko po całych dniach i nocach koił. Ale powiedzmy sobie szczerze – nawet z kojeniem własnego serca nieraz mam problemy, a co tu dopiero powiedzieć o innych.
Niestety, dobre chęci nie zawsze starczają. Czasem trzeba mieć również środki. 🙁
Ale dobrze, że przynajmniej Królikowi zapowiada się przyjemny wieczór i to jeszcze przez dobrych kilka godzin. 🙂
Straszna granda:
http://wyborcza.pl/1,75478,10634414,Jak_PiS_hakow_szukal.html
Jedna pociecha, ze w Sieradzu stanie nowy pomnik papieza gadajacego za nacisnieciem guzika:
http://wyborcza.pl/1,75248,10637073,Jan_Pawel_trzeci.html
Stary, troche wykruszony i szkaradny bedzie przeniesiony do parku straszyc dzieci.
Kniec prasowki. Reszte sami sobie szukajcie.
Nie kazdy rzezbiarz musi byc Michalem Aniolem, ale wypada, zeby trzej papieze w Sieradzu byli podobni do siebie. Trzeba wiec powielic brzydkiego papieza, sadze. W koncu trzej papieze w Sieradzu to nie Trzej Tenorzy, a jedna i ta sama papieska osoba.
Ale to jest ze tak powiem musztarda po moim udanym obiedzie.
🙂 🙂 🙂
Aga, a moze 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
na dobry poniedzialek
brykam
zimno, minus 3, herbata, herbata, herbata 😀
brykam fikam
3 tych samych, acz nie takich samych, papieży w jednym Sieradzu; minus 3; herbata, herbata, herbata. 🙂 🙂 🙂 Wróżka. 😎 Choć jakby było 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 , to przy oszczędnym traktowaniu starczyłoby na cały roboczy tydzień. Ale kto by tam 🙂 oszczędzał. Dzięki neutronom lustrzanym uśmiech jest zaraźliwy – oszczędzanie byłoby aspołeczne. 😆
Witam, dorzucam swoje 🙂 🙂 🙂 Do herbaty lub kawki http://www.youtube.com/watch?v=Huh72B1vlvQ
Przegląd szeleszczących
Dzień dobry z 🙂 A do tego przemyślny system neutronów lustrzanych, dzięki któremu wydaje się, że liczba uśmiechów jest nieskończona. 🙂
Poza tym kawa, poczta, papiery, zerknięcie w terminarz… Normalka. Poniedziałek.
Z tym zbieraniem haków przez PiS to rzeczywiście okropna granda. Ręczne sterowanie systemem sądowniczym psuje państwo w sposób przeraźliwy. Jest wręcz przejawem myślenia antypaństwowego. Zagadką jest dla mnie, jak można ludzi, którzy takie numery uskuteczniają, uważać za patriotów. No, ale pisowski elektorat niejedno potrafi… 🙄
Dzień dobry. 🙂
Po niemieckiej prasówce:
„Nehmt die braune Gefahr endlich ernst!”
My też powinniśmy poważnie potraktować problem.
Bobiku, czy to „zbieranie haków” to niespodzianka?
Zbieranie dowodów na „zbieranie haków” musiało trwać aż cztery lata?
Nie wiem, czy musiało. Ale jeżeli nikt z aktualnie rządzących nie próbował „ręcznie” przyspieszać tego zbierania dowodów, to bardzo dobrze. 😉
Antypaństwowcy są patriotami, ponieważ państwo należy do onych. Howgh!
Poniedzialek jest zawsze dobry, bo potem jest wtorek i ja mam wolne! 🙂
Teoretycznie, no!
A tu moj najnowszy maluch uczy sie jesc, co polega na tym, ze wydziera matce z pyszczka kawalek jedzonka i pojada.
ZWierzaku, nie znaleziono strony. Linka nie działa.
Linka działa – prowadzi donikąd. Jakby tam można przesiedzieć cały tydzień, aż do weekendu, nic nie robiąc, tylko czekając na tego malucha, to by nie było złe. 😉
Wczoraj uslyszalam to pierwszy raz w radiu i tak mi sie spodobalo, ze odnalazlam dla Was na Tubie:
http://www.youtube.com/watch?v=mw-boSbDiKg&feature=related
A teraz?
Zwierzaku, maluch nadal nie przyszedł. Linka od Heleny musi poczekać do wieczora, bo w pracy tuba verboten. 🙁
Nowa linka:
https://picasaweb.google.com/Ewa.Joanna/MaluchUczySieJesc?authuser=0&authkey=Gv1sRgCJnY7sPqqozJLg&feat=directlink
U mnie się otwiera. Cudny. Niech tylko uważa na kurnik Heleny 😉
Słodkość do kwadratu te oposy. 🙂
Do Grzegorza z Ciechowa niemiecka tuba znowu nie wpuszcza. 👿 Już mi się czasem odechciewa klikać na te tubowe linki, tak często po otwarciu widzę gest Kozakiewicza. Tyle, że widzę tytuł i wiem, czego linka dotyczyła. Ale posłuchać ci überpraworządni Germanie notorycznie nie dają. 🙁
Czy one, te myszy australijskie, sa wieksze czy mniejsze od Duzego Kota?
A może to wpuszczą. Z dedykacją dla Heleny http://www.youtube.com/watch?v=kfONJwOEK2c&feature=related
Wpuściło, Irku. 🙂
Z Hucułami czuję szczególny związek duchowy, bo oni podobno noszą kożuchy tak jak ja – włosem na wierzch. 😆
Tak, muzyka huculska czyni cuda nie tylko duchowe. Kiedyś w tańcu w rytmie tej muzyki uniosłem w 3 obrotach ponad metrową ( chodzi o wagę 😉 ) tancerkę 😆
Muzyka muzyką, ale przekąsić też coś warto… 😉
Prosty pies ze mnie, co tu gadać,
wymagań nie mam dużych,
starczy mi, gdy na obiad zjadam
w szampanie udziec kurzy.
Do tego befsztyk z ostrygami
w dawkach nie nazbyt końskich
i pasztetówka (ta z truflami,
z bażantów patagońskich).
Na deser może być strusina,
lub wołowina z Kobe
i skromna szato laficina
(flaszka na psią osobę).
Pytanie przyszła zadać pora:
skąd szmal na te mecyje?
To proste, trzeba mieć sponsora,
a wtedy – raz się żyje! 😈
Ja mogę zaproponować barszcz ukraiński w wersji fullwypas,
z dużą ilością mięsiwa.Właśnie dochodzi! 😀
Nie jestem psem, ani nawet kotem, ale sentymenty wyrazone w powyzszym sa mi jakos bliskie, jako ze podobnie jak ukochana Eartha Kitt tez jestem old-fashioned girl. Nawet wiekowo jestesmy z Eartha jakos zblizone:
http://www.youtube.com/watch?v=kcM_X11qgw8&feature=related
Barszcz ukraiński, znaczy si sami przysli
Czy do przekąski potrzeba sponsora
Wystarczy Ćwierczakiewiczowa 🙂
Wróble i szpaki duszone
Są to najmniejsze ptaki, które także czasami podają na stół.
