Ta dzisiejsza odzież…
Dowiedziono, że pantera
nader lekko się ubiera,
nawet zimą miast panterki
nosi slipy lub bokserki.
Świstak cieszy się niewąsko,
gdy pończochy ma z podwiązką,
za to brazylijska fretka
spędza wieczór w kabaretkach.
Jakże żal grenlandzkiej świni,
co spódniczkę nosi mini,
bo gdy w minus idą stopnie,
szynka marznie jej okropnie.
Wieloryba spod Alaski
nie urządza obcas płaski,
nie chce niski być jak kilka
i uparcie pływa w szpilkach.
Szakalowi z gór Atlasu
na strojenie szkoda czasu,
lekceważąc więc opinię,
mknie w szlafroku przez pustynię.
Bizon szasta się w Nevadzie,
mnóstwo ciuchów ma na składzie,
bo gdy wdzieje nowe szaty,
nikt nie widzi, że garbaty.
Węże mają zgrabne łapki,
więc z radością noszą klapki,
odmawiając pośród krzyków
założenia półbucików.
Trudno zmusić jest leminga,
żeby w dzień nie chodził w stringach,
za to kiedy noc zapada,
leming szarawary wkłada.
Pośród morsów ostra walka,
komu dziś przypadnie halka,
bo morsice nie chcą morsów
bez wyhalkowanych gorsów.
Chce wytworna jemiołuszka
mieć bluzeczkę całą w riuszkach
i czółenka całkiem nowe,
na bankiecik u królowej.
Pyton, choćby psem go szczuli,
się nie zgodzi wdziać koszuli,
bo mu strasznie to nie leży,
kiedy dusi go kołnierzyk.
Wedle świadków, marabuta
nie widziano jeszcze w butach,
bo dlań cała w tym podnieta,
żeby w samych żyć skarpetach.
Z tego, co się wie o kotach,
mają zwyczaj spać w żabotach
i w sypialni nigdy kotów
nie uświadczysz bez żabotów.
Zebry, mówią doniesienia,
świetnie czują się w więzieniach:
są ubrane zgodnie z modą
i ogólnie prym tam wiodą.
Wydra nigdzie się nie rusza
bez strojnego kapelusza,
bowiem bez nakrycia głowy
bardzo trudno ryby łowić.
Ciągle słyszy się od płaszczek:
proszę nam dostarczyć płaszcze!
Płaszcza płaszczka się domaga,
bo bez niego jest jak naga.
Nosorożce z tego znane
są, że nigdy bez falbanek
nie przychodzą na koncerty,
więc falbanek mają sterty.
Kiedy spyta ktoś gibbona,
czemu chodzi w pantalonach,
wzburza się to zmyślne zwierzę:
to co, mam w nich tylko leżeć?
Pantofelka troska wielka,
by nie zgubić pantofelka
koniec końców tym skutkuje,
że go nigdy nie zdejmuje.
Waran dawno nie był w Warce,
bo tam trzeba w marynarce,
a warany, jak wieść niesie,
czują się najlepiej w dresie.
Pingwin robić za kelnera
się ostatnio nie wybiera,
bo to durne są wyskoki,
tam pracować, gdzie no smoking.
Ryś beztrosko sobie bryka,
uszy kryjąc w nausznikach
bo pędzelki nad uszami
pomazane ma farbami.
Z kokieterią kwacze kaczka:
czy nie cudnie mi w kozaczkach?
Zwłaszcza zaś mi się podoba,
jak pasują mi do dzioba.
Konik morski z bólem poniał,
jak go krawiec zrobił w konia,
szyjąc ancug mu wytworny,
ale nie wodoodporny.
Nikt nie żąda od lemura,
by jak rockman chodził w skórach,
lecz ja mogę rzec wam z góry:
nie ujrzycie go bez skóry.
Obwieściła kiedyś panda:
bez odzienia żyć to granda,
widać wszystkie kilogramy…
Od dziś nie śpię bez piżamy!
Podziw budzi ubiór lisa,
co ma ogon cały w plisach,
na guziczki, z frędzelkami,
że aż sam Armani zamilkł.
Wydziergała pewna dama
sweter dla hipopotama,
chcąc zwierzowi się przysłużyć,
ale sweter był za duży.
Nie ośmiela się indyczka
wyjść na spacer bez szaliczka,
bo przez szyję wydłużoną
łabędź woła do niej: żono!
Rozmyślają dromadery,
czy do twarzy im w burberry,
ale żaden z nich nie pyta,
czy im aby do kopyta.
Wyśmiewano kaszalota,
który mokro miał w galotach,
a on bronił się szalenie:
winne moje otoczenie.
Kameleon z tego znany,
że w odzieży lubi zmiany,
chciał zaskoczyć otoczenie
i oświadczył: nic nie zmienię.
Wilk uwielbia kalesony
i pożycza je od żony,
mówią nawet nam przekazy,
że je nosi kilka razy.
Czasem wręcz, choć to nieładnie,
bratu kalesony skradnie skradnie,
lecz by straszną dostał burę,
gdyby babci wziął kapturek.
Rozważała cała fauna,
czy wypada kostium klauna
nosić, gdy się jest zwierzęciem,
czy to będzie miało wzięcie…
Na to głośno pies zaszczekał:
robić z siebie mam człowieka?
Nie, za wszystkie skarby świata,
to już goły wolę latać!
I – choć trudno w to uwierzyć –
do dziś biega bez odzieży.
Czy za Poznaniem i Słupskiem pójdą inne gminy ❓
http://wyborcza.pl/1,75478,18402209,finansowy-rozdzial-miasta-i-kosciola.html#BoxGWImg
Dzien dobry 🙂
… i herbata
Bardzo możliwe, Irku. Najtrudniejszy jest zawsze początek. Chwała tym ludziom, którzy wybrali sobie mądrą władzę 🙂
I wszystko jasne: nie idę do pracy. Nie da się wstać od tej kawy-herbaty. 😆
Dzień dobry 🙂
Dzięki, Ago, za postawienie budki 🙂
Dzień dobry 🙂
Dzień Hamaka i Nieustającej Kawyherbaty? Myślę, że to bardzo słuszny pomysł. Kupujemy. 😎
Hamaki wyobrażone i wirtualne niniejszym uznane zostają za całkowicie pełnoprawne ❗
Pod notką od Irka trzeźwy komentarz:
To drugi (po Biedroniu) odważny prezydent miasta! Myślę, że pozostali gorączkowo kalkulują, co im się bardziej opłaci: służyć mieszkańcom, czy kościelnym?
Jasne, że polityk kalkuje, co mu się bardziej opłaci. Rozsądny obewatel powinien sobie zdawać z tego sprawę i tak wybierać oraz przyciskać, żeby bardziej opłaciło się służenie mieszkańcom. Ot i cała filozofia. A teraz niech ktoś ją ludowi pisowskiemu wyłoży. Ja umywam łapy. 🙄
Dzień dobry 🙂
Komorowski podpisał 🙂
Uff. To przynajmniej PiS będzie miał trochę roboty z odkręcaniem. 🙄
Terlik jak zwykle szybszy niż myśl 😆
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ustawa-o-in-vitro-podpisana-politycy-i-publicysci-komentuja-decyzje-komorowskiego/k0trkc
Eee, mnie Terlik wręcz zawiódł. Myślałem, że nazwie tę ustawę „Ustawą o Holocauście” albo jakoś tak, a Komorowskiemu najpierw wąsik domaluje, a dopiero potem ogon i rogi. Marna śmierć tysięcy ludzi to jak na Terlika ecie-pecie i ciepłe kluski. 🙄
Nie dalej jak wczoraj wspominałam Vetulaniego 😉
http://wiadomosci.onet.pl/prasa/prof-jerzy-vetulani-kobietom-neurony-sie-nie-psuja-wywiad/pjbnpc
Masz rację, Bobiku. Brednie, powtarzane tak często przez Terlika, tracą siłę rażenia. I bardzo dobrze 👿
Nie wiem, czy tracą siłę rażenia. Społeczeństwo w Polsce jest zdecydowanie konserwatywne i podziela poglądy głoszone przez Terlikowskiego, więc nic ich nie razi.
W ostatniej Polityce jest omówienie sondażu zamówionego przez redakcję, bardzo warto się pochylić
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1626805,1,sondaz-polityki-mamy-nowy-konflikt-pokolen.read
Do tego tabela:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/pokolenia
Heneczce i Żabie nisko się kłaniam, zdegustowałam próbnie nalewki.
Pyszności! 🙂 Dzięki wielkie.
Pierwszy raz dostałam takie prezenty.
Masz rację, Siódemeczko. Powinnam była dodać, że na mnie nie robi to już żadnego wrażenia 😎
Bobiku
Mam prośbę o udzielenie mi jednorazowego pozwoleństwa na warczenie. A ślinienie, kwiczenie i rycie w tych warunkach jest nieadekwatne. Gryzienie załatwię już we własnym zakresie. Bo taka mi się nadarzyła okoliczność, która temu by sprzyjała. Miałem właśnie zabrać się dziś do nastawienia nalewki. Rzecz jasna, zapobiegliwie nieco wcześniej zaopatrzyłem się we wszystkie wymagane do tego celu składniki. I co się okazało? Właśnie za przyczyną młodego kłusownika ulotnił mi się z domu składnik podstawowy, niezbędny wręcz. I nie mogę młodego nawet pogonić, żeby w trybie awaryjnym udał się po zaopatrzenie, bo zniknął z domu i nie mam pojęcia, kiedy się znowu pojawi. Muszę wszystko w związku z tym odłożyć wszystko do jutra lub jeszcze dalej.
Źle mi się ułożył dzisiejszy dzień.
Paradoksie, look on the bright side: masz wolne popołudnie. 🙂 (Co nie zmniejsza mojej empatycznej reakcji, bo sama jestem z tych, co nienajlepiej znoszą zmiany planów, ale kiedy zmiany nie da się uniknąć, taktyka jasnej strony wydaje się dobrym wyborem.)
Siódemeczko 🙂
Dzisiaj drylowany wieczór 🙄
Bez podstawowego składnika nalewka nie wyjdzie, nawet najbardziej doświadczonym w branży.
Zaczynam się zastanawiać nad „morelówką”.
Paradoksalne warczenie ma wręcz interesujące aspekty. 🙂 A mnie dziś bardzo pasuje dostarczanie aspektów z zewnątrz, bo potraktowałem Dzień Hamaka nader serio i przeszedłem na odbiorczą pasywność, która – jak się okazuje – od czasu do czasu dobrze robi, jeżeli jest w wyważonych dawkach. 😉
Ago
Gdybyż to była tylko kwestia lekkiej zmiany planów. Obawiam się nieco poważniejszych konsekwencji. Moje wymagania co do podstawowego składnika spełnia tylko jeden produkt. Trochę deficytowy w mojej okolicy. Nie żeby był rzadki generalnie. Ale z nim jest jak z wróblem. Teoretycznie jeden z najbardziej pospolitych, obok zięby ptaków kraju. Ale w pewnych miejscach nie do uświadczenia. I żeby go sobie poobserwować, trzeba ruszyć tyłek i wybyć za miasto. Podobnie jest z tym. Czyli piwo porter. Ale nie każdy. Konkretnie porter z browaru w Okocimiu. I żaden inny, z powodów dla mnie kompletnie niezrozumiałych. Wszędzie zatrzęsienie piw od Meksyku do Chin, a porter z Okocimia tylko tu i ówdzie. I właśnie znalezienie tego tu lub ówdzie będzie mnie czekało. Czyli łażenie po sklepach + upał nie nastrajają mnie specjalnie życzliwie do mojej latorośli.
Paradox,
a jakbyś po tych sklepach najpierw podzwonił, zapytał i ewentualnie zarezerwował?
Mini-Delikatesy na Nowowiejskiego mają.
