Romantyczna ballada o piesku i kotku
Jakiż to piesek piękny i młody,
jakaż to obok kocica?
Idą przez ciemne, ciche ogrody,
pod czujnym okiem księżyca.
Ona mu daje wątróbkę świeżą,
on pasztetówką się dzieli,
pełna sielanka, widok tych zwierząt
na serce leje miód pszczeli.
Nic nie zakłóca czułej harmonii,
nikt się nie zjeży ni razu,
pies kotu kota nie chce pogonić,
ząb nie zabłyśnie ni pazur.
Aż nagle w cudną tę noc wrześniową,
pełną słodyczy i czaru,
pada niewinne pozornie słowo,
takie jak kościół czy naród.
Pryska znienacka zgody ułuda,
kłaki fruwają pod niebem,
on kłami błyska, warcząc „paskuda!”
ona go wdeptać chce w glebę.
Od dziś już będą na siebie prychać,
nie siądą wspólnie przy kości,
bo nawet kiedy połączy micha,
poróżnią w końcu świętości.
One uparcie są raną świeżą
i nienawiści zarzewiem,
a czemu pośród ludzi i zwierząt
wciąż tak się dzieje – ja nie wiem.
Jakże bliskie i aktualne.
Psatrapo, nie jesteś niestety na topie, albo w kursie dzieła 😯 😎
Dzisiaj sen z oczu spędza GENDER – czytaj tak, jak napisane!
Taką twarz ma właśnie w Polsce najgorszy z diabłów 👿
Dzień dobry 🙂
Cytat dnia
Kaczyński: Zwycięstwo Pupy będzie zwiastunem, że zmiana władzy się zbliża
Kawa…..
Dzień dobry.
Uwaga, uwaga nadchodzi :
http://fakty.interia.pl/prasa/news-nasz-dziennik-naukowcy-o-niszczeniu-kosciola,nId,1022208
Pieknie zostal zakreslony teren badan naukowych na najlepszą pracę naukową o medialnych atakach na Kościół i manipulowaniu klerem i wiernymi.
Sam nabralem ochoty machnac jakas dysertacje.
Wystarczy dopisać rozdział metodologiczny, dodać podsumowanie i wysłać na konkurs Blog Bobika, zwany inaczej jaczejką 👿
Sukces murowany 😎
Podejrzewam, że Blog Bobka jest już tematem paru prac doktorskich:-)
Irek @ 7:35
Czy ostatnie słowo jest kampanią wyborczą za konkurentem Pupy? 😛
Dzien dobry pod nowym wpisem 🙂
Dzień dobry 🙂
Na śniadanie, drogie dzieci, dostaniecie do kawy proroczy wierszyk pana Bzechwy: 🙄
Pająk na stare lata był ślepy i głuchy,
Nie mogąc tedy złapać ani jednej muchy,
Z anten swej pajęczyny obwieścił orędzie,
Że zmienił się i odtąd much zjadać nie będzie,
Że pragnąłby swe życie wypełnić czymś wzniosłem
I zająć się, jak inni, uczciwym rzemiosłem,
A więc po prostu szewstwem. Zaś na dowód skruchy
Postanowił za darmo obuć wszystkie muchy.
Niech śmiało przybywają i młode, i stare,
A on, szewskim zwyczajem, zdejmie każdą miarę!
Muchy, słysząc o takiej poprawie pająka,
Przyleciały i jęły pchać się do ogonka.
Podstawiają więc nóżki i wesoło brzęczą,
A pająk je okręca swą nitką pajęczą,
Niby mówi, że wybór – tu Pupa, tu Pięta,
A tymczasem wciąż mocniej głupie muchy pęta.
Muchy patrzą i widzą, że wpadły w pułapkę,
Pająk zaś, który dawno miał już na nie chrapkę,
Pogłaskał się po brzuchu i zjadł obiad suty.
Odtąd mówi się u nas: „Uszyć komuś buty.”
A jednak
Czy to pod spodem to przypadkiem nie jest lw? 😆
Jagodo, moja romantyczna ballada ma nowoczesne elementy wymienne. Pod kościół można sobie podstawić dowolną świętość, choćby i gender. 😎
Tylko naród jest wartością nienaruszalną, bo bez niego nie byłoby do rymu. 😈
Tylko z powodu rymu? A fe, Bobiku 🙄
Bobiku,
gender to diabeł zagrażający świętości Narodu i Kościoła 👿
A propos zdania
„Od dziś już będą na siebie prychać,
nie siądą wspólnie przy kości”
możliwa jest też opcja, taka jak w mojej rodzinie, że oddziela się prywatne od nieprywatnego i jak są sprawy rodzinne to się kochamy jak PB przykazał, a jak schodzimy na politykę to jesteśmy jak najgorsi wrogowie.
Dlatego, gdy po wyborach w 2005 Kaczyński wypiął się na PO, a my kłóciliśmy się o to do upadłego przez całe Święta, samoustanowiłam się strażnikiem nie wchodzenia na tematy polityczne podczas zjazdów rodzinnych i bardzo tego pilnuję.
A jak i tak zdarzy się nam to czasem, to nie przeszkadza wcale, by po zmianie tematu być znowu kochającą się rodziną, której członkowie zrobią dla siebie wszystko.
Ale to jest mój największy zarzut i żal do Kaczyńskiego, że potrafił poróżnić nawet taką fajną rodzinę i że robi to z premedytacją.
Adomi, w rodzinie to jeszcze chyba najprędzej udaje się ustalić takie „pakty o nieagresji” (bo wiadomo, że wcześniej czy później na jakimś weselu czy pogrzebie trzeba będzie się znowu spotkać). Ale ilu ja już przyjaciół i znajomych przez „wartości” straciłem… 🙁 A innych jeszcze nie straciłem, ale każda rozmowa z nimi jest chodzeniem po polu minowym – nigdy nie wiadomo, w którym momencie nastąpi wybuch.
Kaczyński, nie Kaczyński; mnie jakoś stale gnębi ten paradoks, że coś, co zostało wymyślone niby po to, żeby ludzi łączyć, obejmować wspólnotą, właśnie najbardziej ich dzieli.
No wstydzę się, Kierowniczko, żem taki przyziemny utylitarysta, ale co pocznę, jak nie idzie inaczej? Psy małego wzrostu są z natury przyziemne i wyżej Pupy nie podskoczą. 😈
Bobiku (11:19), pewnie zalezy jak mocno obejmuje 😉
Dzień dobry!
Wytaczam dwa wiaderka napoju mogącego kojarzyć się z konkurentem p. Pupy.
Andsolu, serdecznie gratuluję zwycięskiej aukcji i wejścia w posiadanie książki.
Irku, ten cytat tak jakoś Gombrowiczem pachnie…
Piesku, piękny poemat i taki prawdziwy. Ja też, jak Adomi, starannie pilnuję, żeby na forum rodzinnym nie poruszać tematów politycznych. Zawdzięczamy to Naszemu Najdroższemu Prezesowi, ofkors.
Ten pająk z antenami jakoś dziwnie mnie się kojarzy… 😉
Nie uważacie, że moglibyśmy popełnić dobry uczynek i podrzucić naukowcom, którzy zareagują na apel sejmowego zespołu, kilka gotowych tytułów prac, żeby mogli od razu siąść i zacząć pisać? 😎
Ja mam od łapy pierwszą propozycję dla mojego Drogiego Przyjaciela, który wyraził gotowość machnięcia konkursowej dysertacji: Systemowa nagonka ogonka. Wpływ spsienia lewoskrętnego i postępującej epidemii jaczejkizmu na deformację moderacji w świetle najnowszych zadań antyateizacyjnych.
Morda, do roboty! 😈
Lisku, fakt, objęciem można i zadusić. 😉
Demetrio, miało się kojarzyć, to się i kojarzy… 😈
„Koszernosc w sluzbie antypolskiej propagandy okreslonych potomkow komunistycznych szubrawcowow wymierzonej przeciwko genetycznym Patriotom.”
„Swastyka jako hinduski symbol sczescia – dlaczego lewakom zalezy aby Polacy byli nieszczesliwi. Wybrane zagadnienia z dziejow walki z patriotyzmem” .
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2013/09/05/pedofilia-na-karaibach/
Wesolo z tym Wesolym i to nie od dzis. Choc plakac tez sie chce – rozumiem siodemeczke.
http://fakt.onet.pl/arcybiskup-jozef-wesolowski-zalewal-watykan-donosami-z-dominikany,artykuly,417098,1.html
Meki, przyniosłem Twoje posty pod nowy wpis, bo pod stary już pewnie pies z kulawą nogą nie zajrzy. 😉
Mordo, to są bardzo dobre tematy prac, ale dla innego zespołu, niekoniecznie nawet sejmowego. Tu wyraźnie sobie życzono, żeby naukowcy wzięli na warsztat, opisali, zdemaskowali i potępili głęboko niesłuszne podejście lewackich mediów do Kościoła.
Pracuj dalej, bo konkursu nie wygrasz, co bez wątpienia przejmie Cię nieutulonym smutkiem. 😛
„Z obcym przeciw swemu: wielowyznaniowe pakty w sluzbie wrogow Kosciola”.
😉
Ha! Nie ma tego złego, co by chociaż trochę na jakieś dobre nie wyszło. 🙂 Poszukując jeszcze jakgoś sposobu na bezprawne więzienie komentarzy w poczekalni, odkryłem rzecz całkiem inną. Pamiętacie może, że w numeracji kolejnych postów czasem znienacka pojawiały się dziury, wskutek czego wydawało się, że ta numeracja nic wspólnego z rzeczywistością nie ma? Otóż nie jest to całkowita samowolka Łotra. On po prostu numeruje także spam, choć na blog go nie wpuszcza, tylko wrzuca do administracyjnej ciemnicy.
Bardzo przyjemnie odkryć, że przynajmniej w jednym punkcie rzeczywistości nijakiego oszustwa nie było i Łotra można chociaż częściowo zrehabilitować. 😆
O, proszę, Lisek zrozumiał, czego trzeba zespołowi. 😈
A reszta co, obija się? 👿
Medialno-ojdanadanaistyczne aspekty działalności szatana a parametry stabilności betonu. Analiza porównawcza ojdanadana danych zaczerpniętych z beczki Danaid.
„Jak czarny kedzierzway Kundel z Niemiec zbil majatek na rozpetaniu nagonki na zasluzonego przyjaciela Hutu. Slady prowadza do lewackiej bandy Baader-Meinhof”
Nie wiem czy taki temat spelni wszystkie kryteria naukowosci, ale gwarantruje przyjemne i latwe czytanie.
No nie, to jest zdecydowanie beletrystyczny tytuł, nie naukowy, nie mówiąc już o tym, że zdradziecki. Głęboko skrywanych tajemnic przyjaciół nie powinno się ujawniać. 👿
Ale temat da się naukowo uratować, np. w taki sposób: Trutuhutu. Historyczne skutki działalności bojówki terrorystycznej Ślaadem-Psainhof i i wykrywanie sił napędowych w ujęciu ekonomicznym.
Wspanialy poemat Bobiku!
A to co mialo laczyc, dzieli jak cholera. Choc to cos jakby z Liska. Rozdzielic i dzielic ma rdzen wspolny, tak jak laczyc i rozlaczyc.
Ale konkurs Mordka ma juz u mnie wygrany. Choc bez Kosciola. Nie wstyd Ci Mordo tak brata-kota do lez i rozpuku?
Czy dyspensa raz nalozona na duchownego traci moc, jesli jej nie odebral?
http://fakt.onet.pl/arcybiskup-jozef-wesolowski-zalewal-watykan-donosami-z-dominikany,artykuly,417098,1.html
Nie ten link, komp znowu sie na mnie o cos obrazil.
http://wyborcza.pl/1,75478,14558509,Tadeusza_Rydzyka_droga_pod_gorke__czyli_dziecinstwo.html
O dyspense pytam, bo moze nadal wazna?
