Ta dzisiejsza odzież…
Dowiedziono, że pantera
nader lekko się ubiera,
nawet zimą miast panterki
nosi slipy lub bokserki.
Świstak cieszy się niewąsko,
gdy pończochy ma z podwiązką,
za to brazylijska fretka
spędza wieczór w kabaretkach.
Jakże żal grenlandzkiej świni,
co spódniczkę nosi mini,
bo gdy w minus idą stopnie,
szynka marznie jej okropnie.
Wieloryba spod Alaski
nie urządza obcas płaski,
nie chce niski być jak kilka
i uparcie pływa w szpilkach.
Szakalowi z gór Atlasu
na strojenie szkoda czasu,
lekceważąc więc opinię,
mknie w szlafroku przez pustynię.
Bizon szasta się w Nevadzie,
mnóstwo ciuchów ma na składzie,
bo gdy wdzieje nowe szaty,
nikt nie widzi, że garbaty.
Węże mają zgrabne łapki,
więc z radością noszą klapki,
odmawiając pośród krzyków
założenia półbucików.
Trudno zmusić jest leminga,
żeby w dzień nie chodził w stringach,
za to kiedy noc zapada,
leming szarawary wkłada.
Pośród morsów ostra walka,
komu dziś przypadnie halka,
bo morsice nie chcą morsów
bez wyhalkowanych gorsów.
Chce wytworna jemiołuszka
mieć bluzeczkę całą w riuszkach
i czółenka całkiem nowe,
na bankiecik u królowej.
Pyton, choćby psem go szczuli,
się nie zgodzi wdziać koszuli,
bo mu strasznie to nie leży,
kiedy dusi go kołnierzyk.
Wedle świadków, marabuta
nie widziano jeszcze w butach,
bo dlań cała w tym podnieta,
żeby w samych żyć skarpetach.
Z tego, co się wie o kotach,
mają zwyczaj spać w żabotach
i w sypialni nigdy kotów
nie uświadczysz bez żabotów.
Zebry, mówią doniesienia,
świetnie czują się w więzieniach:
są ubrane zgodnie z modą
i ogólnie prym tam wiodą.
Wydra nigdzie się nie rusza
bez strojnego kapelusza,
bowiem bez nakrycia głowy
bardzo trudno ryby łowić.
Ciągle słyszy się od płaszczek:
proszę nam dostarczyć płaszcze!
Płaszcza płaszczka się domaga,
bo bez niego jest jak naga.
Nosorożce z tego znane
są, że nigdy bez falbanek
nie przychodzą na koncerty,
więc falbanek mają sterty.
Kiedy spyta ktoś gibbona,
czemu chodzi w pantalonach,
wzburza się to zmyślne zwierzę:
to co, mam w nich tylko leżeć?
Pantofelka troska wielka,
by nie zgubić pantofelka
koniec końców tym skutkuje,
że go nigdy nie zdejmuje.
Waran dawno nie był w Warce,
bo tam trzeba w marynarce,
a warany, jak wieść niesie,
czują się najlepiej w dresie.
Pingwin robić za kelnera
się ostatnio nie wybiera,
bo to durne są wyskoki,
tam pracować, gdzie no smoking.
Ryś beztrosko sobie bryka,
uszy kryjąc w nausznikach
bo pędzelki nad uszami
pomazane ma farbami.
Z kokieterią kwacze kaczka:
czy nie cudnie mi w kozaczkach?
Zwłaszcza zaś mi się podoba,
jak pasują mi do dzioba.
Konik morski z bólem poniał,
jak go krawiec zrobił w konia,
szyjąc ancug mu wytworny,
ale nie wodoodporny.
Nikt nie żąda od lemura,
by jak rockman chodził w skórach,
lecz ja mogę rzec wam z góry:
nie ujrzycie go bez skóry.
Obwieściła kiedyś panda:
bez odzienia żyć to granda,
widać wszystkie kilogramy…
Od dziś nie śpię bez piżamy!
Podziw budzi ubiór lisa,
co ma ogon cały w plisach,
na guziczki, z frędzelkami,
że aż sam Armani zamilkł.
Wydziergała pewna dama
sweter dla hipopotama,
chcąc zwierzowi się przysłużyć,
ale sweter był za duży.
Nie ośmiela się indyczka
wyjść na spacer bez szaliczka,
bo przez szyję wydłużoną
łabędź woła do niej: żono!
Rozmyślają dromadery,
czy do twarzy im w burberry,
ale żaden z nich nie pyta,
czy im aby do kopyta.
Wyśmiewano kaszalota,
który mokro miał w galotach,
a on bronił się szalenie:
winne moje otoczenie.
Kameleon z tego znany,
że w odzieży lubi zmiany,
chciał zaskoczyć otoczenie
i oświadczył: nic nie zmienię.
Wilk uwielbia kalesony
i pożycza je od żony,
mówią nawet nam przekazy,
że je nosi kilka razy.
Czasem wręcz, choć to nieładnie,
bratu kalesony skradnie skradnie,
lecz by straszną dostał burę,
gdyby babci wziął kapturek.
Rozważała cała fauna,
czy wypada kostium klauna
nosić, gdy się jest zwierzęciem,
czy to będzie miało wzięcie…
Na to głośno pies zaszczekał:
robić z siebie mam człowieka?
Nie, za wszystkie skarby świata,
to już goły wolę latać!
I – choć trudno w to uwierzyć –
do dziś biega bez odzieży.
Nasze sukienki są zielone lub seledynowe 😉
https://www.youtube.com/watch?v=b0jZAkpAOQU
Pyszne i świeżutkie.
😀 Nooo.
A ja to widze wydane w postaci ksiazeczki, pieknie ilustrowanej, dla dzieci.
Ale kto dzis wie co to jest „kilka” . Predzej Armani czy burbery. Wiex musialoby byc z przpisami, Albo napisami na ildutacji: To jest kilka! To jest burbery!
Jesli ktos z ilustratorow podglada, niech sie zastanowi, bo to jest BARDZO smieszne.
To jest kilka, jakby ktos nie wiedzial:
https://www.fishfanatics.co.uk/shop-whitebait-1.php
Na szczęście Ryś nie został spostponowany.
Na mojej kiepskiej pamieci do rymow i wszystkiego mozesz, Bobiku, polagac jak na… tym… tego… jakze tam mu bylo… na Zet…
A to pasztet z ta pasztetowka, ale nic to, przyjedzie Jagoda i wyrowna…
Ja sadze, ze nie tylko lemingi, ale i cala reszta ssakow nie chodzi w stringach! Diabelski wynalazek.
Dla jakich dzieci? 😯
Teraz w stringach chodzą wszyscy.
Nosi się ubrania, które niby nie prześwitują, ale dokładnie widać, dzięki stringom, jak się rzeczy mają.
O, wybieg w Koszyku. 😀 Bobiku, a nie znalazłbyś jeszcze miejsca dla mrówki w bojówkach? To ja… 😳
Komunikat dla Zlatawców: posłałam Wam mailem linkę do zdjęć i czekam na Waszą zgodę na publikację, zastrzeżenia, uzupełnienia.
W czarnym fraku z białym gorsem na cmentarzu orzekł kot:
hund begraben jest tu ofkors!
Skąd to wiem? Cóż za pytanie!
Poznaję jego ubranie!
😉
Moskwasadowa,ciiiii…. 😉
Dom Pielgrzyma zamiaruje Bobik pobudować? 🙄
To może my za wcześnie … 😯 👿
Szaman
Fakt, głupio wyszło. W danych okolicznościach przerabiamy:
Chłopie, dziewko, człecze dobry, spróbuj modny być jak bobry.
One w modzie są zażarte, zetną, wytną, zrobią tamę i w kałuży zrobią
damę z bitej piany.
Najlepiej bobrom i damom na Cyprze, gdzie byle cham się dzieła nie wyprze
😉
Nie ma chwili wytchnienia w walce o lepsze jutro dla kobiet. Ledwo zwalczy sie krepowanie stop, pasy cnoty i gorsety, to pojawiaja sie stringi.
Duch zjazdowy dotarł do Paradoksa 🙂
Króliku, idzie nowe. Są stringi dla panów 😈
Aga mnie podpuszcza, a ja przecież świetnie wiem, że ona o mrówce w bojówkach sama sobie umie napisać nie gorzej ode mnie. 😀
W ogóle zresztą w tej starej sesji wierszykowania o zwierzęcych ubiorach kilka osób brało udział i też wymyślało śmieszne zwrotki, ale oczywiście tego jako własnego nie mogłem publikować, więc dzisiejszy wpis składa się tylko z moich kawałków. Reszta jest w guglu. 😉
Siódemeczko, nie ma wszystkich. Stringi znam z nazwy i z widzenia. Kiedyś, przymusowo, nosiłam gorset i wystarczy. W sznurkach chodzić nie będę 👿
Oj, sama? To nie dziś. Jakoś wyjątkowo się w tym tygodniu umęczyłam w pracy i jestem dziś wieczorem mrówką w bliskim związku z niechcemisiem. 😎
I żadne z nas nie nosi stringów. W tym związku, znaczy się. 😆
Z wszystkimi jasne, że przesadziłam dla uwypuklenia sprawy, ale w oko rzuca mi się znacząca większość.
No dobrze już, dobrze. 😎
Rewolucjonistka-mrówka
dobrze czuje się w bojówkach.
Gdy je musi oddać w szatni,
krzyczy „bój to jest ostatni!”. 😈
Jesteśmy z niechcemisiem szalenie zobowiązani 😀
Zobowiązani tak szalenie,
jak nam pozwala rozleniwienie.
Niechcemiś to nie jest lala,
preferuje każuala.
Gdy go ktoś koronką łechce,
mówi: mógłbym, ale nie chcę.
ZDJĘCIA ZE ZLOTU – to tu, to tu: https://goo.gl/photos/c8rrMngttdp6tYHN7
Przeurocza surykatka
chętnie bryka w zwiewnych szmatkach.
A łaknące krwi komary
tną w skarpetkach nie do pary.
Na zdjęciu to jeszcze porzeczki czy już pisrzeczki?
