Stworzenie światka
– Wiesz – zaszczekał Bobik do Labradorki z refleksyjnym błyskiem w oku – czasem ogarnia mnie uczucie ogromnej, niezmierzonej wdzięczności dla Tego, Który Nam To Wszystko Umożliwił. No, Tego, dzięki któremu jest w ogóle to, co jest. Bo gdyby nie On, nie byłoby literalnie niczego. Zieleni, czerni, bieli, mojego pyska. Liter by nie było, ani małych, ani dużych. Ja bym prawdopodobnie nie istniał, ty byś nie istniała i w ogóle kłapać byśmy tu nie mogli. Cały nasz świat by nie powstał, wyobrażasz sobie?
– Bo ja wiem, czy świat? – zgłosiła wątpliwość Labradorka. – Raczej światek. Taki znowu straszliwie duży to on nie jest.
– Okej, niech będzie światek – zgodził się bez oporów szczeniak. – Mnie to wystarcza. W zbyt dużym świecie nie poradziłbym sobie ze sprzątaniem. Nawet w takim małym czasem nie nadążam, ale i tak się cieszę, że go mam. A bez Niego bym nie miał.
– Co się z tobą stało, Bobik? – zapytała z niepokojem Labradorka. – Nie znałam cię dotąd od tej strony. Wydawało mi się, że w rejony metafizyczne zapuszczasz się niezbyt chętnie.
– Iii, jaka tam metafizyka – zbagatelizował Bobik. – Nie przesadzajmy, nie ma powodu, żeby zwykłe uczucie wdzięczności zaraz tak szumnie nazywać.
– Ale skoro opowiadasz o Panu B….
– Jakim znowu Panu B.? – przerwał szczeniak. – Ja cały czas mam na myśli Pana A.
– Jakiego znowu Pana A.? – powtórzyła jak roztargnione echo Labradorka.
– No, przecież Pana Administratora, dobroczyńcę naszego – szczeknął niemal z oburzeniem Bobik. – Chyba przyznasz, że bez niego nasz blogowy światek w ogóle by nie został stworzony. Bo wymyślenie czegoś to za mało. Trzeba jeszcze umieć to wykonać.
Zerknijcie 🙂
http://pontu.eenet.ee/player/kalakotkas.html
Oprócz grempliny i Ulunga (gdzie się taki ulung…) należałoby jeszcze wygrzebać z kolektywnej pamięci szerszą kategorię pt. artykuł zastępczy. Kto z młodzieży jeszcze rozumie, czym był artykuł zastępczy? 😛
Ja tez z rana przeczytalam ten reportaz z domu „opieki”. Ale mnie wcale nie zdziwil. Poruszyl, ale nie zdziwil. Bo nasluchalam sie sporo od Agnieszki W. jak byly traktowane dzieci w sierocincu pod Wraszawa, skad pochodzi jej zaadoptowana w wieku szesciu lat corka Agatka. Gdy ja stamtad zaczela zabierac – najpoerw na swieta, potem na wakacje, az wreszcuie udalo sie zaasdoptpowac, Agatka nie wiedziala co to jest kot, pies, krowa, samolot i wygladala na kompletnie uposledzona umyslowo. Ale nie byla. Byla po paru latach prymuska w swojej szkole.
Tam, w tym sierocincu bylo chyba jeszcze gorzej: dzieci zaswierzbione, bez zebow, chore na rozne nie leczone choroby, brudne, ani jednej zabawki. I ustrawicznie bite p[rzez siostry, bo jedyna ucieczka od tego koszmaru byla nieustajaca masturbacja.
Agatka dostawala drgawek na ulicy i mdlala na widok zakonnicy jeszcze dlugie lata. Do konca jej nie udalo sie zrehabilitowac, ma wciaz powazne problemy emocjonalne. A jej starszej o 2-3 lata rodzonej siostry juz sie zrehbalitowac zupelnie nie udalo – z sierocinca poszla prosto do zamknietego zakladu psychiatrycznego. Agnieszka ja w pewnym momencie tez chciala adoptowac, ale Agatka bardzo sie jej bala, bo siotra ja nieustannie molestowala seksualnie. Koszmar, koszmar, koszmar.
Usilowalam swego czasu odwiedzic ten „dom opieki”, ale siostry sie nie zgodzily za nic. Nie udalo sie. Moze powinnam byla pojechac tam bez zezwolenia i sprobowac jakos sie wedrzec podstepem. Moze sprobowac sie najac jako sprzataczka, ale nie dostalabym z pewnoscia wolnego z pracy. 🙁
Zreszta wtedy, parenasciue lat temu nikt nie chcial o tym sluchac ani wierzyc.
Pani nauczycielko, rozumiem, bo kiedys bylo o wyrczku 😀
O, teraz nareszcie i ja ujrzałem całego orła, nie tylko jego cień. 😀
Zapomniałem go wstawić na listę, ale spoko, zrobi się.
Wzruszyłeś mnie, Lisku, pamięcią o wyrczku. 😆
Bobiku, to wlasnie byl moj blad, to nie orlik (po estonsku konnakotkas 🙂 ) lecz rybolow (po estonsku kalakotkas 🙂 )
http://en.wikipedia.org/wiki/Osprey
Taki sam jak w tym gniezdzie nad woda.
Kotki sie pokickaly… 🙂
Te ptaszeta nazywaja sie Dobre Kotki (kalakotkas)?
Nie dam rady o tych zakonnicach. Trzy razy podchodziłem do napisania czegoś i myśli mi uciekały. Mógłbym tylko powtarzać za Heleną – koszmar! Koszmar!
Ja sie ucze, Bobiku 🙂
Te Dobre Kotki lubia rybki, wiec wszystko sie zgadza 😉
Telemachu, jesli o mnie sie rozchodzi to jestem calym sercem za ateistycznymi imprezami, iwentami, pastoralkami i szopkami.
Aaa… Teraz wreszcie załapałem, które ptaki są które. 😳
To jak ja mam je na liście rozróżnić? Rybołowy morskie i lądowe? 🙂
Czy dobrze rozumiem, że rybołowy po estońsku to Dobre Kotki, a orły Konne Kotki? 😎
Ale czy z tego z kolei by wynikało, że dobre to piesze, a konne to złe? 😯
Okropnie skomplikowane to estońskie ptactwo. 🙄
Tak, pamiętam jeszcze jak chiński rolnik zamieniał się w chińskiego hutnika i każdy na podwórku dziurę sobie miał wygrzebywać i hutę dla państwa w niej robić. Czasami strach jest myśleć o rzeczywistości i może dlatego ona powtarza swoje ataki szaleństwa.
Historia siostry Bernadetty jest częścią antykościelnej kampanii rozpętanej przez gazetę człowieka, którego ojciec dobrze wiemy jakie miał nazwisko i dlatego na szczęście zło nie wygra, lud zrozumie i zapomni o kalumniach a nowe pokolenia dobrych siostrzyczek już rosną. A Paetz po pokojach swego pałacu się błąka i w milczeniu wybacza oszczercom. Jak dobremu doktorowi teologii przystało.
Nie, w obu wypadkach to ten sam rodzaj ptaka.
Ciekawe ze w obu wypadkach gniazda sa „sztuczne”, bo zbudowane przez czlowieka. Gniazdo nad woda jest w Stanach, nad Atlantykiem, a gniazdo na czubku drzewa w Estonii (oryginalne gniazdo bylo na starym drzewie ktore sprochnialo i gniazdo sie rozpadlo, wiec skonstruowali inne na zdrowej sosnie).
Niestety, andsolu, obawiam się, że możesz mieć rację i ten reportaż nie spowoduje żadnego wstrząsu, żadnej rewizji postaw. Że wszystko znowu przyschnie jak – za przeproszeniem – na psie. 👿
Lisku, ale ja na liście muszę te rybołowy jakoś odmiennie nazwać, żeby od razu było wiadomo, na co się klika.
Proszę bardzo, jestem otwarty na propozycje. 🙂
Te amerykańskie nazywają się Tom i Audrey. Estońskie mogłyby zostać Kalakotkas.
Dobre Kotki?
czekam na akceptację 😯
Wolę Ulung, nawet w opakowaniu zastępczym, od merituma. 😎
Z tą młodzieżą to jest problem, rzeczywiście. Nie to, że nie rozumie, głupia nie jest, tylko nie potrafi sobie zwizualizować, czy jak to się mówi. Pusty sklep z czymś owiniętym w szary papier z fioletową pieczątką, niby wszystko osobno młodzież pojmuje, a obrazek nie wychodzi, bo jest niemożliwy. 🙂
Wodzu, ale chyba nie wolisz merituma zastępczego? 😉
Z góry przepraszam tych, których w najbliższym czasie Łotr wetnie, ale muszę się oddalić od kompa i wpuszczał będę dopiero po powrocie.
Osobliwy komentarz D. Wielowiejskiej w sprawie tego sierocinca z s. Bernadetta:
http://wyborcza.pl/1,75968,15772219,Siostra_niemilosierdzia.html
Ona uwaza, ze Kosciol powinien „wyciagnac z tego wnioski”.
Kosciol wyciagnie albo nie wyciagnie i lagodna perswazja milej osoby D, Wielowiejskiej nic tu nie wskora .
Ale psim obowiazkiem Polskiego Panstwa jest wyciagnac z tego wnioski. Wyciagnac wnioski takze z sadownictwa, ktore lagodnie upomnialo s. Bernadette. Gdyby zamiastr siostry Bernadetty byl zwyczajny nauczyciuel, to moze i poszedlby siedziec na dlugie lata. Ale zbrodnie popelniane na dzieciach sa mniej karytgodne niz na doroslych, zwlaszcza jak popelnia jest osoba w habicie.
No i to podkreslanie, ze „znalazla sie jedna odwazna nauczucielka”.
Odwaga potrzebna jest na wojnie, albo na niebezpiecznej ulicy, gdzie grasuja bandyci, odwaga jest potrzebna do stawania oko w oko z grozna choroba i nie poddanie sie jej. W wypadku sierocinca dreczacego wychowankow potrzebny jest rozum, a nie jakas szczegolna odwaga.
Jaka odwaga jest potrzebna aby widzac maltretowane i zabiedzone dziecko powiadomic policje i sluzby socjalne?
Nisiu, ta sama książka mi się natychmiast przypomniała. Czytałam ją jakieś 30 lat temu, jako osadzoną w czasach dawno minionych. Źle czytałam.
Estonska parka rybolowow nazywa sie Madis (on) i Piret (ona), i maja historie jak z francuskiego filmu 😈 : „Madis and Piret had two eaglets in 2011 and three in 2012. The 2013 nesting was unsuccessful since before Piret’s arrival Madis formed a relationship with a new partner (called Oksana in the forum) and after Piret’s arrival violent fights ensued between the females. The one egg laid by Oksana was left unincubated and Piret did not lay eggs at all.”
Moga byc Madis i Piret Kalakotki 🙂
Tom i Audrey Osprey oraz Madis i Piret Kalakotki 😀
Drewniany różaniec do obejrzenia
Autorka książki, Natalia Rolleczek występuje również w tym filmie.
Po doniesieniach o pedofilii księży naiwnie pocieszałam się, że w Polsce komuna nie pozwalała Krk prowadzić sierocińców, tak jak w Irlandii. Oj, głupia ja, głupia. Czytałam raporty irlandzkie i ten reportaż żywo je przypomina. Tam jednak państwo stanęło w końcu po stronie ofiar, w Polsce rządzący styropian chyba nigdy się na to nie zdobędzie. Hańba!
Mogą też ci z Estonii nazywać się Madis i Piret Kalakotkowie, a ci od torebek Audrey i Tom Kaletnikowie. 🙂
Mnie też się nasunęło porównanie z Irlandią i pytanie, czy reakcja będzie taka jak tam, czy całkiem inna.