Markocie, piszą, że mają, ale nie mają, bo właśnie tam zadzwoniłam. 😆 Paradoksie, bez dwóch zdań, latorośl sobie nagrabiła. 🙄
Markocie
W takim razie teraz muszę tylko przerzucić Delikatesy z Nowowiejskim do Lublina i jestem w domu.
Ale skoro Aga napisała, że nie mają, to dam chyba spokój Nowowiejskiemu. Niech już sobie leży tam gdzie leży
Paradoksie, ale on jest w Lublinie: http://mini-delikatesy.az.pl/kontakt.html Chyba.
Jak widać, ci, którzy skosztowali Ducha Paradoksa, albo tylko o nim słyszeli, są żywotnie zainteresowani uniknięciem przestojów w Paradoksalnej produkcji. 😎
Paradoxie! Poszukać ci sklepów w Krakowie? ;-)))
Mnie się zdawało, że szukam w Lublinie. Był lubelski kod, a na mapie ulica niedaleko zamku…
Blaski i cienie życia z progeniturą 😆
Markocie
Ja zwykle poszukuję dosyć systematycznie i zaczynam w bezpośrednim sąsiedztwie a potem po kolejnych okręgach. Co prawda Lublin jest miastem w miarę kompaktowym. Mimo wszystko w tamte okolice to już ostateczność. „Okolica zamku” to miłe określenie, ale skala mapy trochę myli.
A przy okazji dowiedziałem się, że w Lublinie jest ulica Nowowiejskiego. Ileż pożytków z jednej prostej nalewki.
W Lublinie znam akurat okolice Zamku i niewiele więcej, a z mojej perspektywy (1719 km) to ten sklep jest przy samym zamku 😉
Przeszłam się po ukraińskich gazetach.Jeden z artykułów miał tytuł:
„Справу лікаря-хабарника в Яворові веде суддя-корупціонер”.
Диалог со студентом: он распускает хвост, я подставляю ему зеркало. Михаил Леонович Гаспаров. Coś wydaje mi się, że często go będę cytował, bo uroczy.
I po co Ci, Markocie, było do tej Szwajcarii? Mogłeś wyemigrować na Białoruś i miałbyś to samo, a do Lublina znacznie bliżej. 😈
http://wyborcza.pl/1,75477,18408214,depardieu-bialorus-przypomina-mi-malenka-szwajcarie-ludzie.html
Dzień miałam zwyczajny, ale wieczór mam wybitnie hamakowy: wokół kłębią się i krzyczą różne niewykonane zadania z terminami na dzień, tydzień, miesiąc temu, a ja … zawisłam nad tym wszystkim i ani widzę, ani słyszę, co się tam w dole miota. 😎 Ale za to, co jest na jutro, chyba się jednak w końcu wezmę. 🙄
O piwie z Okocimia nauczylam sie czytajac Marka Piegusa 😀
Paradoksie, infolinia browarni to 0 801 888 333, mozna zadzwonic i zapytac jakie sklepy w Twojej okolicy posiadaja ich towar.
Bobiku, 😆
Ja nawet już raz chciałem na tę Białoruś, ale wiesz, jaka droga tam wiza? 😯 I jeszcze trzeba zaproszenie albo „voucher” z Belintouristu. Depardiow pewnie bez wizy, to mu łatwo gadać 🙄
Depardieu pewnie wypil swoje codzienne cztery butelki winka i wtedy Bialorus myli sie ze Szwajcaria albo z Burkina Faso.
W sprawie Portera Okocim nic nie moge zrobic. Nawet gdybym ci ja miala skrzydleczka jak gaska, bo mamy tylko Okocim Mocne:
http://www.lcbo.com/lcbo/product/okocim-mocne/199851#.Va__V_mnySo
Ha! Ta globalizacja!
Okocim Porter wytwarza Carlsberg Polska z Piwa Baltic Porter!
http://www.ratebeer.com/beer/okocim-porter-mocno-dojrza322e/238959/
Who knew… To nie pobiera sie wody ze strumienia gorkiego w Okocimiu… tylko pobiera sie zrodlana batycka wode! tsk, tsk…
To nawet nie proponuję koniaku, czy wina (Depardieu!) – jest jasne, że dziś wieczór blog pije Okocim Porter. 😛
Narobiłem zamieszania, jak widzę. Niechąco. Ale dwie buteleczki takiego mam zamiar jutro kupić. Obiecałem Irkowi efekt finalny mieszania. A na dzisiaj musi mi wystarczyć flaszeczka Radegasta.
http://warszawa.all.biz/okocim-porter-g31947#.VbAE6vmE1ro
Zamieszania? Skąd. No, może fermentu. 😎
Paradoksie, a możesz zdradzić z czym i jak będziesz mieszał? Fermentująco mieszam bardzo chętnie 🙄 I jeszcze ta dereniówka z malinami, proszę 🙂
Ago, ja dzisiaj idę na żywca 😎
Fernandel to był wielki komik. Ale ostatnie teksty Depardieu są o wiele śmieszniejsze.
Może i na Ukrainie go polubią jeśli zacznie mówić jak Jacques Tati.
Haneczko
Zawsze mieszam ze spirytusem. Chyba że chodzi Ci o dokładny przepis, to też służę. Ale to brudna robota. Dużo sprzątania, jeśli się nie uważa. I, rzecz jasna, trzeba zaczynać od początku, czyli od zakupów.
Haneczko
Malinówka z dereniem to był jednorazowy wybryk w ramach eksperymentowania. Czasem tak mi się zdarza, jak mnie co napadnie.
W związku z tym nie mam pojęcia, jak to wszystko wyglądało, bo żeby było śmiesznie, degustowałem dość intensywnie oba główne składniki. Zawsze trochę mi żal owoców, które zostają, bo odnoszę wrażenie, że tam siedzi jeszcze sporo dobrego. No i wyszło, co wyszło. A testowałem na Was. Sam jeszcze wynikowego nie ruszyłem. Został mi litr, który na razie zadołowałem, głównie żeby młody nie wywąchał.
Do tej pory gdzieś w ciemnym kącie stoi upchnięty od paru lat słój, w którym macerują się jakieś dziwne rzeczy, a ja nie mam nawet odwagi, żeby go teraz odkręcić i zobaczyć, co tam się urodziło. Czekam, aż ktoś natchnie mnie odwagą. Będzie tego ze 3 litry do przefiltrowania.
Co poniektóry Porter to nawet zachęca do zrobienia z siebie nalewki i sugeruje, że będzie przy tym współpracował. Let’s do it! 😀
https://www.youtube.com/watch?v=7qf_QorYgDE
Dzisiaj odbył się Marsz Pamięci 22 lipca.
Na koniec taki przejmujący śpiew:
https://www.facebook.com/events/1604782956465166/#
Przepraszam, tu jest dobry adres
https://www.facebook.com/maria.tajchman/videos/o.1604782956465166/865816266799769/?type=2&theater
Paradoksie, furda bałagan 😀 Spirytus czeka na propozycje 😀
Dzieki, Siodemeczko, zes poszla. Ja zamiescilam przed chwila na swym Fejsie moj jednoosobowy Marsz Pamieci.
Haneczko
Pora wprawdzie późna, ale otwórz drzwi pocztylionowi.
Pobieżałam, otworzyłam, idę śnić portery z przyległościami 🙂
Nasz Młody bezpieczniejszy. Wyjada rodzynki.
Dobranoc 🙂
Paradoksie, parę osób na forach pisało, że w Tesco w Lublinie ten porter jest obecny.
Może zadzwoń i ew. pojedź.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień zaczynam od łez wzruszenia po wysłuchaniu linku mt7 z północy. Piękne.
Wychowałam się w Krakowie, ale mój Ojciec spędził okupację jako dorastający chłopiec w Warszawie. Jeździł do szkoły tramwajem przez Getto, a potem patrzył jak płonie. Na koniec sam brał udział w Powstaniu Warszawaskim 44 roku, i widział jak miasto wali się w gruzy. Zabrany z matką do niewoli, przeżył obóz w Pruszkowie, transport i kilka tygodni w Mathausen. Stamtąd wybawiły ich Austryjackie kobiety zabierająć zupełnie legalnie „do pomocy na roli” ledwo stojących na nogach więźniów.
Całe życie te lata tkwiły w jego pamięci i czasem wracały w rozmowach. Szczególnie często na jawie i w majakach ostatnich tygodni życia, kiedy szarpał moją rękę zrywając się z łóżka z naganą: „Co Ty tu jeszcze robisz, przecież trzeba im zanieść granaty!”
Piekne, Siodemeczko. Wielkie dzieki.
Dzien dobry 🙂 Tez bylam na marszu, ale tradycyjnie Siodemeczke zobaczylam dopiero na zdjeciach. Zavto widzialysmy sie wczesniej :-)”
Dzień dobry.
Siódemeczko, dziękuję.
Witojcie syćcy.
Mam pytanie: – czy wstręt da się wyczuć? Może Stefan powinien użyć
jakiegoś 'absmaka’?
http://natemat.pl/149377,stefan-niesiolowski-czuje-wstret-do-kard-dziwisza-za-pochowanie-kaczynskiego-na-wawelu
Dzień dobry
Tak mam codziennie w lecie w drodze do pracy
https://picasaweb.google.com/116310015148736175503/July232015?authkey=Gv1sRgCKn6wYvk-KvAFw
Dzień dobry 🙂
Hej, Paradoksie, przecież to są nasze koty, przed naszym domem! 😎 Którędy Ty chodzisz do pracy? 🙄 😯
Jagodo
Jeśli to są Wasze koty, to nieźli z nich magicy.
Jak to KOTY! 😆
Dzień dobry 🙂
Ja Siódemeczce dziękuję podwójnie – za Marsz Pamięci i za wczorajszą linkę do politykowych statystyk, nad którymi nieco się zadumałem. Zwłaszcza mnie zastanowiło, że im młodsi respondenci, tym większym autorytetem jest dla nich JP2. Nie wróży to dobrze wyzwalaniu się z gorsetu kościółkowości. 🙄
To też dobrze nie wróży. Lekarze z góry przewidują, że PiS po dojściu do władzy natychmiast ustawę o in vitro zglanuje, więc boją się wprowadzać programy na niej oparte: 👿
http://natemat.pl/149383,dyrektorzy-klinik-przeprowadzajacych-zabiegi-in-vitro-boja-sie-prawicy-sa-pewni-ze-pis-wycofa-sie-z-rzadowego-programu
Też w pierwszym momencie pomyślałem: skąd u Paradoksa Koty Jagody? 😆
Bry!
Towarzystwo Dochodzące przybywa w sobotę, muszę się wziąć do roboty i ogacić mieszkanie z okolicą.
Mało czasu, mało czasu, a tu upalisko.
————————————————————————
Dobry jest komentarz w Polityce do tych statystyk, Bobiku.
Myślę, że te pokrzykiwania Jacka Żakowskiego o buncie prekariatu nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Parę osób podchwyciło ten temat i bujają w obłokach.
A już J.Żakowskiego nie da się słuchać ostatnio.
Radni PiS próbują uszczęśliwić mieszkańców Szczecina
pomnikiem:
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,18405201,bunt-w-sieci-przeciwko-pomnikowi-lecha-kaczynskiego-mydlenie.html#BoxLokSznLink
(!@#$ %^&)!!! 🙂
Dzień dobry.
Czasem nachodzi mnie myśl, czy sprzeciw wobec tych pisowskich pomnikowych wzmożeń nie jest przeciwskuteczny. A może niech budują i stawiają? A potem sobie myślę, że zawłaszczyliby całą przestrzeń publiczną. A potem przemyka mi myśl, że w ten sposób będziemy się z tym zmagać w nieskończoność
Haneczko
Kilka uwag, jeśli będziesz się zabierała za mieszanie portera ze spirytusem. Po wsypaniu cukru do gorącego piwa zrobi się okropnie dużo piany. Nie przejmuj się tym, daj jej szansę na częściowe opadnięcie, co nastąpi dosyć szybko. Potem możesz w trakcie gotowania zacząć ją zbierać. Ostatecznie na wierzchu pewnie cieniutka warstewka zostanie, ale zniknie po dodaniu spirytusu.