Młode wróbelki zjada się prawie z kostkami, są to smaczne kąski, ale oskubywanie ich jest rzeczą nudną. Skóreczka na nich jest bardzo delikatną i łatwo się rozdziera.
Oskubane potrzeba opalić, wypatroszyć, czysto wymyć, osączyć.
Do rondla w spód wrzucić pokrajaną w cienkie plasterki słoninkę, nałożyć ptaszki jeden przy drugim, obłożyć kawałeczkami masła, oprószyć solą, dusić pod pokrywą.
Następnie na kilka minut wstawić do piecyka aby zrumieniły się. 🙂
Zywe au naturel tez zle nie sa.
No tak i nie ma nudy przy oskubywaniu
No ja nie wiem, czy to o taką miłość do wróbelków chodziło poecie… 😎
http://www.24kurier.pl/getattachment/d5bd6e07-e9de-4387-888d-53f7d10c1584/P1050300.aspx?maxsidesize=150
Takie cudo stoi w Szczecinie a Nisia się nie odzywa?
Nisiu, odezwij się, proszę. 😀
A skubane szpaki nie takie nudne?
Pytam, bo czuję się jakoś odpowiedzialny za dobór rozrywek Pręgowanej. 😎
Znaczy, Nisię też trzeba namawiać do dania głosu, nie tylko mnie? 😈
A jak Pregowana? Poprawiło jej się?
Się powoli poprawia. Rany na skórze zaczynają się trochę goić i na razie nie pojawiają się nowe tak rozległe. Uszy jeszcze dość wrażliwe i z wydzieliną, czyli dalej jest tam stan zapalny. Ogólne wrażenie sprawia nieco raźniejsze. Ale tak naprawdę do długofalowego leczenia będzie się można zabrać, jak będą wyniki tego testu na drapanie.
Czymam za Pręgowaną.
Ale Ćwierczakiewiczową nie jest poetką. 😈
Co innego Gałczyński
O wróbelku
Wróbelek jest mała ptaszyna,
wróbelek istota niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
Lecz nikt nie popiera wróbelka
Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!
kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie do jasnej cholery!
Dobrze. Powolutku ku lepszemu.
Czyżby swój swego znalazł http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,10638830,Lukaszenka_liczy_na_wsparcie_Watykanu_w_obronie_interesow.html
No właśnie o ten wierszyk mi chodziło, Bobiku. 😉 Swoją drogą, Gałczyński bardzo nierówno obdzielał zwierzęta empatią. Motylowi, jeśli dobrze pamiętam, niezły smrodek dydaktyczny zasunął, kończąc: „mój ty ni przypiął, ni przyłatał”. (Na śmierć motyla przejechanego przez samochód ciężarowy)
O, i to jest, Irku, bardzo dobra wiadomość, bo bardzo śmieszna, a ja lubię śmieszne. 😈
Łukaszenka piejący hymny na temat Watykanu i liczący na jego wsparcie w walce ze złym Zachodem to też jest wiadomość montypythonowska, jak wczorajszy mesjasz prawicy. A ponieważ tym razem – wyjątkowo – wskutek aktywności Łukaszenki nikt nie ucierpiał, można się spokojnie pośmiać. 😎
Czołem, Bobikowo.
Jesień na mnie źle wpływa i zaglądam rzadziej, ale duchem jestem z Wami, o Szlachetni.
Ładnie mi się napisało, nie?
GMŁA za oknem. Obrzydlistwo. GMŁA na duszy – dramacik.
Gdy patrzę na gmłę,
rozlatuję się
duchowo.
I łka we mnie myśl:
może zostać od dziś
krową?
Mile płyną dni,
ludzie dadzą mi
siana,
poklepią po łbie
i wydoją mnie
z rana.
Obórka jak Ritz,
oborowy wic
powie,
piersióweczkę ma,
wypijemy za
zdrowie.
krąży pełna kruż
i w główeńce już
szmerek,
a wieczorkiem wam
zamiast mleka dam
serek…
Gdyby do tego serka krówka dała jeszcze jakiegoś burgunda, albo chociaż bordosa… 😆
Byle nie gmlistego. 🙄
Dziękuję!! 😀
U mnie odwrotnie, ja źle wpływam na jesień!
Szukam jesieni za kanapą
i pod fotelem szukam,
ni ma…
Tu coś jak wypłowiałe lato,
tam raczej zakurzona zima,
a przecież mżawka i listopad,
ziąb coraz większy, drzewa gołe,
gdzież jest ta jesień, kurza stopa,
w kuchni? W łazience?
Pod stołem?
A gdy tak szukam bez skutku,
to nagle mi po cichutku
ta myśl na pomoc przybywa,
że jesień gdzieś bryknęła, bo
okropnie boi się Mar-Jo,
która źle na nią wpływa. 😎
Bobiku, bordosa do twarożku???
To już raczej najem się dodatkowo szczypiorku, będzie od razu.
A czy było gdzieś wyraźnie powiedziane, że ten serek to musi być twarożek? Ja założyłem, że taka jesienna krowa może z powodzenie dawać brie, camemberta albo stiltona. 😆
Nisiu, bez Ciebie jesień jest nieporozumieniem http://www.youtube.com/watch?v=lreRm6J57ag
🙂 🙂 🙂 🙂
Traktowania psów przez Gałczyńskiego czepić się nie mogę, że wspomnę tylko „Sen psa” z tą cudną frazą „ach piękny jestem pies”. 🙂
Mniej znany cytat z mistrza Ildefonsa, ale akurat w tej chwili a propos: dom bez sera jest jak pies bez gramofonu. 😈
Irku – dzięki stokrotne!
Pewna krowa z durną mordą
daje stilton oraz bordo.
Jak podkarmić dobrze krówkę
da śledzika i żubrówkę.
Ja dzisiaj zebrałam maliny, ostatnie niestety.
Nie dam sobą sterować jakiemuś kalendarzu! 🙂
Za chwilę wychodzę na spacer, bez czapki i rękawiczek. 🙂
„… a w sercu ciągle maj!!!” 🙂
Gdy jesień daje w kość
i gmły przychodzą znów,
nawiedza stadko mnie
jesiennych, gmlistych krów.
Szaliki mają z gmły
i parasole też,
i kapie im na łby
jesienny deszcz…
I kapią wielkie łzy
z poczciwych krowich ócz…
Podchodzą pod me drzwi
i przekręcają klucz.
Przynoszą kamęber
i wino bożole,
śpiewają gmlisty song
i nikną w gmle…
Zjawiskiem dziwnym są,
jesiennej tworem gmły,
lecz jesień bez tych krów
pomyłką byłaby.
No proszę, jak nam ładnie idzie oswajanie jesieni… 🙂
A w ramach oswajania jeszcze taką młodopolszczyznę znalazłem… 😉
Do okna jesienna dobija się krowa
i stuka jednaka, niezmienna, miarowa,
kopytem wywija i tłucze się w szyby,
tłumacząc, że mżawka i mokro jej niby
i muczy: no, wpuśćże, bo zmoknie mi towar!
Do okna jesienna dobija się krowa.
