Nota biograficzna
Spisek począł się całkiem niewinnie. Był malutkim, słodkim embrionem, wzbudzającym rozczulenie krewnych i cmokania licznych przypadkowo natykających się na niego nieznajomych. Dzieciństwo spędził spokojnie i szczęśliwie, dobrze odżywiany i cieszący się bezwarunkową miłością zapatrzonych w niego rodziców. Z biegiem czasu zaczął jednak ujawniać coraz bardziej niepokojące cechy, jak krnąbrność, upór i absolutne lekceważenie odmiennych opinii. Nie słuchał starszych, zadawał się z kim chciał, obracał się w towarzystwie masonów, cyklistów, różowych hien i podejrzanych typów z Banku Światowego, ale w porywach nie pogardził nawet Sierotką Marysią czy diabłem Rokitą, jeżeli tylko pasowało mu to do koncepcji (bo o antykoncepcji w strzegącym tradycyjnych wartości domu Spisku nie mogło być oczywiście mowy). Wprawdzie nie było to wszystko nawet w części tak okropne jak to, co działo się z jego liberalnie wychowywanymi kolegami, niemniej jednak wzbudzało u dobrze mu życzących namiętną, choć nie zawsze skuteczną chęć skierowania go na właściwe tory.
Rodzice, którym Spisek nadal przesłaniał cały świat, nie chcieli przyjąć do wiadomości, że z ich dziecięciem mogłoby coś być nie w porządku, Niestety, ich wiedza psychologiczna była nikła, poprzestawali więc na stałym dokarmianiu latorośli, żeby rosła w siłę i przerosła nawet ludzkie wyobrażenie.
Latorośl była jednak coraz bardziej samodzielna i sprawiała coraz więcej kłopotów. Cóż wiadomo, małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci… itd. Najgorsze, że Spisek nie chciał się uczyć ani myśleć o przyszłości, tylko oddał się całkowicie dyskredytowaniu. Rodzice zapewniali wprawdzie wszystkich, że jest to znacznie lepsze zajęcie od kredytowania, które prowadzi wprost do kryzysów finansowych i innych straszliwych skutków ubocznych, ale bliższe, a zwłaszcza dalsze otoczenie w głębi ducha zaczęło się niepokoić rozwojem sytuacji. Było jednak już za późno. Wytrwale dokarmiany Spisek wyrósł na dużego, silnego młodzieńca i nie pozwalał sobie w kaszę dmuchać, podejrzewając, że dmuchawka mogłaby być zatruta kurarą przez Indian Bororo, mających pokrętne i niewyjaśnione związki z producentami Levysów oraz strusi. Żeby uchronić się przed możliwością wpuszczenia miazmatu w kaszę, Spisek spisał krótką, ale wyczerpującą listę potencjalnie zagrażających wiadomych kręgów i postanowił się jej trzymać. W przyszłości pozwoliło mu to uniknąć m.in. opanowania przez lobby żydowskie, przekonania przez jajogłowych, zniszczenia przez elementy antynarodowe oraz zdemoralizowania przez zadające głupie pytania czynniki wewnętrzne.
Myliłby się każdy, kto sądziłby, że burzliwe młodzieńcze przejścia zaszkodziły późniejszej karierze Spisku. Pomińmy dokładny opis jego ścieżki edukacyjnej, bowiem zawsze wychodził on z założenia „nie matura, lecz chęć szczera”. Zajmijmy się jego największym osiągnięciem, czyli stworzeniem teorii, która łącząc najwyższą prostotę z niebywałym wyrafinowaniem potrafiła skutecznie osadzić się w niezliczonej liczbie głów i pozostać tam na stałe. Teoria ta, umiejętnie nie wyjaśniając niczego, wiązała w ciąg przyczynowo-skutkowy całkowicie niezwiązane ze sobą elementy, dając tym samym nowy, stabilny i nieskomplikowany obraz świata. Niewątpliwą zasługą Spisku było rozprawienie się z czystą logiką i uciążliwą presją rzeczywistości. Dzięki temu wynalazkowi miliony ludzi przestały borykać się z wątpliwościami, dzielić włos na czworo i błądzić po manowcach samodzielnego myślenia. W chłopskich chatach, na salonach władzy, w zaciszu instytutów badawczych zapanowało błogie zadowolenie i pewność raz przyjętych założeń. Triumfalny pochód Spisku przez świat, raz rozpoczęty, wydaje się do dziś nie mieć końca.
Biografia Spisku nie jest jednak pozbawiona momentów bolesnych, a niezasłużonych. Nie należy ukrywać, że z biegiem czasu Spisek popadł w coś w rodzaju schizofrenii. Zataczając coraz szersze kręgi, ulegał równocześnie coraz większej izolacji. Częściowo znowu winni temu byli jego pełni dobrej woli rodzice, którzy w źle pojętym interesie potomka i spadkobiercy wartości dostarczali mu każdej żądanej ilości materiałów izolacyjnych, ale w dużej mierze odpowiedzialność spoczywała też na krewnych i znajomych, starających się przecierać Spiskowi drogi, tudzież dbać o jego image w możliwie zróżnicowanych warstwach społecznych i intelektualnych. Nic dziwnego, że niezrównoważenie psychiczne Spisku stopniowo pogłębiało się i byłoby może doprowadziło do katastrofy, gdyby…
Gdyby Spisek nie nauczył się spadać na cztery łapy. I to jest jego największe osiągnięcie, a zarazem podsumowanie, ukoronowanie i dalsza prognoza jego biografii. Niezatapialny. Wiecznie żywy. Nigdy nie zagaśnie.
Czy można się więc dziwić, że jest niezmiennie kochany, poważany, przytaczany w dyskusjach i opracowaniach naukowych, czczony jak bohater i traktowany jako ekspert od każdej niemal sprawy? Zasłużył sobie na to swoim trudnym, burzliwym, nie przez wszystkich docenianym, na pozór niezrównoważonym, ale w istocie pełnym tajemniczej konsekwencji życiem.
Każdy grzech, grzeszek czy grzechotka ma swoje officio, z którym gra w berka i chowanego…
Poszedłem sobie pogrzechotać,
bom nastrój miał akurat,
mżył deszczyk, gięła się w zalotach
sąsiadki zmokła kura.
Więc ja tę kurę chap! z zapałem –
no, trochę już pogrzechotałem!
Kiedym rozprawił się z ptaszyskiem,
wlazłem pod stół, na którym
talerze pełne były wszystkie
dań lepszych od tej kury.
Więc chap! za obrus… O, cholera,
zagrzechotało…! Dwa do zera!
Lecz mało to, Boh trojcu liubit,
więc biegnę na ulicę,
by nosem, którym pies się chlubi
wywąchać chętną psicę.
I co powiecie? Wywąchałem,
a wtedy jak pogrzechotałem… 😆
Niezłe tempo ma nasz Bobik…
Noo, trzeba trzymać tempo, bo tempus fugit 😀
Straszny Bobik jest grzechotnik
Tempus fugit, a czas płynie…
Kurcze, napisalem Kolt Mordechaj i teraz czekam pod drzwiami, bo klapka zaryglowana.
Mordechaj chciał dać do zrozumienia, że straszny z niego pistolet… 😆
Pistolet na grzechotnika? 😯
A co, mam go pazurami?
Nawet mi sie Kolt Mordechaj coraz bardziej podoba. Brzmi jak jakis wielki mafioso, albo bohater Wojny Polnocy z Poludniem (oczywoscie po slusznej stronie).
Raczej jak meksykański najemnik…
Foma, kiedy ostatni raz spotkales Meksykanczyka imieniem Mordechaj?
komisarz, Ty masz zawsze to co jest potrzebne taki to Twoj
urok(grzechotka tez dobra 😀 )
Kiedy myśli się zwierzynie,
tak sobie powtarza:
tempus fugit, a czas płynie,
lecz kto na to zważa?
Jeśli w brzuchu masz już obiad
z solidnym zapasem,
co się ma zajmować głowa
tempusem czy czasem?
A tym bardziej, gdy wyżerki
odczuwasz pokusę,
to nie pora męczyć nerki
czasem lub tempusem.
No i zwłaszcza, gdy podrzemać
zamierzasz z zachwytem,
cóż cię ta obchodzi ściema
z tempusem fugitem?
Więc zwierz żaden nie jest w stanie
chyba mi zaprzeczyć:
nas nie rusza upływanie
niejadalnych rzeczy.
W zeszły czwartek na prerii w Texasie 😆
zabawa wtorkowa trwa
wydam tez halasy dla uciechy
trataa,trataata,tratatataa………
(stwierdzam,onomatopeja nie lezy mi)
😀
Ale jego prawdziwe imie bylo Juan Jesus Fernando Rodriguez de Vega! Wiem ze zrobil sobie operacje nosa.
A może ktoś nawet potańczyć miałby przy święcie ochotę? 😆
http://www.youtube.com/watch?v=l8Y8IrN_Y6k&NR=1
hihihih piękny filmik,Ty Bobiku też tak umiesz podskakiwać?. Od jutra chodzę na siłownie / przed chwila zjadłam dwie czekoladki/!!!!!!!!!!!!!!
Moze wprowadzimy poranna gimnastyke z akompaniamentem „Mniam, mniam Bobik”?
Oczywoiscie Koty gimnastykuja sie dopiero gdzies w okolicach poznawego popoludnia i nie bezposrednio po mniam-mniam. Musi sie ulezec.
Jarzebino, bedziesz sie smazyc w piekle za te dwie czekoladki. Bank.
wolę Hawaje 🙂
Przecież ja tam w tym filmie też jestem, tylko dla potrzeb kamery całkowcie ogolony. 😀
Bobiku, rozumiem, że ten filmik to odkrycie dziękikrokodylowe… 😉
Oczywiście, Komisarzu. Chyba jasne, że nie mogłem sobie darować takiego odgałęzienia od krokodyla. 😆
Oczywiście, że nie 😆
Mnie rozczulił Vecernicek
http://www.youtube.com/watch?v=4Ni6dIpQ2yM&feature=related
Te wspomnienia bajek na czechu…
Dziendobry,
obudzilam sie marzac o dziwnym sniadaniu. Zachcialo mi sie sledzi!. Na szczescie byly w lodowce, w czerwonej cebuli i oleju. Pragnienie zaspokojone. Nie zamierzam dzisiaj nikogo calowac w usta, wiec i cebula nie straszna.
Na dzisiejszy obiad bedzie wczorajszy obiad, wiec dzien sie zapowiada latwy.
Haman odstraszony skutecznie wydaje sie.
Hej hej Babko, czy wybralas sie na spacer?
Dziękikrokodylowo słonie maja trąby.
Poproszę trąbę albo lepiej dwie. Bardzo mi dzisiaj ziewliwie 🙁
Trrrrrrrr….. Trrrrrrrr……..
Witajcie! I uwaga! Kto ma dostęp do niemieckiej telewizji, to dzis o 16.45 na ARD 1 jest transmisja z Moguncji – Das Purimfest in Mainz.
W pracym 🙁
Pięknie http://wiadomosci.onet.pl/1931388,11,item.html
Haneczko, tromby to raczej specjalność muzycznego. Nie może być harmonijka zamiast? 😆
http://www.youtube.com/watch?v=ecH16G05GC8&feature=PlayList&p=95822D8DD0F2C17C&index=0&playnext=1
Ono słoniątko chyba to lubi. Jak urośnie dostanie organy?
Nie chce się wyłamywać z towarzystwa, więc też trrrrrrrr!
A co do fiuta, to może jest to, co często bywa na blogach
„fiut volontas tua „? 😯
ps. przypominam z zoologii,że grzechotniki mają grzechotki na końcu… siebie !
Fomo, czy ty czasem nie dziecinniejesz od tych filmików?
Potem będziesz miał problemy w komisariacie, wiesz: nadmierna pobłażliwość. powszechne rozpasanie, czy rozprężenie, płaczliwość, niewłaściwe ocenianie faktów? 🙂
Widzę, że nawet jeżeli wirusy wyrządziły Babce jakieś szkody, to na pewno nie na dowcipie. Fiut voluntas tua! 😆
Cholera, przegapiłem ten Purim u KoJaKa! 👿 Patrzenie na zegarek nie należy do moich mocnych stron. 🙁
Oczywiście dzięki za korektę Bobiku! 🙂 „fiut voluntas tua „, może jeszcze dodam za tą panią przeciwniczką obcinania zwierzętom części przyrodzonych :”Co Bóg złączył” itd. : lol :
Ale tak swoją drogą, Babko, na jakim etapie jest walka z wirusami? Bo jak postępy są zbyt wolne, to może trzeba zrobić jakieś dodatkowe trrrrr!!!!! ? 🙂
Wirusy są z całą pewnością na usługach Hamana! 👿
Króliku : wink : nie był to spacer,tylko przegoniono mnie wbrew mojej woli, ponieważ wybrałam się płacić to i owo, a tu agencja nieczynna, co mocno mi skomplikowało dojazd na rehabilitację.Lało, było błotniście i ślisko, plus korki i opóźnienia na drodze.
W sumie wyszło mi to na dobre, bo powoli pozbywam się lęków chodzenia, wyjścia samodzielnie itp.
Jak u Ciebie? Pozdrawiam 😆
Bobiku poraz postatni proszę o instrukcję dot. emotek.Co ja takiego źle robię,ze mi nie wyskakują , jak trzeba? Psuję Tobie i Fomie stronę, a nie chcę !Słowo! 😳
Połajzowaliśmy się Bobiku, czy minęli w biegu ?
O wirusach zapomniałam po dwóch dniach dzięki homeopatycznym poradom Moniki, a za dostawą tutejszej Kumy.
Jest ok. choć jeszcze jestem osłabiona.Resztę „sprawozdałam „królikowi.
Z frontu rehabilitacyjnego: tam trzeba zakładać ochraniacze na obuwie( z automatu) i Pani Wiesia- sztaniarka( ja tam już chyba wszystkich znam ?) przypomina wychodzącym:”proszę zdjąć lakierki” 😉
Musisz, Babko, zrobic dodatkowy odstep miedzy slowem a mordka.
Babko, dobra wiadomosc: juz nawet po Wawelu nie trzeba latac w filcowych lapciach. Teraz sobie przypominam, ze u Mamy w szpitalu Grochowskim tez musialam narazac zycie w plastikowych torbach nakladanych na buty. Chyba po to zeby sprzataczki mogly sobie gadac przez telefon a nie sprzatac, bo przeciez buty mozna bylo wytrzec w wycieraczke. Nie torby na butach, ale czeste i dokladne mycie rak, kazde dziecko wie, zapobiega infekcjom.
Ciesze sie, ze juz pewniej chodzisz po roznym terenie.
Ja wciaz jeszcze w domu. Wczoraj syn mnie wzial do sklepu na chwile, ale malo sie nie wywalilam na jakims drobnym spadku w podlodze. W domu uzywam juz tylko jednej kuli.
W tym problem kroliku- te nierówności, jakies : skorki od bananó” rozmazane poslizgowe plyny po myciu korytarzy.Niegdy nie byłam tchórzem, a teraz muszę się gapić pod nogi, uważać doslownie na wszystko i tak naprawde chcę już o tym zapomnieć.
Jadasz te galaretki?Wiem,ze to gorsze od zielonej trawki, czy marchewki, ale musisz się przełamac.Buziaki.
Robię odstęp za radą Heleny : smile :
Heleno, kurza melodia!!Ile tych odstępów? Próba : evil :
Sama widzisz Heleno ! : mrgreen:
Gdzieś tkwi pułapka nie mogę odkryć, gdzie?
: mrgreen :
Idę się zabić!!Bobik i tak mnie wyrzuci !!
Babko, sta’ calma, sta’ tranquilla. Jak sie juz zorientujesz w czym rzecz, to moze i ja sie naucze emotico-mowy za toba.
Babko, nie powinnas oddzialac dwukropkow od slowa miedzy nimi. A wiec : dwukropekmrgreendwukropek,
dwukropekloldwuykropek. 😆
Po kolei i systematycznie. W samej mordce nie ma być żadnych odstępów, czyli jak ma być smile, to piszemy
dwukropeksmiledwukropek.
Ale odstęp musi być zawsze między jakimś słowem, a mordką, czyli piszemy:
słowo odstęp dwukropeksmiledwukropek odstęp słowo
A jeżeli ma być kilka mordek obok siebie, to trzeba między nimi robić dwa odstępy, czyli
dwukropeksmiledwukropek dwaodstępy dwukropeksmiledwukropek dwaodstępy dwukropeksmiledwukropek
I wtedy nie mają prawa nie wyjść trzy uśmiechnięte mordy. 🙂 🙂 🙂
Tu macie, Dziewczynki, instrukcje w tabelce:
http://codex.wordpress.org/Using_Smilies
Kot byl szybszy od Psa 😈 😈 😈
🙂 🙂 🙂 ?
😆 😆 😆 !
Pies nie może być zbyt szybki, bo jedną łapą stuka w klawiaturę, drugą usiłuje być pożyteczny kulinarnie, a na dwóch pozostałych musi się utrzymać. 😆
Ale najważniejsze, że zjednoczone wysiłki pedagogiczne najwyraźniej odniosły skutek.
Bo Babka to wielki zbiorowy obowiązek! 😆
Mazl tow!
😈 😈 😈
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich Babek pisanie 😛
Ktorej reka dla swej bialosci alabastrowej i wziecia, i szyku.
😳 😳 😳
To pisała sterana tkaniem ręka babki. 😆
Okazuje się,że powiedzenie:”nie ucz ojca robić dzieci ” zupełnie się nie sprawdziło Moje Drogie Dziatki!! : lol:
Nadal nie ręczę ręcznie za skutki!Nie należy chwalić babek przed wieczorem! 👿
Babko, to może zamiast się wkurzać na nieudane gębki-gąbki zawrzyj z Bobikiem umowę o postprodukcji i prędzej czy później, dzięki Bobikowi wszystko nabierze właściwej formy 😉
Dzięki Fomo, Bobik i tak ma chyba sześć łap, zamiast czterech i jest dzielny jak w tym filmie:”Takch dwóch, jak nas trzech”.Wszystko przez moją nieuwagę( ganianie miedzy kotem, psem, kuchnia pralką).Eh, co to za życie?