Coś dla literaturoznawców: „Nowe szaty króla” J.CH. Andersena jako szczytowy wyraz lewackich tendencji w krytyce Kościoła.
Meki, odwracanie Mordechaja mi przypisujesz? 😆 👿
Temat proponowany przez Kota nie jest beletrystyczny, jest naglowkiem wiadomosci prasowej, a przeciez mialo byc o mediach 🙂
Nie, Lisku, nawet nie ogonem.
Bobiku, ten Andersen to nawet dla niepoznaki Syrenke odwrocil. Zydo-lewo-mason jeden.
A tak na stronie, Meki, to skad ty tyle o Hillelu wiesz? 🙂
Wszystko cacy, ale sformułowanie „szczenięce lata ojca Rydzyka” uważam za osobistą i gatunkową obrazę! 👿
Zacukany przez Czarnego Kedzierzawego poszedlem po nadtchnienie do Naszego Dziennika – zeby sie przekonac na jakie badania naukowe jest akurat spoleczne zapotrzebowanie.
Ni i walnalkem sie w czaszke – no przeciez Dzender! :
http://www.naszdziennik.pl/mysl/53110,gender-smiercionosna-ideologia.html
Nie mylic z seksem. Seksem niech sie zajmuja nuncjusze.
Meki, czy napewno chodzi Ci o dyspensę?
Ona nie jest nakładana, tylko udzielana, to jest zwolnienie od obowiązujących przepisów prawa kościelnego w przypadkach szczególnych.
To z botaniki chcesz tę pracę pisać, Mordo? Proszę bardzo, na tym też się znamy. 😎 Bardzo dobry temat: Pożywki dla patogenów dżendrologicznych. Znaczenie starannie wybranych tytułów prasowych i innych zagrożeń dla drzewa życia w kontekście rozwoju fitopatologii ogólnej.
Jak zmienisz zdanie i postanowisz zostać chemikiem, fizykiem, lub jakimś innym ikiem, też Ci coś znajdę. 😎 Tylko dopiero jak wrócę z Ikei, gdzie muszę się udać po nową lampę. Starą wyprałem, nieopatrznie zdejmując część materialną z metalowej obręczy i się zbiegła. 😳
To jest karaboska za rysizm-berlinizm, Bobik. Nie trzeba bylo prac.
Może trzeba zmoczyć i mokre naciągnąć na drut.
Przypuszczam, że Mekiemu chodzi o suspensę, Siódemeczko. Też się zbulwersowałam tym tekstem. Czy naprawdę wystarczy nie odebrać suspensy i być sobie nadal księdzem?
Moja propozycja dla naukowców: „Śmiercionośny dżender w świetle protuberancji eruptywnej jako eksterminator prapolskich wartości chrześcijańskich prowadzący do formowania jednopłciowych jednoosobowych związków jałowo-hedonistycznych”
Meki, Demetria
Nie wiem o jaki tekst chodzi?
Kara suspensy jest nakładana na duchownych i nikt nie musi jej odbierać.
Moze się nie podporzadkować karze i większość tych, wobec których zastosowano karę, właśnie tak robi. Co jest dosyć logiczne, bo jest stosowana w ostateczności, właśnie na skutek nieposłuszeństwa tych duchownych wcześniejszym, poprzedzającym syspensę, upomnieniom i dekretom.
Dla mnie jest logiczne to, co piszesz Siódemeczko. Meki i ja odnosimy się do artykułu o o. Rydzyku:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,14555947,_Po_jednej_z_pielgrzymek_zniknal__Nikt_nie_wiedzial_.html#MT
Tam jest taki fragment:
„Zaczął wtedy opowiadać jakieś banialuki – wspomina dalej były nauczyciel. – Mówił, że nie może wracać, bo będzie prześladowany. Ciągle do tego wracaliśmy. Żądanie ówczesnego prowincjała było tymczasem jednoznaczne – powrót. W końcu zagroziła mu suspensa. To jest dla księdza prawdziwa tragedia, bo oznacza zakaz pełnienia obowiązków kapłańskich. Rydzyk mimo to nie chciał wrócić, więc prowincjał suspensę przysłał do Niemiec. Trafiła do ojca, który się opiekował w Niemczech polskimi redemptorystami. Prowincjał pozostawił naszemu niemieckiemu przełożonemu decyzję, czy wręczyć ją od razu. Gdy o. Rydzyk dowiedział się o nałożonej na niego karze, zapewnił władze zakonne, że wróci, ale obecnie jest chory. Było to bardzo prawdopodobne. Był w fatalnym stanie psychicznym. Wyglądał jak wrak człowieka.
– Prowincjałem, który wydał dla ojca Rydzyka suspensę, był ojciec Andrzej Rębacz – wspomina młodszy od Rydzyka ksiądz ze zgromadzenia redemptorystów. – Powód: wyjechał na pielgrzymkę bez wiedzy przełożonych, a potem zniknął. Ale w prawie kościelnym jest tak, że suspensa działa tylko wtedy, jeżeli dotrze do adresata. A ona wędrowała i wędrowała, nie mogli go znaleźć, więc nie obowiązywała.”
Suspens, dyspens, dyspepsja, dysleksja i dyspraksja. Nie mowiac o dysonansie poznawczym.
Powinienem cos w domu zrobic, bo w niedziele wprowadza sie goscka. A jest tak niskie cisnienie, ze ani przednia ani tylna lapa ruszyc nie mogie.
Moze pojde spac.
Acha.
Suspensa to nie jest kara ostateczna. Można ją cofnąć i tak zapewne było, kiedy T.Rudzyk wrócił do Polski. Jak było po jego ucieczce za granicę, nie wiem. Z tekstu wynika, że to niemiecki przełoony nie nadał biegu suspensie, która zresztą była oblożona warunkiem, miała obowiązywać, gdyby nie wrócił do kraju.
Na ponury żart zakrawa, że suspensę nałożono za działania, które są absolutnym przeciwieństwem tego, co robi teraz.
Cos podobnego istnieje takze w prawie swieckim, przynajmniej u nas. Rozne zawiadomienia o grzywnach, postawieniu przed sadem (jesli sie nie myle) musza byc odebrane przez adresata.
W bardzo praworządnym kraju żyjesz Lisku 😉 .
Bo w Polsce wręcz przeciwnie – nie muszą być odebrane, wystarczy, że zostały wysłane listem poleconym. I nawet jeżeli zostaną zwrócone do nadawcy, bo adresat akurat był nieobecny, są traktowane jako doręczone.
Zmoro, musze sprawdzic, ale wydaje mi sie ze pamietam opis czlowieka ktory uciekal przed doreczycielem, wiec w jakis sytuacjach to chyba jednak u nas tak dziala.
Zmoro, chyba mnie to bardzo nie dziwi i nie wiem, jaki zastosować dobry środek.
'Normalni’ ludzie odbierają przesyłki, unikają ich mający coś na sumieniu.
Wiele razy widziałam, jak ludzie przychodzili na pocztę, pytali od kogo i rezygnowali z odbioru.
Tym sposobem nie można by było dochodzić czegokolwiek w Polsce.
W GB chyba posłańcy dopadają klienta i wręczają, ale raczej tylko sądowe.
Dosyć kosztowny sytem.
Z drugiej strony, o czym pisze Zmora, wystarczy zmienić adres, żeby popaść w tarapasty urzędowe.
W KK jest inny system, też wręczają posłańcy wydającego dekret.
Poproszę miłosciwie o poprawienie 'czegokolwiek’.
Zanik Kościoła w nagłówkach: masońska dominacja w redakcyjnych stopkach.
Od Bieruta do Tuska. Los Kościoła w Cierpieniu.
Czy jest tu ktoś, kto potrafi udać się do Ikei po jedną rzecz i wyjść z niej wyłącznie z tą jedną rzeczą? Jeżeli jest, niech zdradzi, jak to robi, bo mnie się taki wist nigdy nie udaje. 🙁
Dziś oprócz lampy wróciłem z masą bardzo ładnego szkła (niektóre modele tak przecenione, że niekupienie byłoby grzechem ciężkim), zegarem do kuchni, deseczką do krojenia, patelnią, kilkoma skrzyneczkami na narzędzia dla PA, zamykaną od góry szufladą pod łóżko, dużymi słojami na mąkę i kasze, tarką do jarzyn, oraz – w ramach daniny dla wewnętrznego dziecka – foremką do robienia lodu w kształcie rybek.
Odniosłem jednak również i pewne sukcesy – odszedłem, choć z bólem serca, od cudnego, kremowego pledu, dekoracyjnych poduszek, batystowej pościeli, niezwykle przyjemnej w dotyku, małego dywanika w-sam-raz-przy-wejściu-na schody, jak również innego zegara do kuchni, 10 razy droższego.
Na szczęście wchodziłem tylko do 2 działów, dzięki czemu taszczenie na plecach sofy lub kredensu w ogóle nie było przedmiotem rozważań ani rozterek. 😈
Siódemeczko, czegokolwieka poprawiłem, ale tarapastów nie, bo mi się za bardzo podobały. 🙂
I jeszcze coś a propos praworządnego kraju: 🙄
http://studioopinii.pl/jan-cipiuro-silnym-zwiazku-miedzy-wiezieniami-i-pkb-czyli-najlepiej-przez-leb-drania-obuchem/
Przeczytam pewnie dopiero wieczorem, Bobiku. A Ty sobie tymczasem poczytaj o zasadach „kulturalnego spozywania” posilkow w stolowce szkolnej (bardzo molierowskie). 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14559905,Po_aferze_z_tablicami_na_stolowce__MEN_odpowiada_.html
A IKEA to rzeczywiscie trudny test na sile charakteru, i swietnie sobie z nim poradziles. Naprawde tylko pare drobiazgow… 😆
Udało mi się kilka razy pójść do IKEI i nic nie kupić. Ale jeśli wzięłam jedną rzecz i wiedziałam, że i tak muszę stanąć w kolejce do kasy, to już na jednej nie poprzestałam 😳
Mycie rak dopiero na trzecim miejscu po modlitwie.
Jak to bylo w tej klasycznej przedwojennej fraszce?
„Są dwa poważne powody dla których Polska mi zbrzydła:
za dużo święconej wody, za mało zwykłego mydła” .
Bobikowi gratuluje, ze nie wykupil calej IKEI, co mojej Starej rzadko sie zdarza. Na szczescie najblizsza IKEA jest tak daleko za miastem, ze musialabu poswiecic pol dnia na dojazd.
To co tam lubi najbardziej to stolowke, a w stolowce takie jadowicie zielone kule na deser. Ponadto – pasta kawiorowa w tubkach oraz mrozone raki.
Dzial sprzetow kuchennych tez raczej niezly. Lniane reczniki kuchenne i rozliczne inne dupersznyty. Taaaak….
Za suspensodyspense o wybaczenie prosze! Tak to wychodzi jak Kot w biegu do pracy posty lapka wystukuje. A tu nawet czasu nie ma by w lepek sie stuknac.
A Rydzyka i tak zdymisjonowac mi sie nie udalo. Nie ma jakiegos sposobu Siodemeczko?
Mycie rak na trzecim miejscu – ale gdzie Mordko? I na ktorym modlitwa i w czyim wykonaniu?
Lisku, tyle? Tyle co nic.
