Dies irae
Biskup obudził się jak zwykle dość wcześnie i jeszcze po omacku, nie otwierając oczu, sięgnął po zegarek. Na stoliku przy łóżku wymacał nocną lampkę, obok niej kilka książek, szklankę, do której zwykł był wkładać na noc sztuczne uzębienie górne, dwa długopisy i jedno wieczne pióro, ale zegarek uparcie nie chciał znaleźć się na swoim zwykłym miejscu. Biskup usiadł, przetarł oczy i spojrzał na stolik. Lampka, przy niej książki, szklanka, długopisy, pióro… Zegarka nigdzie nie było, a po dokładnym wejrzeniu można było naocznie stwierdzić również brak sztucznej szczęki. I wokół, w całym pomieszczeniu, zaszły jakieś subtelne, na pierwszy rzut oka niedające się uchwycić, ale napawające nieokreślonym niepokojem zmiany.
– Ki diabeł? – szepnął Biskup i aż podskoczył od nagłego grzmotnięcia, które rozległo się tuż obok niego.
– Nie żaden diabeł, tylko wręcz przeciwnie. To ja, twój Szef – odezwał się tubalny, dochodzący gdzieś z wysoka Głos. – Doszedłem do wniosku, że czas wreszcie zrobić porządek i postanowiłem zacząć od ciebie. Mam nadzieję, że docenisz ten zaszczyt.
– Porządek? – wyjąkał Biskup trzęsąc się jak osika. – W jakim sensie porządek?
– Ludzie rozpuścili się jak dziadowski bicz – zadudnił Głos. – Zaczęło im się wydawać, że mogą mnie poprawiać. Mnie! Też coś! No, już raz pogoniłem tych mędrków, jak chcieli wieżę do nieba zbudować i myślałem, że to jako nauczka wystarczy na wieki wieków. Ale gdzie tam! Pokwękali, pokwękali, zapomnieli i dawajże jakieś zegarki, kwarki, samochody, prezerwatywy, przeszczepy,atomówki, lodówki, lokówki, złotówki… Tfu, zgroza i bezeceństwo. Ja wiem, że to kolega D. ich namawia, ale po to im dałem wolną wolę, żeby mogli kazać koledze D. spadać na drzewo. Krótko mówiąc, zamierzam się z tym załatwić i to szybko. Założyłem sobie nieprzekraczalny termin, siedem dni. Po tym czasie wszystko ma wrócić do natury. Nie po to z takim wysiłkiem ją stwarzałem, żeby teraz dać sobie wszystko zepsuć przez paru zadufańców. Wprawdzie kiedyś tam powiedziałem, że ludzie mają Ziemię czynić sobie poddaną, ale zmieniłem zdanie. Wolno mi, w końcu jestem wszechmogący, nieprawdaż? No, ale my to gadu, gadu, a ty, synu, chyba musisz do roboty? Świątynie zlikwiduję dopiero na końcu, więc jeszcze przez sześć dni będziesz całkiem normalnie wykonywał swoje obowiązki, a potem znajdziemy dla ciebie coś innego. Zatrudniłbym cię przy budowie arki, ale nie wiem, czy mi się będzie chciało powtarzać ten stary numer. Może wymyślę coś nowego. No, a teraz hop, hop!
Biskup zerwał się jak dźgnięty ostrogą i pobiegł w kierunku krzesła, na którym położył poprzedniego dnia swoją garderobę.
– Bielizny nie szukaj – zawiadomił Głos. – Mój personel prosił mnie o jakiś wesoły kawałek na początek, więc najpierw unicestwiłem ineksprymable, sztuczne szczęki, okulary i takie różne. Powiadam ci, kupa śmiechu, jak się ludziom to wszystko poodbiera. Ale sutanny na razie zostawiłem, więc jakoś tam swą nagość okryjesz. Gorzej będzie z tymi w Trzecim Świecie, tam niektórzy tylko jedną parę gatek posiadają. Chyba będą się musieli za listkami rozejrzeć.
Narzuciwszy sutannę Biskup z nawyku skierował się w stronę szafki z lekarstwami. Z góry dobiegło coś w rodzaju chichotu.
– Daruj sobie – radośnie oświadczył Głos. Lekarstw też już nie ma.
– Ale… Moje nadciśnienie… – wyjąkał Biskup. – Muszę zawsze trzy razy dziennie… Inaczej mogę na miejscu…
– Modlitwa, modlitwa! – przypomniał Głos karcąco. – Ewentualnie możesz w drodze do pracy – nawiasem mówiąc, na piechotę, bo środki lokomocji jakoś mi się nie podobały – poszukać sobie jakiejś leczniczej roślinki. To zgodne z naturą, nawet zwierzętom dałem tę możliwość. Aha, jedzenie też musisz sobie jakoś wykombinować. Lodówkę z zawartością już sprzątnąłem.
– Szefie, przecież Szef nie zlikwidował chyba żywności? – zdumiał się Biskup.
– Nie tak całkowicie. – odparł Głos dość pojednawczo, ale zaraz się nasrożył – Było zapowiedziane, że macie sobie żywność zdobywać w pocie czoła, a wy co? Idziecie i w sklepie sobie kupujecie! Tego nie było w moim planie! Pot czoła, ot co! Pot czoła! – powtórzył, w słyszalny sposób napawając się brzmieniem tych słów.
– Oczywiście, oczywiście, pot czoła! – skwapliwie wyszeptał Biskup. I dodał przymilnie, wyraźnie licząc na pochwałę – To wspaniale, że wracamy do natury. Znikną takie potworności jak aborcja, in vitro…
– Aborcja? – zastanowił się Głos – O ile się nie mylę, to ja ją wprowadziłem. Wprawdzie nie na żądanie, ale jednak. Co któryś tam embrion zostaje wyeliminowany, zwłaszcza jak jest od początku uszkodzony. Tylko mam problem z naszym działem kontroli, czasem i te uszkodzone przepuszczają. Będę musiał nad tym popracować. A in vitro? Hmmm… Sam mam w sobie coś z szalonego naukowca i eksperymentatora, lubię właściwie te probówki, szkiełka, laboratoria… Może jednak zostawię kilka ośrodków badawczych. Mówiąc szczerze, między nami, ta natura nie wyszła mi tak w stu procentach, odrobinę można by ją poprawić.
– Ależ Szefie! – wyrwało się Biskupowi nieopatrznie. Piorun rąbnął tuż obok niego, aż z podłogi posypały się iskry.
– Śmiesz kwestionować moje decyzje? – huknął Głos – Nie wiesz, że moje wyroki są niezbadane?! Czy może sądzisz, że ty albo ktoś z twojej filii wie lepiej, czego chcę ja, Główny Szef? Skąd takie przypuszczenie? Przecież nie mam w zwyczaju komunikować się z podwładnymi bezpośrednio, ani ujawniać wam moich zamierzeń. Oj, widzę, że nie tylko z cywilami będę się musiał rozprawić!
Dalsze słowa trudno już było zrozumieć poprzez rozszalały huk grzmotów. Ze ścian zniknęły obrazy, z portmonetki banknoty, maszynka do golenia rozpłynęła się w nicości, a z dolnej szczęki Biskupa jedna po drugiej zaczęły się ulatniać solidne, porcelanowe, ciężko opłacone u prywatnego dentysty plomby.
Ja w kwestii formalnej Bobiku:plomby w sztucznej szczęce, czy też to lokata kapitału w zlocie?
Sztuczna szczęka była górna, plomby na dole. Stał się zresztą drobny cud w tekście i wszystko już jest jasne. 😀
Bobiku
Moja dostrzegła twoj nowy wpis , ale ja jej dziś zabraniam wszelkich dyskusji , jutro też jest dzien 😉 wyjątkowo pozwalam jej podyktować parę słow do Heleny
Heleno
wejdz na serwer na którym zakladaląś konto > wejdz w ustawienia konta > zmien haslo konta oraz pytanie które zadadzą Ci gdy zapomisz hasła
hasło zrób dość skomplikowane , kombinacja cyfr+liter+ znaków , żadnych dat urodzen
uwaga ogolna dobrze mieć choć jedną pocztę na serwerze płatnym , wtedy admiistrator sam powiadomi Cię ze rozsylany jest spam z Twojego konta i poinstruuje co zrobić , konie przekazu
łapki mie bolą od pisaia , może choć galacik z nózek kurzęcych 😀
Ten Najwyższy nie tylko nam narobił bigosu, ale sobie przede wszystkiem.Pewnie osiwiał ze zgryzoty.
O bishopa się nie martwię, poradzi sobie !!!
I tak w swojej wszechmogącej kreacji Bobiku, postapiłes niezwykle miłosiernie, bo jak by mu tak proteza biodra znikła, albo by-pass…….
Obawiam sie, bardzio sie obawiam, ze jest to kolejny slabo przemyslany Plan Szefa. Moze przed zegarklami, sztucznymi szczekami i lodowkami, nalezaloby ludziom odebrac nieopatrzenie podarowana im Wolna Wole? To z jej powodu czlowiek zamiast zyc w zgodzie z Natura – bez poczucia czasu, z psujacymi sie zebami oraz zywnoscia upolowana i zjedzona tego samego dnia, zaczyna medrkowac, eksplorowac, wymyslac, wyliczac, eksperymentowac i po paru mileniach – presto! – mamy z powrotem zegarki, lodowki, in vitro i uliczne oswietlenie w nocy, kiedy wszyscy powinni spac.
Wolna Wola rozbestwia.
Nie. Moze rozbestwia to nie jest do konca wlasciwe slowo. Nalezaloby raczej powiedziec – rozczlowiecza. Czlowiek rozczlowieczony zamiast skupic sie na byciu czescia Natury, zaczyna ja poprawiac, ulepszac, wymyslac lekarstwa, skomplikowane operacje, sztuczne oddychanie, szczepionki, terapie genowe, pozywki dla niemowlat.
Faktycznie trudno bedzie te Wolna Wole raz dana odebrac. Ale moze mozna byloby namowic posla Gowina aby napisal jakis dobry projekt ustawy, zakazujacy praktykowania Wolnej Woli w imie obrony czlowieka przed nim samym? I w imie dobrze pojetych interesow Szefa?
Niuniu cały gar podsyłamy do podziału, nawet w jarzynkach.
Babka prosiła o Twoje zdjęcie na siedzaco to się chyba nazywa trois-quart?jak Twoja czas znajdzie.
Do kurzych melodii, bo babka nazwy znieść już nie może załączamy jeszcze chrupki żytni i kilka kromeczek razowego.
A Rysiowi ogórki w zalewie musztardowej.Pycha!!
Dobrze to ująłeś Bobiku od lat tak twierdzę i wydaje mi się,że najszczęśliwsi sa ci ludzie, którzy żyją zgodnie z naturą.
Nie miałam i nie chciałam mieć dzieci, jak sadzę z wygody.
Nie szkodzi mi być dobrą ciocią itp, dzieciary mnie uwielbiają i tym sposobem nie męczymy się wzajemnie.
Ale bardzo dobrze rozumiem te pary,które chcą skorzystać z możliwości in vitro, zwłaszcza kobiety, ktore w ten sposób chcą się czuć spełnione.Niemożność pogłębia ich frustracje i zaniża poczucie własnej wartości, a to jest sprawa w psychice bardzo ważna.
U nas w rodzinie raczej się stosowalo adopcję.
Pani Kierowniczko!Uwaga mamy w rodzinie adoptowanego tenora!!Nie powiem kto to, ale pewnie Go Pani słyszała!!
Wiem od samego Szefa, że by-passy znikną czwartego dnia, razem z rozrusznikami serca. A piątego wymaże się z pamięci ludzkiej Pasteura wraz ze wszystkimi skutkami jego zbrodniczej działalności i wiele żyć poczętych zacznie w szybkim tempie zmierzać ku chwalebnemu zakończeniu.
No, chyba że kolega D. znowu zechce maczać szpony w jakichś sprzecznych z naturą kombinacjach. 😯
(13) wchodzę na takie zawołanie:
Kochana żono sąsiada, gdyby cokolwiek z tych wymienionych ważnych części twoich nieodzownych zaginęło w akcie tworzenia nowych porządków- obiecuję Ci
najazd na Kraków w poszukiwaniach.O noclegi nie musisz się martwić.mamy tam ze cztery bazy rodzinne!!
Myślę, że poseł G. projekt takiej ustawy ma już przygotowany, tylko nie chce go na razie ujawniać, bo konkurencja w branży likwidowania wolnej woli jest bardzo silna. 🙄
To prawda. Jeszcze by mu talibowie ukradli.
Pasteura Bobiku?Nie wiem , czy tak trzeba zaraz jechać” pa wsiech”? Powściekamy się przecież?
Kolega D. to Donald? 🙄 Drugie „o” pasuje…
Donald? 😯 A dlaczego nie Dorn?
Emi, Ty wiesz jak niektórzy ludzie się wściekają na zakaz badań prenatalnych czy zapłodnienia in vitro? A czy podwładnych Szefa to cokolwiek obchodzi?
Bobiku, mam nadzieję, że Wirnik nie podlega wyłączeniu nawet po tygodniu…
To ja wam coś bardzo powaznie opowiem. Generalnie pierwsze wspomnienia ma się z okresu ok.3 lat. Kiedyś, mając już ok. 20 lat rozmawaiłam z siostrami i mamą o snach. Powiedziałam im, ze mój najstarszy sen, coś co pamiętam od zawsze, nawet nie wiem , kiedy mi się to przyśniło to : leżę na bardzo jasnej, oświetlonej jarzeniówkami sali, płaczę, boję sie, nade mną pochylają się postacie w białych kitlach i wbijają mi wielkie igły w głowę. Moja mamę zatkało! Powiedziała, ze pamiętam coś, czego nie mam prawa pamietac, że naprawdę mi wbijano igły. Zaraz po urodzeniu. Oprócz mnie urodziło sie jeszcze jedno dziecko o tym samym nazwisku, chore. Zamiast jemu , pomylono sie i mi aplikowano zastrzyki, dopóki moja mama nie zauważyła śladów na mojej główce i nie zrobiła awantury. Nie miałam pojęcia, ze noworodkom zastrzyki robi się w głowę. Nie wiem, jak teraz…. No i teraz pytanie- czy jest to naprawdę wspomnienie, czy sen? Zaznaczam- sen, który w swiadomości jest od zawsze….Od kiedy czujemy, myślimy, boimy sie, mamy marzenia senne?Czy kiedyś ktoś to będzie mógł ustalić?
Oczywiście nie sądzę, by zarodek miał marzenia senne! 😉 Chodzi mi o fakt niemożnosci ustalenia granicy. Do niedawna społeczeństwa małe dzieci traktowały jako niepełnowartościowych ludzi, prawda?
Moja Babcia z kieleckiego, umirkowanie praktykująca katoliczka,cudowna Teściowa dla mojej Mamy, (a bylo to dawno, dawno temu ) powiadała; z Panem Bogiem- tak, jeśli ktoś tak czuje, ale od kleru należy się trzymać z daleka.
Mam wśród znajomych dwóch księży i to mądrzy ludzie, prawdziwie skromni i pełni poświęceń, choć stosunkowo jeszcze młodzi.Nieraz sobie myślę,ze pewnie warunki rodzinne skierowały ich do seminarium i studia.Fajne chłopaki!
Lubimy pogadać, czasem i przy lampce wina.Wiedzą,że nie bywam w kościele, nie przeszkadza im to .
Czasem im nawet mówię: urzędnicy Pana Boga.
Wszystko moim zdaniem zależy od wnętrza czlowieka, jego subtelności i wrażliwości.
Im czlowiek wyżej wlezie, tym bardziej przy brakach tego co napisałam powyżej zatraca się w tej swojej „nieomylności”
i to nie dotyczy tylko kleru wszystkich prawie wyznań,ale
i polityków, oraz tzw. celebrystów.
Widziałam już takie butne niegdyś, a dzisiaj pokęcone, ba pokorne upadłe anioły.Nic z tej buty nie zostało.
Wyraziłam swoje zdanie i teraz pewnie stek bluzgów na mnie spadnie , oczywiście nie na Bobika blogu.Na szczęście ,nie czytam:evil:
Małgosiu i mnie sie takie sny zdarzały, coś jak deja’ vu.
I też twierdzono iż jest niemożliwe bym to znała z autopsji.
Ponoć dziecię już w lonie mamy slucha muzyki?
Nie wyłączył Szef wirnika
w zamieszaniu pieskim,
cięgiem teraz gra muzyka
w tych sferach niebieskich.
Wirnik warczy i wiruje,
ubaw jest po pachy,
aniołowie się radują –
wreszcie nie te Bachy! 😆
To może pod te Bachy:
http://picasaweb.google.pl/terkon11/Lipiec2004?authkey=GU6qlhqQJHk#5292005519279965026
Bobiku z Ciebie zdolna zwierzyna. Taki tekst…. Temat tez fajny. Tak mnie zmartwiła sprawa z wróblami że chyba zlikwiduję komórkę. Ciekawe czy wytrzymam długo bez niej. W odchudzaniu bark postępów. Ciągle zapominam, że mam nie jeść. Teraz zjadam chrupki i resztę . Bardzo lubię czekoladę miętową i śledzie . No nie razem .
Ale nie chodzi przeciez o to w co kto wierzy. Chodzi o przymus ze strony Panstwa by wszyscy wierzyli w to samo. By okreslony swiatopoglad religijny stal sie obowiazujacym prawem.