Ale jeśli się nauczyłam piccasy to i to może zmogę?
Na pociechę pochwalę się,że mam taką wredną komórkę,że nawet pierwszoklasiści z podstawówki, a oni wiedzą wszystko- nie potrafią sobie z nią poradzić. : smile :
Bój to mój jest ostatni, po nieudanej próbie nie wstawiam żadnych buziek !!!
🙂 😳 🙄 😉
Klask, klask, klask, klask, klask!
13!
Mojemu Zacnemu Groniu Pedagogicznemu z podziękowaniem:
http://www.youtube.com/watch?v=1q9Rf-_U4f8&feature=related 😉
Cieszy mnie Komisarzu,że Komisarz nie jest pamiętliwy, jak słoń i zapomniał,że już mnie usiłował nauczyć. 😉
Jak się okazuje musi być quorum,żeby się udało w moim przypadku.
Chciałabym Was Wszystkich spotkać pod tym klifem, a zdjęcie dedykuję żonie sąsiada z którą czasem jeźdźę do Warszawy z Krakowa.Dobranoc wszystkim!
Chyba już nie trzeba robić trrrrrr ?
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy?
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy?authkey=Gv1sRgCL7Qvs7Bzd2kXQ#5311670666453267666
Ja też muszę poćwiczyć te mordki, bo jeszcze tego nie robiłam 😆
No nie! Naprawdę mi się udało 😮
Kocie Mordechaju! Dzieki za tabelkę 😀
Bobiku! Dzięki za instrukcje, znów się czegoś nauczyłam 😛
Babko, bardzo dziękuję! Nastepna podróż juz w czwartek, tym razem jedziemy do Krakowa.
A po za tym jednak wtorek jest lepszy od poniedziałku
Panno Kota,przypadkiem widzialem dzisiaj na” ARD ”
ciekawe,potwierdza sie moje berlinskie doswiadczenie, ze sila gminy sa emigranci z rosji
pozdrawiam 😀
Babko,ja i sombrero wolamy glosno:tak dalej,trzymaj fason
😀
zono,uwazaj na drogach objazdy,przejazdy,podjazdy,zjazdy
dojazdy i te TIR nie szalej 😀
pozdrowienia dla milego paskudnika 😀
Witaj żono sąsiada,czytałą,ze ostatnio przez Grójec musialas jechać.Tam pięknie, kiedy kwitną sady w tym zagłębiu jabŁkowym.Chyba,że już wszystko zabudowali ?
Snułam się po tym Grójcu w mLodych latach, byłam tam na szkoleniu w Ośrodku PZŁ z psem naszym myśliwskim.
MoRdechaju- dzięki za tabelkę.Teraz już nie da się zwalić na trudności.Panna Kota mnie zawstydziła, ale ja też podziękowałam wszystkim z kotem na czele.Śpijcie dobrze!
jarzebinko,czy wiesz dlaczego Teresa.S unika Bobikowego
bloga?
szkoda,zawsze cos miala do polecenia
dbaj o siebie prosze „hawaje” to zly adres dla slabych
ukladow trawiennych(kwasne ananasy)
😀
Jeszcze mordki dla rysia 🙂 🙂
i zapracowanej niuni 🙂
kroliku,nauczysz sie,mordki sa pelen wypas 8)
sam trenowalem 3 lata 😳
😀 😀 😀
dobranoc juz czas na sen (cytat 😀 )
A na dobranoc dla wszystkich kołysanka 😉
http://www.youtube.com/watch?v=9w5HmUJfgZA&feature=related
Rysiu, dzieki za dobre słowo, staram sie zawsze uważać!
Babko, sadów w okolicach Grójca dostatek! Rzeczywiście najpiekniej na wiosnę. Wtedy czasami jezdże przez Końskie ( zjazd w Jedrzejowie) B, ładna, choć wąska droga. I przed Grójcem ze 20 kilometrów jedzie sie wśród kwitnących drzew!
na razie niestety nic nie kwitnie, a wieczorem padał nawet w Warszawie snieg z deszczem.
I jeszcze jedno, gdzie jest Monika?
I Puchała tez gdzieś przepadła….
i jeszcze coś wesołego przed snem
http://www.youtube.com/watch?v=zrqAkWMqpCE
Żono
jedz ostroznie , wygrywaj w scrable , zanim się obejrzysz Monika wróci , spij spokojnie , dobranoc Tobie i wszystkim
Przed snem to mnie trzeba było ze 3 godziny temu zadedykować 😎
Położyłem się po kolacji na kanapie, z czymś do czytania, a jakże i…
No właśnie. I już jestem z powrotem. 😀
Monika jest nieobecna usprawiedliwiona, ale obiecała, że pojawi się jak tylko będzie mogła. Przynajmniej na to pytanie mogę udzielić jasnej i wyczerpującej odpowiedzi. 😉
Och, zono, bardzo sie ubawilam.
Sama mam podobna historie.
Kilka dni po przyjezdzie do Ameryki na poczatku 1969 r (angielski ni bum-bum) okazalo sie, ze musze kupic sobie zmywacz do paznokci. Slowniki nasze jeszcze nie dojechaly a jedyny „znawca” angielskiego czyli moj Ojciec, nie mial pojecial jak bedzie „zmywacz do paznokci”. Wyruszylam wiec sama, majac w pamieci fakt, ze jedna nasza znajoma w Warszawie miala w lazience przywieziony ze Szwajcarii piekny zmywacz do paznokci koloru niebieskiego, ktory byl podobno z jakims olejkiem, ktory nie niszczyl paznokci. O takim wlasnie oddawna marzylam.
Przychodze do apteki i mowie : Aceton, plis.
Ekspedientka nie rozumie.
Wiec pokazuje jej popekany lakier na paznokciach i robie wymowne gesty wycierania ich acetonem.
-Aa! – mowi uradowana ekspedientka – Polish remover!
– Noooo! – krzycze rozpaczliwie. – Amerikan remower, pliiiis!
Dopiero kiedy mnie zapewnila ze jest to Amrican polish remover i pokazala butelke, to sie uspokoilam.
Byl to moj pierwszy zakup w Ameryce.
Everybody wanna fock 😆
Tych, którzy namiętnie lubią przekraczać normy zawiadamiam, że już mamy Holi! 🙂
Pogodnego Holi wszystkim.
22 lata temu, wkrotce po przyjezdzie tutaj, moj maz zagral w szachy z kolega w lokalnym klubie brydzowym. Ku uciesze partnerow mowil na asy ass (d… lub osiol) zamiast ace.
Mnie jeszcze dlugo sie zdarzalo wymawiac np ankle jak uncle. He, he…
Bardzo serdecznie pozdrawiam cały blog Bobika. Kończę tłumaczyć książkę, mam problemy zdrowotne i czuję się zdołowana tym, że wiosny – przynajmniej u nas – ani widu, ani słychu.
sroda.o poniedzialku malo kto pamieta i to dobrze tak
woda wrze,niuniu teraz Ty 😀
Rysiu
już na posterunku , dzis nie mam czasu na długie sniadanie , musza wiec starczyć rogaliki z różą , kawa i herbata czekają
Biegne po Amigo , Emi , Pom -Pon już ze mna jest w drogę przyjaciele , zielona trawka czeka na nas
Puchało
cieszymy sie ,że pracę konczysz to znaczy ,że wtedy częściej zajrzysz do koszyczka , na problemy zdrowotne może i wiosna cos pomoze , która na pewno zawita do Ciebie o zwykłej porze .Poki co pozdrawiamy Cię i czekamy na dobre wieści z frontu zdrowotnego
Ryś
na glowę sombrero ,zeby słonko w środę o nas nie zapomniało 😀
Babko
widzisz wszysttkiego mozna się nauczyć , gdy sie tylko chce 😆 😆 😆
Dzień dobry 🙂 OK, śniadanie czeka, poranna zmiana jak zwykle obowiązkowa, ale dlaczego nikt nie jest pomalowany na kolorowo? Holi w końcu mamy! 😆
Puchalo, też się cieszę, że się odezwałaś, chociaż martwię, że masz chwilowo w życiu tak dużo poniedziałków. Ale jak czasem napiszesz chociaż krótki list, tfu, post, to przynajmniej wiemy, że się nie rozpłynęłaś w czasie albo przestrzeni, a to już pocieszające. 🙂
vitajcie! rysiuberliński ! lubię ananasy i kwaśne ogólnie. Jakoś mam przeczucie, że te Hawaje dobrze mi zrobią 🙂 Teresa pisze do mnie na prywatny adres i wiem, że odnosi pewne sukcesy z czego się cieszę. Pytałam Ją dlaczego tutaj nie zagląda ale nie odpowiedziała . Myślę że jest zajęta. Ona walczy o poprawę warunków życia biednych ludzi których pewnie jest więcej niż tych lepiej sytuowanych. Z doświadczenia wiem, że to nie jest popularny temat bo zwykle wolimy się okłamywać że jest fajnie,,,i udawać że ten temat nas nie dotyczy 🙂
Puchało, b. miło że sie odezwałaś. Wiona przyjdzie ( już bliżej niz dalej – pocieszam Cię i siebie bo tez cierpię z tego powodu) Tłumaczenie tez skończysz (tez blizej niz dalej), a zdrowie….. Wierzę, że bedzie lepiej! Zaglądaj od czasu do czasu, prosze, bo mi Cie brakuje
Gratulacje dla nowomordkujacych! 😀
Zono, Heleno usmiałam sie. 🙂 Przypomniały mi się czasy wileńskie, gdy robiłam oczy , jak koleżanka Rosjanka będaca moja sąsiadka żaliła się na męża , że ciagle tylko by leżał na dywanie, albo że demontuje lustra z sufitu 😯 .Ona natomiast (jak to na Litwie znała trochę też słów po polsku i chciała się uczyć następnych) gdy mówiła „w tom sklepie” to mi do głowy nie przyszło, że nie w tym tylko w tamtym. Obok domu były dwa spore sklepy ze wszystkim. Trochę to potrwało zanim ustaliłyśmy o który jej sklep chodzi. Można tam było zamówić wspaniałe dania na przyjęcia.
Zaczęła tez malować i nie mogła pojać raz o jakim smoku wciąż mówię (chodziło o Św. Jerzego). W końcu się zdenerwowała i pyta: ale przecież smoka nie można namalować! Ja nie wiem jak.Wtedy się wydało, że dla niej smok to dragon, a mnie zrozumiała, że chodzi o smog i nie rozumiała do czego to jest potrzebne? 😯 😀
Puchalo, zdrowia życzę. 🙂
Jarzębino, zabierzesz mnie na te Hawaje? Też by mi chyba dobrze zrobiły. Do torby się zmieszczę, lekki jestem, opłata za nadbagaż nie będzie za wielka. Nawet psim paszportem dysponuję! 😀
A z tym okłamywaniem się, jak chodzi o biednych ludzi i w ogóle stan świata, chyba nie jest zupełnie tak. Na pewno na tym blogu (i wielu innych) jest dużo osób zdających sobie z tego sprawę i nawet czynnie próbujących zaradzić temu i owemu, ale zajmowanie się tym przez okrągłą dobę nie jest konieczne, a nawet wręcz niewskazane. W każdym „pomocowym” zawodzie uczula się ludzi na to, żeby umieli się oderwać, przestawić, zająć czym innym, bo inaczej źle się to skończy dla nich i ich klientów. Toteż miejsce, gdzie można się oprócz pogadania na trudne tematy również odprężyć i odśmiać, jest dość istotne dla zdrowia psychicznego. Nie ukrywam, że dla mnie ten blog pełni taką rolę. Lubię się tu powygłupiać i przymrużyć oko – nie dlatego, że nie wiem, jaki jest świat, tylko właśnie dlatego, że wiem. I gdybyśmy się tu zaczęli zajmować wyłącznie walką o naprawę świata, czegoś by mi bardzo brakowało.
Śmiejmy się bez wyrzutów sumienia, bo to nikomu nie szkodzi, a niektórym pomaga! 😀
Szczesliwego, radosnego Swieta Holi!
Poczytalam sobie troche o tym swiecie i wiem juz, ze jest to dzien kiedy wrogowie staja sie przyjaciolmi, wybaczami sobie wszystko nawzajem co naroslo w ciagu roku, padaja bariery klasy, kasty, wyksztalcenia i wszystkie inne, ktorymi sie odgradzamy od reszty swiata. Obdarzamy sie slodycza i slodyczami i otwieramy ramiona na powitanie i na pojednanie.
Wiec: Przyjemnego Holi. Niech swiat spowija barwy tego pieknego swieta!
Bobiku, gdybyśmy się gremialnie wzięli za naprawę świata, to by narzędzi dla wszystkich zabrakło 🙄
Naprawiac swiat mozna piszac wiersze, ktore trafiaja do serc innych. Albo, ktore poprawiaja humor i doprowadzaja do paroksyzmow smiechu.
Szkoda, ze ja takich pisac nie potrafie.
Bobym naprawiala i naprawiala. 😆 😆 😆
Można również naprawiać mordki, które nie wyszły. 😉
Ale fakt, narzędzia do tego ma tylko gospodarz blogu. Z czego wynika, że i tak każdy musi uprawiać swój własny ogródek. 🙂
Bobik w ramach naprawiania może poprawiać wykrzywione buźki…
Wesołego Holi!
Zdjęcia z warszawskiego Purim u Nożyków znalazłam tylko tutaj:
http://zdjecia.pap.pl/fotoweb/Grid.fwx?position=1&SF_GROUP1_BOOLEAN=&search=(IPTC215%20contains%20(09.03.2009.%20Obchody%20%C5%9Bwi%C4%99ta%20Purim.))
Niestety tych zdjęć się nie powiększa. Michael ma łebek lewkowy tylko na jednym zdjęciu, bo do czytania go zdjął. Za to są Krajewscy. I w ogóle Helena zobaczy tu niejedną znajomą twarz 🙂
Naprawiłbym link Pani Kierowniczki, bo chyba nie całkiem jest jak trzeba, ale nie wiem jak 🙁
A jak naprawić to http://wyborcza.pl/1,75475,6365813,Bydgoska_krucjata_antymusicalowa.html 🙁
Obawiam się, haneczko, że pewne rzeczy są nie do naprawienia. 🙁
No to trzeba przeczekać 🙁
Ale można nauczyć się z tym żyć. I to jest fundament działania firm szkoleniowo-konsultacyjnych 😉
Dzieki, Dora. Wielka frajda bylo zobaczyc. Kostiumy Krajewskich swietne, zwlaszcza Moniki. Czy na ostatnim zdjeciu, z twarza pol oslonieta maska XVIII-wieczna, to Helenka?
Haneczko. o krucjacie czytalam. Widzialam Jesus Christ Superstar na Broadwayu na poczatku lat 70-tych i pomysl mlodego polskiego rezysera wydal mi sie bardzo dobry. I zeby wystawicx to na miejskim placu, jako tzw. teatr uliczny tez przedni.
A talibanowi nie nalezy sie poddawac. Wystawiac nawet wbrew miejskim wladzom! Albo miec drugie Dziady!
Ale się poddają, władze i instytucje, państwowe i samorządowe, żeby tylko nie denerwować babci 👿
Tak, to Helenka D. Siedziała z nami 😀
swirki swirki
nic nie bede naprawial. ja za co sie nie wezme to spieprze 😉
mam nadzieje ze dosyc macie do naprawiania 😆 i moge spokoinie pozostac przy swoim 🙂
Haneczko
wstyd , ale to ma miejsce w moim grajdołku, tak sobie myslę gdyby tak iśc za ciosem i wystosować apel w jakiejś gazecie ,żeby wierni nie chodzili do kościoła w niedzielę , bo to dzień wolny od pracy ustawowo , po prostu mi wstyd za mój gród nad brdą 👿
Skowronu
podobno odpowiednia porcja pieprzu ( co spieprza )wskazana 😉
O, Boze. Malo bylo wczorajszej tragedii w Alabamie, to jeszczwe dzis ta pod Sztutgartem. Straszne, Co te dzieci musialy przezyc…
Wprowadzilabym wszedzie prawo nakazujace wszystkim, ktorzy maja w domu pozwolenie na kolekcje broni, aby ja trzymali pod kluczem, a klucz w banku.
Ufff, jest jeszcze zaufanie do banków…
Fpma: 😆 😆 😆
Może mi się uda poprawić linkę? 🙂
Po zdjęciach widac, ze zabawa była przednia. Szkoda,. ze my nie mamy takiego przebieranego święta
http://zdjecia.pap.pl/fotoweb/Grid.fwx?position=0&archiveid=5000&columns=4&rows=3&sorting=ModifiedTimeAsc&search=(IPTC215%20contains(09.03.2009.%20Obchody%20%C5%9Bwi%C4%99ta%20Purim.))
Niestety, trzeba znaleźć z boku 🙁
Co do przedstawienia, którego nie ma….
Pomysł wydaje mi sie bardzo dobry i nie rozumiem protestów. Mam nadzieje, ze wynika to z nadgorliwości i niewiedzy, jak to naprawdę ma wyglądać, nieznajomości intencji i zamysłu autora. 🙁 Jesli protestuja bedac doinformowani, to tragedia podwójna….
Ano nie mamy, i nosi się zupełnie inne maski.
Dziendobry,
ucieszyl mnie ranny telefon, ze moja fizjoterapeutka jest chora i nie bede miala dzisiejszej sesji.
Na dworze i slonce i ciemnoszare chmury. Zimno.
Babko, a jakze zajadam te wszystkie galaretki, o ktorych zapomnialam wlasciwie, ze smakiem. Rybka w galarecie, golonka w galarecie, kurczak w galarecie, jajko mollet w galarecie z szynka (pyszne- oeufs en gelee).
Wydrukuje instrukcje K. Mordechaja w sprawie emotikow i jak tylko poczuje sie psychicznie bardziej odporna, sprobuje.
Bobikowi u Pani Kierowniczki imie sfrancuzili.
