Tragiczny koniec szczeniaka
Opierałem się ze wszystkich sił. Młóciłem łapami, warczałem i usiłowałem wbić zęby w nadgarstek zamaskowanej postaci, która chwyciła mnie za kark i wlokła w nieznane. Wszystko na próżno. To podejrzane indywiduum bez wątpienia było silniejsze ode mnie, a na dodatek całkowicie niewrażliwe zarówno na ciosy, ugryzienia i zadrapania, jak też – no cóż, nie będę ukrywał, że i do tego się posunąłem – żałosne, połączone ze skomleniem błagania. Popędzany przez nieubłaganego porywacza coraz bardziej oddalałem się od miejsca, w którym tak cudownie i błogo spędziłem osiem miesięcy dotychczasowego życia. Od mojego szczenięctwa.
Wrzucony do ciemnego i mglistego pomieszczenia oddałem się najpierw akomodacji wzroku do niesprzyjających warunków widocznościowych, a kiedy już mi się to udało, ujrzałem coś, co mi się bardzo, ale to bardzo nie spodobało. Kilku facetów w dziwnych czapkach siedziało za dość oficjalnie wyglądającym stołem, a na podłodze i na ścianach leżały i wisiały przedmioty, których przeznaczenia wprawdzie dokładnie nie znałem, ale intuicja podpowiadała mi, że nie miały one nic wspólnego z bezbolesną stroną życia. Uczapkowieni faceci poszeptali między sobą, jeden z nich walnął drewnianym młotkiem w stół i się zaczęło.
– Czy przyznajesz się, Bobisławie Blogowski, do niecnej chęci spędzenia żywota na zabawach, podgryzankach, łaszeniu, smyraniu i, według twoich własnych słów, wtranżalaniu?
To mną wstrząsnęło. No, owszem, w moich dokumentach stoi jak byk „Bobisław”, ale pomijając już to, że nikt dotąd tak się do mnie nie zwracał i wcale mnie ta forma nie zachwyca, cóż mógł mieć wspólnego ten formalny Bobisław ze mną, Bobikiem? A już przyznawać się do czegokolwiek ani mi się śniło, więc odpowiedziałem wymijająco:
Swobodnym duchem jest szczeniaczek
i nie ma w tym nic złego,
wskazane więc by było raczej
odczepić się od niego.
Że biega, merda i wtranżala,
to nie jest żadna zbrodnia,
jak również to, że się przechwala
dziurami w pewnych spodniach.
A nawet ze smyrania brzucha
mu trudno zarzut zrobić,
więc o co cała zawierucha?
Czy to nie z jakiej fobii?
– Ha! – wykrzyknął najgrubszy z czapkowych. – Widzieliśmy już niejednego zatwardziałego grzesznika, ale ten przechodzi ludzkie pojęcie, a nawet samego siebie. Kocie, czyń swoją powinność!
Spod stołu wyskoczył olbrzymi, niezbyt przyjaźnie łypiący zielonymi ślepiami kocur i pochwycił w łapy wcześniej przygotowaną na tę okoliczność kartkę papieru i długopis.
– Podpisz! – miauknął rozkazująco.
– Niczego nie podpiszę! – odszczeknąłem buńczucznie. Nie będzie mi w końcu taki dyktował, co mam robić. Nawet moja rodzina nigdy się na to nie odważała, a tutaj…
Nagle przed oczami zobaczyłem wszystkie gwiazdy, całą mleczną drogę, a w ogonie poczułem ból tak okropny, że nie starczyłoby całego życia na jego opisanie. Wrzasnąłem przeraźliwie i zacząłem kręcić się w kółko. Kot puścił mój ogon, wskoczył na stół i z lubością zaczął oblizywać krwistoczerwone pazury. Siedzący w samym środku facet zapytał niby łagodnym, ale w jakiś podskórny sposób złowieszczym głosem
– Bobisławie Blogowski, czy przemyślałeś swoje nierozsądne postępowanie i jesteś skłonny do podpisania?
– Nie pod… – zacząłem i zobaczyłem kątem oka, że kocur uniósł głowę i uśmiechnął się złośliwie. Dobrze wiedziałem, co to oznacza. Było nie było, mimo młodego wieku miałem już z kotami pewne doświadczenia. W mgnieniu oka zmieniłem zdanie i szczeknąłem:
– Dobra, dobra, podpiszę. Puścicie mnie potem?
– Oczywiście, że puścimy – odpowiedział z namaszczeniem ten niby łagodny ważniak. – Nie trzymamy tu nikogo dłużej, niż to jest konieczne. I po wypuszczeniu nie będziemy nawet pilnować, czy dotrzymujesz warunków umowy. Wiemy, że zaczniesz to robić sam.
Prawdę mówiąc, jego słowa przelatywały mi koło uszu jak jętki jednodniówki. Okiem wyobraźni widziałem już swój powrót do domu, czekające na mnie zabawki, miskę pełną pasztetówki, wieczorną porcję smyranka… Złapałem długopis i z rozmachem nabazgrałem swój podpis na końcu długiego ciągu paragrafów, punktów i podpunktów. Jakież w końcu znaczenie miało tych kilka literek? Kot szybko złapał papier i podał go trzeciemu od lewej facetowi, który starannie wpiął kartkę do leżącego przed nim segregatora.
– Bobisławie Blogowski – rozległ się głos ważniaka, tym razem nie łagodny, a grzmiący, dudniący i znaczący – podpisałeś właśnie zobowiązanie do zakończenia szczeniackiego okresu twego życia i nieodwołalnego wejścia w dorosłość. Tym samym twój podpis zaczął mieć skutki prawne i nie tylko. Od dziś będziesz stale podpisywał różne papiery, a wszystko, co podpiszesz, będzie miało dla ciebie konsekwencje, przed którymi nie umkniesz. W praktyce oznacza to koniec beztroskich zabaw, koniec niezasłużonych głasków, nieuzasadnionego drapania po brzuchu, koniec taryfy ulgowej. Na pasztetówkę będziesz sobie musiał zapracować w pocie czoła. A przede wszystkim będziesz musiał zaprzestać nieodpowiedzialnego kłapania ozorem, które szczeniakowi mogło jeszcze ujść, ale poważnemu, dorosłemu psu już doprawdy nie przystoi.
Uświadomiwszy sobie całą grozę sytuacji zawyłem, szarpnąłem się i skoczyłem w stronę segregatora, żeby wydobyć z niego straszliwy cyrograf. Kocur zastąpił mi drogę i wymownie rozcapierzył pazury. Spuściłem łeb. Nie miałem nawet jak zachować resztek godności. Z podkulonym ogonem i pełną świadomością tego, co się stało, spróbowałem wycofać się tymi samymi drzwiami, którymi mnie tu dostarczono.
– O, przepraszam – z ironiczną uprzejmością wysyczał kot – z tego punktu nie ma już powrotu. Dwa razy nie wpadamy do tej samej bramy. Proszę tędy…
Dokładnie w tym momencie odczułem z potworną wyrazistością, że stało się coś nieodwracalnego, znacznie gorszego niż samo złożenie podpisu ale nie miało to już większego znaczenia. Wychodząc przeciwległymi drzwiami wiedziałem, że dokonana w majestacie czapek zbrodnia pozostanie bezkarna. Nikt nie będzie ścigał morderstwa na Bobiku. Uzurpator Bobisław zajmie jego miejsce i nikt nawet nie zauważy zamiany. Wlokąc się w kierunku reszty mojego życia usłyszałem jeszcze, jak ważniak mówi do tego z segregatorem:
– Wyjątkowo gładko nam dzisiaj poszło.
Biedny Bobiku,
nie ma co, dopadła Cię dorosłość, która większości na tym blogu przytrafiła się już dawniej, dawno, a nawet bardzo dawno temu. Współczuję piesku i ciekawa jestem, jak sobie będziesz radził. Tak samo kibicuję moim synom i często ze współczuciem przyglądam się ich zmaganiom z dorosłością, a co za tym idzie, z pewną odpowiedzialnością. Na razie tylko za siebie. Tobie Bobiku też chyba na razie nie grozi odpowiedzialność za rodzinę?
Mimo dzisiejszej daty to chyba nie był prima aprilis? W końcu szczeniak, który skończył osiem miesięcy, to już nie szczeniak. Ale – z drugiej strony – na psach się nie znam, a ostatniego kota miałam tak dawno temu, że już nie pamiętam.
Nie zgadzam sie na zadnego Bobislawa! Bobik to Bobik nawet troche dorosly. Nie chce i juz!
Trzeba by tam wyslac jakiego sprytnego kota – moze Mordka moze Pana Kota kto tam jeszcze … i jakims kocim sposobem papierzysko wydostac, uniewaznic i najlepiej wyslac gdzies do niepamieci.
Bobiku a Ty pewien jestes, ze podpis wazny? Notarialnie poswiadczony? Bo moze lapka Ci sie trzesla i to nie calkiem Twoj podpis?
No to milego 1 kwietnia. Jutro, a wlasciwie juz za 20 minut ma nas zaatakowac jakis zlosliwy wirus, nie wiadomo czy komputer przetrzyma … Dobranoc
Bobik
nastraszył , horror po raz pierwszy napisał
ale ja się nie dam nabrać
dziś PRYMA APRYLIS
1 kwietnia dzień figli i psikusów
Na sniadanko rogalików stos
z róża , jabłkiem i budyniem
dla pozostałych salatka warzywna
groszek , marchewka , jajka , ziemniaki, ogóreczki Mojej , pietruszka , odrobina kukurydzy , majonezik i mniam
Słonce niesmiało wychodzi , ale mu zaraz pomozemy
Amigo , Emi biegniemy
będziemy slonko wyciagac do góry
witam !!!
wstawiam na gaz
Bobiku!no co mam powiedziec,chyba najpierw popracuje i
przemysle 😀
Nikt nie będzie ścigał morderstwa na Bobiku. Uzurpator Bobisław zajmie jego miejsce i nikt nawet nie zauważy zamiany. Wlokąc się w kierunku reszty mojego życia usłyszałem jeszcze, jak ważniak mówi do tego z segregatorem:
– Wyjątkowo gładko nam dzisiaj poszło
Wyszedłwszy Bobik rozejrzał się w około
noc zlaegała nad sennym miasteczkiem
w tej ciemnosci jego oczy dostrzegły dwa świecące punkty
Bobik ruszył w ich stronę
cdn
PRYMA APRYLIS
http://wiadomosci.onet.pl/1944664,11,item.html
„ostoja podstawowych standardów etycznych i patriotyzmu „
Dzisiaj nic nie napiszę, bo i tak mnie nikt na serio nie weźmie.
na fomę nie trza serii, wystarczy jeden strzał…
Szanowni Państwo!
Witam Państwa jako nowy gospodarz blogu i chcę wyrazić nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna i korzystna (dla mnie). W przeciwnym przypadku nie omieszkam użyć środków, które odpowiedni standard tej współpracy (ze strony Państwa) wymuszą.
Moja odpowiedź pani Puchale i innym będzie nie tylko stanowczym rozliczeniem się z przeszłością, ale i zapowiedzią nowych wiatrów historii (tromby!), włącznie z przemianowaniem blogu na Blogpospolitą i dodaniem jej odpowiedniej liczby porządkowej. Osiem miesięcy to nie jest dla psa wiek bardzo poważny i nie przeszkadzałby w utrzymaniu statusu szczenięcia, zauważmy jednak, odkąd to już tajny agent, a przynajmniej TW Bobik podawał się za ośmiomiesięcznika! Tę wrogą oraz katastrofalną dla państwa i Państwa działalność Bobika można liczyć już, bez przesady, w latach! Nadszedł wreszcie czas, by rozwinąć sztandary, odwołać się do najświętszych wartości i położyć kres!
Od dziś na tym blogu niejedno się zmieni! Korzystając z dorobku inteligencji żoliborsko-etosowej oraz instytutów będących ostoją, przy wsparciu Prawdziwych Polaków i Prawdziwych Patriotów, poprowadzę Państwa w kierunku, który uznam za słuszny. A opornych załatwię nie w ten, to w inny sposób!
Na początek zakazuje się wszelkich żartów, bo nigdy nie wiadomo, czy nie są one ze mnie. A nad resztą zarządzeń zastanowię się wraz z moimi krewnymi.
Po drugie zakazuje się używania wszelkich uśmiechniętych, a już zwłaszcza naśmiewająco-natrząsających mordek.
W związku z tym, że i tak wszystko będzie na serio, wątpliwości kol. fomy są całkowicie nieuzasadnione.
Po trzecie nie będzie zeen szczał w niewiadomych intencjach. Albo się określi i opowie po właściwej stronie, albo zmienimy kierunek wiatru w stronę do zeena.
Szanowny Panie Bobisławie, Towarzysze!
Staję przed Wami skruszony, zbłądziłem…
Przekonany o autentyczności zaangażowania w słusznom sprawem, uległem podszeptom zdradzieckich Judaszów. Niecnie wykorzystano mój zapał i entuzjazm oraz świeże spojrzenie, które okazało się naiwnościom.
Z całych sił popierałem Towarzysza Wassermana, czy to moja wina, że złapałem u niego kilka razy plusa?
A niby wiedziałem, że nigdy nie wchodzi się do tej samej wody. Ale na miłość boską, skąd mogłem przypuszczać, że on wody w wannie nie zmienia przez lata….
Od dziś będę wiernie wpatrzony w naszego Towarzysza Przewodnika Bobisława i tylko jemu zaufam.
Z pobudek patriotycznych nie zrezygnuję: będę trąbił od szóstej rano… aż wszystko wytrąbię.
Proszę Szanownych Towarzyszy o wybaczenie moich błędów i wypaczeń, obiecuję poprawę…
Niech żyje Pies i Sprawiedliwość!
.. dwa świecące się punkty
zblizaly sie coraz bardziej do Bobika
tylko ułamek sekundy i….. cdn
http://www.youtube.com/watch?v=Y1F72b0PBmo
😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆
precz z cenzura i cenzorem uzurpatorem 👿 👿 👿
Oj, chyba jutuba też zakażemy… Postszczeniackie miazmaty rozsiewa!