Do Audrey i Toma bardziej pasuje angielskie nazwisko 😉 Audrey Osprey brzmi dumnie 😀
Akurat znów przechodzę obok sprzętu więc. Bobiku, nie musisz sobie pozwalać zapolemizować. Jesteś u siebie. To było tylko gwoli. Ja pozostanę chyba przy swojej ambiwalencji. Cenię Hartmana więąc skłaniam się ku dobrodziejstwu wątliwości. Tzn. wątpię, że chodziło mu o Hartmana głównie miast o rzecz. Wyszło trochę dwuznacznie, ale uruchomienie dyskursu publicznego w Najmiłościwszej (w której akurat przebywam) nie jest łatwe bo medialnie dominuje magiel wszechwładny. Przedostał się Hartman z kilkoma ważnymi pytaniami na stronę tytułową Polityki, a to już jest jakiś początek. Mógł naturalnie próbować zainicjować dyskurs w zaciszu pieleszy, ale czy byłaby to skuteczna inicjacja? tym, którzy wytykają Hartmanowi żże mu się wybrała niedobra ścieżka chciałbym zadać pytanie klasyka: „co robić?”. Poza oczywiście krytyką Hartmana.
Madis i Piret Kalakotkowie są równie piękni jak Brenda i Bob Kapusta.
Kapusta siedmiojajeczna, dodajmy. Fenomen w przyrodzie.
Acha, produkt zastępczy. Ale nie trzeba się przecież cofać, teraz tylko są takie. Byłem włłaśnie w Ojczyźnie w sklepie. Wiem co mówię.
przedmioty wyglądające jak chleb, ale jakieś takie lekkie, zapytana o prawdziwy chleb (ciężki, pachnący chlebem, skórka chrupiąca w oczekiwaniu noża) baba w kitlu spojrzała na mnie jak na idiotę i powiedziała, że pewnie mam na myśli taki bez ulepszaczy. Ulepszaczy.
I tak po kolei ze wszystkim. Ekspedientka poproszona o wskazanie szynki składającej się głównie z szynki (a nie wody) powiedziała że mają Serrano. Serrano. Czy ja wyglądam na Hiszpana? prosząąc o kawę zbożową Turek naraziłem się na śmieszność. Zaoferowano mi coś rozpuszczalnego, z cukrem. Wody brzozowej w dziale kosmetcznym też ani na lekarstwo. Nawet perfumów „Lajkonik” nie było. Ten świat chyba schodzi powoli na psy.
A Ulung to była dobra herbata, jedna z najlepszych. Ale ja zrozumiałem to dopiero stojąc przed regałem sklepu z drogimi herbatami w paryskim Marais i patrząc na cenę za 100 gramów herbaty długolistnej Oulong.
Może gdyby w PRLu nazywała się ona Oulong, to cieszyłłaby się większą popularnością?
Tyle pytań, tyle pytań.
Biedna Tina Penelopa Bociek otula sie szyja jak czarnym szalem i czeka na swego Tita, ktory nie wraca z podrozy… 🙁
Kawa zbozowa tez chyba byla substytutem?
Zas na pytanie o szynke z mala iloscia wody odpowiedz Serrana jest calkowicie sluszna, bo to wlasnie szynka suszona 🙂
Nie, lisku, kawa z kawy była substytutem prawdziwej polskiej kawy ze zboża.
A, to przepraszam 😀 Bardzo to ciekawe – substytut do kwadratu 😉
pachnący chlebem, skórka chrupiąca… To był bardzo niedobry pomysł. Nigdy nie potrafiłem donieść do domu w całości. Na ogół dwa końce były mocno podjedzone.
A u wschodnich sąsiadów wówczas na głos wychwalano: chleb stał się dużo lepszy od kiedy zaczęli dodawać mąki.
Telemachu, przemysl zywnosciowy w Polsce wpadl w lapska Dziadunia i Babuni i wszystko jest teraz ichnie. Smalczyk Dziadunia, kaszana Babuni, jaja Dziadunia, bryndza Babuni. Na co nie spojrzysz w licznych polskich sklepach w mojej dzielnicy, to albo Dziadunio, albo pinkwolona Babunia maczali w tym palce, zarzucajac Londyn swymi wyrobami, choc firmy na opakowaniu sa rozne.. Chcialem nawet napisac do nich list aby mniej w tych produktach dziadunio-babuniowych bylo chemii, ale pomyslalem, ze nie beda sluchac starego Kota – poki interes sie kreci. Ostatnio dolaczyl do nich Szef ( nie wiem czyj) bo juz widzialem szynke Szefa, parowki Szefa oraz sernik Szefa. Moze to ten sam co przedtem nazywal sie Senatorem, ale postanowil zmienic ksywke, bo senator moze sie dzis zle kojarzyc. Nawet gorzej od Szefa.
No, nie narzekajcie na brak towaru – parę lat temu kupiłam w jakiejś drogerii we Wrocławiu „kultowe” perfumy „Być może” 😉
Substytut, lisku, substytut bezkofeinowy.
Lubiłam kawę zbożową „Turek” jako dziecko, była o wiele lepsza, niż znienawidzone przeze mnie mleko.
http://www.polskaprl.rejtravel.pl/spozywka.htm
Jest i „szynka jak za Gierka” 😈
http://alma24.pl/pr_images/134.jpg
Hej Koszyczku 🙂
Byłem ostatnio trochę zajęty, między innymi moją biedną łapą. Na wycieczce, o której kiedyś pisałem, zostałem pogryziony przez jakieś latające potwory, a po paru dniach łapa mi spuchła i prawie nie mogłem chodzić! Zostałem zabrany do kliniki, jak Furkot, i dostałem dużo antybiotyków. Już jest o wiele lepiej 🙂 Postaram się szybko nadrobić najważniejsze sprawy:
– wdzięczny medycynie konwencjonalnej za uratowanie łapy, ogniem zionę w kierunku homeopatii: Wrrrrrrr!! Aaaaaaaarch!!! Hrrrraaaaaach!!!!!
– kłaniam się wszystkim hodowcom róż 🙂 Smoki, nie mając domów, tym bardziej nie mają ogrodów, ale potrafią je podziwiać. Bobiku, nic nie zrozumiałem z Twojego wpisu o hodowli smoków i dołączonego zdjęcia – to u Was smoki rosną na drzewach? 😕
– ale dużo napisaliście o Hartmanie 🙂 Kiedyś czytałem jego blog (same wpisy, bez komentarzy) i jakoś mnie nie raził. Uświadomiłem sobie jednak, że do antyklerykalizmu już i tak byłem przekonany, czyli to nie dowodzi, że jego metoda jest dobra…
– na blogu wszystko jest o wiele prostsze 🙂 Składam hołd Panu A., częstuję się pasztetówką 🙂
Kto chce kupić chleb pachnący chlebem, skórka chrupiąca i tak dalej, niech przypomni sobie dawną piekarnię gdzieś w okolicy. Może jeszcze istnieje? Moja istnieje, sprawdziłam parę lat temu. Stąd mam za daleko, ale jak jestem „w domu”, to chleb kupujemy „u Białasa”.
Nie mogę też narzekać na chleb z torontońskiej piekarni Future’s (stamtąd dowożą do mojej wsi).
Mordechaju,
też zauważyłam to Babuni, Ciotuni, Domowe i tak dalej.
Irek,
wreszcie jest 😉 I to całkiem ładna…
😳 winno być „jak za gierka”. Pośpiech dobry przy…
Byla piekarnia na Polnej. Slodkie buleczki z kruszonka… 🙂
Przed chwilą złożyłem hołd Panu A. i …trafiłem do poczekalni 😯
I jeszcze mi się przypomniała „etykieta zastępcza” 🙂
…. i wyrób czekoladopodobny
Z ginacych produktow brakuje mi cukerkow slazowych.
Lagom pokazał niedawno na fb serię zdjęć pokazujących czar PRL-u. Oto jedno z nich.
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/t1.0-9/10176127_696807583704971_290402776257875520_n.jpg
Watę cukrową jeszcze można spotkać
Czuję się spełniony, bo znalazłem przez przypadek swoją funkcję w ekosystemie tego blogu: mianowicie przywabiam Telemacha.
Co do babuniowania – to chyba przebija wszystko i wygrywa internety.
A o różach na życzenie Bobika („jakie zło tkwi w mieszańcach herbatnich?”) napiszę, ale później.
Przebija z duzym forem 😆 😆 😆
A tam, Telemachu, w normalnych sklepach jest normalny sklep i pełno jest osiedlowych piekarni ze sklepami.
Te niezjadliwe pieczywa produkują w supermarketach zagranicznych.
Nigdy tego nie kupuję.
Chleb muisi być smaczny po dwóch i trzech dniach.
Kuouję i chwalę sobie pieczywo 'Oskroby”, chociaż mam pod ręką różne inne łącznie z piekarnią.
W sprawie 'bidula’ nie umiem zająć stanowiska, czy powinno być zlikwidowane.
Państwowe to są równie ponure przytułki, gdzie dochodzi do przemocy ze strony starszych wychowanków.
Dla domów dziecka alternatywą miały być wioski dziecięce.
BEZWZGLĘDNYM warunkiem przyzwolenia na prowadzenie różnych ośrodków opiekuńczych, jakichkolwiek, przez kogokolwiek jest staranna kontrola ich działalności.
w sklepach jest chleb, nie sklep 🙁
Kawa zbożowa, to była kawa, którą piły głównie dzieci na śniadanie z mlekiem. Kawy zbożowej nie piło się bez mleka i to nie był substytut prawdziwej kawy, Lisku.
I jest dostępna dalej, jak najbardziej
https://www.google.pl/search?q=Kawa+zbo%C5%BCowa&safe=active&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=o_ZGU9fADurm7AbpjYGwAQ&ved=0CAgQ_AUoAQ&biw=1167&bih=952
Łotr pożarł wpis, w którym się witałem, a tu już muszę iść spać 🙁
Dodam tylko, że mi brakuje słów do skomentowania artykułu o domu “opieki”. Czytałem to jak tekst o czasach bardzo dawnych, potem uświadomiłem sobie, że ten ośrodek działał pod kierownictwem s. Bernadetty do 2007 roku, czytałem jeszcze raz, ciągle nie mogę uwierzyć. 🙁 🙁
Właśnie Cię wpuściłem, Smoku, nawet jeszcze nie przeczytawszy. Teraz wracam doczytywać. 🙂
Najpierw Mordechaj mnie załatwił babunią, a potem Babilas dobił. Zdechłem ze śmiechu, czyli śmiechłem. 😆
Dzieki Siodemeczko, z lekkim opoznieniem (sorry 😳 ) zrozumialam ze jakakolwiek bylaby jej funkcja, przynajmniej nie zawierala chemii, wiec w porownaniu z dzisiejszymi produktami i tak jest do czego wzdychac.
🙂 🙂
Sprzątaczki wiedzą lepiej ?
http://biznes.onet.pl/policja-szuka-na-wysypiskach-smieci-obrazu-wartego,18491,5615665,1,news-detal
I teraz nie będę mogła zasnąć przez ten babilasowy gaz babuni, bo wpadłam w wibracje.
Babilasie, 😆 trzeba zaapelować do sumień babuń, zeby wzięły się do roboty.
Telemachu, dyskusję na temat odreligijnienia państwa przed Hartmanem próbował zapoczątkować np. Palikot, a jeszcze wcześniej Urban, mniej więcej z podobnym skutkiem, czyli przekonania tylko przekonanych. I we wszystkich tych przypadkach winna była, jak sądzę, właśnie forma, która połknęła treść.
Ale ja dalej jestem gotów odszczekać, jeżeli ktoś mi przedstawi tych nawróconych lub choćby zainspirowanych przez Hartmana – pod warunkiem, że nie byli nawróceni już wcześniej. 😉
Zmoro, uważaj, bo gaz to mieszanka wybuchowa. 🙂
Myślicie, że od Putina można by się uniezależnić przy pomocy babuń? 😈
Putin ma własne babunie.
Irek o 21.29 dal link do swietnej fotografii z zamierzchlych czasow , ale mogloby to prowadzic do nieporozumien – niestety, to nie ja jestem autorem tego wlasnie zabawnego zdjecia, choc prawda jest, ze na Fb przemycam wspomnienia z 60. lat.
