Wszystko w porządku?
Nie znoszę sprzątania. Odkurzania. Pucowania wanny. Nie znoszę zmywania. Nie znoszę prania, prasowania i układania wyprasowanych rzeczy w szafie w słupkach lub wieszania na wieszakach. Konieczność posegregowania papierów na biurku wprawia mnie w długotrwałą, uporczywą chandrę. A już wizja generalnych, na przykład wiosennych porządków, odbiera mi z kretesem chęć do życia i merdania ogonem.
Nie twierdzę, że w moim domu do wykonywania wszystkich porządkowych czynności zmusza się psa. Ale już samo patrzenie, jak ktoś w miły memu sercu nieład usiłuje wprowadzić nadmiar ładu, jest dla mnie wysoce niepokojące, a nawet z lekka zatrąca metafizyczną zgrozą. Nie rozumiem, dlaczego tylu ludzi z uporem godnym lepszej sprawy poświęca życie nieustającym, choć z góry skazanym na niepowodzenie próbom narzucenia światu swojego porządku. Wymyślają różne systemy służące okiełznaniu bałaganu – łyżki w tej przegródce, noże w tej, widelce w tamtej, albo fizyka w jednej szufladzie, medycyna w drugiej, a filozofia w jeszcze innej. I nie chcą zauważyć, że większość z tych posegregowanych, usystematyzowanych rzeczy i tak – opłotkami, ogródkami, za plecami – przemknie się do cudzej zagrody i umości tam w nieoczekiwanym miejscu, bez wyraźnego zamiaru dostosowania się do obowiązujących zasad.
U mnie wszystko się miesza, kłębi, przelewa w połączonych naczyniach i zmienia miejsce w całkowicie przypadkowy, unikający głosu rozsądku sposób. Kość zamiast w misce leży na środku dywanu, pantofel na fotelu, a porwana dziadkowi sztuczna szczęka spoczywa bezpiecznie w dołku pod upojnie pachnącym krzakiem bzu. Zwierzęta nie są oddzielone od ludzi żadną barierą klasyfikacyjną, przedmioty wiodą tajny żywot wśród osób i zwierząt, nieprzypisane dziwacznym regułom, skazującym je na wieczne milczenie i nieruchomość. Mysz, która zapląta się nieopatrznie do pudełka z ludzkim materiałem genetycznym, może sobie w nim buszować do woli i najprawdopodobniej w ogóle nie zostanie odłożona na swoje miejsce. Zegarowi, który chodzi nie metaforycznie, a całkiem dosłownie i przestrzennie, nawet nie każę zastanowić się nad sobą, nie mówiąc już o wydaniu mu zakazu poruszania się. Nawet człowiek, który znienacka zechce być psem, nie wywołuje we mnie chęci pouczenia go, że gatunek homo sapiens to całkiem inna parafia niż canis lupus familiaris i dla dobra ładu pojęciowego oraz biologicznego nie należy ich mieszać.
Przyznaję, jestem niepoprawnym wyznawcą i fanem chaosu, a na dodatek wcale się tego nie wstydzę. Bo wyobraźcie sobie, jak wyglądałby konsekwentnie wysprzątany świat? Prawdopodobnie byłoby to coś w rodzaju poematu symfonicznego na sto metronomów. No dobrze, da się to wytrzymać przez 7 minut, może na tak krótki czas da się tym wręcz zachwycić, ale przez całą nieskończoność…?
Tylko w jednym przypadku jestem skłonny uczynić wyjątek od reguły. Lubię porządek w słowach. Oczywiście nie do tego stopnia, żebym próbował narzucać im pruską dyscyplinę, ale pewien stopień ich poukładania sprawia mi wręcz przyjemność. Jestem nawet skłonny włożyć nieco wysiłku w posprzątanie rozgardiaszu słownego, ale zwykle na codzień nie jest to konieczne. Bo słowa są zdumiewającymi stworzeniami, które potrafią porządkować się same. Wystarczy raz im powiedzieć jak, a one już potem ustawiają się w odpowiednich szeregach i trafiają tam, gdzie trzeba. Owszem, od święta można je trochę poprzestawiać, ufryzować, w świeże ciuchy je przebrać, ale i wtedy mają one tendencję do samodzielności i wcale nie pozwalają sobą tak do końca dyrygować. Zdarza się, że kiedy wpadną do strumienia świadomości, albo zabłądzą w jakimś gąszczu semantycznym, pozorują przez chwilę poddanie się chaosowi, tylko po to, żeby za chwilę zagrać mu na nosie i pokazać ukryte pod spodem poukładanie innego rzędu.
Czasem mi się wydaje, że słów nawet sam chaos się trochę boi. No, może „boi” to za dużo powiedziane. Powiedzmy, że odczuwa przed nimi pewien respekt. Ale nie wykluczam też, że przygląda się ich naturalnej skłonności do odnajdywania ładu w nieładzie i chichocze w duchu aż do bólu przepony. Bo chaos, jako znany żartowniś, jak mało kto potrafi docenić udany paradoks.
Pierwszy! Na skróty, czyli bez czytania, ale pierwszy z kilku setek – to jest coś! 😉
I teraz, jak już jestem pierwszy, mogę sobie spokojnie przeczytać co i jak Bobik w tempie napisał 😀
Bobik – pozasłowny anarchista! Ja raczej skłaniam się do nieortodoksyjnego porządku. Przynajmniej jako deklaracja celu, do którego nie-z-wszystkich-sił dążymy.
Jak ten Komisarz wygrywać lubi… 😆
No lubi. Trzeba mieć trochę radości z życia 😆
Zupełnie poza tematem – chciałem zarządzić ogólne trzymanie kciuków za Pannę Kotę, której dziś się to bardzo może przydać. Nie zdążyłem zapytać, czy mogę publicznie podać powód, więc nie ujawniam, ale chyba nikomu trzymanie w ciemno nie powinno sprawić nadmiernych trudności? 😉
swirki swirki
wazne zeby trzymac w cieplym 😆
A czy psy, koty i ptaki mają kciuki? 😯
Jeżeli sprzątanie, to zaczynamy od prusaków
– Pozostańmy w kontakcie – mówi jeden do drugiego i wyciąga czułki
I w tym momencie
Krótkie spięcie
i szlus
Za pannacotte:
http://www.artdecoservice.com/images/CESAR-PouceG.jpg
Tereso! 😳 Ten kciuk taki falliczny, że aż go trzymać trochę głupio. 😆
A ja kciuk posiadam, jak najbardziej, tylko umieszczony wiele wyżej niż pozostałe palce i ma on, niestety, przykry zwyczaj zahaczania się i nad- a nawet odrywania. 🙁
Trzymam za Pannę Kote, chciaż nie wiem co i w czym!
Ale ponieważ mam dobre intencje, może się powiedzie?
Co do sprzątania, mam podobny stosunek, jak Bobik,ale mieszkam z uciążliwym pedantem i to ratuje dom przez totalnym chaosem.
Papierów n i g d y mi się nie udało uporządkowć.Pod tym względem jestem jak śp.Z.Kałużyński.
Podobno świat wyłonił się z chaosu, to może jeszcze inne światy przed nami? 🙂
Bobiku, trochę Ci musi Rodzina przyciąć pazur na tym kciuku
i n i e obcinać wokół niego sierści( działa, jak zabezpieczenie). 😆
panno Koto
kciuki trzymam , zamiast Mojej bo jej nie ma może to 😉
http://www.bosko.pl/kartki/kartki/21.jpg
Dołączę do Teresy: 🙂
Mysz zawładnąwszy potężnym kawałkiem sera ciągnie go do swojej norki, a tam u wejścia: pułapka z maleńkim kawałeczkiem starego sera.
Mysz kręci głową z niedowierzaniem:
jak dzieci, k…a, jak dzieci… 😉
A swoją drogą, warto widzieć za co się trzyma kciuki tu i ówdzie!
Może Panna Kota traci panieństwo? 🙂
Rewelacja miesiąca: 😯
Na grypę żoładkową najlepsza jest odgazowana Pepsi !!Wypraktykowałam za poradą zbolalych internautów!!To działa !!:roll:
Tracenie panieństwa na ogół ma niewielki związek z trzymaniem lub nietrzymaniem kciuków. W tym przypadku całkiem inne części ciała wchodzą w grę. 😉
Ale w przypadku Panny Koty chodzi o coś innego. Jak wróci, to pewnie sama powie. Właściwie żadna tajemnica, tylko ja nie lubię udzielać o kimś informacji bez jego zezwolenia.
A teraz na razie, bo muszę w teren.
Babko,
Mojej znajomej syn pare lat temu zachorował . Pani doktor poleciła podawac niegazowana colę. Znajoma wysłała swoja siostrę do sklepu po ten wynalazek 😉 .Ciocia chłopca bardzo się dziwiła, czemu wszyscy mają dziwne oczy, gdy po kolei we wszystkich sklepach pytała o niegazowana colę . No i najwazniejsze: czemu lekarka każe podawac dziecku coś, czego nie ma w ogólnodostępnej sprzedazy 😆
Ze mną jest na odwrót. Codzienne sprzątanie, czyli utrzymywanie ładu i tępienie kurzu bioracego się nie wiadomo skąd jest przykrym obowiazkiem. Za to generalne, super dokładne porządki- uwielbiam. Wspaniale się przy nich odpoczywa od trudów dnia powszedniego i jaka radość , jak wszystko wszędzie błyszczy!
Za to moja koleżanka , nie przykładajaca większej wagi do porządku, kiedyś za czasów studenckich, wraz z kumpelka z pokoju na własnych drzwiach powiesiła kartkę z napisem: „Bałagan jest rzeczą wzgledną”. 🙂
Malgosiu , bo Ty jesteś 100% kobietka, lubisz sobie odpocząć przy sprzątaniu,Ja też dzisiaj odwaliła po zmartwychwstaniu spore porządki i panie, a nawet wysłałam Monice przepisy na kluski.Buziaki dla Ciebie i oraz dziecięcia.
ps. może z tą pepsi to tak,że wszystko rozpuszcza?Niektórzy myją nią sedesy…dziwny jest ten świat 🙄
Nic nie mówię, ale trzymam 🙂
Odpoczywanie przy sprzątaniu, bądź jakakolwiek z niego satysfakcja, to zjawiska całkowicie mi nieznane i nie bardzo jestem w stanie w ich istnienie uwierzyć. 😉 Czy to można porównać do satysfakcji z rycia dziur w ogrodzie?
Poza tym chcę złożyć oświadczenie, że wszelkiego rodzaju cole, wszystko jedno pepsi, koki czy jeszcze inne, według wszystkich mi znanych psów nadają się wyłącznie do mycia sedesów, a w smaku kudy im do kałużanki! 🙄
Co za wybor: sprzatanie czy rycie dziur w ogrodzie. A moze sznur na szyje?
Do mycia sedesow polecam Lysol. Podejrzewam, ze ma niejsza zawartosc cukru.
Króliku, ja dziury w ogrodzie ryję z najwyższą przyjemnością. Jeżeli ktoś z równą przyjemnością zakłada sznur na szyję, to czemu nie? 😀
trzymam !
uwielbiam sprzatac,myc,prasowac,ukladac,prac,pucowac
i robie to dobrowolne bez poganiania………jezeli mam czas
po spaniu,jedzeniu,lezeniu,czytaniu,przekasaniu,zagladaniu w
garnki,po rozmowie z zona(moja nie sasiada)dziecmi znajomymi ogladaniu ciekawych filmow,programow w tv,po pracy codziennej,robieniu zakupow spozywczych(co by tu
dobrego do jedzenia)przemyslowych(koszule,sweterki,skarpetki,majtki,
koszulki,spodnie i co sie da)i po pospolitym leniuchowaniu
wtedy jezeli czas pozwoli uwielbiam sprzatac,myc,pras………….
😀
I tak trzymać! 😀
( oczywiście trzymać trzymanie, nie sprzątanie)
A czy Wy wiecie, co się dzieje w świecie? Angole rozpoczęli prześladowania chrześcijan! 😯 Bez ściemy, nawet w „Polityce” piszą
http://www.polityka.pl/czerwona-kartka-dla-brytyjczykow/Lead121,1830,285425,18/
Jak byłem w sierpniu w Londynie, to coś mi się tak wydawało, że duży, okrągły budynek zaczęli stawiać. I lwy w zoo sprawiały wrażenie celowo głodzonych. Ale wtedy jeszcze tych oznak nie powiązałem w logiczny ciąg. Dziś dopiero zrozumiałem. 💡
Dobrze, że Helena na drugiej półkuli, bo jak się jeszcze znajdzie taki, co podpali Londyn… 🙄
pani Kierowniczce dziekuje za czujnosc!
Bobikowi za chec masowej pomocy,Babce tez 😀
swoja droga lepiej tak niz w szeregu z obroncami spod
skrzydel RM
Bobiku,chaosuj sie w porzadkowaniu slow
zdumiewaj mnie dalej rozgardiaszowym porzadkiem
Twoich wierszy 😀
Bobiku
rycie w ogródku to jest to 😉
Rysiu
wtedy jezeli czas pozwoli uwielbiam przatac,myc,pras????.
dobrze się zaczyna i kończy , srodek też niczego sobie
muszę powiedzieć , że Moja ( nie słyszy) przestawi dom do góry nogami w pół godziny ,nie raz cudzy też 😀 😀
Panno Koto
czy za to trzymanie będzie potem jakieś małe co nieco , mniam , mniam 😉
Ledwie sie tu dzisiaj przyczolgalam, tak mnie wlasnie dzis oslabily wiosenne porzadki, ktorych juz abslutnie nie dalo sie odlozyc. Wszystko mniej wiecej sprzatniete, co sprzatniete byc mialo, tylko odczuwam teraz wyrazne Oslabienie Posprzataniowe. U mnie i tak dazy sie przede wszystkim do usuniecia plam z farbek dzieciecych, kurzu, oraz polaczenia wszystkich butow w szczesliwe pary. Mysle, ze teraz na jakis czas spokoj, choc przy Zosi ten „jakis czas” jest bardzo krotki. 🙂
Babko, jajka faszerowane bardzo sie udaly (co juz wiemy, bo dzieci sie poswiecily i sprobowaly), teraz bedziemy nimi karmic przyjaciolke. Dziekuje za przepis. 🙂
Niuniu, do chlebaczka posylam Ci te jajka, oraz winogrona i truskawki oraz mnostwo glaskanka. 😀
I oczywiscie trzymam kciuki za tajemnicza dzisiaj Panne Kote. 🙂
Zas posel Czartoryski wprawil mnie w oslupienie, co w stanie Oslabienia Posprzataniowego jest szcegolnie niebezpieczne. Oslupiona i oslabiona – to za duzo na jedna osobe. Bobiku, wedlug posla Cz. powinienes chyba nie prosic o kciuki za Panne Kote, a o wspolne modly… 😉
Dzień dobry wieczór Wam wszystkim!