Proszę brać wzór z kol. zeena, którego samokrytyka połączona z deklaracjom poprawy zostanie zabetonowana i stanie się filarem budowanej przeze mnie słusznej Blogpospolitej.
A na tę mordkową, że nie powiem morderczą opozycję znajdzie się jakiś Kruczek…
UCIEKAM ( do Krakowa)
Pani Żona Sąsiada niech się nie spodziewa, że ucieczka akurat do Krakowa coś jej pomoże. Po pierwsze tam też mamy swojego instytuta, a po drugie wkrótce skontroluję tam sytuację osobiście!
Skoro może być dorosły Radek czy Waldi, to i Bobik jest wporzo jak mawia moja córka. 😉
Jestem po maratonie – musiałam gonić termin od wczorajszego świtu. Dogoniłam dziś o ok. 4,30, po szóstej musiałam zawieźć klientowi „owoce” tego . Teraz muszę ogarnać chałupę ,dziecko wyprawić do szkoły itp. Wieczorkiem bliżej się zapoznam z zaistniałą na blogu sytuacją.
Tymczasem miłego dnia wszystkim i niech Jola Rutowicz daruje sobie prowadzenie Pegaza 😉 😀
Pani Małgosia chyba nie przypuszcza, że pegaza można tak po prostu puścić wolno?
Jak najbardziej prowadzić, za uzdę, a od czasu do czasu bacikiem, bacikiem…
..wtem Bobik usłyszał
dziwny dzwięk
spojrzał w górę i… cdn
O, biedny Bobislawie (formerly known as Bobik), zdaje sie ze istotnie podpisales jakis diabelski cyrograf o doroslosci. Ale – tu uzyje argumentow Billa C., ktore pomogly mu w ciezkich czasach jego malego problemu z Monika L. – co to jest doroslosc? Podpisales, to trudno, ale definicje doroslosci podstaw taka, jaka Tobie najbardziej odpowiada. Zamiast ponuro-instytutowo-zoliborskiej (bez konta bankowego – chociaz chyba ostatnio zalozyl – i prawa jazdy), albo wersji oficjeli partyjnych z poprzedniego okresu historycznego (nadal przechowywana w przetrwalnikach po roznych instytutach), proponuje doroslosc chocby w wersji Twoich rodzicow, a jakos sobie poradzisz. No i jesli teraz piecdziesiatka jest nowa trzydziestka, to i Ty powinienes do swojej doroslosci podchodzic radosnie i z kalkulatorem, odejmujac sobie jak najwiecej lat (w Twoim wieku moga Ci wyjsc lata ujemne!).
Szanowni Państwo,oprócz starych wyliniałych wiekiem i działalnością kotów- są jeszcze w dobrze zorganizowanyxch społeczeństwach koty ,które na byle pasku nie pójdą.
Nie mogę powiedzieć wszystkiego, obowiązuje mnie tajemnica zwana niegdyś tajemnicą Poliszynela.(Otóż ten Poliszynel trąbił na lewo i prawo co wiedział.)
Ja sobie też chętnie potrabię z zeenem, ale najpierw, jak dla brata- zadanie musi być wykonane!!
Ja MAM TE PAPIERY !!I nie nie ma takiej siły która by mi je odebrała!!!
Bobisław( niegdyś Bobik), któremu się wydaje,że mu wyprano mózg jednym zastrzykiem przeciw wściekliźnie
musi odbyć kwarantannę!!
Po niej odzyska papiery, które zostaną nadesłane pocztą kurierską”Hermes” najpóżniej w ciagu 11 godzin.
I proszę żeby nikt nie mówił,że nie ma rzeczy niemożliwych.
Bobika, choć pies i się zepsił ostatnio- bronić będziemy do ostatniego kociego pazura,ostatniego kłaka na dywanie i ostatnich sików w kuwecie.
Może i psy nam wchodzą w drogę, ale jako istoty niezależne
chodzące swoimi ścieżkami- rozumiemy zniewolonych.
**
jeśli chodzi o Tego Fomę- zalecamy tym razem poważne potraktowanie ! 😆
” Pegaz ”
Stał u wrót moich,
Rząd miał złoty i ogłowie.
W tle zarys Troji:
Helena 😉
Parys, wojowie.
Nęcił mnie rżeniem
i kopyt stukotem.
Dosiadłam!Uniesienie!
Galop, skok
Podniebnym lotem!!
W locie mnie zrzucił!
Cialo me rozbite!
Lecz rozum wrócił:
Ecuus ne credite! 🙂
Ach żono, żono sąsiada, wiarołomna istoto!
Czemu uciekasz do Krakowa nie biorąc mnie ze sobą? 😡
Najbardziej to szkoda tej taryfy ulgowej 😆
Babko, ja tez na razie musze uciekac, wiec tylko szybko napisze, ze Twoj wiersz o Pegazie bardzo ladny. 🙂 Mam tez pewne podejrzenia, ze Pegaz zrzucil Cie w locie, bo pewnie w kieszeni zadzwonila Ci komorka! 😀
Moniko ::smile: 😆 🙂 🙄
nad jego głowa przeleciał
cień, nim zdązył zareagować
usłyszał ……cdn
Czy mi się zdaje, czy zaczynam zauważać kształtowanie się cichej, a nawet coraz głośniejszej opozycji przeciwko mojej osobie i temu, co ona reprezentuje?
Zresztą, co ja się pytam. Skoro mi się zdaje, to jest dokładnie tak, jak mi się zdaje.
A czy ktoś z niepopierających zdaje sobie sprawę, że opozycja to już prawie spisek?
Zresztą, jakie „prawie”. Opozycja to JEST spisek przeciwko wszystkiemu, co najświętsze i najbardziej wartościowe w naszej Blogpospolitej.
No, chyba że to akurat ja jestem w opozycji. Wtedy sprawa przedstawia się, rzecz jasna, dokładnie na odwrót i nikt mi nie wmówi, że żółte jest żółte, a zielone zielone.
Więc uważajcie na to, co mówicie, a ja na wszelki wypadek pójdę do sklepu wędkarskiego poszukać kilku haczyków. Albo nie, wezmę od razu haki rzeźnickie.
Towarzyszu Bobisławie,
Ja jusz ózbierałem na co poniektórych kfity, kolega z IPN-u dał i mam ksera. Wyciągniemy w odpowiednim momencie…
A tymczasem na odcinku ideolo:
Niech żyje Towarzysz Bobisław!
Niech żyje Blogpospolita!
Liberały do Liberii!
„prawie” robi dużą różnicę jak mawia Moja Młoda ❗ 😆
Wyraże mojom opinie: kol. zeen wykazuje kwalifikacje co najmniej na ministra, jeśli nie lepi. A jak lepi, to też może wykazywać, byle w ramach określonej opcji światopoglądowej.
Z was bedom ludzie, kol. zeen! A przy pewnym wysiłku i dobrej kserokopiarce może i na psa byście sie nadali.
Wasz pomysł z liberałami postaramy się wykorzystać. Ja wprawdzie lansowałem teze „leberały na leberę”, ale Wasza idea pozwala szybko i bez zbędnych inwestycji oczyścić przedpole. A na leberę przerobimy elpeerów, bo już nam niepotrzebni.
To zastanówcie się jeszcze, jak skutecznie posłać postkomuchów do postkomunii.
…szybciej, szybciej
w lewo , szybciej
jeszcze chwilka
i…..cdn
Pomocy!: potrzebuje (a wlasciwie Magda) rozsadnego tlumaczenia na polski:
Faire connaitre et reconnaitre le cycle de salons comme la référence incontournable pour créer des synergies dans la démarche de Développement Durable et d? Innovation des entreprises
Ja tam językami żadnymi nie gadam, bo po co, ale jak Wanda będzie na mnie głosować i nie będzie przeciwko mnie knuć, to pozwalam się pod swoim nickiem wpisać tłumaczowi. Bo łaskawy jestem pon.
Tu tłumacz. Wando, dla rozsądnego przełożenia warto by choć odrobinę znać kontekst, bo większość z tych słów jest wieloznaczna i bez kontekstu piramidalną bzdurę można strzelić. Tak z grubsza, na moje oko, chodzi o „(roz)poznanie i uznanie cyklu salonów (prawdopodobnie w sensie wystaw, ekspozycji, ale może to nawet być rozumiane w sensie spotkań lub konferencji)) za odniesienie niezbędne dla stworzenia/uzyskania synergii w wysiłkach na rzecz ciągłego rozwoju i innowacyjności przedsiębiorstw. Co to ma oznaczać w praktyce, zwłaszcza te salony, diabli wiedzą. Biez konteksta nie razbieriosz.
niestety nie mialysmy w danej chwili zadnego kontekstu – podobna pierwsza wersje oddala potrzebujacym ale w Twojej wersji sa sformulowania na ktore nie wpadlysmy, wiec pewnie jutro jeszcze poprawi.
Dziekuje bardzo pieseczku 🙂
te salony czy wystawy to moze byc cos co organizuje jej firma no bo sie zajmuja budownictwem i ekorozwojem czy tez sustainable development jak to sie modnie mowi.
Dziekuje bardzo i juz nie zawracam glowy
myslalem kilka godzin i nic,dno
blog ciagle w rekach jakiegos „bobislawa” brykam wiec dalej
Zegnam; nic tu po mnie
p.s.dolacze chetnie do poszukiwan wygnanego BOBIKA
chyba,ze „bobislaw”da sie lubic i pozwoli marzyc
do widzenia
Nareszcie niepewny i teutoński element odpadnie i zostanie zdrowy patryjotyczny tżonek. Wahajoncych się na wahacze, bojoncych się na boje, nie żucim ziemi skond nasz rut.
A postkomuchuf na pasze dla muchuf.
To byłem ja, trener III klasy, w tym dwie skończone – zeen
Bobiku -uslyszał czyjśc głos
pies niepewnie podniósł leb
bojąc się prowokacji
na galęzi siedził …..cdn
RysIu!
Ty sobie udziesz spać, a tu o Tobie „Polityka” pisze w artykule;”Mamy kota”.Dobrego wywiadu udzieliłeś! 😆
Ęszip ut ąrutaiwalk ąnzcytapmys cęiw utsket ein ćadiw. !!:idea:
Widzę, że za miętki byłem i jakaś pisanina szyframi się zaczyna!
To inaczej pogadamy. Żadnych wyborów nie będzie. Uciąć im wszystkim głowy i juszszsz!
Z wyjątkiem zeena, oczywiście. On zostanie ministrem.
Niunia, za 4 godziny razem z wałówką podeślij przez Hermesa te papiery, które zdobyl don Vito.
My Cię bardzo serdecznie pozdrawiamy, jak i Wszystkich Gości.
**
babka mówi,że kiedy się zwolni miejsce po Prof.Kukuryku w tym PIN-ie, można by optowć za Prof.III kl- zeenem.
Filia jest blisko nas ,możemy się pofatygować z demokracją, destabilizacją, denuncjacją, destrukcją i degrengoladą, a na przekąskę rolada z baraniny. 🙄
Tośmy się łajza minęli Bobisławie! Patrz wyżej! 😆
Czy wszyscy się już dostatecznie wystraszyli?
Czy wszyscy już uwierzyli, że blog nieodwołalnie znalazł się we władaniu Bobisława Straszliwego?
No to chyba już przyszła pora, żeby zawołać: PRIMA APRILIS! 😀 😀 😀
Oj dana, dana,
nie ma tyrana,
jest znowu psina dobrze wam znana,
oj dana.
Życie jest formą głupiego żartu,
a jak się kończy, wiemy od startu,
lecz zanim kiedyś dojdzie do krachu,
dobrze się pośmiać – w przerwach od strachu.
Oj dana! 😆
znajomy nietoperz
pies spojrzał jeszcze raz by się upewnić
tak bez wątpienia to był
św. nietoperz cdn
Ale zrobienie zeena ministrem dalej uważam za dobry pomysł! 😀
O! mogę wrócić!!! pozdrowienia z Krakowa 😀
Bobik za sobą usłyszał
odgłosy lap
mnóstwa łap
odwrocił się i
zobaczył wszystkich przyjaciól
wszyscy śmiali się i krzyczeli
PRYMA APRYLIS
Don Vito trzymał w pyszczku …..
podpisany cyrograf Bobika
no cóż wszystko dobre
co się dobrze konczy 😀
Bobiku
wiadomo ja ani , ani 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆
poproszę tytuł pierwszego pisarza na dworze Bobika 😀
A, proszę bardzo, Niuniu. Jak już nie muszę być dorosły, to mogę rozdawać stanowiska i tytuły bez ograniczeń. 😆
O, widze, ze rewolucja palacowa u Bobika juz odwolana. Calosc strasznych prima-aprilisowych wydarzen odbyla sie podczas moich peregrynacji prawie do Rhode Island i z powrotem. Co prawda to nie trasa Warszawa-Krakow, ale uwazam, ze na dobra herbatke zasluzylam i tak, wiec ide parzyc Earl Grey’a, podczas gdy Bobik lekka lapka bedzie rozdawal tytuly i stanowiska. 😀
I jeszcze mi tak wpadlo do glowy, Bobiku, ze moze na boku moglbys zarobic na tych tytulach, oferujac je po przystepnej cenie na internecie. Wydaje mi sie, ze jest juz calkiem spory rynek na ten towar. Na poczatek moglbys oferowac szeroki wachlarz np. doktoratow i magisteriow we wszystkich dziedzinach (od „nauk kosmetycznych” do wszechobecnego „konsultingu”), oraz stanowiska kierownicze w wielu instytucjach, w ktorych na razie jest ich jeszcze za malo. 🙂
Prima Aprilis Bobiku!!
Bobik na blog!! 😆
Zeen na ministra 😆
Niunia na pisarza !! 😆
Pasztetówka na pomnik komisarza ! 😆
Komisarz na służbę 😆
Ryś na kanapę! 😆
Żona do Warszawy ! 😆
Wanda TX do Galerii 😆
Monika do Vermontu po mleko 😆
Emi, ogolnie popieram! 😆 W szczegolach, pojechalam dzis na poludnie, ale nie bylo tam ani odrobine cieplej. Wydaje mi sie, ze wyjazdy na poludnie ze wzgledu na klimat sa mocno przereklamowane. 🙄
Ja dzisiaj jestem zdecydowania wczorajsza. I tu, i ówdzię polazłam na blogi pod wczorajszą datą i juz miałam ryknąć, że jak to, gdzie ludziska… ale połapałam się, że jestem wczorajsza.
