Międzywpis
Międzywpis dlatego, że miało być właściwie o czymś zupełnie innym, ale wczorajsza zabawa zaczęła się tak obiecująco, że szkoda by ją było przerywać. Dla wygody Szanownej Publiczności przeniosłem więc naszą zbiorową epopeję do nowego wpisu i liczę na jej owocną kontynuację. Tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi informuję, że chodzi o dopisywanie przez kolejne osoby po wersie i prowadzenie w ten sposób epopei w kierunku rozwinięcia, a przy sprzyjających okolicznościach może nawet i zakończenia.
Pisarze do klawiatur! I niech mi się nikt nie wymawia, że nie umie. Jak śpiewać każdy może, to pisać też. Taki początek domaga się przecież niezbędnie dalszego ciągu:
Poszła Zosia do ogrodu,
kupa była tam narodu.
Stali i wąchali kwiatki,
poprawiając przy tym gatki.
bo widzieli u sąsiadki
jak się robi to bez wpadki.
Był w tej ciżbie pewien młodzian,
skąpo odzian syn powodzian,
wdzięku tyyyyle z sex-appealem
miał, choć był zaledwie szczylem.
Kiedy spojrzał w oczy Zosi
rzekł: o nic nie będę prosił,
niech się Zosia wypcha sianem,
inną będę miał nad ranem
W siana stogu, albo w szopie
Zosię w stawie zaś utopię,
bo nad wyraz jest szkaradna.
Siła mnie nie wstrzyma żadna,
wolę w stawie pieścić żaby
niż się tykać takiej baby!
Jest to najzupełniej pewne:
Rano będę miał królewnę
z żabim udkiem i z płetwami.
A jak Zosia z ułanami
chce się zadać, kij jej w bary –
mam po uszy tej poczwary!
Czy ktoś wie, co było dalej?
Zosia łez nie roni wcale
zna swą wartość mocium-panie
zna pochodne i granice
nieskończoność i księżyce
Stala sie rzecz niespodziana:
Zosia nie chce wrecz mlodziana –
Jest zajeta nieprzytomnie,
Bo studiuje astronomie.
Zapowiada się cudowny dzień
Bobik z Babką tkali wiersza część
dziś praca pewnie będzie dalej trwać
ja postaram się tylko o jadło i napitek
by w spokoju mogli tworzyć
gdzie nas ta Zosia zaprowadzi
ano zobaczymy gdy tylko
Bobik jedno oczko otworzy a
Babka rosołek przyprawi na obiad
Ja tymczasem z Amigo i EMi biegniemy
w stronę morza
Rys
wszystko gotowe proszę tylko
o uśmiech i wrzątek
częstuj się racuszkami z bitą śmietaną
maślane buleczki w koszyczku
dżem jagodowy i miód stoją obok
na mnie czas przygoda wzywa nas 😀
Dzień dobry!
Bobiku, dobrze, ze pomyslałeś o przeniesieniu zabawy do nowego wpisu. Wczoraj Twój blog zaczął mieć właściwości czarnej dziury. 😯 Nie dość , ze nie było mowy o przewinieciu tekstu czy napisaniu choćby słowa, to wyjść z niego też sie nie dało. Dopiero po wielkich staraniach i łamaniu głowy, zniknął tekst, ale za to zobacz, co wskoczyło mi na tapetę. I to trwale bo po wyłączeniu komputera i ponownym uruchomieniu, badal widniała na pulpicie Twoja zgrabna sylwetka! 🙂
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/CDU_l7YX5FukGCplNTIPcw?feat=directlink
Młodzian duma- jam nie skory
wdawac się w takie amory
By mi Zosia miast całusów
Wyglądała cumulonimbusów!
Na to Zosia- Głupis srodze!
Ja spozieram ku Mlecznej Drodze!
Patrze, gdzie planety szaleją
I ciepłe, słoneczne wiatry wieją.
-Na cóż ci słoneczny wiatr?
Czyż jam tak mało wart?
Porzuć te niebieskie ciała
i poczuj , jak mi dusza pała
chęcią ciebie przytulenia
a przy okazji- zniewolenia….
Zosia śmiać się tu zaczyna:
„pałać może dzięcielina!
Bredzisz jak bez piątej klepki –
w duszy twoje mam zaczepki!”
Powiedziała, co wiedziała…
Dzień dobry. 🙂 Widzę, że u Małgosi zadomowiłem się na stałe. Amigo chyba nie będzie miał nic przeciwko temu? 😎
Epopeja robi się pełna niespodzianek i tak trzymać! Tym, którzy żadną miarą nie mogą zmusić się do napisania rymu, przypominam o możliwości wrzucenia po wersie rymowanym kolejnego, inicjującego, który musi tylko mieć osiem sylab i nawiązywać treścią do poprzedniego. Troskę o dorymowanie można pozostawić komu innemu. Nikt nie powiedział, że musi się pisać po całej zwrotce. W Polsce jak kto chce. 😉
Bobiku
nie na stałe Małgosia się zadomowiła tylko wyjatkowo , wszak my z Amigo i Emi dopiero ze spaceru wracamy teraz sie posilimy i na podusiach chwilke odpoczniemy
cos ta Zosia jakaś niezdecydowana
chcialaby a boi się , wieczny dylemat
mam nadzieję , ze na jutrzejszym spacerze
Żużel z nami będzie 😉
ja wracam do swoich obowiązków a Ty Bobiku pisz
o Zosi
powiedziała co wiedziała
i czym predzej odleciała
miotłe zwiela i do dzieła
miotlę wziela i do dzieła
trzy hektary już sprzątnęła,
różniczkując przy tym całki,
aż bolały oczne gałki.
Potem na tę miotłę wsiadła,
mówiąc: „klamka już zapadła!
Odlatuję za granicę,
choć pisali w „Polityce”,
żeby zostać. A ja czniam to,
chcę zobaczyć to i tamto,
użyć sobie jak pies w studni…
Może mnie tam kto zatrudni?”
Halleluyah!
Udalo mi sie zdobyc 2 bilety na poludniowoafrykanska Burze Szekspira z legendarnym Johnem Kani (Prospero).
Widzialam go raz na scenie pare lat temu w „Wyspie”.
Burza przyjezdza do Richmond Theatre , ktory jest dwa kroki ode mnie (10 minut taksowka!) ! E. jeszcze nie wie! Ale jeden nasz bilet jest z dostepem dla wozkow. W najlepszym rzedzie!
Psów pewnie nie wpuszczają. 🙁 Ale proszę o dokładną recenzję, bo mnie szalenie interesuje, czy to będzie Szekspir w miarę kanoniczny, czy przepuszczony przez afrykańską kulturę. I czy cała obsada będzie czarna, czy mieszana.
Heleno, gratulacje. Proszę o recenzję po powrocie. 🙂
O! Widzę , ze jest nas już dwoje proszących 🙂
Burza fenomenalnie nadaje sie na „przepuszczenie” przez doswiadczenie RPA, chocby np jej zakonczenie: Truth and Reconciliation. Bardzo sa tego swiadomi wykonawcy, ktorzy wogole uwazaja, ze Szekspir jest bardzo poludniowoafrykanskim dramaturgiem, jak ja zawsze twierdzilam, ze wybitnie polskim. A na Rickers Island wystawiali wiezniowie Antygone! Z pamioeci, bo nie mieli dostepu do tekstu! Wystawiali opowiesc o Antygonie.
Obsada jest mieszana.
W telewizji pokazano „Biblie” z Rickers Island. Byl to tom sztuk Szeksoira w okladce z Biblii, poniewaz na wyspie nie wolno bylo miec innych ksiazek niz Biblia. I tam, kazdy kto czytal i znalazl cos bardzo dla siebie, podpisal sie na marginesie. Pokazano staranny, kaligraficzny podpis Mandeli z data: 7.13.1977 r i zakresleniem kilku linijek. Niestety nie powiedziano co podkreslil.
wsiada Zosia na miotelkę
Bobiku
w koncu Helena jest Naszym Nadzwyczajnym Wysłannikiem w UK , recenzja musi być 😉
Przyszmbardz, mam kość smczną, ggggrrrrlll, gryz, nuplu, nuplu, szybko się więc witm, mniam, wersy przesyłam, mniammmmm…….
Ach! I wtem Zosine serce czułe,
zatopione w cholesterolowym mule
STOP – krzykneło
i staneło…
Witajcie!!
Podobno weekend w sieci, to czas czarnych dziur!W realu przecież żyjemy!!
cd:
Młodzian westchnął,
mam ją z głowy
i z pamięci !
Coś ta Zosia
Bardzo kręci!,
Heleno, pozazdrościć( bezzawistnie!:smile:
Kilkanaście lat temu zrobiliśmy w Gdyni wystawę pt.”Szekspiriada”.Każdy wytkał tkaninę do innej sztuki.Taka „ilustracja”Zdjęcia podeślę.
W czasie wernisażu aktorzy Teatru Miejskiego zainscenisowali pojedynek Hamleta z Leartesem, a
Szymon Pawlicki pięknie recytował fragmenty ze „Snu nocy letniej „Zrobiłam wtedy kompozycję pt. „Ściana” (rozmowa
ukochanego z Tyzbe przez szparkę w ścianie.
Bardzo to była udana impreza.O ile pamiętam była też tkanina do „Burzy”.
http://www.ispa.org/ny06/kani.php
A tu krociutka notka biograficzna o Johnie Kani.
w dziwny kabłąk się wygięło,
znów ruszyło, choć ospale,
ale potem, w jętyszale
zaiskrzyło, zazgrzytało,
zaśpiewało arię całą
i pół drugiej, by po chwili
znów tłuszczykiem się posilić.
Obserwując te zdarzenia…
Babko, nie możemy Zosi w połowie uśmiercić tak na dobre. Jeszcze nam będzie potrzebna. 😀 Poza tym Twój ostatni fragment wypadł z ośmiozgłoskowca, więc się nie da wkomponować. 😉
Ok wywalić, czego się nie robi dla dobra sztuki!!
Polecimy innym textem, ale najpierw zupa na rosole.
Ten rosół jest jak opoka!Trwa i trwa!!
Jak to wypadlo z osmiozgloskowca? Jak najbardziej tkwi.
Młodzian, mając Zosię z głowy,
Znowu w stawie wszczął połowy.
„-Czapkę sprzedam, pas zastawię,
lecz królewnę złowię w stawie !!
Jest to bowiem bardziej pewne,
by na kryzys mieć królewnę !
Ma koronę i brylanty
i nie grożą żadne kanty.
Bobiku przez noc wypadłam z rytmu!Zupa to proza!
Nie widzę potrzeby unicestwiania Zosi ! 😉
Zapomniałam o !
… Pan Chudeusz zbladł, zzieleniał
i krzyknąwszy „ach! niestety!”
udał się do toalety,
z której wyszedł na czworakach
i chwilowo dał drapaka.
Niezbyt chlubna była rola
w sprawie tej Cholesterola –
siedział z boku typ ten brzydki
ciągnąc tu i tam za nitki,
bohaterów robiąc w konia…
Heleno, nie ucz Bobika sylab liczyć! 😎 Jest o całe „młodzian westchnął” za dużo. 😉
Tylko coś nam się teraz fabuła zamotała. To ja się na razie wstrzymam z dopisywaniem i upraszam twórcę następnej partii o kontynuowanie od ostatniego zapodanego wersu, żeby tę fabułę trochę wyprostować.
Zachecajac by jesc frytki
To frytki trzeba wstawić wcześniej,np. tak:
ciągnąc tu i tam za nitki,
zachęcając by jeść frytki
i figurę mieć lolitki,
bohaterów robiąc w konia…
Zanim Kota im pogoni.
Zanim Kota im pogoni
wpierwej musi ze swej skroni
wyjąć kolec, haczyk, żyłkę
co je włożył przez pomyłkę
tam gdzie nie trza.
A z powietrza patrzy Zosia!
Wreszcie trzymał żabkę
Żabkę w dłoniach !
Była jednak bardzo chuda,
Nie królewna! Barakuda!!
Muszę tu wprowadzić trochę terroryzmu. Kto się nie będzie trzymał ośmiozgłoskowca, albo zapominał o nawiązywaniu do ostatnio wrzucanego wątku, będzie w wersji końcowej bezlitośnie poprawiany! 😎
Znowu pewnie bedzie na mnie, boguduchawinna!
… a z powietrza patrzy Zosia:
kto te wątki tutaj posiał?
Kto tu burdel robi taki,
że się przewracają flaki?
Ja tu sprzątać ciągle muszę!
Co się dzieje z Chudeuszem?
Czego on w tych stawach szuka?
W czoło trzeba go popukać!
W takich czasach żaby łowić?
On się winien zastanowić!
Kryzys ciągle się rozszerza…
Bobiku nie da się inaczej, musisz wywalać i poprawiać.
U mnie o jedną żabkę za dużo.
Zosia pędząc
Gdzieś w kosmosie-
Pomyślała:- to prosię !
Ja mam konto, dywidendy,
Chyba droga jest nie tedy?
Bezlitość Bobikowa spowodowała udręczenie Heleny!!