Bobiku, porada na szybkiego, wyrzuć biurko, albo odkładaj nie „rozpracowane” papiery na bardzo malutką półeczkę.
To dopinguje do bezpośredniej selekcj: wyrzucić, od ręki załatwić i … mało co pozostaje na później 😉
Ha, KoJaKu! Wiele łatwiej wyrzucić biurko niż bezpośrednio selekcjonować. Bo jak bardzo malutka półeczka się skończy, to zaraz się znajdzie druga, nieco większa półeczka, a potem się okaże, że w którejś szufladzie jest jeszcze trochę miejsca, a jeszcze potem, że na blat komody też się znakomicie odkłada papiery…
W pewnym momencie sprawa wylewa się na zewnątrz i zaczyna się pilnie domagać zbudowania dodatkowej komórki w ogrodzie! 😯
Moniko, dwie niewzruszone zasady rządzą tym najlepszym ze światów:
1. Nie ma takiej rury, której nie można odetkać
2. Nie ma takiego sprzątania, którego nie można odłożyć
Wszystko inne jest tylko iluzją stwarzaną przez nasze umysły! 😆
Niunia, Panna Kota dziś i w następnych dniach odpowiedzieć nie będzie mogła, ale jak ją znam, to na pewno po – miejmy nadzieję, że dzięki trzymaniu kciuków szczęśliwym – powrocie coś smacznego na blog przytaszczy. 😉
Bobiku, ja tylko tak teoretyzowałem 🙂 .
U nas nie jest inaczej, a ogólnie mówiąc to jest nawet przyjemnie, odkryć po paru dniach, 🙁 , tygodniach 😉 lub miesiącach 🙂 nie zapłacone rachunki, jakieś propozycje nie do odrzucenia lub propozycje prostych i nie skomplikowanych metod wzbogacenia się 🙂 .
Aaa, teoretyzowanie to całkiem co innego. To każdemu wolno. 🙂
Propozycje nieskomplikowanych metod wzbogacenia się przychodzą również przez sieć, do skrzynki mailowej i jakimś cudem stamtąd wiele łatwiej je wyrzucić. 😯
No proszę! Ja tu gadu gadu na blogu, a w tym czasie na komodzie mi kolejny papierowy Himalaj wyrósł. 🙄
Dobry wieczór!
ja jestem bałaganiarą nielubiącą sprzątania i bałaganu. Jak rozwiązać ten problem. Od prawie 10 lat pomaga Pani J., a wcześniej inne tzw dziewczyny do pomocy Posiadanie pomocy domowej to dla mnie priorytet zaraz po jedzeniu dla dzieci i opłaceniu rachunków. nawet w latach 80-tych, kiedy klepaliśmy znaczną biedę, na nianię 2x w tygodniu musiało sie znaleźć. Nowe buty, atrakcyjny wyjazd na wakacje nic nie jest warte pomocy domowej. Okna umyte, podłoga wypastowana, kurze pościerane, koszule poprasowane. Bez względu na humor i nastrój. Czasem myślę, że to był jeden z powodów dla których nie zdecydowałam sie na emigracje, strach czy bede sobie mogła tam pozwolić na pomoc domową. Główną korzyścią z płynąca z posiadania pomocy domowej. nie jest jednak posprzątany dom, a poczucie bezpieczeństwa że będzie on posprzątany. jedyną pracą domową która naprawdę lubię( po za gotowaniem – do tej funkcji pomoce domowe nie są dopuszczane) to układanie w szafach, szufladach, biurkach itp. Uwielbiam wyrzucać!
Och, Sąsiadko, ja regularnie tęsknię za kimś, kto przyjdzie i mi powyrzuca. Nie masz przypadkiem ochoty? Może być już, natychmiast. 😆
racja !!!!!!!!!
po kazdym psie nalezy sprzatac 😆
bardzo chętnie Bobiku!
Sąsiadko, a masz jakieś doświadczenia z podziemną działalnością? Bo zacząć by trzeba było od piwnicy. 🙂
Jak najbardziej Bobiku!
to zes sporo nawalil ze do piwnicy spadlo 😆
Kciuki za wiadomo kogo.
Wlasciwie to balaganu jako takiego mam malo, bo wyrzucam wszystko masowo i na biezaco. Co natomiast mnie dreczy to kurz. Odkurzam codziennie. Szczegolnie jak jest sloneczny dzien to ten cholerny kurz widze wszedzie. Mielismy pania do pomocy przez lata, ale literalnie zniknela 2 lata temu. Nie wiemy gdzie, nawet probowalam zglosic zginiecie na policje, ale nie chcieli przyjac. Nikt nie wie gdzie jest, ani my, ani jej znajomi, ani jej rodzina na Ukrainie. Miala przyjsc umyc okna na drugi dzien ponad dwa lata temu i nie przyszla. Byla b. tajemnicza i nie dala mi ostatniego adresu. Nikt ze znajomych jej juz nie spotkal, wiec mysle, ze jej nie ma w naszej okolicy. Bardzo mi p. Nadii brakuje, sprzatnela, zrobila pielmienie, wypielila w ogrodzie, dopilnowala psa i domu jak wyjezdzalismy…Martwie sie o nia. Nie bylo zadnych nieporozumien. Placilismy jej b. dobrze. Wciaz mam jej rozne dokumenty.
Ide odkurzac.
Sprzątanie raz w tygodniu. Pan mąż i kto tam jest w domu, najczęściej nie ja. Ja: porozwalane gazety, książki wszędzie, pranie (tyra pralka), prasowanie (straszne wrrr nie cierpię i tylko to, co wyje), kuchnia. Sterylnie nie jest nigdy, ale nożyczki mają leżeć na swoim miejscu 👿 Kocham wyrzucać 😀
Do jutra 🙂
by sie nie wkurzac lepiej nie odkurzac
Nie masz to , jak zbiorowa euforia, choć w kwesti sprzatania mogę się zgodzić z Bobikiem.
Wyrzucam, niszczę papiery, a one rosną, jak karmione drożdżami.
Podreperowana najlepszym lekiem świata, ktore dzisiaj zwą Pepsi, a które pewnie bylo niegdyś ową Bobikową kałużanką,ze wstydu,że nie jestem podobna do Moniki, Królika,Rysia- wysprzątałam porządnie, ugotowałam dietetyczny obiad i poprałam, tylko firanek nie ponieważ boję się wchodzić jeszcze na drabinę.
Żono sąsiada taka pomoc to skarb.Kiedy zyli Rodzice- zawsze był ktos taki, bo my w pracy, a Mama po wypadku nie mogła wielu uciążliwych prac robić.Dziś mnie już nie stać na panią,ale miałam sąsiada, który bardzo lubił damskie robótki mył okna,pastowal parkiety itd.Niestety dziś w Londynie, gdzie Go sama wypędziłam swego czasu.
**
Bobiku chyba jeśli się nie mylę Rzymianie już najeżdżali Wyspy w historii?
***niuniu jesli Ci jajka nie zaszkodziły, to dorzucam dietetyczne kotleciki z kaszki manny z sokiem żurawinowym.
Ciekawe Haneczko- ze wszystkich domowych robót nienawidzę prasowania, potem idzie odkurzanie ,a spokojnie mogę zmywać,słowem wszystko co ma z woda wspólnego nie robi mi przykrości.
Gotować też nie lubię, ale umiem, więc się zmuszam.
Za to jestem specjalistką od trzymania wszystkiego” pod ręką” i przy tapczanie trzymam stos książek.
Ostatnio zaczynam nabierć nawyków wyrzucania i stwierdzam,że dzięki temu stale szukam czegoś co powinno jeszcze być, a już dawno zostało wyrzucone.:wink:
Dwa pierwsze miejsca na najbardziej znienawidzone robótki mam tak samo obsadzone jak Babka – prasowanie i odkurzanie, ale potem już się zaczynają rozbieżności. 🙂
Z telewizji dowiedziałem się, że w Rumunii jest plaga niedźwiedzi (brunatnych, wbrew pozorom 😉 ), które w ogóle się nie obcinając łażą sobie po miastach, wyżerają ze śmietników, zakłócają to i owo, a jak im kto podskoczy, to i zabić potrafią. A co najdziwniejsze, Rumuni i tak je ponoć lubią i nawet specjalnie im do tych śmietników smakołyki podkładają.
Dotąd jeszcze wszystko rozumiem, ale jak tacy zwierzolubni, to czemu psy traktują tak okropnie? 😯
jaka tam okropnosc
skoro na grillu badz ognisku psy podgrzewaja 😆
Och, skowronkusie, nawet podgrzewanie na grillu lepsze, niż odgrzewanie wiecznie tych samych, starych prowokacyjek 🙄
Oslabienie Posprzataniowe przeszlo po paru godzinach. Najgorsze jest to, ze po sprzataniu tak trudno jest cos znalezc. Ksiazki zwykle lezace na stolikach sa (chwilowo) przeniesione na polke, chociaz przeciez akurat byly w czytaniu i w zwiazku z tym za chwile wypelzna na to samo miejsce. Dziecinne baletki, przechowywane pojedynczo na najwyzszej polce z ksiazkami nie wiadomo dlaczego sa na stojaku z butami w szafie. Przeciez i tak dlugo tam nie pobeda. Klocki Lego wrocily do wlasnego pudla, ale i tak natychmiast Zosia cos z nich zbuduje i ustawi w kacie kanapy, absolutnie nie pozwalajac nikomu calej konstrukcji przemieszczac, bo za delikatna. Widelce i tak beda w poblizu wytwarzacza plazmy, a lyzki w butach (z powodow nie do konca wyjasnionych, choc najlepiej odpowiadala mi hipoteza Bobika, ze sa to lyzki DO butow). I po co bylo sie tak oslabiac? Zostaje tylko Poczucie Dobrze Spelnionego Obowiazku, ale nie jest to moje ulubione poczucie. Duzo bardziej interesujace jest Poczucie Odkrywania Nowych Rzeczy w Rogu Kanapy, i tym podobne inne poczucia… 😀
Ach, co widzę, tu sprzątanie
Juz nie, Doro. Spokojnie wraca chaos. I od razu sie razniej robi na duszy. 🙂
O.,widzę, że Kierownictwo do sprzątania ma dokładnie taki sam stosunek jak ja 😆
No i rację ma Monika, że przecież i tak wszystko wkrótce wróci na to samo, nieposprzątane miejsce 😀
Moniko tu zachodzi chyba konflikt naszego poczucia obowiązku i złośliwości przedmiotów martwych.
Ilekroć sobie pięknie pukładam: farby, pisaki, mazaki wszystko w specjalnych skrzyneczkach, tudzież(inna słabość) pozapisuję adresy w notesie pod specjalna literą- w końcu i tak się okaże,że wcale ich tam nie ma, a powinny być pod ręka na wierzchu.
Należy też codziennie chować sztuczną mysz po zabawie Vitka.Jeśli się tego nie zrobi, łazi i jęczy godzinami, pies by to natychmiast znalazł, a on poprostu nie pamięta, gdzie tę mysz wetknął.
Wszyscy pobiadolili na tematem czego nie lubią robić – proponuje ponarzekać, co najbardziej lubimy z robót domowych?
W rogu kanapy to najczęściej JA odkrywam schowaną mysz naszego kota 🙄
Przyznam się, że jak myślę o tym, czy by sobie nie sprawić kota, obiekcje mam nie tylko z powodu wyjazdów, ale tego, co źwirz mógłby dołożyć do mojego własnego artystycznego nieładu… 😉
Listę robótek domowych, które lubię, bardzo łatwo mi sporządzić.
1. Gotowanie
😀
skowronek 😉 powinien już dawno spać, musi dbać o kondycję, żeby sie mógł wznieść na wysokości !
Wiosna za pasem 🙄
Jak Bobik, nie chcę mówić za innych, ale tym razem odstąpię od zasady i dodam :
🙂 Bobik lubi też spożywać!! 😆
Wiecie,że się przed chwilą przyłapałam na zdrożnej myśli, że n i c z e g o nie lubię robić w domu!! :schock:
Babko, to się różnimy tylko jednym punktem. Poza tym ja gotować lubię w ogóle, niekoniecznie tylko w domu. 🙂 A spożywać zawsze i wszędzie!
A jeszcze, zanim oddalę się do przygotowywania jutrzejszych zajęć dla młodocianych krwiopijców, dodam, że właściwie w dzisiejszym wpisie nie chodziło mi tak całkiem o sprzątanie, ale najwyraźniej trafiłem tym w jakiś czuły blogowy punkt. 😉
A mnie raczej zastanawiało, jakie są osobiste sposoby oswajania chaosu. Ja np. szukam ładu przy pomocy słów i dopóki jestem w stanie chaos przynajmniej opisywać, to niestraszne mi góry papierów, niepozmywane talerze i kłęby psich kłaków po kątach. Dla Pani Kierowniczki takim organizatorem wewnętrznego porządku pewnie jest muzyka. Dla Babki może coś wizualnego. Każdy ma jakiś swój podstawowy sposób i wiele pomniejszych sposobików (prawdopodobnie do sposobików należą m.in. obgadywane tu kiedyś zabobony). No i to mnie bardzo ciekawi – jakie to są sposoby i sposobiki. 🙂
Bobiku, mnie tez nie tak bardzo o sprzatanie chodzilo, gdy cieszylam sie z powrotu do stanu sprzed sprzatania… 😀
Ja lubie robic zakupy spozywcze, bo odwiedzam moj targ i kilka fajnych malych sklepikow i tu pogadam, tam zobacze co nowego, pomysle o tygodniowym menu. Gotowanie lubilabym gdybym miala tzw. prep cook, co to wszysko przyniesie, umyje i posieka.
Lubie wrocic po zakupach jak juz jest wszystko posprzatane.
Z tym „coś wizualnego” Bobiku, to różnie bywa.Mimo lat praktyki potrafię się zestresować przy robocie, coraz mniej chętnie oglądam TV(Chyba,że Animal Planet) a najchętniej słucham muzyki.Kiedyś, gdy siostra ćwiczyła w domu nawet to lubiłam, choć wiadomo,że taki osobnik to '”wróg publiczny nr.1″.
Zdecydowanie MUZYKA. 😆
Lubię sobie też coś napisać „do szuflady”, a już ogromnie mnie bawi, jak „to” zaczyna żyć swoim życiem i wykracza poza zaplanowane ramy.
Dobranoc Wszystkim.
I jeszcze na temat, na ktory moze miales dzis takze ochote porozmawiac, Bobiku (co sie odwlecze, to nie uciecze). Ja tez nie lubie medycyny, filozofii i fizyki, oraz wielu innych dziedzin wiedzy w szczelnych poodzielanych od siebie szufladach. Najbardziej mnie ciesza takie momenty, jakie opisuje Proust w „Czasie odnalezionym”, gdy okazuje sie, ze spacery w dwie rozne strony, zawsze widziane jako zupelnie odrebne przygody, okazuja sie byc polaczone, tylko trzeba to odkryc…
Kroliku, ja tez uwielbiam male sklepiki, gdzie mozna na chwile sie zatrzymac, i nawzajem sie zauwazyc, i nawet czasem porozmawiac na ciekawe tematy.
