Odkrycie
Nie wiem, czy Wam już kiedyś mówiłem, że jestem jednym z założycieli Psinstytutu Badań Literackich? Jak nie mówiłem, to mówię teraz. Bez fałszywej skromności przyznam się również, iż jestem bodajże najwybitniejszym w tymże Psinstytucie specjalistą od literatury kociej. I właśnie w ramach programu badawczego „Wróg czy przyjaciel? Nieznane oblicze Kota” trafiłem niedawno na całkowicie (a niesłusznie!) zapomniany zbiór ogromnej wartości tekstów z przełomu XX i XXI wieku. Wydaje się, że były one w owym czasie dość powszechnie znane pod wspólną nazwą „Pieśni Mordechaja”. Czy ich autorem istotnie jest legendarny Mordechaj trudno powiedzieć, bowiem informacje pochodzące ze źródeł z okresu powstania utworów są sprzeczne i niejasne. Pewne wydaje się jednak, że autor (autorzy?) musiał (musieli?) pochodzić z kręgu zbliżonego do twórcy „Zupy z bażanta”. Wskazuje na to zarówno podobieństwo postaw filozoficznych ujawniających się w treści poszczególnych pieśni, jak i sięganie do ulubionych przez Mordechaja chwytów stylistycznych.
Chyba najniezwyklejsza z tego poruszającego zbioru jest Pieśń III, zadająca kłam rozpowszechnionemu przekonaniu o wygórowanych wymaganiach stawianym przez Koty swemu personelowi. Pełne bolesnego realizmu strofy ukazują ascetyczne, składające się głównie z wyrzeczeń i poświęcenia życie Kota, który w imię solidarności z personelem skłonny jest posunąć się do egzystencji na skraju biologicznego i socjalnego minimum. W niewielu wstrząsających obrazach udało się autorowi zawrzeć zarówno cały ból istnienia, jak i niebywały hart ducha bohatera utworu w obliczu przeciwieństw losu, przybierających postać niezasłużonych katastrof kulinarnych.
„Pieśni Mordechaja” zapewne już wkrótce wejdą do klasyki kociej literatury. Udostępniając to wiekopomne dzieło szerokiej publiczności, mam nadzieję zachwiać dotyczącymi kociej natury przesądami, jak również przyczynić się do zwycięstwa szczytnej idei porozumienia międzygatunkowego. Niech hasło „jak Pies z Kotem” stanie się synonimem współpracy i stopniowego, ale konsekwentnego zbliżania misek!
Pieśń III
Gdy na me urodziny
nie kupisz kurzych ud,
zapomnisz indyczyny,
sarniny nie masz w bród,
dziur nie rób sobie w główce
lub innych takich bzdur:
na pewno masz w lodówce
kawioru spory zbiór,
na pewno masz w lodówce
kawioru spory zbiór!
Gdy rzeźnik ci befsztyka
nie sprzedał (co za typ!),
w pobliskich zaś sklepikach
zabrakło świeżych ryb,
nie wpadaj w popłoch zaraz,
w trzęsawkę, ani w lęk,
bo można wszak do gara
homarów wrzucić pęk,
bo można wszak do gara
homarów wrzucić pęk!
Gdy przyjdzie dzień, że nawet
na ochłap nie stać cię,
bierz lekko całą sprawę
i nie mów, że jest źle,
paniki nie rób dzikiej
i nie gryź warg do krwi –
jagnięce kotleciki
wystarczą w pełni mi,
jagnięce kotleciki
wystarczą w pełni mi!
Bo mało znajdziesz gości,
co skromni są jak kot.
Od kociej uległości
osłupiałby sam Lot!
Z bażanta trochę resztek,
foie gras, ten cały chłam,
czy czegoś żądam jeszcze,
gdy już to wszystko mam?
Czy czegoś żądam jeszcze,
choć tak niewiele mam?!
Chętnie poczytam na ten temat Bobiku, poniewaz mam wiele wątpliwości.Wilki ponad wszelka watpliwość dbaja o rodzinę i trzymaja sie stada, są wierne w parach , poligamicznych, ale dbają o swoje samice.Psu(samcowi) na ogół potomstwo przeszkadza.
Te portrety Obamy podesłane przez Monikę (zwłaszcza pierwszy) to czysty socrealizm 😆
Właśnie też ruszyliśmy u mnie temat Arte. Mało kto chyba wie, że nasza współpraca z tą stacją (częściowo nawet byliśmy jej udziałowcami swego czasu, nie wiem, jak sprawa przedstawia się teraz), trwająca już dość długo, dotyczyła nie tylko filmów i programów kulturalnych, ale i polityczno-społecznych. W tym kontekście jeszcze bardziej staje się zrozumiały motyw zerwania, a właściwie zawieszenia tej współpracy.
Doro, ten pierwszy portret skojarzyl mi sie z okladkami tanich romansidel (ta rozchelstana koszula), ale masz racje – socrealistyczny tez moze byc. A drugi jest frankensteinowski – brrr…
Zas co do Arte, to przykra sprawa – takie stawianie sie poza nawiasem przyjetych norm przyzwoitosci. Jedyna nadzieja, to ze malo kto zwroci na to uwage, jesli chodzi o to swiecenie oczyma. Ale to mala pociecha.
Babko, w tym roku Wielkanoc jest pozno, wiec masz sporo czasu na to malowanie (i tluczenie) jajek. U mnie na pewno glownie beda sie tlukly…
Doro , nareszcie się doczekałam arykułu o Beczale !!Dzięki, (jak zwykle zresztą )i może przyjmij podziękowania za inne awansem?: wink :
Świetny też Groński -wspomnienia o p.Szyfmanowej : lol :
Moniko
Taki już los mój i Twoich artystek, co potłuczemy to nasze.Ja tu mam trzy „gabaryty ” wydmuszek.Najtrudniejsze są te miniaturowe od kurek parkowych: Milfleur, potem zwykłe kurze, gdzie sprzedawcy się zawsze dziwią,że chcę te smagłe zamiast białych(lepiej się barwią w łupkach cebuli)
najwieksze (na sceny rodzajowe)- gęsie i te są siłą rzeczy najtrwalsze. : lol:
Jeżeli ktoś się tu dziś jeszcze dostanie, to chciałem zawiadomić, że coś dziwnego dzieje się z serwerem. Postaram się jak najszybciej skontaktować z Panem Kudłaczem i dopytać, co to za numery, ale na razie, niestety, nie mogę zrobić nic poza wywieszeniem obwieszczenia:
PRZEPRASZAMY ZA USTERKI
Nie z mojej one winy, ale i tak 🙁 👿 🙁
Serwer ma jakies problemy egzystencjalne i zrobil sie narowisty. Byc albo nie byc, mysli sobie serwer. Albo przesila sie wiosennie. Ale dobrze, ze chociaz udalo Ci sie chwilowo pojawic, Bobiku. 🙂
Wczoraj też tak było, że dopiero w nocy serwer łaskawie zgodził się mnie wpuścić na blog. Czy to jego wiosenne przesilanie nie jest przypadkiem dyskryminacją nieamerykańskiej półkuli? 😉
Dostalam sie i ja. Pomachanie z TX i biegne odmieniac czasowniki francuskie 🙂
chwalilam sie? przeczytalam cala ksiazke: 24 heurs dans la vie d’une femme; prawie wszystko zrozumialam.