I teraz niech wszyscy zgadują, czy ten pałac to Jagodowych, czy Babilasów. 😆
Pewne niedopowiedzenia w opisach są zamierzone, a nie całkiem niechcemisiowe. 😉 Andsolu, to są porzeczki – osobiście kupowałam i nie dostałam przy tym wysypki. 😉
To są rezydencje, Bobiku 😉
Domowy bukiet u Jagodowych przepiękny 🙂 W życiu niczego podobnego nie stworzę 🙁
Burdel dla pszczół powinien tonąć w petuniach, ale na takie bezeceństwa przyzwoity dom i ogród nie mogą sobie pozwolić 🙄
Ja takie burdele dla pszczół widywałem w Holandii. Wiadomo, protestanci. Nic się toto na moralności nie zna. 👿
Hotelik, burdelik, pam param pam pam…
Bad Kissingen, Luitpoldpark:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/BadKissingenLuitpoldpark#6171483601994623186
Bawaria jest katolicka! 🙂
Ale nawet tam widać fatalne wpływy kohabitacji z heretykami. 🙄
Widziałam takie domki w parkach w Warszawie i pojęcia nie miałam do czego to służy. Myślałam, ze to jakieś instalacje artystyczne w plenerze.
Chciałam zapytać Babilasa, czy naprawdę owady korzystają z tych hoteli.
Może tak być, bo w moich kijach bambusowych, z których mam zrobione kratki na balkonie uporczywie próbowały zadomowić się jakieś pszczołopodobne. Przerażona, że zakładają gniazda, pozatykałam otwory plasteliną.
Bobiku, fauna zachwycająca 🙂
Jagodo, piosenkę o jagodach znamy bardzo dobrze :). Często przychodzi do nas do ogrodu znajoma z półtoraroczną córką. Dziecię ma niespożytą energię i cały czas biega, a my za nią. Kiedy już wszyscy są na ostatnich obrotach, mama otwiera laptopa i włącza polskie piosenki dla dzieci, między innymi tę o jagodach. Wtedy mamy 20 minut przerwy i czas na wypicie kawy 🙂
Bobiku Ogoniasty! Ty jesteś jak kluczyk!
I znowuś mnie nakręcił, w głowie znowu huczy,
od kulawych rymów, peryfraz, homonimów…
Niestety, żadna puenta w ogonie się nie pęta,
gdyż ogon z całą resztą poleciał za podeszwą,
która ciągnie za uszko – dokąd? Tam, gdzie jest łóżko.
A czy można tak zrobić, żeby zdjęcia z linka od Agi mógł każdy obejrzeć?
Te domki dla insektów są w Niemczech też już popularne, na wiosnę miały je w sprzedaży Lidl i Aldi, widuję je tutaj w ogródkach. Podobno tam, gdzie wiszą, nie ma mszyc.
Pszczoła wkłada stringi nowe
i podwiązki lateksowe,
wszystko w określonym celu:
dzisiaj szychtę ma w burdelu. 😎
O, kurczę, ta linka jest właśnie tak spleciona, żeby każdy mógł obejrzeć. Jeśli coś nie działa, to nie wiem, dlaczego. 🙁
Puchalu, zdjęcia obejrzeć każdy może, tylko nie w każdej przeglądarce się otwierają. U mnie Safari się wypięło, ale Firefox się zgodził fotki pokazać. 🙂
Aga, jak przystało damie,
o tej porze już w piżamie,
bo do łóżka zdało by się
z przytulanką-niechcemisiem. 😉
Oczy – szparki, łóżko nęci,
ale kluczyk dalej kręci.
U łabędzi taka moda:
jednym ująć, drugim dodać.
Nieme stroją się okrutnie,
a krzykliwie – w szarym płótnie.
Przytulanki raczej powinny byc chcemisiami 🙂
Myślę, że w takich okrągłych ulątkach mieszkają pszczoły rasy Kanta. Siedzą i myślą, bo miodu odkładać nie ma gdzie.
Świta. Pielgrzymom czas w drogę 😉
Do Bobikowa 🙂
Wolalabym nosic szarawary lub hajdawery niz stringi.Widze ile to obcych slow w nazewnictwie wszelkich z przeproszeniem gaci: szorty, bermudy, capri, ze nie wspomne o niewymownych jak bikini, bokserki, pizama…
Dzisiaj na kolacje duzo dobrej herbaty oraz herbatniki z serem ricotta (moze to tez jest tylko taki pseudo-ser jak sery biale, co odkryl Wielki Wodz) a na to pare kropel miodu lub dzemu. Ciastko wyborne, powiadam wam!
Nie zapomnij pasztetowej proper, Jagodo! Dobrej drogi!
Dzien dobry 🙂
Herbata
Hej, Bobiku, coś mi się nie zgadza z tymi psami 😕
Spotkałem przed chwilą Twojego kuzyna, w gustownej apaszce i bucikach na wszystkich czterech łapach 😯 Wyglądał bardzo wytwornie, przynajmniej do czasu kiedy podniósł tylną łapę pod latarnią… 😆
Udanego Jagodowego zlotu! 🙂
Dzień dobry … i kawa
Pielgrzymi, pilnujcie torebki i szerokiej drogi 😀
Dla tych, którzy nie słyszeli opowieści Babilasa, parę słów o pszczelich domkach i ich lokatorach: http://murarkaogrodowa.pl/?p=1
Dzień dobry 🙂
Jagodowi są absolutnie szaleni. 😀 Wczoraj po południu wpadli na pomysł, żeby do mnie przyjechać, dziś skoroświtem pojechali i czuję, że jak się nie pośpieszę z poranną toaletą, to mnie zastaną bez futra, nie mówiąc już o butach i apaszce. 😳
Oczywiście mowa w tym wypadku o szaleństwie słusznym, które należy starannie odróżniać od szaleństwa niesłusznego. 😎
Czemu nikt mi dotąd nie powiedział o istnieniu i rodzinnej przynależności murarki ogrodowej? 👿 Ze mną od lat mieszka murarek ogrodowy, który w naszym ogrodzie wymurował wszystkie murki, schodki, tarasy, tarasiki, etc, ale do dziś nie miałem pojęcia, że jest pszczołem. 😯
A jak je odróżnić? Oczywiście nosem. Słuszne szaleństwo pachnie pasztetówką. 😎
Pielgrzym w stroju jest kangura.
Może skakać, może szurać,
wielkoludem być lub neptkiem,
lecz na pewno ma torebkę.
Dzień dobry 🙂
U nas o 7 rano było już 30 C w cieniu.
Zbieram się na sobotnie zakupy: 20 litrów płynów i trochę czegoś innego.
Brawo Jagodowi! Drugi minizlot w Bobikowie. Dziś i jutro ma już być trochę chłodniej.
PA jako Murarek ogrodowy (łac. Osmia rufa Linneusz 1758) – bardzo zacnie. Portret na https://pl.wikipedia.org/wiki/Murarka_ogrodowa przy czynnościach zgoła do murowania nie zaliczanych, chociaż być może mam do tego zbyt prowincjonalne podejście. Nabrałam ochoty do założenia dyskretnego osobistego domu schadzek pod okapem stodoły.
Bizon stroi się w Nevadzie
mnóstwo słów mając na składzie
słów użyjąc oraz szaty
nigdy nie jest się garbatym
Wszystko, byle nie wyglądać
w tym, co włożę, na wielbłąda.
W takim celu, co tu kryć,
najlepiej założyć nic.
Na się zasię nic nie wdziewam,
od razu się lepiej miewam? 😆
Takim śliczny, zgrabny, gładki.
Na mnie patrz, a nie na szmatki. 👿
Sroka to prawdziwa jędza:
Wdziała na się ubiór księdza.
Powiedziała do rzekotki:
– Jak ksiądz lubię ja błyskotki 😈
Żabka rzekła po namyśle:
a ja wolę sama błyszczeć. 😆
Bobiku, bo ladnemu jest we wszystkim ladnie, nawet w niczym!
Ja tymczasem, po wczesnorannych pracach ogrodowych, kawieherbacie, udam sie po pasztetowke i owoce, bo w domu same warzywa.
Dzień dobry.
Podpisałam petycję/apel do władz Rosji.
Dla potencjalnych zainteresowanych – link:
https://www.change.org/p/the-russian-government-support-establishment-of-un-tribunal-for-malaysia-mh17-crash?tk=Bvyv_1qO9_uuidDell0HaMT2MQxaL7-KK77LyWDAhLE&utm_medium=email&utm_source=signature_receipt&utm_campaign=new_signature
Gospodarza przepraszam za samowolę. 🙂
W razie czego – wyciepnąć (link, nie mnie!).
Mar-Jo, do Rosji o trybunał dla Rosji?
Chyba prędzej do ONZ.
A nie mówiłam, że Jagodowi są szaleni? Już jesteśmy po wspólnej kawie, czyli przyjechali przed 14.00. Normalnie błyskawice. 😀
A ja się martwię, że w najgorszy upał jadą.
Dobrze, że już przyjechali, a nie ciągnie za nimi tabun patroli drogowych? 🙂
Pozdrowienia dla Jagodowych i mieszkańców Bobikowa.
Belka mówi:
<i.Udział podatków w PKB Grecji to 36 proc., a w Polsce – 32 proc. Więc może nie szarżujmy z krytyką. Grecy to nie są łobuzy i oszuści.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,146875,18384078,marek-belka-skonczmy-z-kapitalizmem-wyczynowym.html
Nie wiem, osochodzi Belce.
Chyba o podatek dochodowy, bo cały budżet państwa to są podatki.
No jasne, chodziło o podatek dochodowy za 2014 rok to 39% w Polsce.
Reszta dochodów budżetowych to VAT i akcyza, o czym chyba dzieci wiedzą, więc pan Belka trochę manipuluje, ale warto artykuł przeczytać.
Pewna pszczoła była goła
i wleciała do kościoła
na to pan kościelny rzecze:
niechaj pszczołę ktoś oblecze,
gołej pszczole nie przystoi
latać, Boga się nie boi!
Pszczoła się nie dała złapać,
bowiem każdy był tam gapa,
a że wielu tam nie było,
jakość przeszła właśnie w ilość,
ogarnęła wszystkich wzrokiem,
pomachała im odwłokiem,
pobzyczała przez sekundę,
przeleciała jeszcze rundę,
poczym kościół opuściła
wylatując wycedziła:
wielka tutaj jest cienizna
jak zagraża wam golizna…
Nikt nie chwali tutaj owcy
nawet spotkani na hali goprowcy
a ona meczy już od rana
że kocho w kierpcach barana.
