Do raportu
Rozpakowywanie torby szło jakoś niesporo. Stosy zgromadzonych materiałów wywiadowczych domagały się potraktowania mniej obcesowego niż „Konserwa pułtuska”. Bobik już od godziny usiłował posegregować doniesienia, obserwacje, pogłoski i fotografie, ale opór tajnej materii był nadspodziewanie silny. A na dodatek ta cholerna wiosna, ptaków śpiew i sąsiadka labradorka w pełnej krasie…
A gdyby tak – wpadło mu nagle do głowy – skrócić raport do niezbędnego minimum? Tylko tyle, żeby nikt się nie czepiał, nie ględził, nie odwoływał do poczucia odpowiedzialności? Sama treść, bez waty, ozdobników i bicia piany.
– Ryzyk fizyk – mruknął Bobik i smukłymi pazurami uderzył w klawisze. Zminimalizowany raport, być może pod wpływem konspiracyjnych spotkań z Music Lady, rozwijał się jak z nut.
Poszukiwany absurdalista bez wątpienia istnieje. Wprawdzie tylko akustycznie, bez oznak wizualnych, ale nie takie rzeczy słonko słyszało, choć nie widziało. Tropiony obiekt został namierzony na placówce wysuniętej, gdzie najprawdopodobniej zamierza pozostać, póki mu się nie znudzi. Ktokolwiek zna miejsce pobytu innej wersji wydarzeń, proszony jest o zachowanie tego dla siebie, bo po diabła wprowadzać zamieszanie.
– Ufff – odetchnął Bobik z ulgą, zobaczywszy efekt swej wytężonej pracy. Czynniki powinny być zadowolone, a głupiemu radość. Nie mówiąc o tym, że zaoszczędzony czas i atłas mogę przeznaczyć na szlachetne cele. Spacer? Zimne piwo w kawiarnianym ogródku? A może…?
Sterczący w doniczce na parapecie rozmaryn pokiwał akceptująco szpilkami i zaczął się rozwijać. Wiosna atakowała bez najmniejszych hamulców moralnych.
No tak, a mnie sie skojarzylo z Minnesota i luteranami opisywanymi przez Keillora. Tak to jest ze skojarzeniami – wlasciwie wszystkie sa uzasadnione. 🙂
Tfu, tfu, Doro, na psa urok. Mam nadzieje, ze tak wlasnie zostanie w Twoim wypadku.
Ja tez nie mam zadnych dlugow, bp jedyny jaki kiedyukolwiek mialam – pozyczke hipoteczna splacilam z chwila przejscia na emeryture (odprawa i nagroda!) . Jednak z tego co bylo moimi oszczednosciami na wypadek, ulokowanymi w udzialach i akcjach, zostalo bardzo malutko. Podobnie z E.. ktora jest „kosztowna” – procz Pani Dochodzacej, rozliczne terapie. ktorych nie zapewnia spoleczne ubezpieczenie – np fizjo, kilkaset funtow miesiecznie, a nie jest w stanie bez tego funkcjonowac. Ona faktycznie nic na siebie procz tego nie wydaje, odzywia sie jak wrobel, nie jezdzi juz na urlopy. No i taksowki, ktore pochlaniaja sporo. Jej zasoby kurcza sie zastraszajaco i nie wiemy co bedzie dalej. Ona tez miala pieniadze zainwestpowane, zeby starczylo na dluzej. A przedostatnia wizyta u dentysty, w ub. miesiazu – 900 funtow, bo trzeba bylo robic mostek. Wczorajsza – 300. Ja w tym celu jade do Polski i mam cudnego dra Nowaka za polowe lub mniej tej ceny. Ale ona nie moze.
Ja natomiast, niestety, jestem w sytuacji tego sredniaka, zyjacego nieco na kredyt. Mam mortage do splacania, musze kupic nowy samochod, aby dojezdzac do pracy. Mieszkam w regionie, ktory zalezy od przemyslu samochodowego, ktory moze wkrotce splajtowac. Moja zona pracuje z Wietnamka, ktorej maz pracowal w Fordzie z pensja ca. 120 k. I tak z dnia na dzien stracil prace. Ten czlowiek jeszcze nie doszedl do siebie po szoku.
Znaczy – zeby nie bylo tak zalosliwie i kwekajaco:
Mysle, ze my wszyscy jak tu jestesmy przezyjemy ten kryzys. Nie jest to w koncu jakas wojna swiatowa. Bedziemy wszyscy mieli mniej i gorzej materialnie i z wiekszym lekiem o przyszlosc, ale przezyjemy.
Rak jest straszny, smierc jest straszna, rozwody potrafia byc bardzo bolesne albo utrata przyjaciol albo samotna starosc .Ale kryzys finansowy? Niech sie rzady martwia jak z tego wybrnac.
Jak wszystkim jest zle, a nie tylko tobie, to zaraz razniej i weselej. 😆
Pewnie, że w kupie raźniej, zwłaszcza że przy kryzysie nareszcie nie wstyd być biednym. 😆
Ale prawdą jest, że ten kryzys (na Zachodzie) na razie zaatakował przede wszystkim tych rozsądnych średniaków, którzy brali kredyty wcale nie na pałę, tylko zgodnie z wyliczeniami na podstawie pensji, a teraz stracili pracę i wszelkie wyliczenia w łeb wzięły. I chodzi tu wszystkim o kredyty mieszkaniowe. Bo koniki polne, które kredyty przehulały (drogie auta, telewizory, itd), ogłaszają prywatną upadłość (tak przynajmniej jest w Niemczech), a ponieważ na ogół już nie ma im czego zabrać, to dalej się nie przejmują i żyją z socjalu. Natomiast ci, którym zabrać można dom czy mieszkanie, jednak do stracenia mają dużo.
Tak, sredniakom i tym ponizej sredniactwa (przynajmniej w USA, gdzie siatka pomocy panstwa jest bardzo slaba, i niewystarczajaca – np. zasilek dla bezrobotnych tylko przez pol roku) nie bedzie sie dobrze wiodlo. Wlasnie przeczytalam, jak banki, utrzymywane przez podatnikow, rozwadniaja ustawy majace chronic konsumentow na przyklad przed naglym podnoszeniem stop procentowych na kartach kredytowych. Oczywiscie, system wyborczy w USA pozwlal wielkim firmom finansowac kampanie politykow, stad obietnice wyborcze rozplywaja sie czesto bardzo szybko we mgle. Tak chyba bedzie i w tym przypadku.
A ze mimo wszystko nie nalezy sie poddawac to absolutna prawda. I ze razem latwiej to przetrzymac – tez. 🙂
Razem czyli pozytywy kupy – o, to jest tytuł na bestseller!
Moniko
Moja jakby tu byla powiedzialaby , wiecej rozsadku , logiki, pragmatyki , matematyki i zdrowego rozsadku potrzebne jest ludziom , bankom tez ,tylko ze bank jest w innej sytuacji prowdopodobieństwo ,ze on splajtuje ( na prawdopodobienstwie to Moja się zna )jest minimalne , ktoś wchlonie , przejmie , dofinansuje
Czekam na H
PA
jaki sredniak jesteś 😉 jesteś the best , a naśredniej to znowu Moja sie zna , jutro ja zapytam , jak tylko porcje głaskanko dostanę
Moze warto kryzys finansowy zilustrowac piosenka country, sprzed lat 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=_Lj6PMv68Ho&feature=channel
Może by i warto, ale tuba się nie zgadza. 🙁
No, zbiesiła się i tyle! 👿
Bobik, nie wiem dlaczego was zabanowano. Chociaz, jak wiadomo, jestescie wylegarnia (Kanada rowniez) roznej masci ekstremistow. 🙂
Witajcie.:smile:
Skoro trzeba przeżywać kryzys w kupie przyłączam się do kupy.
Nigdy nie brałam żadnych kredytów, z obawy,że wskutek wypadku losowego nie będę go w stanie spłacić.
Zminimalizowałam swoje ptrzeby i wcale tego powodu nie cierpię.Panika mnie ogarnia tylko, gdy choruję lub chorują moje zwierzaki.Jem mało, więc jeśli kryzys mnie dopadnie, jakoś tam przeżyję o suchej bułce, narzie jemy godziwie i bez ograniczen.
Samochód oddałam już dawno synowi kuzyna na wieś, bez żalu, bo do automobilu nie mam nabożeństwa.
**
Doro, my zasilamy Twoich kolegów , jak możemy, nie pamiętam takiego tygodnia,żeby u nas nie było”Polityki”,
„Przeglądu Tygodniowego”,miesięczniki też kupujemy, a „Wyborcza” i „Dziennik Bałtycki” są na śniadanie.
Jedyne co muszę ograniczać to książki, a niecierpię tych z
bibliotek-lubię mieć własne.
**W ub tyg.poczytałm wywid z zadłużonymi i wpadłam w osłupienie.Młody kredytobiorca nie pamiętał w ilu bankach brał kredyt, stosując zasadę łańcuszka Św.Antoniego: brać w innym banku, by spłacić poprzedni itd.
Coś tam z każdego uszczknął , nowe auto, futro dla żony, wakacje na Krecie(opisał to jako konieczność).
Wyliczył na oko 10 kredytów.
Z żalem myślę,że są to ofiary tego co nazywamy robuchanym konsumpcjonizmem.
Kto przeżył głód, niedostatek katastrofy losowe, których nikomu nie życzę -znacznie łatwiej rezygnuje z „odrobiny luksusu”.I chyba na dzisiaj jest to jego „kapitał”.
***
Heleno, bardzo dziękuje za informcje,że małe ptaszki najpierw karmią rodzice wprost do dzioba.
Sama nigdy bym na to nie wpadła. 🙂
Klasycznym przykład, jak wspaniale skutkuje trzymanie się w kupie.