Faktycznie, pogoda dziś dosyć przebrzydła,
niedobrze to krowie zrobiło na skrzydła,
opadły jej nieco, zmarszczyły się zgoła,
że mniej niż normalnie ma postać anioła,
otrząsa się z deszczu wyraźnie wnerwiona,
by zaraz dostojnie wygładzić wymiona,
a wokół jej rogów tajemność polata,
bo co to za towar, nie zgadnie sam szatan.
Choć duszę byś sprzedał, to nie wiesz, u licha –
bordosy? Ser? Koka? Czy może marycha?
Do okna jesienna dobija się krowa
i stuka jednaka, niezmienna, miarowa,
kopytem wywija i tłucze się w szyby,
tłumacząc, że mżawka i mokro jej niby
i muczy: no, wpuśćże, bo zmoknie mi towar!
Do okna jesienna dobija się krowa…
To może wariant ludowo-dziarski?
Jesienią, jesienią,
krowy się rumienią,
krowy się rumienią,
hasają wesoło
pomiędzy zielenią.
Hasały, hasały,
sadzik stratowały,
sadzik stratowały,
zagonki w ogródku
całkiem rozkopały.
Domek w sadzie miły
całkiem rozwaliły,
całkiem rozwaliły,
rozzłościły chłopka.
Zjadł je no i kropka.
jesiennie 🙂
a w berlinie ZIMNO
zeenie, ktos podszywa sie pod Twoj nik i wypisuje dziwne hirtorie
na blogu Karti z Podrozy
zeen
Listopad 13th, 2011 at 10:02 pm 27
Mam nadzieję, że nieprędko pokaże się tu potwarca i szuja obrazotwarcza – rysberlin.
Odwagi tchórzowi brak, by się wytłumaczyć ze swoich draństw. A jego draństwem jest jedno: brak mózgu – bo na podstawie tytułów prasowych Gazety Wyborczej szermuje oskarżeniami a przy okazji każdego, kto z tymi tytułami polemizuje, zalicza do nazistów, antysemitów, w całej swej łaskawości.
Ale tak, to on jest milusi…
28
Uczciwie odczekałem na reakcję po pytaniu.
Pokazał się wszędzie, tylko nie tu.
To co?
Przez samo H czy przez Ch?
przyjemniaczek 🙂 😀
Kiedyś oddział ZOMO w moment przywracał porządek na stadionach. A teraz „solidaruchy” z prewencji uczyniły „siostry samarytanki”. W jednej z przedwojennych gazet przeczytałem, że pewien policjant otrzymał od Prezydenta Mościckiego medal „Za Odwagę” za to , że „podczas pogoni za czterema groźnymi bandytami trzech zastrzelił a jednego ciężko ranił” ….. Gdyby dziś taka sytuacja się powtórzyła, to taki policjant by się powiesił, bo miałby na głowie czterech prokuratorów. Pamiętam jak za Komuny gdy np. stało nas pięciu na ulicy i tą samą stroną szło dwóch zomoli to na wszelki wypadek przechodziliśmy na drugą.
to jest cytat z wywiadu pana Kukiza dla Onet:http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kukiz-polska-moze-ponownie-zniknac-z-mapy-swiata,1,4905097,wiadomosc.html
ZOMO – to byly specjalne jednosti Milicji Obywatelskiej, to byl aparat represji komunistycznej dyktatury, dyktatury robotnikow i chlopow do brutalnego zwalczania wszelkich form NIE.
zadziwia mnie ta sympatia i tesknota do tych barbazyncow,
dla subiektywnie pojetego i odczuwanego bezpieczenstwa wielu z nas (w tym pan Kukiz) gotowa jest siegnac po metody rozprawiania sie z INNYMI i NIE (nawet jezeli sa to ty „kibole”-
dzisiaj „kibole”, a jutro…..) z dyktatur.
Ewentualnie w stylu bajkowym.
Wicher wieje, deszcz zacina,
jesień, jesień już,
mruga krowa zza komina,
naszej chatki stróż.
Goszpodarzu, piwa beczkę
ty do iżby tocz,
ja opowiem ci bajeczkę
przeż czalutką nocz.
Czy to krowa bajki gada?
Czy delirka znów?
Jesztem ja Szehereżada
pośród żwykłych krów!
Wróżka żła mnie żamieniła,
żabrała mą cześć!
Żebym choć nie szepleniła,
dałoby się żnieść…
Iskiereczka z popielnika
mruga raz po raz.
Jesień, krowa – nic nie znika…
Ech, bajkowy czas!
😯 (to apropos tego od Rysia)
Jesienne krowy
występ dały czadowy.
Dam im róż, koniczyny, mlecznej czekolady
byle tylko te damy nie schodziły z estrady!
Rysiu, jest mi bardzo przykro, ze ktos tak o Tobie napisal. 👿
Nisiu, kiedys tam przed kilku dniami bylismy u kolezanki, kochana, ciepla, urocza i do naszej ostatniej wizyty nigdy nie widzielismy u niej ksiazki do czytania (nawet telefonicznej), az tu nagle podklada mi pod nos prawdziwa papierowa ksiazke i z rumiencem na policzkach poleca do czytania 😯 ksiazke
Doskonala, wspaniala – powiedziala
zgadnij kto te ksiazke napisal 🙂 😀 😆
Hehe.
Zarumieniłam się.
Aga 🙂
Kocie, dziekuje ale troche ciesze sie, ze komus dopieklem 🙄 🙂
Jesienne krowy,
krowy smutne, herbaciane,
jesienne krowy
odrobinę rozmamłane…
Klimat surowy
na dołkach oraz wśród wzgórz –
jesienne krowy, no cóż…
przywiędły już.
Jesienne krowy
na kopytach się słaniają,
jesienne krowy,
dziś z miłości umierają…
Do twej alkowy
chciałyby zaglądnąć znów
rogate głowy
smętnych krów…
Rysiu, też mi bardzo przykro, że jeśli ktoś się z Tobą nie zgadza, ucieka się do obelg, nie argumentów, ale muszę się odwołać do zasady, którą już dawno temu wprowadziłem, żeby nie przenosić tutaj kłótni z innych blogów. Bardzo o to proszę, bo po prostu uważam, że byłoby z mojej strony nie fair wchodzenie w kompetencje innych blogerów.
Sytuacja jest jednak troche inna tym razem, Bobiku. W jaki sposob ma sie Rysberlin dowiedziec czy ktos sie nie podszywa pod naszego kolege? Wydaje mi sie, ze ma prawo zapytac tutaj wlasnie.
I jest to naprawde ogromnie przykre.
Uff. Uff. Wróciłem. I tak się cieszę, że się cieszycie, że jestem 🙂
Wybaczcie, ale włączę się od razu w nurt bieżący, w nurty wczorajsze już nie wejdę. Heraklit tak mi powiedział. Wiem tylko, że ja też tę książkę nad książkami chętnie przeczytam…. ale nie znam tytułu i autora 🙁
I przykro mi z powodu Rysia. I Bobika. I Pręgowanej. I na wszelki wypadek wszystkich. Mnie wyłączając, bo bo ja się cieszę!