🙂
Lecz czy kierpce należą do odzieży
muszę w to bez protestu uwierzyć
bo się nie godzi łazić boso po hali
trza wdzioć kierpce i kochać Górali.
🙂
Ja niniejszym owcę chwalę
choć do owcy się nie palę,
ale wiem, że ci goprowcy
nie przepuszczą nawet owcy
i tym samym owcy męstwo
zwiększa nasze bezpieczeństwo.
A ten baran rżnie bałwana
-kocha innego barana,
rzekł mu: miłość na mnie scedź,
nieistotna tu jest płeć,
małżeństwo zawierajmy,
do Irlandii wyjeżdżajmy…
Wy nie uczta tu młodzieży co należy do odzieży,
góral kiedy w kierpcach leży
wcale mu to nie przeszkadza
gdy gaździna pod nim leży
nawet w kierpcach jej dogadza
To poczym to ze spacjom mjało bydź…
Interesujące jest czy w tym gaździnie dogadzaniu
śiągo te portki z dwoma rozporkami i parzenicami?
Jagodowi pojechali teraz do Panny Koty, a ja po intensywnym dniu już nieco padam na pysk, więc chyba wybaczycie, że do poranka się wyindywidualizuję z rozentuzjazmowanego tłumu. 🙂
Juhas mocny nie jest z mordki,
daje radę też przez portki
nigdy mu nie przeszkadzały,
by gaździny go kochały,
juhas zawsze się postara
jeśli gaździna niestara,
byle góral był w terenie
zrobi swoje i się zdrzemie…
Dobrej nocy, Bobiku. 🙂
Komplimenty mi tu jakieś prawi Zeen
muszę się usunąć Zeenowi w nocy cień
bo jest gotów mi do jasnego poranka
nawarzyć piwa do gaździny dzbanka.
🙂
Jagodowi też się właśnie wyindywidualizowali do sypialni 🙂
Jak już warzyć piwo
jako żywo
to nie do gaździny dzbanka
jeno do kufla juhasa Janka…
Ale warzyć nie zamierzam
bo do łoża takoż zmierzam
Aga i Zwyczajna, dzięki za linki o murarkach, wreszcie wiem, co to takiego ostatnio lata po ogrodzie, dziś na małym krzaczku lawendy urzędowało ich dziewięć – policzyłam. Typowałam na coś pszczołowatego, ale nie byłam pewna, sąsiad sugerował nawet szerszenie 🙂
good night syćkim, – jak godają górole nizinni.:)
W kierpcach, w portkach kto, kto bez –
ścichli wszyscy. Zasnął Pies.
Śpi już juhas, ździebko siny –
długo … liczył te gaździny. 😎
Ojej, to mówi się ju has a nie ju have? Dużo tych nowinek na moją głowę.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzien dobry 🙂
Herbata
Irek usypia kawą, a Lisek pół godziny później budzi herbatą? 😯 Panowie, marsz siać i sadzić, dziewczyny – do SPA. http://www.rytmnatury.pl/ Tako rzekła natura. 😎 Ja na razie, wbrew naturze, idę się rodzinnie podenerwować, ale jak wrócę, jak się dorwę do maseczek, zwłaszcza tych relaksujących… Ale nie czekajcie na mnie, spajcie już, dołączę, jak będę mogła. 😉
Irkowi pewnie śniła się gaździna
gdyż z rana o kawie zapomina.
Zamiast kawy przyniósł piwo.
Czyżby spotkał się z gaździną?
🙂
A, juhas, dobrze, że jesteś, bo chciałam zaprotestować przeciwko dyskryminacji starych gaździn. Cóż z tego, że stara, jeśli chętna? Nie lenić się tam, na halach! 😎 Hej!
Dzień dobry. 🙂
Mam i się dzielę z Blogiem:
http://bi.gazeta.pl/im/8/11799/z11799428Q,Morela.jpg
Bardzo, bardzo dobre.
Dzień dobry 🙂
Dopiero wstałem, a tu Aga wygania mnie znowu do spania? 😯
Trudno, będę musiał dziś przyjąć Jagodowych na spająco. Tylko żebym się nie pomylił i nie zaczął spawać. 😈
Dzień dobry! U nas 33 w cieniu, więc pokrzątałam się w ogrodzie z samego rana, a teraz zavknęłam w domu z pozasuwnymi żaluzjami.
Wielkie u mnie zmiany od piatku.
Lipy ciąg dalszy nastąpił. W piątek wezwałam straż pożarną bo przy stosunkowo niewielkim wietrze chwiała się niepokojąco. Strażacy znacząco oberżnęli, ale całkowicie wyciąć nie chcieli, bo w obecnym stanie, „nie zagraża już zyciu i mieniu”. Dobre i to: nie zagraża. Teraz podania do Wojewódzkiego Ochraniacza Zabytków i zobaczymy co dalej. Coraz więc drewna na zimę, ale trzeba jeszcze posprzątać działkę i nie mam kawałka płotu.
W sobotę następna epokowa zmiana: mam psinę, Dianę – pierwsza piesa w życiu. Uratowałam ją od sąsiada, któremu służyła na łańcuchu przez 7 lat, a teraz wymienił ją na młdszy egzemplaz. U mnie ma własną zagrodę o dość zacnych rozmiarach, na jej środku pod starą jabłonią postawiliśmy budę. Oczywiście Diana biega bez łańcucha, została wyszczotkowana, nakarmiona i napojona. Jest przyjazna do wszyskich.
Czy temperatura w Bobikowie coś opadła?
Bry. 🙂
Drewno lipowe jest poszukiwane przez rzeźbiarzy.
Jakoś smutno mi się zrobiło, że będzie spalone.
Wiem, że chodzi o gałęzie i tylko do tego się nadają.
Pozdrowienia dla Diany, życie się do niej uśmiechnęło. 🙂
Drapanka za uszami dla Diany i serdeczne usmiechy dla jej wybawicieli 🙂
Temperatura dziś bardzo przyzwoita, nawet powiedziałbym, że optymalna, tylko niestety razem z nią przyszła mokrość, za którą nie przepadam. Ale rośliny twierdzą, że im to sprawia przyjemność, to już niech sobie mają. 🙂
Diana, ja Twojej pańci udzieliłem już odpowiednich pouczeń, jak należy rozpieszczać pieskę, ale gdyby Ci rozpieszczania było za mało, to wal do mnie jak w dym. Załatwimy to. 😎
Mar-Jo
dzieki piekne, a najlepsze podobno to co w pestkach ?
Cyjanek? 😯
33 w cieniu to dobry wynik! U nas ma byc burzowo z piorunami, choc goraco i tez wilgotno. Slonecznie dopiero od poniedzialku do piatku, jak bede w pracy.
Dianie sie fajnie trafilo ze trafila na Zwyczajna.
Wczoraj zrobilam dzem truskawkowo-morelowo-ananasowy z odrobina cytryny. Wyszedl fajny.
Czytajac w prasie wypowiedzi dzieci urodzonych z pozaustrojowego poczecia,przypomnialo mi sie cos, o czym opiwiadala mi Kuma z Gdyni w wielkim zadziwieniu.
Otoz ma Kuma w Gdyni bardzo zaprzyjaznionego ksiedza poznanego przy okazji roznych imprez kulturalno-oswiatowych, nazwijmy to, bo nie chcialabym go demaskowac. Zakumplowali sie z Kuma na tyle, ze rozmawiaja sobie swobodnie, bez picu i ksiadz wie, ze nie zagonilby Kumyy kijami na msze. I tez nie probuje.
I tenze ksiadz oswiecil Kume, ze istnieje w kosciele taka procedura, ktora zezala na ochrzczwnie plodu jesli badania wykazaly, ze nie przetrwa calej ciazy lub juz nie zyje.
Bardzo zaintrygowana tym Kuma oczywiscie poprosila o szczegoly. I szczegoly sa takie, ze ksiadz wpuszcza kobiecie slomka przez pochwe wode swiecona, wypwiadajac przy tym stosowne formuly. 😯
Bylam troche zawiedziona , ze Kuma nie zapytala czy kobieta musi sie wtedy znajdowac w pozycji do gory nogami po to by woda swiecona dotarla do wlasciwej komory ustrojowej. Musiala byc tak zdziwiona, ze zapomniala zadac podstawowe pytanie dziennikarskie.
Czy ktos o tym slyszal? Bo nie wydaje mi sie by byla to procedura powszechnie znana.
Przepraszam Cię, Heleno, ale ten ksiądz potężnie sobie zakpił z Twojej Kumy.
Heleno, odpowiedzi tu
http://forums.catholic.com/showthread.php?p=3078195
i tu
http://www.phatmass.com/phorum/topic/62844-can-an-unborn-child-be-baptized/
Aaaa, ciekawe. Bo wszystkie odpowiedzi poddkreslaja, ze DZIS sie tego nie praktykuje, nie mowiac czy wczesniej bylo to praktykowane. Choc jedna z odpowiedzi brzmi: WRONG!
Older and current theology books and the catechism do teach us that unborn children can be baptized in the womb- for example water can be injected onto their body, but they should be conditionally baptized if and when they’re born.
Znajac zas szybkosc z jaka dociera zmieniajace sie nauczanie Kosciola do Polski (chocby w sprawie Ukrzyzowania), nie zdziwilabym sie wcale, gdyby gdzieniegdzie jeszcze wpuszczano wode swoiecona przez slomke.
Nie mysle by ksiadz zakpil z Kumy. Oni prowadza powazne rozmowy, choc wcale nie z teologii.
Urban w „Nie” podobno kpił kiedyś, że może by chrzcić nienarodzone w łonie matki w taki sposób, jak piszesz, Heleno.
Rzecz w tym, ze on tego nie wymyslil, jak widac!
Heleno, zajrzyj do poczty, proszę.
Jestem z siebie dumna. 🙂 Ale teraz potrzebowałabym takich ilości maseczki relaksującej, jakich nie ma chyba nawet w najlepiej zaopatrzonym sklepie. Przyjdzie mi sięgnąć, wspomagająco, po inne metody. 😉 Upał sakramencki.
E, dziś? Dziś to da się żyć. Wczoraj to był sakramencki dopiero.