Ladna ta piosenka o Little People, i smutna – ale country juz takie jest. Nas jakos to nieszczescie znikania sklepow w centrum malych miast jeszcze nie dotknelo, choc czasem zmieniaja sie wlasciciele. Nawet mamy w sumie dwa sklepy typu hardware, o ktorych mowa w piosence, ale nie wszedzie jest tak dobrze. I rzeczywiscie cos nieuchwytnego znika razem z takimi sklepami, co laczy spolecznosc na jeden z wielu mozliwych sposobow.
Niuniu, H polecial obladowany biala herbata i czerwona (tak patriotycznie wyszlo), a do tego wlasnorecznie przez dzieci zrobione scones, ktore nawet calkiem niezle wyszly, choc zajelo sporo miejsca w kuchni (wlasnie sprzatamy make z podlogi – slizganie sie na mace prawie dorownuje slizganiu sie na chevre; zdaje sie, ze ktos tu probuje prowadzic babadania porownawcze). 🙂
Moniko, Ty masz jakieś anielskie dzieci, pozazdrościć.
A ślizgałaś się kiedyś na mące kartoflanej wymieszanej z płynem do mycia naczyń?
To dopiero odlot z kuchni wprost do łazienki, która jest vis a vis.
Reżyseria: moje chrzestne wnuki Zośka, Antek i Jasiek. 😡
**
Niuniu, powedz Twojej,że trzymamy kcuki, byłam z Emi w lesie o zmierzchu i przeleciał mi nad głową nietoperz.:smile:
Tobie posyłam naleśniki z mąki kukurydzianej z bakaliami i bitą śmietaną kupione w barze „Kwadrans” w Gdyni.
Na mace kartoflanej polaczonej z plynem do mycia naczyn jeszcze nie. W ogole kartoflana jest tu droga i trudno dostepna jako delikates (mozna w Wholefoods). Na kukurydzianej juz probowalam (dobrze zastepuje kartoflana w przepisach i jest tansza), ale bez plynu, i na plynie ale bez kukurydzianej. Zaczynam podejrzewac, ze Zosia stara sie badac stopien poslizgu na kazdej substancji oddzielnie, a potem dopiero przejdzie na mieszanki. 🙂
🙂 😉
Moniczko, Twoja Zosia ma wybitnie empiryczne podejście.
„Moja” jest zcichapęk, poważna, milcząca, ale szeptem zainspiruje braci, którzy dla Niej zrobią wszystko.:evil:
**
Nie wiedziałam,że kukurydziana może zastąpić kartoflaną, musze poeksperymentować np.przy kluskach śląskich, zawsze do gotowanych ziemniaków dodawałam kartoflaną
ps. Fajną fotygę dziś widziałam, a nawet słyszałam 😉
Babko, moze trzeba zrobic badania porownawcze charakteru Zos? Moja nie inspiruje, tylko zawija rekawy i sama zabiera sie za eksperymenty. 🙂
Sklepiki znikaja w zastraszajacym tempie, choc duze sieci tez sie likwiduja (Woolworths, plytowy HMS, meblowy MFI i rozne inne). A Tesco, tani spozywczy supermarket, pochwalil sie w tym tygodniu najwiekszym dochodem w dziejach – ponad 3 i pol mld. funtow szterlingow.
Mnie najbardziej zal tych malych, chociaz w duzych tysiace ludzi traca prace. Ale te male sa czasamo dzielem calego zycia wlascicieli. I masz racje, ze kupowanie w malym lokalnym sklepiku to jest zupelnie inne „experience”.
KIedy przyplynelysmy z Renata Pogoria do Genui (prowadzilysmy warsztaty radiowe ze studentami dziennnikarstwa) , to sie okazalo, ze w calym miescie jest tylko jeden supermarket, gdzie ludzie kupuja karme dla zwierzat, artykuly przemyslowe i takie tam. Cale natomiast wyzywienie – tylko w malych sklepikach – oddzielnie sery, oddzielnie mieso czy kawe, gdzie indziej ryby czy jarzyny.
Bylo to rok czy dwa po szczcycie G7 w Genui , w czasie ktorego doszlo do poteznych rozruchow antyglobaliostow i wtedy zrozumialam jak niefortunnym pomyslem bylo organizowanie szczytu w tym wlasnie miescie, gdzie nie ma ani jednego Burger Kinga czy Starbucka. POznalysmy jednego z tych co protestowali – byl to zaproszony przez nas na poklad kelner z trattorii. Zaden chuligan, jak pisala o protestujacych polska prasa. Oni bronili swego stylu zycia. Gdybym mieszkala w Genui, tez bym bronila.
Wzruszalam sie ogladajac na tarasach starych marynarzy siedzacych nad miniaturiowym demitassem kawy i florentynka. Jakiez to cywilizowane 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=HS27XDoXZeg&feature=related, warto zobaczyć, szczególnie końcówkę, czego dzisiaj rodzice wymagają od dzieci.
**
Heleno!Na „Pogorii”, wedlug ówczesnej prasy Prezes Maciej Szczepański miał tam kryształową wannę i trzymał nawet swojego Incitatusa, na wszelki wypadek, gdyby trzeba było drogą ladową do domu wracać. 😯
Pytałam kolegów pływąjcych w tej załodze – mówią,że nic nie widzieli.Pewnie mnie okłamali? 👿
Pamietam tylko prysznic! Ale statek fajny. I strasznie byl fajny kapitan. A wlasciowie cala zaloga byla swietna, serdeczna, wesola i bardzo kompetentna. . Zwlaszcza cook – piekl nam w nocy specjalne tajne szarlotki!
Sporo moich kolegów z dawnego YKP- pływało w tej załodze , „Pogoria’ miała bardzo dobra opinię jako statek żaglowy.
Pamiętam,że krótko po odwieszeniu stanu wojennego zawinęli do Kilonii i tam mieli awarię dość poważna.
Mieli odemnie namiary na moją dobra znajomą, osobę zamożną.Ona ich nie tylko dożywiała, ale w wolnych chwilach remontowali Jej taras i nieźle sobie zarobili.
To takie odległe czasy, a mnie się zdaje,że to było… przedwczoraj.
Zaloga byla urocza. Znosilysmy im z Renatka rozne smakolyki z kolejnych portow – rejs trwal 8 dni i bylysmy w Monte Carlo, Nicei, na Elbie i pewnie gdzies jescze, czego nie pamietam. Tylkon raz leciutko sie porzygalam w czasie nocnej burzy(dostalam jednak od kapitana dyplom „za dzielnosc” 😆 ) . Byl to pazdziernik, a moze listopad i pogoda byla boska. I odwiedzane miasta byly boskie, Zwlaszcza Nicea i Genua.
Lubie czytac o podrozach statkiem – to taki cywilizowany sposob podrozowania (pod warunkiem, ze sie nie cierpi na chorobe morska). I chyba ma nawet cos wspolnego z tymi sklepikami, ktorych probowali bronic anty-globalisci. U nas w miescie tez tak mozna robic zakupy, jak w Genui, i to ze kazdy sklep to spotkanie z osobowoscia wlasciciela, to dodatkowa przyjemnosc z zycia w malej spolecznosci. Oczywiscie, trzeba sie liczyc, ze na przyklad piekarz ma gorsze dni, a „Herbata” (tak moje dzieci nazwaly w skrocie zaprzyjaznionego wlasciciela firmy herbacianej) zamyka czasem sklep troche przed czasem, a w porze lunchu lepiej tam nie chodzic na zakupy, bo oni wtedy wszyscy sieda razem i jedza, popijajac powoli herbate. A zakupy u Debry zawsze trwaja dluzej, niz mogloby sie oczekiwac, bo czesc czasu to rozmowa o tym co my robilismy, a co ona i pracujace u niej zawsze te same panie (i dwoch panow, ale dzieci zaliczaja ich do honorowych pan). Zas zakupy w ksiegarni trwaja bardzo dlugo, bo omawiamy z zaprzyjaznionymi ksiegarzami co mamy wlasnie w czytaniu (a oni przy okazji sprawdzaja, czy dalej zyje – robia to od czasu, gdy juz wiele lat temu maz zamowil ksiazke o najwiekszych truciznach i znanych trucicielach).
Masz racje, Moniko. Bylam pierwszy raz na rejscie, Studenci podzieleni na dwie grupy uczyli sie na przemian zeglarstwa i robienia radiowych „pakietow” dzwiekowych. Mysmy jedyne we dwojke nie musialy miec nocnych dyzurow i wlazic na te… jak je tam… reje. Podejrzewam, ze bardzo trudno jest wlazic na reje na wysokich obcasach. Najlepsza w calej grupie zarowno radiowo jak i zeglarsko okazala sie byc Julka Prus, corka naszej przyjaciolki Lucji, juz nie zyjacej. Schodzenie ze statkow, zwiedzanie portow, poznwanie nowych smakow i zapachow – przypominalo mi to zawsze Itake Kawafisa. Ten wiersz chce miec na swoim pogrzebie! 😆 😆 😆
Tak, Heleno – ten wiersz jest bardzo piekny. No i nadaje sie do uzytku takze i przed pogrzebem. 😆
A plywanie statkiem, z postojami w portach i ich zwiedzaniem, i kupowanie w malych sklepikach to chyba czesc troche nostalgicznego, ale naturalnego trendu, zeby sobie czasem pozwolic na spowolnienie tempa w tym coraz bardziej zaaferowanym, przyspieszonym swiecie.
Ale, przyznasz, ze dopiero na pogrzebie nabierze on wlasciwego brzmienia, nieporownywalnego z tym za zycia 😆
Przyznaje, przyznaje. Kontekst jest wazny. 😆
No to dobranoc! 😆 😆 😆
Dobranoc, Heleno. 😆 😆 😆
Zajęły mnie Strasznie Ważne Sprawy i musiałem się wycofać z rozmowy, ale wróciłem, żeby powiedzieć chociaż spóźnione dobranoc. 🙂 🙂 🙂
Przysluchiwalam sie tylko waszej rozmowie dzisiaj, do jutra…
Dzień dobry! 🙂
Dziś dużo wrzątku bo jak się gania przy pieknym słoneczku to i pić się chce. 🙂
U mnie dochodzi wpol do szostej rano i swita., Nie zasnelam.