Smoku, nawet bym nie śmiał sugerować, że u nas smoki na drzewach rosną. One tam mają gniazda. Pewnie podpatrzyły u ptaków. Albo ptaki u nich? 😉
Trzymamy kciuki, żeby biedna łapa całkiem wydobrzała. 🙂
Tu nie ma sie co śmiać. Gaz vel gazy to poważny problem jest. Kiedyś słuchałam całkiem poważnego obrońcy środowiska, który wyliczał jaki wpływ na ocieplenie klimatu ma gaz produkowany przez bydło hodowlane. Był bardzo zmartwiony tym zjawiskiem, ale żadnego rozwiązania tego problemu nie podał.
Coś się nie mogę przekonać do tych Ospreyów. Kapustów spolszczyliśmy, Kalokotkowie też jakoś z nasza brzmią, a ci tak obco. Jeszcze się nas poślica Pawłowicz zacznie czepiać jak Tuska. 🙄
Tusk nie działa na rzecz Polski, dla niego wszystko, co polskie jest złe. On nie ma moralnego prawa być premierem! U niego w domu do 9. roku życia mówiło się po niemiecku, śpiewało niemieckie kolędy.
A ja mam szczególnie przechlapane, bo u nas w domu, kiedy przychodzą goście, mówi się przeważnie po niemiecku, a czasem i po rusku. 😳
Poslice Pawlowicz trzeba uświadomić, ze uważana za polska piękna kolęda „Cicha Noc” ma niemieckie pochodzenie.
Ale myśmy ją szablą odebrali. 😎
Dobry wieczór 🙂
Jutro niespolszczeni Ospreysi walczą u siebie z Irlandczykami o jajo 🙄
Phi, tylko jedno? Niech się od Kapustów uczą. 😛
Nie tylko cicha noc. Mieszko I to przecież Mieschko, zniemczony Rosjanin Miszka. I jedzenia polskiego też już nie ma, jak odliczyć leniwe kołtuny.
No tak, leniwe pirogi to indiańskie, nie nasze. 🙁
Bobiku, nie denerwuj mnie 👿 Kapusty produkują na rozkurz, a tamto jest jedno jedyne i najważniejsze 😉
AndSolu, toć przecież wiadomo nie od dziś, że nie Mieszko tylko Mosze i nie Dąbrówka tylko Debora.
I może jeszcze nie dąb Bartek, tylko rajska jabłoń, hę? 👿
Był Cyryl, teraz metody: krzykliwością wieśniaczą ideę wypaczą 😉
Próby cywilizowane i delikatne oddzielenia instytucji państwa od kościoła w Polsce mają całkiem długą historię, tylko właśnie dlatego że były inicjowane i prowadzone w białych rękawiczkach – były niezauważalne, ignorowane. Po ’89 to kościół postanowił wykorzystać chwilę i przy okazji odzyskiwania majątku zechciał także zadbać o zapewnienie stałych wpływów, by źródełko nie wyschło. Posiadanie papieża było atutem nie do zbicia, podkreślanie jego roli w końcu komuny dodatkowym tytułem do chwały i uprawnieniem po sięganie, gdzie nawet fiskus nie sięga.
Stąd i zmiana języka na triumfujący.
Ta zmiana drażniła naszych delikatnych i subtelnych bojowników, a oni nie byli w stanie odpowiedzieć.
Triumfalizm i rosnąca bezczelność przypomniały o III zasadzie dynamiki Newtona, w stosowaniu której lepiej sprawdzają się Hartmany niż Kołakowskie… A że otoczenie się szybko zbrutalizowało, to nikt już głosu normalnego nie słyszy ino wrzask.
Mamy zatem młóckę, gdzie wygrywa się siłą, zręcznością – głównie w znajdowaniu trupów w szafie przeciwnika – a nie merytorycznym i logicznym przedstawianiem argumentów, bo to wymaga dłuższego zastanowienia i rozwagi. W takich okolicznościach przyrody wyrazistość bliska hucpie, w służbie słusznej sprawy wydaje się niezbędna. Nazywamy to wtedy wojną sprawiedliwą.
Na pocieszenie dodam, że nie wierząc w osiągnięcie sukcesu przez Hartmana/Palikota et consortes, ich działania w połączeniu sojuszniczym z przedstawicielami kleru – budzą nadzieje 😆
Bartek kompletnie stetryczał. Mam duży sentyment do Bartka. Naoglądał się. Rajska jabłoń może mu czyścić buty 🙄
Nie, Zeen. Wyrazistość bliska hucpie jest błazenadą i tak jest odbierana.
Stypa (po) po żarciu? Tylko pod brzozą i na gazie. Aby noc nie była cicha – ni w mieszkaniu, ni w dąbrowie. A róże będziemy sadzić potem.
Tak Haneczko, przez wielu, ale skoro tutaj są różne głosy na ten temat, tuszę, że i w realu będą podzielone, a wojaczka to zajęcie dla fighter’ów a nie dla ciepłych kluch…
Wiesz Zeen, ciepła klucha kojarzy mi się z ciepłą wodą w kranach. Trzeba sporo wiedzy i starania, żeby ta ciepła woda była niezawodnie ciepła. Codziennie. Mam wielki szacunek dla mrówczej, mało widowiskowej pracy 🙂
Smoku, wyrazy współczucia i szybkiego dolatywania do zdrowia. 🙂
Wiadość specjalnie dla Zmory:
Cirque du Soleil już we wrześniu na Stadionie Narodowym
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15777849,Cirque_du_Soleil_juz_we_wrzesniu_na_Stadionie_Narodowym.html
Bardzo dobranoc 🙂
Ja też dobranoc, bo już przestaję odróżniać kluchy ciepłe od leniwych. 😉
Więc by public demand będzie znów o różach, ale nie do końca to, co pierwotnie planowałem, tylko tekst ekumeniczno – syntetyczny.
Jedna z powieści Agaty Christie („Sad Cypress”) ma w rozwiązywanie zagadki wpisany wątek różany. Otóż morderczyni nie mogła ukłuć się rosnącą w ogrodzie różą, gdyż odmiana ta („Zéphirine Drouhin”) jest odmianą bezkolcową. Tak więc Poirot zdemaskował kłamstwo. I dalej poszło mu już z górki.
Mam nadzieję, że ten drobny spoiler nie odbierze przyjemności obejrzenia całego filmu. Należy zauważyć spory błąd obsadowy: Zéphirine nie jest różą szkarłatną, tylko różową.
To taka moja gałązka oliwna. Bezkolcowa.
Na górce róże. W tej książce jednym z sygnałów, że para do siebie nie pasuje, jest… niezgodność różanych preferencji: ona była za Lancasterami, on za Yorkami – z powodu koloru róż.
Po polsku to są Zerwane zaręczyny i można je obejrzeć m.im. tu: 🙂
http://freedisc.pl/ziomek72,f-481503
Dzien dobry 🙂
Kawa
Dzień dobry 🙂
Znów AT nie wpuszcza do kawy Liska. Chyba z powodu brandy 🙄
kawa
i herbata
Smoku, rychlego dobrzenia konczyn 🙂
W moim rejonie roze czuja sie dobrze, jest nawet ogrod rozany z kilkunastu tysiacami odmian. Ale najladniejsze widzialam w prywatnych ogrodkach, nie wiem jak sie nazywa odmiana – bujny krzak z ogromnymi (wielkosci melona mniej wiecej), pasowymi lub bardzo ciemnorozowymi kwiatami o intensywnym slodkim zapachu. Raz nawet dopadlam miod o takim rozanym zapachu.
„Leniwe koltuny” 😆
Znów się radni PiS popisali
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140410/LUBLIN/140419977
A do kawy, na dobry dnia początek :
http://www.enlivenart.pl/
😯 Czym zatem rozni sie PiS od antyeuropejskiej frakcji na Ukrainie i po co Kaczynski jezdzil na Majdan?
Dziękuję Siódemeczko za pamięć 🙂 .
Koozę już widziałam w tym roku. Dostaliśmy bilety pod choinkę od młodzieży.
Ale może Aga skorzysta, we wrześniu już mniej pyli.
Warto przeczytać. Budujące bardzo. Po lekturze proponuję głosowanie nad postawieniem Helenie pomnika heroiny ;–) . Jestem za !
http://natemat.pl/98181,zimbardo-zacznijmy-od-przypuszczenia-ze-kazdy-jest-bohaterem
Mam nadzieję, że to zdanie dotrze wreszcie do świadomości naszych pedagogów:
„rolą nauczyciela nie jest już przekazywanie informacji, ale przekazywanie inspiracji”
„Wiarygodność” Hartmana 👿
http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/443399,jan-hartman-startuje-do-sejmu-dlaczego-mam-smykalke-do-draki,id,t.html
„Bo byłem głupi”. Tak odpowiedział pan kiedyś na postawione sobie samemu pytanie „Dlaczego byłem konserwatystą?”
Gdyby przed Grzegorzem Napieralskim zadzwonił do mnie Donald Tusk i powiedział, że widzi mnie na liście PO w Krakowie, oczywiście bym się zgodził. Ale to SLD mnie chciało.
Poglądy? Zależne od tego, kto pierwszy zadzwoni!
Dla mnie rola nauczyciela jest uczyc jak sie uczyc.
Bardzo dobra odpwiedz wczorajszej osobliwej Wielowieyskiej:
http://wyborcza.pl/1,95892,15778784,Nie_martwie_sie_o_Kosciol__Jemu_nic_sie_nie_stanie_.html
Kłaniamy się wszystkim z Behemotem grzecznie!
; -) Donoszę,że pies Bobik lata, zaraza, po innych blogach i roznosi poezję, pozbawiając tym samym jej sporych kawałków własnych Czytelników.
Nie powiem, my z Behemotem jesteśmy zadowoleni, że spory kawał dobrej poezji Bobik przywlókł akurat do nas, ale nie jesteśmy tacy, żeby się nie podzielić.
Jak komuś burczy w brzuchu, bo rano jeszcze nie podjadł ani strofy, zapraszamy na śniadanko do nas:
http://moskwasadowa.blox.pl/html
Nie bylam w stanie doczytac do konca tego tekstu o bohatersytwie malych gestow”. Dalek wole by slow atkie jak „odewaga”, „bohaterskie” zostawic na specjalne okazje, bo nam przymiotnikow zabraknie. Bohatski jest stawiajacy czola koscielnym hierarchom ks. Lemanski, a nie ktos, kto poprosi taksowkarza o niw opowiadanie mu antysemickoich dowcipow.
Jagodo, przyt odroboinie dobrej woli mozna oczywoscie udowpdnic, ze orof Hartman jest czlowiekiem kompletnie pozbawionym moralnosci i uczuc wyzszych. Osoboscie nie sadze aby byl bardzoej amoralnu od 99.99% politykow w Poplsce, a nawet sadze, ze jest moralniejszy od niejednego. I inteligemtnieszy. O zabawniejszy o niebo. Wiec osoboscie oddam czterdziestu Adamkow za jednego Hartmana.
Dla wątpiących w wiadome zawsze dziewictwo – w Warszawie na pl. Narutowicza jest pawilon, „który powstał w sąsiedztwie kościoła Niepokalanego Pocięcia NMP”
Pani Heleno jedyna!
40 Adamków za Hartmana? Ja bym wszystkich oddał z dziką chęcią, cóż – niestety nie mam możliwości, niestety 🙁
Wiedziałam Heleno, że nie zechcesz pomnika 🙂
Ludzie nienaganni pod względem moralnym są złymi politykami
(Max Weber)
Politycy są jak pieluchy. Powinni być zmieniani często i z tego samego powodu.
(Tony Blair)
Politycy są wszędzie tacy sami. Obiecują zbudować most nawet tam, gdzie nie ma rzeki.
(Nikita Chruszczow)
Jagodo, mając takie oczekiwania zaliczasz się do tych wyborców, którzy czekają nie na polityka, lecz na świętego. A świętych polityka nie interesuje.
Adamek będzie pewnie lojalniejszy niż Hartman wobec umieszczających go na liście 😉
Dzień dobry,
a propos „poprosi taksówkarza o nieopowiadanie antysemickich dowcipów”… W zlinkowanym powyżej wywiadzie Hartmana sprzed paru lat oprócz typowych jego błazeństw jest jedna rzecz naprawdę paskudna (przynajmniej dla mnie). Wywiadowca mówi do niego: „przyznaje się pan,że jest Żydem”, a on na to NIE reaguje np. tak: „Przyznawać to się można do występku czy zbrodni. A pan się „przyznaje”, że jest Polakiem?”. Wrrr.
