Ta dzisiejsza odzież…
Dowiedziono, że pantera
nader lekko się ubiera,
nawet zimą miast panterki
nosi slipy lub bokserki.
Świstak cieszy się niewąsko,
gdy pończochy ma z podwiązką,
za to brazylijska fretka
spędza wieczór w kabaretkach.
Jakże żal grenlandzkiej świni,
co spódniczkę nosi mini,
bo gdy w minus idą stopnie,
szynka marznie jej okropnie.
Wieloryba spod Alaski
nie urządza obcas płaski,
nie chce niski być jak kilka
i uparcie pływa w szpilkach.
Szakalowi z gór Atlasu
na strojenie szkoda czasu,
lekceważąc więc opinię,
mknie w szlafroku przez pustynię.
Bizon szasta się w Nevadzie,
mnóstwo ciuchów ma na składzie,
bo gdy wdzieje nowe szaty,
nikt nie widzi, że garbaty.
Węże mają zgrabne łapki,
więc z radością noszą klapki,
odmawiając pośród krzyków
założenia półbucików.
Trudno zmusić jest leminga,
żeby w dzień nie chodził w stringach,
za to kiedy noc zapada,
leming szarawary wkłada.
Pośród morsów ostra walka,
komu dziś przypadnie halka,
bo morsice nie chcą morsów
bez wyhalkowanych gorsów.
Chce wytworna jemiołuszka
mieć bluzeczkę całą w riuszkach
i czółenka całkiem nowe,
na bankiecik u królowej.
Pyton, choćby psem go szczuli,
się nie zgodzi wdziać koszuli,
bo mu strasznie to nie leży,
kiedy dusi go kołnierzyk.
Wedle świadków, marabuta
nie widziano jeszcze w butach,
bo dlań cała w tym podnieta,
żeby w samych żyć skarpetach.
Z tego, co się wie o kotach,
mają zwyczaj spać w żabotach
i w sypialni nigdy kotów
nie uświadczysz bez żabotów.
Zebry, mówią doniesienia,
świetnie czują się w więzieniach:
są ubrane zgodnie z modą
i ogólnie prym tam wiodą.
Wydra nigdzie się nie rusza
bez strojnego kapelusza,
bowiem bez nakrycia głowy
bardzo trudno ryby łowić.
Ciągle słyszy się od płaszczek:
proszę nam dostarczyć płaszcze!
Płaszcza płaszczka się domaga,
bo bez niego jest jak naga.
Nosorożce z tego znane
są, że nigdy bez falbanek
nie przychodzą na koncerty,
więc falbanek mają sterty.
Kiedy spyta ktoś gibbona,
czemu chodzi w pantalonach,
wzburza się to zmyślne zwierzę:
to co, mam w nich tylko leżeć?
Pantofelka troska wielka,
by nie zgubić pantofelka
koniec końców tym skutkuje,
że go nigdy nie zdejmuje.
Waran dawno nie był w Warce,
bo tam trzeba w marynarce,
a warany, jak wieść niesie,
czują się najlepiej w dresie.
Pingwin robić za kelnera
się ostatnio nie wybiera,
bo to durne są wyskoki,
tam pracować, gdzie no smoking.
Ryś beztrosko sobie bryka,
uszy kryjąc w nausznikach
bo pędzelki nad uszami
pomazane ma farbami.
Z kokieterią kwacze kaczka:
czy nie cudnie mi w kozaczkach?
Zwłaszcza zaś mi się podoba,
jak pasują mi do dzioba.
Konik morski z bólem poniał,
jak go krawiec zrobił w konia,
szyjąc ancug mu wytworny,
ale nie wodoodporny.
Nikt nie żąda od lemura,
by jak rockman chodził w skórach,
lecz ja mogę rzec wam z góry:
nie ujrzycie go bez skóry.
Obwieściła kiedyś panda:
bez odzienia żyć to granda,
widać wszystkie kilogramy…
Od dziś nie śpię bez piżamy!
Podziw budzi ubiór lisa,
co ma ogon cały w plisach,
na guziczki, z frędzelkami,
że aż sam Armani zamilkł.
Wydziergała pewna dama
sweter dla hipopotama,
chcąc zwierzowi się przysłużyć,
ale sweter był za duży.
Nie ośmiela się indyczka
wyjść na spacer bez szaliczka,
bo przez szyję wydłużoną
łabędź woła do niej: żono!
Rozmyślają dromadery,
czy do twarzy im w burberry,
ale żaden z nich nie pyta,
czy im aby do kopyta.
Wyśmiewano kaszalota,
który mokro miał w galotach,
a on bronił się szalenie:
winne moje otoczenie.
Kameleon z tego znany,
że w odzieży lubi zmiany,
chciał zaskoczyć otoczenie
i oświadczył: nic nie zmienię.
Wilk uwielbia kalesony
i pożycza je od żony,
mówią nawet nam przekazy,
że je nosi kilka razy.
Czasem wręcz, choć to nieładnie,
bratu kalesony skradnie skradnie,
lecz by straszną dostał burę,
gdyby babci wziął kapturek.
Rozważała cała fauna,
czy wypada kostium klauna
nosić, gdy się jest zwierzęciem,
czy to będzie miało wzięcie…
Na to głośno pies zaszczekał:
robić z siebie mam człowieka?
Nie, za wszystkie skarby świata,
to już goły wolę latać!
I – choć trudno w to uwierzyć –
do dziś biega bez odzieży.
Może to właściwa okazja przypomnieć sobie angielskie rzeczowniki zbiorowe określające zwierzęta?
Zmoro,
co z tego, że nam się romantycznie kojarzy, kiedy to angielska opozycja wykorzystuje negatywną konotację tego słowa 🙁
Schwarm = größere Anzahl sich [ungeordnet,] durcheinanderwimmelnd zusammen fortbewegender gleichartiger Tiere, Menschen
Jednym się kojarzy z pszczółkami (mam za sobą spotkanie tego rodzaju z kilkunastoma żądłami w różnych częściach ciała, ale najwięcej na czole i karku), innym – z komarami, muchami, szarańczą…
NBie wiem ci sie dzieje, ze pozera mi dzis komentarze, nawet takie, ze jestem w poczekalni. Sprytnie zachowalam wpis. Wiec napisalam:
No wiec wlasnie Zmoro, Wszystko zalezy od wrazliwosci jezykowej. Ja nie odbieram tego slowa negatywnie. Amerykanska poetka Lazarus (zapomnialam imienia) przybywajacych z Europy uciekinierow nazywa „the wretched refuse of thy teaming shores”. Ten fragment jej przepieknego sonetu wyryty jest na postumencie Statui Wolnosci. A ja jak czytam te slowa to czuje klebek w gardle. Bo to i o mnie ten wiersz. I o moich rodzicach. The wtetched refuse…Dzis pewnie zostalaby wdeptana w ziemie za te metafore.
Stado wron (crows)= murder? 😯
Stado sów (owls) = parliament
… a bociany lecą falangą
Paradoxie, czy zwierzętom nieobca jest próżność i egocentryzm? Czy te paskudy tylko nasze ludzkie są?
Po angielsku swarm nie ma chyba tak sympatycznych konotacji jak w przypadku niemieckiego odpowiednika.
http://ling.pl/slownik/angielsko-polski/swarm
dziekuje Bobiku za rym z rana 🙂 🙂 upaly ida, uwazaj na siebie
No tak.
Schwärmen w niemieckim znaczeniu to po angielsku
romanticise, to rave about (over) sth. to dote over somebody, to adore, to be crazy about, to swoon over, to slobber over, to wax lyrical about…
balkonowalem w cieniu roslin, balkon to fajny wynalazek 😀
Pan Premier Wielkiej Brytanii uzyl slowa o ktore spor trwa co mialo dokladnie znaczyc, ale czy ten spor pomoze ludziom ktorym te slowo podarowal?
pstryk 🙂 🙂
na tym zdjeciu widac odbiorcow slowa Pana Premiera Wielkiej Brytanii, i widac tez troche zasiekow ktore Pan Premier Wielkiej Brytanii wspolnie z rzadem Francji dzisiaj podjeta decyzja „wzmocni” zeby ochronic Wielka Brytanie przed tymi ludzmi.
http://images.zeit.de/gesellschaft/zeitgeschehen/2015-07/fluechtlinge-eurotunnel-calais-polizei-bilder/01-01-getty-images-editorial-all-2-482316922-highres.jpg
slowo cialem sie stalo
Bobiku, mocno trzymam za spokojną noc i lepszy dzień jutro. https://www.youtube.com/watch?v=HDEsXCnHAY4
Ja też, Bobiku, trzymam.
Dobranoc.
Też trzymam. Za Bobika i za balkonowanie Rysia, i za dzieci Zwyczjnej, oby im się dobrze było.
W imieniu Bonobo i swoim: make love – no wars 🙂
Dziękuję Haneczko
Dziwny brak, Babilasie, w tym angielskim spisie. Jak spotkam przed supermarketem grupę mastodontów to jak powinienem to opisać?
Był jeszcze, AndSolu, apokryficzny „congress of baboons”, ale się z tego wycofali, gdy zaczęli się zastanawiać jak w języku pawianów określa się grupę kongresmenów.
Mastodonty bym per analogiam do słoni nazywał, w końcu spokrewnione.
herbata 🙂 🙂
szeleszcze 🙂
bryk bryk brykam 😀
zapowiadaja kilka dni lata jak u Liska, beda upaly, na balkonie tylko bez slonca 🙂 😀
bryk bryk brykam 😀
dla frakcji niemieckiej:
http://www.tagesspiegel.de/politik/ermittlungen-gegen-netzpolitik-org-der-verfassungsschutz-will-sich-schuetzen-nicht-die-verfassung/12132560.html
czekam niecierpliwie jak sie rozwinie 🙂 w mysl konstytucji? czy sluzb?
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 😆
na sobote
Dzień dobry 🙂
Dobrego dnia Bobiku, dobrego dnia Koszyczku 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=j6cCHuc3aOA
Wszystkiego najlepszego dla Dzieci Zwyczajnej 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=tEhoHk7XXNg
Dzien dobry 🙂
Herbata
Udanego dnia wszystkim 🙂
Wszystkiego najlepszego Mlodym Zwyczajnej 🙂
Dzień dobry wszystkim. Bobiku, dobrego dnia, Rysiu dobrego balkonowania, dla dzieci Zwyczajnej wszystkiego co najlepsze 🙂 🙂 🙂
Dzień dobry.
Bobiku, trzymam!!!
Młodym Zwyczajnej wszystkiego dobrego. 🙂
Krzyknę jeszcze: wiśniocy!!!
(Obdarowałam sąsiadów morelami.Teraz-w ramach retorsji- przetwarzam wiśnie, prezent z sąsiedztwa).
Młodym Zwyczajnej wiele szczęścia, Zwyczajnej wielu wzruszeń i wystarczającej ilości chusteczek na podorędziu 😉 .
Bobikowi moc dobrych myśli.
Dużo radości dla całej rodziny Państwa Młodych. 🙂
I dla wszystkich. 🙂
Dzień dobry 🙂
Marsz weselny – nie żaden tam Mendelssohn ani Wagner, ale Mozart:
https://www.youtube.com/watch?v=eIUIJKgNuAc
I kciuki za wszystkich.
Dzień dobry! Chusteczki to już mi potrzebne, bo łzę uroniłam gdy zobaczyłam tyle ciepła płynącego z Waszej strony! Dziękuuję i zmykam do ostatnich przedślubnych przygotowań. Buziaki Bobiku i dobrego dnia. 🙂
Markot, Helena
Ad wczorajszych majtek
Skojarzenie noszenia majtek z godnością to stosunkowo niedawny pomysł. To zdaje się kiedyś był wynalazek przeznaczony dla kobiet określanych jako „lekkich obyczajów”.