Tu mam stanowisko – ochmistrzyni. Nawet mi płacą, symbolicznie dość, ale zawsze. Chętnie od Bobika przyjmę coś lepszego, jakieś stanowisko wysokie, moze być honorowe, no i jakieś tytuły na dodatek? Jak rozdają, to trzeba brać!
Tymczasem popijam czerwone sangiovese, poobiednio.
Monika,
co Ty opowiadasz – wierz mi, ze najpołudniejsze południe Afryki to jednak wielka różnica z Kanadą – kiedy opuszczałam Kanadę, było -16C. W Cape Town +42C. 😯
Niech żyją południowe kraje 😎
A nie mogłyby te ciepłe kraje być popołudniowe, żebym nie musiał do nich za wcześnie wstawać? 😀
Ze stanowiskami i s-ką, jak już zaznaczyłem, nie ma problemu:
Babka – dostaje tytuł Naczelnej Babki Blogu.
Monika – Szefowej Działu Udoju Kozy Nostry
Alicja – Doktora Konsultingu Habilitowanego
Kierowniczka – zostaje nadal Kierowniczką
Jeszcze jacyś chętni? Komu stanowisko, komu? 😆
A dziekuje, dziekuje, Bobiku – choc zasadniczo nie szukam tytulow, ten mi wyraznie odpowiada, wiec biore z wdziecznoscia. 😆 Z tego, co piszesz, to ja chyba bylam na Popoludniu – wyruszylam rano, a po poludniu juz bylam z powrotem. 😀
Ja nie dziękuję, bo u mnie nic się nie zmienia…
Czy moge dostac tytul Naczelnego Krolika Blogu?
Zawsze sie doaje nabrac na Prima Aprilisy.
Jak Pani Kierowniczka sobie jakiejś zmiany życzy, to proszę bardzo. Ale tytuł Kierowniczki wydaje mi się tak znamienity i obrośnięty tradycją, że nie chciałem na własną łapę nic przy nim kombinować. 😀
Ciesze sie, ze znow jest Bobik 🙂 ale nie zdazylam naczytac co sie wyrabialo w miedzyczasie, bo dzisiaj zamiast kontaktow internetowych podbudowywalysmy nasze wiezi lokalne twarza w twarz! (patrz artykul przeslany niegdys przez Monike o Facebook). A okazja byla mila, jako ze jedna z nas urodzila sie pierwszego kwietnia. I to nie byla zadna pomylka.
Naczelny Krolik brzmi niezwykle pieknie… 🙂
Wando, wyobraz sobie, ze dzis spotkalam osobe urodzona pierwszego kwietnia. Narzekala, ze oprocz najblizszych, nikt jej nie wierzy, gdy mowi, ze ma urodziny. Juz chyba lepiej obchodzic co cztery lata, jesli sie urodzilo 29 lutego. 😉
Mnie też się Naczelny Królik bardzo podoba. Przyklepujemy! 😀
Wanda może zostać Przewodniczącą Delegatury Krajowej Żółtych Róż Teksasu, jak ma ochotę. 🙂
Coraz ciekawsze tytuly, Bobiku. Popieram ten dla Wandy w imieniu wydojonej Kozy Nostry. 😀
No to jeszcze Helena zostanie Zaoczną Prezeską Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Krokodylej. Wróci to się pewnie ucieszy. 😀
I jeszcze cos dla Krolika – dzisiaj sluchalam wieczorem dziennika radiowego dosc nieuwaznie, i prawie sie nabralam na historyjke prima-aprilisowa, ktora byla tak ladna, ze az szkoda, ze nieprawdziwa. Otoz w ramach infromowania o opuszczonych przez wlascicieli domach w Kaliforni i trudnosci z namowieniem nabywcow do zamieszkania w opuszczonych przez ludzi dzielnicach, dziennikarze doniesli, ze teraz wynajmuje sie aktorow, ktorzy na czas ogladania nieruchomosci udaja mieszkajacych obok sasiadow. Ktos chodzi po ulicy z psem, dzieci jezdza na rowerkach, ktos inny siedzi na ganku swojego domu – wszystko po to, zeby skusic nabywce pozorami zycia…A nabrac mozna sie bylo, bo w Kaliforni mnostwo gdzie indziej nieprawdopodobnych historii jest mozliwych. Dotad slyszalam o wynajmowaniu mebli, zeby dom przytulniej wygladal, wiec w koncu wynajecie ludzi to bylby tylko nastepny krok, i jeszcze by na tym zarobili bezrobotni aktorzy. 😉
Jak to? To był prima aprilis? 😯 A ja już złożyłem podanie o pracę w charakterze psa wyprowadzanego na spacer w takiej dzielnicy. Myślałem sobie – robota przyjemna, stosowna do moich kwalifikacji, no i z perspektywą zatrudnienia na ładnych kilka lat.
Całą perspektywę świetlanej przyszłości w Kalifornii mi popsuli! 👿
Bylam w Kaliforni tylko raz, ok. 10 lat temu. Tylko w Santa Barbara i na pobliskiej Santa Catalina Island . Juz wtedy domy w Kaliforni byly zdecydowanie za wysoko cenione. Moze te ceny byly za sprawa dzis juz pogrzebanej Silicone Valley, kto wie. Ale bylam tam w lutym. Chodzilo sie w szortach, bylo pyszne meksykanskie jedzenie, krajobraz piekny- ocean i gory. Ludzie piekni. Idealne miejsce dla dwudziestoletnich szczuplych dlugonogich blondynek.Albo cutie szczeniaczkow. Moze w nastepnym zyciu.
Delegatura Zoltych Roz – bardzo ladne – akceptuje z radoscia 🙂
kamien z serca
moge dalej wode dla Bobika gotowac
magnolia czeka,moze ma czas,moze dzisiaj albo jutro?
sombrero wczoraj zawadzalo na glowie bylo za cieplo
(jak” tam” to robia w te upaly)powedrowalo do skrzyni
do pierzyny,poczeka do jesieni
do sniadania do dziela CZWARTEK
😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
Słoneczko świeci
mam nadzieję ,że Rys sombrero już zabrał
mam dylemat niesamowity
same znakomitosci na tym blogu
nie wiem czy zwykle sniadanko
będą chciały szamać , ale co tam
dziś placki z jabłkami i bitą śmietaną
dla nie łasuchów paszteciki z ciasta francuskiego
i barszczyk czerwony
pod stołam do wyboru kość ze szpikiem lub wątróbka kurzęca 😀
na spacer czas , AmiIgo , Emi ruszamy w las
rymło mi się znowu 😉
Dzień dobry. A ja chciałam ujawnić, że Bobik też od pewnego czasu ma swój tytuł! Mianowicie: Zakulisowy Psinister do Spraw Niespodziewanych 😉
Ja bym tego Bobisława tak w czambuł nie potępiał. Trochę dyscypliny nigdy nikomu nie zaszkodziło.
wiadomo; komisarz 😀
bez komentarza
http://www.ftd.de/politik/international/495087.html
Dzień dobry 🙂 Wczoraj ja straszyłem, dzisiaj Ryś straszy… Powody do straszenia może i są, ale nie chcę sobie chwilowo psuć pięknego, wiosennego dnia, więc poudaję trochę, że świat jest w jak najlepszym porządku i nie ma większych zmartwień niż podarte rękawice ogrodowe. A strachy i tak mnie wcześniej czy później dopadną.
Oby później! 😀
Dzękuję za ten tytuł, ale może,żeby mnie tak strsznie nie wpędzał w kompleksy , proszę o skrót NBB ?
Wtedy goście sobie mogą pofantazjować.(Np.Nie Była Babką) 😯
The Websense category „Social Networking and Personal Sites” is filtered. To view sites in this category you must use quota time. You have 0 minute(s) of quota time remaining.
Jakie Social i Personal? Komisariat przecież publiczny i służbowy…
Do czasu wyjaśnienia tego nieporozumienia uprasza się o zdalny dozór aspirujących do funkcji i zachowywanie się wszystkich innych.
Natychmiast puszczam wodze fantazji. Nowa Brigitte Bardot? 😆
Komisarzu, zachowywać się mogę (przez jakieś 10 minut), ale o żadne kwoty proszę mnie nie prosić, bo nie dysponuję! 😆
Sprawa się rypła. Jeden z naszych ulubionych bohaterów nareszcie ujawnił, jak jest naprawdę. Co najmniej połowa blogu to nihiliści spod budki z piwem.
Już od dawna miałem podejrzenia, że coś może być na rzeczy i proszę, nie pomyliłem się. Ale jak JMR już nas zdemaskował, to pójdę na całość i ujawnię się do najdrobniejszego szczegółu. Jestem wyznawcą nihilizmu z kręgów zbliżonych do Bittburgera, ale i żywiecka szkoła nihilizmu nie jest mi obca. 🙄
Miaau …spokojnie poczekałam na odwołanie nibyzmiany Bobika na Bobisława, czyszcząc w tym czasie dokładnie uszy, pazurki, futro na grzbiecie i ogon.
Czy Bobis…znaczy się Bobik ma zadbany ogon? To ważne -mieć zadbany ogon, bo jak się go stroszy na widok psa (sorry Bob, ale to koci obowiązek) każdy włosek musi stać osobno, na baczność, żadnych tam zlepień, kołtunów, dredów, błeee.
vitajcie! idzie wiosna!! Dzisiaj ubieram letnie buty.Tylko nie myslcie że takie jak nosi Doda 🙂 Raczej jak piecowy w hucie 🙂 No ale każdy ma swoje ale.. @Bobik, jak przeczytałam, że Cie porwali to miałam zaraz zepsuty dzien . Nie wiem czy Wam pisałam że cierpie od dzieciństwa na depresję poranną.. Przechodzi mi dopiero po kawie. Na serio.. Z tego powodu tak lubie wszystkie poradniki Polityki bo pisza tam w każdym artykule o mnie 🙂
Czas na zmiany bo w slońcu widać wszystko bardzo wyraznie . caluski na dzien i noc . pa
jarzebinko,a jakie to buty nosi Doda,ze nie przystoi ich posiadac?
sloneczny berlin pozdrawia 😀
Catta,czy nasz Bobik jest posiadaczem jakiegokolwiek ogona?
czy w tych kaskadach dredow mozna chocby troszeczke merdac nie mowiac o stroszeniu?
Ja bym miał nie mieć ogona? 😯
Są dowody fotograficzne, że go posiadam, aczkolwiek w stanie ostro zdredzonym. Czesać nie pozwalam! 👿
Jarzębino, widziałem przy okazji spaceru, że puszczasz listki. Jak Babkę kocham! 😆
Bobiku , ja też Cię kocham!
Rzadko komu takie wyznania robię, ale sam zacząłeś!! 😉
** Teraz juz mogę podać,ze przez trzy dni „na padoku „maltretowała towarzystwo zgadywaniem, ktora z podanych śmiesznych nazw miejscowości jest prawdziwa.
Kilka osób stawialo na „Terenię”, a to wiocha kolo Pruszkowa! 🙂
Moje słowo-klucz było:”Psiekrwie” i jakoś nikt na to nie wpadł.Nabrałam Ich!! 🙂
Bobiku
proszę dowód ,ze ogon masz
http://www.wowil.coldlight.pl:80/rudera/img_dom/9059listopad_bobik3.jpg
Niunia, ten dowód jest słaby, bo zagięty jak czasoprzestrzeń i mało widać. Postaram się zdobyć jakiś mocniejszy. Dowód wprost. 😉
Zaświadczymy! Już niedługo… 😀
Pani Kierowniczka właściwie już teraz zaświadczyć może. A w każdym razie, że jeszcze w sierpniu posiadałem ogon wraz z całą jego okazałością. 😀
Zaświadczam, że Bobik miał ogon w lipcu (o sierpniu nic nie wiem). Ale na zdjęciach go nie mam, albowiem Bobik siedział elegancko na krzesełku i konwersował ze mną przy kawie 😉
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=187
A, rzeczywiście, lipiec to był (ten szczenięcy Alzheimer!). Ale wobec tego na sierpień mogę wziąć na świadka Mordechaja. 😀
Widze, ze tu dyskusja na tematy ontologiczne (czy ogon Bobika istnieje, czy nie istnieje) z lekka skrecajaca w strone definicji ogorkow w Unii Europejskiej (liczyly sie tylko proste!). 😉
Bardzo mnie rozbawil Jan Maria na temat religii (rozumiem, ze w wydaniu katolickim) jako jedynej ochrony przed nihilizmem w wydaniu piwnym. Mam nadzieje, ze dalej bedzie dostarczal rownie zabawnych analiz wszystkiego. Moze nawet powinien napisac jakas ksiazke? Teraz przeciez wlasciwie wszystko mozna wydac, nawet prace naukowe z dziedziny najnowszej historii w oparciu wylacznie o anonimowe zrodla. Zadziwiajace, ze zdaje sie, ze najpierw to nawet byla czyjas praca magisterska…
czekam wiec (tacy to „niemcy” posluszni w dociekaniu)na
dowod wprost.
niunia to serdeczny przyjaciel(prawie rodzina)nie liczy sie
Pani Kierowniczka podsyla dowody watpliwe(widac tylko dredy i okocim,dobrze,ze w szklance i na stolikowym
blacie,a nie nihilistycznie dez szkla pod budka)
Moniko,jak JMR otrzyma odszkodowanie od” niemieckiego przewoznika” to wyda sumptem wlasnym ksiazek kilka,
to nas czeka,
ratunek w niezawislosci sadow 😀
Rysiu, licze jednak na te sady. 🙂 Ale jak przegra, to moze miec wiecej czasu na popelnienie dziela (jesli w wyroku przewidziana bylaby odsiadka), albo wieksza motywacje ekonomiczna do pisania (koniecznosc splaty wysokiego odszkodowania na rzecz Lufthansy). Jednym slowem, moze jeszcze, ku swojemu zdumieniu, bedziesz te ksiazke sprzedawac – a jak nie Ty, to Twoi polscy koledzy. 😉
Zauwazylam takze slady nihilizmu na zdjeciu Bobika z Kierownictwem. Pewna przeciwwage stanowily filizanki z cappuccino, ale to tez podejrzany napoj o nacechowaniu niepatriotycznym, choc, jak wiemy – lubiany przez Pieski (mysle o Tobie, Niuniu 🙂 ).
