Wyzwalacz
Foksterier przybył pod okienko wczesnym rankiem, kiedy Bobik jeszcze leniwie tarzał się po posłaniu. Zastukał w szybę pomalowaną na biało-czerwone kolory lancą i krzyknął:
– Bobik, idziesz z nami wyzwalać Polskę?
– To jeszcze nie jest wyzwolona? – zdziwił się szczeniak, niechętnie gramoląc się z posłania. – A ja myślałem…
– On myślał! – warknął z gryzącą pogardą Foksterier. – Właśnie z myślenia biorą się najgorsze zarazy i miazmaty. Precz z myśleniem! Trzeba czuć, szczuć i działać. Miej ser i patrzaj w ser, jak mówił Wieszcz do kruka. A poza tym jeśli już myśleć i to, za przeproszeniem, logicznie, to należałoby wyciągnąć wniosek z tego, że śpiewamy „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Gdyby już była wolna, oj, my byśmy jej inaczej zaśpiewali!
– Obawiam się, że do śpiewania w tym chórze nie mam wystarczającego talentu – zaczął się dyplomatycznie wykręcać Bobik. – Tam cały czas w wysokie tony trzeba uderzać, a ja jestem pies prosty i trzymający się ziemi.
– Ziemia jęczy! – zawył jak na zawołanie Foksterier. – Prusak Polskie Owczarki Nizinne, a Rusek znowuż Podhalańskie męczy. Władza ma naszą krwawicę na rękach, krzyż jest prześladowany przez obce jednoślady, a najlepsi synowie Narodu przerabiani są przez gender na córki. I nie wolno już nawet Żyda czy pedała za to obwinić, bo zaraz polskojęzyczne media obszczekają. Niewola pełną gębą!
– No widzisz? – westchnął Bobik. -Ja bym tak nie umiał. Do takiej śpiewki potrzeba szczególnych umiejętności.
– Rzeczywiście, tak nie każdy potrafi – przyznał z satysfakcją Foksterier. Ale zaraz przypomniało mu się, że wszelki pozytywizm podejrzanie pachnie zdradą, więc zawył jeszcze głośniej:
– Suwerenność sikania na pochyłą brzozę pogrzebana! Mafia, gdzie tylko powęszyć! Zdrajcy u miski! Najświętsze pieskie wartości w kajdanach! Nawet kiełbasa krakowska za kratkami i nie wolno się do niej dobrać!
– Okropnie smutna rzecz, taka niewola – szczeknął współczująco Bobik. – Ale może jeszcze nie wszystko tak do końca ma ten wasz chór przechlapane? Sam mówiłeś, że przynajmniej od myślenia jesteście wolni.
WW, brawo!!! masz racje!!!
W czasie komuny to wiedzielismy, ze w pewnych mediach sie nie wystepuje. Wszystkie oczywoscie byly „komunistyczne”, ale niektpore byly jeszcze z brunatnym odcieniem. I to juz byla granica. Zolnierz Wolnosci. Sztandar Mlodych. Te rzezczy. A dzis przed szacowne mikrofony mozna zaprosic razem i Irka Krzeminskiego i Zaryna.
Nawet jeśli Komorowski wierzy w taką samą realność narodową jak Bosak (choć tu raczej bym się ograniczył tylko do wskazania pewnych części tej realności), to różni ich, w sposób widoczny, wiara w kilka innych zasadniczych rzeczy. Choćby w demokrację – jeden w nią wierzy, a drugi wcale. Więc takie zrównywanie ich przez KD dość mi się wydaje demagogiczne. Nie wystarczyło to powiedzieć, że Bosak jest nacjonalistą faszoidalnym, a Komorowski postszlacheckim konserwatystą, co zresztą też niekoniecznie musi się lubić?
Roznice znamy. Podobienstwa warto tez zauwazyc, zwlaszcza gdy doskwieraja. Mnie doskwieraja. Ja sie od nich nie moge uwolnic.
Wódz właściwie podpowiedział, co by należało zrobić w sprawie mediów. Po pierwsze wyprodukować tiszertki z napisem „Nie występuję z faszystą”. A po drugie zacząć bić w tarabany, że kto jednak występuje, sam sobie winien. Gdyby kolejni prominenci, pod wpływem opinii publicznej, zaczęli odmawiać udziału w programach typu „Wiadro z Bosakiem”, szybko by takich Bosaków zapraszać przestano.
W TVN24 o reakcji Rosjan. Morozowski, lekceważąco bębniąc palcami w stół i z adekwatnym uśmieszkiem, w stylu: no tak, ale przecież Rosjanie też mają swoich nacjonalistów…
Nie zdzierżyłam. Na szczęście w domu były tylko Koty.
Oczywiscie. Dlatego ja uwazam, ze winne sa nie tylko media, ale w duzej mierze odbiorcy, ktorzy nie prorestuja. Kiedy Olejnik zaprasza przed mikrofon faszola z Biedroniem, to naprawde nie chce poznac zadnego „punktu widzenia” tylko chce miec jatke. Bo jatka gwarantuje jej, k..wie ogladalnosc. Ale gdyby telewidzowie zaczeli protestowac przeciwko tak chamskim zabiegom pseudo-dziennikarskim, to by sie to skonczylo. Ja ze swej strony napisalam juz do Pani Olejnik pare ostrych slow. Szczegolnie rozwscieczyla mnie gdy zaczela ubolewac nad oslawionym poziomem publicznej debaty.
Bobiku, co do Ciebie nie miałam złudzeń , ale że WW jest takim marzycielem to
Co tam Morozowski, Haneczko. Zebys poczytala dzis Pancie Profesorcie Jadzie.
16055
Przedstawil sie pelnym imieniem i nazwiskiem.
Dzieki. Meki. Skasowany
Haneczko, ja marzycielem? Jestem zgorzkniałym cynikiem, ale nie mieści mi się, że na pozór normalny człowiek siedzi koło faszysty i nie da mu w mordę, a przynajmniej nie powie w żołnierskich słowach, co on jest. Znam na przykład kilka zwrotów grzecznościowych, które można użyć zamiast „proszę pana” i w razie potrzeby umiem zastosować je w konwersacji. Chyba mogę tego oczekiwać od posła, elity itd.? A jaki popularny by zaraz się zrobił, król internetu, 70% głosów w wyborach, jeśli mowa o stronie praktycznej. No, ale to trzeba mieć jaja.
Naprawdę nie wiem jak można myśleć o zachowywaniu czy tworzeniu kultury narodowej w warunkach systematycznych czystek niemniej sprawnych niż ideologiczne, czystek komercjalnych.
Weźmy coś tak prostego jak próba zrozumienia opinii krytyków literackich z ostatnich lat (więc nie chodzi o kwerendy w mikrofilmach i w zakurzonych archiwach) na podstawie nominacji do nagrody Nike. Wydano pięć lat temu w znanym w Kraju wydawnictwie Prószyński książkę Irit Amiel Podwójny krajobraz, w roku 2009 mianowano ją do nagrody. A więc ? górna półka wydawnicza. I spróbujmy znaleźć egzemplarz po księgarniach.
Rozumiem, że jesteśmy w okresie przejściowym (mogącym potrwać jeszcze przez kilkanaście lat), w którym monopoliści od handlu kulturą nie wiedzą jak zagwarantować sobie dawne przywileje monopolistyczne i wolą, żeby wszystko szlag trafił, niż żeby jakiś grosz umknął im spod kontroli. Ale czy naprawdę wytworzona w tym okresie luka da się później zalepić?
Czas by był na poproszenie CIA o ponowne dofinansowanie wydawnictw drugiego (tym razem elektronicznego) obiegu. W zamian możemy im obiecać, że nigdy nie wydamy „Dzieł zebranych” Snowdena.
TRoche mam poczucie winy, ze nie poszlam 7 listopada na spotkanie z Irit Amiel. Bylo, mialam zapisane w kompie. Ale byl tez okropny deszcz i ponurosc za oknem.
Wyobrażam sobie, że po spotkaniu z nią też by w człowieku nie było wiele pogody.
Inne myslenie – swiezy powiew
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/katarzyna-bratkowska-nie-wiem-czym-jest-polskosc/xptlq
andsolu, jak sie domyslasz ksiazka ktora szukasz jest tu:
https://lh4.googleusercontent.com/-z1fHT-2LKh4/USeAUzf1dtI/AAAAAAAAMTs/TrdC2IXTGtM/s800/P2221764.JPG
polecam tez jej inna ksiazke:
https://lh3.googleusercontent.com/-fQsu01WJBYA/UdXQs2y6i4I/AAAAAAAAMpg/ED0yFab00UE/s800/P7012440.JPG
wielka szkoda, Heleno, na spotkanie z Irit Amiel poszedlbym przez
ulewe, grad i potop z nieba, o kazdej porze dnia i nocy
jak moglas
Zgadzam się z Bratkowską.
Interesujące wyniki sondy zamieszczonej pod jej wypowiedzią. 54% popierało marsz niepodleglości zorganizowany przez narodowców ;-( .
To my Ciebie, rysberlin, mianujemy Zasobem Kulturalnym i zabraniamy w promieniu 20 m od Twego mieszkania zapalać zapałki, race i łuczywa.
Raz mi sie tak, Rysiu zdarzylo. Byl poczatek marca w Nowym Jorku, koszmarna pogoda, topiacy sie snieg, wiatr, konczylysmy z Kuma prace o szostej, redakcja przed przeprowadzka znajdywala sie po drugioej stronie rzeki Hudson, w New Jersey, a wieczor autorski Tadeusa Rozewicza w centrum Manhattanu, nawet nie pamietam dokladnie gdzie, ale dojazd byl dosc uciazliwy i trzeba bylo jeszcze sporo na piechote zasuwac mokrymi ulicami przez deszcz i wiatr.
Ja w mlodosci Rozewicza uwielbialam i do dzis znam z tego okresu niemal wszystko na pamiec. No wiec zasuwalysmy z Kuma wielkim truchtem z pracy, aby sie nie spoznic, bron Panie Boze na siodma.
Sala wypelniona byla po brzego cala polska kulturalna elita Nowego Jorku – obie panie „Lilpopki” czyli Halina Rodzinska i Felicja Kranze, Ania Frajlich (tez przygnala z pracy), niemal caly POlski Instytut Naukowy, profesorowie, malarze, muzycy, pisarze etc wiekszosc po pracy. Udalo sie nam z Kuma usiasc w drugim albo trzecim rzedzie obok Pani Rodzinskiej. Potem Rozewicz czytal nowe wiersze. Potem osoba prowadzaca, zapytrala czy chcemy cos jeszcze uslyszec. Ja, Rysiu, o malo ze skory nie wyskoczylam: tak, tak, chcemy – moze Spadanie, moze Opowiadam synowi Hamleta, moze to, moze tamto. No to poeta troche czytal. Na pytania odpowiadac nie chcial, chyba zeby uniknac jakichs „politycznych” z ktorychg musialby po powrocie do polski sie spowiadac. Wiec zapowiedzial, ze bez pytan, tylko same wiersze. A cichutko bylo po sali i bardzo jakos uroczyscie. Wszyscy byli wzruszeni, a ja juz najbardziej. Bo to wszystko takie znajome strofy, ktore czytalam sobie miajac 16-17 lat.
Az w pewnym momencie drzwi sie otworzyly i wszedl ciec. I powiedzoial, ze musimy sie zwijac, bo musi zamknac na klucz pomieszczenie i isc do domu. Nie dal sie ublagac aby jeszcze z pol godzinki.
I tu z Rozewiczem zaczelo sie cos dziac. Zmienil sie na twarzy. nawet glos mu sie zmienil i powiedzial: Zaraz, chwileczke. Ale po spotkaniu mialo byc wino i male przyjecie. Panie Lilpopki zaczely go usilnie przepraszac, podobnie redaktorka Polish Review, Krysia O. Ania Frajlich natomiast miala pomysl: Nic nie szkpodzi, powiedziala. Przeniesiemy sie do pobliskiej kawiarni i zrobimy przyjecie! Wszyscysmy z ulga podchwucili pomysl. Bylam gpotowa wydac cala moja miesieczna wyplate, byle nie sprawoic zawodu mojemu poecie.
Ale on o tym nawet nie chcial slyszec. Stal i powtarzal z uporem: Ale mialo byc przyjecie, powiedziano mi, ze bedzie przyjecie!… To jak to jest, ze nie ma przyjecia, ktore mialo byc…
Bylo w tym cos z upartego rozkapruszonego dziecka i bylo to przykre. Dla mnie szczegolnie. Mialam przemoczone buty, czulam sie fatalnie, lecialo mi z nosa i wydawalo sie, ze rosnie mi goraczka.
Poszlismy wszyscy bez Rozewicza, nie dal sie namowic, do kawiarni, posiedzielismy troche smutni, ze tak jakos wyszlo i roeszlismy sie do domow…
Wiec jak jest taka popgoda i jest wieczor autoprski, to zaraz przypomina mi sie to spotkanie z Rozewiczem i zaczynam sie bac.
I tak jakos wyszlo z Irit Amiel, ze ta pogoda mnie skutecznie zatrzymala w domu i nie poszalm na jej wieczor autorski w Scholl of Slavonic Studies w centralnym Londynie, 7 listopada..
fajne Heleno, dzieki
pstryk
pstryk
niefajne, Heleno, dzięki (znaczy się jedność w sensie, nie w słowach)
Po rozważeniu raczej bym się przyłączył do „niefajne, dzięki”.
To niepomiernie przykre, kiedy spotkanie z uwielbianym twórcą „tak jakoś wychodzi”. Heleno, jak Ci się potem czytało Różewicza? Dało się tak-jakoś-wyjście jakoś obejść?
Jestem trochę staroświecka i nie bardzo się widzę w rozcałowanym tłumie. Zapisałam sobie linkę do marszu spod Uniwersytetu, zobaczymy, jak się ten projekt rozwinie – organizatorzy, co najmniej, powinni się przedstawić, poinformować, czy zdobyli pozwolenie i podać trasę. Idę w piątek na balet, ale jeśli to będzie wyglądało rozsądnie, to wpadnę na ten marsz choć na chwilę. W sklepie z flagami nie ma tęczowych.
Tak, to niefajna historia. I sklamalabym gdybym powiedziala ze nie wplynelo to kompletnie na moj odbior pozniejszych wierszy TR. Kuma lata pozniej robila z nim dlugi, dlugi wywiad w Krakowie i zdaje mi sie ze byla dosc oczarowana osobowosciab TR, ktory byl- jak zawsze z kazdym przy takich okazjachg – dosc uwodzicielski i uroczy. Przypomnialam jej wtedy te nowojorska przygode. Ale ona jej pewnie nie przezyla tak bolesnie jak ja, ktora lecialam przez deszcz i wiatr na to spotkanie jak na skrzydlach. I duzo lepiej znalam wtedy tworczosc Rozewicza, mysle. Wiec ona to chyba dosc slabo pamietala, a moze zwyczajnie wymazala z pamieci.
Ale ja mam pamiec jak slon…
Trwa akcja na fb nad usunięciem strony wszechpolaków. https://www.facebook.com/pages/Jestem-za-delegalizacj%C4%85-M%C5%82odzie%C5%BCy-Wszechpolskiej-i-ONR/307632499346344?hc_location=timeline
Bardzo dobrze, Irku. Wpisalam sie.
Ale do podłączenia się trzeba być na FB? Sorry, ale tam nawet w zbożnym celu się nie zapiszę. Trzeba mieć w końcu jakieś zasady.
Ja Was sorry, Misie, jakaś porządna konserwatywna siła musi być i taką reprezentuje Pan Komorowski.
Może się Wam nie podobać, a mnie się podoba i juszszsz.