Zmoro
Nic mi nie wiadomo o próżności wśród naszych mniejszych braci. Chociaż, jak czasem patrzę na niektóre koty, to miewam wątpliwości.
A pawie? 😀
Dzień dobry 🙂
dla Państwa Młodych kwintesencja lata 😀
Taki piekny marsz, ze nic tylko brac slub! 😀
Co do wagi wygladu u (przynajmniej niektorych) zwierzat, mysle ze tak. Wiele lat temu w ogrodzie zoologicznym chyba w Monachium. Tlumek zebral sie przy szympansicy, ktora stala przy ogrodzeniu twarza do gosci. Widzac takie zainteresowanie soba, zaczerpnela siana z rogu klatki, uformowala z niego na szyi duzy naszyjnik i zaczela paradowac wte i nazad, nadal twarza do ludzi, z wypietym biustem, ramionami zaokraglonymi i dlonmi zlaczonymi na brzuchu. Bylo to tak ostentacyjne, ze szczeka mi opadla, az sie zarumienilam 😳 🙂
Drugie to reakcja psow po strzyzeniu – chowanie sie pod lozkiem, robiace wrazenie zawstydzenia.
Z pawiami Matka Natura zaszalała, mają nadmiarowo przechlapane 🙄
Jeszcze a propos slubu – wczoraj wypadal Tu Be’Aw, zydowskie swieto milosci 🙂
(nie wiem czy „wte i nazad” istnieje, tak mi jakos wyszlo 😳 🙂 )
Bobiczek też miewa te problemy (12:21)…
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/DuesseldorfMaj2012Niedziela#5747336716745106946
Doro
Literalnie rzecz biorąc, to paw żaden mi brat. Raczej jest to coś, o czym czasem chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Chociaż pewne skojarzenia z próżnością mogłyby się nasunąć.
E, no, Paradoksie 😆
Ale ten osobnik nie roztacza ogona dla samiczki, tylko dla turystów:
http://www.atrakcje-turystyczne.eu/images/obiekty/obj_000352_20100804223110_s.jpg
Bobik przywiazany? 😯 Obok jest kilka o wiele radosniejszych zdjec 🙂
Bobik został przywiązany na chwilę właśnie specjalnie po to, żeby móc mu zrobić zdjęcie samemu i pokazać to obsmyczenie. Bez przywiązania nie usiedziałby na miejscu 🙂
Mam prośbę o kontakt do Paradoksa, czy mogę mieć pytanie na priv?
Zeenie
Kontaktem do mnie dysponuje kilka osób. Z tego co pamiętam: Haneczka, Jagoda, Lisek, Irek z całą pewnością.
Dziękuję, może podam zeen at op pl
Zeen
Wysłałem
Jak na razie nic…
Może zeen3małpkagazeta.pl
Zeen
Coś powinno dojść.
Wysłałem 14:22 i 14:28
Udanego, szczesliwego malzenstwa Panstwu Mlodym od Zwyczajnej!
Piesku, jak sie czujesz?
Chyba zle, bo sie jeszcze nie pokazal …
A czy Tu Be’Aw się jakoś szczególnie obchodzi?
Zmoro, to dzien w ktorym wyznaje sie milosc lub bierze slub. W okresie biblijnym dziewczeta ubieraly sie na bialo i tanczyly w winnicach 🙂
Niniejszym wyznaje milosc do Bobika, jestem wciaz w bialej nocnej koszuli (jest za kwadrans 11 rano) i jestem gotowa cos odtanczyc. I love you, Bobik, trzymaj sie, Druhu.
Dzień dobry 🙂
Rzeczywiście bardzo późno się dziś pokazuję, ale ponieważ wyczułem ogólne przyzwolenie na to, żebym sobie spokojnie pochorował, to już nie wypruwałem żył w celu pogospodarzenia, tylko pogniłem sobie na legowisku, jak mi głos wewnętrzny nakazywał. 😉
Niemniej jednak, przy całej mdłości ciała, ja też chcę dziś koniecznie wyznać miłość. Panna Kota przyniosła mi dziś prezent od Koszyczka, który do tego stopnia mnie wzruszył (zwłaszcza to, co było napisane), że się poryczałem zupełnie jak człowiek 😥 i jeszcze do tej pory łezki ocieram. A poza tym zatkało mnie tak, że wciąż jeszcze nie wiem co szczeknąć i jak dziękować za takie – naprawdę hojne – dary. Wszelkie dzięki, jakkolwiek wielkie, wydają mi się niewspółmierne. 😳
I dziękując niech jeszcze wyznam – no, kurczę, kocham Was wszystkich, moja duchowa rodzino. 😀
Dorzutka do kwestii dzików gwałtownie dziczących i gwałtów dziko gwałcących: Wolfgang Wickler miał na moich półkach wygodną poduszeczkę i kawę z herbatą od czasu gdy (seria plus minus nieskończoność? przeczytałem „Czy jesteśmy grzesznikami?” Jak wielu z Was pamięta z pewnością, napisał to jako replikę z punktu widzenia biologa katolika na sformułowania papieża Pawła VI o tym co jest naturalne a co nie jest (ze szczególnym pochyleniem się nad seksem, głównym pólkiem zainteresowań papieży).
Chodziło mu o to, że jako biolog nie wypowiada się autorytatywnie o teologii, więc sugerował, by teolog nie próbował orzekać odgórnie o biologii.
Jego działania nie przyniosły wielkiej odmiany, bo najświeższy papież, bardzo fetowany za coś, w zeszłym roku oświadczył, że „wszyscy jesteśmy grzesznikami”. Ja bym wolał, by wypowiadał się w imieniu katolików, do czego bodaj ma plenipotencje — ja mu czegoś takiego w kwestii andsola nie przyznawałem.
Ale chodzi mi o to, że Wickler później napisał też „Biologię dziesięciu przykazań”, którą ciepło polecam dyskutującym o zwierzęcych gwałtach i gwałcących zwierzętach.
I my Cię też strasznie kochamy, Pieseczku.
Trochę lepiej już się czujesz?
Bobik! 😀
To pościel dziś nieźle zasiedlona, dopiero wstałam. 😳 😉 Doczytałam „Delicje ciotki Dee”, a potem gapiłam się przez okno na szybowce. Aż wreszcie zrobiło mi się głupio i wstałam, żeby im wyczyścić niebo, zabrudzone przez moje szyby.
Wszystkiego najlepszego Młodym Zwyczajnej. Niech im wspólne życie będzie ciekawą podróżą.
Widzę, że ja dziś byłam rannym ptaszkiem wstając o 10. 😆
Czuję się nadal dosyć przymulony, ale po doczytaniu blogu w tył również rozweselony. 🙂
Zachwyciło mnie, że po angielsku grupa aligatorów to kongregacja. 😆
Prawda, Ago, że „Delicje ciotki Dee” urocze?
Bobiku! 🙂 🙂 🙂
Glos glosem , ale moze dawaj znac bysmy sie nie niepokoili 👿
Przy okazji natrafilam na ciag dalszy 😀
Collective name for cats też jest niezłe – destruction. 😆
„Delicje” urocze, ale też… łapiące za ramiona i potrząsające.
Bloat dla hipopotamow tez trafne 🙂
Czy jest taka lista takze po polsku?
Pamiętam, jak Hołówkowie byli w Stanach i Teresa (która jest koleżanką mojej siostry) będąc wyjątkowo żoną przy mężu wypuszczała różne takie kwiatki, a potem je pozbierała i powstała ta książka. Nie tylko ona, ale jeszcze doktorat o stereotypach. Zwróciłam wtedy uwagę, że faktycznie, bez przerwy myślimy i mówimy stereotypami. Ale dobrze, że nie zdajemy sobie z tego sprawy na co dzień, bo gdybyśmy sobie zdawali, nie pozostałoby nic innego, jak przymknąć pysk na dobre 😛
Po polsku wybór jest chyba dość niewielki. Stado, rój, chmara, mrowie, ławica… Właściwie tak z pierwszej piłki niewiele więcej kojarzę.
Stereotypy nie są negatywne „z natury rzeczy”. One nam wstępnie porządkują świat i pozwalają nie analizować i nie oceniać za każdym razem wszystkiego od nowa, od czego moglibyśmy lekko albo i ciężko zwariować. 😉 Problem zaczyna się dopiero wtedy, kiedy na tej wstępnej selekcji ktoś zawsze kończy i poza nią wyjść nie potrafi, choćby mu sto razy powtarzać i pod nos podsuwać dowody, że stereotyp nie jest rzeczywistością, a jej uproszczeniem.
Jeszcze sfora psów, wataha wilków, kierdel owiec.
A, jeszcze plaga! Meszek, komarów, kleszczy…
Na tej angielskiej liscie chyba ktos nas robi w konia… stado papug to pandemonium? 😆
W wiki znalazlam jeszcze gromade, tabun, trzode, chmare, watahe, chmure, klucz, kierdel i litwe (stado kawek – Irku 😉 )
Stado kawek to litwa? 😯
W życiu nie słyszałem. 😳
Brakuje np. kettle of fish. 😉
Plaga dotyczy czegoś innego, nie zbiorowiska.
Pani Kierowniczko, toż żartowałam z tą plagą. 😉
Pewnie, że stereotypy nie są z gruntu negatywne, ale wkurzające jest czasem, że tak się zdajemy na banalne klisze…
Aż sprawdziłam tę litwę 😯
https://pl.wiktionary.org/wiki/litwa
Czy to przypadkiem nie jest obrazliwe? Etymologia brzmi niepokojaco…
A co to takiego to litwinienie, które podobno brzmi jak kawki? Tego też nie słyszałem. 😯
To mamy na blogu całkiem sporą litwę kawek i – może podnos? – herbatek. Lisku, Brueckner twierdzi, że Litwin „przeniesione i na kawki, znany specjał litewski”.
Co prawda, to prawda – litwę naszych kawek z 7 lat chyba by już można dokoła Ziemi okręcić. 😆
Siedem to nie, jakies trzy 🙂 Tez starczy 😉
Przysnelam, a tu Pies sie obudzil! Bardzi dobrze.
A prezentem od nas czyli Koszyczka jestem zaskoczona nie mniej niz obdarowany, bo nawet nie wiedzialam o swej szczodrosci. . Wiec jestem ogromnie ciekawa co ode mnie dostales, Piesku, ze az sie poplakales.
Back to drudgery.
Wiadomo, że Cię Kochamy, Bobiku 😆
Ale nie wampirz więcej, bo to Złe nie chce się odczepić 👿 Dzisiaj podmieniło Jagodowemu lody 😉
Jagodowy pojechał do sklepu po lody tiramisu. Przywiózł, nałożył. Patrzę i widzę lody śmietankowe(?), bakaliowe(?). Mówię Jagodowemu, że to nie są lody tiramisu. Na co Jagodowy, człowiek nadzwyczaj łagodnego usposobienia, stawia kosę na sztorc, i tonem nieznoszącym sprzeciwu, mówi: stoi napisane jak byk, że tiramisu. Kładę uszy po sobie, próbuję, żadne tiramisu. Wyciągam pudełko z zamrażalnika. I pokazuję, że owszem, napisane, jak byk, że lody są bakaliowe. Jagodowy głowę daje, że kupił tiramisu, ale mu Złe zamieniło 😯
A z czarnym, kudłatym, to wiadomo gdzie się Jagodowy ostatnio zadawał 😉
Nie mam w słownikach litwinienia. Ale za to leniwienie się jest w moim słowniku bardzo ważnym terminem. Nie zauważyłam angielskiego określenia na stado leniwców, za to okazało się, że grupa niedźwiedzi, to leniwiec niedźwiedzi, czyli niechcemisie występują po angielsku stadami. I to by się zgadzało.