Dzień dobry 🙂
Nie rozumiem z tym pomnikiem… Helena przecież pomnik już ma (fakt, należał się). Trwalszy niźli w spiżu ryty i w dodatku da się go podśpiewywać. 😆
Jak znam Helenę, nie bardzo by chciała, żeby z niej zrobić JP2-bis i wpychać jej pomniki nawet do lodówki. A od pomnika heroiny pewnie by wolała pomnik scotcha. 😀
Róże jak melony… Nawet jeśli chodziło o takie wielkości charantais, nie o arbuzy, i tak ni ma takiego źwirza. 😈
O rany, Moskwa mnie chyba lansuje. 😯 😆
Dziękuję, Moskwo, ale bez przesady… Ja jestem pies średniej wielkości i z tym mi dobrze, bo z takiego poziomu najłatwiej obszczekiwać i tych na górze, i tych na dole. 😉
Wybór między Adamkiem a Hartmanem jest taki, jak obecny wybór między PiS a PO. Realnie może nie być innego wyjścia i wtedy wiadomo, która opcja jest absolutnie nie do przyjęcia, ale z tego nie wynika, że ta druga jest dobra i wymarzona.
Ech, te cholerne realia. 🙄
OK, wielkosci malego melona, lub duzego grapefruita 🙂 Bobiku, lansowanie Ci sie nalezy jak rzadko komu.
„…zdjęty wieszczym dreszczem… 😆
Jak byłem mały, to zdawało mi się, że ksiądz, lekarz, sędzia, a już biskup, ho, ho… to jakiś inny gatunek ludzi – mądrych, sprawiedliwych, uczciwych, słowem — nadzwyczajnych. Z czasem mi to przeszło, ale marzenia mam jak wszyscy ludzie. W życiu realnym przyglądam się tym osobnikom, oceniam, na ile są dla mnie przydatni, a co mnie w nich odrzuca i wybieram… mniejsze zło. Niestety, ale takie jest życie.
Pozostaje jeszcze jedno wyjście – samemu pójść w politykę i wystawić się na ocenę przez wyborców.
PS. Odpowiedź Hartmana w sprawie „przyznania się” (confess, woman, confess) – oceniam pozytywnie.
Biedna Tina, zlozyla samotne jajko 🙁
„Przyznawanie sie” do bycia Zydem jest klasykiem. Nie policze ile razy bylam za to „chwalona”.
Wiersz Bobika u Moskwy powalil mnie z nog, ale to nie pierwszy raz.
POmnika moze nie, ale pokazne mauzoleum po mojej smierci, to owszem, bardzo poprosze.
I oczywoscie Pomnik ( Ja pamiatnik tiebie wozdwig nie rukotwornyj… Owid) juz mam – obok, slynny musical autorstwa Bobika i Blogowiczow pt. Piekna Helena. Do wgladu na marginesie Blogu.
To znaczy, markocie, że co? Że dobrze, że nie zareagował na obrażające sformułowanie „przyznać się”? Nawet jeśli żydowskość dla niego nic bezpośrednio nie znaczy, a nie musi, to samo stwierdzenie, że do tego trzeba „się przyznawać”, uwłacza.
Trochę łajza z Heleną 😉
Nie ma „Piekna Helena”, jest „Pękła Helena” 🙂
W sprawie „przynawania sie do” (zamiast np „przyznawania ze”) rzeczywiscie, JH przegapil tu istotny punkt.
Sorry, ja zrozumiałem, że on właśnie tak zareagował 😳
A to tylko sugestia była 🙁 Za szybkie czytanie się zemściło 🙁
Sorki, przejezyczylam sie. Pekla, oczywoscie, ze Pekla.
Mauzoleum to pomysł bardzo pociągający. Pomyślimy, pomyślimy… 😈
Trzeba jednak było przeczytać najpierw ten wywiad 😳
No więc przeczytałem, a tam wywiadowca wylicza:
„Już dotychczasowa aktywność publiczna sprawiła, że tłumaczy się pan, że nie jest masonem, konserwatystą. I przyznaje się pan, że jest Żydem. Czy nie obawia się pan, że jako polityk będzie podlegał dużo bardziej radykalnym ocenom?
Mam bardzo wielu internetowych nieznanych mi przyjaciół i dość dużo wrogów, którzy mnie obrażają i kłamią na mój temat, czasem wypisując antysemickie inwektywy. W roli publicysty mam kilkuprocentową rozpoznawalność w społeczeństwie. Jako aktywnemu posłowi oczywiście przybędzie mi i zwolenników, i wrogów. Czy ci nowi wrogowie będą mogli robić coś więcej niż dotychczasowi? Może rzucą we mnie jajkiem.
(…)
To, że moi przodkowie bywali wybitnymi działaczami społecznymi, artystami, biznesmenami, że mam pochodzenie żydowskie dla mojej działalności, także poselskiej nie ma bezpośredniego znaczenia.”
Moim zdaniem, gdyby Hartman przyczepił się akurat do tego „przyznawania się”, to by wyszedł na drażliwca i odsłonił miękkie podbrzusze do następnych ataków. On jest zwyczajnie na wyższym poziomie. Podoba mi się w dalszym ciągu.
Lisku – Parole jest różą wielkości grejpfruta. I pachnie. Może to ta?
http://www.kordes-rosen.com/gartenrose-parole-2l-topf
@babilas: podany przez Ciebie link prowadzi do babuszek, lecz putinowskimi (w sensie wielikoruskim) bym ich nie nazwał. Te urtmuckie i tatarskie staruszki pdobnież już ood 40 lat znęcają się nad publicznością, głównie zawodząc „Hotel California” lub „Let it be”. Ach, przypomniał mi się ś.p. tercet egzotyczny.
Ot taka hybryda: cepelia plus pop. Każdy orze jak.
@bobik: no przecież znasz mnie i wiesz, że się kłócił nie będę. Nie o Hartmanizm. Wierzę głęboko, że Polska znajduje się na dobrej drodze do laicyzacji: dba o to sam kler (a dokładniej jego odłam: kościół prowincjonalno-pazerny i jego bogata oferta skierowana do ogółu wiernych). A że droga długa i wyboista? No co począć.
@mt7: zauważ, że podany przez Ciebie link prowadzi w znacznej części do takich wynaturzeń jak kawa Caro, która nie jest kawą i składa się z cukru Nestle sei dank. Przepraszam za użycie nieprzyzwoitego słowa Nestle.
Wczoraj bylam w sklepie (gdzie kupilam szklane biurko do sypialni za polowe ceny). I tam byl absolutnie zniewalajacy bukiet z roz kapuscianych. Byly one czerwone, bladorozowe i biale (kremowe). Gdy sie wchodzilo do pokoju, to tylko ten bukiet sie widzialo.
A stol/biurko z§ polowke ceny – tez pieknne. Zaraz pokaze. Zdecydowalam sie po dlugich namyslach, aby sypialnia duza cum biblityeka wygladaly na mniej zagracone meblami i bym miala wiecej miejsca, np. na bukiet. I sa tam polki na drukarke, ktora mi obecnie zajmuje wazna polke na ksiazki.
Proszę mi nie wmawiać Adamka w brzuch 👿
To, że nie zgadzam się na używanie, wobec kogokolwiek pogardliwego określenia „kmiotek”, nie oznacza, że akceptuje go jako potencjalnego polityka. Pisałam o tym wyraźnie. I trzeba dużo złej woli, żeby tego nie widzieć.
Kto czytuje moje komentarze w Koszyczku, od blisko 5 lat, ten wie, czy mylę polityków ze świętymi 😎
Kult świętych uważam za folklor, który powinien być odesłany do skansenu 😉
Po prostu, jak się nie zostawia suchej nitki na rządzących, to może warto byłoby przyjrzeć się własnym faworytom. Faworytom gotowym zmieniać poglądy na samą myśl o władzy. Bez presji związanej z twardymi realiami rządzenia. Bez konieczności uwzględniania potrzeb, interesów i poglądów różnych grup społecznych.
Miłego dnia 🙂
Udaję się na urlop 😎
A tu jest biurko za psi grosz. Bedzie dostarczone dopiero na poczatku lipca, poczekam spokojnie. Berdzie wniesione na pietro i rozpakowane i zassamblowane, bo szkielet osobno, a bardzo ciezkie szklo osobno:
http://www.okadirect.com/pompidou-desk-metal-glass-.aspx
A tam miękkie podbrzusze. Nie musiał się nadymać, mógł po prostu zwrócić uwagę i jeżeli byłoby to jakieś odsłonięcie, to podświadomych antysemickich odruchów w potocznej mowie, które trzeba wypleniać. A Hartman moim zdaniem wręcz konserwuje polski antysemityzm, widząc to, co się dzieje na jego blogu. To, że on prawdopodobnie założył, że ci, co piszą takie komentarze, sami się kompromitują, jest błędem. Rozsiewanie trucizny prowadzi do jej rozprzestrzenienia, nie działa jak szczepionka.
Telemachu, Buranowskie Babuszki są putinowskie, albowiem podpisały słynne poparcie dla Putina. To samo, co Gergiev.
Telemachu, rzeczone babuszki ujawniły się niedawno jako putinowskie – podpisały „list ludzi kultury” popierający Putina.
Bobiku,
wykasuj, proszę, „że” z przedostatniego mojego wpisu.
W „że czy”.
Dziękuję 🙂
Cześć, Łajzo. 😎 Kawy, herbaty?
A ja uwazam slowo kmiot na okreslenie tego kmiota za nadzwyczajnie adekwatne. Uzywam nawet (niepublicznie) gorszych, dosadniejszych, wulgarniejszych.
Bardzo mi sie spodobala okladka ostatniego numeru Agory: portret Adamka wyraznie po jakiejs walce bokserskiej, cala w zaciekach i ranach i dymek: Chce byc polska twarza w Brukseli. Stalam w polskim sklepie przed ta okladka i sie smialam ohydnie i zlosliwie.
Ja przeczytałem wywiad z Zimbardo bez przykrości, choć zgadzam się, że słowo bohaterstwo jest tam ni przypiął, ni przyłatał – wystarczyłaby odwaga cywilna czy po prostu przyzwoitość. Ale bardzo jest mi bliska np. idea, żeby o rzeczach skomplikowanych mówić językiem prostym, nie zamykać się w jakichś tam wieżach z kości. Albo np. ten cytat – no, dokładnie jakbym słyszał siebie szczekającego: 😆
Jeśli ktoś – kierowca taksówki, brat, przyjaciel, wujek Heniek, bo naprawdę może zdarzyć się każdemu – opowiada taki żart – i chcesz mu zwrócić uwagę, to pytanie brzmi: jak to zrobić, żeby nie poczuł się atakowany? Jak zrobić, żeby nie schował się w skorupę? Nie warto atakować ludzi. Można powiedzieć: Rozumiem, że ma pan wielu klientów, których bawi ten żart, jednak ja do nich nie należę. Na pewno zna pan inny żart, który mnie rozbawi. Jeśli powiesz: proszę natychmiast przestać opowiadać te prostackie żarty!, ta osoba się wycofa i nie osiągniesz swojego celu, przeciwnie, efekt może być odwrotny od zamierzonego.
Na wszelki wypadek dodam, żeby nie było nieporozumień 😉 : owszem, ja czasem atakuję ludzi, kiedy uważam, że na to zasłużyli, ale nie wtedy, kiedy ich chcę do czegoś przekonać, bo taki atak jest kontraproduktywny. A tak w ogóle od ludzi wolę atakować zjawiska albo postawy, choć tu z kolei trzeba zauważyć, że niektórzy ludzie w takich wypadkach świetnie robią za symboli. 😉
A ze babcie buranowskie jako dzialaczki kulturyb podpisaly proputinowski list , nic nie znaczy. Na tej liscie jest sporo nieboszczykow oraz osob, ktore nie byly swiadome ze cokolwiek podpisywaly.
Nieboszczylki milcza, ale zywych paru sie juz odezwalo.