No i nie mogłem się oprzeć chęci poeksperymentowania i dodałem po kawałku cynamonu. Niewielkim, mniej więcej centymetrowej długości. Popatrzymy co w efekcie powstanie.
Irku
Szykuj miejsce w ciemnym kącie. Moje duchy najlepiej czują się w takich.
Aha, jaczejka zajęta alkoholoróbstwem? Co za przykład dla młodzieży i dla kotów.
Na stronie godzinny film z malutką foczką z fokarium na Helu.
http://extra.natemat.pl/kierunek-batyk
Koty Paradoksa cudne.
Pozdrawiam
Andsolu, to alchemia 🙂
Andsolu
My tylko mieszamy różne alkohole.
Elazet
Z kotami chyba się wyjaśniło. One po prostu zaginają czasoprzestrzeń. Albo to jakaś specjalna odmiana kotów Schroedingera. Albo Andsol mógłby spróbować ten fenomen wyjaśnić w oparciu o topologię.
Dzień dobry 🙂
Zanotowałam, Paradoksie 🙂 Za cynamonem nie przepadam, ale w nalewkach się sprawdza, też dodaję.
Vesper, byłabym za, niech stawiają gdzie i ile popadnie, gdyby nie doświadczenie z JPII – nastawiali, a końca ani przesytu nie widać.
Ba, okazało się, że nawet wiadome kręgi w zbożu to dzieło tajemniczej sekty czczącej Koty i po dokładnym przyjrzeniu się wcale nie są żadnymi kręgami, tylko… 😯
http://plock.gazeta.pl/plock/1,35710,18408052,tajemnicze-kregi-w-zbozu-pod-plockiem-nie-to-najwiekszy-kot.html#Prze
Następny przebój 🙂 No, nie mogłam się opanować 🙂 🙂 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=YOQNMsGDe0I
Bobiku, wyrzuć jeden wpis, bo się zduplikował, że się tak brzydko wyrażę 🙂
Panna Kota,
tego nie słyszałam – to naprawdę?! 😯
Ależ Panno Kota, to tylko bis 😈
Dla kogoś, kto go nie znał, hit Kapeli Zaryczy jest jak nowy, ale ja znałem i nawet już zdążyłem kilka lat temu wejść z tym wstrząsającym utworem, że tak powiem, w tfu!rczy dialog: 😈
Niech Kapela Nam Zaryczy
narodowy chorał,
nie oddamy IM zdobyczy
Ojca Dyrektora!
Co wziął Ojciec szablą słowa
i Radyjem złotym,
to już katolicki towar,
nie dla TEJ hołoty.
Nie oddamy TYM cynikom
orła ani ćwiartki,
umacniani przewodnika
słowotokiem wartkim.
Wij się Tusku jak na mękach,
z bólu krzycz Dworzaku,
gdy dosięgnie WAS piosenka
prawdziwych Polaków.
Telewizja, Bóg i Wiara!
Ojczyzna i Honor!
Bla ba, glu glu, tramtarara!
ONI bekną słono!
Hop na prawo, nie na lewo,
panowie i damy,
jak perm, kreda, albo dewon,
MY tutaj poTRWAMY!
Oni tak dla kurczaków czy dla jaj?
Bobiku 🙂 Andsolu – dla całego drobiu 🙂
A mnie pokarało! Ze wszystkich polskich stacji tv ostała mi się tylko tv Trwam 😈
No no! Jedni mieszają trunki, a inni napawają się twórczością ludową 😉
Bobiku, prześmiewcze – ale trochę krew mi w żyłach mrozi – wszak trzeba z tym żyć. Większość znajomych już uważa, że sprawa przesądzona. Łudzę się, że jeszcze nie na pewno.
Koło Wrocławia w tym samym miejscu, gdzie w noc mojego powrotu, poważny karambol! Co tam jest takiego na drodze, że ciągle ludzie najeżdżają na siebie!? Tym razem na 10 aut stojących w korku wjechała z impetem ciężarówa, kilkoro zabitych, kilkanascioro rannych. Więcej szczęścia niż rozumu miałam, że wróciłam cała do domu.
Po kilku burzach – spokój i chłodniej. Nareszcie. Dobranoc wszystkim.
Porównują ojcaderechtora do pośledniego greckiego bóstewka, uzurpującego sobie tytuł stwórcy (!) i dobroczyńcy ludzkości? 😯 I Rodzina to kupuje? 😯 😯 Co za pogański afront. 🙄
A skąd niby Rodzina ma wiedzieć, co to takie ten promi… prima… nie, prymateusz? 😯
Ale jedno wiadomo: jeżeli to takie, jak Ojciec Tadeusz, to musi dobre. Tyle da się, panie, z logiki wywniokskować. Tylko że zmuszanie kogokolwiekdo aż takiego wysilania rozumu umysłowego jest, za przeproszeniem, nahujmanitarne i powinno zostać surowo wzbronione. 👿
I pewnie niedługo zostanie. Podobnie, jak zabroni się używania słów niesłusznie rymujących się z Ojcemtadeuszem, takich jak ateusz czy Asmodeusz. 🙄
A nie szczekałem? 🙁 My z Episkopatem…
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,18409952,senator-pis-razem-z-episkopatem-zmienimy-ustawe-o-in-vitro.html?lokale=local#BoxNewsLink
Jeszcze jest Kosmateusz.
U mnie w domu jest teraz psiarium, a kiedys bylo kotarium.
Jako byla mlodziez mowie wam: nie mieszajcie portera ze spirytusem. To sie jakos niedobrze skonczy! Zeby tego nie trzeba bylo podawac razem z miednica!
Kolejne zakazy też nietrudno sobie wyobrazić. Zakaże się rymów nieczęstochowskich, kremówek niewadowickich, wody nieświęconej… Zakazane zostanie też robienie czegokolwiek w laboratoriach – bo widać, do czego to w końcu prowadzi.
„… wybiera z ziemi ciepło dla ludzi…”
(Nogi same „rwią” się do tańca mimo późnej pory). 🙂 Kroki do tańca „Ojciec Tadeusz” może byśmy stworzyli? Koniecznie z tacą!
Bobik, może go do tego czasu pociąg przejedzie?
Króliku, ja też jestem z zasady sceptycznie nastawiona do alkoholowych mieszanek, ale mam zaufanie do Paradoksa – on ma dobra rękę do nalewek. Myślicie, że nalewek też zakażą?
Mar-Jo, nie musimy wymyślać, możemy tylko skopiować:
https://www.youtube.com/watch?v=ehi9A12xgAw
Ojciec Tadeusz
nosił tacę swoją,
grzmiąc: ja was zbawiam,
gdy inni was doją.
Wprawdzie co własny krok, to własny, ale akurat z Monty Pythona kopiować bym się nie wstydził. 😆
Gdybyśmy byli bardzo złośliwi, ułożylibyśmy Derechtorowi kroki w rytmie Obirka. 😈
😆
Yesss! 😆
Na stronie podanej przez Pannę Kotę znalazłam opowieść znanego ojca o znanym byłym premierze.
Ojciec pochyla się z troską nad dochodami byłego premiera:
https://www.youtube.com/watch?v=CMM8qaVAqNQ
Przy okazji zapodaje, że to judaszowe srebrniki wypłacane przez Angelę za zdradę Polski.
Oj dana, dana, dana, do białego rana!! 🙂
Z zaśnięciem będę mieć problem.
Komentarze pod Ojcem!!!
Ale o premierze to chyba opowiada Cejrowski, nie Rydzyk. Co zresztą niewiele zmienia. 🙄
Przylaczam sie do akcji:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10205534599141984&set=a.1250353576595.2035123.1162145531&type=1&theater
Króliku
To się dobrze miesza. I organizm łatwo i bezboleśnie przyswaja. I żadnych miednic nie wymaga. W dodatku to słabizna, taka leciutka nalewka. Ledwo 34%. Moja śliwowica to jest dopiero coś wagi ciężkiej. Chociaż nie powiem, wiele osób chwali. Zwłaszcza kiedy zimnem wieje. Akurat na kanadyjskie zimy.
Kiedyś w Zwierzyńcu widziałem plakat reklamujący jakąś imprezę folklorystyczną. I na tym plakacie jednym z punktów programu było tłoczenie oleju z rydzyka. Chyba fotka tego plakatu mi się w komputerze pałęta
Heleno
To jest słuszne. Rozszerzyłbym ich postulat. Niech je zapłodni Kogut z episkopatem.
Paradoxie, wierze ci, boc i Aga reczy za dobry rezultat takiego wyrobu. Nawet poguglowalam sobie te porterowke. I okazuje sie, jest znana, ma przypominac nieco nalewke na cukierkach kukulki, ma taki przypalony smak. Pewnie bylaby tez dobra do pieczenia kaczki! Nalewke na kukulkach pamietam z dziecinstwa, ale jako rozmowe o takowej, natomiast nie widzialam i nie pilam. Rozumiem teraz skad ta potrzeba okocimskiego porteru wczoraj! Udanego wyrobu!
Cukierki „kukułki na czystej wódeczce” firmy Kredens można dostać w sklepach firmowych i w delikatesach Alma.
Dzień dobry 🙂
kawa
Oj, dzięki za kawę. Dzień dobry. A Kredens jest „krakowski” 🙂 kukułki jak z dzieciństwa
Herbata
I dzien dobry 🙂
Dzień dobry syćkim. 🙂
Dla ochłody wskocz do zimnej wody –
http://www.chonday.com/Videos/peacwatchju3
Dzień dobry.
Ptaszeczek w kąpieli(szczygieł?)-cudny.
Niektórzy rzucają dziwny cień:
http://gdb.rferl.org/CE6250E6-C336-4785-8EAB-3A766397C34A_w640_r1_s.jpg
Dzień dobry 🙂
Okropny karambol na A4, szczęście, że Zwyczajna tego nie doświadczyła.
Burze nad Poznaniem, ta niedzielna i wczorajsza, dały się ostro we znaki Babilasowi, 🙁 który przygotowując się do wyprawy na Dziki Zachód, miota się między panem Wu a likwidacją szkód 😯
Zwyczajna, jak pies?
Dzień dobry,
w temacie in vitro i episkopat pokecam książkę „Polak- katolik?” S.Obirka i wczorajszą z nim rozmowę w radiowej Jedynce.
Piesa została przeniesiona w inny kąt ogrodu, tak żeby była blisko swojego syna (w kontakcie wzrokowym) – uspokoiła się. Była bardzo niespokojna w kącie, który jej wymyśliłam, a ja w swojej nieznajomości psiego narodu nie przewidziałam, że będą się nawoływały przez cały czas. Sąsiedzi protestowali z powodu nocnego ujadania i skuczenia. Za to inni sąsiedzi robią już dla piesy daszek od upału i deszczu. Z powodu piesy Diany poznaję sąsiedztwo 🙂 Diana jest cudownie przyjazna, jej wdzięczność za każdą miskę strawy chwyta za serce. Podbiła mnie całkowicie.
Dzień dobry 🙂
W temacie kukułek chyba nie jestem prawdziwym Polakiem. 😈 Już jako bardzo mikre szczenię nie uznawałem cukierków, poza – o dziwo – najprymitywniejszymi landrynkami w bardzo niewielkich ilościach, toteż wiele pięknych nazw, tak skutecznie integrujących moje koleżeństwo, pozostało dla mnie pustymi dźwiękami, lub skojarzyło się z czymś całkiem innym.
A małe ptaszki, wykąpane czy nie, szczególnie mi się dziś smutno kojarzą. Potwora przez drugą noc z rzędu powróciła z ofiarą. 🙁 Czasem mieszkanie z Kotem ma naprawdę straszne strony.
