Z pozycji eksperta
– Znowu mam pomysł na to, co zrobić z tak pięknie rozpoczętym życiem – przyznał się Bobik, niedwuznacznie oczekując od Labradorki zainteresowania. – Poradniki mógłbym pisać.
– Ty, szczeniaku? – zdziwiła się niezbyt elegancko Labradorka. – Nie za krótko przypadkiem żyjesz, żeby innych pouczać?
– Po pierwsze, nie żyję przypadkiem – obruszył się Bobik. – Planowany byłem. A po drugie, krótkość życia przy pisaniu poradników jest zaletą. Pomyśl, ilu błędów jeszcze nie zdążyło się popełnić. Można radzić z pozycji niemal całkowitej bezbłędności.
Sąsiadka nadal nie wydawała się być przekonana. Potrząsnęła sceptycznie łbem i zadała podchwytliwe pytanie:
– No dobrze, przyjmijmy, że masz mniej błędów na koncie niż jakikolwiek ekspert od czegokolwiek. Ale na jakiej podstawie chcesz na przykład doradzać, jak odnieść sukces, skoro sam jeszcze żadnego nie odniosłeś?
– A kto powiedział, że ja chcę doradzać, jak odnieść sukces? – parsknął Bobik. – Wręcz przeciwnie, mam zamiar napisać poradnik „Jak nie odnieść sukcesu”. To bardzo łatwo zrobić. Pozbieram tylko główne punkty z tych poradników o sukcesie i odwrócę. Zamiast „jak uwierzyć w siebie” opiszę, jak skutecznie nie wierzyć w siebie. Albo „wyznacz sobie cel”. Myślisz, że będę miał jakiekolwiek kłopoty z wyjaśnieniem, jak żyć bez wyznaczania sobie celu?
– I sądzisz, że ktoś taki poradnik zechce kupić? – drążyła dalej Labradorka.
– Jasne! – odszczeknął radośnie szczeniak. – Ludzie wszystko kupią, jak jest napisane przez eksperta. A przecież na rzecz moich porad będzie przemawiało to, że faktycznie jeszcze nie odniosłem żadnego sukcesu.
– Ale jeśli ten twój antyporadnik dobrze się sprzeda, będzie to jakiegoś rodzaju sukces i wtedy możesz przestać być wiarygodny – zrobiła ostatni wysiłek Labradorka.
– Wtedy zrobię to, co każdy już uznany ekspert – machnął łapą Bobik, niezrażony marudzeniem sąsiadki. – Powiem, że od początku mówiłem co innego, niż mówiłem. I wszyscy mi uwierzą, bo gdyby nie uwierzyli, musieliby przyznać, że eksperci są w gruncie rzeczy psu na budę i przestać się na nich powoływać. A to by się szybko stało nie do wytrzymania. Kto chciałby popełniać błędy wyłącznie na własny rachunek, nie mogąc chociaż ich części zwalić na złe rady ekspertów?
Hmmm…
Bobik o drogowskazach…
W internecie? Nie to straszne!
Ja jako człowiek ubiegłowieczny mam oczywiście oszołom wokół, gdzie, co wybrać (kiedyś była tu dyskusja o sklepach ze sprzętem elektronicznym, gdzie „kukuła” nadaje do mnie jakąś serię informacji, których sam nie rozumie). Sądzę jednak, że z czasem wykształcą się media internetowe (na innych zasadach niż dzisiejsze gazety), które będą tym czym dla mojego pokolenia była np. Kultura.
No, niby Studio Opinii jest wlasnie takim miejscem do ktorego trafiaja wybrane i spelniajace pewne wymogi tekstu blogerskie, moze nawet niektore z nich sa zamawiane przez Redakcje. .
Co myslicie o tym tu?
http://www.liiil.pl/1328970696,Michal-Leszczynski-Za-mundurem-LOT-szczurem.htm
Takie internetowe media z ambicjami nawet już powstają, np. Studio Opinii. I paradoksalnie, pierwszą rzeczą, w którą takie medium musi uderzyć, jest tak „święta” zdobycz netu, jak wolność publikowania wszystkiego. No, niestety, jak się chce mieć jakość, zaraz trzeba stawiać szlabany. 😉
Jasne, w sprawie netu Łajza koniecznie musiała głos zabrać. 😆
Hehe. 😈
Uniformizacja?
Witkacowski świat Pełnej Automatyzacji?
A co mi ma przeszkadzać krzyżyk, czy inny znak przynależności religijnej u stewardessy?
Oczywiście rozumiem lęk LOTu przed islamskimi pasażerami
W trakcie tej dyskusji przyszło mi do głowy pytanie – Kto pokusi się na zawładnięcie tym obszarem nieskrępowanych wypowiedzi, aby wskazywać, co należy/nie należy czytać (oglądać, słuchać)?
Lepiej nich nikt się nie pokusza, bo z tego nic dobrego nie będzie, a choćby działał metodami chińskimi, to i tak ludzie sobie jakoś poradzą. Jeśli będą chcieli.
Nie przeszkadza mi krzyżyk u stewardessy. U nauczycielki, pani na poczcie, kasjerki w banku też nie. Przeszkadza mi, jeśli którakolwiek z nich traktuje gorzej klientów/ pasażerów bez krzyżyka.
Policjant w turbanie też może być. 🙂
http://worldsikhnews.com/17%20September%202008/Image/Amaninder%20Singh.bmp
Nie mogę nie pamiętać, że w ubiegłym wieku nie było łatwo dostać w kiosku Przekrój albo Politykę, ale żeby kupić Wieczór Wybrzeża po 16, trzeba było uwieść panią kioskarkę. Dlatego o drogowskazach, wybaczcie, jakoś nie mogę poważnie. Najlepiej niech każdy ma swój i stara się rozmawiać z ludźmi o podobnych drogowskazach, zamiast się martwić o całą ludzkość, co ona biedna pocznie sama. To samo co zawsze pocznie. 😛
Klakier. Pytanie nie brzmi: co Tobie moze przeszkadzac ze ktos nosi krzyzyk. Pytanie jest o to czy pracodawca ma prawo ustanawiac standardy „wygladu” w pracy takie, ktore nie afirmuja Twojej wiary.
Znam szkole nieprywatna, gdzie zarowno uczen jak i nauczciel musi nosic czarne buty, spodnie i zakiet i koszule z krawatem. Znam redakcje, gdzie sekretarka zostala odeslana do domu, bo przyszla do pracy w szortach, znam bank, gdzie kasjerce w czadorze nie pozwolono obslugowac klientow. Krzyzyk nie jest nic nie znaczaca bizuteria. Jest on proklamacja wiary i okreslonej religii. Pytanie zatem brzmi: czy pracodawca moze oczekiwac od pracownikow, ze takiej proklamacji skladac nie beda w trakcie wykonywania sluzbowych obowiazkow?
Są ludzie, którzy krzyżyka nigdy nie zdejmują (nawet do kąpieli 😉 ) i jeżeli jego kawałek dyskretnie spod munduru by wyglądał, to ja bym pewnie w ogóle nie zwrócił na to uwagi. Potraktowałbym to tak samo jak np. obrączkę (też w końcu symboliczną) – no, biżuteria i nic mi do tego. Ale rozumiem samą zasadę, że mundur nie toleruje prywatności. Faktycznie, cały jego sens jest w tym, żeby prywatność i jednostkowość odebrać, włącznie z wyznaniami wiary. A jak może być krzyżyk czy medalik, to czemu nie broszka, a jak broszka to czemu nie pasek – i całą ideę umundurowania diabli biorą.
Ale czy nie można by znaleźć kompromisu? Niech sobie stewardessy noszą krzyżyki, byle na tak długim łańcuszku, żeby ich nie było widać? 😉
WW, jesli dobrze zrozumialem Bobika, to nie „martwil sie on o cala ludzkosc” tylko glownie o siebie, zastanawiajac sie jak w zgielku plugawych wyrazow odnalezc slowa rozumne i czyste, ze sie posluze tu innym Wieszczem.
Kiedy to o to wlasnie chodzi – ze nosic moze, nie moze sie jednak nim afiszowac. Nie mysle by pracodawca zagladal jej gleboko za dekolt. Choc i to sie podobno zdarza.
No tak, ale gdzieś mi tam spod tego wyłaziła troska o całokształt. Może mi się przywidziało. 😉
Nie zza dekoltu wyłaziła, tylko zza troski Bobika. 😎
No to w czym problem, skoro nosić może? Czyżby stewardessy były tak marnie opłacane, że nie stać ich na dłuższy łańcuszek? 😯
Turban dla Sikha ma nieco inny status niz krzyzyk czy inne symbole religijne. Turban jest WYMOGIEM religijnym, tak jak obrzezanie chlopcow w ortodiksyjnym judaizmie. Krzyzk nie jest wymogiem. Jest elementem afirmacji wiary.
Ja nie moooogie. 😆 Wyobraziłem sobie troskę wyłażącą zza dekoltu i rozchichrało mnie na ament. 😆
O to samo byla awantura przed rokiem w Wlk. Brytanii. Naziemna stewardessa bodaj British Airways i krzyzyk/ Ona sie uparla, pracodawca sie uparl. Poszlo do sadu. Nie pamietam jak sie skonczylo, ale nie wydaje mi sie by wygrala stewardessa.
Zaiste – „uwodzenie” pań kioskarek (i nie tylko) należało do kanonu ubiegłowiecznego. Ale, aby oddać im cześć należną – po jakimś czasie (już bez uwodzenia) można było liczyć na to, że dostanie się spod owej „lady” to, czego się potrzebuje.
Te panie miały w sobie jakąś mądrość życiową w rozpoznawaniu, kto jest kto.