Mordko, nie potrzebujesz wyjasniac. Juz wiem. A to przeciez nasz zwyczaj by lapke i pyszczek po posilku wylizac. Wiec moze i Dwunogom wystarczy. Musza zaraz woda? To ponoc zycie skraca.
jest ciąg dalszy akcji, ale przypuszczam, że chodzi o przeczekanie, albo będzie kierował z tylnego siedzenia
http://wyborcza.pl/1,75478,14562409,Po_publikacji_WikiLeaks_Holocher_odchodzi_z_zarzadu.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza
Przemyslenia Holochera nie musialy byc liczne, wystarczylo by. zeby byly glebokie.
Nareszcie week-end. Nie widac nas spod warstwy kurzu, bo poza remontem domowym wewnetrznym zerwany jest asfalt na naszej ulicy. Wszystkie instalacje, jezdnia i chodniki beda nowe.
Lapie za odkurzcz i ide walczyc z wiatrakami.
Mordka @21:02
Autor: Jerzy Paczkowski.
Wiem, wiem, ze Paczkowski. Ale jest dzis prawie zapomniuany, no moze poza tym jednym aforyzmem.
Dobry tekst, chciałabym mieć taki refleks:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=650923331598948&set=a.134572486567371.19482.100000438611833&type=1&theater
Mam zamiar w poniedzialek wypróbować krewetki Królika na Adze. 🙂
Slowo Krolika ma jednak moc. 🙂
Zajrzałam do Widnokręgu Myśliwskiego, a tam na początku cały rozdział o rosole, o zabijaniu koguta, gotowaniu, smakowaniu, wysysaniu, całej wielkiej krzątaninie i celebrze rosołowej.
To tak przez Królika. 😀
Curiouser and curiouser z ta Doiminikana.
Wiecie, ze to bedzie najwiekszy skandal koscielny co najmniej dekady. Bo ichni (dominikanski) Episkopat tnie po oczach i wije sie w przeorosinach. „Nasz” (za przeproszeniem ja kogo) jeszcze pary z ust nie puscil. A z kazda godzina to ich pograza coraz bardziej, to milczenie.
POnoc ten zbiegly zboczeniec, ks. Gil przebywa w jakims klasztoprze w Krakowie. Jesli nie wydadza go czym predzej w rece policji, bedzie to kolejny straszliwy blad kosciola polskiego.
Nawiasem mowoiac, zgodnie z moimi przypowiedziami z wczoraj ( a nie mowilem!) Terlikowski zamiescil we Flondrze bardzo dobry tekst. Juz drugi odkad sprawa wyszla na jaw. A w Psychiatryku ani w Rzepie ani slowa dotad.
Dzień dobry 🙂
…i w drogę. Dołączam do apostołów łasuchowych
Podrzucę tylko kilka wiader kawy, skoczę po croissanty, dżem, gruuuboooo masłem
Dzień dobry, Wy ciągle o rosole i rosole 😉 .
Chyba sobie ugotuję, choć leniwa jestem i od 15 lat nie skaziłam się gotowaniem zupy 🙂 .
Ale prawdziwy wołowy, pyrkający 4 godziny.
A przedtem cebula z łupiną, warzywa( bez kapusty) przypieczone na dnie garnka, z braku fajerek, oczywiście bez tłuszczu. Ta sama tortura czeka mięso przed zaleniem wodą.
Dzień dobry 🙂
To już czas rosołowy się zaczyna?
Po tutejszych kilku przepięknych, upalnych dniach aż trudno w to uwierzyć. Ale dziś już chłodniej i deszczowo, a prognoza na następne dni coraz bardziej jesienna.
Adieu chłodniku, witaj rosole. 🙁
U mnie w Berlinie jeszcze dziś i jutro słoneczko w pełni.
Zaraz pójdę pobrykać w jakieś tereny zielone 😉
Fiku bryku! 😀 Dziś jeszcze przy chłodniku.
Berlin miasto brykalne. 😆
To prawda. Terenów zielonych tu całkiem niemało.
Muszę powiedzieć, że Berlin pod wieloma względami przypomina mi Warszawę. Wielki plac budowy, niewiele pozostałości po prawdziwym mieście, wielkie materii przemieszanie, wielki ruch. Można też dostać schizofrenii od tego, co było w danym miejscu, a teraz jest zupełnie coś innego. W Warszawie też tak jest.
Przykładowo: z bloku, gdzie mieszkam, widzę po drugiej stronie ulicy równie cudny blok z lokalem na parterze pt. Peking Ente. Jeśli ktoś czytał polecaną przez Rysia książkę p. Danielewicz, to już wie, że na tym miejscu niegdyś był salon Radziwiłłów i Chopin grał, a kilka metrów dalej idąc Vossstrasse (z trudem, bo budowa – ogromny kompleks apartamentowo-handlowy się buduje, jakby jeszcze było tego mało w okolicy) mija się plac zabaw i to jest ponoć miejsce, gdzie był bunkier, w którym Hitler kaputt. Jak te dzieci się tam bawią, sama nie wiem.
Knajpa, o której mowa wyżej, też w rzeczonej książce występuje, jak również kebabownia naprzeciwko, czyli dokładnie w bloku, w którym mieszkam 🙂
Na razie muszę siedzieć w chałupie, bo remontują balkon… 👿
Pożaliłam się w samą porę 😆 Facet właśnie skończył.
No to fiku bryku!
Właściwie skoro rysberlin wyjechany, to powinnam go tu zastępować 😉
Brykaj, Brykaj Kierowniczko i wszystko pilnie zdejmuj aparatem. 🙂
Przyjemnego!
Polscy biskupi nareszcie przemówili:
http://wyborcza.pl/1,75477,14562453,Na_Dominikanie_trwa_sledztwo_w_sprawie_polskich_ksiezy.html
Oczywiście lepiej późno niż wcale. Zaraz mi się jednak nasuwa pytanie, czy biskupi zamierzają przeprosić również tych, których sekowali i oskarżali o bezprzykładne ataki wtedy, kiedy mówili to, co Episkopat teraz? 🙄
Bad news, Bobik. Polscy biskupi NIE przemowili o ile sledze dzis doniesienia.
Przemowili ci wstretni Fominikanczycy co nam Poetza, tfu! Wesolowskiego szkaluja.
Domi…Nic wspolnego z Foma.
O rany, 😯 nigdy nie jadłam krewetek! 😳 Myślałam, że wpadnę z biegu, niezobowiązująco, na ploteczki, 😉 a tu się szykuje królewskie przyjęcie. O kurczę… znaczy, o, krewetka!
O matko, ja już chyba tak czekałem na jakiś przyzwoity głos polskiego Epidiaskopu w tej sprawie, że notatkę przeczytałem bez zrozumienia. 😳 😳 😳
Najmocniej przepraszam za rozpowszechnianie fałszywych informacji. Postaram się na przyszłość bardziej wysilić szare komórki. 😳
Tak mnie ten Piesek rozbawil, bless his little heart, ze sie uspokoic nie moge!
Myslal, nieboga, ze polscy biskupi cos powiedzieli. Nie wstrzymuj oddechu, Bobik, bo sie udusisz. 😆 😆 😆
Psiakrew, nie mam wyjścia. Najpóźniej przy trzecim wejściu krewetek na blog nie umiem się dłużej pohamować. MUSZĘ dziś spożyć jakieś krewety!
Lecę do Chińczyka po towar. 😎
Jedna głupia wpadka, jedna nieopatrzna chwila wiary w człowieka i Morda teraz tygodniami będzie się ze mnie nabijał. 👿
Chyba raczej wiary w biskupa niz w czlowieka, hahahahahahaha……..
Swietnie Cie Bobiku rozumiem. Bo niby wszyscy wiemy, ze pospiech jest wskazany tylko przy lapaniu pchel, ale jednak sie czasami za szybko cos slepkami przeleci i lapka wystuka…
A jeszcze nadzieja przyswieci…
Mordko, to przeciez Ty tutaj za naczelnego optymiste robisz!?
To nie tak łatwo zburzyć przedmurze pedofilii.
A tu nam dluga dysputa wraca
http://wyborcza.pl/magazyn/1,133678,14560956,Balamutny_Lisicki__Od_takich_biblistow_uchowaj_nas_.html
Ja robie za optymiste, nie za polglowka….
W sprawie krewetek a la Krolik, donosze ze
a. poniewaz moje ostre papryczki byly bardzo ostre, dodalam nie cala a kawalek (dobrze oczyszczony z nasion i wlokien), i nie z samego czubka.
b. zrobilam dwa warianty, czosnkowy i (na specjalne zyczenie) bezczosnkowy, i oba byly swietne.
Chcialoby sie napisac, Mordko, „i znowu optymista” choc kocie braterstwo wzbrania.
Sam wiesz przeciez jak czesto optymizm jedna tylko polowka sie posluguje.
U mnie zawsze i wszędzie wychodzi wariant czosnkowy. Tylko desery są łaskawie wyłączone z działania tej niewzruszonej reguły. Mogę sobie na taką odrobinę wielkoduszności pozwolić, bo deserów prawie nie spożywam, a już na pewno nie robię sam, z wyjątiem ciast świątecznych, 2 razy w roku. 🙂
Już nie pamiętam dokładnie, jak się robiło te krewety Królicze, ale nawet gdybym pamiętał i tak nic by mi to nie dało. Czasem mam takie napady, że zabieram się do przyrządzenia jakiejś potrawy według przepisu, z mocnym postanowieniem, że tym razem będę się trzymać ścieżki. I guzik, w końcu zawsze i tak mi wychodzi a la Bobik. 😳
Ja tez zawsze improwizuje i zmieniam (bardzo rzadko cos robie wg przepisu), ale przepis wypracowany przez Krolika warto
https://www.blog-bobika.eu/?p=1622#comment-293453
Ago, nie bój nic! To tylko parę sztuk na ząb. 😀
Ciesze sie, lisku, ze krewetki sie udaly. Jesli zostanie kilka to na drugi dzien mozna je posiekac z odrobina papryki i rzucic na bagietke z salata, i kanapka lunchowa gotowa.
Wrocilam z targu, gdzie tlok nieziemski, bo targ w sasiednim miescie splonal w ubiegla sobote. Kupilam pudlo fig i kosz nowych jablek (nazywaja sie silken)! Kupilam tez kawalek kielbasy krakowskiej dobrze obsuszonej! Zaraz zasiadam do krolewskiego sniadania. Kielbasa krakowska nazywa sie tutaj kobassa krakowska. Te Krakusy wymyslily bardzo pyszna kielbase.
Właściwie krewety robię dość podobnie do Królika, tylko zwykle daję trochę więcej przypraw, albo w stronę śródziemnomorską (wtedy oliwa z oliwek), albo azjatycką. I jeśli dodaję na patelnię jakichś płynów, to dopiero po zdjęciu z niej usmażonych skorupiaków.
Rewelacyjną przyprawą do morskich stworów jest tymianek cytrynowy. Nie wiem, czy sprawdza się w wersji suszonej, ale w świeżej ma intensywny zapach zarówno tymianku, jak cytryny. Polecam szalenie. 🙂
O, ja też z targu przywlokłem świeże figi. 😀 I mnóstwo pysznych brzoskwiń spod walca, które trzeba do spodu wrąbać dzisiaj, bo jutra mogą nie doczekać jak Jaś. Ale była ich górka, chyba dwukilowa, za 1 euro, więc jak było nie brać? 😉
Do sniadania ciekawy esej: jest jeszcze porzadne myslace dziennikarstwo!
http://www.thenation.com/article/176016/jester-and-priest-leszek-kolakowski?page=full#axzz2eDDsvKtQ
A teraz za odkurzacz.
a tu moje nowe wczesne jablka, rzeczywiscie smaczne:
http://www.omafra.gov.on.ca/english/crops/facts/apple_cultivars/silken.htm
Kroliku, swietny ten artykul o Kolakowskim! Ale autor nie jest dziennikarzem, to historyk z uniwersytety w Berkley.