Z potepieniem przyznania Pasternakowi Nobla tez podpisali wszyscy bez wyjatku. Nawet tracy co od lat byli na emigracji.
terz? Tez.
Heleno, terz to był pikuś. Zaraz sam z siebie wiedziałem, że trzeba poprawić na „też”, nie na Siniawskiego. 😈 Znacznie trudniej było z „eulgsrnirjdszych” i nadal nie jestem pewien, czy domyśliłem się prawidłowo. 😳 A Traków, co byli na emigracji, wolałem nie ruszać, bo kto tam tych Traków wie – może też coś podpisali? 😆
Na wszelki wypadek: to nie jest wyzłośliwianie się. Po prostu tak mnie niektóre literówki (nie tylko Heleny, ale ona jest Mistrzynią) rozbawiają, że chcę się tym rozbawieniem podzielić. 🙂
Heleno, przeszłaś samą siebie 🙂 .
Jakie to śliczne – kult ryb i nieboszczylki 🙂 🙂
Pięknie proszę o jeszcze!
No proszę, nawet moje korektorskie ślepie prześlepiło kult ryb oraz nieboszczylki, a za to już absolutnie należy się Nagroda i to z pasztetówkowym dodatkiem. 😆
Biurko bardzo ładne, ale ja bym się przede wszystkim rzucił na ten krzesłofotel, co przy nim stoi. Nie tylko urodziwy, ale jeszcze na szalenie wygodnego wygląda 🙂
A jakie to są róże kapuściane?
Kapusdciane to sa roze staroswieckie, duze glowki, liczne platki i jeszcze pachna. Niestety bardzo sezonowe w ogrodach.
Kierowniczko, w sprawie trucizny (11.46) zgadzam się na tyle, że już nawet nic od siebie nie doszczeknę. 😉
A fotel, owszem, wzbudza pozadanie ale diabelsko drogi.
Ja w sklepie Oka kupuje rezczy od lat, ale zawsze czekam na okazje: pasiaty dywan w living roomie (czekalam ze trzy lata), bam (ponad rok czekania na okazje) busowy stojak na walizki w pokoju dla gosci, rozliczne dupersznyty.
Te staroświeckie, piękne róże mają na ogół poważną wadę – kwitną raz i po ptokach. 🙁 Jak ktoś ma bardzo duży ogród, może sobie pozwolić i na takie, oprócz kwitnących wielokrotnie, do jesieni. Ale w małych ogrodach te powtarzające róże wiele lepiej się prawdzają.
A propos: mam nadzieję, że Babilas tym wistem z Agathą nie wywinął się na dobre od odpowiedzi na pytanie zasadnicze: dlaczego mieszanie herbaty jest dla róż takie złe? 😎
Markocie, termin „niepokalane poczęcie NMP” odnosi się nie do stanu jej dziewictwa, tylko poczęcia samej NMP bez grzechu pierworodnego, którym poza nią są wszyscy obarczeni.
To tak dla wiedzy.
Jagodo, chyba nikt tu na serio nie przypuszczał, że głosowałabyś na Adamka. 😯 😆
Widocznie nie wszyscy słowo „kmiot” (nie kmiotek, bo to jeszcze coś innego) tak samo odbierają. Dla mnie np. to jest – chyba tak, jak dla Heleny – określenie osobnika o umysłowości skrajnie prostackiej, ale nie ma to nic wspólnego z pochodzeniem skądkolwiek ani byciem prostym człowiekiem. Utytułowana profesorka Pawłowicz też ma umysłowość kmiota. I parę innych osób, których już mi się nie chce wymieniać.
A że jest to określenie pejoratywne, nawet bardzo? No jest, jest… 😉
Cudnego urlopu. 😀
Siódemeczko, może przeoczyłaś – w cytacie było o niepokalanym pocięciu NMP.
Ach, te literówki… 😉
Co do sensu teologicznego masz oczywiście rację. 🙂
Siodemeczko,
Nie pierwszy to raz, i pewnie nie ostatni, uświadamiam sobie, ze na temat religii katolickiej moja wiedza jest nader ograniczona.
Ale byłam przekonana, ze niepokalane poczecie dotyczyło Jezusa a nie
Maryi. Skoro to Maryja została poczeta bez grzechu pierworodnego to jak został poczty Jezus i jak w tym kontekście rozumieć Rydzykowe słowa :, I Maryja zawsze dziewica” ?
Zgadzam się z Dorą całkowicie:
„Rozsiewanie trucizny prowadzi do jej rozprzestrzenienia, nie działa jak szczepionka.
Powoduje niepowetowane szkody, wprowadza w przestrzeń publiczną język, którego od jakiegoś czasu wstyd było używać, wstyd było przyznawać się jawnie do antysemityzmu. Teraz ten proces jest w odwrocie.
Telemachu, po zastanowieniu nie byłbym taki pewien, że Kościół załatwi się własnymi ręcami. Przecież te wszystkie negatywy, które w nim są, były już od setek lat i jakoś go ani nie obalały, ani nie zmieniały. Zmiany następują dopiero wtedy, kiedy zmieniają się wierni i przestają się na wszystko potulnie zgadzać. Tylko ja nie sądzę, żeby wierni zmieniali się pod wpływem prowokacji i jaj robionych przez ateistów. Raczej od spokojnego pokazywania im, że są robieni w konia. Ale to trzeba, moim zdaniem, robić tak, żeby było widać, że atakuje się machinę, hierarchię, system i to, co w nim złe, a nie samych wierzących, którzy tego zła w systemie są ofiarami.
Powyższe nie oznacza, że generalnie nie lubię robienia sobie jaj. Wręcz przeciwnie. 😈
Zmoro, jedno drugiego nie wyklucza. Można być niepokalanie poczętą i zawsze dziewicą. 😉
Z terminami biblijnymi to wlasnie tak czesto bywa, ze kazdy mysli, ze wie o co chodzi. Podobnie jest przeciez z „narodem wybranym”, gdy z grubsza 99% osob sadzi, ze „wybranstwo” znaczy wyywzszanie sie ponad innych ( a nie o niesienie w swiat idei Jednego Boga). Ze juz „oka za oko” nie wspomne.
Ja tez dlugo myslalam. ze „niepokalanosc” dotyczy dziewictwa, az mi ktos wiele latv temu wytlumaczyl, ze chodzi o grzech pierworodny.
Ech, to czytanie po łebkach 🙁
mt7, dziękuję za pouczenie, ale akurat kwestia niepokalnego poczęcia NMP jest mi dość dokładnie znana.
Nauka o Niepokalanym Poczęciu wywodzi się ze szczególnego kultu, jaki od XII wieku zaczęto na Zachodzie oddawać Bogurodzicy. Ostatecznie nauka ta została ogłoszona jako „prawda objawiona” 8 grudnia 1854 roku i mówi o wyjątkowym przywileju, o uwolnieniu Matki Bożej od grzechu pierworodnego w momencie Jej poczęcia.
To zaś oznacza w perspektywie teologii bł. Augustyna odkupienie Marii przed odkupieniem dokonanym przez Chrystusa na krzyżu, ze względu na przyszłe zasługi Jej Syna. Logos w celu wcielenia się potrzebował czystej natury, nieskażonej grzechem, wolnej od wszelkiej skazy. Maria przyswoiła więc sobie stan pierwszego człowieka sprzed upadku.
Jednak chyba tylko to drugie poczęcie było całkowicie niepokalane.
Tomasz z Akwinu:
Chrystus przewyższył Błogosławioną Dziewicę w tym, że począł się i urodził bez grzechu pierworodnego. Błogosławiona zaś Dziewica chociaż urodzona została już bez grzechu pierworodnego, jednak poczęta została w nim.
To jest dopiero ekwilibrystyka 😉
Prawosławni na przykład uznają tylko dogmaty wynikające z treści Pisma, a tam nie ma słowa o niepokalanym poczęciu MB.
Katolicy zaś wysnuwają wnioski logiczne (sic!) – skoro „łaskiś pełna”, to nie ma miejsca na grzech i poczęcie było niepokalane 😎
Z dyskusji z wieloma głęboko wierzącymi katolikami wnoszę, że nie za bardzo w tej całej skomplikowanej sprawie się orientują 🙄
Mnie chodziło o późniejszą zawsze dziewiczość – po urodzeniu syna. Jak się okazuje – z (po)cięcia 😉
Wiem, że mnie nie lubisz i spodziewasz się z mojej strony wszystkiego najgorszego, ale ja sobie tylko troszkę żartuję 😉
Ksiega, a nawet obie, podlega interpretacji. I one sie zmieniaja. Co mnie osobiscie cieszy.
Żebyż to przeciętne strony parafialne czy kurialne tak głęboko wnikały w teologiczne kwestie, jak tutejsza banda antyklerykałów. 😆
Bobiku, 😆
Matka została poczęta przez dwoje pokalanych dziadków, ale Syn począł się sam. Dobrze, że wystarczyło jedno niepokalane pokolenie wstecz 😎
I dedukcja ze sceny Zwiastowania i słów archanioła.
Podobno papież Pius IX po śmierci miał trudności w dostaniu się do nieba.
Nie zaakceptował go Duch Święty za rozpowszechnianie nieprzyzwoitych plotek o nim i Maryi 🙄
To są dwa różne dogmaty, Sowo.
Dziewictwo wzięło się z utożsamienia z proroctwem Izajasza o pannie, która pocznie i porodzi dziecko, którego nazwą Emmanuelem.
Ta „panna” odnosi się też do kościoła, który jest oblubienicą.
Strach, strach rany boskie! Opętanych jest wiele osób… 😯 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15780180,Blaszczak_o_egzorcyzmach_przed_Palacem_Prezydenckim_.html
Nie ma przymusu lubienia markota, jak już tak koniecznie się dopraszasz i nie będę tego komentować.
Powiązałeś dziewictwo z niepokalanym poczęciem, czy pocięciem, wszystko jedno, a tu nie ma połaczenia, co wyjaśniłam bez żadnych złych intencji, które mi nieustannie przypisujesz i naprawdę zniechęcasz mnie od bywania tutaj.
Siódemeczko i Markocie, proszę – spróbujcie zresetować. 😉 Mam wrażenie, że jakoś „zapętliliście się” na wejściu i teraz to już się samo nakręca.
Może na próbę, np. na tydzień, załóżcie, że druga strona wcale nie ma złych intencji, tylko bardzo odmienną konwencję, w której pisze i zobaczcie, co z tego wyniknie. 🙂
Jak już jesteśmy blogiem teologicznym, to wybaczanie nie-przyjaciołom też powinno mieć tu miejsce. 😆
Siodemeczko,
Dzięki. Mój problem polega na tym, ze jeśli wiara jest dowodem łaski danej od Boga to pewnie byłam na wagarach bo najwyraźniej jej nie dostapilam.
Wiem, ze jesteś osoba wierząca i lekki sposób pisania o sprawach, które są dla Ciebie ważne, może Cię różnic. Chciałam Cię zapewnić, ze nie ma w moich słowach nawet cienia takiego zamiaru.
Wszystkie wyjaśnienia doktryn kościoła są dla mnie na takim poziomie abstrakcji, ze pozwala mi to sadzić, , ze Bóg wie, komu łaskę wiary rozdaje.
Bobik, ale ja nic od niego nie chcę. To samo napisałabym Helenie, czy komukolwiek, czego ode mnie chce?
mt7, dla mnie połączenie jest jak najbardziej, a ja się niczego nie dopraszam, tylko stwierdzam bez żadnego żalu. Intencje to jednak Ty mi przypisujesz, a nie ja Tobie (poza nielubieniem).
Uzależnianie zaś bywania na tym blogu od mojej tu obecności jest nieładnym szantażem.
Jasne, Sowo, dla mnie też sa to abstrakcje nie majace nic wspólnego z moją osobistą wiarą.
Pierwotne chrześcijaństwo ma niewiele wspólnego z tym, co rozrosło się jak współczeny kościół, poszedł w obrzędowość i wymyślanie nowości teologicznych, zamiast skupić się nad formacją duchową.
Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby Maryja miała wiecej dzieci i nie naruszyłoby to w niczym mojej wiary.
Mogłabym długo wyliczać.
Nie mogłabyś mnie po prostu ignorować?