Ja do dziś wspominam z wielkim sentymentem panią Janeczkę ze stoiska płytowego w Ośrodku NRD na Świętokrzyskiej, która zawsze miała w „zanadrzu” jakąś płytę, która pozwalała cieszyć się dniem. Mam Ją w swej małej Świątyni Wpomnień.
bedziemy pilnowac? tych co kusi i tych co mysla ze jakos to bedzie? bedziemy……….
http://farm8.staticflickr.com/7046/6856908123_6759275344_b.jpg
http://farm8.staticflickr.com/7052/6856900271_63d7b74654_b.jpg
http://farm8.staticflickr.com/7049/6856890525_e69f4f91ec_b.jpg
http://farm8.staticflickr.com/7207/6856888703_0c75660fd5_b.jpg
http://farm8.staticflickr.com/7203/6856887901_29f568daaf_b.jpg
http://farm8.staticflickr.com/7059/6856901089_e245bf634e_b.jpg
Przy kwestii turbanu sprawa robi się ciekawa. Bo o ile noszenia obrzezania zakazać trudno, o tyle zakaz noszenia turbanu, nawet przez sikhów, wyobrazić sobie można. A skoro używać argumentu, że on jest wymogiem… Modlitwa 5 razy dziennie i w określony sposób też jest wymogiem u muzułmanów, niemniej jednak nie wszyscy pracodawcy są skłonni przyznawać im specjalne przerwy modlitewne. I większość muzułmanów się z tym godzi. Czy wobec tego taki pracodawca nie mógłby żądać od sikha, żeby też się pogodził z koniecznością obnażenia głowy?
W społecznościach wielokulturowych takie pytania wcale nie są teoretyczne ani pour la hec. 🙄
lesne dziadki i dziadki / hipsterstwo/ na mrozie 🙂 😀
Mar-Jo, na koncu idzie zawsze o „kase” 😯
Czyli tym wiernym, którym religia wyraźnie nakazuje nosić widoczny symbol swojej wiary na to pozwalamy, a tym, którzy w swojej Księdze nie potrafią wskazać takiego paragrafu nie pozwalamy? Sikh może w trakcie wykonywania służbowych obowiązków składać proklamację swojej wiary, a chrześcijanin już nie? Z takim podejściem się nie zgodzę.
To już rozumiem, dlaczego Ryś taki był dziś głośny w tej poczekalni. Trenował przed demonstracją. 😆
🙂
Aga, turban nie jest symbolem wiary. Jest wymagany od kazdego Sikha. Im nie WOLNO pokazywac wlosow.
Zreszta powiedzmy sobie uczciwie. Upieranie sie przy noszeniu krzyyka czy jakiegokolwiek innego symbolu wiary w pracy bardziej mi zakrawa na bloodymindedness niz autentyczna potrzebe duchowa. Skoro musi byc na widoku, a pod ubraniem sie nie liczy.
Dokladnie tak jak krzyz w Sejmie. Ciekawa jestem ilu poslow RP ma krzyz we wlasnym salonie, w publicznym pokoju we wlasnym domu?
@Kot Mordechaj 11 luty 12, 17:41
OK. Znam to w własnej rzeczywistości.
Kiedyś z zainteresowaniem oglądałem centymetrowej grubości przepisy, jakie są oczekiwania pracodawcy, co do wyglądu.
I powiedzmy, że akceptuję te wymagania.
Co nie zmienia mego poglądu co do uniformizacji i takiego, jakiegoś nie do końca wytłumaczalnego oczekiwania pracodawcy, że przestrzeganie tych zapisów ma wpływ na poziom kontaktów pracownik – klient.
Bo moim zdaniem cały problem tkwi nie w tym, jak kto jest ubrany, czy jakich procedur przestrzega, ale w najzwyczajniejszej chęci wspomożenia mnie w rozwiązaniu mego problemu. A wtedy niech będzie sobie ubrany, jak chce (w ramach ogólnie przyjętych norm).
Na marginesie jednak dodam, że gdy np. w operze spotykam ludzi ubranych niechlujnie, to burzy to mój nastrój. 😉
Prawdę powiedziawszy, mnie się też zdaje, że problem krzyżykowy jest stworzony sztucznie, bo nie byłoby żadnym problemem pogodzenie krzyżyka z wymogami umundurowania. Ale wygląda na to, że nie chodzi o pogodzenie, tylko o demonstrację: to jest kraj katolicki i nie będzie nikt katolikowi zabraniał! Rzeczywiście przypomina to nieco walkę o krzyż w Sejmie.
Piękne zdjęcia, Rysiu.
Te wszystkie protesty to dopiero początek walki, zdaje się.
MNie nie jest wszystko jedno jak ubrany jest ktos kto swiadczy mi uslugi. Oczekuje zatem, ze moj chirurg , a nawet dentysta nie bedzie w dzinsach i kowbojskiej koszuli, ze pracownik banku bedzie ubrany tak by wzbudzal moje zaufanie, stewardessa bedzie rozpoznawalna na tle pasazerow, podobnie jak policjant czy pracownik elektrowni, ktory przychodzi sprawdzic licznik. Chce wiedziec kto jest ksiedzem, kto zakonnica, kto kontrolerem biletow, a kto listonoszem.
Rozumiem, a w każdym razie wydaje mi się, że rozumiem, ludzi, dla których symbole wiary – albo przynależności do jakiejś społeczności – są ważne. Tym, którzy je noszą świadomie, także w trakcie pracy przypominają one o zasadach ich wiary, a także o tym, że również swoją pracą i zachowaniem w pracy dają świadectwo, jak tych zasad przestrzegają. Byłabym przeciw ostentacji, ale krzyżyk, medalik, znaczek harcerski, czy masoński – proszę bardzo. Rozumiem, że w służbach mundurowych zasady mogą być ostrzejsze – ale stewardess do służb mundurowych nie zaliczam. Prezydent Wałęsa mógł nosić Matkę Boską w klapie? Dlaczego stewardessa nie może mieć medalika? I dlaczego akurat pracodawcy stewardessy ma być wolno aż tak ingerować w jej strój? Co ze wspomnianymi przeze mnie wcześniej nauczycielami, np?
Kocie Mordechaju, studiowałam indologię – coś niecoś jeszcze pamiętam o 5k. 😉 I nadal uważam, że to, że religijny nakaz noszenia turbanu jest bardziej kategoryczny, niż religijny nakaz noszenia krzyżyka, nie powinno mieć wpływu na ich dopuszczalność w sferze publicznej. Jeśli już, to z punktu widzenia laika, turban jest bardziej widoczny, a więc bardziej problematyczny.
Rysiu, czy to sa Twoje wlasne zdjecia? Sa bardzo dobre.naprawde reporterskie, ktokolwirk je robil.
A czemu dentysta ma nie być w dżinsach? Jak dobrze się w nich czuje? I dobrze łata zęby?
OK – funkcjonariusze organizacji niech będą umundurowani, aby odróżnić stewardessę od zakonnicy.
Ale czy, jak zakonnica ma chęć w zimę nałożyć ciepła czapkę, to mam od niej wymagać, aby w mróz zasuwała w zakonnym welonie?
Myślę podobnie, jak Bobik, że ów problem jest problemem zastępczym nadmuchiwanym przez media
Podobnie, jak śmierć Szymborskiej pokryto żenującym spektaklem związanym ze śmiercią dziecka.
Jeśli ktoś mówi do mnie w ten sposób: http://www.wieczernik.oaza.pl/stary/102/2.html , to ja nie mam najmniejszej ochoty robić mu wbrew i przeszkadzać w noszeniu – na widocznym miejscu, acz bez ostentacji – krzyżyka. Ale na powieszenie go w miejscu pracy już bym się nie zgodziła.
I z turbanami byly kiedys problemy. Potem sad najwyzszy zdecydowal, ze jesli nie stwarzaja jakiegos zagrozenia BHP, to moga byc.
Powiadasz, ze stewardessy z krzyzkiem „swoją pracą i zachowaniem w pracy dają świadectwo, jak tych zasad przestrzegają.” A co ma krzyzk do tego? Jesli krzyzk ma podkreslac, ze kieruja sie chrzescijanska moralnoscia, to naprawde nie chce o tym wiedziec jako pasazer. Jej zasady moralne, oparte na chrzescijanstwie. islamie, judaizmie, czy buddyzmie, naprawde mnie malo obchodza, a wrecz moga mi przeszkadzac. Oczekuje od niej profesjonalizmu, a nie deklaracji wiary.
Stara opowiadal juz w tym miejscu jak po kilkumiesiecznym oczekiwaniu na wizyte u psychiatry z powodu galopujacej samobojczej depresji, stanela oko w oko z lekarka zakwefiona od stop do glow procz waskiej szparki na oczy.
Dzis zapewne zrobilaby straszna awanture o to, ale wtedy (bylo jakies 15 lat temu) byla nazbyt przestraszona ze ktos moze ja posadzic o religijna nietolerancje, aby przeciwko temu zaprotestowac. A nie miala najmniejszej ochoty ani zamiaru otwierac sie przed kobieta, ktorej wyglad mowil: jestem osoba bardzo pobozna, holdujaca okreslonym wartosciom wyznawanym w mojej religii i kazdego wedle tych wartosci, tych kryteriow osadzam. Wiec Stara wytrzymala te godzine i wiecej nie wrocila do dr Irmy Habib, ale zapamietala ja na cale zycie. Bo przezyla prawdziwy szok.
Klakier: „A czemu dentysta ma nie być w dżinsach? Jak dobrze się w nich czuje?”.
Bo samopoczucie dentysty malo mnie obchodzi. Moje samopoczucie jest wazniejsze. A ja sie czuje dobrze jak widze ze borowac mi zeby bedzie profesjonalista, a nie jakis hippy.