Bardzo lubie figi. Prze pare lat mialam figowiec przed drzwiami, rano wychodzilo sie na werande i zrywalo kilka na sniadanie 🙂
Dzieki, Kroliku, przeczytalismy oboje z mezem, z wielkim zaintereowaniem (akurat oboje znalismy Kolawskiego w naszych czasach studenckich w Anglii, bo i czas i miejsce bylo to samo). Ja bym tylko dodala, ze pomimo jego wczesniejszych zainteresowan, to „over-reaching”, o ktorym wspomina artykul, dotyczylo tez religii Wschodu, nie tylko pewnych wygibancow teologicznych w obrebie jemu kulturowo blizszym – czyli katolicyzmu.
A sam artykul przy okazji dobrze ukazuje przerozne duchy z polskiej, nie tak dawnej, XX-wiecznej historii – ktore czasem latwiej zauwazaja piszacy z zewnatrz (nie musza sie ustawiac w zaden sposob wobec wlasnych historii rodzinnych w te, tamta czy jeszcze inna strone, co chyba zawsze czyni sie nieswiadomie, nawet przy najlepszych checiach – a nie zawsze te checi zanadto sa, bo to wymaga sporego wysilku).
I agadzam sie z Krolkiem, ze to jednak dobre dziennikarstwo wlasnie – ze strony redaktorow The Nation (czytuje regularnie), ktorzy tekst wybrali/zammowili do publikacji, ze i samego autora (mozna nie byc zawodowym dziennikarzem, a mimo to popelniac pojedyncze lub seryjne „akty dziennikarstwa”, o czym tutaj ostatnio duzo sie pisze: poczawszy od obywatela nagrywajacego jakies zdarzenie na komorce, a skonczywszy na profesorach piszacych artykuly do gazet w przejrzysty i przystepny sposob). 😉
Mordko, Kocie, gdzie jestes?
Mysle, ze wiesz, ze zartowalem.
Dotknac, dopiec, dolozyc i inne do – nie chcialem. Odezwij sie, bo miaucze smutno myslac, ze przykrosc, i niepotrzebnie i…
Wlasnie myslalam o tym ze taki opis wczesniejszych przekonan Kolakowskiego chyba nie moglby byc napisany w Polsce.
Nie czytać wcale, a jeśli już to przed posiłkiem!
http://ryszardczarnecki.blog.onet.pl/2013/09/07/byl-sobie-ksiadz/
Lepiej pocztać dzisiaj Fredrę.
Co do artykulow pisalych nie przez dziennikarzy, w Haaretz np widze ich coraz wiecej, i czesto sa swietne, ale mam wrazenie ze wiaze sie to m.i. z reorganizacja redakcji i drastycznym zmniejszeniu liczby stalych etatow w ramach oszczednosci.
Chyba w Polsce tymianku nie używają, czy co.
Już kolejny raz próbuję nabyć i nie ma.
Uwielbiam Leszka Kołakowskiego, jest to ten typ mądrego człowieka, w ktorym można się zakochać nie bacząc na wiek.
Uwielbiam ludzi otwartych na innych, pozbawionych agresji, z wolą zrozumirenia cudzych racji.
Mogę spokojnie powiedzieć, że Go kocham.
Meki, Mordka ma gości, przecież pisał.
Tymianek chyba tradycyjnie byl uzywany na wschodzie. Mama meza sie zawsze zzymala, ze ten tymianek tam (w rodzinie jej meza) dodawali do wszystkiego, nawt, o zgrozo!, do sledzi.
Ja kupuje swiezy tymianek w peczku i trzymam w zamrazarce. Zuzywam pewnie ze dwa peczki rocznie. Rowniez do sledzi!
Jak rozumiem wycieczka na wschod (co najmniej w lubelskie) nie wchodzi w gre, Siodemeczko…
Siodemeczko, podeslac (suche)?
Siodemeczka, jak zawsze, przychodzi Kotu na ratunek. Dzieki!
Pod ocena Kolakowskiego podpisuje sie w calej pelni.
Lisku!
To o figowcu Rashi pisal, ze to samo drzewo, ktore przyczynilo sie do pierwszego upadku czlowieka, dalo mu tez pierwsze jakby ubranko. Zawsze mnie zastanawialo dlaczego to w zaleznosci pd tlumaczenia raz jablko, raz etrog (jesli ten cytrus tak sie po polsku nazywa) a raz figa. Czekam na twoj komentarz.
Mt7, tymianek bywa do nabycia w supermarketach, w doniczkach, choć cytrynowego nie widziałam. Bywa. Dużo łatwiej kupić tam bazylię.
Sprzedają teraz świeże zioła rosnące w niewielkich pojemnikach w ziemi, Króliku, jak się człek uprze, to może hodować na oknie. Jeszcze jakiś czas temu była rozmaitość, a teraz zostały trzy, cztery. Może i są gdzieś w wiekszym asortymencie, ale specjalnie szukac nie mam chęci.
To mnie zresztą wkurza w tym polskim kapitaliźmie. Myślałam, że wszystko będzie dostępnew szerokim asortymencie, a tu polowania z nagonką trzena urządzać. 🙁
Ja mam 170 cm wzrostu i w swoim czasie byłam dosyć wysoka wśród rówieśników i przez całe życie miałam problemy z kupnem butów rozmiar 8-9. Numeracja kończyla się na 7., teraz, nie wiedzieć czemunaet rozmiar 40-41 (d. 10-11) jest zbyt krótki.
Myślałam, że przyjdą nowe czasy będą dostępne buty na duże stopy zarówno chude, jak i spuchnięte.
Naiwna!!! Jak miałam problemy z obuwiem tak mam. Taki np. Adidas w swojej ofercie nie przewiduje butów dla kobiet powyżej nr. 40.
Inni też, o rozmiarach tęgości nie wspominam, to nie jest tylko polski przypadek, oglądam strony tych producentów w innych krajach.
Tak więc rozczarowałam się tym kapitalizmem.
Nie Lisku, potrzebuję do potrawy na poniedziałek. 😆
Pewnie się obejdzie, ale dlaczego ma się obywać, a ja muszę chodzić w męski butach?
No tak, sama sobie odpowiedziałam, chcesz mieć zioła, hoduj sobie na oknie. Prostota!
Siódemeczko:
https://www.e-piotripawel.pl/zakupyszczecin/index/asortyment?sCity=szczecin&sFraza=tymianek&Szukaj=
To pierwsza opcja – Piotr i Paweł
Strzał drugi – warszawska Alma:
http://alma24.pl/szukaj?search=tymianek
Z pewnością jest w innych supermarketach.
W moim sklepiku osiedlowym też jest.
A jeśli Siódemeczka woli z dostawą do domu, to proponuje taki szczeciński sklepik z frykasami: https://luxfood.pl/player/
W całej Polsce jest pełno internetowych sklepów z frykasami, gdzie sprzedają tymianek.
Mój ulubiony demokratyczny młyn w Radzybiu Podlaskim też wysyła tymianek skolko ugodno…
http://www.bogutynmlyn.pl/go/_search/full_search.php
Siódemeczko, nie trać ducha!
W Radzyniu, na litość…
Nisiu. 🙂
Slowo na Niedziele:
http://www.liiil.pl/1378581379,Ks%A0Wojciech-Lemanski-Milosc-nie-jedno-ma-imie.htm
Nie wiem kiedy i dlaczewgo sie to stalo, ale ostatnio co nadejdzsie sobota, to zaczynam niecierpliwie wypatrywac niedzielnego kazania ks. Lemanskiego. Gdyby sie na czas nie pojawil, bylbym bardzo zawiedziony.
Przyznaje, ze dziwne. 😯
No patrz Kocie, ja też przyniosłam słowo na niedzielę 😉
http://www.youtube.com/watch?v=aVs6oAnaTjI
Dobranoc 🙂
Nisiu 😆 Polska jest duża, Warszawa też.
Byłam wczoraj w Almie (pół godziny jazdy w jedną -przepraszam – mańkę. Szukałam czego innego i za tymiankiem nie rozejrzałam się, a w okolicznych super-m, kiedy potrzebuję nie ma. I już.
A ja bym chciała, żeby były kiedy ja chcę.
Może ten suszony, ale nie jestem pewna, czy to nie zepsuje smaku.
Ze mnie jest niedzielna, tfu, czwartkowa kucharka, poza tym nie lubię siedzieć w garach.
No czasami i owszem, ale generalnie, brrrr.
Kocie, już od dłuższego czasu podejrzewałam, że jesteś najbardziej gorliwym katolikiem w Koszyku 😉
Cos w tym jest, Vesper 😳
Aleszszsz suszony tymianek jest bardzo aromaticzny!!!
Meki 😆
W opowiesci biblijnej nie jest powiedziane jakie byly Drzewo Wiadomosci i Drzewo Zycia, wiec nie wiadomo w ogole czy byly to zwykle drzewa jadalne, czy unikalne (rosnace tylko w raju). Skad sie wziela wersja jablka nie wiem (wg internetu z jednego z tlumaczen Biblii, ale nie jestem pewna). Jablko to byc nie moglo, bo nie rosnie naturalnie na Bliskim Wschodzie.
Rozni zydowscy teolodzy podawali jako mozliwosci winogrona, fige i etrog, lub jeszcze inne, bez szczegolnie mocnych podstaw.
Enoch pisal ze drzewo mialo owoce podobne chyba do palmy (?).
W ikonografii Mezopotamii i starego Egiptu figuruja fantastyczne swiete drzewa. Czasem jednym z elementow jest owoc granatu, wazny takze w judaizmie, wiec to tez jest dobry kandydat (moze na to drugie, drzewo zycia?).
Ale granatowiec to bardziej krzak niż drzewo! I pełen kolców, co czyni pracę węża dużo bardziej skomplikowaną, aż zaczynam żałować biedaka.
Drzewo granatu
Moze w raju kolcow nie mial, podobno tam bylo lepiej 😉 (w tym wypadku od razu mozemy dopisac ze dopiero po aferze Pan B. dodal kolce by utrudnic recydywe 😉 ) Zas jesli granat byl drzewem (wiecznego) zycia, to moze przez te kolce wlasnie zesmy sie do niego nie dobrali 🙂 Wszystko Andolsu da sie zalatwic 😀
Moze jednak to byly drzewa fantastyczne, nie podobne do jednego znanego.
A moze Pampilio…
Przepraszam za literowke, Andsolu… Wyraznie potrzebna jest kawa 🙂 😈
Dzień dobry. 🙂
Kusi ta kawa od Liska, bardzo kusi… A już wypiłam dwie filiżanki zupełnie niekuszącej.
Rogaliki, marcepany (z Lubeki), dla wszystkich chętnych.
Dzień dobry.
http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1552411,1,jak-polskosc-przedstawiana-jest-w-literaturze.read
Ja marcepana na osłodę wyżej zamieszczonego chętnie zjam, a nawet dwa 😉 .
Dobrego dnia wszystkim!
Ostatnie dni wylegiwania się w słońcu na dachu (Koty).
Ciekawa jestem Państwa zdania na temat artykułu http://wiadomosci.onet.pl/religia/wiara-chroniona-prawem/j8lsp.
Dzień dobry 🙂
Dla mnie nie ulega wątpliwości, że przynajmniej Drzewo Życia musiało być krzewem – albo kawowym, albo herbacianym. I o to, którym z nich, mogą się spierać uczeni, a nie o jakieś jabłka czy copkę gruszek. 😎
Osobiście popieram tę szkołę, która twierdzi, że w raju były cuda, o jaki nawet się nie śniło naszym filozofom, więc mógł być też krzew, na którym rosła i herbata, i kawa, w dodatku od razu na ciepło i w filiżankach. Zdjęcie od Liska też zresztą właśnie tę teorię potwierdza, przynajmniej częściowo. 🙂
A że Drzewo Życia jest znacznie ważniejsze od Drzewa Wiadomości, chyba nie muszę nikomu tłumaczyć. Co komu z bycia najlepiej choćby poinformowanym, jak nie żyje? 😈
Drzewo Poznania BYLO krzewem, co widac na obrazku:
http://www.ebay.com/itm/Eve-and-Serpent-Snake-Russian-Nude-Art-Postcard-/330948744698
Dziekuje Lisku!
