Stworzenie światka
– Wiesz – zaszczekał Bobik do Labradorki z refleksyjnym błyskiem w oku – czasem ogarnia mnie uczucie ogromnej, niezmierzonej wdzięczności dla Tego, Który Nam To Wszystko Umożliwił. No, Tego, dzięki któremu jest w ogóle to, co jest. Bo gdyby nie On, nie byłoby literalnie niczego. Zieleni, czerni, bieli, mojego pyska. Liter by nie było, ani małych, ani dużych. Ja bym prawdopodobnie nie istniał, ty byś nie istniała i w ogóle kłapać byśmy tu nie mogli. Cały nasz świat by nie powstał, wyobrażasz sobie?
– Bo ja wiem, czy świat? – zgłosiła wątpliwość Labradorka. – Raczej światek. Taki znowu straszliwie duży to on nie jest.
– Okej, niech będzie światek – zgodził się bez oporów szczeniak. – Mnie to wystarcza. W zbyt dużym świecie nie poradziłbym sobie ze sprzątaniem. Nawet w takim małym czasem nie nadążam, ale i tak się cieszę, że go mam. A bez Niego bym nie miał.
– Co się z tobą stało, Bobik? – zapytała z niepokojem Labradorka. – Nie znałam cię dotąd od tej strony. Wydawało mi się, że w rejony metafizyczne zapuszczasz się niezbyt chętnie.
– Iii, jaka tam metafizyka – zbagatelizował Bobik. – Nie przesadzajmy, nie ma powodu, żeby zwykłe uczucie wdzięczności zaraz tak szumnie nazywać.
– Ale skoro opowiadasz o Panu B….
– Jakim znowu Panu B.? – przerwał szczeniak. – Ja cały czas mam na myśli Pana A.
– Jakiego znowu Pana A.? – powtórzyła jak roztargnione echo Labradorka.
– No, przecież Pana Administratora, dobroczyńcę naszego – szczeknął niemal z oburzeniem Bobik. – Chyba przyznasz, że bez niego nasz blogowy światek w ogóle by nie został stworzony. Bo wymyślenie czegoś to za mało. Trzeba jeszcze umieć to wykonać.
Naszemu Dobroczyńcy nieustające sto lat w pomyślności wszelakiej 🙂 .
Każdy ma taką duszę na jaką zasługuje 😉 .
http://www.interia.tv/wideo-janukowycz-o-swoich-skarbach-to-byla-moja-dusza,vId,1464738
Jej, jakie ładne „O wyższości Pana A. nad Panem B.” 😉
Ooo, Pan A. w istocie zasłużył na wdzięczność.
Niewidzialny Kreator bytu naszego wirtualno-realnego. 🙂
A mnie takie myśli naszły onegdaj względem życia w ogóle.
Odkrywczo pomyślałam po raz tysięczny, że każdy stan, którego się doświadcza musi mieć swoje przeciwieństwo, na zasadzie zachwyt – rozpacz. Bo akurat, jak to wiosną, pomyślałam, jak fajnie jest, że zaistniałam i niezależnie od wszystkich złych doświadczeń, mam okazję przeżywać, widzieć, doświadczać i ogarnęła mnie radość, że jestem.
To jeszcze do poprzedniego wpisu, ale tam strasznie już ciasno było: 😉 homeopatia chyba nie tylko w Polsce występuje w „wersji rozszerzonej”, jako synonim alternatywnej medycyny. Tutaj też się z tym spotykam. I nie podoba mi się to rozszerzenie, bo przez nie ludzie nieraz zaczynają „dowodzić”, że przecież homeopatia jest skuteczna, bo ten czy tamten lek zadziałał, nie zwracając uwagi na to, że ni dudu nie był on homeopatyczny.
Ale nawet gdyby to naprawdę homeopatia działała w, powiedzmy, 10 % przypadków zachorowań, to jeszcze nie powód, żeby toto wpuszczać na uniwersytety. Dogoterapia jest jeszcze skuteczniejsza, a ja się wcale nie domagam, żeby z niej doktoryzował jakiś Ujod czy Ugryz. 😈
Muszę przyznać, że kwestia odczuwania bezprzedmiotowej radości istnienia, zwłaszcza wiosną czy latem, nie została rozwiązana sprawiedliwie. Posiadacze ogrodów zawsze mają w tym temacie fory. 😳
Znowu do poprzedniego wpisu. Pooglądałem zlinkowane przez Vesper lalki, poczytałem, z czego są zrobione ich stroje i uświadomiłem sobie przy tym, że bisior wprawdzie jest mi znany jak nazwa tkaniny, ale nie mam pojęcia, jak on wygląda czy z czego jest zrobiony. Poleciałem więc do Sierżanta na spytki i okazało się, że ten bisior jest materiałem fassscynującym. 🙂 Zobaczcie sami:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bisior
Pan A. ma z Panem B. właściwie dużo wspólnego. Stworzył światek, w którym się nigdy osobowo nie pokazuje, więc nie ma gwarancji, że ktoś taki w ogóle jest, ale mimo tego jest czczony i kochany. 😆
Jedną wyższość nad Panem B. niewątpliwie Pan A. posiada. JA na pewno wiem, że on istnieje i mogę dać na to pieskie słowo honoru. 😈
To ciekawe z tym bisiorem, raczej miałam go za ciężką i bogato zdobioną tkaninę.
Dziekuje Panu A. 🙂 (jedno jest pewne Bobiku, wiemy, wiemy, Pan A. JEST!)
swietny wyrok 🙂 🙂 🙂 (niestety po frakcji jezyku)
http://www.faz.net/aktuell/politik/inland/datenschutz-vorratsdatenspeicherung-verstoesst-gegen-eu-recht-12885373.html
brykam fikam
🙂 😀
Właśnie, mnie też się zawsze zdawało, że bisior to coś ciężkiego, strojnego, w rodzaju złotogłowiu (albo srebrogłowiu, bo taki też istniał). Bardzo się zdziwiłem, że to taka cienizna, no i że przez małże wyrabiana.
To jest nas już troje 😀
Przegapiłam figurki vesper. Świetne, a stroje bajeczne. Ach damą być! 🙂
Rebeca!
Lubię lalki i ciągle szukam podobnej do mojej dawnej małej laleczki z pięknymi złocistorudymi włosami.
Przylaczam sie do serdecznych podziekowan i deklaracji wiary w Pana A., Stworcy Podwalin Bobikowego Swiatka 🙂 🙂
Chyba zobaczyłam coś http://2.bp.blogspot.com/-hAdqvAPEzmI/UyM-5XG1CkI/AAAAAAAABkk/KDUokFkcSiQ/s1600/IMG_0960.JPG
A ja cały poprzedni wpis opuściłem i już nie nadrobię, więc tylko składam hołd Panu A. ze stosownym załącznikiem, który jest długi, ciężki i z rumuńskimi napisami gratis. 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=7kBmaPmR_Zg
Kolejna wyższość Pana A. nad Panem B.: nie znosi widoku krwi, więc nie domaga się ofiar z ludzi ani zwierząt, a pomysł, żeby kogoś zabijano czy dręczono w jego imieniu lub dla jego chwały, wydałby mu się absurdalny i oburzający. Znaczy, poczucie bezpieczeństwa można przy nim mieć znacznie większe, niż przy Panu B. 😎
Z bisiorem jest taka sprawa, że po polsku to także „cienka tkanina płócienna lub lniano-wełniana używana w średniowiecznej Polsce na zasłony i suknie”.
Dlatego też słuszne jest skojarzenie (zapewne z literatury) z czymś niezbyt ulotnym.
Prawdziwy bisior jest tak cenny, że nie szyto z niego odzieży, lecz wyrabiano najwyżej nakrycia głowy lub rękawiczki.
Słynny welon z Manoppello ma wymiary 17,5 x 24 cm.
W przypadku tych lalek chodzi jeszcze o co innego, a mianowicie
ich stroje uszyte są z naturalnego jedwabiu (Костюмы изготавливаются из натуральных шелковых, именных тканей, винтажных фактур и кружева.) ozdobionego strasem czyli kryształkami Swarowskiego i sztucznymi perłami („декорирование стразами Сваровски и бисером”)
Бисер (бусины) — маленькие декоративные объекты с отверстием для нанизывания на нитку, леску или проволоку. Искусство изготовления украшений из бисера называется бисероплетением. Также бисер используется в вышивке и мозаике.
Prawdziwy bisior nie daje się farbować.
Ale mnie nie chodziło o бисер po rosyjsku, tylko o popolski bisior, bo zauważyłem, że w tym miejscu mam braki w wiedzy. 😉 A skoro była to cienka tkanina, to dalej nie wiem, skąd mi się wzięło skojarzenie z czymś ciężkim, grubym, mięsistym i bogato zdobionym (może nawet miałem przed oczyma duszy rodzaj skrzyżowania złotogłowiu z aksamitem). Ścieżki w mózgu są chyba dosyć kręte. 🙂
Wodzu, te rumuńskie napisy zwracają się do Stwórcy per „Domnuluj” czy jakoś tak. Jesteś pewien, że to nie jest obraźliwe? 😈
Świetne! W ogóle czytam Twojego bloga z przyjemnością 🙂
Witaj Eryku. 🙂 Dla zwiększenia przyjemności nowo wchodzący dostają ekstra przydział pasztetówki. 😎
No i oczywiście miejsce przy stole, co na dłuższą metę może się okazać nawet więcej warte od pasztetówki, która – jak wiem z doświadczenia – bardzo szybko się zjada. 😉
Może stąd?
„Niektóre zaś komnaty cale od złota; krzesła i ławy całe bisiorem albo lamą kryte, stoły z marmuru i alabastru, a co sepetów, puzder, zegarów, w dzień i w nocy czas pokazujących, tego by na wołowej skórze nie spisać.” (Pan Wołodyjowski opisuje pacunelkom zamek królewski w Warszawie)
„Sam pan Sobieski stanął w kapiacym od złota i bisiorów namiocie Husseina-baszy i z niego wieści o szczęśliwym zwycięstwie na wszystkie strony przez lotnych gońców rozsyłał”
bisior = dęty, lśniący koralik.
Etym. – arab. busr „paciorki” przez skrzyżowanie z gr. býssos „rodzaj delikatnej odzieży z płótna a. bawełny”.
(Władysław Kopaliński)
Na blogu Andsola jest ostrzezenie ktore mi sie spodobalo: „PT KOMENTATORZY, wiedzcie: wyrzucam (prawie) wszystkie komentarze gdy link z ksywki prowadzi do działań komercjalnych. To jest blog psa ogrodnika: sam nie zarobię tu i innym nie pomogę. „
Bywały nawet ciężkie bisiory:
„Niewiele zmieniło się w dobie renesansu, gdzie może aksamity były już mniej marszczone, jednak powłóczyste suknie z ciężkiego bisioru i mięsistego jedwabiu układały się wieloma warstwami, a w zależności od zasobności kasy posiadaczki były obciążone klejnotami i złotymi haftami.” 😉
Może dlatego, że bisior jest blisko basiora, a basior delikatny nie jest 🙄
Albo tu: w Księdze Apokalipsy, gdzie Kościół ukazany jest jako oblubienica odziana w prostą lnianą szatę — w bisior lśniący i czysty. Bisior bowiem oznacza czyny sprawiedliwe świętych.
Zapewne mi się to wyobrażenie ciężkiej materii właśnie z takich opisów (oprócz ostatniego) wzięło. I to mnie odciąża, bo coś mi się widzi, że opisujący też już nie bardzo wiedzieli, jak ten cały bisior wyglądał. 😈
W porównaniu do andsola to ja jestem okrutny brutal. Komercję wywalam bez żadnego ostrzeżenia, że jestem psem-ogrodnikiem. 😆
Basior odziany w bisior? Może być. Byle nie w bistor. 😈
A kto pamięta bistor? 😉
ätsch!!! 👿
Słuchajcie, czy to jest normalne, żeby 8 kwietnia bzy były w pełnym rozkwicie? 😯
One się w ogóle nie przejmują przepisami i kulturą jak również. Co teraz zrobić z całą literaturą o majowych bzach? 👿
Bry, Szanowna Frekwencjo 🙂
Bisior – szlachetna tkanina. A czy ktoś pamięta bistor?
A ja właśnie z pola wróciłam. Różane rozmowy, nie wiedzieć czemu, uzmyslowily mi, ze na moim polu ani jednego Syringa Vulgaris.
Jakże to tak, pomyślałam i dziś posadzilam trzy, w tym jeden – za przeproszeniem- Krasavitsa Moskvy.
To sie nazywa wspólnota myśli a ja mam refleks szachisty. 🙂
Nie wiem czemu, ale najbardziej w pamięci utkwila mi elegancja męskich bistorowych spodni. Nie do przebicia!
Taki odcień? Tej krasawicy, nie spodni.
Może z czasem zalęgną się tam słowiki?
Inną nazwą bistoru była kremplina, którą lud przerabiał na gręplinę, pewnie przez skojarzenie z gręplowaniem. I zaraz naturalniej było. 🙂
O to to- Markocie. Rzeczywiście bardzo ładny bez.