Teraz wracam do przygod Mikolajka
Ale adres ma z eu na koncu, wiec amerykanski nie jest. W takim razie to jest self-hating serwer.
💡 Serwer robi za nas wszystkich wielkopostne wyrzeczenia, bo w tym roku nalezy sie wyrzekac korzystania z urzadzen elektronicznych. Jutro zaczna nam wysiadac komorki, jesli to wszystko spisek.
On był nawet całkiem porządnym i uczciwym serwerem, ale cosik się wziął i zbiesił. Czyżby wpadł w złe towarzystwo? 😯
Aaaa, spisek jest dobry na wszystko! Jak spisek, to przepraszam, natychmiast jestem gotów przyłączyć się do snucia teorii. Moje myśli biegną w stronę ostrzeżeń Heleny, że Bobik się kiedyś doigra. Może się właśnie doigrałem? Może jakaś spółka Hi-Ha poczęstowała serwer zatrutym jabłkiem? A jutro rydzyjko wyśle zatrute fale w kierunku urządzeń elektronicznych wszystkich korzystaczy z bobikoblogu? 😯
No i o cyklistach w przypadku spisku nigdy nie należy zapominać! 🙄
Jesli spisek to pamietaj Bobiku, ze najnowsze spiskowe teorie glosza, ze swiatem kreci Zb. Brzezinski. Juz o tym pisalam, bo mowiono o tym na miescie.
Ale chyba nie ulega wątpliwości, że Zbig jest albo cyklistą, albo przynajmniej masonem. O tym też na mieście mówią.
A Sierotka Marysia? Nie wydaje Wam się, że to wysoce podejrzana osoba? 😯
Że już nawet nie wspomnę o Mikołajku… 🙄
Dzień dobry!
Pierwsze wyjście na siusiu było krótkie bo pogoda paskudna. Strasznie wieje i nie chhciało mi się ganiać więc ostentacyjnie przysiadałem na chodniku, ażp pojęła, że czas wracać. W mieszkaniu zaraz pod kaloryfer pogrzac sobie miejsce, gdzie plecy traca swa szlachetną nazwę. 🙂
No ale, gdy tylko ekipa koszyczkowa wstanie i się posili, pognam z powrotem 🙂
Amigo
jestem juz na posterunku , ogrzej się troszkę ,zaraz zrobimy śniadanko , brzuszek sie napełni a pyszczek uśmiechnie .Dziś croissanty z dżemem truskawkowym i jagodowym , dla nie łasuchów chlebek pelnoziarnisty , twarozek ze szczypiorkiem , rzodkiewką .
Dla nas Moja ma kosteczki z zupki wiosennej , więc chowamy sie pod stoliczek i chrupiemy
Troszkę się boję o Rysia , ta nasiadowka wczorajsza , a jego nie widać , co ten szef zrobił z naszym brykającym Rysiem , szefie nich szef uwąża i wypusci Rysia całego i usmiechniętego bo jak nie to 👿
Moniko, portrety Obamy cudne 😀 Ten pierwszy skojarzył mi się jak Dorze, z socrealizmem.
To już wiem, o co chodzi z moja komórką.Wczoraj wieczorem przez jakiś czas nie mogłam nigdzie się dodzwonić. Pewnie to sprawa zmowy techniki by zadbać o przestrzeganie wyrzeczeń. 😎 Dwa dni temu do południa nie mogłam korzystać z internetu i telewizji. Wszystko jasne! 😀
Wczoraj stacje telewizyjne zwracały uwagę na gwałtowne siwienie Mr Obamy, że szybko traci na przystojności.
Moniko
Hermes dotarł bez problemu , zje teraz z nami śniadanko i z pakunkiem wielkanocnym wyrusza do Was 😀
Babko
jakoś sobie radzę , ciągle Moja mówi ,że nie poznała Pana Kryzysa więc nie frasuj się .Ja nie wiem jak ten jegomośc wyglada , przyślij mi fotografię , ale jesli to przez niego Moja zawalona jest pracą to znaczy ,że on stale gdzieś sie tu kręci idę powęszyć i będe lepiej Mojej pilnować by tu nie przychodził 👿
Króliku
dla Ciebie specjalnie galacik z kurczęcych żołądków 😀
Poranne lektury: Blog Marcinkiewicza i jego Muzy:
http://kmarcinkiewicz.blog.onet.pl/
miłego dnia bywalcom budki Bobika i psowi też.
Myślę Bobiku, że Twój blog staje się ważny skoro wirusy chcą go zaatakować. Pewnie w związku z teorią ewolucji , Skąd niby taki pies Bobik jest nad wyraz inteligentny? . Nic tylko jakiś cud. Albo ….?Czy Prez. Obama wie co to jest Huna? bo ….Z. Brzeż. chyba raczej nie.
Interesowały mnie zawsze wiara człowieka w Byty. to ciekawe i pomocne ale tylko w silnym przekonaniu o możliwościach tego Bytu. zdaje się że korzenie Prez . sięgają Haiti . / tak mi sie pomyslało/
chyba bedzie sloneczny dzień. Czy jest lekarstwo na lenistwo? Lecę do zajęć
Mózy, Heleno.
Witajcie. U nas ciemno, buro i ponuro, od wczoraj pada deszcz. Zajrzalam na blog Marcinkiewicza i jego muzy. Nie wiem, czy sie smiac, czy plakac. Bobiku, blagam, napisz cos rymowanego na odtrutke!!!!!!Przeczytalam tez pare komentarzy i musze przyznac, ze najbardziej podobal mi sie taki jeden dosc ordynarny: ” Iza! Ty nie jestes od rymowania tylko od rypania! Raper.” Teraz tez tak mysle.
Bobiku, ja tez nie moglam wtedy wejsc na Twojego bloga, pokazywalo mi sie, ze strona chwilowo niedostepna. Teraz znowu wszystko w porzadku.
Dzień dobry. 🙂 Jestem, ale nieopatrznie zacząłem od czytania Mózy i mi mowę odebrało. 😯 Muszę poczekać, aż odda.
Heleno,
dzięki za podsunięcie lektury. Usmiałam się do łez. Przy tej pogodzie iście listopadowej- cenna rzecz. 😀
Po przeczytaniu wypocin Izabel, pomyślałam sobie- Boze! Czy nie ma nikogo, kto by jej podpowiedział by zamilkła? I ta kreatywność w tytule- istna artystka hihihi. Spodobało mi się pytanie jednego z internautów czy jej sposób pisania to: „Coś jak „pływać bołtem po lejku” czy „luknij przez łindow czy mój kar przy stricie stoi”?