Bobiku upraszam o względy!H.ma Ciotkę w Gdyni!! 😡
A czy ja coś mówiłem o Helenie? 😯 😉
Ale teraz znowu brakuje rymu do „rozszerza”. Dorabiam i przerabiam, ale zwracajcie uwagę, żeby się o poprzedni rym zahaczać.
to już lepiej siąść na jeża,
niż się zadać z tym palantem.
Ja go jednak puszczę kantem,
bo to jest zwyczajne prosię,
jakich mało jest w kosmosie.
Ja mam konto, dywidendy,
zbiję duży szmal w te pędy,
jak w Irlandii popracuję.
Nie przejmuję się tym zbójem!
Daję w prasie ogłoszenie…
kto odpowie:”ja się żenię”
zyska moją wkrótce rękę,
mego Taty zaś podziękę.
Ilustracja do „Snu nocy letniej” pt.” Ściana”.
Widzę tam Bobika…
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy?authkey=XUl2bBnPqD4#5305613743416051442
Bobik despota. 😛
Ech, forma…
Wtem Zosine serce czułe,
dotąd odporne na bóle,
STOP – krzyknęło i stanęło…
Zdecydowanie opowiadam się za potrzebą odrodzenia się Zosi, odrzucenia przez nią małomiasteczkowych wstydów, żali i kompleksów. A bez wstrząsu, takiego jak na przykład zawał, (spowodowany zbyt częstą konsumpcją frytek smażonych na starym oleju palmowym), może być trudno… No i za mało tragicznie.
Albo zacznę nowe życie,
bo mnie jakoś ciągnie skrycie
świetny zawód: stripiserka
(choć magistra mam w papierkach).
Niech Chudeusz chodzi struty,
że do stawu szedł na ksiuty –
ja osłonię wdzięki w pubie,
konkurencję robiąc żabie!
Przez przypadek poszedłem dokładnie w kierunku zaproponowanym przez Żużla. Telepatia? 😀
Żużlu, ja już wcześniej, zestawiając kolejne fragmenty, Twój trochę przerobiłem, żeby był przejściem do nowego wątku. Czy zgadzasz się na taką wersję?
Tu Zosine serce czułe,
cholesterolowym mułem
otoczone jak kokonem,
innym słowem otłuszczone,
STOP! – krzyknęło i stanęło,
A dalej, po krótkich perypetiach, następuje odrodzenie Zosi. Jest OK? 🙂
Bobiku – jesteś przesprytnym despotą – telepatą. 😛
STOP! – krzyknęło i stanęło.
Chudeusza za to wzięło
by do pubu wpaść na piwo.
Szło mu się tam nieco krzywo
bo przed piwem, nad jeziorem
trunki lizał swym jęzorem.
No a w pubie – Zosia gnie się…
ps. Mnie można terroryzować ex post, przerabiać i dosztukowywać, a co tam 😆
O życiowych Zosi planach
zawiadomiono ułana,
więc się przestał gzić po krzakach,
wskoczył szybko na rumaka,
by nie stracić przedstawienia
(wdzięki Zosi on doceniał!)
i zaledwie po godzinie
siedział w pubie już w Dublinie,
gdzie się działa akcja cała.
Zaś ten rumak, to był wałach,
w przeciwieństwie do ułana,
który wszystkie miał organa.
Oj, zrobiła się Łajza z Komisarzem, to trzeba dokombinować jakieś przejście. 🙂
no a w pubie Zosia gnie się
i się mizdrzy przed kolesiem,
który jej banknotów wiązkę
właśnie wsuwa za podwiązkę.
Chudeusza lekceważy,
choć on trochę się rozmarzył,
myśląc przy tym bez ogródek:
„chrzanię ja tę Barrakudę,
niechby w czarną dziurę wpadła,
milsza mi jest porcja sadła!”
I dopiero teraz leci ułan.
Widze, ze tragiczne i wstrzasajace losy Zosi w toku, wiec nie bede przerywac bolow tworzenia, tylko powiem, ze bardzo mi sie podoba ilustracja Babki do „Snu nocy letniej”, i ciesze sie, ze Helenie udalo sie dostac bilety na tak ciekawy spektakl. Szczegolnie „Burza” wychodzi ciekawie w interpretacji post-kolonialnej. Do glosu nareszcie dopuszcza sie Kalibana, ktoremu i tak Szekspir dal w tej sztuce chyba napiekniejsza poezje.
UWAGA! Scalona i wypolerowana dotychczasowa wersja Dzieła znajduje się na razie z boku blogu, pod: Wierszyki Bobika – inne – Pan Chudeusz. Aktualizacja będzie następować w miarę postępów tfurczości
Ja wiem, nie jest to wierszyk Bobika, ale nie mam gdzie dać. Żeby we wpisie już za długie.
To może o osobną podstronę dla Pana Chudeusza warto się pokusić – Pan Chudeusz Podstronnik Mniejszy Bobikowy na tacy 😆
To prawda, z tym Kalibanem. Jak to:
………… Wyspa ta jest moja,
Po mojej matce; ty mi ja wydarles.
Kiedyś tu przybył, jakżeś mi pochlebiał,
Szanował, dawał wodę z jagodami,
Ty mnie uczyłeś jak trzeba nazywać
I wielkie światło, i małe światełko,
Które się palą we dnie lub śród nocy.
A jam cię kochał; ja ci pokazałem
Źródła wód świeżych, bagna, grunt jałowy,
Grunt urodzajny; niech przepadnę za to!
Czary mej matki, żaby, nietoperze,
Wszelkie robactwo niechaj was obsiądzie!
Jestem jedynym waszym niewolnikiem,
Ja, co przód byłem własnym moim krolem.
Na chlew te twardą daliście mi skalę,
A resztę wyspy na własność zabrali.
Przy okazji Bobiku, przeczytalam sobie z duza przyjemnoscia twoje inne utwory takie jak Owad- song i Walonki od Manola. Co za styl.
Delektuje sie twoja tfurczoscia oraz swiezo zrobionym guacamole, ktore (odkrycie kolezanki) jem z salata jako tzw dressing.
Sliczny zimowy poranek. Przezylam wczsniej kolejne krotkie nerwowe zalamanie z powodu niemoznosci chodzenia na obydwu nogach, ale juz jest mi lepiej.
I ty, Szekspirze, przeciwko mnie? 🙁 Wodę z BOROWKAMI, nie z jagodami. 👿
Ale rzeczywiście, wyobrażam sobie, że te wersy mówione przez czarnego aktora muszą brzmieć szczególnie przejmująco.
Foma, ja sam sobie żadnej podstronki zrobić nie umiem, a tata ma dziś ciekawsze zajęcia. 😉
A w ogóle nie lenić mi się tu, tylko pisać dalej Dzieło! 😀
U Szekspira bez najmniejszycvh watpliwosci – jagody!
Owad- song Bobikowy jest jednym z moich najukochanszych. Bzzz.
Ach, Króliku, guacamole…
Nigdy nie mam dosyć awokadów, żeby porcja była dla mnie wystarczająca. Mógłbym jeść tonami, nie jako dressing tylko o, tak, prosto do paszczy, albo z kawałkiem bagietki. Tylko ja robię troszkę zmodyfikowaną wersję, z cebulą, cytryną i chili, a bez pomidorów, jak właściwie być powinno. Ale moja niewłaściwa wersja bardziej mi smakuje, a przy tym jest ładniejsza kolorystycznie. 🙂
Tak, Heleno, ten fragment jest przejmujaco piekny, a Kaliban jest w sumie bardziej tragiczna postacia niz Prospero, zwlaszcza, ze jego wrazliwosc na piekno przeplata sie z zafascynowaniem tym co najgorsze u przybyszow, i marzeniami o zgwalceniu Mirandy i roztluczeniu czaszki Prospera. Mocno skomplikowana postac. A w tlumaczeniu musza byc jagody, bo chodzi ogolnie o „berries”.
A tu link do programu (i jego streszczenia) o festiwalu filmow chrzescijanskich w San Antonio. Szczegolnie polecam fragmenty filmow – drewniany dialog jest fascynujacy, nie mowiac juz o musicalowej formie drugiego filmu.
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=100927647
Chyba każdy tata tak dziś ma, że nie ma czasu na głupoty 😆
Dobry ten clip. Trza babe kochac, choc to niewdzieczna suka. 😆
I piosenka Apathy-Tragedy tez niezla.
A ja z prawdziwą przyjemnością mam dziś trochę czasu na głupoty. 😀
Pub dubliński, jak wieść mruczy
od plot świata cały huczy,
co w Afryce, co tam w Chile
wie wsza gawiedz już za chwilę.
Zatem dziwić to nie może,
że przed pubem, już w oborze
na ułana czeka z wódką
Zosia mini mająć krótką
i powiada, nim do środka
wejdziesz, czeka cię robotka
musisz swe ubłocić łapki
i mi przynieść cztery żabki (…)
Telepatia Bobiku to jeszcze i JA, bo nim się dorwałam do komputera pomyślałam,że Zosia powinna jednak tańczyć na rurze w lokalu.Mimo magisterki! 🙂
Nagle chudy przetarł oczy:
„Człowiek zawsze coś przeoczy”!
Jeśli Zosia jest magistrem,
Może tu jest winien system?
A ja winię ją o wszystko?
Że jest gruba,że artystką…
Fomo wybacz, to nie uczeń przerósł mistrza,ale będzie łatwiej italikami!
” Sam mnie uczyłeś trala, la, la la
Sam mi mówiłeś ha, ha , ha ha ha!” 🙂
Z Komisarzem znowu wpadliśmy sobie w słowo, więc przestawiam swój fragment do tyłu:
„Spoko, spoko” – ułan na to.
„Ty się lepiej zajmij chatą,
masz ją cudnie przysposobić,
a ja entrée muszę zrobić.”
Gdy do pubu ułan wchodził,
to ogólny wzbudził podziw,
bo nie użył wprawdzie mydła,
lecz pożyczył sobie skrzydła
od husarza i z łopotem,
krzycząc ?hu-ha! Bij hołotę!?
?Bronić będziem ojców mowy!?
zrobił happening narodowy
i bojowe trącił struny.
Rozczuliły się kołtuny,
co na sali w pewnej masie
gdzieś tam stały przy szynkwasie
i wpatrując się w ułana
z hukiem padły na kolana.
Tu się Zosia już wpieniła,
?Na mnie jedną złego siła!
Show mi ukradł ten dziadyga,
i od żabek coś się miga!?
A italiki w naszym lokalu robią się same. 😀
Ułan bardzo niebezpieczny
Ma on pałasz obosieczny!
Usiec mnie w co może cichcem
Albo Zosię porwać żywcem „
A tu jeszcze jedna rzecz, uslyszana przy niedzielnym sniadaniu – telefony komorkowe zabijaja uzywajacych ich pieszych, a jeszcze bardziej mordercze sa iPody. Przy tych ostatnich zas ciekawe jest haslo ostrzegajace przed niebezpieczenstwem: „Czy chcesz, zeby Beethoven byl ostatnia rzecza, ktora uslyszysz?” Zdziwilam sie, bo grupa wiekowa, o ktorej mowa w reportazu, jakos mi nie wyglada na milosnikow Beethovena. Moze dlatego ostrzezenia nie daja na razie spodziewanych wynikow?
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=99162786
Trzeba znowu przestawić, żeby był łącznik. Najpierw to, a potem fragment Babki.
Do ułana Zosia bieży,
lu go w pysk, że zaraz leży:
„Któż artystą w tym lokalu?
Chyba ja, nie ty, kapralu!
Za swój tytuł magisterski
dałam cenny dywan perski,
pięć tysięcy, coś w naturze,
a dziś tańczyć chcę na rurze
i to moje święte prawo!
Chcesz je zepsuć swą postawą?
O, niedoczekanie twoje!
Choćby niedźwiedź, to dostoję!
Wnet skrzyknęlli się sarmaci
Nie będziemy szczędzić gaci
Dublin , Cork, czy inna wiocha,
tylko dla nas tańczy Zocha! :
ps. Swoja drogą, zastanawiam się, czemu te gacie maja takie priorytetowe wzięcie?Przez zimę? 🙂
Filmy chrześcijańskie mi się nie chcą otwierać. Ale rysowanie linii Maginota w wojnie kultur wstrząsnęło mną na tyle, że chyba zacznę się zbroić. 😯
Moniko, ubawiłam się setnie.Moja młodzież z okolicy w ostatniej godzinie będzie słuchać chyba ryku krowy, szczekania ratlerka, albo zgrzytów nieoliwionych kół.
Mnie zaś zostanie dzwonek budzika, nastawiony i niemożliwy do skasowania, bo nikomu się nie udało do tej pory tego dokonać.Taką mam bajerancką, skomplikowaną komórkę.Nawet fachowcy jej nie mogą zmóc.
Próbowałam się uczyć wysyłania SMS-sów- wszyscy znajomi potwierdzili,że w środku nocy dostali tylko”K” i nie wiedzieli, jak to interpretować. 😳
Panowie byli zachwyceni, Panie wręcz odwrotnie!
Ale już niedługo zamienię na jakis starszy nieskomplikowany model.