Króliku, jestem b. z Tobą. raczej koncepcja niż żmudne przygotowania!
A z tym chaosem. sprawa nie jest taka prosta. nie sadze by słowa porządkowały się same/. W każdym razie jak slucham wielu ludzi, nie tylko publicznych, mam wrażenie że ich slwa dokładnie odzwierciedlają chaos w ich umysłach.
Jak juz powiedziałam z natury jestem okropna bałaganiara, ale kilkanascie lat pracy w radiu nauczyło mnie porządku. porządku notatkach, w taśmach, w wycinkach , w komputerowych plikach. po prostu inaczej sie nie na, kiesdy wszystko trzba robć na czas i to czas bardzo dokładnie określony, pół minuty spóźnienia , czyni cala pracę bezsensowną. Radio uczy dyscypliny, nie tylko ( choć może przede wszystkim) myślenia.
I muzyka, i słowo 😀
Wpadłem jeszcze na chwilę żeby doczytać i zaraz mnie łapa zaświerzbiała, żeby coś też dopisać.
Z tym samoorganizowaniem się słów to było, rzecz jasna, lekkie przymrużenie ślepia. One wprawdzie wydają się same układać na poziomie gramatycznym, bo każdy nieupośledzony umysłowo człek potrafi coś tam, coś tam powiedzieć, co jakoś tam, jakoś tam zostanie zrozumiane i nawet nie musi się nad tym zastanawiać (co zresztą często widać i słychać). Ale sensy oczywiście już nie są takie samosiejki, nad nimi trzeba się trochę napracować. 🙂
A szufladkowanie to też temat-rzeka. I dziś go nie zacznę, bo obiecałem sobie, że pójdę wcześnie spać.
Dobranoc! 🙂
Z prac domowych najbardziej lubię tłumaczyć. Tłumaczenie jest porządkowaniem słów w jednym języku, tak żeby jak najlepiej oddać to, co zostało napisane w innym. Właśnie skończyłam tłumaczenie Donny Leon „Przez mętne szkło”.
Lubie też gotować. Smaczna potrawa sprawia wszystkim przyjemność, wczoraj zrobiłam tę przyjemność moim domownikom pierogami z serem i kartoflami. Ulepiłam 64. Najlepsze są odsmażane, ale młodszy syn, który mi zawsze pomaga, zawsze zje najpierw jedna porcję świeżo ugotowanych.
Wszystkie inne prace domowe (odkurzanie, układanie, prasowanie, itp.) są całkowicie bez sensu.
No tak może i ten „chaos” to dobra rzecz jeśli dotyczy śniadanko
c – chlebek pszenny
h- halibut
a- ananas
o- ozorki w galarecie
s – strudel
Rys
przypilnuje wrzątku , bo w końcu w chaosie musi bulgotać jak w tyglu
Babko
wdzięczna mordka moja za kżde szamanko i głaskanko:-D
Moniko
małe sklepiki ja też lubię jesli tam jakać piękna wołowinka leży 😆 😆
ale za te słowa :Ja tez nie lubie medycyny, filozofii i fizyki, oraz wielu innych dziedzin wiedzy w szczelnych poodzielanych od siebie szufladach na pewno byś dostała buzi od Mojej ona mówi ,że większość tych rzeczy się przetyka i przenika trzeba to tylko zobaczyć, taka Platońska harmonia ciała i ducha , być może ta harmonia z chaosu się wyłoniła ( oczywiście nie mojego )
Emi , Amigo za oknem mrozik szczypie ale co tam , ruszamy
oczywiscie,niuniu,w kazdym chaotycznym chaotycznie chaosie
musi wrzec
wiec wrze
wraca zima czy co?zimno dzisiaj
wiosno! wiosno! wiosno czekamy
Ha!
Bobiku, ze mną właśnie tak jest, że najgorszy chaos to ten organizacyjny, który wciąż próbuję tępić. Tzn. bezustanny nawał spraw na głowie, nad którym należy panować.Gdy przychodzą takie dni, ze właściwie powinnam byc w conajmniej dwóch miejscach jednocześnie i zajmowac się równolegle kilkoma sprawami by ze wszystkim zdazyć, a w głowie chaos- od czego zaczac? moja metoda- sprzatanie lub gotowanie. Autentycznie – rzucam się w wir porządków i pichcenia jedzonka na kilka dni , do tego jakieś ciasteczka (bo zwykły placek czy biszkopt za mało pracochłonne). Gdy sie zmęczę praniem, szorowaniem, pucowaniem, szatkowaniem , sortowaniem etc, mój mózg sie resetuje i potem ze wszystkim pozostałym, czyli sprawcą- nawałem zadań nie-domowych daję sobie radę.
Tak wiec , jeśli kto mnie zastanie przy pucowaniu okien w dzień powszedni- znaczy, że mnie terminy gonią. Po trudzie fizycznym , widząc jak wszystko lśni, mogę się o wiele łatwiej skupić na pracy zawodowej. 🙂
Sposób żony sasiada by mieć pania do pomocy juz przerabiałam, ale szybko zrezygnowałam. Jak na mój gust nic nie było zrobione z należytą starannościa, a mój zawód wyczulił mi oko na szczególy. 🙁
Dzień dobry 🙂 Zamerdam szybko na powitanie i zniknę, bo czas się nade mną okrutnie pastwi i muszę mu jakoś uciec.
Na chybcika tylko dodam (opisowo, nie wartościująco), że stanowisko Puchały jest mi emocjonalnie wiele bliższe niż Małgosi. 😉 Ale mam nadzieję, że po południu będę mógł jeszcze wrócić do tematu(-ów).
Platońską harmoszkę od Niuni zabieram ze sobą i będę sobie w drodze przygrywał. 😀
Ja tylko w drobnej sprawie — jak się uruchomii sto metronomów, to wcale nie będzie wyglądało jak uporządkowany świat, a raczej jak świat w twórczym chaosie.
(No dobrze, nie byłem świadkiem dla stu, a jedynie dla prawie stu. Ale nie sądze, by sto wprowadzało jakąś magiczną przemianę w tym procesie.)
PAK ma rację – nawet to chciałam wczoraj napisać, ale zapomniałam 🙂
No nareszcie! Czekałem, aż ktoś to zauważy! 🙂
Właśnie dlatego dałem jeszcze raz te metronomy (po Pani Kierowniczce poprzedniego dnia), że od nich mi w ogóle się myśleć na ten temat zaczęło. Mniej więcej w tym kierunku, że nawet jeżeli każdy dla siebie idealnie wszystko wysprząta i ureguluje, to suma tych porządków wcale nie musi dać doskonałego ładu, tylko może prowadzić do jeszcze większego chaosu.
A teraz już naprawdę muszę lecieć!
Porządkowanie lektur poprzez streszczenie:
„Kordian”
Facet myśli,że zabije cara, ale się rozmyśla.
**
Chłopi”
Przez 4 pory roku Jagna daje na boku.
***
„Cierpenia młodego Wertera”
Facet poznaje kobietę,zakochuje się, strzela sobie w głowę.
Umiera pół roku.
****
„Król Edyp”
Główny bohater zbija ojca,wpada w kompleks sfinksa, podrywa starszą od niego o kilkanaście lat kobietę, która okazuje się jego matką.
Ona umiera, on ma kompleks.
🙂
Kontynuujac wiosenne porzadki przygotowalam wszystko do naszych zeznan podatkowych. Jeszcze tylko porzadek w butach. Wszystkie z obcasami ponad 3 cm wysiadka.
Troche dostalam wigoru, bo w poniedzialek wracam do pracy na 4 godziny dziennie. Musze sobie przygotowac odziez (dluzsze szerokie spodnice i sukienki), ktora da sie przykryc moj ogromny nakolannik.
Niuniu, zupelnie zapomnialam o ozorkach w galarecie, a przeciez wszelkie galarety jadam za rada Babki jako lekarstwo. Zatrzymam sie po drodze z terapii w niemieckim sklepie po zapasik.
Babko, 😀
pyszne(zwlaszcza” chlopi”,wiesz ja znawca pozycji 😀 )
Dzien dobry.
Ja w sprawie tej niecheci do dziedzin zaszufladkowanych i hermetycznych (fizyki i medycyny i filozofii). Zdarzylo mi sie w zyciu korzystac z nich w zyciu prywatnym zawodowym. One naturalnie sie przenikaja, nie ma sprzecznosci miedzy nimi a humanistyka. Sam czuje sie humanista z przekonania i wyboru, a nauki scisle uwazam za dopelnienie humanistyki, jej sprzezenie zwrotne i dialektyczna inspiracje. Chyba ze, ktos jest z natury rzeczy tepym inzynierem. 🙂
No i miau ci kot – temat: sprzatanie! Co to takiego? Jeśli masz Bobiku na myśli nerwowe i hałaśliwe Ich bieganie z kąta w kąt z przestawianiem mebli, ryk potwora o długiej szyi i jeszcze dłuższym (a cienkim) ogonie, zmywanie wszelkich zapachów pozostawianych przez koty w strategicznych miejscach – to ja Catta mówię temu stanowczo: nie!
Moje podstawowe zasady utrzymywania entropii Wszechświata na właściwym poziomie są następujące:
1. mój Ulubiony Fotel oraz wszystkie inne mniej ulubione sprzęty mają stać zawsze w tych samych miejscach.
2. w domu ma panować cisza, cisza i jeszcze raz cisza, tak, żebym mogła usłyszeć tupot pająka.
3. dom ma obfitować w muchy, pająki, rybiki i co najmniej jedną mysią rodzinę.
4. Prasować wolno, ale bielizna po wyprasowaniu ma leżeć nie schowana do szaf, w postaci schludnego wzgórka, na którym mogę długo wypoczywać i patrzeć na świat z góry.
5. Drzwi szaf mają być zawsze lekko uchylone i nigdy, przenigdy nie należy ich zamykać bez upewnienia się czy nie drzemię w środku.
Trzymam za pannę Kotę zaciśnięte pazurki, ale przecież wiadomo, że panna Kota wyjdzie zwycięsko ze spotkania z Nowym (cokolwiek to jest).
kroliku,uwazaj na swoje kolano niskie buty i powoli male
kroczki 😀
Moniko,dla Ciebie
http://www.ftd.de/technik/medien_internet/:Internetboom-Amerikaner-lesen-kaum-noch-Zeitung/489511.html
😀
vitajcie! byłam chora :{ . Krótko i już mi minęło. Czy ktoś wie co to jest speck?//
Speck Jarzębino, to jest rodzaj bekonu, produkowany w Tyrolu
Dzieki Rysiu…
Jarzebino, speck jest pyszny, wlasnie pisal o nim Piotr Adamczewski na swoim blogu ostatnio. Tez oczywiscie nieoceniona wiki.
Babko, tu deszcz pada dzisiaj, a ja sie smieje ze streszczen. Podobnie jak Rysiowi najbardziej podoba mi sie streszczenie „Chlopow” (przeczytalam tylko dlatego, ze skrecilam noge gdy trzeba bylo to czytac, i trudno mi sie bylo wymigac brakiem czasu). 😀
Niuniu, glaskanko jak zwykle i prowiant do chlebaczka juz leci Hermesem (jajka na bekonie i salatka owocowa). 😀
A z tym nieszufladkowaniem to zgadzam sie z Twoja, i z PA jak najbardziej. Wiele lat temu C.P.Snow, brytyjski pisarz napisal swietny esej pt.”Two Cultures”, w ktorym ubolewal nad zbytnim rozdzielaniem humanistyki od nauk scislych i przyrodniczych, i choc wiele osob sie temu nie poddaje, w popularnym przekonaniu jednak taki podzial jeszcze ciagle pokutuje. Moze czesc winy lezy w bardzo wczesnym dzieleniu wiedzy szkolnej na poszczegolne przedmioty. Oczywiscie, osoby ciekawe wszystkiego i tak sie temu nie poddaja, widzac polaczenia, ale pozostali przyjmuja ten podzial za stale uporzadkowanie swiata. Nastepnym krokiem przy takim podejsciu jest pozbywanie sie np. plastyki i muzyki z programow szkolnych, bo sa to tylko dodatki i ozdoby, na ktore nie mozna sobie pozwolic przy cieciach budzetowych. Albo dziala to w druga strone, gdy zaklada sie, ze bardzo malo uczniow moze naprawde przyswoic sobie pojecia np. z dziedziny fizyki.
Rysiu, dziekuje za moja poranna lekcje niemieckiego. 🙂 To prawda, co pisza w artykule – nawet ja, choc polegam i na wydaniach papierowych, coraz czesciej lapie sie na tym, ile wiadomosci znajduje na internecie. Tylko nie mieszcze sie w ogole posrod tych, ktorzy zwiekszaja ogladalnosc telewizji (o wspomnianym w artykule Fox’ie jeszcze kiedys wspomne), bo poza internetem i tradycyjnymi gazetami, moim glownym zrodlem informacji jest radio. Ale i tu internet pomaga, bo jak nie zlapie jakies audycji, to odsluchuje z archiwow radiowych na internecie, albo z iPoda (swietne rozwiazanie na montonie odkurzania i sprzatania).
Wróciłem, a tu speck już na mnie czeka. Jak przyjemnie 😀
Ale trochę jeszcze muszę na ten smakowity temat pomędrkować. Po niemiecku Speck to jest ogólne określenie tłuszczyku otulającego świnię między skórą a mięśniami. Niemcy, swoim zwyczajem, lubią precyzować o jaki jego kawałek bądź sposób przyrządzania chodzi i tak np. Fettspeck to jest słonina, Bauchspeck to boczek, Frühstücksspeck to wędzony bekon, itd. Są też produkty regionalne pod nazwami Schwarzwälderspeck czy Südtirolerspeck i właśnie ten ostatni (i jego odmiany) jest z kolei po włosku krótko i dosadnie nazywany „speck”. Bo Włosi już tak wielkiej wagi do precyzowania nie przykładają. 😉
Bobiku, bardzo interesujace o tym Specku. Wlasnie jeszcze mam swieze i bardzo mile wspomnienie Fruehstucksspeck, wiec latwo wczuwam sie w temat. Ale mysle, ze Wlosi kieruja swoja zdolnosc do precyzowania np. w strone odmian i ksztaltow makaronu, wiec cos tam precyzuja, o ile temat jest im bliski uczuciowo… 😉
Monika:
Nie wiem, czy „Chlopi” to najnudniejsza lektura. 🙂 Co mozna powiedziec o Dickensie albo W. Scotcie? Dla mnie symbolem nudy jest A. Radcliff. Chociaz wszystko jest wzgledne. Jestem pod wrazeniem czarnego humoru E. Waugh z „A Handful of Dust” i postaci pol-Anglika w puszczy amazonskiej kazacego czytac sobie bez konca powiesci Dickensa.
