Sztuczki

wt., 24 lutego 2009, 23:47

Czy innym tylko się wydaje, że my jesteśmy tacy naiwni, czy też nam się tylko wydaje, że jesteśmy tacy mądrzy? Na mój zdrowy, psi rozum wszystkie marketingowe i piarowskie sztuczki powinny przestać funkcjonować najpóźniej w tym momencie, kiedy zdajemy sobie z nich sprawę. Ba, nawet jestem przekonany, że tak jest w istocie, bo udało mi się w ostatnim miesiącu spławić 368 telemarketerów, tudzież nie zakupić 854 rzeczy, o których niezbędności solidarnie zapewniały mnie wszelkie możliwe media, a to głównie dzięki solidnemu obkuciu się w stosowanych przez wciskaczy metodach. Kiedy widzę polityka gładzącego niewinne dziecięce główki, również wiem, że jest to tylko taki trik wizerunkowy, bo prywatnie może on tych wszystkich bachorów nie znosić i głaszcząc je równocześnie rozmyślać nad ustawą nakazującą wszystkie osobniki rodzaju ludzkiego poniżej lat 10 rzucać lwom na pożarcie. A ponieważ nie uważam się za mądrzejszego od innych, to wychodzę z założenia, że duża część ludzkości podziela moje zdanie na temat reklamowo wypracowanych wizerunków rzeczy oraz ludzi. Pic na wodę i fotomontaż, w związku z czym ja tego kupować nie mam zamiaru.
Ale jest również niemała część ludzkości, która najwyraźniej wychodzi z założenia „bujać to my, a nie nas” i uważa, że przy odpowiedniej strategii każdy kit da się wcisnąć – stołki na chwiejnych nogach, idee nie pierwszej świeżości, zalatujące z lekka rocznice, zużyte etosy i potargane zalety ducha. Szczególne przywiązanie do tego rodzaju myślenia daje się zauważyć nie tylko wśród handlowców, ale też, a może przede wszystkim, wśród ludzi w taki czy inny sposób związanych z władzą, lub do niej prących. Nowa strategia ma oznaczać nowe życie dla kanapy, salonu czy poselskiej ławy. Bo przyjdzie głupi i kupi.
Tak się niezobowiązująco zastanawiam: czy rzeczywiście tak dużo jest wśród nas patentowanych frajerów, jak się to wydaje wciskaczom kitu? A może nawet jeszcze więcej? Nie mogę przecież wykluczyć, że naiwny jestem ja, nie doceniając marketingowych chwytów i rzeczywistość jest naprawdę tak prosta, jak w tym wierszyku:

Poszedł Marek na jarmarek,
kupił nową twarz
(stara była w takim stanie,
że choć siądź i strasz).

Postawił ją przed stodołą –
proszę, twarz na schwał!
Każdy wygrałby wybory,
gdyby taką miał.

Oczka u niej się puszczają
w stronę wszystkich stron,
wargi dźwięki zaś wydają
mocne niby dzwon.

Ludność zbiegła się dziwować,
baby zaraz w pisk:
no fakt – jak spod igły nowa,
lub jak strzelił w pysk.

Chłopom w ślepiach błyska zawiść –
nówka, szkoda słów,
sam bym sobie taką sprawił,
bodajbym był zdrów!

Marek w środku się przechadza
dumny jest, że hej:
Czyż nie cudna nasza władza
i oblicze jej?

A jak morda się zużyje
piarowiec nasz
zaraz kupi lub uszyje,
jeszcze jedną twarz.