Oczywiście, że jako klient oczekuję profesjonalizmu. Ale szanuję prawo człowieka, który dla mnie pracuje, do pozostawania sobą także w pracy. Moja wiara bądź niewiara jest częścią mnie – nie będę się zwracać do księdza 'ojcze’, ani cmokać biskupa w pierścień, ale też nie wymagam od bliźniego, żeby zdjął medalik, bo właśnie serwuje mi gulasz.
Klakier ja juz nie nadazam z Toba sie sprzeciwiac! Smierc Szymborskiej pokryto zenujacym spektaklem z Sosnowca???? 😯
Smierc nawet najwiekszej zyjacej poetki jest czyms normalnym. Porwanie dziecka z kolyski nie jest. Nie jest tez normalne kiedy matka chowa zmarle dziecko w gruzach opuszczonego domu. Nie jest tez codzienne, ze ponad stu policjantow poszukuje porwanego dziecka. Media zajmuja sie chetniej czyms co normalne, codzienne nie jest. Taka jest ich rola i za to im placimy. I chwalic Boga. Inaczej zylibysmy w nieustajacym strachu, ze gdzies za rogiem, w ciemnej ulicy czai sie Kuba Rozpruwacz.
Muszę uciekać, ale zanim to zrobię, czy mogę zaproponować kieliszek bądź kubek czegoś do wypicia? Wedle indywidualnych życzeń? Bo tak mi się zaczęło wydawać, że temperatura dyskusji rośnie być może dlatego, że tak o suchym pysku tu rozmawiamy. 🙄 Kawa, herbata (czarna, zielona – ale bez jaśminu, bo nie lubię, owocowa), koniak, wiśniówka, cointreau, wódka z zamrażalnika? Wino mam takie sobie, nie proponuję więc.
„Bo drogoskazy czysto popularnościowe czasem prowadzą na manowce.”
Śliczne to i jakie prawdziwe Bobiku – drogoskazy:-).
Nie znam zbyt wiele zawodow, w ktorych ludzie moga do konca pozostac soba. Czesc siebie, a czesto bardzo duza czesc siebie musza zostawic w domu. Szanuje prawo pani Habib do noszenia burki, ale od dr Habib oczekuje, ze swoje przekonania religijne zostawi w domu i zajmie sie moja choroba. Dla mnie moja choroba jest wazniejsza niz jej wiara. Jej wiara przeszkadza mi rozmawiac z nia o tym co jest wazne dla mnie.
Jesli wielu ludzi domaga sie blizszego przyjrzeia sie programowi, ktory poprowadzila Katarzyna Kolenda-Zaleska z zaproszonymi goscmi, to wlasnie dlatego, ze pomylily jej sie role. Ona w programie nie mogla byc oburzona kobieta, ktora wspolczuje innej kobiecie, ktorej zmarlo dziecko i z tego powodu daje upust swej zlosci na jednego z gosci. Ona ich zaprosila do studia aby cos od nich uslyszec. zamiast tego uslyszelismy wiele od pani KKZ, ktora poinformowala nas o swych wartosciaich moralnych. Mogla to zrobic, jesli jej redakcja zezwoli, ale w innym programie.
Kot Mordechaj
Mnie nie chodziło o wartościowanie śmierci.
Chodziło jedynie o to, aby informacje były wyważone w mediach. No takie mam prywatne (niezbyt pewnie rozsądne) oczekiwania.
I nie chcę czytać takich relacji wybijanych na czołówce mediów internetowych, że mąż odwiedził żonę w areszcie – jakby to była wizyta międzypaństwowa.
W oglądzie poprzez media internetowe wydawać się by mogło (a może i tak było), że cały kraj żyje wydarzeniem, które jest z jednej strony traumatyczne, a z drugiej pospolite.
Natomiast śmierć Poetki (czy lubiłem Jej wiersze, czy nie – to inna sprawa) będącej Wymiarem Współczesności została sprowadzona do… (tu przepraszam, za zbytnią wyrazistość) … ot babci się zmarło!
Cintreau poproszę!
Proszę bardzo, Klakierze.
O, widzę, że nareszcie i mnie udało się popełnić jakąś ładną literówkę. 😆
Dobrze, że Zmora dostrzegła, bo co z najlepszej nawet literówki, kiedy pozostanie niezauważona. 😉
Od Agi chętnie przyjmę kieliszek koniaku, po czym pójdę przyprawiać, przepraszam za wyrażenie, kaczkę. Może mi się dziś uda zjeść kolację nie o północy. 🙂
Nie mlec jezorem, tylko nalewac co tam jest . 👿
Dzięki!
Smak i aromat niczym oliwa na wzburzone fale. ;-D
Taż leję 🙂
Kocie Mordechaju, ja bym zapewne także uciekła np. od dentysty w dresach czy psycholga z trzydziestocentymetrowym krzyżem na piersi i włosienicą wystającą spod kitla. Bo ich powierzchowność by mi sugerowała, że są takimi osobami, u których nie chcę się leczyć. Jakby ktoś siłą przebrał tego dentystę w garnitur, to on by nadal był tą sama osobą, która chciała mi w dresach borować zęby – leczyłby mnie tak samo, a ja nie dostałabym sygnału ostrzegawczego, że mam uciekać. To niech on lepiej ubiera się jak chce. 🙄
Ach tak. Indologia…. ciekawe rzeczy, ciekawe.
Cointreau… ach. Jaka nazwa.
To ja poproszę niedobre wino 🙂 Ach.
Rysiu, to część Berlina z GDR? Ten blok jest, mmm, wyrazisty.
Ale tak naprawdę nie bardzo rozumiem, dlaczego mam się obruszać na kogoś, kto ma krzyżyk, turban, no, obrzezania zwykle nie widać…
Co ma mi to przeszkadzać? Ciągle mi to wszystko przypomina urawniłowkę.
Dentysta hippis może mi przeszkadzać. Higiena?
pijemy? Aga pojdzie na klubowa impreze z Hallsem w gardle, siostra moze kazac chuchnac 🙄
Mar-Jo, dziekuje 🙂
Kot, dziekuje w imieniu syna, to on pstryka 🙂
Tadeusz, tak to Ost, tam stoi Ratusz
Do tego, co napisał Kot dodam tylko, że „mundurek” firmowy znacznie ułatwia panowanie nad inwencją strojotwórczą pracowników. Różne już dziwa widziałam – przezroczyste bluzki, klapki plażowe( za moch czasow nazywało się toto wietnamki).
Panie stewardessy podpisując umowę o pracę były świadome, że ubraniem roboczym jest mundurek. Mundurek jako taki nie przewiduje żadnej bizuterii, poza znaczkiem linii lotniczych.
I nie chodzi tu o krzyżyk. Generalnie wyobrażmy sobie swobodę decydowania stewardess o dodatkach – jedna miałaby dyskretne brylanty, a inna kolczyki do ramion, jeszcze inna piersing, bądż tatuaż na twarzy. Nie wspominając o rożnorakich fryzurach – od glacy porzez dredy do czuba punkowego w pełnej gamie kolorystycznej.
Nie sprowadzajmy wszystkiego do symboli religijnych, bo nie taki był w zamyśle zakaz „dodatków”.
Myślę, że w niektórych zawodach narzucanie ograniczeń jest niezbędne – nikt przecież nie jest zmuszany do wykonywania określonego zawodu, jeżeli mu warunki brzegowe nie odpowiadają.
Nieuczciwym jest akceptowanie warunków obowiązujących w danej firmie, a potem narzekanie na ograniczanie swobód.
Mnie na drugą nóżkę dajta co chceta. Jak nie posmakuje, to kaczce wleję. 😀
Kaczce będącej w piekarniku bardzo smakuje sok wyciśnięty z pomarańczy.
Bobiku, ale Ty masz cztery nóżki!!
Po tym Cointreau to jakoś tak rześko, że mógłbym głosować za mundurkami.
Przypomniała mi się kasjerka w sklepie, co siedziała w krótkich spodenkach eksponując nogi. Człek się patrzył na nogi, a nie na to, co wybija na kasie. A wybijała…
Zmoro, pełna zgoda. Tylko nie wiem co chcesz od przezroczystych bluzek? No, chyba, że na mnie!
No tak, łajza z Klakierem!
Tu bluzki, tu spodenki… no męski szowinizm pełną … eee…. no tym od gęby.
Tadeuszu – od bluzek przezroczystych nic nie chcę. Sama kiedyś nosiłam chętnie dosyć, ale w stosownych okolicznościach, no i nigdy nie byłam asystentką prezesa;-).
Ot, zaraz tam szowinizm.
Człowiek kulturalny jest czuły na piękno.
Dolewam. 🙂 Tadeuszu, nie skarż się potem, że nie ostrzegałam. 😉 Indologię rzuciłam na trzecim roku, skończyłam ekonomię. Bobiku, kupiłam Ci lekturę! Limitowaną edycję ………………………………………………………………………………………………………………………………..parówek! Nie kręć nosem znad kaczki, tylko czytaj! 👿 Nie wiem, śmiać się czy płakać…
A kto powiedział, że na trzecią i czwartą nóżkę nie każę sobie nalać? 😎
Ale nie soku z pomarańczy. To już kaczce zostawię. Niech się cieszy. 🙂
O, to tu nie tylko ochlaj, ale i kultura? 😆 Limitowana edycja parówek, no, no. Chyba nie spocznę, póki nie przeczytam do końca. 😎
I jestem przeciwnikiem dyskryminacji generalnie, tudzież gorącym zwolennikiem tolerancji.