Oczywiscie wiedzialem, ze owoc nie jest sprecyzowany. Bardziej mnie interesuja wybory. Rashi mowi, ze to co daje cos zlego daje tez cos dobrego. Chocby w postaci listka figowego. Ale co oznacza wybor kwasno-gorzkego etrogu. Mialo przeciez byc mile ku wejrzeniu i smaczne. Ze w raju nawet kwasne slodko smakowalo? I wszystkie inne wybory.
Przychylam sie do opinii Bobika. Ale to nie byl krzew tylko drzewo. Dojrzale filizanki z ciepla kawa wisialy sobie zachecajaco na najnizszych galazkach. A to drugie drzewo udzielalo wiadomosci, ze warto zyc jak mozna sie kawy napic.
Owoce krzewu kawowo-herbacianego mogłyby przypominać orzechy kokosowe, tyle, że z uszkiem. Powinny też na nim rosnąć dzbanuszki z mlekiem. Kawowo-herbaciany filiżanko-dzbanusznik. Tak. 🙂
U Pani Kierowniczki zaczęły się dziś obchody milenijne. 🙂
Herbata też ma sporo z wężem wspólnego. 😉 „Ulung” oznacza po chińsku, jeśli wierzyć źródłom, „czarny smok” albo „czarny wąż”. W sprzedaży wiązanej do tej nazwy dołączona jest legenda, wedle której rolnika, zbierającego herbaciane liście, duży, czarny wąż tak wystraszył, że nieszczęsny chłop wziął nogi za pas, a z rąk cały zbiór mu wypadł. Kiedy po dłuższym czasie odważył się znowu wrócić w te okolice, liście herbaciane były już podsuszone i po wrzuceniu do wrzuntku dały prawidłowy napar. 🙂
A w sumie – mniejsza o to, czy to Drzewo Życia botanicznie rzecz biorąc było drzewem czy krzewem, ale chyba wszyscy się zgadzamy z tym, że musiało to być coś kawowo-herbacianego. Bo bez herbaty/kawy po prostu nie ma życia. 😀
Na obchody millenijne jak najbardziej się wybieram, tylko najpierw muszę ufryzować ogon i wyżłopać tyle kawy, żeby móc jakiś prezent wygłówkować. 😆
Bobiku masz racje zupelna! Oczywiscie ze musial to byc krzew i kawy i herbaty, stad element dualistyczny (poznanie zlego i dobrego ) 😆 Wynikalo by ze chodzi o drzewo zwane yuanyang (tz kawa z herbata i mlekiem, mozna poslodzic miodem 😉 )
Meki, co do wytlumaczen (tylko nie mysl przypadkiem ze ja to wiem, sprawdzam po prostu) – to co zacytowalas napisal jeszcze przed Rashim Rabi Nehemia (II w n.e.). Moze chodzi wlasnie o dualizm dobrego i zlego, jako motyw tego drzewa.
Wybor winogron (Rabi Meir, w tym samym czasie) – bo jego zdaniem ich naduzycie w postaci wina zle sie konczy 😉
Wytlumaczenie etrogu przeczytalam i nie zrozumialam, tym bardziej ze tego sie wlasciwie nie jada na surowo. Jest jeszcze jedna propozycja – drzewo pszenicy 😯 (w raju wszystko mozliwe, wiec w tym wypadku jak rozumiem obok filizanki z kawa czy herbata wisiala by takze buleczka 🙂 ).
Nic nie mogę powiedzieć na temat artykułu z Onetu, bo Onet mi ostatnio w ogóle poczytać nie daje. 👿 W jednych przeglądarkach nie ładuje wcale, w innych cząstkowo, np. tytuł i jeden-dwa akapity, a reszta jest białą plamą.
Natomiast z Justyną Sobolewską, a pośrednio Dorotą Masłowską, od razu nie zgodzę się w sprawie tego:
Pada w sztuce zdanie, które genialnie oddaje nasz kłopot z polskością: „We Francji jest Francja, w Ameryce Ameryka, w Niemczech są Niemcy, a tylko w Polsce jest Polska”.
No, sorry, ale jest to guzik prawda. Polska nie jest w Polsce, tylko w Polakach. Wożą ją ze sobą, w głowach i w brzuchach, po wszystkich Francjach, Amerykach, Niemcach i Wyspach Triobriandzkich.
Już nie mówię nawet o miejscach w rodzaju Jackowa, gdzie oprócz polskich głów i trzewi jeszcze polski kościół, polska szkółka niedzielna, polskie piekło oraz polski slepik z polską wódką i kiszonymi ogórkami. Ale każden jeden indywidualny emigrant potrafi, żyjąc w Niemczech czy w Hameryce, żyć równocześnie w Polsce i tam ją mieć, gdzie akurat przebywa. To jest kwestia wyboru, a nie geografii czy fizyki. 😉
Drzewo herbaciano-kawowo-croissantowe jest już prawie okej, ale koniecznie należy na nim powiesić jeszcze parówki albo coś w podobie. Co by to był za raj bez Zwierzyny? A jaką Koty czy Psy miałyby motywację do siedzenia w raju, gdyby nie było w nim parówek, a jeszcze lepiej pasztetówki? 😎
Tego sie juz nie da, bo raj mial byc dla wszystkich (lacznie z tymi z ktorych sie robi pasztetowke) . Ponoc przed potopem wszyscy byli wegetarianami…
I dopiero przejazdzaka Arka natchnela Rodzine Noego, ze mozna by wspolpasazerami zakasic?
Jak to, podobno Pan B. wszystko może? No to może na pewno zrobić pasztetówkę wegetariańską, która będzie smakowała jak niewegetariańska. 😆
A jak nie może, to kto mu dyplom mistrzowski wystawił? Nawet na czeladniczy by wtedy nie zasługiwał. 👿
Ja sie specjalnie w rozwazania nad polskoscia nie wdaje. Zwykle one maja prowadzic nas do wniosku, ze albo jestesmy lepsi, albo gorsi niz inni, a malo w nich jakiejs wnikliwej rzeczowej analizy. A to zacytowane zdanie, ze we Francji Francja, a tylko w Polsce Polska wogle jakos nie ma dla mnie zadnego sensu. What?!
Osobiscie nie mam problemu z moja polskoscia czy chlopskoscia czy kanadyjskoscia.
Krolik, 😆 😆 😆
Nie, Bobik. PB WSZYSTKIEGO NIE MOZE. Moze tylko tyle ile moze, a to za duzo nie jest. A ogolnie to PB chyba sie wycofal z prowadzenia interesu juz jakos bardzo dawno temu. Choc oczywoiscie modlitwa o deszcz w polskim parlamencie nikomu zaszkodzic nie moze. Moze irytowac i smieszyc, ale nie zaszkodzi.
A takiej np Skandynawii nie wiedza, ze bez religii w szkolach nie da sie uformowac czlowieka.
http://wyborcza.pl/1,75478,14567118,Kardynal_Nycz_w_Gietrzwaldzie_broni_religii_w_szkolach.html
Gdyby sady w Polsce mialy za malo roboty, to zawsze mozna
http://wyborcza.pl/1,75478,14567118,Kardynal_Nycz_w_Gietrzwaldzie_broni_religii_w_szkolach.html
Gdyby sady w Polsce mialy za malo roboty, to zawsze mozna
http://wyborcza.pl/1,75475,14547080,Kto_ma_ochote_na_maly_lincz_.html
Przepraszam za pomylkowa powtorke linku.
Eee, Morda mi wciska jakąś ciemnotę. A określenie „wszechmogący” to niby do kogo zawsze się odnosi, hę? 👿
Wszech-moc, Bobiku, może po prostu dotyczyć wszech-świata. PB może ile może, dużo, czy mało, kto wie, ale nie ma ograniczeń terytorialnych 😉
Aaa, teraz zaczynam łapać. Gdyby Pan B. był wczechmogący, to by znaczyło, że może tylko w Czechach, gyby wlechmogący, to tylko na stadionie Lecha, itd?
Ale jaki byłby wtedy Pan B. ograniczony terytorialnie tylko do Niemiec? Wniemogący? 😯
Zależy w jakim języku by o tym mówić – wniemogący, wgermogący, wallemogący, wtedeskimogący itd. To bardzo proste.
Meki, mnie się to wydaje bardzo prawdopodobne, że bez religii nie da się uformować człowieka. Ja byłem formowany w zasadzie bezreligijnie i proszę, wyrosłem na psa. 🙄
Swoją drogą bardzo mnie rozbawił Kardynał Nycz, najpierw cytując apel Franciszka, żeby „nie szukać sensacyjnych objawień prywatnych i biec tam, gdzie coś się pokazało, ale żyć sakramentami i mieć w sercu Jezusa”, a potem z nabożeństwem opowiadając o dwóch młodocianych wizjonerkach, do których Matka B. przemówiła, a jakże, po polsku. 😈
A drzewo kawowo-herbaciane nie rodzi szezlongów z umocowanymi laptopami? Nie muszą być bardzo dojrzałe…
Powinno, andsolu.
Matka Boska miala talent do jezykow. Oprocz hebrajskiego mowila tez plynnie po polsku.
Pasztetowka wegetarianska jak najbardzej na tym drzewie wisiala, o tym juz mozemy zadecydowac we wlasnym zakresie 😉
Kocie (14:01), 🙂 🙂 na poczatku B. przeznaczyl tylko rosliny na pokarm zwierzetom i ludziom (genesis roz 1 na koncu) , a po potopie pozwolil jadac mieso.
Kroliku 🙂 🙂
Zadam natychmiatowej likwidacji religii (jakiejkolwiek i gdziekolwiek) w szkolach. Wszystko z powodu obietnicy, ze wiecej Bobikow nam wyrosnie.
A co do jezykow, to oczywiscie byloby ciekawiej gdyby Matka Boska mowila po aramejsku a mlodociane wizjonerki rozumialy kazde slowo i jeszcze tlumaczyly na japonski, pasztu, finski i pare innych jezykow. Najchetniej live.
Apostolowie mowili we wszystkich jezykach, wiec wlasciwie czemu nie? 🙂
No masz! A ja słyszałem i czytałem, że mówienie językami jest widomym znakiem opętania i wtedy nic, tylko lecieć po egzorcystę. 😯
To ja jeszcze poproszę, żeby inkryminowane drzewo sikało tu i ówdzie sokiem malinowym do herbaty.
Dobrze Nisiu, zrobimy odpowiedni kurek 😆
Jak klawiatura?
To jeszcze za jednym zamachem kurek z mojito, żeby hydraulik nie musiał się dwa razy fatygować. 😈
Wiedzieliście, że istnieją Koty składane i rozkładane? 😯 😆
http://forgifs.com/gallery/d/211833-1/Kitten-paws-frozen.gif
😆 😆
To jeszcze nam zostaje organizacja transportu docelowego i powrotnego, bo nad Eufrat troche niewygodnie sie dostac i jeszcze mozna po drodze oberwac. Moze by sie dalo pozyczyc Dywanik od Pani Kierowniczki? 🙂
Wlasciwie dlaczego my mamy latac, niech drzewo lata 😀
Lisku, klawiatura mnie przerasta czasami. Namiętnie wysyła niedokończone listy i przestawia tekst. Pewnie czegoś dotykam, ale nie mam instrukcji (nie było), żeby wiedzieć jakie połączenia
klawiszy działają w określony sposób. Trzeba z nią strasznie uważać. Ale poza tym jest bardzo wygodna…
Kurek z mojito i dziura po sęku z lodem.