Moim skromnym zdaniem o rzeczywistej komitywie z Psem można mówić dopiero wtedy, kiedy dzieli się z nim legowisko. 😎 Tak że spoko, Zwyczajna, masz jeszcze spore możliwości pogłębienia relacji. 😀
Bobiku,
w temacie kukułek mam podobnie, a nawet gorzej. Obok landrynek (najchętniej tych białych, migdałowych, co to jedna lub dwie były na paczkę kolorowych) wchodziły mi jeszcze niektóre krówki i grylażowe, a kukułki – za nic 🙄
Faktycznie, smak krówek też pamiętam, więc musiałem chociaż z rzadka jakieś konsumować.
Na razie siaduję z Dianą przed jej budą na drewnianym podeście, który jej tam postawiłam, żeby po deszczu nie musiała po błcie biegać. Dzisiaj ją całą wyszczotkowałam, bo linieje. Poddała się bez protestu, a nawet chyba z przyjemnością – nie wiem jednak, czy umiem już czytać z psich oczu.
Ja niestety uwielbiam krówki, kukułki, grylażowe i wszystko inne co słodkie 🙁 Jedyna szansa na zahamowanie przybierania na wadze to nie kupować!
Lubiłam nie tylko cukierki kukułki, lecz także ciastka bajaderki.
Dzień dobry 🙂
Ja po stronie Zwyczajnej i Puchali 😀 A białe landrynki oddawałam.
Okocimski porter bez problemów kupiłam w moim sklepie. Trochę więcej kupiłam, bo pan mąż lubi ciemne, a tego nie zna. I jeszcze okocimskie ciemne palone nabyłam 🙄
Zwyczajno, napewno z przyjemnoscia, jesli nie z samego czesania, to z zajmowania sie nia, obejmowania, mowienia do niej w trakcie.
Bobiku, dzielenie loza z czworonogiem nie jest koniecznym skladnikiem przyjazni. Ja nie lubie piachu w lozku, a Slonieczko uwaza swoje legowisko za room of her own 🙂
Tez oddawalam migdalowe landrynki, inne lubilam. Tudziez krowki (do dzis) i ptasie mleczko.
Białe landrynki zawsze zostawały, ale na szczęście lubiła je moja koleżanka ze szkolnej ławki 🙂
Jedyne moje domowe bydlądko wpuszczam do ludzkiego łóżka, gdy jest ciepiące. Po głupim jasiu trochę bredzi i wydaje mu się, że jest kilkudniowym kociątkiem. Gramoli się na mame, jakby mame była kotką. Śpi więc mame na głowie, na brzuchu, pod pachą, gdziekolwiek, byle się przytulić. Ale kiedy wszystko jest z nim w porządku, śpi „u siebie”, czyli na parapecie, z którego ma widok na ulicę.
Ludzkie łóżko jest jednak ludzkim łóżkiem jedynie nocą. Za dnia, kiedy przykryte jest narzutą, staje się kocim łóżkiem. I biada temu, kto chce w sobotę czy niedzielę dłużej sobie pospać 😈 Bo przyjdzie Kot i wyrzuci lenia patentowanego 😈
Będzie tak długo pozywał na ugniataną ziemię, aż oporny zrezygnuje 😀
Kota, która przybędzie w sobotę w parze z Felkiem, uważa, że parapety stworzono dla niej i wszelkie doniczki nie mają prawa postoju.
Zabezpieczenie tychże jest dla mnie sporym wyzwaniem i byłoby niezłą uciechą dla obserwatorów.
Cały majątek ruchomy też jest w niebezpieczeństwie i winien zamknięty w niedostępnych miejscach.
Czy wszystkie kocie damy są takie? Sprytne i bezwzględne?
Już Konfucjusz ostrzegał: gdzie jedzą kukułki nadziewane, przyjdzie czas i na bociany.
I kto będzie roznosił dzieci, Terlik?
Terlik już nosił razy kilka, ale ileż to tego da się roznieść piechotą. A polecieć Terlik raczej nie poleci, bo do orła nijak niepodobny. 🙄
Ha, ha, ha. Jedną z ksywek naszej kociej damy jest Bezwzględna Porcelanka. To chyba wystarczająco odpowiada na zadane przez Mt7 pytanie?
Kogut 😈
Kogut ma i zapładniać, i roznosić? Czy to nie za dużo na jednego Koguta, nawet wspomaganego przez Episkopat? 😯
Niech tyra, zamiast kłapać dziobem 😈
Dzień dobry
Kiedy ten Kogut nawet piać porządnie nie potrafi. Piórka tylko stroszy.
Krówki, kukułki, ptasie mleczka. Do tej menażerii trzeba by było jeszcze dorzucić raczki
Heleny nocna wrzutka była wprawdzie na jaja, ale całkiem na serio mogła uświadomić, że w przypadku in vitro wychodzi to samo, co przy aborcji: największe zainteresowanie zakazami z dziedziny rozrodczości wykazują ci, których sprawa i tak nie dotyczy. 👿
Plus oczywiście Terlik, ale to już jednostka chorobowa. 🙄
Moja kota w bezwzględny sposób wymusza układanie się na kolanach i drzemki u gości. Bardzo nielicznych i wybranych. Nie wiem, jakimi kryteriami się kieruje przy wyborze, bo zazwyczaj, gdy ktoś u nas gości, znika i się zaszywa.
Bobiku
Jeśli nie można realizować się w praktyce (z przyczyn mniej czy bardziej obiektywnych), to przynajmniej popyszczyć trzeba przeciwko. Ot, takie kwaśne winogrona z przypowiastki.
Terlikoza chyba była kiedyś rozważana u Moskwy.
Zostałam zaatakowana! Wyskoczyło na mnie z ekranu takie coś:
„Gratuluję! Możesz otrzymać 4 721,80. Odpowiedz za darmo: czy nowy prezydent polepszy życie Polaków?” Oj, polepszy, oczywista, że polepszy. I to za darmo. 😈 Nie zagrałam. Nie mogłam się zdecydować, co zrobiłabym z kwotą 21,80. 😈
Ta nasza kota, to jest w porywach potwora jakaś.
Wszystko u Felka jest lepsze, jedzenie, woda, miejsce do leżenia, miejsce do załatwiania. Odgania go od wszystkiego udając, że się łasi i odpychając go przy tym z całych sił.
Felek jest dżentelmenem, więc się z damą nie kłóci i rezygnuje, co mnie bardzo irytuje.
Te same metody kota stosuje do ludzi, napiera na nogi i podgryza, czasami dosyć boleśnie.
U moich dzieci wszystkie kwiaty skasowała.
Nie da za wygraną w żadnym wypadku.
Mieliśmy koty, ale zawsze chłopaków, więc stawiamy oczy w słup, co się nam trafiło.
Siódemeczko
W telewizorze słyszę, że to są podobno miękkie kompetencje
Próbowałam w remontowym bałaganie odnaleźć Starszej licealny podręcznik do nauki języka francuskiego. Bez sukcesu. Znalazłam natomiast coś takiego:
„Cokolwiek bądź chcesz wyczyścić czyli porządki domowe przez Lucynę C. …” Reprint wydania z 1887 roku.
Wyrywamy sobie z rąk! 🙂
W rozdziale o wywabianiu i czyszczeniu plam:
„Plamy z kamienia piekielnego.
Plamy z rąk po kamieniu piekielnym zmywają się odwarem lnianych makuch”. (Nikt z nas nie wiedział, że chodzi o lapis)
Jest punkt o praniu blondyn!
Kit zimowy do dubeltowych okien!
Ale język nam się zmienił!!!
Mar-Jo
Podziel się przepisem na pranie blondyn
Bardzo proszę. 🙂
„Blondynę białą dobrze jest prać w terpentynie francuzkiej, maczając i wyciskając jakby w benzinie, a następnie butelką przez płótno gładzić zamiast prasowania”.
Gdyby ktoś chciał wyprać strusie pióra, mam przepis.Bardzo długi. 🙂
Moja Mrusia nie pyta, czy chcemy z nią spać, czy nie. Po prostu w nocy o jakiejś godzinie odechciewa się jej spać samotnie i wskakuje do łóżka, najczęściej od strony Jerzora. I tam, przycupnąwszy na brzeżku, zasypia. Jak przyjdzie od mojej strony, to się rozwala na całość i mnie spycha. Lgnie do wszystkich, którzy przychodzą, ale najchętniej do chłopów, rozpustna 🙄
Przez mój dom przewinęło się już 7 kotów rodzaju męskiego i 4 kotki. Aktualnie mam 2 koteczki, mamę i córkę, i jednego kocura. Wszystko pozbawione jest już możliwości dalszego rozmnażania, nawet in vitro. Koteczki są rudo-czarno-białe, mama Łatka powiła 6 kociąt w swoim pierwszym w życiu miocie. Dwoje od razu zakończyło życie, trójkę rozdałam, zatrzymałam Kulkę, bo była chorowita i nie wiadomo było czy przeżyje. Teraz ma się dobrze. Nie chcę już więcej przeżywać tak dramatycznych kocich porodów, stąd moja decyzja o sterylizacji obu kotek.
Kot, biały z czarną łatką na głowie, wabi się Prezes. Kiedyś wabił się po prostu Kitek, ale uwielbia spać w taczkach i tym zarobił sobie na nowe imię, jako że kiedyś na taczkach Prezesów wywożono z zakładów pracy (takie skojarzenia charakterystyczne dla mojego pokolenia). Teraz jak to piszę, uświadomiłam sobie, że „Prezes” może być jeszcze inaczej „rozumiany”, ale nie było to naszą intencją, słowo harcerki. Co zabawne moja PD wołą na niego często Pleban, bo jest dość przy kości i dostojnie się porusza.
Prezes-Pleban czasem ze mną sypia, szczególnie kiedy wracam z dalekiej podróży, chętniej w zimie. Nie przeganiam bo robi to bardzo kulturalnie. Koteczki nigdy nie śmiały się wtryniać na miejsce Prezesa 😉
Sławetni najstarsi górale uważali, że babę prać należy bez względu na maść fryzury, co jeden z nich (góral beskidzki) wyraził w songu „Brunetki, blondynki…”. I to się, niestety, na długo przyjęło, choć są pewne szanse, że kiedyś wreszcie się odejmie. O ile nie dopuścimy do władzy Kogutów, biskupów, Korwina i najstarszych górali. 🙄
Jasiek Juhas, jako młodzież, może sobie porządzić. 😆
Teraz prać blondynki jest mocno ryzykowne. Nawet przy użyciu butelki z terpentyną francuzką. Bo może się okazać, że tak naprawdę ruda i jeszcze się odwinie.
Kto tu rządzi?!
http://bartniki.noip.me/news/Mrusia.jpg
A co to jest blondyna biała?
Tu coś, czego nie wiedziałam http://moto.onet.pl/porady-ekspertow/slupek-ktory-ratuje-zycie/n15v67
Zawsze, Haneczko, zastanawiałam się, co oznaczają te numerki na słupkach 🙁 Dzięki za info.
Blondyna biała… to może blondyna lekko posiwiała. Ale żeby mnie wygniatać w terpentynie francuzskim, a potem butelką przez płótno…
Ta blondyna od Mar-Jo to chyba jedwabna koronka. https://pl.wikipedia.org/wiki/Koronka_klockowa
Ciekawe, jak długo trzeba było gładzić?
Haneczko, znalazłam w rodzajach koronki klockowej taki opis:
-blonda (blondyna) – jedwabna, z ornamentem konturowanym grubszą nicią na tle cienkiej siateczki, popularna we Francji i Hiszpanii w XVIII i XIX wieku.