Ale w niektorych przypadkach pewne rzeczy się wzajemnie wykluczają – co ma zrobić dyrektor teatru, któremu aktorka oświadcza, że karabinu do łapki nie wezmie, tudzież skrzydełek janielskich nie założy, bo jej religia nie pozwala( świadkiem Jehowy była). Szkoda tylko, że przemilczala ten fakt przed podpisaniem angażu.
A przecież jest tyle pięknych zawodów, po jakiego grzyba się łajza do teatru pchała?
Chlopaki, calm down. Bezpieczniej rozmawiac o krzyzyku niz o nogach i przezroczystych bluzkach. 😈 Tak. Takie czasy nastali.
Kiedys, jak moja Stara byla jeszcze studentka, to na lato szla pracowac do glownego gmachu American Express, gdzie miala jak u Pana Boga za piecem. Pracowala na osmym pietrze, daleko od klientow, w tak zwanym Data Processing Dept z powodu rzadkich wywiezionych z Polski kwalifikacji – znajomosci kolejnosci literek w alfabecie. Wiec ukladala fiszki z nazwiskami klientow w porzadku alfabetycznym.
AmEx mial bardzo surowy dress code – kobiety w sukienkach lub spodnicach z zakietem z tego samego materialu co spodnica, zadnych spodni. Rajstopy ( to byly lata bardzo krotkich mini, wysoko nad kolanem, kazde nawet lekkie schylenie sie grozilo wpadka nie licujaca z dama). Buty tez byly jakos tam okreslone.
Mezczyzni tez mieli jakis kod ubraniowy, dzinsy nie wchodzily w rachube. Ale w dziale Data Processing pracowaly same panie.
Stara do dzis pamieta jak przyszla kierowniczka, Teresa Wozniak i tryumfalnie oglosila wszystkim, ze od jutra wolno nosic spodnie, byleby razem z zakietem i nie z dzinsowego materialu.Byla to wielka radosc. Chyba Stara a moze ktos inny zapytal dlaczego jest to tak wazne, skoro wszyscy pracuja na osmym pietrze i nie stykaja sie z klientami. I Teresa wytlumaczyla, ze to nawet nie o klientow chodzi, tylko o to, zeby w pracy czuc sie jak w pracy, a nie na zakupach czy w parku. Here, powiedziala Teresa, you are not your private selves, here you are on official business. Albo cos w tym rodzaju powiedziala.
Nie ma nic gorszwgo niz pracowac w jednym pokoju z kims, kto postanawia „byc soba”. Wtedy byc soba to nie tylko kwestia jak sie ubierasz, ale jak sie zachowujesz i jak traktujesz innych kolegow. Stara doswiadczyla to na wlasnej skorze, kiedy bardzo kulturalna para malzenska, z ktora pracowala w jednym pokoju, bardzo zgrane malzenstwo, zaczelo przechodzic jakis kryzys. Zwlaszcza on. Zaczeli nagle byc dla siebie opryskliwi, nie awanturowali sie, bo byli zbyt kulturalni, ale zaczely sie mnozyc drobne konflikty: zabralas mi olowek, kto wlasnie wytemperowalem i nie odlozylas go na miejsce, A to jest – bardzo dobitnym tonem – moje NARZEDZIE PRACY.
– Mialem otwarta ksiazke na okreslonej stronicy, a ty ja zatrzasnelas!. Teraz musze odszukac miejsce w ktortm bylem!
I temu podobne. Raptem Stara zobaczyla szanowanego i lubianego kolege takim jaki jest naprawde w stosunkach z zona: malostkowy, rozkapryszony, dosc histeryczny. Opadla maska i bylo to bardzo przykre dlla Starej i innego kolegi, z ktorym dzielila pokoj. Sto razy wolala, kiedy byl uprzedzajaco grzeczny dla zony i kolegow. W koncu Stara nie wytrzymala trwajacego napiecia miedzy ta para i wyprowadzila sie do duzej hali, gdzie byl gwar glosow zamiast naburmuszonego sapania nad klawiatura, telewizor wlaczony non-stop, smiech sekretarek itp. Halas jej nie przszkadzal bo mogla sie skupic na swoim i nie pilnowac tej pary, aby nagle nie skoczyli sobie do gardel z powoodu nie odlozonego na miejsce olowka.
Oni sie potem rozeszli. 👿
Hehehe – ostatnio na blogu u Pani Szwarcman była dyskusja o partnerstwie. Wtedy chodziło o duet z fortepianem.
Muszę się podzielić z frakcją. Jest w FAZ dobry tekst o ACTA i nie tylko („Aufstand der Generation Internet”).
Popijam mołdawską Kadarkę, niczego innego w piwniczce nie było. Z kolejnym kieliszkiem coraz lepsza. 😀
Bobik 11 luty 12, 13:51
A teraz faktycznie trzeba by znaleźć nowe podłoże wspólnoty, w czym przeszkadzają resentymenty, zmieniona geopolityka, coraz większa, zwłaszcza wśród młodzieży, bariera językowa, no i właśnie ta niejasność, czym jest tej chwili ta Rosja.
Rozmyślam nad tym podłożem. Jak na razie bez jakiegoś skutku.
Ale gdzieś tam w środku jestestwa wraca ta myśl uporczywa, że Przyroda nie toleruje pustki i wypełnia ją.
Pewnie, że wpływ Człowieka na Przyrodę bywa znikomy lub wręcz tylko niszczący. Jednakże Przyroda nie pozbawia Człowieka wpływu na Jej w sumie stanowiąca Moc.
Podłoże. Okrężna droga.
Trudno szukać okrężnej drogi do celu, który jest nieznany.
I jakoś tak zaniechany.
To mi cały czas wybrzmiewa grzechem zaniechania.
Chyba stracilem watek 😯
Nic strasznego. Mi się zdarza parę razy dziennie.
Mogę w czymś pomóc?
Aga, co tu robisz?! 👿 na imprezie w klubie miałaś być!
A czemuż to Foma chce Agę stąd wysiudać? Za karę, za to że hipsterską bluzkę ma nieprzeźroczystą? 👿
od razu wysiudać 😐
Ale właściwie normalnie to baba siuda, nie foma. 😯
z pozycji eksperta od spania powiem dorbanoc i juz
tak ze i tak to juz
bywa
Nacht
Mar-Jo, FAZ: Acta wird nach Brüssel abgeschoben, die Wahrscheinlichkeit, dass es das EU-Parlament im Sommer ebenfalls zu den Akten legt, ist groß. Seit Freitag ist Acta tot.
dobry tekst 🙂 dziekuje 😀
Jestem mundurkowa i powiem Wam, że mundurek bardzo pracowo pomaga. Odcina mnie od prywatności, na którą w pracy nie ma miejsca. To nie tak, że zabiera mi osobowość, ale przypomina, gdzie jestem i po co.
Ma też nieoczekiwany, dodatkowy walor. Normalna, ludzka życzliwość ubrana w mundurek, traktowana jest przez ludzi jako nieoczekiwany dar. Ludzki mundurek to wielka rzecz i bardzo dużo można z niego wydobyć. Żadne symbole i ozdobniki nie są do tego potrzebne, a nawet, moim zdaniem, przeszkadzają. Życzliwość nie zna kordonów, nie musi się niczym podpierać 🙂
Jak dobrze wstac skoro swit 🙂 Piekna pogoda, 25 stopni, slonce, lekki wiaterek. Sam mniod.
W zasadzie zgadzam sie ze Zmora – jak ktos sie godzi na okreslone warunki, niech sie nie wychyla potem z indywidualizmem. Mogl sie nie godzic.
W takim tyglu multi -kulti w jakim zyje, nie do pomyslenia jest unikniecie pewnych etnicznych demonstracji, ale zauwazylam, ze sie to powoli rozmywa i wtapia w tlo. Mozna spotkac w sklepach babke muzulmanke w pelnej odziezy, zakryta od stop do glow, matke z fantazyjnie zawiazana chusta na glowie i corke w szortach. W jakis wiec sposob dazymy do unifikacji.
Demonstrowanie przynaleznosci religijnej (wyjatkiem ubranie) jest jakos niezauwazalne.
Poprosze kawe, jezeli Aga jeszcze sie po klubie nie szlaja 🙂
Cale moje szczescie, ze w Australii, chociaz dress code obowiazuje w wielu przypadkach, ogolnie podejscie do ubioru jest na luzie, bo klimat wymusza pewne ustepstwa. Tak wiec widok premiera w krotkich spodenkach skladajacego wizyte w outback communities nie szokuje, bo glupiej by wygladal w garniturze. A tak w ogole to chyba wszystko sprowadza sie do 'znaj proporcie mociumpanie’. 🙂
Tak, Dziewczynki. tak.
Powitac w Londynie krolika! 😈 😈 😈
To ma być wieczór 😯 Witam popółnocnie 😀
Jutro mundurkowanie, dobranoc 🙂
Drogi blogu (bloze);
bum bum bum bum: Tu mowi Londyn.
Voila! po 7 godzinnym locie, zaledwie w polowie zapelnionym samolotem, jestesmy w Londku. Te pezyjemnosci podrozowania po turystycznym sezonie! Stewardessy zrelaksowane, malenstwa maja wystarczajaco miejsca zeby sie wyciagnac i spac. A jako bonus dla zimowych podroznikow, w Londku slonce!
Mamy uroczy hotelik w Notting Hill, zaraz przy Portobello Market, ktorego wlascicielka dala nam crush course po Londynie. Ona, Carolina, po zyciu pelnym przygod mni w Afryce, mieszka na pierwszym pietrze z 15 letnim synem, a wyzej sa 4 pokoje z lazienkami. Nasz pokoj i lazienka sa ogromne! Z kominkiem!