Teraz ogladalam wlasnie fajny program o najstarszych religiach swiata, miedzy innymi voodoo praktykowanym od 20 tysiecy lat w niektorych krajach Afryki. Ciekawa to religia, praktykowana przez 13 milionow ludzi. Jak chcesz cos u boga, a raczej bogini Mamywaty wyblagac, idziesz na targ i kupujesz sobie odpowiedni fetysz (kiskis): glowe malpy na bogactwo i dlugowiecznosc, jelita jaszczurki na to by cie kobieta pokochala, kawalek suszonego weza na zwiekszenie penisa, glowe krokodyla na bezplodnosc .A jak chcesz szczegolnie uczcic Mamywate, to zarzynasz koze, kure i co tam masz pod reka i skrapiasz ziemie krwia. No, nie jest to religia dla wegetarian.
Ale przyjemny jest stosunek ich politycznych przywodcow (np w Beninie) do religii. Oni sie do tego po prostu nie wtracaja. Chcesz sobie praktykowac woodoo, prosze bardzo, chcesz byc chrzescijaninem – prosze bardzo. Swiat duchowy obywateli to jedno, swiat materialny, to juz zupelnie cos innego.
Moze warto zaczac rozpowszechniac woodoo nad Wisla? 🙂 🙂 🙂 A moze musi minac jeszcze 18 tysiecy lat aby w naszych stronach osiagnac taki stopien rozdzielenia Kosciola od Panstwa?
kiedyś na blogu kulinarnym był przepis na śledzie z oliwą sokiem z cytryny i rodzynkami . Zrobiłam tak i faktycznie nic mi po nich nie jest a są bardzo smaczne. Może jeszcze trafię na prosty przepis naleśnikowy . Tylko bez cudów bo mi się nie będzie chciało eksperymentować. Wybaczcie ale mam lekkiego kota w temacie jedzenia.
Heleno, woodoo nad Wisłą? Oj chyba największym powodzeniem by się cieszyły laleczki. Jeszcze wiekszym, niż kawałki węża 😀
Małgosiu, w związku z Twoim komentarzem kilka różnych myśli mi się nasuwa, więc po kolei. Co przechowujemy w pamięci z czasu pozostającego poza świadomością, to jest jedna rzecz. Prawdopodobnie wiele więcej (w każdym razie niektórzy z nas) niż się otoczeniu wydaje. Moja mama też kiedyś zaskoczyła swoich rodziców dokładnym opisem mieszkania, z którego wyprowadzili się, kiedy mama nie miała jeszcze dwóch lat. Nie wykluczam nawet, że gdzieś w obszarze pozawerbalnym przechowujemy wspomnienia z życia płodowego. Ale osobiście nie wierzę, żeby mogły one sięgać okresu sprzed ukształtowania się mózgu. No, nie wierzę i już. Jakiś nośnik tych wspomnień jest jednak potrzebny. 😉
Inna rzecz, to gdzie jest granica stawania się człowiekiem. To oczywiście trudno określić z pełną dokładnością, ale ja, jako niewierzący, byłbym skłonny zgadzać się z tymi, którzy właśnie z rozwojem mózgu to wiążą. Przy czym nie bronię absolutnie nikomu wierzyć w co innego, pod warunkiem, że on też nie zabrania mnie pozostać przy moich przekonaniach. Czyli – dla mnie może być wiążące prawo, kóre np. dopuszcza aborcję do tego a tego tygodnia, a dla katolików ich doktryna, która aborcji zabrania w ogóle. Dopóki nikt nikogo do postępowania wbrew własnym poglądom nie zmusza, to wszystko jest OK.
Jeszcze inna sprawa to jest in vitro. I tu pan Biskup podpadł mi okropnie, bo już nawet o pozory logiki się nie stara. Swoje argumenty wyłożyłem w gruncie rzeczy we wpisie, wprawdzie w tonie prześmiewczym, ale można je tylko troszeczkę przeformułować i będą całkiem poważne. I skąd, do licha, Biskup wie lepiej od Pana B., które życie jest święte, a które nie jest? Skąd czerpie przekonanie, że dziecko naturalnie poczęte w pijanym widzie na brudnym barłogu jest opromienione aureolą, a upragnione, wyczekiwane i wreszcie poczęte z probówki jest sprzeczne z boskim planem świata? Bo rzekomo to drugie to jak pójść i kupić w sklepie? Wolne żarty!!!
Dyskusję na takim poziomie, jaki zaprezentował kościelny „intelektualista” można by właściwie od razu zamknąć jednym argumentem, podobnego kalibru jak te prezentowane przez Biskupa – gdyby Najwyższy Szef nie życzył sobie poczynania życia z probówki, to by w żaden sztucznie uzyskany zarodek nie tchnął daru życia. A jak tchnął, to czemu prosty biskup ma go pouczać?
@ Heleno, mówi się, a szczególnie starsze pokolenie, że nie należy zbytnio opowiadać o swoich sukcesach a także porażkach. . Gdy tak się głębiej zastanowić, ma to dużo wspólnego z tematem który poruszyłaś. Woodoo coś może znaczyć dla ludów wychowanych w tej tradycji. Dla nas to bumerang. Swoja drogą to fajne pomieszanie śledzia z religią chociaż….
Bobiku, pełna zgoda. 🙂 Też na ten fragment rozmowy zwróciłam uwagę. Trochę się człowiek pogubił 😉
jarzebinko,tez lasuchuje mietowe czekolady
uwielbiam
dlaczego zawsze jak jestes u Bobika to chrupkojesz?
smak czy uzaleznienie 🙄
😀
Bobiku w całej tej dyskusji in vitro najważniejszy jest fakt, że pozostają żywe zarodki które mogą być np. niecnie wykorzystane. Są przecież zaczątkiem życia. To niebezpieczne. Myślę, że Kościół w swojej dalekowzroczności widzi to zagrożenie..To trudny temat.
rysiuberlinie co ja chrupkojem? Już pochrupkowałam. Sprecyzuj jaśniej pytanie bo nie rozumiem .
rysiu ja jestem uzależniona tylko od siebie
ach wiem , napisałam że teraz ..itd. chodzi o to że zamiast samych chrupek jem równiez co dusza zapragnie.
Bobiku to rewelacyjny temat. Kim jesteśmy bez naszych przedmiotów?
a moze biskup jako glos KK boi sie,ze zapomnimy sie i
mimowolnie przekroczymy granice gdzie mozna jasno
okreslic co jest dobre a co zle
kto i kiedy wezmie odpowiedzialnosc za czyny nasze?
kto jak nie „autorytet” KK
kto w swiecie gdzie wszystko jest dozwolone powie STOP
moze tylko to powiedziec chcial
moze
jarzebinko,chrupkowanie-jedzenie -chrupek 😀
Jarzębinko, to prawda. O ile zagrozenia typu przedmiotowe traktowanie to bardzo ważny argument, o tyle zarzucanie braku miłości u rodziców chcących dziecka to nieporozumienie. Zupełnie niepotrzebne. Tu wpis Bobika dobrze oddał śmieszność takiego założenia. Na szczęście tak jak babka mam wrazenie, że nowe pokolenie księży jest bardziej wrażliwe na potrzeby i odczucia „owieczek”. Znam paru bliżej i każdy z nich stara się (ze skutkiem) nie być nadętym, wszystko wiedzącym bucem.
Malgosiu 🙂 🙂 🙂 – to w kwestii laleczek. Mysle nawet , ze bylby to nad Wisla wspanialy biznes. 🙂
dzien zmierza ku koncu
Babko,ogorki w musztardowej zalewie ja dotra chetnie
spalaszuje 😀
doczekam sie chyba tez zdjec Piesow
brykam pod pierzynke
bryku bryku
A te naleśniki bez cukru czyli nie słodkie? Chodzi o ciasto samo czy nadzienie?
😀 😀 😀
dobranoc!
Pięknych snów, Rysiu! 🙂
Rysiu, ja nie ośmielam się zgadywać, co ktoś chciał powiedzieć, obojętne czy to jest Pan B. czy prosty biskup. 😉 Ja słyszę/widzę to, co zostało powiedziane/napisane. A jeżeli przeczytałeś, co Pieronek naopowiadał, to chyba zauważyłeś, że to się, mówiąc bez owijania w bawełnę, po prostu kupy nie trzyma.
A jak chodzi o powiedzenie STOP, to po to ponoć, również według KK, mamy tę sławetną wolną wolę, żeby umieć sobie to powiedzieć samodzielnie, bez prowadzenia za rączkę, straszenia, wygrażania i zakazywania. KK wręcz deprecjonuje wolną wolę (będącą podobno też Bożym darem) usiłując poprzez nakazowo/zakazowe rządy dusz i ciał nie dopuścić do jakiejkolwiek możliwości jej użycia w praniu.
rysuberlinie moje chrupkowanie muszę opisać, bo może wtedy jakoś się przemogę do głodowania. Co do tematu KK , nie musisz być zgryżliwy. Jak wiesz każdy używa takich argumentów jakie zna i rozumie. Oznacza to często całkiem coś innego a jednak to samo… Można to zauważyć w dyskusjach różnych polityków w tv. Wnioski jakie wysuwa zwykły zjadacz chleba są dla dyskutantów żałosne. Bo chociaż mówią oni to samo to kłócą się zajadle i obrażają, pozostawiają widza w osłupieniu. Obie strony zwykle wiele razy w ciągu dyskusji wyrażają swą dobrą wolę i chęć pomocy bliżnim. Czy wszyscy ogłuchli?
i ja idę spać . co do naleśników to chodzi o ciasto . moje jakies grube i sie rwie. dobrej nocki
Ojej, nie nadążam za Wami. 🙂 Jarzębino, właściwie bardzo chętnie bym się przekonał, czym bylibyśmy bez naszych przedmiotów, ale nie stać mnie, niestety, na to, żeby rzucić wszystko i na pół roku wyjechać do Gwinei Równikowej, albo w jakieś inne miejsce, gdzie ludzie niemal całkiem bez przedmiotów się obchodzą. Podejrzewam, że mógłbym wtedy całkiem inaczej odpowiedzieć na to pytanie. Ale na razie jestem tu i teraz i widzę, że przedmioty jednak w bardzo dużym stopniu nas określają. Czy zawsze jesteśmy przez to szczęśliwsi, nie jestem pewien, ale akurat w medycynie chyba jednak tak. Ja w każdym razie do zamiany stetoskopu na penis krokodyla, a skalpela na laleczkę chętny nie jestem. 😉
Ale ja nawet do słodkich naleśników do ciasta nie daję cukru! Na oko wlewam po równo mleka i wody, dodaję jajo, szczyptę soli, troszkę oleju by ciasto nie przywierało do patelni i mąkę. Musi być bardzo mocno rozgrzana patenia. Nie ma prawa się rwać , czy być grube. Wlewasz na środek patelni chochlą ciasto i podnosząc i przechylając patelnią rozprowadzasz równomiernie na około.
To ja też się pożegnam.
Dobranoc 🙂
Jarzębino, dolej mleka albo nawet wody. Ciasto na naleśniki powinno być dość płynne, wtedy się dobrze rozlewa po patelni i smażony delikwent wychodzi szczuplutki. 🙂
Malgosiu, czy tak zrobione ciasto musi sie odstac troche, czy mozna z miejsca na patelnie? I ile tej maki na powiedzmy szklanke mleka, szklanke wody?
W moim patencie bierze się najpierw ok. 20 dag mąki, do tego wbija jajko, chlapie trochę mleka, trochę wody, rozbełtuje tak, żeby nie było grudek, a potem dochlapując po troszę mleka i wody doprowadza do pożądanej konsystencji. Odrobina soli oczywiście i łyżka oleju. Powinno się odstać ze 20 minut, a jak za bardzo zgęstnieje, to jeszcze dochlapać.
Pożądana konsystencja to jest taka, przy której naleśnik wychodzi taki, jak ma być. 😀
Bobik, czy myslales kiedy o napisaniu ksiazki kucharskiej – chocby i proza? Twoja Metoda i sposob jej wylozenia – no, nie mam slow. Pelny zachwyt!
Pomysl o tej ksiazce. A gdyby byla np wierszem, to mialaby sznase na zostanie absolutnym bestsellerem i klasykiem. Bo wiersz sie lepiej pamieta niz proze.
Ale w ostatecznosci moze byc proza – jako rzeklam.
Ale Komisarza trzymaj z daleka. Po jego streszczeniu Thackereya, moje zaufanie do niego troche spadlo.
O napisaniu książki kucharskiej myślałem tysiąc razy, tak samo zresztą jak o otwarciu knajpy. Na razie i jedno i drugie pozostaje w sferze niezrealizowanych marzeń, ale jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa! 😎
Swoją drogą… Czy bobikoblog nie jest rodzajem knajpki, gdzie się wpada wypić, przekąsić, ale przede wszystkim spotkać znajomych i pogadać? 😉
Heleno, nie pomyliłaś przypadkiem Komisarza z zeenem? Oni obaj chadzają w muszkieterskich strojach, ale zeen chyba ma nieco więcej objętości. W pasie to nawet na pewno. 😉
Pomylilam 😳 😳 😳
Very wery sorry…. 😳
To faux pas nie było jeszcze takie okropne. Może to wręcz jednemu z nich pochlebiać, jeżeli nie obu. Gorzej by było, gdybyś pomyliła Komisarza z…
No, nieważne. 😉
😆
niuniu,ja tylko wode na herbate wstawiam
reszta,prosze,Ty i Twoja
/ach, te nadziewane roza rogaliki,pycha/
😀
jarzebinko,masz racje staralem sie to ukryc,ale
brykajacemu rysiowi zgryzliwosc nie przystoi
wstydze sie
przepis Bobika na nalesniki genialny
ja zwracam uwage tez na patelnie
malo tluszczu,patelnia BARDZO mocno nagrzana
ciasta tyle ile trzeba 😀
nalesnikowy ekspert rys
Dziś sobota , a Rysiu bryka od samego rana
Co mi tam woda nastawiona więc robimy kawkę , a potem z ekspertem Rysiem będziemy smażyć dla wszystkich naleśniki 😀
Ja robię tak : 1szklanka mąki 1 szklankę mleka i 1 szklankę wody (samo mleko nie bo będą twarde) dwa jajka i szczyptę soli i na super rozgrzaną patelnię. Nadzienie może być wg życzenia :
1)z owocami bitą śmietaną prawdziwą i czekoladą
2)przemielony twaróg połączyć z dżemem
3)dla śpiochów pozostanie sam twaróg to wtedy podsmażę je dodatkowo
Ja jeszcze na chwileczke wroce do dyskusji spod poprzedzniego wpisu Bobika, bo wczesniej nie moglam tu zajrzec. Ta mala biala ksiazeczka o sztuce prowadzenia sporow byla autorstwa Artura Schopenhauera, a najbardziej w niej dla mnie interesujace byly opisy nieuczciwych chwytow erystycznych, bo tak czesto sie je spotyka w zyciu, ze dobrze jest przynajmniej stwierdzic, ze maja jakies nazwy…
Zas ogolnie wydaje mi sie, ze czytajac dyskusje na polskich blogach, ma sie wrazenie, ze nikt tam jeszcze nie slyszal o roznicy miedzy asertywnoscia (odwazne, lecz nieobrazliwe wypowiadanie wlasnych opinii i upominanie sie o swoje prawa) a agresywnoscia (obrazanie interlokutora, probowanie podporzadkowania go sobie, i przedstawianie siebie jako nieomylnego i surowego arbitra wypowiedzi innych osob). Szczegolnie dotkliwie odczula to w zeszlym roku Helena, bo na jej zdrowa asertywnosc odpowiedziano lepiej sobie znana agresywnowscia…
Zas wracajac do milszych tematow niz agresja na blogach, to nalesniki lubia miec wlasna patelnie, wtedy tez lepiej wychodza. Ja mam taka plaska, stalowa, tradycyjna francuska, ktora mozna naprawde mocno rozgrzac (mozna miec i teflonowa, ale jej mocne rozgrzewanie nie jest szczegolnie zdrowe), i wtedy nalesniki scinaja sie szybciej i nie rozpadaja sie przy przerzucaniu na druga strone. Na to rozpadanie szczegolnie zwracam uwage, zwlaszcza, ze te nalesniki potem czesto sluza jako material pakunkowy do hermesowych paczek przez Atlantyk. Dzisiaj dorzucam tylko kielbaski, bo nie mialam ostatnio czasu gotowac. 🙂 A moj przepis na nalesniki jest dokladnie taki sam jak Niuni. Juz sie oblizuje na jej rogaliki z roza… 😀
Wolna wola , oczywiscie można sie pośmiać kiedy ogląda się” Bruca wszechmogącego ” ale na poważnie to wg mnie wyglada to tak
Skoro Pan B. stworzyl nas na obraz i podobienstwo swoje to znaczy ,że jest tak samo ulomy i omylny jak my .Nie sądze by od nas ktoś oczekiwał ,ze będziemy tak czy inaczej postępowali , oczekuje raczej ,ze będziemy postepować jak CZLOWIEK , a w to słowo wpisany jest cały humanizm wystarczy z tego korzystać podobnie jak z wolnej woli .Rozprawiamy o polityce o ekologi , o tym czy budować elektrownie jądrowe a mnie się wydaje ,ze bardziej od wszystkiego przydała by nam się dyskusja o energii naszych serc .Rysiowe STOP kazdy z nas powinien wiedzieć kiedy powiedzieć i w jakiej sytuacji i wierzę ,że każdy z nas potrafi .
Bobik
napisal ,ze przedmioty które nas otaczają w jakiś sposób nas określają , ja sądzę że ludzie ktorzy nas otaczają również .Można się zamknąć w skorupie jak ślimak i zyć spokojnie pewnie nas wtedy nic nie zrani tylko czy to życie jest wspaniałe .No cóż dla mnie nie .Ja wolę wyjść ze swojej skorupki by poznawać świat i ludzi , a ze nie raz spotkam robaka no cóż to dodaje smaku naszemu życiu a wszystko inne jak często mowi Rysiu to kwestia smaku .