Ostatnia uwaga o naukach scislych. To zaszufladkowanie pochodzi z okropnego systemu szkoly polskiej. Fizyka i matematyka to nie sa formuly, ktore trzeba wykuc na pamiec. Najwazniejsze jest objasnienie modelu zjawiska.
No, rzeczywiście. Już wykonuję ćwiczenie: zamknij oczy, pomyśl o makaronie i wycofaj się z nieprecyzyjnych wypowiedzi na temat włoskiej precyzji. 😀
PA, masz absolutna racje co do nietraktowania fizyki i matematyki, jako formulek do wyuczenia na pamiec. E.Waugh bardzo lubie, Dickensa tez. „Chlopi” byli trudni w czytaniu, ze wzgledu na gware, wiec dlatego tak te powiesc wspominam. Oczywiscie, ze w literaturze, podobnie jak w sztukach plastycznych i muzyce, wiele zalezy od gustu czytelnika, jego osobistych doswiadczen itp. Mnie „Chlopi” nie draznili ze wzgledu na temat, bo na przyklad jednym z moich najbardziej ulubionych autorow angielskich jest Thomas Hardy (zarowno jako poeta i powiesciopisarz), ktory podejmowal podobne tematy, co Reymont z troche innej perspektywy filozoficznej. Hardy jest tez dla mnie latwiejszy w czytaniu, ale to juz pewnie wiecej mowi o mnie niz o nim. Filmy w oparciu o jego powiesci nie oddaja glebi spojrzenia zawartej w jego ksiazkach. Zwlaszcza cierpi na tym ostatnia jego powiesc „Tess of the d’Urbervilles”. Dla mnie osobiscie ciekawe jest tez tropienie wplywow lektury filozofii hinduskiej na jego spojrzenie na swiat (jedna ksiazka na temat reinkarnacji, wplyw na nasze postrzeganie swiata bogini uludy – Maji). Nawet wewnatrz humanistyki ciekawe jest laczenie pozornie niespojnych wplywow i watkow…
Mnie najbardziej podchodzi ten Szwarzwaldzki Speck, trudny u nas do dostania.Już nie powiem, jak wspaniale tuczy.
Moniko, własnie mi przyniesiono(hhhe- wymuszone na siostrze )dodatek „Polityki””Ja, My,Oni” i w wolnych chwilach go czytam.I wiecie co, tu pierwszy artykuł, ktory lapczywie napoczęlam powiada,ze nalezy wierzyc intuicji bardziej niż wyliczonej reakcji rozumu.U mnie się to sprawdza na 99,9%.
Niestety Moja Mama przytępiala mi tę intuicje przykazaniami,że nigdy się nie należy wcześniej uprzedzać, czegos osadzać itd.Ilekroć mając Jej wskazówki na uwadze poniechałam pierwszych wrażeń- zawsze tego żałowałam.
Przyklad:
Zazwyczaj jestem dość towarzyska i czasem trafia się ktoś nowy od kogo delikatnie mówiąc coś mnie odpycha.
Miotana wyrzutami sumienia robiłam się niezwykle uprzejma dla tej osoby, a wrecz nadmiernie wylewna.Poczem się wcześniej czy później okazywało, że podszept intuicji był uzasadniony.Coś w tym jest!!
Ale psychologiem nie chciałabym być, bo to prosta droga do manipulacji przy braku etyki.
Teraz coś mogę do szufladkowania dorzucić. Dla mnie poszufladkowana wiedza to jest coś jak te sto metronomów, z których każdy jest pewnego rodzaju monadą – w swoim własnym świecie precyzyjnie funkcjonującą, ale przez niezwracanie uwagi na inne monady zwiększającą ogólny chaos. 😉 Przy czym, w przypadku izolowania obszarów wiedzy niekoniecznie jest to chaos twórczy.
Mnie się, jak już napomknąłem we wpisie, rzadko udaje coś na stałe włożyć do jakiejś szuflady. Na ogół wszystko leży na wierzchu i w każdej chwili może się przemieścić – medycyna zaczna mi grzebać w literaturze, fizyka wpycha się do historii sztuki, albo chemia bezczelnie włazi do garów. O ładzie trudno tu może mówić, ale za to ileż niespodziewanych spotkań po latach, nowych znajomości, nagłych olśnień i zaskakujących sojuszy. Owszem, bywają i rozstania, kłótnie albo kraksy, ale ponoć wszystko ma swoją cenę. 😆
Catto, ja z tym potworem o długiej szyi też mam swoje porachunki. Czy w razie zastawiania na niego jakiejś przemyślnej pułapki mogę na Ciebie liczyć? 😉
Moniko,jeśli zwichnęłaś nogę w celach towarzyskich, to pozwól,że Ci w swoim i królika imieniu serdecznie podziękuje za (excusez le mot) solidarność. 😆
Bardzo nam przykro. 😡
Niuuuunnniaaa!:shock: Krupnik na ryżu i kurczaku Ci podsyłam, podziel się z Rysiem, Amigo.
Rysiu,szkoda,że Reymont nie napisał „Bab”, dopiero mialbyś czym się delektować. 😳
Bobiku, wspominałeś ostatnio,że intensywnie kopiesz koło Starej Rudery,jak już będziesz w pobliżu Austarlii, bo rozumiem,że są to „korytarze pionowe” wymysł naszej jednej poslanki- dasz mi znać i może dołączymy z Emi do Ciebie.Nie chce nam się kopać, ale z drogi przetartej- skorzystamy!! 😉
Australii * gdzie już blisko do wyśnionej N.Z, gdzie zamierzamy z Emi w drugim naszym wcieleniu- hodować konie sportowe.
Musimy tylko jeszcze wiedzieć, jak się wcielać.
PA, masz szczęście, że Helena chwilowo nieobecna. Gdyby ona przeczytała, że Dickens nudny, chyba by pirze leciało! 😆
Swoją drogą, dla mnie nie był nudny (ale przyznaję, że czytałem w bardzo wczesnym wieku i już potem nie wracałem), podczas gdy „Chłopi” jak najbardziej. I to mimo że ze wsią zawsze miałem bardzo dużo do czynienia. Najwyraźniej z tą nudnością jest na zasadzie „jak komu”. 😉
Emi, do Australii jeszcze kawałek, ale na razie przyhamowałem z robotami, bo muszę podjąć środki ostrożności na wypadek, gdybym wyrył się na powierzchnię w okolicach Ziemi Ognistej. Jak myślisz,czy wpuszczenie w korytarz pionowy węża ogrodowego będzie słusznym rozwiązaniem?
Że się nauki scisłe wpychają i to na stałe w sztukę, nie ma dwóch zdań.Doświadczyłam tego na własnej skórze!
Wieszasz wystawę, ciężkie tkaniny, a tu nagle hak nie wytrzymuje, siła przyciagania i w łeb!Samo życie.
Albo: chcesz ufarbować włókno na kolor indygo, barwnikiem roślinnym rodem z Indii, a do tego trzeba sody kaustycznej i dopiero, kiedy to włókno nasiąknie najpierw odbarwionym indygo, powoli
” błękitnieje” wyciągnięte na powietrze z tej kąpieli.
Niezbyt bezpieczne dla zdrowia, ale zabawnie jest obserwować jak „błękitnieje na oczach klienta”. 🙄
Lutujesz srebrne elementy, do czego potrzebny boraks, kwas akumulatorowy i denaturat.Chemia nie tylko w kuchni.
Babko, nie martw sie. 😀 Zwichnieta noga byla chyba w wieku nastoletnim, gdy tych nieszczesnych „Chlopow” trzeba bylo czytac. A o Dickensa oczywiscie bede walczyc, jako jego wspol-wielbicielka z Helena. 😆 Czas, oczywiscie, jest pojeciem wzglednym, ale jednak po tamtym zwichnieciu zostalo tylko wspomnienie zmuszania sie do towarzystwa Boryny. I jak Bobikowi, nie sam temat mnie meczyl, a jego ujecie.
Mam nadzieje, ze tem krupnik Niunia szybko przepakuje i przesle. 😀
Co do intuicji, to wlasnie o jej dzialaniu jest wlasciwie juz kultowa ksiazka Malcolma Gladwella pt. „Blink”. Z tym, ze on jednak uwaza, ze intucji nalezy jednak troche patrzec na rece, tak jak doradzala Mama Babki, bo jest ona odpowiedzialna za to, co dobre (szybkie decyzje, wylapywanie np. negatywnych cech w swiezo poznanych osobach, o czym pisze Babka, przeczucie zblizajacego sie niebezpieczenstwa) i za to, co niedobre (stale, lecz nieuswiadomione uprzedzenia funkcjonujace w danej kulturze, np, uprzedzenia wobec czarnoskorych Amerykanow stwierdzane… u nich samych, ktorych to uprzedzen sami nie sa swiadomi).
Tu jeszcze dla rysia streszczenia:
„Krzyżacy”
Porywają Danuśkę ukochaną Zbyszka z Bogdańca
Trwa wielka Bitwa pod Grunwaldem(15 minut).Krzyżacy giną.
**
„W pustyni i w puszczy”
Arabowie porywają Stasia i Nel
Trwa walka na pustyni, pies posła Pisu” Saba”
walczy ze lwem.
Arabowie giną.Na końcu jest słoń.
Bobik, Dickens jako pisarz nie jest taki znow nudny. 🙂 Powiedzmy, pewne fragmenty „Klubu Pickwicka” i „Malej Dorrit”. Ale moim faworytem jest „Opowiesc wigilijna” no i moze „Oliver Twist”, w pewnym sensie „David Copperfield”. Lubie nawet W. Scotte, ale w zasadzie tylko „Rob Roya” i „Guy Manneringa”. Wszystko zalezy od ilosci czasu, jaki mamy na czytanie ksiazek. Kiedys jezdzilem duzo pociagiem i dzieki temu przeczytalem duzo klasyki. Duzo zalezy rowniez od jakosci tlumaczenia. Do G. Elliota zniechecilo mnie amatorskie tlumaczenie „The Mill on the Floss”. Polskie wydanie Dickens pamietam z tymi ladnymi oryginalnymi rycinami.
Od wieku percepcji tez duzo zalezy. Probuje czytac ponownie dla sportu A. Szklarskiego. Te wszystkie przygody Tomka to jedna wielka bzdura bez akcji. 🙂
Bobiku wąż może być, tylko nie wpuść go odwrotną stroną w ten tunel.
Ja to taka gapa jestem, że nigdy nie wiem czy one kąsają przodem czy tyłem?Wszędzie ogon. 😆
Muszę się znowu na chwilę oddalić z blogu, ale zostawiam bobikowego kazaczoka, żebyście sobie mogli przytupywać. 😆
Idzie Bobik światem
potargany troszkę,
niesie pod chałatem*
platońską harmoszkę.
Gdy go napastuje
chandra sowiooka,
harmoszkę wyjmuje
i gra kazaczoka:
Rascwietała zawsze tego racja,
kto do żłobu już się dorwał, hej!
Wychadi-i-ła bokiem demokracja
i tumany na wierchuszkie jej.
A gdy zrobić by jak u Platona,
mądrzy durnych wzięliby za pysk.
I by by-y-ła sprawa załatwiona –
takie państwo, toż to czysty zysk!
Gra Bobik z uciechą,
przemija mu chandra,
pelęta się echo
po myśli meandrach.
Nad lasem, nad chatą
śpiew Bobika błądzi:
dobrze, że ten Platon
umarł i nie rządzi.
* Proszę mnie nie pytać kto mi dał chałat, bo nie pamiętam. 😉
Babko, „Baby” 💡
Dodam do Bobikowej śpiewki stare poczciwe:czort swoje, pop swoje,, tego się nijak nie da prostym rozumem ogarnąć.
** Bobiku ten chałat pewnie zwędziłeś chalturnikom? 😆
*** Rysiu!Pewnie jeszcze bardziej by Ci pasowala „Baby Doll”? 😉
PA,jak mozesz przygody „tomka” nudna bzdura
mlodosc(nasza) dodawala polotu tym przygoda,sam czekalem
lat kilka na „Tomek w Grand….cos tam” doczytalem to
niesiony sentymentem wspomnien i ……….masz racje lipa
dla dzieci 🙂
Moniko,ciekawe jest to ze glod informacji wzrasta,lecz
selektywnie wybieramy nowe ich nosniki (brzydkie slowo)
i chetnie za DARMO.
moje dzieci pokolenie internetu twierdza,ze „placa”tylko za to
co chca i wtedy chetnie i czesto duzo,a nie za to co im chce sie
„sprzedac”(plyta ulubiona zestawiona samodzielnie)
PA, tylko ze wzgledu na oddanie jej naleznej czesci Twojego uznania (lub jego braku), pozwole sobie cichutko powiedziec, ze George Elliot byla kobieta…
Dla mnie, oprocz autobiograficznego „Davida Copperfielda”, chyba najciekawsza powiescia Dickensa sa „Wielkie nadzieje”. W pewnych momentach to wlasciwie poemat proza, a w innych – opowiesc o kolejnych etapach odnajdywania wartosci we wczesnokapitalistycznej Anglii. I oczywiscie, powiesc o dorastaniu. Jest to jedna z krotszych jego powiesci, z bardziej zwarta struktura (czesc problemow z rozwloczaniem akcji u Dickensa wynikala z tego, ze pisal te powiesci w odcinkach do pierwotnej publikacji w gazetach). Z adaptacji podobala mi sie ta z Michael’em Yorkiem w roli glownej (wiem, ze lubisz kino). 🙂
A teraz ide sie rozruszac w rytm Bobikowego kazaczoka. 😆
matematyka wyostrza wyobraznie
przedmioty „scisle” dyscyplinuja
tak twierdzil moj brat inzynier ❗
mial jacje 🙂
jajce=racje
😳
wczoraj umarla aktorka N.Richardson
przypomnialem sobie film „über kurz oder lang”(„BLOW DRY”)
niezly,dobra aktorka,szkoda
Musze przylaczyc sie do milosnikow Dickensa. Zaczelam go czytac w liceum. Pod wplywem Klubu Pickwicka. Tez przyznam sie, ze przeczytalam Balzaca, ale prawie nic dzisiaj z niego nie pamietam.
PA2155 mysle jak, ze Szklasrski beznadziejny, ale Nienacki z Panem Samochodzikiem chyba ustoi.
Bobiku, dzieki za wyjasnienie speckow. Speck z makaronem nie jest zly.
Chlopow zmeczylam, pamietam zas tylko film i jak parobek (gral go Fijewski) mieszkajacy w oborze umieral. Moja ulubiona polska powiesc to chyba Lalka.
kroliku,”pan samochodzik”!-oczywiscie swietny 😀
Monika, czy mozesz sobie wyobrazic, ze ja prosty homo faber, wiedzialem o tym, ze George Elliot byl jak Georges Sand ? 🙂 No offence taken.
Tak, Rysiu, Natashy Richardson szkoda. Rzeczywiscie jakis wyjatkowy pech i nieszczescie.