Ech, młodość…. 🙂
Teraz po gimnastyce policzków, można wracać do pracy. 😉
Bobik, zaraz Ci mowę przywrócę. Wyobraź sobie, że masz Mózę w bliskich okolicznościach przyrody i z niej się do Ciebie tak wylewa.
Wyjesz, czy zemdlałeś?
Wy tu, Dziewuchy, smichu-chichu a Kazik ja naprawde kocha miloscia slepa, plomienna, wszechogarniajaca i pelna poswiecen. Inaczej poprawilby jej gramatyke i ortografie.
A skoro nie poprawia, to znaczy, ze kocha taka jaka jest. I Moza to docenia.
Ja tez chce Kazikaaaa!!!! Niech bedzie glupi jak but byle kochaaaaal!
Jednak wyję!
I nie potrafię sobie odmówić kilku cytatów, mimo że wszyscy już je cytali. Ale ponoć przyjemność dzielona z kimś jest przyjemnością podwójną.
Jesteśmy ludźmi jak każdy z nas… – wprawdzie nie całkiem się zgadza, bo ja np. nie jestem ludźmi jak każdy z nas, ale uroda sformułowania pozwala zapomnieć o jakimkolwiek merytoryzmie.
mamy prawo do wolności wypowiadania się (…) i życia w sposób, jaki chce… – jakaż w tym głęboka mądrość życiowa! Życie w sposób jaki chce życie jest na pewno prostsze i skuteczniejsze niż życie na sposób własny.
Jestem osobą młodą, nie znaczy jednak ze ?głupią idiotką? – qoud erat demonstrandum.
I powalające na kolana podsumowanie:
Kontynuując temat wolność, nie zabraniajcie pisać mi wierszy, jeśli się nie podobają nie czytajcie?.Jeśli czytacie…Zajmujcie się nie formą, ale treścią (…) i jak już wspominałam walki z mediami prowadzić nie chce i nie chciałabym.
Ech, jaka przyroda byłyby do czegoś takiego zdolna? 🙄
Heleno, jak głupi, to nawet nie będzie wiedział, że kocha. Półgłówek to jeszcze gorzej – roi, że wszyscy kochają jego. Dla własnego dobra jesteś skazana na myślącego amanta 😉
Bobikownia , przywołuję Was do porządku. Tak obgadywać nie godzi się w inteligentnym towarzystwie. To może świadczyć, że ze mnie też się wyśmiewacie . Wszak moje wypociny nie raz nie dwa wołają o pomstę do nieba ., a ja muszę i już!!!
Bobiku, przecież to same oczywiste oczywistości. Zwłaszcza zajmowanie się trescią poezyi Izabel a nie formą! Po co komu forma w wierszach 😯 😀
Różne są byty na tym Bycie a każdego stworzył Ojciec i Matka. miłego dnia.
W telewizji, w jednym z programów pokazano migawkę z występu polskiego chóru narzekaczy (o czymś takim organizowanym za granicą pisała juz u siebie kiedys Dora). Szkoda, że nie dali posłuchać dokładnie, na co sa formułowane skargi? Chyba nie śmieli wspomnieć tam o Kaziu czy jego Mózie?…. 😀
Na pocieszenie skołatanym nerwom Isabel
Piętno talentu ciąży jak ołów
Liryka rani mi skronie
W strofach mych słychać echo mozołu
Gdy w muzy objęciach tonę
Jęki udręki i twórcze męki
Skręt kiszek dla czytelnika
I pozostałych organów dźwięki
Taka w mych wierszach muzyka?
Małgosiu, o ile wiem ustalono już dokładny harmonogram narzekania 😉
Dziś narzekały będą Kartuzy
na pisaninę bezmózgiej Mózy,
jutro podłączy się Białowieża
i ponarzeka na Kazimierza,
pojutrze zasię będzie niedziela,
wtedy Kazimierz i Izabela
głosy swe w cudną spajając jedność
ponarzekają na mediów wredność. 😀
Po lektórze wierszuf Mózy
Liczę na łbie sfoim gózy…
Dziekuje Bobiku, dziekuje zeen, juz mi lepiej.
Teraz juz tez wiem, dlaczego nigdy nie lubilam tego smetnego typa na K. Heleno, daruj sobie. Glupi chlop to chyba jeszcze gorsze niz glupia baba. Ale u I. i K. to chyba jest tak po rowno, jeden wart drugiego.
Góza gózem góz pogania
i nie możesz złapać drania,
bo ma takom strasznom zwrotność –
od tych wierszuf przejoł lotność…
No cóż, może trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć http://www.zczuba.pl/zczuba/1,90957,6347729,Mozna_wszystko__trzeba_miec_tylko_duzo_czasu_na_cwiczenia.html
Witajcie.Nie mogłam wczoraj Bobiku poprawić błędu,(dot.prof.Lorenza).Miało być z serji +- i potem:
„Tak zwane zło”.
Okrutnicy wszyscy jesteście, a Helena ma rację.
Kazio mi się kojarzy z rozkojarzonym bobaskiem w średnim wieku i pewnie „bój to Jego jest ostatni”, ale do miłości ma prawo, jak Bobik do kości.
Na inteligentnych, wrażliwych facetów jest ogromne zapotrzebowanie i tego się nie da przeskoczyć.
Jest to materiał deficytowy, albo już nie żyje, albo zajęty,a że wybrańcy bogów umierają wcześniej to każdy wie.
To co wypisuje panna Kaziowa, to poprostu pomieszanie buzujących hormonów, z walką o PR.
Nie chce się poddawać powszechnej opinii, ale czytałam na blogach większe miłośne bzedty, oraz wręcz odwrotnie pisane przez osoby mieniące się polonistami.
Były tam jęki, stęki, nawet w kilku językach na tyle mi obcych,że nic z tego nie zrozumiałam.
Posiwiały Obama bardzo mi się podoba, sama osiwiałam mając lat 30 , ale są dobre farby…
A facet z siwizną na skroni budzi moje zaufanie przynajmniej :„na dzień dzisiejszy,.
I tu pytanie do profesjonalistów jeżykowych: kto wymyślił :dzień dzisiejszy”? Powszechnie używany zwrot, przez polityków i nawet dziennikarzy? Jestem , jak słup soli , albo żona Lotta, kiedy słyszę:”pan podaje nieprawdziwe fakty , albo słowobynajmniej
uważane za jednoznaczne z przynajmniej, ?
Podsumowując: Kazio bynajmniej będzie miał
na dzień dzisiejszy wzmocnione poczucie własnej wartości.