Ja tez chce! Prosze do mnie mowic Mordechat. 😈
Wróciłem do domu i trafiłem akurat na specjalne wydanie wiadomości na temat strzelaniny w szkole. Makabryczne to wszystko. I chyba nie jest to przypadek, że w niektórych krajach takie straszne historie zdarzają się częściej niż w innych. W Niemczech po takich masakrach zawsze wybucha dyskusja nad zaostrzeniem praw dotyczących prywatnego posiadania broni (bardzo słusznie!) i zapewnieniem bezpieczeństwa w szkołach (co dość iluzoryczne, bo sprawca zdecydowany na wszystko może zacząć strzelać i przed szkołą), ale nie słyszę jakoś pytań, co w tutejszym systemie szkolnym powoduje tak straszną nienawiść do szkoły, że się z tego powodu kompletnie traci rozum. A mnie się zdaje, że tu leży pies pogrzebany.
Ale jak zwykle – kto by tam psa słuchał… 🙁
Tutaj mowi croulique: Beaubique’a tu nie ma juz od kilku godzin. Nie wiem jak sa ksiuty po francusku. C’est la vie.
Jest juz Bobik.
Te strzelaniny w szkolach i college’ach albo publicznych miejscach wymagaja jakiegos zbadania. Dostep do broni na pewno jest za latwy, choc w Anglii kilka lat temu byl atak z maczeta na przedszkolakow. Dostep do szkol za latwy. Kto z nas by chcial dzisiaj mieszkac w budynku bez kontrolowanego wejscia?
Piesku, opowiedz dlaczego tak uwazasz?
Croulique’u, ja mieszkam w budynku z całkowicie niekontrolowaną bramką, którą da się otworzyć pierwszą z brzegu kartą bankową lub innym nieskomplikowanym narzędziem, regularnie zapominam wychodząc z domu, jak również w nocy, zamknąć drzwi na klucz, a przy tym w ogóle nie mam poczucia zagrożenia. Natomiast mam je wchodząc do niemieckiej szkoły, nie tylko ze względu na możliwych szaleńców z bronią. Tu naprawdę w szkołach wylano jakieś dziecko (może niejedno?) z kąpielą i jak sądzę są to późne skutki 68 roku. Nie widzę też, żeby w tej chwili była możliwa jakaś rozsądna dyskusja na ten temat, bo idzie ona natychmiast w polaryzację „liberalnie/autorytarnie”, czyli kto nie akceptuje tych zmian po 68 jest autorytarnym zamordystą i trzeba go wziąć za mordę, żeby nam tu autorytaryzmu nie wprowadził. Strasznie trudno wyjaśnić, że między tymi dwoma biegunami może być jeszcze jakieś pośrodku.
Nie jestem pewna Bobiku, że nienawiść do szkolnego systemu szkolnego to dobre wytłumaczenie. Myśle że sprawa jest duzo bardziej skomplikowana, zaburzenia psychiczne sa czesto b. trudne do wytłumaczenia, a czasem wytłumaczenia ( jednego i pełnego) po prostu nie ma.
tak czy owak okropna historia. Nie jestem w stanie zrozumieć po co komuś broń w domu ( podobno rodzice tego nastolatka mieli – legalnie – 18 sztuk broni w domu), jesli nie mieszkaja w dzikiej głuszy lub nie są mysliwymi. żadne „wolnościowe” argumenty mnie nie przekonują.
Trudno mi tez zrozumieć argumenty Amerykanów, którzy pomimo tylu juz tragedii sa jednak za tak swobodnym dostepem do broni.
Dodam ze o niemieckim systemie szkolnym nic nie wiem. Ale ostatnio taka historia zdazyła sie w Finlandii, wiec w systemie prawdopodobnie zupenie innym. Królik przypomniał o ataku na brytyjskie przedszkole.Byc może każdy taki przypadek jest jednak troche inny, choc my ogladamy podobne sceny.
No, nie, pytanie jest ciekawe – dlaczego tak czesto terenem masakry jest wlasnie szkola czy uniwersytet.
Oczywioscie jednym z powpdow moze byc np taki, ze schizofrenia ujawnia sie po raz pierwszy najczesciej w okresie 16-20 lat, i byc moze nie jest natychmiast diagnozowana. Pamietam, ze kiedy pierwszy raz ujawnily sie symptomy schizofrenii u corki mojej przyjaciolki Krysi i bardzo wybitnego polskiego jazzmana, to poczatkowo rodzice mysleli, ze ona jest pod wplywem nartkotykow, choc z boku bylo dosc wyraznie widac, ze sa to obajawy schizofreniczne. Matka nie przyjmowala jednak tego do wiadomosci, az do momentu kiedy Dominika probowala utopic ja w wannie.
Wiec tak bym sobie tlumaczyla dlaczego do takich wydarzen, jak to pod Sztutgartem , dochodzi czesto w szkolach.
Ale jestem ciekawa co sadzi Bobik o tym szkolnym systemie, ze uwaza, ze moze on „doprowadzac” uczniow do psychopatii.
Heleno, trochę już odpowiedziałem Królikowi, trochę jeszcze pociągnę myśl, ale niezbyt wyczerpująco, bo głód mi ściska wątpia i chcę się udać w kierunku garów. 😉
Antyautorytarne tendencje w szkolnictwie doprowadziły istotnie do kompletnego zniszczenia autorytetu nauczyciela – również tego opartego na czym innym niż sile i pozycji. Nauczyciel stał się chłopcem do bicia, nieraz całkiem dosłownie. Część nauczycieli to zaakceptowała i dają sobie absolutnie łazić po głowie, co skutkuje tym, że agresja uczniów jest kompletnie niekontrolowana i przybiera coraz ostrzejsze formy. Inna część usiłuje się przed tym bronić, używając cały czas krzyku, gróźb i dostępnych form karania. Obie te reakcje świadczą o kompletnej bezradności i mają taki skutek, że jeżeli gdzieś jest prawdziwa darwinowska dżungla, to właśnie w niemieckiej szkole. Wygrywają – z nauczycielami i z innymi uczniami – silniejsi i brutalniejsi, a w tych słabszych, nieraz poddawanych okrutnemu mobbingowi (czego ostatnio sam bywam świadkiem) rośnie straszliwa frustracja, która przy dostępie do broni może znaleźć takie ujście, jak dzisiaj.
To w dużym skrócie, bom naprawdę bardzo głodny.
Zgadzam sie Bobiku, ze dzieci sa brutalniejsze w szkole. Szkola dzisiaj ma obowiazek przyjac w szystkich. Mlodzi mordercy z Columbine byli zle traktowani przez popularnych wspoluczniow i do dzisiaj sa bohaterami websites tych slabszych, ktorzy wierza, ze wreszcie slabsi wzieli za nich rewanz.
Mozna szkoly nienawidziec, ale przeciez dziewczynki mogo nienawidzic szkoly rownie mocno, a przeciez tego rodzaju zachowanie im sie nie zdarza nawet jesli rodzice maja 18 pistoletow.
Mysle jednak, ze jak zona i Helena, sprawca jest choroba psychiczna. Chlopcy typowo zapadaja na schzofrenie w majac 17 lub 18 lat. Manifestuje sie to czesto problemami z zachowaniem. Dziewczynki dostaja schizofrenie pozniej, ok. 25 roku zycia. Mysle tez, ze dziewczynki sa sklonniejsze szukac pomocy, kiedy maja problemy, chlopcy zas izoluja sie i ich symptomy sa caesto nierozpoznane. Psychozy moga objac wladza nad czlowiekiem nbagle. Widzialam kilka kobiet w psychozie post-partum (nie mylic z depresja post-partum).
Ależ ja nie twierdzę, że sprawcy takich czynów są całkowicie normalni! Oczywiście, że coś z nimi jest nie w porządku i najprawdopodobniej – trudno to stwierdzić na pewno, jako że przeważnie sprawcy już nie żyją – są to rzuty psychotyczne. Ale to nie przeszkadza szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego agresja kieruje się akurat przeciwko szkole. Dlaczego pschotyk widzi akurat to miejsce jako źródło czy siedlisko zła.
Bardzo szybko, bo muszę zniknąć.
Bo nie ma tam jasno określonych reguł. Anarchia jest bardzo opresyjna. Człowiek musi wiedzieć, co mu wolno, a co nie będzie akceptowane. To daje mu poczucie bezpieczeństwa i jednocześnie zmusza do korygowania własnych zachowań. Muszą być ramy. Muszą.
Bobiku, b. czesto agresja psychotyczna dotyka srodowisk znanych choremu. Przewaznie nie jest to szkoła tylko rodzina. Tylko , ze ofiar nie ma tak wiele i nie są to wypadki tak nagłasniane. Myslę, że spory udział w tych masakrach ma efekt kopiowania, podobnych zdarzeń. telewizja i internet to niewyczerpane źródło „inspiracji”. Znalezienie sie na czołowkach gazet i sewisów informacyjnych daje dodatkowe poczucie mocy. Poczucie mocy to dość częsty psychotyczny objaw. Zaatakowanie szkoły( podobnie jak rodziców) to symboliczne okazanie tej wszechwłądzy.
swirki swirki
najlepsze ramy wytycza pyda ale nie ta wiszaca bezuzytecznie za szafa
wysuszona pozbawiona jest wlasciwosci tworczych 😉
Was?
zona sąsiada ma rację, Też tak myślę. @ królik też, ale choroby psychiczne często są skrywane przez chorych o łagodnym przebiegu schiz….. e tam , nie zbawimy świata . Prawda jest , że czasami odnosi się wrażenie że co trzecia osoba ma poważne problemy emocjonalne itd. /widać to gdy ma się do czynienia z dużą grupa osób przez wiele lat. brrrr ale temat.
miłych snów
jarzebinko,dziekuje za wiadomosc o Teresie S
😀
kroliku,a gdze sa mordki???
😀
niesamowice smute to co zdarzylo sie wczoraj i dzisiaj w USA
i RFN
po kazdym takim zdarzeniu tabuny dziennikarzy i politykow
szykuje szybkie i latwe do strawienia ogolnikowe odpowiedzi
dlaczego? po kilku dniach ,tygodniach sprawa przysycha
i zostaje zapomniana.
niestety okazuje sie,ze trudno powiedziec:wiem dlaczego.
i wiem jak i co zrobic zeby bylo to ostatni raz
niestety,pozostaje nam najczesciej tylko pochylic glowy w
smutku po bezsensownej smierci
to co napisala zona sasiada jest bliskie tego co sam mysle
Chyba masz racje, rysiu.
Mogę teraz na chwilę wrócić do dyskusji, zanim zacznę się przygotowywać do jutrzejszych zajęć w niemieckiej szkole 😯
Żono Sąsiada, ja właśnie nad tym rozmyślałem, że agresja psychotyczna często kieruje się przeciw najbliższym i od dawna znane były takie przypadki, że schizofrenik całą rodzinę siekierą zarąbał (nb dokładnie to się zdarzyło w naszej kamienicy na Batorego, w mieszkaniu naprzeciwko naszego), ale ataki na szkołę są zjawiskiem nowszym i skądś się to przecież musiało wziąć. Jasne, że jest zjawisko naśladownictwa, ale jednak podejrzewam, że ktoś, kto się w szkole dobrze czuł, nie wpadłby na pomysł jej zaatakowania nawet w napadzie ostrej schozofrenii. To robią raczej ludzie, którzy szkołę odbierali jako środowisko zagrażające emocjonalnie.
Bo nawet w schizofrenii da się znaleźć pewną logikę, chociaż inną od „normalnej”. Wielu z moich zaburzonych klientów ma paniczny lęk czy też wzmożoną agresję wobec wszelkiego rodzaju uniformów lub instytucji, co dość zrozumiałe, zważywszy że pochodzą z krajów nieszczególnie demokratycznych. Ale przypominam sobie jednego schizofrenika, który w najostrzejszych nawet stanach darzył niezwykłym zaufaniem policję (do której pisał zresztą regularnie długie epistoły, zawiadamiające o spisku wymierzonym w jego życie) i ogólnie miał sympatię do mundurowych. Zrozumiałem to dopiero, kiedy poznałem jego ojca, jak się okazało byłego policjanta, przy tym człowieka niezwykle ciepłego i stabilnego emocjonalnie, który dla mojego klienta prawdopodobnie był jedyną opoką w jego umysłowym i emocjonalnym chaosie. Najwyraźniej klient uczucia do ojca przeniósł na całą instytucję, która mu się z nim kojarzyła.
Nawt przy zaburzonym widzeniu rzeczywistości człowiek w jakiś tam sposób odwołuje się do swoich doświadczeń, tylko je w inny sposób przepracowuje i inne wyciąga wnioski, co trzeba zrobić. Jeżeli szkołę widzi jako siedlisko zła, to w jego logice musi je zniszczyć. A ja się dalej upieram przy pytaniu, dlaczego on tę szkołę tak widzi.
I na dodatek częściowo jestem w stanie zrozumieć dlaczego, odkąd się z obecną niemiecką szkołą więcej stykam. Widzę, że tam się naprawdę bardzo dzieje źle i też odczuwam wobec tego bezradność. A czasem, niestety, również agresję.
ta masakra jest „matka” dla nasladowcow
http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Columbine_High_School
Czy Wy jesteście pewni, że to akurat schizofrenia?
Ja właśnie dlatego wolę ogólnie pisać o zaburzeniach typu psychotycznego, że trudno jest stawiać diagnozę psychiatryczną post mortem. Sprawcy takich masakr przeważnie giną, a wcześniej zdiagnozowani nie byli. W dzisiejszym przypadku też nikt tak naprawdę nie wie, co to było, wiadomo tylko, że chłopak był z dobrego domu, na zewnątrz cichy, spokojny, ale podobno w domu, wśród bliższych kumpli, potrafił okazywać agresję. Od piątej klasy w szkole szło mu coraz gorzej, nie był też chyba szczególnie popularny wśród rówieśników, a zwłaszcza rówieśniczek. No i miał hopla na punkcie broni, tak samo jak jego ojciec. I miał, niestety, do tej broni dostęp. Gdyby nie miał, mógł oczywiście chwycić za siekierę lub tasak, ale wtedy byłby jednak znacznie mniej „efektywny”.
Doro, nie oczywiscie ze nie jestem pewna, ale tak trudno jest okreslic te granice miedzy zdrowiem psychicznym a choroba. Gdzies sie zaczyma. W kazdym razie mamy tu do czynienia z mlodymi mezczyznami, czesto samotnymi, bez bliskiej grupy rowiesniczej, ktorzy postrzegaja swiat jako wrogi, a mszcza sie za te wrogosc i brak zyciowych sukcesow a czesto i samotnosc, na przypadkowych osobach, czesto slabszych.
Takie trudnosci w postrzeganiu rzeczywistosci, adaptacji do srodowiska i procesowaniu emocji moga towarzyszyc roznym chorobom. Nie chce bron boze przypinac latek schzofrenikom, choroby psychiczne sa rozne, ale jest to jakas dysfunkcja psychiczna.
Bobiku meandry myslenia psychotycznego czasem dość trudno zrozumieć. Lęk jest jednym z tzw osiowych objawów schiozofreni i obiekt agresji może byc wybrany pod wpływem urojeń, absolutnie wymykającycm się jakies racjonalności. Znam historię pacjenta ,z wieloletnim stażem, którego pani ordynator jednego z odziałow szpitala w Kobierzynie ( duzy , krakowski szpital psychiatryczny) przewaznie przyjmowała na oddział na zimę, był bezdomny, nie mial rodziny.Znala go od lat, zawsze mu pomagala, a on lubił spędzać całe dnie w jej gabinecie, co jej zresztą kompletnie nie przeszkadzało. Psychiatra z kilkudziesięcioletnim stażem i wielkim sercem dla pacjentów. Pewnego dnia zatakował ją, złamal jej kregosłup, kobieta zmarła. Wczesniej tej pacjent nie był wobec niej agresywny. Co sie stało? jakie głosy uslyszał??
Jak się macie ?Retoryczne pytanie.
Nie wiem, czy podołam dyskusji.Dzisiaj posłuchałam psychologa z UJ.który klarownie wyjaśniał motywy postępowania takiego zabójcy.Prawie mnie przekonał. Otóż Profesor twierdzi,że takie spektakularne zbrodnie są dla sprawcy ekwiwalentem za anonimowość w tłumie.
Chce on” zaistnieć” za wszelka cenę i wszystkie media( co się sprawdza) na całym świecie będą gadać o nim we wszystkich możliwych wariantach.
Do tego dochodzą jeszcze gry komputerowe i inne .
Kocie Mordechaju proponuję Ci kilka wariantów równie snobistycznych: Chat-huant,Chat-iere i
Chat-oullieux 🙂
Króliku 😉 rehabilitacja daje mocno w kość (złamaną)
mnie zostało jeszcze dwa dni i potem badania kontrolne.
Skowronku 🙂 pewnie jesteś jakaś bratnia dusza,bo i ja mam podobnie, czego się imam to sp…ę.
Poza wyjątkiem,że tak szybko jak Ty nie wstaję rano i nikt mnie nie namówi na śpiewanie przy goleniu!! 😉
Uważam takie demonstracje za niemęskie 🙂 🙂
Żono sąsiada faktycznie w tym zagłębiu jabłkowym pod Grójcem, jak zakwitnie, aż przyjemnie popatrzeć.
Niuniu 😉 mam nadzieję,że u Was wszystko przebiega normalnie.Zaraz, jak się uporam z niemocami fizycznymi zrobię Emi fotki przed i po strzyżeniu.Narazie wygląda , jak kocmołuch, wniosek; nie chce sie golić, jak i właścicielka.
Rysiowi i TWK posyłam barszcz czerwony z uszkami 😆
Schizofrenia „szeroko pojeta”, Doro 😆 Rownie dobrze mogl to byc guz mozgu, ktory tez czesto wywoluje straszliwa agresje uciskajac na jakies centra kontroli..
oczywiście trudno diagnozować na podstawie materialu w Tv. Ale nie które psychozy rozwijają sie latami i stwierdzenie, że człowiek przekroczył cieńką linie między dziwactwem a chorobą często dzieje w dramatycznych okolicznościach.