A, bo może ciemniej niż zwykle powiedziałem: książkę nad książkami do rumienienia Nisi.
Potwierdzam uciechę z powrotu. 🙂
Hura, hura, Tadeusz
znowu na łonie Blogu!
W kielichy lejmy szampan,
witajmyż go na progu!
Bobiku, daj kielichy,
wyciągaj Bollingera!
A Bobik dziwnie cichy
mamrocze: o cholera…
Był Bollinger, i Wdowa,
i Don był Perignon…
lecz woda bąbelkowa
smakuje także psom!
Zakłopotany piesek
łapą się drapie w ucho:
Chyba to powitanie
będzie trochę na sucho…
Tadeusz , 🙂
Kurczę, tu Tadeusz, bąbelki, Nisia twórczo szaleje, a ja muszę (nareszcie) kolację zrobić.
No, ale wiadomo – kolacja dla psa rzecz podstawowa. 😉
Leniwie się przeciąga, po Łonie bloga gmera,
Przedziałek znowu zrobił (?) i minę ma Blogera.
W dłoni ma książkę Nisi, rumiane lica cieszą.
Powroty ceni wielce, Tadziulek nasz przechera.
(teraz następuje zwrotka z rymami tercyny do „cieszą”, zaś wers wydłuża się o sylabę, etc. W czasie nieskończonym wers wydłuża się do nieskończoności! cdn)
Powiedział też „cholera” na bobikowy pir,
Odbija zębem korek, trza mieć wśród kobit mir!
Tu następuje krótkie a intensywnie spożycie zawartości, i
Teraz rozparty siedzi jak jaki Korol Lir!
Albowiem ja świętowałam twórczo z bąbelkami 11.11! W Słowenii jest to narodowe święto wina!! Młodego.
To zaczynają wcześniej niż beaujolais 😯
Kocie,
one sa mniej wiecej takie na wielkosc jak przecietny kot – dachowiec.
Rany w alkoholizm wpadniecie, mleczny czy czekoladowo – pasztetowkowy, ale zawsze 🙂
Ja bym tez przeczytala ksiazke Nisi…
Rysiu,
to na pewno nie byl nasz zeen! Ktos, kto czytuje ten blog, ale napisac nie moze bo Bobik mu nawarczal.
A Kukiza nie doczytalam – nie lubie nawiedzonych zadnego sorta.
Z Twojego fragmentu wynika, ze jakby tak policjanci zastrzelili paru kiboli, to…. 🙂 – dopiero bylby wrzask na prawicy, a jeden z pierwszych darl by sie Kukiz. I kurna, ilu to sie zrobilo tych „walczacych”. 🙁
Kolacja zjedzona. A w trakcie jedzenia przypomniałem sobie, że nie było jeszcze jesiennej pieśni żołnierskiej. 🙂
Deszcz, jesienny deszcz,
bębni mocno znów,
mokną na nim zbrojne łaty
holenderskich krów.
Podda mu się knur,
chomik oraz wesz,
lecz nie krowa, bo to przecież
bohaterski zwierz.
Deszcz, jesienny deszcz,
smutne pieśni gra,
dzielna krowa mu nie odda
ni jednego źdźbła.
Bagnet weźmie w ząb,
ryknie głośno muuuu,
bo cielęcia swego broni
i buhaja snu.
Deszcz, jesienny deszcz,
bębni w rogów wierzch,
krowa pieśń żołnierską śpiewa,
już zapada zmierzch.
Wody pełen świat,
jak Mariański Rów,
a buhaja główka jasna
tuli się do krów.
Bobiku! Jest to poezja zaangażowana, aczkolwiek wielopokładowo anty. Antydeszczowa, antyprzeciwprozmaskulinizowana. Brrr. Spociłem się z kompleksu wodnika.
Mariański Rów, krów, bu-haj, łeb, łata, zbrojne ramię krowy. Silne to imadże.
I z imidzem krowy zbrojnym ramieniem udaje sie do zab.
Bobiku, przepraszam, bez zlych zamiarow
witam czesc nocnej zmiany 🙂
sam szykujac sie do porannej w strone lozka spogladam 😀
a to przeczytajcie, polecam, ciekawe
http://rafalbauer.pl/bank-pieniadz-i-mahomet/#more-597
dobranoc 🙂
Nie podejrzewałem żadnych złych zamiarów, Rysiu. 🙂 Po prostu zawsze proszę o stosowanie tej zasady, to i tym razem poprosiłem.
A tak ogólnie mogę powiedzieć, że uciekanie się do obelg i wyzwisk zawsze wystawia złe świadectwo nie temu, kto jest ich adresatem.
Bagnet w ząb i na bagno na wartę? 😯 (Skoro tak ciągle pada, to i bagno się na pewno zrobiło.) Ta bojowość, ta ofiarność, ta determinacja – to nie mogą być holenderki, no chyba, że bardzo spolszczone. 😆
Ago, chyba zapomniałaś o Żuławach. 😆
Jaką tajemnicę kryją „Żuławy”?
Żuła, żuła i wyżuła Żuławy jakaś krowa holenderka. Nie maaaa! 🙁
Tajemnica Żuław została rozszyfrowana. To ja źle linkę podłożyłem. Już działa. 🙂
O, Olęder! Taż pisałam, że bardzo spolszczone mogłyby być – od XVI-XVIII w. to się niechybnie zdążyły spolszczyć. 🙂
Żuławy melancholijne…
Dzień gaśnie w szarej gmle,
już jesień itede,
sznur krów na niebie w locie splątał się,
pożegnać chce RP,
powróci wiosną na Żuławy.
Noc ciemna, bo to nów,
szyk olęderskich krów
gdzieś na dachami włącza pełny gaz,
już lecieć czas.
Choć osadników rząd
błaga: nie lećcie stąd,
one w porywie opuszczają wieś,
ćwierkocząc krowią pieśń,
bo tak im kazał los kaprawy.
Łka oborowy kurz,
że tak tu pusto już,
gmły tylko ściga coś kolejny raz,
już lecieć czas.
Już od 3 godzin chcę zapytać i wciąż zapominam. Tadeuszu, co to jest bobikowy pir?
Przez Blog poszedł hyr:
Bobik zeżarł pir…
Pies się odział w kir:
ach, dzież jest mój pir???
g
A gdy pies zeżarł pir,
zaraz zbiesiłsia z żyr-
u.
Skandaliczna nagonka pismakow na Pierwszego Kota:
http://www.rp.pl/artykul/9132,751726-W-Brytania-Premier-broni-sluzbowego-kota-na-Downing-Street.html
Za Pani Thatcher nigdby nie odwazyl sie podniesc piora na bl.p. Wilberforce’a. Wiedzialby, ze dostanie torebka po glowie.
nikktby. Albo nikt by. 🙄
Zaraz widać, że za tym popiskują określone siły. 🙄
Pręgowana była tak wstrząśnięta tym bezprzykładnym atakiem, że z wrażenia zapomniała podrapać mi nos podczas zakrapiania ucha. 😯
Przypomne jej jutro z rana 😈
Zadne zabiegi rzekomo dla jej wlasnego dobra nie powinny uchodzic plazem.