A widzieliście leniwca Edwarda? 🙂
http://www.tvn24.pl/wideo/prywatna-opiekunka-i-wlasny-mis-maly-leniwiec-pod-opieka-pracownikow-zoo,1446590.html
Lisku, pandemonium papug jest Sierżantowi doskonale znane, okazuje się, że to całkiem często używany termin. 😯
Ago, czy możesz mi użyczyć kawałek leniwienia? Gdzieś mi się moje zapodziało i znaleźć nie mogę 😕 Szukam od 6:10…
Haneczko, natychmiast robimy zmianę warty: ja do roboty, Ty do leniwienia. Czuję, że obu nam to wyjdzie na zdrowie. 🙂
O nie! Za nic nie wepchnę bliźniego swego w młyny robotania!
Jeszcze tylko parę drobiazgów i potem se Kasia siędzie, jak mawia Żaba 😉
W nic nie wepchniesz, tylko pomożesz… pomogłaś się zmobilizować. Ja może nie wyglądam, ale nie tak łatwo mnie w coś wepchnąć. I aż do młyna, to się z pewnością nie wybieram. 😉
To ja bym nic przeciwko temu nie miała , jakby Koszyczek przez rok cały odziewał się na biało, pląsał radośnie ( niekoniecznie w winncach) i wyznawał sobie miłość 🙂
Takie białe pląsajace dzidzie piernik, to przecież coś pysznego być musi 😉
Musi być na biało?… bo to nie jest „mój” kolor… 😳
Ufffff, doleciałem do Warszawy 😀 Jestem już smokiem krajowym 🙂
Ale jak ja się strasznie zmęczyłem tym pakowaniem!
Teraz leniwienie 🙂 🙂 🙂
Szukanie nowej jaskini może trochę poczekać…
Najpierw odespij, Smoku. I jaki schabowyy z kapusta by sie pewnie przydal.
Anyway, welcome home, Czy to juz tak na trwale, z grubsza?
O, to już rozumiem, czemu prognozy zapowiadają upały – przyleciał smok i będzie zionąć 😉
Witamy w stolycy 😀
Witaj, Smoku, na rodzinnym łonie. 🙂
Teraz już spokojnie ułożysz wszystkie sprawy.
Nie wiem Doro, trzeba by zapytać Liska.
Tak, też jakoś nie widzę Kierownictwa w białym. To jak, damy Dorze dyspensę na pląsanie bez niczego? 😎
No, to już byłoby nie do zniesienia dla postronnych 😆
Doro, powinnas oczywiscie plasac w stroju Euterpe 🙂 🙂
Koiecznie z fujarka w dloni,
Witaj w rodzimych pieleszach, Smoku. 🙂
Przytargałem sporą górkę masła, żeby Ci w kraju wszystko poszło jak po maśle. Jak się ma tyle masła, można daleko zajechać nawet nie smarując. 😀
Do masła, to ja bym tak leniwych… I dużo cukru. 😳
Kierowniczka może dostać dyspensę na pląsanie w swoich ulubionych błękitach, co jej będziemy żałować. 🙂
Czyją fujarkę ma trzymać w dłoni wolę nie pytać. 😳
A ja wolę nie odpowiadać 😎
Szopka.
Gdzie szopka?
Fujarka Szopka, Siodemeczko. 😳
W komórce 🙄
Śpijcie dobrze, jako i ja zamierzam.
Koty w nocy hałasują i nie mogę się wyspać, więc padam na oblicze.
Dobranoc!
Och, jak Wam zazdroszczę Smoczego Zlotu 🙂
Mogę pląsać w każdym, z wyjątkiem różowego. Tylko dłubie ma być owo giezło 🙄
Przysięgam uroczyście, że Agi w nic wpychać nie będę. Natomiast chętnie popatrzę, z bezpiecznego dystansu, na tego desperata, który owej sztuki spróbuje 😉
Z każdego zlotu jest sprawozdanie, czekamy więc na to ze Smoczego Zlotu też 🙂 I wyobrażając sobie pląsającą w białej szacie Agę a Dorę w zielonej, udaję się w kierunku sypialni. Dobranoc 🙂
Heleno, o schabowym z kapustą jeszcze nie myślałem, ale właśnie nabrałem ochoty 🙂
Czy już pozostanę smokiem krajowym? Obiecałem to dzisiaj panu taksówkarzowi, który chyba jednak nie do końca mi uwierzył 😕
Dziękuję bardzo za dobre życzenia 🙂 Postaram się, aby się spełniły…
Ale teraz idę spać!!!
Bardzo rozsądnie 🙂
Zapowiadają dzikie upały. To pewnie na cześć ognistego zlotu 😉
Oj, będzie się ziało 🙄
To teraz se Kasia legnie.
Dobranoc 🙂
herbata 🙂
szeleszcze sniadaniowoniedzielnie
🙂 🙂
ida upaly,bedzie ciezko
😀
bryk bryk brykam rozsadnie powoli
🙂 😀
czytajac znalazlem
John Rawles
Teoria sprawiedliwosci
Kazda osoba winna miec rowne prawo do jak najszerszego calosciowego systemu rownych podstawowych wolnosci, dajacego sie pogodzic z podobnym systemem dla wszystkich.
bywa
byl juz Krol, i Belka tez, teraz Olechowski, idzie nowe? von Hayek w grobie przewraca sie 🙂
http://wyborcza.pl/magazyn/1,147226,18464366,liberal-olechowski-pochyla-sie-nad-panstwem-rozmowa.html#TRwknd
Dzień dobry 🙂
Jest lektura do kawy … jest i kawa
Kuku! Znaczy się, bry!
Jak dobrze widzieć i Bobika i Rysika. I wszystkich.
Będzie upalik…
We wtorek tak bardziej w stronę Bobika jedziemy. Nad Moselę. Bo tam nie tylko rzeka wody, ale i wino 😆
Dzień dobry 🙂
Witaj Smoku na memłonie 😆
Rysiu, to już możemy zacząć zakładać klub zwolenników Rawlsa 😉
Kiedyś już tu o nim pisałam. Od dawna jestem zdanie, że prawo powinno być stanowione według reguł „zasłony niewiedzy”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zas%C5%82ona_niewiedzy
ale nie będzie 👿
Dzien dobry 🙂
Herbata
Dzień dobry 🙂
Smok nam się rozpłynie ze wzruszenia 😉
To już przestało być śmieszne http://wyborcza.pl/1,75478,18473687,abp-jedraszewski-in-vitro-konwencja-i-ustawa-o-uzgodnieniu.html#BoxGWImg
Na upał: http://www.lladro.com/sculptures/imgCat/imagennor/01001951.jpg. Zgłaszam się do pląsów w koszuli. 😉 Tadeuszu, a rowerki bierzecie? Bo warto.
Rzeczywiście nieśmieszne. Niesmaczne i niedopuszczalne.
Pewnie, że rowerki bierzemy. Ja elektryczny składak… na co to człowiekowi zeszło… Ale ortopedzie coraz bardziej nie podobały się pomysły przejechania 100 km dziennie na rowerze. Nieelektrycznym. I to nie on miał jechać. Po ostatniej wycieczce z westchnieniem przyznałem mu rację.
Dzień dobry.
Informacja dla Frakcji:
dzisiaj godz.22.00 ZDF film „Warschau ’44” („Miasto 44”).
Mnie kler nie jest w stanie niczym zaskoczyć.
Złudzeń nie mam od dawna.I nie zdziwię się, jeśli już wkrótce po domach zaczną chodzić „trójki parafialne” i sprawdzać , jakie święte obrazy wiszą na ścianach…I czy nie ma „antykoncepcji” w apteczkach czy innych nocnych szafkach.
Mar-Jo, ja juz wczoraj usiadlam przed telewizorem, bo mi sie daty pokickaly, i jeszcze wprowadzilam w blad znajomych 🙂
Mar-Jo, mnie też nie zaskakuje, ale staje się groźne.
Tadeuszu, znad Moseli to juz tylko rzut beretem (tylko nie moherowym) do Bobikowa. Lubie Cochem, urocze miasteczko.
Dzień dobry! Dziękuję wszystkim za wczorajsze życzenia. Sumiennie skopiowałam Nowożeńcom do worda i posłałam jako kartkę z Bobikowa – wiedzą o blogu, ale oni mają swoje blogi, tutaj nie zaglądają.
Uroczystość była skromna (ślub był cywilny), ale niezwykle radosna. Córka moja tonęła w uśmiechach i przy każdej okazji mówiła „mężu, podaj proszę… Powiedz, mężu, co o tym sądzisz?”.
Była obecna jedna babcia, dwie mamy, ciotka i jeden ojciec. Reszta to młodzież w wieku 27-35 lat w tym 5 ciężarnych mam. Były też liczne dzieci w wieku od kilku miesięcy do 5 lat. Rozmnażające się towarzystwo bynajmniej nie kościółkowe – młodzi inżynierowie, plastycy, informatycy, prawnicy itp. Radość z rodziny promieniowała z młodych buzi, ojcowie z małymi na rękach, mamy przepięknie zadbane. Wprost nie mogłam się nacieszyć, że takie jest najbliższe otoczenie w życiu mojej córki: pozytywnie nastawione do życia. Większość młodych znałam z okresu licealnego i studiów, ale w roli rodziców ich jeszcze nie widziałam. Jestem dziś szczęśliwa – rozproszyły się czarne myśli ostatnich dni.
Co do części polskiego kleru: chyba nie wiedzą, nie czują, że takie wystąpienia radykalne i nieuprawnione to początek ich końca. Działają na swoją szkodę, na szkodę KK jako instytucji, również tej części wiernych skłonnej do dialogu, pozytywnie zaangażowanej i pełnej ofiarności w pracy z ludźmi i dla ludzi. Ta część pozytywna nie ma niestety swojej rozgłośni, prasy i promocji, co może stwarzać wrażenie, że większość jest taka jak w linkach powyżej. Pocieszam się, że nie wszyscy muzułmanie to Al’Kaida, a nie wszyscy polscy katolicy to przyjaciele telewizji Trwam.
Haneczko, to jest bardzo groźne. Od owieczek zależy,
na co klerowi pozwalają.
Dzień dobry 🙂
Polscy biskupi (okej, niech będzie, że nie wszyscy, ale tych „odmieńców” naprawdę bardzo mało widać) zaczynają być skuteczniejszym środkiem wymiotnym od chemioterapii. 👿
I pomyśleć, że to niby ten sam Episkopat, który kiedyś był w stanie, ku wściekłości rządzących, powiedzieć wybaczamy i prosimy o wybaczenie. 🙁
Bobiku! To nie ten sam episkopat. Tamci na emeretyrze lub pomarli.
Wiem. To było w sensie „polski Episkopat”, który stanowi m.in. jakąś tam jednostkę historyczną. I kiedy KK wylicza swoje historyczne zasługi dla kraju, warto w odpowiedzi od razu pod łapą mieć również drugą stronę medalu. 👿
O przytoczonym liście:
List biskupów polskich do niemieckich z 1965, nazywany później orędziem, uważany jest za jeden z najważniejszych etapów pojednania polsko-niemieckiego po II wojnie światowej. Z listu pochodzi cytat: …przebaczamy i prosimy o wybaczenie [dosłownie: udzielamy wybaczenia i prosimy o nie].
18 listopada 1965 podczas obrad Soboru Watykańskiego II orędzie podpisało 34 polskich biskupów, m.in. kardynał Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła. Autorem i inicjatorem listu był arcybiskup wrocławski Bolesław Kominek. List był konsultowany z polskimi i niemieckimi biskupami oraz niemieckimi intelektualistami[1].