Jakie to glebokie… ze bedac ludzmi mamy prawo do dokonywania wyborow dobrych dla mnie… Mam nadzieje, ze byla pani M. wyciagnela noz wbity w plecy i nie zalewa sie lzami po utracie bylego partnera. Good riddance.
Jak Ci tam króliku po zabigach.Mnie zostalo jeszcze 4 dni w przyszłym tygodniu.
A tak nawiasem mówiąc doznałam kolejnego wstrząsu, choć juz nic w życiu nie powinno mnie zdziwić, bo Kaziowe życie to bulka z masłem w porównaniu z tym co się przytafia pięknym, mądrym i wydawałoby się obdarzonym wszelkimi darami niebios, by wieść w stadle szczęśliwe zycie.
Pani urodzila bliźniaki, jeden miał jakąś rzadka chorobę, Ona teraz chodzi z nim na rehabilitację, brat bliźniak oddal swój szpik do przeszczepu.
I tę piękną, madą pełną poświęcenia kobietę zostawia mąż mówiac Jej radź sobie sama, już Cię nie kocham, zabieram zdrowego syna na narty do Szwajcarii.
To jest dopiero nóż w plecy nieomal u progu życia !! 👿
O ile wiem dzieci Państw M . są dorosłe i zabezpieczone.
Babko, zapomniałem wczoraj odpowiedzieć na apel o podanie źródeł, co nadrabiam dzisiaj. Tylko mam z tym pewien kłopot, bo o jednoznacznym pochodzeniu psów od wilków czytałem wielokrotnie i już nawet nie pamiętam gdzie. Ale szybko wyguglałem pierwszy z brzegu naukowy artykuł w w/w sprawie (po niemiecku, niestety), w którym autor podaje, że, z grubsza mówiąc, różnica DNA między psem i wilkiem wynosi 0,2 %, a kojotem i szakalem 4-5%, co dla genetyków jest podobno jasnym dowodem na moje pochodzenie. Tu cały artykuł, gdybyś miała się ochotę pomęczyć. 😉
http://209.85.129.132/search?q=cache:FFc-KVqQ9bQJ:www.dachshundklub.de/zucht/domestikation.pdf+Hund+wolf+schakal&hl=de&ct=clnk&cd=4&client=safari
A więcej na ten temat na pewno mógłby nam PA opowiedzieć. PA, gdzie jesteś?!
Piekne zeena i Bobika wiersze inspirowane poetcyckim i eseistycznym dorobkiem Izabel. Powinna miec w Brwinowie ulice swego imienia. I jeszcze moze szkole, te do ktorej sama chodzila, jesli.
Dla pierwszej pani M. to rzeczywiscie ulga, o ile alimenty dochodza na czas i w odpowiedniej wysokosci. A calosc przypomina mi telewizyjna forme czysta, czyli tasiemcowce. Akurat przypadkowo natknelam sie na artykul o wymyslaczach fabul do tych dziel w warunkach polskich. Pan M. i jego ukochana jak najbardziej pasuja do przeroznych komplikacji wymyslanych przez wymyslaczy.
http://www.polityka.pl/przykazania-dobrego-zmyslania/Lead33,1152,284186,18/
Niuniu, udaly mi sie wafle poranne, wiec juz leca porannym Hermesem (z obowiazkowymi dodatkami, bo o wszystkim przeciez decyduja dodatki). 🙂
Babko, znacznie pewniej sie czuje po cwiczeniach. Mam jednak slabe miesnie w calej nodze, bo to juz 6 tygodni prawie nie uzywania, trzeba wiec wzmacniac wszystko. Cwicze codziennie.
Babko, to smutne kiedy rodzina sie rozpada. Co innego jednak nie kochac zony, a co innego nie kochac rowniez dzieci, ktore sie z nia ma. To brutalne, zeby nie zajmowac sie chorym dzieckiem. Mozna sie rozstac, ale trzeba byc wciaz najlepszym rodzicem.
Witaj Moniko, poczytałam też wczoraj tych wymyślaczy i zachodzę w głowę: ile taki musi się napracować,a w dodatku jakie komplikacje, kiedy się jakiemuś wykonawcy tasiemiec znudzi i ucieka z planu.Trzeba go natychmiast zamordować, albo wysłać zagranicę, jak naszego Kazia.
Dzięki Bobiku postudiuję z moim kiepskim niemieckim.Dołożyłam Ci tylko roboty, ale wstyd mnie zdjął,że mam jakieś zapóźnione wiadomości.
Wątpliwości mam z powodu zachowań socjalnych wilków i psów.
Rozziew tematyczny na Twoim blogu jest ogromny, mam czasem wrażenie,że występuję na nim , jako”majster psuj”
a trudno z Wami nie pogadać,ot choćby o pogodzie, która u nas się zbiesila po wczorajszym słonecznym dniu .
Haneczka uświadomiła mi, że trzeba ćwiczyć, żeby coś osiągnąć, więc zaraz rzuciłem się do ćwiczenia stylu Isabel. Wiadomo, że nie dorównam, ale od czegoś trzeba zacząć.
jeśli do szkoły chodziła, jeśli w niej uważała,
jeśli przyszłość swoją przewidywała,
jeśli myślała (tfu!), że jej miłość przypnie skrzydła,
którymi będzie mogła wzlecieć nad stado medialnego bydła,
jeśli polskiego uczyła się pilnie
by swoich praw językiem bronić usilnie,
jeśli na lekcjach duchem obecna była,
jeśli ślina jej na ozór zbiór mądrości przynosiła,
jeśli do przyszłych zadań się przygotowywała,
to nie dlatego że chciała, tylko że musiała.
Morał pierwszy:
Co z tego że kto nawet do szkół chodzi,
jak tabulą rasą z nich wychodzi
Morał drugi:
Czasem se lepiej co odgryźć albo uciąć maczetą,
niż pod wpływem wydarzeń zostać się poetą.
A teraz zbieram wszystkie myśli w kupę
i zabieram stąd swą poetycką dupę.
Bobik 😆 Potworze 😆
Oooooh, Bobik! Nie moge pisac, bo sie poplakalam ze smiecxhu…………………
Frakcja Poezji na dzisiejszym blogu zasluguje na laury. Frakcja Prozy moze tylko podziwiac z rozdziawiona geba (mowie za siebie tylko oczywista).
Króliku koniecznie , o czem pisałam już chyba korzystaj dodatkowo( moze skonultuj z ortopedą ?) porade Kojaka Moguncjusza.Mój ortopeda jej nie znał, napierw patrzył na mnie, jak na profankę medyczną, a teraz uznał,że warto to zastosować.Bardzo pomaga , właśnie w sytuacji osłabionej konczyny,żeby jej wrócić sprawność.
Wiesz kroliczku- wrócilam podlamana, znam te pania, bo moja siostra uczy fortepianu to zdrowe dziecko.Chory brat o dziwo jest ciepły, przystępny.Na szczęście koleżanki i koledzy , oraz nauczyciele odwiedzają go w domu.