Mogę też zświadczyć!Widziałem Bobika z Panią Kierowniczke na początku mego istnienia na tym blogu, link mi niepotrzebny. 😆
Tylko wtedy myślałam(ah ta zwodnicza sieć),że jesteś pieskiem Pani Kierowniczki.
Rysiu
😆 😆 😆
PA
może od Nemo lepsze
http://www.youtube.com/watch?v=W2vAcLn3I_8&feature=related
Bobiku
proszę w oddali , ale jest
http://www.wowil.coldlight.pl/rudera/img_dom/8715listopad2.jpg
😀 😀
Kochani Wszyscy, Slodki Gospodarzu jakCitam!.
Moj powrot do Londynu opoznia sie o pare dni, odlatuje dopiero siodmego, bede w przyszla srode. Poprosilam linie o przelozenie lotu, gdyz Mama ledwo ze szpitala i wlasciwie nie moglam jej zostawic w takim stanie oslabienia. Pisze z jakiegos komputra w sklepie i nic nie widze, bo nie umiem nastawic wiekszyxh literek.
..Wszystko jest w miare OK.
POzdrawiam Was Wszystkich i kocham niezmiennie
„Mit der Dummheit kämpfen Götter selbst vergebens” 👿
to do dzisiejszej wypowiedzi JMR w GW.
**Ps. znaków specjalnych wstawiać nie umiem, może mi jaka litościwa dusza podpowie? 😡
Zapomniałm nadmienić,że cytat pochodzi z „Dziewicy Orleńskiej” Schillera.
Tytuł też pasuje do „Maryśki”. 😆
Heleno – z wzajemnoscia. 🙂 Bedziemy cwiczyc cierpliwosc. I dobrze, ze udalo sie lot przelozyc, skoro jeszcze jestes tam (a wlasciwie – tu) bardzo potrzebna.
Hej a nam w Plano kilka dni temu przybyl nowy czlowiek – syn jednej z naszych planowskich dziewczynek czyli taki „wspolny”, jak dzieci byly „wspolne”, wnuczek 🙂
Magda sle specjalne dzieki tlumaczowi-pieskowi; jej firma wymyslila, ze pracownicy mowiacy innymi niz francuski jezykami na spotkaniu poswieconemu planowi 5-cio letniemu (!) beda mieli okazje powiedziec kilka slow w swoim jezyku. Nadal nie widac celu takiego postepowania, o ile mi wiadomo jedynie Magda mowi po polsku. No chyba, ze to jakies zalecone dzialania integracyjne w calej Europie?
W sama pore sie Heleno odezwalas, bo wlasnie byly przyznawane tytuly i honory blogowe. Jestem pewna, ze Bob (a co nie moze byc? a Bobislaw mogl?) ma cos stosownego i dla ciebie w zanadrzu.
Bardzo dobra wiadomosc, ze Rodzicielce lepiej i ze odkrylas internetowe poleczenie. Bardzo mi ciebie tu brakowalo.
Naczelny Krolik Blogu
Heleno – pozdrowienia i usmiechy
niunia, zrewanzuje sie czyms bardzo kanadyjskim, moze polubisz 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=crfpN3n8lR0
Przy okazji wypelnie Cabnadian Content na dzisiaj.
Moze w przyszlosci zmienie repertuar w kierunku muzyki klasycznej, zwanej powazna
Tych tytulow rzeczywiscie moze nalezy zaczac uzywac, Kroliku (Naczelny Kroliku Blogu), wiec pozwole sobie zlozyc zyczenia z okazji pojawienia sie na swiecie „wspolnego” wnuka naszej Teksanskiej Delegaturze Zoltych Roz. 🙂 Cos w tym jest, Wando, z tymi wspolnymi dziecmi – w koncu dla swiata i spolecznosci, w ktorej zyjemy, je wychowujemy, i oprocz najblizszej rodziny, sa im rzeczywiscie potrzebni wspolni Krewni i Znajomi.
A ze Heleny tu brakuje, to oczywista oczywistosc, pod ktora tez sie podpisuje. Mam nadzieje, ze Bobik wymysla dla niej odpowiednio ciekawy i barokowo spietrzony tytul. 😀
Powinno byc Canadian. W pospiechu pojawiaja sie rozne smiesznostki 🙂
Helena dostała tytuł o 1.53. Została zaocznie Prezeską Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Krokodylej. 😀
Ale niezwykle mi miło nadać ten tytuł jeszcze raz, osobiście. Klapa, rąsia, buzia, goździk. 😆
I czekamy niecierpliwie! 🙂
A rzeczywiscie, Bobiku, nie zauwazylam, ale w porach nocnych jest mniej publicznosci do oklaskow. No to – oklaski. 😆
A, to wrzucę od razu nową balladkę, żeby jej w nocnej porze nikt nie przegapił 😆
Choć skromność uznanie zyskuje z mozołem,
zaprzeczyć by mógł tylko wariat,
że mistrzem przygody jest pewien koziołek
o wdzięcznych imionach Jan Maria.
Gdy ciocię Europę odwiedzał z koszyczkiem,
(w nim winko, szyk i konwersacje)
z tak groźnym zdarzyło mu zmierzyć się prztyczkiem,
że niemal przegapił kolację.
Lufthansa straszliwa na niego napadła,
w germańskim dzierżyła go ścisku,
na płaszcz mu włożyła coś na kształt imadła,
a z boku trzaskała po pysku.
Choć krzyczał zawzięcie „rodacy, pomóżcie,
bo Niemcy spuszczają mi lanie!”,
Teutoni go zgrabnie upiekli na ruszcie,
bo nadał się na jedno (z)danie.
Zaledwie się wyrwał ze splotów Lufthansy,
odetchnął: „no, po tarapatach”,
już w oku się znalazł kolejnej bonanzy…
W Szwarcwaldzie? A skądże, w Karpatach!
Tam tłum nihilistów naprzeciw mu bieży.
z religią mających na pieńku,
a każdy się chwieje lub pod budką leży,
bełkocząc „ach, wróćże, Jasieńku!”.
Jan Maria z pogardą się od nich odwróci
kapelusz na głowę nasadzi,
i „tfu!” na odchodnym przez ramię im rzuci,
bo „tfu!” rzucić nigdy nie wadzi.
I w galop się puszcza przez Kraków, Warszawę
(bo duchem i ciałem wciąż młody),
a że brzydkie fatum coś mu niełaskawe,
wciąż nowe przeżywa przygody.
Więc długie bym o nim mógł snuć opowieści
bo mnóstwo tworzywa ja ci mam,
lecz całość i tak się na blogu nie zmieści,
tu przerwę… I rogu nie trzymam.
Bobiku, aplauz, oklaski. 😆 :lol 😆 I tylko nadzieja, ze Helena dopadnie nastepnego sklepu z elektronika w jakims shopping mall, zeby to jak najszybciej przeczytac i przetlumaczyc na jezyk krokodyli. 😀
Brawo, brawo Bobiku, ten koziolek-madra glowa powinien wstapic do Pacanowa, na trasie Krakow- Warszawa.
Na trasie Kraków -Warszawa to ja odbywam wirtualne podróże z żoną sąsiada,( ktoś tu nawet sugerował,że mi się opłaca taka jazda „za frico” 🙂
Ale nie przypominam sobie,żadnego postoju w Pacanowie, oraz spotkania z Jasiem Fasolą.
Tam nawet kóz nie ma!!
Moniko, nawet się tam po mleko nie wybieraj!
Prędzej Ci „Hermes” dostarczy mleko wprost od kangura, przyprawione przez Aborygenów, niźli w Pacanowi wydoją kozę.
O kowalu tam od pół wieku nikt nie słyszał !!:mrgreen:
Pacanów Moniko, to trochę nie tę stronę. Nieopodal Pacanowa, przejeżdża się jada np z Krakowa do Sandomierza, czyli na północny wschód od Krakowa. O JMR, czyli Przewodniczącym Związku Wypędzanych z Lufthansy, pisać nie będę bo za długo go znam. O przyjaciołach albo dobrze albo wcale
Babko, po mleko do Pacanowa sie nie wybiore, za Twoja rada. Ale pojde dzis do miasta po kozie sery. O dziwo, okoliczne kozy od razu daja sery, a mleka u nich dostac nie mozna. 😉
Ciekawe, co piszesz o kowalach, bo jakis czas temu wlasnie u mnie w miescie spotkalam pana, ktory mial firme specjalizujaca sie w kowalstwie artystycznym, i mowil ze bardzo duzo kupuje w Polsce, gdzie jeszcze ta tradycja nie zanikla. Rozmawiajac z nim na jakims przyjeciu, kiwalam uprzejmie glowa, majac jednoczesnie w glowie wlasnie obraz artystycznie podkutej kozy… 🙂 Tak to wierszyki z dziecinstwa wyskakuja w najmniej oczekiwanych okolicznosciach. 😀
Bardzo ladnie to napisalas, Zono. Czasem lepiej na pewne tematy pomilczec, zwlaszcza o przyjaciolach… Ale niemilczenie Bobika bardzo rozjasnilo moj dzien. Podobnie jak „Przewodniczacy Zwiazku Wypedzonych z Lufthansy”. Od wczoraj jakos mamy szczescie do tytulow na blogu. 😀
Bobiku,oklaski 😀
Moniko
kowali rzeczywiscie jak na lekarstwo , ale przepiękne rzeczy potrafia robic tylko piorunsko drogie , dzis Hermes nie mial sera koziego , miał golabki i bigosik a do tego barszcz i paszteciki 😀
PA
bardzo mi sie podobał ten utwór lubie takie klimaty , na razie co strzal to 10 , chyba zaczynam sie bać co będzie gdy kiedys do partyjki szachow usiądziemy 😀
zono, 😀 ,”moze nawet pierwszy i na zawsze przewodniczacy
😀 😀 😀
zwiazek wypedzonych i pognebionych 😀 😀
Heleno, 😀
A bym zapomniała najważniejszego: Heleno 🙂 !
Czekamy z utęsknieniem
http://www.youtube.com/watch?v=M0i5xqtvGEs
O kowalstwo artystyczne łatwiej , niż o dobrego kowala do kucia koni.
Ale bywali tacy specjaliści, jak się zdarzyło W.Michnikowskiemu 🙂
tylko jedno slowo jeszcze
dobranoc
niunia, to byl kiedys wielki przeboj w Kanadzie. Rowniez CD („Six days in July”, jezeli dobrze pamietam). Zespol byl z Toronto, ale potem chlopcy przeniesli sie na stale do LA. Stylowo, to polaczenie country z rockiem, bliskie CCR. Moze cos z galerii ich przyljaciol, ale z innego regionu Kanady, z Nowej Szkocji.
http://www.youtube.com/watch?v=4AFDHia51Do
No i druga piosenka z tej samej plyty Blue Rodeo, tylko spiewana przez innego soliste.
http://www.youtube.com/watch?v=7vw3jUZo9FQ
Szachy (blitz) trenuje pilnie na Playchess.com ze zmiennym szczesciem. 🙂
Szaleństwo opętało również wszystkich „wypędzonych”
nasza tutejsza parlamentarzystka w wieku , który wskazuje na to,że nikt Jej wypędzic z nikąd nie mógł, toczy istne wojny z E.Steinbach, która też musiała być oseskiem w tym czasie.
Moja Matka musiała opuścić Gdynię (mogły zostać tylko osoby przydatne zawodowo,w stoczni np. albo mieszkańcy, którzy podpisali volkslistę) nieomal natychmast , zostawic klucz w drzwiach i caly dobytek.Jazda bydlęcymi wagonami w kieleckie trwała tydzień.
Ojciec w tym czasie bronił Oksywia.
Czemu o tem piszę?Mam bardzo powściągliwy stosunek do tych „wypędzeń”.
To tak odległe w czasie, że niczego dobrego nie przynosi, a ilość wypędzonych mnoży się w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do upływu czasu,tak jak i ilość „kombatantów”.
Rychło skąpi ponoć Szkoci będą napadać na Poznaniaków, że ich wypędzili za rozrzutność (powtarzam się, ale Ryś to wie!) 😡
„Dzieckiem w kolebce urywali łeb hydrze”
Przeto JMR mi jako „wypędzony”- znacznie mniej wadzi, a posmiac sie można.
wprostproporcjonalnym* 😳
Bardzo dobrze rozumiem, dlaczego Żona na temat JMR nie chce się wypowiadać, ale dla całej reszty to nie jest osobisty przyjaciel, tylko jedna z wielu osób publicznych, które muszą się liczyć z tym, że jak robią głupoty, to zostaną zjechane lub wyśmiane.
A JMR, przez swoją napuszoność i arogancję, podkłada się wyjątkowo. Na dodatek albo jego wcześniejsza opinia intelektualisty była niezasłużona, albo też z czasem sił umysłowych mu wydatnie ubyło, bo to, co opowiada, to są przecież nieprzytomne idiotyzmy. Przy tym uważam, że obraża mnie i niemałą liczbę ludzi, którzy od katolicyzmu odeszli lub nigdy katolikami nie byli. Gdyby rzeczywiście alternatywą dla katolicyzmu była wyłącznie budka z piwem, całkiem inaczej bym go obszczekał. W pewnym sensie ma szczęście, że jego pleple z realiami nie ma nic wspólnego. 😉
O JMR nie będę, ale o problemie mogę. Pogląd , ze wiara jest czymś ważnym nie tylko dla wierzących ale tez całego społeczeństwa wyrażał wielokrotnie w ostatnich latach Leszek Kołakowski, który sam siebie jako wierzącego raczej nie definiuje. Szkoda że o sprawie godnej namysłu i dyskusji JMR mówi w taki trywialny i obraźliwy sposób.
Bobiku, rozumiem też żonę, wszak Kraków niewielkie miasteczko, gdzie wszyscy się znają. 😉
Nigdy nie mialam JMR za intelektualistę, to media mu przyprawiały taką szacowną gębę.
