Tren grzybiarza

sob., 26 września 2015, 01:10

Nieszczęsne grzybobranie, żałosna wyprawa,
co na kpinę zakrawa.
Po co me smutne ślepia patrzą na świat boży,
gdy w kosz nie ma co włożyć?
Już grzybiarze chodzeniem po lesie sterani,
a tutaj ani kani,
ani opieńki nędznej. Łzy daremne leję –
nie masz, nie masz nadzieje.
Ująłbym w łapę tęskną trzonek borowika,
lub z podgrzybkiem pobrykał,
skoczyłbym do maślaka jak podcięty batem…
Ech, marzenia skrzydlate!
Nie do takiego lasu chciałem dzisiaj dotrzeć,
losie, ty wstrętny łotrze!
Co za diabeł mnie skusił, żeby w końcu przybiec
na to straszne bezgrzybie?
Niestetyż, trujak nawet nie pcha się pod kozik,
więc z pretensją do bozi
czy do fatum, co grzybne mi zmieszało szyki,
zjem na obiad befsztyki.