Po przylocie poszlismy od razu w miasto, zeby zabic tzw jet lag. Lazilismy po Notting Hill, Kensington Gardens, kolo pieknych budynkow ambasad i rezydencji rosyjskich gazylionerow. Kolo Prince Albert Hall, pieknego Muzeum Histori Naturalnej, gdzie tlumy walily chyba na antarktyczna wystawe o Scottcie; potem spacer przez caly Portobello Street Market. Na koniec trafilismy do przyjemnej Cafe w sasiedztwie na tradycyjne brytyjski dania, ktore byly pyszne, zaprawione winkiem (ja) i piwkiem (maz i mlodsza siostra).
W lozku bylismy juz przed 8 ma wieczorem skonani.
Jutro Tate Gallery z Helena!
Londek jest piekny, caly odmalowany jak ta lala i pelen mlodych szykownych ludzi. Uwaga, panowie nosza czerwone spodnie, lub jakis czerwony akcent. Japonki sa nadzwyczaj stylowo i odwaznie ubrane.
To była porządna klubowa impreza, fomo – od 22. 😈 Byłam dziś towarzyską porażką w rozmiarze XL. 😆 Kiedy siostra zobaczyła moją wersję stroju hipsterskiego, to nie chciała słuchać o limitowanej edycji parówek, tylko zażądała nielimitowanego dostępu do alkoholu. Rozejrzałam się. Okazało się, że kozaki są OK, jeśli ma się do nich cienką, krótką, obcisłą sukienkę – najlepiej czarną albo błyszczącą. Spodnie są OK, jeśli są obcisłe i ma się do nich szpilki. Jaskrawa bluzka jest OK, pod warunkiem, że jest czerwona – pomarańczowa, to obciach. Sweter jest OK – jeśli pod nim ma się coś koronkowego. Torebka powinna być miniaturowa, zbyt mała na co większe modele komórki – ale ostatecznie może być bardzo duża. Rozmiary pośrednie są niedopuszczalne. Udało mi się uniknąć jednego błędu: otóż sierżant sugerował, że znakomitym strojem do klubu byłyby szorty i siatkowe rajstopy. Czułabym się w czymś takim idiotycznie, ale przez chwilę rozważałam tę wersję z tego prostego powodu, że jakieś szorty i jakieś rajstopy mam – co najwyżej trzeba by po nich przejechać nożyczkami. Ale postanowiłam się nie wygłupiać. I słusznie, bo w takim stroju wystąpiły wszystkie kelnerki. 😆 Byłam na zamkniętej imprezie, ale kiedy na głównej sali odbywał się pokaz tańca erotycznego, to z reporterskiego obowiązku 😎 poszłam obejrzeć. Ale zrobili chyba błąd w programie, bo to nie był taniec erotyczny, tylko gimnastyka -tyle, że dziewczyna była w błyszczącym bikini. 🙄 Jeśli chodzi o stroje panów, to wydaje się, że bezwzględnie obowiązują dżinsowe spodnie pełnej długości, a zabronione są krawaty i sandały. Oczywiście było strasznie głośno – jeśli macie jakieś pytania, to poczekajcie z nimi proszę kilka godzin, bo w tej chwili nic nie słyszę. 😉
Króliku, podrzuć namiar na ten hotelik, ja Cię bardzo proszę. :prosząca emotka:
Uff, wszyscy cali i zdrowi. 🙂
Kroliku, pysznej zabawy zycze. 😉
Dzień dobry 🙂
A ja korzystam z drogowskazów ułatwiających poruszanie się po internecie porozstawianych przez Bobikowo 🙂
bardzo sprawdzone i wiarygodne drogowskazy 🙂
To z wdzięczności poranną kawę i herbatę wystawiam. Niestety croissanty wyszły 🙁
herbata czeka? swietnie 🙂 za oknem jak ostatnio Brrrrr……. -15°
brykam
szeleszczaca wczorajsza
pieczywo wczorajsze
nastroje niedzielne 🙂
leniwie, miekko, z dystansem 😀
brykam fikam
czerwony modny! doskonale mam czerwone skarpetki na szuflady dnie, zaskocze zone modnym londynskim akcentem, ubiore 🙂
jeszcze cytat z FAZ (linka Mar-Jo) chodzi mi po glowie:
Diese Geschichte begann mit einem Gesetz. Sie endet mit einer Revolution: Gegen die Twitter-Generation geht künftig nichts mehr.
to ci mlodzi trzymacze komorek, przy rozmowie patrzacy w ekran zamiast w oczy mowiacego, porobilo sie
brykam fikam
Bry — ku fiku!
Tu termometr pokazuje za oknem minus 27. Moim akcentem modnie londyńskim będzie krasnaja roża 👿
Dziękuję, Ago, za reportaż kluberski. Mam nauszniki do pracy z młotem pneumatycznym, mogłem pożyczyć 😆
Rysiu, mozesz pozyczyc Starej maske Anonimusa? Bo straszne bi adoli z powodu straty na urodzie poniesionej wskutek parodniowego kataru, zakonczonego wykwitem Duzej Obrzydliwej Skwary na mordzie. Zovirax przynosi chwilowe ukojenie, ale nie wpylwa na estetyke.
Zaraz sprobuje dac duzo podkladu i leci na spotkanie z Krolikiem i Rodzina.
Dzizaz. I tak jest ze wszystkim (cytat).
Ziewające dzień dobry 🙂
Króliku, wspaniałego Londkowania 😀
Dzień dobry 🙂
Życie jest pikne (no, prawie). Królik wylądowany i szczęśliwy, wszyscy (no, prawie) w dobrych humorach, Aga chyba już odzyskała słuch, Haneczka dziś bez mundurka, skwara Mordechaja przykryta maską Anonimusa, panowie z modnymi krasnymi akcentami, Acta ad acta, chińska herbata od BasiBe stoi – czegóż jeszcze można sobie życzyć, poza szynką do croissantów? 😀
Aż się zacząłem bać (no, prawie), że coś podejrzanie dobrze to wszystko wygląda, a w życiu – wiadomo: co się polepszy… Ale zaraz się pocieszyłem, że jakby coś nie tak, to napiszemy o tym w necie, zrobimy parę demonstracji i wszystko się uda odkręcić. 😆
O, zjazd Londkowy! A mnie tam nie ma – buuu… 🙁
Miłego zlotowania! 😀
Wszystko się uda odkręcić kojarzy mi się bardzo jednoznacznie. Z tym http://www.youtube.com/watch?v=zszD4Emil3E
To jest dopiero połowa zjazdu, Pani Kierowniczko. Cały się zacznie we wtorek. 😆
No tak, ja się cieszę, a Kierownictwo będzie jeszcze bardziej buuu… 🙁
Oj, buuu. I nawet nic nie powiedziały 🙁
Ja se za to pojadę do Berlina. W następny weekend. 😐
Haneczka jak najbardziej w mundurku, z modraczkowymi akcentami 😉
Lampasy modraczkowe? Czy akcenty maturalne:lol:?
Tadeuszu, nie oszczędzaj tak na spacjach, bo emotki wychodzą niewyraźne. 😉 😆
Tadeuszu 😯 w pracy 😯 ? Obowiązuje grzeczna bluzka z mini dekoltem 🙂
Zależy kogo, Haneczko… i w jakiej pracy.
Zaintrygowało mnie słóweczko „gazylionerzy”. Czy ktoś wyjaśni prowincjuszce, a wręcz parafiance, co to takiego???
Gazylionerzy to pewnie jacyś milionerzy od gazu. Pewności nie mam, ale tak kombinuję. 🙂
Kierowniczko, z całą stanowczością odpieram zarzut nicniepowiedzenia. Kot Mordechaj na Dywaniku pisał o terminie zlotu i pytał, czy Kierownictwo nie zechciałoby się przyłączyć. Widziałem ten komentarz na własne ślepia. 😎
Dzień dobry.
„Gazylionerzy” to chyba słowo(po)tworek.
Poszukiwania w google dały taką odpowiedź:
Gazylion – dowolna liczba dodatnia, całkowita z przedziału od 1 do plus nieskończoności, która akurat pasuje w zdaniu. Statystyczny człowiek zapytany „ile to jest gazylion” nie będzie potrafił wskazać jakiegoś konkretnego wykładnika potęgi, ale z pewnością powie „dużo”.
Może to jest od gazowi milionerzy.
Bobiczku @14:45, aż sprawdziłam, bo niczego takiego nie pamiętałam. Znalazłam tylko, jak Mordka zapraszał na surprise party do Koszyczka (z okazji tłumaczenia Rebego Elimelecha). Może to było w Koszyczku, tylko ja nie doczytałam? Nie zawsze mam czas przebrnąć przez wszystkie konwersacje 😉
U mnie gdyby było, to przecież nie omieszkałabym odpowiedzieć. Czy na tak, czy na nie, jeśliby się okazało, że nie mogę w tym terminie. Gdyby mi coś takiego przeleciało, byłoby dziwne.
To nie znaczy broń Boże, że mam jakieś do kogoś pretensje 🙂 Wyszło jak wyszło, choć szkoda. Weekendowy Berlin miałam już wcześniej zaklepany, a do Londka być może wpadnę krótko i służbowo pod koniec marca, jeszcze nie wiem na pewno.