Kroliku, „Lalka” tez moja ulubiona. Ale przyznam, ze polskie powiesci mnie nigdy najmocniej nie pociagaly, raczej poezja i dramat. Ciekawe, ze powiesc jest uwazana za forme literacka klasy sredniej, i rzeczywiscie – takie powiesci, jaka klasa srednia (nieduza liczebnie i wolniej powstajaca niz na Zachodzie).
Natashe Richardson pamietam z adaptacji powiesci M. Atwood (kawalek prozy kanadyjskiej), „The Handmaid’s Tale”, rezyserowanej prze V. Schloendorffa.
o! tez widzialem, mocny,mroczny
swietny R.Duvall
PA, to pewnie przez przewrotnosc pisales o zniecheceniu do G. Elliota. Ja przywyklam, myslac o kobiecie, mowic o powiesciach George Elliot, bo po angielsku jednak nawet uzywajac jej pseudonimu mowi sie o niej she a nie he. Ach te pulapki polskiej deklinacji angielskich nazwisk, zwlaszcza gdy dochodza do tego zabawy w pseudonimy literackie. Zreszta Dickens po przeczytaniu jej powiesci, nie znajac autora poza jego nazwiskiem, od razu sie domyslil. A co do wzmianki o „prostym homo faber” to ladny przejaw kokieterii… 😀
Moja Mama (dzisiaj ma 83 lata) w szkole musiala biedactwo czytac Kraszewskiego i te wszystkie Or-Oty.
Poezja, tak, jasne. Chociaz ja lubilam poezje rosyjska po rosyjsku, nawet jesli nie wszystko rozumialam. Oraz niemiecka (Rilke i Heine). Dzisiejszej poezji wlasciwie nie czytam. Jakos mnie chwyta za serce, nawet ze skrucha wyznam, wiersz inauguralny Alexander. Moze to co mi sie raz wrylo w serce w mlodosci trudno jest potem zastapic czyms innym?
errata
chwyta=nie chwyta
pilna depesza do Bobika w sprawie długoszyjego potwora:
Zakładaj pułapkę. stop. Jestem w pełnej gotowości na szafie. Mam wszystko pod kontrolą. stop.
Catta
Ja wciaz lubie basnie warszawski A. Oppmana. Z Kraszewskiego mam sentyment do „Historii o Janaszu Korczaku”. Moja zona, ktora z wyksztalcenia jest polonistka ma rowniez dziwna alergie do klasyki. Moze to sprawa polskiej szkoly?
Mnie z polskiej szkoly najbardziej utkwily w pamieci wypracowania pisane na dlugosc, a nie na zawartosc tresci, czyli szkolne wodolejstwo. Ciekawa jestem, czy dalej tak jest. Moze Niunia cos bedzie wiedziala na ten temat od Mlodej? Dlatego streszczenia podane przez Babke maja rzynajmniej jedna zalete – sa zwiezle.
moze to sprawa polskiej szkoly,ja omijalem polska klasyke
lukiem wielkim i (wstydze sie chyba?)niczego nie docztalem
do konca nawet pozycji patriotycznych jak „trylogia”
jedynie „pan Tadeusz” (dwa razy!)wciagnal mnie
inaczej z poezja
czytalem masowo
polska jak i zagraniczna kupowalem nawet takie dziwne pisma
„poezja” „nowy wyraz”
poezje czytam do dzisiaj
Króliku- Najlepsze Życzenia Urodzinowe dla Mamy Twojej, powiedz Jej,że Ci zazdroszczę,że Ja masz!!Sto lat w zdrowiu!!!
Babka z Gdyni*
Gdzies w latach 7o-tych kupiłam piekne Zebrane dzieła Mickiewicza.Ja sie w nich do dzisiaj zaczytuje i nigdy mi się nie nudzą, a w mojej szkole(Liceum) trzeba bylo przynajmniej jedną Księge z Pana Tadeusza znać na pamięć.
**
„Trzech budrysów” i inne mogę wyrecytować na jakiejś szkolnej imprezie, tylko, kto by tego teraz chciał słuchać.?
*** A tu dowcip na dzisiejsze czasy,ale jeszcze z czasów „komuny”;
Ksiegarnia.Policjant do Ekspedientki:
_Czy jest „Pan Tadeusz”?
Ekspedientka wołajac na zaplecze:
-Panie Kierowniku, Policja po pana!! 🙂
No a w wydaniu dla Rysia, powinnismy miec poemat pt. „Pan Rys”. 😀 Babka oczywiscie zrobi ilustracje. Babko, moi rodzice uczyli mnie wierszy Mickiewicza na pamiec jeszcze przy wspolnych spacerach, zeby czas sie nie dluzyl 🙂
Moniczko?W co Ty mnie chcesz wrobić?
Wiadomo,że „Rysie to fajne chłopaki „: ja na Rysia ani pędzla, ani nawet ołówka AB nie podniosę ! 😡
Mnie tez Mickiewicz wchodzil sam do glowy i do tej pory lubie cos jego poczytac a nawet zaspiewac o Kozaku Naumie, czy wyplynac na suchego przestwor oceanu… Natomiast Slowacki juz nie, za wyjatkiem „Niechaj mnie Zoska o wiersze nie prosi”, nie pamietam wiele cytatow. Ze juz nie wspomne Krasinskiego- nic, nada. Mam natomiast kolege specjaliste od Slowackiego, ktory mowi o Mickiewiczu nie inaczej jak „ten zakuty litewski leb” niegodny czyscic buty Slowackiemu. Ot, co sercu bliskie.
Babko, tylko taka mysl, natchniona myslami o poezji. 😉
Kroliku, dobrze, ze kolega ma taki emocjonalny stosunek do naszych poetow…
Co tam klasyka, wobec niektórych faktów z życia wziętych. Rozmawiałem przed chwilą przez telefon z bliżej wszystkim znaną osobą, która pod palmą się na ciepłym piasku wyleguje, krokodyle przychodzą jeść jej z ręki, żółwie składają jej jaja u stóp, a pelikany świeże rybki w workach poddziobnych przynoszą. Pogoda jak drut, zmartwień mniej, niż było przewidywane, przyjazna natura, oswojeni lekarze. A jej największy smuteczek jest o to, że daleko do biblioteki, gdzie znajduje się najbliższy dostępny komp i nie może sama pozdrowić blogu. No więc robię to za nią, żarty zielonookim zębem zazdrości. 😀
Króliku, jak to między artystami 😡
Eh, ja tam sobie czasem do snu recytuję:
„Hej Kozacze ty chamie, czemu w sadzie przy bramie nie ma nocą ni psa ni pachołka”.. .
🙄 Pięknie dziękujemy(mam wrażenie że wypowiadam się za Wszystkich)?
I ” Vice Wersal”, jak mawia pewien elegancki pan.:smile:
Babko, odpowiedź na wyżej postawione pytanie brzmi:
Temu, proszę poety, że zamknięte klozety,
przez co d..a nie trzyma się stołka.
Towarzystwo po krzakach nauczyło się skakać,
gdy przypili. Więc na nic apele,
transparenty „Żądamy, by pilnował ktoś bramy!”…
Inne psów i pachołków są cele! 😀
To swietnie, Bobiku, swietnie. Odwrotna poczta pozdrawiam wiadoma osobe, ktora na pewno przydalaby sie w dyskusji o poezji, bo wiem, ze czyta jej duzo i wspolczesna tez.
Babko, ja to moge tez zaspiewac…
Bobiku, jest miejsce inne niz biblioteka, gdzie bliska nam wszystkim, acz chwilowo bardziej odlegla geograficznie (no, moze nie dla Wandy, i troche – mnie) Osoba moglaby ewentualnie oddawac sie urokom internetu, z Blogiem Bobika wlacznie. Takim miejscem sa sklepy Apple w licznych centrach handlowych. Wystarczy wziac do reki jeden z telefonow, iPodow, albo notebookow (niestety przyczepionych do kontuaru) i oddac sie urokom internetu… Tylko krzesel niestety nie ma, mozna tylko ewentualnie usiasc na ogromnych pilkach przy stoliku dla dzieci. Dlatego niech bliska nam Osoba przede wszystkim nacieszy sie urokami krainy krokodyli (majac w pamieci przestrogi Lewisa Carrolla przed nazbyt bliska znajomoscia z tymi skadinad wrazliwymi zwierzetami), a my poczekamy. 🙂
a my poczekamy 😀
brykam do miejsca utesknionego zmeczeniem 😀
dobranoc
A propos „Chłopów”. Gdy przerabialiśmy pierwszy raz w podstawówce (fragmenty), musieliśmy opisać taniec Jagny z Boryną. Kolega ubawił wszystkich do łez,( a wspaniała nasza polonistka smiała się najgłosniej) , gdy napisał:
„Boryna rzucił się na Jagnę jak wściekły wilk na zdechłą krowę” 😯 😀
Pięknie Bobiku, myślę,że Naum pewnie by oberwał w osełedec od Wojewody za taką odpowiedż.
Listonosz do Ciebie leci, podreptaj w wolnej chwili do skrzynki i odbierz.Nic pilnego, ale pięknie proszę.
Dobranoc Milusińscy, a Osoby na Florydzie pewnie pilnuje niegroźny Gena.
🙂 🙂 🙂 Moniko.Uwielbiam humor z zeszytów szkolnych to kopalnia radości.
„Robak miał wyrzuty po mordzie” itd.
Z 🙂 🙂 🙂 się zgadzam. Tylko Monikę bym w tym przypadku przemianował na Małgosię. 🙂
U mnie zaraz bedzie mała zmiana warty. 😉
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/V4tEhlIfdtObY5mVmEPDDg?feat=directlink
I pomysleć, że gdy Weronika mi mówiła, iż nasz piesek sam wchodzi pod koc i się układa, nie wierzyłam….
Oczywiscie koca i poduszki sam sobie nie wyciągnął. 🙂 Dziecko jest na zwolnieniu lekarskim.
Przyjemność leżenia pod przykryciem rozwinęła w piesku Weronika, gdy po myciu nakrywała go jego własnym kocykiem. Teraz ma za swoje 🙂
Fajnie że Helena sie odezwała, myślałam dzis o niej.
Jak już kiedyś pisałam „Chłopów” nie zmęczyłam. Poległam na języku, bo film jest b. Ok. Tak jak Ziemia Obiecana, jeden z najwspanialszych filmów w historii nie tylko polskiego kina.
Dawniej, kiedy dzieci były młodsze, nie było internetu, mało telewizji itd, sporo czytaliśmy poezji głośno. Anhellego, Sen srebrny Salomei, Beniowskiego, ale też Mickiewicza, Nie-boską komedię, sporo Leśmiana. Bardzo to było miłe.
ostatnio czytaliśmy natomiast fragmenty różnych pamiętników cudzoziemców oglądających Polskę w czasach stanisławowskich. Bardzo pouczająca lektura. Czytanie głośne, nie tylko poezji, w ogóle dobrze robi nie tylko dzieciom
Małgosiu, słodki psiak.
Przepraszam Małgoniu, to wszystko przez gapiostwo.
Amigo boski!I wiele uznania dla Ciebie, bo doskonale pamiętam , jak strannie przygotowywałyście się na jego przyjęcie.
Czy ktoś jeszcze sypia na tym tapczanie? 😯
Idę nawtykać Emi, ona nie chce sypiać w łóżku, co za charakter!!Robi takie przepraszające merdu merdu, jakby chciała powiedzieć: wybacz sypiam na swoim fotelu.
Spijcie dobrze. 😆
Nie od dziś wiadomo, że człowiek wymyślił łóżko po to, żeby pies miał się gdzie wylegiwać. 😉
Ja mam gdzieś też śliczne zdjęcie mojego ludzkiego brata, który śpi pod kołderką z psem Puszkinem, w pozycji łyżeczkowej. 😀 Niestety, nie zdigitalizowane.
Pozwolę sobie włączyć się w sprawie lektur.Niestety wiele z dawnego kanonu jest pisana tak archaicznie ,ze mlodzież się zraża.Nie wierzyłam,do czasu,kiedy wnuczka,,pokazała perwsze stronymojej ulubionej ksiązki dzieciństwa”Historia żółtej ciżemki” dla niej wymagało uzycia slownika,dla mnie kiedys było oczywiste.\Azajrzyjcie do Krzyżakow,czy ulubionej trylogii-młodzież nie przebrnie, może gdyby czy t nie świętokradzrwo ktoś trochę unowocześnil np potomkowie SienkiewiczaCo do Słowackiego- przerabialiśmy duzo Ojca zadżumionycg, na sprowadzenie prochów Napoleona,wreszcie Jana Bieleckiego którym -uwiecznił moje rodzinne a utracone miasteczko BrzeżanyDziś nie przekonamy niestety młodzieży do lektur Przykre.Maryna
Do Catty, tajne/poufne.
Mam już Plan. Ty wywlekasz dużo nitek z tego miękkiego, czerwonego swetra mamy i rozsypujesz je koło komody. Długoszyi potwór jest strasznie łasy na nitki. Kiedy on się na nie rzuca jak wściekły wilk na zdechłą krowę, my z Emi, Niunią i Dobrymi Piesami odcinamy mu odwrót, a Ty wtedy strącasz z komody wazon z kwiatami tak, żeby woda wylała się na potwora. On podobno jak się zaleje, musi długo odsypiać, czasem nawet snem wiecznym.
Hasło: najlepszy mysi olej jest na Placu Czerwonym. Odzew: a juści!
Pssst!
Malgosiu, jaki Amigo sliczny i jak urosl. Szybkiego zdrowienia Weronice (ale i przyjemnosci z paru dni bez szkoly). 🙂
Zono, u mnie w domu rodzinnym zawsze czytano ciekawe ksiazki na glos, teraz jest tak u mnie. Odkad Matylda zaczela sama czytac, lubi dopadac innych z interesujaca ja ksiazka i ja wszystkim odczytywac. Najlepiej na glosy (udaje roznych bohaterow ksiazkowych). Za to tesc opowiadal o szczegolnej zabawie dzieci w jego rodzinie – czytania zwyklych gazet na wzor spiewow braminskich kaplanow, i na te sama melodie. Nawet mi to zademonstrowal (czytane u niego w domu gazety i tak byly po angielsku). Bardzo to bylo zabawne.