Prezes powiedziałby, że nie powinny uchodzić płazem i dwoma gadami, albo jakoś tak. 🙄
Tu duzo zdjec Larry’ego i widac jak jest zapracowany na Downing Street.
http://www.dailymail.co.uk/news/article-2061198/Downing-Street-cat-David-Cameron-forced-throw-cutlery-mice.html
Aaa, to już rozumiem, czemu Pręgowana była taka wstrząśnięta. Zaraz widać, że to jej kuzyn i to niezbyt daleki. Tylko mniej kompetentny, choć oczywiście, jak to kocur, więcej zarabia.
A co, ma pracowac za puszke whiskasa?
Ten artykul w Daily Mailu jest wybitnie paskudny – jakby wyszedl spod piora Ziemkiewicza. I te, pozal sie Kocie, zarzuty pod adresem ministra deratyzacji! Ze futro zostawia na fotelach! A niby gdzie je ma zostawiac, w szatni?
Nic nie szeleści. 🙁 Wczorajsze krowy zżarły dzisiejsze gazety? 😯
Szeleszczą, szeleszczą. Ale nie wesoło. Tu biją Niemcy http://wyborcza.pl/1,76842,10643247,Co_tak_naprawe_robili_Niemcy_na_Nowym_Swiecie.html
Tu zapowiedź reformy finansów publicznych http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,10644099,_Rz__o_piatkowym_expose__premier_zapowie_ciecie_ulg.html
Insynuacje wobec Larry’ ego paskudne 😈
Ale róbmy swoje więc 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=16KoUgNjJTw
Rysiu kupił tableta gazetowego??
Zrobiłem bum łbem w wyro wczoraj po uprzednim znacznym wysiłku intelektualnym. Przepraszam, już więcej nie będę do 23.
Bobiczku:
— Zacznijmy pir, ucztę ku czci przodków. Sława Wam!!!
— piróg. Wywodzi się prawdopodobnie od słowa pir – „uczta” albo piera, co oznaczało rodzaj nadziewanego ciasta.
— od prasłowiańskiego słowa pir (‘uczta, biesiada, święto, uroczystość’),
No i jeszcze czekam na akceptację 🙁
Dzień dobry 🙂 Ja myślę, że Ryś dzisiaj zaspał, wypadł z domu z rozwianymi uszami, nie zdążywszy nawet zawinąć się w pierzynę od Babki, biegł zasapany terenami zielonymi i w ostatniej chwili wskoczył do S-Bahnu, gdzie z przerażeniem odkrył, że nie ma przy sobie niczego szeleszczącego. Taki horror poranny.
Tak było, Rysiu? 😉
Irku, dziś długo nie czekałeś. 😀 Ja idąc na blog przechodzę przez poczekalnię, a dziś szedłem wyjątkowo wcześnie.
Zaczyna mi się ten pir podobać. Chyba zresztą wyczułem, że ma coś wspólnego z biesiadowaniem, bo go od razu zeżarłem, wcale jeszcze nie wiedząc, co oznacza. Co jednak znaczy intuicja językowa. 😎
Tadeuszu, a czego nie będziesz do 23? Robił bum czy wysiłku intelektualnego?
Tabletkę gazetową (wygląda na dziewczynkę) to mnie ponownie kupiono, po odesłaniu niesprawnego tableta. Wygląda na to, że działa, więc będę musiał się z nią bliżej zapoznać. 🙂
Bobiczku, będę się starał jednego i drugiego ! Lepiej mi zwykle idzie co prawda bumanie…
Mnie po tabletach (to taki grubianin od tabletka?) oczy bolą….
Może za małą masz tę tabletkę, Tadeuszu? Ten odesłany tablet też był za mały i zaraz czułem, że oczy trzeba przy nim bardziej wysilać.
Zresztą, ja mojej tabletki nie mam zamiaru zażywać notorycznie, bo laptok by się poczuł zdradzony i porzucony. Na różne konkretne okazje i do konkretnych celów mi potrzebna.
Wstrząsając poemat Nisiowy z 00:43. W dwóch częściach. Bezkompromisowo nowatorskie ujęcie antycznego pojmowania nicości świata (vanitas vanitatum, etc), mistrzowsko dostosowane do wrażliwości współczesnego czytelnika. I te barwy! Na czerni kiru wielobarwność piru! Wprowadzenie żyjątek domowych, jakże trafny komentarz do antypsiości kulturowej autora Vanitas… I ten pies… ach ten pies! Ten pies mówi: król jest nagi! Nie ma nic! Piru nie ma.
I arcydzielne zakończenie, odważna aluzja do łamania tabu: g….. które wchodzi jak miecz w środek wersu (a gdzie miecz to i pochwa, pozwolicie, że tak oczywistego nawiązania nie będę rozwiązywał), jednocześnie jednak dopowiadające samo zakończenie ….o.
O! O!
Ja mam jedynie słuszną tabletkę, Bobiczku, ze sadu. Jakiś Jonatan czy co. Jedynie słuszna tabletka obnażyła degrengoladę moich oczu, no bo jest tak słuszna, że tylko dobro może wyrządzać.
To nie żarty, grupy afficionados Sadu i jego wyrobów są gotowe obrzucić czym się da wszelkich malkontentów.
Poemat zaiste, ale i recenzja warta poematu. O! 😆
Ale teraz by się przydał kolejny poemat, z którego by wynikało, że coś jednak jest (akt Kreacji poprzez Słowo). Bo jak nic nie ma, to co to za pir. 🙄
Bo to jest świat rozpirzony, albo popirzony. Powrót do chaosu przedstwórczego. Głębie, gdzie nie stąpnąć.
No właśnie. A teraz w to przedustawne rozpirzenie wchodzi Słowo i kreuje – żyr. A potem żyranta. A potem żeberka. A potem żyrantkę, bo żeberek było dużo i żyrant wszystkich by nie zeżarł, a co się mają marnować. A potem psa, któremu żadna ilość żeberek niestraszna.
A potem, jak pies się już najadł do syta, to choćby potop. 😈
Z pirem od razu kojarzy mi się tapir, ale to skojarzenie do nikąd nie prowadzi.
Wróce na chwilę do starej, choc nadal aktualnej sprawy:
http://wyborcza.pl/1,75968,10634464,Plecami_do_Bonieckiego.html
A czynię to z jednego tylko powodu. Oczarowały mnie słowa „proste, wielkie i kościelne” użyte w specyficznym kontekscie. Kupuję. Ilekroć ktoś dla wygody odwróci twarz i nabierze wody w usta albo, co gorsza, dołoży od siebie, od razu przyjdzie mi na myśl, że to „proste, wielkie i kościelne”
Autobus. Dosypiam. Nie da się. Jedna pani do drugiej pani bardzo głośno, z niedoadresowaną pretensją: „(…) bo wie pani, liście spadają. CAŁY CZAS spadają!” O rety, liście spadają! W listopadzie! 😯 😆 A czy te spadające liście nie stanowią aby zagrożenia dla jesiennych krów? Wsiada taka krowa do autobusu z liściem na głowie. I co? Imażowa katastrofa, towarzyskie harakiri. Klops. 🙁
Znaczy, Bobiczku, piesek siusiu ?? 🙂
Z lisciem na glowie to jeszcze nie tak strasznie, gorzej jak ze skarpetkami meza, co zdarzylo sie mojej znajomej w czasach kiedy to modne byly jako nakrycie glowy chustki wiazane z tylu . No i zeby ta chusta ladnie sie ukladala, to panie podkladaly tam rozne rzeczy – moja znajoma skarpetki meza. Tylko zapomniala, ze sie tej chusty nie zdejmuje…
Ale śmieszna taka tabletka! Jakkolwiek ją postawić, zawsze góra u góry, a dół w dole. 😆
Dorwałem się do nowej zabawki i z zapałem sprawdzam jej możliwości. 🙂
Fiii! Bardzo stara zabawka Wanka-Wstanka tez to potrafila zrobic! Bez elektroniki, jesli dobrze rozumiem.