Prawie łajza. 🙂
Nie mam 😀
Myślę, że pełną butelką długo, a pustą dwa razy dłużej. Poza tym okazuje się, że to nie jest żadne pranie blondyny, tylko jej psychoaktywizacja. https://pl.wikipedia.org/wiki/Olejek_terpentynowy
No to nie wypierzesz, Haneczko. 🙂
Ze szczecińskich ciekawostek: zamknęli WC przy skwerze Kaczyńskiego (tam radni PiS chcieliby postawić pomnik L.K.).
Niczego nie będzie, mówię Wam, żadnej pszyszłości…
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,18423591,szalet-tylko-dla-wtajemniczonych-komu-przeszkadza-wc-przy-skwerze.html#BoxLokSznImg
Wkrótce nikt nie odważy się zapytać „jak leci?”,
pszyszłość stanie okoniem i nie będzie do śmiechu,
a to wszystko dlatego, że zamknięto wucecik,
który tak adekwatnym był wspomnieniem o Lechu… 😥
Nie pacz, Bobiku, nie pacz.
Mieliśmy założyć winniczkę, a tu proszę założyli i to gdzie:
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,17748798,Grzegorz_Turnau_i_rodzina_wyprodukowali_pierwsze_wina_.html
Spróbowałabym. 🙂
Siódemeczko, próbowałam! Dobre. 🙂
Załapuję się na bardzo brzydką pogodę:
http://img.welt.de/img/vermischtes/origs144418071/7092135704-w780/Sturmtief-Zeljko.jpg
Strach się bać.
U nas 34 Celsjusze i burze. 🙁
Jutro.
Idę spać, bo nie jestem jeszcze gotowa na przyjęcie Towarzystwa.
Uff. 😉
Też idę. Nie lubię burzenia 🙁
Dobranoc 🙂
Szukaj, Burz, Buduj!
https://www.youtube.com/watch?v=z4e2Luu2xuk
🙂
Sturm, ale nie Drang nach Osten, wiec trzeba zacisnac zeby i przetrzymac, czego wam zycze. I chcialabym, zeby wreszcie u Bobika przestalo padac na litosc boska, bo ta pieska pogoda Psu nie przystoi.
Szaletow publicznych w moich okolicach niet. Sa uzytku publicznego, ale przypisane do dworcow, sklepow, parkow, a nie stojace samodzielnie, niezalezne miejskie obiekty jak np. zabytkowy szalet na Placu Trzech Krzyzy w Warszawie… Skwer Kaczynskiego sie tez jakos obejdzie… Nie kazdy skwer musi miec swoj szalet. Jak szukalam szaletu w okolicach Luku Tryumfalnego w Paryzu, to tez nie bylo tam zadnego… Trzeba sie bylo udac na kaweherbate… Och, za starego ustroju przezylam tez niejedna szaletowa traume! Co to za mysli mnie ogarnely, trzeba sie otrzasnac!
Siodemeczko, kocieta beda mialy u ciebie zycie jak w Madrycie!
Dzień dobry. Na razie bez burzy.
Do jeszcze niepodanej kawy/herbaty dorzucę ciasto z morelami. Znalazłam prosty przepis, upiekę dzisiaj.
Muszę tylko gdzieś znaleźć włoskie migdałowe herbatniki.
http://polpix.sueddeutsche.com/polopoly_fs/1.2580518.1437723229!/httpImage/image.jpg_gen/derivatives/640×360/image.jpg
Dzień dobry 🙂
już po targu chwila na kawę
Ciasto z morelami – to jest to :D.
Uwielbiam ciasta z sezonowymi owocami
… w Lublinie jesteśmy przygotowani na burzę 😉
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xtf1/v/t1.0-9/11743006_812721268842881_6188857692122436447_n.jpg?oh=6cdfc0f118099471739f44f2a679d320&oe=5612861F
Miasto opanowane przez sztukmistrzów. Łażą wszędzie 🙂
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xft1/v/t1.0-9/18198_812721322176209_181990440751830858_n.jpg?oh=137010b878b160a79ad62e323267d907&oe=564850C4
… a wieczorem to wygląda tak
( to zdjęcie już nie moje)
Dzien dobry 🙂
Herbata
W Jerozolimie szalet miejski znajduje sie od dawna przy ul. Krola George’a Piatego, na placu Menory, obok budynku pierwszej siedziby Knessetu. Protestu Anglii ani sprzeciwu w Parlamentcie dotychczas nie zanotowano 😈
Irku (8:46), genialne zdjecie! 🙂
Poburzowe dzień dobry 🙂
Irek potrafi 😀
Donoszę porannie, że temperatura już sięgnęła 32, a burz jeszcze na horyzoncie nie widać. Zdążyłam już zrobić zakupy na weekend i jak zwykle ostatnio dużo płynów i owoców, i trochę czegoinnego. Piesa mi w nocy uciekła, wybiegała się i jak gdyby nigdy nic przyszła na śniadanie. Dała się bez protestu zapiąć na łańcuch i śpi w cieniu. Szukałam po wyglądzie w internecie, jakie to geny ma zamieszane moja piesa i wyszło mi, że ma sporą domieszkę husky. Opis zachowania też mi pasuje.
Husky lubią i muszą się wybiegać 🙄
Porannie przegalopowałam przez mój sklep i targ z jucznym skutkiem, uff.
Wieczorem czeka mnie ślepa próba, czyli pojedynek Czarnej Fortuny z Porterem 😎
Dzień dobry 🙂
Spuszczenie z łańcucha psa przez wiele lat łańcuchowego może być sporym problemem. Jedni Psowie reagują na to tak, że nie reagują, tzn. zachowują „łańcuch psychiczny”, który mimo braku fizycznego nadal je więzi. A inni dostają świra i uważają, że kiedy nie ma łańcucha, to nie ma żadnych reguł i trzeba korzystać z każdej okazji do bryknięcia, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się zdarzy następna. Ci drudzy są oczywiście bardziej kłopotliwi, ale powoli i cierpliwie przepracować sprawę należałoby i z jednymi, i z drugimi.
U nas chyba jakiś huragan się zaczyna. 😯 PA chodzi po ogrodzie i zbiera wszystko, co może pofrunąć.
Też dołączam do fanów Irkowej fotki z parasolami. 🙂
A tu coś w gruncie rzeczy okropnie śmiesznego, choć element straszny też jest. Kościołowi nie wystarcza troska o duszyczki krnąbrnych Ziemian i już przygotowuje się do duchowej kolonizacji kosmosu, czyli chrzczenia kosmitów: 😯 😈 😆
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18422286,gdyby-odkryto-zycie-pozaziemskiego-jak-przyjalby-to-kosciol.html?lokale=local#BoxNewsLink
Pogoda jest wybitnie nierobociarska, ale ile można chodzić po mieszkaniu zamykając oczy i wysoko podnosząc nogi… 🙄 Wyspałam się wręcz nieprzyzwoicie i teraz nie ma to tamto, trzeba się wziąć za ten bałagan.
Siostra zwróciła mi wczoraj uwagę na to, co dzieje się wokół projektu nowelizacji prawa łowieckiego. W ostatnich dwóch miesiącach trochę wypadłam z kursu (na szafce leżą cztery nieprzeczytane „Polityki”, CZTERY!) i nie dotarło do mnie, że od czasu publikacji tego artykułu http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1614883,1,mysliwi-poluja-na-prawo.read, sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót.
Tu są propozycje poprawek Wandy Nowickiej – czy mają szansę przejść w Sejmie? http://www.wandanowicka.eu/images/stories/dokumenty_pdf/prawo_lowieckie_poprawki.pdf
Chyba trzeba z piesą chodzić na spacery, żeby się wybiegała, a i ludzina z ruchu pożytek mieć będzie. 🙂
Jeszcze o upale. 🙂
Pogoda upał wprost niewiarygodne
a ja co widzę zamiast ładnych nóg
różnego rodzaju okropne spodnie
i mówią mi że jest im tak wygodnie
Piękne nogi stały się deficytowe
nie ujrzysz chłopie ich w spódnicy
i zapomnij o krótkiej – baletowej
Gender tak panie wiernie wyćwiczył.
Ostała nam się jeszcze modna plaża
jako ta ostatnia męska deska ratunku
gdzie panie leżą i słońce je obsmaża
lub też zamówisz ją w obstalunku. 🙂
Bobiku, jeśli planeta starsza os naszej o 1,5 mld lat, to spokojnie – tam nie ma już żadnej cywilizacji.
Dlaczego mają mieć macki 😯
” w tradycyjnym rozumieniu posiadanie duszy oznacza obecność inteligencji, wolnej woli, możliwości kochania i podejmowania decyzji”.
Co najmniej wszystkie psy i koty powinny natychmiast zostać ochrzczone! Jest jednak problem natury technicznej: jak je namówić na pogłówne???
Przeczytałam, Ago. Czarno widzę, drapieżcy nie popuszczą.
Dzień dobry.
A jeśli kosmici już mają swojego PB oraz kogoś w rodzaju papieża? I zamiast ewangelizacji, Kościół będzie zmuszony do prowadzenia transgalaktycznego dialogu ekumenicznego? A gdyby jeszcze ich PB była kobietą? 😯
Vesper, jesteś bezcenna 😀 Masz niezwykle kuszące wizje 😀
Wcięło, czy trafiło do Lodoviki? Na wszelki wypadek powtórzę:
Vesper, to już nie raz bywało… Jeżeli nie da się rozwiązać problemu militarnie (posłać ich wszystkich do źródła, niech się dowiedzą!), to w ostateczności przysposobi się jakiegoś świętego, pozostali się posuną i będzie ok!
… która urodziła się z in vitro jako chłopiec? 😉
Ja bym hierarchów wysłał na Keplera na misję. Niech sprawdzą na miejscu. Któż inny lepiej nadaje się do szerzenia słowa miłości, tolerancji i wiary.
Dodałbym Rydzyka. Niech im tam założy radio i telewizję.
Z pewnością takich jeszcze nie mają.
Przypomniałem sobie, że było już sugerujące kosmiczną działalność misjonarską hasło „księża na Księżyc!”. 😈
Musiało wciąć, Tetryku, bo Lodovika chwilowo całkiem pusta.
Bobiku
Mogą zacząć od Księżyca. Byle masowo. Pozostaje jeszcze tylko problem języka. Będą musieli na początek liczyć na to, że PB obdarzy ich od razu umiejętnością rozumienia języka kepleriańskiego. Coś jak święty Wojciech u Prusów. Chociaż tu chyba coś poszkapiło, bo Prusowie dość szybko pozbawili go możliwości używania jakiegokolwiek języka. Inaczej może dojść do nieporozumień. Byleby tylko krucjaty nie zechcieli ogłaszać.
króliku,
owszem, szalety są, i to zabytkowe w okolicy Łuku Triumfalnego w Paryzie, należy tylko wejść do jakiejś knajpy, restauracji Cristal na przykład, i tam jest zabytkowy kibelek, dziura w ziemi 😯
Zupełnie jak niegdyś na dworcu w Ząbkowicach Śląskich 😯
Takich zabytkowych jest trochę w starszawej części Paryża 😉
No tak, ale publicznych szaletów nie widziałam, zawsze przypinałam się do jakiejś knajpki.
A propos sztukmistrzów (z Lublina 🙂 ), u nas dorocznie o tej porze jest „Buskers Festival”, zamyka się część ulicy w centrum i tam sobie sztukmistrze używają przez cały weekend 🙂
jasiek juhas,
nie ma to jak lekka sukienka w upały, żadne tam spodnie (oglądałam teleexpress i tam jakaś pani wyraziła opinię, że spodnie).