Miłego , serdecznego i ciepłego dnia wszystkim !!!!!
Moniko
jak tylko Hermes wyląduje zapakujemy cały worek rogalików z różą i moc ciepła serdecznosci aby w twoim domu zagoscił a do tego dorzucimy różęwielce znaną
ludzie z Twojej planety hodują pięć tysięcy róż w jednym ogrodzie? i nie znajdują w nich tego, czego szukają? A tymczasem to, czego szukają, może być ukryte w jednej róży
Jarzębinko,
Robię naleśniki na oko, ale proporcje mniej wiecej jak u nietoperzycy. Nie moze być za gęste, odrobinkę tłuszczu dodatkowo tylko przed usmarzeniem pierwszego naleśnika (ew. przetarcie patelni kawałeczkiem słoniny) i bardzo mocno rozgrzana, dobra patelnia. Ja smarzę na teflonowej. Nastepne nie przywierają ze względu na olej dodany do ciasta. Moje ciasto nie czeka. Od razu smarzę.
Niuniu, to ja dorzucę witaminkowe naleśniki z gotowanym jajeczkiem i szczypiorkiem, doprawione solą i pieprzem, a potem podsmarzane po obtoczeniu w jajku i bułeczce. Do popicia- barszcz czerwony. 🙂
Dzień dobry. Powiem szczerze, że najbardziej mnie w wypowiedzi Pieronka zszokowało właśnie jego twierdzenie, że człowiek jest bardziej skłonny do złego niż dobrego, w świetle poglądu, że Pan B. stworzył człowieka na podobieństwo swoje 😯
To jeszcze mozna wytłumaczyć- człowiek jest ułomny i ciągle narażony na pokusy szatańskie. Być dobrym to często trudne zadanie, budzące czasem rozterki choć dajace satysfakcję. Dobroć to nie tylko brak agresji czy pomoc w zakupach sasiadce, prawda? Poza tym, każdemu zdarzyło się kiedyś powiedzieć o jedno słowo za dużo. To naprawdę nie takie proste. Myślę, ze Biskupowi chodziło, że złe zachowania są często łatwiejsze i dla wielu bardziej pociągajace.
Mnie bardziej zdenerwowało tłumaczenie, ze należy bronić naturalnych metod zapłodnienia i że kazdy stosunek jest aktem miłości. Okazuje się, wielkim darem , godnym ochrony i najwyższej troski jest życie seksualne człowieka. No, ale jeśli chodzi o aborcję i antykoncepcję to zbliżenia między kobieta i mężczyzną powinny być nakierowane na poczęcie nowego życia. Seks sam w sobie jest bez sensu i zły. To w końcu jak jest z tym seksem? Wielka wartość sama w sobie i nie można jej niczym zastapić , czy tylko instrumentem do dorobienia się potomstwa? Nie lubię obłudy. Tak samo jak drażnią mnie głupoty wygadywane przez M. Gretkowska i powtarzane przez M. Środę o poczęciu Jezusa. Choc nie!!! Głupoty Gretkowskiej bardziej mnie irytują.
A wystarczyłoby tłumaczyć konkretne zagrożenia i dylematy, tworzone przez in vitro, szukać rozwiazania problemu pozostawania dodatkowych zarodków. Bo, że DLA MNIE osobiscie jest to już forma człowieka, poprzedzajaca stadium płodu, noworodka, niemowlęcia, dziecka, osoby dorosłej i starca. 😉 to wszyscy wiecie. Z tym, ze każdy powinien sam roztrzygać we własnym sumieniu, co dla niego oznacza bycie Człowiekiem. I kiedy nim się stał. Różnice w pogladach są nie do uniknięcia.
Doro
ciągle w nas pokutuje nie zrozumienie tego co się mowi, pomocnicy Pana B tu na ziemi mówią kilka razy dziennie ,że B stworzył ludzi na obraz i podobienstwo .Tylko nie zastanawiają sie nad sensem tego stwierdzenia albo uważają że oni są z innej gliny ulepieni i ICH to nie dotyczy , oj przydałby sie w dzisiejszych czasach nasz mistrz prakseologi Kotarbinski oj przydalby się „!:
Jakie nalesiki lubisz Doro , a moze placuszki z jabłkami wolalabyś , wrzucę do ciasta naleśnikowego pokrojone jabłuszka usmaże posypie cukrem i troszkę bitej smietany no i oczywiscie kawke tez Ci zrobię 😉
Tu bardzo dobry Safjan. Tylko kto zechce prowadzić dyskusję na tym poziomie? http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3361571
Dzień dobry. 🙂 Po pierwsze zjeść, a potem ewentualnie myśleć – to jest zdrowa psia zasada, od której w żadnym wypadku nie zamierzam odstąpić. Dziś też nie. Najpierw śniadanie. 😀
Malgosiu
ale przecież możemy się PIĘKIE i MĄDRZE róznic ❗ ❗
Monika pieknie wprowadziła pojecie asertywość i agresywość . U nas niestety ja widzę tylko to drugie .Nie moge sie wypowiedzieć w kontekscie Heleny bo nic na ten temat nie wiem nie było mnie wtedy w tej przestrzeni .Moge jedynie ubolewać ,ze cos takiego mialo miejsce . Chciałabym jedak by Helena mimo wszystko nie tracila asertywności , ale to tylko moje nic ie znaczące zdanie .
Gdy w zyciu posługujemy sie tylko agresją to świadczy to o tym jak jesteśmy zagubieni .Tak przecież nie wiele trzeba by agresje zmniejszyc , wystarczy wysłuchać druga osobę i spróbowac ja zrozumieć .Ale patrząc na otaczajacy swiat
cos mi sie wydaję ,ze za wiele wymagam od ludzi !!
Haneczko
rozumiem ,ze to było retorycze pytanie 😉
Niuniu, cóż za artystycznym pieskiem jesteś, że umiesz robić naleśniki 😉 Ja uwielbiam! Zwłaszcza z interesującymi wegetariańskimi nadzionkami. Ze szpinakiem też.
Kiedyś próbowałam robić sama, ale jakoś nie umiałam wyczuć proporcji takich, jakie podaje Bobik 😉 – więc od tej pory nie robię… Muszę znów po latach spróbować!
A placuszki z jabłkami też mniam mniam – pyszne! 😀
Agresja wynika ze strachu, poczucia zagrożenia, niepewności kim jestem i co znaczę. Nie ma miejsca na pięknie i mądrze. Lęk jest bardziej produktem umysłu niż obiektywnych realiów. Pewnie dlatego tak trudno rozbroić agresję.
Haneczko, myślę, że kilka osób, które zechcą prowadzić dyskusję na tym poziomie nawet się i znajdzie (wystarczy że się po blogu rozejrzę 🙂 ), ale na nieszczęście ich jest mało w gremiach mających coś do gadania. 🙁
Ale mnie z tym tekstem Safjana właściwie trudno dyskutować, bo mówi chyba wyłącznie rzeczy, z którymi się zgadzam. 😉
Nietoperzyco, oczywiście że retoryczne! Safjan pewnie też wie, że sobie śpiewa a Muzom.
Bobiku, wrzuciłam tą linkę dla kontrastu i dlatego, że to rzadkość. Mnie dobrze robi świadomość, że są jeszcze oazy.
Jasne, że agresja w sensie psychologicznym jest reakcją na frustrację, lęk, itp., ale sposób jej wyrażania jest kulturowo uwarunkowany. Brydżowa opowieść Heleny bardzo to ładnie pokazała. A ja mam czasem świetny wgląd w związek „formuły agresywności” z wychowaniem i środowiskiem, kiedy porównuję uczniów w różnych typach szkół. W Niemczech po 4 klasie dzieli się uczniów na gorszych i lepszych (czego nie popieram!) i ci „lepsi”, w większości z tzw. dobrych domów, lądują w gimnazjum, a reszta w szkołach głównych lub realnych. Wystarczy się przyjrzeć przerwie w każdym z tych typów szkół, żeby zobaczyć, do jakiego stopnia otwarta i chamska agresywność jest po prostu wyniesiona z domu, a wzmacniana przez akceptację otoczenia. 🙁
Haneczko, bardzo dobrze, że wrzuciłaś linkę. Bo ja to się już czasem zaczynam zastanawiać, czy my tu aby na tym blogu i kilku innych jesteśmy normalni. 😉 To znaczy, jak tutaj rozmawiam z ludźmi, to świat mi się wydaje w miarę poukładany, ale jak wychodzę na zewnątrz, w jakieś onetowe czy inne przestrzenie, to nagle się robi groźnym miejscem, w którym panują jakieś zupełnie mi nieznane zasady. A ponieważ sieć jest rozległa, a te kilka blogów, o których myślę, to wysepki, zawsze dobrze wesprzeć się myślą, że wysepek podobnego myślenia jest więcej. 😉
Bobiku, kulturowe uwarunkowania to taka cieniutka warstewka… Dobrze, że jest, nie widzę zresztą nic innego, co mogłoby ją zastąpić.
Nietoperzyco (11:03)
Święta racja!!! 🙂 🙂 🙂
Haneczko, no właśnie, dobrze że jest… Bo chodziło mi o to, że przecież agresję w różnych momentach odczuwamy wszyscy, nie wątpię, że i Matka Teresa nie była od niej wolna. Ale robi mi dużą różnicę, czy ktoś w momencie największego wzburzenia powie mi „pański sposób myślenia doprowadza mnie do furii”, czy od razu łapie za maczugę i bez łeb…
Bobiku
no cóż ja osobiscie wolę jak ktoś zrobi maczuga w łeb , bo to odruch w nerwach i przynajmniej mnie mniej boli niż słowo wypowiadane .Człowiek wypowiadając slowa zdaje sobie sprawę z jego znaczenia , nic go nie usprawiedliwia .Zaś ludzi , których poniesie i potrafią przeprosić niestety trzeba z lupą szukać
Przypomniało mi się apropo b. Pieronka takie mądre powiedzonko Kotarbinskiego bywają specjaliści od pilnowania własnych praw i cudzych obowiązków oczywiscie do innych profesji też to się tyczy
Bobiku
nie bardzo kumam Waszą mądrą dyskusję , ale jak już zjadleś mojego naleśnika mogłeś się chociaż oblizać 😉
Niunia, Ty się mi dobrze przyjrzyj. Jak myślisz, od czego mam pysk taki wilgotny? 😀
Netoperzyco, ta maczuga to metaforyczna była, zdarzają się i słowne maczugi.
A specjalistów od własnych praw i cudzych obowiązków rzeczywiście w świecie na pęczki. Niedaleko szukając – ja mam prawo do śniadania, a Niunia ma obowiązek na blog je przynieść. 😆
Bobiku
własnie mi o ten wilgotny pyszczek chodziło ,zebyś się oblizał i innym nie robil już apetytu:-D .Ja to co Moja napisała jakiegoś tam Kotarbinskiego inaczej rozumiem, ja tu nie mam żadnych obowiążków , ale prawo owszem i to nawet więcej niż jedno
Mam prawo
– szczekać do woli
-swawolić ile się da
-zapraszać wszystkich na szamanko
-przyjaznic z kim mi się chce
-biegać na spacerki z „braćmi ” blogowymi
Moja prosi by Ci napisać ,ze prawdziwa maczuga mniej boli niz ta słowna , nie rozumiem o co chodzi ale napisalam wszak zaraz obiadek mniam 😆
Niunia, Ty chyba nie myślałaś na poważnie, że ja Ci tu jakiś przymus bezpośredni chcę stosować. 😉 Ja tak tylko czasem lubię poudawać macho, żeby zatuszować niedostatki wzrostu. 😀
Bobik,
czy ty wiesz jak ja wyglądam przy owczarku kaukaskim? To dopiero niedobory 😉
Dzien dobry. Byla pozna pobudka, zamrozony komputer, a teraz ide scinac roze przed nastaniem wiosny i porzadkowac chwasty pod krzakami. Safjana zostawiajac na pozniej.
Dobrze, ze Monika i haneczka sie odnalazly, bo juz sie za nimi rozgladalam. A po poludniu sprobuje zrobic nalesniki dla E. Jej ukochane po wsze czasy to sa z kremem kasztanowym i bita smietanka (Mont Blanc). Nie mam kremu, wiec bedzie musiala zadowolic sie szpinakiem z czyms tam, z czyms tam. .
Aaa,. zapomnialam wspomniec, ze istnieje takie ludowe rosyjskie porzekadlo, ze pierwszy nalesnik na patelni zawsze zbija sie w grude: pierwyj blin komom.
Drugi juz sie udaje.
A ja znam w bardzo odpowiadającej mi wersji: pierwyj blin dla sobaki, wtoroj dla niszczewo (albo dieda), trietij dla siebia. 😀
Szpinak oczywiście musowo z czosnkiem. A jeżeli E. lubi na słodko, to bardzo dobre z dżemem z gorzkich pomarańczy i bitą śmietaną (niesłodzoną!). Jak się ma nadmiar Grand Marnier, to można kapnąć po wierzchu. To właściwie odmiana crepes Suzette, tylko bez elementów piromańskich. 🙂
A mnie zawsze nawet pierwszy nalesnik jakos sie udaje, ale to dlatego, ze naprawde dlugo czekam, az mi sie patelnia mocno nagrzeje. A poza tym, moja przygoda z nalesnikami zaczela sie od bardzo nieudanych pierwszych nalesnikow zeskrobywanych z patelni i polewanych lzami (mialam wtedy czternascie lat). Pomoc przyszla wirtualnie, jak na tamte czasy, przez telefon, i to od osoby, ktora prawie w ogole nie umiala gotowac, czyli mojej Babci Stasi. Jej jedyna pokazowa potrawa byly wlasnie nalesniki, i choc jej specjalizacja kulinarna byla bardzo waska, to byla w niej mistrzem. 🙂
A tu odmiana nalesnikow hinduskich, o nazwie dosa, zrobionych bez jajek, tylko z mielonego ryzu, odmiany czarnej soczewicy (o nazwie urad dal) i wody, ktore nastepnie fermentuja przez okolo dobe. Calosc jest bardzo chrupka (dzieki zawartosci ryzu) i delikatnie kwaskowa. Chociaz nie mozna ich zrobic tak spontanicznie jak europejskie nalesniki, to bardzo pasuja do wszystkich hinduskich curry.
http://www.paajaka.com/2008/04/plain-dosa.html
Niuniu, dziekuje Ci za przesylke, dotarla szczesliwie i wlasnie sie nia napawamy. 🙂 I za roze tez… 🙂
Ciasto naleśnikowe robię bobikowo, ale na oko. I spuszczam na patelnię kapkę, żeby wiedzieć czy już można.
Aaa. tego to nie znalam…
Udalo mi sie poscinac roze u siebie i u E., nawet te niekochana przy plocie – pink perpetue, I troche popeilic. Jutro umyje nam okna z zewnatrz, co moge robic tylko raz do roku, zaraz po scieciu roz, w przeciwnym razie grozi to smiercia lub trwalym wydlubaniem oczu.
Coraz bardziej dreczy mnie poczucie winy, ze nie bylam jeszcze ani razu podemonstrowac przeciwko naszemu tchorzliwemu rzadowi, ktory boi sie zorganizowac debate w Parlamencie w sprawie planowanej dalszej rozbudowy lotnoiska Heathrow – szostego terminalu i dodatkowego pasa startowego. Absolutnie calutka opozycja jest przeciw, ale przeciw sa takze wszyscy poslowie partii rzadzacej, reprezentujacy okregi z zachodniego Londynu. Heathrow jest juz i tak monstrualnych rozmiarow, ale ten pieprzony rzad, ktory nakazuje mi kupowanie tych pieprzonych szemranych bojlerow kondensacyjnych w imie zmniejszenia emisji CO2 , nie ma nic przeciwko temu, aby znaczaco zwiekszyc mi nad glowa ruch samolotowy, zapchac doszczetnie wszystkie drogi dojazdowe , wyrzucic tysiace ludzi z domow, zniszczyc cale communities.
I nie chce debaty w Parlamencie, bo wie, ze z kretesem by przegral kazde glosowanie w tej sprawie. Najsmieszniejsze jest tlumaczenie powtarzane przez wszystkich ministrow: ze nie moze byc glosowania, gdyz jest to „sprawa dotyczaca calego kraju”. A czym sie Parlament zajmuje? Smazeniem nalesnikow dla siebie? Pieprzony rzad, pieprzone bojlery.
Ok. Musze na chwile odejsc, bo E. zawolala na herbate z pysznym francuskim ciastem migdalowym. Nie za slodkim, Bobiku, nie za slodkim.
Ciut zgłupiałam, Heleno 😯 Na mój haneczkowy rozum debata (z głosowaniem ❗ ) jest konieczna właśnie dlatego, że dotyczy całego kraju 😯
O Heleno, Ty już sie do wiosny przymierzasz! U nas wyglada na to ze zima bedzie trwala wiecznie, czego nie lubie!
Lubie i to bardzo naleśniki, najbardziej z mięsem zwane u nas w domu krokietami. Obtoczone w tartej bułce i zrumienione na maśle. Bardzo niezdrowe i bardzo pyszne.
ciasto robie metoda klasyczną: mleko z woda pół na pol dwa jajka, maki tyle ile zabierze czyli do gęstości nie bardzo gestej smietany, szczypta soli, kapka oleju i niech postoi ze 20 min. patelnia „naleśnikowa”, żeliwna, mocno rozgrzana. ostatnio, czyli pare dni temu uzyłam jako tłuszczu kawałka słoniny ( miałam jeszcze kawałek od czasu pamiętnej sarny) Smaży sie wspaniale. jak smaże na oleju, to uzywam do rozprowadzenia cieńkiej warstwy kosmetycznych wacików.