Ale baw sie, Piesku, baw.
Rzeczywiście, to jest coś w rodzaju Wańki-Wstańki. Ale w dialektycznym połączeniu z matrioszkami. 😀
Rysiu, bardzo to przykre, przeczytac o sobie tekst jaki praytoczyles tu wczoraj. Pogladami mozna sie diametralnie roznic, ale pogardliwa agresja zatyka. This too shall pass! Zycze milego dnia.
Ago, bo liście powinny spadać. ale w taki uporządkowany sposób. i tylko jak jest słońce. bez słońca spadanie liści jest przygnębiające.
faktycznie, Bobiku, tak bylo 🙂
gnalem przez Tereny Zielone a i tak uszy zmarzly 😀
Dorzucę jeszcze coś z przemyśleń ogólnych. Często się spotyka takie usprawiedliwienie agresywnych, pogardliwych czy wulgarnych postów o charakterze personalnym: to jest tylko forma, znacznie gorsza była treść, którą on/ona wyraził/-a”.
Otóż w stosunkach międzyludzkich (i nie tylko zresztą) forma jest zarazem treścią. Mówi bardzo wiele – i o wypowiadającym, i o jego przekazie. Nie tylko słowami lub ich doborem, również mimiką, gestem, tonem wypowiedzi (na blogach nie widać gestów, ale ton na ogół słychać bardzo dobrze). Sygnalizuje, czy ktoś jest gotów rozmawiać na przyjętych w danej społeczności zasadach, czy też uważa, że jest „ponad nie”. Daje znak, czy chodzi mu o obronę swoich poglądów, czy o czyste przywalenie komuś. A to z kolei informuje pozostałych uczestników rozmowy, że w każdej chwili mogą być sami narażeni na podobne potraktowanie.
I w związku z powyższym uważam, że wybór formy obelżywej czy rynsztokowej jest strzałem we własną stopę. Nie świadczy w żaden sposób o zaatakowanym, natomiast atakującemu wystawia świadectwo bardzo niedobre. Obnaża jego słabość komunikacyjną, socjalną, a w końcu i merytoryczną, bo jeżeli ma się dobre argumenty, to można ich użyć bez wdeptywania kogokolwiek w ziemię. Oczywiście, nie jest tak, że automatycznie rację merytoryczną ma ten, kto się wyraża „ładnie”. Ale ten, kto się wyraża „brzydko” i obraźliwie, sam sobie odmawia racji socjalnej.
Wiem, jak przykro jest zostać brutalnie potraktowanym w blogosferze. Ale zwykle tak bywa, że w ostatecznym efekcie traci na tym agresor. Choćby przez to, że inni już nie mają ochoty z nim gadać.
To wszystko bardzo prawdziwe, Bobiku – o tym strzelaniu sobie w stope. A jednak, a jednak – oprocz slabosci komunikacyjnej i socjalnej osob poslugujacych sie agresja slowna, pozostaje jeszcze wielka przykrosc dla zaatakowanej w taki sposob osoby (not waving but drowning). I tu zgadzam sie z Krolikiem.
A wiec trzymaj sie Rysiu, i niech Ci ochota do szeleszczenia nie przechodzi! I moze zainwestuj w nauszniki. 🙂
szelescilem w S-Bahnie
Pani Kanclerz: „Prawicowy terror to wstyd dla Niemiec”
co ukrywaja sluzby? czy tez maczaly paluszki jak u Baader-Meinhof?
zobaczymy
Bobiku, dodaj prosze r do Baade 🙂
szeleszcze na calego, zmieniam kurtke, zimowa ma kaptur, do tego Babki pierzyna 🙂 😀
brykam
Listopad dla Polaków niebezpieczna pora,
krowy z drzew spadają, trzewia szarpie zmora.
Ach, byle do wiosny przetrwać, Boże słodki!
Krowy znów zakwitną jak duże stokrotki…
Jeden tylko, jeden cud,
z polską krową polski lud!
Pewnie, Moniko, że z głębokiej przykrości nie da się otrząsnąć jak gęś z wody. Ale na szczęście jest jeszcze czas, który leczy rany. A oprócz tego książki, muzyka, dobre napitki i uśmiechy. 🙂
Tak, Bobiku. A zwlaszcza usmiechy do. I krowy. 🙂 Zas reszte rzeczywiscie trzeba juz zostawic czasowi.
Skoro temat krów się jeszcze nie skończył, a temat czasu się zaczął, najwyższy czas dać przemówić samej krowie. 😆
Udojami jesień się zaczyna,
chłodnawa, mleczna i miła.
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie do obory przychodziła.
Od twoich kroków dudniło z dala,
gdym z łąki wracała obżarta,
wymię brałaś me bez obcyndalań,
coś tam nucąc… no nie, nie Mozarta.
Udojami jesień przypomina
zapłakany, mokry listopad.
To ty, to ty, moja jedyna
mnie doiłaś subtelniej od chłopa.
Z wysilenia, z odmleczenia senna
kładłam łeb skołatany na żłobie,
obok mucha wzlatywała jesienna,
czasem lekko siadając na tobie.
Ach, z ostatnim czułym, słodkim rykiem
zasypiałam, we śnie marząc o pastwisku,
a ty wymię zmywałaś wacikiem,
i przed wyjściem zamiatałaś klepisko.
Bobiku, widze dla Ciebie i pozostalych Poetow Ruchu Krowiosci wielka kariere w branzy mleczarskiej. 😆 Takie poemko powinno byc na kazdym kartonie z mlekiem, a od razu sprzedaz by im podskoczyla. 😀
Wróciłam 🙂 Jak się poskładam i doczytam, to będę 🙂
Lata temu, znajoma maźnięta ptaszkiem: „Dobrze, że krowy nie latają…”.
No, kiedy właśnie latają. 😆
Udojami jesień się zaczyna… 😀
Odśpiewałam!!!
I od razu stanęłam na nogi.
Padałam z nóg po przejściu ok. 8 km (w tym 4 km z wypełnionym po brzegi plecakiem). Zakupy na targu bardzo udane.Udało się kupić koksę pomarańczową, smak mojego dzieciństwa.
Bez samochodu jeszcze może być miesiąc!
Rysiu, czytałam i oglądałam w sprawie „V-Leute” sporo materiałów. Zdaje się, że to nie jest sprawa jednego Landu.