Sukienka czy spódnica ma tę lekkość i PRZEWIEW, ot co! Tobyła opinia jednostkowa. Moja też jest 😯
* 😳 „to była”
Gdy kikanascie lat temu robilam na zlecenie Redakcji Oswiatowej serie 10 prgramow o prawach osob niepelnosprawnych, jeden odcinek poswiecony byl dostepowi do toalety poza domem. W Warszawie wowczas wszystkie mi znane z dawnych lat szalety miejskie posprzedawane zostaly przez miasto i zamienione na kwiaciarnie, butiki etc, Te nieliczne, ktore pozostaly byly brudne i nie do przejscia, ale za to PLATNE i bez papieru toaletowego. Chodzilo wowczas o to by zmusic miasta do utrzymywania szaletow, bez ktorych skazuje sie osoby z niepelnosprawnosciami ( a takze wiele kobiet w ciazy) na nie wychdzenie z domu. Lub o wprowadzenie prawa, zezwalajacego kazdemu na korzystanie z ubikacji dostepnych w miejscach publicznych – kawiarniach, restauracjach barach, zakladadch uslugowych, urzedach etc, bez koniecznosci ukrywania sie i udawania klienta-petenta. Kilka lat pozniej Unia wprowadzila takie prawo, ktore istnialo juz w wielu krajach czlonkowskich.
Bardzo rzadko, ale zdarza mi sie nawet w Londynie natrafic na restauracje, gdzie do ubikacji trzeba schodzic waskimi schodkami, np do ulubionej przez E i znanej Bobikowi restauracji Chez Lindsey w Richmond. Jest to ogromny problem dla E i dlatego chodzimy tam dosc rzadko. Problem nieznany praktycznie w USA, gdzie ustawodawstwo w tej sprawie jest i starsze i surowsze niz w UE. Absolutnie wszystkie ubikacje sa dostepne dla kazdego, czyste, przestronne, starannie utrzymywane. No i oczywiscie bezplatne.
Heleno, w Unii jest prawo pozwalajace korzystac ze wszystkich ubikacji w kafejkach itd? Dobrze wiedziec 🙂 Watpie czy u nas jest takie prawo…
Lodovika całkiem pusta?! Ranybosskie, już donoszę! http://m.natemat.pl/fda77cf7a913a9d4b810f4d77696f8fa,641,360,1,0.jpg
Uff, kryzys chyba zażegnany. http://www.tapeteos.pl/data/media/734/big/lemoniada_1920x1200_003.jpg
Pozdrawiam jaczejkę z Dolnego Śląska, m.in. z rodzinnych stron Alicji, bo wczoraj odwiedziłam co prawda nie Ząbkowice Śląskie (te już kiedyś widziałam), lecz Kamieniec Ząbkowicki, gdzie zwiedzałam słynny pałac Marianny Orańskiej – XIX-wiecznej feministki 🙂 Pałac był przez lata w kompletnej ruinie, teraz gmina próbuje go podnosić z upadku. Syzyfowa praca, ale sam gmach i założenie robią wrażenie.
No i a propos toalet: u podnóża wzgórza, na którym pałac się mieści, stoi sobie czyściutki pawilonik, w którym są publiczne darmowe toalety. Idziemy jednak do przodu 🙂 Co zaś do Warszawy, to dla wiadomości zwiedzających – i nie tylko (bo toalety publiczne potrzebne są nie tylko niepełnosprawnym i paniom w ciąży, ale też osobom starszym, no i w ogóle każdego może przypilić), to na każdej stacji metra (pierwszej linii – na drugiej nie sprawdzałam) są. Darmowe. Pamiętają chyba jeszcze Jaruzela, przynajmniej niektóre, ale stopniowo się je unowocześnia.
Natomiast jeszcze a propos pałacu, jedno mnie wczoraj zbulwersowało. Zwiedza się go grupowo, trwa to półtorej godziny. Młoda (przyuczająca się, jak powiedziała) sympatyczna przewodniczka opowiadała różne anegdoty; pokazując zniszczenia opowiedziała, jak Sowieci, czyli „jak to się nazywało, wojska wyzwoleńcze”, najpierw wywieźli z pałacu wszystko, co wartościowe, a było tego wiele wagonów, potem skuli marmury, które poszły do warszawskiego Pałacu Kultury (!), wreszcie podpalali pałac dwa razy; raz miejscowym udało się szybko ugasić, więc za drugim razem wystawili straże.
Wszystko jasne, wiadomo, co „wojska wyzwoleńcze” wyrabiały na „wyzwalanych” ziemiach. A tu po wyjściu słyszę z tyłu faceta, który mówi do swojej rodziny mniej więcej tak: – Ona nie może mówić wszystkiego, ale rozmawiałem z nią na boku. To, że wojska radzieckie i miejscowi Polacy (!) niszczyli pozostałości po Niemcach, to było zupełnie naturalne, bo to był jedyny sposób zemsty na tych, co ich gnębili i zajmowali ziemie należące do Polaków (!). I dobrze, że powiedziała „wojska wyzwoleńcze”, bo gdyby nie one, to dziś zwiedzalibyśmy ten pałac z przewodniczką mówiącą po niemiecku.
Ręce mi opadły z hukiem, ale się nie wtrąciłam, bo kto wie, czy jako zdrajczyni nie dostałabym po ryju.
W temacie toaletowym. W pewnej restauracji w Genewie, moją konsternację wywołała koedukacyjna umywalka, stojąca w przedsionku do toalet i świetnie widoczna dla części osób siedzących przy stolikach. Nie było mowy o dyskretnym poprawieniu makijażu. Za to w toalecie stał elegancki koszyczek, a w nim podpaski, tampony, specjalne chusteczki… Kolejna konsternacja, o zupełnie innej barwie. 😉
Znalazłem u Wicentyny Zawadzkiej w „Kucharce Litewskiej” przepis
na „Paszteciki z miętuzów” oczywista, że z myślą o Bobiku, może
zasmakuje w moim wkupnym 🙂
„Łowimy 3/4 kilo miętuza, 1,5 cebuli, 1,5 łyżki masła, soli i pieprzu, 1 łyżkę śmietany, 2 żółtka, pół kilo wątróbki cielęcej. Ciasto francuskie i 1 jaj, do posmarowania.
Usmażyć w maśle z upieczoną i usiekaną cebulką w kawałki pokrajanego, osolonego i ugotowanego miętuza. Obrać mięso z ości,
usiekać trochę, popieprzyć, wymieszać, włożyć wprzód ugotowaną
i pokrajaną w kostkę wątróbkę, łyżkę śmietany, dwa żółtka, ogrzać,
wymieszać i nałożyć tym ragu na ciasto francuskie i zapiec przed
wydaniem.”
Smacznego. 🙂
Tak, Lisku. Mozesz spokojnie wejsc do restauracji, zapytac kelnera ktoredy do „lejdisow” i udac sie we wskazanym kierunku z dumnie podniesiona glowa.
Lodovika uznała, że piwo, lemoniada i pasztetówka z miętusa to zestaw wystarczająco odjechany, żeby go zaakceptować. 😆
Wyguglałem sobie tę Mariannę Orańską. Cóż za fascynująca (a tak mało znana) postać!
Ogromne wrażenie zrobiła na mnie informacja, że dwie z założonych przez nią firm, huta szkła i kopalnia marmuru, funkcjonują do dziś. 😎
Ze „swojego” Paryża pamiętam jeszcze resztówki starych, koszmarnych pisuarów, gdzie osłonięte były tylko, że tak powiem, części strategiczne, a reszta wystawała sobie swobodnie, wchodząc w kontakt wzrokowy z przechodniami na ulicy. Francuzi z tego korzystali, cudzoziemcy odmawiali z wrzaskiem, nawet kiedy piliło. Potem zaczęto te przybytki likwidować i ja już na samą końcówkę się załapałem, kiedy dosłownie ze 3 albo 4 zostały. Wtedy już do tej końcówki tambylcy prowadzili jako do tajemnej atrakcji. 😉
Uprzedzając pytania zawiadamiam, że tylko oglądałem z zewnątrz, nie korzystałem. 😛
Sie nie dziwię, że miętuz odjechany i nie pasuje do aktualnie rozważanego tematu. Sorrki. 🙂
Pewna znajoma Andsola powiedziałaby zapewne, że lekkomyślnie zrezygnowałeś z nowych doświadczeń. 😎 Ja do dziś się wstrząsam, kiedy sobie przypomnę toalety w formie dziury w ziemi, na które natknęłam się we Włoszech.
Jak nie pasuje, skoro pasuje? 😯 Odjechane jest cool, a cool przy tej pogodzie pasuje jak coolał.
Oczywiście, że odjechane jest cool i w tym sensie szczekałem. Nie sorkuj, Juhasie. 🙂
POamietam jak w czasach studenckich mieszkalam w Paryzu w starej kamienicy na rue Pierre et Marie Curie (a moze byla to rue Joliot Curie?) i kibel w dziurze byl miedzy pietrami na klatce schodowej. Haczyk na drzwiach byl urwany, drzwi sie samoitsnie otwieraly. Trzeba bylo jedna reka przytrzymywac spodnie, zeby sie nie uwalaly w urynie na podlodze, a druga reka trzymac drzwi.I tak byly spore przeswity. Niezapomniane. A wszystkie publiczne toalety mialy napis: Wrzuc franka! – inaczej nie chcialy sie otworzyc. Tak bylo ponad 40 lat temu.
Znalezione w sieci 😀
Bobiku – psu, a nawet Psu Na Stanowisku – zawsze łatwiej jest znaleźć jakiś murek… 😉
Jeszcze w 50-tych i poczatku 60-tych w okolicach Neapolu, jak opowiadala kolezanka z pracy za toalete robil `bush` za stodola, ale to byla oczywiscie toaleta prywatna.
Toaleta publiczna w Zabkowicach Slaskich jest mi znana, tez ruiny zamku w Kamiencu Podolskim dokad dojezdzal pociag dalekobiezny z Warszawy. Dwie siostry Ojca i jego brat „wyemigrowali„ po wojnie z przeludninej rolniczej jedrzejowszczyzny do Zabkowic Slaskich wlasnie, a dwoje z nich i Babcia leza na tamtejszym cmentarzu.
Polnocnoamerykanskie pecherze i zwieracze sa rozbalamucone powszechnym dostepem do toalet wszechobecnych, rowniez w wiekszych sklepach. We Wloszech trzeba wciaz bardzo ostroznie z kawa, ktora jest moczopedna, i wogole z nawadnianiem organizmyu w przestrzeni publicznej, bo toaleta moze byc, ale chwilowo zepsuta, albo brakuje papieru toal., i czesto nie ma deski klozetowej, co zmusza do pewnej ekwilibrystyki, trudnej dla ludzi wiekszych gabatytowo, bo Wlosi to narod niewielki.
W Jerozolimie,jest tez nielatwo (czyz nie, Lisku) o czym moglam sie przekonac, kiedy Justyna potrzebowala nagle skorzystac. Zajelo nam ze dwa kilometry na glownym trakcie (Jaffa Street)zeby znalezc ulge. Otoz toalety byly zwykle pojedyncze na caly obiekt, i juz zajete przez uzytkownikow, albo zepsute i nieczynne, albo nawet ich nie bylo wcale (pewnie nie dla konsumentow, bo wyobrazam sobie ze pracownik musi miec), ale byly zwykle tylko dla klientow.
Ja we Wloszech pije kawe rano w hotelu. Potem zadnego popijania wody z butelki gdzie popadnie. Najwyzej lyk z mijanej studzienki, dla nawilzenia ust, zadnego nawadniania.
Siedze sobie w poczekalni i przypomialam sobie wspaniala toalete i service w Beacon Theatre Hotel w Nowym Yorku, gdzie z powodu upalu i nadzwyczajnego pocenia, nagle potrzebowalam oddac moje ubranie do pralni. Pranie dostarczono zaraz po poludniu, kazda sztuka (z bawelnianymi gatkami wlacznie) wyprasowana do perfekcji i przelozona snieznobiala bibulka,a wszystko zapakowane tak pieknie, ze myslalam, ze to ktos przyniosl mi prezent!