😳 się Bobik ucieszy,że nic nie poprawia po babce? 🙂
Babko,dziekuje za barszczyk,poluszki lizac 😀
co to znaczy?,Babko „………jak wlascicielka”
uzywasz brzytwy jak prawdziwi golacze czy maszynki
elektrycznej ? 🙄
Bobiku,wlacz prosze ARD
Sąsiadko, to jest właśnie ten problem, że nam logikę psychotyczną trudno zrozumieć, ale według mnie to nie oznacza, że jej w ogóle nie ma. Trudno powiedzieć, jaki głos ten akurat pacjent usłyszał – może nawet głos nakazał mu w ten sposób chronić panią ordynator przed okrutnym światem? Nie wiem. Czasem, kiedy dobrze jakiegoś psychotyka znałem i dużo z nim rozmawiałem, udawało mi się śladem jego logiki podążyć, ale nie zawsze.
Ale mnie cały czas chodzi o to, że agresja skierowana przeciwko takiej szkole, jaką ja w Niemczech poznałem, nawet mnie szczególnie nie dziwi. To nie jest taka zwykła, uczniowska niechęć do „budy”, jaką każdy mniej lub bardziej zna ze swojego dzieciństwa. To jest inna, nowa jakość i nawet jeżeli zbyt pochopnie wiążę ją ze szkolnymi masakrami, to jednak jest to zjawisko godne zastanowienia.
do jutra
dobranoc
A czemu to Babka się dzisiaj nie nazywa Grand-m?re? 😆
Bobiku, jak juz napisałam o niemieckiej szkole nie wiem nic, tu trzba by coś wiecej wiedziec jeszcze o tej konktretnej szkole.
Pomyslałam sobie przez chwilę o rodzicach tego chłopca…..
wszystko to razem absurdalny koszmar. Ide spać, bo jutro w drogę…
Rysiu, włączyłem ARD, ale chyba nie obejrzę do końca, bo muszę jeszcze coś pilnego zrobić. Ale dziękuję za wskazówkę. 🙂
A w Polsce też przecież agresja w szkole kwitnie. Całkiem podobnie jak w Niemczech, wchodzą nauczycielom na głowę (słynne filmiki robione komórą). I nikt nie wie, co z tym robić.
O, właśnie na ARD padło zdanie, że zły jest cały szkolny system. Czyżby wreszcie ktoś psa posłuchał? 😯
Pani Kierowniczko, nikt nie wie co z tym zrobić, bo w końcu instytucje są takie, jak społeczeństwo. Nie da się zmienić samych szkół, bez zmiany różnych naczyń połączonych.
Rysiu- Grand-mere używa maszynki elektrycznej niemieckiej i działa ona od 15 lat bez zarzutu.
Ja jej nie lubię, bo oprócz hałasu okropnie wentyluje mi uszy. 👿
Doro chyba trochę za ostro oceniłaś nasze szkoły.
Tak drastycznych przypadków, ktore się zdarzały na przestrzeni lat na szczęście u nas nie było!
Jest natomiast już nagminne nagrywanie nauczycieli na komórki i zaobserwowałam, ze zaczynają Oni się bać!
A strach bywa zaczątkiem nieprzewidzianych skutków 👿
Babko, wiem skądinąd, że w polskich szkołach nagrywa się na komórki nie tylko nauczycieli, ale i dręczonych współuczniów. Żeby potem z tego rechotać albo wstawiać do jutuba. Wiem, że się zdarzają szkolne samobójstwa. Wiem od nauczycieli, że poziom rozwydrzenia bywa potworny i że w wielu szkołach są ochroniarze. Z czego wnoszę, że ze szkołą w Polsce też ogólnie nie jest zbyt różowo, choć, jak wszędzie, zdarzają się wyjątki.
Babko, nie widziałaś tego filmiku z wiadrem na głowę nauczyciela? A to był tylko jeden przykładzik. U nas nie strzelają, bo broni się po domach nie trzyma.
Rozwydrzenie jest potworne. Zwłaszcza podobno w technikach. A swoją drogą moim zdaniem wiele złego spowodowało wprowadzenie gimnazjów. De mortuis nil nisi bene, właśnie zmarła Irena Dzierzgowska, której to, hm, zawdzięczamy, i aż mnie zatrzęsło, jak ktoś w „Gazetce” był uprzejmy napisać, że to był jej „wypieszczony i wychuchany” projekt. Dobre sobie
Istotnie Bobiku- bylo u nas na Wybrzezu chyba dwa lata temu jedno samobójstwo nastolatki.
Ale mówimy chyba o tej szeroko pojętej agresji prowadzącej do masowych zabójstw?
Mam obawy,ze dopiero nas to czeka.
Profesor, o ktorym wspomniałam na wstępie słusznie twierdził,ze w szkole, gdzie uczy sie okolo 1000 uczniów trudno zapanowac nad nimi, a jak sądzę trudno tez solidnie nauczac.Ale takie są tendencje.Wspominałam kiedyś o tem na Twoim blogu.
Mała szkoła nie jest w stanie się utrzymać z funduszy miejskich.12 zł na dziecko przy ilości 140 uczniów , co to jest?
Więc rozbudowuje się te giganty.Moim zdaniem błąd.
Mówimy rzecz jasna o szkołach publicznych nie prywatnych, a na te nie stać zbyt wielu.
Doro widziałam, widziałam.O ile wiem wprowadzane gimnazjów( też uważam to za błąd) wzięło się chyba z brzydko mówiąc „zapotrzebowania” na prace dla młodych nauczycieli.Zupelnie błędne koło.
A tak nawiasem; kiedyś nauczyciel to byl zwód z powołania i nobilitujący, tak jest do dzisiaj np. w Hollandii.
Potem przyszedł czas, którego Dora może nie pamiętać, kto się nie dostał na wymarzone studia- szedł na pedagogikę.
Skutki było widać po paru latach.
BeauBique’u, a ty kazesz matematyke odrabiac!!!
Z tymi szkolami to jeszcze glebszy problem. W konstytucji Rzeczypospolitej jest 6 stron praw i 6 (slownie szesc) obowiazkow obywatela.
To sie przeklada na szkolna codziennosc. Dziecko ma PRAWO do nauki, ale nie ma obowiazku uczyc sie.
Nauczyciel z kolei ma OBOWIAZEK nauczyc glaba, ale nie ma prawa sie przed nim bronic, bo on niewinny glab.
A katastrofa to nie tylko wprowadzenie bekarta gimnazjow, ale przede wszystkim (i to na calym swiecie) zniszczenie rzemiosla i wprowadzenie socjalki dla wszystkich. Nie chcesz sie uczyc – do terminu. Nie robisz – won. Nie zarobisz.
No ale co z tego, jak panstwo Ci da. Za to, ze zyjesz. A mamusia nakarmi i na wodke medalik sprzeda.
A poza tym, gdzie jest powiedziane, ze kazdy musi miec doktorat?
Chore to wszystko, oj, chore.
Witaj Tereso.Zupełnie się zgadzam z tym co piszesz.Miałam to szczęście,że jakiś czas uczyłam w szkolach zawodowych do czego po studiach plastycznych musiałam dorobić pedagogiczne.Milo wspominam te czasy.
I wtedy jeszcze miałam doczynienia z prawdziwymi rzemieślnikami.
Dzisiaj nie uświadczysz prządki, dobrego rymarza, a my koniarze wiemy najlepiej, jak jest trudno o dobrego kowala.
Pamiętam jak mnie dziwiło, kiedy podczas mojego pierwszego pobytu w Niemczech, kiedy mi się posuł zegarek i chciałam do zegarmistrza- moi niemieccy koledzy mnie wyśmiali i kazali kupić nowy.Są zawody , za którymi dzisiaj trzeba się już naprawdę uganiać.Dobranoc Bractwu Bobikowemu.
Witam, witam Teresę – poniekąd matkę chrzestną mojego nowego, pięknego wcielenia. 😆
A to, o czym piszesz, Tereso, to są dla mnie właśnie te naczynia połączone – jakość społeczeństwa i jego myślenia o różnych sprawach przekłada się na formuły konkretnych instytucji. W tym temacie mam nieraz ochotę zawyć znanym cytatem „ciemność widzę, ciemność!”.
Na zakonczenie chcialam tylko dodac, ze wydaje mi sie, ze co innego chamstwo, bezczelnosc, tupet i brak szacunku dla innych, a co innego krwawy odwet na niewinnych za czesto urojone krzywdy. Niekonicznie drugie jest wynikiem pierwszego.
Bobiku, jesli widzisz ciemnosc to sprawdz co pijesz. Ja pojde sobie zrobic dzin z tonikiem, jak nieboszczka Krolowa Matka zwykla byla.
No tak wszyscy zapomnieli wczoraj o Holi i o malowaniu , psoceniu , moze na osłode
http://www.youtube.com/watch?v=bWE4VVjgvkk
Na talerzu dziś niech będzie kolorowo przede wszystkim warzywa i owoce pychotka a i witaminki w nich zawarte niezbędne , ale żeby nie było tak jarsko bo niektorzy zrobią wrrrrrrr dla łasuchow buleczki maslane i konfitury z truskawek , a dla pozostałych , czy widzę gdzieś pyszczek Bobika strogonow
Babko
dziękuje za barszczyk , mniam 😀
Rys
czemu zdjąleś sombrero u mnie zima wróciła 🙁 , prosze przypilnuj wszystkiego ja mam dziś mnóstwo pracy
Amigo , Emi , Pom -Pon czeka idziemy baraszkować w śniegu a potem powrót i pyszne śniadanko , kosteczki dla nas czekają 😀
Chamstwo, bezczelnosc i tupet wiaza sie ze zlym pojmowaniem wolnosci. Wolnosc to nie swawola. Wrecz przeciwnie. I – jezeli tylko nie mamy do czynienia z choroba psychiczna (bo tu nic nie pomoze) – krwawy odwet moze byc skrajnym tego wyrazem.
Poza tym tyle sie trabi o inteligencji emocjonalnej, a nic w tym celu sie nie robi. Wszak polega ona wlasnie na panowaniu nad wlasnymi emocjami, a nie uzaleznianiu sie od nich.
Wywalilabym ze szkoly troche przedmiotow scislych na rzecz podstaw psychologii, socjologii i wychowania przez sztuke. Nobla z matmy nie kazdy musi miec, za to w spoleczenstwie kazdy musi sie poruszac.
Jak zdajesz na prawo jazdy, bez kodeksu drogowego ani rusz. A co z kodeksem drogowym i prawem jazdy przez zycie?
Teresko
witaj w naszym koszyczku 😀 widze ,że jesteś dzis w bojowym nastroju , prosze zjedz z nami śniadanko
Moja mówi , że nobla z matematyki nie każdy musi mieć , ale to wiele przydatny przedmiot jest w nim logika , a to podstawa większości naszego działania , co do reszty masz i jej głos i mój , przydałaby się filozofia koniecznie , ale nie nudna tylko kształcąca promujaca przede wszystkim myślenie , etyka ( ale nie jako listek figowy do religi) ,.Moja zawsze zastanawia się po co w szkole wymagaja na geografi znajomosci wszystkich rzek w Burkina Faso , a nie uczy sie dzieci sztuki myslenia .Na pewno czytalaś jakis czas temu wywiad Zakowskiego z prof.Gadaczem ” nie ma szczęścia bez myslenia” wartałoby by nauczyciele to przeczytali .Miłego dnia Teresko
widze,ze niunia poradzila sobie bez zagotowanej wody
to dobrze
sombrero na glowie ale porobilo sie jakos tak zimno,mroczno
moze otworze kuferek z Babki pierzyna ?
milego dnia Wam 😀
tereso; tak WOLNOSC to ODPOWIEDZIALNOSC za slowa,
czyny i to jest trudne
Babko, zgadzam się z toba. Sama mam trochę koleżanek, które po maturze nigdzie sie nie dostały bo do niczego sie nie nadawały, ledwie przeszły przez liceum (cicha, spokojna, pewnie i tak zaraz wyjdzie za mąż wiec lepiej ją puścić do kolejnej klasy) zapisały sie do studium pedagogicznego lub też od razu poszły pracowac do szkoły. Zwłaszcza jedna Agnieszka mnie wprowadziła w osłupienie bo po klasie humanistycznej , jako uczennica wciąż miedzy 2 a 3= podjęła sie nauczania fizyki i WOS-u 😯 😯 😯 Wiecie, wujek pracował w kuratorium….
Zapytałam się, jak naucza przedmiotu, którego nawet ja, piatkowa uczennica, nie warzyłabym się wykładać bo mieliśmy za bardzo okrojony program z fizyki .Ona na to, że postarała się o stare zeszyty od znajomych i po prostu przepisuje na tablicy i wymaga. Zakładajac, że uczeń nie jest ograniczony umysłowo, raz dwa odkryje, że pani nauczycielka nie ma pojęcia o przedmiocie , którego naucza, a ona jako zupełnie przypadkowa osoba w szkole, nie ma pojęcia o pedagogicznym podejściu do dzieci ani podstaw merytorycznych by budować swój autorytet. Wiem, nie ma juz nauczycieli bez studiów, ale chyba nie tak trudno je skończyć, skoro pokończyły je osoby, które nigdy żadnej lektury nie przeczytały, nigdy bez ściągi nie napisały klasówki i skończyły liceum z wielkim bólem, przepychane na siłę. Poza tym, jakież podejście do szkoły może mieć nauczyciel, któremu kiedyś samemu nie chciało się uczyć ani chodzić regularnie do szkoły?….Znam taką z wykształcenia nauczycielkę (na szczęście nikogo nie uczy bo nie chce, ale uczyła), która jako jeszcze uczeń powiedziała kiedyś, że „człowiek pierwotny nie uczył się i żył” 😯
Gdyby u nas był powszechny dostęp do broni, to już pewnie nie raz byłaby masakra. Niestety…. 🙁
Niuniu, mam ciocię nauczycielkę geografii, uwielbianą przez uczniów, mającą wiele osiągnieć pedagogicznych, która przez lata walczyła z wizytatorami z kuratorium, bo zamiast wszystkiego na pamięc , uczyła czytania map, atlasów, roczników statystycznych.
Zgoda, tyle ze jak przypomne sobie moje cudowne, naprawde cudowne grono pedagogiczne. Kompetentne, wymagajace, ksztaltujace wzorce osobowe, etc…
Wszyscy. Powtarzam WSZYSCY odsunieci byliby dzis od pracy z mlodzieza za „znecanie sie nad”…
Wlasnie dlatego, ze wymagali. I stosowali system marchewki i bata. A znecali sie nad nami okrutnie. Wszyscy (spotykamy sie okazjonalnie) maja te same odczucia – najbardziej i z najwieksza wdziecznoscia wracamy do tych belfrow, ktorzy – w naszym wlasnym interesie – najwiecej krwi nam napsuli. Tez w imie inteligencji emocjonalnej.
A co do logiki – jest ona absolutna PODSTAWA myslenia zarowno humanistycznego, jak scislego. Jedno on drugiego rozni sie tylko narzedziem. Je sie wszak I nozem, I widelcem, czyz nie. Wiem, Beaubique’u, ze mozna paleczkami, ale tez sa dwie: lewa i prawa. 😆
😉
Cudownego dnia zycze. Dzieki za wspolne sniadanko.
O, dobra wiadomość z rana. teresa zdobywa nowe obszary internetu 😆
Małgosiu
Moja akurat geografie lubiła , w zasadzie ona wszystko lubi tzn , ogólnie wiedzę , chodzi tylko o podejscie do nauczania tej wiedzy 😀
Teresko
apropo widelca i noża , Moja mloda która ma angielskie poczucie humoru je obiadek , jej tata mówi cos do niej co niezbyt jej sie podoba , ona ze spokojem odwraca twarz i mówi : odważny jesteś zważywszy ,ze mam w ręce nóz i widelec Miło ,że zawitałaś do nas , nawet Foma dostrzegł 😉
Moze wyjatkowo zle trafilam, ale ja moja szkole w PRL pamietam jako wiezienie, miejsce nieustajacej opresji, lamania ducha, upokorzen, glupoty i powszechnego chamstwa. Na tym tle – jedna, mlodziutka, prosto po studiach, idealistyczna polonistka w ostatniej klasie, zaledwie rok, ktora mnie zarazila Norwidem i wpoila, ze znajomosc Szekspira i Antygony jest wazniejsza niz Nad Niemnem.
W mojej szkole (zenskiej) wiekszosc dziewczat byla z biednych, czesto wiejskich domow i pasmo upokorzen, jakim byly one poddawane jest nie do opisania. Ja sama mialam nieustannie zmniejszony stopien ze sprawowania za obrone tych dziewczat, za wybieganie z klasy i trzaskanie drzwiami, za odmowe skladania donosow na kolezanki, za awantury jakie robilam ilekroc slyszalam, ze ktos mowi do nich o „pasaniu krow” i nazywa ich zakutymi wiejskimi cwokami.
Ta szkola jeszcze mi sie czasami sni po nocach. Koszmar.
Niuniu, już lubię twoją Młodą 😀
Heleno, twoja szkoła to wyjatek. Okropny zresztą. 🙁
Malgosiu,niestety dla mojego pokolenia” takie” szkoly
to byla codziennosc(wiesz Malgosiu 50+ 😀 )
kary cielesne;bicie po dloniach,kleczenie w kacie,
wyzwiska brrrrrrrrr………
niuniu,Twoja mloda mocna 😀
Dlaczego nie robią tego kobiety?
Nie przypominam sobie żadnej masakry, szkolnej czy innej, której sprawczynią byłaby kobieta. Przecież też bywają wyobcowane, gnębione, zaszczuwane, zaburzone psychicznie i też mają dostęp do broni. No i chodzą do tych samych szkół.
Troche sobie poczytałem i nie moge się zorientować, co jest świętowane. Dzień Kobiet czy święto Purim. Adat się zaczął, więc może i czas właściwy. Tak czy siak życzę wszystkim wszystkiego najlepszego, Paniom spóźnione ale szczere, obchodzacym Purim również. To chyba w urodziny Mojżesza sie zaczyna (w rocznicę śmierci także, bo jak każdy święty zmarł w urodziny).