A co do agresji, to kultura kulturą, ale często to jest cecha osobnicza, zwiazana z temperamentem. Bardzo agresywnego osobnika trudno socjalizować, choc jakis efekt zawsze jest.
Bobiku
to wszystko przez Ciebie jak zacząles liczyć :pierwyj wtoroj , trietij to ja przypomniałam sobie jak Moja młoda nie raz taki wierszyk mi mówiła :
sieła koszka na akoszka,zamurłygała wa snie,czto tiebia prisniłas koszka ,raskażi skarieje mnie i skazała koszka tisze , tisze gawarisz , mnie wa snie prisniłys myszy nie adna , a myszy tri ja bym tylko zakonczenie zmieniła : śiły mi się befsztyki trzy
Haneczko, wlasnie chcielibysmy wytlumaczyc to temu rzadowi. Ale ten rzad sie boi Parlamentu, choc ma w nim wiekszosc. Ta budowa trzeciego pasa startowego budzi w nas wscieklosc od lat. W zeszlym tygodniu rzad wydal ostateczna zgode – wbrew wlasnym ekologom i opinii wielu wlasnych poslow. Opozycja konserwatywna ma juz jakis pomysl na wymuszenie glosowania w Izbie Gmin.
Zono, kiedy teraz pielilam pod krzakami, to widzialam, ze zonkile juz powychodzily z ziemi, a na dwoch krzakach bzu juz pecznieja paki. I forsycja za plotem pokazuje juz troche koloru. W lutym jak zawsze zakwitna ornamentacyjne drzewa owocowe, te najwzcesniejsze – na bladorozowo. Uwielbial to kwitnienie, choc nie mam przy domu. Dwie dzikie czeresnie kolo mojego domu kwitna dopiero w kwietniu, jak PB przykazal.
Daffodils,/ That come before the swallow dares, and take/ The winds of March with beauty…
A na chwile jeszcze o agresji. Prawda jest, ze jedni maja wieksza wrodzona do niej sklonnosc, a inni mniejsza, ale jak wiadomo, chocby ze slynnych eksperymentow Milgrama i Zimbardo, nawet przyzwoitych z gruntu ludzi mozna zmienic w zgnile jablka, gdy sie je wlozy do beczki, ktora na to pozwala… Wielu komentatorow uwazalo, ze Zimbardo jest pesymista, a on sam wcale sie za takiego nie uwaza, twierdzac, ze nawet w sytuacjach przyzwalajacych na agresje zwykle znajduje sie pare osob, ktore sie na nia nie zgodzi. Totez teraz zajmuje sie projektem, jak zawczasu wzmacniac u wszystkich postawy niezgody na agresje i unikac tworzenia sytuacji przyzwalajacych, bo jak sie juz pozwoli na poczatek takiej sytuacji, to ma ona swoja dynamike, i trudniej wszystko wyhamowac. Zastanawiam sie, na ile niechec do absolutnie wszystkich ograniczen powoduje sytuacje takie, jakie Bobik opisuje na onetowych blogach, i nie tylko…
Witajcie!Najpierw do nalesników uwaga:
Żeby nie przywierały, ważna jest mąka!
Do naleśników tylko Tortowa!(lub zastepczy gatunek.Np.Krupcztka powoduje przywieranie.
A w ramach przesyłek posyłam niuni i dziewczynkom naleśniki ze szpinakiem !!!
Nietoperzyco zgadzam się z Tobą w każdym calu!
Lepiej dostać maczuga w łeb i najwyżej na tyle slabo,żeby się można po ciosie dowlec do siebie! : shock:
Uważam,że słowo zabija!Zabija bez konsekwencjidla tego bezkarnego zbira!
Nie zabija ciała, zabija życzliwość, wiarę w ludzi, empatię, ufność, uśmiech.I czasem trudno się po nim podnieść!
Witaj Bobiku.Babka dzisiaj poczytała w „Wysokich Obcasach” felieton J.Szczepkowskiej „Zapach trójkąta”
O nas pisze.Przesyłam cytat:
„Są Panie W…psy,które ustalają porządek wchodzenia do łóżka:
Najpierw pani, potem on,a na końcu pan, i to raczej z brzegu. Tak wiele osob nie ma się do kogo przytulić, a pan ma aż dwie istoty.”Polecam!! 😉
To pewnie o nas i psach królika !! 🙂
Moniko
Moja mówi ,że ograniczenia są nieskuteczne skoro nie wynikają z naszych przekonan . Kto ma decydowac o tym , ktore ograniczenia są właściwe . Chyba by należalo zacząć od podstaw.Uczymy dzieci wielu bezsensownych rzeczy , a nie uczymy ich myslenia i zadawaia pytan .Takie niby proste pytanie :dlaczego , a przeciez to najstarsze pytanie swiata .Gdyby uczyć dzieci jak zrozumiec problem to moze uiknelibyśmy niektorych złych zjawisk .Mówi się ,nie ma glupich pytan , są tylko glupie odpowiedzi .Bo przecież żeby zadac pytanie trzeba wiedzieć o co pytamy .Kto ma tego nauczyć dzieci ??!!Czemu dobre wzorce zastepujemy złymi , czemu mimo tak wielkiej krytyki w szkole dalej jest religia , a nie ma filozofi , ktora pozwalala by na prowadzenie dyskusji i uczyła logiki .Skąd mlodzież ma czerpać dobre wzorce ??Gdzie zagubiliśmy poczucie przyzwoitosci i pozwalamy ludziom wątpliwej pokroju decydować w naszym imieniu .Juz drugi raz prof.Skarga pyta gdzie jest przyzwoitośc ludzka .Pozwolilismy jej iśc na urlop??!!bo tak się wygodniej zyje .Czemu więc dziwimy się ,ze agresja na blogach ogromna.
Hermes dostarczyl pyszne kiełbaski .Moja zrobila specjalne zraziki ze schabu owiniete boczkiem , w srodku farsz z ryżu , pieczarek ,natki pietruszki i cebulki .Spakowane i wysyłam w srodku kwiat nadzieji 🙂
http://wyborcza.pl/1,75248,6171423,Dziewczynki_zmarly_z_glodu.html
A na mnie wstrzasajace wrazenie zrobila powyzsza notatka spod Moskwy.
I przypomnialo mi sie zaraz jak po powrocie z urlopu macierzynskiego kolezanka redakcyjna opowiadala z oburzeniem, z prawdziwym oburzeniem, ze kiedy nieoczekiwanie zaczela przedwczesnie rodzic dziecko, a maz jej byl akurat zagranica, ludzie z karetki, ktorzy po nia przyjechali, upewnili sie najpierw, ze w domu nie pozostaje zaden pies ani kot. – Ja tu rodze, a oni o kota pytaja! – opowiadala ze wzburzenuiem – A jak juz bylam w szpitalu , to w szitalu tez wypytywali czy nie zostawilam jakiegos kota w domu! Ci ludzie maja zle w glowie!
I tak to opowiadala, kazdemu, kto sie napatoczyl.
Przyznam sie, ze prawie przestalam sie do niej odzywac – tylko tyle ile musialam, bo nie dawalam sobie rady ze zniesmaczeniem ta opowiescia.
A tu kobieta umiera i nikt sie nie interesuje czy nie zostawila nikogo w domu?! Zadnych sasiadow nie miala? Zadni przyjaciele nie przyszli na pogrzeb? Nikt ich nie powiadomil ze matka dwojga dzieci nie zyje?
Jakies zupelnie niepojete.
Emi
Ty się wiecej tak nie wygłupiaj .Jak tak można stresować mnie o tej porze się dopiero odezwać ❗
Od dziś choć krotki komunikat po rannym spacerze ❗
13!! niuniu, babka się pyta Twojej, czy dostanie ten Twój portrecik (foto) en face ?
Przeprasza za naleśniki ze szpinakiem, które nie mogą konkurować nawet z Twoimi, ale po tej dyskusji zrobiła się bardziej asertywna i oddaje czego sama nie chce zjeść! 😆
Podobno szpinak odwapnia.
Zimbardo zewnętrznie wygląda jak kolega D. wcielony, to i ludzie mu różne rzeczy przypisują. 😉
A serio, to rzeczywiście dynamika sytuacji ma olbrzymie znaczenie. Dużo zależy np. od tego, kto na samym początku wskoczy na pozycję lidera grupy, albo czy jakaś frakcja potrafi narzucić swój sposób myślenia innym. A czasem wystarczy nawet jeden przytomny, żeby sprawy skierować sprawy w inną stronę. Słonimski (o ile się nie mylę) opisuje taką sytuację, jak w przedwojennym Londynie jakiś zwolennik Mosleya wygłasza bardzo emocjonalne antysemickie przemówienie, wykrzykując, że Żydzi tylko handlują, rabują, niszczą i zabijają. Ktoś mu na to trzeźwo powiada, że skoro tylko handlują, to chyba nie bardzo mają czas jeszcze rabować, publika wybucha śmiechem i cały zamierzony efekt przemowy bierze w łeb.
Nawiasem mówiąc, naukowcy po kątach szepczą, że eksperyment Milgrama, żeby był miarodajny, należałoby powtórzyć i zobaczyć, czy zawsze osiąga się podobne wyniki, czy jest to zależne np. od wieku, kraju pochodzenia, itp., ale na powtórzenie nikt się nie zdecyduje z przyczyn etycznych, więc powołując się na Milgrama zawsze trzeba brać pewną poprawkę.
Gdybym rodziła nawet czworaczki, byłabym wdzięczna sanitarce,że zapytali, czy nie zostawiam w domu jakiegoś zwierzaka.
W przeciwnym wypadku obciążałabym czworaczki do późnej ich starości irracjonalną winą za to,że przez nie
nie zadbałam o żywe istoty pozostawione w domu.
Wyrosły by z nich potwory!!! 👿
Nie mieści mi się w głowie ta historia z zagłodzonymi dziećmi. Trzy razy przeczytałem i dalej własnym oczom uwierzyć nie mogę.
Niuniu kochana – dziekuje Ci bardzo, bede uwaznie wygladac przez okno, bo jak wiesz H. czasem sie gubi, albo chwilowo zamysla, i wtedy trzeba go lapac. Babko, nalesniki ze szpinakiem – mniam. Zwrotna poczta posylam minestrone, z wlasnorecznie wykonana foccacia. 😀
Niuniu, co do ograniczen. Wewnetrzne ograniczenia powoduja, ze jestesmy istotami etycznymi, i nie walimy nikogo maczuga, kiedy sie na niego zdenerwujemy, nawet, gdybysmy mieli czasem taki impuls, ani nie kradniemy jego rzeczy, tylko dlatego, ze sa nam potrzebne. Idealnie rzecz biorac, w sytuacjach spolecznych to powinno sie przekladac na przyzwoite zachowanie w grupie. A jednak czesto jest odwrotnie – anonimowosc, pewna bezkarnosc, albo nacisk srodowiska niektore osoby, czesto zupelnie normalne i na codzien przyzwoite, potrafi zmienic w agresywnych okrutnikow. Psychologia spoleczna juz od dawna interesuje sie mechanizmami takich zachowan w grupie, i jednoznacznie dochodzi do wniosku, ze brak pewnych regul zachowania i przyzwalanie przez grupe na zachowania agresywne jest przyczyna wielu sytuacji podobnych do tej, z jego eksperymentu. Dlatego, to, co Bobik napisal ma gleboki sens – czasem wystarczy, ze jedna czy dwie osoby nie zgodza sie na pewne wypowiedzi czy zachowania, i sytuacja moze przestac rozwijac sie w zlym kierunku.
Och, przeczytalam link Heleny – to za okropne na jakiekolwiek slowa…
Za komuny miałam w szkole podstawowej religię, w liceum uczyli mnie nauczyciele starej daty po tzw. liceach humanistycznych, znali łacinę, logikę itd.
Na studiach w mojej Uczelni połowa wykładowców to byli
wychowankowie Prof.Bartla( przedwojennego Premiera ) z Lwowskiej Politechniki.Podobnie było w Krakowie.
Bardzo do dziś cenię Ich kulturę, podejście do życia i wiedzę!!
Z żalem stwierdzam,że moi młodsi koledzy wykładąjący dziś na tej Uczelni niektórzy moi „wychowankowie” tej klasy już nie mają.Inne czasy?Inne wartości?
Moniko, czlowiek to stadne zwierżę, mam też takie przykre doświadczenie z blogów( choć to tylko sieć i nie do końca da się sprawdzić),że osoba pisząca o swojej dobroci, skromności itp, a traktująca sieć jako trampolinę do znalezienia się w tzw.”towarzystwie”,żeby zyskać akceptacje agresywnej , wypisującej bzdety grupy przerosła
oczekiwania nawet tejże!
Zabawne, ale i dotkliwe doświadczenie.I o dziwo rzadko spotykane w realu. 🙄
Babko
Moja mowi , ze szkoła lwowska matematyczna to bylo/jest cos fenomenalnego czy lwowsko-warszawska szkoła filozoficzna
Moniko
tylko skąd wziąc te osoby .Moja mówi ,ze tego należy nauczyć , przyzwoitości i innych wartości i to najlepiej dajac przyklad .Pokaż w ktorej szkole mowi sie o tym , przyzwoitość nazywa się frajerstwem .W ilu domach nazywa sie to tak samo .Moze troszkę przejaskrawilam . ale czy a pewno ?? Babka wspomniała swoich wykładowców , ilu wykładowcow potrafi dac taki przyklad jak np Kotarbinski gdy walczył z gettem ławkowym .Teraz nie ma tego problemu ,ale są inne tylko kto ma dac przyklad Moniko , kto ??
O Hermesa sie nie bój doleci , mamy cichą umowę ale szaaaa;-)
(13)!! http://picasaweb.google.pl/terkon11/2001?authkey=IJcaOTFZYOg#5292319810026067730
babka,żeby Was rozweselić przesyła Wszystkim, którzy mają dzieci, lub też czują się, jak dzieci, a także wszystkim Krakusom spod smoczej jamy ilustrację Z.Jujki do książeczki „Smoki”
„Połaskotać smoka w pięty”.
Noo… Niuniu !Zdrowo dawali nam w kość!!
Szczególnie z geometrii wykreślnej, ale i czas znajdowali na te właśnie życiowe nauki.
Z czułościa Ich wspominam, choć z geometrą szczerze się nie lubiliśmy. 👿
Dorobiłam inną specjalizację,żeby się uwolnić od tej traumy!!
Nie mam talentu do nauk ścisłych!!
Wylazło to nawet ze mnie w Liceum( właśnie czytam,że okazało się najlepsze w Gdyni za ub.rok).
Matematyk mnie straszył:”ja Ci mówię jeszcze z wnukami będziesz do tej szkoły chodziła .”
To wyjaśnia, dlaczego babka nie ma dzieci i wnuków. 🙂
U nas w Gdańsku- czytanie Kotarbińskiego, to nie był uczelniany obowiązek!To był swoistego rodzaju snobizm!
„Brak oporu utrwala przemoc, opór wzmaga jej surowość”T.K.
Babko, jakie sliczne. Moje dziewczynki po kazdej wizycie w Krakowie wloka do domu coraz wieksze okazy smokow. Mamy ich tu sporo, zwlaszcza, ze kojarza nam sie mniej z pozeraniem niewinnych dziatek, a bardziej po chinsku – z uskrzydlona i ognista inspiracja…Jakis czas temu w naszym Boston Museum of Fine Arts, w ktorym chwilami moje dzieci i ja wrecz mieszkamy, byla przepiekna wystawa wlasnie chinskich smokow w grafice. Chodzilysmy na te wystawe kilka razy.
Niuniu, w szkolach publicznych amerykanskich jest coraz wiecej programow uczacych przeciwstawiania sie dynamice grupy, gdy prowadzi w zlym kierunku. Niektore sa calkiem nowe, i zaprojektowane przez Zimbardo, ktory to nazywa „everyday heroism project”. Wszystkiego to nie rozwiaze, zwlaszcza u dzieci z zaniedbanych rodzin, ale sam Zimbardo mowi, ze wystarczy zeby osoby opierajace sie agresji wzajemnie laczyly sie w grupy, a juz cos sie zmienia w spoleczenstwie. Moze trzeba by mu wyslac namiary Blogu Bobika? Na pewno by go ucieszyl, bo jest dokladnie taka grupa osob, o jakiej on mowi.
Bobiku, Milgram swojego najslynniejszego eksperymentu by nie powtorzyl (Zimbardo tez nie chce), ale wszyscy prawie codziennie na internecie powtarzamy jego drugi eksperyment – ten z szesciu stopniami oddalenia. W oryginalnym eksperymence chodzilo o przeslanie przez 160 osob przesylek z Omaha w Nebrasce do maklera gieldowego w Sharon, Massachusetts poprzez wspolnych znajomych. O poczcie hermesowej jeszcze wtedy nie slyszal…
Moniko,
Książeczka się szybko wyczerpała, bo rozdawało się ją w czasie czytania dzieciom w szpitalach.Nie lubię obiecywać, ale jeśli uda mi się porządnie zeskanować poszczególne strony będę Ci podsyłać po jednej dwie.Nie jest tego wiele.Wydrukujesz sobie.Chyba jest taka możliwość?
Mnie nie stać na kolejne wydawanie własnym sumptem”Smoki” miały sponsorów.
Oby tylko dzieci za szybko nie urosły, mogę nie zdążyć przy obecnym tempie życia na jednej nodze.
Ale na pociechę:mniej boli!! 🙂
Babko
Moja mówi coś dziwnego czego mój psi leb nie zrozumie .Najlepiej wspomina wykladowców , ktorzy dawali w kość ale zawsze w nich był obiektywizm i za to mówi ich się szanowalo oraz za podejście . Nawet jesli czytanie Kotarbinskiego to był snobizm to byl mądry snobizm.