Chmurzy się znów jakoś, może znów coś z tego będzie.
Pani Kierowniczko, wczoraj nie wyszłam z domu, a dziś owszem, to i dopiero dziś marudzę. 😉
Odpowiedzialam, Siodemeczko.
Tak, Helenko, dziękuję. 🙂
No i łupnęło pięknie. Niesamowite światło nad Warszawą.
Dobry wieczór. Dziwna pogoda. Wczoraj w Sopocie było tak gorąco, że można było jajecznicę na chodniku smażyć. A w Gdyni chłodno. Tak na długi rękaw. Wieczorem trzeba już było założyć kurtkę polarową lub ciepły sweter. Dzisiaj zimno jak w październiku i leje.
Czy Jagodowi zgłaszali się z trasy?
Dobry wieczór i … dobranoc niestety. Jutro znów początek roboczego tygodnia i pobudki o 5:30. Z całej pracy nie cierpię tego zrywania porannego i tempo z rana. Ale już nie marudzę
kolorowych snów
U mnie szaleje burza, już trzecia w ciągu 5ciu godzin. Nie mam wieści od Jagodowych, ale nad Wielkopolską burze przechodziły rano, więc może nie mają tak szczególnych trudności w drodze.
Koniec z przetwórstwem na dziś. W całym domu morelowy zapach.
Pestek morelowych nie jadamy od zawsze, Lisek podał dlaczego. 🙂
A propos pestek z moreli – u nas można kupić w sklepie suszone pestki z moreli, nie tak tanio, 15$CND za 22dkg z grosikiem (ćwierć funta)
Pestki są bogate w wit.B17.
Nie poleca się jeść więcej, niż 2-3 pestki dziennie. Dzieci i kobiety brzemienne nie powinny jeść tych pestek.
Health Canada ostrzega na opakowaniu, że jedzenie więcej pestek niż się zaleca może spowodować zatrucie cjankiem.
p.s.Tutaj też sauna i do wieczora jeszcze trochę czasu zostało.
To Jagodowi też tak tylko na jeden dzień wte i wewte? 😯
Jagodowi jednak się zdecydowali, że jeszcze jedną noc spędzą na germańskim łonie, a dopiero skoroświtem popędzą do Posen. 🙂
No i bardzo dobrze, pogoda się uspokoi.
Przekonaliśmy Jagodowych, aby nie jechali w nocy, teraz już smacznie pochrapują, wszystkie budziki w domu ustawione na 4.59. Jutro czymanie, żeby dotarli szczęśliwie do domu.
O, Bobik się odezwał, piesku odpoczywaj i śpij dobrze.
Spędziliśmy dziś niezwykle przyjemny dzień z Jagodowymi i Pannokotowymi, pojadając, popijając i prowadząc rozmowy – rzecz jasna owocne. 🙂 Burz nie było nijakich, choć zachmurzenie dopiero wieczorem zaczęło ustępować. Ale niestety, wszystko ma kiedyś koniec. 🙁
A pasztetówka to ma nawet dwa końce. 😎
Nie wiem czy Jagodowi tylko na jeden dzień. Tak zrozumiałam Bobika, ale być może mają inne plany, wszystko się okaże. Na razie należy uznać brak wiadomości za dobrą wiadomość. Burza się wyburzyła i chyba już można iść spać…
https://www.youtube.com/watch?v=5LoyA0tdchA
W końcu byli 2 dni, czyli wykonali 200% planu. 😀
Dobry wieczór Bobiku! i życzę dobrej nocy.
A dobrej, dobrej! Psom i ludziom, Zwyczajnej i zwyczajnym, świerszczom i maciejce, latu i światu. I następnego dnia co najmniej nie gorszego. 😉
Tutaj ciekawy artykuł do tematu chrztu nienarodzonych dzieci.Trochę długi, właściwy temat zaczyna się gdzieś tak w połowie.
http://www.sofijon.pl/module/article/one/16
W Warszawie fantastycznie pachnie po burzy.
Śpijcie smacznie i odpoczywajcie.
A wstawanie o 4:59, to są chińskie tortury i ja z tym nie mam nic wspólnego.
Ojej, nie ciągnijmy już tego tematu.
KK do niedawna miał w „głębokim szacunku” dzieci zmarłe przed urodzeniem, czy połogu. Głosił przez wieki, że nie mogły doznać zbawienia, bo nie były ochrzczone. Nie chce mi się już wypowiadać na temat tych wszystkich „””prawd wiary””” (potrójny cudzysłów!), bo przecież nie ma to nic wspólnego z nauczaniem założyciela.
Kobiety do niedawna rodziły jak króliczki, umierały w połogu i strata całej armii dzieci nie zasłużyła na to, żeby ich matki doznały chociaż tej pociechy, że Bóg przyjął do swojej chwały te wielkie armie niewinnych duszyczek.
Za to do grona świętych miały dostęp głównie osoby duchowne, przez większość wieków.
Więc niech milczą, niech milczą, niech milczą ci 'nauczyciele’ ludu bożego.
Alicjo, ponieważ nigdy nie słyszałem o witaminie B17 (choć B16 z czymś kojarzyłem) zajrzałem do Sieci, no i widzę:
Z połączenia amigdaliny i jej zmodyfikowanej formy powstała kolejna substancja, którą nazwano witaminą B17. Jednak substancja ta nie jest klasyfikowana jako witamina i nie zasługuje na to miano.
Czyli nie straciłem nic nie wiedząc o takiej witaminie.Ale byłem o tym przekonany jeszcze przed przeczytaniem podlinkowanego artykułu, bo cała seria bombastycznych haseł pojawiających się na pierwszych miejscach w wyszukiwarce google’a jasno wskazywała, że to jeszcze jedna maszynka do robienia pieniędzy z nadziei i z bezradności.
Dlatego ja preferuję morele bez pestek – natomiast w dzieciństwie chęrnie rozgryzałam pestki węgierek i wyjadałam, co w środku.
Czymam za szczęśliwy powrót Jagodowych do domu i na memłon, za niegorszy dzień dla Bobika i za pogodę miłą dla ciała i duszy, bez upałów, nawałnic i sakramenckiego chłodu. Dobranoc, kochani 🙂
Ja dzisiaj na przyjeciu urodzinowym u Siostrzencostwa jadlam nadzwyczjny deser. Byla to rolada zrobiona z upieczonych ubitych na sztywno jak na bezy bialek, wypelniona pol na pol bita smietana z mascarpone, a w tym jeszcze swieze maliny. Wyglad rolady byl raczej rustykalny, bo plat bezowy byl pieknie jak marmurek popekany, co samo w sobie bylo bardzo dekoracyjne. Bardzo proste i jakie pyszne!Plat bezowy trzeba piec na papierze, zeby latwiej odchodzil. Musze to koniecznie wyprobowac.
branoc!
Dobranoc, Vesper. Wspolczymam za to samo.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry! Jagodowi odjechali przed 10 minutami, do 15 powinni być w domu. Czymamy!!!! Odprowadziliśmy ich na parking – rześkie powietrze przy 13 stopniach, wyszło już słońce, miejmy nadzieję, że nie będzie upału.
Bobiku, odpoczywaj, spokojnego dnia.
Króliku, chyba kiedyś już coś takiego jadłam u znajomej i pamiętam, że było pyszne. Może skuszę się na zrobienie, bo w ogrodzie jeszcze dużo malin, a szkoda mi ich na przetwory. Zajadamy się nimi prosto z krzaka, takie są najsmaczniejsze, szczególnie takie nagrzane słońcem 🙂 Jeżeli chodzi o pestki, to pamiętam z dzieciństwa, że też wyjadaliśmy ten środek,chociaż rodzice tego zabraniali. No ale jedliśmy też wszystkie niedojrzałe owoce, szczaw na łące, „chlebki” z trawy, kwiaty z dziewanny 🙂
Andrzej Duda nam się udał 🙂 🙂 🙂 Wulff chociaż pobył trochę prezydentem, a ten jeszcze nawet nie zaczął.
W dzisiejszej „Wyborczej”:
http://wyborcza.pl/1,75478,18390262,toskanskie-wakacje-andrzeja-dudy-i-dmuchana-afera.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza
Dzień dobry. Duda, Duda… Wyłączyłam się ostatnio zupełnie z bieżącej polityki i link od Panny Koty trafił mnie jak obuchem w głowę – idą zmiany na nielepsze. Jakoś wygodnie mi się o tym zapomniało 🙄
Dzień dobry.
Czymam za Jagodowych.
Czy ten deser, Króliku, to nie jest „Pavlova”?
Młodsza jest w naszym domu najlepszą wykonawczynią tegoż. Palce lizać!!! 🙂
Dzisiaj knedle z morelami na węgierski sposób.
Knedle z morelami z sosem waniliowym – mniam 🙂
Wczoraj B Szydło i elekt Andrzej Sebastian Duda
Modlili się do Matki Boskiej z Rychwałdu o cuda.
Franciszkanie dali mu kopię obrazu
by cuda mógł wymodlić od razu.
Bo obiecanek jest fura, a sakiewka bardzo chuda.
😀
cieszmy się….że stan osobistej duchowości elekta cały czas rośnie przekraczając kolejne
stany świadomości moherowej.
Dzień dobry 🙂
Ale co będzie, jeśli stan duchowości elekta lub premierki in spe będzie tak rósł, rósł, aż przerośnie Świebodzińskiego? Czy to aby na pewno się godzi? 😯
Czytam horrorystyczne doświadczenia o wczorajszych nawałnicach, zwłaszcza w zachodniej Polsce i sprzeczne uczucia mną miotają. Z jednej strony ulga, że Jagodowi nie pojechali wczoraj i ten burzowy obłęd ich ominął, a z drugiej niepokój, żeby się jeszcze dziś na jakieś leżące drzewa czy inne takie niespodzianki nie nadziali.