Pierwszą randkę pamiętam doskonale. Zostałem na nia zaproszony przez kolezankę z II klasy szkoły podstawowej. Spacerowaliśmy po parku przegryzając nasionkami bukowymi. Nie pamietam imienia koleżanki, ale ten spacer zapamietałem, więc pewnie byłem dumny, że mnie coś takiego spotkało. Pochwaliłem sie rodzicom. Propozycja koleżanki obejmowała „chodzenie na randki i bycia jej chłopakiem”. Pewnie starsza siostrę miała i chciała dorównać. Dlaczego na mnie wypadło, nie wiem.
Co do sprawy zasadniczej czyli Spiska, mam wątpliwości. Zgadzam się, że Spisek gardzi swoimi krewnymi i wyznawcami, ale przy tym jeszcze, co bardzo ważne, okropnie się ich boi. Strach dotyczy zagadnień: Czy oni są dostatecznie lojalni, czy nie zdradzą, czy mnie nie zdetronizują przypadkiem. Dlatego wyznawców obejmuje selekcja. Najważniejsze sito – nie przepuścić nikogo zdolnego do jakiejkolwiek własnej mysli.
Jeszcze o eutanazji. Nie brałem udziału w dyskusji, a pogląd mam i, jak sie okazuje, nie oryginalny tylko daleko zbieżny z Heleną. Też szara strefa mi odpowiada. Legalizacja może się wydawać słuszna tylko ludziom bez wyobraźni i doświadczenia życiowego.
Intuicja podpowiada, że w sytuacjach skrajnych odpowiedzialności sie nie poniesie, aczkolwiek przykrościom może trzeba będzie się poddać. W przypadku legalizacji presja na pozbywanie się osób niewygodnych będzie spora, a i wewnętrzna presja moralna na ludzi będących „ciężarem”, przewidywana przez Helenę, wydaje się oczywista.
I mało kto zdaje sobie sprawę, jak bardzo obowiązujące normy prawne wpływają na świadomość. Jeżeli coś jest dozwolone prawem, powinno sie z tego korzystać. Jeżeli prawo trzeba nagiąć tylko odrobinę, trudno z tego robić wielką kwestię. Tak to działa.
Adar sie zaczął nie Adat
Bo za malo mamy testosteronu. 😈
Tak dla ścisłości historycznej koleżanka od pierwszej randki miała na imie Hania
Do pewnego stopnia zgadzam się z Heleną i Rysiem. Podstawówke wspominam w miarę Ok, ale moje elitarne krakowskie liceum to był horror.Potworna dyscyplina i wszechobecny strach. Mam jednak wrażenie że pomiedzy lekowa nerica ucznia, a wsadzaniem kosza na głowe nauczyciela jest jeszcze trochę przestrzeni na tzw. normalność. Takich normalnych szkól jest jak polska długa is zeroka pewnie całkiem sporo, tylko nie mówią o nich w wiadomościach. A nawet mu ulegamy złudzeniu , ze jesli czegos nie ma w mediach to nie istnieje.
Stare czasy z dyspypliną i terminem u rzemieslika raczej nie wrócą. Nie ma co plakać po zegarmistrzu, trudno, dawniej zegarek to był luksus dla zamoznych, teraz każde dziecko ma zegarek w komorce. Dawniej kowal był zawodem pierwszej potrzeby ( na wsi) teraz to usluga dla hobbystów. Trudno sie dziwić, że za wiele osób z tego nie przezyje. Na te procesy związane z nowymi technologiami nic nie poradzimy. Inna sprawa , że wotanich latach tempo tych zmanin jest tak ogromne, ze struktury spoleczne ( rodzina, szkola i inne) nie nadązają. Stąd moim zdaniem wiele haosu i frustracji….
Nie wiem, czy to można tłumaczyc testosteronem. Panie potrafią tez nieźle narozrabiać. W terroryźmie ich nie brakuje i czasami potrafią być na tym polu lepsze i bardziej bezwzględne. W Czerwonych Brygadach i w grupie Baader Meinhof panie nieźle sobie poczynały. W dobie równouprawnienia nie odbierałbym im należnych zasług. Sołżenicyn też, zdaje się, niektóre śledcze dobrze wspominał.
Nie pamiętam już, gdzie czytałem o pani śledczej, która lubiła siadać na stołeczku, którego jedna noga spoczywała na jądrach przesłuchiwanego, chociaż i wysoki obcas czasami jej wystarczał. Działała na Łubiance lub na Rakowieckiej. Może ktoś podpowie sklerotykowi.
Stanislawie,te Twoje panie mialy nerwy,zimno mi brrr……
Staszku, to Ty czesciej, kurcze, zagladaj tutaj, to bedaziesz nalezycie poinformowany! 😆
Swieto, ktore tutaj jednoglosnie ustalilismy to Holipurim obchodzone w tym roku wedle ksiezycowego kalendarza w dniach 9-11 marca. Jest to polaczenie obchodzonych w tym czasie dwu bardzo podobnych swiat w kalenarzu Hindusow i Zydow – tryumfu dobra nad zlem, spadania barier nie tylko miedzy ludzmi, ale i tak zwanych norm codziennosci. Stad u Zydow asbolutny nakaz uchlania sie na umor, a u Hindusow ponalowania sie na kolorowo. I wszyscy u jednych i drugich obdarzaja sie nawzajem ciaswteczkami i slodyczami. No wiec rozumiesz, ze nie bylo sensu rozdzielac tych swiat, wiec ustanowilismy tu Holipurim – dla wszystkich.
Wesolo bylo. Byly cudne koledy, tfu, kuplety dzieki naszym blogowym poetom-rezydentom.
Od wczoraj jest mniej wesolo z powodu tych tragedii w Niemczech i Alabamie.
I stad nasze rozwazania o tym co szkola robi z dziecmi.
Ja tez podejrzewam, ze takich szkol jak moja buda w PRL bylo sporo, zwlaszcza na prowincji (moja byla w Lublinie, uswiecczona szkola siostr-kanoniczek, do ktoorej zostalam przydzioelona przez kuratorium)
Szkołę wspominam bardzo dobrze z wyjątkiem podstawówki w klasach II i III spedzonych w tzw szkole Towarzystwa Przyjaciół Dzieci nomen omen. Ze szkoły ćwiczeń, w której zacząłem edukację wyrzucono mnie po pierwszej klasie, niestety. TPD to była wyjątkowa presja ideologiczna na uczniów. Po III klasie rodzice przenieśli mnie do szkoły normalnej.
W Liceum panował spory rygor narzucony przez dyrektora, który już po mojej maturze awansował na kuratora. Ale grono pedagogiczne było wspaniałe. Ja sie rygorowi specjalnie nie poddawałem i nawet bywałem zawieszany w prawach uczniach. To były najlepsze okresy, bo zawieszony chodziłem do kawiarni grać w brydża uważając, że zawieszanie w prawach zawiesza także obowiązki.
Raz nawet biologiczka zastępująca dyrektora w czasie jego dwumiesięcznej delegacji próbowała mnie wyrzucić, ale rada pedagogiczna miała inne zdanie. Nie przeczę, że naruszenia regulaminu były potworne. Nawiasem mówiąc tuż przed maturą biologiczka przestała mieć o mnie takie złe zdanie.
Bardzo miło wspominam swojego wychowawcę, który pomimo, że nie był polonistą z wykształcenia, sporo nas nauczył. Niedługo po mojej maturze skończył zaocznie historię. Prawdopodobnie był absolwentem teologii na seminarium duchownym, ale nie wszyscy to potwierdzali.
Wspomnienia szkolne nie obejmują klasy maturalnej z wyjątkiem września i października. Potem już do szkoły nie chodziłem, ale to nie ze względu na kolejne zawieszenie tylko na pobyt w szpitalu i ciężką operację. Musiałem potem zaliczać wszystkie przedmioty, żeby być dopuszczonym do matury. Odpuścił mi tylko nauczyciel fizyki, z którym darłem koty. On zakładał ZSMP w szkole a ja agitowałem przeciwko i z mojej klasy tylko jedna osoba sie zapisała. Zaskoczeniem było dla mnie, że mi tę fizykę odpuścił.
Rysiu, za moich czasów też było zbiorowe tłuczenie po rekach linijką, ciaganie za włosy, nos, uszy, a na woreczkach z grochem z rękoma do góry klęczałam w przedszkolu, gdy na leżakowaniu zamiast spać, malowałam w powietrzu czołg widziany na wycieczce do jednostki wojskowej. 🙁
Marzeniem jest ten złoty srodek, o którym pisała żona. Kary cielesne jednak nie były aż tak częste. Przynajmniej w mojej szkole. Poniżania słownego nie bardzo pamiętam. Chyba, że bezustanne powtarzanie przez nauczycielkę od geografii, że to co prezentujemy sobą to tabula rasa, a koleżanka ma fryzurę jakby piorun w drapakę strzelił. Z tym, ze wszyscy sie z tego bardzo śmialismy i te okreslenia weszły do powszechnego, uczniowskiego użytku. Koleżanka była dumna z wyróżnienia i nie wiele sobie robiła z nauczycieli, nauki itd.
W podstawowej strasznie wyzywał nas matematyk, choleryk i pasjonat. Był genialny. Najgorzej wspominam lekcje religii z proboszczem, bezwzględnym chamem 👿
Linijka była w robocie, kąt i ciągnięcie za różne też. Ale takiego draństwa, o jakim pisze Helena, nie było.
Ostatni miesiąc nie pozwalał mi czasowo na blogowanie. Zaglądałem trochę na blogi nie poświęcone naprawianiu świata, ale i tam bardzo skromnie.
Holipurim wygląda bardzo interesująco, tylko nakaz urżnięcia się nieco mnie przeraża, bo nie jestem tego w stanie zrobić bez bardzo ciężkich konsekwencji wielodniowych. Co prawda moja Małżonka uważa, że zdarza mi się to nagminnie, ale dla Niej wypicie połowy butelki wina jest ciężkim pijaństwem.
Wyobrażam sobie tę lubelską szkołę troche na wzór mojej TPD-owskiej. Najgorsza była nawet nie presja ideologiczna, ale te wszystkie formy nie znoszace żadnych indywidualnych odchyleń. Wszystko zbiorowo i identycznie.
A szkoła następna to był całkowity brak jakichkolwiek nacisków. Dyrektor (chyba wówczas kierownik) uczył rosyjskiego i musiał byc pewny, ale w tej szkole w ogóle nie działała oficjalna propaganda.
W liceum dyrektor, który potem został kuratorem, był bardzo mocny partyjnie i wymagał przestrzegania ostrej dyscypliny. Zupełnie jednak nie ingerował w to, co robili poszczególni nauczyciele, ufając słusznie ich kompetencjom.
Dzień dobry 🙂 a właściwie to 👿 bo widzę, że bardzo tu dziś ciekawie i chętnie sam bym pokłapał paszczą, ale muszę lecieć do moich potworów. Czyli sytuacja wygląda mniej więcej tak:
Wpadł Beaubique,
po czym znikł 😯
Jak się niczego nie nabawi,
to po południu się tu zjawi 😀
Na mnie tez byly wywierane silne nacisko abym sie zapisala do ZMS – bo dyrekcja musiala sie kims wykazac. Na nikogo innego nie byly wywoierane tylko na mnie i taka Celinke z mlodszej o rok klasy, bo obie nie chodzilysmy na religie. Ale Celinki bronila ta mlodziutka polonistka, o ktorej wspominalam, bo byla jej wychowawczynia. Ja odmowilam zapisania sie do ZMS pod przymusem i mialam obnizony stopien ze sprawowania przez wlasna wychowaczynie, ktora zawsze sama na wszystkich procesjach koscielnych najglosniej zawodzila – widzialam ja na Krakowskim Przedmiesciu na Boze Cialo.
Zreszta musze powiedziec, ze wieksza byla presja na chodzenie na lekcje religii (poza szkolnym budynkiem) niz na zapisywanie sie do ZMSu. Do moich rodzicow udala sie trojka rodzicielska aby sie dowiedziec dlaczego nie chodze. Uslyszeli – od mojego Ojca, ze dlatego, ze jestem Zydowka, zas od mojej Mamy – ze jestem ochrzczona w kosciele prawoslawnym i dlatego nie mam co robic na katolickich lekcjach religii. Nie poprawilo to mojeju reputacji wsrod ciala pedagogicznego. 😈
W moim liceum ponad połowa klasy dojeżdżała z mniejszych miejscowości, w tym i ze wsi. Nie pamietam, żeby ktokolwiek kiedykolwiek robił na ten temat uwagi. Odwiedzałem czasami kolegów na wsi. Donosicielstwo było pietnowane przez nauczycieli. Gdy czytam, że nauczyciele donosicielstwa wymagali, jestem zdumiony.
W połowie lat 80-tych zostałem w trybie ratunkowym dyrektorem fabryki, której egzystencja była co najmniej zagrożona. W pierwszy dzień pracy przewinął sie przez mój gabinet korowód kilkunastu osób, które oferowały usługi donosicielskie jako kontynuację usług świadczonych poprzedniemu prezesowi. Pewnie te osoby też kiedys do takiej szkoły chodziły. Tamten dzień był dniem największego mojego zdumienia w całej karierze zawodowej.
Ciekawe z tą presją. W pierwszej klasie liceum religia była w szkole. Ksiądz, który uczył religii, był bardzo dobrym księdzem. Jego brat był majorem w MSW, a inny spikerem w PR. Na religie chodzili wszyscy, w tym od pewnego momentu także Jaszka Świrszcz, Żyd. Chodził, bo lekcje były ciekawe, a ksiądz nie próbował go nawracać. Czasami troche dyskutowali o różnicach w interpretacji Starego Testamentu.
Rodzice Jaszki byli mi bliscy, bo prowadzili księgarnię, która była dla mnie światynią jeszcze w szkole podstawowej. Pomagali mi dobierać książki podróżnicze i mapy. Przebywałem w ksiegarni bardzo wiele.
Nie pamietam, żeby na którejkolwiek lekcji religii ksiądz próbował nas ureligijniać. Realizował program poświęcony głównie interpretacji Starego i Nowego Testamentu.
Przyjaźniłem sie z księdzem jeszcze ładnych parę lat po maturze. Pytałem, dlaczego traktował swój przedmiot w taki właśnie sposób a nie jako misję. Odpowiedział, że najważniejsze jest dobre poznanie religii, żeby potem można było sobie odpowiadać na trudne pytania i określić własny stosunek do religii. Presja na bezrefleksyjne przyjmowanie wszystkiego nie może dać dobrych rezultatów.
Ja w swojej poprzedniej pracy (w gazecie) tez tepilam donosicielstwa, ale bylam zastepca Naczelnej (Renatki).
Jakiez bylo moje zdumienie po przyjezdzie do Londyny, ze w nowej pracy donosicielstwo jest a way of life and promotions! Nie wszyscy sie tym zajmowali (z pewnoscia nie Maz Zony Sasiada), ale dostatecznie duze grono, zeby atmosfera byla odpowiednia 👿 .
moj rocznik(w szczecinie)na religie chodzil do kasciola;
piekny poniemiecki kosciol w centrum miasta (parafia
Serca Jezusowego) my tacy mali i ten przepasny kosciol
niestety ksiadz i siostra katecheci byli slabi,bardzo slabi
komunia w 1966r, my w bialych garniturkach to bylo
swieto
W mojej szkole tez byl w pewnym momencie dobry ksiadz – biolog, ktory mial nawet jakies wyklady na Akademii Medycznej. Mieszkal chyba gdzies niedaleko mnie, bo zdarzalo mi sie isc z nim razem i rozmawiac – od szedl do kosciola, ja do szkoly. Nie mysle, zeby to wlasnie on wywieral presje w sprawie lekcji religii. To raczej aktyw rodzicielski.
A na mojej grzadce pod rozami jest w tej chwili tak rozkoszny rudzik, ktory wydziobuje z ziemi robaczki – no, nie moge Wam powiedziec. Patrzymy na siebie – ja z okna sypialni, a on z ziemi. Nic sie nie boi.
MOze zauwazy, ze od dziesieciu lat jest na drzewie skrzynka legowa, ktora duzym nakladem kosztow zawiesilam, ale nikt sie do niej jeszcze nie wprowadzil. A jest wlasnie dla rudzikow.
Jak mu powiedziec, zeby sie zainteresowal? Moze zawiesic na niej robaczki? 😆
Uśmiechnięte i zapraszające 😀
Dziwne to ciało pedagogiczne, które miesza miłość do socjalizmu z miłościa do kleru. Może część ciała pozostała po szkole klasztornej, ale tam chyba zakonnice musiały uczyć. Nawiasem mam bardzo złą opinię o szkołach zakonnych. Mój brat chodził przez rok do pijarów w Krakowie i to był chyba najgorszy rok w jego szkolnej karierze.
Znałem dość dobrze kilka absolwentek znanej szkoły dla dziewcząt w Szymanowie. Wszystkie charakteryzowały się tym, że nie wymagały długiego namawiania do miłego spędzenia czasu w miejscu ustronnym. Żadna z nich po wyjściu za mąż nie była wierna do przesady. Dwie z nich opowiadały o epizodach lesbijskich w liceum.
Dla ścisłości – panienki te znałem dobrze z różnych powodów, ale nie jako moje dziewczyny. Jedna była w rodzinie, jedna jako koleżanka mojego dużo starszego brata zaprzyjaźniła sie z moją matką, a potem i ze mną. Jedna była córka przyjaciół moich rodziców, a jedna jej koleżanką ze szkoły. Obie zostały modelkami po pierwszej szkole modelek w Sopocie.
Przypomniałem sobie jeszcze jedną absolwentke szkoły klasztornej choć nie z Szymanowa. Była dobrze zapowiadającą się aktorka w Krakowie. Nie mogę podac więcej szczegółów, bo można by ją zidentyfikować. Też miała epizody lesbijskie, choć nie jest lesbijką. Po wyjściu za mąż musiała zrezygnować z aktorstwa – mąż to wymógł. Była dziewczyną o wybitnej urodzie.