Opócz sylwetki mocno pokręconej, to śliczny chłopiec.
Zdrowy jest gburem i zarozumialcem.
Myśle,ze zyjemy w paskudnym czasie,niestety dzięki mediom, jest przewartościowanie w odwrotna stronę.Liczy się tu i teraz, przesadzone dość pospolite wdzięki potrafią zatłamsić wszystko, co subtelne i delikatne, a co gorsza, bez tzw.siły przebicia.
Znacznie mnie bardziej martwi to, niż skutki kryzysu, czyli co będę jadła jutro.Wyrażnie nie pasuja do obecnych czasów.
Jak trzeba będzie to i suchą bułę.
Albo mi Niunia podeśle coś Hermesem. 🙂
Dziewczynki z TWK czy Wam się ryś gdzieś na przednówku w pierzynę nie zaplatał?:wink:
Tak Babko, obydwaj chlopcy maja geny swojego taty, ale bardziej dotkniety nimi zostal zdrowy brat.
Wydaje mi sie babko, ze nadeszly czasy kiedy bedziemy przewartosciowywac co wazne w zyciu, a co to tylko tzw. fanty. Moze charakter i ludzkie wartosci beda sie liczyc wiecej niz bezczelnosc, grubianstwo i blichtr. W dzisiejszych gazetach podano, ze srednia cena domu w Detroit jest teraz $8,000.00. Spadek o 90% w ciagu roku. A kryzys wydaje sie dopiero na rozbiegu.
Bobiku, ten wiersz to Twoje wielkie osiagniecie, bo bardzo trudno falszowac, jak naprawde umie sie spiewac. ie moge przestac sie smiac. 😀
Babko, mnie bardzo rozbawilo, ze tych wymyslaczy bierze sie na zagraniczne wycieczki, zeby wymyslali takie banaly, ktore mozna wymyslic na peczki w domu. A z pytan praktycznych do Ciebie, to czy wiesz, jak wywabiac uparte plamy z tempery z ulubionej sukienki? Zwykle staram sie od razu z tym walczyc, ale jednej plamy nie zauwazylam i teraz juz chyba zostanie. Plan B przewiduje uruchomienie moim ograniczonych, lecz istniejacych umiejetnosci do robotek recznych, i wyhaftowanie jakiegos kwiatka na zazielenialym miejscu.
O wikt sie nie martw, Hermes bedzie dowozil, co trzeba. 🙂
Moniko, najpierw namocz w zomnej wodzie, a potem najlepiej szarym mydłem zapierz.Możena popróbować też wody utlenionej, jeśli material nie jest ciemny
Tempera to wodna farba, ale ma skladniki organiczne i nie wiadomo jaki jej skład naprawdę jest(tej, której użyła Z.).Jak zapierzesz wrzuć do pralki.Temperę najlepiej wywabiać zaraz po zaplamieniu.Zaschnięta gorzej schodzi.
Inna myśl to aplikacja lub haft , jeśli haftujesz.W sklepach z pasmanteria sa takie gotowe obrzucone aplikacje i tylko sie je nakleja.Trwałe ponoć.
Na pociechę powiem,że po kliku praniach plama zniknie, oraz że moje chrzestne wnuki w liczbie troje zaraz po pomalowaniu mieszkania wymyśliły malowanie lamperii w kuchni w pomarańczowe indiańskie sceny obyczajowe.
Matka wpadła w szał, a ja usiłowałam przynajmniej na jakiś czas uratować dzieło, bo było z pomysłem i znakomite:”w ruchu”.
Ale trudno walczyć z mieszczańskimi zapyziałymi nawykami. 🙂
Moniko zielen źle zchodzi, jest dość 'jadowita!
Czy nie oszczędziloby Ci klopotów zorganizowanie dzieciom fartuszków do malowania takich pełnych zawiązywanych z tyłu, jak to nam zakładano:”za dziecka”?
Te fartuszki z czasem nabiorą różnych kolorów , ale jest to przecież robocze ubranie artysty.Ja mam takie dwa fartuchy lekarskie zakupione w medycznym sklepie, a i tak się zawsze i coś w okolicy upaprzę.
Niestety trzeba ponosić ofiary składane na oltarzu sztuki.
Na pociechę powiem,że w głowach pewnie też kolorowo i nie grozi to szarą mazią w przyszlości. 🙂
Babko, dziekuje. 🙂 W ogole o zimnej wodzie to sie domyslalam, ale szare mydlo i woda utleniona na pewno sa tu potrzebne. Fartuchy mamy, bardzo dobre, gdyby nie to, ze w ferworze tworzenia nie zawsze wszystko przykrywaja. Ofiary na oltarzu sztuki chetnie moge skladac, tylko Zosia chce jednoczesnie miec sukienke w stanie sprzed ofiar. A mieszczanskie umysly to chyba moim dzieciom nie groza – masz racje. Kiedys spytalam sie Matyldy o jedna kolezanke, a ona mi powiedziala „milutka, ale strasznie konwencjonalna, mamo”… Indianskie motywy na scianie, lub ich odpowiedniki sa u nas na porzadku dziennym. 😀
Tempera w odpowiednich rękach ma tendencje do panoszenia się po całej chałupie. Nie ma w sprzedaży tak dużych fartuszków. 😀
Widzę,ze jesteście zepsuci dobrobytem,albo czym tam.
Dla Bobika jeśli coś zmaluje można zrobić fartuszek ze starej koszuli Taty.A jak pachnie!!Żaden pies się nie oprze.
A dziewczynkom trzeba stare, a nie wyrośnięte sukienki przeznaczyć na ten cel
Zosia po Matyldzie , Matylda po Mamie.
A zresztą… co ja będą uczyć księdza pacierza..: mad :
Babko, teraz to wszyscy sie ponaprawiamy kryzysem… A starych wyrosnietych sukienek to u nas w domu za duzo nie ma, bo sa zwykle donaszane do smierci w strzepach, w wyniku doswiadczen z dziedziny fizyki, akrobatyki, albo sztuki wlasnie. Dorosli zupelnie inaczej uzywaja ubran niz dzieci, co moje dzieci nieustannie dziwi. 🙂
Ja jestem zepsuty dobrobytem? 😯 Ja nawet zwykłą wątróbkę tylko raz dziennie i w ograniczonych ilościach…
A tempery prawie w ogóle mi nie dają, odkąd Tata rzucił pędzle, farbki, tusze i złapał za mysz. 👿
Zepsuty dobrobytem! Też coś!