Mam dwie Krasawice. Rzeczywiście warte posadzenia
Bistor, a jakże, głęboko nurkować w pamięci nie muszę. Alby na pierwszą komunię w naszej parafii są szyte z czegoś, co po prostu musi być bistorem. Ponieważ uważam, że moje dziecko, z pobudek towarzyskich, poświęca się już wystarczająco, pobiegłam do sklepu po popelinę i poleciłam z tego jej uszyć. Bistor nadal ma się więc dobrze, choć nie wykluczam, że nosi obecnie jakąś bardziej fikuśną nazwę. Ale w dotyku tak samo powoduje, że włos na karku się jeży.
Jestem jednym z Wybranych, który miał Widzenie z Panem A. Broda jego długa, biała i zwijna fluktuowała nad Ogródkiem, a gdy nieśmiało zadałem mu pytanie o Istnieniu rzekł dobrotliwie: „zobaczyć mnie możesz, ale mego komputera nie ujawnię”. I wrócił do gładzenia Bobika.
A te różane rozmowy wywołały u mnie saudades za pitym w zeszłym roku w Paryżu jogurtem lassi. Takie to dobre, że nawet nauczyłem się jak to robić, ale odkryłem, że ze względów ekonomicznych musiałbym stać się hodowcą róż, bo płatki kupowane by mnie zrujnowały i wtedy nawet lassi by mnie nie postawił na nogi.
Andsolu, a nie mozna z woda rozana? Jest niedroga
http://en.wikipedia.org/wiki/Lassi
Miałam szwedy z bistoru, meksykańska czerwień 😯 Bistor to jedwab w porównaniu z dederonem 🙄
Tym Domnulujem bym się nie przejmował, Rumuni to schizmatycy i mogą sobie chwalić Pana A. jak im wygodnie. 😎
Jak ja przeżyłem szaty z bistoru, to nie wiem. Teraz, na starość, skóra mi się zaczyna łuszczyć na samą myśl o tkaninach ropopochodnych. 😈
A ja, jeśli pamięć mnie nie zawodzi, to miałam jedna sukienkę z bistoru w kolorze brązowym. Pewnie w innym nie było, bo ja przecież brązowego nie lubię.
A może bylo tak, jak z Polskim Fiatem – każdy kolor mozna bylo wybrac, pod warunkiem, ze będzie to „piasek pustyni”.
Tak mnie ten bistor w czasy dawne popchnal, ze przypomnialam sobie, jak cudownie Polki są zaradne.
Kiedy zapadła moda na spodniczki tzw. bombki kupilysmy z siostra w pawilonie chemicznym siatkę okienna na muchy i zrobilysmy sobie „stelaze”
do tych spodniczek. Bardzo sie sprawdziły, chociaż ta metoda wymagała ciągłego stania, bo usiąść było trudno a po wstaniu z bombki robiło sie jajo.
Nie mniej, bylysmy bardzo z siebie dumne i zadawalysmy szyku co sie patrzy. Alez to było dawno.
Panu Administratorowi składałam hołdy osobiście 😎
Pielgrzymowałam do Niego dwukrotnie. Nie sama, ale z familią 😆
Nie tylko doświadczyłam Jego istnienia, ale i przeogromnego serca.
A nawet wino z Nim piłam 😯
Zastanawiam się czy z racji odbytach pielgrzymek nie powinnam zostać uhonorowana tytułem Blogowej Papieżycy? 🙄 😉
Wydaje mi się, że bistor jednak różnił się nieco od krempliny. Kremplina była bardziej „mięsista”. Tak przynajmniej pamiętam. Ale może się mylę 😉
Na temat bisioru miałam wyobrażenia podobne do tych, które już były opisywane.
A ja szyku zadawałam w w spodniach i płaszczyku z kremowej krempliny.
Miała ci ona jakiś lekko wytłaczy wzór.
Wydaje mi się, że całość nieźle się prezentowała, pomijając rodzaj materiału.
Natomiast mnie się zdarzyło przez kilka dni mieszkać z Panem Administratorem. I z Bobiczkiem oczywiście.
W Krakówku 😀
Kremplina imitująca wełnę wintage, lata 70. sprzedana.
Mięsiste dla pań Dla panów gładkie.
No, rzeczywiście, jeżeli ta funkcja ma być przydzielana według liczby bliskich spotkań trzeciego stopnia z Panem A., to Papieżycą musi zostać Kierowniczka. 😆
I wtedy dopiero zaczniemy rządzić światem na całego… 😈
Bobiku, warto dodac do listy gniazdo czarnego bociana
http://pontu.eenet.ee/player/kurg.html
Ale cudne ptaszydło, choć nóg ma jakby za mało. 😀
Zostanie dodany. 😎
A co tam u białych bocianów, patrzył ktoś? Mają już drugie jajko poczęte, czy pierwsze jest wciąż jeszcze jedynakiem?
Sam popatrzyłem i rzeczywiście mają drugie. 😀
Ha, radość moja wielka dzisiaj. Zdobyłam ostatnią brakującą Nisię 🙂 🙂
Zawstydziłam się.
😳
Popatrzałam na farfurowe kukły Vesper i się zachwyciłam. Moją absolutną faworytą jest biskwitowa Anastazja.
Zobaczyłem jednonogiego jak się czochra i ziewa i zastanawiam się czy ee to też Estonia? Godność nie pozwala mi iść z pytaniem do google’a.
Wodę różaną kupną przemyślę. Jeśli wygrzebiecie w Sieci mój nekrolog, nie wińcie liska, on chciał dobrze.
Babilasie – lubię JAZZ… iech se będzie perfekcyjny.
A znasz Satchmo vel Trumpetera? Ten ci jest dopiero czerwoniutki jak świeżo pomalowany wóz strażacki. Bardzo wesoła róża.
Nadię vel Remembrance zamierzam posadzić koło tarasu. Bedę pić kawę poranną z nosem w róży.
Pa Admin rzondzi!!!
http://www.youtube.com/watch?v=rB5Nbp_gmgQ
A jak już tak się rozgadałem, to przypomnę, że Michał Łaszczyk ogłosił rezultaty kwerendy o pochodzeniu duchów w bieli.
Andsolu, czarny bocian jest estonski (Läänemaa), jak i niedzwiedzie (puszcza Alutaguse), foki (nadbaltycki park narodowy Vilsandi), jelenie (Saaremaa) i sowy Klara i Klaus (nie wiem gdzie) 🙂
Nisia: Satchmo to matka Trumpetera (wiem, że brzmi to dziwnie).
U misiow jakis zwierz, chyba jenot
Nie, to chyba borsuk, a nawet dwa 🙂
Jednak jenot, czarnobialy, taki
http://lesnictwo.republika.pl/ssaki/zdjecia/jenot.jpg
Każdy się chwali, a było napisane
„6. Nie cudzołóż z PA ” 😈
A wlasnie, jaki jest (?) Dekalog PA ? 😀
I kto będzie tym Mojżeszem 🙄
Mojzeszem zapewne Bobik 😀
Ciekawe co wytarguje 😀
Jak to cóż? Więcej pasztetowki 😉
Zdrowie PA! 😀 http://www.vegestrefa.pl/wp-content/uploads/2013/08/czekoladowe-ciasto-z-owocami.jpg
I tę pasztetówkę z góry Synaj będzie targał 😯
Przepraszam, że zaśmiecam linkami, ale ten wyjątkowo dobrze oddaje to, co myślę.
A komentarze pod spodem oddają to, co ja myślę.
Uprzejmie przypominam ze pasztetowka jest niekoszerna, a Gora Synaj juz zajeta przez inna kongregacje 😉 Zreszta PA napewno nie bedzie imitowal kolegow po fachu, ma wlasny, oryginalny obrzadek 🙂 🙂
Babilasie, dla mnie najdziwniejsze w tych cytatach Hartmana jest to ze widzi ateistow jako organizacje, podczas gdy dla mnie to sie wiaze z indywidualizmem.
No więc, lisku, religijność, czy też jej brak, powinna być sprawą prywatną (tak jak, nie przymierzając, kwestie orientacji seksualnej). Dla Hartmana ateizm staje się odmianą religii.
Nigdy nie sądziłam, ze zgodzę sie z Tobą, Markocie. A jednak niezbadane są wyroki …! 🙂
W sytuacji Polski, gdy religijnośc nie tylko nie jest sprawa indywidualna, a jest wręcz sprawa państwowa, ateizm w walce o neutralnosc swiatopogladowa Państwa nie może być sprawa indywidualna. Powinien przybrać równowazna formę.
Sowo Adelo, jak to mówią, never say never… 😉
Babilasie, mysle ze mowimy o innych opozycjach. Ty piszesz o sprawie prywatnej (jak rozumiem vs publicznej), ja mialam na mysli organizacje grupowa (stanowiaca istotny element wielu, choc nie wszystkich religii) vs indywidualnosc, tz niejednoczenie sie. Wyznawcy danej religii maja wspolnego Boga wokol ktorego sie skupiaja, ateisci nie maja niczego co ich jednoczy, tyle ze maja podobne zapatrywania, ale nie wynika z tego potrzeba wspolnego dzialania.
A propos wspólnego działania – nie wystarczy wspólnie zagłosować na partię / osoby, które deklarują przywrócenie / utrzymanie światopoglądowej neutralności państwa i jego organów? (Czyń każdy w swoim kółku, co każe Duch Boży, a całość sama się złoży) Czy trzeba koniecznie urządzać ateistyczne misteria?
Misterium jako forma teatralna? Why not?
Może niekoniecznie orgiastyczny obrzęd jak drzewiej ku czci Dionizosa, ale dla zwrócenia uwagi na los polskiego męczennika za niewiarę…
Ojżesz Mojżesz… PA dobrze wie, że pies średniej wielkości nie uniósłby dwóch ciężkich, kamiennych tablic. 🙄 A poza tym co miałby na tych tablicach wypisać? „Nie będziesz miał innych blogów przede mną”? 😈
PA ma w gruncie rzeczy tylko jedno przykazanie, zaczerpnięte od sąsiada z Lewniowej (tam mieliśmy naszą wiejską posiadłość w krajowych czasach), a brzmi ono: tak trza zrobić, jak ma być. 😎
Ktoś wspominał Mojżesza? 😉
Prof. Hartman a Janusz Palikot to dwa rożne światy. Tylko trwająca kampania wyborcza mogę uzasadnić udział Prof. Hartmana w tym happening’u i uważam, ze mógł ten udział sobie darować.
A Pan Meller, no cóż. Przyznaje sie do ateizmu, ale nigdy nie czytałam aby kiedykolwiek zabrał publicznie głos w tej sprawie.
O-to-to, Sowo. Bo ja właśnie uważam, że nie należy wyznawać publicznie ani religii ani ateizmu.
A co do prof. H i JP to nie wiem, czy to są zaiste „dwa różne światy”. Przynajmniej jedna lista wyborcza.
Tak Babilasie, masz racje. Tyle tylko, ze w Polsce – niestety – tak to nie wyglada. Jedynie słuszna religia i KK przybrała formę religii państwowej. Nie chce prez to powiedzieć, ze mamy Państwo wyznaniowe, ale quasi-wyznaniowe napewno. Mamy partie, które wręcz nawołują do publicznego manifestowania religijności i to czynią, rozpoczynając uliczne marsze msza święta. Powołując sie na te religijnośc, zadają większych praw i ograniczają prawa innych. Ze o Panu Rydzyku nie wspomnę.
To jest sytuacja nienormalna i wymuszajaca publiczne „wyznawanie” ateizmu.
Mam na półce leksykon, w którym jest o Panu A. i o klawiaturze 🙂 „Pan A – z włosami tu i ówdzie przyprószonymi siwizną. Rewelacyjnie dedukuje. W oczach Pana B: Całe połacie przyjaciela zachowały wygląd świeży i młodzieńczy. W oczach Sekretarza: wysoki, szpakowaty, dostatni. Do tego wszystkiego Pan A nie znosi, jak mu ktoś podsłuchuje, kiedy komponuje. Gra na fortepianie bardzo wyraźnie. Pisze, siadając zawsze swobodnie i zawsze twarzą do klawiatury. Przy goleniu raczej nie śpiewa, bo goli się brzytwą w dużym napięciu”.
I w przeciwieństwie do Pana B. lubi mleko. 😆
Miło Cię widzieć po długiej przerwie, Beato. 🙂
Wzajemnie Bobiku 🙂
Panowie A i B proszą, by nie całować ich w toku pracy, bo im to rwie wątek.
Nie ma najmniejszego powodu aby swa wiare jak i niewiare ukrywac – jakby to byly jakies wstydliwe choroby weneryczne. Kazdy ma prawo proklamowac w co wierzy lub nie wierzy takze publicznie – w przeciwnym razie trzeba byloby zlikwidowac wszystkie swieta, zakazac ulicznych procesji, powyrzucac obrazy z galerii i muzeow, zakazac wykonywania licznych utworow muzycznych i skreslic sporu szmat swiatpwej literatury.
Problemy z publicznym proklamowaniem wiary czy jej braku zaczynaja sie w momencie kiedy inni ludzie , niezaitreresowani, sa przymuszani do uczestnictwa w jakichkolwiek obrzadkach, wykluczani, lub pozbawiani praw, kiedy palone sa ksiazki, ktore sie komus nie podobaja lub kiedy rpozpoczynaja sie przesladowania – z powodu wiary badz jej braku.