I będzie kolejny powód do odrzucenie wniosku o delegalizację NPD.
Koniec protestu? 👿 http://www.sfgate.com/cgi-bin/article.cgi?f=/g/a/2011/11/15/bloomberg_articlesLUPFGC1A74E9.DTL
Z podsłuchu radiowego. Rozmowa z muzykiem ludowym:
„-Jakiej nie lubi Pan muzyki grać?
– A takiej byle jakiej
– A jaka to jest ta muzyka byle jaka?
– A taka co się ludziom i młodzieży nie podoba”
😀
Dla miłośników opery:
Ryczą krowy na gór szczycie,
ryczą sobie w dal!
Krowie też się nudzi życie,
gdy ma w sercu żal.
Nie mam żalu do żadnego,
jeno do oborowego…
Oborowy
nie dla krowy,
chociaż go kocha,
chociaż go kochaaaaaa…
Oborowy nie dla krowy,
chociaż go kocha.
Oborowy:
Kto z mych krówek serce której
w cnych afektów wplącze nić,
by uwieńczyć swe konkury,
musi dzielnym byczkiem być!
Ma okazem być tężyzny,
by z mą krówcią gruchać mógł,
żadnych parchów, nosacizny
i choroby wściekłych krów!
I choroby wściekłych krów.
Cnoty ma posiadać mnogie,
samcem alfa być wśród stad,
umieć wroga dziabnąć rogiem,
albo kopnąć zdrowo w zad…
Mieć w miłości swą oborę,
na wystawach laury brać,
umieć również zakląć w porę:
taka twoja krowia mać!
😆 😆 😆
Coraz bardziej zdycham ze śmiechu. Mnie chyba wykończą te krowy, przy sporym współudziale Nisi. 😆
Muzyk ludowy bardzo wrażliwie rozróżnia. Ja na przykład do młodzieży się zaliczam, ale do ludzi to już nie. 😈
Wykończą, Bobiku? Mnie te krowy coraz bardziej fascynują: kto by pomyślał, że okażą się takim wdzięcznym i przylepnym tematem? 😆
Ach, piszcie jeszcze!
Z każdą nową krową
wzrok mój cielęcy staje się na nowo,
spazmy zachwytu i chichotu dreszcze
trzęsą mną. Jeszcze!
*
Gdyś poetą lub poetką
zaproś krowę na poletko:
co tam księżyc, miłość, małość,
wino, wina, doskonałość –
z takich słów swe wiersze buduj:
żuć, obora, pasza, udój.
*
Krowa w domu i zagrodzie
źródłem wzruszeń twych, narodzie!
A teraz z powrotem do pracy. 🙁
Wi9ecie, bo ja bardzo lubię krowy. Mają takie miłe, łagodne morski.
Mój samochód ma ksywę „Krówka”, bo kolor ma krówkowy (jak cukierek) i krowiasty dosyć jeśli chodzi o przyspieszenie. Tę Krówkę też bardzo ajlowju.
MORDKI mają.
I dziewiątka nie priczom.
O, ale o morskich krowach jeszcze nie było! To może i ta 9 da się jakoś zinterpretować? 🙄
Proszę, proszę. Aga też w gronie wykańczaczy. 🙄
I nawet nie mogę powiedzieć, że tego się po niej nie spodziewałem. 😆
Przypomniałem sobie, że miałem przypominać Vesper, żeby zaglądała do poczty. 🙂
Gdybym ja była
króweńką na niebie,
nie muczałabym,
jak tylko dla ciebie.
Przecudne pienia
lirycznej krowy:
Ach ty mój, Oborowy!
Pięknyś jak zorza
od stóp aż do głowy!
Kocham ja ciebie,
Słodki Oborowy!
Muuuuuu…
Gdybym ja była
krówką na pastwisku,
stale bym cosik
miąchała w swym pysku.
Albo kwiatuszek,
albo traweńkę,
albo dla cię pioseńkę!
Przecudne pienia
zakochanej krowy:
Kocham ja ciebie,
mój ty Oborowy!
Muuuuuuuuuuuu…
No dobrze, idę nadziewać paprykę.
Śpiewnik domowy teraz leci? 😈
Na pastwisku siedzi jak anioł króweczka,
ciągle obiecuje, że da trochę mleczka,
kręćcie się wymiona,
dój się mleczko, dój,
kto pamięta lepiej,
który skopek mój?
Lecz się nagle buhaj podsuwa z ubocza,
widać, że mu rada króweczka ochocza.
Gdy ten typ się zjawił,
nie będzie co pić,
bo krówka zajęta…
Wstydź się, krówko, wstydź! 👿
I też idę zrobić kolację. 🙂
Przeczytałam, odpisałam 🙂
Chciałem się unieść krowiastą ambicją i sklecić coś, ale mnie coś niedaleko niesie 🙁 No krowiasta..
Mnie osobiście tez nie wychodzi.
Ale mam coś takiego:
„Nie widziałem fioletowej krowy
I nie liczę na widok takowy,
Ale mogę już teraz dać słowo:
Wolę widzieć niż sam być takową.”
(„Fioletowa krowa” Gelett Burgess, tłumaczył: S. Barańczak)
A w pare lat pozniej Burgess, zmeczony cytowaniem jego wiersza o fioletowej krowie i przerobkami piora przeroznych autorow, napisal (nieco niewdziecznie) 😉
Ah, yes, I wrote the „Purple Cow”—
I’m Sorry, now, I wrote it;
But I can tell you Anyhow
I’ll Kill you if you Quote it. 😆
Irku,
bo oni w oczy kluja. U nas tez ich pozpychano w katy i rozfoniono. Ale to dopiero poczatek, pierwsze jaskolki. marks chichocze w zaswiatach.
Krowy sliczne i rewolucyjnie stwierdzam – bede spiewac!
A teraz zaby i zaby…
Bawcie sie pieknie dalej, poczytam jak wroce.
O rany, znowu mi wyszla literowka dla Bobika! 🙂
Okulary umyc albo zmienic.
Pisałem niedawno o nagrodzie Giedroycia dla T. Pietrasiewicza. A dziś kolejna reakcja http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,10649355,Neofaszystowski_atak_w_Lublinie__Kolejny_raz_.html
Sorry, że psuję nastrój, ale to trzeba nagłaśniać!!!
Prawdziwych zdarzen nie da sie i tak ukryc, Irku. Dzielni panstwo Pietrasiewiczowie, i nie oni tylko (w artykule mowa tez o atakach na dr. Libionke).
A co do ogolnego pytania o protesty, to tez z nie sadze, by byl to ich koniec. Oprocz zapewnien uczestnikow ruchu, ze nie zrezygnuja (choc zastanowia sie nad forma protestow, zwlaszcza ze nadchodzi zima), sprawa ich wyrzucenia zajmuja sie sady, i np. na razie sad zabronil burmistrzowi NYC zabraniac przynoszenia z powrotem namiotow, ale sprawa jest w toku. Przy okazji, kolejny raz dochodzi do dyskusji nad tym, jak realnie ma sie wyrazac wolnosc slowa, zapewniona przez Konstytucje.