Młodzież niestety malo czytając i malo pisząc ma trudnosci w pisaniu wypracowań z sensem.Kiedys cytuję to jako anegdotke podczas klasówki dotyczącej postępowania z chorym w krwotoku z przewodu pokarmowego \a dzialo się to w liceum medycznym) napisala stan chorego jest cięzki,dlatego pielęgniarka bez zastanowienie powinna mu natychmiast spieszyc z pomoca – mimo,że dobra uczennica nie była w stanie pojąc róznicy międy natychmiast ,czy bezzwlocznie a- bez zastanowienia-.M
Moniko, to mi przypomniało odśpiewywanie w „Piwnicy” różnych tekstów urzędowych, obwieszczeń, zarządzeń, a i fragmentów z gazet też. 😀
O, jak miło, że Maryna jednak jest wśród nas 🙂
Ta uczennica może miała trochę racji – gdyby pielęgniarka się zastanowiła i przypomniała sobie, ile zarabia, niewykluczone że wcale już nie chciałoby się jej spieszyć z pomocą. 😉
Mnie tez to przypominalo „Piwnice”. Ciekawe, ze prawie pol swiata dalej, a podobne pomysly. I to samo poczucie humoru. 😀
Nad uczniami podczas klasowek juz tak bardzo bym nie bolala, bo w stresie i dorosli jednak czesto bredza. Ale zdaje sie, ze i poza klasowkami jest podobnie, czy nie tak Maryno? 🙂
Z tymi 'starzejącymi” sie lekturami to prawda.Moje starsza córka miała duży problem ze zrozumieniem „Sierotki Marysi i krasnoludków”czytała już sama i ciągle przychodziła sie pytać o znaczenie poszczególnych słów. Z Trylogia też nie było łatwo. Rozumiem dzieci, bo tekst najeżony niezrozumiałymi słowami raczej nie jest atrakcyjny!
Nic na to nie poradzimy, język jest żywy, jedne słowa wypadaja z obiegu inne wchodzą. Teraz komunikacja tak przyspieszyła, ze procesy te zachodzą z dużą dynamiką.
Po za tym, ja w dzieciństwie miałam do wyboru książki, czasem radio i „Ekran z bratkiem”. Teraz jest internet, masę muzyki, nieograniczona praktycznie ilość filmów, dziesiątki programów TV. Nie maja te nasze dzieci łatwego wyboru.
Dekret o stanie wojennym, w piwnicznym wykonaniu!
Nie wiem co by dziś na to młodzi koledzy z IPN powiedzieli!
O ile się nie mylę, poczucie humoru nie należy do najmocniejszych stron młodych kolegów z IPN. 🙁
Oj Bobiku, chyba masz rację 😉
Kurczę, do czego to dochodzi! Przygnębia mnie to, że mam rację! 😯
Nie przejmuj sie Bobiku, wątpię by chłopców z IPN, zainteresował Twój ( nasz) koszyczek.
Czy wybierasz sie świątecznie w moje okolice?
Ba, żebym to ja sam wiedział. 😥 Marzyłoby mi się, ale czasem, niestety, trzeba się uciec do cytatu: „patrz pan tylko, jaką mamy sytuację”…
mam nadzije , że Pani (Panna) sytuacja się poprawi i będzie już grzeczna!
Bym sobie też życzył. Ale z nią to nigdy nie wiadomo. Czasem się wdzięczy, mizdrzy, a potem ni z tego ni z owego potrafi się zbiesić.
Ech, mój żywocie nieprzewidywalny –
w tę, wewtę, jakby miotał tobą halny.
Mógłbyś już przywrzeć do podłoża zadkiem!
(Najlepiej poprzez cieplutką posadkę) 😉
a w każdym razie „paskudnik’ czeka!
A teraz dobranoc wszystkim!
To bardzo uspokajająca myśl, że paskudnik czeka nie psujęcy się. 🙂
Ja w okolicach świątecznych też pewnie się wybiorę do Krakowa 😀
wrzatek wrze chaotycznie
milego dnia 😀
Babko, przed MOIM zasnieciem piesek został ku jego niezadowoleniu przeniesiony na drugie łóżko, na miejsce w nogach Weroniki, gdzie zwykle zaczyna noc.( Córka po południu chciała spać w moim pokoju i tam zrobione zostało później zdjęcie). Koło 2-3-ej w nocy, jak ogarnie mnie pierwszy, mocny sen, Amigo przychodzi do mnie, drapie dotad, aż go wezmę do siebie. Cwaniak wie, ze jestem o takiej porze tak zaspana, że nie będzie mi się chciało z nim wojować i zaprowadzać na jego posłanie. Wytworzył się taki rytuał….
Moniko, urósł, to prawda. I sporo się nauczył. Bardzo mądry piesek. Wszyscy się dziwią, że tak szybko załapał gdzie sie załatwiać. Gdy zmieniłam taktykę na głosne zganienie za siusiu w domu, po dwóch- trzech dniach praktycznie przestał, może raz mu się zdarzyło bo nie wytrzymał.
Zgadzam sie, ze jezyk wielu ksiazek, które my lubiliśmy albo przynajmniej czytalismy bez problemu, jest nie zrozumiały dla dzieci. Mam to w domu. Stare ksiażki z biblioteki, wypożyczone przez moja córę wędruja na wymianę nie przeczytane bo najpierw jest co chwila :”mamo! co oznacza….”, a po pierwszych kartkach dziecko zauwaza, że nic nie rozumie , bo więcej prosi o tłumaczenie niz czyta. 🙁
Bobiku, ja też sie piszę na akcję osaczenia długoszyjego potwora! 🙂 Łobuz lubi mi zezreć efekty pracy! 👿
No i zaspałam , Rys i Amigo już na posterunku.
Dziś drożdżówki i rogaliki , ale żeby nie było , ze u nas same łasuchy, dla chętnych pasztetówka podwędzana ( nie podwędzona) i salceson czarny z ozorkami
Rys
o wodę zadbał, ciekawe co też z 'pozycji ” poezji sprzedaje się najlepiej
Babko
Moja Młoda mówi ,że streszczenie lektur wyśmienite 😆 😆 😆
Moniko
niestety w szkołach teraz i mało się czyta ( fragmenty ksiązek 👿 ) pisze też nie za dużio a myśli coraz mniej
Catta
ja jak zwykle gotowa jestem na wyprawę przeciwko każdemu potworowi 😉
Amigo
spanko pod kołderką to pyszna rzecz , nie daj sobie wmówić , że jest inaczej , a jak Moja rozłoży do tego poduszkę elektryczną 😀 , ale teraz wstajemy i na spacer biezymy razem z Emi
Poezja bywa – jeśli wcześniej jest,
jak transfuzyjna krew i przeszczep serca,
których dawcy, choć dawno pomarli
w nagłych wypadkach – to ich krew
żyje i cudze krwiobiegi spokrewnia,
i cudze ożywia wargi ( R.Krynicki)
Dzień dobry. 🙂 Nie wiem, czy będę się w stanie rzucić na ten salceson, bo przez całą noc śniła mi się puszcza parówkowa i obżarłem się jak bąk. 😀
Amigo, ta wyprawa na potwora jest dość niebezpieczna i nie wiem, czy rozsądnie byłoby na nią brać malutkiego pieska. Choć z drugiej strony, jeżeli potrafiłeś sobie już wywalczyć prawo do spania w łóżku…
A, tam, niech będzie! Chodź z nami, tylko trzymaj się trochę z tyłu i nie leć w żadną bohaterszczyznę. 😉
przyjaciele!dolaczam za Waszym pozwoleniem(nie pytam-
wiem)do Waszej wyprawy przeciwko…….
mysle,ze jeden „ludz”moze byc przydatny do tego w sombrero
i z wygodna puszysta pierzyna do relaxowania..
a wiec Catta DO CZYNU
A czy ta wyprawa została wcześniej zgłoszona do właściwych urzędów? Bo jak wyprawa nielegalna…? 🙄
Ten cytat z Krynickiego bardzo trafny, nie tylko w odniesieniu do poezji, ale i do klasyki w ogóle.
Prozą powiedziałbym, że rugowanie klasyki ze szkół nie podoba mi się wcale. Nawet rozumiem, że to często niezrozumiałe, że nudzi i wcale nie zachwyca. Ale jednakowoż, jak się nie pozna fundamentów, to jak pojąć to, co się potem na nich nadbudowywało? Jeżeli za trudne, to od tego są nauczyciele, żeby objaśnili. Zachwycać nie musi, ważne żeby znać. Myślę wręcz, że błędem jest właśnie wymaganie zachwytów i uniesień. Należałoby jasno powiedzieć, że nikt nie każe Orzeszkowej czytać z uwielbieniem, ani Reymonta zaliczać do ulubionych, ale trzeba ich liznąć i wiedzieć czym to się je, po to, żeby móc gładko włączyć się w ten krwiobieg, o którym Krynicki pisze.
Ja sam wcale nie chodzę spać z literaturą staropolską czy romantyczną do poduszki, już prędzej z dobrym kryminałem albo książką o zwierzętach, a najczęściej z jakimś esejem czy biografią. Ale jak mi wpada do futrzanego łba napisanie np. pastiszu Potockiego, to po pierwsze muszę sam tego Potockiego znać, a po drugie mieć pewność, że będzie go znał mój czytelnik, bo inaczej cała zabawa nie miałaby sensu. Pewien ogólnie przyjęty kanon jest po prostu potrzebny do wytworzenia wspólnego kodu kulturowego i tyle.
A odrębną sprawą jest konieczność ciągłej weryfikacji tego kanonu. Literatury natrzaskano już strasznie dużo, lista klasyków wciąż się wydłuża, do tego w dzisiejszym świecie do programu nauczania włącza się również klasykę innych kultur, więc trzeba robić ostrą selekcję, żeby to się wszystko zmieściło, a i żeby dla nowości miejsce się znalazło. Ale nie jest dobre nagłe stawianie wszystkiego na głowie i wyrzucanie z listy lektur „większej połowy”, bo wtedy ciągłość kodu kulturowego zostaje zakłócona i rodzicom z dziećmi jeszcze trudniej się dogadać. Czyli – jestem za weryfikacją, ale drobnymi kroczkami, bo lubię się z mamą dogadywać. 😉
niuniu,dziwne ale Rilke(niedbale lezacy na kanapie tomik
przy pierwszej randce?)
ponadto Mascha Kaléko i antologie
Komisarzu, ja zgłosiłem w Ordnungsamcie. Ale jak udział bierze nieletni, to może jeszcze Jugendamt należałoby zawiadomić… 😀
Rysiu, ludź się bardzo przyda. Pierzyna zapewni miękkie lądowanie, sombrero może odwracać uwagę potwora, a w końcu ktoś też musi uprzątnąć zwłoki. 😀
komisarz,czy mozna liczyc na Twoja pomoc prawna i
logistyczna,prosze…
do zwlok to moze lepiej Komisarza,ma wprawe 😀
Bobiku,trafne-„ciaglosc kodu kulturowego”
ja optymista widze to pesymistycznie
Tak, komisarz lubi od czasu do czasu zwlekać z tym i owym, ale zwlekania się z łóżka nie lubi 😆
komisarzu 😀
do polecenia kto jeszcze ma nerwy
http://wiadomosci.onet.pl/1548502,2677,1,nie_polecialam_z_rokita,kioskart.html
Rysiu
wcale Mojej to nie zdziwi , gdy wróci i poczyta , że Rilke…uwielbia go , wiesz te kobiety
Zgaś moje oczy: ja cię widzieć mogę,
zamknij mi uszy, a ja cię usłyszę,
nawet bez nóg znajdę do ciebie drogę,
i bez ust nawet zaklnę cię najciszej.
Ramiona odrąb mi, ja cię obejmę
sercem mym, które będzie mym ramieniem,
serce zatrzymaj, będzie tętnił mózg,
a jeśli w mózg mój rzucisz swe płomienie,
ja ciebie na krwi mojej będę niósł( Rilke)
Po prostu MUSIAŁEM podwędzić i przynieść tutaj linkę, którą Teresa Czekaj wrzuciła na muzycznym. Jeżeli komuś akurat źle, to poprawa humoru gwarantowana! 😆 😆 😆
http://studio.wp.pl/i,Papuzka-z-poczuciem-rytmu,mid,491599,wideo.html?ticaid=17b3b
A tutaj rzecz już nienajnowsza, ale jakoś zapomniałem pozgrzytać na to zębami. Do czego może doprowadzić człowieka zaślepienie ideologiczne? Powiedzieć akurat w Afryce, że prawdziwym problemem nie jest AIDS, tylko prezerwatywy, to już jakiś kompletny obłęd. Niby BXVI usiłuje to teraz trochę wyonacyć, ale w gruncie rzeczy z niczego się nie wycofuje.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Watykan-lagodzi-wypowiedz-papieza-o-prezerwatywach,wid,10961422,wiadomosc.html
Właściwie mogę tylko gałami poprzewracać. 🙄
Bobiku
reszta jest już tylko milczeniem…………. 👿
He, he, popatrzcie, jak się dziś niemiecki gugel przebrał 😀
http://www.google.de/
Dzisiaj slonce swieci, wyraznie zapowiadajac poczatek wiosny i perski Nowy Rok, 🙂 co jakos latwiej pozwala mi znosic przerwy w ciaglosci kodu kulturowego, choc sama bardzo bym chciala, zeby ta ciaglosc nie zostala przerwana. Ale sprawa jest skomplikowana, bo nawet w czasach, gdy ciaglosc byla wieksza, dotyczyla ona jednak tylko jakiegos procentu ogolu, zwykle skladajacego sie z tych bardziej wyksztalconych. Teraz jest wiecej absolwentow studiow wyzszych i liceow, ale nie wzrasta proporcjonalnie liczba czytelnikow klasyki, tylko obnizaja sie oczekiwania od wszystkich. A z drugiej strony, wbijanie do niechetnych glow calkowicie nie przemawiajacych do nich tekstow chyba tej sytuacji nie zaradzi, zas powierzchowna i niechetnie przyswojona znajomosc kanonu prawdopodobnie wyparuje z glow po ostatnim obowiazkowym egzaminie.
A tutaj, zeby pocieszyc wszystkich, ze nie tylko u nas sa postacie zycia publicznego typu panstwa Rokitow, link na temat prawicowego pisarza, ktory po zwroceniu mu uwagi, ze stosuje uwlaczajace epitety wobec Amerykanow afrykanskiego pochodzenia, oskarzyl slowniki o skrzywienie liberalne. Wszystkiemu winne te slowniki!
http://www.huffingtonpost.com/2009/03/19/bernard-goldberg-dictiona_n_177123.html
Tylko informacyjnie: komp nadal martwy, ja żywa, ale pracowicie zakopana 🙄 Jak skończę, to będę 🙄
Miłego nie zwlekania 😀
U mnie nie przebrał się gugel niemiecki, ale polski i owszem 🙂
http://www.google.pl/
Coś na duży wykop 👿 http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,6399991,VIII_LO_zostanie_zlikwidowane_bo_nie_ma_budynku_.html
Witajcie.
Jestem po spacerze z Emi i obie na granicy czegoś , co, gdyby nie było takie banalne można nazwać :szczęście-drobiazg.
W wazonie stoją piękne tulipany koloru pink.
/Aż się boję, co by było, gdybym się pomyliła i napisała „pig”, choć lubię różowe świnki. 😆
W Kieleckiem u mojej Babci na wiosnę można było taką znaleźć pod pierzyną, bo wymagała ogrzania.
Babcia sobie tę świnię podkładała sama!/ 😡
**
Może wreszcie ta wiosna zawita jutro?
Dzieci szykują się na jakieś topienie Marzanny i pewnie jutro cała Gdynia będzie rozbrzmiewać dziecięcym gwarem.