Girlandy z robaczków! To jest to. 😀
Z tymi skrzynkami to takie niesprawiedliwe! Powiesilam 10-12 lat temu trzy skrzynki zamowione z Krolewskiego Tow. Ochrony Ptakow, model dla rudzikow. Zawolalam Pana Andrzeja z drabina, zeby je poprzywieszal dokladnie wedle isntrukcji Towarzystwa. Na trzech roznych drzewach. Jedno kilka lat temu zostalo powalone w czasie burzy. Na drugim drzewie ze skrzynki wypadlo tej zimy denko. Ale trzecia skrzynka jest OK – sprawdzalam wczoraj.
I nikt nigdy sie do zadnej nie wprowadzil!
Chyba rzeczywiscie zostalo tylko girlandy z robaczkami zawiesic i napis: Welcome home, Birdies!
U nas w ogrodzie wczoraj rano zakwitły pierwsze krokusy i wychodzą hiacynty. Od przebiśniegów biało. Potem już tylko biało, bośnieg spadł. Rudziki od czasu do czasu, troche wróbelków stale, ale bezwzględnie króluja sroki. Od czasu do czasu jeszcze wrona przysiądzie na balkonie.
A wracając do donosicielstwa nie dziwię się tak bardzo donosicielom. Ci zawsze są gotowi do akcji. Ale dlaczego ktoś chce z ich podłych usług korzystać. Wszak upodla sam siebie. Poza tym juz czysto praktycznie – korzystając z donosicieli uzaleznia sie od nich. Wszak dobry szef wie wszystko bez donosicieli, a jeżeli czegos nie wie, pewnie nie jest to wazne.
Sam korzystałem z donosów milicji (wczoraj w nocy przez płot przerzucono pół tony mieszanki gumowej), komitetu miejskiego PZPR (jutro będziecie mieli kontrolę gotowości do alarmu pożarowego) itp. Można zapytać, dlaczego milicja informowała, a nie łapała złodziei. Nie łapała, bo nie miała do tego środków.
Chodziłem na posiedzenia tzw. „egzekutywy komitetu miejskiego PZPR”, choć nie należałem do tej organizacji. Taka była specyfika. I na takim posiedzeniu komendant miejski MO informował: „Wiemy, że dziś w nocy będzie włamanie do domu towarowego. Nie możemy nic zrobić, bo w nocy na słuzbie nie będzie ani jednego milicjanta”. Zawsze sie sprawdzało. Milicjantów do normalnej pracy tak brakowało, bo byli potrzebni przy utrzymywaniu stanu wojennego, chociaż był to juz okres znacznego poluzowania.
Widzę, że wypłoszyłem wszystkich od stołu. Obiecuję, że już nie będę o tamtych czasach, przynajmniej dzisiaj.
Dzien dobry.
Ja w sprawie donosicielstwa. Nie sadze, aby donoszenie na bliznich bylo cecha potepiona wieczyscie przez demokracje. Obserwujac Kanadyjczykow i Amerykanow dochodze do wniosku, ze doniesienie na blizniego jest czasem obowiazkiem obywatelskim, z ktorego nalezy byc dumnym.
Stanislawie.u Bobika na blogu kazdy gotuje 😀
mamy wiec przerwe
wspomnienia sa lubiane
😀
PA, zapewniam Cie, ze nie mialabym najmniejszych skrupulow z doniesieniem na policje, ze ktos lamie prawo lub np maltretuje psa czy bije zone. Tak, uwazam to za obowiazek. A ludzi, ktorzy tak postepuja nie uwazam za bliznich. Przeciwnie – za bardzo dalekich.
PA,znaczy to oni donosza chetnie ?
w zeszlym tygodniu w niemieckiej tv obejrzalem sobie
„konformista” ciagle dobre, a to prawie 40 lat od nakrecenia
Ja nie gotuję. Tzn. nie gotuję teraz 🙂
Helena:
Cytujesz przyklad oczywisty. Czy odnosi sie to rowniez do policji politycznej? Ja mialem na mysli donoszenie jako obyczaj, rowniez w miejscu pracy lub na sasiada.
Rysiu, sadze ze nie maja co do tego obiekcji moralnych i spia w nocy dobrze. Czy znasz ksiazke H. Fallady „Kazdy umiera w samotnosci”? To moj faworyt i traktuje ten problem w czasach nazizmu.
„Konformiste” Bertolucciego widzialem 4 razy. Wiele razy lepsza niz powiesc Moravii. 🙂
Komisarze pija piwo; bowiem” zupa chmielowa pozywna i
zdrowa” 😀
Konformizm zakłada świadomość bycia częścią społeczeństwa, z którego nie powinno się wyłamywać. Chyba z tą świadomością problem.
PA,Moraviego czytalem ,no moze tez dobre
„kazdy umiera w samotnosci” nie znam (czytalem) postaram
przeczytac 😀
teraz do domu jestem wlasnie po pracy
😀
Idę na ciekawą rozmowę. Ale oczywiście, że donoszenie typu „ukradli wczoraj z magazynu to i to” jest jak najbardziej naturalne. Ale donoszenie typu „Mietek i Jadzia ściskali się pod biurkiem” albo „Ziuta powiedziała, że Pan Prezes jest głupi” nie ma nic wspólnego z postawą obywatelską.
No, znowu mi się dziś udało wrócić od potworów w jednym kawałku, co za każdym razem poczytuję sobie za duży sukces. Teraz mogę chwilę pokłapać, zanim mnie inne obowiązki nie dorwą. 😉
Moja psia szkoła była właściwie całkiem w porządku, jeżeli pominąć jednego palanta, który jakby nie zauważał, że ma do czynienia ze szczeniakami i domagał się od nas równiutkiego chodzenia, siadania i stania w rządku, co nawet dużym psom przychodzi z trudnością. Typowo niemiecka miłość do Ordnungu 👿
A mama twierdzi, że właściwie lubiła szkołę, choć pod koniec liceum już ją zaczęła trochę nudzić, bo za mało dawała samodzielności. O jakichś rękoczynach ze strony ciała pedagogicznego ani w podstawówce, ani w liceum nie było mowy, wymyślania od osłów patentowanych się zdarzały, ale chyba nikt tego nie brał zbyt tragicznie. Jedni nauczyciele byli świetni, inni denni. Właściwie całkowita normalka. Ale były w tym wszystkim jasne zasady: każdy wiedział, co wolno wojewodzie, a co uczniowi, każdy wiedział, że musi się dopasować do systemu, albo ponieść konsekwencje, każdy wiedział, że w szkole nauczyciele mają nauczyć, a uczeń ma się nauczyć. Mam wrażenie, że dzisiaj tej jasności już niewiele zostało.
I tak mi się zdaje, że większy dystans między uczącymi a uczonymi miał jedną dobrą stronę – uczniowie cenili sobie, kiedy byli traktowani przez dorołych poważnie czy przyjaźnie. A pomyślałem o tym dlatego, że dziś w szkole jedna z dziewczynek zaczęła ze mną rozmawiać całkiem normalnie i przyjaźnie, co natychmiast poskutkowało popsykiwaniami w klasie i za chwilę usłyszałem, jak na boku dwie koleżanki pytają ją z wyrzutem „chyba nie masz zamiaru się przyjaźnić z nauczycielami?” 😯 Na moje pytanie, czy oni uważają, że z nauczycielami musi się wyłącznie walczyć i próbować dawać im w de, rozległo się chóralne „taaaaak!”.
No to jakie ci nauczyciele mają szanse? A ja przecież nawet nauczycielem nie jestem, tylko projekt kulturalny tam robię, bez ocen i bez przymusu, a i tak okazuje się, że trzeba ze mną walczyć. 😯
A jeszcze o donoszeniu: zdarza mi się czasem w pracy z azylantami, że ludzie, zwłaszcza z terenów bywszego Sojuza, przychodzą do mnie i zaczynają mi zdawać sprawozdanie z wszystkiego, co się w domu azylanckim dzieje. Na początku myślałem (naiwniak!), że po prostu pogadać nie mają z kim, ale szybko się zorientowałem, że oni chcą w ten sposób zarobić punkty u „naczalstwa”, czyli ustawiają się od razu na pozycji donosicieli-ochotników. Wtedy zacząłem gonić kota, co spotkało się z dużym niezrozumieniem i różnymi podejrzeniami, że np. mam już pewnie „swoich” ludzi, od których donosy przyjmuję, a innych szykanuję, albo też wręcz, że może trzeba dać jakiś prezencik, żebym w ogóle raczył donosy przyjmować. 😯 Takie durne wytłumaczenie, że po prostu w ogóle donosicielstwa nie uznaję, nie bardzo chciało się przebić. Trzeba było kilku lat, żeby zaakceptowano wreszcie takie dziwactwo. Teraz już starzy klienci najwyraźniej mówią nowym, że u mnie takie nienormalne zasady panują, więc mam spokój. Ale zauważyłem, że wielu niemieckich współpracowników bardzo chętnie z usług donosicieli korzysta. Z czego wychodzą zresztą nieraz przedziwne kwiprokwy, z powodu trudności językowych. 😉
Oczywiście też robię rozróżnienie między donosicielstwem, a postawą obywatelską, tu chyba nie ma o czym gadać.
Witajcie.Jeszcze słów kilka na temat szkoły tej do której chodziłam i tych w których uczyłam .Domyślam się,że w podobnym nieco czasie chodziłam do szkół, jak Helena.W tym do najbardziej ( oprócz „Urszulanek”, bo to był postrach wszelkiej damskiej młodzieży w Gdyni) rygorystycznego Liceum w naszym mieście.Za brak beretu i ubierania się nieprzepisowo były ostre sankcje.Mundurki były obowiazkowe!Z marynarskim kolnierzam.A na roboczo; fartuszek z miałym kołnierzykiem.
To pomysł śp. Pany Dyrektor z dziwnymi .Ale Pedagogów wspominam do dzisiaj, jaknajlepiej i chyba tradycja tej szkoły przetrwała do dzisiaj.Nie było ani indoktrynacji, ani
wszystkich tych spraw o których wspomina Helena.
Ja dzisiaj ten rygor nawet wspominam z sentymentem.Byliśmy solidnie wyedukowani, w szkole powstał jeden z lepszych i rozchwytywanych chórów,a moi dawni koledzy to dzisiaj wzięci architekci, kapitanowie statków, lekarze, aktorzy( Jacek Fedorowicz)czy choćby „tylko”pielęgniarki, ale za to fachowcy z prawdziwego zdarzenia.Nasza szkola zasilila też szeregi znanych Klubów sportowych
kilkoro Mistrzów Sportu się objawiło.Nie ma więc reguły.
Niedawno będąc na cmentarzu trafiłam na grób naszego matematyka, który mnie gnębił bezlitośnie powiadając:”ja ci mówię,że ty jeszcze do tej szkoły z wnukami będziesz chodziła”.Postałam nad tym grobem i pomyślałam: „No tak, to przez Ciebie nie mam wnuków”. 😉
Bardzo Go dobrze wspominam, nawet moja matematyczna miernota wystarczyła by dostać się na studia, gdzie było 7 miejsc/ 200 kandydatów.
Potem kilka lat uczyłam w zwykłym Technikum i do dzisiaj uważam,że to była moja najlepsza etatowa praca do czasu, kiedy nie poszłam na swoje.
Podsumowujac uważam,że wielu obecnym szkołom daleko
do ówczesnych, które nie miały komputerów, komórek, dostępu do wiedzy na kliknięcie.
Bobiku, co klasa odpowiada na pytanie „Dlaczego taaaaaak?”
Od mojego pobytu tutaj minęło znowu trochę czasu i wiele nowych tematów „na tapecie”.
Czytałam wpisy na temat wczorajszych wydarzeń w Winenden, dziś oglądałam konferencję prasową w tv, niektóre przypuszczenia się potwierdziły. Chłopak był w ubiegłym roku 5 razy w klinice psychiatrycznej, leczył sie na depresje, potem miał kontynuować leczenie ambulatoryjnie i tego nie zrobił, po prostu je przerwał.
Nie był wyizolowany społecznie, o jakimś mobingu nikt nic nie wie, mial normalne kontakty z rówieśnikami, chociaż nie za dużo, uprawiał sport i miał rozpocząć teraz nauke zawodu. Był zafascynowany bronią. której w domu było pod dostatkiem, długie godziny spędzał przed komputerem, jego hobby były tzw. killer-gry, horror filmy, na ścianie miał powieszone pistolety do plastikowej amunicji. Jakby tego było mało, znał kod do szafy z amunicją, dlatego był w stanie zabrać z domu nie tylko pistolet z sypialni ojca, ale i ok. 250 sztuk naboi.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że on w nocy zapowiedział na czacie, że to zrobi, 2 osoby to skomentowały. Jeden z nich powiedział o tym ojcu dopiero, gdy się to wszystko stało i ten doniósł o tym policji. Oczywiście było juś za późno.
I tu moja uwaga o donosicielstwie. Też jestem zdania, że w takich wypadkach należy „donieść” a raczej zgłosić, aby zapobiec skutkom, które nie są w pierwszym momencie może nawet do przewidzenia. Tak samo doniosę, gdy zobacze, że ktoś jest bity, że gdzieś ktoś się włamuje itd.
Ile może w takim wypadku zdziałać szkoła? Myśle, że w tym konkretnym niewiele, tu największy wpływ na tego młodego człowieka miał i mógł mieć jednak dom.
A, to ciekawe, co Panna Kota pisze. Ja dzisiejszych doniesień jeszcze nie znam. Wczorajsze, z pierwszej piłki były trochę inne – było o outsiderstwie, złych kontaktach z rówieśnikami i niepowodzeniach u płci przeciwnej.
Ale jeżeli chłopak się leczył, a potem przerwał leczenie i rodzice na to nie zareagowali, to w tym widzę najgorszy horror.
Haneczko, jakoś po tym „taak” nie miałem siły się dalej dopytywać. W ogóle odkrywam powoli, że moja motywacja miewa granice. 🙄
Ja też wspominam moje szkoły dobrze, chociaż też dostawaliśmy wtedy linijką po łapach, mnie spotkało to w 5 podst., przyszłam bez zadania z biologii. W domu pojawił się wtedy pierwszy telewizor i oczywiście do 20 gapiliśmy się na to czarno-białe cudo, a o 20 musieliśmy my dzieci obowiązkowo do łóżka. Nie przyznałam się, że ide do szkoły bez zadania, bo karę miałabym wtedy podwójną, a tak tylko oberwałam w szkole linijką. Ale zapamiętałam to do dzisiaj i wiem, że gdy muszę coś zrobić, to to robię. Większość moich nauczycieli też już nie żyje, ale chociaż byli wymagający, byli dla nas autorytetami, z mojej klasy, tak jak u babki, wszyscy poszli na studia, są lekarzami, nauczycielami, pracują na uczelniach, z mojej szkoły wyszedł znany reżyser i pisarze.
Gdy sama pracowałam jako nauczycielka, muszę przyznać, że w jakiś sposób próbowałam ich naśladować. Jaką ja sama byłam nauczycielką w ciągu tych 13 lat w szkole? Od tamtego czasu minęło 26 lat, ale do dzisiaj mam kontakt z bardzo wieloma uczniami.
No wiec wlasnie. zyli jednak jasne reguly (oj, niechcacy zacytowalam pewna panienke) gora.
Moja pierwsza i nie zawsze wygrywana walka byla walka o to, by nie mowiono do mnie po imieniu. Bo w tej Francyji dzieciaki do nauczycieli mowia po imieniu. Dopiero w liceum jest prof. I to jest ta pierwsza bariera, ktora pada bardzo wczesnie. Za wczesnie i bez uzasadnienia.
Druga walka byla o stroj na audycje i koncerty. Zadnych dziurawych trampek. Tez trudne do wyegzekwowania.
Trzecia walka o uprzedzenie o nieobecnosci (zajecia jednak indywidualne). To sie udalo.
Takich walk mialam sporo. Skutki – sluby, chrzciny i takie inne…
Ja jeszcze gdzieś czytałam, że ten chłopak słuchał muzyki poważnej i opery 🙁
Aha, przypomniało mi się, że muszę zrobić użytek ze swoich dyktatorskich uprawnień. 😉
Oświadczam, że zaprzestanie snucia wspomnień przez Stanisława, lub kogokolwiek innego, będzie karane z całą blogową surowością!
Nie wiem jeszcze wprawdzie jak, ale coś tam, coś tam wymyślę. 😀
Mamy widać podobne doswiadczenia Panno Kota!Do dzisiaj z moimi uczniami mam przyjazne kontakty, mówimy sobie po imieniu i nawiedzają mnie bez nacisków z mojej strony.
Widac nie byłam najgorszym z nauczycieli, choć to nie moja podstawowa profesja?
Z innej beczki( do postu Bobika) powszechnośc dostępu do broni.Zastanawia mnie po co Ojcu tego chlopca aż tyle sztuk broni bylo potrzebne?
U nas w domu byla tez kilka sztuk broni mysliwskiej, naturalnie pod kluczem i milicja przychodzila regularnie sprawdzać, czy jest zamknięta i nie dostaje się do rąk dzieci.
Nie wszystko z przeszłości zasługuje na potępienie w czambuł.Duzo w tym przekłamania.Choćby taki wyśmiany w początkach lat 90 zakaz sprzedazy militarnych zabawek.uważam,ze był sluszny.
Dzis idąc z Emi do lasu nigdy nie wiem kiedy oberwiemy z wiatrówki, albo pinballa, co dla psa np.jest bolesne.
Nie mówiąc o tem ile „rozstrzelanych” widzę drzew po drodze.
„Od rzemyczka do koniczka”…:evil:
Króliczku!Zakończyłam dzisiaj rehabilitację i Tobie też tego życzę.
Rysiu 🙂 też czasem wracam do Moravii.
Umiarkowany nonkonformizm jest mi bliższy,ale jak Bobik i PA2155 😆 w opisanych sytuacjach polecę na Policję, albo zadzwonię.