Naród na głowę upadnie, jeżeli ten pan lub małżonka jeszcze kiedykolwiek zasiadzie w parlamencie.
Ale ten Naród nieprzewidywalny jest. W tym rzecz, albo mózgi ma tak ciasne, jak schowki Lufthansy. 👿
PA
pewne rzeczy nie przemijają , a ta „malpa” u nas by się przydala do zaprowadzenia tu i ówdzie porząku 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Ca9POATe8KA&feature=related
To, że wiara jest ważna dla społeczeństwa, również dla mnie jako niewierzącego jest oczywiste (niekoniecznie tylko w tym sensie, że religia jest spoiwem kulturowym, chociaż i to nie jest bez znaczenia). Jestem też skłonny zastanawiać się nad religijnością np. w kontekście ogólnoetycznym, choćby i w sposób sformułowany przez Dostojewskiego, czy jak nie ma Boga, to wszystko wolno. Ale wyrazić pogląd, że jedyną alternatywą dla wiary jest budka z piwem? 👿 Czy ten facet nie zauważa, że w tym momencie robi wierze podobne kuku, jak ojciec Rydzyk?
Bo przecież ja chyba nie jestem jedyny, który na dictum JMR zareagował odruchem „no, jeżeli dyskurs o katolicyzmie ma być na tym poziomie, to z dwojga złego wolę już iść na piwo!”. 😉
„piwo z rana jak śmietana” ( chyba już to kiedy przytaczałam)
Ide spać, bo jutro skoro świt przyjeżdża moje „duńskie” dziecko Musze przygotować „niewirtualne” śniadanie! Dobranoc wszystkim.
A, to awansem mówimy duńskiemu dziecięciu „smacznego!”. 🙂
Ciekawe, ze teraz tylu polskich stypendystow ksztalci sie w Danii. U mnie kuzyn i kuzynka (jedno z Warszawy, drugie z Krakowa) tez tam sa „na Sokratesie”, jak sie o tym w rodzinie mowi o uzyskanym przez nich stypendium.
A w wypowiedzi JMR meczy mnie nie tylko absolutne strywializowanie tematu, i obrazliwe podejscie do niewierzacych, ale tez jakies dziwne utozsamienie pojecia wiary (tu – chrzescijanskiej) z przynaleznoscia do danego wyznania. Oprocz niewierzacych udalo mu sie obrazic czlonkow innych wyznan mieszkajacych w Polsce, badz wierzacych bezwyznaniowcow – co jest dosc sporym osiagnieciem. Zas co do zachowan etycznych, to osoby deklarujace sie jako wierzace nie wykazuja wiecej wrazliwosci moralnej niz te, ktore deklaruja sie jako niewierzacy. Dlatego tak naprawde JMR i jego wypowiedzi rzeczywiscie zasluguja tylko na ballady o … koziolkach (i tak powinien byc wdzieczny, ze zasluzyl na taka ladna balladke). 🙂
„piwo z rana jak smietana” ja tam wole jednak konserwatywnie po poznansku herbate(bez mleka)
wstawiam wiec wode czekam na reszte lasuchow
i w swiat ogarniety wiosna
wiosna wiosna PIATEK SOBOTA NIEDZIELA 😀 😀
bryku bryku bryku
Rysiu
biore się do dziela
co byś powiedział na ryż z cukrem , musem jablkowym lekko zapieczony
a może bułeczki maślane i dżem truskawkowy
lub rodaliki z maselkiem
obowiązkowo , kawa i herbata by oczy się otworzyły
http://www.youtube.com/watch?v=2qhZLD1bjeQ&feature=related
Babko
trzeba pomysleć o czymś nowym , bo Rysiowi w sombrebo za goraco , może
http://fotogalerie.pl/fotki/28/34/82/m/1208894254s2.jpg
albo panama
Bobiku
wytnij co trzeba bo jeszcze spałam jak sniadanko robilam
😀
Dzień dobry!
Amigo wciąż szuka zielonego i znaleźć za bardzo nie może 🙁 Oj nędzne te oznaki wiosny……
Strasznie jestem zaganiana i zapracowana, nie wiem , czy dam radę nadgonić wieczorkiem zaległości w lekturze dyskusji, ale spróbuję. Teraz muszę znów lecieć.
Miłego dnia wszystkim! 🙂 🙂 🙂
Dzień dobry. 🙂 Ja dziś najchętniej tę herbatę bez mleka. Za śniadanie dziękuję, bo całą noc lepiłem posąg Komisarza z pasztetówki i… No, sami rozumiecie. Ponieważ nurt sztuki, który reprezentuję, nazywa się disappearing, to chwilowo głodny nie jestem. 😀
Wiosna się, powiadacie, u Was ociąga? Chyba będę musiał w niedzielę zabrać ze sobą trochę zieleniny i wypuśić gdzieś w okolicy Amigo, żeby nie był taki rozczarowany. U nas zielonego i żółtego zatrzęsienie, a i innych kolorów coraz więcej się pojawia. Jak ktoś lubi hiacyntoworóżowy albo tulipanowoczerwony, to też mogę podrzucić. -)
Rysiowi panama nie pasuje, z Panamy to był krawiec. Nałożymy mu wianek i będziemy przez całe lato pilnować, żeby go nie stracił. 😆
A Niunia tak od rana chce być wycięta? 😯 Czyżby to wpływ tego piwa od Sąsiadki? 😉
Bobik
„Krawiec z Panamy” Johna le Cerre to najulubiensza książka Mojej tegoż autora .Nie rozumiem skąd na tym blogu slady dyskryminacji .Czemu tylko Amigo ma dostać zieleniną , a reszta 😯
PA
chyba też lubi tego autora , muzyka tez nie najgorsza
http://www.youtube.com/watch?v=1kQ3qh-UXPs
Witajcie!A u nas wiosna, bucha zielenią i fiołkami,posyłam każdemu po kwiatuszku.
Niebawem cały las będzie w zawilcach i wtedy jest najpiękniejszy
.Niuni dziękujemy sapecr się udał!
**
Rzeźbiarze heppeningowi- tworzą zawsze coś, co potem się przyda na inne okazje:śluby,wycieczki albo zabawki dla dzieci, a i policja z tego korzysta.
Czasem materiał twórczy nie wytrzymuje temperatury, albo upływu czasu, dobrze,że Bobik ma zmysł praktyczny, jak apetyt, mamy pewność,że komisarski pomnik nam się nie zepsuje,bo… nie zdąży przed ukończeniem dzieła.
Signum temporis!!
A swoją drogą nie mam pewności, czy za życia bohatera warto mu budować pomniki.Zawsze je ktoś zepsuje.
Pomniki disappearingowe jak najbardziej warto stawiać. Korzyści (dla stawiającego) są nie-do-prze-ce-nie-nia! 😀
Amigo dostanie zieleninę, bo młody i ma prawo jeszcze niezbyt umiejętnie szukać. Starzy wyjadacze powinni już umieć znaleźć sami. 🙂
Ryś w wianku na głowie wyglądałby, jak Kaligula.
Nie będziemy narażać Rysia na ostracyzm towarzyski,na to,że Kozy Nostry będą mu obgryzać,lub oskubywać wianek laurowy, by sprzedawać na czarnym rynku, jako pamiątkę po Cesarzu. 😉
Niech lata z gołą glową !Serdeczności 😆
Emi
to może chociaż
http://www.streemo.pl/Image/16570_m.jpg 😆 😆
ja nie jestem starym wyjadaczem , ja jestem porządnym lasuchem 😉
Przy pomnikach dizapiringowych zupełnie innego znaczenia nabiera zrzucenie z cokołu…
Wiesz Bobiku, kiedyś we Francji w małej miejscowości Varaignes przy współpracy z miejscowymi rolnikami utkaliśmy ogromną „tkaninę” z pęków marchwi, cebuli,i innych warzyw
.Postawiono nam rusztowanie z rur, ogromne, bo sięgające wieży miejscowego kościoła i tak szerokie, jak sam fronton.Po dwóch dniach – nagle zakwitł warzywniczy gobelin.
A potem, każdy, kto przechodził, zabierał ze sobą , co mu było potrzeba. Szkoda,że slidy gdzieś się upłynnily.
Niuniu- 🙂 🙂 😉 to się poprostu w głowie nie mieści!!
Jesteśmy tym, co jemy, ? 😯
Już Go widzę, Bobiku !
Gładko ogolony, w portkach i niebieskiej bluzie, z lizakiem na wierzchu!! 🙂
I pomnik,bez cokołu, noga tylko jedna i jakaś dziwnie chuda,
torsu też nie ma, tylko głowa, gdzieś tam między niebem, a ziemią, bo nie każdy może sięgnąć gwiazd !:smile:
Zieleń?
Proszę, ale tylko dla tych o mocnych nerwach 😉
zapomniałam wkleić:
http://www.youtube.com/watch?v=jS74pMN9AOo
Pomnik Komisarza z lizakiem na wierzchu? 😯
Czy cenzura obyczajowa by się nie czepiła? 😯
Może jednak tego lizaka należałoby przysłonić skórką z pasztetówki? 😉
Małgosiu, nerwy może i mam mocne, ale nadmiar kawy mi szkodzi. 😉
Patrz post z godziny 12.53, przecież wiadomo o kogo chodzi!
Komisarski pomnik , już dawno jest wspomnieniem, jak moja wczorajsza indyczyna. 👿
I dobrze, bo Komisarzowi sodówka nie uderzy do głowy, a na stare lata będzie opowiadał wnukom , coś tym stylu:
– Jaki mi piękny pomnik postawili!i> 😆
– Ja to miałem wzięcie!, 🙄
Lepsze wzięcie niż wzdęcie… 🙄
Mogę się z tą teorią zgodzić, jeśli pomnik w czas nie zostanie skonsumowany.
I tak to od sztuk wizualnych poprzez kulinarne dotarliśmy do medycyny!
Byle tylko medycyna jak najdłużej nie dotarła do nas… 😉
Czy rysberlin to nie dzisiejszy solenizant imieninowy?
Bo jeśli, to najlepszego, a także innym Ryszardom, którzy tu zagladają! Wszystkiego dobrego!
Dr.Konsultingu Habilitowanego,
Alicja
Bobiku, dzięki za tytuł, nawet niewiele się nahabilitowałam 😉
Wiesz Bobiku, patrząc na spis komentarzy (z prawa) mam wrażenie,ze tu na Twoim blogu pełnię funkcję nie tyle naczelnej babki, ile babki dyżurnej.
Kiedy się zabiorę do pracy- przyleci nietoperzyca,wróci ryś i zaraz się schowa , żona zajęta dzieckiem- pewnie nie pojedzie do Warszawy, a Monika dopiero wstała i nim się upora z kozami, będzie już późna noc.
To jak młyn- na okrągło się kręci !
Bobiku
kurcze zapomniałam ,ze teraz trzeba sie zgodnie z tytułem podpisywać , kurcze tylko co z Moją , no chyba nie św. nietoperz bo ona tego nie zdzierży 😯
Pierwszy Pisarz Blogu
Alicjo: Prawdziwego Ryszarda jest 3-go kwietnia!
Oj będzie bal !!
Nooo, Alicjo, musimy tu mieć zaplecze naukowe, żeby w razie czego wszystko podeprzeć cytatami, wykresami i ałtorytetami. 😉 Tak że kroją się perspektywy nawet na jakąś blogoprofesurę. 😀
Niunia, Twoja może dostać tytuł Pierwszego Gacopyrza Blogosfery. Z takim tytułem nikt jej nie podskoczy. 😀
Babko
http://www.youtube.com/watch?v=PZxBf-9jL7w 😆 😆
Babko tu jest sprawiedliwość, dyżury ma każdy, choć niekoniecznie po równo, tylko wedle możliwości i potrzeb. 😉
Niuniu dzięki!
Ja tu mam bal z hydraulikiem, tfu na psa urok,żeby nie wywołać Declana z Londynu.Też nie przychodzi w terminie.
Czuję się , jak królewna uwięziona w wieży czekająca na wybawcę.
Rozłożę się z robotą, albo wyjdę z Emi na słoneczko- wtedy napewny przylezie.:evil:
Niuniu pilnuj,żeby Twoja czasem zwisała głową wdół dla odpoczynku.
Tytuł Gacopyrzy bardzo piękny i co wazniejsze; NIKT takiego nie ma!
Dyżur dla wszystkich!
Ja stawiam! 😆
niunia, moze sie powtarzam :), ale powiedz Swojej, ze ” The Taylor of Panama” jest powtorzeniem pomyslu G. Greene’a „Our man in Havana”. Ksiazka zostala rowniez sfilmowana z A. Guinessem w roli glownej (widzialem to przedwczoraj w telewizji, przez przypadek). Jest tam scena szachowa, w ktorej 2 przeciwnicy graja w alkoholowe szachy.
Wpadla mi ostatnio w rece ksiazka O. Guzenki ” The Fall of a Titan”. Oleg Guzenko uciekl na Zachod (wlasciwie w Kanadzie, byl szyfrantem w ambasadzie radzieckiej w Ottawie) z dossier szpiegowskimi, demaskujacymi agentow radzieckich w USA i UK. Byl to pierwszy kamyczek do nagrobku Kima Philby’ego. Pozniej, wraz z zona probowal pisac i ta ksiazka jest owocem jego tworczosci. Nie byla taka zla, poniewaz dostala najwyzsza kanadyjska panstwowa nagrode literacka.
PA
alkoholowe szachy , a czy nie moglyby być serdelkowe 😉
Tylko wtedy, gdyby serdelki mogly wprowadzac delikwenta w stan upojenia. 🙂
Szachy, szachy! Same intelektualisty alkoholowo-serdelkowe! A w karcięta nikt tu nie rżnie?
Dziesiątka szpikowa!
To ja ją damą skwier(czy kotlet na patelni).
To ja na to król dzwonko (łososia).
No to przebiję asem z jarzyną czterolistną.
Ha, ha! Full Okocim! Wygrałem!