Kwestia koloru skory czy orientacji seksualnej tez moze sie stac sprawa bardzo publiczna jesli jakas grupa jest z tego powodu przesladowana, dyskryminowana lub pozbawiana praw takich, jakimi ciesza sie wsyzscy pozostali. Wtedy nalezy isc na barykady i domagac sie swego.
Prof. Hartmana nie ma co idealizować. Jego obraz w sylwetce Pawlickiej jest w wielu szczegółach bardzo trafny, zwłaszcza w tym, że zawsze miał parcie nie tyle na szkło, bo akurat przed kamerą jakoś robi się nieśmiały, co na swoje pięć minut. Teraz je ma i się zachłystuje. Nie, nie robi z ateizmu religii, tylko sztandar, pod którym ma te swoje pięć minut.
Nie rozumiem, czemu moja firma go aż tak promuje – jestem na niego wściekła zwłaszcza z powodu jego blogu, który jest po prostu ściekiem. Przez błazeńskie wpisy i przez koszmarne komentarze, których on nie pozwala kasować – taka prowokacja. Kompromitujące, ale niestety nie tylko dla niego, lecz także dla naszej strony internetowej i im szybciej moi koledzy to dostrzegą, tym lepiej.
Meller zresztą, choć zgadzam się z nim w kwestii obciachu, też mi się nie podoba. Kocioł garnkowi przyganiał.
Myślę, Sowo Adelo, że bardzo się mylisz, Palikot i Hartman to są jajcarze.
Nie można serio bronić pewnych wartości ośmieszając je jednocześnie.
Dzisiaj w autobusie, kiedy wracałam z walnego Rady, jakiś młody człowiek, alu już dojrzały, wygłaszał peany na cześć Korwina M. do swojego kolegi przez telefon.
Ostatnie zdanie, które usłyszałam półgodzinnych zwierzeniach, to
– jasne robi jaja,ale dzięki temu cała Polska zastanawia się nad tym, co mówi i o to chodzi.
Wiasra, że Hartman robi inne wrażenie niż Korwin jest bardzo iluzoryczna. Wedlug mnie.
A poza tym de gustibus non est disputandum.
Zastanawiałam skąd się bierze atrakcyjność Korwina, który bredzi żenujące rzeczy i właśnie się dowiedziałam.
Babilasie, Twoja wzmianka o Satchmo pachnie genderem!!!
Coś tam kiedyś czytałam o tych matkach, ale pozapominałam. Sklerozę mam.
Babilasie, a Papcia Meillanda znasz, oczywiście, coooo?
On i Mr Lincoln to róże mego życia. Nie mogę wybrać jednego z nich.
Wpadam znowu tylko wieczorem, mój pobyt w Polsce jest dość absorbujący.
Dziś byłam w bardzo oryginalnej kawiarence o nazwie Bifyj w Nikiszowcu, kultowej dzielnicy Katowic. A najfajniejszy w tej kawiarni był Pączek leżący na parapecie 🙂
https://plus.google.com/photos/101216045195518787395/albums/6000024262406499809/6000024402219806018?pid=6000024402219806018&oid=101216045195518787395
Objaśniam, że bifyj po śląsku to kredens kuchenny.
A ja też znam PA 🙂 i bardzo sobie to chwalę 🙂
Mysle, ze „firma go promuje” z tego powodu, ze niewielu ludzi w Polsce gotowych jest wypowiadac ostre sady na temat wplywu Kosciola na Panstwo. Gdyby w Polsce istniala na ten temat autentyczna i szczera debata publiczna, prof. Hartman bylby zapewne na marginesie. Ale taka debata de facto nie istnieje. A ktos musi nazywac sprawy po imieniu.
Ja tez nie wchodze na blog Hartmana, bo tam jest szambo.
Nie ma najmniejszego powodu aby swa wiare jak i niewiare ukrywac – jakby to byly jakies wstydliwe choroby weneryczne.
Chciałem coś tam o moim obojętniczym punkcie widzenia powiedzieć (dla J.H. zresztą mało sympatycznym), ale po takim wiście, Heleno, to tylko samobójca wchodzi do rozmowy. No to dobranoc, choć u mnie to zaledwie wczesny wieczór.
O, Kierownictwo zgadza się ze mną.
Ja pozwolę sobie niezgodzić się tylko w sprawie nieśmiałosci przed kamerami.
Widziałam ostatnio urywki z nim i słuchałam rozmów w Tok FM, nie pozwala sobie przerwać, gada jak najęty, nikogo nie dopuszcza do głosu.
Widocznie trenował przed wyborami.
Też za nim nie przepadam, bo nie widzę w człowieku niczego autentycznego oprócz potrzeby lansowania się.
Już nie. Nie wchodzę. Nie czytam także w papierze. Ten facet to chodząca, zachwycona sobą autopromocja.
Sowo, katolicyzm przybiera formę religii państwowej nie sam z siebie, tylko dzięki partiom, które wciągnęły go na polityczne sztandary.
A brakuje urzędnikom KK mądrości, żeby na to nie pozwolić. Dla krótkotrawałych, pozornych korzyści doprowadzają całą wspólnotę religijną do przepaści.
O tym wspomnialam wyzej,Siodemeczko.
Bardzo wielu moich znajomych, wierzących i praktykujacych, dostrzega ten problem i ma żal do hierarchów. Cześć z nich powoli odchodzi od KK.
Może z nieśmiałością to trochę przesadziłam, ale parę razy widziałam go w zestawieniu z ostrymi zawodnikami w rodzaju ks. Oko i zwykle blado wypadał. I to Oko nie dawał mu dojść do słowa.
Helena o 23:08 podaje chyba zgodną z prawdą motywację. Tyle że niestety JH zawiódł. Tak jak Palikot – na jego partię przecież też już głosowałam, ale raczej tego nie powtórzę.
Sowo, odpowiem w swoim imieniu.
Nie jestem w KK z powodu ludzi, wiec nie odejdę z ich powodu, co najwyżej rozważałam inny kosciół, kiedy biskup księdza L. wzywał księży ze swojej diecezji i kazał im pisać paszkwile na niego po pierwszym, nieskutecznym odwołaniu.
Po pierwszym szoku i namyśle doszłam do wniosku, że nie wiem, jak jest naprawdę w innych kosciołach i chyba nie ma to znaczenia dla moich relacji z Panem B.
Heleno, zgadzam się, że nie ma powodu do publicznego ukrywania wiary bądź niewiary (choć zwykle nie ma też potrzeby jej ostentacyjnego demonstrowania), ale z jednym wyjątkiem – kiedy chodzi o urzędników państwowych w trakcie pełnienia funkcji. A właśnie to jest, niestety, zmorą naszego życia publicznego, że funkcjonariusze państwowi prześcigają się w gorliwym okazywaniu, jak są religijni i lojalni wobec KK.
Parcie na szklo? Ja jestem z tej szkoly co uwaza, ze filozofowie powinni jak najczesciej sie „promowac”, zamiast pisac rozprtawy, ktorych nikt nie czyta. Ich zawodem jest by prowokowali, perswadowali, zmuszali do myslenia i wskazywali droge. Mozna to oczywoscie robic lepiej badz gorzej, ale w sumie lepiej robic niz nie robic. Wole sluchac Hartmana niz Davida Bekchama czy dwojga imion mizdrzacej sie pani Gizy czy nawet Hofmana z Lipinskim.
Pozwole sobie zauwazyc, ze to oczekiwanie osobistej skromnosci od myslicieli jest mi kompletnie obce. Najwyzej moge nie sluchac. Ale chetnie slucham. Nawet dra filozofii Terlikowskiego, ktoremu nikt nie zarzuca autopromocji.
Bpbiku, nie wymienilam urzednikow panstwowych jedynie z niedopatrzenia. A to wazny punkt na liscie.
A ostentacja zawsze jest oczywiscie w zlym guscie: czy kiedy jest to ostentacja religijna czy majatkowa czy z powodu jakiegos wysokiego urodzenia.
No sorry, ale trudno tego pana nazwać myślicielem, kimś, kto zmusza do myślenia i wskazuje drogę.
On nie promuje filozofii, on promuje siebie. Lans w stanie czystym.
I po co w ogóle taka alternatywa: Hartman albo Hofman. Jest jeszcze parę innych możliwości, mam nadzieję…
A Giza może i jest pretensjonalna w intonacji, ale jest zawsze bardzo dobrze przygotowana do wywiadu – bo jej domeną są wywiady, nie myślicielstwo. Dobre przygotowanie to dziś naprawdę rzadkość.
Heleno, uważsz, ze tu przemawia filozof? Nie rozśmieszaj mnie. Broni Palikota ubolewającego, ze jego partia nie wykorzystała upośledzonych dzieci:
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/hartman-zaczyna-sie-palowanie-palikota-ktore-przykrywa-meritum-sprawy,411462.html
Siodemeczko, nie znam wypowiedzi Palikota, a ze zlinkowanego materialu niewiele mozna sie dowiedziec.
Natomiast zgadzam sie z pogladem, ze ubiegajacy sie o elekcje polityk powinien jak najbardziej zajmowac sie trwajacymi wlasnie protestami i wyraznie i jednoznacznie prezcyzowac swoje stanowisko. W ten sposob elektrorat dowiaduje sie co go czeka (albo co polityk obiecuje) jesli odda swoj glos na niego.
Dobrego przygotowania do wywiadu to ja oczekuje nawet od stazystow.
O, tu jest jaskrawy przykład na kompletną nieumiejętność zrozumienia, że demonstracyjna religijność wręcz nie ma prawa być rekomendacją dla kogoś, kto ma reprezentować państwo:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,15753264,Wybory_do_Parlamentu_Europejskiego__Tomasz_Adamek_.html
To są oczywiście wypowiedzi kretyna, ale kretyna płynącego z prądem.
Hartmanowi można zarzucić to, co Pan B. zarzucił Styce – nawet nie samo to, że się lansuje, tylko że nie robi tego dobrze. 😛
Choćby ten ściekowy blog – co to jest za wizytówka dla etyka? 🙄 Nigdy nie słyszał o netykiecie (która jest też rodzajem netyki)? A jeśli słyszał, czemu uważa, że jego jako gospodarza blogu ona nie obowiązuje i na swoim terenie nie musi o nią dbać? To jest właściwie profesjonalna kompromitacja.
Tez tego nie rozumiem.
W naszych polsko-katolickich, czy wg niektórych polskich, a więc katolickich, okolicznościach przyrody, wydaje mi się naturalne, że niektórzy ateiści czują potrzebę publicznego określenia się, otwartego stawienia czoła temu wszystkiemu, co spada na nasze głowy i – także publicznego – domagania się poszanowania dla swoich poglądów.
Nie wzięłabym udziału w takiej, hmm, rekonstrukcji historycznej ku czci ateistycznego męczennika (?), w jakiej wystąpił prof. Hartman, ale też nie wzbudza ona we mnie fali negatywnych emocji. Nie lubię publicznych zgromadzeń, teatralności, zorganizowanej egzaltacji, ale nie przeszkadza mi, że inni biorą udział w takich inscenizacjach, pod warunkiem, że nie zakłócają przy tym zanadto spokoju. Nie wykluczam natomiast, że, pomimo całej swojej niechęci do publicznych zgromadzeń i kompletnego braku potrzeby zapisywania się do tej czy innej grupy, wyjdę na ulicę przy jakiejś okazji „liczenia się” niewierzących. W normalnych warunkach, światopogląd to fajny temat do dyskusji ze znajomymi przy winie, koniaku, czy czekoladowym cieście z wiśniami. Ale warunki nie są normalne.
A to, że ze ma się podobne zapatrywania, to moim zdaniem bardzo dobry powód do wspólnego działania. Praktykujemy to także na blogu, prawda?
Od Hartmana abstrahuję. 😉
Po pierwsze:
zgadzam się z Heleną, która jest naprawdę jedyną na blogu, która bez względu na okoliczności stawia sprawę jasno i wyraziście i to my malutcy możemy dzięki niej się identyfikować jako zwolennicy sprawy, albo jej przeciwnicy. Zaangażowanie Heleny jest warte najwyższego odznaczenia polskiego, tylko jeszcze nikt nie ustanowił godnego Jej medalu. Gdybym całe życie przeżył i nie spotkał Heleny, to znaczy, że żyć nie było warto. Ja mogę Ją opierda,,, , mogę się czepiać, ale MUSZĘ! brać przykład z niezależnego myślenia i z niezależności od licznych w świecie upierdliwości, które Ona tak pięknie omija.
Jeśli ktokolwiek i kiedykolwiek uznał, że jestem wrogiem Heleny, to niech spoczywa w grobie swojego myślenia, Amen.
=
markocie,
przepraszam, wylazła ze mnie marna świnia, daj grabę na zgodę i nie miej mi za złe, że nie utrzymałem języka na wodzy. Wybacz mi zbyt emocjonalną reakcję, jest z Ciebie kawał (…..) ale i tak Ciebie lubię 🙂
W skłonie oczekuję na (….)
🙂
Lansować się podbechtując prowkując publikię? Czym się różni od Korwina? Tym, ze reprezentuje inną stronę.
Przyznał, że zmontowali ten protest, że jedna z osób zprotestujących to ich członek. Nie ma już żadnego wstydu i zasad.
Palikot miał pretensję, że inni z jego partii nie wykorzystali tej okazji, żeby zrobić kariery (cytat dosłowny).