Moniko
wiadomo dodatki najważniejsza rzecz we wszystkim 😀
Babko
Moja mówi ,żebyś defetyzmu nie rozsiewała , trzeba wierzyć ,ze nie ma żadnego Pana Kryzysa , mamy co najwyżej spowolnienie , można odsapnąc, na wszystko popatrzec z dystansem , kurcze czemu Moja nie odsapuje , ja mały biedny pies nie wiem , chyba nie ma jednak tego na K
Do Szefa Rysia
prosze natychmiast oddać
brykającego Rysia 👿
bo skrzyknę wszystkie psy
i zrobimy nie powiem lepiej co 👿
Bobiku
a kurzęcą jak często 😉
🙂 Bobiku!Mam nadzieję,że Tata złapał mysz domową, nie tę blogową?
Szkoda by było zwierzątka, mysz mamy tylko jedną, a kotów i psów pod dostatkiem.
Ależ Niuniu to mnie tylko strasza, ja nie sieję defetyzmu, tylko rozważam.
W dodatku przekorna jestem od dziecka!
Samych zalet nie mogę przeciez mieć 😉
Pewnie sadystka jakaś jestem, czy co?Kiedy Ty mi piszesz,że Twoja nie wie w co nos ma wsadzić, to ja się cieszę!
Też się domagam,zeby szef Rysia się odkleił od Rysia i , jakby nie było mojej i Moniki produkcji pierzyny!
Tam dla dwóch miejsca za mało. I szwy mogą popękać
Niunia, ja właśnie o kurzęcej mówiłem. Bo ja mam z wątróbką jak Ford z samochodami: ona może być w każdym rodzaju, byle była kurzęca. 😀
Mysz, którą Tata złapał jakaś taka dziwna. Srebrny metallic i okropnie łykowata (przyznaję, polizałem z ciekawości, ale nie w celach konsumpcyjnych). Może Ambasador Myszszsz mógłby nam wyjaśnić, co to za gatunek. 😯
Wlasnie kurzeca jedlismy na obiad wczoraj. Z ziemniakami puree i surowka z marchewki z jablkiem. Watrobke jemy raz w roku i nie zamierzam czesciej bez wzgledu na kryzys. Najwyzej przerzucimy sie na placki ziemniaczne. Niuniu, zamawiam na przyszle czestowanie.
He, he, a u nas dziś znowu będzie fusion, czyli wygarnianie resztek. Na przystawkę guacamole, na zupę żurek, a na drugie somosy. 😯 Nazwę ten zestaw „sen pijanego gastronoma”. 😀
Jeśli chodzi o prawdziwe tempery, jajeczne (bywają też gotowe w tubkach) to cienko widzę ich usunięcie. Tyle moja praktyka… 🙁
Tak naprawdę, tempera jako połączenie pigmentu ze spoiwem w postaci żółtka z dodatkami, po wyschnięciu jest niescieralna. Syntetyczne farbki dla dzieci, takie jak niby tempery, plakatówki czy akwarele obecnie robią ze składników bardzo ciężko spieralnych, jeśli się ich nie potraktuje odpowiednio zaraz po zabrudzeniu. Troche ubrań już wyrzuciłam , to wiem….
No to i ja ponarzekałam. Na farby, ale zawsze cos 😉 😀
Nie że nieścieralna tylko nierozpuszczalna. Pardon
Pociesz się Bobiku,że my dzisiaj już drugi dzień wtryniamy placki z jabłkami(kupne) i wczorajszą zupę jarzynową, bo nie ma czasu na gotowanie.Ale jutro , jak bazę znów robię rosół i na nim grochówkę , oraz wołowina z chrzanem i borówkami plus mundurowe ziemniaki.Ale jutro nie jadę się rehabilitować i mam mnóstwo czasu.
Pisałam Małgosiu,że tempery mają organiczne składniki(właśnie to żółtko).Monika sobie jakoś poradzi.
Jest takie powiedzienie:”kto ma pszczoły, ten ma miód” itd trzeba to znieść dla dobra przyszłych pokoleń.
Nie wiem jK NAzwiemy to pokolenie , Bobik i ferajna to „frugo”, a Wasze dzieci? 😯
dzien dobry !!!!!!!!!!!
co za wstretna pogoda,taki cieniutki niewidzialny deszczyk
zawladna przestrzenia,ochyda
ale koniec z marudzeniem
dzieki Waszej pomocy udalo sie mi umknac z pod pierzyny
i od szefa,prawie pieciogodzinna nasiadowa umeczyla
mnie strasznie,a do tego Bobikowy „Kudlacz”cosoik mieszal z
bramkami i tak to jest juz piatkowykoniectygodnia 😀
co do pana M.to milosc cuda czyni i on chyba jest zakochany
i to dobrze tak
😐
berlin mozna ,a nawet trzeba lubic
„wyspa muzeow” odzyskuje swoja magie cudownego
miejsca spotkan z historia i sztuka
http://www.tagesspiegel.de/berlin/Stadtleben-Neues-Museum-Sasha-Waltz;art125,2744900
w deszczu w kolejce aby ogladnac „puste”sciany
Dobry wieczór!
czytam sobie i myślę ze jestem okropną mieszczką! Moje dzieci miały absolutny zakaz malowania , rysowania,. lepienie itp. poza własnym pokojem, tam mogły malować nawet po ścianach,a na szczęście korzystały z tych przywilejów z umiarem! Ale chyba nie stłumiłam ich twórczych aspiracji, skoro młodsza za rok kończy ASP? Bardzo konwencjonalnie , byłam wyznawczynią teorii mojej babci, że miejsce zabawek i tego typu akcesoriów jest pokój dziecinny. I tak jest to wersja złagodzona , bo babcia, kiedy miała dzieci uważała, ze jest tam również miejsce dla dzieci i ich bony. No cóż czasy sie zmieniają, ale czy na lepsze 😉
W zeszłym roku, Zosi udało się pochlapać temperami ( a może olejnymi) parkiet w swoim pokoju. Było to w czasie przygotowań do przeglądu z malarstwa, kiedy malowała kilka ( chyba z osiem) obrazów jednocześnie, a sztalugi ma tylko dwie. Jakoś udało sie to odczyścić, ale to jej pokój i jej parkiet.
A teraz z innej beczki: Zakupiłam kacze piersi na jutrzejsza proszona kolację. Jakieś pomysły, rady, doświadczenia.????
Bardzo będę wam wdzięczna
Dotychczas kaczki piekłam tradycyjnie z jabłkami , w całości
Zono, ze wtrace moje trzy grosze na temat kaczki, ktora jest moim ulubionym miesem. Wbrew temu co sie widzi czesto w restauracjach nie lubie piersi kaczych tzw rare. Uwazam, ze drob musi byc ugotowany. Kaczka ma smak znakomity i nie ma go co za bardzo podkrecac, chyba ze jesz kaczke co tydzien. Proponuje natrzec ulubiona przyprawa, czosnkiem sola i pieprzem i na goraca patelnie, az skorka sie zrobi chrupiaca i tluszcz wytopi znacznie (mozesz naciac skorke w ladna kratke), potem szybko na druga strone na dwie minuty i do piekarnika na 7- 8 minut. W tym czasie szalotke na patelnie, potem czerwone wino, zredukowac, sol pieprz, lyzke miodu i voila!