Okna sypialni wychodza na wschod wiec slysze bardzo radosny spiew ptakow, ktory sie zaczyna switem i trwa ok, godziny, az slonce kompletnie wstanie. Poszlam wiec na druga strone domu, w ekspedycje orniotologiczna – sprawdzic czy Robinowie spiewaja i czy byly juz na sniadaniu, ktore wydalam pozbyn wieczorem. Tam jeszcze kompletna cisza i sniadanie nietkniete. Niestety uslyszal mnie Mordechaj, zaryglowany w mieszkaniu E i urzadzil taki koncert pod drzwiami, ze wycofalam sie czym predzej. Sprawdze jeszcze za 15 minut,
Z poczucioa mizerii niewyspania zjadlam dwa croissanty, ktorych mialam nie tykac po przymierzeniu wczoraj dzinsow, w ktore miescilam sie calkiem dobrze jeszcze w Ameryce,
No, trudno, Zaczniemy cnotliwe zycie od jutra,
Dzien diobry wszystkim!
Jesli chodzi o kredyty to myslę, że w dzisiejszych czasach, zwłaszcza mieszkania trudno byłoby kupić młodym ludziom bez wizyty w banku. 😉 Jednak to dobro znacznie podrożało w ciagu ostatnich kilkunastu lat. Moi rodzice, ciotki, wujowie itd też nie mają kredytów , natomiast młodzi- chyba wszyscy. Tzn. ci, którzy maja swoje cztery kąty, nie otrzymane w spadku tylko zakupione. Bardzo często z dodatkiem wkładu rodziców. (pienieżnego oczywiście). Owszem, młody człowiek dobrze zarabiajacy w np. Warszawie moze sobie po paru latach kupić mieszkanko gdzieś na głębokiej prowincji, ale po co? A gdzie mieszkać? Jest ogromny niedobór mieszkań do wynajęcia ,, co spowodowane jest tez przepisami. Jak się trafi na „odpowiedniego” lokatora, to zdewastuje, zadłuży i jeszcze problem wywalić. Komu się chce ?
No i wynajem jest drogi. Bardzo. Zwłaszcza właśnie w wiekszych miastach. Dlatego ludzie, zwłaszcza z rodzinami decyduja się wziąć wielki kredyt i mieszkać „u siebie” zamiast wynajmować, bulić i nie znać daty, kiedy trzeba będzie sie wynosić i szukać czegoś nowego. To taki znak czasu- kredyty u młodych ludzi. Co innego- kilka kredytów, plus plik kart kredytowych i debetowych .
No i możliwość wykupu za przysłowiowa złotówkę, czy przekształcanie mieszkań w latach dziewięcdziesiatych. Dzisiejsi emeryci i ludzi w wieku przedemerytalnym mogli zajmowane przez siebie mieszkania wykupić. Do tego bezprocentowe pożyczki w zakładach pracy za PRL. Teraz młodzi są w innej sytuacji. 😉 🙂
Heleno, taki rejs z tajnymi szarlotkami też by mi się podobał! 😀
Moniko, pan Dickens pięknie i zabawnie opisał podróż statkiem do Ameryki, podczas której królowała choroba morska. 😀
Masz racje, Malgosiu, supetajne szarlotki byly czyms bardzo specjalnym na tym rejscie. Zrozumialam wtedy, ze nie oparlabym sie korupcji, gdyby ktos chcial mnie pokorumpowac! 😆
Robinowie jeszcze nie wstali. To granda! Wszystkie inne ptaki juz sie naspiewaly! Chyba zrobie pobudke?
Zglaszam sie na ochotnika! Zawsze narze34kasz, ze za malo w domu pomagam….
Widzę ,ze dziś wszyscy w dobrym humorze , wiec może dziś bez sniadania ……żartowałam .Dziś mam apetyt na kluseczki ze strogonowem do tego kapusta z dodatkami doprawiona smietaną , myślę ze dla kazdego starczy .Smacznego.Ja idę zaparzać białą herbatkę od Moniki .
Dzień dobry. 🙂 Dla towarzystwa dał się Cygan powiesić, więc ja też dziś będę w dobrym humorze. 😆
Chociaż tak naprawdę też mnie dręczy niewyspanie i różne inne rzeczy. I jeszcze nie mam pod oknem ptasiej rodziny, której obserwacją mógłbym umilać sobie życie. Ale cicho, sza, jak mam mieć dobry humor, muszę pomyśleć o pozytywnych stronach życia.
Pasztetówka…? 😀
Kiełki 😆
Nie sama pasztetowka zwierze zyje. Nie wolno zapominac o potrzebach duchowych: wyjsciu na sloneczko, przeprowadzeniu szybkich badan ornitologicznych, pobawieniu sie na podworku z ptaszetami, zalozeniu kolekcji piorek. Wtedy i duch zdrowy i w glowie sie rozjasnia.
Po zytywne strony, panie, to za las trzeba było kiedyś jeździć koniem, pół dnia schodziło, a teraz, panie, market we wsi postawili i po zytywne, albo po inne takie, to z koszykiem pod pachą można sobie przejść jak urzędnik jaki.
ja mam pod opieką trzech robotników, którzy ( od 7.30) wymieniają okna. bede w dobrym humorze jak skończą.
Kiedy robotnicy stawiaja sie do pracy o 7:30, to juz to samo winno byc powodem do wspanialego humoru, wiary w Czlowieka, wdziecznosci losowi .
Wiem co mowie.
Ja tam jakoś preferuję badania na ssakach. To pierzaste ucieka za szybko i w niewłaściwym kierunku. 🙄
A jakbym po zytywne w tempie urzędniczym jeździł, to w sam raz na koniec przyszłego roku bym nabył…
Witajcie.
A tu dla Heleny dorzucam wspomnienie z Gdyni_ Op-Sail 92.
Na żaglowcu brytyjskim „Cutty sark”- same dziewczyny o proszę, jak chodzą po rejach.
Popiłyśmy razem firmowej Cutty Sark , a owszem.:smile:
Bliżniaczy „Winston Churchill ” parę lat póżniej zatonął gdzieś na trasie Sydey-Hobart w czasie regat.
Przepraszam linka zapomniałam.
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy?authkey=Gv1sRgCL7Qvs7Bzd2kXQ#5327841209320975186
Wyglądają na tych żaglach jak na szachownicy. 😆
– Wieża na A4.
– To ja pionkiem na C6
– No to szach królowi.
– A, jak tak, to biję gońca! 😯
To bylo specjalne uistawienie na czas parady żaglowców, którą publiczność oglądała z klifu i bulwaru, a vipy- z zakotwiczonego na redzie „Daru Pomorza”.
Byłam wtedy czymś w rodzaju osoby odpowiedzialnej za wystrój miasta z bardzo śmiesznym tytułem” oficer plastyczny”. 😯
Ponadto organizowłam wielki konkurs dla dzieci związany tematycznie z tą impreza.Na rozdaniu nagród w Muzeum Miasta Gdyni była Pani Janka Bielak Prezes STA z Londynu
i Komador Reagat Willings,
Długo by można opowiadać.
Ale miło wspomniam ten czas, ponieważ był to czas zapału, wszyscy chętnie współpracowali, choć jak to w życiu nie wszyscy bezinteresownie.
Ponadto żyła wtedy nasza nieoceniona Prezydent Miasta Franciszka Cegielska oddana miastu całym sercem.
Takiego Prezydenta długo nie będziemy mieć. 😡
Kiedy robotnicy wstają o 7.30… 👿
Heleno, ja wstawałam po dyplomie o 5.00,żeby wyprowadzić psy i do pracy ( z karta zegarową)zdążyć na 7.00.
Potem sobie powiedziałam: „nigdy więcej” i poszłam na swoje.Różnie to bywało z zarobkami raz licho, raz nieźle,ale nie miałam szefa ,co do dzisiaj uważam za dobrodziejstwo.
Bardzo lubie pracować w zespole, jestem ewidentne stadne zwierzę, ale knuta niecierpię!!
Bobik bije gońca i mamy sprawę o pobicie i naruszenie korespondencji…
Nie denerwuj się czasem Bobiku, niejeden goniec zamiast coś dostarczyć na czas, poszedł sobie na sajgonki
i w dodatku o zgrozo czytał przy jedzaniu.No to oberwał!!
Porządek musi być!
Piekna. jest Cutty Sark – niestety dwa lata temu w czasie prac konserwatorskich starego klippera na pokladzie wybuchl pozar, ktory poch;anial wszystko co bylo do pochloniecia przez wiele godzin, zanim pozar zostal ugaszony. Bylismy wszyscy w rozpaczy, ale na szczescie nazajutrz okazalo sie, ze wiekszosc elementow drewnianych ocalala, gdyz zostaly wczesniej usuniete do konserwacji. .
Cutty S.sark przwozila w XIX wieku herbate z Indii… Podobno najbardziej ucierpialy w tym pozarze elementy metalowe. Ogladala kiedys piekny program w tv o remoncie po pozarze..
Piękny program o remoncie? 😯 I to Helena napisała? 😯
Goniec, zamiast iść na Gdynianki, które pod ręką, do Sajgonu w tych sprawach zasuwa? 😯
A Babka stopniem być może wyższa od Komisarza? 😯
Świat jest jednakowoż zdumiewającym miejscem!
Czytałam o tym pożarze Heleno, bardzo mi przykro.
Orgyginalny Cutty Sark by kliprem herbacianym.