Widzę takie same nieprzejednanie u Kingi Dunin dla inaczej myślących, ja u skrajnej prawicy, przykro mi.
Nie lubię skrajności.
Ja nawet nie pamietam abym sie kiedykolwiek wpisywala, chyba w pijanym widzie, ale FB zna moje nazwisko, wiec pewnie jestem na FB.
Cool.
Zdaje się, że trzeba, Bobiku – mnie się bez fejsbukowej legitymacji nie udało zagwizdać.
Siodemeczko. Ale ona akurat w tym tekscie z nikim nie polemizuje, tylko mowi co sama mysli. I ja mysle bardzo podobnie, choc nie tak ladnie jak Pani Kinga.
Swopja droga bardzo bym chciala ja kiedys poznac i wyznac jej milosc. Ale poznalam jej bylego meza! Bardzo fajny czlowiek – Sergiusz Kowalski. Tylko wtedy nie wiedzialam, ze byl niegdys mezem samej KD!!!
Wracam na blogowy memlon, po dwudniowym bezinterneciu. Brr… Nie daloby sie juz chyba zyc bez internetu. Odcieta od polskich wiadomosci nic nie wiedzialam o zadymie w Warszawie. Dobrze, ze patrioci nie spalili miasta! Na szczesie nie ma glosow usprawiedliwiajacych ich frustracje.
Podejrzewam, ze znalazlam sie na FB kiedy musialam zarejestrowac sie aby cos napisac na forum Tygodnika Powszechnego, ale nie zdawalam sobie sprawy, ze wchodze ciupasem na FB. I tak mi wyszlo, ze jezdem.
Dobrze, Helenko, ze znalazłaś bratnią duszę.
Zgłosiłam strony i zaprosiłam znajomych.
Potrzeba chyba dużo, dużo wiecej, zeby ruszyć FB.
Oni liczą kasę, a te strony mają spore ilosci fanów.
Glosy usprawoiedliwiajace ich frustracje owszem sa. Pierwsza lepsza z brzegu – Pancia Nasza Ukochana Profesorcia. Musieli zbombardowac ten squat bo nie maja przed soba zadnych perspektyw jakiejs innej pozytecznej dla spoleczenstwa roboty. A jak mus to mus.
Ale.
Ale.
Ale nie odnosicie wrazenia, ze cos sie jakby PRZELAMALO? Ze jest jednak inaczej w zbiorowuym odbiorze niz bylo dotychczas z okazji patriotycznych okazji? Ze ludzie chca cos robic, stand up and be counted? Ze dzis szli pod Tecze i wstawiali kwairki? Ze chca maszerowac spod Uniwersytetu? Ze sa glosy aby zniesc Marsz Niepoleglopsci? Ze jest ta akcja na rzecz delegalizacji MW i ONR?
Przeciez tej mlodziezy nie sposob sie bylo dotad dobudzic! A dzis jakby troche inna Polska niz jeszcze byla przedwczoraj!
Osobiscie wstrzymuje oddech.
Dostaliście odpowiedź z FB, że strony nie zostały usunięte?
A ja, Kroliku, tez bylam troche odcieta od wiadomosci z Polski, choc nie przez bezinternecie, a przez nagle spietrzenie obowiazkow. Ale i tak moje raczej niezawodne radio publiczne mnie dzis rano poinformowalo w samochodzie o zajsciach w Warszawie (tak, moze byc przyzwoite radio publiczne, co nie znaczy, ze i ono czasem nie zalicza jakichs wpadek). Brr…
Wiesz, Siodemeczko, chociaz pod wieloma wzgledami nie mozna mnie zaliczyc do konserwatystow (z malymi wyjatkami, bo mnie sie nie daje zbyt latwo zetykietowac), zgadzam sie z Toba w moich odczuciach na odruchowa niechec do Komorowskiego jako przedstawiciela postszlacheckiego konserwatyzmu. Dodam jeszcze, ze bardzo ciekawie ostatnio na temat tego, jak niedobrze jest automatycznie oceniac wylacznie po pochodzeniu – takze wlasnie z rodzin w jakis sposob uprzywilejowanych historycznie – mowil w niezwykle ciekawym wykladzie w Harvardzie Jeffrey Sachs, a mowil to na przykladzie Kennedy′ego i dwoch Rooseveltow, porownujac ich do wielu ostatnich prezydentow, niekoniecznie na korzysc tych ostatnich. Co nie znaczy oczywiscie, ze automatycznie wszyscy ludzie z odpowiednikiem poszlacheckiego pochodzenia sa jakos lepiej przygotowani do sluzby publicznej, far from it. Ale ze nie mozna zbyt latwo i szybko generalizowac. Zreszta to generalizowanie bylo juz w XX wieku przerabiane, niekoniecznie zawsze w najbardziej sympatyczny sposob. No i czy przed nazwiskiem Milosza, Gombrowicza, Czapskiego czy Giedryocia, tez bedziemy dostawiac przymiotnik „poszlachecki”? Przeciez oni bardzo wiele wyznacznikow swojej klasy jednak zachowali.
Oby, Heleno. To znaczy, oby nie trzeba było czekać jeszcze ze dwa takie marsze, żeby coś naprawdę zaczęło się dziać.
Ale o „postszlacheckim konserwatyscie” to Bobik pisal, nie Siodemeczka.
MNie osobiscie „postszlachecki”, cokolwiek to oznacza (nie jestem pewna) chyba nie przeszkadza. Mnie przeszkadza konserwatyzm taki jaki reprezentuje Komorowski. A jestem, jak to juz wielokrotnie deklarowalam w tym miejscu, nader konserwatywana pod wieloma wzgledami. Ale moj konserwatyzm jest cameronowski, a moze nawet pre-cameronowski.
WW, mowie Ci, z pewnego oddalenia lepiej i wyrazisciej sie widzi i moj nos mi mowi, ze jest jakis przelom.
Takiej gotowopsci do CZYNU juz bardzo dawno w Polsce nie bylo. Cos ppodobnego mozna bylo obserwowac przed pierwszymi wyborami Tuska. A teraz jest moim zdaniem jeszcze silniej.
Moniko, ja pisząc (półżartem zresztą, ale w połowie jednak serio) o postszlacheckim konserwatyzmie Komorowskiego, ani przez moment nie pomyślałem o jego pochodzeniu. Zwyczajnie zapomniałem o tym, ponieważ ten aspekt rzeczywistości, prawdę mówiąc, jest dla mnie z grubsza tak samo ważny, jak kilo kitu u sufitu. Odwoływałem się do w miarę popularnego (choć przyznaję, nienadmiernie precyzyjnego) określenia „mentalność postszlachecka”, które oznacza wyłącznie pewną formację umysłową i nie ma nic wspólnego z tym, kto się z kogo rodził.
W związku z powyższym nie jestem w stanie wdać się w rozważania, co zrobić z Giedroyciem, Miłoszem czy Gombrowiczem, bo żadnego z nich do przedstawicieli tejże formacji nie zaliczam.
Osobno zauważę, że chociaż za tą postszlachecką mentalnością nie przepadam, to z wrodzoną uczciwością zaprotestowałem przeciwko zrównywaniu jej z mentalnością faszoidalną, bo to jednak Rzym i Krym.
Moze dobrze bylo ze spoleczenstwo moglo zobaczyc niepodleglosciowcow w calej ich krasie, w maskach, agresywnych, niosacych postrach i zniszczenie. Mysle, ze wielu ludzi sie przestraszylo tej falangi.
Moniko, NPR jest najczesciej najlepsze. Zazdraszczam.
Kinga Dunin byla druga zona Sergiusza K. Pierwsza byla chyba siostra Stefana Kawalca. Po Kindze jeszcze byly inne, a ostatnio, jak mowia na miescie, kolezanka uniwersytecka jednej z latorosli.
Kurcze, ja cos ostatnio za rzadko bywam na miescie i najciekawsze sprawy mi uciekaja!
To SK jest taki romansowy powiadasz?
Też tak myślę, Króliku, że nieco abstrakcyjne ostrzeżenia przed faszyzmem spływają często jak po gęsiach, ale kiedy się zobaczy takiego bandytę w akcji, to się zaczyna insza inszość.
Ja przez konserwatystow rozumiem indywidualistow, ktorzy wierza w ograniczona role panstwa i wieksza autonomie jednostki. Natomiast niepodleglosciowcy to czesto w sumie socjalisci (ale bron Boze w rysiowym rozumieniu!),ktorzy marza zeby wprowadzic urawnilowke, nauczyc rozumu, skonczyc z tym i tamtym, czy z tymi i tamtymi. Brrr.
A WW ma racje, nie mozna siedziec kolo faszysty i debatowac z nim o demokracji, ani z Ku Klux Klanem o koegzystencji rasowej.
Nie, Heleno, to nieporozumienie, ja sie akurat z Siodemeczka zgodzilam w obronie konserwatywnego Komorowskiego, choc glownie w zakresie odniesien do pochodzenia, ale nie tylko, bo mysle, ze scenie politycznej sa potrzebne obie strony medalu, byle byly w cywilizowanej wersji, nie sprzyjajace ekstremom po swojej stronie zwlaszcza (druga zwykle sie krytykuje, co zreszta normalne w demokracji).
A ze sama z podobnego srodowiska co Komorowski pochodze, choc poglady na wiele spraw mam zupelnie inne, to pewnie inaczej takie skroty myslowe odbieram (jest tez historia rodzinna, ktora tez moglaby byc interesujaca ilustracja na marnosc takich podzialow, ale nie chce mi sie jej publicznie wyciagac, dosc ze jest).
W kazdym razie dobrze wiedziec, Bobiku, ze mnie pewnie nie poslesz na reedukacje (co byloby o tyle zabawne, ze w niektorych sprawach, jak tak Ciebie czytuje od lat, to ja wypadam bardziej na lewo od Ciebie, choc nie we wszystkich, oczywiscie).
Tak, Kroliku NPR to naprawde ostoja ludzi myslacych. Totez zrzucam sie na nie dobrowolnie, jak wiele innych osob.
To ja też, jako postszlachcic, protestuję przeciw jednemu workowi.
Dobranoc, dobrzy ludzie i dobre kobiety.
A dobre psy to co, do rana mają kiblować?
Ja przez moment nie pomyslalam, ze Bobik mowi o pochodzeniu KOmorowskiego, ja w gruncie rzeczy czuje o co mu (Bobikowi znaczy sie )chodzi. I nie mysle tez zeby Kindze D chodzilo o to by nie bylo obu stron medalu. Ona mowi z grubsza o tym, ze on (Komorowski) przyjmujac ich reguly gry ( w tym wypadku organizowanie pochodow w dniu Swieta Niepodleglosci), nawet ich zabiegi retoryczne , przyjmuje ich, nacjoinalistow wizje panstwa. A w tym panstwie wiekszy nacisk sie kladzie na bialo-czerwone gadzety, niz na wieksza otwartosc wobec wyzwan wspolczesnego swiata. I ja sie z tym gleboko zgadzam. Ja moge sie swietnie obejsc bez pochodow, choragiewek i patriotycvznychhymnow i pomnikow na kazdym zakrecie, ale bedzie mi bardzo zle w swiecie gdzie jakies grupy beda wykliuczane, gdzie bedzie panowala nietolerancja i pogarda. Te rzezczy. Tyle, ze Kinga Dunin mowi to o wiele ladniej, o czym chyba raz czy dwa juz wspomnialam.
Helenko, Ty się może możesz obejść, ale są ludzie dla których to jest ważne, tak jak dla Ciebie brytyjskość i związane z nią gadżety.
Prezydent reprezentuje państwo, zabiega o zgodę społeczną, o miejsce dla wszystkich.
Bardzo dobrze, że stwarza alternatywę dla ludzi środka, ceniących tradycję i otwartych na świat.
Poza tym to jest bardzo przyzwoity człowiek, czujący odpowiedzialność za państwo podobnie, jak Tadeusz Mazowiecki.
Ja ich cenię, bo ich znam.
No i poszedł WW spać nie pożegnawszy nikogo…
Bo jeżeli chodzi o dobrego człowieka, to protekcjonalny zwrot, po usłyszeniu którego normalnie ma się ochotę wylać na gościa zawartość znanego dzieła Duchampa i nie podejrzewam, by tu znalazł czekających na ten komplement, a w drugiej części wyłączone z ludzkości zostały kobiety, co stoi w jawnej sprzecznej ości z postulatami feminizmu i poprawnościom politycznom (…), za to jakże mile brzmi w uchu męskiego szowinisty…
Tak wylazła z Wodza mania wielkości (dobry człowieku) i szowinizm, a jak poły kapoty rozchylić, to znalazłby tam jeszcze inne izmy do jednego to się nawet bez bicia przyznał – coś z cyną…. O, już wiem, cynizm…
Czyli dobranocnął w pustkę
I teraz widać, że post to przydałby się temu Wodzu, żeby szlachcic zmieścił się w jednym worku
Tak pokroiwszy WW w plasterki i wrzuciwszy do worka – po uprzednim odczekaniu aż Wódz zaśnie – po całodniowym leżeniu bykiem, udaję się na jakże zasłużony wypoczynek bez dzidy w dupsku
No wlasnie, Siodemeczko, o cos podobnego mi wlasnie chodzilo, zwlaszcza, zw akurat takie grupowe stwierdzenia, nawet w dobrym intencjach bywaja nie tylko bardzo krzywdzace dla indywidualnych osob, ale tez – excusez le mot – czasem takze traca troche myszka (poprzedniego rezimu).
A ten wyklad Jeffrey′a Sachsa byl fascynujacy, bo on mowil o tym, ktory z prezydentow najbardziej sie troszczyl o to, zeby najbiedniejsze osoby tez mialy mozliwosci. I byly to osoby, ktorym nie imponowaly rozne atrybuty statusu, bo byli z nimi otrzaskani. Natomiast czesto u osob, ktore katapultuja bardzo szybko bywa taka jakas niesmialosc, zeby krytykowac. I dlatego nie odwaza sie powiedziec, jak Teddy Roosevelt, rozbijajacy monopole, „I invite their hatred”. I to wszystko moiwl ekonomista, zajmujacy sie krajami rozwijajacymi sie, ktoremu szczegolnie zalezy na eliminowaniu biedy. Po prostu zycie, ludzkie, motywacje sa bardziej skomplikowane.
I bardzo trafna uwaga, o tym, ze porownac z Anglia. Ja od lat wlasnie porownuje. :lol; Co ciekawe, Anglicy moja klase spoleczna potrafili wyczuc w minuty, taka tam jest wrazliwosc na takie sprawy – czy dobrze, czy zle, to juz inna historia.
Kiedy ja nie mowie, Siodemeczko, ze te gadzety nie sa wazne dla wielu ludzi. Sa wazne, takze i dla mnie, w odpowiednich dawkach. Ale kiedy wizja panstwa zamyka sie i konczy na tych tych gadzetach , to dla mnie jest to ciut za malo i za duszno. I Komorowski dla mnie jest OK, ale entuzjazmu mojego nie wzbudza a czasami mnie wscieka. Ciamciaramcia, powiedzial kiedys Giertych, wyjatkowo tarfnie. Sorry, Moze taki wlasnie prezydent jest dzis Polsce potrzebny, ale co ja zrobie kiedy nie moge sobie przypomniec ani jednego zdania, ktore byloby swieze, porywajace, pobudzajace do myslenia, skierowane nie na przeszlosc lecz na przyszlosc. Gimme Vaclav Havel anytime and keep Komorowski
.