Resetuję. 🙂
Nie odpowiadam.
Muszę przyznać, że propozycja ignorowania, choć w pierwszym momencie nie brzmi sympatycznie, nie jest jednakowoż pozbawiona sensu. 😉 W większej grupie, w dodatku o płynnym i nieco przypadkowym składzie, nie ma po prostu siły ludzkiej ani boskiej, żeby wszyscy wszystkich kochali i nikt nikomu nie działał na nerwy. Kiedy to działanie sobie na nerwy prowadzi do stałych ściętek, zaczyna to zaburzać funkcjonowanie całej społeczności i po troszę wszystkich zniechęca. Lepiej więc w sumie z osobami, których z jakichś powodów żadną miarą polubić się nie potrafi, elegancko się wymijać, niż stale potrącać. I komfort grupy się przy tym zwiększa, i – na dłuższą metę – własny. 😉
Choć skuteczne zresetowanie jednak jeszcze lepsze. 🙂
Nie wiem, w jaki sposób zostało poczęte jajko samotnej Czarnej Tiny 😉 ale niepokoi mnie, że ona cały czas stoi nad nim, zamiast siedzieć na nim. Nie wie ktoś, czy to jest normalne? Przecież nam się jajko przeziębić może. 🙁
A może ten, kto stoi, to jest niezdolny do wysiadywania tatuś, a Tina gdzieś się poleciała szlajać? 👿
Bobiku, pocieszę Cię. Hodowcy już wymyślili kapuściane róże powtarzające kwitnienie przez całe lato. Tak że spoczko.
@Bobik:
„W większej grupie, w dodatku o płynnym i nieco przypadkowym składzie, nie ma po prostu siły ludzkiej ani boskiej, żeby wszyscy wszystkich kochali i nikt nikomu nie działał na nerwy.”
A Małysz?
A tak poważniej w spawie: ja od ćwierćwiecza obserwuję przemiany katolicyzmu na polskiej wsi. Zmiany są krzepiące. Ale niebywale powolne, bo świeckiej obyczajowości na lekarstwo. I gdzieś przecież trzeba być pogrzebanym, a jedyny cmentarz to przykościelny.
Bobiku, daję słowo, że w żadnym momencie moje komentarze nie były wycelowane w nikogo, a już w „najżadniejszym” – w mt7.
Naprawdę trudno jest przewidzieć, kogo się i czym sprowokuje, ale wystarczyłoby może dyskutować z wyrażanymi poglądami, argumentami czy podawanymi faktami, a nie z osobami, które je wypowiadają, a o których w większości mamy zaledwie (bardzo subiektywne) wyobrażenie. No i dobrze jest zrobić, co proponujesz: założyć, że druga strona wcale nie ma złych intencji, tylko bardzo odmienną konwencję…
Mnie się zdawało, że to tutaj oczywiste, ale jednak nie zawsze 🙁
„Ignorować” użyłem tu w sensie „nie zauważać i nie reagować”. Niegrzeczne jest tylko wtedy, gdy ktoś zwraca się do nas imiennie, a my nie reagujemy.
Jaju nic się nie stanie, jeśli proces wysiadywania (wygrzewania) nie został rozpoczęty. Jajo może być niezapłodnione. Poczęcie nie jest warunkiem zniesienia jaja.
Czy pisząc o róży kapuścianej, macie na myśli kapustę ozdobną:
http://www.swiatkwiatow.pl/kapusta-ozdobna–brassica-oleracea-id545.html
Nie, Helena już wyjaśniała, że chodzi o stare odmiany róż, napakowane płatkami jak kapusta. 😉
Pewnie po jakiejś ichniejszej, roślinnej siłowni. 😎
To Małysza jeszcze dalej wszyscy kochają? A ja myślałem, że teraz już jest obowiązek kochania Stocha. 😆
Siodemeczko,
Określenia „róża kapusciana” użyła chyba Nisia, tak określając róże o dużych kwiatach. Te zlinkowane przez Ciebie to nawet ładne choc, mimo wszystko, na miano róży nie zasługują. 🙂
Bobik – Helena, Sowa – Nisia. Alez masz wybór, Siodemeczko ! 🙂
Dane róże nazywają się angielskimi. Państwo popaczy, Państwo skojarzy z kapustą…
https://www.google.pl/search?q=r%C3%B3%C5%BCe+angielskie&client=firefox-a&hs=9PI&rls=org.mozilla:pl:official&channel=sb&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=PuxHU5i6NYTN7Aam1YG4Ag&ved=0CAgQ_AUoAQ&biw=1152&bih=566
Coś z kapusty one mają, ale jeszcze bardziej przypominają piwonie, które, choć są kwiatami pięknymi, mają niesłuszną wymowę ideologiczną, bo właściwie czemu by nie piwo? 😎
Popaczyły. 🙂 Jaskry azjatyckie mają podobnie.
telemachu (11 Kwiecień 2014, 11:34)
Zauważam 😀
Gdybym jednak wybrała tylko jedno opakowanie kawy prawdziwie zbożowej, to Lisek mógłby uznać, że to jest ten komunistyczny ersatz prawdziwej kawy, a to jest zupełnie co innego i jak najbardziej spożywane współcześnie.
Bobiku, co tam piwo. Są tacy radykaliści, co mówią Peonie 🙄
Takich coraz więcej. Ale peo samo sobie winne. 🙄
A co komu winne piwo? 😉
Jaskry azjatyckie! :potężne palnięcie w czółko: Od kilku dni bezskutecznie usiłowałem sobie przypomnieć, jak te cholerne Ranunkeln po polsku się nazywają. I jakoś zawsze, kiedy usiłowałem, byłem akurat daleko od słownika, a potem zapominałem. 😳
Uwolniłaś mnie od zmory, Siódemeczko. 🙂
Nisiu, nie potrafie rozpoznac na zdjeciu czy to ten gatunek rozy, choc wydaje mi sie ze tamten wygladal troche bardziej dziku i mial wiecej platkow, choc nie az tyle jak te angielskie. Jesli bedzie okazja, sfotografuje.
W czarnobocianim gniezdzie jest Tina, od dwoch tygodni juz czekajaca na Tita. Podobno one migruja oddzielnie i po tych samodzielnych urlopach spotykaja sie w gniezdzie. Jajeczko jest prawdopodobnie niezaplodnione.
http://gospelofjesusswife.hds.harvard.edu/
Mis na polanie!
Poweszyl gorny wiatr i poszedl
Nie zdazylam zobaczyc Michnika na polance! Nigdy go jeszcze nie widzialam. Ale widzialam dwa jenoty.
Ale tu sa niezle Michniki:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Utro_v_sosnovom_lesu.jpg
Chyba slusznie poszedl, bo slysze cos jakby ruch samochodowy i szczekanie psow. Misia (nie wiedzialam ze michnik to mis) widzialam trzykrotnie, zawsze mniej wiecej o tej porze (18-20, jenoty tez.
Wlasnie przyszedl jenot
Sliczny jenotek. Teraz sie schowal za krzaczkiem, ale dalej tam jest.
Mnie z tą niedźwiedzią polaną najczęściej w ogóle nie łączy, a jak już – z rzadka – połączy, to akurat nic nie ma do popodglądania. 🙁
Heleno, widzę jakieś stworzonko za krzaczkiem 🙂 Dzięki za wskazówkę, sam bym w życiu nie zauważył 🙂
Róża kapuściana? Nie, kapusta różana!
Tam nawet jest parka jenotow.
I jeszcze jedna.
Czy ta kapusta różana pachnie kapustą?
Nie wąchłem. To by mogło kosztnąć.
Teraz dobrze go widac!
Czy one nie mogly byc troche mniej ruchliwe? 👿 Zanim zawiadamiam juz sobie ida
widziałem przez pół sekundy 😀
mis!
Widziałem miśka! Od lewego skraju do grupy drzew pośrodku.
Lisku, ale masz refleks 😀
nadal tam jest za drzewami posrodku 🙂
zaglada tam gdzie byly jenoty
Jest z powrotem, jenot tez 🙂
Nareszcie! Nareszcie i ja zobaczyłem! 😀
Dobrze, że mamy Liska alarmowego. 😆
Ja tez, ja tez widzialam! Wspanialy.
😀 😀
Piekny ten mis.
Wczoraj wieczorem widziałam dwa jelenie palaszujace marchewki. Były bardzo uważnie, cały czas rozgladajace sie czujnie, w każdej chwili gotowe do ucieczki.
A miś, jak krol, świadom swojej siły, porusza sie pewnie i bez leku.
Na jenota się nie załapałem, bo zaglądam sporadycznie, ale misiek jest imponujący. Jakiś taki zadbany po tej zimie.
Nie to, co ten młody, co po wyjściu z gawry przeraził matkę swym wyglądem: futro zmierzwione i sfilcowane, oczy czerwone i podkrążone, boki zapadłe…
– Czy ty, synu, aby na pewno poddałeś się hibernacji przez całą zimę, jak ci kazałam?
-??? 😯 A… a nie mówiłaś… masturbacji?
😆
Osoby o słabszym refleksie zachęcam do oglądania tych zwierzątek, tu nic nie ucieknie.
Coś mi nie wyszło, powtarzam linkę.
A Klara 3 minuty temu wyleciała z gniazda i zostawiła 5 jajeczek. Zaraz wróci.
Bardzo ładne te jajka Klary. 🙂 Takie jakby nawoskowane.
Nie było jej całe 10 minut, tak jest co wieczor. Ciekawe, czy Klaus będzie jej pomagał karmić piskleta. Dzisiaj nabylam niemal pewności, ze Klaus przynosi jej jedzenie, bo wyleciała z gniazda pare chwil gdy dał sie słyszeć jakiś pisk. Pewnie ja zawołal.
Mówi się, Lisku, na misia różnie, oczywiście nieoficjalnie. Duży to raczej michu nie miś, więc różnorakie zrobnienia to również michnik.
Mówiła tak na mnie przez wiele lat koleżanka z zaprzyjażnionego działu. Ja byłam jak szczapa, a ona piękna osoba z łabędzią szyją i drobniutkimi kosteczkami – rękę miała jak małe dziecko – potężnie rozdęta z powodów hormonalnych.
Nie wiem, czemu mnie tak nazywała, miała jakieś skojarzenia raczej z Maszą niż Miszą, ale mnie się Michnik podobał.
Wymyślił mi się dziś patent na strączki zielonego groszku (takie bardzo młode, płaskie, jeszcze bez ziarenek), który okazał się tak smaczny, że się podzielę. Strączki posypane sezamem smaży się, mieszając, na średnio gorącej patelni przez 3-4 minuty, kiedy zmiękną posypuje się solą, pieprzem, ewentualnie startą skórką z cytryny, a potem polewa syropem klonowym (nie za dużo!) i dalej mieszając karmelizuje. Na koniec jeszcze kropi się sokiem z cytryny i gotowe. Można podać z odrobiną balsamico crema.
Nasz Młody, który jest bardzo zdecydowanym mięsożerem, po kolacji oświadczył ze sporym zdziwieniem na facjacie: wszystko pyszne, ale właściwie najsmaczniejszy to był ten groszek. 🙂
Misie się nie otwierają. Czy tam trzeba jakąś wtyczkę ?
Mi się misie też często w ogóle nie chcą otwierać, ale czasem znienacka zadziałają i wtedy bez żadnej wtyczki.
Ale misie w nocy nie są widziane, bo tam nie ma oświetlenia, tak jak na jeleniowej polance.
No tak, to dla sów tylko 😉
Wiem, Sowo, ale w dzień też mam notoryczne problemy z połączeniem.
Irku, spróbuj wejść poprzez
htpp//193.40.133/live/karu/playlist.m.3u8
Sorry
http://193.40.133/live/karu/playlist.m.3u8
Znowu zle
http://193.40.133/live/karu/playlist.m3u8
Chciałam dobrze, a wychodzi jak zwykle. Bardzo przepraszam.
Niestety nie łączy. Spróbuję później. Dzięki Sowo za pomoc
Irku, tak jak pisała Sowa, do misia trzeba zaglądać, póki u niego jasno. Potem kamera robi plagiat wieczornego Rysia. Też się dziś po dziewiętnastej załapałam na kawałek niedźwiedzia, a wkrótce potem – pstryk.