To jest życie! 😆
Bobik – nihilista! (no prawie nihilista, bo te kotlety, te pasztetowki, te dzwonka – to ostatnie, to raczej pod gust Mordechaja). 😆
Niuniu, duzy zapas „Honoru Ady” leci Hermesem owiniety w wiesz co, przepakuj czesc do Gdyni, bo wiem, ze Babka bardzo lubi sery kozie. 😀
Pierwsza zolta zakwitla niesmialo 🙂
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Kwiatkiwiosenne?authkey=Gv1sRgCKLFxsKXtaqf3wE#slideshow
Sama widzisz, Moniko – jaki tam ze mnie nihilista?
Stojąc pod budką z piwem i żłopiąc z gwinta, nieustannie wygłaszam zdania w rodzaju: pasztetówka jest najdoskonalszym zaprzeczeniem nicości, a miłość do niej pozwala bez lęku wytrzymać spojrzenie w przepastne oczodoły pustki.
Liryka, liryka… 😆
Och, Wando, cudo! Ja też mam w ogrodzie podobne róże, ale do kwitnięcia im jeszcze daleeeko.
Przeżyłem dziś w ogrodzie dwa okropne zmartwienia. Wielkie krzaczysko szałwii (przesadzone jeszcze ze starego domu) chyba niestety przez zimę szlak nieodwołalnie trafił 😥 i ketmia też wygląda na to, że nie przeżyła. 😥 Ale za to dziś zaczęła kwitnąć brzoskwinia i pierwsze niezapominajki. No i mamy 22 stopnie! Wcale nie Fahrenheita. 😀
Bobik
jak to nie , kto powiedział ,że nie Moja gra w co chcesz :
dla zabawy : w dupka , tysiaca ( dobierany nie rozbierany)
na poważnie: poker , brydż
to co w co gramy , fanty przyjmuje w naturze 😆 😆
No wlasnie, Bobiku. Nie samym nihilizmem zyje czlowiek (lub Pies)… 😀
Wando – roza cudna. U nas dopiero takie piekne kwiaty beda za jakis czas, wiec poki co bede sie zachwycac Twoimi. 🙂
U nas dopiero glownie pora deszczowa i chlodno – 7 stopni, ale juz wczoraj, gdy bylo slonce i moze 11 stopni widzialam sporo osob w szortach! Tak, w Nowej Anglii w ten sposb mieszkancy staraja sie skusic wiosne do szybszego przyjscia, choc przyznam sie, ze nie ja (dla mnie jednak taka temperatura na szorty jest niewystarczajaca). Mam jednak nadzieje, ze wiosna wkrotce da sie skusic, wszystko jedno jakim sposobem. 🙂
He, he, Niunia. Myślisz, że to tak łatwo dowiedzieć się w co jest grane? 😀
Bobik, dodalbym niesmiertelne oko. 🙂
Proszę bardzo, puszczam oko 😉
Bobik
kurcze kolezance nie powiesz 😉
dla rysia potrzebne i nieodzowne: ciemne okulary i bandana. Bandana w szczegolnosci jest bardzo przydatna do wszystkiego, nie tylko jako nakrycie glowy.
Babko mila jakis wiosenny design?
Gdybym wiedział w co jest grane,
miałbym fory niesłychane
u wszystkich obywateli,
którzy by też wiedzieć chcieli.
Lecz ja nawet gdzie me papu
dowiaduję się od PAP-u,
więc zaledwie rzec potrafię:
szafa gra! (Bo głośnik w szafie). 😀
PA
jak najbardziej oczko , do 21 ( kości ) umie liczyć 😉
Bobik
a może takie 😉
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Nogrod?authkey=Gv1sRgCJyU2uyj8cudFw#5320485454494060578
Zaraz, zaraz, to w końcu gramy w karty, czy w kości? 😯
Niunia, Ty mi najpierw odpowiednio ukształtuj teren, a potem pogadamy o takim ogrodzie.
No, ja nie wiem, Bobiku, czy nawet przy calej Niuni zaradnosci i pracowitosci, bedzie ona w stanie przekopac teren na tyle, zeby zrobic tam maly staw, albo rzeczke… 😉
Bobiku
ja ryje przy oczku , resztę musi juz Moja , jeszcze nikt nie narzekał 😉
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Nogrod02?authkey=Gv1sRgCP2pv9DxzJzsqQE#slideshow
Moniko
przepakowane , paczka zwrotna w drodze 😆 😆
Niuniu, bede wygladac przez okno, i niech sie H. nie wykreca dzisiejszym deszczem, bo czekam niecierpliwie. 😆
A ogrod przepiekny, niezle sie musiala Twoja przy nim napracowac. 🙂
Moniko
H dotrze napewno , dostał stosowne dodatkowe „gratyfikacje ” , nie wiem co to jest ,ale uszy trzęsly mu sie nad bigosem , w przesyłce krokiety i zraziki z kurczaka zawiniete w boczek z ryżem , sernik na simno z truskawkami
Moja sie nie napracowała ( tylko nic jej nie mow bo …) ona tylko projektuje , resztę ktoś inny , wiesz ona troszke jak kombajn wielozadaniowy , wyszedł mi ten kombajn 🙄
Niuniu, tylko czy po tej gratyfikacji to on nie lezy gdzies blogo na chmurce nad Atlantykiem, oddajac sie przyjemnej poposilkowej drzemce? 😀
A co do kombajnow i oddawaniu sie wielu zadaniom naraz, to wlasnie w Australii stwierdzono, ze zagladanie do internetu podczas pracy zwieksza produktywnosc (nawet wiadomo o ile – o 9%). Wszyscy tu piszacy powinni sie natychmiast poczuc o 9% bardziej docenieni. 😀
http://www.reuters.com/article/lifestyleMolt/idUSTRE5310ZH20090402
Moniko z ta wydajnoscia u mnie przy zagladaniu do internetu to chyba nie w tym kierunku procent 🙂 moze za dlugo zagladam?
Procentow mozna nie doprecyzowywac, Wando – niech kazdy wybierze odpowiednia dla niego wersje. 😉 Nihilisci juz wiadomo, co wybrali, ale jest wiele innych mozliwosci. Oprocz polskich tradycyjnych, moze byc takze napar herbaciany (procent wyciagu z ziola w wodzie), moze byc cos innego. Niech zyje zgnily permisywizm! 😀
Moniko
tak , tak Niech zyje zgnily permisywizm ❗
jestem tolerancyjna i staram sie zrozumieć innych , ale czy przy okazji mogłabym dostać kawke z ciasteczkiem moczonym 😀
I u mnie wiosenny dzien, ale nie rozany. Niemniej jednak znaczacy, bo moge juz po domu chodzic bez nakolannika, hurra! A stad juz niedaleko do chodzenia bez kuli i jezdzenia samochodem. Jest wiec ogromny postep.
Kroliku – to chyba lepsza wiadomosc niz wiosna (ta tez przyjdzie). 🙂
Niuniu, kawka juz leci, a do niej chocolate chip cookies do maczania, zrobione z udzialem wielu osob w roznym wieku, wiec wyjatkowo nieregularne – ale w ramach zgnilego wiesz czego mam nadzieje, ze zaakceptujesz. 😀 Z tego mozesz tez slusznie wnioskowac, ze H juz byl, wiec jego drzemka nie trwala dlugo…
Bobiku,
osobiście nie wiem nawet jak działa na mnie nadmiar kawy. 🙁 Pijam najwyżej dwie dziennie w odstępach ok. 10-12 godzin. 😉 Wolę wątrobę rozwalać chałwą. 🙂
Niuniu, ogród jak z marzeń. Cudo. 🙂
Oj, muszę wyznać, że do kart z wami nie zasiądę. Wybitny antytalent!!! 🙁 🙁 🙁
Moniko, szkoda, że częste zasiadanie przed komputer w mojej pracy nie zwiększa wydajności! 🙁
Posmęciłam, ponarzekałam, a teraz lecę trzepać dywany! 🙂
kroliku,brawo ,tak trzymac ,powoli, samochody poczekaja
😀 😀 😀
Alicjo,dziekuje 😀
niby ponad 20 stopni ciepla ,a magnolia jeszcze czeka
moze jutro?
niuniu,myslisz ,ze wianek z kwieciem ma mojej glowie to
dobry pomysl(niuniu,prosze przemysl)
okulary wielkie ciemne wypasione jak proponuje Wanda
chyba tak ,wolalbym 😀
brykam fikam zapadam sie w obowiazki
do kiedys 😀
rysiu i bandana, bandana – mus! 🙂
Rysiowi bandana konieczna, zgadzam sie z toba Wando. Bandana pasuje do kazdego kapelusza.
Okulary i bandana,
woda z rana gotowana,
wianek stracił (uch, perwersja!) –
to wiosenna Rysia wersja 😆
🙂
Kwiaty to Rysio moze miec we wlosach w San Fransisco, choc mozna wszystko przeniesc i do Berlina. 😉 Tu pelne instrukcje i mnostwo inspiracji, od ciemnych okularow po bandane i kwiecie we wlosach, oraz oryginalny ubior 😀
http://www.youtube.com/watch?v=DspcTcVslsI
Cały czas się zbieram, żeby ogród Niuni jakoś skomentować, ale co się już prawie zbiorę, to jakiś zielonooki potwór na mnie skacze i dusić mnie zaczyna. 😯 Co za dziwna przypadłość 🙄
Bobiku, moze po prostu wirtualnie sie w nim rozgosc, pobiegaj po nim i powesz, a zielonooki potwor zmniejszy sie do rozmiarow malej zielonej jaszczurki, a z nia juz sobie poradzisz. 🙂
Moniko dziękuje za kozi serek- pyszny!
Ogród Twojej Niuniu, jak sen jaki złoty i róża WandyTX rownież. 🙂
Miał być hydraulik- przyszła fryzjerka.Dziewczę ,które dopiero praktykuje,więc strzyżenie trwało 3 godziny i nieco jestem obsmyczona, ale da się przeżyć, zwłaszcza,że na żaden bal się nie wybieram.
Dziewczę jest tak sympatyczne,że postanowiłam Jej dać zarobić, a jak się tylko mniej będzie starać – ma u mnie zarobek zawsze.
**
Los oczekujących na hydraulików jest okrutny.
Zupełnie , jak oczekiwanie na księcia z bajki.Oberwałam płatki z 6 tulipanów licząc:””przyjdzie”, „nie przyjdzie” itd, Zadzwonil pod wieczór,ze NIE przyjdzie.Gehenna się zacznie w poniedziałek, jutro muszę kupić nowe kwiaty.
** informuję,że grywam w canastę, bridge;a- mnie nikt nie nauczy. :mad:Kompletne beztalencie!!
***
Ale się pytam poraz kolejny: czy ktoś mnie pouczy, jak się wstawia znaki specjalne- pisząc na bloga?:mad:
****
Padam na nos :2x spacer po 1,5 godzny w tym granie w piłkę-skarpetkową z Emi.Mycie okien i pranie zimowych swetrów i spodni do zapakowania po zimie.
*****
Małgosiu coś dla Amigo- tenisową piłkę wkładam w skarpetkę, cienką, jak rajstopy, zawiązuje węzeł i tym sie dopiero rzuca na odleglość. 😆
****
Króliku cieszę się Twoja radością.
Co z tą wiosną się wyprawia!
Ryś sombrero swe odstawia,
Królik jak Ryś prawie bryka
i to bez nakolannika,
a Monika gdzieś pod chmurką
do Bobika mknie z jaszczurką,
Wanda wrzuca róży kwiecie…
Zaraz… Czyśmy są już w lecie? 😯
http://www.youtube.com/watch?v=4XWYefe9EzI&feature=related
Moniko z podziękowaniem za Ser Ady!!
Babko, dzięki! Przetestuję 😀
Bobiku – 😀 A wiosna mozna sie upic nie gorzej niz procentami (nihilistycznymi lub nie). Mieszkancy Nowej Anglii chodzacy w szortach, gdy tylko pojawi sie odrobina slonca sa na to dostatecznym dowodem. 🙂
Małgosiu- kup w kiosku taki zestaw trzy sztuki, najkrótszych,
O tyle praktyczne,ze sobie lata z tą piłką , da sobie wyjąć z pyszczka i ma dużo wiecej zabawy niż ze zwykłą pilka.
Skarpetki się pierze lub wyrzuca.To nasz patent!
**
Moniko zaraz jutro robię przegląd szortów, a mam też takie spodnie z których się odpina długie nogawki i zostają szorty.
Bardzo to praktyczne.Latem, kiedy ciepło uwielbiam chodzić w szortach do lasu i nad morze.
Dziekuje, Babko – 🙂 Zawsze z nazwa Massachusetts kojarzy mi sie sie przejezdzaniem granicy stanowej, czy to z Connecticut z zachodu, czy Rhode Island, czy z polnocy od strony New Hampshire, i z poczuciem, ze jestem juz prawie w domu, gdy widze znak „Massachusetts Welcomes You” na zielonym tle, a zaraz za nim maly niebieski znak zamalowany kwiatami z odezwa do zacnych obywateli Commonwealth „Keep Mass Clean”, co pewnie jest jakas pozostaloscia po schludnych Pielgrzymach (nie znak, ale wyrazana odezwa).
Słuchajcie, czy ci Moi przypadkiem nie przesadzają z wiosennymi porządkami? 😯
Nie dość, że mnie przed chwilą natarli odpchlaczem, to jeszcze mi na dobitkę zaserwowali wyczesywanie kołtunów z ogona .
Za to ostatnie powinienem chyba dostać Virtuti Wyrywali! 🙄
Powiedziałem, że się nie przestanę gniewać, póki nie spróbują z tymi skarpetkami. Obiecali, że jutro. No, zobaczymy. Tak średnio w to wierzę, bo widzę, że wyciągnęli torby podróżne, a to oznacza, że jutro będą latać jak z piórem i w ogóle nie będą na mnie zwracać uwagi! 👿
Moniko
„San Francisco” to chyba telepatycznie , wczoraj PA chcialam wysłać , chodzila ta piosenka za mna od paru dni , dobranoc milych snow 😀
Bobiku
Ty sie w ogrodzie zaprojektowanym przez Moja schowaj i nic Ci nie zrobią , a tam pod tym „słomianym kapeluszem” jest taki ruszt i ognisko a tam kielbaski sie kręcą :lo: 😆
Króliku
nóżka dojdzie do siebie , wtedy ruszymy na polowanie na jerseyową sukienke czarną 😉
Rysiu
dobrze , okulary i bandana , ale na specjalne okazje wianek 😉
Jak nie beda zwracac uwagi, to wtedy dopiero bedziesz mogl sie zajac naprawde interesujacymi sprawami, ktorych nie pozwalaja Ci robic, kiedy zwracaja na Ciebie uwage. Tak przynajmniej widzi te sprawy Zosia.