Sluchajcie, ja wlasnie obejrzalam (chyba zaledwie po raz drugi w zyciu, a pierwszy raz w tv) Cabaret i po prostu jestem tak przygnebiona ukazanym tam mechanizmem narodzin faszyzmu, ze nie moge wlasciwie o niczym innym myslec. Bo to nie jest tylko ta kulminacyjna scena z Tomorrow belongs to me. To sa znacznie wczesniejsze urywki rozmow, czesto nieslychanie podobne do tych jakie tu prowadzimy: „To jest margines…. oni moga byc przydatni do zalatwienia komunistow, a potem sie z nimi zrobi porzadek… to jest tylko w stolicy… reszta kraju zyje normalnie i cieszy sie zyciem…”.
Ja musze wreszcie przeczytac te powiesc, ktora ponoc jest bardzo dobra i pisana przez czlowieka, ktory caly ten okres przezyl w Niemczcech, w Berlinie i bardzo to miasto i ten kraj kochal.
Dzisiaj juz malo co sie pisze o cyganskiej Blond Angel. Bo nie jest porwana przez Cyganow biala dziewczynka.
Tak jak to sie zapowiadalo: albinoskie cyganskie dziecko nielegalnych biednych bulgarskich imigrantow zostalo dobrowolnie przekazane pod tymczasowa opieke greckiej romskiej rodzinie, ktora je traktowala jak swoje. Za to przestepstwo wszyscy dzisiaj siedza w wiezieniu. Bulgarskim Romom odebrano ich dzieci (bo swiat zobaczyl jak one mieszkaja), a greckich Romow oskarzono o naciaganie opieki spolecznej na zasilek na dzieci bez waznego aktu urodzenia. Jak gdyby Romowie sami sobie te akty urodzenia wydali! Mam nadzieje, ze wreszcie ktos zadba, zeby romskie dzieci, szczegolnie dziewczynki, chodzily do szkoly!
innhttp://www.cbc.ca/news/world/another-roma-couple-charged-with-child-abduction-in-greece-1.2424481
Ja w Falenicy chodzilam z cyganskimi dziecmi do szkoly, ale gdzie w okolicy trzeciej czwartej klasy one znikaly. Tez byla duza smiertelnosc wsrod tych dzieci.
O klasie nie mam za duzo do powiedzenia. Ogolnie mam nadzieje, ze klasowosc bedzie egzotyka w tym wieku. Gratulacje dla tych co sa zadowoleni ze swojej i wyrazy wspolczucia dla tych co nie sa, ale w sumie, to ani nasza zasluga ani wina kim byli nasi rodzice.
Tak tez i ja mysle, Kroliku. To gdzie sie kto urodzil, i kim, to kwestia przypadku. Niemniej jednak nasze dziecinstwo nas jakos ksztaltuje, i to tez prawda, ktorej nie da sie zauwazyc (jest cos takiego, jak social residuals, jak to mowia Anglicy, ogromnie wyczuleni na nie, czego doswiadczylam osobiscie). Sachs bardzo fascynujaco o tym mowil. I o tym, ze nie mozna koniecznie niczego automatycznie zakladac, gdy chodzi o prezydentow i ich pochodzenie klasowe.
A Kabaret mrozi krew w zylach. Tez niedawno ogladalam, niedlugo po wybrykach Zlotego Switu w Grecji (zabojstwo lewicowego rapera).
Zgoda Moniko, ale ta brytyjska wrazliwosc klasowa czesto przybiera ponizajace traktowanie klas so called nizszych czy working: chavs, WAGs, yobs, tych terminow ani ich odpowiednikow nigdzie indziej nie ma.
Ja bardzo pamietam Cabaret (na festiwalu Konfrontacje za komuny), chociaz byl wtedy bardzo okrojony, ale bardziej chodzilo, zeby wyciac watek homoseksualny. Film nie mial sensu bez tego watku, ale rzeczywiscie robil wrazanie tym bukolicznym kontrastem drobnych sygnalow, co, jak wiedzial juz widz, bylo zapowiedzia strasznych morderczych czasow w bardzo bliskiej przyszlosci. Niemiecka kultura: literatura, muzyka, filozofia, muzyka, film i kabaret byly przez wielu uwazane wowczas za wyzsze niz angielska, wloska czy, rzecz jasna, amerykanska. Wkrotce swiat stanal na glowie.
Badz tu madry i pisz wiersze.
Mysle ze WW pisal sarkastycznie o ludziach i kobietach. Jesli nie, to zasluguje zeby go troche odzidzic wlasna dzida.
Jak sie Psina obudzi to mnie wypusci z poczekalni. Nighty night!
Nighty night, Kroliku.
herbata
poranna zmiana parzy kawa
kawa
szeleszcze
brykam
brykam
fikam
fikam
fikam
Dzień dobry
poranna kawa
I robi się radośniej z rana
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14940211,Ludzie_wieczorem_dekoruja_tecze__Wsrod_nich_Edyta.html#BoxSlotII3img
Dzień dobry,
tak szczerze to nie wiem, czym się można zachwycać w tym demagogicznym felietonie Kingi Dunin. No przecież ona sama w nim przyznaje wręcz, że w ogóle nie słuchała tego, co Komorowski mówił. Jakim więc prawem go krytykuje?
Oczywiście, że Wódz oko zmrużył jako i ja mrużę
Ale to dowodzi jednego: każdą wypowiedź da się przedstawić w świetle własnej latarki
Dzień dobry
Specjalnie wstałem nieco później, żeby nie narażać kawy od Irka na zwichnięcie szczęk.
To bardzo podnosi na duchu, że ludzie spontanicznie wykonują jakieś ruchy, żeby dać widoczną kontrę narodowcom. I że sami sobie wybierają symbole, odwracając się od tych martyrologiczno-polakokatolickich, które już od dawna pokazują bardzo nieładną buźkę.
Kierowniczce odpowiedzi nie udzielę, bo sam się nie zachwycałem. Co nie znaczy, że Kingi Dunin nie cenię sto razy bardziej od Szczepkowskiej.
Co Wy, Wodza nie znacie?
Wódz to jest taki duży gość, co lata po blogu z dzidą, w masce cynika, którą szczelnie zasłania przyzwoitą duszę i dobre serduszko, żeby przypadkiem nikt nie zauważył, że natura go takimi felerami obdarzyła.
W „Orientaliście” Tom Reiss przytomnie zauważa, że gdy naziści mieli władzę, takich kabaretów w Berlinie już nie było. Ale przez literacki zabieg przesunięcia i nałożenia (shift + juxtapose, powiedziałbym komputerowo) wyszedł bardzo silny efekt artystyczny.
Co do klas i walorów ich reprezentantów, esencję można zawrzeć w dwóch uwagach. Pierwsza jest Steinhausa: arystokracja wywodzi swe przywileje od pierwszego z rodu, tzn. od tego jedynego w linii, który nie urodził się arystokratą. A druga, że jak rządzący nie dopuszczali ludu do wykształcenia i wyższych wartości, to łatwiej im było stanowić grono nielicznych wykształconych i z wyższymi wartościami.
Mecz c.d., do przerwy 1:1
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,14941384,Atak_rosyjskich_chuliganow_na_polska_ambasade_w_Rosji.html#BoxSlotII2img
Dzień dobry
Bobiku, jednak bym utożsamiała państwo z obywatelami. Oczywiście po uściśleniu „utożsamiania” i paru innych drobiazgów
Wczoraj byłam na Planecie. Obejrzałam fotografie konstruktywistów, zupełnie nie ludzki kawałek Madagaskaru, posłuchałam drohobyckiego Żyda, pozżymałam się na średniowieczny serial (nie powiem, czyjej produkcji ). A potem trochę poszalałam na zakupach Już mi lepiej
Jak sie komus zarzuca demagpgie, a nie jest ona oczywosta dla wszystkich obecnych, to warto wspomnniec chocby polgebkiem na czym owa demagogia polega.
Mnie tez, podobnie jak Kindze Dunin, chyba nigdy nie udalo sie dosluchac do konca prezydenta Komorowskiego (choc jako ministra obrony narodowej musialam nieraz nie tylko wysluchac, ale nawet zadac na wstepie pytanie lub je wymyslic). Bo mnie BK sczerze nudzi. Przesliozguje sie wzroikiem po jego przemowieniach mowiac sobie w duchu: pleple.
Nie wiem co sie stalo, ze nagle dyskutujemy o klasach spolecznych w kotekscie „dobrze urodzonego” prezydenta. Rzecz w tym, ze nikt naprawde (nie Bobik ani ja z cala pewnoscia) kompletnie nie bral spolecznej klasy BK pod uwage. Ja nawet nie wiem dokladnie co to jest ta „mentalnosc szlachecka” jako, ze ze szlachta nie mialam chyba w zyciu nic a nic do czynienia, zas Trylogii, jak juz chyba kiedys wyznawalam, nie czytalam – jakos mnie oniesmielala gdy bylam w odpowiednim wieku, a potem juz bylo za pozno. Wiec tu mam prawdziwa luke w wykszatlcenoiu (obok roznuych innych luk) i wiem znacznie wiecej o szlachcie francuskiej z okresu dynastii Dumasow, niz o polskiej szlachcie. Nie jestem z tego bynajmniej dumna, to tylko tak aby nie bylo watpliwosci.
Kocham Kinge Dunin. Namietnie, od wielu lat. Ona tez zdaje sie z jakiejs bardzo zasluzonej rodziny, ale nawet gdyby nie byla, jest to bardzo bardzo fajna pani rozmyslajaca. . I ma nieslychanie ladny turn of phrase, a w kazdym badz razie mnie zachwyca jej wykwintnosc klawiatury. Zawsze czytam ja z nieklamana przyjemnoscia, Jest rzadkim w Polsce okazem publicystki, ktora tak starannie obmysla konstrukcjhe felietonu, fraze, rytm, poczatek, srodek i zakonczenie. True woman of letters.
Fryzjerka Margaret wlasnie nas z E. bardzo ladnie pomalowala i obciela. Moze warto pojsc za ciosem i za przykladem Krolika i wpasc na manikiur/pedikiur? Tyle, ze pozniej tak dlugo sie czeka az wszystko powysycha….
.
Co kupilas, Haneczko? Buty, torebke czy pefume?
Z tych ostatnich chodzi za mna od pewnego czasu Gucci by Gucci Woman, w ciemnym flakonie. Bardzo sec. Niestety musze najpierw powykanczac to co mam – w tym duzy zapas nierozpakowanej Madame Rochas – w spadku po Jasiuni. Bardzo staroswiecka perfuma, ale fajna, z wyrazna nuta narcyzu. Sama bym pewnie sobie nie kupila, ale szkoda by sie zmarnowala. Bardzo to zapach zwiazany z Jasiunia. No zupelnie jakby byla obok w pokoju.
Zgoda, Kroliku, tak bylo i jest z tym wywyzszaniem sie, ktorego wcale nie popieram. Z tym, ze to troche bardziej skomplikowane, niz by to kiedys podawali oficerowie polityczni z poprzedniego rozdania kart (niech nam panuje wiecznie!). (Byli tez tacy ludzie, jak np. Tony Benn, bless him, arystokrata, ktory zrzekl sie tytulu, zeby dalej zasiadac w Izbie Gmin, z ramienia Labour Party). No i ta pogarda (wobec chavs etc.) czesto jednak obecnie jest produktem przeroznych Hiacynt Bukiet, bo tamta oryginalna klasa, skoro byla lepiej wyksztalcona, jak napomknal andsol, tez wydala sporo osob, ktore szybciej jedna kapowaly w czym jest rzecz (taki Gombro, jak go Bobik pieszczotliwie nazywa, jest swietnym przykladem, wystarczy poczytac noe tylko dziela, ale i pamietniki i wspomnienia rodzinne; Giedroyc potrafil byc bardzo krytyczny, a jednak z domu wyniosl poczucie sluzby, ktorego uczono w tamtych srodowiskach, a ktore Helena np. w brytyjskiej rodzinie krolewskiej). Nie mowiac juz o tym, jak popularny jest obecnie serial Downton Abbey (mnie akurat mniej przyciaga, bo mam rozne wlasne rodzinne anegdoty i historyjki, wiec sie z regularnego ogladania pozwolilam sobie zwolnic).
Jednym slowem, o bardziej zniuansowane podejscie do klasowosci mi tu chodzi.
A teraz tylko jeszcze zapytam sie sama siebie, co tu robie o tej o godzinie. A, za chwile zacznie sie moj pracowity dzien (potomka klasy prozniaczej, ofkors)!.
Też mi się fryzjerka kłania. Nie mam dobrej.
Odkopałam po wielu latach, ze dobry fryzjer, który miał zakład na Wilczej nie zniknął, tylko otworzył duży (chyba za duży) salon na Jana Pawła. Zadowolona z odkrycia wybrałam się w nowe miejsce.
Salon jest ogromny, recepcja, asystenci, maestro zakręcony, zachowuje się primabalerina.
– Ach, proszę ta pani to też moja klientka jeszcze z Wilczej.
Kreci się kolo mnie gromada osób, żeby mnie uroczyście przekazać w ręce mistrza. Mistrz się cały czas wygłupia (nie wiem, co się stało człowiekowi) i przystępuje do studiowania, jak te włosy rosną, co można zrobić. Nastawia mi wszystkie włosy do góry na sztorc i nagle kona ze śmiechu, prawie siusia po nogach, taka jestem zabawna i karykaturalna. Stara, nieszczupła kobieta z irokezem, ha, ha, nie mogę.
Niestety, znowu nie mam fryzjera.
Nie wiem, czy słusznie. To jest naprawdę dobry fryzjer.
Nie rezygnuj z uslug dobrego fryzjera, Siodemeczko. Nalezy go zmrozic spojrzeniem i przejsc na bardzo oficjalne tony. Chlopy natychmiast czuja sie wykastrowane, jak sie ich odpowiednio potraktuje.
Nasza Margaret (przychodzaca do domu ze swego bardzo popularnego zakladu i liczaca polwoe tego co w zakladzie) jest nie tylko bardzo zabawna, ale mozna z nia dokladnie obgadac ostatni odcinek Downton Abbey oraz podzielic sie prognozami kto w tym roku wygra X Factor. Nasza faworyta jest obecnie Sam Baily, trzydziesto-paroletnia strazniczka z wiezienia. Ale takie starsze panie wylatuja zazwyczaj przed finalem i pewnie wygra grupa chlopakow Rough Copy. Tak zesmy ustalily z Margaret.
E. nie wie o czym my mowimy, bo nie sledzi X Factora.
Tu jest nasza faworyta, klawiszka wiezienna:
http://www.youtube.com/watch?v=R8C5q5F5loM
Poszukiwania Mordki
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/5,114944,14705100,Marek_Raczkowski_w_Gazeta_pl__WSZYSTKIE_RYSUNKI_.html?i=8
To może uściślmy, Haneczko, bo mnie samemu się to przyda.
Moje poczucie, że państwo i obywatele to nie ta sama para kaloszy, było raczej instynktowne, ale w celach autodydaktycznych zajrzałem tu i ówdzie, żeby upewnić się, iż państwo jest wszędzie definiowane jako organizacja. Np. tak:
Państwo jest przymusową organizacją, wyposażoną w atrybuty władzy zwierzchniej po to, by ochraniać przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi ład, zapewniający zasiedlającej jego terytorium społeczności, składającej się ze współzależnych grup o zróżnicowanych interesach, korzystne warunki egzystencji.
Wynika z tego, że państwo jest, wbrew nazwie, sługą, a obywatele panami, którym państwo ma służyć czy tego chcą, czy nie chcą, w razie potrzeby nawet przymuszając opornych panów do przyjęcia usług. Już samo to bardzo komplikuje wzajemne stosunki zależności, a trzeba jeszcze dodać różne kombinacje typu dobry pan-zły sługa lub na odwrót, plus wszelkie możliwości pośrednie. Ni ma letko.