A mnie tez bardzo szkoda „Winstona Churchilla” o ile pamiętam była to bliźniacza jednostka.
Kapitanem był tam przemiły Nowozelandczyk i On podobno utonął w czasie tych regat na trasie Sydney – Hobart,ale czy statek się uratował, Ty pewnie będziesz lepiej niż ja wiedziała.
Wtedy w 92 ( to już moje drugie Op-Sail było, bo pierwsze przeżyłam w 74) nawiązaliśmy wiele przyjaźni i naprawdę ten czas utkwił mi na dobre w pamięci.
Pamiętam,ze na „W.Churchila” byliśmy zaproszeni na drinka, było tam mnóstwo vipów, załoga itd,a że kończyłam służbowe obowiązki,żeby dotrzeć do statku – jechałam spod hotelu”Gdynia” jedyną gdyńską dorożką(aut nie wpuszczali)
z obrazem -prezentem na kolanach.
Bardzo to było zabawne i trochę symboliczne, bo jakbym połączyła moje dwa hobby;s- żeglarstwo i jeżdziectwo.
Bobiku 🙂 🙂 🙂
Nie wiem ,kto z organizatorów wymyślil tę idiotyczną nazwą, ale nie dało się w porę zaprotestować,bo już wszystkie programy były wydrukowane.Mam nawet jeszcze
identyfikator z tych czasów.
Komisarzem, a jakże też byłam(na oko. ze 30 razy), bo tak się nazywali organizatorzy wystaw i plenerów w Polsce,(Tata Twój Ci potwierdzi) co bardzo dziwiło obcokrajowców i zawsze się przy okazji dopytywali o Dzierżyńskiego.:shock:
**
ps.Wypiję dzisiaj za zdrowie Twojego Taty! 🙂
To JEST oryginalny Cutty Sark zbudowany w latach .szescdziesiatych XIX wieku..
Aaa, morskich podrozy i pieknych statkow ciag dalszy… Heleno, Babko, w Salem, Massachusetts byl pierwszym duzym portem amerykanskim, i poczatkowo to Salem bylo de facto stolica stanu. Mieszkali tam kapitanowie, bogaci w przywiezione z podrozy do Indii i Chin piekne i egzotyczne przedmioty. Glowny plac nazywa sie do dzisiaj East India Square, bo nalezal do East India Company (w ktorej i Szekspir wykupil udzialy, co wspominam, bo dzis jego urodziny). Zas przy nabrzezu stoi replika statku „Friendship”.
http://www.nps.gov/sama/historyculture/friendshiphistory.htm
The Peabody Essex Museum ma najwieksza w USA kolekcje eksponatow zwiazanych z zeglarstwem i morzem. Pobliskie miasto Beverly jest kolebka amerykanskiej marynarki wojennej. Tak naprawde, zeby moc wszystko obejrzec, co oni tam maja potrzeba conajmniej dwoch tygodni zwiedzania. Atmosfera tego miasta jest niesamowita, wlasnie dzieki wczesnemu polaczeniu z calym swiatem przez piekne statki, ktore zawijaly do portu.
I jeszcze uliczki Salem, gdzie mieszkali kapitanowie:
http://www.salemweb.com/guide/tour/attract2.shtml#Gothic
Ojejku! To musi byc to samo Salem, Mass gdzie rozgrywa sie akcja The Crucible Arthura Millera?
Tak! teraz wlasnie przczytalam, ze stoi jeszcze dom tej rodziny.
Jakos nigdy nie przyszlo mi do glowy, ze miasteczko Salem jeszcze istnieje…
Co wlasciwie znaczy slowo „the crucible” ? Po. polsku to sie nazywalo Czarownice z Salem.
I dlaczego wyskakuje mi kropka jak nacisne przycisk Del(ete)? Ktorej nie umiem zlikwidowac?.
To jest to samo Salem, Heleno. W naszej pamieci tkwi jeden, okropny epizod z historii tego miasta (jest i muzeum czarownic, oraz – na peryferiach mnostwo salonow wrozek, zwlaszcza, ze i marynarze byli mocno przesadni). The crucible chyba najlepiej przetlumaczyc jako tygiel, ale oznacza tez sytuacje scierania sie roznych postaw (troche tak, jak rozne metale topia sie w tyglu). W Salem urodzil sie Nathaniel Hawthorne, i mozna zwiedzic jego dom o siedmiu szczytach. Potem przeniosl sie do Concord i tu jest pochowany.
Salem ma dluga, zroznicowana historie, od tych pieknych zaglowcow i kapitanow, i zeglarzy, po pozniejszy rozwoj przemyslu (dlatego jest to duze miasto, z dzielnicami robotniczymi z XIX wieku) i dzisiejszym miastem, zyjacym w duzej mierze z turystow. Mnie bardzo zainteresowaly najstarsze domy w Salem – male, i cale czarne, bo zamiast je malowac, pokrywano je smola, tak jak statki. Potem oczywiscie powstaly tam bardzo piekne domy, i do dzisiaj studenci architektury i design przyjezdzaja do Salem studiowac rozne historyczne style architektoniczne, bo rzadko mozna znalezc wszystkie tak pieknie zachowane w jednym miescie.
A w Peabody Essex Museum czuje sie powiew swiata, i robi ono niesamowite wrazenie – te dalekie podroze w czasach, gdy wiekszosc ludzi nie ruszala sie poza obreb wlasnej wioski. Mozna samemu zaglebic sie w marzenia o takich pdrozach i plynac do Itaki.
Aaa! Tygiel! Makes sense.
.W Borach Tucholskich bardzo stare domy wiejskie tez sa czarne i tez chyba byly smarowane smola. Tak jest np we wsi Kasparus, gdzie wybuchl pierwszy strajk szkolny (budynek jeszcze stoi) w 1906 r. .
To bardzo ciekawe – ta sama technika w tak odlelych od siebie miejscach (ale oba historyczne). Te najstarsze domy w Salem zachowaly sie z konca XVII wieku, potem juz budowali piekne domy z cegly i drewniane, typowe dla Nowej Anglii. Widac wyraznie duze wplywy angielskie i zamoznosc miasta wlasnie w tych pieknych ceglanych domach. A teraz, oprocz wielu ciekawych muzeow i historycznego portu, jest to mekka religii wiccan, czyli wspolczesnych czarownic. Trasa 114, przebiegajaca przez Salem, zupelnie sie zatyka 21 czerwca, kiedy wiccanie zjezdzaja sie do Salem i zajmuja cale miasto na swoje uroczystosci. Na obrzezach miasta jest sporo roznych odmian wrozek i astrologow (sa i odczyty komputerowe, co brzmi bardzo naukowo). Zawsze mnie bawilo, ze na jednym neonowym szyldzie bylo napisane „call to make an appointment”, bo uwazam, ze przyzwoita wrozka powinna sama z gory wiedziec, kiedy klient sie pojawi.
13!Moniko, koniecznie powinien Stan Masachusetts Cię uhonorować stanowiskeim rzecznika lub ambasadora Stanu, tyle ciekawych informacji nam tu przekazujesz.
Dodam,że Skandynawowie dbają również o swoje stareńkie statki , ale widziałam też takie w Kilonii,Bremie,
Amsterdamie i Rotterdamie.
A w samej Hollandii w miejscowośći Oudewater jest Muzeum czarownic, podobno jedyne miejsce w Europie, gdzie wszystkie podejrzane o czary ratowały swoja skórę.
Mam nawet stamtąd certyfikat,że posiadam odpowiednią wagę i czarownicą nie jestem.( obawiam się, że o tym już pisałam).Bardzo mi sie podobał ten przemyślny system opracowany przez kogoś,żeby uratować „czarownice”od niechybnej smierci.
Musiała być zważona i tylko wtedy była czarownicą, gdy przewaźyła ciężar 500 kg.
13 Można dodać,że jak się chce- wszystko się da uratować.
Babko, ambasadorem nie musze byc, wystarczy mi ten Specjalista od Dojenia Kozy Nostry, ale tu jest tyle ciekawych miejsc, zwiazanych jakos z historia, ze czasem nie moge sie powstrzymac, zeby ich nie opisac. 🙂
Swietny ten pomysl na czarownice w Oudewater. Teraz dla niektorych to jest interesujacy zawod, bo czasy sie zmienily, ale kiedys to rzeczywiscie nie byly zarty. Kiedy odwiedzam Salem i chodze bocznymi uliczkami, to widuje salon wrozki-astrologa pomiedzy gabinetem dentystycznym i manikiurzystka. Pare razy widzialam przez okno wystawy znudzona wrozke rozmawiajaca przez komorke, i pomyslalam sobie, ze choc sama nie skorzystam, to przynajmniej dobrze, ze nie musza sie ukrywac. Tylko chyba troche to wplywa ujemnie na marketing uslug. 😉
Moniko
dla mnie jesteś …no sama wiesz najlepiej , chce tylko powiedzieć ,że leże na tapczanie ,łepek trzymam na nogach Mojej 😀
Heleno! Mauga jest już w domu, mówiłam jej, że będziesz dzwonić.
Z przyjemnością czytam te wszystkie ciekawe opowieści o statkach i różnych miejscach. Jako że muszę przy tym stać, więc na pisanie nie starcza już siły, dlatego tak rzadko się melduję.
A ostatni raz płynęłam statkiem jakieś 10 lat temu, to był prom z Belgii do Anglii. I przyznaję ze wstydem, że pierwsze co zrobiłam, to odszukałam tę część statku, gdzie znajdowały się łodzie ratownicze i tam też już pozostałam do końca podróży. I chyba miałam rację, bo kilka dni później ten właśnie prom osiadł na mieliźnie i pasażerowie wracali do portu tymi właśnie łodziami. Brrr…. a koty strasznie nie lubią wody, szczególnie słonej.