Do tego ziemniaki w plasterkach (mozna tez usmazyc na kaczym tluszczu- zdrowy!). U mnie kaczka jak u Brzechwy, zawsze w buraczkach. Udanej kolacji!
Ja najbardziej lubię kaczynę piersiową w wersji chińskopodobnej, czyli przeleżaną w marynacie z sosu sojowego, soku z cytryny, soli, miodu czosnku, zestawu chińskich przypraw (bardzo dobre np. 5 smaków) i usmażoną na oleju, a następnie podaną z krótko obsmażonymi jarzynami i jakimś chińskim sosem. Ale klasykowi z pomarańczami też niewiele mogę zarzucić.
Ważne, żeby przed smażeniem ponacinać skórę, a po smażeniu włożyć jeszcze na trochę do niezbyt gorącego piekarnika, żeby doszło.
A ja lubię w marynacie z warzyw, duszoną w czerwonym winie.
Moniko! Oxy-Clean jest genialny. Namoczyc w roztworze na noc a potem w pralce z dodatkiem oxy cleanu, czasami dwa razy powtorzyc pralke. Wedle podanego na opakowaniu przepisu.,
Ja kompletnie wywabilam ruda farbe do wlosow z nowej bialej tiszertki. Ani sladu.
A jak czerwone wino schodzi!
Oxy -lean nie rozjasnia wzorow i nie oslabia materialu, tylko wywabia plamy, nawet najgorsze .
nie jestem milosnikiem kaczki,moja mama piekla w calosci lub
jak krolik
do tego dawalo do sosu majeranek i jako dostawka czerwona
kapusta z gozdzikami
od srody bedziemy sprzedawac „sony-reader”
dziwna zabawka” macalem” dzisiaj bez przekonania
pozyjeny zobaczymy 😀
Bobiku,tez ciesze sie z reakcji „ARTE”
A nasz glupi rzad postanowil drukowac nieistniejace pieniadze. 150 miliardow funtow wydrukuje. Bedziemy druga Republika Weimarska.
A zeby nie nazywac tego drukowaniem pieniedzy, wymyslil nazwe – quantative easing. Ja jak to pierwszy raz uslyszalam, to myslalam, ze chodzi o jakis srodek na zaparcie. Az przeczytalam. 👿
Dziekuje, Heleno. Wlasnie ide na piatkowe zakupy, z radoscia, ze po calym tygodniu zachmurzenia wyszlo piekne slonce, przy ktorym niestety plamy sa bardziej widoczne. Na pewno wiec od razu ten Oxy-Clean upoluje, i zaraz zaczne odmaczanie.
Zono, ja robie kaczke bardzo podobnie, wrecz identycznie z Bobikiem (pierwswza wersja: wlaczyc piec i nastawic na 180st.C. obsmazyc w malej ilosci oleju na patelni z obu stron, do rozgrzanego pieca i koniecznie pare minut odczekac po wyjeciu, aby soki, ktore podeszly w gore, rozprowadzily sie po filetach) Ale u mnie musi byc piers rozowa, wtedy jest bardzo miekka i fenomenalnie soczysta.
Kacze piersi, ladnie pokrojne w grube plastry na skos i ulozone wachlarzykiem na talerzu to najlepsze co jest na swiecie…. 😆 Moga byc codziennie – dla mnie i dla Mordki, ktory jest ogromnym amatorem kaczych piersi i jedyne co nas powstrzymuje to cena (pond 7 funtow za dwie male piersi). Ale sie zawsze podziele.
A skoro o piersiach mowa, to przypominam, ze dawno ich w tym domu nie ogladalem… wiec moze, tego…
U nas Heleno, te piersi też nie tanie ,ale nie aż tak… Jrdna duża jakieś 3- 2,5 Funta
Witaj zono sasiada, chyba się znów powtórzę, a ja robię kaczke i jej piersi zupelnie inaczej.Nauczyl mnie sąsiad(dzis w Londynie) i Jego kaczkibył , jak mrzenie.Całe mięso odchodziło od kości i tak delikatne, jak zadne inne.
Zagotować wrzątku ( to zastępstwo obsmażania) i na 5 sekudd wlożyć te piersi do wrzatku, wyjąć i dokladnie osuszyc.Potem natrzeć przyprawami, zależnie od upodobania, też czasem używam chińskich 5 smaków.Poczem nagrzać piekarnik podstawić naczynie z wodą, a nad nim żaroodporne z kaczką.Ja obkladam ją dookoła zależnie od upodobania, albo pomarańczami, albo suszonymi śliwkami.Warto spóbować.
Z takiej zaparzonej kaczki nie wytapia się tłusżcz skórka bowiem się szybko ścina.To wersja dla tych, którzy nie mają kamionki, bo ja moja kaczke wkładam do kamionkowego naczynia poprzednio dobrze namoczonego(1 godz. przed pieczeniem) i lekko nakrywam szklana pokrywką z dziurką, albo folią podziurawioną.Zawsze mi sie udaje.
Taka kaczke jadłam w młodości w Warszawie w restauracji Szanghaj i była ona w sosie seczuańskim.Potem dlugie lata nie udalo mi się zjadać kaczki o takim wspanialym smaku i o tak delikatnym mięsie..
Chyba już ten teamt raz przerabialismy na blogu Bobika, przy okazji sarniy w Twoim domu ?Czy się mylę?
Namierzyłam narzekaczy (bardzo mi się idea spodobała 😀 ).
Tu, jak się troszkę zjedzie do dołu, można wysłuchać , obejrzeć i nawet razem zaspiewac bo jest tekst :
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/zobacz_jak_we_wroclawiu_spiewal_pierwszy_w_polsce_chor_64802.html
Znalazłeś się rysiu?A my tu z niunią manifę z żądaniem oddania rysia urządziłyśmy.Kogoś nam wyrażnie brakowało.
Raz stałam w takiej kolejce niebotycznie długiej , a wraz ze mna tysiące Francuzów w Tuluzie, gdzie przywieziono z USA
francuskich impresjonistów, żeby sobie Naród francuski zobaczył obrazy swoich Mistrzów, które w pod koniec wojny wywędrowały za ocean.Przykre odczucie i takież komentarze.Nie tylko Niemcy i Rosjanie grabili dzieła sztuki.Ekspozycja fatalna zresztą.
Nadal jestem pod wrażeniem zdjęć Twojego syna ze Szczecina.