Ale nie, w końcu to nie byłoby zgodne z naturą, gdyby psy krakały. Wszystko ma być dobrze. 🙂
Nie zapominaj, Bobik, że oni mają jeszcze asa w rękawie w postaci poległego prezydenta. Gdy się dorwą wreszcie do władzy, każde miasto i wioska będzie stawiało pomnik, a im większa duchowość, tym wyższy pomnik, tak że najpóźniej już drugi przerośnie Swiebodzińskiego. I w końcu ta duchowość osiągnie taki stan, że Duda z Szydło ogłoszą ciemnemu ludowi,że Jezus to była tylko taka bajka, a prawdziwym bogiem jest ten z Wawelu. I dam sobie łeb uciąć, że wtedy zaczną się dziać cuda, a Wawel będzie największym hitem pielgrzymkowym. Chorzy ozdrowieją, garbaci stracą garby a łysym wyrosną włosy. No i czyż wtedy nie będziemy musieli uznać tej jedynej prawdy, że Andrzej Duda czyni cuda? Ament! 🙂 🙂 🙂
Mnie pewnie w ramach tego ciągu cudów wyrosłaby piąta łapa. Ale na cholerę psu piąta łapa? 😯
Elekt obiecał, ze zawiesi obraz w pałacu prezydenckim.
Za chwilę ścian zabraknie, bo każdy będzie dawał AD jakiś obraz na pamiątkę.
Dzień dobry 🙂
Trzymam w podanych na dziś intencjach (Koszyczka, nie Dudy).
Wawel największym hitem pielgrzymkowym?
To będę na miejscu! Hehehe 😀 Hihihihihihihi 😀
Kupiłem już pudła i taśmę i folię z bąbelkami 🙂
Tylko teraz będzie “co ziemniak, to decyzja”
Wrrr! Aaaaaaaarch!! Hrrrrrraaaaaaaaach!!!
Piesku, piesku, nie bądź gapa,
pytasz, po co piąta łapa?
Cztery służą do biegania,
piąta… do przeżegnywania 😛
Dora! Super 🙂
A kiedy Duda cudów
pociągnie dalej temat,
będziesz biegał na jednej,
a żegnał się czterema.
Dora 😆
Aga 😆
Jak babcię kocham, nie da się przy Was wyleczyć zajadów 😈
Krzyża znak gdzie łapą sięgnąć…
Czyżby się już moment zbliżał,
że i w herbie Polski będzie
zamiast orła pająk-krzyżak? 😯
Agi wizja mnie kompletnie załatwiła. Leżę i kwiczę. 😆
😀
Żegnanie się czterema to już wiatrak?
Mnie bardziej intryguje bieganie na jednej 😆
Andsolu, a jaki pożytek, wszyscy robią za wiatraki, a z wiatraków energia, pomyślcie jakie to oszczędności, za nie będzie Duda robił następne cuda 🙂
Aga i Dora 🙂 🙂 🙂
Dzień dobry 🙂
Pielgrzymka do Bobikowa zakończona sukcesem. Grzech mylenia pasztetu z pasztetówką Psatrapa wspaniałomyślnie wybaczył. A nawet nakarmił własnołapnie przyrządzoną, pyszną zupą rybną, (może raczy dać przepis) i ratatujem wedle wierszowanej receptury 😆
Pełniący Obowiązki Domu Pielgrzyma, w wersji All Inclisive, gościnny dom Panny Koty zasługuje na więcej niż pięć gwiazdek 😆
Dziękujemy 🙂
Jagoda,po złych doniesieniach pogodowych cieszymy się, że dotarliście szczęśliwie do domu. Mamy nadzieję, że Sokrates i Szaman mają się dobrze i was nie zeżarły na dzieńdobry 🙂
A jeżeli ktoś z Koszyczka będzie w podróży przez Północną Westfalię, Dom Pielgrzyma czynny całą dobę 🙂 🙂 🙂
Witam wszystkim ciepło, przyjemnie i wietrznie.
Remanenty, czyli pokajanie, ale bynajmniej nie w duchu. Nie, jednak w duchu, ale nie świętym, dudowym, prezydenckim. W duchu paradoksalnym. A kajam się z powodu kilkudniowej nieobecności i braku podziękowania za Ducha Zjazdowego, który zawitał za Irka pośrednictwem do Lublina wielopostaciowo. Wielobarwny, wielosmaczny. Więc trochę czuję się zażenowany, że tak skromnie mój duch był na zjeździe u Jagodowych reprezentowany. W związku z czym zaczynam już stosowne przygotowania do rozpasania duchowego na przyszłość.
Z wielką przyjemnością zanurzyłem się w fotosprawozdaniu. I podjąłem sobie postanowienie. Jeśli ktoś w mojej przytomności ośmieli się choćby cienką aluzją zasugerować powinowactwo Poznaniaków z pewną nacją z Wysp, wyzwę go na ubitą ziemię (na mokrą też może być), na broń białą albo czarną, na ostre lub na tępe. A ściśle rzecz biorąc poszczuję go guźcem i Żanetą.
Irku, piękne te kraśniki. W pełni zasługują na swoją nazwę.
Koty dziwnie wyciszone. Nakarmione, ale jeszcze nieufne 😉
Mijaliśmy dużo powalonych konarów na drodze, ale nas ominęły sensacje pogodowe.
Oddalam się na służbę kotom 😉
Ja jeszcze mam do przekazania Ducha Zjazdowego Siódemeczce. Ale to już na dniach, mam nadzieję 🙂
Tak, tak, za wszystkie DZ dziękuję z góry i z każdej innej strony.
W środę się stawię, gdzie Kierownictwo wyznaczy i odbiorę, co dla mnie. 🙂
Wczoraj miałem całkiem przyjemną pobudkę poranną. Znaczy akustycznie nie brzmiało to zbyt pięknie. Zza okien dobiegało skrzeczenie. Ale nie takie srocze, do jakiego już zdążyliśmy przywyknąć. Trochę inne, trochę sójkowate, ale to też nie było to. Wylazłem na balkon zaspany, z zaropiałymi oczyma, z wdzianymi na nos okularami i zobaczyłem. Na modrzewiu pod oknem siedziały sobie trzy młode wilgi i straszyły wiewiórkę, która usadowiła się kilka metrów dalej na innym drzewie. Trzy samczyki. Po prostu cudo. Taki półgodzinny spektakl z przefruwaniem z drzewa na drzewo i popisami. A wiewiórka chyba gdzieś w okolicy już na dobre się zadomowiła. Urządza sobie prawie codziennie śniadanka. Generalnie wczoraj jakoś ptaszarnia się rozpanoszyła rano niemożebnie. Sikory, muchołówki (jedna taka szara od kilkunastu dni od rana do wieczora smętnie pogwizduje), kwiczołów zatrzęsienie (jarzębina dojrzewa). I grzywacze. Balkon mógłby łatwo posłużyć za ambonkę myśliwską.
Ja też chcę do tego kina, co Paradox do niego chodzi! I żeby dokładnie ten sam film dawali. 😀
A Jagodowi znowu dojechali z punktualnością Cesarsko-Królewskich Kolei za Franza Josefa. 😯 😆
Paradoxie, uzbrój się więc w celownik – i migawką, migawką, migawką…
Tetryku
Na razie z dokupieniem dobrego teleobiektywu (tak ok. 300 mm) muszę się wstrzymać. Czasem trzeba dokonywać wyborów. Dobry aparat z dobrym zoomem 70 mm mnie na razie ogranicza. Mam priorytety. Więc na razie lornetka i porządna luneta muszą starczyć.
Dobrze, że nie doradzasz: wiatróweczka, wiatróweczka, wiatróweczka. Nie miałbym już sumienia.
Bobiku
Kilkaset kilometrów na wschód i masz to kino codziennie. Czasem może dopiec, jak kilkanaście srok siada z rana i zaczyna skrzeczeć.
Widzialam kiedys taki film, Bobiku, jak ptaki odstawialy istny cyrk. Wrzeszczaly i jak samolot atakowaly dziobem prosto w grzbiet naszego Kota. Zadaniem bylo zepsuc Kotu drzemke, zeby sobie poszedl, bo za chwile z gniazda wyskakiwaly piskleta uczyc sie fruwac. Ptaki sa takie madre, potrafia zorganizowac cala akcje! Kot pewnie tez tylko udawal ze spi, bo staral sie te ptaszeta podejsc na swoj sposob. Natura jest niezmierna!
Panno Koto, jesli to byla Pawlowa na deser, to brawo Pawlowa! Jak juz cos robila to znakomicie!!!
Koty moje obwąchują mnie nieufnie – pachnę pewnie moją nową psiną. Piesa ma się dobrze w nowym iejscu. 🙂
U nas w ogrodzie zagościła rodzinka pleszek. Całymi dniami głośno pogwizdują, kąpią w miskach z wodą dla zwierzątków i karmią podloty na ogrodowym stole. Za to zniknęły rudziki. Może uznały, że i one, i pleszki, to już za duży tłok 🙄
A u mnie jak zwykle kosowo, ale poza tym z ptactwem w tym roku dość ubogo.
Musieliśmy zlikwidować (jeszcze przed okresem lęgowym) używane co roku gniazdo synogarlic na glicynii, bo sąsiedzi się skarżyli, że im strasznie brudzą. Nam to brudzenie nie przeszkadzało, bo niezmierność natury różnie się ma prawo wyrażać, ale dobrosąsiedzkich stosunków nie chcieliśmy narazić na szwank, więc z bólem serca daliśmy synogarlicom wymówienie i zdjęliśmy cały lokal z pnia. Ptactwo nie od razu pogodziło się z sytuacją i usiłowało ruszyć do odbudowy, więc trzeba było jeszcze dopilnować, żeby przypadkiem nie odniosło sukcesu. 🙁
W końcu synogarlice zrezygnowały i dobrosąsiedzkość nie ucierpiała, ale Kota wyglądała na bardzo zawiedzioną. 🙄
Bobiku, pochodziłam chwilę po necie szukając choć odrobinę Paradoksalnych filmów. Najczęściej spotykany temat: „Squirrel Proof bird feeder”. Tu krótki „filmik” z tej serii: http://www.mcguiresplace.net/Squirrel%20Proof/
Dowiedziałam się przy okazji, że istnieje takie hobby: budowanie torów przeszkód dla zieziórek (nie wiem tylko, czy tuba Cię wpuści): https://www.youtube.com/watch?v=nMtn25zxT10
Dzięki, Ago. 🙂 Wszystko tym razem wpuściło, z czego wnoszę, że Andrzej Duda już zaczął czynić cuda.