Dobranoc telepatyczna Niuniu. 🙂
Dziekuje za dobre zyczenia i cieple mysli, i za umieszczenie w wierszu…
Rys w wiencu, chyba ze laurowym…
Dlaczego wlasciwie jest nam tu tak dobrze w Bobikowym koszyczku? I jak sie tu posmiejemy problemy swiata wokol nas maleja? Dzis sluze wielu osobom jako telefon zaufania i opowiadam o Babce z Gdyni, o piszacym wiersze Bobiku o brykajacym Rysiu, niuni, jarzebince, Helenie i ojej Emi, kroliku i Monice z cieplymi, przemyslanymi slowami. Jakas sila tkwi w tej wirtualnej przestrzeni. Mam nadzieje, ze to co od Was zaczerpnelam, chocby te dzisiejsza wesola energie choc w czesci oddalam potrzebujacej. Probowalam ja zreszta przynecic. A nuz sie uda 🙂
Wando 🙂 . A tu troche energii, zeby wyrownac te, ktora podarowalas komus potrzebujacemu. Przesylam przez H., jak zwykle – w nalesnikach. 😀
Wando, wzruszyłem się, zupełnie bez żartów. 😳 Dla mnie też te spotkania z Wami w blogosferze są źródłem nieustającej radości życia. Nawet plecy po ryciu w ogrodzie mniej mi dają w kość, jak się dorwę do kompa. 🙂
Może to na tym polega, że dzięki sieci wiele łatwiej znaleźć podobnych sobie? Cały świat daje w końcu wiele więcej możliwości niż najbliższa okolica. 😉
Tak, to chyba ta tajemnica, ale niecala, bo przyjemnosc z Twojego koszyczka polega na tym, ze wszyscy tu jestesmy pod jakimis wzgledami podobni, ale tez na tyle mile i intrygujaco niepodobni, ze jest jednoczesnie i cieplo, i ciekawie. 🙂
niunia, dodam cos naprawde kultowego, choc nieco zapomnianego sprzed lat 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=sHiMDB19Dyc
radosna,prawie letnia muzyka goscila wczoraj
w okularach na nosie wstawiam wode i brykam w „lykend”
bedzie cieplo i slonecznie
berlin lubi Was
😀
Rysiu
na posterunku i okularami i bandamą
wiosnę wraz ze słoncem przyciaga
woda wrze ja śniadanko robię
dziś wielkie puchate naleśniki z jagodami i syropem klonowym
dla tych co muszą coś porządnego na ząb jajecznica na bekonie ze szczypiorkiem i swieże pieczywo
PA
to chyba juz Pitagoras mawiał muzyka budzi w sercu pragnienie dobrych czynów i nic się od tego czasu nie zmieniło , cos na początek dnia jaki „autentyk” w wykonaniu i ogladzie ,kto przezywa jak jak on
http://www.youtube.com/watch?v=dHjLlH7zCYM&feature=related
Wando
Świat zobaczyć w Ziarenku Piasku
Niebo w Dzikiej Roślinie
Nieskończoność uchwycić w ręku
A Wieczność w godzinie
Dzień dobry!
Zosia to mądra dziewczynka! Ma rację, jak nie patrzą to mozna wykorzystać. Moja wczoraj tak zajęta była przekopywaniem się przez sterty dokumentów, myciem okiem, trzepaniem dywanów, prasowaniem etc, że nawet nie zauwazyła, jak jej rozniosłem ziemię po całym balkonie! 🙄
Amigo
bałagan musi byc w stosunku constans do nieporządku , niezle sie maly spisaleś 😉 a teraz lecimy szukać zielonego 😀 , a Twoja może jakies ciasteczka upiecze 😉
Dzień dobry Koszyczkowi 😀
Ja już dawno zauważyłam dzięki mojemu Dywanikowi, że blogi mogą być znakomitą terapią i dla osoby prowadzącej, i odwiedzającej, właśnie jeśli przyjmie się zasadę równości i ciepła, a także – co równie ważne – poczucia humoru. No i wartości nawet jeśli czasem się różnią, to po jakimś czasie się zbliżają, stają się wspólne.
Przyjazna społeczność dostępna w każdej chwili, choć wirtualnie, więc może czasem od najlepszej strony, bez złości na codzienne głupoty – to bardzo silnie wspiera człowieka poczciwego. Ale zdarzają się konflikty – co już niektórzy z nas też wiedzą – i wtedy jeden człowiek, choć wirtualny, może zranić drugiego tak, jakby robił to w realu. I tu wtedy bardzo ważna jest postawa prowadzącego, żeby rzecz spacyfikować i poprowadzić tak, by w ostatecznym rachunku wrócić do stanu poprzedniego 🙂 Są i inne pułapki, o których można by pisać i pisać. Ale jeśli przyjmiemy, że formujemy razem Koszyczek czy Dywanik, to będziemy wspólnie dbać o nasze wspólne miejsca.
Ja też zauważyłam, że w czasie Dywanikowym bardzo się zmieniłam. To naprawdę bardzo rozwija społecznie, choć z zewnątrz można by mieć wątpliwości: jakie tam społecznie, kiedy człowiek siedzi sam za kompem i klepie. Ale po drugiej stronie siedzi drugi człowiek, po innej – kolejny, a jak już sobie wyobrazić tych ludzi w różnych stronach świata, to naprawdę robi się imponujące 😀
Dzień dobry 🙂 Pogoda się u nas popsuła, a jeszcze PA z Niuną wrzucają takie nostalgiczne klimaty… Będę miał skłonności do zadumywania się, a powinienem rzucić się w wir dzikiej aktywności, bo jutro skoroświtem (he,he) zapakują mnie do auta i czego nie zdążę zrobić, będzie niezrobione.
Mam nadzieję, że wszyscy pojedziecie ze mną. 🙂
Trochę mnie nie było, ale w tym roku co rusz dopadają mnie wspinaczki wysokogórskie 🙁 Już bym wolała kryzysa 🙁
Niunia, ogród piękny. Aż mi ręce opadły, bo nawet na emeryturze czemuś takiemu nie dam rady. Podziwiam bez zielenienia 😉 U mnie, po wiosennym drobiazgu, zakwitły miniaturowe tulipany.
Bobiku, siedzę, ale jadę z Tobą 😀 Tu pogoda naprawiona, przybywajcie 😀
Haneczko
dasz radę Moja mówi ,że wszystkiego można się nauczyć , a poza tym od czego sa przyjaciele 😀
Bobiku
ja moge podrózować , ale z Moją , mam nadzieję ,że Twoj samochod to furgon , juz wskakuje 😀
Dziękuję Pani Kierowniczce za włączenie się z podwójnej perspektywy – gospodarza i gościa blogu. 🙂 To jest oczywiście rzecz najwyższej wagi, żeby mieć w sieci świadomość jej przekładania się na real i podchodzić do tego z poczuciem odpowiedzialności (choć nie śmiertelnej powagi). Ja zresztą Was wszystkich wcale nie traktuję jak twory wirtualne, każdy ma u mnie jakąś twarz (nawet jeżeli jej nie ujawnił), sylwetkę, konstelację osobisto-zawodową, a przede wszystkim osobowość, która przecież nie jest żadnym wymysłem, tylko jak najbardziej realnym fenomenem. 🙂 A przecież wcześniej czy później zaczynamy też korespondować, telefonować, spotykać się i wtedy robi się real pełną gębą.
Ale istotne też, żeby wiedzieć, kiedy w sieci jest inaczej niż w realu. To się przede wszystkim odnosi do wagi słowa. Słowem można w sieci zranić nie tak samo jak w realu, tylko wiele bardziej. A to dlatego, że słowa, znaki (mordki!) są na blogu jedynym dostępnym medium komunikacji i korzystają z tego, żeby się okropnie rozważniaczyć. Dam przykład: jak ktoś z domowników rozleje mleko i się warknie na niego „no cóż rrrobisz, idioto, cóż!”, to obwarczany nieszczególnie się tym przejmie, bo po piewsze dobrze wie, widzi i słyszy, że warczący wcale go nie ma naprawdę za idiotę, ani też nie ma ochoty na dłuższą awanturę, tylko dał upust swojemu zdenerwowaniu, a po drugie jest zajęty ścieraniem mleka. Na blogu to samo warknięcie, nawet w stosunku do kogoś dobrze już znanego, ma wiele większy ciężar gatunkowy. Może dlatego, że mleka nie trzeba ścierać i emocje nie rozładowują się w aktywności ruchowej? 😉
I jeszcze jedna rzecz. Wiadomo, że w sieci możemy swój wizerunek nieco ociosywać, wygładzać, podkolorowywać, czyli pokazywać się od takiej strony, jaką światu chcemy zaprezentować. I mnie to wcale nie przeszkadza, jeżeli ktoś pokazuje mi się od swojej najlepszej strony. 🙂 W codziennym życiu nie zawsze nam się uda zachować tak jak byśmy chcieli – nerwy nas ponoszą, sytuacja przyciska, reagować trzeba natychmiast i nieraz się robi coś, o czym się potem myśli „czy to naprawdę ja?”. Sieć, choćby poprzez możliwość odłożenia i przemyślenia reakcji, daje nam możliwość wydobycia tego, co w nas najlepsze, bycia takimi, jakimi chcielibyśmy być, gdyby warunki sprzyjały nam. I blog, na którym wszyscy z tej możliwości korzystają, poza swoimi wartościami społecznymi czy psychologicznymi, jest po prostu dziką frajdą. 😀
O, jeszcze jedna cudowna możliwość, jaką daje sieć – do mojego wirtualnego auta wszyscy, ale to wszyscy chętni się zmieszczą.
Niunia, przygotuj na jutro całą górę wałówki! 😀
Bobik
sie robi 😆 😆
Bobik wszystko przygotowane , sprzęt juz czeka , teraz czas za szamanko zabrac się , najpierw brzuszek zapełnic trzeba a potem przygotowania na drogę zacząć czas , czy na jakąś pomoc mogę liczyć 🙄
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/PodrozBobika?authkey=Gv1sRgCJOB5q3-vJHikQE#5320810931321765090
W Krakowie piękna wiosna. Sezon otworzyliśmy na Rynku ( zwanym przez tubylców „płytą”) . Chardonnay z kostką lodu. Bezcenne.
Bobiku przybywaj!
Niuniu, jakie piekne koszyki, akurat na apetyt Bobika do wtranzalania Dobrych Rzeczy. 😀 Zaczynam napelnianie odpowiednia zawartoscia: zacznijmy tradycyjnie, od pieczonych udek kurczakow i jajek na twardo, zeby nostalgii stalo sie zadosc. Do tego mnostwo ciasteczek, ktore w Polsce zdaje sie, ze nazywaja sie pieguski, a w Ameryce, skad pochodza – chocolate chip cookies. Do tego jednak moze jakies kanapki – powiedzmy klasyczne angielskie, pokrojone w trojkaty, na razowym i bialym chlebie, z ogorkiem, pomidorem, lososiem wedzonym, oraz z nadzieniem z kurczaka tikka masala (przyprawy troche doprawia monotonie podrozy), i francuskie kanapki z szynka, salata i pomidorem na bagietce (z naciskiem jednak na szynke, bo Bobik jest jednak mocno miesozerny). Wydaje mi sie, ze udalo mi sie napelnic choc jeden z tych koszykow podroznych, ale o ile znam zycie, inni tez cos podesla, zeby nam sie Bobik w drodze nie zaglodzil i nie znudzil. Hermes lekko pobledl na widok tego wszystkiego, ale go przekupilam obietnica reklamowania niezawodnosci jego uslug, no i zgodzil sie wszystko dostarczyc. 😀 Swoja droga to ciekawe, jak nawet linie lotnicze utrzymuja pasazerow w jakiej takiej formie, przez podawanie malenkich porcji zwykle slabo jadalnych potraw – glownie po to, zeby wszystkich choc troche rozproszyc.
Moniko
na Ciebie zawsze można liczyć 😀 , już gdy czytałam slinka ciekla mi aż do ziemi :rool:
A, Niuniu, bo nas duzo z Bobikiem jedzie w magicznie przepastnym aucie jego Rodzicow. 😀 Do tego – jest jakas nostalgia za czasami dawno minionymi, gdy jechalo sie z koszykiem, przystawalo, przygladalo sie wszystkiemu i poddawalo sie walce ze znuzeniem na rozne sposoby – od rozmow o zyciu w wagonach kolejowych, przez czytanie gazet, na ktore zwykle nie ma czasu, po sluchanie kolejnych stacji radiowych, ktore trzeba zmieniac w trakcie przemieszczania sie spoza ich zasiegu.
Moniko
oj tak nostalgia za czasami ktore minęły bezpowrotnie ( inaczej pachnie szynka) za wyprawami organizowanymi ad hoc z plecakiem i dalej po przygodę , ale to co przed nami też jest ciekawe niewiadome , ale ciekawe , ja w to wierzę , teraz wygladam na H. jak tylko doleci dam mu najlepsze referencje 🙂
niunia, jak juz siegasz po belgofrankofonow, przypomne tego pana
http://www.youtube.com/watch?v=7A9xWYZD55U
Jak na mlodego psa to duzo znasz tych roznych staroci. 🙂
A z plecakiem to akurat tez, to tylko inna czesc nostalgii – jak najmniej obciazen, byleby miec szczoteczke do zebow i mape. 🙂
No coz, przyznam sie, ze sie skusilam i nie zawiodlam – Isabel i jej wielbiciel tez podrozuja: razem, ale oddzielnie, i w polowie – oszczednie. 😉
http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,6462068,Marcinkiewicz_oszczedza_na_Isabel.html
PA
teraz coś bliższego Tobie , za czym Moja przepada odkąd pamietam , co do wieku mamy tyle na ile się czujemy , ja zawsze jestem szczeniaczkiem jak Bobik a MOja ma wiecznie 18 lat 😉
http://www.youtube.com/watch?v=7pA5UhNaYw0
Moniko
Marcinkiewicz widocznie poznal Pana Kryzysa , a ten go troszkę przestraszył i oto efekty 😯
Wiadomo w plecaku przede wszystkim musiało byc dużo miejsca ….pustego 😀
Aaa, na nostalgie za sniegiem to ja sie nie pisze, ale Niunia powinna – chociazby ze wzgledu na kolor, przypominajacy jej piekne futro. 😉 Poki co, u nas jeszcze snieg mozna znalezc w mniej naslonecznionych czesciach ogrodu.