Lisku, wyglada na to, ze przyjales na siebie chwalebne zadanie dopracowania Drzewa. Wiec jeszcze cytryna w plasterkach i cukier sypki (niech bedzie, moze byc w cukiernicy) powinnien na niewysokiej galazce. Nie potrzebujemy czasem takze pierniczkow w czekoladzie?
A na latajacym dywanie – czumu nie? Raz my do drzewka, raz drzewko do nas…
Co to za okropne paluchy do znecania sie nad moim krewniaczkiem?
Nisiu, na takie twory trzeba bardzo uwazac. Kiedys przygotywywalem wyklad na pismie i dopisywalem wlasnie ostatnie linijki, gdy twor powiedzial „chap” i chapnal. A potem bezczelnie odmowil pojscia i wykladania. A przeciez mogl!
Cytryna to drobiazg, jest na miejscu. Zamiast cukru moze syrop daktylowy? Czekolada na pierniczkach moze w wariancie chlebkow swietojanskich…
Musze przyznac ze ze wszystkich zyczen najproblematyczniejsza wydaje mi sie dziupla z lodem. W koncu to Bliski Wschod…
Nisiu, sprobuje zobaczyc czy jest w sieci cos na temat samowoli tej klawiatury.
Lisku, jak cuda to cuda! I niech ten lod w temp. 30+ topi sie tylko na zyczenie.
Lisku, Meki ma rację, od czego cuda? 😀 W końcu jakiś pożytek powinien z nich być. Nawet wieszcz pisał:
Jeden tylko, jeden cud,
nad Tygrysem w dziupli lód.
Tylko niech mi Morda nie próbuje wciskać, że w raju nie ma cudów, bo sam będzie musiał chłeptać ciepłe mojito. 👿
Jeszcze w sprawie cudów: czy te laptoki, co na Drzewie będą rosły, mogłyby się nie przegrzewać? 🙄
A już całkiem bez cudów: krewetki też by się przydały, ale nie muszą robić za liście – będziemy je zawieszać jak na choince, w charakterze ozdóbek, łącząc w ten sposób przyjemne z pożytecznym 🙂
Taki kurek z czymś dobrym jest, jak wiemy, popularny w Meksyku.
https://www.youtube.com/watch?v=hmzGrCtUoXU&feature=player_detailpage#t=4284
(chyba będę dzisiaj oglądał całe po raz kilkunasty i zmarnuję wieczór)
Meki, być może już tu się tym chwaliłem, bo to jest mój paszport do nieba i świętości, a jeśli się, to przed Twoim przybyciem, więc powtórzę się, żebyś wiedziała, że takie cuda natury jak ja istnieją.
To było 12 lat temu, pracowałem nad bardzo dużym projektem (główne jego rezultaty do dziś to moja jaka taka znajomość vim-a, html-u i literatury fachowej, świat miał zostać uszczęśliwiony ale chyba się nie uszczęśliwił), a pracuję pod linuksem, w którym rozsądni ludzie stawiają sobie różne zabezpieczenia, bo jedna literka za mało czy za dużo i może wyjść coś zupełnie nieprzewidzianego. Ale ja miałem but w butonierce a zabezpieczenia gdzieś i w pewnym momencie wystukałem „rm !$ Ent” przekonany, że likwiduję właśnie zużyty do cna plik. I gdy okropny mały palec okropnej prawej ręki nacisnął Enter, do mózgu dotarło, że zlikwidowałem zasadniczy i rozbudowany do 65 kb plik „Contents.html” nad którym pracowałem już prawie 6 miesięcy.
Coś mi zaszumiało w głowie, coś mnie wyrzuciło sprzed komputera i — oyez, oyez, oyez — wcale nie wrzuciłem skowytem jedno ze znanych polskich słów zaczynająch się na jedną ze świetnie znanych polskich liter, a po trzykroć a może i multikroć powtarzałem „nie wierzę, że to zrobiłem!”
A po kwadransie krążenia po pokoju i kręcenia we wręcz odwrotnym kierunku szyją, dla pozbycia się durnej głowy, przysiadłem do komputera i zacząłem wszyściutko, ale to wszyściutko od początku, od <html>. I po trzech miesiącach miałem wersję B, przypuszczalnie ulepszoną.
Więcej dowodów na moją świętość nie pamiętam. W końcu, dwa takie cudowne zdarzenia na jedno życie to by była przesada.
Ojej, Lisku, chlebków świętojańskich nie jadłam od dzieciństwa.
Były bardzo ciemne i z rodzykami.
1. Andsolu, z całą pewnością jesteś święty i to bardzo.
2. Meki, uważam jak cholera. A mojemu dziecku ta zołza nie wysyłała…
3. Lisku, szukaj,. szukaj… ale to na pewno ja coś źle robię. Nieprecyzyjne paluszki, ot co.
4. Pierniczki jak pierniczki, ale jakieś befsztyczki mogłyby wisieć. Ewentualnie skrzydełka kurczaczkowe na średnio ostro.
Bede troche wylaczony z zycia topwarzyskiego, bo do Starej jedzie wlasnie na pare dni przyjaciolka z czasow studiow. Ma stanac w progu lada moment, bo juz jest w autobusie 65 z Richmond.
Pies ja poznal jak tu byl.
Stara sie przysiega, ze pozwoli jej dojsc do glosu. Bedzie karmic, poic i SLUCHAC. 🙄
Swoją drogą – to a propos Dramatu Andsola – jak piszę coś dużego, to co pewien czas przerzucam sobie napisane na pędraka i na drugiego kompa.
Jak piszę coś dużego, to od czasu do czasu wysyłam do siebie mail z tym dużym czymś w załączniku.
A ja to liczę na PA, który ma zwyczaj regularnego korzystania z niewolniczej pracy Bekapa. 😎
Pozdrowienia dla uroczej Przyjaciółki, Mordko. 🙂
I donieś jej, kto jej – swoimi nieowijającymi w bawełnę szczeknięciami – załatwił tak komfortowe warunki pobytu. Trochę ludzkiej wdzięczności nigdy nie zaszkodzi. 😈
Andsolu!
Jestes geniuszem niewatpliwym chocby dlatego, ze nawet nie rozumiem nad czym Ty pracowales. To wysoko, duzo powyzej horyzontow niedouczonego Kota. Nie zapytam jak nalewka na vim-ie smakuje tylko dlatego, ze jako Kot nie moge sie czerwienic ze wstydu. Ale doskonale pojmuje, ze Twor (pewnikiem skrot od Potwor) splatal Ci glupiego figla. Paluszek niewinny! Taki maly a jednak zreczny.
W zamierzchlych czasach bylo cos co nazywano maszyna do pisania. I nawet najstarsze koty nie pamietaja, by kiedykolwiek maszyna do pisania pozarla tekst. Ani olowki, ani nawet gesie piora nigdy by sie nie powazyly polknac htlm, ani nic innego, rownie waznego, choc tez kompletnie niezrozumialego dla normalnego Kota.
Paszport masz jak w kieszeni. Jesli nie za dokonania, to za przyzycia z nimi zwiazane.
Od raju nie wymagam wiele, ale mam nadzieje, ze jest skanalizowany i sa tam ksiazki lub przynajmniej gazety. Do herbaty zas cytryna i brazowy cukier z trzciny.
Ha! Skoczylismy do sklepu i zakupilismy meble sypialniowe, bo stare nie pasuja do nowo pomalowanych scian i nowych klonowych podlog. Meble przybeda za 2 tygodnie. Bedzie sie spalo jak w raju (mam nadzieje)!
Meki, ja pamietam elektryczna maszyne do pisania, kalke, wybielacz do bledow, wichajster do przesuwania do nowej linijki… Brrr…
Może ze mnie czarny niewdzięcznik 😳 , ale ja się z maszyną do pisania rozstałem bez szczególnej przykrości. Możliwość poprawiania, dopisywania w dowolnym miejscu, przenoszenia fragmentów i inne takie przyjemności okazały się dla mnie tak istotne, że wynagrodziły mi ból spowodowany okazjonalnym zżeraniem przez kompa tekstu. Zdarzyło mi się to zresztą (jeśli blogów nie liczyć) tylko kilka razy, w samych początkach mojego skompienia i nazbyt dolegliwe nie było, bo potwór nie wykazał się dużym łakomstwem.
Mam dalej sentyment do maszyn do pisania, jako do przedmiotów. Ale o powrocie do mazania korektorem i wkręcania papieru nie marzę. 😉
Łajza chyba też jest za kompami. 🙂
Tylko meble, Króliku? A co ze szlankami, kieliszkami, zegarem, tarką, lodem w kształcie rybek… 😆
Mam nadzieję, że widok z okna nadal pasuje 😆
Vespez, dzisiaj widok z okna pasuje, bo niebo lazurowe jak we Wloszech (znasz-li ten kraj gdzie cytryna dojrzewa), ale samo okno jest za male. Trzeba bedzie powiekszyc.
Dobry wieczór!
To że Drzewo Życia było drzewem kawowym (ze wszystkimi ulepszeniemi, ofkors!), to po prostu oczywista oczywistość. Jako dowód można przytoczyć znany wszystkim fakt, iż większość cywilizacji powstało nad zbiornikami wodnymi, a te bardziej rozwinięte – wokół ekspresów z kawą 😀
Te meble byly z poprzedniego dom, ktory byl duze, to i meble byly rozmiarowe. Obecny dom jest maly i w sypialni ciezko sie bylo obrocic, zeby nie nabic sobie guza lub nadepnac na psa.
Ciekawe co tez Piesy powiedza na mniejsze lozko… Ktos wyleci spac spac na psi materacyk na podlodze. Mam nadziieje, ze nie ja!
krolik, w jakiejś książce o Billu Gates (czy nie nazywało się to IBM Blues?) wyczytałem, że takie sfery z alfabetami dla dorosłych elektrycznych maszyn IBM produkował za dolara od sztuki, a sprzedawał po dwadzieścia. Tu nie należy mówić o przebiciu, a o przemordowaniu.
Meki, poznawszy czwartego z kolei autentycznego geniusza zdecydowanie odpadłem od marzeń, by doszlusować do klubu. Wszyscy byli okropnie dziwni i niespołeczni.
Wtedy z przyjacielem Paulem (który znał ludzi z Mensa i miał podobne do moich odczucia) odkryliśmy ogłoszenie, że za mizerne 20 dolarów przyjmowano do selektywnego klubu Densa. I dawano dyplom. I do dziś bardzo mnie niepokoi niewiedza czemu nas nie przyjęto. To coś znaczy, ale co?
Z vimem jest prosto. Bierzesz populację ludzi skomputerzonych i każdy z nich ma jakiś program do pisania. Dwa wielkie programy z rozbudowaną demokratyczną i antyimperialistyczną ideologią (tak, ja też nie wiem co to ma do programu skrybackiego) nazywają się vim i emacs. Wzajemnie ostro się zwalczają, bo jeden jest przaśny, a drugi kwaśny, a ponieważ byłem wychowany w vimie to pieję na jego cześć i nie podaję ręki i plików wyznawcom emacsa. I wiem, że nasze lepsze, ale nie pamiętam czy jest przaśne.
Tylko nie myslcie, ze ja mowie tak jak pisze!
Jak pracowalam w dziale listow i interwencji Tyg. Przyjaciolka to czytelniczka tak napisala w liscie do redakcji: Droga Psyjaciolko, pseprasam za bledy, ale pise tak jak mowie, a mowie tak bo nie mam zebow.
😆
Króliku, a co z ogrodem? 😯
Ogrod zostaje, Siodemeczko.