Pretekstem były pielgrzymki, jakie w połowie lat 60. odbywali niemieccy chrześcijanie do miejsc zbrodni niemieckich w Polsce oraz tzw. memorandum z Tybingi z 1961. Niemieccy ewangelicy wzywali w nim polityków do zaprzestania zabiegów o rewizję polsko-niemieckiej granicy. 1 października 1965 zachodnioniemiecka Rada Kościoła Ewangelickiego zaapelowała do Niemców o uznanie granic na Odrze i Nysie.
W liście, napisanym po niemiecku przez abp Kominka[2], streszczono polskie dzieje, podkreślając ciemne i jasne strony polsko-niemieckich stosunków. Przypomniano, że miliony Niemców ucierpiały wskutek powojennych wysiedleń. Również skutkiem wojny jest granica na Odrze i Nysie. Polscy biskupi zapraszali też niemieckich na obchody tysiąclecia chrztu Polski. Najsłynniejsze zdanie listu brzmi: W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie.
Odpowiedź (nadesłaną 5 grudnia) podpisało 41 biskupów z RFN i NRD. Niemieccy biskupi przyjęli zaproszenie na polskie uroczystości.
Też natychmiast pomyślałam o „odmieńcach”. A konkretnie: Mądel w kagańcu, Lemański w kagańcu, kto się odważy przyznać, że wstyd mu za arcybiskupa i tym samym – ustawić w kolejce po kaganiec?
Ci niemieccy biskupi to jakaś podejrzany gatunek i w ogóle nie wiadomo, czy to jeszcze katolicy. Wystarczy spojrzeć, co ostatnio wykombinowali: 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18472830,nowe-prawo-w-niemieckim-kosciele-katolickim-pracy-nie-straca.html?lokale=local#BoxNewsImg#BoxNewsLink
Tu link do polskiego tłumaczenia (oryginał napisany po niemiecku) i lista podpisanych.
http://www.cdim.pl/en/edukacja/zasoby-edukacyjne/teksty/52-oficjalne-teksty-kocioa-katolickiego/49-1965-11-18-ordzie-biskupow-polskich-do-niemieckich
Pomyślałam sobie, że tamci biskupi nauki pobierali przed wojną i podczas niej, co sądzę po tym, że Wojtyła też tam podpisany, był jednym z najmłodszych biskupów.
Tadeuszu, znad Mozeli do mnie (jak również Panny Koty) już faktycznie niedaleko. Zwłaszcza jak się ma napęd winno-elektryczny… 😀
Rozmarzyłam się: może ucho się w końcu urwie? Może kiedyś, w odpowiedzi na taką perorę, duża grupa wiernych wyjdzie z kościoła? To się już przydarzyło pewnemu księdzu, może przyjdzie też pora na biskupów.
Jak w Niemczech reformy, to do polski też przyjdą… może i w Watykanie jakieś reformy będą, powolutku, jak zwykle w KK. W końcu już nie palą za głoszenie, że Ziemia nie jest płaska.
Żeby prawdzie historycznej nie zrobić ziazi 😉 : przedwojenny Episkopat i w ogóle kler wart był obecnego Paca (wystarczy wspomnieć walki Boya z „naszymi okupantami”). I to jest niebywały paradoks dziejowy, że dopiero komuna pozwoliła Kościołowi wspiąć się na pewne wyżyny moralne, gdzie osadził się w charakterze najwyższego, nietykalnego autorytetu. Choć zstępowanie z wyżyn zaczęło się (najpierw powoli, jak żółw, ociężale…) już w latach 80-tych, co z pewnym zdziwieniem zauważam czytając dzienniki lub uczciwe wspomnienia z tamtego okresu.
Ago, żeby duża grupa wyszła, musiałaby najpierw ta duża grupa myślących inaczej niż biskupi w tym kościele po prostu być. A tak mi się coś widzi, że z inaczej myślących większa część spędza niedzielny poranek przy kawce w różnych swoich jaczejkach, albo wcina leniwe i herbatnikuje się z leniwcem. 😉 Mniejsza część pewnie do kościoła idzie, ale tam już jest bardzo mniejszą częścią… 🙁
Że w Niemczech kościelne reformy, nie jest dla Polski żadną prognozą. Niemiecki KK naprawdę pochodzi od zupełnie innej małpy. 😉
Ago, ja myślę, że ta grupa wiernych co skłonna byłaby wyjść usłyszawszy słowa biskupa, nie przyszła.
Przed kilkunastu laty pracowałam w Tuluzie i którejś niedzieli weszłam do głównej (przepięknej, gotyckiej) katedry w tym mieście około godziny 11. Przy ołtarzu stało 12 księży i koncelebrowało mszę. Słuchała ich grupka może 50 wiernych, z wyglądu częściowo latynoskiego. Trochę zdziwiona tą koncelebrą spytałam dyskretnie Pani sprzedającej pamiątki z katedry, z jakiej to okazji. Najpierw nie rozumiała (może mój niedoskonały francuski), a potem wyjasniła, że to jedyna msza w tym kościele w niedzielę, więc wszyscy księża w parafii muszą ją odprawiać bo mają w obowiązku odprawienie mszy niedzielnej. Kazanie było o miłości i przebaczeniu. Jak nam opustoszeją kościoły, to może i nasi sobie przypomną, że Bóg jest miłością i nie przyszedł zgubić grzeszników, ale ich zbawić. To tak „językiem kościelnym” o tym, o czym jest chrześcijaństwo.
Leniwiec wyjął nos z filiżanki żeby powiedzieć, że musiałabym na głowę upaść, żeby iść do kościoła tylko po to, żeby z niego wyjść. 😉 Niepotrzebnie się nadwyrężał: nie będę udawać wierzącej, żeby zademonstrować oburzenie in situ. Te zasady, których zdaniem episkopatu nie mam, mi nie pozwalają. Ale pozwalają mi marzyć leniwie o buntujących się wierzących bliźnich. Tak oto lewacka zaraza spędza dzień święty. 😉
Z tej wyprawy do Tuluzy, przypomniałam sobie jeszcze liczne ruiny po Katarach (Albigensach) i krwawą historię ich wyniszczenia. Wiąże sie z nią następująca historia:
„Z rzezią miasta Bezier wiąże się anegdotyczna wymiana zdań pomiędzy krzyżowcami a opatem Arnaud. Zapytany jak krzyżowcy mają odróżniać katarów od chrześcijan Arnaud miał rzekomo odpowiedzieć: „Zabijcie wszystkich! Bóg rozpozna swoich” (łac. Caedite eos! Novit enim Dominus qui sunt eius). Ten dialog, zapisany przez mnicha Cezarego z Heisterbach w powstałym blisko sześćdziesiąt lat po wspomnianych wypadkach dziele o znamiennym tytule „Dialogus miraculorum”, jest jednak dzisiaj uważany za apokryficzny”.
Ago, i tu lewicujący autsiderzy przegrywają walkę z miłośnikami radia maryja. Oni nie lenią się, żeby przyjść i zaprotestować tam gdzie nikt na nich nie czeka. O rany! Zaraz ktoś mi się do skóry zabierze za organizowanie anty-kościelnego ruchu oporu.
A taki protest mógłby być widoczny: w środku kazania ludzie w milczeniu, jednak szurając butami, przemieszczają się tłumnie do wyjścia. I ukarać nie można za coś takiego, chociaż pewnie w większości kościołów jest monitoring i można by było rozpoznać twarze potępiających wiernych.
Tu znowu coś mi się przypomniało: Wykłady historyczne Bartoszewskiego w latach 70-tych w kościele Dominikanów w Krakowie. Oświetlona była tylko ambona, gdzie zamontowany był mikrofon dla wykładowcy. W kościele był taki tłum, że trudno było oddychać, staliśmy lub siedzieliśmy na ziemi. Światło było zgaszone, żeby utrudnić rozpoznanie słuchaczy UBekom, których z pewnością w tym tłumie nie brakowało.
Iii… my tu już od lat organizujemy, organizujemy i nawet nam się czasem próbowano dobierać, ale na razie skóra cała. 😈
Choć efekty, trzeba uczciwie przyznać, w skali krajowej dość mizerne. 🙁
Aaa, to stad pochodzi ten slynny cytat, o PB, ktory rozpozna swoich. To na niego sie przeciez powolywalam, klocac sie w czase nabozenstwa zalobnego z ksiedzem i mowiac mu, ze „Pan Bog sie polapie”, gdy powstala mala kontrowersja czy Mama ma isc do nieba pod swoim imieniem od Ibsena (noszonym od dnia urodzenia) czy pod imieniem otrzymanym na chrzscie, ktorego nigdy nie uzywala. 🙂
Mnie też się pelęta po głowie mnóstwo takich cytatów, których źródło kiedyś nawet znałem, ale potem mi się zapomniało i już nie sprawdzałem, więc jest tak, jakbym nigdy nie znał. 😳 Tak że czasem warto źródła przypominać. 😉
Ponad rok temu w Poznaniu: http://wiadomosci.onet.pl/poznan/poznan-wierni-przerwali-kazanie-i-wyszli-z-kosciola-reakcja-episkopatu/cw9we Ciekawostka: Całej zajście skomentował na antenie Radia ZET rzecznik Episkopatu ksiądz Józef Kloch. – Kościół nie jest miejscem na przedstawianie swych politycznych poglądów. To nie rola księdza – powiedział.
Zeźliłam się: dlaczego w mojej koszuli nocnej nie ma kieszeni? Aaaa, ona, zdaje się, została zaprojektowana do spania, a nie do włóczenia się po mieszkaniu do późnego popołudnia. 😳
Jakie polityczne 😯 Oni przedstawiają moralne 🙄
Jak to, Ago, chodzisz po mieszkaniu bez kieszeni? 😯 A gdzie portmonetka (nigdy nie wiadomo, kiedy forsa będzie niezbędna)? Przecież nie możesz jej cały czas trzymać w rękach, bo tam jest miejsce na kawę i kundelka. 😎
Ja się nie dziwię, że z ks. Małkowskiego wyjdziono jeden raz. Ja się dziwię, że z niego wierni nie wychodzą zawsze, albo raz na ament. Przecież to jest kompletny, kliniczny wariat. 🙄
Wrzucę Wam piękne zdjęcie fruwającego mopa:
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpt1/v/t1.0-9/p403x403/10500254_907873512572836_3608417850677634794_n.jpg?oh=28c7e989977bce20f4a776d84d603fc9&oe=5652A8DC
Mop okazuje się być psem rasy Puli, właścicielem którego jest Mark Zuckerberg.
Frędzelkowiec 😆
Do takiego psa trzeba miec sluzbe. Jakby Starzy Bobika mieli sluzbe, nie musieliby mu co roku wycinac tych kudlow.
Podobno Bobik to krewniak puli 😉
Krewniak puli chyba jestem, bo kiedy mi się kudłów dłużej nie obcina, też mi się robią dredy. Ale do utrzymania tych dredów w stanie ładności, czy chociaż przyzwoitości, trzeba by na opłacanie służby mieć fortunę Zuckerberga. 🙄
W tym roku Starzy nie strzygli mnie osobiście, tylko zaprowadzili do fachowca. Hmmm… żadne z nich w życiu u tak drogiego fryzjera nie było. 😯
Dzień dobry.
Wczoraj był Dzień Zapewnień o Miłości do Bobika, ale się nie załapałam, bo byłam z rodziną w głuszy. Spieszę więc dziś zapewnić, że bardzo Cię kocham, Pieseczku 🙂
Właśnie zapoznałam się z prognozą pogody na najbliższy tydzień. Podobno na południu Polski ma być bity rekord ciepła! Jak ja to przeżyję. Jestem zwierzę skandynawskie – nie lubię upałów!