A Hartman zapraszany 10 razy dziennie broni Palikota, że jest etyczny.
Sory, każdy może głosować i uwazać, jak chce, ale nikt tak nie ośmiesza, jak ludzie sami siebie.
I kończę wszelkie występy w sprawach politycznych, bo mam tego po dziurki w nosie.
Przez 20 lat można było poznać wszystkich na wylot.
No to co z tego Hartmana za źwirz, polityk czy etyk?
Jeśli polityk, to niech się jako etyk nie przedstawia, bo to po prostu obciach. Jego blog jest jego obrazkiem i tyle. Do etyka mu już baaardzo daleko, nawet jeśli swego czasu w świecie nauki była to jego specjalizacja. Jak widać, to było dawno i nieprawda.
Z Palikotem to może nie było do końca aż tak jednoznaczne, bo on owszem, mówił o tym, że można było zrobić karierę, ale też, żeby pomagać ludziom.
Według mnie problem jest nie w tym, czy ateiści organizują iwenty, czy nie organizują. Problem jest chyba rzeczywiście w takich reprezentantach ateizmu jak Hartman czy Palikot. Oni działają jak jajcarze, ale są przy tym agresywni i niesympatyczni i ta formuła nie bardzo się w naszych warunkach sprawdza. Ludzie są raczej przyzwyczajeni do tego, że jedne rzeczy są na poważnie i w nich wolno być buldogiem, a inne na jaja i wtedy ma być hecnie i przyjemnie. Dlatego kupili np. formułę Pomarańczowej Alternatywy, a nie kupują P. i H. Oni nie umieją wzbudzić sympatii nawet wśród sporej części swoich potencjalnych zwolenników, a to jest marną polityczną kwalifikacją, całkiem już niezależnie od kwalifikacji etycznych.
Ten kmiot Adamek bedzie Was reprezentowal w PE?
Niby jeszcze wybrany nie został… 🙄
Jestem z Hartmanem jakoś związany i nie wypada mi Jasia zbytnio krytykować, ale potrafi mnie chłopiec czasami mocno wkurzyć. Żeby być uczciwym to musicie wziąć pod uwagę jedno: jak miał trzy latka, to już wtedy mówił, że zostanie filozofem. To oczywiście nic nie znaczy, ale jeśli spojrzymy na jego krytykę filozofii, to wtedy dostrzeżemy (albo i nie), że chłopiec ma ambicję wyrażenia swego myślenia za pomocą bardzo wyrazistych środków, by nikt, kto pozostaje obojętnym, nie mógł znaleźć usprawiedliwienia, że nie zajmuje stanowiska. I ja uważam, że jest godny Heleny.
I juszszsz…
Kogo Palikot reprezentuje to ja nie wiem, bo nie wiem jakie ma poglady ten człowiek.
Pisałam już, ze to on wylansował środowisko frondy, ultra katolickich fundamentalistów.
Jak dla mnie rozrzut przekonań zbyt duży, żeby nie powiedzieć dosadniej, a w polityku, któremu mam powierzyć swój los i reprezentację państwa szukam mądrości, powagi, poziomu intelektualnego i empatii.
Zeen, o ile chętnie się podpiszę pod każdym dobrym słowem pod adresem Heleny 🙂 o tyle w sprawie Hartmana już nie będę taki zgodliwy i wręcz się upomnę, żeby go z Heleną nie mieszać. 😎
Sama wyrazistość zajmowania stanowiska jeszcze nie przesądza, że ktoś jest mądry, zdolny i w porzo. 😉 Ot, choćby Terlikowski, Rydzyk, Kurski czy Macierewicz. Zajmują zawsze wyraziste stanowisko? Zajmują, a jakże. I co, mam ich za to podziwiać? No, sorry, nie idzie.
Chyba już łapiesz, o co mi chodzi. Wyrazistość stanowiska to za mało. Trzeba jeszcze, żeby to stanowisko było mądre i wiarygodne, dopiero wtedy wyrazistość wzbudza szacunek.
Oj, poszczekałbym jeszcze, tylko mi się już łapy rozjeżdżają. 😳 Ale Wy sobie nie przeszkadzajcie. Doczytam jutro. 🙂
Zeen, zrobie soboie wydruk i powiesze na scianoie. I bede sie lansowac pod rana do wieczora i jeszcze dluzej. 🙂
Adamek do PE….pora umierac! Za to u Kapustow jest siodme.
Adamek.
Co Wy wiecie!
Ja znam jedną panią, która też kandyduje. Pracowałam z nią.
O mamuniu.
Dzien dobry 🙂
W sprawie prywatnosci wyznania, dla mnie to niezmiernie wazne, ale jako przywilej, a nie jako obowiazek… Tz zalezy mi na sytuacji w ktorej nikt do mojego wyznania badz jego braku nie bedzie sie wtracal, w ktorej moge o nim mowic lub nie mowic wg wlasnego uznania, oraz w ktorej kwestia wyznania nie bedzie powiazana (w opozycji prywatnosc vs panstwowosc!) z panstwem.
Zgadzam sie z Sowa Adela, ze w sytuacji w ktorej religia jest zwiazana z panstwem i zyciem politycznym ateizm polityczny jest uzasadniony. Tyle ze mnie osobiscie wypowiedzi j. Hartmana, ktore czytalam na jego blogu, odstreczaja, nie widze w nim dobrego oredownika ateizmu. Oprocz tego wole dazenie do niereligijnosci w zyciu publicznym, niz lansowanie braku religijnosci, bo to niezupelnie to samo.
Jesli ktos ma ochote obejrzec orlika w gniezdzie (uwaga na chorobe morska, bo jest b. wysoko i chybocze na wietrze)
Wlasnie je sniadanie, spizarke ma na nizszym pietrze, wychyla sie i bierze sobie po kasku 🙂
http://pontu.eenet.ee/player/kalakotkas.html
Dzień dobry 🙂
Radio publiczne. Dwójka. Słowo na dzień. Przez 5 min. jakiś ksiądz mówi o zmuszaniu nas do oddawania czci bożkom takim jak poprawność polityczna itp. Ot, taki sobie normalny poranek w państwie niewyznaniowym.
kawa
Jak to dobrze, że radia słucham tylko w samochodzie 🙂 .
Nie odsądzam prof. Hartmana od czci i wiary.
Jego środkiem wyrazu jest ostra, często przewrotna prowokacja. Zmuszająca do myślenia.
Myślę o słowie pisanym. Live go nie widziałam.
Romans z polityką jednakowoż mu nie wychodzi nadzywaczajnie 😉 .
Mało komu wychodzi 😉 .
srodowo szeleszcze 🙂
herbata
😀
goscinnie w sieci (moj internet remontuje sie)
herbata nieustajaco
brykam
warszawiacy polecam:
https://www.facebook.com/events/1382013565381531/?ref=22
A deklarcja adamkowa wzruszająca.
To bardzo katolickie – lanie po mordzie ( często gęsto w tej branży ze skutkiem śmiertelnym) innych za kasę 😉 .
brykam przeglad pozycji fikam
pstryk
pstryk
pstryk
🙂 🙂
😀
Dzień dobry
Lisku, orliki cały czas konsumuja ryby, ale u nich prawie tornado – okropnie wieje. Nawet one maja trudność utrzymać sie na tej wichurze.
Alez to piękne ptaki!
Adelo, rzeczywiscie piekne, ale gdy ten orlik kieruje wzrok w kamere mam wrazenie ze sama jestem rybka… 😀
Dzień dobry 🙂
Dlaczego ja widzę tylko brzeg gniazda i rybi ogon, a z orlika ani złamanego pióra? 🙁
Chyba mnie te webcamy nie lubią. 👿
A u Kapustów już siódme? Oni mi coraz bardziej na zdeklarowanych fundamentalistów wyglądają. 😈
Herbata. Kawa. Słońce przecedzone przez liście jak przez sitko. Pięknie. 😀
Dzień dobry!
Widziałem orlika cień i zdechłą rybę 🙁 W jakich godzinach ten orlik patrzy w kamerę?
W Polsce ludzie jacyś obraźliwi się zrobili 🙄
Zmoro, ja mam Hartmanowi za złe właśnie to, że jego prowokacje nie bardzo zmuszają do myślenia, częściej powodują odruch niechęci i zbrzydzonego odwrócenia się u jednych, albo agresywną i mało merytoryczną obronę za wszelką cenę u drugich. Inaczej mówiąc, prowokują raczej mordobicia niż intelektualne dyskusje. W moich ślepiach to nie jest zaleta.
Nie będę tu pisał podręcznika udanej prowokacji, ale najudańsza według mnie jest wtedy, kiedy zmuszona do myślenia „ofiara” nawet nie zauważa, że była sprowokowana. 😉 Prosta rzecz: nie uruchamiają się wtedy mechanizmy obronne, które hamują wszelkie przewartościowania w zarodku. I na odwrót – prowokacja „na chama” skutkuje na ogół tylko zwarciem szeregów. Hartman najwyraźniej tych rudymentów prowokatorstwa nie opanował, więc jest w swoim fachu zwyczajnie niedobry. 😛
A Adamek postępuje jak najbardziej zgodnie ze swoimi przekonaniami religijnymi – przecież jako bokser co rusz musi nadstawiać drugi policzek. 😈
Markocie,
To prawie jak paragraf 22. Jest często uzywane (jako określenie obraźliwe) wobec tego nie jest obraźliwe.
Bo może to działa w taki sposób, Bobiku, że zmuszają do myślenia tych, którzy myślą jedynie wtedy, gdy są zmuszani, a odstręczająco na tych, którym myślenie przychodzi dość naturalnie 😉
Hmm, ciekawe ile razy obraźliwe określenie musi być użyte, aby straciło obraźliwą właściwość.
Vesper, co będziemy tak tylko teoretyzować. 😉 Sprawdźmy. Jak mi ktoś pokaże chociaż jednego wcześniej nieprzekonanego, którego na ateizm nawrócił właśnie Hartman, to jestem gotów wejść pod stół i opinię o nieprofesjonalizmie hartmanowego prowokatorstwa odszczekać. 😈
Jeszcze nie wiem w jakich godzinach orlik patrzy w kamere, bo dzis pierwszy raz zdolalam go zobaczyc. Wczesny ranek i zmierzch wydaja mi sie najlepszymim momentami na probe. Poluje przewaznie przed poludniem (tak wiki), wiec wtedy pewnie nie ma go w domu 🙂
A ja byłbym bardzo ciekaw reakcji sędziego, gdyby skarżący, wychodząc z sali po przegranym procesie, głośno rzucił uwagę „ależ ciota z tego sędziego”. Byłoby to wtedy obraźliwe, czy by nie było? Albo równie powszechnie używany „buc” – byłbyż ci on wyrazem pogardy, czy komplementem? 🙄
Sarkazm sarkazmem, ale z polskim wymiarem sprawiedliwości nie od dziś dzieje się coś bardzo niedobrego i to nie tylko w zakresie obraźliwych słów. Tutaj trochę skandalicznych przykładów z innej sądowniczej działki, też jeżących włos na głowie:
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,137626,15732399,Skarb_panstwa_gleboko_schowany.html
A tu komentarz profesora prawa do tych przykładów:
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,137626,15732438,Sedzia_z_mieczem__Polak_bez_tarczy.html
Lisku, a udało Ci sie zobaczyć dwa osobniki w gniezdzie? Ja widziałam przez chwile, ale kamera jest tak ustawiona, ze gdy przyleciał z ryba ten drugi – zasłonil kamerę całkowicie.
Oj, widzę, że państwo Ustrońscy nie wyciągnęli wniosków z zeszłorocznych doświadczeń. Znowu zwlekają plastiki do gniazda. 🙁
Nie, widzialam tylko jednego i to bez ryby, mial spizarke pod gniazdem. Ale jesli jest ich dwoje, bedzie co ogladac :).
Czekam kiedy zjawi sie para do czarnego bociana, rano przylecial bocian ktory wydalal mi sie mniejszy i z mniej czerwonymi obwodkami oczu, ale bede pewna dopiero gdy zobacze dwa razem.
Jesli panstwo Ustronscy nie wyciagneli wnioskow, moze wyciagneli je lesnicy opiekujacy sie gniazdem i to paskudztwo zawczasu wyrzuca…
Bardzo nam sie powiekszylo gospodarstwo 🙂
Coś mi się wydaje, że w Ustroniu przyjęto zasadę nieingerencji bez względu na okoliczności.
W zeszlym roku wspinali sie do gniazda i cos tam robili.
Ale to chyba, o ile dobrze pamiętam, dopiero wtedy, kiedy jedno z piskląt nie przeżyło powodzi w gnieździe, drugie było też zagrożone i opinia publiczna zaczęła się strasznie awanturować, żeby coś zrobić. Wcześniej się powoływali właśnie na tę zasadę nieingerencji.
Byl jeszcze poprzedni raz, chyba mikrofon wysiadl, ktos wspial sie do gniazda by zreperowac i przy okazji troche im wyczyscil. Pzypadkowo akurat sie przygladalam, ale mozliwe ze to bylo nadprogramowe.