Dlaczego tylko my się mamy śmiać – wszyscy się pośmiejmy – to też trzeba nagłaśniać:
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,10642210,Swiecenie_wlazow__czyli_z_Lodzi_smieje_sie_caly_swiat.html
Irku, o ile się nie mylę, Ty coś wspominałeś, że znasz pana Pietrasiewicza. Jeżeli rzeczywiście się nie pomyliłem, to chyba mogę Cię poprosić, żebyś od blogu przekazał mu wyrazy solidarności i uznania?
Oczywiście zadaję pytanie, czy blog się zgadza, a ponieważ mam uzasadnione podejrzenie 😉 , że większość będzie za, to dla skrócenia procedury proszę o odezwanie się tylko tych, którzy ewentualnie są przeciw. Jak nie zobaczę, to znaczy, że sprawa stoi. 🙂
Witaj Maciasie. 🙂 Właściwie wręcz wypadało, żebyś w krowim odcinku się pokazał (dla niewtajemniczonych: myśmy razem z Maciasem byli na Dywanie u Kierowniczki pionierami krowich wierszy, już dawno temu).
No i wejście kanalizacyjne – mocne. 😆
Ja nie jestem przeciw, ale się odzywam, bo lubię zabierać głos 🙂
A, to co innego. Popieram. 😀
A może rrraz po włosku? 🙂
La krowa è mobile,
choć ją przypięto,
bryknie i w święto
w jasną cholerę.
Choć różni debile
w szkodę jej lizą,
i kuszą wizą,
i mamią serem –
la krowa è mobile,
więc na zakrętach
zrzuci swe pęta
i wyrwie się!
Odchodzi krowa w siną dal
tuptając kopytkami.
Ach, jakże biednej krowie żal
żegnać się dzisiaj z nami!
Wyczerpał krowi temat się,
Blog nie chce już o krowie
ód, pieśni, trenów itede
w wiązanej pięknej mowie.
Więc serce jej wydaje ryk
rozgłośny a żałosny:
rzucił ją Blog, rzucił ją byk…
Byle doczekać wiosny!
Wiosną zakwitną łąki znów
smacznymi kwiatuszkami…
I znikła krowa pośród gmłów,
i nie masz jej już z nami…
Czyżbym wyszla przed Orkiestrę?
Burgess świetny. 🙂 To znaczy, że nie my pierwsi doświadczamy tego, że jak się zaczepi krowę, to potem trudno się od niej odczepić. 🙄
Mućka, Mućka pamiętasz
jesień sprzed lat
gdy ryczałaś: tak mi źle!
Zupy mlecznej za darmo
nie będziesz jadł –
telewizor w oborze mieć chcę.
Zupę lubię, oddałem
ci własne tiwi
potem mleko doiłem co sił.
Nie wiedziałem że to był
ostatni raz –
twego mleka nie będę już pił.
Szafkę po odbiorniku
pokrył już kurz,
o pilota nie robię już scen;
lepiej śpię, prawie nie klnę,
zdrowszy mam chuch,
za to Mućka gwiazdorski śni sen.
Zrezygnowałem
z piwa przed ekranem,
wolałem mleko,
lecz go nie dostałem.
Gwiazdorka Mućka
wszak nie pozwoli
by ją wydoił
wieśniak czyli ja …
Nie żebym liczyła, ale tak na oko, pobiliście rekordową surę drugą 😆
Zdecydowanie wyszłaś, Nisiu. Ogół nadal pragnie krów. 😎
Wyobraziłem sobie „Mućka, Mućka…” śpiewane zbolałym, zachrypłym głosem… tego… no… Suflera i znowu się zacząłem wykańczać. 😈
Irku, przekaz takze serdeczne przeprosiny od mojej Starej, ktora wodzila Brame Grodzka za nos przez wiele, wiele miesiecy, mowiac, ze zaraz wraca z Ameryki i gotowa sie spotkac. Ale sie nie udalo bo pobyt jej przedluzal sie z miesiaca na miesoac, z kwartalu na kwartal, mijaly kolejne terminy, a Stara wciaz tkwila w szponach Losu i rozlicznych szubrawcow, z ktorymi musiala sie ostatecznie rozprawic. Ale sie rozprawila, choc nie bez strat.
I jest tak zawstydzona przed Teatrem NN, ze nie starczylo jej nawet tchu aby podziekowac za przesliczne zyczenia na zydowski Nowy Rok, jakie dostala i tchorzliwie nawet nie pokwitowala, bo tak jej bylo wstyd i przykro. 👿
Takie stado krów, jake się tu zebrało, to jest warte majątek. 😯 Nie zapomnijcie dziś liczyć krów przed zaśnięciem!
No i nie zapomnijcie, że dla prawdziwego Masaja krowa jest Najwyższą Wartością! 😎
Chyba dla prawdziwego Masarza?
A w Kobe nawet dla prawdziwego Masażysty.
Na zakończenie dzisiejszej listy przebojów niespodzianka – piosenka o krowie. 😎 Śpiewają dla państwa Czerwone Giętarki.
Jesień, liść ostatni już spadł,
jesień, sięgam do ciepłych szmat,
krowa
idzie ku mnie przez park.
Wczoraj jeszcze nie szła, a dziś
sunie ścieżką szybko jak myśl,
ogon trzyma dumnie pod wiatr.
To, to radosny był dzień,
gdy krowa wyszła przed sień
i zapewniała mnie, że
odważy się,
będzie biec do mnie…
Jesień, liść ostatni już spadł,
jesień, krowa spieprza jak dziad,
w drugą
stronę leci przez park.
Szybko się uczucia rwie nić.
Poszła. Trudno bez niej mi żyć,
zima już mi wsiada na kark.
Choć jakoś płyną mi dni,
to jednak trochę mnie mdli,
że poszła sobie ot, tak,
innym dać smak,
czemu nie do mnie…?
Jesień, befsztyk zniknął i cześć,
jesień, coś innego trza zjeść,
jesień, z kurą idę przez park. 😥
Kurę właśnie spaliłam na popiół – tak się zajęłam krowami, że zapomniałam o nierogowaciźnie w piekarniku. 🙁
W górze świeci nów
w dole – tyle krów,
gwiazdy krowom daja znać:
dość ryków – idźcie spać!
Dobranoc, pastuszkowie, oborowi i dojarki. 😉
Z moich wakacyjnych pobytow na wsi lat mojego dziecinstwa kilka rzeczy utkwilo mi w pamieci na zawsze. Pierwsze, ze karabin zakopany jest pod jablonka, ale jeszcze nie pora go wykopac. Po drugie, ze do Wladzy sie nie chodzi po nic. Po trzecie, ze nie ma przyjemniejszego zwierzaczka do przytulania niz prosiaczek. I jeszcze pare innych lekcji, o ktorych nie pora tutaj dzisiaj pisac. O krowie wierszem nie umiem napisac, ale pasalam krowy z wiejskimi dziecmi i moj Boze jakie to bylo nudne zajecie. Utalentowane towarzystwo potrafi z krowiego tematu zrobic majstersztyk! Szapobasy i dobranoc.