Moniko
śnieg , gdzie , biegnę 🙂 🙂
A tu lekcja manier i dyplomatycznego protokolu, w wykonaniu Silvio B., zeby nie myslec ze tylko Kazio M. ma monopol na bezstylowosc:
http://www.youtube.com/watch?v=qE2TmXYMTAM
Niuniu, resztki sniegu u nas, a wiecej masz w piosence od PA. 🙂
Jaki pyszny kosz piknikowy Bobika. U mnie nie ma mowy o piciu winka al fresco z kostka lodu. Szczesliwa Zona i Bobik, ktory w jej kierunku podaza. U mnie dzisiaj wieje arktyczny wiatr, malo glow nie urwie. Cos podejrzanie bialego lezalo na ziemi rano, ale chwalic Boga juz zniknelo.
Zakupy dzis w moim ulubionym sklepiku. Pofolgowalismy sobie, bo dzisiaj nasza rocznica slubu. A wiec: francuska szynka i pyszny serek firmy Brillat-Savarin, i cala masa roznych innych lakoci. Wieczor w domu przy kominku i szampanie. Nie myslcie jednak, ze wszystko w moim zyciu jest perfekt i bukolicznie… Taki obraz nie bylby prawdziwy.
niunia, rzeczywiscie cos kanadyjskiego, chociaz nie z moich stron, bo z Montrealu. Jestesmy na dobrej drodze, aby wykonac dzisiaj norme na Canadian Content. 🙂
Jak juz jestesmy przy ikonach kanadyjskich, to nie wiem, czy pamietasz
http://www.youtube.com/watch?v=hvLTH8-9Z1I
O, to milego wieczoru we dwoje przy tych smakolykach, Kroliku. Trzeba sie cieszyc z tego, co sie okazalo „built to last”. 🙂 Bukolicznie to chyba w ogole nikt nie ma, ale okruszki bukolicznosci wyraznie wzmacniaja na te mniej bukoliczne momenty, wiec trzeba je lapac, jak sa.
PA
to chyba nie miesci się w Canadian Content
http://www.youtube.com/watch?v=jVmzCuE8Z58&feature=PlayList&p=B649194E83EF7B70&playnext=1&playnext_from=PL&index=5
Króliku
nie ma być perfect ma byc z wyobrażnią 😀
http://www.youtube.com/watch?v=qPS3nU5NQuY
PA
tu może choć polowe mi zaliczyc , ale śnieg jako dodatkowa atrakcja , uwielbiam śnieg 😆 😆
http://www.youtube.com/watch?v=KtZNMrJ1mU8
Witajcie!Czy dobrze zrozumiałam,że gospodzarz w podróży,
ku ukochanemu Krakowowi zmierza
Niezdążyłam tej szczęśliwej podróży życzyć, co niniejszym czynię.Zona pewnie przekaże.
**
Króliku Wszystkiego Najlepszego na następne lata Obojgu .
Noga niech Ci się szybko zrasta.
***
Małgosiu nie Ty jedna tak masz, u mnie mycie okien,pucowanie itd.
A spacer z Emi był duży i dwukrotny.W lesie przepięknie ptaki śpiewają.Zawsze je przedrzeźniam.
Dzisiaj jeden wyraźnie wykrzykiwał coś w rodzaju:”pijje, pijje, pijje „!!
(Może to chodziło o zdrowie Państwa Królików? 😉
A ja mu na to: a, niech pije ! 🙂
Gatunku nie rozpoznałam.
****
Wando TX miło mi, że o mnie opowiadasz,ale może lepiej nie straszyć dzieci?
A Emi to ona MOJA CI JEST i nawet Helenie nie oddam.
*****
Niuniu mam nadzieję,że nietoperzyca dzisiaj odpoczywała zamiast projektować te przepiękne ogrody?
Buziaki dla Wszystkich!!
Mnie to tylko pies mordę…
Babko
jak tylko , czy my psiaki uczuc nie mamy , a merdanie ogonem , slimacze oczka , buzki tu i tam to sie nie liczy 🙁
Jasne,że się liczy niuniu,najważniejsze!!
Tu Wam posyłam na drogę:
http://www.youtube.com/watch?v=BxSV4AA4wBk
To po prostu nie do uwierzenia, ile rzeczy trzeba wykonać, zanim się wsiądzie wreszcie do tego auta i pojedzie. 😯 Nikt mi nie wmówi, że doba ma 24 godziny – ona ma wiele mniej, a pod wieczór jeszcze zaczyna się kurczyć. 👿
Na dodatek cały dzień ten Brel za mną chodzi i nastraja mnie smętnie, zwłaszcza kiedy zapowiada, że będzie cieniem psa. 🙁 Kocham Brela, ale nie dziś. Nie mógłby ktoś wpuścić czegoś pozytywnie energetyzującego? 😉
Przecież Ci podesłałam krakowiaczka Bobiku.
Mozesz zdradzić, gdzie jesteś?
Jestem jeszcze na miejscu, wyjeżdżam dopiero jutro. Tylko mało się dziś udzielam, bo roboty kupa. 🙁
To sobie jeszcze posłuchaj szczenięcego wykonania.
Nie wspominaj nawet o kupach(roboty) ja tu nadrabiam trzymiesięczne zaległości i brakuje mi jednej pary rąk Powodzenia.!!
http://www.youtube.com/watch?v=Q7TmYTauA2U&NR=1
Babko z Gdyni, wcale Toba dzieci nie strasze, tylko calkiem dorosle panie na etapie pustych lub pusciejacych(?) gniazd 🙂
Bobiku, nie o Krakowie, ale mozesz sobie podstawic pod West Virginia, i bedzie pasowalo do podrozy. Na pewno nie ponure. Jak trzeba bedzie zapinac te torby, to Matylda sie specjalizuje w splaszczaniu zawartosci, zeby mozna bylo je dopiac. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=-eaaR1Ay5P0&feature=related
Bobiku
proszę bardzo , merdaj wesoło ogonem 😆 😆
http://www.youtube.com/watch?v=EhbxI5eVnM4&feature=related
A tu Bobiku, piosenka, ktora mowi tylko relax relax, relax…
http://www.youtube.com/watch?v=MUTf5qvS0Lo
Bobiku daj sobie spokój z Brelem, teraz tylko to…
http://www.youtube.com/watch?v=0BRMkb3bcmw
😀 😀 😀
http://picasaweb.google.pl/terkon11/Piccasa?authkey=Gv1sRgCOrZstTN6c_Rbg#5320907786977337698
A my Wam posyłamy fragment naszego lasu.
Kroliku, jak Jimmy Buffett, to zaraz mam wizje Florydy i „Parrotheads” – rzeczywiscie sam relaks. Dobrze, ze Bobik nie prowadzi, bo wtedy nie moglby brac wezwan z piosenki doslownie…
Miejmy nadzieje, ze ta relaksujaca wiazanka zadziala.
Babk, ten las bardzo piekny. Kilka lat temu jechalam taksowka z dworca w Sopocie do Gdyni (skraj Gdyni, ul. Borowkowa) na skroty przez podobny las. Chcialo sie wysiasc i pochodzic.
Babko, czy to zdjęcie z tego roku?? U nas do takiej zieloności jeszcze daleko…
To ten sam las Króliku, jechałaś nieco dalej od naszego osiedla, my mieszkamy 100 -150 m od lasu i naprawde jest przepiękny, bukowy.Nie pamiętam ile tu hektarów Trójmiejski Park Krajobrazowy.Rzeka,ptactwo, padalce, za dwa trzy dni będę przenosić żabki, którę się budzą i idą do stawu na działkach, gdzie już gnazdują kaczki dzikie.
Na stawku pod domem zostały same kaczory.Podsyłam jeszcze zdjecia Emi z lasu, ale chyba juz raz było.
Żono zdjęcie ub. roczne, ale już jest podobnie.Dzisiaj widziałam na łakach ogromne stokrotki i powoli zaczynają pokazywać sie leśne fijolki,a pod domem zatrzęsienie krokusów.W poniedziałek wsadzamy choinkę( po Bożym Narodzeniu i rokitnik).dzis było 16 st,C upał.
Tu macie jeszcze Emi.
http://picasaweb.google.pl/terkon11/Piccasa?authkey=Gv1sRgCOrZstTN6c_Rbg#5320917475758801090
Piekna zielonosc tego lasu – tak tez go pamietam, ze spacerow z kuzynami – ale pamiec zawsze cos moze podkolorowac, a tu dowod fotograficzny i do tego potwierdzenie tego piekna na pismie przez Babke. Wydaje mi sie, ze to zielonosc wiosenna, ale na pewno Babka zdradzi jaka to pora roku i czy tego roku. 🙂
A tu juz ostani kawalek muzyczny ode mnie, pasujacy do Koszyczka, a spiewany przez mojego „krajanina” tutejszego, Jamesa Taylora (urodzony w Bostonie, obecnie mieszka na glebokiej prowincji w Washington, Massachusetts):
http://www.youtube.com/watch?v=Q7RPCFfudmU&feature=related
O, nie – 16 stopni! U mnie jeszcze resztki sniegu gdzies sie chowaja po bokach…
Byłam w Ojcowie w czwartek i dopiero pierwsze nieśmiałe leśne fiołki. liści ani ani… Ale dziś też był upał, więc idzie ku dobremu.
Kod 1+1: to lubię
niunia, wrocilem dopiero z zakupow. Szukam rowniez nowego samochodu, stad niemile spotkania z „commission people” z salonow samochodowych.
Paul Anka? Jak najbardziej kanadyjski, prawie jak Glenn Gould lub Brian Adams. 🙂
PA , czy kupując nowy samochód spełniasz czyn patriotyczno-antykryzysowy? 😉
Bobiku, sprawdź pocztę!
Już mi energetyczniej, dziękuję wszystkim wspomagającym 🙂
Ale jeszcze taka samba, jak Niunia kiedyś wpuściła, wcale by nie zaszkodziła. 😉
PA, kiedys wysluchalam bardzo ciekawej audycji na temat kupowania samochodow i „commision people” – podobno pierwsze salony sprzedazy samochodow to byly miejsca sprzedazy koni i pojazdow konnych, a przy sprzedazy koni obowiazywala tradycja targowania sie, zwlaszcza, ze kazdy kon naprawde byl rozny od wszystkich, w odroznieniu od fabrycznie wytwarzanych samochodow. Tradycja przeszla na samochody, i tak juz do dzis zostalo…Znam nawet osoby, ktore lubia ten system (ja – nie).
Moja lubi piosenkę francuską. Rozmarzyła się przy waszych piosenkach i postanowiła zagrać coś o młodosci 😉
http://www.youtube.com/watch?v=UzBncolQjP0
hej Amigo, ale Hier encore to mialo wydawalo mi sie inne slowa, chociaz ta piosenka ktora pusciles sliczna a hier encore troche smutna
Hier encore
J’avais vingt ans
Je caressais le temps
Et jouais de la vie
Comme on joue de l’amour
Et je vivais la nuit
Sans compter sur mes jours
Qui fuyaient dans le temps
……
no to ja proponuje jazde na koniec swiata, z Bobikiem oczywiscie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=SiiOC2HmBd4&feature=related
przez pewien czas uczylam sie slow na pamiec i „spiewalam” w samochodzie – haha dobrze, ze sasiedni kierowcy nie slyszeli
zono sasiada, jak najbardziej jestem patriota polnocnoamerykanskim. Samochod jest wyprodukowany w Ameryce Polnocnej, chociaz nie przez Big Three Losers. 🙂
Monika, tez nienawidze tych pospolitych gierek. Lubie kupowac anonimowo z polki, ale w tym dziale artykulow nie jest to mozliwe. Ktos mi mowil, ze najgorzej jest z tym w Chinach i na Tajwanie. 🙂
chętnie bym też popełniła czyn patriotyczny w salonie sprzedaży samochodów, ale na razie sie nie zanosi!
O co chodzi z tym targowaniem?
Tutaj kazdy samochod ma tzw. MSRP (manufacturer’s suggested retail price), ktora jest cena z powietrza. Z reguly w salonach negocjuje sie cene koncowa, czasami duzo nizsza niz wyjsciowa. Do tego naliczane sa stale dodatki, takie jak podatek (federalny i prowincjonalny w Kanadzie, lub stanowy, w USA), dostarczenie do klienta, ekstra dodatki itp. Negocjacje trwaja czasami kilka tygodni.
Czyny patriotyczne w salonach samochodowych wymagaja ogromnego samozaparcia, Zono, bo trzeba sie o kazdy drobiazg targowac. Nie ma jednej ustalonej ceny; co wiecej, rozni klienci dostaja rozne ceny wywolawcze, a potem sie zaczyna przeglad listy za co sie placi, i targowanie o kazdy grosz. Osoby niuewazne i ufnie nastawione do swiata nie powinny sie udawac do salonow sprzedazy samochodow i zostawic to bliskim osobom o mocnych nerwach i duzej spostrzegawczosci, zeby zauwazyc kazda niepotrzebna oplate, ktora sprzedawca stara sie mniej uwaznym wtrynic.
Minelismy sie z PA. 🙂
Wando, jak to bywa w youtube jest nie ten co trzeba tytuł. Zresztą w komentarzach madrzejsi ode mnie zauważyli,. że tytuł brzmi Sa Jeunesse.
Jako ilustracje problemu polecam film braci Coen „Fargo”. Albo „Sniadanie mistrzow” K. Vonneguta.
To rzeczywiście wesoła zabawa!
Nie wiem czy bym sobie poradziła? Chociaż…. w odpowiednim nastroju…. To może być wyzwanie!