Niemniej jednak pan i sługa są odrębnymi jednostkami, choćby nie wiem jak byli od siebie uzależnieni. I naszą, polską formułę określiłbym jakoś tak: sługa ma nawet czasem dobrą wolę, ale brakuje mu umiejętności i zmysłu organizacyjnego, przez co jest niesprawny i mało skuteczny, a pan cierpi na schizofrenię – jest w jednej swojej części wstrętnym Mr. Jekyllem, a w drugiej uroczym Dr. Hyde′m, z którym tak miło pogawędzić, wypić wino i ucałować się pod Tęczą.
Ja rzeczonego doktora Hyde′a bardzo lubię i wiem, jakim mógłby być ogólnie fajnym facetem, gdyby nie ten drugi, dlatego kiedy widzę tego cholernego Jekylla, to mi się coś takiego robi, że no!
Helena dobrze mówi, Siódemeczko. Wykastrować to nie, ale spuścić powietrze potrafię
Heleno, książki kupiłam
Kisazki mozna zaliczyc do kategorii „poszalec”, chociaz perfumy i torebka bardzoej pasuja, Haneczko.
Heleno, ja krótko napisałem, skąd mi się wzięło, że demagogia, ale mogę powtórzyć własnymi słowami. Demagogią jest zrównywanie wizji narodu Komorowskiego i nacjonalistycznych bandytów, zwłaszcza w felietonie o zadymie urządzonej przez tych drugich. Tak jakby nie było żadnej różnicy między postawą „nie lubię feministek (rzeczników LGBT/ ateistów/ anarchistów/ adwentystów/ itd.), ale dołożę starań, żeby w kraju dla nich też było miejsce”, a wrzaskiem „feministki pod glany!”. No, sorry, ale to spora nieuczciwość intelektualna i nie tylko.
Chyba pojde tez poszalec i zamiast Gucci by Gucci Woman w ciemnym flakonie rozejrze sie za nowym odkurzaczem.
Nie lubie takich wydatkow, ale albo zadbany i sprawnie dzialajacy odkurzac albo Pani Dochodzaca zwana pieszczotliwie Wandalem-Pozeraczem Calkiem Nowych Odkurzaczy.
Protestuję przeciwko kastrowaniu fryzjerów. To są dobrzy ludzie, poczciwi, a ja staram się być postępowym postszlachcicem.
Jakkolwiek stawianie BK naprzeciw bandytom nie brzmi atrakcyjnie, a nawet moze wywolywac zlosc, to jednak nie mowimy tu o chrakterze czy kulturze osobistej jednego podmiotu i drugiego, tylko o wizji panstwa skupiajjacego sie na przeszlosci, symbolach narodowych, maszerowaniu w pochodach, a zniedbujacego kompletnie cala te sfere dzilalnosci Panstwa, o ktorej premier Tusk powiedzial dosc wyraznie, ze zadnych rewolucji wprowadzac nie bedzie. I nie wprowadza, jak wiemy. Nawet glupiegon parytetu nie zdolal wprowadzic (czy raczej wywalczyc, bo nie byl do niego przekonany, podobnie jak Prezydent, ktorego ukochana bratanica czy siostrzenica, a moja kolezanka podpisala ostry protest przeciwko parytetom).
Otoz dla nas z Kinga Dunin ta sfera jest wazniejsza niz marsze niepodleglosci, Ona boiwiem faktycznie zawiera jakas wizje zmian i za przeproszeniem spolecznego postepu, podczas kiedy maszerowanie dla Niepodleglej jest kreceniem sie wokol wlasnego ogona. Owszem, mozna sie troche pokrecic, czemu nie, ale na wizje to nie wystarcza.
Mnie w kazdym badz razie to nie wystarcza, nie porywa. A podejrzewam, ze i Ciebie, Bobiku, tez raczej umiarkowanie.
Jestem tez w gruncie rzeczy przeciwna brutalnemu kastrowaniu fryzjerow, kasjerow w supepermarkecie i przedstawoicieli innych dowolnych zawodow. Ale niektorych z nich nalezy tak skutecznie zmroozic, zeby im samym… tego… odpadlo.
Moniko, ja tak samo jak Helena nie mam zielonego pojęcia, którędy wkręcił się w rozważania wątek pochodzeniowy więc nie umiem w tej sprawie sensownie zabrać głosu. Mogę co najwyżej wyjaśnić, że obiegowe rozumienie mentalności postszlacheckiej (która jest zaszłością kulturową, nie genetyczną czy klasową i nader często istnieje w głowach osób pochodzenia np. drobnomieszczańskiego) zawiera m.in. nieco „wsobny” konserwatyzm, mocno zakorzeniony w polskokatolickim, sienkiewiczopodobnym gruncie. Nie da się ukryć, że nasz prezydent tak pulą poglądów dysponuje, ujawnia je publicznie i prawdopodobnie nawet nie uznałby przypisania mu ich za zarzut.
Heleno, ale mowa była nie o tym, czy wizja narodu zachwyca, czy nie zachwyca. Dunin twierdzi, że między wizją Komorowskiego i chłopców-narodowców nie ma różnicy, a to nieprawda. Pokrywanie się dwóch postaw w pewnym zakresie jest jeszcze bardzo dalekie od ich identyczności. Ty masz dwie ręce i nogi, fryzjer ma dwie ręce i nogi, ale czy chciałabyś, żeby na pozostałe szczegóły anatomii machnąć ręką, uznać Cię za fryzjera i wykastrować?
Ja troszeczkę znam Komorowskiego i czasem słucham, co on mówi. Jego droga życiowa (i światopoglądowa) była dość skomplikowana, ale ewolucję przeżył bardzo pozytywną. Nie jest może wybitnym intelektualistą, ale jest porządnym człowiekiem i – przede wszystkim – koncyliacyjnym. Ma w tym kierunku autentyczna dobrą wolę. Robi, co może, żeby pogodzić. Jak widać, wszystkiego się nie da. Ale tutaj kropla musi drążyć skałę i dobrze rozumiem zdanie mt7. Dlatego też go cenię (choć z początku się na niego krzywiłam). Jak również jego małżonkę, która jest ciekawą indywidualnością.
Wielu ludziom potrzebne jest zakorzenienie i trzeba to uszanować. Reszta jest do zrobienia.
Chyba przestają się cackać
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14942502,Po_11_11__surowy_wyrok__Mocne_uzasadnienie_sadu.html#BoxSlotII3img
Powiedziałbym, Kierowniczko, że właśnie tu jest zasadniczy „szczegół anatomii” – nie muszę się z Komorowskim zgadzać, a w każdym razie nie we wszystkim, ale tu istnieje płaszczyzna rozmowy i możliwość jakiegoś kompromisowego dogadania się. W przypadku narodowców – wiadomo jak jest i chyba nie muszę strzępić ozora.
Pani Anna Komorowska, w telewizyjnym wywiadzie „na żywo”, prześlicznie usadziła harcującego Gugałę
O Komorowskim już kiedyś pisałam, że to przyzwoity człowiek, a dla mnie to bardzo dużo.
Bobiku, nadal się nie zgadzam, ale ciągnąć nie będę
Brawo sędzia Krysztofiuk!
I żeby mi się w apelacji nikt nie ważył tego wyroku złagodzić, bo w łydkę ugryzę!
Dlaczego nie pociągniesz, Haneczko?
Kłótni nie warto ciągnąć, ale normalne, kurtularne i kurtuazyjne niezgadzanie się jak najbardziej.
Dobra ta Sam Bailey, Heleno.
Dziewczyny, idę do fryzjera, któremu mam zapłacić trzy razy tyle, co u zwykłego, zachowuje się, jak udzielny książę, robiący mi łaskę, że raczy się mną zająć na czas strzyżenia i sikający po nogach na mój widok.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek czuła się tak upokorzona.
To jest stary chłop, emeryt fryzjerski.
Szczerze powiedziawszy, to go nie poznałam, tamten był jakiś nieduży i sympatyczny, a ten to wielki bufon jakiś.
Przepraszam, ze na inne tematy nie zabieram głosu.
Siódemeczko, uroczyście oświadczam, że nikt, bez względu na płeć, obywatelstwo, wyznanie, pochodzenie, stan majątkowy oraz kolor i długość włosów, nie ma tutaj obowiązku zabierania głosu na wszystkie tematy.
Brawo sędzia! Jeszcze parę takich i następni zastanowią się, zanim otworzą plugawe …..
He, he, he
Bobik, mnie sie wykastrowac nie da, bo nie mam odpowiednich atrybutow kastrogennych..
Nigdzie przenigdzie Kinga Dunin nie twierdzi, ze wizja panstwa Komorowskiego i nacjoinalistrow jest identyczna. Wypowiada natomiast zdanie ( i uzasadnia obrazkami zaobserwowanymi 11 listopada) , ze „Realność narodowa, w którą wierzą Komorowski i Bosak, jest w gruncie rzeczy taka sama”.
W gruncie rzeczy. To znaczy po odrzuceniu calego sztafazu innej kultury osobistej, przeczytanych ksiazek, zyciowego doswiadczenia etc. etc., pozostaje na dnie podobne rozumienie czym ma byc „realnosc narodowa”.
Ja wiem, ze Komorowski jest koncyliacyjny, a naprzyklad Vaclav Havel potrafil sie narazac roznym silom w Czechach i nieraz byl bezpardonowo atakowany.. Ale Havel pozostawil po sobie dziedzictwo, z ktorego moga czerpac nastepne pokolenia, moga czerpac inspiracje, ostrzezenia, wizje przyszlosci. Tez mial niezly zyciorys sprzed upadku komuny. I kiedy juz ten narod odzyskal suwerennosc, Havel dalej byl drogowskazem. Kiedy byl przezydentem, kiedy przestal nim byc i kiedy zszedl z tego swiata.
Ja wiem., ze Komorowski jest porzadnym czlowiekiem. Dlatego jest dla mnie absolutnie OK jako figuratywna Glowa Panstwa. Jak dlugo nie musze sluchac jego przemowien.
Szanuje fakt, ze „wielu ludziom potrzebne jest ukorzenienie”, choc nie do konca rozumiem dlaczego zyjac w swoim wyzwolonym i suwerennym panstwie nie czuja sie dosyc ukorzenieni.
I zadaje tez pytanie: czy ukorzenieni w Polsce sa np. geje. ktotych wolno zniewazac z sejmowej trybuny i nikt wazny z urzednikow Panstwa nie wezmie ich w obrone?
I nie jestem pewna czy sama mieszkajac w Polsce czulabym sie ukprzeniona gdyby na kazdej narodowo-panstwowej imprezie bylabym raczona piesniami o „slugach Maryi”, jak pisze o tym Kinga Dunin.
Brawo sedzia!
Mam nadzieje, ze co najmniej rownie surowe wyroki beda dla tych, ktorzy bombardowali racami i koktajlami Molotowa ten squat.
Nie rozumiem dlaczego nie podaje sie nazwisk skazanych.
Heleno, Pieśń Konfederatów Barskich jest pieśnią z dramatu Słowackiego, przynależy do dziedzictwa narodowego i jeżeli część narodu chce się wzruszać przy takich pieśniach, to niech tak będzie. Nie widzę powodu do obśmiewania, tak, jak nie chciałabym, żeby moje obśmiewano, czy pani Dunin.
Dlaczego ludzie w taki właśnie sposób wyrażający swoją przynależność mają być bardziej śmieszni niż obywatele GB lub USA.
Myślę, że dla wszystkich jest tu miejsce, pod warunkiem poszanowania odmienności przekonań innych.
W naszym podzielonym społeczeństwie potrzebny jest ktoś taki jak prezydent Komorowski.
A przyzwoitość, zwłaszcza w polityce, to już bardzo rzadki okaz.
Po Havlu w dzisiejszych Czechach nie ma już śladu. To, co się tam dzieje, zasmuca.
A i on aniołkiem nie był.
W gruncie rzeczy, czyli w zasadniczej warstwie, po odrzuceniu ozdobników, realność narodowa Komorowskiego i jego formacji jest taka, że będzie rozmawiał również z tymi, których niezbyt lubi i nie będzie odmawiał im praw do życia w tej samej ojczyźnie, a realność narodowców taka, że wszystkich, których nie lubią, chcą zatłuc lub wysiudać na Madagaskar. To jest grunt gruntów, którego pomijać nie wolno, kiedy się chce uczciwie porównać. Albowiem czasem powiedzenie nie całej prawdy jest „w gruncie rzeczy” kłamstwem.
Symbolicznie wykastrować można również przy braku atrybutów.
A ta Bailey ma rzeczywiście rurę nie z tej ziemi.
Bobiku, to nie z niechęci. Nie mam dostatecznie obrotnego pióra
„Pieśń konfederatow barskich” bardzo lubię. Pamięć już nie ta – chyba Hanuszkiewicz wplótł ją w „Beniowskiego”.
Nie lubię zawłaszczania jej przez obrońcow życia i różnych takich ;-( .
Bobiku, taki sługa jaki pan .
Zmora ma
Dla Rysia:
Kto podpalił Tęczę
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14943006,Uczestnicy_Marszu_Niepodleglosci_nie_podpalili_teczy_.html
Tego sędziego, to bym wycałowała! A choćby i pod tęczą.
A chceta się założyć, że po apelacji Bobik będzie gryzł w łydkę?
No, co ja na to poradzę, że hasło „jaki pan, taki sługa” ładnie brzmi, ale na mój ogląd i słuch nie całkiem oddaje rzeczywistość?
Znacie prawidłową odpowiedź na pytanie „co słychać?”. – To zależy, gdzie się ucho przyłoży. I kiedy przykładam ucho tutaj, albo, powiedzmy, w SO, albo w wielu innych miejscach, to widzę świetnych, bardzo świadomych obywateli, z którymi świetne państwo dałoby się zbudować. A kiedy słyszę … (tu wstawić), to wiem, że państwo budowane z tymi ludźmi byłoby średniowiecznym horrorem. No więc jakie w końcu to państwo, jak którzy obywatele – ci czy tamci?
Oczywiście, ja też czasem uogólniam – społeczeństwo to, społeczeństwo tamto. I wiadomo (mam nadzieję), że chodzi mi wtedy o jakąś większość, tworzącą „widok ogólny”. Ale słowo społeczeństwo ma dla mnie większy poziom abstrakcji niż obywatele. Bo obywatele, może przez tę liczbę mnogą, to nie jest jakaś mniej czy bardziej homogeniczna masa, tylko pani Basia, pani Krysia i pan Jureczek. I ja wiem, że pani Krysia tak bardzo się różni od pana Jureczka, że jakikolwiek wspólny mianownik znaleźć tu trudno, więc nie mógłbym z łapą na sercu powiedzieć „obywatele Polski są tacy a tacy”.
Choć pewnie o społeczeństwie jeszcze nieraz tak powiem.
Wodzu, jak jest za co, to przynajmniej gryzę w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Ago, jak Ci się nie uda pod tęczą, to już niedługo będziesz miała drugą szansę, pod jemiołą.
Przytargalam nowy odkurzacz i zaraz padne, ale zanim to zrobie:
Siodemeczko. Piesn Konfederatow Barskich kazdy ma prawo lubic, nawet ja. Ale kiedy scenariusz uroczuystosci narodowej czyli dla calego narodu, wszystkich Polakow, a nie wylacznie katolikow uklada sie w ten sposob, ze Polakak zrownany jest z katolikiem, to z cala pewnoscia nie czulabym sie na takiej uroczystosci „zakorzeniona”. Sa liczne okazje aby spiewac o „slugach Maryi”, nie jest nia Marsz dla Niepodleglej z udzialem Prezydenta. Nawet jesli autorem jest Slowacki ( o czym nie wiedzialam, ale nie zmienia to mojego nastawoienia). Jest masa piesni, ktore mozna przy tej okazji wykonywac, repertuar jest bogaty. Chyba, ze bylby to jakis oddzielny koncert i ta piesn byla w programie artystycznym.