Trochę ten squirrel z 22.25 jakby duży i mocno czarniawy, ale bo ja wiem, jak w innych krajach wyglądają prawidłowe squirrele? 😈
To jest, zapewne, squirrel dla słabiej widzących obserwatorów squirreli. Nie trzeba sięgać po okulary, ani podchodzić zbyt blisko ryzykując, że się przestraszy i ucieknie.
Szare zieziorki sa chyba zaoceaniczne, np Canadiennes Vulgaris, ktore widze z mojego okna… Sa one sluszniejszego rozmiaru niz zieziorki typu Polonaise Rouge.
Wiem, ze to plytkie, ale nie moge sobie odmowic:
stara amerykanska piosenka;
https://www.youtube.com/watch?v=Fpht_8VdUdI
Ale nie musi się tych dużych, czarnych zieziórek kupować, kiedy się pyta o drogę? 😎
https://www.youtube.com/watch?v=zfmZSiFlgKU
Dudze sobie w poczekalni, hey doodah day!
Nie znałem tego doodahdaya. 😆
Ale te Amerykańce to jednak mają wywiad. Oni już tak dawno wiedzieli, kto u nas w tym roku wybory wygra! 😯
Dobry wieczór 🙂
Wielki podziw i szacunek dla Jagodowych.
Wizje Dory i Agi powalające 😆
Pan Duda uczynił jeden cud, toskański. Reszta to żałosne cudaczenie 👿
…ale lepiej kupić!!!
To gdzie ja potem takiego wielkiego squirrela mam trzymać? 😯
Czy też on mnie, bo to by chyba wyszło jak z Kozakiem i Tatarzynem. 🙄
Ojojoj! 😆 😆 😆 A ja nie widziałam tego filmu. Ale nauczyli mnie na studiach, że nie ma czegoś takiego, jak darmowe orzeszki. 😎
Są, Ago, ale tylko dla tych po studiach humanistycznych, których nie nauczyli, że nie ma. 😆
Czyli te panie w samochodzie były po studiach bardzo niehumanistycznych, bo słono zapłaciły za orzeszki. 😛
Bobik, potrzeba skrzynki przynajmniej jak dla królika 😉
O zieziórkach
Mówimy tu albo o dwóch gatunkach, albo o odmianach barwnych zieziórki rudej. W Europie rodzimym gatunkiem jest zieziórka pospolita, czyli nasz zwyczajowy rudzielec. Jak zwykle człowiek w swych zapędach ulepszania (czyli w myśl zasady, co się polepszy to się pop…) sprowadził do Europy z Ameryki zieziórkę szarą. Jakoś tak pod koniec XIX wieku. Bo nowa i atrakcyjna. I narobił bigosu, głównie na Wyspach Brytyjskich, ale także we Włoszech. Ruda zaczęła być wypierana przez większą, silniejszą i bardziej płodną wiewiórkę szarą. Taki sam agresor jak klony jesionolistne. Ale żeby nie było, że wszystko co złe, to z Ameryki. Jenot jest Syberii i też stanowi problem. Podobnie barszcz sosnowskiego z Kaukazu.
Natomiast Ty, Bobiku, jako Krakus musiałeś spotykać się na Plantach z ciemnymi osobnikami zieziórki rudej. Może nawet prawie czarnymi. Takie na południu Polski występują. Niemniej jednak są to w dalszym ciągu wiewiórki pospolite, znaczy nasze sympatyczne, pospolite rudzielce, tylko bardziej opalone.
Widzisz, Bobik, tez zieziór z 22:25 to może nawet być Krakus, taki opalony, a Ty go jakoś tak bardzo nie chcesz. 🙄
Opalony albo obwędzony
Tam wpuszczają tylko wiórki z odznaką BSPO. A ta duża czarna na pewno nie pójdzie do tramwaju.
W takim zwisie, to rzeczywiście trochę jak w wędzarni. 😉
Może i łaziły u nas po Plantach jakieś ciemne squirrele, ale ja jednak najlepiej pamiętam te rude, niewędzone.
A na przykład tacy Francuzi to jeszcze do dziś są przekonani, że w dzikich, zimnych krajach, jak Polska, białe squirrele przechadzają się po ulicach, a niewykluczone, że i tramwajami jeżdżą. 🙄
Nie tylko Francuzi. W ubiegłym roku było u nas dwoje przedstawicieli niemieckiej firmy produkującej panele alergologiczne. Oni też myśleli, że u nas w Lublinie w maju po ulicach trzeba chodzić w rakietach śnieżnych. A nocą na ulicę – z lampą naftową albo pochodnią.
Ta duża czarna ziezióra z 22:25 to chyba jednakowóż misiu jest 😈
Natomiast piosenkę o Dudzie już kiedyś słyszałam, tj. pamiętam melodię, ale nie pamiętałam Dudy. No rzeczywiście amerykański wieszcz jaki czy co.
Hihi, dawno w poczekalni nie byłam 😆
A Kierowniczka z ipeena, czy co, że tak biednego misia publicznie demaskuje? 😆
Co komu szkodzi poudawać, że wierzy w zieziórczość tego dużego, czarniawego? 😎
Męczy mnie ta doodah, bo jestem przekonana, że leciała w jakiejś kreskówce Disney’a, ale nie mogę sobie przypomnieć, w której. Może Kierownictwo też z Disney’a?
To co, zieziór już nie może poudawać baribala?
Jeszcze jeedna piosenka o Dudzie, disneyowska, dla Agi:
https://www.youtube.com/watch?v=6bWyhj7siEY&list=RD6bWyhj7siEY#t=13
😉
https://search.yahoo.com/yhs/search;_ylt=A0LEVieYkK1V1agAYzwnnIlQ;_ylu=X3oDMTByOHZyb21tBGNvbG8DYmYxBHBvcwMxBHZ0aWQDBHNlYwNzcg–?p=doodah%2C+doodah%2Cda+doodah+hey+site%3Ayoutube.com&vs=www.youtube.com&fr=yhs-mozilla-004&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
hrmmmmmmmmmmmmm……nie umiem skracać ani znaleźć jak należy 🙄
Najpierw klasyczny…
https://www.youtube.com/watch?v=Fpht_8VdUdI
Teraz disneyowski 😉
https://www.youtube.com/watch?v=L8TQZBHszI4
Oj, nie tamto, tylko to 😳
https://www.youtube.com/watch?v=IGxN_aiMfpY
Dzień dobry 🙂
kawa
Dobranoc 🙂
Eu.
A właściwie to może nawet eur.
Jak dobrze pójdzie, to po dopracowaniu szczegółów, zredagowaniu, wysłaniu i opublikowaniu da się to jakoś dopełnić „eczka”, bo dorosła „eka” z tego nie będzie z różnych przyczyn, po pierwsze to nie mam wanny a po drugie cały proces jest okrutnie długi, nawet jak oporządzę treści w LaTeX-u i wyślę, to może trzeba będzie poczekać pół roku, żeby się dowiedzieć czy jakaś redakcja z kulawą nogą zechce to przyjąć, a potem jeszcze odczekanie rok na zobaczenie, że rzeczywiście świat może to oglądać. Piękne to były czasy z epoki tego plotkarza Mersenne’a, który jak jakiś salon fryzjerski rozsiewał wieści po świecie i kto miał się dowiedzieć o nowinkach to dostawał list…
Teraz niby jest arXiv.org, ale w styczniu tego roku jego zasoby przekroczyły milion artykułów, więc tam trudno do czegoś się dogrzebać jeśli to nie jest modne albo sygnowane wielkim nazwiskiem.
Aha, „eu” to po grecku dobry, ale zdaje się mówienie po grecku nie jest w modzie. Więc po portugalsku „eu” to ja.
A najśmieszniej było z rozmową z Bellą. Jak opowiem to oczywiście ktoś się odezwie, że historyjka to stereotyp antysemicki, ale po pierwsze stać mnie na to, a po drugie jak raz to sama prawda. No więc ona mi dała prawa do przekładu jej książek na nasze i dysponowania tym i było naturalne, że zapyta jak idzie mi nad tym praca. Ale gdy zadzwoniłem, najpierw odśpiewała „Więc pijmy wino, szwoleżerowie” i oznajmiła, że cieszy się każdym dniem, skoro ma 91 lat i 5 miesięcy i 5 dni. Po czym zapytała czy już robię przekład. A ja, że ani nie dotknąłem, bo się wpakowałem znowu w matematykę i siedzę nad tym dzień i noc. Aha, powiedziała, a to daje dużo pieniędzy? Ani grosza, poinformowałem ją ryzykując, że będzie mnie miała za nienormalnego.
I tu odchodzimy od stereotypów, bo powiedziała: rozumiem, to tak jak te moje lekcje niemieckiego, tyle lat uczę tę moją znajomą za darmo. Więc ona pyta tak raczej z życzliwości, bo chce, żebym był bogaty, ale tak po prawdzie to po co mi to? Właśnie czytałem, że Jeffrey Epstein niby taki miliarder, a jak się chciał z kimś pokochać to musiał szukać prostytutki i poszedł do więzienia ale nie za prostytutkę, ale za nieletnią. No to nie mógł sobie żony znaleźć? Może tak mocno szukał pieniędzy, że na szukanie żony już nie zostało mu czasu…
Dzień dobry 🙂
To Andsol po nocach, jak chwilowo matematykę na bok odłoży, lateks zakłada i przekłada, pokazując to jeszcze na blogu? Myśmy chyba nie do końca tego Andsola znali. 😆
Kawa wobec tego chyba powinna być chociaż kierunkowo w duchu caffe lattex. 😎 Mogę dziś wyłapić Irka i ją zaserwować, ale zaraz potem lecę, pędzę i wrócę dopiero popołudniowo. Na razie! 🙂
Kawa tu.
Dzien dobry 🙂
Herbata
Dzień dobry 🙂
Przeceż Irek już też wrzucił kawę, tylko w porze, kiedy inni mówią dobranoc 😉
No to wygląda na to, że mamy co zaśpiewać 6 sierpnia 😈
A z tym ipeenem to Pies zgadł, zaczynam się po prostu przystosowywać. A co, inni mogą (coraz więcej ich 👿 ), a ja nie? 😛
Fakt, musiałam kiedyś obglądywać tego Disneya.