Ale ładniej by brzmiało – gazolion, gazolionerzy…
I o łączyłoby się z gondolierami… znad Wisły : – D
http://www.youtube.com/watch?v=WFLM1i99DE4&feature=related
To pytanie Mordki, czy Kierownictwo by też do Londka nie wpadło, było na Dywaniku jakoś tak przed Nowym Rokiem – w związku z ubolewaniami zeszłorocznego londyńskiego zestawu sylwestrowego, że żaden dzień się nie powtórzy. 😉 Mordka rzucił wtedy coś w rodzaju „to może by tak Londek w lutym, jak Królik przyjeżdża?”. Fakt, jednym zdaniem, więc łatwo było przegapić. No, ale i tak już za późno, więc nie ma co żałować wylanego mleka, tylko trzeba się zastanowić nad następnym terminem. 🙂
Wiem, że dziś blog zaniedbuję, ale to w związku z wyjazdem. Rodzinę trzeba trochę dopieścić (a weekend bardzo się do tego nadaje), futro wyczyścić, w klawiaturę na zapas postukać… No, takich różnych się nazbierało. 😉 Jak się z tym wszystkim uporam, to może jeszcze wrócę na posterunek, zanim odfrunę. 🙂
Bobiku,jesteś wspaniały! Pozdrów ode mnie swoją uroczą Panią!!!
Dziękuję, M-16, pozdrowię, traktując to jako element dopieszczania rodziny. 😀
Była mowa o lutym, była i czekałam, że Kierownictwo też pojedzie.
Uff, ulżyło mi, że nie mam zwidów. 😆
O, jak milo, ze szykuje sie, a nawet czesciowo juz jest w toku, londynski walentynkowy love-in przynajmniej na kilka rak i lap. 🙂 Co nie znaczy, ze nie moze byc milej perspektywy kolejnych… 😉
A co do poruszonych ostatnio tematow, ktore mi uciekly, juz nie bede sie odzywac, tylko dodam, ze mundury moga sie kojarzyc albo tak, albo wrecz przeciwnie. 😉 Akurat podczas niedzielnego sniadania przypominalismy sobie piosneczke z jednego z ulubionych filmow, The Producers Mela Brooksa, i dzieki You Tube’owi napawalismy sie przepychem mundurow (niektorych bardzo kusych) towarzyszacom na scenie krzepiacym slowom „Springtime for Hitler and Germany, winter for Poland and France”…. 😉 I tak jest zapewne ze wszystkim, by przywolac jakze czesto tu cytowane slowa. 😆
Milego zwiedzania i spotkan Kroliku z Rodzina, Bobiku, Heleno i Mordko. 🙂 Have fun! 🙂
Leć ostrożnie Bobiku ;-).
Nisko, powoli i bardzo Wszystkich, z wyjątkiem Mordki, ode mnie uściskaj 🙂 Przed Mordką dygnij z szacunkiem i rewerencją 🙂
Od tej rewerencji jeszcze się Mordce w łebku poprzewraca. Szczeknij i ugryź go w ogon, Bobik. Nie mocno, leciutko, ale niech się trochę ruszy 😈
Czy nikt w Koszyczku nie zauważył jej śmierci 🙁
Przecież jej śpiew cieszył tak wielu …
http://film.onet.pl/fotoreportaze/wspominamy-kreacje-aktorskie-whitney-houston,5024375,0,fotoreportaz-maly.html
Zauważył, zauważył, tylko świadectwa zadumy i wyrazy smutku składaliśmy na Dywanie. Nie ma chyba wśród nas zbyt wielu jej fanów, więc i żałoba nie jest tak wielka jak niedawno po Wisławie Szymborskiej. Choć jako człowieka i artystki oczywiście żal.
Bylo bardzo pieknie i wesolo. Wrocilismy z Rose & Crown. Troche na rauszu. Niechaj odsapne. 😈 😈 😈
Smuci i przejmuje tragizm jej życia 🙁
Ja bardzo Whitney kocham. Bardzo. Ale jestem prostym Kotem i ona mnie chwyta za serce.
Nisko i powoli to ruszę dopiero we wtorek. 🙂 Aczkolwiek duchowo wyruszyłem już razem z Królikiem, a niektóre przygotowania zacząłem już dzisiaj. Ale za wszystkie dobre życzenia okołolondkowe oczywiście bardzo dziękuję. Nie zepsują się do wtorku. 😆
Mam nadzieję, że Rose & Crown zostało ode mnie odpowiednio pozdrowione. 😎
Leć, Bobiczku, leć,
Trza Ci funa mieć!
Pozdrowienia złóż,
Od gór aż do mórz!
Tfu, jakie grafomaństwo… Ale serduszko szczere uczucia wypełniają…. Rany, jeszcze gorzej.
No, baw się dobrze!
Whitney Houston to rzeczywiście tragiczna postać. Zastanawiałem się czasem – nie tylko w jej przypadku zresztą – czy miała tak silny pęd autodestrukcyjny, że zniszczyłaby się niezależnie od tego, jakie by były koleje jej życia, czy to jednak showbusiness był tu głównym destruktorem.
Na pewno olbrzymi talent, niezależnie od tego, czy akurat taką muzykę się lubi i na pewno bardzo nieszczęśliwa osoba. 🙁
Rozsiewa Tadeusz łagodność gołębią,
choć w serduszku jego uczucia się kłębią,
lecz mimo splątanej uczuć tych ilości,
nikt mu nie odbierze jego łagodności.
Choćby mu kto kawę wychlapał na spodnie,
Tadeusz nań tylko popatrzy łagodnie,
choćby mu kto zdrowo przemeblował ząbki,
Tadeusz zagrucha mu jak dwa gołąbki.
Nigdy nie zawrzaśnie, nigdy nie zatupie,
wszelkie wygawory ma za całkiem głupie,
inni się wnerwiają, jego to nie rusza,
więc jeśli masz ranę – przyłóż Tadeusza. 😆
O, Królik szczęśliwie pokonał Atlantyk. 🙂 Czymanie za udane bobikowe lądowania włączone 🙂
Whitney Houston na pewno przedwczesna śmierć 🙁 Podobnie jak J. Hendrixa czy J. Joplin
Tadeusz na rany 😆
Króliki i Psy postanowiły fruwać 😯
To niech fruwają szczęśliwie 😆
Kocie Mordechaju, mnie Whitney też chwyta za serce. I bardzo, bardzo mi jej żal 🙁
Do zatupie, aż się prosi inny rym.
Niechaj się rymy nie proszą, których się nie prosi. 😉 Tutaj to my rządzimy rymami, a nie na odwrót. Nami czasem rządzą koty. 🙄
Rymy to mają do siebie, że się nie pytają, czy są proszone. Przychodzą i już.
A jak któryś nieproszony rym czuje się zraniony, to może sobie spróbować przyłożyć Tadeusza. 😉 I zobaczymy, na ile Tadeuszowi wystarczy gołębiej łagodności, kiedy się nim zaczną różne rymy obkładać. 😆
Zabija ich chyba rozpaczliwa samotność. Pewnie, że mi żal. Każdego nieszczęśliwego życia mi żal.
Zostało napisane: „nikt mu nie odbierze jego łagodności”.
Ago, tu jest nasz hotelik:
http://www.themainhouse.co.uk/
Jesli chodzi o duzo czy cala mase pieniedzy, to my w prostym codziennym jezyku uzywamy okreslenia gazzillion lub bazillion, co prawdopodobnie pochodzi z jezyka rapu. Jak to slowa, nie wszystkie sa tak piekne jak np slowo filizanka.
Heleny nigdy wczesniej nie widzialam nawet na zdjeciu. Ale bylo ja latwo rozpoznac, bo byla szykownie na wysokich obcasach, miala rude wlosy i snul sie od niej wytworny dymek papierosa. Heleny mozna sluchac jak Szeherezady. Bardzo ci jestemy wdzieczni Heleno za cicceronowanie i goscine w Zach. Londku. Spotkanie odbylo sie w trzech miejscach: Tate Museum (gdzie udalo nam sie obejrzec jeszcze nie otwarta wystawe Picassa!), Trafalgar Square oraz doskonalego pubu tuz za rogiem od Heleny. Beda dalsze ciagi, ale dzisiaj juz padam, padam z nog. Brytyjskie jedzenie jak dotad sie nam bardzo sprawdzilo.
Bobiku, jak rozumiem ty jestes w Londku w srode pozna noca.
Vesper, Koty wychowują nas prawie 30 lat. Ich wysiłek nie poszedł na marne. Znamy swoje miejsce w szeregu 😉
To dopiero będzie scena – Tadeusz stoi wśród piorących się nieproszonych rymów z niezmiennym wyrazem łagodności na twarzy, czyni znak pokoju i częstuje hojnie winem. A jak któryś rym odnosi obrażenia, przykłada się do niego w charakterze plastra. 😆
Kręcimy? 😎
We wtorek, Króliku i nocą nie aż taką późną – jak wszystko pójdzie bardzo gładko, mam szansę dotrzeć do Mordechaja koło 22.00.
Ale przyznam się uczciwie, że przed tym gryzieniem Mordki w ogon trochę mam boja. 😳
pacyfa Tadeusza 😎
Boj jak najbardziej uzasadniony, Bobiku. Nasz pierwszy Kot, Kapsel, sponiewierał doga i kawałek domu. Kwiatki sfruwały z półek, a pies wiał, byle dalej od czarnej furii 🙄
Ten Kapsel to chyba był nietolerancyjny.
Jestem, żyję, melduję się! Wszystkich pozdrawiam i od razu zazdroszczę Bobikowi eskapady do Londku. Bobiku, uściskaj Helenę i pogłaszcz Mordechaja. Pozdrów Królika z rodziną. Bawcie się dobrze, róbcie dużo zdjęć i podzielcie się potem wrażeniami z nami. Spokojnego lotu!
Czarna furia – to też ładne określenie.
Kapsel był najbardziej tolerancyjnym Kotem, jakiego znałam. Małe mogły zrobić z nim wszystko. Gdy miał dosyć, właził za piec. Nigdy nikogo z nas nie drasnął. Bardzo lubił towarzyszyć w kąpielach, chodził po obrzeżu i moczył ogon w wannie. Z zapałem wylizywał piwne kapsle 🙄 Pies wkroczył na jego terytorium i zachowywał się zawłaszczająco. To był kompletnie niewychowany dog i słusznie dostał nauczkę 👿
No, od Bobika na pewno będzie szedł dym papierocha! Eeee, wytworny?