Nieingerencja jest dobra, jak się nie wyrzuca plastiku byle gdzie 🙄
Niepodważalny argument: 😆
http://img2.demotywatoryfb.pl//uploads/201311/1383940048_6ggusz_600.jpg
Trochę z tej bajki, co zmiana potocznego obrazu upiora pod wpływem mediów. 😉
Jak jesteśmy przy zezwierzęceniu, to muszę przyznać, że zmieniłem zdanie o Borysie. Już go nie uważam za maniaka seksualnego, odkąd się dowiedziałem, że pan Wróbel skacze na małżonkę nawet i 20 razy na godzinę. 😯
Boris, zwracam honor. Jesteś całkowicie normalnym samcem. 😎
Człowieczy los
Nie widać rybołowa, a ryba też zniknęła…
Zmora/ 08:09/ słuchałem radia w samochodzie 👿
Uważajmy na wyrażanie się http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=DW&Date=20140409&Category=PODLASKA&ArtNo=140409570&Ref=AR&border=0&MaxW=666 😀
Czy tytuł Papieżycy nie należy się przypadkiem Pannie Kocie ? 🙄 😉
zeen,(01:04)
Jestem z Hartmanem jakoś związany i nie wypada mi Jasia zbytnio krytykować
zasada numer 1., „swoich” nie krytykujemy 👿
Rozczarowałeś mnie. Bardzo 🙁
Mnie się wydaje, że zeen robi sobie za przeproszeniem jaja, a inaczej mówiąc łagodnie wampirzy 😉
Podpisuję się obydwoma rękoma pod wszystkimi krytycznymi uwagami, jakie tu padły, na temat Hartmana.
Dorzucając swoje trzy grosze:
Instytucję błazna uważam za bardzo potrzebną i użyteczną, wypada się jednak zdecydować, czy chce się być błaznem czy ustawodawcą. Nie można być jednym i drugim równocześnie, bez powodowania poważnych szkód społecznych.
Ateiści, jak każda inna grupa społeczna, mają prawo do urządzania „ateistycznych misteriów”, jeżeli jest im to potrzebne do utwierdzenia się we własnej tożsamości, policzenia się, zamanifestowania odrębności. Takie jest ich „święte” prawo. Pytanie, czy głównym celebransem i aktorem powinien być ustawodawca in spe?
Jaka jest możliwość zajmowania się świeckością państwa Polskiego w Brukseli? Żadna.
Jedna kwestia to słuszność postulatów świeckiego państwa a druga kwestia, to sposób prowadzenia debaty na ten temat. Nie da się oddzielić jednego od drugiego. Hartman, niezależnie od tego, jak wysokie jest jego IQ, zachowuje się jak człowiek upośledzony, jeżeli chodzi o inteligencje emocjonalną. Robi zdecydowanie więcej złego niż dobrego. Żeby się o tym przekonać wystarczy przyjrzeć się jego blogowi – „kosmos w kropli wody” – i zapoznać się z abc zasad komunikacji społecznej.
Ferment jaki powoduje wart jest fermentu wywoływanego przez Kaczyńskiego i Macierewicza.
Dyskutując o świeckim państwie trzeba też wziąć pod uwagę to, z kim i o czym się dyskutuje. I dostosować język i inne środki do adresatów i przedmiotu dyskusji.
Dla większości Polaków instytucja Kościoła, ciągle jeszcze, pełni rolę podobną do tej, jaką dla Brytyjczyków pełni Królowa. Dlatego nadal gotowi są tej instytucji wiele wybaczać. Nie tak dawno oburzenie Brytyjczyków wywołał fakt, że Elżbieta II i książę Karol lekką ręką wzięli miliony z kasy: „dofinansowanie do mieszkania”. Jak widać pazerność porównywalna z pazernością polskiego kleru. W jednym i drugim przypadku społeczeństwo się zżyma ale nie sięga po drastyczne środki.
Polskie społeczeństwo potrzebuje czasu na zmianę stosunku do instytucji kościoła. Tego nie załatwią z dnia na dzień żadne happeningi.
Potrzebna jest cierpliwa, mozolna, systematyczna praca u podstaw. A to nie jest zadanie dla błaznów.
Symptomy tych zmian już się pojawiają. Wspominałam tu kiedyś o wyklaskaniu księdza w poznańskiej parafii. Jeszcze kilka lat temu byłoby to absolutnie niemożliwe.
Ostatnia Polityka pisze o skardze, jaką wniosła do sądu, przeciw Michalikowi, Małgorzata Merin „Obraza uczuć niereligijnych”. Sprawy nie wygrała. Jeszcze. Ale tego procesu nie da się zatrzymać.
Dora,
myślisz, że wampirzy? hmmm ….
Tyż bym dał mandat za nieortograficzne wyrażanie się w miejscach publicznych 😎
Hartman nie jest ideałem, nobody is perfect 🙁 ale ma parę sympatycznych cech np. kupił sobie stare volvo, jeśli się nie mylę 😉
Swoim blogiem daje do zrozumienia jeszcze przed wyborami, jak ma zamiar traktować swoich ewentualnych wyborców, szczerze i bez mizdrzenia – lekceważy. Jeśli to nie autyzm, to wielka arogancja i może jednak jakieś braki emocjonalne.
Nie znam go osobiście, blog czytuję.
Ktoś powiedział kiedyś, że filozof to gość, którego nie stać na psychoanalityka.
Może dlatego ten pęd po europejskie apanaże?
Przy tych stawkach… 🙄
markocie,
to by sporo tłumaczyło 😉 choć z drugiej strony, na etacie profesora tytularnego też się biedy nie klepie 👿
Wiesz, ile kosztuje utrzymanie starego volvo? 🙄
wyobraź sobie, że wiem 👿 mój syn nie potrafi się rozstać ze swoim 😉
No to tym bardziej 😉
Tym we mnie wzbudził sympatię
Mam dwoje filozofów w najbliższej rodzinie i absolutnie nie odnoszę wrażenia, żeby któremukolwiek z nich potrzebny był psychoanalityk 🙂
Helena, (0:57)
mam nadzieję, że T. Adamek nie wejdzie do Europarlamentu. Brak mu stosownych kompetencji.
Niemniej nazywanie go „kmiotem” …. 😯
jak na człowieka z takim życiorysem (za wiki):
Życie prywatne
Tomasz Adamek (ur. 1 grudnia 1976 w Żywcu)
Dzieciństwo
Tomasz Adamek wychowywał się wraz z czterema siostrami. Gdy miał niespełna dwa lata (15 listopada 1978 roku) jego ojciec – Józef Adamek – zginął w wypadku na moście w Wilczym Jarze (był kierowcą jednego z autobusów biorących udział w katastrofie), w drodze z Żywiecczyzny do kopalń Brzeszcze, Mysłowice, Ziemowit. Rodzina Adamków żyła skromnie, a Tomasz, jako jedyny mężczyzna w rodzinie, najczęściej uprawiał półhektarowe pole w Gilowicach.
Regularnie grał w piłkę nożną w Beskidzie Gilowice, wystawiany przez trenera w ataku lub bocznej pomocy. Najbardziej interesowały go jednak sporty walki. Od dziecka był też religijny i często uczestniczył w nabożeństwach jako ministrant.
Rodzina
13 października 1996 roku zawarł związek małżeński. Rok później urodziła mu się córka Roksana, a w sierpniu 2000 roku Weronika. Początkowo mieszkał z żoną u teściów, później przeniósł się do nowo wybudowanego domu w Gilowicach. W 2008 roku przeniósł się wraz z rodziną do USA – gdzie zamieszkał w podnowojorskim Kearny w stanie New Jersey. Jego żona – Dorota – studiowała pielęgniarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim (wcześniej ukończyła liceum pielęgniarskie w Żywcu).
W październiku 2005 roku Tomasz Adamek został przyjęty na Katolicki Uniwersytet Lubelski na magisterskie studia uzupełniające z administracji samorządowej. Wcześniej zdał maturę w Zespole Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Żywcu (wyuczony zawód mechanika sprzętu AGD) i skończył w tym mieście studia licencjackie w Beskidzkiej Wyższej Szkole Turystyki, na kierunku administracja.
Wiara
Adamek przyznaje się do dużej religijności. Jego charakterystyczne wypowiedzi to np.: Inni potrzebują psychologa, a mnie wystarczy Bóg. Jemu powierzam swoje kłopoty i nigdy się nie zawiodłem. Bez Niego byłbym nikim. lub Swoją siłę nie biorę z jedzenia, ale od Boga. Odmawiałem przed walką różaniec i Bóg mi pomógł, Jak Bóg da to…
Po wygranej walce w maju 2005 roku udał się na pieszą pielgrzymkę z Jasnej Górki w Ślemieniu na Jasną Górę (ok. 150 km).
28 sierpnia 2013 bokser odwiedził redakcję Radia Maryja, TV TRWAM oraz Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu[37].
Osiągnął sporo. Nie zgadzam się z jego poglądami, ale szanuję jego prawo do ich posiadania. I nie wydaje mi się, żeby należało wyrażać się o nim z pogardą 🙁
Trzymając się Twojej stylistyki i biorąc pod uwagę „dane od losu” możliwości, co należałoby powiedzieć o Hartmanie?
Przychodzi mi na myśl to, co Talleyrandowi powiedział Napoleon:
Jesteś łajnem w jedwabnych pończochach.
http://pl.wikiquote.org/wiki/Charles-Maurice_de_Talleyrand
Zamiast jedwabnych pończoch, tytuł profesora 👿
Markot,
ten tekst też mi się podoba 🙂
Dora,
ja mam jednego, również z tytułem belwederskim i również nie potrzebuje psychoanalityka 😎
zarabia bardzo dobrze 😆
Nawet żeśmy z Mordechajem wtedy komentowali a blog JH nie był jeszcze takim rynsztokiem 🙄
Wydaje mi się, że „kmiot” w tym wypadku nie miał nic wspólnego z pochodzeniem, życiorysem, osiągnięciami, itd., tylko był oceną aktualnego stanu świadomości. Ja z tego samego powodu nazwałem wynurzenia Adamka wypowiedziami kretyna i nie czuję się winny. To były kretyńskie wypowiedzi.
Nie dlatego, że Adamek ma poglądy, jakie ma. Dlatego, w wielkiej ogólności, że chce kandydować do PE w ogóle nie rozumiejąc, o co w tym wszystkim biega i publicznie daje temu dowód.
Kretynem (umownym) można być bez względu na osiągnięcia, utytułowanie czy pozycję. Wiem, że nie jest elegancko kogoś tak nazwać, ale czasem już naprawdę nie mogie przez kwiatek, bo wątpia mnię się wywracają i domagają wprostu. 😳
„Kmiot” = ignorant, obskurant, wstecznik, zacofaniec, ćwierćinteligent itp.
nie odnosi się do chłopskiego czy wiejskiego pochodzenia, a bardziej do mentalności i walorów intelektualnych
Bardzo lubiłam Izabele Jaruge -Nowacką. Lubiłam i szanowałam. Bardzo przeżyłam jej śmierć. Część sympatii, siłą rzeczy, przeniosłam na jej córki.
Jedna z nich, Barbara Nowacka kandyduje, z list TR w Lublinie, do Europarlamentu. Wczoraj wieczorem słuchałam wywiadu z nią, w TOK FM.
Wiła się jak Piekarski na mękach. Dziennikarka pokazywała jej punkt po punkcie, że to na czym jej zależy: świeckość państwa, poszanowanie praw mniejszości, to robota do wykonania tu, na miejscu.
Wreszcie zapędzona do narożnika BN zaczęła opowiadać jak ważne są Uniwersytety Trzeciego Wieku. Spotkała się z paniami z UTW i jeszcze się spotka. Wie od nich ile UTW dla nich znaczą. „A UTW to właśnie Parlament Europejski” – zakończyła.
Nie wiedziałam czy się śmiać, czy kląć czy płakać.
UTW nie maja nic wspólnego z Europarlamentem. To typowe oddolne, obywatelskie działania.
Z przykrością stwierdzam, że pani Barbara Nowacka nie ma kompetencji do kandydowania do Europarlamentu.
Mimo to nie chcę jej nazywać „kmiotkiem” czy „kretynką” 😉
Adamek pewnie jest całkiem przyzwoitym człowiekiem, chociaż w podanych przez Jagode informacjach nie znalazłam żadnej, która wykazywalaby iż posiada niezbędna wiedzę, doświadczenie, predyspozycje do zasiadania w Europarlamencie. Jego ostatnie publiczne wypowiedzi wręcz o tym świadczą i mam nadzieje, ze nie wygra.
Ale Jego przykład martwi mnie bardzo i wykazuje, ze istniejące partie wystawiając takich kandydatów, obniżają rangę tych wyborów. A to już jest zjawisko bardzo niekorzystne. Wiedza w społeczeństwie i zrozumienie, jak wielki wpływ na nasze zycie maja decyzje podejmowane w Brukseli, jest na i tak katastrofalne niskim poziomie i zniechecanie wyborców jest karygodne.
Jagodo, czemu jesteś zawiedziona postawa córki Pani Jarugi-Nowackiej?
Przecież bycie córka, nawet najwybitniejszego geniusza nie oznacza, ze posiada sie niezbędne kwalifikacje.
Ale bez kwalifikacji nie powinno się startować tam, gdzie kwalifikacje są wymagane. Nawet jeśli nie można tego doraźnie sprawdzić.