O, to troche tracisz, Bobiku, bo te filmy sa na pewno przykladem niezamierzonej self-parody.
A moze Ci sie Artur o rymowaniu otworzy? Tytul odcinka – „Rhyme For Your Life” (pod kara wiezienia):
http://www.youtube.com/watch?v=El83wGIrvZI
Tu się wściekli Irlandczycy:
„A my co? Nie katolicy?!
Nie z Europy? Czy niegodni?
Chcą nas tu pozbawić spodni!
Odciąć od gołego cyca
kreską grubą jak granica!
O, nie będzie na to zgody,
wszak nie mamy w żyłach wody,
lecz – od grobu do kołyski –
czysty nurt irlandzkiej whisky!”
Z logiki zdarzeń wynika, że teraz powinna być Bitwa. 😀
Babko, najwyrazniej unikasz wielkich niebezpieczenstw nie uczac sie wysylania SMS-ow. 😀 A co do starszych modeli, to nie wiem jak to bedzie z ich znalezieniem, bo w tej dziedzinie wszystko tak szybko sie zmienia, ze moze je byc trudniej znalezc niz przedwczorajsza papierowa gazete.
Moniko, ja i bez Artura wiedziałem, że not to rhyme is a crime. 😆
Mówiąc Moniko szczerze , ja się komórka tylko w lesie posługuję, ha trudno!!
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy?authkey=XUl2bBnPqD4#5305672993865954450
Posyłam Wam „Cutty Sark’a „.Szlachetniej było by zabrać whisky na statek, ale już dawno wyparowała.
Już Irlandczyk na Sarmatę
grubym się zamierza batem,
inny mu podstawia nóżkę,
obierając przy tym gruszkę,
trzeci, zanim słowo powie,
pałkę strzaska mu na głowie,
a gdzieś z kąta wrzeszczy czwarty
„To rozumiem! To jest party!”
Tak, Bobiku, a w drugiej czesci odcinka robi sie odwrotnie – Binky nie moze przestac rymowac! 😆
Babko, wyobrazam sobie Ciebie, wysylajaca SMS-y podczas jazdy konnej. O tym chyba jeszcze nikt nie zrobil reportazu ostregajacego, ani nie napisal wiersza. 🙂
Moniko, zrobię to dla Ciebie!Napiszę wiersz jak koń ponosi bo się boi komórki.A najgorzej reaguje na wibracje.
Z koniem nigdy nie wiadomo, czasem się boi kałużki nie większej niz chustka do nosa, albo spadajacej szyszki.Poczciwe zwierzaczki, ale bywają nieobliczalne.
pewnie tylko dlatego nie mam konia razem z Emi i kotami>
I już czwórka z Manchesteru
przygrywa jak na weselu,
w rytm uderzeń i okrzyków,
tchnień ostatnich od umrzyków…
A na wszystko to spoziera
hollywoodzka aż kamera,
i powoli czuje wiara:
w boju droga do Oscara!
To ja znowu wstawię przed Komisarza.
Krew się leje, zęby lecą,
Zosia broni się kobiecą
bronią, ułan skrzydłem szumi,
z herbacianych pól Batumi
leci wsparcie od Gruzinów:
„A przetrzepać takich synów!”,
Fruną kufle, iskrzą styki,
trzeba jeszcze by muzyki…
Bardzo sie uciesze z tego wiersza, Babko. 🙂
Tu Madziary, wszak Bratanki
i do szabli i do szklanki,
Wnet honvedów pułk wąsatych
krzyknie „-Bracia!Bić psubraty!”
Grać czardasza! Zosia nasza !
Nasza kutya i Marica, gulasz,
czardasz , Janos Hegdy ,
Niech się reszta z nami biedzi.
Serce rośnie, krew się burzy
Ilu Zosia zyska stróży !
Tłum brewerie już wyczynia!
Jedni krzyczą”Arka- Gdynia”
Na to z baru chór Rodaków
Grzmi donośnie-„Wisła-Kraków”!!:
Jak tak dalej pójdzie Moniko, to możesz się nie doczekać!
Bobik z komisarzem babkę wykończa na amen!
Potem napiszą:” sama chciała”!Już padam !!
Muszę być bardziej powściągliwa w obietnicach. 🙄
A chłopina, ta chudzina
Co do Zosi się ucinał
Rzekł spokojnie:-Ja się boję.
Ja o Zosię już nie stoję.
Co mam w garści to jest moje!
Po co mi o babę boje?
Mam tu w dłoni udko żabie.
Wnet zapomnę o tej babie!
Trzeba skorzystać z tej opcji oscarowej, jak się nam nadarza, więc trochę Babkę przerobię. 😀
Nasz Chudeusz, mądre chłopię,
z żadnym koniem się nie kopie,
tylko rzecze: „Ja się boję,
więc o Zosię już nie stoję,
ale Oscar… To mnie nęci!
Koło niego się zakręcić,
to idea znakomita –
lepszy Oscar niż kobita!
Szybko jadą więc chłopaki
w Hollywoodzie robić draki,
zostawiając w pubie pustkę
(tylko barman smarka w chustkę)
i krajobraz już po bitwie.
A kalifornijskiej sitwie
portki trzęsą się i tyłki
i szykują już baryłki,
by powitać wśród wiwatów
Irlandczyków i Sarmatów.
Bobiku Kochany , toż to kawał roboty, o jakiej się Zosi nawet nie śniło.
Udaję się na zsłużony wypoczynek, czyli szykowanie kolacji.
A Tobie i pieskom Emi sle dużą porcję białych kiełbasek. 😆
U nas w dyni wielka wystawa rzeźb śniegowych wykonywanych na Bulwarze „na oczach klientów” , biegi przełajowe, potworne fale, „Morsy” znów się kąpią.
Niestety ja to sobie wszystko oglądam w TV , przekazującej z kamery tę okolicę.
W Gdyni*
Bobiku, czy Ty psinko nie masz czasem tasiemca? 🙂
A czemu? 😯
Tam w Twojej wierszotece zrobiliśmy straszny ogon, czy to ktoś wytrzyma? 🙂
No to właściwie na tym przybyciu chłopaków do holiłudu można zrobić koniec pierwszej księgi, bo akurat zgrabnie wypada, a w następny weekend pisać drugą księgę. 🙂
O, to tu sie tasiemcowiec w stylu brazylijskim zapowiada. Fabula w postaci czystej, do tego wierszowana. Albo zamiast czystej… 😀
Jak się fabuła w postaci czystej nie podoba, to proszę bardzo, opisy przyrody możemy dorzucić. 😆
🙂 🙂 🙂
Czysta z opisami moze byc. 😆
To może być moja specjalność zakładu. Poproszę pięćdziesiątkę czystej z opisami! 😆
A mnie sete z psychologia.
To dorzucę jeszcze cocktail z momentami. Zmieszany, nie wstrząśnięty. 😀
Czy ktoś mnie może oświecić która godzina jest u Moniki,
Bobiku to co na blogu, to czas europejski, a w USA?
Niecierpę czystej.
Odejmij 6 godzin.
Babko, u mnie 6:30 wieczorem. Moj prastryjaszek Bronis twierdzil, ze delikatna watrobe nalezy kurowac wylacznie czysta z pomaranczami. 🙂
Pewną alternatywą jest kurowanie wątroby kaczką z pomarańczami. 😀
woda wrze
pogoda wstretna pata gesty deszcz
ciemno,mokro
mimo to nowy dzien czeka , do czynu 😀
Jak to dobrze obudzić się i
zobaczyć wokól siebie przyjaciół
Rysiu wodę dopilnował
Amigo pewnie poleciał po Emi
ja zabieram się za nakrywanie stoliczka
coś mi mówi ,że niektórzy chętnie
zjedzą rogaliki z różą
inni zaś wolą paczki z lukrem
wszystko czeka na łasuchów
Rysiu
w mojej mieścince tak jak u Ciebie
deszcz pada , szaro , ponuro , ale
deszcz – najstarsza kołysanka świata
posłuchaj i do czynu
http://www.youtube.com/watch?v=VWk_c6z7LSo
Rysiu
jeszcze spię to miala być ta kołysanka , choć i tamta nie najgorsza, tą uwielbia Moja Mloda
http://www.youtube.com/watch?v=deyc4uLg8ew
Wstawać śpiochy! Lód do czystej przywieźli!
Foma
po co lód , ja tu żadnej czystej nie widzę , same puste butelki 😉 no chyba ,ze gdzieś zachomikowali , poczekajmy aż wstaną , pytanie : kiedy wstaje sie po …czystej
Po czystej wstaje się zwykle… hep… po czynastej… hep… uppss…
Dzień dobry. 🙂 Coś mi się wydaje, że Komisarz nie szuka tu dzisiaj rogalików z różą, tylko czegoś na klina. Nie ma jakaś litościwa dusza pyfka w lodówce? 😀
„piwo z rana jak śmietana”
Komisarz nigdy nie szukał tutaj rogalików z różą.
A piwa nie mogę. W pracy jestem…
Niech idzie do pana Szyjki.
Dzis moze przyjdzie Declan.
A moze nie.
Sąsiadko, czy wczoraj nie pokazałaś się ze strachu, że Ci rymować każą? 😆
Na wszelki wypadek zaznaczam: udział w zabawie nigdy nie jest przymusowy – kto chce gadać o czym innym, gada o czym innym. 🙂
Heleno, czy nie można by wykombinować jakiejś przynęty na tego Declana? Jakieś potrzeby on w końcu musi mieć, a jak się zna potrzeby, to i nęcić można. 😉
Ale sie czuje wtedy jak p..a kaleka.
E tam, poczuj się jak handlowiec. Cały handel stoi rozpoznaniem potrzeb i nęceniem. 😀
To nie dotyczylo Declana, tylko te biedne duszyczki co nie umieja grac na klarnecie.
A necic Declana to bym juz mogla jedynie jalowcowa ze smadym, za przeproszeniem ja kogo. Figuratywnie rzecz biorac.
http://www.dziennik.pl/polityka/article325450/PiS_karze_poslow_za_wystep_w_kabarecie.html
Bolszewicy z KC PiSu dali pierwsze ostrzezenie towarzyszom, ktorzy wystapili w kabareciku razem z Palikotem.
Kiedys to to cala Kolyma byla zaludniona domoroslymi kabareciarzami.
Witajcie.U nas, jak u niuni i rysia.Paaaasssskuuudnie!
konca nie widać tej ohydnej aury.Wyć się chce!!
Żona(umówmy się,że to będzie skrót) sprawiła mi zawód .
Nie pojadę z Nią w najbliższym czasie do Wa-wy!!
Helena ponosi konsekwencje braku młodzieńczej rozwagi.
Gdyby była wyszła za hydraulika w odpowiednim czasie- nie było by problemów.To najważniejszy zawód na świecie!!A metody i rury niewiele się zmieniły !!
Dzień dobry…
Ta Zocha to błysk dziewucha – w jedna nockę zaliczyła Dublin i Hollywood… Just – WOW.
Zocha potrafi! 😆
Ta idea, że Helena pokutuje za błędy młodości, jest całkiem dorzeczna. Najgorzej przecież, jak człek sam siebie bezowocnie pyta „za co, no za co!?”. 😉
A paskudnie u nas tyż. I na dodatek dziś szczyt nielubianego przeze mnie karnawału. 👿 Lubię być rozbawiony, ale nie cierpię przymusu bycia rozbawionym!
Dzień dobry wieczór.
Bobiku, to Twoje „?za co, no za co!??
uzupełnię ( z wielką radością) tym:
„Immer ich, warum immer ich?”
Herr Reschke
KoJaKu, a jako domknięcie triady: „wszystko na biednego misia!” 😆
Jak to, za co nas cos spotyka? Zawsze za niewinnosc! Co tez jest przygnebiajace na swoj spodob, i pewnie o to chodzi. Klapouchy by sie zgodzil (ulubiona postac moich dzieci).
A tu znalazlam bardzo krociutki wierszyk pt. „We Real Cool” Gwendolen Brooks, ktory bardzo lubie. U gory mozna kliknac na wersje czytana przez poetke, oraz jej wspomnienie o tym, jak ten wiersz powstal (niestety tylko w formie mowionej).
http://www.poets.org/viewmedia.php/prmMID/15433
Niuniu, Hermesem dosylam piekna pieczen wolowa z wszystkimi dodatkami. Na pewno sie przyda do tych paczkow. 🙂
W Moguncji nikt nikogo nie przymusza do rozbawienia!
Albo TO ma się w krwi, albo nie!
Ja nie mam i nie wiem „czy się muszę bać, czy nie?”
W moim miejscu pracy co roku odbywa się „Noworoczne Przyjęcie” dla pracowników, potem osobno dla „ważnych” (strategicznych) klientów, a tydzień przed Rosenmontag przyjęcie ( impreza 😉 , co tam się dzieje!!!… ) dla VIP-owych klientów.
Ubaw po pachy, jak widzę ICH wstępowanie do „pałacu mamony” to myślę że rozdawanie Oskarów to nic (ale chyba się mylę)!!!
Nie chcę wpadać w szczegóły, bo określicie mnie jako ….