No i jak ja mógłbym nie kochać wszystkich, którzy tak kochają mnie? 😆
I to chyba właściwy moment, żeby przypomnieć, czego nie należy dawać pieseczkom, jeśli się je kocha. 😎
Gdy życzysz pieskowi wszystkiego, co miłe –
by szczekał radośnie, rozkwitał, rósł w siłę,
podaruj mu befsztyk (to smacznie i zdrowo),
lub miskę przyozdób mu kością szpikową,
daj wiele mu rzeczy na które jest łasy,
lecz nie daj przenigdy wyborczej kiełbasy.
Dostarczaj pieseczkom drapania za uchem,
na spacer je prowadź bez względu na pluchę,
patyczek im rzucaj, a może piłeczkę,
o kontakt z suczkami też zadbaj troszeczkę,
daj dobra, o których wciąż marzą psie masy,
lecz nigdy, ach nigdy, wyborczej kiełbasy.
Bo od niej pieseczki okropnie głupieją,
nadziana jest ona fałszywą nadzieją,
co mózg deformuje i żre… Mówiąc krótko,
ta podła wędlina straszliwą jest trutką.
Więc choćby ktoś nawet chciał z ciebie drzeć pasy,
nie serwuj pieseczkom wyborczej kiełbasy.
Hej! 🙂
Bobik widzę w wenie twórczej. 😀
Nie przeczytawszy wcześniejszych wpisów wrzucę tylko info dla warszawiaków.
W środę o 12:30 na Placu Konstytucji znajomi organizują pożegnanie Bronisława Komorowskiego.
Ogłoszono to niedawno na Facebooku, wiec pewnie zbyt wiele osób nie przyjdzie, tym bardziej że okres urlopów.
Z kolei w czwartek o 18:00 w kościele sióstr Wizytek ks. Adam Seniuk odprawi mszę dziękczynną za prezydenturę Bronisława Komorowskiego.
Msza ta wzburzyła tzw. środowiska i duchownych KK, czemu dawali wyrazy w każdy możliwy sposób.
Kto uważa za stosowne, niech przybywa.
To jednak odbędzie się ta msza dziękczynna – znalazł się odważny ksiądz 😉 Już tak ludziom zabełtali w głowach, że zrozumiałam, że ma jej nie być.
A w środę dodatkowo ma być potworny upał 🙁
Piesku, mam nadzieję, że ta kiełbasa, którą ostatnio dostałeś, nie okazała się wyborczą. 😆
Na taką mszę bym poszła, żeby poprzeć i podnieść frekwencję.
Och, Bobik, Nie wytrzymalam i zamiescilam wiersz o wyboborczej na Fejsie. Niexh inni tez maja radosc.
No nieee… gdybym dostał i zeżarł kiełbasę wyborczą, już bym pewnie wykazywał objawy zatrucia. 😈
W dalszej części mego wpisu ustosunkuję się ( 😯 ) do przedpiszców.
Zwyczajna napisała:
Działają na swoją szkodę, na szkodę KK jako instytucji, również tej części wiernych skłonnej do dialogu, pozytywnie zaangażowanej i pełnej ofiarności w pracy z ludźmi i dla ludzi. Ta część pozytywna nie ma niestety swojej rozgłośni, prasy i promocji, co może stwarzać wrażenie, że większość jest taka jak w linkach powyżej. Pocieszam się, że nie wszyscy muzułmanie to Al’Kaida, a nie wszyscy polscy katolicy to przyjaciele telewizji Trwam.
Nie chciałabym psuć Ci dobrego nastroju, ale znam sporo ludzi zaangażowanych i ofiarnych dla ludzi, naprawdę dobrych ludzi, dla których RM i Nasz Dziennik są autorytetem.
Wiąże się to niestety, ze światopoglądem, który dla mnie jest nie do przyjęcia.
Bobik napisał:
A tak mi się coś widzi, że z inaczej myślących większa część spędza niedzielny poranek przy kawce w różnych swoich jaczejkach, albo wcina leniwe i herbatnikuje się z leniwcem.
Bobik, teraz młodzi ludzie chodzą tłumnie do kościołów w nocy.
Na przykład na ostatniej mszy w mieście o 9:30 u dominikanów krzesła rozstawione są tak gęsto, że nie można nigdzie przejść.
Dla sprawiedliwości podam, że to jest też najkrótsza msza w mieście.
Głównie z powodu krótkiej refleksji (dosyć celnej) nad czytaniami.
9:30 tzn 21:30 😀
Doro tu jest odcięcie się archidiecezji warszawskiej od tej mszy u Wizytek, ale ks. Aleksander Seniuk nie rzuca słów na wiatr, msza się odbędzie.
http://ekai.pl/diecezje/warszawska/x90886/msza-za-prezydenta-komorowskiego-inicjatywa-grupy-wiernych/
To jest ksiądz, którego karnie w czasach PRL zwierzchnicy przenieśli do naszej parafii, a później di innych.
Tu go poznałam, a mój syn (12-14) był nim zachwycony, uważał, że nie ma takich księży.
Ksiądz Aleksander uczestnicz też np. corocznie w Marszu Pamięci 22 lipca, ale nikt go nie zauważa.
Świetny gość, że się tak wyrażę kolokwialnie.
Sama poznalam co najmniej dwie nadzwyczaj przyzwoite osoby zasluchane w RM (jedna nawet kiedys u nas na osiedlu w Lublinie pracowala w SB, o czym mnie sama poinformowala w czasie spaceru z naszymi psami i ostrzegla, bym nie wchodzila w czasie glosowania do rad narodowych do budki w punkcie wyborczym, tylko wrzycala karrke jak leci..
Ale Zwyczajna pisala nie o tym, ze nie ma w mainstreamowym kosciele czy wsrod sluchczy RM przyzwoitych chrzescijan. POdkreslajac, ze sa, zwracala uwage, ze nie maja, jak dotad swojego „glosu w twoim domu”.
Alina Kwapisz-Kulinska ze Studia Opinii wlasnie tez sobie pozyczyla na Fejsa ten wiersz, Bobiku. Okropnie sie ucieszylam.
Zawsze mówiłem, że bobiki, które weszły w net, to już nie moje, tylko publiczne i też się cieszę, kiedy pójdą w ludzi. 😀
Upal i wilgoc 👿 Ponoc do srody.
Nawiazujac do poprzedniego watku, widze to troche inaczej niz Zwyczajna. Mysle ze pytanie dlaczego powstalo zycie nie jest pytaniem uprawnionym, tak samo jak nie mozna pytac dlaczego istnieje grawitacja. Mozna tylko pytac jak powstalo i jak dziala (bo chyba nie wiadomo czym jest ta zasadnicza roznica miedzy materia ozywiona a nieozywiona). Wydaje mi sie takze, ze bez wzgledu na wiare, nie mozna tlumaczyc elementow biologii przez istnienie i dzialanie Tego, który Jest, poniewaz istota wszechmocna jest tak uniwersalnym wytrychem do tlumaczenia zjawisk, ze uzywanie go jakby odbiera sens badaniom.
Dla mnie dość zasadniczą przeszkodą do uwierzenia w jakiegoś Wszechmocnego jest to, że równie, a nawet bardziej uprawnione wydaje mi się wierzenie w Niewiem. 😉 Tzn. odczuwam potrzebę szukania odpowiedzi na pytania typu „skąd się to wszystko wzięło?”, ale nie czuję przymusu udzielenia tej odpowiedzi. Jeżeli po wszystkich poszukiwaniach nadal mi wychodzi nie wiem, to trudno, mogę z tym zostać. W końcu tyle jeszcze jest innych rzeczy, których nie wiem. 😉
Oprocz bobiko-kielbasy wyborczej jest takze cudowny poemat Prorocy we własnym kraju 🙂
Mnie nie chodzi o wiare lub niewiare, lecz o odseparowanie tego pytania od badan i analiz dotyczacych swiata.
Jesli pytanie skad sie cos wzielo prowadzi do odpowiedzi typu big bang wszystko jest OK. Ale nie widze powodu szukania celowosci zjawisk biologicznych/fizycznych.
Tez nie czuje przymusu odpowiedzi, ale potrzebe ciaglego odsuwania dalej tego niewiedzenia tak 🙂
Jedna bardzo piekna 8-letnia romska dziewczynka, imieniem Markiza, pobozna, ale nieustannie zmagajaca sie z pytaniami o Absolucie, zapytala mnie: a skad sie wzial Bog?
Najpierw mnie zamurowalo, ale potem, nie chcac podwazac swego Autoreytetu Wszechwiedzacej, odpowiedziala: To jest Wielka Tajemnica.
Nie wiem czy Markize to zadowolila, ale juz nie pytala.
Chciala zostac zakonnica gdy dorosnie. Albo fryzjerka.
Lisku! Nie zamierzam moich rozważań eschatologicznych mieszać do nauki, nie zamierzam niczego upraszczać. Na codzień jestem bardzo zdyscyplinowanym naukowym badaczem, zawodowo. Ale prywatnie czuję potrzebę poszukiwania odpowiedzi na temat natury tego świata i daję sobie odpowiedź, z którą się podzieliłam.
Bobiku, ja też nie wiem jak jest i masz całkowitą rację, że udzielenie odpowiedzi w kategoriach naukowej pewności nie jest możliwe. Ale ja dopuszczam takie własnie rozwiązanie, że Jest Ten, który Jest. W jakiś sposób myśl taka mnie uspokaja. Ponieważ wiem, że nic nie wiem na Jego temat, nie zamierzam nikogo namawiać na podobne poglądy. Ale z drugiej strony, świat jest tak wspaniały, ciekawy, że jeżeli Jest, to Jest to nie byle Kto. Chcę również zwrócić uwagę, że zarówno nie można potwierdzić, jak i obalić w sposób naukowy hipotezy, że Jest. Zatem mam dwa rodzaje wierzących: wierzących, że Jest jest, wierzących, że Jest nie ma. Dla pewnej grupy ludzi pytanie jest nieistotne i nie ma sensu szukać odpowiedzi.
Jestem egocentryczna. 😳 Ciągle wracam do pytań dotyczących mojego małego bytu, te dotyczące Wielkiego Bytu, jakoś mnie niespecjalnie kłopoczą. Może kiedyś zaczną. Jak jest, to dobrze, jak go nie ma, to go wszak nie wydziergam na drutach ani nie ulepię, bom kiepska w robótkach. Czy żyłabym inaczej, gdybym wiedziała, że jest? Uważam, że nie. I pewnie dlatego łatwo mi – nie wyrzucić to pytanie – ale odłożyć je do szuflady w charakterze przydasia.
Różnica między materią ożywioną, a nieożywioną jest taka, że ta pierwsza buduje, przetwarza, namnaża się i rozmnaża, konstruuje, komplikuje; ta druga rozprasza się i rozpada w proch. Nie ma tu różnicy budulca, ale jest zasadnicza różnica w sposobie funkcjonowania.
To nienaukowy opis, ale mogę zaserwować również bardzo naukowe definicje, jeżeli chcecie.
Chcę również zwrócić uwagę, że zarówno nie można potwierdzić, jak i obalić w sposób naukowy hipotezy, że Jest. Zatem mam dwa rodzaje wierzących: wierzących, że Jest jest, wierzących, że Jest nie ma.
Z tym tez nie moge sie zgodzic… Juz kiedys tu o tym pisalam, wiec tylko
zlinkuje .
W moim pytaniu dotyczacym zycia nie chodzilo mi o samoprzetwarzanie, samoorganizacje i rozmnazanie jako roznice miedzy materia ozywiona a nieozywiona, lecz o to co powoduje te roznice.
Właśnie przewróciła mi się drabina i mam dwie nowe rysy na podłodze. OK, Wielki Kompozytorze, odnotowuję ten protest – z wdzięcznością, że nie stałam na tej drabinie, kiedy się przewróciła, ani nie upuściłam sobie na nogę odkurzacza, próbując ją złapać.