Kulturalni ludzie (Jacek Kowalczyk) nazywają „kmiota” tytanem intelektu, kultury osobistej i wiedzy o świecie 😉
Inni powiadają, że żostał wystawiony na ring i odniesie sukces,jeśli skuje Europie mordę i wartości katolickie przywróci.
„Czy uważa Pan, że katolicy w Polsce, którzy są zdecydowaną większością, są coraz bardziej szantażowani przez mniejszość typu: homo lobby lub przez entuzjastów ideologii gender?
Adamek – Chcę zatrzymać ataki na Kościół i powszechny grzech. Homoseksualistów trzeba leczyć.”
Czy Adamek narobi większych szkód niż dotychczasowi nasi euroszkodnicy?
Być może należało by zastanowić się nad tym, czy ilość ciosów otrzymanych przezeń w głowę nie uszkodziła jej zbytnio, ale takie badanie należało przeprowadzić najpierw w stosunku do osoby rekomendującego pana Adamka do grona decydującego o przyszłości naszego kontynentu.
Jeżeli kandydat jest w stanie rozróżnić ustawę od uchwały i znależć datę obrad w kalendarzu, to dla promotorów może wystarczające kryterium? Ehhh…
Wg. PWN:
kmiot obraźl. «człowiek nieobyty, niewykształcony, zwykle pochodzący ze wsi»
Znaczeń a znaczeń. I wszystkie obraźliwe.
Tak to już jest z określeniami pejoratywnymi 🙁
w ostatnich WO był wywiad z Barbarą Nowacką i zrobiła na mnie dobre wrażenie, nawet chciałam Irkowi podrzucić linkę, bo się żalił, że nie ma na kogo głosować
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,15742381,Barbara_Nowacka__Jestem_gotowa.html?piano_t=1
ale wiadomo, na żywo to co innego, niż do gazety z autoryzacją
Ja tylko sie odniose do tego:
„Jestem z Hartmanem jakoś związany i nie wypada mi Jasia zbytnio krytykować”.
Ja mam dokladnie to samo. Jesli czuje z kims bliski zwiazek czy nawet pewna zazylosc, to nie krytykuje publicznie za jego/jej plecami tylko – jesli juz, to w cztery oczy lub publicznie, ale w obecnosci danej osoby.. To sie nazywa przyjazn, ktora ja traktuje bardzo serio, zawsze.. Ja wlasnie „swoich” publicznie nie krytykuje bez nich, nawet gdy czuje duzy zawod.
„Jesli mi przyjdzie kiedys wybierac miedzy Ojczyzna a Przyjacielem, pozwol, Panie, wybrac mi Przyjaciela” – powiedzial kiedys stary madry Antoni Slonimski.
Sowa Adela,(16:07)
bom głupia droga Sowo, bom głupia 😳
I cóż pan zrobisz? Nic pan nie zrobisz 😉
Heleno,
ludzie mają zaprzyjaźnionych księży, biskupów, etc.. Toteż mamy, to co mamy.
Nie można stosować podwójnych miar do osób publicznych, dlatego, że są naszymi przyjaciółmi.
Jagodo,
Nie bądź, proszę, tak surowa dla siebie. Przez sympatie dla matki dobrze zyczylas córce i chciałas , aby dobrze wypadła. Jesteś mądra!! 🙂
Zadne podwojne miary. Przyjaciol sie ma zazwyczaj nie dlatego, ze podzielaja wszystkie nasze poglady i zyciowa filozofie. Ilekroc jestem u Kumy, wpada do niej aby sie ze mna spotkac jej szefowa z uczelni, bardzo zaangazowana w PiS. I my zwyczajnie o polityce z nia nie rozmawiamy. Bo dla mnie Marysia jest wazniejsza od jej oblakanej milosci do Prezesa. Boi Marysie bardzoi lubie i cenie, wiec trzymam twarz na klodke i skupiam sie na rzeczach wazniejszych niz przyszlosc Polski. Nie mam z tego powodu zadnych wyrzutow sumienia. Moje sumienie nie jest, mam nadzieje, fanatyczne.
Z moja E. tez czesto sie nie zgadzamy w sprawach polityki, ostatnio np w kwestii malzenstw jednoplciowych So what? Nie namawiam jej aby sie ze mna pobrala 😆
To ja mam tak:
Kocham, ale mówię, co myślę i nie obrazam się.
Chodzi o bliskich i zaprzyjaźnionych.
Czasami potrzebuję trochę czasu, zeby dojść do siebie, jestem tylko słabym człowiekiem.
Ale to jest płaszczyzna prywatna, Heleno, a tu jest mowa o płaszczyźnie publicznej.
O kimś, kto za publiczne pieniądze zamierza urządzać społeczeństwu życie.
Osoby publiczne muszą podlegać obywatelskiemu monitoringowi. Nie ma zmiłuj. Nikt nie musi być osoba publiczną 😉
Kiedy „obywatelstwo” wchodzi w konflikt z przyjaznia, wygrytwa przyjazn – u mnie. Ale rozumiem ze nie u wszystkich. Sama stracilam bardzo wazna przyjaciolke, bo u niej nienawisc dio Michnika wygrala z miloscia do mnie – ktora mi wiele raze deklarowala, z wzajemnoscia. Zycie jest straszna suka, za przepropszeniem ja Kogo.
Jagodo 13.53, a dlaczego? Chyba coś przeoczyłam.
Sowo 😆
Panno Koto,
miała miejsce zażarta rywalizacja o tytuł Papieżycy Blogu 😉
Bobik orzekł, że przyznanie tytułu zależy od ilości bliskich spotkań trzeciego stopnia z PA 😎
Bobikowi wyszło z obliczeń, że tytuł należy się Pani Kierowniczce ❗
Jak napisałaś dzisiaj, że też spotykałaś się z PA, pomyślałam, że być może, ze względu na niewielką odległość, Ty ich miałaś najwięcej 🙄 😉
Bardzo mila para rybolowow I dobrze widoczna.
Pozdrowienia dla Koszyczka.
http://www.chesapeakeconservancy.org/Osprey-Cam
Heleno 😉
http://www.youtube.com/watch?v=uOvtNghrqVU
juz rozumiem skad blad: wg estonskich forumowiczow dzis rano w gniezdzie rybolowow siedzial inny ptak 😯 Nie orlik co prawda, lecz bielik 😳
Jagoda
śr, 9 Kwiecień 2014, 18:36
Bardzo trafnie. Polityków, których wybieramy, mamy prawo i obowiązek *pociągnąć za konsekwencje* 👿
Aaaa, teraz sobie przypominam. Ale nie jestem pewna, możliwe, że to jednak Pani Kierowniczka dzierży ten tytuł. Bo gdy my czasami z Bobikiem mamy mordka w mordkę spotkanie, PA musi zarabiać na pasztetówkę.
p.s. Jak wygrają ci, których nie wybieralismy, to tym bardziej mamy prawo za te konsekwencje, a co!
Jednak jesli „w polityke” pojdzie moj dobry przyjaciel, krytykowac go bede glownie w rozmowie z nim, przy innych okazjach raczej zmilcze, lub skrytykuje ale lagodnie, zaznaczajac ze jestesmy w przyjazni i ze jemu/jej tez juz swoja opinie przedstawilam.
Oczywiście, że jest to sprawa delikatna, Lisku. Ale w takiej sytuacji chyba lepiej milczeć. Zamiast zastrzegać się, że krytykować to nie będę, za to opowiem jaki on jest fajny. Już kołysce, taki był 😉
Nie chce mi się przyłączać do dyskusji na temat pana B, jak rozpytałem w okolicy nikt takiego nie widział i nic o nim nie słyszał. Jak chodzi o pana A to opowiadają, że ma związek z UFO czyli pochodzi z innej planety. Natomiast przy moim parapecie ciągle przechodzą różne łaciate, burasie a nawet rude, chętnie rzucam na nie okiem. Panu B natomiast, mimo, że taki nieznany tym bardziej życzę aby mu się w życiu powiodło.
A dlaczego o kims z kim sie nie zgadzamy swiatopogladowo, nie mozna mowic dobrych rzeczy? I podkreslac zalet duszy i charakteru?
Opowiesci o planach z kolyski kraza po sieci, cos o tym pisal takze Andsol, rzeczywiscie znajacy JH z dziecinstwa
http://andsol.blox.pl/2012/05/Klasowki-i-won-za-Don.html
A ta moja (dawna) przyjaciolka, co nie kocha Michnika, ma takie zaslugi dla Polski, na rzecz obalenia komuny, ze takich nie ma caly rzad Tuska. Ogromne. I nie tylko dla Polski. Zalozony przez nia instytut zrobil bardzo wiel razem wzieetye dla Azerow i Ormian, dla Gruzinow i Czeczenow, dla Kubanczykow na Kubie i dla Mongolow w Mongolii (ktorzy przyznali jej najwyzsze odznaczenie panstwowe). I to bede zawsze publicznie podkreslac, choc nie potrafie zupelnie zrozumiec jej zauroczenia formacja Psychicznego. A jeszcze bardeziej nie rozumiem dlaczego zerwala stosunki ze mna. Ale o tym juz tu chyba pare razy (100? 480?) wspominalam? 🙁
Alez Heleno! Nie wiem jak inni, ale ja taka zasada w życiu sie kieruje. Inna sprawa, ze tylko tak długo, jak dlugo ktoś nie usiłuje „droga odgorna” mojego światopoglądu zastąpić swoim. Wówczas trudno mi dostrzegać takie pozytywne cechy jak np. tolerancyjnosc, szacunek dla cudzych poglądów, wolność do indywidualnych wyborów.
I ta nienawiść do Michnika rzuciła Te Panią w ramiona Prezesa? Musiał ten Michnik bardzo Jej dokuczyc.
Oczywiscie Tą Panią – przepraszam.
To nawet chyba nie jest wazne czy rzeczywoscie az tak dokuczyl. Wazne, ze ona tak uwaza. I pewnie nie chodzi o samego tylko MIchnika, lecz o cale srodowisko, z ktorym bardzo byla kiedys bardzo zwiazana, latami slala paczki, pilnowala aby mieli z czego zyc, wyciagala z aresztow, dbala o to by swiat o nich wiedzial i generalnie robila bardzo wiele.
O ile pamiętam dostała jakieś odznaczenie.
Nie widzę niczego niewłaściwego w powstrzymaniu się od publicznego krytykowania przyjaciela czy znajomego, za jego plecami. Niewłaściwe byłoby publiczne popieranie go w dążeniu do zdobycia stanowiska, na które, naszym zdaniem, się nie nadaje, czy bronienie go pod włos faktom i własnym przekonaniom, bo „swój”. Ale przyjaciel musiałby popełnić duże draństwo, żebym poczuła, że niewłaściwe jest milczeć.
Jeszcze nie skończyłem kolacji, więc tylko w krótkich, żołnierskich słowach. 😎
Panna Kota słusznie wszystko wyjaśniła i Papieżycą nadal pozostaje Kierowniczka. 🙂
Mnie też niezręcznie przyjaciół krytykować publicznie, choć w 4 oczy szczerze nawarczeć potrafię. Nawet jeśli przyjaciel jest osobą publiczną, do słuchu powiedzieć wolę mu prywatnie, a publicznie wstrzymać się od głosu.
Nie należy jednakowoż mieszać krytykowania z niezgadzaniem się. Nie zgadzać się mogę również publicznie, bez oporów.
W ptaszydłach już się powoli gubię. 😯 To w końcu kto to jest to drapieżne, czarne, piękne, w gnieździe nad morzem?
Myślę, Ago, że trudno ten temat tak zamknąć jednym zdaniem.
Wszystko zależy od sytuacji.
Bobiku, to co tak się mości?
= rybołów, Fischadler, sea hawk (osprey)
Audrey jest ta większa. Tom to jej mąż.
Piękne ptaszki.
Tak, otrzynala Krzyz Komandorski Orderu Odrodzenia Polski – z rak prez. Lecha Kaczynskiego. Michnik wtedy nie dostal nic i to wywolalo zrozumiale zgorszenie.
Ale ja tej Komandorii natychmiast i serdecznie pogratulowalam listownie i dostalam nawet podziekowanie od I.
Mt7, dlatego napisałam aż trzy zdania. 😛 Nie starałam się zamknąć nimi tematu, ale, przyznaję, wydawało mi się, że dość wyczerpująco opisują moje podejście i nie będę Was męczyć uszczegóławianiem. 😉
Nie, Ago, mnie chodziło o moje zdanie 😆
Ty napisałaś wyczerpująco, a mnie się nie chce rozwijać mojego. 😀
Aaaaa, osprey! Z tego sie robi torebki:
http://www.handbag.com/shopping-bag/news/a433052/bag-love-osprey-londons-colourful-maudie-bags.html
Rozwijanie swojego, podobnie, jak krytykowanie nie swojego, nie jest obowiązkowe. 😛
Co do amicus Plato, sed magna amica veritas dowiedziałem się o sobie, bo przerabiałem takie sytuacje w życiu, że obojętnie jak bardzo bym się nie deklarował pryncypialnie i bezkompromisowo gdy sytuacja ma wymiar teoretyczny, to w praktyce gdy rzecz dotyczy osób zaprzyjaźnionych, zawsze znajdą się jakieś okoliczności łagodzące, jakieś powody aby nie być jednak weredykiem czy wyreżyserowany brak okazji żeby swój pogląd dobitnie wygłosić. Więc zazdroszczę tym, którzy mają zawsze absolutną pewność i nieodmienną zgodność praktyki z teorią.