Marylka była na takim przyjęciu i … potwierdza moje spostrzeżenia 🙂
Wydaje mi sie, ze bycie uparcie nierozbawionym jest samo w sobie rownie przyjemne, co bycie uparcie rozbawionym. A czesc z tego moze nie tylko jest we krwi, ale jest sprawa przynaleznosci kulturowej. Niektore kultury klapousza, a inne pollyannia, i jak sie w nich wzrasta, to sie wczesnie nabywa odpowiedni nawyk kulturowy.
No tak, ja tu siedzę niemal w epicentrum karnawału, pół godziny od Kolonii, 20 minut od Düsseldorfu. I kryję się dzisiaj przed sąsiadami, bo przez okna widzę i słyszę, że już są w nastroju, co kończy się zwykle próbami utopienia mnie w rwącym strumieniu piwa. A mnie się dziś nie chce! 👿
niuniu,dziekuje za komeda-trzcinski Mlodej
i oczywiscie dotego beksinski 😀
drogie dziatki z oka cyklonu :rooll:
kiedys tam mieszkalem obok Bad Kreuznach i oczywiscie
doswiadczylem urokow renskiego karnawalu
dobrowolnie 😛
Moniko, Niemcy nie są z natury pollyannowaci. Co mnie szczególnie w tutejszym karnawale irytuje, to fakt, że normalnie moje otoczenie jest raczej w stronę kłapouchą i nagle w jeden dzień, jak na komendę (a właściwie istotnie – na komendę tradycji i kalendarza) wszyscy się robią easy, wesolutcy jak szczygiełki, padają sobie w ramiona i do nieznajomych przepijają, ale z nadejściem środy popielcowej kończy się to jak nożem uciął, wraca poprzednia sztywność i kłapouchość, nic z karnawałowego rozbrykania nie zostaje. Ja tam się nie umiem na komendę ani cieszyć, ani smucić, więc mi się to jakieś podejrzane wydaje. 🙄
Rysiu, dobrowolnie to co innego. 😆 Ale mnie żadna siła nie zmusi do dobrowolnego słuchania karnawałowej muzyki. 😉
widze okim wyobrazni klapouchowatych
snujacych sie sztywno korytarzami Moguncjusza banku
VIP-ow czekajacych na darmowe piwko raz do roku
😯
Bobiku:to moze lepiej powiedziec jak Zosia
” to juz lepiej siasc na jeza” 😆
wiara (po poznansku ludzie)” pan chudeusz” boski !!!!!
W takim razie, Bobiku, czy zgodzilbys sie na analize podejscia Niemcow do wesolosci przy pomocy literatury dzieciecej z odrobina biologii, ktora wygladalaby tak: „dwubiegunowe lemmingi z duza przewaga klapouszenia nad rzadko wystepujaca pollyannowatoscia”?
A na rozkaz rzeczywiscie chyba nikt nie moze sie cieszyc. Musze powiedziec, ze Amerykanie sa pollyannowaci prawie caly czas, ale tez sa bardziej otwarci w mowieniu, kiedy im smutno lub zle. W sumie – po prostu swobodniejsza kultura, bez wysokich kolnierzykow. Kiedys rozmawialam z moja przyjaciolka, Austriaczka (oni to jeszcze szczegolny przypadek), ktora twierdzila, ze najwieksza tortura dla osoby niemiecko-jezycznej jest tzw. small talk, czyli rozmowa o czyms niezbyt waznym, ale otwierajaca mozliwosc dalszej rozmowy, gdyby sie chcialo ja kontynuowac (moze byc o pogodzie, albo wzrastajacych cenach zywnosci, albo o kaluzach na drodze). Dla niej ta czesc anglosaskiej konwencji rozmowy byla prawdziwa tortura.
Ja nawet nie wiem, czy oni są rzeczywiście dwubiegunowi, bo ta wymuszona raz w roku wesołość jakoś nie wydaje mi się szczera i chyba bez dużej ilości napojów wyskokowych w ogóle nie doszłaby do skutku. A i nie tak do końca pollyannowata, bo podczas karnawału strasznie dużo mordobić się zdarza, co jest poniekąd „wypadkiem przy pracy” – niekontrolowane spożycie napojów zamiast wesołości obnaża agresję.
@rysberlin
przed paroma laty jeździliśmy z Moguncji do Bad Kreuznach na zabawy karnawałowe, bo były lepiej zorganizowane niż w Moguncji.
Impprezy organizowali znajomi (gdańszczanie) którzy byli zatrudnieni w jednym z lokali w B.K. (może też tam byłeś?).
Kolega był fachowcem od projektowania i instalacji systemów browarniczych.
– pierwsze „primo a propos”, to Oni przeprowadzili się do Berlina!
– drugie „prima a prylis”: koleżanka pracuje teraz o ile się nie mylę w berlińskiej kulturze.
„Poszła Zosia do ogrodu,
kupa była tam narodu.”
Mam oczęta mgłą zasnute:
Cały naród zrobił kupę?!?!?!
Mnie zaś za nic nie zwabi zbiorowa zabawa.
Powyżej 10 osób popadam w panikę, jak są mi obce nawet jedna wpędzi mnie w histerię.Miaszkałam jeszcze 3 lata temu dosłownie na trasie takich zbiorówek, jak witanie Nowego Roku na Placu Grunwaldzkim, czy Skwerze Kościuszki.
Najgorszy rodzaj zabawowicza to taki, który padnie nosem do kotleta, albo z piwem w krzakach, ale uważa,że jeszcze nie koniec.
Raz tylko sie pomyliłam uchodząc pogoni jakiegoś jegomościa z butelką czystej w dloni.Wekslowaa w strone jezdni,oraz chodnika, gdzie szło kika osób.Gość się za mną widzierał”-Pani nie ucieka!Zatrzymałam sie i wtedy sie okazało, że jegomość chce się ze mną napić, bo ma…urodziny!
Odmówiłam napitku, ale żłożyłam mu kwieciste życzenia,
pocałował mnie w rękę i … nieco się zawstydziłam mojej wcześniejszej reakcji.
Ale gdyby mnie goniło trzech solenizantów darłąbym sie w nieboglosy 🙂
Bobiku!Trzeba wstawić zeena!
Jak karnawał to karnawał! 🙄
Moguncjuszu:berlin powoli „uczy sie ” karnawalu
renski desant na stolice zmieksza(?)pruska dusze
i juz nie tylko dzieci biegaja przebrane w cos tam wesolego
O, przepraszam bardzo, ja się sam wstawiam…
Chociaż bywa, że w towarzystwie 🙂
Moniko:rozmowa o „niczym”z wiekszoscia moich niemiecko
niemieckich kolegow to prawdziwa tortura,po tylu latach
ciagle zapominam,ze jak pytam sie Jak leci to jest to
rozumiane doslownie i otrzymam wiarygodna odpowiedz
😀
Zabawy karnawałowe mogą być przyjemne i nieraz warto na taką imprezę pójść.
Wszystko zależy od tego na kogo się trafi (ci naprzeciwko nas, też tak myślą i mają takie same obawy jak my). 😉
Berlin pomału dobija do Europy (Nadrenii 😉 ) i już nie jest taki pruski, jaki kiedyś był 😉 .
rysiu,
a dlaczego się pytasz, jeżeli nie oczekujesz szczerej odpowiedzi?
dzisiaj o brzasku komisarz dostarczyl lod,niunia znalazla tylko
puste butelki,teraz zeen juz wtawiony,ale bez towarzystwa
Bobiku: karnawal dotarl na blog
poprosze tez o troche : d
Moguncjuszu,tez siebie o to pytam
Warum ? Warum immer wieder ?
staram sie byc mily,czy co,kto wie 😀
Babko, najgorsze u pijakow/czek jest przekonanie, ze sa b. zabawni, sexy i wogole czarujacy kiwajac sie na nogach i bedac o krok od porzygania sie komus niewinnemu na buty. Myslec, ze obca dama chcialaby wypic toast za ich zdrowie z butelki czystej!
Trzeba bylo jak najbardziej uciekac…
Zeena talent do kupletow moze powalic na kolana swoja liryka i ludycznoscia.
My to mamy zamiast karnawalu Oktoberfest. To nam wystarcza. Tydzien picia cienkiego piwa i na wpol surowej pieczonej kielbasy z wodnista kapusta pod muzyke um pa pa, „roll out the barrel”.
A jeszcze niedawno w Europie narzekali,że jak Polaka zapytać: „Wie geht es Ihnen ?”, albo „Comment ca va? „to zaraz opowie cały życiorys.Okazuje się,że czegoś nauczyliśmy sąsiadów!!
Daleka jestem od ich obmawiania, ale mam kilka takich doświadczeń,ze abstrakcyjnego dowcipu Niemcy nie łapią.
Zykle kończy się to takim:”ja, aber…”
kroliku,nie bylem i omijam w berlinie tez Oktoberfest,
czy jest to prawdziwe niemieckie(bawarskie) jadlo i wypitek?
Babko,” ja,ja !!!”
😀
króliczku – siostro w biedzie, jak Twoja noga?Lepiej mam nadzieję?
Trwasz jeszcze na długodystansowym rosole?Mój zakończył wczoraj egzystencję, jako kolejna tym rtazem zupa selerowa-naciowa.Teraz mam problem co na jutro?
Uważam,ze szczątki mojej Rodziny bezpowrotnie marnują moje talenty zmuszając mnie do gotowania!
🙂 🙂 rysiu!, „Ja, aber…:smile:
jedno chce tylko dodac,raz dane slowo dla niemcow jest
swiete i mozna (generalnie) zawsze na nich liczyc
Zeenie, królik napisał i stanowczo się domagam,aby w poemacie wczoraj pisanym znalała się i Twoja praca.
Gdzie tem Bobik się obija? 😡
Zeen się wstawia, Bobik stawia,
cały blog się dziś zaprawia,
Babka krzyczy „pijmy, chłopcy!”,
bośmy dla niej nie są obcy,
pan Komisarz już po pracy –
może urżnąć się na cacy,
Ryś przechował dla Królika
piwo jeszcze z października,
narodowa kupa nasza
abstynentów dziś odstrasza,
grozi im tu serca zawał –
jak karnawał, to karnawał! 😆
Bobiku, ale Ty nie zmodyfikowales odpowiednio pozostalych czesci definicji slowem „lemmingi” – w nich z zalozenia ukryta juz jest wymuszonosc. Z tym, ze jakakolwiek by sie przyjelo definicje, samo zjawisko wydaje mi sie dosyc smutne. Nic dziwnego, ze jak potwierdza Rysio, Niemcy maja takie klopoty nawet z reagowaniem na „small talk”. Jakos opieram sie nazywaniu tego rozmowa „o niczym” wlasnie dlatego, ze sama sobie bardzo takie rozgrzewajace rozmowy cenie. Jakos przyjemniej sie zyje wsrod ludzi, ktorzy znaja te konwencje (zreszta jezykoznawcy twierdza, ze takie rozmowy spelniaja niezwykle wazna funkcje utrzymywania otwartego kanalu komunikacyjnego miedzy rozmowcami).
Kroliku, pelna zgody, co do ludycznosci i kupletow… Mam podobne odczucia, niestety.
rysiu, to prawda.
A wiesz co mnie jeszcze na początku bardzo dziwiło?
Na pytanie :zjesz z nami?Polak się okropnie kryguje i trzeba trzech wylewnych potwierdzeń,żeby sie ośmielił.
Kiedy powie:”dziękuje nie” będzie sobie siedział przy stole i nic nie dostanie, bo Niemcy poważnie potaktowali odpowedź.To nieco obłudne krygowanie się zupełnie do nich nie dociera.Nie to nie!!Na sicher !!
Podobno tak cechę odpowiedzialności za słowo mają też Holendrzy.Do tego stopnia,że można się z nim umówić przykładowo w sobotę dn, 1 września 2025 np. na Placu Damm w Amsterdamie i jeśli Holender nie przyjdze to…
nie żyje! 🙂
Z tymi chłopcami Bobiku to lekka przesada!!
Z płcią równoległą też się napiję! 🙂
Stawiam 999 są jeszcze dwie piersiówki w domu: roll:
Krygowanie sie przed przyjeciem poczestunku nalezy do wiejskiego dobrego tonu w naszej czesci Europy. Nasza (pod)lwowska bardzo stara przyjaciolka wychowana we dworku mowi, ze kiedy wiejskie dzieci, z ktorymi sie bawila, byly proszone do stolu, to nie usiadly bez „prynuki” (dosl. przymusu) czyli wielokrotnego zachecania. Sama pamietam w Luiblinie przychdozaca do nas pania od mycia okiem, ktora na pytanie mojej matki, czy zjadlaby z nami obiad, odpowiadala „nie koniecznie…”. To stalo sie przyslowiem w mojej rodzinie.
Z kolei w rodzinie E. znane jest powiedzenie: „ciocia za malo prosila…” czyli: dlatego nic u nich nie zjadlem i jestem glodny.