Francja jest bardzo srodziemnomorska… W podobny to tych szaletow paryskich sposob zalatwiaja tu swoje potrzeby taksowkarze, zaslaniajac sie otwartymi drzwiami samochodu…
Toalety w formie dziury byly w mojej pierwszej bazie wojskowej, zbudowanej jeszcze przez wojsko brytyjskie. Dziura, ale naokolo emalia, i zaznaczone lekkim podwyzszeniem miejsca gdzie nalezy postawic nogi 😉 W sumie to bylo nawet higieniczne i latwiejsze do mycia, co robilismy na stosownych dyzurach…
To byly dziury w podlodze 😎
Wiecie, że dotychczas nie doceniałem ważności kwestii toaletowej? 😯 😳 Tzn. brałem ją głównie od strony estetycznej, za mało uwzględniając dostępność, bo widocznie pęcherz działał nieźle (nie mówiąc o tym, że jako pies mogę niemal wszędzie 😉 ). A kryterium rozwoju cywilizacyjnego jest jednak zarówno dostępność, jak estetyka.
Kroliku, to dlatego ze nie wiedzialyscie gdzie szukac, fakt ze turyscie trudniej. W Jerozolimie nie zdarzylo mi sie korzystac z przygodnych toalet publicznych (z jednym wyjatkiem, gdy restauracja okazala sie zle wybrana 😉 ), ale wzdluz traktu jafskiego jest kilka stosownych miejsc.
Bobiku, i prywatnosc. Szczegolnie dla kobiet…
Wróciłem z Kazimierza
fajny szalet znalazłem 😀
Zaczęło lać
Irku, ciesz się szybko! U nas ulga trwała tylko tyle, ile lało – może kwadrans.
Do nieznajomosci rzeczy, Lisku, doszla panika i nerwy… Mamy nadzieje wrocic do Jerozolimy zima w przyszlym roku.
Bobiku, ja zawsze podkreslam, ze hydraulika jest jednym z moich ulubionych osiagniec naszej cywilizacji!
W Kazimierzu wszystko jest fajne, nawet szalet!
Jaszcze tylko, w sprawach szaletowych nadmienie, ze slowo ubikacja wyszlo zupelnie z uzycia na korzysc toalety chyba.
Ago, już po luju 🙁
Temat toaletowy zaczął budzić wspomnienia.
…Góralski wychodek sprzed lat, deska z dziurą w środku. Teraz mają łazienki nie raz ładniejsze od mojej.
…Wiadro stawiane dla dzieci w pokoju na noc. Andrzej Bursa napisał taki wiersz, którego pointa to wiadro śmierdzące szczyną. http://poetariumd.republika.pl/wiersze/ab/dzp.html
…Zdobywanie papieru toaletowego w PRLu – ostatnio Jagoda snuła wspomnienia na ten temat na zlocie. Jeden z moich znajomych powiedział około 1990 roku, że kiedy papier toaletowy będzie w Polsce swobodnie dostępny to ogłosi koniec komuny.
…Całkiem niedawne wspomnienia z Ugandy, kiedy poczułam potrzebę w przydrożnym barze. Budka drewniana i dosłownie dziura w ziemi. Nawet czysto tam było, budka została otwarta specjalnie dla mnie z potężnej kłódki i wręczono mi przed wejściem papier toaletowy. Pracownik knajpy czekał przy drzwiach do czasu, gdy załatwiłam potrzebę i zaryglował starannie budkę po moim wyjściu. Przypuszczam, że co jakiś czas dziurę się zasypuje a budkę stawia w innym miejscu.
ubikacja, wucet, sracz, wychodek, toaleta, łazienka, przybytek, ustronne miejsce, tam gdzie król chodzi piechotą… kto jeszcze coś podrzuci z polskiego słownictwa?
Wygódka, kibel, klop, sławojka…
zapomniałam jeszcze o szalecie już wyżej wspominanym i harcersko-żołnierskiej latrynie
Zdumieli mnie kiedyś znajomi Francuzi gdy twierdzili, że jak się jest za miastem w Belgii to toaleta jest tam gdzie się jest, na skraju drogi, tylko trzeba się lekko ciałem skręcić, rozmów wcale nie przerywając, niezależnie od liczby pań wśród rozmówców. To jeszcze prościej niż z Hindusami, muszącymi dojść do pobliskiej linii kolejowej.
Poza Brukselę ostatnio nie wyjechałem, a w mieście tego obyczaju chyba nie zachowano.
Az tym pęcherzem w podróży to czegoś nie zrozumiałem – czy to takie trudne zostawić pęcherz w hotelu?
Dla twardzieli
http://www.jestpozytywnie.pl/nie-uwierzysz-czym-jest-ten-maly-budynek/
No i mamy następny termin: budka nad przepaścią. Odlotowa.
Szczególnie dla tych w dolinie 😈
W Chacie pod Rysami po słowackiej stronie można załatwić potrzebę na ok 2000 mnp również nad przepaścią, nad piargiem, z widokiem na Tatry. Ale konstrukcja jest znacznie solidniejsza.
Susza … a tu niespodzianki. Borowiki ceglastopore. Jadalne, ale dziś tylko zdjątka
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xat1/v/t1.0-9/11800421_813174945464180_6795641878217589041_n.jpg?oh=fe904ff9772e3e07f453d9b55006ce61&oe=5611E296
Powiem Irku, ze wszystko jest lepsze z borowikam; zupa grzybowa z kluskami, pierogi z kapusta i grzybami, lazanki, oraz borowiki same w sobie, pokrojone na plastry, szybko obtoczone w rozbeltanym jajku i bulce tartej i krotko smazone na masle…
Zupka z muszek na wieczornej rosie,
szesc komarow nadziewanych w konwaliowym sosie…
Można i na ponad 3000 mnnpn
mnnpm = metrów nad najwyższym poziomem morza 😉
Skoro w Kazimierzu wszystko fajne, to limeryki kazimierskie też powinny być ok
Pewna pani z Kazimierza
Nosiła w kieszeni jeża
Dlaczego nie wąż,
Zapytał ją mąż
Lecz ona wyjaśniać nie zamierza
Chciałbym trochę prywaty, jeśli można. Rzecz jasna, jeśli Bobik uzna, że popełniam nadużycie, może usunąć. Moje archeologiczne zainteresowania nie są tajemnicą. Ale gdyby ktoś zechciał posłuchać wywodów mojego przyjaciela, z którym kopię od lat kilkudziesięciu
http://www.polskieradio.pl/Szukaj?q=Marek%20Gierlach
Dwa pierwsze od góry
Kiedy prywata ciekawa, to nie mam co zgłaszać pretensji. 🙂 A nawet jak nieinteresująca dla nikogo poza zainteresowanymi, ale nie serwowana w nadmiarze, to w końcu od czasu do czasu można komuś zrobić jakąś przysługę. 😉
Wywody przyjaciela uznajemy za przypadek z pierwszej grupy. 🙂
Pewien Kazimierz z Kazimierza
najchętniej nie stał, tylko leżał.
A gdy chciał sobie postać,
to wyjeżdżał, rzecz prosta
i udawał się prosto do Zgierza.
I kazimiersko-klerykalny:
Proboszcz z Kazimierza
Napisał list do papieża
że wieczory ma zajęte
grą w orkiestrze dętej
Więc przed snem nie mówi pacierza
Irku 21:02
A wodę spuszcza się usuwając kamienie
Był pewien facet z Kazimierza,
co tańczył lepiej niż sam Béjart,
tak że nawet konie
w zachwyconym tonie
szeptały o tym po maneżach.
Bobiku
Dzięki i kłaniam nisko. Wybryknąłem jednorazowo.
Toaleta z widokiem
https://photos.google.com/photo/AF1QipOWA6Fi5J6Rm-qSb3RCOhZwHrUBD6eHa0bC52LF
Gdybym ja miała talent
jak Ten Bobik
dałabym radę
każdemu rymowi. 🙂
Nie mam, więc nie próbuję.
Zakończyłam przetwórstwo morelowe. Placek z morelami na jutro gotowy.
Wypróbowałam nową kosiarkę (trawa do kolan niemal).
I byłam na koncercie Grzegorza Turnaua.
Bobiku
Jak człowiek nie pomyśli zawczasu, to potem ma. Doszedłem jednak do wniosku, że powinieneś usunąć mój post z linkiem. Nie ma powodu, by Twój blog robił za słup ogłoszeniowy.
I upraszam o wybaczenie
Był kiedyś pan w Kazimierzu,
co w życiu niejedno przeżuł
i nie chciał tego ukrócić
w ten sposób, by żucie rzucić,
więc zajmował się przerobem szczeżuj.
Spoko, Paradoksie. W takich sprawach ogłaszamy. 😎
Po co by się, do licha, miało przyjaciół, jeśli nawet nie mogliby nam zrobić odrobinę reklamy. 😉
Mar-Jo, bez przesady. Ja nie jestem tu jedyny, który sobie radzi z rymami. Co było do udowodnienia i Vesper to przed chwilą od ręki zrobiła. 🙂
Szalety to pieśń przeszłości.
Toaleta w Kazimierzu powalająca. W Lublinie takoż plus przemiła pani zawiadująca przybytkiem. Nasze, miejscowe, wymuskane. Kibelki nam wypiękniały 🙂
Proszę nie usuwać, bo doczytam dopiero jutro.
Dzisiaj już do spanka. Dobranoc 🙂
W temacie Kamieniec Ząbkowicki – otóż Zamek w Kamieńcu znam na pamięć, bo ode mnie z Bartnik było zaledwie 4km. 🙂
Co roku chodziliśmy tam ze szkoły na wycieczki na koniec roku. Ja z tych wycieczek (lata 60-te) pamiętam pałac w ruinie, ale z latami popadał on w jeszcze większą ruinę. Najstarsi pamiętający powtórzyliby to samo za przewodniczką – wyzwoliciele ograbili pałac do dna i podpalili. Polacy, którzy zasiedlali Ziemie Zachodnie, bo przecież przed wojną ich nie było 🙄 dopełniali grabienia, co nie wziął wyzwoliciel, to wzięli okoliczni. Może nie bogactwa, ale drobiazgi jak rury, krany , tego typu rzeczy.
Wyzwoliciele z wywiezieniem wszystkiego, co zgrabili z Zamku nie mieli wielkiego kłopotu, wszak Kamieniec Ząbkowicki był wielkim i ważnym węzłem kolejowym wtedy i…no, teraz też jest, ale koleje ledwie zipią, nie to, co za moich czasów. Nie wiem o marmurach zamkowych, czy wywożono je do Warszawy, ale wiem, że konie w stajniach miały lustra do przeglądania się i marmury w przedniej ścianie stajen.
„Za nowych czasów” kojarzy mi się, że potomkowie właścicieli próbowali to odzyskać, ktoś chciał kupić, ktoś chciał (kupiwszy wpierw) z tego zrobić hotel, ostatni raz byłam tam z synową i synem w 2007 roku – na drzwiach gdzieś z boku wisiała kartka, że…zamek zamknięty i jak się chce zwiedzać, to tutaj jest numer telefono do przewodnika i ma być minimum 3 osoby, jak mniej, to przewodnik się nie pofatyguje 😯
Nie mieliśmy dużo czasu, więc obejrzeliśmy Zamek z zewnątrz i pognaliśmy dalej.
No to jeszcze Kazimierz na dobrą noc. 🙂
Miał pewien facet z Kazimierza
cichy szalecik, cały w beżach.