Przypomoina mi sie taka anegdota sprzed lat, kiedy do Poznania na ponowne otwarcie odbudowanej synagogi, zaproszony zostal premier Buzek .Ktory wyglosil przemowienie. Bardzo ladne. W ktrorym kazda nowa mysl zaczynala sie od slow:My, chrzescjanie…
Dla mnie bylo to gorszace, bo dp synagpogi nie zopstal zaproszony przedstawiociel chrzescijan, tylko premoier Polski, calej POlski, a nie Polski chrzescijan.
Tak sie zlozylo, ze pare miesiecy pozniej na jakims spotkaniu w domu przyjaciolki poznalam mlodego asystenta Buzka (imienia juz nie poamietam). I oczywoscie powiedzialam mu ( a jakze bym nie powiedziala!), ze to przemowienie, acz ladne bylo miejscami niestosowne, bo on jakby nie rozumial w jakiej jest roli w tej synagodze.
I dowiedzialam sie od asystenta, ze on widzial to przemowienie wczesniej i bardzo premiera naklanial aby te fragmenty, gdzie mowi”my, chrzescijanie” zmienil, na po prostu „chrzescijanie”, co byloby duzo lepsze, bo nie stawialoby premiera wsrod chrzesciajan, zas jego przempwienie nosiloby charakter bardziej uniwersalny.
I Buzek sie na to nie zgodzil. Wlasnie tak chcial. Chcial powiedziec: tu jestescie wy, a tu jestesmy my.
Tak sie nie robi.
Przekonala sie o tym jakas niezbyt doswiadczopna niemiecka dziennikarka z duzej powaznej gazety, ktora opisywala pobyt brytyjskiego min. spr. zagranocznych Ryfkinda w Niemczecjh, gdzie wyglosil jakies bardzo ladne przemowienie z okazji okraglej rocznicy Martina Lutra, piszac mniej wieceh tak: Oto nawet Malcolm Ryfkind, choc sam jest Zydem, docenilk wklad Lutra etc. etc.
Byla z tego wielka awantura i poslowie Izby Gmin wystosowali list do gazety zwracajac uwage na fakt, ze do Niemiec pojechal z wizyta oficjalna nie Zyd, tylko brytyjski minister spraw zagranoicznych i tego sie trzymajmy.
Całowanie pod jemiołą to postszlachecki konserwatyzm
całowanie z dubeltówki też
„Pieśń” Słowackiego ma akurat wydźwięk nie tyle religijny, co niepodległościowy. Mimo tego Chrystusa i Maryi.
Nie pamiętałam tego Michnikowskiego!
Stanowisko Rady Powiatu Biłgoraj przyjęte przez aklamację
http://bilgoraj.com.pl/_news.php?id=10959
Trochę niezrozumiałe są te zachwyty nad sędzią. Wódz zapewne z prawniczego punktu widzenia może objaśnić, dlaczego taki wyrok w apelacji nie utrzyma się, ja zauważę tylko dwie rzeczy:
1. – wyrok pachnie serwilizmem z daleka
2. – ja chciałbym zobaczyć szybko ukaranych nie pojedynczych, samotnych i nawalonych bluźnierców, tylko sprawnie otoczonych i ujętych w trakcie palenia, niszczenia, czy bicia niewinnych ludzi bandziorów.
Ale i ja wiem i Wy wiecie, że tego raczej nie doczekamy.
Tu wtrącę jeszcze jedną uwagę: premier bronił Sienkiewicza (MSW), że on nic nie winien. To bezczelność i głupota w jednym. I czyste chamstwo, bo obraża inteligencję obywateli.
Dziś poseł Twojego Ruchu M. Poznański dopisał do dekalogu 11. Nie gwałć dzieci
http://moje.radio.lublin.pl/w-obronie-kosciola-i-duchownych-radni-atakuja-dziennikarzy.html
Ja sie wlasciwie zgadzam ze wszystkimi trzema punktami zeenka.
1. No pewnie, ze mozna sie w tym doszukac serwilizmu, ale jestesmy wszyscy tak daleko nie rozpiesczeni wyrokami na prawackich bandytow, ze poprosze wiecej takiego serwiklizmu poki co. Nacieszmy sie
2, Absolutnie tak. Policja stala bezczynnie gdy sie to DZIALO.
3. Byc moze Siekiewicz jest bardzo fajnym panem, zas lawka jest za krotka. Ale Tusk juz tak ma – idzie w zaparte, zamiast powiedziec uczciwie: byly powazne bledy i postaramy sie wyciagnac z nich lekcje na przyszlosc. PRZEPRASZAMY (kurde wasza mac!) Zrobimy wszystko alby takie zadymy z olkazji narodowego swieta nigdy sie juz nie powtorzyly.
No czy by mu spadla korona z glowy???? No czy spoleczenstwo nie byloby po jego stronie?
Zeen, sędzia może ukarać tylko tego, kogo mu organa śledcze dostarczą do osądzenia. Jak słusznie zauważyłeś, zachwyt był nad sędzią, a Twój postulat numer 2 nie do sędziego jest adresowany, ergo podstaw zachwytu nie burzy. Co do punktu pierwszego, biję się w piersi: naiwnie zakładam, że sędzia zasądził tak, a nie inaczej, kierując się tym, czym sędzia powinien się kierować, a nie serwilizmem. I jeśli blogowi cynicy chcą się z tego powodu trochę ze mnie ponabijać, to będę to dzielnie i pogodnie znosić.
Jeszcze co do punktu drugiego: to ważne, że i do różnych rozwydrzeńców, i do policjantów, wychodzi komunikat, że nie będzie tolerowane obrażanie funkcjonariuszy na służbie. Nie dlatego, że policjant jest ważniejszy od zwykłego obywatela i obrona jego godności ma wyższy priorytet od obrony życia i zdrowia mieszkańców squatu, tylko dlatego, że pomoże to policji skuteczniej chronić obywateli. Chyba pomoże?
Hurra! http://wyborcza.pl/1,75248,14946000,Facebook_usunal_strone_NOP___Wielkie_sprzatanie_z.html
A Przelomu jest jakby ciag dalszy: dziennikarze (niektorzy) nawoluja aby zmienic praktyke zapraszania do studia przedstawicieli skrajnych opcji politycznych, FB usunal strone NOPu .
Ja wiem ze to jeszcze drobiazgi i dopiero sie okaze czym to zaowocuje w praktyce. Ale cos ruszylo.
Nawet jesli dziennikarze ( ktoryz nienawidza narzucac sobie jakichkolwiek ograniczen i wsiadaja z miejsca na wysokiego konia) nie wypracuja wspolnego stanowiska w sprawie faszystow przed kamerami i mikrofonami, to mysle, ze ta debata spowoduje, ze nie bedzie to juz tak nagminne.
Jak sama zauważyłaś Ago, sędzia zasądził tak, kierując się czym powinien – czyż to nie zbyt oczywisty powód braku zachwytów? Łaskawie go pominąłem…
To była popisówa, jacy to my szybcy i sprawni jesteśmy, zatem na wokandę wyznaczyliśmy właśnie ten – prościutki – przypadek. Tylko tym samym strzeliliśmy sobie w stopę: szybko karzemy tylko pijanych troglodytów obrażających władzę, przypadki bandytów palących, bijących, terroryzujących miasta są zbyt trudne…
Ago, w wielku krajajch przestepstwa wzgledem policjantow sa oblozone wyzszymi karami niz zwykjlego Johna Smitha, a to dlatego, ze policjanci na codzien narazaja swoje zycie.
Ogladam w nocnych programamnch z zafascynowaniem programiki gdzie pokazywani sa brytyjscy poilicjanci pilnujacy porzadku i bezpieczenstwa – sporo tegop pod rozlicznymi spelunami, gdzie maja do czynienia z natankowanym motlochem. Jestem zawsze pod warzeniem zachowania samych strrozow porzadku – pogodni, usmiechnieci, nie agresywni, ze spokojem znoszacy obelgi slowne.. Ale gdy tylko pijany pajac zaczyna na nich pluc albo usiluje pchnac, NATYCHMIAST, natychmiast zakladane sa kajdanki i „perpetrator” zaprowadzany jest do samochodu i odwozony na komende, gdzie siedzi za kratkami do wytrzezwienia i spisania danych, a nastepnie albo dostaje ostrzezenie i wypuszczany, albo dostaje ASBO (anty-social behaviour order) albo pobrane zostaja jego odciski palcow i sprawa skierowana jest do sadu – co raczej rzadkie. Sad wyznacza najczescioej kare pieniezna ktora mozna zamienic na odpowiednia ilosc gpdzin prac spolecznych – scieranie z murow graffitti, zamiatanie ulic i takie tam.
Caly czas policjanci zachowuka sie z usmiechem i na luzie. Nie widzialam jeszcze aby kogos bito czy wykrecano rece ponad to co jest niezbedne w celu zalozenia kajdankow. Jesli zatrzymany usiluje kopac, to dostaje kajdanki takze na nogi. Very satisfying.
Zeen łaskawy, a ja, zgodnie z obietnicą, pogodna: będę się cieszyć i już. Przynajmniej dopóki nie sprawdzi się proroctwo Wodza… Swoją drogą, czy Wódz aby nie zapomina, i to dość często, o dwupodziale władzy? Od proroctw są szamani. A wygłaszanie proroctw, które się regularnie sprawdzają, to już zupełnie nie przystoi wodzom.
Zeen, nie zapominaj, że u nas normalność jeszcze nie jest taką normalką, żeby przestała być powodem do radochy.
I taki okrzyk „brawo sędzia!” jest po prostu wyrazem radochy z kolejnego kroku w kierunku normalności.
A, zapomniałem – solidaryzuję się z Heleną w tym punkcie, gdzie mówi o tym, że nie każda pieśń nadaje się na każdą okazję. Na okazje państwowe należy dobierać takie pieśni (wiersze, przemówienia, etc.), które żadną miarą nie mogą dać podejrzeń o faworyzowanie którejś grupy obywateli, choćby ta grupa bardzo większościowa była.
Irku, ta uchwała to może tylko dowcip biłgorajski.
W każdym razie prosta i zrozumiała konstrukcja by na to wskazywała.
…genderowej antykulturowej zachodniej rewolucji… o kurcze, przegapiłem moment rozdawania kałaszników. To z czym ja teraz pójdę do ataku na park z danielami?
Dowcip z długą genderową brodą. Nie zdziwię się, jeśli gender zostanie słowem roku i już wkrótce zaczniemy pisać dżender. Nowo-oszołomstwo.
Dowcip biłgorajski Nie ma takiego zjawiska
Co innego suka biłgorajska
Ale ona nam wstydu nie przynosi
Nawiasem, w Polityce czytam, że wreszcie policja i więziennictwo dostrzegły, że nie pijany rowerzysta jest największym zagrożeniem RpIII. Ja zawsze wierzyłem, że w rządzie może się zdarzyć moment iluminacji.
No jak nie ma, Irku, kiedy jest? Nawet podlinkowałem, gdzie jest. I mogę wiekopomną uwagę biłgorajskiego humorysty Bukaszki przytoczyć w całości:
Dowcip, drogi panie Konstanty, to konstrukcja, a konstrukcja musi byc prosta i zrozumiała.
no tak, pośpiech dobry przy pchłach, nawet nie zauważyłem linku
ale o suce pamietałem
Co pochodzi z Biłogoraja i przynosi wstyd, to temat śliski i polityczny.
Zeen mnie przecenia, nie wiem co i dlaczego będzie przy apelacji, bo nie widziałem, tylko tak się obawiam, że sędziowie apelacyjni będą chcieli sobie pofilozofować, jacy to oni są ą ę postępowi, światli i europejscy. Może nie, zobaczymy. No i nie myliłbym serwilizmu z normalnym wkur…zeniem, sędzia też człowiek w zasadzie.
Dżender, na przemian z genderem, to my tu już od dawna, przepraszam za słowo, pisujemy.
Znowu będziemy w awangardzie?
Przypomnę, Bobiku, że nie tylko pisujemy ale i kałacha chcemy.
No to dałem czadu. Zrobiłem dziś rodzinie makaron z pastą truflową (przywiezioną jeszcze z Toskanii), a oni się zakochali w smaku trufli i żądają jeszcze, jeszcze, jeszcze. Takiej pasty nigdzie tu nie widziałem, więc pewnie musiałbym kupić żywą truflę i zrobić sam.
Jeśli w najbliższej przyszłości zobaczycie obdartego, bosego psa, żebrzącego o grosik, to będzie znaczyło, że uległem tym niewątpliwie wygórowanym żądaniom.
” Działacze ruchu chcą, by zwykły *Kowalski nie mógł kogoś oskarżać o zniesławienie”
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14944450,Feministki_pozwaly_abp__Michalika__Katolicy_biora.html#BoxWiadTxt
To już nie Biłgoraj….
* pogrubienie moje
Jest jeszcze biłgorasko nuta
To teraz do każdego oskarżenia trzeba będzie znaleźć niezwykłego Kowalskiego?
„Sędzia Marek Krysztofiuk argumentował, że podobne sytuacje mają miejsce od kilku lat, a sądy są pobłażliwe. – To powoduje, że jest pewne przyzwolenie na tego typu zachowania. Dlatego sąd uważa, że niezbędne jest wymierzenie kary pozbawienie wolności bez warunkowego zawieszenia ”
Wódz ma rację: tu nawet powinna być apelacja
Pasta truflowa. http://przysmaki.pl/presta/product.php?id_product=74
To nie taka była, Ago. Ta ma za dużo zakłócaczy truflowego smaku. Ale nawet gdyby była taka, to byłaby trochę za daleko.
Nie wiem, czy zauważyliście, że teraz jest taki trynd, żeby przestępców traktować jak też ludzi.
Skrajnym przypadkiem jest niejaki Breivik, ale i w GB podczas zamieszek i w państwach, które aspirują do wyższej kultury, wyraźnie widać, że sprawców starają się raczej izolować i spychać, niż rzucać na nich i prać.
Jest też i tak, że jak się rzuci stróż prawa na tego, który mu w ręce wpadnie, to wyładuje na nim całą wściekłość i sam stanie sie oskarżonym, więc myślę, że świadomie nie dochodzi do walk wręcz.
Wreszcie straty materialne, jakkolwiek dotkliwe mają mniejszą cenę niż zycie i zdrowie.
Taki olej pod tytułem truflowy pachnie, jakby się gaz ulatniał.
Jak szykowałam coś w kuchni z dodatkiem tego leju, to młody przybiegł, że chyba gaz sie ulatnia.
No tak, pasta truflowa, trufle 4%… Ale może gdzieś w internecie jest do dostania lepsza.
Olej truflowy mam. Pachnie cudownie. Genialny do omletów.
Smakowitsza dla nas gąska
Niźli świńska trufla włoska.
Schab z przepiórki nasi wolą
Niźli w pesto pizzaiolo.
Od krewetek stójmy z dala
Nas mielony zadowala.
Nam kapusta bliska jest,
Kto nie z nami ten jest Pies!
No tak, a u nas zwykła, jesiennie bardzo kochana, fasolówka na boczku
Czuję, że dobra bardzo ta fasolowa.
Z tą miłą wizją udam się chyba.
Śpijcie smacznie.
Andsolu, ta Łajza to całkiem niechcący!