Idę spać, pozdrawiam Wszystkich serdecznie, niuniu -dziękuje za info.
dobranoc Babko,odpocznij do poniedzialku i dalej do dziela
mocoj sie z noga(syn udaje,ze pochwaly mu „wisza” ale
„dumnial”) 😀
brykam dalej
w kierunku spania
w snie przetrawie ogladany wlasnie film „konfornista”
spijcie cieplo 😀
Z tym robieniem mięs to zależy (oprócz gustibusa, rzecz jasna) też od tego, jakie kto ma priorytety konsystencji itp. Ja na przykład lubię, jak mi chrupie i godzę się nawet na odrobinę suchsze, byle chrupiące, dlatego sposób z przykrywaniem w piekarniku nie wchodzi dla mnie w grę. To mogę zaakceptować w przypadku mięs piekących się długo, kiedy na ostatnie 15 minut można je odkryć i na koniec przychrupczyć. Ale ponieważ kaczych biustów za długo nie powinno się męczyć, to wsadzenie ich pod przykrycie powoduje, że chrupkość tracą bezpowrotnie. Za to jeżeli dla kogoś priorytetem jest miękkość, to sposób Babki ją gwarantuje. Czyli jak zwykle – jeden lubi rybki… 😀
Malgosiu, ja uwielbiam chory narzekaczy, odkad Pani Kierowniczka poswiecila temu wpis i zacytowala kilka z calego swiata. Ten wroclawski, ktory slyszalam wczesniej, jest wielce rozczarowujacy, bo tekst jest dosyc slaby, malo smieszny. A te chory tekstem stoja. I entuzjazmem wykonawcow oraz publiki. Mysle, ze Bobik w 10 minut napisalby znacznie, znacznie lepszy. Innych polskich nie slyszalam, a jest jeszcze jakis podobno w Warszawie i chyba w Trojmiescie.
A tu jest z niezlym tekstem z Petersburga ( z angielskim tlumaczeniem) :
http://www.youtube.com/watch?v=UdlpxOw86xA&feature=related
A tu jest pyszny singapurski chor narzekaczy zdjety przez cenzure polityczna i obyczajowa:
http://www.youtube.com/watch?v=3S0mEJ-aajM&feature=related
Zadnych mies pod przykryciem! Zadnych! Kacze piersi sa bardzo miekkie jak sie je piecze krotko.
Prześliczne w tym petersburskim: ja posłałby jej rozy w bakalie kak Błok, no dieszowogo nietu wina 😆
A singapurski rzeczywiście świetny.
Heleno !Krótko tzn ile? też jestem z frakcji chrupaczy.
Sąsiadko, dokładne określenie krótkości jest bez sensu, bo to zależy od zbyt wielu czynników – wielkość biustu, temperatura smażenia a potem pieczenia, gaz czy elektryczność, lubiany stopień upieczenia w środku, itp. Trzeba niestety robić na czuja, czyli obsmażyć solidnie, ale nie spalić, a potem, po włożeniu do piekarnika, po, powiedzmy, 7 minutach, sprawdzić czy już, ewentualnie jeszcze dopiec, po 2 minutach sprawdzić znowu i tak do skutku. W najgorszym razie, jak się nie ma pewności, za pierwszym razem jeden kawałek nadkroić i zobaczyć, czy gotowy. Za drugim razem już łatwiej, bo się wyczucia nabiera.
Ok Bobiku, w niedziele sprawozdam.
Chóry super, petersburski wspaniały!
Jeszcze coś mi się przypomniało – moim zdaniem kaczka świetnie znosi pewną (nie nadmierną) dozę słodyczy, czyli dodanie do marynaty miodu albo cukru, albo dołożenie do pieczenia w ostatnich kilku minutach pomarańczy, mandarynek, czy ananasa. To też jest oczywiście kwestia upodobań smakowych, ale jak powyższa propozycja pada ze strony kogoś, kto w zasadzie słodyczy nie lubi i nie jada, to coś to oznacza! 😉
Chory dobre. Przypominaja mi jedno z ulubionych opowiadan Czechowa, „Ksiazke zyczen i zazalen”… Tam byly jeszcze komentarze do komentarzy. Pamietam, ze diakon Duchow skarzyl sie, ze w bufecie na stacji nie bylo potrawy bezmiesnej w piatek, co ktos inny skomentowal krotko „Zryj, co daja”. A kaczke lubie chrupka, bardzo lekko rozowa w srodku, i podobnie ja robie do Bobika i Heleny (dopiekam w niewysokiej temperaturze, po uprzednim osmazeniu). Slodycz z kaczka, jak najbardziej pozadana.
Ech, ten brak robaczków przy literach! Com ja się nazastanawiał, o co Monice chodzi z tym chorym i do jakiego komentarza to komentarz… 😆
Bobiku 😆 No tak, a ja czasem dostaje maile z Polski pisane w jakims dziwnym jezyku, w ktorym jest mnostwo znakow z gornej czesci klawiatury – zdaje sie, ze tak Word sie przerabia na maile gdzies nad Atlantykiem i laduje na moim Macu. Juz nawet nauczylam sie je odcyfrowywac – a moze tylko mi sie tak wydaje, i od lat ja i moi koresponenci tkwimy w jakichs okropnych nieporozumieniach? Ale skoro sobie z tego nie zdajemy sprawy, to niech juz tak zostanie. 🙂
Moniko, te tajne znaki to jest kwestia sytemu kodowania, ale z tym łatwo sobie poradzić. Można Macowi zlecić przyjęcie opcji „otworzyć w kodzie nadania” i po sprawie. Grzeczny Mac takie polecenie na ogół spełnia bez szemrania. 🙂
Musze sprobowac jeszcze raz, zdaje sie, ze to juz przerabialismy, ale cos innego sie dzialo, i tak zostalo. Do tego dotyczy to wlasciwie tylko dwoch osob, i te tajne wiadomosci wydaja mi sie niezwykle ciekawe, troche jak z Marsa, – taki test na to ile jest redundancji w jezyku, i kiedy mozna jeszcze funkcjonowac. Moze nawet kiedys jakis wiersz w takim kodzie moglby powstac, najlepiej z odpowiedziami niezupelnie na temat… 🙂
Z odpowiedziami niezupełnie na temat nie musi się pisać zaszyfrowanych wierszy w tajemnych kodach. Wystarczy sięgnąć do większości wywiadów, zwłaszcza z politykami, ale i gwiazdkami filmowymi, młodzieżowymi idolami muzycznymi, piłkarzami i inną celebrycją. 😀
😆 Ale dla mnie te kody maja jakies piekno egipskich hieroglifow…
Tylko że odcyfrowywanie hieroglifów jest chyba mniej męczące 😆
Moze nawet nie: p@jde jutro kupi# pi%& banan@w. Tak to mniej wiecej wychodzi… 😆
Jak chodzi o piękno hieroglifów, to znam wiele piękniejszy zestaw: dzi; püjdÄ kupi_ piÄ_ kilo miÄsa i wätrübki. 😆
Wätrübka zwłaszcza mnie rozczuliła… 😆