Stworzenie światka

wt., 8 kwietnia 2014, 11:08

– Wiesz – zaszczekał Bobik do Labradorki z refleksyjnym błyskiem w oku – czasem ogarnia mnie uczucie ogromnej, niezmierzonej wdzięczności dla Tego, Który Nam To Wszystko Umożliwił. No, Tego, dzięki któremu jest w ogóle to, co jest. Bo gdyby nie On, nie byłoby literalnie niczego. Zieleni, czerni, bieli, mojego pyska. Liter by nie było, ani małych, ani dużych. Ja bym prawdopodobnie nie istniał, ty byś nie istniała i w ogóle kłapać byśmy tu nie mogli. Cały nasz świat by nie powstał, wyobrażasz sobie?
– Bo ja wiem, czy świat? – zgłosiła wątpliwość Labradorka. – Raczej światek. Taki znowu straszliwie duży to on nie jest.
– Okej, niech będzie światek – zgodził się bez oporów szczeniak. – Mnie to wystarcza. W zbyt dużym świecie nie poradziłbym sobie ze sprzątaniem. Nawet w takim małym czasem nie nadążam, ale i tak się cieszę, że go mam. A bez Niego bym nie miał.
– Co się z tobą stało, Bobik? – zapytała z niepokojem Labradorka. – Nie znałam cię dotąd od tej strony. Wydawało mi się, że w rejony metafizyczne zapuszczasz się niezbyt chętnie.
– Iii, jaka tam metafizyka – zbagatelizował Bobik. – Nie przesadzajmy, nie ma powodu, żeby zwykłe uczucie wdzięczności zaraz tak szumnie nazywać.
– Ale skoro opowiadasz o Panu B….
– Jakim znowu Panu B.? – przerwał szczeniak. – Ja cały czas mam na myśli Pana A.
– Jakiego znowu Pana A.? – powtórzyła jak roztargnione echo Labradorka.
– No, przecież Pana Administratora, dobroczyńcę naszego – szczeknął niemal z oburzeniem Bobik. – Chyba przyznasz, że bez niego nasz blogowy światek w ogóle by nie został stworzony. Bo wymyślenie czegoś to za mało. Trzeba jeszcze umieć to wykonać.