Co do mnie, wszystko się zgadza, ma łagodność gołębia jest tak ogromna, że nawet nie umiem rymać do zatupie.
Uprzejmie zwracam uwagę, że W Piśmie Dane Jest, że NIKT nie odbierze łagodności, o NICZYM tam nic nie ma 👿
I fama rozsiewana przez tych o tchórzliwym sercu, że mnie się wszyscy panicznie boją, jest na niczym nie oparta! Widocznie me gołębie oblicze nie dostrzeganym jest! Ino ten ogromny dziób!
I znowu mi się nic nie zrymowało….
Chyba się sobie przyłożę…
Nooo, jak to dobrze, że Panna Kota się melduje, a jeszcze lepiej, że żyje. 😀
Jest to absolutnie godne tego, żeby Łagodny Tadeusz nalał wszystkim wina, nespa? 😎
Ciekawe, czy ta propozycja (coś, nie ktoś) wyprowadzi Tadeusza na tyle z równowagi, że przyłoży? 😈
Irku, na łagodność Tadesza można liczyć, ale na pokojowość chyba już nie bardzo. Ponoć została przeniesiona do archiwum. 😯
Ja się przykładam do wszystkiego: proszę, wina wszystkim! Jeszcze tego od Agi sporo zostało 🙂
spedzilem dzien na czynnosciach przyjemnych, byczeniu sie z dobrym jedzeniem i czytaniem 🙂
zastanawialem sie tez nad zakupem tego fotela
http://dl.ziza.ru/other/022012/10/other/fotopodborka/funny_pics_cm_20120131_00226_091.jpg
tylko kto bedzie z tego kurz scieral 🙄
jazz saczy sie dyskretnie, mysle o spaniu
juz
powoli
tak chyba
Rysiu, puść może jakiego Bacha, nie będziesz myślał o spaniu? Ja mam wrażenie, że kurz na Twój widok znika w tempie nadzwyczajnym…
No, nie wiem, nie wiem, czy pochwała psiej krzywdy jest tu na miejscu?
Dobrej Nocy.
Ten fotel nie wygląda na zbyt miękki. Nie jestem pewien, czy dla psa by się nadał. 🙄
Najpierw trzeba posadzić (położyć lepiej) ludzia, a potem psa 😆
na noc dla zmiany nocnej (Kot i Helena pojda spac przed jutrzejszym ganianiem za krolikiem 😉 ) herbata taka:
http://dl.ziza.ru/other/012012/25/other/fotopodborka/067.jpg
Nacht Bobikowo
p.s. nie lubilem pani Houston, byla za glosna dla mnie, mimo to
szkoda, jej ciagla obecnosc w mediach dawala poczucie „znajonosci”, szkoda
Klakierze, dobre wychowanie przede wszystkim, nawet przed psiością. 😎 Trudno, również dogi muszą to przyjąć do wiadomości. A może zwłaszcza one, bo jak taki duży jest niewychowany, to może być poważny problem dla otoczenia. 😉
Już przed zamknięciem oka – to dobre wychowanie to mi się skojarzyło z Brzechwą.
Rysiu odtrąbił koniec zmiany dziennej!
Ta tam ta tam ta taaaam
Noc!
Kto wie, czy ja dziś za dzienną zmianą nie podążę w objęcia tego, no… Morfinisty. Tak mnie cosik dziwnie zbiera… 😉
Ale jeszcze nie mówię hop, bo już nieraz zbierało, a potem przeszło. 😎
To był poważny problem dla otoczenia, bo on się PANOSZYŁ 👿
Fotel musi posiadać funkcję zapadania, bez przesady, ale jednak 😉
Wychynęłam z objęć Jana Sebastiana, zerknęłam na zegarek i widzę, że czas mi najwyższy w następne objęcia. Nie będę się opierać. 😎 Ach, jak dobrze, że noc taka nieklubowa. 😆 Dzięki za hotelik, Króliku – zanotowałam sobie. 🙂 Fotel od Rysia mnie onieśmielił. Ja przed słowem (dobrze) napisanym, to prawie na kolanach – żeby się na nim rymnąć, raczej nie wystarczyłoby mi tupetu. Wylewam tę resztkę wczorajszego wina – jutro, przed podróżą, trzeba się czegoś lepszego napić. Że tylko Bobik leci? Skoro Bobik leci, to blog z nim – to chyba jasne? 😆 Dobrej nocy i łagodnego przebudzenia. 😉
Po powrocie z życia towarzyskiego (spóźnione obchody święta Tu Bi-Szwat) musiałam najpierw dać odpór pewnemu namolnemu panu na Dywanie, a teraz mogę powiedzieć, że znalazłam zaproszenie Mordki 🙂 ale bez terminu…
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/12/30/to-nie-tak-panie-ministrze/#comment-100881
Zrozumiałam, że było bezterminowe 😉 Co zresztą bardzo miłe. A o lutym to już musiało być w Koszyczku, co zapewne przegapiłam wśród licznych wojaży i przerw w śledzeniu toku narracji 🙂
Jak wszyscy idą spać, to i ja mówię dobranoc.
To ja też, pokornie, do spanka. Dobranoc 🙂
Kierowniczko
znalazłam ofertę Mordki na luty:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/12/24/aniol-zabil-halke/#comment-100704
Poranna zmiana. Witam 🙂
Herbata croissanty miód 😀
Przegląd newsów i w teren
Ojojoj, jak mi glupio, ze nie powtorzylem oferty przyjazdu Pani Kierwniczki do Londka, a wszystko z powodu mojej niesmialosci, z ktorej jestem slynny, ale tylko dla tych, ktorzy blizej sie ze mna zetkli. Dla Pani Kierowniczki nasz dom jet zawsze otworem, moze jeszcze jutro wskoczyc w samolot i przyleciec 😈
Ja wczoraj padlem, ale wlasnie sie obudzilem i musze cos rozwinac, o czym krolik ledwo wspomnial.
O tej wielkiej wystawie Picassa, ktora obejrzelismy na pare dni przed otwarciem. A stalo sie tak dzieki odnalezieniu w lochach galerii zagubionego, a nie znanego nam dotad kuzyna Kamila.
Bowiem cos nas popchnelo do zwiedzeni schowanej za bardzo odrapanymi drzwiami instalacji p.n. Rafa koralowa. Za odrapanymo drzwiami znalezlismy sie w labiryncie malych pomieszczen pelnych starych odrapanych i poszarpanych mebli, pozolklych gazet, rozwalajacuch sie umywalek (cos jak moja przed zmiana zeszlotygodniowa), nieuzywanych juz od lat wlaczonych komputerow, niedopityc kaw, porzuconych telefonow, zapomnianych idei, zeszlorocznych sniegow.
I wlasnie kiedy platalismy sie i gubili posrod tych malutkich pomnieszcxzen bez okien, nie wiekszych niz kajuty na podwodnym statku, znalezlismy Kamila. Zrazu nic nie zapowiadalo, ze jest kuzynem zagubionym w czasie, jak wszystkie te rzeczy i idee z Rafy Koralowej. Wygladal jak zwyczajny pracownik galerii, ktory dyskretnie pilnuje aby nikt tej polamanej umywalki i zeszlorocznych sniegow nie wyniosl na pamietke. Wysoki, mlody, bardzo przystojny, nieskazitelnie ubrany w mundurek pracownika Tate, lordowskie maniery. Kuzynostwo nasze wspolne wyjasnilo sie niemal natychmiast, kiedy zaczelismy rozmawiac i Kamil powiedzial nam, ze za
godzine- poltorej bedzie specjalny pokaz dla rodzin pracownikow muzealnych tej retrospektywy Picassa, ktorej oficalne otwarcie przewidziane jest dopiero 15 lutego. A w tej chwili obrazy sa wlasnie rozwieszane na sciananch, ale jesli pojdziemy sobie w miedztczasie cos zjesc, to mozemy sie na to zalapac w towrzystwie Kuzyna Kamila.
I tak sie wlasnie stalo. Umowilismy sie na okreslona godzine przy metalowej rzezbie Krolika (tak, tak, Tate sie postarala, aby krolik kanadyjski odnalazl cos specjalnie dla siebie, zdjecia beda) i poszlismy do kawiarni.
Po stawieniu sie o okreslonej porze pod Krolikiem, gdzie niecrepliwie czekal na nas Kuzyn Kamil, okazalo sie, ze Picasso potrzebuje jeszcze pol godziny, aby w calosci zawisnac na sciananch, a my w tym czasie mozemy obejrzec inna ekspozycje z tych platnych, pod nazwa Migrations i pokazujacych dziela artystow, ktorzy na przestrzeni wiekow znajdywali w Angli schronienie, bo we wlasnych krajach stawalo sie dla nich z jakichs powodow niebezpiecnie.
Byla tam, spesze doniesc cala jedna dluga sciana obwieszona dzielami artystpw z Polski, uciekajacych czy to przed ppgromami czy przed Hitlerem. Bardzo niektore poruszajace, a wsrod nich plotno jednego szczegolnie dla Starej fascynujacego malarza z grupy paryskiej w latatch trzydzuestych – Jankela Adlera. Stara widziala paru Adlerow w zyciu w domach prywatnych, ale byly to zawsze rysunki, sama nawet przekazala do powstajacego w Warszawie Muzeum Zydow pare rysunkow olowkiem Jankela Adlera z domu Ojca naszej E. Ale nigdy ne widziala zadnego olejnego obrazu. Wiec byla tym bardzo podniecona.