Moja mówi ,ze Babka sie myli z tymi naukami scislymi.By dobrze zrozumieć matematykę i fizykę trzeba miec wyobrażnie , bo to nie są nauki o liczbach i wzory to trzeba widzieć , a Babka ma szaloną wyobraznię .Jaki z tego wniosek Moja mówi dwa
1) Babce się nic chcialo
2) wykładowca był bez wyobrażni
Na sześciu stopniach oddalenia oparta jest teoria pięciu uścisków dłoni, tzn że od jakiegokolwiek człowieka na Ziemi dzieli nas, poprzez sieć znajomości, maksymalnie 5 uścisków dłoni. Próbowałem ją kiedyć sprawdzić na sobie, wymyślając najnieprawdopodobniejsze „stacje końcowe” i rzeczywiście nigdy mi nie wychodziło węcej niż pięć. Chyba największe trudności miałem z Eskimosami. 🙂 Ale muszę przyznać, że znam kilka osób pełniących rolę węzłów (clusters), tzn. znających nieprawdopodobną ilość ludzi z najróżniejszych środowisk.
Historia z dziećmi przerażajaca……Przecież te dzieci na pewno głośno płakały….Dlatego nigdy nie zostawiłam dziecka samego w domu . Moja wybujała czarna wyobraźnia podsuwała mi wizje, że np. wpadam pod samochód i co z małą? Kto do niej przyjdzie? A jak ona sama coś wykombinuje? A jak wybuchnie pożar czy u sąsiadów wybuchnie butla z gazem? Teraz jest duża i nawet jak ja zostawiam na godzinkę (nigdy dłużej) to z całą litanią przykazań, telefonem , a i tak wracam z dusza na ramieniu, dzwoniac sama do niej kilkakrotnie. Córka mówi, że jestem nadopiekuńcza 😉
Takie maleństwa….
Co do agresji… Iluż to porządnych, wykształconych dusza-ludzi potrafi zmienić się w bestie w czterech ścianach swego mieszkania? Ilu morderców, łobuzów napadajacych na nieznajomych w swoim środowisku jest aniołkami? Brak hamulców , gdy się poczuje bezkarnym, anonimowym…
To samo pomyslalam, Malgosiu – takie malenstwa… U nas jest przestepstwem zostawienie dziecka samego w domu do dwunastego roku zycia. Jak to powiedzialam rodzinie w Polsce, dosc sie dziwili, a chodzi o zapobieganie takim sytuacjom. Byc moze niektore dzieci sa dojrzalsze, ale nie wyobrazam sobie Zosi z Matylda zostawionych samych w domu, zwlaszcza przy Zosi zainteresowaniach „naukowych”, a Matyldy – akrobatycznych. Tylu rodzicow nie ma wyobrazni. Dlatego od lat wszedzie chodze z moim dzieciecym „ogonem” albo organizuje opieke.
Babko, dziekuje Ci bardzo – ilustracje sa naprawde przepiekne. Uzbieram dla dzieci wydrukowane, bo sa, jak to sie tu mowi, collectible. 🙂
Bobiku, ja tez probowalam podobnych eksperymentow na szesc stopni i piec usciskow dloni, i tez sie sprawdzalo. 🙂 Powinni nam cos ci autorzy odpalic za bezplatne potwierdzanie ich eksperymentow. 🙄
Niunia, ja nie jestem pewien, czy to jest takie proste. Nie ma jednej wyobraźni, są różne jej rodzaje i można mieć któregoś więcej, a któregoś mniej. Moja mama np. nigdy nie miała problemów z algebraiczną częścią matematyki, pojmowała to jako rodzaj języka i na to wyobraźni jej starczało, ale na geometrię, jak Babce, nie bardzo. No, nie da się ukryć, mamy wyobraźnia przestrzenna jest dość uboga, w przeciwieństwie do lingwistycznej. Stąd zapewne się biorą jej anegdotyczne już problemy z orientacją w terenie. I nie jest to raczej wina wykładowcy, bo od matematyki i od geometrii nauczycielkę miała tę samą. 😉
Jestem absolutnie za tym, żeby każdy autor eksperymentów mi coś odpalał ❗ 😆
vitajcie ! Bardzo podoba mi się Wasza dzisiejsza dyskusja. Chcę podziękować, że potraktowaliście poważnie mój problem naleśnikowy . Jutro będę próbować. Moja siostra bardzo się dziwi, że mi nie wychodzą i już parę razy mnie przyuczała Niestety bez skutku..
Małgosiu, ale jest właśnie różnie. Niektórzy ludzie tracą hamulce kiedy są wśród swoich, inni potrzebują do tego anonimowości. Chyba nie ma jednej, niewzruszonej reguły. Weźmy niedawny austriacki przypadek Fritzla – facet w żadnej anonimowej społeczności nic nie narozrabiał, katem był tylko dla najbliższych. Niektórych anonimowość może wręcz onieśmielać, bo nie są pewni reakcji otoczenia. A innych znowu zachęca… Nie mam na razie pomysłu, od czego to zależy.
Jarzębino, jak można niepoważnie potraktować problem naleśnikowy? Toż to by o pomstę do nieba smakoszy wołało! 😉
Jarzębinko, pierwszy naleśnik jak już inni zauważyli najczęsciej jest nie taki jak trzeba. Jeśli drugi będzie za gruby to albo za gęste ciasto- dolej mleka czy wody, albo za dużo ciasta lejesz na patelnię. Powodzenia! Daj znać o efektach. 🙂
Bobiku, czy do autorow eksperymentow, ktorzy Ci maja cos odpalac wlaczasz Zosie? Bo ona to odpalanie na razie bierze bardzo doslownie… 🙂
Do Jarzębiny; uwazaj by nie przewracac nalesnika za wczesnie. Powinien się „wysuszyć” czyli swobodnie odstawać od patelni. popisy akrobatyczne z podrzucaniem na patelni mozna sobie darować, ja przwracam łopatka, albo wrecz palcami. Podrzucam na patelni tylko przy wiekszej publiczności 🙂
@ Heleno po przeczytaniu artyk. z GW oblałam sie rumieńcem ze wstydu. Ja o odchudzaniu a tu taka tragedia. Czasami rozmawiam z ludżmi na różne tematy dotyczące ich życia. Nie jest dobrze, ale gdy popadniemy w smutek i zwątpienie to tak jakbyśmy stanęli nad przepaścią. Nie wiem co się dzieje ale mam wrażenie, że istnieje silna manipulacja ludżmi za pomocą popularnych środków przekazu. Świat virtualny i telewizyny a także realny, stał się globalną wioską. Obiecuje nam wspaniałe wczasy pod palmami i niebotyczne doznania z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu. Tymczasem bogaci nie są w stanie określić ilości kredytów które posiadają a biedni czym jutro nakarmią dzieci. To jednak procesy nieodwołalne biegnące w szaleńczym tempie w nieznanym kierunku . Pomyślcie, w czasach gdy co roku technika tak się rozwija niedługo to komputery będą decydować za człowieka, a co robi człowiek ? Pluje jeden na drugiego, bo to jedyne co jest pewne w jego życiu. Każdy mój tutaj komentarz jest potem w świecie realnym przetwarzany przez moje otoczenie. Ciągle jestem w kręgu zainteresowań , niezdrowych . Nic dodać nic ująć.
Friztl, Bobiuku, nie jest tu chyba dobrym przyklaładem , bo to socjopata ( może nawet z jakimis zmianami w CNS). problemem jest chyba indukowanie agresji u tzw przecietnych ludzi ( takich z eksperymentów) Zimbardo i Migrama. podobną teorie snuje niemiecki autor ksiązki o policjantach, zwykłych rezerwistach którzy własnymi rekami roztrzeliwali tysiące Żydów podczas wojny. ( Bobiku, Heleno, to b. znana ksiązka, a zapomianiałam autora i tu warszawie jej nie mam). Tylko jeden z tego batolionu odmawiał wykonania rozkazów, migał sie i nie spotkała goza to zadna kara. Dlaczego tak jest? Dynamika grupy zdaje sie tu być równie istotna jak wrodzone predyspozycje. Wogóle człowiek, pomimo tyc wszystkich eksperymentów , jest taką zagadka. Eksperymenty to przeciez na końcu statystyki i nic nie wiemy jak się zachowa ten jeden konkretny egzempalarz ( np ja sama)
A na dzisiejsza młodziez tak bym nie nazrekała, jest wiele b. pozytywnych, czyli mówiac dawnym jezykiem zacnych i przyzwoitych młodych ludzi.
dla wielu osób jedynym ciekawym życiem jest życie innych ludzi. Nic nie poradzę na chorą zazdrość, myślę że pomysł komisarza nie jest taki zły. Szkoda tylko osób których wiara w ludzi zupełnie by się załamała, tak jak moja. Serdecznie Was pozdrawiam. Dobrej nocki
Sąsiadko, ja sobie autora też w tej chwili nie przypomnę, ale co innego jeszcze chciałem rzec. Nie zapominajmy, że ten słynny eksperyment Milgrama dotyczył właściwie posłuszeństwa i stosunku do autorytetu. A badanie m.in. wzrostu agresji w sytuacji utraty hamulców, to był tzw. Stanford-Prison-experiment Zimbardo.
Fritzl rzeczywiście jest przypadkiem esktremalnym i może nie należy go używać jako przykładu, ale takich gości, którzy w pracy potulni, wśród kolegów normalni, a jak wrócą do domu, to nagle zauważają, że zupa była za słona, jest pod dostatkiem. Mnie chodziło o to, że niekoniecznie anonimowość musi ośmielać, czasem wręcz przeciwnie, ośmiela dobrze znane. Czyli twierdzimy mniej więcej to samo – nigdy nie wiadomo, jak się zachowa pojedynczy egzemplarz.
Tam do licha!Czemu sąsiad mój nie ożenił się wcześnięj z żoną sąsiada ? Okrutnie mi żona imponuje wiedzą! Ubolewam.
Nie narzekam na dzisiejsza młodzież,są sytuacje,że ma gorzej niż my w młodości(ja?)Jedyne co jest i szansą i zagrożeniem to sieć i media, ale raczej widzę ją lepszą.
Bobiku wyłóż dokładniej ten experyment x 5.
Może popróbować?Pisze się!
Wyobraźnie, np. poruszanie się w terenie mają lepszą faceci
zatem Bobik jako inteligent na 4 łapach z dobrym nosem coś nawija!!Kokieteria? 😉
Niuniu nic z tych rzeczy!Żadne tam matematyczne wyobraźnie!!Totalny upadek w dzisiejszym świecie !!
Ale np. za to umiem uprząść wełnę na starym kołowrotku, co już w latach mojej młodości było upadającym rzemiosłem,
no i picassę opanowałam juz nieźle, umiem przyciąć i wyretuszować.Victoria !!Dzięki niuni i nietoperzycy!!Poczciwe te osoby nie napisały mi,że będę się uczyła picassy z… wnukami!!! 🙂
Moniko prosżę przy wolniejswzej chwili wziąć maila mojego od Bobika.Nie obiecuję,że wszystko będzie zaraz i nie wiem, czy texty dadzą się czytelnie zeskanować, ale może?
Sama bym miała dużą frajdę! :rol:
Zono sasiada, w czasie II wojny swiatowej posrod zolnierzy armii amerykanskiej, tylko 20% strzelalo do wroga (dane z ksiazki psychologa z West Point, Dave’a Grossmana „On Killing”). Pozostale 80% nie moglo przemoc tabu, jakim jest zabicie drugiego czlowieka. Potem te proporcje sie zmienily, bo swiadomie zaczeto stosowac techniki niszczace to tabu, i teraz jest juz tak, jak armia by chciala. Ale jednak dalej trzeba u wiekszosci przelamywac ten poczatkowy opor, przez stosowanie tepiacych ten odruch technik psychologicznych, co jest jednak stwierdzeniem optymistycznym. Bardziej pesymistyczne jest to, ze kiedy Jan Pawel II w Austrii beatyfikowal austriackiego chlopa, ktory odmowil strzelania do ludnosci cywilnej i zostal za to stracony, wiekszosc spoleczenstwa austriackiego byla oburzona, bo nadal uwazala, ze wylamal sie z solidarnosci grupowej, i lepszymi Austriakami byli ci, ktorzy sluchali sie rozkazow i nie strzelali. Mieszkalam wtedy krotko w Austrii, i z duzym zdziwieniem przysluchiwalam sie argumentom potepiajacym kogos, kto w moich oczach na pewno byl bohaterem. Czyli wracamy do dynamiki grupy…
Babko, dziekuje Ci bardzo. 🙂
Babko, tu jest linka do eksperymentu stanfordzkiego
http://www.zgapa.pl/zgapedia/Philip_Zimbardo.html
no tak, stara blogowiczka sie napisala i zapomniala ze nie wolno innych rzeczy ogladac bo wcina.
to tylko za smoki wesole dziekuje,
o posluszenstwie ostatnio przerazajace zdanie w filmie the reader (a film interesujacy bardzo)
komputery mysle nie beda podejmowac za nas decyzji w koncu mamy wolna wole chociaz fajnie jak nam to i owo podpowiedza
zainteresowanie zyciem innych, jarzebino? no jak najbardziej bierze sie chyba z natury tylko czasem nie wiadomo dlaczego sie wynaturza 🙁 i wtedy boli
Eh – znow gdzies „lece” – dzis klub filmowy i trzeba mi salatke jakas wyszykowac a pomyslow brakuje – no to wpadne do gotowalni moze tam cos? 🙂
A ja podsyłam link, jeśli leciał u Bobika, to wiadomo na aut!Szczególnie pointa mi odpowiada!!
Ninię, Małgosię i Monikę, oraz Jarzębinkę, a także Rysia na własny użytek nazywam „pałaszującym towarzystwem !
Temu teamowi- PT posyłam: pomidorową, sałatkę wielowarzywną wzmocnioną kiszonymi kurkami mojego uboju,a na deser szarlotka z jabłek i pigwy! : smile :
Jarzębino pamiętaj!Mąka tortowa!!
http://pl.youtube.com/watch?v=ZiPVf2XXuxc
E tam Babko, ja jestem wszechstronnym dyletantem. 🙂
Co do tego strzelania, to jednak sytuacja żolnierza na froncie i sytuacja członka komanda rozstrzeliwującego bezbronnych ludzi jest nieporównywalna!
jesli te dane sa prawdziwe , to cud że Amerykanie, jednak te wojnę wygrali!
ten Austriak to Otto Schimek.. Postać swego czasu w Polsce znana, patro pacyfistów w latach 80tych. ta tragiczna historia wydazyła sie zreszta w okolicach Tarnowa czyli stosunkowo nie daleko od Krakowa.
Bobiku,Twoj link ma blad
polecam Wam film,mysle ze PA juz zna
http://en.wikipedia.org/wiki/Das_Experiment
Babko,wiec rys nie tylko do brykania z babkowa pierzyna
dobry
doborowe towarzystwo palaszujace, jestem szczesliwy 😀
podobnie okropne rzeczy jak z linka Heleny zdarzaja sie nawet
tutaj,mimo „opieki” urzedow wszelakich
ludzie w imieniu zle pojetej tolerancji nie chca widziec lub
slyszec
to straszne
/z linka czy z linku?/
wlasciwie po calym dniu brykania dobrze sie spi
tak sadze
czego sobie i Wam zyczy
niepoprawny palaszujacobrykajacy rys
dobranoc
😀 😀 😀
Linka czy linku? Bloga czy blogu?
Reguły gramatyczne nie dają w tym przypadku jednoznacznej odpowiedzi i ostatecznie o końcówce dopełniacza nieżywotnych rzeczowników rodzaju męskiego decyduje uzus. Przy nowych słowach może to trochę trwać, zanim on się wytworzy. Ale nie wykluczam, że jakieś światłe gremia już zadecydowały jak ma być, tylko ja jeszcze o tym nie wiem. 😀
A mój link rzeczywiście zawierał błąd i to nie do usunięcia. Łotrpress absolutnie w tym miejscu nie przyjmował litery ę. Skapitulowałem i dałem link do Zimbardo, gdzie w tekście można sobie nakliknąć na „eksperyment więzienny”.
Pałaszujące towarzystwo? Bardzo mi się podoba. 😀 Babko, dzięki za frykasy. Z pełnym brzuchem (nie do przesady oczywiście 😉 )lepiej sie śpi. Szarlotka mniam mniam
Dobranoc
No właśnie Bobiku, serwer tego linka nie otwiera!!(exp).
Miałam takie wątpliwości: w książce piszą blogu, a mnie się stale wydaje,że powinno być bloga?
Babko, na oba tematy o 22.49 🙂
Blogu jak listu, tak przynajmniej twierdzi ( b. autorytatywnie) Sąsiad i mnie poprawia !
Owszem, blog trwa jak ten nieodgadniony w odmianie mąż, ale link już nieraz skutecznie się zdemaskuliniozował i mówi się o lince, nie o linku.
Albo jednak bloga jak nosa, loka, doga i wielu innych. 😀
Mnie osobiście blogu lepiej brzmi, ale na żadną regułę się tu powołać nie można.
Wszystkim
http://www.youtube.com/watch?v=8x8S5Mgimy0
czy wazne jaka linka nas ciagnie na blog Bobika 😆 😆
Zastanowiłem się jeszcze głębiej nad dopełniaczem, wycofałem z poprzedniej mojej listy doga, bo jest żywotny, przypomniałem sobie, że jeśli nie ma jasnej reguły, to język zwykle opiera się na analogiach, stwierdziłem, że list nie jest dobrą analogią, bo kończy się na spółgłoskę bezdźwięczną, poszukałem lepszej analogii i znalazłem bardzo podobne słowo „log” (przyrząd pomiarowy). Zwyczajowy dopełniacz jest logu. Może blogu jak logu? 🙂
Miodek tlumaczyl, ze jak dialog czy prolog. To sie nazywa „paradygmat” hahahaha.