Niunia nareszcie pogłaskana jak trza! 😆
A co do urodzin Szekspira – jak już pijemy dzisiaj za Jerzych i Wojciechów, to i Wilek się przy tym pożywi. Pytania „pić albo nie pić” nigdy w końcu nie stawiał. 😉
No to zdrowie Wilka! 😆
Niuniu, ten szeroki usmiech wszystko juz mowi. Psy tak pieknie czekaja, a jeszcze piekniej witaja. 🙂 Teraz duzo dobrej herbaty i paczka przeslana przez H. Dzisiaj machnelysmy szybko Devonshire Creams, czyli tak naprawde troche niedbale angielskie biszkopty, wiec je od razu poslalam. Jest to swietny przepis na szybkie cos slodkiego do herbaty, jak w domu nie ma prawie nic, a nie chce sie wyskakiwac do sklepu. Do tego, odkad uslyszalam, ze uparty kawaler poddal sie ich urokowi (opowiesc przyjaciol o znajomym prawniku, ktorego oschla osobowosc nagle doznala przemiany, gdy poznal pania, ktora umiala robic na zawolanie Devonshire Creams), nabralam do tego szybkiego ciasteczka dodatkowego szacunku. 🙂
Bobiku, my obchodzimy juz od rana! Zdrowie Barda! 😆
Ale toastu jeszcze nikt nie wznosił 😉
Zdrowie Wilka razy kilka! 😀
Wznieść toast Panna Kota na stojąco chyba może? 🙂
W tej sytuacji odgrzebalam stare nagranie Bobika, kiedy byl jeszcze blondynem jak spiewa (wraz z kolega) Czytaj Szekspira, od niego sie ucz. I to jest za toast: .
http://www.youtube.com/watch?v=pagMXgKtTJY
Plywalismy troche bo dalekich morzach, to jeszcze nie doszlo do toastu, ale teraz juz sa. 😀
A tu sonet 18 wypowiadany przez zanimowany portret Willa. Tekst sam sie broni, a animacja – no coz, najbardziej mi tu pasuje slowo angielskie „creepy” (musi byc na to jakies pojedyncze polskie slowo, ale na razie nie wpadlo mi do glowy).
http://www.youtube.com/watch?v=0tJBX2JgZZQ
Przefarbowanie chyba mi nieźle zrobiło 😆
Ale z wrodzonej skromności nie będę pytał, jak Wam się podoba. 🙂
Wszystko dobre, co sie dobrze konczy, Bobiku, nawet w branzy fryzjerskiej. 🙂
Zdrowie Wilka 😉
Sto lat!
Sto lat !
Niech Rudera
Się rozwija!
Niech się zbiera
I wydziera, jak małolat
(Sto lat!Sto lat! )
Zacna Kompanija!
Niech nalewa,
I Niech śpiewa:
Hej!Krakowiaczak ci ja!! 😉
Babko, podczas tych pobytów w Krakowie całkiem ładnie się cijać nauczyłaś 😆
Wilkowi udomowionemu przekażę. 😉
Zaczynaja sie wakacje i kupowanie skomplikowanych biletow. Mlodsze dziecko postanowilo w tym roku zobaczyc w ramach mozliwosci na swoim uniwersytecie Ghane. Jest bardzo podekscytowane a ja tez jej sekunduje. To tylko miesieczny wyjazd, troche turystyczny, oczywiscie, ale w zalozeniu ta grupa studentow ma tam na miejscu zrobic cos pozytecznego dla lokalnej spolecznosci. Postanowili pomoc nowo budowanej bibliotece, zbieraja ksiazki, sprawa ich taniego przewiezienia jeszcze otwarta. Maja uczestniczyc w przygotowaniu katalogu. Nie wiem co jeszcze, moze jakies wizyty w szkolach (?) , bo niestety organizacja jak ja moge ocenic nie najlepsza i dla opiekunow jak i studentow to pierwsza taka proba. Bede donosic czego studenciarnia potrafila dokonac. Dziecko mi sie w ogole zrobilo ogromnie spolecznie zaangazowane i skad jej sie to wzielo to nie wiem. 🙂
Bobiku obiecuję się poprawić i używać ogonków w przyszłości. 🙂
Ogonki popieram, bo jakżeby mógł inaczej. 😉
A o donosy z wyprawy prosimy uniżenie – ja już na wstępoe uległem fascynacji, a zapewne im dalej wlazł, tym więcej będzie smakowitych ciekawostek. 🙂
Niuniu !Cytujac Monikę moja oschła osobowość doznała dzisiaj przemiany i natychmiast posyłam Twojej i Tobie porcję czułości z ciasteczkami:
„Pasja Adwokatowa”. 🙂 Plus Lody malinowe dekorowane malinami z własnego zamrażalnika !
Mogli te lody nazwać „Pani Adwokatowa”. 😀 Brzmi bardzo dystyngowanie.
Bo ja się Bobiku w Krakowie obracałam w odpowiednim Krakowskim Towarzystwie.A cijania to mnie już w dzieciństwie uczyli,żebym nie kompromitowała Rodziny, kiedy się pojawie u tej krakowskiej części.:wink:
Babko, z tym cytatem o „oschlej osobowosci”, to on jest podwojny, bo z naszego przyjaciela Eda, takze adwokata. On sam przywiazuje niezwykla wage do przyjemnosci stolu, i jakis czas temu odmowil sie przeniesienia wraz z calym zespolem adwokackim do innego budynku, bo za daleko bylo do restauracji, w ktorej od lat przywykl jesc lunch. Pozostal pod tym samym adresem w innym zespole prawnikow, zeby tylko nie stracic czwartkowych obiadow z indyka.
Bobiku, skoro, jak widze, William nie jest jedynym obchodzacym dzisiaj urodziny, to podwojny toast i zyczenia – jak najcieplejsze dla astrologicznego blizniaka Willa. 🙂
Babko
za wszystko dziękuje razem z Moją , tylko ta „oschła osobowość ” TO ZDECYDOWANIE NIE TY ❗
Poprawdzie Bobiku nie wiem czym adwokat się przycznił do mazwy tych ciasteczek,ale jak znam prawników – zawsze coś wykręcą. Ciasteczka smaczne, porządna polewa czekoladowa,zagryzam czasem przed snem, mierząc po kilku dniach obwody.
Niuniu, pisałam,że poprawia mi się charakter po tych ciasteczkach.Dobrze,że Ci Hermes kilka donósł , zanim zabrał, zdążyła ponagryzać niektóre.Wtedy mi się osobowość poprawia.
**
Moniko wiadomo, prawnicy to sybaryci, a że logikę mają w jednym palcu zdziwiłabym się, gdyby taki pan przenosił biuro w inne miejsce.
Nie zalożyłabym biura przy budce z lodami, ale jakby to była dobra cukiernia z tortem hiszpanskim to, kto wie?
**
Wczoraj koty zdemolowały rzeżbę jeźdźca „Zagończyka” skacząc z sufitu na regał.Muszę to jakoś skleić.
***
Ponadto zaginął na kilka godzin dziadek Edek z sąsiedztwa, poszedł tylko w kapciach po listy piętro niżej.Były dzieci, policja i szukanie dziadka i kluczy, poczem dziadek się znalażł po kilku godzinach na piwie u sąsiada, ale kluczy nadal nie ma.
Okropnie stresująca historia, a co dziwniejsze- dziadek nigdy nie pije. 😯
Po tak stersującym dniu idę coś uwarzyć na jutro, chyba zrobię wreszcie chłodnik i odespać, więc Dobranoc Wszystkim.
Bobik dzisiaj ( stawiam dolary przeciw orzechom) napewno na dwóch łapkach paraduje z kokardą w puklach!: wink:
W sprawie ciasteczek…. 🙂
Spieszę donieść , że dziś wuzetka została zdetronizowana. Jej miejsce, jako ciastka Warszawy objęła zygmuntówka. Tak ja nazwali warszawiacy biorący udział w zabawie. Ponoć ma ok. 8 cm. wysokości, na podstawie w formie babeczki są kandyzowane owoce, bita smietana i coś tam jeszcze a górę wieńczy beza w kształcie korony.
Bardzo proszę o opinię po degustacji. Pewnie Dora albo Żona sąsiada beda miały pierwsze taką możliowść. Wyrób trafi do ciastkarni i kawiarni stolicy. Jak na mój gust jakis taki za bogaty. ale może nie znam się 🙄 🙂
Dzieci na podwórku nazwały Amiga „Oczko Miłości” 😆
Małgosiu, ciastek za bardzo nie lubię, ale dla poszerzenia wiedzy blogu dokonam oględzin. Ale nie wiem kiedy, bo ciagle jestem w Krakowie. U nas tylko precle, zwane obwarzankami. Moja znajoma polsko-amerykańska napisała nawet b. ciekawa książke o preclach i bajglach.
Jutro fachowcy (ekipa nr1) zapowiedzieli się na 7.00, a ekipa nr 2 na 9.00. Nie wiem jak to przetrwam. remontowy bałagan fatalnie na mnie działa.
Witaj żono sąsiada.Wytrwaj, to się da przeżyć!
** Poniewaz jeszcze si e trudne skanowaniem zdjęć, podsyłam miłośnikom pieknych statków dwie fotki( jesli się przy okazjimpojawia koty, to pretensje tylko do mnie,że jeszcze wszystkiego nie opanowałam.
**
Powinien się pojawić rosyjski Kruzenstern największy żaglowiec na owe czasy(sama orkiestra 200 osób, wszycy panowie po 2m wzrostu, jak pod sznurek).
*** Widok na keję z zacumowanymi statkami.
I terz już napewno Dobranoc.
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy?authkey=Gv1sRgCL7Qvs7Bzd2kXQ#5327991832539199314
Babko – zaglowce imponujace a kotki z buteleczka slodkie.
Widze, ze Twoj album ciekawie rosnie ku naszej radosci
Oczko miłości – szłusznie się Amigo należy.