Napiszcie coś o tym Perskim Nowym Roku!!
Kto świętuje- Wszystkiego Najlepszego! 🙂
.
Babko
jak to kto świętuje , CAŁY KOSZYCZEK 😆 😆 😆
Moniko
proszę o instrukcje na Nowy Perski Rok ,i mnóstwo głaskanka 😉
Niunia! Witaj !Zapytam tytułem Bobikowego wpisu:”Wszystko w porządku?” 🙂 🙂 🙂
Dzisiaj znów jakieś skrzydełka kurczaków w polewie miodowej i surówka z selera, jeśli Hermes lata i żyw jeszcze podeślij dalej – nie mam zdrowia do poczty kurierskiej.
Babko, ja jeszcze ledwie zyje z ta maja grypa. Ciagnie sie i ciagnie. Ale zostalam wywolana – chlopiec mojej Basi jest Persem, urodzonym juz tu w Ameryce. Oni maja zwyczaj po swiatecznym obiedzie przebierania sie (glownie dzieci) i odwiedzania rodzin i przyjaciol. Podczas wizyt dzieci sa obdarowywane pieniedzmi. Wiki ladnie opisuje to swieto w roznych krajach, widac elementy wspolne swietom wiosennym. To kolejne radosne swieto.
http://en.wikipedia.org/wiki/File:HaftSeen2.JPG
zobaczcie czego tam nie ma: i zajaczki w czapeczkach i kolorowe jajka i bazie
zaczynam sie uczyc, na razie zakladam ze on sie tu troche bedzie wokol nas krecil ten chlopiec perski 🙂
13! 🙂
Wando TX, bardzo współczuje strasznie to wymęcza.
Powrotu do zdrowia rychłego!!
Dzięki za te wieści .zupełnie nic nie wiem o tym święcie!
***
Po takim intensywnym świętowaniu przydał by się dobry masaż.Podsyłam do koszyczka.
http://www.youtube.com/watch?v=we88EbRR8jQ&feature=related
Bobik!Spokój!Waruj!! ;sile:
Bardzo to podobne WandoTX do naszych dekoracji Wielkanocnych. 😆
masaz zawsze potrzebny a taki jeszcze!
Tu caly dlugi i ciekawy artykul z wiki:
http://en.wikipedia.org/wiki/Nowruz
i tam mozna tez wyczytac jakie symboliczne znaczenie maja umieszczone na „stoliku” przedmioty:
Haft S?n (??? ???) or the seven 'S’s is a major tradition of Nowruz. The haft sin table includes seven specific items starting with the letter 'S’ or S?n (?) in Persian alphabet). The items symbolically correspond to seven creations and holy immortals protecting them.
Czy my juz nie zbieralismy kiedys przedmiotow na S? 🙂
Popatrz Wando, jak ciekawie. 🙂 Mnie sie podobaja hiacynty na stole, i te krotkie wizyty u rodziny i przyjaciol (zeby wszystkich zdazyc odwiedzic!). Zamiennie chyba mozna zebrac cala rodzine w jednym miejscu, zeby nie tracic czasu na dojazdy? Czy tak jest w rodzinie chlopaka Basi?
A grypa rzeczywiscie nalezy do malych przyjemnosci. Wlasnie wysluchalam niedawno w programie radiowym na tematy naukowe, ze podobno jeszcze lepsza od witaminy C jest witamina D na podnoszenie odpornosci organizmu na infekcje wirusowe. I jej brak w zimie jest jednym z powodow wiekszej zapadalnosci na grypy. Ale w takim razie Wanda powinna ich teoretycznie mniej lapac, bo w Teksasie przeciez nawet teraz slonca nie brakuje. 🙄 W kazdym razie, zdrowiej nam Wando. 🙂
Polski Google ubral sie w ilustracje ze slicznej ksiazeczki dla dzieci pt. „A Very Hungry Caterpillar” Erica Carla, ktory przez wiele lat mieszkal w Massachusetts, i zalozyl w Amherst (miescie Emily Dickinson) muzeum ilustracji do ksiazek, darujac im kolekcje wlasnych oryginalnych prac. Bardzo piekne i kolorowe to miejsce, pasujace do perskiego Nowego Roku. 🙂
A tu ksiazeczka Carla, ktora obchodzi w tym roku czterdzieste urodziny:
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Very_Hungry_Caterpillar
Zbieralismy Wando i nawet pamiętam,że Żona sąsiada proponowała :”slownik”.Masz rację!!
Moze Bobik to wszystko przechowuje w Starej Ruderze ? 😆
Amerykanski Google tak samo ubrany jak polski i niemiecki, wlasnie sprawdzilam. A sama ksiazeczka bardzo mila, u nas w domu bardzo wyczytana, i nawet nosi slady zabkowania dwoch mlodych osob. 🙂
Mam jeszcze coś na „s’- suszone pomidory( ale nie w zalewie).Nie wiem , jak je użyć, te z zalewy używam czasem.
Moniko- doradzisz mi? 😆
Na stole powinna tez lezec ksiazka z tekstem religijnym…albo/i poezja. Bardzo swiatla mysl, ktora natychmiast popieram. Bardzo to pasuje do Bobikowego koszyczka i zebranego w nim towarzystwa. 🙂
Ta ksiazeczka o glodnej gasienicy miala takie zabawne dziurki w kolejnych owocach, ktore robaczek zjadal.
U chlopca Basi – oni sie jednak odwiedzaja, bo mi mowil o tych przebierankach i pieniazkach.
Mnie sie jeszcze podoba piknik na 13ty dzien. Tylko nie doczytalam co robia przez pierwsze 12cie 🙂
Babko, suszone pomidory najlepiej odmoczyc w oliwie albo oleju, i uzywac jak zwykle. Odmaczanie w wodzie, rosole i nnych plynach tez jest mozliwe, ale ja najbardziej lubie w oliwie (24 godziny w lodowce). Choc metoda wodna jest szybsza. Tu znalazlam link, tylko po angielsku niestety:
http://homecooking.about.com/od/howtocookvegetables/a/sundrytomtips.htm
Chyba przez te pierwsze 12 dni robia to, co bardzo glodna gasienica. A dziurki w ksiazeczce potem sluzyly do przeplatania przez nie sznurowadel z butow rodzicow. 🙂
Rozumiem,że ma być wszystkiego po siedem?
Zastanawiam się, co by tu przysłać, ale narazie tylko przyszło mi na myśl siedem grzechów głównych
ale czy to w y p a d a nawet, jak jest zrzuta dawać używane?
Moniko, ja mam pomidory suszone zalane oliwą, a tymi mnie uraczono.Może powinnam je dorzucić do tego słoika?
Dzięki Moniko, poczytałam i chyba zrozumiałam wszystko włacznie z tym,ze dobre również do kanapek dla dzieci i ogólnie do wszystkiego.:smile:
A o naszej stonodze pamiętacie?
http://www.klapouszek.pl/33,stonoga
babko
jutro będzie w porządku jak Moja wróci 😀
Bobiku
popraw ma być oczywiście BABKO
„Stonoga”, „Bardzo głodna gąsiennica”! 🙂 🙂
Moniko ! Na Podkarpaciu mówi się na nią Dziuga!
U nas nawet było takie zabawne powiedzonko w domu „Dziugi w cieście”( ja znów o jedzeniu 😳 ), ponieważ naszej Mamie się taka Dziuga przyniesiona gdzieś z targu zaplątała w jabłka, kiedy nam smażyła placki i ktoś biedaczkę dostał na talerzu.
Od tego czasu te placki nazywaja się „Dziugi w cieście”. 🙄
Żono sąsiada- nie chcę chwalić dnia przed wieczorem, ale ka tak dalej pójdzie w kwietniu jadę z Tobą do Warszawy- jeśli mnie weźmiesz? 🙂
Jakto Wando TX „co robią przez te dwanaście dni”?
Przygotowują się do Trzynastego! 🙂
Babko, mojej Mamie zdarzyl sie kiedys „Kalafior z wkladka bialkowa”, wiec „Dziugi w ciescie” sa dla mnie latwe do wyobrazenia. 🙂 To byly jeszcze czasy niespryskiwanych niczym warzyw. Zeszlego lata powtorzylam Mamy doswiadczenie z kalafiorem swiezo przywiezionym z pobliskiej farmy organicznej. Nawet sie ucieszylam, bo jednak to potwierdzilo ich zapewnienia o absolutnym nieuzywaniu pestycydow…
Niuniu, glaskanko, glaskanko. 🙂 Hermesem dosle prowiant, jak go zdobede. Na razie ruszam na lowy. 😀
Niuniu, nie dokładaj Bobikowi roboty, myślisz,że jak będzie BABKO, to babka będzie przez to większa?
To nie rośnie jak na drożdżach !!:smile:
Babko zapraszam! Kurs K-ów – W=wa w poniedziałek, powrotny na poczatku kwietnia, następny dopiero po świętach. Ale uprzedzam na trasie jeszcze sniegu duzo.
W Krakowie znowu dziś sypało.
I jeszcze słów kilka o kulturowym kodzie. ten kod był jednak zawsze dostępny dla nielicznych elit, choć jego fragmenty były troche bardziej rozpowszechnione. Przypominam , że pod koniec II Rp maturę miało 5 tys obywateli, a 30% było analfabetami. Pod koniec PRL wyższe wykształcenie miało 5-6 %, ale juz jakość części tego wykształcenia nie była zapewne najwyższej próby. A przecież znajomość kodu kulturowego wynosi sie nie tylko ze szkoły.Dostęp to szeroko rozumianej wiedzy zrobił sie powszechny, więc kanon musi sie zmienić. wiele się na to poradzić nie da. A elita i tak zostanie, choć bardzxiej na uniwersytetach niz w mediach czy polityce. te ostanie musza sie liczyć z głosami odbiorców i siła rzeczy obniżać poziom intelektualny. Ale to jest cena za demokrację.
Żono, po Świętach ,bo mam straszne zaległości.
Miło,że nie pogardzisz moim towarzystwem.Nie pośpiewam Ci w aucie, ale napewno powspominamy ciekawostki Krakowsko-Warszawskie ;smile:
Och, zapomniałem, że to już dziś początek wiosny! 😳
Te siedem przedmiotów na s gromadziliśmy przecież właśnie na Nowruz, czyli na dziś. Zaraz poszukam, gdzie je schowałem, ale przyniosę dopiero po kolacji, którą najpierw muszę jeszcze przyrządzić.
W międzyczasie może ktoś by załatwił złotą rybkę, która też jest konieczna do świętowania? 😉
Bobiku, mam tylko sardynkę ( też na S)
Złotą rybkę najlepiej załatwi kot, pod warunkiem, że nikt mu nie będzie przeszkadzał…
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy11?authkey=Gv1sRgCLHhtO7ckL2b-QE#5315360010721699154
Nie powiem,żebyście mi dali dużo czasu na zmajstrowanie złotej rybki.
śliczna, Babko!
Babko – „pobralam” zlota rybke, jesli mozna dam Basi na szczescie.
Uff, napracowałem się niewąsko, żeby to perskie przyjęcie noworoczne przygotować, ale chyba niczego ważnego nie pominąłem. Tu jest 7 rzeczy na s, czyli haft sin. Wszystkie oczywiście szalenie symboliczne
supeł
sombrero
Sąsiad
skarbonka
serenada
specjał
spacer
Dalej leci 7 potraw też na s, czyli susz, salmonella, suchary, słonina, słoma, sarnina i ser, a wszystko to razem daje skuteczną dietę. Gdyby była za mało skuteczna, dorzucamy stado piranii ekstra.
Do tego dochodzą kiełki siedmiu odmian zbóż, złota rybka, zwierciadło i święta księga, której rolę będzie u nas pełnił słownik (a właściwie Pan Słownik).
No i oczywiście nie może zabraknąć tradycyjnego noworocznego napoju o wdzięcznej nazwie haft mewa. 😯
To teraz, jak wszystko mamy, możemy zacząć świętować. 😀
Bobiku, pieknie zastawiony stol, kazdy bedzie mogl cos smacznego uszczknac. 🙂 Zlota rybka Babki przesliczna. 🙂 Mam nadzieje, ze swietowanie bedzie jeszcze w toku, gdy wroce z poszukiwan mleka koziego. Znowu kozy z Vermontu nie doslaly dostawy do najblizszego sklepu, wiec musze jechac dalej. Na szczescie nie az do samego Vermontu, bo tam jeszcze zima, a u nas tylko sloneczna i bardzo zimna przed-wiosna (te subtelne roznice maja spore znaczenie, bo u nas jednak powoli znikaja gory sniegu przy poboczu drog, a tam jesczcze sniegu przybywa). Moze przy okazji kupie hiacynty na noworoczne przyjecie.
Dawajcie rybkę na szczęście każdemu!
Napewno ten Perski Nowy Rok dobrze mi się zaczął, jeśli zwarzyć,że przed godziną 20.54 pobiłam własny rekord życiowy w rzucie na odległość. 🙄
Ostatnio poczytałam,że należy w życiu korzystać z cudzych doświadczeń, więć zawiadamiam:
Rybka zostala spreparowana z wewnętrznego zotka od papierosów, płetwa i oczko z jakieś osłonki korka soku malinowego.Teraz papierosy się walają w bezładzie, ale krótki ich zywot.
Jeśli ktoś chce mieć rybką , a ma drukarke, można wydrukować i nawet zafoliować . 🙂
Bobiku czy wszystkiego trzeba kosztować, czy można wybierać? 😯
Po ostatniej grypie żołądkowej podziękuję chyba za sallmonellę i haft mewę.Już sobie pohaftowałam.
Monika świadkiem!!
Tylko teraz, kiedy złota rybka już pływa w szklanym naczyniu, bardzo proszę koty, żeby jej dały spokój, bo uszkodzenie takiej noworocznej rybki to podobno zła wróżba.
Moja mama spędzała kilka lat temu Nowruz w Iranie, u pewnej perskiej rodziny, która miała na nowy rok nawet dwie złote rybki, przypisane dwóm synom. W pewnym momencie jedna z tych rybek zaczęła coś słabować i się pokładać. Pani domu omal ze skóry nie wyskoczyła, bo zejście śmiertelne rybki oznaczałoby jakieś straszne nieszczęście dla jednego z synów. Na szczęście rybka się pozbierała i reszta świętowania przebiegła normalnie. 🙂
Babko, ja zawsze kosztuję wszystkiego z ciekawości, ale przymusu chyba nie ma. 😀
Tylko nie wiem, czy oprócz tej haft mewy mamy coś jeszcze do picia. 😉
wiec swieto trwa, to dobrze i moze zawita wiosna
wtedy zony droga do W-wy bedzie bez sniegu i
zdradliwej zmarzliny
Wando,Ty biedna,grypy oslabiaja cialo i wole,pij duzo
zdrowiej
sloneczne 😀 😀 😀
Bobiku, czy możesz cos więcej o haft mewie napisać?