W tym szalecie mile
spędzał wolne chwile,
ustawiając tam sobie leżak.
http://aalicja.dyns.cx/news/img_2253.jpg
W Kazimierzu w szalecie
Siedział ułan na bidecie
Każdemu turyście
Salutował służbiście
O czym często pisano w gazecie
Mieszkańcy Kazimierza Dolnego
W niedziele chodzili gęsiego
bo jest przejawem głupoty
chodzenie gęsiego w soboty
A w niedziele nic w tym dziwnego
A skoro jesteśmy przy Kazimierzu, to:
https://www.youtube.com/watch?v=osSWwnfheo0
Dobranoc 🙂
Alicjo, przez pewien (dość długi) czas dzierżawcą Kamieńca był niejaki p. Włodzimierz Sobiech, którego wspomina się tu różniście – chwalony jest, że dzięki niemu obiekt się nie zawalił (i że dawał ludziom robotę), ganiony za to, co w nim nawyrabiał – do dziś są ślady po kiczowatych freskach. To on myślał o zrobieniu hotelu, ale oczywiście guzik z tego wyszedł – kasa (odziedziczona po bogatych krewnych) mu się skończyła. W 2010 r. zmarł i po paru latach szarpaniny gmina to odzyskała. Pałac odnawiany jest dość chaotycznie, otrzymuje programy na renowację jakichś tam fragmentów, np. tarasu, które są kroplą w morzu. Ze zwiedzaniem teraz jest tak, jak napisałam wyżej, i dobre i to. A propos marmurów, to nazwa Biała Marianna odnosząca się do jednego z jego rodzajów pochodzi właśnie od Marianny Orańskiej.
Kibel z dziurą w ziemi ostatni raz widziałam na dworcu kolejowym we Lwowie. Nawet było w miarę czysto; dworzec (piękny!) był świeżo odnowiony.
Dobranoc 🙂
Dobranoc!
Obejrzeliśmy na youtubie niezłą komedię, „Czas surferów” 🙂
Biała Marianna rulez!
Dzięki Dora
za wiadomości, co tam się ostatnio dzieje z Zamkiem w Kamieńcu Ząbkowickim. To jest naprawdę wielkie przedsięwzięcie, żeby odnowić ten Zamek, tam potrzeba miliardy. Mowy nie ma, żeby gmina poradziła sama.
W dodatku jest to zamek za młody i zbudowany w stylu nie takim 🙁
https://images.search.yahoo.com/yhs/search;_ylt=A0LEViRmJ7RVPEMAgq0nnIlQ;_ylu=X3oDMTByMDgyYjJiBGNvbG8DYmYxBHBvcwMyBHZ0aWQDBHNlYwNzYw–?p=Zamek+%2B+Kamieniec+Z%C4%85bkowicki&fr=yhs-mozilla-004&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Przepiękny park wokół Zamku, a w nim ciekawostki różne
Sentimento mam do Zamku, 20 lat mieszkałam tuż.
Pomylilam w moim wczesniejszym poscie Kamieniec Zabkowicki z Podolskim! W Podolskim tez jest zamek oczywista, ale nie o ten mi chodzilo.
Kolorowych snow o Kazimierzu! Zaraz przypommnial mi sie Marcinkowski i Izabel.
Marcinkiewicz. Senior moments.
Dzien dobry 🙂
Herbata
Dzień dobry 🙂
osobista kawa
… w filiżance boliwijska, organiczna, b.mocna
Dzień dobry! Proszę nie usuwać postu Paradoxa. Wysłuchałam dopiero jednej audycji (bardzo ciekawa) i drugiej nie znajdę chyba bez linku, a teraz biegnę na śniadanko 🙂 i kawęherbatę
Tez prosze o nieusuwanie (Zwyczajno, w razie czego link mozna zapisac w „faworytach” przegladarki), jeszcze nie zdazylam przesluchac… Paradoksie, poguglowalam o Marku Gierlachu i znalazlam ten artykul, oraz informacje ze prowadzi wykopaliska nadal przebywajac w wiezieniu?
Dzień dobry. 🙂
O Kamieńcu Podolskim mogłabym długo. I o toaletach na Ukrainie. W większości odwiedzanych „mną” obiektów gastronomicznych – toalety były na bardzo przyzwoitym poziomie.
W „Puzatej Chacie” zaraz przy wejściu umywalka z ciepłą wodą, mydło w płynie, ręczniki papierowe, suszarka do rąk.
Lisku! Chyba już nie siedzi w więzieniu, skoro udziela wywiadów radiowych? Niezależnie od tego, czy siedział w więzieniu, za co i czy słusznie, bardzo ciekawie opowiada. W młodości czytałam książkę o poszukiwaniu Troi przez Schliemanna. Przez chwilę chciałam zostać archeologiem.
A propos rekonstrukcji starych zamków. Byłam na początku maja pod Ogrodzieńcem. Sam Ogrodzieniec chyba rekonstruowany „fachowo” ale w okolicy inne zamki wydaje się dość po amatorsku – byle atrakcja turystyczna powstała.
Z dość szczególnym podejściem do rekonstrukcji spotkałam się podróżując w czerwcu po Gruzji i Armenii. Zarówno Gruzini jak i Ormianie odbudowują swoje zabytki w błyskawicznym tempie, ale często nie zwracają uwagi na stare elementy budowli, które po rekonstrukcji tworzą malownicze gruzowisko wokół świątyń. Braki uzupełniają współcześni rzemieślnicy. Nasz kierowca, Gruzin, wyjaśniał, że trzeba szybko odbudowywać ruiny bo nie wiadomo kiedy Rosjanie wrócą. Trudno zburzyć stojącą cerkiew, a cerkiew w ruinie można zburzyć bardzo łatwo pod pretekstem, że zagraża bepieczeństwu. Wykorzystywano taki pretekst wielokrotnie na tych terenach w 20 wieku.
Dzień dobry 🙂
Ukraina też poszła bardzo do przodu pod tym względem. W latach 90. kiedy we Lwowie w filharmonii zechciałam udać się na stronę, zobaczywszy „to” nawiałam do mojego pokoju w hotelu „George”, który na szczęście był obok. Zdążyłam na druga część 😉
Jeszcze co do Kamieńca Ząbkowickiego: nazywany bywa zamkiem, bo gmach ma formę romantycznego zamczyska, ale formalnie jest pałacem letnim – nie jest obronny, nie ma tam fosy itp. Jego pierwszym budowniczym był słynny Karl Friedrich Schinkel, który zaprojektował m.in. berliński Konzerthaus, pałacyk w Antoninie i ogrom innych rzeczy, a także… najpiękniejszą w historii scenografię do „Czarodziejskiego fletu”:
https://en.wikipedia.org/wiki/Karl_Friedrich_Schinkel#/media/File:Karl_Friedrich_Schinkel_-_Stage_set_for_Mozart%27s_Magic_Flute_-_WGA21001.jpg
A klopiki w tych krajach (Gruzja i Armenia), bardzo często wzorowe. No chyba, że na przypadkowej stacji benzynowej… Odbudowane zabytki mają często nowoczesne ubikacje sfinansowane z funduszy unijnych w połączeniu z funduszami ONZ i jakimiś prywatnymi fundacjami amerykańskimi. Oba kraje piękne i przyjazne, warto odwiedzić. Nie polecam kurortu Batumi, bo nie przypomina kurortu tylko wielkie kasyno i spelunę. W morzu nalezy się kąpać 30 km dalej, góry wspaniałe, zapierające dech w piersiach wyżynne stepy. Wszędzie pełno pysznego wina i dobrego chleba.
Dzień dobry 🙂
Największy stres, związany z użyciem klopa, przeżywałam w nocnych pociągach w Chinach. Na jakieś 15 – 20 minut przed dojazdem do stacji konduktor zamyka przybytek na klucz. Otwiera po opuszczeniu stacji, również po 15 – 20 minutach. Zdarza się, że pociąg stoi i czeka długo na wjazd. Klop zamknięty ponad godzinę i nie ma zmiłuj się 👿
Toteż Chińczycy, podróżujący masowo z okazji różnych świąt, z jednego krańca kraju na drugi, ratują się pampersami. Przed Nowym Rokiem doszczętnie opróżniają sklepy z tego towaru 😉
Zabawnie wyglądają kabiny z dziurą w wykafelkowanej podłodze, z których panie mogą korzystać w pozycji narciarza, na kapiącym od bogactwa lotnisku w Dubaju 😉
W lasach australijskich trafiłam na sławojkę, w której umieszczona była umywalka i szczegółowa instrukcja użytkowania przybytku. Instrukcja naprawdę mnie rozbawiła 🙄
Największy szok przeżyłam w toalecie w budynku Muzeum Narodowego w Kairze. Nie przypuszczałam, że w tym miejscu można spotkać aż takie natężenie brudu połączonego z chamstwem i bezczelnym naciąganiem 👿
Wprawdzie nasza Umenczona w kompletniej ruinie 👿 ale warunki wypróżniania podniosły nam się radykalnie 😆 😉
W toalecie wielki ruch od rana
każda d**pa musi być w***rana.
i od rana się sposobi
bo w desu się tego nie zrobi,
a za stodołę musi wyjść sama.
🙂
Czasem bywa, że zachce się w lesie
gdzie wszelkie odgłosy echo niesie
Drzewo zasłania ci d**pę
kiedy słodko robisz kupę.
Tylko kto ci potrzebny papier przyniesie?
Zwyczajno, o ile zrozumialam, znalazl sie w wiezieniu z powodow zwiazanych z tematem pierwszego wywiadu, i jest w pewnym sensie ofiara calej tej konstelacji. Na dodatek jeszcze rok temu wychodzil na wykopaliska za dnia, a po poludniu wracal do celi.
Dzień dobry
Lisku
Już jest na powietrzu. Od kwietnia. I tak, prawie rok prowadził w Płońsku wykopaliska jako osadzony. A to za co, i w jakich okolicznościach tam się znalazł, to odrębna historia. I nikt tu się nie popisał. Ani jego adwokat, ani tzw. wymiar sprawiedliwości. Można by było dużo pisać, co się działo od początku do końca.
Ale, tak jak pisałem, nie ma powodu, żeby blog Bobika był słupem ogłoszeniowym. Link umieściłem z tego powodu, że to o czym mówi jest mi dosyć bliskie. A on faktycznie ma gadane.
Jaśku J., ale życiowe świetne rymy od rana 😉
Paradoksie, bardzo sie ciesze. Temat jest wazny takze w mom rejonie, gdzie nie mozna zbudowac doslownie niczego nie natykajac sie na nieznane wczesniej wykopaliska. Dochodza do tego komplikacje religijne (jesli trafi sie na pochowek) i polityczne; te ostatnie sa szczegolnie problematyczne i moze pozniej do tego wroce.
Wydaje mi sie ze temat wcale nie jest prywatny, jesli bys kiedys chcial o tym napisac szerzej.
Przyglądam się temu herbacianemu kosmicie i nie mogę się dopatrzeć, czy on już ochrzczony, czy nie. Bo jeśli nie, to by chyba było niekoszerne pić z nim herbatę…
Dzień dobry 🙂
Nie mogę posłuchać. 🙁 Do pewnego miejsca wszystko ładnie wchodzi, play każe nacisnąć, a potem tylko kręci takim zielonym kółeczkiem i nie wpuszcza. 👿 A dla mnie tematy archeologiczne też bardzo interesujące.
No, trudno. Będę czytał, co napiszecie i też będzie ciekawie. 🙂
Ago, sądząc po skromnym okryciu dolnych części ciała i rączkach trzymanych na kołdrze, kosmita albo już jest ochrzczony, albo jest idealnym kandydatem na zrobienie z niego chrześcijanina i nie należy tej szansy zaprzepaścić. Więc nie odmawiaj wypicia z nim herbaty, żeby się nie obraził i nie bryknął na jakąś Satanię. Byłabyś wtedy osobiście odpowiedzialna za niezbawienie jego duszyczki. 😯
Króliku, nie przejmuj się zbytnio senior moments. Nawet najmłodszym szczeniakom one się zdarzają. 😉
OT. Aż 13 % Polaków wierzy dziś w legendę o krwi 😯
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,18411431,mordowanie-boga-i-chrzescijanskich-dzieci-przez-zydow-dlaczego.html#TRwknd
Dzień dobry 🙂
Albo w Pohańskość 🙄
Już, już piję! 😆