Sorry, ogladam Law and Order.
W każdym razie mnie forma bloga – bardziej odpowiada!
Bobiku,
Nie wiem co mi się przydarzy ok. godziny 22.49, może będę , jak dziewczyny z fraszki Sztaudyngera? 😳
Bo to człowiek wie co go spotka po drodze do łazienki?
Na wszelki wypadek dziekując wszystkim mówię :
Dobranoc!
Team TP! Gorąca czekolada na noc!!! 😉
O, dialog i prolog to bardzo dobre analogie. Że też ja na to nie wpadłem! 😀
Ja już wielokrotnie wałkowałam ten temat u siebie i w innych miejscach. I z uporem maniaka twierdzę właśnie: blogu jak dialogu. Swego czasu zostałam przez pewną osóbkę zbesztana, że taki puryzm, że młodzież by wyśmiała itp. A co mnie obchodzi, czy młodzież by wyśmiała 😉
Zastanowiłam się nad końcówką -oga. I wyszło mi: raroga od raróg, Boga od Bóg. Jeśli więc bloga, to musiałby być blóg 😆
Chyba już naprawdę muszę iść pospać 😆
Ale wpadłem dziś, jak zwykle przez przypadek, na naprawdę dobrą sałatkę. To na wypadek, gdyby Wanda jeszcze tu zajrzała. Cykoria, gruszka (dość twarda, a nie przesadnie słodka) i podprażone, siekane migdały. Sos z oleju z pestek dyni i limonki. Brzmi zwyczajnie, ale wygląda całkiem niebanalnie, bo ten olej od limonki robi się zielony! 😯 Ja na to jeszcze w ramach rozpusty położyłem małe, okrągłe kozie serki, posypane chili, kapnięte miodem i krótko zapieczone w towarzystwie gałązek rozmarynu, które się potem usuwa.
Jak ktoś zaryzykuje, zrobi i nie będzie mu smakować, jestem gotów w ramach pokuty sam zjeść całą porcję. 😀
Pani Kierowniczko, a głóg, głogu? 😆
Bóg się nie liczy, bo jest żywotny. 😉
I stóg, stogu (siana) 😆
Pierdyknięty (excusez le mot 😉 ) jest ten nasz piękny język…
A, właśnie, miałem przedtem wrzucić na muzycznym, ale coś mi wlazło w paradę. Niektóre źródła twierdzą, że „pierdyknąć” poszło od „pierdolić, a to z kolei, tak samo jak „pierdzieć” wywodzi się od „pardać”, a „pardać” (włóczyć się, wałęsać) od staropolskiego „pard”, czyli lampart. Co z kolei nasuwa na myśl piękne a rozpustne słówko „lampartować się”. Prawdziwa ta etymologia czy nie, ale brzmi przyjemnie. 😆
wpadlam jak gruszka w kompot (moze sliwka ale co to szkodzi) a salatka z kukurydzy, rodzynek, jablek i pomaranczy od pana Adamczewskiego, juz raz robilam i zostala zaakceptowana, sie zobaczy za godzine jak inni
ta z gruszka i cykoria – sprawdze niezadlugo i sprawozdzam albo zjem to sie okaze
Z kukurydzy ja robię sałatkę bardziej pikantną, z cebulą i pomidorem, a chętnie dorzucam do tego jeszcze tuńczyka z puszki. Jest to najukochańsza sałatka mojego ludzkiego brata. Może jej zjeść każdą ilość, więc nigdy mi nie zostaje, żebym mógł poczęstować. 🙁
Akurat „pierdziec” tkwi korzeniami w pra-indoeuroepjskim. Wspomina o tym gdzies Jared Diamond, ale nie pamietam w ktorej ze swych ksiazek, bo czytalam ze trzy-cztery.
Co jest kompletnie zrozumiale, bo jest b. onomatopeiczne.
A teraz przeczytam reszte, bo zdaje sie, ze byla bardzo ozywiona rozmowa?
Owszem, bardzo ożywiona, nawet na temat rzeczowników nieżywotnych 😀
POczta!
Bobiku,
to co napisałeś bardzo mi przypomina teksty, którymi raczą mnie moi synowie na temat końca świata takiego, jaki znamy, w grudniu 2012.
Mój młodszy syn zaraz po urodzeniu zapadł na zachłystowe zapalenie płuc i przez pierwszych kilka tygodni życia przebywał na intensywnej terapii. Później miał robione najróżniejsze badania, m.in. w wieku około 6 miesięcy miał jakieś badanie mózgu, po którym lekarka powiedziała, że to badanie wykazało pasemka snu, a na ogół dzieci w tym wieku pasemek snu nie mają. Wtedy żeśmy sobie wykombinowali, że jak naszy syn ma w tym wieku te pasemka, to na pewno nie jest opóźniony, ale dziecęce porażenie mózgowe wisiało nad nim do końca drugiego roku życia.
I jest tak cholernie zimno, zwłaszcza przy moim oknie balkonowym, które zajmuje całą ścianę, a akurat tu stoi komputer, ze palce, które sobie odmroziłam w Warszawie w roku 1969, czerwienieją, pieką i bolą.
Ale tłumaczenie Donny Leon się posuwa i jestem już na 217 stronie (na 340).
No tak niedziela wszyscy smaczie śpią nie wiem czy jak wstaną to tylko PT bedzie łase na smakołyki coś mi się zdaje ,że nie tylko 😀
Dziś oprócz zwykłej kawy również moje ulubione capuccino
a na ząbek disiaj pączki dla smakoszy z różą i faworki
Amigo
śnieg czeka , przygoda wzywa nas 😆 😆
Królik
Ty nas już więcej nie wystawiaj do wiatru , dziś niedziela zdjecia Dobrych Piesow mają być ❗
Bobiku
na temat wyobrażni jak oba oczka otworzę 😉
Puchala, może tak spraw sobie rękawiczki, z których będą wystawać tylko opuszki palców?
Babko, czekolada na dobranoc to jest to! 🙂
Miłej niedzieli wszystkim!
Niuniu, pewnie już biegasz po dróżkach?
Witaj Niuniu! 🙂
Został powtórzony. http://wyborcza.pl/1,75476,6157166,Posluszni_az_do_zbrodni.html Nie należy mieć złudzeń.
Haneczko
za złudzenia płacimy rzeczywistością , ale pozostaje jeszcze coś takiego jak nadzieja ❗
Bobiku
Ja z psychologii nie jestem najlepsza .Wyobraźnia może być odtwórcza i twórcza .Ta pierwsza nas nie interesuje w tym przypadku , bo ona pozwala nam tylko na odtwarzanie tego to już znamy . Gdy się uczymy czegoś nowego potrzebna jest nam wyobraźnia twórcza .Skoro Twoja Mama ją posiada to zarówno algebra jak i geometria wina jej wchodzić tak samo do głowy .To ,że miała tego samego nauczyciela nic nam nie wyjaśnia .Twoje zdanie :I nie jest to raczej wina wykładowcy, bo od matematyki i od geometrii nauczycielkę miała tę samą rozbiorę :
1)słowo raczej sugeruje ,że Ty sam masz wątpliwości
2)to ,że wykładowca dobrze wykłada algebrę nie oznacza ,ze dobrze wykłada geometrie
3)może oznaczać ,że wykładowca miał taką samą wyobraźnię jak Twoja Mama
przepraszam Bobiku , to takie skrzywienie ja każdy problem rozkładam najpierw na czynniki pierwsze , to wpływ pewnego wykładowcy logiki 😉
Na pocieszenie skoro Twojej Mama ma taką wyobraźnie lingwistyczną to nie musicie się o nią bać .Nawet jak pójdzie w najdziksze knieje zawsze się jakiś zwierzak lub Eskimos znajdzie i ona sobie świetnie poradzi ❗ ❗
To jak szamiesz paczki czy faworki ???
dzien dobry Wy tam !!!!!!!!!
w „mojej” czesci berlina SLONCE
+2 spacerowa pogoda
Babko,czekolada byla czekoladna,pychota 😀
Rysiu
u nas TAM – 5 , ale na spacerek mozna iść , szczególnie gdy ma się pierzynę 😉
Dzień dobry. 🙂 No jasne, że pączki, też pytanie. Mam nadzieję, że z lukrem, nie z cukrem-pudrem. Capuccino jest absolutnie OK. ale dopiero po herbacie. 😀
Przypomniała mi się taka kabaretowa scenka:zaproszony gość, zapytany „czego się pan napije, może być piwo, wino, czysta, whisky, koniak, gin, herbata, kawa?”, odpowiada – „wszystkiego i dokładnie w tej kolejności!” 😆
Bobiku
przeciez widzę jeszcze lukier na Twoim pyszczku 😉 Capucino oczywiście najlepiej z czekoladą na podwieczorek , o tych innych zapewne pysznych trunkach nie bedę się wypowiadać , wracam do szamania babki Ryś narobił mi apetytu
aha Moja mówi bym napisała sam rozumiesz perspektywa następnego kęsa babki , że to raczej zdolności lingwistyczne niż wyobrażnia , mniam , mniam:lol:
niuniu.ja biore faworki
pierzynke podesle chetnie
tylko dbajcie o nia jest taka delikatna/lubi cieple slowka
na dobranoc/ 🙄
idziemy sobie pochodzic 😀
Nietoperzyco, moja mama z logiką też jest dosyć zaprzyjaźniona, bo formuły logiczne się też mieszczą w lingwistycznym modusie, nie jest też pozbawiona wyobraźni wizualnej, potrafi sobie coś tam namalować przed oczami duszy swojej, ale każcie jej tylko obrócić jakąś bryłę w przestrzeni o tyle a tyle stopni, albo ocenić, czy szafa przejdzie przez drzwi, czy nie przejdzie – klapa, katastrofa i kompromitacja. Ale ona nie ma z tego powodu kompleksów, bo z wszelkich badań wynika, że to nie jej wina, ani też nauczycielki – większa lub mniejsza wyobraźnia przestrzenna jest cechą osobniczą,ujawniającą się bardzo wcześnie, zanim w grę wchodzą wpływy szkoły i wiele innych wpływów. Przy tym natura w tym przypadku jest ewidentnie seksistowska, bo chłopcy są w wyobraźnię przestrzenną w większości lepiej wyposażeni niż dziewczynki, co oczywiście wyjątków nie wyklucza. Za to dziewczynki są od najmłodszych lat lepsze językowo i socjalnie, więc w sumie się to wyrównuje. Przypisuje się ten rozkład historii gatunku, że to niby faceci łapali za maczugi i szli polować, więc musieli się orientować w terenie, a panie zostawały w jaskini żeby paplać z potomstwem oraz psiapsiółami i od tego im się te socjalno-lingwistyczne zdolności rozwinęły. Czy rzeczywiście tak było nie wiadomo, ale nierówny rozkład zdolności w populacji jest faktem, który mnie wcale nie martwi, bo dzięki temu każdy może być dobry w czym innym. 😀
Rysiu, jeżeli u Was też taka pogoda jak u nas, to trzymaj tę pierzynę wysoko nad gruntem, żeby się nie ubłociła! 🙂
Puchalo, to w 2012 ma być koniec świata? 😯 Dajże jakiś dokładniejszy cynk, żebym mógł się przygotować. Przecież głupio byłoby wejść w koniec świata np. z furą niezjedzonych parówek. Tak samo zresztą jak z dopiero co rozpoczętym tłumaczeniem. 😀
Dzień dobry Wszystkim, i Ty TAM w Berlinie słonecznym.
W Gdyni też zakopiańska pogoda, ale mnie nic z tego i wyję do wyjścia.
Nietoperzyco, dobry wykonawca wcale nie musi być dobrym nauczycielem i odwrotnie.
Najlepiej moim zdaniem człowiek się uczy, jeśli ma do czegoś pasję, zainteresowanie.To dlatego mnie nigdy nie wchodziła matematyka, a innych przedmiotów nie musiałam się uiczyć ,same” wchodziły do głowy”.
PT Konsumenci- podsyłam Wam dzisiaj galaretkę z świńskich nóżek z dużą iloscią warzyw w środku, a na deser żelki truskawkwego smaku w czekoladzie.
Spożywajcie z radością i tyjcie!Jak już Wam przybędzie trochę w pasie, Rysio może przykryć pierzyną, a dziewczynki niestety bedą musiały poćwiczyć, podam prosty sposób.
W miesiąc zgubiłam wszystkie koła ratunkowe!!
Pozdrawiam serdcznie.
Bobiku kopiesz już w ogrodzie?
Haneczko, dziękuję za link, nie wiedziałem o tej powtórce. Rzeczywiście nie nastraja optymistycznie. 🙁
Babko, u nas jednak nie Anglia, żeby już kopać w ogrodzie. Jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie spieszmy… 😉
Galaretę ze świńskich nogów lubię bardzo,a mama zwykle jest zbyt leniwa, żeby ją wykonać. Ja zresztą też. Tak że zabieram się szybko do konsumpcji, zanim mnie ktoś uprzedzi. 😀
Koniec świata parę razy przepowiadała nam w szkole pani woźna.
Musiała się potem gęsto tlumaczyć, a nadto nagabywana, zeźlona mówiła:”I tak MY z panem dyrektorem wywalimy cię ze szkoły”!:wink:
Bobiku Baba pytała, bo rozbierając choinkę (w doniczce) którą teraz trzeba wysadzić do gruntu spostrzegła,że obok choinki wyrosły wybujałe rośliny,pachnące, jak pietruszka , a
nie wiadomo co to jest. 😯
Woźna po prostu twórczo przekształciła dowcip o słoniu i myszy. Słoniu, ale tupiemy! 😀
Babko, czy Ty w ogóle wychodzisz z domu?
Wczoraj, ktoś mi opowidał dowcip o dwóch kotach wędrujących przez pustynię:
„-Nie wiem, jak ty, ale ja tej kuwety nie czuję!” 🙂
😆
: sad: 🙁 🙁
Nie wychodzę Haneczko, tylko tęsknie spoglądam na kawałek lasu wystający zza winkla sąsiedniego domu i powoli chcę oszaleć.Nie mi się już nie chce, tylko powietrza, powietrza i powietrza..: sad:
Babko
Moja mówi , ze sama wpadlaś jak śliwka w kompot , sama się przyznalaś to nie brak wyobrażni tylko odrobinka „lenistwa „słodkiego , a nauczyciel dobry no cóż jak mawiał jakiś tam Kotarbiński dzielny nauczyciel umie innych nauczać nawet tego, na czym sam się nie zna
za przysmaki śle buziaki 🙂
Emi
Moja mówi byś poszukała kogoś , kto weżmie Babkę na spacer , ona nie ma stale w bezruchu leżeć , lec po sąsiada miłego lub zakochanego hydraulika i idzcie z Babką na spacer ❗
🙁 hydraulik niuniu ma inną panią i pogoń za zarobkiem, Sąsiad jest zdziwaczałym internautą i nic Go od kompa nie oderwie.
Może od środy się coś poprawi, bo wrócił z USA kumpel babki i deklarował jakieś spacery.Trzeba czekać.Ale wpedza mnie to w stress i tracę chęć do wszystkiego .
Biedna Emi! 😡
Babko, policz ile to juz dni za tobą. Od razu będzie ci lżej. 🙂
Bardzo dobry dowcip o kotach na pustyni. Raczylem bylem sie usmiac. 😈
To moze, Mordko jeszcze Cie taki rozbawi, tez o pustyni.
Ida przez pustynie dwa zera. Zar sie leje z nieba, slonce przypieka, woda dawno sie im skonczyla, zera ledwo nogami powlocza, skwar.
Nagle na hotyzoncie pojawia sie osemka podazajaca raznym krokiem.
Jedno zero do drugiego:
– Ze tez im sie chce…
😆 😆 😆
Nie. Nie rozbawil. Nie wiem o co chodzi 👿
Babko, Emi biedna, ale Ty też musisz się ruszać!
Mieszkanie to za mało. Nawet gdyby to miało być tylko parę kroków o kulach za próg domu. Ktoś chyba wyprowadza Emi, niech wyprowadzi ten kawałeczek i Ciebie. Paskudztwo z tymi odległościami. Szkoda, że nie mam Cię bardziej pod ręką 🙁
Dzięki Haneczko.To dopiero dwa tygodnie!Naturalnie łażę po mieszkaniu niewielkim zresztą ,ale wczora nagle stopa mi spuchła, odzywa się krążenie.Brrr!Niepotrzebnie się wyżalam.
Martwię się tylko o Emi, ona tak na mnie patrzy idąc na ten wymuszony spacer,jakbym ja ją opuściła!! 😡
My się od jej przybycia do nas nigdy nie rozstajemy,pewnie to błąd wychowawczy, ale ja zawsze mówię:”kto mnie kocha- kocha mojego psa”.
Mordechaju: jesdzcze jeden dowcip pustynny:
Idą dwaj faceci przez pustynię, idą , idą, idą, wreszcie jeden mówi;
– Ja już swoich nóg nie czuję!!
Na to drugi:
-A czujesz moje?
Ależ oczywiście, że się wyżalaj! Gdzie, jak nie tu?
Z zerami dobre, ale nie mogłem się uczciwie uśmiać, bo znałem. 😐
Idą dwa koty przez pustynię, nagle zjawia się lew. Jeden kot mruczy do drugiego: „fatamorgana, fatamorgana, ale manię wielkości to on chyba ma?”