Wuzetki nie oddam! protest! – toż to wspomnienie najlepszych lat u Kubusia Puchatka 🙂
Ja tam wuzetkę natychmiast oddam za precla. 😀 Byle nie o 7.00 rano. O 9.00 też jeszcze niezbyt entuzjastycznie. Chętnych do zamiany zapraszam od południa wzwyż. 😉
Moniko, urodzin ci żadnych dzisiaj u nas nie ma. Co jeszcze nie znaczy, że nie przywdziano mi kokardki z innej okazji. 🙂
To bawcie sie milo z innej okazji. My dalej obchodzimy urodziny Williama, wiec dla nas ten dzien wybitnie urodzinowy. 🙂
Przylaczam sie do Wandy Komitetu Obrony Wuzetki Przed Wymarciem, choc po prawdzie komitet niepotrzebny, tylko dobrze brzmi, bo wuzetka smakowo broni sie sama. 😀
Zaglowce przepiekne, Babko. 🙂
Moi fachowcy solidni i punktualni, ale wuzetek ( ani precli) nie przynoszą!
A na którą są zamówieni fachowcy od precli? 😉
Nie wiem na którą są zamówieni fachowcy od precli , ale śniadanko już się robi , tak o tych ciastkach rozmawialiscie ,że mnie naszla ochota na nalesniki z bitą śmietaną i owocami , dla super lasuchow jest jeszcze czekolada do polania .
Zono
wszystko dobre co się dobrze konczy i wymiana okien też pomyslnie się skonczy , a za trzy dni będziesz przekonana ,ze te okna były od zawsze
w naszej polityce trwa komedia pomyłek ciekawe kto poskromi złośnice ( Fotygę) może dwaj szlachciece z werony
niebawem 4 czerwca w Polsce będzie wieczor trzech króli ( Wałesa, Tusk, Kaczynski)będą wspominać jakiż to kupiec wenecki dal pozyczkę PZPR wokół nich będzie szalala burzaa oni jak zwykle narobią wiele halasu o nic
Teraz czas na spacerek i zielone , Amigo , Emi biegniemy
😀
Niuniu, Amigo już pobiegł niosąc w pyszczku termos z wrzątkiem na herbatkę i kawę. 🙂 Czajnika mu nie dałam bo jeszcze za mały i źle by się to mogło skończyć.
Żono, pomyśl, jak będzie cudownie, gdy pójda robotnicy i wszystko zostanie posprzątane! 😀
napewno bedzie cudownie,ale to nastapi dopiero za tydzien. okna powinni dzis skonczyć. potem malowanie, na szczescie tylko jednego, pokoju i wymiana paneli w przedpokoju i w częsci kuchni. Na 1 maja, pwinno byc gotowe.
vitajcie! prawdę mówiąc to mnie trochę zjeżyła ta akcja ze śpiewającą Suzan i już się miałam obrazić śmiertelnie na cały świat ale pomyślałam, że nie mogę tegoż pozbawić swoich cennych przemyśleń i obrażenie na razie odkładam…:)
na Interii jest artykuł R. Ziemkiewicza; Z krainy miłości; ..O dziwo ten inteligentny dziennikarz nie tępi tym razem rozlicznych polityków lecz podjął temat mi bliski ; kobiety a świat męski.. Że inaczej patrzymy na świat to wiadomo ale dlaczego mamy wyglądać jak młodzi chłopcy a związek kobiety i mężczyzny nazwany SŁOWEM – Małżeństwo, mamy oddać parom o tej samej płci?. Zaznaczam ,że nic nie mam przeciwko uczuciom innych ludzi a układy w jakie wchodzą nie podlegają w/g mnie żadnej krytyce, w przypadku oczywiście gdy nikomu to krzywdy nie robi. W czasach gdzie wszystko co nowe ma jakieś dziwne nazwy i trudno się w nich połapać, trzeba znależć SLOWO dla związku kobieta- kobieta, mężczyzna- mężczyzna, koza- koza. Dołączam się wobec tego do apelu R Ziemkiewicza; Ręce precz od kobiet . /no chyba że chcą dać jakiś prezent albo pogłaskać. / 🙂
Dzień dobry 🙂 Ja nie wiem, co to jest skończony remont. Moja rodzina żyje od lat w nieustającym remoncie, bo stale sobie biorą na głowę jakieś stare rudery, które z wielkim wysiłkiem doprowadzają do stanu używalności, żeby następnie wskutek różnych zbiegów okoliczności i zawirowań życiowych je opuścić. Ale zaraz się zakochują w kolejnej ruderze i cała kołomyjka zaczyna się od nowa.
Nawet gdyby kiedyś już absolutnie wszystko było zrobione, tata na pewno znajdzie jeszcze coś do przerobienia. I to koniecznie takiego, żeby się brudziło, kurzyło i chlapało. 🙄
@ Bobiku czy Twoi rodzice są murarzami.? Idę pracować na tenisówki ? 🙂 pa
Eee tam, murarzami. Hobbystami są. 😀
A tu jeszcze jeden niewyremontowany przybytek 🙂
http://www.demotywatory.pl/komentarze/1279
🙂 🙂 Bobiku!
Ten zabytek szybko sie wyremontuje sam.Trochę zrozumienia dla Taty, On musi coś tworzyć człowiek się rodzi z takim zacięciem i nawet, kiedy się mu mocno opiera stale doń wraca.
Gdyby był dentystą – remontował by zęby!
A ja myślałem, że tata się z zacięciem nie urodził, tylko mu się przy goleniu przytrafiło 😯
Gdyby remontował zęby trochę mniej by kurzył i chlapał! 🙄
😆
http://www.demotywatory.pl/komentarze/1160
i to
http://www.demotywatory.pl/komentarze/1143
😆 😆 😆
😆 😆 😆
Dobrze, że Haneczce kapitaliści jeszcze pozwalają choć raz dziennie się uśmiechnąć 🙄
Haneczka ostatnio ostro warknęła i wywalczyła wolną niedzielę. Pierwszą od dwóch miesięcy 👿
Wpadam w szparkach i doczytuję 😀
Zawsze mówiłem, że nie ma to jak porządne warknięcie 😆
Biegać, skakać, latać, pływać w tańcu w ruchu wypoczywać 🙂 to przypomnienie dla zapracowanej Haneczki
a dla Monikowych dziewczynek wspomnienia z dziecinstwa Magdy czyli Lato Muminkow na czarnej płycie. Na you tube jest oczywiście całość, gdyby im się podobało.
http://www.youtube.com/watch?v=qTjti4iiGp8&feature=related
Dziekuje, Wando. 😀 To wspomnienia z mojego dziecinstwa takze, choc nie z plyty, ale z wydan Naszej Ksiegarni, ktore mam do dzisiaj. Bardzo nam sie podobalo, zaraz wloze do zakladek. Pamietam te paszczackie znaki zabraniajace wszystkiego i Muminka w wiezieniu, wyzwolonego przez Ciotke Paszczaka. Emma, szczur teatralny, tez nigdy nie zniknela z mojej pamieci. Nawet po angielsku to tez mam, choc tu nie jest tak popularne, wiec popularyzuje wsrod przyjaciol. 🙂
Głos Holoubka pewnie rozpoznajecie, a inne?
W dzisiejszej Polityce pewnie widzieliście kolejny wywiad z Jandą. Bardzo lubię czytać to co ona pisze; jestem ciekawa Tataraku. Doniesienia o filmie interesujące, czy już ktoś widział i może zechce się podzielić wrażeniami?
Moniko, Wando
Ja też pamiętam Muminki i lubię je ciagle ogladać
Zono
mam nadzieję ,że to pamietasz
http://www.youtube.com/watch?v=GfhzhlX4fkw&feature=related
Małgosiu
to bardzo przezorne ,ze dalaś mu termos zamiast czajnika , aha Mojej Amigo się snił to chyba dobry znak 😀
Bobiku
co Tata hobbysta teraz remontuje i kiedy będą budki dla nietoperzy , Moja coś wspominała że taką dostanie na wiosnę 😀
niuniu, my spotykamy nietoperze na naszych wieczornych spacerach. Czy one potrzebuje budek? 🙂
PA
ja nie wiem jak tam inne nietoperze , ale Mojej pomysl budki spodobał się wielce , wiesz „małe ciasne , ale wlasne ” 😀 Mam nadzieję ,że nie boicie się nietoperzy 😉 mam na mysli ludzi , bo że Seneca się nie boi się jestem pewna ❗
A, właśnie, budki dla nietoperzy! Muszę tacie przypomnieć (prawdę mówiąc sam zapomniałem).
One tych budek niby mieć nie muszą, ale podobno lubią, bo zwłaszcza w miastach mało mają naturalnych nisz lęgowych.
Babko, rozczuliła mnie niebywale ta Balbinka. 🙂
A Jacek z Agatką niczego nie remontowali? 😉
=13 ja co prawda Bobiku nie Babka , ale proszę bardzo
http://www.youtube.com/watch?v=HXzpUfvFI5s
niunia
Nietoperze sa OK. U nas natura obudzila sie i wszystko i wszyscy chca sie rozmnazac. U mnie na backyardzie zagniezdzily sie zajace. Musze przyuczyc Seneke do roli poloznej a pozniej- przedszkolanki zajeczej. 🙂
PA
patrząc w oczy Seneci to ja widzę ,ze ona już jest przyuczona 😀
niunia
Mam na to bezposredni dowod. Przedwczoraj Seneca zerwala sie z obrozy podczas spaceru wieczornego i mielismy wieczorne gonitwy zajecze. 🙂
Niunia, z dobranocki najbardziej mi się spodobało hasło „żeby wszędzie były lody poziomkowe!”. Bo lody poziomkowe są wyjątkiem od mojej reguły nielubienia słodyczy. 🙂
Uuu, gonitwy u nas też się już zaczęły, tylko za kró…
No, za takimi małymi, futrzanymi, co to i tak ich dogonić nie można. 🙂
Niuniu, dziekuje bardzo za Gąskę Balbinkę. To była moja ulubiona dobranocka, ogladana na telewizorze marki chyba ATOL, czarno-białym oczywiście. Nie wiedziałam, ze takie perełki są na Tubie. wzruszyłam, się i to nie tylko dla tego,ze temat „remontowy”. Ekipy fachowców wyszły, cicho i spokojnie.
malarze pojawią sie jutro o 7.15…..