Uff, to spokojnie mogę iść spać, Króliku. 🙂
Andsolu, może to była pomyłka w druku i klub tak naprawdę nazywał się Dyspensa? A nie przyjęli cię, bo po co dyspensa bezbożnikowi. 😉
W tej Dyspensie na pewno chętnie przyjmą andsola. 😛 http://dyspensa.pl/
Jesli komus dobra noc jeszcze sie nie zaczela to dobranoc calemu towarzystwu.
Dyspensa od 12.00 — a monety nie podali.
Zadnej dyspensy za ceny w Dyspensie! Skandaliczne! Kotlet mielony z marchewka 55 zl a do tego oddzielnie za ziemniaki 9 zl! A kotlet pewnoie zrobiony trzy dni wczesniej!
W mojej lokalnej Bauer`s Kitchen moge w tej cenie zjesc duck confit ze wszystkimi dodatkami:
http://www.charcoalgroup.ca/?ww_pageID=81A91C56-F8FB-C24C-5AFB957C2A5DB66F
Owszem to nie stolyca, ale bez przesadyzmu.
Dzień dobry 🙂
Wróciłem z VII Zjazdu Łasuchów. Z piszących tu byli jeszcze: Haneczka i Marek. Relacja towarzysko – kulinarna na blogu Adamczewskiego.
Tu do porannej kawy okoliczności nadbużańskiej
przyrody
Niestety dziś ostatni dzień urlopu 🙁
Dzien dobry 🙂
Kawa 🙂
Ostatnie ulepszenia: lod w kostkach z gorskiego szczytu, wiszace krewetki i befsztyczki (weg), ciemny cukier z czciny, kanalizacja (wykopana przez pozytywnego weza), kilka egzemplarzy cudownych ksiazek (przy wertowaniu wyswietla sie tekst zazyczony przez czytajacego, w dowolnym jezyku), plachta gazety jak powyzej. Srednio dojrzale (nie za miekkie) lezaki z laptopami ustawione na brzegu Tygrysu. Inne drzewa owocowe, krzaki i warzywa w sasiedztwie, przetwory na miejscu. Gorace i chlodne zrodlane natryski. Transport do ustalenia przez filie Rajskiego Biura na Blogu Bobika.
Milego tygodnia 🙂
Dzień dobry,
no to teraz mam dylemat – co wybrać? Raj czy Toskanię?
Czytanie do porannej kawy
http://hartman.blog.polityka.pl/2013/09/08/lekcja-etyki-dla/
Zmoro, ten nasz Raj mozesz w kazdej chwili przeniesc do Toskanii lub tez Toskanie czasowo lub na zawsze do Raju.
Ja bardzo najuprzejmiej proszę: befsztyczki jakie znowu weg??? Nie wypaczać idei!!!
Dzień dobry – luj dziś dotarł i tutaj, więc fiku i bryku tylko przy kompiku…
Befsztyczki nie pasują do raju. No bo to przecież był raj i dla zwierząt, no nie?
Wlasnie dlatego sa weg 🙂
https://www.blog-bobika.eu/?p=1638&cpage=5#comment-299397
Dzień dobry 🙂
Nie widzę żadnych przeszkód, żeby Raj Spółka zoo mieściła się akurat w naszej posiadłości w Toskanii. Najwyżej Tygrys coś pomruczy, ale befsztykiem na pewno da się go skorumpować. 😈
Dla wegetarianizmu ja nie mogę używać skrótów, bo w Niemczech „befsztyczki weg!” to brzmi bardzo nie po psiemu. 😆
Hola, hola, przecież jesteśmy w raju! Niedawno chłopcy wyhodowali hamburgera gotowego do usmażenia – to co, w raju nie może być befsztyczka bez konieczności krzywdzenia zwierzątek??? A cuda???
Chcę zwrócić uwagę na pewien genialny wist Liska, ale najpierw muszę uczynić zastrzeżenie – Lisku, nie pomyśl sobie, że się nabijam z Twojej ortografii. Wręcz przeciwnie, jestem zawsze pod głębokim wrażeniem, do jakiego stopnia masz ją opanowaną, zważywszy na krótkość Twojej szkolnej edukacji po polsku. Niejeden absolwent polonistyki mógłby przyjść do Ciebie po nauki. Po prostu tym razem zdarzyła Ci się literówka tak cudna, że szkoda by jej było nie docenić. 🙂
Ten mój kosmiczny zachwyt wzbudziła czcina, zwłaszcza w rajskim kontekście. Zaraz sobie pomyślałem, że czcina byłaby najodpowiedniejszym materiałem do budowy świątyń. 😆
Za czcinę Liskowi należy się Nobel 🙂
Jakby się tak jakimś cudem udało budulec kościołów w Polsce zamienić na czcinę, to większość by się omskła i ład architektoniczny by zyskał 😉 .
Ja raczej mam wrażenie, Zmoro, że w Polsce Kościół stoi głównie na czcinie, nie na skale. 😉
To tylko zapowiedz, ale warto przeczytac
http://tygodnik.onet.pl/32,0,81414,rabin__przyjaciel_papieza_franciszka,artykul.html
Aaa.. 😳 🙂
W ramach rajskiej szczerosci wyznam ze to nie literowka lecz byk 🙂
Mam nadzieję,że rabin Skórka się myli i pontyfikat F1 nie będzie jednak kontynuacją pontyfikatu JP2. Bo ja o tym drugim okresie mam bardzo niedobre zdanie. 🙄
Ale jaki byk, Lisku! Takich to poproszę więcej. 😆
Dzień dobry! 🙂
Kawa!
http://magazyncaffe.pl/wp-content/uploads/2012/08/kawa-warta-swojej-ceny1.jpg
Też mam wrażenie, że w polskim Kościele najwięcej jest czciny…
🙂
Niestety, tutejsza agitacja nie pomogła i Kawa przerżnął z Pupą w sposób widowiskowy. No, ale można się było spodziewać, że Podkarpacie nas nie czyta zbyt gremialnie… 😉
Hélas!
Wybór Podkarpacia jest dla mnie całkowicie niezrozumiały! Jak można nie glosować na kawę?! Potem człowiekowi tylko pupa zostaje… 😉
Można nie głosować na kawę, jak się głosuje na herbatę. Ale żeby na napój słodzony gazowany… 😉
Hyhy… Gowin odchodzi z PO.
Trochę za późno niestety. Jeszcze naszkodzi a naszkodzi…
A ja byłam pewna, że Lisek szczelił żarcikiem…
Niestety nie, Nisiu, choc powinnam udawac ze tak. Ale jak juz jest byk, to mozna go uzywac 😉 W sprawie jego odmiany zenskiej tj befsztykow, beda co prawda wegetarianskie, ale z gwarancja ze sie tego w ogole nie domyslisz, w ramach wszechmocy wlasciciela.
W sprawie klawiatury niestety niczego nie znalazlam, napisalabym do producenta z prosba o mapke zestawu klawiszy (keyboard map).
Jesli widzisz ze komp wykonuje nieproszony specyficzna funkcje, mozna sprawdzic jaki klawiaturowy skrot tej funkcji odpowiada (Word – Customize – wybierasz menu w ktorym znajduje sie funkcja – wybierasz funkcje – naciskasz na keyboard zobaczyc jaki skrot ma przypisany).
Na wszelki wypadek sprawdzilabym czy delikatne potrzasanie klawiatura nie powoduje u niej jakiegos dzialania.
Errata: nie „naciskasz na keyboard” lecz „klikasz na slowo keyboard na ekranie”
Dalej wesolo z Wesolym
http://polska.newsweek.pl/jozef-wesolowski-pedofilia-kosciol-katolicki-watykan-dominikana-newsweek-pl,artykuly,269996,1.html
Musimy szybko sporzadzic liste osob na ktore chcemy klatwe rzucic. Zanim Rzucarka pojdzie siedziec.
http://www.fakt.pl/Wrozki-naciagaja-ludzi-Osoby-podajace-sie-za-wrozki-oszukuja-ludzi-,artykuly,211489,1.html
I nie mozna zapomniec o liscie pomieszczen, w ktorych krzyz nie jest obowiazkowy
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1552349,1,dekrucyfikacja-na-komendzie.read
Boniecki wart uwagi, jak zwykle
http://tygodnik.onet.pl/0,81426,byla_chlebem,komentarz.html
Lisku, począslam (nie poprawiać!!!) cholerą niedelikatnie, nic nie zrobiła. Moje dziecko ją analizowało i do niczego nie doszło. Potrzebna jest straszliwa precyzja uderzeniowa…
A befsztyczka mogę nie jeść… właśnie grzeję sobie kartoflane pyzy. Pycha aż gały wypycha.
Tak się zastanawiałam, czy Marek tutejszy jest łasuchowym Misiem Kurpiowskim – Irek rozwiał wątpliwości. Mareczku, miło bywać z Tobą na tym samym blogu!
Nisiu
A jak mnie jest miło bywać z Tobą 🙂
Bardzo było mi smutno , że nie byłaś u Danuśki. Przyszłoroczny zjazd pewnie będzie u Żaby, Dla mnie dalej, ale dla Ciebie bliżej. Na pewno tym razem nie wpadnę na kilka godzin jak w zeszłym roku. Siła była wyższa…
Postać świata przemija raz wolniej, raz szybciej, ale czasem tempo jest wręcz szokujące.
Niedaleko mnie były wspaniałe chaszcze, kawałek dzikiej, nieposprzątanej przyrody w tzw. sercu miasta. Można tam było chodzić na jeżyny, wydeptywać własne ścieżki wśród krzaków, a na skraju tej dziczyzny postać sobie przy psim zoo, czyli drobiu biegającym za siatką. Coś takiego oczywiście nie mogło się ostać wiecznie, więc niedawno wykarczowano tam wszystko, co rosło, teren zaorano i zostawiono. Jeszcze dziś, kiedy szedłem do roboty, był kawałek zaoranej ziemi. A kiedy z roboty wracałem, była już ulica, z wytyczonymi chodnikami i jezdnią w połowie wyasfaltowaną. 😯
Poczułem się jak ten Indianin, co po podróży pociągiem musiał zaczekać na swoją duszę, która nie nadążyła. 🙁
Usiłuję skończyć robotę i sama sobie nie pozwalam na wyskoki. Może Koszyczek dałby mi jakiś medal za samozaparcie? Najlepiej duży i złoty. Z brylantamy.
O jakie ładne z tym Indianinem!
Ja tez się czasem tak czuję.
Bobiku, te chaszcze to kawalek „domu”, tego co w sobie nosisz. Ta niedobra ulica Ci go kradnie. Moze kiedys i ta ulica bedzie kawalkiem twojego domu, ale chaszczy juz Ci nie odda.
Za tym nie ma jak nadazyc.
Nisiu, masz ode mnie podziw i duzy brylant.