Hm. 👿
Babko, jeżeli potrzebujesz oficjalnego zezwolenia na wyżalanie, to proszę bardzo – podpis, pieczącha, załatwione! 😆
Emi na pewno nie patrzy z wyrzutem, tylko nie wie, w co jest właściwie grane. Normalnie to przewodnik stada inicjuje polowanie (spacer) i jak to nagle jest ktoś inny, to nie wiadomo, kto tu jest w końcu tą alfą. To jest dla psa sytuacja wewnętrznego konfliktu, ale jak wszystko wróci do normy, to niepewność Emi powinna zniknąć bez śladu.
Ale żeby wyżalanie było bardziej świadome, nie powinna w nim występować literka f…
Babko
pewnie znasz wszak to Twój żywioł , ale może się chociaż 😆
Rozmawiają dwa ślepe konie:
– Może weźmiemy udział w Wielkiej Pardubickiej?
– Nie widzę przeszkód!!
Ja i Moja pod oficjalnym glejtem Bobika też się podpisujemy
foma, toteż nikt nawet nie próbował się wyfalać. Tu jest nader uświadomione towarzystwo. 😀
wczoraj napisałam swój komentarz pod wpływem przytoczonego stwierdzenia jednego z biskupów, że człowiek w swojej naturze jest zły. Znam wielu dobrych ludzi ale to co opisałam w większości dotyczy osób którym pomogłam gdy się do mnie o pomoc zwrócili. Innym nawet uratowałam życie. Eksperymenty, do których podaliście linki mają swoją ważną wymowę i świadczą o człowieku to, że stajemy się dobrymi w godzinie próby. To jest właśnie ta wolna wola. Często jednak nie znając detali idziemy za stadem z lubością przypatrując się ofierze.
dzisiaj jest piękny dzień i nie ma co pisać na smutno. Pośmiałam się z kawałów, a Mordechaj Kot tak zareagował jak ja, czasami.
Jarzębino, u mnie świata prawie nie widać! Mgła.
Może naleśnika? 😆
Gdy coś z talerza migiem,
dosłownie w oczach znika,
bądź pewien, że trafiłeś
na ślady naleśnika.
Nie przeocz takiej gratki,
i nie lekceważ raczej,
fart w końcu miałeś rzadki,
a mogło być inaczej!
Są tacy, co bez przerwy
po naleśnika śladach
krążą, zdzierając nerwy,
czatując u sąsiada,
babrząc się w twardych faktach,
w melinie robiąc nalot,
albo gromadząc akta
ogromne jak kaszalot…
I nic. I przerąbane.
I pusto jest we wnykach,
bo nie każdemu dane
wpaść na trop naleśnika! 😉
U mnie naleśniki znikną bez śladu jutro 😀
Za małe pół godziny z ogonkiem kończę pracę. Bawcie się dobrze. Do jutra 😀
U nas dzisiaj nie ma mgly, tylko jest nie do konca zapowiedziana sniezyca. Jak sie wyglada przez okno, to snieg tak sypie, jak w starych hollywoodzkich filmach, gdzie czasem naduzywano uslug maszyn do wytwarzania sniegu. Musze tez podziekowac Babce za goraca czekolade wczoraj – wrocilysmy bardzo zziebniete z wieczornego wyjscia, a tu juz stala ta goraca parujaca czekolada, gotowa do wypicia… 🙂
Moniko
nadmiar śniegu wyslij do mnie i do Rysia bo u niego wiosna skrada się dużymi krokami 😉
Smakowały ci bardziej pączki czy faworki , polecam capucino czekoladowe 😀
O, haneczko nieszczęsna, to Ty dziś pracujesz? 😯
No to Ci życzę jak najkrótszego ogonka. 😉
Haneczko
Ty też się baw dobrze , miłego wieczoru:-)
Już sam nie wiem, czy nie wolałbym niezapowiedzianej śnieżycy od naszej zacinającej, zimnej, błotnistej pluchy. 🙁
Bobiku ty masz talent! Naleśników nie piekłam ale ponieważ bardzo lubię więc może jutro spróbuję. Nie wiem jak to się skończy bo faktem jest, że mam coś co chcą mieć inni. Tak to bywa. A akta? W przedostatnim numerze Polityki znany historyk opisał w bardzo ciekawie pewne zjawisko, które można określić powiedzeniem; historia kołem się toczy; Chociaż świat się zmienia to ludzie nie. i cytat … Norwid pisał; że Coś ty Atenom zrobił Sokratesie,że ci ze złota statuę lud niesie , otruwszy pierwej….
reasumując; rachunek musi wyjść na zero w przeciwnym razie … same zagadki. A mówi się, że człowiek to humanitarna zwierzyna. Rozpisałam., a przecież to i tak nie będzie brane pod uwagę. Papa miłego wieczoru.
rozpisałam się ma być, / pracuję nad stylistyką ale jeszcze mi daleko do poprawności./
Babko, jeszcze z mojego doswiadczenia z bardzo skomplikowanym zlamaniem nogi w kostce 10 lat temu. Po kazdym chodzeniu, albo staniu, zrob sobie chwile przerwy na siedzaco, z noga polozona na poduszce. Mnie to bardzo pomagalo na puchniecie w gipsie (w moim przyadku to byl plastikowy but, ale na jedno wychodzi), i bylo mi kilkakrotnie zalecane i przez ortopede, i przez fizjoterapeute.
Zas nalesniki, ze wzgledu na wielka do nich milosc moich dzieci, zawsze wlasciwie mozna znalezc u mnie – albo je wlasnie robie, albo juz zrobilam i zapas trzymam w lodowce, albo wlasnie zabieram sie za ich smazenie. I wszystkim zainteresowanym zawsze chetnie przesle. 🙂
Bobiku, pewnie poprzesz inicjatywe Obamy, zeby wlaczyc poete (w tym przypadku – poetke) do ceremonii zaprzysiezenia go jako 44 prezydenta USA. W historii Stanow, to dopiero czwarty raz. Ostatnio zrobil to John Kennedy, kiedy to Robert Frost napisal wiersz, ale nie byl w stanie go przeczytac (slonce w oczy i brak okularow – mial juz wtedy 87 lat), co nie przeszkodzilo mu wyrecytowac swoj dawniejszy wiersz, „The Gift Outright”.
http://www.orwelltoday.com/jfkinaugpoem.shtml
Chociaz wiersze na okazje polityczne nie zawsze sa najlepszymi wierszami poetow, to sama mysl, zeby bez poezji zadnych waznych nowych przedsiewziec nie zaczynac mnie samej jest bardzo bliska…
Jarzębiko
jak to nie będzie brane ??!!Kto tak powiedział .Gdybyś wpadała na dłużej i posiedziala z nami przy kawce .Swiat się zmieia i ludzie tylko nie wszystkie zmianymusza nam się podobać .Cóż człowiek to zagadka , Moja mówi czasem
jeden człowiek, myśl, żeby zmienić życie , więc żadnej osoby nie ominie bez słowa .Miłego wieczoru Jarzębinko
Jarzębinko
Moja kazala to dla Ciebie wstukać Ryś tez sie a pewno ucieszy
Nie była to ścieżka prawdy lecz po prostu ścieżka
z rudym korzeniem w poprzek igliwiem po boku
a las był pełen jagód i duchów niepewnych
nie była to ścieżka prawdy bowiem nagle
traciła swą jedność i odtąd już w życiu
cele nasze niejasne
Na prawo było źródło
jeśli wybrać źródło szło się po stopniach mroku
w coraz głębszą ciemność wiódł na oślep dotyk
do matki elementów którą uczcił Tales
by w końcu pojednać się z wilgotnym sercem rzeczy
z ciemnym ziarnem przyczyny
Na lewo było wzgórze
dawało ono spokój i pogląd ogólny
granicę lasu jego ciemną masę
bez poszczególnych liści pnia poziomki
kojącej wiedzy że las jest jednym z wielu lasów
Czy naprawdę nie można mieć zarazem
źródła i wzgórza idei i liścia
i przelać wielość bez szatańskich pieców
ciemnej alchemii zbyt jasnej abstrakcji(Herbert)
Aaaa, to swietnie, ze w zaprzysiezeniu uczestniczyc ma tez poeta. Nic o tym dotad nie slyszalam, ale zgadzam sie absolutrnie z Monika, ze poeci powinni uczestniczyc w waznych wydarzweniach narodowych.
W Wlk. Brytanii, odkad zaczela sie ona tak nazywac, istnial zawsze oficjalny nadworny poeta – Poet Laureate. Byli wsrod nich znakomici – poczynajac od Drydena, lorda Tennysona, Wordswortha, Betjemana, Teda Hughesa do obecnego, osobiscie przez mnie niezbyt powazanego Andrew Motiona. Ted Hughes nie byl zbyt popularny – nie dlatego ze za trudny, a dlatego, ze wielu ludzi uwaza, ze Sylvia Plath, jego zona, przez niego ppelnila samobojstwo. . Ostatni naprawde uwielbiany w narodzie to byl John Betjeman. No, moze poza angielskim miastem Slough, ktorego mieszkancy nigdy nie zapomnieli mu wierszyka sprzed wojny:
Come, friendly bombs, and fall on Slough!
It isn’t fit for humans now,
There isn’t grass to graze a cow.
Swarm over, Death!
Byl to protrest przeciwko planom wybudowania w Slough ponad osmiuset zakladow przemyslowych. Szkoda, ze Sir John juz nie zyje i nie napisze cos rownie miazdzacego w sprawie rozbudowy Heathrow. E., kiedy pracowala w wydawnictwie Johna Murreya, czesto spotykala tam Johna Betjemana i lubi opowiadac jak cudownym byl czlowiekiem, pelnym ciepla i osobistego uroku.
Poeta Laureat, ktory natychmiast staje sie czlonkiem Dworu, nie dostaje honorarium, procz skrzynki wina od JKM. Nikt go tez nie zmusza do pisania wierszy okolicznosciowych, no ale jest takie oczekiwanie.
Ostatni taki wiersz jaki czytalam napisany z okazji slubu Ksiecia Walii i Camilli, byl absolutnie zalosny (Andrew Motion).
A ktora poetka bedzie na inauguracji Obamy?
Znowu wlazlam na dzialke Mordki, zamiast na swoja. Sorry, Kotku Najdrozszy.
Znowu na jednej nodze ( palcu?) – zaraz rusza do akcji klub wedrujacego piernika nazwa nadal tymczasowa
W miedzyczasie doniesienia kulinarno-kulturalne
1. wczorajsza slodka kukurydziana zjedzona niemal do ostatniego ziarenka, przypadla do smaku takiemu jednemu, ktory juz na koniec nawet nie biedzil sie z przekladaniem na talerzyk (no niezupelnie, ale prawie). Film: Obslugiwalem angielskiego krola, nie polski ale z pobliza
2. przesylam kilka zdjec z naszej niedawnej wycieczki do Kimbell w Fort Worth, w koncu nie samymi krowami czlowiek tu zyje
http://picasaweb.google.com/WandaTX/JedzenieIMuzeum?authkey=_xxhRcKHMfc#slideshow
sprawozdanie z dzisiejszego zwiadu przy nastepnym „wpadnieciu” a tymczasem pa, pa!
Obama wybral poetke, z ktora sie od lat przyjazni, Elizabeth Alexander. Niektorzy uwazaja, ze sa bardziej „zasluzeni” wspolczesni poeci, i ja tez sie raczej do tej grupy zaliczam, ale tu liczy sie intencja. Chcialam znalezc jakis przyklad jej poezji, i tu znalazlam link:
http://brooklynboyblues.blogspot.com/2008/12/warm-congratulations-to-elizabeth.html
Chyba chodzi tez o jej zainteresowanie, wyrazone i w tym wierszu, swiadomoscia African-American. W Ameryce tez jest od jakiegos czasu instytucja Poet Laureate. Wina sie nie dostaje, ale przez dwa lata ma sie za zadanie propagowanie poezji. Dzieki temu, ze co dwa lata zmienia sie osoba tak wyrozniona, szersza publicznosc ma mozliwosc poznania roznych poetow.
A co do Mordki, to jako Kot, z zasady zna sie na wszystkim, wiec pewnie tez i na poezji. Byc moze gdzies w szufladzie trzyma napisana przez siebie „Ode na czesc bazanta”… 🙂
Niuniu Pardubice wspaniałe!Nie znałam!! 🙂
Nie zamierzam się fyżalać, mimo pieczątek i zezwoleń instancji, skoro to zrobiłam to dowód na potrzebę spotkania z Wami.
Wywalać się? Też nie! Już to zrobiłam !!
Wychfalać się ? A kto by mi w sieci uwierzył?
W tej chwili marzę tylko o wyrwaniu się na wolność!!
A to gipsowe kajdany, co foma,jako ludzki komisarz winien zrozumieć. 😡
Ale czy to nie siedzący i nie leżący- zrozumie innego?Ale , jak smarkał i narzekał na zdrowie, to kto się litował? 👿
To są wymufki jaknajbardziej!!
Mam jeszcze inny problem stara locha, którą zimą dokarmiam wieczorem musi teraz sama sobie szukać pożywienia.
Żeby nie ślizgawica i pogoda zepsuta, pewnie bym wyszła!!
Nikt jej nie zaniesie, bo wszyscy się boją.
Wando z Texasu.Wspaniałe, ale obrazu nie podpisałaś !!!
A tu specjalnie dla osob, ktore maja klopoty z pozbywaniem sie telemarkaterow, jeszcze jeden sposob: zapytac sie o numer ich prywatnego telefonu i powiedziec, ze sie oddzwoni pozniej, jak juz wroca do domu:
http://www.youtube.com/watch?v=hllDWSbuDsQ&NR=1
Tak mi sie przypomnialo, a propos asertywnosci… 🙂
I jeszcze tanczacy prezydenci podczas Inauguracji: chyba najlepiej zlapali Ala Gore, ktory stoi jak slup, podczas gdy Tipper Gore tanczy:
http://www.huffingtonpost.com/2009/01/18/most-awkward-inaugural-da_n_158596.html
Dowcip dla kulinarnych i naszych podjadaczy.
-Przepraszam pana, gdzie tu jest fabryka makaronu?
– Aaaa, nie wiem !!
Po chwili:
– Panie ! Panu chodzi o fabrykę klusek?
– To na lewo!
„Obsługiwałem angieslkiego króla” b. fajny film, na podstawie jednego z moich ulubionych opowiadań Hrabala. jesli bedziecie mieli okazję, a nie wiedzieliscie jeszcze to goraco polecam. Jirzi Menzel, może nie trzyma sie b. woernie orgonału, ale duch Hrabala nie ouszcza planu filmowego ani na chwilę.
Babko, 😆
Wando, zazdroszczę ci tego wędrowania 🙂
Też odbyłam dziś podróż. W czasie. Poprzeglądałam trochę starych zdjęć i rozszyfrowałam skanowanie . Oto próbka: Moja córka z pieskiem- Pusią, która u nas była przez tydzień i (przepraszam wszystkich za szczerość) żegnałam ją ze łzami radości. Wszędzie sikała a moja mała wywracała się na kałurzach. Tylko patrzyłam, kiedy stanie się nieszczęście- główka Weroniki wyląduje na murku czy w lustrzanych drzwiach szafy.
http://picasaweb.google.pl/malgorzataz13/AlbumMalgorzaty?feat=directlink
Pomyłka. Przepraszam. Teraz będzie dobrze
http://picasaweb.google.pl/malgorzataz13/MaleStwo?fgl=true&pli=1&feat=directlink
Aktorzy zwykle nie chca wystepowac z dziecmi i zwierzetami, bo podkradaja cala uwage, a ku podwojna porcja uroku, Malgosiu. 🙂
Moniko, była niezła z nich para.Pusia ciągle ciągnęła Weronikę za pampersy. Przeraziłam się, gdy moje dziecko uderzyło psa kością po pysku. Pomyślałam sobie, że córka za kilka miesięcy wiele nie zmadrzeje , a pies może nie być już tak wyrozumiały.
Sąsiadka była szczerze zbulwersowana nadaniem takiego imienia dobermanicy. 🙂
I jak to sie skonczylo, Malgosiu? Nie zostawiaj historii w zawieszeniu (choc tak ogolnie, to wiemy, ze Weronika ma sie do dzisiaj dobrze). Ja stawiam na psia madrosc, i jednak niewiarygodna szybkosc uczenia sie u malutkich dzieci.
jarzębino, ja Cię czytam!!I „Politykę „także!!Norwida też sobie czytam do poduszki.
Pozdrawiam sredecznie!!
Niestety historia skończyła się smutno. Piesek siódmego dnia powrócił z radością do poprzednich właścicieli. Radość była obopólna bo nie chciałam zwrotu pieniędzy i zaopatrzyłam psa na drogę we wszystko co mu kupiliśmy.
Zapewniano nas , że piesek umie załatwiać się na dworze (w domu pełno płytek, korytarz pokryty szlifowanym gresem, kałurze były jak miny, nie widoczne i bardzo groźne). Pies miał chyba chory pęcherz bo załatwiał się bez ustanku. Tatus kupił Weronice pieska i wyjechał w interesach zostawiając mnie sama z chorym dzieckiem. Od ciągłego wyprowadzania psa (było bardzo zimno, zima) sama dostałam wysokiej gorączki, ogólnie to był dla mnie horror. Autentycznie, gdy przyszli i zabrali pieska, siadłam i płakałam. Nerwy puściły.
No tak, Malgosiu, nie zawsze wszyscy sa sobie nawzajem pisani w gwiazdach… Malutkie dziecko, jeszcze do tego chore, i pies z chorym pecherzem, zdezorientowany przeniesieniem na nowe miejsce, to za duzo na jedna osobe, nawet tak zwykle pogodna i zaradna, jak Ty. Ale teraz jest maly Amigo. 🙂 A propos, jak jego esksperymenty – czy wszystkie domowe kapcie zostaly juz pogryzione?