No, nie, Nie koniecznie, Zwyczajna. 🙂 🙂 🙂
Ago! 😆
Sorry.
mogę zaserwować również bardzo naukowe definicje, jeżeli chcecie. Ja bardzo… 😳 🙂
Dzięki Bogu, że Boga nie ma – bo gdyby nie daj Boże Bóg był, to niech nas ręka Boska broni!
🙂 🙂 🙂
Swiat jest wspanialy, ale z naszej mikroskopijnej perspektywy bywa takze straszny. Tak straszny, ze niektorzy uwazaja to za dowod na nieistnienie.
Ależ czemu „sorry”, Heleno. 😛
Mnie najbardziej uspokaja myśl, a nawet przekonanie, że Tego, Który Jest – zwyczajnie NIE MA.
Bo jakby był, to jest w swojej „wszechmocy” kompletnie bezsilny czyli niewiarygodny. Albo jest niewypowiedzianie okrutny i pozbawiony wszelkich atrybutów godnych szacunku.
Więc lepiej dla niego, że go nie ma.
Ho ho ho jaki śliski temat, nawet się nie spodziewałam. Dyskusja (tak mi się wydaje) pokazuje jak jesteśmy wobec tematu bezradni. Każdy z tych możliwych i niemożliwych rozwiązań wybiera to co chce, i odkłada to co chce. I tak jest dobrze. Nie będę nikogo przekonywać do niczego, a już napewno do własnych poglądów. Podzieliłam się nimi, podobnie jak Wy dzielicie się swoimi. Chyba trochę odstaję od większości, ale Bobikowo chyba jest tolerancyjne?
Nie wiem, czy uznajecie istnienie prawdy obiektywnej. Jeżeli jest jakaś rzeczywistość, to ona jest bez względu na to, czy o niej wiemy, czy nie, czy w nią wierzymy, czy nie. Więc Jest albo jest, albo Go nie ma, bez względu na to ilu ludzi jak sądzi. Czy logicznie może trochę być, a trochę nie być? Chyba nie. Ponieważ nie mamy na to wpływu, to może rzeczywiście zamknąc dyskusję na ten temat?
Zważywszy na to, że mnie tu już kilka lat tolerują, to raczej nie masz się czego obawiać. 😉 😆 Poza tym nie brakuje tu osób wierzących – tylko pewnie akurat są w kościele. 😉
Zwyczajna
jasne, że każdy ma swoje poglądy, nie musi się z nich tłumaczyć i dopóki nie wmusza ich w innego, to nie ma sprawy.
Mnie by bardzo pasowało, gdyby ludzie wierzący we Wszechmogącego żyli dokładnie według jego wymagań sformułowanych na przykład w 10 przykazaniach i wykazywali choć trochę „bojaźni bożej”.
Przypomniała mi się rozmowa z Góralką sprzedającą oscypki na Krupówkach i zapewniająca o ich czystości.
– Cyste, ocywiście, ze cyste!
– A przysięgnie pani, że one są z czystego mleka owczego? Albo chociaż w połowie? (przepisy wymagają 60 proc. owczego)
– Na tej ulicy nikt nie przysięgnie 😎
Według mnie to była owa bojaźń.
Jeszcze nie jestem w kościele, ale już wielokroć wypowiadałam się w sprawie swojej wiary, więc niech teraz Zwyczajna się pomęczy. 😆
Lisek, na temat natury życia w sensie biologicznym oczywiście, nie filozoficznym, proponuję podręcznik:
„molecular biology of the cell” http://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/NBK21054/
Po polsku najlepsze chyba są „Podstawy biologii komórki” tom 1 i 2. Zaopatrzone są w filmiki na CD ilustrujące poszczególne procesy w komórce.
Nie znamy innego życia w sensie biologicznym, jak życie w postaci komórek – dlatego proponuję biologię komórki jako sposób na przyjrzenie się biologicznemu życiu w najprostszej znanej formie.
Dodam, że ta najprostsza znana forma biologicznego życia jest cholernie skomplikowana i nic na to nie poradzimy. To co było przed pierwszą komórką jest tylko hipotezą, w dodatku niewielu poważnych naukowców sili się rozbudowane teorie.
Lisek to akurat też się chyba komórkom nieco zdołał przyjrzeć. 🙂
Mnie w moim niewiedzeniu chwilami emocjonalnie dość blisko do Markota, ale zbyt zdecydowane NIE MA jednak sprzeciwiałoby się mojemu psiemu rozumowi, bo rzeczywiście jest równie niemożliwe do udowodnienia jak zdecydowane JEST. 😉 No więc w ramach racjonalności pozostaję przy tym: 😯
O! nie wyrzucicie mnie za poglądy 😉 Fajnie.
Wymaganie by wierzący stosowali się do dekalogu jest niebezpieczne – wiele zalezy od interpretacji. I czy chodzi o dekalog ze starego testamentu, czy katolicką wersję katechetyczną?
Najbardziej oczywiste jest „Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu”
mnie by wystarczyło, gdyby wszyscy stosowali się do tych czterech przykazań
Po zastanowieniu. Brykanie niedowiarków po tematach wiary i kościołów bywa pewnie przykre dla wierzących bliźnich. Przepraszam, jeśli ktoś się poczuł dotknięty, albo zrobiło mu się nieswojo. I melduję, że z tą drabiną, to ja całkiem poważnie (choć na wesoło), a nie w ramach kpin. Czasem dziękuję Wielkiemu Kompozytorowi, w którego nie wierzę. Czasem też palę świeczki w jakiejś intencji, ale to nie tyle prośby, ile rytuały – takie uroczyste przyznanie się przed sobą, że coś jest dla mnie ważne i niepokoję się o rezultat. To porządkujące.
A co do Górali to przypomniał mi się kawał:
Idzie gazda we środę do Zakopanego z książeczką do nabożeństwa w garści. Ceper się pyta „Gazdo, a co to książeczkę niesiecie – do niedzieli daleko?”. A gazda na to „Panocku, jom słysoł, że burdel w Zakopanem otwarli. To sem pomyśloł, że jak mi sie spodobo to do niedzieli zostanem.”
Markot, wiara we „wszechmoc” PB jest doktryna katlicka ( i niezwyle jej bliska prawoslawna) , ale nie koniecznie powszechna w innych odlamach chrzescijanskstwa. Nie jest tez nauczaniem w wielu odmizanach judaizmu – tam wszedzie gdzie nie istnieje wiara w „cuda”. Z grubsza chodzi o to, ze ustanowiwszy roliczne prawa (fizyki, chemiii, biologii, geologii, etc) Bog nie moze interweniowac za kazdym razem gdy Go ktos o to poprosi.
Piątek też pyta: „dlaczego nie zaprotestujecie?”:
http://wyborcza.pl/1,75968,18474741,arcybiskup-o-zapachu-krwi.html
No właśnie, dlaczego nikt nie protestuje po takich wypowiedziach biskupów? Przecież takie kazanie to mowa nienawiści w czystej formie i obraza ludzi. Czy mają protestować tylko niezależnie myślący katolicy? Wydaje mi się, że protest powinien być znacznie szerszy i chyba mógłby być w ramach prawa???
Bobiku
już Ci bodajże Lisek mówił – nie da się udowodnić, że czegoś NIE MA. Ciężar dowodu spoczywa na tym, który mówi, że coś JEST.
Ale ja też lubię zapalać świeczki. Pod warunkiem, że są prawdziwe, a nie jakieś elektryczne, zapalające się po wrzuceniu monety.
Najchętniej – świętemu Krzysztofowi w kamiennej kapliczce na mojej ulubionej przełęczy.
Markocie, ja nie mam zamiaru na serio udowadniać, że czegoś nie ma. 😉 To była taka figura retoryczna oznaczająca trudność wyrażenia zdecydowanego JEST czy NIE MA.
A rytuały nie muszą oczywiście mieć nic wspólnego z wiarą i też je uprawiam. 🙂
O rany, jak się jeszcze okaże, że i Ryś uprawia rytuały, to będziemy, jako jaczejka, kompletnie skompromitowani i chyba trzeba będzie, ehem, odprawić jakiś rytuał napędzania złego ducha. 😯
Zwyczajno, z Molecular biology of the cell sie uczylam, i mam, tylko musze kupic nowsze wydanie 😳 🙂
Co do pogladow na temat wiary jest ich w Koszyczku cale spektrum, i wszystkie za mojej pamieci zawsze byly mile widziane. Dla mnie to miejsce jest szczegolnie mile, bo tu mozna takze wiare podwazac, i nikt, z wierzacymi wlacznie, sie o to nie obraza, a takich miejsc nie ma wiele.
Tak bylo w pewnym okresie w mojej pracowni – dwie Zydowki ortodoksyjne (aszkenazyjka i sefaradyjka), dwoje muzulmanow (ona ortodoksyjna), jedna chrzescijanka niedowierca, dwoch agnostykow, i ja, zupelnie niewierzaca. I mozna bylo o tym rozmawiac, i nawet zartowac, a gdy trzeba bylo poczestunki tylko ja wiedzialam co kupic tak by wszyscy mogli to jesc 😀
Gdyby wszyscy sie stosowali do przykazania nie cudzołóż, nie bylo by kina francuskiego 😆
Mnie wychodzi, że człowiek stwarza Boga na obraz i podobieństwo swoje. I ciekawie by było, gdyby taki w zaświatach na niego czekał.
cieplo przyszlo, od jutra na wiele tygodni zamieni sie w upal, bede wiecej podlewal balkowowa roslinnosc i juz 🙂
Jagodo w takim klubie zawsze 🙂 😀
Lisku,oczywiscie ze uprawiam rytualy; herbatuje, balkonuje, szeleszcze, brykam, fikam i (co za wstyd) S-Bahnuje namietnie
o kazaniu ksiedza Jedraszewskiego:
http://marcinboguslawski.blogspot.de/2015/08/polityczne-zerowanie-na-powstaniu.html
Rysiu, to nie ja, to Aga 😆
😳 przepraszam Aga, przepraszam Lisek 😳
nowe okulary potrzebuje 🙂 😀
na dobranoc
John Donne, Medytacja XVII
Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułamek kontynentu,
część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona,tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on Tobie.
Tłumaczenie: Stanisław Barańczak
Nie ma za co, Rysiu. Jeśli okulary potrzebne Ci jeszcze z jakiegoś powodu, to nie zwlekaj, ale jeśli nie, to szkoda schodzić z balkonu. 😛 Zwłaszcza w taki upał. Nurzająca się w rytuałach jaczejka. 😯
Lisku! A toś mnie podpuściła, widzę że z szeroko rozumianej „branży” jesteś. Na temat biologicznej natury życia nie mam nic więcej do powiedzenia niż w najnowszych wydaniach „The cell”. Chyba ostatnio rozdzielono „The animal cell” i „The plant cell” bo w jednym tomie już się nie mieściło wszystko co biolodzy odkrywają od jednego wydania do drugiego.
Dobranoc wszystkim 🙂
…musiałabym na głowę upaść, żeby iść do kościoła tylko po to, żeby z niego wyjść
🙂 🙂
Przypomniało mi się jak różnie całkiem poważni ludzie mówili, żeby wchodzić do Partii (tak samo majuskułą jak Pan Bóg), bo wtedy proporcje mądrzejszych i uczciwszych będą lepsze.
Więc na temat wiary nie wypowiadam się, bo zupełnie nie rozumiem co to i na co to komu, ale na temat religii zorganizowanej w kluby „Nasz Bóg — Ich Bóg” mam zupełnie zdecydowane zdanie: jeśli przez setki lat (które fanatycy naciągają do tysiąca, a co poniektórzy nawet do dwóch) było to-to nieustannym źródłem wojen, rzezi, rozpusty, hipokryzji i wyzysku, z przelotnymi srebrnymi chmurkami okresów gdy tej instytucji coś do gardła skakało, to trzeba Niesłychanie Silnej Wiary, znacznie przekraczającej Wiarę w Jakiegokolwiek Boga, by ufać, że z tego może się jeszcze coś dobrego wylęgnąć. I wszyscy podobni do Lemańskiego to dobrzy ludzie, co wchodzą do Partii po to, by powiększyć procent dobroci, mądrości i przyzwoitości.