Babko,MISTRZU,z „niczego”potrafisz wyczarowac cos uroczego
😀
ksiazeczke o robaku(moze nawet zony paskudniku) zaczytaly
mimo tekturowych stron moje dzieciaki na wiory
ogolnie znana i lubiana
ciekawe to co pisze zona o kodzie kulturowym
pamietacie moze te stwierdzeni.ze my w polsce wychowani jestesmy na poezji romantycznej i prozie pozytywistycznej
czy tez tak sadzicie?
Haft mewa jest rodzajem kompotu z siedmiu(kto by przypuścił? 😉 ) składników. Są to: rodzynki, suszone morele, pistacje, różne orzechy, cukier, woda różana i jagody sendjet, których polskiej nazwy nie znam. Podobno można zastąpić innymi suszonymi owocami. Tylko jeżeli ja mam brać udział w konsumpcji, to proszę, żeby to nie były suszone śliwki, bo mam uraz.
w przedpokoju poznanskiego mieszkania rodzicow mojej mamy wisial oprawiony portret Kosciuszki ,babcia mowila bohater my wnuki podsmiewalismy sie ” oto kosciuszko
co siusia w lozko” 😀
kto pamieta jeszcze bohatera Kosciuszko
Rysiu, to twierdzenie do pewnego stopnia dalej jest prawdziwe.Pewne cechy bohatera romantycznego i pozytywistycznego sa tak obecne w kulturze, publicystyce, w komunikacji społecznej, ze docierają nawet do tych , którzy Romantyków czytali bardzo wybiórczo i „po łebka” Co ciekawe, pewien nie żyjący już żydowski intelektualista Yoram Bronowski ( pewnie Helena go też znała) tłumaczył mi, ze mesjanizm mickiewiczowski miał duży wpływ na idee syjonistyczne końca XIX w. Ciekawe koincydencje. Mam jedna wrażenie , ze na naszych oczach ten kulturowy kod ( wszystko jedno czy znany ze źródeł, czy z drugiej ręki) zaczyna sie dynamicznie zmieniać pod wpływem natłoku nowych zupełnie informacji z sieci, TV i innych nowych technologii, kultury masowej , która jest tak „umiędzynarodowiona”. Tworzy się coś nowego, bo z drugiej strony mam wrażenie że kultury narodowe , również polska, sa jednak dość silne i młodzi ludzie tworzą jakiś niekoniecznie dla starszego pokolenia zrozumiały nowy kulturowy kod.
Kochany Bobiku, ja jestem z tych co nawet, jak nie wypiją
potrafię się dobrze bawić w Zacnej Kompaniji.
Ale za Wasze Zdrowie i pomyślność , nawet mewy łyczek wypiję
**
U nas „mewa” ma wiele znaczeń. 😆
Przykład:dzwonię do kolegi mieszkającego w Akademiku i nazwie „Mewa”(Sopot).Odbiera portierka.
Pytam:Czy to mewa?
Na to Pani portierka:Jeszcze nie!
***
Potraw też skosztuję, mogę zjeść cały ser zagryzając sianem.
Sąsiada czytam! 🙄
Czekam na serenadę w wykonaniu Rysia 😆
Skarbonka?Dzisiaj nawet do niej nie zagladałam, muszę sobie wrzucić grosik.
Spacer był !
Pana Słownika szanuję i mam kilkoro Jego dzieci.
Czy czegoś zapomnialam?
Rysiu, my w Krakowie Kościuszkę pamiętamy dobrze , bo mamy Kopiec Kościuszki, płyte na Rynku, ulice Kościuszki i do Racławic nie daleko! 🙂
Bobiku, napój brzmi bardzo przyjemnie, mnie sliwki nie przeszkadzają, ale morele, albo np suszone gruszki tez śa chyba w porządku. To sie pije na zimno czy na ciepło?
Kod kulturowy może oczywiście być, w zależności od wykształcenia, oczytania, warstwy społecznej itp. mniej lub bardziej rozbudowany. Ale umówmy się, że mówimy tu o kodzie szeroko pojętej inteligencji. W Polsce do pewnego momentu jego bazą chyba rzeczywiście był romantyzm (na pewno bardziej niż pozytywizm), ale czy tak jest dalej? Za mało znam polską młodzież, żeby coś na ten temat mówić. Raczej mogę posłuchać. 😉
Uwzględnienie Sąsiada przy stole b.miłe! dziękuje!
Jasne,że zapomniałam.:oops:
Muszę sobie supeł zawiązać,żeby o nim pamiętać.
zgadzam sie z Toba,ze jestesmy swiadkami zmian tak istotnych(komorki,sms,internet)ze pokoleniowy kod
kulturowy pozostanie prawdopodobnie domena nielicznej
grupy
Sąsiadko, pije się na zimno, nawet prosto z lodówki.
A Sąsiad przy stole robi oczywiście za symbola dobrosąsiedzkich, przyjaznych stosunków i otwartości na wszystkich spoza własnej grupy. Chyba nie będzie mu taka rola niemiła? 🙂
z polska młodzieżą mam trochę kontaktów poprzez moje jeszcze chyba młodzieżowe (??) córki, ale to jednak za mała próba i chyba niereprezentatywna. Duże miasto, dobra szkła, dobre uczelnie. Ale nie pokusiłabym sie o jakieś uogólnienia.
Może tylko to, ze pomimo ich podroży, czytania w kilku językach naraz, międzynarodowych przyjaciół, facebooka, bycia na bieżąco z amerykańskimi serialami są do polskiej kultury ( a w każdym razie jakieś jej części) przywiązani. I bez żadnych kompleksów sie z nia identyfikują
Babko,ja serenade,lepiej nie,jestescie mili memu sercu 😀
Myślę że absolutnie miła!
A jakby do tej mewy trochę białego wina, albo -jeszcze lepiej -wiśniówki kapnąć….????
zono,to samo moge powiedziec o moich dzieciakach,mimo
tego,ze niemiecki(szkola,srodowisko)jest dominujacy to
maja w sobie cos dziwnego” innego „polskiego
Bobiku skoro taaaka mewa!Polewaj!Mnie śliwki nie straszne! 🙂
U nas w Gdyni najbardziej reprezentacyjny jest Skwer Kościuszki i chyba nie ruszą tej nazwy wiatry historii.
W Sopocie -ul.Kościuszki .
Uciekam już pod koldrę, jutro mnie czeka sporo pracy.
Mam taką przywarę,że najchętniej pracuje w weekend.
Dobranoc Wszystkim ! 🙂
bawcie sie dalej z mewa wzmocniona na bialo lub czerwono
zegnam i mowie dobrych snow
dobranoc 😀
Babka sombrero opuściła 😯
A białe wino chyba by wcale tej mewie źle nie zrobiło. Zresztą w czasach przedislamskich na Nowruz serwowano wino, więc możemy po prostu uznać, że wracamy do tradycji. 🙂
Ta tradycja z białym winem mi sie podoba, może nawet jakiś słodki wermut, zresztą co kto lubi,
Dobranoc Babko i Rysiu!
Brrrr, byle nie na słodko! 👿 Jak już wermut, to wyłącznie wytrawne, zielone martini.
Szczesliwego 1388 Anno Persico wszystkim przy Bobikowym stole.
Taka bylam dzis zajeta, ale teraz nareszcie czas na celebracje i siostra z rodzinka przybywa na kolacje. Bedziemy wznosic winne toasty.
Nie upeiram sie Bobiku, może byc wytrawne. ja czesem lubie słodki alkochl ( na pierwszym miejscu jest wisniwka) ale tez i inne likier, adwokata albo jakąś sangrię
A tu coś a propos naszego kulturowego kodu:
http://wiadomosci.onet.pl/1937917,11,frasyniuk_nie_przeprosze,item.html
Ziemia – chłopom!
Piasek – kotom!
Jak to przyjemnie, że mamy na blogu kulturowe koty 🙂
I tak od Pawlaka i Frasyniuka można po kulturowych tropach przejść do Żeromskiego , Wyspiańskiego i dalej…. do tych pół malowanych zbożem rozmaitym…
sobota jest dobra na smutki
wstac,
zebrac mysli rozproszone tygodniowa bieganina
wyspacerowac problemy cieszyc sie
wstawiam wode biore sombrero i brykam
wzdluz i wszerz
😀
Bobiku
ledwo mnie parę dni nie było a juz mam za karę w poczekalni stać 👿
No tak to prawda parę dni mnie nie było i już mi z głowy wywiało ,ze dwóch linków nie moze być , skasuj Bobiku co trzeba , ja idę spać 😀
Chyba w tym haft mewa musiala byc jakas domieszka %% bo Niunia dzisiaj spi , nie wiem co tez jej się śni , może las parówkowy jak Bobikowi ostatnio
Rysiu
jak kod to powinieneś powiedzieć ilez tez sztuk pozycji ?kod Leonarda da Vinvi ? sie u Ciebie onegdaj sprzedało .Moja Mloda mówi , że to nie najlepsza książka Browna , woli ?Anioły i demony? . Czy Harlan Coben jest popularny w Niemczech
Moniko
jak polowanie na kozy , tak w ogóle uważam ,że najrozsądniej byłoby wyslać życzenie na ten Perski Nowy Rok i poprosić dla Matyldy i Zosi o kozę
To chyba tez kawalek naszego kodu??
http://www.youtube.com/watch?v=CjNVamwJw7M&feature=related
jakoś znajomo brzmi
Babko
ty nam nie rosnij tylko dochodż do formy i częsciej zaglądaj tu a nie do komisarza fomy
Amigo
ślicznie Ci pod tą kolderką a teraz czas na śniadanko
ponieważ jestem dziś zmęczona to może rzeczywiście parówki z lasu Bobikowego do tego chlebek pszenny , musztarda i ketchup , a dla amatorów zieleninki : salata lodowa z ogórkiem , pomidorem , koperkiem , dla łasuchów kupilam po drodze rogale , masełko i dżem stoją na stoliczku
Niunia dolaczy do spacerku jak odeśpi tydzien tymczasem jak zwykle po moim powrocie odtańczeniu tanca ula-hula
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Spac?authkey=Gv1sRgCLjek9vUzu-5Cw#5315524193629555554
Wstałam ze słońcem, upiekłam placek drożdżowy z rodzynkami, kruszonką i lukrem. Zapraszam, póki jest 😀
Dzień dobry. 🙂 Nietoperzyco, może to Ryś telepatycznie zwabił Cię do poczekalni, gdzie też musiał posiedzieć. Nawet nie sprawdziłem dlaczego, ale pewnie się rąbnął w adresie.
Własna koza dla Matyldy i Zosi to jest bardzo dobry pomysł. Trzeba będzie coś przedsięwziąć w tej sprawie. 💡
Babka niech sobie bywa gdzie chce, nam od tego nie ubędzie. 😉
Haneczko, da się z tego placka obdrapać lukier? Reszta wygląda jadalnie. 😀
Nietoperzyco, dobrze, że wróciłaś. Niuni na pewno mordka się śmieje. 🙂
Pomysł z parówkowym lasem wspaniały. Takie dwa w jednym- mozna poganiać i pojeść jednocześnie. 😀
Bobiku, masz wiecej takich wizji? Tak sobie pomyslałem, że fajnie byłoby wybiec z lasu na chrząstkową łąkę i zanurzyć język w rosołowym jeziorze. 🙄 Moja wciaż mówi, ze mam żołądek bez dna, cokolwiek to oznacza….
Niuniu, lubisz kapustkę i ogórki wiec na pewno dogadałabyś się z moja nową koleżanką, pitbullką. prawdziwa z niej wegetarianka. Czasem ugryzie troszkę gotowanej wołowinki, jak choruje. Na codzień wspaniale umie wyselekcjonować ziarenka kasz czy ryzu oraz warzywek, pozostawiając mięcho. No i żadnym buraczkom nie przepusci. Jej pani musi je dobrze chować, jak chce sama je jeść. 🙂
Amigo, wizji to ja mam pod dostatkiem 😀 ale ta z puszczą parówkową akurat nie była moja, tylko Pani Kierowniczki. Ja zacząłem skromnie, od zasiania parówek i czekania, czy wyrosną. A zaczęło się to tu:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=308#comment-40424
Jak się czyta dalej cały łańcuszek wierszykowo-prozatorski, to można się dowiedzieć, skąd się wzięła na końcu ta wizja:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=308#comment-40424
😀
A Twój żołądek bez dna oznacza, że należymy do tej samej kategorii psów. Ja też cięgiem jeno o jednym myślę i wszystko mi się kojarzy. 😆
Bobiku, nie bardzo 🙁 W przyszłości zostawię kawałek na golasa 🙂
Na golasa? Kto będzie na golasa?
Witajcie!
Nietoperzyco, cudnie,ze wrociłaś niuni się odpoczynek należy.
:mrgeen:
Gdybym nie zaglądała do komisariatu- nie poznałabym Bobika, który przed wejściem pilnie obserwował, czy tam się nie kroi jakiś vacat. 🙄
A że nie przejde obojetnie wobec żadnego psa – to skutki wiadome. 🙄
Dzięki temu poznałam Was wszystkich.
I to chyba niesprawiedliwe, bo ja „tu” tkwię, a w komisariacie tylko”bywam’ 😯
Bobiku ja nie nie opuściłam sombrerra tylko ryś się nie miał czym nakryć, jak uciekał pod pierzynę z łazienki, gdzie się pluskał ze zlotą rybka. 😳
A ponadto sombrerro już dawno jest rysiowe. 🙄
Hoko, placek 😆 Reszta buzia w ciup, rączki w małdrzyk 😉
A, to już możemy odpowiedzieć Hoko, kto tu na golasa – Ryś, złota rybka, a w przyszłości jeszcze placek. 😀
Tylko czy plackom dobrze robi kąpiel? 😯
Idziemy zaraz z Emi na spacer, słoneczko przygrzewa.
Zrobię tylko pieczarki do spagetti i znikam.
**
Zostawcie po kawałku 7 S dla Heleny, albo podeślijcie Hermesa na Florydę. 🙂
No i masz babko placek !:lol:
O, przepraszam, nie tylko babo! Ten placek podobno miał być dla wszystkich. 😉
Ale ja jeszcze śniadania nie jadłam!!
Dopiero kawę popijam!
Nie moglibyście poogrzać złotej rybki? 😡
Proszę o doprecyzowanie wypowiedzi. Czy mamy tę rybkę ogrzewać, żeby nie marzła, czy podgrzewać w celach konsumpcyjnych?
Gospodarz stołu decyduje!
Przepraszam mialo być ” poogryzać złotej rybki” * pospiech!!
Biedne te rodziny internautek,co jakiś czas jedzą przypalone potrawy!!
A u mnie:
Krupnik – juz gotowy
polędwiczki wieprzowe w sosie kaparowym ( dochodzą)
szpinak ( się rozmraża)
penne ( czeka aż się woda zagotuje)
Mam nadzieję ze nic się nie przypali, to zawsze była głowna uwaga mojego Ojca ( wyśmienitego kucharza): „Zmniejsz gaz!”