Niuniu zwykłe przejęzyczenie, chociaż babka Balbinka to dla mnie trochę zbyt wiele, a co mam zrobić z Gdynią, którą swoim nickiem zawzięcie promuję?
🙂
Bobiku, tego „Pana Tadeusza” od punktu krycia, mam już chyba ze trzy lata oprawionego w folę i ile razy wpadnie mi w ręce serdecznie się uśmieję.
Chyba kró…wek nie ganiasz Bobiku?
Kiedyś te spod Bydgoszczy były bardzo smaczne, tylko nie pamiętam, czy miały futro.
Sensacja na osiedlową skalę!
Emi wczoraj wieczorem wykazała się sznauzerzą krwią,zaatakowana w u wejścia do domu, przez niejaką „Sabę” latającą samopas, nagle wpadła w furię(Saba dwa razy większa od niej) i spuściła jej lekkie manto.
Nie było obrażeń, obserwowałam, jak ta psica nagle spokorniała przycupnęła w kątku i pokornie czekała, aż ją wpuszczę do klatki schodowej 😯
A może ja nie znam własnego psa?Chyba się u niej przeszkolę. 😆
A teraz idę kleić „Kropelką” zgruchotanego przez koty „Zagończyka” pośpiewując „Kocie nie daruję Ci tej nocy”.
A swoją drogą czy ktoś z Was zna właściciela , któremu koty niczego nie potłukły.
Wando TX- nie ma sie co rozczulacćnad tymi slodyczami z butelką z wczorajszego obrazka(i tak wyrosną na potwory!).
Babko
spod Bydgoszczy wszystko jest dobre a z samej Bydgoszczy wysmienite 😉
Niunia, Ty mi napisz co mam zrobić piccasą, coś tam gmatwam, chcę pokazać statki, a razem z nimi wyskakują koty!
Inna sprawa,że u mnie koty wyskakują w najmniej spodziewanym miejscu. 👿 x 3 !
**
Te krówki kupowało się po nazwisku producenta zapomniałam, ale chyba coś na K?
Hej Babko – moj Dundee niczego nie potlukl! On tylko skutecznie poluje na kroliki 🙂
Natomiast Kama ma duzo na swoim sumieniu:
zaluzje w pokoju kamiennym
nowe krzeslo
stary stolik z garage sale
ukochana dziecinna ksiazka mojej mamy: Bracia Miesiace z poczatku wieku XX
film jeszcze na tasmie: W Pustyni i w Puszczy, nie nasz, kolezenski i w tamtych czasach nie taki latwy do dostania
pewnie by sie cos jeszcze znalazlo 🙂
Babko, moze za kazdym razem gdy robisz upload zakladaj nowy folder? Ale jak bysmy poznaly Twoje kotki gdybysmy nam ich przypadkiem nie pokazala?
Babko
Moja mówi musisz utworzyc nowy folder w twoich obrazach lub nowy album w picasie 😀 wtedy będą wyswietlać się tylko te zdjecia , ktore chcesz
NIczego nigdy nie stluklem. Co najwyzej Pani Dochodzaca zakradla sie w nocy, skoczyla na akwarium i stracila zen krysztalowe puzdereczko, w ktorym byly bardzo smaxczne tabletki do karmienia rybek tropikalnych. .Wszystko wyzarla z podlogi kobiecina. 🙄 🙄 🙄
.
Biedny moj kotek znow zaryglowany w poczekalni, bo kiedy chcial sie wpisac, to mu znowu guzik Delete.zostawil taka kropke przed imieniem. Nie wiem ci z ta kropka robic., bo ona mi stale wraca.
Dzieki, Pieseczku.
Ja nie tłukę ale mam na sumieniu nowy design całego rzędu książek. Bardzo smaczne grzbiety miały. 🙄
Heleno, zobacz czy nie przycisnelas przypadkiem klawisza Caps Lock – kropka na Del jest u gory ?
Kiedy myślałam, o psocących zwierzątkach przypomniała mi się nasza Morda. To nie plagiat Mordechaju, wtedy Cię nie znaliśmy.
Morda była skundlonym wilczurem, pływała na żaglówce w naszej krotkiej śródladowej karierze a kiedy trzeba było bez klopotu zostawala w domu.
Raz udało jej się dostać do kuchennej szafki podokiennej gdzie mąka, cukier i inne tego typu sypkie dobra fajnie się powyciagało i całą kuchenną podłoge równo zasypało tą smaczną mieszanką
Innym razem użyła przygryzioną wcześniej do własnych rozmiarów skórę z dzika no jako … podkładki, kiedy przerwa w spacerach okazała się zbyt długa.
I to chyba wszystkie jej wyczyny, nie licząc oczywiście starych kapci ale kto by tam jej takie starocie wypominał!
Poza tym uszczęsliwiła nas dwukrotnie bardzo mieszanymi szczeniakami ….
.GDYBYM MIALA LOCKED CAPS TO WSZYSTKOBYM PISALA DUZYMI LITERAMI, . SHIT!
Masz rację, ale jeszcze zostało NumLock ?
Wando! DZIEKI!!! Zadzialalo!
Wyskoczylam teraz po papierosy i coz widze na pierwszych stronach brukowcow? Zdjecia wychodzacej z zakladu kosmetycznego Susan Boyle. Wloski pieknie podciete i pomalowane na rudawy braz, brwi WYDEPILOWANE, a takze butry z 12-calowym obcasem. I wyglada teraz na te swoje 47, a nie na 67.
Zdolalam takze prezeczytac, ze bossowie telewizyjnego programu sa na nia wsciekli za ten makeover! Bo ona im rzekomo „obiecala”, ze bedzie wygladala jak dotad, czyli jak lekko niepelnosprawna umyslowo sprzataczka.
Jestem ogromnie zadowolona, ze Susan zrobila im taki numer i ze ma wreszcie pieiadze zeby ladnie wygladac.
A ta reakcja bossow z TV przypomina mi to co powiedzial mi kiedys w wywiadzie etnolog amerykanski od spraw romskich (sam zreszta Rom z UK) Ian Hancock: Kiedy bialy czlowiek zamienil konia na samochod, to byl to wielki postep. Ale kiedy Rom zamienil konia na samochod, to okazalo sie, ze -Ach! Jaka szkoda!
Well done, Susan!
Mój ludzki brat usiłował sobie właśnie przypomnieć, jak się nazywają po polsku strony świata. Nawet mu nieźle poszło: wschód, zachód, północ, wielkanoc 😯 😆
Kot Mordechaj, pieszczitliwie Mordka (nie Morda!) jest moim publicznym Nickiem. Naprawde nazywam sie Micawber, choc Pani Dochodzaca czasami sie myli i nazywa mnie Mikrobem, . A na mojego bl.p. brata Pickwicka mowila Pikoder. Wiadomo, lud….
Swietne! z tymi strnami swiata. Widac z miejsca, ze syn i brat poetow – wszystko tu aa bb.
Mordechaju oczywiście, że Mordka 🙂
Nuniu,Wando TX dziękuje za rady przy piccasie.Jutro wyczyszczę ją ze zdjęć i zacznę na nowo.
Skleroza dalekośiężna, ale mimo wszystko sobie przypomniałam nazwisko producenta tych krówek:Karamański!Chyba się nie mylę Niuniu?
**
U nas szczeniaczki setterki angielskiej, wdarły się były do kredensu, wyciągnęły też mąkę w która nasikały i zrobiły straszne kluski.Trzeba bylo nie tylko sprzątać, ale i myć to szczeniactwo.
A pozatem były słodkie.
**
W domu stresujaca sytuacja, bo w środę będziemy(pani dr.) pozbawiać Don Vita „klejnotów rodzinnych”, więc już z tego powodu nie śpimy.:mad:
Przy poprzednich kotach poszło gładko,a „Lulek” z natury leniwy chyba nawet nie zauważył,że mu czegoś brakło.
Gdyby się bylo udalo cztery lata temu kupić domek z ogródkiem, nigdy bym tego nie zrobiła.Uważam,że to okrutne.
Wiem,że Helena struchleje na słowo hydraulik,ale z kocich sprawek znamy taką:
Przyszedł Pan wymieniać coś tam i nagle stwierdził,że w torbie z narzędiami miał woreczek pełen uczczelek.I nagle zniknęły.
Usiłował mi wmówić,że to pewnie ja!(Jak się nie ma na kogo zwalać, to zawsze na babkę). 👿
Było tego dobre 1/2 kg.Szukamy, szukamy, a tu „Lulek”( to ten szary na zdjęciu ze smoczkiem, który dzisiaj przypomina tygrysa, bo waży z 10 kg. i grzbietam jest prawie równy z Emi)-śpi sobie blogo w swoim kontenerze wtulony w… uszczelki.
Ale szczytem zwierzęcego złodziejstwa są sroki, które tu w pobliżu u moich przyjaciół na orzechu kaukaskim uwiły gniazdo(po zdjęciu ważyło ok.80 kg).Wreszcie Pan domu przestał napadać na Rodzinę,że mu kradnie druty, narzędzia
z warsztatu itp, a Pani domu odnalazła kilka swoich srebrnych łyżeczek, dzięki czemu zaniechała podejrzewania gości.
Było też tam mydło,obroża psa,kilka długopisów, tubka kremu do golenia i kapsle po piwie.