Babko, płeć równoległa pić też może, tylko rymować się nie chciała. 😀
Ale jak 999, to musi być jakiś dodatek specjalny dla Heleny, która szuwaksu nie pija, ani nawet nim nie zakąsza. Przepraszam, zakansza. 😀
Krygowania przy jedzeniu już dawno się oduczyłem. Jedyna odpowiedź, jaką znam na pytanie „zjesz z nami?” brzmi: „chętnie!”. Z założenia, nawet jak apetytu szczególnego nie mam. 😉
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy?authkey=XUl2bBnPqD4#5306052904945067490
A to fotka, ktora miała być n Dzień kota, ale wczoraj ją dopiero odnalazłam.
Mój kocur ( juz” za tęczowym mostem od lat”) sprawdzał każdą moją nową tkaninę.
Niestety zdjęcie nr. dwa licząc od lewej do prawej gdzieś zaginęło, jak wisi na poprzeczce u góry, a dalej (3 i 4) już spada.
Umiesz tak rysiu?
Zapomniałam o Helenie i przepraszam.Wczoraj wspomniała o czystej, może być czysta, lub żubrówka pędzona w domu z trawy żubrowej.
Heleno z Pań dochodzących, jakiś czas była u nas przekochana Pani Wandzia!
I któregoś dnia taka odbyla się między nami rozmowa:
Wandzia do mnie:(wyglądając przez okno):
-Pani wie co robi?
Ja:-Co, Pani Wandziu ? 😯
Wandzia:
Pada!!
Babko, chodzi Ci o to, czy Ryś się umie tak wdrapywać, czy tak spadać? 😀
Alez bawarskie jedzenie w Bawarii b. mi smakowalo, ale te festiwalowe ersatze juz nie tak bardzo.
Jesli chodzi o krygowanie sie to moja warszawska siostra jest dokladnie taka. Tez rzuca sie do placenia za wszystkich rachunkow w restauracjach, choc nie ma na to pieniedzy. Obcokrajowcow to zdumiewa, oczywiscie ani przez moment nie domysla sie, ze ona juz jutro nie bedzie miala nawet na papierosy. Mysla, ze to taka ujmujaca polska goscinnosc.
Moja ukochana juz nie zyjaca ciocia nie tylko namawiala do jedzenia, ale tez zachowywala sie jakby ja spotkala tak ogromna przykrosc jesli odmowilam jedzenia, ze trzeba bylo uszy po sobie i lyche do reki i wcinac do pekniecia.
Wierzę Bobiku,że ryś i to i to!! 🙂
Babko, u mnie dzisiaj krupnik.
Co robi? Pada! – jest bardzo piekne. I absolutnie gramatyczne.
Z tym placeniem w restauracji, pomimo ograniczonych mozliwosci finansowych, tez zaobserwowalam podobnie. Ale tez czasem zupelnie odwrotnie – dlugie czekanie, az ktos zaproponuje oplacenie czesci rachunku przypadajacego na kogos, mimo. ze naocznie widac, ze pozostali sie zrzucaja (zwlaszcza, gdy pozostali sa innej narodowosci).
Oooo, zjadłbym krupniku! Mój ludzki brat za kaszami nie przepada, więc rzadko się u nas pojawiają. 🙁 Dlatego krupnik to dla mnie szalona atrakcja.
Babko
😀 😀
http://www.youtube.com/watch?v=_Jmi2rcbyGU
Moniko
Hermes dotarł , przesyłka zwrotna odleciała 😉
Rysiu
to chyba optymistyczne ,ze Moja Młoda słucha Komedy
Bobiku
wytrwaj do środy , Niemcy będę znów Niemcami
Bobik
zaproszenie na jutro wysłałam dla Ciebie , ale gdybys nie mógł Hermes dostarczy krupnik pod drzwi .Krupnik będzie na skrzydełkach kurzęcych , pyszczek juz się śmiej 😆 😆
Kolejny piekny zimowy dzien. Po Oscarowy, ale jakos juz trzeci rok Oscarow nie ogladam. Wystarczy, ze przeczytam w porannej prasie, kto wygral i jak byl ubrany.
Bobiku, moj ojciec odzywia sie prawie wylacznie krupnikiem. Ma 85 lat.
Kiedy przyjechalam do Ameryki, a byly to jeszcze dosc wczesne lata feminizmu, to wlasciwie wszyscy moi koledzy plci meskiej z uczelni, nigdy nie oczekiwali, ze zaproszona na wieczor dziewczyna (nawet jak bylismy w paroosobowej grupie) bedzie placila za siebie. Zrobilam sie z miejsca najpopularniejszym kompanem w meskiej paczce, bo bez slowa wyciagalam pieniadze i wrzucalam do wspolnego rachunku. Wszyscy bylismy wtedu biedni i chodzilismy czesto do wyjatjowo taniej i paskudnej hamburgerowni White Castle, gdzie hamburger kosztowal wtedy bodaj 32 centy. Nazywalismy to Chateau Blanc, zeby nie wymawiac tej nazwy przy innych na glos. Ale chadzalismy takze do Kleine Konditerei, w wegioersko-niemieckiej dzielnicy, gdzie za jeden obiad trzeba bylo zaplacic ksiazeca sume 8-10 dolarow. To juz byl spory wydatek. Wiec moj nawyk placenia za siebie byl greatly appreciated.
Niunia, nie dałoby się jakoś tak zrobić, żeby od środy Niemcy byli Francuzami? Żarcie w każdym razie byłoby lepsze, a i poczucie humoru by zyskało. 😆
Bobik
marzyć zawsze nam wolno , włącz swoją WSPANIAŁĄ wyobraznie i tak będzie 😀
Nier wiem czego sie Bobiku czepiasz. Niemieckie poczucie humoru jest owiane w Anglii wieloletnia legenda. I nawet tak sie to wlasnie nazywa „German sense of humor-hahaha”.
No wlasnie. Just don’t mention the war. 🙂
Niuniu, mam nadzieje, ze tem krupnik bedzie w paczce przeslanej Hermesem… 🙂 U mnie niestety nikt nie przepada oprocz mnie i meza, wiec poki co nie gotuje, zeby krupnikiem nie traumatyzowac dzieci, bo wtedy jest jeszcze przynajmniej szansa, ze kiedys polubia.
Coz, mieszkam w miescie, ktore nazywalo sie kiedys Berlin, az w 1916 roku ludnosc ztopila pomnik cesarza Wilhelma w parku w stawie i przemianowala Berlin na Kitchener, ku czci Lorda Kitchener, ktory jak wiadomo byl polglowkiem. Ugh…
Teraz w parku stoi nam milosciwa krolowa Victoria.
Mamy tez swoich ukochanych niemieckojezycznych dziennikarzy. Tu gay Bruno z Austrii robi wywiad z ksiedzem na temat homoseksulaizmu:
http://www.youtube.com/watch?v=_Yd0iUoT7xk&feature=related
Moze w przyszlym roku uzyska nagrode w San Antonio.
Jak ja moglam dostac nagrode Tv Niepokalanow, to mysle, ze Bruno ma w San Antonio jak w banku. 😆
Nie wierzę! Naprawdę dostałaś? 😯
Robi sie ciekawie. 🙄
Lemmingi, lemmingi (świetne były te stare wersje gry ;-)), brzmi prawie jak flamingi. A jak flamingi to Flicka. Znacie historię Flicki? Krasnal Amelii wysiada. 😉
http://www.flickr.com/groups/54787033@N00/
Tak, Bobiczku, ale nie za jakis wlasny program, tylko jako aktorka – monodramu, do ktorego sprowadzilo mnie Radio Lublin. Moge Ci kiedys puscic bo gdzies mam kasetke.
Najsmieszniejsze, ze ja sie o tym dowiedzialam bodaj rok pozniej – z internetu – ze ZAIKS jest mi winien jakies dodatkowe pieniadze! ! Choc wiedzialam, ze bylo zgloszone. To sie nazywalo Przyjaciolka z ulicy Zelaznej – czy jakos tak. Nartomiast Radio Lublin zaplacilo mi iscie krolewskie honorarium 😆 😆 😆
Z płaceniem za siebie, mam podobne doświadczenia, jak Helena>Moj Tata w czasie moich studiów kategorycznie mi zabraniał,żeby moi koledzy za mnie płacili>Nabrałam tego paskudnego nawyku, a balowaliśmy ostro po zajęciach w
Sopocie, gdzie mieściły sie niektóre pracownie naszej uczelni.Zaczynało się od SPAiFu, potem kolacja w Grandzie, a na koniec zupełna pjacka melina vis a vis zwana przez nas mordownią.
Ale wyleczyłam się z tej zupelnie niekobiecej przypadłości.
Otoż popłynęliśmy yachtem na regaty o Błękitna wstęgę Zalewu Wiślanego.
Na jedzenie przez10 dni hyła zrzutka +prowint przygotowany przez Mamy.Ale moi koledzy jeszcze tej samej nocy po sklarowaniu yachtu poszli, jak powiadali na „nauczycielki” do miejscowej mordowni w Krynicy Morskiej i cała kasę poprostu przechlali.
Mnie wyznaczono tego dnia wachtę( nauczycieli chyba tam w tej mordowni nie było).
Na Yachcie zapanował totalny głód.Gdyby nie sprytni marynarze z Wojskowego Klubu(konkurencja) umarlibyśmy z głodu.Wypływali na Zalew i wybierali rybakom węgorze z żaków,poczem dzielili sie z nami.To wtedy jadłam po raz pierwszy węgorza pół surowego i nigdy więcej.
Od tego czasu nie pchałam się i nie pcham z płaceniem za siebie, a jak zrzuta to na ustalonych warunkach.
Holendrzy maja bardzo ładny zwyczaj- umawiaja się z paczka i wiadomo,ze kazdy płaci za siebie.
Może coś zjemy razem to właśnie oznacza.Chyba,że ktoś poinformuje:ja stawiam.
Co do angielsko-niemieckiego poczucia humoru – proszę bardzo
http://www.youtube.com/watch?v=g-QDrt-hyLM
Mam kilku zaprzyjaźnionych gejów i uważam ich za moje najlepsze koleżanki.
W porównaniu do tych”normalnych” facetów to chodząca delikatność subtelność, schludność i iście’kobieca’ intuicja.Bardzo mi pomagali,kiedy musiałam opiekować się Mamą,a tu nagle trzeba bylo gdzieś wyjść.Myli mi okna, wszystkie babskie robity robia perfekcyjnie.
Jednego wygnałam do Anglii, gdzie sobie żyje szczęśliwy, dzwonił właśnie do mnie.W Polsce nie miałby tak łatwego życia.
A to mnie uradowałeś fomo 🙂
Ale dowcip angielski bardzo lubię i sposób w jaki rzucają go od niechcenia.
Komisarzu, to genialna reklama!
Babko,rys robi to ito czasami tylko sombrero spada z glowy
na szczescie miekko na pierzyne 😀
niuniu,to jest wiecej niz optymistyczne
to jest pelen wypas 😀 😀 😀
Polacy też mają doskonałe poczucie humoru,ze nie wspomnę o tu obecnych.
Wczoraj,zeby już przy Niemcach zostać oglądałam dwa wspaniałe rysunki.
1. Niemcy znów napadły na kolejne Państwo:Pańtwo R.
2.Mamy już drugi Związek Wypędzonych.
Niuniu@ z tą chorą wyobraźnią trzeba ostroźnie, chwilami bywa jak rozpędzony elekrowóz bez maszynisty! 😉
ja jestem starodawny:zapraszam place
zaproszony jestem trzyman portfel w kieszeni
ide do kogos zawsze cos biore dla gospodarzy i dla dzieci
(jezeli sa),ot poznaniak
rysiu, ale niech Ci czasem koleżanki z TWK zmieniają powłoczki nie możesz paradować po Barlinie w utytłanej błotem pierzynie!! 🙂
Kochany rysiu, to Ty jesteś nietypowy Poznaniak!Brawo!
A wiesz skąd się wzięli „skąpi” Szkoci? Z poznańskiego!
Poznaniacy Ich wypędzili, bo byli za rozrzutni!! 🙄
Babko,oczywiscie zmieniaja Ty wiesz „moja pierzyna swiadczy
o mnie”zawsze tiptop 😀
Babko, 😀
biedaki na wygnaniu 😀
ciemno ,cichutko,powoli czas na sen
dobranoc Wam
Rysiu, to jest w porzadku zeby placic jak sie zaprasza. Ale mysmy byli studentami, kazdy troche zarabial aby oplacic czesne, podreczniki, dojazdy etc. Wszyscy ledwo wiazali koniec z koncem. Wiec duzo fajniej bylo jak nikt nie czul, ze jest zobowaizany do placenia za przyjemnosc przebywania w moim towarzystwie. Mialam w zwiazku z tym duzo bogarsze zycie towarzyskie niz wiele moich amerykanskich kolezanek. Slowo honoru.
Dzis nie robie z tego problemu. Raz ja zapraszam, raz jestem zapraszana. Na tym polega rownosc kobiet i mezczyzn. Takze na tym, ze w czasach studenckich placilam za siebie.