Fasolowka bardzo dobra na te mrozy, ktore mamy od niedzieli. Ale u mnie dzisiaj jest zupa pomidorowa z lanymi kluskami. Do zupy grilled cheese sandwich. Nie ma trufli, bo wyszly. Trufle i jajka, albo trufle/maslo/makaron to sa wspaniale kombinacje.
Wczoraj dla polepszenia nastroju obejrzalam The Princess Bride. Jak ja lubie ten film!
List.
Szanowni Państwo,
w związku z ostatnimi wydarzeniami postanowiliśmy zorganizować demonstrację przeciwko nacjonalistycznej przemocy na ulicach i Marszowi Niepodległości jako takiemu. Rozpocznie się ona w piątek 15.11 pod bramą UW ok. godziny 17.30. Chcielibyśmy zachęcić Państwa do udziału w wydarzeniu, a także poprosić o podpisanie listu otwartego, który ukaże się w piątkowych gazetach, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
link do wydarzenia: https://www.facebook.com/events/211461789033167/?source=1
list otwarty w załączniku.
Z góry dziękujemy za okazane wsparcie,
zespół „Dość Terroru Marszu Niepodległości”
Treść listu:
http://emtesidemeczka.blogspot.com/2013/11/list-otwarty.html
Jeśli ktoś chce podpisać, niech wyśle wiadomosć o tym na adres
Tylko od razu – w czwartek, bo w piatek rano organizatorzy mają o tym poinformować – przed planowanym marszem.
Adres zniknął. Taki jest wolneulice2013[a]gmail.com
haneczko, Łajza sama lepiej od nas wie gdzie i kiedy ma być.
Czyli list do podpisania bedzie dopiero w piatek, tak?
Nie, dzisiaj trzeba podpisać. Wysłać na podany adres mailowy, że się podpisujesz pod listem.
W tytule maila napisz
List otwarty przeciwko nacjonalistycznej przemocy
Sorry, Siodemeczko, ale gdzie na fejsie jest linka do tego listu?
Ja jakos kompletnie zgluplam i niczego znalezc nie mogiem.
Ty do mnie prosze jak do nierozgarnietego dziecka, bo wpadam w panike.
Aaa, juz chyba zrozumialam. Mam skopiowac list i wyslac go z mojego normalnego maila, tak? I napisac taki tytul, jak podalas, tak?
I wstawic ten adres co podalas, tak?
OK, done!
Uff.
Co za becwal. Az sie spocilam z wyslku.
h.
sz.
k.
b.
TZ S-B p
b
f
dzień dobry
Dzień dobry,
dziękuję Siódemeczko, wpisałam tytuł, skopiowałam list, poparłam, podałam nazwisko i miejscowość. To wystarczy?
http://www.youtube.com/watch?v=AdZMlPCPav4&noredirect=1
tanie dranie
Dzień dobry
Ja na razie zrozumiałem bez najmniejszych trudności Rysia i Irka, ale z tym listem dalej nie bardzo kapuję.
Adres mailowy jest do inicjatorów, więc po co im przesyłać skopiowany list, który dobrze znają? I dlaczego „wyrazić chęć podpisania”, a nie podpisać, kiedy lista będzie w necie? Czy też w necie ma jej nie być, a podpisywanie będzie wyłącznie mailowe? A jeśli tak, to co trzeba podać: tylko imię-nazwisko, czy coś jeszcze? Czy to jest do podpisywania dla wszystkich, czy tylko dla tych, którzy mają zamiar wziąć udział w demonstracji? A przy okazji, już nie w kwestii podpisu – czy to jest demonstracja legalna, skoro, jak gdzieś wyczytałem, na zezwolenie z Ratusza czeka się min. 3 dni? No i dlaczego organizować w tym samym dniu konkurencyjne imprezy w tej samej sprawie, pod tęczą i pod UW (na pewno nie wszystkim będzie się chciało iść na obie), zamiast zespolić siły i wystąpić większą kupą, mości panowie?
Za dużo pytań, za mało jasności… Chyba poczekam na Siódemeczkę, może coś wyjaśni.
Tanie dranie śliczne.
Jeszcze andsola zrozumiałem i samokrytycznie podsuwam myśl, jak należy traktować wynarodowione Psy.
Pies się zrobił kawał snoba,
bigos mu się nie podoba
na mielone kręci niuchem –
oj, dać by mu w łeb obuchem!
Miast rosołu, na niedzielę
pichci jakieś limoncelle,
kręci lody z bresaoli –
warto by mu przy…pinkwolić!
Albo choć lornetę wmusić,
w gardło wepchnąć kotlet z wieprza –
niech się bydlak tym udusi
i już więcej nie wylepsza!
Nie medrkuj, Bobik, tylko skopiuj, podpisz i wyslij. Skad Siodemeczka ma wszystko wiedziec?
UW zwrocil sie wczoraj io pozwolenie na demo.
Nie, Heleno, ze mną ni ma tak letko. Jak coś podpisuję, to nie wystarcza mi, że sprawa słuszna, tylko jeszcze chciałbym, żeby inicjatywa miała ręce i nogi, była z sensem zorganizowana, żeby organizatorzy ostrożnie obchodzili się z moimi danymi (nie chciałbym np., żeby weszły w jakiś fejsbukowy obieg), udzielali informacji, itd.
Rozumiem, że Siódemeczka nie musi tego wszystkiego wiedzieć, ale wtedy ją ślicznie poproszę, żeby spytała organizatorów, bo ja sam na FB spytać nie mogę.
Mnie różnych pytań w związku z naszymi listami zadawano duckę i trochę. I na wszystkie grzecznie tudzież wyczerpująco odpowiadałem, jako jednopsowe Biuro Informacyjne. To niech inni też popracują.
Dostałam wczoraj list od poważnej osoby, że jezeli ktoś chce poprzeć i podpisać ten list moze to zrobić wysyłajac maila pod ten adres i musi zrobic to szybko.
Organizatorzy będą chyba chcieli umieścić go na Facebooku. Duża ilość podpisów ma byc też pewną zachetą dla ludzi do przyjścia.
Ale co ma być w tym mailu, Siódemeczko? Nawet to nie zostało podane.
Nie bierz tego absolutnie do siebie, bo to do organizatorów pretensja – taka akcja „szybko, szybko, podpiszcie!”, bez zastanowienia się nawet nad tym, w jaki sposób trzeba podpisać, bez zawiadomienia, które dane będą ujawniane, a które nie, zbyt poważnie mi nie wygląda.
I tu się zgadzam z Bobikiem, ale jednak mimo wątpliwości podałam tylko te dane, które są moim zdaniem wystarczające. Niemniej jednak chciałabym mieć zapewnienie organizatora, że mój adres mailowy nie będzie publikowany.
Przecież organizatorzy napisali, ze będą go chcieli przesłać do mediów, więc umieszczą pod nim podpisy osób, ktore to zadeklarują.
Nie trzeba kopiowac listu tylko napisać, że podpisuję się pod listem.
Podpisuję się jak? Samym imieniem i nazwiskiem? Czy jeszcze z miejscowością? Czy z pełnym adresem i datą urodzenia stryjenki?
Zapewnienie (choćby i prywatno-blogowym kanałem), że mój adres mailowy nie będzie publikowany, dla mnie też niezbędne. Bez tego – sorry, Winnetou, nawet w najsłuszniejszych sprawach nie szczekam.
Wiecie co, ja się chyba już kompletnie zgermanizowałem. Zachciewa mi się, żeby ludzie najpierw pomyśleli, potem robili akcję, a nie odwrotnie. To chyba jeszcze gorsze wynarodowienie niż to kulinarne.
Bobiku, ja mysle, że tam beda tylko nazwiska. Jak chcesz możesz podać miejscowość.
Widziałes kiedyś na liscie otwartym podpisy z adresem mailowym.
List przysłał mi profesor UW, który otrzymał od organizatorów z UW.
Jest mało czasu, bo w piątek mamy protestować. To jest taki protest z wezwaniem do czynnego protestu.
Nie musisz Bobiku podpisywać, jak masz wątpliwości.
Widzisz Bobiku,
to jest dowód na to, jak środowisko wpływa na nasze reakcje i ogląd rzeczywistości . Myślę tak samo, jak Ty. Będąc w Niemczech nigdy bym tego nie podpisała.
Będąc tu, podpisuję mimo dużych zastrzeżeń i wewnętrznych oporów.
Na takie okoliczności nasz młody reaguje słowami : ” Ihr habt euch entdeutscht”
Ale ja bym chciał podpisać i w związku z tym bym chciał, żeby ktoś mi te wątpliwości rozwiał.
Sorry, muszę się na razie wyizolować z rozentuzjazmowanego tłumu, czyli wyłączyć z rozmowy. Wrócę potem.
Bo tym się charakteryzują nasze zrywy narodowe .
Kierują się impulsem, chęcią działania w słusznej sprawie zdaniem inicjatorów. I znajdują chętnych do wsparcia idei.
A że mogliby ich mieć więcej, gdyby dodali jedno zdanie rozwiewające wątpliwości i określające jasno zasady, nie ma znaczenia, nikt o tym nie myśli.
Ludzie sie ucza. Nie wszystko od razu. Chwalic Boga ze sie komus chce, bo juz tracilam nadzieje. Czasami jak sie chce wszystko starannie dopracowac, to traci sie impetus do dzialania – wiec kuc zelazo etc.
POdpisujmy, wysylajmy i zyczmy im powodzenia.
Slucham Dawn French (Vicar of Dilby) w radiu. Bardzo ladnie opwiada o swym dorastaniu w wojskowej rodzinie, nieustannie gdzies stacjonujacej, zmieniajacej kraje, miasta, mnieszkania, szkoly.
Mowi: twoja przeszlosc wedruje po swiecie wraz z toba.
Indeed.
Gdyby Pies po krainach nie podróżował
nasze podpłomyki nadal by lubował.
A rzekł poeta: niech narody znają
Że z ziemniaka Polacy siłę swoją mają.
Ludu! Ojczyzny koniec bliski
Gdy brak na stole z flaczkami miski!
Prawda jest taka: pokrzywa nas krzepi,
choć podana z piwem rzepa nawet lepiej.
Taki poradnik niezbędny nie tylko w policji
http://www.policja.pl/pol/prawa-czlowieka/aktualnosci/84335,Po-pierwsze-czlowiek.html
Z psiej perspektywy szczeknąłbym znacznie ostrożniej: niektórzy ludzie się uczą.
A ci niektórzy uczą się m. in. przez to, że inni niektórzy zwracają uwagę na szczegóły i zadają up…dliwe pytania. Więc zadając je nie czuję się jak wstrętny psuj, tylko niemal jak pedadog.
Gość, co dziesiąty kufel piwa rzepą zagryzł,
pieśń biesiadną wyryczał głośniej niż onagry,
a potem bełkotliwie ozwał się w te słowa:
ta rzepa to jarzyna mocno wyskokowa…
Mam już nową klawiaturę. Tylko jeden klawisz jest wypadnięty i nie mogę go….
Uff, świat by się zawalił chyba, gdyby wtyczki i kable były jednakowe, sposób osadzania klawiszy itp. duperele.
A tak siedzę w gąszczu kabli, bo mam dwa PC przy biurku z drugim takim pękiem zwisającym z boku do różnych urządzeń: do aparatu foto, do telefonu, do Kindle′a, do jednego dysku zewn. (dwie końcówki), do drugiego, do drukarki, do skanera, do 2 myszy, klawiatury i radia.
O monitorach, głośnikach, mikrofonach, kablach internetowych nie wspominam.
Gdyby był jeden do tych wszystkich podłączanych okazjonalnie nastąpłby koniec świata.
W sprawie listu jeszcze.
To nie był list do zamieszczania w internecie, był rozesłany do znajomych, a ja go tu umieściłam tak, że może ktoś zechce podpisać.
No to może jednak chodziło nie tyle o podpis w sensie poparcia, co o to, żeby organizatorzy mieli z grubsza pojęcie, ile osób zamierza przyjść?
Tak czy owak uprzednie przemyślenie, a następnie zorganizowanie czegoś z głową nie zalicza się do zjawisk nadmiernie szkodliwych, więc można tę procedurę polecać z czystym sumieniem.
Niemcy mają na określenie takiej plątaniny kabli bardzo ładne słowo – Kabelsalat czyli sałatka kablowa. Wskutek istnienia tego słowa, zawsze na widok splątanych kabli mam je ochotę polać winegretem, albo w majonezie wytaplać.
dla Wodza:
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/p480x480/1467437_231324550368058_650845370_n.jpg
gorzko:
https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/994381_616055558451479_1704940011_n.jpg
zimno, zima zaglada
okrzyki niepodległościowe
winni znalezieni? bola juz palce od pokazywania innych?
.pstryk
Cały Ryś. Narobił smaka i poszedł.
Co tam polityka. Popatrzcie:
http://apod.nasa.gov/apod/image/0901/newrings_cassini_big.jpg
Jest to Saturn sfotografowany dokładnie pod słońce przez sondę Cassini.
Wracam do niego dzisiaj cały dzień i nie mogę się napatrzeć.
Aha, pod słońce. Sam też jest fotogeniczny.
Przysłali nie tak dawno samego Saturna, podiwajte se.
A pamiętacie jak się nazywają telewidzowie po czesku? Dobrze.
Dzień dobry
Listopadowa dzisiaj jestem i zamglona.
Nisia jeszcze nie przyszła, a mogłaby, bo jestem po Morfinie i Smoleńsku.
W takiego Saturna nie wierzę. Sonda, po znajomości, wyszopiła i już.
Bobiku, też jestem dociekliwa. Kiedy Helena wrzuciła pierwszą informację o marszu spod UW, znalazłam stronę na facebooku (jest dostępna nawet dla niesfejsionych, linka w północnym poście Mt7) i zaczęłam wybrzydzać. Ale parę rzeczy się wyjaśniło:
1) Marsz został zgłoszony, można to sprawdzić tu: http://bezpieczna.um.warszawa.pl/imprezy-masowe/zgromadzenia;
2) Podana została trasa i, z grubsza, plan gry.
3) Pod listem są podpisy m.in. prof. Środy, Obirka, Edwina Bendyka, Sylwii Chutnik.
5) Organizatorzy proszą: „Sympatyków i członków partii politycznych uprzejmie prosimy o nieeksponowanie partyjnych symboli.”
Zbieranie podpisów zostało rzeczywiście zorganizowane nienajlepiej, ale nie każdy ma PA na pokładzie. Co do „konkurencyjnej” imprezy pod tęczą, to obie inicjatywy pojawiły się chyba mniej więcej w tym samym czasie. Ta pod tęczą wydaje się trochę niszowa, bo nie każdy może się wyrwać z pracy tak, żeby dotrzeć pod tęczę między 16 a 17, no i zapewne nie jestem jedyną staroświecką warszawianką, nieodnajdującą się w całującym się tłumie.
Nawet przejda kolo mieszkania, w ktorym mieszkalam bez mala pol wieku temu! Hoza 72 m.6!
Bobiku, nie można dorzucić do miski. Linka nie działa.
A nie masz, Ago, zablokowanych reklam w przeglądarce?
Jeżeli tak, to blokuje ci dostęp do miski.
Tak sie zastanawiam, ze jesli nie marsz w Swieto Niepodleglosci, tp co?
I czy mozna byloby obchody odpolitycznic? A to znaczy – zadnych przemowien (takze prezydenta i jakichkolwiek przedstyawocieli wladzy), zadnychg transparentow, przemowien i oficjalek. Jak oddac to siweto Polakom?m Jak zrobbic aby bylo ono rodzinne i dobrosasiedzkie, radosne i pogodne?