Trzeba było wołać ekipę z podnośnikiem, bo gniazdo zwisało nad jezdnią.:smile:
Sroki rzeczywiście są pod tym względem niebywałe. Ale nasz Puszkin też lubił sobie różne rzeczy zachomikować. Najgorszy numer wyciął mamie, kiedy schował jej w swojej „budzie” (tak naprawdę był to koci koszyk w rozmiarze XXL) okulary. Akurat tak się złożyło, że spieszyła się na pociąg, a bez okularów wyjść nie mogła, bo zapewne skończyłaby pod pierwszym lepszym samochodem. Cała rodzina prowadziła wytężone poszukiwania, ale na pomysł szukania u psa nikt by chyba nie wpadł, gdyby nie to, że Puszkin zaniepokoił się akcją śledczą, wlazł do budy i powarkując zaczął bronić swojego stanu posiadania. To z kolei wzbudziło poważne podejrzenia, pies został za kudły wyciągnęty z budy, no i sprawa się rypła.
Mama na pociąg, o dziwo, zdążyła. 🙂
wreszcie dzisiaj miałam czas aby poczytać dodatek Polityki o przyrodzie. Musze przyznać, że piękny. Zdjęcia mnie zachwyciły… Jest tez słownik ptasi. Szkod, że mam tak mało czasu na spacery. Jak będzie więcej roślin to na pewno pójdziemy na łąkę oglądać co wyrosło . Z ptakami będzie gorzej, bo ich nie rozpoznaję. tylko kilka, tych popularnych, W gazecie głównej jest artykuł o ptakach. Bardzo smutny. Sama widzę, że chociaż mieszkam w małym mieście jest ich coraz mniej. Z dzikimi roślinami jest podobnie . Ziemia jest bardziej sucha i nie ma już tych które jeszcze nie tak dawno spotykałam..
dobrej nocki
Bobiku
to sa tylko przypuszczenia , nic wiecej .Czy jest jakiś dowod albo swiadek na potwierdzenie ,że to Puszkin zaniósł te okulary do budy .Nie ma pewnie .Ja zaś myślę sobie ,ze to sroki wmanewrowały Puszkina w całą sytuację , a to że dawał Wam znać to chyba chwalebne , wszak nie potrafił powiedzieć :cholerka gdzie szukacie ślepi jesteście 😉
Proszę wiecej insynuacji na temat Puszkina tu nie wysnuwać , on byl tak samo porządny jak moja mama Tafi ❗
Kudły wiszą, ciut już stary,
Pies pożyczył okulary
A rodzinka bez litości
Je zabrała, dała kości,
Które mogą sobie w buty…
Bo z lektury pies wyzuty.
Chciał zwierz intelektualnie
Ale weź przy takiej palmie
Jaką jest pokryta mała,
Ale wszak rodzinka cała…
Mondo Cane…
a Moja śpiewa
http://magusia14.wrzuta.pl/audio/6aSujwRXeve/okudzawa-aleksander_siergiejewicz_puszkin
a potem coś nie wyraznego gada , słowa szamanka nie slyszalam 🙁
??? ????? ??? ???? ? ???????? ? ??????
???????? ??????? ???????? ???? ??????.
???? ???? ????? ????????? ?????
?????; ??? ?????, ???????? ? ?????,
????? ????? ?????; ?????, ????? ?????.
?? ???? ???? ????? ???????? ????? ????,
??? ????????? – ? ????? ????? ?:
??? ????, ??? ?????? ????… ?????… ????… ????
Oj, doprawdy mondo cane,
pies ma zwykle przechlapane –
ni się uchlać, ni poczytać,
ni z kiełbasą się przywitać,
już nie mówiąc, by coś schować,
lub lekarza wykastrować.
Nudy takie, panie dzieju,
że już nawet flak w oleju,
albo przycinanie grzywki
jakąś formą są rozrywki.
Więc cholera piesa trzepie
i jak mantrę sobie klepie:
z każdego kąta żałość kudłacza ujmuje,
a ogon swej pociechy darmo upatruje… 🙁
Wielkieś mi smutki uczynił mój panie
A miałem dziś w planach gazet poczytanie
Bryle’ś świsnął bo potrzebne mamie
Będziesz miał za to bezgłośne szczekanie…
To naprawdę się tak zdarza,
By kastrował pies lekarza? 😯
I uploteczki wniwecz, i czytanie pieskie,
bryle tak dziś odległe jak ciała niebieskie,
jak mrówki się rozłażą wszystkie nasze plany…
Lepiej nie iść spać trzeźwym, a wstać też pijanym. 🙄
Pani Kierowniczko, ja właśnie bolałem nad tym, że tak się niestety raczej nie zdarza, a na odwrót – owszem, bywa. 🙁
Nie wiem czy pies, ale glosno tu bylo o pewnej zonie lekarza, ktora sie zdenerwowala.
Dzień dobry.
@Babko z Gdyni (przedmieścia Sopotu 😉 )
„… Ale szczytem zwierzęcego złodziejstwa są sroki…”
Masz w stu procentach rację!
Nie bez powodu program do rozliczania fiskalnego w Niemczech nazywa się ELSTER! 🙁
Czy to naprawdę są tematy do poruszania w sobotni wieczór? 🙄 Ja wprawdzie jeszcze nie mam w/w doświadczeń, ale słyszy się to i owo, psów znajomych w takich dziwnych kołnierzach się spotyka, zawoalowane aluzje się rozumie…
A porozmawiać o Heideggerze albo o urokach wiosny to nie łaska? 👿
KoJaKu, to jest skrót. Pełna nazwa tego programu brzmi „Die diebische Elster”. 😉
Wzięła psa dziś chętka szczera
By obgadać Heideggera
Może był on nawet fajny,
Propagował wszak Dasein-y
Ale wcześniej drań był sławił
Nic innegi ino nazizm
No, niegłupi facio był,
Ino z tym, to dał już tył…
Przy sobocie, po robocie
Lepiej gadać już o kocie…
Piesek w dziwnym kołnierzu zawsze na Ryśka, Ludwika i na mnie szczekał z ogrodu, który znajdował się koło celu naszych wieczornych „wędrówek”, koło Quartier Mayence.
Zawsze nas przestraszał, a szczególnie Ryśka, który rewanżował się rozkazującym tonem: „Nonne, schlafen gehen!”.
Cel zawsze osiągaliśmy, tylko raz nam się nie udało, a grał wtedy akurat Jan Garbarek.
Quartier Mayence: knapka dla wszystkich (wtedy!), w piwnicy odbywało się spontaniczne muzykowanie, kto miał instrument i podejrzewał, że potrafi grać … ten grał!
Nawet Jan Garbarek wtedy tam się pojawiał … i grał, i wstępu się nie płaciło, jak zlustrowaliśmy bramkarza Mathiasa i okazało się, że jest Mietkiem 🙂
dziwny kolnierz 🙁
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Kolnierz?authkey=Gv1sRgCJqTkvrRvJ7d5QE#slideshow/5328397342106241714
Kto miał instrument… Znowu śliskie tematy 🙄
http://www.demotywatory.pl/komentarze/1285#komentarze
… nie knapka, tylko knajpka.
… a było to 30-lat temu.
Byłem tam z Ryśkiem (Ludwik nie mógł, … reumatyzm panie tego, krzyż boli, a co Kasia na to powie…. itd.), atmosfera pozostała taka, jak ją znamy, ciekawe towarzystwo, muzykowanie (inne niż kiedyś, ale o to chodzi), ciekawe rozmowy prza barku, … jednym słowem poczuliśmy się jak wśród „swoich” (wiekowo, czyli… pozostaliśmy młodzi????).
Fajnie było 🙂
Z Heideggerem słuszna racja.
Miała to być prowokacja,
że tu niby temat smętny,
a ja wist inteligentny
proponuję, ale w sumie
aż tak bardzo mi się, kumie,
o mądrościach nie chce bredzić.
Wolał raczej bym wyśledzić,
gdzie toasty tutaj lecą –
tego szukałbym ze świecą,
a znalazłszy rzekł: cholera
niechaj weźmie Heideggera
i persony inne sławne.
Dajcie, kumie, to wytrawne! 😀
Wando, nie otwiera się. 🙁
KoJaKu, wiek jest jak najbardziej kwestią decyzji. Jako wieczny szczeniak mogę w tej kwestii robić za eksperta. 😉
Psa-m zrozumiał doskonale:
Jest sobota- się nawalę!
Lecz pozory wszak wypada
Tu zachować, trudna rada
Niech nie myślą, że pies głupi
I pierdołę każdą kupi…
Pies kupować nie jest w stanie –
nie ma forsy, drogi panie,
bo bankowców banda podła
do bankructwa go przywiodła.
Więc w kloszarda charakterze
w budzie siedzi biedne zwierzę,
tanie wino żłopie duszkiem,
gdzieś w przelocie łapie muszkę,
zaś gdy kto pozorów żąda,
na muzyczny blog zagląda,
by nawdychać się kultury
(zwłaszcza że tam dają Kury). 😆
pff juz po czasie ale jeszcze raz:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Kolnierz?authkey=Gv1sRgCJqTkvrRvJ7d5QE#5328397342106241714
Żeby wszystko było jasne – wino żłopię naprawdę tanie i jestem z tego dumny, bo udało mi się upolować sprzedawaną po śmiesznej cenie 2 Euro końcówkę szalenie przyzwoitej, dość krótkiej serii „Villa am Weinberg” 2007 z Pfalzu. Barrique!
Piękne jest życie kloszarda! 😀
Witajcie , krótko, bo zaraz za radą(b.trafny ten tekst Heleny o kłopotach) wyprawiamy się z Emi na Bulwar, czyli do centrum.
Kojaku- ja pamiętam i już maila posłałam tylko kustosz bawi gdzieś w rozjazdach więc nieuchwytny.Pozdrawiam.