Dzień dobry 🙂
Nie mogę doczekać się tego 6 sierpnia, dlatego już od 1 będę w Warszawie i zaczynam przygotowania. To co, piosenkę jakąś mam zacząć ćwiczyć? Doczytam jak znajdę chwilkę, na razie pa, miłego dnia, biegam z duchem charta!
Dzień dobry 🙂
Nie tylko śpiewanie, ale i tańce a nade wszystko głębokie pokłony zacznij ćwiczyć smoku 😎
Dzień dobry.
Ja mogę się pokłonić 6. sierpnia, ale w stylu W.A. Mozarta.
https://www.youtube.com/watch?v=G91V3V_3ISs
Jestem na tropie historycznego okrycia/wykrycia malarskiego szwindlu niejakiego pana Vermeera 👿
Powzięłam bowiem podejrzenie, graniczące z pewnością, że imć pan Vermeer popełnił plagiat, wmawiając światu, że obraz „Dziewczyna z perłą” jest jego autorskim pomysłem 🙄 😯
Wystarczył mi w sobotę jeden rzut oka na stylizację Bobika, żeby zrozumieć że na początku był „Bobik z perłą” 😎
Zapytany o to Bobik, spuścił skromnie oczy i pokiwał głową z głębokim westchnieniem 🙁
Nie da się ukryć, że pozbawiono praprapsa należnej mu chwały a jego profitów wynikających z prawa spadkowego 👿
Nie wątpię, że Szanowna Frekwencja nie puści płazem tej niegodziwości i przedsięweźmie co się należy 😉
Yesss! Dzięki, Dziewczyny, czyli skojarzyłam prawidłowo. 🙂
Proponuję jednak ukłon dworski 😉
https://www.youtube.com/watch?v=DC2fhdV8_rg
Co skojarzyłaś Ago? 🙄
Mnie się zawieszają synapsy i trudno z kojarzeniem 😳
Popularny w sieci portret Labradorki(?):
http://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2015/06/7ac99da10c882585c2a0da5bf1aba044.jpg
Jagodo, dobrze skojarzyłam, że słyszałam doodah w filmach Disney’a – to był komentarz do linek wrzuconych w nocy przez Królika i Alicję. Mam dziś niejakie kłopoty z komunikacją z samą sobą i z otoczeniem, a także z koordynacja ruchową. Niewiele jest rzeczy, których udało mi się dzisiaj ani nie zapomnieć, ani nie upuścić. Będę uparcie twierdzić, że to wina pogody. 😉
Smoku, a do kiedy będziesz w Warszawie? Może uda się zlecieć? 🙂
A czyja niby miała by być, Ago? 🙄
Ago 🙂
Do 6 sierpnia oczywiście muszę zostać, czyli będę wyjeżdżał prawdopodobnie 7 – możemy się zlecieć 😀
Smoku, koniecznie. 😀 Bobiku, jak już będziesz wrócony i wypoczęty, puść, proszę, do Smoka mój mail – tak, żeby doleciał przed 1 sierpnia. Jeśli ktoś jeszcze będzie w Warszawie w tym czasie i bedzie dysponował zdolnością i chęcią zlatywania się, to – palec do budki, poproszę o kontakt. 🙂
Vermeer przed przeróbką
markocie 😆
Liczę na to, że jeszcze przed Zleceniem Warszawskim zostanie przygotowany godny scenariusz na 6 sierpnia 😉
Dzień dobry 🙂
Uprzedzam, że 6 sierpnia będę nieludzko warczała w didaskaliach 👿
Z pewną nieśmiałością zapytam. Co ma się wydarzyć 6 sierpnia, że wszyscy tak się gotowią. Oprócz tego, że to będzie niedziela i znaczna część społeczeństwa, zgodnie z przykazaniem, będzie dzień święty święcić? Głównie w hipermarketach.
Koronacja
Z przysięgą na Biblię, bo nie na Konstytucję przecież 🙄
Cholera, to nie będzie niedziela, tylko czwartek. To już nic nie rozumiem.
Na pewno z przysięgą na Pismo Św. 😈
https://scontent-ams3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xtp1/v/t1.0-9/11754263_10153164547053425_4900524507661035733_n.jpg?oh=6ed6e993d659edddd9791b9e0933ace0&oe=564B9DD5
Koronacja? Jak świętego obrazka? I koszulki srebrne też mu przysposobią? A czy w takim przypadku nie powinna zostać ogłoszona żałoba narodowa? Flaga państwowa opuszczona do połowy masztu.
Jak się nazywają te małe, czarne, irytująco łaskoczące przecinki?
To ja spróbuję. Czwartego dnia Bóg stworzył Słońce, Księżyc i gwiazdy. To niezły dzień na umieszczenie nowej Gwiazdy na tym, no, mamęcie. 😎
Irku, litości…
Przed wielu, wielu laty, gdy byłem jeszcze mniej dobrze wychowany, a było u mnie w domu spotkanie grupy ludzi z naszego seminarium z topologii różniczkowej, miał przyjść także prowadzący je, Roman Duda. Przygotowałem na magnetofonie rzeczone nagranie i gość wkrótce usłyszał odę do siebie — ale radość miał tak stonowaną, że może jej nie było.
Nawiasem mówiąc, człowiek dużej zacności i odwagi, to wtedy, w niezbyt przychylnych dla powielania wiedzy czasach, opowiadał nam co jako Fellow w Oxfordzie wyczytywał w sali prohibitów i dlaczego po powrocie do Polski wystąpił z Partii – on, który był przedtem szefem organizacji partyjnej na Uniwersytecie im. Bolesława Bieruta… Ale chyba nie miał mi za złe mojego hołdu, bo gdy pewnego pięknego dnia powiedziałem mu: „panie profesorze, chyba się więcej nie zobaczymy” i wyjaśniłem dlaczego, nie zasępił się nad kolejnymi naciskami i wyjazdowymi ograniczeniami, które miały dotknąć środowiska ale od razu wyrwało mu się, że to szkoda dla seminarium i zmartwił się jak sobie poradzę bez znajomości i pieniędzy. I następnego dnia wręczył mi pięknie napisaną opinię, znacznie mi później przydatną (bo zawsze trzeba mieć jedną na początek, inne idą w ślad za pierwszą).
Spotkałem go jednak, przed dwoma laty, u Bolesława Gleichgewichta. Ciekawe rzeczy opowiadał gdy zapytałem co zdołał zrobić jako wiceminister edukacji narodowej. Niestety nie da się opowiadać, bo w dużej mierze trzeba by było mówić o ludziach, którzy sprawili, że nie zdołał zrobić. Sporo zrozumiałem o technice, której użyto do sprowadzenia uniwersytetów pod strzechy i cudownego rozmnożenia profesoriatu.
Ale tym razem już byłem ciut delikatniejszy i nie zapytałem go czy rzeczywiście chciał w Uniwersytecie Wr. otworzyć wydział teologii. Cóż, zdołałem się już przyzwyczaić do tego, że wielu mądrych ludzi miewa dość dziwne pomysły.
Ago, mój palec jest pod budką. 🙂
Fajnie. 🙂 Smoku, to masz już program na dwie ze swych głów. 😎
Haneczko, zgubiłaś mnie w przecinkach. ❓
mruffki?
Na mój ogląd, Andsolu, nastała w tamtych latach wolnoamerykanka w zakładaniu uczelni wyższych. Wystarczyło wydzierżawić kawałek budynku biurowego upadającego zakładu, zatrudnić rotacyjne ciało wykładowcze i juszsz, można było pobierać opłaty.
Powstały też ambitne uczelnie, nie można powiedzieć.
Generalnie chyba wszyscy byli zadowoleni.
Był taki okres, że można było należeć o minimum kadrowego na kilku uczelniach.
Kiedy uczelnia, legitymizując się wymaganym minimum, dostawała zgodę na działalność, zajęcia prowadzili całkiem inni ludzie. Różni 👿
Długi czas byłam przeciwniczką większości tych szkół, dopóki nie przeczytałam u Vetulaniego, że nawet takie szkoły wpływają zdecydowanie pozytywnie na namnażanie komórek mózgowych 😉
Nie pomagają w zdobyciu pracy, ale generalnie robią dobrze na głowę 😉
Mądrzy ludzie miewający dość dziwne pomysły… Kiedy pierwszy raz, jako szczenię dość jeszcze niewinne, zrobiłem to straszne odkrycie, że można być profesjonalnym mędrcem i równocześnie życiowym kretynem, byłem nieco zszokowany. Ale potem odkrywałem to jeszcze tyle razy, że się przyzwyczaiłem. 😉
O najważniejszym zapomniałem: maciejka zapachniała! 😀
Maciejka została wydarta ziemi, upchnięta w doniczce i przywieziona przez Jagodowych do Bobikowa. Mocno się oburzyła na takie traktowanie, zwiędła, przyschła i udawała, że już na ament odmawia jakiejkolwiek współpracy. Ale ja, chytrusek, tak do końca w to nie uwierzyłem i pozwoliłem jej przez kilka dni pośpiewać w deszczu (ostatnio padało codziennie kilka razy). I tak jej dobrze to śpiewanie zrobiło, że dziś wydała z siebie najprawidłowszy, niecierpliwie oczekiwany, całkowicie maciejkowy zapach. 🙂
Wielkie dzięki dla Jagodowych. A przy okazji – byłem ostatnio trochę otumaniony nadmiarem zdarzeń i nie uświadamiam sobie, czy ja wystarczająco podziękowałem wszystkim Zlatawcom za wspaniałe dary, a jeszcze bardziej dobre fluidy, które mi w takiej obfitości posłali. Jeżeli dotąd nie szczeknąłem tego dobitnie, to szczekam teraz – bardzo, bardzo dziękuję, Kochani! 😀
Przecinek wygląda jak cieniuteńka, czarna kreseczka. Owadek raczej nie, nóżek (lupa) nie stwierdzono. Upierdliwie czepia się człowieka, łazi i łaskocze. Nie gryzie. Masowiec. Hula w powietrzu. W tym roku trzeci wysyp 👿
Nie gryzie? Czyli łyka niepogryzione kawały? Przecież się udławić może! 😯
Bobiku, Ty mi się nie narażaj 👿 To włazi do nosa, uszu, wszędzie 👿 Fuj 👿
Słuchajcie, nie odzywam się, bo mam (absorbujące czasowo) obowiązki chińskie. Obowiązki spełnia się raz tu, raz tam, ale tym razem na Podlasiu.