A nam zmienili dach garazu, bo stary przeciekal. Ale przedtem zdarli wszystkie zarosla na dachu – ze dwie tony szkarlatrnej o tej porze roku chaszczy Virginia creeper. Kwitlo tam bujne zycie wszelkiego stworzenia drobnego – zuczki, robaczki, myszki/. wiewiory i takie tam. Dlatego odwiedzalismy chetnie ten dach – koty, lisy i sroki. Zawsze tam bylo ciekawie i pieknie. A teraz swieci nowiutkie brzydkie aluminium jak, za przeproszeniem Bobika, psie jaja. I chodzenie po tym nowym dachu jest bardzo halasliwe. A pewnie i goraco w lecie. Ech… przeszkadzalo to komu…
IM zawsze takie rzeczy przeszkadzają, Mordko. 👿
Nisiu, największe złote to chyba były w czasach gomułkowskich. Jak ktoś takiego dużego złotego znajdzie, to jeszcze tylko błyskawicznie wprawimy brylanty i zaraz Ci przyznamy. 😀
Nie tylko Virginia creeper im przeszkadza. Wczoraj naszej E. zlamala sie lodowka. To znaczy drzwi odlamaly sie, nie do naprawienia, bo na zawiasach jakies plastykowe elementy sie wykruszyly dokumentnie. No to Stara zaczela szukac takiej lodowko-zamrazarki, a chodzilo o specyficzne gabaryty, dlugosc, szerokosc, te rzeczy. Szuka, szuka po calym internecie – nie masz. No to pszla do sklepu gdzie ostatnio takie lodowki widziala na Sloane Sq. Nie maja. Albo wieksze, albo mniejsze a nle nie takie. Wiec poszla do innego znanego sklepu ze sprzetem, tam gdzie byl zawsze od 40 lat. A ten sklep, owszem istnieje, ale juz bez sprzetu kuchennego, tylko sa tam same komputery i telefony komorkowe (bo wszystkie sklepy w TYM KRAJU zmieniaja sie na sklepy z telefonami komorkowymi ). No to wrocila jak niepuszna do domu, troche bliska zachlipania i dalejze perzczesywac internet. Ale okazalo sie ze trakich rozmiarow juz nie robia. Robia wieksze, robia mniejsze, szersze czy wezsze ale nie takie. Ani Zanussi, ani Bosch, ani Indesit, ani Siemens, ani nawet chilernie drogi Miele.
W koncuu jedyne co znalazla to nieco nizszy (o cale 9 cm) Liebherr. Ale trzeba bylo jeszcze znalezc taki sklep co oferuje za ciezkie pieniadze zabrac lodowke polamana, przewiesic drzwiczki na inna strone i wszystko ladnie podlaczyc. Stara byla gptopwa juz albo solidnie dac komus w morde albo solidnie sie rozchlipac i dopiero wowczas dac komus w morde. Nawet Touretta dostala i uzywala brzydkich slow, ale tak zeby E. nie slyszala, choc ona wszystko podsluchiwala i wywaracala oczyma, o tak: 🙄 W koncu okazalo sie, ze tego mniejszego Liebherra maja w tym sklepie na Slowane Sq,. w ktorym byla rano. Np i sama E. zamowila. Ale przywioza dopiero w przyszly poniedzialek. Wiec przez tydzien Stara bedzie robila codzienne doistawy mleka i innych perishables, az lodowka przyjdzie. Nizsza niz byla, cholera jasna. No i co im przeszkadzaly lodowki takie jak byla? £$<*&£@!
Zaraz z zakupow wroci Elzunia, ta przyjaciolka i moze da sie namowic aby pojsc do Rose and Crown, bo inaczej Stara kogos zamorduje.
Jak Stara umrze, to zobaczycie!
My zobaczymy, ale Stara już nie zobaczy. 🙁
Ale odniesie Moralne Zwyciestwo.
Muszę wyznać z żalem, że nie lubię krewetek. 🙁
To znaczy lubię takie z zalewy, nie pachnące zwierzyną morską. 🙁 🙁
Nie mogę wiec docenić przepisu Królika, bo mnie zapach onych zwierzatek odrzuca, a ponadto dałam za dużo soli.
Aga wielkodusznie mówiła, że lubi słone, ale było za słone.
Za to figi za słodkie 😆 Dałam za dużo sosu czosnkowo-miodowego.
Wino było (jest) pyszne. 🙂
A hydraulicy i dostawcy lodówek odetchną. 😈
To w Królestwie robią łaskę, że zabiorą, przełożą itd.? Dziki kraj normalnie. 😯
I wrócą do Polski 🙄
Siódemeczko, krewetkowie to właściwie w ogóle nie lubią być soleni. Oni sami z siebie, ze swojego morskiego jestestwa, są trochę słoni i więcej słoni im nie trzeba. 🙂
Mam order i brylant – jest mi o wiele lepiej!
Uwielbiam moje psy: była pani do sprzątania, ale że przyszła wcześnie, więc padłam na kanapę, dospać. Szanta, oszywiście ze mną. Bo niby gdzie? Pani zrobiła salony i przyszła mnie budzić – moja mała, łagodna owieczka wydała z siebie warkot brytana, informując ją, że niech tylko zrobi mi krzywdę, a ona jej rączkę odgryzie.
Wzruszyłam się, normalnie.
Myślicie, że po Moralnym Zwycięstwie Starej Mordechaja wszyscy hydraulicy, co do jednego, wrócą do kraju? 😯
Boże, miej w opiece Królową i jej urządzenia sanitarne. 🙄
Jakież ja krewetki jadłam w Bremerhaven na odpuście… Usmażone na chrupko w jakiejś panierce… Jadłam i jadłam, aż mi oczami wychodziło i nie mogłam przestać.
Siódemeczko, jedź do Bremerhaven, oni Cię przekonają, tylko musisz znaleźć tę budkę.
Przy okazji załapiesz się na podwędzanego matjaska, o którym już tu śpiewałam ody, a który śniwa mi się po nocach.
Osobiście robiłam ostatnio duże krewety w cieście piwnym, soliłam tylko ciasto. Też były dobre… dosyć.
Zobaczymy kto sie bedzie smial ostatni jak Starej zabraknie.
A krewetni oprocz tego, ze nie lubia byc solone, nie maja tez zapachu, procz czosnku, a i ten w ostatniej chwili.
Fritta mista w Marina di Pisa… Ach, nostalgiczna łezka kręci się w ślepiu.
Nostalgiczna, ale nie smutna, bo na październik mam już zabukowany lot do Pizy, czyli do tych wspaniałych morskich stworów już nie tak daleko. 😀
Gratuluje Bobik i Panie Administratorze. Bardzo chcialem zebyscie pojechali tam! Bardzo! Czyt udalo sie zabukowac nasz hotelik nad morzem?
Do rezerwacji hotelu jeszcze nie doszedłem. 😳 Może jutro. 😉
Reterwuj, reterwuj, Kochany.
Ja mam bardzo ładny złoty topaz naturalny (nie syntetyczny) o taki http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/46/Azotic_topaz.JPG
Mogę go Nisi wręczyć za pracowitość i samodyscyplinę, brylant mam bardzo maciupinki.
I nie pusj mi zabawy.
Bardzo dobry lodówkowy zakup zrobiła Stara, Kocie.
Liebherr produkuje lodówki dla Miele.
Krewetki uwielbiam, ale te w zalewie, z zielonym groszkiem i majonezem na ten przykład. Pycha!
Poza tym uprzytomniłam sobie, że skleroza, nie dodałam białego wina.
Naprawdę lubię słone. 🙂 Trochę się bałam tych krewetek, a one okazały się tylko … trochę słone, więc wrąbałam dwie porcje. 🙂 No i sypnęła nas Mt7, że nie udało nam się tak całkiem osuszyć butelki, ale dno już bardzo wyraźnie widać, naprawdę. 😎 A jaki kawał horyzontu widać z okna Mt7!
Bobiku, jak fajnie, że jedziecie!
Trzeba przyznać, że żadna firma lodówkowa nie ma takich tradycji jak Miele. Pamiętacie, że po buncie wójta Alberta, dla odróżnienia krakowskich mieszczan polskich od niemieckich, kazano podejrzanym wymawiać soczewica, Miele, młyn? 😈
Wierzymy, Ago, wierzymy, że nie osuszyć we dwie jednej butelczyny wina to naprawdę dno. 😆
To nie była „butelczyna wina”, tylko butelka amarone. 👿 To jest świetny trunek, tyle, że nieco za mocny na moją głowę. Ale że słabą mam nie tylko głowę, to nie umiem się wyrzec amarone. 😳
Znow jestem w poczekalni!
Naprawde sa takie dobre? 😈 Zaraz doniose E. Nigdy w naszych domach nie bylo nic Liebherra. Moze ma zawiasy metalowe, a nie z plastyku! My mamy kult Boscha. Wszystko co bylo dotad kupowane od Boscha… odpukac…. Jak ten Bosch pierze kaszmiry!…
Stara ma lodowke Boscha i bardzo jest szczesliwa, odpukac, bo ma w zamrazalniku amerykanska temperature , -10C. Wszystkie europejskie maja wyzsza. Lodowla E. byla Zanussiego. Potem drzwiczki zaczely sie zle zamykac… Az odpadly uderzajac E. bardzo bolesnie w ramie.
Maybe it’s all for the best – jak powiedziala sasiadka Jasiuni po pogrzebie meza Jasiuni…
Amarone i krewetki, delicje!
U mnie dzisiaj na obiad jest kanapka z krakowska kielbasa dobrze obsuszona i lisciem salaty.
Mialam podobne doswiadczenie co Kot i Pies. Oto zle wymierzylam rozmiar pomieszczen (to przez te diabelskie miary: stopy i cale) i zabraklo nam 1 paczki klepki do podlogi (ok 2 m kw). Okazuje sie ze nie moge po prostu dokupic jednej paczki; takiej klepki juz sie nie robi (o szerokosci 2.25 cala), modne sa tylko klepki szerokie. Nasze klepki, choc nowe sa juz staroswieckie. Nasz Pan Fachowiec (uroczy Brazylijczyk) moze jeszcze gdzies wydobedzie spod ziemi. Dzisiaj wiec nastapi uroczyste oddanie do uzycia jednej sypialni. Te zuzyte do tej pory 340 stop kw. waskich klepek moglo byc ostatnie w naszej hemisferze.
dobranoc
http://joemonster.org/filmy/55428/Chrapiace_pupilki_
Jaki piękny topaz!!!
To już uczciwie powiem: nie zasługuję. Przyjemności sobie odmawiam, ale robota furt nie idzie, oj, nie idzie…
Kamyczki uwielbiam, na dziko. Stale kupuję sobie jakieś biżuty z kamieniami, głównie półszlachetnymi; pocieszę się nimi, pocieszę i daję komuś w prezencie, najchętniej jakiejś młodej ślicznej, na której się WYDADZĄ. A co pomiałam, to moje, hehe.
Ach, na młodej, ślicznej to wszystko dobrze wyglada.
Tak, tak. 😀
Nisiu, to moze zrób odwrotnie, zrób sobie kilka dużych przyjemności, to robota sama przyleci.
Dobranockuję.
Królik ma w sypialni 340 stóp kw. klepek? 😆
Matko! To jak to jest mniejsze mieszkanie, jakie było większe?
340 stop kw = 31.5 m kw, na DWIE sypialnie, z czego jeszcze odchodzi przestrzen na szafy wnekowe, czyli sypialnie po jakies 14 m kw. Lozko king size ma ok 2 m x 2 metry, wiec naprawde nie bylo sie jak w tej sypialni poruszac.
Ufff… nie ma tego słowa u Orgelbranda, Glogera, Karłowicza, Sławskiego, Bańkowskiego… Skąd Herbert wydziobał tego kapraka? („Skala barw mieści się między ochrą i umbrą z dodatkiem kapraku”).
Slowo znalazlam ale chyba jako rodzaj garnka: „Trzy rądle, Trzy kapraki, kocioł, garniec, pokrywa, miedziane, ważące” (w tekscie pt Rodzina rusznikarzy warszawskich z xviii/xix wieku)
(moze od copper, miedz?)
Andsolu, b. mozliwe ze to pomylka i chodzilo nie o karpak lecz o kraplak:
http://www.mhp.com.pl/gfx/mhp/userfiles/files/pdf/inne/druki-it-sadza.pdf
lub krocej tu 🙂
http://sjp.pwn.pl/slownik/2564866/kraplak
Dzień dobry 🙂
Już terenowo. Pierwszy dzień po 20- dniowym urlopie. Zaraz się dowiem co mnie czeka 😯
Ale chwilowo kawa …… w ciszy porannej