Moniko
dość złych historii ,Moja młoda pstryknela fotkę , nie lubie jak mi przeszkadzają jeść , trochę tu nie wyszlam jak na konkurs pięknosci , ale mozecie sie pochwalić wszystkim znajomym ,że znacie psa co szamie kapuste 😆 😆
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Niunia1#5292729410721576786
Niuniu, historia byla Malgosi, nie moja, i chyba sie dobrze dla wszystkich skonczyla. Ale jesli Cie to zmobilizowalo do zrobienia sobie zdjecia z kapusta, to tym lepiej. 🙂 Czekam jeszcze, kiedy sie dasz sfotografowac z nalesnikiem, albo jak popijasz swoje cappucino. 😆 Hermesem do tej kapusty dosylam porzadny zestaw Sunday roast (krwisty rostbef, Yorkshire pudding, pieczone kartofelki, fasolka, marchewka i kalafior, na deser biszkpt cytrynowy z bita smietanka). Wez, co Ci sie przyda, i oczywiscie – rozdziel dalej, gdyby ktos mial ochote. 😀
Niunia urocza! Zdecydowanie zasługuje na członkowstwo w Pałaszującym Towarzystwie 😀
Moniko, oto kilka zdjęć Amiga. Dostał parę kapci, z którymi mu ciężko idzie. 😀 Zreszta roboty ma dostatek 😎
http://picasaweb.google.pl/malgorzataz13/AlbumMalgorzaty?feat=directlink
Moniko
ja wiem ,że to historia Małgosi , ale trochę smutna ( ten co sprzedawał pieska nie był najuczciwszy)a chcialam ,zeby wszyscy na dobranoc się uśmiechneli 😀 a niedowiarki zobaczyły ja szamie kapustkę .Teraz czekam na zdjęcia Dobrych Piesów Królika
wszystko co Hermes przyniesie jutro podzielę na śniadanko pyszczek już dziś mi się uśmiechnął jak czytałam zawartość przesyłki 😆 😆
Amigo
jak tak dalej pójdzie wszystkie psy będą się Ciebie bać w okolicy , tak trzymaj mały 😉
to byl WSPANIALY DZIEN
jutro bedzie mimo to lepiej
nowe czyny czekaja na rysia
brykam wiec do lozeczka
Wam tam dobranoc
😀 😀 😀
Pewnie, ze jutro będzie lepiej!
Masz Rysiu rację. 🙂
Dobranoc
Rysiu
http://www.youtube.com/watch?v=9JvuIQMDcsI
Hi!Ależ pieknę zdjecia!Mamy Cię niuniu, tylko nie wiadomo,czemu fotka z kapustą nie daje się otworzyć!
Amigo słodki, najbardziej mi się podoba jak mocuje się ze
swoim odbiciem:” usta w usta !!” 😉
babka mówi,że dopiero teraz docenia wartość wolności !!
Dobranoc wszystkim i Bobikowi .
Niuniu – to razem z Kama sa juz Was dwie wielbicielki kapusty 🙂
Jaka szkoda, że ja nie lubię kapusty i nie mogę wstąpić do klubu. Ale surową marchewkę zdarza mi się obrabiać, albo ziemniaka.
A ten skubaniec Amigo fotogeniczny i bez kapusty 😉
a obraz to Miro – Joan Miró Portrait of Heriberto Casany
to jeden z obrazow kolekcji stalych, bo poszlismy specjalnie na szopki neapolitanskie, a to sie okazalo malenka wystawka, takie pozbierane rozne ciekawe szopkowe figurki w jednym miejscu; nie wiadomo dlaczego taka organizacja wystawy, ciekawiej byloby te cudenka rozbic na kilka stanowisk, wowczaws spokojniej i dokladniej mozna by sie poprzygladac.
Tym, którzy jeszcze nie czytali, bardzo polecam ostatni wpis Pani Kierowniczki i relacje z koncertu Dominika Połońskiego. Wspaniała odtrutka na dzisiejsze pesymistyczne rozważania nad ludzką naturą.
Dzisiejszy zwiad nad jeziorem Grapevine kolo lotniska DFW (Dallas Fort Worth) byl nadzwyczj udany. Slonce, cieplo tak na polarteki czyli pewnie miedzy 15C a 18C i o dziwo o tej porze roku dosc duzo ludzi. Dzieci, wedkarze, rowerzysci, psy no i my. Znalezlismy miejsce na lutowe-walentynkowe spotkanie w wiekszym gronie. Na lunch kielbaski grillowe a potem spacer godzinny po kamienistym brzegu jeziora. Dostalam pozwolenie na pokazanie twarzy wspoluczestnikow:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/GrapevineDlaBlogu?authkey=PPPB2P5u8Qc#5292779540714020882
Malgosiu to tak dobrze wyglada na trzech czy czterech zdjeciach, nie zapominaj, ze tu jest co, preria chyba, no w kazdym razie takie trawiaste przestrzenie na ktorych sie nic nie dzieje 🙂 to my sobie takie tam rozne wymyslamy. Inna opcja jest siedziec za swoimi plotami, poslusznie kosic trawniki i grillowac…..albo chodzic do malla
E, wcale nie takie spierniczałe towarzystwo. Trzeba by jednak zmienić tę nazwę. 😉
Cutie pies bardzo mi się podobał. 🙂
A zakazy palenia w Niemczech też mamy. We wszystkich knajpach. 🙁
Amigo, jestes sliczny. Uwazaj na tego blizniaka w lustrze, bo wiesz, jak to bywa z blizniakami (a jak nie wiesz, to sie niestety z czasem dowiesz). 🙂
Niuniu, przesylka juz w poblizu Hiszpanii, dzwonil do mnie Hermes z komorki (on bardzo sie stara nadazac z gadzetami). Zwrotna prosze o moze o jakiegos rogalika z roza na sniadanie, reszte zostawiam Twojej wyobrazni. 🙂
Wando – piekne widoki i milo towarzystwo, ktore tak kokieteryjnie nazwalo sie pierniczkami. 🙂
Bobiku, przeczytalam o DP – rzeczywiscie wzruszajaca historia. Mysle, ze szczegolna, bo chodzi o artyste, ale tez zycie ma ich chyba wiecej, choc nigdy ich nie gwarantuje. Ja zreszta jakos nie czuje sie wcale pesymistycznie po dyskusji o naturze ludzkiej, ale to juz bylaby dluga i skomplikowana nastepna dyskusja… Dosc powiedziec, ze wszystko mozna widziec w roznym swietle (np. moze powiem tutaj herezje, ale mnie zakaz palenia w knajpach zupelnie nie drazni.) 🙂
niuniu,wstawianie wody to jednak „meska praca”
rys do uslug/w tle youtube/
😀
Rysiu
już biegę
z takim pomocnikiem to na koniec świata
Zaraz wszystko przygotujemy
Nie wiem czy wszystko zapamiętałam
Już niosę dzbanek wraz z kawą
tylko wrzątkiem nie zalewaj Rysiu
bo straci aromat to rozpuszczalna kawa
Herbatkę dziś mam zieloną
Będę biegać dziś z Amigo i spiewać :zielono mi
Ciastka do wyboru : pączki z lukrem wiadomo dla kogo
Rogaliki z rożą i konfiturą z wisni
dla tych co slodkiego nie lubią placki ziemniaczane z szynką
Rysiu dziś na obiad zupa ogorkowa z wiadomych ogoreczków zaciągieta śmietaną , talerz dla Ciebie czeka
Amigo wstawaj snieżek czeka a nas .Na Bobika się nie doczekamy to wszystko przez te nowe drzwi cięzko się otwierające
Niuniu, już lecę. Wszędzie biało i wciąż sypie 😯
Ha! Znowu się podszyłem! 😎
Dzień dobry. 🙂 Nic przez drzwi, nic przez drzwi. Wam łatwiej wstać, bo śnieg macie, a to znacznie bardziej ciągnie do biegania niż chlapa.
Konsumpcja śniadaniowa dziś wręcz roz-bes-twio-na i zanim się zdecyduję co wybrać, chyba z godzina upłynie. 😀
Czyżbym słyszał głos za wprowadzeniem na kontynencie systemu dwupartyjnego?
W sumie można:
śniadanie part.1
śniadanie part.2
A na obiad wprowadzimy trójpolówkę 😆
co do obiadu,to zaciagana smietana zjem sam
bez Bobika i komisarza
taki to lasuch rys berlinski
Rysiu, tylko pierzyny przy łakomym wtrząchaniu nie poplam, bo jej nie można tak po prostu do pralki wrzucić 😀
Puchalo, donna leon to nie moj swiat ale jej
niemieckojezyczne wydawnictwo „diogenes verlag”
cenie sobie za program wydawniczy jak i szate graficzna od lat
jednoznaczna bez ulegania modzie
i oczywiscie do tego jedna z moich ulubionych ksiazek
Süskind „pachnidlo”
pozdrowienia 😀
Bobiku,wczoraj uchronilem przed blotem dzisiaj tez powalcze
dzielnie jak na rysia przystalo
😀
„Pachnidło” to jest odpowiednia książka dla psów. 😀
Za to moja mama ma do niej stosunek dość ambiwalentny, a to dlatego, że czytała ją akurat w okresie, kiedy na krótko rzuciła palenie. A mamy węch, nawet jak pali, jest niemal psi – potrafi czasem przez hermetyczne opakowanie wywąchać, który ser jest bardziej dojrzały, przyprawiać potrawy wyłącznie na nos, bez próbowania, albo po powrocie do domu po zapachu poznać, kto ze znajomych był w międzyczasie z wizytą. No a jak rzuciła palenie, to zapachy zaczęły ją wręcz atakować i wcale to nie było przyjemne. Czytane akurat w tym czasie „Pachnidło” jeszcze bardziej jej tę nadwrażliwość zapachową uświadomiło, dlatego miała do niego pewne – przyznajmy, nonsensowne – pretensje. Ja tam uważam, że książka Bogu ducha winna, ale gadaj tu z mamą, jak się już na czymś zafiksowała. 🙄
Dzień dobry !
Najpierw upraszam Was o poświecenie i zjedzenie tych wszystkich galaret, ktore sobie nierozważnie nagotowałam i już mam dość.Boję się,że mi trzecia noga z tego wyrośnie!!
Bobiku, Niuniu, Seneko, Amigo, Rysiu, Mordechaju, psy królika! 👿
Do konsumpcji!!
„Pachnidlo” się fajknie czyta , jako lekki kryminałek,ale film mi bardzo podszedł z powodu lawendowych pól,te lubię!!
Udało mi się zeskanować jedyne chyba zdjęcie z oryginalną Shirleyką, (ta mniejsza, na sankach), dla Tych gości Bobika, którzy jeszcze pamiętają, jak wygladała ta lalka.
http://picasaweb.google.pl/terkon11/18Stycznia09?authkey=5qsyiGyZJkk#5293008889762652546
Druga próba Bobiku, pardon, jedną na aout.
Bobiku, to Twoja Mama jest rzeczywiscie honorowym psem. 🙂 Ja tez moglabym pracowac nosem, stad meczy mnie czasem sasiedztwo bardzo mocno poperfumowanych osob, a jeszcze bardziej – przechodzenie przez spryskujacych wszystkich probkami nowych perfum sprzedawcow w duzych domach towarowych…
Niuniu, wszystko dotarlo – bardzo Ci dziekujemy, dobrze zaczynac dzien rogalikowo-rozano. 🙂
A u nas, jak pewnie wszyscy wiecie, atmosfera szczegolna – dzis dzien upamietniajacy pamiec Martina Luthera Kinga, a jutro – zaprzysiezenie pierwszego prezydenta, ktory spelnil marzenie Kinga ze slynnej przemowy „I Have a Dream”. Moze dlatego, ze takie rzeczy sie dzieja, nie zgadzam sie byc pesymistka… Moze dlatego Zimbardo, o ktorym tu tyle pisalismy, tez pesymista nie jest, tylko typowym amerykanskim pragmatykiem. Jesli wiemy, ze pewne sytuacje demoralizuja nawet przyzwoitych ludzi, miejmy w spoleczenstwie rozne mechanizmy, by do takich, w gruncie rzeczy nietypowych na codzien sytuacji, gdy jedna osoba ma calkowita wladze nad innymi, nie dopuszczac. I tyle mozna jednak zmienic, kiedy zacznie sie cos robic, zamiast dumac nad zepsuciem natury ludzkiej.
A tu amerykanscy komicy z Saturday Night Live ciesza sie, na swoj sposob oczywiscie, z zapowiedzi zamkniecia Guantanamo:
http://www.huffingtonpost.com/2009/01/18/saturday-night-live-gitmo_n_158842.html
Jesli ktos nie zna telewizji amerykanskiej, jest to pastisz reklamy uzywanych samochodow (ich sprzedawcy sa uwazani za najbardziej nieuczciwych osobnikow, choc teraz moze ich przescigna bankierzy).
Wszystko mi dzisiaj źle idzie, więc wracam na kanapę. 😡
ps.Ta Shirleyka była starsza odemnie !Co za uprzejmość !! parę lat przesiedziała na kaflowym piecu u Ciotki nim mi ją dano.Siedziała tam i ja stale o niej śniłam, ale Ciotka była, jak głaz.:smile:
http://picasaweb.google.pl/terkon11/18Stycznia09?authkey=5qsyiGyZJkk#5293008889762652546
Babko, dzieki za szirlejke. 😀
Jaka szkoda, Moniko, ze tego clipa z Saturday Night Live nie da sie niestey otworzyc z mojego miejsca zameiszkania. NBC nalozylo szlaban.
Ogladalam SNL od pierwszego programu, ktory nadano gdzies w polowie lat siedemdziesiatych. Byli tam jeszcze tacy ludzie jak John Belushi, Richard Pryor czy Chavy Chase – no i dziewczyny, ktorych nazwiska wylecialy mi ze sklerotycznej glowy.
Najbardziej lubilam te, ktora wystepowala jako „Baba Wawa”, seplenila i parodiowala Barbare Walters. No i ich „dzienniki” , konczace sie filozoficznym westchnieniem „It’s always somthin’ ” .
Nawet nie wiem jak teraz wyglada SNL.
Zamierzamy ogladac jutro inauguracje od naszej czwartej popoludniu, kiedy BBC robi blanket coverage.
Baba Wawa – Gilda Radner, of coarse! Nie wiedzialam, ze umarla w wieku 40 lat. Tu jest wraz z prawdziwa Barbara Walters:
http://uk.youtube.com/watch?v=6HOMtOzoVM8
Rysiu
Moja Młoda bardzo „Pachidlo ” lubi powiedz jeszcze ,że podobał Ci się „Szkarlatny płatek i biały ” i coś mi sie zdaje ,ze zostae bez ogoreczkow wszystkie Ci da
Poki co talerz zupki czeka , pierzyną Babki zajmiemy się by nic sie jej ie stało , wszak to czarodziejska pierzyna Rysia 😀
Bobiku
nie dali mi „Pachnidła ” poczytać , ja bym chyba wolaa coś powochać , no niech pomyślę wolowinka , cielęcinka mniam , mniam 🙂 to dopiero pachnidło
Moniko
coś mi się zdaje ,ze tu nie tylko PT jest , trzeba powołać SWN Stowarzyszenie wrażliwych nosów .Moja Młoda gdyby ktoś w naszym domu zapalił chcoćby 24 przed jej przyjściem natychmiast wyczuje .Na perfumowane panie w autobusie robi brrrrr .Nie wiem czy ona ze mną nie konkuruje , ale nosem mogłaby pracować 😀
Babko
jaka uprzejmość , powiedz tylko gdzie te galarety juz ja się z nimi uwinę , ani sie obejrzysz 😆 😆
Heleno, szkoda. Poszukam moze wersji pirackich. Czasem tak sie udaje. Masz z moim mezem wiele wspolnego, bo on wyrosl na Chevy Chase, Johnie Beloushi i pozostalych z tamtego SNL. Teraz tez bywa niezle, chocby wlasnie to, co sie nie otwiera, albo Will Ferrell jako Dubya (Ktore, tu kiedys posylalam). Moze wyjdzie jego caly program z Broadway’u na DVD, to wiecej go zobaczymy. A z tamtego SNL, wiecej osob mialo tragiczne losy (jeden z braci Beloushi, Richard Pryor cierpiacy na stwardnienie rozsiane i uzaleznienie od narkotykow), potwierdzajac powiedzenie „a clown has a broken heart”.
Radio Four tez ma w tym tygodniu duzo o Ameryce, w zwiazku z Inauguracja. Dzisiaj o Lincolnie, w zeszly czwartek Melvyn Bragg o Thoreau i Concord (choc nawet jego amerykanscy specjalisci nieprawidlowo wymawiali nazwe tego miasta, bo prawidlowa wymowa brzmi tak jak „conquered”, ale to wiedza tylko ci, ktorzy choc troche pobyli w Nowej Anglii).
Niuniu, z tym nosem, to zawsze myslalam, ze w razie czego zatrudnie sie na lotniskach, gdzie po krotkim przeszkoleniu bede mogla wykrywac narkotyki i srodki wybuchowe. 😀
Praca szkodzi i to zdecydowanie. Przegapiłem inaugurację, galarety i możliwość wykrycia środków wybuchowych. I pewnie jeszcze coś przegapię, bo wcale nie skończyłem pracować, tylko tak zajrzałem, czy wszystko w porządku. A ponieważ widzę, że wszyscy dbają o blog, nawet lepiej ode mnie, to mogę wrócić do moich baranów. 🙂
Bobiku
potrzebny jakiś pies do zagonienia tych baranów 😉 w jakiej walucie placę za pilnowanie 😆