Żeby tylko zechciała interweniować.:mrgreen:
Pani Kierowniczko, ten chłopak zapewne też jadł na śniadanie muesli z mlekiem lub jajka na bekonie i kąpał się kilka razy w tygodniu, ale niekoniecznie miało to jakikolwiek związek z jego czynem. Nie wszystkie powiązania są przyczynowo-skutkowe. Zresztą na to, że upodobanie do takiej czy innej muzyki na dobre lub złe czyny nijak się nie przekłada, mieliśmy już w historii kilka przykładów.
Tak że muzykę możemy spokojnie ułaskawić. 🙂
W ub. roku, w kwietniu minie rok zamordowano w naszym lesie , w wawozie ok. 150 m. od zabudowań Pana, który poszedl rano do sklepiku przez las, mając przy sobie tylko 30 zł!Tyle było warte Jego życie.
Bandytów schwytano nieomal popoludniu dzięki kamerze w sklepiku!
Ale ten czlowiek mógł żyć, gdyz jakas pani spacerując z psem widziała, jak bandyci znęcaja się nad swoją ofiarą.Nie zadzwoniła z komórki po policję , bo bała sie,ze ja zapamiętaja.Zadzwoniła z domu!Policja przyjechała po 1,5 godzinie, choć posterunek jest niedaleko.
W tym czasie oprawcy ” dokończyli’ dzieła na wszelki wypadek obcinając ofierze język.
Spacerując samotnie po lesie, a sa tu bardzo głebokie wawozy zastanawiam się, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji.Komórka stanowi też zagrozenie?
dzisiaj widzę że poruszacie jeszcze gorszy temat – szkoła. Uważam, że nie powinno być ocen w szkole ani pozostawiania uczniów w tej samej klasie. Egzaminy to bredzenie itd. Znam ludzi bardzo zdolnych dla których szkoła to gehenna. Ja sama bm a rekordzistką w otrzymywaniu złych ocen. Generalnie rzecz ujmując nie dziwie się że agresją obdarzono właśnie to miejsce. Znam jednak wielu wybitnych nauczycieli i uważam że to jedyny zawód na świecie który powinien być poddany szczególnej uwadze. @Malgorzato dziwi mnie twoje zdani,e bo wydaje mi się że to Ty pisałaś o nauce w domy zamiast w szkole. @ Teresa Czekaj- , nauczycielka powinna przede wszystkim wyzbyć się wszelakiej agresji .
Ale obserwuje się pewien stereotyp w kulturze popularnej, w książkach lub filmach-horrorach typu „Milczenie owiec”, że niebezpieczni szaleńcy słuchają klasyki. No bo, myślą sobie autorzy, kto by normalny czegoś takiego słuchał 👿
Nad tym, po co ojcu potrzebne było tyle broni, zastanawiają sie też tutaj wszyscy, policja też. Wypowiadali się też myśliwi, mówili, że każdy z nich ma 2, 3 sztuki w domu i też nie wiedzą, po co mu było aż 15 potrzebnych. I ponad 1000 sztuk amunicji. Synek był nieźle wyposażony, no i niedaleko pada jabłko od jabłoni, jak z tego wynika.
„Niebezpieczni szalency” to w tradycji amerykanskiej jajoglowi, ktorzy nie sa tak „benevolent” jak „Average 6-pack Joe”. Podobno Ted Bundy byl bardzo ineligentny, nawet wyrafinowany intelektualnie. Moze to potrzeba krwi, jak u wapira stymulowala jego intelektualizm. 🙂
Ja odnoszę wrażenie, że chłopak wybrał dlatego szkołę, bo to miejsce, w którym w najkrótszym czasie można zastrzelić najwięcej osób. A że wybrał swoją byłą? Po prostu wiedział, jak się tam poruszać.
Jarzębino – też masz rację. Agresywnie wobec szkoły zachowują się najczęściej osoby, które tam spotykają niepowodzenia, z takich czy innych przyczyn.
Jarzębino, a co cię dziwi?
O nauczaniu w domu pisała Monika. 😉
Uwazaj Bobik, bo beda snute i snute, I nie mowie oczywoscie w imieniu Staszka.
Ale ode mnie bedzie urlop na trzy tygodnie, gdyz jutro odlatuje do Ameryki, do Mamy, ktora dzis ma kolejna zaplanowana operacje (znacznie mniej powazna niz poprzednia) , a wroce 3 kwietnia.
Do internetu musze dralowac poltorej mili, do najblizszej biblioteki, gdzie sa kompletnie rozpieprzone komputery, a jest ich ze 20 i doroslym pozwalaja zajmowac je tylko rowna godzine. Dzieci odrabiaja na nich lekcje, jesli nie maja wlasnego w domu.
Postaram sie odezwac, jesli wszystko bedzie OK w domu.
Tak sie zastanawialam, czy z mojej szkoly wyszedl ktokolwiek znany. Chyba ani jednej osoby. Poziom byl okropny, nauczycielkio zdemoralozowane nie wiem czym, ale swej pracy zazwyczaj nie lubily, dyscyplina byla surowa i dotyczyla w duzej mierze tak pryncypialnych spraw jak beret, fartuch (pamietacie te satynowe wyciruchy) i tarcza szarpana przy wejsciui do szkoly przez wozna, ktora sprawdzala czy tarcza jest przyszyta czy tylko na zatrzaski.
Kiedys w czasie zimy stulecia przyszlam do szkoly w berecie (granatowym) , ktory byl z welny i mial pompon na czubku. Ulyszalam od wicedyrektorki, ze wygladam jak… prostytutka z tym pomponem i rodzice dostali wezwanie. Mama przyszla i na powtorzony zarzut, ze wygladam jak prostytutka zrobila jednak mala awanture. Ale nigdy juz tegfo beretu do szkoly nie wlozylam.
Mialam opinie „prowodyra” i „wichrzycielki” prawie u wszystkich nauczycieli. Oprocz Elzuni Zwirkowskiej, tej mlodej polonistki, z ktora zaczelam sie spotykac poza szkola i ktora zegnala nas na dworcu kiedy emigriowalismy.
Potem poszla zrobila doktorat na KULu, zostala tam profesorem i zwariowala. Autentycznie zwariowala. Full mania przesladowcza.
Jarzebino, wszelakiej agresji nie, ale trzeba wiedziec, w ktorym momencie.
Mialam dwa takie przypadki na 20 lat. W pierwszym najpierw polecialy nuty, potem drzwi, a potem podrosnieta bardzo zdolna nastolata.
Nastepnego dnia mialam telefon od matki z zapytaniem, o co chodzi. No to powiedzialam, z zaznaczeniem, ze zezwalam, zeby nie pojawiala sie na kolejnych zajeciach, ma wrocic z wlasnej woli. Wrocila po trzech tygodniach obryta na blachę, a pozniej juz tylko byly same piatki, konkursy i inne przyjemnosci. Do dzisiaj dostaje kartki z kazdych wakacji, o zyczeniach swiatecznych nie wspomne.
Druga marokanska malolata po kolejnej nieprzygotowanej lekcji i kolejnym przeciaganiu struny zostala poderwana od fortepianu. Jakos tak niefortunnie, ze upadl taboret, huku narobil, strachu, az sie nastolata (!) posiusiala.
Rezultat taki sam – najlepsza w grupie wiekowej. No i milosc do grobowej deski.
Chodzi tylko o to, zeby wszystko bylo pod kontrola. A – procz taboretu – bylo. No i zeby nie szafowac, bo to jak jedyny klaps, ktory wyladowal na pupie mojej chrzesnicy. Miala wtedy cztery latka. Zasluzyla z nawiazka, a trzeba ja bylo okielznac, bo zaczynalo byc niebezpiecznie. Rezultat – co powiem, swiete. Od jakichs dwoch lat matka do mnie dzwoni i prosi: pogadaj z nia, ona Ciebie poslucha. Wlasnie skonczyla 12 lat.
😉 i to tak z ta szkola – swiatem w pigulce – gdzie scieraja sie te same emocje, co w doroslym zyciu, tyle ze na o wiele mniejszej przestrzeni. No i emocje o wiele silniejsze.
A ja czytalam dzis, ze rodzina Kretschmerow nieslychanie przyjemna, przyjazna, dobrosasiedzka, ze chlopiec dobrze wychowany, tylko „nie chcial sie uczyc”. I ze bron byla pod kluczem, procz jednej sztuki.
I ze ta jego szkola taka przyjemna, a wszystkie dzieci witaja nauczycieli uprzejmym „Gruss Got!”. I ze mundurki jak najbardziej i dzieci z dobrych mieszczanskich rodzin, ze miasteczko dosc zamozne, blisko zaklady Porsche i fabryka Boscha, nawet kryzysu tam nie odczuwaja. Senne, spokojne, gemuetlich.
Skad w Timie to pieklo?
Mysle, ze dzieci sa dzis bardzo samotne. Chatroomy jednak nie zastapia zywego czlowieka. Nikt za nikogo nie jest odpowiedzialny, bo wszyscy sa wirtualni.
Ja bym powiedział, podobnie jak PA, że ten stereotyp słuchania przez szaleńców klasyki niekoniecznie bierze się z przekonania, że nikt normalny by tego nie słuchał, tylko jest taką próbą „pogłębienia psychologicznego”, że nie chodzi niby o pierwszego z brzegu pijaczka, który łapie za siekierę i leci zatłuc teściową, tylko o „szaleńca wyższego rzędu”, demonicznego i będącego wcieleniem niebanalnego zła, czy może nawet Zła.
Ooo, przepraszam, Heleno, my tu na blogu też jesteśmy wirtualni, a jacy odpowiedzialni, mądrzy, dobrzy i oczywiście piękni!
Niech ktoś spróbuje powiedzieć, że nie! 😆
Heleno, zanim jeszcze odjedziesz tu dla Ciebie papuzki z Long Beach CA. Nie, niestety nie na wolnosci. Byly bardzo przyjazne wszystkim odwiedzajacym je w klatce. Mnie jedna chciala co prawda oderwac guzik od kurtki ale sie nie dalo 🙂
Po tych trzech dniach jak w bajce czuje sie zupelnie oderwana od rzeczywistosci. No nic, to na razie przerwa na papuzki zanim wrocicie do dzisiejszych trudnych rozmow:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/ParakeetsForHelena?authkey=Gv1sRgCIDj8uzfxZu4TQ#slideshow/5312339884212219410
Czytam to, i oczom nie wierze. Ciesze sie, ze w amerykanskiej szkole za takie zachowanie, jak opisuje Teresa, grozilyby nauczycielowi powazne konsekwencje. Rzucanie taboretami to jednak przesada, nawet jesli potem wychowankowie zdobywaja nagrody. No, ale ja jestem ze szkoly Thoreau, ktory odmowil stosowania kar cielesnych, gdy w wieku 20 lat zostal nauczycielem. I potem pisal o skutecznych zasadach niestosowania przemocy. Co wiecej, wspolczesna psychologia uczy o tym jak my sami sami powtarzamy kalki zachowaniowe z dziecinstwa wobec wlasnych (a czesto cudzych) dzieci. Heleno, jak juz ten Lakoff do Ciebie dojdzie, to pewnie moze Cie zainteresowac skorelowanie postaw politycznych i wychowania, co laczy sie z dzisiejszym tematem.
Jarzebino, masz absolutna racje co do przemyslenia wlasnych postaw i reakcji zanim zacznie sie wplywac na zycie innych, do tego mlodych osob. Co nie znaczy, ze obecnosc regul i ich przestrzeganie nie jest pozadane.
A co do dyskusji o agresji w szkole, to Babka wczoraj miala bardzo duzo racji mowiac o anonimowosci w za duzych liczebnie szkolach. Sa nawet badania w psychologii spolecznej, ktore wielokrotnie stwierdzily, ze powyzej 150 osob grupa traci mozliwosc jakichkolwiek wiezi spolecznych, oprocz klik. I dlatego teraz w USA jest ruch rozdzielania szkol chocby w tym samym za duzym budynku na mniejsze jednostki, tak zeby dziecko nie czulo sie anonimowo i nie musialo byc czlonkiem kliki w samoobronie. Maja bardzo dobre wyniki, przy tej wlasnie jednej zmianie, poza tym zachowujac ten sam budzet, program i nauczyciele.
A co do schizofrenii i innych schorzen, to tu po paru takich masakrach byly ciekawe programy na temat tego, jak znikomy procent schizofrenikow i ludzi cierpiacych na np. depresje wykazuje agresje, i to aktywna, wobec innych. Ale wbijajace sie w pamiec przyklady dzialaja tak samo na wyobraznie publicznosci, co jedzenie musli z mlekiem na sniadanie, czy sluchanie muzyki klasycznej. Zdecydowana wiekszosc osob chorych psychicznie kieruje agresje wobec siebie, a nie innych (samobojstwa, samookalecznie itp.). Prawdopodobnie w przypadku niemieckiego chlopca nie sama schizofrenia miala znaczenie, ale uzbrojenie po zeby ojca (jaki sygnal dawal dziecku – ze wszystko mozna rozwiazac silowo).
I na koniec – do wszystkich: Szczesliwego Holi!
To nie jest tak bardzo swieto zwyciestwa dobra nad zlem (juz bardziej Diwali), tylko swieto milosci. Krishna jest bogiem milosci, i wybaczania. Zaczyna zycie, jako maly psotny chlopiec, ktoremu matka wiele wybacza (psoty polegaja na zartach i dzieleniu sie jedzeniem z innym dziecmi, i malpkami w ogrodzie) – i wszyscy mu wybaczaja, bo ma dobre serce i intencje (no i jest inkarnacja Vishnu). Ale potem dorasta, i jest prawym, odpowiedzialnym i dzielnym mezczyzna, ktory kieruje rydwanem Arjuny w walce miedzy prawoscia i nieprawoscia w Mahabharacie. Mnie ta opowiesc jest szczegolnie bliska, bo w mojej rodzinie bylo pelno takich uroczych psotnikow (a teraz mam Zosie), ktorzy potem odpowiedzialnie walczyli czy to w powstaniach, czy 1920 roku, czy szli przez kanaly w Powstaniu warszawskim. Wiec ta opowiesc o psotnym dziecku wyrastajacym na ludzi, przynajmniej u mnie, a mysle, ze i u wielu innych, na pewno sie sprawdza.
Wando, dzieki! Bajeczne sa te papuzki. W czasie licznych poprzednich pobytow w Palm Beach z E. odwiedzlaysmy zawsze nasz ulubiony sklep Pet Pals – BARDZO odpowiedzialny jesli chodzi o zwierzeta, i tam ogromna ptaszarnia z papuzkami – podobnymi. Jakiez one sa piekne i madre!
A jesli chodzi o wzajemna odpowiedzialnosc na TYM blogu, to jest ona przeciez wpisana w Akcie Zalozycielskim. Gdyby nie chec wziecia odpowiedzialnosci, to pewnie Blog Bobika by nie powstal.
Jak to miło, że Monika się pojawiła! 🙂 Mam nadzieję, że w nienajgorszej formie. A jeżeli nawet w nienajlepszej, to postaramy się zrobić co w naszej mocy, żeby ją poprawić. 🙂
Ach, i jeszcze coś! Helenę trzeba odpowiednio przygotować do jutrzejszej wyprawy. Przecież chyba nie puścimy jej tak o suchym, za przeproszeniem, pysku, bez pożegnania i odpowiednich ceremonii? 😀
Heleno, powiedz o której mamy przyjść na blog i posiedzieć z Tobą przed podróżą. 🙂
I dla Babki z Getty:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/KonDlaBabki?authkey=Gv1sRgCNzzn9y4upnorQE#slideshow/5312350568313244658
Och, teraz dopiero zobaczylam, ze Monika wrocila! Bardzo sie ciesze. Ja sie tam bardzo martwilam, ze Cie nie ma. Szczesliwego Holi!
Dobrze, ze wyjasnilas jak to jest z tym Holi, bo gotowa bylam Staszkowi w glowie zamacic. Teologia to nie do konca moja dziedzina. Moze trzeba bylo jednak chodzic na te lekcje religii…
Dziekuje, Bobiku kochany. 🙂 Chcialam jeszcze choc troche zdazyc na sam ogon, albo czubek ogona Holi, bo to swieto ciepla, przyjazni, wybaczania i wszystkiego, co cenie najbardziej, i co bardzo pasuje do Blogu Bobika (ktory pewnie jest jakims kuzynem malego Krishny, zwlaszca przy pladrowaniu lodowki i dzieleniu sie potem pasztetowka z nami wszystkimi). 🙂
A Helenie moze sie przydac jak najwiecej osob do siadania na walizkach, w celu ich domykania… U mnie to uswiecony sposob dopychania rzeczy w ostatnim momencie. 🙂
Niestety, Moniko, dzis musialam zwrocic w kasie te bilety na Burze. To mialo byc 19/03. 🙁
Lacoffa posle sobie zaraz do Ameryki.Bo jeszcze nie zamowilam. Amerykanski Amazon jest znacznie tanszy od brytyjskiego. Akurat mi przyslalai jakas oferte.
Właśnie posluchałam rzecznika prasowego Niemieckiej Policji,
Sugestia była wyraźna: zbyt duzo broni w jednym domu, tata byl hobbysta rozwijającym te zamiłowania w synu.
A że mamy do tego jeszcze gry i zabawy sieciowe w zabijanie – nie trudno zwichnąć było chłopca.
Nie jestem specjalistą od psychologii, raczej kieruję się intuicją, ale kiedy ja się uczyłam nawet bardzo surowego i wymagającego nauczyciela dało się wyczuć na odległość: czy jest zainteresowany swoją pracą,czy też odwala lipę, co natychmiast znajduje odbicie w wynikach.
który nauczyciel jest w stanie przy 45 minutowej lekcji poświęcić uwagę każdemu uczniowi w 40 osobowej klasie?
Jeśli do tego jeszcze ma w tym czasie uprawiać biurokrację w dzienniku?
Zgadzam się z Moniką!!
Moje szkolne dzieci, a zaznaczam,że były to nastolatki z naprawdę nieraz trudnych , wręcz patologicznych rodzin
jakoś wolały ze mną iść na zabawę i jechać na osławione”wykopki” i nigdy nie miałam z nimi większych problemów.