Zajrzę do misia po targu 🙂
Przyszly jelonki:
http://pontu.eenet.ee/player/hirv.html
Sianko jedzą.
Czy one jeszcze muszą być dokarmiane? Śniegu już nie ma. To co prawda bardziej na północ, więc i pewnie trawki w lesie jeszcze nie ma.
Ciekawe jak długo będą je dokarmiać.
Andsolu, w GW dużo piszą o „czyszczeniu” slamsów przed Mundialem, co się z tymi ludźmi dzieje? Czy to kogoś obchodzi?
Z drugiej strony to jest duża grupa ludzi, nikt chyba nie znalazłjeszcze sposobu na darmowe mieszkania dla chętnych.
Niestety życie blogowe promuje zawody wolne i dziarskich emerytów. Jak się człowiek dorwie wreszcie wieczorem do komputera, to się okazuje, że rozmowa już trzy okrążenia dalej i głupio tak odgrzewać frankfurterki ze śniadania na późną kolację.
Mimo wszystko: Telemach (11:34) – Tercet Egzotyczny wcale nie jest ś.p.! Ś.p. jest pan Dziewiątkowski („Niebo skąpi suchej ziemi kropli deszczu…”), ale wdowa kontynuuje działalność pod znaną i lubianą firmą, ostatnio nawet obchodziła półwiecze istnienia Tercetu. Co do żywotności scenicznej p. Dziewiątkowską przebić tylko może inny weteran estradowy – p. Brodzińska („Myszko, to była cudna noc”). Pani Dziewiątkowska dba zresztą bardzo o utrzymanie zainteresowania mediów swoją osobą na wszelkie możliwe sposoby.
Myszko to była cudna noc? Czy ten przebój na pewno śpiewała jakaś (nieznana mi) pani Brodzińska, a nie Kot Mordechaj? 🙄
Please, Bobik, trzymaj mnie jak najdalej od Tercetu Egzptycznego. 🙄
mt7, moje uwagi to nie jest materiał z pierwszej ręki, Florianópolis jest odległy od Rio de Janeiro w linii prostej o 750 km, a szosą 1130, więc wiem w zasadzie to samo, co możesz Ty wiedzieć śledząc lokalne doniesienia.
Oczywiście w Polsce można wyciągnąć jakieś doniesienia z „The Sun” sprzed roku, zawsze wiedzące, że policja wygląda jak po narkotykach, ale na przykład w tym dwuminutowym filmiku z 30 marca widzę samochody opancerzone wjeżdżające do faweli (to coś tak pełnego ludzi jak na przykład Stargard, a czasem i dużo większego), gdzie zazwyczaj unikają pojawiania się w mundurach. Ok, użyłem czasownika wjeżdżać, wielu dziennikarzy powie inwazja. Ale widać ludzi spokojnie chodzących tuż przy samochodach z uzbrojeniem. I „oczyszczanie” (limpeza) prawie zawsze sprowadza się do zaaresztowania kilku młodych podejrzanych o sprzedaż narkotyków. Ponieważ przed pekińską olimpiadą „oczyszczanie dzielnic” poznaliśmy jako burzenie ich i wysiedlanie mieszkańców, polski dziennikarz mógłby wyjaśnić, że ani ulice, ani domy nie są niszczone, ludność nie jest wysiedlana i działania lepiej by opisał zwrot „ostentacyjna obecność na ulicach dzielnicy”, która zresztą jest działaniem raczej przelotnym i niewiele zmieniającym w tamtym świecie.
Jeśli młody przestępca zarabia za śledzenie na dachu pojawiania się policji i okazyjne sprzedawanie zawiniątek koło 6 tys. złotych, to trudno będzie przekonać go do znalezienia stałej pracy w odległej fabryce za 2,5 tys., szczególnie, że trzeba przedtem tę fabrykę znaleźć i czegoś do pracowania w niej nauczyć się. Chwilowo niewidzialna ręka rynku oferuje mniej niż znajomy bandzior.
Dlaczego?
Znajomy bandzior to poniekąd też jest niewidzialna ręka rynku. Gdyby nagle szalonym popytem zaczęły się cieszyć unielegalnione landrynki i na nich robiłoby się kokosy, on by nie tkwił przy dragach ze starego sentymentu, tylko przerzuciłby się na landrynki, jak każdy normalny, kapitalistyczny rekin. 🙄
Dlaczego -było do Kota.
Dzięki, Andsolu, bo miałam taką właśnie wizję z wyburzaniem, równaniem z ziemią i tłumami bezdomnych.
Tematy różane. Jest jeszcze jedno opowiadanie Agaty Christie (z tomu „Poirot’s Early Cases”) związane z różami. Otóż akcja „How Does Your Garden Grow?” rozpoczyna się na wystawie róż, na której nowa odmiana (mieszaniec herbatni) otrzymuje właśnie nazwę „Hercules Poirot”. Dalej już akcja bez związku z różami, choć w pewnym związku z ogrodem. Film tutaj w wersji oryginalnej, Siódemka na pewno znajdzie po polsku.
Zwlekałem z wyrażeniem swojej opinii na temat krzywd jakie wyrządziły „różarstwu” mieszańce herbatnie i okazuje się, że słusznie, bo pogaworki blogowe dostarczyły pięknego przykładu na powyższe. Otóż, gdy tylko PT Towarzystwo zobaczyło NORMALNĄ różę, to zaraz zaczęło cmokać, że jakaś „kapuściana”, albo „piwoniowa”, albo ewentualnie „angielska”. Kochani, w XIX wieku rozkwitało tysiąc kwiatów: uprawiano róże z kilkunastu różnych grup (portlandzkie, damasceńskie, burbońskie, noisette, chińskie i całe mnóstwo innych), mniej lub bardziej pełne, a w przypadku tych pełnych chodziło o to, żeby były jak najbardziej pełne.
W latach 60 XIX wieku Francuz Guillot wpadł na pomysł skrzyżowania róż herbacianych z mieszańcami perpetual, w ten sposób powstały mieszańce herbatnie. Wejście do obiegu mieszańców herbatnich zeszło się czasowo z masowym pojawieniem się kwiaciarni i rozpoczęciem obrotu kwiatem ciętym na szerszą skalę. Nagle okazało się, że mieszańce herbatnie pasują idealnie do handlu: szczupłe, wydłużone, eleganckie pąki, które wolno się rozwijają i nigdy nie otwierają w całości (hurtownik sprzedaje kwiaty w pąku, detalista ledwo co otwarte). A jak pąk ma być szczupły, to już dużo płatków nie da się upakować, a jak płatków nie za dużo, to lepiej żeby się kwiat nie otwierał szeroko. W ten sposób mieszańce herbatnie na ponad stulecie zdominowały hodowlę róż wielkokwiatowych (drugim torem szły floribundy, ale to pod kątem uprawy rabatowej), odmiany z innych grup, ba! – całe grupy popadły w zapomnienie. Trzeba dopiero było Austina żeby to zmienić i przywrócić współczesnym czasom dawne kanony piękna.
(No i przynajmniej przez pierwsze pół wieku mieszańce herbatnie miały dość wyraziste, krzykliwe można rzec barwy – to kwestia indywidualnej estetyki, choć niemieccy hodowcy dopiero dwie-trzy dekady temu wyzwolili się z tej maniery.)
Bobiku – jak można nie znać pani Brodzińskiej i jej łabędziej szyi?
Kto dziś skąpi suchym pyskom kropli wina
to zapewne abstynencka jego mość
albo jeszcze gorzej: może jakiś glina,
który życia wciąż nie poznał jeszcze dość
za tym pustym stepem miasto jest ogromne
tam na mecie meta jest co jeden dom
ja drobniaki mam i ty też jakieś skromne
razem na półlitry już fundusze sooooom…
Zna, zna, tylko nie wie, że nazywa się Brodzińska. 😉
Co to jest pół basa na dwie gęby?
indonezyjski zeen 🙂
Chociaż mówią, że organizm dobrze oliwiony przez całe życie nie potrzebuje później dużo, żeby osiągnąć ekstazę.
Jakie wino, czyś pan zdurniał, to za słabe,
tych procentów ono ni ma ile trza,
a jak ni ma, to po kiego pić tom żabę,
nawet gdyby sie żłopnęło jom do dna?
Za tym dziennym sklepem nocny jest na rogu,
jak masz fundusz, tam gorzałę lepiej kup,
szybciej będzie niż na metę, chwała Bogu,
kroków kilka i już chlup w ten gupi dzióóóóób.
😀
Dzięki, Babilasie, teraz już rozumiem, o co z tą herbatą chodziło. 🙂
Andsolu, przypadkiem właśnie zobaczyłem w TV tę działalność przedolimpijską w fawelach i ani nie wyglądało to tak łagodnie, ani nie wydawało się dotyczyć wyłącznie młodocianych przestępców. Jednak burzenie, szlochające matki z również szlochającymi, nagle pozbawionymi domów dziećmi… Wyburzone slumsy wprawdzie były postawione nielegalnie, ale wyrzuconym z nich ludziom żadnego innego dachu nad głową nie zapewniono. Więc teraz nie wiem, czy niemiecka TV kłamie, czy kurs się zaostrzył?
Kto dziś sklepem się wysłuży, ten jest POmiot,
to nie honor się po sklepach włóczyć dziś,
tam nie kupuj bo wykażesz się sodomią,
kapitalizm zwalczaj metą – to jest myśl
Gdy u baby dziś nabędziesz dobrą flachę,
ona jutro i pojutrze będzie tam,
gdy do sklepu pójdziesz to pomyśl ze strachem,
że gdy zamknom go, to skond wzionć wódki gram….
Perspektywy twoje, bracie, są ponure,
gdyś skazany jest na metę albo sklep.
Wolność znaczy własną mieć aparaturę,
wtedy możesz w każdej chwili zalać łeb.
Sklep czy meta, niepotrzebne to rozmowy,
koniec końców z nich niewiele przyjdzie nam.
Wspomnij lepiej, co zalecał pan Słodowy,
cukru zapas duży kup – i zrób to sam.
Mordko, może byś jednak zaśpiewał? Podrzucamy Ci teksty wyjątkowo pasujące do kociej muzyki. 😈
Moja estetyka ukształtowała się na mieszanej herbacie.
Barokowe rozbuchanie jakoś nie bardzo.
Pora na Telesfora.
https://www.youtube.com/watch?v=bd639MDUniQ
Dobranoc Drogie Dzieci i Ty, Smoku. 🙂
Drogi Babilasie,: poszedłem za linkiem gerontologicznym. teraz będę miał całą noc koszmary, na co się cieszę, bo to miła odmiana po tym co mi się od paru tygodni śniło. Tak że dziękuję, jestem wzbogacony ontologicznie, to że pani Dziewiątkowska dalej funkcjonuje jest godne podziwu. Wstrzymam się od komentarzy, bo nie chcę skończyć jak reżyser Sławomir Magala, który nie mógł się powstrzymać w marcu 1971 roku w trakcie spektaklu, w którym występowała Mieczysława Ćwiklińska, od zabawnego kommentarza i przeszedł do historii jako cham i prostak. Dobrze mu tak, bo nestorka sceny wyglądała jak żywa i na pewno na takie potraktowanie nie zasługiwała. I jeszzcze dobrze mu, bo go nie lubiłem, a ja jako Polak i patriota jestem mściwy i zawistny i zazdroszczę Sławomirowi Magali jego wybitnego reżyserskiego dorobku. Ale proszę mu tego nie mówić, bo mogłoby to poprawić jego samopoczuciie, a po co?
Ponadto dziękuję za link, bo ten doprowadził mnie nie tylko do wdowy Dziewiątkowskiej, lecz również do ważnej informacji o cudownej diecie kogoś, kto się nazywa Cichopek. Czy w ogóle ktoś taki istnieje? Nie, lepiej nie. Nie wiem kto to jest i jeśli ktoś tutaj przypadkiem wie, to proszę mi tego nie mówić.