Chińska refleksja na widok bocianów:
– Czy te ptaki są jadalne?
[Ja]: Nie.
– Ale w ogóle próbowaliście? Na pewno nie?
A chińska refleksja na widok tuzinów świeżo (z)budowanych kościołów:
– Dlaczego rząd pozwala tyle tego budować?
[Ja]: Very good question.
Ogarniać Chińczyków pomaga mi tym razem pan Wu. Pan Wu kieruje busikiem, mieszka w Warszawie od 18 lat, ma żonę Magdę, dwujęzyczne dzieci i dowód osobisty, który demonstruje z dumą. Dzisiaj mi tonem porozumiewawczym oświadczył „My Polacy musimy się trzymać razem” (to w reakcji na chińskie pytanie o pędy bambusa w restauracji „Zaścianek Polski” w Siedlcach; skądinąd godnej polecenia).
Haneczko, skoro łazi to na nóżkach – mikroskop może 😈
Dobre, Babilasie! 😆
W razie co, nabyłam trochę bambusa, ale może być twardawy. 😀
😆
Takie pytania czasem warto zadawac w druga strone… Ktoregos lata prawie nie mozna bylo plywac w morzu z powodu wizyty ogromnej ilosci meduz, ale wtedy ktos sie dowiedzial ze w Chinach sie je jada i zrobil niezly interes na eksporcie 😈
Bociany są jak najbardziej jadalne.
W starożytnym Rzymie były delikatesowym przysmakiem.
Gorsza sprawa, to polowania na przelatujące bociany dla przyjemności i treningu 🙁
Haneczko, nie natknęłam się na te kreseczki. A może to są przecinki z nienapisanych przez Ciebie zdań? Taki przestankowy rewanż nienarodzonych przecinków? My kochamy Twój zwięzły styl, ale może nienarodzone przecinki mają inne zdanie i właśnie postanowiły je napisać? Czas sprzyja nienarodzonym… 🙄
Brawo maciejka! 🙂
… ale i sprzyja narodzonym 🙄
Haneczko, to są chyba skoczogonki, lub inne termofile, chionobionty,
chionofile, chionokseny
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kriofile
Noo, a już się zaczęłam wstydzić za maciejkę. Dobrze, że się zrehabilitowała. Bo przecież tłumaczyliśmy, jak komu dobremu, że jedzie na gościnne występy zagraniczne i nie ma co stroić fochów 😉
Wiem o jakich przecinkach pisze Haneczka. Wyjątkowe wredzizny 👿
Ukłony dla pana Wu 😀
Ago, to nie zemsta za lapidarność, tylko za moje interpunkcyjne byki 🙁
Siódemeczko, toto nie skacze. Ono łazi/pełza.
Haneczko, kurczę, to nie fair. Ja sobie żarty stroję, a Ty się bierzesz za bicie w piersi. 😯 Toż wybijesz mi w ten sposób z głowy wszelkie brykanie. 😉 To znaczy wybiłabyś, ale Irek Cię uprzedził: nie znoszę takich narodzonych. Brrr!
Medal Maciejki dla Jagodowych 😀
Ale ja się biję w swoje, Twoich nie tykam 😉
Brykaj, zwłaszcza po tamilsku 😆
Coś mi się wydaje, że znajdę sojuszników/-czki dla swojej Sprawy, więc szybko ją zapodam. 😎
Czy jesteście za tym, żeby psatrapim ukazem zakazać Haneczce bicia się we własność? Bo ona się stale wali aż dudni, chociaż w 99% przypadków żywcem do walenia nie ma podstaw. 👿 A potem ja jeszcze tak brzydkich słów jak „dudni” muszę używać. 😳
Jak oficjalnie autowalenia jej zakażę, to najwyżej raz na 20 lat w cudze walnie, aczkolwiek zbyt prawdopodobne mi się to nie wydaje. 😉
Bobiku, będę biła bez dudnienia 😳
Skoczogonki to bardzo ładna nazwa (i szkoda jej dla takich potworów jak kriofile), ale wszystkie pozostałe wskazują na niewątpliwą perwersję. 🙄
Czyż można być normalnym, będąc psychrofilem fakultatywnym? 😯
Nie ma żadnego „bez dudnienia”, Haneczko. To półśrodki. Niniejszym zakazuję Ci w ogóle atakowania na blogu właśnizny, z wyjątkiem BARDZO poważnych i tym usprawiedliwionych okoliczności. Howgh i hau! 😎
Howgh! 😀
Babilasie, czy Pan Wu potrafi trzymać się razem z Polakami również podczas konsumpcji mocno zakrapianej? 😉 Bo podobno większości Azjatów brakuje jakiegoś enzymu potrzebnego do trawienia alkoholu i dlatego źle znoszą wyszynk, co w pewnym stopniu może im utrudniać integrację ze Słowianami.
Nawiasem mówiąc, my też mamy naszego ulubionego Pana Wu. Aptekarza. Ma wiele więcej cierpliwości niż Niemcy, więc jako klient wolę się trzymać razem z nim niż z nimi. 😀
U mnie trwają remonty sąsiedzkie, zaczynają o ósmej, ale ja prowadzę nocny tryb życia, więc pobudka następuje po 5-6 godzinach.
Do normalnego funkcjonowania potrzebuję 8 godzin snu, więc padam w dzień, jak zwiędła maciejka i odsypiam, co z kolei powoduje całą zabawę od początku.
W dzień tkwię przy zamkniętych oknach, bo pracownicy remontowi urządzają sobie co chwila sjestę, paląc gromadnie na parapecie pode mną.
I kto powiedział, że lato, to przyjemna pora roku? 🙁
Też, Bobiku, bardzo dobrze wspominam sąsiada Chinczyka, z czasów młodości spędzonej na Pradze II (to bardzo charakterystyczne, świetne osiedle http://www.bryla.pl/bryla/56,85301,10011100,Socrealizm_w_Polsce__Osiedle_Praga_II__lata_50_te_,,4.html?order=najstarsze&v=1&obxx=10011100)
W moim budynku było pogotowie i pan Chińczyk z żoną Rosjanką otworzyli w mieszkaniu biznes pod tytułem „obiady domowe” z myślą o pracownikach pogotowia i ew. okolicznych biur.
Obiady były nadzwyczaj smaczne i niedrogie, gospodarze uprzejmi i uczynni, więc wielu mieszkańców korzystało z gratki, łącznie z moją rodziną.
Do dzisiaj często o nich myślę i zastanawiam się, jak potoczyły się ich losy.
Bobik to mieszka w prawdziwej krainie Deszczowcow! Luj tam latem i zima, wiosna i jesienia.
Bobiku, jestem dokładnie za takim zakazem absssolutnym, jaki wyszczekałeś! Psatrapa hauknął i już. 😎
A skąd wiesz, Króliku?
Mnie się wydaje, że mieszka w krainie łagodnego klimatu, kwiaty mu kwitną, kiedy u nas mróz ciężki trzyma.
Coś jest na rzeczy, Króliku, z tą Krainą Deszczowców. Jak pojechałem do Londynu z przekonaniem, że tam ciągle mokrość i mgła, to mi prawie zajady popękały. Kudy tam wyspiarzom do nadreńskich lujów. 😎
A że klimat u mnie łagodny, to insza inszość. I kwiaty to właśnie bardzo lubią, żeby było mokro, a nie za mroźno. 😉
Idę śnić łagodne luje, bo u nas, ostatnio, wyłącznie nawalne.
Dobranoc 🙂
O, jak fajnie z maciejką, Bobiku, dasz powąchać?
Przyrzekam, że całej nie wywącham 🙂 A z Londynem mam to samo doświadczenie. Zamiast mgły i mżawki był Taki upał, że chodziłam z gazetą nad głową a w metrze patrzyłam pożądliwie na małe wentylatorki, którymi chłodzili się inni pasażerowie. Po powrocie natychmiast taki kupiłam, na wszelki wypadek, gdybym znowu jechała do Londka 🙂
Holiday Check twierdzi, że liczba dni deszczowych w miesiącu w Londynie waha się od 11 do 15 (przy czym przez 6 miesięcy jest to 11-12), a w Kolonii od 13 do 17 (przy czym przez 4 miesiące jest to 16-17). Kiedy mieszkałam w Kolonii (przez 7 miesięcy) też miałam wrażenie, że tam wyjątkowo często pada i teraz czuję się w tym wrażeniu mocno poparta. 😉 A poza tym wrażeniem – śpiąca, chyba więc poprę Haneczkę. 🙂
Dobranoc 🙂
No dobra, nie będę całkiem bez serca, dam powąchać i nawet opłaty nie pobiorę. Tylko że maciejka w dzień to z pachnieniem nie bardzo, trzeba wieczorem z nią pogadać. 😉
Z liczbami kłócić się nie będziemy. Uznajemy za udowodnione, że Kraina Deszczowców znajduje się w Nadrenii-Westfalii. 🙂
Mokrosc i mgla to u nas jest w Vancouver i nad Atlantykiem. Najsloneczniej na preriach z Calgary na czele. Ale Toronto ma ponad 300 slonecznych dni w roku. Kazda pogode da sie polubic za wyjatkiem dlugasnej zimy.
Zapachnialo pieknie maciejka. To jest tez zapach letnich wiejskich wakacyjnych wieczorow mojego dziecinstwa.
Na obiad dzisiaj byly lody: tzw banana split, do tego orzechy i rozciapciane maliny. Delicja, ambrozja i malmazyja!
Też dobranoc, dopiero teraz, skończyłam pisemne zadanie, mogę iść spać 🙂
Dzień dobry i … dobranoc dla poniektórych 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Niech się święci 22 lipca d. E. Wedel 😆
https://www.youtube.com/watch?v=mQGiKYm75n8
Dobranoc dla mnie.
Dzień dobry dla Was 🙂
Dzień dobry.
Dnia 22 lipca obchodzimy dzień Hamaka. 🙂
U nas jest zawieszony między drzewem morelowym a tują. Można poleżeć, obserwować chmurki i myśleć o niebieskich migdałach. Albo o niezapłaconych rachunkach… (niepotrzebne skreślić).
Kawowe perpetuum mobile od Irka – super! 🙂