W sprawie „Papy Meillanda”, Nisiu, nigdy nie lubiłem jakoś szczególnie mieszańców herbatnich, uważałem bowiem, że skierowały hodowlę róż na wiele dziesięcioleci na ślepy tor. Nie jestem entuzjastą jaskrawych kolorów, jakie mają (przynajmniej wczesne) Hybrid Tea, nie przemawia do mnie ich (uważany skądinąd za wielce szlachetny) kształt pąku i budowa kwiatu. A ostatecznym dowodem na to, że Austin miał rację jest to, że inni hodowcy zaczęli po latach naśladować jego róże (seria Romantica od Meillanda, Marchenrosen Kordesa czy linia Renaissance Polusena) zaś sam Austin nigdy nie wyhodował żadnej odmiany z grupy HT.
Więc nie, nie mam „Papy Meillanda”. Mam „Uncle Walthera”, „Royal Copenhagen”, „Jana Pawła II” i polskie odmiany „Chopin” oraz „Venrosa”. Więcej grzechów herbatnich nie pamiętam.
autokorekta: Uncle Walter, nie Walther. Bo by był Onkel.
Babilasie, masz rację, wszelako napisałam wszystko zależy od sytuacji.
Jeżeli ktoś, nawet bardzo mi bliski powie coś obrażającego innych publicznie, lub w inny sposób zachowa się niegodnie, to nie wyobrażam sobie, żebym tego publicznie nioe powiedziała, wcześniej wyrazając swoją dezaprobatę, czy oburzenie sprawcy.
Ale sytauacji jest tyle, ilu ludzi. Wgrę może wchodzić tyle różnorakich, dodatkowych aspektów.
Dlatego, chociaż wypowiedziałam się wcześniej pryncypialnie, w krótkich żołnierskich słowach, to jasne jest, że muszę ważyć racje.
Są jednak obszary i tematy, w których nie ma żadnych okoliczności łagodzących.
Ja nie jestem sędzią swoich bliźnich, ale mam prawo wyrazić swoją opinię.
Powyższe nie dotyczy prywatnego życia innych, nic mi do tego.
Muszę coś opowiedzieć. Gdy jestem w Polsce i odwiedzam cmentarz, gdzie jest pochowana moja rodzina, odwiedzam również sąsiadujący z nim kościół z pięknymi witrażami, które zaprojektował i zrobił mój zmarły przyjaciel artysta. Tym razem trafiłam na niedzielną mszę, na której w czasie kazania odbyło się krótkie przedstawienie ilustrujące niedzielną ewangelię o wskrzeszeniu Łazarza. No, wymiękłam, jak mawia dzisiejsza młodzież. Otóż przed ołtarzem postawiono stół i 4 krzesła, weszły 2 dziewczyny z garnkiem i talerzami, które rozstawiły na stole (2siostry Łazarza), następnie pojawił się ich krewny przebrany za Zyda, w kapeluszu i z pejsami, w tałesie, ostatni wszedł Łazarz, również ucharakteryzowany, w pięknej czarnej, haftowanej srebrną nicią jarmułce na głowie. Cała czwórka rozmawiała ze sobą w gwarze śląskiej, co dla mnie było akurat dość komicznym efektem. Ale nie o to chodzi, byłam zdumiona tym przedstawieniem, bo przecież do polskich moherów nie za bardzo dociera fakt, że wszystkie postacie, które czczą są Zydami, nie muszę zresztą nad tym tematem się rozwodzić, patrzyłam z ciekawością po twarzach ludzi i na ich reakcje, trudno było coś wywnioskować. Potem rodzina uświadomiła mnie, że nowy młody wikary robi tego typu przedstawienia w czasie mszy i ludzie już się z takimi widokami przed ołtarzem oswoili, jest więc nadzieja, że też co nieco do nich dodarło, podobnie jak do parafian ks. Lemańskiego.
Przykro mo, Helenko, posłuchałam na Tubie, wywodów Twojej przyjaciółki i to jest straszne, co ona mówi. Zajrzałam tez do fundacji i powodów jej zamknięcia.
Najłatwiej chyba winę za różne niepowodzenia złożyć na mafijne układy.
Nie mam sił nawet tego słuchać.
Ten dylemat Slonimskiego z wpisu Heleny o 17:55 wyglada na lagodniejsza wersje autorstwa EM Forstera (ktorego Slonimski zapewne czytal:
http://www.quoteyard.com/if-i-had-to-choose-between-betraying-my-country-and-betraying-my-friend-i-hope-i-should-have-the-guts-to-betray-my-country/
Chyba przyjazn wazniejsza niz interes panstwa. Chociaz Pawka Morozow byl kompletnie odmiennego zdania. Nie jest nielojalnoscia moim zdaniem nie zgadzac sie z przyjacielem publicznie, byle bitwa byla na argumenty, a przyjaciel nie zaskoczony naszym stanowiskiem.
Sluchajcie, jeszcze dzisiaj rano zeskrobywalam lod z szyby samochodu, a teraz po poludniu wyglada na to ze nareszcie przyszla wiosna!!! Hallelujah! Hallelujah!
Cieszę się razem z Tobą, Kóliku. Niech Wam piękne słońce świeci i kwitną wszystkie kwiaty. 😀
Publiczne, to nie znaczy jakieś byle jakie państwowe, to jest dobro wspólne wszystkich czlonków tej wspólnoty, mówiąc niemożliwie wzniośle.
To rzeczywiście bardzo pocieszające, Panno Koto, że są młodzi duchowni, którzy mają takie podejście. To może mieć bardzo duży wpływ na postawy, kiedy Żyd nie będzie postacią rodem z piekła, tylko z kościoła.
Swoją drogą, efekt gwary śląskiej w tym kontekście jestem sobie w stanie wyobrazić. 😀
Wesołej wiosny, Króliku. 🙂
I konsekwentnej. Nie takiej, co to z kwiatka na kwiatek, dziś przyjdzie, jutro pójdzie… 🙄
Babilasie, jak już powiedziałeś A, będziesz dręczony o B. 😉 Dlaczego mieszanie herbaty skierowało hodowlę róż na ślepy tor? I co jest złego we współczesnych mieszańcach? Znaczy, poza kwestiami czysto estetycznymi, które, jak wiadomo, każdy i tak będzie widział po swojemu. Ja np. też nie lubię jaskrawych róż, ale inni takie właśnie kochają i tyz piknie. 🙂
Ooo, dzieki Kroliku. Nie wiedzialam, ze podobnie juz ktos wczesniej powiedzial.
Tak to jest ze skrzydlatymi slowami. Dzisiaj wszyscy mysla, ze to Waldorf wymyslil o „muzyce, lagodzacej obyczaje”, a nie Szekspir (ktory mowil o „ujarzmianiu dzikich bestii”).
O muzyce, że łagodzi obyczaje, pierwszy powiedział Arystoteles.
Właśnie się dowiedziałam, że zostałam Papieżycą. Nie powiem, żebym się spodziewała czegoś takiego w moim życiu… to prawie tak jak Żyd w jarmułce mówiący po śląsku 😆
Ale nie powiem, miło mi. Kierowniczką swego czasu też nie spodziewałam się zostać. 😉
Arystoteles-szmerystoteles.
Kierowniczenie było na pewno dobrym prygotowaniem do papieżycowania. Mamy przynajmniej pewność, że osadziliśmy na stanowisku fachową siłę. 😆
Boris chyba mysli, ze jest wroblem…
A kiedy on ma czas na myślenie! 😆
Siedem jajek i dwie duże myszy, czyco.
Polexciała za nim, chyba jej mało.
A on to tak spada z góry jak Zeus jaki.
Sów, któremu się zdaje, że jest wróblem… Bez psychoanalityka się nie obejdzie. 🙄
Ale w takim razie nie możemy wykluczyć możliwości, że Boris to filozof. 😆
Dosyć podglądactwa.
Dobrej nocy 🙂
Tak, tak, Siódemczko, już starożytni Grecy o tym plotkowali. Leda z łabędziem, Brenda z Borisem… 😈
Aha. Boris filozofuje, a Brenda robi to dla jaj.
To prawie jak u Terlików. 😆
Re: Żyd w jarmułce mówiący po śląsku. Był na studiach Peruwiańczyk, Abel się nazywał, śniady, przystojny i elegancki. W akademiku z paru chłopakami mieszkał, a dwóch z nich po śląsku mówiło. A że chłopak już różnymi językami władał, swoim czyli ajmarskim, keczua i hiszpańskim i w Łodzi polskiego go dobrze nauczyli, to potraktował ten swój pokój jako salę ćwiczeń i wkrótce świetnie po śląsku mówił.
Nie było mnie przy tym, podobno kiedyś z kolegami pojechali do Drezna i w kolejce do muzeum czy czegoś podobnego jacyś Ślązacy wydziwiać zaczęli co to za indiańska małpa w garniturze stoi. Resztę możecie sobie sami dopisać.
Andsolu, ja studentka mloda bedac poznalam w stadninie koni w Podkowie Lesnej, gdzie dla zamoznych wlascicieli koni spacerowalismy te konie codziennie do lasu,(bo konie wierzchowe nie lubia caly dzien siedziec w stajni, a wlasciciele jezdzili na nich pare razy do roku) Meksykanina robiacego doktorat z ekonomii w Polsce. Doktorat byl w stylu o wyzszosci planowanej gospodarki socjalistycznej nad kapitalizmem. Smiechu bylo z tego powodu co niemiara, ale ten Meksykanin, Alejandro, byl bardzo fajny i rzecz jasna mowil po polsku dobrze (nie po slasku)i na dodatek bardzo wyraziscie. Jak zapomnial jakies slowo to zastepowal je opisowo, np galezie; „wiesz, te rece na drzewie”. Mam nadzieje, ze Alejandro dziala na pozytek Meksyku bez wprowadzania planowej gospodarki socjalistycznej. Maksyk, pomimo prasowych doniesien o napadach i morderstwach, bardzo sie teraz posuwa do przodu gospodarczo. Go go Meksyk! Dodakowo dodam, ze polskim ambasadorem w moim ulubionym Meksyku, jest…. moja licealna kolezanka, ktora skonczyla Iberystyke i nadzyczajnie sie do ambasadorstwa nadaje. Dygresje, spomnienia, westchnienia… Ot, wiosna!
Miłego dnia Koszyczku 🙂
Dla jasności. Jedną kwestią jest sprawa równych standardów dla „swoich” i „nie swoich”. Inną wybór między przyjaźnią a obywatelską powinnością. Ja wypowiadałam się tylko i wyłącznie, na temat tej pierwszej 😎
W kwestiach etycznych nigdy nie byłam i nie jestem zwolenniczką „formalizmu”. Staram się postępować zgodnie z tezami „postawy roztropnościowej”, które mówią, że: „nie jesteśmy w stanie ustalić swych bezwzględnych obowiązków moralnych, wartości moralne nie są nadrzędne we wszystkich okolicznościach, doskonałość moralna jest złudnym ideałem” 😎
„I to by było na tyle” 😉
Dzień dobry 🙂
kawa
10 lat temu zmarł Jacek Kaczmarski
http://www.youtube.com/watch?v=NTNcxGVgn9I
Wrobel wlasnie wdrapal sie na nia, postal, podumal chwile i… sie rozmyslil. Moze go dzis z rana glowa bolala.
Ha ha, wróbel 🙄 Głowa mu przeszła, zebrał się w sobie i 😳
Niech no on porachuje, ile tych myszy będzie niebawem potrzebował, i pampersów, i na przedszkole, i…
A on tylko „every sperm is sacred” 🙄
Nie mowiac o wydatkach na ortodontyke dla mlodych.
A z drugiej strony to on jest prawdziwy romantyk 😎
The Owl and the Pussy-cat went to sea
In a beautiful pea green boat,
They took some honey, and plenty of money,
Wrapped up in a five pound note.
The Owl looked up to the stars above,
And sang to a small guitar,
'O lovely Pussy! O Pussy my love,
What a beautiful Pussy you are,
You are,
You are!
What a beautiful Pussy you are!’
Pussy said to the Owl, 'You elegant fowl!
How charmingly sweet you sing!
O let us be married! too long we have tarried:
But what shall we do for a ring?’
They sailed away, for a year and a day,
To the land where the Bong-tree grows
And there in a wood a Piggy-wig stood
With a ring at the end of his nose,
His nose,
His nose,
With a ring at the end of his nose.
'Dear pig, are you willing to sell for one shilling
Your ring?’ Said the Piggy, 'I will.’
So they took it away, and were married next day
By the Turkey who lives on the hill.