Jedyny przykry wypadek, jaki mi się zdarzył to taki,że dziewczyna wyszła z klasy na papierosa na czym przyłapał ją Dyrektor.Przyprowdził ja do klasy i w mojej obecności dostała w ucho.Zaprotestowałam.Pan Dyrektor na to,że mu podrywam autorytet i w dodatku nie potrafię zniechęcić uczniów do palenia.
Powiedziałam wtedy:”- a jaki to będzie mialo skutek, skoro oni wiedzą,że ja palę?”
Wylał mnie ze szkoły obiecując wilczy bilet w Kuratorium.Akurat wtedy mnie to mało obeszło, bo już się szykowałam do przejścia na swoje.
Bobiku- nigdy się nie podpiszę pod tym , jacy jesteśmy dobrzy, śliczni i przyjemni.Znam te teksty.:evil:
Jeżeli chcesz – chętnie porobię u Ciebie za czarna owcę,
ponieważ znam swoje :”zady i walety” 👿
Wando TX dziękuję za pięknego konia i za chwilę się zrewanżuję. Papużki też słodkie!!
Skończyła rehabiliotacje i nawet byłam z Emi na krotkim spacerze !Sama!! 🙂
Heleno!Spokojnej podróży i dobrych wieści 😆
Dobry wieczór!
Przejechałam prawie pół Polski i donoszę że wiosny nie ma. Rano w Warszawie było biało, a w okolicach Kielc b. biało!
o szkole juz nie mam siły, powiem szczerze, ze kiedy nasza młodsza córka zdała maturę, byłam najszczęśliwsza osoba na swiecie, ze to już koniec.choć obie dobrze sie uczyły i jakiś szczególnych problemów ani konfliktów ze szkoła nie miały.
Zawsze się ze mnie śmiały, że ja sie bardziej przejmuje ich szkolnymi kłopotami,mi niż one same!Ale ja mam fobie szkolną, więc moje opinie mogą być czasem niesprawiedliwe i nierozsądne.
Donosicieli nie lubię. A za donosicieli uważam tych , którzy donoszą nie z obywatelskiej troski tylko z chęci osiągnięcia własnej korzyści.
Heleno, dobrego lotu! I wszelkiego dobrego dla Twojej mamy. To nie może być łatwe, mieć starszą mame tak daleko! Ja drżę o mojego Tatę ilekroć jadę do Warszawy, choć wiem , że ma tu na miejscu opiekę i nie jest zostawiony sam sobie.
A na koniec: ciesze ze Stanisław pojawił się na Bobikowym bloku. proszę częściej!
A tu obiecany rewanż dla Wandy TX.
Dodam,że technika
mieszana: papier ręcznie czerpany, a w nim „utopione” liście i oklapłe rośliny, a że jesteś miłośniczką kwiatów czuję,że w Twoim ogrodzie po zagrabieniu alejek miałabym pełno „materiału twórczego”.
Taka wirtualna przechadzka po Twoim ogrodzie, jak podróż z Żoną sąsiada na trasie Kraków- Warszawa!
http://picasaweb.google.pl/terkon11/Prace?authkey=Gv1sRgCLfPteKz9-fufA#5312375644219603154
Moniko, sorry, czy moglabys mi przypomniec tytul z tego Lakoffa, ktory mi polecalas. Sa tam tez dwa tytuly , ktore mnie zafascynowaly.
1. The Metaphores We Live By
2. Women, Fire and Dangerous Things.
Mam taksowke na Heathrow zamowiona na 9:45 rano.
Taksowkarze obiecali mi, ze bardzo serdecznie zajma sie E.
Sa to wspaniali panowie. Tak serdeczni, ze nie mam slow.
Moniko,, taboretem nie rzucę, za ciężki. Poza tym mogłabym jeszcze komu krzywdę zrobić.
A w calej tej sytuacji najbardziej zastanowilo mnie to, ze potem i rodzice i malolaty dziekowali mi za chirurgiczna interwencje. I przyznali, ze przeholowali. Wiec jednak mur czasami musi byc twardy.
😉
Dzień wieczór Tereso, jak rozumiem ( podczytuje u kierowniczki) uczysz gry na fortepianie. Tak sobie mysle ( choć nie mam tu żadnego doświadczenia) że pomiędzy nauczycielem muzyki a uczniem jest jednak szczególna relacja, trochę inna niż miedzy nauczycielem fizyki i 40 osobową klasa.
Ta szczególność wiele tłumaczy, bo poziom emocji przy nauce nuzyki ( z obu stron) jest jednak trochę inny niż przy rozwiązywaniu zadań.
To brdzo ważne, co napisała żona sąsiada. 🙂
To praca z jednym uczniem, bliskość, czasem dotyk( ustawienie ręki) żadna masówka!!
Wiem, bo moja siostra uczy też fortepianu w Szkole Muzycznej.Podobno jest surowa, ale z plotek wiem,że dzieci ją lubią.
Moja tajna (supertajna) namietnoscia telewizyjna jest Supernanny (superniania), ktora przychodzi do takich paroletnich potworow i do tak glupich rodzicow, ze wlosy deba staja. I moja pierwsza instynktowna rekacja jest by sie nie patyczkowac z potworami, tylko dac im dobrze w d. , bo i tak z nich nic nie bedzie.
Oczywoscie superniania ma zawsze inne metody i na koniec polgodzinnego programuy zawsze sie okazuje, ze dzieci sa przeurocze, strasznie im zalezy, zeby byc grzecznymi etc,etc.
No nie wiem. Mysle ze szybciej mozna byloby je zreformowac dajac in w d. 😆 😆 😆
No bo to jest raczej wychowywanie dla swiata, niz masowka-prasowka.
Heleno, my tez mamy w Polsce super nianię i tez lubię czasem obejrzeć jak sobie radzi. Czasem miałam dość własnych potworów, ale nigdy nie działy sie tak straszne rzeczy!
Generalnie uważam, że bicie to nie jest dobry pomysł, i na dłuższa metę raczej skutkuje katastrofą. Choć…
Jeden z moich przyjaciół opowiada często historię jaka mu sie przydarzyła. w ostatniej klasie szkoły podstawowej ( 14-15 lat) w ogóle sie nie uczył, na półrocze same dwóje. Ojcu oświadczył ze wybiera sie do szkoły zawodowej. A był to egzemplarz wyjątkowo zdolny i inteligentny. Rodziciel usłyszawszy o planach życiowych syna, użył siły fizycznej, tak gwałtownie i skutecznie że delikwent wylądował na drugim końcu dużego pokoju. Dodam, że nigdy wcześniej ( ani później) rodzic siły fizycznej wobec syna nie używał. To zdarzyło sie tylko ten jeden raz. Skutek był natychmiastowy i b, pozytywne. Chłopak zaczął się uczyć , z pomocą ojca, poprawił oceny, zdał do liceum i dalej już było OK.
Och, Zono, mnie sie przytrafilo cos bardzo podobnego, choc bez bicia. Kiedy konczylam siodma klase zaczelo mnie bardzo irytowac, ze Rodzice przyjeli za absolutny perwnik, ze zdaje do leceum. Wiec kiedys wieczorem kiedy oni na ten temat rozmawiali mierdzy soba, jakbym nie istniala, ja spokojnie oswiadczylam: Do liceum nie ide. Ide do szkoly…. i pierwsze co mi przyszlo do glowy, to bylo… ide do szkoly cholewkarskiej.
Jakiej??? – zdumieli sie Rodzice.
– Cholewkarskiej – powtorzylam z naciskiem. – Bede robic te…. cholewki!
Rodzice poczatkowo przyjeli to jako zart, ale ja powtarzalam z kamienna twarza: Ide zdawac do szkolyu cholewkarskiej.
Krotko mowiac: byla straszna awantura. Mama lkala i mowila, ze ja doprowadze do grobu.. Ojiciec ja uspokajal i mowil , ze doprowadze matke do grobu. . Wrzeszczeli na mnie oboje.
Wreszcie ja sie dalam przekonac.
Ale dalam im tez nauczke 😆
Heleno, Lakoffa najlepiej zaczac od najnowszej ksiazki najmniej technicznej, czyli od „The Political Mind”, albo od troche wczesniejszej „Don’t Think of Elephant”. Ksiazka o metaforach, i ta druga o kobietach – obie swietne, ale wymagaja troche wiekszego wgryzania sie w psychologie, lingwistyke, i neurofizjologie. W „Political Mind” Lakoff ladnie tlumaczy modele wychowawcze i ich pozniejszy wplyw na poglady polityczne. Jest tez krotki, ale tresciwy opis naszych decyzji ekonomicznych. W sumie – moim zdaniem ta ksiazka jest najlepsza, zeby sie zapoznac z caloscia, a potem mozna sie wgryzac w szczegoly.
A co do bicia, to jestem wyjatkowo mocno przeciwna, z powodow wymienionych powyzej przez Zone, i wielu innych takze. I nawet dzisiaj, czytajac dyskusje na blogu, zastanawialam sie, jak wszyscy sa poruszeni morderstwem w Alabamie i w Niemczech, ale jak rzadko mozna przeczytac podobne dyskusje np. na temat artykulu pare dni temu w Wyborczej (musialabym poszukac) o zakatowanym na smierc malym Bartusiu, o przyzwoleniu na to matki, i o braku reakcji sasiadow. A dzieci mamy takie, jakie sami bedziemy wychowywac, bo przeciez material genetyczny sie nie zmienia. I nikt, kto mial dzieci nie moze powiedziec, ze to kaszka z mlekiem, bo jest to zawsze trudna sprawa. Dlatego sama nie mam ciagotek do bicia, ani karania, i ciesze sie, ze Babka miala odwage skrytykowac dyrektora szkoly, ktory sobie na to przy niej pozwolil. Ja bym zrobila tak samo. Dziekuje Ci Babko! 🙂
Przez co cholewkarstwo trwa w średniowieczu do dziś… 😉
Babko,”utopione”to juz w czerpalnym papierze czy jak ?
kon uroczy 😀
dzien dobry Moniko 😀
bicie dzieci to wyraz bezsilnosci,
nauczyciel w szkole nie ma latwego zycia
czy chetni na nauczycieli przechodza testy psychoklgiczne czy
cos podobnego kto wie ?
(w polsce kiedys czegos takiego z tego co wiem nie bylo)
Dzien dobry, Rysiu 😀 U nas rzeczywiscie jeszcze dzien, i piekne slonce, tylko dosc zimno, ale nie ma co narzekac, bo to jednak Nowa Anglia. Jak jest u nas sniezyca jeszcze w kwietniu, to wszyscy napotkani przechodnie podnosza oczy ku niebu i mowia; „No tak – Nowa Anglia”. Tylko wspolczuje nauczycielom historii z calych Stanow, ktorzy maja teraz wlasnie w Bostonie coroczny zjazd. Maz lecial wczoraj z Dallas obok dwoch pan, bardzo lekko ubranych, cieszacych sie na zwiedzanie miejsc historycznych (nauczycielki historii!), w tym naszego miasta. W koncu delikatnie sie spytal, czy wziely chociaz cieple swetry…Podobno tak, ale w glownym bagazu. Chyba beda musialy pozyczac pierzyny… 🙂
Tak, Rysiu, tak – wyraz bezsilnosci…
Heleno,zono,w niemieckiej tv tez jest „niania” podobno cuda
czyni,przynajmniej tak to wyglada w tv
moja znajoma ma „zlego”psa zglosila sie wiec do takiej psiej
niani i tv przyjechalo pani niania pyskowala,pohukiwala,psa
wziela w garsc na kilka chwil,a w tv zmontowano piesn o
sukcesie w ukladaniu psa
poza wizja byl ciagle „zly”,a moja kolezanka wyleczona z
ogladania psiej niani 😀
Tereso, ja zanam jeszcze taka prawdę, która nie jest bez znaczenia(akurat Twojej szkoły nie dotyczy tu jest nauczyciel, uczeń, sztuka.
Pewna starsza Pani nauczycielka fizyki powiedziała mi tak maksymę, kiedy zaczynałam prace w szkole,.
„Nic tak nie zabija chęci nauki, jak rutyna nauczyciela.Nauczyciel po pięciu latach pracy powinien odejść ze szkoły”.
Byłam wtedy zdumiona, a po pięciu latach zaczęłam się przyłapywać na tej rutynie, choć moja praca to nie była fizyka, tylko rysunek, zajęcia plastyczne, projektowanie mody i organizowanie jej pokazów.(szkoła była Odzieżowa)
Moniko,Babkowa pierzyna zostaje w berlinie 🙄
Z\ tym biciem to maam taka zabawna historie.W klasie miałam dwoch chlopaków absolutne lenie, pryszczyki, patrzyłam po kątach byle ich nie ogladać.Jeden był bardzo zdolny i moda go interesowała, drugi do szkoły odzieżowej przyszedł, bo tata miał zakład krawiecki, a wiec przyszły kontynuator fachu.Tylko,że jego interesowały samochody.50 m dalej był Technikum Samochodowe i mój uczeń głównie tam przebywał.
Mówięmu Januszku poproszęTatusia w tygodniu.A ten rym na kolana i prosi:Proszę, tylko nie tatusia!!
Mamusie, błagam panią !
A ja; Chciałam namówic tatusia,zeby Cięprzeniósł do Tech.Samochodogo, przecież to twoje marzenie?
Uczeń, ale jak przyjdzie tato, to ja będę tydzień latał wkoło żyrandola!!”
Babko, nie ma jeszcze Nietoperzycy, ani Niuni, ale mam wrazenie, ze powiedzialyby Ci, ze fizyka i sztuka maja ze soba duzo wspolnego, i moze jeszcze by cos napomknela o wyobrazni, potrzebnej i tu i tu… 🙂
Rysiu utopione.Czyniłes próby robienia papieru na sicie, to pmiętsz ?Pisałęś kiedyś ,prawda?Jak się tę mase wyleje to można dokładać jej co się chce.Przyjmie wszystko!!Nawet szpilki metalowe.
Bardzo mnie ta technika fascynowała, a nuczyli mnie Francuzi w prawdziwym papierowym młynie w Langwedocji.
Włąśnie zamierzam moje wierszyki”wydać” sobie sama w postaci miniaturowych książeczek. 🙄
Tak,Babko probowalem,ale to bylo dawno i robilismy tylko
„goly” papier,bardzo atrakcyjnie wyglada to w Twoich
pracach te zatopione imponderabilia
😀
To ja akurat wiem Moniko i mimo,że byłam tuman matematyczny w liceum(czytaj poczatek dyskusji) fizykę lubiłam i miałam z niej dobre stopnie.Dziwne, bo powszechne mniemanie twierdzi,że jak ktoś ma zdolności do przedmiotów ścisłych to do wszystkich.
Geometria mi pasowała, ale algebra ni w ząb. 🙂
Teraz juz sie to zniuansowalo, Babko, z ta zdolnoscia do wszystkich przedmiotow scislych naraz. Juz slyszalam nawet dosc znanych fizykow, noblistow, ktorzy prywatnie przyznawali sie, ze jakas mala czesc w fizyce lub wyzszej matematyce im nie lezala (oczywiscie – na ich poziomie wiedzy). O tym zreszta plotkuja miedzy innymi fizycy, gdy sie zbiora w wiekszych grupach, o ile nie mowia o tym, kto z kim chodzi, albo kto komu podkradl granty. Zabawne sa tez przekomarzanki fizykow z matematykami albo z chemikami – wtedy wychodzi to samo: ze nawet przy wybitnych zdolnosciach, nie wszystkie przedmioty scisle sa rownie pociagajace. A geometria wiadomo – jest przestrzenna, wiec co tu sie dziwic, ze Ci pasowala. 🙂
13!Rysiu, akurat ta technika można sie zajmowac w kazdym wieku!Ponów próby.Mozliwości ogranczone sa tylko sitem, materiały twórcze leżą pod ręka, na śmietniku i wokół nas.
Chętnie posłużę radą.
Specjalistami w dziedzinie czystego papieru są obecnie Japończycy, a im papier cieńszy tym cenniejszy.
Jest zabawnie, tanim kosztem i własnoręcznie wykonać portrety rodzinne, albo wykorzystać stare fotografie i skserowane utopić w papierze.
Namawiam Cię gorąco!!Potraktuj to, jako hobby. 🙄
Ja czasem moim przyjaciołom robię takie prezenty: wierszyk,jako miniaturowa książeczka, oprawiony w skórę, płótno, sisal, albo jedwab.
Wspaniał owady robi się z tych roślin w papierze.!
Moniko zgroza Cię ogarnie, ale kiedyś z Niemiec przywiozlam 8 metrowe jedwabne sari i do dzisiaj mi służy jako materiał na oprawy. Wybacz!:smile:
Teraz mam w planie, ale muszę prosić o zgodę wyprodukować sobie wiersz zeena i Bobika, na użytek mojej miniaturowej biblioteki!!
Niech no tylko dobrze stane na nogi.
kto ma brykanie w planach zwija zagle
dobranoc wiec tu i tam 😀
Grand-mere kokietuje! Przecież wiadomo, że jak Emi się do mnie uśmiechnie, to na wszystko się zgodzę. 😀
A podejrzewam, że Emi nawet zeen się nie oprze. 😉
Co o tej porze dnia, o tej porze roku moze wydawac na drzewie przepiekne trele? Kos?
Tirli-tirli-fiu-fiu, Fiu fiu fiu tirli tirli ci ci fiu fiu .
600 !!!
A teraz:
cyk, cyk, cyk, fiuuuuuu fiuuuuu cyk cyk tirli cyk cyk fiu! fiu!
fiu-fiu-fiu!
Heleno miłego latania. Jakby Ci sie udało to prosze dla mnie zerwac gwiazdkę z nieba. Ta na prawo z dołu .dobrej nocy
No wiem, wiem, że się nowy wpis już dawno należy. Zaraz się tym zajmę. Tylko jeszcze chwilkę posiedzę z Heleną przed podróżą. 🙂
A swoją drogą, w ramach myślenia pozytywnego mogę wyprzeć wyrzuty sumienia z tytułu opieszałości wpisowej przy pomocy bicia w tarabany z powodu rekordu komentarzowego. 😀