Dobry wieczór! 🙂
Zanim zagłębię się w lekturę Waszych komentarzy, pożalę się na pogodę. Pada i roztapia się śnieg. Paskudztwo! 🙁 Do tego dziewczynka z sasiedztwa wyszła na spacer ze swoim yorkiem i opowiadała straszne rzeczy, jakby nic. Ogólnie- yorki sa wredne, ratlerki jeszcze gorsze. Jej kilkuletni pies jest bity ew. za karę?! nie jest brany na spacer 😯 😯 😯 Zaraz potem dowiaduję sie, że pies praktycznie ciagle leży pod łóżkiem i warczy, gdy kto się zbliży, potrafi też podnieść tylnią łapę i nasikać na ścianę w mieszkaniu!!!!!! 😯 😯 😯 Co za koszmar….Po co tacy ludzie biora psy (ten nie jest pierwszy) i urządzają sobie i psu takie piekiełko?
Małgosiu, szczerze współczuję,że na takich Ci przyszło trafić.
To ludzie, którzy nadal uważają,że zwierzę jest rzeczą.I nie da się im wyperswadować, że york to robi ,bo jest w permanentnym stressie.Przykre
Moze ona to zmyslala? OKropnie przykre, Malgosiu. W Londynie zadzwonilabyl do Towarzystwa Opieki i zglosila ja i oni by byli nazajutrz jak strzala. Ale wiem, ze w Polsce mozna sczeniaka nawet poczta w pudelku poslac do innego miasta! I ze TOZy sa dosc ospale w dzialaniu i maja ograniczone prawa interwencji.
Ja Wam też już mówię dobranoc, mam jutro sporo do zrobienia, a dzisiaj też miałam istne piekło.
Ciekawe , jak zanosi się na zmianę pogody- moje zwierzaki szaleją i są niespokojne.
No i gazety trzeba wyczytać od a do z.:smile:
Babko, do tego ta 12-13 letnia dziewczynka jest tak howana. Już latem ub. roku Weronika mi z przejęciem mówiła , ze jej koleżanka bije za wszystko Filipa (tak ma na imię piesek). Do tego taki maluch nigdy nie biega bez smyczy. Wychodzą z nim na krótko i maja uwiazanego. Po co?! Teren jest ogrodzony i nawet mój malutki Amigo wie, ze poza ogrodzenie sie nie wychodzi bez smyczy.
Jest też i jedna rzecz miła. Przynajmniej dla mnie. Już któryś właściciel z kolei dziwi się, ze jego pies, nie lubiący ponoć innych czworonogów, chce się bawić z Amigo. 🙂
Heleno, moze to nie są sytuacje permanentne, tylko zdarzajace się? Dla mnie straszne jest to, ze pies moze sie załatwiać w domu na ściane, co z całą pewnością jest winą właścicieli, do tego , gdy powiedziałam dziewczynce, że pies na pewno nie odczytuje braku spaceru jako karę za niesubordynację, dziwnie na mnie spojrzała, jakbym gadała głupoty. Bo jej tata przecież wie, co robić, no nie? Nie chce mi się wierzyć by towarzyskie stworzenie z natury jakim jest pies, nie lubiło żadnych innych piesków. To raczej chyba następstwo howania pupili bez kontaktu z innymi zwierzakami i króciutkich spacerków- siusiu i do domu. Tak właśnie jest z dwoma yorkami w moim bloku. Obu prawie nigdy nie widać na dworze.
No i bicie jest nie dopuszczalne!
Malgosdiu, wydaje mi sie, ze jesli ona bije psa, to powinnas zadzwonic do Towarzystwa Opieki nad Zwierzetami i powiedziec im o tym.Moze Weronika zadzwoni? Moze ktos przyjdzie porozmawiac z ta rodzina? Pewnie ta dziewczynka tez jest bita.
A moze sama z nia porozmawiasz?
A ze Amiogo robi pelna konkiete w dzielnicy, no to sie nie dziwie. Skoro potrafil zrobic na odleglosc w Londynie?
Moj pies Ralf robil siusiu na sciane lub na framuge drzwi, kiedy odwiedzal nas pies z sasiedztwa. Bylo to wyrazne markowanie swego terytorium.
Jeśli chodzi o płacenie za siebie czy innych w restauracji to zaraz przypomniała mi się historia opowiedziana przez mojego przyjaciela. Otóż pojechał na targi, zabrał serdecznego kumpla z lat szkolnych , postawił mu wyjazd za niewielką pomoc typu rozłożenie stoiska czy popilnowanie dobytku gdyby trzeba było opuścić boks. Pierwsze zdziwienie było , gdy się okazało, ze niby przypadkiem 😉 zjawiła się narzeczona kumpla. Tak wiec koszt noclegu wzrósł. Jedzenia też bo poszli na obiad, mój przyjaciel wybrał sobie coś smacznego za rozsadna cenę, a oni urządzili sobie królewska ucztę.
Przyjaciel musiał trochę zweryfikować zdanie na temat kolegi…. 😎
Heleno, spróbuje pogadać z dziewczyna lub podpuscić Weronikę by też swoje trzy grosze przy okazji spotkania z K. wtraciła. Dziecko jest myślę dobrze traktowane, to taka bardzo pewna siebie, dobrze wychowana mała księżniczka z modną fryzurką , ciuchami i pomalowanymi paznokciami. Bardzo dobrze się uczy, rodzice wożą ja na różne zajęcia dodatkowe, fakt- mało ma czasu na zabawę, ale jest to spowodowane też tym, że ma malutką siostrę. To raczej jest sprawa podejścia do zwierząt.
Chyba wiecej sama zdziałam niz jakieś słuzby.
Miałam kiedyś taką koleżankę. Mieszkała na wsi, cały czas poświecała urodzie i ciuchom. Zszokowała nas kiedyś, gdy na pytanie – Jak się wabi pioesek na jej podwórku? odpowiedziała bez krępacji- Niieeeeee wieeeem. To pies ojca.
Pies miał juz kilka lat…..
Mysle, ze moesz w tej sytuacji sprobowac rozmawiac. Moze wyciagnac ja z pieskiem na spacer, kiedy wtprowadzasz Ty lub Weronika Waszegi i umawiac sie na nastepna godzine: „przyjdz to pojdziemy z Amigo i toba z Filipem pochodzic razem, niech sie nasze pieski wybiegaja”.
A piesek pewnie siusia na sciane z powodu nowego dziecka w domu.
Heleno, moze i tak choć dziewczynka powiedziała z uśmiechem na twarzy, ze pies potrafi im nasikać GDY SYGNALIZUJE , ZE CHCE WYJŚĆ,A NIE JEST WYPROWADZANY
Cięzko powiedzieć, co oznacza „nie jest wyprowadzany” i dlaczego pies to robi, czy demonstruje sfrustrowany, że i tak się załatwi, nawet jesli zbierają się jak sójki za morze, czy np. nie może już wytrzymać bo daje znak w ostatniej chwili. Albo, ze naprawdę ignorują jego sygnały o checi załatwienia potrzeb….
On niczego nie sygnalizuje, tylko nie wytrzymuje po prostu! I sika. Moze jego organizm nie jest w stanie dlugo utrzymac moczu, kiedy pies wie, ze za chwikle wyjdzie. Ludzie tez miewaja „krotkie ostrzezenie”, np czasami po porodzie albo wskutek zapalenia drog moczowych, albo z innych powodow biologicznych.
Kiedyś przygarnęłam zdychajace już kocię. Wyrosła piękna kotka, miała piękne kociaki, ale zrobiła się bardzo dziwna. Była wyraźnie złosliwa i przebiegła. Może była zazdrosna o dziecko? Jej celem było obsikanie wszystkich zabawek Weroniki i znoszenie mi kup w pracowni , najlepiej głeboko za szafkami bym się wystarczająco nawąchała i natrudziła, zanim posprzatam. 🙁
Może tak być Heleno.
To tak jak u mnie. Wołam Weronikę by wyszła z pieskiem bo jemu chce się siusiu, a ona ze zaraz bo coś. Więc sama wychodzę bo zanim ustalimy, kto ma wyprowadzić Amiga, ten nie wytrzyma i się załatwi w mieszkaniu. Może tam też tak jest? Pies wredny bo nie da do końca np. obejrzeć programu w TV.
Ano właśnie, pójde jeszcze raz z pieskiem to da pospać do prawie siódmej. 🙂
Dobranoc!
Koty maja bardzo czesto t.zw. zespol urologiczny – Pickwick to mial w mlodosci. Nie wystarczalo mu wychodzenie na ulice, nie wystarczala mu kuweta, nieustannie szukal nowego miejsca do wysikania sie: zlew, wanna, nie rozpakowane spozywcze zakupy w reklamowkach z plastiku, koc, gazeta rozlozona na podlodze, opadajaca na podloge zaslona.
Weterynarz dal mu zastrzyk, tabletki i kazal odsatwic od czerwonego miesa, ktore jest bogate w magnezjum, co przyczynia sie do zapalenia drog moczowych u tych kotow, ktore maja tendencje do zespolu urologicznego. Odtad jadal tylko drob, ryby (gotowane!) oraz specjalne granulki – Science Diet, kupowane u weterynarza. I przeszlo mu. Nawet czasami dawalam mu troche baraniny, ktora uwielbial. Nie za czesto.
Obudzcie mnie prosze jutro wczesnie, bo mam pogrzeb (Pana Jana) o 10-ej rano.
Nighty night!
Mnie to się wydaje, że przede wszystkim tego nieszczęsnego yorka po prostu nie ma kto wychować i w zrozumiałym dla psa języku wyjaśnić mu, o co w tej historii z sikaniem na spacerze, nie w domu, właściwie chodzi. Przecież z tekstów tej dziewczynki widać wyraźnie, że nikt w tej rodzinie nie ma pojęcia o psiej psychice.
Co ja bym zrobił w tej sytuacji? Chyba bym nie zaczynał od TOZ-u, tylko z jednej strony, zgodnie z radą Heleny, spróbował się nieco zaprzyjaźnić z dziewczynką i przemycić jej trochę wiadomości o psach, a z drugiej dotrzeć jakoś do rodziców i spróbować pogadać, może na zasadzie „słyszałem, że mają państwo kłopoty z pieskiem, a ja właśnie mam kontakt z takim świetnym specjalistą, który mi różnych znakomitych rad udzielił”. Po czym sadzić swoje własne mądrości, korzystając również obficie ze zbiorowej mądrości blogu. 😉
Żużlu, na temat Flicki od dziś już jestem poinformowany, ale kto to jest Krasnal Amelii i czym on się wsławił?
O piatej rano (spalam czujnie) uslyszalam dzwonek do drzwi. Zlazlam w koszuli nocnej bedac przekonana, ze pewnie odnalazl sie Declan. Ale byl to jakis czlowiek, ktpry przedstawil sie jako „sasiad z sasiedztwa” machajac reka w nioeokreslonym kierunku i bardzo uprzejmie zapytal mnie, czy moglabym „pozyczyc” mu poltora funta, bo musi jerchac taksowka do Middlesex Hospital, pokazujac mi jakies monety we lapie, do ktoprych mu rzekomo brakowalo wyzej wspomnianej sumy.
Wiem, ze lgal jak pies, juz nie raz bylam proszona na taksowke do szpitala, choc nigdy dptad o 5 rano. Za to, ze tak wczesnie wyszedl do „pracy”, dostal zadana sume, chcial sie targowac, ze moze cos mu dorzuce na cup of tea, ale zostal potraktowany przeze mnie brutalnie kategoryzcna odmowa.
Frycowe zaplacone, musze teraz zakrasc sie do domu E i wziac kapiel.
Za oknem szaro i ponuro ,ale od czego wyobraznia
wyobraznia to potęga , jakżeby inaczej tłumaczyć
„marzenie” Heleny o Declanie u jej drzwi o 5 a.m
Szaro nie , szaro śniadanko musi być i to najlepiej kolorowe
dziś podzielę się pieczenią wołową od Moniki
sałatki do niej w miseczkach stoją
dla łasuchów drożdżówki z jabłkiem i morelami
dla spragnionych odmiany w wazie krupnik
Amigo pewnie czeka na mnie , Emi wyglada przez okno
Rysiu wrzatek niezbędny liczę na Ciebie milo zobaczyć ,że pewne rzeczy są niezmienne taki folklor
http://www.youtube.com/watch?v=pk3jGDwf_u0
Małgosiu parafrazując Bułhakowa
? Niech ich diabli porwą!
? Niech diabli porwą? To się da zrobić…
może trzeba jakiegoś jegomościa z Moskwy przysłać by Twoich sąsiadów nauczył czegoś mądrego ❗
dzien dobry !!!!!!!!!!!
donioslem wode,kto chce?
niuniu,niezly wypas 😀
Heleno !!!!!!! biedna Helena
Taaaak, biedna!
Dzieki. Rysiu. Zaraz sie lepiej poczulam….
ludzie maja zwierzeta bo modne,bo wypada,a domowe
zwierzeta to istoty ktore trzeba lubic,szanowac i dbac o nie
bardziej niz o siebie
nie lubie dawania zwierzat pod choinke
Dzień dobry
Niuniu, świete słowa. Dzis sprawdziłam , czy prawde mówiła mi Weronika , ze spacer yorka to marsz dookoła bloku i już. Prawda. Niestety…. 🙁 Potem zaraz dziewczynka idzie do szkoły a rodzice do pracy. Co tu dodać…..