They dined on mince, and slices of quince,
Which they ate with a runcible spoon;
And hand in hand, on the edge of the sand,
They danced by the light of the moon,
The moon,
The moon,
They danced by the light of the moon
Dzień dobry 🙂
Nie chciałbym psuć romantycznego nastroju, ale wrodzona uczciwość każe mi zauważyć, że niektórych wróbli najbardziej uskrzydla myśl o becikowym. 😎
Kawa wypita, ale jedna to chyba dziś za mało. Strasznie ospała pogoda. Przydałoby się coś na kopa. 😉
Stosowanie równych standardów dla swoich i obcych jest chwalebne jako idea, ale w praktyce, nawet przy najlepszej woli, nie całkiem wykonalne. Większość naszych decyzji – wbrew temu, co jesteśmy skłonni na ten temat myśleć – jest podejmowana na poziomie nieświadomym, z pobudek bardziej emocjonalnych niż racjonalnych. A emocje w oczywisty sposób bardziej ciągną nas ku swoim. Oczywiście potem staramy się te decyzje jakoś zracjonalizować, ale to też, zwłaszcza dla patrzących z boku, nie zawsze się udaje. 😉
A i na poziomie racjonalnym nie ma pełnej równowagi. Podobno zrozumieć znaczy wybaczyć, a przecież z natury rzeczy znacznie lepiej rozumiemy swoich, ich motywacje, ich punkty wyjścia, rozumowanie, sytuację życiową, itepe, itede. Nic więc dziwnego, że znajdziemy tysiąc powodów, żeby ich usprawiedliwić i przyznać im rację, a w stosunku do obcych będzie nam znacznie trudniej.
Nie mówię, że w związku z tym z ideału równych standardów należy zrezygnować. Ale warto mieć świadomość, dlaczego może być on tylko drogowskazem, nie drogą.
Jeszcze mi się o wróblach coś przypomniało. Biedne one były za czasów Mao. Ten szaleniec wpadł na pomysł, że wróble (obok szczurów, much i komarów) są jedną z czterech plag, które trzeba wytępić. Niby że to one zbiory wyżerały i dlatego wydajność z ha była taka marna. 🙄 Cały naród natychmiast posłusznie przystąpił do realizowania dyrektywy wodza. Płoszono ptactwo i nie pozwalano mu usiąść tak długo, aż padało trupem. 2 miliardy wróbli w ten sposób uśmiercono. Miało to katastrofalne następstwa nie tylko dla ptaków, ale również dla ludzi, bo szarańcza szybko wykorzystała sytuację nieposiadania naturalnego wroga i naprawdę zbiory wyżarła do cna.
Tu jest dokładniej o tej kampanii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kampania_walki_z_czterema_plagami
Znaczy – kochajcie wróbelka, dziewczęta! 🙂
A tu dopiero słońce wschodzi 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_3781.JPG
Idę dospać.
To ta kampania w kwestii wrobli zostala juz odwolana? Szkoda, ze nikr mi nie powoiedzial na czas, niejedno niewinne zycie mozna byloby oszczedzic.
Oczywoiscie, ze ja inaczewj traktuje swoja Stara niz jakas babe z ulicy w podobnymn wieku i podobnej… tego… tuszy…. I nigdy zlego slowa na nia nie pwoeim, chyba, ze zacznie sie opuszczac w dobrowolnie podjetych
obowiazkach – jak sie na swiat nie prosilem.
I nie zamierzam nikogo przepraszac za lojalnosc wobec Starej.
Markot, The Owl and the Pussycat kiedys tu Stara przepisywala recznie z ksiazki w tlumaczeniu Baranczaka (Kiedy Puchacz i Kicia wyruszyly w rejs zycia w pieknej lodzce groszkowo-zielonej, wziely z soba parowki, spory zapas gotow, sloik miodu z napisem The Honey… itd dalej. Przeklad znajduje sie w zbiorze esejow Baranczaka „Ocalone w tlumaczeniu”, bardzo dobrym zreszta , poswieconym roznym problemom i podstepom translatorskim)
Chyba bylo tam „wziely w droge parowki”, nie „z soba parowki”, sorry Staszku..
Może ktoś chce zaśpiewać Puchacza i Kicię?
http://www.youtube.com/watch?v=duzekchqCvM
Ake jest tez, jak sie okazuje, w internecie:
Kiedy Puchacz i Kicia wyruszyli w rejs życia
W zgrabnej łódce groszkowozielonej,
Wzięli w drogę parówki, duży zapas gotówki
I słój miodu z nalepką The Honey
Puchacz najrozmaitsze piosnki brzdąkał na cytrze
I tak śpiewał w kierunku Nord – West:
Kiciu, cudna osobo! Kiciu, życia ozdobo!
Urodziwą mą Kicią tyś jest!
Tyś jest!
Tyś jest!
Urodziwą mą Kicią tyś jest!
Kicia na to: Puchaczu, czułych strun potrącaczu,
Jakichż w pieśni twej żądz czuć gorączkę!
Jeszcze dziś się pobierzmy i do siebie należmy!
No tak, dobrze, lecz skąd wziąć obrączkę?
Cały rok żeglowali, aż zamgliły się w dali
Drzewa Bongo, gdzie Ziemia Niczyja
A tam w poprzek na szosie Wieprzek stał czyli Prosię
Z kółkiem złotym wiszącym u ryja
U ryja!
U ryja!
Z kółkiem złotym wiszącym u ryja!
Drogi Wieprzku, czyś gotów za ten zwitek banknotów
Sprzedać kółko? – Odchrząknął im: Bierzcie.
Więc obrączkę już mieli i następnej niedzieli
Indyk ślubem połączył ich wreszcie.
A po uczcie z kapusty i plasterków langusty,
Odłożywszy widelczyk do pikli
Puchacz z Kicią objęci całą noc bez pamięci
Szli w dal w blasku księżyca, aż znikli,
Aż znikli!
Aż znikli!
Szli w dal w blasku księżyca, aż znikli
Bry! 🙂 Zimno.
Jest nowy Kot Simona 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=l5ODwR6FPRQ&feature=em-subs_digest
O, NIsia, znalazla spiewane.
Musze powiedziec, zs Stara mi to tez spiewa od kociectwa na melodie przez siebie wymyslona. I mnie sie wersja Starej znacznie bardziej podoba i nie dlatego wcale, ze Stara jest swoja, tylko jest zwyczajnie ladniejsza i bez takiego jakiegos narwania samczego. Jest prawdziwym romansem, a nie jakies disco polo.
Dzien dobry 🙂
Cos na kopa
Bobiku, historia antywroblej kampanii zdumiewajaca i cenna, wielkie dzieki!
O, bardzo prawdziwy kot Simona. W naszym domu to sie nazywa „Mordka dostal pier..olca”.
Ten taniec jest bardzoi zwiazany z momentem kiedy po dlugim zatwardzeniu udaje sie wreszczie z powodzeniem odwiedzic kuwete. Glowa wtedy robi sie lekka, a lapy same sie rwa do tanca.
Fajna para 😀
Tu jest jeszcze inaczej pokazana https://www.yumpu.com/pl/document/view/180187/puchacz-i-kicia
Lecę!
Bobiku, nie tylko wróble uskrzydla mysl o becikowym. Niektórych ludzi też. A potem ich dzieci lądują w piekle z błogosłaiwństwem bożym.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,137741,15767379,Czy_Bog_wybaczy_siostrze_Bernadetcie_.html#MT
Czy ktoś mi może wyjaśnić, ale tak, abym była to w stanie zrozumieć, jakim prawem ten ośrodek jeszcze istnieje?
A potem poszli do analityka…
Zaraz, zaraz… Czy ja dobrze rozumiem te wszystkie aluzje? Mordka uwiódł Brendę? 😯
Mordechaj, lub sobie swoje, ale nie obrażaj. Disco polo!
Stary, dobrzy dżezik.
Zmoro, to się nie mieści w głowie. Chyba zastosuję zasadę Scarlett i pomyślę o tym później, żeby tylko kawałek dnia mieć zepsuty, a nie cały. 🙄
Ja, niestety, już przeczytałam.
„Drewniany różaniec” wiecznie żywy. W wersji hardkorowej.
Lisku, ta antywróbla kampania była poniekąd chińską wersją odwracania biegu rzek. 🙄
Jak lubię ludzi, tak muszę przyznać, że czasem są zakałą planety. 👿
Jak wynika z odnalezionej dokumentacji, faktycznie, skubany, uwiódł. 😈
Kiedy Borys, już dzionkiem, przestał gwałcić małżonkę
(choć przez sen się lubieżnie uśmiechał),
w okolicy stodoły, krokiem cichszym od pszczoły,
przemknął się niby cień Kot Mordechaj.
Puścił oko do Brendy, mrucząc jej: zmykaj tędy,
Borys nie skuma nic, bo śpi fest,
zostaw jaja poczęte, swych małżeńskich spraw smętek,
spadaj ze mną w kierunku Nord-West,
Nord-West,
Nord-West,
spadaj ze mną w kierunku Nord-West!
Po czym w dal z nią podreptał i do ucha jej szeptał,
gdy mijali przydrożne chałupki:
„taki uczuć mych upał, że bym całą cię schrupał,
bez skubania i cieplnej obróbki.
Wcale mnie to nie zraża, żeś jest sowa, nie bażant,
genderowych nie lubię ja drak,
bowiem jestem z tych gości, którym ważny w miłości
nie gatunek, nie płeć, tylko smak.
O, tak!
O, tak!
Nie gatunek, nie płeć, tylko smak! 😎
Jedna z zabrzańskich nauczycielek opowiada teraz, że gdy o procesie było już głośno, jej koleżanki z pokoju nauczycielskiego tak komentowały sprawę: „To konflikt wiary. Jestem katoliczką i nie będę donosić na siostry zakonne. Innym też odradzam”.
A dzieci? Przecież to patologia 🙄
Wstrząsające 🙁
O tych wróblach w Chinach był kiedyś taki program w telewizji. Musieli je potem sprowadzić ze Związku Radzieckiego.
W ramach „prześcigania świata” Mao postanawia przegonić Wielką Brytanię pod względem produkcji stali. Zabrania więc wieśniakom gotowania i jedzenia w domu (dwa posiłki dziennie zapewnia odtąd wspólna kuchnia ludowa) a skonfiskowane woki i garnki każe przetapiać w prymitywnych dymarkach… Jest rok 1957.
Potem następuje kolektywizacja rolnictwa, zdwojony eksport zboża, głodowa zima 1958 z wieloma przypadkami kanibalizmu, szukanie winnych, terror i tortury… „Wielki Skok” trwa 3 lata…
Nie pamiętam tytułu filmu, który to znakomicie pokazał.
Genialne! Genialne!!!! I tak dobrze uchwycone sedno tej relacji.
Rysunek u kototerapeuty tez niezwyle sluszny.
Przepraszam, że z doskoku i z opóźnieniem. Ale Babilas.
Babilasie, pisząc: „Czy trzeba koniecznie urządzać ateistyczne misteria?” uruchamiasz efekt domina.
Bo naturalnie, że nie. Nie trzeba. Bo prowadzi to do dysonansu światopoglądowego gdy przeciwnik jasełek urządza jasełka w celu zwrócenia uwagi na niesymetryczność sytuacji, w której jedne jasełka są aja, a drugie be.
Ale z drugiej strony, jeśli potraktujemy to co robi Hartman jako happenning, którego celem jest wyzwolenie potencjału drzemiącego w chętnych do (koniecznej i nieuniknionej) dyskusji? Trudno mu wówczas odmówić skuteczności, bo przecież widać choćby tutaj, że to jednak zafunkcjonowało. Bez dyskusji nie ma najmniejszej szansy na sprecyzowanie stanowiski, przedstawienie argumentów, wyartykułowanie potrzeb. A potrzeby niewyartykułowane mają to do siebie, że pozostają w sferze prywatnej i nie przekładają się na nieodzowne zmiany w sferze publicznej.
Więc ambiwalentny jestem. Przepraszam osoby wspominające gremplinę i bistor za wtręt. Gremplina i bistor są, wbrew pozorom, ważne jako część kolektywnej pamięci o czasach minionych, pamięci która niebawem (z nami) odejdzie. Chociaż herbata Ulung też jest ważna.
Bobiku, 🙂 🙂 🙂
A co na to, z należytym szacunkiem, Stara?
„Za rozwój i bezpieczeństwo wychowanków nadal odpowiada jedynie Kongregacja”. Panstwo w panstwie? To trzeba koniecznie zmienic.
Mam nadzieje ze tym razem sad nie zawiesi kary 👿
„nie będę donosić na siostry zakonne.” W glowie sie nie miescie, a jednak, niestety znam identyczne nastawienia u nas. Grupa ludzi zdolala wmowic innym (i sobie) ze jest swięta, i to tak skutecznie, ze najohydniejsza zbrodnia udowodniona czarno na bialym nie jest w stanie tego przeswiadczenia zachwiac.
Telemachu, cieszę się, że chociaż z doskoku zajrzałeś. 🙂
Niemniej jednak pozwolę sobie zapolemizować. 😉 Hartman wywołał tutaj właściwie tylko dyskusję o Hartmanie, nie o meritumie. A merituma my wałkujemy notorycznie, ale zupełnie bez udziału Hartmana. Więc ta jego zasługa jest… hmm… taka sobie.
I kiedy się zastanowię nad szerszym kontekstem, dochodzę w grucie rzeczy do tego samego wniosku. Po kolejnych jajach czy jasełkach dyskurs publiczny zaczyna się kręcić wokół Hartmana, Palikota, formy, a meritum tymczasem leży sobie odłogiem i kwiczy.
Owszem, forma też rzecz ciekawa, ale jak staje się jedyną treścią, to ja zaczynam mieć wrażenie, że nie o to jednak biega. 🙄