Gozine pozniej zglosil sie do nas znow Odnaleziony Kuzyn Kamil i zaprowadzil na tego Picassa.
Bylo to bardzo luksusowe zwiedzanie, gdyz innych czlonkow rodzin pracownikow galerii bylo bardzo niewielu, nikt nas nie poganial i nie popychal, cudo.
Taaaak. 😈 😈 😈
RODZINA 🙂
to jest zwiedzanie 🙂
brykam
Irkowe to i to
szeleszcze
biedna Grecja, biedni Grecy
zadnych nowych pomyslow
nie mamy w Europie politykow wizjonerow, tylko sprawnych urzednikow i taka jest tez wypchnieta przez PANOW politykow do
rzadzenia Kanclerz Merkel – dobry, uczciwy, pragmatyczny, urzednik
kto po Grecji?
brykam fikam 🙂 🙂
dla frakcji, przyklad demokracji bezposredniej – idzie jednak
http://www.tagesspiegel.de/politik/buergerinitiative-erreicht-ihr-ziel-duisburgs-oberbuergermeister-abgewaehlt/6201090.html
W tym domu Grecja nie jest „biedna”. Jest abominacja w cywilizowanym swiecie.
Kiedy wprowadzi prawa zakazujace dreczenia i znecania sie nad zwierzetami, wtedy sie zastanowimy czy mozna sie juz nad nimi uzalac.
Tak, Kocie, „najlepsze” prawa dla zwierzat w calej Europie!
bez wyjatku!!!
Niechby wprowadzili nawet byle jakie, ale takie ktore przewiduja JAKIES kary za przywianie psa do torow kolejowych, zeby go pociag przejechal.
Bry!
Kawa i blog. To jak manna i ambrozja. 😆 Ale kaszy manny nie lubię… zostaje blambrozja.
Ago, rozrzutne były spacje?
Picasso, oooooo. Aaaaaaaa. Może ja do tego Londynu po 15 lutym się kopnę?
W Zurychu mają w muzeum dobre zbiory sztuki nowej. Wlazłem na sale amerykańskie i uciekałem jak najszybciej, takim lodowatym chłodem tam powiało. Uciekłem do Picassa, ach, człowieczeństwo, kobiety, wino, korrida… taaaaaaak…… Człowieczeństwo
Adler, Adler, mam wrażenie, że widziałem… w Moskwie. W którymś muzeum była wystawa dzieł polskich, które grubo przed wojną (drugą światową) wysłało MSZ do Moskwy jako podarunek. A Rosjanie te obrazy wsadzili do magazynów i sobie przypomnieli o nich kilka lat temu. W większości żydowskie, bardzo ciekawe. Ale oczywiście nic nie mogę znaleźć, więc nie wiem na pewno.
Parenascie lat temu w Edynburgu w ramach Festiwalu byla wystawa „Adler, Kramsztyk, (Franciszka) Themerson”, niestety nie dojechala do Londynu, wiec nie widzialem. I chyba nie byla to wystawa przyweziona z Polski, bo skladala sie z dziel wypozyczonych z muzeow i prywatnych zbiorow europejskich i amerykanskich.
No a ten Picasso and Modern British Art, to tez naprawde bardzo ciekawa, bo pokazujaca nie tylko same plotna (i rozkoszne projekty kostiumow zaprojektowanych do baletu Diagilewa) Picassa ze wszystkich okresow jego tworzenia i wszystkich rewolucji, jakich w swym dlugim zyciu w sztuce XX wieku dokonal, ale takze jego fenomenalny bardzo plodny wplyw na tworcow brytyjskich : Duncana Granta (tego z Bloomsberry Group), F. Bacona, Sutherlanda, no i nade wszystko Davida Hokney’a, nie pomijajac znacznie mlodszych i zyjacych.
Choc wiekszosc rzeczy samego Picassa juz przy rozlicznych okazjach widzialem (MoMa i Guggenheim w Nowym Jorku, inne muzea i wczesniejsze wystawy w Tate Modern) bylem zaskoczony jak wesolym, barwnym i optymistycznym okresem w jego tworczosci byly lata 1901-1903 .Feeria barw. Pokazany tam byl nawet bardzo pierwszy obraz zgloszony przez mlodego Hiszpana na jakas wystawe – calkiem „akademicki” (no, nie calkiem, ale dosc w porownaniu z pozniejszymi plotnami) wazon z barwnym bukietem kwiatow. Jeszcze nawet sobie wtedy nie wyrobil charakterystycznego podpisu, tylko wykaligrafowal drukoanymi literami P.PICASSO w prawym dolnym rogu.
Alez fajny byl ten wczorajszy dzien! Dzieki kroliku, Siostro i Mezu!
Spacje rozrzutne, 🙂 Edynburg dobrze przeze mnie wspominany, jeszcze nie zdecydowałam, czy się spóźnić do pracy. 🙄
Zaluje, ze wystawa Picassa jest bardzo droga (£.18.00 od osoby) i zapewne jej koszt powstrzyma przed przyjsciem wielu chetnych, chocby studentow.
Oczywiscie jako bliska rodzina Odnalezionego Cudem Kuzyna Kamila weszlismy na jego legitymacje pracownicza. 😈
Dzień dobry. 😀
Rysiu, śledziłam losy p. Sauerlanda, wydawał się przyklejony na zawsze do stołka.
Wczoraj przeczytałam, że duża część ludzi z branży filmowej odmówiła uczestnictwa w spotkaniu z p. Wulffem.
Jeden z reżyserów powiedział, że obawiał się, iż p. Prezydent poprosi o darmowe bilety na jego najnowszy film….
Mnie się wydaje, że coś jest na rzeczy z tymi pieniędzmi dla Prezydenta a.D.
Dziękuję za londyńskie opisy. Piękne….
Korekta. Ta wystawa z Edynburga „Adler, Kramsztyk, Themerson” chyba byla jednak przywieziona z Polski na Festiwal Edynburski, bo przypomnialem sobie, ze zaproszenie wystosowane przez Instytut Polski w Londynie Stara przekazala w rece owczesnej redaktorki od spraw kulturalnych, ktora wybierala sie na Festiwal, jak co roku. Tamta spojrzala na zaproszenie, skrzywila sie i powiedziala: nigdy o nich nie slyszalam. Stara dostala piany na pysku, ale jej publicznie podobno nie wypuscila. Wiadomo jaka jest wstrzemiezliwa. 😈
Dzień dobry 🙂
Mordechaj ten opis wejścia na Picassa metodą „na cudowne odnalezienie Kuzyna” powinien zapisać Tate w spadku. Byłby to na pewno jeden z cenniejszych eksponatów. 😆 A sceneria tego odnalezienia jakaś taka zafónowska, albo wręcz borgesowska.
Szalenie się cieszę, że się na to Picasso 😈 załapię, zwłaszcza jeśli jest retrospektywne. Najbardziej lubię takie wystawy, gdzie można zobaczyć po kolei, od wejścia do wyjścia. 😉 W Krakowie miałem straszne pretensje, że Turnera posiekali na bezsensowne kawałki. 👿
Wstęp wstępem, ale tam jest zwykle duuuuuuużo ludzi do wejścia 🙁 I to mnie zniechęca. Taka długa koleja.
Ha! Jak Sauerland popłynął, to Wulff też popłynie, to tylko kwestia czasu. 😛
A im dłużej będzie się do stołka kleił, w tym większej odejdzie niesławie. Nie wiem, czy dla kogoś, kto i tak biedy nie cierpi, apanaże emeryckie są tyle warte, żeby jeszcze następne generacje robienie przekrętów od jego nazwiska nazywały „wulffen”, ale widocznie niektóre typy tak mają. 🙄
Dzień dobry,
śliczna historia z odnalezionym cudownie kuzynem 😆 A w okolicach 22 marca będzie jeszcze ten Picasso czynny? Bo nie jest wykluczone, że wpadnę na to:
http://www.polishculture.org.uk/music/news/article/penderecki-greenwood-1619.html
Kajam się z powodu niezauważenia terminu, sama nie wiem, jak mi to przeleciało 😳 No i też jestem nieśmiała, więc się nie dopytywałam 😉 Ale przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia jak poprzednim razem, kiedy po moim pobycie Mordka się przeziębił, bo dużo się wietrzyło z papierosów 😉 Lepiej wietrzyć, jak już jest cieplej. 😐
Tadeuszu, może spytaj Królika, czy między 17 a 21 w tym miłym hoteliku jeszcze będą miejsca? Zawsze przyjemniej byłoby stać w tej kolejce do kasy wespół w zespół. 😀
Co racja, to racja, że wietrzenie lepsze w lecie, a i w knajpce przyjemniej siąść w ogródku i zakurzyć na miejscu, a nie musieć co chwila wybiegać w charakterze rączego jelenia. 😈
Oj Bobku, chciałaby dusza Tadeusza do raju, a tu… praca! Od 17 do 21 albo studenty albo jestem wredna biurokracja 👿 Już nie wiem co gorsze.
Picasso bedzie do 15 lipca!!!
Good!!!
No to za spotkanie na Picassie! 😀
A przed Rose&Crown takie fajne stoliki stoją 🙂
https://picasaweb.google.com/PaniDorotecka/KewIOkolice#5331008287724780770
London Pride byl wczoraj degustoany!
Rany boskie, poranek dopiero, a my już po ósmej setce, a ja jeszcze dodatkowo po sporym kuflu London Pride! 😯
Chyba się trzeba trochę przewietrzyć. 😎 Wystawiłem stoliki w nowym wpisie i jak ktoś odczuwa skutki spożycia, może się tam przespacerować. 😆