Heleno, obawiam sie, że „sąsiad z sąsiedztwa” miał szczęscie, ze trafił na Ciebie bo moja reakcja byłaby inna. Tez miewałam takie akcje niby awaryjne 🙁 Patent międzynarodowy. Poza tym chyba dość niebezpiecznie otwierać drzwi nieznajomemu o takiej godzinie. Przynajmniej w Polsce. Wczoraj mną telepnęło, gdy usłyszałam panią z sadu w Lublinie, że grożącego rodzinie alkoholika spokojnie można było wypuścić z aresztu bo :
1 się pożalił, że to niesprawiedliwe go trzymać, a dokładnie złożył skargę
2 pokrzywdzona, (zamordowana przez tego #$&^*$#@!@$ , gdy tylko powrócił do domu) nie pozostawała mu dłużna i wprawdzie w obronie ale jednak- starała mu sie oddawać ciosy
2 nieżyjąca zona tez używała słów wulgarnych i nieprzyzwoitych
Reasumując- sąd zachował się słusznie. Skoro katowana ofiara śmie podnieść ręke na oprawcę i jeszcze mu co brzydkiego mówi- sama jest sobie winna.
BOŻE CHROŃ OD TAKICH SADÓW!!!!!
Bobiku, chodzi o Amelię z filmu. 😉
Dodam, ze nasz blok jest mały i chodniczki sa zaraz pod murem 😉 Biedny Filip….
Heleno, nadal nie masz ciepłej wody? 😯
Zahartujesz się tej zimy. Współczuję 🙁
Tutejsze Krolewskie Towarzystwo Ochrony Zwierzat co roku przed Bozym Narodzeniem wywiesza przed moim domem ogromny bilbord ze zdjeciem kolejnego slodkiego szczeniaczka i z napisem: Pies jest na cale zycie, a nie tylko na Gwiazdke. Oni uwazaja, ze nie nalezy „dawac” w charakterze prezenrtu swiatecznego zywego stworzenia , bo nie jest to to samo co nowa gra komuterowa czy rower i ze zamieszanie swiateczne w domu nie sprzyja opkresowi adaptowania sie zwierzaka do nowych warunkow. Wiec, ze lepiej odczekac na po swietach.
Lece sie kapac do „sasiadki z sasiedztwa”. Moze mi da na taksowke. 😆
W grudniu ub.r. tez głosno o tym mówiono- pies nie powinien być dawany jako prezent pod choinkę. Moim zdaniem w ogóle nie powinien być dawany jako niespodzianka.
Do wieczora!
Chyba, ze przybędzie koło setki komentarzy i blog Bobika znów przejmie kontrolę nad moim komputerem gdy tylko tu zajrzę 🙂
Ach, żeby tak mieć przedstawiciela w sejmie…
Ach, żeby to nie było tylko coś w rodzaju Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, którego jedyna wypowiedź w tv dotyczyła sprzeciwu wobec kastracji psów, bo sterylizacja powoduje „zmianę osobowości”.
Ach…
BOBIK NA PRZYDENTA!!!
A JA NA SKARBNIKA!!!
P.S. Bobiku – był taki film „Amelia” („Le Fabuleux destin d’Amélie Poulain”), wystąpił w nim, między innymi, krasnal ogrodowy, który zwiedzał świat. 😉
Dzień dobry 🙂 Wypas z rana lepszy niż śmietana, zwłaszcza jak się ma w sobie owczarskie geny. Może ja się powinienem przenieść gdzieś do Australii albo Nowej Zelandii i codziennie takimi widokami dzień zaczynać? 😀
I krupnikiem, oczywiście. 😉
vitajcie! jak tam wena twórcza poetów? Przyznaję nagrodę wirtuale vitu zeenowi bo chyba ma największy talent wg. mnie .
swoja droga jakoś nie łkacie z rozpaczy z powodu mojej tutaj nieobecności. trudno. .. Widziałam nowy program M Mołek , bardzo sympatyczny . Ona jednak ma to coś.
Jestem ostatnio bardzo zajęta i stwierdzam że to beznadziejne jak nie można spokojnie pomyśleć jaki to dziś dzień.. Ostatnio wszyscy tylko o kryzysie. Ja odkąd pamiętam czyli od daaawna był jakiś kryzys. Ja mam go zresztą ciągle.
Witajcie, dyskusja o sąsiadach Małgosi,obchodzących się z pieskiem tak nieludzko, a to przecież jeszcze nie granica’ludzkich” możliwości to dla mnie nie nowina.
Uważam glos Bobika, za głos rozsądku.Tych ludzi można tylko próbować wychowywac i to powoli.
Wszelka interwencja poprzez TONZ i inne instytucje skończy się prześladowaniem Małgosi, dziecka i Jej Amiga.
Nie warto się narażąć, ale można, co ja stosuję wyjaśniać temu dzieciakowi,że pieska też boli, ze on tez czuje itp.Czasem to pomaga.
Kiedyś ukochanego poitera mojego Taty schwytał hycel.Jako dzieciom nie chciało nam się z psem wyjść i wypuściliśmy go
z bramy samopas.Tata szybko psa wykupił, ale zapowiedział nam,że już nigdy nie będzie u nas psa, bo jesteśmy nieobowiązkowi.
Po śmierci”Rexa” używaliśmy chyba z miesiąc błagań i składali różne deklaracje, aż wreszcie nastał w domu kolejny pies.
Mieliśmy wtedy po 14 lat.Ale od tego czasu nawet 3 w nocy nie była dla nas problemem,żeby z psem wyjść, nie mówiąc o zabawie itp.I tak nam zostało do dzisiaj.
Póżniej nawet trzy psay były w domu.
Heleno dla mnie ta wiadomość o zespole urologicznym kotów jest bardzo wazna.Nie wiedziałam o tem.Dzięki.
Wiecie, że jakimś cudem udało mi się nie obejrzeć „Amelii”, toteż nie miałem pojęcia o krasnalu. 😯 Chociaż może nie takim znowu cudem, bo w filmooglądactwie ja mam w ogóle duże luki. Nieraz już, już się przymierzam, ale zawsze jakaś ciekawa książka się znajdzie… 😉
A tak ogólnie chyba rzeczywiście nie byłoby źle, gdyby jakiś sensowny blog przejął władzę, nawet niekoniecznie nasz (a co, demokrata jestem!). Ledwo wstałem, komentarze przeczytałem i i już się zdołałem wpienić na sądy i na parlament, a na pewno w miarę upływu dnia będzie jeszcze gorzej.. Co to kurczę jest?! 👿 Cała władza w ręce blogów!
Jarzębino, nie łkamy, bo wszyscy łkamy nad swoim losem, straszą nas kryzysem itd.
Ale to nie znaczy,że się nie cieszymy, kiedy się zjawiasz.
Zeen ma oprócz talentów literackich i towarzyskich jeszcze 2m 2 m o czem kiedyś poinformował nieświadomych urokiwym wierszem.
Ale chciałabym widzieć zeena, jak tka gobelin 2m na 2 m i czy starczyłoby mu zwykłej cierpliwości!
Pozdrowienia Jarzębino, jak okwitniesz, wydasz owoce, na jesieni będziemy Cię skubać na konfiturę.:smile:
@ Pani Doroto pisze tutaj bo pewnie na blog o muzyce już mnie Pani nie wpuści. Wiem że ma Pani serce bo ktoś kto zajmuje się muzyką ma je już w swojej naturze ale jako małopolanka pamiętająca stary budynek operetki będę chwalić nawet operę pod tytułem Wlazł kotek na Płotek.;/ autor nieznany/ Serdecznie pozdrawiam
Jarzębino, nasza zabawa nie była konkursem z nagrodami – i nie bez powodu. Jak się zaczyna ocenianie i wystawianie cenzurek, to po pierwsze czystą zabawą to być przestaje, a po drugie wiele osób nie odważa się wziąć udziału, bo nie czują się na siłach sprostać konkurencji. A to przecież nie o to chodzi, kto będzie lepszy, tylko żeby jak najwięcej osób wspólnie się bawiło i miało z tego radochę. Ja nawet jak konkursy organizuję, to takie, żeby były czystą zabawą dla wszystkich i żeby tak naprawdę nie miało większego znaczenia, ko wygra, tylko ile się przy tym uśmiać można. 😉
Co oczywiście nie znaczy, że nie doceniam mistrzostwa zeena! 😀
Bobik na Prezydenta?
Chyba,że się ożeni i to z odpowiednią partią!!
kawalerowie i single nie mają szans na takie eksponowane stanowisko!
Będziesz w dodatku musial latać helikopterem na Hel w każdy piątek, prawie nad moją głową, więć będziemy mogli Ci pomachać.
Mam tu ładną, niestarą psią dziewczynkę, akurat chętną na mariaż 😳
Nie wspomnę o niuni , ona ma aż za dużo talentów , jak na przyszłą panią prezydentową.
Swoją drogą Bobiku, jak tak już serio o tem myślę, to życie człowieka prostego, a poczciwego wydaje mi się mimo wszystko i bogadsze i ciekawsze.
bogatsze*
@ Bobiku zazdrość przemawia przez Ciebie .Wszyscy macie talent literacki i ciesze się że mogę Was czytać. papatki
Bobik jest za młody na prezydenta, a zeen nie chce kandydować…
@Bobiku zeen nic nie napisał. A wiersz jest jakims pastiszem ? hmmm?
Więcej, zeen jest pastiszem zabłąkanych wierszyków. Pędzi je po halach, dolinach, czasem jeden czy drugi przehandluje za coś do picia, czasem podaruje na piękne oczy, a innym razem znów wręcz przeciwnie. Taaa, zeen – dobry pastisz…
Chyba jakieś nieporozumienie blogowe zaistniało?
Zenn owszem do tasiemca Oscarowego napisał, nawet się upominałam,żeby koniecznie wstawić!!
Nie było kandydatury zeena natomiast na prezydenta!!
Zenn jest za stary!!
A tak nawiasem Jarzębino dobrze jest czytać komentarze, cudze też!!
Wpis zeena 23.02. 17.41!
@ Babko ja czytam, uczę się, potakuję, przymilam się , podlizuję się. Tak na prawdę nie znam uczucia zazdrości, zawiści , nienawiści pod nikim nigdy dołka nie kopałam , wszystko brałam za prawdę.. Ktoś taki jest łatwym celem. Czasami pozwalam aby kłamano mnie w żywe oczy bo widzę jaką ktoś ma frajdę i nie chcę mu jej psuć. Są tacy ludzie jak ja chociaż mnie nic dobrego nie udało się zdziałać to znam nieliczne osoby którym to się udało. Kłamstwo w dobrej wierze czy podstęp aby kogoś chronić jest najgorszym z kłamstw. A naleśników jeszcze nie piekłam . pa
@ zeen napisał ….. )))) Coś podobnego czytałam w Gazecie polskiej chyba to był artykuł K . W. też o kupie. Idę bo mam dzisiaj wisielczy humor.
Nie lepiej mam jarzębino, a raczej miewałam i nie jestem pewna, czy mnie nie spotka podobna „radość” w przyszłości.
Co z tymi naleśnikami? Jestem skłonna smażyć razem z Tobą, Niunia, Małgosia,mama Bobika, one się na tym znają.
Wcale nie mam dzisiaj dobrego dnia Jarzębino.
Przesilienie przedwiosenne nas pewnie ogarnia.
Bobik wyjaśniał ta zabawa we współne rymowanki nie miała być żadnym konkursem.Zabawa Jarzębinko!
Akurat GP nie czytam.
Nie ograniesz wszystkiego!Życzę poprawy nastroju, Tobie i sobie!!
Dobry Pastisz to wiele lepsza fucha niż prezydent! 😆
Ale najsprytniej i tak urządził się Żużel – w okolicach kasy. 😀
Jarzębino, możesz być i trudnym celem, bo tutaj i tak nikt strzelał do Ciebie nie będzie. 🙂 Ja tylko przedstawiłem swój stosunek do konkursów, bez żadnych osobistych podtekstów.
I juszszsz, że się tak ośmielę spastiszować. 🙂
O talent zeena – oczywiście, że jestem zazdrosny. Kto by nie był? 😀
Jak chodzi o ogólną poprawę nastroju – jestem za ❗
ja czytam gazety z każdego punku widzenia . Prawdę powiedziawszy smutne wnioski się nasuwają po ich lekturze. Milo mi że macie do mnie tyle cierpliwości. Czasem ktoś może się poczuć urażony moją szczerością, wybaczcie. Nie wiem kto jest kim czy np. zeen jest fizykiem a Bobiki filozofem czy na odwrót . Miłego dnia.
no nic nie wiem tyle wiem . Milo mi było Was poznać. pa
Jarzębino, Bobik napewno nie jest fizyko-psem, patrz na profil!!Zabiega o jedyną wymarzoną pracę w komisariacie.