Do produkcji dziś potrzebny jest kapitał
no i miejsce – niechby i najmniejszy kąt
niech już będzie: się rozejrzę i popytam,
może mi pomoże kumpel Jakub Bąd
No i znalazł mi królestwo wymarzone!
ono chyba Westminsterem zowie się,
ta rodzinka, co tam była – wywłaszczona,
i już pierwsze cukru mi dostawy śle….
Czuję się zmuszona do wydania komunikatu:
KOCHAM MIESZAŃCE HERBATNIE.
Podobnie jak całą różaną resztą, włącznie z dziką różyczką, którą zbierałam po ruinach jako dziecię nieletnie.
Jak dawno to było, zorientują się Państwo po wyznaniu, że wychowałam się na MAMUSI pani Brodzińskiej. Miała na imię Irena i uwielbiał ją cały Szczecin.
Nawiasem: syn Ireny i brat Grażyny, Ryszard jest niezwykle sympatycznym panem lektorem w Radiu Szczecin.
Zapomniałam wyjaśnić: Irena Brodzińska była primadonną naszej Operetki jeszcze w czasach Potulickiej (frakcja wie, co mam na myśli).
Bobiku, najpierw sprawa nazw. Tu nie znają angielskiego słowwa „slums”, mówi się „favela”. Ale fawelą może być tak grupa nielegalnie zbudowanych domków i chat parę kilometrów ode mnie jak i dzielnica Rocinha w Rio de Janeiro zamieszkała przez 70 tys. osób.
Po drugie, bardzo często nie chodzi o akcję „przedolimpijską w fawelach” ale o działania władz miejskich, rozciągnięte na całe lata, usiłujących usuwać fawele (gdy oczywiście w innym miejscu wyrastają nowe). Prawo brazylijskie zabrania zburzenia domu, który ma już położony dach i eksmisję poprzedza długi proces z negocjacjami (przecież burmistrz chce znowu być burmistrzem i w fawelach ma olbrzymią liczbę wyborców). Model zazwyczaj jest taki: władze miejskie chcą odzyskać teren, znieniacka mała fawelka na 30 rodzin podwaja się i pojawiają się adwokaci dwóch typów, jedni chcą walczyć o ideały i prawa ludzkie, drudzy tylko o pieniądze.
Miasto proponuje odszkodowania — znam przypadki, gdy w Rio oferowano po 15 tys. reali na rodzinę za pokojowe wyjście (oceniając po moim, jednym z najdroższych w Brazylii, mieście, da się za to wynająć coś przyzwoitego w niewykwintnej dzielnicy na dwa lata) a oni, że nie, bo nowego domku sobie za ten pieniądz nie zbudują, a w tej dzielnicy nie wynajmą. No, rozumiem obie strony, człowiek przeprowadzi się daleko, porwą mu się więzy sąsiedzkie (co często adwokaci od praw człowieka podnoszą), straci wiele czasu na dojazdy (bo chyba nie będzie chciał szukać w nowym miejscu nowej pracy), teraz ma domek, to na wynajętym nie chce, bo często (choć oficjalnie o tym nie mówi się) tu ma nielegalnie podłączony prąd, kablówkę i wodę, a na wynajętym nie da się. A władze miasta mają gdzieś czego on chce, myślą, że przed dwoma laty przyjechał z dwoma koszulami majątku i sklecił coś na publicznym terenie z cegieł wyżebranych u jakiegoś polityka i teraz domaga się zachowania lub podwyższenia standardu. A w dodatku, ktoś, kto w zakątku faweli założył jakiś punkt handlowy, często domaga się odszkodowania za zakończenie swojej działalności komercjalnej (najczęściej chodzi o barek czy mini-sklep).
Więc były ostatnio rozbiórki kilkunastu domów w Metrô Mangueira i Jacarepaguá i płacze są z powodu przeciąganek, adwokaci wmawiają ludziom, że nie muszą akceptować propozycji władz i nic im się nie stanie, ludzie siedzą aż do przyjechania traktorów i wtedy rzeczywiście można płakać, bo odszkodowania w takich przypadkach przychodzą z opóźnieniem, a władze też są w pozycji patowej, bo jeśli popuszczą, to za tydzień będą miały kilkadziesiąt nowych fawelek w kluczowych miejscach miasta, z masą dziennikarzy dokumentujących pokrywanie dachami montowanych domków.
Czyli sprawy nie są nic a nic proste i jedynie długofalowe działania mogą coś poprawić. Na przykład, wracanie tych mas ludzi do swoich małych miasteczek z Nordeste, gdzie sytuacja ostatnio znacznie polepsza się. Tylko że jak lud zasmakuje uroków wielkiego miasta, to często woli życie na bruku niż w spokojnej chałupce na wsi.
Choć już jestem nadmiernie w ostatnich dniach rozgadany, jeszcze parę słów dodam o tej mojej Brazylii, no bo komu mogę o niej opowiadać? Gdy przyjeżdżam do Kraju niesłychanie rzadko padają pytania, chyba Paweł Wimmer sam w jedej osobie zadał więcej pytań niż reszta rodaków, choć właśnie on ma wiele do opowiadania…
Chodzi mi o to, że choć wielkimi susami Brazylia przeradza się z katolickiego w podzielony katolicko-protestancki kraj, nie ma tu mowy o tym, co w Polsce kojarzymy z protestancką etyką, by najpierw pracować a potem wydawać, że Panu miły jest sukces z pracy się wywodzący i że krok po kroku człowiek polepsza swoją dolę. Przed zalewem kościołów protestanckich był zalew kapitalizmu i systemu ratalnego (motocyklami sprzedawcy dojeżdżają w zakamarki fawel nie mające adresów i sprzedają wszystko, co na motocykl wlizie, a w wielkich sklepach do zaczęcia sprzedaży ratalnej wystarczy podać – w braku adresu – dwa numery telefonów znajomych). A przedtem było niewolnictwo z feudalizmem, ten ostatni tu i ówdzie jeszcze się przechowuje, i tak wolni jak i niewolnicy zachowali wiedzę, że dobry pan da. Dobrego pana (coronel czyli pułkownik, było jego pospolite miano po gospodarstwach i miasteczkach) zastąpił polityk, od radnego do posła stanowego, i lud nadal liczy, że dobry pan rozwiąże. Wszystko. Cokolwiek, co jest do rozwiązania. Dentystę, płyty eternitowe, posadę dla córki, prezent ślubny, pożyczkę na wczasy, lipną wcześniejszą emeryturę, miejsce w przedszkolu.
W deklaracjach Brazylijczyk jest uświadomiony, wie, że demokracja, że budowa społeczeństwa, psioczy na skorumpowanych u władzy. Ale jak to napisał kiedyś mądry gość, na prática a teoria é diferente, w praktyce jest inna teoria.
I w dodatku nasze „jakoś to będzie” tutaj brzmi se Deus quiser — jeśli Bóg zechce.
Fiku!
Bryku!
Zaraz idę do samolociku.
I fru! 🙂
Fiku!
Bryku!
Zaraz na targowisku 🙂
kawa
herbata z „goscinnego” internetu
🙂
mam syndrom babilasa, jak doczytalem to rozproszylem sie 🙂 😀
ale za jedno zapamietam, Nestlé to wyjatkowo brzydkie slowo, tez przepraszam za uzycie
brykam
Och, AndSolu, warto zachować dla potomności inny Twój bon-mot: „płyn Jacobs zwany kawą”.
Siódemeczko @01:16,
Dzięki wielkie 🙂 Nawet nie wiesz, co to dla mnie znaczy – zmieniłaś mój świat!
Myślałem, że Pies Pankracy był ZAWSZE.
A nie! Wcześniej był smok smok smok smok smok 😀
Co myslicie o Veronese? Zaproponowac Pani Kierowniczce (zaraz przyjdzie) Veronesego? To nie jest nazwisko, ktore w Kocie wzbudza natycghmiastowa pozadliwosc, ale moze jak dotad nie dal sobie szansy pokochac Veronese?
Można spróbować, Kocie.
Dzień dobry 🙂
My, z netu łaski psatrapa Bobik, nie przepadamy za obrazami, na których jest za dużo naćkane, więc pewnie byśmy na tego Vermiszela za bardzo się nie pchali. Zwłaszcza gdybyśmy byli Kierowniczką, która i tak ciągle z jednej kultury na drugą lata. 😎 Chyba wolelibyśmy sobie przysiąść na ogonie i miło pokłapać. Ale, jak twierdzą Germanie, spytać nic nie kosztuje, toteż dla spokoju sumienia zapewne byśmy Kierowniczkę spytali i z ulgą przyjęli jej ewentualne desinteressement. 😈
Też by trzeba na targ. A tu leń wlazł w kończyny i wyleźć nie chce. 😳 Nie ma lekko. 🙁
Już nie wiem, czy to Żurawia, adresy się mylą 😳 czy rzeczywiście smok Telesfor śpiewał też osobiście piosenkę, której fragment brzmiał „Telesfor to właśnie ja”? Pamięta ktoś?
W s-plotach u Agathy
często zbrodnie i kwiaty.
Zbrodnie i warzywa
– tak też u niej bywa.
Durny łeb. 😳 Sam sobie przypomniałem. To Miś Colargol śpiewał, że jest właśnie nim.
Merdanko dla londkowego minizlotu. 🙂
Lecę po warzywa. 🙂
Istnieje coś takiego, jak „zieleń veronesa”. Za to go cenię.
Dzień dobry, u mnie wstaje słońce, ale idę dospać.
p.s.Ja w ogóle lubię zieleń i zielono mi zazwyczaj, chociaż wiosna się spóźnia 🙁
Lektura przy kawie.
Fawele. Human nature being as it is… Dziękuję, andsolu.
Kwitną,trochę przekwitają.
Ja też Ci bardzo dziękuję, Andsolu, bo ważny jest kontekst, lokalne obyczaje i historia, żeby mieć jakieś wyobrażenie.
Brazylia to dla mnie bardzo egzotyczny kraj i bajeczny. 🙂
Tekst od Babilasa koniecznie trzeba przeczytać. Ale nie łączyłabym go z kawą. A jeśli już czytać go przy kawie, to nie jako dodatek do niej.
Eee, Babilasie.
Napisał człowiek książkę i niech mu będzie na zdrowie.
Ale wyjaśnij proszę, Siódemko: uwagi nietrafne (które, dlaczego?), ich autor niesłuszny (dlaczego?), czy też w ogòle temat niegodny refleksji?
To trzecie.
Zamiast Veronese bylo absolutnie przeroszkoszne muzeum instrumentow samograjacych, niemal za rogiem. Dawno sie wybieralem, ale czekalem na Kierownictwo.
Po muzeum oprowadzal nas i demonstrowal kompletnie rozkoszny starszy Pan (takich juz nie robia, nawet w Anglii, gdzie wciaz jeszcze pelno rozkosznych starszych panow) – Roy Huddlestone , dawnu zolnierz i gemolog, i entuzjasta roznych Wurlitzerow i takich tam. Bozez, jaka to byla przyjemna wycieczka, zakonczona wytwornym lunchem w eleganckim pubie . Kierowniczka teraz udala sie do swego hotelu wypoczac przed wywiadem i koncertem.
A w tym muzeum Mr Huddlestone spropwokowal Kierownictwo do zagrania Lotu trzmiela, zaraz po tym jak przestal go grac duch Rachmaninowa, siedzacy przy pianinie ale niewidzialny golym okiem. Fajne bylo.
Co do „nacpania” u Veronesego, to absolutnie sie zgadzamy, Bobiku. Ja tam tez wole jak jest mniej nacpane. Ale podobno nalezy zwracac uwage na kompozycje. 🙄
Warzywa mam i inne obiekty konsumpcyjne, teraz się mogę się spokojnie wykłócać. 😈
Mnie się ten wywiad od Babilasa absolutnie wydaje wart uwagi. Już go zresztą przez pół godziny relacjonowałam PA z dodatkiem uwag własnych. 🙂 Spróbuję potem coś z tych uwag na blog wrzucić, ale teraz muszę się zająć roślinami, których sobie nawiozłem.
Andsola wieści brazylijskie bardzo ciekawe, a najbardziej zainteresował mnie ten „protestantyzm bez protestantyzmu”. Ale czy to nie jest podobne do naszego katolicyzmu, który raczej na ceremonii i literze się opiera niż na duchu?