Nigdy nie będę wiedział co Helena chciała powiedzieć, że jakaś ośmioletnia dziewczynka była „pobożna”. Łatwiej mi przychodzi wyobrazić sobie, że zmagała się z pytaniami o Absolucie, bo też coś takiego miałem: jak sobie wyobraziłem, że w nagrodę za dobre życie miałem pójść do Nieba, gdzie przez nieskończoność miałem chodzić i śpiewać hymny na cześć Stwórcy, to jeden Boski Cud, że od tego nie zwariowałem i uratowałem się chyba tylko zacnym ziarnem sceptycyzmu i niewiary. Ale do oficjalnego oświadczenia, że do żadnego kościoła więcej chodzić nie będę musiało jeszcze sporo lat minąć, bo co, ryzykować, że własna rodzina z tej swojej pobożności odda mnie do poprawczaka?
Mówienie dziecku, że pochodzenie Boga to
jest Wielka Tajemnica wygląda na bardzo ciekawy psychologiczny eksperyment, ale na moje szczęście nikt mnie czemuś takiemu nie poddał. Ani temu o dzieciach z kapusty.
A ja z wielką radością bywam w synagodze i nie mam poczucia, że to jakieś obce miejsce.
Pewnie wielka zasługa w tym gospodarzy miejsca, a rabina Schudricha szczególnie.
Może dlatego, że jak powiedział kiedyś, przekładając myśl na język laicki, to tak, jakbyśmy mieli wspólną babcię.
Ostatnio napisała do mnie bardzo poruszający list, Anna, która musiała wyjechać z Polski po 68′.
Jestem wstrząśnięta jej ciągle żywym bólem. Miało to związek z książką, która się właśnie ukazała – „Zapiski z wygnania” Sabiny Baral. Anna uważała, że nareszcie ktoś napisał również o jej doświadczeniu.
Czytam ją właśnie i myślę, że takich lektur nigdy dosyć, bo nie przychodzą mi do głowy te wszystkie szczegóły, myśli, uczucia, których doświadczają konkretni ludzie.
Więc chociaż są to ciężkie emocjonalnie lektury, czytam, bo chciałabym powiedzieć, że coś więcej zrozumiałam.
Człowieczek bardzo boi się zostać sam ze sobą, bo to najtrudniejsze towarzystwo, jakie umiem sobie wyobrazić. A jak podeprze się Bogiem, to też boi się stanąć przed nim twarzą w twarz, bez pośredników.
Wygrałam los na loterii. Ślepy traf, samolubne geny, cokolwiek. I dostałam w prezencie coś niesamowicie fascynującego – życie.
Dzień dobry 🙂
rytuał
Dzien dobry 🙂
… i c.d.
herbata. 🙂
szeleszcze
bryk bryk brykam
🙂
Dzień dobry 🙂
Jestem bardzo, bardzo wzruszony wczorajszym powitalnym orszakiem smoków 🙂 Nawet pląsam z radości, choć smoki nie pląsają 🙂
Pląsam dla Ciebie, Piesku 🙂
Odsapnąłem nieco i pooooowoli będę się budził 🙂 Jutro wypada być przynajmniej w połowie obudzonym 😀
Całą noc myślałam nad tym, co Andsol napisał o religii zorganizowanej i mam wątpliwości. Wydaje mi się, że nie chodzi o organizacje religijne, tylko o grupy ludzi zorganizowane wokół – czegokolwiek. Jest w nich pozytywna energia – potrafią las zasadzić i sprzątnąć plażę, zaśpiewać Te Deum i zatańczyć lambadę, ale też odzywa się w nich to, co w nas najgorsze. A jak się odezwie – czy to dobre, czy złe – to w grupie się nakręca. Kiedy pojawia się jakieś „my”, zaczyna szukać „onych” do bicia. I czy „my” jest definiowane poprzez przynależność do jakiegoś zgromadzenia religijnego, czy narodu, czy fanklubu piłkarskiego lub muzycznego (pamiętacie bójki punków i depechów?) – to chyba nie ma większego znaczenia. Tyle, że im „my” większe, tym bójki na większą skalę. Wydaje mi się, że skreślenie organizacji religijnych nie jest wyjściem – jak nie będzie innej opcji, to wielbiciele grzybowej będą się tłukli z miłośnikami ogórkowej – human nature being as it is. Znaczy, nad sobą trzeba pracować. Pracować… Tia, znowu się skandalicznie spóźniam.
Bry!
Och, był taki bardzo przenikliwy (i złośliwy) pan, który napisał, jak to się tłukła frakcja zwolenników tłuczenia jajek od grubego końca ze zwolennikami tłuczenia ich od cieńszego. Trzeba jakiś cel w życiu mieć 😉 Tak, pan Swift w Podróżach Guliwera.
Im szczytniejszy cel tym większe podejrzenie, że ktoś chce mnie wydudkać.
Dzień dobry! Bardzo interesujące są dla mnie Wasze rozważania na tematy światopoglądowe. Andsolu, skłaniam się do poglądu Agi. Nieszczęście nie w religiach: ludzie będą się bić choćby o sposób tłuczenia jajka. Religie gromadzą duże grupy ludzi, dlatego ich walki są tak dotkliwe i brzemienne w skutki. Ale „niemanie” religii też przekształca się w rodzaj religii i daje powód do rzezi. Tak właśnie stało się, gdy bolszewicy w imię tępienia „opium dla ludu” wieszali popów na dzwonnicach, a potem ogłosili „religię” komunistyczną, za której najmniejszą krytykę można było stracić życie, a już na pewno wolność. Śmiem twierdzić, że w ostatnim stuleciu więcej ludzi cierpiało i zginęło z powodu szerzenia idei komunistycznej niż z powodu jakiejkolwiek religii kiedykolwiek. Problem leży w ekstremizmach (kto nie z nami, ten przeciwko nam!). A ekstremizmy przybierają na sile, gdy zaczyna brakować środków do życia, czy też środków do „godnego życia”. Wracam z uporem do teorii stada walczącego o zasoby. Te wyróżniki, które wyodrębniają stado: religia, komunizm, faszyzm, ateizm przybierający w ustach swych wyznawców np. Richarda Dawkinsa postać religii, scientyzm, kolor skóry – to są elementy drugorzędne. Zawsze jakiś się znajdzie.
Szkodliwość, lub nie, grup osób wyznających i próbujących narzucać po dobroci lub z maczetą w ręku swoje poglądy, to jedna rzecz. Natomiast moje pytanie „kim jestem i co ze mną będzie, dlaczego tu jestem i jaki sens ma moje życie” to zupełnie odrębna dla mnie sprawa.
Rytualne dzień dobry 🙂
Jak o mnie chodzi, to jestem całkowicie tolerancyjny – jajko można tłuc od jakiegokolwiek końca, pod warunkiem, że jest to koniec cienki. 😎
Zwierzę Wam się, że zacząłem trochę wątpić w opłacalność myślenia. W ostatnich kilku dniach prawie zupełnie zrezygnowałem z tego zajęcia, ale kiedy przychodziłem na blog, wszystko było już wymyślone, a nawet napisane. No to po co właściwie pies się ma wysilać? 😆
Ciekawe, zwykle zgadzam się z Bobikiem, ale jajko tłukę z innego końca 🙂
Właściwy wybór końca jajka do tłuczenia to i tak pikuś, w porównaniu z wojnami domowymi o to, jak wieszać papier toaletowy. 🙄
A propos Tadeuszowego „wydudkać”, ktoś już nas wydudał i zamierza to robić nadal:
http://wyborcza.pl/1,75478,18475983,dudatour-przed-wyborami.html#MTstream
Prezydent wszystkich Polaków. Wstyd.
Jajko, papier… 🙄 A tubka pasty do zębów wyciskana nie od końca? 👿
Słowo wydudkać zaczyna powoli nabierać politycznej głębi. Ale jestem przekonany, że dno dopiero przed nami… 🙄
Dzień dobry Bobiczku! 🙂
A dobry, dobry. Zaraz przyjdą Pannakotowi i mam nadzieję, że namówię ich na wspólną działalność przestępczą. A sprowadzenie kogoś na złe drogi zawsze jest dla nieodrodnego syna jaczejki powodem do uciechy. 😈
Brak mi słów 🙁
http://natemat.pl/150369,oto-dowod-wspanialej-polskiej-goscinnosci-wredny-grubas-atakuje-obcokrajowca-z-malym-dzieckiem-na-rekach
Aha, czyli rytuał napędzania złego ducha zostanie odprawiony. 😈
Religie sa predysponowane do prowadzenia do walk nie tylko dlatego ze przyciagaja wilu ludzi, lecz dlatego ze przemawiaja bardziej do uczuc ludzi niz do ich rozwagi; religie zorganizowane bardzo czesto daza do wladzy duchowej nad swoja trzoda (podkreslam – chodzi o organizacje, nie o religie jako taka). Niektore ruchy spoleczne tez tak dzialaja. Wydaje mi sie ze teorie podkreslajace indywidualizm chyba sie w ruchy ekstremistyczne nie przeksztalcaja.
Co do zwiazku miedzy walka o zasoby grupy a ekstremizmem, warto by sie zastanowic nad przykladami ktore to popra lub nie.
Kilkukrotne badania opinii publicznej w Palestynie, robione przez nich samych, wskazuja ze ostrzejsze nastawienia w stosunku do Izraela i brak checi do kompromisu sa skorelowane z wyksztalceniem – im wyzsze wyksztalcenie, tym mniejsza chec kompromisu, a nie na odwrot.
Markocie, czy masz jakiś dobry przepis na kryminalne ciasteczka? 😉 Najlepiej nie za słodkie, proste, szybkie i pyszne. Chętnie kruche, orzechowe. 🙂
To lekarz, ten co przemawia? 😯
I jeszcze nie zerozumialam : to w tej izbie wytrzezwien co ten lekarz pracowal, najwiecej bylo pijanych Arabow? 😯
Z kryminalnych deserów, kojarzy mi się (znakomicie!), niestety, nie coś kruchego, a baba au rhum – ulubiony deser Poirot’a. W seriach policyjnych dość często pojawiają się pączki. Poza tym są jeszcze lizaki Colombo. Pamiętam też,że w jakiejś zagadce kryminalnej, dużą, wręcz decydującą rolę w wykryciu sprawcy miało ciasto z jagodami. Sprawca je zjadł, udając w restauracji ofiarę, a wiadomo było, że ofiara go nie jadała.
„… brak checi do kompromisu sa skorelowane z wyksztalceniem – im wyzsze wyksztalcenie, tym mniejsza chec kompromisu, a nie na odwrot.”
Jeżeli zaliczymy zwolenników PiS do ekstremistów ( ja ich tak odbieram), to sytuacja w Polsce jest podobna. Najbardziej aktywni zwolennicy, oddani całą duszą Kaczyńskiemu, troszczący się o logistykę działań i pantoflowy PR są w znacznej mierze wykształconymi ludźmi, często byłymi wykładowcami wyższych uczelni, o przyzwoitym ( jak na polskie warunki) statusie materialnym.
Tak, Heleno, przemawiający to były lekarz z izby wytrzeźwień.
Nie wiadomo, co chciał na końcu powiedzieć, bo nagranie zostało przerwane.
Lisku! Kto wszczyna wojnę: chyba ci, którzy mają nadzieję na zwycięstwo.