Oczywiscie nie ma powodu na nowo wymyslac kola. Na swiecie jest takich swiat od groma, kiedy odbywaja sie uliczne festyny, gra muzyka, szkolne chory spiewaja, ludzie kupuja na straganach cos niezdrowego – kolorowa wate lub gorace kielbaski z musztarda w bulce. A na koniec sa sztuczne ognie. Ale nawet w Polsce mozna sie uwazniej przyjrzec jak oni to robia w Poznaniu.
Oczywiscie, ze w listopadzie moze sie zdarzyc brzydka pogopda, ale nie przeszkadza to marszom, czemu zatem mialoby przeszladzac ulicznym festynom?
POlitykow trzeba trzymac od tego z daleka. Jak najdalej. Ogromnie mi sie podoba, ze w Ameryce na Fourth of July prezydent i politycy siedza najczesciej w domu, jesli wystepuja publicznie to gdzies kameralnie i skromnie, najczesciej na prowincji, a nie pchaja sie przed kamery i na trybuny. Bo nawet najlepszy, najuczciwszy polityk nie jest w stanie powstrzymac sie przed prowadzeniem kampanii, jesli mu tylko dac okazje. Dlatego lapiduchy siedziec w domu! Albo chodzic ulicami bez obstawy.
Przypomnialo mi sie jak z Bobikiem (i Mordechajem) pojechalismy tego lata na taki festyn uliczny – Notting Hill Festival, organizowany od wielu lat przez spolecznosc pochodzaca z basenu Mrza Karaibskiego w Londynie – Jamajke, Barbados i kto tam jeszcze. Jest to w Europie najwieksza street party. Niektore okoliczne stacje metra na te dwa dni zamknieto, aby puscic przybywajacych dwoma-trzema ulicznymi kanalami. Nie znalam za dobrze tej stacji na ktorej wyladowalismy, ale jak tylko wyszlismy na ulice okazalo sie ze pod stacja kreci sie pelno policji ubranej z okazji swieta w jaskrawe fioletowe pioropusze. Wygladali bardzo smiesznie. Ledwo wylonilismy sie z budynku stacji, podeszla do nas taka policjantka w pioropuszu i z usmiechem zapytala czy wiemy jak dosc do glownej ulicy, przez ktora toczyl sie wlasnie pod dzwieki samby roztamczony korowod. I powiedziala nam jak mamy isc, zyczac dobrej zabawy.
Policji bylo sporo, ale byla ona nie widoczna, chyba, ze wlasnie jakis natankowany dragami obywatel osunal sie na ziemie i slodko zasnal w poprzek chodnika. Wtedy policja przybywala i sprawdzala czy zyje, czy nie potrzebuje pomocy. I ewentualnie przekladala go pod scoane do wytrzezwienia.
Nad cala dzielnica usnosil sie przecudny zapach pieczpnych kurczat no i te karaibskie rytmy.
Oczywoscie, ze Polacy nie potrafia bawic sie tak wesolo i beztrosko jak ludzie z Indii Zachodnich, ale mysle, ze tez by sie przylozyli nalezycie.
Mt7, a Tobie się miska otwiera? Nie mam zablokowanych reklam i zwykle bez problemu udawało mi się dorzucić do miski.
Heleno, jak to nie potrafimy? Oczywiście, że potrafimy. Osobiście potrafię się bawić wesoło i beztrosko za dwóch, a może nawet za dwóch i 2/3. I znam innych, którzy też potrafią – niektórzy tu przychodzą. A teraz idę się przyłożyć do kanapy i odpłynąć na falach muzyki. I jak mi ktoś napisze, że nie umiem pływać kanapą na falach, to na niego nawarczę. Potem.
To nie przez reklamy, to coś na miskowym serwerze się pochrzaniło. Najlepiej poczekać, może jutro już wszystko będzie w porządku.
Ago, dzięki za wyjaśnienia. Jedną rzecz muszę sprostować: jakkolwiek zasług PA nie sposób przecenić , to te sprawy, których ja się czepiałem, nic nie miały wspólnego z techniką i umiejętościami informatycznymi. Chodziło mi wyłącznie o stronę organizacyjną, czyli o siąście i przegłówkowanie.
A piszę jeszcze o tym nie dlatego, że taki ze mnie rzep, tylko dlatego, że kwestia dobrej organizacji i jej wpływu na efekty działania wciąż jeszcze wydaje mi się u nas w kraju za mało doceniana. Tymczasem w coraz bardziej złożonym świecie metoda „hajże na Soplicę!” coraz mniej się sprawdza.
No to zwracam honor, Ago. Choc do konca nie jestem przekonana czy latalabys po miescie z cyckami na wierzchu, w listopadzie
Bo Ty, Bobik jestes wynarodowiony i zniemczaly do szczetu. Ordnung muss sein i te rzeczy.
Mogę powarczeć razem z Agą, a co.
Kto nie umie, ten nie umie. Ja się przy tych karaibskich rytmach zaraz puszczałem w tany, a Morda się wykręcał, że Koty tak nie robią, bo godność, bo decorum, bo wiek i w ogóle. To teraz niech nie wypuszcza Starej, żeby innym wytykała nieumienie.
Z muss seinem istotnie jestem za pan brat. Tylko zamiast Ordnungu podstawiam pasztetówkę, parówkę, kotleta, albo coś z tego zakresu. Bo jak ostro szczeknę „lebera muss sein!”, to jakoś tak to działa, że rodzina natychmiast odwrzaskuje „jawohl Herr Obersturmbannbobik, Befehl ist Befehl!”.
Nie, mówi, że strona internetowa nie działa.
To do Agi o misce.
Miski nie rozumiem. Z roboty mi działa, z domu nie.
Mnie gada po germańsku, że nie można nawiązać łączności z serwerem. To się zdarza, że serwer chwilowo siada i na razie w ogóle bym się tym nie przejmował.
Decorum et dygnitas muss sein.
Dygnitas to od dygania? Ale ja nigdy nie widziałem, żeby Koty dygały.
Choć może one dygają tylko przed Królową, a dygnitasy przed zwykłymi śmiertelnikami olewają.
Widzieliście, przerwali spektakl Klaty w Krakowie.
Zobaczcie film.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14955205,_Hanba__To_jest_Teatr_Narodowy___Publicznosc_przerwala.html#BoxSlotII3img
Koty nie dygają przed nikim. Koty nie wiedzą, co to jest dyganie. Dzisiaj zostałam skarcona, pazurami, za zbyt opieszałe dyganie miski ze spyżą
Nawet mnie to przerwanie spektaklu z powodu momentów akurat w Krakowie zanadto nie dziwi. Pani Dulska od zawsze się w tym grodzie tak świetnie czuła, że w pewnym momencie już zupełnie zapomniano, iż dama ta właściwie we Lwowi narodzona.
Myśmy z PA twierdzili, że Krakowie rzondzi genius cioci.
Niezmiernie mi się podoba akcja rozmodlonych przy CSW. Ciąg dalszy nastąpił. Warto czekać 20 lat na takie dopełnienie.
A gdyby tak zagrano w Narodowym Gargantuę i Pantagruela, to by była dopiero draka. O niektórych księgach Starego Testamentu to już lepiej nie myśleć.
Jaka akcja rozmodlonych? Coś mi chyba uciekło.
Modlili sie pare godzin przy tym Chrystusie pieszczonym.
Andsolu, po co zaraz sięgać do takiego hardkoru jak Stary Testament. Weź pierwszą z brzegu bajkę dla dzieci, choćby Kubusia Puchatka. Jak się pomyśli, co on z tym Prosiaczkiem… Normalne świństwo!
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14953840,Protest_w_CSW_przerwany__w_ruch_poszly_jajka_i_farby.html#TRLokWarsTxt
Strindberg jest raczej depresyjny, choc akurat Do Damaszku nie znam.
Kiedys zywy udzial w przedstawieniu niezadowolonej publicznosci byl czyms codziennym. Niejeden rezyser o tym w XX wieku juz tylko marzyl. Na miejscu Klaty bylabym okropnie zadowolona ze tak rozruszalam burzuazje.
Cudzoziemiec pytający, czy modły to część instalacji, jest arcygenialną puentą tej całej historii.
Jasne, że skandal jest dla przedstawienia najlepszą reklamą. Ale w XXI wieku, kiedy seks obfitymi strumieniami wylewa się ze wszystkich mediów, wzburzenie publiki z powodu momentów dość mi się komiczne wydaje.
Bobiku, artysta mógłby to jedynie wyśnić…
Czasem kocham kontynuację
To jest stara praca dyplomowa tego jegomościa.
Dobranoc Łagodnieję z Bottonem
Tu jest trochę o człowieku, miał pomysły:
http://culture.pl/pl/tworca/jacek-markiewicz
Siódemeczko, stara, a ożyła. I komu to zawdzięczamy?
Definitywne dobranoc
Ja przy czytaniu nie łagodnieję, tylko głodnieję.
Strinberg byl bardzo genederowy. I przedfreudowski.
No i słusznie krzyczały krakusy, że hańba. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby jakieś dżendery w stringach w Narodowym wystawiano!
Wynajmował prostytutki z agencji towarzyskich, które uczestniczyły w transmisjach na żywo w galeriach i wygłaszał przy tym takie pogadanki:
Czuję odrazę wobec kobiet, zwłaszcza wobec prostytutek. Nie dlatego, że są złymi ludźmi, to przez ich kobiece narządy, które są nieprawdopodobne. Wzbudzają we mnie obrzydzenie, które emanuje na całą osobę. Postrzegam kobiety przez to, co mają między nogami. Ich narządy są chore. Skóra im wisi, te łechtaczki wyglądają jak przerośnięte kawały mięsa. Normalna kobieta tak nie wygląda.”
Do mnie niezbyt przemawia sztuka polegająca na dorabianiu teorii do g..na, ale jak artyście akurat tak w duszy gra, niech sobie tak robi, jego sprawa. Ja po prostu nie muszę tego kupować – ani dosłownie, ani w przenośni.
Miał odjechane pomysły, ale mnie to nie odpowiada.
Czasami w Zachęcie też są instalacje,których nie rozumiem i widzę, że inni chyba też, bo sale stoją puste.
Jemu czesto zarzucano myzogynie, z czym ja sie do konca nie zgadzam. Ja mysle, ze on kobiety doskonale rozumial – lepiej niz ktrokolwiek z jego pokolenia.
A zony to zmienial jak rekawiczki. Nie pamietam ile ich mial, ale jakos sporawo..
Doprecyzuje. On rozumial seksualnosc kobiet, zanim jeszcze ktokolwiek wiedzial, ze kobietry maja jakas seksualnosc, on je rozumial bardzo „nowoczesnie”.
Heleno, zawsze można patrzeć tak na różne sztuki:
– To kicz.
– Nie to pastisz, udaje kicz.
Tak jak bronię prawa artystów do wolności, tak bronię prawa publiki do wyrażania swej oceny – także w różnych formach, a co, forma tylko artystom się należy?
Inna sprawa, to smak – dobry smak.
Powszechnym stało się epatowanie ekstremizmami: sex, przemoc, obrazoburstwo, dla zaistnienia czy podtrzymania istnienia artyści (czy pseudoartyści) chwytają się często niesmacznie. Co jest smaczne a co nie to inna opowieść, każdy ma swój smak, ale każdy jako-tako oczytany, osłuchany i „pooglądany” będzie miał granice akceptacji na pewno szersze niż protestujący w CSW, ale te granice mieć będzie.
Nie znam spektaklu Klaty, dla Strinberga mam szacunek, mógł Klata przegiąć, co uprawnia publiczność do protestu.
Umówmy się: sceny gwałtu czy samogwałtu pokazać można na milion sposobów, w tym sto takich, które nie muszą polegać na dosłowności.
Strindberg nie jest kiczem. Jest swietnym dramaturhgiem, ktory sie chyba zupelnie nie zestarzal tak jak zestarzal sie jego rowiesnik Ibsen (dzis juz nie do wytrzymania, nie do ogladania). Nie mam pojecia oczywiscie czym jest Do Damaszku i co zrobil z tego Klata, ale znam pare sztuk AS z czytania, w tym jedna widzialam na scenie – slynna inscernizacje Panny Julii Bergmana, na prawie pustej scenie. Ale moj kontaklt ze Strindbergiem urwal sie okolo 40 lat temu, wiec moze dzis odboieralabym inaczej np Sonate duchow, ktora zrobila na mnie w swoim czasie bardzo duze wrazenie.
Ale nie chcemy miec na scenie sceny grzecznego gwaltu czy samo, nie? Mozna wogole tych scen nie pookazywac, ale skoro SA pokazywane to jednak najczesciej w celu wywolania jakichs emocji, nie?
Zeen, ja się z Tobą w zasadzie zgadzam, tylko bym dobudował jeszcze jedno piętro. Artyście wolno tworzyć, jak chce, publice wolno to oceniać, jak chce, a jeszcze innej publice wolno oceniać i artystę, i tamtą publikę.
Jak coś jest dla mnie niesmaczne, to wzruszam ramionami, odwracam się i wychodzę (no dobra, czasem się jeszcze wyzjadliwię). Jak coś haniebne, to mogę i krzyknąć, że haniebne. A jak jakaś publika myli niesmaczne z haniebnym, to włażę na trzecie piętro i warczę, albo się natrząsam.
Ja nie pisałam o jakimś konkretnym dziele, pisałam, że można różnie postrzegać.
Siódemeczko, w konkretach chyba się w ogóle zrobił lekki kociokwik, wynikający z równoczesnego kłapania o Markiewiczu i Klacie.
I to jest to piętro, na którym czujemy się wyżsi, lepsi, mądrzejsi od innych…
Siedząc na blogu łatwo się wymądrzać i pokazywać wyższość – swoją – natomiast całkiem inna sprawa to znaleźć chwilę czasu, zapoznać się dobrze ze sprawą, poznać dzieło czy rzeczywiście jest haniebne, czy może tylko niesmaczne – i dopiero wdrapywać się na swoje wyżyny.
Bo całkiem inaczej też reagujemy będąc na spektaklu czy w galerii w otoczeniu innych odbiorców. I warto to wziąć pod uwagę.
Inna sprawa, że gdyby tak nakręcić film z tej akcji protestacyjnej i wysłać na jakąś wystawę, na pewno zrobiłby furorę.
Efekt zupełnie niezamierzony przez protestujących.
Może tak już nawet zrobili.
Myślę, że pora zniżyć się, a nawet zmienić pozycję.
PA!
http://www.dwutygodnik.com/artykul/4862-po-incydencie-w-starym-teatrze.html
Do Damaszku; protestanci to chyba jednak nie dulscy. Ostatnie sceny z Kabaretu mi się przypomniały. Dobry wieczór
Nie , Heleno, ja nie twierdzę, by nie pokazywać, czy pokazywać „grzecznie” – cokolwiek miałaś na myśli to pisząc.
Widziałem wielokrotnie sceny gwałtu i samogwałtu, robiące duże wrażenie, które obyły się bez epatowania golizną i eksponowaniem krwią. Krew też ma prawo być na scenie, tylko podkreślę: jest milion sposobów.
Właściwie w każdej ocenie, również tej dobrze zapoznanej ze sprawą, jest pewien element poczucia wyższości, lepszości i mądrzejszości. Ale podejrzewam, że bez oceniania (i przy tym tworzenia jakiejś hierarchii) życie kulturalne by zamarło. Bez oceniania (którego formą może być zarówno odrzucenie, jak zachwyt) nie moglibyśmy pójść na dobrą sztukę, czy obejrzeć dobrej wystawy, bo nie mielibyśmy świadomości, która jest dobra, która zła.
A poza tym byłoby okropnie nuudno i nieatrakcyjnie, bo każdy sobie lubi czasem coś ocenić.
Właśnie o to mi tylko chodzi: chlapmy jęzorem na wszystkie strony.