Tak tu wszyscy mamy.Nalesniki usmażymy wirtualnie, ale nauka się przyda w realu.Serdecznośći 🙂
Jarzębino, nie bierz wszystkiego co ja mówię tak poważnie. Chyba już zauważyłaś, że ja stale oko przymrużam. 😉 Inni zresztą też, bo przymrużone oko bardzo ułatwia życie. 🙂
Babko
co to znaczy nie najlepsze dzien , rozmawiasz z nami i żartujesz , Emi lezy u Twoich nog proszę wiec o 😀
Poprawilam wloski jesli mam się podobać Bobikowi 😉 , ale na prezydentową to ja sie nie nadaje , zbyt „niezależna” jestem
Bobiku
zabawa z wierszem mnie przypadla do gustu wielce , moze nauczę się czegos nowego rymowania
Jarzębinko
proponuje pamietać uśmiech kosztuje mniej od elektryczności i daje więcej światła
Ja tam Bobiku zazdroszczę zeenowi tych dwóch metrów kwadratowych!
I niczego wiecej!
A swoją drogą, gdyby nie wiek mógłby być prezydentem, zwłaszcza ze brat Prezydenta dzisiaj oświadczył,że nie zamierza się ubiegać.
Nareszcie mielibyśmy Prezydenta na miarę naszych aspiracji.
Taki polski de Gaulle .
Inna sprawa,że po dzisiejszych tekstach sądząc- zeen może mieć czerwone uszy, co już samo przez się jest politycznie podejrzane 😉
Niuniu! 🙂 ale jesteś blondyna!A tylko takie się nadaję na prezydentowe 🙂
Znowu te regionalne różnice! W moich okolicach zeen nie miałby czerwonych uszu, tylko pypcia na języku.
A jednego prezydenta z pypciem już mamy i chyba nie chcemy tego numeru powtarzać? 🙄
Nie ma to jak zepsuty nastroj juz we wtorek, kiedy do piatku jeszcze tyle dni, ale coz, na to sie nie poradzi. Let’s soldier on.
Ja sobie wlasnie sluchalam mojego ulubienca Johnny Casha. The Man in Black tez moze wprowadzic w mwlancholie. W zwiazku z czym musze zmienic zajecie na… wlasnie na co? Babka sugeruje nalesniki, ale mowiac szczerze to gotowac mi sie, po 30 latach gotowania, juz nie chce.
Jako miłośnik prawdy muszę podkreślić, że w Afryce, Azji i Ameryce Południowej niektóre prezydentowe bywają brunetkami. W związku z czym nie mam zamiaru dyskryminować żadnych chętnych psic na wydaniu! 😎
To z pewnością przez Was! Fluidy i miazmaty się rozeszły, ziarno w ziemię i oto płody http://wiadomosci.onet.pl/1922476,135,item.html
Zeen na Prezydenta jak najbardziej 😀
Naszemu krajowi przydałyby się bardzo 2 m kw. prawdziwego prestiżu. (Mam nadzieję, że zabrzmiało to dostatecznie podniośle).
(13) to wchodzę!Moja liczba!
Króliczku pytam się jak Ci tam ? Ja tez gotuję, no może od 15 lat i stale powiadam domowemu obżarstwu,że może by tak pożyło z przyzwyczajenia tylko?
Jak te nasze dziewczynki z TWK i ryś to wytrzymują?
Jakieś zbiorowe przetwórstwo?
Jeśli chodzi o podnosłość zeena (z uszami czy pypciem wsio ryba) to jestem sklonna szybko wyleczyć nogę, zrehabilitowac się w tempie ekspressowym i dołączyć do grupy ochotników, którzy przyszłego Pana Prezydenta będą nosić w lektyce.
Wasza Podnosłość,że podchwycę Haneczkę!! 😉
Jeśli tego nie sprawdzimy- nigdy się nie dowiemy, czy to nie błąd!!
ps.A tak nawiasem,zauważyłam,że jak tylko chandra się wdziera na blog zaraz ktoś przywołuje zeena.
Prezydent jest dobry na wszystko?Byle te 2/2?
Wasza Podniosłość *
Kroliku, to sluchanie Johnny’ego Casha to chyba metoda klin klinem, bo z tego co wiem, wywoluje on zwiekszenie mysli samobojczych u co wrazliwszych na sugestie osob.
Haneczko, wiersz Isabel swietny – teraz rzeczywiscie kazdy jest tfurca.
A co do ciemnowlosych prezydentowych, to przypominam Laure Bush i Michelle Obama, wiec teoria Babki pada. Co nie znaczy, ze Niunia nie jest przesliczna, i do tego prawie jedyna nie poddajaca sie blogowej chandrze. Dzis posylam ostatkowe wafle z pekanami i bita smietanka, oraz (znow sie zlamalam) truskawkami z Florydy. 🙂
Ja mam z blondynkami lekko na pieńku Moniko!
Sama się ufarbowałam na popielaty blond to i podejrzliwa jestem. 😉
Co do pypcia, to u nas też się go uzywało w domu i z pewnością jest to zwrot z Galicji:
_”Zebyście pypcia dostały”!- mawiał nasz Tata, kiedy mu za bardzo przeszkadzało nasze gadulstwo.
Bobiki jako lokalna patriotka, mimo,że wrze we mnie krew kielecko-podkarpacka,pragnę przypomnieć,ze był czas niezykle podniosły, kiedy to po 10 latach „Arka”Gdynia wygrała z ” Wisłaą-Kraków 1:0.
Nie należy o tem zapomninać w raze potrzeby zwiększenia elektoratu.Dowody załączam:
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy?authkey=XUl2bBnPqD4#5306374291745777570
To się tytułuje:”Radość zwycięstwa- gorycz porażki ”
Wisi w Muzeum Sportu i turystyki w Warszawie.
Uwielbiam Kraków z pypciem i bez, ale wtedy byłam zdecydowanie lokalną patriotką.
Zgodnie z blogów aksjologią:
Co wystawisz, to obrobią.
Czy to rękę, czy to nogę,
To nieważne. Skutki srogie
Wystawiania się na wzrok
Trafią w jedno: twój odwłok?
Obrabianie cudzej rzyci
To jest radość niesłychana
Tenże widok wszystkich syci:
Baronową i barana?
Za egalitaryzm ów
Piję. By był każdy zdrów!
Nie o każdym ? to wiadomo,
Dziś da rzec się: ecce homo.
Szukaj tedy między słowy
Pośród głupich – mądrej głowy,
Kilka takich głów już znam,
Każdy jednak szuka sam?
Koleżankom i kolegom
Obyczaje pokazują:
Mądrzy grają w chowanego,
Inni raczej się lansują.
By każdy znalazł, co chce,
Piję. I już nie ma mnie ?
Teraz mnie szatańska myśl napadła,że może nalot zrobić na ten blog KM?
Kudy Kaziowi do zeena, ale ta dziewczyna?
Może nam poważnie zagrozić..:mad:
Co będzie, jak Oskara nam odbierze?
Będziemy odbierać:” siłom i kulturom osobistom „?
skoro tak to się nie gniewam jednak. @ Zeenie nie bądż taki skromy )) rozumem że to ja jestem ta mądra )) @ niuniu ja tez tak uważam lecz nie na wszystko mamy wpływ. Myślę że miesiąc mi wystarczy aby się zmienić .
Witam wszystkich po dluzszym milczeniu. Tez dzisiaj walcze z: 1. chandra
2. ta straszna maszyna, ktora sie nazywa komputer
3. formularzami podatkowymi
4. checia rzucenia tego wszystkiego dzisiaj w diably i udaniem sie w blizej nieokreslonym kierunku na dlugi spacer. I pewnie to zaraz zrobie. A tutaj sie przedstawiam, mam nadzieje, ze mozna te strone otworzyc, walcze z nia od poludnia.
http://picasaweb.google.de/joanna754/Bild#
Panno Kota linka trzeba powtórzyć- nie otwiera się !!
A teraz się otwiera bez powtarzania? 🙂
Bobik, Ty to wiesz, co otworzyć! O rany!
A cóż to za przepiękne zwierzę z tej Koty! 🙂
Nie wie ktoś, czy barierą międzygatunkowa jest naprawdę nie do przejścia? 😉
Piękna i grożna Panna Kota!
W ramach walki z chandra na przednówku odwiedziłam dziś moja manicurzystkę . Od razu lepiej! Objedliśmy sie tez pysznych pierogów, które maja tę zaletę , że są pyszne i nie muszę ich robić sama. jakiś czas temu odkryłam niewilka wytwórnie prawdziwie domowych pierogów ze wszystkimi możliwymi farszami, w cenach b. umiarkowanych. To tez poprawia humor. Karnawał w tym roku był z różnych powodów mało zabawowy, czego nieco żałuję. prawdziwe bale b. lubiłam ( i nadal lubię choć powoli przesuwam sie kategorii starszej pani obserwującej młodzież na parkiecie)W Krakowie zawsze była i jakimś cudem uchowała się tradycja bali karnawałowych i to wielopokoleniowych. Prawdziwych bali z walcami i kotylionami! jako b. młoda panienka chodziła na takie bale np w Muzeum Narodowym z moim ojcem, który świetnie tańczył. Bale były tez w prywatnych mieszkaniach,na szczęście było trochę w tym mieście mieszkań z dużymi pokojami w amfiladzie. po 89 roku, kilka pałaców, jak Pałac pod baranami czy Pugetów wróciło w prywatne ręce więc jest gdzie „walcować” !
Może w przyszłym roku uda sie przynajmniej raz zatańczyć!
Nastroj mi sie poprawil: nie tylko kot Panny Koty nadzwyczjnej urody (co za oczy), nie tylko zeen nie zawiodl kupletem, to jeszcze na dodatek zadzwonil technik ze szpitala, ze bedzie za godzine i zalozy mi tzw knee brace zamiast tego co nosilam do tej pory (immobilizer). Czyz zycie nie jest piekne? Mam nadzieje, ze nie obiecuje sobie za duzo po tym knee brace.
Babko
z blondynkami to jest tak , ja jestem blondynka , ale Moja tez ( zadna farbowana)zawsze ma radochę a ja wtedy dostaje dodatkowe smakołyki gdy przychodzi ktos na rozmowy do niej , siada usmiech a twarzy , widzi przed soba blondynkę i mysli : juz zalatwilem wszystko tak jak chcialem , jak wychodzi z rozmowy 👿
Moniko
wafle , smietana , truskawki MNIAM 😆 😆
Panno Koto
pomysł ze spacerem popieram 😀 , kot wyglada na zdjeciu prześliczne jakby Babka w gobelinie kota wytkała ,z reszta Twoich spraw prosze zapukać do Mojej z zamknietymi oczami to robi , a chandra co to chandra , czy to sie z czyms je ?? smaczne toto , daj znać 😉
Panno Kota ok, Kot jak panna bardzo urokliwy.
Podobna nieco była nasza czarna kocica, jak Ci się chce przewijac bloga, to tam u Bobika znajdziesz linka z wczoraj, co mój nieżyjący kot wyprawiał. 🙂
Eh Żono sąsiada, zawsze draśniesz w mojej duszy jakąś czułą strunę!A to Moczydło, a to pierogi, a to bale karnawałowe!Uwialbiałam to.Nawet walca umiem tańczyć
w lewo!!
Gdyby nie ta noga, zaraz bym się wprosiła na bal z Tobą
w pięknej sali, bez tłoku z kotylionami. Chyba zaraz się popłaczę z tęsknoty za Krakowem i balem.Serdeczności.
Panna Kota bardzo piekna. 🙂 Zono, a tutaj mamy tradycje balowe takze wiosenne (przeniesione z Anglii) – takze bardzo przyjemne.
Niuńka, przecież napisałam,że zwodnicze bardzo te anielskie włosy.Zanim osiwiałam, a zdarzyło mi się to w wieku 30 lat – byam ciemny kasztan.
Od czasu, ja sobie funduję blond włosy usiłuję się dostosować do tej anielskości, ale nijak mi to nie wychodzi.
Żona ma rację na chandrę , tylko !!
Ta bariera miedzygatunkowa to pewnie nie do przeskoczenia, ale zaprzyjaznic sie mozemy. Ja akceptuje wszystkie czworonogi oprocz innych kotow, latwo wiec bedzie nam sie dogadac.
Moniko
co Ty na to ??
http://ft.onet.pl/10,21995,oskarowy_sukces_8220milionera_z_ulicy8221_podzielil_indie,artykul.html
Na chandrę najlepsza jest cudza chandra. 😉 Albo się wtedy bliźniego zaczyna pocieszać i nagle własne problemy wydają się mniej ważne, albo pogrąża się we wspólnej rozpaczy i zaczyna odczuwać ulgę z powodu znalezienia bratniej duszy. Tak czy owak pomaga. 🙂
Oprócz tego są jeszcze procenty…
Dziekuje za wszystkie komplementy, czuje, ze chandra mi mija.
Babko, Twojego kota widzialam, piekne zdjecia.
Wszyscy tutaj o Krakowie, a mnie smutno, moze dopiero jesienia uda mi sie dotrzec, dzis rano ogladalam na Kulturze Szalom na Szerokiej a potem koncert z Piwnicy pod Baranami, oj, lza sie w oku kreci…. Piotrus Skrzynecki jak zywy i inni jeszcze tacy mlodzi.