Nie pisałam, że biedni walczą o dostęp do zasoów, tylko że wojny toczą się o dostęp do zasobów, które z natury swojej są ograniczone.
Biedni” w cudzusłowie jako skrót myślowy są często w wojnach wykorzystywani, zgodnie z przysłowiem „biednemu zawsze wiatr w oczy”, albo „w którą stronę się nie obrócisz z tyłu zawsze du.a”. „Biedni” i niewykształceni stanowią większość ludności świata, nie mają wiele do stracenia, za obietnicę poprawy życia zrobią wiele – stosunkowo łatwo obudzić w nich instynkt stadny. Tak mi się wydaje, ale muszę to jeszcze przemysleć.
Pilnie potrzebny koktajl! 1/3 optymizmu, 1/3 nadziei, 1/3 odwagi. Z plasterkiem limonki i listkiem mięty. Dobrze zmrożony. Wstrząsanie i mieszanie według uznania 👿
Idziemy jutro na pogrzeb. Trzeci w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Tym razem pogrzeb przyjaciela od ponad 40 lat. Współpracownika Jagodowego. Nasze dzieci chodziły do jednej klasy w szkole podstawowej. I chyba od tragedii jego córki zaczęła się jego systematyczna autodestrukcja. Córka wyszła za mąż za psychopatę. Po kilku latach małżeństwa zaginęła. Znaleziono ją w lesie na gałęzi. Posypało się małżeństwo. Drugie też nie było szczęśliwe bo on popadł w pracoholizm. I wreszcie udało mu się zapracować na śmierć 🙁
Wiemy o jego śmierci od piątku. Ale im bliżej pogrzebu, tym bardziej boli 🙁
Boję się jutrzejszego dnia 👿
Wśród moich piekących znajomych bardzo popularne są przepisy z tej strony: http://www.kwestiasmaku.com/desery/desery.html Ilekroć jadłam jakieś wypieki stamtąd, były pyszne.
Jagodo, wyrazy współczucia.
Z drugiej strony chyba trudno unieść taki ciężar, jaki niósł przyjaciel.
Już nie cierpi, jeżeli to jest pociecha.
Zwyczajno, wybacz ze bede grala the devil’s advocate: teorie/hipotezy spoleczne trzeba probowac udowadniac. # Wszczynanie wojny nie jest identyczne z ruchem ekstremistycznym. # Z kilku przykladow obok mnie mam wrazenie ze wojne rozpoczynaja Ci ktorzy moga zyskac na jej prowadzeniu; dlatego tez nie zawsze potrafia ja zakonczyc.
Jest genialna seria kryminalna z szefem poliji w malym muasteczku St Denis w Dordonii, w poblizy Perigordu. POlicjant nazywa sie Bruno . Autorem jest brytryjski dziennikarz Martin Walker.
I tam nie tylko deserow multum, ale takze wszystkch innych dan, starannie opisanych. Spory nacisk na trufle, foie gras, wina i dziczyzne. Bardzo milosnie opisane.
Niestety, skonczylam czytac wszystkie 9 ksiazek z inspektorem Bruno. Mam nadzieje, ze pisze dalsze.
Ale sporo jest takze watkow historycznych – o Ruchu Oporu, wojnie domowej w Hiszpanii, zimnej wojnie, rzadzie Vichy.
Zaskakujace dla mnie to co Walker pisze o glebokim podziale w Resistance miedzy gaulistami i komunistami, a raczej o tym jak dzis trakltowani sa wszyscy bohaterowie Ruchu Oporu bez wzgledu na tamte podzialy. Z szacunkiem i wdziecznoscia za ich ofiare. Myslalam o tym sledzac ostatnie obchody rocznicy Powstania.
Lizaki KOJAKA, nie Colombo! 😳 Praca szkodzi.
podstawą jest wiara 😎
http://wyborcza.pl/1,75478,18478158,polacy-wierza-ze-duda-bedzie-lepszym-prezydentem-niz-komorowski.html#BoxGWImg
Inspektora Bruno laczy z Colombo to, ze tez ma psa-basseta. Najpierw Gigi (od Gitane’a), a potem szczeniaka, Balzaca.Gigi byl bardzo dobry w wyszukiwaniu trufli, rosnacych w ziemi pod jakims specjalnym gatunkiem „bialych” debow.
Heleno, po polsku Bruna nie widze, poszukam w oryginale
Bobiku
z kryminalnymi ciasteczkami nie mam doświadczenia (poza drożdżowymi bułeczkami z ciasta chałkowego), ale z tego, co wiem, ciasteczka są najlepsze z dodatkiem indyjskiego masła roślinnego.
Takie masło bardzo wzmacnia potencjał wszelkich wypieków.
Mam dobry hiszpański przepis na takie masełko, dasz radę przeczytać oryginał?
Ten CHAM z Placu Zamkowego powinien odpowiadać karnie za publiczne podżeganie do nienawiści.
Najlepiej w formie długoterminowych prac społecznych w ośrodku dla uchodźców.
Nie przyszło mi do glowy, że taki występ może być możliwy i to jeszcze w przytomnosci straży miejskiej.
Byłam wczoraj na Placu Zamkowym i zwróciłam uwagę, że jest sporo kobiet w chustach na głowie z wózkami i dużymi gromadkami dzieci.
Pewnie to ci uchodźcy przyszli zobaczyć ważne miejsce w stolicy swojej nowej ojczyzny.
Tak sobie pomyślałam, że zwracają uwagę i tylko patrzeć, jak skończy się sielanka.
Wieczorem było dużo ludzi, ale nie widać było specjalnego zainteresowania tymi kobietami.
Z młodości pamiętam taki kryminał o „ciasteczkowym” tytule:
http://www.archiwum.klubmord.com/Recenzje/no-l-randon-dwie-rurki-z-kremem.html
Noel Randon to był pseudonim Tadeusza Kwiatkowskiego.
W jednym z filmowych odcinków „Morderstw w Midsomer” była sympatyczna para staruszków, którzy hodowali marijuanę i dodawali ją do ciasteczek 😉
Teraz będzie hardkorowo: odkurzam w upał… To prawie brzmi jak: idę w dal 😆 Pocwałował w upał, w jego głąb, na swoim dzielnym bachmacie. Tak zakurzał, że prerię odkurzył.
Ago, to chyba było ciasto z jeżynami.
A Bobik chyba szuka ciastek łatwych i szybkich do upieczenia.
Doro, o ile pamiętam to się źle skończyło.
Te ciasteczka nadziewane.
Wiesz, Irku, jeszcze człowiek nie zaczął urzędowania, a już coś złego w jestestwie mi się robi, jak patrzę na to oblicze.
Nie chcę, ale mi się robi i chyba bardziej niż na widok Kaczyńskiego.
Czytalam kiedys Modlitwe o Deszcz /Wojciecha Jagielskiego o Afganistanie, zajrze jeszcze raz; wydaje mi sie ze pisal ze rzeczywiscie najwieksza dzialalnosc Talibow jest w rejonach najubozszych, sprawdze 🙂
Bobik juz przypuszczalnie skonczyl piec 😀
O ciastkach, to ja tak krytyczno-literacko, a nie praktycznie. 😳 Poza linką, która jest całkiem praktyczna. 😉 A Mt7 ma rację, to było ciasto z jeżynami.
Bobiku,
jeśli lubisz lody, to dobre są na mleku tzw. Canna-milk.
3.5 g okruchów na szklankę gorącego mleka plus łyżka masła, lekko podgrzewać ok. godziny, przefiltrować, ostudzić.
Pół szklanki tego mleka plus szklanka greckiego jogurtu, ekstrakt waniliowy, szklanka przetartych brzoskwiń albo przecieru z mango, 2 łyżki cukru. Wymieszać, zamrozić (4 h)
Mam pod nosem skrajna zydowska religijno-nacjonalistyczna, mesjanistyczna grupe nazywana Chlopcy ze Wzgorz. To mala grupka chlopakow w wieku kilkunastu do dwudziestu kilku lat, wywodzaca sie z zydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu. Biwakuja na wzgorzach, atakuja Palestynczykow, sprzeciwiaja sie panstwu. Przypuszczalnie to oni podpalili kosciolek w Galilei, atakowali dzialaczy lewicy. Ich ostatni wyczyn kilka dni temu to podpalenie palestynskiego domu, w wyniku ktorego zginelo siedmiomiesieczne niemowle a jego rodzice i braciszek doznali ciezkich obrazen (okolo 90% oparzen). W sobote byla ogromna demonstracja w Tel Awiwie zadajaca poskromienie tej grupy, okreslonej nawet przez premiera jako zydowscy terrorysci. Mozna powiedziec ze ogolnym kontekstem jest konflikt o ziemie, ale to jednak nie tlumaczy ich profilu. Nie wiem o nich wiele, ale watpie czy pochodza z domow w ktorych czegos im szczegolnie brakowalo.
Lisku, co najmniej jeden Bruno zostal na polski przetlyumaczony.
Watki historyczne rozwija Autor fascynujaco, skupuajac sie na wspolczesnym poklosiu historii. W jednej z powiesci (Children of War) glownym watkiem historcznym jest ratowanie w czasie wojny tysiecy dzieci zydoskich przez rozliczne organizacje skautow protestanckich w wioskach potomkow hugonotow. Te dzieci nie musialy sie tam ukrywac.
Markot prawidłowo zrozumiał, o jakie ciasteczka chodziło, ale nasza grupa przestępcza i tak postanowiła improwizować, with a little help from our internet. 😀 Na pieczenie okazało jednak za gorąco, ale już zrobiliśmy ciasto, z przepisu wymyślonego naprędce. Najpierw wytopiliśmy masło maryśkowe, czyli coś w rodzaju indyjskiego ghee (więc zgodnie z tym, co poleca Markot), a potem, po przestudzeniu, doszła mąka, mielone orzechy laskowe, jajko i niewiele cukru. Następnie ciasto poszło się wylegiwać w lodówce i czekać na środek nocy, kiedy temperatura może pozwoli włączyć piekarnik bez zgrozy w ślepiach. Wszystko proste jak drut, zwłaszcza kiedy wszelkie prace wykonują Pannakotowi, a ja tylko robię za prowodyra i wydaję zbrodnicze instrukcje. 😈
masło maryśkowe .. ??? 😳
Markot zrozumiał, bo markot ma kryminalną intuicję 😎
A na upał markot poleca lody.
Podobno żeby THC w ciasteczkach w ogóle działało, trzeba je najpierw rozpuścić w tłuszczu. Ponieważ tak twierdzą dosłownie wszyscy znający się na rzeczy, pewnie coś w tym jest. 😉
A to masło robi się tak, że maryśkę przez jakiś czas warzy się powoli w maśle, aż ono zzielenieje. Wtedy można je przecedzić i używać do kulinariów.
Albo zielsko gotuje się długo w mleku.
Są nawet filmy na Tubie. 🙂
Krimilody w taki dzień jak dziś nie byłyby od rzeczy, ale jakbym miał godzinę stać nad tym mlekiem i pilnować, żeby się nie przypaliło… To chyba jednak lody zjem praworządne, a tylko ciasteczka popchnę na złą drogę. 😎
Dlatego, Lisku, zaczynam się przychylać do zdania Donalda Tuska, że jak ktoś ma wizje (w sensie idei) to niech zgłosi się do psychiatry.
Lepiej jest najpierw zaparzyć w wodzie i pierwszy nastaw wylać. Będzie mniej chlorofilu i lepszy, łagodniejszy smak. A THC po prostu jest rozpuszczalny w tłuszczu, a nie w wodzie i trzeba go w ten sposób wyekstrahować. Albo sobie zrobić herbatkę z dodatkiem masła. Plus ewentualnie miód do smaku.
Tu jest dobra informacja ale po hiszpańsku.