Ale po zapoznaniu się z dziełem.
A nie na podstawie szczątkowych informacji…
Kurczę, Jednotako, a ja miałem nadzieję, że choć raz mogę o samej kulturze, bez polityki.
Tak czy siak, Dulscy, tylko manipulowani.
Zeen, w zasadzie znowu bym się z Tobą zgodził teoretycznie (bo w praktyce jęzor często zbyt świerzbi, żeby jednak czegoś i na temat spraw niedokładnie rozpoznanych nie chlapnąć ). Tylko że dziś tu akurat nikt nie oceniał dzieł, a wyłącznie zachowanie publiki, które za dzieło trudno uznać. Czyli cała impreza toczyła się na trzecim piętrze.
O, to ładne określenie, Siódemeczko – Dulscy manipulowani.
Oczywiście że nie dzieł a publiczność, tylko na jakiej podstawie?
Ta publiczność przynajmniej tam była i widziała dzieła, zatem ma prawo reagować – na różne sposoby.
Czy nie zbyt łatwo ją osądzamy będąc daleko i na trzecim piętrze?
Odszczeknę coś na to, ale jutro, bo obecne szczeknięcie zbyt by już było ziewaniem rozrzedzone.
Dobranoc.
zeen, mam wrażenie, że fraza „poznać dzieło czy rzeczywiście jest haniebne” jest z tego samego gatunku, co pytania dziennikarzy zawierające już wzór słusznej odpowiedzi. Chodzi mi o to, że tak na pierwszy ogląd (bez solidniejszej próby przemyślenia czy kwerendy w Sieci) mam wątpliwości czy próby przedstawienia czegoś nazywanego sztuką mogą być „haniebne”. No bo w tym słowie jest wycena moralna, a właściwszymi narzędziami do oglądania sztuki (i tego, co za nią chce uchodzić) wydają mi się kryteria estetyczne i poznawcze.
Oczywiście rozumiem, że często (myślmy o przypadku choćby Sienkiewicza czy Rymkiewicza) artysta chce formować społeczne nastawienia w kwestiach moralnych, a przeróżne prowokacje artystyczne też tego chcą, ale za jednym zamachem i z fajerwerkiem, ale chyba jednak odbieramy koncert, teatr czy powieść nie jako przedłużenie manifestu politycznego ale jako odmianę droczenia się z artystą: no dobra, dam ci dychę, a ty mi pokaż coś fajnego.
Jak wychodzą, bo ich uszy bolą albo chce im się wymiotować, to świetnie czynią, po co cierpieć czy innym kazać cierpieć. Ale dorabiać sobie do tego motywacje z wyższych światów trąci historyjką profesora Tutki o prowokacjach recytatorów poezji.
W tym, co później piszesz, o odbieraniu „w otoczeniu innych odbiorców” jest schowany trochę trudniejszy problem. No bo jeśli w trzecim rzędzie na koncercie wszystkie panie mają kreacje po pięć tysięcy na głowę (a raczej: na plecy) a ja robię im w czwartym rzędzie tło w sweterku za pięć dych, to ich wyrafinowanie cierpi i chyba chciałyby prawa „wejdź w garniturze lub wyjdź w kajdanach” no i trochę je rozumiem, bo mi by przeszkadzało, gdyby ktoś przy Couperinie źle pachniał skarpetkami. Ale to jest nieco inna sprawa.
Aaaaa, teraz rozumiem!… Strindberga nie mozna grac w tetarze narodowym bo obraza uczucia narodowe! Pewnie uczucia narodowe nie toleruja golych pup albo cos takiego…
No do odetchnijmy z ulga, ze pokazano tylko Strindberga, a nje na przyklad Mickiewicza, ktory obraza jeszcze gorzej, bo uczucia religijne, ktore sa pod szczegolna ochrona Panstwa i jego Temidy. . Jeszcze jak obraza! Taka Wielka Imprpowiacja jest o niebo bardziej bluzniercza niz przytulanie sie do Chruystusa na Krzyzu. Ze juz o takich rzeczach jak domaganie roznych duszeczek aby je sponeiwierac, za przeproszeniem ja kogo narusza nauczanie Kosciola o zachowaniu czystosci seksualnej mlodych panienek az do samej nocy poslubnej….
No nie wiem, czy rzeczywiscie chodzilo o uczucia narodowe, bo akurat w jednym z doniesien o zajsciu wlasnie doczytalam, ze podejrzewa sie, ze wszystko to bylo z gory zaaranzowane przez sam teatr, w celach autopromocyjnych. A jak naprawde bylo, to nikt na razir nie wie.
Akurat wychynelam na chwile z natloku zajec, dodatkowo skomplikowanego malym incydentem hydraulicznym (brr!) i 13-godzinna roznica czasu miedzy Chinami a Nowa Anglia. Ale na szybkiego odpowiem na troche chyba retoryczne pytanie do mnie, Bobiku. Jak zeszlo na klasowosc w rozmowie? W zupelnie zwyczajny, uswiecony blogowa tradycja sposob, to znaczy a propos czegos zupelnie innego. Z tym, ze ja bym sie goraczkowo nie odzegnywala od tematu, a to dlatego, ze jest on w pewnym sensie jednak fascynujacy pod wzgledem socjologiczno-antropologicznym, a takze literackim. Literatura angielska, ktora znam najlepiej, bo ja znac powinnam szczegolnie jest na te tematy wyczulona, i roznibpisarze interesujaco je przedstawiaja, od przeroznych wzmianek mimochodem do dluzszych analiz, ktorymi zajmowali sie z jednej strony np. Orwell czy Alan Sillitoe, a z drugiej strony np. Auberon Waugh (Brideshead Revisited) czy prawie w Polsce nieznany Anthony Powell (swietna analiza powojennych przetasowan w wielotomowym cyklu Dance to the Music of Time; Proust, ktory tez czasem sie zajmowal mial zreszta podobne zainteresowania, dotyczace kontaktow ze soba osob z roznych klas i srodowisk). A jak jeszcze dorzucic obecny fenomen wysokiej ogladalnosci Downton Abbey, i jego fascynujaca odwrotnosc, czyli to, ze Krolowa od lat uwielbia ogladac seriale telewizyjne o londynskiej lower i lower middle class, to naprawde zaczyna sie robic jeszcze ciekawiej. No i oczywiscie mozna porownawczo przyjrzec sie Polsce, z jej wlasna, zupelnie inna, lecz tez interesujaca historia, i z „poszlacheckim” Komorowskim w roli glowy panstwa. I z mnostwem osob, ktore chca koniecznie, zeby im projektowac albo odrestaurowywac dworki (akurat wiem, bo jeden z moich kuzynow jest dosc wzietym warszawskim architektem, i twierdzi, ze bardzo trudno klientom sie przestawic na jakies inne, chocby najciekawsze propozycje).
Zas jeszcze jako dodatkowe, uswiecone blogowa tradycja non-sequitur dorzuce, ze przez telefon z Pekinu maz mi czytal tamtejsza anglojezyczna gazete, i zaiste jest to interesujaca lektura. I nie chodzi o to, o czym sie w gazecie mowi, a o to, o czym sie nie mowi. Np. szczyt ekologiczny prawie w ogole nie ma wzmianki, mimo, ze za oknem hotelowym powietrze jest geste od smogu, natomiast pelno jest przestrog na temat skazonego mleka bananowego, importowanego z Korei Poludniowej (wywoluje biegunke, odpowiedzialne osoby zostana jak najszybciej pociagniete do odpowiedzialnosci sluzbowej, winni beda ukarani). Dzielni pekinscy policjanci walcza z niehigienicznymi straganami z tradycyjnymi chinskimi przysmakami, co oznacza, ze np. potrawki ze skorpionow beda troche trudniej dostepne. Jedyna naprawde przejmujaca wiadomoscia w gazecie byly doniesienia o coraz liczniejszych samobojstwach dzieci w wieku szkolnym, i proby analizy dlaczego zdarzaja sie coraz czesciej, i w coraz mlodszym wieku (9, 10 lat). A jako bonus jest zdjecie Putina w honeckerowsko-brezniewowskim uscisku, umacniajacych braterska przyjazn. Zeby przeczytac cos takiego w wersji szeleszczacej, moze i warto przeleciec pol swiata…
Dzień dobry kawa
coraz duszniej się robi….
Tu ciekawa rozmowa pana Komorowskiego z Panią Paradowską na temat naszych tu dyskusji o świetowaniu:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/10,115170,14954958,Komorowski_o_narodowcach_z_11_11__To_sa_mlode_wilki_.html#BoxSlotIIMT
Dzień dobry
Chińczycy nie będą mieć tradycyjnych skorpionów do kawy?
Ja na ich miejscu natychmiast w ramach protestu przestałbym pić kawę, a zaczął herbatę.
Swoją drogą, a propos pekińskiego smogu, jedną z moich większych pretensji do niepodległych zadymiarzy było zepchnięcie na zupełny medialny (krajowy) margines szczytu klimatycznego, który od tych idiotycznych szarpacek właściwie znacznie był ważniejszy.
Irku, śliczny ten młynek do kawy. I w ogóle urocze kostiumy.
Zerknąłem na komentarze pod linką od Siódemki i po kumotersku wypatrzyłem post kogoś o nicku born81, stający w obronie wilków.
Nie mówcie na tych ludzi wilki. Wilk to porządne zwierzę. Wilk to pradawny totem, i bardzo proszę nie przypisywać go endekom, naziolom i prawicy. W zasadzie, na podstawie pewnych przypuszczeń i rekonstrukcji, wilka można przeciwstawić orłowi już w kontekście reakcji plemiennej przeciwko piastowskim rządom, i piastowskiemu orłu. (…)Endecy i piłsudczycy to Polska piastowska, tradycja sarmacka, i również jest to echo starych czasów, w których Słowianie powstali w wyniku mieszania się ludności indoirańskiej, w większości Sarmatów i Scytów (których totemami były zazwyczaj drapieżne ptaki) z ludami innej proweniencji, czyli Bałtami, Gotami, Celtami, Ilirami, i jakimiś resztkami preindoeuropejskich społeczności, z których część, według źródeł pisanych, nosiła wilcze skóry, ich totemem był wilk, i stąd zresztą bajki o wilkołakach. Wilk jest symbolem demokracji plemiennej i tolerancji, a orzeł pychy, feudalizmu i niespełnionych marzeń o wielkości (w co wpisywały się narracje zarówno endeckie, jaki sanacyjne).
To teraz już rozumiecie, dlaczego się czasami tego orła czepiam?
Wilki są piękne.
I TO: http://apod.nasa.gov/apod/image/0901/newrings_cassini_big.jpg
też jest piękne, nie mogę od wczoraj się oderwać.
Dziędobry.
Kawa.
Dzień dobry
O matko! Chodziło mi o samą powierzchnię, czyli o zrobienie reklamy! A czy dziełu, czy nie dziełu i jak ocenianemu, to już zupełnie inna historia.
Pamiętam, bardzo pouczające, chińskie relacje Pani Kierowniczki.
Nisiu, doszłaś
Wracając do dzieł, publiki, pięter i rozmów o: myślę, że trzeba tutaj zwrócić uwagę również na formułę wypowiedzi, np. odróżnić publicystykę od luźnej pogawędki. Jeżeli piszę kawałek niedwuznacznie publicystyczny, czyli występuję w roli dziennikarza, to mam obowiązek sprawdzić fakty i nie chlapać ozorem po próżnicy. Ale kiedy spotykam się z przyjaciółmi przy lampce psianti, wolno nam obracać się w sferze „a podobno…”, wymieniać między sobą i porównywać wersje, wydawać opinie niezobowiązujące, z których ewentualnie się potem wycofamy, a nawet zwyczajnie sobie plotkować. Bo wtedy nie wykonujemy roboty informacyjnej ani analitycznej, tylko przede wszystkim umacniamy więzy społeczne, a kształtowanie opinii publicznej wychodzi tak jakoś przy okazji.
Blogowe komentarze mają trochę rozmyty status i nader nieprecyzyjną praktykę, potrafią się bez ostrzeżenia ześliznąć z pogawędki w publicystykę, albo na odwrót. Dla mnie ma to duży powab, toteż nie upierałbym się przy ścisłym zakreślaniu ramek. Co najwyżej od czasu do czasu bym przypomniał, że nie mamy tu jednak zupełnej prywatności, trzeba mieć świadomość, że ludzie patrzą i zachowywać w rozpuszczaniu ozora jakieś granice. Ale zakazać ogólnie lekkiego pokłapania sobie, bez podawania za każdym razem mocnych podstaw, na których każe poszczególne kłapnięcie się opiera? Zeen, toż sam byś się tu wtedy zanudził na śmierć.
Jezdem, tylko mam chwilowy wstręt do klawiatury. Jesień czy cuś.
No powiedzcie, że ten Saturn jest CUDNY!!
Cudny jest, cudny, tylko nie należy go oglądać razem z PA. Bo on się zaraz wdaje w rozważania typu „a jak to zdjęcie zostało zrobione?” i czysto estetyczne przeżycie diabli biorą.
Już mi lepiej, dzięki, Bobiku.
Chyba się uzależniłam od tej fotki. Słońce jest dokładnie z tyłu za Saturnem, stąd takie efekty.
Niewykluczone że zacznę przed nią (fotą) bić pokłony.
Mam nadzieję, że to uleczalne.
Nisia jako najwyższa kapłanka kultu Foty? No, to jest kolejna robótka dla egzorcystów.
TEJ Foty.
Dajcie mi egzorcystę, a ja go urządzę.
Jeszcze a props narodowych pup:
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1561131,1,z-zycia-sfer.read
Milo mi podzielic sie ta wiadomoscia
http://wyborcza.pl/1,75478,14956654,_Ja_pier_____ambasador_Szwecji_zlozyl_kwiaty_na_Grobie.html
A powinien złożyć na Wawelu podpalając przedtem rosyjską ambasadę.
Super ambasador i super policjantki .
O reszcie litościwie zmilczę.
Nisiu, tu też nieźle wygląda:
http://www.nasa.gov/sites/default/files/saturn20131017.jpg
Chociaż Twój jest piękniejszy.
Mnie tez tem ambasador ucieszyl. Takie skromne i serdeczne gesty wzbudzaja wieksza sympatie dla kultury kraju Pana Ambasadora niz gdyby pod patronatem amabasady odbyl sie festoiwal sztuk Strindberga.
Ci co zajmuja sie „promocja” powinni sobie to wziac do serca.
A gdzie był Kmicic, kiedy ten podstępny Szwed wpinał?
Przez takie zaniedbania patriotycznej młodzieży wkrótce staniemy się szwedzkim kondominium i zaborca każe nam na okrągło oglądać Bergmana tudzież uczyć się na pamięć „Dzieci z Bullerbyn”!
Siódemeczko, bezwąsy Prezydent jakoś nam wyprzystojniał .
I mówi rozsądnie. Aż 50% narodowościowych sympatii w społeczeństwie zaskoczyło mnie jednak. To dużo – powinni się jednak postarać odseparować od ekstremy i znaleźć jakieś swoje partyjne miejsce. Byłoby bardziej przejrzyście, i pewno spowodowałoby osłabienie PiS.
Teraz są rozproszeni po wszystkich formacjach, najwięcej do powiedzenia mają chyba jednak w PO, bo niby temu miała służyć Platforma, skupieniu wielu środowisk. Teoria szczytna, ale utrudniająca działanie. I wszyscy są niezadowoleni.
Siódemeczko, bo ta „moja” fota jest zrobiona jak w pysk pod Słońce. Dlatego kula Saturna ma tę świetlistą obwódkę.
Odnoszę wrażenie, że kosmos w ogóle jest raczej w porzo.